32

Domanska Antonina - Trzaska i Zbroja

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Dorobek pisarski Antoniny Domańskiej (1853-1917) stanowią liczne opowiadania dla dzieci i młodzieży, a także kilka poczytnych powieści historycznych. Ten tom jej prozy zawiera obfitujące w szczegóły obyczajowe, dwie opowieści z czasów panowania Kazimierza Wielkiego; obrazuje mądrą politykę zagraniczną i sprawiedliwe rządy wewnętrzne ostatniego z Piastów, któremu wdzięczna pamięć ludu nadała miano króla chłopów.

Citation preview

  • Ta lektura, podobnie jak tysice innych, jest dostpna on-line na stroniewolnelektury.pl.Utwr opracowany zosta w ramach projektu Wolne Lektury przez fun-dacj Nowoczesna Polska.

    ANTONINA DOMASKA

    Trzaska i Zbroja. Z ulicy Floriaskiej ku kocioowi Panny Marii szed niemody wieniak z tobokiemna plecach. Kouch mia wyszarzany, czapk wytart, twarz zmizerowan, ale siwe oczy,osaone gboko i jakby przyczajone pod krzaczastymi brwiami, spoglday przenikliwie,a lekko wysunita naprzd dolna szczka nadawaa tej twarzy wyraz silnej woli czy uporu.

    Spojrza w Rynek. Mao jeszcze byo lui. Jakkolwiek ie targowy zgromaa dwarazy w tygodniu tumy przekupniw i kupujcych, i jako jeszcze si nie zeszli. Moedla niepogody, bo zimny, gsty deszczyk prszy od wczesnego rana.

    Chop zrobi kilka krokw ku Sukiennicom, pomrucza co sam do siebie, machnrk i zawrci do kocioa.

    Jak to byo powszechnie przyjte w rednich wiekach, nie tylko w Polsce, ale w caej CmentarzEuropie, e cmentarze otaczay kocioy paraalne, tak te i plac dokoa Panny Mariizasiany by gsto kamiennymi i drewnianymi krzyami.

    We drzwiach od strony pnocnej sieiaa staruszka grubymi chustami poowanai odmawiaa raniec, chuchajc kiedy niekiedy w skostniae palce.

    Niech bie pochwalony Jak si macie, Jacentowa? rzek wieniak. Na wieki amen. Jak groch przy droe odpowieiaa babka. Wcz jeszcze Staro

    te nogi po boym wiecie, ale kady ie mocy ujmuje, a cikoci na kark przyrzuca.Czek si chyli, chyli ku tej witej ziemi, a i przyjie ona ostatnia goina, co si trzabie pikniuko w grobie pooy na wieczne odpoczywanie.

    Juci, wedle zadusznych dni zawdy smutek serce ogarnia, ale gdyby tak soneczkosi ukazao miasto tych burych szmaciskw na niebie, gdyby to maj si poczyna, a nielistopad, tobycie ta jeszcze podskoknli co nieco, prawda?

    Dworuj se, Wojtek, dworuj, nakiego poszanowania dla starszej siostry nie masz. Olaboga! Starszej! Dy i mnie si ju obrcio na czteriesty smy. Mdre sowo, na zdrowie ci. Swoje lata umiesz policzy, a em ja ju z niebosz-

    czykiem Jacentym z Krakowa na obzw na twoje chrzciny choia, to ci za mao? E, gie bymy si ta o byle co przemawiali! Nie latami czek si starzeje, ino bied

    a turbacj. Ja bym was zaprowai do mojej chaupy z iuraw strzech, co deszczwkajak bez przetak ieciom prosto do ka leci. Ja bym wam kaza sucha, jak te siedemChrobakw je woaj abo ze zimna zbami klekoc. Ja bym wam

    A cem to ja starocina czy ona rajce krakowskiego? Na zotej lamie spa legam, Lospane kury zajadam, a miodownikiem pogryzam? W bieiem si ulga, jako i ty, nabiedowanie z domu posza i bied cay wiek si karmi. Ino w twojej rozwalonej chaupie

    GOa (daw.) z powodu.ZHGOH (daw.) koo.zaZG\ (daw.) zawsze.PiasWo (daw.) zamiast.GZoroZa (daw.) artowa, kpi.G\ a. G\ (daw.) przecie.iQo (daw.) tylko.WXrbaFja (z ac.) zmartwienie.bHz (gw.) przez.

    SrzHWak sito z duymi otworami.PioGoZQik roaj ciasta.

  • zdrowie mieszka, twojej ony ani twoich siedmi iecek mier si nie ima, a u mnieco? Piciorom ich miaa jako palcw u rki, wszystkie Pan Jezus pozabiera, wita Jegowola. Ty masz kobiet uczciw, pracowit, posuszn; ona ma ciebie dobrego, trzewegochopa, a ja kogo? Ten poczerniay krzyyk pod cmentarnym potem, co na czternacierokw od rana do nocy pozieram, w kocielnych drzwiach siecy. Ani si rwnaj zemn, mizern babk proszaln spod Panny Maryje!

    Darujcie, siostro mia pokornie odezwa si chop nie domawiajcie mityla. Mniemaem, e sobie pogadamy, pocieszymy si i ozweselimy oboje, a tu, jak naprzekr, wszelakie gorzkoci ze serca na jzyk wypyny. Ot, lepiej powiadajcie, co sychaw miecie. Trzy tygodnie na targu nie byem, bo z prnymi rkoma i z pust kalet poco szed bd na Rynek?

    A i? spytaa babka, spogldajc na toboek. Ano, masa oseczyn, sera dwie plaskanki i kopk jaj, co moja uskadaa od

    czterech mdek. I ty, czecze, o bieie prawisz rozemiaa si Jacentowa, trzsc gow.

    Krowa, kury, paskie gospodarstwo! Teraz ja wam rzek, co se dworujecie ze mnie, ino e ja waszej mowy do serca nie

    przybieram odpar Wojciech spokojnie. Krwk si kupio za sprzedane bursztyny,jeszcze po Margosinej matce. Bydltko kademu mie, a zimne paciorki je nie da.I t morg jaowizny te cho raz w kielo czas goi si omaci. A skd nawozu,skoro w szopie pustki? Czek sam z ieciskami godem przymiera, byle srokata miaaarcia do woli. Maso, ser si sprzeda, a malank i serwatk za przysmaki w nieielzjemy. Chleba swego nie ma, to w miecie u krowodrzanek trza kupi. Mk na zacierk,krup jednych i drugich, na wszystko trzeba grosza. A soli? Jaow kasz kady zje, ino bezsoli ani rusz. Ale ja tu o sobie wci rozpowiadam, a wy nic.

    C gada? Izdebk na praatwce w podwrcu mam, jako ci wiadomo, do miercipodarowan, a iesi czeskich co miesic mi przynosi pachoek pana burmistrzowy. Toi starczy na yk ciepej strawy.

    Jacenty nieboszczyk, jako by chop uczciwy i sprawiedliwy przez cae ycie, takwam jeszcze nawet swoj mierci dopomg. Boga by w sercu nie mieli sawetni rajco-wie, gdyby si wami nie zaopiekowali.

    Wolej bym onego za opiekuna miaa. Niechby y. Tobie si moe zda, e nastaro czek pami traci? Oj, oj, wiatr zdmuchuje ino listeczki z kwiatw, kolce zawdyzostaj. Wesoe si zapomina. Co bolao, zawdy boli. Ile to ja razy przez ie wi megoJacusia z roztrzaskan gow, na marach! Ile razy ni mi si cay krwi zalany!

    Ale z tej aoci waszej macie i pociech stokrotn, e w subie Najwitszej BoejMatki mier go spotkaa. Spad ci z dachu, ale z kocielnego. Ju mu tam w niebienie poaowali godnego miejsca to pewna. A i na was za to Opatrzno boska pilniepoglda, cobycie ny nie cierpieli.

    Susznie gadasz, Wojtu. Za wszystko trzeba ikowa Panu Jezusowi. Ale, comto jeszcze chciaa rzec Aha. Jest nas tu trzy babki do zamiatania kocioa i uprztaniapajczyn. Kada ma dwa dni suby, a w wit nieiel wypoczynek. Niby to lekkarobota, a przecie w moich leciech umczenie wielkie. Jak si naschylam, nazginam,spod awek, z ktw i zakamarkw miecie powymiatam, to mi si zda, e mi het cosignaty poamao. W nocy, to si ani z boku na bok przewrci nie zdol.

    Procie ksia proboszcza, coby was zwolni.

    babka SroszaOQa ebraczka.GoPaZia (daw.) przygadywa.kaOHWa noszony przy pasie skrzany woreczek na pienie.koSa sztuk.PorJa dawna miara powierzchni gruntu.jaoZizQa tu: nieuroajna ziemia.raz Z kiHOo Fzas (gw.) raz co jaki czas.rajFa czonek rady miejskiej.ZoOHj (daw.) lepiej.Z PoiFK OHFiHFK (daw.) w moim wieku.zGoO i popr.: zdoam.

    Trzaska i Zbroja

  • Nigdy w wiecie! Zagryzyby mnie one je na mier, e za mnie musz robi.Zagryzyby! Nie zbami, bo ino po dwa abo po trzy w gbie maj, ale sowami ostrymijak te noe. Toli mi zazdroszcz onego doywocia po Jacusiu niby kroci jakich.

    Wic jako mylicie? Tak se kalkuluj, eby wzi jak iewczynin-sierot, co by pod moim okiem

    robot sprawiaa. Czy nadycie dwie was wyywi, kiedy na jedn z ledwoci starczy? Pan Jezus miosierny. Wiisz, Wojtek, ono tak le znowu nie jest. Jacentowa ebrak

    spod Panny Maryje to nie pierwsza lepsza. Jaki taki do kocioa iie, szelek czekuna podoek rzuci. A ju jak jego mio rajca Langpeter przechoi abo Teszner, aboPrzedbr, abo Salomon, to tyla oaruj, e wicej wyniesie ni z ratusza za p miesica.Znasz pana stolnika Mikoaja?

    Jake! A kto by Wierzynka nie zna! No, to ci rzek, co jego mio nigdy mnie bez datku nie minie. A choi co ie

    do nas tu na wotyw. Tedy acno zmiarkujesz, e i dla siebie, i dla kogo drugiego nakluski starczy, nawet ze szperk. achw mam do na swoje zapotrzebowanie, a ie-wusze by si kupio w kramach raz to, raz owo. Dy stoj Sukiennice, niczym koci nanowo zmurowany, z woli najmiociwszego krla.

    Wojciech zamruga powiekami i podrapa si w gow. O, moja zocista Jacentowo! No c? Nie miem Godny? Ij Bajki gd! Cale co inszego. Gadaje! Wzilibycie se nasz Bak do posugi. C ci si troi? Najstarsza iewucha w domu, to prawa rka! Jako j matce

    odbierzesz? Prawd mwicie. Ani sowa. Ino wanie dlatego e najstarsza, musi i precz

    z chaupy. Rety! Zbroia co przeciw roicielom? Nieche Bg broni, zachowa! Nigdy w wiecie! Ano, to matka jej nie puci. Ani mowy.Wojciech si zamia cicho. U nas w chaupie ino jedno rzi, czyli ja. Drugie zasi sucha, czyli Margosia.

    Wanie tak jak Pan Bg Przenajwitszy rozkaza. Ale wiem, wiem niechtnie odrzucia staruszka. Od iecka taki zawzity.

    Zawdy ino wszystko po twojej woli musiao by. Sparty jak kozio. Ale za to p wieka z bied za bary si wo i przecie nas jeszcze nie zadawia do Bieda, Walka

    cna. Tedy powie, dlaczego chcesz Basi wygoni? Dugo by o tym gada Ano, to rzekn krtko. Pamitacie Zbrojw? Co bym nie miaa pamita. Z ojcw, praojcw nasze ssiady. Tak. Jest i z ojcw, praojcw niezgoda miy nami. Jaki widno mocny bies Ssiad

    upodoba sobie te dwa rody, bo z byle czego do nienawici podwoi. O patyk, o garsiana, o gupi gruszk. Wieczne swary miy Zbrojami a Trzaskami. Sprawiedliwo im

    WoOi (daw.) przecie.SoGoHk wgbienie spdnicy u siecej kobiety.ZoW\Za msza poranna.aFQo (daw.) atwo.zPiarkoZa (daw.) zorientowa si.szSHrka sonina.FaOH (daw.) cakiem.sSarW\ i: uparty.

    Trzaska i Zbroja

  • odda trzeba, zawdy umieli si rzi, oszcza, skpi, byle ino majtnoci przyspa-rza, to i nagromaili bogactwa pene skrzynie, a niemal wiartka gruntw obzowskichw ich rku. My za, Trzaski, ano wedle swego miana yjemy. Duo onych Trzaskw odwiek wieka bywao, a co pokolenie, to gorsza bieda. Ot, i w isiejszych czasach powie-my: Pawe Zbroja, bogacz nad bogacze, ma ino syna jedynaka i dwie iewuszki. U mnieani w nieiel nie jada si do syta, a jest nas wszystkich razem iewicioro w chaupie.Za o tej goinie moe ta jeszcze przybyo jedno wicej.

    Abo co? Ano Dy ju takie zaprowaenie u Trzaskw, e co rok, to prorok. Wiisz, Wojtek, powiem ci prawd. Strasznie chop nierozgarniony. Baki si

    chcesz wyzby wanie teraz, kiej matka niedomaga? Dajcie mi si wygada dokumentnie! Po cem o Zbrojach zacz? Widno cay

    kopot na nich si opiera. Barom te ciekawa, co mi powiesz. Odkd Pawe Zbroja osta wjtem obzowskim, dmie ci tak, co nie wiadomo, Duma

    jak mu si kania: czy jak miociwemu krlowi Kazimierzowi, czy moe jeszcze krzynniej.

    C to ma do Baki? O, jakacie to naga! Zaraz si dowiecie! Tedy, jako spominaem, jedynaka se

    uchowa jak malowanie. Parobek rosy, na gbie czerwony niczym jabuszko, a do wsze-lakiej roboty zgrabny, jak by si od uroenia wszystkiego uczy. Najstarszy komornikz obzowskiego dworca wzi go za stajennego do krlewskich koni.

    A co mnie do krlewskich koni? Mio Susznie, wam nic. Ale zarwno Staszkowi Zbroi nic do naszej Baki, a czego lata

    za iewczyn? O, rany! ikowa Panu Jezusowi, zrozumielicie przecie, co za przyczyna, e chc ie-

    wuch wyprawi z domu. Poczekaje, a c Basia na to? Basia? Po rozarzonych wglach leciaaby za nim, ino by palcem kiwn. To po c ieciska rozrywa, kiej si ku sobie maj! zawoaa Jacentowa, spla-

    tajc rce. Da na zapowiei, poeni i kwita. Aha, stary Zbroja pierwej ube chopaka, nieli u Trzaskw synowej bie szu-

    ka. On by si i wojewoianki nie zlk. A mnie i moj bab nienawii a strach. Inomi ujrzy w polu czy na podwrku, pomstuje tak, e uszy widn. Bak wyzywa odiadwek, przed ludmi nas czerni, niemal plwa na nas.

    Ha, wola boska, a ty ojciec. Czy, jako rozumiesz. Kiedy mi iewczyn przy-prowaisz?

    Wanie i, zaraz, coby nie miaa sposobnoci powiadomi Staszka. Pewnikiemju jest na targu. Miaa przyjecha z Wtorkow. Zginie iewucha jak kamie w wod.Niech wjt swaty posya, gie wola. Z moim uczciwym ieckiem naprasza si niebd. Ino niech ciotka strzee Basi jak oka w gowie, eby si ptasznik o turkawce niezwieia.

    A to co za rwetesy? Co si ieje na targu? Zobacz no, Wojtek, czego luie takkrzycz?

    Baka Skde si tu wzia? I taka zdyszana? Wilki ci goni po miecie czy co? Szukaam was, tatusiu Idcie, na miy Bg, ratowa Wtorka, bo go baba na

    mier zatucze O, tam Wiicie? Pod witym Wojciechem.

    zaZG\ (daw.) zawsze.aQo (daw.) tylko.kiHj (gw.) kiedy.G si tu: puszy si, pyszni.WHG\ (daw.) wic, zatem.FzHrQi i popr.: oczernia.SWaszQik myliwy polujcy na ptaki.WXrkaZka ptak podobny do gobia, przen.: moda iewczyna.

    Trzaska i Zbroja

  • Pilnujcie toboka, Jacentowa, zaraz wracam. A ty stj wedle ciotki. Ani mi sirusz!

    Skoczy Wojciech co ywo na pomoc kumotrowi. Ledwo si przepcha przez tumgawiei miejcej si z zaperzonej niewiasty i bitego chopa.

    A ty opoju! A ty leporoie zatracony! Gie moja kokoszka Oddaj zaraz, boci eb ukrc, jakem twoja lubna, wierna i uczciwa ona! Oddaj kokoszk! Gadam podobroci!

    I ciskajc bat w garci, wyrna go z caej siy grubym kocem biczyska po plecach. O, rety! Ja Jagu dy zelyj kapk! jcza m, ani prbujc odwetu. Gie czarna kokoszka z biaym czubem O, moi luie, moi luie! zawoia

    baba piskliwie. Tak ci miaam kokosi na cay wiat sawn. Jak zniosa jajko w samwity Jan, to bez dwa miesice ino jeden ie spocza. Ady roone iecko tak matcenie wiadczy, jako mnie ona podchlebiaa! Ano przedwczoraj znowu si nie zacza, a taniewiara przeklta wywloka mi j z domu i rano! Zdrajco! Judasie! Bo ci umierc,niech ci ju moje oczy nie ogldaj!

    Moja ty liczna Nie licznam! Kokoszka gieZamierzya si z wikszym jeszcze rozmachem, a tu dwie silne rce szarpny j w ty,

    omal nie upada. Obejrzaa si. No, puszczajcie mnie, Wojciechu, bo i wam si oberwie! Cicho. Cicho. Dajcie spokj. Nie wstyd wam? Luie patrz, miej si. Juecie

    tego biedaka zanadto ukarali. Niech powie, gie j skry przede mn? O, Jagu! Ja ja jako ci oddam, klejem sprzeda Komu? Wim ja? A pienie gie? U u u Moka Rety! Trzymajcie j! Wojciechu, bo dusz ze mnie wyenie!

    . Tak wic Basia zostaa u ciotki Jacentowej w Krakowie, a Trzaska wraca na obzwz lejszym sercem.

    Byo wprawie paczu i lamentu co niemiara, ale przez myl nawet nie przeszoiewczynie buntowa si przeciw woli ojcowskiej.

    Ani mi si wa pokazywa w domu, pki ci sam nie zawoam rzek jej naodchodnym. Kiecki, gorset i buty przynios ci w przyszy wtorek.

    Obja tatusia za kolana, ciotk pocaowaa w rk, spakaa si jak bbr i zostaa.Przypuszczenia Wojciecha speniy si co do joty. Za powrotem do chaupy znalaz iecko

    w niej gocia oczekiwanego malusiek iewczynk. Westchn, pokiwa gow, aleucaowa iecitko.

    Ano, moja Margo poczciwa rzek serdecznie do ony ikuj ci te, i-kuj z caej duszy, jako za pierwsze, tak samo i za sme. Niech Pan Jezus w zdrowiuchowa, a o nas, biedakach, nie zapomina. Ale, ale, powiem ci co wanego. Bak odda-em do suby w Krakowie.

    C ty bajesz, Wojtek? Czy ci zmysy pomieszao? Kara boska czy co? Musisz w tepdy lecie do miasta i zabra iewczyn z powrotem!

    W jednej chwili dobroduszny umiech znik z twarzy Wojciecha, dolna warga wysu-na si naprzd.

    Pierwej suchaj, a potem gadaj, a najlepiej wcale nie gadaj rzek twardo. Uczyniem jak trzeba i do. Baka zostanie w Krakowie pki moja wola.

    Przycicha i schowaa si z gow pod pierzyn. Juci, teraz si zacznie pakanie. Nie sprzeciwiaj si nigdy, to nigdy krzycza nie

    bd.

    ZHGOH (daw.) obok.zaSHrzoQ\ (daw.) rozgniewany.Z\HQ (daw.) wygna.

    Trzaska i Zbroja

  • Usiad na brzegu ka i opowieia jej wszystko szczegowo. No, sprawiedliwie zrobie, jak dobry ojciec odrzeka wysuchawszy. Ino

    pytam si, co teraz bie, kiedy ja ani rk, ani nog? Dy z Kasi ju nie najgorsza wysuga, niech si przyucza. Co bymy si trapili po

    prnicy! Ano juci. Zreszt, wol se rce urobi, od witu do nocy harowa, byle si te

    wyklinania raz skoczyy. Ino teraz le cicho, spoczywaj. My se ta biemy jako rai bez ciebie. Matka

    w domu najpierwsza. Co by si stao z tymi kruszynami, gdyby ciebie zabrako! Ale, wanie! zamiaa si kobieta. Zdrowam jak ten rzemie. Nie zbiesz

    si mnie ani za trzyieci lat! Nieche ci Pan Jezus wysucha! Wii On, jako ci sroe miuj. Teraz wyjd na

    chwil. Mam wan spraw. Jeeli mi si powieie, bie dla nas wszystkich uciecha.Zamkn odrzwi od sieni i od podwrka, eby nie wiao na iiusia i na chor on,

    posta na progu niepewny, wreszcie przeegna si, nasun czapk na lewe ucho i poma-szerowa brnc w gstym jak ciasto, listopadowym bocie prosto do chaty Zbrojw.

    Dwa poty i wska polna droga ieliy obejcie ssiadw. Trzasko wie mieszkali nazboczu maego pagrka, domostwo Zbroi przytykao niemal do piknego sadu otaczaj-cego krlewski dworzec w obzowie.

    Wojciech wszed do sieni. Rozejrza si. Drzwi do wietlicy byy zawarte, w izbiemieszkalnej uwaa si przy kominie Zbroina.

    Niech bie pochwalony Na wieki odpowieiaa gospodyni, nie odwracajc si. A czego to? Z waszym chciabym pogada.Spojrzaa. A to ci go rzadki i nie lada jaki! zawoaa miejc si drwico. Prejem

    si mierci spoiewaa ni was, miy ssiee, tu, na moim progu, zobaczy. Do Pawachcecie? A siei se w wietlicy przy mioie. Idcie, pewnikiem rad wam bie.

    Nie zraony przykrym tonem tych niby grzecznych swek, wszed Wojciech miaodo wielkiej izby gocinnej i tak samo boskim sowem powita gospodarza.

    Zbroja a si achn z poiwu. Co? Ten czowiek, ktrego jak miecie lekceway,ten chop cichy, ustpliwy, nienatrtny omiela si nachoi go we wasnym domu?Zerwa si z awy i stan wyprostowany, ogromny, z zacinitymi ustami.

    Niech bie pochwalony powtrzy Trzaska, patrzc mu spokojnie w oczy. Na wieki odburkn niewyranie i na powrt usiad na awie, ju ani patrzc

    na gocia. Nie lcie si na mnie, ssieie zacz przybyy drcym troch gosem

    przycho do was z dobr nowin. Wy do mnie? Zbroja ruszy ramionami. Najlepsza nowina bie, jak mi

    z oczu zleziecie, choby na wieki amen. To ju Panu Jezusowi ostawmy, ktrego z nas i kiedy ma zabra z tego wiata

    odpar Trzaska, silc si na spokj. Ino to wam przyszedem powieie, e niemusicie si ju troska o swego Staszka wzgldem naszej Baki, bo nie chcc cuegoiecka przeciw ojcom buntowa, a swoje w cenie majc jak zoto, wyprawiem iewuchz domu i ju jej wasz syn, pki yw, nie uwii.

    Zbroja spojrza na mwicego bystro, ale natychmiast spuci oczy i milcza. A iem jest chrzecanin i nie darmo co ie przy pacierzu powtarzam: jako

    i my odpuszczamy, wic przycho robi zgod z wami, ssieie, coby ju nakiejzawzitoci nie byo miy nami.

    Przeczeka chwilk w naiei, e przecie jak yczliw odpowied usyszy, westchni cign dalej:

    Tedy, jakom rzek, szczerym sercem was zapytuj, czy z wol wasz zakoczyswary i niezgod? Tyloletni obraz bosk?

    Zbroja wychyli kubek duszkiem i splun na bok.

    zaZarW\ (daw.) zamknity.aFKQ si zasygnalizowa oburzenie lub sprzeciw.

    Trzaska i Zbroja

  • Anim ja z wami w zgoie, ani w niezgoie rzek krzywic usta wzgardliwie. Wszystko mi jedno, czy yjecie, czy zgnecie. Zbroja si z iadami nie zadaje.

    Nie zadaje si? A jednakowo nie ma dnia, ebycie nas nie krzywili, nie po-niewierali przed ludmi, ostatnimi sowami nie poniewierali! zawoa Trzaska, tracccierpliwo.

    Ha, kiedy wam tak o dobre sowo choi rozemia si Zbroja to ikujwam piknie, ecie swoj iewuch uprztnli memu synowi sprzed nosa. Cho i beztego byoby si obeszo. Od iecka Stach nauczony rwno przed si patrze, a nie w boto.Moe by si ta by i zabawi, ale eniaczka mu nie na myli.

    Milczcie, na Boga witego, bo mnie krew zaleje! krzykn Trzaska z oburze-nia. Przyszedem do was z przebaczeniem w sercu, obie rce wycigaem do zgody,oarowaem Panu Jezusowi t gorzko, com si jej nayka od was tyle lat. Chciaempiecz wit przyoy na naszych swarach i w kumy was pro

    Cha! cha! cha! cha! Cichojcie, bo i mnie krew zaleje, ino ze miechu! wrzasnZbroja, trzymajc si za boki. Syszelicie, luie, wjta mu si zachciewa. Zbrojau Trzaski za kumotra! Cha! cha! cha! Ady se nie aujcie, na Wawel nie tak daleko,zawoajcie se miociwego krla! Rcz, e wam nie odmwi! Ot, chamska dusza dopiero!Precz z mego domu, bo psami wyszczuj!

    Na wasze psy mam buczek skaty! odkrzykn ostro Trzaska. Niech inoktry sprbuje mnie tkn! A na wasze sowa umiabym odpowieie jeszcze lepiej, inomi si nie podoba. Wolej Panu Jezusowi pomst ostawi.

    Rzuci drzwiami, a ciany zadray, i wyszed, a za nim a na drog lecia miechszyderczy Zbroi.

    ciemniao si na dworze. Gsty deszcz, co pada od rana, zamieni si w drobny,kolcy nieek i siek po twarzy, a bolao. Wojciech nie czu wiatru, nie wiia niegu.Krwawe paty latay mu przed oczyma. Nie sposb wej teraz do izby. Margosia od razuwyczyta wzburzenie w jego twarzy. Po co j trapi, kiedy si to na nic nie zda.

    Pjd na strych, pozasaniam jako iury deskami i som, eby nie przeciekao.Nak si nie mog przepomc na wie strzech. Oj, Boe, Boe miosiernyl

    Z goin ata iury w dachu, zatykajc je, czym mg, od wntrza, jak to niemalprzy kadym deszczu musia robi, bo te sabe zapory psuy si i odpaday po paru dniach.Jako tym razem nadspoiewanie dobrze mu poszo i troch weselszy zeszed na d doswoich.

    Nowo naroone iecitko spao cichutko, pozawane w ciepe szmaty. Kasia krztaasi przy piecu i gotowaa pcak na wieczerz. Z dala od ognia sta garnuszek z ciepymmlekiem dla matusi. Modsze ieci bawiy si z psem w kcie, ale spokojnie, eby nowejsiostrzyczki nie bui.

    Giee to sieia tak dugo, ojciec? spytaa ona.Zawaha si. A nu w zo wpadnie i wszystkie obelgi Zbroi powtrzy? Biedna Mar-

    gosia ju i pakaa przez niego. Jeszcze bro Boe zasabnie. Odchrzkn i odpowie-ia wymajco:

    Wstpowaem na chwil do wjta, coby si o swego chopaka nie trapi, jako Basiju w domu nie ma.

    No? A co on na to? spytaa ciekawie. Rad by, a jake. Nawet mi poikowa. No, to chwaa Panu Jezusowi. Moe nas ju nie bie tyla drczy jak zawdy. Byem i na strychu iury pozasania. Dobrze zrobi. Zaraz pewno bie i wieczerza. Co to takiego? Co tak zbyrka? Aha, wali si kto do sieni. Wyjrzyj no, Pietrek.Chopiec wybieg z izby i powrci natychmiast, wyprzeajc gocia.W mroku wieczornym, ktrego saby ogie na kominie prawie nie rozjania, ujrzeli

    przy drzwiach wysokiego mczyzn w ciemnej opoczy, z kem w rku. Zdj czapk,pochwali Pana Jezusa. Odpowieieli mu wszyscy: na wieki.

    Z kXP\ na ojca chrzestnego.aG\ (gw.) ale, przecie.raG (daw.) zadowolony.zb\rka (gw.) woni, haasowa.

    Trzaska i Zbroja

  • Gospodarzu czy gospodyni, bo jako nikogo w tym ciemku nie wi rzekobcy pozwlcie mi spocz i obeschn troch przy waszym kominie, bom przemkdo nitki.

    Kasiu, przysu aw do ognia, a duchem! zawoa Wojciech. Zawie ka-ganek!

    Nie trzeba kaganka, nie trzeba. Nie rbcie sobie ze mn tyle zachodu przerwapodrny. Posie chwil i pjd dalej. Pilno mi do Krakowa.

    Aha, to do miasta iiecie? spyta Trzaska. Juci, do pana krakowskiego mam spraw. nieg mi w polu zapa, przezibem

    sroe Oj, nie wiem ja, zali prno nie iiecie. Gadali i luie w Krakowie, jako

    wanie krl mia jecha na roki do Biecza, a pan krakowski, ma si rozumie, take. Taaak? A, to le. Ha, darmo. Poczekam w miecie, a wrci. Pierwszy raz mi tdy

    droga wypada, mwiono mi, e ta wie to krlewszczyzna A jake, od wiek wieka. Dobrze krla mie panem we wsi, prawda? rzek podrny artobliwie. Czek

    jakby u Boga za piecem: czy ci choro trapi, czy bieda gniecie, czy jakowej inszej pomocytrzeba, ino do dworu jak w dym. Bo i suba paska, zarzdce, dworzanie, wszystko zacneluie by musz, czy tak?

    Utralicie w samo sedno ze miechem odpar Trzaska. Rzeklicie: bymusz i tak te jest. Gdyby nie musieli, hej, hej, sidm skr by cignli z biednegochopa.

    Co powiadacie? Prawd gadam. Niejeden komornik albo owczy, albo krajczy, to i yda zdoli

    ocygani, a jake. Kalet naba, o swoje dobro dba, nie o paskie. Nie do wiary! Ino e krl jego mio czsto na obzw zjeda, to caa nasza pociecha, a na ich

    brykanie hamulec. Wie, e krl najbiedniejszemu przystpny, e ze skarg do niegowolno przyj o kadej dobie, to jedno im rce wie i rogw przyciera.

    A we dworze kto siei? Oho, chyba z dalekoci wdrujecie, gospodarzu, kiedy o takie rzeczy pytacie. Wicej ni iesi mil. Kto siei we dworze? Wstyd w nim siei. Ulubienica miociwego pana

    jkajc si odpowieia Wojciech. A co to komu wai? Przecie krlowi te si jakowa rozrywka naley zauway

    ze miechem podrny. Grzeszne wasze sowa surowo odpowieia Trzaska. Poczciwemu czeku nie

    przystoi tak mwi. Kto ino cze ma dla miociwego pana a Bogu najwyszemuwiadomo, e w caym krlestwie wszyscy go nad wasny ywot miujemy tedy kto inoserce ma uczciwe, co ie si gorco modli, by nasz krl ukochany rzuci precz od si tbezecnic.

    Ej, chyba nie kady taki zawzity na t biedaczk? Jake jej to? Rokiczana zwie si, diabelska pokunica. Z Czech j biesi przynieli. Czy taka za, niemiosierna, czy krzywi kogo? Dobra ci nie jest ani miosierna gorzko odrzek Wojciech ale my ta jej

    dobroci nie akncy. Niechby se wrcia, skd przysza. Tyle od niej aski wygldamy. Alecie te surowym si, gospodarzu. Ani koronowanej gowie nie przepucicie! A czy ja to ze siebie gadam? Kady ksi wam to samo powtrzy, a i boskie Krl, Grzech

    przykazania pisane nie ino dla chopw, lecz dla cesarzw i krlw tak samo. Po Bo-gu wszechmogcym miociwy krl Kazimierz jest mi pierwszy. Mdroci Salomonowsynie; sprawiedliwo jego i panu monemu, i nnemu ebrakowi jako soce przy-wieca; rzi krlestwem niczym ojciec najlepszy; czego tknie, wszystko mu si darzy;

    GXFKHP (daw.) szybko.SaQ krakoZski kasztelan krakowski.roki (daw.) termin posieenia sdu.krOHZszFz\zQa (daw.) dobra ziemskie nalece do krla.QiH Srz\sWoi (daw.) nie wypada.

    Trzaska i Zbroja

  • ino ta plama, ta jedna plama! Kiedy go ju Pan Jezus pokara takim sabym sercem kubiaogowom, niechby se kaza szuka po wszystkim wiecie najpikniejszej krlewny,niechby j poj za praw on! Cho niedawno owdowia, mniejszy byby grzech nili to,co si przeciw boemu prawu ieje.

    iwy, iwy Miowanie wasze takie srogie, jako inaczej nienawi gada b-ie? pyta podrny. Takli to odwiczacie dobremu panu, co go senatory kr-lem chopw przezway?

    O, moiciewy! Toli wanie dlatego rade by serce moje, coby nad cay rd lukiby wywyszony, bez adnej skazy!

    Podrny milcza zamylony i grza rce nad ogniem. Chory kto u was wi zagadn po chwili, wpatrujc si w kt przy cianie. Creczk nam Pan Jezus zesa i rano. Le se obie z matk niebogi; jedna pi,

    druga sucha naszej pogwarki. Chrzciny, po starym zwyczaju, niebawem? A juci. i wtorek. Rai bymy w nieiel, c, kiedy o kumotrw ciko.

    Siedmioro pociech mamy, a ta iewuszka sma, to si i przebrao luiom cierpliwoci,a czek nie mie si naprzykrza.

    Gdybycie nie wzgarili nieznajomym biedakiem, to ja rad stan do tej chrze-caskiej posugi.

    Bg wam zapa stokrotnie. I owszem, przyjmujemy wicznie. My ta niepysz-ni, nawet iadem nie garimy, byle Boga mia w sercu. Siostr ano mam babk przykociele Panny Maryi. M jej spad z rusztowania, gdy kaiono dach na kociele. Bur-mistrz i sawetni rajcy przeznaczyli jej izdebk i kilka groszy na utrzymanie a do mierci.

    A gie wasza paraa? Wanie tam, u Panny Maryi. Ano, to w nieiel przed poudniem stawi si przed waszym domem. A o kum

    si nie trapcie, sam si postaram o jak uczciw niewiast. Pjd ju, bom wypocz,a musz zaj przed noc, nim bramy pozamykaj.

    I nic to nie przeksicie? Zaraz biem wieczerza. Bg zapa, na chrzcinach sobie powetuj. Cho mleka ykncie kropelk Chyba na zdrowie chrzenicy. Niech si wam chowa na pociech!Wypi smacznie, mlasn jzykiem i wsy otar rkawem. Ostacie z Bogiem! Szczliwa droga.

    . Ojciec! Ojciec! Matusiu, nie wiecie, gie oni poszli?

    Zbroina pooya palec na ustach. Cichojcie, Staszek. Przecie wiisz, e iecko pi. Ojoj, straszne cuda, to niech si zbui. Wyno mi si z izby, ty zuchwalcu jeden! iewusztko calukie jak w ogniu,

    nikogo nie poznaje, a ten bie brewerie wyprawia! Chora? Jagnesia? O, rety! Czeg od razu nie gadacie? Ady si dopraszam, coby by cicho, i nie suchasz. Nie swarzcie, nie gniewajcie si przytumiajc gos do szeptu, rzek chopak.

    Z prdkoci takem krzykn, nie ze zego serca. C si iecku stao? Abo ja wiem? Rano jeszcze bya rzetelna, dopiero ku poudniowi osowiaa, skrya

    si za piec i tak j choro do krzty rozebraa, e ino krzyczy, cosi plecie nie do rzeczy,a mi gowa pka od strachu, nie wicej nakiej rady. Przed chwileczk zdrzemnosi biedactwo. Pozatulaam, pookrywaam, niech si zapoci, moe jej zely. A nie, to trzabie posa po Grajdosk, eby urok odczynia.

    Susznie, sam po bab polec. Ino teraz rzekncie mi, gie ojciec?

    raG (daw.) chtnie.aG\ (gw.) ale, przecie.

    Trzaska i Zbroja

  • W stodole parobkw pilnuje, bo mc. A wiadomo, Szczepan lubi spocz, Jasiekbe cepem od niechcenia, jak dla zabawki, to ich pici po karku trza wyci raz, drugi,inaczej ani rusz.

    Obiadowalicie? Jeszcze nie. Wanie na misk miaam wlewa, jake wszed. Pobiegn po nich. Nie trzeba. Ojciec ino ze mn a z iemi pospou jada. Subie si daje osobno. Dawniej tak nie bywao. Dawniej co inszego, a i co inszego. Pawe Zbroja, wjt, nie moe si brata

    z najemnymi parobkami. Tak bym si was o co rad zapyta No, to gadaj. Kiedy nie miem Odkde tak poniemiela? Ojca si bj, nie mnie. Dy wiesz, co znaczy u matki

    jedynak.Pocaowa j w rk. Matusiu, jak mylicie, co z nami bie? Jak to z nami? No, z nami, ze mn i z Bak. Ohoho, ani z tej beczki nie zaczynaj! Dobrze ty wiesz, e z tego nic. Skd mam wieie? Krzywicie si, to i przestaniecie. iewucha jak malina, ro-

    botna, zdrowa. Jak se dwie pene konewki na nosidach zawiesi, to ci leci piewajcy, arado patrze. Zawdy wesoa, ojcw sucha Jak Boga wszechmogcego miuj, czegowy chcecie od niej?

    A nic nie chcemy, cale nic. I ty se Bak ze ba wyb, rozumiesz? Oj, matusiu zocista! Nie i nie! C to, mam ci poucza, rozpowiada, jak ojciec tego caego iadowskiego ro-

    du nienawii? Dy co ie si moesz nasucha, jako se ta przez poty oba z Trzaskwymylaj. Ino czekam, rycho si pob. Ile to lat si cignie! Jeszcze stary Trzaska-nie-boszczyk pomsty boskiej przyzywa na twego iadka, a nie mia o co.

    Ano, jak nie byo o co, to skoczy swary, poda se rce i spokj. Aha, przychoi tu Wojciech we wtorek z takim samym sowem, zuchwalec. No, i co si stao? C si miao sta? Wyrzuci go ojciec za drzwi i tyle. O Bace musisz zapomnie.

    Dobrze ci ra. Zapomncie je, spa, oddycha! Zapomncie, e soce na niebie wieci, to ja

    Baki zapomn! Eee, pies szczeka, a wiatr niesie. Gupie twoje gadanie. iecko trzyletnie zrozu-

    mie, e nie po to Zbroja ma pene worki bitych, nie po to caym obzowem trzsie,nie po to musi a w polu sterty stawia, bo mu si w stodole zboe nie mieci, aby dlaswego jedynaka w chlewie ony szuka.

    ebycie mi nie matk byli, to bym was ubi za takie gadanie! krzykn Staszek,chwytajc si za gow. Jak wy si Boga nie boicie tak poniewiera uczciwymi ludmi!

    A ty, smyku jeden, do kogo to gadasz? Matk rozumu uczy biesz Ino mial Jagnesi biednej, coby si nie zlka, bobym ci spraa na kwane jabko. Wiicie go!Taki, co pod zgnit strzech siei, a na nos onemu i ieciom woda z dachu kapie, tonie w chlewie mieszka? A spytaj si, czy dwa razy na rok maszczone jadaj? A porachujaty na Wojciechowym kouchu! A zajrzyj, co tam w komorze! Otrb gar i arnwkikwarta! A to krowitko, poal si Boe, sama skra i koci.

    Dajcie ju spokj. Wolej nie sucha otakiej bieie. Zanadto serce boli.Wybieg z izby i nie namylajc si polecia prosto do Trzaskw. Wanie skoczyli

    nny obiad. Kasia garnki zmywaa.

    G\ a. G\ (daw.) przecie.zaZG\ (daw.) zawsze.FaOH (daw.) cakiem.biWH pienie.arQZka mka zmielona na arnach.

    Trzaska i Zbroja

  • Niech bie pochwalonyMoe po raz pierwszy w yciu Wojciech zapomnia odpowieie na powitanie po

    boemu. Rozjtrzona rana zanadto bolaa. Wsta z awy i krzykn ostro: Po co tu wlaz Nice nie zgubi! Czego szukasz Ja ja ino chciaem Chciae kem oberwa Wyno mi si w te pdy! Id do swego tatusia, co psy

    spuszcza na lui!Staszek rzuci si przed nim na kolana. O, Jezu, Matko Boska! Nie karajcie mnie za to, czego ani moje oczy nie wiiay!

    Przybiegem do was jak do ojcw, pokoni si, w nogi pocaowa i jak ojcw prosi,cobycie mieli cierpliwo, wyrozumienie Ja wszystko przeinacz, tatusia i matk uba-gam, na kolanach za nimi wczy si bd, a mi zezwol wasz Basi poj Na ranyboskie was zaklinam!

    Nawet nie prbuj! Chobycie oba z ojcem klkali przede mn jak przed cudow-nym obrazem, chobycie ziemi przed moimi nogami caowali, takem si zawzi, takemsi zakl, tak mi si serce w kamie obrcio, e nigdy, przenigdy mego iecka wamnie dam! Suchaj i zapamitaj: przenigdy!

    A co my biedne ieci zawiniy? Przecie Basia mnie tak samo nad swj ywotmiuje, jako i ja Basi. I na nas si mcicie? miertelny grzech!

    Jak wleziesz na kazalnic, to biesz o grzechach uczy, teraz precz! Jeszcze jednosowo, a i u mnie pies oto przy kominie czeka. Id!

    O, rety, rety! O, ja nieszczliwy!Ledwie przekroczy drog, ledwie za sob wrota zamkn, znalaz si oko w oko z oj-

    cem idcym ze stodoy. A ciebie gie czorty nosiy, niewstydniku jeden wrzasn Zbroja. My-

    lisz, com nie wiia, h? Naucz ja ciebie posuchu, zbereniku zuchway! I picizacinit a tward jak kamie j wali chopca po plecach.

    Staszek pochyli gow i znosi kar spokojnie. Masz do? Biesz sucha? Jako nie mam sucha, kiedy mnie i stamtd na wieki amen wygnali. Juci, hakami by ci przycigali, gdyby nie strach przede mn. No, chod, ukaraem

    jak ojciec, to i gniew mnie omin. Zjemy se razem obiad.Weszli do izby, gospodarz schyli si nad koysk, pokiwa gow. pi. Dobry znak. Nic jej nie bie. I zabra si do jeenia. Tatusiu rzek Staszek, caujc go w okie. Czego chcesz? Jak pojecie, to si ogarncie przystojnie i czym prej do dworu. Do dworu? Do kogo? Do jej mioci pani Rokiczany. Ja do niej? Ani kroku si nie rusz. Jeszcze czego brakowao! Nie znacie jej. Strasznie jest sparta i porywcza. Skoro nie usuchacie po dobroci.

    gotowa lui posa i gwatem was przed ni powiod. Nie trzeba jej drani, bo wam cojeszcze na despekt uczyni, a w dodatku przed krlem naskary.

    Id, Pawe, id wtrcia si ona mdrze chopak rai. Zreszt, kto wie,moe ci co dobrego spotka?

    Ani od pana miociwego nic mi nie potrzebno, a nie dopiero od takiej hardoburkn Zbroja. Ale i mog, ze samej ciekawoci. Przynie z komory now sukmani buty, cho Bogiem a prawd, co ona za jedna, ebym si mia stroi?

    Jake? Wjt, w starym kouchu i w postoach? Susznie, dla siebie to czyni, nie dla niej.Zapi szeroki pas, gwoikami nabany, na granatowym kaanie, przywia po

    wierzchu bia sukman. Czapk barankow nasai z fantazj na gow.

    j (daw.) zacz.GHsSHkW (daw.) obraza.SosWo chopskie obuwie.

    Trzaska i Zbroja

  • Ano, idmy rzek do syna. Nieche si dowiem, czego chce ladaco od uczci-wego czeka.

    Przeszli sadem, krtsz ciek. Tdy, tdy, przez ganek, po schodkach. Teraz na prawo, to jej izba. Ja nie wejd,

    za wysokie progi na moje nogi. Zreszt, matusia kazali po Grajdosk lecie.Zbroja otworzy drzwi i wszed miao. Od przyjazdu Rokiczany do Krakowa, raczej

    od zamieszkania jej w obzowie, ani razu nie zaglda do dworu, mniemajc, e obrazbyo dla czci powanego kmiecia przestpi prg niewstydnicy, choby nawet bya kr-lewsk kochank. I syna nierad puci tam do suby. Ledwie mu przeperswadowano,e stajnie daleko za ogrodem, jej mio nigdy w tamt stron nie choi, moe i rokmin, a Staszek jej nawet nie zobaczy. Kto za dostanie si do suby krlewskiej, tegolos i powoenie do mierci zapewnione.

    Komnata bya wielka, trzema oknami owietlona, z powa o piknie rzezanych bel-kach. Biao umyt podog pokryway jaskrawe kilimy. Pod jednym z okien by stolik,zasany makat zotem przerabian, przy nim dbowy zydel z wysokim oparciem. Nastole kobiaeczka z rnokolorow wen i kawa ptna z rozpocztym wyszywaniem.Na gwoiu wbitym w futryn wisiaa lutnia przewizana psow wstg.

    Po przeciwnej stronie komnaty duga awa przy cianie, przed ni st poduny, za-rzucony stosem grubszych i delikatnych robt kobiecych. Na boku dwie przlice z k-ielami omotanymi lnianym prziwem, may warsztacik tkacki. Sowem, pracowniaiewczt suebnych jej mioci.

    W tej chwili nie byo na awie nikogo, tylko przy maym stoliku sieiaa modaniewiasta z burym kotkiem na rku. Bawia si, rzucajc mu pod sam pyszczek zwizanysznurkiem kbuszek i umykajc z naga, gdy go chcia pazurkami dosign.

    Zbroja sta przy drzwiach i patrzy.Nawet zawzity nieprzyjaciel musia przyzna, e rwnie cudnej urody nie spotykao

    si dwa razy w yciu. Jasne jak ytnia soma wosy, w jeden warkocz splecione, opadayz porczy zydla a do ziemi. Nad czoem wiy si krtkie nieposuszne kiorki, a wierzchgowy zdobia okrga, czerwona, aksamitna czapeczka perami haowana. Wska biaawstka, przyszyta do czapeczki z lewej strony, okalaa ciasno liczn twarzyczk i koczyasi na prawej skroni przepink szmaragdow. Szata z cienkiego sukna, niebieska, wycitanieco dokoa szyi i na tym wyciciu zot nici w zbki iergana, gadko przylegaa dosmukej kibici, bez ladu zapicia, ktre znajdowao si po prawym boku, zrcznie ukrytepod lamwk z ciemnego futra. Tyme futrem zakoczona bya suknia od dou.

    Rokiczana spostrzega wchocego kmiecia, ale czekaa, a si jej pokoni, i udajc,e go nie wii, dalej bawia si z kotkiem. Zbroja sta butnie z rk za pas zatknit i nieoywa si.

    Weszlicie jak do gospody. Ani mnie nie powitacie rzeka tonem urazy Roki-czana.

    Jako mam wita? Umiem ino boskim sowem, a urwa i doda po chwili: Woalicie mnie, przyszedem.

    Bg zapa za askawo pana wjta odpowieiaa niewiasta z drwicym umiesz-kiem. Prosz, prosz, postpcie bliej, nie lubi mwi na daleko.

    O co choi waszej mioci? Ciekaw sucham. O co? O wasze dobro, a moj wygod. Jeli postpicie wedug mojej woli, nie

    poaujecie. Ja ta zwyczajny ino wedle wasnej woli y odpowieia Zbroja i do tej pory Dom

    jeszczem tego nie aowa. Tedy suchajcie. Lubi si przechaa po saie, gdy jasna pogoda, i poglda

    w stron Krakowa. Tak mi tu nudno, tak pospnie, zwaszcza zim, niech przynajmniejSoZaa drewniany strop.kiOiP dwustronny dywan do dekoracji podg i cian.z\GHO (daw.) stoek.kobiaka koszyk.OXWQia dawny instrument strunowy.SrzOiFa drek do zamocowania kieli.kiHO wkno przygotowane do przenia.kibi (daw.) talia.

    Trzaska i Zbroja

  • wieyce i mury miasta wi. A tu wasza chaupa Wybaczcie, zmyliam si, wasz dwo-rzec tak mi si rozpostar przed samym nosem, e chyba drabin przystawi ina drzewomusiaabym wyazi, eby co nieco wiie.

    C ja temu krzyw? rozemia si wjt. Kademu wiadomo, e ten domstawia praiad mego roica i ani wonczas miociwym krlom, ani te i naszemupanu nic moja chaupa nie wai.

    Ale mnie wai odpara twardo Rokiczana i dlatego chc j od was odkupi,coby se uczyni wolny widok na Krakw. Ile zadacie, tyle zapac.

    Nic nie zadam i nic mi wasza mio nie zapaci. Gniazda swego umiowanegonie mam na przedaj.

    Zawoajcie ssiadw, kogo ino zechcecie. Jak cen za ten dworek naznacz, dwa-kro tyle bez mrugnicia okiem na st wylicz.

    Ani dwakro, ani trzykro ani iesikro! Powtarzam nie i nigdy! krzyknZbroja, uderzajc si doni w piersi. W tym domu praojce yy i umieray, tum siuroi ja i moje ieci, tu chc y i umiera! Ani nawet nie gadajcie o tym do mnie,bo mi ae mgli na wntrzu sucha takich bezecestw! Kaniam si waszej mioci.Ostacie zdrowi!

    Szarowe oczy piknej niewiasty pociemniay. Stjcie! Ani kroku! Bycie gorzko nie poaowali waszej zuchwaoci! Ual si

    krlowi. Chyba wiadomo wam, e wszystko ode otrzymam, czego ino zadam. A jake, kt by o tym nie wieia! Zarwno i to luie wie, e i krl jego

    mio moe wzajem od was da, czego zapragnie. A przecie mojej chaupy nie dostaniecie! To jest taka prawda, jak amen w pacierzu! Nikt mi ojcowizny nie odbierze,nikt! Syszycie Bo by to bya krzywda. A krl Kazimierz do tej doby niczyjej krzywdynie ma na sumieniu i, pki yw, mia nie bie!

    Upamitajcie si. Nie drancie mnie. Ady ja chc odej. Dawno mi ju pora do domu.Rokiczana zerwaa si z awy blada, z paajcymi oczyma. Chwycia kotka za gow Gniew

    i rzucia go ca si w drugi kt komnaty. Miaukn przeraliwie i lea bez ruchu, omdlayczy nieywy.

    I wam tak zrobi. Zab was! Ij Albo ja koci? Nie lcie si, wasza mio. Gniew gadkoci szkoi, a c

    bycie bya warta, gdybycie urod postradaa? Wszak ci za ten towar ask pask kupu-jecie!

    Skurczya si, jak by zmalaa, uniosa sukni, podbiega drobnym kroczkiem i uderzyago w twarz. Za czym otwarszy drzwi do sieni, krzyczaa:

    Hej! Scibor, Sieciech, Janko!Przybiegli wszyscy trzej. Zwoa parobkw, zwiza tego draba i rzuci na gnj! A chaup jego rozwali

    mi w te pdy, by do wieczora znaku po niej nie zostao! Wasza mio chcia co mwi Janko. Rozwacie wstrzymajcie si krl jka Sieciech.Tupna nog. Milcze! Milcze! Czym ja tu pani abo wy Czego stoicie Tak rozkazuj, tak

    ma by! Kto nie usucha, precz z mego domu! cibor, przynie powrz, a mocny!Pobieg i wrci niebawem z grubym sznurem w kko zwinitym. Z sieni cisnli

    si we drzwi stajenni. Staszka, niestety, nie byo miy nimi. Nie mia Zbroja ku swejobronie nikogo.

    Rozstpcie si! Puszcza mnie wolno, bo ub! rykn strasznym gosem.Trzej starsi dworzanie rzucili si na razem, by go skrpowa. Dwch uderzy zaci-

    nit pici w twarz, potoczyli si, krwi broczc i krzyczc z blu. Trzeciego kopnnog w brzuch, pad na ziemi bez jku. Ale rwnoczenie wyskoczyo z sieni czterechparobkw, pochwycili Zbroj zdradliwie za rce z tyu i obezwadnili go.

    krz\Z (daw.) niechtny.Qa SrzHGaj i: na sprzeda.PJOi i popr.: mdli.

    Trzaska i Zbroja

  • Bogna! Dawaj kouszek! Id sama pilnowa tych darmozjadw.

    . Dwiecie lat trwao kmiece gniazdo przytulone do paskiego potu. Rd Zbrojw szczy-ci si t chat z poczerniaych potnych bierwion modrzewiowych. Roili si w nieji wychowywali synowie jak one modrzewie smukli a mocni, roiy si i choway iewu-chy jak jagody. I polscy krlowie yczliwym okiem pogldali na to domostwo chopskie,wrzce yciem, zdrowiem i zamonoci.

    A i niegoiwa zachcianka samowolnej niewiasty, dwaiecia par rk, dwaieciasiekier, trzy goiny niszczcej pracy i z siedliska dostojnego wiekowym istnieniem zostaakupa zrbanych belek, stos trzasek i wiechcie somy ze strzechy. Gruzy odrzucano nabok, a po dokonanym iele przyjecha parobek z pugiem, zaora ziemi i przywczygaiutko, coby jak rozkazaa jej mio ani znaku nie zostao.

    Jakim piounem rozpaczy poi si Pawe Zbroja przywizany do drzewa, patrzc nat zbrodni woajc o pomst do nieba, ten tylko zrozumie, komu nieprawa sia ziemiojcw wydara.

    Rokiczana pilnowaa roboty i przynaglaa do popiechu, przykazujc subie z szy-dercz troskliwoci nie psu sprztw i naczynia, ustawia wszystko na uboczu powolii ostronie.

    Zbroina sieiaa pord tych askawie oszczonych statkw i zanosia si od pa-czu, tulc pozawane w kilka chust chore iecitko. Starsza, picioletnia creczka ci-skaa kurczowo rczkami fady matczynej spdnicy i chowaa przeraon twarzyczk najej kolanach.

    Noc zapada. Parobcy odeszli. aden z nich nie odway si zbliy do Zbroi i rozciwice go sznury. Kady czu, e olbrzymi chop gotw w przystpie szau zdusi go jakmuch. Uciekli zostawiajc go skrpowanego u drzewa.

    Po przeciwnej stronie drogi chaupa Trzaskw zdawaa si opustoszaa, jak by wszyscymieszkacy gie uciekli albo wymarli. Ani w oknie, ani we drzwiach, ani na podwrkunikogo.

    Zaparli drzwi od sieni i sieieli w ciemnej izbie odrtwiali ze strachu, nie miejcsowa przemwi.

    Co si stao? Jaka okropna kara spada na Zbroj. I za co? Krl, taki sprawiedliwy, je-eli kaza zrwna z ziemi chat praojcw, to chyba za morderstwo albo witokratwo.Jake to? Przecie pierwej sd, pierwej topr katowski. Wszak ci o niczym nie syszano.Jeszcze i w poudnie wjt choi spokojny po swoim podwrzu. Zreszt niepodobnedo wiary, by mia zasuy na takie habice sponiewieranie swej sieiby. Pyszny by,gow nosi wysoko, to prawda. Pogardliwym sowem skaleczy niejednego, oj prawda.Ale ino t hardoci wojowa, w nakiej bitce go nie widywano, krwi lukiej nie miana sumieniu.

    Co si to stao? O, mj Jezu, co si stao? Taka ao, takie nieszczcie! szeptaWojciech, ciskajc gow rkoma.

    Co nim szarpno, zerwa si. Margo A co? Pjd tam. Nie zdol usieie w chaupie, gdy oni tacy biedni. Co trza rai,

    popytam si. Jagnesia im pono chora rzucia Wojciechowa. Rzia gada, e z poudnia po

    Grajdosk posyali. O, chrobaczek maluki, na takim zimnieWyskoczy z domu i pobieg prosto ku Zbroinie. Wjtowa O, rety boskie! C si tam nowego wali na mnie sierot! Ady mi ju oczy omal

    nie wypyn z onego pakania.

    sWaWki (daw.) naczynia.

    Trzaska i Zbroja

  • Nic zego, moiciewy, ino z dobrym sercem przycho ku wam. Baro waspiknie prosimy oboje z Margosi, cobycie to niebotko chore do ciepej izby wnieli.Nie sposb sieie na takim mokrze. Jeszcze uskwirknie kruszyna, a i to drugie gotowezachorze.

    Ja do was? Anibym miaa wej do waszej chaupy. Tylem razy Dajcie spokj z wypominkami. Nie wiemy o niczym, urazy nakiej nie chowamy.

    Pjdcie co prej, uoymy Jagnesi w ku, moja zna wszelakie zika na iecinnechoroci, zobaczycie, e wam iewuszka do jutra pozdrowieje. Marysia te rada napesi mleczka, prawda?

    Bg zapa, Bg zapa po stokrotne razy A cecie za luie, zego nie pami-tajcy! Ino boj si, co mj na to?

    A gie on? Nie wiem. Uciekam z domu. Ino te zbiry swoj zbjeck robot poczy, nie

    wiiaam Pawa wcale i do tej pory go nie byo. Pewnikiem pacze gie w kcie. Pjd go poszuka i przyprowa. A wy tymczasem idcie si zagrza.Wojciechowa czekaa we drzwiach i przyja Zbroin bez przesadnie czuych okrzy-

    kw, z naturaln serdecznoci, jakby yy w przyjani od niepamitnych czasw. Choreiecko uoono wygodnie w spokojnym kciku, dla zdrowych sposobiono wieczerz.

    Trzaska tymczasem podszed ku zwaliskom i upatrywa nieszczliwego ssiada. Niebyo go nigie w pobliu. Gie si mg poia? A moe z rozpaczy co zego sobiezrobi?

    O, Chryste Panie! To by ju byo najokropniejsze nieszczcie! mimo woligono krzykn Wojciech. Pjd do sadu. Nic nie pomoe. Szuka go trzeba.

    Szed powoli. Przy kadym drzewie krzesa ogie i w byskawicznym wietle iskierekrzuca okiem na konary, czy co strasznego nie ujrzy. Wtem zdao mu si, e syszy jakijk czy gbokie westchnienie. Skoczy w t stron. Powieci.

    Grubymi powrozami przywizany pod pachy i w pasie do drzewa, z gow na piersiopad zwisa zemdlony Zbroja.

    O, katy przemierze! Bodajecie iesi lat konali! zakl Wojciech oburzonytak niezmiernym okruciestwem.

    Doby z zanadrza skadany noyk i czym prej przeci sznury. Bezwadne ciaoosuno si na ziemi jak koda.

    Ssieie, ockncie! Przecie serce be, ciepy. Pawle, prbujcie stan, pomogwam, to ino rce i nogi cierpy od zimna i od tych ciasnych wzw.

    Wzi go za ramiona i potrzsn kilka razy. Co takiego? Czego chcecie? Kto tu jest? wyjka Zbroja na wp przytomny. To ja, Trzaska, szukaem was. Jeszcze i ty, iadu, biesz mi urga nieszczsnemu? Id precz, precz, mwi!

    Niech zemr w spokoju! Ale co bycie ta o mierci gadali. Zeprzyjcie si na mnie, stacie ino, zaraz bie

    lepiej. No, sprbujcie, mj ssieie kochany! Nie kochanym ja tobie, ino nieprzyjaciel. Za co mnie masz kocha? Radujesz si

    moim pognbieniem. Dusza si w tobie mieje. Id precz, zanim si poczuj! Id, mwi,bo ci eb o drzewo rozwal!

    Bodajem jutra nie doczeka, jeli w mojej duszy miech, a nie gorzko nad waszkrzywd! Pjdcie, pjdcie, co bymy ta stali na socie. yk ciepej strawy przyjmiecieod nas. Szczerym sercem prosimy. Wasza tam ju jest z iemi.

    Zbroja milcza, nogi si pod nim giy, opar si o drzewo. No, ssieie, szkoda zdrowia. Idmy ju. Moe se mylicie chrypliwie sarkn Zbroja e teraz wasza iewucha prawie

    dla mego Staszka, skoro ojcowie dachu nad gow nie maj? Oho, iesi takich chauppobuduj i jeszcze nie zbiedniej. Macie se wieie, e mj syn nie dla waszej Baki!

    Trzaska odsapn gono, przesun rkawem po czole i odszed. No, c. Znalelicie go? spytaa Zbroina niespokojnie, gdy tylko wszed do

    izby.

    XskZirkQ (gw.) umrze.

    Trzaska i Zbroja

  • Znalazem, ale nie chce przyj odpowieia gucho.ona spojrzaa na ukradkiem. Oj, le. Broda wyskoczya naprzd, oczy yskaj jak

    u wilka. Musiao go co strasznie rozgniewa.Zastawia wieczerz, podsunito awy do stou, zasiedli je. Wojciech macza tylko

    yk w zacierce i prn nis do ust.Co ci mu dopieko do ywego mylaa ona. Przed wieczorem narzeka, e

    baro godny, a teraz ino udaje.Chora Jagnesia zapakaa. Obie kobiety poskoczyy do ka. Naparzyam centurii z rumiankiem rzeka Wojciechowa trza jej wla si,

    moc do gbusi. Z dobrej woli nie wype, bo gorzkie. Nie bjcie si, ju ostuone.ywokost i boe drzewko gotuje si od goiny. Zrobimy letni kpiok. Za ask bosksczenie choroba, jak rk odj. Zobaczycie.

    Korzystajc, e matka zaja si Jagnesi, Wojciechowa przystpia do ma i poci-gna go za rkaw.

    Ojciec, odpu mu. Niech zdycha jak pies. Cieszy si bd sykn przez zby. Abo to prawda? Inszemu takie baje rozpowiadaj, a nie mnie. Nie znam ci to,

    e poczciwoci chopisko? Odpu mu, a wnetki ci uly na sercu. Tego taki zy, e sinie chcesz gniewa, a musisz. Pewnikiem ci nagada zelywoci? Pan Jezus tobie oddaiesi lat zdrowia za kade sowo. Odpu mu. Spomn se, jaka gra onego przywalia.Czek w nieszczciu, to niczym obkaniec. Gba plecie, a gowa o tym nie wie.

    Oho, dobrze on rozumia, co mwi! Cale by przytomny! Za te osiemnacie lat, comy ze sob przeyli, za kady raz, co mnie skrzycza,

    a jam zmilczaa, zapa mi i. Odpu mu! No, to co mam czyni krzykn zwracajc si ku niej z zacinitymi piciami.

    Gadaj, co chcesz ode mnie? Id i pty mu ze serca domawiaj, a si opamita i przyjie do nas. Nie zdol. No, to ja sprbuj, inom jeszcze saba. Musi mnie Pietrek prowai, bo si ano

    trzs caa. Ani mi si wa! Powie ino, gie go szuka, cobym nie azia dugo. O, rety! Sied w chaupie! Id ju, id! Kasia, dawaj kaganek!Stan przed potem i rozwaa, w ktrej stronie najprawdopodobniej moe znale

    Zbroj. Postacie jakie zamajaczyy w mroku. Pani luie szli zataczajc si i piewajc.Na czele Wtorek, rami w rami z organist z Rudawy, przytupywa ochoczo postoamipo brudnym niegu i wrzeszcza ochrypym gosem:

    Od Krakowa Iie chop,Dana hop, dana hop!

    Za nim baba lezie w trop,Dana hop, dana hop!

    Dana hop! Dana hop! powtrzy chr pakw.Spie e si ju od rana?

    Hop dana, hop dana!A tak, Jagu kochana.

    Hop dana, hop dana!Jakem wyj z beczki czop,

    Dana hop, dana hop!Miodek trysn a pod strop,

    Dana hop, dana hop!Nie warto pi ze bana,

    Hop da

    zHO\Zo (daw.) obelga.

    Trzaska i Zbroja

  • Wtorek ze swym towarzyszem przewrci si jak dugi i gramoli si klnc a macajcprzed sob rkoma.

    A c za biesi utyrmali takie dyle na droe? Fura z drzewem si wywalia czyco?

    Ktry z chopw skrzesa ognia, rozdmucha hubk, podnis z ziemi trzaseczki zawieci.

    O, luie! A tomy pobili! Abo co? No, jake? Gieemy zaleli? To mimo Zbrojw chaupy si iie, a gie

    Zbrojw chaupa? Juci prawda. Poiaa si giesi. No, a to po prawej stronie? Zda si, e Trzaskw obejcie. Ale gdy z lewej nie ma nicOrganista odchrzkn znaczco i zabra gos: Najmilejsi przyjaciele a bracia spod wiechy! Oko moje, acz nieco znueniem

    zamglone, dalej wii i wicej miarkuje ni wasze, uczciwszy uszy, pane lepia. Tedyposyszcie prawd: nie przyroony trafunek nas spotyka, ino diabelska mamuna. Biesinas chc zawie na mokrzada, ale nie dajmy si. Idmy prosto przed si, nie obzierajcsi wstecz ani na boki. Jutro, ino zorza zawita, drgi, krokwie i potrzaskane belki sczeznjak dym, a wszystko insze wrci na swoje miejsce. Amen.

    Skupili si i trzymajc jeden drugiego pod rami, umykali po cichu.wiecc drog przed sob, doszed Wojciech do zwalisk i szuka.Zbroja opar kilka desek o drzewo przydrone, gr zarzuci par garci somy i sieia

    w tej budce zgarbiony, z bdnym spojrzeniem, zsiniay od zimna. Wojciech wycigndo rk.

    Ssieie, na rany paskie kln si, e nie chc nic od was ani od waszego sy-na, ani nawet dobrego sowa nie dam, ino pod t biedn zbutwia strzech wejdcie,a spoczncie w srogim utrapieniu. Czyli mam sto razy powtarza, jako mi si serce krajenad wasz niedol, a poza tym cale inszej myli nie mam.

    Zbroja wyczoga si z szaasu. Takim sturbowany, tak mi we bie huczy, tak one siekiery wal we mnie, ju

    mocy nie mam przeciwi si.Przekroczyli prg, weszli na podwrko w milczeniu. Wojciech otworzy drzwi.Kilka grubych polan palio si z trzaskiem na kominie. Blask ognia owieca wesoo

    ca niedu izb. Czternastoletnia Kasia trzymaa na kolanach pic Marysi Zbrojank,a niedaleko pieca obie kobiety, pochylone nad wanienk, kpay chore iecko.

    Zbroja potoczy wzrokiem po wszystkich, zachwia si i run na kolana, zanoszc sistrasznym paczem.

    . nieg prszy bez ustanku. Z pnocka przymarzo troch. Gdy Trzaska wyjrza ranoz chaupy, cay wiat, gie okiem rzuci, wszystkie role i ki, drogi i cieki, drzewa,strzechy domw i poty, wszystko pokryo si biaym puchem. Gr pyny cikie sk-bione chmury, ale wschodni wiatr pi je gie w dalekie kraje, roziera czasemjaki bielszy obok i na mgnienie oka migotao co niebieskiego, za czym czyy si znwchmury i znowu byo szaro i smutno.

    W izbie czyni si ruch. Zbroina uprosiwszy Wojciechow, by sobie wypocza i le-aa jak najduej, krztaa si przy ognisku, gotujc wszystkim niadanie. Kamie jej

    G\O belka.KXbka atwo si tlcy materia, np. misz huby, stosowany przy rozpalaniu ognia z pomoc krzesiwa.PiPo (daw.) obok.ZiHFKa wieniec, tradycyjnie wieszany nad karczm, w ktrej podawane jest piwo.PiarkoZa (daw.) rozumie.WraIXQHk (daw.) traf, przypadek.PaPXQa w mitologii ludowej demon ucy lui.sWXrboZaQ\ zmartwiony.

    Trzaska i Zbroja

  • spad z serca, bo Jagnesia po wczorajszej kpieli ca noc przespaa spokojnie i obuiasi chodna, z przytomnymi oczkami. Nawet je woaa, ale j matka tylko napoia mle-kiem i utulia na nowo. iecko, zmczone wczorajsz gorczk, chrapao smacznie podpierzyn.

    Zbroja sieia na awie zgity wp, z okciami na kolanach, z twarz w doniach.Pierwszy wybuch aoci niezmiernej przemin, zostaa tpa rozpacz i zawzito wcieka,cho niema. Nikt nie mia bui go z odrtwienia. Pocieszali si, e drzemie.

    Ju i ieci powstaway ze somianych pociek. To jedno, to drugie przebiegao dosieni i przed dom napatrzy si pierwszemu niegowi. Czasem ktre zamiao si gono,a on sieia bez ruchu jak skamieniay.

    Zbroina zdobya si na odwag, przystpia do ma cichutko i dotkna go rk. Pawe. Napiby si gorcego uru, zaraz porzetelniejesz. Skrzepe na zimnie. Jak

    biesz tak cigiem sieia, to zamrz z ciebie nie wyjie ani na poudnie. No, wsta.Trza si opamita. Nie wstyd ci, ja, baba, a nie daj si bieie. No, Pawe, dobrze cira.

    Westchn ciko i podnis gow. Czego chcesz ode mnie? Naci garnu uru i chleba skibk. Mje ty, usuchaj mnie!Wypi chciwie duszkiem. Nie chc chleba, niegodnym.Zbliy si Wojciech. Na mj rozum, ssieie, to by wam zaraz, i do Krakowa pojecha, prosto do

    krla. Zabierzemy si razem, a em jest najbliszy wasz ssiad i wiiaem wszystko odpierwszego uderzenia siekiery do ostatniego, wic wiadczy bd, jako wam si niewinniestaa krzywda, od pamici wiata nie sychana.

    Zbroja podnis si ociale z awy, pooy rce na ramionach Trzaski i patrzy muw oczy dugo, badawczo.

    A ja a ja o, rany Pana Boga, a ja was psami poszczu chciaem! O, Jezu mio-sierny, toe mnie jeszcze za letko skara!

    Cichajcie, ssieie. Co inszego mamy na gowie, a nie stare ieje wypomina.Za goink pojeiemy, dobrze?

    Nie! Pty si z tego miejsca nie rusz, pty ksa chleba nie przekn, pty ebra-kiem przed wami sta bd, pki mi ze szczerego serca nie odpucicie. Jako mi wasnejkrzywdy dochoi, kiedy sam tyle lat nkaem was na kadym kroku?

    A, dajcie ju spokj! Nie trapcie si byle czym. Jeszcze wczoraj, w tym straszliwymnawieeniu paskim, wszelak uraz rzuciem precz. Pan Jezus mi wiadkiem, e si calea cale nie gniewam i w witej zgoie z wami y bd do grobowej deski. Ino jedna rzeczmusi osta po staremu.

    Dlaczego musi i co takiego? Zawziem si sroe, e moja Basia nie dla waszego Staszka, ani wasz Staszek nie

    dla mojej Baki. Amen! A ja wanie pokoni si wam chciaem Nie, nie. Ju mi nie wspominajcie nawet. wita zgoda miy nami, tylko o tym

    ani sowa. Nie iwuj si rzek smutno Zbroja. Gdybym by na waszym miejscu, nie

    inaczej bym uczyni. Wiecie, co sobie rozwaam zagadn Trzaska, zmieniajc rozmow aska

    boska, ecie mieli przy chaupie sad, a za sadem dopiero stodo i stajni. Tego przynaj-mniej nie kazaa wam zburzy ta ladacznica.

    Dawna buta bysna w oczach Zbroi. A ja se takusieki dom zbuduj, na tym samym miejscu, ino jeszcze o kilka pii

    wyszy. ikowa Bogu, ju mj Pawe pozdrowia! rzeka Zbroina, ruszajc ramio-

    nami ju si go gupstwa chytaj. A zbuduj, zbuduj, ona ci drugi raz rozwali, ino ciju wtedy nie do drzewa przywie, a na drzewie obwiesi. Zobaczysz.

    SiG dawna miara dugoci.

    Trzaska i Zbroja

  • Oho, drugi raz nie bie si waya! Krl nie artuje. Pamitacie, Wojciechu,jak to nasz miociwy pan skaza na wie starost wojnickiego za to, e pobi do krwikarbowego i rk mu zoma? Pono sze nieiel za krat sieia.

    Aha! A tene Goamba, podczaszy jaki czy krajczy, co to rol wdowie nieprawniezagarn? Nie ino wszystko musia odda, jeszcze caluk morg doczyni ze swego za kar.

    Ano, tedy zwacie, mdre luie, czy owa skarga na Rokiczan tak wam pjie, Sdjak po male, h? Na jedn wag padnie sprawiedliwo strasznie cika, na drug wagmiowanie. Teraz jeden Pan Jezus Przenajwitszy wie, co u krla zaciy bariej. Ja bymta jeszcze nie wyskakiwaa z radoci.

    Brednie bajesz, Orsula. Ino niespokj buisz takim wtpieniem. Krl nie cierpimojej krzywdy!

    A jeeli cale przydarzenie jej usta pierwej opowie, nie twoje? Wszak ci ka-da sprawa moe by czarna jak smoa abo biaa jak nieg, ino j umie wykrci wedlepotrzeby. Zreszt, nie przeciwi si. By moe, i krl wynagroi ci sowicie i askudaruje, ale onej co zawinia, nie ukarze. Bie se dalej panowaa we dworcu i jujej gowa w tym, coby tobie, mnie i naszym ieciom ycie obmierzo. Spomnisz mojesowo.

    Drzwi si otwary i Staszek wpad do izby. Podszed ku ojcu i obj go z paczemza nogi. Ale Zbroja, pokrzepiony na duchu pojednaniem z Trzask, zagada do niegospokojnym gosem:

    al ci, synu, praiadkowej chaupy? Oj, i mnie si serce krwawi. Ale darmo. Cosi stao, nie odstanie. Ju nie ma naszego gniazda. Trza kleci nowe. Ino pierwej jad posprawiedliwo do krla. Dobrze, e przyszed. Ma si wieie, e ju twoja noga tamnie postanie. Biegaj do szopy, wytocz wz.

    Tatusiu, ady sanna rozcielia si niczym kobierzec. Pikniuko a rado. Tym ci lepiej. Saniami pojeiemy. Somy nie auj, sieenie wymo szerokie.

    Jeiemy oba z Wojciechem, ty nas powieziesz.Staszek patrzy zdumionym wzrokiem to na ojca, to na gospodarza. Nie mg si

    poapa, czu jednak, e jaka otucha wstpuje mu w serce. Gdyby czowiek zacz spomina to, co si nasucha o sprawiedliwoci krlewskiej,

    to by do wieczora byo co gada. A ja wam jedno powiem rzeka Zbroina, biorc si pod boki mdrzycie jak

    dwa Salomony, a i tak nie wiecie nic. To le, kiej nic nie wiemy odpar Zbroja ze miechem. Zniosa kura dwa

    jajka naraz? Czy co waniejszego jeszcze si stao? Sowa nie cofam. Nie wiecie nic. Starosta, podczaszy, podstoli, podsdek, niech Kobieta, Sprawiedliwo

    ta bie, kto se chcia, to jest co inszego, a niewiasta umiowana, gadka, moiuka,przychlibna, to zasi co inszego. Nie ma ywej duszy w obzowie, ba, co gadam, w caymKrakowie nawet, co by nie wieiaa, e jej mio Rokiczana tyle znaczy u krla, corenica oka.

    Bg wity wii, e nie ecie szepn smutno Trzaska. No, id, id. Zaprzgaj, a duchem! O, luie, luie! W tej turbacji wszyscymy potracili gowy! zawoaa Woj-

    ciechowa ze swego kta. C ci si ieje? O co krzyczysz? spyta) m, podbiegajc do ka. Jeszcze nie pomiarkowa? Toli i nieiela, miae poyczy koni i jecha z iec-

    kiem do kocioa. Raju, do krzty zabaczyem! Lada chwila i kumoter nadejie, co teraz robi? Kumoter? Tocie si ju postarali o chrzestnego ojca? spyta ciekawie Zbroja. Sam si narai. Prochal albo Magiera, prawda?

    ZiHa (daw.) wizienie.karboZ\ osoba naorujca prac w majtku ziemskim.szH QiHiHO (daw.) sze tygodni.zabaFz\ (daw.) zapomnie.kXPoWHr tu: ojciec chrzestny.Qarai (daw.) poleci.

    Trzaska i Zbroja

  • Nie zgadujcie darmo, bo ani my sami nie wiemy, jak si ten czowiek zowie. Jakeby to by mogo? Krotole wyprawiacie? Ano, miarkujcie sami, czy krotole. Akuratnie w ten ie, co si iewusztko

    naroio, zapuka kto do drzwi wieczorem. Wpuszczamy. Podrny zmczony, prze-moky, zzibnity chcia si zagrza u naszego komina.

    C za jeden? Ciemno byo w izbie, nie mogem dojrze tak dalece. Biedota jaka ze spraw do

    Krakowa. I takiegocie przyjli? Zmiujcie si! Oberwaniec, moe ladaco jakie? Roztropnie gada. Zaraz od pierwszego sowa widno byo, e czek dorzeczny,

    niegupi. Trochmy si nawet przemwili, ale bez gniewu. Cem mia robi, skorosam si wprosi. Musiaem przyj, jeszcze i poikowa.

    Kto go ta wie, czy si stawi w sowie taki obieywiat Lepiej bycie to naszewiee pojednanie kumoterstwem umocowali, co?

    Z duszy, serca bym rad, mj Pawle kochany, ale sami powiecie, nie goi siwzgari gorszym dla lepszego. Musz na czeka cierpliwie do poudnia. Gdyby nieprzyszed, to z uradowaniem wasz ochotno przyjmuj. A jakby tam za jaki roczek PanJezus obdarowa nas iewitym

    Wojtek! Moja Pawowa, przylepcie mu ta w kark, ino mocno! Sysza kto copodobnego! Jeszcze sme nie ochrzczone, a onemu ju iewite w gowie!

    Nie l si, Margo, bo ci zimno chyci. Ja nic nie mwi, ino powiadam, jakbytam kiedy co na ten przykad, takiego to choby mi si sam pan stolnik Wierzy-nek w pas kania, nie jego chc mie za kumotra, ino was. A tymczasem nie wiadomo,co robi, czy na skarg, czy do chrztu jecha.

    Co robi? I jedno, i drugie rzek Zbroja. iewuszk ochrzcimy, a potem nagrd do miociwego krla. Moja baba siie z ieckiem na sanie, ino musicie omatulichrobaczka dokumentnie, jeszcze i kouchem si okryje po wierzchu. Kumoter wedleniej coby si ino nie spni my oba naprzeciw, Staszek strzeli z bata i szczliwadroga! Pilno mi te, to pilno do onego Krakowa! Nakie sowo tego nie wypowie, co jaza ogie mam w sercu. Wiecie co, Wojciechu, pjd pomc chopakowi zaprzga.

    Ja z wami. No, bywaj zdrowa, Margo. A o to iewite nie turbuj si tak sroe.Rok dugi, dwanacie miesicy, to kawa czasu.

    Id mi z oczu! Nienawi ci. I ja ciebie. Wiesz, damy onemu Kasper abo Majcherek, bo z pewnoci bie

    synek. A mj duch mi cosi gada, e na Trzy Krle przypadn chrzciny. Pawowa, rozbcie mu ta ktry garnczek na gowie, prosz was. Id ju, id. A popieszcie si przewin czyciutko, bieluko tego chrobaczka

    biednego. My tu zaraz nadjeiemy.Wyszli na drog i mieli i w gr, poza sad Zbrojw, do stajni, gdy jaki gwar gosw

    uderzy ich uszy. Z kadej chaupy, z bocznych cieek wybiegay ieci, iewczta. Przezpoty przeskakiwali chopcy. Nawet starsi gospodarze i gospodynie wychylali gowy pozawrota. Kilkoro moiey przeleciao pdem mimo Trzaski i Zbroi.

    No, Walek, olepio ci czy co, prosto na lui walisz? Wybaczcie, moiciewy, moiciewy, ja ino niechccy. Ady wszyscy przeciw kr-

    lowi biegniemy. Co takiego? Ano Jdrek Wajda gna na przeaj skro k do domu, e to uwiia krlewski

    orszak w t stron zmierzajcy. Krl jeie! krzykn Zbroja nielukim gosem. A juci. Dwa tygodnie go nie byo, trza si panu pokoni.

    kroWoOa (daw.) art.SrzHPZi si (daw.) pokci si.oPaWXOi opatuli, owin.FKrobaFzHk pieszczotliwie: robaczek.ZHGOH (daw.) obok.WXrboZa si (daw.) martwi si.PiPo (daw.) obok.aG\ (gw.) ale, przecie.

    Trzaska i Zbroja

  • Trza si panu pokoni powtrzy Zbroja ponuro.Zawrci z miejsca i jak nieprzytomny bieg drog ku Krakowowi.Pord gromadki pieszcej naprzeciw miociwego pana zrobia si jakby ulica. Lud-

    no wiejska rozstpowaa si ze strachem, chopi szeptali co do siebie i kiwali smutniegowami.

    Kilkaiesit krokw ielio t garstk obzowian od zbliajcego si orszaku jezd-nych.

    Krl Kazimierz mia pod sob silnej budowy karogniadego wierzchowca. Jecha st-pa i z widocznym zadowoleniem rozglda si po zanieonych polach i sieliznpokrytych drzewach przydronych. Kopak mia aksamitny, kunim futrem obkadany.Paszcz bez rkaww zarzucony na ramiona, spity srebrn klamr, osania go od zimnai spada na boki i zad konia. Spod paszcza yska czasem pas ze zotych paskich ogniwpleciony, zapity na ciemnym upanie. Nogawice sukienne i grube cimy skrzanedopeniay zimowego ubioru krla.

    Kochan, ulubiony dworzanin, jecha obok na siwym koniu, za o kilka krokw z tyuszeciu pokojowcw i dwch paziw miarkowali chd swych iarskich mierzynw,by si nie przyblia zanadto do miociwego pana.

    Na wspaniaym i zazwyczaj powanym obliczu krla malowaa si i swobodna we-soo. Mdre oczy przybieray wyraz artobliwy, gdy zwracajc si do Kochana, co mwipgosem i gai ciemn brod, sztucznie gorcym elazem jakby w rurki treo-n. Wanie co wielce zajmujcego a miesznego wymwiy usta miociwego pana,bo dworzanin a si rk po uie uderzy i w gos si rozemia, gdy zaczerniaa droga odnadchocych lui, przed ktrymi szed Zbroja jak oszalay, z wycignitymi rkoma.Tak nagle na spada wiadomo o przyjeie krla, tak bez przygotowania poczu, elada chwila skarga jego bie przyjta lub odrzucona, e niemal straci przytomno.

    Ogrom krzywdy jcza mu w uszach tysicem wonw, kada kropla krwi drgaa pomsty.

    Przypad tu pod nogi konia krlewskiego i rzuci si z krzykiem na ziemi.Kazimierz szarpn uzd, gniadosz wspi si na zadnich nogach i uskoczy w bok,

    inaczej byby niechybnie musia stratowa lecego tu pod kopytami chopa. Co to jest? Co to ma znaczy! zawoa krl gromko do nadcigajcej rzeszy.Mczyni spucili gowy i milczeli. Kobiety zawoiy paczliwie: O, Jezu, Jezu! O, Najwitsza Panienko! Spytaj, wasze, tych lui, czego chc rzek krl do Kochana, brwi marszczc

    gniewnie.Tak si i wesoo ie zapowiada, bez troski, prawiwie nieielny. Pogoda nawet

    robia si od rana: chmury pouciekay, soce jarzyo si na bkitnym niebie niczymowionie. A tu, jak na zo, obkany czy pak na czele zuchwaej zgrai drog panuzastpuje! Zuchwaej? Nie. Ci luie smutni s, przeraeni, nie mi w oczy spojrzekrlowi, a pacz. Zawinili ciko i boj si przyzna?

    Dworzanin podjecha ku gromadce gospodarzy i rozpytywa jednego po drugim. Za-amywali rce i wzrokiem wskazywali na Zbroj. Tymczasem i krl pochyli si z konia,by dojrze twarz lecego.

    Wjt obzowski? Co ci si ieje, czecze? Na miy Bg, wsta i gadaj!Zbroja dwign si na kolana, czepi si strzemienia krlewskiego i rykn jak zra-

    niony niedwied: Krzywda! Ciebie kto skrzywi? Mnie! Co ci uczyniono?

    sWSa najpowolniejszy chd konia.siHOizQa (daw.) siwizna (tu mowa o niegu bd szai na gaziach).XSaQ staropolski mski ubir szlachecki, przypominajcy sukni z guzikami lub mski paszcz.FiP\ buty z mikkiej skry o wyduonym czubie.PiarkoZa tu: spowalnia.PiHrz\Q (daw.) niewielki ko pocigowy.szWXFzQiH (daw.) umiejtnie.WrH ukada wosy.

    Trzaska i Zbroja

  • Dom, co praiady zbudoway, gniazdo piciu pokole Dom, Krzywda, Krl Podpali kto? Z dymem puci? pyta krl ze zgroz, pochylajc twarz ku m-

    wicemu. Zburzyli na trzaski porbali ziemia na tym miejscu zaorana.Krl spojrza po luiach. Ten czowiek chory jest. Od rzeczy gada. Sam nie wie, co mwi. Czy tak? Prawd mwi, najmiociwszy krlu! zawoali wszyscy jednym gosem. Kt mia popeni takie straszliwe okruciestwo? Kto zakrzycza Zbroja, zrywajc si z klczek. Kto to popeni Jej mio

    pani ze dwora! A!Krl rzuci si z koniem wstecz. Ziemista szaro pokrya jego oblicze, nadajc mu

    nieruchomo kamienia.adne usta nie omieliy si wymwi sowa. Zapatrzeni w srog twarz pask, luie

    bali si odetchn. Konie tylko, spragnione ruchu, uy wida i chrapay niecierpliwie.

    Rokiczana, zamknita w swej sypialnej izbie, koczya si przystraja na przyjcie mi-ociwego pana. Krl spa w obzowie wszystkie wolne od pracy goiny, prawie ka-de wito albo nieiel. Sdy w Bieczu i Tarnowie zajy mu blisko dwa tygodnie czasu,tote pikna Czeszka spoiewaa si na pewno przybycia jego i, przed poudniem.

    Najzrczniejsza z dworskich iewczt, Bogna, pomagaa pani przy ubieraniu. G-ste i dugie wosy poielia na osiem pasm izaplota w szeroki, paski warkocz, dodajcpomiy sploty ognistopsow wstk, zakoczon misternym wzem o czterech pu-klach. Na gowie nie miaa i Rokiczana coiennej czapeczki perami szytej, tylkotwarde okrge denko, obcignite gaiutko aksamitem i otoczone grubym waeczkiemrwnie aksamitnym, zdobnym w gwiazdki z drogich kamieni. Poniewa taki ubiorek nieuleaby adn miar na gowie, podtrzymywaa go znowu wstka, przyszyta do czapecz-ki z lewej, a zapita szpilk diamentow z prawej strony twarzy. Rokiczana chciaa ioczarowa krla sw urod, miaa bowiem troch obawy, czy nie zostanie ostro poajanaza wczorajszy wybryk.

    Musz by tak liczna mylaa umiechajc si do zwierciada by nie tylko Strjgupiego chopa, ale caego wiata poza mn nie wiia!

    Bogna, prniaku, niezdaro, jeszcze szaty nie dobya ze skrzyni Czyli wiem, jak wia chcecie? odpara iewczyna, ruszajc ramionami. Ju bym do tego czasu psa i kota wyuczya posugi, a ta stoi na rodku izby jak

    pie! Masz!I rozzoszczona niewiasta uderzya iewczyn po gowie kantem cikiego stalowego

    grzebienia. Karmazynow dawaj! Wszak wiisz, w jakiej barwie wstga we wosach i czko

    na gowie! Prej, prej, nie na jutro mi potrza, ino na i!Stanik obcisy, dokoa szyi okrgo wycity i zahaowany, schoi a do poowy

    bioder, gie bya do przyszyta lekko faista spdnica. Poczenie tych dwch czcisukni zdobia szeroka wstawka ze zotej lamy, iskrzca od szarw i rubinw. Ciasne r-kawy zakryway rczki do p doni, zwierzchnie za, o wiele szersze, a od okcia rozprute,spaday do ziemi. Czerwone saanowe ciemki dopeniay stroju.

    Kto zaomota silnie drzwiami. Co takiego? Kto mie! Otwierajcie, wasza mio! woa drcym gosem cibor, nie przestajc stuka.Odsuna rygiel. C za pilna sprawa? Nie moesz poczeka? Krl przyjecha! No, to i co?

    SXkiHO (daw.) lok.SoWrza i popr.: potrzeba.

    Trzaska i Zbroja

  • Kaza omie ze niegu aw pod jesionem na greczce. aw? Po co? Zasiad na niej i was kaza przywoa. Nie wyjd. Zimno, nieg, ciemki mam cieniuchne, mogabym nogi zamoczy.

    Pro krla do izby. Powie, em niezdrowa. Oiejcie si ciepo i wyndcie. Miociwy pan zagniewany, niech si wasza mio

    nie przeciwi.Rokiczana zmarszczya brwi, przygryza wargi, stana w progu, wahajc si. Po krt-

    kim namyle wybiega z domu w samej sukni i mkna lekko przez wymiecione podwrzeza bram.

    Otom jest! woaa przechylajc zalotnie gow i miejc si ju z daleka do krla. C za nowy obyczaj ustanowilicie, miociwy panie? Zali was przed wrotami mawita wierna suebnica wasza?

    Krl sieia pod drzewem sztywno wyprostowany, z domi na kolanach. Nie od-wrci gowy, patrzy prosto przed siebie, w jak dal bez granic.

    Za drzewami suba trzymaa konie u pyskw, eby stay spokojnie; poniej, na dro-e, garstka chopw zdrtwiaa w oczekiwaniu czego wielkiego, a u stp krlewskichskurczony, z gow ku ziemi, Zbroja.

    Lodowaty strach przelecia Rokiczan od stp do gw. Woalicie mnie, panie? rzeka silc si na umiech. Pjiemy do komnat,

    zimno tu, a jam si nie przyoiaa. Biegn przodem, a wy mi gocie, dobrze? Zbli si, sta przede mn przemwi krl iwnym, nie swoim gosem. Ju stoj. A dalej co? zbladymi wargami miaa si niewiasta. Co uczynia wczoraj? Com czynia? I wczoraj, i przedwczoraj, i tyie temu tskniam za wami, panie. Odpowiadaj na to, o co pytam. Nie rozumiem was. Kobierzec szyam na podarunek dla mego pana. Uczynia mi podarunek nad wszystkie dary. Pomst bo cisna na moj gow. Ja? Przenigdy! O zdrowie wasze co ie si mo Milcz, bezecna! Nie przydawaj blunierstwa do penej miary swych niegoiwo-

    ci. Co ci zawini czek spokojny, uczciwy, e go zdeptaa niczym robaka? e zniweczyanajdrosz pamitk po praojcach? e go rzucia na mrz z on i iatkami?

    A ebycie wieieli, panie, e mi wiele zego uczyni. Ufam asce waszej, e goraczycie sprawiedliwie ukara.

    Milcz! Nie bd milczaa! Dobrym sercem przywoaam go do mego domu, star po-

    czernia chaup kupi ode chciaam za podwjn albo i potrjn cen. Zuchwalec, nietylko nie ustpi, jeszcze obelgi miota na mnie!

    Z paczem upada na kolana, tulc si do ng krlewskich. O, panie mj najmiociwszy, ujmcie si w swym wasnym sercu za mn, sierot!

    Nienawi mnie luie tutejsi, knuj tajemnie wszyscy razem, coby mnie aski waszejzbawili. A wiecie dlaczego? Bo ich w oczy kole, e nikt wam nie jest wierniejszy odemnie, e was nad wiat cay miuj!

    Kazimierz podnis si z awy i siln rk rozplt zacinite okoo swych kolan palce Mio, SdRokiczany.

    Nie prbuj mnie jedna kamliwymi sowy rzek tonem ju zupenie zimnymi spokojnym. Miowaem ci za gadko i uroiwo twoj. Miowaem ci za sod-ko oczu twoich, z ktrych, zdao mi si, dobro serca pogldaa. Miowaem ci zatkliwe piosenki, ktrymi smtek i znuenie koia. Ta dobra, sodka, miujca i umio-wana umara wczoraj. Id precz! Obmierza mi tak, e wstydno mi patrze na ci.Zabierz, co twoje, zabierz wszystko, co masz w klejnotach i zocie, wszystko, czym ci a-ska moja obsypaa, i precz uciekaj, choby na kraj wiata, ebym ci ju przenigdy w yciunie oglda.

    zaOi (daw.) czy.Srz\Ga (daw.) doda.obPiHrzQ zacz bui obrzyenie.

    Trzaska i Zbroja

  • Aaa To taka sprawiedliwo krla Kazimierza, na cay wiat sawna! zakrzy-czaa Rokiczana, nie hamujc ju swej zoci. Lada chopu wolno botem obrzucaniewinn niewiast, a gdy si broni i karci go w susznym gniewie, to j pan miociwykopie nog jak psa! Naprzykrzya si Rokiczana? W por si przygoi Zbroja ze swojzbutwia chaup!

    Ale na darmo wrzeszczaa i tupaa nogami. Krl zeszed powoli z pagrka i przywoaKochana.

    Tobie zlecam i przykazuj rzek aby wola moja bya do wieczora wypeniona.Podwd i koni da, ile sama zada. Suba niech pomaga przy adowaniu. Odwieuprzejmie do granicy czeskiej, nie pieszc zbytnio, coby si niewiasta nie utruia. Zasii o tym pomn, co najwaniejsze, by nikt i nigdy nazwiska jej nie wymwi w mojejobecnoci.

    . Luie mwi czsto: myl to byskawica. Porwnanie to daje saby, marny obraz mocy,

    Bgchyoci i blasku najwspanialszej z wa duszy czowieka. Myl przeszywa swym lotemwieki, obiega ldy i morza, wii histori narodw, siga najdalszych gwiazd, a korzysi, maleje i ganie dopiero w niepojtym, bezmiernym majestacie Boga, ktry jest jejpocztkiem.

    Stworzy go na obraz i podobiestwo swoje napisane jest na pierwszych kartachBiblii. Ani rozum, ani wola, ani pami, adna z potg ducha nie czyni czowieka takbliskim bstwa, jak myl.

    Gdy Kazimierz zasiad na awie pod jesionem sprawowa sd nad Rokiczan, przemi- Krl, Sdna nieduga chwila, zanim obwiniona stana przed jego obliczem. W tej krtkiej chwiliuczyni krl sd nad sob samym. Ujrza w myli iecinne lata swoje, potem swobodn,a czsto poch modo. Ujrza si wstpujcym na tron jak soce, gdy ponad zie-mi wschoi. Sta si panem i rzdc wielkiego krlestwa. Oczy poddanych, utkwionew nim, wyraay wiar i ufno. Z uczciw dum wyzna przed myl swoj, e tej ufno-ci narodu uczyni zado w najpeniejszej mierze. Bez krwi rozlewu, bez nikczemnychustpstw cnoty ku bezprawiu wzmaga potg pastwa, rozszerza jego granice, z wro-gami zawiera korzystne ukady, fundowa miasta, budowa kocioy, postawi pomnikwiecznotrway panowaniu swemu: da narodowi prawo pisane. Otaczaa go cze ssia-dw. Z daleka i z bliska ubiegano si o askaw przyja jego. Za ycia zwano go wielkim.Myl krlewska oddawaa suszne pochway mdrym i sprawiedliwym rzdom. Lecz tensia bezstronny odwrci kart i czyta dalej. Czy ycie krla, jako czowieka, byo rw-nie wielkie, wspaniae, poiwu i czci godne? Czy ten ukochany ojciec poddanych dawaludowi przykad niewzruszonej cnoty i czystych obyczajw? Czy mia prawo czyni sisurowym si wystpnych? Ile razy przyrzeka sumieniu swemu popraw szczer, wy-trwa, odmian ycia? Ile razy korzy si przed sug boym u trybunau pokuty? Obie-cywa gorcym sercem i gorcym sercem pragn dotrzyma przysigi, a jednak zawszepowraca do zych naogw.

    Czy on, taki mocny duchem, tak wielki mdroci, pan i wadca milionw serc, niezdoa zapanowa nad wasnym sercem? Nad sob samym?

    Oczy Kazimierza patrzyy w dal bez granic, a myl czynia sd.Gdy Rokiczana biega ze dworu do awy pod jesionem, wyrok zapad. Wielki krl

    potpi sam siebie. A potpiwszy, skaza na kar baro cik. Wyrwa z serca niskie,niegodne uczucie, ogroi wol, skonn do upadku, waem wysokim, a poza ten warzuci precz nieporzdne kochanie.

    On, ktry umiowa pokj, brzyi si wojn, ktremu osiemnacie lat panowaniaprzemino jak jeden ie pogodny, i w kilku minutach stoczy bj niemal nad siy.A cho ze wyszed zwycizc, upada ze znuenia.

    Odesza Rokiczana ze zoci w sercu, z przeklestwem na ustach.

    Srz\Joi (daw.) przydarzy.SoGZoGa (daw.) pojazd obowiazkowo dostarczany przez ludno organom administracji pastwowej.SoFK\ (daw.) lekkomylny.

    Trzaska i Zbroja

  • Gromada chopw obiega ciasnym koem krla. Jedni rzucali si na kolana i wzywalibogosawiestwa boskiego, inni caowali kraj szaty miociwego pana, kobiety w gospakay. Zbroja klcza najbliej.

    Kazimierz pooy rk na jego gowie i rzek: Domu po praojcach niemocen jestem wskrzesi, ale ci pobuduj dworek, iby

    w nim prawnuki twoje nas obu wspominay.Zbroja ciska z paczem nogi miociwego pana. Po chwili podnis si z ziemi i za-

    woa: Zali nawet rwna wolno martwe drewno i star strzech z tym, cocie mi

    i wywiadczyli, krlu najdobrotliwszy Toecie si nie panem sprawiedliwym, alemiujcym ojcem okazali! Jak ziemia szeroka i duga, po same krace wiata, nie maszdrugiego jako wy!

    Nie masz drugiego! powtrzyli wielkim gosem chopi, wycigajc rce kuniebu.

    Trzaska w swym starym wyatanym kouchu nie mia przysuwa si blisko, ale zo-ywszy przy ustach rce jak do modlitwy, patrzy w krla jak w tcz.

    A w duszy Kazimierza taja smutek, gorycz oary malaa i rozpywaa si w uczuciudumy i zadowolenia. Pokona najpotniejszego nieprzyjaciela ujarzmi samego siebie.

    Odetchn gboko. Hej! Kochan! Niech mi poda konia! Miociwy pan wraca do Krakowa szepn Magiera na ucho staremu Wajie. Juci, chyba dugie miesice min, zanim zechce pojrze w stron dworu. I suba ju na koniach doda ktry z gromady. Co? Nie ku miastu zawracaj? Gie krl jeie? T poln drog? Aha. Widno chce wasnymi oczyma oglda zwaliska.Rozstpili si w milczeniu i szli krok w krok za koniem krlewskim, cicho, powanie

    pochd aobny na miejsce spustoszenia.Kazimierz zatrzyma konia przy stosie belek. Spojrza na zaoran ziemi, miertel-

    na blado powtrnie zalaa mu oblicze, ale tym razem wzruszenie prdko przemino.Przesun rk po czole i skrci koniem w prawo.

    Luie pogldali po sobie zdumieni. Dy w tej stronie Ju tylko Kto mieszka w tym domu? zapyta krl, stajc przed wrotami.Trzaska pokoni si do ziemi. To moja chaupa, miociwy panie.Krl umiechn si z artobliw zoliwoci. Piknie si sprawujecie, nie ma co mwi. Powiadano mi, e chrzciny i u was.

    Mielicie jecha przed poudniem z iecitkiem do Krakowa, a tu jeszcze ani wozu, anikoni, ani kumotrw. Nie wstyd wam trzyma pogask grzesznic w domu?

    Wojciech wytrzeszczy oczy. Nie mg poj, o co krlowi choi i skd wie o jegodomowych sprawach, wic zakopotany zgi si we dwoje po raz drugi.

    Nie zaprzglicie jeszcze? naciera krl. Kumoter zawd nam zrobi jka chop czekamy na niego, ale skoro si nie

    stawi, a kaecie zaprzga, miociwy panie Nie mam tu nic do rozkazywania. Kady gospodarzem we wasnej chaupie. Ino

    nie zwalajcie winy na kumotra, bo to czek rzetelny w sowie, znam go dobrze. Ladachwila nadbiegnie.

    Ano, to Hej, Staszek, podjedaj!Chopak skoczy do stajni, rozleg si trzask z bicza i ogromne saniska Zbroi, zaprz-

    one w trjk doskonale dobranych kasztankw, zajechay z brzkiem wonkw przedsame drzwi.

    zaOi (daw.) czy.ZiGQo widocznie.G\ a. G\ (daw.) przecie.

    Trzaska i Zbroja

  • Orsula, chodcie z ieckiem, nie marud! Ady jestem! Gotowam od witej pamici! Pomcie mi wsi. Potrzymajcie,

    Wojciechu, iewuszk, niech si szeroko usadowi, coby i odrobinie dobrze byo. A my naprzeciw rzek Trzaska. Siadajcie, Pawle, wedle mnie. Hola, hola, gospodyni! zawoa krl wesoo. Nie rozpocierajcie si na caym

    sieisku! Ja przecie nie uomek, gie si poiej? Jezus Maria! Miociwy pan raczyby na chopskich saniach? wite moje prawo. Po chrzenicy kumoter najwaniejsza osoba! Gwiazdo zaranna! wici janieli, ratujcie! krzykn Trzaska, chwytajc si za

    gow.Tymczasem krl zeskoczy z konia, odda go ktremu ze suby i nim si opamitali,

    ju sieia przy Zbroinie. A co? Nie mwiem, e kumoter przyjie w sam por? Pal z bata, chopcze!

    Chrzciny jad, a krl kumem!Skoczyy konie z kopyta, brzkada u chomt zawoniy na larum, sanie pomkny

    leciutko po nowym niegu, a Staszek strzela z bicza raz za razem. O, Jezu Nazareski! Gie ja oczy poiej, nieszczliwy! jcza w duchu Trza-

    ska skurczony na somie, chowajc gow za plecami Zbroi. Pi dni temu powiadalicie, kumotrze, ie mnie tak sroe miujecie, a i ani

    chcecie spojrze na mnie rzek krl, udajc obraonego. O, panie najaskawszy najlepszy wiecie wy dobrze, czego si wstydam. Toli

    wygadywaem zuchwalstwa okrutne. Zasuyem na cik kar! Czowiek wzi do serca wasz mow. Krl nic nie sysza i nic nie pamita. A teraz piew

    weselmy si spoem, coby zna byo, e nie na pogrzeb, ino do chrztu jeiemy! Pawowa,nie umiecie tam jakiej piewki adnej?

    Giebym ja miaa Prosz was piknie. Orsula, nie wzdragaj si, kiedy miociwy pan rozkazuje. Dy si drzesz przy robocie

    po caych dniach. W gardle mi ciska Za wasz ask, miociwy panie, odwa si pochwali moj bab. Taki ci ma

    zmys w gowie do piewek, e na zawoanie bie sypaa coraz co nowego jak z rkawa. No, wjtowa. Jako to ma by? szepn Wojciech. Sam krl was prosi, a wy

    nie i nie. Dobrze, zapiewam, ino cobycie mi nie przerywali. Nigdy w wiecie. No, pamitajcie.Przymkna oczy w skupieniu, namylia si chwil, wreszcie zapiszczaa cieniutkim

    dyszkantem:Pynie gska, pynie po gbokiej woie,

    Trzaski ze Zbrojami w odwiecznej niezgoie.

    Orsula, co ci podleciao? sykn m.Strzepna ku niemu rk i piewaa dalej:

    Kwitnie w ycie, kwitnie bawatek niebieski,Zawarli i przyja do grobowej deski.Jeie wz na przewz, malowane kka,Zbroje maj syna, a u Trzaskw crka.

    Rany boskie, Pawowa! zajcza Wojciech.Uderzya go palcami po ustach i koczya:

    OarXP (daw.) alarm.WoOi (daw.) przecie.

    Trzaska i Zbroja

  • Zim pada nleiek, re kwitn latem,Kiedycie kumoter, bdcie, krlu, swatem!

    Staszek! wrzasn Zbroja. Optao ci Trzymaj konie, bo ponios! SyszyszKonie trzymaj! Do rowu krlewsk osob wywalisz! A wszystko przez ciebie, gboniepomiarkowana! z tumion zoci rzuci w samo ucho onie.

    Pawowa schylia si twarz do spowitego pod kouchem iecitka, niby to baroskruszona, a w duszy rada, e jej si tak wymienicie udao.

    A krl mia si, mia, a mu zby spod wsw yskay. Czeg swarzycie na niewinn niewiast? Zapiewaa skadnie i dorzecznie, o c

    wam choi? W tym sk wanie, miociwy panie, e piewka bya skadna, a cale niedo-

    rzeczna. Przez Szewsk furtk jecha? spyta Staszek, wstrzymujc konie. Zawr ku Floriaskiej rozporzi krl.adny krakowski zaprzg, donone wonki, sanie wymoszczone som wysoko i or-

    szak suby w barwie krlewskiej o kilka krokw z tyu, zwracay uwag przechodniw.A kto rzuci okiem na jadcych, od razu poznawa krla i, rozwarszy usta z poiwu,bieg co si w tym samym kierunku dowieie si, co dalej bie.

    Stanli przed kocioem Panny Marii. Garstka ciekawych urastaa w tum.Zbroja wyskoczy pierwszy i bieg na praw stron wozu pomc krlowi przy wysia-

    daniu, ale Kazimierz zesun si zrcznie na ziemi i otrzepywa dba z oiey. Tedyobaj chopi zajli si Zbroin, ktra zapada gboko i ani rusz nie moga si z ieckiemwygramoli.

    W drzwiach kruchty stao dwch kocielnych. Jeden, ujrzawszy dojedajce sanie,poskoczy przez koci do zakrystii. Drugi pokoni si do ziemi i przymknite podwojeroztworzy szeroko.

    Ksi wikary iwuje si pewno, co nas tak dugo nie wida rzek krl. Zawiadomiem go, e przyjeiemy pnym rankiem, a tu ju, wi, na poudnie prze-wonili.

    Jego przewielebno sam ksi proboszcz przyszed co tylko z praatwki, jestw zakrystii, a nas tu na czatach postawi, coby mg jak najrychlej wyj z godn asystnaprzeciw miociwego pana.

    Biegaj mi w te pdy i zawiadom ksia proboszcza, jako i cale sobie nie yczpowitania z baldachimem, wiecami i wielebnym duchowiestwem. Wyranie powie:krl prosi, aby tego i nie byo.

    Kocielny pobieg z rozkazem, a po chwili z gbi kocioa wynurzya si przygarbionaposta proboszcza mariackiego, ksia Jana Gbarta, staruszka osiemiesicioletniego,w kwiecistej kapie.

    /aXGHWXr -HsXs &KrisWXs. Pokorne suby moje skadam u stp waszej krlewskiejmioci.

    ,Q saHFXOa saHFXOorXP. Wiczen jestem niewymownie za uprzejmo przewie-lebnoci waszej odpowieia Kazimierz, caujc ksia w rami.

    Ani wie, iecinka, co za splendor niezasuony j spotyka zdumiewa si sta-ruszek. Krlewska chrzenica! Wycie za kum, niewiasto? doda zwracajc si doZbroiny.

    Nie, ja ino wzgldem opieki, prosz przewielebnoci. Otulaam iecko przez dro-g, coby si nie zazibio.

    A gie chrzestna matka? Posaem po ni dworzanina. Iie z nim wanie. Co? Jacentowa? Babka kocielna? Z moj siostr raczycie, miociwy krlu?

    raG (daw.) zadowolony.FaOH (daw.) cakiem./aXGHWXr -HsXs &KrisWXs (ac.) niech bie pochwalony Jezus Chrystus.,Q saHFXOa saHFXOorXP (ac.) na wieki wiekw.

    Trzaska i Zbroja

  • Trzaska nie wieia, czy ma paka, czy mia si z radoci.

    Jacentowa wrcia po sumie do swej izdebki w praatwce i wanie zasiady z Basi doobiadu, gdy wszed dworzanin krlewski. Mia wyranie nakazane nie dawa jej adnychwyjanie, tylko przyprowai czym prej.

    Gadajcie, panie, kto mnie woa, bo nie pjd! postawia si babina rezolutnie. Taki, ktrego prawo rozkazowa, a nasze prawo sucha. Czemu nie powiecie po prostu, e ksi proboszcz? Ady lec w te pdy, ino ciepy

    czepiec zawiej. Nie moglibycie przystroi si odwitnie? A c to, moja katana nie pikna? Caa, czysta. Co jej brakuje? Tedy idmy, skoro

    mamy i. Baka, pilnuj, coby krupnik nie wystyg. Wecie mnie z sob, ciotusiu Ciekawo po co. Zreszt, chod. Moe trza bie co uprztn, a mnie i jak

    na zo drze po kociach, to mi si wyrka przyda.Wyszli na ulic. Zbiegowisko jakie. Co si tam ieje? E, nic. Luie do chrztu z ieckiem przyjechali. No, to wejdmy do kocioa inszymi drzwiami. Po co si pcha? Kiedy wanie tam was potrzebuj. Mnie? O raju, ady tam Wojciech stoi przy saniach! Ten drugi to Zbroja. We

    drzwiach ksi proboszcz w kapie. No, prej, prej, nie ocigajcie sil A we co za jeden, ten wysoki, w aksamitowym kopaku, plecami odwrcony? Ten ci wanie kaza was woa. Rada gba, e pan pi. A co modemu chopu po starej babie? Rany boskie wite,

    krl miociwy!Chciaa si cofn, skry w tumie. Za pno. Ju j dostrzeono. Trzaska poskoczy,

    porwa j za rk i si przed krla pocign. Jak si macie, Jacentowa! przywita krl babk jakby najlepsz znajom.

    Czekamy na was. Cruchn Trzaskw przywielimy do chrztu, wszystko gotowe, inochrzestnej matki nam potrza. Nie odmwicie chyba?

    Nie goi si, nie wolno odmwi, miociwy panie. Nie chwalcy si to ju bieczterieste czwarte.

    Wanie moje lata! rozemia si Kazimierz. Bierzcie iewuszk na rcei pieszmy. Ksi proboszcz za dugo ju w kruchcie czeka.

    Zbroja mj kumoter? E, gorzej. Kiej nie wi nikogo. A ja?Wielkie szczcie, e Jacentowa nie odebraa bya jeszcze iecka z rk Zbroiny, bo by

    je niechybnie pucia na ziemi z przeraenia.Weszli wszyscy za ksiem do przedsionka, a po wstpnych modlitwach do kocioa,

    ku chrzcielnicy.Staszek, ma si rozumie, musia zosta przy koniach, a Basia polizna si na progu Mio niespeniona, Ojciec

    i tak si jej co zrobio w nog, e ani kroku nie moga postpi. Zy to czowiek, co nieczuje litoci w sercu, wic bl bliniego. Mody Zbroja mia serce strasznie miosierne,jednym susem ju by przy iewczynie.

    Baka, cudnoci moje, rozczyli nas! Rozczyli nas! Cno ci si beze mnie? Juci. Rada by wrci na obzw? Oj, rada!

    Trzaska i Zbroja

  • Moe si teraz jako odmieni na lepsze, bo po tym nieszczciu ojcowie si pogo-ili.

    Po jakim nieszczciu? Nie ma czasu, nie ma czasu. Ochrzcz iecko, wyjd z kocioa, a my si nie

    nagadamy. Juci. Wiesz, a gdybymy si tak oboje rzucili do ng najpierw twemu tatusiowi, a potem

    mojemu. Rzumy si oboje! Moe ich Pan Jezus nakoni ku nam. Moe nakoni. eby ty wieiaa, jakie jam bicie dosta wczoraj, skro ciebie! O, luie na wiecie! Ale to byo jeszcze przed rozwaleniem chaupy. Rany. Jakiej chaupy Nie stjmy tu, luie na nas patrz.Cofnli si w gb kruchty, gie nie byo ywej duszy. A konie? Podsypalem im owsa, nie rusz. O, mje ty biedny! O, moja ty biedna!Basia opara czoo po prawej stronie nagrobka Zuzanny Tursowej, ony sawetnego

    majstra bednarskiego, Staszek opar czoo po lewej stronie nagrobka Zuzanny Tursoweji rozbeczeli si jak mae ieci.

    Od chrzcielnicy szed krl, par krokw poza nim chopi. Zatrzyma si na najwy-szym schoie cichutko i patrzy. Gdy jednak pacz nie ustawa, owszem, zanosio si nadusz ulew, odchrzkn srogim gosem.

    Rozskoczyli si baro zawstyeni. Czy to ci, cocie o nich piewali, wjtowa? zapyta Zbroiny. A jake, miociwy panie. al serce ciska nad onymi ieciarni. A zuchwalce jedne nieopamitane! Tom ja was na to rozieli, cobycie si a

    w kociele szukali krzykn Wojciech, teraz dopiero spostrzegajc winowajcw, kt-rych mu krl swoj osob zasoni. Wracaj mi zaraz do ciotki i sied tam kamieniem,pki nie przyjd!

    Poczekajcie no, kumie, chwileczk. Kiedym pozna najmodsz crusi wasz,nieche si przyjrz i starszej rzek krl, biorc Basi za rk. Cale foremna Trza-seczka, jake ci to?

    Ba Baka Przyznaj no si, Basiu, ale szczerze. Czegocie pakali tam, w kcie? Bo Wstyda si nie trzeba, ino kama nie wolno. Bo bo si miujemy! I zakrya twarz okciem. Nieche mi kto powie, o co tu zy wylewa? Prawda, Pawowa? Miociwy panie, z tego nic by nie moe, nic nie bie, to ju dawno zakoczone,

    nie warto kopota krlewskiej osoby rzek Trzaska tonem stanowczym, kaniajc sido ziemi.

    Pawowa, powiadajcie, o co tu choi? Ano tedy pierwej tak byo, e mj nie chcia za nic iewuchy Trzaskw za synow.

    Potem Pawe spokornia i sam o ni prosi dla Staszka, to zasi Wojciech ani o tym suchanie chce. Wiadomo kademu, e co chop, to kozio.

    Wic jake bie? pyta krl. Panie najdobrotliwszy rzek Trzaska pokornie moja uparto nie z gupoty,

    ino z zastanowienia i z rozmysu. Zbroja pan ca gb i jedynaka syna ma, a my biedaki.

    skro FiHbiH ze wzgldu na ciebie.bHGQarz rzemielnik, wykonujcy naczynia z drewnianych klepek.kozio tu przen.: uparciuch.

    Trzaska i Zbroja

  • W aty si oiewamy, godem przymieramy, niedola nas uciska. Nie dam iecka i niedam, boby mg przyj taki ie, Coby jej kto n roicielw wypomina.