235

(Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

  • View
    87

  • Download
    4

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800
Page 2: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

HISTORYCZNE BITWY

SŁAWOMIR LEŚNIEWSKI

MARENGO 1800

Page 3: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

OD A U T O R A

W latach 1796-1815 Europa przeżyła epokę nazwaną póź-niej napoleońską. Nigdy przedtem ani nigdy potem kon-tynent ten nie stał się przedmiotem tak długotrwałej domi-nacji jednego człowieka. Jego ostoją była armia. Przy pomocy armii Napoleon Bonaparte realizował większość swoich politycznych celów. Militarne rozwiązywanie kon-fliktów tak bardzo wrosło w jego naturę, że nazwano go, na wzór starożytnych - „bogiem wojny". W pełni sobie na to zasłużył. W ciągu stosunkowo niedługiego życia stoczył ponad 60 bitew i potyczek, tylko kilkakrotnie przegrywa-jąc. Porażki przyszły głównie w latach 1812-1815, gdy utrata wielosettysięcznej armii w kampanii rosyjskiej spo-wodowała zdecydowane osłabienie cesarstwa na płaszczyź-nie wojskowej. Wtedy Napoleonowi przyszło mierzyć się już tylko z dużo silniejszymi przeciwnikami. W tym ostat-nim okresie oraz w latach 1805-1809 rozegrały się najwięk-sze bitwy napoleońskie: Austerlitz, Jena, Wagram, Borodi-no, Lipsk i wreszcie Waterloo. Pierwsze trzy wzmocniły władzę Bonapartego nad Europą, trzy ostatnie spowodo-wały jego zmierzch i ostateczny upadek. Wszystkie kojarzą się z dziesiątkami tysięcy bajecznie umundurowanych żoł-nierzy walczących po każdej ze stron, z cesarzami stojący-mi na czele armii. Starcie pod Lipskiem nazwano nawet bitwą narodów. Lecz jest wielce prawdopodobne, że do wszystkich tych bitew nie doszłoby wcale, gdyby nie inna bitwa, zwykle pomijana milczeniem lub niedoceniana; nie tylko przez ludzi amatorsko interesujących się epoką napo-

Page 4: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

leońską, ale również przez historyków. Chodzi o bitwę, którą stoczyły armie francuska z austriacką 14 czerwca 1800 r. nie opodal małej wioski o dźwięcznej nazwie Marengo. Ze względu na wywołane skutki bój pod Maren-go absolutnie usuwa w cień te wszystkie starcia, w których uczestniczył Napoleon w trakcie kampanii włoskiej w la-tach 1796-1797, czy też w Egipcie. Bitwa ta przede wszyst-kim rozstrzygnęła losy II koalicji skierowanej przeciwko Francji; kończąc jej żywot przyniosła zwycięskiej republice i Europie czteroletni okres pokoju - najdłuższy w epoce napoleońskiej. Triumfujący generał, równocześnie pierw-szy konsul, otrzymał niepowtarzalną szansę spokojnego; metodycznego umocnienia świeżo zdobytej władzy, przep-rowadzenia wielu reform w kraju i osiągnięcia rzeczy najważniejszej - korony. Sam Bonaparte kwestię tę ujął w sobie tylko właściwy sposób. Któregoś dnia, znużony serwowanymi mu przez pochlebców wizjami swojego po-chodzenia 1, uciął krótko ich niedorzeczne wywody, mó-wiąc: moje szlachectwo wywodzi się spod Marengo. I zape-wne miał wiele racji. Marengo stało się kamieniem węgiel-nym jego cesarstwa i kilkunastoletnich, absolutnych rzą-dów nad Francją, a następnie nad olbrzymią częścią Euro-py. Gdyby 14 czerwca 1800 r. geniusz wojskowy i fortuna nie dopisały Napoleonowi, cesarskie orły nie wzbiłyby się zapewne nad Starym Kontynentem. Choćby nawet pobity konsul wyniósł z przegranej bitwy cało głowę, to można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że po stracie

1 Nic sposób wyliczyć wszystkich teorii na temat pochodzenia rodziny Bonaparte. Było ich istne zatrzęsienie. Oto kilka najbardziej znanych i śmiałych w dowodzeniu: przodkowie Napoleona mieli wywodzić się ze starożytnego Rzymu - wyliczano rody Ulpia, Silvia bądź Julia; jego przodków należałoby widzieć wśród greckich Paleologów z Bizancjum albo monarchów średniowiecznej Aragonii. Jedna z teorii j a k o przodka Bonapartego wymienia pana de Bonpart, siedemnastowiecznego szlach-cica, którego córka miała poślubić nieszczęsnego brata Ludwika XIV - legendarną „żelazną maskę". Cała niedorzeczność tej wydumanej teorii polega na fakcie, że dla Napoleona oznacza ona spokrewnienie z Bur-bonami! - dynastią, której był śmiertelnym wrogiem i której przeciw-stawiał swoje własne monarchiczne ambicje.

Page 5: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Włoch i działającej tam armii, gmach budowanej przez niego władzy rozpadłby się. Dwie siły, równie wielkie, starłyby go w proch. Zewnętrzna - w postaci zwycięskiej koalicji z pałającą żądzą rewanżu za lata 1796-1797 Aust-ria, oraz wewnętrzna, może jeszcze groźniejsza. Siłę tę, prócz rojalistów wzniecających powstanie na północy kra-ju, stanowiłoby szemrające wojsko oraz wielka burżuazja, oczekująca po Napoleonie zwycięskiego pokoju, a nie przegranej kampanii i nowych walk. Pokój był jej niezbęd-ny do robienia interesów. Dalsza przewlekła wojna stawia-ła pod znakiem zapytania wszystkie zdobycze burżuazji jako klasy, która zwycięsko przeprowadziła Wielką Rewo-lucję 1789 r. Tylko pojednanie z Europą, na korzystnych warunkach rzecz jasna, mogło dać oczekiwane od tak dawna korzyści. Zwycięstwo Napoleona pod Marengo było pierwszym i najważniejszym krokiem prowadzącym do tego celu. W zamian Bonaparte uzyskał absolutne poparcie burżuazji w realizacji swoich planów. A co one przyniosły Europie i Francji - powszechnie wiadomo i nie wydaje się konieczne, by w tym szkicu analizować ten temat. Wobec powyższych wywodów, które same w sobie nie stanowią niczego odkrywczego, zaskakująca musi się wydać konstatacja, że kampania 1800 r., sama bitwa pod Marengo i związane z nią implikacje, głównie politycznej natury, nie stały się tematem zbyt licznych opracowań, zarówno w literaturze obcej, jak i polskiej. Uwagę his-toryków o wiele bardziej przyciągały inne błyskotliwe zwy-cięstwa Napoleona, chociaż niektóre nie miały równie dużego ciężaru gatunkowego co wygrana pod Marengo.

We Francji najpełniejszym chyba opracowaniem pozos-taje aż do dziś Campagne de L'armée de Réserve en 1800 wydana w 1900 r. w Paryżu w dwóch tomach, którego autorem jest J. C u g n a c. Stanowi ono podstawową pub-likację - o tej tematyce - Sekcji Historycznej Francuskiego Sztabu Generalnego. Dzieło to zawiera zwięzły tekst oraz pełny zestaw dokumentów, pozwalających śledzić dzień po dniu przebieg wypadków w czasie kampanii, powstawanie decyzji i ich realizację. Z opracowania Cugnaca korzystać

Page 6: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

mogą głównie zawodowi historycy, dla szerszego kręgu odbiorców jest ono niezbyt czytelne z powodu zgrupowa-nia informacji o charakterze źródłowym, bez ich skomen-towania. Chyba dlatego, przez wzgląd na czytelników, ten sam autor wydał w Paryżu w roku 1905 syntentyczną monografię - La Campagne de Marengo. W roku 1900 w Paryżu ukazała się książka Edouarda G a c h o t a La deuxième campagne d'Italie. Zawiera ona jasny i zrozumia-ły dla każdego wykład kreślący obraz wydarzeń na tle historii politycznej, bez głębszej analizy taktycznej i opera-cyjnej. W 1949 r. w Paryżu wydane zostało bardzo dobre opracowanie pt. Marengo znanego napoleonisty Jeana T h i r y, który świetnie połączył język beletrystyki z wymo-gami rzetelnego przedstawienia faktów. Wiele miejsca po-święcił Thiry niemieckiemu teatrowi działań, a wydarzenia o charakterze militarnym pokazał na szerokim tle politycz-nym.

Zbiorem wielu nieocenionych wręcz informacji na temat kampanii 1800 r. jest korespondencja Napoleona I, której wydaniu, w trzydziestu tomach, w latach 1858-1870 pat-ronował Napoleon III. Skarbnicą wiadomości pozostają również pamiętniki współpracowników Bonapartego, któ-rzy towarzyszyli mu w opisywanych wydarzeniach -m. in. Murata, Marmonta, Bourienne'a, Savary'ego. Poza Francją i Polską ukazały się dwa opracowania doty-czące Marenga, na które warto zwrócić uwagę: Her-mana H ü f f e r a - Die Schlacht von Marengo und der italianische Feldzug des Jahres 1800 (Lipsk 1900) oraz U. P i t t a l u g a - La bataglia de Marengo (Alessandria 1900, t. I—II).

Praca Hüffera, zawierająca m.in. refleksje ks. Lichtens-teina i Karla von Stutterhaima, biorących udział w bitwie pod Marengo, swą solidnością i sposobem ujęcia tematu przypomina książkę Thiry'ego. Analizę konfliktu, rozgry-wającego się równolegle we Włoszech i w Niemczech, połączył autor z przedstawieniem towarzyszącego im kon-tekstu politycznego. Uzupełnienie pracy Hüfiera daje w Kriegegeschichtliche Uebersicht der wichtigsten Feldzuge

Page 7: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

seit 1792 Adolf von H o r s e t z k y , który działania armii austriackiej dokumentuje szczegółowymi mapami.

W Polsce kampania 1800 r., z punktu widzenia taktycz-no-operacyjnego, doczekała się świetnego opracowania pióra ówczesnego generała brygady - Mariana K u k i e 1 a. Główna Księgarnia Wojskowa, w cyklu Kurs Historii Wojen, wydała w Warszawie w 1927 r. Wojny Napoleoń-skie, w których na ponad dwudziestu stronach znajduje się zwięzły, ale jednocześnie dokładny opis działań Armii Rezerwowej i bitwy pod Marengo. Od 1927 r. nie ukazała się żadna praca, która by w sposób pełniejszy, aniżeli uczynił to Kukieł, zanalizowała interesującą nas kampanię od strony wojskowej. Nie została wydana również żadna książka przeznaczona dla szerszej grupy czytelników, uka-zująca kampanię 1800 r. i bitwę pod Marengo na tle polityki europejskiej oraz ilustrująca rozliczne skutki, jakie ona wywołała. Oczywiście, wszystkie mniej lub bardziej obszerne biografie Napoleona Bonaparte zawierają opis kampanii i bitwy oraz towarzyszącego im kontekstu wojs-kowo-politycznego. ale siłą rzeczy są to informacje niepeł-ne, sprowadzające się do kilku, najwyżej kilkunastu stronic tekstu. Z popularniejszych opracowań wymienić należy biografie pióra Georgesa L e f e b v r e , André M a u r o i s, Emila L u d w i g a , Bertranda R u s s e 1 a, Eugeniusza T a -r i e g o , Alberta M a n f r e d a . Stosunkowo łatwo dostęp-ne są książki wymienionych na końcu dwóch historyków radzieckich, książka Manfreda została po raz ostatni wznowiona w 1986 r.

W zakończeniu wypada wskazać na wydane w języku polskim kilkutomowe dzieło sławnego francuskiego his-toryka i polityka w jednej osobie - Adolfa T h i e r s a - pt. Historia Konsulatu i Cesarstwa. Wobec faktu istnienia jedynego wydania z lat 1846-1850 jest to w chwili obecnej opracowanie wręcz unikatowe. W tomie I zawarty jest obszerny, niezwykle barwny opis kampanii 1800 r. i wień-czącej ją bitwy pod Marengo. W niniejszym szkicu roz-działy dotyczące przejścia armii Napoleona przez Alpy oraz samej bitwy oparte zostały głównie właśnie na książce

Page 8: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Thiersa, jako tego autora, w którym większość znawców epoki napoleońskiej ceni najbardziej rzeczowość, zgodność z prawdą historyczną i piękny język literacki. Zresztą Thiers napisał również stustronicowy szkic poświęcony Marengu pt. Campagne d'Italie en 1800 (Lipsk 1912). Przeważająca większość danych liczbowych zawartych w książce pochodzi z opracowań, Thiersa.

Wielka dysproporcja pomiędzy źródłami francuskimi i aus-triackimi na temat kampanii 1800 r. oraz podobna sytuacja wśród dostępnych opracowań nie mogła pozostać bez wpły-wu na przyjęty przez autora sposób relacjonowania następu-jących po sobie wydarzeń. Są one przedstawione jak gdyby od strony francuskiej. Ta pewna „nierównoprawność" - nie fałszująca jednak w niczym prawdziwości obrazu kampanii i bitwy - ma jeszcze jedno, tym razem historyczne, uzasad-nienie. Osobowość Napoleona Bonaparte, twórcy oddzielnej epoki w dziejach Europy, daje bez wątpienia prawo do wyeksponowania głównie jego działań politycznych i militar-nych, jako tych, które w konsekwencji wpłynęły na przyszłość całego kontynentu. Na zasadzie kontrastu: mierna rola Aust-rii w analogicznych procesach pozwala na uzupełniające - w stosunku do Francji - przedstawienie jej udziału w wypa-dkach stanowiących przedmiot książki.

Przed kilku laty Wydawnictwo MON wystąpiło z cenną inicjatywą publikacji niewielkich objętościowo, niezbyt skomplikowanych w formie szkiców poświęconych naj-głośniejszym bitwom w historii. Zbiór wydanych dotych-czas książek obejmuje ponad dwadzieścia tytułów. Jedna z nich dotyczy bitwy pod Waterloo, zamykającej okres napoleoński (w przygotowaniu ponadto: Lipsk, Somosier-ra, Berezyna, Austerlitz). Dzięki wydawanej serii również opis starcia pod Marengo, mającego olbrzymie znaczenie dla stworzenia wielkości Napoleona i nowego porządku w Europie, otrzymał szansę ujrzenia światła dziennego pod postacią popularnego wykładu. Wypełni się tym samym istniejąca dotychczas luka, przy czym autor ma nadzieję, że oddana do rąk czytelników książka sprawi to w ciekawy i przystępny sposób.

Page 9: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

WSTĘP

Ostatni rok XVIII stulecia Europa rozpoczynała przy akompaniamencie huku armat i odgłosów dochodzących z pól bitewnych. Nie tylko ludzie przesądni, nadający szczególną wagę ostatnim 365 dniom odchodzącego wieku, oczekiwali po roku 1799 nadzwyczajnych wydarzeń. Wiele oznak wskazywało, że może być to rok istotnie brzemienny w skutki.

Od siedmiu już lat rewolucyjna Francja zmagała się z reakcyjnymi monarchiami, które postawiły sobie za cel przywrócenie nad Sekwaną dawnego ustroju. Od kiedy w 1792 r. Zgromadzenie Narodowe podjęło uchwałę o wy-powiedzeniu wojny Austrii, trwało to nie kończące się starcie; jego finał miał nastąpić dopiero po 23 latach pod Waterloo. Wielka Rewolucja Burżuazyjna we Francji, nisz-cząc w ciągu paru lat wszelkie podstawy feudalizmu, wpro-wadziła zasady wolności, równości, braterstwa i skazała na śmierć króla - pomazańca bożego. W odpowiedzi Europa uczyniła rzecz niespotykaną w swej historii. Większość dworów, wcześniej skłóconych, rywalizujących o różne, przeciwstawne interesy, doszło szybko do porozumienia co do potrzeby zlikwidowania rewolucyjnej Francji. Wiedeń i Berlin wyruszyły w pole z pięknym hasłem pomszczenia męczeńskiej śmierci Ludwika XVI. W rzeczywistości cho-dziło o zniszczenie gniazda rewolucyjnych idei, stanowią-cych śmiertelne niebezpieczeństwo dla gmachu feudalizmu. Koła rządzące w Prusach i Austrii dobrze zdawały sobie

Page 10: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

sprawę, że republikańska Francja przypomina ognisko, z którego iskry mogą zaprószyć pożar w ich spróchniałych monarchiach. Wspólne zagrożenie było decydującym mo-tywem zawiązania I koalicji przez te właśnie państwa. Później dołączyły do nich Anglia, Hiszpania i Neapol. Inna ostoja feudalizmu - Rosja, która już raz w dobie wojny siedmioletniej wkroczyła na tory polityki środkowoeurope-jskiej, tym razem - pomimo wielkiej ochoty Katarzyny II - nie zdążyła wejść w skład koalicji. Może dzięki temu w bitwie pod Valmy 1 stara, monarchiczna Europa musiała ustąpić przed młodą, rewolucyjną Francją, obalony zaś mit o niezwyciężoności Prusaków natchnął zwycięzców myślą o własnej potędze? Dodać należy: na ponad 20 lat. Zagłada I koalicji odsunęła od republiki bezpośrednie niebezpie-czeństwo. Rządy Robespierre'a i Wielki Terror lat 1793-1794, tak bardzo znienawidzone, obiektywnie biorąc przyniosły Francji coś więcej niż największe nawet zwycięs-two na polu bitwy. Za cenę olbrzymich ofiar - nóż gilotyny spadał na szyje zdrajców, ale także i ludzi niewinnych - w zamian za atmosferę grozy i liczne wypaczenia, znisz-czono niemal całkowicie rojalistowską opozycję, zlikwido-wano spekulację i wzmocniono armię. Republika mogła przejść do kontrofensywy. Robespierre jako człowiek już niepotrzebny skończył również na gilotynie, a władzę prze-jęli jego kaci.

Rok po tym, jak spadły głowy „terrorystów" i Fran-cuzów przestał straszyć „wielki nóż", po raz pierwszy

1 Miejscowość w pobliżu Verdun we Francji, gdzie 20 IX 1792 r. doszło do pierwszej wielkiej bitwy pomiędzy wojskami rewolucyjnymi, dotychczas cofającymi się w popłochu, a armią austriacko-pruską. Na czele republikanów stali Kellerman i Dumouriez, sprzymierzonymi dowo-dził książę Karol Wilhelm Ferdynand von Braunschwcig (Brunszwicki). Po kilkugodzinnej wymianie ognia artyleryjskiego - zaskoczony twardym oporem Francuzów — książę Brunszwicki zarządził odwrót za Ren. Zwycięstwo pod Valmy stanowiło punkt zwrotny w wojnie i zapocząt-kowało przejście armii rewolucyjnej do ofensywy. Po stronie pruskiej szerszy wymiar bitwy i doniosłość sukcesu francuskiego dostrzegł i właś-ciwie ocenił jedynie wielki poeta - Goethe. Wypowiedział on prorocze słowa: „Tu i teraz rozpoczyna się nowa epoka historii świata".

Page 11: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

głośnym echem rozniosło się po republice imię Napoleona Bonaparte. Młody Korsykanin najpierw w błyskotliwy sposób przyczynił się do zdobycia zbuntowanego Tulonu, z którego Anglicy uczynić chcieli bazę, a w kilkanaście miesięcy później uśmierzył rojalistowskie powstanie w sa-mym środku Paryża. W roku 1795 Europa - w huku armat strzelających z rozkazu Napoelona - nie dosłyszała jeszcze tragicznej dla siebie nuty. Następny rok nie pozostawił jej już jednak żadnych złudzeń. Napoleon dzięki wielu sprzy-jającym okolicznościom i własnym talentom robił błys-kawiczną karierę. W 1796 r. w wyniku zabiegów dopiero co poślubionej i mającej rozległe znajomości małżonki - Józefiny de Beauharnais - objął dowództwo tzw. Armii Włoskiej. W awansie dopomógł mu również fakt, że sławni generałowie republiki nie widzieli możliwości uzyskania sukcesu we Włoszech i nie zamierzali rywalizować o dowo-dzenie armią, która miała być tam wyprawiona. W tym czasie najlepiej wyekwipowane pułki francuskie stały nad Renem. Front niemiecki uważano powszechnie za roz-strzygający w wojnie. 27-letni Bonaparte, żegnany drwiący-mi uśmiechami, ruszył za Alpy i stała się rzecz zdumiewają-ca. Oto ze słonecznej Italii zaczęły nadchodzić jedna po drugiej niespodziewane wieści o kolejnych zwycięstwach nad wojskami austriackimi. Lodi, Arcole, Castiglione, Montenotte, Rivoli, Mantua... W zalewie dźwięcznych nazw, nieodmiennie oznaczających wygrane bitwy, coraz głośniej przebijało się nazwisko: Bonaparte; Francję ogar-nęła euforia.

Dwór wiedeński, na próżno poszukujący przyczyn nie-wytłumaczalnych z pozoru porażek swych najlepszych do-wódców, posyłał do Włoch coraz to nowe pułki. Austriacy wytrzymali tę taktykę do kwietnia 1797 r. W tym czasie dziesiątki tysięcy ich żołnierzy zasłały pola północnych Włoch, najwybitniejsi generałowie zaznali goryczy porażki, a awangarda wojsk francuskich, po bitwach pod Tag-liamento i Gradiscą, znalazła się o 150 km od Wiednia.

7 kwietnia cesarz austriacki przez swych pełnomocników poprosił Napoleona o zawieszenie broni. 18 kwietnia na

Page 12: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

zamku Eggenwald w pobliżu Leoben podpisano wstępne warunki pokoju. Czas, jaki pozostał do zawarcia ostatecznej ugody, wykorzystał Bonaparte na utrwalenie zwycięstwa i urządzenie zdobytej części Włoch według własnego uznania. W maju pod błahym pretekstem Francuzi wkroczyli w grani-ce Republiki Weneckiej i państwo dożów zniknęło ze sceny dziejów. W miesiąc później okupowali Republikę Genueńską, na terenie której 6 czerwca proklamowano powstanie Repub-liki Liguryjskiej. Nie trzeba chyba dodawać, że wszystkie instytucje państwowe pomyślano na wzór francuskich. Rów-nież w czerwcu narodziła się Republika Cisalpińska. Bonapa-rte widział w niej centrum przyszłego zjednoczenia Włoch. Wykreowane przez zwycięskiego generała republiki stanowić miały bufor bezpieczeństwa dla Francji i przyczyniać się do zrewolucjonizowania przyległych doń terenów. Ze wszystkich państw zaanektowanych przez Napoleona szły do Francji transporty zagrabionych dzieł sztuki i milionowe kontrybucje. Nawet wielkie wojny Ludwika XIV nie przyniosły takich zdobyczy. Kasa republiki zapełniła się po brzegi. Wraz z na-pływającymi skarbami rosło znaczenie Bonapartego. Społe-czeństwo szykowało mu triumfalne przyjęcie, aureola sławy otaczająca dotychczas innych generałów - Hoche'a, Moreau, Pichegru - przestała nagle świecić.

Pertraktacje rozpoczęte w kwietniu w Leoben wznowio-no 20 września z inicjatywy cesarza Austrii, Franciszka II. Trwały one do 17 października. Przeciwnikiem Napoleona za stołem obrad był wytrawny dyplomata austriacki - Lud-wig Cobenzl. Rozmowy, toczone przez tych godnych siebie przeciwników, posłużyć by mogły do napisania oddzielnej opowieści ze względu na swą dramaturgię, obfitość ostrych spięć i nagłych zwrotów. Dość powiedzieć, że przy ich końcu zezłoszczony Bonaparte chwycił wspaniały serwis - dar Katarzyny II - i cisnął nim o podłogę. Równocześnie przerażony Cobenzl usłyszał słowa: „tak samo roztrzaskam wasze cesarstwo" 2 . Nazajutrz dyplomata cesarski podpisał

2 A. M a n f r e d , Napoleon Bonaparte, Warszawa 1986, t. I, s. 199 za E. L a s - C a s e s , Memoriał de Saint-Helene, Paris 1961, t. II, s. 418.

Page 13: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

dokumenty dotyczące rozejmu, godząc się na poprawki wniesione do nich przez Bonapartego. Wymiana podpisów odbyła się w maleńkiej miejscowości Campoformio. Pięcio-letnie zmagania pomiędzy Austrią a Republiką Francuską wygasły. Wiadomość o Campoformio społeczeństwo fran-cuskie przyjęło z burzliwą radością. Naród francuski prag-nął zatem pokoju. Jednak Napoleon, który nagle stał się najważniejszą osobą w państwie, postanowił nie dostrzegać oczekiwań społeczeństwa. Dając Francji pokój w Europie, zaplanował jednocześnie wojnę w Egipcie przeciwko Ang-lii. W jego umyśle zrodziła się genialna myśl zadania odwiecznemu wrogowi ciosu w koloniach. Celem ostatecz-nym wojny miało być zdobycie klejnotu korony brytyjskiej - Indii - i tym samym spowodowanie gospodarczego bankructwa „dumnego Albionu"

19 maja 1798 r. wielka armada okrętów francuskich z Napoleonem opuściła redę portu w Tulonie i wzięła kurs na wschód. Od powodzenia realizowanego przez nią planu zawisły losy ostatniego liczącego się członka I koalicji i jej przywódcy. Na pokładach zaokrętowanych było 38 000 żołnierzy, w dużej części weteranów z kampanii włoskiej, silna artyleria, setki koni. Korpus oficerski tworzyli naj-zdolniejsi oficerowie: Desaix, Kleber, Berthier, Lannes, Murat, Bessiéres i inni. Ich nazwiska miała poznać w nie-dalekiej już przyszłości cała Europa. Wraz z wojskiem wypłynęli naukowcy i jak się okazało po latach, to im właśnie przypadły największe zdobycze tej niezwykłej wy-prawy 3 . Przed wyruszeniem Napoleon wypowiedział sło-

3 Naukowcy towarzyszący Napoleonowi rozpoczęli pierwsze w dziejach metodyczne badania starożytnej kultury Egiptu i pozostawionych przez nią pomników materialnych, dając początek nauce zwanej egiptologią. M. in. Dominique Vivant Denon, świetny rysownik, wykonał setki bezcennych rysunków egipskich zabytków i poświęcił im wydane w 1802 r. dzieło pt. Podróż po Górnym i dolnym Egipcie. Jednocześnie François Jomard, korzystając z rysunków Denona, rozpoczął prace nad pomnikowym dzie-łem a Egipcie; jego kulturze i zabytkach. W latach 1809-1813 ukazały się 24-tomy Description de l'Egipte (Opis Egiptu). Należy także wspomnieć

odkryciu w czasie wyprawy sławnego „kamienia z Rosetty", który posłużyłChamnollionowi do odczytania egipskich hieroglifów.

Page 14: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

wa, które przeszły do historii: „Europa to krecia nora; tutaj nigdy nie było tak wielkich posiadłości i rewolucji jak na wschodzie, gdzie żyje 600 milionów ludzi" 4 . Jest chyba jednak trochę przesady w tym stwierdzeniu. Przecież wciąż trwała Rewolucja Francuska, a trudno w historii znaleźć zdarzenie o podobnym ciężarze gatunkowym. Zaś co do posiadłości, to już niebawem sam Bonaparte jako cesarz i władca absolutny miał pokazać, że cały Stary Kontynent z jego licznymi państwami i narodami można zamienić w jedną olbrzymią posiadłość - rozdawaną i dzieloną według upodobania pomiędzy rodzinę i zasłużonych dowó-dców.

W chwili wypłynięcia armii Napoleona na podbój Egip-tu Republika Francuska po raz pierwszy od wielu lat czuć się mogła bezpiecznie. Żadna nieprzyjacielska potęga nie zagrażała jej granicom, finanse zasilone zostały łupami z Włoch, Anglia otrzymać miała cios w koloniach. Pewien niepokój o przebieg rejsu po Morzu Śródziemnym - pat-rolowanym przez silną flotę angielską - rozwiał się wraz z nadejściem wieści o zdobyciu Malty. Kawalerowie Mal-tańscy nie stawiali oporu i zamek w La Valetta przyjął załogę francuską.

W końcu lipca Napoleon wylądował w okolicach Alek-sandrii. W kilka dni później jego wojska stoczyły sławną bitwę „pod piramidami" nie opodal Gizeh. W rozkazie do wojska miał Bonaparte użyć zwrotu: „żołnierze! czterdzieś-ci wieków patrzy na was z wierzchołków tych piramid". Tego dnia można było zobaczyć ze szczytów grobowców faraonów rzeź sprawioną kapiącej od złota jeździe Mame-luków - władców Egiptu.

Podczas gdy do Francji docierały entuzjastyczne mel-dunki o wspaniałych zwycięstwach, błyskawicznym zajmo-waniu ziem nad Nilem, sytuacja w Egipcie wcale nie przedstawiała się tak różowo. Już 2 sierpnia pod Abukirem Anglicy zniszczyli zakotwiczoną tam flotę francuską. Ar-mia republiki została w praktyce odcięta od metropolii.

4 L. A. Bo u r i e n n e . Mémoires. Paris 1899, t. II, s. 44^-45.

Page 15: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Lecz nie to było jeszcze najgorsze. Napoleon trafił w Egip-cie w próżnię społeczną, spotkał się z absolutną obojętnoś-cią ludów zamieszkujących ten kraj. Pomimo wspaniałej, utrzymanej we wschodnim stylu proklamacji do ludności, Francuzi nie mogli liczyć na poparcie z tej strony. Zetknęły się bowiem ze sobą dwa światy, całkowicie różne politycz-nie, kulturowo, etycznie, o odmiennej religii i krańcowo innych obyczajach. Nie sprzyjało to wzajemnemu zrozu-mieniu i współpracy, przeciwnie - wykluczało je. I nie mogło tego zmienić żadne, najbardziej spektakularne na-wet zwycięstwo na polu bitwy. Wyrżnięcie kilkunastu tysię-cy Turków pod wspomnianym już Abukirem, wysłanych przez sułtana dla odbicia Egiptu, podniosło wprawdzie ducha żołnierzy, ale nie wpłynęło na nastroje tubylców i ich stosunek do wojsk okupacyjnych.

Podczas gdy geniusz wojskowy Napoleona i zapał wiaru-sów spod Lodi i Arcole wypalał się w słońcu pustyni egipskiej i wśród piasków Syrii, sytuacja polityczna Repub-liki Francuskiej w sposób nagły pogorszyła się.

Kampania egipska wraz z całym bagażem skutków, jakie mogła wywołać w bliższej lub dalszej przyszłości, spowodo-wała ostrą reakcję Londynu. Wyznawana już wtedy przez honorowych rodaków Szekspira zasada: walki do ostatniej kropli krwi... sprzymierzeńców - tym razem stała się pod-stawą przeprowadzenia kolejnej akcji militarnej przeciwko Francji. Angielskie złoto popłynęło szerokim strumieniem do Wiednia i Petersburga. Dla Austriaków miało ono jednak mniejszą wartość niż świadomość, że generał Bona-parte, pogromca ich armii, znajduje się z dala od Europy. Pozwoliło natomiast wystawić więcej żołnierzy, by lepiej wykorzystać nadarzającą się sposobność odebrania Fran-cuzom Włoch. Turcja, która również weszła w skład koali-cji, miała szachować ich siły w Egipcie.

W programie, z jakim szły na wojnę Wiedeń i Peters-burg, pobrzmiewały od dawna znane i wciąż powtarzane tony reaktywowania monarchii Burbonów. W Rosji cel wojny został wyłożony przez cara Pawła I w manifeście pochodzącym z 16 czerwca 1799 r. „Powziąwszy razem

Page 16: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

z naszymi sojusznikami zamiar zlikwidowania we Francji bezprawnej władzy, powstaliśmy przeciwko niej wszystkimi siłami". Trudno nie wychwycić w zacytowanym fragmencie nuty arbitralności rosyjskiego jedynowładcy w rozstrzyga-niu europejskich sporów. Od czasów Piotra I na Starym Kontynencie kładł się coraz wyraźniej cień wschodniego kolosa. Interwencja w ramach II koalicji stanowić miała realizację jednego z punktów politycznego testamentu Ka-tarzyny II. Byłaby to również „rekompensata" za rok 1794, gdy insurekcja kościuszkowska, w podbitej dopiero co Polsce, uratowała Republikę Francuską przed bagneta-mi rosyjskich żołnierzy. Powstanie polskie unaoczniło ko-łom rządzącym w cesarstwie, jak wielkie niebezpieczeństwo zawisło nad przyszłością ich rodzimego absolutyzmu. Jeśli czerwona czapka f ryg i j ska 5 miała przestać straszyć, to źródło rewolucyjnych niepokojów - Francja - powinno zostać unicestwione. Dlatego car pchnął w głąb kontynen-tu stutysięczną armię i postawił na jej czele największego z wodzów rosyjskich - Suworowa.

Jedynie Anglia, podejmując walkę z Francją, nie czyniła tego z chęci ratowania nadwątlonego gmachu feudalizmu. Od dawna wyzwolona z jego okowów widziała w republice przede wszystkim groźnego konkurenta w walce o kolonie zamorskie i rynki zbytu. O ile polityka Anglii zgodna była z interesem Burbonów, to nie z powodu zamiaru przy-wrócenia przeżytego ustroju, lecz z obawy przed narodzi-nami silnej burżuazji francuskiej, równie drapieżnej finan-sowo i gospodarczo, co i angielska. W dobie upadku morskiego imperium Hiszpanii już tylko Francja zagrozić mogła kolonialnej potędze Anglii. Dlatego motywem prze-wodnim jej polityki zagranicznej, obecnym od dawna we

5 Spiczasta czapka, głównie z czerwonego sukna, bez daszka, noszona w starożytności na wschodzie. We Francji nakrycie głowy galerników. Od kwietnia 1792., w wyniku zwolnienia z galer żołnierzy - buntujących się przeciwko złemu traktowaniu przez oficerów - stała się emblematem Rewolucji Francuskiej j a k o „czapka wolności". W czerwcu 1792 r. pod wpływem gróźb motłochu Ludwik XVI w pałacu w Tuileries włożył czapkę frygijską na głowę, bratając się jak gdyby ze swoim ludem i rezygnując z absolutnej władzy. Tu: groźba rewolucji społecznej.

Page 17: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

wszelkich przedsięwzięciach międzynarodowych, było uporczywe zwalczanie jakichkolwiek przejawów wzrastają-cej pozycji rywalki zza kanału La Manche. Polityka ta, której kamienie milowe stanowić miały i Trafalgar, i walka z blokadą kontynentalną, znalazła swój krwawy epilog pod Waterloo. Sztandar z białymi liliami 6 mógł swobodnie łopotać pod angielskim niebem jedynie za cenę przyrzecze-nia, jakie złożyli Burbonowie rządowi Jego Królewskiej Mości Jerzego III. W zamian za pomoc w odzyskaniu tronu gwarantowali oni Anglikom daleko idące przywileje handlowe w przyszłych stosunkach gospodarczych z „od-rodzonym królestwem Francji".

Podczas gdy w Londynie kalkulowano szanse i liczono pieniądze, a Wiedeń i Petersburg rozbrzmiewały wojsko-wym gwarem, w Prusach obrano taktykę stania na uboczu i przyglądania się rozgrywającym wypadkom. Zachowanie to, któremu snobistycznie przypisywano głęboką mądrość i wysublimowaną finezję, miało w roku 1806 przywieść spadkobierców „starego Fryca" 7 ku politycznemu osamot-nieniu i militarnej klęsce. Lecz siedem lat wcześniej nic nie zapowiadało takiego finału. Sam Bonaparte niezwykle ob-razowo i celnie zarazem wskazał na istotę wystąpienia skoalicjonowanej Europy przeciwko Francji. „Walka kró-lów przeciwko Republice była walką dwóch systemów: była to walka Gibellinów przeciwko Gwelfom 8 , oligarchie panujące w Londynie, Wiedniu, Petersburgu walczyły prze-ciwko republikanom Paryża" 9 .

6Godło dynastii Burbonów. 7 Fryderyk II Hohenzollern zwany Fryderykiem Wielkim (1712-1786),

król pruski od 1740 r. Twórca potęgi Prus, bezwzględny polityk wyznający prymat siły nad prawem, świetny administrator i wódz. Stworzył sławną armię pruską, w której strach przed karami cielesnymi ze strony przełożo-nego przeważał nad obawą przed wrogiem. Schyłek życia nadał mu wygląd skurczonego, zaniedbanego starca o ostrych rysach twarzy, przesiąkniętego zapachem tabaki; stąd - narodziny legendy „starego Fryca".

8 W wiekach średnich dwa stronnictwa popierające odpowiednio cesa-rstwo i papiestwo. Legendarne stały się zawziętość i okrucieństwo, z jakim stronnictwa te zwalczały się.

9 Correspondence de Napoleon /. Paris 1850-1870. t. X X I X , s. 312.

Page 18: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Sprzymierzeni wykonali pierwsze posunięcie we Wło-szech, co można łatwo zrozumieć zważywszy na rolę, jaką odgrywał Półwysep Apeniński w dotychczasowej polityce Austrii. 15 kwietnia przybył do Vareggio Aleksander Su-worow i objął dowództwo nad połączonymi wojskami rosyjsko-austriackimi, które po kilku dniach przeszły do ofensywy w kierunku na Turyn. Już pomiędzy 26 a 28 kwietnia Suworow dał próbkę swych niepoślednich zdol-ności dowódczych, zadając nad rzeką Addą zdecydowaną klęskę armii gen. Jeana Moreau, uznawanego za jednego z najlepszych taktyków francuskich. Pobity przeciwnik cofał się na całym froncie.

W końcu maja Suworow zajął Turyn i zdobył twierdze: Peschiera. Casale i Valenza. Trzy tygodnie później - 18 i 19 czerwca - doszło do wielkiej bitwy nad Trebbią, nie opodal miejsca, gdzie przed dwoma tysiącami lat Hannibal zmiaż-dżył legiony rzymskie. Tym razem rola przegranych przy-padła wojskom francuskim dowodzonym przez Aleksand-ra Macdonalda. Porażka ta oznaczała utratę prawie całych Włoch. W Paryżu wybuchła panika. Klęski militarne wy-wołały w społeczeństwie bardzo niebezpieczną dla rządu huśtawkę nastrojów.

W tym krytycznym momencie na zbawcę republiki wy-znaczony został gen. Barthélémy Joubert. którego talent wojskowy wielu współczesnych porównywało z uzdolnie-niami Napoleona. Wyjeżdżając do Italii Joubert złożył przyrzeczenie, że wkrótce powróci - z tarczą albo na tarczy. Wrócił szybciej, niż przypuszczał, lecz... martwy. 4 sierpnia Joubert przybył do armii, a 15 sierpnia wziął udział w bitwie, która położyła kres jego życiu. Tego dnia pod Novi wojska Suworowa rozgromiły Francuzów i ze-pchnęły ich na południe od Apeninów Liguryjskich, na obszar Riviery pomiędzy Genuę i rzekę Var. Piemont z Mediolanem zostały stracone. Do resztek armii nadszedł z Paryża rozpaczliwy rozkaz kurczowego trzymania się twierdz rozrzuconych wzdłuż wybrzeża. O ile wiadomości o porażce nad Trebbią wywołały zamęt i panikę, o tyle wynik starcia pod Novi spowodował, głównie na południu

Page 19: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

kraju, szok i stan graniczący z histerią. Teraz wypadki następowały po sobie w lawinowym tempie.

W Holandii wylądował angielski korpus ekspedycyjny pod dowództwem księcia Yorku. Sprzymierzona z Francją Repu-blika Batawska nie podjęła żadnych kroków w kierunku przeciwdziałania angielskiej inwazji. System sprzymierzonych republik załamywał się pod uderzeniami sił koalicyjnych. Na północy państwa - w Normandii i Bretanii, z nową siłą buchnął płomień buntu, rojaliści ruszyli do kontrofensywy. Wszelkie racjonalne przesłanki wskazywały na zbliżający się szybko koniec Republiki Francuskiej. Stało się jednak ina-czej. Kilka wrześniowych dni zniweczyło wszystkie nadzieje wrogów Francji na jej zagładę. Małoduszne, intryganckie, nie mające wiele wspólnego z sojuszniczą lojalnością, zachowanie Austriaków spowodowało osamotnienie dwóch armii rosyjs-kich - Aleksandra Korsakowa pod Zurichem i Suworowa, idącego mu naprzeciw z zadaniem wyzwolenia Szwajcarii. Geniusz wojskowy Suworowa uratował armię. Za cenę olb-rzymich ofiar dokonała ona zimowego przejścia przez Alpy, mając na tyłach atakującego nieprzyjaciela. Korsakow nie miał takiego szczęścia. Jego oddziały zostały niemal doszczęt-nie rozbite przez wojska gen. Andrzeja Masseny. W tym czasie Austriacy, korzystając ze zwycięstwa Rosjan, zajmowa-li opuszczone przez nich pozycje we Włoszech. Z sukcesem Masseny zbiegło się w czasie zwycięstwo gen. Guillaume Brune'a na północy. Pod Bergen zmusił on do kapitulacji 40 000 korpus księcia Yorku. Szale zaczęły się wyrównywać. Gdy z Petersburga nadszedł rozkaz, oburzonego na Aust-riaków Pawła I, wstrzymujący działania armii rosyjskiej, Francja zaczęła uzyskiwać przewagę nad koalicją.

9 października w pobliżu przylądka Frejus na południu Francji wylądował niespodziewanie Napoleon Bonaparte. W książce znanego napoleonisty z I połowy XX w. - Al-berta Vandala, można przeczytać bardzo kategorycznie brzmiące zdanie: „Bonaparte powrócił zdecydowany skoń-czyć z Dyrektoriatem i objąć władzę" I 0 . Wśród istnieją-

1 0 A. V a n d a l , L'avènement de Bonaparte, Paris 1915, t . I , s, 242.

Page 20: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

cych dokumentów trudno jednak znaleźć potwierdzenie tej tezy. W rzeczywistości Bonaparte porzucił armię w Egipcie po przypadkowym otrzymaniu wiadomości o fatalnej sytu-acji kraju zagrożonego na wszystkich granicach; posłużyła mu ona za pretekst do wywinięcia się z nieudanej wschod-niej eskapady. Schodząc na brzeg Napoleon wcale nie był pewien, czy jako dezerter nie zostanie wyjęty spod prawa. Przed taką ewentualnością, poważnie rozpatrywaną przez Dyrektoriat, uratowała go wielka popularność w społe-czeństwie oraz rachuby, jakie wiązali z jego osobą po-szczególni politycy.

Zaledwie parę dni wystarczyło młodemu generałowi do zorientowania się w nastrojach panujących we Francji jesienią 1799 r. „Pięć lat rządów termidoriańskich do-prowadziło kraj do stanu nieuleczalnej choroby - do roz-stroju gospodarki, finansów, do ogólnego rozkładu or-ganizmu administracyjnego, systematycznego naruszania zasad konstytucyjnych, bezprawia, samowoli, niezadowo-lenia społecznego i ogólnego rozczarowania" 11. „Nie ma-jąc już podpory w wielkich ideałach moralnych, w pat-riotyzmie czy terrorze, dzięki którym wykonywano je on-giś, dekrety republiki tworzyły milióny franków i zastępy wojska, ale nigdy żaden grosz nie wpłynął do skarbu i ani jeden żołnierz nie zasilił armii. Rozmach rewolucji zmar-niał w nieporadnych rękach, kiedy trzeba było wprowadzić je w czyn, ulegało okolicznościom zamiast panować nad n imi" 1 2 .

Obserwując nieudolność rządu, jego społeczne wyalieno-wanie, oraz odczuwając płynące z różnych środowisk po-parcie dla swojej osoby, Bonaparte, po konsultacji z naj-bliższymi współpracownikami i przy pomocy zadeklarowa-nej przez dyrektora Sieyesa, postanowił dokonać zamachu stanu. Decyzja ta była efektem chłodnej analizy sytuacji zastanej w kraju i w żadnym razie Napoleon nie myślał

11 M a n f r e d , op. cit., I. I, s. 255. 12 H. B a I z a c. Ludzka komedia. t. 17, Szuanie, Warszawa 1961. s. 11.

Page 21: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

o zagarnięciu władzy jeszcze przed wyruszeniem z Egip-tu 1 3 . 1 8 brumaire'a (8 listopada) Bonaparte wyłożył karty na stół. Podczas gdy oddane mu oddziały pod wodzą wiernych oficerów zajmowały ważniejsze punkty Paryża, zaprzysiężeni do spisku stronnicy cywilni urabiali i przecią-gali na stronę generała deputowanych do obradujących właśnie Rady Pięciuset i Rady Starszych , 4 . Celem tych działań było nakłonienie Rad do uchwalenia stosownych aktów prawnych oddających władzę w ręce Napoleona. Nie obyło się jednak bez oporu i potrzebna była interwen-cja żołnierzy.

Dyrektoriat zakończył swą historię w iście tragikomicznej scenerii. Członków obu Rad najpierw rozgoniono, później częściowo wyłapano i zmuszono do uchwalenia odpowied-nich aktów. Władzę miało objąć trzech konsulów. W tym momencie mało kto uświadamiał sobie w pełni, iż jedynie formalna - mogłoby się zdawać - zmiana w nazewnictwie rządu republiki, oznacza w rzeczywistości jej ostateczny upadek. Bowiem 18 i 19 brumaire'a, gdy powstała uchwała o przekazaniu rządów trzem konsulom - oddano praw-dziwą, niepodzielną władzę w ręce Napoleona Bonaparte, skrywając ją jedynie pod płaszczykiem stworzonym przez powołanie do życia urzędu dwóch pozostałych konsulów. Pierwszy krok na drodze do monarchii został uczyniony. Sens zaszłych zmian najlepiej chyba zrozumiał słynny ban-kier, były minister skarbu - Necker. Pisząc do swojej córki, słynnej madame de Stael1 5, wyraził się następująco: „I oto mamy całkowitą zmianę na scenie. Zachowana zostanie analogia do republiki, ale pełnia władzy będzie znajdować

1 3 Patrz: M an f r e d . op. cii., t. I. s. 267-268. 1 4 Niższa i wyższa izby Ciała Prawodawczego, mające wyłączną inic-

ja tywę ustawodawczą. 1 5 Właściwie: Anne-Louise Germaine Necker, 1766-1817. Jedna z naj-

bardziej znanych kobiet epoki, intelektualistka, pisarka (główne dzieła: Niemcy 1813, powieści: Koryntia, czyli Wiochy i Delfine). Długoletnia adwersarka Bonapartego. konsekwentnie przez niego zwalczana i prze-śladowana - do 1814 r. na wygnaniu.

Page 22: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

się w rękach generała. Jestem przekonany, że nowy reżim da posiadaczom wiele praw i siły" 1 6 . W zamian za prawa i siłę, o których wspomina Necker, burżuazja francuska, zarówno w roku 1799 jak i później, udzielała Bonapartemu swego absolutnego poparcia.

Konsekwencje wydarzeń listopadowych nie mogły doty-czyć jedynie samej Francji. Świetnie zdawano sobie z tego sprawę na dworach europejskich. Szczególnie tych, które uwikłane były w wojnę z Republiką Francuską po stronie II koalicji. W wielkim i niespodziewanym wywyższeniu gen. Bonaparte, już od kilku lat czyniącego z oręża skute-czny instrument polityki francuskiej, doszukano się zapo-wiedzi nowej zawieruchy wojennej. Było niemal pewne, że Napoleon po zdobyciu realnej władzy w państwie wystąpi z żądaniami rewindykacyjnymi w stosunku do terenów, których aneksja w niedalekiej przeszłości stworzyła pod-stawy jego wojskowej chwały. Chodziło o Włochy. Groźba wznowienia wojny - jesienią 1799 r. skrytej w zaciszu gabinetów - zawisła nad Europą.

,6 M a n f r e d , op. cit., t. I. s. 302, cyt. za H. G u i 11 e m i n. Madame de Staël, Benjamin Constant et Napoleon, Paris 1959, s. 7.

Page 23: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

P R Z Y G O T O W A N I A DO W O J N Y

Już w kilka tygodni po zamachu stanu Bonaparte podjął aktywne działania o charakterze dyplomatycznym zmierza-jące bądź do wysondowania zamiarów państw zgrupowa-nych w koalicji antyfrancuskiej, bądź do przygotowania gruntu do podjęcia bezpośrednich przygotowań wojen-nych. Pierwszym posunięciem stało się przesłanie do depar-tamentów zachodnich proklamacji konsulów przestrzega-jących wandejskich powstańców przed nowym zrywem zbrojnym, na jaki bardzo liczyła Anglia. 29 grudnia z Pary-ża wyjechali posłańcy wiozący listy Napoleona do cesarza Franciszka II i do króla Anglii Jerzego III. Pierwszy z nich brzmiał następująco:

„Za powrotem do Europy, po osiemnastu miesiącach nieobecności, znalazłem rozpaloną wojnę między Rzeczą-pospolitą Francuską a Waszą Cesarską Mością.

Naród francuski powołuje-mnie do piastowania pierw-szego urzędu. Obcy wszelkiemu uczuciu próżnej sławy, nasamprzód pragnę zapobiec przelewowi krwi, która ma popłynąć. Wszystko pozwala przewidzieć, że w następnej kampanii liczne i umiejętnie kierowane armie potroją licz-bę ofiar, jakie wznowienie kroków nieprzyjaciel-skich już uczyniło. Znany charakter Waszej Cesarskiej Mości nie pozostawia mi żadnej wątpliwości o życzeniach jego serca. Jeżeli te tylko życzenia będą wysłuchane, prze-widuję możność pogodzenia interesów obu narodów. W stosunkach, jakie miałem poprzednio z Waszą Cesarską

Page 24: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Mością, raczyłeś oświadczyć mi osobiście pewne względy. Proszę więc widzieć w kroku, jaki teraz czynię, chęć od-powiedzenia im i przekonywanie go coraz więcej o szczegó-lnym szacunku, jaki mam dla Niego. Podpisano: Bonapar-te, Pierwszy Konsul Rzeczypospolitej Francuskiej"1.

List do króla Anglii utrzymany był w podobnym, spo-kojnym tonie i również zawierał ogólnie sformułowane propozycje pokojowe. Ofiarowując formalnie w obu listach rozejm, w praktyce nie liczył Napoleon na jego zawarcie. Był całkowicie przekonany, że przerwa w działaniach wo-jennych, które ustały wczesną jesienią 1799 r., jest tylko chwilowa. Analiza dotychczasowej polityki koalicji wska-zywała jasno, że jeśli nawet jej pierwotny skład nie utrzyma się, to dwaj podstawowi wrogowie Francji - Anglia i Aust-ria - nie zrezygnują z realizacji wytkniętych wcześniej celów, zarówno militarnych, jak i politycznych. Wobec świetnej pozycji wyjściowej tych państw, stworzonej przez ubiegłoroczne sukcesy na terenie Włoch, dalsza wojna była nieunikniona. W takiej sytuacji pozostawało Bonapartemu jedno: jak najlepiej wykorzystać czas dzielący go od jej wznowienia. O nieuchronności starcia z Anglią i Austrią przekonywały Napoleona również wewnętrzny stan kraju po zamachu z 18-19 brumaire'a oraz konsekwencje roli, jaką on w nim odegrał. Pierwszy konsul „wiedział" bo-wiem, że „dojście jego do pełnej władzy opartej na posiada-nej w zupełności opinii publicznej, będzie tylko stopniowo postępować naprzód i trzeba będzie dopiero Marenga, by uzupełnić brumaire'a"2. Cel wojny rysował się Bonapar-temu jasno; trafnie ujął to cytowany Vandal: „Spadkobier-ca tradycji rewolucyjnych, Bonaparte, chce nam zapewnić linię Renu, załatwić tym ważny problem, będący ciągle w zawieszeniu, rozwiązać kwestię granic naturalnych, łą-cząc z tym wszystkim wynikające z tego następstwa; zamie-rza on ponadto odzyskać Włochy, ten pierwszy teatr swej sławy, na którym początkowe jego zdobycze zdają się

1 A Thiers, Historia Konsulatu i Cesarstwa. Warszawa 1846-1850, t I,s.72

2 V a n d a 1, op. cits. 575.

Page 25: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

zanikać i kryć w cieniu" 3. Napoleon planował wykorzys-tanie zimy dla załatwienia problemu Wandei, by później, wiosną, mając wolną rękę na północy, skierować wszystkie wojska na wschód i południe - do Niemiec i Włoch.

4 stycznia 1800 r. nadeszła do Paryża odpowiedź z Ang-lii. Czuć było za nią nieustępliwą wolę Williama Pitta Młodszego - ministra wojny, zdecydowanego prowadzić wojnę za wszelką cenę. Była odmowna i utrzymana w nie-grzecznym tonie. Listu nie zaadresowano do pierwszego konsula, lecz do Talleyranda, podpisał go minister spraw zagranicznych, lord Grenville. Chciano w ten sposób wy-mierzyć policzek Napoleonowi. W zakończeniu noty stwie-rdzono, iż Anglia nie zaprzestanie prowadzić wojny dla bezpieczeństwa swojego oraz swoich sprzymierzeńców. Uzasadniając swe nieprzejednanie Pitt wygłosił w parlame-ncie mowę oskarżającą Bonapartego. Powiedział wówczas: „Jakobinizm Robespierre'a, Barrasa, pięciu dyrektorów, triumwiratu w całości wcielił się w człowieka, który - wy-chowany i wypiastowany w łonie jakobinizmu, jest jedno-cześnie i synem, i obrońcą tych wszystkich okrucieństw" 4.

Napoleon oczekiwał w gruncie rzeczy odpowiedzi o ta-kim charakterze. Był również przekonany, że w niedalekiej przyszłości odda mu ona sporą przysługę, gdyż to Anglia, a nie on ze swym dążeniem do unormowania wzajemnych stosunków, uchodzić będzie w oczach opinii światowej za burzyciela pokoju europejskiego. By wyeksponować jesz-cze bardziej swą dobrą wolę, pierwszy konsul powtórnie przedstawił pierwotne propozycje - tym razem w nocie skierowanej do lorda Grenville'a. Odpowiedź była podob-na - Anglia parła do wojny. Reakcja Austrii na francuskie propozycje pokojowe była o wiele bardziej wyważona

dyplomatyczna. Cesarz odpowiedział za pośrednictwem Thuguta - ministra spraw zagranicznych, który za adresata »ybrał Talleyranda. Pismo nosiło datę 15 stycznia. Aus-

3 Tamże, s. 573. * A. S o r e l , L'Europe et la Révolution Française, Paris 1887, t. VI,

* 36.

Page 26: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

triacki gabinet nie przyjął francuskich propozycji, ale także nie odrzucił ich w sposób kategoryczny. Grał na zwłokę, pamiętając o lekcji udzielonej armii cesarskiej przez Bona-partego w latach 1796-1797.

Napoleonowi nie odpowiadała wymiana enigmatycz-nych w treści not. Postanowił zmusić Austrię do stanow-czego opowiedzenia się za wojną lub pokojem. 28 lutego Talleyrand otrzymał polecenie oświadczenia Thugutowi, iż podstawą układów winny stać się postanowienia traktatu zawartego w Campoformio, który ze strony Francuzów stanowił wyraz wielkiego umiarkowania. Dodatkowo w oświadczeniu znaleźć się miało zapewnienie o wypłace-niu pewnych sum w ramach reparacji wojennych i gotowo-ści do utworzenia systemu niezależnych państw jako bufo-ru ochronnego zabezpieczającego Austrię przed ewentual-nymi zakusami Republiki Francuskiej.

Odpowiedź Thuguta, chociaż przystrojona w elegancką formę, stanowiła wzór przewrotności i wyrachowania. Wy-nikało z niej, że Austria nie godzi się na przyjęcie po-stanowień campoformijskich za podstawę obecnych roz-strzygnięć, proponuje natomiast wzięcie pod uwagę stanu posiadania każdej ze stron ustalonego po kampanii 1799 r. Wskazywało to jednoznacznie na chęć zagarnięcia przez Wiedeń całych niemal północnych Włoch. Ponadto Austria żądała dopuszczenia do rozmów pokojowych wszystkich wojujących stron, w tym również Anglii. Powyższe warunki były, oczywiście, nie do przyjęcia dla Francji i ich po-stawienie eliminowało jakiekolwiek nadzieje na polubowne zakończenie konfliktu. Ale właśnie o to chodziło cesarstwu.

Po zorientowaniu się w zamiarach Anglii i Austrii Napo^ leon wykonał posunięcie, które w obliczu zbliżającego się starcia miało wagę równą wystawieniu dodatkowej, potęż-nej armii. Na drodze rozmów dyplomatycznych, w dużym stopniu prowadzonych osobiście, zneutralizował ewentual-nego przeciwnika, jakim mogły się stać Prusy. Doświad-czenia kampanii 1799 r., w której Prusacy - pomimo rysującej się szansy obalenia republiki we Francji - nie wzięli udziału, wskazywały na to, iż i tym razem nie

Page 27: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

wmieszają się w trwający konflikt. Nie było to jednak równoznaczne z przyjęciem, że zrezygnują z osiągnięcia jakichkolwiek korzyści. Prusom odpowiadałoby najbar-dziej zbrojne pośrednictwo, jednak wobec trwających ener-gicznych prac nad reorganizacją armii, odbudową skarbu i ogólnym wzmocnieniem państwa nie mogły postawić się w takiej roli. Postęp tych działań był tym większy, im bardziej wykrwawiali się i wzajemnie wyniszczali bezpo-średni sąsiedzi Prus - Francja i Austria. Bonaparte umieję-tnie skorzystał ze znajomości owych wytycznych pruskiej polityki. Nie godząc się wprawdzie na sugestie Fryderyka Wilhelma, dotyczące rezygnacji Francji z terenów położo-nych nad Renem, przyrzekł mu udział w przyszłych negoc-jacjach pokojowych i znaczący głos w ustanowieniu nowe-go porządku w Europie. Był to kąsek, na którym Berlinowi niezmiernie zależało. Francuskie obietnice dawały nadzieję na odegranie roli jednego z arbitrów dzielących mapę kon-tynentu i uzyskanie jakiegoś jego skrawka bez wcześniej-szych inwestycji z własnej strony. Z wdzięczności Prusy stały się przekaźnikiem informacji płynących wprost z Petersbur-ga. Dzięki temu Napoleon świetnie orientował się w niechęci Pawła I do koalicji i rosnącej sympatii cara do jego osoby. Na raporcie Grudnera - posła rosyjskiego w Berlinie - do-noszącym 28 stycznia 1800 r. o francuskiej akcji dyplomaty-cznej na terenie Prus i szukaniu przez republikę dróg poro-zumienia z Rosją, Paweł I napisał: „Co się tyczy zbliżenia z Francją, nie życzyłbym sobie niczego innego, tylko tego, żeby widzieć ją zwracającą się do mnie, zwłaszcza jako przeciwwagę Austrii"5. Podobnie skrajną niechęć zaczął car odczuwać i do Anglii. Opisane symptomy zmiany kierunku polityki rosyjskiej, wskazujące na zamiar Pawła I wyciąg-nięcia ręki do pojednania z Francją, po Marengo zamieniły się w jawną współpracę, otwierającą perspektywę zawiąza-nia ścisłego sojuszu wymierzonego w wyspiarskie mocarst-wo. Ze strony nieprzejednanego do niedawna wroga Repub-lice Francuskiej przestało zagrażać niebezpieczeństwo.

5 M a n f r e d , op. cif., t. I, s. 353.

Page 28: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Pierwszy konsul nie musiał czekać zbyt długo na pierw-sze efekty swojej taktyki - wyciągania ręki do pojednania z Europą. Gabinet angielski z głównym rzecznikiem wojny - Williamem Pittem Młodszym - opozycja parlamentarna poddała ostrej krytyce. Na jej czele stali Fox i Sheridan, którzy w ognistych mowach wykazywali bezsensowność dalszego angażowania się w konflikt zbrojny, w sytuacji gdy jego pokojowe rozwiązanie mogło przynieść Anglii korzyści nie obarczone ryzykiem militarnego rozstrzyg-nięcia. Jednakże opozycja - chociaż znalazła zrozumienie i przychylność dużej części społeczeństwa, nie przeszkodzi-ła ostatecznie Pittowi w uzyskaniu środków finansowych na zbliżającą się kampanię. Osiągnęły one zawrotną sumę ponad 1100 min franków, co stanowiło nieomal podwójny roczny budżet Francji. Większość pieniędzy miała zostać przekazana w formie subwencji Austrii i państwom połu-dniowych Niemiec na pokrycie kosztów wojny z Napoleo-nem. Zważywszy, że Anglia już od kilku lat wypłacała Austrii corocznie po około 180 min franków na zaspokoje-nie aktualnych potrzeb wojskowych, materialne zabezpie-czenie kampanii 1800 r. było po stronie koalicji całkowite6.

Austria, energicznie popychana do wojny przez konsek-wentnego w swym uporze i pewnego siebie Thuguta - nie traciła czasu. Przygotowania wojenne nabierały coraz wię-kszego tempa. Świadectwem znaczenia, jakie osiągnęli na dworze zwolennicy rozstrzygnięcia militarnego, były zmia-ny dokonane na stanowisku wodza naczelnego. Odszedł obdarzony talentami wojskowymi i politycznymi arcyksią-żę Karol. Zbyt głośno wskazywał na niebezpieczeństwo wynikające z kontynuowania wojny. Nie pomogły mu także pochlebne opinie o Napoleonie i wyliczanie trudno-ści, jakie niewątpliwie wyniknęłyby w trakcie walki z mło-dym konsulem. Odpowiedzią na defetyzm wodza, a może raczej realną ocenę sytuacji - której wielu nie chciało dostrzec - było odebranie mu dowództwa. Rekompensatę stanowiło uhonorowanie arcyksięcia tytułem gubernatora

6 Th i er s, Historia Konsulatu, t. I, s. 142.

Page 29: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Czech. Na jego miejsce powołano 18 marca barona Pawła Kraya, który miał opinię dowódcy wielce zasłużonego w obu kampaniach włoskich lat 1796-1797 i 1799. Opro-mieniony był ubiegłorocznym zwycięstwem nad gen. Sche-rerem. Swoją kwaterę główną Kray umieścił w miejscowo-ści Donguschingen, szefem sztabu mianował gen. Szmidta. Na tle innych dowódców austriackich Kray wyróżniał się bez wątpienia doświadczeniem, zdolnościami i odwagą osobistą. Jak miała wykazać niedaleka przyszłość, wybór nie był chybiony. Austria potrzebowała dobrych wodzów, by wyrównać stratę najlepszego, jakim w 1799 r. dys-ponowała koalicja - Suworowa. Po wycofaniu się jego armii zimą tego roku przez Szwajcarię do dziedzicznych krajów Franciszka II, istniały jeszcze nadzieje na wykorzy-stanie sił rosyjskich w nadchodzącej kampanii. Były one ważnym atutem w planach cesarstwa. Jednak 16 marca nadszedł z Petersburga kategoryczny rozkaz, by Suworow zaniechał wszelkich akcji wojskowych wymierzonych prze-ciwko Francji. Zabiegi dyplomacji austriackiej i angielskiej, zmierzające do zmiany decyzji cara, nie przyniosły żadnych rezultatów. Paweł I wyraźnie dystansował się do polityki pozostałych członków II koalicji. Głównym powodem była świadomość, że przed kilku miesiącami armia rosyjska służyła jedynie za narzędzie w rękach wiarołomnych soju-szników. „Wahania, jakie wykazywał Paweł I między sty-czniem i marcem 1800 roku w określeniu swej polityki wobec Francji, sprzeczności w jego linii postępowania i w rozporządzeniach z tego okresu, otrzymują uzupeł-niające wyjaśnienie. Otworzyły się przed nim dwie moż-liwości, drogi rozwiązania problemu francuskiego: pogo-dzenie się z aktualnym rządem francuskim, z pierwszym konsulem Bonapartem, co oznaczało zmowę przeciwko Anglii i Austrii, albo też powrót do polityki tradycyjnej, pryncypialnej z punktu widzenia domów panujących - Ro-manowów, Habsburgów i Hohenzollernów, tj. do polityki przywrócenia na tron francuskiej »prawowitej« dynastii Burbonów... Paweł I nie mógł znaleźć ostatecznego roz-wiązania: ścierały się w nim wówczas przeciwstawne po-

Page 30: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

glądy i uczucia. Wahań tych nie wywoływało niezrów-noważenie cara ani jego chimeryczność, ani skłonność do nieoczekiwanych decyzji, jak to zwykle wyjaśniali niektó-rzy piszący na ten temat autorzy 7 .

Mimo że Paweł odznaczał się tymi cechami, nie można nie dostrzegać w jego polityce głębszych i bardziej realis-tycznych podstaw. Na korzyść drugiego wariantu - kursu na restaurację Burbonów, działały interesy dynastyczne, tradycyjne zasady ustroju feudalnego, absolutystycznego, wiara Pawła I w niewzruszoność »świętych« praw legitymi-zmu. Jednakże te argumenty, pozornie nie dające się ode-przeć w swoim abstrakcyjnym znaczeniu, kłóciły się z prak-tyką - obalało je doświadczenie, szczególnie zaś doświad-czenie wyniesione z dopiero co przerwanej wojny. Intereso-wność, wiarołomstwo i nawet zdrada ze strony współbraci w uświęconej zasadzie legitymizmu, sojuszników w drugiej koalicji, Anglii i Austrii były w oczach Pawła I tak wielkie, a obraza i gniew tak palące, że uniemożliwiały realną kontynuację poprzedniej polityki. Polityka ta była zła przede wszystkim dlatego, że nie sprawdziła się w praktyce. Należało więc szukać innych dróg. . ." 8

Po opuszczeniu przez Rosjan szeregów koalicji stanęło przed Austrią trudne zadanie zapełnienia powstałej tak nieoczekiwanie luki. W gruncie rzeczy było to przedsięw-zięcie prawie że niewykonalne, gdyż niezwykle bitne, zdys-cyplinowane pułki Suworowa pokazały, iż niewiele mają sobie równych. Jednak subsydia płynące z Anglii pozwoliły na znaczne powiększenie armii. Nie próżnowali również sami Anglicy. Przez swoich posłów na dworach władców poszczególnych państw niemieckich zaczęli prowadzić ne-gocjacje na temat zaciągów do armii cesarskiej. Poseł przy elektorze bawarskim - Wickham, podsycając rozmowy brzęczącymi argumentami, zobowiązał go do wystawienia

7 Ambasador angielski w Petersburgu - Whitworth, w liście do lorda Grenvillea napisał wprost o Pawle I: „Cesarz nie jest przy zdrowych zmysłach i to w ścisłym znaczeniu tego słowa", M a n f r e d , op. cit., t. I, s. 354.

8 Tamże, s. 363-364.

Page 31: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

- oprócz sił dostarczanych w wykonaniu powinności człon-ka Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego - 12-ty-sięcznego, dodatkowego korpusu. Umowa spisana została 16 marca. Podobny w treści traktat zawarto z księciem wirtemberskim 20 kwietnia. Przewidywał on wystawienie dodatkowo 6000 żołnierzy. W dziesięć dni później Wick-ham uwieńczył powodzeniem swoją następną misję dyp-lomatyczną. Tym razem uzyskał zobowiązanie elektora mogunckiego do zwerbowania 4000-6000 ludzi ponad pierwotnie ustalony limit. We wszystkich trzech wypad-kach Anglia miała pokryć całkowite koszty zaciągu, umun-durowania, odpowiedniego uzbrojenia wojsk oraz ich utrzymania do czasu zakończenia spodziewanej kampanii. By podnieść znaczenie zawartych umów i dodać splendoru niemieckim książętom, Anglia zadeklarowała ustami swego posła, iż bez ich aprobaty nie wejdzie na drogę rozmów pokojowych z Francją.

Akcja Wickhama dostarczyła co prawda dodatkowych kilkunastu tysięcy żołnierzy, ale o bardzo różnym wy-szkoleniu i wartości bojowej. Jeśli Bawarczycy byli nie-złymi żołnierzami, to już Wirtemberczycy znacznie ustępo-wali im w wojskowym fachu, Moguntczycy zaś stanowili właściwie niekarną, skorą do rozprzężenia milicję obywa-telską. Oprócz kontyngentów z księstw niemieckich Aust-ria liczyła na posiłkowy korpus angielski oraz oddziały francuskich emigrantów zebrane w Mahoń i dochodzące do 20 000 ludzi. W planie ogólnym przeznaczono im rejon działania w okolicach Tulonu, ale dopiero po udanym sforsowaniu przez armię cesarską rzeki Var. Siły, o których mowa, miały być przetransportowane z miejsca koncent-racji do celu przez flotę angielską operującą na Morzu Śródziemnym, głównie zaś w Zatoce Genueńskiej. Pierwo-tne nadzieje na wzniecenie powstań w Belgii, Bretanii i Wandei przy wykorzystaniu korpusu rosyjskiego i ruchu rojalistowskiego upadły wobec w7cofania się Suworowa z frontu oraz powodzenia układów pierwszego konsula z przywódcami szuanów.

Austriacy w miesiącach zimowych przeprowadzili na

Page 32: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

terenach kilku prowincji wzmożoną brankę do armii. Szczególnie ważną rolę w planach mobilizacyjnych ode-grały dawne ziemie Polski, zagrabione w niedawnych roz-biorach. Przeludniona Galicja stanowiła niewyczerpany rezerwuar rekrutów. W relacji Stanisława Nowakowskiego - emisariusza, który zapewniał łączność pomiędzy krajem a gen. Dąbrowskim, można wyczytać, że brankę zakoń-czono w Galicji w końcu grudnia 1799 r. Była ona niepo-dobna do poprzednich ze względu na swe nasilenie i bez-kompromisowość austriackich władz wojskowych. Zabie-rano do wojska nawet zasiedziałych właścicieli gospo-darstw. 18 stycznia Tadeusz Kościuszko, opierając się m. in. na informacjach Nowakowskiego, zapewniał w liście pierwszego konsula, iż wzięci siłą do armii cesarskiej Pola-cy stanowią około 30% jej stanu osobowego 9. Wielu z nich w trakcie kampanii 1800 r. poddało się do niewoli, by następnie zasilić Legiony Polskie. . Austriacy na początku maja, doliczając siły sprzymie-rzeńców, dysponowali 300-tysięczną armią. Z tego 150 000 tworzyło Armię Szwabską (Niemiec), która miała 26 000 świetnej kawalerii oraz dochodzącą do 300 armat artylerię. Jej siłę ofensywną osłabiał trochę fakt, iż około 30 000 żołnierzy zamkniętych było w twierdzach rozrzuconych wzdłuż Renu 1 0 . Druga armia cesarska - tzw. Włoska, w sile 120 000 żołnierzy pod dowództwem barona Melasa, była rozlokowana na terenie Lombardii w północnych Włoszech. Wojska te podzielone były na dwa wielkie zgrupowania. Gen. Kaim z 50 000 ludzi pozostawał w Pie-moncie, w celu trzymania straży tylnej i zabezpieczenia dróg wiodących do Włoch z terenu Szwajcarii. Oddziały oddane mu do dyspozycji składały się z licznej jazdy i korpusu piechoty wzmocnionego ciężką artylerią. Głów-

9 J. P a c h o ń s k i , Legiony Polskie 1794—1807, prawda i legenda, t. III, s. 131, Warszawa 1971 r.

10 Dane wg T h i e r s a. Historia Konsulatu. t. I, s. 124, P a c h o ń s k i podaje liczbę 130 000 żołnierzy, w tym 10 000 w garnizonach, oblicza artylerię na 500 armat (op. cit., t, III, s. 196).

Page 33: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

nodowodzący z 70 000 żołnierzy, większość piechota, zajmował pozycje w pobliżu wąwozów apenińskich.

Mając w pamięci walki pomiędzy siłami I koalicji a woj-skami Republiki Francuskiej, która skierowała na różne fronty milionową niemal armię, można by dojść do wnios-ku, że siły Austrii zmobilizowane do kampanii 1800 r. nie imponowały liczebnością. Nie mogły również gwarantować sukcesu. Przekonanie takie opierałoby się jednak na cał-kowicie fałszywych podstawach. Paroletnie bowiem rządy Dyrektoriatu sprowadziły Francję na krawędź przepaści w wielu dziedzinach, militarnej również. Dlatego 300-tysię-czna armia austriacka, przy zdecydowanym, mądrym do-wodzeniu, mogła okazać się wystarczająca do zadania swemu przeciwnikowi decydującego ciosu. Nie bez znacze-nia była okoliczność, że wojska cesarskie już w chwili koncentracji znalazły się praktycznie na rubieżach wyjścio-wych do przewidywanych działań. Z operacyjnego punktu widzenia oznaczało to wyeliminowanie konieczności od-bywania długich, męczących przemarszów, które w warun-kach prymitywnej komunikacji prowadziły często do dez-organizacji armii.

Siły wchodzące w skład Armii Niemiec zajmowały Szwa-bię, położoną w klinie utworzonym przez Ren. Po lewej stronie miały Szwajcarię, po prawej zaś Alzację. Zadanie prawego skrzydła armii polegało na przeciwdziałaniu pró-bom przeprawy wojsk francuskich przez Ren i wdarcia się ich na teren Niemiec. Było ono rozlokowane pomiędzy Moguncją a Rastatt. Dowodził nim gen. Sztarray, którego wspierał pospolitym ruszeniem mogunckich chłopów ba-ron Albini. Drogę ze Strasburga pod Kizig zasłaniał gen. Kienmayer. Brygada gen. mjr. Giulaya blokowała Stary Brisach. Lewe skrzydło armii Kraya rozciągało się od Reinthal do Jeziora Bodeńskiego. Składało się z 30 000 Austriaków i milicji tyrolskiej pod dowództwem księcia Reuss. Główne siły, złożone z 40 000 żołnierzy, wraz z marsz. Krayem stały obozem za wąwozami Czarnego Lasu (Schwarzwald) w okolicach Donau-Eschingen i Vil-ingen, gdzie krzyżują się drogi łączące Ren z Dunajem.

Page 34: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Straż przednią tworzyły oddziały arcyksięcia Ferdynanda prowadzące obserwację drogi z Bazylei. Straż tylna, dowo-dzona przez Józefa księcia Lotaryngii, zajmowała Stockach i rozrzuciła posterunki wzdłuż dróg do Ulmu i Mona-chium. W rachubach austriackiej kwatery głównej zada-niem Armii Niemiec była przede wszystkim obrona na linii Renu, zapobieżenie francuskiej przeprawie i osłona głębi kraju. Rozpoczęcie działań o charakterze ofensywnym za-rezerwowano dla wojsk barona Melasa. Po zablokowaniu Genui, ewentualnym jej zdobyciu, miała ona przebyć Ape-niny, przekroczyć rzekę Var między Alpami a Morzem Liguryjskim i stanąć pod Tulonem. Miasto to zostało wyznaczone jako miejsce spotkania z angielskim korpusem ekspedycyjnym i oddziałami emigrantów oraz rojalistów z południa Francji pod dowództwem gen. Willota. Opisana koncepcja trafiała najbardziej do przekonania Anglikom, w Tulonie bowiem znajdowała się największa francuska stocznia. W kontekście odwiecznej walki obu państw o pa-nowanie na morzach i oceanach była to okoliczność o nie-zwykłej wadze. Austriacy przypuszczali, iż w razie ich energicznego wtargnięcia do Prowansji pierwszy konsul opuści Armię Renu, aby zorganizować obronę południo-wych departamentów Francji. Wówczas przed marsz. Kra-yem otworzyłaby się sposobność przejścia do działań za-czepnych. W wypadku udanej realizacji tych planów, pozo-stająca dotychczas we francuskim władaniu Szwajcaria, po wzięciu jej w kleszcze dwóch zwycięskich armii austriac-kich, skazana byłaby na upadek. Niepotrzebne stałyby się akiekolwiek odrębne działania - bez wątpienia wymagają-

ce wielu ofiar i czasu - przeciwko temu „alpejskiemu bastionowi". Doświadczenia roku 1799 i pamięć krwawej Łiżm sprawionej Korsakowowi przez Massenę odstręczały od ich podejmowania.

Na pierwszy rzut oka austriackie plany przeprowadzenia kampanii 1800 r. wydają się być jasne, logiczne i możliwe do realizacji. Głębsza analiza prowadzi jednak do odmien-nych wniosków. Większość koncepcji już w założeniu do-tknięta była błędem i opierała się na fałszywych przesłań-

Page 35: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

kach. Prawdziwego znaczenia Szwajcarii - „zdobytej" za pomocą teoretycznych, papierowych wyliczeń - tak na-prawdę nie pojmował żaden z austriackich sztabowców. Było ono zdecydowanie większe, niż przewidywali. Znawcy sztuki wojennej, historycy wojskowości, rozpatrując sytua-cję wynikłą wiosną 1800 r., wielokrotnie w swych opwco-waniach krytykowali sztab cesarski za oczywiste niedoce-nienie faktu posiadania przez Francję tego alpejskiego państwa. Szwajcaria dawała Napoleonowi wybór: uderzyć przez nią w bok sił marsz. Kraya bądź na tyły armii barona Melasa. Oba rozwiązania otwierały przed pierwszym kon-sulem szerokie perspektywy. Dopóki Szwajcaria znajdowa-ła się we władaniu Francuzów, żaden plan ich przeciw-ników nie mógł przynieść powodzenia. Strategiczne zna-czenie kraju Helwetów wynikało z faktu rozdzielenia sił austriackich w Niemczech i we Włoszech i tym samym przerwania pomiędzy nimi najkrótszej linii komunikacyj-nej. Konsekwencję rozdzielenia armii cesarskich stanowiła - po stronie francuskiej - możliwość zadania ciosu dowol-nie wybranemu zgrupowaniu wroga. Odpadała przy tym ewentualność szybkiego przyjścia z pomocą zaatakowa-nym wojskom; dokonanie potężnego obejścia alpejskiej reduty zabrałoby idącym z odsieczą oddziałom Kraya lub Melasa tyle drogocennego czasu, że interwencja musiałaby okazać się spóźniona.

Austriacy nie dostrzegli jednak, a właściwie należałoby powiedzieć - nie zamierzali dostrzec - kolosalnego znacze-nia strategicznego Szwajcarii. Wbrew kanonom sztuki wo-jennej, wbrew oczywistym wnioskom nasuwającym się po spojrzeniu na mapę, w sposób tragiczny dla siebie - umniej-szali je. Powody, dla których tak czynili, z pozoru istotnie ich do tego upoważniały. Po pierwsze - wydawało im się absolutnie nierealne, by tzw. Armia Reńska Republiki Francuskiej była zdolna podjąć jakąkolwiek próbę sfor-sowania Renu mając za przeciwnika 150 000 żołnierzy marsz. Kraya. Po drugie - odrzucali możliwość wydziele-nia przez tę armię niewielkich nawet sił do przebycia dróg alpejskich w porze śniegów i wykonania dywersji we Wło-

Page 36: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

szech. Po trzecie - i to było najważniejsze w kalkulacjach sztabu austriackiego - orientował się on świetnie, że zimą 1800 r. Francja poza armiami gen. Moreau i Liguryjską nie miała innych znaczących sił. Oddając się takiemu rozumo-waniu, opartemu - wydawało się - na logicznych pod-stawach, Austria nabrała zgubnego dla siebie przekonania, że Republika Francuska jest bezsilna i może obrać jedynie pasywną taktykę. O jej możliwościach ofensywnych nikt w Wiedniu nie myślał poważnie.

Zewnętrzne oznaki zdawały się potwierdzać rachuby cesarskich dowódców i dworu Franciszka II. W pierwszych miesiącach 1800 r. Francja miała rzeczywiście tylko dwie armie: Niemiecką (Reńską) - powstałą przez połączenie jednostek Armii Nadreńskiej i Helweckiej, oraz Liguryjską. Prócz tego na terenach Holandii, Wandei i środkowej Francji znajdowały się oddziały znacznie rozproszone i o niskich stanach osobowych, które można by nazwać korpusem bezpieczeństwa wewnętrznego. Były to bowiem siły skierowane do walki z kontrrewolucyjnymi wystąpie-niami szuanów, rojalistów oraz przeznaczone do pilnowa-nia wybrzeża przed ewentualnym lądowaniem desantów angielskich. Rozrzucenie tych jednostek na olbrzymim ob-szarze praktycznie wykluczało ich szybkie skoncentrowa-nie. Republika miała więc zaledwie około 250 000 ludzi pod bronią. Straty poniesione w kampanii 1799 r., plaga dezercji i chorób spowodowały wielkie ubytki w szeregach. Armia gen. Moreau na początku kwietnia liczyła około 130 000 żołnierzy, z których około 30 000 zajmowało twierdze: Strasburg, Landau, Moguncję, oraz szańce przedmostowe w Bazylei, Brisach, Kehl i Cassel n . Z tych 30 000, 6000-7000 pod dowództwem gen. Adriena Mon-ceya pilnowało dolin Świętego Gotharda i Simplon, zamy-kając je przed Austriakami. Siłę gotową do natychmias-towego użycia w polu tworzyło 82 000 piechoty, 13 000

11 Dane wg T h i e r s a Historia Konsulatu, t. I, s. 128; E. B o u r d e a u w Campagnes modernes, Paris 1912, t. I, s. 517, podaje następujące dane: armia Moreau ogółem - 119 000 żołnierzy (97 000 piechoty. 15 000 jazdy, 7000 artylerzystów i pontonierów, 116 armat).

Page 37: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

jazdy oraz 5000 artylerzystów, obsługujących 116 dział. Zachwiany stosunek liczby kawalerii do piechoty równo-ważyło wysokie wyszkolenie bojowe tej ostatniej. Armia dzieliła się na cztery korpusy. Pierwszym z nich. stanowią-cym prawe skrzydło, dowodził gen. Claude Lecourbe. Pod rozkazami miał 25 000 ludzi rozlokowanych w okolicach Szafuzy. Drugi korpus, tzw. rezerwowy, pod osobistym dowództwem gen. Moreau liczył 30 000 żołnierzy i roz-lokowany był w pobliżu Bazylei. Korpus trzeci, zajmujący środek ugrupowania wojsk francuskich, stacjonował w okolicach Brisach. Na jego czele stał gen. Gouvion Saint-Cyr, który miał do dyspozycji 25 000 żołnierzy. Lewe skrzydło tworzyły liczące 20 000 ludzi jednostki przydzielo-ne gen. Gillesowi Josephowi Saint-Suzanne. Ich kwatery znajdowały się pomiędzy Moguncją a Strasburgiem.

Moreau, który objął dowództwo nad armią 2 stycznia, uznał jej skład za dobry, natomiast stan za wręcz opłakany. W oczy rzucały się braki w uzbrojeniu i umundurowaniu. „Żołnierzom brakowało 100 000 par butów, 50 000 kapot, a zaległości w wypłacie żołdu sięgały ponad 15 min fran-k ó w " 1 2 . Fatalne zaopatrzenie wpływało zasadniczo na obniżenie morale wojska, zdarzały się częste wypadki dezer-cji. 26 stycznia Moreau otrzymał anonimowy list od grupy niższych oficerów z informacją dla pierwszego konsula, że „żądają pieniędzy i pokoju, natomiast dość mają zachęt do patriotyzmu i cierpliwości" 1 3. Bonaparte wysłał nad Ren „swoje uszy i oczy", najbardziej zaufanego z adiutantów - Gerauda Duroca. Potwierdziła się ocena Moreau. Duroc donosił o nie zapłaconym żołdzie, fatalnym uzbrojeniu, zniszczonych karabinach, nielicznej artylerii, o koniecznoś-ci szybkiego uzupełnienia taboru. Bez natychmiastowych dotacji w wysokości kilku milionów franków nie widział on perspektywy poprawy sytuacji. Napoleon zareagował wy-słaniem na ręce gen. Moreau subwencji w wysokości 6 min franków jeszcze w lutym oraz następnych 7 min w mar-

, 2 P a c h o ń s k i , op. cif., t. III, s. 157. 13 Tamie.

Page 38: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

c u 1 4 . Dzięki tak znacznemu wsparciu finansowemu, a także wysyłanym sukcesywnie posiłkom w ludziach i sprzę-cie, stan Armii Reńskiej zaczął się zdecydowanie popra-wiać.

Sytuacja Armii Liguryjskiej (Włoskiej) była daleko bar-dziej skomplikowana. 15 stycznia zmarł jej dotychczasowy dowódca - gen. Jan Championnet. Jego miejsce zajął gen. Andrzej Massćna, wsławiony głównie zwycięstwem nad Rosjanami w Szwajcarii w 1799 r. 2 lutego Massćna przybył do zagrożonej Genui. Podległe mu jednostki były w opłakanym stanie. Z ogólnej liczby 46 858 żołnierzy około 9000 przebywało w szpitalach. Niemal całą kawale-rię późną jesienią wycofano do Francji w celu reorganiza-cji, jej resztki pozostawione we Włoszech nie przekraczały 3000 ludzi. Prawym skrzydłem osłaniającym Genuę dowo-dził gen. Jan Marbot, lewym, osłaniającym Mont Cenis - gen. Grenier. Za centrum odpowiedzialny był gen. por. Mikołaj Soult.

Pierwszy konsul, wysyłając Massćnę do Włoch, zaopat-rzył go w środki finansowe pozwalające na zaspokojenie najbardziej palących potrzeb armii. Generał przywiózł ze sobą milion franków w złocie i pół miliona franków w asygnatach. Pieniądze te przeznaczono na zapłacenie całomiesięcznego żołdu, co zdecydowanie poprawiło na-stroje panujące wśród żołnierzy. Jednocześnie od końca stycznia zaczęły nadchodzić transporty ze sprzętem woj-skowym z Francji. Odebrano m. in. 5000 mundurów, kilka tysięcy par butów, kilkaset karabinów. Dostawy prowa-dzone drogą morską zagrożone były w wielkim stopniu przez flotę brytyjską, blokującą wybrzeże liguryjskie, i dla-tego ich regularność szwankowała.

14 lutego Massćna przeprowadził reorganizację armii w ramach dziesięciu dywizji piechoty i trzech dywizji kawa-lerii. Szefem sztabu mianował gen. dyw. Mikołaja Oudino-ta. Dowodzenie prawym skrzydłem objął gen. Nicolas Soult. Jego siły składały się z dywizji François Miollisa

14 Tamże. s. 158.

Page 39: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

(4200 ludzi, kwatera główna w Torriglia), H. Gazana (4920 ludzi, kwatera główna w Voltaggio), gen. Jeanna Marbota, a po jego śmierci Gasparda Gardanne'a (4200 ludzi, kwa-tera główna w Saronie) oraz rezerwy (2200 ludzi roz-lokowanych w Sestri). Korpus Soulta miał mocne punkty oparcia w fortach Genui (około 1100 ludzi załogi), Saronie (700 ludzi załogi) i Gavi (500 ludzi załogi).

Na czele zgrupowania centralnego stanął gen. por. Lud-wik Suchet, były szef sztabu. Jego korpus miał za zadanie obronę południowo-wschodnich granic Francji. Składał się on z trzech dywizji generałów: Antoine'a Richepance^, Pawła Gerniera oraz Clausela, i liczył łącznie 12 726 żołnierzy. Jednak tylko dywizja Clausela była dobrze zor-ganizowana i uzbrojona.

Lewemu skrzydłu dowodzonemu przez gen. dyw. Marię Turreau de Garambouville, dysponującemu 5940 ludźmi, powierzono osłonę Mont Cenis. W jego skład wchodziły dywizje: 8 - gen. Lebaulte'a i 9 - gen. yalette^.

Organizacja trzech dywizji kawalerii prowadzona była na zapleczu. Towarzyszyły jej kłopoty ze zdobyciem pełno-wartościowych koni.

Z powyższego rozkładu sił wyraźnie widać, że centrum i lewe skrzydło strzegło granic Francji, natomiast prawe broniło linii Alp Nadmorskich i Ligurii. Najgorsze, co mogło przytrafić się armii Masseny, to przecięcie przez Austriaków połączeń komunikacyjnych pomiędzy tymi dwoma zgrupowaniami. Na początku kwietnia, w przed-dzień wznowienia walk, Massena oceniał siły podległych mu wojsk na 35 912 żołnierzy zdolnych do boju. Domagał się posiłków w sile 20 000 ludzi 1 5 .

W ostatnich dniach zimy zaczęto we Francji organizo-wać dodatkową armię. W kampanii 1800 r. przypaść jej miała szczególna rola - zwycięzcy spod Marengo. Chodzi o Armię Odwodową, zwaną również Rezerwową. Utwo-rzenie jej zapowiadał akt prawny uchwalony w postaci dekretu konsulów. Przewidywał on powstanie całkowicie

1 5 P a c h o ń s k i, op. cit., t. IV, s. 46.

Page 40: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

nowej armii, autonomicznej w stosunku do wojsk znaj-dujących się na północy kraju, w Niemczech i we Wło-szech. Na miejsce formowania poszczególnych oddziałów Armii Rezerwowej przewidziano miasto Dijon oraz jego najbliższe okolice - miejscowości: Chaumont, Semur, Ma-çon. W dekrecie unormowano także kwestię przyszłego dowództwa zapowiadając, iż stanowisko głównodowodzą-cego obejmie pierwszy konsul. Podkreślono w ten sposób niedwuznacznie znaczenie nowo powstającej armii oraz rolę, jaką przeznaczał jej w swych planach Bonaparte.

Jednostki przewidziane do stworzenia Armii Odwodowej miały pochodzić z trzech głównych źródeł. Pierwsze z nich stanowiły dość liczne oddziały stacjonujące w Paryżu i jego okolicach, których zadaniem jeszcze do niedawna była ochrona chwiejnej władzy Dyrektoriatu i utrzymywanie porządku w stolicy. Przewidywano, że większe i z całą pewnością lepiej wyszkolone siły da się wycisnąć z tzw. Armii Zachodniej, walczącej dotychczas z powstańcami w Wandei i Bretanii. Trzecim ważnym źródłem miały być zakłady 16 Armii Egipskiej rozlokowane na południu Fran-cji, zapełnione przez tysiące rekrutów. Po okresie szkolenia nie mogli oni być przetransportowani do Egiptu wobec opanowania przez flotę angielską Morza Śródziemnego. Zebrane w ten sposób z terenu całej republiki oddziały miały być traktowane jako element kadrowy. Po nasyceniu nowo-zaciężnymi planowano utworzenie z nich dziesięciu dywizji.

10 maja Bonaparte utworzył w ramach Armii Odwodo-wej cztery związki organizacyjne, które w przyszłości prze-mieniły się w korpusy , 7 . N a czele pierwszego z nich stanął gen. Jeans Lannes. Podporządkowano mu dywizję gen.

16 Z francuskiego dépôt - zakład, w tym samym znaczeniu termin używany również w Niemczech: oznacza miejsce przeszkolenia żołnierzy przeznaczonych do uzupełnienia formacji na froncie.

17 Franc, corps d'armée; dopiero w 1803 r. wyodrębniono w armii francuskiej jednostki wyższego rzędu - korpusy, które były autonomicz-nymi oddziałami z rozwiniętymi sztabami, ustalonym składem bojowym oraz rozbudowanymi służbami: inżynieryjską, medyczną itd. Wówczas dowódcy „korpusów" z 1800 r. otrzymali stopnic lieutenants générais.

Page 41: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Watrina, brygadę gen. Mainoni oraz brygadę kawalerii gen. Rivauda. Dowództwo drugiego związku objął gen. Philppe Duhesme. Miał do dyspozycji dywizje generałów Loisona i Boudeta. Dowództwo trzeciego związku powie-rzono gen. Claud Victorowi. Podlegały mu dywizje gene-rałów Chambarlhaca i Chabrana oraz legia włoska gen. Lecchi. Dowódcą trzech brygad kawalerii ustanowiony został gen. Joachim Murat. Poza opisanym podziałem pozostały gwardia konsularna i będąca w stadium or-ganizacji dywizja gen. Monniera. W całości siły te liczyły 42 000 żołnierzy oraz 42 armaty. Stworzone przez Napoe-lona związki organizacyjne miały charakter tymczasowy, płynny i, jak zobaczymy, 11 czerwca, na trzy doby przed bitwą pod Marengo, ich skład ulegnie dość istotnym zmianom.

Dowódcą Armii Odwodowej pierwszy konsul mianował gen. Aleksandra Berthiera, dotychczasowego ministra woj-ny. Oczywiście, było to dowództwo o charakterze czysto nominalnym; pełna władza nad armią znajdowała się w rę-kach Napoleona.

Główną bazą zaopatrzeniową dla nowo utworzonej ar-mii wyznaczył Bonaparte Genewę. W błyskawicznym tem-pie w największym mieście Szwajcarii zaczęto gromadzić najróżniejsze materiały wojenne: broń, środki przewozowe, niezbędne do przeprawy przez Alpy, i żywność. Napoleon obliczył, iż konieczne jest zmagazynowanie żywności na minimum 40 dni dla całej armii. Wskazuje to na zapobieg-liwość i dalekowzroczność wodza francuskiego, który liczył się z koniecznością żywienia wojsk jeszcze przez jakiś czas po przekroczeniu przez nie Alp i asekurował się na wypa-dek ewentualnego niepowodzenia.

Transporty materiałów wojennych .wysyłane były do Genewy w największej tajemnicy. Francuzi podjęli działa-nia mające na celu odwrócenie uwagi Austriaków od Genewy. Podczas gdy na przykład 1 800 000 racji sucha-rów płynęło skrycie Rodanem w kierunku tego miasta, w tym samym czasie 200 000 racji otwarcie wyprawiono do Tulonu, by stworzyć wrażenie, iż są to jedyne dostawy

Page 42: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

żywności kierowane do armii r\a terenach południo-wo-wschodniej Francji 1 8.

W tym miejscu paść musi nasuwające się w sposób oczywisty pytanie: skoro zadano sobie tyle trudu, by utrzy-mać w tajemnicy fakt uczynienia z Genewy podstawy wyjściowej do przyszłych działań Armii Odwodowej, to czemu w oficjalnych komunikatach donoszono o jej po-wstaniu i wskazywano na miejsce koncentracji?! Odpo-wiedź jest o tyle prosta, co zaskakująca. Bonaparte użył blufTu, nie pierwszego i nie ostatniego w swojej karierze, ale za to jednego z największych i najbardziej skutecznych. Zakładając słusznie, iż powstania Armii Rezerwowej - bądź co bądź składającej się z kilkudziesięciu tysięcy ludzi - nie da się utrzymać w tajemnicy przed szpiegami Austrii i Anglii, postanowił zwabić ich w wybrane przez siebie miejsce. Stąd wskazanie Dijon i okolic jako miejsca tworzenia armii.

Kilka tysięcy wysłużonych żołnierzy, garść członków gwardii terytorialnej i grupa rekonwalescentów, w sumie około 10 000 ludzi, stworzyło panoramę owego obozu w Dijon. Oddano im do dyspozycji trochę zapasów wojen-nych i kilkuset oficerów z prawdziwego zdarzenia, których zadanie polegało na stworzeniu pozorów rzeczywistego, forsownego szkolenia. Gazety i komunikaty wychodzące z ministerstwa wojny donosiły o postępach w organizacji nowej armii. Nic dziwnego, że obóz stał się natychmiast przedmiotem szczególnej uwagi i obserwacji, głównie aust-riackich szpiegów. Wkrótce do Londynu i Wiednia po-płynęły wyszydzające Francuzów meldunki. Wynikało z nich jasno, że Armia Odwodowa istnieje jedynie na papierze i stanowi chwyt psychologiczny. Jego celem miało być przekonanie barona Michaela Melasa, iż w przypadku desantu na południu Francji znajdzie naprzeciwko siebie 60-tysięczną armię nieprzyjacielską. W Londynie pojawiły się karykatury na temat nie istniejącej Armii Odwodowej - przedstawiano na nich dziecko podające rękę inwalidzie

18 T h i e r s. Historia Konsulatu, t. i. s. 135.

Page 43: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

o drewnianej nodze 1 9 . Wymowa była jednoznaczna, kpina i szyderstwo walczyły o lepsze. Takiej oceny właśnie ocze-kiwał Napoleon, który od tego momentu już bardzo skru-pulatnie utrzymywał w tajemnicy wszelkie szczegóły doty-czące nowo utworzonej armii.

Działania podjęte przez pierwszego konsula w celu wzmocnienia armii i jej optymalnego przygotowania do nadchodzącej kampanii były niezwykle dynamiczne. Fran-cja, jeszcze do niedawna - za rządów Dyrektoriatu - przy-pominająca bezwolnego, kroczącego ku przepaści kolosa, jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej, przemieniała się w wielki obóz wojskowy. Nagle znalazły się pieniądze, jak spod ziemi wyrastać zaczęli nowi żołnierze, administracja, ujęta w żelazne karby zarządzeniami Bonapartego, stanęła na wysokości zadania. Pierwszy konsul przeprowadził w Ciele Prawodawczym uchwalenie 100-tysięcznego zacią-gu rekrutów. Nad praktycznym wykonaniem postanowie-nia o poborze czuwali nowo mianowani prefekci. Pobranie nowozaciężnych nastąpiło w tempie nigdy wcześniej nie spotykanym. Pozostawała kwestia ich szybkiego wyszkole-nia; zadanie to powierzono ozdrowieńcom i weteranom z poprzednich kampanii. Pod ich okiem rekruci przecho-dzili w licznych zakładach przyśpieszony cykl szkoleniowy. Do głosu dochodziła sprawdzona już nieraz w praktyce zasada amalgamatu. Na marginesie można stwierdzić, że w armii francuskiej szkolenie rekrutów trwało o wiele krócej niż w innych współczesnych armiach. „Popisowi 2 0

nie potrzebują być wykształceni - pisał Bonaparte do Kellermana - wystarczy jeśli przejdą szkołę ośmio- lub dziesięciodniową i zostaną uzbrojeni" 2 l. W czasie później-szych wojen Napoleona zdarzało się często, że za całe szkolenie wystarczyć musiał czas potrzebny na przetran-sportowanie oddziału z zakładu na front; wielu z tak ..wyszkolonych" żołnierzy ginęło już w pierwszym starciu

19 Tamże, s. 138. 2 0 Nowozaciężni, rekruci. 21 P. C a n t a I, Armia Rewuiucyjna. Studium o podstawach armii napo-

leońskiej, Lwów 1919, s. 4.

Page 44: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

z nieprzyjacielem wskutek najprostszych błędów w sposo-bie zachowania się na polu bitwy.

Do 100 000 rekrutów udało się Bonapartemu dodać niemal taką samą liczbę żołnierzy będących na urlopach, rekonwalescentów zwolnionych ze służby na własną prośbę itp. Ich powrót do szeregów przyśpieszyła bardzo pat-riotyczna w treści odezwa Napoleona do narodu, w której wskazał on realne zagrożenie ojczyzny i wezwał do jej ratowania.

Wśród posunięć pierwszego konsula o charakterze ad-ministracyjno-organizacyjnym znalazło się ustanowienie stanowiska generalnych inspektorów. Ich działalność miała przeciwdziałać występującym nagminnie w wielu jedno-stkach nadużyciom finansowym, polegającym na tworze-niu papierowych etatów i pobieraniu z centralnej kasy pieniędzy na żołd dla nie istniejących żołnierzy. Kompeten-cje inspektorów sięgały prawa do nie zakłóconego przez dowódców wglądu do prowadzonych list i porównywania ich z rzeczywistym stanem żołnierzy pod bronią.

Spośród reform o profilu czysto wojskowym na czoło wybijają się zmiany dokonane w artylerii. Dotychczas jej obsługę stanowili kanonierzy - pełnoprawni członkowie społeczności żołnierskiej - oraz woźnice, którym obowią-zujący regulamin odmawiał prawa do noszenia mundurów. Tak więc chociaż nominalnie należeli do kompanii trans-portowych, w praktyce pozostawieni byli jak gdyby na uboczu organizacji wojskowej, oznaką której jest między innymi noszenie munduru właściwego danej jednostce. Był to chyba główny powód częstych ucieczek woźniców z pola walki; nie powodując się uczuciem honoru ani solidarności z walczącymi rodakami, odcinali oni postronki przy za-przęgach i uciekali konno, zostawiając armaty na łasce nieprzyjaciela. Wychodząc z założenia, że właściwe doce-nienie roli woźniców w czasie bitwy może uczynić z nich oddanych, odważnych żołnierzy, pierwszy konsul zaliczył ich w skład pułków artylerii i obdarzył dystynkcjami. Dzięki takiemu zabiegowi około 12 000 ludzi praktycznie w ciągu jednego dnia z miernych wykonawców rozkazów

Page 45: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

stało się żołnierzami o wiele bardziej świadomymi powie-rzonych im zadań i ciążącej na nich odpowiedzialności. W przyszłości formacja ta niejednokrotnie wykazała się męstwem i wzorowym zdyscyplinowaniem.

Wobec chronicznego braku koni, na co uskarżały się wciąż jednostki kawalerii i artylerii, zarządzony został przymusowy pobór wierzchowców i koni pociągowych.

Wywody dotyczące Armii Rezerwowej - wskazując w ogólnych zarysach jej przyszłe cele i zadania - wy-przedziły po trosze przyjętą chronologię i ujawniły częś-ciowo niektóre aspekty francuskiego planu rozegrania kampanii 1800 r. Pora, by przedstawić go w szczegółach.

Studiując położenie Francji Napoleon doszedł do słusz-nego przekonania, że z dwóch granic, na których miało dojść do walki - z Niemcami i z Włochami - granica pierwsza stanowi front główny, druga natomiast front drugorzędny. W rzeczywistości bowiem gdyby armie rze-czypospolitej poniosły klęskę nad Renem, we Włoszech zaś wywalczyły zwycięstwo, armia austriacka bez przeszkód mogła wkroczyć do Alzacji, Franche-Comté lub Belgii i wykorzystać tam swe powodzenie. W tym samym czasie wojska francuskie nie byłyby zdolne do wykonania żad-nego manewru, by ją powstrzymać. Jeśliby natomiast ar-mia francuska odniosła na głównym froncie sukces, na drugorzędnym doznając jednocześnie porażki, wówczas można było obawiać się co najwyżej zajęcia Genui, inwazji w Prowansji i może oblężenia Tulonu; lecz część sił scho-dząc ze Szwajcarii w dolinę Padu mogła szybko zatrzymać wojska nieprzyjacielskie - zwycięskie we Włoszech i połu-dniowej Francji.

Na powyższych rozważaniach oparł Bonaparte swój pierwszy podstawowy plan kampanii 1800 r. przeciwko Austrii. Szczególną rolę odegrało w nim właściwe zro-zumienie wagi niemieckiego teatru wojny. Ogólne wytycz-ne tego planu sformułowane zostały już na początku marca i mieściły się w ramach dopiero co przedstawionych po-glądów Napoleona. Ich cechą charakterystyczną było przy-pisanie decydującej roli w kampanii Armii Odwodowej.

Page 46: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Miała ona posłużyć do zadania niespodziewanego, roz-strzygającego uderzenia w wybranym miejscu olbrzymiego frontu rozciągającego się od Moguncji do Genewy.

Będąc twórcą takiej koncepcji Bonaparte - jako pierw-szy konsul - zastrzegł sobie prawo wskazania miejsca i czasu użycia armii. Chociaż w marcu nie mogło być jeszcze mowy o wyborze terenu do wykorzystania po-wstających dopiero jednostek, to jednak wiele racjonalnych przesłanek wskazywało, że będą to północne Włochy. Naj-ważniejszą z nich było zarządzenie, w myśl którego w Ge-newie powstać miała wielka składnica materiałów wojen-nych. Symptomatyczne było także polecenie prowadzenia intensywnej obserwacji przejść wiodących przez Alpy do Lombardii. Projekt użycia Armii Odwodowej we Włoszech zaczął nabierać coraz bardziej realnych kształtów w miarę zmieniającej się sytuacji. O jego jakościowej przemianie w podstawowy plan wojny zadecydowały w dużej mierze nieporozumienia wynikłe pomiędzy pierwszym konsulem a Moreau i ich całkowicie odmienne poglądy na sposób wykorzystania Armii Niemiec.

Koncepcja Bonapartego była następująca: pod osłoną linii Renu należało skoncentrować wojska na jednym, niezbyt rozległym, obszarze, a następnie przekroczyć rzekę w rejonie Szafuzy i zaatakować całą masą tyły armii marsz. Kraya. Udana realizacja tego planu spowodowałaby obejś-cie masywu Czarnego Lasu i zdecydowane odrzucenie w głąb Niemiec nie przygotowanych, rozrzuconych na dużym terenie jednostek austriackich. Tak uzyskane powo-dzenie rozwinąć miała większa część armii, natomiast silny oddział wydzielony pod dowództwem gen. Lecourbe'a ode-słany byłby w celu współdziałania z Armią Odwodową. Wówczas, po zneutralizowaniu siły ofensywnej austriackiej Armii Niemiec, przyszłaby kolej na nią. Przez przełęcze alpejskie Gothard i Simplon jej oddziały, wzmocnione korpusem Lecourbe'a, ruszyłyby do Włoch i przecięły komunikację armii barona Melasa z tyłami.

Moreau „trzymając się rutyny wojen z lat 1796-1797" - jak określił to Bonaparte - zaskoczony śmiałością planu

Page 47: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

pierwszego konsula, nie zgodził się na jego przeprowadze-nie. Zaproponował wykorzystanie do przeprawy na stronę nieprzyjacielską mostów znajdujących się w Strasburgu, Brisach i Bazylei oraz jednoczesny atak w kilku kolum-nach. Na takiej koncepcji zaważyła bez wątpienia obawa o wynik operacji w wypadku zdecydowanej przeciwakcji marsz. Kraya; w momencie zdobycia przyczółka po nie-mieckiej stronie Renu i skoncentrowania na nim większości sił mogły one zostać zepchnięte do rzeki.

Plan Moreau miał jedną podstawową wadę: propor-cjonalnie do rozdrobnienia atakujących w kilku miejscach wojsk, zmniejszał możliwe do osiągnięcia efekty w postaci odcięcia Austriaków od Bawarii i zmasowanego uderzenia w bok ich armii. Pod wpływem oporu gen. Moreau, który zagroził wręcz dymisją, Bonaparte zrezygnował ze swojego planu podstawowego w przedstawionej wyżej postaci. Zde-cydowały o tym głównie przesłanki natury politycznej - Moreau był po Napoleonie najpopularniejszym wodzem w armii francuskiej i zmuszenie go wbrew jego woli do realizacji koncepcji strategicznych pierwszego konsula, których nie rozumiał i nie chciał przyjąć, mogło spowodo-wać nieprzewidziane skutki.

Wprowadzając zmiany do pierwotnych zamierzeń, Bo-naparte pozostawił Moreau wolną rękę w sposobie przep-rowadzenia kampanii nad Renem. Miał on jednak za-atakować jako pierwszy flankę przeciwnika i odrzucić go do Bawarii, przecinając jego połączenia z Włochami przez przełęcze Świętego Gotharda i Spliigen. Po wykonaniu tego zadania Armia Odwodowa wraz z korpusem Lecour-be'a miała rozpocząć marsz do Lombardii przez przełęcze Simplon i Świętego Gotharda, by uderzyć na tyły przeciw-nika odwróconego frontem ku wojskom Masseny 2 2 . Ich zadaniem, w ramach przyjętego planu, było ściągnięcie na siebie jak największych sił austriackich i stawianie im oporu, aż do czasu uderzenia francuskiego w Niemczech

nadejścia odsieczy prowadzonej przez Napoleona.

22 Patrz załącznik nr 1.

Page 48: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Już w dniach 5 i 12 marca gen. Massena otrzymał od pierwszego konsula dokładne wskazówki, w jaki sposób osiągnąć ma opisany cel. W przesłanych listach zawarta była następująca instrukcja: „Strzeż się mieć linię zbyt rozciągniętą. Trzymaj niewiele żołnierza w Alpach i w wą-wozie Tende, gdzie śniegi Cię bronią. Zostaw kilka od-działów w Nizzie (tj. Nicei - przyp. autora) i fortecach otaczających; miej cztery piąte swych sił w Genui i okoli-cach. Nieprzyjaciel wyruszy na prawe Twoje skrzydło ku Genui i na Twój środek ku Savonie, zapewne na oba te punkty razem. Nie przyjmuj jednego z tych ataków i rzuć się ze wszystkimi połączonymi silami na jedną z kolumn nieprzyjaciela. Położenie miejsca nie pozwoli mu użyć wyższości swojej w artylerii i jeździe; z piechotą tylko będzie Cię mógł atakować; Twoja daleko jest lepszą od jego, a przy pomocy położenia, miejsce może zastąpić liczbę. W tym górzystym kraju, działając zręcznie, możesz z 30 000 pobić 60 000"; aby zaś wysłać 60 000 piechoty do Ligurii, Melas musiałby mieć 90 000, co przypuszcza (daje liczbę - przyp. autora) całą armię przynajmniej na 120 000. Melas nie posiada ani Twojej czynności, ani Twoich talen-tów, nie masz żadnego powodu lękać się go. Jeżeli pokaże się pod Nizzą, Ty, będąc w Genui, dopuść mu, niech idzie, nie ruszaj się; nie będzie śmiał iść daleko, kiedy zostaniesz w Ligurii w pogotowiu rzucić się na jego tył albo na wojska znajdujące się w Piemoncie" 2 3 .

Nie na wiele zdały się jednak dokładne i przenikliwe rady Bonapartego. Massena, wobec braku czasu i trochę z własnej winy, lekceważąc grożące niebezpieczeństwo, nie zdołał dość wcześnie skoncentrować swoich sił pod Genuą. Zbyt dużą ich część pozostawił w Alpach dla osłony wąwozów. Na Rivierze pozostało mu jedynie 31 000 żoł-nierzy w ramach dwóch zgrupowań: korpusu Soulta osła-niającego Genuę i Savonę oraz korpusu Sucheta zabez-pieczającego komunikację w kierunku Nicei i Prowansji. Tak rozrzucone wojska Masseny zostały nagle, na począt-

23 T h i e r s, Historia Konsulatu, t. I, s. 144.

Page 49: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

ku kwietnia, zaskoczone ofensywą podjętą przez Melasa. Działania austriackie nie tylko dały początek całej kam-panii 1800 r., ale również wpłynęły bezpośrednio na zmianę planów Bonapartego dotyczących czasu wykorzystania Ar-mii Odwodowej. Spowodowały także obranie przez tę armię nowej drogi marszu do Włoch.

Wojna została wznowiona. Nim jednak nastąpi jej opis, warto przyjrzeć się zmianom, jakie nastąpiły w strategii, taktyce oraz organizacji armii europejskich, szczególnie francuskiej i austriackiej, w końcu XVIII w.

Page 50: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

N O W Y C H A R A K T E R ARMII NAPOLEOŃSKIEJ

Wiek XVIII wraz z rozwojem i udoskonaleniem broni skałkowej przyniósł ograniczenie roli konnicy ijednocześ-nie kolosalny wzrost znaczenia piechoty jako rodzaju wojs-ka dysponującego największą siłą rażenia. Dążenie do stworzenia na polu bitwy długich linii nieprzerwanego ognia spowodowało wprowadzenie płytkiego, linearnego szyku. Piechota ustawiała się w linie czteroszeregowe bądź trzyszeregowe. Tworzące je plutony i bataliony w czasie natarcia kolejno przystawały, aby oddać salwę, jednocześ-nie wzajemnie się osłaniając. Do największego kunsztu w tego typu walce doszła armia pruska pod bezpośrednim dowództwem Fryderyka Wielkiego. W omawianym okre-sie w szyku kolumnowym wojska odbywały jedynie marsze wykonywały manewry poza polem właściwej bitwy. We wszystkich ówczesnych armiach europejskich główną bro-nią o walorze wysokiej manewrowości była kawaleria. Atak prowadziła zwykle cwałem, uszykowana w dwa szere-gi. Artylerię, nie decydującą jeszcze na ogół o wynikach bitew, równomiernie rozdzielano na całym froncie bojo-wym w ramach poszczególnych batalionów piechoty. Jedy-nie ciężka, pozycyjna artyleria umieszczana bywała w wię-kszym skupieniu.

Cechami charakterystycznymi armii europejskich XVIII w. były minimalna zdolność manewrowania w ob-liczu nieprzyjaciela, sztywność i powolność na teatrze dzia-łań wojennych. Powodowało to ograniczenie do minimum

Page 51: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

szans na zaskoczenie wroga, niespodziewane podejście jego armii i wydanie jej bitwy w nie sprzyjających dla niej warunkach. Armie poruszały się w wielkich kolumnach marszowych, pokonując dziennie bardzo krótkie odcinki; gros czasu zabierało im opuszczenie jednego postoju i roz-bicie następnego obozu. Wojska były silnie związane ze stałą bazą zaopatrzeniową. Duży problem stanowiło od-dalenie się o kilka przemarszów dziennych od magazynów żywnościowych, szczególnie gdy teatrem działań był kraj wyludniony i mało zasobny. Stąd m.in. wielkie znaczenie przypisywano twierdzom, które były nie tylko zaporami na ważnych szlakach komunikacyjnych, ale odgrywały także rolę magazynów dla wszelkich zapasów wojennych.

Bitwy były „wydawane" i „przyjmowane" 1 . Uderzenie miało charakter frontalnego ataku, w którym dominowało dążenie do przełamania centrum armii przeciwnika. Ma-newr skrzydłowy był możliwy w nielicznych wypadkach, przy użyciu, uszykowanej na krańcach piechoty, jazdy. Nie praktykowano rozdzielania sił na zgrupowania ani większe jednostki o samodzielnych zadaniach z celem głównym wspomagania armii zasadniczej.

Wojna siedmioletnia w latach 1756-1763 przyniosła no-vum w postaci podziału armii na tzw. dywizje broni połączonych. Ideą owej nowinki organizacyjnej był marsz kolumn piechoty i jazdy w oddzielnych grupach ku rubie-żom wyjściowym i rozwinięcie w linię bojową dopiero w bezpośredniej bliskości nieprzyjaciela. Taktyka ta udos-konalona została następnie przez rewolucyjne wojska fran-cuskie.

Bezskuteczność natarć czołowych, pochłaniających ol-brzymie ofiary wśród atakującej piechoty, spowodowała zrozumienie ważności i celowości przeprowadzania mane-wru na flankach, polegającego na obejściu lub oskrzyd-leniu. O zaletach powyższej taktyki ówczesnych sztabow-ców europejskich przekonywać musiały zapewne takie bit-

1 M. K u k i e ł , Wojny napoleońskie, w: Kurs Historii Wojen, t. I. Warszawa 1927, s. 2.

Page 52: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

wy jak ta, która rozegrała się 18 czerwca 1757 pod Koli-nem, pomiędzy armiami pruską i austriacką. W jej naj-gorętszym momencie, gdy świetne regimenty pruskiej pie-choty ginęły w ogniu austriackiej artylerii, prowadzący atak król pruski usłyszał sławne zdanie: „czy Wasza Króle-wska Mość zamierza sam jeden zdobyć baterie austriac-kie?" 2 . Fryderyk II przeżył morderczy ogień pod Kolinem i ulepszył linearną taktykę swej piechoty przez wprowadze-nie manewru skrzydłowego, polegającego na wykorzys-taniu właściwości szyku skośnego. Nie był to nowy wyna-lazek, wręcz przeciwnie, zastosowany został po raz pierw-szy już w roku 371 p.n.e. w bitwie pod Leuktrami przez genialnego wodza tebańskiego - Epaminondasa. Manewr z zastosowaniem szyku skośnego sprowadzał się do wyko-rzystania jednego ze skrzydeł, odpowiednio wzmocnione-go, do ataku „schodami" na flankę wroga. W tym czasie drugie skrzydło, nieruchome, miało za zadanie wiązać i powstrzymywać przeciwnika. Nowa, a właściwie należa-łoby powiedzieć - odświeżona po dwóch tysiącleciach, taktyka - zdawała świetnie egzamin w stosunku do nieru-chomego, biernego wroga. Natomiast w razie napotkania zdecydowanego przeciwdziałania w trakcie przeprowadza-nia manewru, często miast sukcesu przynosiła niepowodze-nie i uwikłanie się w ciężką, czołową bitwę.

Rok 1760 przyniósł zasadniczy przełom w sferze or-ganizacji armii. Od tego czasu francuski marszałek De Broglie, wzorując się na wcześniejszych próbach w tym zakresie marsz. Maurycego Saskiego, zaczął dzielić ją na dywizje. Podział wojsk na mniejsze jednostki operacyjne spowodował ich zdecydowanie większą operatywność, ma-newrowość, usunął kłopoty aprowizacyjne. Dywizje podą-żające w kierunku spodziewanego pola bitwy zajmowały nieporównywalnie większe przestrzenie teatrów operacyj-nych, aniżeli jedna, poruszająca się w wielkiej kolumnie, armia. Dysponując dużą siłą ognia miały także możliwość powstrzymania pierwszego impetu znaczniejszych sił wro-

2 S. S a l m o n o w i c z . Fryderyk //, Wrocław 1985. s. 75.

Page 53: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

ga, aż do chwili nadejścia reszty własnych jednostek na miejsce walki. Ich zwiększona manewrowość pozwalała na osaczenie przeciwnika, skuteczne zaatakowanie jego skrzy-deł oraz narzucenie mu bitwy. System dywizyjny, przyno-szący dopiero co opisane możliwości w sferze taktyki, zwiastował niedalekie już nadejście ery wojny ruchowej, której główny sens stanowią marsz, manewr, częste bitwy, celem zaś nadrzędnym jest dążenie do zniszczenia siły żywej przeciwnika. Teoretyczny wyraz tym założeniom dał teoretyk wojskowości Jacques Guibert w wydanym w roku 1772 szkicu pt. Essai generał de tactique. Lecz zanim owe nowatorskie teorie zostały ucieleśnione i zrealizowane przez genialnego praktyka, jakim był Napoleon Bonaparte, zaszło zdarzenie dziejowe, które spowodowało absolutny przełom w obowiązujących doktrynach wojennych i zmie-niło realia prowadzonych kampanii.

W roku 1789 monarchią Burbonów i Europą wstrząs-nęła rewolucja społeczna o bezceprecedensowej wręcz skali. U potomnych zasłużyła sobie na miano Wielkiej Rewolucji Burżuazyjnej. Wpływając bezpośrednio na wszystkie dzie-dziny działalności ludzkiej, także na obszarze wojskowości przyniosła olbrzymie zmiany. Powstały nowe kanony tak-tyki i strategii, zreorganizowano armie oraz zmodyfikowa-no sposoby ich tworzenia i uzupełniania rekrutami. Rewo-lucyjna armia nowego typu powstała we Francji, gdy zewnętrzne niebezpieczeństwo w postaci interwencji państw ościennych doprowadziło do wystąpienia całego narodu w obronie rewolucji. Wojna nabrała charakteru narodowego. „Po metodycznej wojnie pozycji i oblężeń, przyszła wojna masy i ruchu, wojna znacznie gwałtowniej-sza, kierowana stanowczą wolą dopadnięcia i zniszczenia przeciwnika"3. Najważniejszą zmianą w strukturze organi-zacyjnej armii było połączenie ze sobą kadrowych jedno-stek dawnej armii królewskiej z olbrzymią rzeszą ochot-ników i stworzenie amalgamatu tych sił (tzn. mieszanki). To niezwykłe wręcz w swojej prostocie rozwiązanie or-

3 K u k i e 1, op. cit., s. 8.

Page 54: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

ganizacyjne uratowało Francję przed klęską. „Wprowadze-nie amalgamatu w 1794 roku pozwoliło zorganizować zwycięstwo, porzucenie go w 1815 roku sprowadziło osta-teczną ruinę" 4 . 13 sierpnia 1793 r. Konwent uchwalił levée en masse - prawo o pospolitym ruszeniu - które stworzyło niewyczerpany rezerwuar siły żywej. Wykorzystana zgod-nie z regułą amalgamatu, była ona podstawą tworzenia wielkich armii rewolucyjnych. Tylko w tym samym roku powołano pod broń ponad milion obywateli 5 . Amalgamat, dekret o pospolitym ruszeniu oraz ustanowiony jednocześ-nie obowiązek służby wojskowej mężczyzn w wieku od 18 do 40 lat, spowodowały jakościową przemianę na płasz-czyźnie odtwarzania armii i stałego uzupełniania strat, otwierając w ten sposób perspektywy dla osiągnięcia zde-cydowanej przewagi liczebnej nad wrogiem.

W 1798 r. tzw. prawem Jourdana wprowadzono konskryp-cje (pobór do wojska). Jedno z jego postanowień zastrzegało, że w razie wojny nawet kilka klas (tj. poborowych danego rocznika) może zostać powołanych do wojska i zatrzymanych w nim aż do nastania pokoju. W 1800 r. do prawa konskryp-cji Bonaparte jako pierwszy konsul wprowadził poprawkę o zastępstwie, by w 1804 r. ustanowić zasadę losowania. „Klasy posiadające otrzymały w ten sposób możność spłace-nia pieniędzmi podatku krwi; dzieci ludu stanowiły główną masę rekrutów. Synowie rodzin szlacheckich, pogodzonych z nowym rządem, dobrze widziani przez Napoleona, dostar-czali przeważnej części oficerów. (...) Wojskowość stawała się fachem, który porzucano tylko z powodu kalectwa lub śmie-rci" 6. Od 1800 do 1815 r. do służby wojskowej powołano 3 153 000 Francuzów, nie licząc tych, którzy należeli do korpusów pomocniczych i cudzoziemskich7.

4 C a n t a l, op. cit., s. 6. 5 K u k i e ł , op. cit., s. 8. J. S i k o r s k i . Zarys historii wojskowości

powszechnej do końca XIX wieku. Warszawa 1972, s. 411 - twierdzi, że 700 000.

6 A. R e m b a u d , E. L a v i s e , Napoleon 1 w świetle najnowszych badań. Warszawa 1901, t. II, s. 6-7.

7 Tamże, s. 8.

Page 55: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

W czasie gdy Francja dla obrony rewolucji tworzyła ol-brzymie armie, wszystkie państwa sprzymierzone przeciw-ko niej w I koalicji mogły wspólnie wystawić nie więcej niż pół miliona żołnierzy 8.

Istnienie wielkich, ponad stutysięcznych armii pociąg-nęło za sobą wprowadzenie systemu dywizyjnego. Powstały jednostki o charakterze mieszanym, samowystarczalne, dysponujące wszystkimi rodzajami broni: piechotą, kawa-lerią, artylerią, służbami pomocniczymi. Dywizje składały się z czterech lub pięciu półbrygad (odpowiedniki dawnych pułków w armii królewskiej), jednego lub dwóch pułków kawalerii oraz baterii artylerii - 8 dział. Półbrygadę two-rzyły trzy bataliony po dziewięć kompanii, w tym jedna grenadierska. Faktyczny stan osobowy dywizji wynosił 10 000 żołnierzy, etatowy był o 50% wyższy.

System dywizyjny i wyższych związków powstających z dywizji (korpusy) wpłynął na błyskawiczny rozwój szta-bów. Ich głównym zadaniem stało się przygotowanie po-szczególnych operacji w ramach ogólnego planowania stra-tegicznego. W tym miejscu nie sposób pominąć roli, jaką w tworzeniu nowej taktyki i strategii odegrał Łazarz Car-not - kierownik do spraw wojskowych w Komitecie Ocale-nia Publicznego. Stał się on prawdziwym twórcą jedenastu armii, jakie na wszystkich frontach wystawiła w 1794 r. Republika Francuska. Carnot jako pierwszy sformułował zasadę ekonomii sił, której bezbłędna realizacja pozwoliła Napoleonowi zwyciężyć w kilkudziesięciu bitwach. „Wszy-stkie armie republiki będą musiały działać zaczepnie, lecz nie wszędzie stosując równe środki. Decydujące uderzenie trzeba wymierzyć na dwa lub trzy p u n k t y " 9 . Z.potrzeby przemyślanego, ekonomicznego rozkładania sił wywiódł Carnot rozróżnienie pomiędzy głównym a dodatkowymi, pomocniczymi teatrami działań wojennych. Praktycznym zastosowaniem jego teorii stała się kampania belgijska 1794 r. i zwycięstwo Francuzów pod Fleurus, osiągnięte

8 S i k o r s k i, op. cit., s. 411. 9 K u k i e ł , op. cit.. s. 10.

Page 56: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

dzięki skoncentrowaniu przeważających sił na głównym kierunku działań.

Armię republikańską znamionowało wysokie morale i demokratyczne stosunki panujące pomiędzy kadrą oficer-ską, wybieraną przez podwładnych, a szeregowymi żoł-nierzami. Wiele dobrego na tym polu uczynili wysyłani przez rząd wprost na front do walczących oddziałów komisarze wojskowi zwani przedstawicielami ludu. W tym miejscu nieodparcie nasuwa się analogia z komisarza-mi-agitatorami z czasów Rewolucji Październikowej. W obu wypadkach ich działalność przyniosła nadzwyczaj-ne rezultaty.

W armii republikańskiej, jako pierwszej z armii europej-skich, pojawiło się nowe ugrupowanie bojowe w postaci tyraliery strzeleckiej. Powstała ona samorzutnie, „wynale-ziona" przez samych żołnierzy, którym z braku odpowied-niego wyszkolenia odpowiadała walka w luźnym szyku i prowadzenie pojedynczego, nie kierowanego przez dowó-dców ognia. Jednak wobec słabości linii tyralierskich wpro-wadzono również poruszające się za nimi kolumny uderze-niowe. Był to początek taktyki kolumnowo-tyralierskiej, której zalety dyskontował w praktyce Bonaparte w działa-niach swej armii. Duży wpływ na powstanie opisanej taktyki miały doświadczenia wyniesione z wojny domowej trwającej w Wandei, gdzie w błyskawicznym tempie wy-kruszyły się oddziały liniowe. Przyczyną było specyficzne ukształtowanie terenu, porżniętego kamiennymi murkami, żywopłotami itp., co bardzo sprzyjało walczącym w roz-proszeniu partyzantom.

Przemiany w taktyce i strategii oraz organizacji armii, które zaszły w końcu XVIII w., głównie w pierwszej fazie Rewolucji Francuskiej, stworzyły jak gdyby podglebie dla wyrośnięcia geniusza wojskowego na miarę Napoleona Bonaparte. Jego pojawienie się wyprorokował już 20 lat wcześniej wspomniany Guibert, wypowiadając następujące słowa: „Powstanie człowiek, może nieznany i ukryty w tłu-mie, człowiek, który ani piórem nie zasłynął, który rozmyś-lał w milczeniu, sam może zdolności swych nieświadomy,

Page 57: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

może dopiero w działaniu je znajdzie; człowiek, który nie uczył się wiele. Ten człowiek podbije sobie opinię, okolicz-ności, losy i powie o wielkim teoretyku słowami starożyt-nego mistrza ateńskiego: co wam powiedział mój rywal, ja to zrobię" 1 0 . Należałoby zmienić ostatnie zdanie. Napole-on mógł stwierdzić: co wymyśli Łazarz Carnot - ja przeku-ję w czyn.

Napoleon Bonaparte w czasie swej kilkunastoletniej działalności wojskowej wyniósł sztukę wojenną na nieby-wałe wyżyny. Pozostawała ona na nich przez długie dziesię-ciolecia, wywierała ogromny wpływ na zasady taktyki i strategii przyjęte w większości armii europejskich. Nie-które z nich uzyskały wprost przymiot dogmatów. Nie rozpisując się zbytnio, można powiedzieć, iż Bonaparte osiągnął powyższy efekt dzięki dwom podstawowym posu-nięciom. Po pierwsze: wykorzystał doświadczenia rewolu-cyjne i pogłębił jeszcze reorganizację armii o parę nowych, istotnych elementów; po drugie: twórczo rozwinął i genial-nie wręcz zrealizował wszystkie reguły w zakresie taktyki i strategii, jakie teoretycznie wyłożył Łazarz Carnot, i które z powodzeniem zastosowały armie rewolucyjne w latach 1792-1794. Mając w ręce owe dwa atuty - zorganizowaną w nowy sposób armię i możliwość wdrożenia przy jej pomocy na polu bitwy oryginalnej myili taktyczno-strategi-cznej, stworzył „mały kapral" 11 system nazwany później przez historyków wojskowości napoleońską sztuką wojenną.

Strategia napoleońska sprowadzała się do kilku głów-nych założeń. Najważniejszym z nich było uzyskanie bez-względnej przewagi materialnej nad nieprzyjacielem w wy-branym miejscu i czasie oraz konsekwentne dążenie do zniszczenia pozostającej w jego dyspozycji siły żywej. Temu pierwszorzędnemu celowi podporządkowane było wszyst-

10 Tamże, s. 12. 1 1 Najczęściej używane przez żołnierzy przezwisko Napoleona, nadała

mu je rada najstarszych żołnierzy po bitwie pod Lodi 1 V 1796 r. Później, po bitwie pod Castiglione, 5 VIII 1796 r.. Napoleon został „awansowany" na sierżanta, ale ten stopień nie przyjął się już j a k o jego przezwisko.

Page 58: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

ko. „Jest wielu dobrych generałów w Europie - mawiał Napoleon - ale chcą oni widzieć za wiele rzeczy naraz, ja zaś widzę tylko jedno: masy (nieprzyjacielskie) i dążę do zniszczenia ich"12. W 1794 r. Bonaparte stwierdził: „Z systemami wojowania jest tak, jak z oblężeniem twierdz. Trzeba wszystek ogień skupić na jeden punkt; kiedy zrobi się wyłom, równowaga zostaje zwichnięta, reszta staje się zbędna - twierdza upada" 13. Rozbicie wojsk nieprzyjaciel-skich uzyskiwał Napoleon w wyniku zastosowania manew-ru oskrzydlającego, którego zadaniem było zmuszenie wro-ga do przyjęcia i prowadzenia walki z odwróconym fron-tem. Sytuacja taka zaistniała właśnie w trakcie bitwy pod Marengo i stała się jedną z przyczyn klęski Austriaków. „Manewr był jedną z najbardziej charakterystycznych cech strategii i taktyki armii Napoleona" 14. „Napoleon, stosu-jąc taktykę głębokiego obchodzenia, wykazał, jak wielkie znaczenie ma w bitwie wyjście na tyły wroga i przecięcie jego komunikacji. Uważał również, że najlepszym zakoń-czeniem obejścia jest doprowadzenie do decydującego star-cia oskrzydlających wojsk z nieprzyjacielem" 15.

Taktyce, jako głównemu narzędziu bezpośredniego reali-zowania na polu bitwy założeń i koncepcji strategicznych, wypada poświęcić więcej miejsca. Pozwoli to poznać i w pełni zrozumieć mechanizm wielu bezprzykładnych triumfów armii napoleońskiej. Jądro taktyki stanowiła walka w ugrupowaniu łączącym tyraliery strzeleckie z ko-lumnami uderzeniowymi. O niezwykłej manewrowości ar-mii francuskiej decydowała umiejętność wykonywania bły-skawicznych, forsownych przemarszów na samym teatrze działań wojennych bądź w celu dojścia do niego. Marsze, a właściwie tempo ich odbywania, stanowiły sprawdzian prawdziwej wartości armii.

,,Zdolność bojowa armii nie jest niczym innym jak jej

12 H. de J o m i n i, Zarys sztuki wojennej. Warszawa 1966, s. 7. 13 K u k i e 1, op. cit. s. 113. 14 Si k o r s k i., op. cit., s. 416. 15 J o m i n i. Zarys sztuki wojennej, s. 10.

Page 59: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

zdolnością do ruchów" , 6 . Piotr Cantał podaje wiele przy-kładów marszów przeprowadzonych przez niektóre dywiz-je i korpusy armii napoleońskiej. Ich wyliczanie mijałoby się z celem, wystarczy chyba przytoczyć stwierdzenie, że w roku 1870 korzystające z lepszych dróg i lepiej wyposa-żone oddziały armii pruskiej swymi najszybszymi mar-szami nie mogły się nawet równać z analogicznymi osiąg-nięciami napoleońskich wiarusów 1 7 . Szybkość marszu ar-mii francuskiej zmieniła zupełnie warunki wojny, zaskaku-jąc przeciwników legła u podstaw olśniewających sukcesów Bonapartego. „Nic już nie można zrozumieć, walczymy z młodym generałem to przed nami, to na naszych skrzyd-łach. Nie wiadomo nigdy, jak się ustawi; taki sposób prowadzenia wojny jest nieznośny i gwałci wszystkie zwy-cza je" 1 8 . Dopiero co zacytowane słowa starego węgiers-kiego oficera wziętego do niewoli pod Lodi, wychowanego na dawnych, przeżytych wzorach prowadzenia wojny, są z całą pewnością pocieszne w swej naiwności, ale równo-cześnie świetnie oddają istotę zagadnienia. Szybkość mar-szu, jak niebawem zobaczymy, zaważyła na końcowym rozstrzygnięciu bitwy pod Marengo.

Jest rzeczą oczywistą, całkowicie zrozumiałą, że szalone marsze armii napoleońskiej nie odbywały się we wzorowym porządku i przy zachowaniu normalnej dyscypliny. Towa-rzyszyły im olbrzymi chaos i zamieszanie. Wielki wysiłek, na jaki narażeni byli żołnierze, powodował, że starsi z nich, zdemoralizowani bądź niedawno wcieleni tworzyli zwykle drugą armię - maruderów, złożoną średnio z 25-30% całości sił. „Różne rodzaje broni - pisze Odleben w 1813 r. - artyleria, jazda i piechota gniotą się między sobą, aby przejść. Napoleon musiał często torować sobie drogę dla siebie i swojej świty przez środek tej masy ludzkiej.(...) Jakaż różnica między tymi marszami a marszami armii innych mocarstw, gdzie pod grozą najsroższych kar trzeba

1 6 C a n t a l , op. cit., s . 94. 17 Tamże. s. 95-96. 18 Tamże. s. 103.

Page 60: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

maszerować ramię przy ramieniu, gdzie nikt nie śmie przejść przez kolumnę" 1 9 . Armia napoleońska, idąc w kie-runku określonego celu, rozlewała się w terenie niczym rwąca rzeka. Najbardziej świadomi, odważni i wytrwali żołnierze szli na czele i stanowili jak gdyby wierzchołek olbrzymiego klina wypełnionego w podstawie przez maru-derów i tzw. odrywek. Ten ostatni termin ukuty został dla określenia żołnierzy, którzy nie wytrzymali tempa marszu. Ruchu do przodu nie starano się zbytnio regulować, dowó-dztwo „odzyskiwało" swe prawa dopiero po dojściu pierw-szych oddziałów do wyznaczonych punktów. „Nagle adiu-tantci wypadają galopem z okrzykiem: »formuj czworo-bok!«, i chaos znika jakby na zaklęcie; z niekształtnych mas wysuwają się dywizje, kolumny atakujące, imponujące masą: I to bez najmniejszego tarcia, bez najmniejszego opóźnienia" 2 0 . „Ten nieporządny marsz odbywał się bez straży przednich i bocznych, aż do zetknięcia się z pat-rolami nieprzyjacielskimi w odległości jednej lub dwu mil od ich armii. Nieuporządkowana masa powiększała na oko ilość wojsk, toteż często przypuszczano, że siły Napoleona są co najmniej dwa razy większe, niż były w istocie. Wprowadzano porządek zawsze za pomocą wielkiej rewii. Bezpośrednio potem rozpoczynał się atak bardzo gwałtow-ny, zwycięski i płodny w s k u t k i " 2 1 .

W taktyce walki armii francuskiej do rangi dogmatu urosła zasada zupełnego rozdzielenia linii bojowej od linii manewrowej. „Formuje się jedną linię wyłącznie z wywia-dowców i grenadierów i drugą z kolumn (piechota linio-wa). Linia rozwinięta jest giętka, bardzo ruchliwa, umieją-ca wyzyskać dla umocnienia się każdą właściwość terenu. Druga linia, złożona z kolumn, jest zawsze gotowa do stawienia oporu jeździe lub do wykonania niezbędnego manewru. Jeżeli giętka linia zostanie odparta, zbiera się ona w odstępach między kolumnami lub też cofa w tył dla uporządkowania się na nowej pozycji, którą kolumny

19 Tamże, s. 101. 20 Tamże, s. 102. 21 Tamże, s. 102.

Page 61: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

później przekroczą; w ten sposób odbywają się odwroty. Linia rozwinięta nie szczędzi ognia, kolumny strzelają tylko za zbliżeniem się do nich nieprzyjaciela" 2 2 .Tak więc głównym zadaniem żołnierzy rozrzuconych w tyralierę jest ciągłe angażowanie i nękanie przeciwnika, opóźnianie mar-szu jego zwartej masy i dezorganizacja szybkiego i skutecz-nego rozwinięcia się do ataku. Własne kolumny natomiast, wsparte artylerią, stanowią zabezpieczenie przed szarżą kawalerii, główną siłą przełamującą, gotową do wykorzys-tania powodzenia linii tyralierskiej i przeprowadzenia de-cydującego o zwycięstwie manewru.

Akcje tyralierów francuskich w wielu bitwach omawia-nej epoki przynosiły w konsekwencji prawdziwą katastrofę przeciwnikowi uszykowanemu w głębokie kolumny. Top-niały one w gęstym, choć nieregularnym, ogniu, nie mogąc dosięgnąć rozproszonego wroga, który korzystał z każdej naturalnej nierówności terenu dla ukrycia się. Stąd zdumie-wające sytuacje, w których nawet dziesięciokrotna przewa-ga w ludziach nie zapewniała dowódcom austriackim i ro-syjskim szybkiego rozstrzygnięcia na ich korzyść 2 3 . „Wal-ka tyralierska zmieniała charakter piechura. Wymagała od niego zwiększonej samodzielności, zaś oficer tracił bezpo-średni wpływ na żołnierza w czasie walki. Jedyną więzią, jaka łączyła w walce tyralierów, był zmysł zaczepny, parcie naprzód" 2 4 . Walka w tyralierze była jak gdyby stworzona dla Francuzów, odpowiadała ich temperamentowi narodo-wemu: „... każdy żołnierz francuski jest przekonany o swo-jej wyższości nad nieprzyjacielem, nie przypuszcza nawet, żeby mu ktoś mógł stawić czoło, uważa się za niezwyciężo-nego i wskutek tego jest nim istotnie" 2 5 .

Analogicznie jak z przemarszami miała się sprawa z dys-cypliną. W sytuacji niebojowej, w czasie marszów i na postojach wojsko przypominało często przypadkową zbie-

22 Tamże, s. 102. 23 Tamże, s. 112. 2 4 Encyklopedia Wojskowa, pod redakcją Ottona L a s k o w s k i e g o ,

A arszawa 1937. t. VI. s. 353. 2 5 C a n t a 1, op. cit., s. 113.

Page 62: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

raninę, a nie jednolity organizm poddany rozkazom głów-nodowodzącego. Zdarzało się niejednokrotnie, iż żołnierze nawet w obecności Bonapartego pozwalali sobie na daleko posunięte objawy niesubordynacji oraz wypowiadanie ob-raźliwych uwag pod adresem swoich przełożonych. Z regu-ły nie spotykało się to z surową karą, jeśli tylko wybryki miały miejsce z dala od pola bitwy. Sytuacja zmieniała się radykalnie po nawiązaniu kontaktu bojowego z nieprzyja-cielem. „Dyscyplinę francuską można podzielić na dużą i małą. Pierwsza jest związana bezpośrednio z praktyką wojny i ze spełnieniem jej zadań. Wszystkie błędy popeł-nione w tym zakresie są zbrodnią i w tych rzeczach nie ma surowszego kodeksu jak kodeks wojskowy francuski. Ka-rze on śmiercią za to, za co by gdzie indziej nałożono kary cielesne lub wolnościowe. Francuzi karzą śmiercią wojs-kowego, który porzuca posterunek, zapomina lub zmienia hasło, który nie słucha swego przełożonego w obliczu nieprzyjaciela. Mała dyscyplina obejmuje błędy w szczegó-łach służby. Są one karane łagodniej i w ich zakresie panuje swoboda, nieznana w żadnej innej a r m i i " 2 6 .

Obok istnienia oficjalnej jurysdykcji, sprawowanej przez dowódcę i sądownictwo polowe, powstał w armii napoleo-ńskiej cały system zakonspirowanych sądów koleżeńskich. Sprawowali je żołnierze określonej jednostki wybrani w charakterze sędziów. Podsądnymi byli żołnierze winni cięższych przewinień dyscyplinarnych. Wbrew, pozorom, właśnie te sądy z reguły orzekały poważniejsze kary. Za tchórzostwo na polu walki bądź dezercję najczęściej karą śmierci. Od ich wyroków nie przysługiwało żadne od-wołanie. Wykonywano je w trybie natychmiastowym. „W pułkach mojej dywizji — mówi gen. Morand — i wielu innych pułkach armii, tworzyły się nazajutrz po bitwie grupy sędziów, przed którymi usprawiedliwiali się żołnierze nieobecni w bitwie. Słuchano ich obrony, po czym dawano im, bezapelacyjnym wyrokiem, rozgrzeszenie lub poddawa-no ich braterskiej karze, którą sędziowie wykonywali na-

Page 63: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

tychmiast sami.(...) Ten system dyscypliny, chociaż był całkiem bezprawny, miał bardzo dobre skutki, dlatego też oficerowie i podoficerowie zwracali nań nieznaczną uwagę, tylko na to, aby nie dopuścić do nadużyć, generał zaś kazał sobie zdać sprawę i przymykał oczy"27.

Oficjalny natomiast i bardzo prosty w założeniu był stworzony przez Napoleona system chroniący prostych żołnierzy przed ewentualnymi szykanami ze strony dowód-ców. Podczas rewii każdy z żołnierzy mógł przedstawić prośbę bądź zażalenie na swego zwierzchnika przez wyłusz-czenie sprawy na kartce papieru nadzianej na bagnet. Przebiegający plac rewii adiutanci Bonapartego zdejmowa-li kartki i dostarczali mu je do osobistego wglądu. Zwykle przegrywającym w „kartkowym" sporze bywał przełożony skarżącego się żołnierza.

W ogóle zasadą postępowania Napoelona było forowa-nie i dbałość o szeregowych żołnierzy kosztem głównie niższej kadry oficerskiej. Często dzielił z nimi trudy kam-panii, rezygnując z wszelkich udogodnień należnych wo-dzowi. Niejednokrotnie widziano go wśród żołnierskich obozów w noc poprzedzającą bitwę, a następnego dnia, gdy znosił z jej pola rannych. Niemal wszystkie sławne rozkazy Napoleona rozpoczynały się słowami: „Żołnie-rze!" Choć niezwykle treściwe, zwięzłe, zawsze znalazło się w nich miejsce dla wskazania celów wojny, jej charakteru — były to w rzeczywistości komunikaty propagando-wo-uświadamiające. Żołnierz, z którym głównodowodzący prowadził taką „rozmowę", przestawał się czuć bezwol-nym przedmiotem w obcych rękach. Nieprzychylni Bona-partemu historycy i wrogowie polityczni nazwali jego za-chowanie grą pozorów, tanim teatrem, a jego samego komediantem. Głównym argumentem, jakim szermowali, było stwierdzenie, że jedyny cel Napoleona stanowiła reali-zacja osobistych, egoistycznych ambicji przy pomocy ar-mii. traktowanej jak „mięso armatnie". Owi adwersarze Bonapartego zapomnieli przy tym dodać, iż zawsze i wszę-

Page 64: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

dzie żołnierz był „mięsem armatnim" — bo jest to obiek-tywne prawo każdej wojny, ale łatwiej mu umierać, gdy ma takiego dowódcę jak Napoleon niż wodza pokroju Fryde-ryka Wielkiego.

Fenomenem armii republikańskiej była niezwykła łat-wość szybkiego awansu. Większość generałów Napoleona zaczynała jako prości żołnierze, by po paru latach — za zasługi na polu walki — dojść do najwyższych zaszczytów wojskowych. Byli to ludzie bardzo młodzi. W roku 1800 Murat liczył 33 lata, Lannes, rówieśnik Bonapartego, 31 lat, Massena 44, a najstarszy z nich — Berthier, 47 lat. Paź Napoleona — Marco de Saint Hilaire — opisał jeden z wielu, z całą pewnością najbardziej spektakularny, przy-padek awansu w szeregach. W ciągu paru chwil niejaki sierżant Noel został mianowany kapitanem gwardii. Jedy-ną formalnością towarzyszącą temu błyskawicznemu awansowi było trzykrotne uderzenie w werble i oznaj-mienie, że Noela mianowano na kolejny stopień! 2 8 .

Z nazwiskiem Aleksandra Berthiera łączy się dynamicz-ny rozwój nowoczesnego sztabu armii napoleońskiej. Bez wątpienia był on jednym z najwybitniejszych sztabowców w dziejach. „Berthier był urodzonym szefem sztabu, szta-bowcem skończonym, absolutnym.(...) Mapy, to jest każdą zaznaczoną na nich wklęsłość »czuł« on wprost organicz-nie, jak gdyby były wydrukowane na jego własnej skó-rze.(...) Miał umysł otwarty i precyzyjny, zdolny do ze-stawienia i rozdzielenia olbrzymiej ilości najdrobniejszych szczegółów. O każdej porze doby pamiętał nazwisko ko-mendanta małej placówki obsadzonej przed tygodniem, znał położenie każdej jednostki, jej stan, wyposażenie i pla-nowany kierunek manewru" 2 9 . Berthier i kierowany przez niego sztab stanowili w rękach Bonapartego precyzyjny instrument, bez którego niemożliwe byłoby wygranie tak wielu bitew. W kampanii 1800 r. — pomimo nominalnego dowodzenia Armią Rezerwową — Berthier wykonywał

2 8 W. Ł y s i a k , Cesarski poker. Warszawa 1978, s. 67-68. 29 Tamże. s. 108.

Page 65: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

w rzeczywistości wiele czynności sztabowych, wspomagając w tym względzie pełniącego obowiązki szefa sztabu -— gen. Pierre'a Duponta.

Armia doby Marenga nie miała jeszcze służb pomoc-niczych rozbudowanych na taką skalę, jak np. Wielka Armia 30 po roku 1804. Niemniej jednak i pod tym wzglę-dem pozytywnie wyróżniała się na tle innych armii europej-skich. Prężnie rozwijał się korpus inżynieryjski pod dowó-dztwem generałów: Armanda Marescota i Jeana Eble. Stworzono korpus pociągowy, którego zadanie polegało na transporcie parku artyleryjskiego. Do większych związ-ków operacyjnych (w roku 1800 związki dywizyjne) przy-dzielono kompanie kowali i piekarzy. Najdłuższą tradycję w armii republikańskiej miała służba medyczna. Na jej czele przez wiele lat stał gen. Dominique Larrey. Jeszcze w roku 1792 wynalazł on system ambulansów polowych, który w ciągu kilku następnych lat został przejęty przez większość armii europejskich. Opieka medyczna stała jed-nak na żałośnie niskim poziomie. Żołnierze, którzy z po-wodu odniesionych ran bądź wskutek choroby dostali się do szpitala, uważali go za przedsionek piekła 3 1. W lazare-tach panowały nieznośne warunki. Brakowało medykame-ntów od zwykłych opatrunków po narzędzia; brud, słabe wyżywienie, często brak opału dopełniały obrazu. Wspo-mniany gen. Larrey, pomimo wielkiego oddania i zdolności organizacyjnych na polu bitwy, często bywał bezradny wobec masy rannych oczekujących pomocy. Zdarzało się, że jego podwładni używali do operacji zwykłych noży kuchennych. Okrzyk: „Ręce rzucać na prawo, nogi na

3 0 Tzw. Wielka Armia powołana została przez Napoelona do życia rozkazem z 26 VIII 1805 r. Składała się z siedmiu korpusów, odwodu kawalerii oraz dywizji gwardii cesarskiej. Korpusami dowodzili marszał-kowie: I — Bernadotte, II — Marmont, III — Davout, IV — Soult, V — Lannes, VI — Ney, VII — Augereau, odwodem kawaleryjskim — Murat. Każdy korpus tworzył samodzielną jednostkę w sile od 14 000 do 40 000 żołnierzy, miał rozbudowany sztab i służby.

3 1 J. L u c a s - D u b r e t o n , Les soldats de Napoleon, Paris 1977, s. 269.

Page 66: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

lewo" 3 2 stanowi bez wątpienia tragiczną syntezę realiów pracy chirurgów w lazaretach polowych.

Piechota doby konsulatu wywodziła się w prostej linii z tradycji armii królewskiej. Dzieliła się na liniową i lekką. Najliczniej reprezentowane były pułki woltyżerów, szase-rów, tyralierów i grenadierów, mniej liczni byli fizylierzy i flankierzy. Oficerów piechoty szkoliły licea wojskowe i szkoła w Fontainebleau, przeniesiona w 1808 r. do Saint-Cyr. Piechota dostarczała armii 7 oficerów na każ-dych 10.

W kawalerii natomiast nastąpiły duże przemiany. Powo-dem było zupełne rozprzężenie w jej szeregach po roku 1789 i emigracja wielkiej liczby oficerów. Dzieliła się na ciężką i lekką. Do pierwszej kategorii zaliczano kirasjerów, dragonów i karabinierów (jedyna formacja dawnej armii królewskiej, która nie zmieniła wyglądu zewnętrznego), do drugiej zaś szaserów, szwoleżerów, huzarów i lansjerów. Najwięcej było pułków szaserów i huzarów. W armii napo-leońskiej kawaleria stanowiła o wiele mniejszy procent cało-ści sił niż w innych armiach europejskich. Bonaparte wyko-rzystywał ją głównie jako rezerwę taktyczną do wykonania np. manewru oskrzydlającego lub pościgu. „Żadne z wiel-kich napoleońskich zwycięstw nie obyło się bez udziału kawalerii"3 3. Sam Napoleon zwykł twierdzić, że bitwa bez udziału jazdy nie może być zwycięska3 4. Podobnie jak piechota również artyleria od czasów Ludwika XVI uległa niewielkim zmianom. Miała ciągle markę najlepszej w Euro-pie. Artylerzyści francuscy poszukiwani byli przez wszystkie armie Europy. Szczególnie wielu z nich służyło w Rosji.

To wszystko, co zostało dotychczas powiedziane na temat organizacji, strategii i taktyki armii napoleońskiej, tylko w niewielkim stopniu odnieść można do wojsk Franciszka II. Dlatego właściwiej będzie — miast doszukiwać się podo-bieństw — wskazanie zasadniczych różnic sprawiają-

32 Tamże, s. 275. 33 G. R o t h e n b e r g , The Art of Warfaee in the age of Napoleon,

London 1977, s. 72. 34 Tamże, s. 72.

Page 67: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

cych, że wartość ogólna i zdolność bojowa armii austriac-kiej były dużo niższe niż francuskiej.

W sferze ustrojowej i społecznej od rewolucyjnej Francji odróżniało monarchię austriacką to, iż stanowiła ona pań-stwo ze scentralizowanym silnie aparatem władzy działają-cym w ramach światłego absolutyzmu. Monarchia ta skła-dała się z wielu podbitych krajów i ta okoliczność miała niebagatelny wpływ na wartość bojową armii austriackiej oraz na obowiązujące zasady sztuki wojennej. Większość obywateli wielonarodowej monarchii stanowili Słowianie — Polacy, Czesi, i Węgrzy. Fakt ten implikował sposób przeprowadzania rekrutacji z terenów zamieszkanych przez te narodowości i wyznaczania miejsca służby nowo wcielo-nym. W imperium obowiązywał system uzupełniania armii w drodze przymusowych konskrypcji bądź ochotniczego zaciągu, w zależności od terenów, na których się ono odbywało. W Austrii właściwej oraz w Czechach i Galicji zaciągano żołnierzy według list konskrypcyjnych, na Węg-rzech zaś i w Tyrolu wcielali się oni ochotniczo. Do roku 1802 obowiązywała służba dożywotnia. Dopiero wówczas, w związku z usilnymi staraniami arcyksięcia Karola, przep-rowadzono w Austrii reformę armii, która przyniosła m.in. ograniczenie służby w piechocie do 10 lat, w kawalerii do 12 lat i w artylerii do 14 lat.

Pobór rekrutów przypominał istne polowanie na ludzi z udziałem regularnych oddziałów wojska. Zasadą było wysyłanie Słowian do służby w odległych zakątkach im-perium, z dala od ich ojczystych ziem. Miało to zapobiegać wygasaniu ducha wojskowego u rekrutów oraz przeciw-działać pladze dezercji. Opuszczenie macierzystych jedno-stek, ucieczki, niesubordynacja, które to zjawiska występo-wały nagminnie w okresie pokojowym, w czasie wojny przybierały rozmiary katastrofalne. Podczas kampanii wło-skiej w latach 1796—1797 całe oddziały austriackie złożone z galicyjskich rekrutów przechodziły na stronę Francuzów. Później jeńcy ci stanowili podstawę tworzonych przez gen. Henryka Dąbrowskiego Legionów Polskich.

Ta niejednolitość armii, brak zbieżności interesów żoł-

Page 68: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

nierzy z interesem monarchii, za którą mieli walczyć, oraz ciągła groźba masowych dezercji na polu bitwy spowodo-wały, że taktyka armii austriackiej długo jeszcze pozos-tawać miała w ramach doktryn i kanonów tak bezlitośnie zweryfikowanych przez armię rewolucyjną. Żołnierze szko-leni w atmosferze strachu przed przełożonymi i kultu pałki, w drylu przypominającym stosunki panujące w osławionej armii pruskiej, nie mogli być dobrymi realizatorami no-wych sposobów walki. Stosowanie luźnego szyku i linii tyralierskich napełniało dowództwo austriackie uzasadnio-ną zresztą obawą przed grupowymi dezercjami. Walka w kolumnie pod bezpośrednim nadzorem oficerów, w ma-sie wykonującej mechanicznie wszelkie rozkazy, zmniej-szała znacznie możliwość opuszczenia szeregu. Zmniejszała do tego stopnia, że swego czasu Fryderyk Wielki wcielił do własnych wojsk kilkanaście tysięcy jeńców — Sasów, nie obawiając się ich ewentualnej zdrady w czasie b i twy 3 5 . Znał bowiem świetnie prawdę, że w taktyce liniowej żoł-nierz w szeregu jest tylko bezwolną maszyną do strzelania, siła armii polega zaś na jednolitości, absolutnym porządku i karności. „W taktyce liniowej siła armii polegała jedynie na porządku i dyscyplinie, cechach stojących w sprzeczno-ści z indywidualizmem. W obcych armiach (tzn. nie fran-cuskiej — przyp. autora) zdumiano się, kiedy taktyka tyralierów w wielkich bandach przypomniała im, że wojnę toczą nie wojska, ale ludzie" 3 6 . Powyższe poglądy zadecy-dowały o tym, że armia austriacka pozostała bliżej frydery-cjańskiej sztuki wojennej i dopiero w ostatnim etapie epopei napoleońskiej wraz z innymi armiami sojuszniczymi przyswoiła sobie w znacznym stopniu zasady taktyki napo-leońskiej.

W dobie kampanii włoskiej i Marenga Austriacy prefe-rowali system walki w kolumnach z nieznacznym wykorzy-staniem tyralier strzeleckich, pełniących funkcję osłony 3 7 .

3 5 S a 1 m o n o w i c z , op. cit., s. 73. 3 6 C a n t a l , op. cit, s. 106. 37 W armii austriackiej obowiązywał w tym czasie regulamin walki

piechoty z 1769 r. ułożony przez feldmarsz. Lacy.

Page 69: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Z reguły były one bez trudności znoszone lub zganiane z pola walki przez analogiczne formacje francuskie. „Bitwa pod Jeną (1806 — przyp. autora) jest końcem taktyki liniowej. Austria w 1809, Rosja w 1812 r., Prusy w 1813 r. przeciwstawiały Francuzom ich własny sposób walki; od Eckmühl aż do Waterloo walczyły wszystkie armie kon-tynentu batalionami wspartymi przez kolumny" 3 8 . Nie oznacza to jednak, iż armie koalicji, stosując zapożyczoną taktykę, osiągały wyniki podobne do tych, jakie były udziałem Francuzów. Przyczyn należy się doszukiwać w temperamencie poszczególnych nacji. Marszałek Francji — Gouvion Saint-Cyr, tak wytłumaczył owe różnice: „Wojska austriackie i pruskie walczą najlepiej zebrane i ustawione razem, ramię przy ramieniu. Tutaj musiały walczyć w szyku luźnym i najczęściej samodzielnie, w szy-ku, który sprawia wrażenie nieporządku, a do tego Nie-miec nie jest przyzwyczajony wskutek drobiazgowego i ma-chinalnego wykształcenia, które odbiera; stąd ponosił klęs-kę, zanim został zaatakowany" 3 9 . Zresztą sami Prusacy ujęli problem podobnie: „Siła naszego żołnierza nie tkwi w szyku luźnym i niezawisłości. Dyscyplina i wierność są przywilejem żołnierza niemieckiego, odkąd istnieje imię niemieckie. Przyzwyczajony w czasie pokoju do surowej dyscypliny i bezgranicznego posłuszeństwa, dezorganizuje się nieporządkiem w bitwie i niepokoi nieobecnością prze-łożonych" 4 0 . I dalej: „... u żołnierzy rasy latyńskiej jest inaczej. Żołnierz nie patrzy na swego oficera jak na pół-boga. Czuje się dobrze zdany sam na siebie, z dala od kierownictwa swych przełożonych; jednostka czuje silniej swą wartość osobistą i ma więcej inicjatywy. Już w końcu zeszłego wieku (tj. XVIII — przyp. autora) Francuzi poka-zali, że są najniebezpieczniejsi w nieporządku" 4 1.

Charakter armii pruskiej można w dużej mierze odnieść także do ówczesnych armii austriackiej i rosyjskiej. Szcze-

3 8 C a n t a l , op. cii., s. 120. 39 Tamże, s. 124.

Tamże. 41 Tamże, s. 124—125.

Page 70: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

golnie stwierdzenia odnoszące się do oficera jako strażnika porządku i dyscypliny. W 1799 r., gdy Włochy wpadły w ręce Suworowa i Francuzi ponosili kolejne porażki w starciach z wojskami rosyjskimi, w oficjalnej instrukcji jako niezawodny sposób ich pokonania podano wyelimi-nowanie z wafki oficerów; miało to spowodować panikę w szeregach wroga i tym samym przywieść go do pora-żki42. Podobny skutek można było śmiało prorokować w wypadku armii austriackiej.

Gdy mowa o oficerach, należy stwierdzić, iż pod każdym niemal względem stanowili oni przeciwieństwo korpusu oficerskiego w armii napoleońskiej. Charakterystyczne by-ło ich arystokratyczne pochodzenie. Najwyższe stanowiska w wojsku zarezerwowane były dla członków dynastii i przedstawicieli czołowych, najbogatszych rodów impe-rium. Oficerowie pochodzenia austriackiego wywodzili się spośród absolwentów akademii wojskowych założonych jeszcze przez Marię Teresę43. Akademie kończyło jednak

rocznie nie więcej niż 100 słuchaczy. Pozostałe etaty oficer-skie zajmowali szlachetnie urodzeni przybysze z innych armii europejskich. Wśród nich niemałą liczbę stanowili Francuzi i Polacy44. W swej głównej masie wyżsi oficero-wie austriaccy pozbawieni byli wyobraźni, bezwolnie pod-porządkowywali się nakazom regulaminowym, nie potrafi-

li zdobywać się na ich twórczą interpretację na polu bitwy. Wtłoczeni w ramy skostniałej rutyny przez długie lata nie umieli się od niej uwolnić. Wskazane mankamenty w pew-nym stopniu równoważyła ich absolutna lojalność w stosu-nku do monarchii, prawość i odwaga osobista. Zasadą było, że im wyższa szarża, tym stateczniejszy, by nie

42 P. T h i e b a u 11, Mémoires 1792-1820, Paris 1962, t. I, s. 221. 43Cesarzowa Austrii od 1745 r. (1717—1780), matka Józefa II,

Leopolda II i Marii Antoniny. W polityce wewnętrznej zainicjowała reformy w duchu absolutyzmu oświeconego: wzmocniła skarb, zmoder-nizowała armię, ustanowiła szkoły ludowe. Za jej sprawą powstał nowy kodeks karny — tzw. Teresiana.

44 Przez długie lata w armii austriackiej służył m.in. ks. Józef Poniatowski.

Page 71: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

powiedzieć: bardziej sędziwy wiek posiadacza oficerskich epoletów. Głównodowodzący — baron Melas przekroczył 70 lat, w chwili gdy przyszło mu spotkać się z Napoleonem. Jego poprzednicy dowodzący armią austriacką w latach 1796—1797 byli w równie zaawansowanym wieku. Dla przykładu: baron Josef Alvinczy, przeciwnik Bonapartego spod Arcole, liczył sobie 61 lat, a generał hrabia Dagobert Wurmser — dowódca spod Castiglione, przekroczył sie-demdziesiątkę. Bardziej znani z podkomendnych Melasa — generałowie Konrad Kaim i Piotr Ott młodsi byli od niego zaledwie o parę lat. Trudno powiedzieć, w jaki sposób ów dojrzały wiek wpływał na możliwości intelek-tualne austriackich generałów, można chyba jednak z ma-łym prawdopodobieństwem popełnienia błędu stwierdzić, iż nie przydawał im ani energii i szybkiej orientacji, ani też skłonności do ryzyka. Wręcz przeciwnie — nakazywał rozwagę i ostrożność przy podejmowaniu decyzji, co wielo-krotnie okazywało się zgubną metodą w obliczu przeciw-nika zaskakującego ciągle niestereotypowymi rozwiązania-mi natury operacyjno-taktycznej. I już z całą pewnością nie byli to dowódcy, którzy ważyliby się na tak szaleńcze z pozoru czyny, jak Napoleon pod Lodi lub Arcole, gdy osobiście poprowadził żołnierzy do ataku pod gradem kul. Zresztą — nie oczekiwano od nich tego: „Nie po-trzebujemy — mówili żołnierze — aby generałowie stawa-li w pierwszych szeregach. Spełnimy w zupełności zadanie bez takich przykładów. Ten starzec z siwymi włosami powinien trzymać się bardziej w tyle aż dotąd, dopóki ostatni nasi trwają. Cóż by się z nami stało, gdyby zginął za wcześnie, a nikt nie odebrał potrzebnych rozkazów" 4 5 . Oficerowie młodsi i podoficerowie w wielu wypadkach nie ustępowali wiekiem swoim generałom. Częsty proceder stanowiło kupowanie przez szlachtę wyższych stanowisk wojskowych. Zdarzało się, że nominalny dowódca nie oglądał na własne oczy podległych mu żołnierzy, przeby-

4 5 C a n t a l , op. cit., s. 88.

Page 72: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

wając w stolicy miast ze swą jednostką. Podobnie działo się w kilku innych armiach europejskich 4 6.

Pomimo wszystkich niedostatków, o których napisano, armia austriacka nie należała jednak do łatwych przeciw-ników. Wręcz przeciwnie. Cyryl Falls, znawca wojskowości w epoce napoelońskiej, twierdził, że „armia austriacka była najgroźniejszą z armii, z którymi przyszło Francuzom walczyć w ostatnich latach XVIII wieku i pierwszych latach XIX w i e k u " 4 7 . Austriacka piechota liniowa, szcze-gólnie zaś liczne pułki grenadierskie, znana była powszech-nie z odwagi.' Kawaleria ceniona była jeszcze bardziej, na przełomie wieków uznawano ją za najlepszą na świecie. Niemal równie wysoką markę miały w Europie austriacka artyleria i artylerzyści. Oficerowie szkoleni byli w specjal-nych szkołach artyleryjskich i należeli do Korpusu Ar-tyleryjskiego. Andrzej Masséna, po osobistych doświad-czeniach wyniesionych z kampanii 1796—1797 r. i 1799 r., wypowiedział na temat artylerii cesarskiej znamienną uwa-gę: „Lepszą artylerię trudno sobie wyobrazić" 4 8 .

Procentowo udział kawalerii w całości sił był znacznie wyższy niż w armii francuskiej. Najliczniejsze były pułki kirasjerów, dragonów oraz huzarów. Kirasjerzy, choć w 1792 r. częściowo zaniechano uzbrajania ich w metalowe kaski i pancerze na plecach, wraz z karabinierami i drago-nami zachowali pierwotną, uderzeniową funkcję. Szwoleże-rowie, czasami zwani także lekką dragonią, oraz huzarzy mieli opinię jazdy przeznaczonej do uderzenia na zdezor-ganizowanego, częściowo rozbitego przeciwnika oraz do' wykonywania zwiadu i ataków na flanki. Lekką jazdę uzupełniali lansjerzy.

Standardowe uzbrojenie piechoty armii państw europej-skich końca XVIII w. stanowił karabin wyposażony w me-

4 6 Niechlubny prym pod tym względem wiodła w ostatnich latach swego istnienia szlachecka Rzeczpospolita, w której papierowi dowódcy stali na czele hipotetycznych oddziałów.

47 C. F a 11 s, The Art of War from the Age of Napoleon to the Present Day, Oxford University Press 1961, s. 34.

*8 A. M a s s é n a , Mémoires, Paris 1848, t. II, s. 15.

Page 73: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

chanizm skałkowy 4 9 . Francuskie oddziały liniowe, wal-czące w kolumnach, wyposażone były w karabin wzór 1777, który po kilku latach pojawił się również w wojskach cesarskich. Parametry karabinu były następujące: długość — 135 cm, ciężar — 4,65 kg, kaliber — 17,5 mm. Będący na wyposażeniu żołnierzy 40-centymetrowy bagnet, wyna-lazek początku XVIII w., umożliwiał wykorzystanie kara-binu w charakterze broni białej. W oczy rzuca się przede wszystkim bardzo duży kaliber. Lekkie jednostki tyralier-skie wyposażone były w karabiny gwintowane wzór 1786, lżejsze i szybkostrzelniejsze. Karabin wzór 1777 miał dłuż-szą i lepiej wyważoną kolbę, co znacznie ułatwiało celowa-nie i przez to podnosiło skuteczność ognia pojedynczego strzelca, przesuwając punkt ciężkości z ognia salwowego kolumn na ogień rozproszony. Możliwość prowadzenia ognia karabinowego pozostawała w bezpośrednim związku z panującymi warunkami atmosferycznymi. Największymi wrogami, będących w powszechnym użyciu papierowych ładunków prochowych, były wilgoć i deszcz. Stąd częste w bitwach przełomu wieków sytuacje, gdy piechota zmu-szona była walczyć jedynie na bagnety, nie mogąc strzelać zamokniętymi nabojami.

Karabin skałkowy, pomimo wielu ulepszeń, jakim został poddany od czasu swego powstania i produkcji paru jego zmodyfikowanych wersji, był jeszcze bardzo niedoskona-łym narzędziem służącym do prowadzenia walki na odleg-łość. Skuteczna donośność nie przekraczała 200—250 m. W praktyce tylko około 50% wszystkich pocisków trafiało człowieka stojącego w odległości nie większej niż 100 m. Chodzi tu oczywiście o ogień grupowy; strzelcy wyborowi wykazywali się dużo wyższą skutecznością. Maksymalna donośność wynosiła 500 m. Średnią szybkostrzelność mie-rzono na 1,5 strzału w ciągu minuty; bardzo dobrze wy-

ĄQ W zamku skałkowym zapalenie prochu na panewce następowało przez uderzenie krzemieniem zwanym skałką lub flintem o pokrywkę panewki, zaopatrzoną w krzesiwo. Zamek (mechanizm) skałkowy był w powszechnym użyciu w latach 1640—1830; został następnie wyparty przez zamek kapiszonowy.

Page 74: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

szkolony piechur był w stanie oddać 3—4 strzały w ciągu 2 minut, a przeciętnie wyszkolony potrzebował 60 sekund na oddanie strzału.

Ówczesne regulaminy przewidywały 12 temp (kolejnych czynności) dla oddania strzału. Na przykład polski regula-min, nie odbiegający od innych tego typu instrukcji, znał następujące komendy: 1. do nabijania — broń, 2. otwórz — panewkę, 3. do — ładunku, 4. odgryź — ładunek, 5. podsyp, 6. zamknij — panewkę, 7. do lewej nogi — broń, 8. ładunek — w rurę, 9. za — stempel, 10. przybij, 11. stempel — na miejsce, 12. na ramię — broń. Nakaz zawarty w czwartej komendzie rodził w praktyce bardzo poważne konsekwencje. Służba w piechocie omijała tych wszystkich, którzy z różnych powodów mieli ubytki w uzę-bieniu — brak siekaczy chronił przed armią niezwykle skutecznie. Aż do czasu wojen napoleońskich zapas naboi, jakie miał przy sobie pojedynczy żołnierz, nie przekraczał 60 sztuk, w dobie Marenga zwiększył się on do około 80, by następnie osiągnąć liczbę 100.

Niska skuteczność ognia karabinowego, wynikająca z małej donośności pocisków i długich przerw pomiędzy kolejnymi wystrzałami, powodowała, że większe znaczenie miał ogień artyleryjski, rozstrzygnięcie zaś uzyskiwano w bitwach zwykle w wyniku natarcia z wykorzystaniem broni białej.

Zasadniczym uzbrojeniem kawalerii były: szable, pałasze i lance. Ciężka jazda wyposażona była w długie, proste pałasze z podwójnym ostrzem, lekka kawaleria posługiwa-ła się szablami lekko wygiętymi. Niemal wszystkie szwad-rony miały broń palną: pistolety, krótkie karabinki lub muszkiety. Stanowiły one odmianę karabinu wzór 1777 lub pistoletu z tego samego roku. Kawalerzyści jednak rzadko używali broni palnej w akcji, często nawet pozbywali się jej jako zbędnego ciężaru. Francuscy kirasjerzy nosili metalo-we kaski i obustronny pancerz.

Artyleria, jak to już zostało powiedziane, stała zarówno we Francji, jak i w Austrii na bardzo wysokim poziomie. W pierwszym z tych państw w latach 1772—1810 obowią-

Page 75: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

zywał tzw. system Gribeauvala. Jan Baptysta Gribeauval, francuski generał żyjący w latach 1715—1789, wprowadził jednolity system armat będących na wyposażeniu armii. Otrzymała ona armaty: 4-, 8-, 12-, 16- i 24-funtowe, strzelające kulami ważącymi odpowiednio: 2, 4, 6, 8, 12 kg, oraz 10-calowy moździerz i 8-calowy granatnik. Każdemu batalionowi piechoty przydzielano po 2 działa. Gribeauval był także twórcą nowego łoża pod działa: skrócił znacznie ich długość i wyposażył je w celownik, umożliwiający strzał bezpośredni 5 0 na odległość do 1100 m, a armaty 16- i 24-funtowe do 1800 m. Donośność pozostałych armat nie przekraczała 1000 m; 8- i 12-funtowe strzelały na odległość 800—900 m, 4- i 5-funtowe odpowiednio na odległość 500—600 i 700 m. Testy przeprowadzone przez Austria-ków w końcu XVIII w. wykazały, że ostrzał celu od-dalonego o 700 m daje od 40 do 70% pocisków padających na linii jego ustawienia.

Prace teoretyczne Gribeauvala, w których jawił się on jako gorący zwolennik masowego używania artylerii i jej koncentracji na wybranym odcinku, wywarły silny wpływ na poglądy Napoleona, potrafiącego po mistrzowsku ko-rzystać z ognia artyleryjskiego na polu bitwy.

W Austrii reorganizację artylerii przeprowadził książę Lichtenstein na krótko przed wojną siedmioletnią (1756—1763). Przyjęty wówczas sytem utrzymywał się przez ponad pół wieku. Artyleria cesarska była najlepsza w całej Europie, bardzo praktycznie urządzona, łatwa w obsłudze i transporcie. Lichtenstein wprowadził do wy-posażenia pułków liniowych armaty polowe 3-, 6-, 12-fun-towe, mające długość 14 kalibrów, a także haubice 7-i 10-funtowe długości 5 kalibrów. W skład ciężkiej artylerii oblężniczej weszły działa 12- i 24-funtowe. W bardzo różnorodny sprzęt wyposażono artylerię konną — od dział 6-funtowych i haubic 7-funtowych po moździerze 10-, 30-, 60- i 100-funtowe. Do przewozu amunicji służyły jaszcze

50 Strzał, przy którym pocisk w żadnym punkcie swego lotu nie przenosi wysokości celu.

Page 76: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

zawierające po 180 kul 3-funtowych, 90 kul 6-funtowych lub 70 kul 12-funtowych. W artylerii konnej, gdzie obsługę dział tworzyło 5 ludzi, czterech z nich siedziało okrakiem na lawecie, a piąty jechał wierzchem na koniu ciągnącym armatę.

Umundurowanie armii francuskiej i austriackiej różniło się bardziej niż ich uzbrojenie. Stara armia republikańska-miała niedbały wygląd. W oczy rzucał się brak jednolitości w jej umundurowaniu. Żołnierze nosili przeważnie długie włosy wiązane w kok. Mundury, których zresztą ciągle brakowało, były w kolorze białym. Za konsulatu nastąpiło „przebranie" wojska w mundury niebieskie z różnokoloro-wymi dodatkami: pasy, epolety, spodnie. Można powie-dzieć, że zasadniczo piechota umundurowana była w nie-bieskiej tonacji, natomiast uniformy kawalerii mieniły się granatem, zielenią, amarantem i żółcią. Ciężka jazda — ki-rasjerzy, pobłyskiwała blachami zbroi i kasków. W póź-niejszym okresie armia stała się wręcz pstrokata. Jej dyna-miczny rozwój za cesarstwa przyniósł wraz z powstaniem nowych formacji wielobarwne mundury, przyozdobione wymyślnymi akselbantami, szamerunkami, galonami, doł-manami itd. Tradycyjnie elitarna jednostka w armii fran-cuskiej — w dobie Marenga: gwardia konsularna, później — gwardia cesarska 5 1 , wyróżniała się spośród innych wy-sokimi niedźwiedzimi czapami, zakończonymi charakterys-tyczną kitą. Czapy te w połączeniu ze słusznym wzrostem żołnierzy wybieranych do tej formacji, powodowały, że w otoczeniu gwardzistów Bonaparte przypominał niewyro-śniętego chłopca. Stąd m.in. niewybredne komentarze — głównie angielskiej prasy, piszącej o „korsykańskim kar le" 5 2 .

W armii austriackiej istniała zdecydowanie większa jed-

51 Armia austriacka była jedną z nielicznych w Europie, w których nie występowały jednostki gwardyjskie.

52 W rzeczywistości Bonaparte mierzył 167,6 cm i był bardzo proporc-jonalnie zbudowany. Sławny rzeźbiarz Canova, widząc rozebranego Na-poleona, który mu pozował, nie potrafił wyjść z podziwu dla harmonii jego ciała.

Page 77: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

nolitość w umundurowaniu. Dominującą barwą, zarówno w piechocie, jak i w kawalerii, była tradycyjnie biel. Nie wdając się w rozważania, dlaczego Austriacy preferowali umundurowanie akurat w takiej tonacji kolorystycznej, wypada stwierdzić, że było ono niepraktyczne. Co najmniej z dwóch powodów. Mundury austriackie nie miały żad-nych walorów maskujących, zdradzały ruchy wojsk zarów-no przy dobrej, jak i zmniejszonej widoczności. Ponadto odniesione rany ujawniały się w postaci wyrazistych czer-wonych plam; okoliczność ta nie mogła pozostawać bez wpływu na psychikę walczących żołnierzy — rannego i jego kolegów. Szare, zielone i granatowe kurtki i spodnie nosili artylerzyści, a także żołnierze niektórych pułków lekkiej jazdy.

Gdy ogląda się stare ryciny, a tym bardziej kolorowe filmy w rodzaju „Wojna i pokój" lub „Waterloo", gdy widzi się paradne mundury żołnierzy tej epoki, mało kto zdaje sobie sprawę z wielkiej niewygody łączącej się z no-szeniem uniformów wojskowych w owych czasach. „Buty ogromne, pancerze i nakrycia głowy wagi niesłychanej, mundury tak ciasno ściągnięte, jakby zadaniem ich było utrzymanie członków w naprężeniu postawy z parady, ciężar wyczerpujący tornistra 5 3, przedmiotów obozowych, broni, szabli, karabinów i bagnetów, wszystko zdawało się przeznaczonym do paraliżowania tych ludzi żelaznych. Kiedy się zwiedza Muzeum Inwalidów 5 4 albo jakiś zbiór prywatny, albo gdy się chociażby spojrzy na pierwszy

5 3 Szeregowy żołnierz francuski musiał w plecaku nosić zrolowany płaszcz, parę spodni, 2 koszule, 2 pary trzewików, zapasowe zelówki, gwoździe i żelazną porcję żywności na kilka dni. W praktyce żołnierz dźwigał ze sobą prócz standardowego wyposażenia, tj. karabinu, bagnetu, naboi, ciężar około 29 kg, podczas gdy regulamin przewidywał mak-symalny ciężar 20 kg (W. Z a j e w s k i , W kręgu Napoleona i rewolucji europejskich 1830—1831 r.. Warszawa 1984, s. 168.

5 4 Właściwie: Pałac (i kościół) Inwalidów. Franc. Hôtel des Invalides. Zbudowany na polecenie Ludwika XIV j a k o schronisko dla weteranów i inwalidów. W czasie Rewolucji Francuskiej pałac nazywano Świątynią Marsa. W 1840 r. złożono w nim prochy Napoleona Bonaparte. Obecnie mieści się tam muzeum wojska.

Page 78: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

lepszy komplet zbroi z owej epoki, rozumie się lepiej epopeję cesarską. Żadne pokolenie nie okazało się silniej-szym, lepiej zahartowanym do walk, życia i wojny. Zresztą słabi ginęli prędko. Wybór dokonywał się szybko sam przez s i ę " 5 5 . Wyboru tego dokonać miała także bitwa pod Marengo.

5 5 R e m ba u d , La v i s é . op. cit., t . III, s. 16.

Page 79: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

W O J N A

PIERWSZE RUCHY WOJSK

Marszałek Melas wznowił działania wojenne 5 kwietnia 1800 r. uderzeniem na rozdzieloną Armię Liguryjską 1 . Wódz austriacki skoncentrował do walki w polu 70 000—75 000 żołnierzy, na czele których zamierzał przełamać obronę Francuzów na linii Apeninów 2 . Ponad-to w Piemoncie i u podnóża przełęczy Świętego Gotharda pozostawił pod dowództwem generałów Kaima i Philppe'a Wukassowitcha bardzo silne grupy osłonowe (około 25 000 ludzi). Co najmniej drugie tyle obsadziło fortece rozrzuco-ne w północnych Włoszech. Generałowie Ott i Hohenzol-lern na czele 25 000 żołnierzy skierowani zostali na Genuę i wąwóz Bocchetta. Ott z 15 000 sforsował wąwozy Scof-fera i Monte-Creto i wyszedł na prawo od Genui, a Hohen-zollern z pozostałymi siłami zajął pozycję naprzeciw wąwo-zu Bocchetta, po lewej stronie od miasta. W tym samym czasie głównodowodzący austriacki z 50-tysięczną armią, przejawiając niezwykłą energię, w szybkim marszu wzdłuż rzeki Bormidy kierował się na Montenotte, Carcarę i Savo-nę.

Zamiary Melasa były dla Francuzów całkowicie jasne.

1 Data podawana przez Th i e r s a (Historia Konsulatu), s. 144. K u -k i e 1 fop. cii., s. 53) wskazuje 6 kwietnia j a k o początek operacji austriac-kiej; wśród innych autorów podobne rozbieżności.

2 K u k i e ł (op. cii., s. 53) podaje liczbę 50 000.

Page 80: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Chciał on jak najszybciej przełamać środek ich wojsk i tym samym oddzielić od siebie oddziały generałów Sucheta i Soulta, stykające się w okolicach Savony. Na całej linii od Genui aż do źródeł rzek Tanaro i Bormidy doszło do zaciekłych walk przypominających swym nasileniem star-cia z lat 1796—1797. Suchet bronił się w krwawych potycz-kach pod Rocca-Barbene, Melogu i Saint-Jacques, Soult zaś w rejonie Montelegino, Cadiobone i Savony. W wal-kach tych Austriacy ponosili w zabitych i rannych znaczne straty, dwukrotnie większe niż Francuzi.

Pomimo zaciekłej obrony zarówno Suchet jak i Soult zmuszeni zostali do cofnięcia się. Pierwszy z nich opuścił zajmowane uprzednio stanowiska i odszedł do Borghetto, drugi zaś do Savony. W ten sposób przerwana została ciągła linia obrony wojsk republiki i nastąpiło przepołowie-nie armii Massény. To, czego tak bardzo obawiał się Bonaparte, stało się faktem dokonanym. W dalszym etapie austriackiej ofensywy część oddziałów francuskich spędzo-na została ku Nicei, a pozostałe zablokowane w Genui, gdzie przebił się Soult po porażce zadanej mu 6 kwietnia pod Savoną. Siły zamknięte w murach twierdzy urosły w ten sposób do ponad 18 000 żołnierzy. Gdyby zgroma-dzono tam dostateczne zapasy żywności, liczba żołnierzy dawałaby możliwość stawiania wielomiesięcznego oporu, gdyż miasto miało rozbudowaną sieć bastionów i z natury obronne położenie. Genua leży w głębi zatoki u stóp Apeninu Liguryjskiego, schodzącego poprzecznymi szczy-tami niemalże do samego morza. Wygięty w łuk łańcuch górski chroni ją przed wszelkimi próbami napaści z pół-nocy, z terenu Niziny Padańskiej. Od strony lądu forteca miała dwie linie umocnień. Pierwsza, w postaci wału z licz-nymi basztami, opasywała ściśle najgęściej zabudowaną i zaludnioną część Genui. Druga linia umocnień biegła w pewnym oddaleniu, wyznaczając na okolicznych wzgó-rzach trójkąt, którego wierzchołek stykał się z Apeninem, a podstawę tworzyło przyległe do zatoki wybrzeże. Naj-dalej wysunięty na północ punkt umocnień miał kluczowe znaczenie w całym systemie obronnym. Składał się on

Page 81: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

z dwóch szańców — Ostrogi i Diamentu, silnie nasyconych ciężką artylerią, która swym ogniem pokrywała całą dłu-gość fortyfikacji i panowała nad podejściami do nich. Nie tylko ludzie zadbali o to, by uczynić z Genui niezdobytą twierdzę. Przyroda umieściła wzdłuż jej murów obronnych dwie niewielkie rzeczki, które mogły służyć jako fosa. Na zachód od Diamentu i Ostrogi płynęła Polcevera, a na wschód od szańców — Bisagno. Na południe od jej brzegu znajdowały się trzy górujące nad miastem wierzchołki. Oszańcowano je i nadano im nazwy: Richelieu, Święta Tekla oraz Qezzi. Od strony morza Genua zabezpieczona była dwoma, krzyżującymi się niemal, tamami, które da-wały osłonę obszernemu portowi.

Massena, orientując się świetnie w zaletach obronnych miasta, ale mając także świadomość złej sytuacji aprowiza-cyjnej, postanowił działać zaczepnie. Jego plan polegał na wyparciu Austriaków poza Apenin Liguryjski i połączeniu się z oddziałami Sucheta, po przeprowadzeniu zgranego w czasie natarcia wzdłuż drogi Corniche. Osiągnięcie pier-wszego z tych celów zmniejszyłoby nacisk na Genuę i ot-worzyło możliwość jej lepszego przygotowania do długo-trwałego oblężenia. Połączenie z Suchetem odtworzyłoby ciągłą linię obrony.

7 kwietnia Massena wyprowadził poza mury miasta — po jego wschodniej stronie — dwie kolumny piechoty utworzone z dywizji gen. Miollisa i paru luźnych batalio-nów. Prawą kolumną dowodził gen. Arnaud, lewą Miollis. W odwodzie pozostawał oddział gen. Pierre'a Petitota. Francuzi błyskawicznie, z różnych stron, wdarli się na szczyt Apeninu w okolicy Scoffery i zepchnęli zaskoczo-nych Austriaków w doliny po jego północnej stronie. Do niewoli poszło około 1500 żołnierzy przeciwnika, wśród nich baron Aspres, główny organizator powstań chłops-kich przeciwko Francuzom w okolicach Fonte-Buona.

W realizacji drugiego zadania główna rola miała przy-paść korpusowi gen. Soulta, składającemu się z dywizji generałów Gardanne'a i Gazana, liczącemu około 10 000 ludzi. Miał on wyjść na spotkanie z Suchetem, którego

Page 82: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

przez posłańców powiadomiono o dokładnym terminie akcji. Za punkt spotkania obrano Savonę. W czasie nieo-becności Soulta obronę twierdzy przejąć miał korpus Miol-lisa; dywizja Arnauda zajęła stanowiska naprzeciw rzeczki Bisagno, dywizja gen. Spitala rozłożyła się wzdłuż wałów po zachodniej stronie twierdzy.

Plan Masseny był prosty i brawurowy zarazem. Zakładał on wyjście z Genui dwóch kolumn działających w pierw-szym etapie akcji w kierunku szczytów Apeninu i trzymają-cych się wybrzeża. To początkowe rozdzielenie własnych sił miało sprowokować wroga do zastosowania podobnego rozwiązania. Wówczas kolumna gen. Gardanne'a z Mas-seną, ciągnąca na Voltri i Varaggio, oraz kolumna Soulta, idącego wraz z Gazanem przez San-Pietro-del-Alba na Sasselo, po wykonaniu nagłego zwrotu, połączyłyby się i uzyskały przewagę liczebną wystarczającą do rozbicia rozproszonych oddziałów austriackich. Francuzi rozpoczę-li manewr 9 kwietnia. Pierwsze ruchy obu wojsk zdawały się potwierdzać rachuby Masseny. Zdezorientowany Melas podzielił swe oddziały na cztery kolumny. Trzy z nich miały przeciwstawić się korpusowi Soulta, czwarta, pod dowództwem hrabiego Hohenzollerna, otrzymała rozkaz atakowania "Bocchetty. Siły przeciwników kształtowały się jak 4:1 na korzyść armii cesarskiej.

Do pierwszej poważniejszej potyczki doszło pod Aqua-Santa, gdzie Soult zdobył parę dział, wziął kilku-dziesięciu jeńców i wywalczył przejście do Sasseli. W star-ciu tym odznaczył się szczególnym męstwem ówczesny pułkownik (późniejszy marszałek Francji) Mouton, dowo-dzący 3 półbrygadą. Soult odniósł wprawdzie sukces tak-tyczny, ale w skali operacyjnej parogodzinne zaangażowa-nie się w walkę pod Aqua-Santa oznaczało bezpowrotną stratę czasu potrzebnego do spotkania z Masseną. Okolicz-ność ta spowodowała krach całej wcześniejszej koncepcji i podjęcie decyzji o odwrocie do Genui. Obie kolumny francuskie, pozostające w osamotnieniu, musiały walczyć z przeważającymi siłami przeciwnika. Massena zmuszony został do przebijania się nie tylko przez regularne oddziały

Page 83: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

austriackie, ale również walczące u ich boku grupy zbun-towanych chłopów. Nie opodal miasteczka Voltri zdarzył się epizod, dowodzący wielkiej odwagi osobistej francus-kiego wodza. W pewnej chwili straż przednia, w której znajdował się Massena, zaatakowana została przez szwad-ron węgierskich huzarów. Generał, na czele około 30 kawalerzystów, ruszył do gwałtownej szarży i po krótkiej walce odrzucił nieprzyjacielską jazdę.

Ostatecznie również i Soultowi udało się wymanewrować nieprzyjaciela i obie dywizje, po kilku dniach wypełnionych drobnymi utarczkami, powróciły do Genui. Suchet, który ze swej strony podjął energiczną próbę przebicia się do twierdzy, nie osiągnąwszy powodzenia, wycofał się na pozycje wyjściowe. Jedynym, aczkolwiek niebagatelnym sukcesem przeprowadzonego wypadu było wzięcie do nie-woli, głównie przez Soulta, 4000 jeńców. W przyszłości mieli oni odegrać niemałą rolę w rozmowach pokojowych.

Parę najbliższych dni wykorzystał Massena na gorącz-kowe ściąganie żywności z miasteczek po wschodniej stro-nie Genui, gdzie jeszcze nie zdołał powrócić, odepchnięty 7 kwietnia, przeciwnik. Przeprowadzono również wykup żywności na terenie samego miasta. Zapłatę otrzymywali jedynie dobrowolni sprzedawcy. W przypadku ukrywania, głównie zboża, posuwano się do konfiskaty. W ten sposób zapewnił Massena wojsku i ludności skromne racje żywno-ściowe na okres 2 tygodni. Po ich wyczerpaniu zamierzał sięgnąć po kakao, którym wypełnione były genueńskie magazany. Jednocześnie wódz francuski zorganizował w obrębie twierdzy system bezpieczeństwa chroniący ją przed zdradą od wewnątrz, przede wszystkim ze strony szlachty i arystokracji. Od 22.00 ustalono godzinę policyj-ną, zakazano gromadzenia się pod jakimkolwiek pożorem. Na głównym placu Genui wydzielone oddziały francuskiej rezerwy rozbiły obóz. Wraz z gwardią narodową, utworzo-ną z miejscowych patriotów, miały one utrzymywać po-rządek i spokój w mieście, szczególnie w czasie szturmów podejmowanych przez Austriaków.

19 kwietnia Armia Liguryjska została całkowicie za-

Page 84: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

mknięta w murach Genui. Od tego dnia blokada była pełna, zarówno od strony lądu, jak i morza, gdzie zakot-wiczyła okręty flota angielska pod dowództwem adm. Keitha. Siły Masseny nie przekraczały 15 000 żołnierzy zdolnych do boju; kilka tysięcy przebywało w lazaretach. Gen. Ott, oblegający twierdzę, dysponował około 24 000 ludzi.

Suchet, który po rozdzieleniu armii w pierwszym etapie austriackiej ofensywy spędzony został ku Borghetto, a na-stępnie ku Nicei, nie zdołał utrzymać żadnego z tych miast. Groziło mu oskrzydlenie ze strony nieprzyjaciela, który idąc wierzchołkami Alp Nadmorskich, wyprzedził go i zdo-był wąwóz Tende. Opanowanie Nicei, poza sukcesem czys-to taktycznym, przyniosło baronowi Melasowi satysfakcję innego rodzaju — była to pierwsza tak duża miejscowość zdobyta przez niego na terytorium Republiki Francuskiej. Dalej Austriacy już się nie posunęli. Suchet obsadził prawy brzeg Varu na całej długości od Morza Liguryjskiego aż po schodzące ku rzece szczyty Alp Nadmorskich. Innej drogi na zachód w tym rejonie nie było. Główny bastion obrony stanowił most Saint-Laurent, osłonięty rozbudowanym szańcem z silną artylerią. Po lewej stronie Varu Francuzi utrzymali w swym posiadaniu dwie fortece — Montalban i Vintimille, które obsadzili załogami po wycofaniu się z Nicei. Szczególne znaczenie wiązało się z dalszym utrzy-maniem Montalban. Forteca położona była na wzgórzu dobrze widocznym za Varem i miała telegraf; za jego pomocą załoga mogła informować Sucheta o wszelkich ruchach wojsk austriackich.

Wiadomości o akcji barona Melasa — dzięki telegrafowi odebrana niemal natychmiast — całkowicie zaskoczyły pierwszego konsula. Zakładał on oczywiście ofensywę Aus-triaków przeciwko Massenie — stąd między innymi znane już instrukcje z początku marca — niemniej jednak nie spodziewał się podjęcia działań o tej porze roku. Okres wczesnej wiosny nie sprzyjał atakowi, chociażby ze wzglę-du na rozmokłe drogi utrudniające marsze.

Wciąż napływające doniesienia o postępach przeciwnika.

Page 85: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

okrążeniu większej części armii w Genui i zepchnięciu Sucheta za Var, postawiły wszystkie wcześniejsze plany Bonapartego pod znakiem zapytania. W dotychczasowych bowiem rachubach Massena miał wiązać swą armią co najmniej 40 000 Austriaków; drugie tyle rozrzuconych było w osłonie wzdłuż przełęczy alpejskich bądź unieruchomio-nych jako załogi twierdz. W takich warunkach Napoleon widział bardzo realne szanse na osiągnięcie bezwzględnej przewagi liczebnej w przyszłej bitwie. Wystąpienie Melasa 5 kwietnia zachwiało poważnie tymi nadziejami. Wystar-czyło, aby Massena został zniszczony — . c o w wynikłej sytuacji nie wydawało się niemożliwe, a Melas odzyskałby całkowitą swobodę działania na włoskim teatrze operacyj-nym. Otworzyłaby się przed nim sposobność skoncent-rowania wszystkich sil, aby rzucić je przez Alpy na połu-dnie Francji lub przeciwstawić się Armii Odwodowej. Ab-solutna przewaga liczebna byłaby po jego stronie. Klęska Masseny mogła ponadto przynieść — prócz konsekwencji natury militarnej — także negatywne skutki w sferze mora-lnej. O tym również pamiętać należało. Zlekceważenie tej okoliczności stanowiłoby poważny błąd.

Pod wpływem sytuacji Bonaparte, po raz trzeci i ostatni, zmienił plan operacyjny. Doceniając czynnik czasu, pierwszy konsul zdawał sobie sprawę, że nie może czekać aż postępy armii gen. Moreau umożliwią Armii Odwodowej daleki manewr przez Przełęcz Świętego Gotharda. Postanowił, iż przejdzie ona Alpy przez Wielką Przełęcz Świętego Bernar-da, ruszy następnie w kierunku Mediolanu na spotkanie z korpusem posiłkowym z Armii Niemiec, a po połączeniu stanie na tyłach Austriaków blokujących Genuę. W tych kalkulacjach Bonaparte rezerwuje dla Masseny zadanie czynnego współdziałania z Armią Odwodową przez podjęcie prób przerwania blokady i wyjście jej naprzeciw. W każdym razie nakazuje mu wytrwać do końca maja.

W końcu kwietnia do Paryża nadeszły wiadomości od Masseny. Donosił on w dramatycznych słowach o opłaka-nym stanie swojej armii zamkniętej w Genui i przewidywał utrzymanie fortecy co najwyżej do 20 maja. Dalszą walkę

Page 86: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

wykluczał brak żywności. Wieści z Włoch przyśpieszyły ostatnie przygotowania do wyruszenia Armii Odwodowej na odsiecz Genui. Gorączkowo zaczęły krążyć listy pomię-dzy Napoleonem a Berthierem3, generałami Gassendim i Marmontem, czuwającymi nad organizacją artylerii, oraz gen. Marescotem, który osobiście przeprowadził rekone-sans przełęczy alpejskich.

Na początku maja Bonaparte spowodował podróż mini-stra wojny — Carnota 4 do głównej kwatery gen. Moreau z zadaniem skłonienia go do wyprawienia na pomoc Armii Odwodowej przyrzeczonego korpusu Lecourbe'a. Miał on liczyć około 25 000 żołnierzy. Wobec wcześniejszej postawy Moreau, jego niechęci do osłabiania własnej armii i po-zbawiania się najlepszego z dowódców, szanse na uzys-kanie tych sił były niewielkie. Pierwszy konsul wiedział o tym, jednak w aktualnej sytuacji każda dodatkowa jednostka na włoskim teatrze działań była nie do pogar-dzenia.

Moreau podporządkował się rozkazom Carnota tylko częściowo, dając mu odczuć swoje niezadowolenie z powo-du postawionych żądań. Siły przeznaczone na front włoski powstały przez wydzielenie ze składu różnych dywizji po kilkuset żołnierzy, co dało korpus liczący 15 000^-16 000 ludzi. Sam Moreau w korespondencji do Napoleona zawy-żył tę liczbę do 17 800 żołnierzy, niektórzy zaś przychylni mu historycy pisali później nawet o 25 000 5 . Tłumacząc się z niewysłania do Włoch po prostu jednej z dywizji, Moreau sprytnie wskazał na obawę przed ujawnieniem Austria-kom, iż armia doznała znacznego osłabienia. W rzeczywis-tości ten system tworzenia korpusu posiłkowego dał mu możliwość wybrania żołnierzy stosunkowo najgorzej wy-szkolonych. Dowództwo oddziału objął gen. Lorges, który sprawował je jedynie do momentu osiągnięcia okolic Prze-łęczy Świętego Gotharda. Tam przejął je gen. Moncey.

3 Patrz załącznik nr 2. 4 Objął stanowisko po Aleksandrze Berthierze w pierwszych dniach

kwietnia. 5 Th i er s, Historia Konsulatu, t. I. s. 178.

Page 87: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Sforsowanie przełęczy odbyło się w dniach od 11 do 13 maja.

W tym czasie czołowe kolumny niektórych jednostek Armii Odwodowej doszły już do Szwajcarii, odbywając marsze przeważnie bocznymi drogami i w nocy. Prawdziwe oblicze armii nadal nie było znane przeciwnikowi. Roz-proszone oddziały, kierujące się na wschód, mogły ucho-dzić za posiłki dla Armii Reńskiej, i tak je traktowali Austriacy.

Napoleon opuścił Paryż 6 maja. Towarzyszli mu: adiu-tant Duroc oraz osobisty, długoletni sekretarz Louis de Bourienne. Ten ostatni parę dni wcześniej był świadkiem sceny dającej świadectwo niezwykłego talentu wojskowego i przenikliwości Bonapartego. Układając plan operacyjny kampanii na mapie ukazującej teren przyszłych walk miał on powiedzieć: „Biedny ten pan Melas, przejdzie przez Turyn, cofnie się do Alessandrii. Ja przeprawię się przez rzekę Pad, spotkam się z nim na drodze do Placencji i pobiję go tu, tu..., i położył znaczek (imitujący miejsce stoczenia bitwy — przyp. autora) na San Giuliano" 6 . Zapamiętajmy tę dźwięczną włoską nazwę.

Po przybyciu do Dijon Bonaparte odbył widowiskowy przegląd oddziałów zgromadzonych w fałszywym obozie, a następnie pośpiesznie udał się do Genewy, by zaraz potem wyruszyć do Lozanny. Tam już wszystko było prawdziwe — olbrzymie zapasy materiałów wojennych oraz masy wojska, które ciągle nadchodziło. 13 maja odbył się przegląd armii. Wypadł pozytywnie.

Na krótko przed zarządzeniem wymarszu pierwszy kon-sul przeprowadził ostatnią naradę z wyższymi dowódcami. Najważniejsza rola przypadła na niej gen. Marescot, który po rozpoznaniu przejść alpejskich zaproponował dla sił głównych drogę przez Przełęcz Świętego Bernarda. Wybór ten, pokrywający się w pełni z koncepcją Napoleona, oparty został na następujących przesłankach. Przejście przez Alpy możliwe było zasadniczo przez cztery przełęcze:

6 Tamże, s. 192. Sceptycznie na ten temat K u k ie 1, op. cit., s. 59.

Page 88: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Świętego Gotharda, Świętego Bernarda, Simplon i Mount Cenis. Przełęcz Świętego Gotharda odpadła z przyczyn, o których była już mowa. Znaczenie miała także okolicz-ność, że przełęcz, leżąc w pobliżu wyniszczonej wojną Szwajcarii, była trudna do pokonania ze względu na trud-ności aprowizacyjne. Ostatecznie pomaszerował tamtędy jedynie korpus Monceya.

Z pozostałych przejść droga przez Mount Cenis była najłatwiejsza do przebycia jako najczęściej uczęszczana. Nie nastręczając zbyt dużych przeszkód maszerującej ar-mii, miała jednak podstawową wadę: wychodziła wprost na Turyn, w pobliżu którego znajdowało się silne zgrupo-wanie wroga. Z przełęczą Simplon rzecz miała się akurat na odwrót. Wylot drogi znajdował się niedaleko od Medio-lanu, na tyłach wojsk austriackich, a więc w miejscu wymarzonym z punktu widzenia założonej przez Bonapar-tego strategii. Ale było to przejście zbyt odległe i wymaga-jące dodatkowych licznych środków transportowych. Dro-ga przez Przełęcz Świętego Bernarda, choć bez wątpienia najtrudniejsza pod względem terenowym, łączyła w sobie dwie zalety: była zdecydowanie najkrótsza, wyłaniała się po drugiej stronie Alp pomiędzy Turynem a Mediolanem, w miejscu stwarzającym optymalne warunki dla oskrzyd-lenia przeciwnika.

Do marszu przez Przełęcz Świętego Bernarda wyznaczo-no około 40 000 ludzi — 35 000 piechoty i artylerzystów oraz 5 000 jazdy. Przez znajdującą się w pobliżu tzw. Małą Górę Świętego Bernarda ruszyło około 6 000 żołnierzy pod dowództwem gen. Chabrana. Oddział ten, stworzony przez 70 półbrygadę oraz kilka luźnych batalionów z innych jednostek, miał po przejściu gór połączyć się z resztą armii w pobliżu miasta Ivrea. Gen. Thurreau, broniący z 4000 żołnierzy Armii Liguryjskiej Mount Cenis, miał pomasze-rować w kierunku Turynu. Wreszcie grupa osłonowa gen. Bethencourta, osłaniająca przełęcz Simplon, otrzymała rozkaz przekroczenia Alp przez tę przełęcz i pomaszerowar nia w rejon rzeki Ticino. Jak wynika z powyższego ze-stawienia, całość sił Armii Odwodowej w czasie forsowania

Page 89: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Alp tworzyła jak gdyby półkole, którego środek wyznacza-ła główna kolumna, skrzydła zaś korpus Monceya i oddział Béthencourta.

Przez wiele lat wśród historyków wojskowości trwał spór, czy przekroczenie Alp przez pięć rozdzielonych kolumn nie było ze strony Napoleona zbyt ryzykownym i niepotrzebnym — z taktycznego punktu widzenia — rozczłonkowaniem sił. Ku takiej interpretacji skłonił się m.in. cytowany już autor klasycznego opracowania na temat bitwy pod Marengo Cug-nac 7. Inaczej widział to zagadnienie Thiers8. Trudno zgodzić się ze stanowiskiem Cugnâca i jego zwolenników, w rzeczywi-stości bowiem trzon armii pomaszerował jedną drogą, dywi-zja Chabra na niebawem miała się z nim połączyć, a wy-dzielony w ostatniej chwili korpus Monceya i oddziały osło-nowe generałów Thurreau i Béthencourta z przyczyn obiek-tywnych zostały skierowane do Włoch innymi drogami. Była to zresztą dla Francuzów okoliczność korzystna o tyle, że odwracała uwagę nieprzyjaciela od podstawowego przejścia, jakie wybrał Napoleon. Tym samym, po odciągnięciu części sił austriackich przez mniejsze kolumny, zasadnicza masa armii francuskiej miała ułatwione wyjście z gór.

Wybranie odpowiednich dróg przez Alpy stanowiło do-piero pierwszy, wstępny warunek powodzenia całej opera-cji — przerzucenia kilkudziesięciu tysięcy ludzi do Włoch. Drugim i na pewno ważniejszym zadaniem było zapewnić armiom właściwą organizację, sprzęt i żywność w czasie tego przedsięwzięcia. Przejście przypadło na okres top-nienia śniegów i schodzenia lawin, a żołnierzy czekał marsz wąskimi ścieżkami. Przewiezienie parku artyleryjskiego wymagało kilkuset wozów. Równie wiele przewidywano, aby przewieźć żywność dla wojska i paszę dla koni.

Najłatwiejszy odcinek drogi prowadził z Genewy do Villeneuve. Świetną komunikację zapewniało Jezioro Ge-newskie i jezioro Leman. W prostej linii Villeneuve od Ivrei, leżącej po drugiej stronie gór, dzieliła odległość

7 J. C u g n a c , La Campagne de Marengo, Paris 1905, s. 79. 8 T h i e r s , Historia Konsulatu, 1.1, s. 193.

Page 90: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

130 km, z czego 30 km stanowiły nadzwyczaj trudne, karkołomne przejścia przez pokryte śniegiem i oblodzone ścieżki, wijące się serpentyną nad krawędzią przepaści, zwężające się pod naporem skalnych bloków, porysowane poprzecznymi rozpadlinami. Ten najtrudniejszy odcinek zaczynał się w Saint-Pierre, prowadził przez szczyt Góry Świętego Bernarda i kończył się we wsi Saint-Remy, poło-żonej w dolinie rzeki Aosty. Droga wiodąca z Villeneuve do Martigny i Saint-Pierre oraz z Aosty — przez Chatillon, Bard, Ivreę — aż na pola Piemontu, choć nie należała do łatwych, była dostępna dla wozów.

W końcu pierwszej dekady maja Villeneuve przejęło całkowicie rolę, jaką uprzednio odgrywała Genewa, stało się magazynem materiałów wojennych. Jeziorem przewie-ziono tam ogromne zapasy sucharów i zboża oraz owsa dla koni. Za cenę wysokich opłat setki okolicznych chłopów ściągnęły do miasteczka ze stadami mułów i dziesiątkami wozów. Dzięki temu sprawnie i szybko odbył się transport żywności do Martigny. Następnie przybyły tam stada zwie-rząt rzeźnych i wozy z artylerią.

U podnóża wąwozu, w Saint-Pierre, stacjonowano spec-jalną brygadę remontową, której zadanie polegało na przyjmowaniu armat i przygotowywaniu ich do dalszej drogi. W tym celu demontowano je; na rozłożone na części i dokładnie ponumerowane lawety czekały muły, lufy ar-matnie zamierzano przewieźć na przygotowanych wcześ-niej w Auxonne saniach zaopatrzonych w kółka. Inna brygada, wyposażona w kuźnie polowe, towarzyszyć miała pierwszej przechodzącej Górę Świętego Bernarda dywizji (nie licząc straży przedniej), rozłożyć obóz w Saint-Remy i montować tam sukcesywnie nadchodzącą artylerię. By zapewnić sobie przychylność i realną pomoc mnichów z klasztoru na szczycie góry, pierwszy konsul posłał im pieniądze na zakup chleba, sera i wina. W konsekwencji powstał tam przejściowy obóz, który zapewnił strudzonym żołnierzom chwilę odpoczynku i świeży posiłek. W Sa-int-Pierre i Saint-Remy urządzono szpitale polowe. Wraz ze szpitalami w Martigny i Villeneuve zapewnić miały

Page 91: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

obsługę chorych i rannych, jakich zbliżająca się przeprawa mogła dostarczyć w nadmiarze.

W Villeneuve przeprowadzono ostatnią inspekcję wojs-ka. Poddano wnikliwej kontroli wyposażenie żołnierzy. Uzupełniono braki w odzieży, umundurowaniu i uzbroje-niu. Okazało się, że były one znaczne. Jeszcze raz wyszła na jaw prawda o prywatnych kontrahentach wojska, którzy na dostawach robią wspaniałe interesy i zbijają krociowe fortuny.

Poszczególne dywizje rozłożyły się biwakami od Jury aż do podnóża Przełęczy Świętego Bernarda, by uniknąć tłoku i zamieszania przy ruszaniu w drogę. Pierwszy konsul stacjonował w Martigny. Tam zastały go najświeższe do-niesienia z Ligurii. Melas nadal stał pod Genuą i usiłował opanować most na rzece Var. Po otrzymaniu tych wiado-mości i stwierdzeniu, że wszystkie przygotowania zostały ukończone, Bonaparte wydał rozkaz do marszu.

Aby zachować — na ile to możliwe — chronologię w przedstawianiu wydarzeń rozgrywających się równolegle z działaniami Armii Odwodowej i pozostających z nimi w ścisłym związku, wypada się w tym momencie przenieść na niemiecki teatr operacyjny, a następnie do północnych Włoch.

Jeszcze 24 kwietnia pierwszy konsul wydał gen. Moreau rozkaz do niezwłocznego przekroczenia Renu i zaatakowa-nia armii marsz. Kraya. Następnego dnia większa część wojsk francuskich sforsowała rzekę i przeszła do ofensywy. Do działań w polu Moreau mógł użyć około 100 000 żołnierzy. Jego oddziały przeszły Ren po mostach w Stras-burgu, Starym Brisachu i Bazylei na odcinku o szerokości około 90 km. 1 maja na prawym brzegu rzeki było już 30 000 Francuzów. W ciągu poprzednich paru dni nie doszło do żadnych większych starć z Austriakami. Udany-mi manewrami Francuzi na tyle zwiedli przeciwnika, że nie zaatakował on w sposób zdecydowany ani jednej z ich działających oddzielnie kolumn. Praktyka tych pierwszych ini pokazała, iż plan gen. Moreau — tak zdecydowanie krytykowany przez pierwszego konsula — był możliwy do

Page 92: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

przeprowadzenia i przyniósł znaczne korzyści w skali ope-racyjnej. Poza skoncentrowaniem poważnych sił za Re-nem, zagrożeniem liniom odwrotu i magazynom nieprzyja-cielskim, otwarciem dróg na Engen i Stockach — Francuzi osiągnęli także całkiem namacalne sukcesy w postaci wyeli-minowania z dalszej walki kilku tysięcy żołnierzy przeciw-nika — w tym 1500 jeńców — i zdobycia 40 dział pozycyj-nych oraz 6 polowych. Marsz. Krayowi postawić można zarzut, że podczas manewrów poszczególnych, osamot-nionych korpusów wroga nie zdobył się na energiczne zaatakowanie żadnego z nich. Posunięcie takie — w wypad-ku powodzenia — mogło doprowadzić do naruszenia sto-sunku sił i zahamowania francuskiej ofensywy. Z drugiej jednak strony fakt ten dobitnie świadczy o świetnie przep-rowadzonych przez nieprzyjaciela działaniach pozorują-cych, jego szybkości i zdecydowaniu.

2 maja Moreau posłał Lecourbe'a z 25 000 ludzi na Stockach, gdzie znajdowała się tylna straż przeciwnika i wielkie magazyny z zaopatrzeniem. Punkt ten był dodat-kowo ważny ze względu na przebiegające tam linie komu-nikacyjne, łączące poszczególne zgrupowania armii Kraya. Zdobycie Stockach oznaczało odcięcie Austriaków od Je-ziora Bodeńskiego (ówcześnie zwanego Konstancjańskim) i odrzucenie od Alp; fakt ten miał niebagatelne znaczenie dla działań Armii Odwodowej. Stockach było bronione przez 12 000 żołnierzy pod komendą księcia Lorrai-ne-Vaudemont. Lecourbe ruszył do ataku 3 maja. Jedno-cześnie reszta armii skierowała się na Engen. Na odsiecz Stockach Kray wysłał księcia Ferdynanda, ale obrona na nic się zdała. 4 maja Lecourbe opanował miasteczko, biorąc do niewoli 4000 żołnierzy, zdobywając kilkaset koni i magazyny z żywnością.

4 maja Moreau, dowodząc 25 000 żołnierzy z korpusu odwodowego, zmierzył się pod Engen z 40 000 Aust-riaków. Na ich czele stał sam marsz. Kray. Całodzienne starcie uszczupliło szeregi francuskie o 2000 zabitych i ran-nych; armia cesarska poniosła dwukrotnie wyższe krwawe straty, ponadto 4000 dostało się do niewoli. Pod Engen

Page 93: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

— pomimo ostatecznego sukcesu — ujawniło się, proroko-wane przez Bonapartego, ryzyko niepowodzenia spowodo-wane rozproszeniem sił w czasie przeprawy. Gen. Sa-int-Cyr nie zdążył na pole bitwy, natomiast Lecourbe walczył pod Stockach, dysponując olbrzymią przewagą liczebną.

Po bitwach pod Engen i Stockach ruch nieprzyjaciel-skich armii odbywał się w kierunku Dunaju. Kray przed jego przekroczeniem podjął jeszcze jedną próbę powstrzy-mania marszu Francuzów. 5 maja zajął obronną pozycję pod Moesskirch, ryglując drogę do rzeki ogniem potężnej baterii dział ustawionych na wzgórzu Krumbach. Przeciw-nik zaatakował z marszu. W pewnym momencie bitwy przed Francuzami otworzyła się szansa całkowitego znisz-czenia wroga przy wykorzystaniu do manewru oskrzyd-lającego korpusu Saint-Cyra stojącego w pobliżu. Jednakże generał nie przybył na plac boju i choć zakończył się on opanowaniem Moesskirch — nie przyniósł zwycięstwa w skali strategicznej. Obie strony poniosły straty o około półtora raza większe niż w bitwie pod Engen. Powodu, dla którego Saint-Cyr nie przybył na pomoc gen. Moreau, doszukiwano się w ostrym konflikcie, jaki wybuchł pomię-dzy nimi na tle sposobu kontynuowania ofensywy.

6 maja pod Sigmaringen Kray przerzucił swą armię na drugi brzeg Dunaju. Przeciwdziałanie ze strony Francuzów było anemiczne, znów górę wzięły animozje między głów-nodowodzącym a jego ambitnym podkomendnym; tym razem Moreau nie wsparł Saint-Cyra, korpusem odwodo-wym.

9 i 10 maja Francuzi zwyciężyli w następnych starciach — pod Biberach i Memmningen, gdzie nieprzyjaciel usiło-wał bronić swoich magazynów. 11 maja Kray rozpoczął odwrót na Ulm, w okolicach którego założony został rozległy obóz warowny. Położenie geograficzne Ulm — nad samym Dunajem, u podnóża gór — samo w sobie czyniło go trudnym do opanowania. Dodatkowe prace fortyfikacyjne, nasycenie twierdzy i obozu silną, ciężką artylerią i umieszczenie w nich kilkudziesięciu tysięcy żoł-

Page 94: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

nierzy sprawiło, że powstał rejon umocniony, z którym Kray mógł wiązać jak najbardziej uzasadnione rachuby na powstrzymanie dalszego naporu wroga.

W sztabie francuskim zdania co do przyszłych działań zaczepnych były podzielone. Generałowie Saint-Cyr, Mi-chele Ney i Richepanse proponowali koncentryczny atak na austriackie umocnienia, w przekonaniu, że może on przynieść ostateczny pogrom przeciwnika. Moreau, świa-domy szansy piorunującego zakończenia kampanii w Nie-mczech, brał jednak pod uwagę skutki ewentualnego nie-powodzenia. W takim wypadku najważniejszą konsekwen-cją byłoby zapewne odzyskanie przez Austriaków połączeń z Alpami i — co za tym idzie — możliwości oddziaływania na północnowłoski teatr operacyjny. Ostatecznie Moreau zdecydował się na taktykę manewrowania. Trzymając się podnóża Alp, postanowił ruszyć na Monachium i Augs-burg, by wywabić Kraya spod Ulm. Uczynił to tylko częścią sił, pozostałe rozrzucone były na odcinku około 60 km, od Ulm aż po okolice Augsburga. Sytuacja taka otworzyła przed austriackim wodzem szansę zaatakowania dowolnie wybranego korpusu nieprzyjacielskiego, któremu nie zdążyłyby pomóc pozostałe jednostki.

Kray skorzystał ze sposobności i 16 maja zaatakował stacjonujący w Erbach korpus Saint-Suzanne'a. Austriacy rzucili do boju silną grupę kawaleryjską, około 12 000 ludzi, oraz specjalne wyselekcjonowane oddziały piechoty w sile około 25 000 żołnierzy. Saint-Suzanne, dysponujący zaledwie 12 000 ludzi, uniknął rozbicia tylko dzięki przy-prowadzonej na czas przez Saint-Cyra odsieczy. Bitwa nie została rozstrzygnięta i Kray powrócił pod Ulm.

Po 20 maja Moreau nakazał wzmożenie działań pozoru-jących, mających przekonać sztab przeciwnika o zamiarze zaatakowania ziem Austrii właściwej. Chciał w ten sposób wyciągnąć go spoza obwarowań twierdzy. Kray nie dał się sprowokować nawet wtedy, gdy 28 maja otrzymał infor-mację o upadku Augsburga. Był przekonany, iż Moreau nie odważy się na marsz ku Wiedniowi, mając na swoich tyłach niemal 90 000 armię przeciwnika. Okazało się rych-

Page 95: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

ło, że miał całkowitą rację. W ostatnich dniach miesiąca Francuzi zaprzestali aktywnych działań. Moreau rozłożył wojska równolegle do Dunaju. Prawe skrzydło oparł o rze-kę Guntz, lewe o rzekę Iller. Straż tylna pozostała w Augs-burgu. W takim położeniu generał postanowił oczekiwać na informacje od pierwszego konsula, dotyczące rozwoju sytuacji we Włoszech. Dał temu wyraz w liście napisanym do Napoleona: „Z niecierpliwością oczekujemy, obywatelu Konsulu, wiadomości o Twoim powodzeniu. Kray i ja chodzimy tu koło siebie, on, aby się trzymać koło Ulm, ja, aby go zmusić do opuszczenia swego stanowiska. Byłoby niebezpiecznym dla was mianowicie, gdybym przeniósł wojnę na lewy brzeg Dunaju. Nasze teraźniejsze położenie zniewoliło księcia Reuss udać się ku drogom tyrolskim, ku źródłom rzek Lech i Iller; nie jest on zatem dla was niebezpieczny. Udziel mi, proszę, wiadomości o sobie i roz-każ wszystko, co tylko można uczynić dla was. Gdyby pan Kray przyszedł do mnie, ja się cofnę do Memmningen, tu się złączę z generałem Lecourbe i bić się będziemy. Jeśli on pójdzie na Augsburg, ja także pójdę; opuści swoją podporę — Ulm, a potem zobaczymy, co wypadnie uczynić dla zasłonięcia was. Korzystniej byłoby dla nas wojować na lewym brzegu Dunaju i zająć Wirtemberg i Frankonię; ale to nie przydałoby się wam, ponieważ nieprzyjaciel mógłby wyprawić wojsko do Włoch, zostawiając nam na pastwę książąt imperium" 9.

Pomimo zastopowania dalszej ofensywy, co stało się wbrew oporowi większości podkomendnych, Moreau wy-konał najistotniejsze rozkazy pierwszego konsula; prze-szedł Ren, odciął armię Kraya od Bawarii i Tyrolu oraz — rzecz najważniejsza — przeciął jej wszystkie połączenia przez góry z wojskami Melasa.

Massenie i Soultowi, zablokowanym od 19 kwietnia w Genui, kolejne dni upływały na odpieraniu austriackich prób wdarcia się do miasta i częstych wycieczkach poza mury, aby wprowadzić na stanowiskach wroga zamiesza-

9 Tamże, s. 185—186.

Page 96: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

nie i dezorganizować jego system oblężniczy. W ciągu dwóch tygodni takich szarpanych walk liczba zdolnych do boju żołnierzy francuskich zmniejszyła się o 3000. Zaczęło brakować żywności. Lazarety w szybkim tempie wypeł-niały się cierpiącymi na dolegliwości żołądkowe.

Najbardziej energiczny, zdecydowany szturm przeżyła Genua 30 kwietnia. Poprzedziła go wielominutowa kano-nada artyleryjska (w dzisiejszym rozumieniu — przygoto-wanie artyleryjskie ataku). Ogień prowadzony był ze wszy-stkich stron. Wzdłuż wybrzeża strzelały armaty zamon-towane na szalupach kanonierskich, które — dla większej skuteczności ostrzału — podpłynęły pod same tamy chro-niące port. Od strony Polcevera i Bisagno gen. Ott ustawił baterie złożone z kilkudziesięciu armat o różnych kalib-rach. Ich ogień skierowany był głównie na wzgórze Dwóch Braci, na którym usytuowano szańce: Diament i Ostroga. Po skończonym ostrzale artyleryjskim i dostatecznym — jak się wydawało Ottowi — „zmiękczeniu" Francuzów, ku temu kluczowemu punktowi obrony ruszyły kolumny piechoty austriackiej. Dowodził hrabia Hohenzollern. Jego żołnierze, mając przytłaczającą przewagę, po krótkiej, za-ciętej walce opanowali większą część wzgórza. Nie zdołali jednak zdobyć Diamentu ani leżącej poniżej Ostrogi. Był to zatem sukces pozorny. By go urealnić, hrabia Hohenzol-lern zaproponował dowódcy Diamentu poddanie się na honorowych warunkach. Argumentem decydującym miały być wycelowane w szaniec armaty, które podciągnięto pod samo wzgórze. Francuski oficer świadomy, że powierzona mu pozycja jest trudna do zdobycia z miejsca odrzucił austriackie propozycje.

Więcej szczęścia miał nieprzyjaciel w rejonie szańców Richelieu, Ouezzi i Świętej Tekli. Po opanowaniu leżącej w pobliżu Świętej Tekli niewielkiej wsi — San Marti-no-d'Albaro, Austriacy zaczęli zdobywać mocno obwaro-wane wzgórze Madonna-del Monte. Jego posiadanie da-wało możliwość prowadzenia ostrzału centrum Genui dzia-łami dużego kalibru. W chwili gdy żołnierze gen. Arnauda — broniącego tego odcinka — zaczęli w nieporządku

Page 97: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

opuszczać pozycje i rozbiegać się po okolicy, nadszedł Massena z oddziałem rezerwy. Rozgorzała zacięta walka na małą odległość. Masséna zgromadził wokół siebie żoł-nierzy Amauda i w brawurowym kontrnatarciu najpierw powstrzymał postępy wroga, a następnie zepchnął go cał-kowicie ze wzgórza.

Po sąsiedzku sytuacja przedstawiała się o wiele gorzej. Austriacy, po zablokowaniu Richelieu, zdobyli izolowany szaniec Quazzi. Ich sukces wiązał się również z faktem, że szaniec Quazzi nie został na czas wykończony i w chwili rozpoczęcia oblężenia nie miał zdolności obronnej właś-ciwej dwóm pozostałym placówkom. Po stronie zachodniej natomiast nieprzyjaciel nie zanotował znaczących sukce-sów. Pomimo gęstego ognia z rejonu wsi Coronata — gdzie znajdował się obóz austriacki — na przedmieście Świętego Piotra francuska obrona w mieście ani trochę nie osłabła. Kilkakrotnie powtórzone ataki piechoty cesarskiej na mu-ry od strony Polcevery nie powiodły się. W żadnym punk-cie nie zdołała ona dokonać wyłomu w wałach.

Po przeprowadzeniu kontrataku w rejonie Madonna-del Monte Massena powrócił do centrum Genui, wydał roz-kazy dowódcom rozlokowanych tam oddziałów rezerwy i opracował plan przeciwuderzenia na siły Hohenzollerna. Gen. Soult otrzymał polecenie zdobycia wzgórza Dwóch Braci 73 i 106 półbrygadami. Sam Massena postanowił poprowadzić szturm na szaniec Quazzi, odbić go, a następ-nie, razem z gen. Arnaudem, kombinowanym atakiem wyrzucić wroga ze wsi San Martino d'Albaro. Do realizacji tego zamysłu posłużyć miała dywizja gen. Miollisa, wzmoc-niona paroma batalionami z innych dywizji.

We wczesnych godzinach popołudniowych Francuzi przeszli do działań zaczepnych. Dywizja gen. Arnauda obeszła wieś i grożąc przeciwnikowi oskrzydleniem, zmusi-ła go do cofnięcia się w wąwóz Sturle. Zdobycie San Martino d'Albaro osłoniło ruch kolumny francuskiej, ma-szerującej ku szańcowi Quazzi. Po dojściu do celu ataku rozdzieliła się ona na dwa oddziały. Płk Mouton z dwoma batalionami uderzył od czoła, a generał-adiutant Hector

Page 98: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

— przez szaniec Richelieau — rozpoczął manewr okrąże-nia Monte Ratti, by następnie szturmować Quazzi od tyłu.

Frontalny atak Moutona nie dał efektów. Francuzi, dziesiątkowani gęstym ogniem karabinowym, walczyli z wielkim poświęceniem, ale bez skutku. Hector w umó-wionym czasie nie wykonał powierzonego mu zadania. W chwili gdy Mouton otrzymał postrzał w piersi i w cięż-kim stanie został zniesiony z pola walki, wydawało się, iż cały wysiłek atakujących pójdzie na marne. W ich szeregi wkradła się panika. Jednak w tym krytycznym momencie przyszedł z pomocą Massena, rzucając na boki szańca półtora batalionu, a pozostałą połową wzmacniając żoł-nierzy Moutona. Walka zawrzała z nową mocą. Jednoczes-ny atak z trzech stron spowodował rozproszenie obrońców wzdłuż prawie całej długości umocnień. Salwy karabinowe niemal ucichły. Żołnierzy obu stron dzieliła zbyt mała odległość, by mogli prowadzić normalny, regularny ogień. Doszło do walki wręcz. Bito się na pięści i kamienie zalegające całe wzgórze. Karabiny pełniły funkcje maczug; zadawane nimi rany były niejednokrotnie groźniejsze od tych, jakie pozostawiały po sobie kule. W końcu furia atakujących wzięła górę nad uporem obrońców. Austriacy opuścili szaniec pozostawiając w nim zwały trupów, dzie-siątki rannych i jeńców. Zwycięzcy opłacili sukces równie dużymi stratami.

Korzystając z zamieszania w szeregach nieprzyjaciela, Massena zarządził niezwłoczny szturm na wzgórze Dwóch Braci. Gen. Spital z jedną półbrygadą uderzył na piechotę Hohenzollerna. Wrażenie, jakie uczynił na niej upadek Quazzi, musiało być znaczne, gdyż po krótkim starciu, w którym Austriakom zabrakło wcześniejszej zawziętości i odwagi, i to stanowisko padło. Tak więc Francuzi odzys-kali wszystkie posterunki utracone w godzinach rannych. Całodzienny trud armii Otta poszedł na marne. Jego od-działy znalazły się na pozycjach wyjściowych. Powrót Mas-seny i podległych mu jednostek w obręb murów fortecy był triumfalny.

Bilans wielogodzinnego boju zamknął się dla Austria-

Page 99: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

ków stratami w wysokości około 4000 żołnierzy. Straty krwawe — zabici i ranni — wyniosły 2400 ludzi, resztę stanowili jeńcy.

Od 5 kwietnia Melas utracił w działaniach przeciwko twierdzy około 15 000 żołnierzy, co dowodziło, iż Armia Liguryjska spełnia nadzieje Bonapartego na zaabsorbowa-nie wroga i wyeliminowanie z walki części jego ogólnych sił.

5 maja Genua otrzymała po raz ostatni z zewnątrz transport żywności. Przez blokadę utrzymywaną przez okręty adm. Keitha przedarł się niewielki stateczek wiozą-cy na pokładzie zboże. Wypieczony z niego chleb pokrył zapotrzebowanie załogi na najbliższe kilka dni.

Już do końca oblężenia Austriacy nie powtórzyli sztur-mu z taką zawziętością i zaangażowaniem, jak uczynili to 30 kwietnia. Trwała natomiast mała wojna wzdłuż murów zewnętrznych miasta — ostrzał artyleryjski oblegających i wypady niedużych oddziałów francuskich poza wały. Ożywienie przyniósł 10 maja. Tego dnia działa austriackie zagrzmiały z podwójną mocą. Po ustaniu kanonady gen. Ott przez parlamentariusza przesłał Massenie wiadomość o porażce Sucheta nad Varem. Jak się niebawem okazało, był to z jego strony chwyt psychologiczny obliczony na osłabienie morale obrońców.

Massena nie dał się zwieść i nie uwierzył w salwy oddawane na wiwat. W odpowiedzi, jakiej udzielił Ottowi, mieszały się duma, fantazja i na zimno skalkulowany czynnik wojskowy. Jeszcze tego samego dnia wyszedł z Genui dwiema silnymi kolumnami. Pierwsza, pod dowództwem Soulta, przebyła w bród rzeczkę Bisagno i oskrzydliła Monte Ratti, obsadzoną przez liczne odziały przeciwnika. Druga kolumna, z gen. Miollisem, uderzyła na ich pozycje od przodu. Kompletnie zaskoczeni Austriacy dali się zepchnąć w wąwozy po północ-no-wschodniej stronie Monte Ratti. Starcie to, prócz paru >etek zabitych, kosztowało ich 1500 jeńców. Nazajutrz Mas-sena, odpłacając Ottowi pięknym za nadobne, wysłał do niego posłańca z zawiadomieniem, iż nakazał strzelać z dział z powodu dopiero co osiągniętego zwycięstwa.

Page 100: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Był to jednakże szczyt powodzenia obrońców w walce z oddziałami oblężniczymi. Żołnierze wykruszali się z sze-regów w zastraszającym tempie. Coraz bardziej doskwiera-jący głód spowodował diametralną zmianę w nastrojach Genueńczyków. Narastające niezadowolenie wśród ludno-ści, ponoszącej największy ciężar blokady, nie wróżyło Francuzom niczego dobrego. Massena wzmocnił patrole i posterunki przy bramach i basztach. 13 maja, ulegając zdaniu większości wyższych dowódców, zdecydował się zaatakować Monte Creto. Była to bardzo silnie obsadzona pozycja; jej opanowanie spowodowałoby włamanie się w system stanowisk oblężniczych i postawienie pod zna-kiem zapytania dalszego oblężenia. Lecz właśnie dlatego — mając pełną świadomość ważności Monte Creto — Ott zapewnił jej odpowiednie zabezpieczenie. Godząc się na akcję przeciwko Monte Creto, dowódca francuski musiał zrezygnować z planu wyprawy wzdłuż morza, na Po-rte-Fino, gdzie — jak doniósł o tym wywiad — znajdować się miał nieprzyjacielski transport z żywnością.

Początkowo wypad przebiegał pomyślnie, co było efek-tem głównie zaskoczenia i desperacji, z jaką wygłodzeni żołnierze Massény uderzyli na wroga. Jednak parogodzin-na burza z ulewnym deszczem powstrzymała atak. Aust-riacy zdążyli przerzucić na zagrożony odcinek dodatkowe jednostki i zaczęli wszędzie spychać Francuzów w doliny u podnóża Monte Creto. Soult, który najmocniej optował za przedsięwziętą wyprawą, poprowadził rozpaczliwy kontratak 3 półbrygady. Przez moment losy bitwy ważyły się, po czym zaszedł wypadek przesądzający o jej wyniku. Bijąc się w pierwszym szeregu, Soult został trafiony kulą karabinową, która strzaskała mu nogę. Następujący Aust-riacy nie pozwolili unieść go z pola walki. Faktyczny zastępca Massény i jednocześnie najlepszy wykonawca jego dotychczasowych koncepcji dostał się do niewoli. Po jego utracie w oddziały francuskie wkradła się panika niemoż-liwa już do opanowania. Pozostawiając wielu zabitych, rannych i jeńców wycofały się one w nieładzie do miasta.

13 maja przyniósł kres działaniom zaczepnym ze strony

Page 101: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

załogi twierdzy. W samej Genui pogarszające się z dnia na dzień warunki bytowania wywołały niebezpieczne zamieszki. Uczestniczyły w nich setki kobiet i najbied-niejszych mieszkańców. Interweniowało wojsko. Padli ranni. Odtąd na głównym placu stanęła bateria armat, a artylerzyści przez cały czas utrzymywali zapalone lon-ty. Partia oligarchów genueńskich zaczęła poszukiwać porozumienia z Austriakami. Massena, chcąc przychyl-nie nastawić do siebie plebs, obłożył bogaczy wysoką kontrybucją i przeprowadził rygorystyczne konfiskaty w ich domach. Uzyskane w ten sposób resztki zapasów przeznaczył na potrzeby ludu. Jednak około 20 maja skończyła się wszelka żywność. Zabrakło nawet ohyd-nego w smaku chleba wypiekanego z owsa, bobu i doda-tku różnych zbóż. Od tego momentu jedyną szansą dla mieszkańców Genui i zamkniętych w niej Francuzów stała się szybka odsiecz Armii Odwodowej. I tylko na-dzieja na nią sprawiała, że Massena odrzucał wciąż ponawiane propozycje poddania miasta. Kilku adiutan-tom udało się przedrzeć przez placówki austriackie i za-nieść pierwszemu konsulowi wiadomości o opłakanym stanie Armii Liguryjskiej. Głównym czynnikiem decydu-jącym o jej losie był od tej pory czas.

PRZEJŚCIE ALP PRZEZ ARMIĘ REZERWOWĄ

Pochód wojsk francuskich w kierunku przełęczy alpejskich rozpoczął się w nocy z 14 na 15 maja. Pierwszy, na czele potężnej awangardy, wyruszył gen. Lannes. Dowodził sześ-cioma półbrygadami wyborowego, świetnie uzbrojonego i wyszkolonego żołnierza. Nikogo lepszego nie mógł mia-nować Napoleon na dowódcę straży przedniej. Lannes słynął w całej armii jako śmiały, obdarzony rozlicznymi talentami dowódca.

Oddziały ruszyły kolejno w drogę pomiędzy godziną 23.00 a 2.00. Ta niezwykła pora wybrana została z rozmys-łem, w dzień bowiem słońce, topiąc śniegi — powodowało-by staczanie się odłamków skalnych i lodu na głowy

Page 102: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

maszerujących żołnierzy. Aby dostać się do klasztoru Świę-tego Bernarda, należało poświęcić około 8 godzin na drogę. Dalsze 2 godziny musiało zabrać zejście do Saint-Remy, gdzie wyznaczono koniec pierwszego etapu marsz-ruty. Prosty rachunek zadecydował o nocnym wyjściu na trasę — przed godziną 10.00 słońce nie grzało jeszcze najmocniej.

Żołnierze Lannesa, wkraczając w labirynt gór, nie myś-leli zapewne, że są trzecią w historii armią, która rzuciła wyzwanie Alpom i postanowiła je przebyć zimą. Przed rokiem dokonali tego wyczynu Rosjanie pod wodzą genial-nego Suworowa, dwa tysiące lat wcześniej górskie ścieżki przemierzały inwazyjne wojska Hannibala. Francuzów po-chłaniała głównie myśl, by jak najszybciej pozostawić poza sobą niebezpieczne sąsiedztwo przepastnych dolin i po-strzępione urwiska alpejskich szczytów. Oddziały piechoty stosunkowo łatwo pokonały drogę do Saint-Remy. Nato-miast wielką odpornością psychiczną i ekwilibrystycznymi często umiejętnościami musieli popisywać się kawalerzyści prowadzący za sobą konie. Przerażone zwierzęta, nieprzy-wykłe do warunków, w jakich się znalazły, stawiały roz-paczliwy opór, wierzgały i zapierały się kopytami w miej-scu. Wzrastało w ten sposób — duże i bez tego — niebez-pieczeństwo utraty równowagi. Kilka koni nie zdołało utrzymać się na oblodzonych ścieżkach i runęło w prze-paść. Na szczęście tylko jeden kawalerzysta pociągnięty został przez konia i spadł wraz z nim.

Rankiem oddziały Lannesa osiągnęły klasztor Benedyk-tynów. Mnisi oczekiwali na nie z gorącym posiłkiem. Żołnierzom nie dane jednak było długo zażywać odpoczyn-ku. Po kilkudziesięciu minutach ruszyli w dalszą drogę. Po dotarciu do Saint-Remy Lannes rozlokował podległe mu jednostki na pochyłości góry, oczekując na przybycie in-nych dywizji i zapasów.

Każdego dnia nadchodzić miała jedna dywizja. Cała operacja przejścia armii przez góry rozłożona została na parę dni również ze względu na konieczność przetranspor-towania znacznych zapasów wojennych — armat, amuni-

Page 103: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

cji, żywności, medykamentów. Większość ładunków dźwi-gały na swoich grzbietach muły. Niosły m.in. odłączone od armat lawety i skrzynie. Prawdziwe kłopoty napotkano w związku z transportem granatników i luf 12-funtowych armat. Nie zdały absolutnie egzaminu przygotowane za-wczasu sanie na kółkach. Obciążone cennym ładunkiem, wykonywały na oblodzonych ścieżkach trudne do przewi-dzenia manewry, grożące w każdej chwili upadkiem w przepaść. Jednak — jak to zwykle bywa w podobnych sytuacjach — pilna potrzeba szybko podpowiedziała właś-ciwe rozwiązanie. Jeden z żołnierzy wpadł na pomysł, by lufy ciągnąć w wydrążonych klocach sosnowych przełupa-nych na pół, a następnie złożonych w całość. W tych „futerałach" dalszą drogę przez alpejskie bezdroża odbyły one bez jakiegokolwiek szwanku. Nie znaleziono nato-miast żadnego sposobu na zmniejszenie straszliwego wysił-ku ludzkiego włożonego w.ich przemieszczenie. Każdą z luf ciągnąć musiało — trzymając za przyczepione do pni liny — po kilkudziesięciu żołnierzy, zważających pilnie, by nie stoczyła się w przepaść. Początkowo do tej ciężkiej pracy Francuzi zatrudnili okolicznych chłopów, którym zapro-ponowano wysokie wynagrodzenie. Jednakże parę setek wieśniaków, skuszonych wizją dobrego zarobku, już po jednym dniu wyczerpującej pracy zrezygnowało z pochop-nie przyjętej oferty.

Sceneria marszu była niezwykła — na tle ośnieżonych szczytów drobinki ludzkie pokonujące w znoju każdy metr drogi. W czasie szczególnie trudnych przejść — w celu dodania ducha — żołnierzom przygrywała orkiestra.

Od 16 do 20 maja szły kolejne dywizje z żywnością, amunicją i artylerią. Napoleon osobiście odprawiał je w Martigny, ponaglał wysyłanie zapasów, gen. Berthier zaś — już po drugiej stronie Przełęczy Świętego Bernarda — przyjmował oddziały i doprowadzał je do porządku.

16 maja Lannes otrzymał rozkaz opanowania wyjścia z gór. Rozkaz przewidywał posunięcie sił generała aż do Ivrei i zdobycie tego miasta w celu zapewnienia wolnej drogi na równiny Piemontu. Lannes, rozporządzający

Page 104: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

awangardą i kilkoma 4-funtowymi armatami, w nocy z 16 na 17 maja ruszył na Aostę. Tam wyparł w dolinę garść Austriaków, którzy stawili mu krótki, skazany na niepowo-dzenie opór, a następnie 18 maja zatrzymał się w miasteczku Chatillon. Wcześniej rozbił tam nieprzyjacielski batalion, biorąc do niewoli sporą liczbę żołnierzy. Po krótkim wypo-czynku Lannes zapuścił się w głąb doliny. Początkowo rozszerzała się ona, ukazując spragnionym takich widoków żołnierzom żyzne pola, zasobne domostwa i kwitnące drze-wa, by nagle przejść w bardzo wąski wąwóz. Wyjście z niego zamknięte było przez najeżony działami fort Bard I 0. Lannes wysłał naprzód specjalistów od fortyfikacji, którzy po szyb-ko przeprowadzonym rekonesansie stwierdzili, że forteca zamyka drogę ku równinie Piemontu i dalszy pochód będzie niemożliwy bez jej wcześniejszego obezwładnienia.

Na pierwszy rzut oka fort zdawał się być nie do zdoby-cia. Zbudowano go na samym wierzchołku skały, u pod-nóża której biegła jedyna droga; przykleiły się do niej domostwa, tworzące miasteczko o tej samej co i fort nazwie. Przejście było możliwe jedynie po owej drodze, a to oznaczało wystawienie się na morderczy ogień armat. Lan-nes, który do końca życia 11 nie pozbył się porywczości i niepohamowanego temperamentu, rzucił prosto z marszu kilka kompanii grenadierów do ataku na Bard. Pomimo bardzo silnego ognia weszły one do miasteczka, ale próba zdobycia samej fortecy spełzła na niczym. Na Francuzów spadła lawina pocisków, kładąc szybko kres ich nadziejom na udane zakończenie tej brawurowej akcji. Przetrzebione oddziały odstąpiły, Lannes zaś uświadomił sobie, że sytua-cja wojskowa nieoczekiwanie skomplikowała się. Możli-wość kierowania z fortu ognia armatniego w różnych kierunkach wykluczała przeprowadzenie w jego sąsiedztwie sprzętu i zapasów wojennych.

Berthier po przybyciu na miejsce i zapoznaniu się z wy-

1 0 Spotykana również często pisownia: Bardo. 1' Zginął w 1809 r.; śmiertelnie ranny 22 V w bitwie pod Essling. zmarł

kilka dni później w Wiedniu.

Page 105: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

nikłymi nagle trudnościami kazał wezwać gen. Marescota, specjalistę od zdobywania fortec, szczególnie tych uznawa-nych za „niezdobyte". Tym razem terminu tego użył w swoim raporcie sam Marescot, twierdząc zresztą, że owa niemożliwość zdobycia Bardu nie wynika ze sposobu jego zbudowania, lecz głównie z niezwykle dogodnego usytuo-wania. Zdobywający fort nie mieli miejsca, aby ustawić baterie, które ostrzeliwałyby jego wnętrze, Marescot pole-cił zatem przenieść parę lekkich armat na szczyt poblis-kiego wzgórza i stamtąd prowadzić ogień. Jednak wielki trud, z jakim żołnierze wtaszczyli działa na wybrane stano-wiska, nic opłacił się w porównaniu z nieznaczną szkodą wyrządzoną austriackiej załodze. Pozostawało znalezienie innego rozwiązania. Nie było to łatwe zadanie. Co prawda niebawem odkryto wąską ścieżynę, którą idąc można było ominąć Bard, lecz przejście to miało zasadniczą wadę — nie można było tamtędy transportować armat; ściężkę pokonać mogła piechota oraz — przy dołożeniu wielkich wysiłków — konie.

Nie znajdując wyjścia z sytuacji, Berthier wysłał alar-mującą wieść do Napoleona. W tym czasie pierwszy konsul przebywał nadal w Martigny czuwając nad ekspedycją reszty zaopatrzenia. Napoleon nie przyjął do wiadomości sugestii Berthiera, by wstrzymać marsz kolejnych dywizji, aby nie gromadzić zbyt wielu wojsk w rejonie Bardu. Powtórnie wysłał do niego posłańca z rozkazem zabez-pieczenia przez awangardę wyjść na okoliczne doliny. Na-poleon był przekonany, że — nie potrzebując obawiać się zamknięcia przez nieprzyjaciela zejść z gór — wcześniej czy później znajdzie skuteczny sposób na ominięcie lub znisz-czenie niespodziewanej przeszkody.

20 maja pierwszy konsul w towarzystwie adiutanta Du-roca i sekretarza Bourienne'a wyruszył w kierunku Przełę-czy Świętego Bernarda. Tradycja łączy go w tej wyprawie z pięknym białym rumakiem,* na którym miał jakoby przebyć karkołomne, górskie ścieżki. Taki obraz, nie mają-cy nic wspólnego z prawdą, pozostawili ówcześni artyści, m.in. słynny malarz David. Rzeczywistość była o wiele

Page 106: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

bardziej prozaiczna. Napoleon jechał na mule, mając za przewodnika miejscowego górala. Kilkugodzinną podróż strawił na rozmowach z towarzyszącymi mu Francuzami oraz przewodnikiem, który opowiadał o swych kłopotach matrymonialnych spowodowanych szczupłością majątku. Owe wynurzenia znalazły później uroczy finał, jako że Bonaparte wynagrodził go wysoką zapłatą, umożliwiającą realizację życiowych planów.

Na samej przełęczy, w klasztorze, Napoleon przebywał krótko. Podziękował mnichom za pomoc udzielony jego żołnierzom i hojnie ich za to obdarował. Jeszcze tego samego dnia w godzinach wieczornych stanął w Etroubles. Nazajutrz, po zlustrowaniu parku artyleryjskiego i zgro-madzonych zapasów, wyjechał do Aosty i Bardu. Stanąw-szy w pobliżu fortecy pierwszy konsul naocznie przekonał się, że wszystko, co mu o niej opowiadano, jest prawdą. Dlatego natychmiast wydał rozkaz przeprowadzenia pie-choty i małych 4-funtowych armat ścieżką biegnącą po-przez górę Albaredo, o której wcześniej już wspomniano. Niezbędne jednak okazało się inżynieryjne przygotowanie tej drogi. 1500 ludzi zabrało się niezwłocznie do pracy, niwelując spadziste zejścia, poszerzając miejsca zbyt wąskie i wykuwając schody w skałach. Armia mogła rozpocząć marsz ku Ivrei. Austriacki komendant twierdzy, widząc idących nie opodal nieprzyjacielskich żołnierzy, dławił w sobie gniew nie potrafiąc zapobiec ich manewrowi. O fakcie tym powiadomił barona Melasa, zapewniając go jednocześnie, że nie przepuści francuskiej ciężkiej artylerii.

W czasie gdy piechota z lekkimi działami przechodziła ścieżką Albaredo omijając Bard, Napoleon myślał nad sposobem jego zdobycia lub takim obejściem, które po-zwoliłoby przeprowadzić całą artylerię. Zabiegi zmierzają-ce do zneutralizowania fortu rozpoczęto od wezwania jego komendanta do poddar#.ł się. Austriacki dowódca — świa-domy własnej siły i znaczenia powierzonej mu placówki — z pogardą odrzucił francuską propozycję. Pozostawała walka. Bard został zasypany pociskami dział ustawionych na górze Albaredo, które nie spowodowały większych

Page 107: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

szkód. Wtedy postanowiono wedrzeć się na wały fortecy w wyniku frontalnego ataku. Tę nie przemyślaną do końca decyzję przypłaciło życiem kilkunastu grenadierów i zdolny oficer o nazwisku Dofour.

W parę godzin później, nocą, podjęto jeszcze jedną próbę, tym razem rezygnując z siły na rzecz przebiegłości. Trzynastu kanonierów pod osłoną ciemności postanowiło przeciągnąć ciężką armatę koło murów fortu. Na ich nieszczęście Austriacy usłyszeli turkot i zasypali drogę świecącymi kulami. Grad pocisków spadł na obsługę dzia-ła, która w większości została wybita. Krwawe doświad-czenie podsunęło Francuzom nowy, tym razem skuteczny, pomysł. Całą ulicę u podnóża murów fortecznych usłano wiązkami słomy i gnojem, armaty owinięto dokładnie pakułami, aby zapobiec jakiemukolwiek szczękowi metalu lub skrzypieniu i terkotaniu kół. Konie wyprzężono, a ich miejsce zajęli artylerzyści. W pełnych ciemnościach, nie wydając żadnych odgłosów, długi sznur armat z ludzkimi zaprzęgami przeciągał w bezpośredniej bliskości śmiercio-nośnych dział Bardu. Austriacy od czasu do czasu strzelali — raczej na postrach niż do określonego celu — i uniesz-kodliwili kilkudziesięciu francuskich artylerzystów. Wkrót-ce cała ciężka artyleria pozostawiła z tyłu niezdobytą fortecę. Konie przeszły drogą Albaredo. Do blokowania Bardu, który ostatecznie nie spełnił swego zadania i nie powstrzymał marszu Armii Odwodowej, Napoleon wy-znaczył dywizję gen. Chabrana złożoną w większości z no-wozaciężnych, nie otrzaskanych w boju żołnierzy.

W czasie gdy artyleria forsowała górską przeszkodę, Lannes, idąc przodem, opanował 22 maja Ivreę. Znaj-dowało się tam 5000 6000 Austriaków, w połowie kawaleria. Już na początku francuskiego szturmu na mias-to większość żołnierzy nieprzyjacielskich uciekła, wielu dostało się do niewoli. W ten sposób wojska Lannesa — zgodnie z rozkazem pierwszego konsula — zajęły wyjście na równinę Piemontu. Jednocześnie gen. Thurreau na czele •¿000 ludzi zdobył wąwóz Suze i wziął do niewoli około .500 nieprzyjaciół. Jego łupem padło również kilka armat.

Page 108: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Gen. Lecchi obszedł dolinę Sesie, odparł dywizję Rohana — biorąc kilkuset jeńców i połączył się z oddziałem pozostawionym w Szwajcarii po rozpoczęciu kampanii. Korpus gen. Monceya maszerował przez Górę Świętego Gotharda. Działania poszczególnych jednostek francus-kich odbywały się zgodnie z uprzednio nakreślonym pla-nem.

Położenie, w jakim znalazła się Armia Odwodowa po wyjściu z gór, narzucało potrzebę szybkiej i jasnej decyzji co do dalszych działań. Podstawowym celem Napoleona, któremu podporządkowywał wszelkie decyzje, była walna bitwa i całkowite zniszczenie przeciwnika. Klucza do uzys-kania takiego rozstrzygnięcia należało szukać w zdecydo-wanym, energicznym manewrze na tyły armii austriackiej, odcięciu jej od podstaw operacyjnych i zmuszeniu do przyjęcia walki z odwróconym frontem. Jeszcze rankiem 4 maja pierwszy konsul nie był zdecydowany, w którą stronę zwrócić armię. Dowodzi tego chociażby korespon-dencja Berthiera, który wprost zapytuje: „Pragnąłbym wie-dzieć, jakie są Pańskie zamiary stosownie do posiadanych obecnie wiadomości?" 12 Berthier miał na myśli znane już od paru dni Bonapartemu informacje na temat rozmiesz-czenia i ruchów podjętych przez poszczególne ugrupowa-nia nieprzyjaciela. Donosił o nich zwiad kawaleryjski. W liście Napoleona przesłanym tego samego dnia, tj. 24 maja, do gen. Brune'a znalazła się następująca ocena liczebności i dyslokacji jednostek austriackich: „Oto sytua-cja przeciwnika w dniu 18 maja: 12 000 ludzi w Nicei, 6000 w rejonie Savony i na wybrzeżu genueńskim, 25 000 pod Genuą, 8000 w Suzie. Pignerola, 3000 w dolinie Aosty, 8000 naprzeciw przełęczy Simplon i Świętego Gotharda; wszystko to piechota; dwa pułki huzarów w Nicei, cztery pułki pod Turynem; reszta kwateruje w rejonie Aqui i w głębi Lombardii. Nieprzyjaciel nie zmienił tego roz-mieszczenia sił aż do chwili, gdyśmy przybyli do Ivrei. 3000 ludzi, którzy byli w dolinie Aosty, są pobici i rozproszeni.

12 T. P a w l i k , Kampania Armii Odwodowej we Włoszech w 1800 r„ praca dyplomowa, CBW, sygn. -395 637, s. 17.

Page 109: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Cały korpus znajdujący się w rejonie Suzy i Pignerola ruszył między Turyn i Ivreę. Nicea jest już prawdopodobnie opuszczona. Piszą mi nawet z Ivrei, że Melas miał przybyć do Turynu; nie jest to jednak pewne. Liczę, że będę miał 6 lub 7 tego miesiąca (prairiala, tj. 16 lub 17 maja — przyp. autora) całą armię zebraną w Ivrei w sile prawie 30 000 ludzi. Stanę się panem całego obszaru od Dora Baltea do Sesji. W tym samym dniu Moncey przekroczył Gothard z 15 000 ludzi. Suchet i Massena, którzy są uprzedzeni

o naszym manewrze, ruszą za nieprzyjacielem, jak tylko zobaczą, że się on przed nimi osłabia" 1 3 .

Widać z powyższego, że siły austriackie były rozrzucone wokół punktu środkowego, który stanowił Turyn. Każde z ugrupowań miało znakomitą komunikację z tym mias-tem. Jej naturalną osłonę stanowiła rzeka Pad, ze względu na swą szerokość i wartki nurt trudna do przebycia i zara-zem łatwa do obrony. W takich warunkach — przy za-chowanej swobodzie ruchów — Austriacy mogli z łatwoś-cią uzyskać zdecydowaną przewagę w wybranym przez siebie punkcie. Słabość, wynikającą ze znacznego wydłuże-nia głównej linii komunikacyjnej, biegnącej południowym brzegiem Padu przez Alessandrię i Placencję, w pewnym stopniu niwelował fakt stacjonowania w Lombardii jedno-stek, które w miarę skutecznie mogły osłonić tę linię. Teren na północ od Padu był łatwiejszy do obrony niż okolice położone na południe od niego. Mniejsze rzeki, płynące z gór przez kraj pokryty ogrodami i winnicami, dzieliły go na regularne płaszczyzny o kształcie prostokątów. Każda z rzek mogła zostać z powodzeniem zamieniona w linię obronną. Na samym Padzie było zaledwie kilka mostów

w większych miastach. Obszar na południe od Padu miał zdecydowanie inny charakter, był górzysty.

Francuzi robili wszystko, by zaskoczyć przeciwnika, a baron Melas postępował w taki sposób, jak gdyby nie

zdawał sobie sprawy z grożącego niebezpieczeństwa lub je całkowicie lekceważył. Ów brak czujności starego wodza

13Tamże, s. 18.

Page 110: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

spowodowały głównie uspokajające depesze nadchodzące wciąż z Wiednia i nadsyłane przez agentów; była w nich mowa o wielkim bluffie Napoleona z Armią Odwodową. Pokładając wiarę w doniesienia o „papierowej" armii Bo-napartego — Melas nadal oblegał Genuę i kontynuował ataki na most na Varze. W obu tych miejscach jego wojska ponosiły krwawe straty. W połowie maja wódz austriacki otrzymał mgliste meldunki o marszu Francuzów przez Alpy, ale zlekceważył je i nie wysłał większych sił do Piemontu. Dopiero dokładne informacje nadesłane przez gen. Wukassowitcha pozbawiły go złudzeń. Pozostawiając pod Genuą 30 000 ludzi i Otta, sam z 10 000 ruszył ku miastu Coni, gdzie stanął 22 maja. Wciąż jeszcze uważał, że Francuzi, którzy pojawili się u wylotu wąwozów, mają za zadanie jedynie wykonanie dywersji dla odciążenia Genui. Meldunek jednego z oficerów, który donosił o rozpoznaniu Bonapartego wśród wojsk nieprzyjacielskich, wstrząsnął Melasem. Obecność pierwszego konsula sama w sobie dowodziła wielkiej wagi francuskiej akcji.

Wódz austriacki zdał sobie wreszcie sprawę z grozy własnego położenia. Ze 120 000 ludzi, jakimi pierwotnie dysponował we Włoszech, 25 000 stracił pod Genuą i nad rzeką Var, przy czym były to straty krwawe. Pozostałe siły pozostawały w rozproszeniu. 30 000 Otta stało pod nie zdobytą Genuą, 25 000 Elsnitza trwało przy moście na Varze. Gen. Kaim z 12 000 żołnierzy, mający pilnować wąwozów Suze i Pignerol, po utracie pierwszego z nich cofał się na Turyn. Gen. Karol Hadick (Hadik) ustępował przed Lannesem; z 9000 ludzi, którymi pierwotnie roz-porządzał, znaczna część była już wyłączona z dalszych działań. Na gen. Wukassowitcha, osłaniającego z 10 000 ludzi wyjścia z wąwozów Simplon i Świętego Gotharda, szedł Moncey z przeważającymi siłami 1 4.

Zaistniała sytuacja wymagała od Melasa natychmias-towych decyzji i jeszcze szybszej ich realizacji. Lecz baron

14 Dane liczbowe wg T h i e r s a. Historia Konsulatu. s. 206. P a w l i k (op. cit., s. 17) podaje liczby niższe o 15—20%, podobnie K u k i e ł , op. cit., s. 57.

Page 111: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

był już w takim wieku, który skłania raczej do długich rozważań. Decyzja o koncentracji wszystkich wojsk — na-rzucająca się w sposób oczywisty — była trudna do pod-jęcia, gdyż prowadziła do rezygnacji z oblegania Masseny i utraty pozycji nad Varem. A to były przecież dwa najważniejsze elementy taktyki Melasa. Wódz cesarski po-stanowił więc czekać na rozwój wypadków.

Po sforsowaniu Alp przez trzon Armii Odwodowej kło-poty barona Melasa stały się udziałem również pierwszego konsula. Jego siły były także bardzo rozproszone; schodzi-ły na niziny z gór: Cenis, Simplon, Świętego Gotharda i Małej Świętego Bernarda. 25 maja w rejonie Ivrei stało niewiele ponad 30 000 ludzi i zaledwie 6 armat. Ciężką artylerię czekała jeszcze długa droga przez góry. Przed Francuzami, w niewielkiej odległości, stacjonowały jedno-stki nieprzyjacielskie, mające zdecydowaną przewagę w ka-walerii i artylerii. Po prawej stronie od Ivrei znajdowała się góra Cenis i Turyn, po lewej Święty Gothard i Mediolan, na wprost, w odległości około 150 km, Genua. Z wieści słanych przez Massenę wynikało, że zdoła on stawiać opór tylko do końca maja; dalszą obronę wykluczało całkowite wyczerpanie żywności. Nad Varem Suchet z głębokiej obrony przeszedł do działań zaczepnych. Manewr ten ułat-wiło mu ściągnięcie części sił nieprzyjacielskich z tego odcinka wobec pojawienia się w Ivrei Armii Odwodowej.

MANEWR NA MEDIOLAN I STRADELLĘ

Dokładna i głęboka analiza sytuacji własnej i przeciwnika wskazała Napoleonowi trzy możliwości otwierające się przed Armią Odwodową. Po pierwsze, mogłaby ona ruszyć na Turyn i rozbić koncentrujące się tam siły armii Melasa. Po drugie, Francuzi mogli pomaszerować prosto przed siebie na Genuę i odblokować zamkniętą w niej armię Masseny. Trzecim rozwiązaniem było wykonanie — zgod-nie z założeniami pierwotnego planu — manewru na tyły przeciwnika przez marsz na Mediolan i połączenie się z korpusem Monceya nad Ticino. „Z tych trzech ewentual-

Page 112: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

ności — dyktował Napoleon na Świętej Helenie — pierw-sza była sprzeczna z prawdziwymi zasadami wojny, ponie-waż Melas miał siły dość poważne za sobą. Armia francus-ka ryzykowałaby więc bitwę bez zapewnienia linii odwrotu, gdyż fort Bardo nie był jeszcze wzięty" 1 S .

Istotnie, pierwsze rozwiązanie było najgorsze. Chociaż ruch w kierunku góry Cenis spowodowałby automatyczne odrzucenie niewielkich sił austriackich Hadicka i Kaima, zajęcie Turynu i połączenie z grupą Thurreau, to jednak wraz z uzyskaniem tych pozornych sukcesów, nastąpiłby kres możliwości strategicznych Armii Odwodowej. Pozos-tałoby jej bowiem działanie w kierunku Genui, dla jej oswobodzenia, bądź marsz doliną rzeki Tanaro w celu połączenia się z oddziałami gen. Sucheta. W obu wypad-kach nieuniknione było spotkanie ze skoncentrowanymi siłami wroga, przytłaczającymi liczbą i mającymi olbrzy-mią przewagę w jeździe i artylerii. Stoczenie bitwy w tak niesprzyjających warunkach postawiłoby pod znakiem za-pytania ostateczny sukces całej kampanii. Gdyby nawet Melas — co było mało prawdopodobne — wycofał się na Alessandrię, to wówczas obie wrogie armie znalazłyby się w położeniu odbierającym możliwość stoczenia walnej bit-wy. Francuzi oparliby się o Mont Blanc i Delfinat, armia barona Melasa sięgałaby swym lewym skrzydłem do Ge-nui, mając na tyłach twierdze Mantui. Placencji i Mediola-nu. Według Bonapartego taki wynik przeprowadzonej ope-racji byłby „chybioną kampanią" 1 6 .

Zamierzenie polegające na marszu wprost na Genuę miało widoki powodzenia jedynie w początkowym etapie, tylko do momentu sforsowania Padu. Kontynuacja działań — wobec pozostawienia na własnych tyłach jednostek Hadicka i Wukassowitcha i, co za tym idzie, utrata linii komunikacyjnej z zapleczem — z wojskowego punktu widzenia byłaby czystym szaleństwem. Armia, pozbawiona dostaw żywności, amunicji i innego zaopatrzenia, straciła-by szybko swą wartość bojową. „Wreszcie marsz jej (tzn.

1 5 K u k i e ł , op. cit., s. 58. 1 6 P a w I i k, op. cit., s. 19.

Page 113: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Armii Odwodowej — przyp. autora) na południe od Padu celem oswobodzenia Genui może się odbyć w tych samych warunkach jak w pierwszym wypadku. Manewr więc bę-dzie nie tylko chybiony, ale także i niebezpieczny"1 7. Marsz na Genuę, w obliczu silnego przeciwnika, bez zape-wnionych połączeń i swobodnego odwrotu, oznaczał rów-nież pozostawienie na jego łasce generałów Thurreau i Monceya, którzy nie zdążyliby połączyć się z armią głów-ną. Powyższe powody zadecydowały o przyjęciu przez pierwszego konsula trzeciej koncepcji — przewidującej ruch wojsk na Mediolan oraz połączenie z Monceyem i grupą Bethencourta.

Rozwiązanie to rokowało wielorakie korzyści. Bezpo-średnią i bardzo namacalną stanowiła sposobność pod-niesienia liczebności armii do około 55 000 ludzi. Wobec tak dużych sił jakiekolwiek przeciwdziałanie ze strony Austriaków stacjonujących w Lombardii skazane byłoby na niepowodzenie. Zresztą sam oskrzydlający ruch kolumn Monceya i Bethencourta wykluczał skuteczną obronę na rzekach Ticino i Sesia. Zapewniały one ponadto nie za-grożony odwrót przez przełęcze Simplon i Świętego Got-harda.

Największy jednak sukces w skali strategicznej przynieść mogło szybkie zdobycie Mediolanu, będącego jedną z pod-staw operacyjnych armii cesarskiej w północnych Wło-szech. W Mediolanie znajdowały się wielkie magazyny żywności, składy z amunicją i szpitale. „W tym położeniu wódz francuski mógł działać wedle uznania. Gdyby Melas poszedł z całą armią z Turynu przez Sesię i Ticino, armia francuska mogła stoczyć z nim bitwę z tą ogromną korzyś-

cią, że w razie jej zwycięstwa Melas, nie mając odwrotu, byłby ścigany i wrzucony do Sabaudii, w razie zaś porażki

własnej armia francuska cofnęłaby się przez Simplon i Got-haid. Gdyby Melas, co było do przewidzenia, poszedł na

Alessandrię, by połączyć się z armią nadciągającą spod Genui, można było spodziewać się, idąc na jego spotkanie

17Tamże, s. 20.

Page 114: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

i przekraczając Pad, że uda się go uprzedzić (na jego drodze odwrotu) i stoczyć z nim bitwę, w której armia francuska będzie miała tyły osłonięte przez rzekę i Medio-lan oraz bezpieczny odwrót na Simplon i Gothard; tym-czasem armia austriacka, z odciętym odwrotem, bez komu-nikacji z Mantuą i Austrią, byłaby narażona na wyrzucenie z Riviery Zachodniej i zniszczenie lub wzięcie (do niewoli — uwaga autora) u stóp Alp, pod Col di Tende. Wreszcie rozwiązanie trzecie, opanowanie Mediolanu, nawet w razie przepuszczenia Melasa bez bitwy i zatrzymania się między Padem, Addą i Ticiną, dawało wodzowi francuskiemu możność odzyskania Lombardii, Piemontu, Alp Nadmor-skich i Riviery genueńskiej i uwolnienia Genui od ob-lężenia; byłyby to już wyniki wcale pokaźne" , 8 .

Kierunek mediolański miał tylko jeden mankament. Je-go wybór odwlekał moment odblokowania Genui o około 10 dni w stosunku do sytuacji, gdyby Francuzom udało się dotrzeć do twierdzy najkrótszą drogą. Jednak wobec opisa-nych uwarunkowań i odrzucenia drugiego rozwiązania, taka kalkulacja nabierała waloru jedynie teoretycznego. Zresztą pierwszy konsul — nie bezpodstawnie — przypusz-czał, iż już samo jego pojawienie się pod Mediolanem spowoduje koncentrację wszystkich sił austriackich, rów-nież i korpusów blokujących Genuę i atakujących most na Varze. Wówczas Armia Liguryjska automatycznie odzys-kałaby swobodę ruchów.

Wybierając marsz na Mediolan Bonaparte zamierzał w następnym etapie zająć wąski pas terenu pomiędzy Padem a Apeninami koło Stradelli. Była to naturalna brama, którą Austriacy — w wypadku porażki zmusze-ni byliby uchodzić z Piemontu na Placencję do Mantui, stanowiącej ich główną podstawę operacyjną we Włoszech.

Trzon armii opuścił Ivreę 27 maja. Marsz Francuzów miał charakter flankowy, odbywał się w obliczu sił prze-ciwnika, gromadzących się w Turynie. Ubezpieczenie od tej strony spoczęło na dotychczasowej straży przedniej pod

1,8 K u k i e ł , op. cit., s. 59.

Page 115: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

dowództwem Lannesa. Rolę stałej straży bocznej odgrywał Lannes do 31 maja. Do tego czasu osłaniał on także tyły armii, która przemieściła się znacznie na wschód. Zadanie Lannesa skończy się w momencie, gdy siły główne przejdą Ticino i osiągną kontakt z boczną kolumną schodzącą z przełęczy Simplon.

Generał, teraz już nie na czele awangardy, ale straży bocznej, opuścił Aostę 26 maja. Na równinie zastąpił mu drogę gen. Hadick dysponujący kilkoma tysiącami piecho-ty i silną kawalerią. Przeciwników rozdzielała mała rzeczka — Chiusella, której brzegi łączył wąski, kamienny most. Lannes z charakterystyczną dla niego śmiałością i energią rzucił żołnierzy do frontalnego ataku; centralnym punktem walki stał się most. Natarcie Francuzów było zaciekłe, nie zdołał ich powstrzymać gęsty artyleryjski i karabinowy ogień. Jednocześnie powyżej i poniżej mostu przebyły rzekę w bród oddziały półbrygady płk. Maclona. Żołnierze tej jednostki po wydostaniu się na przeciwległy brzeg za-trzymali i odrzucili szarżę jazdy austriackiej pod dowództ-wem gen. Palfy. Nieprzyjacielski dowódca poległ. Lannes nie tracił czasu na komentowanie się chwilowym sukcesem. Korzystając z powodzenia nakazał wzmożenie natarcia na całej szerokości. Francuzi posuwali się szybko naprzód, jednak w dużym nieporządku i bez zachowania jakiegokol-wiek szyku. Hadick pragnął skorzystać ze sposobności i rzucił całą swą kawalerię do ataku. Nie udało mu się ednak osiągnąć zaskoczenia. Piechota francuska zdołała

uszykować się w zwarte czworoboki. W chwili gdy fala eżdźców zbliżyła się na kilkadziesiąt metrów, przywitała ją

ściana ognia. Efekt był piorunujący. Mur konwulsyjnie drgających ciał koni i ludzi wyrósł przed frontem francus-kich czworoboków. Zdziesiątkowana jazda wycofała się w popłochu. Nie był to jednak koniec bitwy. Austriacy nie zrezygnowali łatwo. Jeszcze kilkakrotnie ponowili wściekłe szarże, lecz za każdym razem załamywały się one w mor-derczym ogniu Francuzów. W odpieraniu ataków przeciw-nika wyróżniły się szczególnie 22 i 40 półbrygady.

Ostatecznie gen. Hadick, widząc wzrastające w szybkim

Page 116: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

tempie straty i upadek ducha w jego wykrwawionych oddziałach, wydał rozkaz do odwrotu. Po utracie kilkuset zabitych, jeszcze większej liczby rannych i jeńców wycofał się z równiny Piemontu za rzekę.

Lannes, korzystając z efektów świeżo wywalczonego zwycięstwa, szybko posuwał się naprzód. 28 maja stanął nad Padem. Austriacy rozpoczęli paniczną ewakuację Tu-rynu. W ręce Francuzów wpadły płynące Padem łodzie załadowane po brzegi zbożem, ryżem, amunicją i rannymi. W tym samym czasie do Turynu od zachodu zbliżała się również dywizja Thurreau prąc przed sobą osłonową grupę z korpusu obserwacyjnego Kaima. 27 maja ruszył korpus Monceya; kolejnymi etapami jego marszruty wyznaczone zostały: Belinzona, Locarno, Lugano i dolina Ticino. Gru-pa Bethencourta szła na Domodossolla.

Powiadomiony o sukcesach Lannesa Bonaparte przesłał mu rozkaz wykorzystania zdobytych łodzi w celu symulo-wania przeprawy przez Pad. 28 maja pierwszy konsul przybył do Chivasso i z wielką pompą dokonał przeglądu oddziałów straży bocznej. Cel obecności Napoleona w Chi-vasso był oczywisty: miała ona w sposób demonstracyjny wskazać przeciwnikowi kierunek głównego uderzenia Ar-mii Odwodowej. Plan się powiódł. Melas dał się zwieść i uwierzył, że zamiarem Bonapartego jest przeprawa przez Pad i zdobycie Turynu. Takie rozwiązanie byłoby dla wodza austriackiego ze wszech miar sprzyjające. Obrona linii rzeki, dysponująca siłami Hadicka — powracającymi -z Aosty, Kaima — cofniętymi z wąwozu Suzy oraz włas--nymi 10 000 — łącznie około 30 000 ludzi — byłaby stosunkowo prosta. Wystarczyło zerwać mosty i niweczyć -wszelkie nieprzyjacielskie próby forsowania Padu na ło-dziach. Ponadto nie zachodziła konieczność rezygnacji z oblężenia Genui — według wielu oznak będącego na ukończeniu, i opuszczenia pozycji nad rzeką Var. Podczas gdy Melas wydawał rozkaz Hadickowi i Kai-mowi do zajęcia stanowisk wzdłuż Padu i bacznej obser-wacji rzeki, Francuzi wykonali nagły zwrot. Lannes, miast na Turyn, w górę rzeki, pociągnął w dół, kierując się przez

Page 117: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

miasteczka Crescentino i Trino na Pawię. Znajdowały się tam ogromne magazyny zasobne głównie w amunicję i sprzęt artyleryjski. Pawia — panując nad przeprawami przez Pad i Tessin, była również ważnym punktem strategi-cznym. Trzon Armii Odwodowej zwrócił się natomiast na Mediolan. Turyn pozostał po jej prawej stronie.

W nocy z 27 na 28 maja gen. Murat z kawalerią i zawiązkiem formującej się dopiero dywizji Monniera (w tym momencie tylko trzy bataliony piechoty) — jako nową strażą przednią armii — wkroczył do miasteczka Vorcella. Leżało ono na głównej osi marszu Francuzów. 28 maja do Vorcelli przybyła dywizja Boudeta, natomiast dywizja Loi-sona obsadziła pobliskie miasteczko Santia. Przez cały ten dzień trwała wytężona praca przy naprawie spalonego przez wroga mostu na rzece Sesia. Odbywała się ona pod nękającym ostrzałem prowadzonym przez nieprzyjaciela z przeciwległego brzegu.

29 maja dywizje Loisona, Boudeta i Monniera podjęły próbę przeprawy przez Sesię. Po krótkiej walce udało się Francuzom zdobyć przyczółki za mostem i w dwóch in-nych miejscach. Austriacy pośpiesznie cofnęli się nad Tici-no. Były to jednostki podległe gen. Wukassowitchowi. Jeszcze tego samego dnia Murat, depcząc po piętach ucho-dzącemu przeciwnikowi, zdobył Novarę. Nazajutrz wraz z gen. Duhesme, któremu powierzono dowodzenie dywiz-jami Loisona i Boudeta, osiągnął zachodni brzeg Ticino. W tym miejscu rzeka rozlewała się szeroko, wartki nurt uniemożliwiał przejście jej w bród. Potrzebne były łodzie do przeprawy. Drugi brzeg obsadzony był przez jazdę i piechotę w sile dochodzącej do 8000 żołnierzy. Za Ticino na długim odcinku, niemal równolegle, leżał kanał Navig-lio-Grande. Wobec niewielkiej odległości dzielącej oba tory wodne austriacka kawaleria operująca pomiędzy nimi mia-ła ograniczone pole manewru. Błotniste podłoże i mała przestrzeń nie dawały widoków na skuteczne szarże. Wy-korzystując tę okoliczność, rankiem 31 maja, na kilku łodziach dostarczonych przez okolicznych chłopów, Fran-cuzi zaczęli forsowanie rzeki. Dowodził nimi generał-adiu-tant Girard. Gdyby Austriacy stawili na swoim brzegu

Page 118: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

zdecydowany opór, to próba zdobycia przyczółka przez żołnierzy Girarda zakończyć musiałaby się fiaskiem; po-płynęło ich bowiem w pierwszym rzucie zaledwie kilku-dziesięciu. Na postawie obrońców zaważyła jednak świa-domość zajmowania nie sprzyjającej pozycji. Jazda po anemicznej — raczej demonstracji niż szarży, pośpiesznie wycofała się. Girard, poparty ogniem kilku dział strzelają-cych z francuskiego brzegu i zasilany ciągle napływającymi posiłkami, zgonił resztki kawalerzystów poza kanał. Wy-czuwając słabość obrony uderzył następnie na most Tur-bigo przerzucony przez Naviglio-Grande.

Po zdobyciu przedmościa we wsi o tej samej nazwie Girard nakazał swym ludziom zająć pozycje obronne po-między zabudowaniami. Mając zaledwie kilkuset żołnierzy nie mógł posuwać się naprzód, ale utrzymanie przedmościa otwierało przed awangardą Murata możliwość szyb-kiego pokonania obu przeszkód wodnych i rozcięcia sił austriackich na dwie części. Droga na Mediolan stanęłaby przed Francuzami otworem. Tak więc gra warta była świeczki.

Przeciwnik także zdawał sobie z tego sprawę. Po otrząś-nięciu się z chwilowej paniki i uporządkowaniu własnych oddziałów ruszył masą na Turbigo. Wukassowitch pchnął na przyczółek brygadę piechoty gen. Laudona. Przez parę godzin Girard ze swymi ludźmi odpierał ataki około 4000 Austriaków. Pomimo zdecydowanej dysproporcji sił uda-ło mu się utrzymać w Turbigo w najbliższej okolicy mostu, aż do wycofania się Laudona. Trzy bataliony z dywizji Monniera parę kilometrów w dół rzeki przeszły Tessin i Naviglio-Grande i po zatoczeniu łuku uderzyły z boku i od tyłu na atakującą Turbigo piechotę Laudona. Tym samym nieprzyjacielska koncepcja stworzenia linii obronnej na Tessinie i kanale Naviglio-Grande upadła już po wstępnym boju podjętym przez francuską straż przed-nią.

1 czerwca gen. Duhesme ciągnął na Buffalora, a siły główne armii — po moście w Turbigo, przejściem wywal-czonym przez Murata szły wprost na Mediolan. Jednocześ-

Page 119: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

nie legia włoska gen. Lecchi wkroczyła do Borgo-Ticino, a Bethencourt doszedł do Ornavasso.

Gdy Murat z kawalerią i dywizją Monniera zajął mias-teczko Corbetta, Wukassowitch nie czekał dłużej. Groźba dostania się pomiędzy trzon Armii Odwodowej a korpus Monceya, schodzący z Góry Świętego Gotharda, nie pozo-stawiła mu żadnego wyboru. Ewakuował Mediolan i prze-rzucił swe jednostki poza Addę. Skierował tam również brygadę gen. Dedowicha, która dotychczas pełniła funkcję osłonowo-obserwacyjną u podnóża Alp. W cytadeli medio-lańskiej pozostało 2800 ludzi. Pozostawienie przez Wukas-sowitcha tak nielicznej załogi w stolicy północnych Włoch nie miało z całą pewnością większego znaczenia militar-nego, było posunięciem propagandowym. Dowodziło, iż odwrót wojsk cesarskich jest chwilowy i — jako epizod w całej kampanii — nie powinien wywierać wpływu na morale własnych żołnierzy i nastroje Włochów.

2 czerwca do Mediolanu wkroczyła francuska straż przednia. Zaraz po niej przybył do miasta pierwszy konsul wraz z całym sztabem. O ile powitanie Murata przez ludność nacechowane było nieukrywaną przychylnością, to pojawienie się Bonapartego na ulicach Mediolanu wywoła-ło w zgromadzonych tłumach prawdziwy entuzjazm. Mie-szkańcy mieli świeżo w pamięci przebieg walk w latach 1796—1797. Poza tym na własnej skórze odczuli surowość rządów austriackich, które powróciły latem 1799 r. Policyj-ny terror, dławienie wolnomyślicielstwa, więzienie i zsyła-nie na wygnanie setek ludzi związanych ze sprawami Rze-czypospolitej Cisalpińskiej — wszystko to powodowało nienawiść mediolańczyków i ludności Lombardii do wła-dzy cesarskiej. Dlatego powitano pierwszego konsula jak wybawiciela. Włoski historyk G. Candeloro w nowożytnej historii Włoch napisał: „... przybycie Francuzów przyjęła cała ludność, łącznie z duchowieństwem i arystokracją, z jeszcze większym entuzjazmem" 1 9 . W Mediolanie zagoś-ciły nowe porządki. Stronnicy Francuzów zaczęli obsadzać

10 G. C a n d e l o r o , Storia deli Italia moderna, t. I, s. 294.

Page 120: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

urzędy, na wolność wyszli więźniowie polityczni. Bonapar-te reaktywował Rzeczpospolitą Cisalpińską z całym jej ustawodawstwem i ustanowił rząd tymczasowy. Spośród miejscowej ludności zaczęto formować sprzymierzone od-działy wojskowe. W biuletynie Armii Rezerwowej z 3 czer-wca Bonaparte przemówił głosem z 1796 r., w którym przebijały mocno tony rewolucyjne. Podając komunikat 0 okrucieństwie rządów austriackich na terenie Lombardii, stwierdził: „Konieczne jest, by naród francuski wiedział, jaki los gotowali mu królowie Europy w wypadku, gdyby zatriumfowała kontrrewolucja. Ta myśl powinna tchnąć w naród uczucie wdzięczności wobec męstwa falang repub-likańskich, które na zawsze umacniają triumf równości 1 wolnościowych ide i " 2 0 .

Załatwiwszy sprawy o charakterze cywilnym pierwszy konsul wydał dyspozycje i rozkazy poszczególnym od-działom. Ku Padowi ruszyły dywizje Boudeta i Loisona z zadaniem przerwania komunikacji nieprzyjaciela i zagar-nięcia pozostawionych przez niego magazynów. Po sfor-sowaniu Addy Francuzi w szybkim marszu pociągnęli ku Creme i Pizzighittone. Opór wroga były prawie nieod-czuwalny. Wukassowitch, przerażony tempem i rozma-chem- francuskiej ofensywy, zrezygnował z obsadzenia i obrony brzegu rzeki. Cofał się pośpiesznie za Mincio licząc, że skuteczne oparcie znajdzie pod osłoną dział Mantui. Legia włoska w pogoni za cofającym się wrogiem osiągnęła rejon Bresci. Grupa Bethencourta stanęła przed Aroną, na krawędzi Lago Maggiore, jednego z najwięk-szych jezior północnych Włoch.

Jeszcze przed zdobyciem Mediolanu padła Pawia. Stało się to 1 czerwca za sprawą idących w dół Padu oddziałów Lannesa. W mieście Francuzi zagarnęli znaczne zapasy zboża or^z amunicję i broń. W ich ręce dostało się około 300 armat, z których połowa mogła być wykorzystana w polu. Jednak nie od razu, gdyż większość wymagała żmudnych napraw. Wykaz zdobyczy wojennych obejmo-

20 Correspondence de Napoleon I, t. VI, s. 382, nr 4864.

Page 121: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

wał ponadto wiele urządzeń służących do postawienia mostu pontonowego. W dalszych działaniach zostały one wykorzystane przez francuskie kompanie pontonierskie, które — jakby przeczuwając przebieg wypadków — prze-były Alpy bez tego typu urządzeń. Tego samego dnia zaszło zdarzenie, które choć rozegrało się z dala od teatru operacyjnego, miało niebagatelne znaczenie dla dalszego przebiegu kampanii. Padła wreszcie górska zapora — fort Bard. Gen. Chabran po obsadzeniu go załogą mógł po-prowadzić resztę swej dywizji w ślad za armią główną. W ciągu następnych paru dni jego oddziały obsadzały brzegi Padu od Dora-Baltea do Sesii. Za ciężką artylerią, mozolnie transportowaną w kierunku Mediolanu, wysłano kilkanaście dział zdobytych w fortecy.

Cofanie się Austriaków na południe od Addy pozwoliło siłom Monceya na przyspieszony marsz ku Mediolanowi. Czołowe kolumny korpusu osiągnęły kontakt z trzonem armii już 2 czerwca, jednak niezbędne było kilkudniowe oczekiwanie na resztę oddziałów ciągnących od strony Szwajcarii. Tak więc poza rejonem koncentracji w okoli-cach Mediolanu pozostawał w tym momencie właściwie tylko oddział gen. Thurreau, blokowany u podnóża góry Cenis.

Armia francuska, w szybkim tempie zbierając w całość swe rozproszone dotychczas dywizje, dysponowała niepo-ślednimi atutami o charakterze strategiczno-taktycznym. Zajmując pozycje w centralnych rejonach Lombardii, prze-ciwstawiała swe skoncentrowane siły rozrzuconym na du-żych obszarach jednostkom wroga. Przerwała jego najważ-niejsze połączenia komunikacyjne. Ewentualna porażka w walnej bitwie, stoczonej na południe od Mediolanu, nie mogła przynieść katastrofy; otwarty był odwrót przez góry: Świętego Bernarda, Simplon, Cenis i Świętego Gotharda.

Ostatnie dni maja przekonały ostatecznie barona Mela-sa, iż system półśrodków zastosowany przez niego, w celu zatrzymania przeciwnika schodzącego z wąwozów alpejs-kich, całkowicie się załamał. Porażka Hadicka nad Chiu-sellą dowiodła, że wysyłanie słabych jednostek przeciwko

Page 122: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

armii inwazyjnej — z jednoczesnym pozostawieniem więk-szości sił do realizacji innych celów pod Genuą i nad Varem — nie może przynieść pozytywnych efektów. Wróg okazał się zbyt silny. Już 28 maja Melas otrzymał wiado-mość o ruchu Francuzów na Mediolan. Próba zgrania działań Kaima, Hadicka i Wukassowitcha nie powiodła się wobec szybkich postępów przeciwnika i odwrotu Wukas-sowitcha poza Ticino. Schodzące z Góry Świętego Gothar-da kolumny Monceya unaoczniły Melasowi prawdziwą potęgę nieprzyjacielskich wojsk i prawdopodobieństwo stoczenia walnej bitwy na południe od Mediolanu. By się do niej jak najlepiej przygotować, głównodowodzący aust-riacki podjął 31 maja radykalną decyzję; nakazał Ottowi zwinąć wielotygodniowe oblężenie Genui, Elsnitzowi zaś oderwać się od atakującego coraz skuteczniej Sucheta i podążyć na miejsce koncentracji. Została nim Alessand-ria. Leżała ona niemal idealnie w środku koła, którego promienie stanowiły połączenia z Turynem, Mediolanem i Genuą.

Informację o zarządzonej przez Melasa koncentracji uzyskał Bonaparte już 31 maja. Decyzja wodza cesarskiego sprzyjała jego planom. W przypadku zwinięcia oblężenia Genui Austriacy musieliby dostać się pomiędzy Armię Odwodową a Liguryjską. Ich ratunkiem byłby odwrót prawym brzegiem Padu na Placencję. Jedyna droga biegła przez zwężenie pod Stradellą, utworzone przez zejście zbo-czy górskich w bezpośrednie pobliże rzeki na wysokości Pawii. Po zdobyciu Mediolanu pierwszy konsul postanowił wykonać manewr na Stradellę. Powstała realna szansa odcięcia wojsk Melasa od przejścia na Nizinę Padańską. Alessandrię dzieliło od Stradelli aż 70 km, natomiast Pa-wię, którą zdobył Lannes, zaledwie 20 km. Trzykrotnie krótsza droga do pokonania zwiększała prawdopodobień-stwo pomyślnej realizacji planu.

4 czerwca, po zreorganizowaniu dowództw i korpusów, w związku z sukcesywnym przybywaniem do Mediolanu oddziałów Monceya, Bonaparte wydał zarządzenie dotyczą-ce odcięcia Austriaków pod Stradellą. Lannes otrzymał

Page 123: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

rozkaz wymarszu i skierowania się na Belgiojoso, gdzie miał sforsować Pad. Tym samym jego najbardziej wysunięty na południowy wschód oddział znowu stawał się strażą przed-nią. Murat, któremu oddano dowodzenie dywizją Boudeta, wysłany został w kierunku Placencji. Jego zadanie polegało na zawładnięciu przeprawą i uniemożliwieniu Austriakom przebicia się przez Stradelię. Dyrektywy dla sił głównych Armii Odwodowej przewidywały przekroczenie Padu pod Belgiojoso oraz Placencją i koncentrację pod Stradellą.

4 czerwca padła Genua. Stało się to w momencie, gdy Ott, naglony przez Melasa, szykował się już do zwinięcia oblężenia. Po 20 maja sytuacja w mieście stała się tragicz-na. Po zjedzeniu koni zaczęto żywić się gryzoniami. W ostatnich dniach miesiąca Massena wydał zarządzenie, by „chleb" wypiekać z krochmalu, nasienia lnianego i ka-kao! Zaczęły się spełniać z całą dosłownością słowa wypo-wiadane o Massenie przez jego żołnierzy: „Wprzód nim się podda, buty nam swoje zjeść k a ż e " 2 1 . Szpitale wypełniły się chorymi na dyzenterię. Na ulicach ludzie umierali oparci o mury swoich domów. Zmarły niemal wszystkie małe dzieci. Dodatkowy problem stanowiło kilka tysięcy jeńców austriackich wziętych do niewoli w czasie kwietniowych walk. Przy straszliwym deficycie żywności karmienie ich było doda-tkowym obciążeniem. Massena zaproponował gen. Ottowi i adm. Keithowi, by dostarczali dla nich odpowiednie porcje żywnościowe. Sprzymierzeni odrzucili jego propozycję; przy-czyna nie leżała bynajmniej w braku wiary w zgodne z umo-wą przeznaczenie dostarczonego prowiantu. W ich planach dodatkowe parę tysięcy ludzi do wyżywienia oznaczało szyb-sze wygłodzenie Genui i — co za tym idzie — j e j wcześniejsze

poddanie się. Zagrożony buntem jeńców, przeżywających straszliwe męki wywołane głodem, kazał Massena umieścić ch w ładowniach starych okrętów zacumowanych w porcie. Na ten niesamowity „ładunek" wymierzono następnie baterię

armat, aby powstrzymać umierających ludzi przed aktami rozpaczy.

21 T h i e r s , Historia Konsulatu, t. I, s. 212.

Page 124: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Ostatnie wiadomości o pierwszym konsulu i Armii Od-wodowej odebrał Massena około 20 maja. Przynieśli je pułkownicy Reille, Franceschi i Ortigoni, którzy szczęś-liwie przedostali się przez sieć nieprzyjacielskich posterun-ków. Franceschi opuścił Bonapartego, gdy schodził on z Góry Świętego Bernarda. Przez kilka następnych dni załoga trwała w gorączkowym oczekiwaniu. Wydawało się, że odsiecz jest już bliska. Odległość dzieląca szczyty alpejs-kie od Apeninu Liguryjskiego była niewielka. Gdy jednak minął tydzień, 10 dni i żadne informacje nie przedostawały się przez mury Genui, wśród oblężonych zapanowało osta-teczne przygnębienie. Gruchnęła wieść, że Bonaparte roz-myślnie ich poświęcił i nigdy jego zamiarem nie było iść miastu z odsieczą. Zdesperowani żołnierze łamali karabiny. Paru z nich, obłąkanych z głodu, uknuło spisek mający na celu otworzenie bram nieprzyjacielowi. Został on łatwo wykryty. Któregoś dnia nastąpiło chwilowe ożywienie. Usłyszano huk dochodzący z okolic Bocchetta i wzięto go za odgłosy kanonady artyleryjskiej. W rzeczywistości był to łoskot burzy przewalającej się w alpejskich wąwozach.

3 czerwca Massena rozpoczął układy z Ottem. Austria-cki dowódca, po otrzymaniu znanych instrukcji od Melasa, pragnął je jak najszybciej zakończyć i pociągnąć na miejsce koncentracji. Początkowo Ott postawił twardy warunek kapitulacji połączonej z internowaniem załogi. Massena odmówił i przedstawił swoje propozycje. W zamian za poddanie twierdzy żądał wolnego przemarszu przez linie austriackie, z bronią, taborem oraz prawem kontynuowa-nia walki przeciwko wojskom cesarskim od chwili przejścia poza ich placówki 2 2 . Oczekując trudności w uzyskaniu akceptacji tych warunków przez Otta, Massena przesłał mu ostrzeżenie: „W przeciwnym razie z orężem w ręku

2 2 W prowadzonych ówcześnie w Europie wojnach stosowano jako jeden z warunków wypuszczenia na wolność wziętych do niewoli żołnierzy złożenie przez nich uroczystej przysięgi, że nie użyją w przyszłości broni przeciwko swym zwycięzcom. Jak z tego widać, honor był w dużej cenie; wzgląd nań bywał najlepszą gwarancją dotrzymania dobrowolnie przyję-tych zobowiązań.

Page 125: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

wyjdę z Genui. Na czele ośmiu tysięcy ludzi wygłodniałych przyjdę do waszego obozu i walczyć będę dopóty, dopóki się nie przebi ję" 2 3 . Przeciągające się układy sprawiły, że Ott miękł coraz bardziej. Zgodził się ostatecznie nawet i na to, o czym pierwotnie nie chciał słyszeć: by wraz z całą Armią Liguryjską wypuścić z twierdzy także samego Mas-senę. Ponadto udzielił gwarancji, że roztoczy opiekę nad 4000 rannych i chorych Francuzów, których po wyleczeniu zobowiązał się przewieźć statkami do kwatery głównej Sucheta oraz do Antibes pod Tulonem. Dla dopilnowania obietnic pozostał w mieście gen. Miollis. Massena uzyskał również solenne przyrzeczenie Otta, że ci spośród Genueń-czyków, którzy czynnie wspomagali Francuzów, nie zo-staną poddani szykanom i terrorowi policyjnemu.

Pisząc o obronie Genui niektórzy z historyków mieli za złe Massenie, iż w zgodzie Otta na tak wygórowane waru-nki — jakby nie było to on występował jako zwycięzca — nie wyczuł objawów skomplikowanej sytuacji austriac-kiego generała i bliskiego już zwinięcia blokady. Łączył się z tym zarzut zbyt pochopnego — ich zdaniem — podjęcia decyzji o poddaniu fortecy. W obronie późniejszego mar-szałka głos zabrał głównie Adolf Thiers, osobistość wśród francuskich historyków XIX w. najwybitniejsza. Jeszcze lepiej zaś przemówiła sytuacja, w jakiej znalazła się uwię-ziona w Genui armia. W pierwszych dniach czerwca nad-szedł absolutny kres jej wytrzymałości i jako bezsensowne należy odrzucić teoretyczne dyskusje, czy mogła wytrwać jeszcze o dzień lub dwa dni dłużej.

Układ o opuszczeniu miasta przez Francuzów podpisany został 4 czerwca wieczorem. Nie pojawiło się w nim ani razu słowo kapitulacja, co odzwierciedlało przyjęte przez obie strony warunki. Dokument uzyskał nazwę „Konwen-cji o opróżnieniu Genui". 5 czerwca," od samego rana, Armia Liguryjska, a właściwie jej resztki, zaczęła opusz-czać twierdzę. Z 18 000 żołnierzy, jakimi rozporządzał

23 T h i e r s , Historia Konsulatu, T. I, s. 215.

Page 126: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Massena 6 kwietnia, zdolnych do marszu było zaledw: 8000, 6000 ludzi pochłonęły straty bezpowrotne. Ubytk: w korpusie oficerskim były stosunkowo jeszcze większe Soult przebywał w niewoli. Spośród dowódców brygac czterech nie nadawało się do podjęcia służby ze względu na odniesione rany, byli to: Petitot, Gardanne, Fressinet i Ar-naud. Dowódca dywizji Marbot poległ, a gen. Gazan został ciężko ranny. Tylko czwarta część oficerów pozos-tała w szeregach, inni zginęli, zostali wzięci do niewoli lub przebywali w szpitalach. Jednakże straty Francuzów, choć olbrzymie, były prawie dwukrotnie niższe od poniesionych przez Austriaków. Stracili oni około 18 000 ludzi, wliczając w tę liczbę zabitych, ciężko rannych i jeńców.

Ott po obsadzeniu Genui kilkoma tysiącami żołnierzy, głównie ozdrowieńcami, z pozostałymi siłami ruszył nie-zwłocznie ku Alessandrii. Podobnie postąpił Elsnitz, który opuścił rejon umocnionego przez Sucheta Varu. Elsnitz jeszcze w ostatniej chwili, 2 czerwca, usiłował rozerwać nieprzyjacielską obronę. Do ataku wykorzystał baterię ciężkich dział, jakie otrzymał w drugiej połowie maja. Jednak, podobnie jak 22 i 27 maja, także i ta próba zakończyła się zupełnym fiaskiem. Zrezygnowany generał austriacki, nie osiągnąwszy żadnego sukcesu w ciągu kilku-tygodniowych walk, ruszył przez góry na spotkanie z baro-nem Melasem.

Suchet nie zezwolił mu na spokojne wycofanie się. W wyczerpującym marszu wyminął kolumny Elsnitza i za-grodził im drogę w wąwozie Tende. Austriacy nie zdecydo-wali się na bitwę. Wybrali okrężną i trudniejszą drogę przez góry z przeciwnikiem na karku. Po paru dniach przedzierania się wśród ustawicznych potyczek Elsnitz do-prowadził swój korpus do miejscowości Ormea. Było to 6 czerwca. Następnego dnia stanął w Ceva. Dysponował zaledwie 10 000 żołnierzy. Drugie tyle utracił nad Varem i w czasie odwrotu.

7 czerwca w okolicach Savony doszło do spotkania oddziałów Masseny i Sucheta, który przyprowadził 12 000 ludzi. Połączone siły Armii Liguryjskiej liczyły więc 20 000

Page 127: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

żołnierzy. Teoretycznie było to silne zgrupowanie, mające ponadto dogodne położenie w stosunku do wojsk nie-przyjacielskich; groziło jego tyłom. W rzeczywistości stan oddziałów był opłakany. Morale żołnierzy zostało nadszar-pnięte, ich wyczerpanie fizyczne osiągnęło szczyt. Massena odniósł przypadkową ranę i stracił swą wcześniejszą ener-gię. Nie myślał o działaniach ofensywnych. Podzielał roz-goryczenie żołnierzy, którzy nie mogli przebaczyć pierw-szemu konsulowi, iż pozostawił ich własnemu losowi w wy-głodzonej Genui. Rozkazał jedynie Suchetowi wysunąć się poza łańcuch górski i zająć pozycje w rejonie Acqui, na jego północnych stokach, z zadaniem obserwacji ruchów Austriaków.

O zdobyciu Genui ani Napoleon, ani Melas nie dowie-dzieli się od razu. Upłynęło kilkadziesiąt godzin, zanim dotarła do nich ta informacja. Położenie głównodowodzą-cego wojskami cesarskim nawet po upadku twierdzy nie-wiele się poprawiło. Jego siły rozrzucone były w Lombardii i Piemoncie, w okolicach Genui i Varu. Z około 70 000 żołnierzy skierowanych poza Apeniny, w celu zdobycia tych dwóch ostatnich pozycji, powracało niecałe 40 000. Pozostawione w Lombardii zgrupowanie 50 000 żołnierzy, dowodzone przez Kaima i Hadicka, uległo rozczłonkowa-niu, duża część została wyeliminowana z dalszej walki. Oddziały Wukassowitcha można było spisać na straty; odrzucone za rzekę Mincio zostały przez Francuzów od-cięte od sił głównych. Gdyby nawet udało się Melasowi w ciągu paru dni skoncentrować siły Otta, Elsnitza oraz Kaima i Hadicka — powracających z rejonu Suze i Aosty, dysponowałby łącznie armią nie przekraczającą 75 000 ludzi. Było to jednak papierowe, czysto teoretyczne wyli-czenie. W praktyce wchodziła w rachubę konieczność ob-sadzenia twierdz w Piemoncie i Ligurii — Savony, Genui, Gavi, Acqui, Tortone oraz Turynu i Alessandrii. Pozos-tawienie w tych miastach nawet niezbyt licznych załóg zmniejszało liczbę wojsk austriackich zdolnych do walki w polu do około 50 000 ludzi. Zakładając oczywiście

Page 128: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

optymalny układ — szybką koncentrację i brak nowych strat w trakcie jej przeprowadzania.

Trudna sytuacja, w jakiej znalazł się Melas, nie wynikała jedynie z faktu rozproszenia podległych mu jednostek. Była ona również wynikiem rysującej się groźby odcięcia połączeń z własnymi tyłami i zamknięcia drogi do Tyrolu lub Friulu, dziedzicznych posiadłości cesarskich. Melas kontrolował cały górny bieg Padu aż do miasta Valence i mógł bez kłopotu dokonać na tym odcinku przeprawy. Jednak w dalszym marszu musiałby przekroczyć obsadzo-ną przez wroga rzekę Ticino i wyjść na jego główną bazę — Mediolan. Dlatego odrzucił koncepcje przedzierania się w tym kierunku. Pozostawała druga i jednocześnie ostatnia ewentualność — marsz na Placencję i Cremonę, w celu wydostania się na trakt wiodący do Mantui — potężnej twierdzy panującej nad Niziną Padańską.

Studiując mapę Melas zdawał sobie świetnie sprawę z ważności Placencji także i dla pierwszego konsula. Mó-wiąc obrazowo, mogła ona odegrać rolę korka do butelki, taką samą, jaka w niespełna 150 lat później przypaść miała w udziale francuskiej miejscowości Falaise w bitwie o Nor-mandię 2 4 . Stąd rozkaz wodza austriackiego wyznaczający na miejsce koncentracji oprócz Alessandrii — Placencję. Niektóre oddziały, między innymi Ott ze swoim korpusem i O'Reilly z brygadą kawalerii, miały podążyć tam bezpo-średnio, inne — po wcześniejszym połączeniu się w okolicy Alessandrii. Mowa tu o jednostkach dowodzonych przez Kaima, Hadicka i Elsnitza.

Melas spóźnił się ze swymi rozporządzeniami. Bonapar-te, pomimo utraty kilku bezcennych dni, poświęconych czekaniu na oddziały korpusu Monceya, wygrał wyścig do Placencji. 5 czerwca Murat i Lannes podjęli równocześnie próbę sforsowania Padu; pierwszy z nich na wysokości

24 Miejscowość w Normandii, w rejonie której w dniach od 7—22 VII I 1944 r. alianci przeprowadzili operację okrążającą niemiecki 2 korpus pancerny. Decydująca rola w zablokowaniu jedynej drogi ucieczki z po-wstałego „kotła" przypadła w udziale 1 dywizji pancernej dowodzonej przez gen. Stanisława Maczka.

Page 129: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Placencji, drugi w rejonie Belgiojoso. Pierwszy konsul z niecierpliwością czekał na sukces chociaż jednego z nich, by przerzucić gros armii na przeciwległy brzeg. Tego dnia nie udało się jednak Francuzom przekroczyć rzeki. Na przeszkodzie stanął brak odpowiedniego sprzętu pontonie-rskiego. Postanowiono sprowadzić z Pawii wszystkie znaj-dujące się tam statki i łodzie. Nazajutrz obaj generałowie podjęli atak z większą energią i zdecydowaniem, przede wszystkim zaś zaopatrzeni w niezbędne środki przeprawo-we. W czołowym rzucie Lannesa szła dywizja Watrina. Pierwszy oddział, który przepłynął rzekę, wdał się w walkę z awangardą nieprzyjacielskiej jednostki zdążającej z Ales-sandrii do Placencji. Francuzi nie pozwolili zepchnąć się z powrotem do Padu i wytrzymali do przybycia wsparcia. Watrin z z częścią dywizji rozbudował przyczółek, Lannes zaś z jej resztą przepłynął rzekę kilkaset metrów poniżej. Przeciwnik wycofał się. Szlak z Alessandrii do Placencji został w jednym miejscu przerwany.

Po uzyskaniu informacji o powodzeniu Lannesa Bona-parte wydał rozkaz siłom głównym, by ruszyły w jego ślad. Przeprawa pod Belgiojoso zapełniła się tysiącami żołnierzy.

Murat zaatakował Placencję siłami dywizji Boudeta i Monniera. W mieście znajdowało się zaledwie około tysiąca żołnierzy z oddziałów gen. O'Reilly'ego. Ich dowó-dca okazał się bardzo przedsiębiorczy. Z szańca przedmos-towego po lewej stronie Padu stworzył silny bastion usta-wiając w jego obrębie baterię ciężkich armat; piechota rozrzuciła się wachlarzem wokół szańca. W tej pozycji zamierzał doczekać odsieczy któregoś z nadciągających korpusów. Przednia straż dywizji Monniera przywitana została gęstym ogniem kartaczowym i musiała się cofnąć. Ponowiony atak, już większą liczbą żołnierzy, również się załamał. Wówczas Murat do następnego dnia przełożył generalny szturm. W nocy do Placencji wkroczył O'Reilly, prowadząc ze sobą kilka szwadronów jazdy. Nadszedł od strony Alessandrii. Od innych jednostek austriackich — Otta idącego przez Tortonę i Gottesheima prącego przez Bobbio — nie było żadnych informacji. Po ode-

Page 130: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

braniu meldunku od oficera broniącego przedmościa o sile Francuzów i stratach własnych, dochodzących do 30%, O'Reilly podjął decyzję opuszczenia szańca i zniszczenia mostu. Dokonano tego rozrywając łańcuch łodzi, których pokłady tworzyły przejście przez Pad. W pośpiechu i za-mieszaniu, jakie towarzyszyły odwrotowi, nie udało się Austriakom zniszczyć wszystkich łodzi. Część z nich spły-nęła ku lewemu brzegowi i została przechwycona przez nieprzyjaciela. Większość, po drobnych naprawach, na-dawała się do przepraw.

Murat skwapliwie skorzystał z nadarzającej się okazji. Zebrawszy wszystkie łodzie, rankiem 7 czerwca przeprawił poniżej Placencji, w Nocetto, jedną z brygad dywizji Mon-niera. Na przeciwległym brzegu nie czekała ona na resztę sił, ale od razu ruszyła na Placencję i zaatakowała ją z marszu. Austriacy stawili opór o wiele słabszy niż poprze-dniego dnia. Rezygnacja gen. O'Reilly'ego z zapewnienia miastu skuteczniejszej obrony spowodowana została roz-kazem otrzymanym od barona Melasa. Głównodowodzący zażądał zabezpieczenia przez jego kawalerię transportu sprzętu artyleryjskiego, który został wysłany z Alessandrii do Placencji. Z dwóch bardzo ważnych zadań — obrony Placencji lub uratowania artylerii — generał dał pierwszeń-stwo temu drugiemu, tym bardziej że widział więcej szans na jego udaną realizację. O'Reilly'emu udało się przejąć transport przed Francuzami, a następnie — umiejętnie manewrując pomiędzy Lannesem idącym od Belgiojoso a Muratem wysyłającym podjazdy od strony Placencji — dotrzeć szczęśliwie do Tortony. Zabezpieczywszy ar-tylerię O'Reilly wyruszył do Alessandrii.

O wiele mniej szczęścia miały jednostki austriackie ciąg-nące według pierwotnych rozkazów do Placencji. Ich do-wódcy nie wiedzieli jeszcze o zajęciu miasta przez nie-przyjaciela. Korpus gen. Gottesheima, maszerujący przez Bobbio, natknął się niespodziewanie na dywizję Boudeta. Stanowiący awangardę pułk Klebecka został prawie cał-kowicie zniesiony. Jego resztki cofnęły się ku siłom głów-nym. Gottesheim, zbulwersowany napotkaniem pod Placen-

Page 131: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

cją silnego zgrupowania wroga, pod wrażeniem klęski swojej straży przedniej, czym prędzej wycofał się północ-nymi zboczami Apeninów na Tortonę i Alessandrię. W cią-gu paru następnych dni jego oddziały poniosły tak poważ-ne straty, iż przestały się liczyć w rachubach Melasa jako realna siła.

8 czerwca Francuzi zdobyli trzeci punkt przeprawowy na Padzie. Gen. Duhesme na czele dywizji Loisona opanował Cremonę wraz z nie naruszonym mostem. Przeciwnik stra-cił tu około 2000 ludzi i spore zapasy wojenne. Cremony broniły jednostki z korpusu Wukassowitcha, pozostawione jako załoga po jego wcześniejszym wycofaniu się.

Po opanowaniu przejść przez Pad i drogi z Alessandrii do Placencji Armia Odwodowa zablokowała główną i jed-nocześnie ostatnią już linię komunikacyjną wojsk barona Melasa. W tym momencie dla pierwszego konsula sprawą najważniejszą stało się przerzucenie możliwie największych sił na południowy brzeg Padu w celu skutecznego za-trzymania wroga. Było bowiem jasne, że spróbuje on odzyskać swe podstawowe połączenie z Mantuą. O znacze-niu, jakie przypisywał Napoleon pozycji pod Stradellą, świadczą fragmenty jego listów wysłanych do konsulów oraz do Lannesa. W pierwszym z nich znalazło się zdanie: „W ciągu dnia jutrzejszego znaczna część armii będzie zgromadzona na pozycji pod Stradellą. Melasowi nie pozo-stanie nic, oprócz bitwy, bez innej drogi odwrotu jak do twierdz Tortony i Alessandrii" 2 5 . Swojemu generałowi Bonaparte donosił: „... przypuszczam, że nieprzyjaciel mo-że mieć w tej chwili 10 000 piechoty nad Tanaro i że przed 9 lub 10 czerwca będzie jej miał 20 000. Jest bardzo pilno mieć tam (pod Stadellą — przyp. autora) zebranych 20 000 ludzi.. ." 2 6 Oba listy wysłane zostały 6 czerwca.

Na południowym brzegu Padu, jako druga po oddziale Lannesa, wylądowała dywizja Chambarlhaca i jej przypadła w udziale osłona reszty armii. Lannes przesunął się trochę

2 5 K u k i e U f cit., s . 61. 2 0 P a w 1 i k, op. cit., s.. 24.

Page 132: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

na wschód w celu zapewnienia współdziałania z Muratem, jednakże gros jego sił pozostało w niewielkiej odległości od Stradelli. Wobec nagłego wezbrania Padu przeprawa zo-stała ukończona dopiero 8 czerwca. Pod Stradellą zajęła pozycje większa część Armii Odwodowej. W ten sposób manewr na Stradellę, przewidywany przez Napoleona wie-le tygodni wcześniej, jeszcze u progu kampanii, dobiegł końca. „Obie armie zajęły pozycje z odwróconymi fron-tami z tą różnicą, że Austriacy posiadają odcięty wszelki odwrót, podczas gdy Armia Odwodowa ma zapewnione wszelkie warunki powodzenia" 2 7 .

8 czerwca do pierwszego konsula, który wciąż przebywał w Mediolanie i stamtąd przez gońców wysyłał rozkazy, dotarła szokująca wieść o upadku Genui. Informacja po-chodziła ze źródeł austriackich; była zawarta w liście baro-na Melasa do cesarza Franciszka II przewożonym przez kuriera, który wpadł w ręce Murata. Był to poważny cios dla Napoleona przekonanego, iż manewry Armii Odwodo-wej automatycznie przyniosą zwinięcie oblężenia. Zresztą niewiele pomylił się w swych rachubach. Wraz z podda-niem się Genui tracił na realności zamysł narzucenia Mela-sowi walnej bitwy w warunkach odciętego odwrotu z armią Masseny na tyłach lub flance. W układzie, jaki wytworzył się po 4 czerwca, w Genui mogli Austriacy stworzyć nową, pomocniczą podstawę działań. Dzięki współdziałaniu z flo-tą adm. Keitha twierdza mogła być zaopatrywana w nie-zbędne zaopatrzenie wojskowe, jej załoga wzmocniona posiłkami. Kapitulacja Genui, neutralizując siły Masseny, prowadziła — po ściągnięciu sił Otta — do uzyskania przez Melasa przewagi nad Armią Odwodową. Przede wszystkim zaś zastępowała Austriakom utracone wcześniej linie ko-munikacyjne.

Zmiana sytuacji spowodowała wydanie przez Bonapar-tego ściśle dostosowanych do niej rozporządzeń. Na ich treść wpłynęły także już wcześniej otrzymane informacje o nieprzyjacielskiej koncentracji w Alessandrii, która wed-

27 Tamże, s. 25.

Page 133: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

ług wszelkiego prawdopodobieństwa nie zostanie ukoń-czona przed 10 czerwca, oraz idącym z Genui korpusie Otta — on również nie mógł pojawić się w rejonie koncent-racji szybciej niż wieczorem 9 czerwca.

Konsekwencją rozkazów z 8 czerwca było przyjęcie nazajutrz przez Armię Odwodową następującego ugrupo-wania: Lannes ze strażą przednią i Watrin z brygadą kawalerii pociągną ze Stradelli na Casteggio i Montebello ku Vogherze. Victor z dywizją Chambarlhaca pomaszerują z Pawii do Stradelli, dywizja Gardanne'a sforsuje Pad. Dywizje Moniera i Lapoype'a, która nadeszła jako oddział wydzielony z korpusu Monceya, przeprawią się przez rzekę pomiędzy Pawią a Stradellą. Murat wraz z kawalerią ruszył ku Stradelli; w Placencji pozostawił załogę mającą m.in. blokować utrzymywaną przez nieprzyjaciela cytadelę. Gen. Duhesme z dywizją Loisona stał pod Cremoną. Osłonę Addy objął Moncey z dywizją Lorge'a, legią włoską Lec-chia oraz kilkoma luźnymi jednostkami. Jego zadaniem było także zabezpieczenie linii Ticino na wypadek, gdyby Melas szedł z Alessandrii lewym brzegiem Padu. Z około 55 000 żołnierzy, jakimi rozporządzał pierwszy konsul, trochę ponad 30 000 znajdowało się w środkowym punkcie wyznaczonym przez Stradellę, około 10 000 nad Ticino, 4000 w Mediolanie i Aron, 10 000 w okolicach Placencji i Cremony. „W ten sposób armia grupuje się okrakiem na Padzie, z zapewnioną komunikacją między obu brzegami, z silną pozycją na kierunku głównym i ze strefą manew-rową między Padem, Addą i Ticino, pozwalającą na do-wolne przegrupowanie dla stawiania czoła wszelkim moż-liwościom. Jest to zatem ugrupowanie pogotowia strategi-cznego, przeprowadzone na tyłach przeciwnika, by nie dopuścić do jego wymknięcia się bez b i t w y " 2 8 .

Napoleon stworzył strefę manewrową między Padem, Addą i Ticino, ponieważ sądził, że po zdobyciu Genui Melas uzyskał możność przebicia się na Mantuę inną drogą niż ta, która prowadziła przez zwężenie koło Stra-

28 K u k i e ł , op. cit., s. 62.

Page 134: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

delii. Należało zatem brać pod uwagę ewentualność sfor-sowania przez Austriaków Padu pomiędzy Turynem a Va-lenza i ich marszu na Mediolan i dalej w prostej linii na zachód lub — co było jednak mniej prawdopodobne, przedzierania się wierzchołkami Apeninów w kierunku Cremony czy Parmy. W obu wypadkach celem byłaby Mantua.

Napoleon tak ugrupował swe oddziały, by z centrum w Stradelli mieć możliwość udzielenia niezwłocznej pomo-cy każdemu z nich. Oczywiście, niezwłoczność należy tu rozumieć w kategoriach kilku lub kilkunastogodzinnego marszu po otrzymaniu wezwania o pomoc.

O ile niektórzy historycy, w ich liczbie głównie Thiers, zachwycają się zarządzonym przez Bonapartego ugrupo-waniem armii, pisząc o sieci, jaką zarzucił na wojska Melasa, o tyle chłodna analiza sytuacji po 8 czerwca prowadzi do wniosku zgoła odmiennego; brak w nim miejsca na zachwyt dla pierwszego konsula. W sposób paradoksalny wpadł Bonaparte w zasadzkę urządzoną na armię przeciwnika. Jeśli w pierwszych dniach czerwca miał on pod Mediolanem wszelkie dane na skoncentrowanie wszystkich sił, osiągnięcie bezwzględnej przewagi nad wro-giem, to zamiar zarzucenia sieci na wojska Melasa zniwe-czył tę szansę i doprowadził do znacznego rozproszenia oddziałów francuskich. Tym samym Napoleon sprzenie-wierzył się głównej zasadzie stworzonej przez siebie sztuki wojennej - uzyskania przewagi na wybranym kierunku działań.

Melas był w sytuacji akurat odwrotnej. Na początku czerwca podległe mu jednostki walczyły w całkowitym rozproszeniu. Później wódz austriacki bardzo energicznie zaczął je zbierać w jedno zgrupowanie.

Pierwsze efekty powyższego stanu rzeczy dały się odczuć walczącym stronom już 9 czerwca. Tego dnia doszło do bitwy straży przednich dowodzonych przez Lannesa i Otta. 8 czerwca wieczorem pierwszy konsul przez posłańca prze-słał nominalnemu dowódcy Armii Odwodowej następujące zalecenie: „Wysuńcie szybko część armii naprzód i znisz-

Page 135: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

czcie wszystkie wojska, jakie spotkacie. Straż przednia może się posuwać aż do Voghery (...) Jeśli się ukażą wojska (nieprzyjacielskie - przyp. autora) między Vogherą a Stra-dellą, ma się je atakować bez namysłu; liczą one z wszelką pewnością mniej niż 10 000 ludzi" 2 9 .1 dalej „Straż przed-nią mogliby wesprzeć Victor, Monnier, Gardanne, również Murat i Duhesme, którzy razem liczą 10 000, mogliby dołączyć się do ruchu naprzód. W ten sposób moglibyście zniszczyć Melasa przy pomocy tych sił" 3 0 .

Wydając te zarządzenia, Bonaparte przebywał wciąż jeszcze w Mediolanie. Pomimo ciągle nadsyłanych przez Bcrthiera meldunków - m.in. o kłopotach przeprawowych, przypuszczał błędnie, że już wszystkie siły znajdują się na drugim brzegu. Dlatego, nakazując marsz Lannesowi, kal-kulował wsparcie go ze strony Victora i innych oddziałów. W rzeczywistości jednak dywizje Monniera, Gardanne'a i Boudeta sforsowały Pad i podeszły pod Stradellę dopiero 9 czerwca. Bitwa straży przednich wówczas już trwała. Błąd w ocenie sytuacji, popełniony przez pierwszego kon-sula, spowodował realną groźbę zniszczenia oddziału Lan-nesa. Zdawał sobie z tego sprawę Berthier i dlatego stopo-wał jego marsz, nakazując mu zamiast Voghery zająć miejscowość Castaggio. Poprawkę wniesioną do rozkazu Bonapartego uzasadnił w skierowanym do niego meldun-ku: „Przejście przez rzekę nie nastąpiło jeszcze tak daleko, bym mógł posunąć się na Vogherç, zadowolę się wysłaniem do Castaggio straży przedniej wspartej przez korpus gen. Victora. Resztę dywizji zbiorę w Broni i Stradelli. Spodzie-wam się, że pojutrze będziemy już dostatecznie połączeni, by móc natrzeć na nieprzyjaciela w Vogherze i wszędzie, gdzie się pokaże w s i l e " 3 1 .

Ku prącemu na Castaggio Lannesowi nieuchronnie zbli-zał się Ott ze swoim korpusem. Jak pamiętamy, Melas skierował go nie na Alessandrię, lecz w kierunku Placencji,

2 9 P a w l i k , op. cit., s. 26 za J. C u g n a c , Campagne de L'armée -Vserve en 1800, Paris 1900, t. II, s. 227-235.

30 Tamże. 31 Tamże, s. 27.

Page 136: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

uświadamiając sobie niebezpieczeństwo, jakie mogło przy-nieść przeprawienie się armii francuskiej przez Pad i opa-nowanie przez nią jego południowego brzegu na wielokilo-metrowym odcinku. Po drodze Ott napotkał oddziały O'Reilly'ego i niedobitki z korpusu Gottesheima, wycofu-jące się spod Placencji. 8 czerwca dotarł do Voghery. W szybszym opanowaniu tego miasta przeszkodziła mu wezbrana Scrivia. Rankiem 9 czerwca Ott wraz z siłami głównymi stanął pod Castaggio, zasłoniwszy się od wscho-du oddziałem gen. O'Reilly'ego. Dysponował łącznie 17 000-18 000 żołnierzy i stosunkowo silną artylerią.

Lannes osiągnął Castaggio przed głównymi siłami kor-pusu Otta. Wiódł ze sobą około 8000 ludzi i tylu tylko mógł użyć w pierwszej fazie bitwy. Maszerujący za nim Victor z 5000 żołnierzy był w stanie wzmocnić go w ciągu paru godzin.

Castaggio położone było w miejscu, gdzie wąwóz między Apeninami a Padem przechodzi w, obszerną równinę. Mia-steczko, zamykając ją, rozciągało się swymi domostwami na południe aż ku linii wzgórz. Zdobycie Castaggio było konieczne, by móc kontynuować marsz na Vogherę i dalej na Alessandrię.

Konktakt bojowy nawiązany został przed godziną 11.00. Ze strony austriackiej jako pierwsza weszła do walki osło-nowa grupa gen. O'Reilly'ego. Francuzi rozpoczęli atak siłami dywizji Watrina. Do południa żaden z przeciwników nie osiągnął znaczącego sukcesu. Czołowe ataki piechoty Watrina załamały się w gęstym ogniu nieprzyjacielskiej artylerii ustawionej przy głównej drodze. Próba zdobycia austriackiej baterii, podjęta przez dwa bataliony 6 pułku, które dokonały obejścia Castaggio po jego prawej stronie, nie powiodła się. Również fiaskiem zakończył się atak trzeciego batalionu wspomnianego pułku oraz całego 40 pułku, przeprowadzony na sąsiadujące z miasteczkiem wzgórza. Francuzi byli bliscy ich zdobycia, ale w decydują-cym momencie, gdy piechota O'Reilly'ego zachwiała się, przyszedł jej z pomocą gen. Gottesheim.

Lannes starał się podtrzymać natarcie, lecz w chwili, gdy

Page 137: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

na placu boju znalazły się główne siły Otta, stało się jasne, że bez natychmiastowych posiłków szybko ulegnie przy-gniatającej przewadze wroga. Victor stanął jednak na wy-sokości zadania i na czas przeprowadził pod Castaggio swój korpus. Idąca na jego czele dywizja Chambarlhaca weszła do akcji z marszu. Gen. Rivaud, dowodzący 43 pułkiem, rzucił swych ludzi gęstymi tyralierami na wzgórza i wsparł spływającą ich stokami piechotę Watrina. Równo-cześnie na podstawowym kierunku ataku, wzdłuż głównej -drogi, do walki Francuzów o Castaggio włączył się 96 pułk. Walka w centrum zawrzała z nową mocą. Trzeci pułk dywizji Chambarlhaca oznaczony liczbą 24 - zatoczył łuk na północ od miasteczka, usiłując obejść lewe skrzydło nieprzyjaciela. Bezpośrednim celem tego manewru było zawładnięcie pozycją, na której Austriacy ustawili najwięk-szą baterię swej artylerii. Walczące w samym centrum siły Watrina kilkakrotnie zostały odrzucone poza Castaggio, jednak za każdym razem wracały na utracone pozycje.

Przełom w bitwie przyniósł dopiero francuski manewr oskrzydlający. O jego skuteczności zadecydował fakt umie-szczenia przez Otta większości sił w centrum i osłonięcia go zbyt słabymi oddziałami. Nie zdołały one utrzymać powie-rzonych sobie stanowisk wobec zdecydowanych ataków silnych jednostek przeciwnika. W chwili gdy Rivaud zdo-był po uporczywej walce wzgórza, a następnie zaczął z nich schodzić, zagrażając tyłom Otta. dalszy opór jego wojsk w Castaggio stał się niemożliwy. W obawie przed od-cięciem od Voghery Austriacy zaczęli wycofywać się na zachód. Ich odwrót - wobec postępów Rivauda, ataku flankowego 24 pułku i coraz większego naporu Watrina na osłabione centrum - przemienił się szybko w paniczną ucieczkę. Zejście się francuskich skrzydeł poza Castaggio zamknęło w powstałym kotle kilka tysięcy żołnierzy aust-riackich.

Około godziny 20 bitwa zaczęła wygasać. Oddziały Lan-nesa kontynuowały pościg aż do zmroku. W nocy przybył do miasteczka sam pierwszy konsul i nie ukrywał swojego zadowolenia, gdy Lannes relacjonował mu przebieg starcia

Page 138: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

i przedstawił bilans obu stron. Całodzienny bój pod Mon-tebello (pod taką nazwą bitwa weszła do historii wojs-kowości; właściwie była to bitwa pod Castaggio) wyrwał z szeregów korpusu Otta około 7000 ludzi, w tym prawie 4000 dostało się do niewoli 3 2 . Straty Francuzów były parokrotnie niższe. Jako ciekawostkę można podać, że w przyszłości, gdy Bonaparte został cesarzem Francuzów i hojnie rozdawał swym zasłużonym dowódcom dostojeńst-wa i tytuły, Lannes stał się księciem Montebello. Ten pięknie brzmiący tytuł był przedmiotem zazdrości wielu jego kolegów, choć oni również nie zostali pominięci przy rozdziale nagród.

Bitwa pod Montebello, zakończona taktycznym zwycięs-twem Francuzów, w skali operacyjnej nie przyniosła żad-nych istotnych rozstrzygnięć. Zresztą w sytuacji, w jakiej znajdowały się obie armie, nie mogła ich przynieść. Zarów-no Ott jak i Lannes, wobec trwającej koncentracji sił głównych, pod Alessandrią i Stradellą, pozbawieni zostali znaczącego wsparcia i tym samym szansy osiągnięcia zde-cydowanego sukcesu. Tak więc bój straży przednich mógł co najwyżej zakończyć się rozbiciem i zmuszeniem do cofnięcia się jednej z nich, ale nie ważył decydująco na dalszych możliwościach i losach reszty armii.

Baron Melas na podstawie raportów gen. Otta, znacznie przesadzonych co do sił przeciwnika, przypuszczał, że jego podkomendny miał do czynienia z czterema dywizjami wroga walczącymi pod osobistym dowództwem pierwszego konsula. Nie przyszło mu do głowy, że ambitny Ott zawy-żył liczbę Francuzów, pragnąc w ten sposób usprawied-liwić własną porażkę.

Bonapartemu bitwa nie przyniosła żadnych wskazówek co do dalszych zamiarów austriackiego wodza. Niebawem po starciu pod Montebello, 9 czerwca wieczorem, Napole-on przybył do Stradelli. Był już tam gen. Berthier. W ciągu

3 2 Dane wg T h i e r s a , Historia Konsulatu, s . 227 i J . T h i r y , Marengo, Paris 1949, s. 111; K u k i e 1, op. cit., s. 163. podaje liczbę 5000, w tym połówa jeńców.

Page 139: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

następnych dwóch dni do Stradelli ściągały poszczególne jednostki Armii Odwodowej. 11 czerwca koncentracja była ukończona. Na miejscu były dywizje: Watrina, Chambar-lhaca, Monniera, Gardanne'a i Boudeta. Ostatnia przybyła dywizja Loisona wraz z kawalerią armii, po zabezpieczeniu częścią sił mostów w Cremonie i Placencji. Poza Stradellą pozostała dywizja Lapoype'a, która obsadziła północny brzeg Padu na zachód od Pawii. Na wszystkie strony rozesłane zostały oddziały zwiadowcze z zadaniem prowa-dzenia obserwacji ruchów wojsk austriackich. Trwało go-rączkowe przygotowywanie parku artyleryjskiego wyno-szącego zaledwie trzydzieści kilka armat o lekkim działo-mierzu; wciąż jeszcze nie nadeszła ciężka artyleria tak długo blokowana przez Bard.

W związku ze zgrupowaniem w Stradelli większości sił nastąpił ich nowy podział. 11 czerwca Napoleon wyznaczył swoim generałom następujące zadania: Lannes z dywizją Watrina i brygadą Mainoniego (łącznie około 6500 ludzi) miał stanąć pod Montebello, Victor dowodzący 9750 żoł-nierzami w dywizjach Chambarlhaca i Gardanne'a, pozos-tawić pierwszą z nich w Stradelli, drugą natomiast wysunąć w kierunku na Vogherę; sąsiadem dywizji Gardanne'a został Murat z 5000 kawalerii. Przybyły w dniu 11 czerwca do głównej kwatery gen. Louis Desaix - jeden z dowódców armii egipskiej - zajął pozycje w Stradelli na czele dywizji Boudeta i Monniera. Miał do dyspozycji 8500 luda. Osło-ną Mediolanu obarczony został Moncey, dowodzący dywi-zją Lorge'a, legią włoską oraz nadciągającymi z Armii Renu i obozu w Dijon pojedynczymi półbrygadami - w su-mie około 10 000 ludzi. Na lewym brzegu Padu pozostały dywizje Lapoype'a i Chabrana w sile 6300 żołnierzy.

Jak widać z powyższego wyliczenia, siły Armii Odwodo-wej liczyły 53 000 ludzi. Jej jądro stanowiło 35 000 żoł-nierzy, których w ciągu kilku godzin można było skoncent-rować do bitwy pod Stradellą. Napoleon, zestawiając ze -obą dane uzyskane w czasie rozpoznania, z wszelkimi o graniczeniami narzucanymi przez czas i przestrzeń, prze-widywał ją na dzień 12 czerwca. „Jeśli nie będziemy mieli

Page 140: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

spotkania jutro - pisze on 10 czerwca - to przyjdzie do walnej bitwy pojutrze o świcie" 3 3 .

Zarządzając koncentrację armii pod Stradellą dostrzegł Bonaparte wszystkie dodatnie strony tej pozycji. W dużym stopniu zmniejszała ona możliwość użycia przez Austria-ków ich przeważającej artylerii i jazdy. Pierwszy konsul liczył, że Melas „albo przyjdzie zaatakować pod Stradellą i będzie pobity i zgubiony, a tymczasem korpus Sucheta dotrze do źródeł Tanaro, albo zechce przekroczyć Pad, Sesię i Ticino (by przebić się na północ do Padu) i osiągnie wynik nie lepszy" 3 4 . Właśnie ta druga ewentualność była powodem stworzenia grupy gen. Duhesme na lewym brze-gu Padu w celu zatrzymania wroga aż do czasu uderzenia całej armii na skrzydło jego kolumny marszowej.

Po bitwie pod Montebello, a następnie utracie kontaktu z wojskami Melasa, Bonaparte zaczął się poważnie liczyć z możliwością odwrotu Austriaków do Genui i przygoto-wania długotrwałego oporu w oparciu o jej bastiony. W wynikłej sytuacji byłoby to najgorsze rozwiązanie, jakie-go mógł sobie życzyć wódz francuski. Dane uzyskane przez zwiad kawaleryjski wieczorem 11 czerwca potwierdziły w pełni obawy Bonapartego. Masa wojsk nieprzyjaciels-kich nadal zalegała w rejonie Alessandrii, brak było jakich-kolwiek oznak wskazujących na zamiar podjęcia przez nie działań ofensywnych. Wobec tego Napoleon postanowił dłużej nie czekać. Armia Odwodowa otrzymała rozkaz przygotowania się do marszu na spotkanie wroga - pierw-szy konsul decydował się na poszukanie rozstrzygnięcia w walnej bitwie, nawet kosztem utraty tak dobrej pozycji jak pod Stradellą.

12 czerwca wczesnym rankiem armia francuska ruszyła w kierunku Alessandrii. Marsz odbywał się w dwóch . kolumnach. Na północy szedł Lannes na Castel Nuovo di Scrivia, na południu zaś Victor na Tortonę. Za nimi ciągnął Desaix, kierując się na Ponte Curone. Do jego sił,

3 3 P a w 1 i k, op. cit., s. 28. 34 K u k i c I. op. cit.. s. 64-65.

Page 141: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

stanowiących odwód, przydzielono gros kawalerii armii. Dywizja Lapoype'a otrzymała polecenie opuszczenia pół-nocnego brzegu Padu i jak najszybszego połączenia się z resztą sił.

W jednostkach ogłoszono stan pogotowia bojowego, w każdej chwili spodziewano się uzyskać kontakt z nie-przyjacielskimi placówkami. Po południu tego samego dnia, tj. 12 czerwca, nadeszła reszta artylerii - 12 armat ciężkiego kalibru. Wieczorem cała francuska armia osiąg-nęła linię rzeki Scrivi. Przeciwnik nie podjął żadnych prze-ciwdziałali, jego tylne straże wycofały się poza Bormidę bez walki. Jedynie w Tortonie pozostała niewielka załoga aust-riacka. Coraz większych cech prawdopodobieństwa zaczęła nabierać hipoteza o zamiarze wycofania się Melasa do Genui. Potwierdzały to napływające ciągle meldunki. Roz-poznanie lewego brzegu Padu w kierunku na Valenzę i Casale nie przyniosło żadnych wiadomości o przeciwniku. Podobnie miała się sprawa z terenami położonymi pomię-dzy Scrivią a Bormidą, tworzącymi równinę wokół San Giuliano i Marengo. Nie zauważono na niej oddziałów wroga. Były to dane o pierwszorzędnej wadze. Gdyby Melas dążył do bitwy, to z całą pewnością doceniłby wielkie walory rozległej równiny, która stwarzała niezwyk-le korzystne warunki do taktycznego użycia mas kawalerii austriackiej. Zapewne usiłowałby zdobyć ją. „Gdyby nie-przyjaciel chciał trzymać się głównej drogi z Placencji do Mantui, tu mnie czekać powinien - rzekł sobie gen. Bona-parte - tu liczna jego artyleria, piękna jazda, wielkie znalazłaby korzyści i walczyłby on mając wszelkie środki swojp połączone" 3 S.

13 czerwca rano zwiad przyniósł za to wiadomości o skoncentrowaniu wszystkich wojsk austriackich w Ales-sandrii i jej najbliższych okolicach. Bonaparte, już w tym momencie pewny, że przeciwnik będzie usiłował wycofać się, nakazał niezwłocznie marsz na Alessandrię. „Cała lekka kawaleria armii francuskiej - mówi relacja o kam-

35 T h i e r s , Historia Konsulatu, t. I, s. 229.

Page 142: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

panii 1800 r., zredagowana w 1803 r. we francuskim Ministerstwie Wojny - otrzymuje rozkaz do ruszenia na równinę, za nią posuwa się armia, nie myśląc zaś bynaj-mniej o stoczeniu poważniejszej walki na polach Maren-g o " 3 6 .

Ugrupowanie armii francuskiej pozostało nie zmienione. Kolumna południowa pod dowództwem Victora przekro-czyła Scrivię koło Tortony i pomaszerowała wprost na Alessandrię. Kolumna południowa pod wodzą Lannesa sforsowała tę samą rzekę pod Castel Nuovo i skręciła w kierunku San Giuliano. Korpus odwodowy z gen. Desai-xem pozostał chwilowo w Ponte Curone. Około godziny 12 kolumny Victora i Lannesa spotkały się w rejonie San Giuliano. Ich dotychczasowy ruch ani razu nie został zakłócony przez nieprzyjaciela, który najwyraźniej unikał starcia. We wczesnych godzinach popołudniowych, po otrzymaniu meldunków od Victora, pierwszy konsul pod-jął brzemienną w skutki decyzję. Zakładając pewny już odwrót Melasa na Genuę, rozkazał Desaixowi marsz na czele dywizji Boudeta na Sorravallo. Była to droga wiodą-ca z Alessandrii do Genui. Desaix miał zatrzymać na niej wycofujące się wojska austriackie aż do czasu nadejścia głównych sił francuskich. Zadanie to uczyniło z dywizji Boudeta odpowiednik dywizji Chabrana; jednostki te utworzyły jakby rozciągnięte skrzydła armii, których celem było uniemożliwienie przeciwnikowi wycofania się bez bit-wy.

Późnym popołudniem idąca w straży przedniej dywizja Gardanne'a osiągnęła wieś Marengo. Wysłane patrole stwierdziły w jej najbliższej okolicy nieznaczne siły wroga. W sztabie Victora oceniono je jako straż tylną armii austriackiej. W rzeczywistości był to oddział gen. 0'Reil-ly'ego, stanowiący czoło wojsk barona Melasa. Dywizja Gardanne'a przeprowadziła natarcie czołowe na Marengo. Po słabym oporze ze strony Austriaków zdobyła wieś i wzięła do niewoli kilkudziesięciu jeńców oraz zagarnęła

" P a w l i k , op. cit., s. 30.

Page 143: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

parę dział. Wysłany przez Victora oddział zwiadowczy przyniósł informacje o silnym zgrupowaniu artylerii nie-przyjacielskiej po drugiej stronie Bormidy i o braku mos-tów na tej rzece. O ile pierwsza z nich pokrywała się całkowicie z prawdą, o tyle druga była nieprawdziwa i niebezpieczna dla Francuzów. Zrodziła bowiem przeko-nanie o absolutnej nierealności rozwinięcia armii austriac-kiej na równinie pod Marengo.

Wieczór 13 czerwca zastał oddziały pierwszego konsula w stanie znacznego rozproszenia. Victor ze strażą przednią rozbił obóz w pobliżu Marenga, siły główne rozmieściły się w rejonie San Giuliano i pod Torre di Garofoli, gdzie Bonaparte ulokował również swą kwaterę główną. W od-wodzie, pod Ponte Curone, stanęła - obok dywizji Mon-niera, przywołana z prawego brzegu Padu dywizja Lapoy-pe'a. Z 53 000 ludzi tworzących Armię Odwodową pozos-tało Napoleonowi jedynie 31 500, licząc z dywizjami Bou-deta i Lapoype'a, pozostającymi w sporym oddaleniu 3 7, które mógł ewentualnie wykorzystać w spodziewanej bit-wie, z tym że jedynie około 22 000 żołnierzy można było natychmiast rzucić do akcji. Braku ludzi nie rekompen-sowała artyleria, licząca zaledwie około 30 dział razem z armatami w dywizji Boudeta. Kawaleria składała się z czterech brygad 3 8 .

Ostatnia noc przed bitwą - z 13 na 14 czerwca - przeszła generałom austriackim na burzliwych naradach. Ich prze-bieg odpowiadał w pełni rozpaczliwemu położeniu, w ja-kim znalazła się armia cesarska. W Alessandrii panowało :rudne do opisania zamieszanie. W trakcie narady wojen-nej padło wiele skrajnych propozycji, ale żadna z nich nie zamieniła się w postanowienie, jakiego lękał się Bonaparte. Doceniając korzyści wynikające z ewentualnego cofnięcia się za górny Pad lub zamknięcia w Genui, wódz naczelny

jego podwładni doszli do przekonania, iż honor wojs-kowy nakazuje stoczenie bitwy. Argumentację za przyję-

3 7 K u k i e 1, op. cit., s. 66. 38 P a w 1 i k, op. cit., s. 33; porównaj załącznik nr 3.

Page 144: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

ciem takiego właśnie rozwiązania przytacza w sposób ob-razowy Thiers: „... z tym wszystkim, powiadali oni, od osiemnastu miesięcy walczyliśmy jako dobrzy żołnierze, odzyskaliśmy Włochy, szliśmy ku granicom Francji, rząd nasz tam nas popychał; wczoraj jeszcze dał nam rozkaz, do niego należało ostrzec nas o niebezpieczeństwie zagrażają-cym naszemu tyłowi. Jeżeli położenie nasze ulega zarzuto-wi (powinno być: pogorszeniu - przyp. autora), na niego spada ten zarzut. Wszystkie środki podawane celem unik-nięcia spotkania z armią francuską są powikłane, trudne, wątpliwe; jeden tylko jest prosty i chlubny środek, to jest przebić się. Jutro musimy otworzyć drogę za cenę naszej krwi. Jeżeli się nam uda, dostaniemy się po zwycięstwie na drogę do Placencji i Mantui; jeżeli nie, skoro wykonamy powinność naszą, odpowiedzialność za naszą klęskę ciążyć będzie na kim innym aniżeli na nas" 3 9 .

Powyższą decyzją Melas ratował honor swój i swoich generałów, ale wystawił całą armię na niepewny los. Po znacznym osłabieniu wojsk wskutek wcześniejszych dzia-łań, przegranej pod Montebello, pozostawienia 25 000 ludzi w Turynie, Tortonie, Genui, Gavii, Alessandrii, w Toskanii i pomiędzy Wenecją a Mantuą, pozostało mu niecałe 40 000 żołnierzy. Była to zaledwie trzecia część tej wielkiej armii, jaką rozporządzał na początku kampanii. A i z tego odliczyć należało kilka tysięcy pozostawionych w okolicach Alessandrii w celu obserwacji ruchów korpusu Sucheta. Wartość sił austriackich podnosiły: silna, licząca około 200 armat artyleria oraz bitna jazda.

Położenie armii Melasa tuż przed bitwą było niedogodne i stawiało pod znakiem zapytania powodzenie zamierzone-go zwrotu zaczepnego. Jedynie grupa gen. 0'Reilly'ego, stanowiąca obsadę niewielkiego przedmościa, znajdowała się po zachodniej stronie Bormidy. Pozostałe oddziały oddzielone były od Francuzów szerokością tej rzeki. Fak-tycznie brakowało podstawy wyjściowej do przewidzianego natarcia. Poszczególne jednostki musiałyby rozwijać się do

3 9 T h i e r s , Historia Konsulatu, t. I, s. 230.

Page 145: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

ataku dopiero po opuszczeniu przedmościa, które połączo-ne było z austriackim brzegiem dwoma mostami - o czym nie wiedział błędnie poinformowany przez swój wywiad Bonaparte - ałe miało tylko jedno wyjście w stronę Maren-ga. W konsekwencji niemożliwe stało się równoczesne wprowadzenie do walki wszystkich grup udrzeniowych. Melas postanowił bowiem atakować trzema kolumnami. Środkową, z generałami: Hadickiem, Kaimem i Elsnitzem, tworzyć miało 20 000 żołnierzy; lewa, z gen. Ottem, skła-dać się miała z 8000 żołnierzy, a prawa, najsłabsza, z 3000 ludzi z gen. O'Reillym na czele 4 0 . Jego zadaniem, po utracie poprzedniego dnia linii strumienia Fontanone, było wywalczenie terenu niezbędnego do rozwinięcia się reszty sił. Po osiągnięciu tego podstawowego celu główna kolum-na ruszyć miała na Marengo i zdobyć je; równocześnie Ott, po sforsowaniu Bormidy, powinnien obrać kierunek na Castel-Ceriola. O'Reilly po oczyszczeniu terenu dla sił głównych miał iść w górę Bormidy.

Obie strony czekały na ranek 14 czerwca.

BITWA

Bitwa pod Marengo rozegrała się w dwóch fazach. Pierw-szą stanowiło właściwe starcie zakończone klęską Fran-cuzów. W fazie tej kolejne natarcia austriackie doprowa-dziły stronę francuską do zużycia odwodów, wyczerpania w sferze materialnej i moralnej, wreszcie do zarządzenia odwrotu. Dla Francuzów omawiana część bitwy miała charakter obronny, postępy austriackie powstrzymywane były miejscowymi, doraźnymi kontrnatarciami. Bonaparte starał się za wszelką cenę utrzymać nie przerwany front w oczekiwaniu na odsiecz Desaixa. Walkę obronną Fran-cuzów można również podzielić na kilka części: starcie straży przedniej na zachód od Marenga, obrona linii poto-

40 Dane wg K. u k i e I a, op. cit., s. 67. T h i e r s (Historia Konsulatu, t. I, s. 231) podaje odpowiednio liczby: 20 000, 10 000 i 6000 r tak więc różnice są znaczne, w całościowej ocenie sił wynoszą 5000 żołnierzy. Por. załącznik nr 4.

Page 146: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

ku Fontanone, obrona wsi Marengo oraz Castel-Ceriolo i wreszcie odwrót.

Druga faza bitwy miała charakter zupełnie odmienny, Francuzi, którzy przez wiele godzin trwali w rozpaczliwej obronie, po wzmocnieniu dywizją Boudeta, przeszli do nagłego kontruderzenia. Zatrzymało ono i osadziło roz-poczęty przez przeciwnika pościg; został on zarządzony w przekonaniu o całkowitym rozbiciu wojsk Bonapartego. Wejście do bitwy sił przyprowadzonych przez Desaixa wywołało pierwszy kryzys w szeregach austriackich. Spotę-gowała go szarża wykonana przez gen. Franęoisa Keller-mana, która stała się początkiem pogromu wojsk barona Melasa. Bitwę zakończył pościg Francuzów za wojskami austriackimi4 1.

Bitwa rozegrała się na rozległej równinie utworzonej pomiędzy rzekami: Bormidą i Scrivią. Była ona niemal całkowicie pozbawiona wyniosłości, porośnięta gęsto win-nicami i drzewami rosnącymi w grupach po kilka lub kilkanaście. Utrudniało to prowadzenie skutecznej obser-wacji. Pagórki znajdowały się tylko na południu równiny w okolicach Novi. Dalej, w kierunku morza, teren już stale wznosił się. Na północy granicę równiny wyznaczał Pad. Przez jej środek biegła droga łącząca Alessandrię z Tor-toną. Wzdłuż drogi znajowały się miejscowości: Garofoli, San Giuliano i Marengo. Droga ta wyznaczała główny kierunek działań obu nieprzyjacielskich armii. W odległo-ści około 3 km od Bormidy przepływał, równolegle do niej, potok Fontanone. Był on wąski, ale za to stosunkowo głęboki, o brzegach porośniętych gęstym lasem. Dzięki temu stanowił świetną, naturalną pozycję obronną. Pół-nocne skrzydło obrony francuskiej łączyło się z miastecz-kiem Castel-Ceriolo, położonym na wschodnim brzegu potoku. Skrzydło południowe opierało się natomiast o wieś Marengo i zamykało przejście mostem przez Fontanone. Oznaczało to zablokowanie ruchu na drodze z Alessandrii w kierunku wschodnim, na równinę. Powierzchowna na-

4 1 P a w 1 i k op. cit., s. 46.

Page 147: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

wet analiza ukształtowania terenu wskazywała na kolosal-ne znaczenie Marenga. Posiadanie tej wsi - tworzącej wysunięty na równinę występ - niezmiernie ułatwiłoby Austriakom oskrzydlenie wojsk francuskich, a następnie działanie na flankę ich ugrupowania, rozwiniętego wzdłuż Fontanone.

Austriacy rozpoczęli przeprawę przez Bormidę wczes-nym rankiem. Postępowała ona powoli przez dwa mosty i jedno przedmoście4 2. Około godziny 9 siły gen. 0'Reil-ly'ego i czołowe oddziały głównej kolumny nawiązały kon-takt bojowy z czatami dywizji Gardanne'a. Tworzyły ją 44 i 101 półbrygady. Po krótkiej, zaciętej walce, w której Austriaków wspierał ogień artyleryjski, obie półbrygady zepchnięte zostały poza strumień Fontanone. Powodzenie O'Reilly'ego osłoniło debuszowanie 4 3 sił głównych, któ-rych poszczególne jednostki zaczęły szybko zbliżać się do strumienia. O'Reilly, po wyparciu dywizji Gardanne'a z zajmowanych przez nią stanowisk, przesunął się zgodnie z wcześniejszymi założeniami na prawo. Po nim przeszli mosty z głównymi siłami generałowie: Hadick i Kaim, a następnie Ott, który pomaszerował natychmiast na Cas-tel-Ceriolo. Jedynie przerwa, spowodowana powolnością przeprawy wroga i odejściem O'Reilly'ego do innych za-dań, uratowała dywizję Gardanne'a od unicestwienia.

Około dwóch godzin spokoju, pomiędzy pierwszym, zaskakującym atakiem przeciwnika, a nadejściem jego głó-wnej kolumny, wykorzystał Victor do zorganizowania obrony we wsi Marengo, podciągnięcia dywizji Chambarl-haca i obsadzenia linii Fontanone. Victor rozmieścił swe siły następująco: po prawej stronie, w samej wsi, zalegały wyczerpane wstępnym bojem 44 i 101 półbrygady; na lewo od nich zajęły stanowiska - 24, 43 i 96 półbrygady pod

4 2 Według relacji austriackiego oficera - Karla von Stutterheima Austriacy przeszli po trzech mostach, co zresztą później miało ułatwić

¡m odwrót , w: H uf f e r , Die Schlacht von Marengo und der italianische Feldzug des Jahres 1800, Lipsk 1900, s. 4.

43 Z franc, déboucher oznacza manewr polegający na rozwinięciu wojsk w celu przejścia do zaskakującego ataku.

Page 148: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

dowództwem gen. Chambarlhaca; za tymi siłami stanął gen. Kellerman z trzema pełnymi pułkami kawalerii - 2, 8 i 20, oraz jednym szwadronem 12 pułku. Pozostałe szwadrony pułku wysłano w górę Bormidy w celu obser-wacji ruchów nieprzyjaciela w tamtym rejonie.

O godzinie 10.00 nastąpił pierwszy zmasowany atak Austriaków na linię obronną Victora. Prowadził go gen. Hadick wspierany ogniem 25 armat. Nacierająca w pierw-szej linii dywizja gen. Henryka Bellegarde'a doszła do samego brzegu Fontanone. Nie potrafiła go jednak prze-kroczyć ze względu na morderczy ogień prowadzony z blis-ka przez Francuzów. Wzdłuż strumienia, na wysokości Marenga, wywiązała się zacięta walka. Austriacy za wszel-ką cenę chcieli opanować przejście przez Fontanone. od-rzucić nieprzyjaciela na wschód i rozwinąć całość swych sił na równinie. Hadick parokrotnie ponawiał ataki, osobis-tym przykładem zagrzewał swych żołnierzy do walki. Na nic się to zdało. Jego oddziały wykrwawiły się pod regular-nym ogniem karabinowym. Ostatecznie dowódca cesarski padł śmiertelnie ranny. Austriacy cofnęli się. Jednak prze-rwa w ich szturmie nie nastąpiła. Miejsce jednostki Hadic-ka zajęła niemal natychmiast dywizja Kaima. Wraz z jej wejściem do akcji gen. O'Reilly otrzymał rozkaz pośpiesz-nego marszu w górę Bormidy aż do miejsca zwanego Stortiglione, sforsowania jej tam, a następnie wykonania dywersji na lewym skrzydle Francuzów jazdą gen. Pila-ty'ego.

Podczas gdy Kaim bezskutecznie szturmował od czoła pozycje nieprzyjacielskie za Fontanone, Pilaty przeszedł strumień we wskazanym miejscu na czele 2000 kawalerzys-tów. Jednak w momencie gdy wprowadzał ład w szwad-ronach i szykował je do wykonania powierzonego zadania, nadeszła na niego niespodziewanie jazda Kellermana. Syn bohatera spod Valmy, obserwując od dawna manewr aust-riackiej kawalerii, umyślnie pozwolił jej na desant, by - korzystając z zaskoczenia - znieść ją jednym uderzeniem. Istotnie szarża Francuzów momentalnie wtłoczyła przeciw-nika z powrotem w potok. Większość żołnierzy Pilaty'ego

Page 149: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

zginęła, część dostała się do niewoli. Jedynie nielicznym udało się wycofać na własny brzeg.

Wzmagająca się walka na linii Fontanone przekonała barona Melasa, jak nierozważne było oddanie poprze-dniego dnia nieprzyjacielowi, prawie bez oporu, wsi Mare-ngo i wycofanie się poza Bormidę. Być może wódz austria-cki rozpatrywałby ów błąd w całkowicie innych katego-riach, gdyby wiedział, jak wiele zamieszania uczynił wspo-mniany odwrót w kwaterze pierwszego konsula, prowa-dząc w konsekwencji do rozproszenia sił francuskich.

Bój, który wybuchł na wysokości Marenga, około godzi-ny 11 rozszerzył się wzdłuż potoku na lewo i prawo od tej wsi. Po stronie austriackiej gen. Kaima wsparła - uporząd-kowana po chwilowym rozprzężeniu i doznanych stratach - dawna dywizja Hadicka, obecnie pod dowództwem gen. Bellegarde'a. W ciężkich walkach udało się jej przekroczyć potok w kilku miejscach jednocześnie, pomiędzy Marengo a Castel-Ceriolo. Był to jednak chwilowy sukces.

Dywizję Victora wsparły oddziały Lannesa, które po zlikwidowaniu włamania przeciwnika w linię obrony zajęły pozycje na jej prawym skrzydle. Nadejście Lannesa spowo-dował bezpośredni rozkaz Bonapartego, który pierwszy medunek o ataku Austriaków otrzymał od Victora około 11. Victor donosił w nim. że jest atakowany przez całą armię przeciwnika, nie zaś przez oddziały stanowiące jedy-nie straż tylną uchodzącego do Genui Melasa. Łatwo można sobie wyobrazić, jakie wrażenie wywarła ta infor-macja na pierwszym konsulu. Nie zwlekając wysłał do Desaixa i Lapoype'a kurierów z poleceniem, by natych-miast wracali pod San Giuliano, odległe od Marengo o około 7 km. Od tej chwili końcowy wynik bitwy zawisł w olbrzymim stopniu od tego, czy obie dywizje zdążą nadejść na plac boju przed rozgromieniem Victora i Lan-nesa; było bowiem oczywiste, że ich jednostki, pomimo początkowych sukcesów, nie zdołają powstrzymać armii Melasa. Wskazywał na to chociażby stosuriek sił po obu walczących stronach. Korpusy generałów francuskich li-czyły łącznie nie więcej niż 14 000-15 000 ludzi, przeciwnik

Page 150: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

dysponował przeszło 30 000 żołnierzy. Tak więc jego przewaga była dwukrotna. Dodać do tego należy absolut-ną wyższość Austriaków w artylerii, gdzie stosunek kształ-tował się jak 6:1 4 4 ,oraz dysponowanie przez nich świetnie wyszkoloną, liczną kawalerią.

Mężny opór Francuzów na linii Fontanone i niepowo-dzenie kawaleryjskiej grupy gen. Pilaty'ego przywiodły Melasa do desperacji. Wydał rozkaz, by niezależnie od grożących strat zdobyć Marengo. Około godziny 13 pie-chota pod dowództwem Kaima przypuściła w samym centrum najcięższy z dotychczasowych ataków. Równoleg-le z natarciem czołowym rozwinęły się austriackie ataki na skrzydłach. Na południu grupa O'Reilly'ego w wyniku gwałtownego uderzenia zepchnęła z pozycji w Stortiglione, w kierunku na Casina Bianca, francuski batalion, następ-nie otoczyła go i zmusiła do poddania się. Po tym sukcesie O'Reilly ruszył na Frugarolo.

Na północy przystąpił wreszcie do bitwy gen. Ott. Tak późne wejście do akcji spowodowane zostało trudnościami debuszowania z przedmościa na brzegu Bormidy. Jego oddział mógł przejść na drugą stronę dopiero po głównej kolumnie, na samym końcu sił austriackich. Aż do Cas-tel-Ceriolo Ott nie napotkał żadnego oporu ze strony nieprzyjaciela. Dopiero osiągnąwszy tę miejscowość musiał przełamać obronę kilku pozostawionych tam kompanii z korpusu Lannesa. Po zdobyciu Castel-Ceriolo Ott, nie mając przed sobą poważniejszych sił wroga, zdecydował się na zwrot w kierunku lewego skrzydła Lannesa. Tkwił w tym zamiar oskrzydlenia całej pozycji obronnej Fran-cuzów, umiejscowionej wzdłuż strumienia Fontanone.

Atak Kaima prowadzony był z wielką zaciekłością. Dojścia do Fontanone zabieliły się od mundurów zabitych żołnierzy austriackich. Jednak ich koledzy - grenadierzy z dywizji Lattermana - po ciałach poległych towarzyszy szli naprzód. W paru miejscach udało im się przejść na

4 4 Wg T h i e r s a ; Historia Konsulatu, t. I, s. 231; Kukieł i Pawlik nieprecyzyjnie podają liczbę armat, stwierdzając: „ponad 100 a r m a t " .

Page 151: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

drugą stronę. Tu i ówdzie doszło do walki wręcz. Wielu Austriaków padło już na nieprzyjacielskim brzegu zakłu-tych bagnetami. Jedna grupa grenadierów, w sile batalio-nu, zdołała utrzymać przyczółek. Natychmiast wsparł ją ogień kilkudziesięciu armat, które po stronie austriackiej ustawiono w wielką baterię. Jej ogień został tak nakierowa-ny, że stworzył jak gdyby zasłonę pomiędzy własnymi siłami a wrogiem. Część armat wstrzelała się w pozycje dywizji Chambarlhaca, która bocznym ogniem usiłowała znieść austriacki batalion. Przyczółek, o który nieprzyjaciel tak długo bezskutecznie walczył, zaczął się szybko powięk-szać. Saperzy w mgnieniu oka postawili prowizoryczny mostek na kobylicach, po którym przebiegać zaczęli żoł-nierze Kaima.

Próbę powstrzymania Austriaków i likwidacji zdobytego przez nich przyczółka podjął gen. Rivaud na czele resztek 44 półbrygady. Opuścił on z kilkuset żołnierzami zabudo-wania i atakiem na bagnety usiłował zepchnąć wroga do potoku. Było to zadanie przekraczające możliwość tego oddziału. Grad pocisków artyleryjskich powstrzymał sza-leńczy atak. Rivaud padł ranny. Szczątki półbrygady wy-cofały się w bezładzie.

Moment ten wykorzystał Latterman. Jego grenadierzy na karkach Francuzów wpadli do Marenga. Doszło do krótkiej, bardzo gwałtownej walki wręcz. W ruch poszły bagnety, kolby karabinowe, pięści. Rivaud, pomimo cięż-kich ran, prowizorycznie opatrzony, dając osobisty przy-kład wyzwolił w swych żołnierzach bitewny szał. Po kilku-nastu minutach udało im się wyrzucić wroga z Marenga. Nie wygasły jeszcze ostatnie ogniska walki między zabudo-waniami, gdy Rivaud powtórnie spróbował zepchnąć gre-nadierów poza potok. Ze względu na znaczenie potoku na pierwszej linii walki powodzenie tej akcji mogło przynieść

Francuzom olbrzymie korzyści. Jednak w żołnierzy 44 półbrygady, wyskakujących spoza zasłony zabudowań,

uderzył tak gęsty ogień artyleryjski i karabinowy, że ich atak z miejsca utknął. Austriacy utrzymali się po francus-kiej stronie strumienia, co po otrzymaniu posiłków dawało

Page 152: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

możliwość dalszego rozwinięcia się. W chwili gdy skąpane-go we krwi Rivauda znoszono na tyły, jego żołnierze wśród zgliszcz Marenga szykowali się do odparcia kolejnego natarcia. Obie strony, korzystając z krótkiej przerwy w bo-ju, umacniały swe pozycje i zbierały rannych.

Niemal równolegle w czasie los zmasakrowanej 44 pół-brygady podzieliła dywizja Chambarlhaca. Pomimo że nie weszła w bezpośredni kontakt bojowy z wrogiem, jej straty w stanie osobowym były jeszcze większe niż w jednostce gen. Rivauda. Dywizja zajmowała stanowiska na otwar-tym terenie, pozbawionym jakichkolwiek naturalnych za-słon. Fakt ten znakomicie wykorzystali artylerzyści prze-ciwnika, kierując na Francuzów zmasowany ogień kar-taczowy.

Równocześnie na lewym skrzydle Armii Odwodowej zaczęła się wyraźnie rysować groźba okrążenia. Zajmują-cy pozycję na skraju 96 pułk został zepchnięty w stronę sił głównych przez oddziały 0'Reilly'ego, które zatoczyły łuk wokół flanki Francuzów. Na prawym skrzydle, gdzie stał Lannes, początkowy sukces, w postaci niemal zupełnego zepchnięcia korpusu Kaima do strumienia Fontanone, przekreślił zdecydowaną interwencją Ott. W najgorętszym momencie boju, na styku dywizji Desaixa i korpusu Kaima, opuścił on zajmowaną dotychczas pozycję w Cas-tel-Ceriolo i na czele paru tysięcy jazdy obszedł prawe skrzydło nieprzyjaciela. W ten sposób czołowe oddziały

O'Reilly'ego i Otta, zakreślając łuki na obrzeżach fran-cuskiej obrony, znacznie się do siebie przybliżyły. Cech realności nabrała groźba całkowitego otoczenia wojsk Napoleona bądź też odrzucenia ich do tyłu, w dolinę, gdzie stałyby się wymarzonym celem dla austriackiej artylerii.

Francuskie usiłowania odepchnięcia nieprzyjaciela na prawym skrzydle spełzły na niczym. Wszystkie kontrszarże brygady gen. Champeaux, stojącej za dywizją gen. Lan-nesa, załamały się w obliczu silnego ognia karabinowego i przeważającej liczebnie kawalerii wroga. Champeaux otrzymał śmiertelny postrzał. Fiaskiem zakończyły się tak-

Page 153: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

że ataki ciężkiej jazdy Kellermana, która uderzyła spoza korpusu Victora. Bitwa nie trwała jeszcze czterech godzin, a już uwidoczniła się wyraźna przewaga armii barona Melasa. Przewaga Austriaków w ludziach i sprzęcie była aż nadto widoczna. Szczególnego znaczenia nabrał fakt posia-dania przez nich wielokrotnie liczniejszej artylerii, której używali masowo na wybranych kierunkach. Dywizje fran-cuskie, mające zaledwie po kilka dział, nie mogły skutecz-nie przeciwstawić się spadającej na nie lawinie pocisków. Czynnik ten zdecydowanie zmniejszył ich odporność i był głównym powodem stosunkowo szybkiego załamania się pierwszej linii oporu.

Wybicie dywizji Chambarlhaca i zdziesiątkowanie bry-gady Rivauda spowodowało cofanie się francuskiego cent-rum. W swym raporcie o przebiegu bitwy, gen. Victor napisał później: „Ten moment krytyczny wymagał zarzą-dzeń do odwrotu, aby uniknąć zamieszania nieuniknionego prawie zawsze w ciężkich sytuacjach tego rodzaju, wyda-łem j e " 4 5 . D r o g a z San Giuliano do Marenga zapełniła się rannymi. Część z nich jechała na wozach, jednak większość krok za krokiem posuwała się ku San Giuliano, niespokoj-nie oglądając się do tyłu, gdzie coraz głośniej grzmiała austriacka artyleria.

Wycofywali się nie tylko ranni. Gdzieniegdzie widać było uchodzących żołnierzy z korpusu Victora. Niektórzy z nich, ulegając panice, porzucili broń i z rozpaczą wy-krzykiwali, że wszystko stracone.

W tym krytycznym momencie interweniował bezpośred-nio pierwszy konsul. Po otrzymaniu wiadomości o ataku armii austriackiej w kierunku Marenga - co tak bardzo go zaskoczyło - Bonaparte natychmiast opuścił swoją kwaterę w Torre di Garofolo. Fakt, iż poprzedniego dnia z powodu wysokiego stanu wody w Scrivii nie mógł dotrzeć do kwatery w Voghera, okazał się niezwykle sprzyjający. Zna-cznemu skróceniu uległa droga na pole bitwy, co, być może, miało decydujący wpływ na dalszy jej przebieg. Na

4 5 P a w 1 i k, op. cit., s. 36.

Page 154: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

zagrożony odcinek Napoleon przyprowadził ze sobą kilka wyborowych, chociaż nielicznych, jednostek. Były to dwa bataliony gwardii konsularnej (około 1000 ludzi), trzy półbrygady z dywizji gen. Monniera - w pierwszym rzucie, oraz dwa pułki jazdy na czele z Muratem - w drugim. Na marginesie godzi się zaznaczyć, że owe dwa bataliony gwardii konsularnej po paru latach dadzą początek naj-sławniejszej chyba formacji w całej armii napoleońskiej - starej gwardii.

Bonaparte wierny zasadzie, że w chwilach załamań do-wódca niezależnie od ryzyka powinien dać osobisty przy-kład żołnierzom - jak pod Arcole i Lodi, popędził galopem w samo centrum walki. Przed nim i po bokach trwała istna rzeź. Lannes, mając prawe skrzydło otoczone przez jazdę i piechotę Otta, cały wysiłek skupiał na tym, by nie dać odepchnąć swego lewego skrzydła od zabudowań Maren-ga. Resztki dywizji Gardanne'a wraz z bohaterskimi żoł-nierzami 44 półbrygady dogorywały w opłotkach wsi. Nie opodal na zrytym pociskami artyleryjskimi polu, poroz-rzucane były zwłoki dziesiątek piechurów z dywizji Cham-barlhaca.

Pierwszy konsul błyskawicznie i zarazem trafnie ocenił sytuację. Z dwóch skrzydeł lewe było już praktycznie zwinięte przez nieprzyjaciela i jakakolwiek próba jego odtworzenia nie mogła się już powieść. Prawe skrzydło, pomimo silnego naporu wroga i wzrastającego rozprzęże-nia, można było uratować udzielając walczącym tam od-działom natychmiastowego wsparcia. Wówczas wykorzys-tanie opuszczonych przez wroga umocnień Castel-Ceriolo dałoby silny punkt oparcia na rozległej równinie, obej-mującej teren bitwy. Pozycja ta, w wypadku utraty pano-wania nad drogą z Marenga do San Giuliano, co było prawdopodobne, zapewniała nie zagrożony odwrót do Pawii; z tyłu bowiem znajdował się trakt wiodący do Sale, a następnie, brzegiem Padu, ku temu miastu. Zajęcie pra-wej strony płaszczyzny i walka wzmocnionego skrzydła Lannesa z centrum w Castel-Ceriolo dawały jeszcze jeden

Page 155: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

ważny atut. W wypadku wyjścia głównych sił armii aust-riackiej na drogę do San Giuliano, Lannes mógł uderzyć w ich odkrytą flankę.

Na rozkaz Bonapartego 800 grenadierów gwardii kon-sularnej skierowało się na najbardziej wysunięte pozycje prawego skrzydła, gdzie mieli zatrzymać atakującą wściek-le jazdę austriacką aż do chwili nadejścia kolejnych posił-ków z dywizji Monniera. Widok nadciągających gwardzis-tów, ich wspaniała postawa i niezłomna odwaga malująca się na twarzach dodały nowych sił wyczerpanym żołnie-rzom Lannesa. Obrona stężała. Gwardziści sprawnie sfor-mowali najeżony bagnetami czworobok. Gruchnęły regula-rne salwy. Wkrótce uderzyła w nich szarża dragonów gen. Augusta Lobkowitza. Czworobok nawet nie drgnął, nato-miast przed nim i po jego bokach pozostała skłębiona masa jeźdźców i koni. Zabici przemieszali się z rannymi, oszalałe z bólu zwierzęta, zlane pianą i posoką, próbowały wybiec z tego kręgu śmierci. Lobkowitz nie zrezygnował jednak. Po uporządkowaniu swego przetrzebionego od-działu ponowił atak. Znów bez skutku. W obliczu roz-pędzonych koni i wzniesionych ponad ich głowami szabel gwardziści zachowali zimną krew i nie ugięli się. Ich szeregi, zbite ciasno w romb pośród szarżującej kawalerii, przypominały samotną skałę zalewaną falami wzburzone-go morza. Bonapartemu, już po bitwie, nasunęło się podo-bne porównanie, gdyż w oficjalnym komunikacie nadał zwardii konsularnej zaszczytne miano „granitowej redu-t y " 4 6 .

Na prawo od gwardii zajęły pozycje 19 i 70 półbrygady dywizji Monniera. Dowodził nimi Carr Saint-Cyr4 7.Siły te niebawem zostały rzucone przez pierwszego konsula na Castel-Ceriolo. Saint-Cyr poprowadził je brawurowo.

W czasie ataku kawalerii błyskawicznie tworzył czworo-

4 6 „Biuletyn Armii Rezerwowej", wydany w Torre di Garofoli 15 VI 1800 r.; Correspondence de Napoleon /. t. VI, nr 4910.

47 Nie mylić z Gouvionem Saint-Cyrem, późniejszym marszałkiem Francji, który w czasie kampanii 1800 r. walczył pod rozkazami Moreau.

Page 156: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

bok, a po jej wycofaniu się, gdy pojawiła się nieprzyjaciel-ska piechota, oddział formował kolumnę i wysuwał na boki licznych tyralierów. W ten sposób Francuzi osiągnęli Castel-Ceriolo, oczyszczając po drodze mijany teren z sił przeciwnika. Równolegle Bonaparte na czele 72 półbryga-dy wsparł gwardzistów mających do czynienia z coraz większą przewagą Austriaków. Trochę dalej naczelnik szta-bu (w dzisiejszym rozumieniu: szef sztabu) - gen. Dupont wprowadzał ład w resztkach korpusu Victora. Osłaniał go Murat na czele ostatniej rezerwy jazdy. Gen. Dupont miał zadanie niezwykle trudne z powodu ciągłych ataków kawa-lerii gen. 0'Reilly'ego, która wcześniej zadała tak duże straty oddziałom Victora.

Pojawienie się na polu bitwy Napoleona wraz z od-wodami sprawiło, iż na całej linii walka zawrzała z nową mocą. W kilku miejscach Francuzom udało się nawet zanotować lokalne sukcesy i odebrać część utraconego wcześniej terenu. Gen. Watrin z dwoma pułkami z kor-pusu Lannesa - 2 i 22, uderzył gwałtownie w kierunku Fontanone i zepchnął do strumienia żołnierzy Kaima. Doszło do zaciętej walki na bagnety. Furia Francuzów zrównoważyła przewagę liczebną Austriaków. Podobny zamiar - zepchnięcia przeciwnika do rzeczki - nie po-wiódł się natomiast Lannesowi, który chciał go urzeczy-wistnić przy pomocy 28 i 40 pułków liniowych piechoty. W miejscu, gdzie zaatakował Lannes, gęsty ogień tych samych armat, które wcześniej rozniosły dywizję Cham-barlhaca i nadal dobijały jej resztki, zatrzymały jego uderzenie. Gwardyjski czworobok, wypełniający lukę po-między jednostkami Lannesa a kolumną Saint-Cyra, któ-ra opanowała większą część Castel-Ceriolo, nadal zajmował pierwotną pozycję, ale szczerby poczynione w nim były coraz wyraźniejsze. Kwestią czasu było jego rozerwanie przez wroga.

Baron Melas zdawał sobie sprawę z tego, że czas działa na jego niekorzyść. Pierwszy konsul mógł otrzymać jeszcze znaczne posiłki, podczas gdy on nie miał już żadnych odwodów. Wszystkie siły, jakimi dysponował, były już

Page 157: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

praktycznie w boju. Dlatego około godziny 12, ze-brawszy na tyłach parę tysięcy piechurów z różnych jednostek, pchnął ich w całej masie na Marengo. Fran-cuzi nie mieli sił do przeciwstawienia się temu atako-wi. Szczątki dywizji gen. Gardanne'a odepchnięte zo-stały od zabudowań wsi. Na otwartej przestrzeni nie miały one możliwości dłuższego opierania się kolum-nom austriackim.

W sytuacji gdy- centrum uległo załamaniu, Napoleon zarządził odwrót na całej linii, rozkazując jednocześnie, by odbywał się on w ciągłej walce i był maksymalnie powolny. W kalkulacji Bonapartego każda minuta zyskana wskutek prowadzenia przez jego wojska opóźniających, uporczy-wych walk w trakcie cofania się, mogła zaważyć na koń-cowym wyniku bitwy. Wódz francuski, mimo stale pogar-szającej się sytuacji, wciąż liczył na skuteczną odsiecz ze strony wezwanych przed paru godzinami dywizji Desaixa i Lapoype'a.

Lewe skrzydło francuskie, które w praktyce już dużo wcześniej uległo dezorganizacji, zostało zepchnięte przez wroga aż do San Giuliano. Dopiero tam, w oparciu o kom-pleks zabudowań, znalazło warunki do przeciwstawienia się dalszej ofensywie Austriaków. Prawe skrzydło, które pierwszy konsul za wszelką cenę chciał utrzymać na rów-ninie do nadejścia pomocy, cofało się w twardym boju. Każdą piędź terenu przeciwnik okupować musiał krwawy-mi stratami. W Castel-Ceriolo walczono wręcz. Francuzi opóźniali postępy Austriaków, często kontratakując. Ich napór wzrastał jednak z każdą chwilą. Austriacy przeto-czyli przez potok Fontanone około 80 armat, które na przedpolu Marenga zaczęły się wstrzeliwać w uchodzących Francuzów. Grad kul i kartaczy spadł na rzedniejące szeregi armii pierwszego konsula. Lannes usiłował się od-gryzać z paru armat ciągniętych przez konie. Pomimo rażącej dysproporcji sił tych kilka armat, dzięki swej ruch-liwości trudnych do zniesienia, oddało Francuzom nieoce-nione wręcz usługi. Ich ogień bardzo skutecznie wspierał walkę czterech półbrygad, osłaniających odwrót. Zdobycie

Page 158: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

kilometra terenu zajęło nieprzyjacielowi całą godzinę. Jego straty w zabitych i rannych były olbrzymie. Jednak baron Melas nie zważał na nie. Wciąż słał do dowódców od-działów walczących w pierwszej linii adiutantów z jednym tylko rozkazem: „naprzód". Była to odwrotność tego, co w tym samym czasie słyszeli od Napoleona jego pod-komendni: „trwać, trwać za wszelką cenę". W dosłownym rozumieniu polecenie pierwszego konsula było oczywiście niewykonalne. Ale powolne, znaczone setkami zabitych nieprzyjaciół, wycofywanie się armii francuskiej, stanowiło właśnie trwanie, jakie miał na myśli Bonaparte. Gwardia konsularna, dotychczas nie złamana, aczkolwiek osłabiona dużymi stratami, przechodziła jeszcze jedną, tym razem chyba najtrudniejszą, próbę. Po szarżach i ogniu karabino-wym spadł na nią skoncentrowany ogień artyleryjski. Jed-nakże i on nie przyniósł spodziewanych efektów. Czworo-bok, spływając krwią, wycofał się w porządku, jeszcze po drodze odpierając atak jazdy gen. Frimonta 4 8 .

Przed godziną 15 Francuzi nie mieli już na wielkiej płaszczyźnie pod Marengo żadnego znaczącego punktu oparcia. Po zaciekłej walce i wielokrotnie ponawianych kontratakach Saint-Cyr wyrzucony został z Castel-Ceriolo. Pozostała w jego rękach pozycja na tyłach tej wsi, wśród jej rozległych winnic. Tutaj, dzięki sprzyjającemu ukształto-waniu terenu, Saint-Cyr mógł jeszcze raz przez jakiś czas prowadzić skuteczną obronę. Tym samym nad drogą pro-wadzącą z Castel-Ceriolo do Sale wciąż panowali Fran-cuzi. Obszar, na którym walczyły oddziały Lannesa, zaczął przypominać w pewnej chwili wybuchający krater. Do palby karabinowej i huku wystrzałów artyleryjskich doszła kakofonia głuchych odgłosów pochodzących od wysadza-nych w powietrze skrzyń z ładunkami prochowymi. Kłęby dymu niosące zapach siarki i jaskrawe jęzory ognia poja-wiające się w miejscach detonowania amunicji przydawały

4 8 Zgodnie z relacją Karla von Stutterheima gwardia konsularna mia-ła zostać rozbita i w większości wzięta do niewoli - H ü f f e r , op. cit.. s. 5.

Page 159: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

polu walki jeszcze większej grozy. Niszczenie przez Lan-nesa amunicji, której nie był w stanie przerzucić na tyły, powstrzymało na pewien czas tyralierów i kolumny aust-riackie. Francuzi cofali się na całej linii, spływając z wolna ku położonej za ich plecami dolinie.

Około 15 zaszło jedno z ważniejszych zdarzeń w ciągu całej bitwy. Baron Melas, który wcześniej wykazał się dużą odwagą, konsekwencją w realizacji przyjętych założeń i energią niezwykłą zważywszy na jego wiek, uznał, że bitwa została już wygrana, a jedyną niewiadomą pozostają tylko rozmiary porażki Bonapartego. Przedwczesne uzna-nie się za zwycięzcę stanowiło jedyny, ale za to kolosalny błąd, jaki tego dnia popełnił wódz austriacki. Z jego kwatery wyruszyli w różnych kierunkach gońcy, by ob1-wieścić wyczekującej w napięciu Europie o całkowitej klęs-ce nie pokonanego dotychczas gen. Bonapartego. Po ich wyekspediowaniu baron Melas, lekko ranny, przeświad-czony o swym triumfie, opuścił armię i udał się pośpiesznie do Alessandrii. Dowództwo objął naczelnik sztabu - gen.

Antoni Zach. Jedynym zaleceniem, jakie otrzymał od Me-lasa, było dokonanie jak najszybszego pogromu nieprzyja-

ciela. Zach po raz pierwszy w życiu przejął dowodzenie tak wielką armią. Satysfakcję płynącą z tego faktu psuła mu jedynie świadomość, że całym jego zadaniem będzie właś-

ciwie dobicie pokonanego już przeciwnika. Nie brał przy tym pod uwagę stopnia wyczerpania własnych wojsk, wy-krwawionych i zdezorganizowanych w wyniku wielogo-dzinnej walki. Większa ich część była w stadium porząd-kowania, mniejszość w bezładnych grupach tyralierskich posuwała się za Francuzami. Kawaleria, która poniosła wielkie straty w ciągłych szarżach, została dodatkowo osłabiona odejściem pod Acqui brygady składającej się 12000 jeźdźców. Pojawiły się tam bowiem podjazdy Suche-ta i wobec niewielkiej odległości Acqui od Alessandrii (około 35 km) należało wysłać w to miejsce stosowną

osłonę.

Nowy głównodowodzący austriacki uszykował trzon ar-mii, walczący dotychczas w centrum, w potężną kolumnę

Page 160: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

uderzeniową i skierował ją na główną drogę biegnącą z Marenga do San Giuliano. W przedbitewnej naradzie wyższego dowództwa austriackiego jej zdobycie rozpat-rywano jako niezbędny warunek ocalenia armii. Obecnie ten pierwotny cel zyskiwał całkowicie nowy wymiar: jego realizacja miała doprowadzić do zupełnego rozbicia wojsk republikańskich. Na czele kolumny maszerowały dwa pułki piechoty i brygada grenadierów gen. Lattermana. Za nimi posuwała się artyleria. Lewą flankę obsadziła konnica O'Reilly'ego, prawą zaś oddziały Kaima i z dawnej dywizji Hadicka. Za główną kolumną w odległości około 700 m for-mowała się reszta oddziałów z silną kawalerią na lewym skrzydle. Obie kolumny boczne wolno posuwały się na-przód na Villanuova i Casina Grossa. Bitwa wkroczyła w decydującą fazę.

By móc prześledzić i w pełni zrozumieć przebieg jej ostatniego etapu, niezbędne jest cofnięcie się w czasie i opisanie działań dywizji gen. Desaixa. Jak już wspo-mniano - około godziny 10 pierwszy konsul wysłał adiu-tantów do Desaixa i Lapoype'a z rozkazem jak najszybszego powrotu pod Marengo. Później adiutantów i ponaglenia do obu dowódców wysyłano jeszcze kilkakrotnie. Do La-poype'a rozkaz Napoleona dotarł zbyt późno, by mógł on zdążyć na czas. Jego dywizja minęła już Vogherç. gdy zarządzony został powrót pod Marengo. W konsekwencji nadeszła ona na pole bitwy dopiero w nocy, po odbyciu ponad 50-kilometrowego marszu. Oczywiście udziału w walce już nie wzięła.

Odwrotnie miała się sprawa z dywizją Desaixa (w rzeczy-wistości chodzi o dywizję Boudeta oddaną Desaixowi). Ten wspaniały dowódca nie potrzebował oficjalnego rozkazu od pierwszego konsula i wiadomości o zaistniałej sytuacji, by stwierdzić konieczność niezwłocznego powrotu pod Marengo. Przekonują o tym wspomnienia jego ówczesnego adiutanta, późniejszego ministra policji - René Sava-ry'ego 4 9 . Wynika z nich, że Desaix - maszerując zgodnie

4 9 S. R. Sa va r y , Mémoires, Paris 1828, s. 274-275.

Page 161: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

z wcześniejszymi rozkazami w kierunku Novi i drogi wio-dącej ku Genui - około godziny 10 dosłyszał dochodzący z okolic Marenga huk armat. Zatrzymał więc dywizję podejrzewając, iż Austriacy, poszukiwani przez niego w pobliżu Novi, być może zaatakowali Bonapartego całą siłą właśnie pod Marengo. Desaix nie należał jednak do ludzi działających pochopnie i przed podjęciem decyzji o powrocie postanowił upewnić się w swoich przypusz-czeniach. W tym celu wysłał w kierunku Novi silny pod-jazd pod dowództwem Savary'ego. Narastający odgłos salw artyleryjskich od strony Marenga i Bormidy dał mu niemal stuprocentową pewność, że wysłanie zwiadu stano-wi jedynie formalność. Tak też było w rzeczywistości. Savary powrócił z informacją o braku sił nieprzyjacielskich w rejonie Novi. Desaix nie zwlekał dłużej. Wydał rozkaz do natychmiastowego powrotu. Przodem wysłał adiutan-tów z wiadomością o swym zbliżaniu się. Stąd wzięła się nadzieja Napoleona na końcowy sukces w przypadku jak najdłuższego oporu na równinie, aż do przybycia odsieczy .

Desaix pozwolił swym żołnierzom tylko na kilka krót-kich odpoczynków. Jadąc na czele, zagrzewał ich do for-

sownego marszu. Gdy po godzinie 14 kanonada artyleryjs-ka dochodząca z okolic Marenga zdawała się tracić na sile,

z rozpaczą stwierdził, że może nie zdążyć na czas. Około 15.30 jego czołowe oddziały dotarły do San Giuliano, gdzie uż od dłuższego czasu spływały jednostki z rozbitego

prawego skrzydła Francuzów. Desaix pozostawił swych ludzi skrytych poza niewielkimi pagórkami rozpościerają-cymi się w pobliżu San Giuliano, sam zaś pogalopował na spotkanie z pierwszym konsulem. Do spotkania doszło w szczerym polu, pod ostrzałem karabinowym i artyleryjs-kim. Bonaparte i Desaix. zaaranżowali krótką naradę wo-enną. Przyłączyło się do niej paru innych oficerów. Więk-

szość była zdania, iż jedynie odwrót może uratować armię. Według nich, ewentualnego rewanżu na Austriakach nale-żało szukać następnego dnia, po uzyskaniu wzmocnienia dywizją Lapoype'a. Napoleon natomiast optował za na-

Page 162: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

tychmiastowym przejściem do ataku przyprowadzonymi siłami. Poparł go Desaix. Uczynił to w słowach, które z lubością przekazują świadkowie tamtej sceny i historycy. Powiedział: „Tak, bitwa przegrana, ale pozostaje dość czasu, by wygrać następną" 5 0 . To przesądziło sprawę.

Pierwszy konsul postanowił przejąć inicjatywę wykorzy-stując 6000 żołnierzy, jakich przyprowadził mu Desaix, oraz efekt psychologiczny związany z ich nagłym pojawie-niem się na polu bitwy. Około godziny 17 sytuacja wy-glądała następująco: Austriacy w trzech kolumnach posu-wali się wzdłuż drogi na San Giuliano. W miejscu, gdzie schodziła ona łagodnie w dolinę, za pagórkami, dobiegała końca koncentracja dywizji Desaixa. Na lewo od niej zajęły pozycje resztki dywizji Gardanne'a i Chambarlchaca, do-wodzonych obecnie przez Victora, dalej stanął Lannes i gwardia konsularna, na samym zaś skraju, w niewielkiej odległości od Castel-Ceriolo, uszykowały się oddziały Sa-int-Cyra. Front utworzony przez Francuzów stanowił linię łączącą San Giuliano z winnicami Castel-Ceriolo. W luce pomiędzy Desaixem a Lannesem, nieco z tyłu, rozstawiła się ciężka jazda Kellermana. Całą artylerię, wraz z tymi armatami, które przyprowadził Desaix, Bonaparte polecił ustawić przed frontem jego dywizji. Dowództwo nad tą potężną baterią objął świetny artylerzysta, późniejszy mar-szałek - gen. Marmont.

Nim uderzono w bębny na znak rozpoczęcia ataku, pierwszy konsul przejechał wzdłuż szeregów zagrzewając żołnierzy do ostatniego wysiłku i maksymalnego poświęce-nia. Miał wówczas krzyknąć: „Żołnierze! Dosyć już cofać się, pamiętajcie, że mam zwyczaj nocować na polu bit-wy" 5 1 . W chwili gdy kolumna Zacha osiągnęła linię pagór-ków, stanowiącą osłonę dla dywizji Desaixa, Francuzi ruszyli. Bateria Marmonta wypluła z siebie morderczą, niespodziewaną dla wroga salwę. Czoło nieprzyjacielskiej

50 M a n f r e d , op. cit., s. 342. s > E. J e z i e r s k i , Napoleon - zdobywca świata. Warszawa 1913,

s. 124.

Page 163: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

kolumny, zaskoczonej zmasowanym ogniem, zmieszało się. Desaix ruszył na wroga z 9 pułkiem lekkiej piechoty. Generał jechał na czele, a jego żołnierze posuwali się w gęstych tyralierach. Austriacy zauważyli ich, gdy ci wbiegli na szczyt wzniesienia. Francuzi oddali salwę zaled-wie z kilkudziesięciu metrów. W nieprzyjacielskiej kolum-nie powstały krwawe wyrwy. Dopiero po pewnej chwili Austriacy odpowiedzieli bezbłędnym, rzadkim ogniem ka-rabinowym. Jedna z kul trafiła Desaixa w piersi. Rana okazała się śmiertelna. Spadającego z konia dowódcę wi-dzieli biegnący za nim piechurzy i w żadnym razie nie można było wykonać ostatniego życzenia konającego gene-rała - ukryć jego zgonu 5 2 .

Chwilę zamieszania wśród żołnierzy 9 pułku wykorzys-tali Austriacy. Przed pierwszą, zdezorganizowaną i cofają-cą się linię kolumny Zacha przedarli się grenadierzy Latter-mana i ruszyli do ataku na bagnety. Udało im się zepchnąć Francuzów aż do samej baterii. Tu jednak Marmont od-rzucił ich ogniem kartaczowym. Wówczas 9 pułk wsparły po prawej stronie siły Victora, a po lewej pozostałe siły dywizji Boudeta, który przejął dowodzenie po śmierci Desaixa. Grenadierzy bronili się dzielnie aż do chwili, gdy w ich bok uderzyła gwałtowna szarża kirasjerów Keller-mana. Dla osiągnięcia zaskoczenia zaatakował on kolum-ną plutonową, nie chcąc tracić czasu na rozwinięcie od-działu. Był to decydujący moment b i twy 5 3 . Podczas gdy Marmont skokami podprowadzał działa bliżej linii aust-riackiej i zasypywał przeciwnika kartaczami i ogniem na wprost, jeźdźcy Kellermana wrąbywali się w kolumnę Zacha. W chwili przecięcia jej na pół grenadierzy zrezyg-nowali z dalszej walki. Zaczęli rzucać broń na ziemię

podnosić do góry ręce. Razem z nimi do niewoli oddał się również gen. Zach. Francuzi wzięli ponad 2000 jeńców,

52 Karl von Stutterheim neguje wersję śmierci przyjętą przez Fran-cuzów, zaprzecza, by umierający generał wypowiedział przed zgonem oidekolwiek słowa; według Stutterheima Desaix zmarł natychmiast po trafieniu kulą w głowę, H ü f f e r, op. cit., s. 5.

53 W szarży uczestniczyło 800 jeźdźców.

Page 164: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

w tym prawie wszystkich oficerów sztabu generalnego 54 Armia cesarska pozbawiona została naczelnego dowódcy. Kellerman, rozgrzany sukcesem, z rozpędu rzucił się do szarży przeciwko dragonom Lichtensteina i zmusił ich do bezładnej ucieczki ku własnemu centrum. Rejterujący dragoni wnieśli panikę w od-działach rozwijających się naprzeciwko sił Lannesa. Ten wyko-rzystał sprzyjającą okoliczność i zaatakował zachwiany środek przeciwnika wszystkimi jednostkami, jakimi dysponował. Gwar-dia i Saint-Cyr uderzyli na Castel-Ceriolo. Na całym froncie inicjatywa przeszła w ręce Francuzów. Wszędzie szli naprzód napotykając coraz słabszy opór nieprzyjaciela.

Wkrótce Saint-Cyr odzyskał Castel-Ceriolo. Wyrzucony stamtąd gen. Ott, nie podejmując walki pomiędzy zabudo-waniami, wycofał się szybko ku Bormidzie, obawiając się, że połączenia z mostami na rzece mogą zostać przerwane. Część jego kawalerii uległa panice i rzuciła się bezładną falą do jednego z mostów. Na przedmościu powstał nieopi-sany ścisk i zamęt. Ludzie szamotali się ze sobą i spychali do wody, walcząc o miejsce na moście.

Lannes doszedł do Marenga. Próbując zepchnąć od-działy Kaima do Fontanone, a następnie do Bormidy, napotkał silny opór ze strony grenadierów Weidenfelda, którzy parokrotnie przechodzili do kontrataków. Ich po-święcenie dało czas 0'Reilly'emu na powrót aż do okolic Cassina-Grossa. W wypadku wcześniejszego załamania się obrony austriackiej w rejonie Marenga siły te zostałyby odcięte i pozostawione na łaskę Francuzów. Silna jazda cesarska w obliczu totalnego odwrotu zawiodła. Jedynie kilka oddziałów usiłowało rozpaczliwymi szarżami zatrzy-mać nacierającego wroga. Były to jednak próby zbyt ane-miczne, by mogły przynieść jakiekolwiek efekty w starciu z kawalerią francuską. Szczególnie wykazali się w odparciu tych ataków konni grenadierzy gwardii konsularnej dowodze-ni przez Bessieresa i pasierba pierwszego konsula - Eugeniu-

W „Biuletynie Armii Rezerwowej" z 15 VI pojawiła się wzmianka o wzięciu do niewoli 6000 grenadierów. Była ona oparta na fałszywej ocenie Murata, H u f fe r, op. cit., s. 5.

Page 165: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

sza de Beauharnais. Lannes i Victor, połączywszy swe korpusy, uderzyli wspólnie na Marengo i przełamali obro-nę grenadierów Weidenfelda. Wszystkie jednostki austriac-kie spływały już w tym czasie ku mostom na Bormidzie. Konnica, piechota, artyleria, wozy taboru - wszystko to tłoczyło się wzdłuż brzegu rzeki, usiłując jak najszybciej przejść na drugą stronę. Mosty nie mogły wszystkich pomieścić. Niektórzy z żołnierzy postanowili w bród przejść bagnistą Bormidę. Wielu z nich utonęło. Większość wozów i armat utknęła w mulistym dnie. Zamieszanie wzmagał prowadzony przez Francuzów ogień karabinowy i artyleryjski. Marmont wycelował swą baterię w główny punkt przeprawy. Austriacy, nie widząc szansy na przedo-stanie się na zbawienny drugi brzeg, poddawali się setkami. Porzucone wozy, armaty i konie stały się łupem zwycięs-kich Francuzów.

Około 21 bitwa wygasła. Jako jedni z ostatnich wycofali się dzielni grenadierzy Weidenfelda. Rzeka odgrodziła wrogie armie.

STRATY

Brak jest w opracowaniach dotyczących bitwy pod Maren-go zgodności co do wysokości strat poniesionych przez obie strony. Historycy wojskowości - Marian Kukieł i Ta-deusz Pawlik - podają liczby najniższe i bardzo do siebie zbliżone. Kukieł nie czyni podziału na zabitych, rannych

wziętych do niewoli i oblicza straty francuskie na 5000 jdzi, austriackie zaś na 9500 ludzi 5 5 . Pawlik, wzorując się

bez wątpienia na Kukielu, podaje straty austriackie rów-nież w wysokości 9500 ludzi, ale umieszcza w tej liczbie 3000 jeńców; określa ponadto straty w artylerii na 13 dział, pisze również o utracie przez armię Melasa 12 sztandarów. Straty Francuzów wynosiły według Pawlika 6000 ludzi; w tej liczbie mieszczą się również ranni i wzięci do niewo-l i 5 6 .

5 5 K u k i e ł , op. cit.. 69. 5 6 P a w 1 i k, op. cit., s. 39.

Page 166: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Inne liczby podaje Tomasz Dziekoński. który doliczył się po stronie austriackiej 5000 poległych, 8000 rannych, 7000 wziętych do niewoli, utraconych 30 armat oraz 12 sztan-darów S 7 . Jak widać, rozbieżność w stosunku do wymienio-nych wcześniej autorów wyniosła ponad 100%. Identyczne jest tylko wyliczenie dotyczące liczby sztandarów. Naj-większy francuski znawca epoki napoleońskiej - Adolf Thiers - w swych ocenach zbliża się do Kukiela i Pawlika. Straty obu stron podał on w sposób następujący: Austriacy - 8000 zabitych i rannych oraz 4000 jeńców, Francuzi - 6000 żołnierzy zabitych i rannych oraz 1000 wziętych do niewoli 5 8 . Dane przytoczone przez Thiersa można chyba przyjąć za najbardziej wiarygodne chociażby z tego wzlę-du, że pozostają w bliskiej relacji z liczbami przytaczanymi w Correspondence przez Bonapartego.

Obie strony poniosły bardzo dotkliwe straty w korpusie oficerskim, szczególnie wśród wyższych dowódców. Sztab austriacki został dosłownie zdziesiątkowany. Poległ gen. Hadick, ciężko ranni zostali generałowie: Latterman, Bel-legarde, Lomarsaille, Gottesheim, Briey i Vogelsang, po-nadto 26 innych wyższych oficerów i około 400 oficerów od kapitana w dół 5 9 .

Wśród Francuzów ranni zostali generałowie: Rivaud, Malher i Mainoni, gen. Champeaux zmarł niedługo po bitwie z odniesionych ran. Największą stratę stanowiła jednak śmierć gen. Desaixa. Był on jednym z najzdolniej-szych dowódców w armii francuskiej, powszechnie wróżo-no mu wielką karierę. W pierwszym piśmie, jakie wysłał Bonaparte do konsulów po zakończonej bitwie ze swej kwatery w Torre di Garofoli, znalazło się zdanie: „Od-czuwam najgłębszą rozpacz z powodu śmierci człowieka, którego kochałem i szanowałem najbardziej ze wszyst-

57 T. D z i e k o ń s k i , Życie Napoleona podług najlepszych źródeł z ry-cinami na siali rytymi z oryginalnych obrazów najsławniejszych malarzy francuskich, nakładem H. M e r z b a c h a. Warszawa 1841, t. I, s. 279.

58 A. T h i e r s , Campagne de L'armée de Réserve en 1800, Lipsk 1812. s. 114.

5 9 H ü f f e r, op. cit.. s . 113.

Page 167: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

kich" 6 0 . Że nie były to tylko czcze słowa, przekor-relacje licznych biografów Napoleona. Twierdzą on bo-wiem zgodnie, iż dwukrotnie widziano na twarz} ,.bo£_ -wojny" łzy. Po śmierci Desaixa właśnie po raz pierA>zy, a później w czasie ostatnich chwil życia konającego Lan-nesa. Pokojowiec pierwszego konsula - Louis Wairy Cons-tant, przytacza następujące słowa Bonapartego, wypowie-dziane po zgonie Desaixa: „Francja straciła jednego ze swoich najlepszych obrońców, a ja swojego najlepszego przyjaciela" oraz „Mój dzielny Desaix zawsze życzył sobie podobnej śmierci, ale czy musiała ona tak szybko wysłuchać jego prośby?"6 1 Francuzi wystawili poległemu bohaterowi pomnik w Clermont-Farrand. Nieobca jest historykom wer-sja o skrytobójczym zgładzeniu Desaixa na polu bitwy pod Marengo!. Ta zaskakująca hipoteza narodziła się w związku z jednoczesną - w tym samym dniu i o tej samej godzinie! - śmiercią gen. Jeana Klebera, zamordowanego w odległym Egipcie przez fanatyka religijnego. Obaj ci dowódcy brali czynny, decydujący udział w podboju państwa faraonów. Bliższe informacje na ten temat może czytelnik uzyskać w opracowaniach Waldemara Łysiaka 6 2.

Dodać należy, że chociaż straty po obu stronach rozpat-rywane w liczbach bezwzględnych nie są zbyt wielkie, to ich procentowy udział w całości posiadanych sił jest znaczny. W armii cesarskiej przekroczył 30%, natomiast we francus-kiej, po doliczeniu dywizji Desaixa, wyniósł około 18%.

UWAGI O BITWIE POD MARENGO

Pod względem taktyki bitwa pod Marengo wyróżnia się spośród wcześniejszych starć z udziałem Napoleona. Była

60 Correspondence de Napoleon /, t. VI, s. 359-360, nr. 4909. 6 1 L. C o n s t a n i , Pamiętniki kamerdynera Cesarza Napoleona /,

Warszawa 1972. s. 25-26. 6 2 W. Ł y s i a k Empirowy pasjans, Warszawa 1984. s . 107; t e g o ż .

Spisek w ogrodzie La Zeinki, „Stolica" nr 1189, 20 IX 1970 r.

Page 168: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

to przede wszystkim bitwa z wykorzystaniem wielkich mas żołnierzy po obu stronach i jako taka postawiła głó-wnodowodzącemu francuskiemu inne, nowe i, oczywiście, trudniejsze wymagania w zakresie dowodzenia. Jak wyka-zał wynik batalii, Bonaparte zdał egzamin, chociaż nie ustrzegł się paru poważnych błędów. Najważniejszym z nich było niezapewnienie sobie dostatecznego rozpoz-nania sił przeciwnika i - co za tym idzie - wydanie przed samą bitwą rozporządzeń, które rozczłonkowały armię francuską. 14 czerwca stanęła ona w obliczu przeważają-cych liczebnie Austriaków osłabiona o dywizje Desaixa i Lapoype'a63. Fakt nieskoncentrowania do walnej bitwy całości możliwych do zebrania sił, zresztą jeden z nielicz-nych w całej wojskowej karierze Bonapartego, urągający jego głównej zasadzie: zdobycia przewagi na decydującym kierunku działań - o mało co nie spowodował klęski Francuzów. Przewagę Austriaków - znaczną w sile żywej i olbrzymią w artylerii - równoważyła w pierwszym etapie wyższość moralna żołnierzy przeciwnika i ich wodza na-czelnego, w końcowym zaś użycie świeżych oddziałów i rzucenie ich na zdezorientowanego wroga. Baron Melas i cały sztab austriacki dopuścił się w czasie boju postępku kwalifikującego się do rozpatrzenia przez sąd wojenny, Opuszczając wojsko, stary wódz przyczynił się w dużej mierze do sukcesu francuskiego zwrotu zaczepnego przep-rowadzonego siłami Desaixa. Należy podkreślić wielką wagę efektu psychologicznego owego ataku w powiązaniu , z nagłą niezrozumiałą, bo nie wymuszoną przez wroga, dezorganizacją w szeregach Austriaków. Uderzenie Desai-xa następnie całej armii, poprzedził świetnie kierowany, skumulowany na jednym odcinku ogień artyleryjski. Do zwycięstwa przyczyniło się także idealne wręcz współdzia-łanie kawalerii. Jej dowódca potrafił wybrać najodpowied-niejszy moment do ataku, uderzając wówczas, gdy aust-riacka piechota uległa rozprzężeniu w wyniku zmasowane-

63 Jednostka ta w dniu bitwy odbyła 50-kilometrowy marsz. K u k i e ł , op. cit., s. 70.

Page 169: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

go ognia całej artylerii nieprzyjacielskiej. I znów taktyczny efekt w postaci zwycięskiej szarży splótł się z efektem moralnym polegającym na spowodowaniu panik: w armii Melasa. Był to bez wątpienia kulminacyjny moment biwy.

„Fakt ten jest najjaskrawszym w dziejach przykładem kryzysu wywołanego w chwili, gdy zwycięzca jest u kresu wysiłku, przez zaskoczenie go materialne i psychiczne nieo-czekiwanym odporem" 6 4 . Wielu historyków wojskowości, rozpatrując przebieg bitwy pod Marengo pod kątem za-stosowanej taktyki, wyraziło zgodny pogląd, że współ-działanie piechoty, jazdy i artylerii, jakiego przykład dali Francuzi pod Marengo, stanowi w tej dziedzinie niedościg-ły w z ó r 6 5 .

Marengo nasuwa ciekawe porównanie z inną bitwą stoczo-ną w dobie napoleońskiej - pod Waterloo. Obie te bitwy stanowią przykład starć, w czasie których pewna niemal klęska przerodziła się nagle we wspaniałe zwycięstwo, decy-dujące o losach kampanii. W obu przypadkach kluczem do wygranej stało się twarde - pomimo wielkich strat i przy-gniatającej przewagi przeciwnika - utrzymywanie zajmowa-nych pozycji aż do nadejścia odsieczy. Po jej przybyciu zarówno Francuzi pod Marengo. jak i Anglicy pod Waterloo nie tylko zrównoważyli przewagę materialną wroga, ale rów-nież zdobyli coś o wiele ważniejszego - przewagę psychiczną nad nim. Jej poczucie wypływało z długotrwałego i ostatecz-nie zwycięskiego powstrzymywania ataków nieprzyjaciela i przeciwstawienia mu się w sytuacji prawie że beznadziejnej.

W czasach bardziej nam współczesnych, już w XX w., trzy bitwy wykazują zdumiewające podobieństwo do Ma-renga. Bitwa nad Marną w 1914 r., bitwa pod Warszawą w 1920 r. i walki w rejonie Stalingradu w latach 1942-1943. Zakończyły się one równie wielkim przesileniem w sferze materialnej i psychicznej co i Marengo. Każda z tych bitew osiągnęła w stosunkowo szybkim czasie swe apogeum, punkt krytyczny, który następnie, w wypadku batalii nad

64 Tamże, s. 72. 65 Zobacz: J o m i n i. Zarys sztuki wojennej. K u k i e ł , o p , cit., s. 72.

Page 170: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Mamą i pod Stalingradem, utrzymywał się przez długie tygodnie. Trwały krwawe walki pochłaniające tysiące ofiar 1 było jasne, że zwycięzcą zostanie ten, kto wykaże się większym hartem ducha i potężniejszą wolą sukcesu. Pomimo olbrzymiej roli sprzętu, niezaprzeczalnego znaczenia nowo-czesnej techniki, decydował człowiek i jego psychika. Sfera materialna zeszła na drugi plan, podobnie jak pod Marengo, gdzie ponad 100 armat walczyło przeciwko 30 i gdzie każdych 2 Francuzów miało przeciwko sobie 3 Austriaków. I nad Marną, i w Stalingradzie, i wreszcie pod Warszawą strona od dawna atakująca, utrzymująca inicjatywę strategiczną i tak-tyczną, doszła do punktu krytycznego, w którym uderzenie będącego dotychczas w defensywie przeciwnika nie tylko z łatwością rozrywało jej front,ale również zadawało decydu-jący cios na płaszczyźnie moralnej. Przebieg i końcowy wynik tych bitew stanowi idealną ilustrację wypowiedzianego przez Napoleona na Świętej Helenie zdania: „Na wojnie trzy czwar-te wszystkiego stanowi czynnik moralny, jedną czwartą tylko przedstawia czynnik materialny"66. Oczywiście aktualnie ma-ksyma ta traci wiele na wartości. Jednak do opisanych przykładów można ją zastosować w zupełności67.

Bonaparte trzykrotnie zmieniał plan strategiczny, nim doszło do bitwy pod Marengo. Pierwszy plan, najpełniej-szy, zakładał - jak wiemy - manewr z terenu Szwajcarii na tyły armii austriackiej stacjonującej w Niemczech. Stał on się nierealny wobec konieczności poświęcenia względów strate-gicznych i ewentualnych korzyści zewnętrznych na rzecz polityki wewnętrznej. Drugi plan, zmieniając miejsce wyko-rzystania armii, niewiele ustępując pierwotnemu w koncepcji ogólnej, nie miał już równie sprzyjających warunków reali-zacji. Napoleon przewidując przejście do Włoch przez Prze-łęcz Świętego Gotharda uzależniał swe powodzenie od

6 6 P a w 1 i k, op. cit., s. 82. 6 7 Ciekawe studium zachowań żołnierzy oraz roli psychiki i czynnika

moralnego w momentach przesileń na polu bitwy dają: J. P i ł s u d s k i Pisma- Mowy-Rozkazy, Warszawa 1930, t. III, s. 75-80 oraz A. du P i c q , Studium o walce, w cyklu: Biblioteka Klasyków Wojskowych. Warszawa 1972 r.. s. 62-74.

Page 171: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

skutecznego powstrzymania pod Genuą przez Massenę przeważających sił Melasa. Wobec niespodziewanie wczes-nej ofensywy Austriaków na Savonę, realizacja tego planu stała się niemożliwa. Napoleonowi udało się dopiero prze-prowadzenie trzeciego planu, który stanowił zmienioną wersję poprzedniego zamierzenia, przez dostosowanie jego idei do nowych warunków i okoliczności. Armia Odwodo-wa pomaszerowała przez Przełęcz Świętego Bernarda, a oddziały wydzielone z Armii Reńskiej przez Przełęcz Świętego Gotharda. Był to więc plan przyjęty w ostatniej chwili. Jego poszczególne elementy i ich realizacja nosiły piętno improwizacji. Jako taki, wobec niedopracowania i zdania się na ryzyko, przyniósł wiele zaskakujących momentów - między innymi nie przewidziane wstrzymanie armii przez fort Bard oraz pozostawienie zbyt dużych sił w armii gen. Moreau. Pierwsza z tych okoliczności wynikła wskutek niedocenienia siły obronnej wspomnianej fortecy, co spowodowało zwłokę, która znacznie zredukowała czynnik zaskoczenia przeciwnika. Druga natomiast już od początku kampanii prowadziła do przesunięcia sto-sunku sił, oddając w ręce Austriaków niebagatelny atut przewagi liczebnej. Przewagę tę powiększyło dodatkowo opóźnienie Armii Odwodowej, które pozwoliło Melasowi rozprawić się z armią Masseny przed jej nadejściem. Od-padła w ten sposób tak ważna w rachubach Napoleona nadzieja na współdziałanie tych wojsk z głównymi siłami armii.

Natomiast Austriacy zyskali sposobność rzucenia niemal wszystkich swych sił przeciwko Bonapartemu; dodatkowo ziobycie Genui otworzyło przed nimi szerokie możliwości operacyjne związane z tą nową podstawą działań. W tym momencie zadania postawione przed Armią Rezerwową w rzeczywistości zaczęły przerastać jej realne zdolności. Odpadła szansa uzyskania jakiejkolwiek przewagi na polu bitwy. Mniejszą liczbę żołnierzy i sprzętu zdawało się skompensować Francuzom jedynie dobre usytuowanie ich wojsk. Zajęli oni bowiem pozycje, które zapewniły im nie zakłóconą łączność z zapleczem i jednocześnie przecinały

Page 172: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

analogiczne połączenia przeciwnika. Jednak ta sprzyjająca pierwszemu konsulowi sytuacja nie utrzymała się zbyt długo. Melas bardzo sprytnie wybrał pole bitwy w okoli-cach Alessandrii, gdzie zajął stanowiska na czele skoncent-rowanej armii. Zła praca wywiadu francuskiego - i jest to określenie chyba zbyt łagodne - przyczyniła się do tego, iż w ostatniej chwili Napoleon rozdzielił swe woj-ska w celu odcięcia odwrotu Austriakom. Ci jednak, wbrew wszelkim oczekiwaniom, zdecydowali się na prze-bojowy atak. O mało co nie zakończył się on ich pełnym sukcesem.

Chociaż Napoleon w czasie kampanii 1800 r., głównie zaś przed samą bitwą, popełnił kilka ciężkich błędów, to jednak wynik samego starcia w dniu 14 czerwca dowodnie wskazuje, że ostateczny triumf odniosła jego strategia manewru na tyły przeciwnika i zmuszenia go do walki z odwróconym frontem. Sprawiła ona, iż następstwa Ma-renga przyćmiły swym znaczeniem doraźne korzyści osiąg-nięte przez Francuzów na polu bitwy. O ile bowiem straty obu stron nie odbiegały zbytnio od siebie pod względem liczbowym, o tyle skutek w postaci cofnięcia się jednostek cesarskich od 150-200 km od Alessandrii urastał do rangi walnego zwycięstwa armii napoleońskiej. Strategiczne wyjście na tyły wroga przyniosło efekty o wiele większe od paru nawet wygranych bitew, tym bardziej że przy ist-niejącym stosunku sił francuskie zwycięstwa mogły okazać się zgoła pyrrusowymi.

Manewr na tyły - przynosząc w przypadku Marenga olśniewające wręcz korzyści na płaszczyźnie strategii i tak-tyki - zawiera jednocześnie w sobie wiele poważnych niebezpieczeństw. Bez przewagi materialnej stosujących go wojsk może przynieść nieobliczalną klęskę. Pruski teoretyk wojskowości - York von Wartenburg - omawiając napo-leoński manewr na tyły armii Melasa, wypowiedział zna-mienne zdanie: „(...) w takich właśnie momentach roz-chodzą się drogi tęgiego dowódcy armii i wielkiego wodza historii. Pierwszy byłby pomaszerował z Ivrei na Turyn, byłby pobił Melasa, oswobodził Genuę i ruszył następnie

Page 173: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

na zdobycie Lombardii, by przeciwnika dopaść jeszcze przed Padem lub Ticino. Drugi odciął wszystkie połączenia nieprzyjaciela i wydał mu bitwę, która w razie przegrania musiałaby przynieść mu zagładę. Nieprzyjaciel uległ i jedna bitwa oddała całe Włochy północne w ręce Napoleona" 6 8 . Sam Bonaparte był oszczędniejszy w słowach stwierdzając lakonicznie: „Tajemnica wojny leży w tajemnicy komuni-kacji" 6S).

6 8 P a w 1 i k, op. cii., s. 42. 69 Tamże, s. 43.

Page 174: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

ZAKOŃCZENIE W O J N Y

Wieść o wyniku bitwy pod Marengo przeleciała przez Europę lotem błyskawicy. W Paryżu wywołała euforię, Wiedeń okryła żałobą, w innych stolicach reakcje były różne. W Londynie zapanowały uczucia niedowierzania, złości i zawiedzionych nadziei. W Petersburgu natomiast nie odmówiono sobie złośliwej satysfakcji z klęski wiaroło-mnego sojusznika. Emigranci francuscy, oczekujący z nie-cierpliwością śmierci Bonapartego i zagłady jego armii, przeżyli szok i zeszli z pokładów angielskich okrętów, na których popłynąć mieli do ojczyzny. Rozkaz do marszu rojalistów z północy na Paryż nie został wydany. Włochy opanowała panika. Sytuację, jaka zapanowała na półwys-pie, świetnie zilustrował w swych pamiętnikach książę Adam Czartoryski: „Gburowaty ambasador angielski, któ-ry niedawno ożenił się z młodą i zachwycającą osobą, uznał za swój obowiązek uciekać z Neapolu, gdy tylko dowiedział się o klęsce Austriaków pod Marengo, po czym porzucił swą żonę" 1 .

Ciekawostkę stanowi fakt, że już po bitwie, zarówno w Paryżu, jak w Wiedniu przez kilka godzin panowały nastroje całkowicie inne od tych, jakie ostatecznie tam zagościły. Baron Melas jeszcze w trakcie bitwy, będąc przekonany o jej zwycięskim zakończeniu i całkowitym zniszczeniu wojsk przeciwnika, wysłał do stolicy posłańca

A. C z a r t o r y s k i, Pamiętniki. Kraków 1904. t. I. s. 140.

Page 175: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

z wieścią o wiktorii. Radość trwała tylko do przybycia następnego gońca, tym razem z wieścią wręcz hiobową. Napoleon - przeciwnie - całkowicie świadomie wprowadził swoich rodaków w błąd. Już po wygranej posłał informa-cję, że „wszystko stracone". Jednym z jej bezpośrednich skutków był nagły i bardzo pokaźny spadek wartości papierów wartościowych na giełdzie paryskiej. Przyjaciele pierwszego konsula, uprzedzeni o rzeczywistym wyniku bitwy, wykupili wielką liczbę akcji niemal za bezcen. W chwili gdy do stolicy dotarła wieść o rozgromieniu armii Melasa, owa machinacja finansowa przyniosła Bonapar-temu i jego przyjaciołom znaczne dochody.

W relacji ambasadora rosyjskiego w Wiedniu - Kołycze-wa - piszącego do Petersburga na temat bitwy pod Maren-go, znalazło się zdanie: „Wojska austriackie wpadły w taki popłoch, że cofały się w największym nieporządku"2. Istot-nie, baron Melas niezdolny był uporządkować swoje rozbite i, co gorsza, zdemoralizowane oddziały. Nimb niezwyciężo-ności, jaki dotychczas otaczał Bonapartego, u raz jeszcze pokonanych Austriaków urósł do niewyobrażalnych roz-miarów. Głównodowodzący również poddał się temu uczu-ciu. Chyba przede wszystkim z tego powodu, dysponując jeszcze potężnymi siłami, nie ustępującymi liczebnie francus-kim, nazajutrz po bitwie wysłał rozjemców do nieprzyjaciels-kiego obozu. Wielu historyków, opisując ten moment, stwier-dza, iż baron Melas w zamian za zawieszenie broni gotów był oddać niemal całe Włochy. Być może. Bonaparte nie zażądał •ednak aż tyle. Zdając sobie sprawę z ciągle jeszcze dużej siły armii austriackiej, trzymania przez nią Genui, Piemontu : otwartych dróg komunikacyjnych - nie przeciągnął struny. W wyniku podpisanej w Alessandrii 15 czerwca umowy w ręce Francuzów przeszły: Lombardia, Piemont i Liguria. W ten sposób wyrównali oni straty poniesione w ciągu ostatnich piętnastu miesięcy. Austriacy zatrzymali Toskanię, Mantuę i Ankonę. Neutralną linię pomiędzy obydwiema armiami wyznaczyły rzeki Chiesa i Mincio.

2 M a n f r e d . op. cit., t. I, s. 344.

Page 176: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Wydawać by się mogło, że zawarcie pokoju między wojującymi państwami jest tylko kwestią najbliższego cza-su. Wspomniany już Kołyczew donosił w raporcie do Pawła I: „znając położenie tutejszych spraw, można się zorientować, że rząd nie ma zbyt wielu sposobów przed-łużenia wojny, a ponadto - czy można poprawić nieład wewnętrzny?"3. Jakby na potwierdzenie tych słów 19 czer-wca doszło do dwóch bitew na niemieckim teatrze działań wojennych. Moreau odniósł zwycięstwa pod Hochstaedt i Neuburgiem i otworzył sobie drogę w głąb kraju. Z tą drugą miejscowością wiąże się następująca ciekawostka. W starciu pod Neuburgiem poległ La Tour d'Auvergne mianowany dwa miesiące wcześniej przez Napoleona Pier-wszym Grenadierem Francji. Aż do roku 1814 przy apelu pułku, w którym służył d'Auvergne, czytano codziennie jego imię, a jeden z kolegów wypowiadał niezmiennie formułę: „umarł na polu chwały".

Gabinet wiedeński zdawał się jednak nie dostrzegać tego, co tak wyraziście widział ambasador rosyjski. Po-stanowiono tam odkładać zawarcie pokoju, licząc na szczę-śliwy zwrot w wojnie. Pokładano nadzieje w sojusznikach. 20 czerwca Austria podpisała nowy układ z Anglią, która przyrzekła niezwłocznie dostarczyć dwa i pół miliona fun-tów szterlingów na odbudowę armii cesarskiej. W zamian Londyn żądał kontynuowania wojny. Jednocześnie podjęte zostały działania na rzecz zmiany polityki Pawła I i uak-tywnienia Rosji po stronie koalicji. Hrabia Cobenzl prze-prowadził rozmowy sondażowe z Kęłyszewem. Pozostały one bez echa - w tym czasie car prowadził już pertraktacje

z Francją. O ich przebiegu będzie jeszcze mowa. Dla zyskania na czasie Austriacy wysłali na rozmowy do

Paryża hrabiego Saint-Juliena, nie mającego żadnych peł-nomocnictw swego rządu. Austriacki wysłannik, wciąg-nięty w grę dyplomatyczną przez Napoleona i Talleyranda, niebacznie podpisał w imieniu cesarza preliminaria pokojo-we, powtarzające w zasadniczych punktach warunki poko-

3 Tamże, s. 379.

Page 177: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

ju z Campoformio. Za ten uczynek Saint-Juliena czekała twierdza, jednak Austria zmuszona była podjąć pertrakta-cje. Kontynuował je hrabia CobenzI. Początkowo rozmo-wy toczyły się w pałacu Tuileries i brał w nich udział sam Napoleon. Już na wstępie pierwszy konsul dał odczuć cesarskiemu wysłannikowi, jak wiele zmieniło się od czasu Campoformio. Przyjął go w sali, siedząc przy stoliku, obok którego nie było drugiego fotela. CobenzI miał do wyboru: usiąść na oddalonej znacznie sofce albo stać niczym petent przed Napoleonem. Świetnie ujął tę sytuację Talleyrand. Według niego każdy znalazł się „na swoim miejscu albo co najmniej na miejscu wyznaczonym przez pierwszego kon-sula" 4.

Niebawem rozmowy zostały przeniesione z Paryża do Luneville i z ramienia Francji prowadził je Józef Bonapar-te. Spoczywało na nim oczywiście czujne spojrzenie wiel-kiego brata. CobenzI był jednak twardy. Zdawał się nie pamiętać o przeżytym niedawno upokorzeniu, nie dostrze-gać osłabionej pozycji Austrii i utraty głównego atutu w postaci rosyjskiego sprzymierzeńca. Dyplomata cesarski wyraźnie grał na zwłokę, jak gdyby oczekując jakiegoś nadzwyczajnego wydarzenia. Tajne rozkazy płynące z Wie-dnia nakazywały mu za wszelką cenę przeciągnąć pertrak-tacje. Przesłanką takiego postępowania były budowane na uzasadnionych podstawach rachuby na śmierć pierwszego konsula. W końcową fazę wchodziły przygotowania rojali-stów do dokonania zamachu na Bonapartego. Szef rojalis-towskiego podziemia - Hyde de Neville - jeszcze w pierw-szej połowie 1800 r. donosił następcy tronu, hrabiemu d'Artois: „Mamy możliwość zdezorganizowania nowego rządu w Paryżu; cała jego siła tkwi w jednym człowieku"5. Chodziło rzecz jasna o Napoleona. Gabinet wiedeński świetnie zdawał sobie sprawę z rozpoczętej nagonki i nie ukrywał nadziei na jej pozytywne zakończenie. Wśród szuanów tworzących grupę, która zgładzić miała Bonapar-

4 Ch. T a l l e y r a n d , Mémoires, Paris 1891, t. I, s. 381. s Ch. Ne Vi l i e , Mémoires et Souvenirs, Paris 1892, t. I, s. 162.

Page 178: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

tego, był Georges Cadoudal, postać ze wszech miar niezwyk-ła6. „Cios rozstrzygający" - taka była zaszyfrowana nazwa akcji - zadali szuanie wieczorem 24 grudnia. Bonaparte udawał się do opery na premierę oratorium Haydna. W chwi-lę po przejeździe jego karety ulicą Saint-Niceise powietrzem wstrząsnął straszliwy wybuch. Skutek był przerażający. Bru-kiem popłynęły potoki krwi. Kilkadziesiąt osób zginęło, wiele odniosło ciężkie rany. Napoleon natomiast pozostał nietknię-ty. Wyjście z opresji zawdzięczał stangretowi, który tego dnia nie grzeszył trzeźwością i powoził szybciej niż zazwyczaj.

Wraz z nieudanym zamachem rojalistów upadła część nadziei Wiednia na poprawienie sytuacji politycznej. A od paru tygodni była ona już bardzo zła. Oto Bonaparte, zirytowany uporem Cobenzla i jego pozornymi działania-mi, przesuwającymi zawarcie pokoju w nieokreśloną przy-szłość, sięgnął po środek ostateczny; na jego rozkaz gen. Moreau wznowił ofensywę. Francuzi dysponowali o wiele mniejszą armią polową od austriackiej7, ale mieli olb-rzymią przewagę psychiczną, wynikającą z wcześniejszych zwycięstw. Ponadto siły Moreau były bardziej skoncent-rowane. Przewagi francuskiej nie zniwelowało nawet star-cie 1 grudnia pod Ampfing, zakończone sukcesem austriac-kim. Arcyksiążę Jan nie zdobył się na konsekwencję w dal-szych działaniach i nie potrafił wykorzystać dowodzenia następnego dnia. 3 grudnia doszło do bitwy pod Hohenlin-den. Starcie to, jako bez wątpienia najważniejsze w całej kampanii niemieckiej 1800 r., było wielokrotnie opisywane w licznych opracowaniach 8. Walka trwała od godziny 7.30

6 Czytelników, którzy chcieliby poznać nietuzinkowe koleje życia Jerzego Cadoudala i przebieg jego nieubłaganej walki z „korsykańskim karłem", zachęcam do przeczytania książki W. Ł y s i a k a , Szuańska ballada. Warszawa 1981.

7 Wyrażająca się stosunkiem około 95 000 ludzi (w tym 17 000 jazdy i 4000 artylerii) do 129 000 (w tym ponad 25 000 jazdy), P a c h o ń s k i . op. cii., t. III, s. 352.

8 We Francji - T h i e r s , Historia Konsulatu, E. P i c a r d , Hohenlin-den, Paris 1900; w Austrii - H. H ü f f e r , Quellen zur Geschichte der Kriege von 1799-1800, t. II; obfite materiały w Kriegsarchiw, Wien.

Page 179: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

do 17.00 i zakończyła się wspaniałym zwycięstwem Fran-cuzów. Duży wkład w zwycięstwo wnieśli Polacy 9. Straty armii gen. Moreau wynosiły 1200 zabitych i rannych oraz 600 jeńców i były wielokrotnie niższe od austriackich. Francuzi wyliczyli je na około 20 000 żołnierzy, z czego 2 generałów, 4 pułkowników, 179 oficerów oraz 11 000 podoficerów i żołnierzy dostało się do niewoli. Wiedeń bardziej „optymistycznie" widział klęskę pod Ho-henlinden i w oficjalnym komunikacie podał po stronie strat liczbę 12 000 ludzi. Armia arcyksięcia Jana postradała ponadto około 100 armat, w tym większość ciężkiej ar-tylerii, wiele tysięcy innej broni, 200 jaszczy artyleryjskich i setki koni 1 0 .

Po Hohenlinden droga do Wiednia stanęła otworem i Francuzi poszli naprzód. W stolicy Austrii po raz któryś z rzędu zapanowała atmosfera grozy i przerażenia, jaką w roku 1797 wywołały zwycięstwa Napoleona i realna możliwość okupacji. Gdy czołówki francuskie znalazły się w odległości nie większej niż 100 km od Schonbrunnu n, arcyksiążę Karol, powołany na miejsce Jana, poprosił o rozejm. Stało się to 25 grudnia. Tym razem nie mogło być już mowy o jakiejkolwiek zwłoce w zawarciu pokoju. Cesarstwo musiało uznać się za pokonane. W półtora miesiąca później - 9 lutego 1801 r. - Francja i Austria zawarły w Luneville układ pokojowy. Został on oparty na postanowieniach traktatu campoformijskiego. Republika uzyskiwała tak bardzo upragnione granice naturalne na Renie oraz w Alpach. Pokonany przeciwnik godził się na reaktywowanie satelickich republik Francji - Rzeczypos-politej Cisalpińskiej i Rzeczypospolitej Liguryjskiej. Uzna-wał także nowo powstałe twory państwowe - Republi-ki: Batawską i Helwecką. Rzymska i Neapolitańska zostały

Feldakten, Deutschland 1800, t. 11-13; w Polsce - J. Pachoński, Ulani polscy pod Hohenlinden, Warszawa 1931, liczne pamiętniki m.in. Kniazie-•vicza, Sokolnickiego. Łagowskiego.

9 Patrz rozdział: Udział Polaków w kampanii 1800 r. 1 0 P a c h o ń s k i , op. cit., t. III, s. 372. 11 Letni pałac cesarski wzniesiony w Wiedniu w 1691 r.

Page 180: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

zniesione. Papież odzyskał swoje świeckie Państwo Koś-cielne. Traktat lunevillski zawierał wiele innych postano-wień, m.in. dotyczących poszczególnych księstw niemiec-kich, o czym będzie jeszcze mowa.

Chociaż w znacznej mierze traktat tworzył nowy stan faktyczny i prawny w Europie, nie należało się liczyć z jego długotrwałością. Franciszek II nie zamierzał w żadnym razie rezygnować z supremacji Habsburgów na tym kon-tynencie.

Pokój w Luneville, eliminując z szeregów państw wal-czących z Francją - Austrię, nie zakończył istnienia II koalicji. Pozostawała Anglia, przeciwnik o najmniejszych możliwościach militarnych spośród wielkich państw euro-pejskich, jednak najlepiej z nich rozwinięty gospodarczo, mogący najwięcej zaszkodzić Republice Francuskiej. Dla-tego dla Napoleona Luneville stanowiło jedynie etap do osiągnięcia naprawdę wielkiego celu - ostatecznego zakoń-czenia wojny.

W planach francuskich kluczową rolę w tych zamierze-niach wyznaczono Rosji. Zmiana kierunku jej polityki dała się zauważyć już na początku roku, gdy Paweł I wycofał pułki Suworowa z Europy Zachodniej. Marengo utwier-dziło cara w przekonaniu o słuszności obranej drogi i przy-spieszyło proces jego zbliżenia się do Jakobińskiej" Fran-cji. 7 lipca pierwszy konsul wykonał pierwszy ruch. Za pośrednictwem Talleyranda wysłał do cara list stanowiący arcydzieło dyplomacji. Oddając należną cześć i uznanie dzielnej armii rosyjskiej, której współdziałanie zapewniło sukcesy pozostałym aliantom, zaproponował Paw-łowi I uwolnienie 6000 jeńców rosyjskich bez żadnego odszkodowania, a wręcz przeciwnie - umundurowanych i całkowicie uzbrojonych! Był to absolutny precedens w stosunkach europejskich. Drugie posunięcie Napoleona polegało na zaproponowaniu przejęcia obrony obleganej przez Anglików Malty. Przy czym dla nikogo nie było tajemnicą, że od pewnego czasu wielkim mistrzem Zakonu Kawalerów Maltańskich jest car Paweł I. Te dwa, w grun-cie rzeczy jedynie gesty, wywołały na dworze petersburskim

Page 181: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

piorunujący efekt i zapoczątkowały rozmowy dyplomaty-czne na wysokim szczeblu. Ze strony rosyjskiej prowadził je zaufany cara - gen. Sprengporten, Francję reprezen-tował w ostatnim ich etapie Bonaparte. Pod koniec roku wygłosił on zdanie stanowiące właściwie exposé polityki względem wschodniego kolosa: „(...) Francja i Rosja pre-destynowane są geograficznie «do tego, aby być ściśle po-wiązane ze sobą" 1 2 .

Paweł I przyjął wyciągniętą ku niemu gałązkę oliwną. W liście z 18 grudnia pisał między innymi: „Panie Pierwszy Konsulu! Ci, którym Bóg udzielił władzy rządzenia naro-dami, powinni myśleć i troszczyć się o ich przyszłość. (...) Nie mówię i nie chcę prowadzić sporu ani o prawach człowieka, ani o zasadach różnych rządów ustanowionych w każdym kraju. Postarajmy się zwrócić światu spokój i ciszę, których tak potrzebuje" 1 3 . Sensacyjne wręcz zna-czenie wypowiedzi cara polegało na faktycznym i oficjal-nym uznaniu Bonapartego za głowę państwa; po raz pierw-szy z podtekstu oficjalnego oświadczenia skierowanego do Napoleona zniknął termin „uzurpator". Pojawiła się nato-miast nęcąca propozycja ustanowienia nowego porządku w Europie. Z dnia na dzień zaczęła się tworzyć dla Francji coraz lepsza koniunktura polityczna.

Piracka napaść floty angielskiej na Kopenhagę i jej "»arbarzyńskie zbombardowanie, w celu odstraszenia Danii od Współpracy z Republiką Francuską, oraz blokada Mal-ty spowodowały, że „Europa ze zgrozą ujrzała nowe nie-bezpieczeństwo płynące ze wzrostu sił Brytanii na mo-rzach" 1 4. W grudniu Rosja, Dania i Szwecja zawiązały Ligę Państw Północnych obróconą przeciwko Anglii. Po paru dniach dołączyły do niej Prusy.

2 stycznia 1801 r. Paweł I zadeklarował swe najbliższe cele w sposób dosadny: „Jest rzeczą niewątpliwą, że gdy dwa wielkie mocarstwa (tj. Rosja i Francja - przyp. autora) dojdą do zgody, będą miały pozytywny wpływ na resztę

12 M a n f r e d , op. cit., t. I, s. 368. 13 Tamże, s. 373. 14 Tamże. s. 384.

Page 182: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Europy. Gotów jestem to uczynić" 1 S . Za słowami poszły niebawem czyny. 12 stycznia do gen. Wasyla Orłowa, atamana dońskiego, wysłano rozkazy, by na czele 22 500 ludzi ruszył w kierunku Indii. I nie miała to być bynajmniej wyprawa o charakterze pokojowym. W Londynie załama-nie agresywnej polityki rządu Williama Pitta Młodszego przyniosło upadek jego gabinetu. Wydawało się, że nie-przejednany wróg Francji - Imperium Brytyjskie, jest w przededniu katastrofalnych dla siebie rozstrzygnięć.

Nagły zwrot w sytuacji nastąpił w nocy z 11 na 12 marca. Krwawy przewrót pałacowy pozbawił życia Pa-wła I. Cichym organizatorem spisku antycarskiego był angielski ambasador - Whitworth. Zmiana w Pałacu Mi-chajłowskim 16 oznaczała zastopowanie polityki antybry-tyjskiej i kozacy dońscy zatrzymani zostali w swym marszu ku perle angielskich posiadłości kolonialnych. Francja mu-siała rozstać się z widokami na trwały sojusz z Rosją. Jednakże zmiany, jakie zaszły na mapie politycznej Europy na przełomie 1800 i 1801 r., były w poważnej części nieodwracalne. Ich najważniejszym następstwem stało się osamotnienie Anglii w walce z Republiką Francuską. I chociaż nie sprawdziła się w pełni prognoza postawiona przez Napoleona, iż „w trzy miesiące po ustanowieniu pokoju na kontynencie zostanie zawarty pokój z Ang-l i ą " 1 7 , to jednak sytuacja po drugiej stronie kanału La Manche zmusiła Anglię do szukania porozumienia z groź-nym, zwalczanym od lat nieprzyjacielem.

1 października 1801 r. podpisano warunki wstępne ro-zejmu. Traktat pokojowy zawarty został w Amiens 27 marca 1802 r. pomiędzy Anglią z jednej strony a Francją, Hiszpanią i Republiką Batawską z drugiej. „Był to kom-promis obustronny, w całości jednak bardziej korzystny dla Francji. Brytania musiała się na niego zgodzić, utraciła bowiem wszystkich sojuszników, była w Europie izolowa-

15 Tamże, s. 385 za N. S z y l d e r , Impierator Pawiel Pierwyj, s. 416. 1 6 Ówczesna rezydencja carów. 17 Correspondence de Napoleon I, t. VI, s. 524. nr 5211.

Page 183: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

na i w ciągu dziesięciu lat wojny wyczerpała swoje rezerwy i siły. Przeciwieństwa pomiędzy współzawodniczącymi państwami nie zostały usunięte, starano się jednak omijać sporne problemy; pokój był nieodzowny, ponieważ ani jedno, ani drugie państwo nie było w stanie kontynuować wojny. Zamilkły działa i wystrzały karabinowe. W Europie zapanował cisza" 1 8 .

, 8 M a n f r e d , op. citt. I, s. 419.

Page 184: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

UDZIAŁ POLAKÓW W KAMPANII 1800 R.

Gdzieniegdzie w opracowaniach historycznych pojawia się kilka nazwisk polskich oficerów, którzy mieli jakoby brać udział w bitwie pod Marengo. Mowa tu o generałach Grabowskim, Wołodkiewiczu, pułkownikach Ignacym Chodźkiewiczu, Józefie Neymanie oraz adiutancie Wołod-kiewicza - kpt. Kazimierzu La Roche. Ceniony historyk, świetny znawca omawianej epoki, Jan Pachoński zdecydo-wanie odrzuca wiarygodność powyższej wersji. Jego zda-niem, ugruntowanym przez wieloletnie studia nad dziejami Legionów Dąbrowskiego, ewentualnie tylko udział Kazi-mierza La Roche'a w bitwie da się uprawdopodobnić w świetle dostępnych dokumentów i pozostawionych pa-miętników. Pozostali wymienieni na wstępie oficerowie przybyli do Włoch w kilka dni po bitwie 1.

Niewykluczone, że wśród szeregowych żołnierzy wal-czących na polach pod Marengo znalazła się garść naszych rodaków, lecz zachowane przekazy źródłowe i opracowa-nia milczą na ten temat. Natomiast w samej kampanii 1800 r. Polacy wzięli znaczący udział, walcząc w składzie Armii Liguryjskiej oraz armii gen. Moreau.

1 P a c h o ń s k i , op. cit., t. III, s. 62. W dziele Pachońskiego, bez wątpienia najlepszym z opracowań dotyczących tematyki legionowej, jakie kiedykolwiek ukazały się w Polsce, czytelnik uzyska szczegółowe informacje o genezie legionów, pracy organizacyjnej związanej z ich powstaniem oraz jedenastoletniej epopei. Wszystkie dane liczbowe zawar-te w niniejszym rozdziale zaczerpnięte zostały z powyższego opracowania.

Page 185: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

W lutym i marcu 1800 r. resztki I Legii Polskiej w sile około 1800 ludzi zostały wysłane z Ligurii do Marsylii, gdzie miały zostać zreorganizowane. Były to szczątki pol-skich oddziałów walczących we Włoszech w kampanii 1799 r. Legionistów poprowadził szef brygady Szymon Białowiejski. W tym momencie w armii gen. Masseny za całą reprezentację polskiej siły zbrojnej musiał wystarczyć gen. bryg. Władysław Jabłonowski2, służący w 4 dywizji piechoty, wchodzącej w skład korpusu gen. Sucheta, oraz kilkudziesięciu ozdrowieńców przebywających w lazare-tach Genui. Polacy pojawili się ponownie w Ligurii na początku drugiej połowy kwietnia, w chwili gdy trwająca od dwóch tygodni ofensywa Melasa spowodowała znacz-ne straty wśród Francuzów. Suchet po utracie około 6000 zabitych i rannych zarządził ściąganie posiłków z za-plecza. Wskutek tego zabiegu do brygady Jabłonows-kiego powróciło 484 legionistów. Dodatkowo szeregi bry-gady Polacy wzmocnili po zwycięskich potyczkach w rejo-nie Bardinetto 19 kwietnia. Jabłonowski wziął wówczas do niewoli ponad 300 żołnierzy cesarskich; wielu z nich zgłosiło akces do legii, byli to przeważnie mieszkańcy Galicji.

Do 7 maja brygada Jabłonowskiego walczyła w składzie 5 dywizji w okolicach Saint Bartholomeo i Rezzo. Później cofnięta została do Nicei. Plany generała polegające na połączeniu w ramach brygady wszystkich Polaków znaj-dujących się na pobliskim teatrze działań nie mogły być zrealizowane wobec włączenia grupy Szymona Białowiej-skiego w skład 7 dywizji gen. Garniera. 11 maja Jabłonow-ski ewakuował Niceę. W ciągu następnych trzech tygodni Polacy z jego jednostki, jak i włączeni do dywizji Garniera, brali udział w obronie linii rzeki Var. W tym czasie

kilkakrotnie wyróżnili się brawurą w działaniach zaczep-nych przedsięwziętych przez ich macierzyste jednostki. Tak było m.in. 24 i 27 maja, gdy wzięli do niewoli około 100 eńców i zdobyli kilka dział. W rozkazach dziennych często

2 Postaci gen. Władysława Jabłonowskiego Wacław G ą s i o r o w s k i poświęcił swą znaną książkę Czarny generał, Warszawa 1987.

Page 186: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

wymieniano nazwiska Jabłonowskiego, Konopki, Micha-łowskiego i innych polskich oficerów, którzy wyróżnili się odwagą. Gen. Dąbrowski niezwykle pozytywnie wyrażał się o postawie polskich legionistów twierdząc, że jego podkomendni „dobrze się bili, nic nie stracili i dobrą opinię Francuzów jak najgodniej utrzymali" 3. Twórca legionów ubolewał natomiast nad faktem wielkiego roz-proszenia polskich oddziałów, którym nie było dane wy-stąpić na froncie włoskim w ramach jednolitej, silnej liczeb-nie jednostki. Dąbrowski miał na myśli również legionis-tów przebywających w Genui zablokowanej przez korpus gen. Otta. Byli to głównie ranni i chorzy odbywający rekonwalescencję po trudach kampanii 1799 r. Dowodził nimi szef I Legii Jan Strzałkowski, któremu w bitwie pod Novi kula przestrzeliła obie ręce. W trakcie półtoramiesię-cznego oblężenia Strzałkowski wykazał się niepospolitym talentem organizatorskim tworząc z wziętych do niewoli żołnierzy cesarskich polskiego pochodzenia pełny batalion w sile około 1000 ludzi. W końcowym etapie walk Polacy stanowili 20% załogi fortecy. Dlatego więc ubolewać nale-ży, iż historiografia francuska, uznając bohaterską obronę Genui za jeden z większych sukcesów własnego oręża, nie potrafiła zdobyć się na uwzględnienie roli Polaków w jego odniesieniu. Być może ciszę po stronie francuskich auto-rów wywołał rumieniec wstydu spowodowany postępkiem gen. Masseny po kapitulacji miasta. W czasie rozmów z gen. Ottem „zapomniał" on zapewnić praw kombatanc-kich żołnierzom z polskiego batalionu i Austriacy, wcho-dząc do Genui, zagarnęli ich z powrotem do własnych szeregów. Część stanęła przed plutonem egzekucyjnym4.

Resztki Polaków przewieziono do Antibes. Mieli następ-

3 List Dąbrowskiego do J. Dębowskiego pisany w Marsylii 13 maja, P a c h o ń s k i , op. cit., t. III, s. 59.

4 Podobna sytuacja, na wiele większą skalę, miała miejsce w lipcu 1799 r. w czasie kapitulacji Mantui przed Austriakami. Dowodzący załogą gen. Latour-Foissac, składając broń, zgodził się na wydanie Austriakom żołnierzy z 2 Legii Polskiej, którzy wcześniej walczyli w ich szeregach. Legia w praktyce została zlikwidowana.

Page 187: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

nie dołączyć do reorganizującej się właśnie Legii Włoskiej. Ich dowódca, Jan Strzałkowski, w nagrodę za zasługi przedstawiony został przez Massenę do nominacji na gene-rała brygady. W końcu czerwca Polacy przeniesieni zostali z armii czynnej do dywizji terytorialnej Alp Nadmorskich dowodzonej przez gen. Garniera. Dotychczas podporząd-kowana mu była 7 dywizja mająca w składzie grupę Białowiejskiego.

Bitwa pod Marengo spowodowała znaczne poruszenie wśród kierownictwa legionowego. Na wieść o niej Jan Henryk Dąbrowski i Józef Wybicki wystosowali znamien-ne w treści listy do pierwszego konsula. Dąbrowski pisał: „Dysponuj, Generale, naszą krwią, lecz wróć nam Ojczyz-nę, przywróć jej wolność! Wszystkie narody mienią Cię Wielkim, nie wzgardź tytułem Restauratora Polski" s . W piśmie twórcy hymnu państwowego znalazło się zdanie: „Legioniści jedni imię Polaka i sławę utrzymują Narodu (...) o ocalenie Ojczyzny negocjują (...)" 6. Oba listy były bez wątpienia swoistym wstępem zmierzającym do przed-stawienia Napoleonowi planu nazwanego później morder-czym. Zakładał on marsz Polaków do Galicji i wywołanie tam, na tyłach armii cesarskiej, powstania narodowego. Autorem planu, opracowanego ostatecznie na początku lipca, był Dąbrowski. Rozbicie silnej armii Melasa i za-władnięcie przez Francuzów północnymi Włochami stwo-rzyło sytuację odpowiednią do przedstawienia Bonapar-temu od dawna hołubionej koncepcji. Zgodnie z jej ideą, dwie polskie legie, powiększone do około 30 000 ludzi, przez Czechy i Morawy przejść miały do Galicji i poprzeć wywołane tam uprzednio powstanie. Motorem akcji po-wstańczej miał być Tadeusz Kościuszko. Francuzom plan pozostawiał zadanie o charakterze pomocniczym, polega-jące na szachowaniu lewego skrzydła armii austriackiej, by nie mogło się ono wycofać do Czech.

Jak wiadomo, koncepcja Dąbrowskiego nie została ni-

5 P a c h o ń s k i, cit., t. IV, s. 62. 6 Tamże.

Page 188: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

gdy zrealizowana. Jej zasadniczą słabością była koniecz-ność kontynuowania przez Republikę Francuską wojny z Austrią. Tym razem wojny o Polskę. Bo trudno sobie wyobrazić wyzwolenie kraju przez 30 000 legionistów. Historia pokazała, że Napoleon Bonaparte w całej swej polityce zagranicznej dbał jedynie o zabezpieczenie in-teresów Francji. I nawet gdy jako władca połowy Europy prowadził tzw. wojny polskie (pierwsza w 1806-1807, druga w 1812), ich prawdziwym, podstawowym celem nie było odbudowanie całkowicie niepodległego państwa pol-skiego, lecz osiągnięcie możliwie największych korzyści dla cesarstwa. Z tego punktu widzenia plan Dąbrows-kiego nie miał najmniejszych szans realizacji. W 1800 r. Francja żądała od swego genialnego wodza pokoju, a nie wojny.

W końcu sierpnia i we wrześniu przybyła z Marsylii do Mediolanu Legia Włoska dowodzona przez Dąbrowskie-go. Liczyła ona 5000 żołnierzy. Po miesiącu legia przeszła na żołd Republiki Cisalpińskiej. Po wznowieniu działań wojennych, 22 listopada, do walki weszło przeszło 3000 legionistów tworzących I brygadę gen. Grabińskiego. W grudniu Polacy brali udział w blokadzie Peschiery, oblężeniu Mantui i zdobyciu Ferrary, pod którą doczekali podpisania pokoju w Luneville.

Kampania włoska największe zaszczyty i rozgłos przyno-siła bez wątpienia gen. Jabłonowskiemu. W lipcu miano-wany został dowódcą brygady strzelców konnych w dywi-zji kawalerii lekkiej gen. Quesnala. Na szefa sztabu dobrał sobie płk. Neymana, na adiutanta zaś kpt. Klaudiusza Wintera. Do listopada Jabłonowski uczestniczył w tłumie-niu powstania w Toskanii. 6 grudnia spotkał go kolejny zaszczyt - otrzymał dowództwo tzw. Korpusu Lotnego Prawego Brzegu Padu. W styczniu włączono do tej jedno-stki około 200 legionistów podlegających kpt. Biernac-kiemu.

Na niemieckim teatrze działań Polacy zgrupowani byli w Legii Naddunajskiej dowodzonej przez gen. Karola

Page 189: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Kniaziewicza. Zresztą niewiele brakowało, by znaleźli się we Włoszech i wzięli udział w bitwie pod Marengo. Według rozkazu ministra wojny - Carnota --legia miała wejść w skład korpusu wysłanego z Niemiec dla wzmocnienia Armii Odwodowej. Jednakże zdecydowane przeciwdziała-nie ze strony gen. Moreau spowodowało pozostawienie jej w Armii Nadreńskiej. Legię Naddunajską organizowano na przełomie roku. Na początku lutego 1800 r. skoncent-rowano ją w Metzu, co oznaczało przeznaczenie do działań nad Renem. 15 lutego Kniaziewicz dokonał przeglądu powierzonej sobie jednostki. Legia liczyła wówczas 2682 ludzi i składała się z dwóch batalionów piechoty (po 1230 żołnierzy) oraz dwóch szwadronów jazdy. W ciągu najbliż-szych tygodni jej liczebność miała się zwiększyć. W marcu przekroczyła 3000. 23 kwietnia legię przekwaterowano do Strasburga. Niebawem włączono ją do tzw. Dywizji Kehl dowodzonej przez gen. Kleina. Jej zadanie polegało na udziale w pracach fortyfikacyjnych w miejscowości Kehl oraz obsadzeniu pobliskiego brzegu Renu. 23 maja dowó-dztwo nad piechotą legionową objął szef brygady Michał Sokolnicki.

W tym czasie polską jednostkę obarczono nowymi zada-niami. Legioniści wyruszyli na patrole w kierunku miejs-cowości Lahr, gdzie przybrał na sile bunt chłopski i gdzie działali austriaccy partyzanci - pułkownicy jazdy: hrabia Mier i hrabia Walmoden. 3 czerwca w walce z kawalerią Walmodena dostał się do niewoli szef batalionu Stanisław Fiszer, jeden z bardziej rzutkich i odważnych oficerów. W końcu czerwca część legii weszła w skład Korpusu Dolnego Renu, którego przeznaczeniem było zapewnienie nie zakłóconej łączności pomiędzy wysuniętymi na wschód siłami głównymi Armii Nadreńskiej a linią rzeki. Pozostali legioniści stacjonowali nadal w Kehl i Strasburgu jako załogi tych twierdz.

Podstawowym powodem, dla którego cała Legia Nad-dunajska nie została przerzucona na pierwszą linię frontu, czego, zważywszy na jej wysokie walory wojskowe, życzył

Page 190: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

sobie Moreau, były kłopoty z pełnym wyekwipowaniem. Brakowało funduszów na dostateczne umundurowanie i uzbrojenie, dostawcy nie wywiązali się na czas z przyję-tych zamówień. 3 lipca dwa bataliony piechoty oraz dwa szwadrony jazdy stanęły w Moguncji. Podporządkowano je tam organizacyjnie 2 dywizji gen. Souhama. Przegląd dokonany przez Kniaziewicza wykazał 2432 ludzi, 404 konie, 2 armaty z obsługą 27 artylerzystów (wśród 316 kawalerzystów było 26 Polaków, reszta pochodziła z puł-ków francuskich). Tego dnia siły legii przeszły na prawą stronę Menu i rozpoczęły swój bojowy udział w kampanii 1800 r. na ziemi niemieckiej. 4 i 5 lipca Polacy walczyli w wielu potyczkach, ostatecznie spychając osłonowe od-działy austriackie ku Frankfurtowi. Gen. Bruneteau Sa-int-Suzanne - dowódca Korpusu Dolnego Renu - pod-kreślał w raportach, że „główną zasługę w rozbiciu wroga przypisać należy brygadzie Kniaziewicza, na którą nie-przyjaciel skierował główne uderzenie, które rozbiła i prze-szła rzekę, pędząc wroga pod mury Frankfurtu" 7. 12 lipca legioniści wyróżnili się w bitwach pod Offenbach i Bergen eliminując z walki około 1000 Austriaków. Do chwili zawarcia rozejmu w Parsdorfie (15 lipca 1800 r.) Polacy utracili 369 ludzi w zabitych, rannych i jeńcach, co w ogól-nych stratach korpusu, wynoszących 724 żołnierzy, stano-wiło ponad połowę. Już te dane wskazują na rolę od-grywaną przez legię w działaniach jednostki gen. Sa-int-Suzanne'a.

W lipcu i sierpniu legia była dyslokowana w dziewięciu garnizonach pomiędzy Renem a Neckarem. 8 sierpnia jej ogólny stan osobowy wynosił 4608 ludzi i 855 koni. Z tego cztery bataliony piechoty liczyły 3398 żołnierzy, a cztery szwadrony jazdy - 837 żołnierzy (reszta wchodziła w skład artylerii i służb pomocniczych).

Na początku września powstały spory w dowództwie francuskim co do dalszego wykorzystania Legii Naddunaj-

1 Tamże, t. III, s. 246.

Page 191: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

skiej. Carnot optował za jej przesunięciem do Włoch. Gen. Moreau przeforsował jednak pozostawienie Polaków nad Renem. Od 7 września w liczbie 1761 uczestniczyli oni w blokadzie Philippsburga. Do 5 listopada reszta legii przebywała na leżach zimowych w Palatynacie. Tego dnia nadszedł rozkaz włączający ją do armii czynnej. Polskiej jednostce przeznaczono miejsce w 3 dywizji gen. Charlesa Decaena, zajmującej pozycje w centrum armii Moreau. W rozkazie dziennym gen. Sokolnicki wzywał: „Źołnie-rze-Polacy! Dnia 8 frimaire (29 listopada) stanąć mamy w Monachium. Generał en chef Moreau, zwycięzca Nie-miec, przywołuje nas do środka Wielkiej Armii, dał nam przez to największy dowód swego zaufania i szacunku. Daje nam poznać, iż męstwo Wasze nie jest dla niego ani obojętne, ani wątpliwe. Żaden zapewne z Was nie zawie-dzie tej wspaniałej ufności" 8 . Legioniści skierowani do dywizji Decaena wzięli udział w największej i naj-głośniejszej bitwie w kampanii 1800 r. na niemie-ckim teatrze operacyjnym. Stan ludzi pod bronią wynosił 2799.

1 grudnia Francuzi przegrali starcie pod Ampfig. Ponie-waż Austriacy nie kontynuowali działań zaczepnych, udało się wojskom francuskim przegrupować i otrząsnąć po niepowodzeniu. 3 grudnia doszło do bitwy pod Hohenlin-den. Rozpoczęła się około godziny 7.30 uderzeniem Aust-riaków. Legia Naddunajska weszła do walki około 11. Biły się piechota, jazda, co do użycia której pod Hohenlinden istniały wśród historyków spory, oraz artyleria konna. Bataliony 2 i 3 przeprowadziły atak na bagnety. Przekazy mówią o brawurowych czynach polskich legionistów. Kap-ral grenadierów 2 batalionu - Banasik, przy pomocy dwóch innych żołnierzy, wziął do niewoli oficera i 21 szeregowych. Ppor. Tadeusz Suchorzewski i 13-letni do-bosz Józef Radziewicz działając podstępem - bijąc werbel „do ataku", spowodowali odwrót całego batalionu nie-przyjacielskiego. Najgłośniejszym jednak echem odbił się

8 Tamże, t. III, s. 348.

Page 192: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

wyczyn brygadiera 3 kompanii szwadronu - Jana Paw-likowskiego, który wraz z francuskim strzelcem konnym wziął do niewoli 59 żołnierzy austriackich 9. Wszyscy wy-mienieni legioniści przedstawieni zostali do nagród. Swym zdecydowanym działaniem w czasie bitwy legia przywróci-ła kontakt pomiędzy dwoma skrzydłami armii, przerwany przez ataki nieprzyjacielskich kolumn w pierwszej fazie starcia. Jej akcja skierowana była głównie przeciwko ugru-powaniu gen. Riescha.

Dywizja Decaena pod Hohenlinden zagarnęła do niewoli 3000 żołnierzy wroga, w tym 2 pułkowników i 48 oficerów. Legia Naddunajska, której wkład w zwycięstwo był nieba-gatelny, otrzymała gratulacje od gen. Moreau. Niektórzy polscy oficerowie, m.in. płk Łagowski, przypisywali jej działaniom decydujące znaczenie dla wyników bitwy. Legia utraciła 50 zabitych i 30 rannych żołnierzy. Z 3 rannych oficerów jeden zmarł. W stosunku do osiągniętych korzyści straty te nie były z pewnością zbyt wysokie. Do 25 grudnia legia brała czynny udział w pościgu za rozbitą, cofającą się w kierunku Dunaju, armią cesarską. Polacy wykazali się przy zdobyciu Salzburga, biorąc kilkuset jeńców, oraz pod miejscowością Lambach, gdzie miało miejsce zdarzenie tyle nieprawdopodobne, co godne odnotowania. Ułan „Tran-dowski z 6 kompanii kapitana Dolfusa, na skutek zakładu z kolegą o kolbę wina, ruszył galopem w kierunku sztabu nieprzyjacielskiego, stojącego na czele swej brygady księcia wziął w niewolę i, pomimo strzałów nieprzyjacielskich, zmęczonego i zduszonego swemu kapitanówi przyprowa-dził" l 0 . Chodzi o księcia Lichtensteina dowodzącego bry-gadą ułanów, który później wymieniony został na Stanis-ława Fiszera. Ponadto Polacy wzięli do niewoli 2 genera-łów, nie licząc setek szeregowych żołnierzy.

Podpisanie rozejmu 25 grudnia zastało Legię Naddunaj-ską w pobliżu miejscowości Steyer. Kampania 1800 r. dobiegała końca, 9 lutego zawarto pokój w Luneville.

9 Tamże, t. III. s. 368-369. 10 Tamże, t. III. s. 384.

Page 193: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Ten bardzo krótki i siłą rzeczy powierzchowny wykład na temat udziału Polaków w kampanii 1800 r. pozwala chyba wysnuć jeden wniosek. Chociaż naszych legionistów zabrakło na polach samego Marengo, to ich walka we Włoszech (Genua, linia rzeki Var) i w Niemczech (Hohen-linden) nie pozostała bez wpływu na wynik starcia z 14 czerwca i ostateczne rozstrzygnięcie kilkumiesięcznych zmagań Francji z Austrią.

Page 194: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

PODSUMOWANIE

Katalog skutków wywołanych przez bitwę pod Marengo jest obszerny. Konsekwencje Marenga dotknęły sfery mili-tarnej, politycznej i wewnątrzadministracyjnej. Niektóre z nich stały się odczuwalne zaraz po ustaniu artyleryjskiej kanonady, inne odezwały się po dłuższym czasie. To ostat-nie stwierdzenie odnosi się głównie do Napoleona, który owoce bitwy — pośrednio oczywiście — zbierał w ciągu kilku następnych lat.

Bilans militarnych aktywów i pasywów Marenga został dokonany przez obie walczące strony już 14 czerwca wie-czorem. Jego najbardziej przemawiającym do wyobraźni wyrazem były ubytki żołnierzy w szeregach. Formalne podsumowanie francuskich korzyści i strat nastąpiło 15 czerwca w Alessandrii, gdzie podpisano rozejm oddający w ręce republiki niemal całe północne Włochy. Przywróco-ny został tym samym stan posiadania sprzed lata 1799 r. Sukces wojskowy Francuzi natychmiast wzmocnili polity-cznym przywracając do życia Republikę Cisalpińską i wzniecając wśród Włochów nastroje antycesarskie. Wysi-łek koalicji, uwieńczony piorunującymi zwycięstwami Su-worowa i Melasa nad Trebbią i pod Novi, poszedł na marne. Marengo tak silnie zachwiało morale armii aust-riackiej i jej wodza, że już do końca kampanii 1800 r. nie zdołała ona przejść do bardziej aktywnych działań, ograni-czając się z reguły do obrony. Zwycięstwo Francuzów na włoskim teatrze operacyjnym wpłynęło bezpośrednio na

Page 195: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

sukcesy armii gen. Moreau. Po 14 czerwca była ona systematycznie wzmacniana najlepszym sprzętem i mate-riałem ludzkim, a jej przeciwnik spoglądał niespokojnie na swoje tyły, zagrożone realnością ataku przez Alpy. I dlate-go należy zdawać sobie sprawę, że o ile zimowa ofensywa Moreau i zwycięstwo pod Hohenlinden doprowadziło do tego, czego automatycznie nie spowodowało Marengo - do trwałego pokoju z Austrią — to jednak tej pierwszej bitwie przypisać wypada rolę fundamentu, na którym wyrósł gmach rozejmu w Luneville. Hohenlinden stanowi-ło jedno, aczkolwiek bardzo ważne, z ogniw w długim łańcuchu konsekwencji ostatniego ataku gen. Desaixa.

Marengo, a następnie Hohenlinden, eliminując cesarst-wo Franciszka II z wojny, doprowadziły do faktycznego krachu II koalicji antyfrancuskiej. Po wycofaniu się Paw-ła I z akcji przeciwko republice jedyną liczącą się siłą była armia austriacka. Wraz z pokojem w Luneville koalicja przestała w praktyce istnieć. Trwanie Anglii w stanie wojny z Francją aż do roku 1802 niosło ze sobą dla tej ostatniej zagrożenie czysto formalne. Strumień złota płynący do-tychczas na dwór wiedeński przestał być argumentem o za-sadniczej wadze. Marengo spowodowało jego wyschnięcie - odpadła możliwość opłacania cesarskich żołnierzy dla obrony angielskich interesów. Jednocześnie 14 czerwca - będąc początkiem końca koalicji - przyniósł fiasko planom i nadziejom obozu rojalistowskiego na zmianę koniunktury politycznej i przywrócenie Burbonów. Klęska Melasa stała się porażką francuskiego następcy tronu, tysięcy rojalistów oczekujących na wieści z Włoch, gotowe-go do działania korpusu ekspedycyjnego. A nade wszystko porażką dawnego ustroju, odsuwając jego kadłubową re-staurację na długie 15 lat.

Marengo uratowało i zarazem utwierdziło dyktaturę wojskową Bonapartego, najpierw skrytą pod płaszczykiem podzielonej władzy pierwszego konsula, a następnie kon-sulatu dożywotniego. Stanowiło kamień milowy na drodze do stworzenia we Francji cesarstwa. Niezwykle symptoma-tyczne były pierwsze godziny i dni po bitwie, gdy cały

Page 196: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Paryż, a szczególnie ludzie wchodzący w skład najwyższych struktur władzy, oczekiwał w napięciu na wiadomości z Włoch. Wiele przesłanek wskazywało na to, że pierwszy konsul poniesie porażkę. W salonach, gdzie treść rozmów dotykała cienkiej granicy, poza którą rodzi się już intryga i spisek, padało pytanie: co się stanie, jeśli...? Odpowiedzi poszukiwali zarówno Talleyrand i Carnot jak i rodzony brat Napoleona - Lucjan Bonaparte. Gdy 20 czerwca nadeszła pierwsza, mylna informacja o klęsce, „podniece-nie sięgnęło szczytu. Wielu zaczęło się chełpić, mówiąc - przewidywałem to, pierwszy to powiedziałem. Spekulacje giełdowe i niepokoje wzmagały się z godziny na godzinę. Nie interesowano się losem Bonapartego, nie mówiono nawet o nim, uważano go za człowieka skończonego; wszyscy pochłonięci byli głównym problemem: co teraz będzie" 1. Dla czołowych działaczy, może nawet dla więk-szości, to, co teraz będzie, oznaczało praktycznie: kto teraz będzie?"

Jednak w rzeczywistości pod Marengo pokonany został baron Melas i Napoleon przez następnych kilkanaście lat mógł udzielać pozytywnej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Nie spotkał go los przegranych wodzów, którzy zapomnieli, iż tylko zwycięzców nikt nie sądzi.

Kilka czerwcowych godzin pod Marengo, oddających Francuzom północne Włochy, i wygrana pod Hohenlin-den, przyniosły Europie najdłużej trwający okres pokoju w całej epoce napoleońskiej. Po Amiens minąć miały ponad trzy lata, nim powtórnie zagrzmiały armaty. Póź-niej, od roku 1805 aż po Waterloo, zgiełk bitwy bez przerwy słychać było na Starym Kontynencie. Austerlitz, Jena, Frydland, Wagram, Borodino, Lipsk, a pomiędzy tymi gigantycznymi starciami od 1808 r. niegasnący pło-mień okrutnej wojny w Hiszpanii.

Ponad trzyletni okres pokoju przyniósł cesarstwu Fran-ciszka II zgoła odmienne skutki niż Francji. Długoletnie

1 A. A u 1 a r d , Paris sous le Consulat, t. I, s. 419; M a n fr e d , op. cit. LI, s. 392.

Page 197: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

wojny, ostatecznie przegrane, wywołały marazm w wielu dziedzinach. Skarb obciążony został olbrzymim zadłuże-niem, do różnych gałęzi przemysłu wkradł się zastój. O ile w 1800 r. budżet na wydatki wojskowe znacznie przewyż-szał 100 milionów guldenów, o tyle w 1801 spadł do 87, w 1802 do 45, by w 1804 r. nie przekroczyć 35 milionów. Poziom z 1800 r. wydatki wojskowe w Austrii miały osiągnąć dopiero po dziewięciu latach, w dobie Wagram 2.

Niezadowolenie społeczne, wyrosłe na gruncie klęsk mi-litarnych i związanych z nimi kłopotów ekonomicznych, było tak silne, że wywołało poważne zaniepokojenie na dworze. Doszło do zmian gabinetowych, upadł główny winowajca przegranej kampanii - Thugut. Nastroje społe-czne wpłynęły bezpośrednio na zaostrzenie przez Francisz-ka II kursu zmierzającego do poddania wszelkich przeja-wów życia publicznego wzmożonej kontroli cenzury i roz-budowanej sieci policyjnej. Niedługo po podpisaniu poko-ju w Luneville utworzono tzw. Nadworną Instytucję Poli-cyjną - urząd podlegający bezpośrednio cesarzowi, stano-wiący władzę naczelną policji. Cesarstwo nie tylko wyczer-pało całkowicie swoje siły militarne i gospodarcze w starciu z Francją, utraciło także swą dotychczasową pozycję w Niemczech. Na ostatnim sejmie średniowiecznej Rzeszy Niemieckiej w Rastatt zlikwidowano 112 niezależnych do-tychczas księstw. Cesarz, który opierał się na świeckich i duchownych państwach katolickich, wraz z ich likwidacją przestał oddziaływać na dalsze losy Niemiec. Zewnętrzny tego wyraz nastąpił w roku 1804, gdy Franciszek II w zwią-zku z koronacją Napoleona ogłosił się cesarzem Austrii jako Franciszek I.

Pokój dla Francji oznaczał wzmożony rozwój na wszyst-kich płaszczyznach życia społecznego. Bonapartemu dawał on do dyspozycji olbrzymi kredyt zaufania ze strony naro-du oraz czas niezbędny do zbudowania monarchii. Fala entuzjazmu społecznego - umiejętnie podsycana i sterowa-

2 P. R o t h e n b e r g , The Art of Warf ave in the Age of Napoleon. London 1977, s. 170.

Page 198: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

na z chłodnym wyrachowaniem za pomocą stosownych aktów prawnych - utorowała zwycięzcy spod Marengo drogę do władzy absolutnej. 2 grudnia 1804 r. na skroniach Napoleona Bonaparte spoczęła korona cesarska. W losach Francji i Europy rozpoczął się nowy rozdział. W tym samym roku zapoczątkowało swą historię największe nie-mili tarne dzieło Napoleona - nazwany jego imieniem ko-deks cywilny. Prace nad nim, pod osobistym kierownic-twem Bonapartego, prowadzili najwybitniejsi juryści fran-cuscy. Normy kodeksu dotarły do najdalszych zakątków świata, wszędzie tam, gdzie powstały kraje francuskojęzy-czne. Wywarły wielki, trudny do przecenienia wpływ na obowiązującą w nich kulturę prawną. Trzon przepisów, oczywiście z niezbędnymi poprawkami wynikającymi ze zmieniających się realiów, obowiązuje we Francji do dzi-siaj. Ich ślad daje się odnaleźć aktualnie także w polskim prawie cywilnym. Bitwa pod Marengo stworzyła cesarza Francuzów, ale jednocześnie pozwoliła rozwinąć się genial-nemu politykowi, który swojego władztwa nie zamierzał opierać jedynie na sile bagnetów.

Koronacja Bonapartego z jednej strony, jego kodeks cywilny z drugiej - oto metaforyczne ramy, w których mieści się rzeczywsty sens Marenga.

Page 199: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

ZAŁĄCZNIKI

Nr 1. Minister Wojny do generała Moreau, dowódcy Armii Renu. Paryż, dnia 4 germinala roku 8 (25 marca 1800 roku).

Po przestudiowaniu położenia naszych wojsk w Szwajcarii, nad Renem oraz we Włoszech i w związku z utworzeniem Armii Odwodowej w Dijon, Konsulowie Rzeczypospolitej, obywatelu generale, zatwierdzili następujący plan działań:

1. Koniecznym jest rozpoczęcie kampanii najpóźniej w czasie od 20 do 30 germinala (10-20 kwietnia).

2. Obecna Armia Renu będzie podzielona na armię pierwszej linii (corps d'armée) i na korpus odwodowy (corps de réserve). Korpus odwodowy pod rozkazami generała Lecourbe'a będzie się składał z czwartej części piechoty i artylerii całej armii i z piątej części kawalerii.

3. Między 20 a 30 germinala przekroczyć macie z armią pierw-szej linii Ren, wyciągając przy tym te korzyści jak ie daje posiada-nie Szwajcarii, dla obejścia Czarnego Lasu i unicestwienia przy-gotowań, jakie by mógł nieprzyjaciel uczynić dla obrony przejść górskich.

4. Korpus odwodowy będzie miał specjalne zadanie ubezpiecze-nia Szwajcarii. Jego straż przednia w sile 5000-6000 ludzi zajmie Przełęcz Gotharda. Będzie ona wyposażona w sześć dział 4-fun-towych na łożach saneczkowych. Każecie przygotować zwykłe sanie, by móc przetransportować resztę artylerii korpusu rezer-wowego. Zarządzicie, by zgromadzono w Lucernie 100 000 ćwiar-tek owsa, 500 000 porcji sucharów, milion naboi. Pierwszym zadaniem korpusu odwodowego w czasie waszych działań w Szwabii będzie zabezpieczenie Szwajcarii od inwazji nieprzyja-

Page 200: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

cielą, którą by tenże zamierzał wykonać uderzając przez Feld-kirch, Gothard i Simplon. Rząd jest poinformowany o tym, że przeciwnik gromadzi znaczne zapasy nad jeziorami włoskiipi.

5. Celem ofensywy waszej armii w Niemczech powinno być odrzucenie nieprzyjaciela do Bawarii w ten sposób, by przerwać jego bezpośrednią komunikację z Mediolanem przez Jezioro Konstancji (dzisiejsze Jezioro Genewskie - przyp. autora) i obszar Grizonów.

6. Od chwili gdy ten cel będzie osiągnięty i uzyskana pewność, że żadne działanie wielkiej armii nieprzyjacielskiej nie będzie mogło nawet w wypadku zmuszenia was do cofnięcia się odzys-kać utraconej przestrzeni wcześniej, jak w ciągu 10 lub 12 dni, wolą konsulów jest pozostawić na straży ostatnie dywizje Armii Odwodowej, złożone z wojsk mniej w wojnie zaprawionych niż oddziały waszego korpusu odwodowego i przeznaczyć ten korpus razem z elitą Armii Odwodowej, zorganizowanej w Dijon, do wkroczenia do Włoch przez Gothard i Simplon i połączenia się z armią włoską na równinach Lombardii.

Ta ostatnia operacja będzie powierzona dowódcy Armii Od-wodowej zebranej w Dijon, który się z wami porozumie; dowódca ten zostanie wyznaczony przez konsulów.

Braterskie pozdrowienie Aleksander Berthier.

Wg J. C u g n a c , Campagne de L'armée Réserve en 1800, Paris 1900, t. I, s. 110-111, w: T. P a w l i k , Kampania Armii Od-wodowej we Włoszech w roku 1800, praca dyplomowa, CBW, sygn. 395 637.

Nr 2. Pierwszy Konsul do Ministra Wojny Paryż, dnia 4 floreala roku 8 (24 kwietnia 1800 r.)

Armia Włoch jest w walce z armią austriacką. Bez względu na to, czy zwycięży, czy też będzie pokonana. Armia Odwodowa nie może stracić ani jednej godziny. Jeżeli zwycięży, armia austriacka będzie znacznie osłabiona i nie będzie w stanie stawić oporu Armii Odwodowej.

Jeżeli nasza Armia Włoch będzie pobita i zmuszona zająć linię Borghetto albo też jakąś inną do obrony nadmorskich Alp, jest znowu niezbędnym, by Armia Odwodowa zaatakowała Piemont lub obszar Mediolanu celem uczynienia dywersji i zmuszenia

Page 201: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

armii austriackiej do przejścia do obrony Lombarde >*»ych magazynów.

Skutkiem tego proszę Was, generale Bertmer. o w> dar -e roz-kazu:

1. skierowania z jak największą szybkością A n m Ocwocowc] do Genewy,

2. przewiezienia jeziorem do Villeneuve za paso» z y r o o s a i amunicji, zgromadzonych w Genewie,

3. ruszenia możliwie najprędzej do Piemontu i Lombardia prze-chodząc czy to przez Przełęcz Świętego Bernarda. cz> tez rrzsz Simplon.

Niezależnie od tego, jaki będzie wynik wypadków we szech, armia austriacka, która się zapędziła w kierunku Gec-z i Savony, tym bardziej jest oddalona od przejść górskich i znaj-duje się w stanie takiego osłabienia, że stanowczo nie będzie mogła stawić czoła 40 000 ludzi, jakich generał Berthier może łatwo zebrać.

Proszę Was również, obywatelu ministrze, o przyśpieszenie odesłania z Paryża koni i dział, przeznaczonych dla Armii Od-wodowej. Jeszcze przed przejściem przez tę armię Świętego Ber-narda i Simplon będziemy mieli ścisłe wiadomości o położeniu, w jakim się znajduje nasza Armia Włoch. (Dzisiejsza depesza telegraficzna z Bazylei i Strasburga nie przynosi nic nowego). Powtórzcie generałowi Moreau rozkaz zaatakowania nieprzyja-ciela. Wytłumaczcie mu, że opóźnienie z jego strony w wysokim stopniu naraża Rzeczpospolitą na niebezpieczeństwo...

Napiszcie również do generała Massény, że nie mamy jeszcze od niego oficjalnych wiadomości co do wypadków we Włoszech; że Armie Renu i Odwodowa ruszają naprzód; że czekamy z nie-cierpliwością na wynik wydarzeń, których przebiegu nie znamy jeszcze dokładnie.

Bonaparte

Wg J. C u g n a c , Campagne de L'armée Réserve en 1800, t. I, s. 177-178, w: P a w l i k , jw.

Nr 3. Wykaz sił francuskich pod Marengo:

Piechota: Korpus gen. Victora: dywizja Gardanne'a sześć batalionów

(3691 ludzi), dywizja Chambarlhaca - dziewięć batalionów

Page 202: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

(5271 ludzi), generałowie brygady: Oliver Rivaud, Herbin. Korpus gen. Lannesa: dywizja Watrina - dwanaście batalio-

nów (5082 ludzi), generałowie brygady: Malher, Gency, Mainoni. Korpus gen. Desaixa: dywizja Monniera: osiem batalionów

(3614 ludzi), generałowie brygady: C. Saint-Cyr, Shilt; dywizja Boudeta - dziewięć batalionów (5316 ludzi), generałowie bryga-dy: Musnier, Guenand.

Gen. Soules - grenadierzy i szaserzy gwardii konsularnej: jeden batalion (800 ludzi).

Kawaleria: Brygada gen. Kellermana: sześć szwadronów (470 ludzi).

Brygada gen. Champeaux: jedenaście szwadronów (998 ludzi). Brygada gen. Rivauda: osiem szwadronów (759 ludzi). Grenadierzy i szaserzy gwardii konsularnej gen. Bessieresa:

dwa szwadrony (360 ludzi). Brygada rezerwowa: trzynaście szwadronów (1301 ludzi). Artylerzyści i saperzy: 690 ludzi.

Szef sztabu: Dupont. Dowódca kawalerii: gen. Murat. Dowódca artylerii: gen. Marmont. Dowódca jednostek inżynieryjnych: gen. Marescot.

Wg Correspondence de Napoleon /, Paris 1858-1870, t. XXX, s. 458.

Nr 4.

1. Kolumna gen. 0'Reilly 'ego: piechota - 2228 ludzi jazda - 769 ludzi

2. Kolumna gen. Otta: piechota - 6863 ludzi jazda - 740 ludzi

3. Kolumna środkowa z baronem Melasem (dowództwo opera cyjne spoczywało w rękach gen. Elsnitza)

piechota - 14 207 jazda - 6270

Łącznie: 30 077 żołnierzy (2997 + 7603-1-20 477)

Wg H. H ü f f e r a, Die Schlacht von Marengo und der Italianische Feldzug des Jahres 1800, Lipsk 1900, s. 76.

Page 203: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

SŁOWNICZEK

Grenadierzy - pierwotnie żołnierze wyspecjalizowani w rzucaniu granatów. Pojawili się w czasach wojny trzydziestoletniej. Pierwsze samodzielne jednostki powstały w 1667 r.For-mowano je przy pułkach piechoty i dragonii. Grenadierzy j a k o doborowa piechota używani byli do w y k o n y w a n i a szczególnie trudnych zadań: osłony skrzydeł, formowania czoła kolumny szturmowej itp. W. dobie napoleońskiej for-mowano po jednej kompanii grenadierów w każdym batalio-nie piechoty. We Francji, Anglii i Rosji tworzono także całe pułki grenadierskie wchodzące często w skład gwardii. Obok pułków grenadierów pieszych istniały również pułki konne.

Huzarzy - narodowy typ lekkiej kawalerii węgierskiej. Nazwa ta pojawiła się po raz pierwszy w roku 1458. Huzarzy j a k o typ lekkiej jazdy zapożyczeni zostali przez wszystkie armie woju-jące w epoce napoleońskiej. Na początku XIX w. stanowili znaczną część lekkiej kawalerii państw europejskich.

Karabinierzy - jednostki kawaleryjskie formowane z najlep-szych strzelców każdej kompanii. W roku 1711 w Austrii przy pułkach kirasjerów sformowano po jednej kompanii karabi-nierów. We Francji w roku 1800 istniały dwa pułki karabinie-rów, poza tym nazwę tę nosiły kompanie wyborowe pułków piechoty lekkiej, odpowiadające kompaniom grenadierów piechoty liniowej.

Kirasjerzy - ciężka jazda nosząca kirysy, pojawiła się w XVII w. Najdłużej istniała we Francji, gdzie kirysy zlikwidowano dopiero w 1914 r. Używano j e j j ako głównej siły uderzeniowej szarżującej w zwartym szyku. W czasach Napoleona kiras-jerzy uzbrojeni byli w ciężkie zbroje, hełm, prosty pałasz, parę pistoletów.

Page 204: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Lansjerzy - lekka jazda uzbrojona w lance, o rodowodzie hisz-pańskim. W XVIII w. przyjęła się dla tego typu jazdy nazwa ułanów, jedynie Francja i Anglia pozostały przy tradycyjnej terminologii. We wszystkich armiach ubiór lansjerów (uła-nów) był wzorowany na polskim.

Szaserzy - z franc. chasseur, nazwa oznaczająca strzelców kon-nych wchodzących obok huzarów" i szwoleżerów (lekkokon-nych, wsławionych m.in. szarżą pod Somosierrą) w skład lekkiej kawalerii. Uzbrojeni w szable i lekkie karabinki.

Page 205: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

W Y K A Z LITERATURY

Źródła:

B o u r i e n n e L. A., Mémoires, Paris 1899. C u g n a c J. de, Campagne de L'armée Réserve en 1800, Pa-

ris 1900. C o n s t a n t L.W., Pamiętniki kamerdynera Cesarza Napoleona /.

Warszawa 1972. Correspondence de Napoleon /, t.VI, XXIX, XXX, Paris

1858—1870. C z a r t o r y s k i A., Pamiętniki, Kraków 1901. M a r m o n t A.L., Mémoires, Paris 1857. N e v i l l e H y d e de., Mémoires et Souvenirs, Paris 1892. S a i n t - H i l a i r e E. Marco de.. Historia, Napoleona, War-

szawa 1844. Sa v a r y R., Mémoires, Paris 1828. S t u t t e r h e i m K., Relacja zamieszczona w: H . H ü f f e r , Die

Schlacht von Marengo und der italianische Feldzug des Jahres 1800, Lipsk 1900.

T a l l e y r a n d Ch., Mémoires, Paris 1891.

Opracowania:

B o u r d e a u E., Campagnes modernes, Paris 1912. C a m o n H., La bataille napoléonienne. Precis des campagnes,

Paris 1899. C a m o n H., Napoleoński system wojny, Warszawa 1926. C a n t a l P., Armia Rewolucyjna. Studium o podstawach armii

napoleońskiej, Lwów 1919. C o l i n J., L'éducation militaire de Napoleon, Paris 1901. C o l i n J., Przeobrażenia wojny, Warszawa 1920.

Page 206: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

C u g n a c J., La Campagne de Marengo, Paris 1905. D z i e k o ń s k i T., Zycie Napoleona podług najlepszych źródei

z rycinami na stali rytymi z oryginalnych obrazów najsławniej-szych malarzy francuskich, wydawnictwo H. M e r z b a c h a . Warszawa 1841.

Encyklopedia Wojskowa, pod redakcją Ottona L a s k o w s k i e -g o , Warszawa 1937, t. VI.

Europa i świat w dobie napoleońskiej, pod redakcją M. S e n -k o w s k i e j - G l u c k , Warszawa 1977.

H a y t h o r n t h w a i t e P . J., Uniforms of the French Revolutione-ry Wars, Poole 1979.

H a y t h o r n t h w a i t e P. J., Weapons and Equipment of the Napoleonic wars, Poole 1979.

H i i f f e r H., Die Schlacht von Marengo und der italianische Feldzug des Jahres 1800, Lipsk 1900.

J e z i e r s k i E., Napoleon — zdobywca świata. Warszawa 1913. J o m i n i H., Vie politique et militaire de Napoleon, Paris 1824. J o m i n i H., Zarys sztuki wojennej, Warszawa 1966. K o p a 1 i ń s k i Wł. Słownik mitów i tradycji kultury, War-

szawa 1985. K u k i e ł M., Wojny napoleońskie, w: Kurs Historii Wojen,

t. I, Warszawa 1927. L a c r o i x D. Histoire de Napoleon, Paris 1902. L e f e b v r e G., La revolution française, Paris 1957. L u c a s - D u b r e t o n J . , Les soldats de Napoleon, Paris 1977. L u d w i g E., Napoleon, Warszawa 1958. Ł y s i a k W., Cesarski poker, Warszawa 1978. Ł y s i a k W., Empirowy pasjans. Warszawa Î984. M a n f r e d A., Napoleon Bonaparte, Warszawa 1986. P a c h o ń s k i J., Legiony Polskie 1794—1807, prawda i legenda.

Warszawa 1969—1979. t. I—IV. P a w l i k T., Kampania Armii Odwodowej we Włoszech w roku

1800, Warszawa, bez roku wydania, praca dyplomowa. Oprać, w Wyższej Szk. Wojskowej w Warszawie, kopia w zbiorach Centralnej Biblioteki Wojskowej, sygn. 395 637.

P i c q A. du., Studium o walce, w cyklu: Biblioteka Klasyków Wojskowych, Warszawa 1927.

R e m ba ud A., La vi se E., Napoleon I H- świetle najnowszych badań, London 1977.

R o t h e n b e r g G., The Art of Warface in the age of Napoleon, London 1977.

S a l m o n o w i c z S . , Fryderyk II, Wroclaw 1985.

Page 207: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

S i k o r s k i J., Zarys historii wojskowości powszechnej do końca XIX wieku, Warszawa 1972.

S o r e l A., L'Europe et la Révolution Française, Paris 1887. T a r 1 e E., Napoleon, Warszawa 1950. T hi e r s A., Campagne de L'armée de Réserve en 1800,

Lipsk 1912. T h i e r s A^ Historia Konsulatu i Cesarstwa, Warszawa

1846—1850, t. I. T h i ry i . , Marengo, Paris 1949. V a n d a 1 A., L'avenement de Bonaparte, Paris 1915. Wielka Historia Powszechna, wyd. T r z a s k a , E v e r t , M i -

c h a l s k i , Warszawa 1936, t. VI. Z a h o r s k i A., Napoleon, Warszawa 1982. Z a h o r s k i A., Z dziejów legendy napoleońskiej w Polsce, War-

szawa 1972.

Page 208: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800
Page 209: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800
Page 210: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800
Page 211: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800
Page 212: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

O f i c e r r e g i m e n t u h u z a r ó w s p o d M a r e n g o

Page 213: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

G e n e r a ł K a r o l K n i a z i e w i c z

G e n e r a ł W ł a d y s ł a w J a b ł o n o w s k i

Page 214: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

A r t y l e r z y ś c i a u s t r i a c c y

K i r a s j e r z y a u s t r i a c c y

Page 215: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

W i l l i a m Pitt Młodszy

A l e k s a n d e r S u w o r o w

Page 216: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

P i e c h o t a aust r iacka

Page 217: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

H u z a r f r a n c u s k i

Page 218: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

T r ę b a c z k a r a b i n i e r ó w

O f i c e r s z a s e r ó w f r a n c u s k i c h

Page 219: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

F r a n c u s k a a r ty le r ia konna

Page 220: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Armia Rezerwowa p r z e d wstąpieniem

w ścieżki alpejskie

Przemarsz Armii Rezerwowej przez przełęcz Świętego Bernarda

Page 221: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Śmierć generała Desaixa

Page 222: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Przybycie Napoleona na plac boju pod Marengo

Bitwa pod Marengo

Page 223: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Generał Ludwik Suchet

Generał Jan Moreau

Page 224: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Franciszek II

Arcyksiążę Karol

Arcyksiążę Jan

Page 225: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

G e n e r a ł L u d w i k D e s a i x w E g i p c i e

Page 226: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Bitwa pod Hohenlinden

Feldmarszałek baron Michał Melas Hrabia Ludwig Cobenzl

Page 227: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Sztab austriacki w czasie bitwy pod Hohenlinden

Page 228: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

A r m i a k o n s u l a t u

Page 229: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Generał Aleksander Berthier

Generał Joachim Murat

Page 230: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Generał Jan Lannes

Generał Andrzej Massena

Page 231: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Bonaparte wśród żołnierzy

Page 232: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Uzbro jen ie a rm i i f rancusk ie j

Page 233: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

Działo f rancusk ie 12-funtowe

M o ź d z i e r z f r a n c u s k i 6 - f u n t o w y

Page 234: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800

SPIS TREŚCI

Od Autora 3 Wstęp 9 Przygotowania do wojny 23 Nowy charakter armii napoleońskiej 49 Wojna 79

Pierwsze ruchy wojsk 79 Przejście alp przez armię rezerwową 101 Manewr na Mediolan i Stradellę 111 Bitwa 145 Straty 165 Uwagi o bitwie pod Marengo 167

Zakończenie wojny 174 Udział Polaków w kampani 1899 r 184 Podsumowanie 194 Załączniki 199 Słowniczek 203 Wykaz literatury 205 Mapki 208 Ilustracje 212

Page 235: (Historyczne Bitwy 36) Marengo 1800