27
biblioteka m~śli uispołczesnej ( Max-Horkheimer spoleczna funkcla filozofii W~bór pism W~brał, opracował i uistępem. poprzedził Roman Rudzinshi Przełoił}ł Jan Doktćr PaństwOrDN lnstgtut WNdawnic:ZN 1987

Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

Citation preview

Page 1: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

biblioteka m~śli uispołczesnej

(Max-Horkheimer

spolecznafunkclafilozofii

W~bór pism

W~brał, opracowałi uistępem. poprzedził

Roman RudzinshiPrzełoił}ł

Jan Doktćr

PaństwOrDN lnstgtut WNdawnic:ZN1987

Page 2: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

byłaby nie do pomyślenia bez materialnego zabezpie-czenia i duchowej solidarności, które w ostatnich dwóchdziesięcioleciach znalazłem w Institut Iur Sozialfor-schung.

Max HorkheimerMarzec 1946Institute of Social Research(Columbia University)

1. SRODKI I CELE

Gdy prostemu człowiekowi każe się wyjasruc, co ro-zumie pod pojęciem rozumu, z reguły reaguje waha-niem i zakłopotaniem. Byłoby błędem doszukiwaniesię w tym mądrości zbyt głębokiej lub myśli zbyt dzi-wacznej, by je można było ująć w słowa. Przyczynątego zachowania jest raczej uczucie, że nie trzeba tuniczego badać, że pojęcie rozumu samo wyjaśnia sie-bie, że pytanie jest zbyteczne. Naciskany o odpowiedź,prosty człowiek powie, że rozumne rzeczy są, oczy-wiście, rzeczami pożytecznymi i że każdy rozumnyczłowiek powinien być zdolny rozstrzygnąć, co jestdla niego pożyteczne. Naturalnie, trzeba uwzględnićokoliczności każdej sytuacji, podobnie jak prawa, oby-czaje i tradycje. Wszelako siłą, która umożliwia osta-tecznie rozumne działania, jest zdolność klasyfikowa-nia, wnioskowania i dedukcji, to znaczy samo funkcjo-nowanie mechanizmu myślowego i to bez względu najego konkretną treść. Ten rodzaj rozumu można na-zwać rozumem subiektywnym. Ma on w istocie do czy-nienia ze środkami i celami, z adekwatnością sposobówpostępowania' do celów, które zostają mniej lub bar-dziej przyjęte i pozornie rozumieją się same przez sięNiewielką wagę przykłada on do pytania, czy cele jako.takie są rozumne. Jeśli w ogóle zajmuje się celami, toUważa za stwierdzone, że są one rozumne 'równieżw sensie subiektywnym, to znaczy, że służą interesompodmiotu z punktu widzenia jego przetrwania - czyto interesom pojed~czego Indywiduum, czy wspólne-

~..,

2

Page 3: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

ty, z którą związane jest dalsze istnienie indywiduum.Myśl, że jakiś cel, jako cel sam w sobie, może być ro-zumny dzięki zaletom, jakie - jak rozpoznaje to ro-zum - ma ów cel, bez związku z jakimkolwiek ro-dzajemsubiektywnego zysku lub korzyści, jest dlarozumu subiektywnego całkowicie obca nawet wtedy,gdy wznosi się on ponad wzgląd na bezpośrednio uży-teczne wartości i poświęca się refleksji nad porządkiemspołecznym jako całością.

Mimo że ta definicja rozumu może się wyda waćnaiwna i powierzchowna, jest ona przecież ważnymsymptomem zmian, jakie w ostatnich stuleciach zaszływ zachodniej myśli. Przez długi czas panowało dokład-nie przeciwstawne ujęcie rozumu. Chodzi tu o pogląd,że rozum istnieje jako określona siła nie tylko w in-dywidualnej świadomości, lecz także w świecie obiek-tywnym - w stosunkach między ludźmi i między kla-sami społecznymi, w instytucjach społecznych, przy-rodzie i jej manifestacjach. Wielkie systemy filozo-ficzne, na przykład Platona i Arystotelesa, scholasty-ki i idealizmu niemieckiego, były ugruntowane przezobiektywną teorię rozumu. Teoria ta zmierzała dostworzenia ogólnego systemu lub hierarchii wszystkichbytów, włącznie z człowiekiem i jego celami. Stopieńrozumności ludzkiego życia można było określić we-dług jego harmonii z tą totalnością. Jej obiektywnastruktura, a nie tylko człowiek i jego cele, miała byćmiarą dla indywidualnego myślenia i działania. Takiepojęcie rozumu nigdy nie wykluczało rozumu subiek-tywnego, lecz ujmowało go jako cząstkowy, ograniczo-ny wyraz ogólnej rozumności, z której wywiedzionokryteria dla wszystkich rzeczy i istot żyjących. Nacisk.kładziono bardziej na cele niż środki. Najwyższymcelem tego rodzaju myślenia było doprowadzenie dozgodności między obiektywnym porządkiem "tego, corozumne", tak jak pojmowała go filozofia, a ludzkąegzystencją włącznie z interesem własnym indywi-duum i jego przetrwaniem. Tak więc Platon w swym

248

Państwie chce pokazać, iż ten, kto żyje w świecie ro-zumu obiektywnego, jest także szczęśliwy i odnosi suk-cesy w życiu. W centrum teorii rozumu obiektywne-go znajdowało się nie tyle przyporządkowanie postę-powania celowi, ile pojęcia - dzisiaj wydające się jużmitologicznymi - dotyczące idei najwyższego dobra,problemu ludzkiego przeznaczenia oraz sposobu, w ja-ki należy urzeczywistniać najwyższe cele.

Istnieje zasadnicza różnica między tą teorią, zgodniez którą rozum jest wewnętrzną zasadą rzeczywistości,a nauką, która głosi, że jest on subiektywną zdolnościąducha. Według tej ostatniej, tylko podmiot w pierwot-nym sensie może mieć rozum: gdy mówimy, że jakaśinstytucja lu) jakakolwiek inna rzeczywistość jest ro-zumna, to zwykle mamy na myśli, że ludzie ją rozum-nie zorganizowali, że wykorzystali w niej, w mniej lubbardziej techniczny sposób, swoje logiczne i kalkula-cyjne zdolności. Ostatecznie rozum subiektywny oka-zuje się zdolnością obliczania prawdopodobieństwa,a dzięki temu także przyporządkowania danym celom-właściwych środków. Definicja ta wydaje się zgodnaz ideami wielu wybitnych filozofów, zwłaszcza myśli-cieli angielskich począwszy od Johna,Locke'a. Lockenie przeoczył oczywiście innych funkcji duchowych,które można by zaszeregować do tej samej kategorii,na przykład zdolności rozróżniania i refleksji. Ale rów-nież i te funkcje pomagają, bez wątpienia.. w przypo-rządkowaniu środków celom, co ostatecznie stanowispołeczny interes nauki oraz w jakiś sposób jest raisond'etre każdej teorii w społecznym procesie produkcji.

Według ujęcia subiektywistycznego, zgodnie z którymtermin "rozum" używany jest do określenia raczejrzeczy lub myśli niż aktu, odnosi się on wyłącznie dostosunku takiego przedmiotu lub pojęcia do celu, a niedo samego przedmiotu czy pojęcia. Oznacza to, że rzeczlub myśl służą do czegoś innego. Nie istnieje cel ro-zumny sam w sobie i nie ma też sensu dyskutowanienad wyższością jednego celu nad drugim w aspekcie

I

249

-

Page 4: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

rozumu. Z subiektywnego punktu widzenia dyskusjataka jest możliwa tylko wtedy, gdy oba cele służątrzeciemu, wyższemu, to znaczy, jeśli są środkami, anie celami." .

Relacja między tymi dwoma pojęciami rozumu niepolega tylko na przeciwieństwie. Z historycznego punk-tu widzenia oba aspekty rozumu - subiektywnyi obiektywny - istniały od samego początku, a domi-nacja jednego nad drugim jest wynikiem długiego pro-cesu. Rozum we właściwym tego słowa znaczeniu, ja-ko logos lub ratio, zawsze był odnoszony do podmiotu,do jego władzy myślenia. Wszystkie określające go ter-miny były kiedyś wyrażeniami subiektywnymi; naprzykład grecki termin wywodzi się od legein - "mó-wić", i oznacza subiektywną zdolność mówienia. Su-biektywna władza myślenia była czynnikiem krytycz-nym, przezwyciężającym zabobon. Ale denuncjując mi-tologię jako obiektywność fałszywą, to znaczy jako wy-twór podmiotu, musiała ona zastosować pojęcia, któreuznawała za adekwatne. W ten sposób stale rozwijaławłasną obiektywność. Pitagorejska nauka o liczbach,

1 Różnica między tym znaczeniem rozumu a koncepcjąobiektywistyczną przypomina do pewnego stopnia różnicę mię-dzy racjonalnością funkcjonalną i substancjalną w znaczeniu,jakie nadała tym terminom szkoła Maxa Webera. Sam MaxWeber był jednak tak silnie związany z tendencją subiekty-wistyczną, że nie wyobrażał sobie żadnej racjonalności, nawet"substancjalnej", dzięki której mógłby odróżnić jeden cel oddrugiego. Jeśli nasze popędy, zamiary, a w końcu i ostatecznedecyzje muszą być a priori irracjonalne, rozum substancjalnystaje się jedynie miejscem ich wzajemnego oddziaływania nasiebie i stąd w istocie "funkcjonalny". Mimo iż przedstawioneprzez Webera i jego uczniów opisy biurokratyzacji i monopo-lizacji poznania w znacznej mierze wyjaśniły społeczny aspektprzejścia od rozumu obiektywnego do subiektywnego (por.zwłaszcza analizy Karla Mannheima w: Man and Societu,London 1940; oraz Człowiek i społeczeństwo w dobie przebu-dowy, tłum. A. Rażniewski, Warszawa 1974), pesymizm We-bera odnośnie do możliwości racjonalnego poznania i działa-nia, jaki dochodzi do głosu w jego filozofii (por. na przykładWissenschaft als Beruf, w: Gesammelte Aufsćitze zur Wissen-sctuijtslehre, Tfibingen 1922), jest kamieniem milowym na dro-dze wiodącej do abdykacji filozofii i nauki jako próby okreś-lenia celu człowieka.

250

•wywodząoa się z mitologii astralnej, przekształconazosta,ł~, w ~lat?nizmie, ':' na~kę. O ideach, próbującąokreshc naJw'yzszą .tres~. myślenia jako obiektywnośćabsolut:ną, .ktora, mun:o 1Z jest z myśleniem związana,znajduje Się ostateczme poza obszarem władzy myśle-nia. Obecny kryzys rozumu wynika z faktu, że na okre-ślonym etapie myślenie albo utraciło zdolność tworze-nia takiej OI?iektywności, ~lbo też zaczęło wykluczać jąjako urojenie. W rezultacie żadna szczególna realnośćper se nie ~oż~ jawić się. jako rozumna; wszystkie pod-stawowe P~NCl~ pOZ?aWiOneswej treści stały się tylko 'formalnymI łupinami. Subiektywizowany rozum ulegazarazem formalizacji 2.

S~ormalizowanie rozumu ma dalekosiężne teoretycz-n~ i prakt~czne konsekwencje. Jeśli pogląd subiekty-wistyczny Jest zasadny, to myślenie nie może pomóc~ rozstrzy~nięci~, c~y ja,kiś cel jes~ sam w sobie po-żądany. Afirmacja ideałów, kryteria naszego działa-~ia i. naszych p~zekonań, przewodnie zasady etyki i po-ht~kl, wsz!s~kie nas.ze ostateczne rozstrzygnięcia zo-stają uzalezmone od -innych czynników niż rozum. Ma-ją one b~ć sprawą naszego wyboru lub gustu, w przy-padku ~a~prak.tycznych, moralnych i estetycznych roz-strzygmęc. traci .s~ns mówienie o prawdzie. Russell, je-~e~ z n~JbardzieJ obiektywistycznych myślicieli spo-srod subiektywistów, napisał: "osąd faktów może mieć~łaśc~wość .z~aną «prawdą», która przysługuje mu lub~l1.emezalezme od tego, co ktoś sobie przy tym my-s11 [...] Ale [...] nie znam właściwości analogicznej do«prawdy», która przysługiwałaby lub nie osądowi etycz-ne~.u. Sytuuje to etykę, co trzeba przyznać, w kate-gorn odmiennej niż nauka." 3 Ale wyraźniej niż innidostrzega on trudności,' w jakie nieuchronnie wikła

m:/akkolwi~k terminy subiektywizacja i formalizacja niew ną pod wieloma względami tego samego znaczenia są oneczne~meJszym studium traktowane jako praktycznie j~dnozna-

t a B. Russell, Reply to Criticisms w: The Philosophy oj Ber-rand Russell, Chicago 1944, s. 723: .

251

Page 5: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

się tego rodzaju teoria. "System niekonsekwentny mo-że zawierać mniej błędów niż system konsekwentny." 4

Mimo swej filozofii, zgodnie z którą "najwyższe war-tości moralne są subiektywne" 5, wydaje się on odróż-niać obiektywne jakości moralne ludzkich działań odnaszego sposobu ich postrzegania: "To, co straszne,chcę widzieć jako straszne." Ma odwagę być niekonsek-wentny i w ten' sposób, odstępując od niektórychaspektów swojej antydialektycznej logiki, pozostajefaktycznie filozofem i humanistą zarazem. Gdyby kon-sekwentnie trzymał się swej scjentystycznej teorii, mu-siałby uznać, że nie istnieją straszne działania lub nie-ludzkie stosunki, że zło) które dostrzega, jest tylkoprzywidzeniem.

Zgodnie z takimi teoriami, myślenie służy każdemupartykularnemu dążeniu, bez względu na to, czy jestdobre, czy złe. Jest ono narzędziem dla wszystkichprzedsięwzięć społecznych, ale nie może próbować ok-reślić struktury życia społecznego i indywidualnego,o czym powinny rozstrzygać inne siły. Zarówno w dy-skusjach nieprofesjonalnych, jak i naukowych rozumtraktuje się zwykle jako intelektualną zdolność przy-porządkow.ywania, której skuteczność można spotęgo-wać przez jej metodyczne stosowanie i wykluczenieczynników pozaintelektualnych, na przykład świado-mych czy nieświadomych emocji. Rozum nigdy nie kie-rował rzeczywistością społeczną, ale teraz został takgruntownie oczyszczony z wszelkich specyficznych ten-dencji czy skłonności, że -w końcu zrezygnował nawetz oceniania działań i sposobu życia człowieka. Zosta-wił je do ostatecznego usankcjonowania sprzecznyminteresom, na które nasz świat wydaje się zdany.

To podrzędne miejsce rozumu pozostaje w jaskrawejsprzeczności z ideami prekursorów cywilizacji obywa-telskiej, duchowych i politycznych przedstawicieliawansujących klas średnich, którzy zgodnie głosili, że

4 Tamże, s. 720.5 Tamże.

252

.w ludzkim postępowaniu przewodnią, a może nawet de-cydującą rolę odgrywa rozum. Za mądre ustawodaw-stwo uznawali takie, którego prawa zgodne są z rozu-mem; polityki wewnętrzna i międzynarodowa ocenia-ne były według ich zgodności z wytycznymi rozumu.Rozum miał regulować nasze rozstrzygnięcia oraz naszstosunek do innych ludzi i przyrody. Uważano go zapeWll1egorodzaju istotność, za siłę duchową właściwąkażdemu człowiekowi. Siłę tę ogłoszono najwyższą in-stancją - więcej nawet, siłą twórczą, kryjącą się zaideami i rzeczami, którym powinniśmy poświęcić naszeżycie.

Gdy stajemy dzisiaj przed sądem z powodu jakiegośwykroczenia _drogowego i sędzia pyta, czy jechaliśmyrozumnie, to docieka on, czy uczyniliśmy wszystko, cobyło w naszej mocy, by uchronić życie i własność in-nych oraz być posłusznym prawu. Milcząco zakłada,że wartości te muszą być respektowane. Wątpi jedy-nie, czy. zachowanie nasze uczyniło zadość tym po-wszechnie uznawanym normom. W większości wypad-ków ~oz.umność oznacza, że nie jest się upartym, co~ kolei odsyła do zgodności z rzeczywistością taką, jakaJest.. Zasada dostosowania przyjmowana jest jako zro-zumiała sama przez się. Gdy tworzono ideę rozumumia~a ona coś więcej urzeczywistnić niż tylko regulacj~wzajemnych stosunków między środkami i celami'uważano rozum za narzędzie rozumienia i określaniacelów. Sokrates zginął, ponieważ najświętsze idee swejwspólnoty i kraju poddał krytyce daimoniona lub my-ślenia dialektycznego, jak nazwał je Platon, Tym sa-mym podjął walkę zarówno z ideologicznym konser-watyzmem, jak i relatywizmem, który udając postęp wrzeczywistości podporządkowany jest osobistym lub sta-no~m interesom. Innymi słowy, .walczył z rozumems~bIektywnym, formalistycznym, za którym opowiadaliSl~ inni sofiści. Podważył świętą tradycję Grecji, ateń-~ki sPO~~bżycia, przygotowuj~c w ten sposób grunt dlaałkowIcIe odmiennych form mdywidualnego i społecz-

253

Page 6: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

nego życia. Sokrates uważał, że rozum, pojmowany ja-ko uniwersalny wgląd, powinien określać przekonaniai regulować stosunki między człowiekiem i człowiekiemoraz między człowiekiem i przyrodą. .'

Mimo iż naukę Sokratesa można uważać za filozo-ficzne źródło pojęcia podmiotu jako najwyższego sę-dziego, rozstrzygającego o dobru i złu, to przecież o ro-zumie i jego sądach mówił on nie jak o samych na-zwach czy konsekwencjach, lecz tak, jakby odzwiercie-dlały one prawdziwą naturę rzeczy. Jego nauki mogłybyć negatywistyczne, lecz zawierały ideę prawdy ab-solutnej i były przedstawiane jako wglądy obiektyw-ne, prawie objawienia. Jego daimonion był bogiem du-chowym, nie mniej rzeczywistym, niż przyjmowano tow odniesieniu do innych bogów. Nazwa ta miała ozna-czać żywą siłę. W filozofii Platona sokratyczna władzabezpośredniego poznania czy sumienia, ten nowy bógw indywidualnym podmiocie zdetronizował lub przy-najmniej, przeobraził swoich rywali z mitologii grec-kiej. Przekształcili się oni w idee. Nie może być mowyo tym, by były one po prostu ludzkimi tworami, pro-duktami lub treściami na podobieństwo wrażeń pod-miotu w teorii subiektywnego idealizmu. Wprost prze-ciwnie, zachowują jeszcze niektóre przywileje daw-nych bóstw: władają wyższą i bardziej szlachetną sferąniż istoty ludzkie, są wzorami, w dodatku nieśmiertel-nymi. Daimonion z kolei przemienił się w duszę, któ-ra jest okiem mogącym postrzegać, idee. Objawia sięona jako intuicja prawdy lub jako możność indywi-dualnego podmiotu postrzegania wiecznego porządkurzeczy, a tym samym jako wytyczna działania, którąnależy się kierować w porządku czasowym.

Z jednej strony, pojęcie rozumu obiektywnego uka-zuje w ten sposób jako swą istotę wewnętrzną struk-turę rzeczywistości, która sama z siebie w kaźdymkonkretnym przypadku domaga się określonego, prak-tycznego lub teoretycznego, sposobu zachowania. Struk-tura ta jest dostępna dla tego, kto bierze na siebie

254

wysiłek dialektycznego myślenia albo też, co jest jed-noznaczne, zdoln.y jest do erosa. Z drugiej strony, po-jęcie rozumu obiektywnegn może oznaczać sam wysi-łek i zdolność do odzwierciedlenia obiektywnego ro-zumne?o ~orzą~k~. Każ.dy zna, sytuacje, które ze swejistoty l, mezale~me od mteresow podmiotu wyznacza-ją okreslony kierunek słusznego postępowania - naprzykład dziecko lub zwierzę, którym grozi utonięcie,głodująca ludność czy indywidualna choroba. Każdataka sytuacja przemawia, jeśli tak można powiedziećwłas.nym języ~ien:' .Al~ ponieważ są one tylko wycin~karni rzeczywistości, Jest możliwe, że każda z nichmusi zostać zanie?b~na, gdyż, inne, bardziej ogólnestruktury wymagają mnych norm postępowania, którer?wnież są niezależne od osobistych życzeń czy' int'ere-sowo

Filozoficzne systemy rozumu obiektywnego zakłada-ją, że można odkryć wszechogarniającą i fundamental-n~ strukturę bytu i wywieść z niej koncepcję ludz-kI~gOprzeznaczema. Naukę, jeśli tylko była ona wartatej n~zwy, rozumiały jako aktywność tego rodzaju re-fleksji czy spekulacji. Oponowały wobec każdej teoriipoznania, która obiektywną bazę naszego poznania re-dukowała do chaosu nieskoordynowanych danych, a na-szą. pra~ę nauko~ą ok~eślała jako ich organizację, kla-syfI~acJę czy obliczanie, Czynności, w których rozums~blektY'-':'n~ skłonny jest widzieć główną funkcję nau-ki, są w świetle klasycznych systemów rozumu obiek-tywnego podporządkowane spekulacji. Rozum obiek-:;:ny st~ra. się z~stąpi~ tradyc!jną religię metodycz-.y myslemem fIlozofIcznym l poznaniem oraz stać

:~\ w. ten sP~sób ~ródłem :r~d.ycji. ~ego atak na mito-b.gkę Jest, być moze" powazrnejszy mż atak rozumu su-I\tYWnego, który, ujmując siebie abstrakcyjnie i for-

~~ Istycznie, skłania się do wycofania się z walki z re-Ig~ąprzez stworzenie dwóch różnych przedziałów jed-

nego dla ki fil 'Z . nau l l ilozofii, drugiego dla zinstytucJ'onali-owaneJ mit l" .l o ogn, co pociąga za sobą uznanie ich obu.

255

Page 7: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

Filozofia rozumu obiektywnego takiej możliwości niema. Trzymając się pojęcia prawdy obiektywnej mUsipozytywnie albo negatywnie ustosunkować się do tre-ści zinstytucjonalizowanej religii. Stąd krytyka opiniispołecznych w imię rozumu obiektywnego jest dużobardziej wnikliwa - choć czasami mniej bezpośredniai agresywna - niż krytyka w imię rozumu subiektyw,nego. W czasach nowożytnych rozum rozwinął w so-bie tendencję do znoszenia swojej własnej obiektywnejtreści. Co prawda, w szesnastowiecznej Francji rozwi-nięto pojęcie życia zawładniętego przez rozum jakonajwyższy rodzaj aktywności. Montaigne dostosował jedo życia indywidualnego, Bodin do życia narodów, aDe l'Hópital praktykował je w polityce. Mimo ich scep-tycznych deklaracji dzieło to wymagało abdykowaniareligii na rzecz rozumu' jako najwyższego duchowegoautorytetu. W owym czasie rozum' nabrał jednak no-wego znaczeriia, które znalazło swój najlepszy wyrazw literaturze francuskiej i które do pewnego stopniaprzetrwało w mowie potocznej. Stopniowo zaczą'l onoznaczać postawę pojednawczą. Różnorodność poglą-dów w kwestii religii, która wraz z upadkiem Kościołaśredniowiecznego stała się ulubionym gruntem rozstrzy-gania sprzecznych tendencji politycznych, riie była jużbrana poważnie i żadnej wiary czy ideologii nie uwa-żano już za wartą tego, by za nią umierać. To pojęcierozumu było bez wątpienia bardziej ludzkie, ale za-razem i słabsze od religijnego pojęcia prawdy, bar-dziej ustępliwe wobec panujących interesów, bardziejzdolne do dostosowania się do panującej rzeczywistości,a stąd od początku zagrożone kapitulacją przed irra-cjonalnością. Rozum oznaczał teraz stanowisko uczo-nych, mężów stanu i humanistów, uważających kon-flikty w religijnej dogmatyce za, same w sobie, pozba-wione większego znaczenia i widzących w nich hasłalub narzędzia propagandy różnych ugrupowan polr-tycznych. Dla humanistów nie było nic niedorzecznegow tym, że naród żyje pod jednymi rządami, w wyty-

256

zonych granicach, a mimo to wyznaje różne religie.~ego rodzaju rząd ma czysto doczesne cele. Nie ma on,'ak myślał Luter, dyscyplinować i wychowywać ludz-~iej bestii, lecz two~z~ć korzys~ne warunki dla handlui przemysłu, umacmac prawo l porządek oraz zapew-niać obywatelom pokój wewnętrzny i ochronę pozagranicami kraju. W odniesieniu do indywiduum ro-zum odgrywał teraz taką samą rolę jak suwerennepaństwo w polityce, troszczące się o pomyślność naro-du, zwalczające fanatyzm i wojny domowe.

Oddzielenie rozumu od religii było dalszym krokiemw osłabianiu jego obiektywnego aspektu i oznaczałowyższy' stopień jego sformalizowania, co uwidoczniłosię później, w okresie Oświecenia. Ale w .siedernnastymwieku dominujący był jeszcze obiektywny aspekt ro-zumu, ponieważ' głównym celem filozofii racjonali-stycznej było sformułowanie nauki o człowieku' i przy-rodzie, która mogłaby spełniać duchową funkcję przy-najmniej w stosunku do uprzywilejowanego sektoraspołeczeństwa, owładniętego niegdyś przez religię. Odczasów Odrodzenia ludzie, zdając się na siebie samych,próbowali wymyślić naukę tak samo ogólną jak teo-logia, zamiast przejmować swe najwyższe cele i, war-tości od duchowego autorytetu. Filozofia postawiła so-bie za punkt honoru być instrumentem wywodzenia,wyjaśniania i objawiania treści rozumu jako odzwier-ciedlenia prawdziwej natury rzeczy i właściwego spo-'so~u życia. Spinoza, na przykład, wierzył, że wglądw IStotę rzeczywistości, w harmonijną strukturę wiecz-ne?o uniwersum nieuchronnie budzi miłość do tegoUnIwersum. Jego zdaniem, tego rodzaju poznanie przy-r~dy. całkowicie określa moralne postępowanie, podob-nI: Jak oddanie jakiejś osobie uzależnione jest od J'eJ'Wlelk . " ,

.0S:1 l gemuszu. Według Spinozy dogłębne zro-~Ulll:ienIe rzeczywistości spowoduje zniknięcie lękówl Jllałych namiętności, obcych 'wielkiej miłości do uni-wer~um, które jest samym logosem. '

Rownież inne wielkie, racjonalistyczne systemy

17- Max Horkheimer257

Page 8: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

przeszłości podkreślały, że w naturze rzeczy rozum roz-poznaje samego siebie i że z takiego poznania wypły-wa właściwa postawa człowieka. Taka postawa nieko-niecznie jednak musi być jednakowa dla wszystkich,ponieważ sytuacja każdego jest jedyna w swoim ro-dzaju. Istnieją różnice geograficzne i historyczne, róż-ne są wiek, płeć, umiejętności, status społeczny itp.Taki wgląd jest jednał} o tyle powszechny, że dla każ-dego możliwego do pomyślenia i obdarzonego inteli-gencją podmiotu oczywisty jest jego logiczny związekz postawą moralną. Pod wpływem filozofii rozumuwgląd w ponury stan zniewolonego narodu mógłby,na przykład, skłonić młodego człowieka do walki o je-go wyzwolenie, pozwalając zarazem ojcu pozostać w do-mu i uprawiać rolę. Mimo tak różnych konsekwencjilogiczna natura tego wglądu odczuwana jest jako po-wszechlnie zrozumiała.

Jakkolwiek te racjonalistyczne systemy filozoficznenie wymagają tak daleko idącej uległości, jakiej żą-dała religia, uznano je za wysiłki zarejestrowania zna-czenia i wymogów realności oraz przedstawienia prawdobowiązujących każdego. Ich twórcy wierzyli, że lu-men naturale, naturalne poznanie czy światło rozumu,wystarczy również do tak głębokiego przeniknięciastworzenia, które by dało klucz do pogodzenia ludzkie-go życia z naturą, zarówno w świecie zewnętrznym,jak i w samym bycie człowieka. Zachowali Boga, alenie jego łaskę; uważali, że we wszystkich celach teore-tycznego poznania i praktycznej decyzji człowiek możesię obyć bez lumen supranaturale. To ich spekulatyw-ne wizje uniwersum, a nie sensualistyczne teorie po-znania - Giordano Bruno, a nie Telesio, Spinoza, a nieLocke - zderzały się bezpośrednio z tradycyjną reli-gią, ponieważ intelektualne wysiłki metafizyków miałydużo więcej do czynienia z naukami o Bogu, stworze-niu i sensie życia niż teorie empirystów.

Filozoficzne i polityczne systemy racjonalizmu doko-nały sekularyzacji etyki. Cele, jakie przyświecają in-

258

dywidualnej i. społecznej aktywności, wywiedzionoz przyjęcia określonych idei wrodzonych lub poznańoczywistych i w ten sposób połączono z pojęciemprawdy obiektywnej, mimo iż prawda ta nie uważanaJUŻ była za gwarantowaną przez jakiś dogmat, którybyłby zewnętrzny wobec samych wymogów myślenia.Ani Kościół, ani powstające systemy filozoficzne nierozdzielały mądrości, etyki, religii i polityki. Ale fun-damentalna jedność wszystkich ludzkich poglądów, za-korzeniona we wspólnej ontologii chrześcijańskiej, by-ła stopniowo burzona i we wszystkich rodzajach ak-tywności kulturalnej dominować zaczęły tendencje re-latywistyczne, wyraźnie występujące u takich prekur-sorów ideologii mieszczańskiej jak Montaigne, lecz póź-niej zepchnięte na jakiś czas w cień przez racjonali-styczną metafizykę.

Zastępując religię filozofia nie zamierzała na tural-nie odrzucać obiektywnej prawdy, lecz jedynie próbo-wała dać jej nową, racjonalistyczną podstawę. Jejtwierdzenia dotyczące natury absolutu nie były głównąprzyczyną prześladowań i tortur, jakim poddawano me-tafizyków. W rzeczywistości chodziło o to, co ma byćmedium określania i wyrażania najwyższej prawdy:objawienie, rozum, teologia czy filozofia. Dokładnietak, jak Kościół bronił możności, prawa i obowiązkureligii nauczania ludu, jak stworzony został świat, ja-ki ~est jego cel i jak powinno się postępować, tak filo-zofia broniła możności, prawa i obowiązku ducha od-krywania natury rzeczy i wywodzenia z takiego wglą-~u sposobów właściwego postępowania. Katolicyzml europejska, racjonalistyczna filozofia całkowicie zga-dzały się co do istnienia realności, o której można byłozdobyć tego rodzaju poznanie. Można nawet powie-dzieć, że założenie istnienia tej realności było wspól-nym gruntem, na którym rozgrywał się konflikt.. To szczególne założenie kwestionowały jedynie dwie

Sl.ły duchowe: kalwinizm ze swą nauką o deus absccm-dttus oraz empiryzm ze swym początkowo domyślnym,

259

Page 9: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

a później otwarcie głoszonym poglądem, że .metaf.iz.~-ka zajmuje się wyłącznie pseudoproblemaml. Kościółkatolicki przeciwstawiał się filozofii właśnie dlatego,że nowe systemy metafizyczne uznawały możliwość po-znania mającego określać nawet moralne i religijne de-cyzje człowieka. . .. . .

Aktywna kontrowersja między religią a filozofią ~-brnęła w końcu w ślepy zaułek, ponieważ zaczęto Jeuważać za oddzielne sfery kultury. Stopniowo ludziepogodzili się z myślą, że każda prowadzi własne życiew czterech ścianach swojej kulturalnej celi i że wza- \jemnie się tolerują. Neutralizacja religii, które~ pozy-cja została obecnie zredukowana do statusu Jednegoz dóbr kultury, sprzeczna jest z jej "totalnym" rosz-czeniem do ucieleśniania obiektywnej prawdy i je osła-bia. Mimo iż, powierzchownie rzecz biorąc, religia da-lej jest poważana, jej neutralizacja sprawiła, że. po~oliprzestawała być uznawana za medium duchowej obiek-tywności, co w końcu doprowadziło do odrzucenia. sa-mego pojęcia takiej obiektywności, odwzorowanej naidei absolutności religijnego objawienia.

To pozorne złagodzenie pierwotnego konfliktu przy-niosło zarówno filozofii, jak i religii znaczny uszczer-bek treści. Filozofowie Oświecenia atakowali religięw imię rozumu, ale obalili nie Kościół, lecz metafizykęi obiektywne pojęcie samego rozumu, źródło ich włas-nej siły. W rezultacie rozum jako organ pojmowaniaprawdziwej natury rzeczy i ustanawiania przewodnichzasad naszego życia uznany został za przestarzały. Spe-kulacja jest synonimem metafizyki, metafizyka zaś sy-nonimem mitologii i zabobonu. Można powiedzieć, żedzieje rozumu lub oświecenia, począwszy od greckichpoczątków aż do chwili obecnej, doprowadziły do sta-nu, w którym podejrzewa się samo słowo rozum, iżoznacza zarazein jakąś mitologiczną istotność. Rozumzniósł sam siebie jako medium etycznego, moralnegoi religijnego wglądu. Biskup Berkeley, prawy syn no-minalizmu, protestancki fanatyk i pozytywistyczny ra-

260

cjonalista w jednej osobie, zaatakował przed dwomastuleciami tego rodzaju ogólne pojęcia. Atak powiódłsię na całej linii. Berkeley, częściowo wbrew własnejteorii, zachował jeszcze niektóre ogólne pojęcia, takiejak duch, dusza czy przyczyna, ale gruntownie usunąłje Hume, ojciec nowoczesnego pozytywizmu.

Z procesu tego religia wyciągnęła na pozór pewnekorzyści. Sformalizowanie rozumu chroniło ją przedpoważniejszymi atakami ze strony metafizyki lub teo-rii filozoficznej i bezpieczeństwo to zdaje się czynićreligię niezwykle praktycznym instrumentem społecz-nym. Jej neutralność oznacza zarazem, że zanika jejrzeczywisty duch, jej związek z prawdą, co do którejwierzono kiedyś, że jest taka sama w nauce, sztuce, po-lityce i dla całej ludzkości. Śmierć rozumu spekulatyw-nego, który początkowo służył religii, a później stał sięjej przeciwnikiem, może się okazać zgubna dla reli-gii.

Zalążki tych konsekwencji zawarte były już w' miesz-czańskiej ambiwalentnej idei tolerancji. Z jednej stro-ny, tolerancja oznacza wolność od dogmatycznego au-torytetu, .z drugiej zaś, żąda neutralnej postawy wo-bec każdej treści duchowej, wydanej w ten sposóbrelatywizmowi. Każda dziedzina kultury zachowujeswoją "suweręnność" w odniesieniu do ogólnej prawdy.Schemat społecznego ,Podziału pracy jest automatycz-nie przenoszony na życie duchowe, natomiast ten po-dział sfer kultury wynika z tego, że ogólną, obiektyw-ną prawdę zastępuje sformalizowany, do głębi rela-tywistyczny rozum.

Polityczne implikacje racjonalistycznej metafizykiujawniły się w osiemnastym wieku, kiedy dzięki re-wolucjom: amerykańskiej i francuskiej, zasadą prze-Wodnią stało się pojęcie narodu. We. współczesnychdziejach pojęcie to miało tendencję do wypierania re-ligii jako najwyższego, ponadindywidualnego motywuludzkiego życia. Naród czerpie swój autorytet bardziej2 rozumu niż z objawienia, przy czym rozum pojmo-

r

261

Page 10: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

wany jest jako zbiór podstawowych wglądów, czy towrodzonych, czy to rozwiniętych przez spekulację, a niejako możność, mająca do czynienia wyłącznie ze środ-kami ich realizacji.

Interes własny, na który szczególny nacisk kładłyokreślone koncepcje prawa naturalnego i doktryny he-donistyczne, miał być tylko jednym z takich właśniewglądów i uważano go za coś, co ma swoje korzeniew obiektywnej strukturze uniwersum i tym samymstanowi część całego systemu kategorii. W epoce in-dustrialnej idea interesu własnego zdobyła stopniowoprzewagę i przytłumiła inne motywy, uważane za istot-ne dla funkcjonowania społeczeństwa; zaczęła domi-nować w czołowych nurtach myślenia, w okresie zaśliberalistycznym również w świadomości publicznej.Ale ten sam proces ujawnił sprzeczności między teo-rią interesu własnego a ideą narodu. Filozofia stanęławówczas przed alternatywą: zaakceptować anarchi-styczne konsekwencje tej teorii albo paść ofiarą irra-cjonalnego nacjonalizmu, dużo bardziej natchnionegoromantyką niż teorie ideami wrodzonymi, jakie domi-nowały w okresie merkantylistycznym.

Duchowy imperializm abstrakcyjnej zasady interesuwłasnego, jądro oficjalnej ideologii liberalizmu, wska-zuje na rosnące rozdarcie między ideologią a stosunka-mi społecznymi w krajach uprzemysłowionych. Skororozdarcie to usadowiło się w świadomości publicznej,nie ma już skutecznej racjonalnej zasady społecznejspoistości. Idea wspólnoty narodowej, którą początko-wo wynosi się jako bożyszcze, może być na koniec za-chowana jedynie za pomocą terroru. Tłumaczy namto tendencję liberalizmu do przekształcania się w fa-szyzm oraz skłonność duchowych i politycznych przy-wódców liberalizmu do zawierania pokoju ze swoimiprzeciwnikami. Tę tak często pojawiającą się w ostat-nich dziejach Europy tendencję można wywieść, ab-strahując od jej ekonomicznych przyczyn, z wewnętrz-nej sprzeczności między subiektywistyczną zasadą in-

262

teresu wła~~ego. i ideą rozumu, który rzekomo ją wy-raża. Ustrój pohtyczny pomyślany był pierwotnie ja-ko wyraz konkr~tnych zasad, wyprowadzonych za po-mocą rozumu obiektywnego; idee sprawiedliwości rów-ności, szczęścia, demokracji i własności miały być' zgod-ne z rozumem, wypływać z rozumu.

Później treść rozumu zredukowano do rozmiarówtyl.ko c,zęści jego pierwotnej treści, do ram tylko jed-ne~ z Jego zasad; to, co szczególne, zastępuje to, coogolne. Ten tour de, [orce w sferze ducha przygotowałgrunt dla ,I?rzemocy w sferze politycznej. Rezygnującz auto~lOmll rozum stał się instrumentem. W aspekcie~.ormahstycz~ym rozumu subiektywnego, jaki podkre-sl.a pozyt.YWIzm, akcentuje się brak związku międzymm a obiektywną treścią, w jego zaś aspekcie instru-ment~lny~, podkreślanym przez pragmatyzm, akcentkładzie SIę na jego kapitulację przed treściami hete-ronomicznymi. Rozum zostaje wprzęgnięty do procesuspołecz~ego. ,Jedynym kryterium staje się jego wartość?peracYJna, Jego rola w procesie opanowywania ludzi1 przyrody. Pojęcia zaczyna się traktować wyłącznie ja-ko zes.ta::-,ycech, wspólnych wielu egzemplarzom. Kie-dy pOJ~cIa o,zn~czaj.ą.P?dob~eństwa, rezygnują z wysił-ku wyliczania J~kOSCII służą w ten sposób lepszej or-gamza,cJI materiału poznania. Widzi się w nich tylkoabreWIatury .posz~zególnych przedmiotów, do jakich sięodnos.zą. Kazde. Ich użycie, które wykracza poza po-~ocmcze, tec~~lCzne zestawienie danych, ganione jest~ako p.ozostałosc zabobonu. Pojęcia stały się nie stawia-JącymI. oporu, . zracjonalizowanymi i oszczędzającymipracę środkami, Ma, się wrażenie, że samo myśleniezredu~owane zostało do poziomu procesów industrial-n~ch I podporządkowane ścisłemu planowi, krótko mó-WIąc, uczynione stałą częścią składową produkcji.Joynb~e, u~azał niektóre konsekwencje tego procesula dZIeJopIsarstwa. -Mówi on o "skłonności garnca-

~za.d~ s~aw~ia si~ niewolnikiem gliny [...J WieI}'ly, jakSWIeCIedziałania zgubne jest traktowanie zwierząt

263

Page 11: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

czy istot ludzkich jak kloców czy kamieni. Dlaczegowięc mielibyśmy uważać za mniej błędne takie postę-powanie w świecie idei?" 6

Im bardziej automatyczne i zinstrumentalizowanestawały się idee, tym mniej dostrzegano w nich myślimających własny sens. Traktuje się je jako rzeczy, ja-ko maszyny. W gigantycznym aparacie produkcyjnymwspółczesnego społeczeństwa język zredukowany zo-stał do zwykłego narzędzia. Każde zdanie,. które niejest w tym aparacie ekwiwalentem jakiejś operacji,wydaje się laikom bez znaczenia, tak jak każą wie-rzyć dzisiejsi semantycy, według których sens od-daje tylko zdanie czysto SYmboliczne i operacyjne, toznaczy całkowicie pozbawione sensu. Znaczenie jest tłu-mione przez funkcję lub efekt w świecie rzeczy i zda-rzeń. Gdy słowa nie zostaną otwarcie przystosowanedo oceniania znaczących,z technicznego punktu wi-dzenia, 'prawdopodobieństw lub do służenia innympraktycznym celom, do których zalicza się nawet wy-poczynek, widzi się w nich pustą paplaninę; prawdanie jest przecież sama w sobie celem.

W epoce relatywizmu, w której nawet dzieci trak-tują idee jako anonsy lub racjonalizacje, lęk, że językmógłby zapewnić schronienie mitologicznym pozostało-ściom, nadał słowom nowy mitologiczny charakter. Coprawda, idee zostały całkowicie sfunkcjonalizowane,a język uważa się za narzędzie gromadzenia i komu-nikowania intelektualnych elementów produkcji czysterowania masami, ale Zarazem język się mści - ob-niża się do swojego magicznego poziomu. Jak w cza-sach magii, każde słowo traktowane jest jako magicz-na siła, mogąca zniszczyć społeczeństwo, za co odpo-wiedzialnością trzeba obarczyć mówcę. Społeczna kon-trola nałożyła pęta dążeniu do prawdy. Różnicę mię-dzy myśleniem a działaniem uznano za nieistotną; każ-dą myśl traktuje się jak czyn, każda refleksja jest te-zą, a każda teza hasłem. Każdy musi odpowiadać za to,

e A. Toynbee, A Study ot HistOT1I, t. I, London 1935, s. 7.

264

o mówi lub czego nie mówi. Wszystko jest klasyliko-~ane i opatrywane etykietą. Jakość człowieczeństwa,która wyklucza utożsamianie indywiduum z klasą, jestuznawana za "metafizyczną" i nie ma dla niej miejscaW empirycznej teorii poznania. Zaszeregowanie czło-wieka do jakiegoś przedziału wyznacza jego los. Gdymyśl lub słowo stają się narzędziem, moż~a zr~zygno-wać z "myślenia", to znaczy z dokonywania logicznychaktów, jakie zakłada ich werbalne sformułowanie. Jakczęsto i słusznie się podkreśla, przewaga matematyki,modelu każdego neopozytywistycznego myślenia, pole-ga właśnie na tej "ekonomii myślenia". Prze~rowadz;asię skomplikowane operacje bez dokonywama wszy-stkich duchowych aktów, na jakich opierają się sym-bole matematyczne i logiczne. Tego rodzaju mechani-zacja jest faktycznie istotna dla ekspansji przemysłu,ale gdy staje się cechą ducha, gdy inslrumen~aliz~j~się sam rozum, nabiera ona- charakteru, materialnościi ślepoty, staje się fetyszem, magiczną istotnością, któ-rą bardziej się akceptuje, niż doświadcza duchowo. '

Jakie są konsekwencje formalizacji rozumu? Wszy-stkie pojęcia, jak sprawiedliwość, równość, szczęściei tolerancja, które w poprzednich stuleciach miały byćwłaściwe rozumowi lub być przezeń usankcjonowane,utraciły swoje duchowe korzenie. Pozostają nadal ce-lami, ale nie ma już żadnej racjonalnej instancji, którabyłaby uprawniona do przypisywania im wartości i dogodzenia ich z obiektywną realnością. Aprob?wa.neprzez szacowne dokumenty historyczne, mog~ się CIe-szyć jeszcze pewnym prestiżem, a niektóre zawartesą nawet w konstytucjach wielkich krajów. Niemniejbrak im potwierdzenia przez rozum w jego współczes-nym znaczeniu. Któż może stwierdzić, że któryś ż tychideałów jest ściślej związany z prawdą niż jego prze-ciwieństwo? Zgodnie z filozofią przeciętnego współ-Czesnego intelektualisty istnieje tylko jeden autorytet,a mianowicie nauka ujmowana jako klasyfikacja fak-tów i obliczanie prawdopodobieństw. Twierdzenie, że

265

Page 12: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

sprawiedliwość i wolność są, same' w sobie, lepsze odniesprawiedliwości i ucisku, jest, z punktu widzenianauki, nieweryfikowalne i bezużyteczne. Samo w sobiebrzmi ono tymczasem równie bezsensownie jak twier-dzenie, jakoby czerwień była piękniejsza od błękitualbo jajko lepsze od mleka.

~m .bardziej traci, siłę pojęcie rozumu, tym łatwiejdaje SIę wykorzystac do ideologicznej manipulacji i pro-pag?wania. ~ajbezczelniejszych kłamstw. Postęp oświe-c~ma znOSI Ideę rozumu obiektywnego dając mu etY:kIetk~ dogmatyz~1U i zabobonu; często jednak korzyściz t~kIego rozwoju sprawy czerpie reakcja. Zwyczajo-we mteresy, przeciwstawiane tradycyjnym, humanitar-nym wartościom, zwykły powoływać się, w imię "zdro-wego rozsądku", na bezsilny rozum. W amerykańskiejConstitutional Convention z 1787 roku John Dickinsonz Pensylwanii przeciwstawił rozumowi doświadczeniem~wi.ąc: "N~szym jedynym drogowskazem musi być'doświadczenie. Rozum może nas sprowadzić na ma-nowce." 7 Chciał ostrzec przed zbyt radykalnym ideali-zmem. Później pojęcia zostały tak gruntownie oczysz-czone z wszelkiej substancji, że można było je wyko-rzystać do obrony ucisku. Charles O'Conor, słynnyadwokat sprzed wojny domowej i swego czasu kandy-dat na prezydenta z ramienia jednej z frakcji PartiiDemokratycznej, wyliczywszy zalety niewolnictwa, ar-gumentował w następujący sposób: "Jestem .głębokoprzek~na~y, ,ż~ ni.ewolnictwo czarnych nie jest nie-sprawiedliwością: Jest ono sprawiedliwe, mądre i do-broc~ynne [...] Moim zdaniem niewolnictwo czarnych["'l jest zarządzone przez naturę [...] Słuchając wy-raznego dekretu natury i nakazu zdrowej filozofiimusimy.uznać tę instytucję za słuszną" dobroczynną,legalną I stosowną." 8 O'Conor używa jeszcze takich

7 Por: Morrison i Commager, The Growth oj the AmericanRepubltc, t. I, New York 1942, s. 28l.

8 O'Conor, ~ Speech at the Union Meeting - at the Aca-demy of Mustc, New York City,19 grudnia 1859, przedruko-wane pod tytułem Negro Slavery Not Unjust w New YorkHerald Tribune". "

266

słóW, jak natura, filozofia, czy sprawiedliwość, alesą one już całkowicie sformalizowane i nie mogą obro-nić się przed tym, co uważa on za fakty i doświadcze-nie. Rozum subiektywny może służyć wszystkiemu.Jednakowo mogą go wykorzystać do swych celów za-równo przeciwnicy tradycyjnych, humanitarnych war-tości, jak i ich obrońcy. Jednakowo wspiera, jak wprzypadku O'Conora, zarówno ideologię zysku i re-akcji, jak i ideologię postępu i rewolucji.

Inny rzecznik niewolnictwa, Fitzhugh, autor Socio-logy for the South, zdaje się pamiętać, że filozofia od-powiadała kiedyś za konkretne idee i zasady, i dlategoatakuje ją w imię zdrowego rozsądku. W ten sposóbwyraża on, jakkolwiek w zniekształconej formie, kon-flikt między subiektywnym i obiektywnym pojęciemrozumu.

"Ludzie o zdrowym osądzie podają zwykle błędneuzasadnienia swoich poglądów, ponieważ nie są myśli-cielami abstrakcyjnymi [...] Filozofia łatwo pokonujeich w argumentacji; mimo to rację ma instynkt i zdro-wy rozsądek człowieka, ponieważ filozofia jest nie-uważna i wnioskuje z wąskich i niedostatecznych prze-słanek." 9

, Z. oba~y prze~ zasadami idealistycznymi, przed my-sl:mem Jako takim, przed intelektualistami i utopista-mi, autor powołuje się na swój zdrowy rozsądek, któ-ry nie widzi w niewolnictwie nic niesprawiedliwego.

.Gł~wne ideały i pojęcia racjonalistycznej metafizy-k~ miały swoje korzenie w pojęciu tego, co powszech-?Ie ludzkie, w pojęciu ludzkości, a ich sformalizowanielmpliko wało oderwanie ich od ludzkiej treści. Analizazasady większościowej, nierozerwalnie związanej z za-~ad~ demokr~cji, pokazuje, jak odhumanizowanie my-ślenia przyniosło uszczerbek najgłębszym podstawomnaszej cywilizacji. W oczach przeciętnego człowieka~sada większości jest często nie tylko substytutem ro-

, Fr' G. Fi.tzhugh! Sociology for the South or the Failure ofee Societij, Richrnond 1854, s. 118 i następne.

267

b

Page 13: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

zumu obiektywnego, lecz nawet oznacza w stosunkudo niego pewien postęp, ponieważ ludzie sami mogąnajlepiej ocenić swoje -interesy; sądzi się, że decyzjewiększości są w sprawach ogółu tak samo cenne jakinstytucje tak zwanego wyższego rozumu. Ale sprzecz-ność między instytucją a zasadą demokratyczną jesttylko iluzoryczna, gdy ta ostatnia ujmowana jest w takmało precyzyjne pojęcia. Co znaczy bowiem, że "samczłowiek zna najlepiej swoje interesy", jak zdobywa ontę wiedzę, na jakiej podstawie sądzi się, że jest onasłuszna? Twierdzenie, że "sam człowiek zna najle-piej [...]", implikuje odniesienie do instancji, która niejest całkowicie samowolna i przynależy do pewnegorodzaju rozumu, składającego się nie tylko ze środków,lecz także i z celów. Gdyby instancja ta okazała siętylko większością, cała argumentacja byłaby tautolo-gią·

Tautologii tej nie jest winna wielka tradycja filo-zoficzna, która walnie przyczyniła się do utworzeniademokracji; zasady rządzenia uzasadniała ona opiera-jąc się mi mniej lub bardziej spekulatywnych prze-słankach - zakładała na przykład, że w każdej istocieludzkiej obecna jest· ta sama duchowa substancja lubta sama świadomość moralna. Innymi słowy; szacunekdla decyzji większości opierał się na przekonaniu, nie-zależnym od decyzji większości. Jeszcze Locke pisał,że jeśli chodzi o prawa człowieka, rozum naturalnyzgodny jest z objawieniem.ł'' Jego teoria rządzenia od-wołuje się zarówno do rozumu, jak i do objawienia,które zgodnie pouczają, że wszyscy ludzie są "z naturywolni, równi i nie zależni" 11.

Teoria poznania Locke'a jest przykładem owej złud-nej jasności stylu, która łączy przeciwieństwa poprzeztuszowanie różnic. Locke nie zadał sobie trudu do-kładniejszego . rozróżnienia między doświadczeniem

10 J. Locke, On Civil Gouvernment. Second Treatise, rozdz. V,Everyman's Library, s. 129.

11 Tamże, rozdz. VIII, s. 164.

268

zmysłowym i racjonalnym, atomistycznym i ustruktu-ralizowanym, podobnie jak nie powiedział, czy stan na-turalny, z jakiego wywiódł prawo naturalne, wniosko-wany jest z procesów logicznych czy też postrzeżonyintuicyjnie. Wydaje się jednak jasne, że wolność "z na-tury" nie jest tożsama z wolnością rzeczywistą. Jegopolityczna doktryna opiera się ba~dziej na ~acjonalnympoznaniu i dedukcji niż na badamach empIrycznych.

To samo można powiedzieć o uczniu Locke'a, Rous-seau. Pisząc, że zrzeczenie się wolności byłoby sprzecz-ne z naturą człowieka, odebrana byłaby bowiem "wszel-ka wolność jego woli" i "wszelka moralność jego czy-nom" 12, wiedział dobrze, że rezygnacja z wolności niejest wcale sprzeczna z empiryczną naturą człowie~a;sam ostro krytykował jednostki, grupy l narody, ktorezrezygnowały ze swej wolności. Powoływał się bar-dziej na duchową substancję człowieka niż r:a psycho-logiczny sposób zachowania. J e~o koncepcja ~mowyspołecznej wywodzi się z filozoflCz~e~ kor:C~P~JI czło-wieka, w myśl której naturze ludzkiej, takle], Jaka zo-stała opisana przez spekulatywne myślenie, bardziejodpowiada zasada większości niż zasada siły. W dzie-jach filozofii sam termin "zdrowy rozsądek" j~st nie-rozerwalnie związany z ideą prawdy OCZyWIsteJ.Dwa-naście lat przed słynnym pismem 'ulotnym Paine'a To-masz Reid utożsamił zasady zdrowego rozsądku z praw-dami oczywistymi i w ten sposób pogodził empiryzmz racjonalistyczną metafizyką.

Zasada demokratyczna pozbawiona racjonalnej pod-stawy staje się wykładnikiem tak zwanych interesównarodu, będących funkcjami ślepych albo też aż nazbytświadomych sił ekonomicznych. Nie oferują one żad-nych zabezpieczeń przed tyranią.P Na przykład w epo-

Ul J. J. Rousseau Umowa społeczna, Warszawa 1966, s. 16.II Zbyteczny był' lęk wydawcy dzieł Tocqueville'a przed mó-

wiE!lniem o negatywnych aspektach zasady większości (por.przypis w Democrecu in America, t. I, New York 1898, s. 334i następna). Wydawca wyjaśnia, że "słowa, iż większość narodustan()wi prawa, są tylko figurą. retoryczną" i przypomma nam

269

Page 14: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

ce wolnego rynku wiele ludzi zaakceptowało instytucjebazujące na idei praw człowieka jako dobry instrumentkontrolowania władzy i utrzymywania pokoju. Ale gdysytuacja się zmienia i potężne grupy ekonomiczne uzna-ją za korzystne ustanowienie dyktatury, a zatem znie-sienie władzy większości, ich działaniu nie. można jużprzeciwstawić argumentu opartego na rozumie. Skoroma~ą. r~alną szansę na sukces, głupotą byłoby, gdybyz niej me skorzystały. Jedyne, co mogłoby je powstrzy-mać, to obawa, że zagroziłoby to ich interesom, a w~adnym wypadku nie lęk przed naruszeniem jakiejśprawdy czy rozumu. Po załamaniu się filozoficznejpodstawy demokracji stwierdzenie, że dyktatura jestczymś złym, brzmiałoby racjonalnie tylko dla tych,którzy z niej nie korzystają, i nie ma teoretycznychprzes~k~d. w przekształcaniu tego twierdzenia w jegoprzeciwieństwo. .

Ludzie, którzy stworzyli ustrój Stanów Zjednoczo-nych, uważali "lex maioris za fundamentalne prawokaż~ego społeczeństwa" 14, lecz dalecy byli od zaśtępo-wama rozumu decyzjami większości. W strukturze rzą-dów umieścili mądrze pomyślany system kontroli i wza-jemnej równowagi sił; sądzili, jak to wyraził NoahWebster, że "siły będące w dyspozycji Kongresu sąrozległe, ale zakłada się, iż nie są zbyt rozległe" 15. Za-sadę większości nazwał on "nauką, która jest tak samopowszechnie aprobowana jak każda intuicyjna praw-da" 16 i traktował ją jako jedną z wielu naturalnychmięd~y inn!mi, = dokonuje się to faktycznie przez jego de-legatów. Mógłby Jeszcze dodać, że gdy Tocqueville mówił o ty-r':lm~ WI~~~ZOSCI, Jefferson pisał, w cytowanym przez Tocque-ville a l~s~le, o "tyranii zgromadzenia ustawodawczego", w:The ~ntmgs oi Thorr:as Jetiersoti, Definitive Edition, t. VII,~ashmgt~n, p. C. 190o, s. 312. Jefferson tak nieufnie odnosiłSIę do każdej wł~~zy. rządowej. ~ demokracji, "ustawodawczejczy ..wykonawc~eJ, ze sprzeciwiał SIę utrzymywaniu stałejarmn. Por. tamze, s. 323.

14 Tamże, s. 324.is An E~am:ination into the Leading Principles oi the Eede-

ral. Constttutton ..., w: Pamphlets on the Constitution of theUmted States, wyd. Paul L. Ford Brooklyn N y 1888 s 45

16 Tamże, s. 30. " .., " ""

270

idei o podobnej randze. Ludzie ci nie uznawali żadnejzasady, która swego autorytetu nie czerpałaby z meta-fizycznego lub religijnego źródła. Dla Dickinsona rządi jego zadania są "oparte na naturze człowieka, to zna ....czy na woli jego Stwórcy [...j i stąd święte. Pogwałce-nie tego zlecenia byłoby więc uchybieniem woli nie-bios." 17

Z pewnością nie traktowano zasady większości jakogwarantującej sprawiedliwość. John Adams 18 mówił,że "większość zdobyła na zawsze i bez wyjątku przewa-gę nad prawami mniejszości". Prawa te, jak równieżwszystkie inne podstawowe zasady, miały być prawda~mi intuicyjnymi. Bezpośrednio lub pośrednio przejętoje z tradycji filozoficznej, żywej jeszcze w tym okre-sie. Można było prześledzić ich rozwój w dziejach my-śli zachodniej aż do ich religijnych i mitologicznychżródeł i źródłom tym zawdzięczają one, jak mówił Dic-kinson, swoje dostojeństwo.

Rozum subiektywny nie potrzebuje takiego dziedzi-ctwa. Demaskuje on prawdę jako nawyk pozbawiającją w ten sposób rangi duchowego autorytetu. Dzisiaj,pozbawiona racjonalnych podstaw, idea większości na-brała całkowicie irracjonalnego charakteru. Ponieważzerwane są więzi z historycznymi źródłami, wszelkaidea filozoficzna, etyczna i polityczna ma tendencję dostawania się zalążkiem nowej mitologii, i jest to jednąz przyczyn, które powodują, że postęp oświecenia ma napewnych etapach skłonność do popadania w zaboboni szaleństwo. Zasada większości' w formie powszechnychsądów o wszystkim i każdym, które dochodzą do skut-ku dzięki różnego rodzaju głosowaniom i nowoczesnymtechnikom komunikacji, stała się suwerenną siłą -myślenie musi się przed nią ugiąć. Jest to nowy bóg,ale nie w tym sensie, w jakim pojmowali go heroldo-wie wielkich rewolucji, to znaczy jako siłę oporu wo-

17 Letters oi Fabius, tamże, s. 181.18 Cyt. za Ch. Beard, Economic Origins ot Jeffersonian De-

mocracy, New York 1915, s. 305.

27-1

Page 15: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

bec istniejącej niesprawiedliwości, lecz w sensie siłystawiającej opór wszystkiemu, co nie jest z nią zgodne.Im bardziej ludzkie sądy są manipulowane przez róż-nego rodzaju interesy, tym częściej stawia się jako roz-jemcę w życiu kulturalnym większość. Ma ona uspra-wiedliwiać surogaty we wszystkich dziedzinach, do łu-dzących masy produktów sztuki ludowej i literaturywłącznie. Im w większej skali naukowa propagandaczyni z opinii publicznej narzędzie mrocznych sił, tymbardziej opinia publiczna udaje namiastkę rozumu. Tenpozorny triumf demokratycznego postępu pożera sub-stancję duchową, którą żywiła się demokracja.

To oderwanie się ludzkich dążeń i możliwości od ideiprawdy obiektywnej przyniosło uszczerbek nie tylkogłównym pojęciom etyki i polityki, takim jak wolność,równość czy sprawiedliwość, lecz także wszystkim spe-cyficznym celom we wszystkich dziedzinach życia. We-dług potocznego wyobrażenia, dobrzy artyści nie służąprawdzie lepiej niż dobrzy strażnicy więzienni czy słu-żące. Gdybyśmy upierali się przy twierdzeniu, że. za-wód artysty jest mimo wszystko. bardziej szlachetny,usłyszelibyśmy, że spór nie ma sensu, o ile bowiemmożemy ocenić zdatność dwóch służących porównującich czystość, uczciwość, zręczność itp., to nie jesteśmyzdolni tego uczynić w odniesieniu do służącej i artysty.Gruntowna analiza pokazałaby jednak, że współczesnespołeczeństwo ma miarę zarówno dla sztuki, jak i dlaniewykwalifikowanej pracy; jest nią czas, ponieważjakość w sensie specyficznej wydajności pracy jest fun-kcją czasu .. Nie miałoby też sensu nazywanie jakiegoś sposobu

życia, religii czy filozofii lepszą, wyższą lub bardziejprawdziwą. Skoro celów nie określa się już w świetle.rozumu, nie można powiedzieć, że jakiś system eko-nomiczny lub polityczny, nawet okrutny i despotyczny,jest mniej rozumny niż inny. Według sformalizowane-

. go rozumu, despotyzm, okrucieństwo i ucisk nie sąsame w sobie złe; żadna rozumna instancja nie poprze

272

złego osądu dyktatur~,. jeśli jej rze~zni.cy mają nadziejęzerpać z niej korzyści. Słowa takle Jak "ludzka god-

~ość" albo zawierają dialektycz~e .uj~cie, które po~wa-la na zachowanie i przekraczame idei prawa boskiego,albo stają się wytartymi hasłami, których pustkę od-kryje każdy, kto zada sobie trud zbadania ich spe~y-ficznego znaczenia. Ich życie, jeśli tak można pOWIe-dzieć, zależy od nieświadomych wspomnień. Nawet jeś~ijakaś grupa oświeconyc~ ludzi zam~erzała~y walczycz największym złem, jakle tylko mozna sobie wyobra-zić, rozum subiektywny uniemożliwiłby w praktycewskazanie natury zła i natury człowieka, która katego-rycznie domagałaby się walki. Wielu natychmiast za-pytałoby, jakie, są tego prawdziwe mot!~y. Tr~eba by-łoby zapewniac, że powody są całkowicie realistyczne,to znaczy, że odpowiadają osobistym interesom, mimoiż te ostatnie często są trudniejsze do uchwycenia dlamas niż milczący apel samej sytuacji.

Można, co prawda, powoływać się na fakt, że prze-ciętny człowiek ciągle jeszcze jest związany z dawnymiideałami. Można też twierdzić, formułując to w ogól-nych pojęciach, że istnieje siła równoważąca niszczy-cielskie skutki sformalizowanego rozumu, a mianowi-cie konformizm wobec ogólnie akceptowanych warto-ści i sposobów zachowania. Istnieje wiele idei, do któ- .rych szanowania i respektowania przyuczeni zostaliśmyod najwcześniejszego dzieciństwa. A ponieważ idee iwszystkie związane z nimi teoretyczne poglądy uzasad-niane są nie tylko przez rozum, lecz również przezprawie powszechną aprobatę, mogłoby się wydawać, żenie powinno ich dotknąć przekształcenie rozumu wczysty instrument. Swą siłę czerpią one z naszego sza-<!unku dla wspólnoty, w której żyjemy, z ludzi, którzyoddali dla nich swe życie, z respektu, jaki mamy dlatwórców niewielu oświeconych państw naszych czasów.Zarzut ten wyraża jednak w istocie słabość uprawo-lllocnienia treści uchodzących za obiektywne za porno-eą poważania, jakim cieszyły się i cieszą. Gdy jako

la - Max Horkhelmer 273

______________________ ~ ~ __ Jtd.1 ~ ~ _

Page 16: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

miarę .etycznej lub religijnej prawdy przywołuje siętradycję tak często przecież demaskowaną w nowożyt-nej naukowej i politycznej historii, prawda ta musi być?~r~szona i równi; ostro cierpieć na brak wiarygodno-SCIJak zasada, ktorą ma uprawomocnić. W stuleciachkiedy tradycja odgrywała jeszcze rolę środka dowodo-wego, sama wiara w nią wywodziła się z wiary w praw-dę obiektywną. Teraz jednak powoływanie się na tra-dycję wydaje się zachowywać z dawniejszych funkcjitylko jedną: wskazuje, jak wielką ekonomiczną i poli-ty:zną siłę 'ma consensus, leżący u podstawy zasady,ktorą próbuje na nowo potwierdzić. Z góry ostrzega siękażdego, kto chciałby wykroczyć przeciwko niemu.

Przekonanie, że. człowiek ma określone prawa, niebyło w osiemnastym wieku powtórzeniem dogmatówpowszechnie uznawanych we ~spólnocie czy nawetodziedziczonych po przodkach. Odzwierciedlało sytua-cję ludzi, którzy proklamowali te prawa; wyrażało kry-tykę. stosunków wymagających zdecydowanej zmiany.Żądanie to zostało zrozumiane przez myśl filozoficznąi akcje dziejowe i w nie przekształcone. Pionierzy no-woczesnego myślenia nie wywodzili tego, co dobre, zprawa - wprost przeciwnie, łamali je nawet - leczpróbowali pogodzić prawo z tym, co dobre. Ich dziejo-wa rola nie polegała na dostosowywaniu .swych słówi działań do tekstów starych dokumentów lub powszech-nie aprobowanych nauk: oni sami tworzyli dokumentyi doprowadzili do zaakceptowania swoich nauk. Ci, któ-rzy dzisiaj wysoko cenią te nauki i pozbawieni są od-powiedniej filozofii, mogą albo uważać je za wyrazsubiektywnych życzeń, albo za sprawdzony wzór za-wdzięczający swój autorytet pewnej liczbie ludzi, któ-rzy wierzą w ten wzór i w niewzruszoną trwałość jegoistnienia. Fakt, że dzisiaj trzeba się powoływać na tra-dycję, pokazuje, że straciła ona swą władzę nad ludźmi.Nic więc dziwnego, że całe narody - Niemcy nie sątutaj wcale wyjątkiem - budząc się pewnego ranka

274

odkrywają, że. ich najwyższe 'ideały były jedynie my-dlanymi bańkami.

Cywilizowane społeczeństwo do dziś karmi się reszt-kami tych idei, mimo iż' postęp rozumu subiektywnegozniszczył teoretyczną bazę idei mitologicznych, religij-nych i racjonalistycznych. Te z kolei mają silniejsząniż kiedykolwiek skłonność do obumierania i traceniaw ten sposób swej siły przekonywania. Gdy żywe byływielkie koncepcje religijne i filozoficzne, myślący lu-dzie chwalili pokorę i braterską miłość, sprawiedli-wość i dbałość o dobro drugiego człowieka nie dlatego,że zachowanie tych zasad byłoby czymś realistycznym,odchodzenie zaś od nich czymś niedorzecznym i nie-bezpiecznym, i nie dlatego też, że zasady te rzekomobardziej odpowiadały ich gustom. Trzymali się tyehidei, ponieważ widzieli w nich elementy prawdy, ponie-waż łączyli je z ideą logosu, czy to w formie Boga lubtranscendentnego ducha, czy też samej natury jako wie-cznej zasady. Nie tylko tym najwyższym celom przy-sługiwał sens obiektywny, miały immanentne znacze-nie, ale nawet najbardziej skromne zajęcia czy upodo-bania zależały od wiary w wartość ich przedmiotówi w to, że są one powszechnie pożądane.

Mitologiczne i obiektywne źródła, które zniszczył ro-z~ subiektywny, leżą u podstawy nie tylko wielkich,ogolnych pojęć, lecz także wyraźnie osobistych, z grun-tu psychologicznych sposobów zachowania i działania.Wszy~tkie one, nawet i uczucia, ulatniają się, gdy obra-bUje się je z tej obiektywnej treści, tego odniesienia doprawdy, którą uznaje się za obiektywną. Podobnie jakzaba~y dzieci i kaprysy dorosłych mają swe źródław mItologii, tak każda radość wiązała się kiedyś z wia-rą w najwyższą prawdę. .. Thorstein Veblen wykazał obecność wypaczonychsredniowiecznych motywów w dziewiętnastowiecznejarchitekturze.19 W pędzie do okazałości i ornamentacji

p~ Por. Th. W.. Adorno, Veblens Angriff auf die Kultur, w:smen, Frankfurt am Main 1955, s. 82-111.

275

Page 17: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

,

dostrzegł relikt postaw feudalnych. Ale analiza takzwanych honorific waste prowadzi do odkrycia nie tyl-ko określonych aspektów barbarzyńskiego ucisku, jakitrwa nadal we współczesnym życiu społecznym i in-dywidualnej psychologii, lecz także różnych aspektówoddziaływanią dawno zapomnianych sposobów zacho-wania, jak oddawania czci, .lęku i zabobonu. Wyrażająsię one w "najbardziej naturalnych" preferencjach iuprzedzeniach.' w cywilizacji zaś zakłada się je. jakooczywiste. Z powodu wyraźnego braku racjonalne] mo-tywacji racjonalizuje si~ je zgodnie z rozumem sl.l..Qiek-tywnym. Fakt, że w każdej nowoczesnej kulturze to,co wyższe, wyprzedza to, co niższe, że czyste jest po-ciągające, a brudne odpychające, że pewne zapachyodbierane są jako przyjemne, inne zaś jako przykre.że wysoko ceni się pewne potrawy, a do innych masię wstręt, należy tłumaczyć raczej dawnymi tabu, mi-tarni, dewocjami' i ich losem w dziejach niż przyczy-nami pragmatycznymi, na .przykład higienicznymi, ja-kie często przytaczają oświecone jednostki czy liberalnereligie. .

Te stare formy życia, tlące się pod powierzchniąwspółczesnej cywilizacji, w wielu wypadkach dają je-szcze ciepło właściwe każdemu zachwytowi, każdej mi-łości do rzeczy, która istnieje bardziej dla samej siebieniż dla innej rzeczy. Przyjemność, jaką sprawia pie-lęgnowanie ogrodu, sięga dawnych czasów, kiedy ogro-dy były własnością bogów i dla .nich je uprawiano.Cienka i delikatna nić łączy wrażliwość na piękno wnaturze i sztuce z tymi zabobonnymi wyobrażeniami.s"

20 Nawet skłonność do czystości, będąca nowoczesnym upo-dobaniem par excellence, zdaje się mieć swe korzenie w magii.Sir James Frazer (The Golden Bough rZlota galąźl, t. I, cz. I,s. 175) cytuje doniesienie o tubylcach z Nowej Brytanii, którekończy wnioskiem: "czystość, jaka panuje w domach i pole-gająca na tym, że codziennie zmiatana jest podłoga, nie wy-nika wcale-z życzenia, aby zachować samą czystość i porządek,lecz wypływa z dążenia do usunięcia z drogi tego wszystkiego,co mógłby wykorzystać jako czar ten, kto źle życzy gospoda-rzom".

276

Jeśli człowiek przetnie tę nić, wyśmiewając je lub przy-strajając się nimi, przyjemność ta może jeszcze przezchwilę trwać, ale zgaszone zostało jej wewnętrzne życie.

Radości, jaką sprawiają nam kwiaty lub atmosferajakiegoś pokoju, nie możemy przypisać autonomiczne-mu instynktowi estetycznemu. Estetyczna wrażliwośćczłowieka łączyła się kiedyś z różnymi formami bał-wochwalstwa: wiara w dobro lub świętość jakiejś rze-czy poprzedzała radość płynącą z podziwiania jej pię-kna. To samo odnosi się do takich pojęć jak wolnośćczy człowieczeństwo. To, co powiedzieli~my o. pojęciugodności człowieka, odnosi się także do pojęcia spra-wiedliwości i równości. Tego rodzaju idee muszą zacho-wać element negatywny jako negację dawnej niespra-.wiedliwości czy nierówności, a jednocześnie zachowaćpierwotne, absolutne znaczenie, które ma swe korzeniew ich okrutnych początkach. Inaczej staną się nie tyl-ko obojętne, lecz także nieprawdziwe.

Wszystkie te wzniosłe idee, wszystkie siły, które ra-zem z fizyczną przemocą i materialnymi interesamiutrzymują spoistość społeczeństwa, istnieją jeszcze,choć zostały podkopane przez sformalizowanie rozumu.Proces ten związany jest, jak widzieliśmy, z przekona-niem, że nasze cele zależą od upodobań i uprzedzeń,które same w sobie nie mają sensu. Załóżmy, że prze-konanie to rzeczywiście przeniknęło szczegóły życiacodziennego - i wniknęło w nie głębiej, niż większośćz nas to sobie uświadamia. Coraz mniej czyni się cośdla samego czynienia. Wycieczka piesza z miasta nadrzekę lub na szczyt jakiejś góry, oceniana według kry-teriów użyteczności, byłaby więc czymś niedorzecznymi idiotycznym; ludzie oddają się błazeńskim lub niszczy-cielskim rozrywkom. Zgodnie z przekonaniem sforma-lizowanego rozumu czynność jest rozumna tylko wtedy,gdy służy innemu celowi, na przykład zdrowiu lubodprężeniu, które pomagają odzyskać siły do pracy. In-:nymi słowy, czynność jest jedynie narzędziem, któreSWój sens uzyskuje przez powiązanie z innymi celami.

277

Page 18: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

Nie twierdzimy, że przyjemność, jaką sprawia czło-wiekowi oglądanie krajobrazu, będzie trwała długo, Je-śli a priori jest on przekonany o tym, że oglądaneprzez niego formy i kolory są jedynie formami i kolo-

. rami, że wszystkie struktury, w jakich odgrywają jakąśrolę, są natury subiektywnej i nie mają związku z żad-nym sensownym porządkiem czy totalnością, że po pro-stu i z konieczności nic nie wyrażają. Gdy taka przy-jemność staje się nawykiem, można odczuwać ją dokońca życia lub nigdy nie uświadomić sobie w pełni,że rzeczy, które się tak lubi, nie mają znaczenia. Naszegusty i upodobania kształtują się we wczesnym dzie-ciństwie; późniejsza nauka ma dużo mniejszy wpływ.Dzieci mogą naśladować ojca, który lubił długie space-ry, ale jeśli sformalizowanie rozumu posunęło się wy-starczająco daleko, uznają, że spełniły obowiązek wstosunku do, swego ciała wykonując ćwiczenia gimna-styczne zgodnie z instrukcjami spikera radiowego. Niejest już konieczny spacer po okolicy, a tym samymi pojęcie krajobrazu, takiego, jaki doświadczany jestprzez spacerującego, traci sens i staje się czymś arbi-tralnym. Krajobraz przeżywany jest wyłącznie, i tow swoistym sensie, podczas wycieczek samochodowych.

Na określenie swej miłości do rzeczy, które utraciłyobiektywne znaczenie, symboliści francuscy ukuli spe-cjalny termin - spleen. Świadoma i wyzywająca do-wolność w wyborze obiektów, ich "absurdalność" i"perwersyjność" ujawniają cichym gestem irracjonal-ność utylitarystycznej logiki, której rzuca się je wtwarz, by wykazać jej nieadekwatność do ludzkiegosposobu doświadczania. Uświadamiając, dzięki temuszokowi, fakt, że owa logika zapomina o podmiocie,gest ten wyraża zarazem ból podmiotu z powodu nie-zdolności do osiągnięcia porządku obiektywnego.

Niedorzeczności tego rodzaju nie niepokoją już spo-łeczeństwa dwudziestego wieku. Sens można, wedługniego, osiągnąć tylko w jeden sposób: służąc jakiemuścelowi. Upodobania i uprzedzenia, które utraciły swoje

278

znaczenie w kulturze masowej, umieszczone zostająVI rubrykach: rozrywka, organizacja wolnego czasu,kontakty społeczne itd. - i skazane na powolne wy-marcie. Reglamentowany jest nawet spleen, protestnonkonformizmu i indywiduum: opętanie Dandy'egoprzechodzi w hobby Babbitta. Sens hobby, że coś ko-muś się udaje, że coś sprawia mu radość, nie wyrażażalu w obliczu zanikania rozumu obiektywnego i ogo-łocenia rzeczywistości z wszelkiego wewnętrznego"sensu". Osoba poświęcająca się jakiemuś hobby niewmawia już nikomu, że ma ono jakikolwiek stosunekdo najwyższej prawdy. Gdy w kwestionariuszu trzebapodać swoje hobby, bezwiednie, jakby rejestrowało sięswoją wagę, wpisuje się golf, książki, fotografię itp.Jako uznane i zracjonalizowane upodobania uważa sięje za konieczne dla podtrzymania ludzi W dobrym na-stroju; hobby stało się instytucją. Nawet standardowydobry humor, który jest psychologiczną przesłankąsprawności, może zniknąć wraz z wszystkimi innymiwzruszeniami, gdy zatracimy ostatni ślad wspomnienia,że kiedyś łączył się on z ideą boskości. Ludzie typukeep smiling zaczynają wyglądać smutno, a może na-wet i desperacko.

To, co powiedzieliśmy o drobnych radościach, odnosisię także do wyższych dążeń, dążenia do dobra i pięk-na. Szybkie rejestrowanie faktów zastępuje duchowezrozumienie fenomenów doświadczenia. Dziecko zna-jące świętego Mikołaja jako urzędnika domu towaro-wego i rozumiejące stosunek między obrotami sklepówi świętami Bożego Narodzenia może uważać za oczy-wiste, że w ogóle istnieje związek między religią a in-teresami. Z goryczą opisywał go w swoim czasie Emer-son: "Instytucje religijne [...] osiągnęły cenę rynkowąjako obrońcy własności; gdyby księża i wierni nie bylizdolni zapewnić im utrzymania, izby handlowe i pre-z~si banków, nawet właściciele knajp i posiadaczeZIemscy z zapałem zorganizowaliby zbiórkę pieniędzy

279

Page 19: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

dla ich wspomożenia." 21 Dzisiaj wzajemny związek, po-dobnie jak i odmienność, między prawdą i religią przyj-mowany jest jako oczywisty. Dziecko bardzo wcześnieuczy się nie psuć zabawy; może dalej grać rolę naiw-nego dziecka, a swój własny rozum i poglądy ujawniaćwyłącznie w towarzystwie rówieśników. Ten rodzajpluralizmu wszystkich, demokratycznych i religijnych,idealnych zasad, jaki wypływa ze współczesnego wy-chowania, wprowadza do życia element schizofrenii,a to z tego powodu, że bez względu na to, jak ogólnejest ich znaczenie, są one ściśle nastawione na specy-ficzne okoliczności.

Dzieło sztuki usiłowało kiedyś mówić światu, jakion jest, wypowiedzieć o nim ostateczny sąd. Dzisiaj zo-stało zupełnie zneutralizowane. Weźmy na przykładEroikę Beethovena. Przeciętny słuchacz nie jest dzisiajzdolny doświadczyć na koncercie jej obiektywnegoznaczenia. Przysłuchuje się jej tak, jakby była skompo-nowana dla zilustrowania uwag komentatora programu.Wszystko wykłada on czarno na 'białym: rozziew mię-dzy postulatem moralnym i rzeczywistością społeczną,fakt, że w przeciwieństwie do Francji życie duchowew Niemczech nie mogło się politycznie zamanifestowaći musiało szukać ujścia w muzyce i sztuce. Kompozycjajest urzeczowiona, uczyniona przedmiotem muzealnym,a jej przedstawienie jest zagospodarowaniem wolnegoczasu, pewnym wydarzeniem dającym pretekst do wy-stąpienia gwiazd, do nawiązania lub podtrzymania kon-taktów społecznych; udział w nim jest konieczny, gdysię należy do określonej grupy. Nie pozostało już nicz żywego stosunku do dzieła, z bezpośredniego i spon-tanicznego zrozumienia jego funkcji jako pewnego wy-razu, z doświadczenia jego totalności jako obrazu tego,co kiedyś nazywano prawdą. Urzeczowienie to jest ty-powe dla subiektywizacji i formalizacji rozumu. Prze-kształca ono dzieła sztuki w kulturalne towary, a ich

u The Complete Works of Ralph Waldo Emerson, CentenaryEdition, t. I, Boston, New York 1903, s. 321.

280

konsumpcję w szereg przypadkowych odczuć oderwa-nych od naszych rzeczywistych intencji i dążeń. Sztu- .ka staje się tak samo oderwana od prawdy jak politykaczy religia.

Urzeczowienie jest procesem, który można prześle-dzić począwszy od początków zorganizowanego społe-czeństwa l pojawienia się pierwszych narzędzi. Prze-kształcenie wszystkich produktów ludzkiej działalnościW towary zaczęło się jednak dopiero w społeczeństwieprzemysłowym. Funkcje spełniane kiedyś przez rozum •obiektywny, przez autorytarną religię lub metafizykę,przejęły mechanizmy anonimowego aparatu ekonomi-cznego. "Chodliwość" towarów, a tym samym produk-tywność specyficznego rodzaju pracy określa cena ryn-kowa. Czynności, które nie przynoszą pożytku lub, jakw czasie wojny, nie przyczyniają się do utrzymania izapewnienia ogólnych warunków, w jakich może siępomyślnie rozwijać przemysł, oceniane są jako pozba-wione sensu, zbyteczne i luksusowe. Zaczęto poważaćpracę produktywną, fizyczną lub umysłową, która stajesię w istocie jedynym aprobowanym sposobem spędza-nia życia, a produktywnym nazywane jest każde zaję-cie, urzeczywistnianie każdego celu przynoszącego do-chód.

Wielcy teoretycy społeczeństwa obywatelskiego, Ma-chiavelli, Hobbes i inni, nazywali feudalnych baronówi średniowieczny kler pasożytami, ponieważ sposób ichżycia zależał od produkcji, a oni sami się do niej nieprzyczyniali. Kler i arystokracja winni poświęcać sweżycie Bogu, rycerskości lub romansom. Przez samo swo-je istnienie tworzyli symbole podziwiane i cenione przezmasy. Machiavelli i jego uczniowie dostrzegli, że czasysię zmieniły, i pokazali, jak iluzoryczna była wartośćrzeczy, którym poświęcali swój czas dawni panowie.Dzisiaj nie gani się już luksusu, a przynajmniej nieCzynią tego producenci luksusowych dóbr. Jego uza-sad~~enia nie szuka się jednak w nim samym, lecz wmO~hwościach, jakie otwiera przed przemysłem i han-

281

Page 20: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

dlem. Masy albo przyswajają sobie artykuły luksuso-we jako konieczność, albo traktują je jako środki wy-poczynku. Nic, nawet materialny dobrobyt, który jakonajwyższy cel człowieka rzekomo zastąpił ratunek jegoduszy, nie jest wartością samą w sobie, żaden cel jakotaki nie jest lepszy od innych celów.

Współczesna myśl próbowała uczynić z tego przeko-nania filozofię, która występuje obecnie pod nazwąpragmatyzmu.v Jądrem tej filozofii jest pogląd, że idea,pojęcie lub teoria jest jedynie schematem lub planemdziałania, i stąd prawda nie jest niczym innym jak tyl-ko sukcesem idei. Analizując Pragmatism WilliamaJamesa, John Dewey komentuje pojęcia prawdy i zna-czenia. Cytuje Jamesa, a następnie pisze: "Prawdziweidee prowadzą nas w pożytecznym kierunku słownymi pojęciowym bezpośrednio do pożytecznych i roz-sądnych terminów. W konsekwencji prowadzą do sta-bilności, ciągłości i płynnej komunikacji." Idea, jakwyjaśnia Dewey, jest "szkicem ustawionym ponadistniejącymi rzeczami oraz zamiarem takiego działania,które ma na celu ułożenie ich w określony sposób.Z góry wiadomo, że idea jest wtedy prawdziwa, gdyszkic .się sprawdza, gdy realności następujące po dzia-łaniach organizują się na nowo w zamierzony przezideę sposób." 23 Gdyby założyciel szkoły, Charles S.Peirce, nie przekazał nam, że "filozofii uczył się od

22 Wiele: szkół filozoficznych krytycznie analizowało pragma-tyzm, Hugo Miinsterberg, na przykład, w swojej Phtlosophieder Werte, Leipzig 1921, czynił to z punktu widzenia wolun-taryzmu, Max Scheler w pracy Erkenntnis und Arbeit, "1'.: DieWissensformen und die Geseilsctuiit, Leipzig 1926 (por. zwła-szcza s. 259-324) ze stanowiska obiektywnej fenomenologii,Max Horkheimer' zaś w pracy Der neueste Angriff auf dieMetaphysik, "Zeitschrift fiir Sozialforschung" 1937, t. VI,s 4-53 oraz Traditionelle und kritische Theorie, w tym sa-mym numerze, s.. 245-294, ze stanowiska filozofii dialektycz-nej. Uwagi zawarte w tekście mają na celu wyłącznie opisa-nie roli pragmatyzmu w procesie subiektywizacji rozumu.

as J. Dewey, Essays in Experimental Logic, Chicago 1916,s. 310 i 317.

232

'I{ nta" 24, można by próbować odmówić filozoficznegoc:arakteru nauce, kt~ra twierd~i, że. nie dlatego naszeoczekiwania są spełman:, a dZiał~ma odnoszą sk~tek,. nasze idee są prawdziwe, lecz ze dlatego nasze ideeze prawdziwe że nasze oczekiwania się spełniają, asą' b libvś 'sze działania odnoszą skutek. Ale y i ysmy mespra-n\dliwi czyniąc odpowiedzialnym za to Kanta. Pozna-VI} naukowe uzależnił on od funkcji transcendental-~~ch, a nie empirycznych. Nie zl~kwidow~ł. pr~wdy

ez zrównanie jej z praktycznymi czynnoserami we-prz. . " ' . kryfikacji ani przez naukę utożsamiającą znac~en:e i s u-tek. Jego ostatecznym celem, było za~e~meme abso-lutnego obowiązywania określonych id.el per se. dlanich samych. Pragmatyczne ogramczeme pol~ widze-nia redukuje znaczenie każdej idei do znaczema planulub szkicu. ,

Pragmatyzm z założenia uzasa~nia rozpowszech~i?-ne zastępowanie logiki prawdy logiką prawdopodobien-stwa, która odtąd zaczyna zdecydowanie dominować.Jeśli jakieś pojęcie lub idea są znaczące. ty~ko z p~woduswoich konsekwencji, to każda wypowiedz wyraza pe-wne oczekiwanie o wyższym lub niższym stopniu praw-dopodobieństwa. W wypowiedziach dotyczących prz~-szłości oczekiwane wydarzenia zawarte są w procesiepotwierdzania, w przytaczaniu dowodu opartego na ~~-dzkich świadectwach lub innych dokumentach. Róż-nica między potwierdzeniem sądu z jednej strony przezfakty, jakie przepowiada, a z drugiej strony przez pro-cedurę badawczą, jakiej może wymagać, ginie w poję-ciu weryfikacji. Wymiar przeszłości, pochłonięty przezprzyszłość, zostaje usunięty z logiki. "Poznanie - Pi-sze Dewey 25 - jest zawsze sprawą użytku, jaki czynisię z doświadczanych zjawisk przyrody, zastosowaniem,

1& Collected Papers oi Charles Sanders Peirce, t. V, Cam-bridge, Mass., 1934, s. 274. ,

25 J. Dewey, The Need for a Recovery 01. Phll~sophy, w:Creative Intelligence: Essays in the Pragmatzc Attztude, NewYork 1917, s. 47.

283

Page 21: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

w którym dane rzeczy traktowane są jako wzmiankio tym, co będzie doświadczane w innych warunkach." 26

Dla tego rodzaju filozofii przewidywanie jest istotąnie tylko obliczania, lecz także wszelkiego myślenia.Nie rozróżnia ona wystarczająco sądów, które rzeczy-wiście wyrażają prognozę, na przykład: "jutro będziepadać", i sądów, które można zweryfikować dopieropo ich sformułowaniu, co naturalnie odnosi się do każ-dego sądu. Obecne znaczenie i przyszła weryfikacja ja-kiegoś twierdzenia nie są tym samym. Sąd, że ktośjest chory lub że ludzkość ogarnął śmiertelny lęk, niejest prognozą, nawet jeśli można go zweryfikować wprocesie, jaki łączy się z jego formułowaniem. Nie jeston pragmatyczny nawet wtedy, gdy może spowodowaćwyzdrowienie.

W pragmatyzmie znajduje swój wyraz społeczeństwonie mające czasu na przypominanie i rozmyślanie.

The world is weary of the past,Oh, might it die or rest at last.

Podobnie jak nauka, filozofia przestaje być "kon-templatywnym oglądem bytu lub analizą tego, co mi-nione i skończone" i staje się "wizją przyszłych moż-liwości, zmierzającą do osiągnięcia tego, co lepsze, i za-pobieżenia najgorszemu" 27. Prawdopodobieństwo, awłaściwie przewidywalność, zastępuje prawdę, a procesdziejowy, który ma w społeczeństwie tendencję do czy-nienia z prawdy pustego frazesu, otrzymuje błogosła-wieństwo .pragmatyzmu, co czyni z niej pusty frazesw filozofii.

Dewey wyjaśnia, czym według J amesa jest sens by-cia obiektem: jest to znaczenie, jakie powinno być za-warte w naszym wyobrażeniu lub definicji. "Aby U7.y-skać pełną jasność myśli odnoszących się do obiektu,wystarczy, jeśli rozważymy, jakie możliwe do pomyśle-nia praktyczne skutki może spowodować obiekt, jakich

26 Powiedziałbym przynajmniej: w tych samych lub podob-nych warunkach.

~1 J. Dewey, The Need for a Recovery of Philosophy, s. 53.

284

obserwacji oczekujemy od niego i jakie musimy przy-gotować reakcje", czyli, jak to krócej wyjaśnił Wil-helm Ostwald; "wszystkie realności mają wpływ nanaszą praktykę i do tego sprowadza się dla nas ichznaczenie"

Dewey nie rozumie, jak można wątpić w doniosłośćtej teorii lub "oskarżać ją [...] o subiektywizm lub idea-lizm", "ponieważ zakładany jest obiekt z jego możno-ścią powodowania skutków" 28. Ale o subiektywizmietej szkoły decyduje -rola, jaką w je] teorii poznania od-grywają "nasze" ?raktyk~, działania ~ in_tere~y,'a ~i~przyjęcie przez mą nauki Ienomenalistyoznej 29. Jeśliprawdziwe sądy o obiektach, a tym samym równieżpojęcie obiektu, ograniczają się wyłącznie do "efektów"działania podmiotu, trudno pojąć, jakie znaczenie moż-na by jeszcze nadać pojęciu "obiekt". Według prag-matyzmu; prawda pożądana jest nie dla niej samej,lecz tylko wtedy, gdy najlepiej funkcjonuje, gdy pro-wadzi nas do czegoś, co jest prawdzie obce lub przy-najmniej jest od niej różne.

Skarżąc się, że krytycy pragmatyzmu "zakładają poprostu, że żaden pragmatysta nie dopuszcza zaintere-sowań prawdziwie teoretycznych" 30, James miał za-pewne rację z punktu widzenia psychologicznego istnie-nia takich zainteresowań, ale gdy posłucha się jegorady, by "bardziej trzymać się ducha niż litery" 31, sta-nie się jasne, że podobnie jak technokracja, pragma-tyzm w znacznej mierze przycznił się do zdyskredyto-wania owej "stacjonarnej kontemplacji" 32, która była

18 Tamże, s. 308 i następna.II Pozytywizm i pragmatyzm utożsamiają filozofię ze scjen-

tYzmem. Z tej też przyczyny pragmatyzm traktowany jest wtY!ll kontekście jako właściwy wyraz pozytywistycznego stano-~ska. Filozofie te różni jedynie fakt, że wcześniejszy pozyty-~~m reprezentował fenomenalizm, to znaczy idealizm sensu-<oustyczny.

18 W. James, The Meaning of Truth,-New York 1910, s. 208.11 T .•• amze, s. 180.

s. 59V:· James, Some Problems of Philosophy, New York 1924,

285

Page 22: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

najwyższym dążeniem człowieka. Każdą ideę. praw?y,nawet dialektyczną całość myśli, jaka powstaje w zy-wym duchu, można było nazwać .',stacj~n~rną k~nte~-plac ją" , jeśli tylko dążono do ni~J dla :ueJ, s~T?eJ, a m~jako do narzędzia "konsekwencJI, stabllnos~l l. pły.nneJkomunikacji". Zarówno atak na kont~mplacJę, Jak 1 po-chwała rzemieślnika wyrażają triumf środków na~ ce-lem.

Jeszcze długo po Platonie pojęcie idei symbolizowa-ło sferę odosobnienia, niezależności, a ~awet w .~ew-nym sensie i wolności, symbolizowało oblektywno~c. nI.epodporządkowującą się "naszym" intere~om. Dop~kl fi-lozofia zakładała istnienie prawdy obiektywnej po.dnazwą absolutu lub w jakiejkolwiek in~ej s~iryt~ah-stycznej formie, udawało się j~j zrelatywlzov:ac subiek-tywność. Filozofia upierała SIę .p~~y .zasadmcz~ ro~-różnieniu między mundus senstbtlts l mundus uueui-gibilis, między obrazem rzeczywistości, jaki .struktu~a-lizują duchowe i fizyczne narzędzia p~no:v~ma czł~wle-ka, jego interesy i działania oraz J~kles ~~_chmczneurządzenia, a pojęciem porządku lub h~erarchl1 .0 struk-turze statycznej lub dynamicznej, ktore oddaJe. peł~ąsprawiedliwość rzeczom i przyrodzie. W pragmatyzmie,nawet jeśli przedstawia się on jako bardzo .plurah~tycz-ny, wszystko staje się wyłącznie przedmiotem l dl~-.tego w końcu jednym i tym samym - ~lem~ntem .ła~-cucha środków iskutków. "Kiedy bada SIę kazde pojęciepod kątem: «co może w odczuwalny sposób .zmienić dlakogoś jego prawda?», jest się. na naj:ep~ze~ drodz~ dozrozumienia, co ono oznacza, l rozwazema Jego wazno-ści." 33 Abstrahując od problemów, jakie niesie ze sobąwyrażenie "kogoś", z reguły tej .wynika,. że o znacze-niu pojęcia rozstrzyga zachowame człowieka. Ja~ za-pewnia James, sens pojęcia Boga, p:zyczy~y, liczby,substancji czy duszy nie polega na niczym innym Jaktylko na zamiarze danego pojęci~ skł.onie~ia ~as. dodziałania lub myślenia. Gdyby ŚWIat miał kiedyś prze-

33 Tamże, s. 82.

286

stać troszczyć się nie tylko o tego rodzaju metafizycz-ne istotności, lecz także o morderstwa, dokonywane zazamkniętymi granicami czy po prostu w ciemnych za-ułkach, należałoby z tego wnioskować, że pojęcia takichmordów nie mają żadnego znaczenia, że nie przedsta-wiają one "określonych idei" lub prawd, ponieważ "dlanikogo nic nie zmieniają w odczuwalny sposób". Jakmiałby ktoś reagować na tego rodzaju pojęcia, skorojest przekonany, że jego reakcja jest ich jedynym zna-czeniem?

To, co pragmatysta rozumie pod pojęciem reakcji, Z'.)-

stało w praktyce przeniesione do filozofii z nauk przy-rodniczych. Dumny jest on z tego, "że myśli o wszyst-kim tak, jak się myśli w laboratorium, to znaczy jako problemach eksperymentalnych" 34. Peirce, który na-dał tej szkole nazwę, pisał: "metoda pragmatysty jestmetodą eksperymentalną, dzięki której wszystkie sku-teczne nauki (do których nikt w żadnym sensie niezaliczyłby metafizyki) zdobyły swój obecny stopieńpewności; ta metoda eksperymentalna nie jest niczyminnym jak tylko specjalnym zastosowaniem starych re-guł logicznych: «po ich owocach poznacie ich»" 35.

W swym wywodzie Peirce plącze-się, gdy twierdzi,że "koncepcja, to znaczy racjonalny sens Jakiegoś słowaczy innego wyrażenia, zawiera się wyłącznie w jegomożliwym do pomyślenia wpływie na sposób życia"i że "to, co nie mogłoby wynikać z eksperymentu, niemoże mieć bezpośredniego wpływu na zachowanie, je-śli tylko jesteśmy zdolni dokładnie określić wszystkiemożliwe do pomyślenia zjawiska eksperymentalne, Ja-kie implikuje afirmacja lub odrzucenie pojęcia". Za-lecana przez niego procedura może dostarczyć "pełnądefinicję pojęcia" i "poza tym nie zawiera niczego" 36.

Ten paradoks pozornie oczywistego zapewnienia, że tyl-ko możliwe do pomyślenia rezultaty eksperymentów-84 Collected Papers ot Charles Sanders Peirce, s. 272.

85 Tamże, 317.16 Tamże, s. 275.

287

Page 23: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

mogą mieć wpływ na ludzkie zachowanie, próbuje roz-wikłać za pomocą zdania warunkowego, które w każ-dym przypadku przekonanie to uzależnia od dokładnejdefinicji "wszystkich możliwych do pomyślenia zjawiskeksperymentalnych". Ale ponieważ odpowiedź na py-tanie, na czym mogą polegać możliwe do pomyśleniafenomeny, musi znowu dać eksperyment, to te przeko-nywające stwierdzenia na temat metodologii prowadzą

. nas do poważnych trudności logicznych. Jak jest moż-liwe podporządkowanie eksperymentowania kryterium"być możliwym do pomyślenia", jeśli każde pojęcie -a to znaczy wszystko, co jest możliwe do pomyślenia- zależy w istocie od eksperymentowania?

Filozofia na jej etapie obiektywistycznym starała siębyć siłą prowadzącą ludzkie zachowanie, włącznie zprzedsięwzięciami naukowymi, do najwyższego zrozu-mienia własnej podstawy i uprawnienia, natomiastpragmatyzm próbuje przekształcić każde rozumienie wzachowanie. Jego ambicją jest samoograniczenie się dodziałalności praktycznej, która, zgodnie z doktrynąpragmatystyczną, jest nazwą fizykalnych wydarzeń albonie oznacza nic. Ale nauka, która poważnie zamierzaznieść w praktycznych zachowaniach duchowe katego-rie, takie jak prawda, sens lub .koncepcje, nie może sa-ma oczekiwać pojmowania jej w duchowym sensie; mo-że tylko próbować funkcjonować jako mechanizmwprawiający w ruch określone sekwencje wydarzeń.Dla Deweya, którego filozofia jest najbardziej rady-kalną i konsekwentną formą pragmatyzmu, jego teoriaoznacza, że "wiedza jest dosłownie tym, co czynimy,że analiza ma w istocie charakter fizykalny i aktywny;że znaczenia, zgodnie ze swą logiczną jakością, są sta-nowiskami, postawami i metodami odnoszenia się dofaktów, że dla weryfikacji istotne jest czynne ekspery-mentowanie" 37. Jest to przynajmniej konsekwentne,ale rezygnuje się tu z filozoficznego myślenia, minio żeciągle jeszcze jest to myślenie filozoficzne. Używając

37 J. Dewey, Essays in Experimental Logic, s. 330.

288

słów łacińskiego przysłowia, idealnym filozofem prag-matystycznym byłby ten, kto milczy.

Z szacunku, jakim pragmatyści darzą nauki przyrod-nicze, wynika, że istnieje tylko jeden liczący się rodzajdoświadczenia, a mianowicie eksperyment. Proces zmie-rzający do zastąpienia różnych dróg teoretycznych wio- .dących do obiektywnej prawdy potężną maszynerią zor-ganizowanego badania zostaje usankcjonowany przezfilozofię, a raczej zrównany z filozofią. Wszystkie rze-czy w przyrodzie będą utożsamiane z przedstawiający-mi je fenomenami, gdy podporządkujemy je praktykomnaszych laboratoriów, których problemy, tak samo Jakich aparaty, wyrażają z kolei rzeczywiste problemyi interesy danego społeczeństwa. Pogląd ten można po-równać z poglądem kryminologa, który twierdzi, żewiarygodną wiedzę o człowieku można zdobyć jedynieza pomocą dobrze sprawdzonych nowoczesnych metodanalizy, zastosowanych w przypadku pochwyconego'przez policję podejrzanego. Francis Bacon, wielki pre-kursor metody eksperymentalnej, opisał ją z młodzień-czą otwartością: "Quemadmodum enim ingenium ali-cuius haud bene noris aut probaris, nisi eum irritave-ris; neque Proteus se in varias rerum facies verteresolitus est, nisi manicis arcte comprehensus; similiteretiam Natura arte irritata et vexata se clarius prodit,quam cum sibi libera permittitur." 38 .

"Czynne eksperymentowanie" przynosi rzeczywiściekonkretne odpowiedzi na konkretne pytania podykto-wane interesami jednostek, grup czy społeczeństwa.~, kto trzyma się tej subiektywistycznej tożsamości,dzięki której odpowiedzi uwarunkowane społecznym~działem pracy stająsię prawdą jako taką, nie zawsze

18 F. Bacon, De augmentis scientiarum, Iib. II, cap. II, w:~he .Works ot Francis Bacon, t. VIII, London 1827, s. 96 (Otóżs ~ Jak nie można dobrze poznać i wypróbować czyjegoś spo-dO u my.ślenia, gdy się go nie wywoła - Proteusz tylko wte-r% przYJIl!0wał różne postacie, gdy został mocno schwytanypr~llonaml - tak !eż ~ztucznie. ,:"zbudz~n~ i ~~e t~aktowanasi••yroda przedstawia się bardziej wyrazrue, ruz kiedy może

.• ukazać w sposób wolny).

18-Max Horkheim~r 289

Page 24: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

jest fizyk. We współczesnym społeczeństwie akceptujesię rolę fizyka jako tego, kto wszystko traktuje Jakprzedmiot. A jednak to nie on decyduje o społec.znymznaczeniu tej roli. Ani nie jest ZObowIązany do inter-pretdwania tak zwanych duchowych pojęć j~ko zja-wisk czysto fizykalnych, ani do hipostazowama włas-nej metody jako jedynie sensownego duchowego z~-chowania. Może nawet mieć nadzieję, że jego odkryciastanowią cząstkę prawdy, o której nie rozstrzyga sięw laboratorium. Poza tym może wątpić w to, że ekspe-rymentowanie jest istotnym elementem jego wysił-ków .. To raczej profesor filozofii stara się naśladowaćfizyka, włączyć swoją dziedzinę badawczą do "wszyst-kich skutecznych nauk", to on traktuje myśli jak rze-czy i eliminuje każdą ideę prawdy, która nie jest wy-wiedziona z nowoczesnego opanowywania przyrody.

Próbując uczynić z fizyki eksperymentalnej prototypwszelkiej nauki i wymodelować wszystkie sfery ducho-wegożycia na wzór technik laboratoryjnych, pragma-tyzm staje się odpowiednikiem nowoczesnegomdustna-lizmu dla którego prototypem ludzkiej egzystencji jestfabryka i który wszystkie dziedziny kultury modelujena wzór produkcji taśmowej czy zracjonalizowanej pra-cy biurowej. Na dowód, że się prawidłowo myśli, ka,~-da myśl musi mieć alibi, musi ręczyć ~a swą celowosc.Nawet jeśli jej zastosowanie jest "teoretyczne", jest onaostatecznie weryfikowana przez praktyczne zastosowa~nie teorii, w jakiej funkcjonuje. Myślenie musi b.yeoceniane według czegoś, co nie jest myśleniem, a rma-nowicie według wpływu, jaki wywiera na produkcjęczy zachowania społeczne; podobnie sztuk~ jest ~zi~iaJw każdym detalu oceniana według czegos, co me Jestsztuką, równie dobrze może to być teatralna kasa j~.kwartość propagandowa. Istnieje jednak wyraźna ro~'nica między postępowaniem naukowca czy artysty. a fi-lozofa. Ci pierwsi odrzucają jeszcze niekiedy osobliwe"owoce" swoich wysiłków, według których oceniani sąw społeczeństwie industrialnym, i uwalniają się od korr

290

formizmu. Natomiast filozof podjął się uzasadnieniafaktycznych kryteriów jako kryteriów .najwyższych.Osobiście, jako polityczny lub społeczny reformator,jako osoba o wyrobionym smaku, może sprzeciwiać siępraktycznym konsekwencjom naukowych, artystycz-nych czy religijnych przedsięwzięć na tym świecie; je-go filozofia niszczy jednak każdą inną zasadę, do któ-rej mógłby się odwołać.

Widać to wyraźnie w etycznych i religijnych dysku-sjach, jakich wiele można znaleźć' w pismach pragma-tystycznych. Są one liberalne, tolerancyjne, optymi-styczne i zupełnie niezdolne go zajęcia się obecnymupadkiem kulturalnym. Powołując się na sektę, którąsam nazywa "ruchem na rzecz leczenia ducha" (mind-_cure-movement), James pisał:

"Oczywistym wynikiem całego naszego doświadcze-nia jest to, że świat można ujmować według wielusystemów myślowych, i w taki sposób ujmują go róż-ni ludzie; osobie, która się nim zajmuje, przynosi onzarazem pewien pożytek, o który jej chodzi, podczasgdy inny rodzaj pożytku musi zmarnować się lub zo-stać odwleczony. Nauka daje nam telegraf, światłoelektryczne, diagnozy i w pewnym stopniu udaje sięjej zapobiegać niektórym chorobom i je leczyć. Re-ligia w postaci leczenia ducha daje niektórym z naspogodę ducha, równowagę moralną i szczęście oraz,podobnie lub nawet lepiej niż nauka, strzeże określo-n~ klasę osób przed określonymi formami chorobowy-nu., Dla tych, którzy potrafią się praktycznie posługi-wac zarówno nauką, jak i religią, są one prawdziwymkluczem do skarbca świata." 39

.Z, obawy, że prawda mogłaby spowodować przeci-Wienstwo zaspokojenia i w danym momencie dziejo-\\rym, okazać się zbyt szokującą dla ludzkości, a w kon-sekwencji zostać przez każdego odrzuconą, twórcy prag-tnatyzmu uczynili z zaspokojenia podmiotu kryterium--y'" W. James, The Varieties ot -Religious Experience, New

ork 1902, s. 120.

291

Page 25: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

prawdy. Dla tego rodzaju °nauk'i nie istnie]e ~ożliwo~ćodrzucenia lub nawet tylko krytykowama wiary, kto-ra daje swym wyznawcom zadowolenie. Słusznie wy-korzystują pragmatyzm do swej obrony sekty, .kt~restarają się użyć nauki i religii w dosłownym sensie, J~-ki James mógł sobie tylko wyobrażać.; jako "prawdzl-wego klucza do skarbca świata".

Zarówno Peirce, jak i James pisali w czasach, gdyzdawały się panować dobrobyt i harmonia między gr~-parni społecznymi i narodami, gdy nie sp~d~le.wa~o SIężadnych katastrof. Ich filozofia z rozbrajającą mem~lszczerością odzwierciedla kulturę interesu, tę postawę"bycia praktycznym", za której przeciwi:~s~wo pojmo-wano filozoficzną medytację. Z wYSOkOSCIowczesnychzdobyczy nauki mogli wyśmiewać się z Pla~ona, którypo przedstawieniu swej nauki o kolorach pisał: "Gdy~by ktoś jednak robił próbę i /J;hciał te rzec~y ~a~acw praktyce, ten by nie wiedział, jaka z~chodz~ roz~lCamiędzy naturą człowieka i boga. Ze bóg moze WIeleskładników zmieszać w jedno i tę jedność znowu nawiele składników rozłożyć, bo i wie jak, i potrafi, a zludzi nikt ani jednego, ani -drugiego nie potrafi dziśani kiedykolwiek później." 40

Trudno sobie wyobrazić bardziej drastyczne oba-lenie przepowiedni przez. dzieje od tego, ja~ego do-świadczył Platon. Ale triumf eksperymentu Jest tylkojednym aspektem tego procesu. Pragmatyzm, wszyst-kiemu i każdemu wyznaczający rolę instrument~ ~nie w imię Boga czy obiektywnej prawdy, lecz w imię

tego, co się zawsze praktycznie osiąga dzięki .temu -zapytuje pogardliwie, co właściwie znac:ą takle. wyra-żenia jak "sama prawda" czy dobro, ktorych me zde-finiował Platon i jego następcy. Można na to odp~:wiedzieć, że przynajmniej zachowali oni świadomoscróżnic, do których zaprzeczania wymyślono pragma-tyzm, różnicy między myśleniem w laboratorium a my-

40 Platon, Timaios, tlum. W. Witwicki, Warszawa 1960, s. 98,

292

śleniem filozoficznym, a zatem rozmcy między prze-znaczeniem ludzkości a jej obecną drogą.

Dewey utożsamia spełnienie życzeń ludzi takich, ja-kimi są obecnie, z najwyższymi dążeniami ludzkości:

"Naszym ratunkiem jest wiara we władzę inteligen-cji wyobrażania sobie przyszłości, będącej projekcjątego, czego się obecnie pożąda, oraz znajdowania środ-ków do jej urzeczywistnienia. Jest to ufność, którątrzeba podtrzymywać i wyraźnie artykułować; jest tobez wątpienia wystarczająco rozległe zadanie dla na-szej fi1ozofii." 41

"Projekcja tego, czego się obecnie pożąda" nie jestżadnym rozwiązaniem. Możliwe są dwie interpretacjetego pojęcia. Można je rozumieć w tym sensie, że odno-si się ono do życzeń konkretnych ludzi żyjących na tymświe~e, życzeń uwarunkowanych całym systemem spo-łecznym, w którym żyją - system ten czyni wszakżebardziej niż wątpliwym to, czy ich życzenia są rzeczy-wiście ich życzeniami. Jeśli życzenia te akceptuje siębezkrytycznie, bez przekraczania ich bezpośredniego,subiektywnego zasięgu, to _bardziej odpowiednimi na-rzędziami ich ustalania niż filozofia byłby marketingi ankiety Gallupa. Możliwe też, że Dewey w jakiś spo-sób zgadza się z istnieniem pewnej różnicy międzysubiektywnym życzeniem a tym, co obiektywnie pożą-dane. Tego rodzaju zgoda oznaczałaby dopiero począ-tek krytycznej, filozoficznej analizy - jeśli pragma-tyzm nie chce skapitulować i powrócić znów do rozu-mu obiektywnego i mitologii, gdy przetrwa ten kry-zys.

~redukowanie rozumu do czystego instrumentu przy-nOSIostatecznie szkodę także jego instrumentalnemucharakterowi. Duch antyfilozoficzny, który jest nie-rOzerwalnie związany z pojęciem rozumu subiektywne-g? i którego kulminacją jest totalitarne prześladowa-~lektualistów europejskich, bez względu na to,

41 Ji . Dewey The Need for a Recovery of Philosophy, s. 69następna. '

293

Page 26: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

czy byli oni jego pionierami, czy ni~, je~t sym~toma~tyczny dla poniżenia rozumu. TradycJon~l~styczm, ~on~serwatywni 'krytycy cywilizacji popełniają zasadniczybłąd atakując współczesną intelektualizację, a pozosta,wiając w spokoju ogłupienie, będące in?ym aspek:erntego samego procesu. Intelekt l~d~ki, kt~ry. ma. zarow,no biologiczne, jak i społeczne zrodła, me Jest istotno,ścią absolutną i niezależną. Uznany został z~ taką real,ność jedynie na skutek społecznego po~zlału pracy~w celu usprawiedliwienia go na podstawie naturalno]konstytucji człowieka. Kiero:vnicze .funkcj~ produk.cJi:rozporządzanie, planowanie l orgamzowame, ~rzecIw~stawiono, jako czysty intelekt, fizycznym funkcjom pro-dukcji, jako niższym i mniej czystym formom pracy -pracy niewolniczej. Nie jest przypadkiem, że"t~k zwa-na psychologia Platońska, w której ~o raz .pIe~~szyprzeciwstawiono intelekt innym ludzkim moznosciorn,a zwłaszcza życiu popędowemu, wzorowana była napodziale władzy w ściśle hierarchicznym państwie. De~wey świadomy jest tej podejrzanej genezy pOJęcIa.czy~stego intelektu 42, ale akceptuje jeg~ konsekwencje, toznaczy nową interpretację duchowej pracy Jako prac.ypraktycznej, podnosząc w ten sposób .~angę pracy f.l-zycznej i rehabilitując popędy. Poml~a on wszelkie-spekulatywne zdolności rozumu jako mezg.od~e z cha-rakterem istniejącej wiedzy. Emancypacja mtelektuspod władzy życia popędowego nie zmi:niła v:. niczymfaktu, że jego bogactwo i siła nadal zalez~ od. ]eg.o ~on-kretnej treści i jeśli zerwane zostają związki ~ .zycIempopędowym, musi on obumrzeć lub skar!owacIe~. !nte-ligentnym człowiekiem nie jest ten, kto po:rafl Jedy-nie wyciągać właściwe wnioski, lecz ten, ktorego duchotwarty jest na postrzeganie treści obiektywnych, ten,kto pozwala oddziaływać na siebie istotnym stru~t~-rom i użycza im ludzkiego języka. To/samo .0dnosl Sl~do' natury myślenia i prawdy, jaką ono zawiera. Neu

u J. Dewey, Human Nature or Conduct, New York 1938,s. 58 i następna.

294

tralizowanie rozumu, które pozbawia go jakiegokolwiekzwiązku z treścią obiektywną, a także siły jej ocenie-nia, oraz sprowadza go do umiejętności wykonawczychzajmujących się bardziej JAK niż CO, w coraz więk-szym stopniu przekształca rozum w tępy aparat do re-jestrowania faktów. Rozum subiektywny traci wszelkąspontaniczność, produktywność, siłę odkrywania i wy-rażania nowych treści, traci to, co stanowi o jego su-biektywności. Tak jak często ostrzona brzytwa, "instru-ment" ten staje się w końcu zbyt cienki, by móc upo-rać się nawet z czysto formalistycznymi zadaniami, dojakich się ogranicza. Proces ten zbiega się z ogólno-społeczną tendencją do niszczenia sił produktywnychi to właśnie w okresie ich niezwykłego wzrostu.

Ten aspekt formalizacji rozumu, to znaczy jego prze-kształcenie w głupotę, wyraża antyutopia AldousaHuxleya. Przedstawia ona niebywale udoskonalone te-chniki nowego, wspaniałego świata i związane z nimiprocesy intelektualne. Cele, jakim służą: głupie "kinawrażeniowe", pozwalające widzowi czuć zapach poka-zywanego na ekranie futra, "hipnopedia", sposób wpa-jania śpiącym dzieciom wszechmocnych haseł systemu,sztuczne metody reprodukcji, standaryzujące i klasy-fikujące ludzkie istoty zanim się jeszcze urodziły _wszystko to odzwierciedla dokonujący się w samymmyśleniu proces, który prowadzi do zakazu myśleniai z konieczności kończy się subiektywną głupotą; jejWZoremodnośnie do wszystkich treści życia jest obiek-tywna tępota. Samo myślenie ma tendencję do ustępo-Wania miejsca stereotypowym ideom. Te ostatnie z jed-nej strony traktuje się jako czyste instrumenty, z któ-rYch albo się oportunistycznie rezygnuje, albo się jeakceptuje, z drugiej zaś strony jako obiekty fanatycz-nego,kultu.. lIuxley atakuje monopolistyczną, państwowokapita-

hstyczną organizację świata pod egidą rozumu subiek-tYwnego, który znajduje się w stanie rozkładu, lecz trak-

295

Page 27: Horkheimer, Krytyka Instrumentalnego Rozumu

towany jest jako coś absolutnego. Ale ideałowi tegoogłupiającego systemu powieść zdaje się przeciwstawiaćheroiczny metafizyczny indywidualizm, potępiający bezróżnicy faszyzm i Oświecenie, psychoanalizę i filmyfabularne, demitologizację i prymitywne mitologie, achwalący przede wszystkim człowieka kulturalnego,nie skażonego cywilizacją totalną, a może nawet i scep-tyka. Tym samym Huxley mimowolnie staje po stro-nie reakcyjnego konserwatyzmu kulturalnego, wszędzie,a zwłaszcza w Niemczech, torującemu drogę temu mo-nopolistycznemu kolektywizmowi, który sam krytykujew imię duszy przeciwstawionej intelektowi. Innymi sło-wy, jeśli naiwne trzymanie się rozumu subiektywne-go faktycznie wywołuje symptomy 43 nie różniące się.zbytnio .od opisywanych przez Huxleya, to naiwne od-rzucenie tego rozumu w imię historycznie przestarzałe-go i iluzorycznego pojęcia kultury i indywidualnościprowadzi do pogardy dla mas, cynizmu, ufności w śle-pą przemoc, które służą atakowanej tendencji. Filozo-fia musi dzisiaj odpowiedzieć na pytanie, czy w związ-ku z tym dylematem myśl może pozostać panią samejsiebie i w ten sposób przygotować jego teoretycznerozwiązanie, czy też musi się zadowolić albo rolą pu-stej metodologii, oddającej się iluzjom apologetyki, al-bo gotowej recepty w rodzaju najnowszej popularnejmistyki Huxleya, która do nowego, wspaniałego światapasuje równie dobrze jak każda inna praktyczna -ideo-logia.

48 Można tu przytoczyć skrajny przykład .. Huxley wynalazłdeath-conditioning - to znaczy dzieci przyprowadza się doosób umierających, daje się im słodycze i zachęca do zabawyi jednoczesnego obserwowania procesu umierania. W ten spo-sób ze śmiercią kojarzą się im przyjemne myśli i tracą przednią lęk. W "Parents' Magazine", w numerze paździerI?-ikow~mz 1944 roku, opublikowano artykuł pod tytułem Intervtew wttha Skeleton. Opisuje się w nim, jak pięcioletnie dzieci bawiłysię szkieletem, "a by bliżej zaznajomić ,się z yvewnętrznymfunkcjonowaniem ciała ludzkiego". ,,,Kosci kome~zne s~ dopodtrzymywania skóry", powiedział .Tohnny bada.Jąc szkielet-"On nie wie, że jest martwy", powiedziała Martudi.

296

S. PANACEA PRZECIWSTAWNE

Dzisiaj panuje prawie powszechna zgo~~ co d? tego,te upadek myśli filozoficznej nie przymosł. s~k?d s~o-łeczeństwu, ponieważ jej miejsce zajął potężniejszy 11l-

strument poznania: nowoczesna myśl naukowa ".Częstomówi się, że wszystkie problemy, jakie starała SIę roz-wiąząć filozofia, albo są pozbawione znaczenia, albomogą być rozwiązane dzięki nowoc~esnym m~todo~eksperymentalnym. Faktycznie wspołczesna fIlozof~ama skłonność do przekazywania nauce tego, czego medokonała tradycyjna spekulacja. Taka tendencja do hi-postazowania ~auki chara~teryzuje. wszy~~kie' szkoł~nazywane dzisiaj pozytywistycznymi, Pomzsze uwaginie mają na celu szczegółowego omówienia tej filozo-fii, lecz jedynie pragną ją powiązać z obecnym kryzy-sem kultury.

Pozytywiści określają ten kryzys jako "neurastenię".Mówią, że bezsilni intelektualiści głosząc nieufność dometod naukowych uciekają się do innych metod po--znawczych, jak na przykład intuicji czy objawienia.Według pozytywistów, brakuje nam tylko wystarcza-jącego zaufania' do nauki. Nie lekceważą oczywiścieniszczycielskich praktyk, do jakich wykorzystuje sięnaukę, lecz twierdzą, że tego rodzaju użytek wypaczanaukę. Czy rzeczywiście? Obiektywny postęp nau ii jej zastosowanie, technika, nie usprawiedliwiają po-tocznego wyobrażenia, że nauka jest niszczycielska tyl-ko wtedy, gdy zostaje wypaczona, a gdy się ją właści-Wie rozumie, jest z konieczności konstruktywna.

Bez wątpienia można by czynić z nauki lepszy uży-tek. Nie jest jednak wcale pewne, czy droga ku urze-

.czywistnieniu dobrych możliwości nauki jest jej obec-na drogą. Pozytywiści zdają się zapominać, że naukiPrzyrodnicze - tak jak oni je rozumieją - są prze-de wszystkim dodatkowymi środkami produkcji, jed-n)1n z wielu elementów w procesie społecznym. Dla-t go niemożliwe jest określenie a priori, jaką rolę od-ł1'ywa nauka w faktycznym postępie lub regresie spo-

297