Joanna Chmielewska - Duch

Embed Size (px)

Citation preview

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    1/133

    JOANNA CHMIELEWSKA

    DUCH

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    2/133

    I.RZECZKA SKARBW

    Wie, cakowicie nieoczekiwana i brzemienna w skutki zostaa przyniesiona przeztrzynastoletniego modzieca o odstajcych uszach i obliczu wdzicznie usianym piegami.Niekoniecznie moe podobny wysacom bogw, prawie dorwna im szybkoci.

    Obarczony nowin Januszek pdzi do domu, chcc czym prdzej podzieli si ciaremswojej wiedzy ze starszsiostr, Tereska, ewentualnie take z jej przyjacik, Okrtk. Sytuacjabya wyjtkowa, wieci sam wykorzystanie mg i te dwie dziewczyny, bardzo stare, starsze odniego o cae cztery lata, traktowane na og doobojtnie, teraz stanowiy jedynnadziej.

    Tereska i Okrtka siedziay wanie w ogrdku za domem, ukoczywszy przed chwilpodlewanie, poprzedzone usuwaniem zielska. Odpoczyway. Caodzienny upa zela nieco,soce zniao si ku zachodowi, zwilone wod roliny odzyskay odrobin wieoci i

    zaczynay wydziela z siebie co w rodzaju miego, wonnego chodu. Mona byo niecoodetchn.Skracajcy sobie drogJanuszek popiesznie przeazi przez ogrodzenie i pojawi siznienacka

    wrd krzakw porzeczek. Hej, suchajcie! woa ju z daleka, z wielkim przejciem i tajemniczo. Co wam

    powiem! Dowiedziaem siczego! Mwiwam, galaktyczna bomba!Tereska i Okrtka spojrzay na niego bez adnego zainteresowania. Nie zdyy jeszcze ody

    po upale i wysikach. Zaledwie przed kilkoma minutami wypuciy z rk narzdzia ogrodnicze iosuny si bez si, jedna na stoeczek pod drzewem, a druga na niski pieniek, zamierzaywreszcie troch odpocz i warstwa przyjemnego odrtwienia odgradzaa je od wszelkichsensacji.

    Januszek wyplta siz krzakw. Suchajcie, jeden mj kumpel mwi, e w jednej takiej rzeczce, niedaleko, suchajcie,mwi, e sraki!

    Dwie pary oczu patrzyy na niego obojtnie i bezmylnie. No to co? spytaa po chwili Tereska apatycznie.

    Jak to co? Raki s, mwiprzecie! Prawdziwe raki! Mj kumpel mwi, e mona ichnaowi!

    Przyjaciki nadal patrzyy na niego bez emocji, w milczeniu, najwyraniej nie doceniajcwagi informacji. Januszek sizdenerwowa.

    No co tak siedzicie jak zmurszae pnie! Guche jestecie? Mwi wam, e s raki! Mjkumpel widzia na wasne oczy! Mona ich naowi! Jeszcze jak yjnie owiem rakw! Co wy

    na to? Ta rzeczka jest dosyblisko No, co wy na to? Raki podobno mona jada, naapiemy izjemy! No? Co wy na to?Do Tereski trekomunikatu zacza z wolna dociera. Raki Stwory nieomal egzotyczne

    Z rybami miaa do czynienia, ostatnio nawet doduo, z rakami nigdy. Rzeczywicie, a gdybytak pojechana raki?

    Gdzie ta rzeczka? spytaa z odrobin oywienia. Januszek poj od razu, e ziarnozapau pada na yzny grunt.

    Sapn triumfujco, usun ze cieki przewrconkonewki podnek leaka i usadowi sina zwinitym szlauchu.

    Za Lublinem. W lesie. Bdzie ze sto pidziesit kilometrw, nic takiego. Wiem jak tamjecha, bo on mi narysowa drog.

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    3/133

    Kto?

    Co kto?

    Kto ci narysowa drog? No jak to kto, ten mj kumpel! A on co? Nie chce jecha? Chce, ale nie moe, bo go wlokdo Gdaska. Rodzina. Mylaem, e znajdparu innych

    kumpli, ale jeszcze nikogo nie ma, nie wrcili z wakacji. Tylko wy mi zostajecie. No? Co wy na

    to?

    Nieobecno kumpli Januszka od razu wzmoga zainteresowanie Tereski proponowanwypraw. Wyjazd w towarzystwie bandy nieznonych smarkaczy byby w ogle nie dostrawienia, w tej sytuacji jednake owe niezwyke owy mogy miepewien urok. Ona tenigdyw yciu nie apaa i nie jada rakw, nigdy w yciu nie widziaa nawet z bliska ywego raka

    No? powtrzy Januszek niecierpliwie. Jedziemy? Tereska nie namylaa sijuanichwili.

    No pewnie, e jedziemy. Moemy zaraz jutro. Okrtka, co ty na to?Wsparta plecami o pie jaboni Okrtka wydaa z siebie cikie westchnienie. Zajta bya

    wanie porzdkowaniem wasnych skomplikowanych uczu, z ktrych jedna czkcia sizdrug. Z jednej strony napawaa si bogim przewiadczeniem, e po wszystkich wakacyjnychprzeyciach i wstrzsach te ostatnie dni lata upyn agodnie, bez emocji i okropnychniespodzianek. A do rozpoczcia roku szkolnego bdzie miaa wity, anielski, upragnionyspokj Z drugiej jednake, po siedmiu tygodniach wczgi po jeziorach mazurskich, po tejwodzie, lasach, wieoci i przestrzeni, miasto wydawao sibeznadziejnie obrzydliwe i duszne,ulice w ogle nie do zniesienia, plae i baseny wstrtne i nawet ten ogrdek Tereski robiwraenie przykurzonego, ciasnego i ograniczonego. W gbi duszy tsknia do tamtego czystego,rozlegego pleneru. Propozycja Januszka przestraszya j, zarazem zwikszajc tsknot.

    Zawahaa si. Bo ja wiem powiedziaa niepewnie.

    Co to znaczy, bo ja wiem! oburzy si Januszek. Raki to jest rzadka rzecz! Jedynaokazja!

    No wanie! popara go Tereska. On ma racj. Jadakiedy raki?Okrtka pokrcia gow. Nie jadam, ale Ale mylaam, e judo koca wakacji bdzie spokj No pewnie, e bdzie, czy tu ktomwi, e nie bdzie spokoju? zdziwia siTereska.

    Mamy te raki owi nerwowo, czy co? A to jest rzeczywicie jedyna okazja, eby tegosprbowa, moliwe, e ostatnia. Rakw jest coraz mniej, przypominam ci, e one yjtylko wczystej wodzie. Jeszcze troch i na raki bdziesz musiaa jecha do Kanady albo do tajgi

    ussuryjskiejCakowicie pomijajc wtpliwoci, czy istotnie w tajdze ussuryjskiej mona znale urodzaj

    na raki, na sammyl o wyprawie w wymienione przez Tereskrejony, Okrtka poczua dreszczpaniki. Nieuchronnopodry do tajgi ussuryjskiej, wzgldnie w dziewicze puszcze Kanady wcelu owienia rakw od razu przygniota j nieznonym ciarem. Z dwojga zego wolaa juokolice Lublina, sprbowaa jednak jeszcze sibroni.

    A czy ja muszjadaraki? spytaa tonem rozpaczliwego protestu. Oczywicie, e musisz! wykrzykna Tereska. Przynajmniej raz! No pewnie! przywiadczy gorco Januszek. Kto to widzia, nigdy w yciu nie zje

    raka! I nie zapa! Takie ycie jest w ogle zmarnowane!Okrtka chciaa zaprzeczy tej ocenie sposobw marnowania ycia, ale nagle tkna jnowa

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    4/133

    myl. Czy one spodobne do wgorzy? spytaa z nikym oywieniem. Z wygldu? zdziwi sipodejrzliwie Januszek. Nie, w smakuJanuszek juotworzy usta, eby udzieliwyczerpujcej odpowiedzi, ale Tereska uciszya go

    stanowczym gestem. Namitno Okrtki do wgorzy, wdzonych i smaonych, przekraczaawszelkie granice i Tereska znaa j doskonale. Oczywicie, e jedyne, co mogo skoni jejprzyjacik do wyprawy na raki, to nadzieja na smak wgorzy. Tereska nie miaa zielonegopojcia, jak smakujraki, ale to byo bez znaczenia.

    Bardzo podobne owiadczya z przekonaniem. Prawie zupenie takie same.Zaskoczony Januszek z otwartymi ustami spojrza na siostr, nie pojmujc przyczyn tego

    dziwnego stwierdzenia. Wedug jego wiadomoci raki z wgorzami nie miay nic wsplnego.Uzna, e cow tym musi by i na wszelki wypadek przywiadczy. Tak jest, wgorze i raki toprawie jedno i to samo, z capewnoci, wszyscy kumple mwili

    Okrtka poczua w sobie wyraniejszy cie oywienia, a pragnienie witego spokojuzdecydowanie przywido.

    No dobrze zgodzia si. Ale to jest podobno bardzo skomplikowane. Potrzebamnstwa rzeczy I w ogle czym pojedziemy?

    Autobusem oczywicie Od autobusu to jest kawaek przerwa mnie Januszek. Najmarniej trzy kilometry.Teresce pomys jusizacz podobai gupie drobiazgi nie miay na niwpywu. No i co z tego? Nie przejdziesz trzech kilometrw? Wyjedziemy jutro w poudnie i

    bdziemy na miejscu akurat przed wieczorem. Raki apie siw nocy.Okrtka niespokojnie pokrcia gow, odczepia wosy od pnia jaboni i wyprostowaa sina

    stoku.

    Ale chyba musimy mie wiaderko. Co syszaam, e raki apie si do wiaderka. Onemuszmiewod

    Nie wiaderko, tylko worek poprawi Januszek. Raki apie sido worka. Nic nam nie przeszkadza zabra jedno i drugie zdecydowaa energicznie Tereska.

    Nie ma zakazu woenia wiaderek autobusami. Trzeba zapytababci, co wie o rakach, jak to siwozi i tak dalej, bo moe trzeba je mordowana miejscu?

    Ja nie morduj! krzykna Okrtka nieco histerycznie. Jakby co, to ja mog zaofiarowa siJanuszek. A moe trzeba je trzymaw wodzie cigna Tereska jak ryby na przykad. Albo w

    soli. Babcia miaa do czynienia z rakami i powinna takie rzeczy wiedzie. Wiem na pewno, etrzeba mie latarki albo pochodnie. Poza tym wemiemy namiot, bo moe zostaniemy tam dwa

    albo trzy dni, moemy nie znaleod razu waciwego miejsca. Jeeli jedziemy na raki, ja bezrakw nie wracam!

    Fajnie! ucieszy si Januszek. Jak nie bdzie rakw, zostaniesz tam na zawsze i jazajmtwj pokj. Ale mj kumpel mwi, e to si apie na aby. Na haczyk. Warto by wziwdki

    Jakie aby, coty? To siapie rk! Ale co wy mwicie, jakrk, podobno to siowi siatk Ale aby muszbyna wabia!Nagle okazao si, e w kwestii poowu rakw wszyscy majmnstwo wiadomoci. Fakt, e

    wiadomoci te byy sprzeczne ze sob, nie przeszkadza w najmniejszym stopniu. Nie ulegaowtpliwoci, e raki yjw wodzie i e owi sije noc, i w zasadzie ta pewnowystarczaa.

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    5/133

    Narada z babciuzupenia wiedz. Wprawdzie w pierwszej chwili jako artyku podstawowy iniezbdny babcia wymienia koper, szybko jednak okazao si, i koper dotyczy drugiej fazykontaktu z rakami, a mianowicie gotowania. W fazie pierwszej, poowu, mona go pomin. Wkwestii metod owienia babcia nie miaa adnego zdania, co do transportu natomiastwypowiedziaa si bardzo stanowczo. Wyszo na jaw, e raki musz przyjechaw wiaderku zwod, ywe, inaczej bowiem zamierdnsii bdnie do uytku. W wodzie powinno znajdowasi jakie zielsko, najlepiej pokrzywy. apie si tylko due, dugoci co najmniej dwudziestucentymetrw i musi ich bykilka tuzinw, bo inaczej w ogle nie ma o czym mwi. Przyrzdzije babcia potrafi. Dwie kuchnie zostay zuboone o dwa wiaderka na mieci, plastykowe, zprzykrywami. Ojciec Tereski bez oporu poyczy dwie wdki i mnstwo haczykw. Namiot byw porzdku, materace rwnie, cay biwakowy sprzt, uywany tak niedawno, znajdowa sipodrk. Do towarzystwa przyczy siZygmunt, starszy brat Okrtki, ktry, dowiedziawszy sioplanowanej wyprawie, natychmiast z wielkim zapaem zgosi ch uczestnictwa. On rwnienigdy w yciu nie owi rakw.

    Niech jedzie, co? powiedziaa zachcajco Okrtka do Tereski. Bdzie nosi tecikie rzeczy i w ogle moe si przyda. Ma drugi namiot. I ma tak siatk, mwi, eodpowiednia, chocianie wiem jak jwemiemy, bo jest na drgu.

    Mnie raczej ciekawi, jak bdziemy wraca z poowem odpara Tereska trochniespokojnie. Tani to nic, ale z powrotem w tych wiaderkach powinna bywoda

    Teraz sio to martwisz? eby zauroczy? Rzeczywicie, masz racj. Pniej sipomartwimy, a na wszelki wypadek nie zapomnijmy

    o przykrywkach. Przynajmniej nie bdzie chlapao. Widz, e masz wielkie nadzieje. Osobicie byabym pewniejsza, gdyby kto z nas ju

    kiedyto apa. Szkoda, e nie ma Czego? spytaa niecierpliwie Tereska, bo Okrtka urwaa zdanie, najwyraniej nie

    zamierzajc go koczy. Nie czego, tylko kogo odpara Okrtka sucho i znw zamilka, cauwagpowicajc

    starannemu wycieraniu umytego wiaderka.Tereska nie musiaa ju dalej pyta. Bez najmniejszego wahania odgada, jak to ludzk

    jednostk jej przyjacika moe mie na myli. Gdzie, w rodku, odczua delikatne piknicie,ktre sprawio, e cicha bogozalaa jej dusz. Istnia ktotaki Ktotaki, w kim, oczywicie,wcale nie bya zakochana, bro Boe, ani te, tym bardziej, on w niej, cznowu, nic z tychrzeczy Ale jednak ktotaki istnia

    Nie wiem po co powiedziaa po chwili milczenia. Wcale nie szkoda. Jestem pewna,

    e on doskonale umie owi raki, sama mwia, e jest za dobry i jak ju umie, to umie.Wszystko byoby proste i atwe i nic by nas niezwykego nie spotkao

    No wiesz! wykrzykna ze miertelnym oburzeniem Okrtka, na moment anieruchomiejc. Mao ci byo?! Przecie mnie wanie o to chodzi! Jeszcze ci nie dosytych niezwykoci przez cae wakacje?! Chocia jeden raz mogoby si oby, na rakach mizaley, a nie na niezwykociach i jeeli sobie wyobraasz, e znw dam si wpdzi w cotakiego!

    Dobrze ju, dobrze powiedziaa Tereska popiesznie i ugodowo. Nie wiem, jakieniezwykoci chcesz znalenad zwyczajnrzeczkz rakami

    adnych nie chc! To ty chcesz! Ja tenie chc, wystarczmi raki. Zostaw to naczynie, przetrzesz je na wylot. Raki same w

    sobie s dostateczn niezwykoci i niczego wicej moesz si nie spodziewa. Ju dobrze,niech ci bdzie, szkoda, e go nie ma

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    6/133

    Okrtka odstawia wiaderko, zdja z suszarki pokryw i mechanicznie zacza jwyciera,zatroskanym wzrokiem patrzc gdziew dal.

    Zmieniam zdanie oznajmia nagle z lekkim rozgoryczeniem. Nie szkoda. Lepiej,

    eby go nie byo. Spotykasz go zawsze wtedy, kiedy dzieje sicodziwnego, nie daj Boe znwjakiegookropiestwa. Niby nic, same raki i rzeczka, a diabli wiedz, co simoe okaza. Niewiem, skd sito bierze, ale do tych koszmarnych dziwolgw mamy lepe szczcie

    *

    Cztery mode, zgrzane i ciko zasapane osoby zboczyy z polnej drogi i zatrzymay si wcieniu pod lasem okoo godziny pitej po poudniu. Upa trwa. Na skraju lasu byo prawierwnie gorco jak wrd szczerych p, najmniejszy powiew nie porusza powietrza. Tereska

    usiada na pieku, wachlujc sichustkna gow, Okrtka przyklka na mchu, usiujc zebrana ciemieniu wszystkie wosy, ktre opaday jej cigle na szyj i potwornie grzay. Zygmuntzrzuci z ramion plecak, popatrzy na siostr i pozazdroci jej moliwoci. Mia wosy zbytkrtkie, eby dao sizebraje w kok, za to dostatecznie dugie, eby ogrzeway uszy. Pomyla,e chyba jednak niepotrzebnie czeka ze strzyeniem do koca wakacji

    Z tego wszystkiego jedyne, co sizgadza, to fakt, e doszlimy do lasu rzek zjadliwie. Maa sztuka, do jakiegolasu zawsze sidojdzie. Za jaki miesic dojdziemy moe i do wody.

    W lesie mona przenocowa wymamrotaa niepewnie Okrtka. Pokatmapk! zadaa gniewnie Tereska, podnoszc siz pieka. Albo ten twj

    kumpel jest niedorozwinity, albo ty. Nie byo adnych wielkich stogw siana ani adnegotego pola. Diabli wiedz, gdzie jestemy!

    Ale szosa si zgadza i sup telegraficzny by! zaprotestowa Januszek. Opar swojebrzemio piedrzewa i wygrzeba z kieszeni pogniecionkartkpapieru, ktrTereska od razuwydara mu z rki.

    Skrcilimy gdzie trzeba i jestemy w odpowiedniej okolicy, ja wam to mwi! Supw telegraficznych byo dosyduo wytkn zgryliwie Zygmunt. I wszystkie

    podobne do siebieCzarowna podr dwoma zatoczonymi autobusami, a potem na piechot, kamienist,

    zakurzon drog wrd pl wywara wyrany wpyw na nastroje i przygasia nieco pierwotnyzapa. Potpienie kretyskiego pomysu wyprawy na raki zaczynao ju delikatnie kiekowa.Jedynpociechstanowi zabrany przez Januszka skadany rower, ktry suy teraz jako rodektransportu. Jechana nim, oczywicie, byo niemoliwe, zaadowany i obwieszony bagaami doostatnich granic wytrzymaoci pozwala si tylko prowadzi. Drg od starej siatki Zygmunta,sprawiajcy szalone trudnoci w autobusie, teraz okaza siwprost bezcenny, zastpowa bowiemram. Myl, e bez roweru trzeba by to wszystko niena plecach, agodzia nieco stosunek doJanuszka.

    Zdaje si, e za drugim razem skrcilimy obok niewaciwego supa powiedziaaponuro Tereska, studiujc pogniecionkartk.

    Siano zawieli do stodoy, a to te przekwito i zmienio kolor Tak od razu przekwito? przerwa niedowierzajco Januszek. Trzy tygodnie temu byo te. Ty, wetoPodtrzyma osuwajcy si rower, przekaza go Zygmuntowi i razem z Teresk j oglda

    kartk.

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    7/133

    Moe skosili? powiedziaa Okrtka i rwniepodniosa siz mchu. Mam wraenie,e po drodze byo coskoszonego.

    Nawet taka wiksza ilo przywiadczya sarkastycznie Tereska. Jest po niwach.Wedug tego, co tu widz, zalecielimy za daleko. Rzeczka pynie bliej, powinnimy siprzedrzeprzez ten las na lewo. Do drugiej drogi.

    Zygmunt odda kierownicroweru Okrtce i rwnieobejrza kartk. Waciwie nie jest le zawyrokowa po namyle. One sido siebie zbliaj, te drogi,

    moliwe nawet, e idziemy na skrty Ten cay kawa drogi to na skrty?!

    Nie, teraz na skrty. Te raki, to gdzie, na pocztku lasu czy w gbi? Na pocztku rzek popiesznie Januszek. Ledwo kawaek w las. To miejsce to ja

    poznam, bo tam jest mostek i pagrek. I droga skrca, ma bybrukowana, a z drugiej strony takiebagienko

    Tutaj odchodzi droga przez las zauwaya Okrtka, obserwujca nie kartk, lecz natur. Moim zdaniem dobra dla nas, ma odpowiedni kierunek, chocia nie wiem co dalej. Moesprbowa?

    Po krtkiej naradzie zadecydowano, e Januszek wsidzie na rower i spenetruje kierunki drg,reszta wyprawy za, razem z bagaem, poczeka na skraju drogi. Januszek ma obowizek niezabdzi, znale rzeczk i dobre miejsce na biwak. Raki zostawi w spokoju, poszukiwanierakw mona, ostatecznie, odoydo jutra.

    W kwadrans pniej trochniespokojny, a trochdumny z zadania Januszek wyjecha z lasuna ssiednidrogi zatrzyma si, nieco zaskoczony. Tuza nim, blisko drogi, zostao bagienko,obok ktrego sza wska, czarna cieka. Przed sobwidzia brukowan kamieniami, nierwnszos, pen dziur i wdow, wznoszc si nieco i okrajc niewielki pagrek. Przedpagrkiem widnia mostek, pod nim za wesoo pluskaa rzeczka, niknca gdziedalej w lesie.

    Nie wierzc wasnym oczom Januszek sign po pogniecion kartk, obejrza j, porwna zplenerem dookoa i poczu potne wzruszenie, poczone z jeszcze potniejszym zdumieniem.Wyjecha dokadnie na miejsce, opisane przez kumpla!

    Nie zawrci od razu. Wsparty o kierownic roweru napawa si przez chwil bogoci itriumfem, wyobraajc sobie zaskoczenie i podziw tamtych trojga, ktrych tak bezbdniedoprowadzi do celu. Odszczekajteraz wszystko, co na niego wygadywali! eby jeszcze te rakinie zawiody

    Przeprowadzi rower przez rw, opar go o piedrzewa i popdzi ku rzeczce. Pyna leniwie,dopytka i czysta, widabyo piaszczyste dno i trochczegoczarnego przy brzegach. Krzewyi drzewa rosy tunad ni, to gciej, to rzadziej, tworzc trawiaste polanki. Przeciwlegy brzegby wyszy, mocniej zaronity i niedostpny. Pochylony Januszek wpatrywa sipilnie w wod

    z nadziejdostrzeenia chocia jednego maego skorupiaczka, nic jednake nie wskazywao naich obecno. Nieco rozczarowany, pocieszy siprzypomnieniem, e rakom z jakichpowodwpotrzebna jest noc, w dzie zatem maj prawo by niewidoczne. Zaniecha wypatrywania,porzuci rzeczk, przebieg przez mostek i zanurzy si w las po drugiej stronie, idc ciekwzdustrumienia, u podna pagrka.

    Teren by do zaronity. Panujca wok najdoskonalsza cisza sprawia, e Januszekprzesta przedzierasiprzez kpy zielska z gonym szelestem, zacz omijazarola i poruszasi bezgonie. Okrajca pagrek cieka oddalia si nieco od rzeczki, Januszek zwolni,wydao mu si, e syszy jaki dwik. Zatrzyma si, przesta oddycha i nadsuchiwa, bezadnych zych przeczu, zwyczajnie zaciekawiony, bo mogo tam by jakie interesujcezwierz

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    8/133

    Dwik istnia, tak niky, e waciwie ledwo dosyszalny i nie do rozpoznania. Gdyby to byozwierz, naleao go nie sposzy. Z najwiksz ostronoci Januszek uczyni jeszczekilkanacie krokw, wciusiujc nie oddycha, razem ze ciekzbliy sido drugiej stronypagrka

    Dwik rozleg si nieco wyraniej. Jakby brzknicie i szuranie. I znw szuranie, ibrzknicie. I gosy. Niewtpliwie ludzkie.

    Na wszelki wypadek, bez adnej racjonalnej przyczyny, Januszek przykucn, a potemprzyklk. Na czworakach przeczoga sikawaek dalej, delikatnie usuwajc sprzed twarzy rneodygi i gazki. Gosy i szurnicia rozlegy sibliej. Januszek znw sipoczoga, okry jup pagrka i znalaz siprawie po jego drugiej stronie. Ostronie rozchyli zielska i wyjrza.

    Znajdowao si tam dwch ludzi. Byli bardzo zajci, pieszyli si, rzucali sobie pgosemkrtkie zdania i pojedyncze sowa. Januszek obejrza ich dokadnie, usysza, co mwili, przez

    dugchwiljeszcze nie mg zrozumie, co widzi i syszy, anagle do niego dotaroZdrtwia tak, e nie by w stanie cofnwystajcej z krzakw gowy, a serce zaczo mu

    wali z nieprzytomn gwatownoci. To, co ujrza i usysza, byo cakowicie jednoznaczne iwykluczao jakiekolwiek wtpliwoci. Tkwic w zarolach na czworakach, zesztywniaydoszcztnie, gorczkowo myla, co waciwie powinien teraz zrobi. Nie zdradzisi, e tu jest,to przede wszystkim

    Z wysikiem przezwyciy ten jakiokropny, skamieniay bezruch, powolutku cofn gowiprzypad do ziemi tak, e dla tamtych nie mg jubywidoczny. Nie zauwayli go, dalej robiliswoje. Januszek obserwowa ich ruchy poprzez odygi i licie, gwatownie usiujc zmusi dopracy tczswojego umysu, ktra nie ulega ogupiajcej panice. Co teraz? Cotrzeba zrobi,ale co? Wrci i powiedzie wszystko tamtym trojgu, czekajcym pod lasem? Nie, to niebdzie dobrze, gotowi zrezygnowa z rakw! Milcze, zostawi to tak, narazi siebie iwszystkich Tele! Zawiadomikogo? Milicj? To samo, raki diabli wezm. Rakw nie

    wyrzeknie siza skarby wiata! Zaraz, ale ci tutaj skoczprzecie swoj robot i chyba sobiepjd, nie zostan w takim miejscu na cae ycie! No wic dobrze, trzeba ich zwyczajnieprzeczeka W porzdku, powie o wszystkim pniej, jutro, prosz bardzo, zawiadomi caywiat, ale dopiero jak junaapitych rakw. Teraz jeszcze nie!

    Podjwszy kategoryczndecyzj, z najwikszostronociwycofa siz zaroli. Przepezntyem kilka metrw, sprawdzi, czy zbocze pagrka ju go osania, wyprostowa si i szybkopody ciek z powrotem do szosy. Przebieg mostek, chwyci rower, skoczy na siodeko iruszy wok bagienka, niebotycznie przejty, niespokojny, wystraszony i zdeterminowany.

    *

    W ostatniej chwili, ju prawie o zmroku, udao siurzdzibiwak. Nastpioby to znaczniewczeniej, gdyby Januszek tak przeraliwie nie marudzi. Zamiast od razu poprowadzi naodnalezione miejsce, opowiada o jego urokach, roztkliwia sinad czystocirzeczki, opisywamostek i rozmaite szczegy terenu. Baga adowa na rower jak paralityk, gubi i upuszczawszystkie przedmioty kolejno, po kadym pakunku usiowa odpoczywa, sapic i stkajc. Conajmniej godzinzmarnowali niepotrzebnie przez ten jego dziwny stan, uznany przez Tereskzanagy atak debilizmu.

    Na miejscu, ocenionym jako rzeczywicie przeliczne, Okrtka od razu zaprotestowaaprzeciwko ustawianiu namiotw na niszym, wilgotniejszym brzegu rzeczki i upara si przy

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    9/133

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    10/133

    ryby kopie siduo!Naprawdnie zauwayernicy w rozmiarach? zdziwia sizjadliwie Tereska. aba

    jest odrobin wiksza od robaka. Bierz si do roboty, bo zaraz bdzie ciemno! Skoczymy znamiotami i zjemy kolacj

    Ciemno zapada wreszcie zupena. Przed namiotami pono ognisko, rzucajc blask anadrugi brzeg rzeczki. Odpoczynek przy posiku najzupeniej wystarczy, po przeraliwiemczcym dniu jako nikomu nie chciao si spa. Wraz z zapadaniem zmroku rosy emocje iniecierpliwo, tajemniczo nocy dodawaa uroku caemu przedsiwziciu. Umilky rozmowyna banalne, prozaiczne tematy, lenciszmciy tylko nerwowe szepty, lekkie trzaski i szelesty.Zygmunt stanowczo zabroni odzywa si gono, twierdzc, e raki boj si haasu jeszczebardziej ni ryby. Tereska przygotowaa dwie wdki z haczykami, na ktre mona by zapakrokodyla, Januszek ostronie umieci na nich zdeche aby. Okrtka rozpaczaa nad brakiempokrzyw, o ktrych wszyscy zapomnieli.

    Trzeba byo narwa, pki by dzie! szeptaa, przejta gboktrosk. Czy ja terazwidz, ktre to pokrzywy, a ktre co innego?

    Jak sioparzysz, to rozpoznasz pocieszy jJanuszek. Cicho! szepn Zygmunt. Bierzcie drugie wiaderko! Idziemy! Nie tupa!Przeszli przez mostek na palcach, cichutko, z najwikszymi ostronociami, co najmniej tak,

    jakby raki posiaday najczulsze aparaty podsuchowe wiata. Na drugim brzegu rzeczki o miejscudecydowa Januszek.

    On mwi, e one sz tej strony szepn z przejciem. Znaczy tu, przed mostkiem. Akurat naprzeciwko pagrka, koo zejcia do wody Ja nie wiem, czy my dobrze robimy szeptaa niepewnie Tereska. Syszaam, e trzeba

    wejdo wody, patrzei apark Ja syszaam, e siatk zaprotestowaa szeptem Okrtka.

    One gryz Nie gryz, tylko szczypi sprostowa szeptem Zygmunt. Cicho bdcie! Trzeba popatrzeCztery latarki owietliy czarnwod. Mona byo dostrzec dno i nic poza tym. Czarna noc

    krya wyraz niepewnoci, ktry zagoci na wszystkich obliczach. Nikt z czworga owcw niemia pojcia, jak to naprawdjest z tymi rakami.

    Trzeba chyba zarzuciprzynt szepn w kocu Zygmunt z lekkim wahaniem.Tereska, ktra przez siedem wakacyjnych tygodni owia ryby prawie codziennie, odruchowo

    wykonaa pikny, wprawny, prawidowy zamach. Cika aba urwaa siz haczyka natychmiast iplusna w wodprawie pod drugim brzegiem rzeczki. Rwnoczenie Zygmunt, od paru julatprzyzwyczajony do morskich pooww sieci, pozbawiony cakowicie wdkarskich odruchw,

    ostronie zanurzy swoj wdk bardzo blisko, obok korzeni wchodzcego prawie w woddrzewa. Okrtka usiowaa reagowana wszystko rwnoczenie.

    Zaplcze si! mamrotaa bez tchu. Urwao si! Uciekn! o mj Boe, co teraz? Przepada, dajcie drug! szeptaa zdenerwowana Tereska. Januszek, gdzie masz

    drugab? Zostay na tamtym brzegu. Mwilicie, e za duo Zgupiae, czy co? Na co czekasz, lei przynie! Przyniewszystkie! Januszek popdzi

    na drugi brzeg, byskajc dziko latarki dudnic po mostku. Spocony z przejcia Zygmunt z caejsiy dziery w doniach wdzisko, niepewny, na co patrze. Spawik situ nie liczy, skd monabyo wiedzie, czy rak ju si zapa na ab, czy jeszcze nie? Okrtka zelizgiwaa si znadbrzenych korzeni, ustawicznie wpadajc mu na plecy i mamroczc co o siatce. Tereska

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    11/133

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    12/133

    Gdzie?!

    Tam! W wodzie! Takie codue! O BoeTrzy promienie wiata skieroway si na miejsce, gdzie upada pierwsza aba Tereski. Na

    dnie poruszaa sijakadua, rozczonkowana masa, przemieszczajca sipowoli i zmieniajcaksztat. Przez chwilpatrzyli na niw osupieniu.

    Hej, to chyba raki? zaszepta z niedowierzaniem Januszek. W tym samym momencieZygmunt wycign wreszcie swoj wdk i razem z ab ujrza co maego, nieforemnego,przyczepionego do niej. Nad wod to co odczepio si znienacka i chlupno z powrotem dorzeczki.

    O rany! Rak! krzykn zduszonym gosem.Tereska w nagym przebysku natchnienia, nie poruszajc swojej wdki, skierowaa strumie

    wiata na przynalendo niej ab. aba bya niewidoczna, na niej i dookoa poruszay si zwolna jakiewielkie, ciemne, rozcapierzone stwory

    Wszelka myl o podejrzanym samochodzie, bandytach i innych zoczycach przepada wmgnieniu oka. Raki okazay si najprawdziwsz rzeczywistoci. Wylazy skd, ukazay siwprzezroczystej wodzie, skupiy dookoa ab. Byo ich mnstwo! Ilo przerosa najmielszenadzieje

    Teraz dopiero pojawi si nowy, okropny problem. Zwierzyna nie zawioda, przychylniepotraktowaa przynt, kotowaa si pod samym nosem, nikt z owcw jednake nie miapojcia, jak jwydoby. O wyciganiu na wdce nie byo mowy,, nad wodraki odczepiay siod aby i pluskay z powrotem, najwiksze nie czekay nawet powierzchni, odpaday w poowiedrogi. Rozpomieniony zapaem Januszek wlaz do rzeczki, eby apaje rki od razu okazaosi to bezsensowne. Bya zbyt gboka, sigaa powyej kolan, eby chwyci rk co z dna,musia zanurza twarz. Na domiar zego nogami poruszy tczarnwarstwprzy brzegu, muuczy torfu, ktry podnis si zmcon chmur i cakowicie zlikwidowa widoczno. apanie

    rk odpadao, Okrtka triumfowaa, syszaa dobrze, naleao wyciga siatk! Wrdgorczkowych, przenikliwych szeptw i okrzykw, byskw latarek, potykania si izelizgiwania do wody, odkryto wreszcie metod. Trzeba byo lekko i bardzo delikatnie uniewdkz przynt i uczepionymi jej rakami, podsunpod spd siatk i wszystko razem szybkowyrzuci na brzeg. Siatka na drgu bya cika, otwr miaa do may, operacja wymagaadoskonaej koordynacji poczynaco najmniej dwch osb. Ciemnowzmagaa trudnoci.

    Niech kto pjdzie dooydo ognia! zadaa zemocjonowana Tereska. Przygasa inic nie wieci!

    Nikt si nie ruszy ani krokiem, zajcia po tej stronie rzeczki byy zbyt pasjonujce. Nowoodkryta metoda powinna bya wreszcie dapodane rezultaty. Zesztywniaa z napicia Tereskapowolutku i z wyczuciem unosia coraz wyej wdk, na kocu ktrej gmera siup, Zygmunt i

    Okrtka prbowali podsunpod spd siatk, Januszek wieci dwiema latarkami. Ktrakolejnaprba powioda si, siatka wyskoczya z wody obciona zdobycz.

    S! kwikn pprzytomny z wraenia Januszek. Rany, jakie przepikne!W siatce poruszay si cztery czarne, strzpiaste potwory, dwa wiksze i dwa mniejsze.

    Tereska na oko ocenia ich rozmiary.

    Z tego, co babcia mwia, to dwa sinadaj wyszeptaa krytycznie. A dwa trzebawyrzuci, niech podrosn

    Zwariowaa, wyrzucatakie wspaniae raki! oburzya siOkrtka. Jeeli my ich nie wyrzucimy, babcia nas wyrzuci. Trudno, jak due, to due. Tu jest tego zatrzsienie popar jywo Zygmunt. Moemy naapasamych duych,

    nie ma sprawy. Jazda, teraz drugwdk

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    13/133

    Ale wyjmijmy to! zada niecierpliwie Januszek.Raki niemrawo gmeray si w siatce i oczywicie znw nikt nie wiedzia, jak si z nimi

    obchodzi. Teoretyczne wiadomoci nakazyway chwyciraka w poowie za tuw, co pozwalaounikn kontaktu ze szczypcami. W praktyce byo to dziwnie trudne, szczypce mnoyy si,wyrastay ze wszystkich stron, broniy tuowia, przeszkadzajc nieznonie. Wszystkie rcechciwie wycigay si po zdobycz i cofay bardzo gwatownie. Zygmunt przypomnia sobie wkocu, e jest w tym towarzystwie najstarszy i w ogle dorosy, w dodatku jest mczyzn, a niejak tam niedojd, a zatem nie ma siy Mnie sign do siatki, celujc od strony ogona ichwyci twardy, chropowaty tuw. Rak doatwo pozwoli odczepisii wyplta.

    No i co teraz? spyta jego pogromca z nie bardzo msk bezradnoci, stojc z rkodsunitmoliwie jak najdalej od siebie. Co mam teraz robi, jak rany, zostanz nim tak dokoca ycia?!

    Wiaderko! przypomniaa sobie Okrtka. Gdzie wiaderko?! Czekaj, przynios!Skoczya ku rzeczce, popiesznie nabraa wody, moczc sobie tylko jedn nog. Podsuna

    wiaderko Zygmuntowi, ktry ze szczerulgwpuci do rodka chropowatego potwora, po czym,jumielej, wyplta z siatki nastpnego.

    Januszek pozazdroci mu sukcesw, zaryzykowa, chwyci kolejno dwa mniejsze raki iszerokim zamachem wrzuci je do rzeczki. Tereska powiecia w gb wody.

    Zygmunt, na twojej wdce eruje cae stado! wyszeptaa z niebotycznym zachwytem. A tam Popatrzcie!

    Na pierwszej, oderwanej abie kbia sijucaa gra olbrzymich, wspaniaych, z pewnociwikszych nite dwa zowione. Byo ich tam bez porwnania wicej niprzy wdce Zygmunta.Wycignje, cza zdobycz!

    Ona ley luzem, ta aba szepn Januszek z trosk. Nie ma jak tego podnie. Najlepiej byoby nagarndo siatki grabiami poradzia Okrtka.

    Grabi nie mamy Ale saperk! Januszek, skocz po saperki! I podrzu do ognia, boprzygasa!

    Tym razem Januszek nie zwleka, popdzi przez mostek na drugi brzeg. Zygmunt podnis ztrawy siatk.

    Ty uniewdk, a ty wie! zarzdzi. Ostronie! Ja sprbujpodsunW pocie czoa wydobyli z wody nastpne trzy sztuki, godne uznania babci. Opucili ab z

    powrotem. owy wcigny ich ju bez reszty, nie czuli nawet chodu nocy. Raki byy czujne,reagoway na najmniejszy ruch, te wielkie, upragnione, odczepiay si od razu, razem z wdkunosiy sitylko mniejsze. Dopiero za czwartprbZygmuntowi udao sipodsunsiatkpoddwa olbrzymie.

    Trzeba zaoy nowab, bo z tej junic nie zostao zauwaya Tereska. Niech

    znw poley, a my chodmy do tamtej. Najpikniejsze polazy tam przypomniaa nerwowo Okrtka, machajc latark. Niech

    on sipopieszy z topat Zygmunt ostronie zanurzy siatkobok drugiej wdki. Pewnie przywiadczy. Takie stado! No, zaczynaj! Gdzie on si podziewa? mrukna gniewnie Tereska. wie porzdnie, bo nic nie

    widz Zabdzi, czy co? Delikatnie, eby ten wielki nie uciekJanuszek jako nie wraca, chocia ponce janiej ognisko wskazywao, e do namiotw

    dotar i drewna dooy. Raki eroway na nowych abach, co jakiczas ldujc w siatce. Byyzupenie przyzwoite, ale nie umyway sinawet do tamtych, toczcych sina abie luzem.

    Ucieknnam! rozpaczaa wpatrzona w nie Okrtka. Zerkolacji pjddo domu! I

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    14/133

    judrugi raz nie przyjd Ja go chyba zabij, tego padalca! warczaa z furiTereska. Zygmunt, idpo niego, to

    znaczy nie po niego, tylko po saperki. I tak musimy teraz chwilpoczeka.Zygmunt odebra Okrtce jedn latark i bez sowa ruszy ku drodze. Okrtka z zachwytem

    zagldaa do wiadra. Wiesz, ile jumamy? Liczyam. Szesnacie! Mao. Na tamtej kupie jest wicej. Co on tam robi tyle czasu, umar czy co?!Januszek nie umar, aczkolwiek, wedle jego wasnej oceny, niewiele mu do tego brakowao.

    Bezgranicznie przejty rakami, pdzi ku namiotom z jedntylko myl: upolowatwspania,wielk, kotujc si w wodzie kup! O wczeniejszych wydarzeniach cakowicie zapomnia,wyleciay mu z gowy, nie wytrzymawszy konkurencji z tym cudownym, egzotycznympolowaniem. Dlatego te teraz, kiedy zza namiotw, przed ktrymi dogasao ognisko, conaglejakby wyskoczyo, w pierwszej chwili tylko si zdziwi. Zatrzyma si, nieco zaskoczony, boprzecie wszyscy byli po tamtej stronie i nagle jak grom z jasnego nieba spado na niegoprzypomnienie okropnej sytuacji

    Nieprzyjemna odrtwiao trwaa ledwie sekund. Gdzie w rodku zrobio mu siprzeraliwie gorco. Zgasi latark. Odrtwiaoprzesza, zboczy ze cieki, po omacku, trochna olep, przekrad sidalej, wpatrzony w ciemnoza namiotami. Przez chwilpatrzy w czer,nic w niej nie widzc, a nagle dostrzeg gdzie dalej krciutki bysk. Zrozumia od razu, ktooddala siod ich biwaku ciekwok pagrka

    Poderwa si, skoczy biegiem, dopad ogniska, czym prdzej dorzuci suchych patykw izaczeka, apomie buchnie i owietli wikszy kawaek terenu. Na wspomnienie, e tamtychbyo dwch, poczu dla odmiany lodowate zimno. Ten drugi mg siczaigdzietutaj

    W jednym uamku sekundy oczyma duszy ujrza swoje wasne zwoki, lece w ciemnociachmidzy namiotami. Nastpnie do towarzystwa przybyy mu zwoki tej osoby, ktra pierwsza

    przyjdzie go szuka, nastpnie zwoki pozostaych osb, wracajcych kolejno Nikt nie ujrzytych zwok, zostan pochowane tu, na zboczu pagrka, nikt si nie dowie gdzie i dlaczegoprzepadli wszyscy czworo, nikt przecienie wie, gdzie s, chyba e kumpel Ale nikt take niewie, ktry to kumpel, mogdo niego nie trafi Zatem zostantu na wieki pod darni, wirem itym caym mietniskiem A wszystko dlatego, e ukry to, co widzia i sysza

    W nastpnym uamku sekundy dusza Januszka gwatownie zaprotestowaa przeciwko wizji tejzbiorowej mogiy pod mieciami. Nie, w adnym razie nie mg do tego dopuci, szczeglnie,e przy okazji zmarnowayby siwszystkie wyowione raki! Musia cozrobi, moe jeszcze niewszystko stracone, moe istnieje jakiratunek

    Dooy do ognia wicej suchego drewna i znw odczeka dug chwil. Wok panowaspokj, nikogo nie byo wida, nic si nie poruszao, wiata latarek byskay tylko na tamtym

    brzegu. Tak bardzo by nastawiony na koniecznozachowania ciszy i odzywania siszeptem, emyl o alarmujcym krzyku nawet nie zawitaa mu w gowie. Blask ogniska podnis go niecona duchu. Zapali latarki ostronie obszed namioty dookoa. Nikogo tam nie byo, nikt sinieczai. Zgasi latark, zawaha si, po czym, z bijcym sercem, z determinacj, z dusz naramieniu, skoczy w mrok, poza krg wiata. Zdecydowany na wszystko i osonity krzakami,zacz przekradasidalej, tam gdzie dostrzeg w krciutki bysk.

    Uczucia, ktre go wiody, byy do skomplikowane i przypominay graniastosup. Z jednejstrony korcia go szalecza ciekawo, straszliwie chcia zobaczyna wasne oczy tokropno,o ktrej dotychczas tylko sysza albo czytywa. Z drugiej czu na sobie gniotcy ciarodpowiedzialnoci za tamtych troje, wprawdzie starszych od niego, ale niczego niewiadomych.Ukry przecie przed nimi wszystko, co wiedzia, musia teraz sprawdzi musia si

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    15/133

    zorientowa w stopniu zagroenia i w razie czego zdy ich ostrzec, to by w ogle jegopodstawowy obowizek! Z trzeciej koataa si w nim cicha nadzieja, e moe jednakniebezpieczestwo nie jest a takie wielkie, moe uda siuratowa nie tylko ycie, ale nawetpolowanie na raki. Nie wyrzeknie siprzecietakiej frajdy dla byle czego! Z czwartej bkay musi po gowie chaotyczne, ale mocno kuszce myli na tle wasnej sawy i chway, samwykryje Ju wykry! Sam do koca wykryje potworne przestpstwo, zawiadomi wadze,doprowadzi na miejsce, udzieli wszelkich wyjanie Boi si piorunujco, ale to tym wikszazasuga

    Mimo ciemnoci przekrada sidoszybko, bo zna ju teren. Zwolni, zatrzyma si, znwruszy. Usysza co. Znieruchomia. Gdzie przed nim co szemrao. Wolno, ostronie,bezszelestnie posuwa sidalej, awreszcie ujrza bysk

    Wbrew nastawieniu na rne widoki, wbrew chci ogldania jak najwicej, Januszek namoment straci dech. Kto by tam, w tym przeraajcym miejscu Byska cieniutkimpromykiem wiata, omiatajc nim zbocze pagrka, szeleci wirem, troch zgrzytao mu podbutami

    Januszek przemg parali i przyklk, bo krzewy byy tu niskie, a za jego plecami wiecioognisko i mg by widoczny na janiejszym tle. Teraz nagle bardzo wyranie poczu, eniepotrzebnie tu przyszed. Przeceni chyba swojsiducha, w ogle nie warto byo sprawdzasytuacji, ci tutaj nic do nich nie maj, niczym nie gro, uczepili siwycznie tego przekltegomiejsca i reszta ich nie obchodzi. Nie naley tu po prostu przychodzi

    Tamten kto zamar nagle, znieruchomia, zgasi swj cienki promie. Trwa chwil wmiejscu, jakby nadsuchujc, po czym zszed z pagrka i ruszy gdziew las. Bardziej go byosychaniwida. Januszek czeka w napiciu, bez tchu, bo by tu jeszcze kto drugi, czu to,wiedzia na pewno. Oczy judawno przyzwyczaiy mu sido ciemnoci, rozjanionej odrobinwiatem gwiazd i blaskiem odlegego ogniska, czermiaa rne stopnie natenia

    Od zbocza pagrka oderwa si nagle ruchomy, czarny ksztat. Cicho, ledwie dosyszalniepody w mrok, w las, za tym pierwszym.

    Pody w jaki taki sposb, e Januszkowi przelecia po plecach lodowaty dreszcz zupenienowego rodzaju.

    W jednym mgnieniu oka zmieni pogldy. Wyrzek si sawy i chway. Za adne skarbywiata nie chcia bywiadkiem tego, co sitam teraz miao sta. Nie yczy sobie tego widzieani sysze, ani udzielao tym adnych informacji. Na czworakach wykona obrt i trafi rknaco, co nie byo patykiem ani kamieniem. Zasadniczo byo mu w tej chwili obojtne, w co trafiark, ale prawa do z latark sama skoczya do przodu, przecznik sam si nacisn i krgwiata od razu wyowi to co.

    LewrkJanuszek opiera na zbach najprawdziwszej w wiecie, prawie kompletnej trupiej

    czaszki. Nie krzykn tylko dlatego, e zabrako mu gosu, ale resztki jego wytrzymaoci pkyjak baka mydlana

    Szukajcy saperek Zygmunt juz daleka usysza ttent galopujcych i potykajcych sing.Januszek wypad z ciemnoci zziajany, zgrzany, ze zjeonym wosem. Migotliwy blask ognia niepozwala, na szczcie, rozpozna koloru jego twarzy. W wietle dnia osobliwe poczeniezieleni z purpurniewtpliwie zwrcioby na niego powszechnuwagi spowodowao wnikliwedociekania.

    O jak rany, gdzie ty siptasz?! zawoa Zygmunt z irytacj. Czekamy jak idioci,najpikniejsze okazy nam simarnuj!

    Januszek zaszczeka dwicznie zbami i uczyni wysiek, eby siopanowa. Ja tego rzek ochryple. Chciaem zobaczy Tego Czy ich tam nie ma dalej

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    16/133

    Co ciobchodzi dalej, tu s! ebymy tylko te dali radwyowi! Dodo ognia i lecimy!Do ognia Januszek dooy z takim zapaem, e jupo chwili zrobio siwidno jak w dzie.

    Na przeciwlegym brzegu latarki byy potrzebne wycznie do owietlania dna. Wspaniaa kupana pierwszej abie zerowaa nadal, ale juzaczynaa sirozazi. Tereska nawet nie miaa czasupowiedziebratu, co o nim myli, bo naleao natychmiast Przystpido poowu.

    Do wody wleli we troje, Tereska, Zygmunt i Januszek, ktry na widok wielkich rakw wolbrzymim stopniu odzyska rwnowag, a wiecia z brzegu, pprzytomna z przejcia,Zygmunt powoli zanurzy siatk, pochyli, opar krawdzio dno. Trochbya za maa do tegonagarniania. Tereska i Januszek po drugiej stronie kupy zanurzyli saperki.

    Posusidalej szepna Tereska. Bierz od brzegu, eby nie ucieky w to czarne Ty, powie! sykn Januszek do Okrtki.Promie wiata zachybota si, omit brzeg, wyowi z zielska jaki tkwicy w nim

    przedmiot. Januszek podsun sibliej, rozpozna przedmiot, comu nagle zawitao w gowie,ale nie mia teraz czasu realizowapomysu.

    Ju! krzykna szeptem Tereska. Nagarniaj!Dwie saperki rwnoczenie zagarny rozacsikup, wyrywajc z dna pecyny piasku. W

    zmconej wodzie wszelka widoczno znika. Na wyczucie, na olep, pchali w kierunki siatkiZygmunta wszystko, co wpado pod opat, cz tego trafiaa do siatki, a czobok. Tereskaktem oka dostrzega ruch na skraju piaszczystej chmury.

    Ucieka ci ten wielki, ty joopo, dwa uciekaj! wysyczaa wciekle do Januszka. ap!

    Januszek rwnie dostrzeg ucieczk zdobyczy. Nie myla, dziaa odruchowo. Rzucisaperk, wyrwa z zielska wielki, zdezelowany kosz wiklinowy, ktry przed chwilnatchn gotwrczym pomysem i wytywszy wszystkie siy wygarn spod samego brzegu olbrzymigrczego. Piasku, torfu, jakich mieci, korzeni, wrd tego take dwa uciekajce raki. Zygmunt

    wycign wanie z wody obcion siatk, Januszek zatem, nie majc gdzie nagarnia,potnym zamachem wyrzuci wszystko na brzeg. Za koszem poleciaa siatka, wprost pod nogiOkrtki, ktra ze zdenerwowania podskakiwaa, tupaa i wymachiwaa dwiema latarkami.

    Gdzie wiecisz, nic nie widz! rozzoci siwyacy z wody Zygmunt. Nie olepiajmnie!

    Ty, powie tutaj! zaszepta przenikliwie Januszek spod drugiego brzegu. Zgubiemsaperk! O rany, wlazem na co! Nie mogsijej domaca!

    Rozgorczkowana Okrtka chciaa zakomunikowa wszystkim, e jest przejta nie tylkorakami. Powodw do zdenerwowania ma wicej. Co si tu dzieje, w lesie co sycha, jakietrzaski, omoty i chyba jki, boi si tego okropnie! Nie zdya wyjawi swoich dozna, boTereska, jeszcze stojc w wodzie, wspara si rk o brzeg, dosiga swojej latarki i owietlia

    up. W siatce gmeray si trzy wielkie, wspaniae raki, w bocie, wypeniajcym przewrconywiklinowy kosz, poruszay si dwa wprost gigantyczne. Okrtka zapona zachwytem izapomniaa o niepokojcych odgosach.

    Oblejmy to wod, niech si troch oczyci! zawoaa, chwytajc drugie wiaderko. Czekajcie, Januszek, nabierz wody!

    Januszek miota si w rzeczce, wciekym szeptem dajc wiata. Okrtka podaa muwiaderko i latark. Kilka chluni spukao z rakw piasek, torf i mieci, Zygmunt troskliwiewybra zdobycz. Tereska ja wypdzabrata z wody, twierdzc, e do reszty wyposzy wszelkzwierzyn. Januszek machn ku niej latark.

    Zaraz! szepn niecierpliwie. Nie zawracaj mi gowy! Ja tu sprawdzam wanerzeczy!

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    17/133

    Saperk znalaz bardzo szybko. Oprcz saperki znalaz co jeszcze. Stop wymaca jakbykamie, niewielki, ale za to zadziwiajco kulisty i bardzo lekki. Unoszc w grrkz latark,druggmera po dnie, z twarzw wodzie i z zamknitymi oczami. Domaca simnstwa rzeczy,take owego kamienia, ktry wyj wraz z cagarcipiasku i rnych mietkw. Wyprostowasi, otworzy do, opuka, kulisty kamiezosta mu w palcach, a rwnoczenie w opadajcymna dno piasku cozabawnie bysno. Januszek skierowa na to promiewiata. Maa, lnicablaszka, jako tak miesznie migocca, tona w wodzie. Zaciekawio go to migotanie, cisnkamiena brzeg i zanurzy doza blaszk. Chwyci jjuza trzecim razem, znw z cagarcimieci i chcia rwnierzucina brzeg, ale powstrzyma si, pomylawszy, e jest ciemno i nieznajdzie jej w trawie. Powieci jeszcze w wod, ktra ju znw zaczynaa nabieraprzezroczystoci, sprawdzajc swoje domysy w kwestii ukrycia rakw i po krtkiej chwilipilnego wypatrywania dostrzeg w jednym miejscu, pomidzy spltanymi korzeniami drzew, cojakby poruszajce siszczypce

    Wylaz z wody z saperk, latark i pen garci piasku zmieszanego ze mieciami,triumfujcy i przejty.

    Hej, suchajcie! zawoa przeraliwym szeptem. Ju wiem, gdzie one siedz!Suchajcie, one sichowajw takich dziurach midzy korzeniami! Suchajcie, trzeba sizaczaiiapa jak wylez, trzeba im da ze dwie aby pod nos! Wszystkie siedz w dziurach midzykorzeniami!

    Zamknij si, nie rycz tak! uciszy go Zygmunt. Teraz to w ogle trzeba poczeka, asiwszystko uspokoi. Damy im aby, owszem, ale chyba tak zaraz nie wyjd, wystraszyy sicholernie.

    Siedmy cicho, niech myl, e junas nie ma poradzia Tereska.Pochylona nad wiaderkiem Okrtka nerwowo mamrotaa co o pokrzywach. Januszek

    przyklk na brzegu, zanurzy rk i prbowa opuka swoj blaszk. Zygmunt umieci pod

    pniem drzewa nowabna haczyku. Ucieky wszystkie szepn z trosk. Wiecie co, zostawmy wdki i chodmy si

    trochogrzaprzy ognisku, bo po tej kpieli zimno jak piorun. Wszystko zostawmy, nikt nam przecienie ukradnie powiedziaa Tereska.Januszek poderwa si gwatownie znad wody, otworzy usta i wyda z siebie jakie

    niespokojne skrzypnicie, ale na tym poprzesta. Nie protestowa. Ustawi tylko wiaderko zrakami tak, eby byo dobrze widoczne spod namiotw, rozejrza sinieznacznie dookoa i ruszyna mostek.

    Grzejc si przy potnie rozpomienionym ognisku, otworzy wreszcie zacinit pi iobejrza dokadniej swoje znalezisko.

    Hej, suchajcie! zawoa z nagym zainteresowaniem. Znalazem takie co! To

    wieci! Wyglda jak forsa! A co? zaciekawia siOkrtka. Znalazedwa zote? Do dwch zotych niepodobne, ale cakiem jak obgryziony pienidz. Popatrzcie!Podsun do wiata do, na ktrej lea may, troch nieforemny krek, poyskujcy

    ciemnotym blaskiem. Tereska wzia to do rki. Rzeczywicie, stara moneta zdziwia si. Gdzie to znalaze, w rzeczce? W rzeczce. W piasku, na dnie.

    Zygmunt odebra Teresce krek, oczyci porzdnie rkawem swetra i zway w doni.Podrzuci go raz i drugi, po czym przyjrza mu siz nagym zdumieniem.

    Powiecie mi tu! zada. Copodobnego! Wiecie, e to chyba zoto Co?!!! wrzasn Januszek z niepojt dla pozostaych zgroz. Wrzasn i umilk,

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    18/133

    znieruchomiay. Nagle poczu, e rozumie No, moe nie wszystko rozumie, cotu nie gra, alewaciwie teraz juchyba rozumie

    Zoto, niech skonam przekonywa Zygmunt, cigle zdumiony. Na mosidz nie wyglda, mied byaby zaniedziaa Cikie i wieci. A leao w

    wodzie

    Tereska chwycia moneti ogldaa jpilnie w wietle latarki. Wiesz, e ty chyba masz racj stwierdzia zaskoczona. To musi bybardzo stare.

    Jakiecona tym jest, ale zupenie starte, nic nie mona rozpozna. Stanisawus Augustus Rex mrukn Januszek, na nowo z wolna przychodzc do siebie. Jaki tam Stanisawus Augustus, coty! Augustus moe, chociawcale nie widzadnego

    A. Z jednej strony chyba krzy I rzeczywicie wyglda na zoto! No prosz, znalaz skarb! ucieszya siOkrtka. Co za urodzaj, i raki, i pienidze

    Istna rzeczka skarbw!

    Januszkowi nasuny si na myl rne skojarzenia i nagle zrobio mu si zimno, arwnoczenie asispoci.

    Cicho! sykn gniewnie. Nie machajcie mi tu tym jak transparentem! Ja sobie yczto schowa!

    Czekaj, pozwl jeszcze obejrze Nie teraz. W domu bdziesz sobie oglda, a ci obrzydnie. Teraz to w ogle niewane,

    miei tyle! Oszalae? zdumiaa si Tereska, Januszek bowiem do osobliwie modulowa gos.

    Jedne sowa wypowiada szeptem, inne zawykrzykiwa gromko i brzmiao to nader dziwnie. Czego tak wrzeszczysz?

    Cicho! wrzasn Januszek, bez sensu wobec wydawanych przez siebie samego rykw. Co ciobchodztakie strupie! Tam jute raki zeary wszystkie aby, a ty tu mieci ogldasz!

    Okrtkpoderwao z pieka. O Boe, on ma racj! Raki! Comu pado na umys, ale moliwe, e raki juwylazy rzek Zygmunt, podnoszc si

    rwnie, zdumiony wystpami Januszka nie niTereska. Trzeba sprawdziWok ab na wdkach znw poruszay si czarne stwory. Byo ich nieco mniej ni na

    pocztku, ale wci jeszcze w wiaderku przybywao zdobyczy. Okrtka dostaa istnej obsesji natle pokrzyw, poczonej z obsesjna tle ciasnoty. Jej zdaniem, w jednym wiaderku byo rakom zaciasno, mogy sipodusi, naleao czprzeoydo drugiego wiaderka, ostronie przeoy,nie przerzucabrutalnie, bo mogyby si pozabija! Do Warszawy powinny przyjechaywe!Brak pokrzyw zaszkodzi im z pewnoci!

    Drugiego wiaderka teraz nie dostaniesz, bo musimy czym czerpa wod oznajmi

    stanowczo Zygmunt. Jutro siprzeoy, nic im nie bdzie. Soce wschodzi o pitej rano dodaa zgryliwie Tereska. O czwartej trzydzieci jest

    juwidno, moesz leciepo te pokrzywy. Do czwartej trzydzieci jakowytrzymaj.Pow ukoczono dopiero, kiedy zwierzyna cakowicie przestaa si pojawia, to znaczy

    okoo drugiej w nocy. Dwadziecia osiem rakw chrzcio w zatoczonym wiaderku z wod.Babcia mwia o kilku tuzinach, kilka to jest co najmniej trzy, trzy tuziny zawieraj trzydziecisze sztuk, a zatem naowili za mao! Bez dugich narad zapada zgodna decyzja trojgauczestnikw wyprawy, eby zostaw tym przecudownym miejscu jeszcze jedndob. Czwartyuczestnik, Januszek, siedzia cicho, nie wtrca si i w podejmowaniu decyzji na wszelkiwypadek nie bra udziau

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    19/133

    *

    Nieopisanie zdenerwowana pokrzywami Okrtka obudzia sipierwsza i wylaza z namiotu nawiey, chodny, ju rozsoneczniony wiat. Ubraa si popiesznie, z trosk zajrzaa dowiaderka, gdzie raki, jeszcze ywe, gnioty si w nieznonej ciasnocie, znalaza n i kawaszmaty do owinicia rk i udaa sina drugstron rzeczki, ku bagienku, obficie poronitemudookoa pokrzywami. Wczorajszej zaniedbanie gnioto ciarem jej sumienie, stan rakwniepokoi jgboko, bya uszczliwiona poowem i za nic nie chciaa dopucido zmarnowaniazdobyczy. Konieczno natychmiastowego uzyskania pokrzywy absorbowaa j bez reszty adne inne myli nie miay do niej dostpu.

    cinaa te pokrzywy z zapaem, wyszukujc najbujniejsze i najbardziej zielone i ukadaa znich na ziemi wielki bukiet, ktry potem atwo byoby owin gaganem i unie, unikajcpoparzenia. Posuwaa sicoraz dalej w gb mokrada wilgotn, czarn, uginajcsielastycznie

    ciek. Kilkanacie metrw przed sob ujrzaa wspania kp, popieszya ku niej, wycia iuoya wielk wich, przyjrzaa si swemu dzieu i pomylaa, e bdzie chyba dosy. Te itamte, uoone na skraju bagienka, razem powinny wystarczy. Okrcia koce odyg szmat,uja je w do i nage usyszaa jaki szelest. Do gony, nieoczekiwany, ktry w dodatkurozleg situza ni Na moment zamara, zarwno wewntrznie, jak i zewntrznie. Z miejscaprzypomniay si jej syszane w nocy odgosy i krew zastyga jej w yach. Bya tu sama, takpotwornie daleko od namiotw, tamci spali. Powoli, z wielkim wysikiem, odwrcia gow ispojrzaa na gste krzaki za pokrzywami. Gdzie gboko, na dnie przeraenia, bysna jejrozpaczliwa nadzieja, e moe to jakiemae, nieszkodliwe zwierztko, wiewirka, ewentualniemysz Niechby nawet dua mysz

    Z krzakw, razem z szelestem, dobiego guche stuknicie, jakby jk. Gazie poruszyy si,rozchyliy i coz nich wyjrzao../

    Na widok tego czegoOkrtce zabrako tchu. Przez dugchwiltrway w najdoskonalszymbezruchu, ta rzecz w zarolach i Okrtka na ciece. Potem w Okrtce cowybucho i odzyskaagos

    Trzy osoby w dwch namiotach poderway sina rwne nogi. Zapltay siw koce, wypadyna zewntrz, zaskoczone, zaspane, wystraszone i kompletnie zdezorientowane. Po caym lesiegrzmia echem straszliwy dwik, potworny, przeraliwy krzyk szaleczej, dzikiej, miertelnejtrwogi. Nie do, e trwa, to jeszcze zblia siszybko.

    O, niech ja skonam, co sidzieje?! wymamrota osupiay Zygmunt. Boe wielki! zdya krzyknTereska.Przez mostek pdzia Okrtka z rozwianym wosem i obdem w oczach, kurczowo ciskajc

    w doni potny bukiet pokrzyw i cay czas krzyczc. Krzyk zaczyna brzmie nieco mniejprzeraliwie, za to bardziej ochryple i jczco. Dopada namiotw i runa na pierswego brata, zimpetem walc go w gowtrzymanw rku wizank.

    Tam! jczaa dziko, niewyranie i przenikliwie, ze cile zamknitymi oczami. Tam! Wylazo! Tam!

    Zygmunt w ostatniej chwili zdy zrobiunik, dziki czemu dosta pokrzywami w ucho, a niew rodek twarzy. Oguszony nieco napaci, usiowa odebra siostrze parzc miot, aleOkrtka nie puszczaa. Z caej siy zaciskaa donie, jednna jego kurtce od piamy, a drugnasztywnych odygach, wci wydajc z siebie mao zrozumiae okrzyki. Zygmunt sizdenerwowa.

    Rzuto, do diaba! wrzasn z gniewem. Zabierzcie jej to zielsko! Czego stoicie jak

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    20/133

    supy?! Ruszcie si!!!Tereska i Januszek otrzsnli si z oszoomienia i popieszyli na pomoc. Wsplnym

    wysikiem udao im siwreszcie wydrzepokrzywy Okrtce, ktra osaba od wstrzsu i teraz juw ogle nie bya zdolna do udzielania jakichkolwiek wyjanie. Pucia kurtk od piamyZygmunta i pojkujc z cicha, osuna sina ziemi.

    Musiaa chyba co zobaczy zawyrokowaa Tereska. Ciekawe co. Trzeba jej dawody.

    Mwia, e cowylazo przypomnia Januszek. Moliwe, e zaskroniec. Wody to jej trzeba wyla na gow powiedzia rozwcieczony Zygmunt. Dobrze

    jeszcze, e nie leciaa tu z noem!Okrtka uniosa gowi bezradnie rozoya rce. Zgubiam zaszemraa aonie. Co zgubia? N Miaam n I nie mam Zgubiam ChwaaBogu! westchn dzikczynnie Zygmunt. A pewnie przywiadczya Tereska, pobrzkujca ju termosami. Zabiaby ci, mur

    beton

    Ty, co tam wylazo? zainteresowa siJanuszek. Co to byo? Okrtka wzdrygna sigwatownie i wylaa na siebie poow herbaty, ktr troskliwie podawaa jej przyjacika.Zygmunt wycign z namiotu apteczk i smarowa sobie spirytusem salicylowym ucho i czpoliczka, mamroczc copod nosem. Januszek rzuca niespokojne spojrzenia to na Okrtk, to wkierunku bagienka.

    Niech ona powie, co tam byo! zada niecierpliwie. Dajcie jej wody mineralnejalbo tego spirytusu, albo jodyny, albo co i niech mwi! Cotam takiego zobaczya?

    No wanie! popar go gniewnie Zygmunt. Bo jak tam by faktycznie zaskroniec, to

    ja ci tego nie daruj!. Gupi jeste! powiedziaa Okrtka, z oburzenia odzyskujc nagle siy. Jaki

    zaskroniec?! Tam by upir!Reakcja na upiora bya doskonale zgodna i sprawia, e Okrtka odzyskaa reszt si.

    Podniosa si z ziemi, samodzielnie napia wody mineralnej i poszczekujc jeszcze trochzbami, przystpia do rzeczowych wyjanie.

    Teraz rozumiem, e z tych krzakw wyjrzaa ludzka gba mwia, otrzsajc si zezgroz. Ale tak naprawd to ona bya nieludzka. Mwiwam, wygldaa zupenie jak upir!Poszarpana i sina, i czarna, i zakrwawiona, i nie wiem co jeszcze! On chyba umar, ten jaki, iwyjrza po mierci, bo niemoliwe jest tak wygldaza ycia! I jeszcze mia takie skotunione,okropne kaki

    Jakipijak zawyrokowa lekcewaco Zygmunt. Spa w lesie, obudzi sii nie wiem,kto kogo bardziej wystraszy. Ty jego czy on ciebie.

    A jeszcze narobia takiego wrzasku, e po alkoholu od razu mg umrze na serce dodaa z naganTereska.

    Wcale nie pijak, tam si wczoraj mordowali upieraa si Okrtka. Syszaamodgosy!

    Jakie odgosy?

    No wanie takie. Zbrodnicze. Skd wiesz, jakie to szbrodnicze odgosy? Nie wiem, jakie s, ale powinny by akurat takie, jak te. Chciaam wam powiedzie od

    razu, ale wyleciao mi z gowy, bo zapay siraki. On jcza!

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    21/133

    Pijastwo jkw nie wyklucza Ja uwaam, e trzeba tam pj i zobaczy powiedzia znienacka Januszek, suchajcy

    dotychczas w milczeniu.

    Niby po co? Pijaka nie widziae? Na pijaku mi nie zaley. Ale uwaam, e trzeba pji zobaczy. Moe to wcale nie pijak,

    moe ktogo pobi Pj w ogle trzeba, bo ona tam zgubia n. Trzeba znale. Co do pobicia, wtpi,

    byoby wicej sycha. Syszelimy samochd przypomniaa nagle Tereska. I co to ma do rzeczy? Ten samochd go przejecha?

    Samochd nie, ale jacyludzie Albo moe rozbi sipo pijanemu! adnego huku nie byo!Na moment zamilkli, rozwaajc sprawi prbujc przypomniesobie nocne odgosy. Jestem pewna, e tu si co dzieje! oznajmia Okrtka z nagym rozgoryczeniem.

    Zawsze tam, gdzie jestemy, musi sicodzia. Samochd warczy, morda jczy w krzakach, aon znajduje w rzece zote pienidze. Ja od tego zwariuj!

    Januszek charkn jako dziwnie. Tereska i Zygmunt spojrzeli na niego, a potem na siebie.Obydwojgu rwnoczenie bysno niejasne podejrzenie. Januszek w nocy znikn na dugo bezadnego uzasadnienia, potem zazachowywa sidoosobliwie i niezrozumiale

    Ja uwaam, e trzeba tam pj i zobaczy, co jest z tym upiorem rzek stanowczoJanuszek. Ja si nie znam, ale moliwe, e si co dzieje. A jak si co dzieje, to trzebawiedzieco!

    Suszno tej uwagi bya tak uderzajca, e zgodzia si z ni nawet Okrtka, dla ktrejokolice bagienka stanowiy ostatnie miejsce na wiecie, jakie miaaby ochotzwiedza. Z drugiejjednake strony za skarby nie chciaa zosta sama na tym brzegu rzeczki. W rezultacie ju po

    kilkunastu minutach wszyscy razem znaleli sina czarnej, elastycznej ciece. Trzymajca siztyu Okrtka z daleka pokazaa palcem gste krzewy.

    Pk pokrzyw spoczywa tam, gdzie go uoya, n lea nieco dalej na rodku cieki.Podnis go Zygmunt, idcy na czele badawczej ekspedycji. Zbliy sido kpy zaroli, rozchyligazie i zajrza. Okrtka zamkna oczy.

    W krzakach nie byo adnej mordy, adnego pijaka i adnego upiora. Nikt jednake nieposdzi jej o gupie przywidzenia, teren bowiem wyranie wskazywa, e co tu si musiaowydarzy. Pogniecione i poamane gazie, zryta trawa, jakie strzpy, zdeptane zielsko Ktotu siponiewiera, ktosiczoga i przewraca, czy moe kogowleczono

    Uciek stwierdzi Januszek z mieszaninalu i ulgi. Znaczy, by ywy. Od tych jej rykw uciekby i nieywy mrukn Zygmunt i wylaz z krzakw.

    Tereska zajrzaa za Zygmuntem i ocenia lady. Za duy tu baagan, jak na jednego czowieka zauwaya. Chyba e si miota w ataku epilepsji albo taczy kozaka. Mnie si wydaje, e tych

    niszczycieli rodowiska byo co najmniej dwch. Pewnie, e dwch. Pobili si po pijanemu i tyle. Grunt, e poszli w diaby o wasnych

    siach i moemy sinimi nie zajmowa. Co teraz?Uspokojona nieobecnoci strasznej mordy Okrtka odzyskaa rwnowag cakowicie.

    Zawrcia i ruszya ku drodze i rzeczce. Teraz to ja bym obejrzaa t ca okolic za dnia rzeka ze zdumiewajc trzewoci

    umysu. Wczoraj, w tych ciemnociach, pidziesit tysicy razy wpadaam do wody. I wcalenie wiemy, czy apiemy w najlepszym miejscu, moe obok jest jeszcze lepsze? Moe powinno

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    22/133

    siapana wikszej przestrzeni? One sitak toczyy, e ja bym im daa wicej ab i nie razem,tylko jakorozproszone. Mamy przeciewicej haczykw?

    Susznie przyzna Zygmunt. yka jest, utnie siparkijw na wdziska eby tylko by dobry dostp do wody! oywia siTereska i przypieszya kroku.W miejscu, gdzie minionej nocy Januszek wyrzuci swj up, wok przewrconego,

    dziurawego, wiklinowego kosza, leay w rozsypanym na trawie piasku jakie skorupy imnstwo mieci. Soce owietlao je, zapalajc w niektrych wesoe byski. Januszek,zmierzajcy nad brzeg rzeczki za reszt towarzystwa, spojrza na to z lekkim roztargnieniem,potem nagle zatrzyma si, obejrza i zawrci. Pochyli si nad mietnikiem, ogldajc go zuwag.

    Hej, suchajcie! zawoa takim tonem, e wszyscy od razu odwrcili siku niemu. Rany kota!!!

    Wrd skorup garnka, w koszu i obok niego leay rozrzucone licznie mae, trochnieforemnekrki i co jakby rozsypane, poyskujce koraliki. Krki byy czarne, ale gdziemidzy nimibyskao zotawo.

    Przez chwil przygldano si temu w milczeniu. Tereska pierwsza opanowaa zdumienie izaskoczenie. Przyklka, pogrzebaa w znalezisku, obejrzaa kilka koralikw, jeden i drugi krekstarannie oczycia o rkaw swetra, przyjrzaa im si

    Skarb! orzeka uroczycie, podnoszc si. Popatrzcie, Prawdziwy skarb Jak to, skarb? powiedzia nieufnie Zygmunt. Te odpustowe koraliki i ten czarny

    szmelc No, gupi jeste czy jaki? Przecie to pienidze! Takie czarne, e chyba srebrne. I

    bursztyny. Bardzo stare

    Copodobnego wyszeptaa Okrtka.Przyklkli wszyscy, zaczli zbierai czyciz piasku nieforemne krki.

    Chcesz powiedzie, e to jest takie co, co czasem chop wyorze z ziemi? upewni siniedowierzajco Zygmunt. I potem skrzyki w prasie?

    No, a jak? Wanie takie! Patrzcie, te skorupy to by garnek. Kto sobie schowa caymajtek w starym garnku

    Jak chowa, to ten garnek by pewnie jeszcze nowy wtrcia Okrtka z nabonymwzruszeniem.

    Pewnie zakopa, bo wtpi, czy wrzuci do rzeki cigna Tereska, coraz bardziejprzejta. Wszystko stare, same okazy numizmatyczne! Conadzwyczajnego!

    Niektre zote zauway z szacunkiem Zygmunt, wycierajc o spodnie i ogldajcoczyszczony krek. Dwie sztuki widz. Nieduo, ale zawsze

    Okrtka zdenerwowaa sina niego.

    Przestaszorowao portki, poniszczysz do reszty! Z tym sitrzeba delikatnie obchodzi! Inie lataj po tym, depczesz butami!

    Na czworakach zbierali rozsypane wok kosza monety, ukadajc je pieczoowicie na dwchwielkich liciach opianu. Okrtka odpeza najdalej, w trawie opodal dojrzaa nagle jakibysk.Rzucia siku niemu, chwycia do rki jakby kulisty, odrobin przypaszczony kamie, bardzolekki, przezroczysty, z dziurkw rodku. Zachwycia sibez granic.

    Patrzcie, to przeciebursztyn! Jaki wielki! A, to z tego rozerwanego naszyjnika! wykrzykna Tereska. Na to wanie wlazem oznajmi Januszek. Takie byo okrge i lekkie, e chciaem

    zobaczy, co to jest. Biedny czowiek, razem z pienidzmi schowa swj jedyny skarb

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    23/133

    A moe przeciwnie, skpiec, nie do, e pienidze zakopa, to jeszcze zabra oniebiuteri

    Wszelkie wtpliwoci zniky ostatecznie, w wilgotnym piasku lea najprawdziwszy, bardzostary skarb, wycignity z wody razem z rakami. Przedtem znajdowa si obok pierwszej abyTereski, pod przeciwlegym, wyszym brzegiem, podmywanym przez wodod niezliczonych lat.Wpad do niej zapewne razem z obsuwajc si ziemi i zosta wygarnity szcztkamiwiklinowego kosza

    Boe drogi, a garnek? przerazia si nagle Okrtka. Garnek te by zabytkowy! Amymy go stukli, barbarzycy!

    Uspokj si, on juby stuczony pocieszy jZygmunt. A co najmniej musia bypknity, przeciejedntaksztukJanuszek znalaz w wodzie.

    Luzem!

    Wcale nie musia, mogo tylko wylecie to co, czym go zatkali. Pozbierajmy chociaskorupy!

    Dobra, skorupy moemy pozbiera, ale wiecie co? Ta rzeczka wolno pynie, tego moe bytam wicej. Proponuj, eby poszuka.

    Igy w stogu siana mrukn Januszek. Wam sizdaje, e to atwo No pewnie, e poszukamy! przerwaa z zapaem Tereska. Moliwe, e jest wicej, nie wolno tego tak zostawi! To snasze zabytki!Januszek poczu gwatownie rosncy niepokj. Zrozumia wyranie, e nadesza chwila

    podjcia mskiej decyzji. Nie moe duej ukrywa tajemnicy, nie moe naraa na niechybnzgubczterech osb, w tym siebie. I tak dziw bierze, e dotychczas jeszcze yj

    Czekajcie no! powiedzia z determinacj. Nie rozpdzajcie sitak. Chyba wam terazpowiem

    Trzy beztroskie, uszczliwione skarbem, niewiadome zagroenia osoby spojrzay na niego z

    podejrzliwym zainteresowaniem. Januszek podnis si, rozejrza, po czym znw przyklk, bobliej ziemi wydawao mu si jako bezpieczniej. Wyglda tak, e nie mona go byozlekceway.

    Chyba wam powiem, co si tu dzieje. Ale pod jednym warunkiem. Ja to wiem ju odwczoraj.

    Tereska i Zygmunt spojrzeli na siebie i rwnoczenie pokiwali gowami. Dobrze zgadli, e zJanuszkiem jest conie w porzdku. Okrtka powoli uklka w trawie.

    A mwiam wyszeptaa z bolesnym jkiem. Co si zacz Zygmunt, ale znajca swego brata Tereska przerwaa mu gestem. Lepiej

    wiedziaa, w jakiej kolejnoci naley z nim wyjaniasprawy i zaatwiainteresy. Po jakim warunkiem? spytaa rzeczowo. Januszek przysiad na pitach.

    Pod warunkiem, e nie zaczniecie zaraz pcha si na lepo do domu. Przysigniecie, ezostaniemy tu do jutra i naapiemy wicej rakw, eby nie wiem co!

    Kto mwi o pchaniu sido domu zdumia siZygmunt. Jasne, e zostajemy do jutra. Po co ci w ogle takie gupie warunki? Juja was znam. Wystraszycie si. I jeszcze bdziecie gldzijakiegupoty o rozsdku. Nic z tych rzeczy, zostajemy, nawet wystraszeni do nieprzytomnoci zapewnia

    stanowczo Tereska. Szczeglnie teraz, nie do, e raki, ale jeszcze i skarb Zamknij siwreszcie z tym skarbem i przesta tyle gada rozzoci siJanuszek.

    Trbisz na cztery strony wiata! To jest niebezpieczna okolica, widziaem i syszaem, i wiem! Dobra rzek ugodowo Zygmunt, zniajc gos zgadzamy sina wszystkie warunki,

    przysigamy, e zostajemy, nikt nic nie gada; a teraz mw! Co wiesz?

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    24/133

    Januszek znw rozejrza si niespokojnie dookoa, gestami skupi wszystkich blisko siebie ikonspiracyjnym szeptem udzieli informacji!

    Tu grasuj zbrodniarze zakomunikowa zowieszczo. Prawdziwi mordercy.Zamordowali kogoi wykopali mu grb, a potem zasypali. W moich oczach, tam, z tamtej stronypagrka. I to nie jednego, wicej byo tych ofiar, bo wszdzie rozwczone szkielety. Czerwonaobera. Wczoraj teprbowali jednego zamordowa, pewnie tego co przyjecha samochodem,ale nie wiem jak im wyszo, bo nie patrzyem do koca. Teraz rozumiem, po co im to wszystko,chodzio o ten skarb! Lepiej nie wygupiajmy siz szukaniem jawnie, bo i nas tepomorduj!

    Przez chwilpanowao milczenie. Zwariowae? spytaa Tereska z najgbszym niesmakiem. Januszek oburzy si

    miertelnie. Sama zwariowaa, wcale nie zwariowaem, widziaem to wasne oczy! I syszaem, co

    mwili! Co ty mylisz, e ja mam jakiemanie przeladowcze?! No nie Manii nie masz No dobrze, co widziae? I co mwili? Konkretnie! Widziaem, jak kopali. To znaczy nie, jak zasypywali. Piszczele.Uklepywali porzdnie i mwili, jeden do drugiego, eby dobrze wyrwna, bo nie daj Boe,

    jak kto znajdzie ten grb!

    Powiedzieli, grb?

    Grb. Jak byk. Zaraz powiedzia z namysem Zygmunt. Czekaj. Piszczele, mwisz, to ju stare.

    Przedawnione. Nic wieego nie byo? Nie wiem, nie widziaem pocztku. wiee musieli ju zasypa. I jeszcze mwili, e

    jakiego trzeba usun, bo doniesie. Moliwe, e go wanie w nocy usuwali. Jeden siczai nadrugiego i skrada siza nim do lasu, to tewidziaem.

    Januszek umilk na moment i na wspomnienie nocnej sceny wzdrygn siz lekkzgroz.

    I szkielety widziaem kontynuowa. Moecie sobie obejrze, letam, w krzakach. Aten samochd przyjecha i co? I czepracy. Nie odjecha

    Milczenie zapanowao na znacznie duszchwil. Nie podoba mi si to rzek nagle Zygmunt. Faktycznie, co z tym samochodem?

    Sysza kto pniej warkot?Trzy osoby pokrciy gowami. Moglimy spa zauwaya krytycznie Tereska. Nie chctwierdzi, e w tym kraju

    nikt nigdy nikogo nie zabi i e takie rzeczy siw ogle nie zdarzaj, ale Ale jeeli zaatwilitego jakiego donosiciela, powinni byli usun i samochd. Widzieli nas, wiecilimy, moeczekali, azaniemy

    Trzeba to sprawdzi! zadecydowa energicznie Zygmunt. Idziemy!

    Gdzie ty chcesz i? przerazia siOkrtka. Tam, gdzie on warcza. To byo blisko, po tej stronie rzeczki. Idziemy w las tyralier, jak

    ktocozobaczy, to krzyknie. Patrzena lady opon, teraz wilgotno, powinny by. Jazda!Tereska i Januszek poderwali si z zapaem, zaraeni energi Zygmunta. Odpowiadao im

    takie postawienie sprawy, wyjani sytuacj, a nie trz siw niepewnoci. Okrtka wydaa zsiebie cichy, rozpaczliwy jk, ale posusznie podniosa sirwnie, tyle e znacznie wolniej. Zdeterminacj postanowia w razie zobaczenia czegokolwiek natychmiast zamkn oczy.Krzyczemoe, proszbardzo

    Tajemniczy samochd znalaz si zaledwie kilkadziesit metrw dalej, na zaronitej, lenejdrodze. By pusty i zamknity. Zosta poddany bardzo dokadnym ogldzinom, mimo i jegozasadniczy mankament rzuca si w oczy. Sta mianowicie tylko na dwch koach, zamiast

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    25/133

    dwch pozostaych widniao jakie dziwne rusztowanie, zoone z drgw i kamieni. Ponadtodwa obecne koa nie zawieray w sobie ani odrobiny powietrza. Trudno byo zawyrokowa, czynie odjecha dlatego, e waciciela zamordowano, czy tedlatego, e nie mia na czym.

    No? I co teraz? spytaa Tereska. Teraz to ja bym zjad niadanie zakomunikowa spokojnie Januszek. No wiesz?! zgorszya si Okrtka. Takie rzeczy, zbrodnie, groby, a ty chcesz

    je?! No to co, e zbrodnie i groby? Pewnie e chcje, jeszcze przeciejestem ywy!Zygmunt ze zmarszczonbrwioglda teren wok poszkodowanego samochodu. Dostrzeg

    co, co umkno uwadze pozostaych. W jednym miejscu krzaki byy poamane, trawa zdeptana,zniszczenia prowadziy w gb lasu. Robio to takie wraenie, jakby ktogwatownie i na olepprzedziera siprzez zarola, przewraca siw nich, bymoe przedzieray sitak dwie osoby,toczce ze sobwalk. W dziedzinie rnych walk wiedza Zygmunta bya obszerna. Pasowaomu to do tamtego miejsca, w ktrym Okrtka ujrzaa strasznmord. Ktotu chyba ucieka, ktogo zatrzymywa, dopadli siwreszcie bliej bagienka

    Juotworzy usta, eby podzielisispostrzeeniami, ale nagle zrezygnowa. Postanowi niewprowadzapaniki. Jakapotna draka rozgrywaa situ z capewnoci, adnych zwok coprawda nie znaleli, ale to wcale nie oznacza, e przeciwnicy rozeszli siw dobrym zdrowiu i owasnych siach. Jego siostra widziaa jednego, niewykluczone, idrugi zosta adnie uklepany nazboczu pagrka Nie bdzie siw to wdawa w towarzystwie dwch dziewczyn i jednego ismarkacza, naley po prostu zawiadomi milicj, tyle e nie tak zaraz. Zawiadomienie zarazautomatycznie zniweczyoby wszelkmoliwopolowania na raki

    W ten sposb, mimo rnicy wieku i dowiadczenia, Zygmunt doszed dokadnie do tychsamych wnioskw co Januszek i podj identyczn decyzj. On te uwaa te raki za jedynokazjw yciu, nie mia nadziei na cud, objawiajcy sinagym oczyszczeniem wszystkich wd

    w kraju. Porzuci skraj lasu i podszed do tamtych trojga, stojcych wciprzy samochodzie. niadanie moemy zje, czemu nie zgodzi si. Nic tu i tak nie wystoimy.

    Wracajmy do namiotw, tam simoemy zastanowinad dalszym cigiem, z tym, e po drodzedyplomatycznie pozbierabym skarby.

    Dyplomatycznie, to znaczy jak?

    No wiecie Jako ukradkiem i bez krzyku Dyplomatycznie pozbierane i starannieowinite w rcznik skarby ukryto w namiocie Tereski i Okrtki. Tereska zaja siogniskiem,Okrtka i Januszek ostronie przekadali raki, moszczc im wiaderka pokrzywami. Zygmuntotwiera puszki z gulaszem i kroi chleb. W atmosferze pojawi si troch niemiy i bardzoemocjonujcy cie niepokoju i niepewnoci, z ktrym do skutecznie walczya beztroskapogodnego, sonecznego pleneru.

    Zbierajc porozrzucane dookoa ogniska drewno, Tereska natkna si nagle na jakiprzedmiot, nie drewniany. Juchciaa odrzucigo na bok jako niepotrzebny mie, ale zawahaasi. Co jej zamigotao w pamici, ksztat przedmiotu by jakby znajomy. Z pewnocikojarzysi z czym, co musiaa kiedy widzie i co musiao chyba co oznacza. Wzia to do rki,ogldajc z gbokim namysem, popatrzya w dal, zmarszczya brwi, popatrzya znw naprzedmiot, po czym uwanie rozejrzaa si wok siebie. Dostrzega drugi dziwny przedmiot,signa po niego

    Zygmunt cofn szybko garnek, do ktrego wrzuca gulasz z puszki, bo Tereska poderwaa sitak gwatownie, e do rodka sypna siziemia i mieci.

    Suchajcie, czy tu kto kopa? spytaa niespokojnie, gosem z lekka zdawionym ipenym napicia.

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    26/133

    Wierzgasz i mieci lec odpar Zygmunt z niezadowoleniem. Potem bdzie zgrzytaow zbach. Co kto kopa?

    Tutaj. Tutaj, pytam si, czy ktokopa? Ziemiczy ktokopa? No pewnie, e kopa, gupie pytanie odezwaa si znad wiaderek Okrtka z wyran

    uraz. Obydwoje z Zygmuntem narobilimy, sijak woy, Nie zauwaya, e byo nachylone,a teraz pod namiotami; jest rwno? To co, samo siwyrwnao?

    Tereska wydawaa siokropnie przejta, oywiona jaknag, tajemniczmyl. Cofna si,przewrcia termos, odruchowo podniosa go i odstawia dalej.

    No nie wiem Wiecie, ja bym posza obejrzeten grb. Comi siwidzi Ale moe misitylko wydaje Ja bym posza obejrzeten grb

    Wszyscy spojrzeli na niz dezaprobati wyrzutem, w oczach Okrtki dodatkowo pojawi sizdumiony popoch.

    Teraz zaraz? skrzywi sizgryliwie Zygmunt. Nigdy w yciu nie zjemy niadania? Kicham na niadanie, niadanie nie ucieknie Grb tym bardziej! Ogldanie grobw na czczo jest bardzo szkodliwe oznajmi! stanowczo Januszek. I te

    szkielety, jeden mnie ugryz Potem w? traci apetyt. Mogii oglda, ale po jedzeniu.. Nie wiem, czy to jest akurat taki widok na deser zauwaya z powtpiewaniem Okrtka.

    Czy nie moglibymy przez chwilposiedziew spokoju? Oni majracj przywiadczy Zygmunt. mieci lecdo garnka. Co cinapado z tym

    grobem? Masz jakipomys?Tereska bya wci ogromnie poruszona, ale nie chciaa nic mwi. Ognisko rozpalia

    byskawicznie, postawia garnek na poncym drewnie, nie baczc na moliwo poparze ilekcewac kwesti zakopcenia. Pogonia Januszka, wetkna mu yk do rki i kazaa jeprdzej. Okrtka ze swojmenakprzysiada obok niej.

    Poowa zimna, a poowa parzy stwierdzia z nagan. Nie mogachociaporzdniepomiesza?

    Urwaa, bo wzrok jej pad na przedmiot, ktry Tereska starannie czycia skrajem bluzki. Jak to? powiedziaa zaskoczona. Skd to masz? Czy to jest? Czy to nie

    jest? PrzecieTereska bez sowa podaa jej przedmiot, oczyszczony ju z ziemi i popiou, a potem drugi,

    mniejszy, rwnie mao efektowny, wygldajcy jak kawaek starego elaza. Okrtka odoyayk w kretowisko. Wzia oba przedmioty do rki, ogldaa je przez chwil, na twarzy jejodmalowao sizdumienie i niedowierzanie, spojrzaa na

    Teresk. Tereska energicznie kiwna gowkilka razy, Okrtka podniosa sipopiesznie. Wiecie powiedziaa gosem dziwnie oywionym ja bym posza obejrzeten grb

    miertelnie zdumiony Januszek, nic nie pojmujc, patrzy, jak siostra i jej przyjacika padajna kolana we wskazanym przezemiejscu i zaczynajgorczkowo rozgrzebywaziemirkami.Padanie na kolana przy grobie stanowio wprawdzie gest oglnie przyjty, nikt jednake, jegozdaniem, nie usiowa przy tej okazji dogrzebywa si zwok, a w kadym razie nie z takpomiennym zapaem. Zygmunt wyglda, jakby si czego domyla, przyglda si temupomylestwu z wyranym zainteresowaniem. Tereska i Okrtka kopay niczym rasowe teriery,usuwajc warstw, uklepan przez wczorajszych zoczycw, dokopay si chyba w kocuczego, bo cosobie wzajemnie zaczy pokazywa. Tereska podniosa si, z blaskiem w oczach,z rumiecem na twarzy, z ziemiwszdzie, nawet we wosach. Wedug opinii Januszka, samawygldaa, jak wygrzebana z grobu.

    Ty gbie jeden beznadziejny zwrcia si do brata, przy czym tre sw staa w

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    27/133

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    28/133

    uksia Januszka, zostaa zapewne rwnieodrzucona na bok jako niepotrzebna, po czym nikt niefatygowa siodszukiwaniem jej i zakopywaniem.

    No no powiedzia Zygmunt z podziwem niech ja w yciu do domu nie trafi Duarzecz. Ciekawe, co tu byo takiego, mam na myli w sensie historycznym?

    Tereska gwatownie szukaa w pamici. Wanie chyba nic. Wpywy rzymskie mogy siga, ale sabo Wdrwki ludw, mogli

    tdy przelecie, chocia ja o tym nic nie wiem Szlak handlowy by bardziej na poudnie,adnych wielkich bitew O wykopaliskach w tym rejonie w ogle nie syszaam

    No jak to, wykopalisko jest tu! przerwaa zemocjonowana Okrtka. Najlepszydowd, e comusiao by! Mam nadziej, e jest prawdziwe, Boe wielki, to prawie cud! Potylu wysikach, tak zwyczajnie, samo siznalazo, bezproblemowo

    Bezproblemowo! prychn z rozgoryczeniem Januszek. Co to znaczy, po tylu wysikach? spyta podejrzliwie Zygmunt. Nic o tym nie wiem,

    eby lataa po kraju i szukaa wykopalisk archeologicznych. I ani razu nie widziaem ci zopat! Po czyich wysikach?

    Naszych oczywicie! Jak to nie wiesz, mwiam ci przecie tysice razy! Ona mniewpltaa w okropnaferkryminaln, przez cae wakacje kotowaymy siz tymi przestpcami,z naraeniem ycia! Daam sinamwi, bo mylaam, e chodzi o prawdziwe zabytki, e conam przybdzie z tego, czego wcale nie mamy, wiesz, co nam porozkradali i co siponiszczyo A potem siokazao, e to byo byle co, jakietam zoto i dolary, i przedwojennabiuteria

    No owszem, mwia co tam na ten temat. Rzeczywicie, zoto, dolary i przedwojennabiuteria to cakiem byle co. w ogle prawie wistwo. Ale gadaao aferze, a nie o zabytkach.

    Mymy rzeczywicie mylay, e znajdziemy autentyczne antyki! westchna Tereska. Wiesz, w innych krajach muzea asiuginaj, a u nas co? aosna chaa! Jurek mwi

    Jaki Jurek? Mj stryjeczny brat. Mwi, e w Kopenhadze na caym pitrze ssame yki. Rozumiesz?

    Tysice yek! Miliony! A noe i widelce? zaciekawi sinagle Januszek. Co? Odczep si. Widelec pokaza sidopiero w czternastym wieku. A stryjenka mwia,

    e w Luwrze jest galeria, kilometrowej dugoci, a w niej same mae przedmioty uytkowe. Idekoracyjne! A u nas co?

    Byycie na Mazurach zauway Zygmunt, oguszony nieco kopenhaskimi ykami. Jak rany Boga ywego, w jeziorze chciaycie znalemae przedmioty uytkowe?! Kota macie?!

    A nawet jeli w jeziorze, to co? zdenerwowaa siOkrtka. Co sitak dziwisz, byywypadki zatapiania w jeziorach rnych cennych rzeczy! A tamte akurat byy w ziemi, zakopane

    i w ogle trzeba byo sucha, jak opowiadaam! W jeziorach przedmioty uytkowe s! oznajmi Januszek pouczajco. rednio mae.

    Raz wlazem na star wyymaczk i zdarem sobie skrz nogi. Potem mi powiedzieli, e towyymaczka, bo sam nie rozpoznaem. Poza tym, tu nie widzadnych yek.

    Tereska rozejrzaa sii nieco ochona. Poruszony temat wywoywa w niej zawsze gbokiewzburzenie, budzc wielkie nadzieje na jakie odkrycia, znaleziska, wci zaczynaa rozmylanad odzyskaniem utraconych dbr jakimnieznanym jeszcze sposobem, jak drog, na ktrdotychczas nie natrafia

    yek moe i nie ma, ale sza to inne rzeczy powiedziaa ywo. Nic juwicej niemoemy rusza, wiem na pewno, e dla archeologw jest okropnie wane, gdzie co leao i jak.mietnik tu sizrobi niemoliwy, trzeba ich natychmiast zawiadomi!

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    29/133

    Kogo?

    Archeologw oczywicie! Zygmunt, bierz rower, skocz do byle ktrej wsi na posterunekmilicji i spytaj o najblisze muzeum

    Zaraz, zaraz, przerwa ostrzegawczo Januszek. Ty nie bdtaka wyrywna! Nie dajBoe, znajdzie ich od razu, przylectu i co?

    Jak to co? Bardzo dobrze! Powinni przylecie! Aha. Akurat. A raki?

    Co raki?

    No, cocie tak zgupieli? Mao, e nas przegoni, to jeszcze wyposz wszystko! Oowieniu mowy nie bdzie! A kto ich tam wie, moe sami wyapi Ja situ poniewieram poprzedhistorycznych piszczelach, jak jaki pgwek, naraam si, nic nie mwi, a wy chceciewszystko zaprzepaci?!

    O Boe! jkna Okrtka. On ma troch racji przyzna zakopotany Zygmunt, i nagle jakby oprzytomnia.

    Ale czekaje, po co ty chcesz kogo zawiadamia? Uwaasz, e oni o tym nie wiedz? To nibykto tu kopa?

    No, przecienie archeolodzy! Skd wiesz? Chyba ci si umys pomiesza! Nie widzisz, co si tu dzieje? Oni to robi porzdnie i

    delikatnie, nie zostawiliby tych rzeczy, coty?! Tu kopa jakiwandal, barbarzyca, moe nawetsam nie wiedzia co kopie, moe szuka czegogbiej, moe i rzeczywicie zakopywa Moewrci, jeszcze pokopa, poniszczywszystko ado rodka!

    A mwiem, e tu byy bandziory wytkn Januszek z satysfakcj, Ja sinie zgadzam, eby strowai pilnowa! przerwaa gwatownie Okrtka, od razu

    zdenerwowana. Wiem doskonale, e za chwilcotakiego wymylicie. Zawsze macie takie

    potworne pomysy! Ja sinie zgadzam! Totemwi, trzeba natychmiast zawiadomiarcheologw A raki? przypomnia znw Januszek.Okrtka z jkiem usiada na kupie ziemi. Zygmunt z namysem przyjrza si caemu

    otoczeniu.

    Tych facetw to ja w ogle nie rozumiem oznajmi niechtnie. eby ich piorunstrzeli, zapaskudzili caa sytuacj. Kopali tu nie wiadomo po co. zasypywali w tajemnicy, onmwi. e siczaili na siebie, zostawili samochd, jednemu dali wycisk nie z tej ziemi O co tuchodzi?

    No wanie. I nie wiadomo, co jeszcze wykombinuj. Tu si co dzieje, nie moemydopuci do zniszczenia skarbw kultury, to s nasze wasne skarby naszej wasnej kultury,

    trzeba kogozawiadomi! A raki?

    Tereska otworzya usta i zamkna, zatroskana i zdenerwowana niebotycznie. Okrtka zcichutkim jkiem rozczochraa sobie wszystkie wosy na gowie. Zygmunt ze zmarszczonymibrwiami patrzy w ziemi, intensywnie rozmylajc. Januszek mia racj, problem byniesychanie kopotliwy. Z jednej strony raki, jedyna okazja w yciu, z drugiej wykopalisko,niewtpliwie rwnie sztuka na raz, nie trafia si na co takiego codziennie. Ponadtowykopalisko zagroone zniszczeniem Naleao sizdecydowa, albo utrata rakw, albo utratabezcennych skarbw przedhistorycznej kultury

    Po do dugiej chwili przedhistoryczna kultura zwyciya. Kategoryczny protest Okrtkiwyklucza moliwo zabezpieczenia znaleziska przed nieznanymi barbarzycami we wasnym

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    30/133

    zakresie. Przez noc mogli narobi szkd niewyobraalnych. Stano na tym, e Zygmunt niespocznie, dopki nie dopadnie jakiegoarcheologa, przed udzieleniem informacji zbada stosunekswego rozmwcy do rakw, nastpnie za postawi warunek. Powie wszystko, ale w nocyzostawi ich w spokoju i pozwol apa. Ewentualni stranicy, obojtnie jakiej profesji, bdzachowywasicicho i trzymaz daleka od rzeczki. Tylko do jutra, rzecz jasna, jutro jumogsobie robi, co zechc.

    Zygmunt wsiad na rower i odjecha na poszukiwanie wsi i komisariatu MO, nie majcpojcia, gdzie moe znale jedno lub drugie. Tereska, Okrtka i Januszek pozostali nagospodarstwie, niezmiernie przejci, peni emocji, zdenerwowani, to snujc przypuszczenianatury historycznej, to niepokojc si moliwoci powrotu destruktywnie nastawionychzoczycw. Januszek na wszelki wypadek sporzdzi proc, co przyszo mu z atwoci,poniewaodpowiednigumzawsze nosi przy sobie.

    Jakby co, to ja w nich z ukrycia zaraportowa. Nie zobaczmnie, nie ma obawy, onadaleko niesie. Nie mwi, e ich zaraz pozabijam, na to nie liczcie, ale nikt nie wytrzyma, jak coi raz bdzie dostawa w ucho kamieniem. Gdzie indziej temoe dosta

    Cakiem nieza myl pochwalia Tereska. W razie gdyby Zygmunt nic nie zaatwi,moesz do nich strzelaprzez canoc. W takich warunkach niewiele zrobi.

    Zapigo i zamorduj przepowiedziaa ponuro Okrtka. E tam, zapi Ucieknie. A jeli bdgo ganiaw ciemnociach po lesie, tym bardziej nic

    nie rozkopi. Bdziemy ich myli, szelecialbo warcze, albo cokolwiek Po prostu cudownie. My bdziemy warczepo lesie, a raki zowisisame. Zdawao mi

    si, e zaley nam na rakach.Tereska doznaa olnienia. Same! Wiesz, e to jest wietna myl! Oczywicie, e same! Zastawimy na nie puapk,

    mwilimy o tym wczoraj, dobrze, e mi przypomniaa. Ta ruina kosza bardzo dobrze sinada,

    Januszek, skocz po kosz!Kosz istotnie okaza si znakomity. Naleao tylko zatka jako dziur w dnie, umocowa

    haczyk, umiecina haczyku abi caozatopina dnie rzeczki. Potem wystarcza jeden ruch,eby wydobycay up, kbicy sina przyncie. Efekty powinny bybez porwnania okazalszeniprzy posugiwaniu siwdki siatk.

    Szkoda, e nie znalazedwch koszy! westchna z alem Okrtka. Nie wymagaj za wiele. Szkoda, e nie znalaz go zaraz na pocztku, mielibymy jutyle

    rakw, e nie byoby problemu z wykopaliskiem i z milicj. Bo obawiam si, e milicja teprzyjedzie, chociaby z uwagi na ten samochd.

    Ciekawe, czy jeszcze stoi

    Na pewno stoi, bo nie warcza. Nie wiem, czy by go nie zepsu, eby nie odjecha, zanim

    przyjad, bo moe jest wany Mam wraenie, e i bez psucia do jazdy sinie bardzo nadawa? Nie mia k, wielkie rzeczy. Koa mona przykrci. Nie zwrcilimy uwagi na numer,

    gdyby odjecha, powinnimy przynajmniej znanumer! Mog sprawdzi zaofiarowa siJanuszek. Przy okazji popatrz, czy tam sico nie

    dzieje. Wy przez ten czas zatykajcie kosz.

    To le, tylko nie sieddugo i na nic sinie naraajJanuszek zabra proc i uda si na drugi brzeg. Zanim wrci, Tereska i Okrtka zdyy

    zatkapoowdziury w koszu gstsiatk, uplecionz wikliny i sznurka. Januszek wydawa sibardzo zadowolony.

    Dobrze, e poszedem oznajmi, siadajc obok zapracowanych przyjaciek. Na

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    31/133

    ktrych koach sta rano? Na lewych czy na prawych?

    O ile pamitam, na lewych odpara ywo Tereska. Pod prawymi mia rusztowanie.Bo co?

    Bo teraz stoi na prawych, a rusztowanie ma pod lewymi. Znaczy, kto by przy nim izamieni mu koa, cakiem dobrze zgada, e koa mona przykrci. Ja uwaam, e wszystkiecztery mia dziurawe, zabra dwa do wulkanizacji, potem przyjecha, zamieni i zabra drugiedwa. Teraz wanie te dwa wulkanizuje.

    Boe? drogi, przywiezie je, przykrci i odjedzie! zaniepokoia siOkrtka. Iiiiiii rzek Januszek lekcewaco. Nie tak zaraz. Jak to? Dlaczego?Tereska z ukosa spojrzaa na brata i wrcia do cerowania dziury w koszu. Nie miaa

    najmniejszych obaw co do odjazdu samochodu, skoro Januszek dodugo pozostawa przy nim,zarazem jednak nie bya pewna, czy wskazane jest dociekanie przyczyn nieruchomoci pojazdu.Januszek mia wyraz twarzy najdoskonalej niewinny.

    Dlaczego jestepewien, e nie odjedzie? nalegaa Okrtka. Skd to wiesz? Z tych prawych k wyszo mu cae powietrze. Na kapciach stoi. Do niczego ma te d tki Przedziurawiemu! wyrwao siTeresce. Coty, czym? Nic przy sobie nie miaem. To o co chodzi? Napompuje i po krzyku.

    Eeeee, nie. Trudno mu bdzie. Poyczyem sobie od niego oba wentyle Jezus Mario! szepna Okrtka ze zgroz. Nie moesz si do tego przyzna, na

    milicji! Dlaczego? zdziwi si Januszek. Przecie mu oddam w bardzo dobrym stanie.

    Poyczki nie szakazane.Tereska i Okrtka spojrzay na siebie i poniechay tematu, usiujc ukryulg, jakim sprawi

    naganny czyn Januszka. Niezalenie od rozwoju wydarze jedno z podejrzanych indywiduw z

    pewnocizostanie zidentyfikowane..Oczekiwanie na powrt Zygmunta przecigao si mocno. Nie byo go i nie byo i:

    zdenerwowanie zaczo rosnnieznonie. Z daleka dobieg warkot zbliajcego sisamochodu,wzbudzi nadzieje, po czym nadzieje przeistoczyy si w obawy, warkot umilk bowiem wokolicy tamtego podejrzanego pojazdu. Januszek nie wytrzyma, skoczy na drugi brzeg, zakrad

    si przez las do znajomej ju drogi i przeprowadzi rozpoznanie. Tereska i Okrtka czekay wnapiciu. Warkot znw si rozleg, oddali, ucich gdziewrd pl za lasem. Januszek wrci izoy raport.

    Widziaem go oznajmi konspiracyjnie. Doywocie za sam wygld. May, czarnyokropnie, brodaty i w okularach i do tego jeszcze ograniczony umysowo, bo cay czas powtarza

    jedno sowo w kko i adnego innego nie umia wymyli. Te koa mu si nie spodobay,

    mwiem, e do niczego. Przyjecha takswk i przywiz tamte dwa lewe, zaoy nawet, aleokazao si, e razem z takswkarzem majtylko jeden wentyl, no wic pojecha z nim po drugiwentyl. Nie wiem, czy przyjdzie mu do gowy, eby sobie przywiecztery na zapas.

    Rozumiem z tego, e poyczyeod niego juszewentyli? spytaa Tereska ostronie. Pi. Tamte dwa i teraz trzy. Wszystko mu oddam na kade danie, chwilowo mu i tak

    niepotrzebne, bo nie ma czwartego. To znaczy szstego

    Czekaj, cigle jest gadanie o czterech koach, a gdzie pite?Powinien miepite, zapasowe. Okazuje si, e nie ma, to znaczy koo ma, tylko opony na nim nie ma. Bya stara i pka

    mu wzdu i wanie mia zamiar kupi now, ale nie zdy. Opowiada o tym temutakswkarzowi. To w ogle pgwek, pozakada te koa i pojecha. Na jego miejscu

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    32/133

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    33/133

    komisariat na wsi. Akurat im sitelefon zepsu, wic mnie odesali do komendy w czymtakim,zapomniaem jak sinazywa, Fajczyce nie Fajczyce, takie copodobnego. Tam sinawet bardzozainteresowali i powiedzieli, e archeologw majpod nosem. Ale jak zadzwonili, okazao si,

    e archeologw junie ma tam, gdzie byli, bo sizmyli cakiem gdzie indziej i nikt nie wiedziagdzie. A ja sizaparem z adninnbrannie gada. No wic zaczli ich szukai trwao to dousmarkanej mierci, bo cigle im wychodzio, e gdzie s, a tam gdzie mwili, e byli,owszem, ale ju ich diabli przenieli. Spytaem tych glin, czy oni moe trenujdo crossu, alepowiedzieli, e nie, robisondy. Znaleli ich w kocu, dorwaem sido telefonu i wtedy okazaosi, e nic nie sycha.

    Na litobosk! jkna Tereska rozpaczliwym gosem. A co ty mylaa, e to tak poplu, kichn i jest, co? obrazi si Zygmunt. Nie

    pamitam, co za idiota wymyli telefon Bell warkna krtko Tereska. A, rzeczywicie. Musia mieakurat zamienie umysu. W kadym razie jest to urzdzenie

    kretyskie, tamten kto charka do mnie, a ja charkaem do niego. adnych efektw nie udaonam siwycharkai w kocu gliny zaatwiy rzecz przez radio. Krtkofalwk. Ja mwiem donich, oni do przyrzdu, tam kto odbiera i powtarza, i tak to szo etapami. Jakowidocznieprzyswoili informacje, bo nawet zaczli pytana temat, ale ja wtedy odmwiem zezna.

    Oszalae? przerazia siOkrtka. Dlaczego?! Najpierw miao by o rakach, nie? Poczekaem sobie na luzie, a przyjechali, ci trzej

    wanie, pogadalimy na stronie po msku i wyszo na jaw najgorsze. Jak tylko wspomniaemraki, a im si oczy zawieciy. Oni te chc, oni te i oni te, jak Boga kocham, jak dzieci.Musiaem si twardo postawi, wytruem co naley, wystosowaem ultimatum, e jedno zdwojga, albo nam si chwilowo odpalantuj od gadziny, albo wsiadam na rower i pruj wkartoflisko, no i wtedy si zaamali. Dotaro do nich. e mog sobie owi pojutrze i tylko im

    obiecaem parhaczykw. Bdziesz moga zostawi? Nawet wszystkie zgodzia siwspaniaomylnie Tereska. Takich pagajw ojciec ma

    ze dwie kopy. Dobra, to ju gra. Odskoczyli od rakw i zajli si zawodem wyuczonym. Przekazaem

    wszystko uczciwie, od razu dostali mapiego rozumu i zrobia si kotowanina nieziemska.Prbowali sidogadaprzez ten telefon, ha ha, mrzonki wieku dziecicego, w rezultacie milicjamiaa pene rce roboty. Trzeba byo zmarnowajeszcze trochczasu, bo wezwali posiki, ebyjecha tu w licznym gronie, okazao si, e wadza z archeologi yje w penej symbiozie, zmiejsca osignli porozumienie na wszystkich szczeblach

    Na zboczu pagrka trzej panowie w rednim wieku czule i tkliwie rozgrzebywali ziemi. Biod nich blask, szczeglnie od jednego, ktrego ysina wykazywaa w socu wielk aktywno.

    Tereska, Okrtka i Zygmunt zatrzymali si, obserwujc ich poczynania z ogromnymzainteresowaniem.

    A milicja dlaczego? spytaa Okrtka. Ze wzgldu na tych bandziorw? A jak? Okazuje si, e to dla nich adna nowo. Faktycznie, jest niewska draka, mnie na

    ten temat w kamizelk nie szlochali, ale gadali midzy sob, wic coniecoodebraem. Dwierzeczy tak ich trzasny, jedna to ta, e w ogle co tu jest. Podobno ju od wiosny szukajwcaym wojewdztwie, rozkopuj grunta orne i nieuytki, bo im siwydawao, e powinno coby, tylko nie wiedzieli gdzie. Zdaje si, e nawet jeden z drugim sizaoy, doczyo jeszczeparu i w ogle o te wykopki cay totalizator idzie. Najbardziej przegrany bdzie jeden, ktrego tunie ma i jeszcze go nie zdyli zawiadomi, nie wie chopak, jaka go rado czeka. A drugasprawa, to wanie ta draka

  • 7/23/2019 Joanna Chmielewska - Duch

    34/133

    Zygmunt przerwa, bo jeden z panw, redniego wzrostu