68
1 Młodzież Seraficka, nr 157 M M ŁODZIEŻ ŁODZIEŻ S S ERAFICKA ERAFICKA P P P ISMO ISMO ISMO MNIEJSZE MNIEJSZE MNIEJSZE Nr 2(157) 2011 r. Nr 2(157) 2011 r. Nr 2(157) 2011 r.

Młodzież Seraficka 2/2011

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Pismo mniejsze

Citation preview

Page 1: Młodzież Seraficka 2/2011

1

Młodzież Seraficka, nr 157

MMŁODZIEŻŁODZIEŻ SSERAFICKAERAFICKA P PP

ISM

OIS

MO

ISM

O M

NIE

JSZE

MNIE

JSZE

MNIE

JSZE

Nr 2(157) 2011 r. Nr 2(157) 2011 r. Nr 2(157) 2011 r.

Page 2: Młodzież Seraficka 2/2011

2

Młodzież Seraficka, nr 157

Page 3: Młodzież Seraficka 2/2011

1

Młodzież Seraficka, nr 157

„Młodzież Seraficka”„Młodzież Seraficka”„Młodzież Seraficka”

Wyższe Seminarium Duchowne

OO. Bernardynów

ul. Bernardyńska 25

34-130 Kalwaria

Zebrzydowska

Kontakt z redakcją:

[email protected]

[email protected]

Tajemnica Betlejem. Misterium Wcielenia. Syn Boży przychodzi na świat i prawdziwie staje się naszym bratem. Był do nas po-dobnym we wszystkim, oprócz grzechu. Przyniósł światu pokój i nadzieję, którą nieustannie wle-wa w nasze serca. Bo On ciągle przychodzi w Słowie i Euchary-stii , aby obdarzać życiem. Usuń-my więc z naszego serca grzech i nienawiść, aby stało się ono „nowym Betlejem”, miejsce naro-dzenia i przebywania Syna Boże-go.

Otwartości na przychodzącego Pana życzy wszystkim czytelni-kom redakcja!

Symbolika świąt - str. 2

Niemy krzyk - str. 7

Święci są młodzi - str. 13

Tylko nie za klauzurę - str. 18

Jak mnich prowadził Jasia do Boga— część 2- str. 22

Ślubuję, że przez całe moje życie - str. 26

„Co to znaczy zaufanie?” - str. 28

Moralno – modlitewny wymiar cnoty wiary- str. 33

Słowo Boże naprawdę jest ŻYWE - str. 37

Młodzi w poszukiwaniu Jezusa... - str. 42

Madryt 2011 — str. 48

Przemówienie Ojca Świętego Benedykta XVI - str. 52

I kurs się przedstawia - str. 54

Profesor i baśnie- str. 57

Dział tematów nonsensownych - str. 62

Co kryje

wnętrze ?

Skład Redakcyjny: Fr. Cyryl, Fr. Kasjan

Z drżącym sercem oddajemy w ręce naszych drogich czytelników kolejny, już 157, numer

„Młodzieży Serafickiej”. Mamy nadzieję, że każdy, pośród różnorodnych tematów, znajdzie coś, co

go zainteresuje oraz zachęci do samodzielnych poszukiwań i refleksji. Pragniemy poinformować, że

w redakcji naszego pisma zaszły spore zmiany. Dziękujemy bratu Rufinowi, który przez ostatni czas

tworzył naszą gazetkę, oraz bratu Bonawenturze za ich wkład i poświęcenie włożone w realizację

tego dzieła. Swoją przygodę z dziennikarstwem rozpoczął brat Kasjan, który dołączył do redakcji.

Życzymy owocnej lektury!

Page 4: Młodzież Seraficka 2/2011

2

Młodzież Seraficka, nr 157

Święta Narodzenia Pańskie-

go wciąż w Polsce mają charakter

religijny i rodzinny. Mimo, iż zjawi-

sko komercjalizacji ze wszystkich sił

narzuca swój sposób przeżywania

jakichkolwiek uroczystości, to więk-

szość z nas nadal pragnie uczynić ten

okres, czasem refleksji i radości. Jeże-

li byłoby inaczej to pusto brzmiałyby

słowa najczęściej wypowiadanych

przez nas życzeń: „spokojnych, rado-

snych Świąt…”.

Dla nas katolików rangę tego

święta podkreśla przede wszystkim

liturgia oraz związane z nią zwycza-

je, które wyrosły na gruncie przyspo-

sobienia obrzędów do kultury nasze-

go kraju (np. śpiewanie kolęd, dziele-

nie się opłatkiem, spożywanie trady-

cyjnych potraw). Równolegle do

kształtującej się liturgii obchodów

Narodzenia Pańskiego (pierwsze

wzmianki o tychże obchodach znaj-

dujemy w rzymskim kalendarzu li-

turgicznym z IV w.) kształtowały się

wspomniane właśnie zwyczaje ludo-

we, czyli świeckie.

W niniejszym tekście przyto-

czę zaledwie kilka spośród wielu,

ludowych zwyczajów świątecznych,

a konkretnie tych związanych z Wigi-

lią Bożego Narodzenia, które zacho-

wały się w praktyce do naszych cza-

sów i mówią o wielopłaszczyznowości

przeżywanych misteriów. Chciałbym

zaakcentować ich doniosłą rolę

w głębszym przeżywaniu jednych

z najważniejszych Świąt w Kościele.

W obchodach domowych

Świąt Narodzenia Pańskiego naczelne

miejsce zajmuje Wigilia, a jej punktem

kulminacyjnym jest Wieczerza Wigilij-

na. Ta według tradycji powinna roz-

począć się wspólną modlitwą, której

w miarę możliwości powinien prze-

wodniczyć gospodarz domu. Na pa-

miątkę tego, iż mędrcy dotarli do Be-

tlejem kierowani gwiazdą, którą ujrze-

li na wschodzie, wieczerze w tym

dniu powinniśmy rozpocząć wraz

z pojawieniem się na niebie pierwszej

gwiazdy. Po modlitwie, czytany jest

opis narodzenia Pana Jezusa z Ewan-

gelii według św. Łukasza. Po przeczy-

taniu fragmentu gospodarz podaję

wszystkim domownikom biały opła-

tek.

Łamanie się opłatkiem jest

typowo polskim, domowym obrzę-

dem . Jego źródeł możemy dopatry-

wać się w starochrześcijańskim zwy-

czaju łamania i dzielenia się chlebami

Symbolika świąt

Page 5: Młodzież Seraficka 2/2011

3

Młodzież Seraficka, nr 157

ofiarnymi, niekonsekrowanymi, zwa-

nymi eulogiami. W średniowieczu

były one wymieniane między Kościo-

łami, klasztorami, bractwami oraz

rozdawane wśród ludzi świeckich.

Wszyscy wierni łamali je w okresie

Narodzenia Pańskiego, na znak bra-

terstwa i przynależności do wspólno-

ty Kościoła. W Polsce zwyczaj wigilij-

nego łamania się opłatkiem przyjął się

na przełomie XVIII i XIX w. Najpóź-

niej na Warmii i Mazurach. W prze-

szłości częstą praktyką było wypieka-

nie opłatków przez osoby pracujące

przy parafii np. przez organistów,

kościelnych. W XIX w. do domów

przynosili je plebani lub organiści,

jako dar chrześcijański [opłatek z łac.

oblatum (to, co ofiarowane)], zwany

kolędą. Zwyczaj ten przetrwał do na-

szych czasów. Jeżeli chodzi o nasze

parafie bernardyńskie roznoszeniem

opłatków zajmują się zakonnicy. Na

przestrzeni czasów opłatkom przypi-

sywano różne właściwości, włącznie

z magicznymi. Przede wszystkim jed-

nak wierzono, że obecność opłatka

w domu zapewnia Boże błogosła-

wieństwo, dlatego kawałek zawsze

przechowywano w domu do następ-

nej Wigilii. Pięknym zwyczajem, już

czasów obecnych, jest wkładanie

opłatka do listów, kopert z życzenia-

mi świątecznymi dla bliskich na znak

naszej pamięci i szczerej życzliwości.

Przeżywanie Świąt w duchu

jedności, miłości i pokoju wprowadza

nas w klimat nocy betlejemskiej. Wza-

jemne obdarowywanie się, nieko-

niecznie drogimi prezentami, przypo-

mina nam, że jest obecny wśród nas

Chrystus. W tym dniu staramy się

szczególniej widzieć Syna Bożego

w drugim człowieku. Znakiem tego

jest także dodatkowe miejsce przy

stole dla osób, będących poza do-

mem, które nie mogą spędzić świąt

w gronie rodziny. Jest to także miej-

sce dla przypadkowego gościa. Sym-

bolizuje to naszą otwartość na bliźnie-

go i poczucie równości wobec wszyst-

Page 6: Młodzież Seraficka 2/2011

4

Młodzież Seraficka, nr 157

kich ludzi. Inna interpretacja łączy ten

zwyczaj z wyrazem naszej pamięci

o zmarłych, która w ubiegłych wie-

kach przedstawiała się przez połącze-

nie obrzędów zadusznych z obchoda-

mi Bożego Narodzenia.

Reliktem kultu zmarłych są

także niektóre potrawy przygotowy-

wane specjalnie na tę okazję np. kutia,

potrawy z użyciem maku czy grochu,

które były uznawane za jadło postne

i spożywano je także podczas styp

żałobnych. Jadłospis tego dnia, mimo

iż jest postny (tzn. bez mięsa i tłusz-

czów zwierzęcych) jest obfity, ponie-

waż składa się z wielu dań. W więk-

szości regionów Polski przyrządza się

ich aż dwanaście – jest to odniesienie

do liczby dwunastu apostołów i dwu-

nastu miesięcy. Liczba i rodzaj spoży-

wanych potraw, zwłaszcza na wsi,

gdzie wieczerzę przyrządzano z tego,

co w polu, lesie i sadzie miały zapew-

niać urodzaj. Zakosztowanie wszyst-

kich potraw przynosiło obfitość jedze-

nia przez cały rok oraz korzystanie ze

wszystkich radości, jakie ze sobą

przyniesie. Nad Wisłą, w wieczór wi-

gilijny, najczęściej jada się ryby (karp

najpierw, ku uciesze najmłodszych

domowników, korzysta z naszej wan-

ny), kapustę z grzybami lub grochem,

fasolę, różne rodzaje pierogów,

barszcz, zupę z grzybami lub rybną,

kluski z makiem, różne desery: pier-

nik, makowiec, a do popicia obowiąz-

kowo, uwielbiany lub nie, kompot

z suszu.

Po skończonej wieczerzy, kie-

dy już nie mamy siły się ruszyć, zosta-

jemy przy stole i śpiewamy kolędy,

obdarowujemy się upominkami. Ten

ostatni zwyczaj jest stosunkowo mło-

dy w naszej tradycji, bo na stałe

wszedł do niej dopiero na przełomie

XIX i XX w. W początkowym okresie

przywilej obdarowywania prezentami

należał jedynie do najbogatszych sta-

nów. Królowie i wielmożowie obda-

rowywali prezentami członków rodzi-

ny. Był to także okres, kiedy praco-

dawcy zawierali nowe ugody ze swy-

Page 7: Młodzież Seraficka 2/2011

5

Młodzież Seraficka, nr 157

mi pracownikami, stąd też wywodzi

się zwyczajowa nazwa Godne Święta.

Najpóźniej zwyczaj ten dotarł do ubo-

giej wsi. Tam dzieci od swoich rodzi-

ców otrzymywały w prezencie różne

owoce, słodycze, a i to należało raczej

do rzadkości i przysługiwało najza-

możniejszym rodzinom chłopskim.

Ponieważ część tradycji było nabywa-

nych od państw ościennych, przyjął

się również przesąd, że upominki

dzieciom przynosi zależnie od regio-

nu: św. Mikołaj (w Polsce centralnej),

Gwiazda (na Pomorzu), biały konik

Szemel (na Warmii i Mazurach), Anio-

łek, Jusuf (w Wielkopolsce), Dzieciąt-

ko Jezus (na Górnym Śląsku). Tak

wierzono kiedyś, dziś każde dziecko

wie, że prezenty są z Galerii Handlo-

wej.

Po zakończonych: kolacji, ko-

lędach, prezentach, obejrzeniu

„Kevina” domownicy udają się na

uroczystą Mszę Św. o północy – Pa-

sterkę ( zwyczaj sprawowania Mszy w

nocy z 24 na 25 grudnia pojawiał się

już w IV w Jerozolimie i Betlejem,

skąd został przeniesiony na tereny

całego świata chrześcijańskiego).

Źródła podają, w przeszłości sąsiedzi

wyprzedzali się w drodze do i z ko-

ścioła. Wierzono, że ten, kto jako

pierwszy przekroczy próg świątyni,

a potem domu będzie przodował

we wszystkich pracach polowych

i jemu najszybciej dojrzeje zboże.

W pasterce zawsze uczestniczą tłumy

wiernych. Niezależnie od głębokości

przekonań religijnych, Msza sprawo-

wana na pamiątkę przyjścia na Świat

zbawiciela „zwabia” do kościoła na-

wet tych, którym na co dzień do ko-

ścioła nie jest po drodze. Moim zda-

niem jest to znak tego, że w każdym

jest mniej lub bardziej uświadomiona

doniosłość tego wydarzenia. Nie ma-

łym też motywem może być również

chęć identyfikacji kulturowej, której

chęć zaduszenia widoczna jest w uni-

fikacji i spłyceniu wszystkich zwycza-

jów.

Myślę, że w obecnym świecie,

gdzie świadomość kształtuje obraz,

symbol, poważne podejście do proble-

mu tradycji, znaczenia pewnych ob-

rzędów umożliwią nam pełniejszy

udział w przeżywanych Tajemnicach i

zachęcą nas, do podtrzymywania te-

go, co jest mądrością przeszłych poko-

leń. Okażmy im wdzięczność, przez

żywą pamięć o tak drogim dziedzic-

twie kultury polskiej. Życzę świado-

mych Świąt!

fr. Kasjan, kurs I

Page 8: Młodzież Seraficka 2/2011

6

Młodzież Seraficka, nr 157

Propozycja modlitwy rozpo-

czynającej Wieczerzę Wigilijną.

„W noc wigilijną otwiera się

ogromna księga pielgrzymstwa naro-

du, który dziś wędruje duchem ze

wszystkich zakątków świata do wła-

snego domu rodzinnego” i do Betle-

jem. Zebrani w tym szczególnym

dniu prośmy o łaski dla nas i całego

świata:

Obdarz nas Chryste pokojem i

radością

- Chryste, Ty przyszedłeś na

świat, aby podzielonej ludzkości ofia-

rować jedność, umacniaj nasze więzy

rodzinne

- Synu Boży, Ty wezwałeś

swojego sługę Benedykta, aby pasł

Twoją owczarnię, napełniaj go swoim

światłem

-Panie Jezu, ty przyszedłeś na

świat w ubóstwie i pokorze, wejrzyj

na samotnych i opuszczonych, przy-

wróć im nadzieję i radość

-Królu Wszechświata, Ty ży-

jąc wśród ludzi niosłeś im pokój i mi-

łość, miej w opiece tych , którzy oka-

zują nam swoją pamięć w modlitwie,

przesyłanych życzeniach i pośród

codziennych trosk

- Panie życia i śmierci, wpro-

wadź naszych bliskich zmarłych (NN.)

do Swego Królestwa

Ojcze nasz…

Zdrowaś Maryjo…

Chwała Ojcu….

-Chryste, nasz Zbawicielu,

Twoim narodzinom towarzyszyli

aniołowie, pasterze którzy z radością

zmierzali na spotkanie z Tobą. Udziel

naszej rodzinie daru zaufania i miło-

ści, która jest zdolna skruszyć zatwar-

działość naszych serc i doprowadzić

do jedności. Pobłogosław te dary, któ-

re będziemy spożywać dzięki Twej

hojności. Który żyjesz i królujesz na

wieki wieków.

-Amen.

Modlitwa po wieczerzy.

- Dziękujemy Ci, Boże nasz za

dar Twego Syna, którego radosne na-

rodzenie zgromadziło nas przy wspól-

nym stole. Niech ten czas przyczyni

się do odnowy naszego wnętrza, aby-

śmy każdego dnia stawali się lepsi.

Tobie chwała na wieki.

Tobie chwała na wieki. Amen.

Page 9: Młodzież Seraficka 2/2011

7

Młodzież Seraficka, nr 157

sem jest fakt, iż prawo, które w zamy-

śle ma chronić najsłabszych, wymierza

swoje zabójcze ostrze właśnie wobec

nich. Podobnie ma się rzecz z organi-

zacjami międzynarodowymi, które

jakby zapomniały o swoim zasadni-

czym celu, obracając się obojętnie ple-

cami do bezbronnych; co więcej, pro-

mując politykę zagłady. Jakże zatem

aktualnie brzmią dziś słowa św. Matki

Teresy z Kalkuty: Naród, który zabija

własne dzieci, jest narodem bez przy-

szłości. Jeżeli matce wolno zabić wła-

sne dziecko, cóż może powstrzymać

ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie

pozabijali? Jedynym, który ma prawo

odebrać życie, jest Ten, kto je stwo-

rzył. Nikt inny nie ma tego prawa: ani

matka, ani ojciec, ani lekarz, żadna

agencja, żadna konferencja i żaden

rząd (...)

O Maryjo,

Jutrzenko nowego świata,

Matko żyjących,

Tobie zawierzamy sprawę życia:

spójrz, o Matko, na niezliczone rzesze

dzieci, którym nie pozwala się

przyjść na świat…

W chwili, kiedy szanowny

czytelniku zechciałeś zerknąć na ten

artykuł, kolejne dziecko poczęte nie

ujrzy swojej mamy, nie ujrzy światła

dziennego. Skala zabójstw nienaro-

dzonych, białego holocaustu, po pro-

stu współczesnego barbarzyństwa,

jest zatrważająco wysoka. Jakimś naj-

tragiczniejszym paradoksem współ-

czesnego świata, któremu przychodzi

z „pomocą” najnowocześniejsza tech-

nika i medycyna jest z jednej strony

ratowanie życia, choćby poprzez sku-

teczną walkę z chorobami, które nie-

gdyś zbierały natychmiastowo śmier-

telne żniwo, a z drugiej strony po pro-

stu przerwanie brutalnie tegoż życia,

które dopiero co rozpoczęło się w ło-

nie matki. Innym bolesnym paradok-

Niemy krzyk

Page 10: Młodzież Seraficka 2/2011

8

Młodzież Seraficka, nr 157

Warto w tym miejscu, w bar-

dzo ogólny sposób przypomnieć nau-

kę Kościoła katolickiego dotyczącą

życia ludzkiego ( w szczególny spo-

sób zachęcam do wnikliwego prze-

medytowania „encykliki życia”–

Evangelium Vitae). Życie ludzkie od

chwili poczęcia (nie później) powin-

no być szanowane i chronione w spo-

sób absolutny. Już od pierwszej chwi-

li swego istnienia istocie ludzkiej

powinny być przyznane prawa osoby,

wśród nich nienaruszalne prawo każ-

dej niewinnej istoty do życia (Donum

Vitae, I.1.). Kościół od początku twier-

dzi, iż każde bezpośrednie przerwa-

nie ciąży jest głęboko sprzeczne z pra-

wem moralnym i według prawa ka-

nonicznego, po zaistnieniu skutku,

podlega ekskomunice wiążącej mocą

samego prawa, przez sam fakt popeł-

nienia przestępstwa (KPK 1398, 1314).

W ten sposób Kościół pragnie ukazać

ciężar popełnionej zbrodni, szkodę

nie do naprawienia wyrządzoną nie-

winnie zamordowanemu dziecku,

jego rodzicom i całemu społeczeń-

stwu (KKK 2272). Każdy człowiek ze

względu na tajemnicę Słowa Bożego,

które stało się ciałem, zostaje powie-

rzony macierzyńskiej trosce Kościoła.

Dlatego też każde zagrożenie godno-

ści i życia człowieka głęboko wstrzą-

sa samym sercem Kościoła… Wszyst-

ko, co godzi w samo życie (papież wy-

mienia tu np.: zabójstwa, ludobójstwa,

aborcję, eutanazję, handel ludźmi np.)

jest czymś haniebnym; zakażając

ludzką cywilizację bardziej hańbią

tych, którzy się ich dopuszczają, niż

tych, którzy doznają krzywdy, i są jak

najbardziej sprzeczne z czcią należną

Stwórcy (EV 3).

Krew brata twego głośno wo-

ła ku mnie z ziemi (Rdz 4,10). Krew

dzieci, naszych braci, rozlewana szero-

kim strumieniem w pięknie wykafel-

kowanych, wysterylizowanych klini-

kach aborcyjnych, czy też w innych

podłych miejscach na całym świecie

woła do Boga. Barbarzyństwo XXI

wieku, jakim jest aborcja przeraża. Co

rusz, słyszymy o nowych makabrycz-

nych odkryciach związanych z zabija-

niem dzieci przez „ucywilizowanego

człowieka”, pragnącego poprawić ja-

kość swojego życia kosztem życia nie-

winnego. Przykłady są drastyczne.

Pozwolę jednak sobie na przytoczenie

tylko jednego z pośród multum wy-

padków. W jednym z Centrum zdro-

wia dla kobiet i dzieci w Chinach, je-

den z lekarzy wręczył dziennikarce

szklany pojemnik i powiedział: Tutaj

jest dziesięć świeżych płodów z abor-

cji dokonanych dzisiaj. Zazwyczaj

zanosimy je do zjedzenia w domu, ale

Page 11: Młodzież Seraficka 2/2011

9

Młodzież Seraficka, nr 157

ponieważ nie jest pani w najlepszej

formie, proszę je zatrzymać…

( B a r b a r z y ń c y X X I w i e k u ,

ks. M. Piotrowski). Nie tylko w Chi-

nach, ale także w innych państwach,

choćby Europy, zwłoki dzieci aborto-

wanych są używane jako dietetyczna

nowość czy też „cenny materiał”

w przemyśle kosmetycznym dla za-

gwarantowania piękna skóry czy od-

młodzenia organizmu. Bez komenta-

rza…!

Czas najwyższy, by ów nie-

my krzyk dzieci zabijanych w łonach

matek stał się podniesionym głosem

sumienia ich braci żyjących na tym

świecie. Głosem przebijającym skan-

daliczny kompromis biznesowy firm

czy organizacji promujących zabija-

nie dziecka – istoty Bożej. Naprze-

ciwko tej rozszalałej aborcyjnej ma-

chinie zła, wytaczane są działa gru-

pek, czy też pojedynczych osób, nie-

godzących się na rozlewanie niewin-

nej krwi. Ów sprzeciw wyraża się

choćby poprzez modlitwę ( przed

klinikami aborcyjnymi można spo-

tkać osoby modlące się różańcem

w intencjach matek po to, by nie do-

puściły do zabójstwa swoich dzieci),

a także poprzez zorganizowane

Page 12: Młodzież Seraficka 2/2011

10

Młodzież Seraficka, nr 157

Jest wystarczająco wiele pięk-

nych świadectw osób, które nawet

przeżyły zamach na ich życie w łonach

matek. Ich życie, postawa oddania

i ufności w Bogu, jak również przeba-

czenia tym, którzy wobec nich zawini-

li jest najwspanialszym świadectwem

pełni życia i wdzięczności za wspania-

ły dar życia. Swoją drogą, czy my je-

steśmy wdzięczni naszemu Stwórcy za

każdy dzień naszego życia. Jeśli nie, to

może popatrzmy na tych, którzy oca-

leli (z aborcji) i żyją pełnią życia dając

świadectwo o wspaniałym Bogu – je-

dynym Dawcy życia. Na usta się ciśnie

przykład pięknej młodej kobiety Gian-

ny Jessen, która miała nie żyć… Po-

święćmy tej postaci kilka zdań, bo

warto! Jest w pewnym sensie ikoną

ruchu obrony życia. Niepełnospraw-

działania mające na celu promowanie

życia na każdym jego etapie, życia,

którego jedynym Dawcą jest Bóg.

W ten sposób porzuca się bezsensow-

ną, niebezpieczną i tyle zła wznoszącą

kategorię „jakości życia”, według któ-

rej wartość życia ludzkiego nie jest

świętą wartością samą w sobie, ale jest

zależna od poszczególnych warun-

ków (np. zdrowotnych, ekonomicz-

nych). Tymczasem każde życie ludz-

kie jest bezcenne. Czy tak uważają ci,

którzy przecież się urodzili i domaga-

ją się prawa do aborcji? (Ronald Rea-

gan ujmie tę sytuacje w słowach praw-

dy: Zauważyłem, że wszyscy, którzy

popierają aborcję zdążyli się już uro-

dzić). Częstym bezzasadnym argu-

mentem za aborcją, stosowanym także

w naszym kraju jest choroba dziecka

w y k r y t a

w okresie prenatal-

nym. Jest to najbar-

dziej drastyczna for-

ma dyskryminowa-

nia ludzi chorych

i niepełnosprawnych

– nie bierze się pod

uwagę faktu, iż obec-

ny rozwój medycyny

pozwala na leczenie

i ratowania dziecka

jeszcze przed naro-

dzeniem.

Page 13: Młodzież Seraficka 2/2011

11

Młodzież Seraficka, nr 157

na, lekko utyka. Aktywna, wystarto-

wała w dwóch maratonach. Twarda,

zdeterminowana – to słychać w jej

głosie podczas wystąpień, w których

broni życia. Kiedy jej matka była

w siódmym miesiącu ciąży, zdecydo-

wała się na aborcję poprzez wstrzyk-

nięcie roztworu soli. Gianna była

poddana działaniu tej trującej sub-

stancji przez kilkanaście godzin. Po-

mimo tego, przeżyła. Przyszła na

świat ważąc 1 kg; później wykryto

u niej porażenie mózgowe. Dzięki

determinacji, niesłychane siły woli,

dziś możemy słuchać jej żywego

świadectwa. W jednym ze swoich

wystąpień tak powiedziała: Współ-

czesnymi sloganami są „prawo ko-

biety do wyboru”, „wolność wyboru”

np. Tymczasem duchem wolności jest

Duch nauczający 2000 lat temu ludz-

kość, która nigdy do końca nie pojęła

tej lekcji, chociaż też jej nie zapo-

mniała: że jest królestwo, w którym

najmniejsi będą wysłuchani i stawia-

ni na równi z potężnymi. Na innym

miejscu powie: Cóż za arogancja sil-

nych, którzy chcą decydować, kto

może żyć, a kto nie. A przecież tym,

co ich samych utrzymuje przy życiu,

jest miłosierdzie Boga, nawet jeśli

oni Go nienawidzą. Matka Teresa

z Kalkuty, wielka obrończyni życia

powie o Giannie, iż Bóg poprzez tę

dziewczynę przypomina światu, że

każda istota ludzka jest Mu droga.

To wzruszające widzieć siłę miłości

Jezusa, którą wlał w jej serce. ( ar-

tykuł Ocaleńcy, www.prolife.pl).

Przykład Gianny jest dla nas

wspaniałym asumptem, który powi-

nien nas przynaglać do akcji ratowa-

ni dzieci poczętych zagrożonych

aborcją. W jaki sposób? Przede

wszystkim poprzez modlitwę i wy-

rzeczenie (np. duchowa adopcja

dziecka poczętego) – te środki du-

chowe zawsze winny być nam bli-

skie. Następnie, istotna jest promocja

życia na każdym jego etapie poprzez

sięganie po odpowiednią literaturę

fachową, jej propagowanie, informo-

wanie w swoim środowisku, że każ-

de życie jest darem Boga, o które On

się upomni. Inną inicjatywą może

być podejmowanie konkretnych ak-

cji zorganizowanych, jak np. podpi-

sanie petycji o niedopuszczaniu do

uchwalenia ustawy zezwalającej na

aborcję, białe marsze, czy też w koń-

cu wspieranie organizacji zajmują-

cych się promowaniem życia.

Nie dziw się drogi czytelni-

ku, że tego typu działania nie przy-

niosą ci szacunku ze strony tych, dla

których dziecko jest czymś, co moż-

na usunąć jak przeszkodę, a nie

Page 14: Młodzież Seraficka 2/2011

12

Młodzież Seraficka, nr 157

kimś, mającym prawo do życia.

Włącz się do wojny o cywilizację ży-

cia, tam gdzie jest to tylko możliwe.

Wybierz drogę życia, do której został

powołany każdy człowiek. Tam,

gdzie bezczelnie zabiera mu się to

prawo, upomnij się stanowczo o nie,

stając się miłośnikiem życia. Nie dziw

się, że niewielu podąży tą samą dro-

gą. Mimo wszystko nie zniechęcaj się,

bo warto! Warto upomnieć się już nie

niemym, ale bardzo głośnym krzy-

kiem o twojego brata, który w tej

chwili umiera…

Maryjo spraw, aby wszyscy

wierzący w Twojego Syna

potrafili otwarcie i z miłością głosić

ludziom naszej epoki

Ewangelię życia.

Wyjednaj im łaskę przyjęcia jej

jako zawsze nowego daru,

radość wysławiania jej

z wdzięcznością w całym życiu

oraz odwagę czynnego i wytrwałego

świadczenia o niej,

aby mogli budować,

wraz z ludźmi dobrej woli,

cywilizację prawdy i miłości

na cześć i chwałę Boga Stwórcy,

który miłuje życie.

fr. Kalikst, kurs VI

Page 15: Młodzież Seraficka 2/2011

13

Młodzież Seraficka, nr 157

Była bardzo młoda, miała

niespełna osiemnaście lat. Pochodziła

z bardzo zamożnej i wpływowej ro-

dziny, o jej rękę, jak podają biografo-

wie, zabiegało wielu mężczyzn. Ona

jednak wybrała inną drogę. Pan spoj-

rzał na nią z miłością, zapragnął jej

dla siebie. A ona poszła za swoim

Oblubieńcem i całe swe życie złożyła

w Jego rękach. Odnalazła drogocenny

skarb, dla którego warto poświęcić

wszystko. Jej droga i wybór mogą

nam jawić się jako szaleństwo, coś

niezrozumiałego i, po ludzku rzecz

biorąc, bezsensownego. W tym wy-

padku obowiązują jednak inne prawa

logiki. Nasza ‘ziemska logika’ staje się

niejako bezradna. Wchodzimy

w przestrzeń działania ‘Bożej logiki’,

którą ona, Klara Favarone, kierowała

się w swym życiu. Na jej drodze Bóg

postawił drugiego ‘mistrza Swojej

logiki’ – Franciszka. On będzie dla

Klary przewodnikiem i ukaże jej pew-

ną i bezpieczną drogę wiodąca do

zjednoczenia z jej Oblubieńcem

– Chrystusem.

Franciszek, otrzymawszy od

Pana wezwanie do odbudowy Ko-

ścioła i przyjąwszy je dosłownie, bar-

dzo szybko, z ogromnym poświęce-

niem i entuzjazmem, przystąpił do

odbudowy kościoła św. Damiana.

Któregoś dnia podczas pracy, napeł-

niony Duchem Świętym, wypowie-

dział do zgromadzonych tam ludzi

następujące słowa: „Chodźcie i po-

móżcie mi w pracy przy klasztorze

św. Damiana, bo będą tu mieszkać

panie, których sława i święte życie

wielbić będzie naszego Ojca Niebie-

skiego w całym Jego Kościele świę-

tym” (Testament Klary). Sam chyba

nie przypuszczał, jak szybko się to

stanie. Przykład życia Biedaczyny,

który zrezygnował ze sławy, bogac-

twa i wybrał kroczenie za Chrystu-

sem, w niezwykły sposób promie-

niował i fascynował wielu ludzi.

Święci są młodzi...

Page 16: Młodzież Seraficka 2/2011

14

Młodzież Seraficka, nr 157

Postacie Franciszka i Klary są

ze sobą w nierozerwalny sposób po-

wiązane. Trudno jest zrozumieć feno-

men i historię Klary, zapominając

o Franciszku i na odwrót. Umiłowanie

Eucharystii, upodobnienie do Chry-

stusa Ukrzyżowanego, kroczenie śla-

dami Ewangelii, życie w ubóstwie

i braterstwie, wierność Kościołowi,

czynienie pokuty, naśladowanie cnót

Maryi to wspólne rysy ich doświad-

czenia Boga i przeżywania swojego

powołania. Jednakże ich drogi naśla-

dowania Mistrza nie są identyczne.

Duch, który tchnie kędy chce, zapra-

gnął, aby one, tj. te drogi, wzajemnie

się dopełniały. Franciszek podejmuje

Wśród nich była Klara Favarone. Jed-

nak w jej wypadku podziw przero-

dził się w coś głębszego. Pociągnięta

życiem Franciszka, zapragnęła za

jego wzorem, całe swoje życie po-

święcić Chrystusowi. Umocniona

Bożą łaską, uciekła z domu, w nocy

z Niedzieli Palmowej na Wielki Po-

niedziałek, i udała się do kościółka

Matki Bożej Anielskiej w Porcjunkuli,

gdzie w otoczeniu Franciszka i braci,

całe swoje życie oddała Chrystusowi,

którego od tej pory będzie starała się

wiernie naśladować, podążając ślada-

mi św. Franciszka, którego obrała

sobie, jako ojca i przewodnika.

Page 17: Młodzież Seraficka 2/2011

15

Młodzież Seraficka, nr 157

apostolską misję głoszenia Dobrej

Nowiny, Klara zaś wybiera życie za

klauzurą, aby być już tylko dla swego

Oblubieńca. Zatrzymajmy się dłużej

nad tym swoistym rysem klariańskiej

duchowości.

Wybór klauzury, nie był

w wypadku Klary, motywowany stra-

chem przed światem, trudnościami

życia czy chęcią jakiejkolwiek uciecz-

ki. Dla niej klauzura stała się miej-

scem szczególnego doświadczenia

bliskości Boga, miejscem gdzie Pan,

w ciszy i spokoju, może mówić do

serca swojej oblubienicy. Mimo fi-

zycznego „zamknięcia” poprzez swo-

ją modlitwę, pracę, przykład życia

Klara i jej siostry, które dał jej Pan,

włączają się nieustanie w misję apo-

stolską Kościoła, który zgodnie z teo-

logią św. Pawła składa się z wielu

członków, a każdy z nich ma do speł-

nienia swoją funkcję. O ileż uboższy

byłby Kościół bez Klary i jej chary-

zmatu! „Była ona czystym zdrojem na

dolinie Spoletańskiej, dającym nową

orzeźwiającą wodę na pożytek i po-

krzepienie dusz. Rozpłynął się on

licznym strumieniami po obszarze

całego Kościoła, ożywiając jego religij-

ność” (Bulla kanonizacyjna św. Klary).

Wezwanie do naśladowania Chrystu-

sa Klara pragnęła do końca realizo-

wać, aby poprzez swoją wierność

przyczynić się do odnowy i umocnie-

nia całego Kościoła. Przeżywane

przez nią dziewictwo było bardzo

płodne, przynosiło Bogu liczne owo-

ce. Jej świadectwo życia i heroizm

w podążaniu za Panem stanowiły

zachętę dla współsióstr oraz dla tych

wszystkich, do których docierały wia-

domości o prawdzie i przejrzystości

jej życia. „Klara żyła bowiem w ukry-

ciu, ale życie jej stawało się jawne;

Klara milczała, ale wieść o niej była

głośna; Klara kryła się w celi, ale zna-

na była po miastach. Nic dziwnego,

że pochodnia tak gorejąca i tak świe-

cąca nie mogła się ukryć, ale jaśniała

w domu Pańskim i jasno go oświeca-

ła” (Bulla kanonizacyjna św. Klary).

Jasność cnót Klary, radykalizm ewan-

gelicznej miłości były podporą dla

wiary i przyczyniały się do odnowy

życia religijnego i moralnego. Jej

świętość emanowała swym blaskiem

na cały Kościół, klauzura nie stanowi-

ła dla niej bariery w pozyskiwaniu

dusz dla Chrystusa. Chrystusa, z mi-

łości do którego, obrała tę drogę i na

której osiągnęła zjednoczenie ze swo-

im Oblubieńcem. Jej misja dobiegła

końca, ale zapoczątkowane przez nią

dzieło nadal trwa w Kościele i jest

namacalnym znakiem żywotności

Page 18: Młodzież Seraficka 2/2011

16

Młodzież Seraficka, nr 157

i aktualności klariańskiego sposobu

życia.

Współczesny świat, przesiąk-

nięty pogonią za sukcesem i zyskiem,

bardzo często stawia pytania o sen-

sowność życia w klauzurze. Bo życia

w klauzurze w pewien sposób nie

mieści się w jego „ramach myślenia”.

Nieustannie wokół siebie słyszymy

hasła o samorealizacji, karierze. Na-

szym myśleniem niejednokrotnie rzą-

dzi kryterium przydatności, ekono-

micznej wydajności. Wydaję się, że

ważne jest tylko to, co przynosi jakiś

zysk, profity. Jednocześnie w tym

zabieganiu wielu ludzi traci z hory-

zontu własnego spojrzenia już nie

tylko Boga i drugiego człowieka, ale

także i samego siebie, stając się dla

siebie kimś obcym. I właśnie dlatego

tak bardzo jest nam potrzebne świa-

dectwo dawane przez ludzi, którzy

całe swe życie poświęcili Bogu w ży-

ciu kontemplacyjnym. Ich pozorna

nie-skuteczność, nie-ekonomiczność,

nie-wydajność są dla nas wymow-

nym znakiem i wezwaniem do ciągłej

i nieustannej rewizji naszego życia.

Poprzez swój wybór ukazują nam, że

istnieje niejako „inny świat”, w któ-

rym panują inne kryteria i system

wartościowania. Jednak, co jest moim

zdaniem czymś najważniejszym, ich

życie jest wołaniem, że jest KTOŚ, dla

kogo warto stracić swoje życie, aby je

na nowo odzyskać. Życie zakonne,

a już szczególnie życie klauzurowe,

bez Osoby Chrystusa i głębokiej

z Nim więzi, jest szaleństwem

i czymś zgoła niezrozumiałym. Poja-

wiające się dość często pytania o sens

życia za klauzurą są dowodem na to,

że i teraz ludzie, często po omacku,

poszukują czegoś więcej, pragną od-

naleźć Kogoś, kto nada sens ich życiu.

Jednocześnie to wołanie o sens życia

kontemplacyjnego jest nieustannym

wezwaniem do nawrócenia, rewizji

powołania i nowego otwarcia na Du-

cha, który ożywia i uświęca. Bez tego

ciągłego powracania do źródeł, czyta-

nia znaków czasu istnieje zagrożenie,

że życie klauzurowe straci swój smak.

Niech przeżywany obecnie w zakonie

franciszkańskim Rok Klariański, zwią-

zany z 800-setną rocznicą konsekracji

Klary w Porcjunkuli, stanie się dla

wszystkich członków rodziny fran-

ciszkańskiej, okazją do refleksji nad

naszą wiernością charyzmatowi i jego

realizacją w codziennym życiu.

Kończąc nasze krótkie reflek-

sje na temat osoby i fenomenu życia

Klary postawmy sobie jeszcze jedno

pytanie. Czy święta, która żyła 800 lat

temu, w czasach, które tak bardzo róż-

Page 19: Młodzież Seraficka 2/2011

17

Młodzież Seraficka, nr 157

niły się od naszych, może nam coś

zaoferować, czegoś nas nauczyć? Czy

ma sens przypominanie jej doświad-

czenia Boga, gdy jest tylu

„młodszych” świętych? Klara, gdy

uważnie zagłębimy się w jej życie

i pozwolimy jej przemówić, ma bar-

dzo wiele do powiedzenia współcze-

snemu człowiekowi. Pochodziła

z bardzo bogatej rodziny, miała do-

słownie wszystko, ale jednocześnie

szukała czegoś większego, głębszego.

Czyż ta tęsknota nie staje się także

naszym udziałem? Czy obce nam jest

pragnienie pokoju, radości, mimo

naszych codziennych trudności, cier-

pienia? Czy każdy z nas nie poszuku-

je autentycznego doświadczenia Boga

i Jego miłości? Czy w pędzie naszego

życia nie trzeba nam się czasem za-

trzymać, aby pozwolić sobie na nowo

się odkryć i poznać?

Życie żadnego ze

świętych, podobnie

jak i Klary, nie daje

łatwiej i prostej odpo-

wiedzi na trudne

pytania, które dotyka-

ją fundamentów na-

szego życia. Nie

mniej ich świadectwo

może stać się dla nas

źródłem inspiracji

w pokonywaniu prze-

szkód, których na żadnej z dróg wio-

dących do świętości nie zabraknie.

Pozwólmy zatem świętym do nas

mówić. Pozwólmy przemówić św.

Klarze, a wtedy będziemy zaskoczeni

i zdziwieni, jak wiele ma ona do po-

wiedzenia. Mimo tego, iż żyła 800 lat

temu. Przecież święci w niebie się nie

starzeją…

Dlatego klękam przed Ojcem

Pana naszego Jezusa Chrystusa, aby

przez zasługi chwalebnej Dziewicy,

świętej Jego Matki, świętego Ojca

naszego Franciszka i wszystkich

świętych, sam Pan, który dał dobry

początek, dawał wzrost i wytrwanie

do końca (Testament Klary).

fr. Cyryl, kurs II

Page 20: Młodzież Seraficka 2/2011

18

Młodzież Seraficka, nr 157

Brałam też udział w zawo-

dach sportowych; uprawiałam

biegi długodystansowe, i byłam

w tym naprawdę dobra. Przeważnie

zajmowałam I miejsce. Mile wspomi-

nam wspólne wycieczki organizowa-

ne przez naszą klasę np. do Często-

chowy, Krakowa ,Krosna… W ciepłe

wieczory organizowaliśmy spotkania

przy ognisku w rodzinnej wiosce. Pie-

kliśmy wtedy kiełbasę i ziemniaki

w ogniu. Nie opuszczało mnie poczu-

cie humoru, z tego też powodu kiedy

zdecydowałam się wstąpić do klaszto-

ru spotkałam się ze zdziwieniem

i niechęcią ze strony otoczenia.

W drugiej klasie oglądaliśmy

film o św. Franciszku z Asyżu w ra-

mach głoszonych rekolekcji w tamtej-

szym Kościele. Zafascynowała mnie

postać św. Franciszka i jego sposób

życia. Uświadomiłam sobie jak piękny

jest Bóg i zatęskniłam za życiem za-

konnym. Nie mogłam poradzić sobie

z pragnieniem wstąpienia do klaszto-

ru.

Pozostawałam sama z tajem-

nicą tego co przeżywałam w sobie, nie

miałam odwagi, aby z kimś o tym po-

rozmawiać. Wydawało mi się, że nie

jestem godna, aby zostać siostrą za-

konną. Gorąco więc modliłam się do

Pana prosząc o wsparcie, o wytrwa-

Wszystko rozpoczęło się od

momentu pierwszego doświadczenia

obecności Bożej w moim życiu. Mia-

łam wtedy 15 lat i przygotowywałam

się do egzaminów do szkoły średniej.

Jak mówi przysłowie:” jak trwoga to

do Boga” tak było i w moim przypad-

ku. Obawa przed egzaminami skłoni-

ła mnie do gorliwej modlitwy w tej

intencji. W takim klimacie moich

oczekiwań i lęków Pan przyszedł ze

swoją łaską i pozwolił mi doświad-

czyć swojej żywej obecności w czasie

Mszy świętej. To spotkanie pozosta-

wiło ślad w moim sercu i tak rozpo-

częła się czteroletnia droga dojrzewa-

nia do wyboru życia zakonnego.

Zdałam egzaminy do Techni-

kum Odzieżowego w Bobowej.

Mieszkałam w internacie. Niedaleko

szkoły znajdował się kościół, właści-

wie w połowie drogi. Bardzo często

z koleżankami wstępowałyśmy na

krótką chwilę do Pana Jezusa przed

lekcjami. Miałam więc możliwość

uczestniczenia we Mszy Świętej

w dni powszednie, z której często

korzystałam. Szczególnie bliskie stały

się dla mnie środowe nabożeństwa

do Matki Bożej Nieustającej Pomocy.

Tylko nie za klauzurę

Page 21: Młodzież Seraficka 2/2011

19

Młodzież Seraficka, nr 157

łość w ukończeniu szkoły. Zbawiciel

nie pozostawił mnie samą… Uczestni-

czyłam też w nocnych czuwaniach

organizowanych przez Siostry Domi-

nikanki z Białej Niżnej, które odbywa-

ły się raz w miesiącu. Bardzo mi się

tam podobało, jednak nie miałam

w sobie przekonania, że to jest miej-

sce, którego pragnę.

W czwartej klasie zapisałam

się wraz z kilkoma koleżankami na

rekolekcje do Sióstr Miłosierdzia

w Krakowie, zadowolona, że w końcu

poszukam sobie klasztoru. W Krako-

wie jest duży wybór. Nie brałam pod

uwagę zakonów klauzurowych, jedy-

nie czynne.

Pamiętam, że to był piątek.

Spakowałam sobie potrzebne rzeczy

i przygotowałam się do podróży. Na-

gle wieczorem odczułam ból w kręgo-

słupie i wielkim trudem mogłam się

wyprostować. O chodzeniu nie było

mowy. Pełna żalu położyłam się do

łóżka z nadzieją, że

do jutra wszystko

minie tak samo nie-

spodziewanie jak

przyszło. Jednak nie

nastąpiła poprawa,

leżałam całą sobotę,

dopiero w niedzielę

odczułam ulgę. Kole-

żanki pojechały bez

mnie. Nie mogłam

zrozumieć sensu tego

czego doświadczy-

łam, zadawałam sobie

i Bogu wiele pytań.

Z r e z y g n o w a ł a m

z poszukiwania na

własną rękę klasztoru

i znów w gorącej mo-

dlitwie zwróciłam się

do Pana o pomoc.

Page 22: Młodzież Seraficka 2/2011

20

Młodzież Seraficka, nr 157

Po zdaniu matury otrzyma-

łam propozycję pracy w tym zawo-

dzie. Stanęłam wobec trudnej decyzji,

czy podjąć pracę, czy też nie. Zasta-

nawiałam się jaka jest Wola Boża wo-

bec mnie. Posłuchałam głosu serca

i zdecydowałam, że wybieram życie

zakonne.

W drugiej klasie na lekcji reli-

gii otrzymałam od księdza folder

sióstr Bernardynek, jednak schowa-

łam go, gdyż mnie nie zainteresował.

Odnalazłam go więc i wybrałam się

do Zakliczyna. W Nowym Sączu spo-

tkałam koleżankę, która wyraziła chęć

towarzyszenia mi w drodze. Nie

chciałam zdradzać prawdziwej inten-

cji mojej podróży, więc wymyśliłam

powód: jadę szukać pracy. Oczywiście

to nie było prawdą, i wkrótce wszyst-

ko się wydało. Małgorzata, tak miała

na imię koleżanka, była przerażona

moją decyzją.

Przy pierwszym spotkaniu

w klasztorze zrozumiałam,

że to jest moje miejsce. To

się czuje w sercu. Byłam

bardzo szczęśliwa, tak bar-

dzo, że uszło mojej uwadze,

że jest to klasztor klauzuro-

wy. Pamiętam jak odpowia-

dałam na zadawane mi py-

tania między innymi: Czy

wiem, że jest to zakon klau-

zurowy ? Odpowiedziałam,

że tak. Jednak nie dotarło to

do mojej świadomości.

Umówiłam się na rekolek-

cje, które siostry organizo-

wały i z radością w sercu

wracałam do domu.

W drodze powrotnej kiedy

pozostałam sama nagle

uświadomiłam sobie, gdzie

Page 23: Młodzież Seraficka 2/2011

21

Młodzież Seraficka, nr 157

się pakuję. „O nie, Panie, nie pójdę za

klauzurę”, takie słowa wyrwały mi

się z serca. Postanowiłam, że pojadę

tylko na rekolekcje, a potem koniec.

Pozostała jeszcze kwestia powiedze-

nia rodzinie o moim zamiarze wstą-

pienia do klasztoru, tylko czynnego.

Postanowiłam poczekać do powrotu

z rekolekcji.

Pan jednak był silniejszy od

mojego oporu i lęku. Rekolekcje, roz-

mowa z kapłanem i spotkania z sio-

strami potwierdziły, że to jest moje

miejsce. Wróciłam do domu i powie-

działam rodzinie, że wstępuję do

klasztoru. Mam tylko sobotę na przy-

gotowanie, gdyż w niedzielę mam

przyjechać. Rodzina bardzo przeży-

wała. Mama pomagała mi się pako-

wać, widziałam , że w ukryciu płaka-

ła. Chwile rozstania bywają trudne,

ale zazwyczaj na początku. Z upły-

wem czasu powraca radość i zadowo-

lenie z obranej drogi życia. Teraz ma-

ma wzmacnia i buduje mnie swoją

wiarą. Zawsze zachęca mnie do wier-

ności złożonym ślubom.

Jak więc do klasztoru s. Ber-

nardynek w Zakliczynie wstąpiłam

10- go lipca 1994 roku. Drugiego

sierpnia 2000 roku złożyłam profesję

wieczystą. W 2006 roku po trzyletnim

rozeznawaniu poprosiłam o przejście

do wspólnoty sióstr Bernardynek

w Krakowie. Obecnie jestem siedem-

nasty rok w klasztorze.

Jak się czuję teraz w klaszto-

rze? Po tylu latach coraz bardziej

przekonuję się, że to jest moje miejsce,

właśnie za klauzurą. Nie wyobrażam

siebie w innej formie życia zakonnego.

W całym moim życiu doświadczam

wielkiej Bożej opieki i Opatrzności

nade mną. Staram się na otrzymaną

miłość od Boga odpowiadać również

miłością. Włączając się w troskę Boga

ogarniam modlitwą i ofiarą dnia co-

dziennego wszystkie sprawy Kościoła

i świata.

Siostra Ewelina

Adres Sióstr:

Klasztor SS. Bernardynek

ul. Poselska 21

31-002 Kraków

tel. 12-422-22-46

[email protected]

Page 24: Młodzież Seraficka 2/2011

22

Młodzież Seraficka, nr 157

Równolegle do duszpasterstwa

młodzieży oazowej (MO), dokładniej

rzecz ujmując w roku 1988 dla prze-

ciwwagi ruchu oazowego, który dzia-

łał w leżajskim kościele farnym,

o. Szczepan Dolański zaczął tworzyć

duszpasterstwo młodzieży w klima-

cie specyficznie franciszkańskim. Ko-

rzystał przy tym z pomocy o. Anioła

Głowackiego, który jako asystent

Franciszkańskiego Zakonu Świeckich

(FZŚ) w leżajskim klasztorze, zainte-

resowany był takim ukierunkowa-

niem duszpasterstwa młodzieży, aby

w przyszłości ludzie młodzi zasilili

szeregi FZŚ. Nowopowstałą grupę

młodzieży nazwano „Młodzież Fran-

ciszkańska” (MF). Początkowo forma-

cja w tej grupie oparta była na sponta-

nicznych wysiłkach duszpasterza, ale

główny akcent położony był na uka-

zywanie życiorysu św. Franciszka.

Prężny rozwój grupy poskutkował

utworzeniem drugiej takiej w Jelnej.

Po o. Dolańskim duszpasterstwem

MF w Leżajsku zajął się o. Tadeusz

Łuczak, a po nim o. Efrem Obruśnik,

który napisał konspekt formacyjny

dla stopnia „zerowego”. Wakacyjne

rekolekcje dla MF, w odróżnieniu od

rekolekcji oazowych trwających

15 dni i opartych na 15 tajemnicach

różańcowych, miały trwać 7 dni, a ich

bazą programową miała być Koronka

Seraficka. Były one organizowane

przez okres 2-3 lat, głównie przez

o. Kazimierza Steca.

Pomiędzy grupami MO i MF

istniały niekiedy delikatne tarcia. Zo-

stały one jednak zniwelowane na

przełomie lat 1991-1992, gdy obie

koncepcje ze sobą połączono w jedną

grupę o nazwie Franciszkańska Mło-

dzież Oazowa. Reforma ta nie prze-

biegała jednak na zasadzie odgórnej

dyrektywy, ale stopniowej asymilacji.

Oprócz konieczności uregulowania

wewnętrznych sporów, na płaszczyź-

nie duszpasterstwa młodzieży

w bernardyńskiej prowincji dodatko-

wym bodźcem do utworzenia FMO

był również podział struktur Ruchu

Światło-Życie. Od 1973 roku obok cen-

tralnej diakoni Ruchu Światło-Życie

zaczynają powstawać diakonie diece-

zjalne, które w ciągu kolejnych kilku-

nastu lat obejmują już wszystkie die-

cezje polskie. Prowincja została po-

stawiona przed koniecznością utwo-

rzenia swoich struktur, które jednak

nie są w pełni włączone w działal-

ność Ruchu. Formację w FMO zorga-

Jak mnich prowadził Jasia do Boga -

Zarys historii FMO , część 2

Page 25: Młodzież Seraficka 2/2011

23

Młodzież Seraficka, nr 157

nizowano na podstawie programu

stworzonego przez ks. Blachnickiego,

dodając jednak elementy typowo

franciszkańskie. Prowincjałat zatwier-

dził powstały ruch i mianował mode-

ratora prowincjalnego oraz moderato-

rów przyklasztornych wspólnot.

Pierwszym moderatorem do spraw

oaz z ramienia Ruchu Światło-Życie

był o. Antoni Kluska, wyznaczony na

tą funkcję w 1984 roku, pełnił ją przez

6 lat. Po nim funkcję tą, ale już jako

moderatora prowincjalnego FMO, nie

podlegającego bezpośrednio Ruchowi

Światło-Życie, przejmowali kolejno:

o. Rafał Klimas, o. Robert Groń,

o. Aureliusz Nowak, o. Bolesław Opa-

liński, o. Leonard Hryniewski i o. Ce-

cylian Szczepanik, który sprawuje tą

funkcję obecnie. Okresy pełnienia

funkcji moderatorów przez wyżej wy-

mienionych przedstawia tabela.

Zwiększająca się ilość młodzie-

ży oraz szeroki przedział wiekowy

spowodowały powstanie dwustop-

niowej Oazy Dzieci Bożych (ODB)

oraz czterostopniowej (0-III) Oazy

Nowego Życia (ONŻ). W czasie, gdy

o. Robert Groń był moderatorem pro-

wincjalnym, wprowadzony został do

ODB system trójstopniowy – taki, jak

tego wymaga program ks. Blachnic-

kiego. Został on jednak sprowadzony

do dwustopniowej struktury, jaka ma

miejsce również obecnie. W czasie

spełniania funkcji moderatora pro-

wincjalnego przez o. Roberta Gronia

zaczęła się formować oaza studencka,

która skupiała młodzież studiującą,

po ukończonej formacji ONŻ. Począt-

kowo studenci gromadzili się na oka-

zjonalne spotkania, organizowane

przez o. Roberta w klasztorze w Ło-

dzi. Pierwszy turnus rekolekcji waka-

cyjnych dla młodzieży studiującej,

w k t ó r y m w z i ę ł o u d z i a ł

30 uczestników, miał miejsce

w roku 1997. Wakacyjne rekolekcje

dla studentów trwały od 7 do 10 dni,

a program tworzony był najczęściej

na podstawie sakramentów świętych,

prawd wiary lub Dekalogu. W 1998

roku utworzono już grupy studenckie

w Radomiu, Lublinie, Rzeszowie,

Opatowie, Łęczycy, Łodzi i Piotrko-

wie Trybunalskim. Nigdy natomiast

nie utworzono obecnej w programie

Ruchu Światło-ŻycieOazy Rodzin, na-

wet gdy zdeklarował się do tego od-

powiedni moderator, z powodu bra-

Page 26: Młodzież Seraficka 2/2011

24

Młodzież Seraficka, nr 157

ku odpowiedniej ilości uczestników –

osoby, które były formowane w FMO,

po zawarciu związku małżeńskiego

najczęściej zmieniały miejsce zamiesz-

kania lub nie posiadały wystarczają-

cej ilości wolnego czasu.

Miejscami wakacyjnych oaz

u bernardynów były klasztory lub

budynki przeznaczone dla pielgrzy-

mów. Często nie było tam odpowied-

nich warunków sanitarnych i miesz-

kaniowych, ale dane miejsce rekom-

pensowało te braki walorami środo-

wiska naturalnego, pięknem przyro-

dy oraz atrakcyjną lokalizacją, która

była odpowiednia na organizację re-

kolekcji młodzieżowych. Z czasem

dany ośrodek przebudowywano po-

prawiając warunki socjalne. Pierw-

szym takim miejscem był Leżajsk,

gdzie po części uczestnicy spali

w pokojach gościnnych klasztoru,

natomiast pozostali w Domu Piel-

grzyma.

Następnym była Jelna, gdzie

w latach 1979-1981 organizowano

rekolekcje wakacyjne w sąsiadującym

z kościołem punkcie katechetycznym.

Była tam jadalnia i miejsce na spotka-

nia i wykłady, ale nie było miejsca

noclegu w samym punkcie – uczestni-

cy i animatorzy musieli więc nocować

u mieszkańców wioski.

W latach 1984-1986 o. Michał

Rapa wybudował Dom Franciszkański

w Dukli. We wcześniejszych latach

organizował w Dukli rekolekcje po-

wołaniowe, podczas których uczestni-

cy spali na strychu budynków gospo-

darczych klasztoru. W początkowym

okresie organizowanych przez fran-

ciszkanów rekolekcji miały one miej-

sce również na Puszczy w Dukli,

w wyjątkowo ubogich warunkach –

wszyscy spali na siennikach, nie było

dostępu do elektryczności.

Page 27: Młodzież Seraficka 2/2011

25

Młodzież Seraficka, nr 157

Rekolekcje organizowano rów-

nież w Zawadce Rymanowskiej. Noc-

legi, przed wybudowaniem domu

rekolekcyjnego, były również zorgani-

zowane u mieszkańców, natomiast na

jadalnie była przystosowana kaplica

cmentarna, znajdująca się obok daw-

nej cerkwi greko-katolickiej – obecnie

katolickiego kościoła parafialnego,

obsługiwanego przez jednego z ka-

płanów dukielskiego klasztoru. Do-

piero w 1987 roku, staraniem ówcze-

snego gwardiana klasztoru w Dukli,

o. Karola Adamowicza, wybudowano

dom rekolekcyjny przy kościele.

Miejscami organizacji rekolekcji

były również klasztory w Wetlinie

i Skępem. Wetlina „zadebiutowała”

w drugiej połowie lat 80-tych, gdy

rozpoczęto budowę klasztoru w We-

tlinie. Skępe natomiast służyło celom

oazowym prowincji po 1987 roku –

wtedy właśnie klasztor w Skępem

zwrócono bernardynom.

W pierwszych latach duszpa-

sterstwa moderatorzy organizowali

oazy wakacyjne również w ośrod-

kach, które należały do Ruchu Światło

-Życie, m.in. w Łapszach Wyżnych

i w Kacwinie. Kacwin to miejscowość

położona w Pieninach, funkcjonowała

jako miejsce wakacyjnych oaz nawet

po powstaniu FMO, aż do lat 90-tych.

Miejscem stacjonowania oazy był

dom Państwa Mąków, który okazał

się niewystarczający dla większych

g r u p . W ł a ś c i c i e l e b u d y n k u

w pewnym okresie go przebudowali

oraz dostosowali dla grup oazowych

i osób prywatnych. Ośrodki z reko-

mendacji Ruchu stopniowo traciły na

znaczeniu w połowie lat 80-tych na

rzecz przyklasztornych ośrodków.

Tak po krótce przedstawiałby

się zaledwie zarys historii FMO. Mam

nadzieję, że przynajmniej u niektó-

rych wzbudziłem apetyt na wdzięcz-

ność tym braciom naszej prowincji,

którzy wiele włożyli trudu w jak naj-

lepszą i najbardziej owocną pracę na

rzecz dzieci i młodzieży. Miejmy na-

dzieję, że obecny skład moderatorów

i osób odpowiedzialnych za formację

oazową na naszym franciszkańskim

gruncie, stworzy równie bogatą histo-

rię dla przyszłych pokoleń – nie tyle

by budzić zachwyt, ale nieść Chrystu-

sa.

fr.. Alojzy, kurs V

Page 28: Młodzież Seraficka 2/2011

26

Młodzież Seraficka, nr 157

Rok 2011 jest wyjątkowy pod

wieloma względami. Jest wyjątkowy

dla całej wspólnoty Kościoła po-

wszechnego, gdyż w tymże roku Pa-

pież Benedykt XVI beatyfikował swo-

jego poprzednika Jana Pawła II. Czło-

wieka, który dla nas, braci z V kursu,

był źródłem duchowego wzrostu,

podczas swojego „pozwólcie mi

umrzeć”. Rok wyjątkowy, bo w na-

szej zakonnej rzeczywistości przeży-

wany, jako rok Św. Klary. Łukasz,

Rufin, Amos, Alojzy i Tymon, każdy

z osobna na tym miejscu mógłby wy-

mienić jeszcze wiele „wyjątkowości”.

Moglibyśmy się kłócić i prze-

pychać emocjonalnie o to, co, dla kogo

było ważne, bądź mniej ważne, ale

w jednym jesteśmy zgodni. W tym, co

jest najważniejsze i co dotyczy naszej

zakonnej egzystencji…

4 października zapowiadał się

dość zwyczajnie, choć dla naszej pro-

wincji Niepokalanego Poczęcia Naj-

świętszej Maryi Panny był to dzień

wyjątkowy. Poranek przywitał nas

jesienią, która nadeszła bez zapowie-

dzi. Pogoda była dość markotna

i zmienna, ale nic nie zapowiadało

deszczu. Około godziny 9 zaczęło pa-

dać, „rozciapało się

nie w czas”. Niektó-

rzy z braci mówili, że

„niebo płacze”, co

w kontekście tego

dnia mogło być róż-

nie odebrane. Wybiła

godzina 10, procesja

ruszyła. Asysta, ka-

płani, i my… „piątka

wspaniałych”… a za

nami nasz minister

prowincjalny. Bazyli-

ka była przepięknie

Ślubuję, że przez całe moje życie...

Page 29: Młodzież Seraficka 2/2011

27

Młodzież Seraficka, nr 157

wystrojona, zresztą, jak co roku przy

takich uroczystościach, ale całą jej

okazałość można było, w naszym

przypadku, zobaczyć podczas próby.

Stres i skupienie ograniczało naszą

percepcję. Podczas leżenia krzyżem

na dywanie, pomimo śpiewu litanii,

dało się słyszeć bicie serca, nie tylko

swego, ale i współbrata. Dało się od-

czuć obecność Świętych i przede

wszystkim, poczuć potęgę Majestatu

i Jego piękno. Nie będę opisywał te-

go, co działo się w zakamarkach na-

szych wnętrz, ale wiem jedno -

„umarliśmy”. Może wydawać się to

zbyt idealistyczne i zbyt zuchwałe

i nie na miejscu, ale przejście z tego

świata do TEGO świata było jak naj-

bardziej realne. Przez profesję uro-

czystą zostaliśmy włączeni we wspól-

notę zakonną, jako jej pełnoprawni

członkowie. Sześć lat wspólnego do-

cierania, ścierania i dorastania do de-

cyzji nie łatwej. Sześć lat zamykania

i otwierania dla siebie „drzwi”, bu-

rzenia i budowania…relacji… po to

by na ręce brata Jarosława, ministra

prowincjalnego złożyć śluby samemu

Bogu.

Dziękujemy WAM BRACIA

za zaangażowanie i wsparcie modli-

tewne. Ośmielamy się prosić o modli-

twę, byśmy przylgnąwszy do Chry-

stusa Ukrzyżowanego byli prawdzi-

wi i byśmy wytrwali do KOŃCA.

fr. Tymon, kurs V

Page 30: Młodzież Seraficka 2/2011

28

Młodzież Seraficka, nr 157

Każdy w większym czy

mniejszym stopniu jest filozofem. Pra-

gnąłem tak na początku tego artyku-

łu, powtórzyć za wieloma myśliciela-

mi, tę prawdę zawartą w pierwszym

zdaniu. I właśnie jako filozof (czyli -

moim zdaniem – osoba, która z odwa-

gą chce i umie postawić nieraz niewy-

godne pytanie) pragnę podzielić się

małą grupką moich przemyśleń na

temat zaufania. Moich – czyli poniż-

sze refleksje nie roszczą sobie prawa

do prawdy, do tego że tak jest, że tak

wygląda ta arcyciekawa rzeczywi-

stość ubrana w słowo zaufanie. Jako

ludzie posiadamy taką ciekawą cechę

– możemy się mylić, i na szczęście

warto o tej właściwości pamiętać (na

szczęście!? – tak, ponieważ zapomina-

jąc o tej „zdolności” naszej natury,

możemy szybko pogubić się w świat-

ku relacji międzyludzkich). Świadczy

o dojrzałości osoby postawa, w której

zanim przyjmiemy opinie innych -

choćby były niezwykle atrakcyjne dla

rozumu albo wypowiedziane przez

jakiś godny „całkowitego zaufania”

autorytet – przemyślimy je, ocenimy

i sprawdzimy jakie owoce przynoszą.

Bezkrytyczne przyjmowanie opinii

innych jest błędne i prowadzi do

sprzeczności w we-

wnętrznej hierarchii

wartości, którą każdy

z nas powinien posiadać. Sprzeczno-

ści, które skutecznie rozrywając nasze

wnętrze, prowadzą do wpływowych

błędów w codziennych życiowych

decyzjach. Nic dziwnego, że potem

taka czy inna osoba czegoś nie ogar-

nia. Zresztą bezwiedne przyjmowanie

opinii innych, może być znakiem, że

boję się swojego zdania i muszę zasła-

niać się mocą autorytetu człowieka

obok. Jeśli coś takiego występuje war-

to zastanowić się nad poczuciem wła-

snej wartości.

Po wstępie, który był okazją

do krytyki bezmyślności i bezbarwno-

ści w sądach, krytyki ludzi którzy am-

putowali sobie swój punkt widzenia,

swoje zdanie na jakiś temat, wyrzą-

dzając krzywdę sobie i całej ludzkości,

pragnę przejść do głównego zagadnie-

nia. W ostatnim czasie bawiłem się

w Sokratesa (starożytny filozof, który

lubił zadawać dużo pytań, i wiedział,

że nic nie wie) i zdawałem moim zna-

jomym pytanie: co to jest zaufanie?

Interesujące okazały się nie tyle odpo-

wiedzi, co reakcje z jakimi się spotka-

łem. Część „ankietowanych” reagowa-

ło szeregiem takich pytań: a dlaczego

mnie pytasz? Stało się coś? Przecież

„Co to jest `zaufanie` ?”

Page 31: Młodzież Seraficka 2/2011

29

Młodzież Seraficka, nr 157

chyba nic nie zrobiłem/am? Skąd to

pytanie!? Pozostali udzielali bezpo-

średniej odpowiedzi na zadane pyta-

nie. Jednak z sympatycznej grupy

„ankietowanych” wyróżniło się parę

szczególnych przypadków. Jedna

z zapytanych osób – ku mojemu zdzi-

wieniu – zareagowała tak: przepra-

szam… myślałem/am (dla ochrony

danych osobowych nie podam rodza-

ju płci), że to nigdy nie wyjdzie…

Jak widać dzięki jednemu –

wydawałoby się – niewinnemu pyta-

niu, można się sporo dowiedzieć

o otaczających nas osobach. Dlatego

jeśli ktoś chce dowiedzieć się czegoś

więcej o otaczającej go grupie ludzi,

polecam to powyższe ćwiczenie. Gdy

już przedarłem się przez liczne reak-

cje na zadane pytanie, miałem okazje

wysłuchać liczne odpowiedzi. Owo-

cem całej tej sokratesowej zabawy

były poniższe wnioski, które przyto-

czę w następnych akapitach.

Na samym początku zauważy-

łem, że często całe bogactwo ukryte

za słowem „zaufanie” ograniczmy do

stwierdzenia: zaufać komuś to powie-

rzyć mu swoje tajemnice, w nadziei,

że nie zostaną wyjawione. (Nawiasem

mówiąc przypomina mi się tutaj taki

cytat: „Umowa dżentelmeńska to

wzajemne zobowiązanie, które łamie

się w nadziei, że druga strona go do-

trzyma”.) Zaufanie to też to. Jednak

nie tylko. I ta myśl zmobilizowała

obie półkule mojego mózgu, aby po-

szukać tych innych cech/ właściwości

zaufania. Zauważyłem kilka, którymi

pragnę się podzielić.

Słowem kontekstu: zaufanie to

postawa względem czegoś lub kogoś.

Tutaj będę miał na myśli zaufanie

tylko jako postawę względem osób.

Następnie warto ustalić definicje zau-

fania. Po badaniach nad zebraną gru-

pą wypowiedzi i przy pomocy słow-

ników ustaliłem, że zaufanie to: prze-

konanie, iż szacunek, którym darzy

mnie druga osoba, jest prawdziwy.

Page 32: Młodzież Seraficka 2/2011

30

Młodzież Seraficka, nr 157

Na gruncie tej definicji, można powie-

dzieć, że zaufać komuś to powierzyć

m u s w o j e t a j e m n i c e , a l e

też (!) być sobą w relacji do osoby któ-

rej ufamy. To powiedzieć komuś:

„Ufam Tobie, dlatego będę sobą, nie

muszę udawać kogoś lepszego, bo

wiem, że i tak mnie nie odrzucisz.”

Często nie ufamy innym, chowając

swoje słabości, chowając słabości in-

nych, ze strachu przed utratą tego

drugiego… a to wszystko wynika

z braku zaufania. Zaufać to być całym

w relacji, z tym co w nas słabe (sam

osobiście śpiewam z przyjemnością

tylko w obecności ludzi, którym

ufam), z tym co zranione, ale także

z tym co w nas piękne i dobre. Jeśli

więc ukrywam przed kimś słabość, to

znak, że nie wierze w wartość ,którą

on we mnie widzi.

Z tego co dotychczas zostało

powiedziane w poprzednim akapicie,

widać, że zaufanie jest wielkim da-

rem, którym możemy obdarzyć drugą

osobę. Jest to wspaniałe docenienie

człowieka obok (szczęśliwi ci wszy-

scy, którzy słyszeli jak śpiewam), to

tak jakby mu powiedzieć „ jesteś doj-

rzałą osobą i wiem, że moje słabości

nie zaślepią Twojego patrzenia na

mnie, wiem, że będziesz chciał zoba-

czyć wartość nawet w tym, co we

mnie jest słabością…” (Można zadać

tu pytanie, czy czasem: słabość to za-

niedbana wartość? Może: słabość to

ewangeliczny zakopany talent?) To

wielki komplement – zaufać komuś.

Kolejną cechą zaufania jest, iż obda-

rzając nim możemy dowartościowy-

wać innych. Dlatego nie ma co patrzeć

na zaufanie tylko egocentrycznie. Za-

ufanie nie daje radości tylko mnie, ale

także innym. Daje im radość ze świa-

domości, że są godni tak wielkiego,

delikatnego i zobowiązującego daru

jakim jest zaufanie. Na zakończenie

tego akapitu żartem można powie-

dzieć, że zaufanie wyraża także taka

postawa: ufam Tobie i dlatego nie boję

się wprowadzić cię do mojego pokry-

tego bałaganem pokoju… w nadziei,

że posprzątasz ze mną…

Kolejną właściwością nie tyle

zaufania, co naszego patrzenia na nie,

jest to, że często mylimy zaufanie

z naiwnością. I tego się strzeżmy…

Ludzie mają taka „świńską” tenden-

cję, do wykorzystywania naiwności

drugich… dlatego bądźmy ostrożni

komu zaczynamy ufać, przekazując

mu różne tajemnice, bo się możemy

mocno rozczarować, i przeżyć niepo-

trzebne zranienia (sam zastanawiam

się dlaczego taki nóź wbity w plecy,

zawsze trafia w serce…). Na zaufanie

Page 33: Młodzież Seraficka 2/2011

31

Młodzież Seraficka, nr 157

niech sobie inni zapracują. Chodzi

o to aby obdarzać innych zaufaniem

w sposób dojrzały! Czyli aby nie była

to decyzja podjęta wyłącznie pod

wpływem emocji – bo dobrze się przy

kimś czuje, dlatego mu zaufam; po-

zwólmy przemówić tutaj i rozumo-

wi… poobserwujmy tę osobę, jak się

zachowuje, o czym mówi itp. Już sta-

rożytni mieli taką zasadę: „jeśli chcesz

się dowiedzieć kto cię obgaduje, to

przestań obgadywać.” O co tu chodzi?

Mianowicie, gdy na chwile zamilknie-

my i będziemy tylko słuchać , zoba-

czymy kto ma specyficzne zdolności

do obgadywania, i bądźmy – w cu-

dzysłowie – „pewni”, że ta osoba i nas

będzie obgadywała, gdy tylko zajmie-

my miejsce za jej plecami… dlatego

obserwujmy ludzi zanim im zaufamy.

Podsumować ten akapit można jed-

nym zdaniem: zaufania – które nie

ma w sobie nic z naiwności – nie da

się wykorzystać (oczywiście taka czy-

sta postać zaufania w świecie relacji

między ludzkich nie występuje - wy-

marła wraz z ugryzieniem jabłka

przez Adama).

Na koniec chciałbym pogrą-

żyć jeden mit. Może być kontrower-

syjne to co powiem, ale trzeba czasem

się wychylić, i byłbym otwarty tutaj

na dyskusję. Dało się zauważyć, iż na

początku tego artykułu ująłem w cu-

dzysłów sformułowanie: całkowite

zaufanie. Dlaczego? Ponieważ uwa-

żam, że coś takiego to mit, który wy-

myślili sobie ludzie, gdy czuli się nie

kochani. Coś takiego jest zbędnym

ideałem do którego niestety dążymy.

Teraz zostało mi tylko tę myśl wytłu-

maczyć… : mianowicie, nie mogę za-

ufać komuś całkowi-

cie, ponieważ każdy

człowiek ma w sobie

ciemne, złe strony,

które łatwo będą mo-

gły wykorzystać moje

całkowite zaufanie,

aby zniszczyć naszą

relację. Dlatego całko-

wite zaufanie jest

błędne. Zaufanie nie

może być brakiem

Page 34: Młodzież Seraficka 2/2011

32

Młodzież Seraficka, nr 157

czujności. Zaufanie i czujność powin-

ny iść ciągle obok siebie. Jedno bez

drugiego prowadzi do niepotrzeb-

nych rozczarowań w relacjach. A co

robić z tym, co ciemne w naszych

bliźnich? Otoczyć nie tyle zaufaniem

co miłością. To trzeba kochać, aby się

goiło. Następnie, mogę nawet

„całkowicie” komuś zaufać, ale tylko

w pewnych aspektach jego osobowo-

ści… nigdy w całości! Np. jest osoba,

której ufam i wiem, że nie wyda mojej

tajemnicy, ale nigdy jej nie zaufam

jeśli chodzi np. o punktualność… bo

wiem, że tu zawsze wystawi mnie do

wiatru… i po co tu to całkowite zau-

fanie? Zresztą jeśli komuś ufamy cał-

kowicie, to chyba znak, że nie znamy

go tak na prawdę…

Podsumowując: zaufanie jest

ogromnym ryzykiem, które warto

podjąć, aby stać sie godnym szczęścia.

Zaufanie jest bogatą rzeczywistością,

którą możemy zrobić mnóstwo dobra,

ale o którą możemy się także tak emo-

cjonalnie potknąć, narażając na

szwank naszą osobowość. I żeby włą-

czyć się w świąteczną atmosferę czasu

w którym wychodzi ten numer, na

zakończenie będą życzenia. Życzę

wszystkim, którzy przeczytali ten ar-

tykuł i tym, którzy go nie przeczytali,

abyśmy mieli wokół siebie dużo ludzi,

którym możemy zaufać, ale też aby

wokół nas było mnóstwo ludzi, którzy

mogliby zaufać nam…

fr. Stefan, kurs III

Page 35: Młodzież Seraficka 2/2011

33

Młodzież Seraficka, nr 157

Cnoty teologalne to wiara, na-

dzieja, miłość (por. KKK 1813). Pro-

wadzą one człowieka do pełnego

uczestniczenia w naturze Bożej, gdyż

odnoszą się do Niego samego. Prowa-

dzą one do życia z Trójca Świętą, któ-

ra jest ich motywem i przedmiotem.

Kształtuje działanie moralne chrześci-

ja nina ja ko dz iecka Boż ego

(por. KKK 1812).

Cnoty te są związane z łaską

uświęcającą, jako źródłem ich wypeł-

nienia. To opcja fundamentalna, jako

gotowość do ich wypełniania na wzór

Chrystusa, stanowią jedną cnotę.

Choć stanowią jedną cnotę, mają one

zasadnicze znaczenie w życiu chrze-

ścijanina. Kształtują się one w podsta-

wowej płaszczyźnie do Boga, wyraża-

jąc z Nim jedność. Każda cnota wyra-

ża tę jedność w najwłaściwszy sposób.

Cnoty teologiczne rozwijają się

dzięki łasce modlitwy w Trójjedynego

Boga. W ocenie życia moralnego cno-

ty te są zdolnościami do ukierunko-

wania się na dobro. Usprawniają one

do czynienia moralnie dobrego, dążą

do ostatecznego celu - Jezusa Chry-

stusa. Darmowość tych cnót sprawia,

że Duch Święty dokonuje zjednocze-

nia w czynach człowieka. Przez mo-

dlitwę - sakramenty człowiek rozwija

życie cnotliwe. Człowiek rozwija się

przez sakramenty, dowodem tego są

dobre czyny.

Wiara uzdalnia do myślenia po

Bożemu. Nadzieja pozwala działać po

Bożemu. Miłość sprawia, że żyje się

po Bożemu. Te wszystkie trzy cnoty

Boskie pozwalają przemieniać nasze

codzienne życie w życie dziecka Boże-

go.

Katechizm Kościoła Katolickie-

go ucząc o cnocie wiary, ukazuje ją

jako „odpowiedź człowieka daną Bo-

gu, który mu się objawia i udziela,

przynosząc równocześnie obfite świa-

tło człowiekowi poszukującemu sen-

su swego życia” (KKK 26). Jest odpo-

wiedzią, by w całkowity, wolny spo-

sób oddać rozum i wolę Bogu. Wiara

jest aktem osobowym, „wolną odpo-

wiedzią człowieka na inicjatywę Bo-

ga, który się objawia” (KKK 166), wia-

ra dotyka woli i rozumu, czyli całego

człowieka. Człowiek oddaje się całko-

wicie Bogu Objawicielowi.

Moralno - modlitewny wymiar

cnoty wiary

Page 36: Młodzież Seraficka 2/2011

34

Młodzież Seraficka, nr 157

Wiara jest odpowiedzią czło-

wieka na jego życie. Jest ona czynni-

kiem kształtującym całą ludzką egzy-

stencję. Przemierzając swoje życie,

człowiek kieruje się do adoracyjnego

otwarcia się na sacrum, kontemplacji

Najwyższego Dobra, modlitewnego

zespolenia z Boskim Ty.

Chrześcijańska wiara jest fun-

damentem odpowiedniej koncepcji

wartości. W modlitwie pozwala od-

kryć ewangeliczną hierarchię warto-

ści. Prowadzi do czynienia dobra, któ-

rego wymaga Ewangelia. Jest zatem

fundamentem życia moralnego, gdyż

głosi system dobrych wartości. Dlate-

go życie według cno-

ty wiary wyraża się

w dawaniu świadec-

t w a m o r a l n e g o

przesz godne postę-

powanie, którego

inspiracją jest Nowe

Prawo.

Wiara rozwija-

na w modlitwie pro-

wadzi do wejścia

w głąb tajemnicy Bo-

ga. Odkrywając Boga

poznaje się samego

siebie. Otwarcie się

na Chrystusowe orę-

dzie pozwala włączyć się w realizo-

wanie Królestwa Bożego. Osobistym

zadaniem wytrwania w wierze jest,

by często w sobie budzić akty wiary.

Wiara jako fundament życia

moralnego kształtowana w akcie mo-

dlitwy jest odpowiedzią człowieka na

powołanie Boże. W modlitwie wiara

dokonuje wewnętrznej przemiany.

Wyraża się ona w postawach moral-

nych, w zachowaniu człowieka. Nale-

ży stwierdzić, że wiara będąca cen-

trum życia ludzkiego jest wychowaw-

cą osoby i prowadzi do pełni chrze-

ścijańskiego życia.

Page 37: Młodzież Seraficka 2/2011

35

Młodzież Seraficka, nr 157

Cnota wiary pomaga zrozu-

mieć samego Boga. W modlitwie

opartej o wiarę, dochodzi do osobiste-

go spotkania, gdzie Bóg przenika

człowieka i objawia mu swe tajemni-

ce. Duch Święty przychodzi ze swym

darem rozumu, by dogłębnie poznać

te tajemnice. Modlący się, bardziej

poznaje Boga, niż przez czytanie ksią-

żek czy podręczników. Wiara udziela

modlącemu się człowiekowi, właści-

wej oceny stworzeń. Człowiek otrzy-

muje dar poznania śladów Boga

w stworzeniach, oraz rozpoznania

wydarzeń, jako wyraz planów Bo-

żych. Przez modlitwę, wiara dogłęb-

nie przenika w życie człowieka. Przez

jej pośrednictwo otrzymuje się światło

i pomoc, by dojść do spotkania z Bo-

giem.

Można wyciągnąć bardzo prak-

tyczne wnioski z tego stwierdzenia.

Podstawą modlitwy jest wiara. Wraz

z zanikiem wiary, ginie modlitwa.

Wiara jest motorem aktywności mo-

dlitwy. Im głębsza jest wiara, tym

człowiek mocniej wiąże się z Bogiem,

szuka Go, a odnajduje w modlitwie.

Wiara pozwala wejść w tajemnice

obecności Boga. Wychowanie do mo-

dlitwy, jest wychowaniem do wiary.

Zatem modlitwa jest przyczyną do

rozwoju życia wiary, a wiara jest po-

budką do modlitwy.

Wiara otwiera przed modlitwą

jasną drogę. Wiara wypełnia modli-

twę treścią, przez co jest jakby jej po-

karmem, który nigdy się nie wyczer-

pie. Wiara prowadzi modlitwę do

natchnionych źródeł Pisma Świętego.

Ono łączy człowieka z Bogiem, by

wyrażać wszystkie poruszenia du-

szy. Wiara jest pierwszorzędnym

źródłem modlitwy, nie dającym się

niczym zastąpić. Ona sprawia, że

modlitwa jest świadoma swych ce-

lów. Pismo Święte ma niesłychane

znaczenie w życiu modlitwy. Przez

natchnione Słowo sam Bóg uczy mo-

Page 38: Młodzież Seraficka 2/2011

36

Młodzież Seraficka, nr 157

dlitwy. Ono wzmacnia wiarę, kieruje

myślą i porywa serce do działania.

Przez wiarę trzeba szukać Boga. Bóg

jest nieskończony, i wiara takim Go

nam przedstawia, Bóg jest Jeden

i Troisty, i wiara Go tak ukazuje. Kie-

dy chodzi o modlitwę, należy kiero-

wać się taką „czystą wiarą”. W ten

sposób dusza kieruje się do Boga.

Modlitwa oświecona przez

wiarę, zakłada przenikanie działania

Bożego we wszystkie sprawy, jakie

zdarzają się na tym świecie, nie wyłą-

czając pracy naukowej, czy nowocze-

snych technicznych wynalaz-

ków. Opatrzność działa w stwo-

rzeniach od wewnątrz, szczegól-

nie za pośrednictwem wolności,

którą w sposób tajemniczy po-

rusza, równocześnie jej nie po-

mniejszając, ale udoskonalając

i wiążąc człowieka jako rozum-

ny podmiot z działaniem łaski.

Doświadczenie osobistej modli-

twy jest najskuteczniejszym spo-

sobem doświadczenia faktycz-

nego działania w życiu poszcze-

gólnego człowieka, a tym sa-

mym jest doskonałym sposo-

bem ugruntowania wiary w Bo-

ga (por. KKK1816), zgodą z Jego

wolą i zmysłami. Tak rozumia-

na modlitwa czyni człowieka

współpracownikiem Bożej łaski, nie

wyjaśniając przy tym tajemnicy Jego

sposobu działania, w które człowiek

wchodzi dzięki wierze. Należy zatem

prosić Boga, a będzie dane człowieko-

wi to, co jest mu aktualnie potrzebne.

Modlitwa umocni wiarę wobec Boga

(por. KKK1814), tak aby uwolnić się

od tego wszystkiego, co zatrzymuje

człowieka w drodze do Boga, aby

przylgnąć do wiecznej miłości Bożej.

Br. Demetriusz, kurs I

Page 39: Młodzież Seraficka 2/2011

37

Młodzież Seraficka, nr 157

O śmierci, jeśli nie wiele

wiem, to przynajmniej słyszę. Nigdy

by mi do głowy nie przyszło, że przyj-

dzie mi żyć w czasach, gdzie śmierć

stanie się jednym z głównych tema-

tów popkultury. Śmierć na koszulce,

na czarnych czapeczkach z dasz-

kiem… jako tapeta w komórce i jako

styl życia EMO. Śmierć w serialach,

filmach, książkach… Wszystko wokół

krzyczy mi o śmierci, nadając jej cał-

kiem miłe rysy. Śmierć stała się zaba-

wą, fajnie o niej mówić, gdy

jest się młodym i pięknym, do

tego jeszcze bogatym.

Schody zaczynają się,

gdy coś w życiu zaczyna się

psuć. Gdy umierają bliscy,

gdy dotknie mnie choroba.

Śmierć wtedy już przestaje

być tak rozrywkowa i efek-

towna, okazuje się, że to co

pokazuje mi telewizor nie ma

z nią nic wspólnego. To kilka

słów o śmierci fizycznej… a co

z duchem, czy on jej nie pod-

lega ?. Czy dusza nie choruje

śmiertelnie, czy nie wpada

w EMO styl, szukając wokół

siebie zamiast życia – śmierci. To

o czym chcę napisać nie będzie ani

modne ani popularne, więc jeśli ocze-

kujesz ode mnie efektownego tekstu,

który zmieni twoje życie, sorry! nie to

mam na uwadze pisząc te słowa.

Chcę raczej przypomnieć coś co już

od dawna jest w tobie, coś co jest nie-

zwykle konkretne i osobowe. Chcę ci

powiedzieć, że Słowo Boże jest ŻY-

WE.

Słowo Boże, naprawdę jest ŻYWE

Page 40: Młodzież Seraficka 2/2011

38

Młodzież Seraficka, nr 157

Słowo jest drogą do pełni ży-

cia, i nie ważne, czy To przyjmiesz,

czy nie. Jeśli rodzi się w tobie jakiś

opór GDY CZYTASZ te słowa, zna-

czy, że Słowo już działa w tobie, już

zasiewa w tobie życie. Lectio Divina

to jakby cztery etapy życia, etapy po-

wrotu do życia (Lectio, Meditatio,

Oratio, Contemplatio). Może już daw-

no zapomniałem na czym polega moje

prawdziwe powołanie. Może zapo-

mniałem, że moim powołaniem jest

bycie towarzyszem Stwórcy. Miłość

Bóg stworzył we mnie 6-ego dnia.

Przez życie nie rozumiem tu nic inne-

go, jak przyjąć Miłość. Od mojego

6-ego dnia niosę w sobie pasję życia,

aby podnosić świat (5 dni wcześniej-

szych) do Boga. Życie to nic innego

jak pójść za tchnieniem Stwórcy – po-

myśl nad tym. Bóg stwarzał nas twa-

rzą w twarz… moje zaistnienie nie

było nigdy anonimowe. Zostałem

stworzony bym był PASJONATEM

ŻYCIA. Nie jestem pasjonatem życia,

wiem o tym, często chcę nim być, lecz

częściej okazuje się, że jedyną pasją

we mnie jest pasja śmierci. Iść ku pełni

życia, to iść przed siebie dając się pro-

wadzić Słowu.

Czy zdaję sobie sprawę, że

Słowo jest na początku? Jest na począt-

ku mojego zaistnienia i będzie przez

wszystkie dni mojego życia, po ostat-

ni oddech. Czy rzeczywiście to Słowo

jest w moim życiu na początku?.

I nie chcę tu pisać o Sło-

wie jako o jakiejś alternatywie życia,

jednej z wielu. Słowo nie jest alterna-

tywą życia – jest jego jedyną racją.

Skoro tak, to czemu zamiast żyć,

wciąż umieram, zamiast wybierać

życie wybieram śmierć?. Słowo nie da

mi życia, jeśli się na nie, nie otworzę.

Stąd zaczynam rozumieć czym jest

w rzeczywistości Lectio Divina. To

nie metoda, to proces życia, opcja ży-

cia, wybór życia – w którym Słowo

staje się mentalnością mojego życia.

Lectio Divina jest po prostu powro-

tem do życia w pełni – pragniesz te-

go? Pragniesz pełni?

Lectio - Ze Słowem Bożym

spotykam się zawsze w kontekście

życia. W jakim momencie twojego

życia spotyka cię Słowo?. Popatrz na

Ewangelię według św. Łukasza roz-

dział 19, wersety od 1-10. Nauczycie-

lem Lectio Divina stanie się dla nas

Zacheusz. Zanim Jezus spotkał Za-

cheusza, wcześniej uzdrowił niewido-

mego – by czytać trzeba widzieć. To

Bóg mnie uczy czytać. Moje otwarte

oczy to oczy które zbiegają się z ocza-

mi Boga. Św. Augustyn mówi: „Tylko

Page 41: Młodzież Seraficka 2/2011

39

Młodzież Seraficka, nr 157

serce widzi Słowo”, w przeciwnym

wypadku będę źle czytał. I Mogę nie-

raz całe życie czytać Słowo i nie czytać

go jako słowa Boga a jedynie jako wła-

sne. Życie rozpoczyna się od Ducha.

Czy jestem nieustępliwy jak niewido-

my pod Jerychem, czy mam odwagę

być nieustępliwym?. Bóg kocha ludzi

nieustępliwych. Często zapominam,

że do czytania Słowa przychodzę

zawsze ślepy. To nie je czytam Słowo,

Bóg mi je czyta, a z nim czyta mi moje

życie. Można całe życie czytać Biblię

i nie wyjść poza swoje myśli. Moje

myśli są tak często ciasne, małe, cał-

kiem takie jakim był Zacheusz. Żyję

w świecie kultu ludzkich myśli – mo-

gę całe życie sądzić, że jestem bogaty

i żyć w zamkniętym świecie swoich

myśli, który w gruncie rzeczy jest tyl-

ko więzieniem. Trzeba więc umieć

stracić swoje ograniczone myślenie by

narodzić się na nowo. Obraz

Jezusa, który przechodzi przez

Jerycho to nic innego jak przy-

pomnienie mi, że On co dzień

przechodzi przez moje życie.

Mogę Go spotkać, mogę się

z Nim minąć.

Meditatio - Zacheusz to czło-

wiek władzy, bogaty. Symboli-

zuje to jak ja często chcę pano-

wać nad Słowem, tak czytać, by

je kontrolować, by było, jak ja

chcę. Popatrz na Zacheusza –

on chciał zobaczyć kim jest ten,

kto przyszedł do jego miasta.

Zdaje się, że to moment przeło-

mowy dla jego życia. Albo za-

trzymam się pod drzewem i nic

nie zobaczę, albo wejdę na nie.

Zacheusz nie może zobaczyć

Jezusa przez tłum. Tłum to na-

sze codzienne sprawy, niepo-

Page 42: Młodzież Seraficka 2/2011

40

Młodzież Seraficka, nr 157

koje. Często nie potrafię przedrzeć się

przez te sprawy by spotkać się ze Sło-

wem. Wspina się więc na sykomorę.

Wspina się ponad swoje niskie myśle-

nie. Sykomora to wyjątkowo ciekawe

drzewo. Owocuje bardzo intensyw-

nie, jej owoce są nabrzmiałe sokiem.

Ma jednak jedną wadę, jej owoce są

bez smaku. Jednak, gdy delikatnie

natnie się każdy z owoców,

w okresie dojrzewania, stają się słod-

kie i wyborne. Tylko Jezus może na-

ciąć owoc mojego życia by te wreszcie

nabrało smaku. Zacheusz nacięty

przez Jezusa uzyskuje smak. Im bar-

dziej pozwolę się naciąć, tym więcej

nabiorę smaku. Morze jestem na-

brzmiały sokiem, inteligencją, wie-

dzą, urodą, pieniędzmi… ale bez na-

cięcia to wszystko jest bezpłciowe, nie

ma żadnego smaku. To pierwszy etap

mojej drogi ku życiu – dać się naciąć.

K o l e j n y m o m e n t t o z e j ś c i e

z drzewa.

Oratio - Trzeba mi teraz zejść

z owocem Słowa do swojego serca.

Zacheusz dopiero na drzewie zoba-

czył, że oczy Boga spoczywają na

nim, na mnie. Spotkanie ze Słowem

jest zawsze osobiste. Słowo nigdy się

nie spóźnia. Zacheusz by spotkać się

z Jezusem, musi zejść z drze-

wa, zaprosić Go do swego

domu (swoich myśli, oczeki-

wań, zranień, wartości, pseu-

dowartości). Tłum jest zgor-

szony tym, że Bóg mnie chce

(pamiętaj czym/kim jest

tłum). Tłum chce mnie takie-

go jakim byłem, połamanego,

zniewolonego złym myśle-

niem o sobie. W domu są ta-

kie miejsca zwane oficjalny-

mi. Są i takie, których się boję,

których nikomu nie pokazuję.

Jezus tam właśnie wchodzi.

Zacheusz pokazuje mu swój

dom. Pokazuje to wszystko

czym żyje, wszystko czym

Page 43: Młodzież Seraficka 2/2011

41

Młodzież Seraficka, nr 157

zdaje mu się , że żyje. Bóg ma serce

i chce zejść tam gdzie Zacheusz po-

trzebuje zbawienia. Tłum na zewnątrz

szmerze, na zewnątrz jest wielkie

zmieszanie a Zacheusz razem z Jezu-

sem siedzą w swoim domu. Kolejny

etap mojego wracania do życia – Nie

wystarczy stanąć tylko w dialogu do

Słowa, trzeba opowiedzieć się za

Słowem. Zacheusz stanął po stro-

nie Słowa. Słowo zwraca mu wol-

ność, spontaniczność, radość – oto

połowę mego majątku oddaję ubogim.

Contemplatio - Już myślę,

myślami Boga, pragnę, Jego pra-

gnieniami. Pełnia życia jest moim

nowym spojrzeniem. W Lectio Divi-

na Bóg obmywa moje oczy swoim

Słowem. Zaczynam interpretować

świat w Bożej perspektywie.

W sercu Zacheusza zostaje zawarte

przymierze – ja jestem Twój, Ty

jesteś mój. Okazuje się, że dialog ze

Słowem zmienia mnie samego.

Tekst jak ci przedstawiam jest

owocem czterodniowej sesji Szkoły

Biblijnej. Traktuję go raczej jako

świadectwo swojej wiary, niż su-

chy wykład o Lectio Divina. Obyś

i ty pozwolił się naciąć Jezusowi,

by nabrać wreszcie smaku.

fr. Rufin, V kurs

Page 44: Młodzież Seraficka 2/2011

42

Młodzież Seraficka, nr 157

„Przyjacielu dzieci i młodzie-

ży, módl się za nam” – tak brzmi jed-

no z wielu wezwań nowej litanii do

błogosławionego Jana Pawła II. Bło-

gosławiony Papież wielokrotnie oka-

zywał młodym wyrazy swojej troski

o nich, którzy jak sam nie raz mówił,

są przyszłością Kościoła. W różnych

miejscach na świecie, co dwa-trzy

lata, odbywają się pod przewodnic-

twem Ojca Świętego „Światowe Dni

Młodzieży.” Pierwsze miały miejsce

w Rzymie, w 1985 roku, z inicjatywy

Jana Pawła II. W 1991 organizatorem

ŚDM była Polska, a główne spotkanie

odbyło się na Jasnej Górze. W pozo-

stałych zaś latach w Niedzielę Palmo-

wą, organizowane są „Światowe Dni

Młodzieży” w każdej diecezji, gdzie

młodzież spotyka się ze swoimi bi-

skupami.

Spotkaniom tym towarzyszą

dwa znaki naszej wiary, które ofiaro-

wał młodym Ojciec Święty: Krzyż

Roku Świętego (podarowany na za-

kończenie Nadzwyczajnego Jubileu-

szu Odkupienia w 1984 r.) oraz Ikona

Matki Bożej Opiekunki Ludu Rzym-

skiego z Bazyliki Matki Bożej Więk-

szej w Rzymie (od 2003 r.).

W tym roku „Dni Młodych”

odbyły się w stolicy Hiszpanii, w Ma-

drycie, w dniach od 15-go do 21-go

sierpnia. Tegoroczne spotkanie było

już dwudziestym szóstym, a jego ha-

słem był werset z Listu św. Pawła do

Kolosan (Kol 7, 2): „Zakorzenieni

i zbudowani na Chrystusie, mocni w

wierze”. Wzięło w nich udział około

2 miliony młodych ludzi ze 193 kra-

jów świata, a tym ponad 12 tysięcy

Polaków. Na spotkaniu nie mogło

zabraknąć następcy św. Piotra – Bene-

dykta XVI, który przybył do Madrytu

16-go sierpnia. Mszę św. na lotnisku

Cuatro Vientos koncelebrowało wraz

z papieżem prawie 14 tysięcy kapła-

nów i 800 biskupów.

Istotnym punktem programu

spotkań są katechezy głoszone, w róż-

nych językach, przez zaproszonych

biskupów. Podczas XXVI ŚDM odby-

ły się one w 30 językach i 262 wyzna-

czonych miejscach. Katechezy trwały

przez trzy dni, a ich tematyka została

zaczerpnięta ze wspomnianego po-

wyżej hasła spotkania. Młodzi, więc

rozważali następujące tematy: „Mocni

w wierze”, „Zakorzenieni w Chrystu-

sie”, oraz „Świadkowie Chrystusa

Młodzi w poszukiwaniu Jezusa...

Page 45: Młodzież Seraficka 2/2011

43

Młodzież Seraficka, nr 157

„Mam nadzieję, że po Rio de Janeiro

młodzież świata przyjedzie do Krako-

wa i spotka się przy wznoszonym

właśnie sanktuarium bł. Jana Pawła

II”. Na razie to tylko plany, ale pozo-

stańmy optymistami.

Innym religijnym, międzyna-

rodowym zjazdem młodzieży jest np.

„Europejskie Spotkanie Młodych –

Taize”, które odbywa się na przeło-

mie starego i nowego roku

(od 28-go grudnia do 1-go stycznia )

w różnych miastach Europy. W tym

roku będzie miało miejsce w Berlinie.

Także i w naszym kraju nie

brakuje różnorakich religijnych zgro-

madzeń młodych ludzi. Oprócz

wspomnianych już odbywających się

w Niedzielę Palmową, w poszczegól-

nych diecezjach dni młodzieży, mamy

jeszcze spotkania: podczas odpustów

przy większych sanktuariach, zjazdy

oaz czy innych duszpasterstw mło-

dzieżowych, działających przy para-

fiach diecezjalnych bądź zakonnych.

Na szczególną uwagę (moim zda-

niem) zasługują kilkudniowe, otwarte

dla wszystkich, spotkania organizo-

wane przez zakony. I tak np. OO. Do-

minikanie w okolicy Jeziora Lednic-

kiego organizują „Spotkanie Młodych

Lednica 2000”, OO. Franciszkanie

(OFMConv.) w Kalwarii Pacławskiej –

w świecie”. W piątek 19-go sierpnia

ulicami stolicy Hiszpanii przeszła

Droga Krzyżowa. 21-go sierpnia Oj-

ciec święty celebrował na madryckim

lotnisku pożegnalną Eucharystię.

ŚDM to nie tylko zgromadze-

nie modlitewne, ale także okazja do

dzielenia się sobą, świadectwem swo-

jej wiary i życia, poznawania nowych

ludzi oraz udziału w różnorakich wy-

darzeniach kulturalnych. Każdego

wieczoru miał miejsce „Festiwal Mło-

dych” w ramach którego odbywały

się: koncerty, wystawy, spektakle,

pokazy artystyczne, zwiedzania mu-

zeów i różne warsztaty. Poza Madry-

tem, również w innych częściach

świata gromadziła się młodzież, aby

zapoznać się z nauczaniem i tematami

ŚDM oraz duchowo łączyć się ze swo-

imi kolegami i koleżankami będącymi

wtedy w Hiszpanii. Takie spotkanie

miało miejsce również w naszej Kal-

warii Zebrzydowskiej, dnia 20-go

sierpnia w ramach „Dnia Młodych”,

podczas odpustu sierpniowego.

W przyszłym roku ŚDM przeżywać

będziemy w wymiarze diecezjalnym,

a następne międzynarodowe w lipcu

2013 roku, w Rio de Janeiro

(Brazylia). Niedawno kardynał Stani-

sław Dziwisz, udzielając wywiadu dla

Radia Watykańskiego, powiedział:

Page 46: Młodzież Seraficka 2/2011

44

Młodzież Seraficka, nr 157

„Franciszkańskie Spotkanie Mło-

dych”, OO. Kapucyni – „Spotkanie

Młodych” w Wołczynie oraz „Golgotę

Młodych” w Serpelicach nad Bugiem,

Księża Saletyni – „Spotkanie Mło-

dych” w Dębowcu, OO. Karmelici

Bosi w Czernej – „Spotkanie Młodych

ze świętymi Karmelu”.

W czasie ubiegłych wakacji

miałem możliwość uczestniczyć w 24-

tym „Franciszkańskim Spotkaniu

Młodych” w Kalwarii Pacławskiej

koło Przemyśla. Chcę teraz opisać,

czym dokładnie jest sam FSM oraz

krótko podzielić się moimi przeżycia-

mi z tegoż spotkania.

Tegoroczne „Franciszkańskie

Spotkanie Młodych” odbyło się, jak

wspominałem już po raz dwudziesty

czwarty (pierwsze miało miejsce

w 1988 r.), w dniach od 24 do 30 lipca,

pod hasłem: „PROJEKT MESJASZ”.

W sumie uczestniczyło w nim około

1100 osób, głównie z południowej

Polski. Organizatorami są Krakowska

Prowincja OO. Franciszkanów (Zakon

Braci Mniejszych Konwentualnych)

oraz działające w jej ramach Centrum

Franciszkańskie „San Damiano”

z Krakowa pod przewodnictwem

o. Piotra Reiznera OFMConv., który

był zarazem dyrektorem spotkania.

Page 47: Młodzież Seraficka 2/2011

45

Młodzież Seraficka, nr 157

Miejscem, gdzie

odbywa się FSM, jest prze-

pięknie położone, blisko

granicy polsko-ukraińskiej,

Sanktuarium Podwyższenia

Krzyża Świętego i Matki

Bożej w Kalwarii Pacław-

skiej koło Przemyśla.

Uczestnicy po zarejestrowa-

niu się i otrzymania identy-

fikatora, szukają sobie miej-

sca noclegowego. Do wybo-

ru są: dom pielgrzyma, ka-

mienica, strych klasztorny,

pole namiotowe lub „gdzieś

na wiosce”. Zaplecze sani-

tarne i gastronomiczne są

„OK.”. Bracia klerycy obsta-

wiają w terenie punkty kon-

trolne i dzięki temu możemy czuć się

bezpiecznie przez całą dobę. Program

spotkania był niezwykle interesujący.

Oprócz najważniejszego punktu dnia,

jakim zawsze była Eucharystia w kal-

waryjskim kościele, miały również

miejsce: tematyczne nabożeństwa,

konferencje i bogate w przesłania ho-

milie, spotkania z zaproszonymi gość-

mi, prace w grupach, koncerty chrze-

ścijańskich zespołów, „kino pod

chmurką” (tym razem pod sufitem

kościoła) i prezentacje multimedialne.

Jak wspomniałem, odbywały się te-

matyczne nabożeństwa: uzdrowienia

wspomnień, rozeznania, wyboru,

czas miłosierdzia i dziękczynienia

Panu. Nabożeństwom tym przewod-

niczyli ojcowie i bracia franciszkanie

wraz z młodzieżą działającą przy ich

klasztorach. Gośćmi Specjalnymi byli:

ks. abp Józef Michalik, Tomasz Terli-

kowski, Marek Nowicki, s. Anna Bał-

chan, Grzegorz Leśniewski, Jan Po-

spieszalski, Adam Woronowicz, Bar-

tek Jaskot, Piotr Stępniak Gepard oraz

Szymon Hołownia, którzy podzielili

się z nami świadectwem swojego ży-

cia religijnego, rodzinnego i zawodo-

wego. Na scenie zagrali: Fioretti, Ewa

Page 48: Młodzież Seraficka 2/2011

46

Młodzież Seraficka, nr 157

żywaniem wiary. Nawiązałem relacje

z franciszkanami o nieco innym kolo-

rze i kroju habitu. Za okazaną mi ser-

deczność i gościnność jestem im do

dzisiaj bardzo wdzięczny. Wresz-

cie… trzeba było wrócić do „świata”

i realizować swój „PROJEKT ME-

SJASZ”.

A na naszym bernardyńskim

„podwórku”…? Oprócz wspomnia-

nego już kalwaryjskiego „Dnia Mło-

dych”, który podczas odpustu sierp-

niowego przypada w sobotę, w poło-

wie września również w Kalwarii

Zebrzydowskiej, mają miejsce „Dni

Wspólnoty”. Przy większości naszych

klasztorów działa Franciszkańska

Młodzież Oazowa oraz Wspólnota

Oazy Dzieci Bożych, które są połącze-

niem duchowości ks. Blachnickiego

i św. Franciszka z Asyżu. W okresie

wakacyjnym w Dukli, Kalwarii, Skę-

pem, Wetlinie i Leżajsku odbywają się

oazy pod przewodnictwem ojców

moderatorów i braci kleryków.

„Dni Wspólnoty” są zjazdem

naszej FMO na wspólne spotkanie,

podsumowanie i podzielenie się swo-

imi przeżyciami z oaz. Trwają one

trzy dni. Wszystko zaczęło się w pią-

tek, 23 września, powitaniem uczest-

ników przez moderatora prowincjal-

nego FMO - o. Cecyliana Szczepanika.

Uryga & Twoje Niebo, Anielsi, A&D,

Katolika Front i Maleo Regge Rockers.

W myśl hasła spotkania

uczestnicy próbowali na nowo, bądź

po raz pierwszy w życiu, stworzyć

swój własny projekt życia z Bogiem.

FSM jest czasem modlitwy, refleksji –

chwilą zatrzymania się i zastanowie-

nia się, w którą stronę biegnie moje

młode życie, a także czasem radości,

dawania świadectwa życia, możliwo-

ści spotkania i poznania nowych lu-

dzi, którzy tak samo jak ja, przyznają

się do Chrystusa, jak również mają

różne wątpliwości w kwestiach wiary.

I tu na pomoc wychodził nam sam

Jezus, który całą dobę był wystawiony

w kaplicy św. Rafała, a także poprzez

swoich stale dyspozycyjnych kapła-

nów, przychodził w sakramencie po-

jednania i w rozmowie duchowej. Cie-

kawym doświadczeniem były także

prace w grupach (było ich 28). Każda

z nich miała swojego animatora

i rozmawialiśmy na zadane nam te-

maty.

Dzięki temu spotkaniu na

nowo uwierzyłem w polską młodzież,

u której, przynajmniej do tej pory,

dostrzegałem więcej rzeczy negatyw-

nych niż pozytywnych. Poznałem

wielu młodych, wartościowych ludzi,

którzy dzielili się ze mną swoim prze-

Page 49: Młodzież Seraficka 2/2011

47

Młodzież Seraficka, nr 157

Następnie młodzież z Kalwarii przed-

stawiła w auli WSD Musical o świę-

tym Franciszku „Forza Venite Gente”,

a wieczorem w bazylice odbyło się

spotkanie z panem Andrzejem Wron-

ką – znamy polskim apologetą oraz

różaniec. W sobotę, 24 września, nasz

Minister Prowincjalny o. Jarosław Ka-

nia przewodniczył w bazylice Eucha-

rystii i wygłosił do młodych Słowo

Boże. W auli WSD miał miejsce kolej-

ny wykład pana Wronki, a także pre-

zentacje poszczególnych stopni oaz.

Wieczorem na kalwaryjskich Dróż-

kach odbyła się Droga Krzyżowa.

„Dni Wspólnoty” zakończyły się

w niedziele Mszą św. w bazylice.

Póki co bernardyni (brązowi

franciszkanie) nie posiadają własne-

go, większego „Spotkania Młodych”.

Jeden z ojców w Kalwarii Pacławskiej

powiedział mi: „jak nabierzecie więcej

doświadczenia to doczekacie się swo-

jego [spotkania młodych]”. Miejmy

nadzieję, że niebawem

fr. Martynian, kurs II

Page 50: Młodzież Seraficka 2/2011

48

Młodzież Seraficka, nr 157

10 sierpnia bieżącego roku,

grupą ok. trzydziestu osób, pod prze-

wodnictwem dwóch wspaniałych mo-

deratorów, o. Florencjusza i o. Barty-

meusza, wyruszyliśmy w długą dro-

gę, by reprezentować naszą Francisz-

kańską Młodzież na Światowych

Dniach Młodzieży w Madrycie. Po-

czątkowo pełni obaw, nie do końca

pewni czego się możemy spodziewać,

jednak z ogromnym zapałem i zaan-

gażowaniem o 4 nad ranem wyruszy-

liśmy z Leżajska w podróż, która za-

padnie nam w pamięci chyba do koń-

ca życia! Długa, męcząca droga po-

przez Austrię, Włochy zaprowadziła

nas do pierwszego miejsca noclego-

wego (nie licząc autokaru) czyli do

francuskiego Lourdes. Tam uczestni-

czyliśmy w wieczornym nabożeń-

stwie, zaopatrzyliśmy się w „świętą

wodę” i już w pierwszy dzień naszej

pielgrzymki doświadczyliśmy euforii

i życzliwości związanej z ŚDM. Śpie-

wy i tańce młodych ludzi z całego

świata pielgrzymujących do Madrytu

były obecne wszędzie.

Madryt 2011

Page 51: Młodzież Seraficka 2/2011

49

Młodzież Seraficka, nr 157

cja naszego spotkania. Wspólne zwie-

dzanie, bardzo interesujące codzienne

konferencje (niestety w obcym nam

języku, co było dla nas dużym wy-

zwaniem), wspólna międzynarodowa

Eucharystia, wieczorne spotkania in-

tegracyjne, gry, zabawy i oczywiście

modlitwy, z dnia na dzień, przygoto-

wywały nas na zbliżające się Świato-

we Dni Młodzieży.

Szesnastego sierpnia, dzień

po zakończeniu Franciszkańskiego

Spotkania Młodych, a dzień przed

rozpoczęciem ŚDM, zwiedziliśmy

piękne miasto Toledo. Wieczorem

udaliśmy się na Plaza de la Cibeles,

gdzie uczestniczyliśmy w Mszy

otwierającej ŚDM. Niezliczone tłumy

na placu były dowodem tego, w jak

ważnym miejscu i czasie się znajdo-

waliśmy. Było to niezapomniane

przeżycie. Przez następne dni uczest-

niczyliśmy w codziennych konferen-

cjach polskich biskupów oraz zwie-

dzaliśmy wspaniałe miejsca w Ma-

drycie, specjalnie przygotowane dla

pielgrzymów z całego świata. Bawili-

śmy się także na koncertach i festiwa-

lach młodych.

W piątek 19 sierpnia, już po

przyjeździe Ojca Świętego Benedykta

XVI, uczestniczyliśmy w pięknym

nabożeństwie Drogi Krzyżowej. Na-

Następnego dnia, z samego

rana, wyruszyliśmy w dalszą drogę

do słonecznej Hiszpanii. Po chwili

poszukiwania szkoły, w której przez

następne 10 dni nocowaliśmy, odkry-

liśmy pierwsze uroki Madrytu oraz

radość wypływającą z rozpoczynają-

cego się właśnie Franciszkańskiego

Spotkania Młodych. Zostaliśmy bar-

dzo serdecznie przyjęci, co sprawiło,

że poczuliśmy się jak w wielkiej fran-

ciszkańskiej rodzinie.

Przez kolejnych parę dni,

uczestnicząc w tym spotkaniu, pozna-

waliśmy wielu nowych ludzi różnych

narodowości, mogliśmy doświadczyć

różnorodności kulturowej, a nawet

nauczyć się paru słów w różnych ję-

zykach. W tym nieocenioną pomoc

niósł nam o. Florencjusz, który był

takim naszym łącznikiem ze względu

na doskonałą znajomość języka hisz-

pańskiego, jak i wielu innych.

Od samego początku wielką

przygodą i ciekawym doświadcze-

niem były prysznice, znajdujące się na

zewnątrz budynku, pod gołym nie-

bem! Bardzo wysoka temperatura

towarzysząca nam do późnych go-

dzin nocnych sprawiała, że prysznic

o 1.00 w nocy był bardzo relaksujący.

Nie była to oczywiście główna atrak-

Page 52: Młodzież Seraficka 2/2011

50

Młodzież Seraficka, nr 157

bożeństwo składało się z 14 stacji Mę-

ki Pana Jezusa rozmieszczonych na

ulicach Madrytu.

Następnego dnia, w sobotę,

około południa, wyruszyliśmy pieszo

na czuwanie z Ojcem Świętym, które

odbywało się na dawnym lotnisku

Cuatro Vientos. Zaopatrzeni w śpiwo-

ry i inne tego typu rzeczy dotarliśmy,

po długiej wędrówce, na miejsce czu-

wania. Doczekaliśmy się przyjazdu

Papieża, wysłuchaliśmy przemówie-

nia i uczestniczyliśmy w adoracji Naj-

świętszego Sakramentu. Po zapadnię-

ciu zmroku, na wcześniej, własno-

ręcznie przygotowanych miejscach

noclegowych (karimata, kartony

i śpiwory ) odpoczywaliśmy, z niepo-

kojem patrząc w niebo. Nadchodziła

niestety burza. Postanowiliśmy więc

skryć się w specjalnych namiotach na

Page 53: Młodzież Seraficka 2/2011

51

Młodzież Seraficka, nr 157

placu. Niektórzy zbudowali sobie na-

wet „namioty”, niestety nie tak duże,

by pomieścić nas wszystkich. Szczęśli-

wie burza nie była tak straszna, na

jaką wyglądała.

Rano z niecierpliwością ocze-

kiwaliśmy na przyjazd Ojca Świętego

i Mszę świętą na zakończenie ŚDM.

Podczas Eucharystii Ojciec Święty

skierował do nas słowa w naszym

języku. „Świat potrzebuje świadectwa

waszej wiary” - te słowa były dla każ-

dego niesamowicie budujące, jak rów-

nież zobowiązujące do dawania świa-

dectwa w każdym miejscu i czasie.

Po pożegnaniu Benedykta

XVI i zakończeniu ŚDM wróciliśmy

do miejsca naszego noclegu. Korzy-

stając z pięknej pogody resztę dnia

spędziliśmy na pobliskim basenie,

zażywając kąpieli zarówno wodnych,

jak i słonecznych. Następnego dnia

wczesnym rankiem musieliśmy nie-

stety pożegnać się już ze stolicą Hisz-

panii. Kierując się w stronę Polski,

zwiedziliśmy jeszcze parę hiszpań-

skich miast: Saragossę, Barcelonę

i dotarliśmy do Lloret de Mar, gdzie

zatrzymaliśmy się w hotelu.

Z umocnioną wiarą i pokrze-

pieni siłą duchową, postanowiliśmy

jeszcze skorzystać z piękna hiszpań-

skiej przyrody i doświadczyć relaksu

na plaży. Nadszedł jednak czas po-

wrotu do domu. Po drodze zatrzyma-

liśmy się jeszcze we Włoszech, w Pad-

wie, by zwiedzić sanktuarium

św. Antoniego. Po Eucharystii ruszy-

liśmy dalej. Kolejny przystanek był

już w Polsce.

Pielgrzymka na Światowe

Dni Młodzieży w Madrycie, była dla

nas niesamowitym przeżyciem. Spo-

tkanie tak wielu ludzi różnych naro-

dowości, możliwość zobaczenia wielu

pięknych miejsc, a przede wszystkim

spotkanie z Ojcem Świętym Benedyk-

tem XVI pozostanie w naszej pamięci

na długie, długie lata. Serdecznie

dziękujemy o. Bartymeuszowi oraz

o. Florencjuszowi za zorganizowanie

tak wspaniałej pielgrzymki, jak rów-

nież wszystkim którzy przyczynili się

do tego, że mogliśmy tam być.

Wojtek, FMO

Page 54: Młodzież Seraficka 2/2011

52

Młodzież Seraficka, nr 157

Drodzy młodzi!

Pozdrawiam wszystkich,

szczególnie tych młodych, którzy za-

dali mi swe pytania, (…), wyrażające

w pewnym stopniu gorące pragnienie

was wszystkich, aby osiągnąć coś

wielkiego w życiu, coś, co da wam

pełnię i szczęście.

Ale jak młody człowiek może

być wierny wierze chrześcijańskiej

i nadal dążyć do wielkich ideałów

w dzisiejszym społeczeństwie?

W Ewangelii, której wysłuchaliśmy,

Jezus udziela nam odpowiedzi na to

ważne pytanie: „Jak Mnie umiłował

Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wy-

trwajcie w miłości mojej” (J 15,9).

Tak, drodzy przyjaciele, Bóg

nas kocha. Jest to wielka prawda na-

szego życia i to ona nadaje sens całej

reszcie. Nie jesteśmy owocem przy-

padku czy nieracjonalności, ale u po-

czątków naszego istnienia znajduje się

plan miłości Boga. Trwanie w Jego

miłości oznacza więc życie zakorze-

nione w wierze: wiara bowiem nie jest

prostą akceptacją pewnych oderwa-

nych prawd, ale raczej głęboką więzią

z Chrystusem, która prowadzi nas do

otwarcia naszych serc na tę tajemnicę

miłości i do życia jako osoby, które

wiedzą, że są kochane przez Boga.

Jeśli pozostaniecie w miłości

Chrystusowej, zakorzenieni w wierze,

napotkacie – nawet wśród sprzeczno-

ści i cierpień – źródło wesela i radości.

Wiara nie przeciwstawia się waszym

najwyższym ideałom, ale przeciwnie,

uwzniośla je i doskonali. Drodzy mło-

dzi, nie dostosowujcie się do czegoś,

co jest mniejsze od Prawdy i Miłości,

nie dostosowujcie się do kogoś, kto

jest mniejszy od Chrystusa.

Właśnie dzisiaj, gdy panująca

obecnie kultura relatywistyczna od-

rzuca i gardzi poszukiwaniem praw-

dy, która jest najwyższym dążeniem

ducha ludzkiego, musimy zapropono-

wać z odwagą i pokorą powszechną

wartość Chrystusa jako zbawiciela

wszystkich ludzi i źródło nadziei dla

naszego życia. On, który wziął na sie-

bie nasze udręki, zna dobrze tajemni-

cę bólu ludzkiego i ukazuje swoją

obecność pełną miłości w tych wszyst-

kich, którzy cierpią. Oni zaś ze swej

strony, zjednoczeni z męką Chrystusa,

uczestniczą znacznie bliżej w Jego

dziele odkupienia. Ponadto nasza bez-

Czuwanie modlitewne pod-

czas wigilii XXVI ŚDM

Przemówienie Ojca Świętego Bene-dykta XVI

Page 55: Młodzież Seraficka 2/2011

53

Młodzież Seraficka, nr 157

interesowna uwaga poświęcona cho-

rym i potrzebującym będzie zawsze

pokornym i milczącym świadectwem

o pełnym współczucia obliczu Boga.

Drodzy przyjaciele, niech żad-

ne nieszczęście was nie paraliżuje! Nie

lękajcie się świata ani przyszłości, ani

swej słabości. Pan pozwolił wam żyć

w tej chwili dziejowej, aby dzięki wa-

szej wierze nadal rozbrzmiewało Jego

Imię na całej ziemi.

(…) Zapraszam was, abyście

prosili Boga, aby pomógł wam odkryć

na nowo wasze powołanie w społe-

czeństwie i w Kościele oraz abyście

trwali w nim z radością i w wierności.

Warto przyjąć w głębi swego wnętrza

wezwanie Chrystusa oraz kroczyć

odważnie i wielkodusznie drogą, któ-

rą nam proponuje!

Wielu Pan powołał do mał-

żeństwa, w którym mężczyzna i ko-

bieta, tworząc jedno ciało (por.

Rdz 2, 24), spełniają się w głębokim

życiu wspólnoty. Jest to widnokrąg

świetlany i wymagający zarazem. Plan

prawdziwej miłości, która codziennie

się odnawia i pogłębia, dzieląc radości

i trudności, i która odznacza się darem

pełni osoby. Dlatego uznanie piękna

i dobra małżeństwa oznacza bycie

świadomymi, że tylko kontekst wier-

ności i nierozerwalności, jak również

otwarcia się na boski dar życia, jest

odpowiedni dla wielkości i godności

miłości małżeńskiej.

Innych dla odmiany Chrystus

powołuje, aby szli za Nim bliżej

w kapłaństwie lub w życiu konsekro-

wanym. Jakże pięknie jest wiedzieć,

że Jezus cię szuka, kieruje swój wzrok

na ciebie i swym niepowtarzalnym

głosem mówi także tobie: „Pójdź za

mną!” (por. Mt 2,14).

Drodzy młodzi, aby odkryć

i pójść wiernie za tą formą życia, do

której Pan wzywa każdego z nas, nie-

zbędne jest pozostawanie w Jego mi-

łości jako przyjaciele. A jak się pod-

trzymuje przyjaźń, jeśli nie przez czę-

sty kontakt, rozmowę, trwanie w jed-

ności i dzielenie nadziei lub niepoko-

jów? (…)

Zapraszam was zatem, aby-

ście trwali (…) na adoracji Chrystusa,

rzeczywiście obecnego w Eucharystii.

Do rozmawiania z Nim, do przedkła-

dania Mu waszych pytań i do słucha-

nia Go. Drodzy przyjaciele, modlę się

za was z całej duszy. Błagam was

o modlitwę także za mnie. Prośmy

Pana, (…), abyśmy żyli zawsze wier-

nie jak Jego przyjaciele. Amen!

Page 56: Młodzież Seraficka 2/2011

54

Młodzież Seraficka, nr 157

I kurs się przedstawia

Br. Tarsycjusz Jędrzej Bukowski

Pochodzę z Czarnego Dunajca . Mam 22 lata. Historia

mojego powołania jest mocno związana z Ruchem

Światło – Zycie, w którym pełniłem posługę animatora

muzycznego, oraz z pielgrzymkami oazowiczów do

Kalwarii Zebrzydowskiej. Tu poczułem rytm bicia serca

Matki. Interesuję się muzyką liturgiczną

i wszystkim, co wiąże się z wystrojem świątyń. Bardzo

lubię chodzić po Tatrach.

Br. Terencjan Kamil Krawiec

Mam 21 lat, pochodzę z Wilczowoli w diecezji ra-

domskiej. Z franciszkanami i duchem ich świętego

Ojca zetknąłem się gdy byłem w Liceum, kiedy to

Jezusowe „pójdź za mną” coraz bardziej nie dawało

mi spokoju. Fascynacja bernardyńskim dziedzic-

twem i miłość do Kalwarii sprawiły, że po maturze

poprosiłem o przyjęcie mnie do tej Prowincji. Ko-

cham życie i mam nadzieje, że w Zakonie przejdę

przez nie najpiękniej, jak to możliwe – w bliskości

jego Dawcy.

Page 57: Młodzież Seraficka 2/2011

55

Młodzież Seraficka, nr 157

Br. Szymon Bajdacki

Mam 19 lat. Pochodzę z wioseczki, która nazywa się

Miastkówka. Od razu po zakończeniu Szkoły Średniej

wstąpiłem do Zakonu Braci Mniejszych. Jestem naj-

młodszy w seminarium, ale ja się temu nie dziwię, bo

i tak wszyscy dziwią się wystarczająco. Przez to, że je-

stem taki młody, musze wybrać sposób jakim chce żyć.

Wybrawszy sposób jakim chcę żyć, mam tak przeżyć

swoje życie, abym po życiu otrzymał to, na co zasłuży-

łem życiem.

Br. Serafin Poliszczuk

Jestem Bratem Mniejszym, który kroczy drogami

I kursu Filozofii, która z kolej „przechodzi ludzkie

pojęcie (o. Feliks Marchewka OFM)”. Powołanie

( mam nadzieję) otrzymałem 22.07.1987 r. w Tar-

nopolu przy urodzeniu. Tylko rozpoznałem te

łaskę nieco później. Za wszystko dziękuje Bogu,

który niech prowadzi mnie według własnej woli.

Br. Rajmund Krzysztof Tlałka

Pochodzę z Ciśca na Żywiecczyźnie, na Śląsku. Po

ukończeniu Szkoły Zawodowej uzyskałem tytuł: Me-

chanik Automatyki Przemysłowej Urządzeń Precyzyj-

nych o Specjalizacji Elektryk. Moja parafia wychowała

kilkanaście powołań kapłańskich i zakonnych, więc

miałem z kogo brać przykład. W swoim życiu zakon-

nym staram się za przykładem św. Franciszka naślado-

wać Chrystusa. Powołanie moje zawierzam Matce Bo-

żej Kalwaryjskiej.

Page 58: Młodzież Seraficka 2/2011

56

Młodzież Seraficka, nr 157

Br. Florian Daniel Skiba

Mam 34 lata, pochodzę z okolic Człuchowa. Ukończy-

łem Zasadnicza Szkolę Zawodową w Chojnicach,

o profilu stolarz. Zainteresowania: sport, astronomia,

spacery po górach. Lubię czytać książki z różnych

dziedzin nauk matematyczno – przyrodniczych. Osoba

św. Franciszka wywarła wielki wpływ na moje dotych-

czasowe życie, jak i również na wybór drogi życiowej.

Br. Kasjan Mateusz Sadowski

Pochodzę z Łęczycy. Mam 24 lata. Na koleje mojego

losu, tak po ludzku, wpłynął duch Franciszkańskiej

Młodzieży Oazowej, której nigdy nie będę się w stanie

odwdzięczyć. W seminarium na nowo dowiaduję się

od różnych osób i na wszelkie możliwe sposoby tego,

co Pan Bóg może i chce zrobić w moim życiu.

Br. Demetriusz Michał Kmieć

Pochodzę z malowniczego miasta Koła nad Wartą.

Moje dzieciństwo i lata młodzieńcze związane były

z klasztorem oo. Bernardynów w Kole. To tam rozwi-

jało się moje powołanie. Przykład życia zakonników,

ukazał mi jak naczelne miejsce zajmuje modlitwa

w życiu osobistym człowieka. Postawa, życie i działal-

ność św. Franciszka ukazuje, iż dzisiejszemu światu

trzeba nieść pokój, dobro i miłość. Żyjąc zatem

w świecie i wykonując różne posługi, życzę wszyst-

kim, by zbliżając się ku Bogu uświęcali swoje życie.

Page 59: Młodzież Seraficka 2/2011

57

Młodzież Seraficka, nr 157

„Stara wesoła Anglia” to kraj

mgieł, deszczu i długich opowieści.

Za wyjątkiem „Kubusia Puchatka”-

nieuleczalnie melancholijnych…

Powie ktoś- przesadzam. Czyżby?

Zatem skąd tyle przytulnych pubów

i czarnych komedii?

Już w XVII wieku, w epoce elżbietań-

skiej, świat ujrzało monumentalne

(ponad tysiąc stron!) dzie ło

„Anatomia melancholii”. Wielokrot-

nie wznawiane od tego czasu.

Jednak skłonność do zadumy, roman-

tycznego smutku nie są złe- same

w sobie. Życie niesie ze sobą pokaźny

bagaż żalu i głupotą byłoby go zigno-

rować.

Nieszczęście powinno skłaniać do

miłości. Uwrażliwiać na obecność

innych, nieszczęśliwych. Pomagać

i tulić smutki… Powinno zrozumieć,

że jego źródłem jest utracone Piękno.

Utracone, lecz wciąż dostrzegalne, tu

i tam. Elfy pośród kwiatów.

Po świecie rozproszonych jest prze-

cież jeszcze wiele iskier nieśmiertel-

nego światła.

Kto nie zna „Trylogii” Tolkiena?

(Wstyd!)

Nie mówię o kalekiej i zwulgaryzo-

wanej adaptacji filmowej. Gdzie

wszyscy, oprócz Przypadku, są mało-

duszni lub źli.

Profesor John Ronald Reuel Tolkien,

poliglota i wykładowca literatury

angielskiej w Oxfordzie, opowiedział-

nam wszystkim- baśń. Prawdziwą

baśń. Taką jak „za dawnych czasów”.

Był katolikiem i dobrze wiedział, co

stanowi o prawdzie opowieści. Tęsk-

nota za Dobrem.

Potomek bardów i skaldów, znał też

tajemnicę piękna. To- ból poetów.

Smutek przemijania i tęsknota za

wiecznością. Za tym, co prawdziwie

dobre, a nigdy i w żadnej części złe.

Tym jest historia Pierścienia Władzy,

czy epicki „Silmarillion”.

Oczywiście nie wszystko, co piękne

musi być smutne.

Dzieci nie są smutne. Wróżki- fairies-

i ich kwiaty, tęcze, gwiazdy, nie są

smutne. Zakończenia baśni nie są

smutne- na pewno.

Profesor i baśnie

Page 60: Młodzież Seraficka 2/2011

58

Młodzież Seraficka, nr 157

Czym jest baśń? Kłamstwem? Zmy-

śloną i nieprawdopodobną historią?

Opowieścią o elfach i innych dziw-

nych istotach…

Żadna z tych odpowiedzi nie zada-

wala, zaś jedna odstręcza.

Baśnie to opowieści o Królestwie. Są

tam nie tylko elfy. Są smoki, olbrzy-

my, czarownice. A także morza, Słoń-

ce, Księżyc, Ziemia z całym jej bogac-

twem. Jest jadło i napitek i, od czasu

do czasu, ludzie- zazwyczaj zaczaro-

wani.

Jak mówi Tolkien w eseju „O ba-

śniach”: „Większość naprawdę do-

brych baśni traktuje o przygodach

ludzi w Niebezpiecznej Krainie albo

na jej mglistych obrzeżach”.

Określenie, czym jest baśń, nie jest

kwestią definicji czy badań filologicz-

nych. Baśń jest n a t u r ą Czarodziej-

skiej Krainy. To córka wiatru i wody-

stamtąd.

Nie da się opisać baśni- lecz z pewno-

ścią można jej doświadczyć. Wszelkie

„morfologie” i „struktury” mają się

tak do żywej opowieści, jak ślady

kopyt do rumaka bojowego…

Baśń nie jest celem samym w sobie.

Jest- ludzka. Poszukuje- głębin prze-

strzeni i czasu, poszukuje- poczucia

wspólnoty z żywymi istotami. Magia

to środek; użyty we właściwej pro-

porcji osiąga posmak- baśni właśnie.

Baśń niewiele ma wspólnego ze sna-

mi. Sen- mara, a Królestwo Czarów

powinno ( w opinii słuchaczy opo-

wieści) trwać, niezależnie od umysłu,

który je tworzy. Auten-

tyczna baśń jest prawdzi-

wa. Czym jest jej

„prawda”- o tym niżej.

Sercem „fairy-story” są

cuda, zatem wszelkie su-

gestie, że owa cudowna

historia jest złudzeniem

są dla niej niszczące. Dla-

tego „Alicja w Krainie

Czarów” nie jest baśnią.

Page 61: Młodzież Seraficka 2/2011

59

Młodzież Seraficka, nr 157

Baśniami nie są także alegoryczne

bajki zwierzęce, gdzie atrybut cudow-

ności (np. mówiące króliki) jest tylko

technicznym chwytem.

Co, i w jaki sposób, stanowi o baśnio-

wości? Gdzie znajdują się jej źródła?

Baśnie są stare. Tak stare jak nocne

czuwania w obozowiskach czy w ja-

skiniach. Tak stare jak język, jak dusza

pierwotnego człowieka…

Pierwszy opis był zarazem pierwszym

dotknięciem Zaklętego Królestwa.

Zabrawszy światu nazwy i barwy,

można było uczynić złowróżbnie zie-

lonkawym strasznego topielca, nie-

zwykłym błękitem powlec tajemniczą

twarz Księżyca. Można było sprawić

by baranki obrosły złotym runem,

a paprocie zakwitły srebrzyście…

Baśń to moc tworzenia (ze świadomo-

ścią nicości w porównaniu ze wszech-

mocą Stwórcy). To tchnienie życia,

niestety naznaczonego upadkiem…

Życie baśni jest życiem człowieka. Są

one interesujące- bo oddychają, czują,

różnią się w bezliku szczegółów, wer-

sji; jak ludzie właśnie. Bohaterowie są

wyraziści, mają osobowość. To nie

czcze „personifikacje mocy Natury”

itp.

Niczym człowiek, baśnie posiadają

trojaki zwrot. Mistyczny- zwrócony

ku Boskości, niebiosom; magiczny-

patrzący na Naturę (to jest esencją

Królestwa Czarów); oraz zwierciadla-

ny- odbijający samego twórcę baśni-

ludzkość.

Wydarzenia historyczne obrastają

w cudowność. Bogowie schodzą ku

śmiertelnym. Wszystko spotyka się

w Baśniowej Krainie.

Mity, historia i baśń składają się

z tego samego materiału. Ta sama

miłość łączy Annę z Piotrem w Kra-

kowie AD2011, jak Izoldę z Tristia-

nem… To, co im wspólne jest jak już

wspominałem, stare. Stare jak gatu-

nek homo sapiens. Baśniowe moty-

wy, które dotarły do nas przez mgły

czasu, to głębia naszych serc. I Prawo,

które nimi rządzi, któremu niestety

można się sprzeniewierzyć…

Po co komu baśnie? Zwłaszcza dziś,

gdy z Internetu wylewają się hordy

umięśnionych rycerzy i demonów

(ale „TO” na pewno nie baśnie; to

produkt- plus żądza mocy i choroba

duszy).

Nie są (tylko) dla dzieci. Fałszywy

s e n t y m e n t a l i z m s p y c h a

„niezwykłość” w sferę niedojrzałości

i dzieciństwa, obcą „normalnym”

ludziom.

Page 62: Młodzież Seraficka 2/2011

60

Młodzież Seraficka, nr 157

Czy dzieci są głupie? Nienormalne?

Czy dorośli, czytający „Władcę Pier-

ścieni” są niepełnosprawni umysło-

wo?

Baśnie, odcięte od dojrzałej sztuki,

odcięte od (całokształtu) kultury, de-

generują się w kiczowate książeczki

na półkach dziecięcego pokoju.

W „Bajeczki”.

Prawdziwa Zaczarowana Ziemia

wzbudza w czytelniku (zarówno ma-

łym i dużym) tzw. „literacką wiarę”.

Dobry opowiadacz jest realnym twór-

cą- zatem to, co tworzy jest prawdą-

w ramach opowiadanego świata. Jest

z g o d n e z p r a w a m i t a m t e j

(wykreowanej) rzeczywistości; wy-

pływa z niej- naturalnie. To jest praw-

da baśni. Wewnętrzna spójność.

Gdy sztuka zawodzi, słuchacz powra-

ca do (swojego) świata, a baśń zaczy-

na przypominać Frankensteina, po-

zszywanego z niedopasowanych ka-

wałków. Wynaturzenie.

Fascynacja baśnią przypomina fascy-

nację kibica właśnie rozgrywanym

meczem. TO JEST jedyny świat.

Dzieci o tyle są łatwiejszymi odbior-

cami (nawet nieudanych) baśni, o ile

mają mniejsze doświadczenie; łatwiej

je oszukać…

Jest jeszcze jedna cech dobrej baśni,

związana z tym co powiedziałem wy-

żej. To tęsknota. Baśń zaspakaja tęsk-

notę za „Czymś” (najdalszym hory-

zontem?), choć równie często niezno-

śnie ją zaostrza.

Każdy tęskni. Nie każdy zdaje sobie

z tego sprawę. Baśnie objawiają tę

bezcenną wiedzę.

Tęsknota nie zawsze jednak oznacza

chęci dzielenia domu z bandą krwio-

żerczych trolli. Małe dzieci, pytając

często: ”Czy to prawda?” pytają de

facto: „Czy to świat, w którym ja ży-

ję?”. O wiele spokojniej zasypia się

wiedząc, że to wszystko dzieje się za

siedmioma morzami i za siedmioma

górami.

Co z dorosłymi?

W baśniach jest przede wszystkim

fantazja. Są: ucieczka, uzdrowienie,

pociecha i… siła (KTO zawsze zwycię-

ża?). Potrzebują tych rzeczy o wiele

bardziej dorośli niż dzieci. Szczegól-

nie dziś, w matni 5D, fast fooda

w każdym wymiarze.

Fantazja ubogaca. Fantazja nieroze-

rwalnie związana jest ze sztuką- arcy-

ludzką dziedziną. To ubogacenie

świata. Umiejętność „dostrzegania

czegoś więcej”; ponad sferą ciała. Nad

Page 63: Młodzież Seraficka 2/2011

61

Młodzież Seraficka, nr 157

innymi formami sztuki fantazja posia-

da zasadniczą przewagę- fascynuje

obcością i dziwnością. Daleka od ha-

lucynacji, jest niepokojem istoty du-

chowej zamkniętej w „hyle”. Przeczu-

wającej, lecz ślepej wobec światów

ducha…

Tolkien określa fantazję mianem

„rzemiosła elfów”. To władza splecio-

na z Naturą; nie- despotyczna, a- mą-

dra.

Uzdrowienie i ucieczka…

Ucieczka- tam, gdzie dobro i zło od-

słaniają wreszcie swe oblicza. Gdzie

można nauczyć się- wybierać.

Uzdrowienie jest związane z powyż-

szym. By powrócić do (duchowego)

zdrowia, należy odzyskać jasność we-

wnętrznego spojrzenia. Zobaczyć rze-

czy takimi, jakimi mieliśmy je widzieć

w zamierzeniu Boga.

Moralność na przykład to coś więcej

niż suche reguły postępowania. Istotą

moralności jest wybór. Istotą wyboru

- świadomość alternatyw. Dobra i zła.

Boga i Złego.

To proste. Jednak bardzo często na-

sza ślepota jest wielka. Jeszcze więk-

sza.

Baśnie oczyszczają motywy, ukazują

wyraźnie konsekwencje wyboru.

Baśnie oczyszczają też zewnętrzny

świat- z brudu trywialności i powsze-

dniości. Przywracają kolor i smak.

Przekonują (i to jest święta prawda),

że nie wszystkie stare szafy są tylko

schowkiem na niepotrzebne płasz-

cze…

Świat jest piękny, bo Pięknem jest

jego Stwórca. W głębi serca nigdy

o tym nie zapomnieliśmy.

A przecież

„z obfitości serca mówią wargi”,

oznajmia Ewangelia…

AMDG

Fr. Bonawentura, kurs II

P. S.: Artykuł ten opiera się na eseju

„O baśniach” J.R.R. Tolkiena

Page 64: Młodzież Seraficka 2/2011

62

Młodzież Seraficka, nr 157

W dobie coraz częstszych me-

dialnych manipulacji, coraz sympa-

tyczniejszych reklam, psychospołecz-

nych oddziaływań na masową skalę,

warto by spojrzeć na kilka przykła-

dów zastosowania szeroko pojmowa-

nej logiki. Może się ona przydać nie

tylko w wykrywaniu ogólnoświato-

wych spisków, ale także pouczy jak

zrobić jajecznicę, wygrać w totolotka,

znaleźć dobrą żonę, czy zmienić ża-

rówkę, …

„Logika mi to wszystko powie-

działa”.1)

Często już z samej analizy

struktury danych tekstów, możemy

dojść do zaskakujących wniosków.

Jak choćby te dotyczące wypowiedzi

które potrafią się same obalić, lub

wypowiedzi wieloznacznych. Na

przykład - popularne stwierdzenie

w krwa wych f i lmach akc j i :

„Obowiązuje jedna zasada- brak ja-

kichkolwiek zasad”. Czy zatem moż-

na mówić o jakichkolwiek zasadach,

skoro te mają nie obowiązywać?

A jeśli, dajmy na to, wcale nie ma ZA-

SAD, to nie mają także sensu rozwa-

żania o KWASACH, które „obniżają

poziom pecha w Twoich

ustach”, gdy nie będzie się

żuło gumy, podnoszącej

ten poziom (czyli powo-

dującej nie-szczęścia). Ta-

kie „nie-szczęsne” porozu-

miewanie się, może wy-

woływać z kolei napięcia,

powodować kłótnie ,

a w skrajnych przypad-

kach krwawe pojedynki,

z jedyną obowiązującą

zasadą – braku zasad.

Dział tematów nonsensownych.

Artykuł sofistyczno- kulinarny.

Page 65: Młodzież Seraficka 2/2011

63

Młodzież Seraficka, nr 157

Kością niezgody, a co naj-

mniej sprawcą wieloznaczności, może

być brak reguł stosowania różnych

terminów i pojęć. Zabawnie wygląda,

jak sprzeczają się dwie oazowiczki:

„Ten animator jest przystojny”, na to

druga „Nie masz racji! Chyba się mu

nigdy nie przyglądałaś!” i trudno

przyznać tu którejkolwiek rację

(podejrzewać można tylko że ta ostat-

nia).

W jaki sposób przekonać ko-

goś, że brukselka jest smaczna, jeśli na

samą myśl o niej przechodzi mu

wszelki apetyt. Jak Eskimosowi wy-

tłumaczyć, że dzisiejsze „minus dwa”

to straszne zimno?

„Nie możemy się dogadać, bo

nadajemy na zupełnie innych falach”

wydobywał z siebie jeden raper. Ale

prawdopodobnie nie wiedział, że mó-

wi o bardzo ważnej zasadzie porozu-

miewania… Wspólny język, trochę

życzliwości - i porozmawiać można

z każdym (no, może „tylko” nie zaw-

sze; i nie o wszystkim)

„Stoją na stole dwa rosoły jeden

zasłony a drugi firanki”

Zasady logiki obowiązują jak

widać wszędzie, choć przyglądając się

życiu w seminarium mam czasem

poważne wątpliwości, co do praw-

dziwości tego zdania. A skoro już

podjąłem to zagadnienie, więc: w ra-

mach „płynnej zmiany tematu”, dla

rozrywki, używając znanej metafory

– „Co w WSD piszczy (skrzypi,

trzeszczy)?” Otóż z całą stanowczo-

ścią stwierdzam, że piszczą: zawiasy

okienka na klasztornej furcie, taczki

brata ogrodnika, papuga na skrzydle

teologii (pewnie zgłodniała), oraz

niekiedy mikrofon brata organisty.

Czasem najlepsze odpowiedzi to te

najprostsze.

Prawdopodobnie ten artykuł

nie stanie się w żaden sposób pomoc-

ny, z powodzeniem jednak może słu-

żyć jako podkładka pod kubek (by

nie zachlapać biurka).

Zanim napaskudzicie na tej

stronie herbatą, owsianką, czy kisie-

Page 66: Młodzież Seraficka 2/2011

64

Młodzież Seraficka, nr 157

lem, to rozwiążcie, na koniec zagadkę

logiczną: Czy krokodyl jest bardziej

długi czy bardziej zielony? 2)

Chętnie odpowiedziałbym na to

pytanie, ale rozważania na ten temat

powinny znaleźć się raczej w dziale

zagadnień wyssanych z palca, który po-

winniście znaleźć kilka stron dalej.

br.Sewerian3 , kurs II

1) W dalszym ciągu rozumiemy logikę

szeroko, tutaj głównie chodzi o dział

„semiotyka”, pomagający w analizo-

waniu niedoskonałości języka potocz-

nego.

2) Oczywiście bardziej zielony, bo dłu-

gi jest od nosa do ogona, a zielony

jeszcze na brzuchu

3) Autor nie rości sobie pretensji, by

powyższe opracowanie zostało uzna-

ne za naukowe, w ścisłym tego słowa

znaczeniu, a raczej stało się bodźcem

do własnych poszukiwań.

Page 67: Młodzież Seraficka 2/2011

1

Młodzież Seraficka, nr 157

Ogród seminaryjny w obiektywie

Page 68: Młodzież Seraficka 2/2011

2

Młodzież Seraficka, nr 157