58
Uniwersytet Warszawski Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych x xxxxxxxxxxxxxxxx xxxxxxxxxxxxxxxx Tomasz Gudzowaty – biografia artystyczna Praca licencjacka na kierunku dziennikarstwo i komunikacja społeczna w specjalności fotografia prasowa, reklamowa i wydawnicza Praca wykonana pod kierunkiem xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Warszawa, czerwiec 2011 r. 1

Tomasz Gudzowaty

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Tomasz Gudzowaty

Uniwersytet Warszawski

Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych

xxxxxxxxxxxxxxxxx

xxxxxxxxxxxxxxxx

Tomasz Gudzowaty – biografia artystyczna

Praca licencjacka na kierunku dziennikarstwo i komunikacja społeczna

w specjalności fotografia prasowa, reklamowa i wydawnicza

Praca wykonana pod kierunkiem xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych

Warszawa, czerwiec 2011 r.

1

Page 2: Tomasz Gudzowaty

Rozdział I

Biografia artystyczna Tomasza Gudzowatego. Tomasz Gudzowaty urodził się w 1971 roku w rodzinie Aleksandra i Grażyny

Gudzowatych. Swój pierwszy kontakt z fotografią zawdzięcza ojcu. Nawet po latach

docenia jego zdjęcia i amatorskie, emocjonalne do nich podejście. Jak sam mówi:

Najlepszy fotograf nie mógłby zrobić zdjęcia mojego psa lepiej niż ja, jego właściciel.

Ponieważ najważniejsze w fotografii są dobre emocje1. W jego rodzinie robiło się

zwyczajne, pamiątkowe zdjęcia, a bardziej ambitną fotografię pokazał młodemu

Gudzowatemu brat jego matki. Tak go wspomina: Brat mojej mamy był fotografem, i to

on jako pierwszy pokazał mi magię ciemni. Zrozumiałem, że zdjęcie kreujemy również

pod powiększalnikiem. To nie aparat robi zdjęcie. To wypadkowa doświadczeń,

obserwacji i wrażliwości.2

Jego zainteresowanie fotografią rozwinęło się w szkole średniej, mimo to nie

poszedł na uczelnię artystyczną. Nigdy nie odbył żadnej edukacji artystycznej czy

zawodowej fotograficznej. Tak jak większość fotografów był samoukiem. Jak

wspomina: Uczyłem się, oglądając głównie czyjeś zdjęcia, ale zawsze dobre. Przeglądał

najczęściej katalogi konkursowe: W pewnym sensie konkurs World Press Photo3 to mój

pierwszy nauczyciel, a reszta już przyszła sama dzięki metodzie prób i błędów.4

Rodzice Gudzowatego pozostawili mu wolny wybór w kwestii studiów.

Zdecydował się na prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Jednak już w czasie

studiowania zwątpił, że będzie to w przyszłości jego zawód. Idąc na prawo myślał

o pracy w organizacjach broniących praw człowieka np. Amnesty International. Studia

skończył tylko – jak mówi – z wrodzonego poczucia obowiązku5. Decyzja o porzuceniu

ścieżki prawnika spowodowana była przekonaniem o braku zasad etycznych w tym

środowisku. Jego wyobrażenia o pracy adwokata całkowicie nie pokryły się

z rzeczywistością. Jak sam wspomina: Brak spełnienia się po studiach prawniczych

i konfrontacja mojego wyobrażenia o świecie z rzeczywistością, spowodowały, że

postanowiłem być uczciwym wobec siebie. Stąd powrót do tego, co mnie kiedyś

1 Joanna Cieśla, Życie w kardach, Polityka, 13 maja 2006, nr 19, s. 98.2 Remigiusz Grzela, Jestem bogaty w dwa miliony zdjęć, Gazeta Wyborcza, 2 czerwca 2006, nr 128.3 Najpopularniejszy ogólnoświatowy konkurs fotografii prasowej dla zawodowych fotoreporterów.

Organizowany od 1955 przez Fundację World Press Photo w Amsterdamie.4 Hanna Maria Giza, W obiektywie – mistrzowie fotografii polskiej, Rosikon Press 2005, s. 60.5 Joanna Cieśla, Życie w kardach...

2

Page 3: Tomasz Gudzowaty

cieszyło. Fotografowanie było mi bliskie i zająłem się fotografią prasową.6

Trudno dotrzeć do najwcześniejszych prac Tomasza Gudzowatego. Jednym

z jego pierwszych projektów komercyjnych był Siedem kontynentów. Motywem tych

siedmiu zdjęć było sportretowanie modelki w otoczeniu symboli każdego

z kontynentów. Mogły to być wzniesione ręką człowieka budynki lub stworzone przez

naturę fragmenty krajobrazu. Modelka miała na sobie anielskie skrzydła oraz strój

baletnicy. Ideą projektu było skontrastowanie masywnych brył budowli z subtelnością

baletu i pięknem kobiety. Zdjęcia powstały w kolorze. Siedem kontynentów miało swoją

wystawę w Ratuszu Miejskim w Oleśnicy w 2003 roku.

Warta odnotowania wydaje się wypowiedź autora o zdjęciu z Australii, która

pokazuje, jakie miał możliwości nawet jako nieznany jeszcze fotograf: Zrobiłem to

zdjęcie od strony zatoki, z dachu statku. Aby uzyskać dokładnie taki, jak chciałem punkt

ustawienia aparatu, musieliśmy statek ustawić we właściwym miejscu, korzystając

z urządzeń do nawigacji satelitarnej, zamontowanych na każdym z jego narożników.

(…) Jest też mnóstwo szczegółów czysto technicznych, takich jak kapitanat portu, który

wstrzymał na dwie godziny ruch okrętów.7

Z biegiem czasu Tomasz Gudzowaty coraz częściej publikował. Przynosiło mu

to wysokie honoraria. Jego zdjęcia pojawiały się m.in. w czasopismach Newsweek,

Forbes, Time, Photo, Max oraz L'Equipe. Głównie za granicą, bo – jak mówi – w Polsce

nie ma taki wielkiego na nie zapotrzebowania, a stawki są niskie: U nas nie ma gdzie

sprzedawać takich fotografii. A jeżeli już, to ceny za nie nie są oszałamiające – mówi

fotograf. Dobra cena w polskim piśmie za takie zdjęcia to 2,5-3 tys. dolarów – zresztą

rzadko możliwa do uzyskania. Gudzowaty sprzedaje w Polsce zwykle jeden, dwa

materiały w roku.8

Tomasz Gudzowaty był członkiem kilku zagranicznych agencji fotograficznych

(m. in. Bilderbeg Archiv der Fotografen GmbH, Focus – Photo und Presse Agentur

GmbH9), a w końcu założył swoją własną firmę: Tomasz Gudzowaty Photography oraz

całą grupę przedsiębiorstw o wspólnym członie Yours. Dziś fotograf pracuje wyłącznie

6 Rozmowa Andrzeja Rozhina z Tomaszem Gudzowatym z 25 lutego 2003, adres: http://gudzowaty-rozmowa.wizytowka.pl/, data dostępu: 21 lutego 2011.

7 Hanna Maria Giza, W obiektywie – mistrzowie fotografii polskiej, Rosikon Press 2005, s. 66.8 RG (Renata Gluza), Tym razem gnu, Press, 13 marca 2000, nr 3(50), s. 22.9 Niemiecka agencja fotografii prasowej (zał. 1979), publikuje w wielu europejskich dziennikach i

czasopismach.3

Page 4: Tomasz Gudzowaty

nad autorskimi projektami, a z usług agencji korzysta tylko przy sprzedaży zdjęć.

Uważa, że jest jednym z lepiej opłacanych fotografów na świecie: Wracając do wątku

finansowego, widzi się moje korzenie rodzinne, ale mało, kto zna fakty, że jestem piątym

na świecie fotografem pod względem wyrabianego zysku dla agencji. Jestem jednym

z najlepiej zarabiających fotografów.10

Dziś Gudzowaty oprócz spędzania kilku miesięcy w roku na realizacji

projektów, zajmuje się również promowaniem fotografii dokumentalnej w Polsce. Od

2003 roku jest mecenasem czasopisma artystycznego Pozytyw11, które przejął, gdy

miało problemy finansowe. Jak mówi, zrobił to, by zachować tytuł, którego nie dotknie

komercja12.

Tomasz Gudzowaty zajmował się również prowadzeniem galerii fotografii

w Warszawie, co regularnie wywoływało oskarżenia o autopromocję. Jego krytycy

zarzucali mu, że jej otwarciu towarzyszyła ekskluzywna gala w Teatrze Narodowym

z występem światowych muzyków. Przy przenoszeniu galerii z biurowca Metropolitan

przy placu Piłsudskiego na Krakowskie Przedmieście miała miejsce demonstracja, która

oskarżała Gudzowatego o brak współpracy z konserwatorem zabytków przy remoncie

kamienicy. W galerii prezentowano fotografię dokumentalną i reportażową światowej

czołówki fotoreporterów, a także promowano polskich debiutantów.

Yours Gallery próbowało stworzyć w Polsce rynek fotografii kolekcjonerskiej

organizując takie projekty jak np. projekt Masa prac z 2010 roku. Przedsiębiorstwo

miało się samo finansować, ale z powodu narzucenia przez władze miasta opłat

w wysokości jak za prowadzenie działalności komercyjnej, projekt upadł. By podnieść

opłaty władze miasta posługiwały się argumentem, że w Yours Gallery sprzedawano

odbitki13. W lutym 2011 roku galeria przeniosła się do Budapesztu.

Poza wystawianiem zdjęć Yours Gallery zajmowało się także wydawaniem

albumów fotograficznych oraz organizowaniem wystaw na parkanie, czyli na płocie

Łazienek Królewskich. Działalność na rynku fotografii przynosiła mu zarówno głosy

poparcia, jak i opinie negatywne, zarzucające mu nadmierną reklamę: Tu chodzi

10 Andrzej Rozhin, http://gudzowaty-rozmowa.wizytowka.pl/ (dostęp z 21 lutego 2011 r.).11 Dawniej Fotopozytyw – magazyn nie dla wszystkich fotografów, miesięcznik fotograficzny

prezentujący projekty i portfolia znaczących polskich i zagranicznych fotografów oraz publicystykę. 12 Joanna Cieśla, Życie w kardach, Polityka, 13 maja 2006, nr 19, s. 99.13 Warto wspomnieć, że działająca na tej samej zasadzie i przy tej samej ulicy galeria Wojciecha Fibaka

płaciła wielokrotnie niższy czynsz..4

Page 5: Tomasz Gudzowaty

wyłącznie o autopromocję – kontruje głos z cienia. - Ktoś mu doradził, że pokazując

także innych artystów, obok popularności twórcy zyska sławę mecenasa.14

Artysta miał jeszcze wiele pomysłów na promowanie fotografii w Polsce. Chciał

kontynuować Konkurs Polskiej Fotografii Prasowej, który z wieloma przerwami istniał

od lat 60. przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich. Niestety jego inicjatywa upadła

zanim odbyła się pierwsza edycja konkursu. Jednym z głównych powodów

niepowodzenia była polityka redakcji, które zastrzegały sobie wyłączność na zdjęcia

fotoreporterów. Jednym z punktów regulaminu konkursu było włączenie konkursowych

zdjęć do agencji Tomasza Gudzowatego.

Podobny los spotkał planowaną szkołę fotografii. Być może jednym z powodów

pomysłu jej założenia był brak takiej uczelni w młodości Tomasza Gudzowatego. To

miała być – według organizatorów – najlepsza i najbardziej rozwijająca szkoła

fotografii w Polsce działają na podobnej zasadzie co słynna szkoła we Florencji.

Niestety – w konfrontacji z polską rzeczywistością finansową i jej zbyt małym rynkiem

fotografii – pomysł szybko upadł. Gudzowaty planował również otworzyć muzeum

fotografii przy ulicy Książęcej w Warszawie.

Dziś Tomasz Gudzowaty jest już fotografem o światowej sławie. Odniósł

zarówno sukces artystyczny, jak i finansowy. Ciągle inwestuje w rynek fotografii

kolekcjonerskiej i właśnie w tym ma się specjalizować jego nowa galeria

w Budapeszcie. Swoje zdjęcia także wystawia na sprzedaż. Każde zdjęcie powstaje

w 33 numerowanych i podpisanych odbitkach powstałych tradycyjną metodą.

W ostatnich latach udaje mu się sprzedać kilkadziesiąt odbitek rocznie. Ceny wahają się

od 5,5 tys. zł do 150 tys. dolarów. Tę rekordową sumę zapłaciło Muzeum Fotografii

w Lozannie, które chce prezentować jego zdjęcia w swoich zbiorach.

Prywatnie Tomasz Gudzowaty pasjonuje się sportem, filozofią Dalekiego

Wschodu, literaturą oraz zwierzętami. Ostatnio jego zainteresowania artystyczne

powiększyły się o malarstwo i filmowanie.

14 Joanna Cieśla, Życie w kardach, Polityka, 13 maja 2006, nr 19, s. 100.5

Page 6: Tomasz Gudzowaty

Rozdział II

Zdjęcia przyrodniczeTomasz Gudzowaty zaczynał swoją przygodę z fotografią od zdjęć

przyrodniczych i to dzięki nim osiągnął pierwsze międzynarodowe sukcesy. Już od

1996 roku podróżował po Afryce oraz wydawał albumy ze zdjęciami przywiezionymi

stamtąd. Jego zdjęcia zaczęły pojawiać się w prasie (Viva!, Wprost) oraz kalendarzach

Bartimpeksu. Za jeden z nich otrzymał nagrodę Vidical -98 na IX Ogólnopolskim

Przeglądzie Kalendarzy. W jego artystycznym rozwoju, ważna była znajomość

z Tomaszem Tomaszewskim15 z National Geographic, którego poznał podczas edycji

kalendarzy. Według Gudzowatego to on był jego mistrzem oraz przekazał zasady

etyczne tego zawodu. Ponoć zachęcił go również, by nie zajmował się wyłącznie

fotografią przyrodniczą, ale zaczął fotografować ludzi.

W konkursie World Press Photo Tomasz Gudzowaty kilkukrotnie próbował

swoich sił. Jednak żadne ze zdjęć wysłanych na edycję 1997 nie zostało nagrodzone. Na

konkurs w 1998 roku wysłał cztery zdjęcia. Nagrodzone zostało jedno, które zdobyło

pierwszą nagrodę w kategorii Przyroda i środowisko naturalne. To był prawdziwy

debiut autora. Już nie tylko doceniała go firma ojca, ale także międzynarodowe jury

fotoreporterów. Z nieznanego nikomu fotografa, którego nazwisko kojarzyło się raczej

z biznesem a nie sztuką, stał się rozpoznawalnym twórcą fotografii przyrodniczej.

Nagroda spotkała się jednak z nieprzychylnym przyjęciem przez środowisko

fotoreporterów, ponieważ ten nieznany im fotograf otrzymał wyróżnienia, na które

wielu z nich liczyło i – ich zdaniem – bardziej zasługiwało.

Tomasz Gudzowaty przywiózł ze swoich afrykańskich podróży taką ilość zdjęć,

że łącznie powstały z nich cztery albumy. Zostały wydane w dwóch fazach: Kenya: On

the Trials of Nature (w 1997 roku) czyli przed wielkim debiutem Gudzowatego oraz

Following the rain (w 2001), Wild Wide World i Following Wild Trials (oba wydane

w 2004 roku). Pierwszy z nich był jeszcze kolorowy i jakością nie przypominał

następnych prac, ale to dzięki niemu ludzie dowiedzieli się, że pasją syna jednego

z większych polskich przedsiębiorców jest fotografia. Młody fotograf nie musiał długo

szukać mecenasów. Jego pierwsze albumy wydała firma ojca – Bartimpex. Autor

15 Tomasz Tomaszewski (ur. 1953 r) – polski fotoreporter, laureat Grand Press Photo i wydawca wielu albumów, obecnie pracuje dla National Geographic Polska i naucza fotografii.

6

Page 7: Tomasz Gudzowaty

szybko porzucił fotografię kolorową i nigdy już do niej nie wrócił w swoich projektach

autorskich.

Tomasz Gudzowaty rzadko prezentuje swoje zdjęcia na łamach prasy. Mówi, że

polski rynek prasowy nie jest nimi wyjątkowo zainteresowany – przynajmniej w cenach

przez niego proponowanych. Jak sam mówi: Fotografie zwierząt sprzedają się do

polskiej prasy bardzo słabo, za to do reklam bardzo dobrze16. Autor sprzedaje do

polskiej prasy zwykle jeden, dwa materiały w roku. Swoje pierwsze fotografie oferował

za pośrednictwem niemieckiej agencji Bilderberg Archiv der Fotografen GmbH, do

której dołączył w czerwcu 1999 roku

Dziś Tomasz Gudzowaty jest postrzegany głównie przez pryzmat zdjęć zwierząt.

Być może ten łatwy i przyjemny temat przyniósł mu sławę wśród przeciętnych

Polaków, ale z pewnością nie uznanie krytyków. Zdjęcia Gudzowatego giną pod lawiną

oskarżeń o wtórność oraz o to że praca w nie włożona nie była inwencją fotografa

a sumą doświadczenia zatrudnionych przewodników oraz jakości sprzętu

fotograficznego. Prócz zawiści, jakie budzą jego możliwości finansowe, można się

jeszcze spotkać z twierdzeniem, że zdjęcia były robione pod gust jury World Press

Photo oraz oskarżeniami o komercję. W obu ostatnich pewnie jest odrobina prawdy, bo

wydaje się oczywiste, że Tomasz Gudzowaty musiał pokazać środowisku oraz swoim

najbliższym ile jest wart jako fotograf. Niemniej ten młody polski artysta bardzo szybko

się uczył i rozwijał, i już za kilka lat pokazał dojrzałe projekty poruszające głębsze

zagadnienia

II.1. Pierwsza lekcja zabijania

Materiał o gepardach został zamówiony przez czasopismo Viva!, ale jego

publikacja została odłożona na nieokreślony termin. Pracodawcy fotografa mieli mu za

złe, że zdjęcia nie powstały w kolorze. Fotografia była wystawiana w Zachęcie

w ramach wystawy Following the Rain, która miała swój wernisaż 1 lipca 2002. Przed

konkursem prace nie zostały opublikowane, co zwróciło uwagę jego oponentów,

bowiem wymóg publikacji jest jednym z punktów regulaminu World Press Photo.

Wokół zwycięskiego zdjęcia powstało też wiele innych kontrowersji, takich jak

16 RG (Renata Gluza), Tym razem gnu, Press, 13 marca 2000, nr 3(50), s. 22.7

Page 8: Tomasz Gudzowaty

sprawa sprzętu. Zdjęcie zostało wykonane obiektywem Nikkor 600 mm za 40 tys zł, na

który może sobie pozwolić tylko kilku fotografów w Europie. Kolejny argument

również dotyczy majątku Gudzowatego – jego przeciwnicy zwracają uwagę, że nie

każdego stać, by kilkukrotnie jeździć do Afryki na dwumiesięczne pobyty. Niektórzy

wręcz mówią, że z takim obiektywem i dobrymi przewodnikami, każdy zrobiłby takie

zdjęcia. Z niektórymi argumentami zgadza się sam Gudzowaty: Na pewno fakt, że

pochodzi się z domu, w którym są pieniądze, ułatwia start w tym zawodzie.17

Nagrodzone zdjęcie powstało na przełomie sierpnia i września 1998 roku,

podczas pobytu w Kenii, w parku narodowym Masai Mara. Temat podpowiedział mu

znajomy przewodnik parku. Tomasza Gudzowatego zainteresowało, że zwierzęta te

rodzą się bez instynktu zabijania. Widzi w tym podobieństwo do ludzi, którzy też muszą

nauczyć się walczyć, by przeżyć.

Na zdjęciu młodych gepardów (fot. 1) jest dobrze widoczne napięcie. Zamknięta

kompozycja i centralny kadr skupiają uwagę na temacie zdjęcia. Nie ma tu miejsca na

jakiekolwiek efekty specjalne. Reszta świata wokół walczących zwierząt zdaje się nie

istnieć. Z pewnością dla osaczonej antylopy świat zamknął się na dwóch młodych

17 Renata Gluza, Zwierzę w wizjerze, Press, 15 marca 1999, nr 3(38), s. 288

Fotografia 1: First lesson of killing

Page 9: Tomasz Gudzowaty

gepardach, których ofiarą padła. Z dramatyczną treścią wiąże się napięcie

przepełniające cały obraz. Gepardy dominują wielkością nad młodą antylopą, a także

osaczają ją samym ułożeniem ciał. Nie ma żadnych wątpliwości, kto ma nad kim

przewagę. Zdjęcie pokazuje naturalną hierarchię i władzę drapieżników nad

zwierzętami roślinożernymi. Podobną analogię możemy zauważyć w świecie ludzi –

kto nie walczy, zostanie zduszony przez silniejszych. W takiej wizji świata nie ma

sprawiedliwości ani współpracy – jest tylko walka o przeżycie. Nauka walki wiąże się

z pierwszym doświadczeniem okrucieństwa, które młode osobniki muszą same zadać

innym istotom. Ludzie nazywają ten stan niewinnością, ale dla zwierząt jest naturalne,

że przeżyje tylko silniejszy.

II.2. Paradise Crossing (Przeprawa do raju)

Rok później Tomasz Gudzowaty został ponownie nagrodzony w konkursie

World Press Photo. Tym razem otrzymał II nagrodę w kategorii Przyroda i środowisko

naturalne - fotoreportaż. Na konkurs autor wysłał jak zwykle więcej zdjęć – cztery

zestawy zdjęć o antylopach, cztery zdjęcia pojedyncze a także esej o dzieciach

pracujących na farmie krokodyli w Tajlandii. Gudzowaty pracował w Afryce

korzystając z małoobrazkowej lustrzanki Nikon F5, obiektywów 300 i 600 mm oraz

konwerterów 1,4 oraz 2x.

Nagrodzone zdjęcia powstały 9 sierpnia 1999 w kenijskim parku narodowym

Masai Mara (w tym samym miejscu rok wcześniej Tomasz Gudzowaty fotografował

gepardy). Realizacja materiału zajęła mu trzy miesiące, ale – zdaniem autora – było to

tylko ukoronowanie jego pięciu poprzednich podróży do Afryki. Na możliwość

sfotografowania antylop musiał czekać kilka lat, ponieważ z powodu suszy stada

antylop były niewystarczająco liczne, by migrować. Jak wspomina: Z antylopami

w ogóle było niezwykle. Przez trzy tygodnie kompletnie nic się nie działo, żadnej

przeprawy. Mieszkałem na takiej górce, aż któregoś dnia rano patrzę na zbocze, a tam

jakby las wyrósł. Aż czarno się zrobiło. A ja już prawie przestałem wierzyć.18

Materiał o wędrówce antylop został opublikowany w czasopiśmie Wprost

w numerze 9 z 27 lutego 2000. Artykuł Rzeź w raju ukazał się z tekstem Eryka

18 Remigiusz Grzela, Jestem bogaty w dwa miliony zdjęć, Gazeta Wyborcza, 2 czerwca 2006, nr 128.9

Page 10: Tomasz Gudzowaty

Mistewicza. Wcześniej kilka polskich pism odrzuciło te zdjęcia m.in. dlatego, że nie

były kolorowe. Zdjęcia z wyprawy Tomasza Gudzowatego do Kenii można obejrzeć

w albumach: Following Wild Trails i Paradise Crossing wydanych w 2004 roku przez

Bartimpex.

Dokumentowane zjawisko to jedno z najbardziej spektakularnych wydarzeń w

świecie zwierząt. Co kilka lat ok. 1,5 miliona antylop gnu migruje z Tanzanii do Kenii

w poszukiwaniu deszczu. Zwierzęta potrafią go wyczuć nawet z odległości 35 mil.

W czasie tej wędrówki przekraczają rzekę Mara, w której czyhają na nie krokodyle.

Przebycie rzeki przez 300 tysięcy antylop w tym samym czasie jest najbardziej

dramatycznym momentem tej zwierzęcej wędrówki. Brzegi rzeki są urwiste a każde

zwierze chce się jak najszybciej wydostać z wody, co sprawia, że przebycie tej rzeki to

prawdziwa walka o życie. Koszmar tej przeprawy przeżywa mniej niż połowa antylop.19

Kadr przedstawiający morze zwierząt (fot. 2) jest technicznie bardzo prosty.

Skupia się głównie na reporterskim pokazaniu chwili i zjawiska. To same wydarzenia,

pokazane na zdjęciach, nadają im wartość. Sytuacja, która rozgrywa się w kadrze, sama

z siebie zachwyca swą monumentalnością i nawet chłodna, oddalona perspektywa nie

19 Na podstawie: Tomasz Gudzowaty, http://www.gudzowaty.com/#/essays/1 (dostęp z 21 lutego 2011).10

Fotografia 2: Paradise Crossing

Page 11: Tomasz Gudzowaty

zaburza jej odbioru. Zbiorowa walka zwierząt z żywiołem przypominają nastrojem

malarstwo batalistyczne. Powaga i groza przedstawionej sytuacji sprawiają, że zdjęcia

Gudzowatego są takie ciekawe.

Obrazy Gudzowatego pokazują podniosłe i przerażające wydarzenie w świecie

zwierząt. Heroiczna walka antylop z nurtem rzeki oraz drapieżnikami może mieć

również szerszy kontekst. Być może świat zwierząt i ludzi nie jest od siebie tak różny,

że panują w nich inne prawa. Ślepy pęd w tłumie za niejasnym marzeniem

charakteryzuje też cywilizację człowieka. Ludzie nie zawsze dążą do jakiegoś celu

z powodu osobistych przekonań, ale również często z chęci przebywania w grupie

i współdziałania z innymi. W tym wypadku człowiek również musi walczyć

z naturalnymi przeszkodami (rzeka jako metafora barier) oraz nieprzychylnymi mu

istotami, które dla własnych celów chcą go wykorzystać (jak krokodyle w rzece).

II.3. Kolonia

Do zdjęć przyrodniczych Tomasz Gudzowaty powrócił po wielu latach. Tym

razem odbył podróż w zupełnie inne miejsce, na Antarktydę, gdzie fotografował kolonię

pingwinów cesarskich w czasie ich sezonu lęgowego. Pingwiny rodzą swoje młode tuż

przed wielomiesięczną zimą, co może się wydawać zaskakujące, ale jest spowodowane

dostosowaniem się do warunków naturalnych.

Fotografia przedstawiająca pingwiny w czasie zamieci (fot. 3) jest całkowicie

inna od typowych przedstawień tych zwierząt, które można znaleźć w książkach

popularno-naukowych. Zwykle są one robione w taki sposób, by można było łatwo

rozpoznać zwierzę, jego wiek lub płeć. Na podstawie zdjęcia Tomasza Gudzowatego

trudno dowiedzieć się czegoś o stylu życia lub sposobie odżywiania pingwinów.

Z powodu nakładania się i zlewania sylwetek czarno-białych zwierząt, nie można nawet

dobrze poznać ich wyglądu. Zdjęcie raczej przekazuje uczucia, a nie encyklopedyczne

informacje o tych zwierzętach. Zmarznięte pingwiny przytulają się do siebie, by

utrzymać choć trochę ciepła. Pięknie pokazana faktura ich piór sprawia, że prawie czuje

się ich piżmowy zapach oraz padający wokół śnieg tak gęsty, że widoczność jest

ograniczona jedynie do kilku metrów. Z tego powodu obraz jest bardzo zwierzęcy,

ponieważ dla zwierząt ważne są odczucia, a nie informacje czysto intelektualne. Nie są

11

Page 12: Tomasz Gudzowaty

ciekawe w ludzki sposób, dla nich jest tylko ważne bezpieczeństwo i walka o przeżycie.

Świadomie bądź nie, Gudzowaty zwrócił uwagę na to, co łączy człowieka ze światem

zwierząt – pierwotne instynkty bezpieczeństwa i zagrożenia.

Najnowsze zdjęcia przyrodnicze Tomasza Gudzowatego pokazują zwierzęta

z bliska, jakby fotograf był częścią ich świata. Świat zwierząt wydaje się spokojny

i bezpieczny, choć w rzeczywistości proekologiczne przesłanie materiału przekazuje

nam inną treść. Dziś ten mroźny, obcy dla człowieka świat jest przez niego zagrożony.

Styl życia tych zwierząt sprawdzający się od tysięcy lat, został zniszczony przez

człowieka. Problem jest na tyle poważny, że jeżeli sytuacja nie ulegnie zmianie, to

pingwiny mogą wyginąć jeszcze za naszego życia.

Gudzowaty zawsze myślał o zwierzętach i martwił się o stan środowiska

naturalnego, a ten materiał pokazuje to chyba najlepiej. Wyraził to w najprostszych

słowach we wstępie do jednego ze swoich albumów: Ten album to mój głos za

umiłowaniem przyrody, za rozumną, nie niszczącą cywilizacją, za wszystkim, co

wzbogaca wrażliwość człowieka. Portrety natury! Dostrzegamy w nich wszystko.

Zwierzęta są piękne, rozumne, pocieszne, liryczne. Ja je kocham.20

20 Tomasz Gudzowaty, Kenya - on the Trails of Nature, 1997 r., wyd. Bartimpex.12

Fotografia 3: The Colony

Page 13: Tomasz Gudzowaty

Rozdział III

Projekty społeczneZachęcony przez Tomasza Tomaszewskiego by fotografować ludzi, Gudzowaty

zwrócił się w stronę reportażu społecznego. Zrealizował projekty m. in o mongolskich

Kazachach polujących z pomocą orłów (Of an eagle and man), który przyniósł mu

wyróżnienie w 62. edycji konkursu Pictures of the Year International

w kategorii Magazine Division / Feature Picture Story w 2005 roku. Jednak nie

wszystkie tematy zostały dobrze przyjęte przez krytyków

Sam autor tak tłumaczy zmianę swoich zainteresowań: Fotografowałem

afrykańskie zwierzęta przez pięć lat. Naprawdę poczułem w pewnym momencie, że

muszę od zwierząt odpocząć. Są bardzo wdzięcznym obiektem dla fotografia, ale

chciałbym poznawać jak najwięcej i wciąż nowych rzeczy. Fotografia jest dla mnie

poszukiwaniem.21

III.1. Klasztor Shaolin

Wyprawa do chińskiego klasztoru Shaolin przyniosła Tomaszowi Gudzowatemu

dwie nagrody w konkursie World Press Photo w 2003 roku. W kategorii sport – zdjęcie

pojedyncze zdobyło pierwsze miejsce, a w reportażach – drugie. Współautorem

materiału był Robert Bogusławski, asystent Tomasza Gudzowatego od dwóch lat.

Zdjęcie pojedyncze zostało zrobione przez Tomasza Gudzowatego, a w reportażu

wykorzystano dziesięć zdjęć Gudzowatego i dwa Bogusławskiego. Fotograf w taki

sposób tłumaczy, czemu korzystał z pomocy asystenta: Przy konstruowaniu

skomplikowanej historii z takiego wydarzenia korzysta się z pomocy drugiego fotografa,

gdyż daje to lepsze rezultaty. Każdy patrzy inaczej, znajduje się w innym miejscu, jest

świadkiem różnych zdarzeń.22

Na pomysł zrobienia materiału o buddyjskim klasztorze Gudzowaty wpadł

podczas pobytu w Chinach w marcu 2002. Realizował tam projekt nazwany Siedem

kontynentów dla agencji Bilderberg, w którym łączył taniec baletowy oraz architekturę.

Swój pomysł zrealizował podczas podróży do Mongolii na święto Naadam. Ponieważ

21 Anna Napiórkowska, Pomysłu ewoluują, inspirację pojawiają się nagle, Gutenberg nr 2/2003, s. 61.22 Renata Gluza, Magia umiejętności (wywiad), Press, marzec 2003, nr 3, s. 24.

13

Page 14: Tomasz Gudzowaty

był w sąsiednim kraju, postanowił zostać w podróży jeszcze dwa miesiące dłużej.

Reportaż o Shaolin został zrealizowany dla agencji Focus, ale z pomysłem pierwszy

wyszedł fotograf.

Klasztor Shaolin leży w chińskich górach Songhang w okolicy miasta

Zhengzhou (prowincja Henan). Pierwszy klasztor powstał w V n.e. i szybko stał się

kolebką chińskiej odmiany buddyzmu (chan) oraz sztuki walki kung-fu. Budynki

spłonęły w 1928 roku, a ich w pożarze spłonęło wiele klasycznych buddyjskich tekstów

filozoficznych. Ostateczny upadek klasztoru spowodowała maoistowska Rewolucja

Kulturalna w latach 60. i 70. Kilka lat później zabytek odrestaurowano jako obiekt

strategiczny chińskiego przemysłu turystycznego. Komunizm oraz kapitalizm położył

kres znaczeniu Shaolin, który przez tysiące lat wpływał na kulturę, historię i duchowość

wielu pokoleń Chińczyków.23

Temat tego chińskiego klasztoru buddyjskiego od zawsze fascynował Tomasza

Gudzowatego. Jak sam to tłumaczy: Do Szaolinu(sic!) jechałem jak do mitycznego

miejsca. Należę do „pokolenia Bruce'a Lee”, którego kultowy film oglądałem w wieku

11 czy 12 lat. Zawsze też fascynowała mnie filozofia Wschodu24. Od zawsze chciał

zobaczyć to legendarne miejsce na własne oczy, ale – jak to często z legendami bywa –

rzeczywistość bardzo go rozczarowała. Jak wspomina: Kiedy przyjechałem do Shaolinu

miałem wrażenie, że przybyłem tam o dwieście lat za późno. Rzeczywistość jaką

zastałem różniła się zdecydowanie od tego, co istniało w mojej wyobraźni25. Po

przybyciu na miejsce zastał kasy biletowe, sklep z pamiątkami i pracowników

z okolicznych wiosek przebranych za mnichów. Jak sam mówi: Początkowo

zamierzałem zrealizować materiał o codziennym życiu mnichów, lecz jego postępująca

laicyzacja i brak magii sprawiły, że musiałem znaleźć sposób na inne pokazanie tego

miejsca26.

Tomasz Gudzowaty skupił się więc na micie i ideologii tego buddyjskiego

klasztoru. Na miejscu fotograf zajął się dwoma projektami, z których pierwszy dotyczył

niezwykłych możliwości fizycznych mnichów i to fotografia z tego eseju wygrała

23 Na podstawie: Tomasz Gudzowaty, http://sportfeatures.com/#/essays/2/info (dostęp z 21 lutego 2011).24 (Alex), Tomasz Gudzowaty: jestem z pokolenia Bruce Lee, Wirtualna Polska – turystyka,

http://turystyka.wp.pl/wid,11241404,strona,1,kat,14,title,tomasz-gudzowaty-jestem-z-pokolenia-brucea-lee,artykul.html (dostęp z 21 lutego 2011 r.).

25 Marta Majewska, Rozmowa z Tomaszem Gudzowatym, Fotopolis.pl – internetowy magazyn o fotografii: http://www.fotopolis.pl/index.php?g=117 (dostęp z 21 lutego 2011 r.).

26 Reneta Gluza, Magia umiejętności, Press, marzec 2003, nr 3, s. 25.14

Page 15: Tomasz Gudzowaty

w kategorii zdjęć pojedynczych. Świecki esej opowiadał także o życiu codziennym

klasztoru oraz jego współczesnych mieszkańcach. Drugi projekt traktował o sakralnej

roli klasztoru (zwycięski zestaw 12 zdjęć) oraz utraconej magii tego miejsca. Fotograf

chciał ocalić swoje wyobrażenie Shaolin, które okazało się tak różne od rzeczywistości.

We wstępie do swojego albumu artysta napisał: Serdecznie zapraszam w podróż

do magicznego miejsca, jakim jest klasztor Shaolin. Niekoniecznie ten prawdziwy

w chińskiej prowincji Henan. Raczej ten, istniejący w moich marzeniach i wyobraźni,

pobudzanej zakurzoną tajemnicą niesioną przez troszkę tylko odświeżone legendy.

Pojechałem do Chin, by poszukać tego marzenia. To, co znalazłem – uwieczniłem na

filmowej kliszy. Trudniej zabić ducha niż ciała, dlatego fotograficzna podróż do

klasztoru Shaolin była próbą jest odnalezienia i pokazania tego, co jeszcze żywe

w tradycji Shaolin. Na przekór postępującej laicyzacji życia, zdjęcia pozostają wierne

romantycznemu wizerunkowi klasztoru.27

Zdjęcie medytujących na skale mnichów (fot. 4) jest bardzo precyzyjnie

skomponowane w oparciu o linię skośną. Kompozycja jest otwarta i dynamiczna,

a ciężar plam barwnych jest zrównoważony. Sylwetka lewego mnicha stanowi

kontrapunkt dla góry z prawej strony kadru. Kolejni zakonnicy powtarzający się

27 Tomasz Gudzowaty, Shaolin Temple, wyd. Yours Photography, Szwajcaria 2003 r, wstęp.15

Fotografia 4: Shaolin Temple

Page 16: Tomasz Gudzowaty

w różnych planach tworzą perspektywę, która nadaję zdjęciu głębi. Pod względem

treści fotografia Gudzowatego koncentruje się na metaforze szczytu. W każdej kulturze

góra kojarzyła się z doskonałością. Jak można wyczytać ze zdjęcia, zdaniem autora

poprzez pracę nad swoim ciałem i umysłem mnisi mogą osiągnąć najwyższe

oświecenie.

Fotografia, na której mnich rozbija cegły (fot. 5), jest bardzo ciekawie

zbudowana. Centralną część zajmują cegły, a człowiek jest zepchnięty do rogu obrazu.

W ten sposób od razu zwraca uwagę centralny punkt zdjęcia – pionową linię pęknięcia.

Kompozycja oparta o linię skośną biegnącą w górę nie jest zrównoważona: jeden róg

jest pusty, a w drugim znajduje się bardzo wyrazista twarz mnicha. Idealny moment

wyzwolenia migawki i napięcie przepełniające kadr sprawiają, że zdjęcie oddziałuje na

wyobraźnię widza. Warstwa formalna wzmacnia działanie treści zdjęcia i podkreśla

energię uderzenia mnicha. Wyrażająca skrajne emocje twarz wojowniczego zakonnika

znajduje się na drugim planie i nie jest zbyt wyraźną plamą barwną, co zwraca wzrok

widza ku środkowi. Tworzy to pewien kontrast, ponieważ wyraz twarzy zakonnika

wydaje się być bardzo znaczący, bo świadczy o jego ogromnej sile woli.

Zdjęcia, które Tomasz Gudzowaty przywiózł z Chin, są z pewnością bardzo

plastyczne i pełne treści. Można zauważyć, że fotograf rozwinął swój warsztat przez te

16

Fotografia 5: Shaolin Temple 2

Page 17: Tomasz Gudzowaty

3 lata, które minęły od pierwszej nagrody World Press Photo. Dokładna kompozycja,

oryginalny punkt widzenia, idealny moment wyzwolenia migawki – to wszystko

zaczyna się składać na charakterystyczny dla niego styl. Jak już wspomniano zdjęcia

zaczynają nabierać głębszej treści, choć bardziej filozoficznej niż społecznej. Pokazują

przesłanie mitu Shaolin i filozofii buddyjskiej: prawdziwa wolność jest w dyscyplinie,

a ciężka praca nad sobą hartuje zarówno ciało, jak i ducha. Bo przecież mnisi na

fotografiach naprawdę dokonują niemożliwych rzeczy i nie jest to żadna manipulacja.

Łatwo zauważyć też, że ich autor szanuje światopogląd swoich modeli – przecież

Tomasz Gudzowaty sam medytuje. Filozofia Wschodu na tyle wpłynęła na jego

widzenie świata, że uznał cytat z księgi Dao28 za swoje życiowe motto: Pięć kolorów

zaciemnia widzenie, pięć dźwięków nuży ucho, pogoń za pięcioma zwierzętami

wprowadza myśliwego w błąd29.

Zdjęcia z Shaolin na pewno są bardzo dobre, ale czy naprawdę jest to reportaż?

Fotograf chce pokazać swoje wyobrażenie o tym miejscu, a nie to, jak naprawdę

wygląda. Esej Gudzowatego porusza ważne tematy natury filozoficznej ale zdaje się

przemilczać te bliższe człowiekowi. Zamiast skupić się na pokazaniu brutalnej prawdy,

woli podsycać legendę klasztoru. Dzisiejszy klasztor Shaolin go rozczarował, ale na

zdjęciach tego nie widać. Nie znajdziemy na nich tego, o czym opowiadał w swoich

wrażeniach z wyprawy: rażącej komercji w postaci sklepu z pamiątkami i świeckich

pracowników przebranych za mnichów. Jest pewna nieszczerość w nazywaniu siebie

reporterem lub kronikarzem rzeczywistości, a pokazywaniu tylko swojego wyobrażenia.

III.2. Of the Eagle and Man (O orle i człowieku)

Mongolski projekt Tomasza Gudzowatego przyniósł mu nagrodę na 62.

konkursie fotograficznym Pictures of the Year International30 w 2005 roku. W 2004 roku

wydany został przez Yours Gallery album z tymi zdjęciami. Były one również

prezentowane w grudniu 2007 roku w Yours Gallery.

Praca nad nowym materiałem była wyzwaniem technicznym dla fotografa.

28 (Pol. Księga Drogi i Cnoty) jest częścią podstawowego kanonu taoizmu, systemu religijno--filozoficznego, który narodził się w Chinach za panowania dynastii Zhou (ok. 1045 do 256 r. p.n.e.).

29 Iga Nyc, Tao fotografa, Wprost, 4-10 kwietnia 2011, nr 14, s. 82.30 Najbardziej poważany przez fotoreporterów konkurs fotografii wydawniczej. Organizowany od 1944

w USA.17

Page 18: Tomasz Gudzowaty

Podróż zimą po stepie, w najbardziej kontynentalnym klimacie świata jest trudnym

przedsięwzięciem logistycznym. Fotografowanie w tym czasie to kolejne utrudnienie.

Jak sam pisze: W swoją drugą podróż do Mongolii wybrałem się zimą - w najgorszą

porę ze wszystkich możliwych złych sezonów w tym kontynentalnym klimacie.

Temperatura na stepie spada grubo poniżej minus trzydziestu stopni i chociaż suche

powietrze sprawia, że ziąb wydaje się mniej przykry niż chłód warszawskiej jesieni, to

trzeba uważać. (...) Zimno dokuczało też naszym aparatom i bateriom, które trzeba było

co chwila ładować. A tam elektryczność można mieć tylko z własnego generatora, jak

na większej części obszaru Mongolii.31

Zdjęcia opowiadają o kazachskiej rodzinie żyjącej na stepach Mongolii.

Gudzowaty spędził kilka tygodni wśród gościnnych Kazachów, dokumentując ich życie

i zwyczaje. Podczas srogiej syberyjskiej zimy jedynym źródłem pożywienia

i utrzymania tych ludzi są polowania na lisy z udziałem orłów. Myśliwi i orły mieszkają

w jednej izbie i razem dzielą niedole życia w dziczy. Istnieje między nimi związek

oparty na najważniejszej zasadzie podczas walki o przetrwania – na lojalności.

W ten sposób Tomasz Gudzowaty opowiada o tej wyprawie we wstępie do

31 Marta Majewska, Tomasz Gudzowaty "Of the eagle and man" , Fotopolis.pl – internetowy magazyn o fotografii: http://www.fotopolis.pl/index.php?n=2531 (dostęp z 21 lutego 2011).

18

Fotografia 6: Of an Eagle and Man 1

Page 19: Tomasz Gudzowaty

swojego albumu: Polowanie z orłami to stara tradycja tego ludu, nie mająca

odpowiednika w innych kulturach. Na całym świecie używa się sokołów, najczęściej

pochodzących z hodowli i w niewoli kończących żywot. Bywa, że Kazachowie

podbierają pisklęta z gniazd, ale takie ptaki nie są cenione równie wysoko, jak te

schwytane w dojrzałym wieku. Domowe wychowanie zabija łowiecki instynkt. Wokół

orlich łowów nie rozwinął się żaden rynek - a przynajmniej nic o nim nie wiadomo

postronnym. Po pięciu latach służby orzeł wraca na wolność, oznaczony białą wstążką,

która jest gwarancją jego swobody do końca życia. Podobno później mógłby mieć

trudności z ponownym przystosowaniem się do naturalnego środowiska.32

Fotografia otwierająca album (fot. 6) pokazuje chatę Kazachów z punktu

widzenia orła. Charakterystyczne użycie szerokiego kąta, pozwala zarówno pokazać

bohatera zdjęcia, jak i to, co widzi. Ciekawe wykorzystanie tej techniki, połączone

z ustawieniem ostrości na oku zwierzęcia, stworzyło piękny, bardzo nastrojowy portret

ptaka. Zdjęcie przestawia, jak orzeł czuje się w domu myśliwych, z którymi

współpracuje. Orzeł nie wie, w jakiej sytuacji się znalazł. Może jest zaniepokojony,

a może przygotowuje się do walki. Zwierzę nie rozumie swojego otoczenia, nie

rozróżnia jego elementów – co na zdjęciu jest ukazane jako rozmycie poprzez płytką

głębię ostrości. Podobnie my nie rozumiemy jego uczyć, ponieważ nie jesteśmy

32 Tomasz Gudzowaty, Of an eagle and man, Szwajcaria 2004 r., wyd. Yours Photography, s. 4.19

Fotografia 7: Of an Eagle and Man 2

Page 20: Tomasz Gudzowaty

nauczeni rozpoznawać zwierzęcej mimiki.

Obraz przedstawiający odjeżdżających myśliwych (fot.7) oparty jest na prostym

pomyśle. Znajdują się na nim tylko sylwetki mężczyzn, ślady ich koni oraz wzgórza na

dalszym planie. Mała ilość elementów w kadrze skupia uwagę na jego centrum.

Kompozycje została oparta o linie prowadzące w głąb kadru. Zbiegające się linie

końskich śladów łączą się mniej więcej na środku horyzontu, w punkcie, do którego

dążą bohaterowie zdjęcia. Lekko podniesiony punkt widzenia daje szerszą perspektywę

oraz sprawia, że sylwetki jeźdźców nie zlewają się z zaśnieżonymi górami w tle.

Myśliwi odjeżdżający na polowanie to bardzo metaforyczny obraz. Jadący w dal

mężczyźni znikają z pola widzenia, tak samo jak znikają ze świata. W zglobalizowanym

i nastawionym na konsumpcję świecie XXI wieku nie ma dla nich miejsca. Podobnie

jak dla symbiozy człowieka ze światem przyrody, z którym od zawsze prowadzi walkę.

Na przykładzie zdjęć kazachskich myśliwych fotograf pokazuje stosunki między

człowiekiem a zwierzętami, czyli światem przyrody. Wydaje się, że tym razem jest to

wizja pozytywna. Choć człowiek wykorzystuje zwierzęta do swoich celów, to darzy je

szacunkiem i traktuje lojalnie. A w końcu wypuszcza znów na wolność, dbając by były

w stanie powrócić do swojego dawnego stylu życia. Autor wydaje się wierzyć w to, że

jest możliwa zgoda między ludźmi a zwierzętami lub chociaż ma na to nadzieję. Jednak

jest to opowieść przesycona pewną tęsknotą, ponieważ jest świadom, że dzisiejszy świat

nie opiera się na takich zasadach.

O człowieku i orle to najważniejszy projekt Tomasza Gudzowatego poza

zdjęciami sportowymi. W poetycki sposób opowiada o życiu ludzi w mongolskim stepie

przekazując odbiorcy zarówno konkretne informacje, jak i ich uczucia. Z punktu

widzenia etyki dziennikarskiej, może budzić zastrzeżenia fakt, że by zrobić zdjęcie

ceremonii wypuszczania orła na wolność, kupił go od swoich bohaterów: Nasza mała

ekipa gościła tam dwa tygodnie i w tym czasie nigdy nie odmówiono nam pomocy. Ale

też nie do pomyślenia byłaby sytuacja zorganizowania specjalnie na nasz użytek

ceremonii wypuszczania orła na wolność. Po prostu żaden ptak w tym okresie nie

przechodził na emeryturę. Zdarzyło się natomiast, że nasi gospodarze złapali sokoła. To

ptak bardzo cenny: sokolnicy z Arabii Saudyjskiej czy Emiratów Arabskich gotowi są

zapłacić fortunę za dzikiego ptaka. Wykupiłem go, a ponieważ nie poluję – poprosiłem

o zwrócenie mu wolności.33

33 Tomasz Gudzowaty, tamże.20

Page 21: Tomasz Gudzowaty

III.3. Shipwreckers (Złomiarze statków)

Reportaż o ludziach zajmujących się złomowaniem starych statków

w Bangladeszu został zrealizowany w czasie 2 lat. Autor odbył wiele podróży, by zastać

na miejscu odpowiednie warunki i oświetlenie (grudniowe słońce). Zestaw 12 zdjęć

wygrał w konkursie NPPA Best of Photojournalism w kategorii Best Published Picture

Story w 2006 roku.

Nagrodzone zdjęcia powstały w drugim co do wielkości mieście kraju –

Chittagong, które jest znane na świecie ze swojego przemysłu stoczniowego oraz faktu,

że w tym samym miejscu ludzie gołymi rękami demontują stare statki, których użycie

przestało być opłacalne. Tytułowi złomiarze pracują bez żadnej odzieży ochronnej,

z użyciem prymitywnych narzędzi. Mieszkają w barakach w pobliżu stoczni.

Wykorzystywani przez brygadzistów i ochroniarzy, pracują bez żadnych gwarancji

socjalnych za minimalną płacę. Mimo to chętnych nie brakuje – z głębi lądu wygania

ich do miasta wciąż obecne widmo głodu. Powstanie tego przerażającego miejsca tak

opisuje autor eseju: Przemysł ten przeniósł się z krajów uprzemysłowionych do

południowej Azji, gdzie siła robocza jest tańsza, a przepisy o ochronie środowiska

bardziej liberalne. Tak zwane "stocznie" w Chittagong to 10 km plaży i przybrzeżnych

21

Fotografia 8: Shipwreckers

Page 22: Tomasz Gudzowaty

mielizn, na które wprowadza się statki, aby po wymontowaniu wszelkiego jeszcze

przydatnego wyposażenia pociąć je na złom.34

Jak opowiada miejska legenda, stocznie w Chittagong powstały przypadkowo.

W październiku 1960 roku sztorm nad Zatoką Bengalską zepchnął ogromny frachtowiec

na plażę w okolicy tego drugiego co do wielkości miasta ówczesnego Pakistanu

Wschodniego. Przeniesienie statku z powrotem na morze było trudne technicznie

i nieopłacalne, więc armator zdecydował się zostawić go na swoim miejscu. Z tego

nieszczęśliwego wypadku ucieszyli się okoliczni biedacy. Rozkradali porzucony

frachtowiec, aż nie zostało z niego żadnego śladu. Dziś już statki specjalnie dokuje się

na brzegu, korzystając z przypływu i przyboju wody.

Zdjęcie przedstawiające ludzi w na tle balastu statku (fot. 8) jest oparte na

prostym pomyśle. Światło i kompozycja mają podkreślić ogrom i nadludzką skalę

rozbieranego okrętu. Niezrównoważona kompozycja jest oparta o dwie opozycyjne

plamy (ciemną i jasną) oraz rytm ludzkich sylwetek. Ciekawa, zakrzywiona linia

balastu statku kontrastuje z jasnym niebem. Natomiast boczne światło podkreśla bryłę

statku oraz idących ludzi.

Monumentalne obrazy z Bangladeszu nie przekonują do siebie tak mocno, jak

poprzednie prace Tomasza Gudzowatego. Widać na nich dystans reportera do tematu

zdjęć i ich bohaterów. Ujęcie tematu zdaje się nie dotykać sedna, a raczej skupia na

pozorach. Nie sposób nie zgodzić się z zarzutami jego krytyków, mówiącymi że

wyjątkowo przypominają pracę Sebastião Salgado. Bardzo podobna jest też tematyka –

Salgado w swoim imponującym wielkością dziele Workers oddawał hołd ludziom pracy.

Album o złomiarzach statków zawierający 50 czarno-białych zdjęć został

wydany w listopadzie 2005 roku przez Yours Photography. Podobny zestaw zdjęć był

wystawiany w marcu 2006 roku w Galerii Yours. Kuratorem wystawy był Antoni

Rodowicz.

34 (ba), Yours Gallery - trzy wystawy w nowej siedzibie (depesza prasowa od Yours Gallery), Fotopolis.pl– internetowy magazyn o fotografii: http://www.fotopolis.pl/index.php?n=3885&p=1 (dostęp z 21 lutego 2011).

22

Page 23: Tomasz Gudzowaty

III.4. Peru (Tarasy solne)

Zdjęcia z wyprawy Tomasza Gudzowatego i Judit Berekai w Andy opowiadają

o życiu ludzi w górskiej, peruwiańskiej wiosce. Miejsce realizacji tego tematu to

miasteczko Maras, położone nad doliną rzeki Urubamba. Projekt koncentruje się na

pokazaniu ciężkiej pracy mieszkańców na tarasach solnych. Korzystając z prostych

rozwiązań technicznych zbiera się tam wodę ze słonego źródła, które wypływa z góry

Qaqawinay. Mieszkańcy tego prowincjonalnego miasteczka zachowują swoją tradycję

i historię, a chrześcijaństwo miesza się z tu z religiami tradycyjnymi.

Zagadka powstania tego cudu natury nie jest rozwiązana, ale opowiadają o tym

miejscowe legendy. Chrześcijańscy mieszkańcy wierzą, że to św. Franciszek przemienił

słodkie źródło w słone. Natomiast wierni inkaskiej tradycji przypisują pochodzenie

tarasów klątwie władcy Lloque Yupanqui, który ukarał zbuntowanych poddanych

słonym deszczem. Okrutny król nie przewidział że w rzeczywistości wyświadczył

powstańcom przysługę. Istnieje jeszcze jedna wersja, według której wnętrze

okolicznych gór jest bryłą soli, w którą zamienił się po śmierci inkaski wódz Ayar

Kaci35. Fotograf tak podsumowuje te legendy: Jakikolwiek był ich początek, dziś tarasy

wyznaczają rytm pracowitego życia Maras, z rzadka ubarwianego świętami, w których

35 Na podstawie: Tomasz Gudzowaty, http://gudzowaty.com/#/essays/8 (dostęp z 27 lutego 2011).23

Fotografia 9: Peru

Page 24: Tomasz Gudzowaty

relikty dawnych wierzeń mieszają się z chrześcijańską religią kolonizatorów. Kiedy

jednak święto się kończy, mieszkańcy Maras wracają do codzienności prawie takiej

samej, jak setki czy tysiące lat temu.36

Zdjęcie przedstawiające pracowników tarasów solnych w czasie pracy (fot 9.)

zostało wykonane aparatem małoobrazkowym w charakterystycznym, reporterskim

stylu. Obraz jest pozbawiony kolorów, co sprawia, że widz ma się skupiać na treści

zdjęcia, a nie jego stronie formalnej. Niski punkt widzenia, znajdujący się bardzo blisko

twarzy robotnika, pozwala pokazać zarówno szczegóły jego fizjonomii, jak i szeroki

plan tarasów solnych. Ten prosty, ale budujący dramaturgię zabieg stanie się jednym

z elementów stylu Gudzowatego.

Fotoreportaż z Peru otrzymał wyróżnienie w kategorii Best Published Story

w konkursie Best of Photojournalism, którego organizatorem jest amerykańskie

stowarzyszenie fotografów prasowych NPPA. Ocena zdjęć może być podobna, jak przy

projekcie o złomiarzach statków. Zdjęcia wydają się pokazywać tylko warstwę

wizualną, a nie głębszą refleksje o stylu życia mieszkańców Maras. Również w tym

projekcie można zauważyć zbyt duże podobieństwo w formie i temacie zdjęć do prac

Sebastiao Salgado. Zdjęcia miały swoją wystawę w Yours Gallery w 2006 roku.

III.5. My walk i My walk II

My walk i i My walk II to dwa zbiory zdjęć podsumowujące dotychczasową

pracę artystyczną Tomasza Gudzowatego. Obie edycje zostały wydane w formie albumu

z 50 zdjęciami.

My walk i i My walk II to zestawy zdjęć pokazujące w większości zdjęcia nie

publikowane i nie włączone do większych projektów. Jak pisze autor we wstępie do

albumu, są to jego najważniejsze oraz ulubione zdjęcia. Gudzowaty porusza tematy

społeczne, jak prawdziwy reporter oraz filozoficzne – jak artysta. Pokazując świat

swoimi oczami nie szczędzi przy tym komentarza zawartego w kadrze. Przekrój

prezentowanych tematów jest bardzo szeroki. Jak sam tłumaczy: Każda z tych fotografii

jest dla mnie jak uderzenie czołem o ziemię. Oto "My Walk II" - mój prywatny katalog

zachwytów nad niezwykłością i różnorodnością świata.37

36 Tomasz Gudzowaty – strona oficjalna, http://gudzowaty.com/#/essays/8 (dostęp z 27 lutego 2011).37 Tomasz Gudzowaty, My walk II (album zdjęć), wyd. Yours Photography, wstęp.

24

Page 25: Tomasz Gudzowaty

Rozdział IV

Projekt Sport Features (Osobliwości sportu) Od kilku lat Tomasz Gudzowaty koncentruje się na fotografii sportowej,

konsekwentnie realizując projekt Sport Features (Oblicza sportu). Nad swoim

życiowym projektem Gudzowaty pracuje od 2000 roku, a od 2005 skupia się wyłącznie

nad nim. W planach ma 40 esejów (fotoreportaży) na temat różnych odmian sportu,

z których powstała około połowa. Dziesięcioletni projekt Sport Features w 2012 roku

ma być już ukończony. W ostatnim czasie tempo realizacji kolejnych prac znacznie

wzrosło i powstają zwykle 3 tematy w roku. W czasie realizacji swojego pomysłu autor

podróżował po całym świecie a także realizował zdjęcia w Polsce.

Pierwszym reportażem, który został włączony do Osobliwości sportu był

Shaolin Temple z 2002 roku. Wybór zdjęć był połączeniem obu zwycięskich materiałów

z World Press Photo. Właściwie projekt rozpoczął się od eseju Nada kusti

opowiadającego o hinduskiej sztuce tradycyjnych zapasów. W ramach projektu

powstały do tej pory następujące eseje: Shaolin Temple w 2002 roku, Nada kusti (2005),

Power Punch Girls (2005), Flying Warriors (2006), Chinese Gymnasts (2007), Wuqiao

Acrobats (2007), Yoga Performers (2007), Synchronized Swimming (2008), Naadam

Race (2008), Naadam Portrairs (2008), Olympians (2009), Freerunning - the Art of

Movement (2009), Urban Golf in India (2009), Sumo Life (2010), Sumo People (2010)

i Mexico's Car Frenzy (2010). W czasie pisania przez mnie pracy projekt nie był jeszcze

zakończony. Ostatnimi wydarzeniami z nim związanymi było zwycięstwo w Grand

Press Photo za rok 2010 w maju 2011 roku.

Wszystkie eseje łączy podobna forma – każdy składa się z 12 czarno-białych

zdjęć powstałych tradycyjną metodą (na filmie światłoczułym) i podobny styl,

wzorowany na klasycznym fotoreportażu. To, że zdjęcia od strony plastycznej są bardzo

podobne, to – jak wspomina autor – efekt zamierzony: spójność formy jest w takim

przypadku, moim zdaniem, zaletą38.

Pewną różnicę stylistyki spowodowała zmiana używanego apratu: do 2007 roku

zdjęcia powstawały małoobrazkowym aparatem reporterskim (Nikon F5 i film Kodak

Tri-x). Według Monroe Dentona, który tworzy podpisy do projektów Tomasza

38 Andrzej Klim, Emocje to nie krzyk (wywiad), Press, czerwiec 2008, nr 6, s. 40.25

Page 26: Tomasz Gudzowaty

Gudzowatego, fotograf korzystał z tego aparatu żeby podkreślić napięcie między

materialnym a duchowym biegunem tej walki, fotograf pokazuje więcej naturalnego

i architektonicznego otoczenia, a jednocześnie mniej różnicuje ostrość, dzięki czemu

widz wchodzi w krytyczną relację z obrazem.39

Później posługiwał się wyłącznie wielkoformatowym aparatem mieszkowym

Linhof Master Technika i najczęściej fotografował na filmach natychmiastowych

Polaroida. Taki aparat daje znacznie więcej możliwości w operowaniu głębią ostrości

i perspektywą – np. ostrość w postaci punktu lub linii, a nie płaszczyzny. Według autora

takie fotografowanie to naśladowanie technik prymitywnej fotografii otworkowej, która

w ogóle obywała się bez aparatu. Wybór aparatu zawsze wpływa na sposób robienia

zdjęć – zdjęcia Gudzowatego są świetnie skomponowane, bo aparat wielkoformatowy

wymaga ogromnej precyzji przy pracy, ale fotografowanie na statywie uniemożliwia

reporterskie, dynamiczne kadry, co w pewien sposób ogranicza twórcę.

Autor rozpoczął swoją działalność artystyczną, gdy w tej branży królowały

tradycyjne materiały światłoczułe. W tym czasie powstała i rozwinęła się cyfrowa

technologia zapisu obrazu, ale autor pozostał wierny czarno-białemu filmowi. Fotograf

tłumaczy swój wybór faktem, że rozwój techniki fotografii analogowej jest skończony

i nie powstanie już żaden przełom technologiczny, który zmieni odbiór jego fotografii.

Kolejnym argumentem jest też fakt, że fotografia na filmie więcej wymaga od

robiącego zdjęcie. Pomimo że istnieją bardzo dobre małoobrazkowe aparaty cyfrowe, to

nie powstał jednak żaden cyfrowy aparat wielkoformatowy i nic nie wskazuje, że

w najbliższym czasie ulegnie to zmianie. Jak sam mówi: Otóż uważam, że pewne

wynikające z techniki ograniczenia i trudności nie są balastem, którego najlepiej się

pozbyć przy pierwszej okazji, ale dobrem samym w sobie, konieczną dyscypliną formy

i – przede wszystkim! idei szukającej wyrazu. Fizyczność negatywu, czyniąca go

z natury niepowtarzalnym w każdym egzemplarzu, nieodwracalność pewnych decyzji

w procesie fotografowania, ograniczone możliwości automatyzacji, dzięki czemu ręce

nie mogą być szybsze od myśli – wszystko to sprawia, że świadomie rezygnuję z cyfry.40

W swoich pracach Gudzowaty koncentruje się na duchu sportu, wylewanym na

treningach pocie, duchu zwycięstwa lub goryczy porażki. Projekt Sports Features

opowiada o świecie treningów i rywalizacji, ukazując emocjonalną i metafizyczną

39 Sport Features – strona oficjalna, http://sportfeatures.com/#/about/intro (dostęp z 27 lutego 2011 r.).40 Tomasz Gudzowaty, Magdalena Rudzka, Wywiad, Digital Camera Polska, marzec 2011, nr 3 s. 23.

26

Page 27: Tomasz Gudzowaty

przemianę człowieka pod wpływem ciężkiej pracy nad swoim ciałem i duchem.

Gudzowaty podchodzi do tematu całościowo, z jednej strony będąc kronikarzem

opisującym zanikające dyscypliny sportowe, a z drugiej reporterem przybliżającym je

publiczności świata zachodniego. Przede wszystkim fotograf jest poetą lub filozofem

opowiadającym poprzez zdjęcia sportowe o kondycji i naturze człowieka. Fotograf

dokumentuje tradycyjne kultury i zanikające formy aktywności fizycznej.

Przedstawione sporty łączy wspólne angielskie określenie spiritual sports (sporty

duchowe). Jak tłumaczy: Interesuje mnie wysiłek duchowy i fizyczny, dążenie sportowca

do perfekcji - mówił w jednym z wywiadów. Te zdjęcia pokazują też sport jako wartość

kształtującą człowieka, społeczność, a także jego wymiar rytualno-religijny.41

Autor skupia się głównie na tradycyjnych, mało popularnych dziedzinach sportu.

Sam tłumaczy swój wybór w ten sposób: W sporcie fascynuje mnie świadomy wysiłek,

niemal religijna celebracja pracy nad własnym ciałem, przezwyciężanie słabości. Stad

zainteresowanie sportami nieskażonymi. (...) Dziś sporty z głównego nurtu zagrożone są

u samej podstawy. Za dużo w nich pieniędzy. A ja pierwotną, autentyczną i szlachetną

pasję odnajduję w sportach etnicznych, niezwykłych, kultywowanych wbrew pokusom

dzisiejszego świata.42

Jedna z pozytywnych recenzji projektu brzmi: Gudzowaty tworzy piękne zdjęcia

o czystej formie, ceni siłę wyrazu detalu, dynamikę doboru kierunków ruchu, plastykę

faktur i magię naturalnego światła w komponowanym kadrze. Ale przede wszystkim

poprzez swoje spojrzenie na ludzkie ciało i jego ruch ukazuje oblicza człowieczeństwa,

chwyta aurę towarzyszącej mu metafizycznej tajemnicy, swym humanizmem nawiązując

do najszlachetniejszych tradycji fotografii reportażowej, wypracowanych niegdyś przez

takich klasyków, jak Cartier-Bresson, Kertész czy Brassai.43

Wśród opinii negatywnych powtarza się zarzut sztampowości. Pojawiają się

oskarżenia, że wszystkie projekty są realizowane w podobnej stylistyce i metaforyce.

Według niektórych styl Gudzowatego to tak naprawdę niepotrzebna maniera, a sam

autor nie rozwija się warsztatowo. Przeciwnicy Tomasza Gudzowatego zarzucają mu

jeszcze, że jego styl nie tylko nawiązuje do klasycznego reportażu, a wręcz go kopiuje.

41 Magda Podsiadły, Metafizyka sportu według Gudzowatego, Gazeta Wyborcza – Wrocław, 17 lutego 2009, nr 40 s. 6.

42 Iga Nyc, Tao fotografa, Wprost, 4-10 kwietnia 2011, nr 14, s. 82.43 Iga Nyc, tamże.

27

Page 28: Tomasz Gudzowaty

IV.1. Nada kusti (Hinduskie zapasy)

Fotoreportaż o tradycyjnych hinduskich zapasach przyniósł autorowi III nagrodę

w konkursie World Press Photo w 2005 roku w kategorii reportaż sportowy oraz Award

of Excellence w kategorii: Magazine Division / Feature Picture w Picture of the Year

International 2005. Tomasz Gudzowaty po raz pierwszy wysłał na konkurs materiał

wspólnie z Judit Berekai. W projekcie było 12 czarno-białych zdjęć (7 autorstwa

Tomasza Gudzowatego i 5 Berekai).

Tomasz Gudzowaty i Judit Berekai spędzili w Indiach 2 miesiące na pracy nad

materiałem fotograficznym, ale ich pobyt był poprzedzony półrocznym

przygotowaniem mentalnym. Fotografowie musieli wiele przeczytać, by zapoznać się

z tradycją hinduskich zapasów oraz ideą, która im przyświeca. Im lepiej przygotujemy

grunt, tym większa szansa, że zobaczymy coś autentycznego – opowiada Gudzowaty44.

Na szczęście na miejscu też poświęcili wiele czasu, żeby poznać i zrozumieć swoich

bohaterów. Tomasz Gudzowaty zawsze stara się rozmawiać z ludźmi i poznać ich,

zanim zacznie fotografować. Zawsze mówi, że emocje, jakie wywołuje egzotyka tego

miejsca nie mogą wpłynąć na obiektywność jego przedstawienia. Na miejscu

fotografowie korzystali z uprzejmości przewodnika – hinduskiego dziennikarza

Coimbatore'a Muralidharana.

Autorzy mówią, że wykonanie tego tematu w sposób niestandardowy było

trudne, ponieważ powstało dużo zdjęć o tym indyjskim sporcie narodowym. Wszystkie

jego fotografie prezentują tylko widowiskową walkę, ignorując ciężką pracę bohaterów.

Jak opowiada autor: Dlatego skupiliśmy się na treningu, na pracy zawodników nad

doskonaleniem ciała i ducha45. Fotografowie używali aparatów tradycyjnych i zużyli

200 filmów czarno-białych (co daje ok. 7 tys. zdjęć). Wszystkie zdjęcia powstały

w świetle zastanym czyli bez użycia lamp błyskowych. Zdjęcia powstały zgodnie

z zasadami reportażu i nawet większość portretów nie była pozowana (autor przyznaje

się tylko do jednego). Jednak zrobienie niektórych zdjęć wymagało pewnych

przygotowań technicznych – np. rozebrania dachu, by wykonać zdjęcia z góry.

Materiał powstał w okolicach miasta Mysore w stanie Karnataka. Co roku na

jesieni odbywa się tam święto Dasara, którego główną atrakcją są tradycyjne zapasy

44 Magdalena Lemańska, Jori i mudgal, Press, marzec 2006, nr 3, s. 44.45 Magdalena Lemańska, tamże.

28

Page 29: Tomasz Gudzowaty

nada kusti. Autorzy wybrali to miejsce, ponieważ w Mysore treningi odbywają się

w warunkach jak sprzed stu lat. Wykorzystuje się też stare wyposażenie sal

treningowych: m.in. ponad stuletnie maczugi gada, jori i nadgal, kamienne ciężarki nal,

sztangi sumtola oraz słupy mallakhamb.46

Przy tradycyjnych klubach i salach ćwiczeń garadi znajdują się zwykle

hinduistyczne kapliczki, gdzie zawodnicy mogą pomodlić się przed walką

w towarzystwie kapłana. Tradycja indyjskich zapasów to praca zarówno nad ciałem, jak

i duchem. Właśnie tę rytualną funkcję sportu fotografowie przeciwstawiają

zachodniemu przemysłowi olimpijskiemu, który w ten sposób opisuje Tomasz

Gudzowaty: To jest biznes, a ja szukam ducha. Szukam go zatem w tradycjach

społeczności, które ominął nurt globalnej cywilizacji.47

Wspólnie trenujący sportowcy tworzą swego rodzaju społeczność, którą

integruje ten sam cel samodoskonalenia oraz charyzmatyczna postać trenera. Pełni on

rolę sportowego i duchowego przewodnika sportowców. Judit Berekai mówi: W nada

kusti odnajduję autentyzm i duchową głębię, których brakuje mi w nowoczesnym

sporcie48. Jednak nie wszędzie duch tradycji przetrwał od naszych czasów – w wielu

46 Na podstawie: Magdalena Lemańska, Jori i mudgal, Press, marzec 2006, nr 3, s. 44.47 Remigiusz Grzela, Jestem bogaty w dwa miliony zdjęć, Gazeta Wyborcza, 2 czerwca 2006, nr 128.48 Judit Berekai, Od autorki, Press, czerwiec 2006, nr 6, s. 52.

29

Fotografia 10: Nada kusti 1

Page 30: Tomasz Gudzowaty

miejscach stare kluby coraz bardziej upodabniają się do zachodnich siłowni.

Jedno ze zdjęć z reportażu przedstawia zawodników nada kusti w czasie walki

(fot 10.). Dwie postacie sfotografowane w czasie walki złączone są w zapaśniczym

chwycie. Wpadające z prawej strony, plastyczne światło pięknie wyróżnia sylwetki

zawodników od tła i nadaje wrażenie głębi w obrazie. Jasne plamy prawie nagich ciał

na ciemnym tle piasku tworzą wrażenie przestrzenności, ponieważ jasne tony zawsze

zdają się wysuwać ponad ciemne. Kompozycja obrazu jest oparta o skośne linie ciał

sportowców. Sposób przedstawienia zawodników jest w pewnym sensie monumentalny

– z jednej strony przedstawieni są bardzo dostojnie, ale z drugiej strony ich pozycja na

to nie wskazuje. Uwagę zwracają brudne plecy zapaśnika, które – wraz z napiętymi

mięśniami i nienaturalną pozycją – sugerują ogromny wysiłek włożony w wyczerpującą

walkę.

Kolejna fotografia przedstawiająca hinduskie zapasy (fot. 11) została wykonana

z góry. Tak Gudzowaty opisywał powstanie tego zdjęcia: Wykonywanie niektórych zdjęć

wymagało pewnych ingerencji, np. do zrobienia fotografii z lotu ptaka, dla lepszego

światła, trzeba było rozebrać kawałek dachu49. Obraz przedstawia trzech zawodników

wraz z atrybutami treningowymi nada kusti. Perspektywa ptasia skraca sylwetki

49 Magdalena Lemańska, Jori i mudgal, Press, marzec 2006, nr 3, s. 44.30

Fotografia 11: Nada kusti 2

Page 31: Tomasz Gudzowaty

zawodników i pokazuje całość pomieszczenia, w którym trenują. Zdjęcie jest atrakcyjne

wizualnie, jak większość zdjęć zrobionych z góry. Kontrowersje może tylko budzić

usunięcie dachu, które – jako ingerencja w obraz – nie powinno mieć miejsca

w tradycyjnie pojętym reportażu.

Tomasz Gudzowaty wraz z Judit Berekai po raz kolejny przybliżyli zachodniej

kulturze nieznany sport etniczny. Właściwie tylko jego część, ponieważ zdjęcia dotyczą

jedynie treningu zapaśników. Fotografie, zrobione w nieco tajemniczej scenerii starych

sal treningowych prezentują się efektownie, a zniszczone atrybuty i otoczenie

bohaterów nadają im ponadczasowego charakteru.

Rozpoczęcie tematyki sportowej wprowadziło nową jakość do fotografii

Gudzowatego. Zdjęcia są dużo lepsze od poprzednich społecznych fotoreportaży,

a niektóre z nich mogą nawet zachwycać odbiorców.

Reportaż Tomasza Gudzowatego został opublikowany w Polsce (całość

w Pozytywie, a częściowo we tygodniku Wprost) oraz w Indiach (The Hindu, Deccan

Herald, a także Star of Mysore). Gwarancję sprzedaży zdjęć, której wymaga komisja

World Press Photo, fotograf uzyskał od niemieckiej agencji Focus Fotoagentur.

IV.2. Power Punch Girls (Kobiecy boks)

Za zdjęcia kobiet trenujących boks Gudzowaty otrzymał drugą nagrodę na

Grand Press Photo w 2007 roku w kategorii reportaż sportowy50. Materiały do projektu

powstały również w Indiach, a dokładnie w mieście Kollam w ośrodku sportowym przy

stadionie Lal Bahadur. Niektóre ze sportretowanych kobiet należą do narodowej

reprezentacji Indii. Zdjęcia zostały wykonane w grudniu 2006 roku.

W Indiach turnieje boksu kobiet odbywają się od 1994 roku. Pomysł ich

wprowadzenia wzbudził tak poważne kontrowersje, że doszło nawet do zamieszek

ulicznych. Większość Hindusów uważała ten sport za zbyt mało kobiecy i trenowanie

go ma kobiety pozbawiać czci. Początkowo niewiele osób chciało się przeciwstawić

tym konserwatywnym zakazom religijnym i społecznym. Zmiany rozpoczęły się

w jednym z południowych stanów, w Kerala – bardzo nowoczesnym, przemysłowym

regionie z jednym z najwyższych w Indiach poziomem edukacji i opieki zdrowotnej.

50 Najważniejszy konkurs fotografii prasowej w Polsce. Organizuje go od 2005 roku miesięcznik Press.31

Page 32: Tomasz Gudzowaty

Kobiety, które zajęły się boksem, w większości uprawiały wcześniej inne sporty. Od

2001 roku ich sala treningowa przy stadionie w Kollam jest prawdziwą kuźnią

kobiecych talentów. Stąd też biorą się zawodniczki reprezentacji Indii. Dziś kobiecy

boks jest jednym z niewielu sportów, w których Indie osiągają sukcesy.51

Zdjęcie (fot. 12), przedstawiające kobiety bokserki jest tajemnicze. Większość

sceny jest pogrążona w cieniu, a tylko małe plamy światła padają na ciała zawodniczek.

To wrażenie potęguje jeszcze rozmazany zarys pięści, który częściowo zasłania twarz

jednej z nich. Najbardziej zwraca uwagę oko zawodniczki, które zwraca uwagę na

pogrążonej w cieniu twarzy. Zdjęcie zostało zrobione bardzo blisko pięściarek, trochę

z góry. Dzięki temu widz ma wrażenie uczestniczenia w akcji, co jest jednym z wyzwań

dobrych zdjęć reporterskich.

W związku z tematem eseju Power Punch Girls nasuwa się naturalne pytanie

o kobiecość zawodniczek. W tradycyjnym społeczeństwie Indii były problemy, by

zaakceptować kobiety uprawiające boks. Czy walka wręcz, ostatni chyba atrybut

męskości, przystoi kobietom, które zawsze był uważana za delikatniejsze? A może to

seksistowskie myślenie, które ogranicza kobiety? Czy nowe, silne kobiety ciągle będą

podobać się tradycyjnie myślącym Hindusom?

51 Na podstawie: Tomasz Gudzowaty, http://sportfeatures.com/#/essays/7/info (dostęp z 27 lutego 2011).32

Fotografia 12: Power Punch Girls

Page 33: Tomasz Gudzowaty

IV.3. Flying Warriors (Sztuka walki kalari payattu)

Materiał o hinduskiej sztuce walki kalari payattu powstał jako kontynuacja

projektu o zapasach. Jeśli można porównać nada kusti do zapasów, to kalari payattu

odpowiada wrestlingowi. Jest to efektowna, akrobatyczna i mało praktyczna sztuka

walki, odtworzona po kilkudziesięciu latach zapomnienia. Zdjęcia zdobyły II nagrodę

na konkursie Grand Press Photo w 2007 roku. Projekt był realizowany w Kollami

w południowych Indiach.

Według legend kalari payattu jest najstarszą znaną człowiekowi sztuką walki.

Podobno jej twórcą był boski Paraśurama – szósty awatar Wisznu. Jej powstanie nie

jest jasne, ale historycy są zgodni przynajmniej co do tego, że już na początku naszej

ery wiele świątyń hinduskich posiadało specjalne sale treningowe zwane kalari,

w których arystokratyczna młodzież ćwiczyła sztukę walki wręcz oraz bronią białą.

W takim właśnie kalari mógł się szkolić książę Bodhipatra, zanim przybrał imię

Bodhidharma i jako buddyjski mnich zreformował regułę klasztoru Shaolin w Chinach,

wprowadzając do niej medytację i ćwiczenia fizyczne. W tym czasie hinduscy mistrzowie

kalari payattu zgłębiali przez setki lat wiedzę o tajemnicach ludzkiego ciała.

Korzystając z niej potrafili leczyć dolegliwości i kontuzje za pomocą masażu, ale ta

wiedza pozwalała im również zabić przeciwnika jednym ciosem w newralgiczny punkt52.

Kalari payattu jest z zasady bardzo widowiskowe. Jest to tak ważne, że dziś ta

sztuka walki jest bardzo związana z teatrem tańca kathakali. Współcześnie naucza się

ich w tych samych miejscach. Pojedynek, oprócz walki, jest również pokazem

zwinności, doświadczenia i fantazji jej uczestników. W przeciwieństwie do

zachodniego, świeckiego wrestlingu, w którym chodzi głównie o zrobienie atrakcyjnego

przedstawienia, kalari payattu ma większe znaczenie kulturowe. Te hinduskie zapasy są

zanurzone w tysiącletniej historii i mitycznej atmosferze hinduistycznych bogów,

półbogów i herosów. Mimo że walka ma być przede wszystkim atrakcyjna wizualnie, to

przecież toczy się naprawdę. Używa się prawdziwej broni (lasek, kijów, sztyletów),

a przez to staje się naprawdę niebezpieczna. Właśnie do leczenia szkód powstałych

w czasie treningu i walki powstała związana z nią sztuka uleczania.53

52 Tomasz Gudzowaty – strona oficjalna, http://gudzowaty.com/#/essays/8 (dostęp z 27 lutego 2011 r.).53 Na podstawie: Tomasz Gudzowaty, http://gudzowaty.com/#/essays/8 (dostęp z 27 lutego 2011 r.).

33

Page 34: Tomasz Gudzowaty

Na zdjęciu przedstawiającym latających wojowników (fot. 13) została pokazana

cała ich zwinność i umiejętności. Dzięki możliwości zatrzymania chwili na fotografii,

wojownicy kalari payattu mogą naprawdę zawisnąć w powietrzu. Charakterystyczne

plecione tło i pomieszczenie pozbawione zbędnych elementów sprawia wrażenie

nierealności tego powietrznego pojedynku. Wojownicy zdają się trochę przypominać

obecnych w masowej wyobraźni superbohaterów lub wzorujących się na nich

zapaśników.

Zestaw zdjęć może opowiadać o jednym pojedynku, ale równie dobrze mogą to

być luźno wybrane kadry. Nie ma w nich żadnej fabuły czyli pokazania historii od

początku do końca. Mimo to zachowana jest reportażowa zasada trzech jedności – nie

zmienia się czas, miejsce akcji ani jej bohaterowie. Niespójność zestawu zdjęć sprawia,

że ich wybór wydaje się trochę przypadkowy.

34

Fotografia 13: Flying Warriors

Page 35: Tomasz Gudzowaty

IV.4. Chinese Gymnasts (Chińskie szkoły akrobatów)

Zdjęcie Tomasza Gudzowatego z projektu Chinese Gymnasts wygrało polski

konkurs fotografii prasowej Grand Press Photo w 2008 roku. Zdjęcie roku zostało

wykonane w grudniu 2007 roku w chińskim mieście Waqiao. W tym samym roku inny

materiał o szkole akrobatów w Szanghaju wygrał w kategorii reportaż sportowy. Eseje

powstały w tym samym roku, w którym odbywała się olimpiada w Pekinie oraz

związane z nimi protesty antyrządowe w Tybecie. Trudno wyobrazić sobie, by ten

związek był przypadkowy.

W swojej pracy dokumentalista chciał pokazać nieznaną stronę chińskiego

systemu kompleksów sportowych będących fabrykami przyszłych mistrzów. Widzowie

oglądający występy akrobatów widzą tylko ich umiejętności i lekkość. Ograniczają

swoją wiedzę tylko do tego co zobaczą – atrakcyjnego widowiska – zapominając, ile

pracy musieli w to włożyć sportowcy. Jak sam Gudzowaty mówi: Chciałem pokazać tę

drugą stronę: pot i łzy. Dlatego że wysiłek jest integralną częścią sportu. Czy

w wypadku małych dzieci cena nie jest za wysoka? - widz musi sobie zadać to pytanie54.

Pierwsze podejście do tematu chińskich szkół akrobatycznych Gudzowaty

zrealizował już kilka lat temu. Była to słynna szkoła Schichahai w Pekinie czyli

najważniejsza szkoła gimnastyczna w Chinach, prawdziwa państwowa kuźnia mistrzów

będąca oczkiem w głowie władz. W tej elitarnej placówce dzieci mają dobre warunki

mieszkaniowe, ale są poddawane całodziennym, wyniszczającym treningom.

Gudzowaty wspomina, że jego pierwszym skojarzeniem, gdy zobaczył uczniów tej

szkoły, była tresura zwierząt. Dlatego zdjęcia powstały w takiej stylistyce:

monumentalne obrazy korzystają z metafory fabryki, w której wykuwa się, a nie

wychowuje, przyszłych mistrzów, którzy będą mogli sławić swój kraj na arenie

międzynarodowej.

W szkołach w Szanghaju reżim nie przypominał aż tak więzienia

– przykładowo nie było obowiązku mieszkania w internacie, jednak technika szkoleń

była podobna. Same pomieszczenia i budynki nie są na ludzką skalę, co nie było troską

ówczesnych decydentów. Ich monumentalność miała pokazać im potęgę państwa wobec

jednostki. Uczniowie ćwiczą w wielkich salach, przypominających hale fabryczne,

gdzie zgromadzono dziesiątki urządzeń gimnastycznych. Natomiast szkoła w Wuqiao to

54 Andrzej Klim, Emocje to nie krzyk (wywiad), Press, czerwiec 2008, nr 6, s. 40.35

Page 36: Tomasz Gudzowaty

chińska kolebka sztuki cyrkowej. Na szczęście panuje w niej całkiem inna atmosfera. Ta

szkoła jest mała i prywatna – takich szkół jest kilkadziesiąt w tym powiecie. Nie ma tu

miejsca na chińską gigantomanię, bo szkoła ma tylko 30 uczniów i jednego trenera.

Niestety, warunki mieszkalne są prymitywne, a bieżąca woda to luksus.

Zdjęcie przedstawiające wiszących na rękach chłopców (fot. 14) zdobyło Grand

Prix na Grand Press Photo w 2008 roku. Pod względem formalnym zdjęcie jest bardzo

proste – pięciu chłopców wisi przy ścianie, trzymając się drążka. W tle możemy jeszcze

dostrzec bardzo brudną, ale bardzo ciekawą wizualnie ścianę. Reszta obrazu jest ukryta

w cieniu. Bardziej uważny widz prawdopodobnie zauważy, że dzieci mają azjatycką

urodę i pewnie domyśli się, że to wiszenie to rodzaj ćwiczeń fizycznych. Zdjęcie ma

w sobie pewną poezją lub energię, którą trudno opisać słowami, ale która sprawia, że

pozostaje ono na długo w pamięci. Jest to zdjęcie okładkowe, intrygujące, jakby

zapraszające czytelnika do innego świata, do obejrzenia opowieści, którą serwuje nam

autor. Trudno zrozumieć pełną treść obrazu, jeśli nie zapozna się z całym esejem

fotograficznym. Dlatego też w eseju Wuqiao Acrobats było zdjęciem zamykającym.

36

Fotografia 14: Wuqiao Acrobats

Page 37: Tomasz Gudzowaty

Zdjęcie dziewczynki podczas ćwiczeń rozciągających (fot. 13) może zrobić na

widzu największe wrażenie. Przede wszystkim jest po prostu atrakcyjne wizualnie.

Obraz jest bardzo plastyczny i zdaje się wciągać widza w swoje ramy.

Z pewnością mogło by po prostu cieszyć oko, gdyby nie dramatyczna sytuacja, która się

na nim dzieje. Zdjęcie jest skomponowane centralnie i ważną rolę gra tu symetria.

Kompozycja jest otwarta, dynamiczna, a kadr jest bardzo ścisły – nie pozostawia wiele

wolnego miejsca między obiektami a ramą zdjęcia. Jednak przede wszystkim zwraca

uwagę widza przedstawiona na nim sytuacja – twarz dziewczynki jest wykrzywiona

w bólu, a jej nogi nienaturalnie wygięte. Na pewno jest to część ćwiczeń i dziecku

prawdopodobnie nie dzieje się nic złego, ale pokazuje, ile cierpienia wymaga

osiągnięcie doskonałości w jakiejkolwiek dziedzinie. To zdjęcie mogło by ilustrować

sytuację całego chińskiego społeczeństwa – jest zmuszane do pracy przez bezwzględną

władzę i system ekonomiczny, nie czuje się z tym dobrze, ale ta praca przynosi

rzeczywiste wyniki i sukcesy Chin na arenie międzynarodowej.

37

Fotografia 15: Chinese Gymnasts 1

Page 38: Tomasz Gudzowaty

Kolejne zdjęcie z Chin pokazujące salę treningową (fot. 16) przestawia ją

w szerokim planie. Zostało wykonane lekko z góry, prawdopodobnie z górnego rogu

pomieszczenia. Fotografia została zrobiona aparatem wielkoformatowym na filmie

Polaroida. Pokłon osi optycznej pozwolił na bardzo plastyczne rozmycie sufitu i podłogi

sali. Dzięki temu widz skupia się na środkowej części pomieszczenia, w której

przebywają ludzie, a nie na jej nieistotnych elementach. To zdjęcie powraca do

metafory sali treningowej jako hali fabrycznej, w której wykuwa się nowych mistrzów.

A także zadaje pytanie, czy ludzkie jest wywieranie takiej presji na jednostkę, żeby

poświęciła się dla sukcesu całego społeczeństwa. Przekaz jest szczególnie ważny,

ponieważ dotyczy dzieci.

Zdjęcia chińskich dzieci trenujących by wygrać, zostały umieszczone w dwóch

esejach: Wuqiao Acrobats i Chinese Gymnasts. Opowieści mają inny charakter, ale

wspólne – zdaje się – przesłanie. Poruszają aktualny temat – w czasie publikacji tych

zdjęć mówiło się o olimpiadzie w Pekinie oraz o braku poszanowaniu dla praw

człowieka w Chinach. Właśnie o tym opowiadają zdjęcia Gudzowatego. W bardzo

38

Fotografia 16: Chinese Gymnasts 2

Page 39: Tomasz Gudzowaty

poetycki sposób poruszają temat braku wolności jednostki w chińskim systemie

polityczno-gospodarczym. W dzisiejszych Chinach nie liczy się jednostka, tylko

wielkość ich wspólnej ojczyzny. Cena, jaką jednostka musi zapłacić za sławę jego kraju

jest ogromna, szczególnie gdy chodzi o dzieci. Z drugiej strony jest to również hołd dla

pracy tych małych sportowców, którzy w niesprzyjających warunkach osiągają wielkie

sukcesy. Fotografie Tomasza Gudzowatego z Chin są jednym z jego najważniejszych

i najlepszych materiałów.

IV.5. Yoga Performers (Jogini-sztukmistrze)

Kolejny materiał z Indii przyniósł Tomaszowi Gudzowatemu III miejsce

w konkursie World Press Photo w kategorii sport – zdjęcia pojedyncze w 2007 roku

oraz I nagrodę w Grand Press Photo w kategorii sport – zdjęcia pojedyncze w 2008

roku.

Materiał o joginach powstał w 2007 roku w indyjskich miastach Maisur oraz

Waranasi, czyli duchowym centrum hinduizmu. Tam rozwija się również joga,

ponieważ w Indiach wiąże się ona bezpośrednio z religijną ascezą, a nie, jak na

Zachodzie, wyłącznie z ćwiczeniami fizycznymi. W Indiach istnieje również jej

sportowa tradycja związana ze świętem Kumbhamela, które od dwóch tysięcy lat co

trzy lata gromadzi pielgrzymów oraz joginów. Na jego obchodach różne szkoły

i odłamy jogi konkurują swoimi osiągnięciami oraz dyskusjach o jej zasadach. Właśnie

na tym święcie Tomasz Gudzowaty zrobił zdjęcia do swojego eseju Yoga Performers.

Gudzowaty opowiada, jakie miał wątpliwości przy realizowaniu tego tematu:

Od dawna myślałem o włączeniu jogi do serii projektów sportowych, ale przeszkadzało

mi to, że w jodze nie widać rywalizacji, a więc elementu najbardziej

charakterystycznego dla sportu Musiałem znaleźć własną perspektywę, inną jogę po

prostu. Pomógł mi Murali, mój przewodnik w Indiach. Znalazł szkołę joginów – guru

z kilkorgiem uczniów – i w listopadzie 2007 roku wprowadził mnie do niej, tak jak się

wprowadza znajomego do domu przyjaciół. Dzięki nim odkryłem prawdziwie sportową

jogę, wywodzącą się z tradycji zawodów pomiędzy różnymi szkołami podczas obchodów

święta Kumbhamela.55

55 Tomasz Gudzowaty, Od autora, Press, czerwiec 2008, nr 6, s. 45.39

Page 40: Tomasz Gudzowaty

Na zwycięskim zdjęciu (fot. 17) można zobaczyć salę treningową oraz joginów

w trakcie ćwiczeń. Wnętrze jest stare i malowniczo zniszczone, bo wszystko co brudne

świetnie prezentuje się w fotografii. Statyczna, otwarta kompozycja również nadaje

wrażenie spokoju. Zdjęcie jest bardzo precyzyjnie skomponowane, do czego autor

przywiązuje ogromne znacznie. Przedstawione postacie wydają się całkowicie

nieruchome, jakby były zrobione z kamienia. Medytujący jogini są zatrzymani w czasie

w wyjątkowo nienaturalnych pozach, ale sprawiają wrażenie, jakby było to dla nich

całkowicie zwyczajne zachowanie. To wszystko wskazuje na ich ogromną sprawność

fizyczną. Trzecia sylwetka człowieka jest tylko zasugerowana tylko przez obecność ręki

przy granicy kadru. To właśnie ta dłoń nadaje zdjęciu wrażenie tajemniczości, a widz

czuje, jakby patrzył na scenę z punktu widzenia jej właściciela.

Fotografia przedstawiająca odbicie sali gimnastycznej w lustrze (fot. 18)

natomiast jest zupełnie inna. Największą różnicą wydaje się być skomplikowana,

plastyczna budowa oraz – co rzadkie u Gudzowatego – dynamiczna kompozycja.

Ukazanie trenujących joginów w odbiciu potłuczonego lustra jest bardzo oryginalnym

rozwiązaniem, które zwykle sugeruje zagrożenie i zagubienie. Przekrzywiony kadr

jeszcze potęguje to nieprzyjemne wrażenie. Odbicie w lustrze pokazuje niewyraźną,

40

Fotografia 17: Yoga Performers 1

Page 41: Tomasz Gudzowaty

milczącą sylwetkę jednego z zawodników, a cały kadr sprawia wrażenie tajemniczego.

Zwykle w takiej konwencji jest przedstawiane coś, co niesie niebezpieczeństwo.

Natomiast odbicie w lustrze sugeruje wydarzenia z przeszłości lub z całkiem innego

świata. Być może w ten sposób Tomasz Gudzowaty chciał podkreślić nasze oddalenie

od świata joginów. Przede wszystkim jednak zdjęcie jest bardzo atrakcyjne plastycznie.

IV.6. Pływanie synchroniczne

Temat pływaczek reprezentacji Ukrainy przyniósł Gudzowatemu kilka

sukcesów w 2008 roku. Zdjęcia wygrały Grand Press Photo (druga nagroda w kategorii

sport), Pictures of the Year (pierwsze miejsce w General Division / Sports Portfolio)

i NPPA Best of Photojournalism (pierwsza nagroda w Sport Enterprise).

Tomasz Gudzowaty podchodził kilkukrotnie do projektu o reprezentacji

narodowej Ukrainy w pływaniu synchronicznym. Nagrodzone zdjęcia powstały podczas

ostatniego wyjazdu w 2007 r.

Początki tej dyscypliny sportowej wywodzą się z pokazów wodnego baletu, od

1984 roku zostały uznane za sport olimpijski. Pływanie synchroniczne to oczywiście

41

Fotografia 18: Yoga Performers 2

Page 42: Tomasz Gudzowaty

domena kobiet, ale w niektórych konkursach biorą udział mężczyźni. Autor opisał

zasady tych zawodów we wstępie do eseju. Zawody w pływaniu synchronicznym

rozgrywają się w czterech konkurencjach: solo, duet, team (ośmioosobowe zespoły)

i kombinacja (dziesięcioosobowe). Mimo pozornej swobody i łatwości, z jaką

pływaczki wykonują swoje popisy, dyscyplina ta wymaga nie tylko wdzięku i precyzji,

ale także siły, wytrzymałości i dobrej wydajności płuc. By osiągnąć te wszystkie cechy,

typowa zawodniczka klasy międzynarodowej musi poświęcać pięć godzin dziennie na

treningi. Niewiele drużyn narodowych prezentuje naprawdę wysoki poziom, są to:

Stany Zjednoczony, Rosja, Japonia, Hiszpania, Chiny i Francja. Do światowej czołówki

należy także przedstawiona na zdjęciach reprezentacja Ukrainy, której trenerką jest

Swietłana Saidowa. Układy ukraińskich pływaczek wydają się równie efektowne dla

publiczności na trybunach, jak dla obserwatora pod powierzchnią wody.56

Zdjęcie ukraińskich pływaczek w kręgu (fot. 19) wykonano w stylu bardzo

charakterystycznym do Gudzowatego. Perfekcyjnie zaplanowane ujęcia oparte są

na centralnej, statycznej, ale bardzo złożonej, wręcz wyrafinowanej kompozycji.

Fotograf tworzący takie obrazy musi być perfekcjonistą i musi mieć całkowitą władzę

nad sytuacją, która rozgrywa się w kadrze – jak dobry reżyser filmowy. Realizacja

56 Na podstawie: Tomasz Gudzowaty, http://sportfeatures.com/#/essays/11/ (dostęp z 27 lutego 2011 r.).42

Fotografia 19: Synchronized swimming

Page 43: Tomasz Gudzowaty

takich obrazów w fotoreportażu była by niemożliwa. Wymagają one dokładnego

wyreżyserowania kadru, ustawienia aparatu oraz ewentualnej modyfikacji źródeł

światła. Takie oświetlenie często pojawia się na innych zdjęciach tego autora. Wpada

bezpośrednio z góry, jest dość rozproszone, ale jednocześnie nie oświetla bohaterek

zdjęcia z każdej strony. W tych podwodnych zdjęciach tworzy wyjątkowo piękne

załamania spowodowane przez falującą powierzchnię wody w basenie.

Fotografie drużyny ukraińskich pływaczek synchronicznych są przede

wszystkim bardzo atrakcyjne wizualnie. Tomasz Gudzowaty skupił się głównie na

formie, jakie ciała i układy ciał zawodniczek przybierają w wodzie. Widać na jego

zdjęciach subtelny wdzięk i świetne zgranie pływaczek. Pływanie synchroniczne to

rodzaj sportu, w którym – podobnie jak na przykład w jeździe figurowej na łyżwach –

chodzi przede wszystkim o pokazanie piękna. Piękna nieco już archaicznego,

pochodzącego z czasów, gdy ideałem kobiety były osoby delikatne i zwiewne. Pływanie

synchroniczne to bardzo kobiecy sport, ponieważ nie chodzi w nim o walkę,

a o pokazanie czegoś zachwycającego. Niestety to wrażenie piękna mogą odnieść tylko

widzowie, bo zawodniczki wiedzą, ile bólu i poświęcenia kosztowały ich treningi.

Jednak ze zdjęć Tomasza Gudzowatego nie dowiemy się tego, podobnie jak nie

poznamy uczuć pływaczek, ponieważ skupił się on tylko na stronie wizualnej. Pokazał

tylko to, co może dostrzec każdy wrażliwy widz tego przedstawienia.

IV.7. Święto Naadam

Materiały o mongolskim święcie narodowym Naadam przyniosły Tomaszowi

Gudzowatemu wiele nagród. W 2009 roku zdobył I miejsce na Grand Press Photo

w kategorii reportaż sportowy oraz II w kategorii sport. A także I nagrodę w konkursie

Pictures of the Year International w kategorii General Division – Sport Action.

Nagrodzone zdjęcia powstały na stepach w okręgu Baganuur

w prowincji Ułan Bator w czasie święta Naadam w sierpniu 2008 roku. Choć

Gudzowaty wcześniej wyjeżdżał na to mongolskie narodowe święto, to – jak wspomina

– Ostatni wyjazd był przełomem. Znalazłem formułę pozwalającą uporządkować natłok

obrazów i przekazać nastrój bardzo różniący się od atmosfery na hipodromach57.

57 Tomasz Gudzowaty, album pokonkursowy Grand Press Photo 2009, Poznań 2009, s. 41.43

Page 44: Tomasz Gudzowaty

Oprócz materiału o wyścigach, powstał również zestaw portretów małych dżokejów.

Naadam to mongolskie święto narodowe, które odbywa się zwykle w lipcu lub sierpniu.

Obchodom towarzyszą zawody sportowe, na które składają się zapasy, łucznictwo oraz

wyścigi konne. Tradycja zawodów pochodzi od mongolskich wojowników.

W większości wyścigów udział biorą dorośli, ale są też takie, w których jeżdżą tylko

dzieci.58

Fotografia przestawiająca jeźdźców w czasie wyścigu (fot. 20) to typowy

reporterski kadr. Kompozycja obrazu jest dynamiczna i otwarta. Kadr jest trochę

przechylony, co również jest cechą charakterystyczną zdjęć reporterskich, które mają

być jak najżywsze i pełne energii. Taka forma zdjęcia wydaje się wzmacniać jego treść,

która oczywiście też jest bardzo dynamiczna. Dzięki dobrze zrobionemu zdjęciu może

się wydawać, że konie pędzą jeszcze szybciej, a gonitwa jest jeszcze bardziej zażarta.

Na tworzenie takich fotografii pozwala tylko małoobrazkowy (a więc mały, lekki

i szybki) aparat. To zdjęcia opowiada o samej rywalizacji – o niebezpiecznej walce koni

i ludzi o sławę, honor i nagrodę. Pokazuje ducha wyścigów: wrażenie zawrotnej

prędkości, konia pod jeźdźcem, który wzbija tumany kurzu i tę ekscytującą chęć

zwycięstwa, które staje się w tej chwili najważniejsze, ważniejsze nawet od grożącego

58 Na podstawie: Tomasz Gudzowaty, http://sportfeatures.com/#/essays/18/ (dostęp z 27 lutego 2011 r.).44

Fotografia 20: Naadam 1

Page 45: Tomasz Gudzowaty

niebezpieczeństwa.

Kolejne zdjęcie (fot. 21) ma całkiem inny charakter. Została zastosowana

również inna technika – autor posłużył się aparatem wielkoformatowym i materiałem

światłoczułym Polaroida, o czym świadczą charakterystyczne, nierówne ramki.

Pozostawienie takich ramek jest dowodem na to, że zdjęcie przedstawia pełen kard i nie

zostało w jakikolwiek sposób przycięte. Wykonanie kompozycyjnie dobrego zdjęcia bez

jego kadrowania pod powiększalnikiem oznacza oczywiście kunszt fotografa. Jest to

związane ze specyficznym etosem reporterów, którzy ambitnie postanowili tworzyć

zdjęcia od razu w aparacie i oddawać do redakcji gotową pracę. Taka decyzja tłumaczy

też pozostawienie w kadrze samotnego konia, który wychodzi poza dolną ramę kadru

i z pewnością zaburza porządek kompozycji. Przez takie postępowanie fotograf chciał

pokazać, że ważniejsze jest dla niego wierne, zgodne z dziennikarską etyką,

przedstawienie sceny, a nie dążenie do idealnego ujęcia kosztem naturalności

i prawdziwości.

45

Fotografia 21: Naadam 2

Page 46: Tomasz Gudzowaty

Jeźdźcy przypominają z takiej wysokości małe punkciki, na szarej, nieciekawej

ziemi. Konie, jadące po wysuszonym stepie, zostawiają po sobie bardzo efektowne

chmury pyłu, które są powtórzeniem rytmu chmur na niebie. Jeźdźcy zjeżdżają ze

wzgórza, co sprawia wrażenie, jakby fotograf znajdował się ponad dżokejami. Ten

prosty zabieg nadaje wrażenie monumentalności. Sytuacja rozgrywająca się w kadrze

jest przedstawiona jak epickie walki starożytnych lub średniowiecznych armii. Jeźdźcy

pędzą jakby na ostateczną walkę dobra ze złem, która jednak zdarza się w każdej chwili

płynącego po kole czasu sacrum. Takie wyobrażenie wskrzesza ducha dawnych igrzysk

olimpijskich, które miały również funkcje rytualne. Tomasz Gudzowaty w wielu swoich

materiałach sportowych poruszał temat sportu jako wspólnego wszystkim kulturom

rytuału.

Zdjęcie chłopca z koniem (fot. 22) pochodzi z innej opowieści – Naadam

Portraits, która skupia się nie na samym wyścigu, a na jego uczestnikach. Autor, jak

sam tłumaczy stworzył dodatkowy esej z samymi portretami, by podkreślić, że w tych

wyścigach biorą udział dzieci: Jedną z istotnych cech mongolskich wyścigów konnych

jest to, że dżokejami są dzieci. Poprzez portrety zamierzałem ukazać to dobitniej niż

46

Fotografia 22: Naadam Portraits

Page 47: Tomasz Gudzowaty

w scenach z samego wyścigu. To bohaterowie bitwy, a nie anonimowe typy.59 Dwanaście

portretów małych dżokejów na tle mongolskiego stepu opowiada o ich świecie, życiu

i uczuciach. Zdjęcia ma zarówno charakter psychologiczny, jak i rodzajowy –

przekazuje informacje o życiu uczestników festiwalu: tego jak wyglądają i jak się

ubierają.

Fotografia młodego dżokeja jest zbudowana w prosty sposób. Centralna

kompozycją skupia wzrok na chłopcu. Jest on bardzo plastycznie oświetlony bocznym

światłem, które Tomasz Gudzowaty często wykorzystuje w portretach. Takie

oświetlenie dobrze podkreśla zarówno etniczne ubranie chłopca, jak i jego dosyć

niesamowity wyraz twarzy. Za chłopcem widać zarys konia, jakby jego duch. Ciało

konia jest pogrążone w cieniu przez co widać tylko jego sylwetkę. Tło stanowi nieostry

step oraz niespokojnie niebo. Dostrzec można na nim ślady maskowania podczas

robienia odbitki. Dzięki różnemu czasowi naświetlania różnych elementów odbitki

widać chłopca wyraźnie, a niebo nabrało bardziej burzowego, złowrogiego charakteru.

Reportaż o święcie Naadam porusza kilka tematów. Z jednej strony autor

przybliża na pewno widzom sam wyścig od strony wizualnej, a także kulturowej.

Składają się na niego również refleksje o metafizycznej naturze sportu oraz portrety

uczestników wyścigu. Jak można zauważyć pomysł na realizację projektu Sport

Features już dojrzał, a autor realizuje go ambitnie i skrupulatnie. Nowe eseje odbiegają

sposobem realizacji od tych z 2008 roku – być może powodem tego jest zmiana aparatu

(z małoobrazkowego Nikona na mieszkowy, wielkoformatowy Linhof Master Technika)

i, co się z tym wiąże, sposobu fotografowania. W tych zdjęciach Gudzowaty wyrobił już

sobie własny styl. W odróżnieniu od poprzednich jego zdjęcia stały się naprawdę

oryginalne. Wcześniej były już bardzo dobrze komponowane i ciekawie realizowane,

ale dziś są równie dobrze komponowane, a do tego nowatorskie. Eseje powstałe w 2007

i 2008 roku są ważne właśnie dla ewolucji charakteru zdjęć Tomasza Gudzowatego.

59 Sport Features – strona oficjalna, http://sportfeatures.com/#/essays/19 (dostęp z 27 lutego 2011 r.).47

Page 48: Tomasz Gudzowaty

IV.8. Olimpijczycy

Obok reportaży, w swoim projekcie sportowym Tomasz Gudzowaty tworzy też

zestawy zdjęć portretowych. Esej Olimpijczycy opowiada o byłych sportowcach, dziś

już będących w podeszłym wieku.

Tomasz Gudzowaty sportretował następujących sportowców: Jana

Szczepańskiego - polskiego boksera, Mithata Bayraka - tureckiego zapaśnika, Armina

Hary'ego - niemieckiego sprintera, Jana Kowalczyka - mistrza jeździeckiego w skokach

przez przeszkody, Marka Rakitę - radzieckiego szermierza, Irenę Szewińską - polską

sprinterkę, Aleksandra Miedwieda - radzieckiego zapaśnika, Zygmunta Smalcerza -

polskiego ciężarowca, Elżbietę Duńską-Krzesińską - polską lekkoatletkę, Józefa

Zapędzkiego - polskiego strzelca specjalizującego się w strzelaniu z pistoletu

szybkostrzelnego, Józefa Grudnia - polskiego boksera oraz Zoltana Domotora

48

Fotografia 23: Olympians

Page 49: Tomasz Gudzowaty

i Miklosza Ambrusa - węgierskich zawodników uprawiający piłkę wodną.60

Zdjęcie Aleksandra Miedwieda (fot. 23) przedstawia tego olimpijczyka-seniora

w kostiumie zawodniczym ze zdobytymi medalami na piersi. Aleksander Miedwied był

wybitnym zawodnikiem. Dzięki swoim osiągnięciom został uznany przez

Międzynarodowy Związek Zapaśniczy za największego zapaśnika w stylu wolnym

w XX wieku. Autor skorzystał z rozproszonego światła bocznego, które nie ukrywa

wieku ani figury bohatera. Sportowiec stoi w swobodnej pozie i ma pogodny wyraz

twarzy. Olimpijczyk zdaje się patrzeć w przeszłość z dumą, ale wygląda, jakby żył tylko

dawnymi dniami sławy. Uśmiecha się do widzów, jakby był dumny i zadowolony ze

swojego życia. To właśnie ta pogoda ducha wydaje się najmocniej oddziaływać na

widza.

Projekt Olimpijczycy pokazuje życie sportowców, których sława już przeminęła.

Dwanaście prostych, spójnych portretów pokazuje ich w podeszłym wieku, ale w stroju

i z atrybutami swojej dyscypliny sportowej. Jakby autor chciał przez to powiedzieć, że

sportowcem jest się zawsze – nawet po zakończeniu swojej kariery. Idea sportu jako

ciągłej walki ze swoimi ograniczeniami jest wyraźnie przedstawiona w tej opowieści.

Dziś ich walka jest walką ze starością – z ciałem, od którego zawsze wymagali więcej,

niż inni.

Projekt jest nowatorski dlatego, że porusza zupełnie inne oblicze sportu. Przede

wszystkim skupia się na ludziach, którzy nie uprawiają już czynnie sportu. Fotograf

koncentruje się na ich wspomnieniach, ponieważ mimo tego, że lata ich świetności już

minęły, ciągle żyją w zbiorowej wyobraźni jako ikony i idole.

IV.9. Freerunning – the art of movement (Sztuka ruchu)

Freerunning znany również pod francuską nazwą parkour narodził się pod

koniec lat osiemdziesiątych we Francji. Początków tej dyscypliny sportowej można się

doszukiwać w popisach kaskaderskich obecnych w różnych elementach kultury

popularnej. Wpływ na nią miało kino akcji, break dance, sztuki walki oraz gry

komputerowe. Dziś parkour stał się również filozofią sprzeciwu wobec wszechobecnej

komercji oraz postmodernistycznego stylu życia. Freerunning nie jest oparty na

60 Na podstawie: Tomasz Gudzowaty, http://sportfeatures.com/#/essays/20/ (dostęp z 27 lutego 2011 r.).49

Page 50: Tomasz Gudzowaty

współzawodnictwie – jego celem jest szlifowanie własnej techniki. Parkourowcom

chodzi o szybkie przebycie określonej trasy oraz pokonywanie barier przestrzeni

miejskiej w efektowny sposób. Wiele grup tworzy też komercyjne pokazy tej ulicznej

akrobacji chociaż tradycjonaliści nie akceptują takiej działalności.61

Gudzowaty dokumentował działalność brytyjskiej grupy Urban Freeflow

w krajobrazie Nowego Jorku, Hong Kongu oraz Mexico City.

Fotografia przedstawiająca sportowca na tle ulic Nowego Jorku (fot. 24) zdobyła

wyróżnienie w polskim konkursie Grand Press Photo w 2010 roku. Zdjęcie jest prosto,

statycznie skomponowane i gdyby nie lecący nad ulicą parkourowiec byłoby

prawdopodobnie nieciekawe. Czarno-białe ulice Nowego Jorku i charakterystyczne

taksówki tworzą miejski klimat. Całkowicie niepasująca, unosząca się nad nimi postać

61 Na podstawie: Tomasz Gudzowaty, http://sportfeatures.com/#/essays/22/ (dostęp z 27 lutego 2011 r.).50

Fotografia 24: Freerunning – the art of movement

Page 51: Tomasz Gudzowaty

sportowca wprowadza zaplanowany kontrast. Właśnie to jest esencją tego sportu –

aktywność sportowa wykorzystująca na pierwszy rzut oka nie pasujące do tego miejsca

publiczne.

Freerunning to pierwszy z esejów fotograficznych o współczesnych sportach

miejskich. Gudzowaty wrócił z dalekich, egzotycznych podróży i zajął się tematem

bliższym dzisiejszemu życiu. To z pewnością pozytywna zmiana. Pokazanie, że duch

sportu istnieje nie tylko w zapomnianych religijnych igrzyskach, ale również we

współczesnym świecie ukazuje nam Gudzowatego jako dojrzalszego fotografa. Jako

jego kolejny projekt został zrealizowany aparatem wielkoformatowym na materiale

natychmiastowym Polaroida. Taka technika zarówno daje ogromne możliwości aparatu

mieszkowego oraz pewną estetykę błędu spowodowaną podrapaną w rogach, nierównie

naświetloną emulsją.

IV.10. Urban Golf in India (Miejski golf)

Zdjęcia z Indii przyniosły Tomaszowi Gudzowatemu trzecie miejsce w kategorii

Sport Picture Story w Pitures of the Year za 2009 rok. W Polsce zostały nagrodzone

pierwszą nagrodą na Grand Press Photo w kategorii reportaż sportowy.

Urban Golf opowiada o grających w golfa mieszkańcach slumsów w Bombaju,

którzy przystosowali tę elitarną dyscyplinę do miejskich warunków. Jest to powrót do

początków tej dyscypliny sportowej, która była popularna wśród średniowiecznej

biedoty miejskiej. Ci golfiści-amatorzy opracowali własne zasady oraz rozwiązania.

Miejscem gry może być dowolna przestrzeń miejska – niekoniecznie przypominająca

choć trochę pole golfowe. Współcześni miejscy golfiści potrzebują do gry tylko

odpowiednio zakrzywionych metalowych prętów i zwykłe, plastikowe piłki ze sklepu

z zabawkami. Wielu z nich pracuje w dzień w klubach golfowych jako pomocnicy, a po

godzinach rozwija swoją pasję. Niedawno założyli własną drużynę i spisali zasady gry.

Zdjęcie młodego golfisty (fot. 25) zostało zrobione obiektywem o szerokim

kącie widzenia, który w charakterystyczny sposób wzmacnia perspektywę. W ten

sposób widać dokładne zarówno Hindusa, jak i wiele elementów w jego tle.

Kompozycja zdjęcia została oparta o linię prowadzącą wzrok widza w głąb kadru.

Mężczyzna stoi w pozycji gotowej do uderzenia piłeczki. Nie mieści się całkowicie51

Page 52: Tomasz Gudzowaty

w kadrze, co sprawia, że kompozycja jest otwarta. Zmusza to widza do wyobrażenia

sobie dalszej części obrazu – dalszego ciągu rury, płotu i kolejnych reklam nad nimi.

Dobrze oddane otoczenie gracza wprowadza kontrast między nim a miejscem,

w którym się znajduje, co spełnia założenie projektu, który ma na celu pokazanie

charakterystyki miejskiego golfa.

Zdjęcia miejskich golfistów znacznie lepiej pokazują dzisiejsze Indie, niż

wcześniejsze projekty. Indyjskie wydanie golfa jest przykładem europeizacji

i nowoczesności Indii. Można zauważyć w indyjskiej odmianie golfa metaforę przemian

społeczno-gospodarczych tego wielkiego kraju. Młodzi z entuzjazmem przyjmują

zachodnie wzorce kulturowe, ale rezultaty zderzenia się z miejscową rzeczywistością

bywają brutalne. Nie mogą grać w ekskluzywnych warunkach, które tak pokochali

europejscy sportowcy. Musi im wystarczyć stary pręt jako kij i brudna, przemysłowa

przestrzeń miejska jako pole. Jednak nawet pomimo tak niesprzyjających warunków ta

dyscyplina sportowa dobrze się rozwija, twórczo przekształcając elitarną formę golfa

w nową, bardziej demokratyczną.

52

Fotografia 25: Urban Golf in India

Page 53: Tomasz Gudzowaty

IV.11. Sumo

Materiał przedstawiający zawodników sumo powstał w 2009 roku. Tomasz

Gudzowaty stworzył z niego dwa eseje: Sumo Life pokazujący trening i odpoczynek

zapaśników oraz Sumo People, który skupia się na portretach sportowców. Zdjęcia

zdobyły II nagrodę w kategorii sport – reportaże w konkursie Grand Press Photo za rok

2010 (ogłoszenie wyników nastąpiło w maju 2011 roku).

Sumo to narodowy sport Japończyków, który wywodzi się z religijnych rytuałów

religii shinto. Dziś nie widzi się w nim już pozostałości tego kultu agrarnego, mimo to

sumo zawsze jest związane z najstarszą japońską tradycją. Zawód wojownika sumo

zdobył ogromny prestiż na przestrzeni lat, a dawni mistrzowie są prawdziwymi idolami

zbiorowej wyobraźni. Najlepsi dzisiejsi zawodnicy również są popularnymi osobami

i potrafią dobrze zarabiać, lecz większość z nich musi zmaga się z ciągłym brakiem

środków do życia. Wspólnota sportowców składa się z 800 zapaśników (rikishi), którzy

trenują w 52 ośrodkach (zwanych heya), w których żyje się jak w klasztorach. Młodzi

adepci sumo muszą się podporządkować zasadom i uszanować starszeństwo innych

53

Fotografia 26: Sumo Life

Page 54: Tomasz Gudzowaty

członków. Walczą sześć razy w roku na dwutygodniowych turniejach, które są ich

jedyną szansą, by dostać się na szczyt.62

Zdjęcia zapaśników w podczas przygotowań (fot.26) pokazują rytualne

strzyżenie przed walką Shinyu z ośrodka Azumazeki, który poddaje się jej w obecności

swoich kolegów: Kaounishiki i Takamisato. Dla zawodnika jego fryzura jest ważnym

atrybutem wykonywanego zawodu. Zdjęcie składa się z kilku elementów: ledwo

zarysowani przez światło siedzący zapaśnicy, szczegóły umeblowania oraz rzucający się

w oczy, najbardziej oświetlony zapaśnik podczas czesania. Kompozycja jest otwarta

i wiele plam barwnych wychodzi poza granice kadru. Fotografia pokazuje prywatny

świat zawodników, ten poza treningami i walką. Zdjęcie odnosi się do znaczenia sumo

w kulturze Japonii, a nie jej wymiaru wizualnego czy sportowego. Przygotowania do

walki, by wyglądać w czasie niej zgodnie ze starożytnymi zasadami, są obwarowane

złożonym ceremoniałem. Wiele z rytuałów pochodzi wprost z tradycji feudalnej,

z której pozostało wiele elementów w dzisiejszej kulturze Japonii. Zawodnicy sumo nie

uprawiają tej sztuki walki dla sławy i pieniędzy, ponieważ w rzeczywistości życie

zapaśnika nie jest łatwe i przyjemne. Robią to z powodu pewnego przymusu

wewnętrznego, z chęci podtrzymania tradycji.

Fotoreportaż o życiu zawodników sumo porusza trudny, obciążony wieloma

stereotypami i nieprawdziwymi wyobrażeniami temat. Dla mieszkańców Japonii sumo

odgrywa bardzo ważną rolę w ich kulturze i tradycji, więc nie jest łatwe, by reportaż

Europejczyka mógł im pokazać je z nowej perspektywy. Natomiast wiedza ludzi

Zachodu o tym sporcie ogranicza się często tylko do uproszczonych stereotypów.

Tomasz Gudzowaty zwraca uwagę, że tak naprawdę zawodnicy sumo są

indywidualnościami i większość z nich nie mieści się w stereotypie tępego, otyłego

osiłka.

Dla artysty zrealizowanie materiału, który może zainteresować obie

społeczności może być ogromnym wyzwaniem. Z pewnością Tomasz Gudzowaty

patrzy na sumo jako człowiek spoza japońskiej kultury, ale być może jego wrażliwość

pozwoliła mu stworzyć uniwersalną opowieść o tej dyscyplinie sportowej. Zdjęcia

Tomasza Gudzowatego przede wszystkim są rodzajem hołdu fotografa złożonemu tej

starej, ale wciąż żywej dyscyplinie sportowej.

62 Na podstawie: Tomasz Gudzowaty, http://sportfeatures.com/#/essays/23/ (dostęp z 27 lutego 2011 r.).54

Page 55: Tomasz Gudzowaty

IV.12. Mexico's Car Frenzy (Meksykański szał samochodowy)

Zdjęcia z wyścigów samochodowych w Meksyku przyniosły Gudzowatemu

drugie miejsce w kategorii reportaż sportowy na World Press Photo za 2010 rok, a także

pierwszą nagrodę w Pictures of the Year w kategorii Sports Picture Story. W Polsce

zostały nagrodzone I miejscem w kategorii fotoreportaży sportowych. To właśnie

wygrane w konkursach były pretekstem do publikacji zdjęć. W ten sposób fotograf

zdradza szczegóły realizacji projektu i zapowiada wydanie albumu: Premiera zdjęć

z wyścigów samochodowych zbiegła się w czasie z ogłoszeniem wyników World Press

Photo i Pictures of the Year. Właśnie nagrody dały pretekst do pierwszych publikacji.

W tej chwili to chyba najważniejszy dla mnie powód zgłaszania prac do konkursów.

Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych miesięcy uda się zaprezentować cały materiał

w wydawnictwach dających szansę doceniania zalet dużego formatu.63

Zdjęcia rajdowców powstały w Mecixo City oraz na pustyni Guadalajara, gdzie

odbywały się wyścigi. Początkowo autor chciał realizować projekt o wyścigach

samochodowych w Stanach Zjednoczonych, ale okazały się one zbyt

skomercjalizowane i mało ciekawe wizualnie. Tak więc zdecydował się na

fotografowanie w Meksyku, mimo że tu wyścigi są znacznie mniej popularne i bardziej

amatorskie. Biorą w nich udział stare, amerykańskie krążowniki szos, bo na nowe

samochody Meksykanów po prostu nie stać. W tych zawodach nie ma sponsorów, więc

uczestnicy muszą dokładać do swojego hobby, a często wszystkie naprawy wykonują

samodzielne. Ale za to istnieje koleżeńska, nieformalna społeczność rajdowców,

w której brak konfliktów pojawiających się w zawodowym sporcie.64

Fotografia przedstawiająca samochody w czasie kaskaderskich popisów (fot. 27)

z pewnością wymagała dużych przygotowań. Kompozycja nie jest szczególnie ciekawa,

ale na pokazanie zasłużył sam moment i sytuacja rozgrywająca się w kadrze. Fotografia

jest bardzo atrakcyjna wizualnie, ponieważ nie ma na niej zbędnych elementów. Zdjęcie

przedstawia szeroki plan jakiejś nieokreślonej budowli (być może piętrowego parkingu)

oraz dwa samochody w centrum kadru. Dobrze widoczną plamą jest jasna smuga

światła widoczna w pyle, który podniosły pędzące pojazdy. Samochody są lekko

rozmyte, co sprawia wrażenie ruchu. Ich kierowcy popisują się kaskaderskimi

sztuczkami, otrzymując samochód w kontrolowanym poślizgu.

63 Tomasz Gudzowaty, Era postprasowa,, Press, marzec 2011 nr 3, s. 4364 Na podstawie: Tomasz Gudzowaty, http://sportfeatures.com/#/essays/26/ (dostęp z 27 lutego 2011 r.).

55

Page 56: Tomasz Gudzowaty

Ostatnimi tematami Tomasz Gudzowaty pokazuje, że interesują go nie tylko

ginące, tradycyjne dyscypliny sportowe, ale też te powstające, które pokazują zmiany

jakie zachodzą w naszym świecie. To bardzo pocieszające, że fotograf oprócz tworzenia

kroniki ludzkiej aktywności fizycznej, zajął się również aktualniejszymi tematami.

Realizacja najnowszego projektu za pomocą aparatu wielkoformatowego wymagała

dużego zaplecza logistycznego. Gudzowaty potrzebował pomocy dwóch-trzech

asystentów, a czasem także musiał werbować ludzi na miejscu. Spore poruszenie

wywołała wiadomość, że do realizacji najnowszych zdjęć został wynajęty helikopter

oraz ekipa techniczna, a wykonanie zdjęć było bardzo kosztowne. Autor komentuje to

w taki sposób: Pracowałem z dwójką asystentów i, w miarę potrzeb, ekipą techniczną.

Na pustyni trudno byłoby bez helikoptera wykonać zdjęcie z góry.65 Najnowszy materiał

Tomasza Gudzowatego jest ciekawy, ponieważ porusza zarówno tematykę sportową, jak

i społeczną. Pokazane są dokładnie możliwości kierowców, atrakcyjność wyścigów oraz

ludzie, którzy się nimi zajmują.

65 Iga Nyc, Tao fotografa, Wprost, 4-10 kwietnia 2011, nr 14, s. 82.56

Fotografia 27: Mexico's Car Frenzy

Page 57: Tomasz Gudzowaty

Zakończenie

Praca przedstawia biografię artystyczną Tomasza Gudzowatego oraz analizę

jego warsztatu twórczego. Zaprezentowano wszystkie najważniejsze projekty od

początku jego kariery jako fotografa, kiedy robił zdjęcia afrykańskim zwierzętom

i musiał udowodnić sobie i innym, że fotografia nie jest dla niego tylko zachcianką aż

do ostatnich esejów wchodzących w projekt Sport Features. Już na początku kariery

jego talent został wyróżniony na najważniejszych konkursach fotograficznych. Dzięki

tym nagrodom jego zdjęcia stały się rozpoznawalne nie tylko przez miłośników

fotografii. Swoimi zdjęciami przyrodniczymi nie zdobył jednak uznania wśród

krytyków.

Już na początku jego artystycznej kariery zaczął kształtować swój

charakterystyczny styl. Bardzo szybko podjął decyzję o fotografowaniu wyłącznie na

czarno-białym filmie w swoich projektach, której trzyma się do dziś. Dosyć wcześnie

też w jego twórczości ważną rolę zaczęła odgrywać koncepcja decydującego momentu

Henriego Cartier-Bressona. Jego pierwsze zdjęcia miały wiele wad, ale z pewnością

wszystkie były ujęte w dobrym momencie.

Następnie Tomasz Gudzowaty zainteresował się fotografią podróżniczą

i społeczną, czyli pokazującą jak żyją ludzie w innych kulturach. Właściwie tylko dwa

projekty zasługują na szczególne wyróżnienie: Of an Eagle and Man i Shaolin Temple.

Eseje zawierają wybitne zdjęcia, ale nawet w ich przypadku można mieć pewne

wątpliwości co do zachowania przez autora etyki fotoreporterskiej. Tomasz Gudzowaty

czasami ingeruje w sceną przestawioną na zdjęciu, co nie jest zgodne z duchem

reportażu. O ile nie ma w tym nic złego w przypadku tzw. subiektywnego dokumentu,

to jednak nie zawsze jest to akceptowane w zdjęciach o reporterskim charakterze.

Później fotograf skupił się na zdjęciach dokumentalnych i sportowych. Podczas

realizacji swojego monumentalnego projektu Sport Features dojrzał artystycznie,

pokazał swój oryginalny, jakże różny od afrykańskich zdjęć, styl. Zdjęcia sportowe były

zarówno piękne plastycznie, jak wcześniejsze jego materiały, a także miały głębsze

przesłanie. Rozważanie o naturze sporu i jego roli w kulturze człowieka złożyły się na

największy i najważniejszy projekt fotografa. Materiał był początkowo realizowany

w duchu reportażu, ale w 2007 roku artysta zmienił aparat oraz sposób realizacji zdjęć.

57

Page 58: Tomasz Gudzowaty

Użycie ciężkiego, wielkoformatowego Linhofa z możliwością pokłonu i przesuwu osi

optycznej zamiast małoobrazkowego, automatycznego Nikona całkowicie zerwało

związek ze stylistyką poprzednich zdjęć. Styl współczesnego dokumentu bardziej

odpowiadał perfekcji fotografa i jego chęci planowania kadru. W pewnym sensie można

powiedzieć, że Tomasz Gudzowaty wybrał ścieżkę dokumentalisty, a nie fotoreportera –

twórcę fotografii artystycznej, a nie użytkowej.

Tomasz Gudzowaty jest wybitnym artystą i wszystkimi nowym projektami to

potwierdza. Po wielu próbach znalazł w końcu temat, w którym czuje się naprawdę

dobrze. To dzięki niemu znalazł się w czołówce światowych fotografów

dokumentalnych. Jego zdjęcia z projektu Sport Feautres są pełne znaczeń, a przy tym

wyjątkowo widowiskowe. Właściwie każde z najnowszych zdjęć jest godne dłuższego

studiowania.

Pomimo zachwytu nad twórczością tego fotografa, można mieć pewne

wątpliwości co do sposobu wykonywania przez niego zdjęć. Na początku kariery

poruszał takie tematy, by wygrać na World Press Photo. Dzięki studiowaniu starych

katalogów wiedział, jakie zdjęcia cieszą się uznaniem jury i kopiował tamte pomysły.

Nie zawsze uczciwe wydają się sposoby ich realizacji przez autora. Fotograf nie ma

żadnych oporów, by zrobić zdjęcie, jakie sobie zaplanował. Jeśli Tomasz Gudzowaty,

chce zrobić zdjęcia w porcie, to zamyka go na ten czas, a jeśli brakuje mu światła w

jakimś pomieszczeniu, to zdejmuje z niego dach. Z pewnością jego mistrzowie jak

Henri Cartier-Bresson lub Sebastiao Salgado nie korzystali z takich możliwości.

58