Historia jakich wiele

Preview:

Citation preview

Historia jakich wiele...

Marcelina Jakimowicz

Było ich trzech, każdy inny, każdy z własnym bagażem doświadczeń. Byli dla siebie, męska przyjaźń jakich mało. Nie mieli wiele, radość życia była dla nich najważniejsza...

Grali w nogę na osiedlowym boisku...

Potem pili zimne piwo na osiedlowej ławce, rozmawiając o codzienności, o życiu a niekiedy o śmierci, to był ich czas i miejsce...

Nie chcieli nic zmieniać, tylko leżeć na łące, patrzeć w chmury..

Pewnego dnia nadeszła ona, jeden z nich głupio się zakochał, tak to bywa... Mówił, że zielono jej w duszy gra...

Może nie była za mądra, reszta z nich śmiała się, że ma korkową głowę... ale za to była piękna...

Ale wobec niego była jakby ze szkła, nie doceniła jego miłości. Załamał się. Gdyby nie oni, mówił, że chyba by się pociachał...

Wtedy poznał inną. Dla nich była tylko nędzną substytutką tamtej, on nie słuchał, była pusta: plastikowa lala...

Zmienił się, schudł, inna fryzura, komórka- lepszy model, zaczął się też modniej ubierać. Już nie był taki jak dawniej... Ostrzegali

Ona okazała się blacharą, miała kontakty z lokalną mafią, łatwy dostęp do tanich narkotyków, wpadł... Już nie było odwrotu...

Na osiedlu mówili, że ma sieczke zamiast mózgu i już nie wróci do normalności.... nie wrócił

Recommended