188
CZAS I PRZESTRZEŃ

Czas i przestrzeń. Czynnik geograficzny w badaniu przeszłości

  • Upload
    wsbip

  • View
    2

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

CZAS I PRZESTRZEŃ

CZAS I PRZESTRZEŃ

CZYNNIK GEOGRAFICZNY

W BADANIU PRZESZŁOŚCI

REDAKCJA NAUKOWA

LESZEK SYKULSKI

CZĘSTOCHOWA 2013

Recenzja wydawnicza

Prof. dr hab. Piotr Eberhardt

Okładka

Kamil Banaszewski

Skład i korekta

Anna Nowak, Piotr Nowak

© Wydawnictwo NETER, Częstochowa 2013

ISBN 978-83-935566-0-1

Wydawca

Wydawnictwo NETER

Al. Pokoju 1/47

42-207 Częstochowa

www.neter.czest.pl,

E-mail: [email protected]

SPIS TREŚCI

WSTĘP 7

ROZDZIAŁ 1

Renata Knyspel-Kopeć

Polska i Litwa wobec geopolitycznych priorytetów zakonu krzyżackiego

na przełomie XIV i XV w. 9

ROZDZIAŁ 2

Agnieszka Stec

Ukraińska irredenta w Galicji Wschodniej w okresie międzywojennym 21

ROZDZIAŁ 3

Andrzej Zapałowski

Bezpieczeństwo ludności cywilnej na terenie byłego województwa rzeszowskiego w latach 1944–1947 w odniesieniu do działań OUN –

UPA 55

ROZDZIAŁ 4

Grzegorz Tokarz

Rosja w koncepcji Maurycego Mochnackiego – aspekt geograficzny 101

ROZDZIAŁ 5

Leszek Sykulski Rola refleksji geopolitycznej w formowaniu się priorytetów polskiej

polityki zagranicznej po 1989 r. 115

ROZDZIAŁ 6

Ronald Lasecki

Epizod faszystowski na Kubie 141

ROZDZIAŁ 7

Agnieszka Polończyk

Koncepcja Wewnętrznego Dowodzenia jako filar kultury organiza-

cyjnej Bundeswehry po 1955 roku 149

ROZDZIAŁ 8

Grzegorz Tokarz

Polska i Rosja – mistyczne sąsiedztwo – koncepcja Andrzeja To-

wiańskiego 173

6

NOTY O AUTORACH 187

WSTĘP

W niniejszej monografii zespół autorski postawił sobie za cel

przedstawienie wyników badań uwzględniających czynnik przestrzen-

ny w badaniach historycznych. Relacje między geografią a procesami

dziejowymi stanowią jeden z najstarszych obiektów badań historycz-

nych i politologicznych.

W pierwszym rozdziale Renata Knyspel-Kopeć przedstawiła politykę

Polski i Litwy wobec geopolitycznych priorytetów zakonu krzyżackiego na

przełomie XIV i XV w. Kolejne dwa rozdziały poświęcone są uwarunkowa-

niom przestrzennym stosunków polsko-ukraińskich. Agnieszka Stec przed-

stawia wyniki swoich badań dotyczących ukraińskiej irredenty w Galicji

Wschodniej w okresie międzywojennym, zaś Andrzej Zapałowski podjął się

przedstawienia zagadnienia bezpieczeństwa ludności cywilnej na terenie by-

łego województwa rzeszowskiego w latach 1944–1947.

Grzegorz Tokarz w rozdziałach czwartym i ósmym omówił aspekt geo-

graficzny w koncepcjach kolejno: Maurycego Mochnackiego i Andrzeja To-

biańskiego. Leszek Sykulski wskazał w rozdziale piątym na rolę refleksji

geopolitycznej w formowaniu się priorytetów polskiej polityki zagranicznej

po 1989 r. Ronald Lasecki przedstawił przestrzenne aspekty epizodu faszy-

stowskiego na Kubie. Agnieszka Polończyk skoncentrowała się zaś na roz-

woju filaru kultury organizacyjnej Bundeswehry po 1955 roku.

Mamy nadzieję, że prezentowana monografia wniesie wkład w rozwój

badań historycznych i politologicznych, prowadzonych z wykorzystaniem

paradygmatu geopolitycznego. Autorzy żywią jednocześnie nadzieję, iż re-

nesans geopolityki w naszym kraju stanowić będzie trwały czynnik wzboga-

cający badania naukowe rzeczywistości politycznej, zarówno tej lokalnej,

jak i globalnej.

Leszek Sykulski

Częstochowa, kwiecień 2013 r.

ROZDZIAŁ 1

Renata Knyspel-Kopeć

POLSKA I LITWA WOBEC GEOPOLITYCZNYCH

PRIORYTETÓW ZAKONU KRZYŻACKIEGO

NA PRZEŁOMIE XIV I XV W.

Ekspansja polityczna Krzyżaków od czasu ich przybycia na ziemię

pruską w XIII w., następnie skierowana przeciwko Polsce i Litwie, nie

posiadała cech zdobycia jedynie ziem pogranicznych. Przede wszyst-

kim ważyła się kwestia dalszego istnienia tych krajów na mapie poli-

tycznej1. Zakon krzyżacki stanowiąc najpotężniejszą w średniowieczu

formację militarną i reprezentując zaborczość feudalizmu niemieckie-

go, z wielką determinacją zaatakował Wschód Europy2.

Istotnym jego celem było stworzenie wielkiego państwa militarno –

zakonnego w granicach od Odry i wyspy Rugii aż po Zatokę Fińską.

Powstać ono miało z ziem zagarniętych ich właścicielom: Polakom,

Prusom, Litwinom, Łotyszom i Estonom. W przyszłości zaś sięgając

po ziemie wschodnio – słowiańskie, ruskie posiadłości Pskowa i No-

wogrodu Wielkiego, a także po terytoria zachodnio – słowiańskie:

Wielkopolskę, Kujawy i Mazowsze3.

Krzyżacy znalazłszy się na ziemiach polskich u ujścia Wisły szyb-

ko pokazali, iż przedmiotem ich zainteresowań stały się tereny Polski

i Litwy. Zmierzali bowiem do połączenia terenów podległych zako-

nowi, a mianowicie ziemi prusko – pomorskiej z inflancką4. Tymcza-

1 S. M. Kuczyński, Wielka Wojna z Zakonem Krzyżackim w latach 1409-1411, War-

szawa 1960, s.11. 2 M. Kasiuk, Bitwa pod Grunwaldem, Warszawa 1957, s.11.

3 S. M. Kuczyński, Grunwald 1410 – 1960, Olsztyn 1959, s. 6, 7.

4 J. Sikorski, Zarys historii wojskowości powszechnej do końca wieku XIX, Warsza-

wa 1975, s. 215.

10

sem po opanowaniu Prus, następnie skierowali swoją uwagę na kraje

sąsiednie, nie starając się już o zachowanie pozorów „misji” nawraca-

nia pogan na chrześcijaństwo5. Po zajęciu Łotwy i Estonii, zakon po-

stanowił zaatakować ostatni pogański kraj w Europie, którym była

Litwa a zwłaszcza Żmudź, zamieszkana przez ludność litewską i nale-

żąca do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Rozdzielała ona bowiem

posiadłości krzyżackie w Prusach od terenów Inflant, które od XIII w.

poprzez wchłonięcie Zakonu Kawalerów Mieczowych należały do

Krzyżaków. Komunikacja między obu częściami państwa zakonnego

drogą morską była utrudniona. Krzyżacy chcieli zatem przejąć

Żmudź, ażeby stworzyć dogodne i bezpieczne połączenie lądowe z

Inflantami6.

Ponadto posiadanie tej ziemi wiązało się z uzyskaniem przewagi

krzyżackiej nad resztą obszaru państwa litewskiego, który mogliby

opanować. Natomiast Polskę i ziemie ruskie skazaliby na „wegetację

śródlądową”, sami obejmując niepodzielne panowanie na Bałtyku od

ujścia Wisły po zatokę ryską7.

Wszystkie wcześniejsze próby zdobycia i utrzymania lądowego po-

łączenia, między własnymi ziemiami w Prusach i Inflantach skończy-

ły się niepowodzeniem. Litwini w odpowiedzi rewanżowali się wy-

prawami wojennymi do Sambii (Samland) i Inflant. Pomimo usiłowań

zmierzających do oderwania tego terytorium należącego do Litwy, za-

konowi nie udało się osłabić militarnej i politycznej potęgi tego pań-

stwa. Przede wszystkim nie zdołał on powstrzymać dynamicznie po-

5 S. M. Kuczyński, Grunwald 1410-1960, op. cit., s. 6. 6 T. M. Nowak, J. Wimmer, Historia oręża polskiego 936-1795, Warszawa 1981, s.

123. 7 W. Duchiewicz, Witold W. Ks. Litewski w 500-letnią rocznicę śmierci 1430-1930,

Jarosław 1932, s. 9.

11

stępującej ekspansji terytorialnej Litwy na wschodzie, zapoczątkowa-

nej przez wielkiego księcia Giedymina (1275 – 1341)8.

Priorytety geopolityczne państwa zakonnego, sformułowane zosta-

ły właściwie już w 1309 r., kiedy to Krzyżacy podstępnie zajęli Pomo-

rze Gdańskie. Zdaniem niemieckiego historyka Christiana Krollman-

na, właśnie wtedy Zakon stał się jedynym władcą na Pomorzu Gdań-

skim i dzięki temu równocześnie na ważnym obszarze dolnego biegu

Wisły, łącznie z portem gdańskim, który otwierał mu bezpośredni do-

stęp do morza. Dwa inne porty, Elbląg i Królewiec, były osiągalne

tylko pośrednio przez Zalew Wiślany. Nie mniej ważne było to, że

ziemie zakonne poprzez Pomorze Gdańskie uzyskały bezpośrednie

połączenie z terytorium Rzeszy9.

Z opinią tą polemizuje Hartmut Boockmann, pisząc, iż jest tenden-

cyjna i typowa dla historiografii z początku XX stulecia. Zauważa on,

że czynniki geopolityczne wskazane przez Krollmanna, wcale nie są

oczywiste. Droga wodna, którą musiały pokonywać statki krzyżackie,

zdążające do Elbląga i Królewca zamiast do Gdańska, była jedynie

dłuższa, ale nie bardziej niebezpieczna. Natomiast konieczność bezpo-

średniego lądowego połączenia Prus z Rzeszą, także nie znajduje

uznania w ocenie Boockmanna. Zdaniem badacza dopiero po roku

1918, wyraźnie wzrosła ważność takiego połączenia10

.

Potęga zakonu stale wzrastała, aż u schyłku XIV i w początkach

XV w. uznawano powszechnie w Europie państwo zakonne za najbo-

gatsze i najsilniejsze11

. Rozumiejąc niebezpieczeństwo zagrażające ze

8 Zakon Krzyżacki a Polska w średniowieczu, t. 2, red. M. Biskup, Poznań 1987, s.

18. 9 Ch. Krollmann, Politische Geschichte des Deutschen Ordens in Preussen, Königs-

berg 1932, s. 33. 10

H. Boockmann, Zakon Krzyżacki. Dwanaście rozdziałów jego historii, Warszawa

1998, s. 168.s. 169. 11

S. M. Kuczyński, Grunwald 1410 – 1960, op. cit., s. 6.

12

strony Krzyżaków ostatni z Piastów i popierający go możnowładcy

dokonali zręcznych zabiegów dyplomatycznych i politycznych podno-

szących znaczenie Polski. Działania zmierzały do rozerwania połą-

czenia terytorialnego zakonu z Rzeszą i związania Pomorza Zachod-

niego z Polską oraz zawarcia sojuszu z Litwą przeciw agresji krzyżac-

kiej. Od chwili wstąpienia na tron polski Władysława Jagiełły (1351 –

1434) stan napięcia politycznego między nieprzyjacielem z Prus a

Polską systematycznie wzrastał, zapowiadając nadejście zbrojnej kon-

frontacji12

. Nieustanne ataki krzyżackie przyczyniły się do połączenia

Polski z Litwą i przeciwstawienia im zjednoczonych sił obu państw13

.

Sytuacja, w której znalazła się Polska na przełomie XIV i XV w.

sprzyjała podjęciu próby odzyskania zagarniętego w 1309 r. Pomorza.

Kraj został zjednoczony po długim okresie rozbicia dzielnicowego,

posiadał znaczny potencjał gospodarczy i dobrze zorganizowaną ar-

mię oraz rozbudowany system fortyfikacyjny14

. W Europie przełomu

XIV i XV w. nie mogło bowiem istnieć, silne nowoczesne państwo,

nie posiadające dostępu do morza i odgrodzone od głównych handlo-

wych dróg morskich15

.

Litwini zaś w ciągu XIV w. prowadzili systematyczną ekspansję

skierowaną na Wschód. Strategia polityki litewskiej została sformu-

łowana przez ojca Jagiełły, Olgierda. Dostrzegał on dwóch wrogów:

Moskwę i zakon krzyżacki. Przed zawarciem sojuszu z Polską ol-

brzymie imperium trwało w niebezpiecznej sytuacji. Od północnego

zachodu atakowane i wypierane przez Krzyżaków, na wschodzie ry-

walizowało z Moskwą o prymat nad Rusią. Niestety Wielkie Księstwo

12 S. M. Kuczyński, Wielka Wojna z Zakonem Krzyżackim w latach 1409 – 1411, op.

cit., s. 91. 13

L. Ratajczyk, Historia wojskowości, Warszawa 1980, s. 72. 14

T. M. Nowak, J. Wimmer, op. cit., s. 173. 15

W. Sulewski, Grunwaldzkie dzieje (I), [w:] „Dziennik Polski”, Kraków, czwartek

14.07.1960, nr 166, rok 16, s. 3.

13

Litewskie nie było w stanie samodzielnie, skutecznie przeciwstawić

się naporowi krzyżackiemu, ani zwyciężyć w konfrontacji z Mo-

skwą16

.

Bardzo ważny czynnik w przyszłej walce stanowiło wspomniane

zawarcie w 1385 r. w Krewie unii polsko-litewskiej. Dzięki jej zawar-

ciu Polska stała się potęgą, przewyższającą każdego ze swoich sąsia-

dów. Litwa wkroczyła w szereg państw europejskich, przyjmując ich

wartości cywilizacyjne17

.

Dotychczas pretekstem zakonu do atakowania Litwy wysuwanym

wobec Europy Zachodniej było usiłowanie narzucenia jej chrześcijań-

stwa. Powód ten stracił jednak rację bytu z chwilą przyjęcia przez Li-

twę chrztu w związku z przeprowadzonym w 1386 r. małżeństwem

wielkiego księcia litewskiego, Władysława Jagiełły z królową Jadwi-

gą Andegaweńską18

.

Przyjęcie chrześcijaństwa stanowiło dla Litwy konieczność, gdyż

będąc jeszcze w XIV w. krajem pogańskim, stała się anachronizmem.

Otoczona przez chrześcijańską Polskę, zakon i Ruś tworzyła wyspę

pogańską, której losy były właściwie przesądzone. Dobrowolne przy-

jęcie chrztu zapewniało Litwie zabezpieczenie się przed koniecznością

nawracania, a zarazem dawało możliwość uzyskania korzyści. Dla Ja-

giełły wiązek z Polską był zapewnieniem nie tylko spełnienia marzeń

o koronie jego poprzedników na tronie litewskim, lecz jednocześnie

16 K. Rak, Pomiędzy geopolityką a misją,

http://wiadomosci.onet.pl/1472362,1292,1,1,pomiedzy_geopolityka_a_misja,kioskar

t.html 17

A. Piskozub, Wspólnota cywilizacyjna mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej, [w:] „Prace Geograficzne”. Problematyka geopolityczna ziem polskich,

nr 218, Warszawa 2008, s. 191. 18

T. M. Nowak, J. Wimmer, op. cit., s. 173-174.

14

utrwalał pozycję króla na Litwie i gwarantował, że sukcesy osiągnięte

w trudnych latach 1382 – 1384, pozostaną trwałymi19.

Natomiast ze strony Polski połączenie krajów było niejako ko-

niecznością z powodu dotychczasowej rywalizacji z Litwą o Ruś. Łą-

cząc się bowiem z Litwą można było utrzymać Ruś pomimo pretensji

Węgier oraz wzmocnić jej obronę przed ewentualnymi atakami z ze-

wnątrz20.

Zmiana układu sił, jaka powstała w tym czasie związana była ze

specyfiką obszaru, na którym wystąpiła. W regionie Europy środko-

wo-wschodniej uformował się w następstwie integracji ziem polskich,

ruskich i litewskich, geopolityczny obszar stanowiący Rzeczpospoli-

tą21. To centralne mocarstwo, zdecydowanie odgradzało Rosję od Eu-

ropy Zachodniej, a od czasu zawarcia unii w Krewie wstąpiło na dro-

gę rywalizacji z Moskwą22.

Tymczasem Krzyżacy zamierzając zbudować własne feudalne pań-

stwo zakonne, nadal bezwzględnie narzucali swoją władzę podbija-

nym plemionom. Nie zważając na to, iż Litwa wraz ze Żmudzią przy-

jęły wiarę chrześcijańską, wszystkimi dostępnymi środkami dyploma-

tycznymi i militarnymi wytrwale dążyli do utrzymania tu swojego

zwierzchnictwa23.

Unia polsko – litewska wytworzyła niezwykle groźną sytuację dla

zakonu, którego władze od razu dostrzegły zagrażające niebezpie-

czeństwo i podjęły starania zmierzające do jej rozbicia24. Chrzest Li-

19 J. Dąbrowski, Dzieje Polski średniowiecznej, t. II od roku 1333 do 1506, Kraków

1995, s. 219-220. 20

A. Prochaska, Król Władysław Jagiełło, t. 1, Kraków 1908, s. 10. 21 L. Moczulski, Polska między Niemcami a Rosją. Mit geopolityczny a rzeczywi-

stość, [w:] „Prace Geograficzne”, nr 218, op. cit., s. 68. 22

D. Madejski, Spojrzenie z góry. Geopolityka jako nauka pomocnicza historii, [w:]

„Geopolityka”. Biuletyn Naukowo-Analityczny, Częstochowa 2008, s. 130. 23

M. Biskup, G. Labuda, Dzieje Zakonu krzyżackiego w Prusach, Gdańsk 1986, s. 9. 24

A. Nadolski, Grunwald 1410, Warszawa 1993, s. 14.

15

twy stał się zapowiedzią politycznej katastrofy państwa krzyżackiego.

Zakon głosił przecież, że przebywa nad Bałtykiem, aby „nawracać”

Prusów, Litwinów i innych pogan i bronić przed ich najazdami ludy

chrześcijańskie. Wobec ostatnich wypadków stawał się zatem zbędny

na pograniczu polsko – litewskim. Poza tym Krzyżacy mogli myśleć o

zwycięstwie nad Polską i Litwą jedynie wtedy, gdyby walczyli z każ-

dym z tych państw osobno. Teraz zaś zawisła nad nimi groźba wojny

z silnym przeciwnikiem i możliwość utracenia zagrabionych ziem, a

nawet likwidacja zakonu nad Bałtykiem i przeniesienie go nad Morze

Czarne, do walki z Tatarami i Turkami. Od XIII w. zaczęto bowiem

dostrzegać w Europie, słabnące zapotrzebowanie na istnienie zakonów

rycerskich25.

W tej sytuacji dostojnicy zakonni rozpoczęli energiczną akcję skie-

rowaną przeciw unii. Po chrzcie Jagiełły rycerze krzyżaccy podjęli

działania wojenne latem 1386 r., a po chrzcie Litwy ich najazdy nie

ustawały. Palili nowo wzniesione drewniane kościoły i zabijali księży,

zmierzając do zniszczenia nowej społeczności chrześcijańskiej, by

ugruntować swoje panowanie na jej ziemiach26.

Starali się osłabić także Polskę, przyjmując w zastaw pod wpły-

wem króla węgierskiego Zygmunta Luksemburskiego w 1392 r., zie-

mię dobrzyńską od jej dzierżawcy, księcia Władysława Opolczyka. Za

jego też pośrednictwem Zygmunt próbował pozyskać Krzyżaków do

planu rozbioru Polski za cenę oddania im Mazowsza oraz części

Wielkopolski i Kujaw. Plan ten jednak nie doczekał się realizacji27.

Tymczasem unia polsko-litewska spowodowała powstanie nowej

konstelacji geopolitycznej w Europie końca XIV w. Polska przestała

być jednym z wielu państw Europy Środkowej, a zyskała cechy mo-

25 S. M. Kuczyński, Grunwald 1410 – 1960, op. cit., s. 7-8.

26 K. Górski, Zakon Krzyżacki a powstanie państwa pruskiego, op. cit., s. 114-115.

27 M. Biskup, G. Labuda, op. cit., s. 360.

16

carstwa. Natychmiastową konsekwencją tego układu na mapie poli-

tycznej, było podjęcie rywalizacji o supremację w regionie. Wówczas

pole geopolitycznych zmagań rozciągało się na obszarze od dorzecza

Wisły po dorzecze Wołgi. Państwa Władysława Jagiełły stanęły w ob-

liczu geopolitycznych wyzwań, które na przestrzeni trzech stuleci wy-

znaczały ich politykę zewnętrzną. Po pierwsze należało przeanalizo-

wać sprawy wschodnie, gdyż unia uniemożliwiła Koronie wybór opcji

moskiewskiej. Przed zawarciem aktu krewskiego, Polska mogła pod-

jąć próbę porozumienia się z Moskwą przeciwko Litwie28

. W wyniku

związku z Litwą, Polska i Moskwa interesując się tą samą strefą

wpływów, stały się wrogami.

Teraz głównym zadaniem Jagiełły było zdobycie hegemonii w Eu-

ropie Wschodniej i środkowej Euroazji. Cel ten wyznaczała ówczesna

geopolityka. Zgodnie z jedną z podstawowych jej reguł, państwo, któ-

re zintegruje Ruś pod swoją władzą, obejmie w konsekwencji euro-

azjatycki Heartland i określi porządek w miejscu kluczowym dla

świata. Niebawem okazało się, że nowe mocarstwo nie jest w stanie

doprowadzić na polu bitwy do jednoznacznych rozstrzygnięć. Oto

bowiem najpierw odniosły porażkę nad Worsklą połączone oddziały

litewsko-ruskie Witolda. Upadła zatem idea podziału władzy w Euro-

azji z ordą tatarską, co przekreśliło możliwość usunięcia Moskwy z

rywalizacji29

.

Następnie po złamaniu potęgi krzyżackiej na polach Grunwaldu 15

lipca 1410 r., strona polska nie zdecydowała się na ostateczny pogrom

Krzyżaków. Mając ku temu sprzyjającą sytuację po bitwie, kiedy to

28 K. Rak, Pomiędzy geopolityką a misją,

http://wiadomosci.onet.pl/1472362,1292,1,1,pomiedzy_geopolityka_a_misja,kioskar

t.html 29

Pomiędzy geopolityką a misją,

http://wiadomosci.onet.pl/1472362,1292,1,1,pomiedzy_geopolityka_a_misja,kioskar

t.html

17

wojska polsko-litewskie, niestety zaprzestały oblężenia Malborka. W

wyniku zdobycia stolicy państwa zakonnego, a tym samym całkowi-

cie pokonując Krzyżaków, Jagiełło mógłby podporządkować sobie Li-

twę i pozbyć się wschodniego rywala. Teraz jego państwa stanęły

również w obliczu zagrożenia nie tylko ze strony Wielkiego Księstwa

Moskiewskiego, ale i Turcji wraz z Tatarami. Dla tych krajów kolejne

podboje stanowiły o możliwości istnienia i rozwoju, który mogły re-

alizować zwłaszcza kosztem wschodnich rubieży państwa polsko-

litewskiego.

W kontekście konfliktu polsko-krzyżackiego i wybuchu wielkiej

wojny (1409-1411), a także następnych, zwycięstwa odniesione przez

Polaków były jedynie etapem prowadzącym do wieloletnich wojen z

Rosją, aby utrzymać panowanie nad Litwą30

.

Paweł Jasienica, który własnym wywodom nie przypisuje jednak

cechy nieomylności, w Polsce Jagiellonów pisał: „Jagiełło ani na

chwilę Litwinem być nie przestał. Służył swej ojczyźnie, wspierając ją

polskimi siłami. […]. Chrzest i koronacja to nie są ponowne narodzi-

ny. Człowiek pozostał wierny krajowi, któremu zawdzięczał duszę.

Był politykiem, a nie moralistą. […] Wzięcie Malborka rozstrzygało

wojnę i kończyło byt państwa Krzyżaków. Król działał nadzwyczaj

rozumnie i energicznie, dopóki chodziło o pobicie ich wojska w polu.

D o k ł a d n i e od chwili zwycięstwa zaczyna się pasmo niesłycha-

nego „niedołęstwa”. Stolica Zakonu ocalała. Czym to wyjaśnić?”31

.

Pytanie to właściwie do dzisiaj pozostaje otwarte, zachęcając polskich

badaczy do dalszych dociekań naukowych. Niemniej jednak w ocenie

Janusza Sikorskiego zwycięstwo króla Jagiełły z 1410 r., miało

ogromne znaczenie, gdyż stało się początkiem zmierzchu świetności

zakonu. Oznaczało bowiem przekreślenie jego dążeń do stworzenia

30 D. Madejski, op. cit., s. 130.

31 P. Jasienica, Polska Jagiellonów, Warszawa 1979, s. 118.

18

nad Bałtykiem wielkiego mocarstwa, które opierało się na niszczy-

cielskiej zaborczości32.

Jednakże historiografia polska stoi na stanowisku, iż zwycięstwo

grunwaldzkie nie zostało wykorzystane, a Jagiełło odstępując od stoli-

cy państwa zakonnego, podjął niekorzystną dla Polski decyzję. Roz-

wój późniejszych wydarzeń dał temu wyraz, kiedy Brandenburgia-

Prusy zawarły sojusz z Rosją i doprowadziły do rozbiorów Polski.

Nowe geopolityczne możliwości rysującego się konfliktu z Rosją, na-

stępowały właśnie kiedy Polska znajdowała się w nieco luźniejszych

stosunkach z Litwą33. Dawid Madejski pokusił się o próbę czasowo-

przestrzennego porównania okresów rzymskiego z jagiellońskim, do-

strzegając w nich podobieństwo geopolitycznej sytuacji. Autor suge-

ruje, iż gdyby Polska znała doświadczenia Rzymian, jakie zdobyli

podczas podbojów w rejonie antycznego Morza Śródziemnego, to

tworząc własne imperium w rejonie Międzymorza, zniszczyłaby

Krzyżaków ostatecznie i podporządkowała sobie państwo litewskie.

Podjęcie takiej taktyki, skutkowałoby przeciwstawieniem się geopoli-

tycznej ofensywie Wielkiego Księstwa Moskiewskiego34.

Usytuowanie geograficzne i historyczno-polityczne Polski, już

w średniowieczu wymagało od jej władców konstruowania planów

natury geopolitycznej. Zawarcie unii polsko-litewskiej oraz zwycię-

stwo odniesione nad Krzyżakami pod Grunwaldem, wytworzyły sytu-

ację ze względu na geopolityczne możliwości, dogodną dla połączo-

nych państw. Jednakże refleksje na temat, jak została ona wykorzy-

stana, wykraczają problematyką poza niniejszy artykułu.

Natomiast priorytety geopolityczne zakonu krzyżackiego, jak nie-

trudno zauważyć, sformułowane zostały wyraźnie i zdecydowanie.

32 J. Sikorski, op. cit., s. 226.

33 D. Madejski, op. cit., s. 130.

34 Ibidem, s. 137.

19

Krzyżacy wspierali się geopolityką, teorią, dla której tendencje rozwo-

jowe i ekspansja polityczno-terytorialna zdeterminowane są geogra-

ficznie. Swoje zaborcze zamierzenia zakon krzyżacki usprawiedliwiał

w oparciu o autorytet geografii35

. Dodatkowym pretekstem Krzyża-

ków przyzwalającym im na atak i grabież terytoriów, było fałszywe

hasło, jakim się posługiwali głosząc konieczność nawracania ludów

pogańskich na chrześcijaństwo.

Wnioski wypływające z tych geopolitycznych rozważań o prze-

szłości sprzed wieków, można użyć nie tyle do projekcji przyszłości,

co do podjęcia próby zrozumienia niegdyś powziętych decyzji poli-

tycznych.

Bibliografia

Biskup M. (red.), Zakon Krzyżacki a Polska w średniowieczu, t. 2, ,

Poznań 1987.

Biskup M., Labuda G., Dzieje Zakonu krzyżackiego w Prusach,

Gdańsk 1986.

Boockmann H., Zakon Krzyżacki. Dwanaście rozdziałów jego historii,

Warszawa 1998.

Dąbrowski J., Dzieje Polski średniowiecznej, t. II od roku 1333 do

1506, Kraków 1995.

Duchiewicz W., Witold W. Ks. Litewski w 500-letnią rocznicę śmierci

1430-1930, Jarosław 1932.

Jasienica P., Polska Jagiellonów, Warszawa 1979.

Kasiuk M., Bitwa pod Grunwaldem, Warszawa 1957.

Krollmann Ch., Politische Geschichte des Deutschen Ordens in

Preussen, Königsberg 1932.

35 M. Mroczko, Obszar Polski w geopolitycznych poglądach Eugeniusza Romera,

[w:] „Słupskie Studia Historyczne”, nr 14, Słupsk 2008, s. 61.

20

Kuczyński S.M., Grunwald 1410 – 1960, Olsztyn 1959.

Kuczyński S.M., Wielka Wojna z Zakonem Krzyżackim w latach 1409-

1411, Warszawa 1960.

Madejski D., Spojrzenie z góry. Geopolityka jako nauka pomocnicza

historii, „Geopolityka” 2008, nr 1.

Moczulski L., Polska między Niemcami a Rosją. Mit geopolityczny a

rzeczywistość, [w:] „Prace Geograficzne”, nr 218, Problematyka

geopolityczna ziem polskich, nr 218, Warszawa 2008.

Mroczko M., Obszar Polski w geopolitycznych poglądach Eugeniusza

Romera, [w:] „Słupskie Studia Historyczne”, nr 14, Słupsk 2008.

Nadolski A., Grunwald 1410, Warszawa 1993.

Nowak T.M., Wimmer J., Historia oręża polskiego 936-1795, War-

szawa 1981.

Piskozub A., Wspólnota cywilizacyjna mieszkańców Europy Środko-

wo-Wschodniej, [w:] „Prace Geograficzne”. Problematyka geopoli-

tyczna ziem polskich, nr 218, Warszawa 2008.

Prochaska A., Król Władysław Jagiełło, t. 1, Kraków 1908.

Rak K., Pomiędzy geopolityką a misją,

http://wiadomosci.onet.pl/1472362,1292,1,1,pomiedzy_geopolityka

_a_misja,kioskart.html

Ratajczyk L., Historia wojskowości, Warszawa 1980.

Sikorski J., Zarys historii wojskowości powszechnej do końca wieku

XIX, Warszawa 1975.

Sulewski W., Grunwaldzkie dzieje (I), [w:] „Dziennik Polski”, ra-

ków, 14.07.1960, nr 166.

ROZDZIAŁ 2

Agnieszka Stec

UKRAIŃSKA IRREDENTA W GALICJI WSCHODNIEJ W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM

W społeczeństwie ukraińskim w Galicji Wschodniej istniały bardzo

silne tendencje separatystyczne. Ukształtowały się one pod wpływem

wielu czynników, z których najważniejsze to swobody obywatelskie z

czasów austriackich oraz popularność idei wskazujących na wielowie-

kowe tradycje państwowości ukraińskiej, odrębność kulturowo-

etnograficzną Ukraińców jako narodu i spoistość geograficzno-

terytorialną ziem ukraińskich1. W okresie międzywojennym podsycała

je pamięć niedawnych walk niepodległościowych oraz faktu posiada-

nia własnego państwa, które – jak napisał poeta i pierwszy prowidnyk

krajowy OUN, Bohdan Krawciw – „pozostawiły nam groby i […] le-

gendę”2.

Szczególnie młodzież ukraińska znajdowała się pod żywym wpły-

wem tej legendy. Młodzi Ukraińcy byli też wyjątkowo podatni na ra-

dykalne idee szerzące się w ówczesnej Europie. Zwłaszcza hasła na-

cjonalistyczne i faszystowskie zdobywały tu podatny grunt. Nie bez

znaczenia było także rozczarowanie do legalnych form działania, któ-

re okazały się nieefektywne w walce o własne państwo. Powyższe

tendencje spowodowały wykrystalizowanie się na terenie Drugiej

Rzeczypospolitej dwu nielegalnych skrajnych organizacji ukraińskich

1 Idee te głosili m.in.: historyk Mychajło Hruszewśkyj, etnograf i antropolog Fedir

Wowk oraz geograf Stepan Rudnyćkyj. 2 Б. Кравців, Наша леґенда й могили, „Дажбог” 1935, ч. 1, с. 2.

22

o charakterze nacjonalistycznym: Ukraińskiej Organizacji Wojskowej

(UWO) oraz Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN).

Po przegranej z Polakami wojnie o Galicję Wschodnią (1918–

1919), część wojskowych ukraińskich postanowiła kontynuować wal-

kę w podziemiu, licząc na doprowadzenie do powstania powszechne-

go przeciwko państwu polskiemu, „okupującemu” (jak twierdzono)

tereny Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej (ZUNR). W tym

okresie status tej prowincji de iure nie został jeszcze rozstrzygnięty,

co rodziło nadzieję na wygranie tej sprawy przez Ukraińców. Tworze-

nie nieustającego fermentu narodowościowego miało demonstrować

opinii międzynarodowej niezgodę społeczności ukraińskiej na podda-

nie się władzy polskiej. Tak narodziła się i takim celom początkowo

służyła tajna struktura paramilitarna – Ukraińska Organizacja Woj-

skowa (UWO)3. Została ona utworzona w Pradze 31 sierpnia 1920 ro-

ku, a na jej czele stanął pułkownik Ukraińskich Strzelców Siczowych4

(USS) Jewhen Konowałeć. Opierała się głównie na zdemobilizowa-

nych weteranach USS i UHA (Ukraińska Halicka Armia5) w Galicji

3 Szerzej na temat UWO zob.: R. Wysocki, Organizacja Ukraińskich Nacjonali-

stów w Polsce w latach 1929–1939. Geneza, struktura, program, ideologia, Lublin

2003, s. 31–88; G. Motyka, Ukraińska partyzantka 1942–1960. Działalność Orga-

nizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, Warszawa

2006, s. 34–44; L. Kulińska, Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonali-

stycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922–1939, Kraków 2009, s.

71–84, 143–206; А. Кентій , Українська Військова Організація (УВО) в 1920–

1928 рр. Короткий нарис, Київ 1998. 4 UKRAIŃSCY STRZELCY SICZOWI (USS) – legion ukraiński w armii austriackiej po-

wołany w 1914 r. Powstał na bazie ukr. organizacji paramilitarnych i sportowych.

Komendantem był najpierw M. Hałuszczynśkyj, a następnie H. Kossak i O. Mykyt-

ka. W kulminacyjnym momencie liczył od 8 do 10 tys. strzelców. Wchodził w skład

dywizji austriackiej dowodzonej przez Wilhelma Habsburga (Wasyla Wyszywane-

go). Większość ukr. działaczy polityczno-narodowych z Galicji okresu międzywo-

jennego była związana z USS. 5 UKRAIŃSKA HALICKA ARMIA (UHA) – została powołana w listopadzie 1918 r. jako

armia Zachodnio-ukraińskiej Republiki Ludowej. Powstała na bazie legionu USS

oraz zdemobilizowanych żołnierzy z CK Armii, a także ochotników z Galicji

Wschodniej. Jej liczebność w kulminacyjnym momencie dochodziła do ok. 70 tys.

23

Wschodniej oraz żołnierzach internowanych na terenie Czechosłowa-

cji. Głównym celem organizacji miała stać się walka z wszystkimi

okupantami ziem ukraińskich. W praktyce jednak postawiono na kon-

frontację z dwoma, w przekonaniu decydentów UWO, najważniej-

szymi wrogami – Polską i Rosją Radziecką. Rozstrzygnięcie sporów

terytorialnych ukraińsko-czechosłowackiego o Zakarpacie oraz ukra-

ińsko-rumuńskiego o Bukowinę, postanowiono odłożyć na później,

gdy już zostaną opanowane terytoria, mające stanowić rdzeń przyszłej

wolnej Ukrainy, a mianowicie Ukraina Naddnieprzańska i Galicja

Wschodnia. Organizacja korzystała z życzliwego wsparcia Czecho-

słowacji, gdzie miała zaplecze i mogła prowadzić nieskrępowaną dzia-

łalność. Ze względu na to, że jakakolwiek aktywność organizacji pa-

ramilitarnych na Ukrainie Radzieckiej była trudna z powodu silnej

kontroli społeczeństwa przez komunistyczny aparat władzy, UWO

skupiła się na „wystąpieniach” antypolskich. Celem zasadniczym stało

się, więc oderwanie od Polski jej południowo-wschodnich woje-

wództw i utworzenie tu jakiejś namiastki państwa ukraińskiego. Mia-

no tego dokonać poprzez permanentne stosowanie terroru i sabotaży

wobec wszelkich struktur władzy polskiej na Kresach oraz Polaków tu

zamieszkałych, a także zastraszanie przedstawicieli społeczności ukra-

ińskiej, którzy byli gotowi do różnych form współpracy z władzami6.

Polacy mieli stać się dla Ukraińców wrogiem numer jeden. Przy

powszechności nastrojów antypolskich w Galicji Wschodniej, wytwo-

żołnierzy. Dowodzili nią m.in.: M. Omelianowycz-Pawłenko, A. Grekow i M. Tar-

nawśkyj. Brała udział w walkach z Polakami o Lwów i Galicję Wschodnią (1918–

1919). Po wyparciu za Zbrucz przez Wojsko Polskie w lipcu 1919 r. operowała na

Ukrainie Naddnieprzańskiej, zasilając częściowo armię S. Petlury, wojska A. Deni-

kina oraz Armię Czerwoną. 6 Ukraińców-ugodowców nazywano chruniami (zdrajcami). Osoby takie były ska-

zane na towarzyski ostracyzm oraz napiętnowanie w prasie ukraińskiej, a w skraj-

nych przypadkach posuwano się nawet do zabójstw. CA MSWiA, Sprawozdania z

życia mniejszości narodowych, sygn. K-674/28, k. 7–9.

24

rzenie takich postaw, zwłaszcza wśród młodzieży ukraińskiej, nie było

trudne. Sytuację zaostrzała ponadto polityka narodowościowa endecji

pierwszych lat powojennych.

Tak zakreślona działalność UWO wymagała utworzenia dobrze za-

konspirowanych podziemnych struktur wojskowych. Pierwsze takie

grupy powstały już na przełomie sierpnia i września 1920 roku, głów-

nie we Lwowie. Po powrocie J. Konowałcia (20 VII 1921) do Galicji

Wschodniej została powołana Naczelna Komenda UWO. W jej skład

weszli: kpt. Bogdan Hnatewycz jako szef sztabu, Mykoła Sacewycz,

Dmytro Palijiw jako referent propagandy, Osyp Dumin referent wy-

wiadu, Jarosław Indyszewśkyj, płk Roman Suszko, Osyp Nawroćkyj,

Jurij Polanśkyj, Mychajło Matczak i Jarosław Czyż, potem dokoopto-

wano jeszcze kpt. Juliana Hołowinśkiego i płk. Andrija Melnyka. Te-

ren działania podzielono na dziewięć okręgów, składających się z kil-

ku powiatów, którym z kolei podlegały rejony. Wszystkie komendy

okręgowe i powiatowe posiadały te same referaty: organizacyjny,

propagandy, bojowy i polityczny. Utworzono następujące okręgi:

Lwów-miasto, Lwów powiat, brzeżański, kołomyjski, przemyski, sta-

nisławowski, stryjski, tarnopolski, drohobycko-borysławski7.

Po wyjeździe J. Konowałcia z Polski (22 X 1922) w Galicji

Wschodniej utworzono Komendę Krajową UWO, na emigracji zaś

sformowano odrębną Komendę Naczelną UWO. Komendantami

(prowidnykami) krajowymi byli: J. Polanśkyj (1922–1923), Petro Ba-

kowycz (1923), A. Melnyk (1923–1924), J. Indyszewśkyj (1924), J.

Hołowinśkyj (1924–1926), B. Hnatewycz (1926–1927), R. Suszko

(1927–1929)8. Początkowo UWO była podporządkowana (przy za-

chowaniu daleko idącej autonomii) przebywającemu na emigracji w

7 Schemat organizacyjny wg rozpoznania polskich służb bezpieczeństwa, R. Wy-

socki , op.cit., s. 44. 8 G. Motyka, op.cit., s. 42.

25

Wiedniu rządowi Jewhena Petruszewycza. Jednakże po zbliżeniu

władz ZUNR z ZSRR, całkowicie się od niego odcięła. Z kolei, jeśli

chodzi o stosunek do petlurowców to był on zdecydowanie negatyw-

ny9, choć część z nich zasiliła szeregi UWO. Niechęć budziła bowiem

postawa atamana Symona Petlury wobec Polaków oraz traktowanie

przez niego Galicji Wschodniej jako peryferii przyszłej samostijnej i

sobornej Ukrainy, a nie – jak chcieliby to widzieć Hałyczanie – jej za-

lążka. Według danych przybliżonych, w kulminacyjnym momencie

UWO mogła liczyć około dwóch tysięcy członków10

.

Starano się poszerzać to grono, poszukując sympatyków głównie

wśród młodzieży studenckiej i gimnazjalnej. Umieszczano też swoich

ludzi w kooperatywach i organizacjach społeczno-kulturalnych, wy-

korzystując je jako bazę do szerzenia propagandy antypolskiej. UWO

otrzymywała ciche wsparcie finansowe od ukraińskich partii politycz-

nych o profilu narodowym oraz organizacji gospodarczych11

. J. Ko-

nowałeć zwrócił się także o finansową i polityczną pomoc do państw,

którym zależało na osłabieniu Polski, a mianowicie do Niemiec i Li-

twy. Praktycznie od początku UWO była wykorzystywana przez wy-

wiad niemiecki do zbierania materiałów szpiegowskich na terenie Pol-

ski. W zamian, nie licząc mało konkretnych deklaracji politycznych,

otrzymywano wsparcie materialne oraz możliwość szkolenia wojsko-

wego dla własnych członków w specjalistycznych ośrodkach nie-

mieckich.

Działalność UWO na terenie Polski przebiegała dwutorowo. Poza,

nierzadko głośnymi, akcjami bojowymi dbano także o propagandowy

wizerunek organizacji i jej celów wśród społeczności ukraińskiej oraz

pozyskiwanie jak największej liczby zwolenników. Wykorzystywano

9 R. Wysocki , op.cit., s. 42–43. 10

О. Субтельний, Україна. Історія, Київ 1992, с. 384. 11

Ibidem.

26

do tego zwłaszcza prasę, broszury i inne materiały propagandowe,

które docierały, w wyniku umiejętnego kolportażu prowadzonego nie-

kiedy przez młodzież szkolną, nawet „pod strzechy”. Głównym orga-

nem UWO był wydawany od 1927 roku miesięcznik „Surma”, prze-

rzucany nielegalnie z zagranicy na teren Polski. W tym samym roku

powstała „Rozbudowa Naciji” drukowana w Pradze i do 1929 roku

kolportowana legalnie na terenie państwa polskiego. Organizacja ko-

rzystała też z łamów pism wydawanych na terenie Galicji Wschodniej,

które nierzadko współtworzyła, jak np.: „Literaturno Naukowyj Wist-

nyk” i „Zahrawa” lub w całości finansowała: „Nowyj Czas”. Dogodną

okazją do manifestacji narodowych stawały się obchody rocznic zwią-

zanych z niedawnymi walkami niepodległościowymi. Przykładem

może tu być dziesięciolecie powstania ZUNR12

, które zbiegło się z

identycznym jubileuszem odrodzenia państwa polskiego. Ukraińcy

zorganizowali z tej okazji liczne lokalne uroczystości żałobne za pole-

głych w walkach z Polakami, o wymowie zdecydowanie antypolskiej,

w których brało udział wielu posłów i senatorów ukraińskich. Nawo-

ływano też do powstrzymywania się od wszelkich zabaw na znak ża-

łoby narodowej po utraconej państwowości. Ponadto podczas wspo-

mnianych obchodów członkowie UWO usiłowali wysadzić pomnik

obrońców Lwowa oraz nakłaniali do profanowania innych monumen-

tów polskich z okresu walk o Galicję Wschodnią. We Lwowie wywie-

szono flagi ukraińskie na Kopcu Unii Lubelskiej i Uniwersytecie, do-

szło również do starć z policją. Podczas różnych demonstracji rozrzu-

cano ulotki o treściach antypolskich oraz namawiano do profanowania

godła państwowego. Inspirowano też Ukraińców do czczenia miejsc

pochówku żołnierzy ukraińskich poległych w latach 1918–1919.

Szczególną rolę propagandową odgrywał kult „męczenników” sprawy

12 CA MSWiA, Sprawozdania…, sygn. K-674/28, k. 23–43.

27

ukraińskiej – osób, które zginęły z rąk policji polskiej nierzadko pod-

czas wykonywania zadań organizacyjnych (np. Olga Basarab13

). Pro-

widnyka UWO – J. Konowałcia kreowano na jedynego wodza i wy-

bawcę narodu ukraińskiego, co miało niemałe znaczenie, zwłaszcza

po śmierci S. Petlury.

Aktywność bojową UWO na terenie Polski można podzielić na trzy

zasadnicze etapy:

1) od momentu powstania w 1920 roku do czasu oficjalnego uzna-

nia przynależności Galicji Wschodniej do Polski przez Radę Ambasa-

dorów państw Ententy w 1923 r. Wydaje się wtedy, że jest możliwy

wybuch powstania narodowego, a w jego wyniku utworzenie państwa

ukraińskiego na terenach spornej prowincji;

2) lata 1923–1929, kiedy to po początkowym załamaniu się zasad-

niczego celu organizacji, staje się jasne, że walka o własne państwo

będzie długotrwała i zakończyć się może najprawdopodobniej w wy-

niku kolejnej wojny światowej;

3) okres 1929–1934, w którym UWO traci samodzielność na rzecz

nowopowstałej OUN i w rezultacie długotrwałego procesu scalania

obu struktur, staje się referatem bojowym tej organizacji.

W latach 1921–1923 UWO była odpowiedzialna za szereg zama-

chów oraz akcji sabotażowych, których nasilenie przypadło na okres

kampanii wyborczej do sejmu i senatu II Rzeczypospolitej w 1922 r.

Pierwszym fizycznym przejawem tej aktywności był nieudany za-

mach na Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, dokonany 25 IX

1921 r. przez Stepana Fedaka14

, podczas otwarcia Targów Wschod-

13 O. Basarab była łączniczką UWO. Została aresztowana na początku 1924 r. pod

zarzutem szpiegostwa. Zmarła w więzieniu podczas śledztwa w niewyjaśnionych

okolicznościach. Jej śmierć wzbudziła wiele kontrowersji. 14

S. Fedak był synem znanego adwokata i działacza społecznego z Galicji, ministra

w rządzie ZUNR oraz szwagrem zarówno J. Konowałcia, jak i A. Melnyka, a także

28

nich we Lwowie. W jego wyniku ranny został wojewoda lwowski

Kazimierz Grabowski. W założeniu akt ten miał dać sygnał do wybu-

chu ukraińskiego powstania zbrojnego w Galicji Wschodniej. Jednak

w ostatniej chwili odstąpio-no od tego zamiaru15

.

Dzięki rozpracowaniu struktur kadrowych UWO, już po pięciu

dniach władze polskie aresztowały wykonawców akcji (S. Fedaka,

Wasyla Kuczabśkiego, Ostapa Kobierśkiego, D. Palijiwa, B. Hnate-

wycza, M. Matczaka i in.). Przed jesiennymi wyborami w 1922 roku

UWO, pod bezpośrednim dowództwem J. Konowałcia, podjęła po raz

pierwszy szeroko zakrojoną akcję sabotażową, polegającą na: podpa-

laniu gospodarstw polskich i obiektów wojskowych, zrywaniu linii

łączności, dywersjach na liniach kolejowych, podkładaniu bomb na

posterunkach policji i żandarmerii, zamachach na lokale wyborcze itp.

Inne formy sabotaży to niszczenie płodów rolnych należących do Po-

laków, napady większych grup bojowych na dwory polskie, podczas

których niszczono i rozkradano mienie. Działania te były połączone z

bojkotem wyborów i jesiennego poboru do wojska. Jednocześnie sta-

rano się uderzać bezpośrednio w znanych działaczy ukraińskich, zwo-

lenników porozumienia z władzami polskimi. Na stacji kolejowej Sa-

pieżanka, koło Kamionki Strumiłowej, 15 X 1922 roku zabito jednego

z liderów ukraińskich ugodowców, współtwórcę bloku wyborczego

UChP (tzw. Chliborobów), poetę, popularyzatora poezji polskiej

wśród Ukraińców oraz ukraińskiej wśród Polaków, redaktora pisma

„Ridnyj Kraj” – Sydora Twerdochliba, kandydującego do Sejmu RP16

.

bratem Ołeny Szeparowycz – animatorski ukraińskiego ruchu kobiecego i działaczki

partii UNDO. 15

R. Wysocki , op.cit., s. 45. 16

W zaistniałej sytuacji władze polskie gwarantowały kandydatom na posłów i se-

natorów – Ukraińcom odszkodowania za poniesione straty, w tym również rentę po-

śmiertną.

29

Usiłowano zamordować także drugiego przywódcę „Chliborobów”,

biorącego udział w kampanii wyborczej księdza greckokatolickiego

Mykołę Ilkowa (4 XI). Zabito ponadto kandydatów do parlamentu:

Wasyla Pichulaka, Ilka Wasylczyna i Antoniego Bachmaniuka. Dane

statystyczne na temat tej akcji UWO, nazywanej „częściowym wystą-

pieniem”, są rozbieżne17

.

Sama UWO podawała, iż dokonała: 155 podpaleń, 22 zabójstw po-

licjantów i żołnierzy WP oraz 13 ukraińskich ugodowców, 68 sabota-

ży, 11 napadów na dwory. Daje to w sumie 269 aktów terroru. Nato-

miast według danych Oddziału II Sztabu Generalnego, w okresie od

stycznia 1922 r. do marca 1923 r. zaklasyfikowano jako akcje dywer-

syjne UWO 303 wypadki18

. Największe nasilenie tej akcji miało miej-

sce między 10 sierpnia a 23 listopada. Dochodziło wtedy przynajmniej

do jednego aktu terroru dziennie (zob. tab. 1), co doprowadziło do

długo utrzymującej się, powszechnej atmosfery strachu wśród spo-

łeczności polskiej Galicji Wschodniej.

Pierwsze tzw. „częściowe wystąpienie” UWO nie przyniosło za-

kładanego celu. Nie doprowadziło bowiem do wybuchu ogólnonaro-

dowego powstania, a także nie miało wpływu na decyzję Rady Amba-

sadorów w sprawie ostatecznego rozstrzygnięcia statusu Galicji

Wschodniej. Organizacja poniosła ponadto dotkliwe straty w wyniku

kontrakcji policji (liczne zatrzymania), a część jej sztabu, w tym J.

Konowałeć, musiała – chcąc uniknąć aresztowania – opuścić teryto-

rium państwa polskiego.

17 G. Motyka, op.cit., s. 37–38.

18 L. Kulińska, op.cit., s. 161–173.

30

Tab. 1. Aktywność UWO w VIII–XI 1922 roku, wg Oddz. II SzG19

zamachy napady niszczenie

łączności podpalenia

sierpień 12 - 2 24

wrzesień 26 - 13 78

październik 20 10 5 20

listopad 14 4 - 9

razem 72 14 20 131

Po odbudowaniu siatki konspiracyjnej, UWO aktywizowała swoją

działalność w latach 1924–1926, pod kierunkiem Krajowego Prowid-

nyka – kpt. Juliana Hołowinśkiego. Nowym aspektem aktywności sta-

ło się organizowanie akcji ekspropriacyjnych, tzw. „eksów”, w celu

pozyskiwania środków finansowych (napady na banki, poczty, listo-

noszy). Do tego celu został utworzony specjalny oddział bojowy pod

osobistym dowództwem prowidnyka. Do końca 1926 roku dokonano

siedmiu „eksów”: dwukrotny napad na ambulans pocztowy pod Kału-

szem (30 V 1924, 28 XI 1925); napady na wozy pocztowe pod Boho-

rodczanami i Dunajowem (latem 1924); atak na Pocztę Główną we

Lwowie (28 III 1925), gdzie łupem padło ok. 100 tys. zł.; włamanie

do kasy Wydziału Powiatowego w Dolinie i zamordowanie posterun-

kowego Gromadki (18 VII 1925); napad na pocztę w Śremie w woj.

poznańskim (10 V 1926). Jesienią 1925 r. grupa Hołowinśkiego zosta-

ła rozbita przez policję. Doprowadziło to do wstrzymania akcji eks-

propriacyjnych aż do lipca 1928 roku, kiedy to UWO dokonała napa-

du na pocztę we Lwowie20.

19 Zestawienie własne na podstawie danych zaczerpniętych z ibidem.

20 Szerzej o akcjach ekspropriacyjnych zob.: G. Motyka , op.cit., s. 42–44; R. Wy-

socki , op.cit., s. 47–48.

31

Nadal organizowano zamachy na przedstawicieli władz polskich

oraz Ukraińców uważanych za zdrajców. 5 IX 1924 r. przeprowadzo-

no nieudany zamach na przebywającego we Lwowie prezydenta Sta-

nisława Wojciechowskiego. Dokonał go uczeń 8 klasy gimnazjum

Teofil Olszański, który następnie zbiegł do Niemiec. Lwowski kurator

szkolny Stanisław Sobiński został zamordowany 19 X 1926 r. przez

Romana Szuchewycza i Bohdana Pidhajnego, w akcie zemsty za po-

lonizację szkół ukraińskich. Planowano też zamach na ministra wy-

znań religijnych i oświecenia publicznego Stanisława Grabskiego.

Dokonano ponadto szeregu zamachów na funkcjonariuszy policji i

żandarmerii. Z kolei za współpracę z władzami polskimi, 1 IX 1924 r.

zamordowano dyrektora żeńskiego seminarium ruskiego w Przemy-

ślu Sofrona Matwijasa, a 6 IV 1925 r. dokonano nieudanego zamachu

na dyrektora gimnazjum ukraińskiego w Przemyślu – Mychajłę Hry-

caka. Otruto ponadto redaktora czasopisma „Selanyn” Mykołę We-

łyczkowśkiego, zwolennika dialogu polsko-ukraińskiego. W czasie

trwania Targów Wschodnich we Lwowie 7 IX 1929 r. zdetonowano

równocześnie trzy bomby: pierwsza zrujnowała budynek gdzie odby-

wały się targi, druga wybuchła w przechowalni bagażu na dworcu ko-

lejowym, a trzecia niedaleko pawilonu wystawowego w parku Stryj-

skim. W tym samym czasie usiłowano podpalić dworzec główny we

Lwowie oraz dokonać zamachów: na ówczesnego ministra przemysłu

i handlu Eugeniusza Kwiatkowskiego oraz na wojewodę lwowskiego

Wojciecha Gołuchowskiego. Z kolei dwa miesiące później w wyniku

podłożenia bomby w dyrekcji Targów Wschodnich zniszczeniu uległ

budynek, a dwóch urzędników zostało rannych.

Nad rozpracowaniem ukraińskich struktur podziemnych, działają-

cych na terenie polskich województw południowo-wschodnich pra-

cowała nie tylko policja, ale i Oddział II Sztabu Głównego WP oraz

Straż Graniczna. Działania te jednakże nie doprowadziły na przestrze-

32

ni lat dwudziestych do zlikwidowania UWO, a jedynie czasowo ją

osłabiały. Ze względu na napiętą sytuację w Galicji Wschodniej,

wprowadzono na tym terenie instytucję sądów doraźnych, pozwalają-

cych szybko skazywać podejrzanych o terroryzm. W rezultacie w

więzieniach znalazło się około półtora tysiąca Ukraińców21

. Jednakże

restrykcje władz polskich tylko wzmacniały szeregi organizacji i jej

bezkompromisowość wobec państwa polskiego.

Antypolskie działania UWO nie zostały poddane publicznej kryty-

ce przez główne ukraińskie środowiska polityczne22

. Większość z nich

bowiem skrycie je popierała. Inni z kolei przyjęli postawę wyczekują-

cą, by w razie „sukcesu” móc się do niego przyłączyć. Swoistą rolę

odgrywał też strach przed zemstą organizacji, a ponadto jawną kryty-

ką nie chciano zrażać sobie potencjalnych zwolenników (wyborców)

w środowiskach radykalnej młodzieży.

Kontynuatorką UWO była powstała na I Kongresie Ukraińskich

Nacjonalistów w Wiedniu (28 I–3 II 1929 r.), tajna Organizacja Ukra-

ińskich Nacjonalistów23

. Ponownie stawiano na budowę samostijnej i

sobornej Ukrainy w bezkompromisowej walce z „okupantami” etno-

graficznych ziem ukraińskich (od Sanu po Kaukaz), prowadzonej

wszelkimi dostępnymi metodami. Jednakże istniał zasadniczy element

różniący obie organizacje. Nowo powstała OUN posiadała silną pod-

budowę ideologiczną, której osnowę stanowił skrajny nacjonalizm.

21 L. Kul ińska, op.cit., s. 184. 22

CA MSWiA, Sprawozdania…, sygn. K-674/III-29, k. 8. 23

O pierwszych latach działalności OUN szerzej zob.: CA MSWiA, KAPS, Geneza

i rozwój Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów-Ukraińskiej Organizacji Wojsko-

wej, sygn. R I/138; CA MSWiA, KAPS, Ustrój Organizacji Ukraińskich Nacjonali-

stów, sygn. R I/137; CA MSWiA, KAPS, Działalność Ukraińskiej Organizacji Woj-

skowej i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów oraz wykaz aktów terroru i sabota-

żu 1931–1932, sygn. R I/141; R. Wysocki, op.cit., s. 89–158; L. Kul ińska ,

op.cit., s. 84–142, 207–302; G. Motyka, op.cit., s. 44–55; А. Кентій, Нариси

історії Організації Українських Націоналістів (1929–1941 рр.), Київ 1998.

33

Ideologia ta została zbudowana wokół koncepcji tzw. czynnego na-

cjonalizmu, której twórcą był emigrant z Wielkiej Ukrainy, redaktor

„Literaturno- Naukowego Wistnyka” i „Wistnyka”, intelektualista

ukraiński Dmytro Doncow24

. Według niniejszej koncepcji, nadrzędną

wartość stanowi naród i jego bezwzględne prawo do życia – posiada-

nia własnego państwa. O jego znaczeniu decyduje siła i zdolność do

narzucania swojej woli innym. D. Doncow postrzegał zależności mię-

dzy państwami-narodami jako Darwinowską agresywną walkę gatun-

ków o byt, gdzie zawsze wygrywa silniejszy, a słaby ginie.

Przywiązanie do swojego musi zostać dopełnione przez wolę odci-

śnięcia własnej pieczęci na cudzym; zamiast zależności od żywiołu –

musi nastąpić moc zapanowania nad nim. Musimy śmiało nieść swoją

wiarę, nie chyląc czoła ani przed obcym, ani przed własnymi „niedo-

wiarkami”. Musimy nabrać wiary w wielką misję swojej idei, i agre-

sywnie tę wiarę szerzyć. Nacja jaka chce panować, powinna mieć

pańską psychikę narodu-władcy. „Fanatyzm” i „przymus”, a nie „ła-

godność”, wypełniają podstawową funkcję w życiu społecznym, i ich

miejsce nie może pozostawać puste. Nie zajmiemy my, zajmie kto in-

ny25

.

Aby zbudować potęgę nacji, według zasad czynnego nacjonalizmu,

należy odrzucić wszelkie kompleksy narodowe, „prowansalstwo”,

prowincjonalizm i poddaństwo, a za sens życia przyjąć aktywność i

walkę, które duchowo powinny być wspierane przez romantyzm i

wiarę26

.

24 Szerzej zob.: T. St ryjek, Ukraińska idea narodowa okresu międzywojennego.

Analiza wybranych koncepcji, Wrocław 2000, s. 110–190; О. Субтельний,

op.cit., с. 381–383; R. Wysocki , op.cit., s. 76–88; С. Квіт, Дмитро Донцов.

Ідеологічний портрет, Київ 2000. 25

Д. Донцов, Націоналізм [в:] Український націоналізм. Антологія, т. 1, Київ

2010, s. 44–45. 26

Ibidem, s. 66.

34

Z tego wynikało szczególne, wręcz fanatyczne poczucie misji na-

rodowej, chęć poniesienia ofiary osobistej dla sprawy, bezkompromi-

sowość w dążeniu do celu, kult heroizmu narodowego, mitologizowa-

nie własnej historii. Znamienną rolę odgrywał pogląd, iż przemoc,

dyktat i wola ekspansji stanowią koło zamachowe historii, a także re-

latywizm moralny objawiający się przekonaniem, iż cel uświęca środ-

ki. Idea czynnego nacjonalizmu została wyłożona częściowo na ła-

mach „Zahrawy”, a w pełni w wydanej w 1926 roku we Lwowie

książce Nacionalizm. Poglądy Doncowa wywarły wielki wpływ na

młode pokolenie Hałyczan i stały się zalążkiem ideologii skrajnego

nacjonalizmu głoszonego przez OUN. Jednakże, wbrew powszechne-

mu przekonaniu27, jego prac nie uznawano za teksty programowe or-

ganizacji, a sam ich autor nigdy nie był członkiem OUN. Zdaniem

Romana Wysockiego: „Koncepcja Doncowa wywarła swoje piętno

ale nie zdominowała i nie wyeliminowała innych wpływów na ideolo-

gię OUN”28.

Wśród twórców programu organizacji wskazuje on m.in.: Julijana

Wassyjana, Dmytra Andrijewśkiego, Mykołę Ściborśkiego, Wołody-

myra Martyncia, Stepana Ochrymowycza, Jarosława Stećkę, Iwana

Gabrusewycza, Wołodymyra Janiwa, Stepana Łenkawśkiego, Bohda-

na Krawciwa, Oresta Czemerynśkiego i Zenona Kossaka29. Szczegól-

ną rolę szkoleniową odgrywały trzy teksty: Dekalog nacjonalisty

27 Zob. list J. Giedroycia do W. Odojewskiego z 1 IV 1999 r. poświęcony tej kwestii

w: „Rzeczpospolita”, 7–9 IV 2007, s. A23. Fragm. „[…] Bardzo ostro pisze Pan o

Doncowie i myślę, że w sposób bardzo przesadny stawia Pan go obok Rosenberga,

Hitlera i Mussoliniego. […] Niewątpliwie Doncow był zafascynowany faszyzmem,

ale raczej w wydaniu włoskim. Później dopiero nacjonaliści ukraińscy zrobili go

swoim patronem, bardzo deformując jego myśli”. 28

R. Wysocki , op.cit., s. 161. 29

Ibidem, s. 160.

35

ukraińskiego autorstwa S. Łenkawśkiego30

, 12 cech charakteru nacjo-

nalisty ukraińskiego Z. Kossaka oraz 44 reguły życia nacjonalisty

ukraińskiego. Wprowadzono hasło permanentnej rewolucji, która mia-

ła polegać na stałej gotowości bojowej i wszechobecnej propagandzie

celów i ideologii organizacji31

.

Sądzono, iż niepodległa Ukraina może powstać w wyniku zmiany

układu geopolitycznego w Europie, spowodowanej wybuchem nowej

wojny światowej. Liczono zwłaszcza na starcie dwóch „gigantów” –

Niemiec i Rosji Radzieckiej. Przy określeniu głównego wroga pań-

stwowości ukraińskiej zaistniały różnice między przebywającym na

emigracji zarządem centralnym OUN – tzw. Prowodem Ukraińskich

Nacjonalistów (PUN), a jej zarządem krajowym (galicyjskim). Pierw-

szy z nich uważał, iż największe niebezpieczeństwo stanowi Rosja,

bowiem jakikolwiek ustrój polityczny by w niej nie panował, nigdy

nie uzna ona praw narodowych Ukraińców i zawsze będzie dążyła do

ich wynarodowienia. Z kolei dla Hałyczan, to Polska była najważniej-

szym wrogiem. Jednakże wobec sytuacji ukształtowanej w latach

trzydziestych na Ukrainie Radzieckiej, OUN w praktyce walczyła

bezwzględnie tylko przeciwko państwu polskiemu. Przy czym nie

chodziło o wymuszenie zmiany polityki polskiej wobec mniejszości

ukraińskiej, a o sam fakt, że władza II Rzeczypospolitej rozciąga się

na tereny uważane za etnicznie ukraińskie. Nacjonaliści nie mogli być,

więc zainteresowani ani ugodą z Polakami, ani autonomią – zamykały

one im bowiem drogę do niepodległości. Nieprawdziwe jest, zatem

30 W Dekalogu… na uwagę zasługują zwłaszcza: pkt. V „Nienawiścią i podstępem

będziesz przyjmował wrogów swego narodu”, pkt. VI „Nie zawahasz się popełnić

największego przestępstwa, jeśli tego będzie wymagać dobro sprawy”, pkt. X „Bę-

dziesz zdążał do rozszerzenia i wzmocnienia siły, bogactwa i obszaru państwa ukra-

ińskiego drogą ujarzmienia innych narodów”. CA MSWiA, KAPS, Geneza…,

op.cit., k. 30–31. 31

Zob. statut OUN w: CA MSWiA, KAPS, Ustrój…, op.cit., k. 2–8.

36

powszechnie panujące twierdzenie, iż to antyukraińska polityka pań-

stwa polskiego „nakręcała” skalę terroru ukraińskich organizacji na-

cjonalistycznych32

.

Dowodzi tego także taktyka OUN, a wcześniej UWO, polegająca

na likwidowaniu bądź zastraszaniu zwolenników kompromisu i zgody

między obu narodami. Nigdy na przykład ofiarą zamachu nie padł

przedstawiciel endecji, a polityka kolejnych rządów prawicowych

pierwszych lat powojennych wręcz sprzyjała konsolidacji społeczeń-

stwa ukraińskiego wokół haseł nacjonalistycznych. Wprost przeciwnie

odnoszono się do działań piłsudczyków, którzy usiłowali drobnymi

koncesjami dokonać jakiegoś wyłomu w polsko-ukraińskim „murze”

niechęci, a więc byli szczególnie niebezpieczni dla nacjonalistów

ukraińskich. Korzystniejsze dla podtrzymania ducha patriotyzmu

Ukraińców galicyjskich były twierdzenia narodowców polskich, iż

Ukrainy nigdy nie było, nie ma i nie będzie, niż deklaracje promete-

istów33

na temat budowy niezależnej Ukrainy nad Dnieprem przy

współudziale Hałyczan, do której być może w bliżej nieokreślonej

przyszłości zostanie przyłączona część Galicji Wschodniej.

Organizacja kładła szczególny nacisk na szerokie popularyzowanie

swojego programu w społeczeństwie ukraińskim w Galicji Wschod-

niej. Miało to umacniać jej pozycję i przysparzać zwolenników,

zwłaszcza wśród podatnej na hasła patriotyczne młodzieży. Wykorzy-

32 Niniejszą tezę potwierdza np. tekst propagandowy z „Biuletynu Krajowej Egzeku-

tywy OUN”, w którym czytamy: „Nie uznajemy obcego państwa na naszych zie-

miach. Jeżeli nie uznajemy państwa okupanta, to jasnym jest, że nie uznajemy żad-

nych jego ustaw. Prowadzimy walkę nie z systemem rządzenia w państwie polskim

a z całym państwem polskim i polskim narodem”, CA MSWiA, KAPS, Geneza…,

op.cit., k. 31. 33

Zwolennicy programu politycznego, zakładającego osłabienie Rosji poprzez pod-

trzymywanie bądź inicjowanie odśrodkowych separatystycznych ruchów narodo-

wych, ze szczególnym uwzględnieniem Ukrainy i Kaukazu (J. Piłsudski, T. Hołów-

ko, L. Wasilewski, W. Bączkowski, J. Stachiewicz i in.)

37

stywano do tego celu przede wszystkim łamy czasopism i to zarówno

tych nielegalnie kolportowanych na terenie Polski, jak przejęte po

UWO – „Surma” i „Rozbudowa Naciji” oraz „Junak”, „Junactwo” i

„Biułeteń KE OUN”, a także legalnie ukazujących się w Galicji

Wschodniej, a będących w istocie zakamuflowanymi organami OUN,

posiadającymi szeroki zasięg czytelniczy, jak: „Ukrajinśkyj Hołos”,

„Czas”, „Nasz Kłycz”, „Nasz Front”, „Wisti”, „Probojem”, „Ridnyj

Grunt”, „Hołos Naciji”, „Hołos”, „Nasz Switohlad”, „Dażboh”, „Obri-

ji” i „Naperedodni”.

Najwyższym organem OUN był Prowid Ukraińskich Nacjonali-

stów (PUN) na czele, którego stał J. Konowałeć. W jego ramach po-

wołano następujące referaty: organizacyjny, polityczny, wojskowy,

ideologiczny, propagandy, łączności i finansowy. Poza członkami rze-

czywistymi (od 21 lat) oraz zaprzysiężonymi (po 25 roku życia) w or-

ganizacji funkcjonowali też kandydaci na członków – młodzież i dzie-

ci – junacy (15–21 lat) oraz tzw. dorost (8–15 lat)34

. Siatka OUN dzie-

liła terytoria zamieszkałe przez Ukraińców na kraje, z których dwa

znajdowały się na terenie Polski – „Galicja Wschodnia” i „Wołyń z

Chełmszczyzną, Polesiem i Podlasiem”, jeden w Czechosłowacji (Za-

karpacie), jeden w Rumunii (Bukowina) oraz sześć w ZSRR. Podzie-

miem ukraińskim w II RP kierowała Krajowa Egzekutywa OUN na

Ukraińskie Ziemie Zachodnie (KE OUN na ZUZ). Tuż przed wybu-

chem wojny posiadała ona rozgałęzioną i dobrze zakonspirowaną sieć

terenową z 18. okręgami, które z kolei dzieliły się na powiaty, a te na

rejony. Najmniejszą jednostką organizacyjną był podrejon obejmujący

kilka wsi. W okresie międzywojennym prowidnykami krajowymi

OUN byli: B. Krawciw (1929–1930), J. Hołowinśkyj (1930), S.

Ochrymowycz (1930–1931), I. Gabrusewycz (1931–1932), Bohdan

34 CA MSWiA, KAPS, Geneza…, op.cit., k. 8.

38

Kordiuk (1932–1933), Stepan Bandera (1933–1934), Osyp Maszczak

(1934), Łew Rebet (1935–1938), Myrosław Turasz (1938–1939) i

Wołodymyr Tymczij (1939–1940). Środki finansowe na działalność

pozyskiwano głównie z diaspory ukraińskiej w Stanach Zjednoczo-

nych i Kanadzie oraz akcji ekspropriacyjnych przeprowadzanych na

terenie Polski, a także w mniejszym zakresie od sympatyzujących z

organizacją rządów Niemiec i Litwy35. Przeprowadzano również pu-

bliczne kwesty na rzecz więźniów politycznych oraz zbierano składki

na Fundusz Bojowy OUN.

Niełatwo jest oszacować liczbę członków organizacji, dane są bo-

wiem mocno rozbieżne. Według Romana Wysockiego, nie przekro-

czyła ona 9 tysięcy członków w przeddzień wybuchu II wojny świa-

towej, przy czym nie wziął on pod uwagę Junactwa OUN36. Z kolei

Orest Subtelny podaje, iż w tym samym okresie mogła ona dochodzić

do 20 tysięcy członków37. Przykładowo stan organizacji w roku 1935

wyglądał następująco:

Tab. 2. Stan OUN w 1935 roku38

Województwo Egzekutywa

okręgowa

Egzekutywa

podokręgowa

Egzekutywa

powiatowa

Egzekutywa

rejonowa

Mężowie

zaufania

Liczba

członków

lwowskie - - 5 6

tarnopolskie 1

Tarnopol

1

Czortków 10 27

230 ok. 3 tys.

35 J. Konowałeć osobiście starał się o dotacje od diaspory ukraińskiej w Ameryce. W

latach 1922–1930 przekazała ona na działalność w Galicji Wschodniej 150 tys. dola-

rów. CA MSWiA, Sprawozdania…, sygn. K 674/I-31, k. 17–18. 36

R. Wysocki , op.cit., s. 337. 37

О. Субтельний, op.cit., с. 385. 38

Zestawienie własne na podstawie danych zaczerpniętych z R. Wysocki , op.cit.,

s. 332–337.

39

stanisławowskie

2

Stanisławów

Stryj

- 13 43

wołyńskie

2

Łuck

Równe

- 15 74 ok. 900

OUN cieszyła się szczególnym poparciem młodych Ukraińców i

właśnie w tej grupie wiekowej stale przybywało zwolenników organi-

zacji. Przyciągał ich program narodowy i możliwość aktywnego włą-

czenia się do walki o jego realizację w warunkach rozczarowującej

rzeczywistości galicyjskiej i wołyńskiej. Komórki OUN istniały na

uczelniach, gdzie studiowali Ukraińcy oraz w większości szkół śred-

nich na terenie polskich województw południowo-wschodnich. Fale

wzrostu stanu osobowego organizacji następowały zawsze po restryk-

cjach policyjnych, jak np. po aresztowaniach spowodowanych pacyfi-

kacją Galicji Wschodniej w 1930 r. lub zabójstwem ministra Broni-

sława Pierackiego w 1934 r.

OUN zainaugurowała swoją działalność na terenie Polski organizu-

jąc tzw. „drugie częściowe wystąpienie” w lecie 1930 roku. Była to

szeroko zakrojona akcja terrorystyczno-sabotażowa, której bilans wy-

niósł ponad 190 różnych działań wymierzonych przeciwko Polakom.

Przeważnie polegały one na podpalaniu gospodarstw i dworów pol-

skich, stogów ze zbożem, magazynów, niszczeniu infrastruktury kole-

jowej, telegraficznej i telefonicznej, napadach na urzędy i wozy pocz-

towe oraz demolowaniu siedzib stowarzyszeń polskich i instytucji pu-

blicznych. Zdarzały się liczne pobicia Polaków, a nawet ofiary śmier-

telne. Największe natężenie tej akcji miało miejsce w miesiącach

sierpniu i wrześniu na terenie województwa tarnopolskiego, a przytła-

40

czająca liczba aktów sabotażowych dotknęła prywatnych właścicieli

(zob. tab. 3).

Tab. 3. Bilans akcji sabotażowej39

Woje-

wództwo Miesiące Z tego

VII VIII IX X XI

Razem

Na obiekty

państwowe Na dobytek prywatny

Lwowskie 3 21 31 9 3 67 10 57

Stanisła-

wowskie 2 8 14 5 5 34 5 29

Tarnopol-

skie 1 25 56 8 - 90 4 86

Razem 6 54 101 22 8 191 19 172

Moment rozpoczęcia tych działań nie był przypadkowy. Od końca

czerwca trwały bowiem masowe protesty polityczne przeciwko rzą-

dom sanacyjnym, organizowane przez opozycję parlamentarną zgru-

powaną w tzw. Centrolewie (PPS, PSL „Wyzwolenie”, PSL „Piast”,

chadecja). Odbywały się też liczne manifestacje uliczne na których

domagano się usunięcia dyktatury J. Piłsudskiego40

. Ponadto w tym

samym czasie nastąpiło natężenie niemieckiej propagandy antypol-

skiej. Działania te osłabiały zarówno pozycję wewnętrzną, jak i ze-

wnętrzną państwa polskiego. To właśnie postanowili wykorzystać na-

cjonaliści ukraińscy.

39 CA MSWiA, Sprawozdania…, sygn. K. 674/IV-30, k. 32.

40 Szerzej zob.: A. Garlicki , Od Brześcia do maja, Warszawa 1986, s. 29–33.

41

Akcja sabotażowa OUN, jak określali to sami członkowie organi-

zacji, miała na celu głównie41

:

• zachwianie wiary w stabilność państwa polskiego w

oczach zarówno Ukraińców, jak i opinii międzynarodo-

wej;

• zatrzymanie osadnictwa kolonistów polskich na terenach

uznanych za ukraińskie;

• pogłębienie niechęci do Polski w środowisku ukraiń-

skim;

• sianie niepokoju i wzniecanie paniki wśród osadników

polskich, aby opuszczali bezpowrotnie swoje siedziby;

• zwrócenie uwagi środowiska międzynarodowego na

„niemożliwe” stosunki narodowościowe w Galicji

Wschodniej;

• manifestacja nastrojów antypolskich ludności ukraińskiej

i jej niezgody na polską „okupację”.

Według teoretyków OUN, organizacja sabotaży to ten rodzaj akcji

terrorystycznej, który przy niewielkim nakładzie sił i środków mate-

rialnych szybko przynosi zakładane korzyści. Powodując zamęt,

zniszczenie i niepokój w szeregach przeciwników politycznych,

wzmacnia jednocześnie prestiż we własnym środowisku. Nawet repre-

sje władz były postrzegane w pozytywnym świetle bowiem mogły za-

ostrzyć stosunek społeczeństwa ukraińskiego do państwa polskiego, a

tym samym przysporzyć zwolenników ruchowi nacjonalistycznemu.

Uznano, iż uderzenie w jednostki rozproszone wśród ludności ukraiń-

skiej – z różnych powodów znienawidzone – bardziej przemówi do

41 CA MSWiA, KAPS, Działalność…, op.cit., k. 36–37.

42

miejscowych Ukraińców niż zamachy na urzędników w odległych

miastach.

W celu opanowania sytuacji i uspokojenia nastrojów na Kresach

władze zdecydowały się na przeprowadzenie akcji pacyfikacyjnej si-

łami wojska i policji. Trwała ona ponad dwa miesiące (16 IX–21 XI) i

objęto nią 450 wsi na obszarze 16 powiatów, gdzie działania sabota-

żowe były najbardziej nasilone42

. Charakterystyczne jest to, że naj-

więcej aktów podpaleń przypadało na te powiaty, gdzie istniały gim-

nazja ukraińskie oraz silne ośrodki organizacji sportowych i kultural-

no-oświatowych (Proświty, Łuhy, Sokiły, Płasty)43

. O tym, że akcja

nie była wymierzona w próżnię, świadczy fakt skonfiskowania ponad

dwóch tysięcy sztuk broni palnej (w tym: 1287 karabinów, 292

strzelb, 566 rewolwerów) oraz znacznych ilości innych materiałów

wojskowych (np. ok. 100 kg materiałów wybuchowych i prochu

strzelniczego)44

. Łącznie aresztowano 1739 osób, spośród których

przed sądami stanęły 1143 osoby, a 596 osób zwolniono po przesłu-

chaniach45

. Skazano tylko 58 osób, co przeczy twierdzeniom o rze-

komej surowości sądów. Wśród zatrzymanych Ukraińców przeważali

studenci (220 osób), uczniowie szkół średnich – w większości człon-

kowie „Płasta” (360) oraz miejscowi chłopi w liczbie ponad pół tysią-

ca osób. W grupie aresztowanych znalazło się też ponad trzydziestu

księży greckokatolickich i dwudziestu nauczycieli46

.

Między innymi aresztowano wówczas krajowego komendanta

UWO J. Hołowinśkiego, który według oficjalnej wersji w kilka dni po

42 Szerzej zob.: L. Kulińska, op.cit., s. 207–259; O. Субтельний, op.cit., c. 373;

R. Potocki, Polityka państwa polskiego wobec zagadnienia ukraińskiego w latach

1930–1939, Lublin 2003, s. 74–91; М. Швагу-ляк, Пацифікація. Польська

репресивна акція у Галичині 1930 р. i українська суспільність, Львів 1993. 43

CA MSWiA, Sprawozdania…, sygn. K.674/I-31, k. 32. 44

CA MSWiA Sprawozdania…, sygn. K.674/IV-30, k. 36. 45

Ibidem. 46

Ibidem.

43

aresztowaniu został zabity w czasie próby ucieczki. Zdelegalizowano

ukraińską organizację skautową „Płast”, gdzie stwierdzono silną pene-

trację OUN oraz zamknięto trzy gimnazja ukraińskie (Tarnopol, Dro-

hobycz i Rohatyn). Podczas rewizji poza bronią, ujawniono także

znaczne ilości literatury nielegalnej. Przy okazji przeszukań zabudo-

wań chłopskich oraz pomieszczeń ukraińskich organizacji społeczno-

kulturalnych, nierzadko zdarzały się przypadki niszczenia mienia.

Opornych i protestujących poddawano karze publicznej chłosty. Miały

miejsce też pobicia, w nielicznych przypadkach zakończone śmiercią.

Miejscowa ludność nie ułatwiała też przeprowadzania akcji, często

stawiając opór i demonstrując niechęć do współpracy. Chroniła ona

członków OUN i sprawców sabotaży, nie chciała też zdawać broni.

Władze nie mogły tolerować jawnie okazywanego wsparcia dla dzia-

łań nacjonalistów ukraińskich. Chcąc szybko opanować sytuację,

stłumić szerzącą się anarchię, państwo musiało wystąpić z pozycji si-

ły. Przypadki szykanowania miejscowej ludności ukraińskiej przez

wojsko są wysoce naganne, jednakże nie można ich stawiać na równi

z działaniami terrorystycznymi OUN – jak uczynił to np. Tadeusz Ol-

szański47

. Ponadto „wystąpień” nacjonalistów ukraińskich nie gene-

rowała wyłącznie polityka państwa polskiego wobec mniejszości.

Demonstrowali oni bowiem całkowitą negację władzy polskiej – jaka-

kolwiek by ona nie była – na terenach uznanych przez OUN za etno-

graficzne ziemie ukraińskie.

Ukraińskie środowiska opiniotwórcze nie zajęły zdecydowanego

stanowiska wobec akcji sabotażowej OUN w Galicji Wschodniej.

Uznano, co prawda, sabotaż za działanie szkodliwe i pozbawione

większego sensu, jednakże broniono wymiaru ideowego tej akcji (np.

„Diło”, 11 IX 1930 r.). Dopiero pacyfikacja sprowokowała ożywienie

47 T. Olszański, Historia Ukrainy XX w., Warszawa 1997, s. 144.

44

w szeregach ukraińskich i liczne oświadczenia protestacyjne (list pa-

sterski metropolity Andrija Szeptyćkiego, wspólny komunikat Ukraiń-

skiej Reprezentacji Parlamentarnej). Szczególne obawy w tym środo-

wisku wzbudziło zastosowanie zasady zbiorowej odpowiedzialności.

Polskie działania źle wróżyły na przyszłość. Dalsze ciche wspieranie

nacjonalistów mogło skutkować ciężkimi represjami i utratą posiada-

nych uprawnień narodowościowych.

OUN usiłowała wykorzystać pacyfikację, prowadząc szeroką anty-

polską akcję propagandowo-protestacyjną48

. Powołano w tym celu

poza granicami Polski specjalne komitety protestacyjne i 4 agencje

prasowe (Praga, Bruksela, Genewa i Londyn), które wydawały co-

dziennie biuletyny w różnych językach oraz szereg broszur i książek.

Dzięki tym działaniom w prasie zagranicznej pojawiło się szereg arty-

kułów piętnujących działania polskie wobec mniejszości ukraińskiej.

Przodowała w tym prasa niemieckojęzyczna49

.

Aktywizowano też środowiska emigracyjne w Stanach Zjednoczo-

nych i Kanadzie, gdzie urządzano także liczne wiece protestacyjne.

Prowid OUN wysłał prawie trzydzieści memoriałów do ministrów

spraw zagranicznych krajów europejskich i amerykańskich. Wykorzy-

stano też autorytet metropolity A. Szeptyćkiego, który skierował list

do papieża z prośbą o interwencję. Największy rezonans wywołała

jednak skarga złożona do Ligi Narodów50

. Została ona rozpatrzona

48 Kulisy, organizacja i przebieg akcji propagandowej zob. w: A. A. Zięba , Lobbing

dla Ukrainy w Europie międzywojennej. Ukraińskie Biuro Prasowe w Londynie oraz

jego konkurenci polityczni (do roku 1932), Kraków 2010, s. 368–647. 49

L. Kul ińska, op.cit., s. 217. 50

Skargi Ukraińców do Ligi Narodów na postępowanie Polaków wobec mniejszości

ukraińskiej nie były w ówczesnej Europie żadnym faktem wyjątkowym. Podobnie

postępowali też Węgrzy wobec Czechosłowacji i Rumunii oraz Macedończycy i

Bułgarzy wobec Jugosławii. Wszystkie te skargi mogły być przynajmniej w części

uzasadnione, nader często miały jednak charakter tendencyjny, były bowiem inspi-

rowane i dyktowane z zewnątrz, przez czynniki pragnące danemu państwu zaszko-

dzić. Przeciwko Polsce poza Ukraińcami najwięcej skarg składali Niemcy i Litwini.

45

dopiero w styczniu 1932 roku i oddalona, bowiem – jak stwierdzono –

zastosowane przez rząd polski metody odwetu były wprawdzie godne

potępienia, zostały one jednak sprowokowane przez terrorystyczno-

sabotażową akcję Ukraińców. Stwierdzono tendencyjność zażaleń

oraz fakt, iż zachodzi wypadek wykorzystywania systemu ochrony

mniejszości narodowych Ligi Narodów dla złośliwej propagandy

przeciw państwu polskiemu51

.

Akcja pacyfikacyjna w ostatecznym rozrachunku nie przyniosła

państwu polskiemu korzyści. Przede wszystkich wywołała ona wśród

ludności ukraińskiej, szczególnie wiejskiej silne nastroje antypolskie,

których nie udało się przezwyciężyć do końca istnienia II Rzeczypo-

spolitej. Ten odłam społeczeństwa ukraińskiego został bezpowrotnie

stracony dla państwowości polskiej. Z kolei politycy ukraińscy po

tych wydarzeniach zaczynają powoli szukać dróg porozumienia z Po-

lakami. Pozytywnym aspektem pacyfikacji było z pewnością wykry-

cie znacznych ilości broni i sparaliżowanie – choć czasowe – siatki te-

renowej OUN.

Latem i jesienią 1931 roku doszło do kolejnej fali terroru, choć na

o wiele mniejszą skalę. Ogółem przeprowadzono wówczas 43 aktów

terrorystyczno-sabotażowych52

.

Dokonano wtedy głośnego zamachu na posła, członka komisji sej-

mowej ds. mniejszości, prometeistę i znanego ukrainofila – Tadeusza

Hołówkę (29 VIII 1931). Został on zastrzelony podczas prywatnego

odpoczynku w truskawieckim pensjonacie. Zabójstwo człowieka

uważanego powszechnie za przyjaciela Ukraińców wywołało szok

także w środowisku ukraińskim. Tym razem sprawców zbrodni potę-

H. Batowski, Między dwiema wojnami 1919–1939. Zarys historii dyplomatycznej,

Kraków 2003, s. 213–216. 51

CA MSWiA, Sprawozdania…, sygn. K.674/I-32, k. 2–6. 52

CA MSWiA, KAPS, Działalność…, op.cit., k. 27–28.

46

piła wpływowa partia UNDO (Ukraińskie Zjednoczenie Narodowo-

Demokratyczne), wskazując na bezsensowność ich działań. Podkre-

ślono ponadto, iż taka akcja zwyczajnie kompromituje Ukraińców ga-

licyjskich w oczach świata bowiem została dokonana tuż przed wrze-

śniową sesją Ligi Narodów, na której miała zostać rozpatrzona skarga

dotycząca pacyfikacji Galicji Wschodniej53

.

Jak się okazało w toku śledztwa, decyzję o zabiciu T. Hołówki

podjęli najprawdopodobniej: I. Gabrusewycz, R. Szuchewycz i Z.

Kossak. Bezpośredni sprawcy zamachu – Wasyl Biłas i Dmytro Dany-

łyszyn – zostali złapaniu po nieudanym napadzie na pocztę w Gródku

Jagiellońskim (30 XI 1932)54

. Obu skazano na karę śmierci podczas

tzw. procesu samborskiego (1933 r.).

W latach 1931–1932 dokonano również szeregu zamachów na

funkcjonariuszy policji państwowej. Organizacja piętnowała też

wszelkie przejawy działalności mniejszości ukraińskiej uznawane za

ugodowe. Przykładowo zastraszano działaczy spółdzielczych, aby nie

wystawiali swoich produktów na Targach Wschodnich55

. Próbowano

odsuwać od wpływów w ukraińskich organizacjach społeczno-

kulturalnych i oświatowych zwolenników poglądów umiarkowanych,

potępiających przemoc. Na przykład udało się wymusić ustąpienie ze

stanowiska prezesa Towarzystwa Przyjaciół Oświaty zasłużonego po-

lityka i społecznika Wołodymyra Decykewycza56

. W związku z tym,

że w opisywanych działaniach brali udział głównie bardzo młodzi lu-

dzie, w środowisku Ukraińców galicyjskich pojawił się pewien niepo-

kój, który wywołał dyskusję o przyszłości tego pokolenia młodzieży

oraz oskarżenia o bezkompromisowe wykorzystywanie jej naiwności i

53 CA MSWiA, Sprawozdania…, sygn. K 674/III-31, k. 30–31.

54 Szczegóły napadu na pocztę w Gródku Jagiellońskim zob.: L. Kul ińska, op.cit.,

s. 254–259. 55

CA MSWiA, Sprawozdania…, sygn. K 674/II-32, k. 4–5. 56

Ibidem, k. 14–15.

47

narodowej egzaltacji do działań nie zawsze zgodnych z rzeczywistym

interesem narodowym. W ten sposób wypowiedział się nawet metro-

polita A. Szeptyćkyj57

oraz były działacz podziemia ukraińskiego Wo-

łodymyr Cełewycz58

.

Po przejęciu kierownictwa organizacji przez Stepana Banderę w

1933 roku następuje ożywienie aktywności bojowej i propagandowej

OUN. Wprowadzono wtedy po raz pierwszy do działalności tzw. an-

typolskie akcje masowe, które miały wciągnąć szerokie rzesze spo-

łeczności ukraińskiej. Najdłużej i z pewnymi sukcesami była prowa-

dzona akcja szkolna, mająca na celu zastąpienie nauczycieli polskich

ukraińskimi oraz zniesienie przymusowej nauki języka polskiego w

szkołach państwowych, w których uczyli się Ukraińcy. Prowadzono ją

regularnie od 1933 roku aż do wybuchu wojny, na początku każdego

roku szkolnego. Polegała ona na niszczeniu obiektów szkolnych (wy-

bijanie szyb i demolowanie budynków), godeł państwowych oraz in-

nych symboli polskich (portretów królów i map Polski) a także biciu i

zastraszaniu nauczycieli polskich, niszczeniu ich prywatnego mienia,

biciu i poniżaniu dzieci polskich, rozrzucaniu ulotek antypolskich59

.

Akcja ta została potępiona przez UNDO, ale dopiero wtedy, gdy minął

kulminacyjny moment sabotaży szkolnych60

.

Jednocześnie, choć bez większego powodzenia, prowadzono akcję

antymonopolową, polegającą na niekupowaniu alkoholu i tytoniu, któ-

rych produkcja podlegała monopolowi państwowemu. Miało to ude-

rzyć w finanse państwa. W roku 1934 zorganizowano ponadto akcję

sypania kurhanów ku czci bohaterów z okresu walk o niepodległość.

Miejscowe władze niejednokrotnie nakazywały ich niszczenie, jeśli

57 Ibidem, k. 19–23.

58 CA MSWiA, Sprawozdania…, sygn. K 674/II-33, k. 16.

59 CA MSWiA, Sprawozdania…, sygn. K 674/III-33, k. 19.

60 Ibidem, k. 5.

48

uznały, iż posiadają one symbolikę antypaństwową (np. tryzuby oko-

lone wieńcem cierniowym).

Specyfiką działalności OUN pod kierownictwem S. Bandery było

odejście od przynoszących straty w ludziach akcji ekspropriacyjnych

na rzecz zwiększenia liczby zamachów na reprezentantów władzy pol-

skiej61

. Istniały zaawansowane plany zabicia wojewody wołyńskiego

H. Józewskiego, do realizacji których ostatecznie nie doszło. 26 IX

1933 miała miejsce próba zabójstwa kuratora okręgowego Okręgu

Szkolnego we Lwowie Stanisława Gadomskiego. W tym samym roku

student Stefan Nycz dokonał nieudanego zamachu na aspiranta policji

lwowskiej z wydziału ukraińskiego Jerzego Ciesielczuka. Planowano

też zabójstwo podkomisarza służby więziennej we Lwowie Włady-

sława Kossobudzkiego. Uderzano też w Ukraińców, posądzanych o

zdradę lub ugodowość. Tak np. 9 V 1934 r. zastrzelono absolwenta

gimnazjum Jakowa Baczynśkiego oskarżanego o współpracę z policją.

Jedynym odnotowanym aktem wymierzonym pośrednio w państwo

radzieckie było zabójstwo 21 X 1933 r. pracownika konsulatu ra-

dzieckiego we Lwowie Aleksieja Maiłowa, którego „omyłkowo”

wzięto za konsula. Miała to być zemsta za masową klęskę głodu w

USRR. Sprawca Mykoła Łemyk został skazany na karę śmierci za-

mienioną na dożywocie. Równocześnie członkowie OUN zaczęli

zwalczać wpływy komunistyczne w środowisku ukraińskim. Docho-

dziło do pobić sympatyków tego ruchu, planowano nawet zabójstwo

znanego dziennikarza i sowietofila Antona Kruszelnyćkiego, które w

ostatniej chwili odwołano bowiem niedoszła ofiara przenosiła się na

61 Należy dodać, iż zamachy na przedstawicieli najwyższych władz państwowych

nie były niczym wyjątkowym w Europie międzywojennej. Np. w 1932 r. został za-

mordowany ówczesny prezydent Francji Paul Doumer, a w 1933 r. ówczesny pre-

mier Rumunii Ion G. Duca.

49

stałe do USRR. Podłożono też bombę w drukarni sowietofilskiej gaze-

ty „Pracia”.

Najgłośniejszą akcją OUN tego okresu był zamach na ministra

spraw wewnętrznych, piłsudczyka, zwolennika liberalizacji polityki

narodowościowej, Bronisława Pierackiego62

. Na tydzień przed zabój-

stwem minister przebywał służbowo w Galicji Wschodniej, gdzie od-

był liczne spotkania z władzami lokalnymi i przedstawicielami śro-

dowisk ukraińskich (w tym z A. Szeptyćkim), prowadząc sondażowe

rozmowy na temat możliwości normalizacji stosunków wzajemnych.

Zamachu na B. Pierackiego dokonał 15 VI 1934 r. w Warszawie Hry-

horij Macejko, który następnie zbiegł za granicę i nigdy nie został

osądzony. W wyniku śledztwa na ławie oskarżonych w 1935 roku w

Warszawie zasiadło 12 członków OUN, w tym sam prowidnyk S.

Bandera i Mykoła Łebed’. Władze polskie po uzyskaniu z Czecho-

słowacji zbioru cennych dokumentów organizacji (tzw. archiwum Se-

nyka63

), przeprowadziły obławę na członków OUN, w wyniku której

udało się aresztować ok. 800 osób64

. Większość z nich otrzymała dłu-

goletnie wyroki, np. S. Bandera i M. Łebed’ zostali skazani na karę

śmierci zamienioną na dożywocie. Ponadto Prezydent RP wydał de-

kret o utworzeniu obozu odosobnienia w Berezie Kartuskiej, przez

który do 1939 roku przeszło wielu działaczy nacjonalistycznego pod-

ziemia ukraińskiego. Działania te doprowadziły praktycznie do cza-

62 Szerzej zob.: L. Kul ińska, op.cit., s. 273–283; R. Wysocki , op.cit., s. 299–357; W. Żel enski , Zabójstwo ministra Pierackiego, Warszawa 1995. Szczegółowy przebiegu procesu: З. Книш, Варшавський процес ОУН на підложжі польсько-

українських відносин тієї доби, т. 1–2, Торонто 1986. 63 „Archiwum Senyka” to zbiór tajnych dokumentów OUN (ok. 3000) przejętych w 1934 roku przez czechosłowackie organy bezpieczeństwa podczas aresztowania członka Prowodu OUN – Omelana Senyka ps. „Kancler”. Dokumenty te na mocy specjalnej umowy przekazano Polsce. Niektóre z nich były wykorzystane w tzw. procesie warszawskim 1935–1936 kierownictwa krajowego OUN po zabójstwie mi-nistra B. Pierackiego. 64 G. Motyka, op.cit., s. 61.

50

sowego rozbicia organizacji i stanowiły największy sukces władz pol-

skich w walce z podziemiem ukraińskim.

Kolejne liczne aresztowania nastąpiły po zabójstwie (25 VII 1934)

dyrektora gimnazjum ukraińskiego we Lwowie i kierownika Archi-

diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej, zwolennika ugody z Pola-

kami, byłego oficera UHA – Iwana Babija. Zbrodnia ta wywołała du-

że poruszenie w środowisku ukraińskim w Galicji Wschodniej i ścią-

gnęła na OUN powszechne potępienie. Z ostrą krytyką wystąpiła pra-

sa ukraińska. Twierdzono, że działalność organizacji przynosi Hały-

czanom więcej szkody niż pożytku oraz stwarza ryzyko represji ze

strony władz, które mogą uderzyć w całą społeczność, podobnie jak to

było podczas pacyfikacji. UNDO już po zabójstwie B. Pierackiego

wystąpiło ze specjalną uchwałą piętnującą działalność OUN, którą

określono jako pozbawioną sensu i szkodliwą dla całokształtu ukraiń-

skiego życia politycznego. Wezwano też wszystkich obywateli do

walki z obozem konspiracyjnym65

. Podobne rezolucje wydały: wpły-

wowa organizacja UKS (Ukraiński Związek Katolicki) i partia USRP

(Ukraińska Partia Socjalistyczno-Radykalna)66

. Po zabójstwie J. Babi-

ja włączył się do tego osobiście metropolita A. Szeptyćkyj, potępiając

w specjalnym liście pasterskim działalność OUN. Ponadto zakazał

odprawiania nabożeństw demonstracyjnych i wykorzystywania Cer-

kwi greckokatolickiej do celów propagandy antypaństwowej67

.

Po fali represji, władze polskie uznały błędnie, iż OUN została roz-

bita, jest niezdolna do poważniejszych działań i bezpowrotnie utraciła

wpływy w społeczeństwie ukraińskim68

. Prawda była jednak inna.

Osłabiona OUN, pod kierownictwem nowego prowidnyka Łewa Re-

65 CA MSWiA, Sprawozdania…, sygn. K 674/II-34, k. 17–18, k. 19–20.

66 Ibidem, k. 17–18, k. 20–21.

67 CA MSWiA, Sprawozdania…, sygn. K 674/III-34, k. 15–16, 108–109.

68 AAN, Biuletyn Społeczno-Polityczny MSW, 10 VI 1936, sygn. 000190/929, k.

164.

51

beta, postanowiła zmienić taktykę działania. Postawiono tym razem na

wyciszenie akcji bojowych i propagandowych w Galicji Wschodniej,

głęboką konspirację i cichą odbudowę kadr oraz na aktywizację orga-

nizacji na Wołyniu, Polesiu i Chełmszczyźnie, której na tym terenie

przeszkadzał wciąż popularny ruch komunistyczny69

oraz silna kontr-

akcja miejscowych władz.

Na nasilenie akcji OUN od 1938 roku miały wpływ dwa wydarze-

nia:

1) na terenie krajowym – załamanie się polityki normalizacji sto-

sunków polsko-ukraińskich, a co za tym idzie wzrost nastrojów rady-

kalnych po obu stronach;

2) na forum międzynarodowym – powstanie namiastki państwa

ukraińskiego na Zakarpaciu70

oraz postępująca infiltracja nacjonali-

stycznych kręgów ukraińskich przez wywiad niemiecki.

Jednocześnie niewątpliwym ciosem dla organizacji było zabójstwo

J. Konowałcia w Rotterdamie, dokonane przez agenta NKWD Pawła

Sudopłatowa. Wydarzenia te spowodowały wzrost nastrojów antypol-

skich. W propagandzie OUN zaczyna dominować pogląd, że należy

wypędzić Polaków z etnograficznych ziem ukraińskich. Powoduje to

wzmożenie aktywności organizacji, zwłaszcza okresie między wrze-

śniem 1938 a marcem 1939, kiedy to odnotowano na terenie Galicji

69 Szerzej o działalności OUN na Wołyniu zob.: R. Wysocki , op.cit., s. 314–325.

70 Jesienią 1938 roku w wyniku rozbioru Czechosłowacji, Zakarpacie ogłosiło się

autonomiczną prowincją. W marcu 1939 roku proklamowano pełną niepodległość i

powstanie Karpato-Ruskiej Derżawy. Z Galicji Wschodniej napływają licznie

ochotnicy do tworzącej się armii, a sam fakt powstania tej namiastki państwa ukra-

ińskiego budzi ogromny entuzjazm wśród Ukraińców żyjących w II RP. Polacy

uznają za wielce niebezpieczne istnienie tego tworu państwowego u swoich granic

południowych, więc popierają pretensje węgierskie do Zakarpacia. Ostatecznie

Niemcy z przyczyn geopolitycznych oddają tę prowincję Węgrom. Szerzej zob.: П.

Стерчо, Карпато-Українська Держава. До історії визвольної боротьби

карпатських українців, Львів 1994.

52

Wschodniej aż 397 wystąpień antypolskich71

. Wobec zbliżającej się

nieuchronnie wojny władze polskie, obawiając się szczególnie aktów

dywersji ze strony ukraińskiej, przeprowadzają prewencyjne areszto-

wania najbardziej aktywnych działaczy. Natomiast niemiecko-

ukraińskie plany wywołania w przededniu wojny powstania na zie-

miach II RP, zostały zarzucone po podpisaniu paktu Ribbentrop-

Mołotow72

.

Przedstawiona powyżej skala działań ukraińskich organizacji na-

cjonalistycznych na terytorium państwa polskiego nie byłaby możliwa

bez stałego wsparcia krajów ościennych, z którymi Polska miała za-

targi graniczne, a zwłaszcza Niemiec i Czechosłowacji, a także w

mniejszym stopniu Litwy. Poza pieniędzmi zapewniały one Ukraiń-

com bezpieczne schronienie i nieskrępowaną działalność na swoim te-

renie oraz pomoc w postaci specjalistycznego przeszkolenia wojsko-

wego i ułatwienia w zdobywaniu broni do działań dywersyjnych. A

przede wszystkim stwarzały atmosferę, iż w sprzyjającym momencie

dziejowym starania Ukraińców o odbudowę własnej państwowości

uzyskają ich poparcie. Była to gra prowadzona przez sąsiadów Rze-

czypospolitej na jej osłabienie wewnętrzne, a w dalszej perspektywie

kolejny rozbiór ziem polskich. W tym aspekcie pomoc ukraińskiej

diaspory w obu Amerykach dla ruchu nacjonalistycznego w Galicji

Wschodniej odgrywała raczej rolę drugorzędną.

Podsumowując, działania UWO-OUN nie doprowadziły ani do za-

łamania się władzy państwa polskiego na terytorium tzw. Ukrainy Za-

chodniej, ani też do powstania namiastki niezależnej państwowości

ukraińskiej. Natomiast propaganda totalnej nienawiści i przemocy,

71 R. Wysocki , op.cit., s. 342.

72 W tym celu miał zostać wykorzystany sformowany w Niemczech Legion Ukraiń-

ski liczący ok. 600 wyszkolonych żołnierzy pod dowództwem członka OUN płk.

Romana Suszki.

53

zwłaszcza wśród młodego pokolenia, w niemałym stopniu przyczyniła

się do masowych krwawych wystąpień antypolskich na tym terenie,

do czystek etnicznych włącznie w okresie II wojny światowej.

Bibliografia

Archiwalia

Archiwum Akt Nowych: sygn. 000190/929.

Centralne Archiwum MSWiA: sygn. K- 674/28; sygn. R I/137; sygn.

R I/138; sygn. R I/141.

Piśmiennictwo polskie

Batowski H., Między dwiema wojnami 1919–1939. Zarys historii

dyplomatycznej, Kraków 2003.

Garlicki A., Od Brześcia do maja, Warszawa 1986.

Kulińska L., Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonali-

stycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922–1939,

Kraków 2009.

Motyka G., Ukraińska partyzantka 1942–1960. Działalność Organi-

zacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii,

Warszawa 2006.

Olszański T., Historia Ukrainy XX w., Warszawa 1997.

Potocki R., Polityka państwa polskiego wobec zagadnienia ukraiń-

skiego w latach 1930–1939, Lublin 2003.

Stryjek T., Ukraińska idea narodowa okresu międzywojennego. Ana-

liza wybranych koncepcji, Wrocław 2000.

Wysocki R., Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów w Polsce w la-

tach 1929–1939. Geneza, struktura, program, ideologia, Lublin 2003.

54

Zięba A.A., Lobbing dla Ukrainy w Europie międzywojennej.

Ukraińskie Biuro Prasowe w Londynie oraz jego konkurenci poli-

tyczni (do roku 1932), Kraków 2010.

Żelenski W., Zabójstwo ministra Pierackiego, Warszawa 1995.

Piśmiennictwo ukraińskie

Донцов Д., Націоналізм [в:] Український націоналізм. Антологія,

т. 1, Київ 2010.

Квіт С., Дмитро Донцов. Ідеологічний портрет, Київ 2000.

Кентій А., Нариси історії Організації Українських Націоналістів

(1929–1941 рр.), Київ 1998.

Кентій А., Українська Військова Організація (УВО) в 1920–1928

рр. Короткий нарис, Київ 1998.

Книш З., Варшавський процес ОУН на підложжі польсько-

українських відносин тієї доби, т. 1–2, Торонто 1986.

Кравців Б., Наша леґенда й могили, „Дажбог” 1935, ч. 1.

Субтельний О., Україна. Історія, Київ 1992.

Стерчо П., Карпато-Українська Держава. До історії визвольної

боротьби карпатських українців, Львів 1994.

Швагу-ляк М., Пацифікація. Польська репресивна акція у

Галичині 1930 р. i українська суспільність, Львів 1993.

ROZDZIAŁ 3

Andrzej Zapałowski

BEZPIECZEŃSTWO LUDNOŚCI CYWILNEJ

NA TERENIE BYŁEGO WOJEWÓDZTWA RZE-

SZOWSKIEGO W LATACH 1944–1947

W ODNIESIENIU DO DZIAŁAŃ OUN – UPA

Wkroczenie Armii Czerwonej na tereny obecnego województwa

podkarpackiego nie zmieniło w sposób istotny bezpieczeństwa ludno-

ści cywilnej w odniesieniu do działań Organizacji Nacjonalistów

Ukraińskich i Ukraińskiej Powstańczej Armii. Podziemie ukraińskie

jeszcze kilka miesięcy przed nadejściem frontu rozpoczęło przygoto-

wania do zintensyfikowania działań o charakterze organizacyjnym.

Dotychczasowe struktury cywilne zaczęto przekształcać w zorgani-

zowane oddziały o charakterze wojskowym.

Tragedia ludności cywilnej zamieszkującej ten obszar, mająca

uwydatnić się w następnych latach, wynikała w dużym stopniu z uwa-

runkowań politycznych i narodowych związanych z tworzeniem na te-

renach zajętych przez Związek Sowiecki polskiej administracji od

niego uzależnionej, która z jednej strony zwalczała legalne konspira-

cyjne struktury państwa polskiego, a z drugiej, wprowadzała siłą ide-

ologię obcą większości społeczeństwa. Na ten konflikt dodatkowo na-

łożyły się dążenia nacjonalistów ukraińskich ukierunkowanych na

włączenie kilku powiatów południowo-wschodniej Polski do mające-

go powstać w ich zamiarach niepodległego państwa ukraińskiego. Ten

stan spowodował, iż obszar ten był dla jego mieszkańców terenem

konfliktu o charakterze egzystencjonalnym.

56

Artykuł ma na celu zwrócenie uwagi na tragedię i skomplikowane

uwarunkowania życia codziennego społeczności lokalnych uwikła-

nych w konflikt polsko-ukraiński na terenie zachodnich ziem woje-

wództwa lwowskiego w końcowej fazie II wojny światowej i okresu

powojennego. Dotychczas w literaturze przedmiotu zwraca się głów-

nie uwagę na straty wynikające z działań podmiotów zaangażowanych

w konflikt. Mniejszą wagę przywiązuje się do warunków życia co-

dziennego ludności, motywów ich nierzadko kontrowersyjnych po-

staw czy też polityki ówczesnych władz, które nie mogły lub nie

chciały przez dwa lata po zakończeniu wojny doprowadzić do ustabi-

lizowania na tym obszarze sytuacji, gdzie niemalże codziennie mogli

oni stracić życie i mienie. Temat poruszony w artykule wymaga dal-

szych pogłębionych badań i sygnalizuje problem, który ciągle nie jest

wystarczająco zbadany.

Wkroczenie wojsk sowieckich na zachodnie obszary województwa

lwowskiego odbywało się w trzech etapach. 23 lipca Sowieci rozpo-

częli opanowywać jego zasadniczą część. W dniu 27 lipca 1944 roku

zajęto Przemyśl, dzień później Jarosław, 2 sierpnia Rzeszów, w

dniach od 3-9 sierpnia trwały walki o Sanok, 6 sierpnia Mielec, a 23

sierpnia Dębicę i Radomyśl. Za Dębicą i na wysokości około 20 kilo-

metrów na zachód od Mielca front się ustabilizował. Drugim etapem

były walki, które rozpoczęły się 8 września i trwały do 10 październi-

ka w ramach operacji karpacko-dukielskiej. W jej wyniku 13 września

zajęto Krosno, a 21 września Duklę. Trzecim okresem była ofensywa

styczniowa 1945 roku, w wyniku której Sowieci zajęli m.in. 16 stycz-

nia Jasło1. Należy podkreślić, iż w drugim etapie walki oddziały AK

1 Z. K. Wójcik, Sytuacja polityczno-militarna na terenie Podokręgu AK Rzeszów w

drugiej połowie 1944 r., w: Krosno i powiat krośnieński w latach 1944–1956, Rze-

szów– Krosno 2009, s. 15.

57

w dniu 21 sierpnia zajęli Iwonicz, który bronili przed kontratakami

Niemców aż do 20 września, kiedy to pojawili się Sowieci2.

Na opanowanym terenie rozpoczęła działalność sowiecka i polska

administracja cywilna oraz administracja wojskowa. W przypadku

administracji polskiej początkowo w wielu miejscach wytworzył się

dualizm z uwagi na ujawniającą się administrację cywilną podporząd-

kowaną legalnemu rządowi RP na Uchodźctwie w Londynie oraz ad-

ministrację związaną z Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego

uznawaną przez Związek Sowiecki za legalny rząd polski. Oczywiście

w wielu wypadkach przedstawiciele administracji legalnego rządu RP

w Londynie musieli zejść ponownie do podziemia lub byli aresztowa-

ni.

Wśród ludności cywilnej mieszkającej po prawej stronie Sanu na

przełomie lipca i sierpnia 1944 roku wytworzyła się niepewność

związana z przynależnością tego terenu do Polski. Przykładem jest sy-

tuacja związana z przynależnością Przemyśla.

Po zajęciu omawianego terenu przez Armię Czerwoną, w sierpniu

1944 roku obszar dotychczasowego powiatu został przedzielony linią

demarkacyjną wytyczającą administrację polską i sowiecką, która po

pewnych korektach spowodowała potrzebę ustalenia nowego podziału

administracyjnego powiatu przemyskiego. Powstały nowe gminy. Po-

czątkowo nie było pewne, czy nie nastąpi wyznaczenie nowej granicy

pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Związkiem Sowieckim z linią

graniczną na Sanie. W takim przeświadczeniu była sowiecka admini-

stracja wojskowa, aż do września 1944 r. Niepokój ludności pol-

skiej odnośnie przyszłej przynależności Przemyśla, był potęgowany

wskutek niedookreślenia podpisanego przez ZSRS z PKWN w dniu

27 lipca 1944 r. porozumienia, w którym przy ustaleniu granicy pań-

2 G. Ostasz, Poakowskie podziemie niepodległościowe w powiecie krośnieńskim, w:

ibidem s. 298.

58

stwowej pomiędzy Rzeczpospolitą Polska a Związkiem Socjalistycz-

nych Republik Radzieckich przyjęto za podstawę tak zwaną linię Cur-

zona3, czyli projekt linii demarkacyjnej zaproponowany w depeszy z

11 lipca 1920 r. skierowanej przez brytyjskiego ministra spraw zagra-

nicznych George’a Curzona do władz Rosji bolszewickiej. W sposób

nieprecyzyjny w nocie kreślił on linię rozgraniczenia na odcinku po-

łudniowym na wschód od Przemyśla. Pojawienie się sowieckich

władz partyjnych w Przemyślu skłoniło do panicznego wyjazdu ponad

200 rodzin polskich „na polskie terytorium”4.

Zgodnie z porozumieniem między PKWN a rządem sowieckim w

sprawie stosunków między dowództwem Armii Czerwonej a polską

administracją po jej wkroczeniu na terytorium Polski z 26 lipca 1944

r. za bezpieczeństwo na zapleczu operacyjnym odpowiadali w tym

okresie sowieci. W art. 1 tego porozumienia czytamy: W strefie dzia-

łań wojennych na terytorium Polski po wkroczeniu wojsk radzieckich

władza najwyższa i odpowiedzialność we wszystkich sprawach doty-

czących prowadzenia wojny w okresie czasu niezbędnego do przepro-

wadzenia operacji wojennych koncentrują się w ręku Wodza Naczel-

nego Wojsk Radzieckich5.

Po zajęciu Przemyśla przez jednostki Armii Czerwonej nad po-

rządkiem publicznym czuwała komenda miasta, którą kierował płk (?)

Krasiuk, natomiast na Zasaniu z ramienia rządu polskiego w Londynie

zorganizowano Straż Obywatelską pod dowództwem komendanta

powiatowego BCh Romana Kisiela. Władzę w mieście sprawował

3 Tekst zob. Dokumenty i materiały do historii stosunków polsko-radzieckich, t. VIII

(styczeń 1944–grudzień 1945), oprac. E. Basiński i in., Warszawa 1974, s. 158-159.

Dokument nigdy nie był ogłoszony w publikacjach urzędowych. 4 G. Hryciuk, Przemiany narodowościowe i ludnościowe w Galicji Wschodniej i na

Wołyniu w latach 1931–1948, Toruń 2005, s. 29–30. 5 L. Grot, Działania Ludowego Wojska Polskiego przeciwko zbrojnemu podziemiu w

latach 1944–1947, „Wojskowy Przegląd Historyczny” 1973, nr 3, s. 472.

59

komisarz Peter Wasylewicz Orlenko (wł. Adler), były komisarz mia-

sta w latach 1939–1941, któremu pomagał nominowany na burmistrza

przez Delegaturę Rządu na Kraj Roman Krogulecki. Sowieci nakazali

usunąć w mieście polskie symbole narodowe6.

Podobna sytuacja była na obszarze od Lubaczowa do Leska. Do-

piero w połowie sierpnia 1944 roku sytuacja zaczęła się zmieniać i

władze sowieckie przystąpiły do stopniowego przekazywania przed-

stawicielom PKWN terenu od Przemyśla do Lubaczowa7.

Brak jednoznacznej decyzji w sprawie wyznaczenia dokładnej granicy

pomiędzy Polską a ZSRS opóźniał powołanie Powiatowej Rady Na-

rodowej w Przemyślu, która powstała dopiero 2 października 1944 ro-

ku8.

Kolejnym elementem niepokoju ludności cywilnej, dezorganizują-

cym struktury ewentualnej samoobrony przed nacjonalistami ukraiń-

skimi były aresztowania przez Sowietów Polaków związanych z kon-

spiracją wojskową, głównie z AK. W Przemyślu na Bakończycach

zorganizowano na początku sierpnia 1944 roku obóz przejściowy dla

jeńców wojennych, w którym od września do stycznia następnego ro-

ku gromadzono Polaków przeznaczonych do osadzenia w sowieckich

łagrach. W tym samym czasie przez tą stację do Polski przewożono

dziesiątki tysięcy Polaków wywożonych ze wschodnich województw

RP. Biorąc pod uwagę, że front znajdował się pod Dębicą sytuacja ta

wywoływała ogromne niepokoje w społeczeństwie zamieszkującym

zachodnie powiaty województwa lwowskiego, potęgowane przez pa-

6 Z. Konieczny, Przemyśl w latach 1944–1948, w: Tysiąc lat Przemyśla, cz. 2, War-

szawa–Kraków 1974, s. 446; J. Kurcoń, Problem ukraiński w działalności starostwa

przemyskiego w latach 1944–1945, „Rocznik Historyczno-Archiwalny” 2001, nr 15,

s. 82; J. Łopuski, Losy Armii Krajowej na Rzeszowszczyźnie (sierpień–grudzień

1944). Wspomnienia i dokumenty, Warszawa 1990, s. 146–147. 7 P. Eberhardt, Polska granica wschodnia 1939–1945, Warszawa 1992, s. 149–155. 8 Z. Konieczny, op. cit., s. 465.

60

nujący głód, brak pomieszczeń do zamieszkania, mrozy związane z

porą roku oraz brak widocznych perspektyw na stabilizację. Działania

wojenne w tym czasie trwały około 150 km na zachód od Przemyśla,

a zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Rzeszowa.

Dużym wyzwaniem dla nowej władzy na obszarze zajętym przez

Sowietów było powołanie sprawnej administracji. Miesiąc po rozpo-

częciu działalności PKWN 21 sierpnia 1944 roku wydał dekret „O

trybie powołania władz administracji ogólnej I i II instancji”9, który

wszedł w życie następnego dnia. Zgodnie z jego art. 11 zniesiono

strukturę administracyjną wprowadzoną przez Niemcy i przywrócono

przedwojenny podział administracyjny Polski. 18 sierpnia 1945 roku z

pozostałej przy Polsce części województwa lwowskiego i 4 powiatów

województwa krakowskiego (dębicki, gorlicki, jasielski i mielecki)

utworzono województwo rzeszowskie10. Liczyło ono 18,2 tys. km2 i

tworzyło je 17 powiatów, 39 miast i 155 gmin wiejskich11. Bezpo-

średnią działalnością ukraińskich nacjonalistów było zagrożonych 10

powiatów: brzozowski, gorlicki, jarosławski, jasielski, krośnieński, le-

ski, lubaczowski, przemyski, przeworski i sanocki.

Dotychczasowe tragiczne doświadczenia mieszkańców wspomnia-

nego regionu niosły za sobą kampanię obronną 1939 roku, okupację

niemiecką i sowiecką, których istotą była eksterminacja, czy też w

wielu wypadkach ludobójstwo ludności cywilnej, głównie Żydów i

Polaków oraz działania wkraczających oddziałów armii sowieckiej

wraz z komunistycznym aparatem reprezentowanym przez Polski

Komitet Wyzwolenia Narodowego.

Ogromne straty w liczbie ludności zamieszkującej obszar powo-

jennego województwa rzeszowskiego wywarły znaczący wpływ na

9 „Dziennik Ustaw” (dalej – Dz.U.) 1944, nr 2, poz. 8. 10

Ibidem 1945, nr 27, poz. 167; ibidem, poz. 168. 11

Rocznik statystyczny 1947, Warszawa 1947, s. 14.

61

późniejsze zachowania ludności. Należy przypomnieć, iż przesiedle-

nia z 1940 roku wzdłuż linii rozgraniczającej okupację sowiecką i

niemiecką (obszar całej wschodniej Polski), szacuje się na około 90

tys. rodzin, czyli około 400 tys. osób. Wywieziona ludność była osie-

dlana na Syberii, w Besarabii oraz we wschodnich województwach

byłej II RP, głównie byłych województwach: wołyńskim, tarnopol-

skim i stanisławowskim. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej

1941 roku pewna ich część wracała do zrujnowanych gospodarstw.

Pozostali przy życiu wrócili pod koniec 1943 i na początku 1944 roku,

jako uciekinierzy po rozpoczętym na tamtym obszarze ludobójstwie

dokonywanym przez oddziały OUN – UPA. Razem z byłymi miesz-

kańcami przedwojennych zachodnich powiatów Małopolski Wschod-

niej przybywali tysiącami uciekinierzy, mieszkańcy Wołynia, Podola,

Pokucia i innych wschodnich ziem II RP. Szacuje się, iż na omawiany

obszar w tym okresie przybyło około 20 tys. uchodźców12

. Przyjezdni

opowiadali o ogromnym bestialstwie i mordach ze strony zwykłej

ludności ukraińskiej, wcześniej miłych i spokojnych sąsiadach. Infor-

macje te spotęgowały wzajemne negatywne nastawienie do siebie

ludności polskiej i ukraińskiej. Wracali pozostający przy życiu miesz-

kańcy wysiedlonych przez Sowietów wsi wzdłuż prawobrzeżnego Sa-

nu. Przykładem są chociażby mieszkańcy Pawłokomy (40 osób), któ-

rych potraktowano jako osadników wojskowych i wysiedlono w lutym

1940 roku, czy mieszkańcy sąsiedniej Bartkówki (180 rodzin) wysie-

dleni kilka tygodni później do Mydzka Wielkiego w powiecie kosto-

polskim na Wołyniu. Od 1943 roku zaczęli oni powracać wraz z ucie-

kinierami z Wołynia, a następnie z Małopolski Wschodniej. Na tere-

nie powiatu brzozowskiego zamieszkało 5773 przesiedleńców z wo-

12 Z. Konieczny, Zmiany demograficzne w południowo-wschodniej Polsce w latach

1939–1950, Przemyśl 2002, s. 78.

62

jewództw wschodnich RP13

. Innym przykładem jest los milicjanta z

Krasiczyna Władysława Stodolińskiego14

, który po powrocie z tere-

nów, gdzie trwały mordy nacjonalistów ukraińskich, zgłosił się do mi-

licji, aby chronić miejscową ludność przed UPA.

W Przemyślu w 1943 roku zorganizowano dla uciekinierów obozy

przejściowe, które w świetle zachowanej korespondencji Rady Głów-

nej Opiekuńczej bardziej przypominały obozy koncentracyjne niż ra-

tunkowe. Opowieści o mordach na ludności polskiej na Wołyniu roz-

chodziły się po okolicznych wioskach, wzbudzając powszechną nie-

nawiść do Ukraińców, a niekiedy nawet żądzę odwetu. Do końca lipca

1943 roku przez obóz ten przeszło ponad 10 tys. osób, z czego ok.

30% stanowiły dzieci15

. Ogółem z samego Wołynia wskutek rzezi

uciekło do centralnej i południowej Polski ok. 100 tys. Polaków.

Uciekinierzy, którzy udali się do Małopolski Wschodniej, trafili na te-

ren, gdzie właśnie zaczynały się mordy ludności cywilnej16

.

Ludność, która przybyła na teren zachodnich powiatów wojewódz-

twa lwowskiego stanęła przed problemem znalezienia mieszkania i

13 P. Chmielowiec, Urząd Bezpieczeństwa w Brzozowie 1944–1956, Rzeszów 2008, s. 15. 14 Władysław Stodoliński – ur. 19 I 1901 r. w Dybawce, s. Ignacego i Anieli. Ukoń-czył 5 klas szkoły powszechnej. Żonaty, jedno dziecko. Pracował jako uczeń kowal-ski w Krasiczynie, a od 1923 r. pełnił służbę wojskową w pułku kawalerii w Bro-dach. W latach 1935–1937 robotnik w Zbrojowni nr X w Przemyślu, od 1938 r. le-śniczy w lasach biskupich w Dybawce. W 1940 r. wysiedlony do powiatu stryjskie-go. Powrócił do Krasiczyna w 1943 r. Do MO wstąpił 17 VIII 1944 r. Zamordowa-ny przez UPA 5 VII 1945 w okolicy Krasiczyna. 15 L. Kulińska, Eksterminacja i uchodźctwo kresowych Polaków na skutek ludobój-

czej akcji nacjonalistów ukraińskich w latach 1943–1944 w świetle materiałów Rady

Głównej Opiekuńczej, w: Akcja „Wisła”. Przyczyny, przebieg, konsekwencje. Mate-

riały konferencji naukowej zorganizowanej 23-24 lutego 2007 r. w Przemyślu, Przemyśl 2007, s. 42–43; Z. Konieczny, Stosunki polsko-ukraińskie na ziemiach

obecnej Polski w latach 1918–1947, Wrocław 2006, s. 54. 16 L. Kulińska, Wypędzenie Polaków z terenów Małopolski Wschodniej u schyłku II

wojny światowej i zaraz po niej, w: B. Grott, Stosunki polsko-ukraińskie w latach

1939–2004, Warszawa 2004, s. 193.

63

źródeł utrzymania. Uciekając przed mordami, przeważnie nie mieli

możliwości zabrania ze sobą jakichkolwiek rzeczy i żywności.

Dodatkowo po przybyciu zderzali się z informacjami kolportowa-

nymi przez nacjonalistów ukraińskich, iż także te ziemie Polacy mu-

szą opuścić17. Stanowisko OUN – UPA było jednoznaczne. Uważano,

że Chełmszczyzna, Podlasie, Nadsanie i Łemkowszczyzna stanowią

etniczne terytorium ukraińskie i powinny być włączone do przyszłego

państwa ukraińskiego.

Złą sytuację materialną repatriantów i mieszkańców wsi przyszłego

województwa rzeszowskiego pogłębiała także prowadzona od wrze-

śnia 1944 roku przez Armię Czerwoną akcja konfiskaty koni, krów,

świń, wozów, obuwia i żywności. Z każdej zabierano średnio po kil-

kadziesiąt sztuk inwentarza żywego18. Oczywiście ludność poszcze-

gólnych wsi była zobowiązana do oddania na rzecz polskiego wojska

kontyngentu, zbieranego przez organa administracji cywilnej.

Sytuacja ta powodowała, że komisje kontyngentowe orzekały zmniej-

szenie nałożonych dostaw z poszczególnych wsi do możliwości

mieszkającej tam ludności. W wielu wsiach kwaterowało przez pe-

wien czas wojsko sowieckie i ludność cywilna została zmuszona do

zaprowiantowania żołnierzy.

W okresie okupacji niemieckiej duża część posterunków gminnych

policji w powiatach o znacznym odsetku ludności ukraińskiej była

zdominowana przez Ukraińców. Podobnie było z sołtysami. Policjanci

ukraińscy często brali udział w eksterminacji miejscowych Żydów19, a

17 A. B. Szcześniak, W. Z. Szota, Droga donikąd. Działalność Organizacji Ukraiń-skich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce, Warszawa 1973, s. 181–82. 18 Archiwum Państwowe w Przemyślu, Powiatowa Rada Narodowa (dalej – APP, PRN), sygn. 39, k. bez nr, Protokoły spisane na okoliczność bezprawnej rekwizycji dobytku; sygn. 85, k. 1–9, Pisma sołtysów wsi Duńkowiczki, Ujkowice, Maćkowi-ce, Orzechowce, Batycze, Orły, Wacławice. 19 Szerzej o problemie mordowania Żydów przez nacjonalistów ukraińskich zob.: A. Diukow, Kwestia Żydowska w planach OUN –UPA, w: Prawda historyczna a praw-

64

niekiedy czynili to sami z własnej inicjatywy. Przykładem jest mord

20 maja 1944 roku w Mielnowie, gdzie policja ukraińska wykryła w

Liegenschafcie 23 Żydów, których na miejscu rozstrzelała20. Policjan-

ci ukraińscy wykorzystywali także swoją pozycje do likwidowania

Polaków podejrzewanych o działalność konspiracyjną, ich także mor-

dowali. O takich działaniach Ukraińców pisze we wspomnieniach sio-

stra zakonna mieszkająca w Nowosielcach Kozickich: wiosną 1942 r.

banderowcy rozpoczęli swoje niszczycielskie dzieło, pod kierunkiem

Niemców w sąsiedniej wiosce Grąziowej, Niemcy rozstrzelali 6 naj-

lepszych Polaków. Postarali się o to Ukraińcy21.

Aby ograniczyć skalę likwidowania Polaków przez policję ukraiń-

ską, polskie podziemie niepodległościowe dokonywało niekiedy akcji

odwetowych. I tak 24 kwietnia 1944 roku w Jaworniku Ruskim od-

dział AK zaatakował posterunek policji ukraińskiej. Komendantem

posterunku był Włodzimierz Szczygielski „Burłaka”. Podczas walki

policjanci zastrzelili aresztowanego Barena, mieszkańca przysiółka

Jawornik22. Od rzucanych przez żołnierzy AK butelek z benzyną

spłonął posterunek policji oraz 8 domów. Zginął jeden ukraiński poli-

cjant, a 3 zostało rannych. Zginęły także 3 osoby cywilne. Po akcji do

Jawornika przyjechali Niemcy. W wyniku zemsty zabito 2 Polaków23.

da polityczna w badaniach naukowych. Ludobójstwo na kresach południowo-

wschodniej Polski w latach 1939–1946, Wrocław 2011, s. 227–235. 20 Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich na ludności cywilnej w południowo-

wschodniej Polsce (1942–1947), red. Z. Konieczny, Przemyśl 2001, s. 208. 21

Archiwum Główne Służebniczek w Starej Wsi (dalej – AGS), Fic 15/3, Pamiętnik

z okresu II wojny światowej 1939–1945 s. Marii Janiny Kachniarz, Nowa Jastrząbka

1951, s. 87. 22

M. Kryczko, Jawornik Ruski–Dylągowa 25–26 kwiecień 1944, Przemyśl 1992, s.

32–103. 23

Sprawozdanie przemyskiej OUN za okres od 29 IV do 29 V 1944 r., [w:] G. Mo-

tyka, Tak było w Bieszczadach. Walki polsko-ukraińskie 1943–1948, Warszawa

1999, s. 162–163.

65

Akcjom mordów na Polakach poparcia niejednokrotnie udzielali

duchowni grekokatoliccy. W Nowosielcach Kozickich w okresie oku-

pacji niemieckiej w „Zielone Święta” Ukraińcy urządzili masowe po-

chody przeciw państwu polskiemu z symbolicznymi wieńcami cier-

niowymi, śpiewami i przemówieniami antypolskimi. To wszystko

zawsze było połączone z nabożeństwami w cerkwiach24. Podobnie by-

ło w wielu innych parafiach grekokatolickich. Siostra Kachaniarz

wspomina: bardzo dużo zawiniło pod tym względem (mordów na Po-

lakach) duchowieństwo grekokatolickie oraz inteligencja wywodząca

się z ich rodzin25.

Drastycznym przykładem podejścia do kwestii moralnego zwolnie-

nia z mordów jest postawa proboszcza parafii grekokatolickiej w Bir-

czy Iwana Łebedowycza, o którym s. Kachaniarz wspomina: Gdy

Niemcy dali pewne swobody i przywileje Ukraińcom, ks. grekokatolic-

ki, dziekan z Birczy, który bywał w naszej szkole jako wizytator religii

greckokatolickiej, zwołał w pewną niedzielę zebranie swoich parafian

i powiada „słuchajcie parafiany, nadszedł czas rizaty Lachów”. Za-

panowało milczenie. Wreszcie się odezwał pewien starszy człowiek i

powiada „Słuchajcie ojcze duchowny, ale to jest grzech”. Na to ks.

dziekan – „Grzech, bo grzech, ale będziemy Matkę Bożą prosić i jakoś

będzie”. Informację tą przekazał obecny na spotkaniu grekokatolik

Franciszek Sidor z Nowosielec Kozickich26.

Wielu z księży grekokatolickich było bezpośrednio zaangażowa-

nych w działalność zbrojnego podziemia ukraińskiego27. Do takich

24 AGS, Fic, 15/3. Pamiętnik z okresu II wojny światowej od 1939–1945 s. Marii

Janiny Kachniarz, Nowa Jastrząbka 1951, s. 5. 25

Ibidem, s. 90. 26

Ibidem. 27

D. Iwaneczko, Wysiedlenie Ukraińców a Kościół greckokatolicki w Polsce (1944–

1947), w: Akcja „Wisła”, Warszawa 2003, s. 150–151.

66

należeli m.in.: ks. Wasyl Szewczuk28, o. Andrzej Hoza29 z Kłokowic,

ks. Michał Huk30z Iskani, ks. Teodor Markiw z Wołodzi (pow. brzo-

zowski), ks. Nazarewicz z Jabłonicy (pow. brzozowski), ks. Euge-

niusz Ustka z Huty (pow. brzozowski)31 czy też ks. Adam Ślusarczyk

z Lublińca Starego (pow. lubaczowski)32. Należy podkreślić, iż księża

28 Ks. Wasyl (Bazyli) Szewczuk „Kadyło”, „Płastun” – ur. 12 VIII 1903 r. w Stryju, s. Jana i Urszuli Bakulińskiej. W latach 1924–1926 służył w WP w stopniu bombar-diera. Po ukończeniu w 1930 r. greckokatolickiego Seminarium Duchownego w Przemyślu został skierowany do Smerkowca. W latach 1934–1938 pracował w Paw-łokomie, a w latach 1938–1944 administrował parafią w Piątkowej. W trakcie pobo-ru do ukraińskiej dywizji SS „Galicja” nawoływał z ambony do wstępowania do niej. Aby dać przykład swoim wiernym, sam się do niej zapisał, lecz decyzją lekarzy niemieckich został zwolniony. Pracował w Powiatowej Komisji Poborowej, która organizowała pobór żołnierzy do dywizji SS. Od sierpnia 1944 do 1948 r. członek UPA. Początkowo był referentem gospodarczym, a od 1945 r. kapelanem przemy-skiego kurenia UPA. W czerwcu 1945 r. brał udział w rozmowach AK z UPA w Po-rębach (gm. Nozdrzec). W 1947 r. wraz z sotnią „Hromenki” przekroczył granicę z Czechosłowacją. Aresztowany i uwięziony w Humiennym, a w maju 1948 r. prze-kazany polskim organom bezpieczeństwa. Skazany 8 VI 1948 r. przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie na karę śmierci. Wyrok wykonano 13 IX 1948 r. 29 Andrzej Hoza (1912–1997) – ksiądz greckokatolicki. Pracował m.in. w Zalesiu (dekanat leżajski) i w Kłokowicach. Aresztowany w 1947 r. i osadzony w więzieniu w Rzeszowie i w Warszawie na Mokotowie. Następnie mieszkał w Jaworowie, gdzie zmarł 27 VII 1997 r. 30 Michał Huk (1889–1980), kapłan greckokatolicki urodzony w Poździaczu (pow. przemyski), święcenia kapłańskie otrzymał w 1916 r., żonaty. Administrator w Paw-łokomie (pow. brzozowski) w latach 1917–1921, a w latach 1921–1945 proboszcz w Iskaniu (pow. przemyski). Przed wojną oskarżany przez władze polskie o działal-ność antypaństwową. W 1930 r. aresztowany za przynależność do OUN. Od 1943 r. zaangażowany w tworzenie ukraińskiej samoobrony. Brał udział w walkach polsko-ukraińskich. Aresztowany 23 II lub 13 III 1945 r. przez funkcjonariuszy PUBP Przemyśl, oskarżony o nawoływanie w okresie okupacji niemieckiej do wstępowa-nia do SS „Galizien” oraz agitację za wstępowaniem do UPA. Jego trzej synowie byli w podziemiu ukraińskim (Mirosław – Taras „Gregor”, „Kosacz” był okręgo-wym prowadnikiem OUN, Bohdan – Zenobi „Skała” był lekarzem UPA, Jewgien „Rubikon” – referentem SB). Skazany na 10 lat więzienia. Zwolniony w 1953 r. Mieszkał na Dolnym Śląsku. 31 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Rzeszowie (dalej – AIPN ORz), sygn. 107/683, Akta sprawy przeciwko Szewczuk Wasylowi i Markiw Teodo-rowi, s. 30; Z. Konieczny, Polacy i Ukraińcy na ziemiach obecnej Polski w latach

1018–1947, Przemyśl 2010, s. 227. 32 Adam Ślusarczyk „Knyha”, „Roman” (1912–1947) – ksiądz grekokatolicki, dok-tor. Od początku lat czterdziestych pełnił posługę duszpasterską w Lublińcu Starym.

67

Huk i Szewczuk przed wybuchem wojny byli proboszczami w Pawło-

komie, gdzie zaszczepili nienawiść do Polaków, co w późniejszym

okresie doprowadziło polskiej akcji odwetowej, w której polska sa-

moobrona wspierana przez żołnierzy podziemia niepodległościowego

rozstrzelała znaczną liczbę osób (do dzisiaj wśród historyków trwa

polemika na temat rzeczywistej liczby ofiar).

W 1944 roku mieszkańcy zachodnich powiatów Małopolski

Wschodniej zetknęli się z nowym problemem, a mianowicie powsta-

niem oddziałów leśnych nacjonalistów ukraińskich. Pierwsze bojówki

UPA pojawiły się na terenie Bieszczad i w Lubaczowskim już w 1943

roku, pierwsze zaś oddziały UPA zorganizowano na terenie powiatów

przemyskiego i lubaczowskiego wiosną następnego roku. W ich skła-

dzie duży odsetek stanowiły osoby pochodzące z powiatów na wschód

od Przemyśla. W Lubaczowskim jeszcze przed nadejściem frontu

UPA dokonało pierwszych masowych mordów. W lutym 1944 roku

oddziały OUN – UNS w Krowicy Samej zamordowały 6 osób, 19

kwietnia w Rudce zamordowały 58 osób, w tym 17 dzieci, a 25

kwietnia napadły na polską wieś Wólkę Krowicką, mordując 9 osób.

W nocy z 24 na 25 kwietnia 1944 roku ukazały się w Lubaczowie

ulotki wzywające Polaków do opuszczenia miasta do 28 kwietnia do

północy. Do pierwszych regularnych walk pomiędzy oddziałami ukra-

ińskimi a AK doszło w rejonie od Łowczy aż do Narola 21 maj 1944

Od 1945 r. ukrywał się. Był jednym ze współtwórców polsko-ukraińskiego porozu-

mienia o zaprzestaniu walk, podpisanego 21 maja 1945 r. w Dolinach. Od paździer-

nika 1946 r. pracował w Ośrodku Technicznym „Wulkan” koło Monasterza jako za-

stępca referenta ds. propagandy. Tłumaczył na język angielski broszury polityczne.

Zginął w 1947 r. zabity przez żołnierzy WP w pobliżu Monasterza. Zob. T. Róg, … i

zostanie tylko pustynia. Osobowy wykaz ofiar konfliktu ukraińsko-polskiego 1939–

1948, gmina Cieszanów, powiat Lubaczów, Rzeszów 2011, s. 147, 155.

68

roku33

. Informacje o działaniach banderowców szybko docierały do

ludności w sąsiednich powiatach, budząc grozę.

Na niemożność rozbudowy oddziałów taktycznych UPA w powiatach

na południe od Przemyśla wpływała poza strukturami polskiego pod-

ziemia obecność w maju i czerwcu 1944 roku kilku oddziałów so-

wieckiej partyzantki, m.in. oddział Leonida Berensztajna „Wolodii” w

rejonie Sanoka34

.

Przygotowania do powstania oddziałów leśnych UPA, przemyski

Okręg OUN prowadził już w 1943 roku. W drugiej połowie 1943 roku

bazą szkoleniową była wieś Wojskie. Następnie ośrodek szkoleniowy

przeniesiono do leśniczówki koło wsi Kniażyce oraz zorganizowano

ośrodki w Kormanicach i Jamnej Dolnej i Górnej. W drugiej połowie

1944 roku głównym ośrodkiem OUN była wieś Cisowa. Po przejściu

frontu banderowcy nadal współpracowali z Niemcami35

.

W czerwcu 1944 roku przebywający w powiecie leskim Mirosław

Onyszkiewicz, wówczas jeszcze zastępca dowódcy Wojskowego

Okręgu „Bug” Ukraińskiej Powstańczej Armii we wsi Wstężnica, po-

wołał z grup samoobrony i policjantów ukraińskich trzy sotnie: Wło-

dzimierza Sczygielskiego „Burłaka”, Wasyla Szyszkanynca „Bira” i

Włodzimierza Kaczora „Puchacza” w sile ok. 70 osób każda. Do-

wództwo nad całością objął „Burłaka”. Do lipca 1944 roku w Przemy-

skiem działały cztery grupy UPA: „Hromenki”, „Łysa”, „Burłaki” i

„Osypa”. Na południe od Brzozowa działały kolejne dwie grupy –

„Jehwena” i „Bira”, z czasem przybyły z okolic Lwowa kolejne 3–4

sotnie. W dniu 5 sierpnia 1944 roku rozpoczęto formowanie kurenia,

33 M. Argasiński, Konspiracja w powiecie lubaczowskim 1939–1947, Zwierzyniec–

Rzeszów 2010, s. 241, 243, 246–247. 34

M. Krzysztofiński, Komuniści na Rzeszowszczyźnie 1918–1944/1945, Rzeszów

2010, s. 264. 35

M. Samborski, Oddziały UPA w Przemyskiem i Bieszczadach w roku 1944,

„Rocznik Przemyski” 2008, z. 4, s. 204–206.

69

czyli batalionu. Decyzja o organizacji sotni powodowana była potrze-

bą zagospodarowania milicjantów ukraińskich będących na służbie

niemieckiej oraz młodych Ukraińców uciekających przed wojskami

sowieckimi. Do nowo formowanych sotni w sposób zorganizowany

przeszły posterunki policji ukraińskiej z: Birczy – ok. 60 osób, Rybo-

tycz – ok. 20 osób, Kuźmina i Wojtkowa – ok. 30 osób, Krościenka –

ok. 30 osób, Medyki – ok. 30 osób36

.

Do koncentracji oddziałów UPA na przełomie sierpnia i września

1944 r. doszło w okolicach Bukowego Berda. Znajdowało się tam

wówczas ponad 1000 bojowników UPA. Dla okolicznej ludności,

zwłaszcza polskiej było to prawdziwe zagrożenie. Banderowcy pro-

wadząc szkolenie taktyczne i ideologiczne powstających sotni, orga-

nizowali akcje przeciw polskiej ludności. W dniu 6 sierpnia 1944 roku

napadli na Baligród zabijając 42 Polaków, a 15 sierpnia w tzw. cichej

egzekucji bez jednego wystrzału w leśniczówce Branzberg zamordo-

wali co najmniej 74 osoby. Ofiarami byli mieszkańcy okolicznych

wiosek, m.in. leśniczy, księża i dzieci, którzy ukrywali się przed na-

cjonalistami. Nigdy nie zostali pochowani, ich ciała wchłonął las. Z

relacji świadków wynika, iż umierali w męczarniach37

.

Na terenie nowo powstałego powiatu przemyskiego w 1944 roku

Ukraińcy zamordowali co najmniej 85 Polaków, nieznani sprawcy

zamordowali 29 Polaków, Polacy zamordowali 6 Ukraińców, a z kolei

Ukraińcy zamordowali 6 Ukraińców38

.

36 Ibidem, s. 209–214.

37

http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100919/BIESZCZADY/3767

67890; A. Brożyniak, Ukraińska Powstańcza Armia w Bieszczadach, w: J. Izdebski,

K. Kaczmarski, M. Krzysztofiński, Bieszczady w Polsce Ludowej 1944–1989, Rze-

szów 2009, s. 29. 38

Badania własne autora. W latach 2006-2010 autor był członkiem projektu ba-

dawczego Instytutu Pamięci Narodowej „Stosunki polsko-ukraińskie w latach 1939-

1947”. Obecnie przygotowuje do publikacji książkę pt. „Zagrożenia bezpieczeń-

70

Gorzej sytuacja wyglądała w powiecie lubaczowskim, gdzie tylko

w gminie Cieszanów w tymże roku z rąk ukraińskich zginęło 189 Po-

laków, a z rąk Polskich – 42 Ukraińców39

. W powiecie brzozowskim

łączne straty ludności polskiej wskutek działań SKW i UPA wyniosły

co najmniej 282 zabitych40

. Z uwagi na brak dokładnych badań w tym

zakresie można domniemywać, iż w pozostałych ośmiu powiatach sy-

tuacja wyglądała podobnie. Można zatem mówić o zamordowaniu

tylko w 1944 roku blisko 1000 Polaków przez Ukraińców. Wiadomo-

ści o tych mordach szybko się rozeszły po sąsiednich gminach i po-

wiatach, budząc wśród Polaków strach o swoje życie i chęć odwetu.

Grzegorz Motyka zwraca uwagę, iż biorąc pod uwagę słabość sił ukra-

ińskich, było to igranie z ogniem41

.

Na ograniczenie mordów ukraińskich na Polakach na dużą skalę

zapewne miała wpływ decyzja o pozostaniu terenów Bieszczad w

składzie Polski oraz duże nasycenie terenu przez polskie podziemie

niepodległościowe, zwłaszcza po przejściu na teren zachodniej Mało-

polski Wschodniej oddziałów AK z okolic Lwowa oraz formowanie w

Przemyślu 6 DP. Jesienią 1944 roku Podokręgu AK Rzeszów liczył

ok. 60 tys. żołnierzy. Po zakończeniu akcji „Burza” na tym terenie

działało do końca 1944 roku ok. 15 oddziałów leśnych AK, z tego na

obszarze zainteresowania OUN i UPA co najmniej 9 oddziałów oraz

zgrupowanie lwowskie „Warta” liczące ok. 1500 żołnierzy42

. Z cza-

sem oddziały poakowskie znalazły się w bardzo trudnej sytuacji. Z

jednej strony musiały one osłaniać Polaków zagrożonych przez bande-

stwa ludności cywilnej powiatu przemyskiego ze strony OUN i UPA w latach 1944 -

1948”. 39 T. Róg, op. cit., s. 150. 40

P. Chmielowiec, op. cit., s. 156. 41

G. Motyka, Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła”. Konflikt polsko-ukraiński

1943–1947, Warszawa 2011, s. 362. 42

Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944–1956, red. R. Wnuk, War-

szawa–Lublin 2007, s. 172.

71

rowców, a z drugiej, były zwalczane przez komunistyczny aparat bez-

pieczeństwa. Ludności cywilnej aparat bezpieczeństwa nakazywał

zdawanie wszelkiej broni palnej, niezależnie od jej zagrożenia.

Znaczne osłabienie działań sotni UPA na terenie powiatu przemy-

skiego nastąpiło wskutek działań pododdziałów 6 DP, niekiedy wspie-

ranej przez oddziały sowieckie. Na przełomie października i listopada

jednostki tej dywizji doprowadziły do rozbicia kilku oddziałów

UPA43

. Radykalna zmiana sytuacji nastąpiła pod koniec grudnia 1944

roku, gdy 6 DP wyruszyła na front, a teren okolicznych powiatów po-

został bez jednostek liniowych WP. W tej sytuacji sotnie UPA mogły

swobodnie na nowo rozpocząć działania operacyjne, co też uczyniły.

Sytuacja pomiędzy polską a ukraińską społecznością na omawia-

nym terenie jeszcze bardziej się zaostrzyła, gdy zaczęła napływać lud-

ność polska wysiedlana z terenów przyłączonych do Związku So-

wieckiego. Zgodnie z umową „W sprawie przesiedlenia ludności

ukraińskiej z terytorium Polski do USRS i obywateli polskich z teryto-

rium USRS do Polski” zawartej pomiędzy PKWN a rządem Ukraiń-

skiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej 9 września 1944 roku mia-

ło nastąpić na zasadach pełnej dobrowolności przesiedlenie ludności

polskiej do Polski, a ukraińskiej na sowiecką Ukrainę. Do końca

grudnia 1944 roku do częściowo wyzwolonej spod okupacji niemiec-

kiej Polski przybyło 117 212 osób, a w tym samym okresie wyjechało

do Związku Sowieckiego tylko 39 864 Ukraińców. Polaków przyje-

chało zatem trzykrotnie więcej niż wyjechało Ukraińców. Przybywa-

jącym do Polski repatriantom obiecano, że otrzymają gospodarstwa,

domy i mieszkania po repatriantach Ukraińcach, a w swoich dotych-

czasowych miejscowościach pozostać dłużej nie mogli z uwagi na za-

43 A. Zapałowski, Zarys działań jednostek Ludowego Wojska Polskiego na terenie

powiatu przemyskiego w latach 1944-1948, „Kresy Południowo-Wschodnie”

2005/2006, z. 1, s. 120–121.

72

grożenie życia ze strony banderowców. Tymczasem Ukraińcy nie

chcieli wyjeżdżać, stawiając Polaków w niezmiernie trudnej sytuacji,

ponieważ w tym okresie nie istniała dla nich obawa o swoje życie ze

strony polskich sąsiadów. Ponadto dochodziło do aktów terroru i za-

straszania przez oddziały UPA Ukraińców zgłaszających się na wy-

jazd. Jeden z Ukraińców relacjonował: W mojej miejscowości Olcho-

wa (przysiółek wsi Makowisko) spalili (nacjonaliści ukraińscy – A.Z.)

zabudowania wszystkich tych, którzy dobrowolnie repatriowali się do

ZSRR. Natomiast dwóch gospodarzy narodowości ukraińskiej ze wsi

Makowisko, którzy propagowali repatriację i sami nosili się z zamia-

rem wyjazdu do Związku Radzieckiego, wyciągnięto w nocy z domów i

powieszono, aby odstraszyć innych44.

W styczniu 1945 roku w Przemyślu oczekiwało w tragicznych wa-

runkach (zima, brak lokali, żywności i lekarstw) na przydział gospo-

darstw i mieszkań poukrainskich 14 tys. repatriantów45. Do maja 1945

roku na ziemiach wyzwolonej Polski ok. 340 tys. „repatriantów”

oczekiwało na gospodarstwa i domy po Ukraińcach, którzy mieli być

wysiedleni do USRS. Śmiertelność ludności, zwłaszcza dzieci, w

transportach ze wschodu była bardzo duża. Wyjazd repatriantów na

zachód nie był możliwy, ponieważ trwała jeszcze wojna. W jednej z

relacji z takiego transportu, który dotarł w późniejszym czasie na za-

chód, czytamy: w maju i czerwcu 1945 r. zaczęły przychodzić trans-

porty z ludnością ze Wschodu. Trudna musiała to być podróż, skoro

14 dzieci zmarło w czasie transportu. Prawie wszystkie były kilkumie-

sięczne46.

44 Z. Palski, Czy konieczna była operacja „Wisła”, ibidem 2004, z. 1, s. 306.

45 Z. Konieczny, Zmiany demograficzne…, s. 120.

46 A. Haniach, Uwarunkowania i przebieg powojennej „repatriacji” Polaków z kre-

sów wschodnich na Śląsk Opolski, w: Ludobójstwo OUN – UPA na kresach połu-dniowo-wschodnich, Kędzierzyn-Koźle 2011, s. 84.

73

Pierwsi Ukraińcy, którzy dobrowolnie wyjechali na wschód w ra-

mach przesiedlenia, w listach do krewnych pozostałych w Polsce opi-

sywali głód i represje panujące na Ukrainie. Było to m.in. jednym z

powodów załamania tempa wyjazdów i ustania dobrowolnych zgło-

szeń na wyjazd. Nie skutkowały żadne formy nacisku administracyj-

nego. Ludność ukraińska zamieszkująca zachodnią Małopolskę

Wschodnią, a szczególnie powiat przemyski, masowo zmieniała wy-

znanie grekokatolickie na rzymskokatolickie – z wyznaniem bowiem

na tym obszarze kojarzono często narodowość47

. Niektórzy księża

rzymskokatoliccy wystawiali metryki grekokatolikom. Akcja ta doty-

czyła setek osób. Władze, aby przeciwstawić się tej formie pomocy,

zwłaszcza grekokatolikom narodowości polskiej, niekiedy oskarżały

księży rzymskokatolickich o wystawianie nieprawdziwych wypisów z

ksiąg metrykalnych. O takie działania był oskarżony m.in. ks. (?) Bro-

dowicz z Krzywczy48

. Ponadto ukraińskie podziemie ostro sprzeciwiło

się przesiedleniom. W ściśle tajnej instrukcji wydanej 18 października

1944 roku zalecano: wśród Polaków rozpuszczać słuchy, że jeśli ktoś

zajmie ukraińskie gospodarstwo, będzie fizycznie zlikwidowany. Tych,

którzy nie posłuchają, fizycznie likwidować, nie wyłączając kobiet i

dzieci. Wśród ludności ukraińskiej prowadzić agitację przeciwko wy-

siedleniom49

.

Na ludność ukraińską, która w 1944 roku sprzeciwiała się wyjaz-

dowi do Rosji Sowieckiej oficerowie sowieccy nakładali wysokie

kontyngenty na rzecz WP. Ich ściąganie nakazywali polskim żołnie-

47 W. Basak, Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie. Samodzielny batalion operacyjny

Narodowych Sił Zbrojnych kryptonim „Zuch” 1944–1947, Krosno 2008, s. 44; J. Pi-

suliński, Przesiedlenie ludności ukraińskiej z Polski do USRR w latach 1944–1947,

Rzeszów 2009, s. 130. 48

Pismo starosty powiatowego w Przemyślu do wojewody rzeszowskiego z 11 VIII

1945 r. oraz inna korespondencja w przedmiotowej sprawie, zbiory autora. 49

Ibidem, s. 45.

74

rzom, sami zaś ubolewali nad losem Ukraińców pokrzywdzonych

przez Polaków. Siali także propagandę wśród ludności ukraińskiej, iż

Polacy ich zniszczą. Prowokatorami napadów na wsie ukraińskie w

niektórych przypadkach byli funkcjonariusze NKWD50

. Przykładem

takich działań było zdarzenie z 3 stycznia 1945 roku na pograniczu

miejscowości Gaje – Chotyniec, gdzie patrol MO natknął się na od-

dział UPA. W czasie strzelaniny zginął milicjant z posterunku Stubno,

Stanisław Zwierkowski51

. Banderowcy operujący w tym czasie w re-

jonie Gajów przy przechodzeniu przez granicę korzystali z pomocy

sowieckich pograniczników52

.

Innym zdarzeniem wskazującym na kierowniczy udział Sowietów

w takich działaniach była interwencja milicjantów z Borownicy, któ-

rzy 5 stycznia 1945 roku w Brzeżawie, przysiółek Bukowina spalili

gospodarstwo Wasyla Duchniaka, jako karę za znalezienie broni w

stodole. Syna gospodarza po pobiciu milicjanci zebrali ze sobą. Po-

nadto z wioski zabrano 4 mężczyzn; jednego z nich wcielono do ar-

mii, a 3 zwolniono. Akcją dowodził sowiecki kapitan53

. W odwecie 14

stycznia 1945 roku nieznani sprawcy (prawdopodobnie banderowcy)

napadli na sowieckiego kapitana (kierującego akcjami w Łomnej,

Brzeżawie, Malawie i Leszczawie Górnej). W związku z tym, iż ofice-

ra nie było na miejscu, zastrzelono jego zastępcę w stopniu sierżanta.

50 W. Piętowski, Stosunki polsko-ukraińskie po wybuchu II wojny światowej. Zarys,

mps, Czarna 1988, s. 167–168. 51 Stanisław Zwierkowski – ur. 6 II 1923 r. w Stubnie, s. Jana i Katarzyny. Ukończył

7-klasową szkolę powszechną. Do milicji wstąpił 15 IX 1945 r. Zob. AIPN ORz,

sygn. 051/204, k. 134, Wykaz stoczonych potyczek...; Z. Ziembolewski, Powstanie i działalność Milicji Obywatelskiej w powiecie przemyskim w latach 1944–47, „Rocz-

nik Przemyski” 1978, nr 19–20, s. 302; Żyją w dziele swoim i dzisiejszym obliczu oj-czyzny, Przemyśl 1979, s. 194. 51

AIPN ORz, sygn. 70/102, k. 1, Meldunek MO w Stubnie z 4 I 1945 r.; sygn.

00157/50, k. 2, Dane dotyczące b. funkcjonariusza MO Zwierkowskiego Stanisława. 52

Ibidem. 53

„Litopis UPA” 2001, t. 34, s. 429.

75

Kapitan został ukarany przez sąd wojskowy, a do Borownicy wysłano

nowego oficera54.

W dniu 13 marca 1945 roku do Nozdrzca i Dynowa przybyła grupa

operacyjna 59 Dywizji Wojsk Wewnętrznych NKWD z Sanoka. So-

wieci wzięci przez miejscową ludność za banderowców zostali

ostrzelani przez polska samoobronę i milicję. Po pewnym czasie

obrońcy zorientowali się, że mają do czynienia z Sowietami i zaprze-

stali ognia. Po wkroczeniu do Dynowa żołnierze sowieccy rozpoczęli

przesłuchania miejscowej ludności.

Wskutek podejrzeń o udział części obrońców w akcjach na Pawło-

komę i Łubno aresztowali około 500 mężczyzn, z których od 62 do

200 trafiło do łagrów w Rosji55. Zdarzenie to znacznie osłabiło samo-

obronę wsi wokół Dynowa. Na skutki tej akcji nie trzeba było długo

czekać, już w nocy z 4 na 5 października 1945 roku UPA napadła na

okoliczne wioski wokół Dynowa. Banderowcy zamordowali 11 Pola-

ków.

Ponieważ brakowało jednostek WP, milicjanci często korzystali ze

wsparcia jednostek sowieckich, które czasowo stacjonowały na terenie

województwa rzeszowskiego. Również sowieccy pogranicznicy za-

puszczali się w głąb terytorium Polski. Przykładem takich działań by-

ły walki MO i NKWD pod Strubowiskami, gdzie 21 kwietnia 1945

roku zginęło 14 banderowców z sotni Danyło Swistela „Wesołego”, a

w Mrzygłodzie NKWD wybiło do nogi 2 czoty z sotni „Żaliźniaka”56.

Trudności ze znalezieniem zakwaterowania dla repatriantów pogłębiał

problem zakwaterowania miejscowej ludności, która musiała opusz-

czać swoje domostwa w obawie o życie ze strony nacjonalistów ukra-

54 Ibidem, s. 430.

55 P. Chmielowiec, op. cit., s. 151–152.

56 G. Motyka, Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła”…, s. 361; A. Brożyniak, op. cit.,

s. 32.

76

ińskich. Przykładem jest tu gmina Żohatyn, gdzie były 2 polskie wio-

ski a 8 ukraińskich, w których także mieszkali Polacy. We wsiach

ukraińskich Polacy byli rabowani i mordowani. Z czasem część z nich

pozostawiła swoje gospodarstwa i uciekła do polskich wsi.

Duża część mieszkańców wsi została przez banderowców zaklasy-

fikowana jako Ukraińcy, gdyż byli grekokatolikami (według spisu

powszechnego z 1921 roku na terenie kilku powiatów około kilkuna-

stu procent grekokatolików podawało narodowość polską). Opowia-

danie się za polskością było jednoznaczne z wyrokiem śmierci dla tej

części Polaków. Bardzo częstym przypadkiem wśród rodzin na terenie

powiatu przemyskiego była identyfikacja wyznaniowa i narodowo-

ściowa idąca w poprzek rodzin. I tak na przykład w Kosztowej były

rodziny, w których 2 synów za ojcem było grekokatolikami a trzeci z

nich za matką był rzymskokatolikiem. Były także przypadki, że rodzi-

ce byli grekokatolikami, a syn i 2 córki rzymskokatolikami57. Podobne

przypadki notowano np. w Drohobyczce, gdzie np. gospodarz, jego

córka i część jej dzieci była wyznania rzymskokatolickiego, zięć i po-

zostałe dzieci – greckokatolickiego; nie miało znaczenia, czy byli to

chłopcy czy dziewczynki58.

Określanie przez obywateli polskich swojej narodowości jako ukra-

ińskiej i jednoczenie składanie rzeczywistej deklaracji wierności i lo-

jalności wobec państwa polskiego, zazwyczaj kończyło się wyrokami

na takie osoby ze strony UPA. W ten sposób banderowcy zamordowa-

li w województwie rzeszowskim kilkaset Ukraińców (kwestia ta wy-

maga dalszych badań, zwłaszcza, iż często w wykazach strat ukraiń-

skich osoby te podaje się jako zamordowane przez Polaków).

57 APP, Akta Gminy Dubiecko, sygn. 40, t. 6, k. 102, 104, Rejestr mieszkańców

Kosztowa gmina Dubiecko. 58

Ibidem, k. 23, Rejestr mieszkańców Drohobyczki gmina Dubiecko.

77

Mordy na współobywatelach miały na celu zastraszenie pozostałej

ludności ukraińskiej, aby nie identyfikowała się z państwem polskim.

Przykładem zemsty Ukraińca na swoich współrodakach była sprawa

wsi Terka, gdzie Hryć Łoszyci w czasie mordu żołnierzy WOP, któ-

rych znaczny odsetek pochodził z kresów, na Ukraińcach występował

w mundurze żołnierza WP i mścił się za zamordowanie ojca przez

UPA59.

O skali rozlewającego się terroru świadczą informacje przedstawi-

cieli administracji samorządowej. Wójt gminy Żohatyn w listopadzie

1944 roku, opisując sytuację na administrowanym terenie, pisał: Ban-

dy grasują nocą po kilkanaście lub kilkadziesiąt ludzi uzbrojonych w

karabiny maszynowe, automaty i karabiny ręczne oraz granaty. Zbie-

rają po wsiach żywność, ubrania, mundury wojskowe, koce itp. (…)

Wobec powyższych wypadków i nastawienia Ukraińców do Polaków,

Polacy z ukraińskich wsi w dalszym ciągu zostawiają swoje domy i

ucieka do polskich wsi za San60.

W tejże gminie Żohatyn kilka miesięcy później sytuacja była jesz-

cze bardziej tragiczna. W sprawozdaniu Powiatowego Urzędu Repa-

triacyjnego w Przemyślu czytamy: Mnie osobiście znana jest tylko

sprawa napadu banderowców na gromadę Borownica, należącą do

zbiorowej gminy Żohatyn. Całą gromadę Borownicę puszczono w

kwietniu br. z dymem, wymordowano 80% Polaków, reszta w popło-

chu uciekła, niewiele zabierając ze swojego dobytku. Dowiedziawszy

się o tym, odniosłem się telefonicznie do ob. starosty, który mi oświad-

czył, że i on otrzymał wiadomość o tym napadzie i że wydaje odpo-

wiednie zarządzenia. Obecnie otrzymałem od ob. wicestarosty do-

59 A. Brożyniak, M. Gliwa, Terka–Wołkowyja 1939–1947. Mikrohistoria krwawego

konfliktu ukraińsko-polskiego, w: J. Izdebski, K. Kaczmarski, M. Krzysztofiński, Bieszczady w Polsce Ludowej 1944–1989, Rzeszów 2009, s. 61–96. 60 APP, PRN, sygn. 90, k. 17, Pismo wójta gminy Żohatyń z 22 XI 1944 r.

78

kładniejsze informacje, że banderowcy napadli nie tylko na Borowni-

cę, ale także i na samą gminę Żohatyn i prawie na wszystkie gromady

należące do tej gminy i że ludność polska tak z gminy Żohatyn, jak i z

zagrożonych gromad uciekła z częścią swojego dobytku i schroniła się

w okolicznych gminach i gromadach, jak w Dubiecku, Birczy, Orze-

chowcach i innych, gdzie kto miał krewnych i znajomych. Sam wójt

gminy Żohatyn schronił się do Birczy. Od tego czasu tereny te, w któ-

rych usadowili się banderowcy ze swoim sztabem, uznane zostały za

silnie zagrożone i nikt z Polaków, czy to miejscowych czy repatrian-

tów nie odważył się wchodzić na te tereny. Urząd gminy Żohatyn jest

od tego czasu nieczynny, dopiero teraz wójt, przebywający w Birczy

organizuje swój urząd. Obecnie jest tam wojsko polskie, które prze-

prowadza pacyfikację i w najbliższym czasie uchodźcy powrócą do

swoich siedzib. Najdotkliwiej ucierpiała ludność Borownicy, gdzie nie

pozostał ani jeden dom61.

Wzrost działań sotni UPA pod koniec 1944 i na początku 1945 ro-

ku, brak na omawianym terenie dużych jednostek liniowych WP, skie-

rowanie aparatu bezpieczeństwa Polski na zwalczanie polskiego pod-

ziemia niepodległościowego i narodowego, ciągły napływ uciekinie-

rów i przesiedleńców ze wschodu, panujący powszechnie głód, brak

budynków na zakwaterowanie, rozszerzająca się skala mordów przez

ukraińskie podziemie, wstrzymanie wyjazdów ludności ukraińskiej na

wschód doprowadziło do eskalacji konfliktu. Tylko w pierwszych

dwóch miesiącach 1945 roku na terenie powiatu przemyskiego Ukra-

ińcy zamordowali co najmniej 53 Polaków i 12 Ukraińców. Z kolei w

wyniku działań milicji (zdominowanej w dużym stopniu przez polską

samoobronę i byłych żołnierzy BCh i AK) zginęło ok. 25 Ukraińców i

61 Ibidem, Państwowy Urząd Repatriacyjny (dalej – PUR), sygn. 1, k. 2, Pismo PUR

w Przemyślu do PUR w Rzeszowie z 14 sierpnia 1945 r.

79

kilkunastu członków UPA. Ponadto nieustaleni sprawcy zabili ok. 60

Ukraińców62

.

Do eskalacji napięcia między społecznością polską a ukraińską do-

szło w marcu i kwietniu 1945 roku, zwłaszcza na terenie powiatów

przemyskiego i brzozowskiego. Stacjonujące tutaj pododdziały Zgru-

powania „Warta” składające się głównie z żołnierzy pochodzących ze

wschodnich powiatów województwa lwowskiego, które miały tra-

giczne doświadczenia z mordami, głównie polskiej ludności cywilnej

przeprowadziły wraz z miejscowymi strukturami poakowskimi kilka

akcji odwetowych.

Jeden z miejscowych żołnierzy podziemia niepodległosciowego tak

scharakteryzował żołnierzy z „Warty”: Żołnierze to obywatele polscy

zamieszkali na wschodzie, którzy mieli szczęście ujść z życiem w cza-

sie mordów dokonywanych przez Ukraińców na obywatelach Pol-

skich. Byli wśród nich tacy, którym na (ich – A.Z.) oczach Ukraińcy

wymordowali cale rodziny. Byli to ludzie, którzy nie chcieli żyć – szu-

kali śmierci dla siebie. Od takich zdeterminowanych ludzi trudno wy-

magać rozsądku i litości, zwłaszcza do obywateli narodowości rusiń-

skiej63.

Także byli żołnierze BCh i AK rozpoczęli działania mające na celu

likwidację na wspomnianych terenach terroryzmu ze strony podziemia

ukraińskiego. W gminach wiejskich byli żołnierze polskiego podzie-

mia, nierzadko z rozkazu przełożonych, obsadzali większość lokal-

nych posterunków milicji. W pierwszych miesiącach 1945 roku na te-

renach zagrożonych przez UPA właśnie poprzez aparat bezpieczeń-

stwa nowej władzy próbowano zneutralizować działalność podziemia

62 Badania własne autora na podstawie kwerend przeprowadzonych m.in. w Central-

nym Archiwum Wojskowym, Archiwum Państwowym w Przemyślu, Archiwum In-

stytutu Pamięci Narodowej w Rzeszowie oraz dokumentów w zbiorach prywatnych. 63

P. Fornal, Konspiracja akowska i poakowska w powiecie brzozowskim (1939–

1949), Rzeszów 2010, s. 219–220.

80

ukraińskiego, m.in. dokonując licznych aresztowań osób podejrzanych

o działalność przeciwko Polsce. Ponadto złość Polaków wzmagała się

na skutek braku wyjazdów Ukraińców na wschód. O ile w grudniu

1944 roku Polaków przybyłych ze wschodu było trzy razy więcej niż

Ukraińców, którzy wyjechali na wschód, o tyle wiosną 1945 roku

współczynnik ten wzrósł kilkakrotnie. Z uwagi na to, iż na połowie

obecnego terytorium Polski toczyły się działania wojenne, a ogół spo-

łeczeństwa nie znał ostatecznych granic Polski na zachodzie, sytuacja

bytowa dziesiątek tysięcy ludzi koczujących na stacjach kolejowych

od Przemyśla do Rzeszowa stawała się sytuacją o charakterze wprost

egzystencjonalnym.

Prawdopodobnie powszechny głód i brak mieszkań, ciągłe napady

podziemia ukraińskiego na polskie gospodarstwa, żądania OUN do

przesunięcia nowej granicy na linię Rzeszowa, co by się równało z ko-

lejnym wyrzucaniem Polaków z ich domów w pasie ok. 100 km na

zachód, czy też chęć zemsty na Ukraińcach tysięcy uciekinierów ze

wschodu przebywających na terenie powiatów objętych działalnością

nacjonalistów ukraińskich, którzy uciekali ze swoich domów w wyni-

ku przeprowadzanej w nomenklaturze ukraińskiej „akcji antypolskiej”

nakazującej Polakom opuszczenie tych terenów, doprowadziło do

podjęcia decyzji o wykonaniu kilku akcji odwetowo- uprzedzających

w stosunku do ukraińskich wiosek opierających się wysiedleniu, a

które w społeczności polskiej słynęły z postawy antypolskiej zarówno

w czasie okupacji poprzez współpracę z Niemcami, czy też dawanie

dużej liczby rekrutów do SS „Galizien”.

Polacy w tym wypadku zastosowali wybiórczo metody eliminacji

ludności stosowane powszechnie przez Ukraińców. W sprawozdaniu

kierownictwa OUN z powiatu złoczowskiego o ucieczce Polaków z

Małopolski Wschodniej z czerwca 1944 roku czytamy: Obecnie na

całym obszarze została przeprowadzona antypolska akcja w formie ul-

81

timatów, nakazująca Polakom opuszczenie ZUZ w określonym termi-

nie. Ultimatum było postawione, mimo że we wsiach stacjonowało

wojsko. Wywołało to panikę wśród Polaków i ich masowy wyjazd na

zachód (…) w Zadwórzu Polacy otrzymali ultimatum dnia 12 V i jesz-

cze tej samej nocy zlikwidowano 13 mężczyzn i 4 kobiety. To tak po-

skutkowało, że wszyscy Polacy wyjechali jeszcze tego samego dnia

(…). Stacja Krasne przepełniona jest Polakami – uciekinierami.

Dziennie wyjeżdża 30–50 wagonów. Żeby dostać się do wagonu trzeba

stać w kolejce64.

Timothy Snyder pisze, że zdolność do zabijania nacjonalistów

ukraińskich była efektem niemieckiego przeszkolenia, a determinacja,

by ich zabijać, wynikała z pragnienia oczyszczenia terenu z domnie-

manych wrogów przed ostateczną konfrontacją z Armia Czerwoną.

UPA, czyli Ukraińska Powstańcza Armia, gdyż pod taką nazwą wystę-

powała partyzantka, zamordowała dziesiątki tysięcy Polaków, prowo-

kując polski odwet na Ukraińcach65.

Podczas akcji przeciw wybranym ukraińskim wioskom większości

zabójstw dokonywano na wcześniej wytypowanych rodzinach, zna-

nych z antypolskiej postawy. Świadczy o tym chociażby ilościowy

stosunek zabitych do zamieszkałych Ukraińców w danej wiosce.

Oczywiście ginęły także przypadkowe osoby.

Na terenie powiatu przemyskiego powstały dwa oddziały, które z

założenia miały ochraniać ludność polską przed napadami ukraińskie-

go podziemia. Największy był oddział pod politycznym kierownic-

64 Polska i Ukraina w latach trzydziestych–czterdziestych XX wieku. Nieznane do-

kumenty z archiwów służb specjalnych, t. 4, Polacy i Ukraińcy pomiędzy dwoma sys-

temami totalitarnymi 1942–1945, cz. 2, Warszawa–Kijów 2005, s. 1085–1087. 65

T. Snyder, Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem, Warszawa

2011, s. 355.

82

twem byłego komendanta Obwodu BCh Romana Kisiela66

, w którym

doraźne dowództwo sprawował Franciszek Dorosz67

. Oddział sfor-

mowano jeszcze w 1944 roku i operował głównie po lewej stronie Sa-

nu. Po prawej stronie Sanu na przełomie lutego i marca 1945 roku

Mikołaj Pilipiec „Przemysław” sformował liczący ok. 70 ludzi oddział

leśny pod dowództwem por. Ryszarda Kraszka „Pirata”. Działał on

głównie na terenie gmin Krasiczyn i Bircza, lecz główne swoje bazy

miał w Hucie Brzuskiej i Jasienicy68

. Ponadto pomiędzy Przemyślem

a Dynowem rozlokował się w czerwcu 1945 roku „oddział leśny”

ppor. Stanisława Kostki „Dąbrowy”, „Dzierżyńskiego”, zwany kom-

panią 1 batalionu 38 pp z przemyskiego inspektoratu. Liczył on ok.

66 Roman Kisiel „Korfanty”, „Sęp” początkowo pracował w gospodarstwie rolnym rodziców. W 1931 r. rozpoczął pracę w sklepie jako sprzedawca. Następnie założył własny sklep wielobranżowy, który prowadził do 1938 r. W tym okresie działał w SL, w tym we władzach powiatowych w Przemyślu. Od 1938 r. odbywał służbę wojskową w 10 Dywizji Taborów w Radymnie, gdzie w 1939 r. awansował na ka-prala. W kwietniu 1940 r. z inspiracji działaczy SL Piotra Świetlika, Piotra Brzo-zowskiego i Franciszka Anioła rozpoczął organizację trójek SL w terenie. Tenże Świetlik powołał go, zgodnie z upoważnieniem Okręgu „Roch” Kraków, na stano-wisko kierownika politycznego „Roch” na powiat przemyski i polecił mu zorgani-zowanie oddziałów zbrojnych „Straży Chłopskiej”. W czerwcu 1942 r. Kisiel objął stanowisko komendanta BCh na powiat przemyski. Po wkroczeniu na teren powiatu wojsk sowieckich, Kisiel obsadził powstające posterunki MO swoimi ludźmi. W la-tach 1950–1952 działał w nielegalnej organizacji Polskie Powstańcze Siły Zbrojne. Zob. AIPN ORz, sygn. 05/54, k. 4, 5, Charakterystyka nr 34 reakcyjnej bandy Ro-mana Kisiela ps. „Sęp”, „Korfanty”. 67 Franciszek Dorosz pochodził z Pnikuta (pow. mościski), gdzie Ukraińcy już na początku 1944 r. dokonywali masowych napadów i zabójstw Polaków. W 1944 r. przybył on na teren Przemyskiego i skontaktował się z Kisielem, który powierzył mu organizację samoobrony. Początkowo oddział liczył ok. 60 osób ze wsi Ostrów, a następnie Nienadowa. Na polecenie Kisiela obsadził m.in. posterunki MO w Krzywczy, Babicach i Dubiecku. W Nienadowej powiększył oddział do ok. 140 osób, włączając do niego miejscowych członków BCh. 68 AIPN ORz, sygn. 05/128, k. 4–11, Charakterystyka 107 Narodowej Organizacji Wojskowej NOW pod dowództwem Kraszek vel Śliwiński vel Wierzbicki Ryszard „Pirat”, a następnie Janowski Zbigniew „Jastrzębiec”.

83

100 żołnierzy w trzech plutonach. Wszystkich żołnierzy polskiego

podziemia pomiędzy Przemyślem a Dynowem było łącznie ok. 70069

.

To prawdopodobnie te oddziały wspomagane przez pododdziały ze

Zgrupowania „Warta” i samoobronę ze wsi powiatów przemyskiego i

jarosławskiego na terenie Przemyskiego dokonały akcji odwetowo-

uprzedzających na wioski zamieszkałe w większości przez Ukraiń-

ców. Akcje takie przeprowadzono m.in. w Małkowicach, Brzósce,

Skopowie, Korytnikach, Trójczycach, Woli Krzywieckiej, Ruszelczy-

cach, Ujkowicach. W ich wyniku zamordowano kilkuset Ukraińców.

Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w Pawłokomie70

i Łubnie

w powiecie brzozowskim71

.

W wyniku akcji odwetowej na wspomniane akcje 20 kwietnia 1945

roku banderowcy zaatakowali Borownicę, gdzie zamordowali ponad

60 osób. Natężenie akcji pacyfikacji wiosek doprowadziło do działań

mających na celu zahamowanie eskalacji mordów z obu stron. Pod

koniec kwietnia rozpoczęto równocześnie rozmowy pomiędzy pol-

skim podziemiem niepodległościowym i strukturami podziemia ban-

derowskiego. Kontakty nawiązano jednocześnie w powiatach luba-

czowskim i brzozowskim. Pierwsze rozmowy przeprowadzono w po-

bliżu Folwarków i Lublińca Starego w powiecie lubaczowskim oraz

29 kwietnia 1945 roku w Siedliskach pod Dynową. Tu porozumienie

zawarł Dragan Sotirović „Draża”, przedstawiciel Zgrupowania „War-

69 P. Fornal, op. cit., s. 245–246.

70 W Pawłokomie przeprowadzano selekcję osób przeznaczonych do rozstrzelania,

których wcześniej przesłuchiwano. We wsi stacjonowała bojówka OUN. Rozstrze-

lanymi to głównie mężczyźni, których przyprowadzano na cmentarz do wcześniej

wykopanych dołów. Zob. E. Misiło, Pawłokoma 3 III 1945 r., Warszawa 2006, s.

27–29; P. Fornal, op. cit., s. 266; G. Motyka, Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wi-

sła”…, s. 363. 71

Z. Konieczny, Był taki czas. U źródeł akcji odwetowej w Pawłokomie, Przemyśl

2005, s. 62; G. Motyka, Tak było w Bieszczadach…, s. 254.

84

ta” z liderami przemyskiej OUN i UPA72. W powiecie lubaczowskim

kolejne spotkanie stron odbyło się 2 maja w Rudzie Różanieckiej.

Ostatecznie do porozumienia doszło 21 maja w Dolinach (przysiółek

Żukowa). Wyznaczono strefy wpływów oraz zobowiązano się do za-

przestania działań eksterminacyjnych ludności i wzajemną wymianę

informacji73.

Rozejm miał charakter taktyczny z obu stron i był podyktowany

uzyskaniem czasu przez obydwie strony. Działania wojenne miały się

ku końcowi. Polskie podziemie zapewne znało już wstępne decyzje

dotyczące demobilizacji oddziałów leśnych. Jak pokazują wydarzenia

z maja i czerwca 1945 roku, liczba napadów nie zmalała. Jedyna róż-

nica polegała tylko na czasowym ograniczeniu zbiorowych mordów.

O niedotrzymywaniu wspomnianych porozumień świadczą ofiary z

maja i czerwca 1945 roku. W maju na terenie powiatu przemyskiego

w co najmniej 26 napadach UPA zginęło 79 Polaków, a w 7 napadach

dokonanych przez nieznanych sprawców zginęło co najmniej 15

Ukraińców. W tymże miesiącu oddziały UPA dopuściły się 15 napa-

dów bez ofiar w ludziach i zamordowały 3 Ukraińców. W czerwcu

doszło do 26 napadów nieokreślonych oddziałów bez ofiar śmiertel-

nych oraz do 10 napadów UPA, także bez ofiar śmiertelnych. Dodat-

kowo w tymże miesiącu w 12 napadach UPA zginęło ok. 20 Polaków,

a w 5 napadach UPA zginęło 7 Ukraińców. Ponadto nieznani sprawcy

w 6 napadach zamordowali 7 Polaków i 3 Ukraińców w 2 napadach74.

W lipcu 1945 roku miał się jeszcze pojawić na „Zakerzonii” mjr

UPA Jurij Łopatynśkyj „Szejk”, „Kałyna”, specjalny wysłannik Tara-

72 G. Motyka, R. Wnuk, Pany i rezuny. Współpraca AK–WiN i UPA 1945–1947,

Warszawa 1997, s. 128; G. Ostasz, Okręg rzeszowski Zrzeszenia „Wolność i Nieza-

wisłość”. Model konspiracyjny, struktura, dzieje, Rzeszów 2006, s. 488; P. Fornal,

op. cit., s. 278–281. 73

A. B. Szcześniak, W. Z. Szota, op. cit., s. 239, 335; T. Róg, op. cit., s. 118. 74

Badania własne autora na podstawie zasobów archiwalnych.

85

sa Czuprynki na rozmowy z AK, lecz o szczegółach jego misji i jej

ewentualnych rezultatach nie wiemy nic więcej75.

Oddolne próby zawiązania współpracy nie cieszyły się sympatią ze

strony polskich dowódców. Na przełomie października i listopada

1945 roku Antoni Żubryd, dowódca Samodzielnego Batalionu Opera-

cyjnego NSZ działającego na Przedgórzu Bieszczadzkim zwolnił z

funkcji dowódcy III kompanii Stanisława Kossakowskiego, który na-

wiązał kontakt z sotnia UPA. Został on zdegradowany do szeregowca

i porzucił oddział76.

Działania aparatu bezpieczeństwa przeciwko polskiemu podziemiu

niepodległościowemu doprowadziło do decyzji o demobilizacji od-

działów leśnych. Na przełomie czerwca i lipca zdemobilizowano

Zgrupowanie „Warta”, którego żołnierze w większości udali się na

ziemie odzyskane. Pod koniec czerwca w Przemyskiem rozwiązano

oddział „Pirata”, a ludzi rozpuszczono do domów.

Na początku lipca 1945 roku, po wcześniejszym porozumieniu z

wojewódzkim Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie, w

zamian za amnestię (jednym z warunków ujawnienia się była zasada

braku odpowiedzialności za pacyfikacje wiosek) Roman Kisiel ujaw-

nił swoich podkomendnych. Ogółem ujawniło się 1746 osób, w tym

140-osobowy oddział „specjalny”, które zdały tylko 100 jednostek

broni (!), w tym 5 erkaemów i 6 pistoletów77. W lipcu 1945 roku roz-

wiązano także oddział ppor. Stanisława Kostki „Dąbrowy”.

Decyzja o likwidacji oddziałów leśnych znacząco wpłynęła na

zwiększenie zagrożenia ze strony UPA. Miejscowa ludność pozba-

wiona zorganizowanej obrony i broni pozostawała przez kilka miesię-

75 M. Ripećkyj, Istorija kurina „Rena”, „Litopys UPA” rok 2001, t. 33, s. 129.

76 W. Basak, Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie. Samodzielny Batalion Operacyjny

NSZ „Zuch” 1944–1947, Krosno 2008, s. 86. 77

AIPN ORz, sygn. 05/54, k. 11, Charakterystyka nr 34 reakcyjnej bandy Romana

Kisiela ps. „Sęp”, „Korfanty”.

86

cy pod ochrona słabych posterunków MO (jednostki liniowe WP do-

piero wracały z frontu).

O zagrożeniu ludności cywilnej na terenie powiatu przemyskiego

traktuje meldunek komendanta Posterunku MO w Krasiczynie z 10

lipca 1945 r. w którym czytamy m.in.: Dnia 25 kwietnia utraciła tu-

tejsza gmina wszelki kontakt z gromadą: Olszany, Rokszyce, Brylińce,

Cisowa, Mielców i Chołowice, które to gromady opanowali zupełnie

„banderowcy”. Obecnie po ostatnim napadzie w dniu 5.7.1945 r. na

milicjantów tut. posterunku, stan bezpieczeństwa uległ znacznemu po-

gorszeniu, gdyż banderowcy opanowali gromadę Tarnawce o ludności

mieszanej po połowie polskiej i ukraińskiej. Natomiast gromady Kra-

siczyn, Śliwnica, Zalesie, Dybawka ludności polskiej są poważnie za-

grożone ze strony tych band i ludność tych gromad żyje w panicznym

nastroju, gdyż nie czują żadnej ochrony ze strony władz, a stan liczeb-

ny posterunku po ostatnim napadzie jest liczebnie za mały, by mógł

przeciwstawić się bandom, grasującym w grupach 40–50 osób, którym

sprzyja lesisty teren otaczający te gromady. Ten stan rzeczy wpływa

ujemnie na spokojne życie i normalny tok pracy mieszkańców i z chwi-

lą ukazania się jakichkolwiek osobników w mundurach wojskowych,

porzuca pracę i mieszkanie i ucieka, kryjąc się, gdzie może, a czyni to

nawet wtedy, gdy pojawią się faktycznie oddziały wojskowe, gdyż

przestała już wierzyć w jakąkolwiek ochronę i pomoc78.

W sprawie tragicznego położenia ludności na terenie powiatu

przemyskiego wypowiedziała się także Komisja Międzypartyjna skła-

dająca się z przedstawicieli lokalnych powiatowych struktur partyj-

nych (Polskiej Partii Socjalistycznej, Stronnictwa Demokratycznego,

Polskiej Partii Robotniczej, Polskiego Stronnictwa Ludowego), która

spotkała się 3 listopada 1945 roku w Przemyślu w obecności wojewo-

78 APP, Starostwo Powiatowe Przemyskie (dalej – SPP), sygn. 80, k. 26, Sprawoz-

dania sytuacyjne i meldunki.

87

dy rzeszowskiego. Podczas obrad zwracano uwagę na opieszałość

władz sowieckich w przejmowaniu ewakuowanej ludności ukraiń-

skiej, co doprowadza do wypadków powrotów Ukraińców do po-

przednich miejsc zamieszkania czy niejednokrotnie do wałęsania się

jej po ulicach miasta. Ponadto prezes PPS Zajączkowski zwrócił uwa-

gę, iż ludność ucieka w panicznym strachu do miasta, wsie płoną79.

Ponadto zwrócił uwagę, że ludność oskarża żołnierzy sowieckich o

dokonywanie napadów. Starosta powiatu Michał Haśko zaznaczył:

ludność bowiem narzeka na władze państwowe, że dotychczas nie zdo-

łały opanować sytuacji w terenie. Liczne bowiem delegacje jawią się

w starostwie codziennie, które rozgoryczone zaistniałymi wypadkami

domagają się natychmiastowej pomocy wojska lub milicji, ewentual-

nie uzbrojenia cywilnej ludności do samoobrony. Miasto Przemyśl jest

przeładowane uciekinierami (pogorzelcami) do tego stopnia, że na pe-

ryferiach miasta koczują pod gołym niebem. Ilość tych nieszczęśli-

wych ludzi przekracza liczbę 8 000. Operująca tu 9 Dywizja nie jest w

stanie zabezpieczyć powiatu, albowiem bandy banderowskie grasują

na tyłach, paląc i mordując ludzi. Stan Milicji Obywatelskiej jest bez-

warunkowo za mały, a przydzielone rezerwy milicji z Rzeszowa opusz-

czają swe posterunki i dezerterują na tyły. To nie są bajki, lecz praw-

da – żądamy obrony80

.

Pogłębiające się zagrożenie ludności cywilnej na terenie woje-

wództwa rzeszowskiego ze strony OUN – UPA doprowadziło do in-

terpelacji posłów PSL, m.in. posła Głowacza do rządu polskiego w

sprawie palenia i mordowania ludzi w powiecie przemyskim. Na

wspomnianą interpelację odpowiedział w imieniu rządu marsz. Michał

Rola-Żymierski, zapewniając: rząd zarządził, aby w powiatach zagro-

79Protokół posiedzenia Komisji Międzypartyjnej spisany w Starostwie Powiatowym

w Przemyślu 3 listopada 1945 r., kserokopia w zbiorach autora. 80

Ibidem.

88

żonych bandytyzmem specjalnie nie zmniejszano sił bezpieczeństwa i

Milicji Obywatelskiej, a zwiększono je, by dać możliwość ludności cy-

wilnej jak najbardziej spokojnej pracy81

.

Także w sprawie palenia i rabowania wsi polskich w powiatach:

przemyskim, jarosławskim i sanockim przez Ukraińców z interwencją

do ministra obrony narodowej 25 czerwca 1946 roku wystąpił biskup

przemyski obrządku łacińskiego Franciszek Barda. Zwracał on uwagę

na wypadki, które rozgrywają się w ziemi przemyskiej, jarosławskiej i

sanockiej. Od szeregu miesięcy palą się wsie, ludność traci mienie,

dach nad głową, a tu i ówdzie życie. Dotychczasowe próby obronne

nie zlokalizowały napaści ukraińskich, bo bandy systematycznie idą

naprzód i szerzą dzieło zniszczenia konsekwentnie. Wzmaga się nędza

tysięcy Polaków, którzy słusznie spodziewają się w swym kraju bez-

pieczeństwa życia i mienia. Jako pasterz diecezji przemyskiej (…) czu-

ję się dotknięty wspomnianą pożogą i nie mogę patrzeć obojętnie na te

straszne w skutkach wydarzenia tak boleśnie dotykające moich wier-

nych i dlatego zwracam się do P. Marszałka z prośbą, aby zechciał

zaradzić łaskawie opłakanym skutkom82

. W odpowiedzi 2 lipca 1946

roku szef Gabinetu Naczelnego Dowódcy – Ministra Obrony Naro-

dowej płk (?) Łętowski napisał: przedstawiona sytuacja stanowi w

obecnej chwili przedmiot szczególnego zainteresowania ze strony Na-

czelnego Dowództwa. W związku z tym należy spodziewać się w naj-

bliższym czasie zdecydowanej poprawy83

.

W listopadzie 1946 roku starosta przemyski w sprawozdaniu pod-

kreślał: pozostała wiejska ludność ukraińska nadal współpracuje z

bandami UPA, udzielając im żywności i schronienia oraz wywiadu o

81 Marszałek Rola –Żymierski odpowiada na interpelację poselską w sprawie wy-padków w powiecie przemyskim, „Nowe Horyzonty” 1946, nr 2. 82

Archiwum Archidiecezji Przemyskiej Obrządku Łacińskiego (dalej – AAP),

Teczka korespondencji bp. Franciszka Bardy. 83

Ibidem.

89

ruchach wojsk polskich. Dążeniem moim jest, by pozbyć się tego ele-

mentu niepożądanego i szkodliwego dla dobra interesów państwa. Ta

ponowna ewakuacja będzie niewątpliwie dalszą bolesną operacją dla

tutejszego powiatu ze strony band banderowskich, jednakowoż musi

się raz położyć kres zbrodniczej robocie tych band84

.

O skali problemu związanego z ciągłym zagrożeniem ludności cy-

wilnej świadczy liczba zniszczonych i zdewastowanych wsi. W po-

wiecie jarosławskim zniszczono 5612 zabudowań, w lubaczowskim –

7470, w sanockim – 8260, w leskim – 2565, a w gorlickim – 3452.

Tyko podczas operacji „Wisła” zostało spalonych 1118 gospodarstw i

3926 ha lasów85

. Dane te świadczą o braku skutecznego wsparcia ze

strony państwowego aparatu bezpieczeństwa i wojska ludności cywil-

nej, która niejednokrotnie była pozostawiona sama sobie. Nie jest

normalna sytuacja, gdzie dwa lata po zakończeniu wojny światowej tj.

od maja 1945 r. do lata 1947 roku, w rejonie nowej granicy, która roz-

graniczała sojusznicze państwa formacje partyzanckie w miarę swo-

bodnie dokonują takich zniszczeń. Kolejnym przykładem może być tu

powiat przemyski, gdzie od 3 września do 12 listopada 1945 roku

UPA spaliła 60 wsi z 4592 zabudowaniami86

.

Wydaje się, że wstrzemięźliwość w działaniu władz komunistycz-

nych w sprawie pomocy mordowanej ludności wynikała z jej założeń.

W tajnej instrukcji Komitetu Centralnego PPR nr 1/26/45-Z z 1945

roku zalecano: Do wszystkich incydentów na pograniczu między Ukra-

ińcami i Polakami należy zachowywać się obojętnie. Można nawet

84 Sprawozdanie sytuacyjne za miesiąc październik 1946 starosty przemyskiego z 1

XI 1946 r. Kserokopia dokumentu w zbiorach autora. 85 J. Blum, Udział Wojska Polskiego w walce o utrwalenie władzy ludowej, „Woj-

skowy Przegląd Historyczny” 1959, nr 1, s. 45; R. Drozd, Ukraińcy w Polsce w

okresie przełomów politycznych 1944–981, w: Mniejszości narodowe w Polsce.

Państwo i społeczeństwo polskie a mniejszości narodowe w okresach przełomów po-

litycznych (1944–1989), Warszawa 1988, s. 181. 86

A. B. Szcześniak, W. Z. Szota, op. cit., s. 288.

90

zręcznie prowokować incydenty, gdyż nasza sprawa na tym nie ucier-

pi. Broń Ukraińców jest skierowana wyłącznie przeciw faszystom z

AK. W porozumieniu z NKWD nie dopuszczać, aby wojsko lub milicja

interweniowały w tym kierunku. Działać przy tym ostrożnie87

.

Oddziały UPA czuły się na terenie południowo-wschodniej Polski

całkowicie bezpieczne. Kwaterowały w wioskach, odbywały przemar-

sze drogami publicznymi, w biały dzień dokonywały mordów, nisz-

czyły mosty, napadały na pododdziały wojska i milicji. Wprowadzały

wśród ludności chaos i panikę. Miały one poparcie miejscowej ludno-

ści ukraińskiej, wymuszane niekiedy terrorem.

Zupełnie inna sytuacja panowała na terenie powiatu jasielskiego i

w dwóch powiatach województwa krakowskiego, tj. w powiecie gor-

lickim i nowosądeckim zamieszkałym przeważnie przez Łemków.

Ludność ta rzadko identyfikowała się z narodem ukraińskim i z ide-

ami walki o wolną Ukrainę. Społeczność łemkowska posiadała odręb-

ne poczucie własnej, ruskiej przynależności narodowej. Cechą charak-

terystyczną zorganizowanej na tym terenie siatki wojskowej i cywilnej

OUN i UPA był brak w jej dowódczych szeregach przedstawicieli

miejscowej ludności. Tak więc UPA na Łemkowszczyźnie zachodniej

była organizacją wprowadzoną z zewnątrz i rozbudowywaną głównie

nie przez autochtonów, lecz przez przybyszów z zewnątrz. Jedynym

oddziale, w którym byli w pewnym odsetku mieszkańcy wspomnia-

nych powiatów, chcących uniknąć przesiedlenia, czy też aresztowania

był oddział Michała Fedaka „Smyrnego”. Liczył on w różnych okre-

sach od 20 do 50 osób88

.

87 A. Chmielarz, Ukraińskie tropy. Dokumenty, „Karta” 1991, nr 4, s. 132–133.

88 M. Gliwa, UPA wobec akcji „Wisła” na zachodniej Łemkowszczyźnie, w: Akcja

„Wisła”. Przyczyny, przebieg, konsekwencje, Przemyśl 2007, s. 259–261.

91

Poniżej jako przykład skali zniszczeń podaję dane z gminy Bircza.

Wykaz ten jest charakterystyczny dla wielu gmin, na których terenie

działała UPA.

Wykaz budynków zniszczonych przez banderowców na terenie

gminy Bircza, stan na 12 marca 1947 roku89

Po zakończeniu wymiany ludności pomiędzy Związkiem Sowiec-

kim a Polską w 1946 roku na terenie Polski pozostało ok. 150 tys.

Liczba domów

Lp. Gromada spalonych lub zniszczonych ocalałych

1. Bircza 26 198

2. Bircza Stara 117 38

3. Brzuska 198 38

4. Korzeniec 125 64

5. Krajna 42 12

6. Leszczawa Dolna 212 43

7. Łodzinka Górna 74 33

8. Łomna 116 14

9. Nowa Wieś 11 55

10. Rudawka 129 30

11. Sufczyna 144 72

12. Wola Korzeniecka 80 50

13. Boguszówka 41 6

14. Huta Brzuska 146 39

Razem 1461 692

92

Ukraińców i Łemków. Ludność ta w dalszym ciągu była zapleczem

dla formacji banderowskich. Choć wiele rodzin ukraińskich było

przeciw OUN – UPA, to w milczeniu musieli wykonywać wszelkie

polecenia w obawie przed zemstą. Ludność zarówno ukraińska, jak i

polska musiała te oddziały żywić i udzielać schronienia. Wobec takie-

go stanu wówczas niemożliwa była likwidacja tych oddziałów. Staro-

sta przemyski pisał: w czasie ostatniej ewakuacji spora liczba ludno-

ści ukraińskiej tam zamieszkałej wyraziła zgodę na dobrowolny wy-

jazd do USRR, jednakowoż pod presją band banderowskich w ostat-

niej chwili odwołała swój wyjazd. Pozostała ludność ukraińska, to

element ubogi, rekrutujący się przeważnie z robotników i małorolnych

rolników, stosunkowo bardzo mało wyrobiony politycznie i społecznie.

I gdyby nie operujące tam bandy ukraińskie, ludność ta politycznie nie

uświadomiona, mogłaby z czasem, a zwłaszcza młode jej pokolenie

stać się pożytecznymi do państwowości polskiej90

.

Sytuacja na terenie powiatu nie poprawiła się do końca 1946 roku.

O sytuacji ludności polskiej w gminie Bircza pisał Zarząd Gminy:

Warunki mieszkaniowe przedstawiają się strasznie, ludzie w groma-

dach popalonych mieszkają w lepiankach prawie nago i bosi, z gro-

mad popalonych dużo ludzi mieszka w gromadzie Bircza z braku

mieszkań po kilka rodzin91

.

Również ci Ukraińcy, którzy dystansowali się od działań bande-

rowskich ponosili bardzo duże ofiary. Poza obowiązkowym zakwate-

rowaniem i aprowizacją, byli zmuszani do wstępowania do oddziałów

UPA. Ogłaszano przymusowy pobór młodych mężczyzn narodowości

ukraińskiej do sotni, czasami okrążając poszczególne wsie. Uchylanie

89 APP, Akta Gminy Bircza, sygn. 72, k. 26, Wykaz wysiedlonej ludności i budyn-

ków zniszczonych przez bandy banderowskie. 90

Sprawozdanie sytuacyjne z zakresu społeczno-politycznego za miesiąc listopad

1946 starosty przemyskiego z 30 XI 1946 r., kserokopia w zbiorach autora. 91

APP, AGB, sygn. 9, k. 178, Pismo Zarządu Gminy Bircza z 25 XI 1946 r.

93

się od tego obowiązku karano bezwzględnie, np. w Trzciańcu 9 sierp-

nia 1946 roku za ucieczkę Władysława Babickiego od przymusowej

mobilizacji zorganizowanej przez UPA banderowcy powiesili jego

rodzeństwo: Zofię, Anielę i Stefana92

. Taka forma zbiorowej odpo-

wiedzialności była niespotykana nawet wśród Niemców w stosunku

do współrodaków.

Decyzję o rozpoczęciu operacji „Wisła” społeczeństwo polskie

przyjęło z ulgą. Sytuacja, w której dwa lata po wojnie żyło się ciągle

w strachu o swoje życie, było dla zdecydowanej większości Polaków

nie do przyjęcia. Współczuli oni wysiedlanym ze swoich domów, ale

jednocześnie odczuwali ulgę związaną z rozwiązaniem kwestii po-

wszechnego terroryzmu. Oczywiście konsekwencje tej operacji pono-

sili nie tylko Ukraińcy i Łemkowie czy też małżeństwa mieszane, ale

w pewnym sensie także ludność polska. Przykładem jest wysiedlenie

sporej grupy Polaków podejrzanych o sprzyjanie polskiemu podzie-

miu niepodległościowemu. Właśnie za taką działalność i wspieranie

podziemia m.in. dowódca 9 DP wysiedlił z rejonu na południowy za-

chód od Przemyśla kilkanaście rodzin polskich, jak to uzasadniał: zu-

pełnie przegniłych wskutek propagandy PSL i NSZ93

.

Z badań autora wynika, że w powiecie przemyskim (dane wstępne)

w latach 1944–1948 oddziały UPA dokonały co najmniej 770 napa-

dów, podczas których zamordowali ponad 100 współrodaków. Jeżeli

tą liczbę przemnożymy przez liczbę powiaty, to otrzymamy przybli-

żoną skalę i ogrom cierpień ludności cywilnej związanej z działaniami

formacji nacjonalistów ukraińskich.

92 AIPN ORz, sygn. 04/231, k. 86, Raport sytuacyjny PUBP za 7 VIII 1946–17 VIII 1946 r.; sygn. 0057/81, k. 32, Raport sytuacyjny Komendy Powiatowej MO w Przemyślu za 1 VIII do 1 IX 1946 r. 93 Szyfrogram gen. Stefana Mossora do Ministra Obrony Narodowej Michała Roli-Żymierskiego w sprawie wysiedleń polskich rodzin z 2 maja 1947 r. za: Polska i

Ukraina w latach trzydziestych–czterdziestych XX wieku…, t. 5, s. 177.

94

Pomimo ponad 3 lat od zakończenia II wojny światowej sytuacja

ludności cywilnej na terenie południowo-wschodniej Polski nadal była

tragiczna. Doświadczona tragedią okupacji, kontyngentami, wywóz-

kami czy też eksterminacją ludności w dalszym ciągu była skazana na

egzystencję na granicy głodu i utraty swojego życia. Nękana przez

banderowskie formacje, a czasami przez małe grupy o charakterze

kryminalnym, które w wielu wypadkach mordowały sąsiadów, paliły

zabudowania, okradały z resztek pożywienia czy też dobytku rucho-

mego. Ponadto mieszkańcy wsi i miasteczek musieli dawać schronie-

nie uciekinierom z innych wsi, a także ze wschodnich województw

przedwojennej Polski.

Tej tragedii w dyskusji nad ludobójstwem czy też eksterminacją nie

poświęca się należytej uwagi. A przecież wymiar czasowy od „wy-

zwolenia” w lipcu 1944 roku do zniszczenia ostatnich zwartych od-

działów banderowskich zimą 1948 roku94

to przecież 4 lata. Przez ten

czas ludność tych terenów zazwyczaj noce spędzała poza domem,

cierpiała permanentny głód, niszczono ją lub okradano z płodów rol-

nych i inwentarza żywego. W wielu rejonach Rzeszowszczyzny okres

powojenny miał tragiczniejszy w skutkach przebieg niż okupacja. Do

dziś toczy się dyskusja o odszkodowaniach dla ofiar II wojny świato-

wej. Jedne grupy poszkodowanych otrzymały zadośćuczynienie, inne

nie. Przesiedleni obywatele polscy narodowości ukraińskiej podnoszą

głosy o konieczności odszkodowań za pozostawione mienie podczas

trwania operacji „Wisła”. Nie wspominają przy tym, że otrzymali no-

we gospodarstwa, w większości wypadków o znacznie lepszym od

opuszczonych standardzie, i bezzwrotne pożyczki państwowe na za-

94 Na 1 XII 1948 r. istniały na terenie powiatu przemyskiego 2 grupy UPA: Wło-

dzimierza Mroczki „Suma”, licząca 3 osoby (operowała w rejonie Reczpola i Cho-

łowic) oraz 7-osobowa grupa „Toczyły” (w rejonie Brzeżawy i Jawornika Ruskie-

go).

95

gospodarowanie. Pozostała na terenie województwa rzeszowskiego

ludność polska nie otrzymała żadnych odszkodowań za zniszczone

mienie, za śmierć ich bliskich, bo przecież formalnie wojna się skoń-

czyła w maju 1945 roku.

Wywołany przez UPA konflikt etniczny jedynie wzmocnił impe-

rium Stalina95

i spowodował represje w postaci masowych deportacji.

Obecnie ukraińscy nacjonaliści budują mit obrońcy wywożonych

Ukraińców z ich ojcowizny i jawią się jako ich obrońcy. A to właśnie

ta formacja zbrojna przez 2 lata po zakończeniu II wojny światowej

prowokowała i faktycznie doprowadziła do tragedii swojego narodu,

próbując obecnie zrzucić za to odpowiedzialność na państwo, w któ-

rym ta społeczność zamieszkiwała. Swoje działania prowadzili nie li-

cząc się ze stratami wśród własnej ludności cywilnej.

Bibliografia

Archiwalia

Archiwum Państwowe w Przemyślu: sygn. 9, sygn. 39, sygn. 40, sy-

gn. 72, sygn. 80, sygn. 85, sygn. 90.

Archiwum Główne Służebniczek w Starej Wsi: Fic 15/3, Pamiętnik z

okresu II wojny światowej 1939–1945 s. Marii Janiny Kachniarz,

Nowa Jastrząbka 1951.

Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Rzeszowie: sygn.

107/683, sygn. 04/231, sygn. 0057/81, sygn. 05/54, sygn. 05/128,

sygn. 051/204, sygn. 70/102, sygn. 00157/50.

Archiwum Archidiecezji Przemyskiej Obrządku Łacińskiego: Teczka

korespondencji bp. Franciszka Bardy.

95 T. Snyder, op. cit., s. 356.

96

Dokumenty drukowane

Dokumenty i materiały do historii stosunków polsko-radzieckich, t.

VIII (styczeń 1944–grudzień 1945), oprac. E. Basiński i in., War-

szawa 1974.

Polska i Ukraina w latach trzydziestych–czterdziestych XX wieku.

Nieznane dokumenty z archiwów służb specjalnych, t. 4, Polacy i

Ukraińcy pomiędzy dwoma systemami totalitarnymi 1942–1945, cz.

2, Warszawa–Kijów 2005.

Sprawozdanie przemyskiej OUN za okres od 29 IV do 29 V 1944 r.,

[w:] G. Motyka, Tak było w Bieszczadach. Walki polsko-ukraińskie

1943–1948, Warszawa 1999.

Piśmiennictwo

Argasiński M., Konspiracja w powiecie lubaczowskim 1939–1947,

Zwierzyniec–Rzeszów 2010.

Basak W., Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie. Samodzielny batalion

operacyjny Narodowych Sił Zbrojnych kryptonim „Zuch” 1944–

1947, Krosno 2008.

Blum J., Udział Wojska Polskiego w walce o utrwalenie władzy lu-

dowej, „Wojskowy Przegląd Historyczny” 1959, nr 1.

Brożyniak A., Ukraińska Powstańcza Armia w Bieszczadach, w: J.

Izdebski, K. Kaczmarski, Brożyniak A., Gliwa M., Terka– Wołko-

wyja 1939–1947. Mikrohistoria krwawego konfliktu ukraińsko-

polskiego, w: J. Izdebski, K. Kaczmarski, M. Krzysztofiński, Biesz-

czady w Polsce Ludowej 1944–1989, Rzeszów 2009.

Krzysztofiński M., Bieszczady w Polsce Ludowej 1944–1989, Rze-

szów 2009.

Chmielarz A., Ukraińskie tropy. Dokumenty, „Karta” 1991, nr 4.

Chmielowiec P., Urząd Bezpieczeństwa w Brzozowie 1944–1956,

Rzeszów 2008.

97

Diukow A., Kwestia Żydowska w planach OUN –UPA, w: Prawda

historyczna a prawda polityczna w badaniach naukowych. Ludo-

bójstwo na kresach południowo-wschodniej Polski w latach 1939–

1946, Wrocław 2011.

Drozd R., Ukraińcy w Polsce w okresie przełomów politycznych

1944–981, w: Mniejszości narodowe w Polsce. Państwo i społe-

czeństwo polskie a mniejszości narodowe w okresach przełomów

politycznych (1944–1989), Warszawa 1988.

Eberhardt P., Polska granica wschodnia 1939–1945, Warszawa 1992.

Fornal P., Konspiracja akowska i poakowska w powiecie brzozowskim

(1939–1949), Rzeszów 2010.

Gliwa M., UPA wobec akcji „Wisła” na zachodniej Łemkowszczyźnie,

w: Akcja „Wisła”. Przyczyny, przebieg, konsekwencje, Przemyśl

2007.

Grot L., Działania Ludowego Wojska Polskiego przeciwko zbrojnemu

podziemiu w latach 1944–1947, „Wojskowy Przegląd Historyczny”

1973, nr 3.

Haniach A., Uwarunkowania i przebieg powojennej „repatriacji”

Polaków z kresów wschodnich na Śląsk Opolski, w: Ludobójstwo

OUN – UPA na kresach południowo-wschodnich, Kędzierzyn-

Koźle 2011.

Hryciuk G., Przemiany narodowościowe i ludnościowe w Galicji

Wschodniej i na Wołyniu w latach 1931–1948, Toruń 2005.

Iwaneczko D., Wysiedlenie Ukraińców a Kościół greckokatolicki w

Polsce (1944–1947), w: Akcja „Wisła”, Warszawa 2003.

Konieczny Z., Był taki czas. U źródeł akcji odwetowej w Pawłokomie,

Przemyśl 2005.

Konieczny Z., Polacy i Ukraińcy na ziemiach obecnej Polski w latach

1018–1947, Przemyśl 2010.

98

Konieczny Z., Przemyśl w latach 1944–1948, w: Tysiąc lat Przemy-

śla, cz. 2, Warszawa–Kraków 1974.

Konieczny Z., Stosunki polsko-ukraińskie na ziemiach obecnej Polski

w latach 1918–1947, Wrocław 2006.

Konieczny Z. (red.), Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich na ludności

cywilnej w południowo-wschodniej Polsce (1942–1947), Przemyśl

2001.

Konieczny Z., Zmiany demograficzne w południowo-wschodniej

Polsce w latach 1939–1950, Przemyśl 2002.

Krzysztofiński M., Komuniści na Rzeszowszczyźnie 1918–1944/1945,

Rzeszów 2010.

Kryczko M., Jawornik Ruski–Dylągowa 25–26 kwiecień 1944,

Przemyśl 1992.

Kulińska L., Eksterminacja i uchodźctwo kresowych Polaków na

skutek ludobójczej akcji nacjonalistów ukraińskich w latach 1943–

1944 w świetle materiałów Rady Głównej Opiekuńczej, w: Akcja

„Wisła”. Przyczyny, przebieg, konsekwencje. Materiały konferencji

naukowej zorganizowanej 23-24 lutego 2007 r. w Przemyślu,

Przemyśl 2007.

Kulińska L., Wypędzenie Polaków z terenów Małopolski Wschodniej u

schyłku II wojny światowej i zaraz po niej, w: B. Grott, Stosunki

polsko-ukraińskie w latach 1939–2004, Warszawa 2004.

Kurcoń J., Problem ukraiński w działalności starostwa przemyskiego

w latach 1944–1945, „Rocznik Historyczno-Archiwalny” 2001, nr

15.

Łopuski J., Losy Armii Krajowej na Rzeszowszczyźnie (sierpień– gru-

dzień 1944). Wspomnienia i dokumenty, Warszawa 1990.

Misiło E., Pawłokoma 3 III 1945 r., Warszawa 2006.

Motyka G., Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła”. Konflikt polsko-

ukraiński 1943–1947, Warszawa 2011.

99

Motyka G., Wnuk R., Pany i rezuny. Współpraca AK–WiN i UPA

1945–1947, Warszawa 1997.

Ostasz G., Okręg rzeszowski Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.

Model konspiracyjny, struktura, dzieje, Rzeszów 2006.

Ostasz G., Poakowskie podziemie niepodległościowe w powiecie

krośnieńskim, w: Krosno i powiat krośnieński w latach 1944–1956,

Rzeszów– Krosno 2009.

Palski Z., Czy konieczna była operacja „Wisła”, ibidem 2004, z. 1.

Piętowski W., Stosunki polsko-ukraińskie po wybuchu II wojny świa-

towej. Zarys, mps, Czarna 1988.

Pisuliński J., Przesiedlenie ludności ukraińskiej z Polski do USRR w

latach 1944–1947, Rzeszów 2009.

Róg T., … i zostanie tylko pustynia. Osobowy wykaz ofiar konfliktu

ukraińsko-polskiego 1939–1948, gmina Cieszanów, powiat Lu-

baczów, Rzeszów 2011.

Ripećkyj M., Istorija kurina „Rena”, „Litopys UPA” rok 2001, t. 33.

Samborski M., Oddziały UPA w Przemyskiem i Bieszczadach w roku

1944, „Rocznik Przemyski” 2008, z. 4.

Snyder T., Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem,

Warszawa 2011.

Szcześniak A.B., Szota W.Z., Droga donikąd. Działalność Organi-

zacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce, Warszawa

1973.

Wnuk R. (red.), Atlas polskiego podziemia niepodległościowego

1944–1956, , Warszawa–Lublin 2007.

Wójcik Z. K., Sytuacja polityczno-militarna na terenie Podokręgu AK

Rzeszów w drugiej połowie 1944 r., w: Krosno i powiat krośnieński

w latach 1944–1956, Rzeszów– Krosno 2009.

100

Zapałowski A., Zarys działań jednostek Ludowego Wojska Polskiego

na terenie powiatu przemyskiego w latach 1944-1948, „Kresy

Południowo-Wschodnie” 2005/2006, z. 1.

ROZDZIAŁ 4

Grzegorz Tokarz

ROSJA W KONCEPCJI MAURYCEGO

MOCHNACKIEGO – ASPEKT GEOGRAFICZNY

Maurycy Mochnacki był jednym z najbardziej znanych romanty-

ków, którzy polemizowali z przedstawicielami nurtu klasycznego.

Oprócz osiągnięć w krytyce literackiej, położył ogromne zasługi dla

polskiej krytyki muzycznej (uważa się go za jej ojca). Napisał ważne

dzieło z zakresu historii, poświęcone powstaniu listopadowemu

,,Powstanie narodu polskiego w roku 1830-1831’’. Jednocześnie był

utalentowanym organizatorem, dość wspomnieć, iż współredagował

,,Gazetę Polską’’ i ,,Kurier Polski’’. Wykazał ogromną aktywność w

życiu politycznym, uczestniczył w powstaniu listopadowym (repre-

zentował nurt radykalny-Towarzystwo Patriotyczne). Po upadku po-

wstania zdecydował się emigrować, publikował w piśmie o tytule

,,Pamiętnik Emigracji Polskiej’’1. Aktywność twórczą M. Mochnac-

kiego można zaobserwować na kilku płaszczyznach. Bazując na filo-

zofii niemieckiej, głównie Fryderyka Schellinga, postulował przemia-

ny w polskiej literaturze, pragnął jej unarodowienia.

W sposób krytyczny M. Mochnacki postrzega całą historię Rosji,

między innymi tę średniowieczną, związaną z Moskwą czy książętami

ruskimi, którzy podlegli byli najeźdźcom mongolskim, polski myśli-

ciel napisał ,,horda rozwnuczona w tatarskiej niewoli, pod przełożeń-

stwem carzyków, którzy chanom strzemiona podtrzymywali, na znak

hołdu kobyle w bawolich rogach mleko podawając, a następnie przez

1 Historia literatury polskiej w zarysie, red. M. Stępień, A. Wilkoń, t. I, Warszawa

1987, s. 234, 259.

102

cztery wieki nawykła do jedynowładztwa, które zatarło znamiona jej

człowieczeństwa: owoż cała historia ludu, u którego do dziś dnia nie

masz rzeczy społecznej, który jest tylko sumą sił rozwijanych w za-

mierzonym kierunku’’2.

Analizując despotyzm, który (zdaniem polskiego publicysty), jest

podstawą rządów w Rosji zauważał, iż wynika on z ziemi, to właśnie

posiadanie terytorium, przejęcie go na własność przez władcę jest

istotą sytemu carskiego. Podkreślał przy tym, iż cechą immanentną

systemu rosyjskiego jest zwalczanie wszelkich przejawów rewolucji

za granicą. Jest to zrozumiałe, gdyż pozwolenie, aby np. we Francji

absolutyzm upadł, musi w niedługim czasie doprowadzić do sytuacji,

iż idee rewolucyjne przejdą na Wschód3.

M. Mochnacki analizował siłę Rosji w pierwszej połowie XIX w.,

owszem, kraj ten dysponował ogromną armią, co więcej, znajdowały

się na jego terenie wielkie twierdze, system administracyjny działał w

sposób zadowalający. Niewątpliwie, można ten kraj ocenić jako potę-

gę europejską. Jednak zauważyć równocześnie należy ogromną sła-

bość tego państwa, przede wszystkim wewnętrzną. Otóż, jak pisał pol-

ski myśliciel, w Rosji (podobnie zresztą jak w Prusach i Austrii) ma-

my do czynienia z istnieniem pierwiastków, które są z sobą niezgod-

ne. Cementem, który je trzyma jest tylko siła władzy, w tym przypad-

ku carskiej. Jedno nieprzewidziane wydarzenie, czy o charakterze

wojskowym, czy finansowym może zrujnować państwo carów. Jedno-

razowe zagrożenie przychodzące czy to z zewnątrz, czy też z we-

wnątrz. Uważał Mochnacki, że gdyby w Rosji wprowadzić system po-

2 M. Mochnacki, O charakterze polskiej emigracji, w: Poezja i czyn, wybór pism

wybrał, wstępem i przypisami opatrzył Stanisław Pieróg, Warszawa 1987, s. 471. 3 M. Mochnacki, Królowie i rewolucja, w: Poezja i czyn, s. 475.

103

lityczny, który miałby charakter liberalny, to państwo carów natych-

miast by się rozpadło na wiele części4.

W rzeczywistości nie istnieje naród rosyjski (Mochnacki utożsamia

to pojęcie z ludem), stwierdzał, iż państwo rosyjskie jest jedynie sys-

temem politycznym. Podobnie zresztą ma się rzecz z Prusami i Au-

strią. Z kolei inaczej wyglądała sytuacja we Francji i Anglii. Co waż-

ne, M. Mochnacki pisał, iż fakt, że Moskwa jest jedynie systemem po-

litycznym oznacza również, iż ma charakter nieorganiczny. W pań-

stwie carów brakuje między innymi ważnych dla systemu organiczne-

go związków społecznych5.

Ze względu na fakt, iż Rosję charakteryzuje sztuczny byt, nie może

tam dojść do żadnej rewolucji społecznej. Takowe wydarzenie na-

tychmiast zniszczyłoby to państwo. Tymczasem jego siła wynika z

podboju, zaborów czy małżeństw. Oczywiście, polski myśliciel nie

neguje możliwości zmian w tym systemie, polegać one mogą jedynie

na rozbiciu go na części czy pierwiastki6.

M. Mochnacki próbował przeanalizować błędy Napoleona, kiedy

ten wyprawił się na Rosję. Nie wziął pod uwagę fundamentalnej

prawdy, którą stanowi istota tego państwa, pisze następująco ,,potęga

moskiewska tkwi w zdobyczach. Nie ze środka do obwodu, jak gdzie

indziej, ale przeciwnie z obwodu wewnątrz wpadają jej promienie. A

zatem, po odcięciu zdobyczy na obwodzie, to zostaje w Moskwie,

czego zdobyć nie można, czego nie warto zdobywać. Żaden wojownik

większego jak Napoleon nie popełnił błędu (…) Nie w Moskwie, nie

w Petersburgu, ale tylko w Polszcze mógł zmusić Aleksandra do za-

warcia najkorzystniejszego pokoju’’7.

4 M. Mochnacki, Naród polski i jego byt polityczny, w: Poezja i czyn, s. 365. 5 Ibidem, s. 365-366. 6 M. Mochnacki, Królowie i rewolucja, w: Poezja i czyn, s. 472-473. 7 M. Mochnacki, Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831, t. I, s. 36.

104

Interesujące są rozważania M. Mochnackiego dotyczące charakteru

władzy w Rosji i jej wpływu na architekturę jednego z najważniej-

szych tamtejszych miast, Petersburga. Odwołując się do Ewangelii,

pisze, iż św. Piotr zbudował stolicę chrześcijaństwa na skale, nato-

miast jego imiennik, car Piotr (papież Rosji) stworzył stolicę na bło-

cie. Petersburg powstał błyskawicznie, z małej osady stał się potęż-

nym miastem. Polski myśliciel porównywał również jego rozwój z in-

nymi wielkimi stolicami na Zachodzie. W przypadku tych ostatnich

możemy zaobserwować zmiany, jakie miały miejsce przez setki lat ich

rozrastania, zobaczyć różne style architektoniczne, urzędy, kościoły,

domy mieszkalne. Wszystko to ukazuje ducha określonych czasów,

poglądów, mentalności ludzi, którzy w nich mieszkali i umierali.

Wielkie miasto w praktyce ukazuje całą, często nawet kilkusetletnią

historię danego ludu czy państwa. Można powiedzieć, iż istnieje okre-

ślony kod kulturowy, stare i nowe ulega zmieszaniu. Inaczej rzecz się

ma z Petersburgiem, otóż powstał on w konsekwencji nieograniczonej

władzy, M. Mochnacki pisał, iż mieliśmy do czynienia z wielką im-

prowizacją, car, niczym Bóg stwierdził ,,chcę, żeby było miasto’’, de-

cyzją despoty ,,wody oddzieliły się od lądu’’, postanowiono podpo-

rządkować władzy cara Newę, jednak ta czasami się buntuje, próbuje

zalać połacie miasta. Przeraża to władców Rosji, mają boleć nad tym,

iż nie są w stanie podporządkować sobie tej rzeki, najchętniej podda-

liby ją represjom, czy to za pomocą knuta, czy też zesłania na Syberię.

Polski myśliciel twierdził, iż miasto to wzbudza w wykształconym

człowieku zaniepokojenie, jasne jest dla niego, iż w Petersburgu moż-

na zauważyć dwa elementy: despotię władcy i pracę niewolników. Car

kazał osiedlił się w Petersburgu, lud musiał tam zamieszkać, jego wo-

la nie miała większego znaczenia. Przy analizie sposobu myślenia cara

Piotra (,,złego ducha Północy’’), polski myśliciel odwołuje się do

słynnego stwierdzenia inkwizytora Hiszpanii, który miał powiedzieć,

105

królowi Filipowi II, że ,,ludzie to są liczby’’. Car jest nieodrodnym

realizatorem sposobu myślenia, który powyższa maksyma obrazuje8.

M. Mochnacki zauważał, że geograficzne umiejscowienie Peters-

burga, najważniejszego miasta ówczesnej Rosji, negatywnie wpływa

na rozwój ekonomiczny państwa carów. Jego położenie jest nienatu-

ralne, polski myśliciel porównuje to miasto do ,,pijawki, która ssie bez

użytku żywotne soki całego mocarstwa’’. Destrukcyjnie na całą Rosję

wpływa to, iż w Petersburgu znajdują się główne władze administra-

cyjne i polityczne Rosji. Znowu M. Mochnacki odwołuje się do przy-

kładów organicznych, pisze, iż krew olbrzyma, jakim jest Rosja, pły-

nie nie w tym kierunku, który jest właściwy (z klimatu umiarkowane-

go do obszarów skutych lodem, z żyznych ziem do stepów i pustyń).

Najrozsądniejszym rozwiązaniem jest zmiana stolicy, przeniesienie

najważniejszej siedziby carów na południe9.

Bardzo krytycznie polski publicysta wypowiadał się o dynastii pa-

nującej w Rosji (Holstein-Gottorp-Romanow), zastanawiał się, co ma

decydować o tym, iż jej przedstawiciele usiłują narzucać swoim sąsia-

dom własne rozwiązania, zmuszając ich do podporządkowania. By-

najmniej, jej członkowie, analizując przeszłość tego rodu, w żaden

pozytywny sposób nie odcisnęli swojego śladu na historii, trudno tutaj

mówić o cnotach przedstawicieli tej rodziny, zarówno tych politycz-

nych, jak moralnych. Próżno szukać w niej geniuszy, ludzi utalento-

wanych. Odwrotnie, ród ten skumulował w sobie wiele zła, M. Moch-

nacki pisał ,,rozmnożył się i rozwnuczył w sromocie, w skażeniu, w

jawnych bezwstydach pokątnym wszeteczeństwie niewiast, w okru-

cieństwie i rozwiązłości mężów depczących wszystkie prawa ludno-

8 Petersburg i Konstantynopol, w: Maurycego Mochnackiego pisma rozmaite: od-

dział porewolucyjny, http://www.pbi.edu.pl/, s. 90-91. 9 M. Mochnacki, Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831,

http://www.pbi.edu.pl/, t. I, s.28.

106

ści! Syny mordowały ojców! Ojcowie własne wytępiali plemie. Jeden

występek rodził się z drugiego nieprzerwaną koleją: jedna zbrodnia z

drugiej wynikała. Domowa historia carów jest to krwawa łuna w po-

wietrzokręgu’’10

.

M. Mochnacki jednoznacznie oceniał rolę Rosji w końcowych la-

tach istnienia I Rzeczpospolitej, przy czym miała ona charakter jedno-

znacznie negatywny. To Katarzyna II wybrała króla (Stanisław Au-

gust Poniatowski), który zasiadł na tronie polskim. Intrygowała prze-

ciwko wzmocnieniu czy modernizacji państwa. Uzyskała przemożny

wpływ na działalność polskiego sejmu. Rozbiory były dopełnieniem

ekspansji rosyjskiej w Polsce11

.

Rosja, wraz z innymi krajami doprowadziła do upadku Polski za

rozszerzanie się w niej idei jakobińskich, taki miał być oficjalny po-

wód, jaki podał car. Jednak nie oddaje to twierdzenie w pełni prawdy.

Otóż, zdaniem polskiego myśliciela, zniszczenie państwowości pol-

skiej miało wzmocnić Rosję i jej sojuszników w walce z zachodnim

jakobinizmem. W Moskwie silna była obawa, iż za Francją pójdą inne

kraje i zgilotynują swoich królów. Zauważyć przy tym należy, iż ra-

chuby cara zaczęły się sprawdzać, udało się zahamować rozwój idei

rewolucyjnych, M. Mochnacki stawiał tezę, iż upadek Polski przyczy-

nił się do restauracji monarchii we Francji, gdyby na gruzach państwa

polskiego Rosja nie zetknęłyby się z Austrią i Prusami, William Pitt

Młodszy (polityk angielski) nie byłby w stanie doprowadzić do soju-

szu rosyjsko-austro-pruskiego przeciwko rewolucyjnej Francji. Czy

można sobie wyobrazić, aby monarchowie ci walczyli z Francją Mak-

symiliana Robespierre’a czy Napoleona Bonaparte, mając za sobą sil-

ną, zrewolucjonizowaną Polskę?12

.

10 M. Mochnacki, Jak rozumieć powstanie polskie?, http://www.pbi.edu.pl, s. 4.

11 M. Mochnacki, Naród polski i jego byt polityczny, w: Poezja i czyn, s. 360.

12 M. Mochnacki, O rewolucji w Niemczech, w: Poezja i czyn, s. 486.

107

Pisząc o rozbiorach Polski M. Mochnacki zauważał, iż poszczegól-

ne kraje, w tym Rosja, uzyskały różne nabytki terytorialne, co więcej,

mocarstwa nie podzieliły się równo. Wydawałoby się, że może to

spowodować niesnaski miedzy nimi, włącznie z konfliktem zbrojnym.

Udział Austrii, Prus i Rosi w dziele zniszczenia państwa polskiego po-

równuje do łupu bandy rozbójników, kiedy w tej ostatniej łupów nie

dzieli się ,,sprawiedliwie’’, wtedy wybucha krwawa zwada. Jednak w

przypadku Polski nie można znaleźć paraleli. Wynika to z faktu, iż

Austria, Prusy i Rosja, trzy kraje rządzone przez monarchów, mają

jednego dowódcę, którego ,,kompetencje’’ akceptują, jest nim car w

Moskwie13

.

Polski myśliciel podkreślał, jak ogromne znaczenie dla Rosji miał

jej udział w rozbiorach państwa polskiego, wpłynęło to nie tylko na

wewnętrzne sprawy tego państwa, ale przede wszystkim zdetermino-

wało jego politykę zagraniczną. Przede wszystkim państwo carów za-

częło graniczyć z Prusami i Austrią, dwory królewskie mogły rozpo-

cząć ściślejszą współpracę. W tej części Europy powstał sojusz trzech

monarchów, porozumienie, które swoim ostrzem skierowane było w

stronę Zachodu, szczególnie zaś przeciw coraz silniejszym w tamtych

państwach ideom liberalnym. Jednocześnie upadek Rzeczpospolitej

zwiększył pozycję Petersburga na kontynencie europejskim, dopro-

wadził w konsekwencji do wzmocnienia despotyzmu. M. Mochnacki

stwierdzał przy tym, iż odbudowa Polski wzmocni zachodnie systemy

liberalne. Powstanie w przyszłości niepodległego państwa polskiego

musi doprowadzić do osłabienia dobrych relacji między Rosją, Au-

strią i Prusami, wynikać to będzie z faktu, iż rozdzielać je będą Pola-

cy, zamieszkujący duże terytoria. Istnieje przy tym duża szansa, iż

13 M. Mochnacki, Królowie i rewolucja, w: Poezja i czyn, s. 480.

108

Rosja powróci, w sensie politycznym, do swoich korzeni, stanie się

państwem przede wszystkim azjatyckim, a nie europejskim14

.

Podkreślić należy, iż dzięki grabieży ziem polskich - Polska nadwi-

ślańska - Rosja nie tylko wzmocniła europejski kierunek ekspansji.

Poprzez przejęcie Polski nadwilejskiej, nadbużańskiej i naddniepro-

wej wzmocniła pozycję wobec Turcji. M. Mochnacki jednoznacznie

stwierdzał, iż upadek państwa polskiego przybliżył również klęskę

Porty 15

.

M. Mochnacki, pragnąc odbudowy Polski, podkreślał jednocześnie,

że ma ona ważne zadanie do spełnienia w tej części kontynentu. Jest

nim odepchnięcie, wyrzucenie Rosji z Europy. Miejscem, gdzie po-

winna rozwijać się, działać, jest Azja. Dzięki usunięciu Rosji z konty-

nentu, uchroni się państwa i ich systemy polityczne od agresji. Wolna

Polska równa się Rosji azjatyckiej, jest to klasyczny determinizm16

.

Polski myśliciel podkreślał, iż Rosja w sposób bardzo skuteczny

prowadzi politykę ekspansji, przede wszystkim nie usiłuje w sposób

szybki uzyskać jak największych korzyści, powolność jest dogmatem

carów. Dzięki temu odnoszą oni szereg sukcesów, ,,nigdy dwóch kro-

ków nie zrobi, jeżeli tylko jeden jest bezpieczny’’. Kolejnym aspek-

tem jest nie ujawnianie do końca swoich celów, działać zawsze z

,,zaczajenia’’17

.

Zauważyć należy, iż polityka rosyjska stara się wpływ na nowe te-

rytoria zdobywać ,,po cichu’’. Natomiast jeśli już coś zdobędzie, nig-

dy tego nie odda, polski myśliciel stwierdzał, iż od czasów Piotra I

14 M. Mochnacki, Być albo nie być, w: Poezja i czyn, s. 426-427.

15 M. Mochnacki, Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831,

http://www.pbi.edu.pl, t. I, s. 20. 16

M. Mochnacki, O charakterze polskiej emigracji, w: Poezja i czyn, s. 471, M.

Mochnacki, Królowie i rewolucja, w: Poezja i czyn, s. 477. 17

M. Mochnacki, Petersburg i Konstantynopol, w: Maurycego Mochnackiego pisma

rozmaite: oddział porewolucyjny, http://www.pbi.edu.pl, s. 93.

109

imperium carów nie utraciło nawet skrawka ziemi. Rosjanie przewi-

dują, myślą w kategoriach najbliższych kilkudziesięciu, a nawet kilku-

set lat. To odróżnia jej politykę od działań największych państw Za-

chodu, Francji i Anglii, których przywódcy myślą w krótkich okre-

sach czasowych18.

Dla polskiego myśliciela jasne było, że tak wielkie imperium jak

Rosja musi ciążyć w kierunku południowym, co jest zrozumiałe ze

względów przyrodniczo-geograficznych (zgodnie z biegiem rzek

spławnych). Nie przypadkiem jest, iż właśnie rosyjskie posiadłości

południowe zarówno w Europie, jak i Azji, są najzasobniejsze. Jasne

jest, że bogactwo, w postaci płodów rolnych, należy sprzedawać ko-

rzystając przede wszystkim z Morza Śródziemnego. Morze Bałtyckie

w tym kontekście ma dużo mniejsze znaczenie19.

M. Mochnacki zauważał, iż Rosja w pierwszej połowie XIX w.

rozszerza swoje wpływy na południe od swoich granic. Tworzą się

miasta, twierdze nad Morzem Czarnym, coraz silniejsza jest obecność

Rosjan nad Morzem Azowskim i Kaspijskim. Jednak nie można jesz-

cze mówić, iż siła rosyjska w tych regionach okrzepła. Polski myśli-

ciel pisał, iż są to na razie ,,kontury’’. Pamiętać w tym kontekście na-

leży, iż państwo rosyjskie chcąc utrzymać swoją potęgę lądową, musi

ją wspomóc dzięki silnie rozbudowanej flocie. Można pokusić się o

tezę, że o ile zdobycze na lądzie były pierwszym etapem rozwoju im-

perium rosyjskiego, to mocarstwowość na morzu jest etapem dru-

gim20.

Polski publicysta zauważał, jak politycznie angażowała się Rosja w

pierwszej połowie XIX w. na Półwyspie Pirenejskim. Przede wszyst-

18 M. Mochnacki, Droga z Moskwy do Indyj Wschodnich, w: Maurycego Mochnac-

kiego pisma rozmaite: oddział porewolucyjny, http://www.pbi.edu.pl, s. 96, 99. 19

M. Mochnacki, Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831, t. I, s. 27. 20

Ibidem, t. I, s. 22.

110

kim popierała wszelkie stronnictwa antynarodowe w Hiszpanii i Por-

tugalii. Wynikało to z polityki Moskwy, aby powstrzymywać idee re-

wolucyjne. Carat obawiał się, że jeśli nawet w tak odległych rejonach

Europy wprowadzi się ideały rewolucyjne, to zaszkodzić to może Ro-

sji21

.

Szczególnie interesujące wydają się analizy M. Mochnackiego do-

tyczące polityki rosyjskiej wobec Turcji. Daje się zauważyć coraz

większe znaczenie rosyjskiej floty morskiej na Morzu Czarnym. Nie

wydaje się czymś nierealnym, iż carat będzie chciał przejąć Istambuł,

może to się zdarzyć w ciągu kilkunastu, czy kilkudziesięciu lat.

Owszem, te sukcesy rosyjskie muszą zaniepokoić Wielką Brytanię,

która będzie chciała je zminimalizować. Jednak efektywność tych

działań będzie osłabiona, gdyż pozycja Brytyjczyków w Indiach

Wschodnich może w poważny sposób się pogorszyć. Anglikom nie

uda się zniszczyć floty rosyjskiej, Malta natomiast może znaleźć się

pod ogniem dział carskich. Przyjąć można, iż wyspa ta zostanie zdo-

byta szturmem przez żołnierza rosyjskiego. Bynajmniej, nie będzie to

koniec ekspansji rosyjskiej. Kolejnym etapem będzie podporządko-

wanie carowi Wysp Jońskich. Ponownym celem dla imperium car-

skiego może być Gibraltar, który oblegać będzie wraz z sojusznikiem,

monarchą hiszpańskim. Oczywiste jest, że tym samym powiększy

swoje wpływy w Hiszpanii22

.

Polski myśliciel, opisując ekspansję Rosji na odcinku tureckim za-

stanawiał się, jaką taktyką posłużą się władze carskie, aby zniszczyć

swojego sąsiada. Istnieje możliwość, iż problem władzy w Porcie Ot-

tomańskiej, zostanie przez Rosjan rozwiązany w podobny sposób, jak

postąpiono z ostatnim monarchą I Rzeczpospolitej, Stanisławem Au-

21 M. Mochnacki, Petersburg i Konstantynopol, w: Maurycego Mochnackiego pisma

rozmaite: oddział porewolucyjny, http://www.pbi.edu.pl, s. 92. 22

Ibidem, s. 93-94.

111

gustem Poniatowskim, ziemie tureckie podzielą los, jaki wcześniej

spotkał Polskę. Daje się zauważyć, jaką taktykę stosuje Rosja, aby

ciągle osłabiać Turcję, np. coraz mocniejszy wpływ Rosji na Bałka-

nach, przede wszystkim w Grecji. Dominujące znaczenie ma państwo

carów na Wołoszczyźnie. Powoli Turcja zaczyna być, w sensie strate-

gicznym, swoistego rodzaju twierdzą. Której mury obronne są ciągle

przez Rosjan kruszone. M. Mochnacki zauważał, iż po zajęciu przez

imperium moskiewskie Krymu, graniczną rzeką oddzielającą je od

Porty była rzeka Kubań. Jednak ekspansja rosyjska się nie zatrzymała,

przy czym Turcy nie mogą spodziewać się pomocy od ewentualnych

sojuszników. Persja, która utraciła szereg włości, nie będzie kwapić

się do sojuszu z sułtanem, Rosjanie natomiast coraz silniej podkreślają

swoją obecność na Kaukazie.23

.

Szczególnie ważny dla Rosji jest Konstantynopol, opanowanie go

ma dla nich fundamentalne znaczenie, zarówno pod względem poli-

tycznym, jak i ekonomicznym, M. Mochnacki pisał ,,tu środkowe,

najbujniejsze prowincje moskiewskie, weszłyby natychmiast w zwią-

zek bezpośredni z bogatemi targami, z handlem całego zachodu. Stąd

tak łatwo lądowe ustanowić komunikacye z całym wschodem! Tak ła-

two kupieckie rozwinąć zakłady w Trebizondzie, Erzerum, w Mussol,

Bassorze, Bagdadzie, w Chiwie, Balku, Bocharze, w Samarkan-

dzie!’’24

.

Polski myśliciel podkreślał przy tym, iż w przypadku, gdyby Kon-

stantynopol dostał się w ręce Rosjan, kwestią czasu byłoby zamienie-

nie tego miasta w morską zbrojownię, która nie miałaby sobie rów-

nych na świecie. Imperium carów uzyskałoby dostęp do wielu bo-

gactw, miedzy innymi naturalnych, Z Azji Mniejszej można sprowa-

23 M. Mochnacki, Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831,

http://www.pbi.edu.pl, t. I, s. 23. 24

Ibidem, t. I, s.29.

112

dzać wysokiej jakości drzewa, z Kaukazu żelazo, z Synopy i Trebi-

zondu konopie. Nie należy zapomnieć o taniej sile roboczej, którą

ściągać można znad Morza Czarnego25.

Zauważyć należy, zdaniem M. Mochnackiego, iż Moskwa, dążąc

do osłabienia Turcji wykorzystuje do tego Egipt. To właśnie car jest tą

siłą, która odpowiada za złe relacje między paszą egipskim a sułta-

nem. Postawić można tezę, że istnieje tajne porozumienie między

władcą Egiptu i Rosji. Ten pierwszy, poprzez swoje prowokacyjne,

agresywne działania skierowane przeciwko Porcie stara się ukazać po-

trzebę interwencji rosyjskiej w tym regionie. W świadomości społecz-

nej Moskwa nie będzie bynajmniej najeźdźcą, raczej podmiotem, któ-

ry stabilizuje sytuację w tej części świata26.

M. Mochnacki zastanawiał się nad rolą Morza Bałtyckiego dla pań-

stwa rosyjskiego, stwierdzał jednoznacznie, iż znajduje się ono w ca-

łości w gestii carów, nie ma nikogo, kto byłby w stanie zagrozić ich

pozycji. Pamiętać jednak należy, iż po pierwsze, jest to niewielkie

morze, po drugie, tylko przez sześć miesięcy można je w sposób efek-

tywny wykorzystywać. Oznacza to, iż silna flota rosyjska jest przez

długie miesiące wyłączona z działania, generuje natomiast ogromne

koszty. Co więcej, trudno tym samym we właściwy sposób wykształ-

cić marynarzy, którzy skazani są na długą bezczynność. Z tego też

względu Rosja potrzebuje dostępu do większego morza, najbardziej

korzystne, gdyby było to Morze Śródziemne27.

Rosja, zdaniem omawianego publicysty, szczególne silne działania

o charakterze politycznym i propagandowym podjęła w Wielkiej Bry-

25 Ibidem. 26

M. Mochnacki, Stosunki gabinetu petersburskiego z Baszą Egiptu, w: Maurycego

Mochnackiego pisma rozmaite: oddział porewolucyjny, http://www.pbi.edu.pl/, s.

225-226. 27

M. Mochnacki, Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831,

http://www.pbi.edu.pl, t. I, s.28.

113

tanii. W stolicy tego kraju wielu dziennikarzy jest opłacanych przez

dwór carski, w zamian mają w sposób pozytywny ukazywać Peters-

burg. Co ciekawe, podobne akcje podejmuje we Francji, ale to przede

wszystkim opinia publiczna w Anglii jest mało odporna na propagan-

dę Rosji. Caratowi udało się przekonać Brytyjczyków, że polityka ca-

ra w Azji (kierunek indyjski) w żaden sposób nie zagrozi interesom

Albionu. Ważnym aspektem jest również działanie agentów rosyj-

skich, polegających na unieszkodliwianiu tych środowisk, które chcą

opinii publicznej Zachodu ukazać prawdziwe, imperialne zamiary ca-

ra28

.

Polski myśliciel zauważał, iż do połowy XVIII w. Wielka Brytania

posiadała swoje wpływy nad Morzem Kaspijskim, prowadzono ko-

rzystny handel z takimi miastami jak Buchara i Samarkanda, jednak

stronie rosyjskiej udało się usunąć z tego regionu kupców angiel-

skich29

.

Dostrzegał możliwość współpracy między Stanami Zjednoczonymi

Ameryki Północnej a imperium carów w przypadku, gdyby Rosjanie

opanowali Konstantynopol. Otóż Amerykanie ucieszyliby się, gdyby

na kontynencie europejskim pojawiło się nowe, silne mocarstwo mor-

skie, niewątpliwie osłabiłoby to rolę dotychczasowych potęg w Euro-

pie. Polski myśliciel stawiał nawet tezę, iż oficerowie marynarki ame-

rykańskiej mogą szkolić marynarzy rosyjskich30

.

Niewątpliwie stosunek M. Mochnackiego do Rosji był zdetermi-

nowany wydarzeniami, w których sam aktywnie uczestniczył. Wal-

cząc w powstaniu, a następnie uciekając za granicę zachował bardzo

krytyczną ocenę Rosji i jej polityki. Zauważyć jednak należy, iż w je-

28 M. Mochnacki, Droga z Moskwy do Indyj Wschodnich, w: Maurycego Mochnac-

kiego pisma rozmaite: oddział porewolucyjny, http://www.pbi.edu.pl, s. 96. 29

M. Mochnacki, Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831,

http://www.pbi.edu.pl, t. I, s. 29. 30

Ibidem, http://www.pbi.edu.pl, t. I, s.30.

114

go analizach dotyczących tego kraju znaleźć możemy wiele trafnych

spostrzeżeń, szczególnie w kwestii charakteru polityki caratu, powol-

nej, a zarazem skutecznej. Równie ważne są jego analizy dotyczące z

roli tego państwa w Europie i Azji, wydaje się, że nadal są aktualne.

Bibliografia

Mochnacki M., Być albo nie być, Poezja i czyn, wybór pism wybrał,

wstępem i przypisami opatrzył Stanisław Pieróg, Warszawa 1987.

Mochnacki M., Droga z Moskwy do Indyj Wschodnich, w: Maury-

cego Mochnackiego pisma rozmaite: oddział porewolucyjny,

http://www.pbi.edu.pl.

Mochnacki M., Jak rozumieć powstanie polskie?,

http://www.pbi.edu.pl.

Mochnacki M., Królowie i rewolucja, w: Poezja i czyn.

Mochnacki M., Naród polski i jego byt polityczny, w: Poezja i czyn.

Mochnacki M., Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831, t. I.

Mochnacki M., O charakterze polskiej emigracji, w: Poezja i czyn.

Mochnacki M., O rewolucji w Niemczech, w: Poezja i czyn.

Mochnacki M., Petersburg i Konstantynopol, w: Maurycego Moch-

nackiego pisma rozmaite: oddział porewolucyjny,

http://www.pbi.edu.pl.

Mochnacki M., Stosunki gabinetu petersburskiego z Baszą Egiptu, w:

Maurycego Mochnackiego pisma rozmaite: oddział porewolucyjny,

http://www.pbi.edu.pl/.

Poezja i czyn, wybór pism wybrał, wstępem i przypisami opatrzył

Stanisław Pieróg, Warszawa 1987.

Stępień M., Wilkoń A. (red.), Historia literatury polskiej w zarysie,

tom I, Warszawa 1987.

ROZDZIAŁ 5

Leszek Sykulski

ROLA REFLEKSJI GEOPOLITYCZNEJ W FORMOWANIU SIĘ PRIORYTETÓW POLSKIEJ

POLITYKI ZAGRANICZNEJ PO 1989 R.

Jeszcze po koniec 1989 r. wśród polskich elit politycznych zachod-

nioeuropejski wektor polskiej polityki zagranicznej nie był całkiem

oczywisty. Ówczesny prezydent Polski Wojciech Jaruzelski w roz-

mowie z Helmutem Kohlem w Belwederze 12 listopada 1989 r., roz-

ważając przyszłość Europy, opowiedział się za koncepcją „Europy oj-

czyzn” Charlesa de Gaulle’a. Wyraził się wówczas następująco: „Wy-

obrażam sobie, że będzie to dom, w którym wszystkie drwi będą

otwarte, w którym dokonywać się będzie swobodna wymiana nie tyl-

ko towarów, ale także myśli, idei – wszystkiego co najlepsze. Chcemy

sięgać do odpowiednich doświadczeń Zachodu i wykorzystywać je –

zwłaszcza wysoką efektywność gospodarowania oraz procedury de-

mokratyczne. Ale musimy pamiętać, że każde państwo ma swą toż-

samość ustrojową, swe własne historycznie ukształtowane uwarunko-

wania. Dlatego w tym domu graniczne ściany powinny pozostać. I ta-

ką Europę zaczynamy budować. Potwierdza to również Pana wizyta”1.

24 listopada 1989 r., w czasie rozmowy z ministrem spraw zagra-

nicznych Danii Uffe Ellemanem-Jensenem w Belwederze, Wojciech

Jaruzelski stwierdził, że interesy bezpieczeństwa Polski „na tym eta-

pie historycznym materializują się w ramach Układu Warszawskie-

go”. Dodał, że Polska chce uczestniczyć w dialogu Wschód-Zachód, a

1 P. Dybicz, G. Sołtysiak, Rozmowy dyplomatyczne Prezydenta Wojciecha Jaruzel-

skiego 1989-1990, tom I – Rok 1989, Warszawa 2008, s. 75.

116

jego zasadniczy kierunek wyznaczają stosunki między ZSRR a USA,

podkreślając nienaruszalność polskich granic2.

Integracja Polski z NATO i Unią Europejską nie stała się zatem od

razu ani naczelnym programem polityki zagranicznej RP, ani głów-

nym postulatem rodzimych elit intelektualnych po wyborach czerw-

cowych, ani po stworzeniu pierwszego po 1945 r. niekomunistyczne-

go rządu, ani po zwycięstwie wyborczym pierwszego niekomuni-

stycznego prezydenta w kraju od czasów II wojny światowej. Jak

podkreślało wielu polityków, urzędników i działaczy zaangażowanych

w tworzenie wizji polskiej polityki w okresie transformacji ustrojo-

wej, ewolucja głównych zadań i celów geopolitycznych państwa do-

konała się stopniowo w latach 1989-1993. Dobrym przykładem takiej

opinii jest postać byłego ministra spraw zagranicznych Krzysztofa

Skubiszewskiego, który stwierdził, że w pierwszej połowie lat dzie-

więćdziesiątych jednym z głównych celów polityki zagranicznej stał

się element geopolityczny – zapobieganie możliwemu odrodzeniu

układu dwubiegunowego na świecie i w Europie. Podkreślał, że geo-

strategiczne położenie Polski, było wówczas ważnym elementem sto-

sunków bezpieczeństwa w Europie, które porównał do koncentrycz-

nych kół rozchodzących się od stabilnego jądra krajów UE, UZE,

NATO do nieustabilizowanych peryferii. Skubiszewski na początku

lat dziewięćdziesiątych XX wieku, widząc konieczność integracji eu-

roatlantyckiej opowiedział się za przynależnością Polski do Północno-

atlantyckiej Rady Współpracy, który miał stanowić ważny punkt w

negocjacjach akcesyjnych. Za jeden z najważniejszych celów geopoli-

tycznych Polski uznał przy tym dążenie do akceptacji jej przez Za-

chód jako realnego partnera3.

2 Ibidem, s. 90-91. 3 K. Skubiszewski. Perspektywy polityki zagranicznej RP w Europie , „Rocznik Pol-

skiej Polityki Zagranicznej 1993/1994”, Warszawa 1994, s. 21-29. Cz. Mojsiewicz,

117

Nakreślenie głównych kierunków polskiej polityki zagranicznej w

początkach transformacji ustrojowej nie było łatwe i stykało się z roz-

bieżnymi opiniami nawet znanych i uznanych myślicieli geopolitycz-

nych. Według relacji Romualda Szeremietiewa, jeszcze w końcu maja

1989 r. podczas wizyty Zbigniew Brzezińskiego w Polsce na Katolic-

kim Uniwersytecie Lubelskim, były doradca prezydentem Jimmy’ego

Cartera miał powiedzieć, że: „nie wchodzi w rachubę jakiekolwiek

bezpośrednie czy nawet pośrednie wejście Polski do NATO, bo było-

by to dla Związku Sowieckiego wyraźną prowokacją. (…) Uważam

także, że przynależność Polski do Paktu Warszawskiego może być

elementem pozytywnym, pod warunkiem jednak, że Pakt ten przesta-

nie być instrumentem narzucania ortodoksyjnej ideologii, lecz służyć

będzie geopolitycznej i terytorialnej stabilizacji Europy. (…) Tak

przekształcony Pakt Warszawski byłby rękojmią dla Moskwy, że

Ameryka nie zamierza rozciągać swoich wpływów po Bug”4. Szere-

mietiew na początku lat dziewięćdziesiątych oceniał przy tym kry-

tycznie wypowiedzi tego polsko-amerykańskiego analityka, twier-

dząc, że dla Brzezińskiego „sprawy polskie są o tyle istotne, o ile sta-

nowią funkcję światowej polityki Stanów Zjednoczonych”5.

Stopniowe nabieranie znaczenia dążenia do integracji euroatlantyc-

kiej było związane zarówno z pozostawaniem Polski w strefie „szare-

go bezpieczeństwa”, jak i z drugiej strony z zacieśniającymi się rela-

cjami gospodarczymi i dyplomatycznymi Warszawy z Waszyngtonem

i stolicami zachodnimi. Jedną z ważnych inicjatyw dyplomatycznych,

mających także znaczenie geopolityczne, było sformowanie w 1991

tzw. Trójkąta Weimarskiego, czyli Komitetu Wspierania Współpracy

Polska polityka zagraniczna, [w:] W. Kolendowski, Cz. Mojsiewicz (red.), Stosunki

międzynarodowe, Wrocław 1998, s. 219. 4 R. Szeremietiew, W prawo marsz! O polityce i wojsku. Rozmawiał Piotr Bączek,

Warszawa 1993, s. 72. 5 Ibidem, s. 114.

118

Francusko-Niemiecko-Polskiej, inicjatywy powołanej przez ministrów

spraw zagranicznych trzech państw. W polskiej prasie, a także wystą-

pieniach czołowych polskich polityków podkreślano, że Trójkąt We-

imarski jest jednym z ważniejszych elementów kształtowania europej-

skiej pozycji Polski. Bronisław Geremek podkreślał nie tylko symbo-

liczne znaczenie tej współpracy, odnoszące się do pojednania daw-

nych przeciwników, ale także geopolityczne, pisząc: „Polska, Francja

i Niemcy zajmują centralne miejsce w Europie na dawnym szlaku wo-

jen, podbojów i siłą zmienianych granic. Geopolityczna siła pokojo-

wej współpracy na tym obszarze ma kluczowe znaczenie dla budowa-

nia jedności Europy. Ze względu na specyfikę geograficzną, histo-

ryczną i polityczną polsko-francusko-niemieckie współdziałanie w

ramach Trójkąta Weimarskiego ma szczególnie znaczącą wymowę.

Jest przykładem współpracy między sąsiadami, którzy zdołali prze-

zwyciężyć uprzedzenia i złe dziedzictwo historii”. Wskazywał przy

tym na duże znaczenie współpracy trójstronnej w perspektywie roz-

szerzenie Unii Europejskiej na Wschód. Pisał m.in. „chcielibyśmy,

aby Trójkąt Weimarski wniósł własny wkład w konstruowanie posze-

rzonej Unii, potem zaś w jej dalszy, dynamiczny rozwój. W przyszło-

ści, po wejściu Polski do UE współpraca trójstronna RP, RF i RFN,

zachowując swój specyficzny charakter współdziałania trzech państw,

stanie się czynnikiem wzmacniającym Unię Europejską od we-

wnątrz”6.

Wśród elit politycznych dostrzegano wagę położenia geograficzne-

go Polski, które chciano wykorzystać jako zwornik między Wscho-

dem i Zachodem kontynentu. Bardzo podobnie aspekt współdziałania

państw w ramach Trójkąta Weimarskiego widział Władysław Barto-

szewski, który mówił: „przykładem tworzenia nowych konstrukcji

6 B. Geremek, Trójkąt Weimarski, „Przegląd Środkowoeuropejski” 1998, nr 20-21. Cyt. za: http://www.medianet.pl/~ceurorev/numer21/01.htm. [21.04.2011]

119

przezwyciężających stare podziały i bloki jest współpraca Polski z

Niemcami i Francji w ramach tak zwanego Trójkąta Weimarskiego.

Ta szczególna forma współpracy państw Unii Europejskiej z krajem

dawnego obszaru dominacji sowieckiej stanowi symbol pojednania

trzech wielkich narodów europejskich. Dawny obszar wielkich wojen

europejskich przekształca się w filar bezpieczeństwa kontynentu”7.

Obaj politycy podkreślali zatem ewolucję znaczenie geopolitycznego

regionu środkowoeuropejskiego, który z obszaru konfliktów miało

szansę stać się filarem integracji europejskiej i obszarem stabilizacji

na kontynencie.

Znaczenie czynników geograficznych i roli Polski w Trójkącie We-

imarskim, a w perspektywie także w Unii Europejskiej podkreślał w

przededniu wejścia Polski do NATO Roman Kuźniar. Na łamach

„Przeglądu Środkowoeuropejskiego” pisał m.in. „ze względu na swoje

położenie geograficzne, znaczenie dla bezpieczeństwa europejskiego,

ogólny potencjał, w tym gospodarczy, Polska wydaje się najbardziej

naturalnym kandydatem na partnera Francji i Niemiec”. Postulował

wykorzystanie formuły Trójkąta Weimarskiego dla włączenia Polski

w proces integracji europejskiej jeszcze zanim stanie się ona jej peł-

noprawnym członkiem. Twierdził, że włączenie Polski w tę strukturę

jest „strategicznym priorytetem polityki polskiej, któremu powinny

być konsekwentnie podporządkowane jej pozostałe kierunki i aspek-

ty”8.

Jednym z nielicznych przykładów refleksji geopolitycznej w poło-

wie lat dziewięć dziesiątych nakierowanej na rozszerzenie współpracy

Polski ze strukturami zachodnioeuropejskimi także o Rosję była kon-

7 R. Kuźniar, Wspólne powołanie na drodze do europejskiego zjednoczenia, „Prze-gląd Środkowoeuropejski” 1998, nr 20-21. Cyt. za: http://www.medianet.pl/~ceurorev/numer21/01.htm. [21.04.2011] 8 Ibidem.

120

cepcja tzw. Trójkąta Warszawskiego. Zaproponował ją w pierwszej

połowie lat dziewięćdziesiątych Longin Pastusiak, wówczas polityk

SDRP i analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Trój-

kąt Warszawski miał być w jego wizji uzupełnieniem Trójkąta We-

imarskiego, swego rodzaju poszerzeniem dialogu regionalnego o Mo-

skwę. Jak podkreślał Pastusiak, istotą nie miało być kształtowanie ja-

kiejkolwiek osi Moskwa-Warszawa-Berlin, ale „stworzenie mechani-

zmu stałych konsultacji między trzema państwami sąsiadującymi ze

sobą. W swojej wizji podkreślał „tranzytowe położenie Polski”, po-

zwalające na tworzenie struktur sprzyjających współpracy gospodar-

czej z sąsiadami. Polska miała zatem starać się wykorzystywać swoje

położenie geopolityczne i pełnić swego rodzaju rolę mostu między

Zachodem i Wschodem kontynentu9. Był to jednak wówczas pogląd

marginalny. Większość liczących się środowisk politycznych i anali-

tycznych dostrzegała w Rosji zagrożenie (o czym szerzej w ostatnim

podrozdziale). Większą wagę starano się przykładać do rozwijania

koncepcji współdziałania np. z południowymi sąsiadami Polski w kie-

runku wspólnego dążenia do integracji ze strukturami polityczno-

militarnymi Zachodu.

W powyższym kontekście istotne znaczenie miała refleksja nakie-

rowana na współdziałanie z Pragą i Budapesztem w ramach Trójkąta

Wyszehradzkiego, powołanego również w 1991. Już w maju 1992 r.

prezydenci Czechosłowacji, Polski i Węgier sformułowali postulat do-

tyczący strategicznego, długofalowego celu trzech państw, jakim na-

zwano członkowstwo w Sojuszu Północnoatlantyckim. Tego samego

miesiąca również polska minister spraw zagranicznych Hanna Su-

chocka w swoim exposé stwierdziła, że członkostwo Polski w NATO

9 L. Pastusiak, Rozważania o polityce zagranicznej, [w:] E. Haliżak, (red.), Bezpie-

czeństwo Narodowe Polski: geopolityczne i geoekonomiczne uwarunkowania, Toruń

1995, s. 49-51.

121

jest jednym z priorytetów rządu, tak aby bezpieczeństwo Polski „było

równe bezpieczeństwu innych państw europejskich”. Pół roku później

dążenie do integracji z NATO stało się jednym z oficjalnych celów

polityki zagranicznej państwa, trafiając do dokumentu Założenia pol-

skiej polityki zagranicznej, gdzie zapisano m.in. „strategicznym celem

Polski w latach dziewięćdziesiątych jest członkostwo w NATO oraz w

Unii Zachodnioeuropejskiej jako europejskim filarze NATO i istot-

nym czynniku europejskiego systemu zbiorowego bezpieczeństwa”.

W tym kontekście ważne jest podkreślanie przez czołowych polskich

polityków znaczenia obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych w

Europie. Hanna Suchocka w swoim sejmowym wystąpieniu podkre-

ślała nawet swoje poparcie dla amerykańskiej obecności na „starym

kontynencie”10

.

Kierunek wschodni polskiej polityki zagranicznej był jednym z

ważniejszych elementów obecnych w polskiej myśli geopolitycznej.

Można pokusić się nawet o postawienie hipotezy, że stosunek do Ro-

sji w dużej mierze warunkował przyjęcie konkretnej wizji geopoli-

tycznej Polski po 1989 r. Sporą część odniesień do Rosji i pozostałych

wschodnich sąsiadów Polski poruszono już wyżej. W tym podrozdzia-

le przedstawione zostaną najważniejsze wątki geopolityczne obecne w

polskiej myśli wschodniej. Myśl ta obejmowała kształt relacji mię-

dzynarodowych w Europie Wschodniej, zmagała się po upadku

Związku Radzieckiego nie tylko z trudna przeszłością i jej ocenami,

ale także z tworzeniem modeli nowego ukształtowania przestrzeni

proradzieckiej. Obawa przed powrotem Moskwy do modelu autory-

tarnego w polityce wewnętrznej i dążeń ekspansjonistycznych w poli-

10 Oświadczenie prezesa Rady Ministrów Hanny Suchockiej w sprawie proponowa-

nego składu i programu prac rządu w Sejmie, 10 lipca 1992 r. , [w:] R. Stemplow-

skim, Wprowadzenie do analizy polityki zagranicznej RP, wyd. 2, t. II, Warszawa

2007, s. 254-263; R. Zięba, Główne kierunki polityki zagranicznej Polski po zimnej

wojnie, Warszawa 2010, s. 84-87.

122

tyce zagranicznej w dużej mierze zdominowała polską refleksję geo-

polityczną dotycząca polityki wschodniej w latach dziewięćdziesią-

tych11

. Pod koniec okresu, który chronologicznie stanowi podstawę

niniejszej rozprawy, na kanwie wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 r.

obawy przed ewentualnym zagrożeniem militarnym ze strony Rosji

powrócą na nowo.

Na wpływ tradycji polskiej myśli geopolitycznej, która wpłynęła w

sposób istotny w określaniu głównych wektorów polityki zagranicznej

RP wskazał Adam Daniel Rotfeld, minister spraw zagranicznych RP

w 2005 r., podczas swojego wystąpienia w Krajowej Szkole Admini-

stracji Publicznej w 2008 r. Sprzeciwił się opiniom, iż po wstąpieniu

do NATO i UE Polska zagubiła swoje strategiczne cele. Stwierdził, że

„strategia państwa niekoniecznie wyraża się w tym, że mamy dobrze

sformułowane dokumenty. Strategia państwa wyraża się raczej w tym,

że wszystkie jego instytucje jednakowo pojmują cele, zadania i mają

wspólne rozumienie sposobów realizacji tych celów. Największy

wpływ na strategię polskiej polityki zagranicznej wywarły dwie po-

stacie. Mam na myśli Juliusza Mieroszewskiego i Jerzego Giedroycia,

którzy w wyjątkowo trudnych warunkach, przy braku zrozumienia w

swoim najbliższym emigracyjnym otoczeniu – Giedroyć w Paryżu,

Mieroszewski w Londynie – wywarli na polską politykę zagraniczną

po roku 1989, w Polsce suwerennej, nieporównanie większy wpływ

niż dziesiątki świetnie napisanych dokumentów, które były doskonale

opracowywane, ale których nikt nie brał pod uwagę w praktycznym

działaniu”12

. W tym kontekście, co warte podkreślenia, innego zna-

11 Zob. np. B. Rychłowski, Problemy bezpieczeństwa w warunkach geopolitycznych

transformacji Europy, „Studia i Materiały PISM” nr 82/1994; A. Drawicz, Wschód i

polityka, „Życie Warszawy”, 17.09.1991. 12 A.D. Rotfeld, Polska polityka zagraniczna: Nowe wyzwania – nowe zadania, http://www.ksap.gov.pl/ksap/file/wystapienia/20080903_Rotfeld.pdf, s. 2. [21.04.2011]

123

czenia nabiera interpretacja znaczenia oficjalnych dokumentów MSZ,

a analiza polskiej myśli geopolitycznej staje się wręcz niezbędna do

badania kierunków polityki państwa po 1989 r.

Krzysztof Skubiszewski wskazywał na początku lat dziewięćdzie-

siątych na ważne geopolityczne znaczenie powiązań z Ukrainą, w

kontekście obawy przed ewolucją pojęcia „bliskiej zagranicy” w sto-

sunkach z Rosją. Argumentował: „nasze położenie geopolityczne,

wymogi geostrategii, nasze żywotne interesy nakazują, aby wiązanie

się z Zachodem – jako priorytet – miało swój subtelny paralelizm w

odniesieniu do polityki wschodniej. Konieczna jest internacjonalizacja

demokratycznej transformacji. Już sama bliskość geograficzna spra-

wia, że mamy istotny interes w tym, aby na obszarze byłego ZRRR, a

w szczególności w Rosji, istniał mocny kierunek porządkowania i sta-

bilizowania sytuacji wewnętrznej z zachowaniem zasad demokracji.

Rosja bowiem ani żadne inne państwo wschodnioeuropejskie nie po-

winno stać się generatorem anarchii”13

.

Jednym z największych orędowników powrotu do koncepcji Jerze-

go Giedroycia i integrowania wokół Polski krajów Europy Wschod-

nie, przede wszystkim zaś Ukrainy, był Paweł Kowal, polityk i histo-

ryk. Wychodził z założenia o zbieżności interesów geopolitycznych

Warszawy i Kijowa. Niejednokrotnie wyrażał swoje obawy przez od-

rodzeniem się dążeń mocarstwowych w Rosji, które, jego zdaniem

zagrażały zarówno Ukrainie, jak i Polsce. Po 2004 r. Kowal stał się

rzecznikiem najszybszego włączenia Kijowa do struktur zachodnioeu-

ropejskich. Od 2009 r. stał się orędownikiem Partnerstwa Wschodnie-

13 Ibidem, s. 21-29; Cz. Mojsiewicz, Polska polityka zagraniczna, [w:] W. Kolen-

dowski, Cz. Mojsiewicz (red.), Stosunki międzynarodowe, Wrocław 1998, s. 219.

124

go, programu Unii Europejskiej, określającego wymiar wschodni jej

polityki w ramach Europejskiej Polityki Sąsiedztwa14

.

Po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej nasiliły się dążenia czę-

ści intelektualistów, mające na celu włączenie Ukrainy do Unii i NA-

TO. Mieściło się to w koncepcji ULB Mieroszewskiego i Giedroycia.

Koncepcja rozszerzania NATO na Wschód w celu odciągnięcia by-

łych republik członkowskich ZSRR od Rosji. W Biurze Bezpieczeń-

stwa Narodowego publikowano szereg tekstów poświęconych temu

kierunkowi myśli politycznej. Przemysław Pacuła pisał np. „w kon-

tekście otwartych drzwi szczególnie istotna jest skala zaangażowania

NATO w Europie Wschodniej oraz regionie Morza Kaspijskiego. Od

tego zależeć będzie, czy państwa takie jak Ukraina, Azerbejdżan, Ka-

zachstan, Gruzja, Turkmenistan czy Białoruś przejdą na jasną stronę

czy pozostaną w kleszczach Rosji”15

.

W tym kontekście należy także rozumieć zaangażowanie się dużej

części polskiej sceny politycznej w wydarzenia tzw. pomarańczowej

rewolucji, które miały miejsce na Ukrainie od 21 listopada 2004 do 23

stycznia 2005 r., czyli od zakończenia drugiej tury wyborów prezy-

denckich, w których startowali Witor Janukowycz i Wiktor Juszczen-

ko. Znaczna część polskich elit politycznych i intelektualnych poparła

wówczas tego ostatniego, utożsamiając jego kandydaturę z opcja de-

mokratyczna i prozachodnią16

. Tematyka relacji polsko-ukraińskich

wróciła w kontekście stosunku Warszawy do Moskwy w kontekście

wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 r. Prezydent Lech Kaczyński ak-

14 Zob. np. P. Kowal, Nie żegnajmy się z Giedroyciem, „Rzeczpospolita” 5.10.2009;

P. Kowal, Wschodni błąd Tuska, „Gazeta Wyborcza” 8.02.2008; P. Kowal, Polityka

rozstrojonych instrumentów, „Wprost”, nr 10/2008. 15

P. Pacuła, NATO przyszłości – wyzwania duże i większe, „Bezpieczeństwo Naro-

dowe” 2009, nr 11, s. 48. 16

Zob. np. R. Potocki, A. Stec, L. Kucz, Lekcja Majdanu. Polskie czasopiśmiennic-

two wobec pomarańczowej rewolucji, Częstochowa 2008.

125

tywnie włączył się w czasie swojej prezydentury w poparcie dla aspi-

racji europejskich Ukrainy i Gruzji. Ostro także potępił interwencje

wojskową Rosji w Gruzji17

.

Krytykę koncepcji ULB przedstawił m.in. wrocławski socjolog

Zbigniew Kurcz, który wskazał, że polityka pojednania z Ukrainą

przy zacieraniu pamięci o zbrodni wołyńskiej jest bezskuteczna i poli-

tycznie szkodliwa18

. Krytycznie do sojuszu z Ukrainą odnosili się tak-

że narodowcy i z uwagi na wydarzenia na Wołyniu z czasów II wojny

światowej i z uwagi na formułowanie, czy też próby formułowania w

III RP programu polskiej polityki wschodniej opartego na bliskich re-

lacjach z Rosją19

.

Wśród orientacji prorosyjskiej w polskiej refleksji geopolitycznej

w omawianym okresie uwagę zwrócić należy przede wszystkim na

środowiska neoendeckie. Rozumiemy je tutaj w znaczeniu węższym

niż pojęcie ruchu narodowego, używanego przy omawianiu integracji

Polski ze strukturami euroatlantyckimi. Mamy na myśli ludzi i środo-

wiska będące bezpośrednimi kontynuatorami endecji emigracyjnej,

bądź uznające się za spadkobierców konkretnych ugrupowań endec-

kich z II RP (np. Stronnictwo Narodowe). Nie włączamy do tej grupy

17 Z uwagi na fakt, że ocena prezydentury Lecha Kaczyńskiego, także w kontekście

jej wątków geopolitycznych, jest tematem bieżącym, wykraczającym poza zakres

chronologiczny niniejszej rozprawy, a także stwarzającą szereg problemów natury

metodologicznej, ten obszar badań jedynie zasygnalizowano. Por. R. Grodzki, Pol-ska polityka wschodnia w okresie koabitacji po 2007 r., „Przegląd Zachodni” 2009, nr 3, s. 31-55. 18

Z. Kurcz, Mit giedroyciowski wobec wyzwań polskiego sąsiedztwa na Wschodzie,

[w:] K. Krzysztofek, A. Sadowski (red.), Pogranicza i multikulturalizm w warun-kach Unii Europejskiej: Implikacje dla wschodniego pogranicza Polski, t. 2, Biały-

stok 2004, s. 197-200. 19

G. Tokarz, Koncepcje polityki wschodniej polskiego ruchu narodowego w latach 1989-1997, [w:] J. Albin, J. M. Kupczak (red.), Z badań nad współczesną problema-tyką państw Europy Środkowej i Wschodniej, Wrocław 2000, s. 255-272. Por. B.

Kowalski, Realizm zamiast krucjaty/ Szkice o polskiej polityce wschodniej, Warsza-

wa 2009.

126

szerokiego nurtu katolicko-narodowego, np. Jana Łopuszańskiego i

Porozumienia Polskiego, Antoniego Macierewicza i Ruchu Katolicko-

Narodowego, środowiska „Naszego Dziennika” czy tygodnika „Głos”.

Częstym postulatem środowisk neoendeckich na początku lat dzie-

więćdziesiątych była szeroka integracja Słowiańszczyzny. Argumen-

tem za budową bloku słowiańskiego było przede wszystkim poczucie

zagrożenia ze strony Niemiec. Na łamach takich periodyków jak

„Słowo Narodowe”, „Ojczyzna” czy „Głos Narodu” wracano chętnie

do klasyki myśli endeckiej i szczególnie do książki Romana Dmow-

skiego – Niemcy, Rosja a sprawa polska. Narodowcy wierzyli, że so-

jusz polityczno-militarny z Rosją zabezpieczy nienaruszalność pol-

skiej granicy na zachodzie. W początkach pierwszej dekady III RP

część środowisk neoendeckich sprzeciwiała się opuszczaniu teryto-

rium RP przez wojska radzieckie/rosyjskie. Uważano, że są one gwa-

rantem bezpieczeństwa Polski przed jednoczącymi się Niemcami20

.

Należy jednak podkreślić, że postulaty sojuszu z Rosją, wysuwane

w latach dziewięćdziesiątych XX wieku miały charakter marginalny.

Natomiast koncepcje zjednoczenia Słowiańszczyzny były mało zna-

czące nawet w środowisku neoendeckim. Propagowały je głównie ma-

łe ugrupowania skrajnej prawicy, jak np. Polska Wspólnota Narodo-

wa-Polskie Stronnictwo Narodowe, któremu przewodniczył Bolesław

Tejkowski, głoszący zagrożenie Słowian ze strony zjednoczonych

Niemiec. Przedstawiciele PWN-PSN byli wyjeżdżali np. do Moskwy

na zjazdy Soboru Słowiańskiego, międzynarodowej organizacji pan-

slawistycznej21

.

20 Zob. np. K. Kurasiewicz, Niemcy, Rosja i sprawa polska – po latach, „Słowo Na-

rodowe” nr 2/1990; J. Dmowski, Uwagi o polityce zagranicznej rządu, „Ojczyzna”

nr 4/1991. M. Barański, Nasze stanowisko w węzłowych sprawach bytu narodu,

„Głos Narodu” nr 2-3/1991. Por. J. Engelgard, Powrócić do testamentu Dmowskie-

go, „Myśl Polska” nr 10/1996. 21

B. Tejkowski, Sytuacja geopolityczna Słowiańszczyzny, Warszawa 1995.

127

Maciej Giertych oceniając położenie geopolityczne Polski między

Niemcami a Rosją, starając się sformułować program polskiej polityki

wschodniej, wyznaczał cele stopniowe, od ustanowienia „normalnych

sąsiedzkich stosunków, głównie handlowych” i „pośrednictwie w

handlu Rosji z Europą zachodnią”, po sprawy związane z bezpieczeń-

stwem. Ważnym zastrzeżeniem było to, aby „z Rosją pertraktować

wprost, bez pośrednictwa Brukseli, Bonn czy Waszyngtonu. Pośredni-

cy nie o nasze ale o swoje interesy będą się starać, i trudno mieć im to

za złe. Bardzo chcą byśmy bezpośrednie kontakty pozrywali. Tu trze-

ba twardo pilnować naszych własnych interesów i nie dać się sprowa-

dzić do roli petenta układających się stron”. Giertych podkreślał, że

jego środowisku chodzi o zawarcie takiego „układu wojskowego,

dwustronnego, lub wielostronnego, który by zabezpieczał nasze grani-

ce, a nie stwarzał dla Rosji poczucia utraty bezpieczeństwa na terenie,

który traktuje jako swoje przedpole”22

.

W polskich realiach po przełomie roku 1989, jednym z najważniej-

szych ośrodków generujących myśl dotycząca Europy Wschodniej,

także tę geopolityczną, był Ośrodek Studiów Wschodnich23

. Jak pod-

kreślał, jeszcze przed akcesją Polski do UE, Zdzisław Najder „Polska

niewątpliwie może wnieść do Unii wiedzę, rozpoznanie tego, co się

dzieje na wschód od nas. Ośrodek Studiów Wschodnich jest pod tym

względem jednym z najlepszych na świecie, jeżeli nie najlepszym. To

jest przykład – oni w Ośrodku wiedzą coś, czego nie wiedzą tamci. To

jest nasze wiano24

.

W powyższym kontekście ważne były oceny polityki rosyjskiej

prze analityków OSW. Marek Menkiszak, jeden z głównych eksper-

22 M. Giertych, Polityka zagraniczna, „Opoka w Kraju” nr 17(38)/1996. 23 www.osw.waw.pl. 24 Rzeczpospolita na progu Unii Europejskiej. Rozmowa ze Zdzisławem Najderem, „Przegląd Środkowoeuropejski” 2002, nr. 31-32. Cyt. za: http://www.medianet.pl/~ceurorev/#numer22.

128

tów OSW ds. Rosji, w połowie lat 90-tych XX wieku wyróżniał trzy

główne paradygmaty odnoszące się do stosunku elit rosyjskich do Eu-

ropy Środkowej: neoliberalny, w którym region Europy Środkowej

traktowany był jak drugorzędny, o tyle ważny, o ile pomaga we włą-

czeniu Rosji do grona najwyżej rozwiniętych państw świata, neoreali-

styczny (Europa Wschodnia jako region rywalizacji z Zachodem i

ważny w rozwoju rosyjskiej mocarstwowości) oraz „wyznawcy geo-

politycznej wizji świata”, gdzie Europę Wschodnią traktowano jako

część „euroazjatyckiego regionu osiowego” stanowi terytorium natu-

ralnej dominacji Rosji, służącej globalnej stabilizacji stosunków mię-

dzynarodowych25.

31 marca 2009 r. w Ośrodku Studiów Wschodnich odbyło się se-

minarium pt.: „Od Giedroycia do Partnerstwa Wschodniego. 20 lat

polskiej polityki wschodniej”. Spotkanie zostało zorganizowane ra-

zem redakcją dwumiesięcznika Nowa Europa Wschodnia, dzięki cze-

mu w jednym z numerów tego pisma, zatytułowanym tak jak konfe-

rencja, znalazły się interesujące materiały zawierające sporo refleksji

natury geopolitycznej. Mówią one znacznie więcej niż analiza niejed-

nego dokumentu MSZ czy bieżącego komentarza OSW, stąd poniżej

przytoczymy kilka cytatów dobrze oddających charakter tych elemen-

tów refleksji geopolitycznej, które były obecne wśród analityków

Ośrodka Studiów Wschodnich, ich współpracowników, a także innych

propagatorów odrodzonej myśli prometejskiej. Adam Daniel Rotfeld

po raz kolejny przyznał ponownie, że „Myśli Juliusza Mieroszewskie-

go i Jerzego Giedroycia zaprezentowane na łamach paryskiej „Kultu-

ry” stały się w istocie podstawą strategii nowej polskiej polityki

wschodniej”. Zdaniem byłego ministra spraw zagranicznych kluczowe

25 M. Menkiszak, Polska w strategii międzynarodowej Federacji Rosyjskiej, [w:] E.

Haliżak, (red.), Bezpieczeństwo Narodowe Polski: geopolityczne i geoekonomiczne

uwarunkowania, Toruń 1995, s. 18.

129

w powyższym były trzy zasady: natychmiastowe uznanie i wspieranie

niepodległości Ukrainy, Białorusi i Litwy, uznanie bez zastrzeżeń

granic na wschodzie, i wreszcie „ustanowienie równoprawnych part-

nerskich stosunków z nową Rosją”26.

Jan Piekło wskazywał, że „polityka wschodnia III Rzeczypospolitej

charakteryzuje się brakiem konsekwencji oraz chroniczną niemożno-

ścią sformułowania strategicznej wizji dotyczącej roli Polski w regio-

nie i w Unii Europejskiej”. Dodawał przy tym, że polskiej myśli poli-

tycznej zabrakło całościowej wizji, zwłaszcza tej koncentrującej się

rejonie Morza Czarnego. Powołując się na Jerzego Giedroycia i Zbi-

gniewa Brzezińskiego twierdził, że „niepodległa i demokratyczna

Ukraina to gwarancja bezpieczeństwa i stabilności w Europie. To zda-

nie powinno stać się osnową konstruowania polskiej i europejskiej po-

lityki wschodniej”27. W podobnym duchu wypowiadali się m.in. Jerzy

Pomianowski28 i Maria Przełomiec29. Z kolei Zdzisław Najder twier-

dził, że Partnerstwo Wschodnie może odegrać przełomową rolę w

kształtowaniu się układu sił na Wschodzie30.

Zdecydowana większość środowisk podejmujących refleksję geo-

polityczną w Polsce w latach 1989-2009 dostrzegała w Rosji zagroże-

nie. Znaczna część z nich postulowała przy tym „geopolityczne odcią-

ganie” państw Europy Wschodniej od wpływów rosyjskich. Antoni Z.

Kamiński twierdził, że w „strategicznym interesie RP jest awans go-

spodarczo-polityczny całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej i

26 A. D. Rotfeld, Stare wyzwania – nowe odpowiedzi, „Nowa Europa Wschodnia” nr

2/2009, s. 35. 27

Jan Piekło, Niepraktyczna i chaotyczna, „Nowa Europa Wschodnia” nr 2/2009, s.

29-30. 28

M. Przełomiec, Słuszna, ale pusta, „Nowa Europa Wschodnia” nr 2/2009, s. 33-

34. 29

J. Pomianowski, Niezbędnik, „Nowa Europa Wschodnia” nr 2/2009, s. 31-33. 30

Z. Najder, Ile miodu, ile dziegciu, „Nowa Europa Wschodnia” nr 2/2009, s. 28,

31-34

130

przesunięcie punktu ciężkości w układzie europejskim na Wschód”.

Podkreślał przy tym, że takie sformułowanie głównego interesu Polski

stawia ją „w poprzek rosyjskich ambicji imperialnych”. Badacz z

PAN wysunął propozycję trzech postulatów polityki polskiej wobec

Rosji: werbalne unikanie „antyrosyjskości” i „założeń doktrynalnych

mających za podstawę pryncypialną rusofobię”, unikanie powiązań z

Moskwą, które utrudniałyby integrację RP z UE (w tym równoczesne

blokowanie wysiłków Rosji mających na celu bezpośrednie podpo-

rządkowanie sobie Białorusi i Ukrainy), wspieranie zbliżenia Rosji do

Europy i szukanie możliwych pól współpracy. Powyższe wskazania

opierały się na argumentacji, iż Polska jest „państwem kresowym” w

NATO i w przyszłości w UE, tj. „państwem graniczącym z ważnym

obszarem dla strategicznych interesów Europy”. W związku z powyż-

szym Kamiński podkreślał, że jako „państwo położone na styku ukła-

du ponadnarodowego ze światem zewnętrznym” Polska będzie od-

grywać kluczową rolę w kształtowaniu polityki bezpieczeństwa w re-

gionie. W tym kontekście ewentualna rezygnacja z tworzenia przez

Warszawę własnej polityki wschodniej oznaczałaby osłabienie pozycji

Polski w ramach Europy. Nie bez znaczenia, w argumentacji Antonie-

go Kamińskiego był fakt, że Polska po 1991 r. graniczy na wschodzie

z obszarami, które wchodziły w przeszłości w skład Wielkiego Księ-

stwa Litewskiego i Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Wskazywał

jednak na realne zagrożenia w nieprzemyślanym rozwoju kontaktów

ze Wschodem. Pisał m.in. „przy obecnej kondycji systemu prawnego i

wymiaru sprawiedliwości, administracji państwa oraz niewydolności

rządu i parlamentu, otwarcie polityczne na Wschód może oznaczać

tylko import polityczno-gospodarczych patologii”31

.

31 A. Z. Kamiński, Suwerenność państwa polskiego w nowym układzie europejskim, „Przegląd Środkowoeuropejski” 2002, nr 31-32. Cyt. za: http://www.medianet.pl/~ceurorev/numer31/07.htm. [11.07.2012].

131

Marcin Rościszewski wychodził z założenia, że w 1991 r. rozpad

ZSRR oznaczał zniknięcie z politycznej mapy świata „ostatniego mo-

carstwa kolonialnego”. W zagrożeniu ze strony Moskwy upatrywał

głównego czynnika zagrażającego niepodległości Polski, pisząc nawet

o „tradycyjnej rosyjskiej doktrynie imperialnej”32. Nawiązywał do

polskiej tradycji wskazywania na dwustronne zagrożenie – niemiecko-

rosyjskie, szeroko o tym pisał analizując geohistoryczny rozwój Pol-

ski33. Sytuację geopolityczną po 1945 r. określał mianem „miejsca w

imperium zewnętrznym ZSRR w Europie Środkowej”34. W swojej re-

fleksji geopolitycznej Rościszewski podkreślał zagrożenie dla polskiej

granicy wschodniej ze strony „rewindykacji rosyjskich”. Pisał m.in.

„Federacja Rosyjska-Rosja jest chyba jednym z nielicznych już kra-

jów na świecie, które nie godzi się z przebiegiem swoich obecnych

granic. Wyrazem tego jest sformułowanie doktryny tzw. bliższej za-

granicy i próby realizacji w jej ramach prowadzonej własnej polity-

ki”35. Po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej niektórzy badacze

formułowali ostrzeżenia dotyczące formowania się osi Paryż-Berlin-

Moskwa36

Po 2004 r. pojawiło się szereg głosów związanych z projektami za-

angażowania Warszawy w sprawy polityki wschodniej UE. Andrzej

Olechowski wskazywał, że po wstąpieniu do Unii polska polityka za-

graniczna musi uwzględniać interesy całej Unii i tworzącej się euro-

32 Ibidem, 145-146. 33

Ibidem, s. 150-154. 34

Ibidem, s. 156. 35

M. Rościszewski, Polska granica wschodnia, „Geopolitical Studies” vol. 1, War-

saw 1997, s. 28-30. 36

T. Marczak, Oś Paryż-Berlin-Moskwa z perspektywy polsko-ukraińskiej [w:] Ak-

tualni problemy miżnarodnich widnosin, Kijów 2005, s. 55; T. Marczak, Geopoli-

tyczne determinanty polsko-ukraińskiego partnerstwa strategicznego, [w:] M. Wo-

lański, Ł. Leszczenko (red.), Polska – Ukraina. Coś więcej niż sąsiedztwo, Wrocław

2006, s. 18;

132

pejskiej polityki zagranicznej. Twierdził przy tym, że jest to szansa

dla Warszawy z uwagi na położenie geograficzne Polski, które prede-

stynuje polskich polityków do podjęcia aktywnych starań o nadanie

kształtu wschodnioeuropejskiemu wymiarowi polityki UE. Olechow-

ski jest zwolennikiem włączenia w te starania całej Europy Środko-

wej, którą łączy doświadczenie komunizmu i „podobne spojrzenie na

Rosję”. Dostrzegał przy tym stworzenie perspektywy dla przyszłego

członkostwa Białorusi i Ukrainy w UE oraz znalezienia „docelowego

miejsca Rosji w architekturze europejskiej”37.

Jednym z tych polskich intelektualistów, którzy w drugiej dekadzie

III RP szeroko podejmowali refleksję geopolityczną, a przy tym

głównego zagrożenia dla państwa polskiego upatrywali w Rosji był

łódzki politolog Przemysław Żurawski vel Grajewski. Wychodził z

założenia, że samo członkostwo w NATO i Unii Europejskiej nie wy-

starczy, aby zapewnić bezpieczeństwo RP. Postulował budowę pod-

miotowości politycznej Europy Środkowej w oparciu o szeroką

współpracę regionalną Polski, krajów bałtyckich Rumunii, Ukrainy,

Węgier, Czech, Słowacji a także krajów skandynawskich i Gruzji.

Widać tu wyraźne nawiązania do koncepcji lat dziewięćdziesiątych.

Autor ściśle wiązał bezpieczeństwo regionu z utrzymywaniem zasady

„otwartych drzwi” do NATO i UE dla państw Europy Wschodniej,

przede wszystkim Ukrainy i Gruzji. Przestrzegał przy tym przed osła-

bianiem współpracy transatlantyckiej38.

37 Wystąpienie A. Olechowskiego w: Polska polityka europejska. Materiały z konfe-

rencji zorganizowanej 28 października 2004 roku przez Instytut Spraw Publicznych

przy współpracy Klubu Weimarskiego i Fundacji im. Friedricha Naumanna, War-szawa 2004, s. 19. 38 P. Żurawski vel Grajewski, Dwie dekady polskiej polityki zagranicznej 1989-

2009, [w:] J. Kloczkowski, Rzeczpospolita 1989-2009. Zwykłe państwo Polaków, Kraków 2009, s. 271-310.

133

Jednym z elementów kształtowania się stosunku wobec Rosji w

końcu pierwszej dekady XXI w. wśród polskich intelektualistów była

budowa Gazociągu Północnego (Nord Stream). Eugeniusz Smolar pi-

sał, że „podczas gdy my postrzegamy zagrożenie energetyczne jako

zagrożenie tradycyjne, wiele rządów je bagatelizuje i sprowadza do

problemu o zasadniczo wąsko gospodarczej i pragmatycznej naturze.

Stąd biorą się różnice między rządem w Warszawie i w Berlinie wo-

bec kwestii budowy Gazociągu Północnego. Dla Berlina, jest to w za-

sadzie problem gospodarczy i inwestycja w przyszłe stosunki z Rosją.

Dla rządu w Warszawie – problem i gospodarczy i geopolityczny”39.

Dyskusja wokół Nord Stream stanowi jednak temat przekraczający

zakres chronologiczny niniejszej rozprawy i dla zachowania spójności

wywodu pozostawimy jedynie jego zasygnalizowanie.

Ryszard Surmacz, lubelski historyk, w swojej publicystycznej

książce pt. „Geopolityka”, nawiązując do koncepcji Mackindera i

Spykmana, przedstawił interpretację geopolitycznego znaczenia Pol-

ski i Ukrainy w Europie. Pisał, że ona kraje należy uznać za „wydłu-

żenie Rimlandu, zamknięcie go od strony południowo-zachodniej, ja-

ko strefę buforową lub wał ochronny, który od strony południowo-

zachodniej oddziela Heartland i jest pierwszą linia frontu”40. Docenia-

jąc geopolityczną rolę Ukrainy w stabilności regionu Europy Środko-

wo-Wschodniej Surmacz uważał, że z punktu widzenia interesów

Warszawy korzystne jest członkostwo Kijowa w Unii Europejskiej.

Pisał „wejście Ukrainy do Unii zmienia układ geopolityczny Polski i

uwalnia mocny uścisk zaborczy Niemiec i Rosji”. Przewidywał także:

„im bliżej Unii będzie Ukraina, tym mocniej Niemcy będą dążyć do

39 E. Smolar, Europa czy USA: czy trzeba wybierać?, [w:] Przyszłość NATO. Konfe-

rencja Biura Bezpieczeństwa Narodowego pod Honorowym Patronatem Prezydenta

RP Lecha Kaczyńskiego, „Biblioteka Bezpieczeństwa Narodowego” tom 4, War-

szawa 2009, s. 54. 40

R. Surmacz, Geopolityka, Lublin 2008, s. 96.

134

połączenia się z Heartlandem. Uniezależnienie się Ukrainy od Rosji

udrażnia nie tylko komunikację pomiędzy dwoma morzami: Bałtyc-

kim i Czarnym, ale przede wszystkim odsłania miękkie podbrzusze

wielkiego państwa”41.

Lubelski intelektualista przestrzega jednak przed niebezpieczeń-

stwem ewentualnego sojuszu Berlina z Kijowem. Twierdził, że należy

bacznie obserwować stosunki obu krajów, ponieważ „istnieje duże

prawdopodobieństwo, że Ukraina mogłaby „zbyt mocno związać się z

Niemcami przeciw nam”42. Publicysta w swojej pracy podkreślał nie-

ustannie potencjale zagrożenie ze strony Niemiec dla integralności te-

rytorialnej Polski. Trawestując klasyczną zasadę geopolityczną Mac-

kindera, ukuł nawet regionalny jej odpowiednik, który brzmi następu-

jąco: „kto panuje nad Ziemiami Zachodnimi, ten panuje nad Polską,

kto panuje nad Polską, ten panuje nad Europą Środkową i Wschodnią.

Kto panuje nad Europą Środkowo-Wschodnią, ten zagraża Heartlan-

dowi”43.

Podobne stanowisko zajmował Tomasz Otremba. W swojej ob-

szernej (ponad 500-stronicowej) książce pt. „Wyżyna Polska” nie tyl-

ko szeroko podejmował problem obrony Ziem Odzyskanych, ale także

przestrzegał przed ewentualnym sojuszem niemiecko-ukraińskim. W

takim wypadu, pisał Otremba, „Ukraina zajęłaby polskie pierwsze

miejsce w Europie Środkowo-Wschodniej, a nam jawiłaby się jako

wielkie mocarstwo, w rozmowach z którym trzeba ważyć każde sło-

wo, byle go tylko nie urazić”44.

W koncepcjach polskiej polityki wschodniej osobne miejsce zaj-

mował obszar Obwodu Kaliningradzkiego, czyli cześć dawnych Prus

41 Ibidem s. 107.

42 Ibidem, s. 96.

43 Ibidem s. 109-110.

44 T. Otremba, Wyżyna Polska. O zachowaniu całości i niepodległości Polski,

Gdańsk 1997, s. 492.

135

Wschodnich. Tomasz Otremba pisał, że „historyczna rola Królewca i

Prus to jedna z najtragiczniejszych i najbardziej złowrogich kart w

dziejach”45.

Szczególnego znaczenia Obwód nabrał po 1991 r., kiedy zaczął

odgrywać istotną rolę geopolityczną i geostrategiczną w polityce ro-

syjskiej w regionie Europy Środkowej46. Polscy geografowie i geopo-

lityce, Marcin Rościszewski i Maciej Jakubowski podkreślali usytu-

owanie geograficzne Prus Wschodnich w dogodnym punkcie regionu,

pozwalające na wywieranie nacisku geopolityczne na Europę Środ-

kową i oddziaływania na akwen Bałtyku47. W polskim piśmiennictwie

często przywoływano ponadto rolę geopolityczną, jaką odgrywały

Prusy od XIII, przez rozbiory Polski, aż po 1939 r. W tym kontekście

nawet środowiska prorosyjskie, z nadzieją patrzące na możliwość za-

wiązania bliższego sojuszu z Moskwą z pewnymi obawami patrzyło

na eksklawę kaliningradzką. Część z nich na początku lat dziewięć-

dziesiątych postulowała nawet przyłączenie Królewca do Polski48.

Bibliografia

Barański M., Nasze stanowisko w węzłowych sprawach bytu narodu,

„Głos Narodu” nr 2-3/1991.

45 T. Otremba, Wyżyna Polska. O zachowaniu całości i niepodległości Polski, Gdańsk 1997, s. 377. 46

J. M. Zwieriew, K. K. Gimbicki, Kaliningradzki Obwód Federacji Rosyjskiej w nowych uwarunkowaniach geopolitycznych, „Przegląd Geograficzny” 1995, LXVII,

3-4, s. 271-283. 47

M. Jakubowski, M. Rościszewski, Polska a Europa Środkowa i Wschodnia. Po-szukiwanie wspólnej drogi, [w:] M. Jakubowski (red.), Polska i jej sąsiedzi wobec przemian cywilizacyjnych i geopolitycznych, „Geopolitical Studies” vol. 4, Warsza-

wa 1998, s. 5-10. 48

G. Tokarz, Koncepcje polityki wschodniej polskiego ruchu narodowego, s. 260.

136

Dmowski J., Uwagi o polityce zagranicznej rządu, „Ojczyzna” nr

4/1991.

Drawicz A., Wschód i polityka, „Życie Warszawy”, 17.09.1991.

Dybicz P., Sołtysiak G., Rozmowy dyplomatyczne Prezydenta Woj-

ciecha Jaruzelskiego 1989-1990, tom I – Rok 1989, Warszawa 2008.

Engelgard J., Powrócić do testamentu Dmowskiego, „Myśl Polska” nr

10/1996.

Geremek B., Trójkąt Weimarski, „Przegląd Środkowoeuropejski”

1998, nr 20-21.

Giertych M., Polityka zagraniczna, „Opoka w Kraju” nr 17(38)/1996.

Grodzki R., Polska polityka wschodnia w okresie koabitacji po 2007

r., „Przegląd Zachodni” 2009, nr 3.

Jakubowski M., Rościszewski M., Polska a Europa Środkowa i

Wschodnia. Poszukiwanie wspólnej drogi, [w:] M. Jakubowski

(red.), Polska i jej sąsiedzi wobec przemian cywilizacyjnych i geo-

politycznych, „Geopolitical Studies” vol. 4, Warszawa 1998.

Kamiński A. Z., Suwerenność państwa polskiego w nowym układzie

europejskim, „Przegląd Środkowoeuropejski” 2002, nr 31-32.

Kowal P., Nie żegnajmy się z Giedroyciem, „Rzeczpospolita”

5.10.2009; P. Kowal, Wschodni błąd Tuska, „Gazeta Wyborcza”

8.02.2008.

Kowal P., Polityka rozstrojonych instrumentów, „Wprost”, nr

10/2008.

Kowalski B., Realizm zamiast krucjaty/ Szkice o polskiej polityce

wschodniej, Warszawa 2009.

Kurasiewicz K., Niemcy, Rosja i sprawa polska – po latach, „Słowo

Narodowe” nr 2/1990.

Kurcz Z., Mit giedroyciowski wobec wyzwań polskiego sąsiedztwa na

Wschodzie, [w:] K. Krzysztofek, A. Sadowski (red.), Pogranicza i

137

multikulturalizm w warunkach Unii Europejskiej: Implikacje dla

wschodniego pogranicza Polski, t. 2, Białystok 2004.

Kuźniar R., Wspólne powołanie na drodze do europejskiego zjedno-

czenia, „Przegląd Środkowoeuropejski” 1998, nr 20-21.

Marczak T., Geopolityczne determinanty polsko-ukraińskiego part-

nerstwa strategicznego, [w:] M. Wolański, Ł. Leszczenko

(red.), Polska – Ukraina. Coś więcej niż sąsiedztwo, Wrocław

2006.

Marczak T., Oś Paryż-Berlin-Moskwa z perspektywy polsko- ukraiń-

skiej [w:] Aktualni problemy miżnarodnich widnosin, Kijów 2005.

Menkiszak M., Polska w strategii międzynarodowej Federacji Ro-

syjskiej, [w:] E. Haliżak, (red.), Bezpieczeństwo Narodowe Polski:

geopolityczne i geoekonomiczne uwarunkowania, Toruń 1995.

Mojsiewicz Cz., Polska polityka zagraniczna, [w:] W. Kolendowski,

Cz. Mojsiewicz (red.), Stosunki międzynarodowe, Wrocław 1998.

Najder Z., Ile miodu, ile dziegciu, „Nowa Europa Wschodnia” nr

2/2009.

Otremba T., Wyżyna Polska. O zachowaniu całości i niepodległości

Polski, Gdańsk 1997.

Pacuła P., NATO przyszłości – wyzwania duże i większe, „Bezpie-

czeństwo Narodowe” 2009, nr 11.

Pastusiak L., Rozważania o polityce zagranicznej, [w:] E. Haliżak,

(red.), Bezpieczeństwo Narodowe Polski: geopolityczne i geoeko-

nomiczne uwarunkowania, Toruń 1995.

Piekło J., Niepraktyczna i chaotyczna, „Nowa Europa Wschodnia” nr

2/2009.

Pomianowski J., Niezbędnik, „Nowa Europa Wschodnia” nr 2/2009.

Potocki R., Stec A., Kucz L., Lekcja Majdanu. Polskie czasopiśmien-

nictwo wobec pomarańczowej rewolucji, Częstochowa 2008.

138

Przełomiec M., Słuszna, ale pusta, „Nowa Europa Wschodnia” nr

2/2009.

Rościszewski M., Polska granica wschodnia, „Geopolitical Studies”

vol. 1, Warsaw 1997.

Rotfeld A. D., Polska polityka zagraniczna: Nowe wyzwania – nowe

zadania,

http://www.ksap.gov.pl/ksap/file/wystapienia/20080903_Rotfeld.p

df, s. 2. [21.04.2011]

Rotfeld A.D., Stare wyzwania – nowe odpowiedzi, „Nowa Europa

Wschodnia” nr 2/2009.

Rychłowski B., Problemy bezpieczeństwa w warunkach geopoli-

tycznych transformacji Europy, „Studia i Materiały PISM” nr

82/1994.

Rzeczpospolita na progu Unii Europejskiej. Rozmowa ze Zdzisławem

Najderem, „Przegląd Środkowoeuropejski” 2002, nr 31-32.

Skubiszewski K., Perspektywy polityki zagranicznej RP w Europie,

„Rocznik Polskiej Polityki Zagranicznej 1993/1994”, Warszawa

1994.

Smolar E., Europa czy USA: czy trzeba wybierać?, [w:] Przyszłość

NATO. Konferencja Biura Bezpieczeństwa Narodowego pod Ho-

norowym Patronatem Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, „Biblio-

teka Bezpieczeństwa Narodowego” tom 4, Warszawa 2009.

Surmacz R., Geopolityka, Lublin 2008.

Szeremietiew R., W prawo marsz! O polityce i wojsku. Rozmawiał

Piotr Bączek, Warszawa 1993.

Tejkowski B., Sytuacja geopolityczna Słowiańszczyzny, Warszawa

1995.

Tokarz G., Koncepcje polityki wschodniej polskiego ruchu naro-

dowego w latach 1989-1997, [w:] J. Albin, J. M. Kupczak (red.), Z

139

badań nad współczesną problematyką państw Europy Środkowej i

Wschodniej, Wrocław 2000.

Zięba R., Główne kierunki polityki zagranicznej Polski po zimnej

wojnie, Warszawa 2010.

Zwieriew J.M., Gimbicki K.K., Kaliningradzki Obwód Federacji

Rosyjskiej w nowych uwarunkowaniach geopolitycznych, „Przegląd

Geograficzny” 1995, LXVII, 3-4.

Żurawski vel Grajewski P., Dwie dekady polskiej polityki zagranicznej

1989-2009, [w:] J. Kloczkowski, Rzeczpospolita 1989-2009. Zwy-

kłe państwo Polaków, Kraków 2009.

ROZDZIAŁ 6

Ronald Lasecki

EPIZOD FASZYSTOWSKI NA KUBIE

Od wczesnego okresu istnienia faszyzmu możemy mówić o uni-

wersalistycznych ambicjach tej ideologii. Szerzeniem faszyzmu poza

granicami Włoch zajmowały się między innymi Fasci all’estero (ko-

mórki Partido Nazionale Fascista za granicą) i Comitati d`Azione per

l`Universalità di Roma (CAUR). Sam Mussolini oświadczył 27 paź-

dziernika 1930 r., że „faszyzm jako idea, doktryna i realizacja jest

uniwersalny: włoski w swoich poszczególnych instytucjach, po-

wszechny w swoim duchu”1. Działania te skierowane były przede

wszystkim ku Europie, ich załamanie nastąpiło zaś w rezultacie

wzmocnienia Niemiec i znacznego obniżenia włoskiej soft power po

inwazji tego państwa na Abisynię w 1935 r. Przywódcy pomniejszych

europejskich ruchów faszystowskich doszli wówczas do wniosku, że

włoski faszyzm ma na celu tyleż zwiększenie swojej międzynarodo-

wej recepcji, co przy pomocy tak wzrosłej popularności, realizację ce-

lów mocarstwowych samych Włoch.

Trudno jest przesądzić, który z motywów odegrał większą rolę w

dość słabo zbadanym w polskim (i w światowym!) piśmiennictwie

przypadku penetracji faszyzmu w Ameryce. Z pewnością Włochy już

w okresie poprzedzającym ustrój faszystowski, starały się demonstro-

wać swoją mocarstwową pozycję, wywierając presję na niektóre pań-

stwa amerykańskie. W grudniu 1902 r. i styczniu roku następnego,

flota włoska uczestniczyła w akcji represyjnej przeciw odmawiające-

1 Cyt za: J. W. Borejsza, Rzym a wspólnota faszystowska. O penetracji faszyzmu

włoskiego w Europie Środkowej, Południowej i Wschodniej, Warszawa 1981, s.172.

142

mu spłaty zadłużenia zagranicznego rządowi Wenezueli. Okręty nie-

mieckie, brytyjskie i włoskie ostrzelały wówczas porty La Guaria, Pu-

erto Cabello i twierdzę San Carlos. W 1904 r. poseł amerykański w

Santo Domingo ostrzegał zaś swój rząd przed kolejną, podobną inter-

wencją włoską, tym razem przeciw Dominikanie. Incydenty te nie ma-

ją być może większego znaczenia dla dalszego naszego wywodu,

możliwe też jednak, że późniejsze próby włoskie na Kubie, dadzą się

odczytać jako podobne, puste manifestacje siły. Nie będziemy tego tu-

taj przesądzać, warto jednak zauważyć, że emigracja włoska w Ame-

ryce niekiedy wywierała co najmniej znaczący wpływ na przebieg

wydarzeń w niektórych tamtejszych państwach, sama też będąc uzna-

waną przez niektóre rządy za istotny czynnik polityczny. I tak na

przykład nacjonalistyczna polityka brazylijskiego przywódcy Getulio

Vargasa (1882-1954, prezydent 1930-1945, 1950-1954), uderzającego

bezceremonialnie w imigrantów wszelkich narodowości, wyjątkowo

nie naruszała interesów licznej i zamożnej kolonii włoskiej w Brazylii,

której członkowie z kolei udzielali poparcia Estado Novo2. Możliwe

więc, że współistotnym, lub w każdym razie towarzyszącym celem

polityki włoskiej w Ameryce, było rzeczywiste polityczne zbliżenie z

państwami tego regionu? Że cele te były bardziej pogłębione i że stała

za nimi bardziej kompleksowa strategia geopolityczna?

Interesujące nas tu informacje zostały opublikowane w pracy Julio

Antonio Mella et Tina Modotti contra el fascismo autorstwa dwojga

kubańskich historyków, Froilana Gonzaleza i Adys Cupull. Autorzy

twierdzą, że istniał konkretny plan przeniesienia i zainstalowania wło-

skiego faszyzmu na Kubie. Według kubańskiej gazety „Juventud Re-

2 M. Kula, Brazylijski „żetulizm” jako ustrój autorytarny, „Dzieje Najnowsze”1978,

z. 1, s. 117-128.

143

belde” ich ustalenia opierają się na informacjach, jakie uzyskali w

udostępnionych im archiwach włoskich, meksykańskich i kubańskich.

Raporty napływające z Kuby miały być przedmiotem szczególnej

uwagi Mussoliniego, w przeciwieństwie do doniesień z pozostałych

wysp archipelagu karaibskiego (na przykład z frankofońskiej Haiti).

Na Kubie miała istnieć rozbudowana sieć włoskich agentów, których

imiona i nazwiska, miejsca zamieszkania i adresy zachowały się w ar-

chiwach. Wpłynięcie okrętu Italia do Zatoki Hawańskiej 2 sierpnia

1924 r. miało być kluczowym elementem planu przeprowadzenia fa-

szystowskiej rewolucji na wyspie. Jej powodzeniu służyć miały dwie

działające włoskie radiostacje, ukazująca się gazeta i rozległa agentura

wpływu, mająca stosownie oddziaływać na elity polityczne i intelek-

tualne Hawany, wschodniej prowincji Camaguey i wyspy Pinos.

Współpracę zaoferowano kubańskiej policji, rozwinięte zaś kontakty

miały obejmować również sfery finansowe, właścicieli luksusowych

hoteli, restauracji i domów publicznych. Do zamachu ostatecznie nie

doszło. Rewolucja miała zwyciężyć na Kubie dopiero trzy dekady

później i pod inną już wówczas barwą3.

Jakie konsekwencje mogłoby przynieść ewentualne wyzwolenie

Kuby na drodze przewrotu faszystowskiego? Przyjrzyjmy się uwarun-

kowaniom geopolitycznym wyspy: leży ona na tektonicznej płycie

północnoamerykańskiej, w obszarze fałdowań trzeciorzędowych. Stre-

fa fałdowania jest stosunkowo młoda, wciąż jeszcze aktywna, o czym

świadczyć mogą stosunkowo niedawno wypiętrzone Kajmany i wyso-

ko podniesione tarasy morskie na wschodnim wybrzeżu Kuby.

Grzbiet górski, którego częścią jest kubańskie pasmo Sierra Maestra,

3 Oprac. na podst.: Ch. Bouchet, Mussolini entendait étendre à Cuba le fascisme ita-

lien, http://www.voxnr.com/cc/d_amerique_latine/EEkAEuuEAFVsrNyFtj.shtml

(12.10.2010)

144

zwany Grzbietem Kajmańskim, biegnie ku Kubie od Gwatemali, po-

przez wspomniany archipelag Kajmanów. Pod względem przecięt-

nych temperatur w lipcu i sierpniu, Kuba w zasadzie powinna być za-

liczona do tej samej strefy, co sąsiadujące z nią tereny pobrzeżne i

wyspy Zatoki Meksykańskiej i Morza Karaibskiego. Podobne są rów-

nież warunki klimatyczne, między innymi występowanie niszczących

cyklonów. Gleba jest żyzna, dogodna do uprawy roli. Pomimo tego,

począwszy od gospodarczego „przebudzenia” Kuby pod koniec XVIII

wieku (związanego głównie z ekspansją upraw trzciny cukrowej, wy-

pierającej coraz wyraźniej popularny wcześniej tytoń), nowoczesna,

stechnicyzowana organizacja i gospodarka, obejmowały głównie pro-

wincje północne, tak więc Matanzas i Hawana. Gorzej rozwinięte

prowincje wschodnie, Oriente, Camaguey, i Santa Clara (współcze-

śnie Las Villas) były za to matecznikiem wszelkich buntów i rewolu-

cji. Tam też największy był odsetek ludności murzyńskiej i tam naj-

dłużej przetrwały etniczne relikty indiańskie. Jeśli wierzyć doniesie-

niom kubańskich historyków, również Włochy Mussoliniego w pro-

wincjach wschodnich (poza stołeczną Hawaną, oczywiście) przede

wszystkim, rozbudowywały swoją konspirację. Geograficznie ku Eu-

ropie zwrócone były główne porty północnej Kuby, tak więc sama

Hawana oraz położony dalej na wschód Matanzas. Z kolej stary port

w Santiago de Cuba mógł otwierać drogę na pozostałe wyspy Antyli,

podobnie jak w XV wieku otworzył drogę na Kubę najpierw wojow-

niczym Karaibom, odbijającym ją krwawo wcześniej zamieszkującym

tam Arawakom, następnie zaś przybywającym z Hispanioli iberyjskim

poddanym króla Karola I (1500-1558, król Hiszpanii1519-1556).W

latach zimnej wojny, amerykański politolog Saul Cohen (ur. 1928),

wskazał na Karaiby jako na „strefę bramną”, mającą prowadzić do re-

145

gionu geopolitycznego obejmującego Amerykę anglosaską i kraje po-

łożone na wybrzeżach okalających Morze Karaibskie4. Innymi słowy,

ewentualne przeniesienie rewolucji faszystowskiej na Kubę, mogłoby

uruchomić „efekt domina” i zaowocować jej zwycięstwem w całym

obszarze „amerykańskiego Morza Śródziemnego”.

Czy taki scenariusz był jednak możliwy? Jak już zasugerowano,

Kuba należy do tego samego regionu geopolitycznego, co Ameryka

Północna. Twierdzimy ponadto, że wspomniane w akapicie wyżej po-

dobieństwo warunków klimatycznych Kuby i południowo-wschodniej

części USA, podobna struktura gospodarcza (plantacje), nawet okre-

ślone zbieżności historyczne (zepchnięcie indiańskiego plemienia Si-

bonejów z Florydy na Kubę w okresie bezpośrednio poprzedzającym

europejską kolonizację, przynależność Florydy do imperium hiszpań-

skiego do 1819 r., kiedy sąsiednie posiadłości północnoamerykańskie

już od niego odpadły, narastające powiązania gospodarcze wyspy z

USA i spowodowany nimi ruch aneksjonistyczny na Kubie w latach

40-tych XIX wieku), pozwalają wyróżnić wyspę i położony na północ

od niej Półwysep Floryda, aż po pasmo Appalachów, w odrębny su-

bregion geopolityczny. Innymi słowy, twierdzimy, że polityczne usta-

bilizowanie tego subregionu możliwe było dopiero w warunkach wy-

pełnienia go przez władzę jednego tylko ośrodka siły. W ten sposób,

należy naszym zdaniem, tłumaczyć uwagę przywiązywaną w Stanach

Zjednoczonych do sytuacji na Kubie.

Przez cały XIX wiek Amerykanie pilnowali zachowania wyspy

przy ubogiej Hiszpanii, ponawiając zarazem oferty jej wykupienia

(pierwsza padła już w 1848 r.). Aż do czasu interwencji w 1898 r.

kontrowano w ten sposób interesy pozostałych mocarstw zabiegają-

cych o władzę nad Kubą, to jest Zjednoczonego Królestwa i orleań-

4 S. B. Cohen, Global Geopolitical Change in the Post-Cold War Era [w:] „Annals

of the Association of American Geographers”, 81- grudzień 1991, s. 551.

146

skiej Francji – w tym drugim przypadku, zamiar pozyskania Kuby, w

zamian za odstąpienie Hiszpanii ogarniętego wówczas powstaniem

San Domingo (!), podsunął Napoleonowi już w 1802 r. gen. Donatien

de Vimeur (1755-1813), dowódca sił francuskich na Haiti. Już po

usunięciu Hiszpanów w styczniu 1899 r.5, Amerykanie okupowali wy-

spę do 1902 r. Opuszczając zaś ją, zapewnili sobie prawo do inter-

wencji w jej wewnętrzne sprawy, co gwarantowały im odpowiednie

zapisy dołączone jako aneks do konstytucji kraju. Układ zawarty w

następnym roku dzierżawił Stanom na nieokreślony czas obszar Guan-

tanamo, gdzie miały one prawo założyć swoją stację węglową i mor-

ską. Amerykanie interweniowali zresztą na Kubie kilkukrotnie, oku-

pując ją w latach 1906-1909, 1912-1913 i 1917. W roku 1933 uda-

remnili natomiast skutecznie rewolucję rozwijaną przez Ramóna Grau

San Martína (1881-1969, prezydent 1933-1934, 1944-1948), który na-

ruszył interesy USA na wyspie, przejmując w zarząd państwowy ha-

wańską elektrownię i dwie wielkie cukrownie, będące własnością

amerykańską6. W ogóle, zintegrowanie niepodległej Kuby z organi-

zmem gospodarczym Stanów było bardzo duże; inwestycje kapitału

amerykańskiego wzrosły z 50 mln. dolarów w 1895 r. do 200 mln. do-

larów w 1914 r. i do 800 mln dolarów w 1928 r. W 1927 r. amerykań-

scy kapitaliści kontrolowali 62% produkcji cukru na wyspie. Od 1907

r. około 85% wartości eksportu kubańskiego kierowało się do Sta-

nów7.

Warto w tym miejscu wspomnieć jeszcze krótko, że tradycje orga-

nizacji politycznej na Kubie nie wykluczały zupełnie możliwości ab-

5 Wycofanie się Hiszpanii z wyspy ogłosił jej ostatni gubernator, gen. Adolfo Jimé-

nez Castellanos (1844-1929). 6 M. Kula, Kuba 1933: Dyplomaci, studenci, sierżanci, robotnicy [w:] T. Łepkow-

ski, Zamachy stanu, przewroty, rewolucje. Ameryka Łacińska w XX wieku, s. 72-85. 7 W. Dobrzycki, Historia stosunków międzynarodowych w czasach nowożytnych

1815-1945, Warszawa 2002, s. 218.

147

sorpcji ustroju radykalnego. Kształtowały się one podczas rewolucyj-

nych wojen przeciw metropolii hiszpańskiej, prowadzonych w latach

1868-1878 (tzw. Grito de Yara) i 1895-1899. Ważną postacią tych

wydarzeń jest José Martí (1853-1895) – rewolucyjny demokrata, zwo-

lennik integracji narodowej zamieszkujących Kubę ras, zarazem rów-

nież spiskowiec i konspirator, twórca (1892 r.) silnej, scentralizowa-

nej, spojonej żelazną dyscypliną Partido Revolucionario Cubano.

Wzorce wojskowej dyktatury obecne są również w czasie pierwszej

wojny rewolucyjnej, kiedy pod ciosami hiszpańskimi łamie się cywil-

na polityczna struktura kubańskiej „republiki pod bronią”. Faktyczne

wykonywanie rewolucyjnej władzy republikańskiej przechodzi wów-

czas w ręce dowódców wojskowych8. Te konspiracyjno-terrorystyczne

i insurekcyjno-rewolucyjne wpisując się w historię tworzonego wła-

śnie narodu, dawały pewne psychopolityczne zaplecze pod ewentual-

ną reorientację ustrojową.

Nawet jednak, jeśli ewentualne ustabilizowanie przewrotu profa-

szystowskiego na Kubie napotkałoby względnie odpowiadające wa-

runki wewnętrzne, kontekst zewnętrzny zupełnie by mu nie sprzyjał.

Przez cały okres, gdy Kuba i południowo-wschodnie tereny USA po-

zostawały pod rzeczywistą władzą odmiennych ośrodków siły poli-

tycznej, cały region karaibski, pośrednio zaś również Stany Zjedno-

czone, pozostawały w stanie politycznej i wojskowej niestabilności.

Widzimy to zarówno w staraniach XIX-wiecznych USA, by związać

ze sobą funkcjonalnie politycznie hiszpańską Kubę, jak i w drugiej

połowie XX wieku, gdy bezpośrednim zagrożeniem dla Stanów uzna-

no penetrację sowiecką na wyspie. Fakt, iż ani do przewrotu, ani do

krystalizacji faszyzmu na Kubie nie doszło, potwierdza raczej, iż sce-

nariusz taki był wówczas politycznie niemożliwy. Gdyby jednak do-

8 T. Łepkowski, Archipelagu dzieje niełatwe. Obrazy z przeszłości Antyli XV-XX

wiek, Warszawa 1964, s. 250-252.

148

szedł do skutku… cały region Ameryki anglosaskiej i Karaibów

mógłby zostać tą drogą geopolitycznie zneutralizowany, zaś nad hisz-

pańskojęzyczną częścią zachodniej hemisfery załopotać by mogły

czarne sztandary faszyzmu. Przyszłość romańskiej Ameryki i całego

świata mogłaby wówczas wyglądać zupełnie inaczej.

Bibliografia

Borejsza J.W., Rzym a wspólnota faszystowska. O penetracji faszyzmu

włoskiego w Europie Środkowej, Południowej i Wschodniej, War-

szawa 1981.

Bouchet Ch., Mussolini entendait étendre à Cuba le fascisme italien,

http://www.voxnr.com/cc/d_amerique_latine/EEkAEuuEAFVsrNy

Ftj.shtml

Cohen S.B., Global Geopolitical Change in the Post-Cold War Era

[w:] „Annals of the Association of American Geographers” 1991,

Vol. 81, Issue 4.

Dobrzycki W., Historia stosunków międzynarodowych w czasach

nowożytnych 1815-1945, Warszawa 2002.

Kula M., Brazylijski „żetulizm” jako ustrój autorytarny, „Dzieje

Najnowsze” 1978, z. 1.

Kula M., Kuba 1933: Dyplomaci, studenci, sierżanci, robotnicy [w:]

T. Łepkowski, Zamachy stanu, przewroty, rewolucje. Ameryka

Łacińska w XX wieku, Warszawa 1983.

Łepkowski T., Archipelagu dzieje niełatwe. Obrazy z przeszłości

Antyli XV-XX wiek, Warszawa 1964.

ROZDZIAŁ 7

Agnieszka Polończyk

KONCEPCJA WEWNĘTRZNEGO DOWODZENIA

JAKO FILAR KULTURY ORGANIZACYJNEJ

BUNDESWEHRY PO 1955 ROKU

Wstęp

Sprawne funkcjonowanie państw, grup społecznych czy organizacji

uwarunkowane jest istnieniem zwyczajów, tradycji, norm oraz kano-

nów, które stanowią o ich swoistej tożsamości oraz odrębności. W

gruncie rzeczy, elementy te determinują sprawność działania owych

zorganizowanych struktur oraz nierzadko to właśnie one wyznaczają

główne kierunki ich rozwoju.

Taką strukturą jest również każda armia narodowa – składa się ona

z ludzi, którzy jako jednostki społeczne w swoim istnieniu oraz roz-

woju determinowani są określonymi warunkami politycznymi, gospo-

darczymi, cywilizacyjnymi czy społecznymi. Siły zbrojne przedsta-

wiają więc sobą określony kapitał społeczny, który odgrywa szcze-

gólną rolę podczas refleksji nad wartością każdej struktury militarnej.

Refleksja ta wydaje się być szczególnie interesująca, ważna i potrzeb-

na w dzisiejszym świecie XXI wieku, który poprzez swoją dynamikę,

nieprzewidywalność, niepewność oraz turbulencyjność wyznaczył

nowe kierunki zmian zachodzących w systemie bezpieczeństwa, za-

tem także i w kształcie oraz funkcjonowaniu sił zbrojnych.

Pomimo globalizacji oraz występującej coraz częściej standaryzacji

i ujednolicenia, widocznych chociażby w obszarze logistyki, uzbroje-

nia czy wyposażenia, obserwuje się rosnącą tendencję do pielęgnacji i

kultywowania przez społeczeństwa własnych, specyficznych dla da-

150

nego państwa elementów kultury: norm i wartości, języka, zwyczajów

oraz religii1. Wzmożone zainteresowanie tymi składnikami powodo-

wać może fakt nieuchronnie rozwijających się procesów integracyj-

nych, sprzyjających przenikaniu się, adaptacji oraz poznawaniu po-

szczególnych kultur narodowych. Należy zauważyć, iż procesy te do-

tykają także dzisiejsze armie, które coraz większą uwagę przypisują

trosce o poszanowanie tradycji, wartości narodowych czy pielęgnacji

łączących je ze społeczeństwem więzi.

Głębokim rozważaniom nad przyszłym znaczeniem czynnika mili-

tarnego coraz częściej towarzyszą także pytania o jego tożsamość.

Funkcjonowanie w trudnych warunkach chaosu oraz inherentnego za-

skoczenia inspiruje armie do redefiniowania ich systemu wartości,

wspólnych norm, symboli czy artefaktów – elementów, które tworzą

rdzeń armii – jej bazę i podstawę, stanowiąc tym samym punkt odnie-

sienia dla wszelkich działań oraz zachowań jej członków.

Przed podobnymi pytaniami stoi obecnie także Bundeswehra. Choć

problemy te stały się przedmiotem szerokiej dyskusji elit wojsko-

wych, politycznych i społecznych już od samego początku jej powsta-

nia (1955 rok), na szczególnej sile przybierają współcześnie, na po-

czątku nowego stulecia.

Celem niniejszego artykułu stało się przedstawienie roli oraz miej-

sca, jakie zajmuje koncepcja Wewnętrznego Dowodzenia (Innere

Führung) w kulturze organizacyjnej sił zbrojnych Republiki Federal-

nej Niemiec po 1955 roku. Pierwsza część pracy poświęcona została

problematyce kultury organizacyjnej, jej istoty oraz funkcji, to ona

bowiem kształtuje kanwę kulturową oraz wpływa na charakter każdej

armii. Punktem wyjściowym dalszym rozważań stało się zaprezento-

wanie wstępnego, ogólnego modelu czynników zewnętrznych oraz

1 M. Kubiak, Kultura globalna u progu XXI wieku [w:] M. Cieślarczyk, E. Pomykała

(red.), Kultura organizacyjna w siłach zbrojnych, Warszawa 2003, s. 27.

151

wewnętrznych, kształtujących kulturę organizacji sił zbrojnych jako

specyficznej organizacji. Ostatnia część artykułu poświęcona została

analizie koncepcji Innere Führung stanowiącej normatywny funda-

ment kultury organizacyjnej powojennej Bundeswehry. Przemyślenia

te pozwoliły ostatecznie na sformułowanie odpowiedzi na pytania o

znaczenie tejże koncepcji i jej wpływ na funkcjonowanie sił zbrojnych

Niemiec w przyszłych latach, wieńczące całe studium.

1. Kultura organizacyjna – zarys problematyki

Problematyka kultury organizacyjnej dotyczy funkcjonowania

wszystkich organizacji tworzonych i zarządzanych przez człowieka.

Swój szczególny i specyficzny wyraz znajduje ona w odniesieniu do

kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi, które są narzędziem poli-

tyki państwa. Z uwagi na ważność oraz znaczenie sił zbrojnych, kwe-

stia obowiązującej w ich łonie kultury, będącej fragmentem kultury

narodu i państwa, stanowi niewątpliwie istotny problem dociekań ba-

dawczych, posiadając zarazem wysoki walor użyteczności społecznej.

Trudno bowiem kierować siłami zbrojnymi, nie rozumiejąc we-

wnętrznych uwarunkowań i wyznaczników ich działania, tak jak i

trudno jest traktować ten instrument w sposób oderwany od ogółu

działalności państwa opisanej na zbiorze zwyczajów, tradycji, przeko-

nań, języka i historii. To właśnie kultura organizacyjna stanowi filar,

na którym opiera się funkcjonowanie i działanie każdej armii. Jej zro-

zumienie i poznanie pozwala nam odpowiedzieć na kluczowe w dzi-

siejszych czasach pytania o tożsamość sił zbrojnych – a więc ich istotę

i charakter, umożliwiając w ten sposób zaplanowanie strategii ich

rozwoju na przyszłe lata.

W ostatnich latach zainteresowanie uczonych zjawiskiem kultury

organizacyjnej koncentrowało się na pojmowaniu tejże kultury jako

zjawiska społecznego oraz na badaniu jej znaczenia dla funkcjonowa-

152

nia systemu (jego sprawności, skuteczności, atmosfery itd.)2. Inspira-

cją do badań nad kulturą organizacyjną było przede wszystkim ol-

brzymie przyspieszenie zmian zachodzących w strategii, strukturach

oraz funkcjonowaniu współczesnych organizacji, a także przystoso-

wania podmiotów organizacyjnych do warunków rynkowych panują-

cych w gospodarkach zachodnich w dobie coraz nowocześniejszych

form inżynierii zarządzania i postępującej globalizacji gospodarki.

Dotychczas wykształciło się wiele definicji i poglądów, próbują-

cych ująć to zjawisko w sposób najbardziej kompleksowy. Sięgając

zatem do teorii nauk o organizacji, kultura organizacyjna to „zbiór

dominujących wartości i norm postępowania charakterystycznych dla

danej organizacji, podbudowany założeniami co do natury rzeczywi-

stości i przejawiający się poprzez artefakty – zewnętrzne sztuczne

twory danej kultury”3.

Podobnie przedstawiają kulturę organizacji m.in.: R.W. Griffin

(„zestaw wartości, które pomagają członkom organizacji zrozumieć,

za czym organizacji się opowiada, jak pracuje i co uważa za ważne”4),

M. Armstrong („kulturę organizacji tworzą wspólne przekonania, po-

stawy i wartości, które mimo iż nie zawsze są eksponowane, wpływa-

ją na zachowania uczestników organizacji”5) czy E. Schein („zespół

rozsądnych reguł postępowania – odkrytych, ustanowionych

i rozwiniętych przez grupę – które sprzyjają wewnętrznej integracji i

zewnętrznemu dostosowaniu, oraz które wytyczają nowym członkom

sposób myślenia i odczuwania w aspekcie wymienionych proble-

2 Cieślarczyk M., O potrzebie i możliwościach badania problemów kultury organi-

zacyjnej w siłach zbrojnych [w:] Cieślarczyk M., Pomykała E. (red.), op. cit., s. 29. 3 Koźmiński K. A., Piotrowski W. (red.), Zarządzanie. Teoria i praktyka, Warszawa

2000, s. 15. 4 Griffin R. W., Podstawy zarządzania organizacjami, Warszawa 2000, s. 12-13. 5 Armstrong M., Zarządzanie zasobami ludzkimi, Kraków 2000, s. 10-11.

153

mów”6). Klasyk polskiej nauki o organizacji i zarządzaniu, J. Ziele-

niewski, utożsamia kulturę organizacyjną ze zrozumieniem organiza-

cji. Według niego, kulturę organizacyjną członków danej instytucji

należy mierzyć stopniem, w jakim hierarchia podporządkowania ce-

lów odzwierciedla się u nich w świadomości i ich działaniu. Kultura

danego podmiotu organizacyjnego obejmuje zatem zachowania ludz-

kie, które stały się społecznym nawykiem, odznaczają się regularno-

ścią, podporządkowane są pewnym wzorcom i modelom oraz stano-

wią rezultat zachowań ludzi7.

Kultura organizacyjna, będąca jednym z elementów składowych

organizacji obok strategii i struktury, spełnia określone funkcje: wy-

znacza granice organizacji, zapewnia jej członkom poczucie tożsamo-

ści, jest mechanizmem wyjaśniającym i kontrolnym, który kształtuje

postawy oraz zachowania pracowników, a także prowadzi do więk-

szego zaangażowania w sprawy organizacji8.

E. Schein definiuje także funkcje w zakresie dostosowania we-

wnętrznego: kultura organizacyjna oferuje wspólny język i aparat po-

jęciowy, definiuje granice grupy, wyznacza zasady władzy, zawiera

kryteria nagradzania i karania, oferuje ideologię oraz zaspokaja po-

trzeby bezpieczeństwa i afirmacji. Główną funkcją kultury organiza-

cyjnej jest ograniczanie niepewności. Funkcje nastawione na zapew-

nienie zewnętrznego dostosowania pomagają zredukować niepewność

wynikającą z działania w niepewnym otoczeniu, natomiast funkcje

zapewniające integrację wewnętrzną – pomagają uporać się z we-

wnętrzną niepewnością9.

6 Schein E., Ku nowemu rozumieniu kultury organizacji [w:] Marcinkowski A., Sob-

czak J. B., Wybrane zagadnienia socjologii organizacji, cz. 2, Kraków 1989, s. 61. 7 Sikorski Cz., Projektowanie i rozwój organizacji i instytucji, Warszawa 1988, s.

252. 8 Mastyk-Musiał E., Społeczeństwo i organizacje, Lublin 1996, s. 25-50. 9 Schein E., Organizational Culture and Leadership, San Francisco 2004, s. 80.

154

Kultura organizacyjna wraz z całokształtem wartości, norm, sposo-

bów myślenia i zachowania ludzi, jest przede wszystkim spoiwem or-

ganizacji. Oferuje podstawową, wspólną wizję, a także etyczny punkt

oparcia, zwiększając w ten sposób przewidywalność zachowań orga-

nizacyjnych. Dzięki temu, kontrola zewnętrzna może w znacznej mie-

rze zostać zastąpiona przez samokontrolę. Ponadto, kultura organiza-

cyjna tworzy ona pewien obraz organizacji, przyczyniając się do jej

postrzegania zarówno przez otoczenia bliższe, jak i dalsze. Aspekt ten

ma szczególne znaczenie w odniesieniu do relacji wojska ze społe-

czeństwem demokratycznym – w zależności od tego, jakie miejsce i

jaką rolę zajmują siły zbrojne w świadomości danego społeczeństwa,

jest ono skłonne w większym lub mniejszym stopniu uczestniczyć w

ponoszeniu wysiłku na ich rzecz. Istotne znaczenie ma tu funkcjono-

wanie jednego z kluczowych aspektów kultury organizacyjnej, jakim

jest kultura informacyjno – komunikacyjna. Jej charakter oraz spraw-

ne funkcjonowanie ma bardzo duży wpływ zarówno na harmonijny

rozwój danej organizacji, jak i na jej stosunki z otoczeniem (np. sił

zbrojnych ze społeczeństwem)10

.

Należy podkreślić, iż każda kultura organizacyjna tworzy własną,

oryginalną atmosferę organizacji. Jest to widoczne zwłaszcza w siłach

zbrojnych, które posiadają odrębny, specyficzny klimat pracy. Na cha-

rakter tego elementu kultury organizacyjnej szczególny wpływ ma

tradycja, kanwa kulturowa danego narodu, język czy historia. Co inte-

resujące, różnice widoczne są nie tylko pomiędzy armiami poszcze-

gólnych krajów działających w odrębnych okresach historycznych, ale

także pomiędzy różnymi rodzajami wojsk funkcjonujących w tym sa-

10 Cieślarczyk M., Informacyjno-organizacyjna kultura funkcjonowania człowieka i

zorganizowanych grup społecznych. Studium teoretyczne, cz. 1, Warszawa 2001, s.

12-15.

155

mym kraju w tym samym czasie. Wiąże się to m.in. ze specyfiką wy-

konywanych zadań, poziomem wykształcenia żołnierzy, stopniem

profesjonalizacji danej jednostki czy rodzajem wykorzystywanego

sprzętu.

Powyższe refleksje wskazują na to, iż kultura każdej organizacji

uzależniona jest od szeregu czynników zewnętrznych i wewnętrznych,

które wpływają na jej typ oraz rodzaj. Warto zatem wyodrębnić te ba-

zujące na teorii nauk o organizacji elementy – są to: typ otoczenia, typ

organizacji, cechy organizacji oraz cechy jej uczestników. Rozwijając

tę koncepcję, widać wyraźnie, iż na kulturę danej organizacji w za-

sadniczy sposób wpływa typ jej otoczenia – istotne jest zatem to, w

jakim kraju funkcjonuje dana organizacja, gdyż to kultura narodowa,

systemy wartości społeczeństwa czy też lokalnych/regionalnych spo-

łeczności kształtują jej tożsamość. Ponadto, tworzeniu się kultury or-

ganizacyjnej sprzyja typ organizacji, tj. branża, w jakiej działa, pro-

dukty oraz technologie, jakie wytwarza, a także sytuacja rynkowa, w

jakiej się znajduje. Ogromny wpływ na powstawanie kultury ma rów-

nież historia organizacji, jej wielkość, a także styl przywództwa i jej

struktura. Wreszcie, nie można zapominać o każdym indywidualnym

uczestniku organizacji, który poprzez swoje postawy, wartości, wy-

kształcenie, płeć, czy też dotychczasowe doświadczenie, wnosi istotny

wkład nie tylko w rozwój organizacji, ale także w tworzenie jej kanwy

kulturowej11

.

Przedstawione elementy kształtujące kulturę organizacyjną są

przedmiotem planów strategicznych opracowywanych dla realizacji

celów strategicznych organizacji. Są one nadrzędne w stosunku do

pozostałych planów (m.in. taktycznych czy operacyjnych), wyznacza-

11 Nogalski B. (red.), Kultura organizacyjna. Duch organizacji, Bydgoszcz 1998, s.

114-115. Zob. także: A.K. Koźmiński, W. Piotrowski (red.), Zarządzanie – teoria i

praktyka, Warszawa 2000, s. 379.

156

jąc ramy do ich sporządzenia. W planie strategicznym organizacji

szczególnie dużo miejsca poświęca się problemom o największym

znaczeniu dla przetrwania i rozwoju instytucji, tj. misji, skali działal-

ności, instrumentom służącym rywalizacji z konkurencją, zasadom

wewnętrznym organizacji, źródłom pozyskiwania i alokacji zasobów

wewnętrznych, itp. Jak zatem widać, znajomość, ale także kształtowa-

nie i zmiana kultury organizacyjnej pomagają w identyfikacji, analizie

i prognozowaniu pożądanych zadań i celów danych podmiotów orga-

nizacyjnych. Tym samym, wpływają one na całokształt planowania,

powodując większą lub mniejszą sprawność i efektywność zarządza-

nia (dowodzenia) daną organizacją oraz jej funkcjonowania12

.

Należy zauważyć, iż powyżej opisane czynniki zewnętrzne oraz

wewnętrzne w dużej mierze odnoszą się przede wszystkim do kultury

organizacji komercyjnych – współczesnych przedsiębiorstw, firm, du-

żych korporacji. Choć model ten jest uniwersalny, w odniesieniu do

sił zbrojnych uznano za wskazaną jego modyfikację, gdyż nie wszyst-

kie uwarunkowania w konkretny sposób da się przełożyć na grunt

specyfiki i charakterystyki środowiska wojskowego. W związku z

tym, poniżej zaproponowano własny, autorski model pozwalający na

opis oraz ocenę uwarunkowań kultury organizacyjnej odnoszących się

jedynie do sił zbrojnych. Należy zaznaczyć, iż wzorzec ten, będący

modelem uproszczonym, stanowi jedynie wstęp do szczegółowego

opracowania niniejszego zagadnienia w niedalekiej przyszłości.

12 Majewski T., Strzoda M., Zawadzki W., Planowanie w organizacji, Warszawa

2003, s. 5-33.

157

Rys. 1. Uwarunkowania kultury organizacyjnej w siłach zbrojnych.

Źródło: Opracowanie własne na podstawie: A.K. Koźmiński, W. Piotrowski (red.),

Zarządzanie – teoria i praktyka, Warszawa 2000, s. 379.

Powyższy model, choć nakreśla jedynie ogólne ramy kultury orga-

nizacyjnej sił zbrojnych, wskazuje na to, iż zasadnicza modyfikacja

wcześniejszego opracowania sprowadza się przede wszystkim do

uwzględnienia wpływu zmian zachodzących w środowisku międzyna-

rodowym, jak również decyzji elit politycznych i wojskowych, na kul-

turę organizacyjną wszystkich sił zbrojnych. Nie ulega bowiem wąt-

pliwości, iż wszelkiego rodzaju zmiany zachodzące w układzie bez-

pieczeństwa, a także obserwowane współcześnie wyzwania

158

i wynikające z nich szanse oraz zagrożenia prowadzą do modyfikacji

celów stosowania czynnika zbrojnego czy też zakresu jego stosowa-

nia, co jednocześnie nie pozostaje bez wpływu na tożsamości każdej

armii. W tym kontekście warto pamiętać również o istotnej roli oto-

czenia zewnętrznego sił zbrojnych – lokalne wartości zastąpione zo-

stały wpływem środowiska międzynarodowego (oczekiwań konkret-

nych państw, organizacji lub też sojuszy międzynarodowych). Dodat-

kowo, na tożsamość sił zbrojnych wpływa nie tylko ich historia, ale

także strategia (misja oraz wizja), jej wielkość, typ przywództwa oraz

wypracowana struktura. Wreszcie – kulturę organizacyjną danej armii

kształtują bezpośrednio elity polityczne oraz wojskowe, które podej-

mują decyzje w zakresie stosowania czynnika zbrojnego oraz określa-

ją założenia polityki bezpieczeństwa i zagranicznej danego państwa.

Podsumowując tę część przemyśleń, należy stwierdzić, iż dzięki

wyżej wymienionym uwarunkowaniom, organizacje (w tym i siły

zbrojne) zdolne są do refleksji i monitorowania działań, które stano-

wią następnie podłoże do rozważań nad ich przyszłym funkcjonowa-

niem. Przede wszystkim jednak, to one warunkują i kształtują tożsa-

mość organizacji. Tożsamość ta coraz częściej postrzegana jest jako

proces, który (tak samo, jak tożsamość jednostek) ulega ciągłej repro-

dukcji i modyfikacji, i kojarzona jest już nie ze stanem, lecz z ciągłą,

nieustanną praktyką poznawczą13

.

2. Koncepcja wewnętrznego dowodzenia jako filar kultury or-

ganizacyjnej Bundeswehry po 1955 roku

Powyższe rozważania wydają się być kluczowe podczas refleksji

dotyczącej kanwy kulturowej sił zbrojnych Republiki Federalnej

13 Kołodziej-Durnaś A., Organizacja jako proces strukturacji [w:] Konecki K. T., P.

Chomczyński (red.), Zarządzanie organizacjami. Organizacja jako proces, Łódź

2007, s. 37-38.

159

Niemiec. Tworzy ją koncepcja Innere Führung, która stanowi filar

powstałej po II wojnie światowej Bundeswehry. Idea ta stała się roz-

wiązaniem unikatowym, wyznaczając ogólne ramy powojennej orga-

nizacji wojskowej Niemiec, określające normy i wartości, wizję sił

zbrojnych oraz zadania i rolę przywództwa nowej Bundeswehry.

Dla elit politycznych oraz wojskowych nowa koncepcja Wewnętrzne-

go Dowodzenia stanowić miała fundament organizacyjny armii za-

chodnioniemieckiej. Szybko stała się jednak czymś więcej – filozofią

dowodzenia i kierowania siłami zbrojnymi, drogowskazem dla aktyw-

ności armii, odnośnikiem działania wszystkich wojskowych będących

żołnierzami Bundeswehry14

.

Jej celem stało się łagodzenie napięć powstających pomiędzy siła-

mi zbrojnymi a społeczeństwem demokratycznym oraz pomiędzy śro-

dowiskiem zawodowych żołnierzy a środowiskiem cywilnym, które

rodziły się z powodu autorytarnych rozstrzygnięć ustępujących zasa-

dzie współdziałania i współdecydowania w nowoczesnych państwach

demokratycznych o pluralistycznym społeczeństwie. Szczególną rolę

odegrały jednak doświadczenia historyczne – zdeterminowały one au-

torów koncepcji do niedopuszczenia do sytuacji, w której siły zbrojne

stałyby się ciałem obcym i niepożądanym w społeczeństwie niemiec-

kim15

. Bazując na zerwaniu z niechlubną historią oraz tradycją woj-

skową okresu Republiki Weimarskiej i Trzeciej Rzeszy, koncepcja

stała się wyznacznikiem wszelkich norm oraz wartości, zapisanych w

Ustawie Zasadniczej oraz obowiązujących dla demokratycznego pań-

stwa prawa.

14 Zagadnienie to bada m.in.: G. Braun, Intrapreneurship oder die Innere Führung

als betriebliche Führungsphilosophie [in:] E. Opitz (Hrsg.), 50 Jahre Innere Füh-

rung. Von Himmerod (Eifel) nach Priština (Kosovo). Geschichte, Probleme und

Perspektiven einer Führungsphilosophie, Bremen 2001, s. 116-121. 15

H.-A. Jacobsen, L. Souchon, W służbie pokoju. Bundeswehra 1955-1993, Wars-

zawa 1993, s. 69-70.

160

Rozmowy dotyczące wewnętrznego porządku nowych sił zbroj-

nych, struktury, a także motywacji żołnierzy zapoczątkowane zostały

w październiku 1950 roku podczas obrad w klasztorze Himmerod. Po-

stanowienia dotyczące udziału RFN w zachodnioeuropejskim syste-

mie obrony spisane zostały w uchwalonym wówczas „Memoriale z

Himmerod”. Nową, duchową częścią odbudowy sił zbrojnych miało

być właśnie Wewnętrzne Dowodzenie, stanowiące wedle jego auto-

rów – generała Ulricha de Maizière, hrabiego Wolfa von Baudissina

oraz hrabiego Johanna Adolfa von Kielmansegga – projekt reformują-

cy całkowicie podstawy armii Niemiec Zachodnich. Najważniejsze

postanowienia idei Innere Führung przedstawione zostały w Central-

nym Regulaminie Wojskowym – ZDv 10/1 – Innere Führung. Selbst-

verständnis und Führungskultur der Bundeswehr (Wewnętrzne Do-

wodzenie. Samoświadomość oraz kultura dowodzenia Bundeswehry).

Warto wspomnieć, iż regulamin dotyczący Wewnętrznego Dowodze-

nia wydawany był dwukrotnie – w 1972 oraz 1993 roku. Obecnie

obowiązuje dokument z roku 2008. We wstępnie ówczesny minister

obrony narodowej, dr Franz Josef Jung, zaznaczył, iż „Wewnętrzne

Dowodzenie jest dynamiczną koncepcją reagującą na globalne prze-

obrażenia. Logiczną konsekwencją tego jest zmiana Centralnego Re-

gulaminu Wojskowego dotyczącego Wewnętrznego Dowodzenia z lat

1972 i 1993 oraz dopasowanie go do wyzwań naszych czasów, tak

jednak, aby nie zgubić sensu całej koncepcji16

.

Wewnętrzne Dowodzenie stało się z czasem pewnym znakiem roz-

poznawczym Bundeswehry, choć jego faktyczne znaczenie dopraco-

wywano przez lata. Termin ten utożsamiał Innere Führung z kierowa-

niem żołnierzami, ponieważ „dowodzenie” oddziałuje nań bezpośred-

nio i decydująco wpływa na ich środowisko zawodowe. Zgodnie z za-

16 Bundesministerium der Verteidigung, ZDv 10/1 – Innere Führung. Selbstver-

ständnis und Führungskultur der Bundeswehr, Bonn 2008, s. 4.

161

łożeniem, koncepcja ma stanowić punkt wyjścia do urzeczywistniania

w nowych siłach zbrojnych norm i wartości zawartych w Ustawie Za-

sadniczej, tj. wolności, demokracji oraz respektowania zasad państwa

prawa. Zasady Wewnętrznego Dowodzenia opierają się na etycznych,

prawnych, politycznych oraz społecznych podstawach, odpowiadając

przy tym wszelkim wymogom wojskowym17

.

Najważniejszym założeniem wszelkich prac w dziedzinie Innere

Führung stało się stworzenie i stałe doskonalenie nowoczesnego żoł-

nierza, który jest zarazem wolnym człowiekiem (tzn. odczuwającym

poszanowanie jego godności i nie posiadającym ograniczonych indy-

widualnych swobód i praw), świadomym swojej roli obywatelem (tzn.

takim, który kieruje się rozsądkiem i poczuciem odpowiedzialności za

sprawy swojego kraju i społeczeństwa) oraz pełnowartościowym żoł-

nierzem (tzn. żołnierzem gotowym do działania, który służbę woj-

skową pojmuje jako wkład w pomyślny rozwój państwa niemieckiego

oraz jego demokratycznego ustroju i który gotów jest wystąpić w

obronie tych wartości nawet z narażeniem własnego życia). Tak

ukształtowanego żołnierza określono mianem „obywatela w mundu-

rze” (Staatsbürger in Uniform). Oznaczało to, iż wszyscy żołnierze

Bundeswehry włączeni się w polityczne, społeczne i publiczne życie

Niemiec; utrzymują ścisłe, służbowe bądź osobiste, kontakty z orga-

nami administracji i gospodarki wszelkich szczebli oraz z organiza-

cjami i zrzeszeniami, które są świadectwem integracji armii ze społe-

czeństwem. Tej świadomej i zamierzonej integracji służy pakiet prze-

pisów i przedsięwzięć, z którego „obywatele w mundurach” chętnie

korzystają18

.

17 Ibidem, str. 10-14.

18 Ibidem, s. 16-17.

162

Rys. 2. Koncepcja Obywatela w mundurze – Staatsbürger in Uniform. Źródło: Opracowanie własne na podstawie materiałów poglądowych Zentrum Inne-re Führung (materiał w posiadaniu autorki)

Należy zaznaczyć, iż miejsce nowej Bundeswehry w niemieckim

społeczeństwie, jej rola i postrzeganie jej przez naród RFN, przez lata

stanowiły i wciąż stanowią jeden z głównym komponentów filozofii

Wewnętrznego Dowodzenia. Symbolem zakotwiczenia Bundeswehry

w demokracji i narodzie niemieckim stała się w ostatnich latach uro-

czystość „Wielkiego Capstrzyka” („Der Groβe Zapfenstreich”), od-

bywająca się zawsze z udziałem społeczeństwa i wojska przed budyn-

kiem Bundestagu w Berlinie. Szczególny wyraz integracji wojska z

narodem stanowił od lat w Niemczech powszechny obowiązek służby

wojskowej, traktowany jako element łączący każdego obywatela z

komponentem militarnym.

Stosunek Niemców do wojska, poziom ich akceptacji dla działań

Bundeswehry oraz znajomości założeń niemieckiej polityki bezpie-

czeństwa i obrony, stały się od połowy lat 90. przedmiotem badań So-

163

cjologicznego Instytutu Badawczego Bundeswehry (SOWI). Zesta-

wienie ankiet przeprowadzanych w latach 1997-2010 wskazuje na to,

iż obraz Bundeswehry zarówno w latach 90., jak i współcześnie, pra-

wie w ogóle się nie zmienił. Siły zbrojne RFN były i wciąż pozostają

instytucją obdarzoną wysokim zaufaniem społecznym (pozytywne od-

czucia deklarowało w 1997 roku 76% ankietowanych, w roku 2010

natomiast – 85%). Wyniki badań pokazują także, iż krytyczna ocena

udziału sił zbrojnych w misjach poza granicami kraju nie wpływa na

opinię społeczeństwa o armii. Niemcy wykazują się również sporą

znajomością rozpoczętej w 2010 roku reformy prowadzącej do profe-

sjonalizacji Bundeswehry. Interesujące jest, iż choć większość re-

spondentów (68%) pozytywnie wypowiadała się o powszechnym

obowiązku służby wojskowej, większa część ankietowanych (41%)

była w 2010 roku za jej zniesieniem19

.

Warto podkreślić, iż pacyfistyczne nastawienie niemieckiego spo-

łeczeństwa oraz ogólna niechęć do zwiększenia zaangażowania sił

zbrojnych poza granicami kraju, mająca miejsce zwłaszcza po orze-

czeniu Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z lipca 1994 roku, nie

wpłynęły negatywnie na obraz Bundeswehry w oczach niemieckiego

narodu. Wydaje się, iż wynikało i wynika to przede wszystkim z fak-

tu, iż integracja żołnierzy ze strukturą społeczną stała się jednym z

niezwykle ważnych zadań Bundeswehry. Jej pogłębieniu służyć mają:

rozmieszczenie jednostek wojskowych na całym obszarze kraju, orga-

nizowanie dni otwartych koszar i wystaw, współpraca ze środkami

masowego przekazu, organizacjami i związkami zawodowymi, moż-

liwość prywatnych odwiedzin w koszarach, zasiadanie żołnierzy w

19 Sozialwissenschaftliches Institut der Bundeswehr, Sicherheits- und verteidigungs-

politisches Meinungsklima in der Bundesrepublik Deutschland. Forschungsbericht

94, Strausberg 2011.

164

przedstawicielstwach komunalnych, parlamentach krajów związko-

wych lub Bundestagu, etc20

.

Idea Innere Führung ma spełniać cztery zasadnicze cele: legitymi-

zować służbę wojskową (żołnierz powinien być świadomy celu i sen-

su pobytu w armii), motywować żołnierzy do sumiennego wykony-

wania swoich obowiązków, przy jednoczesnym umacnianiu dyscypli-

ny i zwartości wojska, kształtować wewnętrzny tok służby w taki spo-

sób, aby zachować subordynację i posłuszeństwo oraz rygor wojsko-

wy, a zarazem chronić prywatność i osobowość jednostki, wreszcie

zaś – integrować armię z państwem i społeczeństwem21

. Zasadniczo

więc celem tejże koncepcji stało się połączenie wymogów związanych

z rolą sił zbrojnych wraz z moralną i duchową dojrzałością ich człon-

ków. Podkreślano jednak nie tylko szczególną rolę każdego żołnierza

wchodzącego w skład Bundeswehry, ale przede wszystkim – przeło-

żonych, którzy mieli stanowić przykład właściwej postawy, wykony-

wania obowiązków oraz zgodnego z poszanowaniem praw i wolności

kierowania swoim zespołem.

Koncepcja Wewnętrznego Dowodzenia wywiera wpływ na cało-

kształt służby żołnierskiej. Swoim zakresem obejmuje ona: kierowa-

nie ludźmi, kształcenie polityczne, prawo i porządek żołnierski, orga-

nizację służby i szkolenia, pracę informacyjną, opiekę medyczną oraz

służbę sanitarną, pomoc w pogodzeniu życia rodzinnego ze służbą

wojskową, a także obszar duszpasterstwa.

Co istotne, autorzy koncepcji Innere Führung swoje szczegółowe

wytyczne sprecyzowali także w odniesieniu do roli dowódców woj-

skowych. Ich najważniejszym zadaniem jest dowodzenie ludźmi w

oparciu o zasadę wzajemnego zaufania, koleżeństwa oraz pomocy.

Obowiązkiem każdego przełożonego jest poświęcanie czasu swoim

20 Zob. szerzej: Ibidem, s. 32-120.

21 Bundesministerium der Verteidigung, ZDv 10/1 – Innere Führung.., s. 16-17.

165

podopiecznym, poznanie ich oraz ich problemów, okazywanie wspar-

cia, szczególnie w trudnych momentach styczności z cierpieniem,

strachem, jak również śmiercią bliskich osób. To dowódcy prowoko-

wać mają do zadawania pytań czy prowadzenia dyskusji na tematy

sporne czy kontrowersyjne z obszaru polityki oraz wojskowości. Nade

wszystko zaś zadaniem dowódcy jest wyznaczanie granic między roz-

kazem i posłuszeństwem a prawem do wyrażania własnego zdania

oraz zwalczanie napięć, jakie rodzą się w wyniku ich określania. Naj-

pełniej rolę oraz zadania przywódców oddaje koncepcja „dowodzenia

przez zadania” – Führen mit Auftrag. Wedle jej zamierzenia, zadanie

przekazywane jest na stanowisko dysponujące najlepszymi możliwo-

ściami jego realizacji. Führen mit Auftrag uczy zatem odpowiedzial-

ności, wzmacnia motywację, poczucie własnej wartości, jest ponadto

zachętą do poszukiwania jak najlepszych, optymalnych rozwiązań.

Dowódca jest równocześnie przywódcą, mogącym sprostać różnora-

kim zadaniom, przede wszystkim zaś myślącym, odpowiedzialnym

żołnierzem, walczącym nie tylko ze względu na posłuszeństwo, ale i z

wewnętrznym przekonaniem dla swojej jednostki oraz podopiecz-

nych22

.

Koncepcja Wewnętrznego Dowodzenia w swoim brzmieniu nawo-

łuje także żywo do poszanowania tradycji. Choć szeroka refleksja nad

tradycją wojskową nowych sił zbrojnych RFN nasiliła się na początku

lat 90., kiedy doszło do zjednoczenia zachodnioniemieckiej Bunde-

swehry z siłami NRD – Narodową Armią Ludową, już w uchwalo-

nych 20 września 1982 roku Wytycznych odnośnie rozumienia i pielę-

gnowania tradycji w Bundeswehrze (Richtlinien zum Traditions-

verständnis und zur Traditionspflege in der Bundeswehr) czytamy, iż

„tradycja jest przekazywaniem wartości i norm; konstytuuje się ona w

22 Ibidem, s. 24-25 i n.

166

procesie zorientowanej na wartości dyskusji z przeszłością; podstawą

rozumienia i pielęgnowania tradycji w Bundeswehrze jest Ustawa Za-

sadnicza oraz zadania i obowiązki powierzone Bundeswehrze23

”. Tra-

dycja wojskowa wiązała się więc w Niemczech ze „świadomym wy-

borem” norm i wartości, które dla członków Bundeswehry mogłyby

być wiążące pod względem etycznym. Przyczyną takiego kierunku

dyskursu stała się oczywiście niechlubna przeszłość Reichswehry oraz

Wehrmachtu24

.

Na tym tle wykrystalizowały się współcześnie trzy linie tradycji

wojskowej („model trzech filarów”). Tworzą je: pruskie reformy woj-

skowe generała von Scharnhorsta oraz feldmarszałka von Gneisenaua,

zamach na życie Hitlera (pod dowództwem pułkownika hrabiego von

Stauffenberga) oraz próby walki z reżimem nazistowskim, wreszcie

zaś – ponad 50-letnia historia Bundeswehry25

.

Wydaje się jednak, iż szczególny punkt podparcia dla pielęgnacji

tradycji wojskowej stanowi obecnie w Niemczech filar ostatni – to, w

jaki sposób przez ponad 55 lat działała i funkcjonowała sama Bunde-

swehra. O wysiłku i trudzie takiego zamierzenia świadczą chociażby

słowa prezydenta Theodora Heussa, wypowiedziane w 1959 roku:

„Stworzenie tradycji samemu jest o wiele trudniejsze, ale także wspa-

nialsze, niż szukanie jej i pielęgnowanie w prawach i formach

przedawnionych poglądów”26

.

23 Richtlinien zum Traditionsverständnis und zur Traditionspflege in der Bundes-

wehr, Berlin 1982, s. 1-2. 24

U. Hartmann, Innere Führung. Erfolge und Defizite der Führungsphilosophie für

die Bundeswehr, Berlin 2007, s. 183. 25

Zob. szerzej: L. de Libero, Tradition in Zeiten der Transformation: Zum Traditi-

onsverständnis der Bundeswehr im frühen 21. Jahrhundert, Paderborn 2006, s. 47-

86. 26

E. Birk, Die Paulskirche(n) und die NATO. Der Deutschen Ambivalenzen im

Spiegel der (un)geschützten Freiheit [in:] „Gneisenau Blätter”, Band 5 (2007), s. 74.

167

Bez wątpienia można dziś powiedzieć, iż Wewnętrzne Dowodzenie

stało się filarem kultury organizacyjnej Bundeswehry. Jego główne

założenia przetrwały w praktycznie niezmienionym kształcie do dziś.

Dzięki zbieraniu różnorodnych doświadczeń, wypracowano katalog

podstawowych zasad i reguł tej koncepcji, odnoszących się do całej

służby wojskowej. Wyciąga się z nich wnioski prowadzące do działań

w tych obszarach służby, które w istotnym stopniu determinują dzień

powszechny sił zbrojnych. Warto zwrócić jednak uwagę na to, iż w

toku zmian zasadniczego podejścia do czynnika militarnego w latach

90. oraz przekształcenia się Bundeswehry w armię „na misji” (Armee

im Einsatz), również i koncepcja Wewnętrznego Dowodzenia podle-

gała aktualizacji i dopasowaniu do nowych wyzwań stojących przed

siłami zbrojnymi RFN. Biała Księga z 2006 roku27 zwraca przede

wszystkim uwagę na to, iż ukształtowana już i rozwinięta koncepcja

Wewnętrznego Dowodzenia stałą się podstawą działania Bundesweh-

ry podczas misji zagranicznych. Ogromnym wyzwaniem dla nowego

pokolenia żołnierzy niemieckich stała się konfrontacja

z nowymi wymaganiami, jakie niosą akcje poza granicami kraju, jak

również z zagrożeniami zdrowia i życia członków armii. Żołnierze

nowej Bundeswehry są już nie tylko osobami walczącymi, lecz także

tymi, którzy pomagają, chronią i negocjują. Ten profil oczekiwań

wymaga od nich umiejętności analizy i skuteczności działań, daleko

wykraczających poza jedynie militarne aspekty. Polityczne, etyczno-

moralne czy międzykulturowe wykształcenie pomaga w zrozumieniu

kompleksowości scenariuszy sytuacji kryzysowych, ukształtowaniu

odpowiedzialnej postawy czy w wyostrzeniu świadomości istnienia

różnic religijnych i kulturowych na poszczególnych obszarach stacjo-

nowania i działania misji zagranicznych.

27 Bundesministerium der Verteidigung, Weißbuch zur Sicherheitspolitik Deutsch-

lands und zur Zukunft der Bundeswehr, Berlin 2006.

168

3. Wnioski

Sprawne zarządzanie organizacją, istotne zwłaszcza we współcze-

snym, złożonym i dynamicznym świecie, wymaga starannego zapla-

nowania jej funkcjonowania. Wzorcem będącym podstawą planu stra-

tegicznego, a jednocześnie kanwą wykorzystywaną do kontroli po-

prawności działania organizacji, jest kultura organizacyjna. Coraz

większe zainteresowanie tą problematyką skłania badaczy do wnikli-

wej analizy poszczególnych aspektów kultury organizacji. Zadanie to

wydaje się być coraz bardziej potrzebne, zwłaszcza w odniesieniu do

sił zbrojnych, które ciągle stają wobec wyzwań współczesnych cza-

sów – ich struktura organizacyjna ulega redefinicji, zmianie, modyfi-

kacji. Przypuszczać można jednak, iż to właśnie obecnie oraz w przy-

szłości – jeszcze bardziej niestałej, gwałtownej, burzliwej, nieprzewi-

dywalnej – wspólne dla każdego żołnierza danych sił zbrojnych ele-

menty, takie jak kultura, język, wartości, system odwołania, znaków i

symboli – stanowić będą o sile armii, jej świadomości, spójności, ela-

styczności, koherencji, tym samym więc – skuteczności.

Dogłębna analiza funkcjonującej od początku dziejów Bundesweh-

ry koncepcji Wewnętrznego Dowodzenia pozwala stwierdzić, iż wy-

znaczone w jej obrębie normy oraz wartości stanowić będą dalej silny

filar kultury organizacyjnej Bundeswehry w XXI wieku. Można przy-

puszczać, iż w nadchodzących latach, w związku z rozwijającym się

procesem profesjonalizacji wojska oraz zwiększającym się zaangażo-

waniem RFN w ramach zachodnich struktur bezpieczeństwa, konty-

nuowana będzie (być może nawet z większym zaangażowaniem) dys-

kusja na temat roli tradycji i wartości narodowych w wojsku niemiec-

kim. Paradoksalnie, zniesienie powszechnego obowiązku służby woj-

skowej może okazać się katalizatorem wyzwalającym w Niemczech

ogólnonarodową refleksję dotyczącą nie tylko ewoluującej roli sił

169

zbrojnych czy ich kształtu, ale także ich związku z tradycją, kulturą

czy dziedzictwem narodowym tego państwa.

Należy podnieść, iż coraz częstsze operowanie sił zbrojnych RFN

na płaszczyźnie sojuszniczej oraz koalicyjnej spowodować może w

następnych latach zwrot ku definiowaniu na nowo tożsamości oraz

wartości narodowych wewnątrz samej struktury militarnej. Refleksję

tę wzmacniać może zetknięcie nie tylko z kulturami innych narodów

podczas misji zagranicznych, ale także z obserwowaną coraz częściej

wielokulturowością w ramach jednego komponentu militarnego. Do-

świadczenia te mogą okazać się wartościowe i wzbogacające, powo-

dując – oprócz wzmocnienia poczucia niemieckiej narodowej tożsa-

mości – przybliżenie i zrozumienie innych kultur narodowych, co z

pewnością przyniesie wymierne korzyści w dalszych działaniach RFN

w strukturze bezpieczeństwa w XXI wieku.

Bibliografia

Dokumenty

Bundesministerium der Verteidigung, Weißbuch zur Sicherheitspolitik

Deutschlands und zur Zukunft der Bundeswehr, Berlin 2006.

Bundesministerium der Verteidigung, ZDv 10/1 – Innere Führung.

Selbstverständnis und Führungskultur der Bundeswehr, Bonn

2008.

Sozialwissenschaftliches Institut der Bundeswehr, Sicherheits- und

verteidigungspolitisches Meinungsklima in der Bundesrepublik

Deutschland. Forschungsbericht 94, Strausberg 2011.

Richtlinien zum Traditionsverständnis und zur Traditionspflege in der

Bundeswehr, Berlin 1982.

170

Piśmiennictwo

Armstrong M., Zarządzanie zasobami ludzkimi, Kraków 2000.

Birk E., Die Paulskirche(n) und die NATO. Der Deutschen Ambiva-

lenzen im Spiegel der (un)geschützten Freiheit [in:] „Gneisenau Blät-

ter”, Band 5 (2007).

Braun G., Intrapreneurship oder die Innere Führung als betriebliche

Führungsphilosophie [in:] E. Opitz (Hrsg.), 50 Jahre Innere Füh-

rung. Von Himmerod (Eifel) nach Priština (Kosovo). Geschichte,

Probleme und Perspektiven einer Führungsphilosophie, Bremen

2001.

Cieślarczyk M., Informacyjno-organizacyjna kultura funkcjonowania

człowieka i zorganizowanych grup społecznych. Studium teore-

tyczne, cz. 1, Warszawa 2001.

Cieślarczyk M., O potrzebie i możliwościach badania problemów

kultury organizacyjnej w siłach zbrojnych [w:] M. Cieślarczyk, E.

Pomykała (red.), Kultura organizacyjna w siłach zbrojnych, War-

szawa 2003.

Griffin R. W., Podstawy zarządzania organizacjami, Warszawa 2000.

Hartmann U., Innere Führung. Erfolge und Defizite der Führungs-

philosophie für die Bundeswehr, Berlin 2007.

Jacobsen H.-A., Souchon L., W służbie pokoju. Bundeswehra 1955-

1993, Warszawa 1993.

Kubiak M., Kultura globalna u progu XXI wieku [w:] M. Cieślarczyk,

E. Pomykała (red.), Kultura organizacyjna w siłach zbrojnych,

Warszawa 2003.

Kołodziej-Durnaś A., Organizacja jako proces strukturacji [w:] Ko-

necki K. T., P. Chomczyński (red.), Zarządzanie organizacjami. Or-

ganizacja jako proces, Łódź 2007.

Koźmiński K. A., Piotrowski W. (red.), Zarządzanie. Teoria i prak-

tyka, Warszawa 2000.

171

Libero L. de, Tradition in Zeiten der Transformation: Zum Traditi-

onsverständnis der Bundeswehr im frühen 21. Jahrhundert, Pader-

born 2006.

Majewski T., Strzoda M., Zawadzki W., Planowanie w organizacji,

Warszawa 2003.

Mastyk-Musiał E., Społeczeństwo i organizacje, Lublin 1996.

Schein E., Ku nowemu rozumieniu kultury organizacji [w:] Marcin-

kowski A., Sobczak J. B., Wybrane zagadnienia socjologii organi-

zacji, cz. 2, Kraków 1989.

Nogalski B. (red.), Kultura organizacyjna. Duch organizacji, Byd-

goszcz 1998.

Schein E., Organizational Culture and Leadership, San Francisco

2004.

Sikorski Cz., Projektowanie i rozwój organizacji i instytucji, War-

szawa 1988.

ROZDZIAŁ 8

Grzegorz Tokarz

POLSKA I ROSJA – MISTYCZNE SĄSIEDZTWO – KONCEPCJA ANDRZEJA TOWIAŃSKIEGO

Andrzej Towiański należy do kontrowersyjnych postaci polskiego

życia literackiego i filozoficznego na emigracji w XIX w. Urodził się

w 1799 r. w folwarku Antoszwińcie (okolice Wilna), pobierał nauki w

wileńskim gimnazjum, w tym też mieście wstąpił na Uniwersytet

(Wydział Literatury i Sztuk Wyzwolonych, a następnie Wydział Pra-

wa i Nauk Moralnych). Po zakończeniu edukacji rozpoczął pracę w

tamtejszym sądownictwie. Zrezygnował z pracy i rozpoczął podróże,

dość wspomnieć, że odwiedził Petersburg, Pragę, Drezno. Po śmierci

ojca wrócił do Polski, gdzie przejął po zmarłym majątek. Ostatecznie

opuścił Polskę w 1840 r., początkowo działał w Paryżu, a następnie

przeprowadził się na stałe do Zurychu1.

Założył środowisko religijne, w którym znaleźć można było silne

nawiązana do adwentyzmu i millenaryzmu. Krytyczny wobec Kościo-

ła katolickiego, podkreślał rolę mistycznych ekstaz w procesie docho-

dzenia do Boga. Za fundamentalne uważał uświadomienie sobie przez

każdą jednostkę istniejącego zła, już ten fakt powoduje ogromny po-

stęp w życiu człowieka. Wszelkie cierpienie, którego się doświadcza

wynika z woli Boga, należy mu się podporządkować, dzięki czemu

osiągnie się właściwy cel, czyli zbliżenie do bóstwa2.

1 A. Sikora, Towiański i rozterki romantyzmu, Warszawa 1969, s. 11-12, 16. 2 Historia literatury polskiej w zarysie, red. M. Stępień, A. Wilkoń, Warszawa 1987,

t. I, s. 248.

174

Sukces A. Towiańskiego niewątpliwie wynikał z faktu, iż pod jego

wpływem znaleźli się wybitni polscy romantycy, między innymi

Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki.

Ważną rolę dla A. Towiańskiego odgrywała Słowiańszczyzna. Ist-

nieje wspólny mianownik dla wszystkich ludów wchodzących w jej

skład, jest nim „boski skarb prostoty”. W Słowianach przetrwała

„iskra boża”, jest to o tyle ważne, iż w XIX w. chrześcijaństwo w Eu-

ropie przeżywało kryzys. Z tego względu Słowianie są nadzieją na

przyszłość chrześcijaństwa, nie tylko na kontynencie europejskim, ale

również na całym świcie. Ważnym aspektem opisującym Słowian jest

także to, iż mają „gorącą duszę”, „iskrę bożą” będącą istotą ich cha-

rakteru. Niesłowiańskie ludy tworzyły i nadal kreują postęp na świe-

cie, często znajdują się na wyższym poziomie rozwoju, korzystają z

szerszego zakresu wolności. Jednak Słowianie dzierżą sztandar Chry-

stusa, władza tego ostatniego ma natomiast zapanować nad całym

światem. Jednak ujawnienie się wartości jestestwa słowiańskiego mia-

ło ogromne problemy, kiedy się takowa „iskra” pojawiała, spotykały

tych, którzy ją posiadali, prześladowania. Pamiętać bowiem należy, że

noszący Chrystusa Słowianie postrzegani byli jako wielki wyrzut su-

mienia, ich duchowość jednoznacznie ukazywała słabość, ułomność,

moralny upadek innych. Tymczasem życie słowiańskie poczęte miało

zostać przez Boga. Interesująca konstatacją A. Towiańskiego było to,

iż Słowianie posiedli dusze arcychrześcijańskie, natomiast życie i

działanie miało charakter pogański3.

Jednocześnie A. Towiański podkreślał, iż mimo że gałęzie (narody)

słowiańskie z jednego wyrosły drzewa (Słowiańszczyzna), to rozwija-

ły się w różny sposób, co więcej, często wzrost ten stał w sprzeczności

z charakterem całego drzewa. Prowadziło to do utraty jasności przez

3 A. Towiański, List A.L. Chodźki do Mikołaja I, w: A. Sikora, Towiański i rozterki

romantyzmu, s. 181-182.

175

ideę bożą, którą Słowianie mieli reprezentować. Dramatem było, iż

ludy te prowadziły ze sobą częste walki, wykrwawiały się. Istniała

długa pamięć o wzajemnych krzywdach, ostatecznie rachunek ten sta-

nął przed Bogiem. Jednak zdaniem A. Towiańskiego, powoli sytuacja

ta ulega zmianie. Pamiętać należy, twierdzi, że nie do braci należy są-

dzenie swoich braci, coraz więcej narodów słowiańskich zaczyna to

rozumieć4.

Towiański analizował istotę katolicyzmu i prawosławia. Podkre-

ślał, iż najważniejszy jest „związek z niebem”, życie zgodne z na-

uczaniem Chrystusa. Natomiast w jaki sposób sprawuje się obrzędy,

jest sprawą wtórną, mniej znaczącą. Przecież prawda o Bogu może

być w różnorodny sposób wyrażana, język, styl, słowa nie mają więk-

szego znaczenia. Człowiek może przybrać różne stroje, jednak nadal

jest tą samą jednostką. Istotę religii chrześcijańskiej zawierają zarów-

no katolicyzm, jak i prawosławie (jednak zawierają także elementy

fałszywe). Obydwa wyznania prowadzą do Chrystusa. Tutaj jednocze-

śnie pojawia się krytyczna opinia A. Towiańskiego odnośnie prote-

stantyzmu, jego zdaniem osłabia uczucie, rozwijając władze ziemskie,

ostatecznie odsuwa człowieka od Boga. Pisząc o Rosjanach i prawo-

sławnych stwierdzał, iż zachowują czystość i prostotę wewnętrzną,

dzięki tym przymiotom czują się wiernymi wyznawcami Chrystusa,

posiadają przy tym określony, może nie najsilniejszy, ale zawsze

trwały, stopień uczucia - miłości. Bardziej kierują się bojaźnią, a po-

winni miłością. Znaleźć możemy w prawosławiu słabą skłonność do

wyzwalania i podnoszenia ducha. Zauważyć należy, iż ten sposób wy-

znawania wiary jest związany z potrzebą, jaką odczuwa duch rosyjski.

Pragnie on niewolniczego złożenia hołdu rządzącemu. W innym kon-

tekście należy mówić o katolicyzmie. Oddziałuje on w ogromnym

4 Ibidem, s. 182-183.

176

stopniu na ducha „w religii katolickiej, duch zakopany w ciele nie

znalazłby tyle pomocy do wyzwolenia się; a w religii prawosławnej,

duch wyzwolony z ciała czułby się przygnębionymi zatrzymanym w

wolnym chodzie swoim”5.

Polski myśliciel stwierdzał, że w wyniku najazdów mongolskich,

podporządkowania Rusi władzy chanom w mentalności Rosjan poja-

wiły się pierwiastki azjatyckie. Niestety, Polacy mają problem z opi-

sem tego, co w Rosjaninie jest europejskie (czyli rosyjskie), a co

mongolskie. Przy czym sam A. Towiański zauważał, iż naleciałość ta-

tarska stanowi ogromne zagrożenie dla rosyjskości. Przede wszystkim

następuje proces, jak to określał, kuszenia ducha ruskiego, pojawiają

się próby jego przetworzenia, nauki okrucieństwa, jednoznacznie

stwierdzał, iż duch mongolski niszczy duszę Rosjanina. Polacy nie po-

trafiąc dokonać powyższego rozróżnienia podejmowali takie działania

w stosunku do społeczeństwa rosyjskiego, iż wzrastał w nim duch

mongolski. Tylko odwołując do tego ostatniego Rosjanie byli w stanie

obronić się przed napaścią Polaka, która z jednej strony wynikała z

ducha, z drugiej zaś skierowana była na ducha. Z tego też względu,

decyzją Boga, w stosunkach z Polakami w Rosjanach zaczął zwycię-

żać duch mongolski „terroryzm w poborze styczniowymi tłumienie

powstania, nie wedle praw ziemi i nie siłą ziemską, ale wedle praw

piekieł i siłą ich ta zemsta ducha, śmiertelny grzech ducha, nie jest to

owoc zarodu rosyjskiego, jest to zaparcie się tego skarbu dusz sło-

wiańskich, który, o ile żyje i owocuje, jest świętością na ziemi”6.

Towiański zauważał, iż o ile Rosjanie nienawidzili Polaków, a

uczucie to wynikało z piekła i ziemi, to równie mocno ludność polska

5 A. Towiański, Wyjątek z rozmowy z Janem B., w: Pisma Andrzeja Towiańskiego, t.

II, s. 165-166, www.pbi.edu.pl/ 6A. Towiański, Zbiór wyjaśnień danych różnym osobom w początkach powstania

polskiego 1863 r., w: Pisma Andrzeja Towiańskiego, t. III, Listy-Kartki, s. 130,

www.pbi.edu.pl/

177

nienawidziła rosyjską, tyle, że w tym drugim przypadku wykorzystano

niebo, Boga, aby czynić grzech i zło, w gniewie, dumie czy zemście7.

Wyrażał ubolewanie, że wśród Polaków zauważyć można było uczu-

cie nienawiści wobec Rosjan. Uczucie to stoi w sprzeczności do miło-

ści Boga. Nienawidząc, występuje się przeciwko woli stwórcy. Szcze-

gólne ważne jest to, że naród rosyjski nie tylko nie zaparł się Chrystu-

sa, ale również zachował swoją istotę etniczną. A. Towiański podkre-

ślał, że jeśli nie kocha się pierwiastka chrześcijańskiego w bliźnim (w

tym przypadku w Rosjaninie), wtedy odrzuca się całego Chrystusa8.

Towiański traktuje niewolę, w jakiej znajduje się Polska od dzie-

siątków lat jako pokutę, przy czym winę ponosi za to również Rosja,

która tym samym działa wbrew zasadom bożym. Jednak Bóg dał

szanse obu krajom, stworzył możliwość wyjścia z zaistniałej sytu-

acji. Zadaniem dla Polski jest przyjęcie prawdziwego chrześcijaństwa,

za pomocą siły, wywodzącej się od Chrystusa Polacy powinni wal-

czyć o wolność. Dla Rosjan Bóg ma inne zadanie, jej mieszkańcy po-

winni wychodzić z ciemności, w której żyją, stając się ludem czystym.

Rosja musi przyjąć swoje przeznaczenie, wyższe niż to, które dotych-

czas próbowała realizować. W tym kontekście A. Towiański pisał

również o zadaniu, stojącym przed rządem rosyjskim. Musi on nie

tylko poznawać prawdę i sprawiedliwość bożą, ale także szerzyć ją

wśród ludów, które są mu podporządkowane. Co ciekawe, dla pol-

skiego myśliciela okres realizacji powyższych zadań dla Polaków i

Rosjan zaczął się na ziemiach polskich, przejawem tego były manife-

stacje z końca lutego 1861 r., które odbyły się Warszawie. W czasie

ich trwania rozemocjonowany tłum, ogarnięty nastrojem religijnym i

7 Ibidem, s. 131. 8 A. Towiański, Powody, dla których amnestia przyjęta być nie może, przedstawione

przez część emigracji polskiej. C. Mości Aleksandrowi II, Karol Różycki, były puł-

kownik wojsk polskich, w: A. Sikora, Towiański i rozterki romantyzmu, s. 199.

178

narodowym skierował się w stronę wojska carskiego, bezbronna masa

starła się z uzbrojonymi oddziałami rosyjskimi. Wydarzenie to miało,

zdaniem polskiego myśliciela, oznaczać, iż decyzją Boga to Polacy

mieli zacząć boży proces. Podkreślał przy tym, iż naród polski już był

do swojego zadania przygotowany. Żyjąc ziemsko udało mu się przy-

sposobić do wejścia na poziom wyższy, chrześcijański. Jednak wcze-

śniej należy przejść przez proces, który określał jako śmierć we-

wnętrzną, następnym etapem jest znalezienie się w życiu ziemskim, a

następnie przejście do życia najbardziej wartościowego, chrześcijań-

skiego. W tym procesie odradzania się Polski ważne znaczenie przy-

padło również Rosji, otóż w kraju tym coraz bardziej zaczęto sobie

zdawać sprawę z negatywnych konsekwencji panującego tam despo-

tyzmu. Samodzierżawie, zdaniem. A Towiańskiego, trzymało ducha

rosyjskiego w stanie odrętwienia. Przejawem politycznym tego proce-

su miał być dekret Aleksandra II, w którym zniesiono pańszczyznę

(1861 r.). Państwo carów wstępowało na wyższy poziom życia. Pod-

kreślić jednak należy, iż były to dopiero początki, swoistego rodzaju

wstęp, aby obydwa narody zaczęły wspólnie spełniać swoją misję.

Niestety, z biegiem czasu okazało się, iż zarówno Rosjanie, jak i Pola-

cy nie byli w stanie sprostać powierzonym im zadaniom. Nie tylko nie

przyjęły kierunku, jaki im wytyczył Bóg, ale nastąpiło uwstecznienie.

Konsekwencje były bardzo bolesne, Polska stała się ofiarą męczeń-

stwa, nadal sprawuje pokutę, z kolei Rosja powiększa swoje grzechy,

zamiast się ich pozbywać. A. Towiański pisał „przelewa się w mę-

czarniach krew polska, a we krwi tej Polak oczyszcza się, podnosi się

i zbliża się ku ojczyźnie chrześcijańskiej, a rząd rosyjski kala się, zni-

ża się, tym obciąża coraz więcej rachunek swój przed Bogiem i wcho-

dzi w koło kary Bożej”9.

9 A. Towiański, Do braci udających się do Polski w czasie powstania 1863 r.!, w:

Wybór pism i nauk, opracował S. Pigoń, Wrocław 2004, s. 150-152.

179

Towiański pisał, iż Polacy muszą walczyć, a w dużej mierze przy-

czynił się do tego rząd rosyjski. Wynikać to miało z faktu, iż Rosjanie

pozwolili, aby w ich duszy uwił sobie gniazdo zły duch. Przy czym

państwo rosyjskie tak bardzo cofnęło się w drodze do Boga, iż już nie

tylko nie reprezentuje prawa ziemskiego, ale prawo, które stoi jeszcze

niżej. Polityka Rosji wobec Polaków stoi w sprzeczności z charakte-

rem rosyjskim, politycy ją uprawiający zapierają się samego Chrystu-

sa. Polski myśliciel starał się ukazać, co rozumie przez pojęcie prawa

niższego „od ziemi”. Przede wszystkim nie jest to prawo rosyjskie,

lecz obce, co więcej, jest ono tylko „chwilowo” poddane Rosjanom.

Rosjanie, prześladując Polaków za miłość do ojczyzny, zwalczając

polskie cnoty, w rzeczywistości niszczą te wartości, które są dla sa-

mego ludu rosyjskiego najcenniejsze. Przecież w pamięci rosyjskiej

kultywuje się chwałę tych książąt czy kniaziów ruskich, którzy wal-

czyli z najazdem mongolskim, a następnie, kiedy Ruś uległa, próbo-

wali zrzucić tą obcą dla siebie władzę10

.

Po powstaniu z lat 1863-1864 r. władze carskie rozpoczęły w sto-

sunku do Polaków akcje represyjne, szczególnie mocno uderzono w

chrześcijaństwo obrządku katolickiego. Wzmożono wysiłki, aby zmu-

sić Polaków do konwersji, przejścia z katolicyzmu na prawosławie.

Dla wielu ludzi zamach na katolicyzm był tożsamy z atakiem na pol-

skość, której ta religia miała być jednym z istotniejszych komponen-

tów. A. Towiański zachowywał bardziej stonowaną postawę, pisał, iż

pamiętać należy, że nic się nie dzieje z woli Boga, jemu służą również

siły piekielne. Z tego też względu Polacy powinni głębiej spojrzeć na

problem, starać się zrozumieć sens cierpienia. Jednocześnie polski

myśliciel zauważał, iż chrześcijanie XIX w. często utożsamiają Chry-

stusa z księdzem, świątynię materialną z Kościołem Chrystusowym,

10 Ibidem, s. 152-153.

180

za kluczowe uznaje się różnego rodzaju rytuały. Nie jest to jednak

zgodne z ostateczną wolą Boga, co więcej, zabierze On tak myślącym

chrześcijanom kościoły i księży, gdyż dąży do tego, aby dusza chrze-

ścijanina weszła na wyższy poziom, żeby dusza człowiecza sięgnęła

samego Boga. A. Towiański odwoływał się do Księgi Hioba, który

utracił wszystko co ziemskie, aby znaleźć się bliżej Jahwe. Bóg odbie-

ra człowiekowi stałe dla niego elementy, aby pobudzić go do rozwoju.

Tak należy tłumaczyć zamykanie świątyń katolickich, czy zamienia-

nie ich w ośrodki kultu prawosławnego. A. Towiański wspominał

również, że urzędy kościelne często utrudniają rozwój ducha chrześci-

jańskiego, zatem ich osłabienie sprzyjać może opamiętaniu się czło-

wieka, który pozna ich i swoje błędy11

.

Interesujące są rozważania dotyczące ewentualnej przyszłości Pol-

ski i Rosji, odwołuje się do czasów średniowiecza, otóż Polska i Litwa

przez wiele lat były w sporze, kraje urządzały wyprawy zbrojne. Jed-

nak przyszedł czas, kiedy obydwa się połączyły, co przyniosło im ko-

rzyści przez następne kilkaset lat. Możliwe, iż w przyszłości podobnie

stanie się z Polską i Rosją, tyle że związek ten będzie mieć wyższy

stopień, niż unia polsko-litewska, gdyż powstanie w epoce wolności i

dominacji ducha12

.

Zauważyć należy, że A. Towiański żywił wielki szacunek dla

władcy rosyjskiego. Podkreślał, iż dusza imperatora jest wielka, jed-

nocześnie stoi przed nią wiele zadań. Władca imperium rosyjskiego

nie żyje jednak jeszcze pełnią życia. Wielkość jego duszy wprawdzie

ulega ciągłemu rozwojowi, jednak car nie osiągnął w konkretnym,

ówczesnym czasie szczęścia, które wynika z działania duszy. Tylko

11 A. Towiański, Noty z rozmowy z Jerzym K., w: Pisma Andrzeja Towiańskiego, t.

II, s. 169, www.pbi.edu.pl/. 12

A. Towiański, Wyjątek z rozmowy z Janem B., w: Pisma Andrzeja Towiańskiego, t

II, s. 166, www.pbi.edu.pl/.

181

poddanie się Bogu, pójście drogą, którą wskazuje bóstwo, gwarantuje

imperatorowi osiągnięcie szczęścia i pełni życia zarazem. Polski my-

śliciel stwierdzał, że przed władcą rosyjskim stoi wielka odpowie-

dzialność o charakterze materialnym i duchowym. Wynika z faktu, iż

sprawuje on rządy nad milionami poddanych. Podstawowym celem

władcy powinno być prowadzenie, ludów, którymi rządzi do zbawie-

nia. Car, zdaniem A. Towiańskiego jest najważniejszym narzędziem

Boga na ziemi. Jednocześnie polski myśliciel podkreślał, iż jeśli

władca Wszechrusi podporządkuje się Bogu, to tym samym pozyska

wierność swoich poddanych, będą oni działać na rzecz jego szczęścia,

budować wielkość władcy. Zaznaczał, że członkowie polskiej emigra-

cji należą do tych osób, które kochają cara, jak również swoich braci

Rosjan13

.

Wyjaśnić należy, dlaczego A. Towiański zwracał się z apelem co ca-

ra, a nie odwoływał się do narodu rosyjskiego. Wynikało to z kilku

przyczyn, po pierwsze polski myśliciel był przeciwnikiem rewolty,

która mogłaby być skierowana przeciwko carowi. Po drugie, miał na-

dzieję, że swoją argumentacją, talentem, prawdą, którą reprezentuje,

uda mu się przekonać władcę Wszechrusi14

.

Pojawiło się na emigracji pytanie, co ma zrobić osoba, która wy-

wodzi się z rodziny mieszanej, polsko-rosyjskiej, czy czując się Pola-

kiem powinna odrzucić tradycję Moskwy. Towiański odpowiadał na

ten problem w sposób jednoznaczny, otóż odejście do narodowości

rosyjskiej jest złe nie tylko ze względu na nią, ale również zawiniłoby

się wobec polskości, a także idei bożej. Przecież zarówno Rosjanin,

jak i Polak należy do ojczyzny niebieskiej. Co więcej, takowe pocho-

13 A. Towiański, List A.L. Chodźki do Mikołaja I, w: A. Sikora, Towiański i rozterki

romantyzmu, s. 185. 14

J. Ruszkowski, Adam Mickiewicz i ostatnia krucjata. Studium romantycznego mil-

lenaryzmu, Wrocław 1996, s. 167-168.

182

dzenie ma charakter opatrznościowy, przecież można zostać ogniwem

(ma się bowiem obowiązek w stosunku do obu narodów), które w Bo-

gu połączy Polaków i Rosjan. Taki człowiek powinien krytykować w

obu narodach to, co jest w nich złe, a propagować, głosić konieczność

tego, co dobre15

.

Zauważyć należy, iż A. Towiański podkreślał, iż w kontaktach z

Rosjanami należy zachować jak najdalej idącą szczerość, pokazać, iż

jest się poruszonym, a jednocześnie witalnym. Nie ukrywać proble-

mów za wyszukanymi słowami, lecz przede wszystkim mówić z „głę-

bi duszy”. Polski myśliciel był przekonany, że taka postawa wzbudzi

wśród tych Rosjan, którzy są uczciwi, przyjazny odzew. Co więcej,

pozytywna odpowiedź na szczerość znajduje się w naturze Rosjanina.

Pisząc w ten sposób, A. Towiański odwołuje się do własnego do-

świadczenia, związanego z osobistymi relacjami z dostojnikami rosyj-

skimi. W czasie swojej aktywności zawodowej w Wilnie wraz z oso-

bami z Sądu Generalnego odwiedził tamtejszego gubernatora Alek-

sandra Korsakowa. Ten ostatni w sposób surowy, a zarazem niespra-

wiedliwy skrytykował prezesa Sądu. W odpowiedzi A. Towiański, jak

sam wspomina, zwrócił się otwarcie do namiestnika i zaapelował, aby

w stosunku do obecnych Polaków zachował się tak, jak car mu naka-

zał, czyli w sposób ojcowski, co więcej, polski myśliciel zażądał, aby

również sprawiedliwość A. Korsakowa miała taki charakter. Tą wy-

powiedzią udało mu się zjednać urzędnika, który nie tylko łaskawym

wzrokiem spojrzał na sprawy urzędowe, ale był również w stanie po-

móc w osobistych problemach Polaków. Co ciekawe, kilka lat później

A. Towiański odwiedził, będąc w Petersburgu A. Korsakowa. Spotka-

nie miało mieć bardzo serdeczny charakter, dostojnik jednak żalił się

15 A. Towiański, Wyjątek z rozmowy z Janem B., w: Pisma Andrzeja Towiańskiego,

t. II, s. 166, www.pbi.edu.pl/

183

na Polaków, że ich szacunek w większości był udawany lub powierz-

chowny, natomiast rzadkością była szczerość, którą Rosjanie potrafią

cenić. Podobnie było z brakiem wśród nich jakiejkolwiek życzliwo-

ści16.

Podkreślał polski myśliciel, że Rosjanie cenią sobie otwartość i

szczerość także w odniesieniu do tych, którzy są z nimi w konflikcie

zbrojnym. Znowu odwołuje się do własnego doświadczenia, kiedy pi-

sał, iż gen. gubernator Maciej Hrapowickij przetrzymywał w wileń-

skim więzieniu jego ojca. A. Towiański odwiedził urzędnika i w spo-

sób otwarty i szczery ukazał mu niewinność swojego rodziciela, a tym

samym niesprawiedliwość, jaka go spotkała. Reakcja gubernatora była

natychmiastowa, rozkazał jak najszybciej wypuścić na wolość nie-

słusznie więzionego, co stało się jeszcze tego samego dnia. Wszystko

to ukazuje, zdaniem A. Towiańskiego, iż wiele spraw z urzędnikami

carskimi można polubowne załatwić, pod warunkiem zachowania

otwartości i szczerości. Biorąc powyższe przykłady pod uwagę. A.

Towiański formułuje szerszą opinię, otóż Polacy i Rosjanie są sobie

braćmi, przy czym Polak posiada starszeństwo biorąc pod uwagę du-

cha, natomiast Rosjanin jest starszy względem ziemi. Jeśli obie strony

wypełnią zadanie, polegające na współpracy duchowej, wtedy Polska

na nowo powstanie, w takim porozumieniu znaleźć można również

wolę Boga. A. Towiański zauważał przy tym, iż Polacy, jeśli chcą

udowodnić swoją wyższość w dziedzinie ducha muszą jeszcze wiele

popracować. Przede wszystkim jeszcze bardziej poszerzyć w samych

sobie rewolucję chrześcijańską, co wiąże się z oczyszczeniem od zła,

usunięciem go. Życie, prawda, szczerość wychodzić mogą tylko z

czystego ducha. W tym kontekście Polacy muszą sobie zadać pytanie,

czy rewolucja, którą podejmują przeciwko władzy rosyjskiej jest w

16 A. Towiański, Polska i Rosja, w: Wybór pism i nauk, opracował S. Pigoń, s. 130-

131.

184

obecnym stanie uzasadniona, tzn. czy są czyści wewnętrznie. Jeśli tak

nie jest, wtedy rewolta stać będzie w opozycji wobec woli Boga, co

więcej, relacje między Polakami i Rosjanami będą kontynuowane we-

dług praw ziemi. Te ostatnie doprowadzą do klęski patriotów pol-

skich, gdyż Rosja posiada starszeństwo (a zatem i siłę) w tej dziedzi-

nie17

.

Zauważyć należy, iż rekonstrukcja poglądów A. Towiańskiego od-

noszących się do relacji polsko-rosyjskich jest bardzo trudna. Wynika

to z kilku powodów, po pierwsze myśliciel ten starał się je umieścić

na płaszczyźnie teologicznej, do tego system filozoficzny, który głosił

wydaje się być chaotyczny, pełen emocji i wiary, przeważając nad tre-

ściami rozumowymi. Opinie A. Towiańskiego niekoniecznie spełniają

kryteria logiki formalnej. Po drugie, starał się „pogodzić” racje Pola-

ków i Rosjan, biorąc pod uwagę czas, w którym działał i pisał, a który

przypadał na okres powstania listopadowego, następnie styczniowego,

musiało to być bardzo trudnym zabiegiem (konflikty zbrojne, zsyłki

itp.). Po trzecie, chciał być słyszanym przez Polaków, aby jego idee

były przez nich przyjmowane, nie mógł zatem w sposób jednoznaczny

wypowiadać swoich opinii. Wreszcie po czwarte, romantyzm był epo-

ką w literaturze, sztuce czy filozofii, której percepcja byłaby niejedno-

znaczna w umysłach większości społeczeństwa.

Bibliografia

Ruszkowski J., Adam Mickiewicz i ostatnia krucjata. Studium roman-

tycznego millenaryzmu, Wrocław 1996.

17 Ibidem, s.132.

185

Towiański A., Do braci udających się do Polski w czasie powstania

1863 r.!, w: Wybór pism i nauk, opracował S. Pigoń, Wrocław

2004.

Towiański A., List A.L. Chodźki do Mikołaja I, w: A. Sikora, Towiań-

ski i rozterki romantyzmu, Warszawa 1969.

Towiański A., Noty z rozmowy z Jerzym K., w: Pisma Andrzeja To-

wiańskiego, t. II, www.pbi.edu.pl/

Towiański A., Polska i Rosja, w: Wybór pism i nauk, opracował S.

Pigoń, Wrocław 2004.

Towiański A., Powody, dla których amnestia przyjęta być nie może,

przedstawione przez część emigracji polskiej. C. Mości Alek-

sandrowi II, Karol Różycki, były pułkownik wojsk polskich, w: A.

Sikora, Towiański i rozterki romantyzmu, Warszawa 1969.

Towiański A., Wyjątek z rozmowy z Janem B., w: Pisma Andrzeja

Towiańskiego, t. II, www.pbi.edu.pl/

Towiański A., Zbiór wyjaśnień danych różnym osobom w początkach

powstania polskiego 1863 r., w: Pisma Andrzeja Towiańskiego, t.

III, Listy-Kartki, www.pbi.edu.pl/

NOTY O AUTORACH

Renata Knyspel-Kopeć – doktor nauk humanistycznych, Uniwersytet

Zielonogórski.

Ronald Lasecki – doktorant, Instytut Nauk Politycznych Polskiej

Akademii Nauk.

Agnieszka Polończyk – doktorantka, Uniwersytet Jagielloński.

Agnieszka Stec – doktorantka, Uniwersytet Warszawski.

Leszek Sykulski – doktor nauk o polityce, prezes Polskiego Towarzy-

stwa Geopolitycznego.

Grzegorz Tokarz – doktor nauk o polityce, Uniwersytet Wrocław-

ski.

Andrzej Zapałowski – doktor nauk wojskowych, Uniwersytet Rze-

szowski.

188