40
__________ LITERATUROZNAWSTWO nr 1(5)/2011 __________ __ 133 __ Anna Szwarc Zając HISTORIA OSOBY DEPORTOWANEJ ZAWARTA W POWIEŚCI IL TRENO DELL’ULTIMA NOTTE DACII MARAINI C’era una volta una ragazza, uscita ferita da una guerra odiosa e brutale. 1 Dacia Maraini ŻYCIE I TWÓRCZOŚĆ DACII MARAINI Dacia Maraini urodziła się 13 listopada 1936 r. w Fiesole. Była córką Fosciego Ma- rainiego, etnologa, pół Anglika, pół Włocha, który zawdzięczał swoją popularność pracy badawczej nad kulturą tybetańską i japońską. Matka Daci, Topazie, sycylijska malarka, pochodziła z rodu Alliata di Salaparuta. Maraini odziedziczyła swoje zdolności po babciach: babcia od strony matki, Sonia Ortúzar Ovalle, córka chilijskiego dyplomaty, zaszczepiła wnuczce pasję do muzyki lirycznej, zaś od babci Yoï Crosse, pół Polki, pół Angielki, Dacia otrzymała dar pisarski. Gdy Maraini skończyła trzy lata, wraz z całą rodziną przeniosła się do Japonii, gdzie jej ojciec otrzymał stypendium naukowe. W roku 1943 Foscio odrzucił propozycję rządu japońskiego, by wstąpić do armii. W rezultacie Maraini zostali osadzeni w japońskim obozie koncentracyjnym. Owo doświadczenie trwało trzy lata. Pisarka doznała tam głodu i poznała trudy obozowego życia. Po wojnie cała rodzina wróciła do Włoch, w rodzinne strony matki, na Sycylię, by zamieszkać w posiadłości dziadków w Villi Di Valguarnera w Bagherii. Właśnie tu dziewczyny Maraini (gdyż rodzina powiększyła się o dwie siostry) rozpoczęły swoją edu- 1 Tłum.: „Pewnego razu była sobie dziewczynka, która wyszła ze wściekłej i brutalnej wojny”.

HISTORIA OSOBY DEPORTOWANEJ ZAWARTA W POWIEŚCI IL TRENO DELL’ULTIMA NOTTE DACII MARAINI

Embed Size (px)

Citation preview

__________ LITERATUROZNAWSTWO nr 1(5)/2011 __________

__ 133 __

Anna Szwarc Zając

HISTORIA OSOBY DEPORTOWANEJ ZAWARTA W POWIEŚCI IL TRENO DELL’ULTIMA NOTTE DACII MARAINI

C’era una volta una ragazza, uscita ferita da una guerra odiosa e brutale.1

Dacia Maraini

ŻYCIE I TWÓRCZOŚĆ DACII MARAINI

Dacia Maraini urodziła się 13 listopada 1936 r. w Fiesole. Była córką Fosciego Ma-rainiego, etnologa, pół Anglika, pół Włocha, który zawdzięczał swoją popularność pracy badawczej nad kulturą tybetańską i japońską. Matka Daci, Topazie, sycylijska malarka, pochodziła z rodu Alliata di Salaparuta. Maraini odziedziczyła swoje zdolności po babciach: babcia od strony matki, Sonia Ortúzar Ovalle, córka chilijskiego dyplomaty, zaszczepiła wnuczce pasję do muzyki lirycznej, zaś od babci Yoï Crosse, pół Polki, pół Angielki, Dacia otrzymała dar pisarski.

Gdy Maraini skończyła trzy lata, wraz z całą rodziną przeniosła się do Japonii, gdzie jej ojciec otrzymał stypendium naukowe. W roku 1943 Foscio odrzucił propozycję rządu japońskiego, by wstąpić do armii. W rezultacie Maraini zostali osadzeni w japońskim obozie koncentracyjnym. Owo doświadczenie trwało trzy lata. Pisarka doznała tam głodu i poznała trudy obozowego życia.

Po wojnie cała rodzina wróciła do Włoch, w rodzinne strony matki, na Sycylię, by zamieszkać w posiadłości dziadków w Villi Di Valguarnera w Bagherii. Właśnie tu dziewczyny Maraini (gdyż rodzina powiększyła się o dwie siostry) rozpoczęły swoją edu-

1 Tłum.: „Pewnego razu była sobie dziewczynka, która wyszła ze wściekłej i brutalnej wojny”.

__________ Anna Szwarc Zając __________

__ 134 __

kację. Jednakże i tym razem okrutne życie ich nie oszczędziło – doświadczyły skrajnego ubóstwa. Na domiar złego rodzice postanowili się rozwieść. Córki zostały pod opieką mamy, Topazi, która postanowiła pozostać na Sycylii, podczas gdy ojciec przeprowadził się do Rzymu. Po kilku latach Dacia zapragnęła zmienić otoczenie, dlatego przeniosła się do stolicy, do ojca. Plany te nie kolidowały z jej edukacją, gdyż pisarka kontynuowała naukę w liceum. Wspierała także budżet rodzinny, pracując jako sekretarka i archiwistka. Dacia postanowiła spróbować swoich sił w lokalnej gazecie. Fakt ten jest dość istotny, ponieważ w wieku dwudziestu jeden lat jako debiutantka, wraz z kilkoma przyjaciółmi, otworzyła czasopismo literackie „Tempo di Letteratura”, jego redaktorem został Pironti. Maraini nie ograniczyła się jedynie do redagowania periodyku, współpracowała także z gazetami „Paragone”, „Il Mondo” oraz „Nuovi Argumenti”.

Wyszła za mąż za mediolańskiego malarza Lucia Pozziego. Małżeństwo trwało zale-dwie cztery lata, później para zdecydowała się na separację. Nieudany związek otworzył drzwi do kariery zawodowej Dacii. W 1962 r. opublikowała swoją pierwszą książkę La vacanza. Później otrzymała nagrodę Formentor za powieść L’età del malessere. Rok 1966 był dla pisarki dość ważny, ponieważ opublikowała tomiki poezji, Crudeltà all’aria aperta. Rok późnej wyszła jej trzecia powieść – A memoria. W tym czasie Ma-raini odkryła powołanie do teatru. Wraz z innymi pisarzami powołała do życia Teatro del Porcospino, dla którego pisała sztuki. Do najbardziej znanych spośród wielu tytułów należy Maria Stuarda, doceniany na całym świecie. Tekst Dialogo di una prostituta con un suo cliente, przetłumaczony na czternaście języków, zdobył wielką popularność w Paryżu i Londynie. Warto także wymienić takie tytuły, jak Stravaganza, Veronica, meretrice e scrittora oraz Camille.

W roku 1968 Dacia – mieszkała wówczas w Rzymie – poznała Alberta Moravię, który następnie porzucił żonę, Elisę Morante, by rozpocząć wspólne życie z Maraini. Sześć lat później Dacia Maraini napisała całą serię opowiadań Mio marito i Ricotto a teatro e altre commedie.

L. Leone, F. Pansa, M. Boggio oraz Dacia w roku 1973 otworzyli teatr Maddalena. Miejsce to stało się ikoną, gdzie pisarka zaczęła głośno opowiadać o społecznych proble-mach kobiet. Temat ten był bliski sercu Dacii, co widać w powieściach Memorie di una ladra (zekranizowana w 1975 r. – Teresa la ladra) oraz Donna in guerra. Także Storia di Pietra doczekała się adaptacji filmowej dzięki Marcowi Ferreriemu (ukazała się podtym samym tytułem). W latach 80. Maraini pisze Il treno per Helsinki i Solna. Powieści te zostały przetłumaczone na sześć języków.

Dość istotnym dziełem w dorobku Włoszki jest książka La lunga vita di Marianna Ucrìa, znana polskiemu czytelnikowi pod tytułem Długie życie Marianny Ucria, w której opisane zostało życie prababki autorki, Marianny. Jest to opowieść o głuchoniemej dziew-czynie, która była zmuszona do pokonania męskiej ignorancji i brutalności, w szczegól-ności ojca i wuja swojego męża. Myślą przewodnią powieści jest cierpienie, samotność i niezrozumienie dziewczyny, która pragnęła żyć inaczej niż jej sycylijskie rówieśniczki. Książka otrzymała wyróżnienie Supercampiello jako Książka roku 1990. Na podstawie powieści powstał film, za który reżyser Roberto Faenzana otrzymał wiele wyróżnień.W Katanii na podstawie książki została napisana sztuka teatralna Marianna Ucria.

__________ Historia osoby deportowanej w powieści Il treno dell’ultima notte Dacii Maraini __________

__ 135 __

Po ogromnym sukcesie powieści został wydany tomik poezji Viaggiando con passo di volpe oraz sztuka teatralna Veronica, meretrice e scrittora. W roku 1993 wydawnictwo Rizzoli opublikowało książkę pt. Bagheria, która okazała się kolejnym wielkim sukce-sem. Następnie przyszła kolej na wyróżnienia za powieść Voci i za Buio, czyli dwanaście opowiadań dotyczących przemocy na nieletnich, oraz za esej Un clandestino a bordo.

W pamiętniku matki pisarki, La nave per Kobe, znaleźć można opowiadania, w których pani Topazia przybliża czytelnikowi podróż i życie, jakie prowadziła w Japonii. Także dzięki komentarzom Dacii wiemy, jak ciężko żyło się rodzinie na emigracji. Autorka przedstawiła krótkie historyjki zaczerpnięte z rodzinnych opowieści. Kilka miesięcy później Maraini zmieniła temat i napisała książkę z bajkami pt. La pecora Dolly, w której opowiedziała historię o sklonowanej owieczce. Wbrew pozorom książka nie jest dedyko-wana jedynie dzieciom – dorosły odbiorca znajdzie w niej aspekt filozoficzny. Marainiwspółpracowała z Pier degli Esposti nad projektem Piera egli assassini.

W roku 2004 autorka oddała się pisaniu powieści Colomba. W owej książce znaleźć moż-na ukryte historie. Maraini prowadzi czytelnika przez park narodowy w Abruzji. Bajkowa opowieść przedstawia losy tytułowej bohaterki, która pewnego dnia znika w lesie. Babcia dziewczyny nie chce dopuścić do siebie myśli, iż wnuczka została zamordowana i postanawia ją odnaleźć. Przemierzając abruzyjskie lasy, babcia wspomina dzieje rodzinne, w których nie brakowało pożądania, miłości oraz nienawiści. Autorka w swym dziele przybliża problemy, z którymi borykał się naród włoski: emigrację, biedę oraz trzęsienie ziemi.

Rok po roku Maraini prezentuje swoim czytelnikom kolejne powieści: w 2007 – Il gioco dell’universo. Dialoghi immaginari tra un padre e una figlia; zaś w 2008 – Il treno dell’ultima notte, książkę, która stała się tematem dalszej analizy.

Dacia Maraini jest pisarką bardzo popularną nie tylko we Włoszech, ale także za granicą. Stała się ikoną feminizmu, a jej siła i niewyobrażalna chęć opowiedzenia historii naszych czasów wzbudza podziw nie tylko wśród kobiet – jest doceniana także przez mężczyzn.

DROGA DEPORTOWANEGO DO OBOZÓW KONCENTRACYJNYCH

W powieści Il treno dell’ultima notte pisarka opowiada historię włoskiej dziewczyny o imieniu Amara, która podróżuje przez Europę w poszukiwaniu swojego przyjaciela z dziecięcych lat, Emmanuela. Podczas podróży dziewczyna poznaje dwóch mężczyzn, z którymi udaje się na Węgry. Główna bohaterka i jej przyjaciele zostają zatrzymani w Budapeszcie z powodu wybuchu powstania w 1956 r. Walki zbrojne rozpoczęły się 23 października, a skończyły 10 listopada 1956 r. Powodem wybuchu zamieszek było niezadowolenie narodu węgierskiego oraz chęć uwolnienia się spod reżimu Związku Ra-dzieckiego. Walki były bardzo krwawe, Węgrzy zapłacili za niesubordynację wysoką cenę, ludność cierpiała głód, gdyż brakowało podstawowych artykułów spożywczych. Lekarze byli bezradni wobec rannych, którzy napływali do słabo zaopatrzonych szpitali. Na ulicach toczyły się walki, słabo uzbrojeni mieszkańcy Budapesztu nie mieli zbyt dużych szans z Armią Sowiecką, która eliminowała wroga bez litości. Niestety, powstanie stłumiono, a aresztowani ludzie zostali osadzeni w więzieniach, w których pozostali przez lata.

__________ Anna Szwarc Zając __________

__ 136 __

W książce Maraini węgierskie wydarzenia są jedynie tłem. Prawdziwym powodem podróży Amary jest znalezienie przyjaciela. Emmanuele to żydowski chłopiec, który w la-tach 1938–1939 przeprowadził się wraz z rodzicami do Wiednia w poszukiwaniu lepszego życia. Chłopak wysyła do Amary listy, jednakże po krótkiej wymianie korespondencji z ukochaną przyjaciółką ślad po nim znika na kilkanaście lat. I właśnie w tym miejscu zaczyna się prawdziwa tajemnica. Ktoś przesyła Amarze pamiętnik chłopca, w którym młodzieniec opisuje swoje życie spędzone w getcie łódzkim.

Życie Emmanuela jest nam znane dzięki wspomnieniom włoskiej przyjaciółki, która opowiada o dzieciństwie wspólnie spędzonym we Florencji.

Pierwszy list Amara otrzymała w grudniu 1939 r., przychodził z Wiednia. Emmanuele donosił, iż życie w Austrii jest bardzo przyjemne, jednakże tęskni za Włochami. Opisywał nowe ubranie mamy, pani Thelmy Orenstein, a także co jadł na śniadanie:

Faccio colazione con papà. La mamma dorme fino alle dieci. La bambinaia, Mariska, preparam per noi delle grandi pappe: yogurt fresco con fette di banana tagliate sopra, latte caldo allungato con caffè, fette di pane abbrustolito cosparse di burro fresco e marmellata fatta da lei.2

W liście chłopiec zaczynał mówić o wojnie. Wspominał służącą, która narzekała, że nie może kupić świeżego pożywienia. Pisał także, że pojechał na szkolną wycieczkę, podczas której dostał do jedzenia jedynie czarny chleb z mlekiem. Zapewniał swoją przyjaciółkę, że bardzo ją kocha i że ożeni się z nią, gdy skończy osiemnaście lat. Słowa te okażą się bardzo znaczące i wpłyną na zmianę osobowości bohatera. Emmanuele żył spokojnie w Wiedniu. Jego matka była przekonana, że bycie austriacką Żydówką nie jest niczym wyjątkowym i nic złego z tego powodu nie może jej się przydarzyć. Często podkreślała, że jej ojciec walczył przeciwko nieprzyjacielowi podczas I wojny światowej. Pani Orenstein była tak pewna siebie, iż uśpiła swoją czujność i nie była w stanie ocenić niebezpieczeństwa, jej mąż natomiast, pan Karl, zaczynał pojmować, jaki błąd popełnili, przyjeżdżając do Au-strii. Gdy chłopiec wracał ze szkoły do domu, zauważył manifestację przeciwko Żydom i bolszewikom. Niemiecka propaganda opisała ich jako wrogów państwa. Prawdziwa twarz Niemców ujawniła się we wrześniu 1941 r. Chłopiec napisał wówczas do Włoch, informując, iż zostali zmuszeni do noszenia gwiazdy Dawida jako znaku, który miał na celu odseparować obywateli żydowskich od reszty społeczeństwa.

Wszyscy Żydzi, którzy żyli w Europie, podczas rządów nazistowskich zobligowani byli nosić to oznaczenie. Tak oto wspomina swój znak żydowski chłopiec, mieszkaniec Łodzi, Dawid Sierakowiak:

Stiamo tornando al Medioevo. Ancora una volta la stella gialla entra a far parte dell’ab-bigliamento ebraico. Oggi è stato emesso un ordine per il quale tutti gli ebrei, di qualsiasi età e sesso l’ascella una banda di „giallo ebraico”, alto 10 centimetri.3

2 D. Maraini: Il treno dell’ultima notte. Milano 2008, s. 23. Tłum. własne: „Jem śniadanie z tatą. Mama śpi do dziesiątej. Służąca Mariska przygotowuje dla nas posiłki: świeży jogurt z kawałkami banana, gorące mleko z kawą, kawałki chleba posmarowane masłem i marmolada własnej roboty”.

3 D. Sierakowiak: Il Diario di Dawid Sierakowiak. Cinque quaderni dal ghetto di Łódź. Przeł. G. Guastalla. Tori-no 2008, s. 59.

__________ Historia osoby deportowanej w powieści Il treno dell’ultima notte Dacii Maraini __________

__ 137 __

Pod koniec roku 1941 do Amary docierają dwa listy, w których Emmanuele opisuje, jak niebezpieczna stała się wojna dla narodu żydowskiego. Kolejny przypadek wydarzył się w szkole, gdzie uczniowie zostali podzieleni według nazwisk, aby oddzielić dzieci pochodzenia żydowskiego od pozostałych. Tak postępowali naziści w okupowanych kra-jach europejskich: na Węgrzech, w Czechach czy w Polsce. Niemcy izolowali uczniów, by zademonstrować, iż istnieje wyższa rasa, która nie może mieszać się z innymi. „Da domani non potete più venire a scuola”4 – takimi właśnie słowami oficer SS wytłumaczyłEmmanuelowi nowe rozporządzenie władz niemieckich. W tym samym czasie kilkaset kilometrów od Wiednia inny funkcjonariusz SS nakazywał takie samo zachowanie Da-widowi Sierakowiakowi:

Le scuole elementari ebraiche, che sono diventate proprietà del Consiglio ebraico della Comunità, insegneranno tedesco ed ebraico. Gli ebrei sono stati espulsi da tutti i ginnasi statali e privati.5

Emmanuele informuje, iż jego niania Marisia została zmuszona do pozostawienia służby u rodziny Orenstein, gdyż jako aryjska kobieta nie mogła służyć w żydowskim domu. Młodzieniec skarżył się, iż boi się tak bardzo, że nie może spać w nocy. Powodem bezsenności było przemówienie Hitlera skierowane przeciwko Żydom, które można było usłyszeć w radiu. Podczas swoich wystąpień Hitler wyjaśniał, jakie postępy są widoczne na froncie, jednocześnie przywódca przypominał narodowi niemieckiemu postanowienia traktatu wersalskiego wprowadzone po I wojnie światowej. Führer był wyśmienitym oratorem, który doskonale wiedział, jak manipulować tłumem. Krzycząc, rozwiewał wątpliwości i podsycał nienawiść przeciwko wyznawcom judaizmu.

Nawet jeżeli prawdziwe niebezpieczeństwo miało dopiero nadejść, chłopiec zaczynał powoli rozumieć sytuację, w jakiej się znaleźli. W grudniu 1941 r. napisał list. Pyta w nim Amarę, dla jakiego społeczeństwa może stanowić niebezpieczeństwo. Nie mieściło się w jego młodzieńczej głowie, jak on, blondyn o jasnych oczach, może być zagrożeniem dla Austriaków. Dlaczego policja musi bronić Niemców przed Żydami? Zastanawiał się, dlaczego wyjechali z Włoch. Odpowiedź kryła się w jego własnym domu. Matka chłopca udawała, że nie widzi faktów, twierdząc, że wszystko, co się dzieje dookoła, nie dotyczy jej rodziny. Postępowanie Thelmy było dowodem na to, iż Hitler potrafił uśpić świat,który pozostał milczący wobec wydarzeń Holokaustu.

W ostatnim liście, jaki nadszedł do Włoch z Wiednia, czytamy, iż mieszkanie, w którym przebywał chłopak, a było ono własnością dziadka, zostało skonfiskowane i przekazanenowym właścicielom – rodzinie Schumacher. Podczas wojny rabowanie mienia żydow-skiego było bardzo częste. Żołnierze SS przesyłali do Niemiec biżuterię, futra, obrazy oraz antyczne meble bez większych problemów. Wiele żydowskich rodzin myślało, że są w stanie ocalić swoja rodzinę, płacąc żołnierzom łapówki, jednakże ci bez żadnych skrupułów wydawali nieszczęśników wprost w otchłań komór gazowych.

Pomysł całkowitego wyeliminowania narodu miał swoje reguły. Najpierw odseparo-wano ludzi od „wyższego” społeczeństwa, nadając im znak na ubraniach, aż w końcu

4 D. Maraini: dz. cyt., s. 44. Tłum. własne: „Od jutra nie możecie więcej przyjść do szkoły”. 5 D. Sierakowiak: dz. cyt., s. 58.

__________ Anna Szwarc Zając __________

__ 138 __

postanowiono całkowicie rozdzielić ich od innych, zamykając Żydów w gettach, by później wysłać nieszczęśników do obozów zagłady. Emmanuele pisał wciąż do Amary, wysyłając korespondencję z getta łódzkiego. Wkrótce jednak władze getta zabroniły wysyłania jakichkolwiek informacji poza mury izolacji, dlatego chłopiec postanowił prowadzić pamiętnik, który ukrył, zanim podążył w dalszą drogę. W pierwszym liście z getta opisuje, jak wyglądała ich deportacja z Austrii:

Sono venuti a bussare alle quattro di mattina nella nostra casa di Vienna. Ci hanno dato un’ora per preparare le valigie. Una a testa. Non più di tre in tutto. Ma dove dobbiamo andare? Nessuna risposta. Erano frettolosi e arrabbiati.6

Żołnierze zaskakiwali ludzi w środku nocy, zaspani, wystraszeni i zdezorientowani Żydzi byli łatwiejsi do opanowania. Ludność straszono szczekającymi psami, a dookoła rozbrzmiewały krzyki esesmanów. Dezorganizacja była tak wielka, iż deportowani nie wiedzieli, co mają spakować do walizek: „Papà voleva riempirle con roba da mangiare. La mamma con roba per coprirsi: coperte, giacconi”7. Później żołnierze załadowali wszyst-kich do bydlęcych wagonów, by wywieść nieszczęśników do dalekiego kraju, w którym mówiono w nieznanym języku, a wiatr przynosił swąd palonych ciał. Emmanuele tak wspomina podróż:

Quattro notti di angoscia in un vagone bestiame blindato assieme a un centinaio di al-tri ebrei austriaci senza né mangiare né bere. Per fortuna avevamo con noi dei würstel e delle mele. (…) Abbiamo mandato giù un würstel e una mela ciascuno, conservan-do il resto per dopo. Ma quando siamo andati a riprenderli, nella valigia di papà non c’era più niente. Qualcuno di quei morti di fame ci aveva rubato ogni cosa.8

Jak opisuje chłopak, ludzie nie mieli żadnej litości dla siebie nawzajem, chociaż dzielili ten sam los. Młodzieniec przedstawia, jak został okradziony przez nieznaną mu osobę, jednakże – jak zobaczymy na kolejnych stronach – w taki sam sposób postępował wujek, który notorycznie okradał rodzinę Orenstei. Osobowość zmienia się, gdy człowiek znajdzie się w niekorzystnej dla siebie sytuacji.

Matka Emmanuele, wcześniej dumna i pewna siebie dama, po rozmowie z prezesem getta Rumkowskim stała się cichą i zamyśloną kobietą. Wiedziała jednak, że cała rodzina może polegać jedynie na niej, gdyż jej mąż całkowicie się załamał, jak określa ten stan jego syn – „più morto che vivo”9.

Fakt, iż Thelma spotkała się z Rumkowskim10, był dość niezwykły, ponieważ prezes starał się unikać kontaktów ze zwykłymi ludźmi. Ludzie bali się go, gdyż przemierzał getto

6 D. Maraini: dz. cyt., s. 62. Tłum. własne: „O czwartej nad ranem zapukali do drzwi naszego wiedeńskiego mieszkania. Dali nam godzinę na spakowanie walizek. Jedna na osobę. Nie więcej niż trzy. Gdzie mamy jechać? Żadnej odpowiedzi. Byli chłodni i wściekli”.

7 Tamże: s. 62. Tłum. własne: „Tata chciał spakować jedzenie, zaś mama rzeczy do przykrycia: kołdrę i kurtki”. 8 Tamże. Tłum własne: „Spędziliśmy cztery ciężkie noce w bydlęcym wagonie razem z innymi austriackimi Ży-

dami, bez jedzenia i picia. Na szczęście mieliśmy parówki i jabłka. (…) Podzieliliśmy między siebie po jednej parówce i jabłku, a resztę schowaliśmy na później. Gdy chcieliśmy wziąć jedzenie z walizki ojca, okazało się, że już nic w niej nie ma. Jakiś człowiek umierający z głodu wszystko ukradł”.

9 Tamże: s. 63. Tłum. własne: „Bardziej umarły niż żywy”.10 Chaim Mordechaj Rumkowski został nominowany na stanowisko prezesa Litzmannstadt Ghetto 13 październi-

ka 1939 r.

__________ Historia osoby deportowanej w powieści Il treno dell’ultima notte Dacii Maraini __________

__ 139 __

w dorożce, by nie mieszać się z plebsem. Kontrolował „swój” teren jak król, jednakże miał wielką sympatię do dzieci, tworzył dla nich przedszkola i domy dziecka. Kilka miesięcy później jednak „król getta” wzywał w swoim orędziu do matek11, by te oddały mu dzieci, które miały zostać deportowane do obozów zagłady. Istnieje wiele dokumentów, które opisują prezesa łódzkiego getta, np. w dzienniku Adama Czerniakowskiego znaleźć można notę, w której Rumkowski opisany jest jako głupi starzec, który daje się wykorzystywać Niemcom. Z drugiej strony, człowiek pokroju prezesa, który nie miał odpowiedniego przeszkolenia, nie był w stanie zarządzać takim miejscem jak getto, dlatego wiele osób umierało z powodu głodu czy przepracowania. Koniec rządów „króla” nastąpił 29 sierpnia 1944 r., gdy wraz z rodziną został deportowany i przewieziony w wagonie bydlęcym, tak jak jego „ludzie”, do Auschwitz.

Oto jedna z opinii znajdująca się w pamiętniku Czerniakowskiego: „W Łodzi Rumkow-ski wypuścił pono własne pieniądze »Chaimki«. Ma on przydomek »Chaim Groźny«”12. W innym miejscu czytamy:

17 V 1941 w Gminie Rumkowski zdawał relację ze swojej działalności w Łodzi. Jed-nostka dla niego nie egzystuje. Ma Sonderkommando do spraw rekwizycji. Zbiera bry-lanty i futra. Nie ma biedaków na ulicach. Zwrócono mu uwagę, że 150 000 łodzian uciekło do Warszawy, gdzie jest gorzej, że umiera u niego 1000 ludzi miesięcznie, że ilość urodzin się zmniejsza. Odpowiedział podrażniony, że nie mówił, iż w Łodzi jest dobrze.13

Ponieważ w getcie łódzkim istniał dobrze funkcjonujący czarny rynek, Rumkowski postanowił wprowadzić własną monetę, by uniemożliwić handel spoza muru. Chaimki lub rumki RM nie miały żadnej wartości poza wytyczoną dzielnicą, co w konsekwencji dla wielu mieszkańców izolacji oznaczało rychłą śmierć. Brak podstawowych produktów spożywczych nie był jedynym problemem w getcie, Rumkowski postanowił – jak już wcześniej wspomniałam – oddać Niemcom dzieci poniżej dziesiątego roku życia oraz starców, gdyż uważał, że te dwie grupy społeczne nie są w stanie dobrze pracować, czyli są nieużyteczne dla nazistów.

Praca w getcie była najważniejsza, także Emmanuele znalazł pracę w stolarni, gdzie zarabiał 5 zł na dzień. Co ciekawe, w tym czasie jedyną ważna monetą były rumki RM. Czyżby autorka powieści pominęła tak ważny aspekt?

Aby przedstawić Amarze absurd władz getta, Emmanuele przedstawił cennik – np. za masło musiał zapłacić 12 zł, zaś za mięso – 45 zł, czyli musiał przepracować od dwóch do dziewięciu dni. W takiej sytuacji żydowska ludność nie mogła pozwolić sobie na zakup wystarczającej ilości pożywienia, co w konsekwencji prowadziło do głodowej śmierci. Na domiar złego Żydzi zmuszeni byli walczyć z zimnem, ponieważ w nocy temperatura spadała do 7 stopni poniżej zera.

W liście z marca 1942 r. Emmanuele podaje, iż jego ojciec, Karl, wydał wszystkie pie-niądze na fałszywe paszporty, by uciec do Ameryki. O tym, że pomysł ten był niemożliwy

11 4 września 1942 r. Rumkowski wygłosił słynne przemówienie „Oddajcie mi swoje dzieci”.12 A. Czerniakow: Dziennik getta warszawskiego. Warszawa 1983, s. 146.13 Tamże, s. 183.

__________ Anna Szwarc Zając __________

__ 140 __

do zrealizowania, wiedziała cała rodzina. Kolejnym problemem okazał się wujek Eduard, który cierpiał na zaburzenia umysłowe14. Wujek bał się głodu, dlatego kradł jedzenie i chował je, a następnie zapominał, gdzie je ukrył. Dlatego pożywienie psuło się.

Ludzkie zaufanie do władzy, zmniejszało się z winy żołnierzy SS, którzy przybywali do getta, by wyładować swoją złość na bezbronnych ofiarach.

Ieri alla finestra ho visto due SS che picchiavano un ragazzo perché non aveva la stel-la gialla sul bavero del capotto. Il ragazzo mostrava la stella bene in vista cucita sul risvolto della giacca, sotto il soprabito. Ma loro hanno continuato a picchiarlo in testa. Un orecchio ha cominciato a sprizzare sangue. Il ragazzo si teneva la testa con le mani. Il sangue ha sporcato la neve intorno.15

Inne świadectwo znajdujemy w pamiętniku żydowskiej dziewczynki Rutky Laskier:(…) ho visto con i miei occhi un soldato strappare un piccolo di pochi mesi dalle brac-cia della madre e sbattergli la testa con tutta la forza contro il palo di un lampione. Il cervello è schizzato su un albero, la madre ha avuto un attacco (…).16

Opis bestialskiego życia kończy się wraz z tym listem, gdyż Amara nie otrzymała już żadnej korespondencji. Emmanuele nie przestaje pisać wiadomości do swojej włoskiej przyjaciółki, chociaż zdaje sobie sprawę, że jego notatki nie opuszczą murów getta. Amara otrzymuje dziennik chłopca po kilkunastu latach, to właśnie z kart dokumentu osobistego dowiaduje się o cierpieniach przyjaciela.

W marcu 1942 r. do getta w Łodzi – jak informuje chłopiec w niewysłanym liście – przybywają Żydzi z Holandii i Węgier, a także mieszkańcy Czech i Belgii.

W zapisanych wspomnieniach chłopiec wyznaje, że zaczyna nienawidzić rodziców za to, iż nie zauważyli niebezpieczeństwa i w konsekwencji zostali zmuszeni do życia w miejscu, gdzie życie nie miało żadnej wartości. Dzieci okazywały brak szacunku wo-bec swoich najbliższych, gdyż głód bywał tak ogromny, że każdy szukał winnego swojej niedoli. Oto przykład, jak córka pokłóciła się z ojcem z powodu głodu:

Nie ma nic do jedzenia i pewnie umrzemy z głodu. Bolą mnie zęby i jestem bardzo głodna, mam odmrożoną lewa nogę. Zjadłam prawie cały miód. Co ja zrobiłam, jestem taka samolubna, co oni teraz powiedzą, czym posmarują chleb? (…) Mama wygląda strasznie, jak cień samej siebie. Tak ciężko pracuje. Zawsze gdy budzę się o północy albo o pierwszej, widzę ją zgiętą nad maszyną do szycia, a wstaje o szóstej rano.

Nie mam serca ani litości, zjadam wszystko, co tylko wpadnie mi w ręce. Dzisiaj po-kłóciłam się z ojcem. Obrażałam go, a nawet przeklinałam. A wszystko dlatego, że wczoraj odważyłam 20 dkg klusek, ale rano wzięłam kluski. Oczywiście było mniej. Zaczął na mnie krzyczeć. Naturalnie miał rację; nie miałam prawa wziąć dla siebie tych

14 Edmund cierpiał na chorobę zwaną kacet syndrom. Po raz pierwszy w Polsce na podane objawy zwrócili uwagę prof. A. Kępiński oraz prof. W. Połtawska.

15 A. Czerniakow: dz. cyt., s. 66. Tłum. własne: „Wczoraj przez okno widziałam dwóch SS-manów, którzy bili chłopca, ponieważ nie miał żółtej gwiazdy na rękawie płaszcza. Chłopak pokazywał dobrze widoczną gwiazdę naszytą na klapie swojej marynarki, która była pod płaszczem. Jednak oni nadal go bili po głowie. Z uszu za-częła płynąć mu krew. Chłopak trzymał się za głowę. Krew ubrudziła śnieg, który leżał dookoła”.

16 R. Laskier: Diario. Przeł. L. Quercioli Mincer, Milano 2008, s. 68. Tłum. własne: „Widziałam na własne oczy żołnierza, który wyrwał kilkumiesięczne dziecko z rąk matki i roztrzaskał jego główkę o słup lampy. Mózg rozbryznął się na drzewo, matka dostała ataku (…)”.

__________ Historia osoby deportowanej w powieści Il treno dell’ultima notte Dacii Maraini __________

__ 141 __

kilku bezcennych deko klusek, które dostaliśmy do pana Przewodniczącego [chodzi o Chaima Rumkowskiego, prezesa gminy w getcie łódzkim]. Byłam zła i przeklinałam ojca. A on tylko stał przy oknie i płakał jak dziecko. Żaden obcy człowiek nigdy go tak źle nie potraktował jak ja. Wszyscy byli w domu. Szybko poszłam do łóżka, nie tykając kolacji. Myślałam, że umrę z głodu.17

Emmanuele miał wiele powodów do kłótni z ojcem, gdyż ten stał się nieużyteczny i nieodpowiedzialny, nie był w stanie znaleźć ani pracy, ani jedzenia. Syn opowiada, jak pewnego dnia Karl wrócił do domu z dwoma jajkami. Mężczyzna był bardzo zadowo-lony z siebie, jednakże kiedy mama przyjęła drogocenne pożywienie, okazało się, że jajka są puste. Na domiar złego, ojciec wydał wszystkie pieniądze, jakie posiadali. Karl Orenstei zmienił się i – w przeciwieństwie do swojej żony – stał się zupełnie niezaradny. W getcie nie można stać się niepotrzebnym, wiedzieli to wszyscy, gdyż co pewien czas Niemcy organizowali akcje, aby wyeliminować chorych lub nieudaczników, z których nie mieliby korzyści.

Na dodatek w getcie panowała gruźlica. Na początku epidemii chorowały w szcze-gólności dzieci i osoby starsze, gdyż brakowało podstawowego składnika spożywczego – tłuszczu. Pandemia zagrażała terenom Litzmannstadt ghetto, dlatego postanowiono zapobiec rozszerzaniu się choroby, organizując w rocznicę wybuchu wojny (1 września) deportację niezdrowych mieszkańców w nieznane miejsce. Żydzi uważali ową datę za nieszczęśliwą, twierdząc, iż nie przyniosła im szczęścia w 1939, tak też będzie teraz. Em-manuele widział akcję, którą opisał w swoich dziennikach, jednak nie podaje jej nazwy.

Ieri ho visto un vecchio che non voleva salire assieme agli altri, l’hanno legato mani e piedi e attaccato a un gancio del camion che è partito veloce con quel corpo che sbatteva e rotolava dietro. Faceva uno strano rumore di scatola vuota.18

Dziś wiemy, że działania te posiadały swoje określenie „Szpera”. Tak oto wspomina pisarz Icchak Rubin:

1 września 1942 r., równo w trzecią rocznicę najazdu niemieckiego na Polskę, umę-czona ludność łódzkiego getta została obudzona kolejną, zupełnie nieoczekiwaną ak-cją niemiecką. O świcie, jeszcze przed upływem godziny policyjnej, przed szpital dla gruźlików przy ul. Wesołej zajechała ciężarówka z dwoma przyczepami, a przybyli z nimi Niemcy rozkazali załadować wszystkich chorych. Następnie ekipa ruszyła pod szpital przy ul. Drewnowskiej. Zabranych chorych wywożono poza getto. To samo powtarzało się w szpitalach przy ul. Łagiewnickiej i Mickiewicza. Obłożnie chorych ładowano na wozy jak toboły, a dzieci po prostu rzucano na leżących już dorosłych. Kilkoro dzieci ukrytych Fuchs i Krisonz zastrzelili. Wywieziono także wszystkich pensjonariuszy z domu starców, prewentoriów dziecięcych oraz więźniów z więzienia centralnego, wśród nich nawet takich, co odsiadywali karę dwudniowego aresztu za naruszenie przepisów o zaciemnieniu19.

17 L. Langer: Scena pamięci. Rodzice i dzieci w tekstach i świadectwach Holokaustu. „Literatura na Świecie” 2004, nr 1–2, s. 128.

18 D. Maraini: dz. cyt., s. 69, Tłum. własne: „Wczoraj widziałem starca, który nie chciał wsiąść z innymi do auta. Złapano go za ręce i nogi i wrzucono na samochód, który szybko odjechał z tym ciałem, które bezwładnie tur-lało się w środku. Robił dziwny hałas, jak pozostawiona rzecz w pustym pudełku”.

19 I. Rubin: Żydzi w Łodzi pod niemiecką okupacją 1939–1944. Londyn 1988, s. 365.

__________ Anna Szwarc Zając __________

__ 142 __

W tym samym liście Amara odkryła, iż jej przyjaciel stał się pusty w środku, jak sam się określa: „Ho gli occhi di pietra, ho un cervello di pietra, ho la lingua di pietra e perfinoun cuore di pietra”20. Skarży się, że nie ma już snów, właściwie nie jest łatwo śnić, gdy dookoła ludzie znikają bez śladu.

Na kolejnych kartach zaadresowanych do dziewczyny widnieje informacja „Łódź”, jest to nazwa miasta, w którym chłopiec przeżył piekło, gdzie dowiedział się, co oznacza strach, to właśnie w tym miejscu stał się „un piccolo uomo di pietra”21. Jednak część młodzieńca chciała przeżyć, nie chciał podzielić losu swojego sąsiada Chaima Bobrowskiego, który cierpiał na opuchliznę głodową. By otrzymać miskę strawy, chory Żyd ukrywał swoje wielkie stopy w butach, by nikt nie zauważył jego pogarszającej się kondycji. Pewnego dnia upadł na ulicy i umarł w milczeniu, po cichu, tak że nikt tego nie zauważył. Jedynie Emmanuele dostrzegł brak sąsiada.

Chłopak był dość przebiegły, wiedział, gdzie matka ukryła kolczyki z brylantami na wypadek, gdyby musiała wymienić rodzinne kosztowności na jedzenie.

18 kwietnia 1942 r. pisze w swoim notatniku, że ma wszy. Matka marzyła o talku, jednak pragnienia te nie mogły być zaspokojone w getcie. Jedynym sposobem w walce z plagą insektów było wygotowanie ubrań i pościeli we wrzątku z odrobiną octu. Chło-piec szczegółowo opisuje, jak po chwili w garnku pojawiła się „zupa” ze wszy. Niestety w getcie, ale nie tylko, bo problem ten dotyczył także obozów koncentracyjnych, wystę-powała bardzo często inwazja insektów. Pojawiały się też szczury. Ludzie wielokrotnie byli bezradni w walce z nimi. Emmanuele opowiada o scenach z codziennego życia, tak odmiennego od tego, jakie prowadziła Amara we Florencji.

W tym samym dniu, 18 kwietnia 1942 r., inny żydowski chłopiec – Dawid Sierakowiak – próbował pokonać głód, który trawił go w środku, „kradnąc” jego człowieczeństwo:

In un certo modo in caso di Wolman mi fa sentire meno solo e scoraggiato, perché non sono l’unico ad essere ucciso spiritualmente della fame (fisicamente la fame uccide tutti).22

Mieszkańcy getta wiedzieli, że istnieje rodzaj głodu, który staje się tak duży, że gnębi człowieka, aż doprowadza go do obłędu. Cztery dni później Emmanuele pisze, iż boi się, że nigdy nie wyjdzie z getta. Informuje o swojej wadze, waży zaledwie 40 kilogramów. Całe ciało ma pokryte wrzodami, pluje krwią. Obawia się, iż cierpi na gruźlicę, jednak nie chce iść do szpitala, ponieważ się boi. Jak już wcześniej wspomniałam, mieszkańcy łódzkiej izolacji obawiali się leczenia w ośrodkach zdrowia z powodu wspomnianej „Szpery”. Pacjenci wpisani na listę szpitalną byli automatycznie skazywani na deportację. Chłopak nadmienia, iż nie chce zmieniać miejsca zamieszkania. Pisze, że w getcie krążą plotki o zabijaniu masy ludzi z użyciem gazu – jednak mało prawdopodobne, aby bohater powieści Il treno dell’ultima notte wiedział o istnieniu obozów zagłady. Łódzkie getto było hermetyczne zamknięte i żadna wiadomość spoza murów nie dobiegała do zamknię-

20 D. Maraini: dz. cyt., s. 70. Tłum. własne: „Mam oczy z kamienia, mózg z kamienia, język z kamienia i jeszcze na domiar złego serce z kamienia”.

21 Tamże, s. 71. Tłum. własne: „człowieczek z kamienia”.22 D. Sierakowiak: dz. cyt., s. 172.

__________ Historia osoby deportowanej w powieści Il treno dell’ultima notte Dacii Maraini __________

__ 143 __

tych tam Żydów. Aby zaspokoić ich ciekawość na temat tego, gdzie zostaną przeniesione osoby wyjeżdżające z getta, powiedziano im, że na Madagaskar. Wspomina to także Dawid Sierakowiak. Stworzono pewnego rodzaju legendę, zgodnie z którą w przyszłości Rumkowski miał zostać szefem gminy żydowskiej w tym właśnie miejscu. Niemiecka taktyka zadziałała w stu procentach. Wyniszczona ludność uwierzyła w zapewnienia, że gdzieś w dalekim świecie istnieje lepsze, bezpieczniejsze miejsce.

Pomimo skrajnie ciężkich warunków życia mieszkańcy łódzkiego getta nie byli w sta-nie zbuntować się – w przeciwieństwie do Żydów warszawskiego getta. W stolicy było o wiele łatwiej pobudzić ludzi do działania i opracować solidny plan, gdyż miasto to miało silnie rozbudowaną sieć kanalizacyjną, co umożliwiało łatwiejszy kontakt ze światem zewnętrznym. Jednak Emmanuele żył w Łodzi, a nie w Warszawie. Matka Emmanuele, Thelma, starała się przekonać syna, że ich życie w piekle skończy się, jeśli zdecydują się na wyjazd. Mimo że wiadomość o podróży na Madagaskar była absurdalna, dla Thelmy jawiła się jako jedyna nadzieja na opuszczenie getta.

Największym marzeniem było najeść się do syta, zaspokoić głód. Dojrzewający chło-pak ważył 40 kilogramów, a jego płuca nie działały, jak powinny, do tego wyniszczała go praca po 12, 13 godzin na dobę. Bohater jednak wciąż marzył, iż pewnego dnia wróci do Florencji do swojej ukochanej.

Na stronicach pamiętnika pod datą 15 maja Emmanuele Orenstei opisuję interesują-cą historię. Gdy szedł do pracy, spotkał na ulicy kobietę, która sprzedawała czereśnie. Postanowił więc podejść bliżej, by kupić jedną lub dwie. Jednak zrezygnował z zakupu, gdyż jeden owoc kosztował aż 3 RM „sono rimasto di stucco”23, dlatego postanowił je-dynie poczuć zapach czereśni. Jednak sprzedawczyni nie podobało się jego zachowanie i potraktowała chłopca jak przegranego włóczęgę:

Se te le mangi te la faccio sputare, mi ha detto, o paghi o niente, non si tocca! L’ho insultata a voce alta, dandole della ladra e lei mi ha risposto per le rime: sei un ragazzo schifoso, ma ti sei visto? Senza capelli e coperto di croste? va’ a pisciare da qualche altra parte!24

Wygląd młodzieńca musiał być okropny. Uśmiechnięty blondyn zmienił się w taki sposób, iż nie był w stanie sam się rozpoznać w lustrze.

Rodzina Orenstei nie była biedna, jednakże podróż z Wiednia do Łodzi sprawiła, że zostali zmuszeni do pozostawiania całego dobytku w Austrii. Jednak byli i tacy, którym żyło się dość dobrze w getcie.

Pod datą 3 czerwca 1942 r. Amara czyta, iż pan Karl został zatrzymany i ślad po nim zaginął. Jego żona była optymistką, przekonywała otoczenie, że na pewno wyślą ojca do domu, jednak Emmanuele nie wierzył w słowa matki. Chłopak bał się, że mogą deporto-wać ojca do Auschwitz, Dachau lub Chełmna (są to trzy najsławniejsze obozy na terenie

23 D. Maraini: dz. cyt., s. 284. Tłum. własne: „Zatkało mnie”.24 Tamże: s. 284. Tłum. własne: „Jeżeli je zjesz, każę ci je wyrzygać, powiedziała mi, albo płać albo znikaj, nie

dotykaj! Wykrzyczałem na całe gardło, że jest złodziejką, a ona mi wściekła odpowiedziała: Jesteś obrzydliwym chłopakiem, widziałeś się w lustrze? Bez włosów i do tego cały we wrzodach? Idź żebrać gdzie indziej!”.

__________ Anna Szwarc Zając __________

__ 144 __

Polski). W Chełmnie25 Niemcy zamordowali trzysta tysięcy osób, wśród nich byli także Polacy, Żydzi i Cyganie zesłani tu z całego świata.

Brutalność i okrucieństwo były codziennym doświadczeniem. Emmanuele opisuje w swoich zeszytach wydarzenie z 6 czerwca. Gdy rano udał się do pracy, zauważył trzy uciekające dziewczyny i goniących je żołnierzy.

Correvano svelte saltando tutti gli ostacoli: secchi, pale, corpi morti. Ad un certo punto uno dei soldati ha gridato „alt, o sparo!” Le tre hanno continuato a correre. Hanno sparato tutti e due insieme. Sono cadute, prima una che stava più indietro, andando a sbattere la faccia contro il selciato, poi l’altra, vestita di nero, che si è raggomitolata in terra e ha preso a scuotersi come se avesse il ballo di San Vito. L’ultima, pur ferita, ha continuato a correre.26

Niestety i dla trzeciej dziewczyny koniec przyszedł bardzo szybko, dostała strzał w głowę, gdyż żołnierze nie oszczędzili nikogo. Dla narodu niemieckiego Żydzi nie byli ludźmi, to raczej „robaki”, których trzeba się pozbyć.

Po tych wydarzeniach Emmanuele zdecydował, iż uda się na ulicę Krawiecką, gdzie wła-dze niemieckie otworzyły dom kultury. W małym teatrze organizowano spektakle, koncerty muzyczne oraz wystawy artystyczne. Bardzo często otwarciu przedstawienia towarzyszyło przemówienie wygłaszanie przez Rumkowskiego. „Król getta” przekonywał „swój lud”, by pracował lepiej, gdyż opłaci się to nie tylko Niemcom, ale także i mieszkańcom getta.

Gdy Emmanuele wszedł do sali, poczuł przykry odór ludzkich ciał „un forte odore di piedi, ma anche tanta attenzione”27. Owo miejsce odwiedzał także inny mieszkaniec getta, wspomniany wcześniej Dawid Sierowiak. Tak oto opisuje dom kultury w swoich wspomnieniach:

O Rumkowski è impazzito completamente, o i tedeschi effettivamente non mandano cibo al ghetto. Mi sono arrabbiato tanto che alle sei sono andato al concerto in via Krawiecka. Viene organizzato ogni sabato sia per chi ha lo stomaco pieno, sia per chi ce l’ha completamente vuoto. Il concerto era sovraffollato. Non c’era niente di speciale, ma per un’ora e mezza ho in quale modo preso le distanze dalla realtà del ghetto che occupa sempre la mia mente.28

25 Obóz koncentracyjny w Chełmnie Niemcy dopuścili do użytku na początku grudnia 1941 r. Konstrukcje umiesz-czono w pobliżu wsi, z której najpierw wysiedlono mieszkańców, by odgrodzić murem park, gdzie mieściły się baraki. Załogę stanowili funkcjonariusze Gestapo z Poznania oraz kilkaset policjantów, którzy pracowali jako Sonderkommando – było to specjalne komando, do którego zadań należało opróżnianie komór gazowych i spa-lanie zwłok. Nowo przybyłych więźniów, skazanych na śmierć, przeważnie odsyłano bezpośrednio do cięża-rówek, w których nieszczęśników gazowano. Później ciała wyrzucano w pobliskim lasku (cztery kilometry od obozu), gdzie robiono przegląd zmarłych w poszukiwaniu złotych zębów czy ukrytych kosztowności. Później spalano zwłoki na wielkich stosach. Przed 1942 r. pozbywano się ciał, grzebiąc wszystkich we wspólnej mogile. Kilka miesięcy później wybudowano w Chełmnie dwa piece krematoryjne, gdzie palono zmarłych. Likwidację obozu datuje się na kwiecień 1943 r., jednak miejsce to zostało uruchomione na krótko w roku 1944.

26 D. Maraini: dz. cyt., s. 285. Tłum. własne: „Biegły szybko, pokonując przeszkody: suche gałęzie, deski, ciała zmarłych. W pewnym momencie jeden z żołnierzy krzyknął »stać, bo strzelam!«. Trzy dziewczyny zaczęły biec. Żołnierze zastrzelili dwie naraz. Upadły, najpierw ta, która była z tyłu, uderzyła twarzą o chodnik. Później druga, ubrana na czarno, skuliła się na ziemi i zaczęła się trząść, jakby tańczyła tanieć świętego Wita. Ta ostat-nia, choć ranna, wciąż uciekała”.

27 Tamże: s. 286. Tłum. własne: „ostry zapach nóg, ale też duże skupienie”.28 D. Sierakowiak: dz. cyt., s. 185.

__________ Historia osoby deportowanej w powieści Il treno dell’ultima notte Dacii Maraini __________

__ 145 __

Po przedstawieniu aktorzy mieli w zwyczaju wychodzić do publiczności w celu zbierania datków na teatr. Emmanuele nie miał żadnych pieniędzy i nie mógł zapłacić za występ, jednak poczuwał się do obowiązku, więc chcąc podziękować za umilenie czasu, położył na tacy swoją porcję chleba, co nie spodobało się dziewczynie, która przyjmo-wała darowiznę. Swoje niezadowolenie okazała, wystawiając chłopakowi język. Takie zachowanie nie było niczym szczególnym, jednak Emmanuele poczuł się nieswojo, był wręcz obrażony.

Po wydarzeniach w teatrze nie mamy żadnej wiadomości od chłopaka przez kilka dni. Jednak 9 czerwca czytamy, iż jego ojciec został odnaleziony. Karl Orenstei został roz-poznany przez koleżankę mamy, która była świadkiem zdarzenia. Niestety, pan Orenstei został zabity przez żołnierza, który uderzył go kolbą karabinu. Wiadomość ta dotarła najpierw do matki, a później do syna, jednak żadne z nich nie okazywało żalu, gdyż w getcie całkowicie zaniknęła jakakolwiek forma żałoby. Rodzina Orenstei ograniczyła się do odmówienia kadiszu.

Pacierz ten jest najistotniejszą modlitwą w języku hebrajskim. Kadisz pisany jest rów-nież jako kaddish29. Modlitwa wychwala imię Boga oraz całkowicie poddaje człowieka Jego woli. Bardzo często ten zbiór modlitw mylony jest z modlitwą za zmarłych (jest nią tylko pewna część). Ceremonię nabożeństwa prowadzi tzw. kantor – mężczyzna, który przewodniczy nad żałobnikami, recytując modły w towarzystwie minjana – czyli dziesięciu dorosłych mężczyzn, tj. w wieku powyżej trzynastu lat. Podczas odprawiania modlitw używa się kilku rodzajów melodii. Istnieje kilka typów kadiszu: wszystkie formy modlitwy rozpoczynają się od Hatzi (שידק יצח) lub znane są także jako Le’ela (אלעל שידק), czyli półkadisz, najstarsza forma modlitwy z czasów drugiej świątyni. Półkadisz jest ważnym elementem w codziennej modlitwie, odmawia ją kantor po wszystkich częściach modlitwy. Kaddish Yatom (םותי שיד) lub Kaddish Yehe Shelama Rabba (אמלש אהי שידק także prowadzone przez głównego przedstawiciela ,(םילבא שידק) albo Kadish Avelim (אברceremonii na końcu kazania w Szabat, to prośby do Boga, by wysłuchał modlitwy. Dość ważnym błaganiem jest Kaddish Shalem (םלש שידק) Kaddish Titkabbal (לבקתת שידק), peł-ny kadisz odmawiany przez syna nieboszczyka. Modlitwa ta pochodzi z XV w. i polega na codziennym recytowaniu pacierza przez jedenaście miesięcy oraz w każdą rocznicę śmierci. Nie odprawia się modłów przez dwanaście miesięcy, gdyż w religii żydowskiej wierzy się, iż dusza zmarłego jest nieczysta, dlatego musi zostać oczyszczona (pamiętać należy, iż nie posądza się nieboszczyka, że był grzesznikiem). Stan ten trwa rok. Modlitwa ta nie dotyczy tematu śmierci, a jedynie wychwala miłość do Boga, którą po stracie rodzica odmawia dziecko, wysławiając imię Pana. Kaddish de Rabbanan (ןנברד שידק) Kaddish al Yistael (לארשי לע שידק), znany także jako kadisz rabina, odmawiany jest po zakończeniu cytowania Tory lub występuje jako część kazania wygłaszanego w szabat. Ostatni kadisz to ahar Hakk’vura (הרובקה רחא שידק) Kaddish d’Ithadata (אתדחתאד שידק), kadisz odnowienia, polegający na odmawianiu pacierza nad trumną rodzica podczas pogrzebu30.

29 Etymologia aramejska, oznaczająca ‘święty’ (שידק ).30 www.szabat.leszek-kwiatkowski.eu [dostępu 13 czerwca 2011 r.].

__________ Anna Szwarc Zając __________

__ 146 __

Podczas ceremonii pogrzebu ojca Emmanuela obecni byli tylko syn, matka i dwaj sąsiedzi. Obydwaj bracia uczestniczyli w pochówku Karla, ponieważ i oni pochodzili z Wiednia, a w getcie, podobnie jak bohater powieści Maraini, zostali osieroceni. W do-wód solidarności z wdową sąsiedzi przynieśli jedzenie. Młodzieńcy nie mieli trudności ze zdobywaniem pożywienia, gdyż jeden z nich pracował w szpitalu, gdzie „pomagał” pewnemu oficerowi SS. Jego brat podejrzewał, iż Max odwdzięczał się niemieckiemużołnierzowi za wyżywienie, świadcząc mu usługi seksualne. Oprócz żywności Massi-miliano przynosił informacje, między innymi powiadomił swoich przyjaciół, że Niemcy opróżniają szpital i deportują dzieci poza getto.

11 lipca był zwyczajną datą dla Emmanuela, jednak młodzieniec chciał wyjaśnić, dlaczego postanowił prowadzić pamiętnik: „perché voglio che si sappia cosa succede qua dentro”31.

W dalszej części zapisków chłopak poddaje w wątpliwość słowa Maksa, który opowiada historię usłyszaną w szpitalu o tym, jak zabija się i pali dzieci w obozach. Na własne oczy widział to były węgierski więzień Auschwitz, Elie Wiese:

Niedaleko przed nami strzelały z rowu płomienie, olbrzymie płomienie. Do jamy pod-jechała ciężarówka i zrzuciła swój ładunek: małe dzieci. Niemowlęta! Tak, widziałem to – widziałem na własne oczy… dzieci w płomieniach.32

Również pani Thelma nie wierzyła w tak okrutne słowa. Uważała, że wszystkie opo-wieści wymyśla się w celu zastraszenia Żydów. Gdy rozmawiała z mężczyzną, zauważyła, że twarz sąsiada stała się inna, patrzył pogardliwie.

Arogancję Maksa zauważył także Emmanuele, który 5 września zrelacjonował w swoim dzienniku rozmowę z sąsiadem. Według rozmówcy diarysty dobrze się stało, że Rumkow-ski kazał deportować małe dzieci, gdyż w ten sposób zwiększył szansę przeżycia takim osobom jak Emmanuele czy on. Według niego maluchy są nieużyteczne w pracy i nie rozumieją powagi sytuacji, co jest równoważne ze śmiercią.

Na tych samych stronach młodzieniec opisał, że podczas przerwy obiadowej postanowił zaczerpnąć powietrza i poczuć ciepło słońca, jednak – jak określa swojego szefa – „Uomo nero” – pobił go tak mocno, że chłopak zmuszony był zdezynfekować rany gorącą wodą. Brak leków w getcie nie był niczym nadzwyczajnym. Aby leczyć swoje rany, ludzie sto-sowali dość prymitywne sposoby. Niekiedy musiała wystarczyć bieżąca woda, która nie dawała gwarancji dobrego oczyszczenia miejsca uszkodzenia ciała. W takich warunkach powrót do zdrowia nie był łatwy. Chłopak znów skarży się Amarze, że cierpi z powodu głodu. Wyznaje, że się boi, że wciąż widzi śmierć, kolejny sąsiad zmarł śmiercią głodową. Młodzieniec zadaje wiele pytań, m.in. dlaczego nikt się nim nie zajmie?

Czasy II wojny światowej nie były łatwe dla nikogo — ani dla populacji żydowskiej, ani dla innych narodowości. Przez sześć lat rodziny na całym świecie, składając sobie świąteczne życzenia, wierzyły, że ta wigilia będzie ostatnią podczas wojny. Nawet pesy-mista Emmanuele ufał, iż niebawem ów koszmar się skończy. Podczas gdy oficerowieSS świętowali Boże Narodzenie, Żydzi z getta organizowali „polowanie” na żywność:

31 D. Maraini: dz. cyt., s. 287. Tłum. własne: „ponieważ chcę, aby wiedziano, co się dzieje tu, w getcie”.32 E. Wiesel: Noc. Przeł. E. Horodyska, Oświęcim 1992, s. 37.

__________ Historia osoby deportowanej w powieści Il treno dell’ultima notte Dacii Maraini __________

__ 147 __

„Si sentono al di là del muro i cori delle SS la cappella cristiana che fa festa. Stanotte andremo a cercare a resti”33.

Dzień później Emmanuele dodaje: „Trovato bucce di patate. Una testa di pesce. Un pezzo di dolce m a talmente impastato di terra che era impossibile mieterlo in bocca”34.

W Nowy Rok młodzieniec odkrył, iż jego matka sabotuje pracę. Wraz z kilkoma ko-leżankami z pracy psuje części w maszynach, by zablokować produkcję. Kobiety robiły to, by zakłócić porządek i spowolnić rozwój fabryki. Za tego typu działalność groziło masowe rozstrzelanie.

7 stycznia 1943 r. Emmanuele nie zanotował informacji o codziennych wydarzeniach. W tej notatce informuje czytelniczkę, że ma problemy z płucami, gdyż pluje krwią. W tak charakterystycznym miejscu, jakim było getto czy obóz, choroby były nieuniknione. Dlate-go Thelma postanowiła zaprowadzić swojego syna do szpitala, gdzie otrzymał od żydow-skich lekarzy konsultację medyczną i leki. Zapewniono go, że zanim wyzdrowieje, wojna się skończy. Tak oto opisuje rówieśnik Emmanuele szpital na ulicy Łagiewnickiej:

Con la classe siamo andati a fare un’„escursione” all’ospedale in via Łagiewnicka, per vedere la macchina delle radiografie e prendere visione degli esami che vengono fatti. Abbiamo assistito alle radiografie dei bambini di una scuola elementare, mandati li dal dispensario antitubercolitico. Quasi tutti hanno tracce di tubercolosi.35

Rzekome obietnice, jakie złożono chłopakowi, okazały się bez pokrycia. Jednak składano przyrzeczenia, aby podnieść chorych na duchu – gdyż – jak mówi łacińskie przysłowie – Spes ultima moritur, czyli nadzieja umiera ostatnia.

Emmanuele potrzebował otuchy i wsparcia, ponieważ 28 kwietnia poinformował Amarę, iż jego matka została aresztowana. Chłopak udał się na ulicę Czarneckiego 14/16 (Schneidergasse), gdzie znajdowało się więzienie, założone z rozkazu Rumkowskiego 20 października 1940 r. Miejsce to posiadało wiele ceglanych budowli, ale używano tak-że drewnianych budynków, a wszystko ogrodzono kolczastym drutem. Więźniowie byli oskarżani o każdy typ przestępstwa: kradzież, morderstwo czy sabotaż. W zależności od powagi sytuacji osadzony przebywał w murach zakładu maksymalnie do czterech miesię-cy. Później przewożono skazańca do obozu w Chełmnie. Jako karę wymierzano pracę na cmentarzu lub wysyłano zbrodniarzy poza getto. Niestety nie istnieją żadne wiarygodne dane, ile osób przeszło przez centralne więzienie (Zentral-Gefaengnis). Szacuje się jednak, iż liczba oscyluje w okolicach 2300, z czego 250 to kobiety36.

Na rozkaz władz [niemieckich] doprowadzono z więzienia na Bałucki Rynek ok. 50 osób, stamtąd zostały one wywiezione poza getto. Znajdował się wśród nich były policjant żydowski Torończyk, który odsiadywał karę za to, że przy odbiorze racji wa-rzywnej z placu wziął sobie znacznie więcej, niż mu się należało.37

33 D. Maraini: dz. cyt., s. 288. Tłum. własne: „za murami słychać kroki SS-manów, w kaplicy chrześcijańskiej organizowane są święta. Dziś w nocy pójdziemy szukać resztek”.

34 Tamże. Tłum. własne: „Znalazłem obierki ziemniaków, głowę ryby i kawałek ciasta, ale – niestety – było tak rozgniecione na ziemi, że nie mogłem wziąć go do buzi”.

35 D. Sierakowiak: dz. cyt., s. 131.36 J. Lubiński: Dziennik z Bałut, [w:] Litzmannstadt-Getto. Przewodnik po przeszłości. Pod red. J. Podolskiej,

Łódź 2004. 37 J. Podolska: Kronika getta łódzkiego, t. 2, Łódź 2009, s. 392.

__________ Anna Szwarc Zając __________

__ 148 __

Emmanuele Orenstei poszedł na ulicę Czarneckiego, by znaleźć matkę. Poinformowano go jednak, że ani pani Thelma Orenstei, ani Frank (chłopiec myślał, iż mama mogła użyć panieńskiego nazwiska, by go chronić) nie przebywa w areszcie. Jednak chłopak widział ją z daleka, kobieta była tak skatowana, że twarz przypominała wielki siniak. Później syn odkrył, iż w grupie, w której dziewczyny prowadziły działalność wywrotową, znajdował się szpieg, który doniósł na koleżanki.

Na ulicy Lutomierskiej – ulubione miejsce prezesa do wygłaszania przemówień – żydowska aktorka austriackiego pochodzenia została powieszona, osierocając swego jedynego syna.

6 maja 1943 r. Amara dowiaduje się, że przyjaciel widzi matkę, która nawiedza dom, chodząc po kuchni. Syn błaga, aby przestała go straszyć. Emmanuele myślał, iż słyszy mamę, gdyż pozostał sam w miejscu, w którym musiał szybciej dojrzeć, porzucając młodzieńcze lata.

W ostatnim liście, z 20 maja 1943 r., chłopak pisze, że przygotowuje się do deportacji. Powoli łódzkie getto zaczynano likwidować. Dzień wcześniej zabrano sąsiada, Maksa, który nie został ocalony przez swojego kochanka. Emmanuele wyjaśnia, że postanowił ukryć pamiętnik w ścianie mieszkania.

Amara, przez lata nie dostała żadnej wieści o żydowskim przyjacielu. Dlatego po dwudziestu latach postanawia go odnaleźć. Najpierw udaje się do Polski, gdzie dowia-duje się, że osoba, której szuka, przebywa w Wiedniu. Gdy przybywa pod podany adres, otwiera jej siwy pan, który źle ją potraktował. To właśnie on okazał się jej „ukochanym” Emmanuelem. Pan Orenstein postanowił zmienić imię. Również jego zachowanie nie przypominało już owego chłopca, który pisał czułe listy do dziewczyny. Mężczyzna stał się arogancki i mrukliwy. Z początku nie przyznał się, iż to właśnie on jest poszukiwaną osobą, z którą dziewczyna spędziła młodzieńcze lata, jednak po kilku wizytach Amary, Peter – bo takim imieniem się posługiwał Emmanuele – postanowił dopowiedzieć resztę swego życia, aby raz na zawsze zamknąć ten rozdział.

W pewnego rodzaju spowiedzi mężczyzna wyznaje: „io sono morto e risorto varie volte”38. Był przekonany, iż umrze w Łodzi, jednak udało mu się ocaleć. Myślał, że ma gruźlicę, na szczęście okazało się, że to jedynie problemy z płucami.

W swej opowieści wyznaje, iż poznał obóz w Dachau39, który został otwarty jako pierwszy, jako prototyp dla innych obozów Zagłady. Ośrodek ten służył jako miejsce szkoleniowe dla przyszłych komendantów.

38 D. Maraini: dz. cyt., s. 412. Tłum. własne: „Umarłem i wiele razy zmartwychwstałem”. 39 Za zgodą przywódcy Niemiec Heinrich Himmler otwiera w opuszczonej fabryce amunicji pierwszy obóz kon-

centracyjny o nazwie KL Dachau. Pierwszymi więźniami tego obozu byli wrogowie polityczni, Żydzi oraz oso-by duchowne. Miejsce to było ważnym ośrodkiem dla przyszłych komendantów, którzy przechodzili w Dachau odpowiednie szkolenia, przygotowujące do pracy w kolejnych obozach koncentracyjnych. Po 1938 r. KL Da-chau stało się oficjalnie obozem koncentracyjnym. Od początku miejsce to podzielone było na dwie części:pierwszą dla więźniów i drugą, przeznaczoną do użytku administracyjnego. Na początku część więzienna sta-nowiła jedynie osiemnaście baraków, w każdym były po cztery pokoje i dwie ubikacje ze zlewem. W jednej izbie mogło pomieścić się do 52 osób. W roku 1937 w obozie przebywało od 3000 do 5000 więźniów, jednak po 1939 r. zapotrzebowanie obozu było tak duże, że powiększono teren izolacji. Od tego momentu potrojono liczbę baraków, dzięki czemu można było przetrzymywać do 16 000 osadzonych.

__________ Historia osoby deportowanej w powieści Il treno dell’ultima notte Dacii Maraini __________

__ 149 __

Jednak zanim doszło do likwidacji obozu, Peter, bo od tej chwili tak będę nazywać Emmanuela, został załadowany wraz ze swoimi kolegami z pracy do pociągu i wysłany w czterodniową podróż w głąb Niemiec. Po przyjeździe na rampie dokonano selekcji. Tam chłopak porzucił swoich przyjaciół, gdyż – jak sam mówił – myślał tylko o sobie, później dowiedział się, iż reszta towarzyszy zginęła w zamku Hartheim (w miejscu tym przeprowadzano eutanazję). W złości przypomniał Amarze Akcję T440, którą Niemcy zorganizowali na ziemiach Europy w celu wyeliminowania chorych psychicznie. Aby usprawiedliwić zbrodnicze czyny, propaganda nazistowska opublikowała film, który„wyjaśniał”, dlaczego lekarze SS bez skrupułów zdolni byli do mordowania pacjentów41. Sam Peter opisuje przerażający moment śmierci swoich towarzyszy drogi, którzy trafilido samochodów pułapek:

I miei amici non ci sono nemmeno arrivati al castello. Li hanno uccisi prima, nei ca-mion. Sono morti di una morte disgustosa, contorcendosi per una dozzina di minuti nel vomito, arrampicandosi gli uni sugli altri per trovare un poco d-aria, schiacciando i più deboli, chi se ne frega, un poco d’aria da qualche parte ci sarà stata, no?42

Podniesionym głosem Peter zapytał: „Ma cosa potevano guadagnare?”43. Po chwili daje odpowiedź, tłumacząc instynktowne zachowania, na które żaden człowiek nie jest w stanie wpłynąć: „solo alcuni secondi di vita in più, in mezzo a centinaia di altri condan-nati a morte, dentro un camion ermeticamente chiuso in cui un enorme tubo introduceva gas venefico…”44.

Bohater powieści Maraini został skierowany na prawą stronę (po tym, jak skłamał, że jest starszy), czyli był w grupie przeznaczonej do pracy w obozie. Ukrywał swoją chorobę,

Berlińska firma Kori w 1943 r. wybudowała wielkie krematorium jako barak X. Rok później uruchomionokomory gazowe – jednak nie wiadomo, do czego miało służyć owo miejsce. Po wojnie na procesie zbrodniarzy wojennych nic nie wspominano o morderstwach dokonanych w tym obozie, jednak istnieją zdjęcia zrobione przez Amerykanów oraz zeznania świadków mówiące o przeznaczeniu pieców. Dachau było dość sławne dzięki ścianie, przed którą rozstrzeliwano więźniów. Osławiony był także bunkier, w którym przeprowadzano prze-słuchania, na których torturowano nieszczęśników. Ci osadzeni, którym udało się dostać do obozu, zatrudnieni byli w przy obozowych fabrykach, których było ponad 200. Zakłady te zajmowały się przeważnie przemysłem wojennym. Obóz został wyzwolony pod koniec kwietnia przez Amerykanów, w sumie 67 000 osób, natomiast Niemcy próbowali ewakuować obóz, wysyłając więźniów w marszu śmierci.

40 Akcja zwana T4 w roku 1939 polegała na masowym zabijaniu pacjentów szpitali psychiatrycznych. W tym celu podawano im śmiertelne dawki morfiny lub barbituranu. Po pewnym czasie zaczęto szukać innych rozwiązań,dlatego eksperymentowano z wykorzystaniem cyjanowodoru i dwutlenku węgla, a także spalin samochodo-wych. Pierwsze komory gazowe – jeszcze prymitywne – konstruowano w piwnicach szpitali psychiatrycznych na terenie Polski: w Kochanówku koło Łodzi (najsłynniejsze miejsce), a także w Poznaniu i Świeciu. To właśnie tam w pierwszych miesiącach wojny zginęło w samochodach „pułapkach” kilkadziesiąt niewidomych dzieci i osób niepełnosprawnych narodowości polskiej i niemieckiej. Ostatnią ofiarą akcji T4 był chłopiec, RichardJenne, który został zabity 29 maja 1945 r., już po kapitulacji III Rzeszy.

41 Telewizja Planete, Dasein ohne Leben (Egzystencja bez życia). 42 D. Maraini: dz. cyt., s. 415. Tłum. własne: „Moi przyjaciele nie dotarli nawet do zamku. Zabili ich wcześniej,

w samochodzie. Umarli obrzydliwą śmiercią, przez kilka minut dławiąc się własnymi wymiocinami. Wdrapy-wali się jeden na drugiego, by znaleźć trochę powietrza, zgniatając tych słabszych. Kogo to obchodzi, gdzieś trochę powietrza powinno być, nie?”.

43 Tamże. Tłum. własne: „Ale czy mogło ich to ocalić?”.44 Tamże: s. 415. Tłum. własne: „Tylko kilka sekund życia więcej, pośród wielu innych skazanych na śmierć,

w hermetycznie zamkniętym samochodzie, z rurą wpuszczającą trujący gaz…”.

__________ Anna Szwarc Zając __________

__ 150 __

aby nie podzielić losu znajomych. Aby przeżyć, musiał walczyć, dlatego w obozie zmienił się nie do poznania. Głód, jakiego doświadczył w getcie, okazał się niczym w porównaniu z warunkami, które zastał w obozie. By przetrwać, posuwał się do grabieży. „Rubavo pure ai morti”45 – wyznał, ażeby po chwili wyrzucić z siebie potok słów:

Solo una volta mi sono fatto prendere perché non riuscivo a strappare il pane dalle mani di un cadavere. L’avevo adocchiato. Sapevo che nascondeva un tozzo secco sotto il pigiama. Ma stava morendo. Io lo spiavo. E appena ha chiuso gli occhi mi sono arrampicato sul giaciglio…gli ho afferrato il tesoro, ma la mano era talmente stretta attorno a quel pezzo di pane che non sono riuscito a tirarlo via. Era morto e voleva portarlo con sé.46

Peter Orenstein radził sobie na wiele sposobów, między innymi – aby uniknąć ekspe-rymentów – postanowił oferować usługi seksualne oficerom SS, podobnie jak jego sąsiadMax. Młodzi żołnierze wykorzystywali chłopców jako niewolników. Mimo iż Niemcy traktowali homoseksualizm jako zarazę, której trzeba się pozbyć, w oddziałach SS-manów to zjawisko było dość popularne i nikt nie miał na to wpływu. Nie ma wielu świadków, którzy chcieliby opowiadać o doświadczeniach związanych z odmienną orientacją sek-sualną. Spośród autorów dzieł opowiadających o przeżyciach homoseksualistów podczas wojny można wyróżnić francuskiego pisarza Pierra Seela, który w swojej powieści Moi, Pierre Seel, déporté homosexuel47 opisuje, czego doświadczył podczas Holokaustu.

W Dachau Orenstein ukrywał się w latrynach i tam pod osłoną nocy prostytuował się. Niestety rozwiązanie, jakie wybrał, nie okazało się użyteczne, gdyż po pewnym czasie Peter znudził się kochankowi, a ten „oddał” go w ręce doktora Karla Klausa Schillinga.

Ten zbrodniarz wojenny urodził się w roku 1871, studiował medycynę, w szczególności interesowało go zagadnienie malarii. Przez pseudomedyczne badania doktora medycyny w Dachau około 1000 pacjentów poniosło trwały uszczerbek na zdrowiu, z czego 400 osób zmarło48. Oczywiście podane liczby nie są precyzyjne, jednak nie sposób dotrzeć do wszystkich dokumentów, gdyż Niemcy zniszczyli świadectwa swojego bestialskiego zachowania. Kara nie ominęła lekarza, został on skazany na śmierć w procesie załogi obozu 13 grudnia 1945 r. Powieszono go pięć miesięcy później w więzieniu Landsberg.

Doktor Schilling odznaczał się wyjątkowym okrucieństwem w szpitalnym baraku numer 5, gdzie przeprowadzano „badania”. Eskulap bez skrupułów zakażał pacjentów wirusem malarii:

La febbre saliva immediatamente a quaranta, quarantuno. Allora ecco il dottor Schil-ling, premuroso come sempre, ti faceva ingollare le nuove medicine test per vedere come guarivi dal paludismo. A uno gli uscivano gli occhi delle orbite, un altro era preso

45 Tamże. Tłum. własne: „Okradałem nawet zmarłych”.46 Tamże. Tłum. własne: „Tylko jeden raz zdarzyło mi się coś wziąć, nie mogłem wyrwać chleba z ręki trupa. Ob-

serwowałem go. Wiedziałem, że ukrywał kawałek suchego chleba pod piżamą. Umierał. Wiedziałem to. Zaraz jak zamknął oczy, wdrapałem się na jego pryczę i złapałem skarb, ale ręka była tak mocno zaciśnięta, że nie zdołałem wyjąć chleba. Już nie żył, ale chciał go zabrać ze sobą”.

47 We Francji książka wydana w roku 1994. 48 www.kz-gedenkstaette-dachau.de [dostęp: 13 czerwca 2011 r.].

__________ Historia osoby deportowanej w powieści Il treno dell’ultima notte Dacii Maraini __________

__ 151 __

delle convulsioni, un altro ancora, ed era il più fortunato, diventava del tutto sordo, ma viveva.49

Lekarz prowadził także doświadczenia z użyciem wody morskiej w celu ratowania żołnierzy niemieckich. Również przyjaciel Amary brał udział w tego typu testach, został zanurzany w lodowatej wodzie na dziewięćdziesiąt minut. Cudem przeżył, a zaciekawieni „naukowcy” zaczęli dociekać, dlaczego chłopakowi udało się wytrzymać w takich wa-runkach. Zaczęto analizować ciało młodzieńca, który sam nie potrafił wyjaśnić owegofenomenu.

Badania pseudonaukowe były stosowane w wielu obozach zagłady, na przykład w Auschwitz. Obozy były miejscami, gdzie „materiału” do badań nigdy nie brakowało. Chciałabym przytoczyć kilka świadectw z pamiętników zarówno lekarzy, jak i więźniów, aby dopełnić – i tak już dość brutalny – obraz polityki nazistowskiej.

We wspomnieniach Pery Broda znajdujemy opis zbrodniczych zachowań w bloku doświadczalnym.

Do Instytutu Higieny należał blok 10 w obozie macierzystym, gdzie zgromadzono wie-le setek Żydówek dla celów doświadczalnych. Blok 10 był hermetycznie zamknięty dla otaczającego świata. Na parterze były laboratoria i izby chorych z łóżkami.50

Autor beznamiętnie pisze o fakcie znęcania się nad żydowskimi kobietami, tłumacząc, iż ludzie ci „byli wyjęci spod prawa i nie posiadali żadnych praw życiowych”51. Broda dość skrupulatnie wyjaśnia, nad czym pracowano w laboratorium:

Tematem badań był tyfus plamisty, sterylizacja przy pomocy promieniowania i sztucz-ne zapłodnienie. Zwłaszcza próby sterylizacyjny kosztowały wiele istnień ludzkich. Eksperymenty sztucznego zapłodnienia związane były z nad wyraz bolesnymi zabie-gami operacyjnymi, dokonywanymi przy pełnej świadomości delikwenta.52

Do zajęć „zatrudnieni są tam w szeregu laboratoriach więźniowie będący przeważnie specjalistami w dziedzinie chemii i bakteriologii”53. Właśnie w taki sposób rumuński dok-tor Nyiszli trafił do zespołu prowadzonego przez doktora Mengele, który interesował sięzagadnieniem bliźniąt i karłami. Jego asystenci mordowali wcześniej wyselekcjonowane ofiary i preparowali szkielety, by doktor mógł poddać je szczegółowej analizie:

Po wykąpaniu kości w benzynie nasz laborant z dużą umiejętnością skonstruował szkielety. Oba szkielety położono na stole w sali, w której jeszcze dzień wcześniej ba-dałem żywe ofiary.Doktor Mengele był bardzo zadowolony. Przyprowadził kilku lekarzy, oficerów wyso-kiej rangi, aby obejrzeli szkielety.

49 D. Maraini: dz. cyt., s. 416. Tłum. własne: „Gorączka natychmiast podnosiła się do czterdziestu stopni Celsju-sza. Wtedy doktor Schilling, jak zawsze opiekuńczy, kazał połykać ci nowe leki. Taki test, by sprawdzić, jak wyleczyć malarię. Jednemu wyszły oczy z orbit, drugi dostał drgawek, zaś jeszcze jeden, ten był szczęściarzem, stał się absolutnie głuchy, ale przeżył”.

50 Oświęcim w oczach SS. Pod red. I. Polskiej. Oświęcim 1980, s. 154.51 Tamże. 52 Tamże.53 Tamże.

__________ Anna Szwarc Zając __________

__ 152 __

Autor po chwili dodaje, co dalej stało się z eksponatami: „Oba szkielety zostają wło-żone do mocnych papierowych worków i wraz z załączonymi dokumentami wędrują do Berlina”54.

Należy pamiętać, iż Nyiszli nie pracował w obozie jako lekarz, a jedynie asystował przy pseudoeksperymentach. Tekst ten nie jest dziełem naukowym, czytelnik nie znajdzie specjalistycznych nazw ani fachowych opisów badań, gdyż autor nie odpowiadał za nie, a jedynie je obserwował.

Mimo iż Włoszka nie wiedziała, co przeszedł jej przyjaciel, czuła, że życie Petera nie skończyło się w momencie upadku Hitlera. Aby zatuszować ślady zbrodniczej działalności, naziści wydali rozkaz, by całkowicie zlikwidować obozy zagłady. W tym celu niszczono dokumenty, wysadzano krematoria, palono zwłoki, a żywych świadków prowadzono w głąb Niemiec w marszu śmierci. Peter także uczestniczył w tym marszu. Wraz z inny-mi więźniami podążał niemieckimi drogami, pozostawiając za sobą zwłoki tych, którzy nie mieli siły, by kontynuować podróż, i umierali z głodu. Naziści wiedzieli, iż przegrali wojnę pod względem militarnym, ale także zdawali sobie sprawę, że ponieśli klęskę jako ludzie. Większość zbrodniarzy wojennych została schwytana i skazana na śmierć, jednak byli i tacy, którzy uniknęli odpowiedzialności za swoje czyny.

Peter okazał się bardzo wytrzymałym człowiekiem – przeżył wojnę, ożenił się i miał dzieci. Jednak nie był w stanie pogodzić się z losem, jaki był mu przeznaczony.

Historia zna wiele przypadków osób, które przetrwały koszmar Holokaustu, jednak nie były w stanie żyć ze wspomnieniami, co w rezultacie prowadziło do autodestrukcji. Takimi osobami byli m.in. Tadeusz Borowski czy Primo Levi.

Ideologia nazizmu powstała po to, by eliminować tych, którzy nie pasują do z góry ustalonego kanonu. Nienawiść doprowadziła do skonstruowania maszyny śmierci, która „działała” w wielkiej fabryce. Najpierw oznaczano ludność żydowską, zmuszając ją do noszenia gwiazdy Dawida. Później izolowano Żydów w gettach, by po kilku miesiącach w wagonach bydlęcych przewieźć ich do obozu zagłady. Deportowani zostawali poddani selekcji. W tym momencie istniały dwie drogi: jedna prowadziła wprost do krematorium, druga otwierała bramy obozu z jego „diabelskim chichotem”55. Jednak koszmar nie koń-czył się po 1945 r., gdyż w wielu więźniach, którzy przeżyli czas Zagłady, wspomnienia są wciąż żywe.

To prawda, nie można zrozumieć tego, czego się samemu nie doświadczyło. Jak wy-jaśnia sama autorka, w jednym z wywiadów, „historia musi zostać opowiedziana (…), ponieważ żyjemy w epoce, w której »zabijamy« pamięć”56. Dacia Maraini sama doświad-czyła trudów wojny, przebywając w obozie koncentracyjnym w Japonii. „Dlatego jestem bardzo wrażliwa na temat dotyczący obozu. (…) Znam go, rosłam wraz z nim”57.

54 M. Nyiszli: Byłem asystentem doktora Mengele. Wspomnienia lekarza z Oświęcimia. Przeł. T. Olszański. Oświęcim 2000, s. 145.

55 J. Augustynowicz: dz. cyt., s. 38.56 Spotkanie B. Costy z D. Maraini: Il treno dell’ultima notte. Rozm. A. Cambri. 30.06.2008.57 Tamże.

__________ Historia osoby deportowanej w powieści Il treno dell’ultima notte Dacii Maraini __________

__ 153 __

BIBLIOGRAFIA

Książki, publikacje i czasopismaAugustynowicz J.: Jacek w Rawensbrük. Warszawa 1972. Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, t. 3. Warszawa 1947. Cytryn A.: Pragnę żyć. Warszawa 2004.Czerniakow A.: Dziennik getta warszawskiego. Warszawa 1983.Dobrosielski P.: Bohater bez niewinności – doświadczenie Zagłady w literaturze nie-holokau-stowej. Konferencja naukowa w Centrum Badań nad Zagładą Żydów, 24 czerwca 2010.Fiołka K.: Wielkie biografie. Hitler. Warszawa 2010.Frank A.: Dziennik. (Oficyna). Przeł. A. Dehue-Oczko. Kraków 2001.Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Wspomnienia Rudolfa Hoessa komendanta obozu oświęcimskiego, Warszawa 1961.Grynfeld R. i E.: Gwizd życia. Łódź 2005.Gutman Y.: The last ghetto 1940–1944. Gersusalemme 1995.Hrabar R.: Na rozkaz i bez rozkazu. Katowice 1968.Hrabar R., Tokarz Z., Wilczur J.: Czas niewoli czas śmierci. Martyrologia dzieci polskich w okresie okupacji hitlerowskie. Warszawa 1979. Jarosiński Z.: Proza dokumentu osobistego, [w:] Sporne sprawy polskiej literatury współ-czesnej. Pod red. A. Brodzkiej i L. Burskiej, Instytut Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 1998.Jażdżyński W.: Reportaż z pustego pola. Łódź 1965.Kertész I.: Kadisz per il bambino non nato. Przeł. M. Sciglitano. Milano 2006.Kertész I.: Los utracony. Przeł. K. Pisarska. Warszawa 2004. Langer L.: Scena pamięci. Rodzice i dzieci w tekstach i świadectwach Holokaustu. „Literatura na Świecie” 2004, nr 1–2, s. 128. Levi P.: Se questo e è un uomo. Torino 2005.„Literatura na Świecie” 2004, nr 1–2.Lubiński J.: Dziennik z Bałut, [w:] Litzmannstadt-Getto. Przewodnik po przeszłości. Pod red. J. Podolskiej, Łódź 2004.Maraini D.: Il treno dell’ultima notte. Milano, 2008.Maraini D., Di Paolo P.: Ho sognato una stazione. Roma 2007.Mieszkowska A.: Dzieci Ireny Sendlerowej. Warszawa 2009.Millu L.: Il fumo di Birkenau. Firenze 1986.Mincer L.: L’esperienza ebraica in Polonia. Un tentativo di bibliografia italiana. „Studi Slavistici III” 2006, nr 3.Morawiec A.: Realizm w służbie (nieosiągalnego) obiektywizmu „Dymy nad Birkenau” Se-weryny Szmaglewskiej. „Pamiętnik Literacki” 2009, z. 1.

__________ Anna Szwarc Zając __________

__ 154 __

Morawiec A.: Totalitarny anty-Bildungsroman. Uwagi o Losie utraconym Imre Kertész. „Ze-szyty Naukowe WSHE w Łodzi. Literaturoznawstwo” 2003, nr 2 (40).

Mostowicz A.: Żółta gwiazda i czerwony krzyż, Warszawa 1988.

Nyiszli M.: Byłem asystentem doktora Mengele. Wspomnienia lekarza z Oświęcimia. Przeł. T. Olszański. Oświęcim 2000.

Oświęcim w oczach SS. Pod red. I. Polskiej. Oświęcim 1980.

Podolska J.: Kronika getta łódzkiego, t. 2. Łódź, 2009.

Poznański J.: Dziennik z łódzkiego getta. Warszawa 2002.

Rees L.: Auschwitz, Przeł. E. Banfi. 2006.

Rosenfeld A.: Podwójna śmierć. Rozważania o literaturze Holocaustu. Przeł. B. Krawcowicz. Warszawa 2003.

Rubin I.: Żydzi w Łodzi pod niemiecką okupacją 1939–1944. Londyn 1988.

Rubinowicz D.: Pamiętnik. Warszawa 2005.

Semprum J.: Wielka podróż. Przeł. K. Dolatowska. Warszawa, 1964.

„Służba Społeczna” 1946, nr 1–4.

Spodenkiewicz P.: Zaginiona dzielnica. Łódź żydowska – ludzie i miejsca. Łódź 1999.

Szukajcie w popiołach. Papiery znalezione w Oświęcimiu. Przeł. Sz. Daner. Oprac. J. Gum-kowski, A. Rutkowski. Łódź 1965.

Wiesel E.: Noc. Przeł. E. Horodyska. Oświęcim 1992.

Wnuk J.: Losy dzieci polskich w okresie okupacji hitlerowskiej. Warszawa 1980.

Wystawa: Dzieci z łódzkiego getta. Instytut Tolerancji Archiwum Państwowe Centrum Ma-nufaktura.

Zyskind S.: Skradzione lata. Warszawa 1991.

Słowniki i encyklopedieCattaruzza M., Flores M., Levis Sullam S.: E. Traverso Storia della Shoah. La crisi dell’Eu-ropa, lo sterminio degli ebrei e la memoria del XX secolo. Torino 2005.

Dubisz S.: Uniwersalny słownik języka polskiego. Warszawa 2003.

Radwańska-Paryska Z., Paryski W. H.: Swastyka, [w:] tychże, Wielka encyklopedia tatrzańska. Poronin 2004.

WywiadySpotkanie B. Costy z D. Maraini, Il treno dell’ultima notce. Rozm. A. Cambri. 30.06.2008.

Strony WWWwww.auschwitz.org.pl [dostęp: 13 czerwca 2011 r.].

www.daciamaraini.it/biografia.htm [dostęp: 4 maja 2011 r.].

__________ Historia osoby deportowanej w powieści Il treno dell’ultima notte Dacii Maraini __________

www1.jur.uva.nl/junsv/JuNSVEng/DTRR/DTCasesfr.htm [dostęp: 20 kwietnia 2011 r.].

www.kz-gedenkstaette-dachau.de [dostęp: 1 lipca 2011 r.].

www.szabat.leszek-kwiatkowski.eu [dostęp: 17 marca 2011 r.].

FilmografiaChłopiec w pasiastej piżamie, reż. M. Herman, 2008.

Hitler i Stalin. Podobieństwo tyranów, reż. Simon Finch, 2000.

Lekarze Hitlera. Aryjska medycyna, reż. Ch. Paol, Ch. Feyerabeud, 2009.

Lekarze Hitlera. Zbrodnicze reformy, reż. Ch. Paol, Ch. Feyerabeud, 2009.

Mafalda di Savoia. Il coraggio di una principessa, reż. M. Zaccaro, 2007.

Pamiętnik Anny Frank, reż. G. Stevens, 1959.

Telewizja Planete, Dasein ohne Leben (Egzystencja bez życia).

Wybór Zofii, reż. A. J. Pakuła, 1982.

__________ LITERATUROZNAWSTWO nr 1(5)/2011 __________

__ 157 __

Frank Michael Schuster

JOHANN WOLFGANG VON GOETHES DIE LEIDEN DES JUNGEN WERTHER NACH 225 JAHREN WIEDERGELESEN. ÜBERLEGUNGEN ZUM KULTBUCH DER 1770ER UND DER 1990ER JAHRE

Für jene, die versuchen,das Nicht-zu-Verstehende,

zu verstehen.

„Werther hätte ein bißchen weniger Reden und ein bißchen mehr tun sollen, dann wäre ihm das alles nicht passiert,, und ich hätte nicht so ein langweiliges Buch lesen müssen!“ mit diesen Worten brachte Katarzyna ihre Meinung zu Johann Wolfgang Goethes ‘Die Leiden des jungen Werther’ auf den Punkt.

Für jemanden, der beabsichtigt, sich mit dem Thema: Was bringt uns der ‘Werther’ heute, nach (mehr als) 225 Jahren, noch?, zu befassen, war dies nicht gerade ein vielver-sprechender Anfang.1 Dennoch scheint mir diese These interessant genug, um ihr nach-

1 Der hier vorliegende Aufsatz ist die überarbeitete schriftliche Fassung eines, für die im Goethejahr 1999 in der europäischen Kulturhauptstadt Weimar, anläßlich des Wertherjubiläums geplante Tagung des ‘Studienpro-gramms Weimarer Klassik, Jenaer Romantik’ zum Thema: ‘Johann Wolfgang von Goethes ‘Die Leiden des jungen Werther’ nach 225 Jahren wiedergelesen’ gedachten Vortrags. Doch offensichtlich hatten die meisten übrigen gemeldeten Referenten noch mehr Probleme mit dem Thema als ich, da alle, sofern sie nicht krank-heitsbedingt absagen mußten, ihren Beitrag zurückzogen und ihre Teilname absagten, so daß die Tagung nicht in der geplanten Form stattfinden konnte. Der Vortrag konnte trotzdem im Rahmen einer statt dessen stattfin-denden Weimarexkursion am 8.7.1999 an geeignetem Ort, auf dem ehemaligen Gut Christoph Martin Wielands in Oßmannstedt vor deutschen, österreichischen und polnischen Germanisten und Germanistikstudenten und

__________ Frank Michael Schuster __________

__ 158 __

zugehen, vor allem da die Aussage von einer befreundeten Germanistin stammt, die, wie ich sehr schnell feststellen mußte, mit dieser Meinung nicht alleine dasteht:2

Was willst du über Goethes ‚Werther‘ noch sagen?! Ein Buch, in dem ein 23 jähriger seinem Kumpel in Briefen vorjammert, daß er sich in die Freundin eines anderen ver-liebt hat und sich, weil er sie diesem nicht ausspannen kann oder will, erschießt. So was liest man heute doch nur noch in der Schule, wenn dem Lehrer gar nichts mehr einfällt. Oder – OK –, wenn du unglücklich verliebt bist, dann kannst du‘s auch lesen. Man fühlt sich hinterher besser. Aber darüber auch noch schreiben?!? Ich weiß nicht… Ist doch schon alles geschrieben!

Dies war Reaktionen einer weiteren Freundin, als ich sie auf den ‚Werher‘ ansprach. Sie hatte recht. Mein Versuch, mir einen Überblick über die bisherige Literatur zu ver-schaffen, hinterließ das unbefriedigende Gefühl, daß das einzig Nennenswerte, was zu diesem Thema noch zu schreiben sei, eine Monographie über die Werther-Rezeption auf dem sechsten Kontinent sei.3 Und mehr noch: eine – sicher nicht ganz repräsentative – Umfrage unter dem jüngeren Teil meines Bekanntenkreises ergab, daß die meisten dieser meiner Zeitgenossen das Buch tatsächlich entweder in der Schule zwangsweise oder – meist eher unglücklich als glücklich – verliebt, gelesen hatten.

-studentinnen, gehalten werden. Der vor allem auf ein studentisches Publikum ausgerichtete Vortragsstiel wurde bewußt beibehalten, da er m. E. dem Thema angemessen ist. Sollten dennoch Leser der Meinung sein, meine Ausführungen – gerade zu Goethe – seien unseriös, so mögen sie meine Aussagen und Thesen überprüfen, wo-bei sie feststellen werden, daß ich zwar an der einen oder anderen Stelle aus einem modernen Kontext heraus, vom Weltverständnis der heutigen Jugend herkommend, aber nichts desto weniger immer streng wissenschaft-lich argumentiere.

2 Anregungen zu diesem Aufsatz verdanke ich, weit mehr als der nahezu uferlosen Flut an Sekundärliteratur, den Gesprächen mit Freunden und Kollegen, nicht nur über Goethe und ‘Werther’ und die übrigen hier behandelten, oder auch nur erwähnten Werke, sondern vor allem über Jugend- und Popkultur, Kultbücher und -filme. Vorallem die drei Personen, deren Aussagen ich im Text wörtlich zitiere, seien hier namentlich genannt, da sie, obwohl oder gerade weil es sich bei den Zitaten durchweg um negative Bemerkungen handelt, mehr als andere und sicherlich mehr als ihnen selbst bewußt ist, zu diesen Ausführungen Beigetragen haben: Ohne Katarzyna Hammers vernichtendes Urteil über Werther wäre ich nie über den ersten Satz hinausgekommen und ohne sie wäre ich auch nie auf die Idee verfallen, mich gerade mit diesen Kultbüchern der 90er, um die es im folgenden geht zu befassen, da ich ohne sie wahrscheinlich die Verfilmung zu ‘Trainspotting’ nicht gesehen hätte. Außer-dem ist sie geradezu Spezialistin zum Thema unglückliche Liebe, wobei besonders die Angst und Flucht vor Verantwortung bei Männern zu ihren Lieblingsthemen gehört. Kerstin Busch-Engelbrecht verdanke ich nicht nur meine Wertherreiseausgabe, sondern auch die doppelte Sichtweise aus weiblichem und männlichem Blick-winkel auf die Welt im Allgemeinen und auf zwischenmenschliche Beziehungen im Besonderen. Ihre Fähigkeit gegen die übliche Denkrichtung und über Jahrhunderte hinweg Zusammenhänge zu erkennen, hat mehr als einmal zu neuen Erkenntnissen geführt, auch in bezug auf diese Abhandlung. Und Eda Özkutbay hat mir, trotz ihrer wiederholten Behauptung, keine Ahnung von Literatur zu haben, im Zusammenhang mit ‘Werther’ mehr komparatistische Hinweise gegeben, als ihr bewußt sein dürfte. Und in ihrem Versuch, trotz allem auch dieje-nigen, die jünger sind als wir, verstehen zu wollen, war sie mir Vorbild und Ansporn, gerade bei dieser Arbeit. Mit allen dreien teile ich die Erkenntnis, daß der Versuch, das Nicht-zu-Verstehende zu verstehen, zwar nie zu normalen Leben führen kann, sondern nur dazu, die Absurdität der Welt und des Lebens zu erkennen, was das Leben zwar nicht einfacher macht, aber auf Dauer das einzige ist, was einen langfristig vor Langeweile bewahrt. Daraus erklärt sich auch die Widmung.

3 Dabei stieß ich allerdings auf zwei Werke, aus denen ich dann doch wichtige Anregungen zu diesem Aufsatz erhielt. Zum einen ist dies Jörn Göres Vortrag: Zweihundert Jahre Werther, abgedruckt in: J. W. Goethe: Die Leiden des jungen Werther. Frankfurt a.M.: 1973. S. 205–226, zum anderen der erste Band von Erwin Leibfrieds fünfbändiger Monographie: Goethe! Ein Komet am Himmel der Jahrhunderte. Fernwald: 1999.

__________ Johann Wolfgang von Goethes Die Leiden des Jungen Werther... __________

__ 159 __

Das brachte und bringt mich zu der weiteren Frage, warum das Buch, das damals ein so großer Erfolg war, daß es seinem Autor zu Weltruhm verhalf, das grade unter der Jugend Kultstatus hatte, einerseits 225 Jahre später zwar als verstaubt und unzeitgemäß empfunden, andererseits heutzutage aber gerade von Verliebten immer noch gelesen wird.

Das Buch erschien, als der Autor gerade 25 Jahre alt war. Die Ereignisse, die zu seiner Entstehung führten, lagen zwei Jahre oder länger zurück. Goethe hatte sich, und das gleich mehrfach, unglücklich verliebt: In Leipzig hat er mehr die Tochter seines Vermieters, Kä-thchen Schönkopf, als sein Studium im eigenen Kopf, wobei er mit beidem nicht so recht weiterkommt,4 weshalb er schließlich abhaut. Völlig fertig und krank kommt er zu Hause in Frankfurt an, läßt sich wieder hochpäppeln, um sein Studium in Straßburg fortzusetzen. Dort verliebt er sich prompt in die Tochter des Sesenheimer Pfarrers, Friederike Brion, von der er auch später noch behauptete, sie sei die einzige wirkliche Liebe seines Lebens. Trotzdem verschwindet er auch diesmal, weil ihm klar wird, daß er mehr werden will als der Schwiegersohn eines Dorfpfarrers.5 Trotz dieser Eskapaden gelingt es ihm diesmal wenigstens, sein Jurastudium abzuschließen, was ihm zu einer schrecklich langweiligen Stelle am Reichskammergericht in Wetzlar verhilft. Wenn wundert‘s da, daß er auf einem Ball – heute würde man das Party nennen – Charlotte Buff näher kennenlernt und sich in sie verliebt. Dumm nur, daß die mit dem Gesandtschaftssekretär Johann Christian Kestner schon einen Freund hat, der Goethe zu allem Unglück auch noch überaus sympatisch ist. Bevor er Unheil anrichtet, ergreift Goethe lieber wieder die Flucht. Daß er auch noch aus einem anderen Grund rechtzeitig aus Wetzlar abgereist ist, zeigt sich kurze Zeit später, da es ihm nicht so ergeht wie dem Braunschweigischen Gesandtschaftsekretär Carl Wil-helm Jerusalem, der am Reichskammergericht und in der Wetzlarer Gesellschaft keine Perspektiven mehr sieht, in Depressionen verfällt und sich mit von Kestner geliehenen Pistolen erschießt. Goethe besucht zu dieser Zeit bereits Sophie von La Roche und hat sich in deren Tochter Maximiliane verliebt, doch die ist erst 13 und die Mutter ist immer dabei, so daß auch hier nichts daraus wird. Als er sie später in Frankfurt wiedersieht, ist sie inzwischen zwar 16, hat aber gerade den 20 Jahre älteren kurtrierischen Residenten Peter Anton Brentano geheiratet, was Goethe nicht hindert, weiterhin unglücklich in sie verliebt zu sein und sich so sehr aufzudrängen, daß der Ehemann schließlich eifersüchtig wird. Goethe hält es für sicherer, nach Weimar zu entschwinden,6 zumal ihn in Frankfurt nichts mehr hält, da die wahrscheinlich größte unglückliche Liebe seines Lebens, seine Schwester Cornelia,7 den Juristen Johann Georg Schlosser geheiratet hat. Das war zu viel.

4 Ob er in seinem Frust ein Bordell besucht, ist nicht ganz klar, wenn ja, hat er – soviel ist sicher – den Spaß am Sex noch nicht entdeckt.

5 Auch das Rieckchen könnte das ähnlich gesehen haben, da sie nie geheiratet hat. Es besteht die Möglichkeit, daß Goethe, als er sie Jahre später noch einmal besuchte, mit ihr ein Kind zeugt, wobei sie nie zugegeben hat, wer der Vater ist, so daß wir auf Spekulation angewiesen sind.

6 Die sich in Weimar anschließende, zehn Jahre dauernde Beziehung zu Charlotte von Stein war mit ziemlicher Sicherheit platonisch, auch wenn es Hinweise gibt, daß Goethe mehr wollte. Erst die sexuellen Erlebnisse der Romreise ermöglichten ihm die glückliche Liebesbeziehung zu Christiane Wulpius, deren greifbares Ergebnis der Sohn August, sowie vier weitere, gestorbene Kinder sind.

7 Einige Interpretatoren gehen soweit, eine inzestuöse Beziehung zwischen den Geschwistern zu vermuten. Fest steht, daß sich die beiden zeitlebens sehr nahe standen.

__________ Frank Michael Schuster __________

__ 160 __

Goethe greift, will man tiefenpsychologisch argumentieren, sich selbst therapierend zur Feder und schreibt in wenigen Wochen die Erstfassung des Werther nieder.

Damit wäre zumindest in Ansätzen klar, warum sich gerade unglücklich Verliebte für das Werk begeistern: Es spiegelt nämlich nicht so sehr generelle Zeitumstände wider – wie es einige Germanisten gerne gehabt hätten – sondern vielmehr die Situation eines Jugendlichen, der nichts als Mädchen im Kopf hatte, aber nicht so richtig an sie herankam. Auch Goethe selbst hat das so gesehen, sogar später noch. In einem Gespräch über den ‚Werther‘ bemerkt Eckermann:

Es liegt in jeder Zeit so viel unausgesprochnes Leiden, so viel heimliche Unzufrie-denheit und Lebensüberdruß, und in einzelnen Menschen so viele Mißverständnisse zur Welt, mit bürgerlichen Einrichtungen, daß der Werther Epoche machen würde und wenn er erst heute erschiene.8

Der Autor stimmt dem zu:Sie haben wohl recht, weshalb dann auch das Buch auf ein gewisses Jünglingsalter noch heute wirkt wie damals. Auch hätte ich es kaum nötig gehabt, meinen eigenen jugendlichen Trübsinn aus allgemeinen Einflüssen meiner Zeit und aus der Lectüre ein-zelner englischer Autoren herzuleiten. Es waren vielmehr individuelle, nahe liegende Verhältnisse, die mir auf den Nägeln brannten und die mir zu schaffen machten, und die mich in jenen Gemüthszustand brachten, aus dem der Werther hervorging. Ich hatte gelebt, geliebt und sehr viel gelitten! Das war es.9

Das klingt doch sehr ähnlich wie Jenis Joplins Forderung aus den 1960er Jahren: „Live fast, love hard, die young!“, die Goethe selbst zwar nicht zu Ende führt, aber Werther zu Ende führen läßt. Was mich zu der Frage bringt: Was wäre, wenn Goethe Ende des 20. Jahrhundert lebte? Wenn er sagen wir nicht 1749, sondern 1974, zum 200. Jubiläum des Buches, erst geboren worden wäre. Dann wäre er heute 25 und ein Rockstar oder ein Idol mit Kultstatus.

Wahrscheinlich werden diejenigen, die mit Grausen an ihre Schullektüre zurückdenken, sich fragen, wie man nur zu einer solchen Behauptung kommen kann. Ganz so abwegig, wie es auf den ersten Blick erscheint, ist der Gedanke nicht. Denn der Werter war ein Kultbuch seiner Zeit:

Man verteufelte es, hielt es für unmoralisch und jugendgefährdend, wollte es verbie-ten lassen.10 Das man damit seine Verbreitung nur förderte, war damals schon genauso wie heute. Man denke dabei an diverse Rock- oder Popsongs, die wie z.B. Frank Zappas ‚Bobby Brown‘ zu durchschlagenden Erfolgen wurden, grade weil man sie verbot und verdammte.

Es entstand ein Werther-Kult, der mit der seit den Beatles bekannten und bei den so-genannten Boygroups der 90er Jahre auf die Spitze getriebenen Totalidentifikation vorallem der weiblichen Fans mit ihrem Idol bis hin zur totalen Ekstase durchaus vergleichbar

8 Johann Peter Eckermann: Gespräche mit Goethe in den letzten Jahren seines Lebens. 1823–1832. Erster Theil. Zweyte, mit einem Register versehene Ausgabe. Leipzig: 1837. S. 39.

9 Ebd.10 Der wegen seines Streits mit G.E. Lessing hinreichend bekannte Hamburger Hauptpastor Goetze sah es als so

moralgefährdend an, daß er es umgehend auf den Index setzen lies.

__________ Johann Wolfgang von Goethes Die Leiden des Jungen Werther... __________

__ 161 __

war. Und bereits damals gab es Fanartikel der Werther-Fanclubs für die Werther-Fans: Bilder, den heutigen Postern und Autogrammkarten vergleichbar, Porzelantassen, Fächer, Kissenbezüge, Lottes Liederbuch usw. Goethe selbst hat, auch wenn er sich in späteren Jahren von dem Kult distanzierte und jegliche Verantwortung für dessen Auswüchse ablehnte, bei dem Treiben mitgemacht und den Kult sogar noch gefördert, indem er im Roman nicht nur das, Neudeutsch gesagt: Werther-Outfit kreierte, sondern sich in diesemAufzug sogar selbst mit Freunden auf eine Reise in die Schweiz begab, wobei er sich durchaus bewußt gewesen sein dürfte, daß er damit die Trennung zwischen Autor und Protagonisten, zwischen Realität und Fiktion verwischt und von sich selbst, wie jeder heutige Rockstar ein Image kreiert, das den Fans die Identifikation mit einem realenHelden ermöglicht. In diesem Fall trat, meines Wissens zum ersten Mal, das Phänomen der totalen Übertragung dieses Bildes in die Realität auf. Wie heutzutage mehrfach, man denke nur an die Nachahmungsselbstmordwelle unter den Fans, nachdem sich der Star der Rockgruppe ‘Nirvana’ Curt Corbain erschossen hatte, ging die Identifikation bis zurletzten Konsequenz. Auch nach dem Erscheinen des Werther wählten einige derjenigen, die sich in derselben Situation fühlten, denselben Ausweg und begingen auf Werthersche Art Selbstmord. Bekanntestes Beispiel ist wohl die junge Weimarer Hofdame Christel von Laßberg, die sich, den Werther bei sich in Sichtweite vom Goethes Gartenhaus, offensicht-lich bei Hochwasser in dem sonst so ruhigen und flachen Flüßchen Ilm ertränkte. Daß sienicht nur das Buch mitnahm, sondern auch einen Ort wählte, wo sie dem Autor nah war, zeigt deutlich, wie sehr hier Romanheld, Autor und die eigene Realität verschmelzen.

Na, schön, nach heutigen Maßstäben war Goethe damals sowas wie ein Rockstar, ein Kultautor, das Buch ein Bestseller, der realitätsnahe Stil, die bewußt auf die subjektive Sicht Werthers beschränkte Perspektive, der Briefroman, das mag damals alles neu und modern gewesen sein, aber heute…

Heute sähe das Buch sicherlich anders aus. Aber wie? In unserem Jahrhundert hat es mehrere vergleichbare meist später verfilmte Kultbücher

der jeweiligen jungen Generation gegeben: Jack Kaerocs: On the Road,11 J. D. Salingers: The Catcher in the Rye,12 Erich Segals: Lovestory13 oder Douglas Couplands: Generation X,14 um nur einige zu nennen. Und von dem Genre der Kultfilme soll hier gar nicht erst dieRede sein.

Zumindest ein deutscher Autor hat den Zusammenhang zwischen dem Kultbuch der 1770er Jahre, Goethes Werther, und dem Kultbuch der 1950er Jahre, Selingers Catcher, gesehen und genutzt, um seinerseits darüber das DDR-Kultbuch der 1970er Jahre zu schreiben: Ulrich Plenzdorf und sein Buch: ‚Die Neuen Leiden des jungen W.‘15 Doch auch davon soll hier nicht die Rede sein, da erstens auch darüber bereits das meiste geschrieben und im Deutschunterricht gesagt wurde und ich zweitens schließlich der Frage nachgehen wollte, wie Goethes Buch heute aussehen müßte, um ein Kultbuch zu werden.

11 Jack Kaerocs: On the Road. New York: 1957.12 Jerome D. Salingers: The Catcher in the Rye. London: 1951.13 Erich Segals: Lovestory. New York: 1970. 14 Douglas Couplands: Generation X. Tales for an accelerated culture. New York: 1992.15 Ulrich Plenzdorf: Die Neuen Leiden des jungen W. Rostock: 1973.

__________ Frank Michael Schuster __________

__ 162 __

Doch sich auf die Suche nach einem dem Werther vergleichbaren Kultbuch der spä-ten 90er zu begeben, ist aus mehreren Gründen, die nicht ganz von einander zu trennen sind, schwierig: Wie müßte erstens das Buch aussehen, das Goethe in den 90er Jahren geschrieben hätte? Wenn das jemand wüßte, könnte sie oder er über Nacht zum Autor eines Kultbuches oder eines Bestsellers werden.16 Zweitens läßt sich zwar ein Bestseller schreiben, planen und kalkulieren, ein Kultbuch entsteht. Kultfilme fallen bei den Kriti-kern meistens durch und sind selten von Beginn an Kassenschlager. Und drittens leben wir heute in gerade was Jugend- und Popkultur angeht, in einer so schnellebigen Zeit, daß der Schluß, zu dem eine andere Germanistikstudentin in ähnlichem Zusammenhang schon vor Jahren kam, heute mehr denn je zutrifft:

Das Problem ist: zwischen den 18 und den 25 jährigen liegen heutzutage schon mindes-tens sieben Generationen. Wir können sie einfach nicht mehr verstehen!

Eigentlich bin ich also mehr als sonst in Germanistenkreisen üblich auf Spekulation angewiesen und müßte die Auseinandersetzung mit dem Thema wahrscheinlich sogar Jüngeren überlassen. Trotz dieser Gefahren und der bisher zitierten, eher entmutigenden Aussagen derjenigen, die, weil sie jüngeren Generationen angehören, näher am Puls der Zeit sind als ich, habe ich mich auf die Suche nach dem Werther-Kultbuch der 90er begeben und bin fündig geworden.

Zum einen stieß ich auf ‘Trainspotting’ von Irvine Welsh, 1993 in London erschienen17 und 1996 ins Deutsche übersetzt,18 das vom Kultbuch zum inzwischen verfilmten Best-seller avancierte, zum anderen fand ich, für Germanisten akzeptabler, weil auf Deutsch geschrieben, Alexa Hennig von Langes Roman ‘Relax’, der im Oktober 1997 zum ersten Mal erschien.19 Bereits von Anfang an mit Trainspotting verglichen, wurde das Buch schnell zum Kultbuch und ist auf dem besten Wege ein Bestseller zu werden.20

Wer Werter gelesen hat, oder hat lesen müssen und wer den Film gesehen, oder sogar das Buch gelesen hat, wird sich fragen, was das Ganze soll: Kultbuch hin oder her, das läßt sich doch nicht vergleichen. Da beide Bücher relativ bekannt sind, will ich mich hier nur auf einige vergleichende Hinweise beschränken, und mich lieber dem unbekanntesten der genannten Romane zuwenden:21

‘Relax’ ist Alexa Hennig von Langes Romandebut. Die Autorin ist 1973 geboren und lebt in Hamburg und Berlin. Mehr verrät der Verlag im Buch nicht über sie, weshalb ich

16 Einen ähnlichen m. E. gelungenen Versuch hat dahingehend bereits, allerdings in bezug auf den späten Goethe, der Schriftsteller Milan Kundera in seinem Roman ‚Die Unsterblichkeit’ unternommen, indem er sich selbst fin-giert und seine Schreibversuche, sein Treiben in der Welt und die Welt der Gegenwart an sich, zum Gegenstand einer im übertragenen wie im wörtlichen Sinne himmlischen Unterhaltung zwischen Goethe und Hemingway macht. Vgl. Milan Kundera: Die Unsterblichkeit. München: 1990.

17 Irvine Welsh: Trainspotting. London: 1993.18 Irvine Welsh: Trainspotting. Übersetzt von Peter Torberg. Hamburg: 1996, inzwischen auch als Taschenbuch im

Münchner Goldmann-Verlag erschienen, nach der im weiteren zitiert wird.19 Alexa Hennig von Lange: Relax. Hamburg: 1997.20 Interessant und bezeichnend ist, daß beide Bücher bei dem kleinen Hamburger Verlag Rogner und Bernhard

erschienen sind, der schon mehrfach den ‚richtigen Riecher’ für Kultbücher hatte.21 Was sich auch deswegen anbietet, um es sich nicht gänzlich mit jenen Germanisten zu verderben, die einem

komparativistischen Ansatz, über Sprachgrenzen hinweg, eher skeptisch gegenüberstehen.

__________ Johann Wolfgang von Goethes Die Leiden des Jungen Werther... __________

__ 163 __

auch nicht mehr über sie weiß.22 Auch will ich keinesfalls behaupten, sie sei ein zweiter, ein weiblicher Goethe. Künftige Generationen sollen entscheiden, ob man in 225 Jahren noch über das Buch spricht.23 Aber nicht nur das Alter der beiden Autoren ist vergleichbar, auch der äußeren Form nach und inhaltlich bestehen interessante Parallelen, die aber, anders als bei Plenzdorf, wahrscheinlich nicht intendiert sind, sondern sich aus der ver-gleichbaren Situation der jugendlichen Protagonisten ergeben. Um es vorwegzunehmen, weder der Name Werther noch der Goethes taucht im Buch auf.

Rein äußerlich handelt es sich zwar um keinen Briefroman,24 es wird aber auch hier aus steng subjektiver Perspektive eine Geschichte erzählt: Eine Liebesgeschichte, die Geschichte eines Wochenendes. Wie im Falle Werthers sieht der Leser die Welt mit den Augen des jugendlichen Helden, erfährt also nur eine Seite der Liebesgeschichte – zu-mindest anfangs. Der anderen Seite, der Geschichte aus der Sicht der Heldin, die Goethe nicht erzählt, widmet die Autorin den zweiten Teil ihres Buches. Einseitigkeit, die man Goethe von Anfang an zum Vorwurf machte, wird dadurch vermieden. August Cornelius Stockmann hatte bereits 1775, also knapp ein Jahr nach dem Erscheinen des Werther, mit der Veröffentlichung des Buches: ‘Die Leiden der jungen Wertherinen’ versucht, diesem Manko abzuhelfen, indem er die Briefe Lottes von ihrer ersten Begegnung mit Werther bis zu ihrem Tod publizierte, wodurch er eine Vielzahl von Autoren zu Werther-Parodien anregte, da sein Werk vielfach als Parodie mißverstanden wurde. Dieser Gefahr entgeht Alexa Hennig von Lange, indem sie die Geschichte zweimal erzählt: Aus der Sicht beider Liebender.

Womit wir beim Inhalt wären:Wie für Renton, Sick Boy, Spud, Ali, Kelly und Diane in ‘Trainspotting’ geht es auch

hier darum, das normale, das langweilige, das spießige Leben zu überstehen und dabei möglichst viel Spaß zu haben. In Discos, auf Partys, zu Hause vor dem Fernseher mit Pizza, Alkohol und Drogen. Für Chris heißt das, sich zu entspannen – Relax – und zu feiern, denn dazu ist das Wochenende schließlich da. Doch ergibt sich für ihn, trotz oder gerade wegen Bier, Joints, Koks und Extasy, mit denen man die Langeweile besiegt, ein Problem: Er hat eine Freundin, die Kleine, und er hat seine Kumpels. Von denen hat noch keiner eine Freundin, weshalb sie natürlich neidisch sind und ihn insgeheim bewundern. Da die Kleine das Wochenende aus ihm unverständlichen Gründen nicht mit ihm und seinen Freunden verbringen möchte, sondern nur mit ihm, hat er das Problem, sich ent-scheiden zu müssen. Bleibt er bei ihr zu einem romantischen Wochenende mit Spazier-gang und Fernseher, so setzt er sich nur dem Spott seiner Freunde aus, denn diese gehen auch ohne ihn feiern. Schlimmer noch: Sie teilen dann auch ihre Drogen nicht mit ihm. Der größte Spaß, der da noch bleibt, ist Sex, doch das wird anstrengend, da die Kleine

22 Einige Hinweise auf Norddeutschland lassen sich allerdings eindeutig belegen. Obwohl eine Sprachanalyse auch unter dem Aspekt der Jugendsprache sicherlich sehr lohnend wäre, soll das hier ebensowenig versucht werden, wie an Hand von potentiell autobiographischen Details Rückschlüsse über die Autorin zu ziehen.

23 Man beachte, daß auch Goethe 1774 noch nicht wissen konnte, daß er einmal Deutschlands größter Dichter sein wird.

24 Eine Tatsache, die niemanden wundern dürfte, da Briefeschreiben zwar vor 225 Jahren modern war, aber im Zeitalter von Telefon, Fax und Internet etwas aus der Mode gekommen ist.

__________ Frank Michael Schuster __________

__ 164 __

„total sexsüchtig“ ist. Geht er aber feiern, so vermißt er sie ständig, worüber ihn dann nur noch mehr Bier und noch mehr Pillen hinwegtrösten. Trotzdem geht er wieder feiern. Erst Drogen, Bier und Fernsehen, dann Drogen, Bier, Schnaps und Disko. Früh morgens kommt er bei seiner Kleinen an – fertig. Zu fertig zum Stehen, zu fertig für Sex, zu fertig für alles. Zu Mittag macht sie ihm Frühstück, bevor er wieder loszieht, rumhängen mit Pillen und Bier, auf eine Party im Grünen mit mehr Pillen und mehr Bier, schließlich in der Disco zuviel Pillen und zuviel Bier. Der Zusammenbruch in dem Moment, wo die Freundin auftaucht, ist die Folge.

Aus der Sicht der Kleinen25 stellt sich das Ganze völlig anders dar: Für sie ist das Wo-chenende ein aus Warten bestehender Alptraum. Um ihn nicht zu verlieren, hat sie sich damit abgefunden, ihn mit seinen Kumpeln zu teilen, obwohl sie die wegen der dummen Sprüche auf ihre Kosten nicht leiden kann. Deshalb geht sie auch nicht mit und erklärt, sie werde sich alleine irgendwo amüsieren. Letztlich bleibt sie aber doch zu Hause, da es ja sein könnte, daß er früher zurückkommt. Inzwischen träumt sie entweder davon, wie es wäre, ihn in Las Vegas zu heiraten, ein Kind von ihm zu bekommen und ein ganz normales Leben zu führen, oder davon, so stark wie die Heldin ihres Lieblingscomics, die sich einfach nimmt, was sie will, zu sein, und nicht die komplexbeladene, feige Freundin eines sich selbst zerstörenden Idioten, die sich einredet, er sei noch ein Kind, um vor sich zu rechtfertigen, daß sie ihn bedient. In Wirklichkeit bleiben ihr nur die Treffen mit ihrer Freundin Barb, der es noch schlechter geht, da sie gar keinen Freund hat, Rotwein, Harald, ihr Vibrator und das Kokain, daß Chris in der Wohnung vergessen hat, um der trostlosen Realität zu entfliehen. Erst die Droge ermöglicht ihr den Ausbruch aus der Isolation in dieDisco, wo sie sich in einen ebenso hemmungslosen wie hoffnungslosen Flirt mit einem Unbekannten stürzt, obwohl sie eigentlich immer nur an Chris denkt. Deshalb geht sie ihn schließlich auch suchen und kommt gerade rechtzeitig, um seinen Zusammenbruch mitzuerleben. Jetzt wird die Kleine zur Heldin, indem sie den Bewußtlosen aus der Disco trägt, in eine bessere Zukunft.

Parallelen zu ‘Trainspotting’ und zu Salingers ‘Catcher’ sind kaum zu übersehen – aber zu ‘Werther’?

Die Situation ist mit der Werhers vergleichbar. Die Zeit der Aufbruchsstimmung der Aufklärung war vorbei, der ungebrochene Fortschrittsglaube hatte zu neuen Welten geführt, hatte das Alte weggefegt. Aber es war eine Leere entstanden, die bei allem Wohlstand – zumindest für das Bürgertum – nicht zu füllen war, gegen die Goethe rebellierte, gegen die er Werther ankämpfen ließ und gegen die seine Generation, das Buch als Waffe in der Hand, sturmlaufen sollte.26

Schon Werther kennt das Karrierestreben und die rücksichtslose Konkurrenz, die zum Zeichen unserer Zeit geworden ist:

25 Es sei hier nur angemerkt, ohne näher darauf eingehen zu wollen, daß die Reduktion auf die zweifache Ich-Per-spektive es mit sich bringt, daß sie namenlos bleibt, da Chris sie nur ‘Kleine’ nennt, während sie und Barb sich mit diversen Spitznamen titulieren. 0

26 Goethes Bestseller liegt in etlichen Ausgaben vor, weshalb ich mich für eine entscheiden mußte. Die wohl größ-te Verbreitung hat wohl unter Schülern und Studenten die kleine gelbe Ausgabe des Reclam Verlags. Deshalb wird hier nach dieser zitiert: Johann Wolfgang Goethe: Die Leiden des jungen Werther. Stuttgart: 1986.

__________ Johann Wolfgang von Goethes Die Leiden des Jungen Werther... __________

__ 165 __

Was das für Menschen sind, deren ganze Seele auf dem Zeremoniell ruht, deren Dich-ten und Trachten jahrelang darin geht, wie sie um einen Stuhl weiter hinauf bei Tische sich einschieben wollen! Und nicht, daß sie sonnst keine Angelegenheiten hätten: nein vielmehr häufen sich die Arbeiten, eben weil man über den kleinen Verdrießlichkeiten von dem Befördern der wichtigen Sachen abgehalten wird.“27 „[D]ie fatalen bürgerlichen Verhältnisse“28 (…) [u]nd das glänzende Elend, die Lange-weile unter dem garstigen Volke, das sich hier nebeneinander sieht29 (…) die elendsten, erbärmlichsten Leidenschaften (…)

sind es, die ihn anwidern, die ihn aufschreien und verzweifeln lassen, mit einem Wort das, was man heute spießig nennt. Auch er sucht die Freiheit und versucht dieser Langeweile, der Oberflächlichkeit, der Selbstsucht, dem Leistungsdruck und dem Karrierestrebenzu entfliehen. Doch diese Freiheit kann er in der Gesellschaft ebensowenig finden wiedie Romanhelden 225 Jahre später. Die gesellschaftlichen Normen mögen sich geändert haben, Beschränkungen sind sie trotzdem geblieben, und gegen die Einschränkung durch Normen rebelliert jede junge Generation. Der Mensch kann, so sagt es Werther bereits zu Beginn seines Briefwechsels, die Einengung und Normierung durchbrechen:

Und dann, so eingeschränkt er ist, hält er doch immer im Herzen das süße Gefühl der Freiheit, und daß er diesen Kerker verlassen kann, wenn er will.30

Zugleich verweist Werther damit auf den Ausweg, der sich ihm bietet, den Weg, den er, anders als sein Schöpfer Goethe, konsequent zu Ende gehen wird, und auf dem ihm andere in Realität31 und Fiktion32 folgen werden. Denn auch wenn man sich heutzutage meist nicht mehr mit Pulver und Blei das Hirn wegbläst, um dieser Welt zu entkommen,33 sondern sich meist Kokain ins Hirn bläst, oder Heroin durch die Blutbahn dorthin schießt, ist in ‘Trainspotting’ von genau demselben die Rede, wenn Rents sagt:

Die Gesellschaft erfindet eine völlig verdrehte Scheinlogik, um die Leute, deren Ver-halten außerhalb des Mainstreams steht, zu absorbieren und zu ändern. Angenommen, ich kenne alle Für und Wider, weiß, daß ich n kurzes Leben haben werd, bei klarem Verstand bin und so weiter, will aber immer noch Heroin nehmen? Das lassen die nich zu. Sie lassen es nich zu, weil sies als Zeichen für ihr eigenes Versagen deuten. Daß du dich einfach entschlossen hast, das, was sie dir zu bieten haben abzulehnen. Entscheide dich für uns. Entscheide dich fürs Leben. Entscheide dich für Hypothekenraten, Wasch-maschinen, Autos, entscheide dich dafür, auf der Couch rumzusitzen und bescheuerte,

27 Goethe: Werther. S. 77.28 Goethe: Werther. S. 76.29 Goethe: Werther. S. 75.30 Goethe: Werther. S. 14.31 In der Literatur ist vielfach von einer Wertherselbstmordmodewelle nach dem Erscheinen des Buches die Rede,

wobei sich die meisten Autoren immer wieder auf einzelne belegte Fälle, wie den Christel von Laßbergs bezie-hen, ohne daß meines Wissens bisher untersucht wurde, in wie weit diese Behauptung der Realität entspricht oder, ob es sich nicht eher um einen Mythos handelt.

32 Man denke z. B. nur an Luise Millerin in Friedrich Schillers ‘Kabale und Liebe’. Aber bereits Goethe selbst macht Werther durch den Verweis auf G. E. Lessings ‘Emilia Gallotti’ zum Nachahmungstäter.

33 Als gegenteiliges Beispiel kann hier nochmals der Sänger der Gruppe ‘Nirvana’ Curt Corbain angeführt werden, der sich mit Hilfe einer Schrotflinte ins Jenseits beförderte, was einen Teil seiner Anhänger dazu veranlaßte, sichauf dieselbe Art und Weise, in geradezu Wertherscher Manier, von dieser Welt zu verabschieden.

__________ Frank Michael Schuster __________

__ 166 __

nervtötende Gameshows anzuglotzen, während du dir beschissenes Junkfood in den Mund stopfst. Entscheide dich dafür, langsam zu verrotten, dich im Pflegeheim vollzu-pissen und einzuscheißen, daß es deinen selbstsüchtigen, versauten Blagen, die du in die Welt gesetzt hast, peinlich ist. Entscheide dich fürs Leben.Also ich hab mich entschieden, mich nich fürs Leben zu entscheiden. Wenn die Ärsche damit nich klarkommen, is das deren Problem. Wie Harry Lauder sagt, ich hab einfach nur vor, den Weg bis zum Ende zu gehen.34

Und auch der Kleinen kommt, während sie mit Barb, Kokain und zwei Flaschen Wein die Zeit totschlägt und darüber nachdenkt, ob sie Selbstmord begehen soll, ein Gedanke:

»Irgendwie macht Chris ja auch Selbstmord!«»Hm?«»Ich meine, irgendwie is das Selbstmord auf Raten, was Chris da macht!«»Klar. Ich meine, irgendwann isser tot. Immer Pillen schlucken is bestimmt nich gut!«»Ey, irgendwann liegt er unterm Sauerstoff-Zelt!«»Da kannste aber mit rechnen!«(…)35

Schon Werther hatte die Folgen der Leere, die sich zu seiner Zeit erst zu entwickeln begann, erkannt, wenn er meint:

Die meisten verarbeiten den größten Teil der Zeit, um zu leben, und das bißchen, das ihnen an Freiheit übrigbleibt, ängstigt sie so, daß sie alle Mittel aufsuchen, um es loszuwerden.36

In einer Zeit, in der Arbeit nicht mehr dem Überleben, sondern dem Besserleben dient, und angesichts der Arbeitslosigkeit auf dem besten Weg ist, ein Privileg zu werden, zu einer Zeit, da aus Freiheit Freizeit geworden ist, die immer mehr zunimmt und mit der die Menschen immer weniger anfangen können, ist genau dies zu einem der gravierendsten Probleme unserer Zeit und unserer Gesellschaft geworden. Das was als Erholung gedacht war, wird jetzt zum Vergnügungsstreß, vor allem für die Jugendlichen, die nie arbeiten mußten, oder nie die Chance bekamen zu arbeiten, die sich in der bürgerlichen Gesellschaft nicht mehr zurechtfinden und diese deshalb ablehnen, die resignieren und sich nur nochum Arbeit bemühen, um wie Renton weiterhin Sozialhilfe beziehen zu können,37 oder um wie Chris den Drogenkonsum zu finanzieren.38

Angesicht seiner Realität, der man machtlos gegenübersteht, kommt es zu einer Flucht vor derselben. Für Werther war diese Flucht zum Teil noch real möglich – und Goethe war, wie man an den Enden seiner unglücklichen Liebesgeschichten sehen kann, geradezu ein Meister darin, was ihm wohl auch das Ende seines Protagonisten erspart hat. Ange-sichts des global-village, einer immer kleiner werdenden Welt, bieten sich heute solche

34 Welsh: Trainspotting. S. 212.35 Lange: Relax. S. 170.36 Goethe: Werther. S. 10.37 Vgl. Welsch: Trainspotting. S. 77–83.38 Vgl. Lange: Relax. S. 282–283.

__________ Johann Wolfgang von Goethes Die Leiden des Jungen Werther... __________

__ 167 __

Fluchtpunkte kaum noch, so daß nur die andere Möglichkeit, die Flucht in die Traumwelt übrigbleibt, die auch schon Werther offenstand:

Daß das Leben des Menschen nur ein Traum sei, ist manchem schon so vorgekommen, und auch mit mir zieht dieses Gefühl immer herum. Wenn ich die Einschränkung anse-he, in welcher die tätigen und forschenden Kräfte des Menschen eingesperrt sind; wenn ich sehe, wie alle Wirksamkeit dahinaus läuft, sich die Befriedigung von Bedürfnissen zu verschaffen, die wieder keinen Zweck haben, als unsere arme Existenz zu verlän-gern, und dann, daß alle Beruhigung über gewisse Punkte des Nachforschens nur eine träumende Resignation ist, da man sich die Wände, zwischen denen man gefangen sitzt, mit bunten Gestalten und lichten Aussichten bemalt – das alles (…) macht mich stumm. Ich kehre in mich selbst zurück, und finde eine Welt! Wieder mehr in Ahnungund in dunkler Begier als in Darstellung und lebendiger Kraft. Und da schwimmt alles von meinen Sinnen, und ich lächle denn so träumend in die Welt.39

Um nichts anderes geht es auch in dem Song der Rolling Stones, der Hymne der 60er: ‘(I can’t Get No) Satisfaction’. Und um wie vieles leichter läßt sich diese innere Emigration – scheinbar – heute, im 20. Jahrhundert, mit Hilfe von Drogen und Alkohol vollziehen, vor allem da sich die Verwirklichung der Träume von einer heilen oder besseren Welt real nicht mehr finden läßt, die Werther noch in der Natur und in der guten, reinen Liebe, inLotte als deren Personifikation, in der Realität verkörpert sah.

Im postindustriellen Kommunikationszeitalter der 90er Jahre ist die Beziehung zur Natur – sofern überhaupt noch vorhanden – gestört und beschränkt sich für die meisten in der Stadt aufgewachsenen Jugendlichen auf eine romantische Sehnsucht nach dem Unerreichbaren, das man meist auch gar nicht erst zu erreichen versucht, aus Angst, daß das Traumbild der Realität nicht standhält.

Auch Chris hat eigentlich kein Verhältnis mehr zur Natur, auch wenn aus seinen Wor-ten eine geradezu werthersche Natursehnsucht spricht, als er an seinen Drogendealer, offensichtlich ein Althippy, denkt:

Der wohnt auf dem Land in einem riesen Haus mit einem großen Garten. Brian ist richtig locker. Der gibt Partys, macht Essen, hat immer Holz für ein gutes Lagerfeuer. Und will keine Kohle dafür. Da kommen dann so 1000 Leute, und die ganze Nacht ist Musik, Feuer und gute Pillen. Das ist wie auf einer Insel in der Südsee sein. Alle bringen Schlafsäcke mit, und irgendwann legst du dich ins Gras und pennst ein. Brian ist cool.40

Die Natur bildet keine Alternative mehr zur Droge. Naturerfahrung ist ohne Drogen nicht mehr möglich. Vor die Wahl gestellt, mit seiner Freundin spazieren zu gehen oder mit seinen Kumpeln vor dem Fernseher Haschisch zu rauchen, entscheidet sich Chris sofort gegen rausgehen.41

Erst auf der Party im Grünen nimmt er plötzlich, bis obenhin zugeknallt mit Pillen und Bier, die Natur um ihn herum wahr und beschließt, auf einen Baum zu klettern.42

39 Goethe: Werther. S. 12.40 Lange: Relax. S. 9–10.41 Vgl. Lange: Relax. S. 63 und 224.42 Vgl. Lange: Relax. S. 106–109.

__________ Frank Michael Schuster __________

__ 168 __

Oben auf dem Baum macht Chris dann, trotz seines Vorsatzes, sich die Bäume, die man sonst nicht wahrnimmt, obwohl sie so groß und überall sind, genau anzusehen, keine Naturerfahrung, sondern hat endlich den langersehnten Drogentrip, so daß er gar nicht mitbekommt, daß er vom Baum stürzt.43 Pointierter läßt sich die gestörte Beziehung zur Natur kaum darstellen.44 Erst im Auto, auf dem Weg zur Disco, während des nächsten Drogentrips merkt er, als die Bäume viel zu schnell an ihm vorbeiziehen, daß er den Kontakt zu Natur verloren hat, und er beschließt, was natürlich scheitern muß, einen Baum zu pflücken:

(…) Bäume, Felder, Bäume, Scheinwerfer, Bäume, Lücke, Bäume, Lücke, Bäume, Musik. Mich spults. Ich will die Bäume anfassen, ich will einen Ast ins Auto holen, ich will einen Baum im Auto. Den bringe ich meiner Kleinen mit. Ich lehne mich aus dem Fenster und hole einen Baum ins Auto. Original ich schenke meiner Kleinen einen Baum.45

Die Feier, die Flucht endet für Chris in der Disco mit dem verzweifelten Versuch in die Freiheit, im wörtlichen Sinne an die Luft zu gelangen. Seine letzten Gedanken gelten dem Himmel und seiner Kleinen:

Ich kann nicht mehr. Der Himmel ist unter mir. Ich kann ihn fühlen. Ich kann ihn sehen. Der Himmel. (…) Der Himmel ist so blau, mit kleinen Wolken. (…) Meine Kleine. Der Himmel ist blau. Meine Kleine. Meine Kleine ist da. (…) Ich sehe in den Himmel, er ist ganz nah. Da ist der Mond und meine Kleine ist da. Leg dich neben mich, meine Kleine.(…) Ich hab Angst meine Kleine.46

Damit wären wir wieder bei der Liebesgeschichte angekommen, die trotz allem, wie bei Werther, eine unglückliche ist, auch wenn man das in der sexuell aufgeklärten und trotz AIDS freieren Gesellschaft am Ende dieses Jahrhunderts nicht unbedingt erwartet.

Daß Werther leiden würde, daß er seine Lotte nicht bekommen würde, war von Anfang an klar, da sie mit Albert verlobt war. Werther hätte zwar versuchen können, weniger zu leiden und mehr zu tun, und ganz chancenlos wäre das Unterfangen, die Verlobung platzen zu lassen, sicherlich nicht gewesen, ohne einen gesellschaftlichen Eklat wäre es aber garantiert nicht vonstatten gegangen. Und Sex vor der Ehe und dann auch noch mit einem anderen als dem Verlobten war damals zwar nicht mehr gänzlich undenkbar, hätte aber im Falle einer Entdeckung zur sozialen Ächtung geführt.47 Sollte, konnte oder durfte eine Beziehung nicht zum Traualtar führen,48 so mußte sie notgedrungen freundschaftlich platonisch bleiben, um nicht an den gesellschaftlichen Normen zu scheitern.

43 Vgl. Lange: Relax. S. 109–111.44 Vgl. dazu auch ähnliche Erfahrungen in: Welsh: Trainspotting. S. 175–184.45 Vgl. Lange: Relax. S. 115–116, hier 115.46 Lange: Relax. S. 129–130.47 Goethe selbst thematisiert dieses Problem im ‘Faust I’, in der Gretchentragödie. Dabei hält er sich vor allem an

den überlieferten Fauststoff. Die Verarbeitung autobiographischer, auf seine Liebesgeschichten verweisender Elemente an dieser Stelle ist unwahrscheinlich, allerdings nicht völlig auszuschließen.

48 Gründe hierfür gab es viele: Entweder waren die Familien dagegen, bekanntestes literarisches Beispiel ist Shakespeares ‘Romeo und Julia’, oder eine Heirat war aus Standesgründen unmöglich, wie in Schillers ‘Kabale und Liebe’ thematisiert, oder die Mutter wachte einfach zu argwöhnisch über die Tochter, da sie der Ernsthaftig-keit der Absichten desjenigen, der der Tochter den Hof machte, mißtraute.

__________ Johann Wolfgang von Goethes Die Leiden des Jungen Werther... __________

__ 169 __

Und heute? In den emanzipierten postachtundsechzigern ist doch alles viel problemloser.49 Was will man da noch mit den Leiden des jungen Werther?50 Nichts!, sollte man meinen. Doch das stimmt offensichtlich nicht ganz. Daß sich die Zeiten geändert haben, heißt nicht, daß sie problemloser geworden sind. Früher blieb Mädchen kaum etwas anders übrig als auf ihre Heirat, auf den – in den Augen der Gesellschaft passenden – Bräutigam, zu warten, um dann ihrer Rolle als Frau und Mutter gerecht zu werden. Obwohl man annehmen sollte, daß sich das längst geändert hat, ist das Rollenverhalten der Geschlechter anscheinend weitgehend gleichgeblieben, zumindest nach der Aussage der Kleinen zu urteilen:

(…) Ich meine, als Frau bleibt dir gar nichts anders übrig, als zu warten. Nee, wirklich. (…) Jetzt sitze ich da, und der Typ quält mich.Ich glaube, das geht gar nicht anders.Du bist als Frau auf der Welt, um gequält zu werden. So ist das einfach. Emanzen ha-ben es da ja noch schwerer, weil Männer Emanzen hassen. Da bleibt einem gar nichts anders übrig, als sich quälen zu lassen, damit die Männer einen wenigstens ein bißchen mögen. (…) Nee, wirklich. Warten, warten. Ehrlich. Das ist die Aufgabe der Frau der 90er. Warten und sich quälen lassen. Hilfe! (…)51

Die Frau wartet als immer noch. Zwar nicht mehr darauf, daß sie verheiratet wird, sondern darauf, daß jemand für sie da ist. Auch wenn Sex, Drogen und Alkohol die Mittel gegen das Warten sind, so hat die Kleine doch ganz und gar bürgerliche Vorstellungen von der Zukunft und träumt davon, Chris in Las Vegas zu heiraten, von ihm ein Kind zu kriegen und mit ihm die ganz große romantische Liebe zu erleben. Dazu müßte Chris Verantwortung übernehmen. Das kann oder will er aber nicht.

Statt dessen will er ein Rockstar sein,52 der die Drogen im Griff hat, ein Held, der so-viel Alkohol verträgt wie ein Matrose. Er versucht damit, sowohl seine Freundin als auch seine Kumpel zu beeindrucken, ohne dabei zu erkennen, daß er sich lächerlich macht und sich immer mehr von seinen Freunden entfernt, statt sich um sie und vor allem um seine Freundin zu kümmern.53 Diese begrüßt ihn zwar, als er mitten in der Nacht besoffen nach Hause kommt, mit „Na, mein Held“54, doch während er daraufhin denkt:

„Meine Kleine nennt mich immer »Mein Held!« Das finde ich gut.“55

stellt sie resigniert fest:Mein Held sieht echt müde aus. Ich meine vielleicht ficken wir dann doch nicht mehr.Weil, wenn Chris im 10. Delirium und so müde ist, hat er keine Lust mehr. Ich meine, das ist der Punkt. Darum habenn wir schon so lange nicht mehr gefickt. Chris ist echteinfach immer müde, wenn er es dann mal bis zu mir geschafft hat.56

49 Die Eltern haben nichts mehr zu vermelden. Jeder oder jede kann anbaggern wen er oder sie will und im Falle eines Erfolges hängt es einzig und allein von den beiden ab, ob und wie lange sie zusammenleben.

50 Diese Stelle ist zum einen wörtlich zu nehmen, zum anderen ist zugleich auch das Buch darunter zu verstehen. 51 Lange: Relax. S. 150–151.52 „Mann, ich bin ein Rockstar.“, lautet schon der erste Satz seiner Geschichte. (Vgl. Lange: Relax. S. 9.)53 Vgl. Lange: Relax. z. B. S. 15, 48, 54, 201, 209–211.54 Lange: Relax. S. 48 und 201.55 Lange: Relax. S. 48.56 Lange: Relax. S. 201.

__________ Frank Michael Schuster __________

__ 170 __

Da Chris ein Held sein will, kann er nicht zugeben, wie sehr er seine Kleine braucht, um nicht in der Leere der Welt verloren zu gehen. Insgeheim ist er genauso ein Roman-tiker wie sie, will das aber nicht zugeben, da es ja uncool wäre, Gefühle zu zeigen, die als Schwäche ausgelegt werden könnten. Er will nicht zugeben, daß er Halt sucht und zunehmend den Boden unter den Füßen verliert, und sie traut sich nicht, etwas zu sa-gen, um ihn nicht ganz zu verlieren. Beide haben eigentlich dieselbe Angst, Gefühle zu zeigen und Verantwortung zu übernehmen, wobei die Kleine dies erkannt hat und bereit ist, wenn Chris sie stützt, sich der Realität zu stellen, während Chris sich – wie Werther, beziehungsweise mehr noch Goethe – in sein Heldentum flüchtet.

Beide sind auf der Suche nach Befriedigung, wobei Chris diese in exzessiven Drogenkon-sum zu finden glaubt, während der Kleinen nur der Sex bleibt, da sie diese Selbstzerstörungnicht mitmachen will. Dadurch verschärft sich aber das Problem der beiden noch, da Sex und Drogen sich weitgehend ausschließen. In ‘Trainspotting’ ist die Lage noch trostloser, sind die Menschen einsamer, das Leben und die Drogen härter. Nur wenn man clean und von den Drogen runter ist, ist an Sex zu denken, um die tödliche Langeweile erträglich werden zu lassen, wobei Liebe selten im Spiel ist.57 Es gibt nur ein Entweder Oder, wie Mark Renton in der Situation, als Sick Boy Alison eine Ladung Heroin verpaßt, feststellt:

Ihre Lippen zittern, als sie ihn ein, zwei Sekunden flehend anschaut (…), bevor er ihrden Cocktail Richtung Hirn verpaßt.Sie legt den Kopf in den Nacken, schließt die Augen, öffnet den Mund und gibt ein orgasmisches Stöhnen von sich.(…)– Das is besser als jeder Fick… besser als jeder blöde Schwanz auf der Welt… keucht Ali, und sie meint es ernst. (…)Ali hat recht. Nimm deinen besten Orgasmus, nimm das Gefühl mal zwanzig und du bist immer noch meilenweit davon entfernt. (…)58

Auf der Flucht vor der Realität leben alle mehr nebeneinander als miteinander. Alison und Sick Boy und Mark, ebenso wie Chris und die Kleine. Das Bild, das sich jeder vom anderen macht, entspricht nicht der Wirklichkeit.

Die Situation ist der Werthers und Lottes durchaus vergleichbar. Je mehr Zeit vergeht, desto unüberwindbarer wird der Graben zwischen beiden, die Distanz wird größer und die Situation aussichtsloser. Am Ende erst öffnet sich ein Ausweg, ob es ein Neuanfang oder der endliche Untergang ist, bleibt in allen Fällen, sieht man einmal von Werther selbst ab, offen. Werthers Selbstmord kann für Lotte sowohl das Ende ihrer Beziehung zu Albert, vielleicht sogar ihr Tod, oder ein Neuanfang für die beiden sein. Ob Chris seinen Zusammenbruch überlebt, erfährt man nicht, und wenn, so bleibt offen, ob sich die Hoffnung der Kleinen auf einen Neubeginn erfüllt. Und vielleicht ist Mark Rentons Aufbruch nach Amsterdam doch nicht der Aufbruch in ein neues Leben, sondern nur ein Orts-, bzw. Szenewechsel.

Anders als bei den meisten Hollywoodfilmen bleibt im Kultfilm oder im Kultbuchdas Happy-End meist aus oder endet zumindest offen.59 Eines der Geheimnisse von

57 Vgl. Welsh: Trainspotting. S. 149–175.58 Welsh: Trainspotting. S. 17–18 und 20.59 In „Casablanca“ bleibt Elsa bei Victor Lazlo. Rick bekommt sie nicht. Humphrey Bogart bleibt im Nebel zu-

rück, während Ingrid Bergmann Paul Hehnreit ins Flugzeug folgt.

__________ Johann Wolfgang von Goethes Die Leiden des Jungen Werther... __________

__ 171 __

Kultbüchern und Kultfilmen ist das, daß sie die Realität auf eine Art und in einem Maßewiderspiegeln daß die Grenze zur Fiktion fließend wird und die Identifikation so groß ist,daß sich der Leser oder Betrachter in oder zwischen den Figuren wiederfindet.60

Also überschreiten auch wir die Grenze zwischen Fiktion und Realität ein weiteres Mal, erinnern uns und kehren zu Goethe zurück. Zu Goethe, dem jugendlichen Rebellen gegen die Zwänge seiner Zeit, zu Goethe, dem unglücklich Liebenden, zu Goethe, dem Kultautor, zu Goethe dem Superstar.

Goethe wußte ganz genau, was er wollte und was er nicht wollte. Jurist wollte er ganz bestimmt nicht werden. Auch wenn ihm nicht ganz klar war, ob er nun Maler oder Schriftsteller werden wollte, Künstler wollte er auf alle Fälle sein. Nicht irgendein Künst-ler unter vielen, sondern der Künstler, ein Superstar. Man könnte, so paradox es klingt, sagen, Goethe wollte von Anfang an Goethe werden! Von Beginn an lebte er das Leben eines Künstlers, eines Stars, und genoß die Bewunderung der Fans. Wie Chris wollte er ein Held sein. Um die Leere, die ihn umgab, nicht zu spüren, stürzte er sich von einer unglücklichen Liebe in die nächste. Der Goethe der 90er wäre wahrscheinlich Sick Boy nicht unähnlich gewesen. Wie dieser wäre er von einem Drogenrausch zum nächsten und von einer sexuellen Eroberung zur nächsten gestürzt. Nur gab es zu Goethes Zeiten weder Heroin noch Kokain, noch Kondome und die Pille, dafür aber eine strenge Sexualmoral und eine auf voreheliche Jungfräulichkeit ausgerichtete Gesellschaft, die alles, was mit Sex zu tun hatte, bewußt übersah.61 Also geschah gar nichts. Goethe wurde zum Künstler, indem er das Liebesleiden kultivierte. Und wenn die Situation zu aussichtslos wurde, floher und stürzte sich in die nächste unglückliche Liebesgeschichte. Ich glaube, Goethe litt bewußt und absichtlich, denn sonst hätte er das nicht über ein Jahrzehnt bis 1786 durch-gehalten. Und selbst wenn er bei Charlotte Buff und Charlotte von Stein keine Chance hatte, meine ich doch, daß er sie bei Friederike oder Maximiliane gehabt hätte, hätte er nur gewollt. Aber er wollte nicht, sonst hätte er Verantwortung übernehmen müssen. Er hätte mit einer seiner Lieben glücklich werden können, er hätte sie nur heiraten müssen. Doch dann wäre es mit dem Leben als Star aus und vorbei gewesen, deswegen kam für ihn auch der Ausweg, den er Werther wählen ließ, nicht in Frage. Das einzige, was ihm blieb, war, den ‘Werther’ zu schreiben und damit endlich wirklich berühmt zu werden. Erst der Aufenthalt in Rom sollte ihm zeigen, daß er durch eine glückliche Liebe, und Sex gehörte diesmal ganz sicher dazu, nicht gleich um seinen Status fürchten und sein Künstlerdasein aufgeben mußte, sondern beides verbinden kann,62 das heißt, Goethe durfte Goethe bleiben.

60 Das funktioniert selbst dann, wenn die Situation völlig unrealistisch ist: Hat sich jemals ein Zuschauer darüber Gedanken gemacht, woher in Casablanca auf einem Wüstenflugplatz der Morgennebel herkommt, wie man ihnsonst nur in London findet? Ebensowenig löst das Auftauchen des deutschen Major Strassers Verwunderungbeiom Publikum aus, obwohl während des gesamten Krieges weder Wehrmacht noch SS jemals bis nach Cas-ablanca gekommen sind.

61 Hinzu kommt noch, daß Goethe sich unheimlich vor Geschlechtskrankheiten fürchtete. 62 Daß dies dann doch nicht so ganz einfach war, zeigt die eifersüchtige Reaktion der Goethefanclubobergroupies

Charlotte von Stein und Bettina von Arnim auf Christiane. Eine Reaktion, die bei vielen weiblichen Fans zu beobachten ist, wenn ihre Idole heiraten, was seit der Zeit der Beatles und der Rolling Stones clevere Manager dazu veranlaßt, eine Hochzeit so lang wie möglich geheim zu halten.

__________ Frank Michael Schuster __________

__ 172 __

Für Werther würde das bedeuten, und zum letzten Mal bewegen wir uns auf dem schmalen Grat zwischen Realität und Fiktion, daß ein bißchen mehr Selbstvertrauen und das Wissen um die Existenz einer Christiane63 ihn an seinem Selbstmord gehindert und dem Buch zu einem Happy End verholfen hätte. Nur hätte dann dem Buch damit ein wichtiger Teil, der es zum Kultbuch werden ließ, gefehlt, weshalb dann das Buch nicht so berühmt und sein Autor nicht zum Superstar geworden wäre, was in Umkehrung sehr wahrscheinlich Goethes Selbstmord zur Folge gehabt hätte.

Damit kehren wir zum Anfang zurück und zu Katarzynas These,Werther hätte ein bißchen weniger Reden und ein bißchen mehr tun sollen, dann wäre ihm das alles nicht passiert, und ich hätte nicht so ein langweiliges Buch lesen müssen!

die sich damit als richtig erweist, da Goethe in einem solchen Fall sicher mitsamt seinem Werther und dem Happy End vergessen worden wäre.

Das alles bleibt aber Spekulation. Und da Goethe Goethe bleiben wird, wird der ‘Werther’ wahrscheinlich auch in den nächsten 225 Jahren in der Schule gelesen werden müssen, wobei vielleicht einige der zukünftigen Lehrer diesen Anregungen folgen und Werke vergleichend hinzuziehen, in denen sich dann die zukünftige Schülergenerationen wiedererkennen.64

BIBLIOGRAFIA

Johann Peter Eckermann: Gespräche mit Goethe in den letzten Jahren seines Lebens. 1823–1832. Erster Theil. Zweyte, mit einem Register versehene Ausgabe. Leipzig: 1837.

Johann Wolfgang Goethe: Die Leiden des jungen Werther. Stuttgart: 1986.

Alexa Hennig von Lange: Relax. Hamburg: 1997.

Ulrich Plenzdorf: Die Neuen Leiden des jungen W . Rostock: 1973.

Irvine Welsh: Trainspotting. Übersetzt von Peter Torberg. Hamburg: 1996.

63 Ich erlaube mir hier, den Namen aus der Realität in die Fiktion hinüber zu nehmen, mich auf Goethe selbst berufend, der mit Lotte Buffs Namen schließlich nichts anderes getan hat.

64 Ob und in wie weit der hier angedachte Vergleich zwischen denn drei Werken im Schulunterricht praktikabel ist, kann ich nicht entscheiden. Dies muß denen überlassen werden, die demnächst in einer solchen Situation vor einer Klasse stehen. Die Diskussion meiner Überlegungen und das rege Interesse gerade an Alexa Hennig von Langes Roman läßt allerdings hoffen, daß dieser Aufsatz nicht nur die Zahl der unzähligen Wertherinterpretati-onen, um eine weitere erhöht und damit die Leiden zukünftiger Generationen vermehrt.