28
1 1 FORUM D YSKUSYJNE ORGANIZACJI PARTYJNEJ UNIWERSYTETU ŚLASKIE60 SERIA SPECJALNA Zeszyt nr 1 KATOWICE 1981 DO UŻY'KU V.EV.sr*ZNEGO OD REDAKCJI Zeszyt, podejmujący problemy kultury w województwie z:: i, inauguruje nową serię wydawnictw \wewnątrzpartyjnych orga-zizz:PZPR Uniwersytetu Śląskiego. Inicjatywa wydawania tej serii zotMa zgłoszona jeszcze w trakcie kampanii programowo-wyborczej (w mc-c- zai -./ przed IX Nadzwyczajnym Zjazdem PZPR i ma przede wszyszk:—. chca-:- ter programowy. Jej zasadniczym celem jest współtworzeni wc-unków dla szerokiej, pogłębionej i zracjonalizowanej dyskusji nad pe-sp€-::ywi rz- n ;m programem Partii, a w szczególności nad dalszą ko~.k-e:.zz:; z --•:- gramu działania naszej Wojewódzkiej Organizacji Partyjnej. Zeszyty wydawane w tej serii są opracowaniami mor.ote^z:yzz-.ymi. tzn. każdy prezentuje zasadnicze •— zdaniem autorów — problerr.y f-^-kcjo- nowc.~:\z kreślonej sfery życia społeczno-gospodarczego i politycznego oraz ba-ie—j i trudności, jakie powinny zostać pokonane, czy;—.- ~cgli spodziewać się poprawy sytuacji. Zeszyty zawierają analizę podstawowych faktów i argumentów, których poznanie ułatwi rzetelną i konkretną dy- skusję zad poszczególnymi problemami praktyki życia społeczn.:-z: :z: dar- czego i z c lr.ycznego (stanowiącymi ważne elementy programu ?z—.ii w-: wszystkich ; -:-dowiskach partyjnych. W ten sposób — w zame~zen:u dakcji — pcw.n-.y służyć merytoryczną pomocą w pracy <u>eiz-*z:-zzz—.y;- nej, a szczególnie w wypracowywaniu świadomej tożsamości Pa-::: w no- wych warunkac'z działania. Odpowiednio wykorzystane zeszyty ~~:zz przy- czynić się do przezwyciężenia negatywnych skutków, wynkającyz mo- nopolu ocen spec. z'. •. r- \ ; środowisk partyjnych w określony:- spra- wach, poprzez u.™.ożl:w.er.ie szerokiego udziału w dyskusji uoewnzzrzpar- tyjnej wszystkim crł:-.'-::—. Pa-:;: na równych prawach. Potcinna to słu- żyć rozwijaniu procesu faktycznej (a nie tylko formalnej) demokratyzacji życia ¡wewnątrzpartyjnego. Głównym adresatem naszych oz-zcowan organizacje partyjne dużych zakładów pracy. Chcemy, by nasza inicja- tyioa wspomagała wysiłki robotniczych środowisk partyjnych zmierzające do bardziej efektywnego i skutecznego ich udziału w wypracowywaniu programu Partii. Zeszyty tej serii mogą także być pomoczę w pracy pro- gramówej partyjnych instancji miejskich i wojewódzkiej.

Kultura jako źródło zagrożeń dla władzy, czyli o polityce kulturalnej w służbie sułtanizmu

Embed Size (px)

Citation preview

1 1

FORUM D YSKUSYJNE O R G A N I Z A C J I P A R T Y J N E J U N I W E R S Y T E T U Ś L A S K I E 6 0

S E R I A S P E C J A L N A Zeszyt nr 1

KATOWICE 1981

DO UŻY'KU V.EV.sr*ZNEGO

OD REDAKCJI

Zeszyt, podejmujący problemy kultury w województwie z:: i, inauguruje nową serię wydawnictw \wewnątrzpartyjnych orga-zizz:PZPR Uniwersytetu Śląskiego. Inicjatywa wydawania tej serii zotMa zgłoszona jeszcze w trakcie kampanii programowo-wyborczej (w mc-c- zai -./ przed IX Nadzwyczajnym Zjazdem PZPR i ma przede wszyszk:—. chca-:-ter programowy. Jej zasadniczym celem jest współtworzeni wc-unków dla szerokiej, pogłębionej i zracjonalizowanej dyskusji nad pe-sp€-::ywi rz-n ;m programem Partii, a w szczególności nad dalszą ko~.k-e:.zz:; z --•:-gramu działania naszej Wojewódzkiej Organizacji Partyjnej.

Zeszyty wydawane w tej serii są opracowaniami mor.ote^z:yzz-.ymi. tzn. każdy prezentuje zasadnicze •— zdaniem autorów — problerr.y f-^-kcjo-nowc.~:\z kreślonej sfery życia społeczno-gospodarczego i politycznego oraz ba-ie—j i trudności, jakie powinny zostać pokonane, czy;—.- ~cgli spodziewać się poprawy sytuacji. Zeszyty zawierają analizę podstawowych faktów i argumentów, których poznanie ułatwi rzetelną i konkretną dy-skusję zad poszczególnymi problemami praktyki życia społeczn.:-z: :z: dar-czego i z c lr.ycznego (stanowiącymi ważne elementy programu ?z—.ii w-: wszystkich ;-:-dowiskach partyjnych. W ten sposób — w zame~zen:u dakcji — pcw.n-.y służyć merytoryczną pomocą w pracy <u>eiz-*z:-zzz—.y;-nej, a szczególnie w wypracowywaniu świadomej tożsamości Pa-::: w no-wych warunkac'z działania. Odpowiednio wykorzystane zeszyty ~~:zz przy-czynić się do przezwyciężenia negatywnych skutków, wynkającyz mo-nopolu ocen spec. z'. •. r- \ ; środowisk partyjnych w określony:- spra-wach, poprzez u.™.ożl:w.er.ie szerokiego udziału w dyskusji uoewnzzrzpar-tyjnej wszystkim crł:-.'-::—. Pa-:;: na równych prawach. Potcinna to słu-żyć rozwijaniu procesu faktycznej (a nie tylko formalnej) demokratyzacji życia ¡wewnątrzpartyjnego. Głównym adresatem naszych oz-zcowan są organizacje partyjne dużych zakładów pracy. Chcemy, by nasza inicja-tyioa wspomagała wysiłki robotniczych środowisk partyjnych zmierzające do bardziej efektywnego i skutecznego ich udziału w wypracowywaniu programu Partii. Zeszyty tej serii mogą także być pomoczę w pracy pro-gramówej partyjnych instancji miejskich i wojewódzkiej.

:: z> Wcii-sk

KULTURA JAKO ŹRÓDŁO ZAGROŻEŃ DLA WŁADZY, CZYLI O POLITYCE KULTURALNEJ W SŁUŻBIE

SUŁTANIZMU

W okresie od wydarzeń sierpniowych polska opinia publiczna otrzymała sł :;zr.l-t :\vo znaczną dawkę informacji o współczesnym Śląsku i Zagłębiu. Z li:zr.ych artykułów publicystycznych, wywiadów i reportaży -vyłeniła sir ; : :pniowo — bolesna i ponura w przeważającej mierze — prawda : regionie. Publikacje te przyjdzie na ogół ocenić pozytywnie, gdyż zzzy-;r;~.:iy się one niewątpliwie do częściowej przynajmniej weryfikacji na : : : u m ogólnopolskim licznych mitów i stereotypów, bałam . • ; niepo-rozumień związanych z GOP-em i Zagłębiem Dąbrowskim. Stosunkowo mniej uwagi poświęcano jednak w okresie posierpniowym. szczególnie na łamach prasy centralnej, sytuacji kultury w woj. katowickim. Brak zwłaszcza w tym zakresie diagnoz i bardziej kompleksowych Siłą rzeczy kultura „przegrywała" z barwnymi opisami wvczyn:'.v : g : czynań miejscowej elity władzy dotyczących innych dziedzin życia.

Zzi; wiamy np., przynajmniej w przybliżeniu, jakie 5= skutki — tu i teraz — katastrofy ekologicznej, w obliczu której stoi woj -:at:_'::ł-::e. jakie spustoszenia w życiu i zdrowiu jego mieszkańców czynią rak pylica. cfc-.v::a, anemia, krzywica i inne choroby cywilizacyjne. Do stanu tego doprowadzono metodycznie i z dużą dozą premedytacji przez p:r_ad trzy dziesiątki lat. Decydując się na skreślenie niniejszych refleksji mamy na uwadze skutki społeczne i psychologiczne „raka", ktc:;• :z lat t: _zy kul-turę śląsko-zagłębiowską i — powodowaną nim — p c s t ^ r - ' i . _ er tz ję w sferze świadomości społecznej i jednostkowej. C h : r : r y -: _ -r; ;ho-r tby „duszy" ludzkiej nie są czymś tak bezpośredni: A > z i e m ~ jak :ho-ciażby wspomniane choroby cywilizacyjne, niemnie; — --yrtar.zy elemen-tarna wiedza historyczna i odrobina wyobraźni — i_ e przy-brać wymiar równie dramatyczny czy tragiczny. Szkz: ter. =.-t.r. uwagę w pierwszym rzędzie na mechanizmach realizowane; ~ k t t t z r z a s l ą s k o --zagłębiowskiej „polityki kulturalnej", wychodzimy c t - n e m : załtzenia (oczywistego?), iż dopiero bezwzględne i dokładne j 1 J m u l i k tych me-chanizmów pozwoli optymistyczniej spojrzę: na p r t ' : ku 1 turz 1 n a tego arcybogatego w tradycje kulturowe regionu S : : m; : : • winniśmy mieć stale na względzie świadcmtii® : z t i - t t t " p twtkła-nych, skomplikowanych historycznie losów G ó n e g s | '* 1 Jak i stosun-ków śląsko-zagłębiowskich. oraz faktu, iż w r z z z TarinKiwn to na j -większe w Polsce skupisko wielkoprzem—iz"«e; -t-zsy : : : t n : : e ;

Sytuacji w kulturze Śląska : Zagłęt>ia nie można, rzecz oczywista, t rak-tować i analizować w oderwaniu od całokształtu zjawisk i procesów charakteryzujących życie kulturalne w kra ju , jak i stylu polityki kultu-ralnej kształtującej się w dekadzie gierkowskiej. Xa systemie kultury, struturze życia kulturalnego i uczestnictwie w kulturze zaważyły w spo-s6b wyjątkowo niekorzystny takie czynniki, jak wzrastające niedoinwe-

stowanie kultury, błędna polityka w zakresie okrojonych już inwestycji, permanentne cięcia budżetowe i „oszczędzanie" na kulturze, biurokraty-zacja kultury, kompletne niemal nieliczenie się decydentów z powstają-cymi prognozami rozwoju kultury, brak takichże prognoz w wielu woje-wództwach, poważne błędy i wypaczenia w kierowaniu systemem kultury i je j instytucjami, wyrażające się m.in. w manipulacyjnym stosunku do wartości kulturalnych, kulturowych bądź artystycznych. O ile jednak wiele, zwłaszcza tradycyjnie prężnych kulturalnie ośrodków — jak Kraków, Warszawa, Wrocław, Gdańsk czy Poznań — wyszło z niekorzystnego dla kultury splotu czynników negatywnych stosunkowo obronną ręką (mimo wszystko! wyłączamy takie niekorzystne tendencje w skali ogólnopolskiej, jak spadek produkcji książek, czasopism, płyt etc.), o tyle dziesięcioletnie rządy ponurej pamięci Z. Grudnia doprowadziły w konurbacji śląsko--zagłębiowskiej do ostatecznego -pustynnienia kulturalnego tych ziem, a nieliczne ożywcze „oazy" potwierdzają jakby ów „status" pustyni. Na paradoks zakrawa przy tym fakt :ż postępującej degradacji i rozkładowi kultury towarzyszył tu w ostatniej dekadzie sukcesywny wzrost ilościowi środowisk twórczych, naukowych, inteligenckich. W tymże przecież okresie okrzepł i rozrósł się np. Uniwersytet Śląski, wypuszczając całe armie absolwentów. Pod względem utajonego potencjału twórczego i intelektu-alnego — można zasadnie zakładać — region wytrzymuje porównanie z wieloma tradycyjnie silnym; środkami w kraju. Śląsk i Zagłębie, jak zobaczymy, to kraina paradoksów.

W tym miejscu niezbędna wy aa je się bardziej generalna uwaga. Jest niepodważalnym faktem. unatczniają dziesiątki przykładów, że kumu-lacja negatywnych p . z rzedsięwzięć przypada tu — jak i gdzie indziej — na ostatnią dekady, szczególnie zaś je j drugą połowę. Byłoby jednak zbytnim upr:sz:zeniem obciążać za obecny stan kultury w regio-nie jedynie ostatnią z partyjnych ekip. Procesy degradacji kultury na Śląsku i w Zagłęb - mają własną, odrębną — znacznie odmienną od ogólnopolskiej — historie, i specyfikę. Takie metody sterowania systemem kultury, jak nadmierna :entral:zacja, biurokratyzacja czy „etatyzacja", które —• pominąwszy tkres stalinowski — dochodzą do głosu w innych regionach dopiero z b i e l e m lat 70-tych, tu ta j są stosowane w praktyce nieprzerwanie od p erwszyth lat powojennych. Śląsk i Zagłębie nie zazna-ły na większą skalę z: t : : iz:e;stw ani odwilży październikowej, ani okre-su pewnego ..luzu" ;hara.-::T: yżującego życie kulturalne w Polsce jeszcze w latach 60-tych zzzyzza;mn:ej do 1966 r.). Inaczej, od zarania Polski Ludowej, kształttv.-..l; s:e - . . j relacje między władzą a kulturą. Gros przyczyn warunk_;ą :y :z obecny obraz kultury tych ziem wiązać należy właśnie z kształt u; ą tyra s: e -'.aj od kilku dziesiątków lat modelem spra-wowania władzy, antyzypu;ą;ym jakby deformacje, które charakteryzować będą rządy ekipy zas.aża.a.e; w centrali w latach 70-tych. Model ów — szczególnie z biez * h i 70-tych — przybierał coraz więcej cech charakterystycznych dl^ tzv s u ł t a n i z m u , z takimi jego atrybutami, jak autokratyzm. despcrmm i skrajny, oparty o czysto irracjonalne. kry-teria, woluntaryzm.

Koncepcja Śląska . Zaziębia jako swego rodzaju szejkanatu rysowała się już wyraźnie -r e : w głowie poprzedniej : I sekretarza KW E. Gierka, a do „wiŁścdwrcfc" wymiarów doprowadził ją jego następca. Tego rodzaju separatyszymne ciągoty nie mogły były prawdopodobnie powstać i rozwinąć się w okresie powojennym w żadnym innym regionie kra ju . Ich najbardzie j wytłumaczenie — wypada zgodzić się z K. Kutzem — m i i m się na -teorii" ekonomicznej. (Por. Niczego nie poprawię... Rozmowa z rezyaerem KmzBKżeTzem Kutzem. „Trybuna Ro-bota . Magazyn Niedziela" i3M r , a r Otóż ich bezpośrednią przy-czyną bvło ugruntowywane w świadomości kolejnych kierownictw poli-

tycznych regionu poczucie siły i bezkarności, jakie dawało zdecydowane uzależnienie ekonmiki k r a ju od olbrzymiego, nie zrujnowanego w okresie w:-jny potencjału gospodarczego województwa. Refleksem te j świadomości jest niewątpliwie m.in. rozdmuchany zwłaszcza w ostatnich latach, ale funkcjonujący już znacznie wcześniej, mit o regionie jako ..kuźni kadr kierowniczych" dla kra ju . Śląsk i Zagłębie to nie tylko kraina para-doksów, ale i kraina przychylna mitom i mitotwóreom.

Można by się spierać do pewnego stopnia o ścisłe określenie wy-kreowanego tu ta j modelu sprawowania władzy .patrymctnializm'' czy „sułtanizm"? Oba typy władzy — u jmując rzecz teoretycznie — charakte-ryzuje rozbudowany wedle s p e c j a l n y c h z a s a d aparat biurokra-tyczny. Sułtanizm jednakże, w odróżnieniu od patryimmiaHTmii cechuje zdecydowanie negatywny stosunek do tradycji , odcięcie się od wszelkich ograniczeń i pęt, jakie nakłada na władzę tradycja. Z tego rr_in_. aczkol-wiek nie jedynego względu, model katowicki wydaje s e najbliższy sułta-nizmowi. Dla porównania i lepszego zobrazowania sprawy- model gier-kowski, kształtujący się w polityce centrali lat 70-tych. p r zy jm:wa ł z bie-giem czasu coraz wyraźniejsze cechy systemu pat rymonla in : -s ta n owego.

Szeroko opisano od sierpnia istotę tzw. nomenklatury. Obowiązywała ona także i w szejkanacie śląsko-zagłębiowskim, aczkolwiek w wers; ; specy-ficznej. Tzw. nomenklaturę określa, mimo wszystko, pewna logika przy-należność par ty jna , długi staż pracy w aparacie, „dziedziczne" prawo do zajmowania stanowisk etc. Tuta j logikę tę tłumiły jakby względy .r.ne", zależne od sympatii lub antypati i szejka, jego poczucia lub braku po-czucia humoru, osobistych przyjaźni etc. Słowem, o wyborze decydowały nader często względy nie „nomenklaturowo-racjonalne", ale czysto woli-cjonalne. Bywało, iż na decyzje personalne i inne wpływała po orostu plotka, poszeptywanie na ucho etc. Na pierwszym posierpniowym plenum KW jeden z mówców — twórca wielce zasłużony dla śląskiej kultury — w sposób bardzo sugestywny przedstawił metaforycznie „drogi" prowa-dzące w Katowicach dc ..Wielkiego Ucha". (Nie od rzeczy będzie tu wspomnieć, iż materiały z tamtego plenum, w których wiele istotnych parti i poświęconych było właśnie sytuacji w kulturze, wbrew zapowiedzi „Trybuny Robtniczej". nie zostały udostępnione szerokiej opinii partyjnej) .

Zasady tzw. selel-::;: negatywnej przyniosły w Katowickiem — w po-równaniu z innym: regionami — najsmutnie jsze żniwo, włączając w nie także dzie dzinę .-lultury. Je j sprawy zależały tu od lat praktycznie wy-łącznie od aktu woli jedynego władcy lub od przemyślnie dobranych, lo-jalnych i bezwzględnych wykonawców te j woli obsadzających „kluczowe" stanowiska W tym układzie o konkretnych faktach mógł decydować czy-sty kaprys szejka (np. słynny „Dezember Palast"), jego wyt rawny smak artystyczny („ureprezentacyjnienie" zespołu „Śląsk" po „odejściu" S. Ha-dyny, budowa „music-hallu" w Chorzowie) lub też — najczęściej — „na j -wyższa, ideologiczna konieczność" (koturnowe galerie tzw. „Ludzi Dobrej Roboty", plenery plastyczne w Hucie „Katowice") i in.

Zasady obowiązującego systemu, rzecz jasna, absolutnie nie sprzyjały otwartym, merytorycznym dyskusjom w istotnych lub kontrowersyjnych sprawach związanych z kulturą. Sprawy istotne „załatwiało się" w kulu-arach i zaciszu gabinetów, ucinając je zdecydowanie w myśl zasady „cel uświęca środki". Zwierzył się niedawno W. Szewczyk, jak to skserografo-wany wywiad, którego udzielił tygodnikowi „itd.", krążył ongiś w gma-chu KW w charakterze swego rodzaju „listu gończego". W wywiadzie tym pisarz ośmielił się mieć „nieco" odmienne — od obowiązującego — zdanie na temat śląskiej rzeczywistości kul turalnej . Sięgnijmy raz jeszcze do bogatego — po Sierpniu — reper tuaru zwierzeń autora „Hanysa": „Pozwolę sobie przypomnieć jeszcze spotkanie z dnia 28 grudnia 1978; odbyło się ono w Urzędzie Wojewódzkim, dokąd na zaproszenie wojewody przybyli

9

przedstawiciele środowisk twórczych i działacze kultury. Miano im wy: podziękowanie za pracę w kończącym się roku. [...] Uzgodnieni mówcy chwalili rzekomy rozkwit życia kulturalnego w regionie i w Katowicach. Pozwoliłem sobie być odmiennego zdania, poparł mnie w tym doc. Wi-told Nawrocki. Dowiedziałem się potem, że były to głosy „trędowatych wysłuchać też musiałem kolejnej reprymendy." (por. W. Szewczyk. K:c choruje na oćmę. „TR. Magazyn Niedziela" 1980, nr 270).

Otwarcie, na użytek opinii publicznej, system dopuszczał co na jwyżej możliwość sloganowego „dyskursu" nad kwestiami pozornymi. Obowiązy-wała urzędowa teza, iż rzeczywistość jest „słuszna". Nieprzystawalnych do politycznych wizji ideologów i strażników systemu „krnąbrnych" f rag-mentów rzeczywistości nie zauważano najczęściej (np. faktyczny stan kul-tu ry robotniczej). Stało się to podłożem niezliczonych operacji mitotwór-czych (propaganda i w ogóle język komunikacji władzy ze społeczeńst-wem). Magiczne praktyki „obłaskawiania" rzeczywistości współgrały ze stale cyzelowanym systemem „nagród" i „kar". K. Kutz •— w cytowanym już wywiadzie — powiada niedwuznacznie o swoistych „umowach handlo-wych" między władzą a twórcami, postawy tych ostatnich tłumacząc „synekturą za cenę milczenia". „Istniała w tym województwie taka t ra-dycja — mówi — że przed 22 Lipca na spotkaniu z władzami, przedstawi-ciele środowisk twórczych podnosili palce i skwapliwie pytali o czym m a j ą pisać. Była to polityka swoistego apartheidu. Najpierw stało się to nawykiem, potem jedynym stylem." Sytuacja ta sprzyjała totalnej demo-ralizacji wielu jednostek, k tóre j rozmiary ujawniono w części — i to dopiero pod naciskiem „dołów" — na czerwcowej konferencji wojewódzkiej .

Zarysowany kontekst pozwoli lepiej zrozumieć znaczenie i rolę spraw-czą pewnego, powstałego jeszcze w prehistorycznym okresie wykluwania się katowickiego sułtanizmu, mitu. umiejętnie podsycanego i demonizo-wanego przez apara t władzy z biegiem lat, z biegiem .. .. Chodzi o m i t „ z a g r o ż e ń " z e s t r o n y k u l t u r y i n a u k i J a k zwykle w wy-

padku opowieści mitycznych, niedojdoir ny d:.-:!ac.-..e ; :go zaczątków i jeqo twórców. Ex definitione jest to zresztą konst rukcja fabularna posiadająca „zbiorowego" autora, p rzekazyv . i _:ha o: ucha w półmroku gabi-netów i blasku kcfniakówełc wytwór kul tury t-ralr.ej. Nie uda nam się zapewne uzyskać pełnego, żywego zapisu ... .e: ednego war iantu t e j opowieści, choćbyśmy dysponowa : najlepszym warsztatem, folklorystycz-nym. Istnienie tego mitu jest jednak faktem, rr.tżliwa jest jego cząstkowa rekonstrukcja, odnajdujemy bowiem jegc retleksy i pogłosy w propagan-dzie, wypowiedziach i przemówieniach, publicystyce — nie mówiąc o kon-kretnych działaniach. Dowodu na istnienie tego mitu -powinny dostarczyć także niniejsze uwagi in extenso.

Mówiąc o „zagrożeniach" ze strony kultury, mamy na uwadze szerokie rozumienie pojęcia. Obejmie ono wartości zwane potocznie „duchowymi", różnego typu instytucje kul tury czy w końcu tzw. uczestnictv: kal-turze. Interesom sułtanizmu „zagrażały" nie tylko enklawy twórczo-ar-tystyczne; sytuacja bodaj znacznie niebezpieczniejsza mogła- zaistnieć w mo-mencie stworzenia społeczeństwu pełnych, optymalnych warunków ucze-stnictwa w kulturze. Co zaś się tyczy sfery nauki, chodził " ; w pierw-szym rzędzie, aczkolwiek nie jedynie, o „zagrożenia" płyną:e ;d centrów myśl: humanistycznej, największej z punktu widzenia sułtanizmu ..zarazy" i gwoli ścisłości: niebezpieczeństwa ze strony nauk społecznych. j=k się v.;-daje, nie groziły już systemowi w latach 70-tych; cały niemalże kom-pleks tych dyscyplin został skutecznie „skanalizowany" już znacmie wcze-;.-_ij: :vm większej czujności i dozoru wymagał xoz: udowujący s:ę u progu dekady" Wydział Filologiczny). Toteż huruan: styczne; ^zarazie"* poświęcimy m e : : więcej uwagi w dalszej par t i i szkic u.

Wspomniany mit domaga się ekspozycji g o d n e j jego rangi. Był on stale

obecnym narzędziem realizowanej tu ta j ..polityki kulturalnej ' i w dużej mierze także polityki społecznej, jak:, że pomiędzy obiema politykami istnieje ścisły związek. Ułatwiając uruchomianie odpowiednich mechani-zmów sprawczych odegrał istotną mię w procesach upustynnianir. kultu-ralnego regionu, jak i jego ,.separa:yzacji" od reszty kraju. Nie bez po-wodu — nad czym warto się zastanowić— w slangu tutejszych srodowisk twórczo-inteleiktualnych pojawiły się : takie określenia, jak ..śląska Bia-fra", „totalna Katanga" czy ..apartheid".

Poczucie permanentnego, wręcz irracjonalnego zagrożenia charaktery-zujące śląskich szejków, zwłaszcza ostatniego z nich, wpłynęło niewątpli-wie na kształty prowadzonej przez nich polityki zewnętrznej. Z patolo-gicznym stanem umysł:w wiązać należy zatem stworzenie wyjątkowo sil-nych i skutecznych b a r i e r i n f o r m a c y j n y c h między woj. kato-wickim a innymi reg::.-.. . .: kraju. W praktyce oznaczało to zdecyd waną i tendencyjną s e l e k c j ę o g ó l n o p o l s k i c h t r e ś c i k u l t u r a l -n y c h dokonywaną przez lokalne środki masowego przekazu, przy czym na szczególną uwagę zasługują tu poczynania „Trybuny Robotniczej" i OTV Katowice. Selekcja obejmowała treści i fakty związane z szeroko rozumianym życiem literackim kra ju (charakterystyczny będzie choćby zestaw recenzowany:!-, pozycji), repertuar teatrów i kin, wystawiennictwo, teatr i kabaret studencki i szereg innych dziedzin. Istotnym, opanowa-nym do perźek:;: przez tutejszą propagandę chwytem było deformowanie i zniekształć .-.tle informacji, na zasadzie wmawiania społeczeństwu, iż „białe" jest . czarne — i ódwrotnie. W wielu wypadkach selekcja ozna-czała przem: zar.ie sukcesów zasłużonych dla regionu twórców; tak było chociażby w przypadku nagród przyznanych S. Hadynie w 1: ::kurs?.ch UNESCO, o czym informowała np. szeroko prasa szczecińska. Istniał tu ta j cichy z. k. z pisania o Krakowie i kul-turowo-historycznych więzach łączą-cych go ze Śląskiem. „W komitecie do spraw rewaloryzacji Krakowa nie znalał się nikt z naszego województwa. Ani jeden obiekt nie został przez nas zrekonstruowany w darze — Opole miało ten gest." — pisze T. Kijonka w podejmującym jakże istotne sprawy śląskiej kultury i humanistyki artykule ..Prześmiewisko", o d r z u c o n y m przez „Trybunę Robotniczą" w i o s n ą 1931 r. (cyt. za „Panoramą").

Przy tym wszystkim usilnie dążono do stworzenia pozorów, że prefe-rowany w -.roj. katowickim model kultury charakteryzuje „lepszcść" i „wyższość" w stosunku do innych regionów. Tupet i megalomania ostat-niego z szejków, jak i jego najbardziej bezkrytycznych pretoria«, prze-kroczył; : . ice zdrowego rozsądku. Doszło w końcu do groteksowej nieco sytuacji, iz treści i wartości uznane i funkcjonujące w kulturze ogólno-narodowe;. oceniano i selekcjonowano z punktu Widzenia wartości obo-wiązując; k: w regionie, sugerując tutejszemu odbiorcy istnienie jakiegoś odrębnego -śląsko-zagłębiowskiego systemu norma ty wno-est etycznego.

n W ścisłym związku z mitem ^zagrożeń" ze strony kultury i nauki, jak

i scharakteryzowanymi wyżej pokrótce podstawowymi atrybutami kato-wickiego sułtanizmu. pozostają wszystkie najważniejsze mechanizmy rea-lizowanej tu ta j „pc li tyk ku . Nie są one w latach 70-tych wy-łącznością woj. katowicki g- : : ; przyjęły postać karykaturalną osiągając, _ jak się wyc; ^ : rodzaju apogeum. Spróbujmy zatem dokonać ich krótkiego przeglądu, rezygnując z ryzykownej próby ich hi erarchizowania.

i. W o l u n t a r y z m , połączony z brakiem wyobraźni społecznej, aro-gancją i ślepotą polityczną ludzi decydujących o rozwoju kultury, a czę-

11

sto — zbyt często, niestety — ich intelektualnym prymitywizmem, nie-zdolnością do zrozumienia p rymamych kwestii związanych z kulturą, a więc „organicznie" niezdolnych do ochrony je j elementarnych intere-sów. Na niewydolność intelektualną składała się— co jest znanym psy-chologii stanem umysłu — „naturalna" wrogość do kultury.

Wystarczy wspomnieć, że nie zaprzątano sobie tu głowy prognozami rozwoju kultury, nie realizowano w praktyce żadnego długofalowego pro-gramu rozwoju kultusy, nie poddawano tych problemów szerokiej spo-łecznej konsultacji, a bywało, że przygotowywane „raporty" o stanie kul-tury w regionie ogniskowały — tuszowanymi skrzętnie — lokalnymi skan-dalami. Istnieją dowody, iż wiele wycinkowych ekspertyz naukowych, dotyczących np. kultury robotniczej, zalega po dziś dzień w szufladach i sejfach. Realizując w praktyce „politykę kul tura lną" pałki, młota i ko-parki (do wyrywania nieprawomyślnych chaszczy), usiłowano stwarzać pozory istnienia i stosowania jakichś programów, jakiejś planowej poli-tyki w tym zakresie; vide — oficjalna propaganda, środki masowego przekazu, wystąpienia polityków i działaczy. W rzeczywistości „planowość" tę wymierzają pustosłowie i t romtadracja uchwał kolejnych plenów, kon-ferencj i i narad partyjnych.

Ten woluntaryzm kulturalny nie mógł się nie rozmijać z rzeczywistymi odczuciami i potrzebami społecznymi. Jak wzmiankowaliśmy już, coś takiego jak opinia społeczna de facto nie istniało tuta j , toteż jakiekolwiek skrupuły przy wcielaniu w życie najbardzie j karkołomnych i bulwersu-jących zamierzeń władzy — motywowanych zresztą „na okrągło" w kate-goriach „najwyższej, politycznej czy ideologicznej racji s tanu" — nie wchodziły w grę. Dla kierownictwa regionu nie było tedy rzeczy niemożli-wych do przeprowadzenia, a do rangi symbolu wyras ta ją , zaniechane ze względów wyłącznie finansowych, plany przeniesienia centrum Sosnowca w miejsce urodzenia E. Gierka. Skutki rozpasanego woluntaryzmu ukła-da ją się w długą listę, na które j znajdzie się m.in. zaaranżowana pseudo-politycznymi względami, urągająca logice, zdrowemu rozsądkowi i t ra-dycji parcelacja Uniwersytetu Śląskiego, haniebna decyzja wyburzenia secesyjnego centrum Bytomia (włącznie z byłym ośrodkiem walki o pol-skość Śląska) i w ogóle stopniowa degradacja substancji zabytkowej re-gionu, szereg decyzji personalnych etc.

2. O t w a r t e p r e f e r e n c j e d l a w a r t o ś c i k o n s u m p c y j -n y c h . Był to w ostatniej dekadzie oczywiście t rend ogólnopolski, jednak-że tu ta j przybrał wyją tkowo trywialną oprawę „ideologiczną", o czym naj lepie j przekonuje analiza przekazów zaliczanych do szeroko rozumianej propagandy. Język propagandy, język przemówień politycznych, język wstępniaków w „Trybunie Rob atniczej" sugerował niedwuznacznie, iż war-tości konsumpcyjne, a co za tym idzie — konsumpcyjny styl życia, uznane zostały niejako oficjalnie za jedną z nadrzędnych wartości światopoglą-dowych, s ta jąc się sui generis ka-.es:ną .z .: liczną. „Wmawiacze" wy-korzystywały przy tym w nadmiarze — znany skądinąd z historii propa-gandy — „tani" chwyt polegający na łączenia wartości konsumpcyjnych z wartościami rodzinnymi. To bowiem połączenie warunkowało pożądane efekty psychologiczne.

Tak więc wszechobecny język kliszy i si ;g = r._ perswadował nieustannie mieszkańcom regionu, że posiadanie dóbr ;e>: _z ¿stawowym warunkiem szczęścia, że rodzina śląska, a zwłaszcza rodzina górnicza jest rodziną obowiązkowo, a priori szczęśliwą, szczęście os...aa się jedynie solidną pracą, trzeba więc rzetelnie i wiele pracować, a najbliższą perspektywę szczęścia stwarza praca na kopalni. Jakby tego typu przekazów nie ana-lizować, wychodziło zawsze, że gromadzenie dóbr materialnych i ich ro-dzinna konsumpcja jest patriotycznym i socjalistycznym obowiązkiem każdego obywatela. Doskonałe ilustracje kultu wartości konsumpcyjnych

12

plakaty tj-pu „Nie ma jak u »Wujka«, „U »Wujka« najlepiej", idyl-"T—- z Drtrety rodzin górniczych na tle małego fiata czy własnego domku, lesera ty gazetowe szkół górniczych i kopalń itd.

egatywne implikacje ideologii konsumpcyjnej w odniesieniu do uczest-mztwa w kulturze są niewątpliwie, dlatego ideologię tę — bezalternatywną - gruncie rzeczy — postawić należy w rzędzie na jbardzie j „skrytobój-czych" czynników rozkładających kulturę.

i. O t w a r t e p r e f e r e n c j e d l a r o z r y w k o w y c h , m a s o -w y c h, często po prostu j a r m a r c z n y c h , a więc w sumie wybitnie t e z r e f l e k s y j n y c h f o r m u c z e s t n i c t w a w k u l t u r z e typu: mecz futbolowy i w ogóle widowisko sportowe, rewia, masowy, „ludowy" festyn, kul tura kna jp iana etc. Jeśli istniała w szejkanacie jakaś polityka programowa i inwestycyjna w dziedzinie kultury, to była ona ukierunko-wana na tego rodzaju właśnie imprezy. Nie bez powodów tutejszy slang uwzgdędnia także pojęcie śląskiego „trójkąta bermudzkiego", którego wierzchołki wytyczają Stadion Śląski, „Spodek" i WAIA. Rozrywkowa orientacja „polityki kul tura lnej pozostaje w oczywistym związku z ideo-logią konsumpcji. Notabene w urzędowej, oficjalnej frazeologii obowiązu-jącej w szejkanacie, a poświadczają to wypowiedzi „animatorów" kultury, publicystów i polityków, nader często i — można sądzić •— tendencyjnie pojęcie sportu i rozrywki „mylono" z pojęciem kultury, a dokładniej mó-więc — z pojęciem „kultury duchowej". Charakterystycznych danych w tym rzędzie dostarczają np. „wstawki" reklamowo-kulturalne serwo-wane przez OTV Katowice. Bardzo sporadycznie pojawiały się tu szersze informacje o spektaklach teatralnych, imprezach filharmonicznych (było nie było, działa tu od lat znakomita i głośna w świecie WOSPRiTV) czy dobrych filmach, natomiast codziennie obowiązkowo gościła na szklanym ekranie reklama działalności „kul turalnej" katowickiej restauracj i „Cen-trum". Szczyty „kultury" w wydaniu „Centrum-Variété" to popisy wo-kalne byłego kulomiota i licznych zużytych gwiazd piosenki i estrady, t rup magicznych i akrobatycznych, niec-petycznych dam ściągających z siebie nadwyrężoną spodnią garderobę czy girlasek w podartych pończochach. Innym szlagierem reklamowym tutejszej telewizji, który również wypadnie podciągnąć pod pojęcie działalności kul turalnej była i jest od lat reklama regionalnej gry liczbowej. Ow wizerunek infantylnej Karolinki wraz z to-warzyszącą mu idiotyczną piosenką, jak i realizowane przez OTV Kato-wice słynne w głębi Polski programy ..Przy sobocie, po robocie", stały się na długo symbolem rzeczywistości kul turalnej regionu, (dodajmy, że z anteny TV zniknęły katowickie sz-el-:takle teatralne).

Do podstawowej s t rawy duc h : we; mieszkańców województwa należy bez wątpienia zaliczyć także cotygodniowe odcinki cyklu „Z teki Alfreda Hitchcocka ' redagowane dla ! 1. cazynu TR" w latach 70-tych przez samego Macieja Szczepańskieg: TTar.: zwrócić uwagę, że pośród wzorców etycznych i estetycznych, ;zkce z .zrzez „Tekę" propagował były prezes Radiokomitetu, ar.a.za ;:•= cymum makiawelizm, kult sprytu, apoteoza gwałtu, morderstwa i czysto biologicznego seksu, wszystkie odcienie b ru -talności i sadyzmu, kuk z_ :en:a k ę za wszelką cenę i wiele równie „sympatycznych' W varstwde my. er. :-estetycznej „Teka" M. Szczepań-skiego dorównuje na;lepszym :scagnięciom prozy Spillane'a. Nakład „Ma-gazynu" osiągał wówcaas a r a : : p nad milion egzemplarzy i był wykupy-wany głównie ze względu r.a zawartość ostatnich stron: „Tekę", krzy-żówkę, program TV, ciekaw.; . ! : : ze świata typu „księżniczka Anna znów spadła z konia", prymitywne dowcipy rysunkowe i bogaty dział sporto-wy (zmonopolizowany przez pewnego natchnionego poetę pióra). Według ostrożnego rachunku należy przyjąć, że ostatnie trzy strony w „Maga-zynie" były czytane przez 2—3 miliony czytelników, a dla wielu z nich był to jedyny kontakt ze słowem pisanym. Wspomniany aspekt działal-

13

ności b. prezesa jest prawdopodobnie mniej znany opinii publicznej, war to tedy wiedzieć, że produkcja „Hitchcocków" przynosiła mu rocznie bodaj od 50 do 90 tys. zł, do czego przyjdzie jeszcze dorzucić tant iemy za prze-druki w innych gazeftach. Dla porównania: honorarium za 10-arkuszową książkę naukową w Wydawnictwie UŚ1. wynosiło i nadal wynosi równo-wartość ok. 10—12 „Hitchcocków''

Cóż jeszcze, poza tego rodzaju kontaktami z „kulturą", pozostawało masom robotniczym? Ano. niezmiennie mecz futbolowy. Wspomnijmy, jak na funkcje sportu (nie myltc z kul turą fizyczną!) patrzyli szejkowie Edward i Zdzisław, znani koneserzy ziłki kopanej. Byli oni mianowicie wyznawcami tezy, iż od wyniku meczu piłkarskiego zależy cotygodniowy urobek w kopalni, a tezę tę zrzez lata skwapliwie i z upojeniem wbijal i do głowy społeczeństwu przy z- . kalnych tam-tamów publicyści. Toteż region dzierży światowe zierwszemtwo, jeśli chodzi o powstawanie zespołów a la „Cosmos". N i e : : s Zórnik", którego potęga powsta-wała m.in. kosztem bytomskiej ?:.: .-. . . .-::r.tynuatorki t radycji lwowskich, o czym raczej głośno nie mówił: s.ę : m drużyn, ostatnio zaś „Zagłębie", łączone nie bez powodów : imaemem Przywódcy Narodu — drużyna, któ-r e j nie wolno było spaść z: .- . ksc Na Zagłębie" pracowała — i na-dal p racuje — zjednocz:::.. • : z::n.:z= całego bez mała Sosnowca. Aby zaś Wielki Patron nie . usmi s:ę siydzić. zakupiono klubowi — w pobliskich Milowicach — cc :e-dzz_ą ecrykę urodzenia, z której wy-nika „niezbicie", iż sc-sr.: w:T:.-:. C:-i" :- to najstarszy klub w Polsce (1906 r.).

Robotnik zaś mógł jesz.ze _ : : e s :m:zy . elkini dorocznym festynie „TR", którą to imprezę, sadza: z - z : c zz.-r.dowej. t raktowano jako najważniejsze wydarzenie k u l t m a t a e roku w szejkanacie. Nie bierzemy w tym miejscu pod uwagę różnych ¡istwi i i akcj i politycznych, posiada-jących tu ta j specyficzr.ą cr. . •: _ . - : zrywano na nie ro-botników od warsztatów, rke : r : 1:4 e-i z :;ęc:e .zasu wolnego.

4. T o t a l n a „a d m i n i s t r y z a c j a " k u l t u r y i przeniesienie w je j s ferę — ze sfery zarządzania o i n i i t i i t ^ i par t ią — stylu kierowania charakterystycznego dla tzw. „ s y s t e m u c e n t r a l i z m u b i u r o k r a -t y c z n e g o " . Stosunek kat . •:. - sue •: ;zk 1 ich agentów do spe-cjalnych poruczeń, d: l :ka.r .yir : . . z:- intelektualnych cha-rakteryzował styl wybitni zy: . z et.: m stawiania „na baczność". Pojęcie mecenatu kulturalnego pańs twa i partii sprowadzone zostało t u t a j niemal wyłącznie do rozbudowaMB* tyTtrmii n a k a z ó w " i „zakazów".

Co się z tym wiąże, żaden cr.ytc.a :e-z_ - w Polsce nie wytrzymuje po-równania z woj. katowickim ;es . zz. : s: omem zakres tudzież absur-dalność bezpośrednich 1 — zaraz.e; aa-- . a. :•-•• myah — pośrednich inge-rencj i apara tu władzy w życie kzz.r_-a ne . naukowe. Pewne przykłady już padały, podajmy jeszcze kilka: r s s s r o w a n e w KW niedopuszczenie przez zespół Teatru im. S. Wysptańskseg: na gościnne występy na tejże scenie Teatru Narodowego pod 4yr . Hanuszkiewicza (politycznie wszakże niepewnego), bruta lna inger=r..;a - s-a. ; naukową poświęconą... l i tera-turze polskiej XXX-lecia. zorganizowaną przez ówczesny (1974 r.) Instytut Filologii Polskiej UŚk takaż . : planowaną przez studenckie Koło Naukowe Polonistów sesje Herber t imską , szykany wobec studenta polonistyki, który zwyciężył w konkursie na esej — zorganizowanym przez wspomniane Koło i „Poglądy" — tekstem o Szymborskiej i Barańczaku, polityka ostracyzmu wobec niepokornych twórców i nauczycieli akademic-kich, zgrzyt, jakim zakończył sią j a m i ę t n y " złą sławą katowicki Zjazd ZLP i szereg innych. Stosunek aparatu do kultury' przypominał tu jako żywo stosunek odpowiednika resortów d: PGR-ów, z tym jednak, iż me-tody kulturalnych ekonomów bywały nader finezyjne. Oto jak m.in. wspo-mina K. Kutz zorganizowany na wiosnę 1980 r. w Katowicach publiczny

14

„sąd" nad „Pac:orkam_ różańca": „Kompletnie zaskoczyła mnie metoda. Było ta :yrr : : : : e dramatyczne, gdyż dowiedziałem się, że losy mojego óstatnue-z . .a..za ruejako od przebiegu tego spotkania. [...] Jeden z zarzutów z:ty:zył p»zpełnionego przeze mnie fałszu. Pytano mnie, dlaczego : y : : : wyłącznie jajka, podczas gdy prze-cież w sklepie mam? rur mesa . kiełbas. Druga osoba płci nadobnej, podająca się za : : :•: = i ::.-..•:. zarzuciła, że to film na wskroś katolicki, co obraża jej uczuz ; Zarraha również głos pewna pani profesor, specja-listka od geror.".:.: za. . . powołując się na włassne badania nau-kowe, że tak: bohater r :yr wieku nie jest możliwy." (cyt. jak wyżąj). Tym podobne ..anegmty"* zna by cytować w nieskończoność.

Wszystko to — ._.:..-. . ankowanym wcześniej sy s t emem" za-pisów lokalny:h — : • za :_-.-. aną analogię chyba wyłącznie w tzw. społeczeństwach aa: - : Jednak za symptom społecznie groźniej-szy, aniżeli na.kro-zsre nawe: zakazy" i „nakazy", uznać należy stopień i zakres „ocenz-mwa- - - wewnętrznego" poszczególnych środowisk twór-czych i intelekrua.r.y:n

„Administryza:;a kultury, prowadząc do takich stanów psychicz-nych i pat ;ak nieufność, podejrzliwość strach, sprze-dajność, 1: -:-;a -u: p-r auzi zawsze, prędzej czy później, do znacznego ubezwłasr.: • kmoema •: z ••-.••: twórczych, jak i twórczej impotencji. Cen-tralizm b ruro krat yrzny - polityce kulturalnej prowadzi ponadto do nie-bezpieczne r : : z _-_-::- . podstawowych interesów społecznych — zawężenia 1-: onz-eę>:;. kultury.

5. P : 1 : :y . - : _ z e z : r . : e g r a c j i i a n t a g o n i z a c j i ś r o d o w i s k t w ó r : z y : r. . r. a - .-: : y : h Jest to problem wieloaspektowy, zasłu-gujący . . analizę. Sygnalizując go zaledwie w tym miejscu pragniemy zaakcentować, iż mechanizmy dezintegrujące i anta-gonizujące uruchamiano tu sukcesywnie od lat, a z analizy wielu nastę-pujących po sobie faktów wynika, iż czyniono to w myśl pewnej „meto-dyki". Jako sztandarowy przykład, co jest zresztą uzasadnione, przywo-łuje się dokonane w pierwszej połowie lat 70-tych rozbicie Uniwersytetu Śląskiego. Oficjalnie decyzję tę tłumaczono zawsze względami lokalowy-mi, jest to jednak, o czym mówiliśmy już wcześniej, co najwyżej ćwierć--prawda. W istocie: 1° Sosnowiec „musiał mieć swój uniwersytet z przy-czyn. o których wiemy (ba, mówiło się niegdyś nawet o przeniesieniu całego kompleksu uniwersyteckiego do miejsca urodzenia Przywódcy Na-rodu); 2° Z punktu widzenia sułtańskich interesów bezpieczniejsza o wiele była sytuacja, kiiedy samo serce humanistyki, jakie tradycyjnie stanowią filologie, biło gdzieś na peryferiach kultury, w oderwaniu od innych cen-trów humanistycznych (jak widać, pogodzono tu „chytrze" pewną sprzecz-ność). Co więcej — w akceptowanych przez władze polityczne programach nie było raczej miejsca na ścisłą, planową współpracę badawczą, a nawe", elementarną koordynację badań nad współczesną i dawną kulturą regionu między np. humanistyką uniwersytecką a humanistyką skuiponą w Ślą-skim Instytucie Naukowym w Katowicach i kulturoznawczym cśr : ul-::er." w... filii Uniwersytetu w Cieszynie, nie mówiąc już o planowe; zakro-jonej na dłuższą metę współpracy naukowej w dziedzinie k u : .. a;.-:. -znawczych z WSP i Instytuem Śląskim w Opolu.

Lata 70-te charakteryzuje ponadto pogłębiający się dystans, a J u l u i pewne wyraźne niechęci, między uniwersyteckim ś s o d n ń d o e M k H n n i -s tycznym a środowiskami twórczymi. Nze zsiniały t_ na z: z.-a -z. najbardziej nawet elementarne, natura lne i t j pu»Ł i o n f ^ a ł a r m y c h • nta-ztow. jakie obserwowa: memu. t r s z ; w :e^tna:k m -wersyzeckick. nie mówiąc już o l — l i i f ; ^ t rmamrra-anych. j a k rhnrliy prfa inne wykłady czy s p a f k a a n aaBaofcie p a n y i twórców z.. . zeimc Gćrzoe: sc^ przykre -s ra : - - za - — — —- mcktórych

15

byłych decydentów akademickich otwarcie pomostów w kierunku środo-wisk twórczych wiązało się niechybnie z wizją rozkładu czy skażenia bu-dowanej „pieczołowicie" moralności politycznej i czystości ideologicznej studentów i ludzi nauki.

Dia obserwatora z zewnątrz nie ulega jednak także żadnej wątpliwości fakt postępowania procesów dezintegracyjnych samych środowisk twór-czych, ich zamykania się „w sobie", a niejednokrotnie — jak chociażby w przypadku środowiska literackiego — wewnętrznego skłócenia. Nie można się temu specjalnie dziwić. Polityka preferowania wyłącznie p e w-n y c h wartości i postaw artystycznych, wartości czysto utylitarnych, instrumentalnych, wąsko pojętych wartości ideologicznych (często po pro-s tu pseudopolitycznych) i towarzyszący jej system „zachęt", za czym stały pieniądz i uznanie szejka, musiały dawać wymierne rezultaty, tak jak rezultaty musiał dawać brak liczącego się periodyku integrującego śro-dowiska twórcze i naukowe (w rodzaju wrocławskiej „Odry", gdańskiego „Punktu" czy lubelskiego „Akcentu' :. O ile we wszystkich niemal śro-dowiskach literackich w Polsce .harakterystyczny jest i był przedział między „młodymi" a „starymi", tu ta j przybrał on formy tak drastyczne, że nie sposób tłumaczyć go wyłącznie w kategoriach odwiecznych sporów o wartości artystyczne, wizje l i teratury etc. Cóż, kiedy troska aparatu o zabezpieczenie własnych interesów przyjmowała formy i tak groteskowe, jak np. mianowanie sekretarzem POP w miejscowym oddziale ZLP twórcy spoza środowiska.

Trzeba w tym miejscu zwrócić uwagę na ;ezr.: jeszcze środowisko, które t radycyjnie było zawsze sr ż -wzskze ar encellence twórczym. Mamy na uwadze społeczno;. s tudentką

Tzw. kul tura studencka miała na swój lepszy i jaśniejszy okres — datujący się mniej więcej na pniowe 'a® W-tych (Gliwice, Bytom). W latach 70-tych, a szczególnie o ich schyłku, okres ten jest już tylko co na jwyżej sentymentalnym wsp:nur_emem Nadmieńmy, że stąd właśnie rozległ się „najdonioślejszy gł : ; z rze t .w studenckim „rebeliantom" w mar-cu 1968 r. Ze stale wzrasta;.. mze-znie :z-:łecznością studencką zaczęto wiązać bodaj największe zagrozer - teteż było to środowisko intensywnie inwigilowane — różnym: : etc-mm: — przez strażników systemu.

Permanentna w ostatnich la tam anemia katowickiej kul tury studenc-kiej to nie wyłącznie — jak s:ę zwykie oficjalnie przyjmowało — skutek terytorialnego rozproszenia t r ą : sz: z : wiska. dojazdów do szkół etc. czy skutek oddziaływania p e w n y m .zynutakow wewnątrzśroaowiskowych (tu zwłaszcza niski autorytet wielu zz-ału:zy SZSP, jak i — ogólnie •— całej organizacji). Narzucany prze: Ladze .entralne model działania, który po-wodował stałą degrengolada te; nigdy na dobrą sprawę powszechnie nie zaakceptowanej przez środzwiska studenckie organizacji, obowiązywał w całej Polsce. Nie przeszło: a:: l : to względnemu przynajmnie j t rwaniu t radycj i kul tury studenckie; w wielu innych ośrodkach akademickich, zwłaszcza w pierwszej, lepsae; połiw.e lat 70-tych.

Fakt , iż kul tura studencka me :a;ęła należnego jej miejsca w pejzażu kul turalnym Śląska i Zagłębia, tłumaczą — w naszym przekonaniu — nas tępujące przyczyny: 1. nie uwzględnianie przez aparat władzy — także w uczelniach — podmiotowości kultury studenckiej (spontaniczna, auten-tyczna kul tura studencka r :zw: ;a się w parciu o działania i a trybuty charakterystyczne dla tzw. subkultury, a nieskrępowana podmiotowość jest wszakże jednym z pods tawowym warunków zaistnienia każdej sub-kultury); 2. długofalowa polityka dezintegrowania środowisk studenckich

16

regionu i ich inicjatyw kulturalnych (brak autentycznego centrum kul tury studenckiej, rozproszenie klubów i klubików oraz ich zamykanie pod byle pretekstem, sztuczne „rozbijanie" juwenaliów studenckich dtd.); 3. polityka izolacji środowisk studenckich od reszty społeczeństwa — w tym od klasy robotniczej (każda subkultura może w pełni zaistnieć i zrealizować się jedynie w określonym kontekście społecznym); 4. różnorakie, częsito bardzo drastyczne manipulacje i interwencje z zewnątrz.

Wysiłki garstek zapaleńców nie miały w tym układzie żadnych niemal szans, aby skutecznie przeciwstawić się presji systemu. Rzeczą nie do pomyślenia było tu względnie autonomiczne pismo studenckie (zwłaszcza kul tura lne czy literackie), względnie autonomiczny teatr studencki czy ka-baret. Jeśli takowe mimo wszystko powstawały, przechodziły rychło — mowa o tych najbardzie j interesujących — do pobliskiego Krakowa, gdzie znajdowały lepsze możliwości rozwoju. Niejako „naturalna" i oczywista była więc w tych warunkach koncepcja „kultury studenckiej" realizowa-nej przy pomocy sieci ..wychowawców" i „opiekunów" na zadane przez władze tematy. Ch:dz:ło, rzecz jasna o kul turę „reprezentacyjną", „na pokaz". Toteż z uporem godnym lepszej sprawy forsowano tu studenckie zespoły „folklorystyczne" . — kosztem milionów złotych — międzynarodo-wy festiwal studenckich zespołów „ludowych".

W szejkanacie śląsko-dąbrowskim do podstawowych — poza nauką — obowiązków student leżało: 1. „aktywizować się"; 2. „brać udział w pracach społecznych"; 3. „stale pogłębiać zaangażowanie"; 4. „powię-kszać szeregi par ty jne" ; 5. skandować i klaskać na licznych imprezach politycznych; 6. głosować w wyborach do Sejmu o godzinie 6 rano; 7. nie zadawać kłopotliwych pytań i nie zawracać głowy władzom. Najbardzie j typowe prze jawy ethosu studenckiego były w szejkanacie problemem politycznym.

6. P o l i t y k a s u k c e s y w n e g o u b e z w ł a s n o w o l n i a n i a i d e z -a u t o n o m i z a c j i n a u k s p o ł e c z n o - h u m a n i s t y c z n y c h . W do-tychczasowych uwagach kwestia ta zyskała już pewną argumentację — macki i cżujki sułtanizmu sięgały wszędzie, nie omijając instyucji nauko-wych. Można by w tym miejscu przytoczyć dziesiątki obrazków, ukazu-jących plastycznie i wymownie, jaką to wizję s o c j a l i s t y c z n e j uczelni wyższej usiłowali wcielać w życie szejk Grudzień i niektórzy byli uczelniani prominenci. Zmieści się w te j wizji obrazek setek studentów i pracowników naukowych odrywanych wielokrotnie od zajęć i zwożonych na par ty jne misteria, obrazek młodszych pracowników naukowych ma-szerujących co roku „karnie" na rekolekcje sosnowieckiego kacyka — postaci wyją tkowo karykatura lne j i groteskowej (notabene wydalonego ostatnio z partii za teatral izację życia partyjnego) czy obrazek pracowni-ków naukowych oddelegowanych... w charakterze robotników na spotka-nie załóg wielkich zakładów przemysłowych z pisarzami uczestniczącymi w katowickim Zjeździe ZLP. Można by poza tym snuć ba rwne ref leksje na temat techniki zdalnego, autokratycznego manipulowania życiem uczel-ni wyższych : instytutów naukowych. Za najistotniejsze ze względu na konsekwencje, uznać wypada jednak, te bardziej „finezyjne", metody go-dzące w podstaw:we funkcje nauk społeczno-humanistycznych. Do nich zaliczyć należy m i n . śwkadome zepchnięcie na daleki margines badań nad piśmiennictwem, literat arą : folklorem śląskim, czemu towarzyszyło w y -raźne usuwanie w cień grona wybitnych niejednokrotnie uczonych, budu-jących podstawy pod śląska humanistykę naukową jeszcze w latach 40-i 50-tych. Nie można orze;, że tego rodzaju badania nie rozwijały się w ogóle; owszem, przynosiły w indywidualnych wypadkach nawet wy-bitne osiągnięcia. Nie miały one jednak charakteru programu badań kom-pleksowego i długofalowego, a nie mogły go mieć, gdyż nie mieściły się w „priorytetach." Śfąski Instytut Naukowy, placówka skądinąd wielce

17

dla Śląska zasłużona już w latach międzywojnia, odszedł zdecydowanie od badań kul tury regionu i j e j historii „na korzyść" problematyki poli-tycznej (nader wąsko zresztą pojmowanej) i doraźnie świadczonych usług badawczych. Wydawnictwo „Śląsk" z dnia na dzień zrezygnowało (?) z tak cennych inicjatyw jak seria „Biblioteka Karola Miarki" czy „Zasłużeni Ludzie Śląska". Krańcowo różnie — dla porównania -— przedstawiała się w tym samym czasie sytuacja nauki w pobliskim Opolu.

*

Scharakteryzowane wyżej pokrótce mechanizmy były ściśle sprzężone i ugruntowywane przez działalność lokalnych środków masowego prze-kazu i, szerzej, propagandę, której poczynania w ostatniej dekadzie winny doczekać się odrębnego, analitycznego studium. Kształtowany tu t a j model informacji i propagandy odbijał wszystkie braki, deformacje i wypa-czenia ogólnopolskiej propagandy okresC gierkowskiego, „wyróżniał się" jednak na jej tle absolutnym brakiem krytycyzmu, galopującą megalo-manią, i lizusowską służalczością wobec lokatorów „pałaców grudniowych", a ponadto notorycznym posługiwaniem się sfingowanym głosem „opinii publicznej" (tzw. listy do redakcji ..wizyty" czytelników, którzy „poin-formowali nas" etc.), a co za tym .dzie — niewiarygodnością, faktyczną i w rzeczywistym odczuciu społecznym Podaru jemy sobie dociekania, na ile zadecydowały o tym cechy charakterologiczne tutejszych środowisk dziennikarskich (choćby większy mż ażzie Indziej oportunizm), na ile zaś obiektywny splot negatywnych czynników implikowanych przez sułta-nizm.

Jest niewątpliwie faktem, żę tak jak największe dzienniki katowickie były „ustami" szejka, tak — posiadające nieraz cenne tradycje — co-tygodniowe gazety lokalne stały s.ę wyłącznie tubami Komitetów Miej-skich. Przybysz ze Śląska mógł niejednokrotnie przecierać oczy ze zdu-mienia oglądając w TV codzienny lokalny we Wrocławiu, w Kra-kowie czy Szczecinie — pro; z zrażała z miejsca „tyło-wlazcza" audycja katowickiego OTV p*_ „Nasz dzień" (charakterystyczne, że je j redakcja w komplecie star.-cl czele sląsko-zagłębiowskiej „od-nowy"). Jest faktem, że w Katów. :r stnieje jedyny w Polsce Wydział Grafiki Propagandowej. Jest faktem ze katowicka filia KAW biła rekordy — szybkościowe i ilościowe — w wydawaniu znakomitych technicznie i graficznie folderów pr • . - np. wizyty dostojników w Hucie „Katowice") i przecenianych w księgarniach kalendarzy, odrzucała jednak np. zgłaszane przez pracownikow TTS1 propozycje wydawania serii tema-tycznych antologii literackich 11 a ¡zer:kiego kręgu odbiorców, której po-trzeby i znaczenia w tym regionie nie trzeba uzasadniać. I tylko w Ka-towicach czy Sosnowcu m zr.a pewnie spotkać n e o n o w e hasła o treści propagandowo-politycznej. które sąs mu ją z neonową reklamą k n a j p i na j tańszej rozrywki.

Tutejsza propaganda — w nieustającym dążeniu do uwiarygodnienia poczynań szejków i godzenia głoszonych przez nich przekonań z coraz bardziej (jak zobaczymyi ..:... ; . ; się rzeczywistością, biła wszelkie ogólnopolskie rekordy szalbierstw . nadużyć semantycznych, magii słow-n e j i werbalnego szamanizmu Konsumpcja w rodzinnym gronie np., jak wiadomo, jest podstawową : w o ż ą c ą ideą światopoglądu drobnomiesz-czańskiego. K o n s u m p c j a j a k o . . . a a t r y b u t s o c j a l i s t y c z n e -g o s t y l u ż y c i a i n a c z e l n a w a r t o ś ć s o c j a l i z m u t o r e -z u l t a z n a m i e n n e g o . p r z e s u n i ę c i a s e m a n t y c z n e g o", swo-bodnej kontaminacj i takich pojęć i haseł jak „socjalizm", „socjalistyczna Polska", „Polska dostatnia", ..Druga Polska", „Aby Polska rosła w siłę,

18

a ludziom żyło się dostatniej" etc. Zaryzykujemy — z myślą o badaczach języka polskiego — tezę, iż region śląsko-zagłębiowski jest kolebką tzw. „nowomowy", która pełniła w ostatniej dekadzie funkc ję podstawowego — jak dowodzi J. Kmita — języka władzy ze społeczeństwem, tudzież swoistego „klajs t ra" między narzuconą ideologią oraz obiektywną rzeczy-wistością. (Por. cenne uwagi nt. polityki kul turalnej w okresie gierkow-skim Kmity i in. badaczy w pracy zbiorowej Kultura — oceny i propo-zycje. Refleksje o kulturze i polityce kulturalnej lat 1970—1980. Warszawa 1981. „Do użytku służbowego"

ni Dywagowanie o mechanizmach ę : . : tvki kul turalnej , nawet jeśli jest

to polityka w wydaniu snłzunsk.m m cze się wydać — mimo liczne ilu-s t rac je — nieco jałowe . przeteoretyzowane". Spróbujmy zatem w tym miejscu unaoczr.ic i jak h — konkretnych, materialrych i namacalnych, a więc wymiernych — efekt : w doprowadziło ich funkcjonowanie. Chodzi 0 przykłady najhardz e mc~me pracowane bowiem w miarę pełnej listy to r a i t e . i i a i - : . -rzygotowującego raport o stanie kul tury w resaz zz e

— Tragcizry c w -f^jimi az: . a r:y stycznego stan teatrów oraz rachityczm :>:za- r a « n - : . Śląsku i w Zagłębiu. W polityce repe— _.r z r -^ s r rmaa i H a r . : . miałkie i tandetne, na wyraźna : t r a s y=x z - :w;ac o kontrowersyjnych czy dyskm—z: ~ . . f p ma+mmm m pozbawiona została w dużej mierze kcntaktu . dokonaniami dramaturgii współ-czesne;. ale . r.-.c - — wielkiej klasyki polskie j , i europej-skiej. W ostatnich iauaz t u i t ó t c z z i i się poza tym koniunkturalna ten-dencja do , -folkl t j t jAJcjf r epe r t aa r c granego na tutejszych scenach za-wodowych. a do wrroscu prm;tr~ u artystycznego nie przyczyniały się stałe roszady personalne w zegioh,-- U c w i d a c j i uległa scena Teatru „Rozmai-tości".

— Takiż. a może j s z c s e b a r t a e j tragiczny, uwzględniwszy proporcjo-nalnie większa i c n z . ; szum _-.e-:c" kinowej w województwie. Opero-wanie pojęciem ^saecf -j1"— *ę* w tym wypadku sporej wyobraźni i do-b re j woli. Wystarczy wv»< l a t ć . S B B tysiączny Sosnowiec, miasto, które sądząc z timbre*u v * ł p n p ^ a d y miało stanowić „dumę i chlubę całej Polski", posiada r ap t em 4 a i ka ta (notabene: cała baza kul turalna tego miasta urąga e l e m e n t a r n e ^ * poczuciu kultury, jak i godności ludz-kiej). Nie lepiej przedstawia saę baza kinowa w innych miastach. Niski — „przeciętnie" — stan kultur; ~ e. mieszkańców województwa jest również skutkiem braku sie-c: sur zysiusy;nych czy studyjnych (chlubnym wyją tk iem są tu jedynie . . . • st-cdenckie zdecydowane preferowanie w polityce reper tuarowe; obrazo ybitnie rozrywkowych, „bezpiecznego" 1 neutralnego politycznie . sp-cee m •• veg o kiczu, zamykanie dostępu do kin otwartych filmom _cr uy- wydarzenia ogólnopolskie lub też ich krótka, „błyskawicow. eksp Paradoksalnie zabrzmi w tym zestawieniu informacja, iz na Vr -rsytec: Śląskim działa od lat na j -

iirężniejszy i najambitoiejszy Polsce :środek myśli filmoznawczej, od at zaś trzech funkc jonuje tu 'c c- P.adia : TV.

— Opłakany stan bazy . • regionie, a zwłaszcza krańcowo niekorzystna sytuacja lokal twa Muzeum Górnośląskiego, skupiającego zbiory o unikatowej wartos: : m in malarstwo polskie XIX i XX w.). Przez lata ucinano tu ta j zdecydowanie wszelkie dyskusje i głosy opinii społecznej podnoszące etyczny : patri otyczny obowiązek odbudowy znisz-czonego przez hitlerowców gmachu Muzeum w Katowicach.

19

a ludziom żyło się dostatniej" etc. Zaryzykujemy — z myślą o badaczach języka polskiego — tezę, iż region śląsko-zagłębiowski jest kolebką tzw. .jnowomowy", która pełniła w ostatniej dekadzie funkc ję podstawowego — jak dowodzi J. Kmita — języka władzy ze społeczeństwem, tudzież swoistego „klajs t ra" między narzuconą ideologią oraz obiektywną rzeczy-wistością. (Por. cenne uwagi r.t polityki kul turalnej w okresie gierkow-skim Kmity i in. badaczy w pracy zbiorowej Kultura — oceny i propo-zycje. Refleksje o kulturze : polityce -:dlturalnej lat 1970—1980. Warszawa 1981. „Do użytku służboweę:

n i

Dywagowanie o mechan rmach polityki kul turalnej , nawet jeśli jest to polityka w wydaniu suhanssnm. może się wydać •— mimo liczne ilu-s t rac je — nieco jałowe . pmeteoretyzowane". Spróbujmy zatem w tym miejscu unaocznić. u ;ak . :k — konkretnych, materialrych i namacalnych, a więc wymiernych — efektów doprowadziło ich funkcjonowanie. Chodzi 0 przykłady na jba r i z i e ; twr.e pracowane bowiem w miarę pełnej listy to raczej nadanie t . ; lałea: sztabu przygotowującego raport o stanie kul tury w regionie

— Tragiczny p z .z ez . artystycznego stan teatrów oraz rachityczny z : z. : • tea tr nez: .... Śląsku i w Zagłębiu. W polityce repertuarowe; prefero- n tu x lat wartości miałkie i tandetne, na wyraźną niekorzyść dzieł wybitnych, m e mówiąc o kontrowersyjnych czy dyskusyjnych. Tutejsza widownia t ea t ra lna pozbawiona została w dużej mierze i - fntaktu me ty •: : : z_aj. en-tymi z :k :n_niami dramaturgii współ-czesnej, a le i n iemal aljm kanonem wielkiej klasyki polskie j , i europej-skiej. W ostatnich l a t a rb uwidoczniła 'się poza tym koniunkturalna ten-dencja do ,-folkloryzacjf repertuaru granego na tutejszych scenach za-wodowych. a do wzrasta panoeon artystycznego nie przyczyniały się stałe roszady personalne w "ipriât h Likwidacji uległa scena Teatru „Rozmai-tości".

— Takiż. a może jesnume t e r i r ż e j magiczny, uwzględniwszy proporcjo-nalnie większa wii loa!•!_ —— mirn i P' k inowej w województwie. Opero-wanie pojęciem j i e c " « * o tym wypadku sporej wyobraźni i do-b re j woli. Wystarczy i % o a a m m t , & 2Sê tjzięczr.y Sosnowiec, miasto, które sądząc z timbre1"- lokalne; z rx sçan -dy miało stanowić „dumę i chlubę całej Polski . p - rapte- o - -ora notabene: cała baza kul turalna tego mias ta urąga elementarnemu pomuziu kultury, jak i godności ludz-kiej). Nie lepiej przedstawia się baza kinowa w innych miastach. Niski — „przeciętnie" — stan kultum twe j mieszkańców województwa jest również skutkiem braku siei. .-:_z zys-rusy;nych czy studyjnych (chlubnym wyją tk iem są tu jedynie i r . t : ;a t ; .—st_denokie l . zdecydowane preferowanie w polityce reper tuarowej obnaż: ybitrke rozrywkowych, „bezpiecznego" 1 neutralnego politycznie - o . o m vego kiczu, zamykanie dostępu do kin otwartych fi lmom uznanyn : wydarzenia ogólnopolskie lub też ich krótka, „błyskawicowi e o Paradoksalnie zabrzmi w tym zestawieniu informacja, iż na k r te <• Śląskim działa od lat na j -prężniejszy i najambitniejszy w Pokoe ośrodek myśli filmoznawczej, od lat zaś trzech funkc jonuje tu v.'ydzia: P.adia i TV.

—• Opłakany s tan bazy muzealr_:zej w regionie, a zwłaszcza krańcowo niekorzystna sytuacja lokalowa Muzeum Górnośląskiego, skupiającego zbiory o unikatowej wartości m ir. malarstwo polskie XIX i XX w.). Przez lata ucinano tu t a j zdecydowanie wszelkie dyskusje i głosy opinii społecznej podnoszące etyczny i patr : tyczny obowiązek odbudowy znisz-czonego przez hitlerowców gmachu Muzeum w Katowicach.

19

— Krańcowo zła sytuacja lokalowa Biblioteki Śląskiej. Trudności loka-lowe i rozproszenie zbiorów (Katowice, Bytom, Cieszyn) sprawiają, iż można jedynie marzyć o pełnieniu przezeń roli głównej książnicy regionu, skarbnicy słowa polskiego na Śląsku, a zarazem centrum informacji kul-turalnej i naukowej. Nie lepiej przedstawia się sytuacja Biblioteki Uni-wersyteckiej.

— Urągająca elementarnemu poczuciu szacunku i dbałości o tradycję sytuacja wojewódzkich zbiorów archiwalnych. W obecnym pomieszczeniu (Bytom) woda zniszczyła bezpowrotnie część zbiorów. Stan zagrożenia, w jakim znajdują się bezcennej nieraz wartości dokumenty, dalszy brak odzewu i działań ze strony czynników administracyjnych pozwala mówić w tym wypadku o zbrodni popełnianej na kulturze i historii Polski i re-gionu.

— Zniszczenie infrastruktury kulturalnej w małych zwłaszcza miejsco-wościach, brak takiejż infrastruktury w nowo zbudowanych osiedlach (vide: osiedle w Gołonogu powstałe głównie z myślą o pracownikach Huty „Katowice").

— Nieobecność galerii autorskich w dziedzinie plastyki, tłumienie au-tentycznych inicjatyw twórczych w tej dziedzinie — na korzyść działań pozornych o wydźwięku wyłącznie propagandowym.

— Brak liczącego się periodyku literacko-kulturalnego. Jedyne „Po-glądy", przy całym dla nich szacunku, ze względu choćby na objętość i pełnione funkcje, nie były i nie są w stanie wpływać integrująco na środowiska twórcze, artystyczne i naukowe. „Dziwnym" trafem nie ujrzał dotąd światła dziennego zapowiadany hucznie przed dwoma laty przez „TR" śląski almanach literacki złożony jakoby w Wydawnictwie „Śląsk".

— Kompromitujący poziom „Zarania Śląskiego", zalegającego masowo liczne kioski w regionie. Ostatnie redakcje sprzeniewierzyły się t rady-cjom tego wielce zasłużonego dla kultury sląski.; r isma. a wszakże mo-głoby ono z powodzeniem pełnić rolę pisma integrującego humanistykę śląską, wychodzącego przy tym poza opłotki regionu.

To tylko kilka przykładów. Po szereg dalszych odeślijmy do publikacji S. Piskora Kultura na Śląsku. Próba diagnoza — drogi wyjścia', tegoż Kultura górnicza, czy górnik w kulturze C-Poglądy" 1980 nr 22 i nr 23), S. Wilczka Alarm dla /cuiru-o _ : : - - ; : . . 7 r a i ; 1-11 nr 23) czy dyskusji redakcyjnej Kultura stude-.:'-:: — : . : :-:udu ..Pcglądy" 1981 nr 10).

IV

Dotychczasowe uwagi prowadzą do wniosku, iż realizowana w szejka-nacie śląsko-zagłębiowskim „polityka ku l tu ra lna ' nastawiona była wy-łącznie na dwie funkcje kultury: rozrywkową i — swoiście rozumianą — funkcję „reprezentacyjną", pełniącą w raemywistości rolę f a s a d y k u l t u r a l n e j . „Pikantności" zarysowanej sw.ua:;: doda zapewne fakt , że nigdzie, w żadnym regionie kraju, nie ..trąbiono tak głośno z par ty j -no-propagandowych tub o potrzebie... human:za:; i środowiska, jak miało to miejsce w okresie panowania ostatniego z katowickich szejków. W pro-cesie humanizacji środowiska rolę „kluczową ' odegrać miał Uniwersytet Sląski; wszakże oficjalna propagandowa frazeologia i : przesytu ekspono-wała jego „kulturotwórczą funkcję". Wiemy już. iż uczelnia nie była w stanie tej funkcj i pełnić zgodnie ze swoimi realnymi, faktycznymi możli-wościami, w sposób kompleksowy i autentyczny, w praktyce bowiem sy-stem permanentnie blokował większość możliwości, instrumentów i ro-dzących się inicjatyw pracowników naukowych i studentów, które mo-głyby te j funkcj i efektywnie sprzyjać. Wiele wskazuje na to, że władza widziała w uczelni (a szczególnie w jej wydziałach społeczno-humanistycz-

20

nych) nie tyle autentyczny u n i w e r s y t e t , co fasadę, stanowiącą istot-ną część „zasłony dymnej", którą sułtanizm przysłaniał cynicznie rzeczy-wisty brak działań w dziedzinie humanizacji środowisk technokratycznych i robotniczych, tudzież integracji różnych środowisk.

*

Pora zatem, by wejrzeć głębiej na t y ł y imponujących propagandowo fasad, przyjrzeć się bliżej motywacjom, jakimi kierowali się animatorzy tak rozumianej „polityki kul turalnej" , a przede wszystkim zastanowić się nad p s y c h o s p o ł e c z n y m i s k u t k a m i u r u c h o m i o n y c h p r z e z a p a r a t s u ł t a n i z m u m e c h a n i z m ó w .

Jednym z najbardziej ewidentnych i zatrważających rezultatów ich oddziaływania było — bezprecedensowe nie tylko w skali polskiej — z a b l o k o w a n i e d o s t ę p u s z e r o k i c h m a s s p o ł e c z n y c h d o w b i t n y c h i o g ć l r . i e u z n a n y c h d ó b r k u l t u r y . Stosunkowo łatwo, w oparciu choćby o czysto teoretyczną analizę opisanych mecha-nizmów i faktów, wyprowadzić pewne wiarygodne wnioski dotyczące np. uczestnictwa w kulturze mieszkańców Śląska i Zagłębia. Potwierdzają je nader wymówcie zane socjologiczne uzyskane na podstawie badań empirycznych. Wynika z r.ich niezbicie, iż rolę pierwszoplanową w życiu j rodzin zamieszkujących GOP odgrywają jakości i wartości kul tura lne (i kulturowe zwzauane z — w nomenklaturze prof. A. Kłoskowskiej -— tzw .„pierwsi— _.-:... ze kultury", a więc realizowane poprzez życie ro-dzinne, towarzyskie, to jest głównie kontakty typu „face to face". Pod tym względem — dowodzą dane porównawcze — konurbacja górnośląska stanowi fenomen na skalę ogólnopolską. Fakt ten, sam w sobie, nie jest piczym „nagannym", wiązać go można nawet z szeregiem pozytywów: kul tura ustna jest swego rodzaju „przechowalnią" wielu cennych war -tości i norm tradycyjnych, które w „starciu" z bezdusznymi mechanizmami nie stały byna jmnie j — jak zobaczymy — na pozycji całkowicie przegra-nej. Jako taki, fakt ten może być źródłem uzasadnionego zainteresowania folklorystów i etnografów, jak i źródłem pewnego optymizmu dla budu-jących złowieszcze prognozy w kontekście cywilizacyjnych trendów pesy-mistycznie zorientowanych futurologów.

Nieco jednak inaczei przyjdzie spojrzeć na ten sam fakt, kiedy się uwzględni, że tzw. „drugi układ kultury", a więc wszelkie lokalne insty-tucje kultury, odgrywają w życiu rodzin zamieszkujących GOP rolę ze-rową (wyłączywszy wąski margines ludzi z wyższym wykształceniem) i że z całokształtu instytucji współtworzących tzw. „trzeci układ kultury", t j . kul turę udostępnianą przez zespół najważniejszych środków masowego przekazu, zdecydowanie preferowana jest telewizja, na niekorzyść książki, czasopism społeczno-kulturalnych, teatru, f i lmu etc. Badania socjologicz-no-kui turowe stwierdzają ponadto zdecydowany prymat zachowań kon-sumpcyjnych w tym regionie i — globalnie — negatywnie wyróżniają wo-jewództwo, jeśli chodzi o uczestnictwo w kulturze, w skali całego k ra ju . (Por. wyniki badań prezentowanych przez R. Milic-Czerniak w „Studiach

Socjologicznych", 1980, nr 3). Najpotężniejszy i najbogatszy region prze-mysłowy kra ju , region najbardzie j przy tym zurbanizowany, stanowi swo-isty „interior" kulturowy, sui generis „globalną, pierwotną wioskę", jak ie j teoretyczne wizje budował śp. M. McLuhan. Istptę sprawy t ra fn ie u j m u j e jeden z górników: „W Żorach mieszkam, a Żory to takie, jak większość miast co teraz pobudowali: duża sypialnia i tyle. Nigdzie nie wyjdziesz, bo kaj? Gazetę człek przeczyta, na telewizor zagląda i idzie spać. O świecie to się w tych Żorach tyle wiedziało, co w telewizorze, nie? Więc ja żech mało wiedział." (za: D. Terakowska, Ta kopalnia —• jak nasze dziecko. .Przekrój" , 1980, nr 1861).

21

Odnaleźliśmy tym samym rzeczywisty sens sloganowych określeń w ro-dzaju „śląska Biafra" czy „Katanga". Gwoli ścisłości dodać należy, że jest to także „Katanga" czy „Biafra" zagłębiowska, prawdopodobne, że w większym nawet stopniu, Motywacje kryjące się za poczynaniami szej-ków wyda ją się być jasne. Z punktu widzenia wyznawanej przez szejków „teorii kultury", tę ostatnią musiano t raktować — „nie bez racj i" — jako „kulę u nogi" systemu. Wcielana więc w życie bez pardonu „polityka kul-tura lna" miała stanowić de facto podstawowe ogniwo w systemie zabez-pieczeń, jakimi obwarowała się władza. Narzuconą je j rolę kul tura zaś spełniać mogła wyłącznie pod warunkiem sprowadzenia jej do f u n k c j i i n s t r u m e n t a l n y c h , a takąż funkc ję pełniła i „rozrywka" i „kul-tura fasadowa". Tak sprostytuowany „model" kul tury wysterowano na dwa główne cele: rozmiękczanie świadomości szerokich mas społecznych po-przez trywialne zabiegi s tandaryzujące i homogenizujące oraz na — zwią-zane z tym ściśle •— dezorientujące i fałszujące świadomość społeczną efekty o wydźwięku czysto propagandowym.

Cele, ku jakim zmierzał katowicki sułtanizm, były —rzecz oczywista — nie do pogodzenia z najbardzie j nawet nieśmiałą wizją kul tury jako w a r -tości „samej w sobie", wartości autonomicznej, rozwija jącej się t a k ż e , j e ś l i n i e w g ł ó w n e j m ; e r z.e, według własnych, immanentnych i nieskrępowanych prawidłowości i reguł.

W parze z instrumentalnym t raktowaniem kul tury postępowały w szej-kanacie wyraźne i n k l i n a c j e d o t a k i e g o ż , i n s t r u m e n t a l n e -g o t r a k t o w a n i a c z ł o w i e k a , nieliczenie się ze sferą czysto pod-miotową, i dalej — procesy u p r z e d m i o t o w i a n i a j e d n o s t k i , sprowadzania je j do roli roboczego, konsumującego i bawiącego się muła, manipulowanego zdalnie i bezwolnie poruszającego się w ry tm propagando^ wych werbli, bezwzględnie posłusznego poleceniom i zaleceniom apara tu władzy. Tak naprawdę — wbrew składanym permanentnie deklaracjom — nie dostrzegano tu człowieka, jego możliwości twórczych, jego czysto ludzkich potrzeb, praw i nadziei. Jednostka funkcjonowała tu wyłącznie poprzez masę. Sułtanizm, jako s y s t e m w y b i t n i e k o n s e r w a t y w-n y i a u t o r y t a r n y , j e s t s y s t e m e m z g r u n t u a h u m a n i -t ar n y m.

Dotychczasowe ref leksje pozwalają w miarę jasno, wyda je się, określić właściwą funkc ję mitu „zagrożeń" ze strony kul tury i nauki. Używany jako poręczny „straszak" wobec środowisk twórczych i intelektualnych, jako ważny środek sterowania i manipulowania nastrojami społecznymi, miał funkcjonować w praktyce jako -podstawowe narzędzie umacniania autokratycznego aparatu. Sułtanistyczny model sprawowania władzy nie może się praktycznie obejść bez podsycania atmosfery totalnego, irracjo-nalnego „zagrożenia", stanu permanentnej „gotowości bojowej" p rze ; uro-jonymi lub hipotetycznymi wrogami. To bowiem umożliwiało i sankcjono-wało sięganie do bogatego arsenału środków „perswazji" oraz represji , które umacniały autorytet władzy •— w je j mniemaniu. Jed: siowerri, system — dla uwiarygodnienia racji swojego istnienia — musiał nieustan-nie wywoływać sztucznie „wojny" i „konflikty". Sułtanizm. hiper-autokrtyczny model sprawowania władzy, obudowuje się ; ie: ia instytucji i autorytetów' pozornych i możę funkcjonować na dłuższą metę wyłącznie dzięki ciągłej eskalacji środków prewencji i represji .

Zna jdu jemy się, jak widać, na wysokich piętra: . , u m j c n e j logiki ab-surdu. Nawars twia jące się z upływem lat sprzec : ¿.: miedzy stosowaną „logiką" władzy a nieubłaganą logiką ot iektywr.e; rzeczywistości musiały, prędzej czy później, doprowadzić do w; : m . t y kreowane zaś mity — w starciu z tym, co ludzkie, m a t e r i l m e . r a t ; nalrte — ulec kompromitacji

xr od-zzuciu społecznym. System działał i udoskonalał się przez lata, nie zyl jednak w mocy — jak się okazało — „stotalizować" bez reszty cało-kształtu zachodzących w kulturze procesów, szczególnie je j żywota bar-eñe; p cdskórnego, mnie j oficjalnego, zwłaszcza je j najzdrowszego, robot-nicz -plebejskiego nur tu ; mówiąc prościej — nie mógł zdławić jej wy-jclarów najbardzie j ludzkich. Obrazuje to i s t o t a wystąpień robtniczych i r Jastrzębiu. „Gdyby,, kobieto, na Wybrzeżu nie zaczęli, to prędzej czy później i tak by to pieron strzelił. Bo tu było tak, że górnik to zaczynał szę cd nadsztygara. I tych asów w paradnych mundurach nic tylko po-.-:aaywali na wszystkie święta, par ty jne i państwowe, w telewizorach i na akademiach... A my dołowi — cicho, nikt nas nie widział... Wszystko te górnicze zobowiązania ponad plan to oni za nas podejmowali, a my je mu-sieli robić. Czasem ja se tak myślę, że w nich nie było wiele z Polaka, jak oni swoich ludzi tak gnoił:... D : czego my doszli? Do tego, że ja cukierka kupić dziecku nie mogę. a chleb za cudze pieniądze jem, bo my przecie ciągle tylko na długach u zagranicy jademy. Co oni zrobili?! [...] Niektórzy myślą, że jak długo będą :r:t szukać — to ludzie zapomną. Nigdy nie zapomną. Oni z tego Ślązaka zrobili czystego głupka w oczach Polski. Głupka i bogacza." Komentarz szeregowego górnika jest aż nadto wymowny, (cyt. za D. Terakowską. ibid u ^ i

Logiki absurdów i mitów starczyło jednak aż nadto, by doknacjmałych, w wielu wypadkach zatrważających, bc nie wiadomo czy odwracalnych s p u s t o s z e ń w s f e r z e ś w i a d z m : s c i s p o ł e c z n e j .

Ideologia konsumpcji i preferencje zla t rywialnych obiegów kultury nie mogły nie sprzyjać wykształcaniu i stabilizowaniu się wśród coraz szer-szych kręgów społecznych zamieszkujących kcnurbację śląsko-zagłębiow-ską biernych, inercyjnych, a więc ec cus: k o n s u m p c y j n y c h p o - , s t a w w o b e c k u l t u r y . Sprzyjało eliminacji wielu cennych ini-c ja tyw oddolnych lub ich spychaniu margines: o wielkim t rudem prze-bi jały się t u t a j na powierzchnię w :..:.-.:. z 1 ach wartości spontaniczne i autentyczne. Proces^ te nie tylko o. o: . akceptowano, ale wręcz wspomagano decyzjami „odgórnymi Znaknę: tedy z pela widzenia wiele regionalnych czy lokalnych — stary: . : h — tradycji kul tural -nych (casus tea t ru Dormana, amat : : s -ne lut półprofesojnalne zespo'iy teatralne, pieśniowe, orkiestrowe, imprezy rodzaju — posiadających niegdyś rangę ogólnopolską — rybni :k : :h dni poezji wraz z t radycyjnym turniejem o „Górniczą lampkę", dziko, s: rea nalnych towarzystw kul-turalnych: „padł" ongiś i nie podn::sl dnia dzisiejszego cenny i dobrze redagowany „Rocznik Ziemi E.ę-dmnskie;'\ przynoszący wiele in-formacj i o historii i kulturze r eż imu Z: o 1 italnej anteny zniknęły bezpowrotnie śląskie, gwarowe, niegd? aj popularne programy radiowe. Wydawnictwo „Śląsk" zarzuciło e d y k e cieszących się olbrzymim powodzeniem także poza woj. .: * i owych tekstów ludowych (z pietyzmem mogło to robić i robi nadal Dpoce). W miejsce autentycz-nych tradycji lokalnych zaczęły s:ę : : r?z natarczywiej pojawiać rozmaite formy komercyjnego, festiwalowego k .o • oolkloryzmu (czemu ideo-logię dorabiało wiele patronacki:!-, instym: :. jak choćby Wydział Kul-tury czy TKF). A przecież nie m o m a nie brać pod uwagę, ża wiele ska-zywanych na zapomnienie tradycji o.:::. —i nadal może — stanowić czyn-nik wielce pozytywny w procesie i integracji licznych przyby-szów z innych regionów kra ju nic nt:wi=_ o ich kapiialnym, psycholo-gicznym znaczeniu dla t u t e j s z y c h

W potocznym, „zdroworozsądk v.y myśleniu o kulturze nie zawsze uświadamiamy sobie w sposób wystarczająco jasny, jak istotne związki zachodzą między takimi czy innymi procesami i z jawiskami w szeroko rozumianej sferze kultury, z innymi, :cornie bardzo odległymi dziedzi-nami życia. Warto więc rozpatrzyć ;: den przynajmnie j przykład. Otóż

23

podniesienie ideału konsumpcyjnego do rangi wartości ideologicznej mu-siało —• wraz z innymi czynnikami — w stopniu zdecydowanie negatyw-nym wpływać na ethos, k u l t u r ę p r a c y poszczególnych grup zawo-dowych. W wielu wypadkach prowadziło to do rozbicia kul tur profesjonal-nych i funkcjonujących w ich ramach t radycyjnych wzorów i wartości. Charakterystycznemu dla robotniczego, zwłaszcza górniczego Śląska i Za-głębia, ideałowi dobrej, porządnej roboty, typowemu dla tego regionu poczuciu szacunku dla własnego warsztatu pracy, przeciwstawiano w ostat-nim okresie coraz nachalniej jedno jedyne „bóstwo": t o n ę . Ono, jak to podkreślali górnicy, zaczęło decydować o wszystkim. Wyraźna sprzecz-ność ideologiczna między starym, t radycyjnym a n a r z u c o n y m wzor-cem musiała powodować określ :ne reakcje psychologiczne, wpływając na podejście do pracy. Wyekspediowanie z kopalń posążków św. Barbórki nie przysłużyło się bogate; : wielowiekowych t radycjach kulturze gór-niczej. Na szczęście, w tym wypadku -:are wzorce, mimo prawdziwej in-wazj i przybyszów z rejonów : t radycyjnie niższej kulturze pracy, mimo propagandowej młócki, okazały się trwalsze i silniejsze, aniżeli można by przypuszczać. Dowodem teg m i n . ostre veto górników wobec rabun-kowej gospodarki w kopalma:i . Truizmem będzie stwierdzenie, iż nie zrozumie się istoty s ierpniowym . posierpniowych protestów górnczych, jeśli nie wniknie się w is t t tę t radycyjnej kul tury profesjonalnej . Żadna też władza nie wygra batali węgiel, jeśli nie skoreluje mechanizmów gospodarczych, nowoczesnych me: a pracy z wartościami i normami sta-nowiącymi kościec tej kultury T r.a samochód czy kolorowy telewizor, nie mówiąc już o „talonie'' r.a m:ę~ :zy kiełbasę za pracę w wolne soboty, to metody tyleż prymitywne ' i . roczne. Pozostają one zresztą w drastycznej sprzeczności : pojęciem g o d n o ś c i z a w o d o w e j i c z y s t o l u d z k i e j wpisanym w roootniczy wzorzec.

Wskażmy na inne jeszcze aspekty omawianego zagadnienia. Mimo „urzędowego" do niedawna p ryma tu Zagłębia, nie da się ukryć,

iż społeczeństwo woj. katowickiego iktaifa się j e d n a k w zdecydowanie przeważającej mierze z mieszkańców — ze Ślązaków. Zaiste sza-leńcza tedy i t rudno wythimaczalnai — ze wzfiędów politycznych i spo-łecznych —• wydaje się p-ia;-::~ pr>:a d-::ęc:a ^olbrzymiej większości lud-ności zamieszkującej w : jew: aa: - :d ye; własnych tradycji kulturowych, korzeni zapuszczonych na te; a_em_ :a w.eków, więzów krwi i impondera-biliów, które wielokrotni; juz niełatwej historii tych zićm decydowały o przetrwaniu w poczuciu polskości Czy chodzi tu wyłącznie o niewyżyte ambicje przybyszów — a wzę; ;•.-. ' — którzy przybrali szatę i pozę samozwańczych szejków. ;ak : : u jmu je W. Szewczyk? (por. tegoż Czy istnieje »śląska mafia«?' „Żyzue !_-..'. 1981, n r 5). W takim razie Zagłę-bie — w porównaiu z t e r em łł-::r.eąo Śląska — winno się dzisiaj jawić w postaci kwitnącej, bogate; :azy kulturalnej , a tego wszakże w żadnym wypadku stwierdzić nie m ze—y Zatem chodzi może o dokładnie ten sam stosunek przybyszów „z Fols sn d: autochtonów i dokładnie o te same mechnaizmy, które badał : opisywał S. Ossowski na wsi opolskiej jeszcze w latach 1945—46? (per. tegzz Zagadnienie więzi regioanlnej i więzi na-rodowej na Śląsku Op:-l w Dzieła, t. III. Warszawa 1967) Ta odpo-wiedź wyda je się bardzie; prawdopodobna i — niestety — bardziej wy-mowna. Pytania tego r :do :;_ m .. : z ą doczekać się dokładnej odpowie-dzi, pozwolą one bowiem rzu : i : d i i a tkowe światło m.in. na skrętnie za-akceptowaną i przeprowadzoną przez władze tzw. „akcję łączenia rodzin", określoną przez co światlejszyclo publicystów jako na jbardzie j haniebna t ransakcja handlowa 35-leoia. Konsekwencje tego rodaju „dokonań" kato-wickiego sułtanizmu, skutki społeczno-polityczne ingerowania w naukę, ograniczania badań nad problematyką słąskoznawczą, procentują i będą długo jeszcze procentować, przecież nie tylko w kra ju .

24

Dotykamy kolejzae; : : • zdającej się logicznej interpretacj i sprawy. Wydawać by się ~ E : . c :Dwana przez tutejszych szejków polityka separatyzmu mogia ~ :-elu integrację Śląska i Zagłębia — dwóch bardzo odmiennych - : wz m e m kul turowym i jeśli chodzi o historyczne losy regionów res z .aianych jednak geografią i historią „na śmierć i życie' które ma ją przecież jeden, ale jakże istotny punkt zworny ; j : : : :n iczą . Uruchomione przez sułtanizm me-chanizmy nie : rużyły się dziełu integracji Śląska i Zagiłębia, ale cofnęły te pc . • .-t.lka pokoleń. Smutnym symbolem tego będzie ów wampir z . : : z techrzczony — urzędowo — na „wampira śląs-kiego". O ty— eszzażz twał się stosunek przeciętnego mieszkańca cen-tralnych i p t i r : " " t t^rów Polski do mieszkańców województwa ka-towickiego ii.—ci a - any .rgatywnym stereotypem Ślązaka, będącym ewi-dentną zas ; kiej propagandy), można się było przekonać w okresie s t ra ;x: : .-pniowych, s tudiując napisy na węglarkach powra-cających z Wybrzera Symulowane przez sułtanizm z premedytacją różno-rakie proc be: nt e r tu jące społeczeństwo miały na celu ułatwić mani-pulacje tyrr.aa r z : - . t a ń s t w e m .

W naszy:k .i parokrotnie wracaliśmy do przykładu Uniwersy-tetu Sląski ią : . . . też nie można obojętnie przejść wobec skutków moral-nych i spcITit " ih bezwzględnego wtłaczania uczelni w tryby sułtanizmu, realizowania twe; z e c y d e n c k i e j w i z j i „ w z o r c o w e g o , s o c j a -l i s t y c z n e ; - n i w e r s y t e t u". Katowice, wraz z Sosnowcem, to jedyny . csrodek akademicki w Polsie, gdzie stosunek przeciętnego mieszkań: regionu do „swojego" uniwersytetu był wyraźnie obojętny, jeśli nie y. a więc pozbawiony typowej, prze jawia jące j się w roz-maiły..- i t r ta tit. gestiach i dowodach w innych ośrodkach estymy, sza-cunki- z - Bardzo niechętny wydaje się być także „przeciętny" sto-sur.e i . . . - rej ludności do studentów, o czym można się było dokładnie p r z e k i r ; i w okresie s t ra jków studenckich (zdecydowanie inaczej miała się — e-:z v Łodzi, Warszawie, Wrocławiu. Krakowie, Gdańsku). Ucinając

kulturze studenckiej skrzydła, ograniczono możliwość zneutralizowania czy przezwyciężenia funkcjonującego na robtni izym Śląsku tradycyjnie raczej negatywnego stereotypu „żaka". Smutnym pogłosem niegdysiejszych „po-litycznych" decyzji, jest dzisiejsza zdecydowana niechęć do uczelni części środowisk nauczycielskich, zwłaszcza z terenu Sosnowca.

Przywoływane wcześniej przykłady, jak i pewne poczynania paru wew-nątrzuniwersyteil-uin p i k t y m e r i w — ślepych wyznawców sułtanizmu stały się. niestety, zaczynem nienaj lepszej legendy Uniwersytetu Śląskiego w kra jowej opinii nankowej . Czy zasłużenie? Z legendami, mitami, ste-reotypami nie sposób n2 cgół walczyć przy pomocy rozumowych, logicz-nych argumentów. Trzeba j w i n a t wyraźnie powiedzieć, że mimo wspom-nianych deformacji , nie ny ik w przeważającej mierze przez spo-łeczność akademicka ucze rkz legitymuje się niepodważalnym dorobkiem naukowym, licznymi autentyczme . samodzielnie działającymi zespołami badawczymi, dużym g r m e c -znanych i cenionych nie tylko w k r a j u uczonych, poszukiwań— . nc . na rynku naukowym wydawnictwami, licznymi rocznik, m: k i r z e praygzt :wanych do zawodu absolwentów, z któ-rych wielu zasili:5 szereg: kadry naukowej. W powstałej sytuacji potrzebny byłby jakiś mag-rachmcstrz l-:t:ry potrafi łby dokonać bilansu takich f ak -tów, jak z jednej strony r.p owej niechęci do uczelni części środowisk nauczycielskich (psychologicznie uz: s^dniona •— Uniwersytetowi oddano m.in. budynki szkolne), a z drugiej — rozbudowy chociażby przez Wy-dział Filologiczny systemu studiów zaocznych i podyplomowych, kształtu-jących głównie nauczycieli podejmujących pracę czy pracujących w regio-nie, systematycznej akcji odczytów i wykałdów popularnonaukowych pro-wadzonej od lat dla szkół. Bezprzykładnym — nawet jak na warunki

25

ogólnopolskie lat 70-tych — nieposzanowaniem przez sułtanizm najwzględ-niejszej choćby niezależności czy autonomii uczelni, wyrządzono środo-wisku uniwersyteckiemu dużą krzywdę.

*

Obraz kul tury na Śląsku i w Zagłębiu, jaki wyłania się z dotych-czasowych rozważań, jest — nie ukrywamy — brudny i ponury jak tu te j -szy smog, ale też nie było naszym zamiarem ani sporządzenie „raportu 0 stanie", ani narysowanie laurki. Toteż pominęliśmy szereg przykładów, które ustawić można po stronie pozytywów, jak wybudowanie olbrzy-miego kompleksu WPKiW wraz z Planetar ium i ZOO, BWA czy „Spodka", jak osiągnięcia śląskich muzyków i plastyków. Na najżyczliwszą uwagę zasługuje działalność b. wojewody J. Ziętka, jedynego chyba lokalnego polityka, któremu plebejskie doświadczenie i intuicja dyktowały mądry 1 ludzki stosunek do kul tury i ludzi z nią związanych i który — z tychże właśnie powodów — został potraktowany przez sułtanizm z całą bez-względnością. Inna rzecz, iż wiele z pozytywnych dokonań, szczególnie w sferze kul tury materialnej , miało tu charakter wybitnie spektakularny. Powstanie WPKiW nie zapobiegło katastrofie ekologicznej regionu i nie rozwiązało — włącznie z osławionym „Spodkiem" — problemów rekre-acji, wypoczynku i uczestnictwa w kulturze. Pozytywy nie równoważą, niestety, olbrzymich spustoszeń w dziedzinie kultury. O ile część z nich, zwłaszcza tych zależnych wyłącznie od nakładów finansowych, będzie można prędzej czy później nadrobić, na odrobienie strat w sferze świa-domości społecznej przyjdzie czekać lata.

VI

Uruchomiony w regionie śląsko-dąbrowskim s y s t e m z a r z ą d z a n i a k u l t u r ą ukazuje niby w laboratoryjnej fe rmie pewien stan czy etap, ku któremu zmierzała na jwyraźnie j przedsierpniowa polityka kulturalna w Polsce, pozostająca — trzaba podkreślić — zdecydowanie w gestii parti i i państwa. Istnieje wiele przesłanek wskazujących na to, iż celem polityki s tymulowanej z gierkowskiej centrali było ukształtowanie przestrzeni kul-tu ra lne j narodu i państwa na obraz i podobieństwo McLuhanowskiej „globalnej wioski". Teza powyższa — tylko pozornie ryzykowna — uspra-wiedliwia być może w jakiejś mierze całość niniejszych refleksji . Warto pamiętać, że mentalność i horyzonty intelektualne, etyczne i polityczne przywódcy narodu, dzierżącego w ręku losy i nadzieje narodu od grudnia 1970 r. do początków września roku 1980, ukształtowane zostały tu ta j właśnie — w Katowicach. Był on wszakże jednym z współtwórców a za-razem jednym z pierwszych najwybitniejszych absolwentów „katowickiej kuźni kodr".

Zrezygnujemy w tym miejscu ze sporządzania obszernej listy szczegó-łowych wniosków i postulatów dotyczących bezpośrednio spraw kultury w woj. katowickim, narzucają się bowiem one same. Spróbujemy natomiast przypomnieć kilka truizmów o znaczeniu i treści bardziej generalnej. Z rzędu tych, o których trzeba stale, niestety, przypominać.

Opisane mechanizmy „polityczno-kulturalne" współtworzące system umownie określony tu t a j jako „sułtanizm", ma ją mało wspólnego nie tylko z polityką kul turalną państwa socjalistycznego, ale — z socja-lizmem w ogóle. Nie m a j ą zresztą z nimi nic wspólnego także i mecha-nizmy „polityczno-kulturalne" urushomione w ramach patrymonialno-sta-nowego modelu sprawowania władzy charakteryzującego politykę centrali w dekadzie Gierka.

26

Polityka kul tura lna w państwie socjalistycznym nie da się, nade wszy-stko. pogodzić z sys t imem dyrektywnego, sprowadzonego wyłącznie do za-kazów : nakazów, „zarządzania" czy też administrowania kulturą. Prag-nąc być w zgodzie z marksizmem — i Marksem — nie może ona t rakto-wać wartości i dóbr kul tury jako wartości instrumentalnych, wykorzysty-wanych do osiągania doraźnych, utylitarnych, politycznych lub wąsko po-jętych ..ideologicznych" celów. Z a p odstawowe, najważniejsze i nadrzędne zadanie polityki kul tura lnej w państwie socjalistycznym uznać należy kształtowanie osobowości ludzkich — z akcentem na liczbę mnogą właśnie. Orientacja polityki kul turalne; na ów cel wyklucza a priori jakąkolwiek możliwość przekształcania jej w narzędzie — pośrednie bądź bezpośrednie — uprzedmiotowania jednostki, ubezwłasnowolniania je j i manipulowania nią, jak i zakładania z góry oezinicjatywnego, biernego i czysto konsum-pcyjnego stosunku człowieka do kul tury (ideologia konsumpcji stoi w oczy-wistej sprzecznoci o polityką kul turalną . państwa socjalistycznego). Nie będzie ona w starkę wypełnić swego prymarnego zadania zawężając mo-del kul tury do reprezentacyjnej „fasady" i jałowej „rozrywki" i nie wy-pełni go selekcjonują: administracyjnie inne treści i wartości kultury.

Wynika z tez : ze ;edną z podstawowych przesłanek polityki kul tural -ne j w państwie s : ojalistycznym wiązać należy z uznaniem przez nią f ak tu wiolonurtowości, wielopoziomowości i wieloświatopoglądowości kul-tury. Uznanie tego faktu zresztą jest e lementarnym wymogiem myślenia historyczne a i. zgodnego z nauką Marksa (inna rzecz, iż znakomitych teore-tycznych podstaw dostarczyć mogą tej polityce najwybitniejs i przedstawi-cieles polskie; tzw. socjologii humanistycznej, jak S. Czarnowski, S. Ossow-ski, F. Znaniecki, J. Chałasiński czy J. Szczepański). Wynika z tego rów-nie, jak .r wydaje, jasno, iż żadna osobna organizacja, s t ruktura czy grupa społeczna — np. par tu kościół, państwo czy związek zawodowy — nie może zgłaszać pretensj i do monopolizowania polityki kul tura lnej w państwie socjalistycznym Jakakolwiek tendencja do monopolizowania polityki kul tura lnej — pomija jąc fakt, że nigdy nie zyska aprobaty wię-kszości społeczeństwa — prędzej czy później stanie w kolizji z wizją kul tury wielopcz: :m: we; wieionurtowej i wieloświatopoglądowej. Mono-pol, zwłaszcza monopol budowany wbrew odczuciom i potrzebom poważ-nych odłam:-.'.- szke izens twa , nie jest w stanie — jak tego dowdozą przy-kłady — zagv wac warunków swobdnego przepływu myśli ludzkiej, a wie':- i pełr.eg: i nieskrępowanego rozwoju osobowości ludzkich.

W tym kontekście prowadzone tu i ówdzie spory typu: „jedna czy różne polityki kulturalne?", „politlka kul turalna państwa czy parti i?" •— wy-dają się mało sensowne i przeradzają się zwykle w sofistyczne rozstrzą-sania „wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiejnocy" (por. np. M Misiorny, Propozycje nowego spojrzenia. „Tryb. Ludu", 1981, n r 162). Przy jmując jako prymarne wypunktowane wyżej przesłanki, racjo-nalistyczna. realistyczna, rozumna i humanistyczna polityka kul turalna w państwie s icjalistycznym winna inspirować takie mechanizmy i siły, które mogą zagwarantować bezkolizyjne, twórcze i t rwałe (co nie wy-klucza konkurencyjności) funkcjonowanie różnych typów mecenatu nad kulturą, które pogodzą różne typy szlachetnych partykularyzmów — w imię celu nadrzędnego, jakim jest dobro jednostki, społeczeństwa, kul tury na-rodowej, państwa.

Osiągnięcie takiego stanu rzeczy nie jest byna jmnie j teoretyczną utopią i jest jak najbardzie j możliwe pod warunkiem u s p o ł e c z n i e n i a k u l -t u r y . Jasną i klarowną wykładnię tych spraw daje A. Mencwel, pod którego uwagami przyjdzie podpisać się w pełni (por. Etap prawdy. Prze-stanki programu kultralnego. „Polityka", 1981, nr 25). M e c e n a t s p o -ł e c z n y zatem — byleby umieć zracjonalizować to pojęcie i nie zmito

27

logizować go — byłby w praktyce jedynym typem mecenatu nadrzędnego. Prowadzi to do wniosku, iż polityka kulturalna jest ściśle sprzężona, jako je j funkcja, z polityką społeczną w państwie socjalistycznym, toteż r e -wizji ulec muszą również podstawy tej ostatniej.

Zgoda na przyjęcie powyższych tez oznacza ponadto zrewidowanie ukształtowanych w pewnych kręgach władzy — ukształtowanych arbi-tralnie i wbrew opinii społecznej — wyobrażeń i stereotypów na temat relacji „władza — kultura", co byłoby tematem do odrębnego, wnikliwego rozważenia. Powiedzmy zatem w tym miejscu tylko jedno: doszukiwanie się w kulturze różnego rodzaju „zagrożeń", traktowanie poszczególnych dóbr i wartości ze sfery kultury jako społecznego „tabu" to niezawodne symptomy władzy słabej, która autorytet swój opiera na pozorach i szy-kanach. Bo tylko słaba władza boi się kultury. Niestety, jak tego dowodzą liczne przykłady z dalszej i bliższej historii i jak poucza psychologia — z wewnętrzną słabością idzie zazwyczaj w parze żądza władzy.

VII

Minął rok od podpisania pamiętnych porozumień w Szczecinie, Gdańsku i w Jastrzębiu. W sposób niejako naturalny uwagi powyższe winny koń-czyc się pytaniem, jakie zmiany w życiu kulturalnym Śląska i Zagłębia zaszły w tym okresie. Mówiąc delikatnie, odczucia, jakie rodzi to py-tanie, są co najmniej ambiwalentne.

Niżej podpisany daleki jest od cynizmu, ale wiele wskazuje na to, że procesy tzw. odnowy w sferze szer ko pojętego życia kulturalnego — a przynajmniej główny ich nurt . . — ..zmaterializowały się" tu ta j i jakby... wyczerpały przede wszystk r. w licznych wypowiedziach publi-cystycznych, polemikach prasowych. . ' i intrygach, personalnych oskarżeniach, a ściślej — w grze w pesonalneg ..ping-ponga". Jest to poniekąd zrozumiałe w pierwszej cerce z..;.-. ór.icceg: przełomu społecznego, tyle że etap „rozliczeń" winien procent -.-. rc próbami budowy elementarnego przynajmniej programu kulturalnego Województwo katowickie, jak dotąd, nie posiada nawet zarysu takiego program _

W tym miejscu niezbędny wydaje się psw.en wtręt. Nie ma oczywiście powodów, aby nie ufać wypowiedz: m or lec: alków bardziej lub mniej poszkodowanych i zniewolonych przez katowicki =ułtanizm przedstawicieli świata twórczego i artystycznego, które tc wypowiedzi falowo-pojawiały się po Sierpniu w lokalnej prasie i TV. Jeśli jednak chce się oczyścić tutejsze „stajnie Augiasza", jeśli chce się unyskac przekonujące dane nt. stanu świadomości tutejszych środowisk twcroaych. jeśli pragnie się sporządzić dokładny raport o stanie kultury w regionie — a są to ele-mentarne warunki nie tyle „odnowy" (bo cóż tu : cm wiać?), co generalnej przebudowy, zmiany paradygmatu myślowego determinującego podstawy życia kulturalnego na Śląsku i w Zagłębiu — niezbędna jest również obiektywna i wiarygodna dokumentacja i analiza postaw i działań w as-pekcie jednostkowym. Można mieć np. pewne wątpliwości co do ogólnej „niemożności", albowiem nie wszyscy chyba przedstawiciele tutejszego świata twórczego mieli zamkniętey dostęp do ogólnopolskich środków masowego przekazu, Sejmu, odpowiednich wydziałów i komisji KC, nie wspominając o Radach Narodowych.

Posierpniowe pozytywy? Niewątpliwie znajdzie się ich trochę. Powstało kilka nowych towarzystw kulturalnych, na których ocenę jeszcze za wcze-śnie. Jesienią ub. roku zainaugurował działalność Komitet Porozumie-wawczy Stowarzyszeń Twórczych i Naukowych w Katowicach. Określając siebie jako ciało będące „jedynym wyrazicielem środowisk, które repre-zentuje" (zastrzeżenie, skądinąd, zrozumiałe) — Komitet zapowiedział przy-

28

stąpię.-.:; do prac nad raportem o stanie kul tury w regionie oraz progra-mem kulturalnym. Równolegle powstała w ramach — byłej już — „Soli-darne ; : i -Jas t rzębie" i działa regionalna sekcja ds. kultury. Niestety, z ża-lem należy stwierdzić, że informacja o działalności tych zespołów była i jest nader skąpa, by nie powiedzieć — żadna. Wiadomo, że KPSTiN prze-wodzi K. Kutz, co cieszy, t rudno jednakże — z braku tejże informacji — powiedzieć cokolwiek o jego. Komitetu reprezentatywności i o stanie prac na dzień dzisiejszy, a są to sprawy istotne.

Z innych faktów, które cieszą, wymienić trzeba spontaniczne i samo-rzutne inicjatywy zmierzające do integracji środwisk naukowych, twór-czych i robotniczych; mamy na uwadze np. działalność tzw. „Wszechnicy Górnośląskiej" zainicjowaną przez NZS i „Solidarność" USl. Kapitalne i nieobojętne dla spraw kultury znaczenie miały międzyśrodowiskowe kon-takty zespołów par tyjnych w ramach tzw. „kontaktów poziomych", zaini-cjowane przez orgar.i;_:;ę pa r ty jną UŚ1. Ich praca została skutecznie prze-milczana przez lokalną prasę, niemniej wyrazić należy nadzieję, że będą one — w różnych formach — owocowały w bliższej i dalszej przysz-łości.

Wymieniając p rytywy warto wziąć ood uwagę wydarzenie, którego sens i znaczenie wykracza daleko — tu, na Śląsku — poza rangę wy-darzenia str i ; :e uulturalno-artystycznego. Chodzi o wystawioną w lipcu br. w katowickim „Spodku" „Tragedię romantyczną", na którą złyżyły się „Dziady" i Kordian" — inscenizację będącą dziełem dwójki młodych reżyserów : Wydziału RTV USl i plejady wybitnych polskich aktorów. Jedynie nieodpowiedzialny „głuptasek", który nic nie wie o współczesnej r z e c z y w i s t o ś c i śląskiej, mógł przedsięwzięcie owe skwitować okreś-leniem: . .najbardziej kiczowate przedsięwzięcie artystyczne ostatnich lat" (por. T Jasiński, „Złoty Knebel" czyli „Solidarność" i kabaret . „Rzeczy-wistośc", 1981, nr 16). Na życzliwą uwagę zasługuje także posierpniowa działalność katowickich „Poglądów", które uwolnione z pęt sułtanizmu, stały się pismem po prostu dobrym i poszukiwanym. Wszystkie niemal fakty, które skłaniają do odrobiny przynajmnie j optymizmu na przyszłość, wiążą się — jak świadczą przywołane i pominięte przykłady — z odra-dzającą się ze zgliszcz i popiołów inicjatywą s p o ł e c z n ą . Cieszy, iż nie zdławiono je j do końca.

Niestety, o wiele dłuższa byłaby, gdyby ją w pełni przedstawić, lista posierpniowych „osiągnięć" negatywnych, a dotyczą one głównie pewnych aspektów działalności ośrodków władzy, administracji , instyucji kul tury i instytucji dla kultury. Przykładowo, problemy kultury w regionie, je j stanu i potrzeb, stanowiły ewidentny i odległy margines w trakcie dys-kusji przedzjazdowej, a materiały konferencji wojewódzkiej parti i zała-twia ją je kilkoma ogólnikami. Najgłośniej bodaj — jeszcze jesienią ub. i wiosną tego roku — dyskutowana sprawa powrotu Wydziału Filologicz-nego do Katowic utknęła w mar twym —• można domniewywać — punk-cie. Przytoczone przez prasę słowa A. Żabińskiego wypowiedziane na konferencji miejskiej w Sosnowcu na pewno w niczym nie przyczyniły się — mówiąc eufemistycznie — do załagodzenia „kontrowersji" i „nie-snasek" wokół „sprawy" Wydziału Filologicznego w niektórych środowis-kach sosnowieckich (pytanie, dlaczego wyeksponowano właśnie te f rag-menty wypowiedzi?). Ba, na konferencji miejskiej w Katowicach Uni-wersytet stał się dla niektórych działaczy negatywnym i... wziętym „ar-gumentem" w kampanii wyborczej, bo jak rozumieć -stawiane tam reto-ryczne pytania w rodzaju „ile Uniwersytet zamierza odebrać jeszcze szkół?" Takie stawianie sprawy budzi, łagadnie mówiąc, pewne zdziwienie.

Tutejsza propaganda, wydaje się, jakby t rwale została skażona „stylem Grudiowym", co naj lepiej obrazuje działalność prasy, a zwłaszcza „Try-buny Robotniczej" (poczynając jeszcze od okresu sierpniowych i wrześnio-

29

wych s t ra jków w Gdańsku, Szczecinie i... Jastrzębiu. Gazeta ta, odnosi się wrażenie, robiła wszystko, aby nie odzyskać — a raczej: p o z y s k a ć — zaufania czytelników i opinii gazety wiarygodnej w odczuciu szerokich rzesz społeczeństwa. Przytaczanie przykładów mija się w tym wypadku z celem i traci sens. Co na jwyżej może „dziwić" fakt dezinformacji opinii pa r ty jne j w sprawach dotyczących part i i i życia par tyjnego w gazecie par ty jne j . Do Śląskich i zagłębiowskich kin nie t raf i ł boda j ani jeden fi lm zaliczany do tzw. ,ypółkowników", a tutejsze teatry ekscytują pu-bliczność kolejnymi zmianami personalnymi. WOSPRiTV otrzymała do swoje j dyspozycji c z ę ś ć „Pałacu Grudniowego" (z inicjatywy znanych publicystów... warszawskich), co byna jmnie j nie zakończyło je j kłopotów. Jeden jednak czy drugi spektakularny gest władzy wobec kul tury to — w tym regionie, po Sierpniu — o wiele za mało. Na dobrą sprawę, kul -tura w tym regionie winna się bronić przed spektakularnymi gestami. Po stokroć zaś mylą się ci, krótkowzroczni, którzy twierdzą, że w w a r u n -kach ciężkiego kryzysu gospodarczego i społecznego, jaki przeżywa kra j , nie czas, by zaprzątać sobie głowę sprawami kultury.

Sfera kul tury w regionie śląsko-dąbrowskim dotknięta jest ciężką cho-robą. To wiemy. Analiza sytuacji, jaka zarysowała się po sieprniu, po-twierdza niestety słuszność opinii, iż tu — w tym regionie •— będzei nie-słychanie t rudno przezwyciężyć stare sposoby myślenia o kulturze, a co za tym idzie — wyjść poza „administracyjny" i technokratyczny je j ogląd. Kul tura nie miała tu — z małymi wyją tkami — zwyczajnego szczęścia do ludzi. J ak silne są t u t a j tęsknoty za „starym, dobrym stylem", wskazuje szerokie, nie tylko „ideologiczne", poparcie jakie w pewnych kręgach uzyskała działalność tzw. ,Forum Katowickiego". Mając to m.in. na uwadze, t rudno — przynajmnie j teraz — o generalnie bardziej optymistyczną wizję kul tura lnej przyszłości regionu. Tutejszy Uniwersytet opuszcza pierwszy rocznik absolwentów kulturoznawstwa — tutejsze instytucje kul tury nie wyda ją się być tym szczególnie zainteresowane.

„Ech, kurde, jak to boli, jak człowiek to w sercu, o, tu ta j , ma i jak go to boli..." — pozwólmy sobie zakończyć te refleksje słowami znajomego górnika dołowego z Kopalni „Manifest Lipcowy" w Jastrzębiu.

Czerwiec, sierpień 1981 r.

30

I

Zeszyt przygotowali: Jerzy Maciąga Bogdan Łomiński

Red. techn. Roman Klec

Artykuły zamieszczone na łamach niniejszego zeszytu są odzwierciedle-niem osobistych poglądów autorów.

Adres red.: Komitet Uczelniany PZPRUSl . , Katowice, ul. Bankowa 12, p o k 54 — tel. 594-466.

DUS zara. 1846/81 500 egz.