16

20121019202900w drodze 10 2012

Embed Size (px)

DESCRIPTION

https://www.wdrodze.pl/fragmenty/20121019202900w_drodze_10_2012.pdf

Citation preview

Page 1: 20121019202900w drodze 10 2012
Page 2: 20121019202900w drodze 10 2012
Page 3: 20121019202900w drodze 10 2012

Drodzy Czytelnicy,miesiąc temu zastępowałem w szpitalu kapelana. Obok szkolnej katechezy to podobno druga gorąca linia frontu ewangelizacji. Było podobnie jak w latach poprzednich. Od spowiedzi i wzruszających wyznań „ludzi na walizkach”, po obojętność, zbieranie żalów i pretensji do Kościoła. Proszę księdza, a dlaczego nie mieszkać ze sobą przed ślubem? Dlaczego cierpię i dlaczego właśnie ja? Dlaczego Kościół nie akceptuje in vitro? Po co mam chodzić na mszę, skoro modlę się podczas biegania? Po co mi spowiedź, skoro nikogo nie zabiłem, nie kradnę i staram się być dobry? Dlaczego nasz proboszcz to tylko na budowę plebanii zbiera i jeździ drogim samochodem? Dlaczego mój wikary mówi tak nudne kazania, że już po dwóch zdaniach usypiam? A wszystko to wypowiadane z różnym natężeniem frustracji.

Zdaję sobie sprawę, że wielu osobom nie poświęciłem tyle czasu, ile oczekiwały. A najczęściej byłem bezradny, nie potrafi ąc przekonująco i (najlepiej) w trzydzieści sekund odpowiedzieć, o co chodzi w tym Kościele i dlaczego warto w nim być.

Po jednym z dyżurów wróciłem do wydanej kilka lat temu przez wydawnictwo W drodze książki Paula Zulehnera Schronienie dla duszy, w której autor pisze: „Każdy człowiek nosi w sobie głębokie pragnienie zapuszczenia korzeni i nie da się z niego tego pragnienia wydrzeć. Żyjemy w nieustannym niebezpieczeństwie bezdomności, bycia na obczyźnie, społecznego i osobistego wyobcowania. I wszyscy potrzebujemy dachu – nie tylko nad głową, ale i nad duszą. Nikt z nas nie może żyć całkowicie pozbawiony domu. I choć to pragnienie nie zawsze prowadzi nas ku Kościołowi i religii, to właśnie ono daje nam najpewniejszą formę zadomowienia dla naszej duszy”.

Powyższy fragment proszę potraktować jako motto październikowego wydania miesięcznika, zatytułowanego „Po co nam Kościół?”. Ukazuje się on w pięćdziesiątą rocznicę otwarcia Soboru Watykańskiego II – wciąż (mimo licznych kontrowersji) najważniejszego kościelnego wydarzenia XX wieku. •

Page 4: 20121019202900w drodze 10 2012

ROZMOWA W DRODZE 9 EWANGELIA WYSTARCZY kaznodzieja w drodze – rozmowa z Adamem Szustakiem OP

PO CO NAM KOŚCIÓŁ? 23 LICENCJA NA ZBAWIENIE prawda mało wygodna – rozmowa z Wiesławem Dawidowskim OSA

33 SIĘ NIE WSTYDZĘ moje wyznanie wiary – Tomasz Machała

41 OSŁABŁA GORLIWOŚĆ KSIĘŻY skąd kryzys w Kościele? – rozmowa z biskupem Tadeuszem Pieronkiem

51 JESTEM Z TŁUMU deklaracja trwania we wspólnocie – Marek Magierowski

61 BYĆ BARDZIEJ mąż z żoną w zakonie – Katarzyna Kolska

75 KARDYNAŁ Z FIRMY TESLA portret Dominika Duki OP – Tomasz Dostatni OP

KONTROWERSJE 87 PYTANIA PO POJEDNANIU po wizycie Cyryla – Wojciech Surówka OP

95 BYŁO NA CO POPATRZEĆ paraolimpijska paranoja – Zofi a Kotlińska

W CO JA WIERZĘ? 105 WIELKI WYBUCH MIAŁ SWÓJ WYBUCH Bóg jest Stworzycielem – rozmowa z Pawłem Krupą OP

ORIENTACJE 116 JAK WYPEŁNIĆ LUKĘ W ŻYCIU Sarah Polley Take this waltz – Sylwia Klimek

120 CUDU NIE BĘDZIE Czarnobylska modlitwa Swietłany Aleksijewicz – Aleksandra Glinka

W numerze:

Page 5: 20121019202900w drodze 10 2012

KIEDY SIĘ MODLISZ 127 PIĘTNAŚCIE MINUT Jacques Philippe

SZUKAJĄCYM DROGI 132 PRZYSZEDŁEM RZUCIĆ OGIEŃ NA ZIEMIĘ Jacek Salij OP

DOMINIKANIE NA NIEDZIELĘ 137 PRAGNIENIE JEDNOŚCI – Paweł Trzopek OP

138 BÓG RZUCA WYZWANIE – Szymon Popławski OP

139 CZŁOWIEK NA MAJESTACIE – Marek Pieńkowski OP

140 PRZEJRZEĆ I PÓJŚĆ ZA JEZUSEM – Michał Pac OP

FELIETONY 20 WILKI DWA – Tessa Capponi-Borawska

38 UCIECZKA GRZESZNIKÓW – Jan Góra OP

84 FELIETONISTA NA WAKACJACH – Adam Zagajewski

102 O PRACY RAZ JESZCZE – Dariusz Kowalczyk SJ

114 NIECH SIĘ DZIECIAK ZARAZI – Marek Magierowski

Redakcja: Roman Bielecki OP (red. nacz.), Wojciech Dudzik OP (sekr. red.), Katarzyna Kolska (z-ca red. nacz.), Dominik Jarczewski OP, Paweł Kozacki OP, Mariusz Tabaczek OP, Anna Sosnowska (współpraca)Oprac. grafi czne: Łukasz SulimowskiDruk: CGS drukarnia sp. z o.o., Mrowino, ul. Towarowa 3, 62-090 Rokietnica Nakład: 7200 egz.Kolportaż i reklama: Kornelia Winiszewska, tel. 61 850 47 27, [email protected]: Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W DRODZEAdres redakcji: ul. Kościuszki 99, 60–920 Poznań, tel. 61 850 47 22, faks 61 850 17 82, [email protected], www.miesiecznik.wdrodze.plCum permissione auctoritatis ecclesiasticae.Redakcja nie odsyła materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo adiustowania i skracania tekstów przyjętych do druku.

M I E S IĘC Z N I K P OŚW IĘC O N Y ŻY C I U C H R Z EŚC I J AŃS K I E M U

Zdjęcie na okładce: Jakub Certowicz (kościół we wsi Tarnów nad Wisłą)

Page 6: 20121019202900w drodze 10 2012

FOT. M

AR

CIN

SZ

AŁAŃ

SKI /

REL

IGIA

TV

PO CO NAM KOŚCIÓŁ?

Page 7: 20121019202900w drodze 10 2012

/ LICENCJA NA ZBAWIENIE 23

LICENCJA NA ZBAWIENIE•••Chodzenie do Kościoła jest oddawaniem kultu Jedynemu Bogu. Ma sens tylko wówczas, jeśli nie uznajemy w życiu innych bożków.

Z Wiesławem Dawidowskim OSA rozmawia Anna Sosnowska

ANNA SOSNOWSKA: Skoro poza Kościołem nie ma zbawienia, to jakie są granice Kościoła – gdzie Kościół jeszcze jest, a gdzie już go nie ma?

WIESŁAW DAWIDOWSKI OSA: Na to pytanie chciał odpowiedzieć Sobór Watykański II. W Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium czytamy, że jedyny, prawdziwy Kościół Chrystusowy trwa w Kościele katolickim. I o to słówko „trwa”, po łacinie subsistit, toczy się wśród teologów spór: czy należy je rozumieć w sposób inkluzywny i włączać w Kościół wiernych innych wyznań, czy też ekskluzywny, ograniczając zasięg Kościoła wyłącznie do Kościoła katolickiego. Tylko co było intencją ojców soborowych?

Benedykt XVI, jeszcze jako kardynał Ratzinger, w dokumencie Dominus Iesus bardzo jasno określił, że subsistit oznacza granice Ko-ścioła katolickiego. Ale znowu – rasowy teolog będzie się spierał o to, czy większą wartość ma nauczanie Kongregacji Doktryny Wiary, czy nauczanie soborowe.

Page 8: 20121019202900w drodze 10 2012

PO CO NAM KOŚCIÓŁ? / WIESŁAW DAWIDOWSKI OSA /24

Która koncepcja jest ojcu bliższa – Kościoła zawężonego czy poszerzo-nego?

Jestem zwolennikiem poszerzania granic Kościoła, ale nie do granic niemożliwości!

We wspomnianej przez ojca Konstytucji dogmatycznej o Kościele, w punktach 14 i 15, opisano stopnie przynależności do Kościoła: naj-pierw są katolicy, potem inni chrześcijanie, żydzi, muzułmanie, wy-znawcy innych religii, w końcu ludzie dobrej woli.

Od razu sprostowanie. Konstytucja mówi w tych punktach wyraź-nie o przynależności do Ludu Bożego, a nie do Kościoła. Często te dwie rzeczywistości są mylone. Lud Boży to pojęcie szersze niż Kościół, któ-ry jest znakiem zbawienia, ale nie jest drogą zbawienia.

Jest tylko narzędziem?

Dokładnie tak. Drogą zbawienia jest Chrystus, a Kościół na Niego wskazuje. Konstytucja Lumen gentium zaczyna się od słów: „Światłem świata jest Chrystus”, nie Kościół. Kościół, jak mówili jego ojcowie, to jedynie księżyc, który świeci ludziom w nocy i pozwala dotrwać do dnia. Kiedy to sobie uporządkujemy, pojawi się pytanie: gdzie ludzie się zbawiają?

No to gdzie się zbawiają?

Nasza rozmowa zmierza do wyjaśnienia formuły, która została wypowiedziana w III wieku przez św. Cypriana: „Extra Ecclesiam nulla salus” – „Poza Kościołem nie ma zbawienia”. Ale trzeba pamię-tać o tym, w jakim kontekście Cyprian wypowiedział te słowa. Był to czas prześladowania chrześcijan, wielu porzucało Kościół, lękając się o swoje życie doczesne. Cyprian dopowiadał jeszcze jedno ważne i wiele wyjaśniające zdanie: „Nie może mieć Boga za Ojca ten, kto nie

Page 9: 20121019202900w drodze 10 2012

/ LICENCJA NA ZBAWIENIE 25

ma Kościoła za Matkę”. Tylko że – uwaga! – ta wypowiedź nie doty-czyła tych, którzy są poza Kościołem, ale tych, którzy byli w Kościele. Siedemnaście wieków później konstytucja Lumen gentium powie, że do Kościoła przynależy się sercem, a nie ciałem. I wyraźnie roz-różni: są tacy, którzy ofi cjalnie nie wstąpili do Kościoła, ale i tak do niego należą; to ci, którzy wypełniają prawo Boże i dzięki temu są bliżej zbawienia. Ale są i tacy ludzie w Kościele, którzy trwają w nim jedynie ciałem, a nie duchem; i ci – konstytucja wyraźnie to mówi, cytując zresztą świętego Augustyna – zbawienia nie osiągają. Czyli można być w Kościele i nie osiągnąć zbawienia. To jest dramat, przede wszystkim dramat Boga, bo On nie da na siłę zbawienia komuś, kto tego nie chce.

Czym właściwie jest zbawienie?

Zbawienie jest pojęciem wieloznaczeniowym, ale nie wieloznacz-nym. Chodzi o zwycięstwo nad kimś lub nad czymś. Z jednej strony to jest salus, czyli zdrowie polegające na integralności duszy i ciała. Chodzi tu o postępowanie człowieka według ducha, a nie według po-żądliwości ciała.

Ten rodzaj zbawienia osiągamy już tu i teraz?

Raczej się o nie się staramy, walczymy. Ale też jest nam ono poda-rowane. Święty Augustyn mówi do Boga: „Daj to, co nakazujesz, i na-kazuj, co chcesz”. To znaczy, że nie mogę wykonać tego, czego Bóg ode mnie wymaga, bez pomocy Jego łaski. Mamy współdziałać z Bogiem, by się zbawić.

Jest też druga rzeczywistość zbawienia, rozumianego jako szczęście, które zaczyna się tutaj i ma swoją kontynuację w wieczności.

Jak możemy rozpoznać te symptomy zbawienia w codzienności? Jak zobaczyć, że nasze chodzenie do kościoła już teraz, mówiąc brzydko, nam się opłaca?

Page 10: 20121019202900w drodze 10 2012

PO CO NAM KOŚCIÓŁ? / WIESŁAW DAWIDOWSKI OSA /26

Czym jest chodzenie do kościoła? Chyba nie do końca to rozumiemy. Historia zbawienia, którą znajdziemy w Biblii, to opis dwóch sytuacji: Boga szukającego człowieka i człowieka szukającego Boga. Ale nie boga jakiegokolwiek, tylko Boga Jedynego! To jest tajemnica wybrania Izra-ela, który został powołany do czczenia Jedynego Boga i bycia w świecie Jego znakiem. W pewnym momencie historii zbawienia pojawia się

Chrystus, z którego wyrasta Ko-ściół, w którym chodzi dokładnie o to samo! W rozmowie z Sama-rytanką Jezus mówi, że praw-dziwi czciciele będą oddawać Bogu cześć w duchu i prawdzie (por. J 4,21–23), i nasze chodzenie do kościoła jest właśnie oddawa-niem kultu temu Jedynemu Bogu.

Ma sens jedynie wówczas, jeśli nie uznajemy w życiu innych bożków. W przeciwnym razie tylko odbijamy kartę obecności w kościele, nawet jeśli podczas mszy przyjmujemy w pobożny sposób komunię świętą. Szalenie ważne jest, byśmy odkryli, że do kościoła idziemy po to, by sprawować kult Jedynego Boga we wspólnocie tych, którzy wierzą tak samo jak my. Gdy święty Cyprian mówi: „Poza Kościołem nie ma zba-wienia”, to znaczy, że człowiek nie odnajdzie szczęścia poza tą sytu-acją, w której oddaje kult Jedynemu Bogu. Ale to nie jest takie proste.

Kiedy mówi ojciec o kulcie, to ja widzę zaraz zagrożenie pustą obrzę-dowością i mizerię wspólnoty, w której ten kult się sprawuje.

No właśnie! Na tym polegał też dramat Jezusa, który według św. Marka wszedł do świątyni jerozolimskiej, dokładnie wszystko obej-rzał i zaraz z niej wyszedł, bo zobaczył fasadę obrzędowości, pusty rytuał. Może się tak stać, że nasz kult również będzie fasadowy, nie dotknie serc. Ale mam wrażenie, że dzisiaj, przynajmniej w niektórych kręgach, na nowo odkrywa się ducha liturgii, czyli to, co jest sednem naszego spotkania w kościele. Spotykamy się, bo spotkaliśmy Jedynego

•••WSZYSTKO KONCENTRUJE SIĘ OSTATECZNIE W PRZYKAZANIU MIŁOŚCI BOGA I BLIŹNIEGO – TAM SKUPIAJĄ SIĘ WSZYSTKIE NASZE PRAGNIENIA I POSZUKIWANIA.

Page 11: 20121019202900w drodze 10 2012

/ LICENCJA NA ZBAWIENIE 27

Boga, Tego, od którego wyszliśmy i do którego powracamy. Coraz więcej ludzi szuka spotkania z Bogiem w ciszy, w harmonii, a nie w hałasie gitar i przegadanych modlitw.

Jak w takim razie być w Kościele – proszę zauważyć, że nie użyłam określenia „chodzić do kościoła” – żeby doświadczać zbawienia?

Żeby przyjmować dar zbawienia, dar codziennego szczęścia, i to tak, żeby innym go nie zabierać (śmiech)? Bo kiedy zabieramy szczęście in-nym albo nie pozwalamy, żeby ci obok nas byli szczęśliwi, to też grzeszy-my. Wszystko koncentruje się ostatecznie w przykazaniu miłości Boga i bliźniego – tam skupiają się wszystkie nasze pragnienia i poszukiwania.

A co ojciec myśli o ruchach tradycjonalistycznych, które odradzają się i rozwijają w Kościele? Czy one oferują lepszą drogę do zbawienia, bardziej skuteczną? Czy zwykłe zaangażowanie to za mało?

Zbawienie dotyczy bardzo szerokiego zakresu ludzkiego życia – odkupienia, wybawienia człowieka od grzechu, od sytuacji konfl iktu sumienia, od dramatu rozdarcia pomiędzy naszymi wyborami, poka-zania, że mimo cierpienia człowiek jest w stanie osiągnąć szczęście. Nie dlatego że cierpienie uszlachetnia, ale dlatego że Bóg wchodzi w to cierpie-nie w osobie Jezusa Chrystusa. Ruchy tradycjonalistyczne to nie droga do lepszego doświadczania zbawienia, ale pewna forma religijności i ryt jej przeżywania. Ich powstawanie, np. w Stanach Zjednoczonych, wiąże się też z przebudzeniem świadomości, że po Soborze Watykańskim II coś zostało zaprzepaszczone, że wylano dziecko z kąpielą. Znam opo-wieści księży ze Stanów Zjednoczonych, którzy byli świadkami, jak duchowny sprawował mszę, zastępując chleb ciastem z pizzy, a wino

•••WAŻNE JEST, BYŚMY ODKRYLI, ŻE DO KOŚCIOŁA IDZIEMY PO TO, BY SPRAWOWAĆ KULT WE WSPÓLNOCIE TYCH, KTÓRZY WIERZĄ TAK SAMO JAK MY.

Page 12: 20121019202900w drodze 10 2012

PO CO NAM KOŚCIÓŁ? / WIESŁAW DAWIDOWSKI OSA /28

coca-colą. Oczywiście wierni wiedzieli, w jaki sposób mu za to odpła-cić, i w następnym tygodniu wrzucali na tacę guziki.

Mam nadzieję, że to anegdota.

Nie, to fakty. Więc trudno się dziwić, że wahadło się odchyla w prawą stronę. To reakcje na pewne nadużycia. Benedykt XVI mówi, że msza trydencka i msza posoborowa (Pawła VI) to dwie równopraw-ne formy liturgii, które mogą obok siebie współistnieć. Ważne jest, żeby ci, którzy w nich uczestniczą, nie patrzyli na siebie z pogardą, z wyższością. Bo gdy sprawowanie kultu Jedynego Boga i możliwość osiągnięcia zbawienia ogranicza się do jakiejś wąskiej grupy, to coś tu jest nie tak. Święty Paweł mówi, że Bóg pragnie, aby wszyscy doszli do zbawienia (por. 1 Tm 2,4). A przecież ludzie nie są identyczni, dlatego nie ma też identycznego szablonu zbawienia. Gdyby Bóg stworzył nas na jedną modłę, to byłby to bardzo smutny Bóg i bardzo nudny świat.

A może taka radykalizacja to sposób na przetrwanie Kościoła? Socjo-logowie mówią, że największą szansę mają właśnie grupy radykalne, które proponują bardzo jasno określoną tożsamość.

Tak, ale socjologowie znają bardzo dobrze sposoby badania rze-czywistości widzialnej. A Kościół jest przecież także rzeczywistością duchową. Żyje obietnicą daną przez Jezusa Piotrowi: „Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). Spotkałem kiedyś pewnego biznesmena, który nie wiedział, że jestem księdzem. Zapytał mnie, gdzie pracuję, odpowiedziałem, że dla fi rmy, która już dosyć długo jest na rynku. Zaczął wymieniać jakieś nazwy, a ja mu na to: nie, dla jeszcze lep-szej fi rmy pracuję, trwamy już dwa tysiące lat i mamy gwarancję, że będziemy istnieli aż do końca świata. Najpierw nie łapał, dopiero po chwili powiedział: A, dla Kościoła! To jest anegdota z mojego życia, ale Kościół ma przecież gwarancję od Pana Jezusa. Przeszedł wiele burz

Page 13: 20121019202900w drodze 10 2012

/ LICENCJA NA ZBAWIENIE 29

– upadek imperium rzymskiego, herezje, reformację, czasy Borgiów, rewolucję oświecenia we Francji, druty kolczaste na Syberii. I zawsze wychodzi z tego żywy, umocniony. Nie chodzi o to, że Kościół musi przetrwać w jakiejś ściśle określonej, niezmienionej formie. Ważne, że przetrwa jako wyznający wiarę w Jedynego Boga. Boga, który – to trzeba dopowiedzieć – objawia się światu w Jezusie Chrystusie.

I objawia się na wiele różnych sposobów. Pamiętam z katechezy w pod-stawówce, jak ksiądz grzmiał, że kto nie wierzy w Boga w Polsce, w któ-rej kościoły są na wyciągnięcie ręki, ten na pewno zostanie potępiony.

Poruszyła tu pani kilka wątków, które trzeba uporządkować. Na początku Listu do Hebrajczyków czytamy: „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna” (Hbr 1,1–2). Bóg przemawia do ludzi różnymi metodami, przygotowując ich do przy-jęcia wiary w Syna Bożego. Wielu dopiero formuje swój światopogląd, a kiedy docierają do najgłębszych kwestii egzystencjalnych, dochodzą też do pytania o Chrystusa. Przygo-towują się na Jego przyjęcie, wcale o tym nie wiedząc. Ale w tym jest Pan Bóg.

Zwróćmy chociażby uwagę na historię niemieckiego dziennikarza Petera Seewalda, który przeprowa-dził dwa wywiady rzeki z papieżem Benedyktem XVI. Po pierwszym odszedł jako człowiek ciągle nie-wierzący, lewicujący. I kardynał Ratzinger nie rzucał w niego kamie-niami, nie straszył go piekłem. Zostawił mu przestrzeń, żeby dojrzał do spotkania z Chrystusem.

Powiedział: „Jest tyle dróg do Boga, ilu ludzi na ziemi”.Dziś ten sam Peter Seewald przekonuje świat, że Benedykt XVI to fan-

tastyczny papież – papież wolności, który wie, że ostateczną odpowiedzią

•••NIE CHODZI O TO, ŻE KOŚCIÓŁ MUSI PRZETRWAĆ W JAKIEJŚ ŚCIŚLE OKREŚLONEJ, NIEZMIENIONEJ FORMIE. WAŻNE, ŻE PRZETRWA JAKO WYZNAJĄCY WIARĘ W JEDYNEGO BOGA.

Page 14: 20121019202900w drodze 10 2012

PO CO NAM KOŚCIÓŁ? / WIESŁAW DAWIDOWSKI OSA /30

dla człowieka jest Chrystus. Dlatego uważam, że straszenie piekłem na katechezie (i nie tylko) jest niepoważne.

Czy takie duchowe poszukiwanie, dojrzewanie, dotyczy też ochrzczo-nych?

Tak. Co więcej, jeżeli ktoś ochrzczony osiągnie w swoim sumieniu pewność, że droga wiary nie jest dla niego, powinien ją porzucić. To nie są moje heretyckie wymysły, tylko nauka świętego Tomasza z Akwinu. Jeżeli człowiek przy wszystkich swoich zdolnościach, przy całkowitym zaangażowaniu i wysiłku intelektualnym rozezna, że Kościół nie jest dla niego, to powinien za tym głosem podążyć. Ostateczną instancją, w której rozmawiamy z Bogiem, jest nasze sumienie. Dlatego boję się krewkich bojowników o wiarę. Powtarzam za św. Franciszkiem Sale-zym i św. Joanną Franciszką de Chantal: więcej pszczół się złapie na łyżkę miodu niż na beczkę dziegciu.

Z tego, co ojciec mówi, wynika, że w naszym życiu, w naszych wybo-rach chodzi przede wszystkim o Chrystusa. Więc może lepiej byłoby zastąpić hasło „Poza Kościołem nie ma zbawienia” zdaniem „Poza Chrystusem nie ma zbawienia”?

To zabrzmi może jak herezja, ale nie chodzi o Chrystusa, tylko o człowieka. Bóg nie posłał swojego Syna na świat po to, żeby…

Żeby się wylansować?

Właśnie! Ale żeby uratować człowieka. Misja Chrystusa to jest taka operacja ratunkowa, mówiąc językiem C.S. Lewisa, bo szatan wdarł się na teren należący do Boga i Bóg odbija ten teren przy pomocy swojego Syna.

Chrystus i Kościół to dwa organizmy nierozdzielne. Kościół to Ciało Chrystusa, a poszczególnymi członkami tego Ciała jesteśmy my. Gdy-byśmy oderwali Chrystusa od Kościoła, to przedstawilibyśmy Go jako

Page 15: 20121019202900w drodze 10 2012

/ LICENCJA NA ZBAWIENIE 31

Buddę, mistrza oświecenia, wspaniałego fi lozofa, ale nie Boga, który jest jednością z człowiekiem, który solidaryzuje się z nim do granic możliwości.

Gdzie się objawia ta solidarność Jezusa z człowiekiem, gdzie ją dostrzec w Kościele?

Prowadzę duszpasterstwo, do którego należą ludzie z różnych grup społecznych. Znam ich, wiem, gdzie pracują. W czasie komu-nii świętej to samo Ciało Chrystusa i tę samą Jego Krew przyjmuje zamożny biznesmen i biedny student z Nigerii. I to jest jeden wymiar solidarności Chrystusa z nami – tak samo nas przebóstwia swoim życiem. Drugi to wspieranie siebie nawzajem w Kościele. Mam tu na myśli liczne dzieła miłosierdzia, które Kościół prowadzi. Nie robi tego dlatego, że ma status organizacji fi lantropijnej, ale dlatego, że wierzy, że w tych biednych jest prawdziwie obecny Chrystus. I tu zaczynają się schody, bo Jezus nie ogranicza swojej obecności tylko do braci ochrzczonych. On jest w każdym człowieku – bez względu na rasę, religię, pochodzenie. On zawsze nas uprzedza. I dlatego właśnie – tu wracam do początku naszej rozmowy – sprecyzowanie granic Kościoła jest bardzo trudne. No bo co? Nie ma Kościoła wśród prawosławnych, luteran czy ewangelików?

Jest ojciec od lat zaangażowany w dialog chrześcijan z żydami. Nie chciałby ojciec, żeby jego przyjaciele poznali Chrystusa i przestąpili próg tego Kościoła widzialnego?

To trudne pytanie. Nie jestem obecny wśród żydów po to, żeby ich nawracać, chociaż gdy pytają mnie o moją wiarę, zawsze odpowiadam katolickim Credo. Ważniejsze jest to, że dzięki moim żydowskim przy-jaciołom zmieniła się jakość mojego życia duchowego, bo umocniłem własną tożsamość chrześcijańską i katolicką. Zawsze mnie smuci, kiedy ktoś odchodzi z Kościoła katolickiego i przyjmuje judaizm, bo ufam, że w mojej wierze w pełni objawia się Bóg. Z drugiej strony będę

Page 16: 20121019202900w drodze 10 2012

PO CO NAM KOŚCIÓŁ? / WIESŁAW DAWIDOWSKI OSA /32

się cieszył, kiedy jakiś żyd powie: chciałbym zostać chrześcijaninem. Co ciekawe, konwertyci i z jednej, i z drugiej strony mają poczucie, że wstępują do klubu ludzi znienawidzonych na całym świecie (śmiech).

Czasami myślę, że różnica między żydami a chrześcijanami jest trochę taka, jak między użytkownikami dwóch systemów operacyj-nych. Jedni korzystają z systemu Windows, inni z Mac OS, a każdemu chodzi o to samo. I chrześcijanie, i żydzi szukają zbawienia, posługu-jąc się prawie tymi samymi metodami: zadziwieniem nad światem, spełnianiem uczynków, czytaniem Słowa Bożego. Różnimy się tylko kultem. Są ludzie, którzy wierzą, że dojdziemy do Boga poprzez Torę, czyli Słowo Boże. Dla mnie tym tajemniczym Słowem jest Słowo Wcie-lone – Chrystus. Trzeba chyba pomyśleć tak: istnieje tyle dróg do zba-wienia, ile ludzi na świecie. Ale ja wierzę – i to też jest wiara Kościoła – że ostatecznie wszyscy dojdziemy do zbawienia w Chrystusie. •

Rozmawiała Anna Sosnowska

Wiesław Dawidowski – ur. 1964, augustianin, teolog,

duszpasterz, publicysta. Rektor anglojęzycznego ośrodka duszpasterskiego

dla cudzoziemców w Warszawie i współprzewodniczący Polskiej Rady

Chrześcijan i Żydów. Od czerwca tego roku jest prowincjałem zakonu

augustianów. Mieszka w Łomiankach.