36
Białystok „SPIESZMY SIĘ LEPIĆ BAŁWANY TAK SZYBKO TOPNIEJĄ” ISSN 2299-4580 bezplatny magazyn mieszkańców NR 25 fakty.bialystok.pl

25. wydanie Faktów Białystok

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: 25. wydanie Faktów Białystok

Białystok

„SPIESZMY SIĘ LEPIĆ BAŁWANYTAK SZYBKO TOPNIEJĄ”

ISSN 2299-4580

bezpłatnymagazyn

mieszkańców

NR 25 fakty.bialystok.pl

Page 2: 25. wydanie Faktów Białystok

TOP AUTOBiałystok, Krupniki 25, Tel. +48 85 66 16 802 Białystok, ul. Gen. St. Maczka 66, Tel. +48 85 654 33 44www.topauto.com.pl

Page 3: 25. wydanie Faktów Białystok

Białystok,

TOP AUTOBiałystok, Krupniki 25, Tel. +48 85 66 16 802 Białystok, ul. Gen. St. Maczka 66, Tel. +48 85 654 33 44www.topauto.com.pl

Page 4: 25. wydanie Faktów Białystok

4 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

faktyBiałystokSPIS TREŚCIZIMOWE OPOWIEŚCI

PODLASKIE PREZENTY

ZRÓB SOBIE BIBLIOTEKĘ

W BIAŁYMSTOKU SPALONO KINO!

BIAŁOSTOCKIE SPOTKANIA III STOPNIA

ADAM FALKOWSKI – FOTOGRAF PODLASIA

WYJATKOWA OFERTA MIESZKAŃ I LOKALI

WYMYŚLIŁAM, ŻE CHCIAŁABYM PISAĆ

ETAPY PROCESU DIALOGU SPOŁECZNEGO

KAPELUSZE MAJĄ DUSZE

XIX-WIECZNI BIAŁOSTOCCY ŻYDZI

HOLLYWOOD PODLASIE

BĄDŹ PIĘKNA W KARNAWALE

DIETY CUD

TA PRZEBIEGŁA OTYŁOŚĆ...

LUKSUS W FILIŻANCE DOSTĘPNY DLA KAŻDEGO

FELIETONY

5691012141516171820222428293234

6

10

18R E K L A M A

WYDAWCAGrupa Optima Sp. z o.o.ul. Ciepła 1 lok. 1615-472 Białystok

NR 25 GRUDZIEŃ 2014ISSN 2299-4580

ADRES REDAKCJIul. Ciepła 1 lok. 16, 15-472 Białystok, tel. 85 87 121 80www.fakty.bialystok.pl

KOORDYNATORZY PROJEKTUMaciej Słupski Paweł Waliński

P. O. SEKRETARZA REDAKCJI Marta Starzyńska

FOTOBI-FOTO

SKŁADSOBO Paweł Sobolewski www.sobo.pl

ONLINEAgnieszka Siewiereniuk-Maciorowska [email protected]

ZESPÓŁGrzegorz Grzybek, Justyna Kozicka, Łukasz Kozłowski, Radek Oryszczyszyn, Radek Puśko, Karol Rutkowski, Joanna Sasinowska, Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska, Krzysztof Szubzda, Ewa Szyłko, Paweł Waliński

[email protected] Snarska

BIUROUrszula Bondaruk [email protected]

DRUK: Buniak DrukRedakcja nie odpowiada za treść publikowanych reklam. Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania oraz redakcyjnego opracowania tekstów przyjętych do druku. Opinie i poglądy autorów nie zawsze są zbieżne z opiniami i poglądami Redakcji.Copyright © Grupa Optima Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżonePrzedruk materiałów w jakiejkolwiek formie i w jakimkolwiek języku bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabroniony.

Foto na okładce: Istock.com

Treści reklamowe w numerze na stronach:2, 3, 4, 5, 7, 8, 10, 11, 12, 13, 15, 17, 19, 20, 21, 23, 24, 25, 26, 27, 29, 30, 31, 32, 33, 35, 36

Page 5: 25. wydanie Faktów Białystok

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 5

K U L T U R A

Zimowe opowieściZimowe opowieści kojarzą nam się z ciepłem domowego ogniska, Bożym Narodzeniem, a także bielą, czystością i zimnym mrokiem wczesnych wieczorów. Niezależnie od tego, jaki książkowy klimat wybierzecie, przyjrzyjcie się moim propozycjom, wśród których na pewno znajdziecie coś na zimowy nastrój.

Zima o porankuJanina BaumanWyd. Znak

Janina Bauman – żona słynnego fi lozofa i so-cjologa Zygmunta Baumana, wspomina swo-ją wczesną młodość w czasie wojny. Autorka opisuje ucieczkę z getta oraz czas spędzony wraz z siostrą i matką, gdy ukrywały się u ob-cych ludzi w różnych domach w Warszawie i pod Krakowem. Książka przedstawia praw-dziwą historię – opowieść o dobroci i podłoś-ci ludzkiej, o momentach szczęścia i o pe-chu, który mógł doprowadzić do tragicznego końca. Zima sprzyja nostalgii, warto więc sięgnąć po poważniejszą literaturę.

DotykAlexi ZentnerWyd. Wiatr od Morza

„Dotyk” to prawdziwa „zimowa opowieść” o życiu w głębi kanadyjskich lasów, w bez-litosnym świecie nadprzyrodzonej sprawie-dliwości. Można sobie bez trudu wyobrazić, jak wiele lat temu po zmierzchu, ktoś snuł ją przy kominku, a zgromadzeni oddawali się po cichu własnym przemyśleniom o oddaniu i miłości, zmaganiu człowieka z siłami przy-rody, o tym, co przerażające i nieznane. Po-wieść nominowana do prestiżowych nagród International IMPAC Dublin Literary Award i Scotiabank Giller Prize. Polecam wielbicie-lom nieziemskich klimatów.

Księgarnia spełnio-nych marzeńKatarina BivaldWydawnictwo Amber

„Księgarnia spełnionych marzeń” to książ-ka na poprawę humoru. Opowieść o miłość, optymizmie i sensie życia oraz o tym, ile war-te są książki. Pozycja dla osób, które zimą nie mają ochoty wpędzać się w depresję. Sara, któ-ra od czasów szkoły, pracowała w księgarni w małym szwedzkim miasteczku, nagle tra-ci pracę. Pozbawiona perspektyw przyjmuje zaproszenie swojej korespondencyjnej przy-jaciółki Amy i wyjeżdża do Broken Wheel w stanie Iowa. Niestety, gdy dociera na miejsce, Amy już nie żyje. Sara zostaje i przekonuje się, że życie pełne jest szczęśliwych zakończeń. Tylko nie wolno ich przegapić.

R E K L A M A

TEKST Joanna Sasinowska

Page 6: 25. wydanie Faktów Białystok

6 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

T R A D Y C J A

REKL

AMA

PODLASKIE PREZENTYTEKST Joanna Sasinowska

Przed św

iętami Bożego Naro

dzenia

w każd

ej gaze

cie zn

ajdzie

cie pora

dnik

zakup

owy. Pos

tanowiliś

my nie

być gors

i.

Jednak z

amiast prze

konyw

ać Was d

o

kolejnej pasującej jak ulał sz

matki

z pop

ularnej „s

ieciówki”,

czy p

erfum,

„któr

ych on

i tak

nie użyj

e!”, za

propon

uję

coś z

upełnie i

nnego. B

ędzie

mi miło

, jeśli

moje pod

laskie

pomysł

y potra

ktujec

ie,

jako inspira

cje i dowód na to, że

myśleć

loka

lnie możn

a przez c

ały rok

.

„Kolędy z Podlasia” Dziczka

Mój pierwszy świąteczny pomysł, to płyta z muzyką. To niedrogi, poręczny i dosyć uniwersalny upominek. Pozwala na długo zachować wyjątkowy klimat świąt i cieszyć się nim przez lata. Znalazłam „Kolędy z Podlasia” - pieśni nagrane przez zespół Dziczka. Do tego wyboru przekonały mnie dwa szczegóły. Po pierwsze okładka płyty nawiązuje do zimy i jednocześnie do wycinanki. Po drugie znajdziecie na niej trójjęzyczne napisy (w tym po angielsku), dzięki którym obdarowany obcokrajowiec może dowiedzieć się czegoś o upominku. Płytę bez problemu można dostać w sklepie internetowym.

XAROSHE Koszulka lub torba

Jeśli jesteście fanami praktycznych upominków i dobrze znacie wymiary osoby obdarowywanej, polecam wyroby nowo powstałe firmy XAROSHE , której produkty inspirowane są rodzimym wzornictwem i wykonywane są na Podlasiu. Marka pokazuje,

że wzornictwo ludowe może być równie dobrą inspiracją tak w północno-wschodniej Polsce, jak w Skandynawii czy w Hiszpanii. Zaletą podlaskiego wzornictwa jest prostota, dzięki czemu nietrudno dopasować koszulkę z tradycyjnym wzorem do prostej marynarki czy żakietu. Taki prezent jest już nieco droższy, jednak biorąc pod uwagę jakość wykonania i okoliczności świąteczne - myślę, że warto wydać kilka złotych więcej. Koszulki, torby i inne produkty XAROSHE znajdziecie w sklepie internetowym.

Gwiazda Jakub Bogacewicz z Rodziną wieś Krywiatycze (woj. podlaskie)

Czym dla Krakowa jest szopka, tym dla Podlasia gwiazda kolędnicza. Jeśli nie wierzycie, podpytajcie starszych. Na pewno wśród ich opowieści pojawią się wspomnienia o kolędnikach i kręcących się o zmroku, wśród śpiewu, gwiazdach. Coraz częściej zamiast choinki w nowoczesnych domach pojawiają się stroiki i inne awangardowe dekoracje. Proponuję więc odświeżyć rodzimą gwiazdę

Page 7: 25. wydanie Faktów Białystok

T R A D Y C J A

* w sklepie stacjonarnym, regulamin promocji dostępny w sklepie

R E K L A M A

i ofiarować tym, którzy lubią się wyróżniać. Gwiazda będzie też świetnym prezentem dla rodziny, która chciałaby zaktywizować młodsze pokolenia lub namówić dziadków do wspomnień. Gwiazdę, tak jak szopkę, dobrze jest wykonać własnoręcznie. Jednak na niecierpliwych (to robota na kilkanaście wieczorów) czeka Pan Bogacewicz i jego rodzina, którzy od pokoleń zajmują się wyrobem gwiazd. Trzeba tylko wybrać się do Krywiatycz. Dajmy się ponieść magii świąt!

MiódNie ma nic zdrowszego na zimę niż

podlaskie miody. Polecam wszystkie rodzaje i smaki, bo każdy ma swoje właściwości i warto dla nich zrezygnować z cukru lub innych słodyczy. Nie warto za to rezygnować z jakości. Dlatego zachęcam do kupowania miodu bezpośrednio u producentów lub z informacją, z jakiej pasieki pochodzą. Wybierając miód pamiętajmy, że powinien krystalizować (gęstnieć), świadczy to o jego naturalności. Miód, tak jak czekolada, poprawia nastrój, więc to idealny upominek na święta.

Mrówkowiec, inaczej mrowiskoModa na ten słodki przysmak przyszła

na Podlasie i Suwalszczyznę kilkanaście lat temu z Litwy, jednak dzisiaj bez problemu

można go dostać niemal w każdej cukierni. Przed świętami jego wyrobem trudni się kilkadziesiąt gospodyń z całego województwa. Pomimo, że to zdecydowanie nowa tradycja myślę, że warto ją docenić, bo wykorzystuje sprawdzone podlaskie produkty i pomysły, na nowo je łącząc. Są to tradycyjnie używane mak, miód i bakalie oraz karnawałowy chrust. To świetny prezent dla podlaskich łasuchów i wielbicieli tradycyjnych smaków.

Nalewka, miód pitny albo Młody ZiemniakJeśli wybieracie się w gości w okresie

świątecznym i chcecie zabrać ze sobą niezobowiązujący upominek dla Pani/Pana domu, proponuję starym zwyczajem sięgnąć po „flaszeczkę”. Jeśli domownicy nie mają nic przeciwko piciu alkoholu, na pewno nasz pomysł przypadnie im do gustu. Zimowa aura sprzyja spędzaniu czasu w kameralnym gronie. Warto wtedy, jako trunek, wybrać coś nieoczywistego. Na pewno gospodarze nie pogardzą pigwówką albo wiśniówką, ale dużo przyjemniej będzie zanieść im coś, czego nie kupią w zwykłym sklepie. Wielbicielom mocniejszych wrażeń polecam Młodego Ziemniaka. Łasuchy z pewnością polubią słodką nalewkę. Jeśli zaś obdarowany należy do wielbicieli lżejszych trunków to polecam sprezentować mu miód pitny.

FOT.

EWA

ZWIE

RZYŃ

SKA

FOT.

Z ARC

H. A

UTOR

A

Page 8: 25. wydanie Faktów Białystok

8 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

Page 9: 25. wydanie Faktów Białystok

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 9

C ross booking to zjawisko stosunkowo nowe, przynależące luź-no do wszystkich działań z gatunku DIY [do it yourself – zrób to sam – red.] – oto bez nakładów pieniężnych możemy od-mienić oblicze swojej biblioteki, a także wzbogacić zawartość

głowy, na dodatek doznając miłego uczucia współdziałania w pewnej społeczności. Bo cross booking to działanie społecznościowe, choć pierwszymi przejawami było indywidualne pozostawianie w miej-scach publicznych pojedynczych książek z miłą prośbą o ponowne „wpuszczenie w obieg” po przeczytaniu. Początkowo krążące książ-ki miały wręcz swoje trasy, odnotowywane wprost na ich stronach. Rekordzistki wędrowały nawet po różnych kontynentach, jednak – po jakimś czasie, „książki z historią” zaczęły być w cenie, i znik-nęły, wbrew idei, w zamkniętych kolekcjach. W Polsce zaczątkami cross bookingu było wystawianie, najczęściej przez antykwariaty, pudeł z niesprzedanymi i zalegającymi antykwaryczne półki książ-kami „do brania”. Choć zwykle nie były to pozycje wartościowe, to zdarzały się w kartonach istne perełki. Ekstremalną formą pre--cross bookingu jest, do dzisiaj spotykane, wyrzucanie książek przez ulicznych handlarzy wprost na ulicę. Jest to naganne – ale zupełnie niedawno udało mi się wygrzebać w śniegu pod Ogrodem Saskim w Lublinie porzucone, znakomite dzieło Sergiusza Piaseckiego. Cóż, że bez tylnej okładki…

Prawdziwy cross booking to spotkanie ludzi czytających i doce-niających fakt, że „przechodniość” książek to sposób na ubogacanie siebie. Najczęściej takie akcje przeprowadzają rozmaite organizacje pozarządowe, korzystając z uprzejmości klubów i obiektów kultury (cross booking co roku odbywa się np. na Węglowej podczas festiwa-lu Out of Control), ale też coraz częściej takie akcje organizują duże sieci księgarskie – wychodząc ze słusznego założenia, że każda forma zachęty do czytelnictwa jest dla nich, wcześniej czy później, korzyst-na. Podczas działań cross bookingowych obowiązuje jedna zasada: wychodzisz z taką ilością książek, z jaką wchodzisz. Obowiązuje uczciwość, tkwiąca u podstaw wszelkich działań społecznościowych.

Czy cross booking ma szansę przyjąć się w Białymstoku? Na pew-no, bo nie wymaga pieniędzy, lecz organizacyjnego zaangażowania. Wystarczy rzucić pomysł, dogadać się z kimś chętnym, kto udostępni przestrzeń, a takich miejsc jest w Białymstoku sporo. Potem odpo-wiednio nagłośnić akcję, bo czym więcej osób – tym milej. Pierwsze jaskółki już są – cross booking pojawiał się w niektórych, zaprzyjaź-nionych z kulturą, lokalach podczas festiwali niezależnych. Jednak chyba nigdzie w Polsce nie przyjął formy stałej, powtarzającej się, znanej choćby z kolekcjonerskich giełd-wymian. A szkoda, bo po-wtarzalność niewątpliwie zwiększyłaby zasięg idei, i przełożyła się na wzrost czytelnictwa, a o to przecież ostatecznie chodzi.

K U L T U R A

ZRÓB SOBIE BIBLIOTEKĘTEKST Sławek Mojsiuszko

Cross booking to efemeryczne – lub permanentne – akcje swobodnej wymiany książek, według sprawiedliwej zasady: „jedna za jedną”. U podstaw idei cross bookingu leży zrozumienie, że życie książki jest znacznie dłuższe (na szczęście) niż jej jednokrotne przeczytanie, nawet przez bardzo powolnego czytelnika. Przeczytana książka nie traci na wartości, a dla niektórych (sam się do nich zaliczam) nawet zyskuje, nosząc świadectwo czyjegoś zaangażowania, przeżyć, swoistej intymności zapisanej w podniszczonym grzbiecie, zmiętej okładce, zagiętych kartkach.

FOT.

UNSP

LASH

.COM

Page 10: 25. wydanie Faktów Białystok

LONDYŃSKI „TIMES” DONOSI – W BIAŁYMSTOKU SPALONO KINO!

W przedwojennym Białymstoku było mnóstwo placówek kulturalnych. Wśród nich prym wiodły przede wszystkim kina – Fantazja, Rusałka, Apollo, Modern, Pan, Świat, Polonia oraz Gryf. Przyjrzyjmy się pokrótce wybranym z nich.

P rzedwojenne kina białostockie swój chlubny początek zawdzięczają teatro-wi „Palace”. To tu w maju 1913 roku miała miejsce projekcja włoskiej ekra-

nizacji „Quo Vadis” Henryka Sienkiewicza. Nie obeszło się jednak bez małego skandalu, gdyż wyświetlany fi lm nie miał polskich na-pisów, usunięto też z niego scenę spotkania Chrystusa ze świętym Piotrem. Przed sean-sem widzowie oglądali reklamy, które zawie-rały informacje dotyczące fi lmu oraz samego kina. Kinomanów przyciągały emocjonujące i egzotyczne sceny, a także pełne dramatu pe-rypetie głównych bohaterów. Zapraszano też cyrki, kabarety i zespoły muzyczne. W celu zainteresowania publiczności organizowa-no nawet pokazy widoków miasta. Nic więc dziwnego, że praktyki te wdrażano również z powodzeniem w okresie międzywojennym.

Kino „Apollo”Zlokalizowane było przy ulicy Sienkiewicza

22. Placówka ta była niezmiernie ekskluzyw-na, posiadała boazerie, kanapy i krzesła obite czerwonym pluszem. W „Apollonie” zasiada-ły elity Białegostoku. Właściciel kina, Ben-jamin Wajnsztadt, organizował pokazy dla prasy oraz wyróżnionych gości, uwrażliwiając ich jednocześnie na nowości techniczne spe-cjalistycznej aparatury. Warto w tym miejscu wspomnieć o międzynarodowej plotce, jaka rozeszła się po wyświetleniu w „Apollonie” „Ben Hura” z Ramonem Novarro. W berliń-skim periodyku „Rua” pojawiły się śmiałe po-głoski o pełnej napięcia manifestacji przeciw wyświetleniu fi lmu w Białymstoku i spaleniu placówki, w której był pokazany. Plotka rozra-stała się w sposób niekontrolowany – londyń-ski „Times” pozwolił sobie nawet na jej prze-jaskrawienie. Ta angielska gazeta ukazywała na swoich łamach olbrzymią demonstrację przeciwko rzeczonemu fi lmowi, która po wy-ruszeniu z białostockiej synagogi przybrała na sile, doprowadzając do porwania i krwawego pobicia samego właściciela kina. Film miał być rzekomo spalony na stosie, zaś do tłumie-

nia rozruchów użyto podobno policji i woj-ska. Wszystko to zostało zmyślone dla potrzeb medialnych. Losy „Apollona” skończyły się tragicznie. Wajnsztadt popełnił samobójstwo, bowiem kino należące do jego matki straciło koncesję na prowadzenie działalności.

Kino „Modern”W miejscu, gdzie jeszcze nie tak daw-

no znajdowało się kino „Pokój”, stało przed wojną kino „Modern”. Placówka ta uznawa-na była za bardzo dobrze prosperującą i zor-ganizowaną. Słynęła z interesującego reper-tuaru. W okresie największego powodzenia występowała w „Modernie” nawet orkiestra smyczkowa. Kino chwalono za niezwykłą tro-skę o klienta. Właściciele „Modernu” stoso-wali chwyty marketingowe, by pozyskać jak największą rzeszę widzów. Jedną z takich me-tod była możliwość zrobienia zdjęcia przed seansem w celu zobaczenia się na ekranie tuż przed projekcją fi lmu. Jednym z największych hitów fi lmowych granych w placówce przy Lipowej 20, okazała się „Mogiła nieznane-go żołnierza” według Andrzeja Struga z Ma-rią Malicką i Jerzym Leszczyńskim w rolach głównych. Obraz ten zyskał olbrzymią po-pularność wśród białostoczan, gdyż część scen nakręcono w naszym mieście, angażu-jąc do tego miejscowych aktorów i artystów. Wszystko ma jednak swój koniec. Tak też było

K U L T U R A

REKL

AMA

TEKST Michał Siedlecki FOTO BI-FOTO

Page 11: 25. wydanie Faktów Białystok

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 11

www.polskapomoc.sos.pl

KRS 0000360501

K U L T U R A

w przypadku „Modernu”. Żydowski właściciel tej placówki stracił płynność finansową, do-prowadzając swój przybytek do bankructwa.

Kino „Pan”Fuzja „Apollona” z dwoma kinami w Grod-

nie przyczyniła się do rozpoczęcia budowy na ruinach „Moderny” nowego kina – „Pan”. Gazety rozpisywały się o tym wspaniałym, nowoczesnym obiekcie – zaprojektowanym przez Aleksandra Pinesa – chwaląc jego ma-jestatyczną architekturę. Kino zostało nieco odsunięte od ulicy Lipowej, co pozwoliło na lepsze zagospodarowanie terenów na reklamy. Zamontowano specjalny dach, który chronił kolejkowiczów przed deszczem, a zakochane pary przed pretensjonalnymi podglądaczami. Zainstalowano najnowocześniejsze zabezpie-czenia antypożarowe, natomiast sala zosta-ła zaopatrzona w specjalistyczną klimatyza-cję. Tego rodzaju innowacje wprowadzone w „Panie” stanowiły bardzo dużą konkuren-cję w stosunku do Teatru Miejskiego. Na prze-łomie lipca i sierpnia 1939 roku wyświetlano w tej placówce wielki hit amerykański „Ze-znanie szpiega”, który był utrzymany w kon-wencji antyniemieckiej.

Kino „Świat”Najważniejszym kinem chrześcijańskim

w naszym mieście był „Świat”, który znajdo-wał się w Domu Katolickim przy Rynku Ko-ściuszki 2. Ten przybytek kultury dysponował

aż ośmiuset miejscami na sali oraz cztero-osobowymi lożami z odrębnymi wejściami, po przekroczeniu których można było usiąść w wygodnym fotelu. Kino cieszyło się wiel-ką renomą, bowiem posiadało dobrą akusty-kę, piękny wystrój, najlepszy w Białymstoku aparat kinematograficzny i niezwykle orygi-nalny sposób urządzania seansów popołu-dniowych. Miłośnicy tytoniu mieli tutaj do dyspozycji własną palarnię, natomiast klienci oczekujący na film mogli skorzystać z eks-kluzywnej poczekalni. To tu miała miejsce premiera „Pana Twardowskiego na księży-cu” z Kazimierzem Junoszą-Stępowskim. Placówka ta należała do Chrześcijańskiego Okręgowego Stowarzyszenia Spółdzielczego „Zjednoczenie”, którego zarząd mieścił się przy Rynku Kościuszki 4. „Świat”, „Apollo”, „Modern” (później „Pan”) posiadały nume-rowane miejsca i wiodły prym wśród biało-stockich kin.

Nora NeyPamięć o przedwojennych kinach biało-

stockich nie powinna zaginąć z przynajmniej jednego powodu. Ich żywym, nobilitującym symbolem i esencją sukcesu pozostaje Sonia Nejman (urodzona w 1906 roku we wsi Siela-chowskie koło Białegostoku), wielka filmowa gwiazda, która występowała pod pseudoni-mem Nora Ney. To artystka stanowiąca swoją osobą nieśmiertelny pomost między czasami minionymi a współczesnością.

REKL

AMA

Page 12: 25. wydanie Faktów Białystok

12 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

REKL

AMA

BIAŁOSTOCKIE SPOTKANIA III STOPNIA

Autorzy tworzący w obszarze „historii alternatywnej” (co się nie zdarzyła, choć mogła), wca-le nie muszą być dalecy od obiektywnej, choć niedostępnej prawdy. Historia alternatywna to w literaturze nurt bardzo kreatywny, nieowocujący może klasykami (chociaż „Człowiek z Wysokiego Zamku” Philipa K. Dicka bez wątpienia takim się stał), ale rozwijający wyobraź-nię, ciekawość świata i żądzę wiedzy. Dick opisywał świat, w którym państwa Osi wygrały II wojnę światową, a bohater snuł się po zjaponizowanych Stanach Zjednoczonych powoli odkrywając, że jest tylko jedną z możliwości. Możliwy jest więc świat, w którym Białystok byłby centrum polskiej, – co najmniej – fantastyki. Niewiele osób pamięta, że …dzieści lat temu to właśnie nasze miasto mogło nosić takie dumne miano.

W szystko zaczęło się od… Dożynek Centralnych w 1973 roku. Z racji tego – najważniejszego ówcześnie – państwowego jubla, w Białym-

stoku, wraz ze stadionem, terenami wysta-wienniczymi przy ulicy Kawaleryjskiej, me-talowymi rzeźbami-straszakami przy ulicach Jana Pawła II i Zwycięstwa, tuż obok kościoła Rocha zbudowano Spodki. Ten wykwit nowo-czesnej architektury posłużył okolicznościo-wym wystawom i otwarciu „warszawskiej” w stylu kawiarni. W 1974 roku przypomnia-no sobie, że w budynku znajdują się nieużyt-kowane piwnice, które przekazano Socjali-stycznemu Związkowi Studentów Polskich zgodnie z wytyczną wojewody białostockiego: „studenci jak wiadomo bogaci nie są, i biorą, co im się tylko daje”. Tam właśnie zmieści-ło się Akademickie Centrum Kultury zna-ne powszechnie jako „Sepularium”. 4 wrze-śnia 1975 r. wojewoda białostocki formalnie przekazał obiekt przedstawicielom SZSP, a ci, w piętnastoosobowym czynie społecznym, ochoczo włączyli się w budowę. Na inaugu-racji wystąpili: chór UMCS z Lublina, kaba-ret „Adios Muchachos” z Częstochowy, te-atr „Comune Bairos” z Argentyny oraz teatr „Manekin” z Czelabińska.

Tak zaczęła się historia. Kształt przypo-minający latające talerze skłonił studentów do poszukiwania adekwatnej nazwy. Posta-nowili skonsultować się z najwybitniejszym polskim autorytetem w dziedzinie powieści fantastyczno-naukowej, czyli… Stanisławem Lemem. Nazwę „Sepularium”, czyli „miejsce gdzie rodzi się sztuka” wymyślił dla Białego-stoku właśnie On! W 1983 roku, przy ACK Sepularium powstał Klub Miłośników Fan-tastyki – jako jeden z pierwszych w Polsce. Nazwano go „Ubik”, od legendarnej powieści wspomnianego już Philipa K. Dicka, której

bohaterowie również volens nolens trafi ali do innej, „alternatywnej wewnętrznie” historii. Dick był geniuszem, choć niewątpliwie sza-lonym. Trafnie przewidywał widoczne dziś w poczynaniach wielu osób rozdwojenie rze-czywistości.

Klub z Sepularium był wiodącą tego typu placówką w kraju. Organizował ogólnopol-skie konwenty, na które trafi ali najwybitniej-si krajowi autorzy. Ubik eksplorował Podla-sie wyprzedzając modę na krasnoludy i elfy. Mało kto dziś pamięta, że właśnie białostocki klub zorganizował pierwszą w Polsce tere-nową grę fantasy! Tu właśnie, a dokładniej w Supraślu, podczas „Konturu” w 1989 roku, narodził się polski LARP. Warto o tym pa-miętać, i wyobrazić sobie alternatywny świat, w którym Białystok wciąż jest najważniej-szym dla polskiej fantastyki miejscem. Na szerokiej alejce obok Spodków, co roku prze-dłuża się pierwsza na świecie Aleja Gwiazd Literatury Fantastycznej. W spodkach piją kawę Terry Pratchett z Orsonem Scottem Cardem, wszyscy czekają na Ursulę Le Guin, tylko nie Andrzej Pilipiuk, bo zabałaganił w Gródku, choć ma w Spodkach własny sto-lik… Taki świat można sobie wyobrazić, więc pewnie gdzieś istnieje. A może warto coś zro-bić, żeby zaistniał właśnie tu…

F A N T A S T Y K A

TEKST Sławek MojsiuszkoFOTO BI-FOTO

Page 13: 25. wydanie Faktów Białystok

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 13

Page 14: 25. wydanie Faktów Białystok

14 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

ADAM FALKOWSKI – fotograf PodlasiaMłody człowiek, który, mimo że od kilku lat mieszka w Warszawie, nie zapomina skąd pochodzi. Samego siebie określa jako „fotografa swojej małej ojczyzny – Podlasia”. Dlatego na zdjęciach Adama Falkowskiego możemy oglądać piękno tego regionu.

Od kiedy zajmujesz się fotografią i skąd pomysł właśnie na taką pasję?

Fotografi ą zajmuję się od 2006 roku. Myślę, że każdy w głębi duszy chce mieć jakieś hobby. Zaczynałem fotografować mając szesnaście lat. Główne zajęcie w tym wieku to szkoła, a ja chciałem robić też coś „po szkole”. Podejmowałem się różnych rzeczy: piłka nożna, gra na gitarze... Drogą eliminacji zostało to, co najbardziej kocham i czemu się dziś poświęcam.

Jak wyglądały Twoje początki?Fotografowanie zaczęło się pod koniec

roku 2005. Robiłem zdjęcia rzeczom ba-nalnym – owocom, bombkom na choince – wszystkiemu, co wpadło mi w oko. W stycz-niu 2006 po raz pierwszy opublikowałem fotografi e w Internecie. Miałem sfotografo-waną cerkiew w Bielsku Podlaskim i zasta-nawiałem się, gdzie ją mogę opublikować. Wybór padł na Orthphoto.net, serwis o te-matyce prawosławnej. Początek z fotografi ą „na poważnie” zaczął się od kolorowych cer-kiewek, przydrożnych krzyży, czy kapliczek. Pierwszą publikację uważam za duży sukces, bo niełatwo się przełamać. Pokazanie swoich zdjęć w Internecie jest dobrą drogą. Człowiek uczy się wtedy przyjmować krytykę.

Od kilku lat mieszkasz w Warszawie, jednak Twoje zdjęcia ukazują region, z którego pochodzisz...

Zdjęć z Podlasia jest najwięcej, gdyż uro-dziłem się w Bielsku Podlaskim. W Warsza-wie mieszkam od niedawna. Zawsze, gdy wracam do domu, mam zaplanowane kolej-ne fotografi czne wypady, by dalej ukazywać nasz region w Polsce i za granicą.

Czy fotografia jest Twoim sposobem na życie, czy to jedynie hobby?

Trudno jest w Polsce utrzymać się z foto-grafi i. Dlatego za wcześnie jeszcze mówić, że jest to sposób na życie.

Wydałeś album „Kocham Podlasie”. Jest tam wiele pięknych zdjęć ukazujących miejsce, gdzie k iedyś doras ta ł eś . Zechciałbyś o nim coś opowiedzieć? Planujesz kolejne publikacje?

Zdjęć w albumie jest ponad sto, z każ-dym znajdującym się na nich miejscem wią-że się pewna historia. Myślę, że obraz musi sam przemawiać tak, aby słowa były zbęd-ne. Dlatego dopowiedzenie pozostawiam oglądającym. Dorastałem w Bielsku Pod-laskim. To piękne miasteczko, wielokultu-rowe i niezwykle barwne. Z pewnością to

ono sprawiło, że jestem osobą otwartą i ro-zumiejącą historię swojego regionu. Chciał-bym wydać album fotografi czny w formie elektronicznej pt. „Podlasie w fotografi i” na platformę Apple i zorganizować wysta-wę w Gdańsku.

Gdybyś miał możliwość sfotografowania dowolnego miejsca na świecie, bądź dowolnej osoby – co lub kogo byś wybrał?

Trudne pytanie, myślę, że ciągnie mnie, aby wyruszyć na wyprawę do Rosji i tam po-fotografować. Mam już kilka miejsc, które chciałbym zobaczyć. Z pewnością ciągnie mnie na wschód – pasuje mi tamtejszy kli-mat, wyszłyby niesamowite kadry, jestem o tym przekonany.

Czy planujesz w przyszłości wrócić w rodzinne strony?

Oczywiście, nie wykluczam niczego. Dziś trudno mi powiedzieć, gdzie będę za rok albo dwa.

Jakie masz plany na przyszłość?Czerpać radość z fotografowania! Oczy-

wiście kolejne wystawy, albumy, projekty... Mam dużo pomysłów i dużo pracy przede mną.

W O B I E K T Y W I E

TEKST Justyna Kozicka

Page 15: 25. wydanie Faktów Białystok

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 15

N I E R U C H O M O Ś C I

KAMIENICA WŁÓKIENNICZA to na białostockim rynku nieruchomości wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju oferta mieszkań i lokali użytkowych. Każdy, kto wysoko ceni swoją prywatność i komfort, dostrzeże niepowtarzalność tej oferty.

CENTRUM BIAŁEGOSTOKU WYJĄTKOWA OFERTA MIESZKAŃ I LOKALI– sprzedaż i wynajem

KAMIENICA WŁÓKIENNICZA Znajduje się w samym centrum Białe-

gostoku, u zbiegu Alei Piłsudskiego i ulicy Włókienniczej. Lokalizacja w ścisłym cen-trum miasta to przede wszystkim oszczęd-ność czasu. Wszędzie jest blisko: banki, urzędy, poczta, szkoły i przedszkola, han-del, usługi, gastronomia są w zasięgu krót-kiego spaceru. W bezpośrednim sąsiedztwie KAMIENICY WŁÓKIENNICZA znajdu-je się będąca na ukończeniu galeria Juro-wiecka, kryta pływalnia z zapleczem fit-ness oraz bulwary rzeki Białej. Doskonałą komunikację zapewnia bliskość głównego węzła przesiadkowego Sienkiewicza/Al.Pił-sudskiego oraz stacji rowerowej BiKeR przy rzece Białej.

KAMERALNY CHARAKTERKAMIENICA WŁÓKIENNICZA zacho-

wuje kameralny charakter istniejącego oto-czenia, tworząc jednocześnie enklawę ciszy i spokoju w samym sercu miasta.

Niewielka liczba mieszkań KAMIENI-CY WŁÓKIENNICZA gwarantuje poczucie

komfortu i bezpieczeństwa oraz „ludzkiej skali” w odróżnieniu od olbrzymich, przy-tłaczających założeń “apartamentowców”.

Mieszkania zlokalizowane są zarówno w zabytkowej, jak i nowej, wyposażonej w windę, zabudowie. Teren jest ogrodzony i zamknięty, a w jednej klatce schodowej znajduje się tylko kilka mieszkań. Dlatego jest to idealne miejsce dla każdego, kto nie chce mieszkać w blokowisku, a w kameral-nym, spokojnym i bezpiecznym otoczeniu.

Otwarta, niebanalna przestrzeń lokali mieszkalnych i usługowych w KAMIENI-CY WŁÓKIENNICZA daje nieograniczo-ne możliwości aranżacyjne. Powierzchnia mieszkań/lokali zaczyna się od 44m. Do-stępne są zarówno w stanie deweloperskim, jak i wykończone, dostępne od zaraz.

GWARANCJA SATYSFAKCJIAtrakcyjne ceny zakupu lub wynajmu

mieszkań i lokali oraz niskie koszty eksplo-atacji w KAMIENICY WŁÓKIENNICZA zapewnią pełną satysfakcję z dokonanego wyboru. FO

T. Z A

RCH.

FIRM

Y

Page 16: 25. wydanie Faktów Białystok

16 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

Kiedy zaczęła Pani pisać?To już z osiem lat. Miałam taki moment

w życiu, kiedy musiałam wymyślić, co będę dalej robiła. I może zabrzmi to dziwnie, ale przez tydzień bardzo intensywnie nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że najbar-dziej chciałabym pisać. Oczywiście pisałam wcześniej dla siebie, „do szuflady”. Nigdy jednak nie myślałam o sobie, jako o osobie piszącej. Usiadłam i w dwa miesiące napisa-łam powieść. Nigdzie jej nie opublikowałam, bo nie uważam, żeby była wystarczająca do-bra. Tak zaczęłam.

Dlaczego wybrała Pani formę bajki – kojarzącą się z dziećmi - żeby mówić do dorosłych?

Mówimy, że to są bajki, żeby brzmiało to potocznie, ale to właściwie są baśnie. Myślę, że jeżeli chcemy coś opowiedzieć o ogólnych prawdach i prawach, to baśń się do tego ide-alnie nadaje. Jest to pojemna forma, bo taka alegoryczna.

Czy może Pani opowiedzieć o książce “Bajka to życie”?

To książka o przezwyciężaniu trudności. Starałam się opowiedzieć o drodze, jaką musi przebyć człowiek zmierzający z jed-

nego do kolejnego etapu istnienia. Chodziło mi o czas dojrzewania do bycia dorosłym, spełnionym człowiekiem. Kiedy pisałam tę książkę, korzystałam z psychologicznych wskazówek Wojciecha Eichelbergera. On nie za często, ale jednak czasem dopowiadał, że, aby dana historia była prawdopodobna psychologicznie, bohater powinien jeszcze zrobić to czy tamto. Wiem, że ta książka jest polecana przez niektórych psychoterapeu-tów jako baśnie terapeutyczne, więc mogę być zadowolona.

Potem powstał „Królewicz Śnieżek”. O czym jest ta książka?

Powstała po to, żeby razem z czytelni-kiem poobserwować role kulturowo przy-pisywane mężczyznom i kobietom. Zamia-na ról postaci z bajek okazała się dla mnie inspirująca. Zauważyłam, że kiedy się po-zamienia bohaterów płciami, nagle okazuje się, czym tak naprawdę jest każda z ról, na czym rzeczywiście polega. Nie chodziło mi o to, żeby kogokolwiek namawiać do takiej zamiany. Jednak myślę, że warto się nad tymi rolami pozastanawiać. Zastanowić się, na ile pasują kobietom i mężczyznom. Wzor-ce, jakie im proponuje kultura, nie zawsze muszą im odpowiadać. Książka zyskała spo-

ro dobrych recenzji. Mogę więc potraktować to jako sukces, bo to, co chciałam przekazać, czytelnicy faktycznie widzą.

Żyje i tworzy Pani w Białymstoku. Czy to miasto jakoś wpływa na Panią, czy jest inspiracją?

Nie zastanawiałam się nad tym, ale na pewno wpływa i to bardzo. Na pewno tem-po życia w Białymstoku sprzyja pisaniu. Tu żyje się wolniej. Na przykład w Warszawie trzeba do pracy dojeżdżać przynajmniej go-dzinę i jest przy tym mnóstwo bodźców, któ-re do nas docierają, czy tego chcemy, czy też nie. Tutaj idę po ulicy i mogę myśleć, o czym chcę, bez obawy, że zabłądzę. Dojazdy, za-kupy zajmują w Białymstoku znacznie mniej czasu, dlatego jest go więcej na pisanie. Cho-ciaż piszę błyskawicznie, to potem bardzo długo pracuję nad tekstem, sprawdzam go i poprawiam.

Czy ma Pani jakieś plany pisarskie na przyszłość?

Mam ich sporo. Myślę o książce dla dzie-ci. Mam również kilka rozdziałów napraw-dę smutnej opowieści dla dorosłych, jednak trudno mi ją skończyć. Cały czas pracuję nad materiałami edukacyjnymi.

Białostoczanka, polonistka, au-torka książek i materiałów edu-kacyjnych. Wraz z Wojciechem Eichelbergerem napisała baśnie terapeutyczne dla dorosłych „Bajka to życie albo z jakiej je-steś bajki” oraz „Królewicz Śnie-żek. Baśniowe stereotypy płci” – z Agnieszką Suchowierską roz-mawiała Joanna Sasinowska.

L I T E R A T U R A

FOT.

Z ARC

H. A

UTOR

A

Wymyśliłam, że chciałabym pisać

Page 17: 25. wydanie Faktów Białystok

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 17

REKL

AMA

D I A L O G

Etapy procesu dialogu społecznego w ujęciu modelowymOpracowanie strategii działania

Pierwszy etap wymaga zdefiniowania potrzeb, jakie ma zaspokoić dialog społecz-ny. Zdiagnozowanie problemu, który ma być podniesiony na szerszym forum, może od-być się poprzez przeprowadzenie wywiadów lub też anonimowych ankiet wśród związ-kowców, w których wskażą oni na faktyczne problemy i potrzeby. Na podstawie zebra-nych w ten sposób danych można przystąpić do planowania dalszych działań. Planowa-nie wiąże się z posiadaniem pewnej wizji funkcjonowania przedsiębiorstwa, zakładu pracy, jak i też samego związku zawodowe-go. Na tym etapie z pewnością przydadzą się umiejętności społeczne w postaci formu-łowania argumentów, organizowania ludzi oraz uzyskiwania od nich pomocy. Niezbęd-ne też wydają się być kompetencje zawodowe np. wiedza o dialogu społecznym, wiedza ekonomiczna i prawna, wiedza o społeczeń-stwie.

Prowadzenie dialogu Na drugim etapie ponownie przydają

się zdolności formułowania argumentów i opinii. Poza tym istotną rolę odgrywają umiejętności z zakresu prowadzenia nego-cjacji, w tym uważne słuchanie. Z kompe-tencji zawodowych nadal wysoce istotne są aspekty ekonomiczne i prawne oraz szczegó-łowa wiedza z zasad funkcjonowania przed-siębiorstwa. Przydatna jest też techniczna umiejętność sporządzania protokołu bądź raportu, tak, aby wszystkie ustalenia zo-stały zapisane, co zaowocuje w lepszej ich realizacji.

Realizacja uzgodnień Etap trzeci decyduje o efektywności ca-

łego dialogu społecznego. W tym momen-cie szczególnie potrzebna jest determinacja i umiejętności jednoczenia ludzi w zakresie wprowadzanych zmian tak, aby to, co naj-pierw zostało zaplanowane, a potem długo wypracowywane w negocjacjach w końcu zostało wprowadzone w życie, przynosząc tym samym satysfakcje wszystkim stronom dialogu społecznego. Umiejętności przy-wódcze, które miały już wyraz w pierw-szym etapie opracowania strategii, mogą również odegrać wielką rolę. Zwłaszcza w sytuacji, gdy zawarcie kompromisu spo-tkało się z wielkim entuzjazmem i istnieje niebezpieczeństwo, że w wyniku obopólnej radości, część ustaleń może gdzieś umknąć. Utrzymanie dyscypliny przy realizacji usta-leń jest niezwykle ważne, ze względu na za-chowanie odpowiedniego porządku. Szcze-gólnie przydatna na tym etapie jest wiedza z zakresu księgowości i kadr.

Monitoring i ewaluacja Ostatni etap jest rzadko spotykany

w praktyce, co należy uznać za duży minus prowadzenia dialogu społecznego. Monito-ring pozwala bowiem na ocenienie, na ile zmiany wprowadzone w wyniku wzajem-nych ustaleń, odpowiadają oczekiwaniom uczestników dialogu społecznego. Znajo-mość specyfiki branży i umiejętność groma-dzenia danych może pozwolić na sprawny monitoring i konsekwentną ewaluację. Ob-serwacje poczynione na tym etapie mogą po-móc w przyszłości, w podnoszeniu kolejnych kwestii spornych w negocjacjach pomiędzy pracownikami i pracodawcami.

Etapy procesu dialogu społecznego w ujęciu modelowym

FOT.

Z ARC

H. FI

RMY

Page 18: 25. wydanie Faktów Białystok

18 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

Kapelusze mają dusze

Ponad dziesięć lat temu wyjechałaś z Białegostoku i zamieszkałaś w Łodzi. Czy tylko tam mogłaś spełnić swoje marzenia związane z tworzeniem?

O projektowaniu marzyłam od dziecka. Natomiast, jeśli chodzi o Łódź, to po prostu nie planowałam kończyć żadnej prywatnej szkoły, a poza łódzką akademią do wyboru była tylko krakowska SAPU. Zależało mi na dyplomie ASP z dwóch powodów: pierwszym był rozwój ogólnoplastyczny – nie chciałam, aby ktoś kiedyś zarzucił mi, że potrafię robić tylko „szmatki”, a drugim – niebywały prestiż uczelni.

W takim razie skąd w Twoim życiu wzięły się kapelusze? Gdzie uczyłaś się zawodu?

Fakt, z zawodu jestem projektantem ubioru i ubioru dzianego, byłam asystentem w pracowni rysunku i malarstwa na ASP w Łodzi, potem trenerem w szkole. Miałam także krótki epizod z bielizną w roli głównej, byłam producentem i stylistą sesji fotograficznych, w dalszym ciągu bardzo często współpracuję z projektantami ubioru. Zajmowałam się również rysunkiem żurnalowym (wygrałam nagrodę w międzynarodowym konkursie), mam na koncie kilka publikacji… Znajomość konstrukcji i technologii ubioru także pozwalała mi na zajmowanie się krawiectwem miarowym. Ponadto wciąż współpracuję z projektantami ubioru, byłam stylistką pokazów, pracowałam przy Fashion Week Poland. Raczej nie należę do osób, które nudzą się w wolnym czasie. Nawet nie bardzo wiem, co to znaczy mieć czas wolny (śmiech).

A kapelusze? Czasem mi samej trudno uwierzyć, że zajmuję się nimi. Od zawsze zwracałam uwagę na dodatki, kocham buty, mam ich stanowczo o sto par za dużo. Kapelusze były taką skrytą miłością… marzeniem. Niestety żadna z modystek nie chciała mnie przyjąć na

naukę zawodu, argumentując swoją decyzję tym, że nie zamierza ni-komu przekazywać wiedzy, albo, że i tak niedługo umrze. Sprawa dotyczyła nawet pań, które w zawodzie pracują drugie, trzecie poko-lenie, a same są bezdzietne. Wzięłam więc sprawy w swoje ręce. Jak widać – nie ma rzeczy niemożliwych.

Ponoć Twoje nakrycia głowy są już nawet podrabiane – może to już znak, że Galique ze swoimi pomysłami pozostawia konkurencję w tyle?

Niestety większość osób działających w branży wzdłuż i wszerz przetrzepuje Internet, więc w efekcie wszystko staje się podobne do wszystkiego. Osobiście wyznaję jedną zasadę – jeżeli kogoś się kopiuje, to nigdy się go nie przegoni. Przy pierwszych odkryciach związanych z kradzieżą moich projektów emocje brały górę, nieraz spływały mi po policzkach łzy wielkości grochu. Ale zaczynam się z tego cieszyć. Lepiej być króliczkiem, niż go gonić. A czy konkurencję zostawiam w tyle? Tego nie wiem. Chyba mamy inne priorytety. Ja, wymagając od innych, dwukrotnie więcej wymagam od siebie. Pracuję w piątek, świątek, niedzielę. Chcę się rozwijać. Konkurencja nastawiła się chyba tylko na sprzedaż, a przynajmniej tak to wygląda.

Dla kogo projektujesz? Jakie są Twoje klientki?Projektuję dla każdego, kto chce czuć się wyjątkowo. Tworzę głów-

nie na indywidualne zamówienia i w pojedynczych egzemplarzach. Moje klientki są najwspanialsze na świecie. Bywa, że podczas spotkań godzinami biegają do luster, przymierzając kolejne modele. Przycho-dzą i proszą o coś prostego i skromnego, a wychodzą z koniem czy łódeczką na głowie i na odwrót. Uwielbiam moment, kiedy cieszą się jak dzieci z efektów mojej pracy, kocham ich szczere uśmiechy i tele-

M O D A

TEKST Ewa Szyłko

FOT.

ALB

ERT P

ABIJA

NEK

Martę Galik, tworzącą markę Galique, poznałam podczas ósmej edycji Fashion Week Poland. Wtedy pierwszy raz miałam okazję podziwiać nakrycia głowy jej autorstwa. Pamiętam, że zrobiły na mnie wielkie wrażenie – były nie tylko spek-takularne, ale i ze wszech miar wyjątkowe. Dlatego też postanowiłam zadać kilka pytań szalonej kapeluszniczce!

Page 19: 25. wydanie Faktów Białystok

Kapelusze mają duszeM O D A

fony ze sprawozdaniami, że wyglądały w moich akcesoriach szałowo. Dla takich chwil warto żyć!

Twoje nakrycia głowy pojawiają się również w bardziej komercyjnych przedsięwzięciach. Na fanpage’u Galique można podziwiać Kayah w Twoim pióropuszu. Zdradzisz mi więcej szczegółów medialnego funkcjonowania marki, którą tworzysz?

Wśród ciekawszych projektów mogę wymienić m.in. nakrycia głowy do jednej z reklam, kornety do spektaklu teatralnego, czapki marynarki wojennej do filmu… Z Kayah to było spełnienie marze-nia z dzieciństwa, wykonywałam też nakrycia głowy do klipu Anity Lipnickiej, niestety na planie wizja reżyserska rozminęła się z kon-cepcją stylisty.

Mówi się, że aby odnieść sukces trzeba się znaleźć w odpowiednim czasie i miejscu, poznać odpowiednich ludzi. Jak jest z Tobą?

Ja najwyraźniej do tej pory poznałam głównie samych nieodpo-wiednich ludzi (śmiech). Póki co, ciężko pracuję na swoją przyszłość.

Trafiam od czasu do czasu na dobrych ludzi, którzy mi pomagają, ale gdyby nie moi kochani rodzice, siostra i przyjaciele, już dawno bym się poddała. Zdarzyło mi się dostać od losu pstryczka w nos. Nie za-wsze jest kolorowo. Mam jednak ich wsparcie i pełną akceptację, za co serdecznie jestem wdzięczna. Bez tego nie byłabym w miejscu, w którym jestem obecnie.

Planujesz powrót do Białegostoku? Potrafisz dostrzec potencjał drzemiący w Twoim rodzinnym mieście? Czy niekoniecznie?

To jedno z moich marzeń. Przyjdzie i na to czas. Na razie buduję portfolio, by któregoś pięknego dnia bezwstydnie zapukać do drzwi gabinetu dyrekcji Opery i Filharmonii Podlaskiej (śmiech). Może zabrzmi to trywialnie, ale Białystok jest przepiękny. Zawsze, gdy tu jestem, odpoczywam. Mam tu swój azyl. Tu jest mój dom. Ponadto widzę, jak bardzo zmieniło się miasto w ostatniej dekadzie. Oczywi-ście jest to zmiana na plus. W Łodzi zauważam tendencję odwrotną, a to nie napawa optymizmem.

Więcej informacji: www.facebook.com/mgaliqueR E K L A M A

FOT.

DAM

IAN

MIE

RZYŃ

SKI

FOT.

MAR

TA G

ALIK

Page 20: 25. wydanie Faktów Białystok

20 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

H I S T O R I A

TEKST Michał Siedlecki

P rzedstawiciele wyznania mojżeszowego napływali do XIX-wiecznego Białegosto-ku głównie z terenów wiejskich. Zmuszali

ich do tego przede wszystkim nieprzychylni właściciele ziemscy. Ówcześni Żydzi przyby-wali do nas z Brześcia, Wilna i z kierunku moskiewskiego. W większości byli to litwa-cy, których na podstawie prawa osiedleńczego z początku lat osiemdziesiątych XIX stulecia wypędzono z głębi Cesarstwa Rosyjskiego.

Zmienne koleje losuW 1831 roku dotknęła białostockich Żydów epidemia cholery, w wyniku czego zmarło po-nad tysiąc osób. Wszystkich chorych miejsco-wy kahał [wyrażenie z języka jidysz oznacza-jące gminę, formę organizacji społeczności żydowskiej – red.] kierował do lazaretu przy ulicy Supraskiej. Natomiast przy ulicy Bema utworzono dla nich cmentarz choleryczny.Rozwiejmy też w tym miejscu pewne mity i stereotypy, nie wszyscy miejscowi Żydzi posiadali wtedy u nas fabryki. Biedniejsi z nich trudnili się handlem (w Białymstoku - 90%), rzemiosłem oraz pracami dorywczy-mi, a 65% tej nacji była w naszym mieście zatrudniona w przemyśle. To właśnie garbar-stwo i kuśnierstwo stanowiły w tych czasach w Białymstoku specjalność rzemieślników żydowskich, zaś zbyt na te wyroby wzrósł dopiero wtedy, gdy władze carskie zbudo-wały w naszym mieście kolej.

XIX-wieczni białostoccy Żydzi

R E K L A M A

Żydzi stanowili pod koniec XIX-stulecia 77,9% ogółu mieszkańców Białegostoku i wiedli w nim niewątpliwy prymat. Tak duży ich odsetek w naszym mieście spra-wiał, że to przeważnie wyznawcy judaizmu kształtowali przeszło 200 lat temu, tkan-kę społeczno-kulturalną stolicy Podlasia. Przyjrzyjmy się więc ówczesnemu życiu tej zacnej białostockiej społeczności.

Twoje pieniądze

660 676 489*

728 874 312*Nawet w 24h

POŻYCZKA

*koszt połączenia zgodny z taryfą operatora

szybko i uczciwiedo 25 000 zł

FOT.

ZE ZB

IORÓ

W M

IECZ

YSŁA

WA

MAR

CZAK

A

Page 21: 25. wydanie Faktów Białystok

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 21

H I S T O R I A

Burzliwy XIX wiek to okres powstania kra-mów przy ulicy Żabiej, gdzie wyznawcy ju-daizmu sprzedawali swoje towary. Losy Żydów białostockich były więc – poza nie-licznymi wyjątkami – pełne prozaicznych trudności, których ciężar często ich przera-stał. Czasami wydaje się, jakby nad tą barw-ną kulturowo społecznością ciążyło już od zarania jakieś potworne fatum, które swoje śmiertelne żniwo zbierze przede wszystkim w kolejnym stuleciu.

Wielkie fortunyNiektórzy białostoccy „starozakonni” do-robili się w naszym XIX-wiecznym mieście znacznych fortun. Wśród nich warto choćby wymienić Izaaka Zabłudowskiego, Abraha-ma Grodzieńskiego oraz Arona Erbsteina.Należy też wspomnieć o Lejbie Szternfel-dzie, który prowadził w Białymstoku hur-townię towarów kolonialnych, a sprowadzał je głównie z Królewca w Prusach Wschod-nich. Natomiast Fajwl Dawid Jankowski z Grodna i Hirsz Lew z Kobrynia założyli u nas na przełomie XIX/XX wieku fabrykę tytoniową „Lew i Jankowski”, mieszczącą się przy obecnej ulicy Warszawskiej. Ro-dziny te cieszyły się wówczas bardzo du-żym poważaniem i – co niezmiernie ważne – partycypowały w założeniu białostockiej Szkoły Handlowej i miejscowej synagogi Bet Szmuel.

Z kolei Aleksander Bloch otworzył w 1842 roku przy ulicy Mickiewicza pierwszą fabry-kę włókienniczą. Po śmierci przemysłowca działalność przez wiele lat prowadziła jego żona Małka Rajzel. Aron i Roza Szechano-wiec zajmowali się zaś handlem materia-łami budowlanymi. Warto też wspomnieć o Fajwlu Lipszycu, który był wpływowym XIX-wiecznym białostockim fabrykantem tekstylnym.Ponadto Tewje Słonimski był właścicielem białostockiej fabryki tekstylnej przy ulicy Kościelnej, a jego kuzyn redaktorem „Ar-wiry”, pierwszej gazety w języku hebraj-skim. Antoni Słonimski – jeden z najwy-bitniejszych polskich pisarzy – należał do owej rodziny.

Elita intelektualna, duchowa i artystyczna Do najwybitniejszych XIX-wiecznych Ży-dów z miasta nad rzeką Białą zalicza się z kolei Ludwika Zamenhofa – twórcę języka esperanto, historyka Arrona Samuela Her-szberga, rabina Szmuela Mohilewera, a także dr. Józefa Chazanowicza. W 1882 roku po-wstała w Białymstoku pierwsza organizacja ruchu syjonistycznego.Znamienitym rodem rabinów białostockich, odwołującym się do 36 pokoleń byli Rakow-scy. Do ich przedstawicieli należeli Mened Mendel i Jakub Meyer. Drugi z nich został skierowany do rabinatu, a jego siostra Pauh

Rakowska była w naszym mieście znaną su-frażystką. Rakowscy pełnili bardzo ważną funkcję w XIX-wiecznym Białymstoku. Salomon Rakowski był architektem i zajmował się opracowywaniem rozbudowy miasta. Za-projektował między innymi Wielką Syna-gogę oraz Cmentarz Żydowski. Natomiast Bern Rakowski należał do znanych artystów. Przedstawiciele tego rodu prowadzili rów-nież działalność charytatywną.

PatriociNiech naszej uwadze nie umknie też fakt, że XIX-wieczni białostoccy Żydzi byli rów-nież zasłużonymi polskimi patriotami, któ-rzy czynnie uczestniczyli w powstaniu stycz-niowym. Społeczność ta udzielała pełnego poparcia białostockim uczestnikom owego narodowego zrywu, brała czynny udział w manifestacjach oraz pomagała w dostawie broni do Królestwa. W wyniku patriotyczne-go zaangażowania Żydów w naszym mieście i jego okolicach, władze rosyjskie stosowa-ły wobec nich rozmaite formy represji, na czele z uciążliwymi rewizjami w domach i sklepach.XIX-wieczni białostoccy Żydzi to szczegól-nie zasłużona społeczność w dziejach Białe-gostoku. Od nas i przyszłych pokoleń zale-żeć będzie pamięć o tych wielkich córkach i synach białostockiej ziemi!

R E K L A M A

Page 22: 25. wydanie Faktów Białystok

22 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

Z R Ó B T O S A MF I L M

HOLLYWOOD PODLASIEMożna ostrożnie zaryzykować stwierdzenie, że polskie kino najlepsze lata ma za sobą. Nie zawinił tu brak talentu, lecz wyraźne wskazanie masowej publiczności, że najlepsze są wysokobudżetowe produkcje hollywo-odzkie, pełne efektów i postprodukcji, co zresztą jest powrotem do początków kina, które przecie stworzone było by pokazywać widowiska, przy których blednie nawet „Straszny Dwór” białostockiej opery.

P odlaski świat filmowy ma dziś dobrą markę w Polsce i poza jej granicami. Wytrwała praca kilkudziesięciu osób, ich zaangażo-wanie i talent sprawiły, że zaskakujące ataki Filmowego Podlasia są bardzo wysoko oceniane i wyczekiwane. Jednak jest to coś,

na co nas stać – dokumenty, ulotne krótkie formy, czerpiące pełnymi garściami z magii Podlasia. Na kino z początków istnienia – „Podróż na Księżyc” Méličsa, „Narodziny Narodu” Griffitha czy „Metropolis” Lan-ga zwyczajnie nigdy nie mogliśmy sobie pozwolić. Ale czy na pewno?

Rok 1996. „Fikcyjne Pulpety” Wojciecha Marii Koronkiewicza.Kobas Laksa Pizdoklatky i Wojtek Koronkiewicz, niczym Vincent

i Jules, przemierzają ulice Białegostoku. Archiwum obrazków z zagi-nionego świata, mleczne bary, pierwsze białostockie puby, parada fre-aków z tamtych czasów, dziś często spoważniałych, legendarna bójka w przedsionku kościoła farnego i kopalnia cytatów na miarę pierwo-wzoru („wódka, dziwki, konserwy i muzyka bez przerwy”). Mistycyzm i słownictwo lepsze niż w oryginale, i to zakończenie – ezoteryka prze-

bijająca „Obywatela Kane”. Pozwolę sobie zacytować (prawie) w całości biblijnie wieloznaczne: „No przyjedzie jeszcze koza do woza. I poprosi obroku. A wtedy, dla tej k…y nędzy, batami, ch….i po boku!”. Komen-tarz z sieci: „Od dnia premiery w domu u kumpla, Białystok jawi mi się, jako miasto niemal magiczne. Koniecznie muszę kiedyś tam po-jechać i poczuć wielokulturowość i niepowtarzalność, które tak fajnie pulsują z tego dzieła.”.

Rok 2000. „Oko Boga” Piotra Krzywca.Piotr Krzywiec sam jest legendą. Twórcą pojęcia „Hollywoodbiałystok”.

W jakiś sposób przerósł Białystok, lub odwrotnie – to miasto go przerosło i przydusiło. Jako dwudziestolatek wygrał główną nagrodę MTV „U2 ZOOTVCAM COMPETITION”, czyli światowy konkurs na teledysk zespołu U2, wybrany z tysięcy kandydatów przez samego Bono. Nie mając jeszcze trzydziestki, nakręcił w Białymstoku największą na owe czasy produkcję amatorską na świecie. „Oko Boga” – thriller science-fiction. Setki wykonawców, profesjonalni FO

T. Z A

RCH.

AUT

ORA,

ISTO

CK.C

OM

TEKST Sławek Mojsiuszko

Page 23: 25. wydanie Faktów Białystok

BĄDŹ PIĘKNA NA ŚWIĘTA I KARNAWAŁ!~ manicure hybrydowy 30zł~ pedicure hybrydowy 50zł~ zdobienia paznokci od 2,50zł

Promocja trwa do 28.02.2015r.

~ kwas migdałowy na twarz 60zł~ cosmolifting japoński twarzy 100zł

R E K L A M A

F I L M

aktorzy (np. dzisiejsza gwiazda „U Pana Boga za…” Andrzej Beya-Zaborski), przed kamerą jednostki wojskowe, służby mundurowe, wozy pancerne na białostockich ulicach i snujące się dymy… Do dziś w naszym mieście nie powtórzyło się nic podobnego, nie odbyła się żadna premiera w tak amerykańskim stylu, z limuzynami, plutonem sił specjalnych, dywanami i łańcuchami. Film został w przedziwny sposób zawłaszczony przez pozafilmowe wypadki i wciąż czeka na siłę, która wyciągnie go z niebytu i pozwoli na udostępnienie szerokiej publiczności. Jak piszą recenzenci filmowi – koniecznie!

Rok 2009. „Flesh Area” Adama Zyskowskiego.Rozbuchany horror gore z pochodem zombi przez Rynek Kościuszki,

krwią płynącą potokami, odrąbanymi kończynami drgającymi w płomieniach świec w otchłaniach piwnic białostockich knajp. Budżet w wysokości mandatu drogowego wyłaził każdą szczeliną, krew okazywała się barszczem wymieszanym z kawą, morderca wycinał pięknej ofierze wątrobę wieprzową z pobliskiego sklepu, za reflektory do nocnych scen służyły ręczne latarki (wiem to, bo jako jeden z uczestników filmowej jatki – ojciec siekający zombie tępym mieczem iaito – sam taką latarkę ofiarowałem), ale to właśnie temu filmowi poświęcony został artykuł w „Polityce” opisujący go, jako egzemplifikację frustracji i gniewu młodych, wykształconych, bezrobotnych (Marcin Kołodziejczyk „Białystok gore!”, 21.04.2009). „Flesh Area” to wreszcie ostatni film z udziałem białostockiej legendy – Olafa Wesołego, który ucztuje już w Valhalli, pałacu o 540 bramach…

Rok 1993. „Cztery smalce i nietoperz”.Film nie powstał w Białymstoku, lecz nieopodal, w Białej Podlaskiej.

Za jego realizację odpowiedzialni są studenci tamtejszej AWF, a dokładniej – zawodnicy sekcji taekwondo, z której Biała Podlaska słynęła i słynie, jako że tam właśnie wykłada legenda sztuk walki – Zbigniew Bujak (VI Dan). „Cztery smalce i nietoperz” to rozbudowana

fabuła gangsterska, łącząca wątki i historie. Zadziwia jednak logika i dowcip, a przede wszystkim coś, czego do dziś nie ma w polskim kinie – poziom choreografii i wykonania walk. Na nich, bowiem oparta jest cała konstrukcja filmu (oraz na dźwiękach z komputera Amiga). I do dziś żaden profesjonalny polski film nie przebił tych scen. Z jednej strony to nic dziwnego – na ekranie „latają” niegdyś studenci – dziś światowe sławy, jak Jarosław Suska – sześciokrotny (!) Mistrz Świata Taekwondo, czy Mariusz Steckiewicz, trener kadry narodowej Finlandii. To jednak, co sprawia, że „Cztery smalce…” ogląda się znakomicie, to przede wszystkim fakt, że cały, ponad dwugodzinny film, nakręcony został na ulicach Białej Podlaskiej z zaskoczenia – rozmaitego sortu złoczyńcy i pogromcy walczą więc wprost na parkingach, w sklepach, wśród zdumionych przechodniów nieświadomych, że oto powstaje najlepszy film kopany w historii polskiego kina. I to w, niezmiennej do dziś, siermiędze Białej…

Tyle wspomnień o Podlaskim Hollywood. Gdzieś w głębi serca mam nadzieję, że jest powód, by wszystkie wspomniane dzieła, ze wszystkimi ich niedostatkami przypomnieć lub objawić po raz pierwszy. W końcu to kawałek naszej historii.

Page 24: 25. wydanie Faktów Białystok

24 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

U R O D A

J eśli zastanawiacie się nad kre-acją, zapewniamy, że jak zwy-kle, i w tym sezonie na pew-no nie przegracie stawiając na

blask i blichtr. Świecące, mie-niące się materiały, cekiny skontrastowa-ne prześwitującymi elementami zapewnią, że będziecie wyróżniać się z tłumu i przy-kuwać oko. Czy wybierzecie kreację moc-no przylegającą do Waszych bioder, czy też nonszalancko rozkloszowaną na wzór stylu z lat 20. poprzedniego wieku, hitem będą wszelkie wycięcia i transparentne wstawki. Takie, które nie odkryją za wiele i pozo-stawią pole do działania wyobraźni. Swoją zwierzęcość możecie też podkreślić elemen-tami z futra i skóry, przekornie skonfronto-wanymi z zadziornością złotych wykończeń i dostojeństwem perłowej biżuterii.

Kiedy już macie wymarzoną kreację, czas na włosy. Tu doradzamy dwa róż-ne podejścia. Jeśli suknię macie napraw-dę wystrzałową i odważną, pokuście się o kontrast i upnijcie włosy klasycznie. W kok, albo warkocz, jednocześnie – niby przypadkiem – wypuszczając z nich kil-ka niesfornych kosmyków, które nadadzą Waszym twarzom uroku łobuzicy. Jeśli, z kolei, w doborze kreacji postawiłyście na zachowawczą elegancję i zawsze mod-

ną prostotę, przełamcie ją jakąś szaloną fryzurą. Tak fantazyjną, by połowa osób na balu pękała z zazdrości, a druga nie posiadała się ze zdziwienia, jakim cudem wszystko trzyma się na swoim miejscu.

Macie krótkie włosy? I tu można kla-sycznie – chłopczyca, czy stylizacje inspi-rowane kinem francuskiej nowej fali to modowy pewnik. Ale krótkie włosy nie są też powodem, by nie zaszaleć. Przytnij-cie je w drapieżne pazurki, zdecydujcie się na odważny kolor – albo całości, albo fragmentu fryzury – pokażcie, że drzemie w Was najprawdziwsza dzika kotka. Mod-ne będzie też wszystko, co retro. Dobrze dobrana kreacja i fryzura sprawi, że pa-trzenie na Was będzie jak podróż w czasie, do balów jakby wprost wyjętych z „Wiel-kiego Gatsby’ego”.

Makijaż to sprawa bardzo indywidual-na, jednak i w nim panują trendy. W tym roku to makijaże z jednej strony klasycz-ne, jak inspirowany Angeliną Jolie make up „smoky eyes”, a z drugiej strony fanta-zyjne użycie nietypowych kolorów. Bestię obudzicie w sobie stawiając na czerwień w stylu „ognista kotka”. Jeśli macie nastrój bardziej pokojowy, polecamy inspirowaną pięknem Polinezji rajską stylizację, w któ-rej rewia kolorów tęczowo dążąca ku błę-

Początek roku to czas imprez i bali. Sylwester otwiera okres karnawałowy, w którym zapewne zdarzy się niejedna okazja, by zaszaleć. Jak w tym imprezowym szaleństwie mieć pewność, że jest się królową balu? Specjaliści z Ralf&Jack Hair Spa Salon udzielą Wam kilku porad.

Bądź piękna w karnawaleFRYZURY I MAKIJAŻ Ralf&Jack Hair Spa Salon STYLIZACJA Vito Vergelis FOTO Bartosz Biront

Page 25: 25. wydanie Faktów Białystok

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 25

Profesjonalne produkty do pielęgnacji dłoni i stóp

Profesjonalne lakiery do paznokci tradycyjne oraz hybrydowe

Akcesoria fryzjerskie

Produkty do pielęgnacji ciała

Akcesoria do pielęgnacji ciała

Produkty pielęgnacyjne dla mężczyzn

Marki, które znajdziecie w naszym sklepie to m.in. Bielenda, Farmona, Essie, Vinylux, L’Oreal Professionnel,

Revitalash, Kerastase, Matrix, Stara Mydlarnia, Grace Cole

kitowi sprawi, że Wasze oko zyska głębię godną oceanu.

Myślicie sobie teraz pewnie: „łatwo po-wiedzieć!”. Owszem. Ale łatwo też zrobić. Ekipa Beauty Bloom by Ralf&Jack przyj-dzie Wam z pomocą. Ralf&Jack to bowiem nie tylko marka fryzjerska, ale również sieć profesjonalnych drogerii, w których znajdziecie kosmetyki niedostępne w zwy-kłych sklepach, a znane z gabinetów ko-smetycznych i salonów fryzjerskich.

A co najważniejsze, w naszym sklepie nie poczujecie się, jak puszczeni samopas na safari – przeciwnie – każdy zakup możecie skonsultować z naszym fachowym persone-lem, który doradztwo poprzedzi wyczerpu-jącą konsultacją i dogłębną analizą potrzeb.

Nasze produkty to nie tylko pomoc, by-ście same w karnawale wyglądały zjawi-skowo, ale również doskonały pomysł na prezent. Bardziej szykowny, niż zwyczajne seryjne sklepowe kosmetyki. Warto często sprawdzać nasze promocje, bo te zmieniają się co tydzień!

U R O D A

Page 26: 25. wydanie Faktów Białystok

Smacznie, modnie i wygodnie....

faktyBiałystok polecają:

• Profesjonalne stoły bilardowe• Transmisje sportowe• Karty zniżkowe• Darts• Studenckie ceny• Wi-Fi

MASSEY Bilard Clubul. Waszyngtona 27tel. 85 742 03 34

Adresy sklepów:ul. Icchoka Malmeda 13/38ul. Komisji Edukacji Narodowej 52/4AStrona: www.facebook.com/StylButikOdziezowy

Warszawska 57 lok. 4tel. 535 757 234

Al. Piłsudskiego 7B, tel. + 48 85 652 42 50

Hostel – Schronisko Młodzieżowe

„Podlasie” oferuje:

noclegi dla młodzieży i dorosłych

w atrakcyjnej cenie - już od 25 zł jesteśmy w samym centrum!!!

recepcja czynna 24h

punkt informacji turystycznej

ZAPRASZAMY ZAPRASZAMY ZAPRASZAMY

www.hostelpodlasie.pl

Page 27: 25. wydanie Faktów Białystok

Smacznie, modnie i wygodnie....

Białystok polecają:

Hostel – Schronisko Młodzieżowe

„Podlasie” oferuje:

noclegi dla młodzieży i dorosłych

w atrakcyjnej cenie - już od 25 zł jesteśmy w samym centrum!!!

recepcja czynna 24h

punkt informacji turystycznej

ZAPRASZAMY ZAPRASZAMY ZAPRASZAMY

Page 28: 25. wydanie Faktów Białystok

28 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl28 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

Z D R O W I E

P omysłów jest wiele, niektó-re panie stosują najpopular-niejszą w świecie głodówkę,

inne wręcz katują się na siłowni. Są też takie, które szukają no-wych, niekonwencjonalnych i często przerażających sposobów na osiągnięcie pięknej sylwetki. Jeśli chodzi o diety, to wystar-czy wpisać takie hasło w wyszu-kiwarce, a wyskoczy nam wiele stron, gdzie różni „fachowcy” próbują pomóc zdesperowanym kobietom, gotowym do najwięk-szych poświęceń, by tylko do-brze się prezentować w bikini.

Dietą, która obecnie podbi-ja Stany Zjednoczone jest die-ta paleolityczna. Jak nietrudno się domyślić, odnosi się ona do naszych przodków żyjących w jaskiniach i żywiących się tym, co znaleźli lub upolowali. Osoby stosujące ten sposób odchudza-nia się jedzą głównie warzywa, dzikorosnące owoce, piją wodę i jedzą mięso z pominięciem wszelkich przypraw. Eliminują

ze swojego jadłospisu wszystko to, co nieznane było ludziom ży-jącym w tamtych czasach: pro-dukty mleczne, przetworzone oleje, słodycze i wiele innych. Należy jednak przypomnieć, że niegdyś ludzie, aby zdobyć mięso musieli się dużo nabie-gać i naruszać i może to w tym tkwiła tajemnica ich szczupłej sylwetki...

Kolejnym sposobem na od-chudzanie jest... odpowiedni talerzyk i widelec! Wydaje się zabawne, aczkolwiek badania amerykańskich naukowców do-wodzą, iż ma to realny wpływ na utratę zbędnych kilogramów. Jak się okazuje, jedząc widelcem o długości około 21cm skupiamy się o wiele bardziej na jedzeniu. Czerpiemy większą przyjem-ność z samego posiłku i łatwiej zaspokajamy łaknienie. Do tego ważne jest, by potrawy znajdo-wały się na niebieskim talerzu średniej wielkości. Taki podob-no sprawia, że człowiek ma wra-

żenie, jakoby znajdowało się na nim więcej jedzenia niż w rze-czywistości. Odwrotny efekt, zdaniem naukowców, daje talerz czerwony. Jeżeli tylko widelec i kolor talerza, a nie to, co na nim leży mają sprawić, że schudnie-my, to może warto spróbować?

Jednym z najbardziej bul-wersujących sposobów na utra-tę wagi są zastrzyki z... moczu. Naukowcy niezbyt przychyl-nie wypowiadają się na temat tej metody, która niewątpliwie może zaszkodzić naszemu zdro-wiu. Mocz, który wstrzykuje so-bie osoba odchudzająca się musi pochodzić od ciężarnej kobiety. Dlaczego? Bowiem zawiera go-nadotropinę kosmówkową, czy-li hormon przyspieszający me-tabolizm. Dostarczenie go do organizmu przyspiesza utratę wagi. Miejmy nadzieję, że jest to jeden z tych sposobów, które przez to, że są kontrowersyjne, szybko się „przyjmują” i jeszcze szybciej przemijają...

Jeżeli żadna dieta nie przy-nosi efektów, można sobie za-fundować implant językowy. Sposób ten polega na umiesz-czeniu kawałka polietylenu na języku, który podczas spożywa-nia twardych pokarmów spra-wia jedzącemu ból. Ten wynala-zek doktora Nikolasa Chugaya nie zyskał aprobaty pośród in-nych naukowców, a w Polsce z pewnością się nie przyjmie. Jako naród charakteryzujący się tym, że „wszystko da się ja-koś obejść” można założyć, że osoby stosujące taką metodę od-chudzania oszukiwałyby same siebie, jedząc wszystko, co jest miękkie.

Metod jest wiele, jedne sku-teczne, drugie mniej, niektóre bulwersują, a niektóre bawią. Może warto, w końcu, wyzwolić się spod ogromnej presji koloro-wych magazynów, które propa-gują przerobione w Photoshopie piękno i zaakceptować siebie ta-kimi, jakimi jesteśmy?

TEKST Justyna Kozicka

DIETY CUD – CZYLI METODY NA ZGUBIENIE ZBĘDNYCH KILOGRAMÓW

Przed nami karnawał. Jest to czas, kiedy płeć piękna desperacko szuka diety idealnej, dzięki której pozbędzie się nadprogramowych kilogramów i będzie mogła oczarować

wszystkich wokół.

FOTO

ISTO

CK.C

OM

Page 29: 25. wydanie Faktów Białystok

Z D R O W I E

R E K L A M A

Z D R O W I E

TEKST: mgr dietetyki Angelika Mantur

TA PRZEBIEGŁA OTYŁOŚĆ...Czy wiesz, że aż 65% przypadków nadwagi i otyłości pozostałoby niezdiagnozowanych,

gdyby pod uwagę brane było jedynie BMI pacjenta?

O tyłość, czyli zbytnie nagromadzenie tkanki tłuszczowej w or-ganizmie, jest jedną z najbardziej rozpowszechnionych cho-rób żywieniowozależnych wśród ludzi w różnym wieku na całym świecie i uważana jest za jeden z największych proble-

mów zdrowia publicznego. Kojarzona jest z takimi zaburzeniami jak nadciśnienie, choroba wieńcowa serca, osteoporoza, choro-by układu oddechowego czy insulinooporność i cukrzyca typu 2. Uczeni zgadzają się, że zarówno czynniki genetyczne, niekorzystne wybory żywieniowe, jak i brak aktywności fizycznej przyczyniają się do powstawania nadwagi i otyłości. Jest to więc problem zło-żony, wynikający z występowania jednocześnie wielu czynników, wśród których za najważniejszy uważa się brak równowagi pomię-dzy ilością energii przyjętej i energii zużytkowanej.

Głównym indykatorem oceniającym prawidłową masę ciała jest BMI (Body Mass Index), czyli wskaźnik masy ciała będący propor-

cją masy ciała do wzrostu. Nie należy jednak sugerować się wskaź-nikiem masy ciała i jego wytycznymi w przypadku dzieci poniżej 15 roku życia, osób starszych oraz kulturystów (u nich zwiększone BMI jest wynikiem większej zawartości masy mięśniowej, a nie tłuszczowej i nie świadczy o otyłości). Zdarzają się również przy-padki, gdy BMI pacjenta jest prawidłowe, ale w rzeczywistości mamy do czynienia z bardzo niską masą tkanki mięśniowej, przy jednoczesnym nadmiarze tkanki tłuszczowej.

Do prawidłowej diagnozy otyłości konieczna jest analiza składu ciała, np. metodą impedancji bioelektrycznej, dzięki której mo-żemy ocenić zawartość tkanki tłuszczowej w organizmie. Tylko na tej podstawie możemy dokonać prawidłowej oceny stanu od-żywienia pacjenta i uniknąć błędnej diagnozy czy przeoczenia nadwagi.

Zapraszamy do klubu Maniac Gym w celu wykonania badania!

Page 30: 25. wydanie Faktów Białystok

30 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

BIAŁYSTOK

BIAŁYSTOK

Page 31: 25. wydanie Faktów Białystok

BIAŁYSTOK

BIAŁYSTOK

Page 32: 25. wydanie Faktów Białystok

32 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl32 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

M I E J S C E

NOWA KAWIARNIA W BIAŁYMSTOKU Luksus w fi liżance dostępny dla każdego

W Białymstoku przy ul. Mazowieckiej 48 otwarto niedawno kawiarnię, jakiej dotąd

w naszym regionie brakowało – Kafejeto. Nazwa zaczerpnięta została z języka

esperanto i znaczy tyle, co „kawiarenka”. Przestronne wnętrze, strefa biznesowa,

kącik dla dzieci, a do tego kawa, która wypełnia lokal swoim aromatem.

Kafejeto prowadzona jest przez baristę – Arkadiusza Kl inickiego, który przez

lata, za granicą zdobywał doświadczenie w parzeniu kawy, by teraz móc podawać ją

w naszym mieście.

FOTO

ISTO

CK.C

OM

Jakie są właściwości kofeiny i jakie są zalety picia kawy?

Powszechnie wiadomo, że kawa rozjaśnia umysł i dodaje energii. A wszystko za sprawą zawartej w niej kofeiny. Picie „małej czarnej” ma naprawdę wiele zalet, bowiem kofeina rozszerza naczynia krwionośne oskrzeli, dzięki czemu organizm jest lepiej dotleniony. Zwiększa też aktywność kory mózgowej, przyspiesza reakcje umysłowe, usprawnia percepcję.

Ciekawostką jest fakt, iż kawa ma działanie antyalergiczne, gdyż zmniejsza wydzielanie histaminy. Kofeina zapobiega i zmniejsza skutki uczuleń. Mimo pojawiających się czasem głosów sprzeciwu, nie ma wątpliwości, że kawa ma dobroczynny wpływ na nasze zdrowie.

Kawa idealna – czy można ją zrobić sa-modzielnie?

Niełatwo jest zrobić dobrą kawę samemu w domowych warunkach. Do tego potrzeb-ne są przede wszystkim świeże ziarna kawy o najwyższej jakości. W Kafejeto sami praży-my kawy jednorodne, by mieć jak najświeższą kawę każdego dnia. Parząc je w ekspresie prze-lewowym staramy się uwydatnić jak najwięcej ich cech indywidualnych, charakterystycznych dla różnych gatunków krzewu kawowca.

Co różni Was od innych kawiarni? Staramy się, by każdy czuł się u nas kom-

fortowo. Stworzyliśmy program „muzyka na

życzenie” – po zarejestrowaniu się na stronie klient ma wpływ na muzykę, która puszczana jest w lokalu. I - przede wszystkim - stawiamy nacisk na jakość kawy. Ta, którą podajemy powstaje ze zdrowych, nieuszkodzonych, do-brych jakościowo, wyselekcjonowanych zia-ren. Jej smak i zadowolenie klientów są naszy-mi priorytetami. Jesteśmy zrzeszeni w SCAE – organizacji, która dba o wysoki standard usług związanych z kawą – poczynając od plantatorów, dystrybutorów, na palarniach oraz kawiarniach kończąc. Atutem naszej kawiarni są też przepyszne ciasta i lody wy-twarzane wyłącznie z naturalnych i zdrowych składników.

Jakie kawy cieszą się największym uznaniem klientów?

Dużą popularnością cieszą się kawy jednorodne z Kolumbii, Etiopii oraz Brazylii. Codziennie mamy którąś z nich w ofercie dnia. Klienci chwalą sobie także mieszankę fi rmową, którą przygotowujemy ze starannie dobranych arabik z Gwatemali, Kostaryki, Salwadoru, Brazylii i Indii, a która charakteryzuje się spójną teksturą. Jej wyjątkowy aromat perfekcyjnie harmonizuje z wyraźnie wyczuwalnymi akcentami czekolady, pieczonego chleba i migdałów. Świetnie smakuje w połączeniu z mlekiem jako latte lub cappuccino. FO

TO Z

ARC

H. FI

RMY

Page 33: 25. wydanie Faktów Białystok

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 33

Page 34: 25. wydanie Faktów Białystok

34 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

F E L I E T O N

INCEPCJA TROLLINGU

W KOŃCU JESTEŚMY TROCHĘ BARDZIEJ, CZYLI

WSTĘPNIAK NA KONIECTEKST Krzysztof Szubzda TEKST Paweł Waliński

J estem trollem starej generacji i uważam, że współczesny trolling ssie. Co to w ogóle za akcja jest? Można szturchnąć twitterowe-go leszcza cienkim bluzgiem typu „żryj gruz cyganie” i central-

nie wiadomo, że leszcz zacznie wydzielać hejta i da cynk adminowi, no i masz z mety bana. Można robić najazd na gimbusowe fora, ale tam z difolta łykają każdą ściemę, jak szczupak kukurydzę, potem to wszystko koło doby bufforuje im się we łbach i jak wreszcie zaiskrzą, w co wdepnęli, to się zaczynają szczyle pienić. LOL?

Prawdziwy trolling to coś więcej. To lajfsatjl – oparty na subklicz-nym lewelu psychopatii, suportowany narcyzmem i manipulacją z bezczala.

Dlatego dla mnie klasykiem gatunku są zajawki typu incepcja in-cepcji trollingu czyli trolowanie trolla, trolującego trolla, genialnie to zrobiono w czasie mega-hoaxa: „ZUS czy OFE”. Prawie cała Polska to łyknęła. Respect!

Uwielbiam też masstrollig patriotic, który był teraz przed wybo-rami. Robią to naprawdę zawodowe mordeczki, bo wszystko wyglą-da na mega autentyk. Są trolle, które wygrywają wybory na prostej wrzucie, że jak wygrają, to wstawią w szkole piec olejowy albo zrobią lotnisko. Największe jaja są takie, że lotnisko rzeczywiście powstaje... tylko nic z niego nie lata.

Naprawdę za hocki-klocki o miłości do gminy lub miasta to pełen szacun. Jesteście w dechę! Ale luzik, lud to kupuje, w skali kraju ma to lepsze branie niż osiedlowy pies-pająk. Moja babcia Wardędze nie kliknęła a im pobiegnie i kliknie.

I to nie jest wszystko, co potrafią. To jest ponoć wersja demo; zna-czy skrakowana demówka, demo... krak... cja, jakoś tak.

Jeszcze raz szacun i gratki dla ludzików, co przytulili stołeczki i za-łapali się na cztery latka łatwego hajsiku. Keep smiling ziomy!

Z ima. Czas postanowień, przemian, decyzji. Ale i czas zaraz po wyborach samorządowych (piszę to dosłownie dzień po drugiej ich turze). Nie o polityce jednak będzie – przynajmniej nie do

końca. Będzie o nas. Wszystkich.Podczas wyborów samorządowych jeszcze nie dający się dyskonto-

wać, ale sukces osiągnęli ludzie niepowiązani z żadnymi partiami esta-blishmentowi. Nowe twarze, przeciwstawione zasiedziałym satrapom, poradziły sobie lepiej, niż ktokolwiek przypuszczał. A nawet pod nie-obecność kandydatów obywatelskich, niezależnych, ci reprezentujący partyjne molochy nieraz dyskutowali o kwestiach takich, jak budżet obywatelski, czy rady osiedli. Jest to oznaka, że chcemy mieć wpływ na to, co się wokół nas dzieje, że chcemy być zaangażowani w proces decyzyjny, że Polacy coraz dalej są od modelu wschodniego (władca okrutny, nie znoszący sprzeciwu, ale „zrobi porządek, weźmie za mor-dę”), a coraz bliżej zachodniego, gdzie władza jest kolektywna, a de-mokracja obywatelska zyskuje na znaczeniu, przestaje opierać się tylko na jednorazowym akcie wyborczym, po którym wybrani postępują wedle zasady „hulaj dusza, wyborcy do kolejnych wyborów nie ma”.

To ważna i konieczna zmiana. Coraz częściej widzi się ludzi albo decydujących się zabrać głos w sprawach, które ich dotyczą, albo zna-komicie odnajdujących się we współczesnych realiach, sprawnych w korzystaniu z dobrodziejstw członkostwa w UE, grantów, dofinan-sowań, programów rządowych. Słowem – Polak w końcu poczuł się w demokracji, jak u siebie i nie boi się poprzekładać zgodnie ze swoją wolą i gustem poduszek na sofie.

Istotnym elementem życia jest przestrzeń, w którym owo ma miej-sce. W naszym przypadku – miasto. Białystok. Nie, jako absurdalne, przypadkowe miejsce, gdzie rzucił nas los, jak – nie przymierzając – przodka w syberyjski las, ale jako przestrzeń, na którą – jeśli zechcemy – możemy mieć wpływ. Kreujmy więc tę przestrzeń. Patrzmy na ręce urzędnikom i władzy, nie bójmy się mówić głośno o swoich pomy-słach, organizujmy się, zrzeszajmy, bądźmy (nawet po godzinach) ak-tywistami. Nie poprzestajmy na malkontenckim spluwaniu z balkonu z pogardliwym westchnieniem nad światem. Sami ten świat kreujmy, jeśli nie dla siebie, to dla bliskich, potomnych. Bo ci, którzy spóźnili się na pociąg, nie mają prawa krytykować jego wygód. Ci, którzy spóźnili się na branie spraw w swoje ręce, nie powinni narzekać na porządek (lub jego brak) wokół siebie.

Od kiedy zacząłem pracę w „Faktach Białystok”, magazynowi przy-świecał cel, by być blisko Was, by mówić o Was, o Waszych pasjach, Waszej działalności. By na nasze miasto popatrzeć nie przez pryzmat dręczących je problemów, ale masy inicjatyw, które się tu dzieją i faj-nych ludzi, którzy chcą tu mieszkać. Tu się nic nie zmieniło. I mamy nadzieję, że w nowym, 2015 roku, nieraz będziemy mogli pisać o tym, co robicie, by nam wszystkim żyło się tu lepiej, aktywniej, ciekawiej. By kolorować naszą podlaską szarość. W mieście, przecież prowincjonal-nym, którego historia nie oszczędzała, czego wymownym symbolem jest narracja związana z Kawelinem - tym brzydkim psem przy jed-nym z wejść do parku, to Wy jesteście żywą tkanką. To Wy decyduje-cie o Waszym miejscu życia. I obyście, w najbliższym czasie, robili to jeszcze częściej i w jeszcze większym stopniu.

FOTO

SXC

.HU

Page 35: 25. wydanie Faktów Białystok

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 35

Page 36: 25. wydanie Faktów Białystok

36 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl