24
Akademickie Mistrzostwa Polski w toku

APS 2015 numer 04

  • Upload
    azs-aps

  • View
    224

  • Download
    4

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: APS 2015 numer 04

Akademickie Mistrzostwa Polski w toku

Page 2: APS 2015 numer 04

aps nr 04 2015 (327)2

AKAD

EMIC

KI P

RZEG

LĄD

SPO

RTO

WY

Pismo Zarządu Głównego AZSRedaktor naczelny: Bartłomiej KorpakSekretarz redakcji:Halina Hanusz

Adres redakcji: 00-056 Warszawa ul. Kredytowa 1atel./faks 22 828 02 76 502 250 604 www.azs.pl e-mail: [email protected] graficzny i skład: Andrzej Kubatko © FALL tel. 12 413 35 00www.fall.plNumer zamknięto 15 kwietnia 2015 r.

Redakcja nie zwraca ma-teriałów niezamówionych oraz zastrzega sobie pra-wo skracania artykułów.

Wydawnictwo zrealizowano ze środków MinisterstwaSportu i Turystyki, nakład 3000 egz. ISSN 0209-0546

[od redakcji]

Lecia!

Foto na okładce:Paweł Adler

Odkąd pojawiły się „Dzieje AZS”, ciągle na-chodzą mnie refleksje z naszą historią zwią-zane. Ci, co patrzą na AZS trochę z boku, nie mogą się nadziwić jubileuszowej czystej megalomanii. Nie ma roku, aby AZS nie

świętował: albo centralnie, albo lokalnie, albo klu-bowo, albo środowiskowo. Przed kilku laty jeszcze nie ucichły z końcem roku akademickiego 2008/2009 uroczystości 100-lecia, a już po chwili w październiku 60-tkę obchodził AZS AWF Warszawa, a zaraz potem w listopadzie 90 lat świętował AZS Poznań. Jak tu się w tym wszystkim połapać, który jubile-usz ważniejszy, który jak obcho-dzić, czy ważniejsze są te okrągłe, czy z cyfrą pięć na końcu. Więc o co w tym świętowaniu chodzi?

Pierwszy odnotowany jubile-usz 15-lecia działalności obcho-dził AZS Kraków w 1923 roku. To była pierwsza nadarzająca się okazja, w 1918, wtedy gdy minęło pierwszych 10 lat istnie-nia AZS, dopiero co skończyła się pierwsza wojna światowa, większość członków AZS słu-żyła jeszcze w wojsku, powsta-wały zręby państwa polskiego, wszystkie dziedziny życia orga-nizowały się od podstaw. Ojco-wie założyciele naszego Stowa-rzyszenia byli już po studiach, już realizowali swoje zawodowe kariery. Walery Goetel, który aż do wybuchu II wojny prezesował krakowskiemu AZS, był w 1923 roku profesorem Akademii Gór-niczej. Ten pierwszy jubileusz miał mimo wszystko wymiar lokalny, krakowski, chociaż na przełomie czerwca i lipca 1923 roku w mistrzostwach Polski w kilku dyscyplinach startowa-li przedstawiciele klubów AZS. Warto pamiętać, że w marcu tego roku powołano już Centralę Akademic-kich Związków Sportowych.

Ten następny, 50-lecia, odbywał się w 1958 roku także w Krakowie w zupełnie zmienionej rzeczywi-stości. Państwo było socjalistyczne i budowało swą tożsamość po okresie zwanym „stalinowskim”, a AZS – organizacją ogólnopolską wpisującą się ze swoją działalnością w główny nurt obowiązującej ideolo-gii. Jubileuszowi patronował premier rządu Józef Cyrankiewicz, który przybył na uroczystości do Fil-harmonii Krakowskiej, Komitetowi Organizacyjne-mu przewodniczył prof. Walery Goetel. Zjechały się delegacje z całego świata, wśród nich współzałoży-ciel Międzynarodowej Federacji Sportu Studenckiego (FISU) Francuz Jean Petitjean. Pierwsze pół wieku obchodzono także podczas Akademickich Mistrzostw Polski, w których startowały reprezentacje uczelni z zaprzyjaźnionych państw. Premier wspierał AZS nie tylko listami i gratulacjami, były nagrody i wy-różnienia także dla zawodników. Skoczek wzwyż

AZS Gliwice Kazimierz Fabrykowski za zwycięstwo w AMP dostał od premiera motocykl.

75-lecie wypadło w czasach kolejnego przełomu: była jesień 1983 roku, w lipcu zawieszono stan wo-jenny, świadomość koniecznych, nadchodzących zmian szczególnie w środowisku akademickim była oczywista. Centrala AZS była po dosyć przełomowym Zjeździe Kra-jowym w 1981 roku, we władzach pojawiła się liczna grupa reprezentantów klubów uczelnianych, a AZS był już nie tylko organizacją sportową, ale także studenc-ką, coraz wyraźniej reprezentująca swoich członków w relacjach z władzami uczelni. Obchodom patronował Henryk Jabłoński, pełniący funkcję przewodniczącego Rady Państwa. Krakowski Teatr im. J. Słowackiego podczas uroczystej akademii był wypełniony do ostat-

niego miejsca, a żarliwe, emocjo-nalne wystąpienie prezesa Zarzą-du Głównego AZS Leszka Marii Roup perta wspaniale oddawało nasze myślenie i poczucie wspól-noty. Miałem zaszczyt być wtedy w Krakowie, wszystko osobiście przeżywać, spotkać wiele niebywa-łych dla dziejów AZS postaci, by-łych zawodników, trenerów, człon-ków władz, a także rówieśników z całej Polski, podobnie odczuwają-cych związek z naszą organizacją. Wtedy w Krakowie poznałem tre-nera Stanisława Gościniaka. Dla mnie, byłego uczelnianego siatka-rza, to była wymarzona okazja, by rozmawiać i być w pobliżu legen-darnego rozgrywającego polskiej reprezentacji i znakomitego tre-nera AZS Częstochowa.

90-leciu patronował prezydent RP Aleksander Kwaśniewski. Był rok 1998, polskie państwo po zmia-nie ustrojowej w 1989 roku roz-wijało się w oparciu o nowe ide-ały i uwarunkowania społeczno--gospodarcze, AZS niezmiennie jako stowarzyszenie członkowskie wpisywał się swoją działalnością w ten nurt. Pamiętam uroczystość w Pałacu Namiestnikowskim: „Zło-ty Gryf” w rękach pana prezydenta,

kilkudziesięciu azetesiaków odznaczanych krzyżami i orderami. Tym razem już bliski mi znajomy Staszek Gościniak był na spotkaniu razem ze swoimi zawod-nikami AZS Częstochowa, wtedy mistrzami Polski.

100-leciu AZS patronował prezydent Lech Kaczyń-ski. Wielka Gala Jubileuszowa odbyła się w maju 2009 roku w Auli Politechniki Warszawskiej. Przyjechały do Warszawy setki ludzi z całej Polski, skład ten sam – zawodnicy, medaliści, trenerzy, członkowie władz, sympatycy. Gratulacje od władz państwowych i aka-demickich dawały nam wszystkim poczucie, że działa-my dla dobrej sprawy i że to wszystko ma jakiś sens.

By sobie to wszystko uświadomić, warto organizo-wać i przeżywać jubileusze. Pomijam już te wszystkie wątki osobiste, spotkania, przyjaźnie, wspomnienia. Chociaż dlaczego pomijać wątki osobiste… Podczas jubileuszu 70-lecia AZS Częstochowa, kilka tygodni temu, z radością spotkałem Staszka. Nadal aktywnie pracuje na rzecz siatkówki i znowu przez sekundę wspomnieliśmy ten Kraków.

Redaktor

Page 3: APS 2015 numer 04

www.azs.pl 3

W tych dniach ukazała się trzytomowa mo-

nografi a Dzieje Akademickiego Związku Spor-

towego, zatem zamierzenia edytorskie zwią-

zane ze 100-leciem AZS zostały uwieńczone

sukcesem. Czy o takim wydawnictwie my-

ślałeś uczestnicząc w przygotowaniach do

jubileuszowych obchodów?

Na 100-lecie AZS przygotowałem publikację Sport akademicki w rela-cjach i wspomnieniach. Ta obszerna, licząca ponad sześćset stron książka za-wiera reprezentatywny wybór tekstów wspomnieniowych obejmujących cały okres dziejów AZS, od powstania or-ganizacji po współczesność. Tom otwie-ra wspomnienie współzałożyciela AZS Kraków profesora Walerego Goetla na-pisany w 1923 roku, a kończy tekst Tomasza Szpondera Obrazki z AZS.

Książka ta sprawiła mi ogromną satysfakcję. Widziałem, z jakim za-interesowaniem była przyjmowana podczas obchodów jubileuszowych. Wypełniła pewną lukę w historio-grafii sportu akademickiego. Świa-dom byłem jednak faktu, że nie za-stępuje ona naukowej monografii AZS. Wiceprezes Zarządu Głównego AZS Tomasz Szponder od dłuższego już czasu nakłaniał mnie do napisania monografii. Wciąż przedsięwzięcie to oddalałem w czasie realizując inne zadania naukowe. Jednak zdawałem sobie sprawę z określonego zobowią-zania wobec osób, które tworzyły po-nad stuletnią historię AZS. W końcu swoje obowiązki zawodowe i plany badawcze ustawiłem tak, że historia AZS stała się dla mnie priorytetem.

W roku 2011 w ramach programu naukowego „Rozwój sportu akademic-kiego” uzyskałem grant badawczy na projekt „Miejsce i rola Akademickiego Związku Sportowego w szkolnictwie wyższym i sporcie polskim w latach 1908–2011”. Dzięki temu mogłem stworzyć zespół badawczy i w lutym 2012 roku przystąpić do prac nad przygotowywaniem monografii AZS. Grant badawczy realizowany był na

Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.Czy mógłbyś ogólnie scharakteryzować mono-

grafi ę?

Celem, jaki sobie postawiliśmy reali-zując grant badawczy, było opracowa-nie monografii przedstawiającej powsta-nie, rozwój, działalność i dokonania AZS w latach 1908–2012 oraz określenie jego znaczenia w sporcie polskim, szkolnic-twie wyższym i ruchu studenckim. Dzie-je Akademickiego Związku Sportowego mają układ chronologiczno-problemowy. Tom pierwszy mego autorstwa obejmu-je okres od narodzin AZS w 1908 r. do rozwiązania organizacji przez powojenne władze komunistyczne w kwietniu 1949 r. i powołania w jej miejsce Akademickie-go Zrzeszenia Sportowego. Tom drugi, napisany przez Halinę Hanusz, zawarty jest w cezurach czasowych 1949–1989, tj. od utworzenia Akademickiego Zrzesze-nia Sportowego w 1949 r. do roku 1989, w którym to doszło do przełomu ustro-jowego w Polsce i w jego konsekwencji zapoczątkowana została transformacja we wszystkich obszarach życia społecz-no-politycznego i gospodarcze-go. Autorem tomu trzeciego, którego zakres chronologiczny obejmuje lata mieszczące się w przedziale 1989–2012, jest Bartłomiej Korpak.

Jako autorzy staraliśmy się o zachowanie cech wspól-nych dla całego opracowania. I tak we wszystkich tomach mamy wątki wiodące, a mia-nowicie stan szkolnictwa wyż-szego i jego uwarunkowania prawne, założenia statutowe AZS, struktura AZS i jego roz-wój organizacyjny, podstawy materialne, kadra szkolenio-

wa, społeczny charakter AZS, miejsce AZS w polskim sporcie wyczynowym, upowszechnianie wychowania fizycz-nego i sportu, wkład AZS w tworzenie i działalność struktur organizacyjnych polskiego sportu, miejsce Polski w świa-towym systemie sportu akademickiego. Zrozumiałe, że wątki te w zróżnicowa-nym wymiarze występują w poszczegól-nych okresach historycznych. Narrację autorską zamyka zamieszczony w tomie trzecim mój szkic syntetyczny pt. Wkład Akademickiego Związku Sportowego do rozwoju kultury fizycznej w Polsce w XX i XXI wieku. Ponadto w tomie trzecim zamieszczono bogate aneksy, w których mamy biogramy członków honorowych AZS oraz zestawienia najważniejszych osiągnięć sportowych uzyskanych przez azetesiaków w igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach świata i Europy, na uniwersjadach i akademickich mistrzo-stwach świata. Całość dopełnia niezwy-kle szeroka, metodycznie zestawiona bi-bliografia, z której korzystali autorzy. Poszczególne tomy opatrzone są unika-towymi ilustracjami.

Rozmowa z kolegą dr. hab. Ryszardem Wry-

kiem, przewodniczącym Komisji Historycznej AZS, członkiem władz środo-wiskowych AZS Poznań, pracownikiem naukowym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Ogromna satysfakcja

Page 4: APS 2015 numer 04

aps nr 04 2015 (327)4

Jaki obraz naszej organizacji wyłania się po

przeprowadzonych badaniach i jaki zawarty

jest w monografi i?

Należy jednoznacznie stwierdzić, że w swej ponad stuletniej historii AZS wniósł ogromny wkład w rozwój kul-tury fizycznej w Polsce. Pionierskość działań organizacyjnych i szkoleniowo--metodycznych przyczyniła się do roz-woju i upowszechnienia wielu dyscyplin sportowych w naszym kraju. Na wielu obszarach sportowych akademicy jako pierwsi nawiązywali międzynarodowe kontakty. Bohaterska postawa azete-siaków w latach II wojny światowej pokazuje, jakie cechu obywatelskie i pa-triotyczne kształtował Związek wśród

swych członków w okresie Dru-giej Rzeczypo-spolitej. Pierwszy okres powojnia to wkład AZS w od-budowę struktur sportu polskiego. To, o czym na-leży zawsze pa-miętać, to udział AZS w dziele re-polonizacji tzw. Ziem Odzyska-nych i w pracach na rzecz ich in-tegracji z kra-jem. Istotny jest

wkład AZS w propagowanie wśród studentów różnych form aktywności ruchowej. Wielu azetesiaków stało się ikonami sportu polskiego – poczynając od Haliny Konopackiej, złotej medalist-ki olimpijskiej z 1928 r., na multime-dalistce Justynie Kowalczyk kończąc – i na trwałe weszło do kulturowego dorobku naszego kraju. Z całą mocą bronię swej tezy, że spośród wszyst-kich polskich organizacji sportowych AZS ma najwszechstronniejszy udział

w rozwoju kultury fizycznej w Polsce w XX i XXI wieku.Tytuł „Historyka AZS” wiąże się z twoim nazwi-

skiem już pewnie od ponad 30 lat. W niezwykły

sposób przynależność do AZS, pełnione funk-

cje we wszystkich strukturach zarządzania, od

klubu, przez środowisko i Centralę, splotły się

z rozwojem twojej kariery naukowej. Student

wydziału historycznego UAM Poznań, absol-

went, asystent, doktorat, habilitacja. Czy pasja

działania w AZS miała wpływ na twoje zain-

teresowania i kierunek rozwoju naukowego?

Na czwartym roku studiów na Wy-dziale Filozoficzno-Historycznym Uni-wersytetu im. Adama Mickiewicza w Po-znaniu trafiłem na seminarium ma-gisterskie twórcy poznańskiej szkoły historyków sportu prof. dr. hab. Zdzisła-wa Grota. To pod jego kierunkiem roz-wijałem swoje zainteresowania badaw-cze z zakresu dziejów kultury fizycznej. Temat mojej pracy magisterskiej doty-czył roli wychowania fizycznego wśród ludności polskiej w zaborze pruskim w walce o narodowe przetrwanie.

Działając od początku studiów w Klu-bie Uczelnianym AZS, interesowałem się historią AZS. Pierwszymi lekturami na ten temat były książki Pół wieku AZS oraz Seweryna Warsickiego Dzia-łalność Akademickiego Związku Sporto-wego w Poznaniu w latach 1919–1969. Zapewne na studiach nie planowałem badawczo zajmować się dziejami spor-tu akademickiego. To nastąpiło póź-niej. Kontakty z dawnymi sportowcami, trenerami i działaczami AZS, których przynależność do tej organizacji sięgała okresu międzywojnia, pozwalały mi na obcowanie z żywą historią AZS, zaczą-łem w niej dostrzegać coś fascynujące-go, co z czasem uznałem, że warte jest pełnej naukowej penetracji.Uczestniczyliśmy w obronie twojego dok-

toratu, to był rok 1988, pamiętam, że przy-

wieźliśmy wtedy ze sobą sporych rozmiarów

glinianą rzeźbę Gryfa AZS, wykonaną przez

współpracującą wtedy z naszą redakcją pla-

styczkę Majkę Ambroziewicz, z napisem Vivat

doktorus Wrykus prymus azetesus historykus.

To był rok 70-lecia AZS i zdaje się, że już w two-

im przypadku odwrotu od badań nad historią

sportu nie było?

Dzień obrony pracy doktorskiej jest jednym z najważniejszych w życiu każ-dego naukowca. Wieńczy on bowiem pewien etap pracy badawczej. W tym dniu uzyskuje się akademicką nobilita-cję. Pamiętam go bardzo dobrze. Ner-wy, stres, napięcie, emocje… Niezwykle to sympatyczne, że na obronę moje-go doktoratu przyjechało grono moich warszawskich przyjaciół z kręgu AZS. Podarowali mi wówczas rzeźbę Gryfa AZS, stoi po dziś dzień na honorowym miejscu w moim gabinecie w Instytucie Historii UAM. Już na etapie pisania pracy doktorskiej zadecydowałem, że moimi kolejnymi obszarami badawczy-mi będą zagadnienia z ruchu sportowe-go na ziemiach polskich w XIX i XX wieku. Tak też się stało.W dorobku, o którym mówimy, oprócz mo-

nografi i i prac o charakterze leksykonów jest

kilka opracowań związanych ze wspomnie-

niami azetesiaków. Czym dla historyka są ta-

kie wspomnienia bohaterów, na ile pomagają

w badaniach i w dokumentowaniu wydarzeń?

Pierwszą moją publikacją książkową była wydana w 1985 r. praca Akade-micki Związek Sportowy 1908–1983. Wspomnienia i pamiętniki. W roku 2009 opublikowałem Sport akademic-ki w relacjach i wspomnieniach. Także w innych swoich publikacjach czy to z zakresu sportu akademickiego, czy ru-chu olimpijskiego w Polsce w aneksach zamieściłem fragmenty wspomnień, pamiętniki i relacje. Literatura wspo-mnieniowo-pamiętnikarska jest bardzo istotna w badaniach wszelkich ruchów społecznych, w których mieści się prze-cież sport. Wspomnienia, aczkolwiek ze swej istoty są subiektywne, to trudno

Page 5: APS 2015 numer 04

www.azs.pl 5

im jednak odmówić znamion autentycz-ności i oryginalności. Ich podstawową zaletą, obok opisu zdarzeń minionych, jest ukazanie atmosfery tych zdarzeń oraz powiązanie narracji o przeszłości z osobistą refleksją.

Atmosfera pracy organizacji społecz-nych stanowi swoistą sferę pozadoku-mentalną ich działalności, funkcjonu-jącą głównie w świadomości ludzkiej. Stąd trudna jest do odtworzenia wy-łącznie na podstawie źródeł oficjalnych, drukowanych. Uważam, że historyk sportu w swych pracach badawczych niejako zobowiązany jest posiłkować się literaturą wspomnieniowo-pamięt-nikarską. Należy też pamiętać o tzw. źródłach wywołanych powstałych z ini-cjatywy badacza, a więc relacjach, wy-wiadach, kwestionariuszach pytań, an-kietach biograficznych itp. Historyko-wi współczesności musi towarzyszyć zasada maksymalnego wykorzystania różnorodnych źródeł. AZS jest stowarzyszeniem, a stowarzyszenie

to głównie ludzie. W przypadku AZS ludzie to

nie tylko sportowcy, ale też członkowie władz,

sympatycy, mecenasi. Jak odpowiedzieć na py-

tanie o roli jednostki w historii AZS? Właściwie

w każdym klubie, w każdym czasie ktoś taki

realnie istnieje; czy z badań nad historią AZS

wynika, że te jednostki faktycznie odcisnęły

swoje piętno na działalności? Kto i dlaczego

zasługuje twoim zdaniem na specjalną uwagę?

Bez wątpienia badając dzieje AZS musimy widzieć przede wszystkim lu-dzi. Oni są na pierwszym planie na-szych badań. Dopiero później zaś sta-tuty, regulaminy, struktury, finanse, obiekty sportowe itp. Bez wielkich in-dywidualności organizacja nasza nie by-łaby ani w przeszłości, ani współcześnie taka, jaka jest. Czy AZS Kraków rozwi-nąłby się w latach narodowej niewoli, gdyby nie osoba pierwszego prezesa Wacława Majewskiego? Jak wyglądałby przedwojenny AZS Poznań bez prezesa profesora Antoniego Jurasza, czy też stołeczny AZS końca lat trzydziestych bez prezesa Aleksandra Pilarskiego? Przykładów takich z przeszłości moż-na przytoczyć wiele i to zarówno mając na uwadze centralę AZS, poszczególne środowiska, kluby, jak i sekcje.

A spójrzmy na dzień dzisiejszy. Czy nie brak nam w Związku wielkich in-dywidualności, które współdecydują o obliczu sportu akademickiego? Jakie miejsce na sportowej mapie kraju zaj-mowałby dziś AZS Poznań, gdyby nie tytaniczna wręcz praca pełniącego nie-przerwanie od 2001 r. funkcję prezesa Organizacji Środowiskowej AZS Toma-sza Szpondera? Jest on nie tylko dzia-łaczem i mecenasem AZS Poznań. Na-zwałbym go azetesowskim pozytywistą z duszą romantyka, bezgranicznie po-chłoniętego ideą sportu akademickiego. Otrzymany w roku 2008 Srebrny „Wawrzyn

Olimpijski” i w 2012 r. Brązowy „Wawrzyn Olim-

pijski” honorował twój dorobek związany z te-

matyką olimpijską. Co były inspiracją dla tych

badań? Co zostało dotychczas wydane i czy

masz jakieś plany związane z tym obszarem

historii sportu?

Od lat zajmuję się ru-chem olimpijskim w Pol-sce. Z tego obszaru opu-blikowałem dwie książki Sport olimpijski w Pol-sce 1919–1939. Biogra-my olimpijczyków (2006) i Początki ruchu olimpij-skiego w Polsce (2012). W drugiej połowie bieżą-cego roku ukaże się moja obszerna, licząca ponad 600 stron monografia Olimpijczycy Drugiej

Rzeczypospolitej. Jest to studium pro-zopograficzne o elicie sportu polskiego okresu międzywojnia, jakimi byli olim-pijczycy. Moim marzeniem jest opraco-wanie ruchu olimpijskiego w Polsce od zarania po współczesność.Wróćmy do Dziejów AZS. Jaka koncepcja tej

monografi i została ostatecznie zrealizowana?

Pojawiają się pierwsze komentarze: tu brakuje

nazwiska istotnego działacza, tu nie ma wyni-

ku ważnego meczu, dlaczego nie ma zdjęcia

z niesamowicie ważnego meczu o mistrzostwo

Polski? Czy nie czas rozpocząć pracy nad IV

tomem: Uzupełnienia?

Każda praca po opublikowaniu wzbudza u autora pewien niepokój. Jak zostanie przyjęta przez krytykę naukową, czytelników i czy zaspokoi ich oczekiwania? Zapewne w naszych Dziejach AZS nie brak błędów, potknięć itp. Wraz z współautorami czekam na wszelkie poprawki i sprostowania. Za-pewne wykorzystamy je przy ewentual-nym kolejnym wydaniu. Nad czwartym tomem Dziejów AZS – Uzupełnienia jeszcze się nie zastanawiałem. Póki co wciąż cieszę się tym co z Haliną Ha-nusz i Bartłomiejem Korpakiem udało mi się zrealizować.Do kogo skierowana jest monografi a, gdzie

można się z nią zapoznać, czy też ewentual-

nie kupić?

Monografia adresowana jest zarów-no do naukowców, studentów realizują-cych prace licencjackie i magisterskie z historii sportu, jak i szerokich krę-gów osób interesujących się dziejami sportu akademickiego. Pierwszy nakład książki przygotowany został głównie na potrzeby środowiska naukowego i bi-bliotek. Jeśli będzie zainteresowanie monografią poszczególnych jednostek organizacyjnych AZS, to zdecydujemy się na dodruk. Zapotrzebowanie pro-szę zgłaszać do Biura Zarządu Głów-nego AZS.Po ostatnim Zjeździe reaktywowano Komi-

sję Historyczną AZS, której przewodniczysz.

O jakich zamierzeniach i działaniach chcecie

rozmawiać? Z historycznego punktu widze-

nia – jaki jubileusz AZS czeka nas w najbliż-

szym czasie?

W tym roku mamy okrągłe jubi-leusze 70-lecia działalności AZS Czę-stochowa, AZS Wrocław, AZS Gliwice, AZS Łódź i AZS Katowice. Po pięknych uroczystościach w Częstochowie myślę, że niebawem odbędą się z podobnym rozmachem jubileusze w pozostałych wymienionych środowiskach. W 2016 r. przypada 70-lecia działalności AZS To-ruń i AZS Szczecin. I oczywiście 100-le-cie sportu akademickiego w Warszawie. Nie wyobrażam sobie roku 2016 bez wielkiego azetesowskiego świętowania w stolicy.Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiał BK

Foto archiwum APS

Page 6: APS 2015 numer 04

aps nr 04 2015 (327)6

Obchodzone nie tak dawno stu-lecie Akademickiego Związ-ku Sportowego mamy już wprawdzie za sobą, jednak-że stało się ono inspiracją

do ukazania pełnej historii studenc-kiego ruchu sportowego w Polsce przez pryzmat działalności AZS. Kilkuletnie przygotowania i żmudna praca znawców dziejów AZS przyniosły świetny efekt. Ostatnio ukazała się długo oczekiwana, wręcz wytęskniona przez pokolenia aze-tesiaków trylogia akademickiego ruchu sportowego w Polsce pod wspólnym ty-tułem Dzieje Akademickiego Związku Sportowego, autorstwa warszawsko-po-znańskiego tercetu historyków i zara-zem wieloletnich działaczy tej organi-zacji: Haliny Hanusz, Bartłomieja Kor-paka i Ryszarda Wryka, pod redakcją wybitnego znawcy dziejów sportu aka-demickiego dra hab. Ryszarda Wryka. Na 1075 stronach rozpościera się fa-scynująca historia tej organizacji, wiel-ce zasłużonej dla rozwoju studenckiej kultury fizycznej w Polsce, ukazana na przestrzeni ponad stulecia (1908–2012).

Trudno przecenić wkład AZS w doro-bek sportu polskiego, stąd zespołowi au-torskiemu należy się zasłużone uznanie za twórczy trud ukazania akademickiego ruchu sportowego w całym XX i na po-czątku XXI wieku. Każdy tom posiada odrębny tytuł oraz słowo wstępne i poży-teczny indeks nazwisk, natomiast całość łączy niezbędna przedmowa (w I tomie), cenne podsumowanie i wspólna biblio-grafia (w III tomie) autorstwa R. Wry-ka oraz wartościowe, obszerne aneksy, przejrzyście zestawione przez wszyst-kich autorów. Jak na wstępie podaje R. Wryk: Celem pracy jest przedstawienie powstania, rozwoju, działalności i doko-nań Akademickiego Związku Sportowe-go w latach 1908–2012 oraz określenie

jego znaczenia w sporcie polskim, szkol-nictwie wyższym i ruchu studenckim. Po analizie tekstu można z satysfakcją i przyjemnością stwierdzić, że został on przez autorów w pełni zrealizowany. Trzytomowe dzieło prezentuje się po prostu bardzo dobrze.

Trylogię otwiera tom I (Narodziny i rozwój Akademickiego Związku Spor-towego do roku 1949), ze znawstwem napisany przez znanego poznańskiego historyka R. Wryka. Autor sięga do korzeni AZS w Galicji, będącej także kolebką sportu polskiego i mateczni-kiem życia sportowego pod zaborami. Poprzez czyn niepodległościowy wpro-wadza czytelnika w okres II Rzeczypo-spolitej i ukazuje rozwój sportu studenc-kiego w Polsce międzywojennej oraz, co godne podkreślenia, także w Wolnym Mieście Gdańsku. Następnie kreśli kon-spiracyjny, frontowy i obozowy los aze-tesiaków podczas II wojny światowej, a w ostatniej odsłonie omawia odrodze-nie i zmierzch AZS w latach 1944–1949. Cezura końcowa, związana z likwidacją AZS, odważnie łamie pewną konwen-cję chronologiczną dotyczącą roku 1945 i przełomu wojny z powojenną rzeczywi-stością, na rzecz wymuszonej przez pol-skie władze komunistyczne radykalnej zmiany w działalności związku w 1949 roku. Taki zabieg R. Wryka jako redak-tora i autora należy ocenić pozytywnie.

Tom II (Akademicki Związek Sporto-wy w Polsce Ludowej) wyszedł spod pióra dr Haliny Hanusz, uznanej znawczyni i popularyzatorki historii AZS, zwłasz-cza w dobie Polski Ludowej (1944–1989). Stanowi bardzo interesujące studium dziejów związku w PRL, zapoczątko-wanych totalitarnym ciosem staliniza-cji w 1949 roku i działalnością do 1957 roku Akademickiego Zrzeszenia Sporto-wego. W dalszej części autorka trafnie

charakteryzuje osiągnięcia, ale i porażki AZS w sporcie wyczy-nowym i powszechnym, wzloty i upadki poszczególnych ośrod-ków i dyscyplin, wreszcie przy-bliża trudne warunki rozwoju sportu akademickiego, zwłaszcza w kryzysowej dekadzie lat osiem-dziesiątych XX wieku. Autorce znakomicie powiodła się próba wyważonej oceny i obiektywne-go ukazania akademickiego ru-chu sportowego do 1989 roku w trudnych i złożonych mean-drach politycznych epoki głów-nych przywódców PRL: B. Bie-ruta, W. Gomułki, E. Gierka i W. Jaruzelskiego.

Stuletnią historię AZS na ziemiach polskich efektownie zamyka tom III (Akademicki Związek Sportowy w Trze-ciej Rzeczypospolitej) autorstwa dra Bartłomieja Korpaka, wieloletniego pracownika i zarazem szefa centrali AZS, analityka i badacza najnowszych dziejów związku. Na tle istotnych zmian w ustroju szkolnictwa wyższego w Pol-sce, jakie zaszły w wyniku transforma-cji ustrojowej, autor atrakcyjnie przed-stawia przekształcenia w działalności AZS w najnowszym okresie jego histo-rii. Ukazuje złożone uwarunkowania organizacyjne, kadrowe i materialne, a na tej podstawie osiągnięcia sporto-we, równie bogate jak w poprzednim okresie. Także ostatni tom spełnia po-kładane w nim nadzieje, prezentując w wymiarze lokalnym, regionalnym, ogólnopolskim i międzynarodowym działalność AZS w latach 1989–2012. Zawiera pierwsze, z natury rzeczy trud-ne, poważne oceny dwóch ostatnich de-kad aktywności krajowej i zagranicznej akademickiej organizacji sportowej.

Książka została bardzo starannie, można powiedzieć z pietyzmem, wy-dana przez poznańskie Wydawnictwo Nauka i Innowacje, a jej walorem jest aż 261 ciekawych fotografii, świetnie korespondujących z tekstem oraz wręcz imponująca liczba 1590 przypisów, świadczących o bardzo wysokim pozio-mie naukowym publikacji. Jak trafnie konkluduje w podsumowaniu R. Wryk: W ponad stuletniej swej historii AZS wniósł ogromny wkład do rozwoju kul-tury fizycznej w Polsce. [...] W latach 1928–2012 azetesiacy zdo byli 51 medali olimpijskich (17 złotych, 14 srebrnych i 20 brązowych). Wielu reprezentan-tów AZS stało się ikonami polskiego sportu i na trwałe weszło do kulturo-wego dorobku naszego kraju. Spośród wszystkich ogólnopolskich organizacji sportowych AZS ma najwszechstronniej-szy udział w rozwoju kultury fizycznej w Polsce w XX i XXI wieku. A zatem można ogłosić historyczny alert: Do czy-tania, azetesiacy, do czytania – o swo-ich jakże chlubnych stuletnich dziejach!

Tomasz Jurek

Foto Dzieje Akademickiego Związku

Sportowego, pod red. Ryszarda Wryka, Wy-

dawnictwo Nauka i Innowacje, Poznań 2014

WITRYNA KSIĄŻEK

SPORTOWYCHTrzy tomy historii Akademickiego Związku Sportowego

St l t i hi t i AZS i i h

Powitanie złotego medalisty mistrzostw Europy w jedynce Rogera Vereya przez kolegów klubo-wych na dworcu w Krakowie (1933)

Kolumna AZS podczas otwarcia Stadionu Dziesięciolecia w Warszawie, 22 lipca 1955 r.

Page 7: APS 2015 numer 04

www.azs.pl 7

Zwyciężczyni rankingów strzelczyń w rozgryw-

kach krajowych, strzelająca bramki w repre-

zentacji; czy to powoduje, że czujesz większą

odpowiedzialność na swoich barkach?

Nie czuję presji na swoich barkach. Mecz klubowy czy kadrowy nie robi mi różnicy. Na wynik pracuje cały zespół, a ja na swojej pozycji pomagam kończyć akcje. Raz się udaje, a raz nie; raz prze-ciwnik trafi do bramki mojej drużyny, innym razem to ja pokonam bramkarza. Najważniejsze jest to, że robię to, co lu-bię. Odpowiedzialność mamy zbiorową. Jak w ogóle zaczęła się Twoja przygoda z ho-

kejem na trawie?

Po Igrzyskach Olimpijskich w Syd-ney do mojej szkoły podstawowej w Po-biedziskach przyjechali zawodnicy z pro-mocją hokeja. Tematem zainteresowała się pani Jadwiga Błażejewska – nauczy-cielka wychowania fizycznego. To dzię-ki niej jestem właśnie w tym miejscu, jako zawodniczka klubu i kadry. Dzięki pani Błażejewskiej powstał Uczniowski Klub Pobiedziska Letnisko. Początkowo hokej był zabawą, sposobem na spę-dzenie czasu wolnego z koleżankami. Z wiekiem zaczęłam go traktować po-ważniej. I trafiłam w wieku 15 lat do Pocztowca Poznań. Nadal reprezentu-ję barwy tego klubu. Z tą różnicą, że istnieje on pod zmienioną nazwą AZS Politechnika Poznań.Raczej mało kto wie, ale jesteś również tre-

nerką w Uczniowskim Klubie Sportowym. Czy

możesz proszę opowiedzieć o tym więcej? Jak

do tego doszło, jak spełniasz się w takiej roli?

Jak udaje ci się godzić wszystkie obowiązki?

Jak wygląda twój normalny dzień?

Pytanie o mój dzień i obowiązki oraz bycie trenerką są ze sobą nierozerwalnie związane. W tej chwili kontynuuję edu-kację na poznańskiej Akademii Wycho-wania Fizycznego, jestem nauczycielką wf. w Szkole Podstawowej nr 51 w Po-

znaniu, prowadzę treningi dla dzieci w Swarzędzu oraz biorę udział w tre-ningach klubowych i kadrowych. Mój grafik jest dość napięty, ale to nie jest przeszkodą, gdy każdego dnia mogę ro-bić to, co naprawdę daje mi ogromną satysfakcję. A obserwowanie postępów podopiecznych ze szkoły i ze Swarzędza wzbudza we mnie wielką radość. Dzie-ciaki potrafią mnie zaskoczyć swoimi umiejętnościami każdego dnia. Porozmawiajmy trochę o waszym trenerze,

Krzysztofi e Rachwalskim. Rzeczywiście jest

Bogdanem Wentą żeńskiego hokeja na trawie?

Jak układa się wasza współpraca?

Trener Rachwalski, jako czynny zawodnik w Politechnice Poznańskiej i trener, jest kopalnią hokejowej wie-dzy. Stare przysłowie mówi, że trener ma zawsze rację. Z moim też tak jest. Wierzę, że jako reprezentacja Polski to właśnie z nim możemy zajść naprawdę daleko i osiągać coraz większe sukcesy. Wspaniała postawa w New Delhi spowodo-

wała, że apetyt wzrósł i każdy już mówi o Rio.

Czego realnie możemy się spodziewać w An-

twerpii?

Road to Rio reprezentacja Polski kobiet rozpoczęła już w Indiach. Fakt, był to wielki sukces naszej drużyny. Apetyt wzrósł, ale to była ta łatwiej-sza część walki o Rio. W Antwerpii

NOWE STRONY HISTORII POLSKIEGO HOKEJA NA TRAWIE

Oriana Walasek – zdobywczyni „Złotej Laski” Polskiego Związku Hokeja na Trawie w sezonie 2013/14, najlepiej punktująca w sezonie halowym 2014/15, wybitna ataku-jąca, trzon zespołu klubowego i reprezentacji.

Rozmowa z Orianą Walasek

Historię polskiego hokeja na trawie tworzyły tysiące dziewcząt i chłopców, kobiet i męż-

czyzn. Obecnie widzimy, jak nowe karty zapisują kolejne osoby, o których już jest głośno,

a które mogą osiągnąć jeszcze dużo więcej. Oriana Walasek i Krzysztof Rachwalski, uczeń

i mistrz. Oboje związani z Klubem AZS Politechnika Poznań, razem też w reprezentacji Pol-

ski seniorek hokeja na trawie.

czeka nas prawdziwa bitwa. Do zma-gań w Belgii staną Australia, Nowa Zelandia, Indie i gospodynie turnieju. Są to drużyny klasyfikowane wyżej od nas. Jesteśmy dość młodą drużyną, ale z bagażem doświadczeń w polskich i za-granicznych klubach. Naszym atutem jest ambicja. Chcemy pokazać na arenie międzynarodowej, że stać nas na grę na najwyższym poziomie. Czy wygramy z mocniejszymi od siebie? Czy dosta-niemy przepustkę do Rio? Tego w tym momencie nie wie nikt. Jedno jest pew-ne: reprezentacja da z siebie wszystko. Rio i Igrzyska Olimpijskie to marzenie całej drużyny i sztabu szkoleniowego. Jaką przyszłość przewidujesz dla reprezenta-

cji, klubu, siebie?

Po sukcesie w Indiach przyszłość kadry rysuje się w jasnych barwach. Jesteśmy zdeterminowane i gotowe do walki o jak najlepsze rezultaty. Wierzę zarówno ja, jak i koleżanki z drużyny, że możemy zwojować hokejowy świat. Przyszłość klubu AZS Politechnika Po-znań wydaje mi się niezagrożona. Je-steśmy drużyną, znamy się już długi czas i ciągle jesteśmy głodne sukcesów na polskich boiskach. Moja przyszłość? Nie wyobrażam jej sobie bez hokeja na trawie. Mimo że ten sport w Polsce nie jest tak popularny jak w Niem-czech, Holandii czy Indiach i Austra-lii, to nie przeszkadza mi to wiązać przyszłości z tym sportem. Chciałabym szkolić maluchy i patrzeć, jak rosną i rozwijają swoje umiejętności. Przecież to oni kiedyś zastąpią moje koleżanki i mnie na najwięk- szych impre-zach sportowych.

Dziękuję za rozmowę.

i rozwijają swoje umiejętności. Przecież to oni kiedyś zastąpią moje koleżanki i mnie na najwięk- szych impre-zach sportowych.

Dziękuję za rozmowę.

Page 8: APS 2015 numer 04

aps nr 04 2015 (327)8

Każdy teraz mówi o turnieju w Indiach, choć

mało kto pamięta o falstarcie na Litwie. Czy to

będzie jednak rok polskiego hokeja na trawie?

Powiem przewrotnie, że porażka na Litwie pomogła nam w osiągnięciu fazy półfinałowej Ligi Światowej. Po raz ko-lejny sprawdziło się to, że zdecydowanie lepiej radzimy sobie w roli pretendenta niż faworyta. Najważniejsze po turnieju w Siaulai było dla nas przeanalizowanie tego występu i wyciągnięcie wniosków na przyszłość. Tak rzeczywiście się stało. Otrzymaliśmy szansę od Światowej Fe-deracji Hokeja na Trawie i jej nie zmar-nowaliśmy. Występ w turnieju w New Delhi był perfekcyjny pod każdym wzglę-dem. Mieliśmy plan, który konsekwentnie każdego dnia realizo-waliśmy. Kluczem do sukcesu w Indiach było pozytywne nastawienie oraz świadomość celu każdej z zawodniczek.W Antwerpii łatwo nie bę-

dzie. Jak wyglądają wasze

przygotowania? W skła-

dzie reprezentacji jest dużo

dziewczyn AZS Politechni-

ki Poznań, jak udaje się

wam łączyć studia, trenin-

gi i pewnie często pracę?

Jeżeli awansujesz do grona reprezentacji, które walczą o bezpośrednią kwalifikację do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku, to nie może być łatwo.

Dla naszego zespołu będzie to wiel-kie wyzwanie, ponieważ nigdy w histo-rii polskiego kobiecego hokeja repre-zentacja nie grała na takim poziomie. W Antwerpii zmierzymy się z ekipami z najwyższej półki, które przewyższa-ją nas pod każdym względem. My na pewno zrobimy wszystko, aby sprawić niespodziankę i pokrzyżować plany fa-worytom. Niezależnie od wyników, zma-gania w Belgii będą dla nas ogromnym zastrzykiem doświadczenia, którego tak bardzo nam potrzeba.

Obecnie sześć zawodniczek AZS PP jest w kręgu moich zainteresowań w kontekście występu w kwalifikacjach olimpijskich. Jest to grupa HOKEJO-WO zakręconych kobiet, dla których ta dyscyplina jest pasją, hobby, sposobem na życie i ucieczką od codzienności.

Rozmowa z Krzysztofem RachwalskimKrzysztof Rachwalski – trener sekcji żeńskiej AZS Politech-nika Poznań, selekcjoner reprezentacji Polski seniorek (od 2009 roku), ale także zawodnik męskiej sekcji hokeja na trawie AZS PP. Razem z ojcem Zbigniewem i bratem Da-riuszem zmieniają oblicze tego sportu w Polsce.

Właśnie to wszystko sprawia, że są zdeterminowane, aby połączyć naukę i pracę z udziałem w treningach, kon-sultacjach szkoleniowo-startowych i im-prezach mistrzowskich. Staram się, aby plan organizacji szkolenia był dobrze skonfigurowany i jak najmniej ingero-wał w ich drogę rozwoju zawodowego.Skoro już zostały wspomniane hokeistki AZS

Politechniki Poznań, czy jest niedosyt po prze-

granym fi nale w styczniu?

I to jaki… W mojej opinii jeszcze na pięć minut przed zakończeniem finału kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku prowadząc 4-2. Mieliśmy dosko-

nałą okazję, by podwyższyć pro-wadzenie, ale ją zmarnowaliśmy. Niestety nie wy-t r z y m a l i śm y końcówki. Zaczę-liśmy popełniać niewymuszone błędy. Graliśmy nerwowo. Kon-sekwencją jed-nego z nich był na 20 sekund przed końcowym gwizdkiem krót-ki róg, który już po czasie wyko-rzystała Nysa

doprowadzając do remisu. O mistrzo-stwie Polski zadecydować musiały kar-ne zagrywki, które skuteczniej egze-kwowały nasze przeciwniczki.Czy bycie trenerem klubowym przekłada się

w widoczny sposób na reprezentację? Chociaż-

by dzięki zgraniu dziewczyn, które są także

wybierane do kadry.

Na pewno łączenie obu ról nie jest łatwym zadaniem. Myślę, że przekła-da się to przede wszystkim na jakość treningu klubowego i prowadzenie me-czów w lidze. Daje to również możliwość większej kontroli aktualnej dyspozycji zawodniczek oraz przebiegu procesu szkoleniowego. Porównywano cię kiedyś do Bogdana Wenty

żeńskiego hokeja na trawie. Dalej tak samo

żywiołowo reagujesz na wszystkie sytuacje na

boisku? Jak odbierają to dziewczyny?

Uważam, że jest to porównanie zde-cydowanie przesadzone, ponieważ je-stem młodym trenerem „na dorobku” i przede mną jeszcze wiele lat ciężkiej

pracy, żeby móc w swoim CV zapisać sukcesy porównywalne do trenera Bog-dana Wenty.

Każdy trener ma swój styl prowadze-nia zespołu. Jest to absolutnie sprawa indywidualna. Ja do swojej pracy pod-chodzę bardzo emocjonalnie. Zależy mi bardzo na tym, aby moje zawodniczki były konsekwentne w realizacji planu gry i dodatkowo miały z tego satysfak-cję. Najważniejsze, aby moje reakcje i wskazówki nie deprymowały zawodni-czek, tylko były odbierane pozytywnie.

A tak w ogóle to muszę przyznać, że w ostatnim czasie na ławce trenerskiej jestem spokojniejszy.Jak bardzo różni się prowadzenie zespołu żeń-

skiego od męskiego? Jakie są wyzwania?

Nie sposób tego porównać. Różnice są zbyt duże… W artykule Telewizji Polskiej sprzed 4 lat pa-

dło zdanie: Rachwalscy przyszłością polskie-

go hokeja. Teraz wszyscy się zgadzają z tymi

słowami, a jakie jest twoje odczucie? Jak ro-

dzina Rachwalskich zmieniła/zmienia oblicze

polskiego hokeja?

Swoją pracę staram się wykonywać najlepiej, jak potrafię. Jestem trene-rem refleksyjnym i poszukującym naj-właściwszej drogi. Daję z siebie 100%. Mam z tego satysfakcję. Moja pasja jest moją pracą. Jeśli jest to zauważalne, to cieszę się z tego bardzo.

Nasza rodzina jest rozpoznawalna w Polsce i nie tylko. Zapewne wykony-wana przez nas praca pozostawi ślad na kartach historii polskiego hokeja na trawie.

Ojciec jest współtwórcą wielkich suk-cesów Pocztowca Poznań, które ten klub osiągał w latach 1990–2005. Obecnie znajduje jeszcze motywację, żeby konty-nuować pracę trenerską w Politechnice Poznańskiej. Wielka szkoda, że mój brat Dariusz – jeden z najlepszych zawod-ników w Polsce – wyjechał za granicę, gdzie jako trener robi „dobrą robotę” dla jednego z austriackich klubów.

Na koniec chciałbym podkreślić, że na sukces polskiego hokeja pracuje wielu ludzi. Często pozostają oni anonimowi. Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Kacper Czarnota

Foto AZS Politechnika Poznań

Page 9: APS 2015 numer 04

www.azs.pl 9

Tradycyjnie do udziału w Mi-strzostwach zaprosiliśmy ko-biety oraz mężczyzn, a fre-kwencja przerosła nasze ocze-kiwania. Cieszy, że rozgrywki

akademickie są ważnym etapem w ter-minarzu treningowym judoków, a naj-lepszym dowodem na to jest udział w Akademickich Mistrzostwach Polski czołówki rankingowej. Faworyci udo-wodnili swoją wyższość nad rywalami, a cały turniej stał na bardzo wysokim poziomie.

Bez niespodzianek zakończyły się walki w skrajnych kategoriach wago-wych kobiet – do 48 i powyżej 78 kg. Zwyciężyły Ewa Konieczny (1 m. w ran-kingu PZJudo) oraz Beata Pacut (brą-zowa medalistka Mistrzostw Świata Juniorek) – obie reprezentowały WSB Chorzów. Wart odnotowania jest także fakt, że Beata Pacut została uznana za najlepszą zawodniczkę tych Mistrzostw. W kategorii do 52 kg wszystkie rywalki pokonała Żaneta Rerutko (Uniwersytet Warszawski), zwyciężając w pierwszej walce wyżej rozstawioną w rankingu PZJudo Dominikę Gnich (ALK Warsza-wa). W wadze do 57 kg zawodniczki na podium stanęły w kolejności rankingo-wej, a najwyżej z nich notowana Anna Borowska (AWF Katowice) sięgnęła po złoto. Prawdziwą plejadę mistrzyń mo-gliśmy podziwiać w walkach kategorii do 63 kg, gdzie w finałowym starciu Agata Cal z łódzkiego Uniwersytetu Medycznego pokonała wyżej notowa-ną Agnieszkę Bezrączko (AWF Kato-wice). W wadze do 70 kg nie miała sobie równych Barbara Białas z miej-scowego GKS Czarni Bytom (repre-zentująca w turnieju AWF Katowice), której dodatkowo pomógł wolny los w pierwszej run-dzie. Wiele emoc j i d o -

Akademickie Mistrzostwa Polski w Judo, Katowice, 20–22.03.2015 r.

Za nami Akademickie Mistrzostwa Polski w JudoW kalendarzu Akademickiego Związku Sportowego może-my odhaczyć już Akademickie Mistrzostwa Polski w Judo. W miniony weekend byliśmy świadkami rywalizacji na gościnnych matach Czarnych Bytom. A było co oglądać...

starczyły także pojedynki w kategorii do 78 kg, gdzie w ostatniej walce spo-tkały się reprezentantki wyższych szkół zawodowych. Po zaciętym boju po złoty medal sięgnęła Paula Kułaga z PWSZ Piła (5 m. w rankingu PZJudo).

W klasyfikacji drużynowej zwycięży-ły reprezentantki Uniwersytetu War-szawskiego, które z pierwszego miejsca podium nie schodzą już od kilku edy-cji Akademickich Mistrzostw Polski. Srebrne medale przypadły w udziale zawodniczkom katowickiej AWF, a na najniższym stopniu podium stanęły akademiczki z Politechniki Łódzkiej.

Rozdaliśmy także medale i puchary w klasyfikacji typów uczelni. W uniwer-sytetach otrzymały je reprezentantki stołecznego uniwersytetu, UAM Poznań oraz UMK Toruń. Puchary w rywali-zacji uczelni technicznych wywalczyły kolejno Politechnika Łódzka, Opolska oraz Warszawska.

W rywalizacji mężczyzn nie odnoto-waliśmy większych niespodzianek. Aż w trzech kategoriach najwyższe miejsce na podium wywalczyli judocy z AWF Katowice – Bartłomiej Garbacik (1 m. w rankingu PZJudo) w wadze do 48 kg, Jacek Brysz (1 m. w rankingu PZJudo) – do 66 kg oraz Kamil Grabowski (2 m. w rankingu PZJudo) w kategorii naj-cięższej. Aż 6 walk w niedzielę stoczył Mateusz Garbacz z Politechniki Świę-tokrzyskiej i w swej katorżniczej prze-prawie po złoto pokonał nawet wyżej notowanych rywali. Równie zacięty bój stoczył w najliczniejszej kategorii wago-wej do 81 kg (62 zawodników) Radosław Koszczyński (3 m. w rankingu PZJu-do). Zawodnik stołecznej AWF dzięki

swej postawie otrzymał także wyróżnienie z rąk prezesa Śląskiego Związ-ku Judo dla najlepszego

zawodnika całego tur-nieju. W pozosta-łych kategoriach równych sobie nie mieli To-masz Szczepa-niak z Politech-

niki Opolskiej (do 90 kg) oraz Leszek

Marek z Politechniki Gdańskiej (do 100 kg),

którzy pewnie rozprawili się ze wszyst-kimi przeciwnikami.

W klasyfikacji drużynowej, podobnie jak przed rokiem, z miażdżącą przewa-gą zwyciężyła AWF Katowice. Tytuł wicemistrza obronili reprezentanci Po-litechniki Warszawskiej, a na trzecim stopniu podium znaleźli się akademicy z warszawskiej AWF.

W punktacji uniwersytetów pucha-ry trafiły do Uniwersytetu Warszaw-skiego, Gdańskiego oraz Łódzkiego, natomiast w typie uczelni technicz-nych dominowały Politechnika War-szawska, Politechnika Gdańska oraz AGH Kraków.

Niedzielną ceremonię dekoracji oraz zakończenia mistrzostw uświetnili swo-ją obecnością Damian Bartyla – pre-zydent Miasta Bytomia, oraz Zenon Mościński – prezes Śląskiego Związku Judo. Opiekę medialną nad turniejem zapewniły TVP Katowice oraz porta-le poświęcone judo: www.judoinfo.pl i www.ejudo.pl. Nagrody ufundował IMS Sport – Generalny Dystrybutor Marki Adidas – Sztuki Walki.

Zachęcamy do zapoznania się z wyni-kami (www.ampy.pl) oraz zapraszamy na profil Mistrzostw: www.facebook.com/ampjudo2015.

Tegoroczna edycja Akademickich Mistrzostw Polski w Judo przeszła do historii, zapisując na jej kartach wspa-niałą atmosferę, zaciekłą rywalizację i wielkie emocje. Byliśmy świadkami naprawdę fantastycznego widowiska oraz uczestnikami nadzwyczajnego wy-darzenia. Sore-made!

Katarzyna Karpińska-Szemes

Foto Organizacja Środowiskowa AZS

w Katowicach

Medycznego pokonała wyżej notowa-ną Agnieszkę Bezrączko (AWF Kato-wice). W wadze do 70 kg nie miałasobie równych Barbara Białas z miej-scowego GKS Czarni Bytom (repre-zentująca w turnieju AWF Katowice),której dodatkowo pomógł wolny los w pierwszej run-dzie. Wiele emoc j id o -

notowanych rywali. Równie zstoczył w najliczniejszej kategwej do 81 kg (62 zawodników)Koszczyński (3 m. w rankindo). Zawodnik stołecznej AW

swej postawie także wyróżnieprezesa Śląskieku Judo dla na

zawodnika cnieju. Włych karównycnie mmaszniak z

niki Opo90 kg) ora

Marek z PoGdańskiej (d

Page 10: APS 2015 numer 04

aps nr 04 2015 (327)10

Podkreślić trzeba bardzo wysoki poziom mistrzostw oraz dosko-nałe przygotowanie do zmagań tych drużyn, które wywalczyły miejsca medalowe. Tytuł mi-

strzowski zdobyła w imponującym stylu reprezentacja UAM z Poznania, która na najwyższe miejsce podium powróciła po dwóch latach posuchy i odpadania z rywalizacji na etapie strefy. Drugie miejsce zajęła jak zwykle solidna eki-pa Uniwersytetu Gdańskiego (mistrz z ubiegłego sezonu), a trzecie – Politech-niki Gdańskiej, kontynuującej dobrą passę w piłce kopanej, po ubiegłorocz-nym złotym medalu w AMP w piłce je-denastoosobowej. Pewną niespodzianką jest czwarte miejsce AWF Katowice; ta ekipa, mimo udziału w niej kilku za-wodników z ekstraklasy futsalu, przez większość turnieju nie przekonywała do swojej gry i dopiero „rzutem na taśmę” wywalczyła prawo do występu w ćwierć-finale, w którym minimalnie pokonała Politechnikę Białostocką.

Należy zauważyć, że na podium AMP znalazły się tym razem wyłącz-nie zespoły, które awans do turnieju finałowego wywalczyły w strefie „A”. Tegoroczni medaliści pochodzą z Po-morza i Wielkopolski. Przypomnijmy nazwiska ich trenerów: Andrzej Bussler (PG), Mariusz Kinda (UG) i Zenon Je-zierski (UAM) nie od dzisiaj udowad-niają, że są doskonałymi fachowcami. Bardzo zawiodły futsalowe drużyny ligo we z Uniwersytetu Warszawskiego i UMCS Lublin, również prowadzone przez znakomitych fachowców: Gerar-da Juszczaka i Tomasza Bieleckiego. Te zespoły nie awansowały do czoło-wej ósemki AMP, a jednak rozegrały ze sobą mecz o medal… brązowy w typie uniwersytetów (zwycięstwo warszawia-ków). Nie odegrała w turnieju żadnej roli reprezentacja AZS UŚl; występu-jący w ekstraklasie futsalu zespół tego klubu jest przecież profesjonalną wersją drużyny akademickiej.

W tegorocznym turnieju finałowym AMP zagrało wielu zawodników, któ-rzy na co dzień występują w polskiej ekstraklasie futsalu. Pierwsze skrzyp-ce w swoich drużynach grali Dominik Solecki (UAM, aktualny reprezentant Polski) i Maciej Foltyn (także UAM, najlepszy bramkarz mistrzostw), za-wodnicy Red Dragons Pniewy. Królem strzelców z 11 zdobytymi bramkami zo-

Finał Akademickich Mistrzostw Polski w Futsalu Mężczyzn, Katowice, 11–15.02.2015 r.

Turniej finałowy AMP po trzech latach przerwy znów zorganizował Klub Uczelniany AZS Uniwersytetu Śląskiego. Na starcie – w miejskich halach sportowych w Katowicach i Mysłowicach – tradycyjnie pojawiło się 16 zespołów, wyłonionych w trakcie eliminacji w czterech strefach.

stał Wojciech Pawicki, grający w AMP i w ekstraklasie w barwach AZS UG. W ekipie Uniwersytetu Śląskiego za-grali Łukasz Kuś i Łukasz Tosik (AZS UŚl), a w AWF Katowice Tomasz Golly i Dawid Pasierbek (Clearex Chorzów), Michał Widuch (GAF Jasna Gliwice), Michał Marek (Rekord Bielsko-Biała) i Dawid Barteczka (Gwiazda Ruda Ślą-ska). Wszystkich jednak zdeklasował Fi-lip Mójta z UAM, wybrany najlepszym zawodnikiem mistrzostw, futsalista ak-tualnie niewystępujący na parkietach ligowych, mający już jednak za sobą reprezentacyjną przeszłość.

I jeszcze kilka słów o organizacji tur-nieju. Była – jak zwykle, kiedy do pracy zabiera się ekipa z KU AZS UŚl – na wysokim poziomie. Komitet Organiza-

Klasyfikacja końcowa 1. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu 2. Uniwersytet Gdański 3. Politechnika Gdańska 4. AWF Katowice 5. Politechnika Białostocka 6. PWSZ Wałbrzych 7. Społeczna Akademia Nauk w Łodzi 8. Politechnika Opolska 9–12. UMCS Lublin, AWF Kraków, Uniwersytet Warszawski, Politechnika Łódzka 13–16. WSB Toruń, Uniwersytet Śląski, UE Kraków, PWSZ Nowy Sącz

Dośw iadczonemu 36-latkowi udało się to osiągnąć podczas derbowego spotkania z Cleare-xem Chorzów, podczas którego zdobył dwa gole. Sześćdziesię-

ciokrotny reprezentant kraju i uczest-nik EURO 2001 przeszedł do historii rozgrywek strzelając swoją 309. bram-kę w karierze już w drugiej minucie spotkania. Rekord został wyśrubowany jeszcze przed końcem pierwszej połowy.

Sam zainteresowany do swojego do-konania podszedł z dystansem i nie oka-zywał nadzwyczajnej radości, chociaż z ulgą przyznał, że wresz-cie może pozbyć się ciążą-cej na nim presji. Osią-gnięcie zadedykował rodzinie oraz kole-gom z boiska, któ-rzy przyczynili się do jego sukcesu. W barwach AZS UŚ Ka-towice, w którym wystę-puje od początku obec-nego sezonu, zdobył do tego momentu jedenaście bramek, które złożyły się na rekord. To kolejny kamień milowy w ka-rierze zawodnika, który

cyjny pod wodzą Aleksandra Fangora postarał się, żeby nikomu niczego nie zabrakło: warunki do gry, zakwatero-wanie, wyżywienie i drobne prezenty nie pozostawiały nic do życzenia.

Kolejną ważną imprezą futsalową dla studentów będą Akademickie Mi-strzostwa Europy, które w sierpniu or-ganizuje AZS Poznań. Wydaje się, że pewniakami do udziału w nich są ze-społy UAM i UG. Życzymy sukcesów!

Piotr Kuś

Korczyński legendą futsaluBłażej Korczyński został najlepszym snajperem rodzimej Futsal Eks-traklasy. Grający trener AZS UŚ Katowice pobił dotychczasowy rekord 308 goli Krzysztofa Filipczaka i z 314 bramkami na koncie wysunął się na pozycję samodzielnego lidera klasyfikacji strzelców wszech czasów.

kibicom zapadł w pamięć szczególnie dzięki występom w Wiśle Krakbet Kra-ków. Jako grający trener poprowadził „Białą Gwiazdę” do mistrzostwa Polski w 2013 roku. Ten tytuł udało mu się zdobyć jeszcze czterokrotnie w innych klubach – dwa razy z PA Nova Gliwice, raz z Clearexem Chorzów i Baustalem Kraków. Popularny „Korek” dwukrotnie zostawał także królem strzelców Ekstra-klasy. Galerię sukcesów tego zawodnika uzupełniają trofea zdobyte podczas pra-cy trenerskiej: dwa srebrne oraz jeden brązowy medal za MP, dwa Puchary oraz jeden Superpuchar Polski.

Wyczyn ten cieszy o tyle bardziej, że przełożył się na wysoki wynik ca-łego zespołu AZS UŚ Katowice. Bram-ki Błażeja Korczyńskiego z derbowego spotkania przyczyniły się do zwycięstwa nad chorzowianami aż 8:1, co jest naj-wyższym wynikiem akademików z Ka-towic w historii ich trzyletnich zma-gań w tej klasie rozgrywkowej. Razem z wysoką frekwencją (ponad 200 osób w hali w Katowicach-Szopienicach) oraz ucieczką ze strefy spadkowej po-zwala to z optymizmem wypatrywać końca sezonu, do którego pozostały trzy ligowe kolejki.

Przemysław Dudek

podszedł z dystansem i nie oka-adzwyczajnej radości, chociaż rzyznał, że wresz-pozbyć się ciążą-m presji. Osią-zadedykował oraz kole-

oiska, któ-czynili się

sukcesu. ach AZS UŚ Ka-w którym wystę-

początku obec-zonu, zdobył do mentu jedenaściektóre złożyły się rd. To kolejny milowy w ka-wodnika, który

cy trenerskiej: brązowy medaoraz jeden Sup

Wyczyn tenże przełożył siłego zespołu Aki Błażeja Korspotkania przynad chorzowiawyższym wynitowic w histogań w tej klasz wysoką frekw hali w Koraz ucieczkzwala to z okońca sezontrzy ligowe

Nikomu niczego nie zabrakło

Page 11: APS 2015 numer 04

www.azs.pl 11

Jako pierwsze na starcie stanęły akademiczki, z których 8 prze-chodziło do finałów. Zaraz po ko-bietach wystartowali mężczyźni, wśród których wyłoniono 16 fi-

nalistów. Około godziny 14.00 byliśmy gotowi do prawdziwych emocji związa-nych z finałami, w których na jednym torze koło siebie stawało po czterech zawodników.

W finale kobiet na star-cie stanęły Zuzanna Smy-kała, Joanna Zając, Iza-bella Basta i Agnieszka Troszok. Jako pierwsza na mecie zawitała Zuzan-na Smykała reprezentu-jąca AWF Katowice, na kolejnych miejscach upla-sowały się Izabella Basta i Agnieszka Troszok, a tuż za podium Joanna Zając.

Kiedy skończyły swoje przejazdy kobiety, zaczął się ćwierćfinał mężczyzn. Po sześciu zaciętych wyści-gach znany był już skład fi-nału, do którego dostali się Mateusz Chromiec, Mate-usz Szymlak, Piotr Bodzio-ny oraz Dawid Wal. Jako pierwszy linię mety prze-kroczył wicemistrz Polski z 2015 roku, Dawid Wal z AGH Kraków. Drugim zawodnikiem, który ukończył przejazd, był Mateusz Szymlak, a trzecie miejsce zajął Mateusz Chromiec.

Zawody w Snowboardzie Cross o Puchar ZG AZS

W pełnym słońcu, które towarzy-szyło nam przez cały dzień, odbyła się ceremonia wręczenia nagród, w której wziął udział Mateusz Ligocki, trzykrot-ny reprezentant Polski na zimowych igrzyskach olimpijskich. Oprócz nagród indywidualnych zostały również wrę-czone puchary drużynowe dla uczelni, których zawodnicy najlepiej poradzili sobie z trasą. W klasyfikacji kobiet na podium stanęły zawodniczki AWF Kra-ków, przed AWF Katowice i Politech-niką Warszawa. Wśród mężczyzn złoto powędrowało do zawodników AGH Kra-ków, srebro do AWF Katowice, a brąz wywalczyli zawodnicy Politechniki Warszawa.

Warto podkreślić, że zwycięzcy tych zawodów: Zuzanna Smykała z AWF Katowice i Dawid Wal z AGH Kraków,

byli jedynymi reprezentantami Polski na odbywającym się ty-dzień później Pucharze Świata we Francji.

Tekst i foto AZS UŚ Katowice

8 marca 2015 r. w Szczawnicy w ON Palenica odbyły się zawody w Snowboard Crossie o Puchar Zarządu Głównego AZS, których organizatorem był KU AZS Uniwersytetu Śląskiego. Udział wzięły 33 zawodniczki i 58 zawodników. Po tym, jak zawodnicy zapoznali się z trasą w przejazdach treningowych, zmagania mogły się oficjalnie zacząć.

SNOWBOARD CROSS OPEN 2015

FINALIŚCI

Mężczyzn

M Imię i Nazwisko Uczelnia Pkt

1 Dawid Wal AGH Kraków 50

2 Mateusz Szymlak Open 48

3 Mateusz Chromiec PolitechnikaWarszawska 47

4 Piotr Bodziony AWF Kraków 46

5 Dariusz Batycki Open 45

6 Aleksandros Liolios SGGW Warszawa 44

7 Radosław Marcinkowski UW Warszawa 43

8 Kacper Matuszczyk Open 42

Kobiety

M ImięiNazwisko Uczelnia Pkt

1 Zuzanna Smykała AWF Katowice 34

2 Izabella Basta Politechnika Śląska 32

3 Agnieszka Troszok AGH Kraków 31

4 Joanna Zając AWF Kraków 30

5 Marzena Zając AWF Kraków 29

6 Aleksandra Basta Politechnika Śląska 28

7 Katarzyna Szymańska AWF Poznań 27

8 Iga Janur AWF Kraków 26

Page 12: APS 2015 numer 04

aps nr 04 2015 (327)12

Tytułów w slalomie bronili Karolina Klimek (Akade-mia Leona Koźmińskie-go Warszawa) i Jakub Ilewicz (Akademia Wy-

chowania Fizycznego Katowice). W gigancie zaś złote medale przed rokiem wywalczyli… Klimek i Ile-wicz. Przed startem jedno było pewne: chętnych na tytuły nie za-braknie. Na koniec tej zimy w koń-cu doczekaliśmy się zimy – chwa-lił warunki szef AZS Środowisko Warszawa i zarazem główny or-ganizator Dariusz Piekut. Fak-tycznie, mimo że pogoda z chwili na chwilę zmieniała się jak w kalejdoskopie, raz słońce

– raz śnieżyca, stok przygoto-wany został idealnie. Było twardo, wręcz lodowo, na co mo-gli narzekać mniej doświadczeni nar-ciarze. W ostatnich latach trwał wyścig o przeprowadzenie zawodów jak naj-sprawniej, by trasy nie puszczały w wio-sennym słońcu.

We wtorkowy poranek Harenda ożyła i to nie tyl-ko za sprawą nar-ciarzy w gumach, ale i przebierańców traktujących ściga-nie o tytuły z deli-katnym dystansem. W popołudniowych finałach przebierań-ców było znacznie mniej na trasach za-wodów, za to kłębili się przy mecie. Mo-tywem przewodnim tegorocznych AMP było morze. Niektó-rzy doszukiwali się analogii do słynnych

Dni Morza

w Szczecinie, Szant w Krakowie i, no właśnie, Morskich AMP-ów w narciarstwie alpejskim. Lecz 400 najlepszych narciarzy wśród studentów i najlepszych studen-tów wśród narciarzy zjechało się do Zakopanego w celach wyści-gowych przede wszystkim. O po-ranku rozpoczęły się eliminacje. Tradycyjnie 53 uczelnie zostały podzielone (z grubsza) według umownego podziału geograficz-nego Wschód – Zachód. Opady deszczu i nocny przymrozek spo-wodowały, że spod miękkiego śniegu przetarł się lód, zrobiło się twardo... i fajnie.

W eliminacjach slalomu gi-ganta nie zabrakło niespodzia-nek. W grupie wschodniej naj-szybciej pojechała Anna Wróbel (UJ Kraków). 0,78 s wolniej do mety dojechała Karolina Kli-mek. Na Zachodzie natomiast bez zmian, chciałoby się na-pisać. Najszybciej zjechał Ile-wicz, który od kilku lat gra pierwsze skrzypce w ściganiu akademickim. Ponad sekundo-wa przewaga nad drugim Kac-prem Dutką (obaj AWF Kato-wice) może świadczyć o tym, że „Baton” był mocno zdetermino-wany i podrażniony przegra-nym wirtualnym pojedynkiem z Agnieszką GG w AZS Winter

Cup. W czołówce dojechali też Michał Makowski (Uniwersytet Wrocławski), Maciej Bieńkowski (Uniwersytet Ekonomiczny Wro-cław) i Bartosz Ochman (AWF Katowice). Zakusy ma medal od zawsze ma Wojciech Szczepanik (ALK). W grupie Wschodu męż-czyzn jednak różnice są minimal-ne. W sekundzie bowiem zmieści-ło się aż dziewięciu zawodników. Kolejne miejsca za jęli Karol Miś-kowiec, Kamil Krawczyk (obaj Akademia Górniczo-Hutnicza Kraków), Paweł Starzyk (AWF

Kraków) i Hubert Knurowski (Uniwersytet Medyczny Łódź). Trzeba brać pod uwagę to, że zawodnicy ścigający się na nartach kontrolują tempo przejazdu i potrafią jechać zarówno bezpiecznie, jak i szybko. Unikają ryzyka, ale kończą przejazdy z hasłem na ustach: Najważniejsze, że w mecie.

Akademickimi mistrzami Polski w sla-lomie gigancie zo stali Agnieszka Gąsieni-ca Gładczan i Ja-kub Ilewicz (oboje AWF Katowice). Na zawodach nie brakło dramatur-gii. O ile w rywa-lizacji studentek od początku do końca wydawało się, że domina-cja Agnieszki nie może być podwa-żona, to u męż-czyzn działo się dużo. Oba prze-jazdy odbywały się na tej samej trasie. Faktycz-nie tryumfatorka AZS Winter Cup parła z dużą iner-cją. W końcu jesz-cze przed rokiem jeździła w kadrze i choć nie wystar-towała na igrzy-skach w Soczi,

Ledwie opadł kurz po batalii o samo-chód w ramach cyklu slalomowo-gi-gantowego AZS Winter Cup, a studen-ci-narciarze już musieli wykazać się gotowością do dalszej rywalizacji. Dwa dni później bowiem zaczęły się Akade-mickie Mistrzostwa Polski w Narciar-stwie Alpejskim 2015. Areną zmagań tradycyjnie była zakopiańska Harenda.

Gąsienica Gładczan i Ilewicz największymi gwiazdami AMP

Page 13: APS 2015 numer 04

www.azs.pl 13

stanowiła trzon reprezentacji na naj-ważniejsze starty i bywała delegowa-na przez PZN, choć łatwego żywota na „związkowym chlebie” z pewnością nie miała. Wieloletnie doświadczenie przynosi owoce, choćby w postaci domi-nacji w zawodach tej rangi, w których przychodzi ścigać się ze studentkami studiów dziennych.

Warunki nie były proste. W pierw-szym przejeździe twardziej, choć śnieg puszczał. W drugim z kolei miękko, ale ja jechałam na długich nartach, więc po prostu z większą łatwością skręcały. Bardzo się cieszę i gratuluję dziewczy-nom – mówiła na mecie świeżo upie-czona czempionka-studentka.

Skończyło się na trzecim miejscu, ale to moja znienawidzona Harenda z nie-zbyt ciekawymi warunkami w drugim przejeździe. Myślę, że jest dobrze. Dużo się działo na trasie, zwłaszcza w pierw-szym przejeździe śnieg puszczał, trzeba było być czujnym, w drugim zrobiło się miękko. Można powiedzieć, że jeź-dzi jeszcze na świeżo, wiadomo, w ze-szłym roku jeszcze jeździła w kadrze. Poczekamy do przyszłego roku, jak jej trochę przejdzie – z uśmiechem mówiła Anna Berezik (AWF Katowice), którą wyprzedziła jeszcze Karolina Klimek.

Emocje w finałowej rozgrywce rozpo-częły się już w pierwszym przejeździe. Ambicji nie krył Wojciech Szczepanik (ALK), który świetnie spisał się w eli-minacjach. Jednak popełnił błąd na sa-mym początku trasy, omal nie wyjechał na biodrze i podium stało się nierealne. Pierwszy przejazd wygrał w pięknym stylu Szymon Mitan (AGH Kraków). Jako jedyny zmieścił się w czasie po-niżej 38 sekund (37,91). Drugie miejsce zajmował Kasper Leonowicz (Uniwer-sytet Warszawski). Z najlepszej trójki na trasę pierwszy ruszył Jakub Ilewicz. Był trzeci i tracił do Mitana blisko pół sekundy. „Baton” bronił tytułu i wie-le osób zadawało sobie pytanie, czy to właśnie jest ten moment, w którym do ofensywy przystąpi studencka młodzież? Jak się okazuje, sprawa aż tak prosta nie była, i być może nie będzie za rok. Najpierw atak przypuścił Jakub Taba-szewski, który miał piąty czas. Szanse miał także Kacper Dutka (AWF Kato-wice), ale drugim przejazdem przekreślił swoje szanse – był piąty. Ilewicz wyszedł na prowadzenie spychając Tabaszew-skiego i Leonowicza. Wszyscy czekali

na lidera. Szymon Mitan jednak nie do-jechał do mety. Wypięła mu się narta po przejechaniu mniej więcej 3/4 trasy. Trudno się było dziwić złości, bo medal był w jego zasięgu, a drugi przejazd, do tego feralnego momentu, płynny i szybki.

Szkoda, że Szymon nie dojechał. Oczy-wiście cieszę się z obrony tytułu, jednak to nie smakuje tak samo. Lepiej móc wygrać porównując czasy na mecie, a nie przez to, że ktoś wypadł. Trudno jednak, to taki sport, w którym szczegóły odgrywają główne role – mówił na mecie Ilewicz.

Środa to dzień slalomowych półfina-łów oraz wieczornego ogniska integra-cyjnego, przy którym wręczane są klu-czyki do auta – głównej nagrody w AZS Winter Cup. Jeśli chodzi o ściganie, od samego rana pogoda nad Harendą była bardzo zmienna. Piękne słońce wypiera-ła śnieżyca, i na odwrót. Na pewno nie ułatwiało to zadania. Poza tym to dzień, w którym faworyci jeżdżą „na zaciągnię-

tym hamulcu”, nie ryzykując zbytnio, aby bezpiecznie dojechać do mety.

Zaczęłam spokojnie i bezpiecznie, ale w dolnej części trasy postanowiłam przyśpieszyć. Trochę zbyt nisko wjecha-łam na wertikal i o mało nie wypadłam, zrobiło mi się gorąco i trochę się prze-straszyłam. Na szczęście obyło się bez poważniejszych przygód – mówiła po pierwszym przejeździe Agnieszka Gą-sienica Gładczan. Druga na Zachodzie (podział uczelni na dwie grupy elimi-nacyjne) była Anna Berezik (+2,31 s, obie AWF Katowice). Z „bloku wschod-niego” najszybciej z trasą uporała się Klimkówna, uzyskała prawie trzy se-kundy przewagi nad Klaudią Górecką (+2,86 s, AGH Kraków). Trzecie miejsce wywalczyła Aleksandra Łukaszyk (Uni-wersytet Jagielloński Kraków), której strata jednak wyniosła +4,03 sekundy.

Również u mężczyzn eliminacje prze-biegły pod dyktando faworytów. Na Za-chodzie rywalizację zdominowali stu-denci AWF Katowice, którzy zajęli pięć pierwszych miejsc. Najszybszy był świe-

żo upieczony mistrz Polski w gigancie, nie kto inny niż Jakub Ilewicz. Kolejne miejsca zajęli Kacper Dutka i Seba-stian Białobrzycki. W rywalizacji grupy wschodniej najlepiej spisał się Paweł Starzyk (AWF Kraków). Ponad sekun-dę stracił Wojciech Szczepanik (ALK), trzeci był Piotr Oramus (Uniwersytet Ekonomiczny Kraków) z czasem o 0,07 sekundy gorszym niż Wojtek.

W slalomie złote medale zdobyła ta sama para, czyli Agnieszka Gąsienica Gładczan i Jakub Ilewicz. Tytuły wicemi-strzowskie wywalczyli Anna Berezik i Se-bastian Białobrzycki, którzy podobnie jak zwycięzcy reprezentują katowicki AWF. Brązowe medale w Dworcu Tatrzańskim na uroczystej ceremonii zakończenia dla Karoliny Klimek i Pawła Starzyka. Jak doliczył się sam Kuba Ilewicz, to jego czternasty medal AMP. Imponujący do-robek i imponująca dziś postawa.

W AMP-ach debiutował Paweł Sta-rzyk. Na mecie był szczęśliwy, choć ust sączyła mu się krew: Pięć razy na sla-lomie dostałem w twarz, pięć razy na Harendzie. Tradycji stało się zadość. Chyba muszę w końcu kupić szczękę. Jestem średnio zadowolony z AMP-ów w moim wykonaniu. Liczyłem na lep-szy występ w gigancie. W slalomie też chłopaki byli lepsi. W przyszłym roku trzeba atakować. Przejazdy miałem OK. W pierwszym może trochę za wolno, ale dałem z siebie wszystko. Byli lepsi. „Baton”, mimo że już nie trenuje, cią-gle w doskonałej formie. Pozazdrościć!

Z akademickim ściganiem pożegnał się Krzysztof Bonczar (Politechnika Ślą-ska Gliwice), który był jedną z najbarw-niejszych postaci AMP: Osiem lat mo-jego życia, siedem lat startów, bo jeden rok wypadł mi z powodu kontuzji. Czas kończyć. Kilka ładnych galonów piwa tu wypiłem. Lecz to nie tylko browary. To przyjaźnie i coś więcej, nie tylko walka o sekundy. Coś na całe życie.

Rutynowo koncentrujemy się na me-dalistach i walce o najważniejsze laury. Jednak takie zawody mają wielu boha-terów, którzy wcale nie jeżdżą na serwi-sowych nartach – zaostrzonych, dopiesz-czanych do późnych godzin nocnych. Nie mają też obcisłych strojów, ale bawią się realizując własne, niekoniecznie su-perwyścigowe cele. Im również należą się gratulacje, tak samo jak tym mniej lub bardziej wydarzonym racerom. Pa-miętajcie, jesteście zwyci ęzcami!

Dariusz Urbanowicz

Foto Michał Szypliński

Page 14: APS 2015 numer 04

aps nr 02 2015 (325)14

ma³opolskiema³opolskie

Wydanie MałopolskieRedakcja: Marek Szlachtae-mail: [email protected]@azs.pl

Czas nawalkę…

Rozpoczę-ła się najcie-kawsza faza r o z g r y w e k w ligach pań-s t w o w y c h . Na wielu s z c zeb la ch faza play-off jest momen-

tem, w którym dla wielu zespołów jest to „być albo nie być” w kolej-nym sezonie. O zmaganiach koszy-karek PK i siatkarzy AGH piszemy szerzej.

Swoją drogę zakończyły siatkar-ki AGH Kraków w II lidze (grają-ce na licencji Pogoni Proszowice). W turnieju półfinałowym rozgry-wanym we własnej hali wygrały wprawdzie dwa spotkania, prze-grały jedno, to jednak gorszym sto-sunkiem setów nie awansowały do dalszej fazy.

Swoje spotkania w turnieju pół-finałowym przegrał zespół koszyka-rzy AZS Politechniki Krakowskiej i nie awansował do 12-zespołowej fazy finałowej.

W grze nadal są koszykarze AZS AGH, którzy w II lidze próbują się przebić do baraży o I ligę. Wpraw-dzie przegrali ostatnie spotkanie (12.04) z Politechniką Gdańską 88:77, ale nie zamyka im to moż-liwości zajęcia drugiego miejsca w grupie E (za KSK Noteć Ino-wrocław – zapewniony awans do I ligi) II ligi mężczyzn i walkę w ba-rażach…

Oby tym, co jeszcze grają dalej, nie zabrakło sił, a władzom poszcze-gólnych uczelni – zaangażowania i pieniędzy na realizację sportowych pasji działaczy środowiska akade-mickiego…

Marek Szlachta

Na początku sezonu nikt nie my-ślał o awansie, jednakże w trakcie sezonu zespołowi grało się coraz

lepiej. W drugiej fazie zespół wygrał wszystkie spotkania, w tym kluczowe z AZS Uniwersytetem Warszawskim 53:52, co pozwoliło na zajęcie pierwszego miejsca w tabeli (przy okazji zamknęło drogę do play-off zespołowi z Warszawy) i granie z teoretycznie słabszym prze-ciwnikiem z Sosnowca (dwa zwycięstwa w rundzie zasadniczej), a przede wszyst-kim uniknięcie dalekiego wyjazdu do Poznania (JTC MUKS lub Enea AZS). Taktyka z założenia dobra, jednakże nie udało się jej do końca zrealizowa-na. W pierwszym meczu rozgrywanym w Krakowie od początku na prowadzenie wyszły przyjezdne z Sosnowca. Tylko na chwilę zawodniczki Politechniki zbliżyły się na dwa punkty. Może gdyby wtedy udało się doprowadzić do remisu lub prowadzenia, losy spotkania by się od-wróciły. Niestety do dobrej gry powróciły zawodniczki z Sosnowca i ostatecznie wygrały całe spotkanie.

W drugim meczu, rozgrywanym w Sosnowcu, gospodynie nie wypuści-ły zwycięstwa ani na chwilę, zwycię-żając w spotkaniu i w serii play-off 2 : 0, a w konsekwencji awansowały do ekstraklasy.

Mecz nr 1: AZS Politechnika Korona Kraków – JAS

FBG Sosnowiec 49:56 (19:21, 8:11, 13:13, 9:11)

Mecz nr 2: JAS FBG Sosnowiec – AZS Politechnika

Korona Kraków 56:40 (13:10, 11:6, 12:7, 20:17)

Zawodniczkom Polibudy pozostała walka o trzecie miejsce. W pierwszym spotkaniu (11.04) w derbowym spo-tkaniu z Eneą AZS Poznań (rozegrane w Poznaniu) minimalnie lepsze okazały się gospodynie. Kluczem do zwycięstwa była pierwsza kwarta. Bardzo skuteczne zawodniczki z Poznania dzięki wysokiej wygranej w pierwszej kwarcie osiągnę-ły zwycięstwo w całym spotkaniu 55:48 (25:14, 13:16, 10:9, 7:9). Kolejny mecz w Krakowie (17.04).

Marek Szlachta, Foto AZS PK

Przed obecnym sezonem nowy za-rząd sekcji (chyba przy zielonym świetle ze strony władz uczelni)

zrobił radykalne zmiany. Nowy trener i nowi zawodnicy (raczej niegrający za darmo) walczyli przez cały sezon o jak najwyższą pozycję. Jednakże szczęścia i umiejętności wystarczyło na 12 miejsce wśród 14 drużyn. To oznaczało walkę o utrzymanie z 13. zespołem w tabeli.

W pierwszym meczu z LKS CARO Rzęczyca (10.04), rozgrywanym w Kra-kowie, pierwsze dwa sety padły łupem gospodarzy: pierwszy o 2, a drugi o 3

punkty. Po dwóch wygranych setach za-wodnicy AGH chyba za szybko uwierzyli w zwycięstwo w tym meczu. Niestety ko-lejne sety padły łupem gości i to wysoko (siatkarze AGH ugrali 14 i 18 punktów). W tie-breaku o trzy punkty lepsi okazali się rozpędzeni siatkarze CARO…

W drugim spotkaniu (11.04) zawod-nicy AGH otrząsnęli się po porażce w wygranym meczu i zawalczyli o prze-konujące zwycięstwo dla podbudowania morale w drużynie. Trzy sety kolejno do 15, 19 i 21 pozwoliły na wyrówna-nie stanu rywalizacji na 1:1. Kolejne mecze wkrótce…

Marek Szlachta

Sen nie spełnił się…

Nie spełnił się sen Władz Uczelni i Klubu Uczelnianego AZS Poli-

techniki Krakowskiej o awansie do ekstraklasy koszykówki kobiet.

Na długiej drodze, choć w play-off już krótkiej, stanął zespół z So-

snowca… który w dwóch meczach okazał się lepszy od akademiczek.

Sezon na ukończeniu…

Play-off-y są tematem niniejszego Wydania Małopolskiego.

W przypadku siatkarzy AGH występujących w tym sezonie

ponownie w I lidze (decyzja PZPS po zeszłorocznym spadku

w sezonie debiutanckim), nie możemy pisać o fazie play-off

tylko niestety o play-out…

Page 15: APS 2015 numer 04

www.azs.pl 15

Rzeczywiście od samego początku gospodynie nastawione były bar-dzo ofensywnie i raz po raz pró-

bowały swoich sił pod bramką Anny Po-pławskiej. Zawodniczki gości natomiast ze spokojem próbowały konstruować ak-cje, lecz tego dnia nie były w najlepszej dyspozycji. Piłka była rozgrywana wolno i ospale, a w sytuacjach podbramko-wych brakowało determinacji i w efekcie za każdym razem defensywa gospodyń wychodziła z nich zwycięsko. Tym sa-mym na pierwszą bramkę zgromadzeni na hali kibice musieli czekać niemal 14 minut, kiedy to Magdalena Knysak otworzyła wynik spotkania. Po zdobytej bramce przyjezdne nabrały pewności siebie. 4 minuty później piękną dwój-kową akcję rozegrały z pierwszej piłki strzelczyni pierwszej bramki i Justyna Maziarz i ta ostatnia podwyższyła wynik na 2:0 dla gości. Krakowianki wydawało się, że kontrolują przebieg spotkania, kiedy to nieporozumienie w szeregach obronnych wykorzystała Katarzyna Włodarczyk zdobywając bramkę kon-taktową. Na przerwę zespoły schodziły przy wyniku 1:2.

Kibice z pewnością liczyli, że po prze-rwie zobaczą lepsze widowisko, w któ-rym będzie można nacieszyć oko skład-nymi akcjami i padającymi bramkami. I nie zawiedli się. Już 38 sekund po przerwie Natalia Sitarz otrzymała po-danie od Karoliny Gruszki i sytuacyj-nym uderzeniem zmieściła piłkę między nogami bramkarki z Warszawy. Dwie minuty później M. Knysak podwyższyła wynik na 1:4, a w 25 minucie skomple-towała hat-tricka po ładnie rozegranym rzucie wolnym. Przy wyniku 1:5 zawod-niczki UJ znów zwolniły tempo gry, a w ich poczynania wkradła się nonsza-lancja. Skrzętnie wykorzystały to war-szawianki i w 30 sekund zmniejszyły straty za sprawą dwukrotnie trafiającej Katarzyny Włodarczyk. I znów gospo-dynie nabrały wiary, że mogą z lide rem tabeli walczyć jak równy z równym. Wynik 3:5, a na dodatek w 31. minucie spotkania Anna Popławska – bramkar-ka z Krakowa niefortunnie interwenio-wała ręką poza polem karnym, za co otrzymała czerwoną kartkę. Do bramki stanęła mająca już na swoim koncie trzy bramki w tym spotkaniu – Kny-

sak, i zawodniczki zmuszone były do gry w osłabieniu przez 2 minuty. Taki obrót sytuacji podziałał niezwykle mo-tywująco na krakowianki. Od tego momentu zaczęły w końcu grać tak, jak na mistrza Polski oraz ak-tualnego akademickiego mistrza przystało. Jesz-cze grając w osłabieniu krakowianki miały więcej sytuacji strzeleckich niż gospodynie.

Pięć minut przed koń-cem spotkania Natalia Si-tarz otrzymała podanie z rzutu wolnego od Kin-gi Wilk i pięknym, atomo-wym strzałem w okienko nie dała szans na obronę bramkarce gospodyń. W 37. minucie pełniąca rolę bramkarki M. Knysak za-liczyła piękną asystę wyrzucając ręką idealną piłkę do Anny Zapały, która sprytnym uderzeniem podwyższyła wy-nik na 3:7. Później Justyna Maziarz skompletowała swojego hat-tricka, zdo-bywając w ciągu 9 sekund 2 bramki, z których jedna była przedniej urody (z woleja pod poprzeczkę). Na minutę przed końcem jeszcze Natalia Sitarz ustrzeliła hat-tricka. A na 45 sekund przed końcem spotkania Katarzyna Ła-docha ustaliła wynik spotkania na 3:11.

Tym samym po niemrawej pierw-szej części spotkania drużyna AZS Uni-wersytetu Jagiellońskiego z przytupem zakończyła sezon pieczętując obronę mistrzowskiego tytułu. Do obecnego sezonu zespół przystępował z całkiem innej pozycji niż rok temu, kiedy żaden przeciwnik nie wiedział, czego się może spodziewać. W sezonie 2014/2015 od

AZS UJ w mistrzowskiej koronie…

Spotkanie trzynastej kolejki Ekstraligi Futsalu Kobiet dla zawodniczek Uni-

wersytetu Jagiellońskiego było ostatnim w aktualnym sezonie. Waga tego me-

czu była ogromna. AZS UJ, aby potwierdzić swoją dominację na krajowych

parkietach i obronić zdobyty przed rokiem tytuł mistrza Polski, musiał wy-

grać. Co prawda drużyna z Warszawy była przed tym spotkaniem na ostat-

nim miejscu, ale tydzień wcześniej wygrała swój pierwszy mecz w sezonie,

a z relacji ostatnich jej spotkań wynikało, że z meczu na mecz gra coraz lepiej. Aka-

demiczki ze stolicy zapowiadały, że tanio skóry nie sprzedadzą.

początku wszyscy rywale bardzo moc-no mobilizowali się na mecze z UJ. No i przed sezonem z drużyny odeszło kil-ka zawodniczek.

Należy jednak zaznaczyć, że zespół stanął na wysokości zadania i śmiało można powiedzieć, że zrobił krok do przodu w sztuce futsalu. Często bram-ki zdobywane w tym sezonie wieńczyły składne, efektowne akcje. W 12 meczach krakowianki zdobyły 61 bramek, tracąc

29. Wygrały 10 spotkań, a przegrały jedynie 2. Warto zazna-czyć, że największą siłą tej drużyny jest gra ze-społowa. Pomimo kilku wysokiej klasy indywi-dualności, które są w tej ekipie, bramki zdobywa-ły wszystkie zawodnicz-ki grające w polu i jedna z bramkarek.

Bartłomiej Łukacz

Marek Szlachta

Foto AZS UJ Kraków

Page 16: APS 2015 numer 04

aps nr 02 2015 (325)16

wielkopolskiewielkopolskie

Wydanie WielkopolskieRedakcja: Kacper Czarnota

e-mail: [email protected]

Koszykarska ekstraklasa ko-biet wraca do Poznania. Nie-stety nie zagra-ją tam dziewczy-ny ENEA AZS Poznań, a JTC MUKS. Podopiecznym Ryszarda Ba-rańskiego nie udało się wygrać drugiego spotkania z lokalnym rywalem i prze-dłużyć nadziei na awans. Tym samym pozostaje „tylko” walka o brązowy me-dal. Apetyt w ciągu trwającego sezonu rósł w miarę jedzenia. Pomimo niezbyt optymistycznych prognoz akademiczki zapewniły nam wiele emocji, za co im wielce dziękujemy!

Za nami także Akademickie Mi-strzostwa Polski w Pływaniu, kolejna bardzo udana impreza, którą każdy będzie dobrze wspominał. Ale teraz już tylko skupiamy się na kulminacji sezonu – europejskim czempionacie w futsalu. Jeśli chcesz być częścią tego wydarzenia i uczestniczyć jako wolon-tariusz, skontaktuj się z nami: [email protected].

Kacper Czarnota

W niedzielę 29 marca br. zakoń-czyły się Akademickie Mistrzo-stwa Polski z Pływaniu. Do

basenu sportowego Term Maltańskich wskoczyło aż 849 zawodników z 76 uczel-ni z całej Polski! Łącznie rozdano za-wrotną ilość 312 kompletów medali oraz ponad tysiąc książek Domu Wydawni-czego REBIS! Gościem specjalnym była królowa polskiego pływania, Otylia Ję-drzejczak, która udekorowała najlepsze pływaczki w stylu motylkowym.

Najbardziej wartościowy rezultat pierwszego dnia mistrzostw uzyskał Tomasz Polewka, wygrywając rywali-zację na 100 m stylem grzbietowym. Zawodnik AWF Katowice pokonał czte-ry długości basenu w 52.27 s, wśród se-niorów w Polsce ustępuje miejsca tylko Radkowi Kawęckiemu. Kolejnym „ame-rykańskim” akcentem był start zawod-niczki PWSZ Racibórz, która zwyciężyła na dystansie 100 m stylem klasycznym, uzyskując czas 1:09.31. Po zakończeniu studiów na Uniwersytecie Drury w Sta-nach Zjednoczonych i rewelacyjnych występach w II Dywizji NCAA, teraz Agnieszka Ostrowska podbija również polskie zawody dla studentów.

Rywalizacja sportowa stała na bardzo wysokim poziomie. Nie zawiedli fawo-ryci: Anna Kawecka oraz Tomasz Polew-ka, którzy wygrali klasyfikacje wielo-bojowe wg punkta-cji FINA. Studentka

Sezon na krótkim basenie

zakończony w Poznaniu

W ostatnich dniach marca Poznań miał bardzo wiele wspólnego

z  Iowa w Stanach Zjednoczonych. W obu miastach rywalizowali

najlepsi pływacy-studenci. Organizatorem najważniejszych (tam

medale w przeszłości zdobywał chociażby Michael Phelps) stu-

denckich zawodów pływackich na świecie było NCAA – National

Collegiate Athletic Association, a zawody zostały zdominowane

przez studentów z Teksasu. W Polsce przygotowaniami zajmowała

się Organizacja Środowiskowa AZS w Poznaniu.

AGH Kraków wygrała obydwa dystanse stylem dowolnym, dokładając do tego złoto w sztafecie. Student AWF Katowi-ce dokonał tego samego w stylu grzbie-

towym i też wygrał z kolegami w szta-fecie, powtarzając sukces sprzed roku. Złote medale udało się obronić ponad-to Oskarowi Krupeckiemu i Łukaszo-wi Chmielowi oraz Paulinie Zachoszcz, choć z sukcesu tej ostatniej cieszy się tym razem UWM Olsztyn. W Poznaniu pojawiło się także wielu znanych pły-waków, aktualnych i byłych reprezen-

Najlepsi pływacy100 m stylem dowolnym – Anna KAWECKA (AGH Kraków) – 55.23100 m stylem dowolnym – Dawid ZIELIŃSKI (USz Szczecin) – 49.05100 m stylem klasycznym – Agnieszka OSTROWSKA (PWSZ Racibórz) – 1:09.31100 m stylem klasycznym – Maciej HOŁUB (AWF Kraków) – 1:00.0150 m stylem motylkowym – Marcelina RADLIŃSKA (AGH Kraków) – 28.1750 m stylem motylkowym – Oskar KRUPECKI (USz Szczecin) – 24.06100 m stylem grzbietowym – Katarzyna GÓRNIAK (AWF Kraków) – 1:02.36100 m stylem grzbietowym – Tomasz POLEWKA (AWF Katowice) – 52.274 x 50 m stylem dowolnym – AGH Kraków – 1:46.47 (Anna KAWECKA, Marcelina RADLIŃSKA, Jagoda PIECHOCKA, Gabriela CZERNIAK)4 x 50 m stylem dowolnym – USz Szczecin – 1:33.12 (Dawid ZIELIŃSKI, Adam LUFTMAN, Wojciech KOTOWSKI, Oskar KRUPECKI)50 m stylem dowolnym – Anna KAWECKA (AGH Kraków) – 25.5650m stylem dowolnym – Filip WYPYCH (PŁ Łódź) – 22.1150 m stylem klasycznym – Paulina ZACHOSZCZ (UWM Olsztyn) – 32.2750 m stylem klasycznym – Dawid SZULICH (ALK Warszawa) – 27.7050 m stylem grzbietowym – Katarzyna GÓRNIAK (AWF Kraków) – 28.7050 m stylem grzbietowym – Tomasz POLEWKA (AWF Katowice) – 24.21100m stylem zmiennym – Marcelina RADLIŃSKA (AGH Kraków) – 1:04.17100 m stylem zmiennym – Łukasz CHMIEL (AWF Katowice) – 55.864x50 zmiennym – AWF Kraków – 1:59.42 (Katarzyna GÓRNIAK, Paulina URYGA, Luigia SIRIGNANO, Ewa WIJAS)4x50 m zmiennym – AWF Katowice – 1:40.02 (Tomasz POLEWKA, Patryk NOWAK, Łukasz CHMIEL, Robert WILK)

Najważniejsze wyzwania przed nami

Page 17: APS 2015 numer 04

www.azs.pl 17

UCZELNIE NIEPUBLICZNE

– OGROMNY POTENCJAŁ

ROZMOWA Z PIOTREM KUSIEM

A mamy z tym problemem do czynienia co roku. Bywa też trudno o porządną dokumentację walnych zebrań, o proto-koły z posiedzeń zarządów itp. Nie ma sensu spodziewać się rozdmuchanej biu-rokracji, jednak występują zaniechania naprawdę w podstawowych kwestiach formalnych. Chciałbym opanować tę sy-tuację, wykorzystując kampanię spra-wozdawczo-wyborczą, która rozpocz-nie się jesienią 2015 r. Wierzę, że uda się przeprowadzić efektywne szkolenie działaczy, że owoce przyniosą działania promocyjne, skierowane do studentów I roku, że wkrótce kluby uczelniane AZS poznańskich uczelni niepublicznych uzyskają nowe oblicze. Będę się opierał m.in. na wzorach, wypracowanych już w Klubie Uczelnianym AZS Wyższej Szkoły Handlu i Usług w Poznaniu, którego od niedawna jestem prezesem.Perspektywy na przyszłość?

Wspomniałem na wstępie o nie-uprawnionych przepowiedniach; na-prawdę nie ma sensu ich snuć. Jednak mam nadzieję, że sytuacja uczelni nie-publicznych w Poznaniu wkrótce się ustabilizuje, a wraz z nią wykrystalizuje się sytuacja klubów uczelnianych AZS na tych uczelniach. W młodzieży, która zdecydowała się na studia poza państwo-wym systemem szkolnictwa wyższego, tkwi ogromny potencjał. Jest to zara-zem spory ułamek młodzieży studenckiej w stolicy Wielkopolski i AZS Poznań uparcie będzie dążyć do integrowania jej w swoich szeregach. Chcę wspomnieć, że przed kilkunastoma tygodniami powo-łaliśmy Klub Uczelniany AZS Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa w Poznaniu. To istotne wydarzenie w czasach, kiedy kluby AZS w uczelniach niepublicznych są częściej wygaszane niż zakładane. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Kacper Czarnota

Foto archiwum własne PK

W ostatnich tygodniach prowadzisz gruntowny

przegląd klubów uczelnianych AZS funkcjonu-

jących przy wyższych szkołach niepublicznych

w Poznaniu. Skąd ten pomysł?

Dla jasności wolałbym mówić, że cho-dzi o KU przy wyższych uczelniach, a nie szkołach. Otóż pomysł wynikł z potrzeby chwili. Uczelnie niepubliczne jako takie przeżywają w Polsce trudne czasy. Różni kompetentni i niekompe-tentni ludzie licytują się w układaniu prognoz, lecz często także nieuprawnio-nych przepowiedni, ile z tych uczelni nie przetrwa lub przetrwa najbliższy okres i dlaczego. Trudno nie zauważyć, że ich właściciele na każdym kroku ogra-niczają koszty funkcjonowania. Kiedy więc zmniejsza się na przykład admi-nistrację w dziekanatach, nic dziwnego, że z powodu ograniczeń finansowych cierpi również uczelniany sport, a na-wet wychowanie fizyczne. Dotyczy to Poznania w takim samym stopniu jak innych ośrodków akademickich. Zarząd AZS Poznań uznał, że sytuację trzeba dokładnie przeanalizować. Pod jakim kątem prowadzisz przegląd?

Sprawdzam od podstaw umocowanie klubów na uczelniach, oglądam doku-menty potwierdzające ważność wyborów ich ciał statutowych, sprawdzam papie-rowe „ślady” funkcjonowania. Interesuje mnie współpraca KU z władzami uczelni, sposoby podejmowania decyzji, wyniki sportowe, propagowanie sportu i wresz-cie źródła oraz sposoby finansowania. Wyciągnąłeś już jakieś wnioski?

Oczywiście, kilka narzuca się na-tychmiast. Spadek liczby studentów na uczelniach niepublicznych jest faktem. Kluby AZS tych uczelni siłą rzeczy też są coraz mniejsze, niektóre nawet znikają z mapy. Gwałtownie rośnie dysproporcja pomiędzy nimi a „tradycyjnymi” kluba-mi z dużych uczelni publicznych, ich wyniki w rywalizacji międzyuczelnianej są słabe. OŚ AZS Poznań zamierza jed-nak uparcie aktywizować tych młodych ludzi z uczelni niepublicznych, którzy

zechcą utrzymywać związek ze spor-tem akademickim. Dotrzemy do nich za pomocą różnych sposobów: szeroką i wszechstronną kampanią informacyj-ną o AZS jako organizacji studenckiej, bogatą ofertą rywalizacji sportowej (cho-dzi głównie o propozycje udziału w Aka-demickich Mistrzostwach Wielkopolski, Mistrzostwach Studentów I Lat), a także uczestniczenia we wspólnych grupach treningowych w dyscyplinach, w których na małych uczelniach nie sposób tworzyć regularnych sekcji. Wśród uczelni nie-publicznych jest to zasadniczy problem, dotyczący głównie gier zespołowych, i to w najpopularniejszych dyscyplinach! Wi-dzę zarazem konieczność indywidualne-go traktowania każdej z tych uczelni, bo oprócz problemów typowych (głównie malejąca liczba studentów) każda ma swoją specyfikę, a różnice w tratowaniu sportu są wśród nich naprawdę ogromne. Jak ogromne?

Władze uczelni w różny sposób trak-tują sport akademicki. Mamy w Po-znaniu KU AZS Wyższej Szkoły Peda-gogiki i Administracji – to klub duży, aktywny, prężny, m.in. medalista ostat-nich Akademickich Mistrzostw Polski w klasyfikacji uczelni niepublicznych. Nacisk władz tej uczelni na udział stu-dentów w zawodach jest spory, uczel-nia poświęca na sport duże środki. Ale mamy także kluby, w których ciężko jest o składki azetesowskie od choćby pięciu studentów oraz o pomoc z strony władz uczelni, której wymaga udział w zawodach. I mamy uczelnie, których władze o sporcie nawet nie chcą sły-szeć, a obowiązkowe wychowanie fi-zyczne jest „odbębniane” w żenujący, dyskwalifikujący sposób. Są też uczel-nie, w których studenci po prostu nie chcą działalności sportowej inicjować. Jak wygląda działalność zarządów klubów

uczelnianych na uczelniach niepublicznych?

To kolejny problem. Najbardziej wi-doczny, kiedy pojawia się kwestia spo-rządzenia sprawozdania statystycznego.

tantów Polski, medalistów imprez kra-jowych i międzynarodowych, z którymi ścigały się setki sportowych amatorów.

W klasyfikacji generalnej uczelni wśród kobiet wygrały studentki z Aka-demii Wychowania Fizycznego w Kato-wicach, pokonując Uniwersytet Łódzki i Akademię Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, a wśród mężczyzn zwyciężyli studenci z Akademii Leona Koźmińskie-go z Warszawy, nie zostawiając żadnych złudzeń AWF-owi Katowice i Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

AMP w Pływaniu to oczywiście nie tylko rywalizacja na pływalni. To także wielkie wyzwanie dla weryfikatorów (na czele z Tomkiem Wróblem), którzy bardzo sprawnie przeszli przez całą “papierko-wą robotę”. Ale przede wszystkim wielka liczba uczestników wymagała wytężonej pracy organizatorów przed i w trakcie im-prezy. Wyzwaniem w Poznaniu jest choć-by zapewnienie tak dużej liczby noclegów w przyzwoitej cenie i zróżnicowanym wg możliwości uczestników standardzie. Na-grodą dla wszystkich była doskonała za-

bawa w Blueberry Bar, po której pewnie niektórzy żałowali, że jeszcze muszą star-tować w niedzielę (tym bardziej że noc skróciła wiosenna zmiana czasu).

Partnerami imprezy poznańskiej byli dodatkowo: Urząd Marszałkowski Woje-wództwa Wielkopolskiego, Urząd Mia-sta Poznania, Akademia Wychowania Fizycznego im. Eugeniusza Piaseckiego, Termy Maltańskie oraz Dom Wydaw-niczy REBIS.

Kacper Czarnota

Foto Paweł Adler

Page 18: APS 2015 numer 04

aps nr 02 2015 (325)18

Wydanie ŚwiętokrzyskieRedakcja: Michał Filarski,

Maciej Wadowskie-mail: michal.fi [email protected]

Ciężka praca popłaca

œwiêtokrzyskieœwiêtokrzyskie

Stare polskie powiedzenie mówi, że ciężka praca popła-ca. Znalazło ono w ostatnim czasie potwierdzenie w na-szym środowisku. Wszystko to za sprawą judoki Mateusza Garbacza. Student Politech-

niki Świętokrzyskiej wywalczył złoty medal Akademickich Mistrzostw Polski w kategorii do 73 kg. Jest to, obok wspaniałych występów kolarzy górskich Wszechnicy Świętokrzyskiej, jeden z największych sukcesów kieleckiego spor-tu akademickiego od wielu lat, a już na pewno na tej jedynej kieleckiej uczelni technicznej. Sze-rzej o złocie Mateusza piszemy w artykule obok.

To wspaniałe osiągnięcie może być pretek-stem do szerszego spojrzenia na drogę, jaką przeszedł sport akademicki na Politechnice Świętokrzyskiej w ostatnich latach. Wszystko zaczęło się w 2010 roku od budowy hali sporto-wej i powstania Centrum Sportu. Do rozgrywek ligowych przystąpiły kolejne drużyny, zaczęły powstawać nowe sekcje, a także pojawiła się grupa sportowych pasjonatów chętnych do an-gażowania się w życie klubu. Również uczelnia dostrzegła studentów-sportowców, pomagając im w łączeniu wyczynowego uprawiania sportu z nauką na trudniejszej uczelni technicznej po-przez między innymi: indywidualną organizację studiów albo poprzez stypendia za najlepsze wyniki. Później małymi kroczkami sport akade-micki na kieleckiej uczelni zaczął się rozwijać.

Całość projektu pod tytułem sport akade-micki na Politechnice Świętokrzyskiej została oparta na silnych fundamentach. Potem suk-cesywne dokładanie cegiełki po cegiełce, czyli pracy promocyjnej i organizacyjnej, a zakończyło się wybudowaniem wspaniałego domu w posta-ci historycznego sukcesu Mateusza Garbacza. Kolejny wspaniały występ Mateusz zanotował w ostatnich dniach, zostając mistrzem Polski juniorów. Wydaje się jednak, że to nie koniec prac na sportowym placu budowy na Politech-nice Świętokrzyskiej i to nie tylko w sensie przenośnym, ale nawet dosłownym.

U sąsiadów zza miedzy, czyli na Uniwersy-tecie Jana Kochanowskiego, tegorocznej wio-sny zakończono budowę nowej hali sporto-wej. Centrum Rehabilitacji i Sportu, bo tak nazywać będzie się obiekt, stanie się w moim przekonaniu mocnym fundamentem budowy sportowych sukcesów Uniwersytetu. Jednak jak to w życiu bywa, nie przyjdą one łatwo i od razu, ale z pewnością ciężka praca przy-niesie efekty…

Maciej Wadowski

„Przez Sport na Politechnikę” to idea turniejów, która ma na celu zachęcenie licealistów do studiowania na Politech-nice Świętokrzyskiej, zaprezentowanie sportowej oferty, jaką daje uczelnia, i przede wszystkim dobra zabawa. Do-tychczas odbyło się już pięć edycji tur-nieju, w którym licealiści rywalizują ze studentami m.in. w koszykówce (kobiet i mężczyzn), piłce ręcznej (dwukrotnie), siatkówce (kobiet i mężczyzn), piłce nożnej i biegach przełajowych.

Teraz przyszedł czas na futsal. Do rywalizacji przystąpiło pięć reprezen-tacji szkół ponadgimnazjalnych z wo-jewództwa oraz drużyna Politechniki Świętokrzyskiej. Od początku mecze były bardzo wyrównane, ale chyba nikt nie przypuszczał, że oba półfinały, mecz o trzecie miejsce i finał zakończą turnie-je rzutów karnych. I już w pierwszym półfinale doszło do sporej niespodzian-ki: zespół I LO z Buska-Zdroju wyeliminował gospodarzy. W re-gulaminowym czasie bramki nie padły, w karnych lepsi okazali się licealiści, jak się później okaza-ło – tryumfatorzy całego turnie-ju. W drugim półfinale, także po karnych, zwycięstwo nad I LO ze Skarżyska-Kamiennej odniósł zespół ZSP nr 2 z Włoszczowy.

W wielkim finale bramki nie padły, ale emocje były do samego końca. W konkursie rzutów kar-nych lepsi okazali sie piłkarze z Buska,

którzy zwyciężyli 5:4. Trzecie miejsce zajęli gospodarze AZS Politechnika Świętokrzyska. Turniej stał na wyso-kim poziomie sportowym. Mecze były zacięte do samego końca. Świadczy o tym też to, że w wielu spotkaniach o wyniku decydowały karne. Myślę, że

I LO z Buska Zdroju

najlepsze w turnieju

futsalu „Przez Sport

na… Politechnikę”W kolejnej, dziewiątej już, edycji turnieju „Przez Sport… na

Politechnikę” rywalizowali futsaliści. W Hali Politechniki Święto-

krzyskiej tryumfowała reprezentacja I LO im. Tadusza Kościuszki

z Buska-Zdroju, która w finale pokonała ZSP nr 2 z Włoszczowy

w rzutach karnych.

WYNIKI

Najlepszy bramkarz: Damian Dyras (ZSP nr 2 w Włoszczowie)Najlepszy strzelec: Jakub Dytkowski (I LO im. Tadeusza Kościuszki w Busku-Zdroju)Najlepszy zawodnik: Damian Piwowarczyk (AZS Politechnika Świętokrzyska )Sędziowie zawodów: Jakub Półchłopek, Ka-rol Woszczyk

Końcowa klasyfi kacja Turnieju Futsalu „Przez

Sport… na Politechnikę”

1. I LO im. Tadeusza Kościuszki w Busku-Zdroju 2. ZSP nr 2 we Włoszczowie3. AZS Politechnika Świętokrzyska4. I LO im. Juliusza Słowackiego w Skarżysku--Kamiennej5. ZSZ im. Stanisława Staszica w Pińczowie6. I LO im. gen. Władysława Sikorskiego we Włoszczowie

tym turniejem dobrze zareklamowali-śmy sport i piłkę nożną na Politechnice Świętokrzyskiej – podsumował Artur Obarzanek, trener piłkarzy nożnych AZS Politechniki.

Turniej „Przez Sport na... Politech-nikę” zorganizowały wspólnie Centrum Sportu i Klub Uczelniany AZS Poli-techniki Świętokrzyskiej.

Michał Filarski

Foto Paula Lesiak

Page 19: APS 2015 numer 04

www.azs.pl 19

W tym roku AMP-y były bardzo mocno obsadzone, w mojej ka-tegorii do 73 kg występowało 49

zawodników, wśród których byli meda-liści mistrzostw Polski oraz Pucharów Europy. Mimo tego, że pięć z sześciu sto-czonych walk wygrałem przed czasem, nie były to łatwe zawody. Szczególnie cieszy mnie szybka wygrana w finale ze Stasiem Dąbrowskim (Politechnika Warszawska), z którym dwa tygodnie temu przegrałem w półfinale Pucharu Polski seniorów – mówił już po dekoracji świeżo upieczony podwójny złoty meda-

lista. Podwójny, bo oprócz złota w kla-syfikacji generalnej Mateusz otrzymał też medal w klasyfikacji politechnik.

Wychowanek kieleckiego „Żaka” od tego roku studiuje na pierwszym roku mechaniki i budowy maszyn i mimo licznych wyjazdów, treningów i sporto-wych obowiązków daje radę to wszyst-ko połączyć. Jeżeli chodzi o pogodze-nie nauki ze sportem, to mam w tym spore doświadczenie, bo zajmuję się judo, odkąd skończyłem 5 lat – wy-jaśnia z uśmiechem Mateusz. – Dużo pomaga mi przyznana przez dziekana indywidualna organizacja studiów. Po-zwala mi to trenować dwa razy dziennie i uczestniczyć we wszystkich zgrupowa-niach kadry narodowej, której jestem członkiem od 4 lat – dodaje.

Złoty medal Akademickich Mi-strzostw Polski to zdecydowanie naj-większy sukces w historii startów stu-dentów PŚw. w AMP od wielu lat. Je-stem zadowolony, że już na pierwszym roku studiów udało mi się osiągnąć taki wynik, ponieważ dobrze to wróży na dal-sze lata reprezentowania Politechniki Świętokrzyskiej na AMP. Ponadto cieszy mnie, że po raz kolejny potwierdziłem

Mateusz Garbacz akademickim

mistrzem Polski!Student Politechniki Świętokrzyskiej złotym medalistą Akademickich Mistrzostw

Polski w Judo, które rozgrywane były w ostatni weekend w Bytomiu. W finale

kategorii do 73 kg okazał się lepszy od Stanisława Dąbrowskiego z Politechniki

Warszawskiej.

swoją przynależność do czołówki polskiego judo zdobywając kolejny ważny tytuł mistrza Polski – mówi Mateusz, który może pochwalić się już sporą kolekcją medali z zawodów judo. – Każdy medal z zawodów mistrzowskich jest dla mnie bar-dzo cenny, ale że na tym turnieju startowali zawodnicy z czołówki Polski, jest dla mnie równie ważny jak te, które zdobyłem na zawodach nieakademickich. Wyróżnia go jed-nak to, że po raz pierwszy zdobyłem medal reprezentując Politechnikę

Świętokrzyską – mówi nasz medalista.Poza Mateuszem w Bytomiu starto-

wali też inni nasi reprezentanci i mało zabrakło, a mielibyśmy kolejny medal! Kuba Karwas (kat. 66 kg) był 9. w kla-syfikacji generalnej i 4. w klasyfika-cji uczelni technicznych, przegrywając w dogrywce o 7. miejsce, a zarazem trzecie na uczelniach technicznych. Na-tomiast ubiegłoroczny brązowy medali-sta wśród politechnik Piotr Baltyn zajął miejsca 9:12. Pecha miał Kamil Padu-szyński, któremu po ataku w pierwszej walce wypadł lewy bark i niestety nie mógł dokończyć zawodów. W kategorii 81 kg star-tował też Tomasz Bębęn, który wygrał swoją pierw-sza walkę w kilka sekund, a w kolejnej prowadził na waza ari, ale potem po ataku Tomsona przeciw-nik go skontrował i nieste-ty nasz zawodnik musiał uznać wyższość rywala. – Chłopakom zabrakło nie-stety trochę szczęścia, ale pokazali, że w przyszło-ści również są w stanie

walczyć o meda-le w AMP – oce-nił występ swoich kolegów Mateusz Garbacz.

A już niedłu-go wszyscy kiel-czanie będą mieli okazję przekonać się, jak w starciu z najlepszymi judokami w kraju po-radzi sobie świeżo upieczony Akade-micki Mistrz Polski. – Mam nadzieję, że równie udanie zaprezentuję się na Mistrzostwach Polski Seniorów, które odbędą się w Kielcach w dniach 24–26 kwietnia. Już dziś wszystkich serdecznie

zapraszam na te zawody – mówi Mate-usz i na koniec swoje słowa kieruje do tych, bez których o medale byłoby na pewno trudniej. – Wielkie podziękowa-nia należą się chłopakom z zespołu oraz trenerce Kindze Kubickiej i trenerowi Michałowi Zelkowi, którzy wspierali mnie tutaj przez całe zawody – zakoń-czył nasz mistrz, który kilka tygodni po zdobyciu tytułu akademickiego m istrza Polski wywalczył też mistrzostwo Polski w kategorii juniorów.

Michał Filarski

Foto archiwum prywatne

Page 20: APS 2015 numer 04

aps nr 02 2015 (325)20

Wydanie LubuskieRedakcja: Dawid Lis

e-mail: [email protected]

Dziewczyny na „piątkę”

lubuskielubuskie

Gorzowskie aka-demiczki w Tauron Basket Lidze Ko-biet po sezonie za-sadniczym zajmo-wały piątą pozycję w tabeli i ze spory-mi szansami przy-stępowały do rywa-lizacji w fazie play off. Tam koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów mierzyły się z CCC Polkowice. W pierwszej rundzie sezonu dwumecz tych ekip zakończył się remisem, więc wszyscy spodziewali się wielkich emocji w ćwierćfinale. Tych jednak zabrakło. „Pomarańczowe” najpierw szybko roz-prawiły się z akademiczkami we wła-snej hali, a później okazały się lepsze w gorzowskiej hali. Po dwóch słabych meczach podopieczne trenera Dariusza Maciejewskiego zakończyły tegoroczną przygodę na piątym miejscu. Wicemi-strzynie Polski były za mocne.

Z tym budżetem i składem przed se-zonem piąte miejsce wziąłbym w ciemno. Po rundzie zasadniczej byliśmy w bardzo dobrej sytuacji. Polkowiczanki zagrały kapitalne zawody w fazie play off. Prze-ciwnik sprowadził nas na ziemię. Ten sezon zapamiętam jako bardzo dobrą grę w pierwszej rundzie i dobrą lekcję poko-ry w play offach – ocenił szkoleniowiec KSSSE AZS PWSZ.

Pozostaje nam teraz już tylko czekać na nowy sezon. Zapewne przystąpimy do niego w zupełnie innym zestawieniu. Miejmy jednak nadzieję, że będzie to ze-spół skuteczny, jak w tym sezonie.

Dawid Lis

Przed wyjazdem na finały trener Robert Pieczyrak zapowiadał wal-kę o medale. Ten zespół jest tak

zbudowany, aby walczyć o najwyższe cele. Jedziemy walczyć o medale. Jeżeli zagramy na swoim poziomie, to dobre wyniki przyjdą same – mówił.

W grupie akademiczki musiały zmie-rzyć się z łodziankami, bydgoszczankami i gdyniankami. – Grupa nie jest łatwa. Mamy gospodarza, na którego zawsze trzeba uważać. Do tego zespół z Łodzi, który jest niewygodny do gry oraz Spor-tową Politechnikę, która jest głównym kandydatem do złota. Jeżeli chcemy grać o medale, to musimy wygrać dwa pierw-sze mecze – tłumaczył szkoleniowiec.

Na inaugurację za-wodniczki AZS PWSZ Gorzów pewnie poko-nały MUKS Widzew Łódź. Gorzowianki od początku grały spo-kojnie i kontrolowały przebieg meczu. Gdy wynik był przesądzo-ny, akademiczki nieco odpuściły i przegrały ostatnią kwartę.

Drugiego dnia nasze koszykarki rywalizowały z gospodyniami, KS Ba-sket 25 Bydgoszcz. Po-czątek pojedynku nie był najlepszy w wykonaniu go-rzowianek, ale później podopiecz-ne trenera Pieczyraka wzięły sprawy w swoje ręce i pewnie zwyciężyły. Po tej wygranej akademiczki były pewne awansu do strefy medalowej.

Zagraliśmy bardzo dobre zawody i w pełni zrealizowaliśmy nasze przed-meczowe założenia. Bydgoszcz zaczęła mecz bardzo agresywnie, ale zmienili-śmy system obrony, podjęliśmy wyzwa-nie przeciwniczek, ostatecznie pokonując rywalki. Cieszę się bardzo z postawy zespołu i już czekam na mecz półfinało-wy – mówił po wygranej szkoleniowiec AZS PWSZ.

W ostatnim meczu, gdy akademiczki były już pewne gry w czwórce, trener dał odpocząć podstawowym zawodniczkom. Na parkiet w spotkaniu ze Sportową Politechniką z Gdyni wyszły rezerwo-we, co odbiło się na wyniku gorzowia-nek. AZS PWSZ przez dziesięć minut zdobył zaledwie punkt. W kolejnych kwartach było nieco lepiej, ale osta-tecznie wysoko uległy gdyniankom.

Fazę grupową akademiczki zakoń-czyły na drugim miejscu, z jedną poraż-ką i dwoma zwycięstwami. To oznacza-ło, że w półfinale przyszło im rywalizo-wać z poznańskim MUKS-em.

Pojedynek półfinałowy z drużyną ze stolicy Wielkopolski od samego począt-ku był bardzo zacięty. W połowie dru-giej kwarty gorzowianki przegrywały już 23:32, ale szybko odrobiły stratę i na prze-rwę schodziły przy prowadzeniu 37:35. W drugiej połowie akademiczki nie oddały już prowadzenia, przechylając szalę zwy-cięstwa na swoją korzyść i awansując do finału. Bardzo dobrze zaprezentowała się Daria Stelmach, która aż sześciokrotnie trafiała z dystansu, utrzymując kontakt z ekipą rywalek, które były równie sku-teczne w rzutach dystansowych.

Nasze rywalki zagrały bardzo dobre zawody. Umieliśmy się przeciwstawić ich bardzo dobrej skuteczności i reagować w trakcie meczu na to, co się działo na

parkiecie. Cieszymy się z awansu do finału – mówił po zwycięstwie ura-dowany trener AZS PWSZ Gorzów.

Decydujące starcie bardzo słabo za-częło się dla gorzowianek. Mimo gry w najmocniejszym zestawieniu nie były

w stanie nawiązać równorzędnej ry-walizacji z gdyniankami. W pew-nym momencie przeciwniczki pro-wadziły już nawet 42:17 i nic nie wskazywało, żeby gorzowianki mogły odrobić stratę. Ostatecz-

n i e akademiczki poległy i zakończyły mistrzostwa ze srebrem, co i tak było kolejnym sukcesem żeńskiego basketu w Gorzowie.

Dobrze broniliśmy, ale nie mogli-śmy się wstrzelić. Nie mieliśmy argu-mentów, żeby pokonać gdynianki. Być może po trudnym meczu z MUKS-em Poznań brakowało trochę sił, a może po prostu zabrakło szczęścia. Zajęliśmy drugie miejsce w Polsce w tej katego-rii wiekowej i myślę, że wiele klubów chciałoby się znaleźć na naszym miejscu – podsumował trener Robert Pieczyrak.

Dodatkowo indywidualnie zosta-ła wyróżniona Daria Stelmach, która wybrana została do najlepszej piątki całych mistrzostw.

Dawid Lis

Foto Radosław Siuba

Gorzowiankiwicemistrzyniami Po

lski

Na przełomie lutego i marca odbywały się finały mistrzostw

Polski juniorek starszych. W tym turnieju znalazły się także

akademiczki z Gorzowa Wlkp. Całe zawody rozgrywane były

w Artego Arenie, nowoczesnej hali w Bydgoszczy.

Wyniki AZS PWSZ Gorzów Wlkp.

AZS PWSZ Gorzów – MUKS Widzew Łódź 63:50AZS PWSZ Gorzów – KS Basket 25 Bydgoszcz 79:44AZS PWSZ Gorzów – Sportowa Politechnika Gdynia 44:88AZS PWSZ Gorzów – MUKS Poznań 69:62AZS PWSZ Gorzów – Sportowa Politechnika Gdynia 38:60

zył szkoleniowiec.za-

WSZ ko-ew od

spo-ały dy

zo-eco ały

nasze owały S Ba-z. Po-nie był aniu go-niej podopiecz-

z ekipą rywaleteczne w rzuta

Nasze rywazawody. Umielbardzo dobrej w trakcie mecz

parkiecie. Cfinału – mdowany tre

Decydujączęło się dla w najmocniej

w stanie nawalizacji nym momwadziływskazmogły

n i e akademmistrzostwa z

Page 21: APS 2015 numer 04

www.azs.pl 21

Akademicy cały czas są w pełnym treningu, a już w dniach 24–26 kwietnia br. będą mogli spraw-

dzić swoją formę podczas regat elimi-nacyjnych w Wałczu. Będzie to ważny sprawdzian, ponieważ zaledwie tydzień później odbędą się mistrzostwa Europy w czeskich Racicach. Jesteśmy na etapie kontrolnych przejazdów, które potwier-dzają niezłe przygotowanie. Oczekuje-my dobrych rezultatów na zawodach w Wałczu. To właśnie te zawody poka-żą, w jakiej formie są nasi zawodnicy – przyznaje Marek Zachara, dyrektor AZS AWF Gorzów Wlkp.

Jak może wyglądać tegoroczny sezon w wykonaniu akademików? W tym roku jest kilka ważnych imprez międzynaro-dowych: mistrzostwa Europy, igrzyska europejskie w Baku oraz mistrzostwa świata w Mediolanie. Te ostatnie od-będą się w sierpniu i są najważniejsze, ponieważ są to kwalifikacje do Rio. Chcemy, żeby jak najwięcej zawodni-ków zakwalifikowało się na poszcze-gólne imprezy. Może uda się naszym dwóm–trzem reprezentantom wywalczyć przepustkę na igrzyska – ocenia szko-leniowiec sekcji kajakarskiej.

W kadrze narodowej cały czas obec-na jest Karolina Naja i to właśnie ona będzie najważniejszą osobą w klubie. Zawodniczką na najwyższym poziomie jest Karolina Naja i od niej będę ocze-kiwał, aby z każdej imprezy przywoziła

Tegoroczne rozgrywki dla akademi-ków z Zielonej Góry były bardzo udane. Podopieczni trenera Toma-

sza Palucha w drugiej lidze siatkarzy grali skutecznie i ogrywali kolejnych rywali. To wszystko pozwoliło im na zajęcie trzeciego miejsca po rundzie za-sadniczej z dorobkiem 39 punktów i spo-kojną przewagą nad kolejnym rywalem. Dzięki swojej postawie akademicy mogli przystąpić do walki w fazie play off. Chcieliśmy zająć miejsce w okolicach 4-5, a udało się uplasować na 3 pozy-cji. Wykonaliśmy plan ponad normę - przyznał szkoleniowiec.

W rywalizacji do trzech wygranych zielonogórzanie trafili na zespół ze stoli-cy Dolnego Śląska – Gwardię Wrocław, który był zaledwie o dwa punkty lepszy w sezonie zasadniczym. W fazie play

W poprzednim sezonie grali bar-dzo dobrze, pewnie wywalczyli awans na zaplecze ekstrakla-

sy, a do tego skutecznie rywalizowali w Pucharze Polski, odpadając dopiero po meczu z Vive Kielce przy pełnej hali. Tegoroczne rozgrywki już tak udane nie były. Niestety piłkarze ręczni AZS UZ nie zdołali utrzymać się w pierwszej lidze. Na trzy kolejki przed zakończe-niem sezonu jest już przesądzone, że akademicy wracają do drugiej ligi. Nie ma już nawet matematycznych szans na utrzymanie, a to ze względu na fakt,

Czas powalczyć o Rio

Już w przyszłym roku odbędą się kolejne letnie igrzyska olimpij-

skie. Tym razem najlepsi sportowcy udadzą się do Rio de Jane-

iro, aby tam walczyć o najcenniejsze medale. Do udziału w tym

wydarzeniu aspirują także reprezentanci kajakarskiej rodziny

z Gorzowa. W tym sezonie rozpoczynają walkę o przepustki na

igrzyska olimpijskie.jakiś medal. Dla pozostałych sukcesem będzie obecność w finałach dużych im-prez – zapowiada Zachara.

Co na to sama zainteresowana? Ten rok przygotowań jest specyficzny, ponie-waż ma być najciężej przepracowany w czteroletnim cyklu przygotowawczym do igrzysk w Rio. To już mój szósty rok w kadrze olimpijskiej i organizm potrzebuje coraz mocniejszych bodźców.

Jestem pełna optymizmu, ale myślę, że musimy cierpliwie czekać na rok olimpijski. Wierzę, że to właśnie tam będę mogła mówić o życiowej formie.

Koniec ligowego grania

Sportowo z nami na pewno wygrali, ale my i tak zaprezentowaliśmy się bardzo fajnie i powalczyliśmy. Może, gdybyśmy w pierwszym meczu wygrali 3:2, to by się potoczyło inaczej, ale Gwardia grała bardzo pewnie. Pozostaje nam jeszcze rywalizacja w AMP – podsumował se-zon T. Paluch.

Dawid Lis

Foto AZS UZ

Szczypiorniści wracają

do drugiej ligiiż zielonogórzanie awansem rozegrali mecz z liderem z Opola.

Naszym akademikom do końca roz-grywek pozostały już tylko dwa spotka-nia, wyjazd do Tarnowa oraz pożegnal-ny mecz we własnej hali z MKS Kalisz.

Do tej pory, w 24 spotkaniach, pod-opieczni trenera Mariusza Kwiatkow-skiego wywalczyli zaledwie osiem punk-tów. Na swoim koncie mają trzy zwy-cięstwa i dwa remisy. To za mało, aby myśleć o pozostaniu w pierwszej lidze.

Dawid Lis

Natomiast ten sezon jest specyficzny, jeżeli chodzi o starty. Na chwilę obecną nie wiem, w jakich konkurencjach wy-startuję w mistrzostwach Europy. Jedy-nie wiem, że będziemy startować z tzw. marszu. Najważniejsze w tym roku są mistrzostwa świata w Mediolanie, bo to tam będziemy walczyć o przepustki do Rio – twierdzi brązowa medalistka IO w Londynie.

Dawid Lis

Foto srchiwum prywatne K. Nai

off jednak wrocławianie byli za mocni. Akademicy w pierwszym meczu grali na równi, Gwardia do zwycięstwa potrze-

bowała aż pięciu setów. W dwóch ko-lejnych spotkaniach ekipa z Wrocławia wygrywała 3:0 i takim samym rezul-tatem zakończyła się cała rywalizacja. Powalczyliśmy z Gwardią, ale wrocła-wianie są od nas zdecydowanie lepsi.

Page 22: APS 2015 numer 04

aps nr 04 2015 (327)22

Stanisław L. Łęgow-ski urodził się 8 maja 1931 r. w Toruniu. Ukończył Prywatną Szkołę Powszechną

stopnia trzeciego Pomorskie-go Towarzystwa Szkoły Po-wszechnej i Stowarzyszenia „Rodziny Urzędniczej” w To-runiu (1937/1938; 1938/39). Po wojnie ukończył Gimna-zjum i Liceum im. M. Ko-pernika w Toruniu (kieru-nek: matematyczno-fizyczny).

W 1950 r. zdał maturę, a następnie pod-jął dwustopniowe studia na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Uniwer-sytetu Mikołaja Kopernika na kierun-ku fizyki (1950–1955). Już podczas stu-diów S. Łęgowski rozpoczął pracę w cha-rakterze asystenta w Katedrze Fizyki Teoretycznej. Jego mistrzem był prof. Aleksander Jabłoński, jeden z twórców toruńskiej fizyki i światowej sławy spe-cjalista w zakresie optyki atomowo-mo-lekularnej. S. Łęgowski rozwijał jego za-interesowania (spektroskopia atomowa), w ramach których prowadził badania struktury atomowej i kwestii polaryzo-walności atomowej i molekularnej.

Studia ukończył 20 czerwca 1955 r., uzyskał tytuł magistra. Następnie odbył aspiranturę w Instytucie Fizyki Polskiej Akademii Nauk (1955–1958). Decyzją Rady Naukowej Instytutu Fizyki PAN w Warszawie z 13 kwietnia 1960 r. uzyskał stopień naukowy doktora nauk matematyczno-fizycznych, a tematem jego dysertacji było Wyznaczanie roz-kładu natężenia linii rezonansowych rtęci rozszerzonej domieszkami argo-nu w oparciu o teorię A. Jabłońskiego, a promotorem prof. Aleksander Jabłoń-ski. W roku 1967 uzyskał habilitację na UMK na podstawie rozprawy Procesy relaksacji w optycznie pompowanych układach gazowych. Tytuł profesora nadzwyczajnego otrzymał w 1976 r., a profesora zwyczajnego w 1991. Pra-cował również na Uniwersytecie Gdań-

skim (1974–1976), profesor zwyczajny Wyższej Szkoły Humanistyczno-Eko-nomicznej we Włocławku (2003–2007) i Wyższej Szkoły Zarządzania Środowi-skiem w Tu choli (2008–2011).

W latach 60. związał się z Zakładem Fizyki Doświadczalnej UMK, w którym wkrótce został kierownikiem (1969–1983). Następnie kierował Zakładem Fizyki Doświadczalnej i Dydaktyki Fi-zyki (1984–1987), później Zakładu Fizy-ki Atomowej. W latach 1970–1971 był wicedyrektorem Instytutu Fizyki. Kilka-krotnie był wybierany do Senatu UMK (1969–1972, 1981–1984, 1987–1990). W roku 1984 prof. S. Łęgowski został wybrany rektorem UMK. Były to lata ograniczenia autonomii uczelni w kraju i zwalczania wszelkich przejawów dzia-łalności opozycyjnej. Stanowisko to uzy-skał dzięki poparciu podziemnego Nieza-leżnego Zrzeszenia Studentów. Lubiany przez studentów, którzy określali Go: Profesorem starej daty, ale i Siekierą.

Odbywał staże i stypendia zagranicz-ne, m.in. do Brandeis University w Wal-tham, Mass. USA (1961–1963), Uni-wersytetu w Erewaniu, ZSRR (1971) i Ruprecht-Karls-Universität Heidel-berg, RFN (1982).

S. Łęgowski był członkiem wielu to-warzystw naukowych: Polskiego Towa-rzystwa Fizycznego (od 1954), wieloletni przewodniczący Oddziału Toruńskiego, członek Zarządu Głównego PTF, To-warzystwa Naukowego w Toruniu (od 1969), Europejskiego Towarzystwa Fi-zycznego (członek zwyczajny, od 1986), Institue of Phisics, Londyn (od 2002).

Jako młodzieniec przejawiał zainte-resowania sportem. Od 1945 roku grał w piłkę nożną. Jako człowiek „dzikiej drużyny” zdobył tytuł mistrza miasta Torunia. W okresie szkolnym uprawiał również koszykówkę, tenis i wioślar-stwo. Był członkiem Gimnazjalnego Klubu Wioślarskiego przy Gimnazjum i Liceum im. M. Kopernika w Toruniu.

Już w okresie studiów aktywnie włą-czył się w organizację sportu studenckie-go. Od ponad 60 lat był związany z AZS. Wstąpił do AZS Toruń 18 stycznia 1951 r. Koszykarz, zawodnik pierwszego ze-społu legendarnej drużyny „Twardych Pierników (1952 – rozgrywki okręgowe, 1953 – II liga, 1954 – I liga, do 1958). Był kierownikiem-instruktorem drugiego zespołu mężczyzn AZS Toruń. Drużyna nieprzerwanie przez 17 lat utrzymywała się w rozgrywkach krajowych, trzykrot-nie zdobywała złote medale Akademic-kich Mistrzostw Polski. Był członkiem sekcji żeglarskiej (od 1951 r.), posiadał

uprawnienia sternika jachtowego. Grał w tenisa.

W AZS Toruń pełnił wiele funkcji: kierownika sekcji koszykówki, wice-prezesa organizacyjnego, wiceprezesa finansowego, wiceprezesa organizacyj-no-finansowego i prezesa (1971–1976, 1984–1985, 1990–1995, i od 2003 r.).

Dzięki Jego zaangażowaniu w co-dziennej i systematycznej pracy zawod-nicy klubu osiągali liczące się sukcesy sportowe, szczególnie w sekcji koszy-kówki i wioślarskiej. Przedstawiciel Polski w Międzynarodowej Federacji Sportu Uniwersyteckiego (FISU), prze-wodniczący Komisji ds. Wioślarstwa (1983–1997). W 1991 r. za postawę spo-łecznika, propagatora sportu akademic-kiego na forum uczelni, regionu i opie-kę nad sportową młodzieżą studencką XIV Zjazd AZS w 1991 roku przyznał mu godność członka honorowego AZS. Członek honorowy PZTW (2002), Hono-rowy Prezes AZS UMK Toruń (2009).

Stanisław Łęgowski odznaczony był Krzyżem Komandorskim Orderu Od-rodzenia Polski, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Pol-ski, Medalem Komisji Edukacji Naro-dowej oraz bardzo wieloma innymi od-znaczeniami państwowymi, sportowymi i uczelnianymi, w tym m.in. przez Uni-wersytet Mikołaja Kopernika „Medalem za zasługi położone dla rozwoju Uczel-ni”, Nagrodą Rektora za znaczny wkład pracy w rozwój sportu akademickiego na terenie Uczelni (1981). Laureat licznych nagród naukowych za wybitne osiągnię-cia naukowe, za pracę naukową, za osią-gnięcia dydaktyczno-wychowawcze czy w pracy naukowej-dydaktyczno-orga-nizacyjnej w kategorii indywidualnej oraz w działalności i pracy zespołowej (w latach 1963–2011).

10 marca br. odbyło się pożegnanie akademickie prof. Stanisława Łęgow-skiego w Auli UMK przy ul. Gagarina 11. Następnie odbyła się uroczystość pogrzebowa na Cmentarzu Parafialnym przy ul. Antczaka.

Odszedł Człowiek niezwykle zasłu-żony dla polskiej fizyki, Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, podob-nie jak i dla społeczności Akademickie-go Związku Sportowego, w wymiarze Klubu AZS UMK, Zarządu Głównego AZS oraz FISU. Wybitna osobowość.

Opracowanie Halina Hanusz

Foto Andrzej Romański

• Karta biografi czna członka honorowego AZS, Toruń 31.08.2012 r.

Profesor Stanisław Lech Łęgowski zmarł 4 marca 2015 roku w Toruniu. Fizyk, pracownik naukowo-dydaktyczny, rektor

Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w latach 1984–1987. Zasłużony naukowiec, specjalizujący się w fizyce atomowo-mole-

kularnej i optyce kwantowej. Ceniony nauczyciel akademicki, wychowawca wielu pokoleń studentów. Działacz sportowy,

od ponad 60. lat członek Akademickiego Związku Sportowego UAM, prezes AZS Toruń, Członek Honorowy AZS.

PożegnanieStanisław Lech Łęgowski (1931-2015)

Page 23: APS 2015 numer 04

www.azs.pl 23

Podczas uroczystości, w której uczestniczyło ponad 200 osób, w większości byłych azetesia-ków, którzy przez kolejne dzie-sięciolecia tworzyli historię

Związku, podziękowaniom i życzeniom nie było końca ze strony najważniej-szych gości, którzy licznie przybyli na tę uroczystość. Kapituła Komitetu Or-ganizacyjnego m.in. wybrała najlepszych 12 sportowców AZS w Częstochowie: Wiesława Czaję, Andrzeja Czerwika, Łukasza Grelę, Piotra Gruszkę, Włady-sława Kustra, Dawida Murka, Paulinę Narkiewicz, Marcina Nowaka, Andrze-ja Stelmacha, Alicję Ziaję i Pawła Pię-tę, oraz 5 trenerów: Ryszarda Boska, Stanisława Gościniaka, Mieczysława Gordona, Wiesława Piętę i Wojciecha Ruszkowskiego. Podczas akademii odbył się pokaz filmu prezentującego począt-ki działalności sportu akademickiego w Częstochowie.

Prężna działalność Związku spowo-dowała znaczący wzrost poziomu sportu w tym ośrodku akademickim w Polsce. Sportowcy AZS Częstochowa rozsławiali swoje sportowe środowisko akademickie na arenach światowych i europejskich, a wydarzenia sportowe z udziałem siat-karzy AZS są wpisane w najnowsze dzie-je miasta. Sportową wizytówką miasta są olimpijczycy AZS Częstochowa: W. Czaja, W. Kustra, M. Nowak, Andrzej Stelmach, D. Dacewicz, K. Śmigiel, R. Prygiel, medaliści mistrzostw świata – siatkarze: W. Czaja i P. Gacek, a w strze-lectwie sportowym – A. Ziaja. Na are-nie europejskiej walczyli: W. Czaja, W. Kustra, A. Martyniuk i P. Nowakowski – siatkarze, i strzelczyni A. Ziaja. Siat-karze to również medaliści uniwersjad, a na akademickich mistrzostwach świa-ta zwyciężali: Paulina Narkiewicz – te-

70 lat AZS w CzęstochowieUroczysta akademia w auli Akademii im. Jana Długosza rozpoczęła 6 marca br. obchody jubileuszu 70-lecia Akademickiego Związku Sportowego w Częstochowie, który powo-łano w 1945 r. z inicjatywy młodzieży uczącej się na Kursach Akademickich.

nis stołowy, Łukasz Grela – podnoszenie ciężarów. Dowodem sportowej wizytówki są również medale mistrzostw Polski w piłce siatkowej mężczyzn, tenisie sto-łowym i strzelectwie.

W historii AZS Częstochowa działal-ność sportową prowadzono w następu-jących sekcjach: boks, futsal, hokej na trawie, judo, kulturystyka, narciarstwo, piłka nożna, piłka ręczna, koszykowa, siatkowa, pływanie, podnoszenie cięża-rów, strzelectwo sportowe, żeglarstwo.

Przez te wszystkie lata przewinęło się bardzo liczne grono sportowców, trene-rów, działaczy. Nie chcieliśmy o nikim za-pomnieć, dlatego uroczystość była długa. Spektakularne sukcesy, talenty sportowe, oddani kibice – to nasza społeczność, na czele z Nesto-rem AZS Często-chowa, oddanym przewodniczącym Klubu Seniora Ko-legą Mieczysławem Hrehorowem.

Przed nami wyjątkowy rok. W programie 70. jubileuszu za-planowaliśmy: w maju – wyjaz-dowe spotkanie 45-lecia Klubu Senio-ra AZS, w paździer-niku – Mistrzostwa Polski AZS w Piłce Siatkowej, w listopa-dzie – VI Memoriał im. Patryka Lebka w Tenisie Stołowym, i XVIII Mistrzostwa Polski Wyższych Se-minariów Duchow-

nych w Tenisie Stołowym. Zapraszamy wszystkich do uczestnictwa w naszych jubileuszowych przedsięwzięciach or-ganizacyjnych. Za ich pośrednictwem

będziemy przypominać historię AZS w Często-chowie – powiedział An-drzej Szewiński, senator RP, wiceprezes Zarządu Głównego AZS, członek Komitetu Honorowego Jubileuszu 70-lecia AZS w Częstochowie.

HH

Foto Zbigniew Miszczyk

bhcdRGKJw

Page 24: APS 2015 numer 04

W ponad stuletniej swej historii Akademicki Zwią-zek Sportowy wniósł ogromny wkład w rozwój kul-tury fizycznej w Polsce. Już w pierwszym pionierskim okresie działalności organizacja ta odegrała istotną rolę w zakresie propagowania w społeczeństwie pol-skim różnorodnych form wychowania fizycznego, sportu i turystyki. Lata II Rzeczypospolitej cecho-wały się z kolei wzmożoną aktywnością działaczy AZS w zakresie tworzenia struktury sportu polskie-go, po pularyzowania nowych dyscyplin sportowych, wpro wadzania pionierskich rozwiązań metodycznych w procesie szkoleniowym oraz nawiązywaniu pierw-szych kontaktów międzynarodowych.

Po zakończeniu II wojny światowej AZS aktywnie włączył się w odbudowę ruchu sportowego w kraju. Inicjował nowe dyscypliny oraz wprowadzał nowa-torskie koncepcje programowo-organizacyjne i szko-

leniowe w sporcie wyczynowym. Na szeroką skalę zaczął propagować w środowisku akademickim róż ne formy aktywności ruchowej. Z każdym dziesięciole-ciem AZS rozszerzał i uatrakcyjniał sportową ofertę adresowaną do studentów.

Nie do przecenienia jest wkład AZS w rozwój ruchu olimpijskiego w Polsce. W latach 1928–2014 azetesiacy zdobyli pięćdziesiąt jeden medali olimpij-skich (siedemnaście złotych, czternaście srebrnych i dwadzieścia brązowych). Wielu reprezentantów AZS stało się ikonami polskiego sportu i na trwałe we-szło do kulturowego dorobku naszego kraju. Spośród wszystkich polskich ogólnopolskich organizacji spor-towych AZS ma najwszechstronniejszy udział w roz-woju kultury fizycznej w Polsce w XX i XXI stuleciu.

Ryszard Wryk

Dzieje Akademickiego Związku Sportowego

pod redakcją Ryszarda Wryka

WYDAWNICTWO NAUKA I INNOWACJE

61-612 Poznań, ul. Rubież 46, A/216, e-mail: [email protected]