Upload
filip-szyszkowski
View
225
Download
0
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Pierwszy tak doskonały split literacki. Coś z pogranicza jawy, snu i miętowych pastylek na zgagę. Sama radość mamłych autystycznych kulek skaczących po głowach.
Citation preview
Bartłomiej Michał Górecki
Filip Szyszkowski
split
bartlomiejmichalgorecki.blogspot.com
filipszyszkowskiblog.blogspot.com
"Fatigue"MBG
Długą przebyliśmy drogę zanim na ścieżce pojawił się pierwszy ze
znaków, że jest ona prawidłowa. Zawierał ów, raptem poświadczenie naszego
wspólnego bytu. Naszego wspólnie spędzonego roku pełnego odkrywania
siebie wzajemnie, edytowania tekstu i kilkukrotnie – niestety – pisania go od
nowa. Oprogramowanie wadliwe, ograniczone gwarancją, można by rzec.
Kiedy inni byli w kolejce po pewność siebie, ja skradłem z targowiska niskiej
samooceny pęk usilnej potrzeby tłumaczenia się. Włożyłem go do ust i żułem
dostatecznie długo aż przegryzłem i przemieliłem język. Wszystko po to, by
mógł on na stałe wprowadzić się w krwioobieg. Tylko czemu świadomie?
Pękały mi naczynia krwionośne, kiedy po raz kolejny odrzucałem
głowę w dzikim spazmie. Spod uchylonych powiek zamajaczył mi Twój obraz.
Wstając rano z przelewającym się płynnym, ołowianym mózgiem, nie
zakładałem, że w ogóle dotrę do pomieszczenia „dwa na dwa”. Zrobiłem co
mogłem, wróciłem i ległem tuż obok. Kosmatość zabrała kołdrę i zaczęła ją
miętosić w poszukiwaniu chłodnego punktu. Uzależnienie od niższej niż nasza
temperatury.
Zwijałem się na łóżku, spazmatycznie łapiąc powietrze. Rozszerzone
źrenice, okalane szaro-zielonymi obwódkami pytająco lustrowały moją twarz.
Miałem zamknięte ślepia. Nienawidzę otwierać ich co rano, bo są nimi –
cielęcymi ślepiami. Wszystko wskazywało na to, że takie pozostaną jeszcze
kilka minut, ale nie, nie dało się. Bo co? Bo znowu czułem szelest
rozszerzanych źrenic, odgłos wartkich strumieni w żyłach, rozszerzającą się
lewą komorę w sercu? Każdy niewydarzony, nie wyobrażony, nierealny
dźwięk? Przecież one tylko, zaledwie wszystkie na raz, skręcały się wokół
nadgarstków, spopielały włosy na szyi, rozrywały obojczyki. Pękały jak stawy,
które z namysłem wyłamywała postać, wyrwana z monotonnego posapywania
przez sen.
Tyle razy, kiedy budziłem się rano, tylko pod naporem Twoich oczu…
pamiętasz? Być może to nie ma dla Ciebie znaczenia, ale sęk w tym, że to jedna
z bardziej charakterystycznych rzeczy, która Cię określa - temperatura
spojrzenia. I kąciki oczu, gdy skręcasz się ze śmiechu. To chyba jedyne
podobieństwo pod względem reakcji. U nas. Ale bywało gorzej.
Zazdrość to potwór zębaty, a kły ma stępione, co by ostrzej i pełniej
rozdzierał nas na kawałki w momencie jego pełnego działania, pełnych
obrotów, pełnej fazy - co buczy bezustannie. A zwłaszcza wtedy, gdy nie ma
Cię obok.
Dręczą mnie od niemal pełnych dwudziestu czterech godzin wyrzuty
sumienia, bardzo konkretnie nakreślony lęk i świadomość, że coś straciłem.
Bardzo silnie wyryte wspomnienie kala każdy nie odkryty fragment, każdy
centymetr Twojej łydki, którą wystawiasz co chwila na pożarcie potworów, gdy
ta, wraz z całą nogą zwisa co wieczór z łóżka. Nawet Twoje włosy pachną
lękiem, ale to ja się boję, to ja jestem tym tchórzliwym pacholęciem.
Pacholęciem, co przeżywa ten lęk raz za razem dotąd, aż zrozumiem gdzie tkwi
błąd mojego postępowania. Moje ty kochanie, co matematykę ogarnąłeś na
maturze na trzydzieścikurwajegomać procent.
Zapaliłbym papierosa, ale nie palę od roku, nie miałem od roku
papierosa w ustach, nie zaciągałem się od roku, od roku trwa pełnia, ma
zielono-szary kolor. Od roku pożera mnie rak zwany pożądaniem.
". . . "FSz
Wlewam się w szklankę.
Lecę w dół.
Po ściance - lepkiej i brudnej.
Dotykam dna, niżej już tylko piasek odgarnięty dłonią.
Wykręcam sam siebie – przelatuję przez własny przełyk.
Wnikam w płuca – wlatuję do żołądka i mieszam się z sokami.
Ocieram się o miękkie wargi i czuję truskawkową szminkę.
Mieszam się ze skórą.
Przenikam wgłąb piersi.
". . . "FSz
Czuję jej wilgotną skórę
schnę na niej w słońcu
choć nie chcę
Łapię zapach jej kręconych włosów
kocham wnikać pomiędzy
chociaż nigdy
Smakuje trochę mną
a chciałbym być czymś obcym
". . . "FSz
Dlaczego sobie to zrobiłem
W zapachu zielonej kwitnącej wody
Dlaczego próbuję mówić
Choć płyn zalewa mi usta
Utykam i brodzę
Po raz kolejny
Czuję fakturę twojej skóry
Włosy unoszą się w cieczy
". . . "FSz
zostawiasz na pościeli piasek
jedyne co pozostaje
mokre plamy od spodni