64

CUDOWNE LATA

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Pierwszy numer fanzine'a CUDOWNE LATA. Pismo poświęcone jest szeroko rozumianej scenie hardcore/punk oraz propaguje wegetarianizm oraz styl życia wolny od narkotyków.

Citation preview

Page 1: CUDOWNE LATA
Page 2: CUDOWNE LATA

Trochę wody w Wiśle upłynęło od momentu kiedy pisałem wstęp do mojego ostatniego zina. No cóż

tak to bywa, że czasem trzeba odpocząć od pewnych spraw – jednak jeśli kiedykolwiek robiłeś zina to na

pewno wiesz, że zawsze chcesz wydać kolejny numer. To tak jak z tatuażem – zrobisz sobie jeden a po

jakimś czasie chcesz mieć kolejny.

Do wydania tego zina przyczyniła się jedna fajna rzecz – sen. Tak, zwykły sen, który śni się wtedy

kiedy śpisz. Nie zawsze się je pamięta a ja mam tak zazwyczaj, jednak ten sen zapamiętałem. Otóż

pamiętam dokładnie, że trzymałem w swoich rękach gotową gazetę. Dlatego pierwszą rzeczą jaką zrobiłem

gdy wstałem z łóżka, to napisałem kilka pytań do jednego z wywiadów. Dokładnie wiedziałem jak ten zin

będzie się nazywał, jak będzie wyglądał i co będzie zawierał. Miałem gotowy plan w głowie i zacząłem

go realizować – efekty mojej pracy trzymasz teraz przed sobą.

Jedyną rzecz jaką zmieniłem to nazwa – pierwotnie miała być po angielsku. Jednak stwierdziłem, że

skoro cała zawartość będzie w języku polskim to angielska nazwa średnio będzie tu pasować. Może

ładniej by to brzmiało ale co tam – mi się podoba.

Od dłuższego czasu chodził za mną pomysł zrobienia jakiejkolwiek gazety a to za sprawą kilku naprawdę

bardzo dobrych zinów, które wpadły w moje ręce w ostatnim czasie. Mam tu na myśli Some Will Never

Know, Effort czy kilka rodzimych pozycji jak: Look Beyond, Liberation czy Ściana Wschodnia. Koniecznie

sprawdź te tytuły.

Co do zawartości to starałem się aby oprócz muzyki było też kilka rzeczy związanych z różnymi

sprawami, które są częścią mojego życia. Nie będę już dłużej przynudzał – zapraszam do lektury.

Wszelkie uwagi, propozycje współpracy (na nią jestem bardzo otwarty), bluzgi i pochwały kierujcie na

poniższy adres:

[email protected]

pozdrawiam,

Michał aka Kevin Arnold

Zdjęcia w tym numerze pochodzą od:

LASZLO PAPRIKA http://laszlopaprika.ownlog.com/

KIREK http://www.kirek.pl/

SKFAREK http://www.allxages.com/

xCURSEDx http://xcursedx.blogspot.com/

FACE THE SHOW http://www.facetheshow.com

Rysunki udostępnił:

XWECHTERX http://www.myspace.com/xwechterx

Pozostałe zdjęcia zespołów pochodzą z

ich stron lub profili na myspace.com

Wielkie dzięki dla wszystkich osób,

które w jakikolwiek sposób przyczyniły

się do powstania tego zina. Serdecznie

dziękuję wszystkim osobom, które

poświęciły mi swój cenny czas.

TRZYMAJCIE PION!

Page 3: CUDOWNE LATA

Wszystko zaczęło się piętnaście

lat temu, kiedy mój starszy brat

przywiózł od swojego kolegi

przegrywaną kasetę Dezertera.

Pamiętam, że na początku nie

mogłem tego słuchać ale coś

wewnętrznie kusiło mnie aby dać

tej kasecie jeszcze jedną szansę.

I dałem. Dziś jestem tu gdzie

jestem i zastanawiam się co by

było gdybym wtedy wybrał coś

innego. Pewnie słuchałbym

podstarzałych gwiazd rocka albo

wybrałbym taką drogę jak wielu

moich rówieśników i wszedłbym w

„scenę disco”. Nie wiem jak

mogłoby się to skończyć ale dziś

z perspektywy czasu nie żałuję

ani jednej chwili jaka mnie

spotkała w tak zwanej scenie

hardcore/punk. To tu poznałem

wielu wspaniałych ludzi, którzy

zawsze mnie inspirowali i robią

to do dziś. To właśnie tu

spotykam coraz to ciekawsze

opinie na różne tematy i często

dużo młodsi ode mnie ludzie mnie

zaskakują – przede wszystkim

swoim podejściem do niektórych

spraw. Zabrzmiało to trochę

jakbym był jakimś dziadem – a tak

nie jest, ale gdy ludzie o

dziesięć lat ode mnie młodsi mnie

inspirują to znaczy, że

uczestniczę w czymś unikalnym. W

czymś co nie zdarza się często i

każdemu. Przykład moich kilku

kolegów, dla których ludzie o

dziesięć lat młodsi kojarzą się

tylko z imprezowaniem, brakiem

jakiejkolwiek życiowej pasji

(może oprócz siedzenia przed

komputerem i pisaniem bzdur w

Internecie lub graniem w

bezsensowne gry). Oczywiście

zdaję sobie sprawę, że to dosyć

spore uproszczenie ale często tak

jest. Natomiast w scenie

hardcore/punk spotkałem mnóstwo

młodych dzieciaków, którzy

spełniają się zarówno poprzez

granie w zespole, organizowanie

koncertów jak również czynny

udział w różnego rodzaju

kampaniach pro wegetariańskich,

antyfaszystowskich, jednym słowem

są w coś zaangażowani. To bardzo

cieszy, tym bardziej, że

przypomina mi się gdy sam w ich

wieku robiłem podobne rzeczy,

które dla moich kolegów z klasy

były czymś niezrozumiałym.

Cieszę się, że cały czas tu

jestem i mam sporo ciekawych

wspomnień związanych z tą sceną.

Pamiętam dokładnie mój pierwszy

koncert. Może koncert to zbyt

wiele powiedziane ale była to

taka próba połączona z

koncertem. Pamiętam jak dziś

jakie wrażenie zrobił na mnie

zespół o nazwie Laura Palmer.

Chłopaki wycinali naprawdę

fajnego noise core’a i na żywo

brzmiało to zaskakująco dobrze.

Wówczas zaangażowany byłem w

trochę inne klimaty muzyczne ale

dało mi to niesamowitego kopa i

uświadomiłem sobie, że ten cały

punk rock czy hardcore może

przybierać różne formy muzyczne

ale i tak najbardziej liczy się

przekaz i to czym dany zespół

chce się ze mną podzielić.

Zrozumiałem też, że przekaz to

nie tylko słowa piosenek, że to

nie tylko te kilka słów

wykrzyczanych przez wokalistę

ale również konkretna postawa i

szczerość wypowiadanych opinii.

W żadnej innej subkulturze

młodzieżowej nie znalazłbym

tego. Utwierdziłem się jeszcze

bardziej w tym przekonaniu,

kiedy poszedłem na koncert, na

którym grała Agni Hotra i

Atomico Patibulo oraz łódzka

Homomilitia. Nie zapomnę

klimatu, który panował na tym

koncercie. Wówczas znałem tylko

jedną osobę na tym gigu ale

czułem się jakbym znał

wszystkich, którzy tam byli. I

to kolejna unikatowa rzecz jaka

odróżnia hardcore/punk od innych

stylów muzycznych. Właśnie ta

bliskość ludzi i ich otwartość

była dla mnie czymś

niesamowitym. Uświadomiłem

sobie, że to nie jest zwykła

rzesza fanów, którzy przyszli

posłuchać muzyki na żywo i napić

się piwa. Zrozumiałem, że to

coś więcej, że Ci ludzie, często

o różnych poglądach i różnych

przekonaniach potrafią ze sobą

rozmawiać, dzielić się swoimi

opiniami dotyczącymi

poważniejszych tematów niż

wczorajsza impreza czy

poniedziałkowy kac. Samo to, że

na jednej scenie grały tak różne

zespoły jak Homomilitia i Agni

Hotra już było dla mnie czymś

niesamowitym.

Moja

Scena! Po tym koncercie

nawiązałem kilka nowych

znajomości i stałem się

częścią pewnej grupy

ludzi, która spotykała

się w miarę regularnie,

robiła jakieś pozytywne

rzeczy, manifestowała gdy

była taka potrzeba i

wspólnie jeździła na

koncerty do różnych

miast. Pierwszy koncert

na łódzkim skłocie to też

było dla mnie coś

zaskakującego. Zobaczyłem

zupełnie coś innego.

Dotarło do mnie, że

ludzie potrafią żyć w

sposób niezależny a do

tego robić mnóstwo

pozytywnych rzeczy, które

przynoszą im radość.

Podobnym przeżyciem był

wyjazd do Podkowy Leśnej

na jeden z organizowanych

tam koncertów

hardcore’owych. I znów

mnóstwo nowych, wcale nie

obcych mi ludzi. To był

dla mnie niesamowity

czas. Chłonąłem wówczas

mnóstwo różnych rzeczy.

Różnego rodzaju ziny,

koszulki i mnóstwo kaset

– na płyty nie było mnie

stać. Wraz z rzeczami

materialnymi chłonąłem

mnóstwo wiedzy, ponieważ

wszystkie zespoły,

których wydawnictwa

kupowałem miały coś do

powiedzenia i tak jest do

dziś. Owszem często jest

tak, że o czymś ktoś inny

już wcześniej napisał ale

jest to rzeczą normalną.

Pewne rzeczy dawały mi

wówczas do myślenia,

powodowały, że zgłębiałem

różne niejasne dla mnie

rzeczy i tak jest do

dziś. Dziś również są

ludzie i zespoły, które

potrafią zaskakiwać i

dawać do myślenia –

dlatego ciągle tutaj

jestem.

Kolejne dni mijają bardzo szybko, co rok staję się starszy i bogatszy w pewne doświadczenia. Kiedyś

z bardzo prozaicznych przyczyn miałem więcej czasu na robienie różnych rzeczy. Dziś kiedy nie jestem

już pryszczatym, zbuntowanym nastolatkiem pewne rzeczy postrzegam w trochę inny sposób i muszę

poświęcać trochę mniej czasu na hardcore/punk a więcej na rodzinę i pracę. Ale cały czas staram się

te wszystkie idee, które tak bardzo inspirowały mnie piętnaście lat temu, wdrażać w swoje życie.

Cały czas żyję w przekonaniu, że dobrze wybrałem idąc tą drogą, która zaprowadziła mnie tu, gdzie

jestem dziś. Dzięki tym wszystkim ludziom, płytom, zespołom, zinom stałem się człowiekiem o wiele

bardziej zdystansowanym do pewnych rzeczy, mam też swoje własne zdanie na temat różnych spraw i to

mnie cieszy. Właśnie to jest dla mnie esencją całej tej hardcore punkowej sceny, ruchu, subkultury.

Właśnie to, że dzięki innym, podobnym do Ciebie ludziom możesz pokierować swoje życie często w inną

stronę niż gdybyś nie spotkał ich na swojej drodze. Nie mówię tu o tym, że konkretni ludzie ze sceny

i ich postawy (choć te w pewnym sensie też) ale to co dzięki graniu w zespole, pisaniu w Zinie czy

działaniu w jakikolwiek inny sposób sprawia, że zaczynasz dostrzegać pewne rzeczy w nieco innym

świetle niż tym, które nakreśla ci pan z telewizora czy pani na lekcji historii.

Podsumowując chciałbym przytoczyć trochę pomiętolone stwierdzenie, że „hardcore/punk to nie tylko muzyka”. Owszem ta ostatnia też ma ogromne znaczenie, ponieważ bez niej ni byłoby tego wszystkiego

co inspiruje nas do działania. Ponad piętnaście lat tułam się po różnego rodzaju sutenerach,

squatach, klubach i klubikach. Zawsze przez te piętnaście lat otrzymywałem coś wspaniałego z tej

sceny mam nadzieję, ze kolejne piętnaście będzie równie ekscytujące i bogate w doświadczenia, pomimo

przybywających lat, obowiązków i różnych mniej lub bardziej skomplikowanych życiowych sytuacji.

Page 4: CUDOWNE LATA

Kilka słów o zinach… Od kiedy zaczęła się moja przygoda ze sceną niezależną to od

tego czasu również towarzyszą mi fanziny. Teraz nie wyobrażam sobie

sytuacji aby mogło być inaczej. Ziny zawsze były i mam nadzieję, że

zawsze będą. Teraz przyszły trochę inne czasy i wymiana opinii oraz

dzielenie się z innymi własnym zdaniem jest o tysiąckroć łatwiejsze

niż było to chociażby te dziesięć lat temu. Właśnie od tego czasu

zauważyłem zdecydowany spadek pojawiających się fanzinów ale za to

zdecydowanie wzrósł odsetek wszelkiego rodzaju list dyskusyjnych i

forów. Nie mam nic przeciwko tej formie komunikacji a często sam z

niej korzystam ale fajnie byłoby aby czasem, któryś z największych

krzykaczy zrobił własnego zina – myślę, że fajnie by się takie

pismo czytało. W drugiej połowie ubiegłego dziesięciolecia

zdecydowaną popularnością cieszyły się blogi – kolejna z form

internetowej, często bezosobowej komunikacji. Co do tego też nie

mam żadnych zarzutów, pod warunkiem, że na tym czy tamtym blogu

jest coś wartego uwagi. Nie ukrywam, że znalazłem kilka ciekawych i

interesujących stron, które odwiedzam regularnie, ponieważ jest tam

o czym poczytać. Sam również staram się prowadzić bloga z relacjami

video z koncertów, na których dane mi było być. Jestem daleki od

twierdzenia, że Internet zabił tradycyjne fanziny ale zgodzę się,

że dosyć mocno je ograniczył. Pamiętam, że z początkiem ubiegłej

dekady została wydana „Antologia Zinów 1989-2001” która zawierała

opisy prawie tysiąca różnych nazw. Nie sądzę, aby ten wynik

powtórzył się w analogicznym okresie po ukazaniu się tego

opracowania. Jednak to miłe, że cały czas są jeszcze tacy, którym

się chce zrobić papierowego zina.

Pamiętam doskonale, jak w moje ręce trafiła gazeta mojego kolegi pod tytułem INWIGILACJA. Pamiętam, że gdy ją tylko przeczytałem

wiedziałem, że muszę też zrobić własnego zina. Inwigilacja była

periodykiem typowo muzycznym i zawierała głównie wywiady z

zespołami. Kiedy po raz pierwszy ją czytałem byłem pod totalnym

wrażeniem „jakości” zadawanych pytań. Wiele z tych pytań dotyczyło

zupełnie innych spraw niż to by wynikało z działalności jaką

prowadzili przepytywani ludzie. Czytało się super tego zina i nawet

dziś po tylu latach jest tam wiele aktualnych rzeczy, ponieważ

niektóre z tamtych pytań były po prostu ponadczasowe. Tak jak

napisałem wcześniej, po zetknięciu się z tym pismem wiedziałem, że

muszę wydać coś własnego. Długo nie trzeba było czekać. Jako uczeń

pierwszej klasy technikum miałem zawsze trochę wolnego czasu i

silną motywację aby zrealizować swój plan. Początki były bardzo

trudne, ponieważ nie miałem wówczas ani pieniędzy ani potrzebnego

sprzętu. Zacząłem jednak bez tego. Ułożyłem kilka pytań i wysłałem

do zespołów. W międzyczasie szukałem interesujących mnie artykułów

i tematów na nie, ponieważ chciałem aby w moim zinie oprócz

wywiadów było coś jeszcze. No i było. Teraz z perspektywy czasu to

nic wielkiego ale wówczas dla mnie to była naprawdę wielka sprawa.

Część materiałów przepisał na komputerze mój kolega ze szkolnej

ławki, który jako jedyny chyba posiadał wówczas komputer. Pamiętam,

że część przepisanych materiałów wydrukował na drukarce igłowej i w

takiej formie później to zamieściłem w zinie. Niestety nie chciałem

go zbytnio nadwyrężać i z sekretariatu internatu, w którym wówczas

mieszkałem pożyczyłem maszynę do pisania. Przez kolejnych kilka

tygodni doprowadzałem do szału moich współlokatorów, ponieważ to

nie była maszyna elektroniczna i wydawała dosyć irytujące dźwięki.

Zin nazywał się Dolina Lalek i pierwszy numer ukazał się chyba w

nakładzie 50szt. Drugi numer w całości złożyłem sam, też na

maszynie ale tym razem nie przeszkadzałem nikomu. Pamiętam, że to

były wakacje i w ciągu tygodnia wszystkie materiały jakie zebrałem,

przelałem na papier. Pamiętam, że w środku znalazły się wywiady z

takimi zespołami jak Sanctus Juda, Enough, Spasi Sohrani, Klinika,

Globetroter i ciekawy list, który dostałem od chłopaków z Infekcji.

Nakład chyba w okolicach stu egzemplarzy. Ależ to były czasy.

Trzeci numer w całości złożył Zośek, ponieważ chłop się nudził w

pracy a przy okazji całkiem biegle znał Worda – to otrzymał ode

mnie zajęcie. Konwencja była trochę inna – ze względu na

komputerowy skład jak również kopiowanie. Pierwszy raz i ostatni

zrobiłem zina w tak dużym nakładzie – chyba 300egz. Po Dolinie

Lalek była chwila przerwy ale podświadomie wiedziałem, że to

jeszcze nie koniec i że muszę coś zrobić ale w trochę innym

wydaniu. I tak po dwu letniej przerwie zrobiłem So Edge! Niewielki

biuletyn, który z założenia miał propagować idee Straight Edge i

zawierać głównie artykuły i kolumny. Niestety z numeru na numer

coraz więcej pojawiało się w nim muzyki z bardzo prostego powodu,

gdyż ta stanowiła i do dziś stanowi dużą część mojego życia.

Page 5: CUDOWNE LATA

Ukazało się sześć kolejnych wydań i ostatni bardzo przypominał mi formą ostatnie wydanie Doliny Lalek –

dlatego stwierdziłem, że należy uśmiercić ten tytuł. I znów minęło trochę czasu i w przypływie twórczej

weny popełniłem periodyk zatytułowany Youth Expression. Wiedziałem, że to będzie jednorazowy wybryk

choć formą przypominało to założenia So Edge! Nie było tam ani jednego wywiadu. Pamiętam, że niektóre

teksty pisałem maksymalnie wkurzony na to co działo się na ówczesnej scenie. Ciągłe narzekanie,

płakanie, że nic się nie dzieje, że nuda i że jest słabo a jak coś się działo, odbywały się jakieś

koncerty to ludzie lamentowali, że ten zbyt agresywnie moshuje, ten dostał kopa w twarz a jeszcze

innemu ktoś nadepnął na palec u nogi. Lecz tak ja napisałem, z założenia miał to być jednorazowy

strzał. Jadowite splunięcie na tamtejsze scenowe animozje.

Na pewno nie wydałbym tych wszystkich rzeczy gdyby nie inspiracje płynące zewsząd. To, że Inwigilacja

była pierwsza to raz, ale było też mnóstwo innych zinów jak choćby rozrastający się wówczas Pasażer,

czy utrzymany w podobnym klimacie rzeszowski The Naturat, profesjonalnie złożony Arlekin czy równie

okazale prezentujący się Turbopunk. Wszystkie te gazety przeczytałem od początku do końca pewnie po sto

razy. W tamtych czasach nie było Internetu, może i był ale niewielu miało do niego dostęp więc trzeba

było sobie jakoś radzić z wymianą informacji i tak kolekcjonowałem każdy numer radomskiego Informatora,

Niezależnego Liścia czy wydawanego w Białymstoku Free Punka, który później zmienił nazwę na Against i

przeniósł się do Białej Podlaskiej. W tych biuletynach można było przeczytać to co na każdym

dzisiejszym forum od informacji dotyczących nowych zespołów, po zapowiedzi koncertów czy nowych

wydawnictw. Choć w tej ostatniej materii, królowały Wiatry – zin w całości poświęcony recenzjom

wszystkiego co ukazywało się wówczas na scenie. Przed rokiem 2000 wychodziła cała masa różnych zinów

muzycznych ale i poruszających kwestie polityczne. Kto nie pamięta Mać Pariadki, na której kolejny

numer czekało się jak na Mikołaja w dzieciństwie. To w tamtych latach powstało Nigdy Więcej, Inny Świat

i wiele, wiele innych. Po roku 2000 widoczny był delikatny zastój a później trochę większy kryzys. Choć

co i rusz jak grzyby po deszczu wychodziły nowe pisma. Pamiętam, że ogromne wrażenie zrobiły na mnie

zajawkowe wydawnictwa typu Circle of trust, Dust to dust czy Sold Out. Niemniej ważne były

profesjonalnie złożone ziny typu UNITY 2000, czy United Blood. Nie zapomnę również zina Krzyk To Za

Mało, w którym były bardzo dobre wywiady, jeszcze lepsze kolumny i wyśmienite opowiadania. Bardzo

dobrze wspominam również lekturę Confront Yourself, który w prostej linii stanowił główną inspirację do

zrobienia Youth Expression. Tytuły mógłbym wymieniać bez końca, ponieważ w tamtym czasie kupowałem

mnóstwo papierów. Po 2005 roku moja fascynacja zinami jakby trochę przygasła, choć nie na długo. Cały

czas ukazuje się Liberation Zine i trzyma bardzo dobry poziom, pojawiła się Ściana Wschodnia i również

w miarę regularnie dostarcza mi rozrywki. No i co również cieszy ciągle pojawiają się nowe, jak choćby

Look Beyond, na którego drugi numer czekam z niecierpliwością. Również zagraniczne ziny, które trafiły

w moje ręce w ostatnim czasie przyniosły mi sporo radości. Nie można przejść obojętnie obok Some Will

Never Know, Effort, czy Heat Fanzine.

To właśnie w dużej mierze te ostatnie wydawnictwa dały mi kopa do tego aby zrobić tę gazetę. Ten sen, o którym wspominam we wstępie do tego zina to nie przypadek. Od dłuższego czasu chodził mi po głowie

pomysł na zrobienie czegoś nowego. Osobiście lubię czytać nowe rzeczy, cieszę się na widok każdego

nowego wydawnictwa i mam nadzieję, że takich jak ja jest wciąż wielu. Jeśli zastanawiasz się nad

wydaniem swojej własnej gazety, to rób to śmiało. Nie musi to być super profesjonalnie złożony zin –

liczy się treść i to co autor chce przekazać innym. Choć przy obecnym dostępie do cudów techniki

zrobienie zina nie jest jakimś wielkim wyzwaniem. Oczywiście jest to zajęcie, któremu musisz poświęcić

sporo swojego wolnego czasu ale efekt końcowy na pewno Ci to wszystko wynagrodzi. Ziny to nierozłączna

część hardcore/punka i mam nadzieję, że dopóki będzie istniała ta scena, dopóty będą się ukazywały

fanziny.

Cudowne Lata str. 5

Page 6: CUDOWNE LATA

Minął rok – warto by go jakoś

podsumować. Na pewno był to dla

mnie rok jak najbardziej udany.

Odbyło się mnóstwo świetnych

koncertów oraz sporo bardzo

dobrych płyt ujrzało światło

dzienne. Pojawiło się kilka

nowych, interesujących zespołów

zarówno na naszej lokalnej jak i

światowej scenie. Cieszy mnie

również fakt, że pojawiło się

kilka nowych zinów a

najważniejsze, że i mi samemu

znów zachciało się coś wydać.

Początek roku zapowiadał się

bardzo ciekawie, ponieważ po raz

pierwszy w Polsce miał się

pojawić KILLING THE DREAM w

towarzystwie bostońskiego THE

CARRIER. Występ tych pierwszych

nie był jednak taki jak bym

sobie tego życzył (jednak

wybaczyłem im to jak

przeczytałem wywiad z nimi w AT

BOTH END) ale THE CARRIER nie

zawiodło. Wciągnęło mnie to ich

połączenie metalu z hardcorem,

te melodyjki, ciężar i klimat i

w dodatku na koncercie wszystko

to było. Tak więc dobry początek

W lutym pamiętam, że głośno było

o koncercie KINGDOM i BISHOP

jednak dla mnie tamtego wieczoru

liczył się tylko jeden zespół –

REGRES. Pamiętam, że po tym

koncercie znów złapałem na nich

zajawkę a wydana przez nich

ostatnia płyta to chyba

najlepsze co dotąd popełnili.

Ich LP jest częstym gościem w

moim gramofonie – więcej na ten

temat można znaleźć w dziale

„recenzje”.

Wracając do koncertów to w mojej

pamięci na pewno utkwi koncert

zorganizowany przez chłopaków z

This Is Warsaw, na którym

gwiazdą wieczoru był bostoński

BANE a przed nimi zagrali TO

KILL, PAIN RUNS DEEP, REIGN

SUPREME I 50 LIONS. Dla tych

ostatnich to chyba jeden ze

słabszych występów. Po 50 Lions

niczym „Wejście Smoka”

zaprezentował się na scenie

Reign Supreme. Kapela, która

początkowo miała być tylko

pobocznym projektem kolesi z

Blacklisted a jednak stała się

pełnoetatowym zespołem. Walczący tłum pod sceną był

tylko dowodem na to, że chłopaki

dobrze zrobili, że grają trasy

koncertowe. Może sam początek

ich występu nie był najbardziej

udany ze względu na dolegliwości

żołądkowe wokalisty i to co

zrobił na scenie ale później był

już tylko mosh! Najlepsze miało

dopiero nadejść ponieważ po nich

miał wystąpić reaktywowany na

kilka koncertów PAIN RUNS DEEP –

zespół dla wielu dzieciaków z

Polski kultowy.

No i od samego początku do

samego końca zabawa na

całego. Poleciały również

covery HEALING, przy których

parę osób pośpiewało i

poskakało bardziej brutalnie.

Po dobrym secie PRD na scenie

pojawiło się TO KILL, które

jak zgodnie większość

publiczności podsumowała –

przynudzało. Choć dla nich

plus za to, że gadali ze

sceny o sprawach ważniejszych

niż to, gdzie można znaleźć

ich merch. Właśnie to mnie

drażniło u wielu

przyjeżdżających do nas

zespołów, że nie mówili ze

sceny nic oprócz tego, żeby

kupić ich najnowszy LP lub

fajną koszulkę. Chyba nikt

nie jest idiotą i stoiska z

merchem są na tyle widoczne,

że każdy do nich trafi –

jeśli oczywiście będzie miał

ochotę. Po TO KILL przyszła

pora na gwiazdę wieczoru –

BANE. Na poprzedni ich

koncert w Gdyni nie mogłem

dotrzeć ale podświadomie

wiedziałem, że ta ekipa

zawita jeszcze do Polski. To

bardzo ważny zespół i długo

czekałem na to aby zobaczyć

go na żywo ale opłacało się.

Pod sceną totalny chaos, na

scenie również. To nie była

tylko trasa czy też koncert

promujący ich ostatnie

wydawnictwo – to był po

prostu super występ, podczas,

którego można było usłyszeć

kawałki zarówno z THE NOTE

jak i poprzednich płyt. Kilka

trafnych słów pomiędzy

kawałkami dodały tylko

smaczku temu wieczorowi. Mam

nadzieję, że w tym roku

odwiedzą nas znowu, bo wydali

naprawdę elegancką EP i fajnie

byłoby znów zobaczyć ich w akcji . To co bardzo istotne na

koncertach This Is Warsaw, to, że

zawsze obecne było stoisko

VEGAVANI – czyli wegańskiego

cateringu zapewniającego

najlepsze jedzenie pod słońcem.

Dzięki takim akcjom znów wierzę w

skuteczną promocję

wegetarianizmu/weganizmu. To

chyba lepsza forma niż rozdawanie

ulotek (chodź tych też nigdy za

wiele) Po kwietniu przyszedł maj i

koncerty TRAGEDY w Polsce.

Zastanawiałem się, na który z

nich pojechać ale finalnie

decyzja zapadła na wyjazd do

Gdyni połączony z kilkudniowym

pobytem nad słonecznym ale

jeszcze zimnym Bałtykiem.Sam

koncert TRAGEDY może mnie nie

zwalił z nóg ale uświadomił mi,

ze punk rock wciąż żyje i

przybiera nowe oblicza. Chyba ta

forma jaką prezentuje Tragedy

podoba mi się najbardziej. Moc,

ciężar, przekaz i prostota. Dla

wielu ten zespół jest

wyznacznikiem nowego trendu w

punk rocku a dla niektórych to

tylko spadkobiercy dokonań równie

dobrego HIS HERO IS GONE. Mi do

gustu przypadają i jedni i drudzy

i nie zamierzam ani jednego ani

drugiego zespołu faworyzować. Na

koncercie dostałem to co chciałem

– więc jak najbardziej ten wypad

mogę zaliczyć do udanych. Kolejne

dwa dni spędzone na plaży i tuż

przy niej na rowerze podnoszą

tylko ważność tamtych kilku

fajnych, majowych dni.

W maju do Warszawy zawitał belgijski TRUE COLORS w

towarzystwie BITTER END a

supportem dla nich był

częstochowski Regres i młody

warszawski skład NOTHING BETWEEN

US. Ci ostatni jakoś nie

przypadli mi do gustu, bo grają

coś za czym nie specjalnie

przepadam, choć dałem im drugą

szansę ale o tym później. Regres

– wiadomo – „ta iskra wciąż

płonie” i „punk rock to pozytyw”

i tyle w temacie. Co do TRUE

COLORS to wiedziałem czego się

spodziewać. Widziałem ich już

parę razy w akcji i zawsze

prezentowali się dobrze – tym

razem nie było inaczej. Znam

takich co im się TC nie podoba bo

wolą ich poprzednie wcielenie

czyli BUILDING, znam też takich

co uwielbiają i jednych i drugich

a ja jakoś nigdy nie miałem

okazji sprawdzić co chłopaki

robili przed TC więc trzymam

kciuki za to co robią obecnie.

Page 7: CUDOWNE LATA

BITTER END natomiast od tego

koncertu zaczął mnie zachęcać

do swojej twórczości.

Poprzedni koncert, który grali

u nas jakoś nie utkwił mi w

pamięci ale tym razem było coś

więcej. Publiczność reagowała

dosyć żywiołowo i czuć było

pewne ciśnienie na ten zespół.

Zachęcony dobrym przyjęciem na

gigu sprawdziłem ich płytę i

przyznam szczerze, że to

całkiem niezły hardcore. Śmiem

twierdzić, że z każdym

kolejnym przesłuchaniem coraz

lepszy. Na koniec maja w

Warszawie odbyła się kolejna

edycja SHOW NO MERCY, na którą

zawitać miał znany i lubiany

TERROR w towarzystwie TRAPPED

UNDER ICE, STICK TO YOUR GUNS

oraz BORN FROM PAIN. Z tamtego

wieczoru doskonale pamiętam

występy TUI, BFP i oczywiście

TERROR. TUI dlatego, że grają

prostego, chamskiego

hardcorea, którym jara się

teraz sporo dzieciaków i

fajnie było na to wszystko

popatrzeć stojąc trochę z

boku. Dla mnie ten zespół nie

jest jakimś tam objawieniem i

nie katuje ich płyt codziennie

ale miłym dla oka był ich set.

BFP chciałem zobaczyć ponieważ

w ostatniej chwili zmienił im

się wokalista (dosłownie w

ostatniej, ponieważ podczas

trasy ROB – wokalista BFP

zmuszony był do opuszczenia

szeregów swojego zespołu ze

względu na problemy z okiem).

Nie byłoby w tym nic

specjalnego gdyby nie to, że

za mikrofon chwycił David z

DOWN TO NOTHING. Pewnie nie

prędko powtórzy się taka

okazja aby zobaczyć BFP w

takim składzie – więc tym

bardziej byłem ciekaw ich

występu. No i Dawid dał radę –

nie wiem jak na scenie

prezentuje się Rob ale Dawid

sprostał temu, bądź co bądź

niełatwemu zadaniu.

Publiczności też się chyba

podobało. No i na koniec

występ ekipy z Los Angeles.

Ostatni raz widziałem ich na

koncercie w Łodzi kilka lat

temu i ciekaw byłem czy coś

się zmieniło, czy lata

świetności mają już za sobą

jak twierdzi kilku

malkontentów, czy nudzą na

swoich koncertach czy jest

jeszcze co oglądać? No i

oczywiście, że było! Kurde,

ten zespół cały czas jest

świetny i cały czas trzyma

wysoką formę. Dla niektórych

ich ostatnia płyta to

badziewie, ale dla mnie te

opinie nie mają większego

znaczenia bo wystarczy, że

posłucham sobie Never Alone,

Let me sink czy Relentless

through and through i wiem, że

jest inaczej. Sam koncert od

samego początku do końca

zagrany na 100% z miłymi

wstawkami, w postaci wokalnych

popisów innych znanych i mniej

znanych

Szaleństwo publiczności i

późniejsze opinie różnych ludzi

tylko utwierdzają mnie w

przekonaniu, że to był jeden z

fajniejszych momentów w

ubiegłym roku.Tak napisałem

fajniejszych bo najfajniejsze

dopiero przed nami. Zbliżały

się wakacje i w momencie, gdy

miałem już zaplanowany urlop

chłopaki z SHOW NO MERCY razem

z typami z THIS IS WARSAW

oznajmili, że organizują

koncert dla COMEBACK KID.

Trochę się podłamałem faktem,

że nie będzie mi dane zobaczyć

tego zespołu na żywo. Ale nie

ma co płakać nad rozlanym

mlekiem i zacząłem śledzić plan

trasy koncertowej CK i co się

okazało, że parę dni później

grają w Ljubljanie w Słowenii.

Szybko zdałem sobie sprawę, że

dzień wcześniej będę wracał ze

swojego urlopu – właśnie przez

Ljubljanę. Nie mogłem sobie

odmówić tej przyjemności i

zostać na noc w tym uroczym

mieście. A że razem z Comeback

Kid miał wystąpić również HAVE

HEART, który grał właśnie swoją

pożegnalną trasę – tylko

zacierałem ręce. HALA GALA, w

której odbył się gig to super

miejscówka na koncerty. Klub

jest częścią dosyć sporego

alternatywnego kompleksu

mieszczącego się w samym

centrum miasta. Mnóstwo

pomalowanych ścian, bary,

squaty, galerie a za murami

czyściutkie i malownicze

uliczki Ljubljany. Sam klub nie

był zbyt duży ale o dziwo na

pierwszym zespole nie było też

tłumów. Już widziałem rozpacz

na twarzach organizatorów,

którzy obawiali się totalnej

wtopy – jednak uśmiech wrócił

na ich twarze, gdy podczas

występu HAVE HEART sala była

pełna. Szkoda, że ludzie nie

dopisali wcześniej, ponieważ na

pewno występy DEFEATER i

SHIPWRECK A.D. sporo na tym

straciły. Chociaż zarówno jeden

jak i drugi zespół dał z siebie

wszystko. Od tamtego czasu

bardzo polubiłem bostończyków –

i jednych i drugich – no może

tych drugich lubiłem już

wcześniej. Po nich na scenie

zainstalował się RISE AND FALL

i zagrał swój chyba trochę

przydługi set, ale ludziom się

podobało – ja czekałem na

występ HAVE HEART i się trochę

obawiałem czy wystąpią z Patem

na wokalu czy nie. Zagrali co

prawda z gitarzystami SHIPWRECK

A.D. choć może było odwrotnie,

tego nie jestem pewien ale nie

miało to żadnego znaczenia,

ponieważ koncert od pierwszego

akordu pełen był szalonej

zabawy, wspólnego śpiewania,

stage divingów i ogólnie

przepełniony był miłą i

pozytywną atmosferą choć

wyczuwalny był też

melancholijny żal, że to

niestety jeden z ostatnich

koncertów.

Page 8: CUDOWNE LATA

Ja nie mam się do czego

przyczepić bo koncert mi się

bardzo spodobał i po niezbyt

przychylnych opiniach po ich

występie na Fluff Fest śmiem

twierdzić, że ten zespół nie

był stworzony do grania na

festiwalach tylko w małych

klubach – właśnie takich jak

HALA GALA. Widać było, że

ludzie byli zmęczeni i przez

chwilę pomyślałem, że na

Comebackj Kid będzie nudno

pod sceną – cóż za mylne

wrażenie. Tak jak w przypadku

poprzedników totalny szał od

samego początku – świetna

zabawa, hulanka, która

wydawałoby się nie będzie

miała końca. Jednak po ponad

godzinnym secie chłopaki z

Kanady powiedzieli stop.

Każdy z zespołów był

zadowolony ze swoich występów

a ja byłem zadowolony, że

mogłem tam być, ponieważ były

to bardzo miłe chwile, które

będę jeszcze długo pamiętał.

Ten koncert był doskonałym

zwieńczeniem moich

doskonałych wakacji.

Może nie tak do końca

zwieńczeniem, gdyż w ostatnią

sobotę mojego urlopu wypadał

OPEN HARDCORE FEST i

praktycznie z marszu na niego

pojechałem. Strasznie

chciałem zobaczyć FORFEIT,

jednak ci okazali się niezbyt

fajnymi typkami i nie

dojechali na fest. Zamiast

nich zobaczyłem THE SETUP z

nowym wokalistą, który

dzielnie walczył na scenie –

zarówno z mikrofonem jak i

swoją nadwagą. Całkiem

sprawnie zagrany set ale bez

większej podniety. Natomiast

moją uwagę przykuł występ

szwedzkiego DISFEAR, którego

na co dzień praktycznie nie

słucham ani tez nie jestem

specjalnym fanem d-beatowego

brzmienia. Jednak koncert był

w dechę, fajnie było

popatrzeć i posłuchać

podstarzałych punków, którzy

wycinali swoje miłe dla ucha

melodyjki. Ciężar, żywioł i

dobry kontakt z publicznością

oraz to, że ich brzmienie

nadaję się na duże

festiwalowe sceny – sprawiło,

że sięgnąłem po kilka innych

d-beatowych pozycji.

Cudowne Lata str. 8

Jednak najlepsze miało

dopiero nadejść. Wieść o tym,

że na tegorocznym Fluff Fest

ma wystąpić legendarna grupa

TRIAL dosyć mocno mnie

zelektryzowała. Wiedziałem,

że muszę tam być, ponieważ

ostatnim razem, gdy

odwiedzili Europę i grali w

Londynie i Budapeszcie mnie

ani na jednym ani na drugim

koncercie nie było. Jak ważny

to zespół nie będę się

rozpisywał – dla mnie jeden z

najważniejszych, to dzięki

Page 9: CUDOWNE LATA

nim i po ich koncercie w 99

roku dosyć mocno

zainteresowałem się różnymi

sprawami, które wiele dobrego

wniosły do mojego życia. Tak

więc nie mogąc sobie odpuścić

tej przyjemności musiałem

zobaczyć ich znów na żywo.

Oczywiście jak to w życiu

bywa nic nie przychodzi łatwo

i akurat w ten weekend kiedy

odbywał się Fluff musiałem

być w pracy – jednak czego

się nie robi aby zobaczyć

swój ulubiony zespół. W

sobotę rano wyruszyłem

specjalnie na jeden koncert i

pokonałem prawie 700

kilometrów. Misja się

powiodła, ponieważ dodatkowo

załapałem się na bardzo fajny

występ OUTRAGE. To co się

działo podczas coveru REFUSED

już wynagrodziło mi męki

związane z podróżą, a koncert

TRIAL był czymś wspaniałym.

Warto było jechać taki kawał

drogi aby zobaczyć ten gig,

pełen bardzo dobrej muzyki,

pasji, zaangażowania,

pozytywnego przekazu i tego

wszystkiego co sprawia, że

nadal chcę być w tej scenie.

Jedyny żal jaki mam to, że

nie załapałem się na słynne

tofu burgery i to, że pogoda

nie rozpieszczała – dobrze,

że zabrałem ze sobą cichy i

buty na zmianę. Po koncercie

TRIAL szybko do samochodu i

szybko do Polski, ponieważ o

9 rano musiałem być w pracy.

Wypad do Czech zakończył się

pełnym sukcesem i gdybym dziś

miał zrobić to samo – nie

wahał bym się ani chwili – bo

naprawdę warto było.

Lipiec dobiegł końca i tuż po

nim przyszła pora na kolejną

hardcoreową ucztę. Zapowiedź

tego, że SOUL CONTROL

przyjeżdża na koncerty do

Europy była jedną z milszych

wiadomości i do końca

wierzyłem, że ktoś tych typów

zaprosi do Polski. Za

organizacją tego gigu stanął

Robert Refuse i ludzie z

nowego kolektywu Active Kids.

SOUL CONTROL wystąpiło w

doborowym towarzystwie WAIT

IN VAIN – którego nie

zobaczyłem na żywo podczas

Fluff oraz OUTRAGE i szwedzki

BALANCE. Początkowo była

trochę napięta atmosfera,

gdyż nie wiadomo było do

końca czy Szwedom i SC uda

się dotrzeć na czas, gdyż

dzień wcześniej grali w

Szwecji a stamtąd jak wiadomo

droga długa i w dodatku przez

morze. Jednak dali rade i się

zaczęło. Balance – szybko,

zadziornie i z młodzieńczą

pasją po nich OUTRAGE dał

zajebisty set. Widać było, że

ludziom trochę brakuje takich

brzmień nawiązujących do lat

90-tych. No i na koniec

Page 10: CUDOWNE LATA

wyproszony ale niesamowicie zagrany cover Refused z gościnnym udziałem kolesia z SC. Po chwili przerwy

na scenie pojawili się koleżkowie z WAIT IN VAIN – i również zagrali bardzo dobry koncert. Widać, że

goście nie mają po naście lat i wiedzą po co są na tej scenie – można to było usłyszeć w gadkach

pomiędzy kawałkami. No i na koniec SOUL CONTROL – niczym wisienka na torcie. Niezbyt wiele osób się

przy nich bawiło – ale z drugiej strony ich muzyki się słucha a nie uskutecznia „kocie ruchy”. Kolejny

bardzo dobry koncert i kolejne wspomnienia pozostają w pamięci.

We wrześniu do stolicy zawitało szwedzkie MASSHYSTERII i przy okazji wywołało w niektórych kręgach

masową histerię. Nie przepadam za takim graniem ale poniesiony na fali ogólnego zachwytu tym zespołem

postanowiłem ich sprawdzić. No i się nie zawiodłem – dotarło do mnie w czym tkwi fenomen tego zespołu i

dlaczego tak wiele osób otacza tę kapelę kultem. Skromność z jednej a zadziorność z drugiej strony,

melodia i szybkość, pasja i zaangażowanie, szczerość i pazur, który każe wracać do ich płyty i do

nagrań z tamtego koncertu. Grali bardzo długo i myślałem, że publiczność nie wypuści ich ze skłotu do

rana. Nie dziwię się ludziom, ponieważ to bardzo miłe posłuchać na żywo tego zespołu. Wcześniej zagrało

jeszcze kilka zespołów i w pamięci utkwił mi GOVERNMENT FLU ze swoim żywiołowym hardcorem a’la początek

lat 80-tych i THE BLACK TAPES, którzy potrafią zagrać koncerty na dużych scenach ale nie pogardzą też

takim miłym zakątkiem jakim jest skłot ELBA.

W październiku miało miejsce jedno z ważniejszych wydarzeń na rodzimej scenie hardcore punk. Otóż

częstochowski zespół REGRES obchodził 10 lat swojej działalności. Miałem tam pojechać z takim jednym

Robertem ale ten pomylił dworce kolejowe i finalnie nie dojechał, czego pewnie do dziś żałuje. Ja

natomiast stanąłem przed dylematem czy jechać tam samemu, ponieważ na szybkie organizowanie kompanów

było już za późno. Pojechałem sam i to była bardzo trafiona decyzja. Jubilaci zaprosili jeszcze pięć

innych zespołów więc był to nie lada mały festiwal. Było na co patrzeć, pomimo tego, że prawie

wszystkie kapele były z Polski. Koncert otworzył trójmiejski STRONG SO FAR, za który mocno trzymam

kciuki, ponieważ grają fajnego hardcore’a i mają coś do powiedzenia. Muzycznie to na swój sposób

zagrany hardcore z początku lat 80-tych czyli wokal na totalnym pissed offie, szybkie tempo i od czasu

do czasu miłe zwolnienia. Mam nadzieję, że po wydanej demówce chłopaki nagrają materiał na debiutancką

EP, bo ta bezapelacyjnie im się należy. Po nich na scenie pojawili się kolejni, młodzi, gniewni

zawodnicy ze śląska czyli STEP RIGHT IN. Ci też dali naprawdę fajny koncert i przekonałem się, że i u

nas można grać modern hardcore na wysokim poziomie. Fajne jest to, że te chłopaki dopiero co zaczęli

grać a ich brzmienie jest na tak wysokim poziomie – szacunek. Po nich na scenie pojawili się

warszawiacy z NOTHING BETWEEN US – ten zespół natomiast, nie jest jakoś specjalnie bliski mojemu sercu.

Nie przepadam za tym co chłopaki grają, ale miło było popatrzeć jak inni się dobrze bawią i sam zespół

również. Nie powiem, mi też trochę głowa zaczęła się bujać i myślę, że na żywo ten zespół staje się co

raz lepszy. Chwila przerwy i zaczęli grać chłopaki z INTENTION – to akurat jedyny zagraniczny akcent

podczas tych urodzin. Sprawnie zagrany melodyjny hardcore. Nakładem IN OUR HANDS ukazał się ich

debiutancki materiał, więc sprawdźcie go śmiało. Następnie zainstalowali się EYE FOR AN EYE, których na

żywo miałem okazję widzieć po raz pierwszy. Przyznam się szczerze, że byłem zszokowany reakcją publiki,

która od pierwszego do ostatniego kawałka wręcz szalała pod sceną. W pewnym momencie zacząłem się

obawiać, że jubilaci nie będą mieli takiego przyjęcia. Nic z tych rzeczy. Już podczas pierwszego

kawałka REGRESU posypały się stage divy, singalongi, ludzie skakali z głośników, łamali sobie nogi,

przerywali kable od mikrofonów – jednym słowem amok i szał. Momentami na scenie było więcej ludzi niż

pod sceną – ale wyjątkowo to mi wcale nie przeszkadzało. Gdyby każdy hardcoreowy koncert wyglądał jak

ten – byłoby cudownie. Dodatkowo kabaret w wykonaniu Pawła, teksty pomiędzy kawałkami, tort, gromkie

sto lat – to rzeczy, których nie zapomnę pewnie jeszcze długo. Tej kapeli taki jubileusz należał się

jak nie wiem co. Mam nadzieję, że kolejny za pięć lat. Takie właśnie momenty jak ten koncert ładują

moje hardcoreowe baterie. Chłopaki, z tego miejsca – chylę czoła za organizacje tego koncertu – wielkie

dzięki.

Na powtórkę z rozrywki długo nie musiałem czekać, ponieważ w listopadzie chłopaki zawitali do Warszawy

i na skłocie Conrada dali kolejny, bardzo żywiołowy koncert, który znów zapadł mi w pamięci jako jeden

z lepszych momentów ubiegłego roku. Kilka dni później zawitałem do Gdyni, ponieważ tam przyjechać mieli

hippisi z IRON AGE oraz RISE AND FALL. Ci pierwsi dali niezłego ognia – lubię ich pierwszy LP a drugi

jakoś nie bardzo do mnie docierał do momentu, aż posłuchałem tych kawałków na żywo. Moc, ciężar, brud,

bandany i kraciaste koszule – to tylko kilka dobrych rzeczy godnych oczywiście pochwały. RISE AND FALL

też zagrali niezły set, ale jakiś palant na pełnej prędkości wgniótł mnie w ścianę i przez kolejny

miesiąc nie mogłem zasnąć za względu na bolące żebra – ale koncert w jakiś sposób zapamiętałem

I to by było na tyle jeśli chodzi o mnie. Oczywiście było mnóstwo fajnych koncertów, na wielu z nich nie mogłem być. Ten rok zapowiada się jeszcze ciekawiej – wiec wpadajcie to tu to tam. Ja postaram się

być tam, gdzie będę mógł. Jeśli chcecie popatrzeć na koncerty, o których pisałem sprawdźcie mojego

bloga www.soul-control.blogspot.com lub www.youtube.com/YOUCANMOSH.

Inicjatywy koncertowe warte wsparcia:

THIS IS WARSAW - http://www.myspace.com/thisiswarsaw

REFUSE - http://www.myspace.com/refuserecords

SHOW NO MERCY - http://www.myspace.com/snm_gigs

STRAIGHT TO YOUR FACE - http://www.myspace.com/s2yf

Page 11: CUDOWNE LATA
Page 12: CUDOWNE LATA

NA ILE TO JEST WEGAOSKIE? Składniki a aktywizm Autor: Matt Ball, tłumaczenie: Adam Gac

Gdy po raz pierwszy

zaangażowałem się w ruch obrony praw

zwierząt około 1990 roku, na pytanie

,Na ile to jest wegańskie?' odpowiedź

była prosta: albo dany produkt jest

wegański, albo nie jest. Rozróżnienia

można było dokonać poprzez porównanie

wszystkich składników, które

znajdowały się w danym produkcie ze

specjalną listą wszystkich składników

odzwierzęcych. Lista ta w końcu

ewoluowała do postaci książki pod

nazwą: ,,Składniki odzwierzęce od A

do Z” będącej przez wiele lat

największym bestsellerem dostępnym w

serwisie Vegan.com .

Ten niewyszukany sposób

odróżnienia ,,dobra” od ,,zła”

przemawiał do wielu z nas poprzez

swoją prostotę. Ale jeszcze zanim

lista zaczęła przybierać wielkość

encyklopedii, okazała się

niekonsekwentna. Przy produkcji miodu

zabijana jest pewna ilość owadów,

lecz podobnie rzecz się ma w

przypadku jazdy samochodem (a czasem

nawet chodzenia pieszo). Wiele mydeł

zawiera w sobie stearyniany, ale też

opony samochodowe czy rowerowe

zawierają podobne odzwierzęce

składniki. Część cukru jest

przetwarzana przy użyciu węgla

kostnego, ale tego samego składnika

używa się do filtrowania wody w

miejskich wodociągach. Co więcej,

dodanie określenia ,,nie testowane na

zwierzętach” do definicji produktu

wegańskiego skomplikowało sprawę

jeszcze bardziej.

A jednak porzucenie biało

czarnych zasad postępowania może być

trudne. Przez wiele lat ludzie

dodawali "wyjątki", definiowali to co

jest "konieczne", dodawali

twierdzenia o ,,dobrych intencjach”,

byle tylko zachować podejście

bazujące na ustalonej liście

produktów, których po prostu należy

unikać. Jednak próba definitywnego

określenia tego, co jest "wegańskie"

jest zawsze arbitralna. Nawet w

produkcji organicznych warzyw

zabijane są zwierzęta podczas

sadzenia, zbierania plonów oraz

transportu.

Oczywiście, aby "nie czynić

krzywdy" żadnej istocie, wszyscy

moglibyśmy popełnić samobójstwo i

pozwolić, by nasze martwe ciała

uległy rozkładowi w lesie. Nie idąc

jednak tak daleko, najlepiej będzie

zrobić krok wstecz i zastanowić się

dlaczego tak na prawdę martwimy się o

to, czy coś jest wegańskie, czy nie.

Pytanie ,,Na ile to jest wegańskie?”

jest ważne ponieważ zabijanie

zwierząt dla pożywienia jest dziś

zdecydowanie najistotniejszą

przyczyną cierpienia, zarówno pod

względem ilości cierpiących istot jak

również skali okrucieństwa, któremu

są one poddawane.

W ramach samego przemysłu spożywczego w USA hoduje się i

zabija rok rocznie o wiele więcej zwierząt, niż w

jakiejkolwiek innej formie eksploatacji. Z każdych 100

zwierząt zabijanych rocznie w USA, 99 to zwierzęta

zarzynane dla celów ludzkiej konsumpcji. To jest dziesięć

miliardów zwierząt, więcej istot, niż wynosi cała ludzka

populacja na Ziemi.

Zwierzęta hodowane dla przemysłu spożywczego przeżywają

niewyobrażalne cierpienia. Prawdopodobnie najtrudniejszym

zadaniem dla osób walczących o prawa zwierząt jest

rzeczywiste przedstawienie tego, czego po prostu słowami

opisać się nie da. Ogromny ścisk, izolacja od otoczenia,

smród, hałas, skrajne temperatury, atakowanie się zwierząt

nawzajem, a nawet kanibalizm, choroby, koszmar każdego dnia

ich życia. Tak, każdego roku setki milionów zwierząt – o

wiele więcej, niż suma zwierząt zabijanych na fermach

futrzarskich, w schroniskach i w laboratoriach – nie

przeżywa nawet do dnia uboju. One po prostu umierają

wcześniej z cierpienia.

Ilość cierpiących istot.

Cierpienie

Skuteczne promowanie praw zwierząt

Posiadając taką wiedzę, myślący i współczujący ludzie nie

powinni zadawać sobie pytania: ,,Czy to jest wegańskie?”

Ważniejszą kwestią jest raczej ,,Który wybór przyczyni się

do zmniejszenia cierpienia?” Nasz przewodnik nie powinien

być niekończącą się listą składników, powinien raczej

przyczyniać się jak najlepiej do zaprzestania okrucieństwa

wobec zwierząt. Weganizm jest ważny nie jako cel sam w

sobie, lecz jako potężne narzędzie sprzeciwu wobec horroru

współczesnych przemysłowych ferm i rzeźni.

W ten sposób zmieniamy tory dyskusji od wyszukiwania

definicji oraz unikania pewnych produktów do tego, jak na

prawdę skutecznie promować prawa zwierząt. Innymi słowy,

skupiamy się nie tyle na swoich osobistych przekonaniach

lub szczegółowych wyborach, lecz raczej na zwierzętach i

ich cierpieniu.

Jeżeli uważamy, że bycie weganinem jest ważne, to skuteczne

działanie w promowaniu praw zwierząt musi być dla nas

jeszcze ważniejsze. Wpływ naszego osobistego weganizmu –

kilkaset uratowanych zwierząt w ciągu naszego życia –

blednie w porównaniu z tym, co możemy osiągnąć dając dobry

przykład innym. Z każdą osobą, którą zainspirujemy do

zmiany nawyków, nasz wpływ na zmianę świata znacznie się

zwiększy.

Z drugiej strony, każdej osobie, którą przekonamy, że

weganizm jest zbyt wymagający, obsesyjnie zajmując się

wciąż rosnącą listą składników, robimy rzecz gorszą, niż

gdybyśmy nie zrobili nic: zniechęcamy człowieka, który mógł

się przyczynić do polepszenia sytuacji zwierząt, gdyby

tylko nie spotkał nas na swojej drodze. Obecnie znaczna

większość ludzi w naszym społeczeństwie nie ma problemu ze

zjedzeniem nogi kurczaka. Nie wydaje się więc dziwne, że

wiele osób uważa wegan za ludzi nierozsądnych i

nieracjonalnych, kiedy dają oni taki przykład, jak

wypytywanie kelnerów o składniki dań, niespożywanie

wegeburgerów przygotowanych na tym samym grillu, co mięso,

rezygnacja z używania klisz filmowych, czy leków, itp.

Zamiast wykorzystywać nasze ograniczone środki i czas

martwiąc się o szczegóły (produkcja cukru trzcinowego,

filmów, lekarstw, itd.), powinniśmy skoncentrować się na

codziennym zwiększaniu naszego wpływu na zmiany.

Page 13: CUDOWNE LATA

Pomagając nawet jednej osobie zmienić nawyki, prowadzimy do ocalenia życia setkom zwierząt

cierpiących na fermach przemysłowych. Decyzja, by propagować dietę opartą na współczuciu sprawia, że

każda napotkana na naszej drodze osoba to potencjalne ważne zwycięstwo.

Trudne pytania i rezultaty

Prawdę mówiąc, ten zorientowany na wyniki obraz weganizmu nie jest tak prosty, jak przestrzeganie

wypunktowanej listy. Zagadnienia, co do których musimy się ustosunkować zaczynają się na przykładzie

jaki powinniśmy dawać innym, a kończą na sposobach wykorzystania naszyche zasobów. Powinniśmy zadać

sobie pytania: Czy mam się zapytać o listę składników danego produktu będąc w towarzystwie rodziny

bądź przyjaciół, którzy nie są wege, być może nic w rezultacie nie jedząc, i ryzykując że weganizm

może innym wydać się zbyt drobiazgowy i niewykonalny? Jak powinienem wydawać lub poświęcać moje

ograniczone zasoby finansowe oraz czas?

Sytuacje bywają bardzo delikatne, a sposobności zrobienia czegoś pożytecznego rzadkie. Dlatego nie

ma jednego zestawu odpowiedzi na powyższe pytania. Ale jeżeli podejmując decyzje kierujemy się tym,

aby dokonać jak najwięcej dobrego, wtedy każdy z nas ma olbrzymi potencjał do realizacji zmian.

Nie wystarczy być prawomyślnym weganinem, ani nawet poświęconym sprawie, wyedukowanym promotorem

weganizmu. Zwierzęta nie potrzebują, abyśmy mieli rację. Dla nich liczy się, byśmy byli skuteczni w

działaniu. Inaczej mówiąc, nie chodzi o to, aby wygrać dyskusję z mięsożercą, lecz by otworzyć serca

i umysły ludzi i wskazać im drogę do życia, w którym dla współczucia jest więcej miejsca.

Aby to osiągnąć musimy być przeciwieństwem stereotypu weganina. Pomimo skądinąd zrozumiałego smutku

i oburzenia jakie czujemy widząc wszechobecne okrucieństwo wobec zwierząt, musimy robić wszystko,

aby być tym, kim chcą być inni ludzie: radosnymi, szanowanymi osobami, których spełnione życie

będzie dla innych inspiracją. Tylko wtedy możemy w pełni wykorzystać nasz potencjał dla zwierząt.

Rzecz o niejedzeniu mięsa „Ci, którzy wybierają wegetariański sposób życia, czynią doniosły wkład na rzecz rozwiązania

światowego problemu żywienia, przyczyniają się do zlikwidowania rzezi i tortur czujących istot,

hodowanych masowo w okrutnych warunkach, a do swojego własnego życia wnoszą nowe miary żywności i

zdrowia”. The Vegetarian Society

Zastanawiałem się czy napisać

kilka słów na temat wegetarianizmu, czy

to ma jeszcze jakieś znaczenie? Czy

ktoś je czy nie je mięsa? Ale doszedłem

do wniosku, że jeżeli nic nie napiszę

to będę miał sobie to za złe. W końcu

po to jest zin, niezależna forma

komunikacji, przekazywania swoich

spostrzeżeń, opinii czy jakichkolwiek

życiowych doświadczeń. Tak więc

zaryzykuję i napiszę kilka słów. Może

kogoś to zainteresuje, może nawet

zainspiruje do jakiejś zmiany w swoim

życiu. Jeśli choć jedna osoba

przestanie jeść mięso po przeczytaniu

tego artykułu, chociaż na kilka dni –

to dla mnie będzie to coś naprawdę

wielkiego.

W dobie „Pokemonów”, Internetu,

„Naszej Klasy” i innego szajsu, młodzi

ludzie chyba nawet nie chcą się

zastanawiać nad tym, co jedzą, jakie to

ma dla nich znaczenie? Jakie to ma

znaczenie dla tysięcy niewinnych istot,

które giną każdego dnia.

Niewielu jest takich, którzy są

świadomi tego, co jedzą – może,

dlatego, że nikt inny im tego nie

powiedział. Z drugiej strony fajne,

kolorowe reklamy jednej czy drugiej

fast-foodowej restauracji mają ogromny

wpływ na młodych ludzi, którzy zawsze

chcą być cool i trendy, zwłaszcza w

dzisiejszych czasach. Często

zastanawiam się siedząc w

wegetariańskiej restauracji, ile z osób

tam się stołujących to zdeklarowani

wegetarianie a ile to po prostu

przypadkowi przechodnie, którzy chcieli

spróbować czegoś nowego.

Cudowne Lata str. 13

Page 14: CUDOWNE LATA

Czasami mam ochotę po prostu o to spytać, ale zawsze brakuje mi odwagi. Jednak, któregoś dnia musze

zrobić takie badanie – tak dla zaspokojenia swojej ciekawości. Zastanawia mnie też ilość osób, które

właśnie w ten sposób zainteresowały się wegetarianizmem, spróbowały jakiejś jednej potrawy i nagle

zobaczyły, że nie potrzeba w ich życiu mięsa. Tak, taka jest prawda – człowiekowi nie potrzebne jest

mięso, aby normalnie funkcjonować. Nie będę wam tu teraz przytaczał całej teorii na ten temat, bo w

dzisiejszych czasach można znaleźć ją wszędzie – w książkach takich jak chociażby „Wszystko o

wegetarianizmie” Marii Grodeckiej, w miesięczniku „Wegetariański Świat” czy w Internecie. Mogę też

dorzucić swoje pięć groszy – od 10 lat nie jem mięsa i bardzo dobrze się dzięki temu czuję, mam

bardzo dobre wyniki badań i zawsze, kiedy jestem na tak zwanym „przeglądzie lekarskim” nie mówię

lekarzom nic na temat mojej diety do momentu, kiedy otrzymuję od nich kompletne wyniki. Pamiętam jak

kiedyś powiedziałem coś przed badaniem a pani doktor na to, że trzeba jeść mięso, bo to i tamto. Nie

starałem się wchodzić z nią w polemikę, bo po pierwsze byłem mniej doświadczony i miałem zbyt małą

wiedze w tej materii a po drugie dostałbym jakiś „Pavulon” i byłoby po sprawie:) Jednak przy okazji

kolejnych badań, które zresztą wychodziły wzorowo pochwaliłem się, że od jakiegoś czasu nie jem

mięsa. Zdziwiłem się tym, co powiedziała inna pani doktor, że to bardzo fajnie, że to jak

najbardziej zdrowa dieta tylko trzeba jeść różnorodne pokarmy i że ona to bardzo pochwala. Zapytałem

czy ona też nie je mięsa – powiedziała mi, że stara się unikać. To chyba bardzo dobra rekomendacja.

Oczywiście przy okazji porzucenia jedzenia mięsa wszyscy Twoi znajomi nagle stają się specjalistami

od żywienia i zachowują się tak jakby pozjadali rozumy wszystkich dietetyków tego świata. Na

początek będą Ci mówić, że mięso dostarcza białka i innych składników niezbędnych dla normalnego

funkcjonowania. I tu oczywiście pierwsza skucha, ponieważ wszystko to można zastąpić spożywając, tak

jak zasugerowała pani doktor, różnorodne wegetariańskie pokarmy.

Pewnie będziesz się zastanawiał nad tym, jakie to trudne, organizować sobie wegetariański posiłek. I tu kolejna skucha. Wcale nie jest to takie trudne, a powiedziałbym, że w wielu przypadkach dużo

łatwiejsze niż robienie tradycyjnego „schaboszczaka”, czy innego „devolaja”.

Zapewne pojawi się pytanie – to skoro nie możesz jeść mięsa, to co? No właśnie – wszystko to, co

jesz oprócz mięsa. Wiadomo, że gdybyś jadł tylko samo mięso, bez tak zwanych dodatków, to w ciągu

kilku miesięcy miałbyś poważne problemy zdrowotne. Jeśli masz problem z komponowaniem swoich

posiłków – kup sobie pierwszą lepszą wegetariańską książkę kucharską i zacznij sam eksperymentować w

kuchni. Niewiele jest rzeczy, które mogą się równać z dobrym obiadem czy kolacją, dodatkowo

przygotowaną przez samego siebie i zjedzoną w miłym towarzystwie.

Mógłbym przytoczyć jeszcze kilka brutalnych faktów z rzeźni, w jaki sposób te niewinne świnki czy inne milusie kurczaczki albo krówki przeistaczają się w twojego kotlecika, kiełbaskę czy inny pseudo

smakołyk. Mógłbym też poopowiadać o tym, co dodawane jest do mięsa, aby miało ono jakikolwiek smak

lub to, w jakich warunkach hodowane są zwierzątka na twój talerz. Jednak nie będę tego tematu

rozwijał – pozostawiam go Tobie. Nie ma to jak samemu dotrzeć do pewnych faktów i uświadomić sobie,

jakie to jest głupie, złe i nieetyczne.

Jeśli zdecydujesz się i zrobisz ten

pierwszy krok zobaczysz ile radości i

wewnętrznego zadowolenia wniesie to w Twoje

życie. Fakt musisz się liczyć z tym, że

będziesz musiał często odpowiadać na

pytanie, „dlaczego nie jesz mięsa” – ja

staram się zawsze odpowiadać, że z szacunku

do samego siebie. Nie zastanawiaj się zbyt

długo – zostań wegetarianinem.

„Dieta warzywna z dodatkiem ciemnego razowego chleba, kasz,

ryżu, orzechów i owoców jest dietą

optymalną, dostarczającą naszemu

organizmowi wszystkiego, czego on

sobie życzy. Wszystko to co jemy

ponad to – aby dogodzić swojemu

podniebieniu, „pracuje” na

lekarzy”.

Kuchnia Wegańska pod redakcją

Agnieszki Olędzkiej

Książki, które warto przeczytać: „Wszystko

o Wegetarianizmie” Maria Grodecka, „Kuchnia

Wegańska” pod redakcją Agnieszki Olędzkiej,

„Viva Wegetarianizm” Juliet Gellatley,

„Milcząca Arka” Juliet Gellatley,

„Wegetarianizm po mistrzowsku” Ewa Kmiecik,

Dasi Rati,

Page 15: CUDOWNE LATA
Page 16: CUDOWNE LATA

Strong So Far to czterech młodzieńców z Trójmiasta, którzy wycinają całkiem

przyjemnego hardcore’a inspirowanego początkiem lat 80-tych. Jak do tej pory

nagrali tylko demówkę ale mam nadzieje, że nagrają coś jeszcze – np. 7’ – bo ta

jak najbardziej im się należy. Ich bezkompromisowe teksty i bardzo konkretna

postawa skusiły mnie do tego aby zadać im kilka pytań, na które odpowiedział

wokalista – Guma!

Page 17: CUDOWNE LATA

Powiedzcie mi jak to się stało,

że powstał zespół o nazwie

STRONG SO FAR?

Prosta historia jakich wiele,

ktoś tam kogoś znał, dogadali

się i zaczęli grać. Przez

pewien czas to stało w miejscu,

potem do zespołu przyszedłem

ja, to było jakoś w styczniu

2008 roku i z tego co pamiętam

przez jakieś 2 miesiące był

zastój, bo chłopaków znałem

tylko z koncertów i zanim sie

zaczęliśmy dogadywać to minęło

trochę czasu, po pół roku

zagraliśmy pierwszy koncert

dzięki uprzejmości Łukasza z

Biletów Do Kontroli (dzięki!)

no i potem to już poleciało.

Graliście wcześniej już na

instrumentach, które teraz

obsługujecie – czy to wasze

pierwsze doświadczenia?

Powiedzcie jak wyglądała Wasza

pierwsza próba?

Marcin wcześniej był wokalistą

w kapeli No Reason Why z

Trójmiasta, a na gitarze zaczął

grać dopiero jak powstała

kapela. Iwan uczył się grania

na perkusji od jakiś punków na

Helu czy gdzieś tam, a Acid

grał wcześniej na gitarze w

jakiejś kapeli, więc nie było

problemu żeby pożyczył bas od

kuzynki i zaczął grać. Mieliśmy

wcześniej innego basistę, ale

on nie ogarniał.

Niedawno zorganizowaliście sobie mini trasę koncertową –

powiedzcie łatwo było? No i oczywiście jak wrażenia? Spotkało

was coś czego wcześniej nie doświadczyliście? Chcielibyście to

jeszcze powtórzyć?

Graliśmy wcześniej w marcu 4-dniową trasę z Calm The Fire i

potem stwierdziliśmy, że to jest zajebiste, a przy tym wcale

nie takie trudne. Zaczęliśmy planować jakieś dwa miesiące

wcześniej, pierwotnie chcieliśmy grać jakieś 8-9 koncertów,

ale niestety wypaliły tylko 4 dni. Posypał się jeden koncert

na sam początek wyjazdu i wtedy stwierdziliśmy, że skrócimy

ten wypad. Najśmieszniejsze jest to, że na dobrą sprawę

tydzień przed wyjazdem ogarnęliśmy wszystkie prawie koncerty i

pojechaliśmy w sumie „na spontanie”. Takie zaplanowanie trasy

nie jest wcale trudne, znamy parę osób w Polsce i do nich w

pierwszej kolejności uderzyliśmy, jak się okazało – celnie. Na

pewno niezłą głupotą było jechanie osobówką z 1996 roku, z

zapakowanym całym bagażnikiem i rzeczami pod nogami. Ale

Toyota nas nie zawiodła, jak zwykle zresztą i trzeba

powiedzieć, że to jest niezniszczalny samochód. To co mi teraz

do głowy przychodzi to akcja jak wjeżdżaliśmy na Śląsk i nagle

załamanie pogody, śnieg i wiatr, albo jak w Tychach przez 2

godziny szukaliśmy miejscówki w której graliśmy. Warszawa i

granie gigu z jakimiś raperami i dywan z Matką Boską u Pulpeta

na chacie. Wiem, że to jest wiocha, ale w tym miejscu

chciałbym podziękować każdemu, dzięki komu zagraliśmy

koncerty, każdemu u kogo spaliśmy i z kim mogliśmy zagrać:

Baran z Poznania, siostry Wilkowskie + Asia VeganJustice ze

Słupska, Spike, Wolf i Królik DIY Truj-miasto, Pacior i całe

CTF, NS Biskup, Regres, Bastess, Olsen, Jasiu, hatexkate,

Mazi, Pulpet, Osiołek BARTOSZYCE STRAIGHT EDGE, Rubin Poznań,

chłopaki ze Step Right In, PióroxKwidzyn, Tczew Punx.

Póki co macie na koncie tylko wasze demo – myślicie o wydaniu

jakiegoś materiału? Jeśli tak to czy sami będziecie próbowali

go wydać czy raczej wesprzecie się pomocą jakiegoś wydawcy?

Demo jest, można było je kiedyś kupić, ale większość

rozdaliśmy i z 50 szt. nie zostało już nic. Nie jest to super

jakość, nie jest to super wydanie, może będziemy się tego

wstydzić za 5 lat. Teraz wydamy drugie demo na kasetach,

własnymi siłami, raczej bez niczyjej pomocy, chociaż nie mogę

tego powiedzieć na 100% Kasety już leżą i czekają. DIY

Page 18: CUDOWNE LATA

A czemu gracie to co gracie,

agresywny hardcore inspirowany

początkiem lat 80-tych? Co jest w

tej muzyce takiego, że was

zainspirowała do założenia

zespołu?

Mam wrażenie, że chłopaki na

początku chcieli grać nieco

inaczej, ale w końcu wyklarowało

się inne brzmienie. Dla mnie lata

80 to jest hardcore jakiego

słucham na co dzień i hardcore

taki jakim powinien być. Zasada

jest prosta - gramy tak, jak

kapele których słuchamy. Nie

napiszę tutaj o inspiracjach, bo

to będzie głupie. Nie mamy

jednakowych list ulubionych

zespołów, każdy z nas sie różni i

słucha czego innego, tylko w

niektórych przypadkach nasze

upodobania nakładają sie na

siebie. SSD, DYS i cała reszta

Boston Crew, potem bostońskie Ten

Yard Fight, aż po Blank Stare.

Minor Threat i Youth of Today,

Black Flag, Judge, Project X,

Floorpunch. Ale też wiele kapel z

XXI wieku Bracewar, Trash Talk,

Ceremony, Bad Seed, Champion,

Betrayed, Coke Bust i tak mógłbym

wymieniać i wymieniać. Te starsze

kapele znam tylko z nagrań, nigdy

ich nie widziałem i nie zobaczę

(reuniony sie nie liczą hehe),

strasznie je lubię, a to jak

wyglądały ich koncerty mogę tylko

zobaczyć na jakimś wideo albo

gdzieś przeczytać. Kapel, które

aktualnie grają nie oceniam po

nagraniach, płytach czy kasetach,

bo jedynym wyznacznikiem czy

kapela faktycznie jest hardcore,

powinny być ich koncerty. Jeżeli

kapela ma zajebiście nagraną i

zmasterowaną płytę, to bardzo

fajnie, byleby podobny poziom

reprezentowali na scenie podczas

koncertu. Wiele jest takich kapel

które mimo jakości nagrań na

koncertach odpierdalają kichę i

jak dla mnie mogłyby nie istnieć

bo nic nowego nie wnoszą, jedynie

kolejną pozycje płytową, którą

można będzie kupić, nic więcej.

Nie będziemy nikomu mydlić oczu

super nagraniami, skoro dobrze

wiemy, że technicznie i

brzmieniowo nie jest to coś „ŁaŁ”,

szkoda na to czasu i naszego i

potencjalnego odbiorcy. Przyjdzie

na koncert spodziewając się

niewiadomo czego i się rozczaruje.

Czytając Wasze teksty można dojść

do wniosku, że wkurza Was mnóstwo

rzeczy. A jest coś co Was nie

denerwuje?:)

A czy hardcore nie jest tym

miejscem, w którym agresja i

złość ma swój dom? Nie mam tutaj

na myśli ślepej nienawiści czy

agresji, ale agresje skierowaną w

konkretną grupę, sytuacje,

zjawisko czy osobę. Gdy sobie

pomyślę ile rzeczy mnie wkurwia,

nie daje spać i skonfrontuje to z

rzeczami które sprawiają mi

przyjemność i które lubię to

lista tych drugich wydaje się

śmiesznie mała.

Cudowne Lata str. 18

Page 19: CUDOWNE LATA

Gdyby wszystko było super i byłbym zadowolony z

życia, to pewnie słuchałbym czegoś co leci w

radiu czy telewizji, bo byłoby mi to na dobrą

sprawę obojętne. Hardcore daje możliwość jakby

urzeczywistnienia swojej złości czy

rozczarowania. Pisze teksty o tym co widzę,

chłopaki pewnie w wielu sytuacjach nie zgadzają

się w 100% z tekstami, bo to są tylko i

wyłącznie moje obserwacje, widziane z mojej

perspektywy. Mnie po prostu wkurwiają ludzie,

oni są niewyczerpanym źródłem inspiracji.

Jeżeli miałbym tutaj wymieniać co mnie wkurwia

to byś musiał poświęcić na to całą kolumnę, a

przecież szkoda papieru. Jest parę rzeczy które

nie są wkurwiające, np. dobre jedzenie i ziomki

hehe

Pewnie wasi koledzy ze szkolnej ławki robią

„inne” rzeczy – powiedzcie co spowodowało, że

zainteresowaliście się hardcore? Co jest tu tak

ciekawego, że postanowiliście się w to

zaangażować?

Każdy ma pewnie inną historię, ale ona nie jest

ważna. Najważniejsze, że każdy z nas w końcu

trafił do tego hardcora, bo ja osobiście to

lepszego miejsca dla siebie bym nie znalazł.

Większość moich znajomych ze szkoły albo z

podwórka, teraz studiuje albo pracuje. A w

wolnych chwilach upijają sie i imprezują.

Smutne jest jeżeli ktoś nie ma w życiu jakiegoś

zainteresowania, czegoś czemu jest w stanie

oddać się w 100%, bo wtedy życie nie ma sensu i

jest wegetacją. Nie ważne jaka to zajawka,

uwielbiam słuchać ludzi którzy czymś się

pasjonują, czy to ogrodnictwo czy fotografia,

po prostu to jest zajebiste. Nie mam nikomu za

złe, że dla niego upijanie sie i chodzenie do

klubów jest okej. Nie no kłamie, nienawidzę

tego i wszystkich ludzi, których muszę słuchać

rano w tramwaju, że jak to ostatniej nocy sie

upili i naćpali. Na stos takich i spalić dla

przykładu. Najgorsze jest to, że to jest

choroba 80% tego społeczeństwa, ludzie nie

widzą nic złego w takim trybie życia.

Oczywiście ktoś może patrzeć na hardcore tak

samo „co to za sens”? Ktoś tam gra, ten sie

drze do mikrofonu, a tamci sobie skaczą po

głowach. Nie rozumiem. Nie wiem jaki jest sens,

ale wiem, że chce być tu gdzie jestem. W tej

scenie znalazłem najbardziej wartościowych

ludzi, bo hardcore to są przyjaciele i setki

przejechanych kilometrów na koncerty.

Swój stosunek do jedzenia mięsa określiliście w

jednej ze swoich piosenek. Nie wydaje się wam

jednak, że na temat wegetarianizmu/weganizmu w

scenie mówi się ostatnio stanowczo za mało albo

nie mówi wcale? Stąd też mnóstwo nowych ludzi

nie interesuje się tym zagadnieniem?

Mówi się mało, bo może mało ludzi chce tego

słuchać? Nie wiem jak do końca jest, ale też

nie jest to chyba aż tak duży problem. Na

większości koncertów dostaniesz wege żarcie,

zdaje mi się, że to już przyjęło się na tyle,

że jest to normalne. Mało ludzi interesuje się

tym zagadnieniem, pewnie masz rację. Dla mnie

żeby nazywać się wegetarianinem albo weganinem

to samo jedzenie to jest tylko część, trzeba

się udzielać, robić akcje, uwalniać zwierzęta i

palić budki z kebabem. W Polsce jest takich

ludzi naprawdę mało. Też kiedyś na maksa miałem

potrzebę robienia takich rzeczy. Ale jak ja

poszedłem kiedyś na „Dzień bez futra” czy coś

takiego to większość Trójmiejskich

zaangażowanych wege/wegan to jakieś hipisy i

dredziarze.

http://www.myspace.com/strongsofar

Uważam, że to co kto je jest tylko i wyłącznie

jego sprawą, czy je chleb z szynką, czy chleb

z masłem, czy chleb z hummusem. Nie mam

zamiaru mówić ludziom ze sceny, czy poprzez

teksty piosenek co mają robić, chce jedynie,

żeby ludzie zaczęli myśleć.

Jest kilka miast w Polsce, w których mógłbym

mieszkać. Do takich miejsc należy również

Trójmiasto – możecie mi powiedzieć co Was

wkurza a co jest fajne w Waszym mieście?

Jest tylko jedno miasto w którym mógłbym

mieszkać – Trójmiasto. Wkurza to, że nie ma

jednego biletu na wszystkie środki

komunikacji, bo w Gdańsku, Sopocie i Gdyni

obowiązują inne bilety. Wkurzają syfiaste

tramwaje i SKMki, ale to się powoli zmienia.

Wkurwiają mnie Cyganie z akordeonami w

tramwajach i starzy Niemcy na starówce, którzy

sobie myślą „to wszystko było kiedyś nasze

hahaha!”. Ale jest tyle + że szkoda gadać o

minusach. Ja reprezentuję lokalny patriotyzm,

więc plaża, morze i starówka. Gdańska

Stocznia, Sopockie Molo i Port w Gdyni to

chyba wystarczająca reklama. A jeżeli ktoś

mnie spyta gdzie są najlepsze lody, to powiem

Gelati Giuseppe w Sopocie, najważniejsze

miejsce w Polsce to pomnik na Westerplatte w

Gdańsku, a najlepsze koncerty są w Gdyni!

Powiedzcie co oprócz hardcorea lubicie robić?

Może macie jakieś inne zainteresowania – jeśli

tak to mówcie śmiało.

Marcin jeździ na desce, Dawid maluje kolejki

(ale cicho, bo Straż Ochrony Kolei nie śpi!),

Acid jeździ na BMX, a ja nie robie nic.

Który lub które z polskich zespołów zrobiły na

Was wrażenie w ostatnim czasie?

Na pewno Identity, to już nie jest Polska, to

daleki zachód, Burst In za teksty, Drip Of

Lies - niezły brud, Nice Shoes - chłopaki

robią swoje i nie oglądają się za siebie,

Regres za koncert na 10lecie, Stone Heart to

coraz wyższa półka, nie będę do końca

obiektywny ale jeszcze Calm The Fire hehe.

Ok. to na koniec powiedzcie mi szczerze -

lubicie papierowe fanzine’y? Jeśli tak, to

które Wam się podobają a jeśli nie to

dlaczego?

Dla mnie ziny to naprawdę zajebista sprawa, co

innego czytać coś na ekranie monitora, a co

innego z kartki. Nie jestem fanem e-zinów,

więc też nie śledzę ich na bieżąco. Za to

papierowe staram się na bieżąco czytać. Nie

interesują mnie ziny z lat 90 tylko te

aktualne. Z Polskich jak dla mnie czołówka to

na pewno Struggle i Prosta Droga, warto też

kupić Look Beyond, bo mam nadzieje, że nie

skończy się na jednym numerze i doczekam sie

następnych. The Effort to jest klasa sama dla

siebie, mimo, że pytania i odpowiedzi czasem

przekraczają mój angielski to fajnie się

czyta, wydana jest tak, że ja nie mam pytań w

ogóle. CrossedxLine za wywiad z Right Idea,

nowy Heat, Milkshake za masę dobrych wywiadów:

86 mentality, Dirty Money, TUI, Cold World i

Shitty Limits. Tyle na razie, dzięki za

wywiad.

STRAHATE-EDGE!

Page 20: CUDOWNE LATA

www.laszlopaprika.ownlog.com

Page 21: CUDOWNE LATA

www.laszlopaprika.ownlog.com

Page 22: CUDOWNE LATA

STEP RIGHT IN

Step Right In to młoda ekipa z Lędzin na Śląsku. Gdy pierwszy raz usłyszałem ich nagrania,

byłem delikatnie mówiąc w szoku. Nie sądziłem, że zespół tak nowy, z niewielkim

doświadczeniem może prezentować taki poziom. Wystarczy, że posłuchasz ich debiutanckiego

materiału a zrozumiesz o czym mówię. Rzadko się zdarza żeby młody zespół wydawał tak dobre

demo. W chwili gdy dowiedziałem się, że chłopaki mają zagrać na dziesięcioleciu Regresu od

razu zacząłem rychtować pytania do tego wywiadu. Niestety koncert skończył się dobrze po

północy i zarówno ja jak i zespół był nieco zmęczony więc postanowiliśmy zrobić ten wywiad

przy pomocy Internetu. Na moje pytania odpowiadał perkusista Krzysiek.

Fotki zrobione przez Kirka www.kirek.pl

Cudowne Lata str. 22

Page 23: CUDOWNE LATA

Na początek powiedzcie dlaczego powstał zespół

STEP RIGHT IN?

Granie w kapeli to świetna okazja do wyładowania

emocji, napięcia, wkurwienia – potrzebowaliśmy

tego. Jeśli zakładasz zespół, możesz dzielić się

tymi rzeczami z innymi. A dlaczego hardcore?

Jeśli grasz na jakimś instrumencie to naturalne

jest, że chcesz grać taką muzykę jakiej słuchasz

na co dzień. Od początku istnienia zespołu

wiedzieliśmy, że będziemy grac hc/punka.

Jak słychać z Waszych kawałków, dużą inspiracją

dla Was stanowią te wszystkie nowsze zespoły jak

choćby Another Breath czy Have Heart – a co z

klasyką? Jakie znaczenie dla Was jako zespołu

mają kapele z lat osiemdziesiątych i 90-tych?

Przeszliśmy przez „klasykę” i na pewno słychać

to w naszej muzyce. Zespoły, które wymieniłeś

nie powstałyby, gdyby nie oldschoolowa scheda,

ale szczerze poza Piotrkiem, który jest u nas

specem od 80’s i new schoola z lat 90’ to

aktualnie słuchamy w większości rzeczy nowszych,

albo kapel, które po prostu wywarły na nas taki

wpływ, że często do nich wracamy. Tak naprawdę,

to w jakich latach zespół grał nie wpływa na to

czy słucham i cenię daną ekipę.

Wydaliście niedawno swój debiutancki materiał i

zrobiliście to sami – to ze względu na DIY czy

po prostu nie chcieliście powierzać tego

wytwórni?

Dla nas ważne było, żeby płyta ukazała się

szybko i była dostępna do ściągnięcia w sieci.

Na dobrą sprawę nie napisaliśmy nawet do żadnego

labelu. Po prostu stwierdziliśmy, że weźmiemy to

w swoje ręce. Teraz po kilku miesiącach nie

żałujemy tego. Z zespołu z małego miasteczka

gdzieś na Śląsku, o którym nikt nigdy nie

słyszał staliśmy się zespołem, który… kilka osób

już zna;) i chociażby dlatego było warto.

Cały materiał umieściliście w Internecie – jakim

powodzeniem cieszy się „ściąganie” tej płyty?

Ściąganie na pewno większym zainteresowaniem niż

kupno hehe, ale nie narzekamy. Liczyliśmy się z

tym, że jak płyta będzie do pobrania, to trochę

mniej osób ją kupi, ale tak na dobrą sprawę nie

chodziło nam o to. Marzyliśmy, żeby zagrać

koncert, na którym dzieciaki będą znały teksty i

krzyczały z nami do mikrofonu. I się spełniło heh.

Co do ściągnięć przestaliśmy je sprawdzać jak

doszło do tysiąca, a kumpel nie zapłacił za serwer

na którym to wystawiliśmy;).

Dzięki temu poznało Was pewnie parę osób spoza

Polski – możecie coś o tym powiedzieć? Jakie są

reakcje ludzi na ten materiał?

Jeśli chodzi o Polskę to nie spodziewaliśmy się

tak dobrych opinii, jest to dla nas bardzo

budujące, bo nikt chyba nie chce zostać w takim

undergroundzie, żeby nie wychodzić poza salkę prób

w piwnicy;). Mieliśmy okazje odwiedzić kilka miast

i zagrać z fajnymi kapelami m.in. świetne 10-te

urodziny Regresu.O tym, że słuchają nas poza

krajem wiemy tylko z myspace i lastfm heh.

Spotkaliśmy się z jakimś pozytywnym odzewem, ale

wiadomością na MS raczej bym się nie jarał;), a

szkoda bo świetnie byłoby zagrać trasę po Japonii

hehe.

Co was zainteresowało w hardcore? Jest mnóstwo

różnych rzeczy na świecie – dlaczego wybraliście

akurat to?

Zajmujemy się różnymi rzeczami, nie żyjemy tylko

zespołem i tylko sceną. A dlaczego hardcore?

Historia każdego z nas wydaje się podobna, i nie

ważne czy na początku był punk czy metal, to w

pewnym momencie trafialiśmy na koncert hc/punkowy

i nasze życie już nie było takie jak dawniej heh.

Na początku wciąga cię muzyka, od razu potem

poznajesz wartości, idee, DIY, możesz sam zrobić

koncert, sam wydać zina, sam robić masę innych

ciekawych rzeczy, możesz założyć swoją „załogę” i

razem jeździć na koncerty heh;)

Page 24: CUDOWNE LATA

Wasze teksty dotyczą raczej osobistych spraw –

czemu akurat tak? Nie kusiło was aby napisać

kilka „protest songów” lub tekstów bardziej

bezpośrednich?

Masz rację, nasze teksty są osobiste, ale

powiedziałbym też, że są „uniwersalne”. Każdy

może w nich odnaleźć siebie, odnieść je do

swojej sytuacji, są bezpośrednie na tyle na ile

się da, żeby nie wpaść w banał. Są zespoły z

tekstami zabarwionymi politycznie, albo

śpiewające o „załodze”, a my wolimy się skupić

na człowieku, jego zachowaniach i życiu. Nie

zmienimy i nie chcemy zmieniać świata, a jeśli

nasze teksty zatrzymają kogoś na chwilę i

skłonią do przemyśleń i zastanowienia nad samym

sobą, to fajnie.

Wracając do płyty to powiedzcie trochę więcej o

jej nagrywaniu – to był chyba Wasz „pierwszy

raz”? Fajne to było doświadczenie dla Was?

Nagrywaliśmy w studiu Damiana z Pain Runs Deep,

a realizacją zajmował się przede wszystkim Arek

(Bhimal, Nyshynga). Byliśmy podekscytowani i

trochę spięci, ale chłopaki służyli nam radą i

pomocą w każdej sprawie i wykazali się dużą

cierpliwością przez co nagrywaliśmy w dobrej

atmosferze. Dzięki nim pierwsza wizyta w studio

była super doświadczeniem i sporo z niej

wynieśliśmy.

Myślicie już o nagraniu czegoś nowego? I jeśli

tak to znów wydacie materiał sami czy

rozejrzycie się za jakimś wydawcą?

Po nowym roku chcemy nagrać materiał, który

prawdopodobnie ukaże się na winylowej 7” w In

Our Hands records. Paweł jest fajnym

człowiekiem i mamy z nim fajne relacje, mamy

tylko nadzieje, że nie zmieni zdania hehe.

Graliście na 10 leciu Regres – myślicie, że Wam

też dane będzie celebrować taki jubileusz?

Nie wydaje mi się heh. A tak naprawdę to

będziemy grać dopóki będzie nam to sprawiało

przyjemność i radość.

Czy oprócz grania w zespole macie jakieś inne

zainteresowania?

Na pewno każdy z nas kreci się jeszcze jakoś wokół

muzyki – jeździmy na gigi, od czasu do czasu

organizujemy koncerty, niektórzy z nas grają w

innych kapelach, a z zainteresowań pozamuzycznych

to wszystkich łączy sport bo lubimy pograć w

siatę, kosza i w kopaną;)

Co myślicie o papierowych fanzineach. Czy to

trochę młodsze pokolenie (do którego w sumie

należycie) jeszcze się taką formą przekazu

interesuje?

Myślę, że na papierowe fanziny zawsze będzie

miejsce na scenie. To jest ponadczasowe. Niby

teraz wszystko można znaleźć w necie, ale nic nie

zastąpi tego uczucia wyczekiwania na następny

numer, a potem zapachu papieru i wertowania

ukradkiem kartek pod ławką heh (przypomniały mi

się szkolne czasy;)). Zina zawsze możesz schować

do kieszeni czy plecaka i wziąć ze sobą

gdziekolwiek idziesz. Kiedyś kupowałem ziny żeby

poznać nowe kapele, przeczytać wywiad czy

recenzje, żeby sprawdzić czy warto kupić płytę.

Teraz jest trochę inaczej, ale wciąż zdarza się,

że o jakimś zespole dowiaduję się pierwszy raz z

zina. Lubię zaopatrzyć się na koncertach w jakieś

mniej znane pozycje niż np. Pasażer, nieduży koszt

a masa przyjemności z czytania. Fajnie, że są

ludzie, którym się jeszcze chce tym zajmować, bo

dla mnie jest to nierozerwalny element hc/punka.

Z racji tego, że ten fanzine jest zdecydowanie

pro-wegetariański – muszę Was zapytać o wasz

stosunek do tej diety?

Żaden z nas nie może się nazwać wegetarianinem co

nie zmienia faktu, że bardzo lubimy wegetariańską

i wegańską kuchnię.

Napiszcie coś na zakończenie, może coś bardzo

istotnego o co nie zapytałem wcześniej a

chcielibyście się tym podzielić?

Dzięki, że mogliśmy „pogadać”:). Do zobaczenia na

koncertach!

PART OF SOMETHING

I’m pro ud to be a part of something/ Based on the truth, Simple rules – coming straight from my heart/

Don’t give a fuck what you think/ And what you say about me/ Frustration is all what I have/ Because

our life is full of choices/ And we always hope, the choice was right/ I don’t care about the

acceptance/ Popularity – it make no fuckin’ sense/ Your idols and heroes they’re all the same/ They

love you as long as you pay/ Don’t you feel betrayed?/ Don’t you feel like a fool?/ When you turn

around, they laugh at you/ I won’t surrender/ So let me choose/ Identity – that I don’t wanna loose.

Cudowne Lata str. 24

Page 25: CUDOWNE LATA
Page 26: CUDOWNE LATA

Unveil to młoda ekipa spod znaku vegan straight edge, na stałe rezydująca w kraju skąd pochodzi najlepsza czekolada na świecie, świetne zegarki a banki tego kraju stanowią raj podatkowy dla większości bogatych Niemców. To właśnie w Szwajcarii tych kilku typów postanowiło założyd zespół, który oprócz solidnej mieszanki metalu z hardcorem serwuje nam również konkretny przekaz. Sentyment do tego bogatego kraju oraz fakt, że Roman Polaoski nie znalazł tam schronienia spowodował, że chciałem zrobid z tymi typami wywiad. Może to co napisałem powyżej nie miało bezpośredniego wpływu na moją decyzję ale Ep-ka którą wydali już tak. Jeśli lubisz stary Earth Crisis i wieczorami szlochasz ze względu na to, że mało jest obecnie zespołów grających muzykę tego

pokroju, to koniecznie sprawdź tych Szwajcarów – zaręczam, że warto. Póki co możesz przeczytad kilka słów, które zespół ma do powiedzenia.

Co było powodem, że założyliście zespół o nazwie

UNVEIL?

Wszyscy mieliśmy jakieś inne zespoły zanim

założyliśmy UNVEIL. Kiedy wszystkie tamte

zespoły rozpadły się, chcieliśmy stworzyć coś

zupełnie nowego z zamysłem, że uda nam się

pograć przez kilka następnych lat. Wszyscy

jesteśmy bliskimi przyjaciółmi i to jest

podstawa dla UNVEIL. Chcemy coś przekazać w

naszych tekstach, grać najlepiej jak potrafimy,

grać tyle koncertów ile możemy i oczywiście

wydawać jakieś płyty.

Tak jak wspomniałeś, przed UNVEIL mieliście

różne inne projekty, możecie nam coś o nich

powiedzieć?

Ja i Johann graliśmy w Fate As Prison, szybki

metalcore. Zagraliśmy tylko kilka koncertów i

wydaliśmy demo CD. Nie byliśmy zbyt dobrzy w tym

co robiliśmy i nikt za bardzo się nami nie

przejmował. Raphael i Thomas grali w Conceal,

wegetariańsko straight edge’owy zespół z

wpływami Sentence czy Arkangel. Zagrali sporo

koncertów w Szwajcarii oraz Włoszech i rozpadli

się z powodów personalnych i prywatnych spraw.

Pod koniec wakacji mieliście niewielką trasę

koncertową. Macie z niej jakieś ciekawe wspomnienia?

Oczywiście, że mamy! Zwiedziliśmy Europę dwa razy w

tym roku. Raz z A BRIDGE TO MANY (www.myspace.com /

abridgetomany) w sierpniu i raz z Faded Glory

(www.myspace.com / afadedglory) w październiku.

Mieliśmy mnóstwo zabawy na tych wyjazdach i

zagraliśmy kilka bardzo fajnych koncertów. Były też

słabsze występy, ale myślę, że to normalne dla nowych

zespołów takich jak nasz. Niemniej spotkaliśmy sporo

fantastycznych ludzi, zobaczyliśmy wiele

interesujących miast i mam nadzieję, że możemy to

zrobić ponownie wkrótce!

Pamiętasz kiedy po raz pierwszy poznałeś hardcore I

dlaczego postanowiłeś podążać tą drogą?

Wszyscy chodziliśmy do tego samego liceum. Wtedy

bardziej byliśmy zaangażowani w punkrock. To mały

krok od punk rocka do hardcore i metalcore, więc

zaczęliśmy chodzić na koncerty w Szwajcarii. Dla mnie

ta scena była zawsze czymś specjalnym, gdzie czułem

się komfortowo. Tu "wszyscy znają wszystkich" i

wszyscy byliśmy zainspirowani ideami i wartościami,

których jest tak wiele w hardcore’owych i

punkrockowych zespołach..

Page 27: CUDOWNE LATA

Macie konkretny przekaz I konkretne teksty. Czego

się spodziewaliście pisząc te słowa? Uważacie, że

Wasze teksty mogą cokolwiek zmienić?

Przed założeniem zespołu było jasne dla nas, że

będziemy mieli konkretny przekaz i teksty. Wszyscy

członkowie zespołu stoją w stu procentach za tymi

słowami. Wówczas odczuwaliśmy brak zespołów z

odpowiednim przekazem, które starają się coś

osiągnąć dzięki swojej muzyce i tekstom. Każdy z nas

jest wegetarianinem/weganinem ze względu na

hardcore. Oczywiście nie uważamy, że ludzie, którzy

czytają nasze teksty będą całkowicie zmienić swój

punkt widzenia ale może zaczną myśleć o tych

tematach, o których my śpiewamy. Hardcore nie

powinien być tylko słuchaniem jakiejś ciężkiej

muzyki czy cokolwiek innego, powinno to być miejsce,

gdzie można się kształcić, gdzie można pomyśleć o

ideach innych ludzi, i to staramy się robić

Czyje teksty mają na was duży wpływ. Co jest waszą

główną inspiracją do pisania tekstów?

Bardzo lubię teksty Trial, Morning Again, Good

Riddance, Propagandhi i Heaven Shall Burn etc. Lista

zespołów które pisały dobre teksty jest bardzo

długa! :) moją główną inspiracja są moje uczucia

wobec tego świata i społeczeństwa. Po prostu piszę

to co myślę o różnych tematach. Również książki i

działacze polityczni są dobrym źródłem inspiracji.

Co sądzisz o mówieniu na koncertach pomiędzy

kawałkami? Dla mnie jest to bardzo ważna sprawa,

ponieważ czasami potrzebuję wyjaśnienia różnych

kwestii? Czy wy staracie się wyjaśniać wasze teksty

na koncertach?

Bardzo często mówię na koncertach. Lubię też, gdy

publiczność wie za czym stoimy i o czym traktują

nasze teksty. Myślę jednak, że nie ma potrzeby

tłumaczyć naszych tekstów – przyczyny są dosyć

oczywiste.

Jesteście zespołem straight edge – pamiętacie

jakieś trudne lub dziwne sytuacje ze względu na

to, że jesteście SXE? Jakie są reakcje waszych

przyjaciół na to, że wy jesteście straight edge?

Cóż, przypuszczam, że można się znaleźć w wielu

dziwnych sytuacjach, ponieważ ludzie, którzy nie

wiedzą czym jest straight edge bardzo często nie

będą mogli zrozumieć jego sensu. Akurat ja nie

miałem nigdy jakiejś dziwnej sytuacji dlatego, że

jestem straight edge. Prawie wszyscy nasi znajomi

piją alkohol. Nie mamy z tym żadnego problemu pod

warunkiem, że oni nie mają nic do tego, że

jesteśmy straight edge. Uważamy, że straight edge

to bardzo osobista sprawa i nigdy nie próbowaliśmy

ich do tego przekonywać – przypuszczam, ze nigdy

na to nie narzekali.

Jesteście weganami/wegetarianami. Pamiętacie swój

pierwszy dzień bez mięsa i reakcję waszej rodziny

na to?

Dla mnie nie było żadnego problemu aby zostać

wegetarianinem, ponieważ moja rodzina to popiera.

Oczywiście byli trochę sceptyczni, gdy zostałem

weganinem, ale wiedzą, że to żaden problem żyć w

ten sposób. Rozumieją mój punkt widzenia.

Regularnie sprawdzam poziom witaminy b12 i tak

długo jak jestem zdrowy, oczywiście wspierają

mnie.

Jak sądzisz – co jest najlepszą drogą do

rozpowszechniania wegańskich/wegetariańskich idei?

Wydaje mi się, że informowanie ludzi a nie

mówienie im co mają robić. Trzeba im pokazać

konkretne fakty dotyczące mięsa, wszystkie te złe

rzeczy z nim związane. Pokazywać to, co może

wpłynąć na zmianę ich zdania. Jeśli będziesz się

izolował, to nie będziesz wstanie niczego zmienić.

Należy szukać kontaktu z ludźmi i odpowiadać na

ich pytania.

Cudowne Lata str. 27

Page 28: CUDOWNE LATA

Które danie mógłbyś polecić osobie, która chce zostać

wegetarianinem?

Haha, trudne pytanie! Możesz zrobić pyszne wegańskie

hamburgery, lasagne, pizzę - zależy co lubisz. Jeśli nie

masz pojęcia co chcesz ugotować, po prostu wpisz w Google

„wegańskie przepisy” a dostaniesz mnóstwo wspaniałych

pomysłów na dobre potrawy.

Jak uważasz, czy następnym pokoleniom będzie się żyło lepiej

na tym świecie?

Zależy co masz na myśli. Jeśli masz na myśli na przykład

życie na diecie wegańskiej to na pewno będzie łatwiej. Ale

myślę, że świat staje się coraz bardziej popieprzony z

każdym kolejnym dniem. Problem polega na tym, że ludzie nie

czują się odpowiedzialni za dzisiejszy świat, jego przyrodę

i zwierzęta. Świat, który będą oglądać następne pokolenia na

pewno będzie mniej zielony a bardziej szary. Istnieje wiele

przerażających rzeczy takich jak zanieczyszczenie powietrza

czy globalne ocieplenie i im dalej, tym pewnie będzie

jeszcze gorzej. A przecież w naszym interesie jest, aby

świat wyglądał lepiej dla następnych pokoleń, ale cóż,

wydaje się, że nikomu na tym nie zależy.

Jesteście jakoś zaangażowani w politykę? Szwajcaria nie jest

członkiem UE – waszym zdaniem to lepiej czy gorzej dla ludzi

w waszym kraju?

To trudny temat i chciałbym mieć więcej czasu na to aby mieć

większą wiedzę na temat polityki ale postaram się

odpowiedzieć. Szwajcaria nie jest częścią Unii Europejskiej

ale ma sporo umów dwustronnych. Mam nadzieję, że Szwajcaria

nie wejdzie do Unii Europejskiej, ponieważ jestem bardzo

krytyczny wobec globalizacji a UE jest po prostu jej

wcieleniem. Myślę, że UE jest kolejnym krokiem do „BRAVE NEW

WORLD” gdzie pieniądze i gospodarka są wszystkim a

indywidualizm jest niczym. Słyszeliśmy od naszych przyjaciół

z Rumunii i Polski, że oni oczekiwali pomocy dla ludzi w ich

krajach. Wszyscy dostali ładne ulice oraz potężne zachodnie

firmy, które przejęły ich kraj. Ale tak jak powiedziałem to

jest bardzo trudny temat.

Możecie nam powiedzieć nieco więcej o scenie hardcore w

Szwajcarii, ponieważ ja nie znam zbyt wiele zespołów z

Waszego kraju. No może poza FALL APART, których widziałem u

nas na koncertach.

Scena hardcore w Szwajcarii jest w miarę mała. Nie ma tu

zbyt wiele osób, którym chciałoby się jechać jakoś

szczególnie daleko na dobry koncert. Z drugiej strony to w

sumie fajnie, ponieważ wszyscy znają się lepiej lub gorzej

ale jest kilka naprawdę wspaniałych osób, które zajmują się

organizacją koncertów, wiedząc z góry, że nie dostaną za to

żadnych pieniędzy. Mamy tu kilka naprawdę świetnych

zespołów, które powinniście sprawdzić: Deadverse, Beggars &

Gentry, Seed of Pain, Life As War, Again’n’Again, Turning

Cold no i oczywiście Fall Apart, o których wcześniej

wspomniałeś.

Co wolicie: papierowe zine’y czy internetowe blogi? Co jest

dla Was ważniejsze?

Cóż, osobiście wolę te papierowe, ale najpierw musisz je

zdobyć, zanim będziesz mógł je przeczytać. Blogi możesz

czytać wszędzie, gdzie tylko masz dostęp do Internetu. Obie

rzeczy są bardzo dobre ale mam nadzieję, że internetowe

blogi nigdy nie zastąpią papierowych fanzine’ów.

Dzięki za wywiad – kilka słów na koniec?

To my dziękujemy za ten wywiad. To miłe widzieć, że ktoś

interesuje się naszym zespołem. Sprawdźcie nasz profil na

myspace: www.myspace.com/xunveilx oraz wszystkie zespoły,

które wymieniliśmy wcześniej. Mamy też nadzieję, że niebawem

znów odwiedzimy Polskę.

Stay Punk!

Page 29: CUDOWNE LATA

Już dziesięd lat minęło odkąd ta piątka chłopaków z Częstochowy (wtedy jeszcze czwórka) postanowiła założyd zespół. Przez te dziesięd lat przejechali Polskę wzdłuż i wszerz grając koncerty w klubach, skłotach

czy garażach. Wydali cztery materiały z czego ten ostatni jest najbardziej dojrzały i moim skromnym zdaniem najlepszy. Już na poprzednim wydawnictwie słychad było sporo zmian w dobrym kierunku. Ich

teksty i muzyka sprawiają, że ciągle nowe dzieciaki skaczą z głośników na ich koncertach i wspólnie śpiewają kolejne kawałki. Miałem ogromną przyjemnośd byd na ich dziesięcioleciu i jak już wcześniej pisałem takie momenty idealnie ładują moje hardcore’owe baterie. To właśnie podczas tego jubileuszowego koncertu

postanowiłem przeprowadzid wywiad z Pawłem.

Wszystkie fotki pochodzą od Kirka www.kirek.pl

Cudowne Lata str. 29

Page 30: CUDOWNE LATA

Dziś gracie na swoim 10-leciu, czym był dla Was

ten czas i dla Ciebie personalnie?

To jest tak, że jak zakładaliśmy kapelę to

nigdy nie sądziliśmy, że przyjdzie nam się

ruszyć gdziekolwiek poza obręb Częstochowy.

Pamiętam, że zaczęliśmy wszystko właśnie

jesienią. Oczywiście wcześniej każdy z nas miał

jakiś inny skład ale w ciągu wakacji wszystkie

te kapele się rozpadły, dlatego wspólnie

postanowiliśmy, że chcemy dalej grać. No i tak

powstał Regres. Pamiętam, że ćwiczyliśmy przez

rok a późną wiosną pojechaliśmy zagrać jeden z

naszych pierwszych koncertów do Lublińca. To

była dla nas niezła sprawa, że ktoś nas

zaprosił na koncert poza Częstochowę – byliśmy

tym faktem dosyć mocno podjarani. Nigdy nie

przypuszczaliśmy, że będziemy grali koncerty w

Polsce nie mówiąc już o koncertach zagranicą,

nie myśleliśmy również o wydaniu kasety czy

płyty. Pamiętam, że pierwszy koncert w

Warszawie to był dla nas totalny szok, bo my z

takiego małego miasta a tu Warszawa. Później

doszliśmy do wniosku, że byliśmy strasznie

wystraszeni ale na samym koncercie było

normalnie. Tak sobie teraz myślę, że gdybyśmy

nawet nie jeździli na koncerty po Polsce to i

tak byśmy do tej pory siedzieli w naszej

„próbowni” i grali, ponieważ jest to dla nas

bardzo ważne.

Jest to dla was bardzo ważne i dlatego gracie

ze sobą 10 lat?

Ja zawsze mówię chłopakom z zespołu, że

niektórzy ludzie chodzą do psychologów,

psychiatrów a ja po prostu przychodzę na próbę.

Odstresuję się, pokrzyczę. Moi znajomi często

się mnie pytają czemu ja jestem taki spokojny,

ale przeżywają szok jak przychodzą na koncert

Regresu i później mówią, że już wiedzą dlaczego

jestem taki spokojny. (fajny powód do tego aby

założyć kapelę)

Patrząc z perspektywy warszawskiej sceny, gdzie

zespoły bardzo często się pojawiają i znikają,

grać ze sobą 10 lat to duże wyzwanie. Jak to

się stało, że jesteście ze sobą tak długo i w

dodatku w praktycznie niezmienionym składzie?

Wiesz to jest normalne, że my się pomiędzy sobą

sprzeczamy, są większe i mniejsze sprzeczki.

Choć może faktycznie z perspektywy warszawskiej

grać ze sobą 10 lat to już jest obciach

(śmiech). Ale tak sobie myślę, że nawet

gdybyśmy postanowili, że nie chcemy grać jako

Regres, to Częstochowa jest małym miastem i tu

nie ma zbyt wielu ludzi w scenie, więc gdybyśmy

chcieli założyć nowy zespół i tak byśmy musieli

go zrobić w tym samym składzie. Dlatego właśnie

nie ma sensu rozbijać tej kapeli. No ale mówimy

tu cały czas o tych 10 latach ale te 10 lat

bardzo szybko nam zleciały. Ja do dziś pamiętam

naszą pierwszą próbę u mnie w domu. Chłopaki

grali na gitarach akustycznych, ponieważ wtedy

nie mieliśmy jeszcze wzmacniaczy. Pamiętam ten

moment jakby to było dosłownie wczoraj.

Jednym słowem jesteście skazani na siebie

(śmiech) Ja pamiętam dokładnie ten pierwszy

koncert w Warszawie i w ogóle jak powstał

Regres jako 4 osobowa grupa Straight Edge

dzieciaków. Wasz zespół był takim ewenementem,

ponieważ w tamtych czasach modne były trochę

inne klimaty i Straight Edge był różnie

postrzegany a Wy wówczas byliście całkiem

aktywni.

Powiedz jak dziś odbierasz Straight Edge i czy

cały czas przy tym jesteś?

Jesteśmy obecnie pięcioosobowym zespołem z

czego trzech z nas określa się jako straight

edge. Wiesz ja siedzę w tym już kilkanaście lat

i jest to dla mnie bardzo ważna sprawa, która

stała się częścią mojego życia. Czasami

zastanawiam się czemu jestem straight edge, ale

patrząc na mnie i znając mnie, wiem, że jestem

osobą pełną jakiś innych nałogów np. nałóg od

lat kupowania, kiedyś kaset, teraz płyt i wiem,

że jestem osobą ulegającą jakimś

nawykom/nałogom i myślę, że straight edge

odciągnęło mnie od kilku dziwnych akcji i

przykrych sytuacji. W sumie z czasów, o których

mówisz wśród moich kumpli zostało może z pięć

osób, które nadal trzymają się przez te lata

Straight Edge. Silna załoga wrocławska, która

wtedy mnie mocno inspirowała w sumie cała

połamała ostrze. No, ale to jest to, o czym ja

zawsze mówiłem, Straight Edge to moja osobista

sprawa, a chłopaki z Wrocławia są nadal moimi

kumplami i w sumie w jakiś sposób mnie

inspirują (śmiech). Trzymam się tego cały

czas, bo jest mi z tym bardzo dobrze, no i

zawsze to kasa na płyty jest i jest co słuchać,

a puste flaszki po alkoholu głupio zbierać i

trzymać na szafie (śmiech)

Zmieńmy trochę temat. Niedawno wydaliście swój

najnowszy materiał. Wiem, że ten ostatni zawsze

jest najlepszy ale powiedz jak traktujesz z

perspektywy czasu Wasze nagrania. Które z nich

jest dla Ciebie jakoś wyjątkowe i szczególne?

To jest tak jak powiedziałeś. Ostatni i

przedostatni materiał to wydawnictwa, pod

którymi się zdecydowanie podpisuję. Zazdroszczę

w tej chwili różnym młodym kapelom takim jak na

przykład STEP RIGHT IN, które wydają swoje

pierwsze materiały demo i to jest zajebista

muzyka. I zazdroszczę tego, że tak super

nagrały te swoje materiały jako początkujące

kapele. Pewnie, że jak my nagraliśmy pierwszą

kasetę czy demówkę, byliśmy tym bardzo

podjadani, tym co graliśmy, ale teraz z

perspektywy czasu wiele bym w tych kawałkach

zmienił. Na pewno nasz drugi materiał Punk Rock

Pozytyw był za długi, wyrzuciłbym z niego kilka

kawałków i tak jak gdzieś już kiedyś

powiedziałem z pierwszej kasety zrobiłbym EP-

kę, zostawiłbym co najwyżej cztery kawałki. To

nie są złe wydawnictwa, jest tam parę fajnych

kawałków, tylko inaczej bym to teraz na pewno

nagrał. W czasie nagrywania pierwszej kasety

realizator miał dosyć dużą wyjebkę na nas i

wolał oglądać skoki Małysza niż nas słuchać.

Ale wiadomo, że jakiś sentyment do tych nagrań

mam i jak wyszły, byłem ostro nimi podjarany.

Ale na pewno nie wydałbym tej pierwszej kasety

na kompakcie, o co pytają nas teraz, co jakiś

czas różne osoby. Pewnie chcieliby abyśmy

zrobili to, co zrobili Złodzieje Rowerów ze

swoim pierwszym materiałem.

Ale z tych dwóch pierwszych wydawnictw gracie

czasami kawałki na koncertach?

Tak oczywiście. Mam kilku znajomych, którzy

uważają że Regres to tylko z tej pierwszej

kasety jest ok i na koncertach domagają się

kawałków z tego pierwszego materiału.

Od jakiegoś czasu doszła druga gitara i zmienił

się trochę wasz styl. Czy to było zamierzone

czy po prostu wyszło tak naturalnie, gdy

pojawił się drugi gitarzysta?

Page 31: CUDOWNE LATA

To jest oczywiście w dużej mierze

zasługa Mateusza, naszego nowego

gitarzysty, ponieważ on ma swój

styl grania i wniósł go do zespołu.

Dlatego to jest taka nowa rzecz. W

momencie kiedy pojawił się Mateusz

mieliśmy w połowie gotowy materiał

na naszą ostatnią płytę, ale

Mateusz dołożył do tego dużo swoich

rzeczy. Przede wszystkim te

melodyjki, których wcześniej nie

było. Wcześniej graliśmy na jedną

gitarę, to również kawałki

układaliśmy pod kątem jednej

gitary. A wiadomo, że jak jest

druga gitara, to można coś

pokombinować, coś dodać, żeby

więcej się działo i tak też staramy

się to wykorzystywać.

Wspomniałeś wcześniej, że graliście

koncerty zagranicą. Powiedz jakie

to było dla was doświadczenie?

To było w 2004 i 2005. Oczywiście

to nie były jakieś tam trasy,

ponieważ pierwszy wyjazd to były

trzy dni a drugi nasz wyjazd był

pięcio czy siedmio dniowy. Teraz

nie jeździmy zagranicę, może mają

na to wpływ nasze wcześniejsze

wyjazdy. Do ostatniej chwili nie

były pewne koncerty, cały czas

dzwoniliśmy do Roberta Refuse,

Robert do nas, czy udało się już

załatwić ten koncert czy nie, czy

to wszystko wypali? Czy trzeba

załatwiać busa, czy go odwoływać?

Później jeszcze sami próbowaliśmy

załatwić sobie wyjazd w stronę

Finlandii i to nam nie wyszło,

dlatego trochę się na tym

sparzyliśmy. Wiadomo, że kapele z

Polski dla ludzi z zachodu są tak,

jak dla nas kapele z Turcji – dosyć

egzotyczne. Wiadomo, że jak

graliśmy z jakąś znaną kapelą jak

na przykład Children of Fall to

było spore zainteresowanie i było

dużo ludzi na koncercie. Wiadomo,

że Regres z Polski nie przyciągnie

dużej publiki i wtedy na koncertach

pojawia się garstka ludzi. Myślę

jednak, że dobrze, że pojechaliśmy

wtedy, bo z tymi ludźmi, którzy

robili nam koncerty do tej pory

utrzymujemy kontakty. Ja najmilej

wspominam wyjazd do Serbii i

uważam, że warto było się ruszyć

żeby dojechać właśnie tam, ponieważ

to co tam przeżyliśmy trudno jest

opowiedzieć w kilku słowach. Będąc

tam wszyscy mieliśmy łzy w oczach.

Z tego co pamiętam kiedyś robiłeś

własnego zine’a, jednak jakiś czas

temu przestałeś. Jak się mają

sprawy teraz, wspominałeś, że

planujesz coś nowego?

Robiłem wcześniej zine’a Prosta

Droga i wymyśliłem sobie, że go

kończę i ten zine umarł swoją

śmiercią naturalną. Ale myślę o tym

przez cały czas, aby zrobić swojego

zine’a. No i w końcu zebrałem się

do kupy i zacząłem coś tworzyć. Mam

nadzieję, że w przyszłym roku go

skończę, ponieważ mam już kilka

rzeczy.

Cudowne Lata str. 31

FOTO: http://www.kirek.pl/

Page 32: CUDOWNE LATA

Czyli to nie będzie reaktywacja

Prostej Drogi tylko coś zupełnie

innego?

Tak, to będzie zupełnie coś innego.

Cały czas myślę nad nazwą, miałem

jedną nazwę anglojęzyczną ale nie

jestem do niej do końca przekonany.

Może będzie coś polskiego. Cały czas

jednak powoli coś składam. Formuła

Prostej Drogi już mi się znudziła

jakiś czas temu, chciałbym żeby to

było coś innego, ale nie wiem czy

nie wyjdzie z tego kolejna Prosta

Droga.

Robisz również koncerty tu w

Częstochowie. Powiedz łatwe to

zadanie?

Trochę mniej robię tych koncertów

ostatnio. Zawsze jak organizuję

koncert ogarnia mnie stres, ponieważ

nigdy nie wiem ile ludzi przyjdzie.

W sumie wcześniej robiłem tak, że

jakakolwiek kapela do mnie napisała,

to jeśli tylko w klubie był wolny

termin, to ja go organizowałem. Może

to jest chujowe, ale jakiś czas temu

doszedłem do wniosku, że teraz robię

już tylko koncerty dla zespołów,

które mi się tak naprawdę podobają i

wiem, że nawet gdy będzie wtopa

finansowa, to jestem w stanie do

tego koncertu dołożyć. Wynika to też

z tego, że jednak pracuję i nie ma

już tyle czasu co kiedyś na to

wszystko. Co do klubów, to lata

mijają i miejsca, w których możemy

robić też się zmieniają. Kiedyś jak

byłeś na koncercie DRIFTNET, to był

klub „Filutek” i w tamtym klubie

zrobiliśmy dosyć sporo fajnych

koncertów, ale w tej chwili już

tamtego klubu nie ma. Teraz siedzimy

w Galerii „Teatr From Poland” i jest

to super miejsce, w którym od roku,

dwóch organizujemy koncerty. Mamy

super układ z osobą prowadzącą,

która nie stwarza żadnych problemów,

dlatego jak tylko mamy jakąś ciekawą

propozycję to staramy się to robić.

Jak jesteśmy przy Częstochowie to

różni ludzie rożnie postrzegają to

miasto. Czy was jako zespół i Ciebie

nie kusiło żeby przeprowadzić się

gdzieś?

To jest tak, że nasz gitarzysta

Dawid mieszka teraz w Lublinie

prawie od dwóch lat. Kiedyś graliśmy

koncert w Lublinie i Dawid tam już

został. Z kolei jeśli chodzi o mnie,

to moja dziewczyna Agata studiowała

w Krakowie i często tam bywałem i

był też pomysł, aby tam się

przeprowadzić, ale jednak mi udało

się porwać ją tutaj do Częstochowy.

Mam jakiś sentyment do tego miasta i

bardzo je lubię. Bardzo lubię te

ulice, tu też się urodziłem i

wychowałem i tak jak śpiewa DEZERTER

tutaj pewnie umrę. Coś mnie trzyma w

tym mieście. Jedynym miastem, w

którym mógłbym mieszkać jest właśnie

Kraków, ale ja sporo tego Krakowa,

pomimo, że nie mamy Wawelu,

odnajduję tutaj w Częstochowie.

FOTO: http://www.kirek.pl/

Page 33: CUDOWNE LATA

Wracając do działalności na scenie

prowadzisz również swoją wytwórnię. Powiedz,

skąd pojawił się pomysł i czy nie jest to

dla ciebie zbyt uciążliwe - robienie

wytwórni, granie w zespole, robienie zine’a

no i wiadomo, że trzeba to jeszcze pogodzić

z pracą i życiem.

To jest tak, że podpatrywałem Refusa i

często na koncertach dawałem się wrobić i

stawałem za niego przy jego dystrybucji, co

w sumie mi się podobało (śmiech). Pamiętam,

że pomysł pojawił się jak z Agatą byliśmy w

Szwajcarii pracować przy zbieraniu śmieci na

takim festiwalu. Potem prosto z tych śmieci

pojechaliśmy na Fluff Fest i tam poznaliśmy

I Adapt i męczyliśmy ich mailami o wydanie

ich kompaktu na kasecie. A Robert był w

sumie pierwszą osobą, która się o tym

dowiedziała. Robert też nam trochę pomógł na

początku i w sumie Bezkoc dużo nam pomógł

przy tej pierwszej kasecie. Płyty sprzedają

się teraz tak, jak się sprzedają i różnie to

z tym bywa. Był taki moment, kiedy

myśleliśmy o tym, aby zakończyć działalność,

ponieważ trzeba trochę kasy dokładać do tych

wydawnictw. Ale to wciąga, jak dostajesz

propozycję od jakiejś fajnej kapeli czy

zobaczysz jakiś super zespół na scenie, to

fajnie jest go później wydać. Pewnie nie

mamy takiej promocji jak może by kapele

chciały, ale staramy się robić to na tyle

dobrze, na ile możemy.

Gdybyś miał możliwość cofnąć czas, wybrałbyś

znów hardcore/punk?

Na pewno tak, ponieważ jest tu bardzo dużo

rzeczy, które mnie inspirują. Są pewne

kapele, które w ciężkich momentach mojego

życia pozwalały mi przetrwać i bardzo wiele

dobrego mi dały, pomogły mi się podnieść.

Tak jak mówiłem na początku o psychologach i

psychiatrach to ja mam scenę hardcore. Ale

bardzo lubię też muzykę rockową i zespoły

takie jak Rolling Stones, U2, Editors czy

Interpol ale jednak scena hardcore rządzi.

Nie będę Cię pytał o pięć ulubionych zespołów ale czy

masz jakichś swoich faworytów na scenie, którzy pojawili

się w ostatnim czasie? Coś co przykuło Twoją uwagę na

scenie?

Jeśli chodzi o zine’y to na pewno Effort Zine ze

Szwecji. Bardzo fajna rzecz. Na pierwszy numer niestety

się nie załapałem ale ściągnąłem go sobie w PDF ale

drugi numer już zakupiłem – bardzo mi się podoba. Na

uwagę zasługuje również The Heat – to spoko wydawnictwo.

Liberation zine cały czas się ukazuję i cały czas lubię

go czytać. Z kapel? STEP RIGHT IN – bardzo mi się podoba

ta kapela i za nich trzymam kciuki. STRONG SO FAR z

Gdyni – też spoko kapela. LOOK AHEAD też było fajnym

zespołem ale niestety się rozpadli. NICE SHOES to też

dobry zespół, IDENTITY i wiele wiele innych, ale w tej

chwili nie jestem w stanie przypomnieć sobie wszystkich

tych nazw.

Myślisz, że dane mi będzie zobaczyć koncert na 15 lub 20

lecie Regres? Myślisz czasem o przyszłości?

Myślę o przyszłości z tej perspektywy, że zespoły się

rozpadają bardzo często. I czasami się zastanawiam, że

może i nam wypadałoby się już rozpaść. Patrząc na taki

zespół jak DEZERTER, który do pewnego momentu nagrywał

zajebiste płyty a to co obecnie robią jest już trochę

inne. Dlatego ja nie chciałbym iść tą droga. Ale skoro

cały czas ich to kręci i cały czas są pełni idei to

czemu mają się rozpadać – niech to dalej robią. Myślę,

że 15 lecie jest w zasięgu (śmiech)

Tym bardziej, że tak jak wcześniej powiedziałeś

jesteście zadowoleni z dwóch ostatnich materiałów a to

pokazuje, że się rozwijacie i idziecie w dobra stronę.

Co prawda ten ostatni materiał wydaliśmy gdzie indziej,

ale kiedyś obiecałem Robertowi, że zagramy na 20 leciu

REFUSE (obietnica jest obietnicą)

Wielkie dzięki za wywiad, jeśli masz coś do dodania to

wal śmiało.

Cieszę się bardzo, że zabrałeś się znów do robienia

zinea i jestem ciekaw jaką nową ksywkę będziesz

miał(śmiech)

http://www.myspace.com/regres

http://xregresx.prv.pl

http://www.kirek.pl/

Page 34: CUDOWNE LATA

Remission - to młody zespół pochodzący z Chile. Młody, ale pracowity i ambitny. Po wydaniu demówki, szybko nagrali materiał na dużą płytę, którą wydali w Stanach w Amedment Records. Nigdy nie gardziłem tego typu graniem, dlatego ich muzyka od razu przypadła mi do gustu. Z racji tego, że nie jestem fanem słuchania ulubionej muzyki z komputera,

postanowiłem zakupid ich LP. Początkowo myślałem, że trzeba będzie tę płytę zamawiad bezpośrednio od wydawcy, ale wcześniej wolałem sprawdzid distro Roberta Refuse – i jak zwykle nie zawiodłem się. Jeśli lubisz Lifetime czy Verbal

Assault to sprawdź nagrania tych chłopaków. Poniższy wywiad należy do grupy „dziś pytanie – dziś odpowiedź”. Z racji tego, że nie znałem kompletnie tego zespołu, pytania czasami są bardzo oczywiste.

Powiedzcie nam coś o sobie, skąd jesteście, jak długo ze sobą gracie i dlaczego to jest zespół

hardcore?

Remission to czterech przyjaciół mieszkających w Santiago, Chile, którzy zebrali się, aby założyć

zespół, który będzie brzmiał inaczej niż większość lokalnych kapel. Jesteśmy ze sobą w niezmienionym

składzie od kwietnia 2008 roku a rok później wydaliśmy nasze trzy utworowe demo, aby pokazać naszą

muzykę zanim weszliśmy do studia w celu nagrania naszego debiutanckiego LP. Płyta zatytułowana

„Accept” została wydana w sierpniu 2009 roku i znajdziesz na niej dziewięć kawałków, mocno

zainspirowanych dokonaniami Verbal Assault oraz Uniform Choice. Jesteśmy zespołem, który cieszy się

wspólnym graniem i pisaniem nowych piosenek, ale mówiąc szczerze nie gramy zbyt wielu koncertów –

średnio raz w miesiącu. Chciałbym również wyjaśnić, że Remission nie jest zespołem Straight Edge i

nigdy nim nie był. Mam nadzieję, że moje „X” nie mylą ludzi.

Powiedzcie coś o waszej lokalnej scenie. Które zespoły, fanzine’y lub inne rzeczy moglibyście

polecić?

Moim znaniem w Chile jest całkiem sporo fajnych zespołów. Mogę polecić na przykład Against All My

Fears, którzy są w tej samej wytwórni co my (AMENDMENT RECORDS), En Mi Defensa, Across The Line oraz

mnóstwo innych. Sprawdźcie nasz profil na myspace i w „top friends” znajdziecie kilka fajnych

zespołów z naszego kraju, które brzmią całkiem nieźle. Niestety nie mamy zbyt wielu fanzineów za

wyjątkiem dwóch: Over The Edge i Rompiendo El Hielo.

Co robicie na codzień? Macie jakieś hobby poza muzyką hardcore?

Trzech z nas chodzi jeszcze do liceum, więc tak spędzamy większość całego tygodnia. Cristian, nasz

perkusista pracuje jako operator kamery i wideo edytor a ja w każdy czwartek sprzedaje drinki w

klubie nocnym. Kiedy nie jesteśmy razem, każdy z nas spotyka się ze swoją dziewczyną. Moje

największe pasje to moja dziewczyna, skateboarding oraz projektowanie.

Page 35: CUDOWNE LATA

Powiedzcie nam coś o swoich tekstach. Ponieważ oprócz

tego, że gracie muzykę, macie jeszcze coś do powiedzenia?

Teksty są uzupełnieniem naszej muzyki i są dla nas bardzo

ważne. Dotykają one różnych aspektów życia jak nasze

stanowisko w sprawie polityki, nietolerancji, religii i

patriotyzmu itd. Napisaliśmy też sporo słów o miłości i

związkach między ludźmi.

Wydaje się, że sprawa wegetarianizmu/weganizmu jest

trochę zapomnianym tematem na scenie hardcore – co wy na

to?

Nie powiedziałbym, że jest to zapomniany temat, ponieważ

to by było zbyt duże uogólnienie. Zależy co masz na

myśli, jeśli to, że obecnie jest mniej zespołów pro

wegetariańskich – to jest to prawdą. My nie mamy nic

oprócz poszanowania tej etyki, jednak tylko jeden członek

Remission jest wegetarianinem. Trzy pozostałe były w

pewnym momencie życia – włącznie ze mną.

Co sądzicie o modzie w scenie hardcore?

Moda to żart jeśli ludzie próbują naśladować kogoś innego

i nie czują się dobrze ze sobą. Znam kilka osób, które

ubierają się w modny sposób i noszą trendy dodatki jak

np. czapka z prostym daszkiem i bandana zawiązana wokół

szyi – ale to mnie tak naprawdę nie obchodzi. Sporo

trendów jest beznadziejnych, ale to jak się ubierasz nie

powinno być tematem do oceniania przez innych.

Jeśli miałbyś zrobić sobie składankę, które zespoły by

się na niej znalazły?

Niech pomyślę. Jeśli składanka miałaby zawierać tylko

hardcore’owe zespoły zdecydowanie nagrałbym na nią

następujące kawałki: 7Seconds „Trust”, Dag Nasty „Never

go back”, Verbal Assault „Backstab” i mnóstwo innych.

Słuchanie samego hardcorea jest trochę nudne, dlatego

wrzuciłbym dużo Emo z połowy lat 90-tych, trochę

późniejszego Husker Du i mógłbym słuchać tego wiecznie.

Lubicie grać covery – jeśli tak to powiedzcie które i

dlaczego?

Bardzo lubimy grać covery pomimo tego, że od dłuższego

czasu nie mamy wolnej chwili, aby się ich lepiej nauczyć.

Kreowanie czegoś własnego jest dla nas ważniejsze niż

piosenki innych zespołów. Nigdy nie gramy więcej niż

jeden cover podczas koncertu. Ponieważ wcześniej w

czwórkę uzgodniliśmy, że kilka piosenek jest naprawdę

zajebistych i dlatego w przeszłości graliśmy „I’ve heard”

Dag Nasty, „Trial” Verbal Assault i „Things we say”

Gorilla Biscuits. Również graliśmy kawałki naszych

poprzednich zespołów Remains To Be Seen i Approach.

Możecie je sprawdzić jeśli interesuje was Youth Crew.

Jesteście kolekcjonerami winyli? Co

sądzicie o tym, że to właśnie winyle

są najlepszymi nośnikami dla muzyki

hardcore?

Nie jesteśmy prawdziwymi

kolekcjonerami, ponieważ nie

posiadamy jednego wydawnictwa we

wszystkich możliwych wydaniach, ale

kiedy kupujemy muzykę to prawie

zawsze na winylach. Vinyl jest

doskonałym wyborem, gdyż

doświadczenie słuchania muzyki to

przejście od strony A do strony B,

wkładka i opakowanie oraz jakość

dźwięku jest lepsza niż na zwykłym

CD. Większość hardcore’owych płyt

jest wydawana w niezależnych

wytwórniach, co wiąże się ze sporym

trudem i wysiłkiem oraz ciężką pracą.

I gdy wydajesz płytę na CD zaraz

jakiś dzieciak umieszcza ją na swoim

blogu ( tutaj w Południowej Ameryce

zdarza się to bardzo często) i

wszyscy go ściągają zamiast kupować,

a zespół tkwi z setkami płyt CD i ich

wysiłek tak naprawdę traci sens.

Wszyscy ściągają pliki z Internetu i

my też ostatnio umieściliśmy cały

nasz album w mp3 (sprawdźcie nasz

profil na myspace) ponieważ nie każdy

ma gramofon a często też i pieniądze

na płytę, ale mam nadzieję, że ci,

którzy przychodzą na nasze koncerty,

kupują koszulki i w ogóle cieszą się

występem na żywo.

Co przyszłość przyniesie dla waszego

zespołu?

W Ameryce Południowej zbliża się lato

i chcielibyśmy zagrać kilka koncertów

poza stolicą dla innych chilijskich

dzieciaków oraz odwiedzić naszych

sąsiadów z Argentyny. Po ukończeniu

szkoły będziemy mieli dużo wolnego

czasu i chcielibyśmy napisać trzy

nowe kawałki, nagrać je a później

wydać w Amendment Records na 7”

winylu – mamy nadzieje, że stanie się

to w połowie 2010 roku. Remission ma

jeszcze długą drogę do przebycia,

chcielibyśmy to zrobić w sposób

skromny, dzień po dniu i bez wielkich

oczekiwań.

Cudowne Lata str. 35

http://www.myspace.com/remissionhc

Page 36: CUDOWNE LATA

Pewnie większość z was kojarzy ten zespół. Dla mnie to była jedna z tych kapel,

którą odkryłem w minionym roku. Ich niesamowity występ na Fluff Fest, a

później poprawka w Warszawie, na długo pozostaną w pamięci. Ich nagrania są

świetne, więc jeśli będziesz miał okazję – sprawdź to! „Broken” i „Savior”

niszczą, a kawałki z demo też są super. Kiedy wpadłem na pomysł zrobienia zina

wiedziałem, że muszę z nimi zamienić kilka słów. Na pytania odpowiadał

wokalista SEAN.

Foto: www.laszlopaprika.ownlog.com, www.facetheshow.com

Page 37: CUDOWNE LATA

Na początku powiedzcie coś o

sobie, skąd jesteście, jak długo

ze sobą gracie i dlaczego to

jest właśnie hardcore?

A więc OUTRAGE to zespół, który

powstał w 2006 roku. Po prostu

kilku przyjaciół chciało pograć

hardcore i tyle. W tamtym czasie

nasza lokalna scena zdominowana

była przez zespoły grające

metalcore, dlatego też

chcieliśmy grać coś trochę

innego. Dlatego Tyler i ja

(Sean) postanowiliśmy spróbować

czegoś nowego i po trzech

latach, z kilkoma zmianami

składu, jesteśmy dziś tutaj.

Obecnie zespół składa się z

takich osób jak Dean Forsythe,

Dan Desmond, Tyler Dipaolo, Sean

O’Brien i Trevor Vaughn.

W waszej muzyce można usłyszeć

mnóstwo wpływów z lat 90-tych.

Czy to wasze główne inspiracje?

A może słuchacie czegoś z lat

80-tych lub mają na was wpływ

jakieś teraźniejsze zespoły?

A więc wszyscy jesteśmy bardzo

zajarani całym hardcorem lat 90-

tych i to jest to, co chcemy

grać. Załogi z lat 80-tych są

wspaniałe i zawsze odpływam przy

Yout Of Today, ale nie jest to

hardcore, który osobiście

chciałbym grać. Z nowych

zespołów na pewno Converge miał

zawsze duży wpływ na twórczość

naszego zespołu. Również nasi

przyjaciele z Maintain mają na

nas spory wpływ. Ale jeśli

chodzi o konkretne inspiracje,

to są one zależne od naszych

własnych upodobań muzycznych. A

te są bardzo różne i wynikają z

tego, co akurat mamy nagrane na

swoich iPodach.

Powiedz nam o czym są wasze

teksty? Ponieważ oprócz tego, że

gracie fajną muzykę macie też

coś do powiedzenia.

Otóż w większości teksty na

płycie „Broken” dotyczą

konfliktów personalnych. Podczas

całego okresu pisania tekstów i

nagrywania płyty byłem dosyć

mocno przygnębiony i ten stan

umysłu daje się zauważyć w

tekstach. Lubię pisać o tym, co

wiem i znam swoje uczucia.

Wydaje mi się, że obecnie wiele

zespołów pisze o tym, o czym

ludzie chcą usłyszeć. Lub o tym,

co może zbudować wizerunek ich

zespołowi, albo piszą kilka

chwytliwych linijek, które będą

się nadawały do wspólnego

śpiewania.

Osobiście nie jestem

zainteresowany tego typu

rzeczami.

Możesz nam powiedzieć kilka słów

o scenie hardcore w Twoim

mieście. Jakie macie zespoły,

czy ukazują się jakieś ciekawe

zine’y lub może działają jakieś

organizacje?

Page 38: CUDOWNE LATA

A więc scena w New Bedford nie jest teraz tak silna, jak

była jeszcze kilka lat temu. Ale widzę w niej potencjał.

Mamy kilku znajomych, którzy regularnie organizują tutaj

koncerty i ta ich działalność bardzo pomaga utrzymać naszą

scenę muzyczną przy życiu. Również niedawno zostało otwarte

nowe miejsce, w którym odbywają się koncerty – klub nazywa

się „Yeti Room” i jest niesamowity. New Bedford ma całkiem

niezłą scenę muzyczną z zespołami z różnych gatunków

muzycznych do wyboru. Właśnie to lubię najbardziej w

naszych lokalnych koncertach. Jeśli chcecie, to sprawdźcie

kilka dobrych zespołów z naszych okolic :

myspace.com/halfheartedheroband oraz

myspace.com/onawarcloud

Ostatnią płytę wydaliście w Panic Records. Powiedz jak

układa się współpraca z nimi. Jak do tego doszło, że to

właśnie oni wydali Wam album?

Wszystko układa się świetnie, płyta została wydana. Ja

byłem zachwycony.

Możesz mi powiedzieć co stało się z waszym basistą,

ponieważ od jakiegoś czasu nie widzę go w Waszym składzie?

Nic wielkiego, po prostu musimy znaleźć kogoś, kto mógłby

wyjechać z nami kiedy ruszamy w trasę. Będąc w zespole

stajesz się bardzo impulsywny, dlatego teraz jesteśmy

ostrożniejsi. Nasz przyjaciel Trevor bardzo nam pomógł w

ubiegłym roku. Będzie świetnie jeśli znów do nas dołączy.

Wiem, że byłbym tym mocno podjarany.

W ubiegłym roku byliście na dosyć długiej trasie z Wait In

Vain. Macie jakieś ciekawe wspomnienia z tej trasy albo

zdobyliście jakieś nowe doświadczenia?

Trasa była wspaniała, byłem w szoku. Mam wystarczająco dużo

wspomnień, aby napisać książkę. Bardzo mi się podobało

wspólne podróżowanie z Wait In Vain, ponieważ chłopaki

okazali się być super kolesiami i to spowodowało, że

dzielenie z nimi vana przez osiem tygodni i codzienne

patrzenie na te same twarze było po prostu łatwe. Wracając

do wspomnień, to na pewno nigdy nie zapomnę jak spadłem z

tyłu głównej sceny Fluff Fest podczas występu Trial.

Spadając złapałem ze sobą Trevora i poharatałem sobie

twarz. Później musiałem zająć się raną i nie obejrzałem

reszty występu. Pamiętam jeszcze, jak razem z Trevorem

kąpaliśmy się o północy w Morzu Bałtyckim, to było

niesamowite.

Możesz nam coś powiedzieć o dwóch

koncertach, które graliście w Polsce?

Będąc szczerym mogę powiedzieć, że

większość z tych koncertów na trasie

była bardzo podobna do siebie. Bardzo

dobrze pamiętam jak Dean skoczył ze

sceny w sam środek rozpędzonego circle

pitu podczas występu Wait In Vain.

Pamiętam również, że na obydwu

koncertach skład był bardzo

zróżnicowany i to sprawiło mi sporą

radość. No i oczywiście jedzenie było

wyśmienite!

Wiem, że mieliście jakieś problemy

podczas rosyjskiej części waszej trasy

– możesz nam powiedzieć co się stało?

Z tego co pamiętam nasz kierowca nie

miał jakiegoś uprawnienia czy

pozwolenia na prowadzenie vana z nami

na pokładzie. Dlatego też zmuszeni

byliśmy podróżować

pociągami/autobusami/metrem a na jeden

z naszych koncertów nawet stopem.

Podróżowanie po Rosji było naprawdę

bardzo interesujące a koncerty, które

tam zagraliśmy były jednymi z

najlepszych na trasie. Spędziliśmy

naprawdę kilka bardzo fajnych chwil

podróżując po Rosji.

Jesteście zespołem Straight Edge –

jakie to ma dla Was znaczenie?

Chciałbym powiedzieć, że dla każdego z

nas ma to trochę inne znaczenie.

Straight edge na pewno spowodowało

zamknięcie jakiegoś etapu w naszym

życiu i pozwoliło coś w tym życiu

zmienić. Myślę, że obecnie dla zespołu

jest to jedna z tych rzeczy, które

chcemy w pozytywny sposób promować.

Jesteśmy zespołem Straight Edge i

zawsze nim będziemy, jeśli coś się

zmieni, to wątpię, abyśmy dalej grali

razem.

Page 39: CUDOWNE LATA

Powiedz mi jak wygląda sytuacja w

Twoim mieście, czy na hardcore’owe

koncerty przychodzą tylko

hardcore’owe dzieciaki? Jakiś czas

temu w Polsce na każdy koncert

przychodzili różni ludzie, punkowcy,

crustowcy, hardcore’owcy i wspólnie

bawili się – obecnie to się trochę

zmieniło – jak jest u Ciebie?

A więc w naszym regionie mamy bardzo

zróżnicowaną scenę wraz ze

zróżnicowaną publiką, dlatego na

większości koncertów mamy szeroką

gamę ludzi. Myślę, że to najlepsza

droga. Wiem, że to nie przypadek, że

stajesz się hardcore’owym

dzieciakiem. Ja chodziłem na różne

koncerty, bez znaczenia jakiego

rodzaju zespoły grały ale pewnego

dnia trafiłem na hardcore’owy koncert

i teraz jestem od nich uzależniony.

Które piosenki innych zespołów

lubicie grać najbardziej? Mi bardzo

podobał się kawałek Refused w Waszym

wykonaniu. Pierwszy raz widziałem jak

graliście go na Fluff Feście, ludzie

oszaleli – a wy jak się bawiliście?

Dokładnie, przy tej piosence była

naprawdę świetna zabawa. Dopóki będę

śpiewał chciałbym, aby covery były

trochę inne w przyszłości. Chciałbym

śpiewać coś, czego ludzie nie będą

się spodziewać a co może być całkiem

zabawne.

Jakie są Wasze odczucia po tym

festiwalu? Mam na myśli Fluff Fest?

Uwielbiam ten festiwal, jest po

prostu świetny. Wszystkie zespoły

rządziły, publiczność była świetna,

jedzenie było niesamowite! Generalnie

był to dla mnie wspaniale spędzony

czas i mam nadzieję, że w przyszłym

roku też tam zagramy i w kolejnych

latach również.

Czym zajmujecie się poza graniem w

zespole, macie jakieś szczególne

zajęcia?

A więc ja pracuje na pełnym etacie, i

teraz te słowa piszę siedząc w pracy

przy moim biurku, kilku chłopaków

chodzi jeszcze do college’u. Taylor

jest dosyć mocno zaangażowany w

malarstwo i to on namalował okładkę

do ostatniej naszej płyty „Broken”.

Wydaje się więc, że to jest jego

pasja.

Jesteście wegetarianami/weganami? Co

o tym myślicie?

Wydaje mi się, że wegetarianizm nie

jest obecnie zbytnio popularny. Tyler

jest wegetarianinem – to wspaniała

rzecz.

Ok, powiedzcie mi czego mam Wam

życzyć w przyszłości?

A więc zimą chcielibyśmy wydać 7”

split z naszymi dobrymi przyjaciółmi

z Wolf Whistle. Również mamy

nadzieję, że zagramy za oceanem w

lecie 2010.

Cudowne Lata str. 39

Page 40: CUDOWNE LATA

Poniżej możesz przeczytać kilka słów o płytach, które przeleżały u

mnie na półce jakiś czas i obroniły się podczas kolejnego

odsłuchiwania. Te płyty mają dla mnie wartość ponadczasową i lubię

do nich wracać. Poniższy zestaw, to losowo wybrane pozycje z trochę

większego zbioru. Mam nadzieję, że w przyszłości napiszę coś o

innych tego typu wydawnictwach.

ŻEGOTA – Movement in the music.

To jest jedna z tych płyt, którą pewnie włączę za kolejne 10 lat i

stwierdzę, że w ogóle sie nie zestarzała. Klimat jaki jest na tej

płycie powala. Mamy tu zarówno łagodne dźwięki, delikatne brzdąkanie

na gitarze a za chwilę bardzo szybkie tempo, krzyczący wokal oraz

niesamowicie intensywne granie, które znów po chwili przechodzi w

bardziej liryczne momenty. Właśnie ta różnorodność jest siłą tego

wydawnictwa i pewnie dzięki niej, płyta jest ponadczasowa. Pomimo

tego, że utwory są wykonane w zróżnicowanej ale podobnej konwencji, to

kawałki czwarty i piąty są moimi ulubionymi. Miałem to szczęście, że

byłem na ich koncercie i powiem szczerze, że ta płyta nie jest w

stanie odzwierciedlić połowy tego, co działo się podczas występu na

żywo. Jednakże jest to kawałek świetnej muzyki, zagranej z głową,

pasją i poświęceniem. Chciałbym też dodać, że nazwa tego zespołu nie

pojawiła się bez powodu. Oprócz muzyki tych 4 młodzieńców miało coś

ważnego do powiedzenia.

QUICKSAND – Slip

W moim prywatnym rankingu, to najlepsza płyta w dorobku tego zacnego

zespołu. Jeśli znasz tę kapelę i tę płytę to dobrze. Jeśli nie, to

nadrób to w miarę szybko. Choć jeśli jesteś wielbicielem modnego

ostatnio tu i ówdzie beat downu, to pewnie uznasz to za chłam, ale

jeśli masz otwartą głowę i chcesz posłuchać dobrej muzyki śmiało

sięgaj. Sporo fajnych melodii, bardzo dobry wokal oraz super riffy, za

którymi stoi gitarzysta legendarnego BOLD. Jednak nie sugeruj się tym

co Tom Capone robił przed Quicksand – tu mamy jego zupełnie inną

odsłonę i nie znajdziesz tu ani grama tego, co tworzył w Bold. Kawałki

utrzymane raczej w wolniejszym tempie, dużo rockowego klimatu

wymieszanego z progresywnym podejściem do muzyki hardcore. Nie bez

kozery wpisując w Internecie nazwę tego zespołu pierwszy wyraz, który

określa ich styl to post hardcore. Płyta została wydana 16 lat temu,

przez ten kawał czasu nie straciła nic ze swojej świetności i myślę,

że przez długi okres czasu nic z niej nie straci.

POINT OF NO RETURN – Centelha

Niby nic odkrywczego, ale niesamowita siła drzemie w tej płycie. Może

dlatego tak to odbieram, ponieważ zespół pochodzi z Ameryki

Południowej i tam chyba trochę trudniej robić muzykę i przemycać w

niej tak bardzo istotne kwestie. Przekaz jest tu ważny, ale i muzyka

nie pozostawia obojętnym. Ile razy bym nie słuchał tej płyty, to

zawsze mam wrażenie, że połowa tych zespołów, które grały w owym

czasie nie dorastała im do pięt. Centelha to bardzo mocna rzecz,

mnóstwo tu metalowych wstawek połączonych z hardcore’owym graniem.

Łatwo ten zespół wsadzić do tego samego worka co tysiące innych

metalcore’owych kapel, ale ja ich traktuję trochę inaczej, ponieważ na

tej płycie słychać sporo ich własnej inwencji i własnego stylu.

Chociażby trzy różne wokale, chórki no i teksy po portugalsku

sprawiają, że ta płyta wyróżnia się wśród mnóstwa innych podobnych. Na

pewno zespół warty zainteresowania a ta płyta w szczególności.

MORNING AGAIN – Hand of hope

Metal hardcore pełną gębą. To miedzy innymi oni dali początek temu

nowemu stylowi i mieli swój wielki udział w rozprzestrzenieniu się go

na całym świecie. Ten zespół i ta płyta miała i do dziś ma spory wpływ

na niektóre zespoły. Nie ma się co dziwić, ponieważ słychać tu sporo

nowych patentów, te charakterystyczne zwolnienia, mówione wokale

wstawki z gitarą akustyczną to elementy, które później były

wykorzystywane w twórczości wielu innych kapel z tamtego okresu. Na

tej płycie jak i na pozostałych wydawnictwach Morning Again oprócz

muzyki można też przeczytać całkiem dobre teksty dotykające wielu

różnych problemów, od spraw związanych z tradycją po krytykę

chrześcijaństwa jako religii. Kolejna dobra, ponadczasowa rzecz.

Page 41: CUDOWNE LATA

BANE – Give blood

Ten zespół na pewno przejdzie do historii hardcore a w sumie to już ma

tam zapewnione bardzo dobre miejsce. Z tą płytą zaczęła się moja

przygoda i fascynacja tym zespołem. Można być oryginalnym i do

hardcore dodawać różne inne rzeczy, można malować paznokcie i

tapirować włosy, można zapuszczać brody i nosić kraciaste koszule, ale

ten zespół nie musi tego robić. Na tej płycie mamy dziesięć bardzo

dobrych kawałków, których czasami zespoły nie są w stanie stworzyć

przez cały okres swojej działalności. Na tej płycie znajdziesz

wszystko co najlepsze w hardcore – szybkość i melodia połączona z

wolniejszymi momentami a do tego charyzmatyczny wokalista i jego

bardzo szczere teksty. Jeśli nie słyszałeś tej płyty – to koniecznie

musisz to nadrobić. Płyta zdecydowanie warta uwagi.

REFUSED – The shape of punk to come

Zdecydowanie rewolucyjna płyta, która mocno namieszała w hardcore

końca ubiegłego stulecia. Zarówno muzycznie jak i tekstowo wniosła

dużo świeżości do zdominowanego new schoolowymi zespołami

hardcore’owego światka. Każdy kawałek to mistrzostwo, zarówno w

warstwie tekstowej jak i muzycznej. Ta płyta, to szczytowe osiągnięcie

tego wspaniałego zespołu z Umea, który stał się inspiracją dla wielu

ludzi i wyznaczył nowe kierunki w hardcore. Posłuchaj kawałka New

noise i wszystko będzie jasne. The shape of punk to come to jedna z

tych płyt, która gości w moim odtwarzaczu przynajmniej raz w miesiącu

– śmiem twierdzić, że nie jestem sam. Płyta jest jeszcze do kupienia

tu i ówdzie więc spiesz się z zakupem albo płacz później.

LIAR – Deathrow Earth

Zawsze byłem zwolennikiem raczej oldschoolowego podejścia do hardcore

a i do sceny trafiłem dzięki zespołom punkowy a nie metalowym.

Normalne, że nie powinna ta płyta być moim faworytem a jednak jest

Koniec lat dziewięćdziesiątych to niesamowity rozkwit kapel z gatunku

metalcore. Jednak Liar robił swoją muzykę w trochę inny sposób i wraz

z zespołem Congress dali początek czemuś nowemu, mianowicie

zapoczątkowali Edge Metal. Gdy pierwszy raz usłyszałem tę płytę nie

byłem jakoś szczególnie powalony, ale po kilkukrotnym jej

przesłuchaniu stwierdziłem, że to esencja tego gatunku. Szybkie tempa

przeplatane wolniejszymi momentami, akustyczne wstawki i ten szaleńczy

wokal Hansa – niesamowite. Gdybym z jakiegoś powodu musiał wybrać

tylko jeden kawałek z tej płyty, wybrałbym Heavenshore – dlaczego?

Posłuchaj sam i się przekonaj.

BRIDGE TO SOLACE – Of bitterness and hope

Rok 2004, na scenie królują metalcoreowe hordy w stylu Caliban, czy

Heaven Shall Burn oraz inne niemieckie gwiazdy tego gatunku. Nagle jak

grom z jasnego nieba pojawia się ten zespół, który jest czymś zupełnie

świeżym i ta płyta jest na to doskonałym dowodem. Hardcore’owe tempo,

metalowe melodyjki i bardzo dobry wokal, przeplatany „śpiewanymi”

momentami. To nie jest metalcore! To coś nowego, może nie zupełnie,

ale na pewno coś, co jest oryginalne i przetrwa próbę czasu. Minęło

pięć lat i nie dałem się tej płycie zakurzyć. Na uwagę zasługują

bardzo dobre teksty i mówione wstawki autorstwa Grega Bennicka.

Późniejsze dokonania tego zespołu jakoś nie przemawiały do mnie, ale

ta płyta zasługuje na uznanie.

NEW WINDS – Refusing to live by your lies

Słyszysz, że kapela jest spod znaku Vegan Straight Edge i od razu na

myśl przychodzą ci te wszystkie zespoły, które próbowały naśladować

Earth Crisis a sam termin kojarzy się raczej z bardziej metalowym

podejściem do hardcore. Ten zespół to zmienił. Ta płyta jest dowodem

na to, że można grać old school, inspirować się np. Uniform Choice czy

Ignite i do tego posiadać konkretny, polityczny przekaz. Nie twierdzę,

że ta płyta to pierwsza rzecz, która łączy w sobie te dwie rzeczy, ale

na pewno była czymś innym na początku tego stulecia. Sama nazwa

zespołu wskazuje, że mamy do czynienia z czymś świeżym. Płyta z racji

tego, że została wydana w Brazylii raczej ciężka do kupienia, ale

Refuse Records wydało im dyskografię, na której znajdziecie cały ten

materiał.

GOOD CLEAN FUN – Shopping for a crew

Jeśli masz doła, bo na przykład dostałeś pałę z matmy, albo zostawiła

Cię dziewczyna lub po prostu sąsiad Cie wkurza, ponieważ często wierci

dziury w ścianie - włącz sobie tę płytę. Ja szkołę skończyłem jakiś

czas temu, z żoną jestem w doskonałej komitywie a sąsiad jakoś zbyt

często mnie nie udręcza, ale i tak od czasu do czasu lubię posłuchać

tych wesołych, pozytywnych i pełnych energii piosenek. Każdy kawałek

aż kipi radością a humorystyczno-pozytywne teksty powodują, że tej

płyty słucha się po prostu przyjemnie. „I’m Positively Positive Don’t

know what I want But I know I want to give I know how I want to live

Positively Positive” Super!

Page 42: CUDOWNE LATA

Pressure to nowa kapela z Portugalii. W jej składzie znajdują się

kolesie, którzy grali między innymi w znakomitym Pointing Finger czy

Broken Distance. Zawsze w tych portugalskich zespołach tkwił jakiś

magnes, który mnie do nich przyciągał. I tym razem nie mogło być inaczej

– gdy kupiłem ich demówkę, a robiłem to w ciemno, wiedziałem, że się nie

zawiodę. Wywiad z założenia miał być utrzymany w formie „dziś pytanie

dziś odpowiedź” ale wyszło z tego coś innego – sami sprawdźcie.

Fotki zrobił Skfarek a rysunki pochodzą z myspace zespołu.

http://www.allxages.com/ http://www.myspace.com/xpressurehcx

Cudowne Lata str. 42

Page 43: CUDOWNE LATA

Powiedzcie nam coś o sobie, skąd

jesteście, jak długo ze sobą gracie i

dlaczego to jest właśnie hardcore?

Jesteśmy piątką przyjaciół z Faro w

Portugalii. Wszyscy jesteśmy

zaangażowani w jakieś zespoły od około

10 lat. Graliśmy w Pointing Finger a w

ostatnim czasie w Broken Distance. Z

PRESSURE wystartowaliśmy jakoś w

2008roku. Pointing Finger rozpadł się w

2007 roku i nie grałem w żadnym zespole

przez rok. Tak więc porozmawiałem z

perkusistą Pointing Finger Rafaelem i

zaczęliśmy próby, ostatecznie

napisaliśmy cztery kawałki i

zaprosiliśmy João do naszego zespołu.

Następnie nagraliśmy nasze demo i

zwerbowaliśmy Valtera i Davida, którzy

grają na basie i gitarze. Po prostu jest

to skład Pointing Finger z Valterem na

basie. Faro nie jest zbyt dużym miastem

i my wszyscy znamy się nawzajem od

dłuższego czasu. Wciąż kręci nas ten

rodzaj muzyki, dlatego łatwo było nam

znów zebrać się i zrobić kolejny zespół.

Powiedz coś o waszej lokalnej scenie

hardcore – które fanziny, zespoły lub

inne rzeczy mógłbyś polecić?

Pomimo tego, że teraz u nas niewiele się

dzieje myślę, że jest kilka dobrych

zespołów, które powinniście sprawdzić.

Co prawda Broken Distance rozpadło się,

ale zostawiło po sobie niesamowitą

7”/MCD zatytułowaną „Hourglass” wydaną

przez Monument Records. Mamy tu jeszcze

nowy zespół o nazwie CriticalxPoint z

Rafaelem, naszym perkusistą na wokalu.

Słyszałem też, że jest nowy zespół o

nazwie Swords as Well. Ja wydaję zine’a

Wake Up And Live. David prowadzi

wytwórnię Salad Days, która właśnie

wydała Not Sorry z Seattle na 7”. Valter

prowadzi wytwórnię Take The Risk i

ostatnio wydał Reality Slap z Lisbony,

swoją drogą bardzo dobry zespół.

Co robicie na co dzień, macie jakieś

pasje poza hardcorem?

Po prostu pracuję – to jest odpowiedź na

twoje pytanie. Moja praca zabiera mi

sporą część mojego czasu i myślę, że

pozostałych chłopaków z zespołu również.

Jestem prawnikiem w Publicznej Służbie

Zdrowia, przygotowuje pozwy przeciwko

lekarzom lub pielęgniarkom, którzy nie

wykonują swojej pracy prawidłowo.

Również pracuję jako publiczny obrońca

kilka godzin w tygodniu. Reprezentuję

tych, którzy są oskarżeni o jakieś

przestępstwa, ale nie mogą pozwolić

sobie na adwokata. Pozostali również

sporo pracują, więc Pressure nie jest

tak aktywnym zespołem jak byśmy tego

chcieli. Nagraliśmy nasze demo ponad rok

temu i powinniśmy teraz wydać nową 7”,

ale trudno jest zebrać wszystkich, aby

ten materiał nagrać. Oprócz hardcore’a i

pracy lubię grać w piłkę nożną, oglądać

filmy i spotykać się ze znajomymi. Nic

specjalnego. Mam jednak listę stu

rzeczy, które chciałbym zrobić zanim

umrę i na tej liście są między innymi

takie rzeczy jak skoki ze spadochronem,

raffting, lot małym samolotem, zdobyć

bramkę w amatorskiej lidze i podróżować

po wszystkich kontynentach. Jestem w

połowie tej drogi!

Page 44: CUDOWNE LATA

Powiedz nam coś o swoich tekstach,

ponieważ oprócz muzyki, którą gracie jako

zespół macie również coś do powiedzenia?

Dopiero nagraliśmy 4 kawałki, więc tych

tekstów nie jest zbyt wiele. Nasze teksty

dotyczą głównie spraw związanych z

dorastaniem i ciśnieniem jakie w związku z

tym odczuwamy. Tak jak w „My Faults”

chodzi o to, aby te złe rzeczy, które

robimy nas nie definiowały. To jest

kawałek o błędach, które popełniamy i

które stają się dla nas coraz trudniejsze.

Czasami nie chodzi o wynik, ale o to ile

wysiłku wkładamy w tę drogę, którą

podążamy. Chodzi o to, aby być sobą ze

wszystkimi naszymi wadami a nie starać się

być kolejną wersją kogoś innego. W

kawałku „Lost” chodzi głównie o uczucia

wykorzystywane przez ludzi i o to jak

trudno jest tym ludziom zaufać. Mamy też

kawałek „Pressure”, to krótka piosenka o

Straight Edge, ale te słowa mogę również

odnosić do wielu innych rzeczy. Zasadniczo

jest to kawałek o nacisku Straight

Edge’owych dzieciaków na innych, aby

robili to lub tamto, jedli to a nie tamto

i ubierali się tak a nie inaczej. Mogę

również odnieść słowa tej piosenki do

presji, którą odczuwamy każdego dnia,

ponieważ każdego dnia ktoś czegoś od nas

oczekuje. Twój szef czy klienci w moim

przypadku oczekują ode mnie, abym był ich

niewolnikiem i zbawicielem i abym to ja

czynił cuda i sprzątał po nich ich

bałagan. Twoi rodzice oczekują, abyś

odniósł zawodowy sukces, miał idealną

rodzinę, piękny dom z białym ogrodzeniem,

dwa samochody w garażu i najlepiej dwójkę

dzieci. Twoja dziewczyna chce, abyś był

jej zabawką, ojcem i abyś był dostępny na

każde jej zawołanie. Twój zespół oczekuje

od ciebie, abyś był Cappo na scenie, Civem

w sprawach nagrywania nowych rzeczy i abyś

pisał tak inspirujące rzeczy jak McKaye,

jednocześnie będąc managerem i promotorem.

To wszystko jest o tym, że mamy swój czas

i jak jesteśmy go sobie w stanie

zagospodarować… i o tym, jak trudno jest

poradzić sobie z tymi wszystkimi

oczekiwaniami.

Wydaje się, że temat wegetarianizmu i

weganizmu jest nieco zapomniany na scenie

hardcore – co o tym sądzisz?

Myślę, że ten temat pojawia się

cyklicznie. Sądzę, że sposób w jaki

hardcore odnosi się do spraw

wegetarianizmu i weganizmu nie jest

najlepszy. Niektóre zespoły czy dzieciaki

wciskają ten temat innym ludziom jako

chwilową modę. Wszyscy oni krzyczą swoje

slogany, wytykają palcami, robią sobie

tatuaże z motywami jak bardzo są dumni z

weganizmu, ale gdy tylko dorosną i

zaczynają słuchać innej muzyki i spotykać

się z innymi ludźmi porzucają to. Nie

zrozum mnie źle. To fajnie jeśli dzieciaki

przez rok, czy dwa są wegetarianami ale

sądzę, że pewne zespoły obracają to w

chwilową modę, to samo dzieje się ze

Straight Edge. Osobiście nie jestem

wegetarianinem pomimo, że czterech

pozostałych członków Pressure to

wegetarianie. Sądzę, że to bardzo ważne

aby zespoły i my w scenie hardcore

interesowali się tym, co dzieje się w

prawdziwym świecie a prawa zwierząt do

takich spraw należą. Pozostali koledzy z

Pressure mają swój zespół o nazwie

CriticalxPoint i tam skupiają się głównie

na sprawach związanych ze Straight Edge i

wegetarianizmem. To taka wegetariańska

wersja naszego zespołu.

Cudowne Lata str. 44

Page 45: CUDOWNE LATA

Jaka jest twoja opinia o modach

pojawiających się na hardcore’owej scenie?

Osobiście nie jestem w to zaangażowany.

Myślę, że to jest płytkie i jest niczym

innym jak stratą czasu. Ale z drugiej

strony wszyscy za czymś podążamy.

Wystarczy, że zerknę na zdjęcia z lat

90tych, kiedy nosiłem koszulki w rozmiarze

„L”, teraz gdy jestem większy używam

rozmiaru „S” lub „M”. I tyle w tym

temacie. Ale niektórzy ludzie modę wynoszą

na wyższy poziom i wtedy to jest głupie.

Choć z drugiej strony jeśli to jest to,

czego ludzie chcą i to sprawia, że są

szczęśliwi, to niech to robią.

Jeśli miałbyś zrobić składankę, to które

zespoły i jakie kawałki byś na niej

umieścił?

W tej chwili na pewno znalazłyby się tam

takie kawałki: Trapped Under Ice - Against

the wall, Lasting Values – Lose control,

Carry On - Killing a sound , Death Is Not

Glamorous - Elephants, Right Brigade -

Come undone, Broken Distance - Hourglass,

In My Eyes - This is our time, Bad Brains

- Banned in DC, Committed - Pride we

share, Kid Dynamite - Pacifier, Agnostic

Front – Crucified z ogromnym singalongiem

na zakończenie.

Lubicie grać covery – jeśli tak to

powiedzcie jakie?

Zazwyczaj podczas naszych koncertów gramy

kawałki Youth of Today „Break down the

walls” oraz „Take a stand”. „Big mouth”

Gorilla Biscuits i „Get lost” Stop and

Think. Oczywiście, że lubię grać covery

zwłaszcza z tak nowym zespołem jakim jest

Pressure, gdzie mamy kilka kawałków,

których jeszcze ludzie nie słyszeli. To

zawsze jest fajne jak grasz jakąś

piosenkę, którą zna publiczność i może się

w nią włączyć.

Jesteś winylowym kolekcjonerem? Co sądzisz

o winylu – to najlepszy nośnik dla

hardcore’owej muzyki?

W pewnym sensie jesteśmy. Może nie na

wielką skalę i nie kupujemy bardzo drogich

płyt, ale wszyscy jesteśmy w to

kolekcjonerstwo zaangażowani. Raz

zapłaciłem 120 euro za „Start Today” na

purpurowym winylu. To chyba najdroższa

płyta jaką kupiłem, ale zrobiłem to ze

względu na to, że jest to moja ulubiona

płyta. Myślę, że gdybyśmy mieli więcej

pieniędzy, to moglibyśmy kupować wszystkie

te pierwsze wydania klasycznych płyt. No i

oczywiście uważam, że winyl to najlepszy

format. Zazwyczaj słucham muzyki z mojego

iPoda lub komputera. To wszystko jest

teraz spakowane w cyfrowych plikach. Ale

jeśli naprawdę lubię jakiś zespół i jego

nagrania to lubię je mieć z wkładką i

tekstami. I tu winyl wygląda zdecydowanie

lepiej niż CD.

Jak sądzisz – co przyszłość przyniesie

waszemu zespołowi.

Zamierzamy podbić świat i mamy nadzieję,

że każdy będzie słuchał naszego zespołu.

Tak więc przyszłość wygląda bardzo

obiecująco Obecnie kawałek PRESSURE

znajdzie się na nowej kompilacji wydanej

przez Positive & Focused – dlatego

sprawdźcie ją! Dzięki za wywiad.

Page 46: CUDOWNE LATA

Muzyka na winylu Poniżej możesz przeczytać kilka słów o płytach, które w ostatnim czasie

trafiły w moje ręce i miały styczność z moim gramofonem. To nie jest

typowy dział z recenzjami, ponieważ po pierwsze wszystkie te płyty są

moją własnością i nikt mi nie kazał o nich pisać, a po drugie chciałbym

abyś odebrał to jako moje osobiste spostrzeżenia na temat tych

wydawnictw. Jest tu też sporo rzeczy, które ukazały się jakiś czas

temu, ale z różnych względów trafiły do mnie dopiero w ostatnim czasie.

Wiem, że w dobie Internetu możesz ukraść praktycznie każdą płytę a

później usunąć ją ze swojego dysku jeśli Ci się ona nie spodoba.

Poniższe słowa kieruję do tych, którzy jednak lubią poznać czyjąś

opinię na temat danego wydawnictwa. Możliwe, że są tacy, którzy

zastanawiają się nad zakupem którejś z poniższych pozycji i do końca

nie są zdecydowani – mam nadzieje, że te kilka słów pozwoli podjąć Wam

właściwą decyzję.

ANCHOR – Relations of Violetce EP

Kiedy Robert powiedział mi, że wydaje nowy

materiał tej zacnej szwedzkiej ekipy, byłem

bardzo ciekawy, co przyniesie ta epka. No i w

chwili, gdy pierwszy raz przesłuchałem ten

materiał, byłem mile zaskoczony, ponieważ

chłopaki nie poszli na łatwiznę i nie skopiowali

kawałków z Lp. tylko włożyli w tę płytę sporo

nowych patentów. Ep. utrzymana w znanej dla tego

zespołu konwencji, jednak ze sporą dawką

świeżości. Nagranie zrealizowane w szwedzkim

studiu Bengt, oczywiście na bardzo wysokim

poziomie. Wydawnictwo zdecydowanie godne

polecenia i dostępne w przystępnej cenie u

wydawcy.

UNVEIL – Destruction wherever I go EP

O tym zespole nie wiedziałem zbyt wiele do

momentu, gdy przesłuchałem ich demo (skąd inąd

bardzo dobre). Z racji tego, że chłopaki

inspirują się tymi wszystkimi kapelami z lat 90-

tych, nie mogłem sobie odmówić przesłuchania ich

debiutanckiej epki. Bardzo dobrze zagrany new

school. Czuć w tym materiale sporo Earth Crisis,

Unbroken i może trochę wczesnego– Trial, co już

jest dobrą rekomendacją. Do tego chłopaki mają

konkretny przekaz i teksty opowiadają o tematach

związanych z problemami, jakie dotykają

współczesny świat – głód, ekologia, wyzwolenie

ludzi i zwierząt. Może to nic odkrywczego ale

warte zainteresowania.

PRESSURE – Pressure EP

Nowy zespół kolesi z Pointing Finger i ich

debiutancka epka, na której znajdziemy cztery

kawałki utrzymane w trochę innej stylistyce, niż

moglibyśmy się po Portugalczykach spodziewać.

Zdecydowanie więcej agresywnych riffów, wkurzony

wokal i dosyć szybkie tempo z fajnymi

zwolnieniami. Troche The First Step trochę Ten

Yard Fight, trochę własnej inwencji sprawia, że

tego materiału słucha się bardzo przyjemnie.

THE HOPE CONSPIRACY – True Nihilist EP

Dosyć późno odkryłem fenomen tego zespołu, ale

teraz nie wyobrażam sobie, aby choć raz w

miesiącu nie posłuchać czegokolwiek z ich

dyskografii. Na wieść o ich nowej epce bardzo

się ucieszyłem, ponieważ dawno nic nie wydali.

Byłem bardzo ciekaw tego materiału i po

pierwszym przesłuchaniu zostałem wgnieciony w

fotel – chcę więcej. Już pierwszy kawałek ma

niesamowitą siłę rażenia – moc, ciężar, agresja,

brud, szybkość i to coś, co nie pozwala ci

zmienić płyty w gramofonie. Teksty smutne ale

idealnie tworzą z oprawą muzyczną kapitalną

całość. Nie bądź frajerem, nie kradnij tej

płyty, po prostu ją kup – nie pożałujesz!

SAID AND DONE – Endless Road EP

Kawał dobrego hardcore’a, choć to tylko cztery

kawałki. Trochę tu Cro Mags, troche Maximum

Penalty no i sposób śpiewania przypomina trochę

Only Living Witness. Nie wiem czemu, ale bardzo

dobrze mi się słucha tego materiału podczas

jazdy samochodem – może to sprawa tytułowego

kawałka. Bardzo dobre teksty są kolejna z

mocnych stron tego wydawnictwa. Do epki

dołączony jest kupon do ściągnięcia całości w

formie elektronicznej – więc kto jej nie kupił

ten pokemon.

50 LIONS – 50Lions EP

Płytę zakupiłem na ich ostatnim koncercie w

Warszawie, który nie był dla nich szczególnie

udany. Jednak ten kawałek plastiku brzmi

naprawdę świetnie. Jest złość, jest pazur,

częste zmiany tempa, fajne chórki sprawiają, że

tego materiału słucha się naprawdę przyjemnie.

Szata graficzna też wygląda bardzo okazale co

sprawia, że można tę płytę śmiało eksponować na

półce. Niedawno wydali kolejny Lp – jestem

ciekaw co nowego wymyślili. Póki co polecam to

wydawnictwo.

MINDSET – Real Power EP

React Records to nowa wytwórnia, ale ma nosa do

naprawdę fajnych zespołów. MINDSET to objawienie

sceny hardcore w Stanach i nie tylko. To ich

debiutancka płyta, ale brzmi niesamowicie. Mam

takie wrażenie, że chłopaki powoli zasłaniają

lukę, jaka powstała po rozpadzie The First Step.

To, co można usłyszeć na tej epce, to sto

procent old schoolowego hardcorea zagranego z

pasją i polotem. Jeśli na co dzień słuchasz

metalcore’a lub punk rocka posłuchaj sobie

czasem MINDSET – ten zespół daje radę!

GOVERNMENT FLU – Fuck poetics EP

Po bardzo udanym materiale demo przyszedł czas

na jeszcze bardziej udany debiut. Ależ ten

materiał kopie w tyłek. Gdybym nie wiedział, że

chłopaki są „nasi”, nigdy bym nie pomyślał, że

to polski zespół. Nikt wcześniej nie grał u nas

takiego hardcore’a czyli bezpośrednio

odwołującego się do dokonań kapel z początku lat

80-tych. Super wokal, szybkie tempo, surowe

brzmienie, dobre teksty prosto w ryj to tylko

Page 47: CUDOWNE LATA

część fenomenu tego zespołu. Kolejna część, to

występy na żywo – jeśli masz okazje zobaczyć ich

koncert nie wahaj się, tak samo jak nie wahaj

się sięgnąć po ten album, ponieważ pod każdym

względem daje radę!

BALANCE – In like a Lion EP

Młody szwedzki zespół i ich nowy materiał. Nic

odkrywczego, ale ma to niesamowitego kopa.

Całość zagrana na totalnym pissed offie, teksty

niezbyt skomplikowane i napisane w stylu „prosto

w ryj”. Chłopaki poruszają głównie dwa tematy –

wegetarianizm oraz straight edge. Jeśli chcesz

rozpieprzyć swój pokój, włącz ten kawałek winylu

a rozpierducha gwarantowana!

RIGHT IDEA – Right Idea EP

Krótko, szybko i do przodu – takie powinno być

każde demo. Chłopaki z RI to nie nowicjusze,

ponieważ wcześniej grali w takich zespołach jak

COMMITED czy NAMES FOR GRAVES i to słychać na

tym materiale. Pierwotnie zostało to wydane jako

kaseta demo ale szkoda żeby tak dobre nagrania

trafiły do bardzo wąskiego grona odbiorców,

dlatego Robert jak zwykle stanął na wysokości

zadania. A, zapomniałem – całość dedykowana

STRAIGHT EDGE.

ON – Control EP

Ależ ta płyta jest dobra, mam nadzieję, że LP

jest równie udane. Kawał dobrego hardcorea,

zagranego na najwyższym poziomie.. Ze względu na

wokalistę zawsze będzie mi się to kojarzyć z

CHAMPIONEM, ale to nic złego, bo ten nagrywał

same dobre kawałki. Oczywiście, to nie jest

jakaś nachalna kopia czegokolwiek, słychać tu

wiele nowych rzeczy, są wolniejsze momenty,

mniej melodii a więcej jadu, agresywne wokale.

Jednym słowem, na tym krótkim kawałku plastiku

dzieje się naprawdę sporo.

MAINTAIN – Searching for balance EP

Co prawda ta płyta została wydana z 2 lata temu

ale w moje ręce wpadła zupełnie niedawno. W

miedzy czasie chłopaki wydali 12 calówkę. Nie ma

się co oszukiwać, tęskniłem za takimi

brzmieniami, a ten zespół nawiązuje do kapel

typu UNBROKEN, TRIAL czy INSIDE OUT więc złego

słowa nie mogę napisać. Cztery, dobre kawałki,

które nie pozostawiają Cię obojętnym – jeśli

będziesz miał okazję posłuchaj – naprawdę warto.

IRON AGE – The sleeping eye LP

Miałem dziwne odczucia po pierwszym

przesłuchaniu tego materiału, wydawało mi się,

że brzmi to jakoś tak sucho i brakowało mi mocy.

Po raz kolejny przekonałem się, że nie ma co

słuchać muzyki z MP3, bo w chwili, gdy

załadowałem ten czarny kawałek plastiku do

mojego gramofonu nagle i moc się pojawiła i

brzmienie zaczęło dawać radę. Jednak magia

czarnego krążka robi swoje, ponieważ album ten

katuje ostatnio bardzo regularnie. Jest trash,

jest metal, jest hardcore, są momenty szybkie,

są też momenty wolniejsze, są też i bardzo

wolne. Jest dobry wokal i fajne melodyjki a i od

czasu do czasu jakaś solówka na gicie się

pojawi. Dużo się tu dzieje więc myślę, że to

wystarczająca rekomendacja.

CRO MAGS – Age of quarrel (demo) LP

Jedną z pozytywnych stron mojego jednodniowego

wypadu na tegoroczny Fluff Fest był zakup tej

właśnie płyty. Kurcze to już 25 lat minęło od

Momentu, kiedy zostały nagrane te kawałki. O

samym materiale nie będę nic pisał, ponieważ

chyba każdy go zna. Jedyne co mogę powiedzieć

to, że wszystkie kawałki na tej płycie są

bardziej surowe, brzmienie jest brudne i można

powiedzieć niechlujne ale to tylko dodaje uroku

temu wydawnictwu. Warto mieć, choćby po to, aby

stało na półce – choć z drugiej strony jak tu

nie posłuchać World Peace, Hard Times czy

Malfunction.

RIGHT IDEA – Our Word LP

Osiem szybkich, jadowitych a zarazem

pasjonujących kawałków. Rzecz dla fanów starej

szkoły hardcore’a. Po bardzo dobrej demówce

przyszła kolej na bardzo dobry LP. Całość wydana

w React Records – to już powinno wystarczyć.

Dodam tylko, że na tę chwilę LP jest już

całkowicie wyprzedany a chłopaki nie maja

swojego profilu na myspace.

REIGN SUPREME – Testing the limit of infinite LP

Myślałem, że Reign Supreme zakończy swoją

karierę po wydaniu American Violence, ale był i

jest to na tyle dobry projekt, że przerodził sie

w pełnowymiarowy zespół, który daje bardzo

żywiołowe koncerty i nagrywa dobre płyty. To

wydawnictwo to ich pełnowymiarowy debiut dla

Deathwish, więc wiadomo czego można się

spodziewać. Przede wszystkim dużej dawki

zmetalizowanego hardcore’a, bardzo dobrej

jakości nagrania i super wydania. Płyta

przypadnie do gustu wszystkim tym, którzy ćwiczą

mosh przed lustrem!

DEZERTER – Ile procent duszy? LP

Fajnie, że zainteresowanie winylami rośnie,

ponieważ dzięki temu pojawiają się takie

wznowienia jak to. Jak ważny to zespół i jak

dobra jest ta płyta nie będę pisał, bo to wie

każdy. Jedyne co zmieniłbym na tej płycie to

brzmienie (jakiś remastering by się przydał) ale

przecież nie o to w punk rocku chodzi. Brawo dla

Pasażera!

OUTRAGE – Broken LP

Kto był na tegorocznym Fluffie czy na koncertach

tego zespołu w Polsce – ten wie czego się

spodziewać. Wyobraź sobie, że STRAIN i MORNING

AGAIN połączyły swoje brzmienia i dodaj do tego

jeszcze szczyptę STRIFE czy TRIAL – mieszanka

wybuchowa! Taka właśnie jest ta płyta – bardzo

dobra pod każdym względem. Jeśli chcesz poczuć

ducha lat 90-tych, ale we współczesnej oprawie –

sięgnij po to wydawnictwo. Wszystko wydane przez

wytwórnie Timma z Trial, czyli Panic Records.

MOUTHPIECE – Can’t kill what’s insi de LP

Fajnie, że Revelation Records zdecydowało się

wydać tę dyskografię, ponieważ jestem

posiadaczem dwóch 7”EP ale do tej pory nie udało

mi się zdobyć ich LP. A tu na jednym, dużym

krążku zebrano wszystkie kawałki tego jakże

zasłużonego zespołu straight edge z New Jersey.

Fajna oprawa graficzna, wkładka z jednej strony

jest dużym plakatem a z drugiej mamy wszystkie

teksty i wszelkie dyskograficzne informacje.

TERROR – The damned, the shamed LP

Niektórzy twierdzą, że Terror swoje lata

świetności ma już za sobą, że to już nie ten sam

zespół – guzik prawda. To wydawnictwo tylko

potwierdza jak dobry jest to zespół. Kawałki

Page 48: CUDOWNE LATA

takie jak „Never alone”, „Let me sink” czy

„Betrayer” tylko potwierdzają wysoką formę

TERROR. Cały materiał został wyprodukowany przez

Zeussa, więc do jakości i brzmienia nie można

się przyczepić. Chłopaki również cały czas

świetnie prezentują się na żywo, czego dowodem

był ich ostatni koncert w Warszawie. Niebawem

znów wpadną do nas – nie przegap ich koncertu.

Do LP dołączony jest cały materiał na kompakcie,

więc można też tego słuchać w samochodzie.

Europejskie wydanie wzbogacone jest o dodatkowy

kawałek „Iron mind” – czad!

CARPATHIAN – Isolation LP

To, że DEATHWISH RECORDS nie wydaje słabych

płyt, wie pewnie każdy. Ta płyta nie jest

odstępstwem od tej reguły. Na tym krążku

znajdziemy typowe dla DW brzmienie, metaliczny,

nowoczesny hardcore z mnóstwem zwolnień i zmian

tempa. Bardzo dobra realizacja wykonana przez

Jaya Massa z Gateway Group. Na płycie gościnnie

udzielają się wokaliści SHIPWRECK AD oraz HAVE

HEART. Na uwagę zasługują również dobre,

osobiste teksty.

UNDERTOW – Everything LP

Rzecz obowiązkowa dla wszystkich, którzy

interesują się kapelami z połowy lat 90-tych. Na

dwóch LP zebrane zostały wszystkie nagrania tej

znakomitej kapeli z Seattle. Muzycznie –

kwintesencja tamtych lat, więc jeśli na co dzień

słuchasz np. Hiatusa może Ci to nie przypaść do

gustu – ale dla odmiany posłuchać warto!

SOUL CONTROL – Cycles LP

Uwielbiam ten zespół i na tę płytę czekałem z

niesamowitą niecierpliwością oraz z ciekawością

jak da sobie radę nowy wokalista. No i dał sobie

radę w 110%. Na koncertach też prezentuje się

dobrze, bo i poskakać potrafi i zanucić to i owo

jednocześnie umie. Problemem poprzednika było

to, że nie potrafił robić tych dwóch rzeczy

jednocześnie. Na płycie mamy mnóstwo wspaniałych

riffów, szalone zmiany tempa, melodie, i to co w

tym zespole lubię najbardziej, to że potrafi

swoją muzyką przyprawić o gęsią skórkę. Ostatnio

raczej niewiele jest zespołów, którym udaje się

wprowadzić mnie w taki stan Bardzo fajna

okładka, całość wydana przez jedną z najprężniej

działających wytwórni w Stanach czyli Bridge 9 –

więc jak zwykle w ich przypadku robota na

piątkę. A no i wszyscy piszą, że dużo tu

dźwięków zerżniętych z Quicksand – i w sumie

dobrze piszą tyle, że może nie zerżniętych a

będących inspiracją.

DEAD SWANS – Sleepwalkers LP

Beatelsi odeszli – niech żyje Dead Swans!

Królowa angielska powinna być dumna z tej piątki

szarpidrutów. Jakoś niewiele jest

dobrych/znanych zespołów z wysp, którym udało

się zaistnieć na większą skalę. DS pod tym

względem jest czymś innym. Nagrali bardzo dobrą

płytę, zrealizowali ją w amerykańskim studiu pod

okiem Jaya Massa z Getaway Group i wydali w

Bridge Nine. Mało jest zespołów z Europy, którym

się to udaje – więc chociażby z tego powodu

warto tę płytę mieć. A jak w dodatku lubisz

nowoczesne podejście do grania muzyki hardcore –

to jesteś ugotowany.

COMMON CAUSE – The Power to change LP

Po tym jak rozpadł sie DAMAGE CONTROL czekałem

na jakiś kolejny zespół z Norwegii. W sumie

długo nie musiałem czekać, ponieważ CC istniało

już jak jeszcze DC nie powiedzieli ostatniego

słowa. Myślałem, że skoro gra tu dwóch typów z

DC, to muzycznie będzie podobnie, a nie jest i

to mnie mile zaskoczyło. Ep. i demówka były już

niezłym kopem w ryj, więc tym bardziej

wyczekiwałem LP. No i jest czego słuchać,

konkretny, szybki, momentami drapieżny hardcore

inspirowany dokonaniami kapel z końca lat 80

tych. Nie kupuj kolejnego badziewia na Play

Station, kup ten krążek – naprawdę warto!

TRUE COLORS – Rush of hope LP

„Check this out” – już na starcie krzyczy

wokalista. No i jest co sprawdzać. Super świeże

podejście do grania old schoola – bez melodyjek,

beat downów, śpiewanych fragmentów – od początku

do końca ogień i wkurwiony wokal Paco. W zalewie

tego całego modern hardcorea, ten zespół

przypomina, że można grać tradycyjnie a

jednocześnie mieć własny, rozpoznawalny styl i

robić to z polotem. Płyta wydana w Powered

Records, więc to wystarczająca rekomendacja.

„Check this out”!!!

CRUEL HANDS – Prying eses LP

Jeśli lubisz DOWN TO NOTHIN to polubisz i tych

urwisów. Wkurzony wokal, szybkie tempo

przeplatane wolnymi momentami, są fragmenty,

przy których możesz potrenować mosh przed

lustrem . Całość zrealizowana jak na amerykańców

przystało na wysokim poziomie. Rzecz

zdecydowanie dla twardzieli. Na uwagę zasługują

rysunki zdobiące płytę i ogólnie cała oprawa

graficzna, która trochę odbiega od standardów.

DEFEATER – Travels LP

Zespół ten poznałem podczas ich letniej trasy po

Europie. Od razu mi się spodobali jak zagrali

niesamowity koncert prawie dla pustej sali w

Ljubljanie. Wówczas też kupiłem ten LP, który

bardzo często gości w moim gramofonie a

dołączona płyta CD z całym materiałem często gra

w samochodzie. Fajne, emocjonalne granie, trochę

w stylu VERSE czy HAVE HEART. Czekam na ich

Ep’ki, które właśnie ukazały się w B9 a

tymczasem polecam Travels!!!

REGRES – Ta iskra płonie LP

Niedawno byłem na dziesięcioleciu istnienia tego

zespołu i uświadomiłem sobie jak ten czas szybko

leci. Pamiętam jak wydali pierwszą kasetę,

później 2 materiały dla Roberta Refuse i

wreszcie doczekali się kolejnego. Pamiętam jak

kupiłem tę płytę i Ogur poprosił mnie abym

napisał mu kilka słów o niej. Nigdy wcześniej

jakoś nie mogłem się zebrać i wyskrobać

cokolwiek. Jednak po którymś tam przesłuchaniu

śmiało mogę stwierdzić, że chłopaki odwalili

kawał dobrej roboty. Nagrali swój najlepszy jak

dotąd materiał, przynajmniej w moim odczuciu.

Wszystkie kawałki od początku do końca napisane

są z pomysłem i fajnie, że pojawił się drugi

gitarzysta, bo wniósł sporo nowego i dobrego do

zespołu. Teksty aż kipią szczerością i pod

każdym z nich podpisuje się obiema rękami. Jeśli

mam gorszy dzień, ktoś mnie zdenerwuje albo po

prostu czarny kot przebiegnie mi drogę

wystarczy, że włączę tę płytę i od razu wracam

do siebie. Co prawda to tekst z drugiego

materiału, ale śmiało mogę stwierdzić, że każda

płyta Regresu to po prostu punk rockowy pozytyw.

I pamiętajcie jedno „ta iskra wciąż płonie” i

„dzieciaki znów wygrają” – często powtarzam te

teksty – niczym mantrę.

Page 49: CUDOWNE LATA

WAIT IN VAIN – Season LP

Niektórzy gadają, że WIV to w prostej linii zrzynka z Trial. Sraty taty! Może momentami zdarzy się coś tam

podobnego, ale zawsze tak jest, gdy osoba odpowiedzialna za muzykę jednego zespołu macza palce w zespole, do

którego porównuje się obecne dokonania. Wait In Vain to kawał dobrej muzyki zagranej z pasją, szczerością i

zaangażowaniem. Jednym słowem nowoczesne podejście do grania muzyki z połowy ubiegłej dekady. Teksty również

bardzo dobre, pomimo że napisane w bardziej osobisty sposób. Kto był na ich koncertach ten wie, że to bardzo

dobry zespół. Kto nie był, to niech zakupi tę płytę i płacze przy niej z powodu nieobecności na ich

występach w naszym kraju.

EARTH CRISIS – To the death LP

Wielki Earth Crisis powrócił z nową płytą. Jak pojawiły się plotki o tym, że Karl i spółka znów coś dłubią

razem, byłem ciekaw wyniku tej pracy. No i jest cała nowa płyta – bardzo dobra, metalowa płyta. Wydawałoby

się, że takie powroty nie mogą przynieść nic ciekawego a jednak w tym przypadku jest inaczej – bo zarówno

muzycznie jak i tekstowo jest bardzo dobrze. Wysoki poziom realizacji nagrań nie powinien dziwić, wszystkie

kawałki na tej płycie są mocne, utrzymane raczej w średnim tempie i wciągają słuchacza jeden po drugim. Na

winylu jeden bonusowy kawałek. Wszyscy, którzy ten zespół kochali pewnie mają już tę płytę, tym co w czasach

świetności tego bandu wierzyli jeszcze w Mikołaja radzę sprawdzić – nie pożałujecie

DEZERTER – Jak powstrzymałem III wojnę światową czyli nieznana historia dezertera LP

Super sprawa, że Pasażer wydaje te wszystkie niewydane do tej pory na winylu płyty Dezertera. Po pierwsze,

można sobie przypomnieć kawał historii polskiego hardcore punka, a po drugie uzupełnić płytową kolekcję – a

jest czym. Ta płyta jest świetnie wydana, na dwóch kolorowych winylach, w ogromnym gatefoldzie, z dużą

wkładką zawierającą wszystkie teksty i ich tłumaczenia. Na plus również bonusowe nagrania z sesji ”Ile

procent duszy” czyli stare kawałki nagrane na nowo. Absolutny mus dla każdego kolekcjonera albo kogoś, komu

historia polskiego punk rocka nie jest obojętna.

REMAIN – Out of anger LP

Szkoda, że ten zespół już nie istnieje, ponieważ z wydawnictwa na wydawnictwo rozwijał się w dobrym

kierunku. Ta płyta na pewno spodoba się wszystkim tym, którzy nie pogardzą JUDGE, CRO MAGS czy starym,

dobrym SICK OF IT ALL. Jedyne do czego mogę się tu przyczepić, to niezbyt dobra realizacja nagrań. Nie wiem

czy taki był zamysł, ale najbardziej dziwnie brzmi perkusja. Możliwe, że taki był plan, aby i brzmieniem

nawiązywać do zespołów, które wcześniej wymieniłem. Jeśli tak, to nawet im się udało.

Cudowne Lata str. 49

Page 50: CUDOWNE LATA
Page 51: CUDOWNE LATA

Jeśli choć trochę interesujesz się sceną hardcore punk w Polsce, to tego gościa powinieneś kojarzyć.

Pewnie kiedyś kupiłeś od niego jakąś kasetę, zina czy płytę, ewentualnie byłeś na jednym z wielu

organizowanych przez niego koncertów. Człowiek instytucja. Właściciel pokaźnej kolekcji winyli. Od lat

prowadzi prężnie działającą wytwórnię i dystrybucję, organizuje koncerty i zamieszany jest w sporą

liczbę akcji pozamuzycznych. Oprócz tego wszystkiego ma też sporo do powiedzenia, czego potwierdzeniem

będzie poniższy wywiad. Pierwsze pytania jakie ułożyłem do tego zina, skierowane były właśnie do

niego. Tym samym ten wywiad został popełniony jako pierwszy. Musiałem się streszczać, ponieważ Robert

obecnie mieszka w Berlinie, więc postanowiłem go złapać na koncercie Masshysteri, który odbył się na

warszawskiej Elbie. W tych oto pięknych okolicznościach przyrody powstało to co poniżej.

Zapraszam.

jakimś sensie brak rozwoju. Z drugiej strony

Berlin jest miastem, gdzie wszystko się odbywa,

więc robienie czegokolwiek nie ma takiego

znaczenia jak tutaj. Każdego dnia jest koncert,

jest wiele kapel, chociaż w Warszawie również

jest wiele kapel, wiele wydarzeń, jest mnóstwo

koncertów są dystrybucje i wytwórnie i wszystko

czego tylko zapragniemy.

Wydaje mi się, że mogę również potwierdzić

opinie wielu naszych rodaków, którzy

wyemigrowali gdzieś od Niemiec po Anglię i w

inne rejony, że wyjazd na zachód wiąże się z

lepszymi perspektywami i tak to trochę jest.

Tutaj jest trochę ciężko robić dystrybucję,

wytwórnię i do tego jeszcze pracować. Wiąże się

to często ze stresem, związanym z nadmiarem

pracy, z finansami itd.

Też pomimo, że działo się wiele świetnych,

pozytywnych rzeczy tutaj w Warszawie, to też

bywały różne historie i w sumie to odprężające

teraz być poza nimi. Nie miały one jednak

znaczenia przy decyzji o przeprowadzce. To takie były główne powody no i to, że dostałem

propozycje mieszkania w mieszkaniu, w którym są

tylko osoby vegan straight edge o podobnych

zapatrywaniach co ja , więc chętnie

skorzystałem.

OK. WRÓĆMY DO PRZESZŁOŚCI. POWIEDZ JAK TO SIĘ

STAŁO, ZE JESTEŚ W SCENIE HARDCORE/PUNK I JESTEŚ

W NIEJ JUŻ ŁADNYCH PARĘ LAT. POWIEDZ CO BYŁO

POWODEM TEGO, ŻE TEN TEMAT CIE POCHŁONĄŁ?

No rzeczywiście parę lat, może nawet ponad 20.

Ze sceną spotkałem się jak miałem 12 może 13 lat

i wtedy zacząłem poszukiwać zarówno pewnych,

innych form tworzenia muzyki oraz trochę innych

brzmień a z drugiej strony zaczęły mnie

interesować inne kwestie. Punkrock niósł ze sobą

zarówno jedno jak i drugie, ponieważ wydawał mi

się interesujący od tej strony bardziej

muzycznej, gdyż muzyką interesowałem się chyba

od 7 roku życia, od momentu kiedy dostałem w

prezencie magnetofon Kasprzak, a z drugiej

strony niósł ze sobą niesamowity ładunek energii

i przekazu. I w momencie, kiedy usłyszałem i

poznałem teksty zespołów, albo usłyszałem

pierwsze nagrania to mnie to totalnie

pochłonęło. Kiedy się bardziej wgłębiłem w to,

co za tym stoi, w ideologię związaną z punkiem

czy hardcorem lat osiemdziesiątych, to było to

dla mnie po prostu porażające. To, że istniała

ta cała struktura wymiany i kooperacji między

ludźmi, że zespoły zazwyczaj działają

niezależnie i nie zależy im na tym aby wybijać

się w mediach. Owszem pierwszym punkrockowym

OK. NO TO ZACZYNAMY. POWIEDZ ROBERT CO TAM

CIEKAWEGO W WIELKIM ŚWIECIE? CO OSTATNIO

WYDARZYŁO SIĘ U CIEBIE I W REFUSE RECORDS?

Trzeba by najpierw sprecyzować, gdzie znajduje

się ten wielki świat. Przypuszczam, że chodzi o

Berlin (śmiech). Jeśli tak, to od mojej

przeprowadzki tam minęło jakieś trzy, cztery

miesiące, ale przez większość tego czasu bywałem

na trasach koncertowych, na wyjazdach i

wakacjach więc jeszcze jest mi trudno powiedzieć

jak tam jest rzeczywiście w tym Wielkim

Świecie:)

Jeśli jednak chodzi o Berlin, to bardzo dużo się

tam dzieje i dlatego ciężko to wszystko

kontrolować, zarówno koncerty jak i demonstracje

czy manifestacje, czy też jakiekolwiek eventy,

które odbywają się tam praktycznie każdego dnia.

Póki co jest mi tam fajnie.

Jeśli chodzi o Refuse Records, to w przeciągu

kilku ostatnich miesięcy, szczególnie od czerwca

ukazało się kilka nowych tytułów i było z tym

oczywiście dużo pracy. Ukazała się płyta LP

holenderskiego BIRDS OF A FEATHER (ex-

MAINSTRIKE, CRIVITS, BETRAY), która ukazała się

wraz z książką o historii Straight Edge w

Europie - „The Past The Present: A history of 25

years of European Straight Edge”. Pokaźne

wydawnictwo. Poza tym 7” dla GOVERNMENT FLU ze

stolicy (obie epki), SEASICK z New Jersey, RIGHT

IDEA z Cleveland, kalifornijskiego S.B.V. oraz

szwedzkiego ANCHOR. Do tego CD GOVERNMENT FLU.

Odbyła się trasa koncertowa SEASICK,

zorganizowałem tutaj w Warszawie koncert dla

Wait In Vain, Soul Control, Outrage i Balance.

Dodatkowo jeszcze przed tym koncertem

zorganizowałem swój pierwszy, debiutancki

koncert w Berlinie dla SEASICK i BEYOND PINK ze

Szwecji. Dzisiaj robię kolejny koncert w

Warszawie, ponieważ pomimo swojej przeprowadzki

o Warszawie nie zapomniałem, jest to koncert dla

MASSHYSTERI ze Szwecji i kilku innych kapel (IN

DEFENCE, SS 20, THE BLACK TAPES i GOVERNMENT

FLU), a w przyszłym miesiącu robię kolejny

koncert w Berlinie dla Birds Of A Feather.

POWIEDZ CO CIĘ SKŁONIŁO DO PRZEPROWADZKI?

Było kilka powodów. W sumie to miałem możliwość

zamieszkania w Berlinie już od wielu lat. Prawie

od dziesięciu lat myślałem o tym, żeby się

przeprowadzić, ale kilka rzeczy mnie tutaj

zatrzymywało. Przede wszystkim koszty takiej

przeprowadzki i wysiłek jaki niesie ze sobą

transport płyt z dystrybucji, mojej wytwórni i

mojej własnej kolekcji – to zawsze mnie

przerażało. Im dłużej jednak czekałem, tym

więcej nowych płyt się pojawiało – więc siłą

rzeczy trochę długo to trwało.

Oczywiście rodzice, znajomi, kumple, to co się

robiło i jakaś historia wokół tego zawsze mnie

zatrzymywała przed tym krokiem. Z drugiej strony

zawsze było kilka rzeczy, które powodowały żebym

się stąd chętnie wyrwał na krócej czy dłużej.

Jednak takie najważniejsze punkty, które

przeważyły aby się wyprowadzić, to na pewno

możliwość mieszkania na trochę lepszych

warunkach. Jest tam po prostu taniej niż w

Warszawie. Generalnie chęć zmienienia czegoś,

wyrwania się niż zastoju w jednym miejscu. Moja

działalność trwa już parę lat i nie można tu już

chyba niczego nowego wymyślić, zawsze jest to w

Page 52: CUDOWNE LATA

zespołem jaki usłyszałem było THE CLASH, zespół,

który był jednym z najbardziej znanych, ale

jednak komercyjnych zespołów punkowych, pomimo

tego do dziś mam do nich wielki szacunek i

chętnie ich słucham. Zaraz potem jednak byłem w

stanie dotrzeć do całej masy innych zespołów nie

tylko brytyjskich, amerykańskich czy polskich

ale niesamowitym przeżyciem było to, że tego

typu zespoły działały praktycznie wszędzie, czy

w Europie czy w Ameryce Południowej czy

Północnej czy w Japonii, Azji itd. Właśnie to

mnie tak totalnie pochłonęło, że jest to coś tak

międzynarodowego. Działa to w takiej strukturze

totalnie podziemnej, płyty są wydawane w niskich

nakładach – chociaż wtedy i tak do Polski mało

co docierało i płyt nie można było kupić w

sklepach. Dystrybucji było bardzo mało a te,

które były sprowadzały ich niewiele. Oczywiście

istotne było mieć starszych znajomych, którzy

nagrywali kasety, albo do których dochodziły

płyty bo jeździli np. na zachód lub mieli tam

znajomych albo wysyłali polskie płyty, a w

zamian dostawali zagraniczne. Często ludzie

nagrywali kasety na koncertach i to było coś

wyjątkowego, taki sekretny świat, który posiadał

swoją magię. Bycie w tym to już było coś,

ponieważ dotrzeć do tego nie było łatwo. Trzeba

było się trochę namęczyć, żeby dostać

jakiekolwiek nagrania, teksty nie mówiąc już o

samych zespołach, które bardzo rzadko

przyjeżdżały do Polski. Ale dzięki takim ludziom

jak QQRYQ czy ANTENA KRZYKU czy ludziom, którzy

w tamtych czasach organizowali koncerty, to

coraz więcej zespołów przyjeżdżało i zaczęło to

być trochę taką namiastką jak wszędzie. To były

czasy, każda demówka cieszyła i to było bardzo

inspirujące. I właśnie ten okres końca lat

osiemdziesiątych i początek lat

dziewięćdziesiątych był tak inspirujący i

zawierał tak potężny ładunek pozytywnej energii,

że starczyło go na kolejnych 20 lat.

Po jakimś czasie uznałem, że dzięki temu tak

wiele rzeczy zmieniło się w moim życiu na lepsze

i wiele kwestii zacząłem postrzegać w inny

sposób, od przejścia na wegetarianizm później na

weganizm po jakiekolwiek inne wolnościowe

myślenie czy poglądy polityczne. I również

dzięki temu, że taka ilość świetnych płyt czy

kaset była w stanie do mnie dotrzeć uznałem, że

trzeba dać coś w zamian i czas zacząć swoją

własną działalność czy to koncerty, czy fanzine,

które później przerodziło się w wydawnictwo

kasetowe a następnie płytowe i w sumie tak jest

do dziś. Więc te początki były na tyle

inspirujące, że warto było w tym pozostać.

Oczywiście ilość znajomych, tych wszystkich

znajomości, przyjaźni czy miejsc, które się

widziało ma też bardzo duże znaczenie i tego nie

można przełożyć na jakiekolwiek pieniądze czy

cokolwiek innego.

A PAMIĘTASZ PIERWSZY ZESPÓŁ, KTÓRY WYDAŁEŚ?

Tak oczywiście, pamiętam dobrze ten zespół,

jednak to jest trochę skomplikowane, ponieważ

pierwszy zespół, który wydałem posiadał numer

katalogowy 003 (śmiech). Więc pierwszy zespół,

który wydałem myślę, że wszyscy znają, ponieważ

oni cały czas istnieją – i są to ZŁODZIEJE

ROWERÓW z Zambrowa. Rozmawiałem z Jackiem nie

dalej jak wczoraj, więc moja pamięć nie musi

przechodzić takiej próby aby nie pamiętać tego

zespołu. Pamiętam każde swoje wydawnictwo i

każdy zespół, który wydałem i tak zespół, który

miał się ukazać jako pierwszy ale ze względu na

przedłużające się prace nad okładką ostatecznie

ukazał się jako trzeci to kapela KTO UKRADŁ

CIASTKA i oczywiście ich też doskonale pamiętam.

Pierwsze wydawnictwo jest zawsze czymś

szczególnym. I to właśnie przy okazji tego

zespołu powstał pomysł na rozkręcenie wytwórni,

na początku takiej małej kasetowej. Sam pomysł

powstał na takim letnim skłocie w Kałuszynie pod

Warszawą, gdzie część ekipy KTO UKRADŁ CIASTKA

Page 53: CUDOWNE LATA

tam bawiła. Wtedy stwierdziliśmy, że w tamtym

okresie mało kto grał taką muzykę, niewiele

zespołów propagowało wegetarianizm, nie mówiąc

już o straight edge a to był taki jeden z

nielicznych i prawie jedyny z naszych okolic.

Też bardzo podobały mi się ich koncerty i

ogólnie lubiłem się z nimi wtedy i lubię do

dziś. Jestem cały czas w kontakcie z Siaśkiem,

który jest w Londynie, z Chudym, który jest w

Warszawie i z Jarkiem Składankiem, który również

jest w Warszawie, z którym później wiele rzeczy

robiłem wspólnie, organizowaliśmy koncerty, on

pomagał mi w wytwórni i prowadził również

własną, wydawaliśmy rzeczy w kooperacjach a dziś

prowadzi zacne i znane wydawnictwo komiksowe

KULTURA GNIEWU.

Z TEGO CO PAMIETAM TO MIAŁEŚ JAKIŚ SWÓJ UDZIAŁ W

JEDNYM KAWAŁKU ZESPOŁU KTO UKRADŁ CIASTKA.

Rzeczywiście zdarzyło się podczas 10 lecia

REFUSE RECORDS w Remoncie w 2002roku, że

wystąpiłem gościnnie w jednym z numerów pod

tytułem” Rzeźnik skurwiel”. Ale muszę przyznać,

że nie był to jedyny mój występ „sceniczny”,

albowiem podczas kilku koncertów zdarzyło mi się

występować ze ZŁODZIEJAMI ROWERÓW, dokładnie nie

pamiętam ale chyba czterech albo pięciu – nigdy

w Warszawie:) Mało tego, nawet utwór pod tytułem

„Siła”, który razem z nimi śpiewałem podczas

tych koncertów ukazał się w takiej specjalnej

wersji, nagranej ze mną, na składance CD we

Francji. A obecnie można go znaleźć na ostatnim

wydawnictwie ZŁODZIEI ROWERÓW „Gdy wrzała krew

1995-1999”.

Czekam teraz na kolejne propozycje :)

WCZEŚNIEJ WSPOMNIAŁEŚ, ŻE WYDAWAŁEŚ RÓWNIEŻ

SWOJEGO ZINE’A. MYŚLISZ, ŻE JESZCZE KIEDYŚ

ZREALIZUJESZ COŚ TAKIEGO – CZY OBENIE NIE MASZ

NA TO JUŻ CZASU?

Od zawsze myślałem, żeby wydawać zine’a i zawsze

ten temat jakoś powracał. Żałuję, że fanzine w

jakiś sposób zginął, można powiedzieć, że w

sposób tragiczny, ponieważ nie była to do końca

moja decyzja. Pierwszy numer nie był może

rewelacyjny, ale sprzedał się w nakładzie 1000

egzemplarzy, ale wtedy takie były czasy, po

prostu wszyscy chłonęli fanzine’y, kasety i

płyty. Wtedy było zdecydowanie większe

zainteresowanie niż jest teraz. Natomiast w

momencie kiedy przygotowałem numer drugi, który

był zdecydowanie bardziej konkretny przydarzyła

się taka historia, że matryca do niego została

zniszczona albo zgubiona w drukarni. Już nie

miałem zupełnie siły, aby to wszystko odtwarzać.

Wtedy też jeszcze nie było za bardzo dostępu do

komputera, więc to było zbyt skomplikowane. Ta

sytuacja trochę mnie podłamała, że tyle pracy i

wysiłku poszło na marne – miałem dosyć. Tym

bardziej, że w tamtym czasie dystrybucja

zaczynała się coraz bardziej rozkręcać a co za

tym idzie i wydawnictwo kasetowe. Zacząłem

organizować coraz to więcej koncertów – więc mój

czas był na co innego pożytkowany. Natomiast

później cały czas myślałem nad tym, aby wydawać

zine’a, nawet miałem już plan aby wydawać go pod

nazwą EMPIRE ON FIRE, do którego zebrałem

mnóstwo materiałów, bardzo ciekawych wywiadów,

ale ze względu na coraz to mniejszą ilość czasu

i tego co się działo w wytwórni – nigdy nie

byłem w stanie go ukończyć. Później

stwierdziłem, że raczej nigdy już się za to nie

zabiorę, ponieważ szkoda było mojego czasu a tym

bardziej ludzi, którzy robili coś do tej gazety,

która później mogłaby się nie ukazać.

Jednak przez wiele lat pisywałem do innych

fanzine’ów, które proponowały mi artykuły,

kolumny czy wywiady jak np. PASAŻER czy

kanadyjski AT BOTH ENDS, który właśnie kończy

swoja działalność, niebawem ukaże się pożegnalny

numer.

Page 54: CUDOWNE LATA

OPRÓCZ WYTWÓRNI ORGANIZUJESZ RÓWNIEŻ KONCERTY.

POWIEDZ ŁATWIEJ BYŁO ROBIĆ KONCERTY KIEDYŚ, CZY

ŁATWIEJ JEST TERAZ? DAJE CI TO JESZCZE CAŁY CZAS

RADOŚĆ?

Cały czas je robię, więc jakąś radość mi to

daje. Chociaż czasami się zastanawiam czy

rzeczywiście tak jest, tym bardziej kiedy się do

nich dopłaca. Jednak generalnie samo prowadzenie

wytwórni czy dystrybucji to jeszcze nie jest to.

Jest fajnie widzieć tych ludzi, spotykać się na

żywo z tymi zespołami, jeździć z nimi na trasy i

robić to wszystko z tym związanego. Nawet

mógłbym zaryzykować i powiedzieć, że prowadzenie

wytwórni w dzisiejszych czasach tego wymaga w

pewnym stopniu - organizacji koncertów i tras.

Samo prowadzenie wytwórni już nie wystarcza.

Fajnie jest pomagać bardziej zespołom, które się

wydaje, organizować im koncerty i widzieć jak

ludzie na nie przychodzą. Widzieć jaki jest

odbiór, że ludzie się cieszą z tej muzyki, że

interesują się tym, co te zespoły mają do

powiedzenia. Więc jest to fajne pomimo, że

czasami wiąże się z tym jakiś stres.

A jeśli chodzi o różnicę czy kiedyś się łatwiej

robiło koncerty czy dziś to powiem, że dziś jest

dużo łatwiej zorganizować koncert. Obecnie jest

więcej miejsc na robienie koncertów, zespołów

przyjeżdża więcej. Może kiedyś więcej ludzi

przychodziło na koncerty ale bywało, że były

tylko dwa a czasami nawet jedno miejsce do

zrobienia koncertu. Często koszty zrobienia

koncertu były dużo większe niż jest teraz.

Pomimo tego, że miejsca są zamykane albo mają

problemy jak chociażby ELBA, na której teraz

jesteśmy to i tak obecnie jest więcej miejsc, w

których można zorganizować koncert hardcore/punk

przynajmniej jeśli chodzi o Warszawę. Też w

innych miastach jest więcej organizatorów

koncertów, którzy interesują się różną muzyką,

różnymi klimatami i kapelami więc zawsze można

znaleźć osoby, które mogą zorganizować koncert

też w swoim mieście. Więc pod tym względem jest

dużo łatwiej. Może ludzie nie podchodzą tak

entuzjastycznie do koncertów jak kiedyś, może

dlatego, że mają muzykę w zasięgu ręki dzięki

Internetowi. Ilość kapel jaka przyjeżdża, a co

za tym idzie ilość koncertów jest bez

porównania. To na pewno się zmieniło, ale takie

mamy czasy, 10 czy 20 lat temu trochę inaczej to

wyglądało.

PAMIĘTASZ ILOŚĆ KONCERTÓW ZORGANIZOWANYCH PRZEZ

REFUSE?

Wiesz, pewnie normalnie bym nie pamiętał, ale od

jakiegoś czasu zacząłem je wszystkie spisywać.

Czasami ludzie się mnie pytali ile koncertów

zrobiłeś, który to koncert? Więc dzisiejszy ma

numer 83. Niedługo setka:)

A JAKOŚ SZCZEGÓLNIE PAMIĘTASZ JEDEN KONKRETNY?

Ciężko jest wybrać, ponieważ każdy koncert wiąże

się z jakimiś wspomnieniami, emocjami czy zespół

był świetny, jaka była publika, czy były jakieś

problemy, czy był udany finansowo, czy nie.

Czasami zespoły były wyśmienite, takie którym

marzyłem aby zrobić koncert, a potem okazywało

się, że była totalna wtopa finansowa. A z

perspektywy czasu wciąż daje to jakąś pozytywną

energię, że właśnie te zespoły zagrały w tym

mieście. Sporo było tych koncertów, które były

bardzo istotne. Na pewno te koncerty, które

robiłem w połowie lat 90tych, jak chociażby 1

majowy koncert z 95roku, przed którym była

zorganizowana jedna z większych manifestacji

anarchistycznych. Miałem też przez to trochę

problemów, ponieważ to było wydarzenie

polityczne i sprawą zainteresował się UOP. Grały

tam wtedy min GUERNICA Y LUNO i SANCTUS IUDA.

Drugi STRAIGHT EDGE FEST z 97, który przywrócił

wiarę w ten ruch w tym kraju.

A obecnie mam coraz mniej czasu, żeby pisać

takie kolumny czy artykuły, ponieważ wytwórnia

zajmuje mi coraz więcej czasu, coraz częściej

wyjeżdżam na coraz to dłuższe trasy koncertowe i

to sprawia mi większą przyjemność. Przez wiele

lat siedziałem w jednym miejscu koncentrując się

tylko na wytwórni, jednak bardzo fajnie jest

wyjechać na jakiś czas i spotykać wszędzie

nowych czy starych znajomych, oglądać kapele w

całej Europie i obecnie to bardziej mnie kręci

niż robienie zine’a. Może jak będę bardziej

zmęczony trasami i będę wydawał jedną czy dwie

płyty w roku, to może powrócę do tematu

wydawania zine’a – o ile będę miał jeszcze coś

do powiedzenia oczywiście:)

MYŚLĘ, ŻE DO POWIEDZENIA PEWNIE TAK:) MOŻE

KTÓREJŚ NOCY BĘDZIESZ MIAŁ SEN, TAK JAK MIAŁEM

JA I ZMOTYWUJE CIĘ TO DO ZROBIENIA FANZINE’A.

No właśnie:) Ale nawet jeśli ja nie będę miał

nic do powiedzenia, to myślę, że ludzie, z

którymi będę robił wywiady, lub będę pytał o

współpracę z pewnością będą mieli. Jeszcze jest

parę takich osób w scenie hardcore/punk na

świecie.

TERAZ PYTANIE ODNOŚNIE WYTWÓRNI. MYŚLISZ, ŻE

MOŻLIWE JEST PROWADZENIE TAKIEJ WYTWÓRNI JAKĄ TY

POSIADASZ I DODATKOWO PRACOWAĆ ZAROBKOWO?

MYŚLISZ, ŻE MOŻLIWE JEST POGODZENIE TYCH DWÓCH

RZECZY?

Jest to bardzo ciężkie ale jest to nieuniknione,

ponieważ mało kto może sobie pozwolić w

dzisiejszych czasach na życie z wytwórni czy też

z dystrybucji. Osobiście nawet nie oczekuję

tego, ponieważ wiąże się to z jakimś

oczekiwaniem od ludzi, że będą kupowali to,

czego ja preferuję słuchać. A wiadomo jak to się

odbywa, gdyż mody zmieniają się co rok albo dwa.

Nie chciałbym, aby to się kończyło jakąś

frustracją, że nie mogę zapłacić rachunków czy

nie mogę sobie kupić czegoś do jedzenia,

ponieważ ktoś nie kupił płyty ANCHOR czy singla

BLANK STARE.

Wiem, że są takie wytwórnie, które są w stanie

jakoś przeżyć, ale to też wiąże się z ogromnym

nakładem pracy. Ja sam wkładam mnóstwo energii i

pracy oraz czasu i przyznam szczerze, że nawet

chętnie chciałbym znaleźć się w takiej sytuacji,

że wytwórnia czy dystrybucja jest w stanie

spłacić pewne koszty. Powiedzmy jeśli kupiłbym

sobie komputer, z pieniędzy zarobionych w

wytwórni czy dystrybucji to uważałbym to za jak

najbardziej słuszne posunięcie czy np.

dystrybucja spłacałaby część kosztów związanych

z pomieszczeniem, które sama zajmuje i uważam,

że to jest fair.

Jeśli ludzie utrzymują się ze swoich własnych

sklepów płytowych, to ja nie mam nic przeciwko

temu o ile jest w tym jeszcze jakaś etyka, że

sposób w jaki sprzedawane płyty nie

komercjalizują całej tej kultury hardcore/punk.

Tak jak na przykład EBULLITION, które jest cały

czas na bardzo dobrym poziomie, jest dobrą

dystrybucją, niegdyś wytwórnią i koleś żyje z

tego i ja nie mam nic przeciwko. Oczywiście jest

cały ogrom ludzi, pasjonatów, którzy wyznają

zasadę non-profit i uważam, że to jest jakby

esencja całej kultury DIY hardcore czy punk.

Samo pogodzenie pracy nad wytwórnią i

dystrybucją z pracą zarobkową jest bardzo

ciężkie i zawsze wiąże się z jakimiś problemami

finansowymi, ponieważ trudno jest pracować

regularnie non stop a pomimo tego bardzo

aktywnie działać z wytwórnią czy dystrybucją. To

zawsze jest jakiś kompromis. W tym samym czasie

inni kupują sobie mieszkania, kształcą się,

zdobywają kolejne szczeble swoich studiów, także

jest to zawsze jakieś poświęcenie.

Cudowne Lata str. 54

Page 55: CUDOWNE LATA

Później na pewno wszystkie koncerty organizowane

w ramach kolektywu WWA HARDCORE FORCE były

bardzo ważne, ponieważ wcześniej scena straight

edge / HC była marginalna w stolicy, ponieważ

interesowało się nią tylko kilka osób. Zespoły

SXE nie przyjeżdżały, a jeśli już to zazwyczaj

do Poznania. Ale w momencie kiedy zawiązaliśmy

ten kolektyw, ta bardziej hardcoreowa, straight

edgeowa część sceny mocniej rozwinęła się tutaj

i była okazja gościć tak wyśmienite zespoły jak

TRIAL czy CATHARSIS, POINT OF NO RETURN, GOOD

CLEAN FUN, BLOODPACT, czy europejskie zespoły

takie jak chociażby REACHING FORWARD czy

HIGHSCORE. Więc to był też dla mnie bardzo

emocjonujący i inspirujący czas. Oczywiście

warto wspomnieć festiwale jak NOC WALPURGII czy

OPEN HARDCORE FEST i zespoły które na nich

występowały. 10 lecie REFUSE z WHAT HAPPENS NEXT

czy 15 lecie z SEEIN RED, BLANK STARE czy BIRDS

OF A FEATHER. Te koncerty były bardzo istotne i

je się zawsze pamięta.

OK. A GDYBYŚ MIAŁ WYMIENIĆ 5 NAJBARDZIEJ

INSPIRUJĄCYCH CIĘ ZESPOŁÓW WSZECHCZASÓW TO CO BY

TO BYŁO?

Słyszałem już kilka razy takie pytanie, ale

zawsze staram się wymigać:) To jest bardzo

trudne pytanie, ponieważ ja słucham bardzo

różnych klimatów i różne zespoły w różny sposób

na mnie oddziaływają, zarówno pod względem

muzycznym jak i przekazu. Jest mi bardzo ciężko

wymienić 5 takich płyt, czy pięć zespołów. Wiesz

z jednej strony MINOR THREAT, YOUTH OF TODAY i

inne kapele straight edge a z drugiej strony

brytyjskie zespoły jak CRASS czy CONFLICT też na

mnie bardzo wpływały ze względów muzycznych,

politycznej świadomości i przekazu. Amerykańskie

kapele jak DEAD KENNEDYS, MDC czy CRUCIFIX,

który również miał na mnie kolosalny wpływ. No i

oczywiście Polska z DEZERTEREM na czele,

ponieważ to był zespół, który bardzo się

przyczynił do ukształtowania tego, co myślę i co

robię. Płyta UNDERGROUND OUT OF POLAND i ich

pierwsze płyty uważam za najlepsze jakie ukazały

się w Polsce. Również mnóstwo holenderskich

zespołów jak LARM czy BGK czy włoskie NEGAZIONE,

WRETCHED czy cała skandynawska scena. Nie jestem

w stanie podać pięciu – jest to dla mnie

niewykonalne. Trzeba też wspomnieć kapele lat

90tych, które grały bardziej new scholową muzykę

jak CHOKEHOLD czy TRIAL. Te zespoły działały w

momencie jak ja już coś robiłem, to też się na

to trochę inaczej patrzy. Słuchając TRIAL czy

CATHARSIS te zespoły były dla mnie bardzo

istotne w latach 90tych ale te rzeczy, których

słuchałem wcześniej, które inspirowały mnie na

początku, to są to takie podstawy totalne.

Oczywiście obecnie też jest sporo kapel, które

powinny się na jakimś topie znaleźć. Top 5 jest

dla mnie niewykonalne ale wiem, że na pewno

MINOR THREAT powinien tam być:)

CO MYŚLISZ O POLSKIEJ SCENIE – JAKIEŚ ZESPOŁY,

KTÓRE PRZYKÓŁY TWOJĄ UWAGĘ OSTATNIMI CZASY?

Uważam, że dużo pozytywnego fermentu dzieje się

w polskiej scenie. Jest parę zespołów, które

zasługują na to, aby być znanymi i słuchanymi

nie tylko u nas. Bywało wiele fajnych zespołów

ostatnimi czasy, ale większość z nich bardzo

szybko się rozpadała. Na szczęście obecnie mamy

taką tendencję, że te zespoły trochę dłużej

działają, coś nagrywają, jeżdżą na koncerty i

trasy nie tylko w Polsce i to jest pozytywne. Z

całą pewnością GOVERNMENT FLU jest takim

zespołem, który pojawił się w ubiegłym roku i

nie mówię tego tylko dlatego, że wydaję im

płyty. Dla mnie jest to jeden z 5 ulubionych

Page 56: CUDOWNE LATA

Wydawnictwa REFUSE RECORDS

REFUSE 061 ANCHOR "Relations of violence" 7"EP

REFUSE 060 RIGHT IDEA "Right Idea" 7"EP

REFUSE 059 S.B.V. "Swallow the pill" 7"EP

REFUSE 058 SEASICK "Ennui" 7"EP

REFUSE 057 GOVERNMENT FLU "Fuck poetics" 7"EP / MCD

REFUSE 056 GOVERNMENT FLU "Demo 2008" 7"EP

REFUSE 055 V/A “Warsaw is Burning” 7”EP

REFUSE 054 ZŁODZIEJE ROWERÓW "...Gdy wrzała krew 1995-1999" CD

REFUSE 053 BLANK STARE "Blank Stare" 12"EP

REFUSE 052 DISCARGA "Musica Pra Guerra" LP

REFUSE 051 GO! "Your Power Means Nothing" 7"EP

REFUSE 050 BIRDS OF A FEATHER "The Past The Present" LP + "The past

the present - a 25 years of European Straight Edge" BOOK // BIRDS OF A

FEATHER "The Past The Present" CD

REFUSE 049 ANCHOR "The Quiet Dance" LP

REFUSE 048 THE CORPSE “Fight against rules” CD

REFUSE 047 V/A "Back From The Dead - 4 Way Split"CD

REFUSE 046 SPES EREPTA "Minutova terapie" CD

REFUSE 045 THESE HANDS ARE FISTS "Peace is bad for business" CDep

REFUSE 044 GO! "What we build together" 7"EP

REFUSE 043 HOODS UP "Arms still open" CDep

REFUSE 042 SEEIN'RED/F.P.O. split CD

REFUSE 041 THE TANGLED LINES "Wash the shit off!"7"EP

REFUSE 040 LETS GROW "Disease of modern times" LP/CD

REFUSE 039 BLANK STARE "(Suicide)” 7"EP

REFUSE 038 NEW WINDS "This fire these words 1996-2006" CD

REFUSE 037 REGRES "W naszych dłoniach" MCD

REFUSE 036 F.P.O. "Znam za deka ja gubam bitkata" CD

REFUSE 035 THE TANGLED LINES/DICK CHENEY split 7"EP

REFUSE 034 HIT ME BACK "Life" LP/CD

REFUSE 033 NAMES FOR GRAVES "Version 2.1" 7"EP

REFUSE 032 JIHEART "Jiheart" MCD

REFUSE 031 NO VIOLENCE "Invencivel" MCD

REFUSE 030 CHAMPION "Promises kept" MC

REFUSE 029 CHAMPION "Time slips away" MC

REFUSE 028 NEW WINDS "A spirit filled revolution" LP/CD (w/ Book)

REFUSE 027 V/A "NOC WALPURGII 1996-2002" CD

REFUSE 026 JULIETTE "From Somewhere In The East" CD

REFUSE 025 HIGHSCORE "Unsuspecting actors in a bad soap opera" MC

REFUSE 024 REGRES "Punk Rock Pozytyw" CD/MC

REFUSE 023 I SHOT CYRUS "Complete Discography 1997-2001" CD/MC

REFUSE 022 BETERCORE "Youthcrust Discography!!" CD

REFUSE 021 VITAMIN X "Now it's our turn" MC

REFUSE 020 V/A "Take No Heroes" CD

REFUSE 019 TIME X "Good moves not good players" 7"EP

REFUSE 018 ZŁODZIEJE ROWERÓW "Ten moment" CD/MC

REFUSE 017 REGRES s/t MC

REFUSE 016 SECOND AGE "The Tides have turned" CD/MC

REFUSE 015 GOOD CLEAN FUN "Straight outta hardcore" MC

REFUSE 014 V/A "More Than The X On Our Hands" 2xMC

REFUSE 013 ONLY WAY OUT s/t 7"EP/MC

REFUSE 012 REACHING FORWARD "The Conflict" MC

REFUSE 011 BLOODPACT "(A)Bastardization" MC

REFUSE 010 GOOD CLEAN FUN "On the sreets saving our scene from the

forces of evil" MC

REFUSE 009 ZŁODZIEJE ROWERÓW "Emo'la" CD/MC

REFUSE 008 SPINELESS "...A talk between me and the stars" MC

REFUSE 007 PURE "No one proper way" CD/MC

REFUSE 006 LIAR "Invictus" MC

REFUSE 005 BLINDFOLD "...A talk between me and the stars" MC

REFUSE 004 NATIONS ON FIRE "Death of the pro-lifer" MC

REFUSE 003 ZŁODZIEJE ROWERÓW s/t MC

REFUSE 002 CYMEON X "Live"

REFUSE 001 KTO UKRADŁ CIASTKA "Rozdział XI" MC

zespołów obecnie w Polsce i najbardziej podoba mi

się z tych wszystkich nowych. Nowych nie nowych,

ponieważ ludzie z tego zespołu grywali już wcześniej

w innych kapelach przez lata. Zespół szybko

wystartował, szybko wydał demówkę, zagrali sporo

koncertów, zdołali w ciągu krótkiego okresu czasu

wydać dwa single, pojechać na zachód, więc jedyne co

mogę powiedzieć o tym zespole, to same pozytywne

słowa. Tym bardziej, że grają muzykę bardzo mi

bliską czyli szybki, mocny hardcore lat 80tych,

czego bardzo mi brakowało w tym kraju. Z całą

pewnością jeśli mówimy o Warszawie na uwagę

zasługuje EL BANDA, choć nie jest to najnowszy

zespół, bo istnieją już jakieś 3, 4 lata i z takich

bardziej punkowych klimatów to jest to również mój

faworyt. THE BLACK TAPES z cała pewnością, za to że

grają w takich a nie innych klimatach i robią to

bardzo dobrze. BURST IN to też moi kumple od lat i

fajnie, że grają taką muzykę, połączenie lat 80tych

i 90tych oldschoolowych i newschoolowych. Mam

nadzieję, że przetrwają i nagrają coś więcej. Ze

stolicy jeszcze godne zainteresowania są THE BLIND

DATE i GROW WEAKER. Na pewno na uwagę zasługują też

chłopaki z południa z LAST BELIEVER, jest też sporo

takich nowych old schoolowych zespołów jak LOOK

AHEAD, STEP RIGHT IN, NICE SHOES, CERVANTES, STRONG

SO FAR z Trójmiasta...

Page 57: CUDOWNE LATA

NO I NIEBAWEM RUSZAJĄ NA KRÓTKA TRASĘ PO POLSCE,

WIĘC BĘDZIE MOŻNA ICH ZOBACZYĆ TU I TAM.

ZASTANAWIAŁEŚ SIĘ, CO CAŁY CZAS TRZYMA CIĘ W

SCENIE HARDCORE?

Wydaje mi się, że to są te same powody, dla

których wchodziłem w te klimaty. To mnie cały

czas tu trzyma, pomimo czasem jakiś negatywnych

rzeczy typu jakieś durne plotki czy oszustwa

etc. Jest w tym jakaś historia, ilość zespołów z którymi się coś robiło, ilość ludzi, których się

poznało, jakieś przyjaźnie, które trwają pięć,

dziesięć czy dwadzieścia lat. Ludzie, którzy

ciągle w tym siedzą i tak jak mówiłem wcześniej

to mnie tutaj trzyma. Cały czas totalnie mnie

jarają zarówno stare jak i nowe zespoły, więc

nie jest tak, że zatrzymałem się na 89, 95 albo

2000 roku. Cały czas wychodzą nowe płyty, które

mi się podobają i pojawiają się zespoły, które

warto wspierać. Byłoby mi bardzo ciężko przestać

tak po prostu robić cokolwiek, albo przestać

przychodzić na koncerty, albo nie robić nic,

ponieważ to jest już wpisane w moją tożsamość.

Sprawia mi to dużo radości pomimo, że czasami

jest to stresujące, czy mam z tego powodu jakieś

nieprzyjemne sytuacje. Więc cały czas jest

mnóstwo powodów, które mnie w tym wszystkim

trzymają. Jeśli tylko aspekt finansowy pozwoli,

to na pewno działalność będzie kontynuowana a

moje zainteresowanie nie będzie raczej słabnąć.

Nie mam w planach sprzedaży swojej kolekcji

płytowej jeśli o to chodzi:) Słucham wciąż tych

płyt i nie są to meble jak czasami ma to miejsce

u innych:)

MOIM ZDANIEM SCENA TO TAKA ZBIERANINA

INDYWIDUALNOŚCI. MASZ JAKIŚ SWOICH FAWORYTÓW,

OSOBY KTÓRE DZIAŁAŁY W SCENIE HARDCORE,

WYWODZIŁY SIE ZĘ SCENY HARDCORE ALE WYSZŁY POZA

NIĄ ZE SWOIM PRZEKAZAM?

Oczywiście, są to na pewno takie osoby, których

nie znam osobiście, jak IAN MaCKAYE, BIAFRA czy

ludzie z CRASS i tych wszystkich wczesnych

kapel. POSITIVE FORCE D.C. Oczywiście też osoby,

które tutaj na miejscu coś robiły, które coś

robią i które znam osobiście jak Pietia z QQRYQ

czy ludzie, którzy 20, 25 lat temu robili

koncerty, wydawali zine’y czy grali w kapelach

jak chłopaki z DEZERTERA.. Również ludzie, z

którymi współpracowałem i nadal współpracuję

chociażby Greg Bennick z TRIAL czy ludzie z

ŻEGOTA, CATHARSIS i CRIMETHINC. Też dużo takich

postaci z Europy, sporo osób z Polski. Dużo

świetnych inicjatyw zostało stworzonych przez

ludzi ze sceny, jak GAN czy FWZ etc. Teraz

musiałbym zrobić burzę mózgów i wymienić mnóstwo

takich osób. Jednak tych ludzi, którzy byli i są

taką inspiracją było i jest bardzo wielu.

REFUSE RECORDS OD ZAWSZE KOJARZONE BYŁO ZE

STRAIGHT EDGE. PAMIĘTASZ CO BYŁO POWODEM TEGO,

ŻE PRZESTAŁEŚ PIĆ I PALIĆ, CHOĆ MOŻE NIGDY TEGO

NIE ROBIŁEŚ?

Nie jestem typem takiej osoby, która jest

Straight Edge od urodzenia, więc rzeczywiście

był taki moment przejściowy. Powody były zarówno

bardzo osobiste, to, że imprezowanie i picie

alkoholu nie robiło na mnie zbyt dużego

wrażenia, miałem też pewne osobiste

doświadczenia z bliskiego otoczenia, ale też

doświadczenia z rzeczy dziejących się w scenie

punkowej w tamtym okresie oraz ze względu na

potencjał jaki był marnotrawiony przez alkohol,

narkotyki. Wówczas był większy nihilizm niż jest

obecnie i często ludzie sobie z tym nie radzili.

Teraz trochę się to też zmieniło, ludzie

imprezują, ale to jest ich wybór. Mnie to jednak

jakoś specjalnie nie kręci, więc po prostu tego

nie robię. Ale wtedy, kiedy poznawałem ten

pozytywny punkowy czy hardcore’owy przekaz jakoś

oglądanie ludzi, którzy siedzieli na koncertach

z workami z klejem i wpadali w totalny marazm i

apatię, jednocześnie rujnując swoje zdrowie nie

podobało mi się. Wielu ludzi umierało przez

narkotyki i dlatego Straight Edge wydawało mi

się wtedy świetną punkową ideą, którą warto było

wnieść we własne życie i propagować ją do dnia

dzisiejszego.

PATRZĄC NA ILOŚĆ ZESPOŁÓW I LUDZI, KTÓRZY

UTOŻSAMIAJĄ SIĘ ZE STRAIGHT EDGE – MOŻNA ODNIEŚĆ

WRAŻENIE, ŻE NIE JEST TO ZBYT POPULARNE TERAZ?

Powiedzmy, że jest to mniej popularne teraz niż

było kiedyś np. w pierwszej czy drugiej połowie

lat 90tych. Ale jeśli chodzi o Warszawę, to w

momencie kiedy ja wchodziłem w klimaty SXE to

nie było to w ogóle popularne. Tu zawsze była

tylko garstka osób. Pamiętam czasy, kiedy my,

osoby utożsamiające się ze SXE w tym mieście

byliśmy w stanie policzyć się na palcach jednej

ręki.

Teraz mogę powiedzieć, że nie jest tak źle.

Ilość osób, które są Straight Edge a wiem bo

jestem cały czas w kontakcie z nimi, wiele osób

kupuje u mnie płyty, wiele osób je zamawia, w

porównaniu z innymi krajami europejskimi jest

ich całkiem sporo. Może razi to, że jest tak

mało SXE zespołów w Polsce, może jeden może dwa.

Pod tym względem nie było tak źle od lat 80.,

kiedy istniała tylko USTAWA O MŁODZIEŻY i nic

więcej. Ale jeśli chodzi o ilość osób, które są

Straight Edge chociażby w Warszawie, to

powiedziałbym, że nie jest jeszcze tak

tragicznie. Dodatkowo można powiedzieć, że

Straight Edge ogólnie na świecie, w wielu

miejscach już nie jest tak popularny.

Przypuszczam, że wiele nowych dzieciaków, które

w to wchodzą interesują się tym głównie dlatego,

że wiąże się to z wyznawaniem pewnych zasad i

etyki. Prawdopodobnie jest tego zbyt wiele dla

osób, które są zainteresowane głównie aspektami

muzycznymi, ciuchami czy innymi bardziej

pobieżnymi sprawami.

Page 58: CUDOWNE LATA

Tak to widzę. Straight Edge zawsze był

postrzegany jako kultura dzieciaków,

nastolatków, którzy wyznają pewne zasady. Myślę,

że przez te lata zmieniło się sporo i teraz

osoba, która jest Straight Edge nie koniecznie

musi być młoda i dlatego to wszystko zmieniło

się w coś bardziej poważnego. Ludzie są przy tym

już przez wiele lat, chociażby członkowie

zespołów, które działają od dawna np. BIRDS OF A

FEATHER nie mówiąc już o SEE IN RED, gdzie

kolesie mają prawie po 50 lat.

DLA MNIE STRAIGHT EDGE BYŁO NIEROZŁĄCZNE Z

BYCIEM WEGETARIANINEM CZY WEGANINEM. JEDNAK

PATRZĄC NA ILOŚĆ ZESPOŁÓW, KTÓRE PRZYJEŻDŻAJĄ DO

NAS ZE STANÓW I ZAZWYCZAJ NIE SĄ TO ZESPOŁY PRO

WEGETARIAŃSKIE, DLATEGO TO CO POWIEDZIAŁEM

WCZEŚNIEJ WCALE NIE JEST TAKIE OCZYWISTE.

Tak, absolutnie zgodzę się z tym. W moim

własnym, osobistym kodeksie Straight Edge

wegetarianizm czy weganizm jest oczywiście tym

samym, czy może nawet ważniejszą rzeczą niż

Straight Edge. Za każdym razem, pomimo tego, że

wiem, iż w obecnym świecie wegetarianizm nie

mówiąc o weganizmie cieszy się średnią

popularnością nawet wśród załóg Straight Edge ze

Stanów, ponieważ w Europie to jeszcze jako tako

to wygląda, jak widzę osobę, która jest Straight

Edge a je mięso doznaje szoku. Bywałem na

trasach z zespołami, robiłem koncerty, więc

powinienem przyzwyczaić się do tego widoku, ale

za każdym razem jest to dla mnie szokujące no i

muszę przyznać smutne. Patrząc na to Straight

Edge jest zredukowane tylko do abstynencji od

narkotyków i alkoholu, do grania muzyki i do

wizerunku związanego z jakimś tam ubiorem. Nie

wiem czy stanowi to jakąś rozsądna alternatywę.

Ważne jest, że ktoś nie pali i nie pije, ale są

ważniejsze i istotniejsze sprawy na świecie. Dla

mnie Straight Edge był atrakcyjny również z tego

powodu, że bardzo mocno wiązał się z

propagowaniem praw zwierząt, wegetarianizmu i

weganizmu. Dla mnie cała idea vegan straight

edge jest bardzo istotna i wciąż się z nią

utożsamiam.

A CO BYŚ POWIEDZIAŁ OSOBIE, KTÓRA ZASTANAWIA SIĘ

CZY ZOSTAĆ STRAIGHT EDGE?

Co ja mógłbym powiedzieć? No na pewno to, że

można zaoszczędzić sporo kasy, którą można wydać

albo na jakieś szczytne cele, albo chociażby na

jakieś fajne płyty. Na pewno daje to jakąś

pozytywną energię i takie poczucie własnej

kontroli nad samym sobą i również to, że nie

potrzeba narkotyków czy alkoholu żeby się dobrze

bawić. Nie potrzeba substytutów, które ułatwiają

więzi międzyludzkie, czy ogólnie komunikację z

innymi ludźmi. Często jest tak, że to alkohol

czy papierosy wpływa na ludzi tak, że się

bardziej integrują. Scena Straight Edge jest

dowodem na to, że zupełnie jest to niepotrzebne,

że jest to nieistotne. Jeśli chodzi o narkotyki

to można by długo wymieniać, tak więc spróbuj,

przekonaj się, za jakiś czas spojrzysz na to i

będziesz mógł stwierdzić czy to było pomocne,

przydatne czy coś wniosło w życie. Twój wybór –

personal choice.

CHCIAŁBYŚ POGADAĆ O POLITYCE, TYM CO OBECNIE SIĘ

W NIEJ DZIEJE?

Po przeprowadzce do Berlina trochę straciłem

kontakt z rzeczywistością i w ogóle z tym, co

dzieje się na świecie. Mniej informacji do mnie

dociera, nie mam telewizora, jestem bardzo

leniwy jeśli chodzi o sprawdzanie informacji w

Internecie, bo i tak dużo czasu spędzam przy

komputerze, no i również bariera językowa jeśli

chodzi o gazety. Teraz mam taki okres

wytchnienia od tego, co zawsze mnie denerwowało

w tym kraju, jeśli chodzi o politykę. Czasami

brakuje mi tego Kaczyńskiego, który ciągle

dodaje ognia, Tuska i całego tego cyrku(śmiech).

Więc za każdym razem kiedy przyjeżdżam do

Polski, to bardzo chętnie sięgam po informacje

co się zmieniło, kto na kogo co powiedział itd.

Generalnie zbyt wiele się nie zmienia jeśli

chodzi o polską politykę. Mógłbym tutaj długo

narzekać, ale nie wiem czy powiem coś nowego. Z

jednej strony na ultra konserwatystów z PIS’u a

z drugiej strony na neoliberałów z Platformy i

odwiecznej walki pomiędzy nimi, która nie wiem

czy cokolwiek zmienia dla ludzi tutaj, oprócz

tego, że jest podobno jakiś tam wzrost

gospodarczy i kryzys znosimy całkiem nieźle w

porównaniu z innymi krajami Europy. Statystyki

może coś innego wykazują, ale kryzys w

Niemczech, a wzrost gospodarczy w Polsce to i

tak cały czas jest jakaś tam przepaść.

TRZYMAJĄC SIĘ TEMATU POLITYKI, WYDAJE MI SIĘ, ŻE

W SCENIE HARDCORE/PUNK WIĘCEJ JEJ BYŁO KIEDYŚ

NIŻ JEST TERAZ, ZESPOŁY WIĘCEJ MÓWIŁY O

PROBLEMACH POLITYCZNYCH TERAZ TEGO JAKBY MNIEJ.

MIESZKAJĄC TERAZ W BERLINIE ZAUWAŻASZ TAKĄ

TENDENCJĘ I TAM?

Tak, wszędzie jest podobnie, to nie jest tylko

kwestia Polski. Myślę, że w Polsce często

bywając w różnych miejscach, mając okazję

obserwowania różnych scen, wydaje mi się, że w

Polsce nie jest jeszcze tak źle. Jest parę

starszych jak i młodszych zespołów, które

poruszają pewne kwestie i jest sporo osób, które

starają się robić jakieś rzeczy poza muzyczne.

Jednak prawdą jest, że ta bardziej hardcore’owa

część sceny redukuje wszystko do muzyki i

wizerunku. Często nie tyle, że przestają

interesować ich tematy, które były poruszane,

ale stają się pewnego rodzaju reakcjonistami.

Zaczynają wyznawać konserwatywne poglądy, albo

kwestionują wegetarianizm czy prawa zwierząt.

Zaczyna to czasami być czymś totalnie wstecznym,

czymś przeciwko czemu punkowa czy hardcore’owa

etyka występowała. Jest to smutne, ale z drugiej

strony trzeba wspierać te wszystkie inicjatywy,

które wiążą cały czas hardcore/punk z

działalnością polityczną, bardziej progresywną

ideologią lub czymkolwiek co sprawia, że

hardcore czy punk ma bardziej kulturowe,

polityczne, świadomościowe znaczenie niż tylko

to, że jest postrzegany jako jakaś subkultura

młodzieżowa czy styl muzyczny.

Berlin ma jednak dobrą tradycję ruchów i debat

politycznych. To ma miejsce również w scenie.

Jest oczywiście dużo świetnych inicjatyw.

Chociażby ruch antyfaszystowski jest wyjątkowo

prężnie zorganizowany. Oczywiście zdarzają się

również przeginki w drugą stronę jak nadmierna

poprawność, a szczególnie ruch „Anti Deutsche”,

ale to już inny temat.

ZMIENIAJĄC TEMAT MAM PYTANIE ODNOŚNIE MIEJSC,

KTÓRE DZIĘKI RÓŻNYM TRASOM PO EUROPIE

ODWIEDZIŁEŚ. MASZ JAKIEŚ SWOJE ULUBIONE ZAKĄTKI,

DO KTÓRYCH LUBISZ POWRACAĆ?

Wiele jest takich miejsc. Holandia jest takim

miejscem, do którego zawsze chętnie wracam ze

względu na ilość znajomych i od czasu BGK,

PANDEMONIUM i LARMu zawsze te zespoły mnie

kręciły. Zawsze kiedy tam przyjeżdżam jest

super. Skandynawia! Uwielbiam Szwecję i

Finlandię również ze względu na ludzi, zespoły

ale również ze względu na środowisko naturalne,

na lasy i te wszystkie jeziora, na sam klimat,

specyficzny klimat północy. Oczywiście również

bardzo lubię południe Europy. Niewiele rzeczy

może się równać z tym, jak jesteśmy na trasie na

południu Włoch czy Francji i możemy chwilę

odpocząć. Oczywiście nie można zapomnieć o

Hiszpanii czy Portugalii. Natomiast jeśli chodzi

o ulubione sceny, ludzi i kapele to z pewnością

Page 59: CUDOWNE LATA

będzie to Holandia i Skandynawia, choć warto

wspomnieć o Bałkanach, ponieważ tam również

jestem bardzo związany z wieloma osobami,

których entuzjazm jest zawsze podbudowujący. Tak

też było na Białorusi, ponieważ entuzjazm ludzi

na koncertach jest taki jak u nas 15 lat temu.

Niestety nie udało mi się jeszcze dotrzeć do

Brazylii i jeśli tam pojadę a planuję wyjazd tam

już od dłuższego czasu, to będzie to mój

wyjazdowy top. Nie sądzę też, że uda mi się w

jakimś krótkim okresie czasu dotrzeć do Japonii,

czy do USA – chociaż wiem, że byłby to bardzo

ciekawe doświadczenie. Uważam, że jechanie

gdziekolwiek jest dobrym doświadczeniem i

poznawanie specyfiki lokalnej sceny, lokalnych

zespołów i ludzi jest zawsze bardzo ciekawym,

gdziekolwiek się jest.

WSPOMNIAŁEŚ O BIAŁORUSI, KIEDYŚ OPOWIADAŁEŚ MI

JAKĄŚ CIEKAWĄ HISTORIĘ O TYM, JAK POSTRZEGAJĄ

CIĘ PEWNI BARDZO ORTODOKSYJNI LUDZIE ZA

WSCHODNIĄ GRANICA – MOŻESZ TO PRZYPOMNIEĆ?

Tę historię słyszałem z dwóch lub trzech różnych

źródeł. Nie mogę tu oczywiście uogólniać, ale w

tej historii chodziło głównie właśnie o

Białoruś. Chciałbym jednak powiedzieć, że

pierwsze hardcore’owe czy Straight Edgeowe ekipy

z Białorusi często mnie osobiście odwiedzały,

starałem się wspierać te inicjatywy, wydałem

pierwszy zespół Straight Edgeowy z tego kraju -

JIHEART, znam tych ludzi, którzy teraz działają

w innych zespołach i cały czas współpracujemy ze

sobą. Zdarzały się jednak też takie przypadki

ultra ortodoksyjnych DIY, super crustowców,

którzy doszukiwali się w takich dosyć mocno DIY

przedsięwzięciach jak REFUSE RECORDS, jakiś

namiastek kapitalizmu i wyzysku sceny. Niestety

to również czasami ma miejsce i w Polsce,

ponieważ ludzie nie maja świadomości tego, co

się z tym wiąże. Jeśli ktoś widzi, że wytwórnia

wydała 10, 20 czy nie daj Boże 50 płyt, to za

tym stoją jednak spore pieniądze. Ale ile tych

pieniędzy wpada do kieszeni a ile ich trzeba z

własnej kieszeni wyjąć, to już jest zupełnie

inna historia, która niezbyt wielu interesuje.

Ale jeśli robi się festiwale, koncerty, które

się udają, płyty, które się sprzedają no to

możliwe, że ludzie się zastanawiają skąd ta

osoba ma na to pieniądze. Zwłaszcza jeśli

mieszka się na Białorusi, gdzie miesięcznie

zarabia się 100 Euro albo mniej. Były takie

plotki, że posiadam ogromny dom, siedem pokoi,

że żyję sobie bardzo luksusowo :). Nie pamiętam

już teraz wszystkiego, ale ktoś mi kiedyś

powiedział, że wybić szybę u McDonalda, to jest

to samo, co wybić szybę u Refuse’a. Możliwe, że

było to użyte w jakimś innym kontekście,

możliwe, że ktoś z Polski coś dodał. Nasz kraj

taki jest, że jak ktoś coś robi, to sie pod nim

dołki kopie i sprowadza na ziemię albo pod

ziemię. Możliwe, że część plotek, które

dochodziły na Białoruś pochodziły z Polski.

Jeśli jestem kapitalistyczną wytwórnią, to

prawdopodobnie jestem też faszystowską wytwórnią

– jak to obieram jako prawie takie samo

oszczerstwo. Z drugiej strony, jeśli tak miałby

wyglądać kapitalizm? Miałem na studiach zajęcia

z marketingu i jeśli przedstawiłbym mojemu

profesorowi to co robię, to prawdopodobnie

szybko by mnie z tych studiów usunął, ze względu

na to w jaki sposób prowadzę wytwórnię. Refuse

Records to fatalny biznesplan :)

ZBLIŻAMY SIE KU KŃCOWI:) BOSTON HARDCORE CZY NEW

YORK HARDCORE?

A czy istnieje jakaś alternatywa na tym świecie?

To jak wybór między Coca Colą a Pepsi. Bardzo

lubię wczesne kapele z Bostonu jak SSD, DYS,

NEGATIVE FX ale jakoś nie po drodze mi do końca

z tym, co te kapele prezentowały, czasem z lekko

prawicowa nutką w tym wszystkim, często z takim

jokecore’owym podejściem do Straight Edge.

Z drugiej strony okładka płyty SSD „The Kids

will have their say” na zawsze pozostanie jako

jedna z najlepszych okładek straight edge’owych

w historii. Wokalista DYS a później DAG NASTY

jedna z osób, która rozpoczęła conservative punk

tak więc różnie to z tym bywa. Ostatni koncert

SLAPSHOT w W-wie, na którym byliśmy - dużo

frajdy w trakcie i po koncercie. Choke to równe

chłopisko :) Natomiast takie kapele jak ostatnio

BLANK STARE – to jestem jak najbardziej za.

Z Nowym Jorkiem również mam problem, ponieważ

bardzo lubię wiele z tych kapel NYC z lat 80,

które są totalnie zajebiste i oczywiście ta

druga fala straight edge dzięki YOUTH OF TODAY,

GORILLA BISQUITS, SIDE BY SIDE itd. i są to

zespoły, które znajdują się na liście moich

ulubionych kapel wszechczasów, ale z drugiej

strony nie brakowało tam również jakiś

nacjonalistycznych czy patriotycznych odchyłów,

machaniem flaga amerykańską, z którymi zupełnie

mi nie po drodze. Tak więc czy NY czy Boston?

Nie wiem. Tu i tu były świetne zespoły, ale

zarówno tu jak i tu mam mieszane uczucia jeśli

chodzi o pewne kwestie. Powiem tak, Boston ze

względu na płyty, a NYC ze względu na Youth

Crew’88.

OK. CHWILA DLA CIEBIE, MOŻESZ MI ZADAĆ JAKIEŚ

PYTANIE LUB DODAĆ COŚ OD SIEBIE.

(Po krótkim zastanowieniu) Dobra Michał – wymień

najważniejsze koncerty w życiu.

HM, KTO MIECZEM WOJUJE TEN OD MIECZA GINIE.:)

A jak nie to 5 ulubionych płyt albo kapel:)

ZDECYDOWANIE WOLĘ WYBRAĆ KONCERTY.

Albo nie, jedno takie wydarzenie, lub płyta czy

fanzine, po którym stwierdziłeś, że zostajesz

straight edge?

ZDECYDOWANIE TO BYŁ KONCERT, KTÓRY ODBYŁ SIĘ W

TYM SAMYM CZASIE, W KTÓRYM STWIERDZIŁEM, ŻE

HARDCORE JEST MIEJSCEM DLA MNIE I TU CHCĘ DALEJ

BYĆ. TO BYŁ KONCERT ORGANIZOWANY ZRESZTA PRZEZ

CIEBIE I TO BYŁ KONCERT TRIAL W 99 ROKU.

WCZEŚNIEJ OBRACAŁEM SIE W KLIMATACH PUNKOWYCH I

CRUST PUNKOWYCH, ALE TO, CO TEN ZESPÓŁ SOBĄ

WTEDY PREZENTOWAŁ I CO MIAŁ DO POWIEDZENIA

ZNISZCZYŁO MNIE DOSZCZĘTNIE. WŁAŚNIE TAMTEN

NIESAMOWITY WIECZÓR W KLUBIE KOTŁY DAŁ MI

POTĘŻNY ZASTRZYK ENERGII, NIEDŁUGO PÓŹNIEJ

ZOSTAŁEM STRAIGHT EDGE ORAZ ZACZĄŁEM WYDAWAĆ

FANZINE’A O TEJ TEMATYCE. PÓŹNIEJ MIAŁEM TROCHE

PRZERWY W WYDAWANIU ZINE’A, ALE NIEDAWNO

PRZYŚNIŁO MI SIĘ, ŻE WYDAŁEM GAZETĘ I TAK

POSTANOWIŁEM ZROBIĆ:)

To ja mogę powiedzieć, że czuję się zaszczycony

słysząc to, ponieważ zawsze chodziło o to, żeby

te zespoły, które grają koncerty, czy te

fanzine’y, które są w obiegu, czy te płyty

inspirowały i żeby ludzie wnosili również coś od

siebie i żeby to miało swoją ciągłość. Bardzo

się cieszę, że koncert, który ja robiłem się do

tego przyczynił. Oczywiście zasługi TRIAL są

dużo większe, ale mam nadzieję, że jakąś cząstkę

tego też ja dorzuciłem.

Jeśli chodzi o jakieś podsumowanie, to chciałbym

pozdrowić wszystkich znajomych, przyjaciół,

ludzi przyjaznych i dobrze życzących z Polski.

Pomimo tego, że przeprowadziłem się trochę dalej

na zachód od Odry nie oznacza, że zapominam o

fajnych ekipach. Cały czas zarówno wytwórnia jak

i dystrybucja działa też w Polsce. Pewnie będę

również organizował nadal koncerty tutaj pomimo

tego, że w ostatnim okresie nie miałem zbyt

fajnych doświadczeń, np. zostałem wyeliminowany

w powiedzmy niezbyt przyjemny sposób z

organizacji OPEN HARDCORE FEST, pomimo pracy

jaką włożyłem w ten festiwal od powstania

festiwalu w 2001.

Page 60: CUDOWNE LATA

Przy okazji zdementuję informację jaką przeczytałem w jednym z zinów z nowymi organizatorami tego

festiwalu, gdzie wspomniano, że sam odszedłem z organizacji tej imprezy. Więc nie, nie odszedłem sam i

decyzja o tym została podjęta za moimi plecami. Uważam to za bardzo nieuczciwe posunięcie, które jest

wyrazem braku podstawowych zasad współpracy (lub jej rozwiązywania) oraz braku szacunku do pracy

włożonej przeze mnie w ten festiwal. Po latach nagle okazało się, że festiwal ma jednego "głównego

organizatora", który właśnie wrócił po latach z UK, a ja byłem jedynie "współpracownikiem", hasło

dostępu do strony internetowej i skrzynki pocztowej zostało zmienione, stworzona została nowa grupa

organizacyjna, o której dowiedziałem się od osób trzecich. To bardzo przykre doświadczenie.

Żeby nie było tak negatywnie na sam koniec, to przy okazji chciałbym podziękować wszystkim ludziom

dobrej woli, z którymi przyszło mi współpracować przy okazji tego festiwalu, dla kapel i dla tych

którzy na niego przyjeżdżali.

Michał, dzięki za wywiad i za zainteresowanie no i za pomoc przez tyle lat przy wszystkim, co robiłem

– to jest dla mnie bardzo cenne. To są właśnie takie rzeczy, których bardzo mi brakuje teraz w

Berlinie, tych kumpli, którzy bardzo mi pomagali i wspierali tutaj cały czas.

DOBRZE TO TERAZ TAKIE OSTATNIE Z OSTATNICH PYTAŃ, KTÓRE KIEDYŚ JUŻ KTOŚ CI ZADAŁ. CZY REFUSE TO NA

PRAWDĘ TWOJE PRAWDZIWE NAZWISKO?:)

Faktycznie, ktoś mi już zadał to pytanie:). No tak, od kiedy przeprowadziłem się na zachód, to

pomyślałem o tym, żeby moje nazwisko brzmiało bardziej zachodnio i postanowiłem je zmienić. Także od

tego momentu proszę się do mnie zwracać per Refuse:)

Mój ojciec nie jest z tego faktu szczęśliwy - brzmi za mało warszawsko:)

16.03.1994 „Hybrydy" BLIND MOLE RAT (Anglia), ALIANS, DOBRUŚKA I AMEBY. współorg. z Qqryq 5.05.1994 „Hybrydy” HOMOMILITIA, AMEN, ANTI HOSTILITY, FEAR OF CONFORM

29.09.1994 „Hybrydy” TEQUILA GIRLS (Szwecja), REBELIANT, ATOMICO PATIBULO 6.11.1994 „Giovanni” BLIND MOLE RAT (Anglia), ALIANS, HYTRAROLKA 22.02.1995 „Hybrydy” SELFISH (Finlandia), FORCA MACABRA (Finlandia), RED LIGHT 7.03.1995 „Hybrydy” ANARCRUST (Holandia), TOXIC BONKERS, DRUGS & POLITICS

21.04.1995 „Tęcza” WHO MOVED THE GROUND? (Anglia), J.C. REGULATOR (Anglia), SANCTUS IUDA 1.05.1995 „Hybrydy”, koncert poprzedzony demonstracją 1-majową. GUERNICA Y LUNO, SANCTUS IUDA, PIEKŁO KOBIET, AMEBA, KIEDY MI SIĘ CHCE współorg. RAAF 25.06.1995 „Park”, STRAIGHT EDGE FEST RESPECT, AGNI HOTRA, HEALING, RESPONSIBILITY, ZŁODZIEJE ROWERÓW 15.09.1995 „Rhisome”

DEFIANCE (USA), AMEN, KARMA 19.11.1995 „Rhisome” APATIA, GUESS WHY?, AGNI HOTRA 10.01.1996 „Rhisome” HOMOMILITIA, SANCTUS IUDA, HOSTILITY, ZŁODZIEJE ROWERÓW 14.03.1996 „Kotły” DISKONTO (Szwecja), BISECT, MEANS OF CONTROL współorg. Tutaj Teraz

31.03.1996 „Kotły” AGNI HOTRA, SUNRISE, JUDGE EARTH, PURE 30.04.1996 „Stodoła”, NOC WALPURGII POST REGIMENT, GUERNICA Y LUNO, ZŁODZIEJE ROWERÓW, PIEKŁO KOBIET, MULTICIDE, JUDE, DIFFERENT, NAJAKOTIVA współorg. KDP 15.11.1997 Podkowa Leśna, Dom Kultury, STRAIGHT EDGE FEST’97 CYMEON X, AWAKE, INFLEXIBLE, MILITARY FLY, REASON, X.KOX, BLAZE, SALVATION

współorg. Vacula zine 30.04.1998 Podkowa Leśna, Dom Kultury, NOC WALPURGII’98 SCATTERGUN (Niemcy), RE-SISTERS (Szwajcaria), N.K.D. (Niemcy), MINUS EINS (Niemcy), HOMOMILITIA, SANCTUS IUDA, ZŁODZIEJE ROWERÓW, ANTICHRIST, GERONIMO, SILIKONFEST współorg. Emancypunx 22.12.1998 Podkowa Leśna, Dom Kultury AS FRIENDS RUST (USA), ZŁODZIEJE ROWERÓW, INFLEXIBLE, KNOCKDOWN

org. W-wa Hardcore Force: Refuse, Emancypunx, Youth Culture, Liberation 24.11.1999 „Kotły” ZŁODZIEJE ROWERÓW, ANTICHRIST, SILIKONFEST org. W-wa Hardcore Force: Refuse, Emancypunx, Youth Culture, Liberation 29.11.1999 „Kotły” TRIAL (USA), APATIA, REVENGE, END OF SILENCE org. W-wa Hardcore Force: Refuse, Emancypunx, Youth Culture, Liberation 31.01.2000 „Kotły”

GOOD CLEAN FUN (USA), STARZY SINGERS, AWAKE, SECOND AGE org. W-wa Hardcore Force: Refuse, Emancypunx, Youth Culture, Liberation 7.03.2000 „Dwa Koła” INTENSITY (Szwecja), CITA ATTIEKSME (Łotwa), ANTICHRIST, SILIKONFEST org. W-wa Hardcore Force: Refuse, Emancypunx, Youth Culture, Liberation 30.04.2000 „Park”, NOC WALPURGII 2000 HARUM-SCARUM (USA), INNER TERRESTRIALS (Anglia), OIL (Holandia), LIFE CYCLE (Belgia), HIGHSCORE (Niemcy), DIASPORA (Finlandia), ZŁODZIEJE ROWERÓW, ACTION

FREEDOM, SILIKONFEST, WHITE RABBIT, SUPER GIRL & ROMANTIC BOYS współorg. Emancypunx 11.05.2000 „Kotły” BLOODPACT (USA), SCHIZMA, POKER FACE org. W-wa Hardcore Force: Refuse, Emancypunx, Youth Culture, Liberation 26.10.2000 „Kotły” ŻEGOTA (USA), JUDE, AFRAID OF THAT DAY org. W-wa Hardcore Force: Refuse, Emancypunx, Youth Culture, Liberation 14.02.2001 „B-65”

REALIGN (Niemcy), PIGNATION, FILTH OF MANKIND, POKER FACE org. W-wa Hardcore Force: Refuse, Emancypunx, Youth Culture, Liberation 20.03.2001 „B-65” REACHING FORWARD (Holandia), BIAŁA GORĄCZKA, ONLY WAY OUT, REGRES org. W-wa Hardcore Force: Refuse, Emancypunx, Youth Culture, Liberation 18.07.2001 „B-65” HIGHSCORE (Niemcy), BETERCORE (Holandia), ŻYCIE JAK SEN org. W-wa Hardcore Force: Refuse, Emancypunx, Youth Culture, Liberation

28.07.2001 Piaseczno, Park Miejski, OPEN HC FEST ENDSTAND (Finlandia), STRENGTH APPROACH (Włochy), BRAMBORAK (Litwa), FRATELLANZA (Włochy), UNCONFORM (Rosja), AWAKE, ZŁODZIEJE ROWERÓW, SECOND AGE, ONLY WAY OUT, POKER FACE współorg. Strong Core Crew, Emancypunx

1.09.2001 „B-65” GOOD CLEAN FUN (USA), WHEN MIND REFLECTS (Włochy), HERODISHONEST (Finlandia), REBOUND (Finlandia), MINORITY org. W-wa Hardcore Force: Refuse, Emancypunx, Youth Culture 26.10.2001 „B-65”

SIN DIOS (Hiszpania), CATHARSIS (USA), ANTICHRIST, APRIL org. W-wa Hardcore Force: Refuse, Emancypunx, Youth Culture 4.11.2001 „B-65” REACHING FORWARD (Holandia), SECOND AGE, STUPOR, COALITION współorg. Emancypunx 24.11.2001 „B-65” HARUM-SCARUM (USA), BORN DEAD ICONS (USA), STRACONY współorg. Emancypunx, PaNika

28.02.2002 „Supernova” DRIFTNET (Niemcy), ONLY WAY OUT, PRESHRUNK 27.03.2002 „Supernova” TIME X (Portugalia), MAD RATS (Portugalia), IŁ-62 30.04.2002 „CDQ”, NOC WALPURGII’02 SCATTERGUN (Niemcy), USAISAMONSTER (USA), LADY DIE! (Holandia), LORENA & THE BOBBITS (Niemcy), DULDUNG, HISTERIA współorg. Emancypunx

4.06.2002 „Paragraf 51” TEAR IT UP (USA), KIDS LIKE US (Norwegia), ZŁODZIEJE ROWERÓW, ONLY WAY OUT 27.07.2002 Piaseczno, Park Miejski “OPEN HARDCORE FEST” REACHING FORWARD (Holandia), DEFDUMP (Luksemburg), NEW WINDS (Portugalia), CATHODE (Holandia), BORA (Litwa), SECOND AGE, COALITION, APRIL, REGRES współorg. Strong Core Crew 6.08.2002 „Paragraf 51” LIAR (Belgia), GOOD CLEAN FUN (USA), POINT OF NO RETURN (Brazylia), SUNRISE

współorg. Youth Culture, Die By The Sword 28.09.2002 „Czarna Żaba” Squat ENDSTAND (Finlandia), HOPE DIES LAST (Łotwa), FAUST AGAIN, NOISENSE 1.03.2003 „Supernova” G.F.K. (Kanada), JULIETTE, BULLET PROOF 25.03.2003 „Supernova” TRUTH IN MY HANDS (Włochy), DULDUNG, SŁOWA WE KRWI 25.04.2003 „Fabryka” Squat

AFTERLIFE (Hiszpania), APRIL, MAYPOLE 29.06.2003 Warszawa, “Remont” X-LECIE REFUSE! WHAT HAPPENS NEXT? (USA), ZŁODZIEJE ROWERÓW, KTO UKRADŁ CIASTKA, SECOND AGE, ONLY WAY OUT, JULIETTE, REGRES 26.07.2003 Piaseczno, Park Miejski “OPEN HARDCORE FEST” NARZISS (Niemcy), ANALENA (Chorwacja), DARWIN (Holandia), SOON IN HERE (Izrael), LAST HOURS OF TORMENT (Anglia), SUNRISE, PIGNATION, LOST, AFRAID OF THAT DAY, CRIES OF THE TORMENTED

współorg. Cursed XX 12.08.2003 Warszawa, Galeria Off POINTING FINGER (Portugalia), NUEVA ETICA (Argentyna), CONFRONTO (Brazylia), INGEGNO DELLA CULTURA (Włochy) współorg. Die By The Sword 27.08.2003 Warszawa, Galeria Off I SHOT CYRUS (Brazylia), XJIHEARTX (Białoruś), RESCUE 811 (Białoruś), ONLY WAY OUT 4.09.2003 Warszawa, C-45

DISCARGA (Brazylia), SUNRISE, AFRAID OF THAT DAY, ANYWHERE BUT HERE, NIGHTMARE OF EXISTENCE 25.02.2004 WARSZAWA, Nemo HARUM-SCARUM (USA), LOST, ANYWHERE BUT HERE współg. Emancypunx 30.04.2004 WARSZAWA, CDQ, NOC WALPURGII 2004 ACTIVE MINDS (UK), CINDER (Hiszpania), BEYOND PINK (Szwecja), VICIOUS IRENE (Szwecja), DE FATWAS (Holandia), REGRES, MASSKOTKI, LOS TRABANTOS

współrg. Emancypunx 21.05.2004 WARSZAWA, No Mercy ANALENA (Chorwacja), JULIETTE, KILL THE FAMIAN'S FEELING współorg. Riot Kids 29.06.2004 WARSZAWA, No Mercy SUMMER LEAGUE (Włochy), EYELESS VIEW (Niemcy), A.C.M.D. 31.07.2004, PIASECZNO, Park Miejski, OPEN HARDCORE FEST'04: COLLIGERE (Brazylia), RISEN (USA), FALL OF A SEASON (Niemcy), DOWNSLIDE (Holandia), CRICKBAT (Hiszpania), JANUSZ REICHEL, END OF SILENCE, NO HEAVEN AWAITS US,

THE TUBE, KILL THE FAMIAN'S FEELING Współorg.: Cursed XX 2.11.2004, WARSZAWA, Nemo RATOS DE PORAO (Brazylia), APATIA, ANTIDOTUM, HUNDRED INCH SHADOW, SHACKLED DOWN, X'S ALWAYS WIN Współorg: Emancypunx 23.04.2005, WARSZAWA, No Mercy VITAMIN X (Holandia), REGRES, LAST ITEM, FIGHT THE ANTHEM

20.05.2005, WARSZAWA, Aurora DEAD STOP (Belgia), LAST ITEM, PRESSURE RISING Współorg: Sound & Fury 22.06.2005, WARSZAWA, CDQ DOWN TO NOTHING (USA), THE BEAT GENERATION, FIGHT THE ANTHEM Współorg: Sound & Fury

4.07.2005, WARSZAWA, Fabryka CHILDREN OF FALL (Szwecja), MOENSTER (Niemcy), THE SHINING (Holandia), CZARZŁY Współorg: Sound & Fury 12.09.2005, WARSZAWA, Elba BORN/DEAD (USA), THE TANGLED LINES (Niemcy), FORTY WINKS (Włochy), MASS

GENOCIDE PROCESS (Czechy) Współorg: Cresta'77 28.09.2005, WARSZAWA, CDQ I SHOT CYRUS (Brazylia), DISCARGA (Brazylia), CZARZŁY, EL BANDA, PLEASE DIE 14.10.2005, WARSZAWA, Elba DICK CHENEY (Szwecja), ATOMICO PATIBULO, 14 AGAINST 5 30.04.2006 X-LECIE NOC WALPURGII, CDQ LYNNE BREEDLOVE (USA), GREG BENNICK (USA), AMANDA WOODWARD (Francja), THE

TANGLED LINES (Niemcy), SHORT FUSE (Niemcy), DAISY CHAIN (Niemcy), ZŁODZIEJE ROWERÓW, EL BANDA, POGOTOWIE SEKSUALNE, EXMISJA. Współorg.: Emancypunx 31.05.2006, Aurora BURY THE LIVING (USA), SONS OF SATURN (Francja), ISSUE SIXTEEN (Francja) 5.07.2006, All Ages HC Summer Special, CDQ GO IT ALONE (Kanada), ALLEGIANCE (USA), JUSTICE (Belgia), COLD WORLD (USA), REGRES, THE ANTHEM, SIX PACK

29.07.2006, OPEN HC FEST, Piaseczno, Park Miejski NEW WINDS (Portugalia), ABUSIVE ACTION (Holandia), THE IDORU (Węgry), BIRDS OF A FEATHER (Holandia), FAUST AGAIN, ALIENACJA, ODSZUKAĆ LISTOPAD, NOISENSE, 14 AGAINST 5 współorg. Cursed XX 22.08.2006, Aurora F.P.O. (Macedonia), THIS HOME IS PREPARED (Macedonia) 29.04.2007 Warszawa, "Aurora"

APRIL (final show), MIHOEN! (Holandia), JESUS CROST (Holandia), REGRES, OREIRO 28.07.2007 OPEN HARDCORE FEST, Piaseczno, Park Miejski CONFRONTO (Brazylia), THE TANGLED LINES (Niemcy), HOODS UP (Niemcy), SECOND COMBAT (Malezja), BACKSIGHT (Francja), I KNOW (Białorus), SCHIZMA, EYE FOR AN EYE, REGRES, DAYMARES, SIX PACK współorg. Cursed XX 14.08.2007 Warszawa, "No Mercy" B.U.S.H. (Brazylia), SELFMADEBOMB, ANTIDOTUM, HARD TO BREATHE

11.10.2008 Warszawa, CDQ, Robert Refuse B-day party show SINKING SHIPS (USA), RUINER (USA), ZŁODZIEJE ROWERÓW, SIX PACK, BURST IN 2.12.2008 Warszawa, Dobra Karma CINDER (Hiszpania), THE BLACK TAPES, IDENTITY, NOISENSE 27.02.2008 Warszawa, Elba II D.S.B. (Japonia), INFEKCJA, POGOTOWIE SEKSUALNE 17.03.2008 Warszawa, "Radio Luxembourg" TRUE COLORS (Belgia), THE KIND THAT KILLS (Szwecja), BROKEN DISTANCE (Portugalia),

LOSING STREAK (Belgia), ALONE (Włochy), BALANCE (Szwecja) współorg. Warsaw Youth Crew 25.03.2008 Warszawa, "Radio Luxembourg" DIE YOUNG (USA), WASTED SCARS (Austria), DAYMARES, FAST FORWARD frekewencja: 110 osób współorg. This Is Warsaw 30.04.2008 Warszawa, CDQ, NOC WALPURGII 2008 BEYOND PINK (Szwecja), AGATHA (Włochy), DEATH BEFORE WORK (Włochy), ZIMBABWE (Litwa), GEFFEN3/KAKAOKATZE/WIJNSTIJN (Niemcy), C.B.A. (Niemcy), EYE FOR AN EYE,

THE FIGHT, DELICJE współorg. Emancypunx 1.05.2008 Warszawa, Ufa, NOC WALPURGII 2008 SUGAR CRASH (Niemcy), STAHLKIND 3000 (Austria), DNO współorg. Emancypunx 3.06.2008 Warszawa, CDQ ANCHOR (Szwecja), LET DOWN (USA), KINGDOM (USA), HARD TO BREATHE, 5000 28.06.2008 Warszawa, CDQ, XV-LECIE REFUSE

SEEIN' RED (Holandia), BLANK STARE (USA), BIRDS OF A FEATHER (Holandia), THE TANGLED LINES (Niemcy), REGRES, INSURRECTION, IDENTITY 19.07.2008 Piaseczno, Park Miejski, OPEN HARDCORE FEST 2008 A TRAITOR LIKE JUDAS (Niemcy), DISCARGA (Brazylia), BLANK STARE (USA), LOSER LIFE (USA), FOREVER IT SHALL BE (Niemcy), NINE ELEVEN (Francja), ARCHWAY (Niemcy), EL BANDA, CALM THE FIRE, ANGST FOR THE MEMORIES, BORN ANEW wspolorg. Cursed XX 2.09.2008 Warszawa, Elba II F.P.O. (Macedonia), SISTA SEKUNDEN (Szwecja), KAMIKATZE (Szwecja), DEAD VOWS

(Szwecja), VASELINE CHILDREN (Chorwacja) 23.11.2008 Warszawa, CDQ VERSE (USA), I RISE (USA), ANCHOR (Szwecja), HARD TO BREATHE wspolorg. This Is Warsaw 4.07.2009 Berlin, Koma F SEASICK (US), BEYOND PINK (S) 16.08.2009 Warszawa, CDQ SOUL CONTROL (US), WAIT IN VAIN (US), OUTRAGE (US), BALANCE (S)

współorg. Active Kids 18.09.2009 Warszawa, Elba MASSHYSTERI (S), IN DEFENCE (S), SS20 (D), THE BLACK TAPES, GOVERNMENT FLU 14.10.2009 Berlin, Koma F BIRDS OF A FEATHER (NL), SOMETHING INSIDE (D), MICHEL PLATINIUM (F), COUP D'ETAT (D)

KONCERTY REFUSE 1994-2009

Cudowne Lata str. 60

Page 61: CUDOWNE LATA

WARSAW IS BURNING V/A EP

BIRDS OF A FEATHER “The Past, The Present”

LP+Książka

S.B.V “Swallow The Pill”

EP

THE CORPSE “Fight Against Rules”

CD

RIGHT IDEA s/t EP

GOVERNMENT FLU „Fuck Poetics”

EP

ANCHOR „Relations Of Violence”

EP

ANCHOR „The Quiet Dance”

LP

www.refuserecords.prv.pl www.myspace.com/refuserecords [email protected]

Refuse Records P.O. Box 7 02-792 Warszawa 78

Pełny katalog dystrybucji znajdziesz na naszej stronie internetowej.

Foto: Laszlo Paprika www.laszlopaprika.ownlog.com

Page 62: CUDOWNE LATA
Page 63: CUDOWNE LATA

Właśnie zrobiłem ostatnie poprawki i stwierdziłem, że w tym miejscu będzie koniec. Przepraszam za

wszystkie błędy, literówki i niedociągnięcia. Mam nadzieję, że jest ich niewiele i w przyszłości

postaram się aby nie było ich wcale. Mówię w przyszłości, ponieważ rodzi się pomysł, aby zrobić numer

drugi tej gazety. Nie wiem kiedy powstanie, ale spodobało mi się to, co zrobiłem na ostatnich

pięćdziesięciu kilku stronach. Niestety nie wszystko co zaplanowałem znalazło się w tym numerze, dlatego

tym bardziej fajnie byłoby to zrealizować w kolejnej odsłonie.

W tej materii bardzo liczy się Wasza opinia, więc napiszcie kilka słów co myślicie o tej gazecie. Tak

jak pisałem na wstępie, chętnie wysłucham wszelkich opinii, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych.

Jeśli piszesz fajne kolumny a brakuje Ci odwagi, aby wydać swojego zina, bardzo chętnie zamieszczę Twój

tekst w następnym numerze. Śmiało pisz do mnie.

To tyle tym razem. Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca i nie macie wrażenia, że to był stracony czas.

Pozdrawiam serdecznie.

Michał

REGRES – SQUAT CONRADA Warszawa 2009

Foto: Kirek, www.kirek.pl

‘What would you do if I sang out of tune Would you stand up and walk out on me. Lend me your ears and I’ll sing you a song And I’ll try not to sing out of key. Oh I get by with a little help from my friends Oh I get high with a little help from my friends Going to try with a little help from my friends’.

Page 64: CUDOWNE LATA

Nasze sny są naszym ukojeniem

To, że kochasz swoje sny

Nie znaczy, że jesteś słaby

To, że kochasz swe marzenia

Nie znaczy źle o tobie

Każdy, każdy z nas ma małe prośby

Mały marzycielu nie zapomnij o życiu

To tkwi we mnie Każdy z nas to nosi w sercu

To tkwi w tobie Więc słuchaj

Słaby jesteś gdy marzenia cię przerosną

Bezradny jak kaleka gdy życie stanie się snem

Nasze sny są naszym ukojeniem

Nasze marzenia są ucieczką od tego świata

Każdy, każdy z nas ma małe prośby

Mały marzycielu nie zapomnij o życiu

Nasze umysły uciekające coraz dalej

Mogą kiedyś nie znaleźd powrotnej drogi

Apatia 92’

[email protected]

www.myspace.com/cudownelatazine