1
żczyźni i Kobiety KADŹCIE SIĘ PEC Y A L18TOW Darmo Kuu«ultncj», rKMmlattrr* KTraalealaai t prof«*>'Jni» porad* rinrmu. Z powodzeniem leczymy Zatrucie krwi. S'fcr«fulę. Wr od>. E* fm;. Wy- mioty, Hemoroidy. Ri.p.unj. Chotuby t iu+l~ *. N«r*k. Wątroby l i ^'-leira. Z'itwar1xen'e. Rrtuumty/ui BfsrnnoM*. Ntrivo*o4^. Upld^k Nerwów. F;u»bi, L<«<x>a»<>'»r Awx1a. «libo>ó, Ws/rUie Nieb'?p rozn» ::oroby. Cz< je»/. zmęrzrme *r m? N" W knj-r w no ! Z .wrót g.owy? TSnl chf*»uy? Mac a pl»my pri» u ORjriiki? •or^cc i»p*dy w kr ylacht Sifekrzyie? Biele serc-.' Ci;4«i b<5l .'W>*yl Kros' Żadnej zaęlit; jeżVI n!e wylecz '«nj Sree*alDo4ci \rs-»lkle eh »robr. Now ctm- metO'iv w medycyn e. ch rurgii. e:e«tro thenipy >td NI p ddujc sę. ?d> Inni r/r nó«u. że chor.» 'u n-.eulectala*. WY- LECZYMY UI>Y INN! NIK MGOĄ \Tlkaie- o»y. i*>zwoleni»m. ,«c)fiu4« wi*lu w Chi- not. Mtmy iMWtrdzą. m »ą **óo ulen1. Nie- t)lko|w«Mnta,«u>/ yl»rs«al«. lec !«<«• , n>v atate- atoo zw.-ócixy plonUtdie. Lnlwe •piaty. l*i j\l«iaSci« zarnz i o fgz*min«c>ę.wly.X-Pro- mcmi r»r«'e rtirm-* HOT SPR'N6S Ulmi INSTITUTE, 1IU-1I2 al.. Chlcac> llliiioU ronnd Or; heum Th >tr«». r* rztclwko i TrH >o K «r>d » oh 5i4l e: od tftej noud *t«?j » eo\ rodzi-nraie. W ni.~ dzie t świętu: (<d Jte ni:iid>4tej po po pot MA«iicy po (ioiSaU. TSIMiRA Amerykański Elixir Gorzkiego Wina, dopo- może Wam i.a wszelkie niedyspozycye żolądka i wnętrzności, oczyści \Vas2a krew i wzmocui Wasze nerwy. Do na- bycia w k«żd -j aptece. Jos. Triner, 1333-39 To. /sfciiBd *w. CHICAGO. ILL MASZYNY do szycia Nowe 1 Stare *a *ot6« !«j lub na lJt*'1 splaty tnożn* nat>v<5 w Mirm i wvrró- bow an> tn sWKitizu'. Także rep®- racy a i żne części nu skladzie. Kobot:* s^arantowan*. J. P. Szymański 1 OlS Milwaukee Ave. Telei-bo.e Haymurk»t 2*fc9 CHIŃSCY DOKTORZY Hliytklr chninl';ni» choroby ŻCZYZN I KOBIKT, fdy Via. rvkKii»cv doktor*> ciiyolą Dr. C. W. CHAN Dt C.W.i ha rap kój m<KlTC7M zaginiony ]"»t najfconipWnl»> •zi m *»i a<eni ck'a*£icb !«k»rsiv w .\m««r f^ik i«dvp cyent pr*r> d'.i« p d je; > <>«« b »t» nad/ńf. k W«'«Ikl t«m»ratwa |>rxv20'0W*' I nf kk >'otsct» p" Dr. C. W. [ On llttT.jd» innicbjrbl^ f Pora.i t < » tno. ?* * P"tr/*hi »tii ront* , ta*.'.6 do|\ ki ai^ nU uctij* noUptmlt. i Stef* ra«r 30ó 0. stmu» l lir*.) Nowy numer OH» 9. Siaie tiiCfl, blilko llarrisou ul Wm. Timmerhoff F«bryk»nt wyborowych hawuAicii ^CYGAR• Skhid hartowny i detaliczny najro. m iltsze- i' )t>tuniu. Telefon H:mbo!di HiiOB. 2057 N. Kedzie ave. Chicago, 111. Lecznica Euronejska /astarza le ~ choroby le- rzy skutecznie znany Europejski Masa* rzysta. l'rofesor Mięśni i Bydropatjri WLADYSLAW KRUPA C 60 Milwaul:ee Avfnue Wszystkie choroby męskie, kobiece 1 dziecięce leezvmv absolutnie darmo w NORTH WESTERN BEZPLATNEJ KLINICE i DYSPENSARYI 13 O 6 Milwaukee Ave. Blbku 1'wuUu t al. Godzin?: rano od »> do 12 w po?., od 2 do 5 1 od ? do Osi 002. W ni-dziela od i -- ao 1 doi oludntu. adwokaci. J,F. ŚMIETANKA ADWOKAT 69 W. Washington ul. 6 piętro Trlefon K « n<lo!ph 3'!98 ( ommercial av. Telefon S >uth Chlrksu 4133 | 3313. Edmund I£. Jarecki Adwokat 1956 Armitage Ave., róg Robey nL Telefon Huml>«>ldt I3*i Zajmuje się sprawami tutejszemi i zagranicznemu ST. S. WALKOWIAK ADWOKAT OfU: 1317- 1318 City Hali &pur« BIJ.. ' 139 N. Clark al. M len/kanie: 131 u Cornell ulica Telefon w ofiule: I Telefon w domu Ran doi ph H»rni»rk»t 3186 Pr»kt> kuj»> we wszystkich s^dar-h. Ofiaruje swa uslugi w jDr;iwjcti DdsUtodu«*ni.»od Kompanii. N. L. Piotrowski Ofir 59 Clark uL, rSg Rmdoifh PaUj 3$7. 3d» piętn. TmL Central 7071 tleeeoltn itIT NeMe al TeL Moaroa MV Tpwtco w aiaaafcaniu; Irrtea Park MAI JAN OGIŃSKI KONTR YMOWICZ. PRZED PÓL WIEKIEM. Powieść historyczna. (Część trzecia powieści „W Promieniach Slawy".) Specjalnie napisana dla „Dziennika Chicagoskiego". CCiae dalszy). Wkrótce taż sama niewiasta wniosla tacę z wó- dką, chlebem, pudelkiem sardynek, maslo, ser i ja- ś suchą wędzoną kielbasę, rozlożyla na stole wy- szczerbione talerze, postawila kieliszek 1 następnie drugi raz powróciwszy, wniosla butelkę wina szam- pańskiego i dwie szklanki, widocznie przeznaczone do dopelnienia niemi uczty. Tomaszewski z dumą spojrzal na komisarza, są- dzil, że mu zaimponowal szampańcem, który lubo fabrykacyi krajowej, piękną etykietą przylepioną na flaszce, pokazywal swoje falszywe pochodzenie sa- mozwańcze. W calem mieszkaniu, we wszystkich szczegó- lach otoczenia znać bylo obrzydliwe skąpstwo ale zarazem pragnienie pokazania się. Gospodyni szeleszcząc jakąś materyalną su- knią, powiewając wstążkami, palcami uzdobionemi w pierścionki poprawiala boki i wyzywająco uśme- chala się do gościa, a lubo matka pięciorga dzieci, których halasy slychać bylo za drzwiami, nie traci- la pretensyi podobania się. Komisarz siedząc w fotelu z szyderczą miną przypatrywal się temu przedstawieniu. A gdziesz trybuszon? zapytal gospodarz. Zaraz będzie odrzekla jejmość i obróci- wszy się do szaty, wydobyla korkociąg i chciala nim wyciągnąć korek od butelki. Spostrzegl jednak Tomaszewski jak niewlaści- wy jest te npośpiech, zmarszczyl czolo i rzekl: Zostaw imość butelkę w spokoju, otworzy- my później, a teraz napijemy się wódeczki. Dziękuję odrzekl komisarz krzywiąc się piję wody karlsbadzkie, nie wolno mi pić żad- nych trunków, pomówmy lepiej o interesach, to mówiąc, spoglądal na gospodynię, która zabierali wlaśnie krzeslo i myślala się usadowić do rozmo- j wy. Tomaszewski spostrzegl niezadowolenie komi- sarza, więc obrócil się do swojej przyjaciólki i rzekl: Zostaw nas samych. Mamy pogadać o inte- resach. A cóż ja przeszkadzam i przy mnie można mówić wszystko. , Ale teraz zniecierpliwil się już gospodarz. Wyjdź do miliona!... proszę wyjść, bo tam te rozpustki lby sobie porozbijają. Kobieta z gniewną miną powstala i wychodząc trzasnęla drzwiami. Niechże pan komisarz będzie laskaw sko- sztować tych sardynek i chleba z maslem, a może szklaneczkę szampana? Dziękuję, ale już powiedzialem, że nic nie piję. * •. " . v Nie bardzo się Tomaszewski tem zmartwil; bądź co bądź butelka szampana, na którą się pozwo- lilo zdobyć jego skąpstwo dla uczczenia dygnita- rza. zostanie nienaruszona, może się znajdzie ktoś inny. kogo nią będzie można ugościć i wyzyskać dla swoich celów. Glupstwo się zrobilo rzekl Sobotkin zanadto gorąco wziąleś się ksiądz do dziela, ludzie jeszcze nie przygotowani, trzeba ich bylo pierwej pomalu przygotować, trzeba ich bylo ich z języ- kiem państwowym oswoić, wyszukać i podstawić chociażby kilkunastu chlopów, którzyby sluchali— a tak. ta manifestacya stawia nas w bardzo przy- krem polożeniu i prawdopodobnie propaganda na- sza leb skręci. Co z takiem bydlem można zrobić dobrego, panie komisarzu to wszystko motloch, napom- powany najgorszemi zasadami ale „paciencia o- mnia vincit" (cierpliwość zwycięży wszystko), l>o jak mówi przyslowie: „kropla wody spadając wy- żlabia kamień, nie silą, lecz często spadając", tak i praca moja nad ludem zwycięży, nieustanne wpajanie mu obowiązków wierności dla Najjaśniej- szego pana (to mówiąc powstal i pochylil kornie glowę przed portretem cesarza) wpoi w niego zasa- dy wierności, glówną tu * przeszkodą jest katoli- cyzm, ten go trzyma w więzach fanatyzmu i nic daje się rozwinąć dobrym sklonnościom po ma- leńku, ostrożnie a wytrwale trzeba- się brać za wielkie dziela polączenia slowiańszczyzny pod o- pieką prawoslawnego cesarza. Praca to nie bagatel- na, poświęcilem jej swoje życie i za to, co dostalem za wynagrodzenie? Nędza i bieda jest moją nie- odstępną towarzyszką. Niedawno grozil mi stry- czek buntowników i ledwie się od niego wykręci- lem. Biskupi nasi sami pomagają do tego balamu- cenia ludu; dopóki na czele duchowieństwa nie będą stać ludzie dobrze myślący, przywiązani do rządu, gotowi dlań życie poświęcić, dopóty motloch będzie się burzyl i usilowania pojedynczych jedno- stek nie odniosą pożądanego skutku. Komisarz nieznacznie uśmiecnąl się i odrzekl: Jak pan zostaniesz biskupem, to jest na- dzieja, że wszystko pójdzie^ inaczej. Na te slowa brzydka fizyognomia Tomaszew- skiego rozjaśnila się: widoczne bylo, że przypusz- czal możność tego czynu i nie mial nic przeciwko temu, odrzekl więc: Za czem to będzie, tymczasem czlowiek cierpi niedostatek i nędzę. Ależ kochany księże rzekl komisarz mówią powszechnie, że siedzisz na grubych pie- niądzach i że masz trzy kamienice w Kielcach. Ja! na pieniądzach?! Boże mój a skądże bym je tu bral? kamienice? Nie mam żadnej, a o- ne wlasnością mojej gospodyni, dalekiej krew- nej, która mnie wspiera i opiekuje się mną sta- rym. Czy to wdowa? bo widzę, że ma kilkoro dzieci. No nie jest ona wlaściwie wdowa. * A więc zwolenniczka wolnej milości. No tak czegóż się zresztą mam zapierać jest to matka swoich czworga dzieci celibat księży katolickich uważam za nonsens. To czemu nareszcie ksiądz proboszcz n;e •przejdziesz otwarcie na prawoslawie? (Ciąg dalszy nastąpi). JÓZEF IGNACY KRASZEWSKI ZLOTO I BLOTO. Powieść wspólczesna. (Ciąg dalszy). Potarl lysinę, zadumal się nieco, szedl do pa- lacu, zabawil godzinę, zaczynając rozmowę od zu- pelnie obcego przedmiotu i na końcu prze- prowadzil co mu bylo potrzeba. Mijborzyński byl pięknym żczyzną co się zowie, twarzy wesolej, nieco szyderakiej, z wąsi- kiem starannie podkręconym do góry ubieral się zawsze wytwornie, ręce mial piękne i biale, w o- hjejściu się znać w nim bylo obytego ze światem i iepszem towarzystwem... gladki byl i latwy... i marszalkowa miala slabość do niego... Po odebraniu listu od księcia, jednego wieczora ! ku wezwano pana Aleksego do marszalkowej. Byl to wieczór letni. Felicyi matka poradzila przejść się po świeżem powietrzu, zostali sami. Piękna pani z tajemniczym wyrazem zbliżyla się do ulu- bionego plenipotenta, który zawczasu usilowal, patrząc jej w ocay, myśl odgadnąć. Mój panie Aleksy, odezwala się glosem pie- szczotliwym, który byl jej wlaściwy, pani mar- szalkowa mam z tobą pomówić, o jednej, bardzo ale to nadzwyczaj ważnej sprawie! Wielka ta- j jemnica! Maiborzyński sluchal, udając poważnego. Idzie o... projeikt nieslychanie dla nas... ważny! powiadam ci... Ale sekret! Polożyla palec na ustach. Mam dla Felicyi ża!! szepnęla ledwie do- slyszanym glosem... Pisalam już o tem do księcia zasięgając jego rady. Nous sommes d'accord... Mój panie Aleksy, ja na ciebie rachuję, musisz mi aopomódz... Zerwal się plenipotent żywo... Ależ ja. choćby przyszlo życiem przyplacić, jestem na uslugi... Ja to wiem, ciągnęla dalej po cichu mar- szalkowa i dla tego, wam się jednemu zwie- rzam... Nie domyślasz się o kogo chodzi? —Nie mogę, nie umiem... Widzialeś mlodego Leona Czermińskiego? Ni to pytanie jakby rażony mocno, zadumal się glęboko pan Aleksy. Slowo daję, zawolal z zachwytem boski projekt! Slowo -daję! Prawda! Czermiński po so- bie zostawi miliony, chlopiec ladny, do rzeczy... mily... podobać się może ale ojciec... ojciec... Marszalkowa zamilkla... Ojciec powtórzyl jeszcze Maiborzyński i westchnąl. Przecież nie wieczny! odezwala się Euzebia. Nastąpilo milczenie; z twarzy marszalkowej mógl wyczytać pan Aleksy, że się ojca nie ulękla tak dalece, i że od myśli swej nie chce ustąpić. Znasz pana Leona? dodala. A jakże! spotykalem go w sąsiedztwie na polowaniach, w mieście... Mily bardzo... Mój panie Aleksy szepnęla rękę mu kla- dąc na lamieniu coś trzeba zrobić takiego... żeby go nie prosić, nie ciągnąć... nie dać mu po- znać, się go chce mieć... a... sprowadzić go do nas... rozumiesz? Doskonale! rzekl zamyślając się pan Alek- sy to się zrobi... Ale ostrożnie! pour l'amour de Dieu! że- byś nas nie skompromitowal. Uchowaj Boże! o to niech pani będzie spo- kojna. .. ja w tem... Marszalkowa ścisnęla go za rękę; Maiborzyń- ski pocalowal w dloń bialą. Proszę się na mnie spuścić... Że zobaczywszy Felicyę, musi się w niej śmiertelnie rozkochać to nie ma wątpliwości.. Najmniejszej! rośmial się plenipotent a gdyby nawet nie mial na to odwagi, latwo podbić bębenka... I powtórzyl jeszcze swyrti obyczajem: Ja w tern, proszę spuścić się na mnie. .. W tydzień potem bylo polowanie w Holma- nowie, które wydawal Malborzyński. Znalazl się na niem pan Leon... Istnym przypadkiem wieczo- rem poszli się goście przejść po ogrodzie, bo pań w domu nie bylo... Tymczasem wrócily one z przejażdżki wprost przez ogród, i tu w ulicy spot- kaly gości Malborzyńskiego. Plenipotent ich pre- zentowal. marszalkowa na wieczerzę prosila... Leoś zobaczywszy pannę Felicyę w amazonce, po- tem w sukience bialej... zostal zachwycony o- szalal! Przed wieczorem bylo trochę muzyki, zawią- zala się rozmowa zlożylo się dziwnie, że nikt do niej Leosiowi nie przeszkadzal. Panna mówila ma- io, on wiele, a jednak byl najpewniejszym pan Leon, że cudowne rzeczy z list jej slyszal... Pa- trzal jej w oczy i czytal jak w książce, poemata cale... Serce mu bilo okrutnie; wszystkie piękno- ści w których się już kochal dla wprawy, do któ- rych ^wzdychal jeszcze, znikly, zatarly się, zgasly zapomniane zostaly. Leoś po pierwszem oslu- pieniu, wpadl w jaikąś gorączkę, mówil, dowcipo- wal śmial się nadskakiwal, popisywal i potrafil podobać się najprzód matce, potem nawet pannie Felicyi. v Nienatarczywie, grzecznie, chlodno, proszono go. aby odwiedzal Holmanów; marszalkowa posu- nęla uprzejmość do tego stopnia, że wspomniala, radaby poznać jego matkę, o której wiele slysza- la. Leoś powrócil do domu rozmarzony, lecz" nie zaraz się matce przyznal... . (Uąg ćaiszy nastąpi). PYTAJCIE SIĘ O NOWE PAPIEROSY 10 ZA Sc ELEGANCKIE Jedwabne wstążki w kaz- ilem pudelku W wszystkich skladach tytoniu. THE AMERICAN TOBACCO CO. Listy na poczcie. Niżej podajemy alfabetyceny spis listów, które dla braku adresu, albo z powodu niewyraźnego lub też blęd- nie napisanego adresu, nie mogly być doręczone Wlaściwym osobom. Po listy te zglosić się trzeba w siedmiu dniach po ich ogloszeniu w naszym „Dzienniku". Odebrać je można tyl- ko na glównej poczcie w śródmie- ściu narożnik ulic Adams, Clark, Dearborn 1 Jackson; trzeba też po- dać klerkowi numer listu, aby unik- ć niepotrzebnej jwloki i nieporo- sumienia. 1801 Abuchowski Ignacy; 1802 Aba- rr.wiczius A.; 1803 Abrainik Ignacy; 1V04 AbraszkI M.; 1805 Acs And.; 1£06 Adomodicz Antoni; 1808 Adair H. O.; 1809 Adelhelm Chas.; 1810 Ai- Ezkus Józef; 1811 Atchinson F. E.; 1812 Alfano L.; 1813 Alandor G.; 1814 A.^ergson L.; 1815 Anderson G.; 1816 Anderson F. O.; 1818 Aniol Fran.; 1819 Antler Ludwik; 1820 Appelbaum M.; 1821 Antolowicz Marcin; 1822 .Arndt C.; 1823 Aust Rich.; 1824 Ba- b'Mo Piotr; 1825 Bajiński M.; 1S26 Eahn P.; 1827 Bachar Jan; 1828 Bab- cock G.; 1829 Bagentowicz Jan; 1830 Baćorf P. A.; 1831 Bajda Jan; 1832 Lalcerzak Jan; 1833 Banina I.; 1836 Bal win Waclaw; 1837 Banewicz Kazi- mierz; 1838 Barbusin Stefan; 1839 Baszkis Marceli; 1840 Barton Franci- szek; 1841 Batrsik Jan; 1842 Bargiel Mikolaj; 1843 Barta Chas; 1844 Bar- rett Jan; 1845 Bart osiek Stanislaw; !jezęf souea '.q jaqjBfc 9fbl 1S48 Baum I.; 1849 Bauer Antoni; 1850 Bauer K.; 1851 Baurle W.; 1852 Beldelraan E.; 1853 Belnich Cr.; 1854 Beck Chas.; 1855 Bednarz Tomasz; 1856 Bedrna Marya; 1857 Bekmann Augustę; 1859 Beligan Izydor; 18G0 le liński Franciszek; 1861 Benedik .T; 1862 Bernstein Abraham; 1863 Bern- stein J.; 1865 Bernstein E.; 18G6 Be- rezowski J.; 1867 BeniOewicz L.; 1868 }'<resner H.; 1869 Berliner M.; 1870 Perinder M.; 1871 Berta G.; 1872 Be- 7ina Mat.; 1873 Bezdeka Mat.; 1874 Bonda W. F.; 1875 Berg Chas.; 1876 Pieniek Stanislaw; 1877 Biehl Jan; 187$ Biberdzic R.; 1879 Biedziński St; 1P80 Birskate Barbara; 1871 Binder G.; 1883 Bieszkany Fran.; 1884 Biadt Fred.; 1885 Blazek Em.; 1887 Bla-j ebetka Katarzyna; 1888 Blahowiak J; 1K89 Bobka Aleks.; 1890 Bohn E.; 1891 Bcroski W.; 1892 Bortnowski Adam; 1894 Bośniak Andrzej; 1895 Borger J; 1£96 Bor Józefa; 1898 Brazawski Kaz; 1899 Brazawski J.; 1900 Bredl Józef; 1901 Braun L 2; 1902 Brajkowicz G; 1903 Brand. Z.; 1904 Brandt Chas.; 1906 Broehl J.; 1907 Bubinas I.; 1908 liudarek Jan; 1909 Budzilek Józeti 1910 Buczan M.; 1911 Budzik Marya i; 19L2 Burkę Wm.; 1913 Bury Ant; 1914 Bushnek Mr.; 1915 Busch Ch.; 1017 Butwin Dom.; 1918 Burteala W; 1919 Byrtek Karol; 1921 Cantor J T.; 1922 Caldyga Julian; 1923 Caplan M; 1924 Cech Fran.; 1925 Cegalis Fran.; 1926 Cerwen Jan; 1927 Chapman M. >; 1928 Chapman M.; 1920 Chalera- f.ki B.; 1930 Chmielenski Julianna; 1931 Chrościelski Jan; 1932 Chrecpo- rew Józef; 1933 Cieszarek Ludwika; 1934 Cirka Mikolaj; 1935 Cieślik L.; 1936 Cieśla Marcin; 1937 Ciesiarskij Andrzej; 1938 Ciman A.; 1944 Cracim G.; 1945 Crull E.; 1946 Czerni Marya 1947 Cup L.; 1948 Cutura Mat.; 1949 Cutier N. 1950 Cutier W.; 1951 Cy- gnar Szczep.; 1952 Cylkliński W*.; 1953 Czaras J.; 1954 Czajka Jan; 1955 CzipowBki Aug.; 1956 Czubak Jan 1957 Czyrbulis Wiktor; 1958 Czyzew- *-ki Stan.; 1959 Czyz Jadwiga; 1960 Dąbrowski Julian; 1961 Dackow Jan; 1963 Danielewicz Edw.; 1965 Dugget O.] 1967 Dell H.; 1968 Dembowski An- toni; 1969 Debieński Marya; 1972 Do- hek Michal; 1974 Domp M;. 1975 Do- Lrowlcz Mich.; 1977 Drozdowicz Anna 1978 Drozdowska Anna; 1979 Drozdz Arna; 1980 Draskowicz Antoni; 1981 Drews Chas.; 19&2 Drezdowski Wa- claw; 1983 Droulicz J.; 1984 Dragan Agnieszka; 19<83 Duda Wiktorya; 19?6 Pifdek Józefa; 1987 Dudas Anna; 1989 Diichen I.; 1990 Durowecz Andrzej; 1991 Dombrowski Ign.; 1992 Dymek Teofil; 1993 Eki Jan; 1994 Elster A.; 1995 Abraham; 1995 Engel Jan; 1997 Engstler Fred.; 1999 Eregrow D.;200l Falthorn A.; 2003 Falkonowicz M.; 2004 Fanover I.; 2005 Fannell J. A.; 2007 Figura Fran.; 2008 Filipowicz Y\; 2009 Filip F. E.; 2011 Fingler J; 2014 Forsek Marcin; 2015 Fordos G.; 2017 Franz Julia; 2018 Frankę H. 3; / ?019 Frank F.; 2020 Frankę Fred.; l 2(21 Franchi Józef; 2022 Fram E.; £023 Francz Juliusz; 2025 Ftak P.; 2027 Gabinoki D.; 2028 Gabryel Reg;l DRA PIOTRA GOMOZO jeat lekarstwom o uznanej zasludze. Jest ono zupelnie odmiennym od wszystkich innych lekarstw. Aloże mieć swoje naśladownictwa, ale nie ma zastępstwa. Czyści Krew Pomaga Trawienia Reguluje* Żolądeb Dziala na Wątrobę Dziala na Kiszki Uśmierza system Nerwowy Ożywia, Wzmacnia i Posila* Wogólejest to lekarstwo familijne w calem tego slowa znaczeniu i powinno się znajdować w każdym domu. Nie można go nabyć w aptekach, ale dostarczają go wprost ludziom apecyalni agenci. Jeżeli nie znacie żadnego agenta, piszcie do samych fabrykantów i wlaścicieli DR. PETER FAHRNEY & SONS CO. 19-25 So. Hoyoe Avc.. CHICAGO. UJ. Feelinó Better Already ThankrYou Cieszę się |Jobbi żem poslu- chal waszej rady i nasmarowa- lem sie Dra Richtera< PlII-EIPELLEBEI Pozbylem się bólu gardla, k{ klucia w krzyżach, i czuje sie o wiele lepiej teraz. Powinien źnajdować się w każdym domu. Strzeż sie imitacyi. * 25c. i 50c. F. AD. RICHTER & CO., 215 Pearl Street, New York. Richtera Congo Pigulki, (25c. i 50c.) dobre na zatwardzenie. DR. A. LITVIN Gfls I mieszkanie: 835 Milwaukee Avenue oston^Aye. Koszt jeit bardzo maly. $1 za le- czenie z medycy- wlączone. £ ciala egzamina- cya Darmo. Leczy choroby żczyzn, dam i dzieci wtasncmi medycynami. Zwraca specyalną uwagę na w»zclkie chroniczne choroby. Godziny Ofisowk: Od 9-eJ rano do 9-ej wieczo- rem każdego dnia. We c/wurtki popoludniu, wylącznie leczy choroby kobieoc. Telefon Monroe 5734 r Odwiedza pa- cyentów we dnie i w nocy Każdego cza- su gdy zażą- dacie. 3Li©l5.arzo Polscy- Dr, St. Boguszewski 8701 Commercial Avenue ' Telefon South Chicago 711 SOUTH CHICAGO. ILLINOIS. Telefon Monroe 5«74. Dr. 0. P. Gieraltowski Leczy nmyitklu rborobj Kobiet, Ujicifin 1 UilacL Spacrala*^: Oczy, Uszy, Noi i Gardl® Godziny: Od I do 2 popoi.; wieczorem od4 doi 804 Milwaukee aye. Dr. E. F. Napieralski, Lekarz i Chirurg. Rezydencja i ofl»: 165£ W. 18-la ul., róg Paulina ulicy. W apt»c« I'. Cziji: Rano od 11—12 22-ga i Sacramento ave. Chicago Telefon: Canal 1157. DR. S. R. PIETROWICZ "PBOY A LTBTA chorób wewnętrznych 1 nerwowych. Ofls: 11S* N. Ashland aye-, róg: Dlvlslon nl. iTel. Humboldt 680 Glodź, l di 11 od 6:SOdo 8 wlecz Mieszkanie: 2118 Kwlng Place. Ofis: 1*68 W. Black- ! bawk, róg Holt »t«. Qodr..: CM 8 (Jo 9 rano, Tel, Monroe 34>. Ofis; 209 S. Stote nar. Adams ul. PoU 1208—10 Hepubllc B!dg. Ood7. 3 do 4 po pol. TeL Harrliou 75M-f DR. F. KALACINSKI Mieszkanie: 1<>H£ N. Robey ul Telefon: Humboldt 4785 O fis: 1250 Noble ulica Telefon: Uonrue 385 Oodilnj oflaowei O 10 rano, 8—I popolnd*!*, I f—I wieczorem. W al*4si«lq I-I popoludnia. Dr. Kaz. Żurawski Bezplatna.klinika: Bennett Med. College. Pultoo i Ada ulice; wtorki i piątki od 2 do 3 pouol. I 4(M0 SOUTH ASHLAND A VEL Glodzinv: od 10 do 12 rano i od 7 do 0 wiecrrtp. ; REL1ANCE HLDG., 100 STATE UL Godziny: od 5 do 6 popoludniu. Specyalno.ść: Choroby skórne, wenery* | czne i raoczo-plciowe. CZYTAJCIE OGLOSZENIA W Dr. W. A. KUFLEWSKI SPKCYA LISTA CHIRURG Przyjmuje pHcrentńw codziennie: WICKKR PAILK: 13flfl N. Kober al., ró« fowler ulicy.-Telefon Llunn.oMr b. Godziny: od 10—12 przedpoi. i oil 8:30-9:30 wierz. WOJCIECHOWO, w aptece pud Blatym Ortem: 1800 We»t 18ta ul., ró* Wood uL Uoriziny: od 2-4 popoludniu $ od »—8 wiecn. T*lefnn Canal I2.W. Br. A. Pietrzykowski ! Leczy choroby żczyzn, kobiet i dzieci. 866 MILWAUKEE AVE, rog Center Avenue. Telefon 3311 Monroe. | Ofisowe godziny: Telefony: Monroe 881 1 Monroe 1677. DR. T. Z. XELOWSKI Lekarz i Chirurg 1053 Milwaukee ave. Chicago, III. Godziny otlsowe: od 11 do 12 rano; od 4 do 5 i cd 7 do 8 wieczór; w niedziele od 11 do r; rano; w środy od !1 do 12 nno i od 4 do Z popoludniu. Rcl. 852 Wayelaud a*e. Tei. Like Yiew 5803 Oodziny: od 6—8. ir niedzielę od 10—12. Tel. Monroe IM Dr. Jul. Szymański Oczy, Uszy Nos i Gardlo .. Dobieranie Okularów .. Narożnik Noble al. i Milwaukee nad aptek* DR. A. SZWAJKART Ofis: 1410 N. Ashland ave. Telefon Monroe 1(189 Godziny: 11—12 rano; 6:30—-9:30 wieczór Mieszkanie: 3535 W. Diversey avenne Telefon Hunil»ldti)3S Sodzinj': do D r.»no; 1—4 popoludniu. Lekarz ze Starego Kraju DR. FR. FRONT - DOBIJA Byly asystent Kliniki Wiedeńskiej. leczy <Ti/j«tkln « hor.>by nifictyin 1 kobiet I dzieci. Ofis i mipszkanio:JMW8 IJlversey ave« ll;L Irvlng Vark 11/S73 lub Irrlntc 1'itrk 20A Ofis: Home Bank Building Kógr Milwaukee 1 Aflhlaml itve*. Godziny od 11 do 12 1 od 5 do 7:30 wieczorem. „DZIENNIKU GHICAGOSKIM",

Dziennik Chicagoski (Chicago, Ill.). 1912-06-12 [p 3]. · 2018-03-23 · Mężczyźni i Kobiety KADŹCIE SIĘ PEC Y A L18TOW Darmo Kuu«ultncj», rKMmlattrr* KTraalealaai t prof«*>'Jni»

  • Upload
    others

  • View
    1

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Dziennik Chicagoski (Chicago, Ill.). 1912-06-12 [p 3]. · 2018-03-23 · Mężczyźni i Kobiety KADŹCIE SIĘ PEC Y A L18TOW Darmo Kuu«ultncj», rKMmlattrr* KTraalealaai t prof«*>'Jni»

Mężczyźni i Kobiety KADŹCIE SIĘ PEC Y A L18TOW

Darmo

Kuu«ultncj», rKMmlattrr* KTraalealaai t prof«*>'Jni» porad* rinrmu.

Z powodzeniem leczymy Zatrucie krwi. S'fcr«fułę. Wr od>. E* fm;. Wy- mioty, Hemoroidy. Ri.p.unj. Chotuby t iu+l~ *. N«r*k. Wątroby l i ^'-leira. Z'itwar1xen'e. Rrtuumty/ui BfsrnnoM*. Ntrivo*o4^. Upłd^k Nerwów. F;u»bi, L<«<x>a»<>'»r Awx1a. «łibo>ó, Ws/rUie Nieb'?p rozn» • ::oroby. Cz< je»/. zmęrzrme *r m? N" W knj-r w no ! Z .wrót g.owy? TSnl chf*»uy? Mac a pl»my

pri» u ORjriiki? •or^cc i»p*dy w kr yłacht Sifekrzyie? Biele serc-.' Ci;4«i b<5l .'W>*ył Kros'

Żadnej zaęłit; jeżVI n!e wylecz '«nj Sree*alDo4ci n« \rs-»lkłe eh »robr. Now ctm- metO'iv w medycyn e. ch rurgii. e:e«tro

thenipy >td NI p ddujc •

sę. ?d> Inni r/r nó«u. że chor.» 'u n-.eulectala*. WY- LECZYMY UI>Y INN! NIK MGOĄ \Tłkaie- o»y. i» i*>zwoleni»m. ,«c)fiu4« wi*lu w Chi- not. Mtmy iMWtrdzą. m »ą **óo ulen1. Nie-

t)lko|w«Mnta,«u>/ • yl»rs«al«. lec !«<«• , n>v n« atate- atoo zw.-ócixy płonUtdie. Lnlwe •piaty.

l*i j\l«iaSci« zarnz i o fgz*min«c>ę.wly.X-Pro- mcmi r»r«'e rtirm-*

HOT SPR'N6S Ułmi INSTITUTE, 1IU-1I2 al.. Chlcac> llliiioU

ronnd Or; heum Th >tr«». r* rztclwko i

TrH >o K «r>d » oh 5i4l e:

od tftej noud • *t«?j » eo\ rodzi-nraie. W ni.~ dzie t świętu: (<d Jte ni:iid>4tej po po pot

MA«iicy po (ioiSaU.

TSIMiRA Amerykański Elixir

Gorzkiego Wina, dopo- może Wam i.a wszelkie

niedyspozycye żołądka

i wnętrzności, oczyści

\Vas2a krew i wzmocui

Wasze nerwy. Do na-

bycia w k«żd -j aptece.

Jos. Triner, 1333-39 To. /sfciiBd *w.

CHICAGO. ILL

MASZYNY do szycia Nowe 1 Stare

*a *ot6« !«j lub na łJt*'1 spłaty tnożn* nat>v<5 w Mirm i wvrró- bow an> tn sWKitizu'. Także rep®-

racy a i rńżne części nu składzie. Kobot:* s^arantowan*.

J. P. Szymański 1 OlS Milwaukee Ave.

Telei-bo.e Haymurk»t 2*fc9

CHIŃSCY DOKTORZY Hłiytklr chninl';ni» choroby MĘŻCZYZN I KOBIKT,

fdy Via. rvkKii»cv doktor*> ciiyolą

Dr. C. W. CHAN

Dt C.W.i ha rap kój m<KlTC7M zaginiony ]"»t najfconipWnl»> •zi m *»i a<eni ck'a*£icb !«k»rsiv w .\m««r f^ik i«dvp cyent pr*r> d'.i« p d je; > <>«« b »t» nad/ńf.

k W«'«Ikl • t«m»ratwa |>rxv20'0W*' I nf kk >'otsct» p" Dr. C. W.

[ On lłttT.jd» innicbjrbl^ f Pora.i t < » tno. ?* * P"tr/*hi

»tii ront* , ta*.'.6 do|\ ki ai^ nU

uctij* noUptmlt. i Stef* ra«r 30ó 0. stmu» l lir*.)

i» Nowy numer OH» 9. Siaie tiiCfl, bliłko łłarrisou uł

Wm. Timmerhoff F«bryk»nt wyborowych hawuAicii

^CYGAR• Skhid hartowny i detaliczny najro. m iltsze-

i' )t>tuniu. Telefon H:mbo!di HiiOB.

2057 N. Kedzie ave. Chicago, 111.

Lecznica Euronejska /astarza le ~ choroby le-

rzy skutecznie znany Europejski Masa* rzysta. l'rofesor Mięśni i Bydropatjri

WŁADYSŁAW KRUPA C 60 Miłwaul:ee Avfnue

Wszystkie choroby męskie, kobiece 1 dziecięce leezvmv absolutnie darmo w

NORTH WESTERN BEZPŁATNEJ KLINICE i DYSPENSARYI

13 O 6 Milwaukee Ave. Blbku 1'wuUu t al.

Godzin?: rano od »> do 12 w po?., od 2 do 5 1 od

? do Osi 002. W ni-dzieła od i -- ao 1 doi ołudntu.

adwokaci.

J,F. ŚMIETANKA ADWOKAT

69 W. Washington ul. 6 piętro Trlefon K « n<ło!ph 3'!98

( ommercial av.

Telefon S >uth Chlrksu 4133 | 3313.

Edmund I£. Jarecki Adwokat

1956 Armitage Ave., róg Robey nL Telefon Huml>«>ldt I3*i

Zajmuje się sprawami tutejszemi i zagranicznemu

ST. S. WALKOWIAK ADWOKAT

OfU: 1317- 1318 City Hali &pur« BIJ.. '

139 N. Clark al.

M len/kanie: 131 u Cornell ulica

Telefon w ofiułe: I Telefon w domu

Ran doi ph H»rni»rk»t 3186

Pr»kt> kuj»> we wszystkich s^dar-h. Ofiaruje swa usługi w jDr;iwjcti DdsUtodu«*ni.»od Kompanii.

N. L. Piotrowski

Ofir 59 Clark uL, rSg Rmdoifh PaUj 3$7. 3d» piętn. TmL Central

7071

tleeeołtn itIT NeMe al TeL Moaroa MV

Tpwtco w aiaaafcaniu; Irrtea Park MAI

JAN OGIŃSKI • KONTR YMOWICZ.

PRZED PÓŁ WIEKIEM. Powieść historyczna.

(Część trzecia powieści „W Promieniach Sławy".)

Specjalnie napisana dla „Dziennika Chicagoskiego".

CCiae dalszy). Wkrótce taż sama niewiasta wniosła tacę z wó-

dką, chlebem, pudełkiem sardynek, masło, ser i ja- kąś suchą wędzoną kiełbasę, rozłożyła na stole wy- szczerbione talerze, postawiła kieliszek 1 następnie drugi raz powróciwszy, wniosła butelkę wina szam-

pańskiego i dwie szklanki, widocznie przeznaczone

do dopełnienia niemi uczty. Tomaszewski z dumą spojrzał na komisarza, są-

dził, że mu zaimponował szampańcem, który lubo

fabrykacyi krajowej, piękną etykietą przylepioną na

flaszce, pokazywał swoje fałszywe pochodzenie sa-

mozwańcze.

W całem mieszkaniu, we wszystkich szczegó- łach otoczenia znać było obrzydliwe skąpstwo ale zarazem pragnienie pokazania się.

Gospodyni szeleszcząc jakąś materyalną su-

knią, powiewając wstążkami, palcami uzdobionemi w pierścionki poprawiała boki i wyzywająco uśme- chała się do gościa, a lubo matka pięciorga dzieci,

których hałasy słychać było za drzwiami, nie traci-

ła pretensyi podobania się. Komisarz siedząc w fotelu z szyderczą miną

przypatrywał się temu przedstawieniu. — A gdziesz trybuszon? — zapytał gospodarz. — Zaraz będzie — odrzekła jejmość i obróci-

wszy się do szaty, wydobyła korkociąg i chciała nim

wyciągnąć korek od butelki.

Spostrzegł jednak Tomaszewski jak niewłaści-

wy jest te npośpiech, zmarszczył czoło i rzekł:

— Zostaw imość tę butelkę w spokoju, otworzy- my ją później, a teraz napijemy się wódeczki. — Dziękuję — odrzekł komisarz krzywiąc się

— piję wody karlsbadzkie, nie wolno mi pić żad-

nych trunków, pomówmy lepiej o interesach, to

mówiąc, spoglądał na gospodynię, która zabierali właśnie krzesło i myślała się usadowić do rozmo-

j wy. Tomaszewski spostrzegł niezadowolenie komi-

sarza, więc obrócił się do swojej przyjaciółki i rzekł:

— Zostaw nas samych. Mamy pogadać o inte- resach.

— A cóż ja przeszkadzam i przy mnie można

mówić wszystko.

, Ale teraz zniecierpliwił się już gospodarz. — Wyjdź do miliona!... proszę wyjść, bo tam

te rozpustki łby sobie porozbijają. Kobieta z gniewną miną powstała i wychodząc

trzasnęła drzwiami. — Niechże pan komisarz będzie łaskaw sko-

sztować tych sardynek i chleba z masłem, a może

szklaneczkę szampana? — Dziękuję, ale już powiedziałem, że nic nie

piję. * •.

"

.

v

Nie bardzo się Tomaszewski tem zmartwił;

bądź co bądź butelka szampana, na którą się pozwo- liło zdobyć jego skąpstwo dla uczczenia dygnita- rza. zostanie nienaruszona, może się znajdzie ktoś

inny. kogo nią będzie można ugościć i wyzyskać dla swoich celów.

Głupstwo się zrobiło — rzekł Sobotkin —

zanadto gorąco wziąłeś się ksiądz do dzieła, ludzie

jeszcze nie przygotowani, trzeba ich było pierwej pomału przygotować, trzeba ich było ich z języ- kiem państwowym oswoić, wyszukać i podstawić chociażby kilkunastu chłopów, którzyby słuchali— a tak. ta manifestacya stawia nas w bardzo przy-

krem położeniu i prawdopodobnie propaganda na- sza łeb skręci. — Co z takiem bydłem można zrobić dobrego,

panie komisarzu to wszystko motłoch, napom-

powany najgorszemi zasadami — ale „paciencia o- mnia vincit" (cierpliwość zwycięży wszystko), ł>o

jak mówi przysłowie: „kropla wody spadając wy- żłabia kamień, nie siłą, lecz często spadając", tak i

praca moja nad ludem zwycięży, — nieustanne

wpajanie mu obowiązków wierności dla Najjaśniej- szego pana (to mówiąc powstał i pochylił kornie

głowę przed portretem cesarza) wpoi w niego zasa-

dy wierności, główną tu *

przeszkodą jest katoli-

cyzm, ten go trzyma w więzach fanatyzmu i nic

daje się rozwinąć dobrym skłonnościom — po ma-

leńku, ostrożnie a wytrwale trzeba- się brać za

wielkie dzieła połączenia słowiańszczyzny pod o-

pieką prawosławnego cesarza. Praca to nie bagatel-

na, poświęciłem jej swoje życie i za to, co dostałem za wynagrodzenie? — Nędza i bieda jest moją nie-

odstępną towarzyszką. Niedawno groził mi stry-

czek buntowników i ledwie się od niego wykręci- łem. Biskupi nasi sami pomagają do tego bałamu- cenia ludu; dopóki na czele duchowieństwa nie

będą stać ludzie dobrze myślący, przywiązani do

rządu, gotowi dlań życie poświęcić, dopóty motłoch

będzie się burzył i usiłowania pojedynczych jedno- stek nie odniosą pożądanego skutku.

Komisarz nieznacznie uśmiecnął się i odrzekł:

— Jak pan zostaniesz biskupem, to jest na-

dzieja, że wszystko pójdzie^ inaczej. Na te słowa brzydka fizyognomia Tomaszew-

skiego rozjaśniła się: widoczne było, że przypusz- czał możność tego czynu i nie miał nic przeciwko temu, odrzekł więc: — Za czem to będzie, tymczasem człowiek

cierpi niedostatek i nędzę. — Ależ kochany księże — rzekł komisarz —

mówią powszechnie, że siedzisz na grubych pie- niądzach i że masz trzy kamienice w Kielcach. •

— Ja! na pieniądzach?! Boże mój — a skądże

bym je tu brał? kamienice? Nie mam żadnej, a o-

ne są własnością mojej gospodyni, dalekiej krew-

nej, która mnie wspiera i opiekuje się mną sta-

rym. — Czy to wdowa? bo widzę, że ma kilkoro

dzieci. •

— No nie jest ona właściwie wdowa.

*

— A więc zwolenniczka wolnej miłości. — No tak — czegóż się zresztą mam zapierać

— jest to matka swoich czworga dzieci — celibat

księży katolickich uważam za nonsens. — To czemu nareszcie ksiądz proboszcz n;e

•przejdziesz otwarcie na prawosławie? (Ciąg dalszy nastąpi).

JÓZEF IGNACY KRASZEWSKI

ZŁOTO I BŁOTO. Powieść współczesna.

(Ciąg dalszy).

Potarł łysinę, zadumał się nieco, szedł do pa-

łacu, zabawił godzinę, zaczynając rozmowę od zu-

pełnie obcego przedmiotu — i — na końcu prze-

prowadził co mu było potrzeba.

Mijborzyński był pięknym mężczyzną co się

zowie, twarzy wesołej, nieco szyderakiej, z wąsi-

kiem starannie podkręconym do góry — ubierał się

zawsze wytwornie, ręce miał piękne i białe, w o-

hjejściu się znać w nim było obytego ze światem

i iepszem towarzystwem... gładki był i łatwy... i marszałkowa miała słabość do niego...

Po odebraniu listu od księcia, jednego wieczora

! ku wezwano pana Aleksego do marszałkowej. Był to wieczór letni. Felicyi matka poradziła przejść

się po świeżem powietrzu, zostali sami. Piękna

pani z tajemniczym wyrazem zbliżyła się do ulu-

bionego plenipotenta, który zawczasu usiłował,

patrząc jej w ocay, myśl odgadnąć. — Mój panie Aleksy, odezwała się głosem pie-

szczotliwym, który był jej właściwy, pani mar-

szałkowa — mam z tobą pomówić, o jednej, bardzo — ale to nadzwyczaj ważnej sprawie! Wielka ta-

j jemnica! Maiborzyński słuchał, udając poważnego. — Idzie o... projeikt niesłychanie dla nas...

ważny! powiadam ci... Ale — sekret!

Położyła palec na ustach. — Mam dla Felicyi męża!! szepnęła ledwie do-

słyszanym głosem... Pisałam już o tem do księcia

zasięgając jego rady. Nous sommes d'accord...

Mój panie Aleksy, ja na ciebie rachuję, musisz mi

aopomódz... Zerwał się plenipotent żywo... — Ależ ja. choćby przyszło życiem przypłacić,

jestem na usługi... — Ja to wiem, ciągnęła dalej po cichu mar-

szałkowa — i dla tego, wam się jednemu zwie-

rzam... Nie domyślasz się o kogo chodzi? —Nie mogę, nie umiem... — Widziałeś młodego Leona Czermińskiego? Ni to pytanie jakby rażony mocno, zadumał

się głęboko pan Aleksy. — Słowo daję, zawołał z zachwytem — boski

projekt! Słowo -daję! Prawda! Czermiński po so-

bie zostawi miliony, chłopiec ładny, do rzeczy...

miły... podobać się może — ale ojciec... ojciec... Marszałkowa zamilkła... — Ojciec — powtórzył jeszcze Maiborzyński

i westchnął. •

— Przecież nie wieczny! odezwała się Euzebia.

Nastąpiło milczenie; z twarzy marszałkowej

mógł wyczytać pan Aleksy, że się ojca nie ulękła tak dalece, i że od myśli swej nie chce ustąpić. — Znasz pana Leona? dodała.

— A jakże! spotykałem go w sąsiedztwie na

polowaniach, w mieście... Miły bardzo... — Mój panie Aleksy — szepnęła rękę mu kła-

dąc na lamieniu — coś trzeba zrobić takiego...

żeby go nie prosić, nie ciągnąć... nie dać mu po-

znać, iż się go chce mieć... a... sprowadzić go do

nas... rozumiesz? — Doskonale! rzekł zamyślając się pan Alek-

sy — to się zrobi... — Ale ostrożnie! pour l'amour de Dieu! że-

byś nas nie skompromitował. — Uchowaj Boże! o to niech pani będzie spo-

kojna. .. ja w tem... Marszałkowa ścisnęła go za rękę; Maiborzyń-

ski pocałował ją w dłoń białą. — Proszę się na mnie spuścić... — Że zobaczywszy Felicyę, musi się w niej

śmiertelnie rozkochać — to nie ma wątpliwości.. — Najmniejszej! rośmiał się plenipotent — a

gdyby nawet nie miał na to odwagi, łatwo podbić bębenka...

I powtórzył jeszcze swyrti obyczajem: — Ja w tern, proszę spuścić się na mnie. .. W tydzień potem było polowanie w Holma-

nowie, które wydawał Malborzyński. Znalazł się na niem pan Leon... Istnym przypadkiem wieczo- rem poszli się goście przejść po ogrodzie, bo pań w domu nie było... Tymczasem wróciły one z

przejażdżki wprost przez ogród, i tu w ulicy spot- kały gości Malborzyńskiego. Plenipotent ich pre-

zentował. marszałkowa na wieczerzę prosiła... Leoś zobaczywszy pannę Felicyę w amazonce, po- tem w sukience białej... został zachwycony — o- szalał!

Przed wieczorem było trochę muzyki, zawią- zała się rozmowa — złożyło się dziwnie, że nikt do

niej Leosiowi nie przeszkadzał. Panna mówiła ma- io, on wiele, a jednak był najpewniejszym pan

Leon, że cudowne rzeczy z list jej słyszał... Pa-

trzał jej w oczy i czytał jak w książce, poemata całe... Serce mu biło okrutnie; wszystkie piękno- ści w których się już kochał dla wprawy, do któ-

rych ^wzdychał jeszcze, znikły, zatarły się, zgasły — zapomniane zostały. Leoś po pierwszem osłu-

pieniu, wpadł w jaikąś gorączkę, mówił, dowcipo- wał śmiał się — nadskakiwał, popisywał i

potrafił podobać się najprzód matce, potem nawet

pannie Felicyi. v

Nienatarczywie, grzecznie, chłodno, proszono go. aby odwiedzał Holmanów; marszałkowa posu- nęła uprzejmość do tego stopnia, że wspomniała, iż radaby poznać jego matkę, o której wiele słysza- ła. Leoś powrócił do domu rozmarzony, lecz" nie zaraz się matce przyznał... .

(Uąg ćaiszy nastąpi).

PYTAJCIE SIĘ O NOWE

PAPIEROSY

10 ZA Sc

ELEGANCKIE Jedwabne wstążki w kaz-

iłem pudełku — W wszystkich składach tytoniu. THE AMERICAN TOBACCO CO.

Listy na poczcie. Niżej podajemy alfabetyceny spis

listów, które dla braku adresu, albo z powodu niewyraźnego lub też błęd- nie napisanego adresu, nie mogły być doręczone Właściwym osobom. Po

listy te zgłosić się trzeba w siedmiu dniach po ich ogłoszeniu w naszym

„Dzienniku". Odebrać je można tyl- ko na głównej poczcie w śródmie- ściu narożnik ulic Adams, Clark, Dearborn 1 Jackson; trzeba też po- dać klerkowi numer listu, aby unik- nąć niepotrzebnej jwloki i nieporo- sumienia.

1801 Abuchowski Ignacy; 1802 Aba-

rr.wiczius A.; 1803 Abrainik Ignacy;

1V04 AbraszkI M.; 1805 Acs And.;

1£06 Adomodicz Antoni; 1808 Adair

H. O.; 1809 Adelhelm Chas.; 1810 Ai-

Ezkus Józef; 1811 Atchinson F. E.;

1812 Alfano L.; 1813 Alandor G.; 1814

A.^ergson L.; 1815 Anderson G.; 1816

Anderson F. O.; 1818 Anioł Fran.;

1819 Antler Ludwik; 1820 Appelbaum

M.; 1821 Antolowicz Marcin; 1822

.Arndt C.; 1823 Aust Rich.; 1824 Ba-

b'Mo Piotr; 1825 Bajiński M.; 1S26

Eahn P.; 1827 Bachar Jan; 1828 Bab-

cock G.; 1829 Bagentowicz Jan; 1830

Baćorf P. A.; 1831 Bajda Jan; 1832

Lalcerzak Jan; 1833 Banina I.; 1836

Bal win Wacław; 1837 Banewicz Kazi-

mierz; 1838 Barbusin Stefan; 1839

Baszkis Marceli; 1840 Barton Franci-

szek; 1841 Batrsik Jan; 1842 Bargiel

Mikołaj; 1843 Barta Chas; 1844 Bar-

rett Jan; 1845 Bart osiek Stanisław;

!jezęf souea '.q jaqjBfc 9fbl 1S48 Baum I.; 1849 Bauer Antoni;

1850 Bauer K.; 1851 Baurle W.; 1852

Beldelraan E.; 1853 Belnich Cr.; 1854

Beck Chas.; 1855 Bednarz Tomasz;

1856 Bedrna Marya; 1857 Bekmann

Augustę; 1859 Beligan Izydor; 18G0

le liński Franciszek; 1861 Benedik .T;

1862 Bernstein Abraham; 1863 Bern-

stein J.; 1865 Bernstein E.; 18G6 Be-

rezowski J.; 1867 BeniOewicz L.; 1868

}'<resner H.; 1869 Berliner M.; 1870

Perinder M.; 1871 Berta G.; 1872 Be-

7ina Mat.; 1873 Bezdeka Mat.; 1874

Bonda W. F.; 1875 Berg Chas.; 1876

Pieniek Stanisław; 1877 Biehl Jan;

187$ Biberdzic R.; 1879 Biedziński St; 1P80 Birskate Barbara; 1871 Binder

G.; 1883 Bieszkany Fran.; 1884 Biadt

Fred.; 1885 Blazek Em.; 1887 Bla-j ebetka Katarzyna; 1888 Blahowiak J;

1K89 Bobka Aleks.; 1890 Bohn E.; 1891

Bcroski W.; 1892 Bortnowski Adam;

1894 Bośniak Andrzej; 1895 Borger J; 1£96 Bor Józefa; 1898 Brazawski Kaz;

1899 Brazawski J.; 1900 Bredl Józef;

1901 Braun L 2; 1902 Brajkowicz G;

1903 Brand. Z.; 1904 Brandt Chas.;

1906 Broehl J.; 1907 Bubinas I.; 1908

liudarek Jan; 1909 Budzilek Józeti

1910 Buczan M.; 1911 Budzik Marya

i; 19L2 Burkę Wm.; 1913 Bury Ant;

1914 Bushnek Mr.; 1915 Busch Ch.;

1017 Butwin Dom.; 1918 Burteala W;

1919 Byrtek Karol; 1921 Cantor J T.; 1922 Caldyga Julian; 1923 Caplan M;

1924 Cech Fran.; 1925 Cegalis Fran.;

1926 Cerwen Jan; 1927 Chapman M.

>; 1928 Chapman M.; 1920 Chalera-

f.ki B.; 1930 Chmielenski Julianna;

1931 Chrościelski Jan; 1932 Chrecpo-

rew Józef; 1933 Cieszarek Ludwika;

1934 Cirka Mikołaj; 1935 Cieślik L.;

1936 Cieśla Marcin; 1937 Ciesiarskij Andrzej; 1938 Ciman A.; 1944 Cracim

G.; 1945 Crull E.; 1946 Czerni Marya

1947 Cup L.; 1948 Cutura Mat.; 1949

Cutier N. 1950 Cutier W.; 1951 Cy-

gnar Szczep.; 1952 Cylkliński W*.;

1953 Czaras J.; 1954 Czajka Jan; 1955

CzipowBki Aug.; 1956 Czubak Jan

1957 Czyrbulis Wiktor; 1958 Czyzew-

*-ki Stan.; 1959 Czyz Jadwiga; 1960

Dąbrowski Julian; 1961 Dackow Jan;

1963 Danielewicz Edw.; 1965 Dugget

O.] 1967 Dell H.; 1968 Dembowski An-

toni; 1969 Debieński Marya; 1972 Do-

hek Michał; 1974 Domp M;. 1975 Do-

Lrowlcz Mich.; 1977 Drozdowicz Anna

1978 Drozdowska Anna; 1979 Drozdz

Arna; 1980 Draskowicz Antoni; 1981

Drews Chas.; 19&2 Drezdowski Wa-

cław; 1983 Droulicz J.; 1984 Dragan

Agnieszka; 19<83 Duda Wiktorya; 19?6

Pifdek Józefa; 1987 Dudas Anna; 1989

Diichen I.; 1990 Durowecz Andrzej;

1991 Dombrowski Ign.; 1992 Dymek

Teofil; 1993 Eki Jan; 1994 Elster A.;

1995 Abraham; 1995 Engel Jan; 1997

Engstler Fred.; 1999 Eregrow D.;200l

Falthorn A.; 2003 Falkonowicz M.;

2004 Fanover I.; 2005 Fannell J. A.;

2007 Figura Fran.; 2008 Filipowicz

Y\; 2009 Filip F. E.; 2011 Fingler J;

2014 Forsek Marcin; 2015 Fordos G.;

2017 Franz Julia; 2018 Frankę H. 3; /

?019 Frank F.; 2020 Frankę Fred.; ł

2(21 Franchi Józef; 2022 Fram E.;

£023 Francz Juliusz; 2025 Ftak P.;

2027 Gabinoki D.; 2028 Gabryel Reg;l

DRA PIOTRA

GOMOZO jeat lekarstwom o uznanej zasłudze. Jest ono zupełnie odmiennym od wszystkich innych lekarstw. Aloże mieć swoje naśladownictwa, ale nie ma zastępstwa.

Czyści Krew Pomaga Trawienia Reguluje* Żołądeb Działa na Wątrobę

Działa na Kiszki Uśmierza system Nerwowy Ożywia, Wzmacnia i Posila*

Wogólejest to lekarstwo familijne w całem tego słowa znaczeniu i powinno się znajdować w każdym domu. Nie można go nabyć w aptekach, ale dostarczają go wprost ludziom apecyalni agenci. Jeżeli nie znacie żadnego agenta, piszcie do samych fabrykantów i właścicieli

DR. PETER FAHRNEY & SONS CO. 19-25 So. Hoyoe Avc.. CHICAGO. UJ.

Feelinó Better Already ThankrYou

Cieszę się |Jobbi żem posłu- chał waszej rady i nasmarowa- łem sie

Dra Richtera<

PlII-EIPELLEBEI Pozbyłem się bólu gardła,

k{ kłucia w krzyżach, i czuje sie o wiele lepiej teraz. — Powinien źnajdować się w każdym domu. Strzeż sie imitacyi. * 25c. i 50c.

F. AD. RICHTER & CO., 215 Pearl Street, New York. Richtera Congo Pigułki, (25c. i 50c.) dobre na zatwardzenie.

DR. A. LITVIN Gfls I mieszkanie:

835 Milwaukee Avenue oston^Aye. Koszt jeit bardzo mały. $1 za le- czenie z medycy- ną włączone.

£ ciała egzamina- cya Darmo.

Leczy choroby mężczyzn, dam i dzieci

wtasncmi medycynami. Zwraca specyalną uwagę na w»zclkie

chroniczne choroby. Godziny Ofisowk: Od 9-eJ rano do 9-ej wieczo- rem każdego dnia. We c/wurtki popołudniu, wyłącznie leczy choroby kobieoc.

Telefon Monroe 5734

r Odwiedza pa-

cyentów we

dnie i w nocy

Każdego cza-

su gdy zażą- dacie.

3Li©l5.arzo Polscy-

Dr, St. Boguszewski 8701 Commercial Avenue ' Telefon South Chicago 711

SOUTH CHICAGO. ILLINOIS.

Telefon Monroe 5«74.

Dr. 0. P. Gierałtowski Leczy nmyitklu rborobj Kobiet, Ujicifin 1 UilacL

Spacrala*^: Oczy, Uszy, Noi i Gardł® Godziny: Od I do 2 popoi.; wieczorem od4 doi

804 Milwaukee aye.

Dr. E. F. Napieralski, Lekarz i Chirurg.

Rezydencja i ofl»:

165£ W. 18-la ul., róg Paulina ulicy.

W apt»c« I'. Cziji: Rano od 11—12

22-ga i Sacramento ave. Chicago

Telefon: Canal 1157.

DR. S. R. PIETROWICZ "PBOY A ŁTBTA chorób wewnętrznych 1 nerwowych.

Ofls: 11S* N. Ashland aye-, róg: Dlvlslon nl. iTel. Humboldt 680 Głodź, l di 11 od 6:SOdo 8 wlecz

Mieszkanie: 2118 Kwlng Place.

Ofis: 1*68 W. Black-

! bawk, róg Holt »t«.

Qodr..: CM 8 (Jo 9 rano,

Tel, Monroe 34>.

Ofis; 209 S. Stote nar. Adams ul. PoU 1208—10

Hepubllc B!dg. Ood7. 3 do 4 po pol. TeL Harrliou 75M-f

DR. F. KALACINSKI Mieszkanie: 1<>H£ N. Robey ul

Telefon: Humboldt 4785

O fis: 1250 Noble ulica Telefon: Uonrue 385

Oodilnj oflaowei O 10 rano, 8—I popołnd*!*, I f—I wieczorem. W al*4si«lq I-I popołudnia.

Dr. Kaz. Żurawski Bezpłatna.klinika: Bennett Med. College. Pultoo

i Ada ulice; wtorki i piątki od 2 do 3 pouoł. I

4(M0 SOUTH ASHLAND A VEL Głodzinv: od 10 do 12 rano i od 7 do 0 wiecrrtp. ;

REL1ANCE HLDG., 100 STATE UL Godziny: od 5 do 6 popołudniu.

Specyalno.ść: Choroby skórne, wenery* | czne i raoczo-plciowe.

CZYTAJCIE OGŁOSZENIA W

Dr. W. A. KUFLEWSKI SPKCYA LISTA CHIRURG Przyjmuje pHcrentńw codziennie:

WICKKR PAIŁK: 13flfl N. Kober al., ró« fowler ulicy.-Telefon Łłunn.oMr b. Godziny:

od 10—12 przedpoi. i oil 8:30-9:30 wierz.

WOJCIECHOWO, w aptece pud Blatym Ortem: 1800 We»t 18ta ul., ró* Wood uL Uoriziny: od 2-4 popołudniu $ od »—8 wiecn.

T*lefnn Canal I2.W.

Br. A. Pietrzykowski ! Leczy choroby mężczyzn, kobiet i dzieci. 866 MILWAUKEE AVE,

rog Center Avenue. Telefon 3311 Monroe.

| Ofisowe godziny:

Telefony: Monroe 881 1 Monroe 1677.

DR. T. Z. XELOWSKI Lekarz i Chirurg

1053 Milwaukee ave. Chicago, III. Godziny otlsowe: od 11 do 12 rano; od 4 do 5 i cd 7 do 8 wieczór; w niedziele od 11 do r; rano; w środy od !1 do 12 nno i od 4 do Z popołudniu.

Rcł. 852 Wayelaud a*e. Tei. Like Yiew 5803

Oodziny: od 6—8. ir niedzielę od 10—12. Tel. Monroe IM

Dr. Jul. Szymański Oczy, Uszy Nos i Gardło .. Dobieranie Okularów ..

Narożnik Noble al. i Milwaukee &« nad aptek*

DR. A. SZWAJKART Ofis: 1410 N. Ashland ave.

Telefon Monroe 1(189

Godziny: 11—12 rano; 6:30—-9:30 wieczór

Mieszkanie: 3535 W. Diversey avenne Telefon Hunil»ldti)3S

Sodzinj': do D r.»no; 1—4 popołudniu.

Lekarz ze Starego Kraju DR. FR. FRONT - DOBIJA

Były asystent Kliniki Wiedeńskiej. leczy <Ti/j«tkln « hor.>by nifictyin 1

kobiet I dzieci.

Ofis i mipszkanio:JMW8 IJłversey ave« lł;L Irvlng Vark 11/S73 lub Irrlntc 1'itrk 20A

Ofis: Home Bank Building Kógr Milwaukee 1 Aflhlaml itve*.

Godziny od 11 do 12 1 od 5 do 7:30 wieczorem.

„DZIENNIKU GHICAGOSKIM",