16
Zbyt mała liczba lekarzy i pielęgniarek sprawia, że poziom opieki zdrowotnej – do której do- stęp i tak jest w Polsce ograniczo- ny przez limitowanie świadczeń medycznych – staje się jeszcze gorszy. Braki kadrowe i niskie płace sprawiają, że pracownicy służby zdrowia, zwłaszcza pielę- gniarki, muszą pracować na kilku etatach. Odbywa się to kosztem ich własnego zdrowia i znacznie gorszej opieki nad pacjentem. W wywiadzie dla „Dziennika Trybuna” b. minister zdrowia Marek Balicki tłumaczył genezę tego problemu. Według niego, przyczyną braku lekarzy jest wprowadzona na początku lat 90. redukcja liczby miejsc na wydziałach lekarskich – i to aż o 1/3. Od tego czasu, mimo dra- matycznych braków kadrowych, na które cierpi polska służba zdrowia, nie zrobiono nic, żeby zwiększyć liczbę miejsc na uczel- niach medycznych. „Kształcenie w zawodach medycznych jest prawie w całości nansowane przez państwo, więc jeśli państwo nie zwiększy liczby miejsc na studiach, to nikt tego nie zrobi” – mówił Balicki. Limity przyjęć określa minister zdrowia w odpo- wiednim rozporządzeniu i to od niego zależy, ilu lekarzy będzie praktykowało za kilkanaście lat. Tyle czasu zajmuje wykształce- nie lekarza. ISSN 2300-3197, numer indeksu 100994 Jeden grosz z ka¿dego sprzedanego egzemplarza przekazujemy na rzecz Polskiego Komitetu Pomocy Spo³ecznej T RYBUNA DZIENNIK POLSKA GOSPODARKA ŚWIAT SPOŁECZNIE WYWIAD/OPINIE W WOLNEJ CHWILI SPORT www.dzienniktrybuna.pl facebook.com/dzienniktrybuna twitter.com/DziennikTrybuna Skleroza ministra Nowaka cena 1,50 zł (w tym 8% podatku VAT) Nr 9 (9) środa 5 czerwca 2013 Lekarzy jak na lekarstwo Polska jest w ogonie Europy pod wieloma wzglêdami. Tak¿e kiedy chodzi o liczbê praktykuj¹cych lekarzy i pielêgniarek. Na 1 tys. miesz- kañców mamy w kraju 2,2 lekarzy i lekarek i 5,3 pielêgniarek i pielêgniarzy. Unijna średnia to odpowiednio - 3,4 i 7,9. Nie twierdzê, ¿e za te niekorzystne wskaźniki odpowiada minister Ar³ukowicz. Ale dlaczego ministerstwo zdrowia nie robi nic, by wyjśæ z tej fatalnej sytuacji? By³y Minister Spraw Zagranicznych, cz³onek Biura Politycznego i sekre- tarz KC PZPR. Bliski wspó³pracownik gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Jeden z architektów Okr¹g³ego Sto³u. Mia³ 85 lat. W Polsce niepe³nosprawna kobieta nie ma prawa mieæ dziecka. Jeśli urodzi – pañstwo zrobi wszystko, ¿eby jej dziecko odebraæ. Telefon wsparcia rodziców str. 10 ZMARŁ JÓZEF CZYREK str. 3 Drodzy Czytelnicy! Docierają do nas sygnały, że w niektórych kioskach nie ma naszej gazety, że albo nie dotar- ła, albo gdzieś została, przypad- kowo lub nie, „zawieruszona”. W takich sytuacjach na- mawiamy do działania! Py- tajcie kioskarzy, co się dzieje z nasza gazetą. Informujcie nas o punktach sprzedaży, w któ- rych nie ma „Dziennika Try- buna”, albo został schowany pod stosem innych pism. Pisz- cie lub wysyłajcie informacje pocztą elektorniczna na adres [email protected]! Koniecznie podajcie numer punktu lub jego adres i informa- cję, kto zaopatruje go w prasę. Jak nie zadbamy o siebie sami, nikt o nas nie zadba! To od Was zależy, czy będziemy obecni w debacie publicznej. Czy lewica będzie w niej miała swój głos! Łupki i mity Rok temu Donald Tusk, obiecując szybkie rozpoczę- cie eksploatacji gazu łup- kowego w Polsce, zapowia- dał „otwarcie nowej epoki energetycznej” i trzy kopal- nie, które już w 2016 r będą prowadzić wydobycie peł- ną parą. Dziś nie ma o tym mowy, premier martwi się zaś, jak powstrzymać uciecz- rm zagranicznych ma- jących szukać u nas łupków. W międzyczasie łupkowy ba- lonik, rozdmuchany bezpod- stawnie do objętości 5,3 bi- lionów metrów sześciennych, w wyniku bardziej realnych szacunków skurczył się do 350 mld m sześć – choć wciąż nie wiadomo, czy przemysło- wa eksploatacja tego surowca będzie w ogóle w Polsce moż- liwa. Wiadomo natomiast, że mamy dużo zwykłego gazu ziemnego, łatwego do wydo- bycia. Rząd woli jednak in- westować w kosztowną i mało realną pogoń za łupkami. czytaj na str.6 str. 4 S³awomir Nowak zapomnia³ nie tylko o wpisaniu zegarka i samochodu do oświadczenia maj¹tkowego. Luki w pamiêci ministra transportu siêgaj¹ znacznie g³êbiej i maj¹ znacznie powa¿niejsze skutki. Dla kierowców cystern, adeptów zdaj¹cych na prawo jazdy, dzieciaków je¿d¿¹cych na motorowerach. Tak¿e dla Inspekcji Transportu Drogowego. Minister bardzo przeprasza wszystkich, o których zapomnia³. Wiele to w ich sytuacji nie zmienia.

Dziennik Trybuna nr 9

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Dziennik Trybuna nr 9

Citation preview

Page 1: Dziennik Trybuna nr 9

Zbyt mała liczba lekarzy i pielęgniarek sprawia, że poziom opieki zdrowotnej – do której do-stęp i tak jest w Polsce ograniczo-ny przez limitowanie świadczeń medycznych – staje się jeszcze gorszy. Braki kadrowe i niskie płace sprawiają, że pracownicy służby zdrowia, zwłaszcza pielę-gniarki, muszą pracować na kilku

etatach. Odbywa się to kosztem ich własnego zdrowia i znacznie gorszej opieki nad pacjentem.

W wywiadzie dla „Dziennika Trybuna” b. minister zdrowia Marek Balicki tłumaczył genezę tego problemu. Według niego, przyczyną braku lekarzy jest wprowadzona na początku lat 90. redukcja liczby miejsc na

wydziałach lekarskich – i to aż o 1/3. Od tego czasu, mimo dra-matycznych braków kadrowych, na które cierpi polska służba zdrowia, nie zrobiono nic, żeby zwiększyć liczbę miejsc na uczel-niach medycznych. „Kształcenie w zawodach medycznych jest prawie w całości finansowane przez państwo, więc jeśli państwo

nie zwiększy liczby miejsc na studiach, to nikt tego nie zrobi” – mówił Balicki. Limity przyjęć określa minister zdrowia w odpo-wiednim rozporządzeniu i to od niego zależy, ilu lekarzy będzie praktykowało za kilkanaście lat. Tyle czasu zajmuje wykształce-nie lekarza.

ISS

N 2

300-

3197

, num

er in

deks

u 10

0994

Jeden grosz z ka¿dego sprzedanego egzemplarza przekazujemy na rzecz Polskiego Komitetu Pomocy Spo³ecznejT RYBUNA

D Z I E N N I K

POLSKA GOSPODARKA ŚWIAT SPOŁECZNIE WYWIAD/OPINIE W WOLNEJ CHWILI SPORT

www.dzienniktrybuna.plfacebook.com/dzienniktrybuna

twitter.com/DziennikTrybuna

Skleroza ministra Nowaka

cena 1,50 zł(w tym 8% podatku VAT)

Nr 9 (9)środa 5 czerwca 2013

Lekarzy jak na lekarstwoPolska jest w ogonie Europy pod wieloma wzglêdami. Tak¿e kiedy chodzi o liczbê praktykuj¹cych lekarzy i pielêgniarek. Na 1 tys. miesz-kañców mamy w kraju 2,2 lekarzy i lekarek i 5,3 pielêgniarek i pielêgniarzy. Unijna średnia to odpowiednio - 3,4 i 7,9. Nie twierdzê, ¿e za te niekorzystne wskaźniki odpowiada minister Ar³ukowicz. Ale dlaczego ministerstwo zdrowia nie robi nic, by wyjśæ z tej fatalnej sytuacji?

By³y Minister Spraw Zagranicznych, cz³onek Biura Politycznego i sekre-tarz KC PZPR. Bliski wspó³pracownik gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Jeden z architektów Okr¹g³ego Sto³u. Mia³ 85 lat.

W Polsce niepe³nosprawna kobieta nie ma prawa mieæ dziecka. Jeśli urodzi – pañstwo zrobi wszystko, ¿eby jej dziecko odebraæ.

Telefon wsparcia rodziców

str. 10

ZMARŁ JÓZEF CZYREK

str. 3

Drodzy Czytelnicy!

Docierają do nas sygnały, że w niektórych kioskach nie ma naszej gazety, że albo nie dotar-ła, albo gdzieś została, przypad-kowo lub nie, „zawieruszona”.

W takich sytuacjach na-mawiamy do działania! Py-tajcie kioskarzy, co się dzieje z nasza gazetą. Informujcie nas o punktach sprzedaży, w któ-rych nie ma „Dziennika Try-buna”, albo został schowany pod stosem innych pism. Pisz-cie lub wysyłajcie informacje pocztą elektorniczna na adres [email protected]! Koniecznie podajcie numer punktu lub jego adres i informa-cję, kto zaopatruje go w prasę.

Jak nie zadbamy o siebie sami, nikt o nas nie zadba! To od Was zależy, czy będziemy obecni w debacie publicznej. Czy lewica będzie w niej miała swój głos!

Łupki i mityRok temu Donald Tusk,

obiecując szybkie rozpoczę-cie eksploatacji gazu łup-kowego w Polsce, zapowia-dał „otwarcie nowej epoki energetycznej” i trzy kopal-nie, które już w 2016 r będą prowadzić wydobycie peł-ną parą. Dziś nie ma o tym mowy, premier martwi się zaś, jak powstrzymać uciecz-kę firm zagranicznych ma-jących szukać u nas łupków. W międzyczasie łupkowy ba-lonik, rozdmuchany bezpod-stawnie do objętości 5,3 bi-lionów metrów sześciennych, w wyniku bardziej realnych szacunków skurczył się do 350 mld m sześć – choć wciąż nie wiadomo, czy przemysło-wa eksploatacja tego surowca będzie w ogóle w Polsce moż-liwa. Wiadomo natomiast, że mamy dużo zwykłego gazu ziemnego, łatwego do wydo-bycia. Rząd woli jednak in-westować w kosztowną i mało realną pogoń za łupkami.

czytaj na str.6

str. 4

S³awomir Nowak zapomnia³ nie tylko o wpisaniu zegarka i samochodu do oświadczenia maj¹tkowego. Luki w pamiêci ministra transportu siêgaj¹ znacznie g³êbiej i maj¹ znacznie powa¿niejsze skutki. Dla kierowców cystern, adeptów zdaj¹cych na prawo jazdy, dzieciaków je¿d¿¹cych na motorowerach. Tak¿e dla Inspekcji Transportu Drogowego. Minister bardzo przeprasza wszystkich, o których zapomnia³. Wiele to w ich sytuacji nie zmienia.

Page 2: Dziennik Trybuna nr 9

DZIENNIK TRYBUNA2 środa 5 czerwca 2013

Wiosna to pora roku szczególnie u c i ą ż l i w a dla alergi-ków. Także ideologicz-nych. Po-wszechnie znana jest

alergia prawicy na lewicową symbolikę. Zwłaszcza oblicza po-staci międzynarodowego ruchu socjalistycznego. A bodaj najbar-dziej – postać Ernesto Guevary. Furia, z jaką reaguje nań pra-wica, zdradza sprzężony z aler-gią poważny kompleks. Che stał się bowiem międzynarodowym symbolem walki o lepszy świat, a jego słynne zdjęcie, zrobione przez Alberto Kordę na pogrze-bie ofiar eksplozji frachtowca La Coubre 5 marca 1960 r. zostało nazwane „symbolem XX wie-ku i najsłynniejszą fotografią

świata”. Tymczasem prawicowa teoria i praktyka nie wyłoniły swojej ikony. Koszulki czy inne artefakty z podobizną bohaterów prawicy to po prostu obciach.

Ostatnio Che wprawił w hi-sterię weteranów zrzeszonych w Porozumieniu Organizacji Kombatanckich i Niepodległo-ściowych. (To ta organizacja, która domaga się awansu ge-neralskiego i Orła Białego dla Ryszarda Kuklińskiego.) Zarząd prywatnej firmy edukacyjnej o nazwie Instytut Kształcenia Iberoamerykańskiego postano-wił bowiem uczynić go patro-nem jednej z sal wykładowych. Ignorując fundamentalną wszak prawicową zasadę zakazującą zewnętrznej ingerencji we wła-sność prywatną, awangarda pol-skiego ruchu kombatanckiego wszczęła lament. Na baczność stanęły natychmiast portale pol-skich katolickich integrystów

– Fronda i Polonia Christiana. Zaraz potem do walki ruszył „Nasz Dziennik”.

Zjednoczeni w walce prze-ciwko prywatnej firmie fana-tyczni antykomuniści to zja-wisko osobliwe, ale w Polsce jak najbardziej do przyjęcia. Wiadomo bowiem, że w obliczu braku racjonalnej argumenta-cji, o hegemonię w przestrzeni publicznej najlepiej walczyć na symbole. I tak mamy w całym kraju setki obiektów, którym patronują znani polscy antyse-mici jak Dmowski czy Haller; dyktatorzy jak Piłsudski; wa-tażkowie wojenni jak Dudajew; czekamy na rondo im. Thatcher. Jest też cała plejada chrześci-jańskich fundamentalistów z Ja-nem Pawłem II na czele.

Dziś, wobec zaistniałej sy-tuacji, powstaje pytanie – czy polski sektor prywatny, polscy przedsiębiorcy, sól tej ziemi, ugnie się pod naciskiem swo-ich sprzymierzeńców? Czy też postawi na zysk i podniesienie atrakcyjności swoich usług, firmując je nazwiskiem ikony światowej lewicy?

Wrzaskliwy protest krakow-skich kombatantów niczego nie zmieni. Che Guevara był i pozo-stanie bohaterem. A alergie ma-sowo ustępują wczesną jesienią. Jeszcze trochę.

Pamięć nie jest najsilniejszą stroną prezydentów. Bronisław Komorowski nie odbiega od standardu. Trzy lata temu wy-grał z Jarosławem Kaczyńskim dzięki głosom centrolewico-wych i lewicowych Wyborców. Dylemat „szalony Kaczafi” czy „staromodny Gajowy” rozstrzy-gnęli na rzecz tego ostatniego.

Na początku prezydentury „Gajowy” pamiętał o wszystkich swych Wyborcach. Lewicowym od-wdzięczył się deklaracją, że czasowo wyrzeka się myśliwskiego nałogu. Potem wskoczył w kapcie „Prezydenta wszystkich Polaków” odziedziczone po Aleksandrze Kwaśniewskim. Twarzami jego Kance-larii zostali byli działacze centrowej Unii Wolności, a prezydenckim głosem w mediach reprezentant „le-wicy pałacowej” profesor Tomasz Nałęcz.

Potem pan prezydent przypiął sobie patriotyczny kotylionik i ruszył w tany. Świetnie odnalazł się na pielgrzymkach, paradach, rekonstrukcjach historycz-nych i marszach patriotycznych. Nie znalazł czasu na marsze prospołeczne. Odmówił honorowego patrona-tu Paradzie Równości. Krytycy tej decyzji usłyszeli, że nie powinni narzekać. Wszak Lech Kaczyński jako prezydent Warszawy zakazał Parady. Tak to Pierw-szy Obywatel Bronisław Komorowski przemienił się w Pierwszego Patriotę. W prezydenta nie wszystkich.

Niestety pan prezydent nie zatrzymał się na mar-szach i patriotycznych celebrach. Polityk kreują-cy się na depozytariusza demokratycznych war-tości skierował do Sejmu projekt zmiany ustawy o zgromadzeniach. Niedemokratyczny, wręcz za-mordystyczny. Ograniczający prawa do protestów, zwłaszcza tych społecznych. Do ekspresji gniewu obywatelskiego.

Na półmetku prezydentury nie może pochwalić się inicjatywami ustawodawczymi. Skorzystał ze swe-go prawa tylko jedenaście razy. Skuteczniejszy jest w prewencyjnym blokowaniu inicjatyw poselskich. Już zapowiedział, że nie poprze legalizacji związków partnerskich. Ludziom pragnącym sformalizować je zaproponował upokarzającą formę przypominającą spółki handlowe. Potraktował ich jak towar.

Leszek Miller, oburzony skandaliczną wypowie-dzią kardynała Stanisława Dziwisza o wyższości prawa kościelnego nad państwowym, przypomniał prezydentowi Komorowskiemu o jego podstawowym obowiązku. Dbania o przestrzeganie Konstytucji RP. Zasad państwa prawa. I wtedy spod kostiumu sym-patycznego Gajowego wyskoczył katolicki bigot. Z mentalnością radzieckiego komsomolca użył zna-nej formuły „ A u was Murzynów biją”. Obłudnie skrytykował Millera za zbyt ugodową postawę rządu SLD wobec hierarchów polskiego kościoła kat. Dzie-sięć, dwanaście lat temu. Łatwo mu było, bo rzadko kto dzisiaj dokładnie pamięta jak było.

Za dwa lata będą wybory prezydenckie. Kalku-lacja „Gajowego” jest prosta jak lufa fuzji. Lewico-wych i centrolewicowych Wyborców drugi raz już się nie oszuka. Pozostają prawicowi i centropra-wicowi. Coraz bardziej zdezorientowani walkami frakcyjnymi w PO, słabnącym politycznie Tuskiem, buntami radykałów przeciwko wiecznie politycznie żywemu Kaczyńskiemu. Poszukującymi nowego li-dera prawicy.

Pamiętacie Lutka Danielaka z filmu „ Wodzirej” ? Udekorowanego kotylionikiem pracownika Estrady gotowego na każde świństwo by kierować balem ?

Pan prezydent ruszył w tany. Prowadzi rozbawio-nych. Na prawo.

Wodzirej

Alergia na Che

BOJAN STANIS£AWSKI

PIOTR GADZINOWSKI

str. 2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 str. 11 - 13 str. 14 str. 15 - 16

POLSKA--e .

u a-ni a m m e-r; a-w; er. ci-a-

y-zy cy

mi, o-eż ie g,

ny

w-ie o-a-ą.

ię e-st h.

ów je cą

e-ci ał m

RP. m-ot. a-ie

du e-ko

u-o-uż a-

mi m, ie li-

” ? dy

o-

Złapane www sieci

FA

CE

BO

OK

/TW

IT

TE

R

dzie

nnik

tryb

una.

pl/fo

rum

dem

otyw

atory

.pl k

wejk

.pl jo

emon

ster.o

rgC

EB

OO

mot

ywato

ry.p

l kwe

jk.p

ljd

y

Dobre stare czasy... Zanim wszystkie te rz¹dowe regulacje

zrujnowa³y wolny rynek.

Page 3: Dziennik Trybuna nr 9

3 DZIENNIK TRYBUNA

– Cały czas informujemy ministerstwo zdrowia o tym, że w Polsce brakuje lekarzy, ale minister nie chce z nami rozmawiać. Arłukowicz jest pierwszym ministrem, który od początku swojego urzędo-wania nie reaguje na nasze apele. Jak grochem o ścianę. Nie ma żadnego kontaktu – mówi „DT” Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopol-skiego Związku Zawodowego Lekarzy.

Jacek Czerniak, poseł SLD, członek sejmowej Komisji Zdrowia, uważa, że problem jest szerszy. Dotyczy nie tylko zbyt małej liczby lekarzy, ale również doboru specjalizacji. – Na przykład ratownik me-dyczny czy geriatra z jakiegoś powodu nie cieszą się popular-nością wśród lekarzy wybiera-jących specjalizacje. Trzeba to zmienić. Więc należy nie tylko zwiększyć liczbę lekarzy, ale również zadbać o równowa-gę w przypadku specjalizacji – mówił.

Obietnice Tuska

Iwona Borchulska, przewod-nicząca Związku Zawodowe-go Pielęgniarek i Położnych w rozmowie z „DT” podkre-śla, że o problemach kadro-wych rozmawiała nie tylko z ministrem Arłukowiczem,

ale także z premierem Tu-skiem. – Pan premier obiecał, że pierwszego stycznia będzie rozporządzenie dotyczące za-bezpieczenia pacjenta w pod-stawowe normy dotyczące pielęgnacji. Wydawało nam się, że rozumie problem pa-cjentów, którzy bez pielęgnia-rek są pozbawieni opieki i że wie, jak negatywnie wpływa to na poziom opieki w placówce. Jedna pielęgniarka na 30 czy 40 pacjentów, chociaż byłaby najlepsza, nie jest w stanie wykonać wszystkich świad-czeń pielęgniarskich – mówi. Jej zdaniem zawód pielęgniar-ki powinien być zawodem za-mawianym. – Studia pielę-gniarskie są bardzo ciężkie, wymagają naprawdę wielu godzin nauki, a później skut-kują ciężką pracą i małymi wynagrodzeniami. To wszyst-ko sprawia, że ludzie nie chcą podejmować edukacji na tym kierunku. Trzeba ich do tego zachęcić – dodaje. Poseł Czer-niak podkreśla, że marne pła-ce pielęgniarek zmuszają je do wyjazdu zagranicę – i nama-wia, by zacząć bardziej doce-nić pracę pielęgniarek.

Strajk pielêgniarek i po³o¿nych

– W tej chwili OZZPIP ogło-sił wchodzenie w spory zbio-rowe dotyczące zabezpie-

czenia w podstawowe liczby pielęgniarek w placówkach, bo pan minister Arłukowicz, niestety rozporządzenia za-bezpieczającego pacjenta nie podpisał. To co podpisał nie odpowiada na istniejące po-trzeby – mówi Borchulska. Jak wynika z przygotowanego przez OZZPIP raportu o zdro-wiu, ilościowe zapotrzebowa-nie na pielęgniarki i położne nie może być rozpatrywane i ustalone w oderwaniu od re-lacji pomiędzy jakością opieki zdrowotnej, normami zatrud-nienia oraz wynagrodzeniem za pracę. A, według związku, to niestety ma miejsce.

Rzecznik nie wie?

Rzecznik prasowy minister-stwa zdrowia nie był skłon-ny odpowiedzieć na nasze pytania o problemy kadrowe w służbie zdrowia. Obiecał, że może co najwyżej przekazać nasz poniedziałkowy e-mail do odpowiedniego departa-mentu. Do chwili zamykania tego numeru „DT” odpowiedź nie nadeszła. Musimy więc posłużyć się wiadomościami z przeszłości, dotyczącymi choćby kuriozalnych decyzji ministra zdrowia w sprawie ograniczania liczby pielęgnia-rek i lekarzy w Centrum Zdro-wia Dziecka.

Minister Arłukowicz przyczyn złego funkcjonowania służby zdrowia dopatruje się wszę-dzie, tylko nie w znikomej licz-bie osób pracujących w służbie zdrowia. „Oczywiście najłatwiej i najwygodniej tłumaczyć te sy-tuacje wadami systemu. Ale to nie system podejmuje decyzje o przyjęciu lub odesłaniu pa-cjenta. Ani o sposobie jego le-czenia. Te decyzje podejmujemy my – lekarze, ordynatorzy i dy-

rektorzy szpitali, pielęgniarki i położne, dyspozytorzy pogoto-wia i ratownicy. Jesteśmy za nie odpowiedzialni” – pisał w „Li-ście do przyjaciół lekarzy”.

Myślę inaczej. Jeśli w związ-ku z problemami kadrowymi, pielęgniarki i lekarze pracują znacznie więcej niż powinni, to nie da się nie zauważyć, że jest to wina systemu.

środa 5 czerwca 2013

Jan Guz, przewodnicz¹cy OPZZ:

Wyborom 1989 r. towarzy-szyły szczytne deklaracje. Lu-dzie oczekiwali realizacji 21. postulatów „Solidarności”, mó-wiących o poprawie bytu, lep-szych warunkach pracy i płacy. Późniejsza rzeczywistość po-kazała, że nie wszystko poszło tak, jak oczekiwano. Po kilku latach miała nastąpić poprawa sytuacji. Okazuje się, że po 24 latach ludziom pracy jest czę-sto gorzej. Wciąż odbiegamy od standardów Europy. Większość miała nadzieję, że transforma-cja przyniesie nie tylko wolność polityczną, ale też poprawi wa-runki życia pod względem ma-terialnym. Dziś ci ludzie mają prawo czuć się rozczarowani otaczającą ich rzeczywistością –

nie mają pracy, zabezpieczenia zdrowotnego, równego dostępu do edukacji, dachu nad głową. Zamiast tego, po otwarciu gra-nic, miliony młodych Polaków emigrują za chlebem, bo w Pol-sce go nie ma. Zamiast dostęp-nych mieszkań, nasilają się eks-misje na bruk. Zamiast godnej pracy, mamy umowy śmiecio-we. Zamiast swobód związko-wych, mamy prześladowanie związkowców za obronę ludzi pracy. Zamiast zrównania nie-sprawiedliwych różnic w pozio-mie zarobków, o co też walczyła „Solidarność”, mamy ogromne rozwarstwienie dochodów. Pry-watyzacja doprowadziła do bez-robocia, zniszczenia ważnych gałęzi przemysłu, przekształ-cenia Polski w źródło taniej siły roboczej. Mieliśmy pracować

lżej i krócej, a zamiast tego wy-dłuża się nam wiek emerytalny. Owszem, pod względem techno-logicznym dokonał się skok cy-wilizacyjny, ale ten postęp jest obiektywnym zjawiskiem i on by nastąpił niezależnie od prze-mian politycznych.

Mariola Ochman, przewodnicz¹ca Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ „Solidarnośæ”:

- Nie mamy dziś czego świę-tować. Po 1989 r. zmarnowano ogromny kapitał społeczny, za-wiedziono ogromne nadzieje, które miliony Polaków wiązały ze zmianą ustroju. Dla ludzi, którzy byli kołem zamachowym przemian politycznych – robot-ników, rolników, pracowników sfery budżetowej – to gorzka rocznica. Ci ludzie przez wiele lat znosili trudy transformacji licząc na to, że jeśli nie im, to może przynajmniej ich dzie-ciom będzie lepiej. Teraz dzieci muszą wyjeżdżać za chlebem za granicę. Pracownicy, którzy stworzyli masowy ruch społecz-ny w roku 1980 i wywalczyli pokojowe zmiany w 1989 r., dziś są bezrobotni, bo zlikwidowano wiele zakładów pracy, nie mają godnych emerytur, dostępu do

opieki zdrowotnej. Świętować mogą elity polityczne, które wówczas zawarły porozumienie, bo to one najbardziej skorzy-stały na tych zmianach. Z per-spektywy działaczki związkowej oceniam, że ponieśliśmy klęskę na niemal wszystkich polach. Polska stała się krajem wielkie-go rozwarstwienia społecznego. To nie jest okazja do świętowa-nia, ale do gorzkiej refleksji nad tym, o co kiedyś walczyliśmy, a co mamy w rzeczywistości.

Jaros³aw Urbañski, Ogólnopolski Zwi¹zek Zawodowy Inicjatywa Pracownicza:

Większość ocenia wagę wybo-rów 4 czerwca 1989 r. w sposób stereotypowy, a nawet ulegając dominującej propagandzie. Nie zapominajmy, że przez ponad 20 lat, jakie upłynęły od tego czasu, mieliśmy średnie bezro-bocie na poziomie 14,9 proc., ponad 2 miliony Polaków wy-emigrowało z przyczyn ekono-micznych, mamy do czynienia z ogromnym rozwarstwieniem społecznym, powstaniem ca-łych obszarów ubóstwa, których wcześniej nie było. Dodajmy do tego pogorszenie sytuacji związków zawodowych, pra-

cowników, powstanie nowych zjawisk, jak pracujący ubodzy, elastyczne formy zatrudnienia, czy narodziny nowej grupy spo-łecznej – prekariuszy. Przełom 4 czerwca przyniósł więc nie tylko pozytywne skutki, ale też drastycznie pogorszył sytuację materialną milionów Polaków. Oceniajmy doniosłość tej sym-bolicznej daty przez pryzmat faktów, które stworzył nowy system, działający już od niemal ćwierćwiecza. Tymczasem wie-lu ocenia skutki transformacji zrzucając winę na to, co złe, na poprzedni system. W PRL-u też stosowano ten mechanizm i ob-winiano o całe zło okres II Rze-czypospolitej. Wybory 1989 r. to tylko symbol, ponieważ prze-miany wolnorynkowe zaczęły się wcześniej. W samej opozy-cji, związanej z ruchem „Soli-darność” do wyraźnego rozdź-więku doszło już w połowie lat 80. XX w., kiedy np. w 1985 r. Adam Michnik oficjalnie odciął się od „roszczeniowej klasy ro-botniczej”– już wtedy zaistniał rozdźwięk między dołami związ-kowymi a elitami, które opowie-działy się za budowaniem w Pol-sce systemu kapitalistycznego wbrew woli „dołów”.

Święto elit4 czerwca obchodziliśmy 24. rocznicê wyborów do Sejmu kontrakto-wego. Wziê³o w nich udzia³ ponad 62 proc. obywateli. 95 proc. z nich zag³osowa³o na „Solidarnośæ”. Dziś, 59 proc. Polaków pytanych przez CBOS uwa¿a, ¿e warto by³o zmieniæ ustrój, choæ tylko 23 proc. czuje siê benefi cjentami tej zmia-ny, a a¿ 60 proc. ocenia, ¿e koszty by³y zbyt wysokie.O ocenê bilansu walki i zwyciêstwa NSZZ „Solidarnośæ” zapytaliśmy dzisiejszych dzia³aczy zwi¹zkowych.

not. MO

Lekarzy jak na lekarstwo

MARCELINA ZAWISZA

Ściągnij aplikację Aurasma, skieruj czytnik na zdjęcie poniżej, a zobaczysz komentarz autorki.

c.d. ze strony 1

Page 4: Dziennik Trybuna nr 9

DZIENNIK TRYBUNA4

Na wczorajszej konferen-cji Parady Równości w Sejmie obecni byli Dariusz Joński i Paulina Piechna-Więckiewicz z SLD oraz Krystian Legierski, warszawski radny i wieloletni działacz LGBT.

Wzglêdy formalne

Posłanka Piechna-Więckie-wicz wyraziła oburzenie ze względu na postawę prezyden-ta Komorowskiego – Skanda-lem jest już to, że organizatorzy musieli czekać aż pół roku, by przeczytać w odpowiedzi Bro-nisława Komorowskiego, iż nie obejmie Parady Równości swo-im patronatem. Tym samym pokazał, że nie jest prezyden-tem wszystkich Polek i Pola-ków – mówiła. Prezydent nie podał żadnych merytorycznych powodów, dla których odmó-wił Paradzie, wymawiając się względami formalnymi i niedo-stateczną troską organizatorów o bezpieczeństwo uczestników, czemu posłanka SLD stanowczo zaprzeczyła. Parada Równości może za to liczyć na wsparcie ze strony pełnomocniczki rządu ds. równego traktowania, Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz.

PO jak PiS?

Dariusz Joński przypomniał, że Parady Równości zakazał

w 2005 roku Lech Kaczyński i wskazywał, że zarówno PO jak i PiS to partie prawicowe i konserwatywne, które nie chcą rozmawiać o tolerancji. – Od prezydenta można by oczekiwać gestu, który przy-czyniłby się do przełamania uprzedzeń wobec osób homo-seksualnych. Krystina Le-gierski zaś dodał: – Przykłady takich państw jak Węgry czy Hiszpania pokazują, że rozwią-zanie kwestii związków part-nerskich czy in-vitro kończy kłótnie i obniża ciśnienie.

Parada tak, ale tylko Labradorów

Ze strony prezydent War-szawy nie było jeszcze jasne-go komunikatu dotyczącego wsparcia dla Parady, wiado-mo jednak, że obejmowała ona swoim patronatem jedynie Pa-rady Labradorów; organizato-rzy nie liczą więc na pozytywną odpowiedź z jej strony. Bartosz Milczarczyk, rzecznik praso-wy prezydent Warszawy – Pani prezydent nie obejmuje swoim patronatem imprez o zabarwie-niu politycznym, jeśli jakieś inicjatywy mogą liczyć na jej wsparcie, to są to raczej wyda-rzenia takie jak Dzień Dziecka czy obchody Powstania War-szawskiego.

Jedna z ostatnich „wpadek-za-pominajek” dotyczy kierowców zawodowych i zezwoleń zwanych ADR – na przewozy towarów nie-bezpiecznych (np. gaz, benzyna). Od 1 stycznia 2013 r. zezwole-nia ADR, zgodnie ze zmianami ministra Nowaka, wydaje się w formie plastikowej karty. Gdy wprowadzono zmianę przepisów, kierowcy ze strachem czekali na ogłoszenie przetargu wyłaniają-cego wykonawcę zezwoleń. No-wak jako szef resortu zapomniał tego dopilnować. Przetarg więc opóźnił się o 3 miesiące, aż 2 ty-siące kierowców nie otrzymało zezwoleń na czas. W związku z tym nie mieli pracy. Nowak bił się w piersi i przepraszał, tylko co z tego? Każdego roku uprawnie-nia ADR odnawia lub uzyskuje 20 tysięcy kierowców. W branży wie-dzą o tym wszyscy. Wszyscy poza resortem transportu. Pewnie dla-

tego w przetargu zamówiono tyl-ko 12,5 tysiąca plastikowych kart, czyli grubo za mało. Po wykryciu wpadki resort powinien natych-miast ogłosić kolejny przetarg. Ale minister znowu zapomniał i ogłoszono go dopiero w maju. Jeśli przetarg się opóźni, kierow-cy znowu poniosą straty.

Problemem nie do pokonania okazały się też wagi do ważenia ciężarówek. Rozmieszcza się je w różnych miejscach kraju. Służą Inspektorom Transportu Drogo-wego do sprawdzenia, czy kie-rowcy nie wożą ładunków więk-szych niż dopuszczają przepisy. W kwietniu tego roku okazało się, że Nowak zapomniał wydać roz-porządzenie określające procedu-rę ważenia. Przedstawiciele ITD tłumaczyli, że co prawda brakuje rozporządzenia, ale ważenia są wykonywane na podstawie in-strukcji obsługi wagi. Skandal

wybuchł, gdy wyszło na jaw, że większość wag nie posiada i nigdy nie posiadała instrukcji obsługi.

Najgłośniejsze zapomnienie ministra wiąże się z wprowadze-niem nowych egzaminów na pra-wo jazdy. Przypomnijmy, zmia-ny po raz pierwszy miały wejść w życie w lutym 2012 roku. Do-trzymanie tego terminu było jed-nak wątpliwe. Wszyscy nerwowo czekali, co zrobi minister. A on milczał. Kiedy wreszcie podjął decyzję o przesunięciu terminu, zapomniał poinformować o tym w stosownym terminie zaintere-sowanych. Przesunięcie termi-nu ogłosił 2 dni przed wejściem nowych przepisów. Pogłębił tym chaos w ośrodkach egzaminacyj-nych i wśród zdających. Nowy termin wyznaczył na 19 stycznia 2013 roku. Ale zapomniał o prze-pisach przejściowych. Skrzywdził tym wielu zdających. Ogromna

Jeśli jednak człowiek ma pecha być jednocześnie loka-torem, to handlujący nim ma możliwość nawet zaprzyjaź-nienia się z funkcjonariuszami. Lokatora można bowiem nabyć w ramach tak zwanej repry-watyzacji, czyli oddawania bu-dynków „zagrabionych prawo-witym właścicielom”. Lokator jest z reguły pasożytem, który nie dość że chce mieć czynsz niższy od pensji lub emerytury, to jeszcze domaga się ogrzewa-nia, prądu i innych luksusów. Dlatego odebraną kamienicą muszą się zająć czyściciele i przygotować jej zmianę w luk-susowy apartamentowiec lub biurowiec.

Jak pokazał poznański przy-kład kilku kamienic i niejakie-

go Piotra Ś., czyściciel nie jest wcale takim tanim draniem. Za każde „zwolnione” miesz-kanie spółki kupujące ka-mienice, powiązane z jednym z banków, płaciły specjaliście 15 tysięcy złotych. Asortyment usług czyścicieli jak w piosen-ce Kabaretu Starszych Panów: „Dokuczanie radiem z góry, wymuszanie przez tortu-ry”. Tutaj trochę karaluchów w skrzynkach pocztowych, tam zepsucie instalacji wod-nej, zastraszenie...

Nic dziwnego, że człowiek tak trudnej i użytecznej pra-cy może liczyć na wsparcie funkcjonariuszy, którzy często bezzasadnie wzywani przez lokatorów odwracają głowę w drugą stronę. Przedsię-

biorczości nie można przecież tępić. Czyściciele kamienic tworzą miejsca pracy, są for-pocztą normalności w miesz-kalnictwie. Piotr Ś. za swój trud powinien otrzymać me-dal od wszystkich polityków chwalących tanie państwo i zieloną wyspę, która się z nim wiąże.

Nie może dziwić stwierdze-nie rzeczniczki poznańskiej prokuratury, że „nie udowod-niono, by właściciele kamienic działali niezgodnie z prawem albo podejmowali takie działa-nia za pośrednictwem innych osób”. Lokatorzy jeszcze go-towi byliby pomyśleć, że mają jakieś prawa.

środa 5 czerwca 2013

Parada bez Platformy

JUSTYNA SAMOLIÑSKA

Prezydent Bronisław Komorowski ofi cjalnie odmówił objęcia Parady Równości honorowym patronatem. Nie poprze je zapewne także prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Skleroza ministra NowakaMinister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej Sławomir Nowak mógł – tak zwyczajnie, po ludzku – zapomnieć o wpisaniu zegarka i samochodu do oświadczenia majątkowego. Gorzej, że pan minister ma chorobliwie słabą pamięć także w innych sprawach.

DARIUSZ PARDUTA

Dranie nie takie tanieHandel ludźmi jest zwalczany przez miêdzynarodowe konwencje, a policja czasami rozbija szajki handluj¹ce np. kobietami lub emigrantami

PIOTR CISZEWSKI

Głos PolskiW wieku 82 lat zmar³ Lucjan Szo³ajski, najbardziej rozpoznawalny g³os w Polsce. S³ynny lektor czyta³ listy dialogowe do setek filmów i programów telewizyjnych, staj¹c siê prawdziw¹ legend¹. Mo¿na go by³o us³yszeæ ogl¹daj¹c „Niewolnicê Isaurê” czy „Milczenie owiec”.

Hierarchowie Kościo³a rzymskokatolickiego przypuścili atak na kon-stytucyjny ³ad Rzeczypospolitej Polskiej, czego najpe³niejszym wyra-zem by³a wypowiedź kardyna³a Stanis³awa Dziwisza o nadrzêdności prawa bo¿ego nad prawem stanowionym przez prawodawcze insty-tucje – napisa³ Leszek Miller w liście do Bronis³awa Komorowskiego.

fot. WIKIMEDIA

Od Parady Równości od¿egnuje siê coraz wiêcej polityków

fot. FOCUS

Atak na konstytucję

Page 5: Dziennik Trybuna nr 9

5 DZIENNIK TRYBUNA

część z nich zakwalifikowała się na egzamin, gdy jeszcze obo-wiązywały stare przepisy i stare cenniki. Dokonywali stosownych opłat, ale termin egzaminu wy-znaczono im już pod rządami no-wych przepisów. A zatem za nowe ceny. Rzecznik Praw Obywatel-skich Irena Lipowicz zarzuciła Nowakowi „przeoczenie”, które doprowadziło do „dotkliwych konsekwencji dla znacznej liczby obywateli”.

Chorobliwe zapominalstwo Sławomira Nowaka skrzywdziło także dzieci, które chcą jeździć motorowerami. Obecnie kartę motorowerową zastąpiła kate-goria prawa jazdy AM. Mogą się o nią ubiegać nieletni od 14 lat. I okazało się, że nie ma kto szko-lić młodzieży na tę kategorię. Pan minister zapomniał wydać sto-sowne rozporządzenie. Instrukto-rzy szkolący na kategorie wyższe nie chcieli szkolić dzieciaków na motorowery. Obawiali się, że w razie wypadku prokuratura może zarzucić im brak upraw-nień.

Problemy mieli też kandydaci na kategorię A2 (lekkie motory). Dla nich także Nowak nie wydał stosownego rozporządzenia.

Lista zapomnień Sławomira No-waka jest coraz dłuższa. Wszyst-kie pociągają za sobą stratę pie-niędzy i czasu. Szkoda, że nie są to pieniądze ministra i jego czas. Może wtedy pamięć by mu na-reszcie wróciła.

środa 5 czerwca 2013

Z najnowszych badañ CBOS wynika, ¿e Polacy coraz chêtniej kupuj¹ przez internet. Zakupy w sieci choæ raz zrobi³o ju¿ 75 procent wszystkich internautów. 27 procent u¿ytkowników ma ju¿ na swoim koncie tak¿e sprzeda¿.

75%Komisja Europejska krytykujê Polskê za rozdête i nieskoordynowane wydatki publiczne, funkcjonowanie administracji publicznej poni¿ej standardów europejskich oraz s³abo rozbudowan¹ infrastrukturê. Bruksela zarzuca tak¿e w³adzom, ¿e nie wykorzysta³y dobrego okre-su sprzed kryzysu do tworzenia i wzmacniania czynników wzrostu.

PRZECIW PIS, ZA WYBUCHEMPrzemys³aw Wipler, który wczo-raj og³osi³ odejście z Prawa i Sprawiedliwości, zaprezen-towa³ siê jako zwolennik teorii, zgodnie z któr¹ 10 kwietnia 2010 roku na pok³adzie samo-lotu prezydenckiego lec¹ce-go do Smolweñska dosz³o do dwóch wybuchów. Tym samym do³¹czy³ do grona wyznawców ustaleñ dokonanych w tej spra-wie przez Antoniego Macierewi-cza. Wipler porzuci³ szereg par-tii Jaros³awa Kaczyñskiego, by budowaæ w³asne ugrupowanie o charakterze republikañskim.

PREZYDENT ZABÓJCĄS¹d skaza³ Jerzego G., by³ego SLD-owskiego prezydenta Za-brza, na karê 25 lat wiêzienia za zbrodniê dokonan¹ w 2008 roku. W czasie procesu zosta³u mu udowodnione porwanie oraz za-bójstwo wierzyciela, któremu by³ winien kilkaset tysiêcy z³otych.

LIST O NERGALUAgam „Nergal” Darski zosta³ uniewinniony w sprawie o ob-razê uczuæ religijnych, co zbul-wersowa³o popularnego ewan-gelickiego ksiêdza Jana Burta. W liście do premiera Donalda Tuska napisa³: „Czy Pan uwa¿a, ¿e to jest dobre? Nie wierzy³em, ¿e siê doczekam takich czasów, w których S³owo Bo¿e bêdzie w Polsce bezkarnie poniewie-rane. Jest mi strasznie przykro z tego powodu, ¿e ludzie, któ-rzy bezczeszcz¹ Świête S³owo Bo¿e s¹ uniewinniani. Jaki to jest przyk³ad dla m³odych ludzi w tym kraju? Pytam siê Pana Premiera, czy nie mamy ju¿ w tym kraju ¿adnej świêtości?”

DO DYMISJIOpozycyjni radni Oświêcimia domagaj¹ siê od premiera od-wo³ania Janusza Chwieruta (PO), prezydenta tego miasta. Siedmiu radnych z licz¹cej 21 osób rady miejskiej zarzuca mu „podwy¿ki podatków, wyprzeda¿ maj¹t-ku miejskiego oraz drastyczny wzrost zad³u¿enia miasta”.

W.

Baty z Brukseli

Za kulminacyjny, najkrwaw-szy moment Rzezi Wołyńskiej przyjmuje się 11 lipca 1943 r. Historycy twierdzą, że w su-mie z rąk nacjonalistycznych działaczy OUN-UPA w trakcie II wojny światowej zginęło nie mniej niż 130 tysięcy Polaków. Ale ofiarami nacjonalistów padli także Ormianie, Żydzi, Czesi, a nawet sami Ukraińcy, którzy nie sprzyjali zapędom banderowców. Podziały szły czasami przez całe wsie, a na-wet przez poszczególne rodzi-ny. Walka z upowcami trwała na terytoriach kresowych, ale również w Bieszczadach czy na Lubelszczyźnie – także po zakończeniu wojny. Niemałą rolę w ochronie ludności cy-

wilnej i w walce z bandami upowskimi odgrywały Batalio-ny Chłopskie, Armia Krajowa, później zaś – Korpus Bezpie-czeństwa Wewnętrznego. 11 lipca, jako symboliczną roczni-cę tamtych wydarzeń, uznano Dniem Pamięci Ofiar Ludobój-stwa na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej.

Pamiêæ przodków

Skąd inicjatywa upamiętnie-nia ofiar tamtych zdarzeń w Lu-blinie? Zdzisław Koguciuk z ko-mitetu społecznego wyjaśnia, że 10-15 proc. mieszkańców tego miasta ma korzenie kreso-we. Wielu z nich Rzeź Wołyń-ską zna nie tylko z opowieści

przodków, ale także z własnych przeżyć. W Lublinie organizo-wane są również coroczne ak-cje zbiórki zniczy, które później trafiają na Wołyń i zapalane są na mogiłach ofiar UPA.

– Chcielibyśmy, aby uchwała stanęła na sesji Rady Miasta w lipcu, w 70. rocznicę Rzezi Wołyńskiej – mówi Koguciuk.

W zbieranie podpisów za-angażowało się wiele osób, często o diametralnie odmien-

nych poglądach są i członko-wie SLD, i narodowych Pol-skich Drużyn Strzeleckich, ale także osoby nigdzie nie-zrzeszone. – Bo historia jest wspólna dla nas wszystkich – podkreśla kpt. Andrzej Sza-dura z PDS.

Miejsce bezadresowe

Skwer Ofiar Wołynia miałby powstać u zbiegu ulic Raabe-go (pierwszego rektora UMCS) i Głębokiej. Jest to miejsce „bezadresowe”, dzięki czemu – jak zaznaczają inicjatorzy projektu uchwały – uniknie się kłopotu z wymianą przez miesz-kańców dokumentów itp., a co za tym idzie – nie wytworzy się dodatkowych kosztów. Umiej-scowienie skweru jest nieprzy-padkowe – nieopodal znajduje się Pomnik Katyński. Ciąg ul. Głębokiej mógłby więc stać się ważnym miejscem pamięci.

Jednocześnie zbierane są podpisy pod inicjatywą uchwa-łodawczą zmierzającą do uchwalenia przez Sejm RP 11 lipca Dniem Pamięci Męczeń-stwa Kresowian. Po zebraniu w całym kraju co najmniej 100 tys. podpisów projekt ustawy trafi na ręce marszałek Ewy Kopacz.

SKWER DLA RZEZIW Lublinie komitet spo³eczny chce Skweru Ofi ar Wo³ynia, który upamiêtnia³by poleg³ych w czasie krwawywch ekscesów ukraiñskich nacjopnalistów

PRZEMYS£AW ISKRZAK

w obiektywie

LISTA (NIE)OBECNOŚCI Na rozpoczynaj¹cym siê 16 czerwca br. w Warszawie Kongresie Lewicy bê-dzie reprezentowanych, jak licz¹ orga-nizatorzy z SLD, 100 ró¿nych ugrupo-wañ i stowarzyszeñ. Do tej pory swój udzia³ potwierdzi³o ju¿ 80 organizacji, co nale¿y uznaæ za negocjacyjny suk-ces ludzi przygotowuj¹cych spotkanie lewicowych środowisk w centrum konferencyjnym Stadionu Narodowe-go. Wśród gości, a pojawi¹ siê m.in. prezydenci Lech Wa³êsa i Aleksander

Kwaśniewski, zabraknie jednak kilku postaci, które jeszcze niedawno by³y dla lewicy postaciami wa¿nymi i bar-dzo wa¿nymi. I nie mamy tu na my-śli Janusza Palikota; mimo umizgów i wybigasów nigdy nie zyska³ miana prawdziwego lewicowca. Chodzi po pierwsze o Ryszarda Kalisza, który jeszcze niedawno w ró¿nych speku-lacjach by³ przymierzany nawet do stanowiska prezydenta RP, a dzisiaj jako zwolennik Palikota jest margi-

nalizowany i bez szans ze swoim Stowarzyszeniem Dom Wszystkich Polska. Nie bêdzie te¿ na kongresie Marka Siwca. W rozmowie z nami po-wiedzia³, ¿e nie otrzyma³ zaproszenia. Nieofi cjalnie jednak mówi siê o tym, ¿e nawet gdy je dostanie, to nie sko-rzysta, by nie tworzyæ wra¿enia, ¿e Europa Plus podporz¹dkowuje siê partii Leszka Millera.

W.

fot. PAP/RADEK PIETRUSZKA

Akcję popiera wiele osób o krańcowo różnych opcjach

Page 6: Dziennik Trybuna nr 9

DZIENNIK TRYBUNA6 środa 5 czerwca 2013

str. 2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 str. 11 - 13 str. 14 str. 15 - 16

GOSPODARKA

KURSY WALUT

EUR 4.2520

-0.62%

USD 3.2524

-1.04%

CHF 3.4259

-0.22%

Więcej dróg – mniej torówRada Ministrów postanowi³a, ¿e latach 2014-2020 w Polsce po-wstanie ponad 700 km nowych dróg ekspresowych. Wychodzi po 100 km dróg rocznie. Nie jest to du¿e osigniêcie, zw³aszcza gdy wzi¹æ pod uwagê, ¿e tylko w jed-nym, bie¿¹cym roku zlikwidowa-nych zostanie prawie 900 km po-³¹czeñ kolejowych.

Jak nas widzi Unia Komisja Europejska skrytykowa³a polskie w³adze, ¿e zmarnowa³y czas prosperity sprzed kryzysu, nie reformuj¹c struktury wydat-ków publicznych i zaniedbuj¹c czynniki sprzyjaj¹ce rozwojowi gospodarczemu. W ocenie KE nie poczyniliśmy ¿adnego postêpu, by koordynowaæ wydatki publicz-ne na ró¿nych szczeblach w³adzy. Nieefektywne s¹ te¿ wydatki na system opieki zdrowotnej, nie-skutecznie zwalczana jest szara strefa, źle dzia³a administracja publiczna, a przestrzeganie prze-pisów podatkowych pozostawia wiele do ¿yczenia. Za niskie s¹ równie¿ inwestycje w badania i rozwój, a infrastruktura, zw³asz-cza transportowa i informatycz-na (mamy najni¿szy w Unii zasiêg ³¹czy szerokopasmowych), pozo-staje niedorozwiniêta. KE obawia siê wiêc, ¿eby Polska nie zatrzy-ma³a siê w rozwoju.

Czy żywność już nie zdrożeje?Minister rolnictwa Stanis³aw Ka-lemba uwa¿a, ¿e w drugiej po-³owie roku ¿ywnośæ nie powinna dro¿eæ. Jego zdaniem, rolnicy nie musz¹ baæ siê opadów, natomiast w niektórych regionach kraju pro-blemem mog¹ okazaæ siê susze, które zagro¿¹ uprawom. W pierw-szej po³owie roku ¿ywnośæ w Pol-sce zdro¿a³a średnio o ponad 3 proc. Wzrost cen by³by szybszy, ale wed³ug Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki ¯ywno-ściowej, hamuje go brak środków u konsumentów, którzy ograni-czaj¹ zakupy. Zdaniem IERiG¯ ¿ywnośæ bêdzie jednak dro¿eæ (w IV kwartale o oko³o 2,5 proc.)

AD

Optymistycznych donie-sień z łupkowego frontu brakuje nam jak kani

dżdżu. Z wyników wierceń pro-wadzonych na Pomorzu przez kanadyjsko – austriacką firmę Saponis, wynika zaś, że może tam być ponad 370 mld metrów sześciennych gazu? Oznaczało-by to, że tylko w tym jednym województwie jest lwia część wszystkich zasobów gazu łup-kowego w Polsce, szacowanych przez Państwowy Instytut Geo-logiczny na 350 – 770 mld m sześć. – co z kolei sugeruje, że ocena PIG była zbyt ostrożna.

Tyle, że te pomorskie 370 mld m sześć to hurraoptymistyczne górne widełki. Wersja bardziej realna mówi, że gazu łupkowe-go będzie tam 130 mld m sześć. A naprawdę to nie wiadomo, bo do wstępnej oceny zasobów gazu łupkowego na Pomorzu konieczne jest wykonanie 200 odwiertów. Firma zaś zrobiła

zaledwie trzy i to tylko pionowe, podczas, gdy dopiero podziemne wiercenia poziome pokażą czy w ogóle będzie możliwa eksplo-atacja tego surowca.

Wielkie nadzieje

I tak właśnie wygląda wery-fikacja łupkowych nadziei, roz-budzonych w 2010 r, gdy amery-kańska ekspertyza, nierzetelnie analizująca wyniki 30 polskich odwiertów, wykonanych jeszcze w latach 60. i 70., uznała, że jest u nas aż 5,3 biliona m sześć tego surowca. Była to bajka, a o tym ile naprawdę mamy gazu łupko-wego, nie wiadomo, bo dotych-czas wykonano tylko 44 otwory, z czego jedynie 11 jest zaszcze-linowanych, czyli gotowych do wydobycia gazu.

– Możemy mówić o tym, że istnieją przesłanki występowa-nia gazu łupkowego w Polsce. O tym, czy będą możliwości

wydobycia go, przekonamy się w przyszłości. Do tego, by do-brze rozpoznać strukturę złóż, trzeba ponad 1000 otworów – podkreśla geolog prof. Krzysztof Szamałek, wiceprzewodniczący Komitetu Zrównoważonej Go-spodarki Surowcami Mineralny-mi PAN. Opinia Komitetu mówi zaś, że: „Oczekiwania dużych korzyści z eksploatacji złóż gazu łupkowego są na razie bezpod-stawne i przedwczesne”.

Wstępne wyniki z tych 11 wierceń są mało optymistyczne, co może potwierdzać, iż najbar-dziej prawdopodobna jest wer-sja PIG mówiąca o 350 mld m sześć gazu łupkowego.

Firmy szukające gazu nie palą się więc do dalszych wierceń, nie chcąc inwestować w nie-pewny interes, podkreślają też że przeszkadza im brak ustawy o opodatkowaniu eksploatacji gazu łupkowego. Przyjęcie pro-jektu tej ustawy ciągle jest od-

wlekane przez rząd. - Warunki eksploatacji złóż w Polsce są inne niż w USA. Z tym firmy sobie poradzą, przeszkadza jed-nak niepewność co do otoczenia legislacyjnego – mówi Marcin Zięba, dyrektor generalny Or-ganizacji Polskiego Przemysłu Poszukiwawczo-Wydobywczego.

Nie tylko ³upki

W ubiegłym roku z poszuki-wania gazu łupkowego w Polsce wycofał się amerykański kon-cern Exxon Mobil. Na początku maja 2013 r. o wycofaniu się z Polski poinformowały też kon-cerny Marathon Oil i Talisman Energy.

Brak zadowalających wyni-ków łupkowych wierceń ozna-cza, iż Polska nie powinna zaniedbywać eksploatacji kon-wencjonalnego gazu ziemnego. Niestety zaś, tak właśnie się dzieje.

Kosztowna fatamorganaZamiast uganiaæ siê za ³upkami, powinniśmy zwiêkszaæ wydobycie konwencjonalnego gazu ziemnego. To znacznie pewniejsze, bo wiemy ile go mamy, a eksploatacja jest trzy razy tañsza ni¿ w przypadku ³upków.

fot. WIKIMEDIA

Polskie firmy wydobywcze nie rezygnuj¹ z poszukiwañ gazu ³upkowego. Wycofa³y siê natomiast trzy koncerny zagraniczne niezadowolone z efektów.

ANDRZEJ DRYSZEL CZES£AW RYCHLEWSKI

Page 7: Dziennik Trybuna nr 9

7 DZIENNIK TRYBUNA

Podobno mieszkańcy Opola czują się bardzo zawiedzeni, bo, jak podaje „Gazeta Wy-borcza”, gremialnie posta-nowili zainwestować w swe rozmaite rodzinne interesy, spodziewając się ożywie-nia koniunktury, związane-go z rozbudową miejscowej elektrowni. Rozbudowę tę, za 11 mld zł, obiecał premier

Donald Tusk w swym drugim expose. Przed miesiącem oka-zało się jednak, że rozbudowy elektrowni nie będzie, więc opolanie zostali na lodzie z kredytami, które zaciągnę-li na rozwój swej przyszłej działalności.

Trudno uwierzyć, by ludzie rozsądni, jakimi przecież są przedsiębiorcy, rzeczywiście uzależniali swe zamierze-nia kredytowe i inwestycyj-ne od tak wątłych podstaw

jak obietnice premiera Tu-ska przedstawione w drugim expose.

Przyjmuję jednak, że nie jest to do końca dziennikarska licentia poetica i rzeczywi-ście mogły zdarzyć się takie przypadki. „GW” zamiesz-cza nawet wypowiedź ko-goś z Opola, zdziwionego, że państwowej grupie PGE nie opłaca się rozbudowa elek-trowni w Opolu, natomiast prywatnemu biznesmanowi

Janowi Kulczykowi opła-ca się budowa podobnej, bo też węglowej elektrowni, na Pomorzu, daleko od złóż wę-gla. Rozumiem, że chodzi tu o efektowne przeciwstawie-nie złego właściciela państwo-wego, dobremu bogaczowi i właścicielowi prywatnemu, dr. Kulczykowi.

Niektórych, łatwowier-nych widocznie, zwolenników działań dr. Kulczyka warto jednak uprzedzić, by za bar-

dzo nie ufali w jego plany budowlano – inwestycyjne. Historia pokazuje bowiem, że dotychczas nie zbudował on żadnego dużego przed-siębiorstwa przemysłowego, a pieniądze zarabiał, kupując bardzo tanio państwowe fir-my (w czym zapewne poma-gały mu jego bliskie kontakty z wieloma polskimi polityka-mi) i sprzedając je z dużym zyskiem zagranicznym in-westorom. Nie było to więc budowanie i tworzenie, lecz pośrednictwo.

środa 5 czerwca 2013

– tyle wynios³y w I kwartale wp³ywy do bu-d¿etu z podatku dochodowego od osób prawnych. S¹ a¿ o 18,5 proc. mniejsze, ni¿ w tym samym czasie 2012 r. Z jednej stro-ny pokazuje to skalê za³amania gospodar-czego w Polsce, a z drugiej – mistrzostwo w unikaniu p³acenia podatków, wykazywane przez czêśæ przedsiêbiorców.

INDEKSY GIE£DOWE

WIG20

+0.44%WIG

+0.46% 9,5 mld zł

R E K L A M A

Energetyczne obiecanki cacankiS¹ jeszcze ludzie, którzy uwie-rzyli w II expose premiera.

ANDRZEJ DRYSZEL

Coroczny bilans zasobów kopa-lin w Polsce mówi, że technicznie możliwe do eksploatacji zasoby konwencjonalnego gazu ziemne-go wynoszą ponad 147 mld m sze-śc. W 2010 r wydobyliśmy z tych złóż 5,4 mld m sześć gazu.

Rok później rząd nakazał jednak, by państwowe firmy wydobywcze zajęły się szuka-niem łupków. Wydobycie gazu konwencjonalnego spadło do 4,3 mld m sześc i praktycznie nie rośnie. Tymczasem, zamiast inwestować w łupkowe miraże, moglibyśmy całe krajowe zu-życie gazu (ok. 15 mld m szesć) pokrywać eksploatacją wła-snych, konwencjonalnych złóż.

– Możliwości szybszego wzro-stu zasobów oraz wydobycia gazu w złożach konwencjonal-nych są znacznie wyższe niż w pokładach łupkowych. Ce-chą złóż konwencjonalnych jest koncentracja kopaliny, można więc uzyskiwać znaczny wzrost wydobycia, a technologia jest znacznie prostsza i tańsza niż w przypadku gazu łupkowego. Nie wolno zatem na rzecz łup-ków rezygnować z badań złóż gazu konwencjonalnego – twier-dzi prof. Krzysztof Szamałek.A w porównaniu z takimi kraja-mi jak Niemcy czy Dania, które wydobywają rocznie ok. 15% po-twierdzonych zasobów konwen-cjonalnego gazu ziemnego, Pol-ska wydobywa dwa razy mniej.

Trudniej i dro¿ej

Dotychczasowe doświadcze-nia potwierdzają to, co wcze-śniej zakładano – że budowa geologiczna łupków w Polsce jest inna niż w Ameryce, zło-ża są mniej obfite i nastręczają większe trudności w eksplo-atacji. Koszt jednego odwier-tu łupkowego w USA i Ka-nadzie wynosił średnio ok. 6 mln dol., w Polsce – ok. 10

mln dol., z tym, że gdy wier-ceń będzie więcej, powi-nien spaść do ok. 8 mln dol.Nasze wydobycie gazu łupko-wego będzie także droższe niż eksploatacja rodzimego gazu konwencjonalnego. Obecnie koszt wydobycia 1000 m sześc. krajowego gazu sięga 100 dol. Koszt wydobycia 1000 m sześc. gazu z łupków, jeśli będzie ono prowadzone na szeroką skalę, powinien się ustabilizować na poziomie 300 dol.

Dlatego, zamiast na gaz łupkowy należałoby stawiać na zwiększenie wydobycia z krajowych zasobów gazu konwencjonalnego. Jeśli zaś nasze firmy skoncentrują się na eksploatacji łupków, nie-unikniony będzie wzrost de-talicznych cen gazu, z wszyst-kimi tego konsekwencjami. Gdy badania złóż konwencjo-nalnych zostaną zaniedbane, to zanim dowiercimy się do gazu łupkowego (przy założeniu, że jego złoża będą nadawać się do eksploatacji), będzie musiał wzrosnąć import. Skorzysta-ją na tym Gazprom oraz firmy z Czech i Niemiec, skąd także sprowadzamy dziś gaz ziem-ny (również głównie rosyjski). Perspektywiczne, a więc praw-dopodobne, ale jeszcze nie-udokumentowane zasoby gazu konwencjonalnego – czyli takie jak w przypadku obecnych sza-cunków PIG dotyczących gazu łupkowego – wynoszą w Polsce, jak ocenia prof. Wojciech Gó-recki z krakowskiej Akademii Górniczo Hutniczej, ponad 307 mld m sześc. W sumie może-my liczyć na ponad 450 mld m sześc. gazu konwencjonalnego. Jest to potencjał nawet więk-szy, niż 350 mld m sześć. gazu łupkowego z ekspertyzy PIG. I na pewno trzeba go wykorzy-stywać, zamiast ufać w łupkową fatamorganę.

Page 8: Dziennik Trybuna nr 9

DZIENNIK TRYBUNA8 środa 5 czerwca 2013

Pertraktacje na temat człon-kostwa Turcji w zjednoczonych strukturach europejskich ciągną się od 1987 r., lecz sprawa w naj-mniejszym stopniu nie jest prze-sądzona. Turecki premier Recep Tayyip Erdoğan mówiąc o per-spektywie akcesji wskazał na rok 2023. Trudno jednak oceniać, na ile jest to termin realny.

Europa patrzy na Turcjê

Wizja przekroczenia przez UE historycznych granic Europy zawsze budziła obawy. Turcja byłaby pierwszym muzułmań-skim krajem w Unii i to liczącym ponad 74 miliony obywateli. Czyniło by to ją drugim najlud-niejszym krajem po Niemczech. Niechęć Europy wywołuje też uwikłanie kandydatki w kon-flikt kurdyjski. Bez entuzjazmu patrzy się również na sprawy przestrzegania przez Turcję praw człowieka – w tej mierze Ankarze naprawdę jest daleko do standardów postulowanych przez Brukselę. Nade wszystko jednak nierozwiązany problem Cypru sprawiał, że wszelkie dyskusje na temat członkostwa Turcji Eu-

ropa mogła traktować jako czy-sto teoretyczne ćwiczenia stylu.

Kryzys wiele zmienił w unij-nej perspektywie. Widok Turcji przeżywającej okres prosperity spowodował, że zaczęto na nią spoglądać z większym apetytem. W oczach Europy Turcy z ludzi drugiej kategorii – biednych, po-tencjalnych imigrantów, awanso-wali może jeszcze nie do katego-rii pierwszej, ale przynajmniej do nobilitującego statusu poten-cjalnych konsumentów europej-skich produktów. Poszukując dróg ulżenia własnej kurczącej się gospodarce, Europa dostrze-gła rynek, którego włączenie do wspólnej przestrzeni może dać korzyści, które przeważyłyby nad problemami. Zaczęły poja-wiać się sygnały i zachęty.

Herman Van Rompuy, prze-wodniczący Rady Europejskiej, podczas majowej wizyty w An-karze stwierdził, że najbliższym czasie powinno się podjąć „kon-kretne kroki” w kierunku ak-cesji, stwierdzając, że jedną z głównych przeszkód, tj. spór o Cypr, można pokonać, wzorując się na powojennym pojednaniu Niemiec i Francji.

Francja – do niedawna kraj najbardziej niechętny członko-stwu Turcji – od czasu przejęcia rządów przez François Hollan-de’a łagodzi swoje stanowisko. W lutym tego roku francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius ogłosił, że jego kraj chce zakończyć blokadę jednego z rozdziałów negocja-cyjnych. Niemiecka kanclerz Angela Merkel, mimo nieukry-wanego sceptycyzmu zachęcała w Ankarze premiera Erdoğana do większego zaangażowania w negocjacje. Szef niemieckiej dyplomacji, Guido Westerwelle, ostrzega wprost, że jeśli prze-gapi się dogodny moment, może nadejść taki czas, że to „Europa będzie bardziej zainteresowana Turcją niż Turcja Europą”.

Turcja patrzy na siebie

Nad Bosforem coraz śmie-lej mówi się o alternatywie dla Unii. Nic dziwnego – porówna-niu z UE w kraju tym nie widać kryzysu gospodarczego, wręcz przeciwnie. Można powiedzieć o drobnym zachwianiu wynika-jącym ze spadku popytu w Unii, który Turcja powetowała sobie większym otwarciem na Wschód. Turcja jest bogacącym się społe-czeństwem, a jej mieszkańcy nie patrzą już na Europę, jako na kierunek, skąd można pozyskać używana lodówkę czy telewizor i cieszyć się poprawą warunków życia.

Premier Erdoğan i minister spraw zagranicznych Turcji,

Powodem strajku w fabryce Sabrina jest m.in. decyzja zarzą-du, który odmówił podniesienia płac oraz poprawy warunków za-trudnienia.

Sprawa bezpieczeństwa pracy w Azji stała sie głośna po tym, jak w Bangladeszu w kwietniu br., w skutek zawalenia się bu-dynku, zginęło ponad 1000 ro-botników.

Przewodniczący Wolnych Związków Zawodowych (FTU) w fabryce Sabrina, Sao Sreyto-uch, oskarża właścicieli i policję o zmuszanie ludzi do przerwania strajku, trwającego od 21 maja. Związkowiec informuje, że ro-botnicy, którzy żądają podwyżki wynagrodzeń z obecnych 74 do-larów miesięcznie do 88 dolarów, byli niejednokrotnie bici, a wielu

z nich zatrzymała policja. Nike twierdzi,że monitoruje

warunki pracy u swoich pod-wykonawców, którzy mają pięć fabryk w Kambodży. Równocze-śnie informuje jednak, że kwestia ewentualnych podwyżek leży w kompetencji podwykonawców.

– Problem biednych krajów w Indochinach, wykorzystywa-nych przez wielkie zachodnie

koncerny, musi być rozwiązany na poziomie międzynarodowym – komentuje dla Reutersa eko-nomista Richard Wolff. – Odzie-żowi giganci są obecni w miej-scach, takich jak Kambodża czy Bangladesz, gdyż ucie-kają przed p ł a c e n i e m u c z c i w y c h pensji, jakie wywalczy l i sobie pracownicy w Zachodniej Europie i Ameryce Północnej – dodaje ekspert, podkreślając, że tragiczna sytuacja materialna w Azji umożliwia niewyobrażal-nie niskie zarobki i brak jakich-

kolwiek regulacji, dotyczących bezpieczeństwa. – Warunki pracy w Kambodży są takie same, jak w Bangladeszu. Jest kwestią cza-su, kiedy doprowadzi to do wybu-chu społecznego niezadowolenia.

Robotnicy już teraz domaga-ją sie jakiego-kolwiek udzia-łu w rozwoju swoich krajów. To wszystko

prowadzi do konfrontacji z rzą-dami, które są skorumpowane i stoją zawsze po stronie wielkie-go biznesu – podsumowuje Wolff

str. 2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 str. 11 - 13 str. 14 str. 15 - 16

ŚWIAT

Miliarder posiedziW³oski s¹d skaza³ na 18 lat wiêzienia szwajcarskiego miliardera Stephana Schmidheineya.

Sąd drugiej instancji uznał Schmidheineya winnym zanie-dbań, które doprowadziły do śmierci ponad dwóch tysięcy osób, które pracowały w jego fabryce przy produkcji azbestu.

Azbest a rak

Wdychanie cząstek azbestu powoduje raka płuc. Objawy mogą wystąpić nawet 20 lat po ustaniu kontaktu z tą sub-stancją. Pierwsze wzmianki na temat szkodliwości azbestu po-jawiły się w latach 1900-1910. Interes przemysłu jednak prze-ważył – specyficzne właściwości materiału – niepalność, wytrzy-małość mechaniczna i termicz-na oraz elastyczność – sprawiły, że azbest znalazł szerokie za-stosowanie w różnego rodzaju technologiach. Zakaz jego sto-sowania w Unii Europejskiej został wprowadzony dopiero 1 stycznia 2005 r., jednak już wcześniej jego produkcja obwa-rowana była wieloma zasadami, dotyczącymi bezpieczeństwa.

Zysk kosztem ludzi i środowiska

Proces Stephana Schmidhe-ineya to największa tego typu sprawa w Europie – a według włoskich mediów także i na świecie. W pierwszej instancji właściciela fabryki Eternit oraz jego wspólnika, belgijskiego barona Louisa de Cartier, ska-zano na karę 16 lat więzienia.

Baron w międzyczasie zmarł i nie doczekał apelacji. Dru-giemu oskarżonemu przyniosła ona jednak odwrotny skutek – Schmidheiny nie spodziewał się dodatkowych dwóch lat. Tymczasem sąd apelacyjny w Turynie uznał go winnym zaniedbań w dwóch z jego czte-rech włoskich fabryk azbestu, działających do 2008 r. W akcie oskarżenia, sporządzonym po blisko 10-letnim dochodzeniu, wymieniono 2 191 pracowni-ków oraz mieszkańców okolic zmarłych w tym czasie na rzad-ki, złośliwy nowotwór, o nazwie międzybłoniak opłucnej, spowo-dowany kontaktem z azbestem.

Właściciela fabryk uznano również winnym spowodowania katastrofy ekologicznej w regio-nie. Sąd nakazał mu wypłatę 20 milionów euro regionowi Pie-mont i ponad 30 milionów euro gminie Casale Monferrato.

Azbest w Polsce

W latach 70. XX wieku azbest zdobył w Polsce ogromną popu-larność – przede wszystkim na wsi stał się charakterystycz-nym elementem krajobrazu, wypierając droższą dachówkę. Jego produkcja została zakaza-na ustawą z 1997 r. Informacje na temat postępu w jego usu-waniu znajdziemy na stronie bezazbestu.com.pl.

KATARZYNA MATUSZEWSKA

Nike nasyła policję na strajkującychPolicja próbowała rozbić strajk ponad 4 000 robotników w fabryce Nike w stolicy Kambodży. Protestujący domagają się 12 dolarów miesięcznie więcej.

W£OCHY TURCJA

KAMBOD¯A

Co dalej z Turcją?Widok Turcji, prze¿ywaj¹cej okres ekonomicznej prosperity, spowodowa³, ¿e w UE zaczêto na ni¹ spogl¹daæ z wiêkszym apetytem. Jak ewentualne cz³onkostwo Ankary wpisuje siê w kontekst trwaj¹cych od tygodnia protestów spo³ecznych?

B£A¯EJ SADOWSKI / GRZEGORZ WALIÑSKI

Problem wykorzystywanych przez koncerny musi być rozwiązany międzynarodowo

B£A¯EJ SADOWSKI/KM

Policja w Stanach pobierze DNAS¹d Najwy¿szy USA zezwoli³ amerykañskiej policji na pobranie próbek DNA podejrzanego bez nakazu. Krytycy podnosz¹ niekonstytucyjnośæ ta-kich dzia³añ oraz obawê naruszania prywatności w imiê bezpieczeñstwa. Sêdziowie zatwierdzili tê praktykê jako dopuszczaln¹, na równi z wykona-niem fotografii czy zdjêciem odcisków palców od podejrzanego.

Page 9: Dziennik Trybuna nr 9

9 DZIENNIK TRYBUNAśroda 5 czerwca 2013

EUROPA

Ahmet Davutoğlu, który wykła-da swoją koncepcję w książce zatytułowanej ,,Strategiczna głębia” (Stratejik Derinlik), chcą stworzyć z Turcji lokalne mocar-stwo i odbudować tradycyjne strefy wpływów. Wskazuje na to aktywna polityka na Bałkanach, gdzie w ostatnich tygodniach podpisano porozumienia han-dlowe z zaprzyjaźnioną Bośnią i Hercegowiną, ale także z tra-dycyjnie wrogą Serbią. Wyraźnie widoczna jest aktywność Turcji na Bliskim Wschodzie, gdzie An-kara ma ambicje stać się jednym z głównych rozgrywających. Jak tłumaczy Davutoğlu – dla Turcji najważniejsze są więzy kulturo-

we i geograficzne, które w skró-cie dało by się określić jako „Imperium Ottomańskie bis”. Jeśli Turcja miałaby faktycznie podążyć tą drogą, byłaby dla UE ważnym regionalnym partnerem – ale zdecydowanie zewnętrznym.

Wobec UE i oburzonych

Jak jednak wpisuje się w ten kontekst trwający od tygodnia gigantyczny protest społeczny? Z jednej strony – ostra reakcja Ankary na protest szefowej unij-nej dyplomacji Catherine Ashton pokazują, że wrażliwość UE na prawa człowieka nie znajduje tam zrozumienia. Od czasów tzw.

rewolucji młodotureckiej na po-czątku XX wieku Turcja miała zdecydowaną tendencję do bycia państwem autorytarnym. Użycie siły wobec demonstrantów po-kazało, że turecki rząd nie chce tego zmieniać ani też nie zamie-rza poddawać się presji Europy.

Rozpoczęty w Stambule pro-test rozszerzył się na 67 z 81 pro-wincji państwa, nie można więc już mówić, że chodzi o specyficz-ną sytuację najbardziej zeurope-izowanego i kosmopolitycznego miasta, bardzo różnego, jeśli idzie o poglądy niż reszta Turcji. Część analityków twierdzi jed-nak, że rewolta prawdopodob-nie nie zagrozi pozycji rządzącej

partii Sprawiedliwość i Rozwój. Niemniej jednak włączenie się do akcji związków zawodowych, które ogłosiły dwudniowy strajk, aby zaprotestować przeciwko „państwowemu terrorowi” może zmienić sytuację.

Fakt, że wicepremier Bülent Arınç poczuł się we wtorek, 4 czerwca, zobowiązany do pu-blicznych przeprosin na nad-użycie siły przez policję wo-bec demonstrantów pokazuje,że rząd zdaje sobie sprawę, iż przeciągnął strunę. Być może zrozumie też konieczność dialo-gu. Czy jednak można traktować to jako zwiastun głębokiej zmia-ny? Niekoniecznie.

Wniosek ten zawarty jest w najnowszej edycji corocznego raportu Międzynarodowej Orga-nizacji Pracy (MOP) – „World of Work” (z ang. Świat Pracy).

„Ryzyko niepokojów w UE jest rezultatem politycznej reakcji na trwający kryzys”, czyli tzw. poli-tyki zaciskania pasa. Jej prakty-ka to nic innego jak obsesja cięć

socjalnych i masowa destrukcja sektora usług publicznych. W ra-porcie czytamy także, iż wszel-kiego typu mobilizacje społeczne – zwłaszcza strajki i demonstra-cje uliczne – stały się częstsze i bardziej masowe. To zaś wpły-wa na wskaźnik możliwości wy-buchu niepokojów społecznych, który w UE wzrósł w latach

2011-12, aż o 12 punktów procen-towych i wynosi obecnie 46 proc.

Jako kraje najbardziej narażo-ne raport wskazuje Cypr, Grecję, Hiszpanię, Włochy, Czechy i Sło-wenię. W związku z tym, MOP wystosował specjalne zalecenia wdrażania „polityki sprzyjania pracy”, wzywając do regulacji w na rynkach finansowych oraz do stymulowania rozwoju gospo-darczego m.in. poprzez dostęp do niedrogich kredytów. „Euro-pa potrzebuje minimum 5,2 mln. nowych miejsc pracy, aby przy-

wrócić stan sprzed kryzysu” – stwierdza się w raporcie.

Dokument, opracowany przez MOP, wskazuje także na dra-stycznie pogłębiającą się prze-paść między bogatymi, a bied-nymi oraz na poważne trudności w znalezieniu stabilnego zatrud-nienia, gwarantującego awans społeczny.

Leczenie skutków neoliberali-zmu jeszcze większym neolibera-lizmem zbiera żniwa.

UE grozi eksplozja społecznego gniewuMasowe wybuchy społecznego niezadowolenia są dziś w Unii Europejskiej bardziej prawdopodobne niż w gdziekolwiek indziej na świecie.

BOJAN STANIS£AWSKI

Unijne porozumienie konieczne„Dopóki wszystkie instytucje unijne nie dojd¹ szybko do porozumienia w sprawie bud¿etu, sytuacja pakietu spójności na lata 2014-2020 stoi pod znakiem zapytania” – ostrzega³ Johannes Hahn, komisarz europejski ds. polityki regionalnej podczas sesji plenarnej Komitetu Regionów Unii Europejskiej.

Schengen będzie można zawiesić Parlament Europejski i Komisja Europejska porozumia³y siê w sprawie refor-my uk³adu z Schengen. Pañstwa nale¿¹ce do objêtej nim strefy bêd¹ mia³y mo¿liwośæ przywracania okresowych kontroli granicznych na maksimum dwa lata i to wy³¹cznie w uzasadnionych przypadkach. D³ugośæ zewnêtrznych granic strefy Schengen wynosi blisko 8 000 kilometrów.

Ignorancja brytyjskich par-lamentarzystówLondyñska organizacja poza-rz¹dowa zajmuj¹ca siê eko-logi¹ przeprowadzi³a ankietê wśród 100 brytyjskich parla-mentarzystów, która ujawni³a olbrzymi brak wiedzy dot. za-nieczyszczeñ powietrza. Tym-czasem w³aśnie ten czynnik jest jednym z najwiêkszych zagro¿eñ dla zdrowia i ¿ycia mieszkañców Londynu

Zielone światło dla Euro na ŁotwieKomisja Europejska og³osi w środê raport o mo¿liwo-ści przyjêcia £otwy w poczet pañstw pos³uguj¹cych siê wspóln¹ europejsk¹ walut¹. Ju¿ dziś wiadomo, ¿e decyzja jest pozytywna, potwierdzaj¹ to wysocy rang¹ urzêdnicy UE.

Kanada dostarczy gaz EuropieNiemiecki lider dostaw gazu E.ON planuje rewolucjê na ryn-ku paliw. Na mocy zawartej 3 czerwca br. umowy, rynek eu-ropejski nie bêdzie uzale¿nio-ny wy³¹cznie od dostaw gazu z Rosji. Kanadyjskie przed-siêbiorstwo Pieridae Energy, dostarczy Zachodniej Europie 5 mln ton gazu ziemnego rocz-nie. Wartośæ kontraktu szacuje siê na bli¿ej nieokreślon¹ kwo-tê kilku miliardów euro.

Wieżowiec na sprzedażS³ynny nowojorski wie¿owiec Empire State Building, wybu-dowany w latach 30 XX wieku, zostanie sprzedany. Oferta pu-bliczna zosta³a ju¿ przygoto-wana. Wartośæ nieruchomości szacowana jest – po odjêciu wszystkich d³ugów – na ponad dwa mld. dolarów

BS

fot. PAP/EPA

Page 10: Dziennik Trybuna nr 9

DZIENNIK TRYBUNA10 środa 5 czerwca 2013

str. 2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 str. 11 - 13 str. 14 str. 15 - 16

SPOŁECZNIE

Zasada rozdzielenia dziecka od rodzica tylko jest dobrze uregulowana w istniej¹cych przepisach - uwa¿a Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak

Państwo M. mieszkają w ma-łej wsi. Żona jest od dziecka niepełnosprawna ruchowo w stopniu głębokim (wskutek dziecięcego porażenia mózgo-wego). Mąż pracował, opieko-wał się żoną. Długo czekali na dziecko. Wreszcie się udało. Tuż po porodzie pracownik socjalny szpitala zgłosił do sądu sprawę o odebranie tym rodzicom dziecka. Argument? Niepełnosprawność matki. Sąd przydzielił rodzinie kuratora.

Dziecko urodziło się zdrowe, ale nieco przed terminem, więc jego pobyt w szpitalu trochę się przedłużył. W tym czasie matka trafiła do innego szpita-la. Odmówiono jej przewiezie-nia z powrotem do placówki, w której było niemowlę. Ojciec zwrócił się z prośbą o pomoc do Rzecznika Praw Pacjenta. Po interwencji matkę przewie-ziono do poprzedniego szpitala, ale wtedy dyrektor stwierdził, że dziecka rodzicom nie wyda. Zabranie noworodka do domu wymagało kolejnej batalii.

I na tym gehenna rodziców się nie skończyła. 27 czerw-ca odbędzie się w sądzie osta-teczna rozprawa dotycząca odebrania bądź pozostawienia im dziecka. Kurator przycho-dzi do rodziny raz w tygodniu i sporządza raporty: że meble są zakurzone, że w rogu jest pajęczyna…W dużej mierze na podstawie tych raportów sąd zdecyduje o losach rodziny.

Sytuacja państwa M. dodat-kowo się skomplikowała, gdy okazało się, że z powodu nie-pełnosprawności żony mężczy-zna nie może przejść na płat-ny urlop „ojcierzyński”. ZUS nie przewiduje takiej sytuacji. Zrezygnował więc z pracy, by opiekować się żoną i niemow-lęciem. Żona otrzymuje 500 złotych renty, mąż może dostać z ZUS 600 złotych na opiekę nad nią. W sumie – 1100 zło-tych na utrzymanie trzyosobo-

wej rodziny. To wszystko dzieje się nie dlatego, że mężczyzna jest nieudolny czy niechętny do pracy, lecz dlatego, że procedu-ry ZUS, pomocy społecznej itp. nie przewidują takich sytuacji. Ta rodzina nie mieści się w żad-nych rubryczkach, wytycznych, wskaźnikach itp. W dodatku na wsi, gdzie M. mieszkają, nie funkcjonują programy dla osób niepełnosprawnych, nie ma możliwości przydzielenia rodzinie asystenta. M. są po-zostawieni sami sobie. Nikt ich nie wspiera – poza Rzecznikiem Praw Rodziców, do którego zwrócił się ojciec.

– Rodzicom, którym odebrano dziecko i tym, którzy spodzie-wają się, że dziecko im zostanie odebrane pomagamy pozbierać się psychicznie, wskazujemy gdzie mogą szukać pomocy, pisać, upominać się – mówi Aleksandra Januszewicz, ko-ordynatorka Telefonu Wspar-cia Rodziców. – W tej sprawie napisaliśmy pismo do sądu, powołując się na odpowiednie przepisy. Sytuacja tej rodziny jest nietypowa, więc wszyscy rozkładają ręce. Jako Funda-cja „Rzecznik Praw Rodziców” staramy się wpierać tę rodzi-nę, aby uzyskała odpowiednią pomoc. Czekamy też na odpo-

wiedź z ZUS. I przygotowu-jemy się do sprawy sądowej 27 czerwca. Obawiamy się, że sąd może odebrać państwu M. dziecko.

Rodzice, którzy zgłaszają się do Rzecznika Praw Rodziców to nie rodziny patologiczne, lecz często biedne i nieporadne. Po-

trzebują wsparcia, nie prześla-dowania. Instytucje, które mają pomagać, zasłaniają się proce-durami, nie kierują zdrowym rozsądkiem ani dobrze pojętym dobrem dziecka i rodziny. Co miesiąc z prośbą o pomoc zgła-sza się 20-30 rodzin, którym z różnych powodów próbuje się odebrać – czy już odebrano – dziecko. Rzecznik Praw Ro-dziców interweniuje, pomaga, wspomaga, ale… Procedura odwoławcza jest bardzo trudna. I trwa długo. Przez cały czas trwania procesu dziecko jest poza rodziną. W tym roku tylko jedna rodzina odzyskała dziec-ko. Odebrane rodzicom natych-miast po decyzji – tak się dzieje w każdej sytuacji – wróciło do domu dopiero po pół roku.

Większość zgłaszanych do Rzecznika spraw dotyczy mieszkańców małych miast i wsi, rodzin mających ni-skie dochody, wielodzietnych. Główny problem w dochodze-niu swoich praw stanowią dla nich bariery biurokratyczne, brak wsparcia ze strony insty-tucji państwowych, obojętność ich pracowników , którzy podej-mują działania bez należytego poznania sprawy, fakt, iż za decyzje podjęte wobec rodziny nikt nie ponosi odpowiedzial-

ności. Do tego często dochodzi brak należytego zainteresowa-nia prowadzonymi sprawami ze strony sądu, przedmiotowe traktowanie, nieuzasadnione interwencje policji czy pracow-ników szkoły, poprzestawanie na „podejrzeniach” bez roz-poznania, zbadania i przeana-

lizowania sytuacji faktycznej. Miało być dobrze. Noweliza-cja ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie była po-trzebna. Ale ta, którą wprowa-dzono 10 czerwca 2012 od razu wywołała – i wywołuje nadal – masę protestów i zastrze-żeń. Nawet ministrowie pracy i polityki społecznej, Jolanta Fedak i Jarosław Duda, od-nosili się zawartych w niej rozwiązań bardzo krytycznie przyznając, że duża część dzie-ci odbieranych jest rodzicom tylko z powodu biedy. Ustawę jednak wprowadzono. To ona jest przyczyną sytuacji takich jak ta, która spotkała rodzinę państwa M. Znowelizowana ustawa pozwala odebrać dziec-ko rodzicom nawet bez wyroku sądowego, także z powodów so-cjalnych.

Znowelizowana ustawa wpro-wadziła w Polsce podobny do szwedzkiego system kontroli rodziny. Na jej mocy powołano sieć zespołów interdyscyplinar-nych, obecnych w niemal każ-dej z ponad 2,5 tysiąca gmin. Zespół ma prawo gromadzić wszelkie dane na temat rodziny podejrzanej o przemoc. Urzęd-nicy, bez żadnego przygoto-

wania w tym kierunku, uzyskali uprawnienie do zakładania rodzinom Nie-bieskich kart w razie po-

dejrzenia stosowania przemo-cy. Tysiące urzędników zyskały też prawo do odbierania rodzi-com dzieci bez wyroku sądu.Protesty ludzi i niektórych in-stytucji doprowadziły do wnie-sienia do Sejmu projektu no-welizacji ustawy. W projekcie pojawił się zapis ograniczają-cy prawo pracownika socjal-nego do samodzielnej decyzji o odebraniu dzieci oraz nakaz uzyskania sądowego potwier-dzenia takiej decyzji w ciągu 24 godzin. W senacie wykreślono wieloznaczny i niebezpieczny zapis o zakazie „przemocy psy-chicznej”.

W Ministerstwie Sprawiedli-wości przygotowano propozy-cje zmian w prawie rodzinnym, mające na celu wprowadzenie regulacji, która uniemożliwi zbyt pochopne decyzje o ode-

braniu dziecka rodzicom. Po-zbawienie rodziców praw rodzi-cielskich, czego konsekwencją jest odebranie dziecka, byłoby możliwe tylko wówczas, gdy środki zastosowane wcześniej przez sąd opiekuńczy okazały się nieskuteczne oraz gdy do-bro dziecka w sposób ewident-ny wymaga oddzielenia go od rodzica/rodziców.

W Polsce niepe³nosprawna kobieta nie ma prawa mieæ dziecka. Jeśli urodzi – pañstwo nie udzieli jej pomocy, zrobi za to wszystko, ¿eby dziecko odebraæ. Dla jego dobra, oczywiście.

JACEK WIŚNIEWSKI

Ludzie, którzy zgłaszają siędo Rzecznika Praw Rodziców to nie rodziny patologiczne, lecz często biedne i nieporadne.

TELEFON WSPARCIA RODZICÓW

Rodzicom, którym odebrano dziecko i tym, którzy spodziewają się, że dziecko zostanie im odebrane wskazujemy gdzie szukać pomocy

Telefon „Wsparcie Rodziców” – to miejsce, gdzie rodzice po-krzywdzeni pochopnym odebraniem dzieci (np. z powodu biedy czy nieporadności) mog¹ uzyskaæ pierwsz¹ pomoc wolontariu-szy oraz kontakt z instytucjami, udzielaj¹cymi wsparcia material-nego, psychologicznego oraz pomocy prawnej.

Telefon czynny jest w poniedzia³ki, wtorki, środy i pi¹tki w godzinach 15.30 do 17.30 Warto najpierw opisaæ sprawê drog¹ mailow¹ na adres: [email protected] strony internetowej: www.rzecznikrodzicow.pl

515 866 142

Page 11: Dziennik Trybuna nr 9

11 DZIENNIK TRYBUNAśroda 5 czerwca 2013

- Bada Pan politykê edukacyjn¹.

Jak, z perspektywy polityki

spo³ecznej, mo¿na oceniaæ punkty

za pochodzenie?

To narzędzie warte przemy-ślenia. Odnosi się do istotnego problemu, jakim jest nierówność w dostępie do szkolnictwa wyż-szego oraz ograniczenia mobil-ności w ramach struktury spo-łecznej. Trzeba też pamiętać, że polityka społeczna powinna swo-je cele realizować przy pomocy wielu skoordynowanych instru-mentów. Punkty za pochodzenie, nawet jeśli byśmy uznali, że to odpowiedni instrument, same w sobie nie są w stanie rozwiązać problemów, z którymi boryka się polityka edukacyjna.

To w jaki sposób rozwi¹zaæ te

problemy?

Nierówności w dostępie do szkolnictwa wyższego mają uwa-runkowania w czynnikach, które leżą poza systemem oświatowym, zarówno jeśli chodzi o szkolnic-two wyższe, jak i o wcześniejsze etapy edukacji. Główną determi-nantą sukcesu edukacyjnego jest status społeczno-ekonomiczny rodziny ucznia i związane z tym na przykład motywacje rodziców, które potem przekładają się na motywacje i wybory edukacyjne dzieci i młodzieży. Kompleksowa polityka, oprócz tych instrumen-tów administracyjnych, regulują-cych przebieg selekcji pomiędzy poszczególnymi etapami kształ-cenia, powinna także zawierać różne instrumenty oddziałujące na otoczenie, na warunki życia młodych ludzi, zarówno w wy-miarze materialnym, jak i poza-materialnym.

Jakie to instrumenty?

Trzeba cofnąć się do wcze-śniejszych etapów kształcenia. Na przykład różne formy włą-czania rodzin dzieci z grup de-faworyzowanych w proces so-cjalizacyjny, współpraca szkoły z rodziną, również tą rodziną, która jest w gorszej sytuacji, współpraca na rzecz rozwoju dziecka i poprawnego funkcjo-nowania w środowisku szkol-nym. Drugim krokiem powinny

być działania kompensacyjne względem niekorzystnego sta-tusu społeczno-ekonomicznego dziecka, a więc rozmaite zajęcia wyrównawcze i nieodpłatne za-jęcia szkolne. Reprodukcja nie-równości edukacyjnych w dużej mierze odbywa się poza szkołą. Choćby w ramach korepetycji czy podczas kursów przygoto-wawczych do matury i na studia. To rzutuje na szanse edukacyjne. Jednocześnie powinno się zapew-nić świadczenia o charakterze pieniężnym: stypendium szkolne czy zasiłek szkolny, wyprawkę. Dostęp do tych świadczeń jest jednak wciąż w Polsce bardzo selektywny, zależny od niskiego kryterium dochodowego lub nie-raz – jak w przypadku wypraw-ki szkolnej – także innych kry-teriów, choćby klasy, do której uczęszcza dziecko. Eliminuje to dostęp do wsparcia materialnego dla wielu potrzebujących.

Jak ocenia Pan obowi¹zuj¹cy

system stypendialny? Czy studenci

w trudniejszej sytuacji materialnej

maj¹ szanse dziêki niemu

normalnie funkcjonowaæ?

Ten system należałoby uspraw-nić. Są wprawdzie przewidziane instrumenty wsparcia material-nego, np. w postaci stypendium socjalnego. Jest ono przyznawa-ne, gdy gospodarstwo domowe znajduje się poniżej określonego progu dochodowego, przy czym rektor uczelni ma prawo usta-lić dokładny próg w przedziale dochodowym, ale górna grani-ca dochodu uprawniająca do wsparcia jest nieprzekraczalna. Jest też możliwość uzyskania jednorazowej zapomogi, kiedy trudna sytuacja materialna jest powiązana ze zdarzeniem loso-wym. Często jednak wysokość wsparcia nie pozwala na spro-stanie kosztom życia w mieście akademickim. Ważna jest także obecność otoczenia usługowego i infrastruktury, wokół której od-bywa się kształcenie. Chodzi mi o dostępność barów mlecznych, tanich akademików, ulg w środ-kach transportu. Potrzebne są nie tylko świadczenia pieniężne adresowane do grup szczegól-nie ubogich, ale tworzenie ta-kiej przestrzeni, dzięki której

osoby pochodzące z mniejszych ośrodków i ponoszące duże kosz-ty mieszkania mogłyby jednak sprawniej funkcjonować w mie-ście akademickim i w tańszy sposób korzystać z różnych dóbr i usług. To, że przy okazji sko-rzystają z tego studenci wyżej sytuowani, nie jest problem ze społecznego punktu widzenia, bo dzięki temu dokonuje się in-tegracja społeczności studenc-kiej, tworzy wspólnota interesów i ogranicza się ryzyko stygmaty-zacji korzystających ze wsparcia.

Wydaje mi się, że problemem jest nie tylko bariera na wejście do systemu szkolnictwa wyż-szego, bo teraz ten problem jest mniejszy ze względu na niż de-mograficzny, ale właśnie nierów-ności w korzystaniu z edukacji wyższej wśród tych, którzy już dostali się na studia. Młodzież o gorszym starcie ma silniejszą presję ekonomiczną, by łączyć studiowanie z pracą. A na tym cierpi ich możliwość uczenia się.

Z badañ wynika, ¿e m³odzie¿

z rodzin biedniejszych

i z mniejszych ośrodków

uczêszcza na p³atne studia na

uczelniach prywatnych, a ci,

którzy pochodz¹ z zamo¿niejszych

rodzin i du¿ych miast, za edukacjê

wy¿sz¹ p³aciæ nie musz¹,

poniewa¿ studiuj¹ na presti¿owych

pañstwowych uczelniach.

Dobrze, że są takie badania, gdyż potwierdzają bardzo szko-dliwy mechanizm, o którym przez lata się nie mówiło . A jeśli nawet, to nie wyciągnięto z tego praktycznych wniosków, więc zjawisko to utrzymuje się do dziś. Nie chodzi wyłącznie o nie-równość dostępu w ogóle, ale o równość dostępu do edukacji podobnej jakości. A na to nakła-da się niesprawiedliwy rozkład finansowych obciążeń związa-nych ze studiowaniem między grupami zamożniejszymi i mniej zamożnymi. Burzy to elementar-ne poczucie sprawiedliwości! Nie wiem, czy punkty za pochodzenie są wystarczającym instrumen-tem, żeby się z tym uporać. Na-leżałoby się skupić na edukacji już na etapie przedszkolnym, by jak najszybciej zapobiegać zapóź-nieniom rozwojowym. Chociaż to

nie jest tak, że działania wyrów-nujące na starcie wykluczają po-trzebę dalszego wyrównywania możliwości na kolejnych etapach kształcenia. Nie jesteśmy w sta-nie stworzyć takiego systemu wy-równywania startu na poziomie edukacji szkolnej i przyszkolnej, żeby w momencie kończenia szkoły średniej dzieci o różnym pochodzeniu były w równym po-łożeniu. To jest w zasadzie nie-możliwe. Dlatego także na tym ostatnim poziomie mechanizmy wyrównujące szanse są koniecz-ne i być może to właśnie punkty za pochodzenie byłyby jednym z takich rozwiązań. Ich kon-strukcja musiałaby ulec pewnej modyfikacji względem tego, co było praktykowane w PRLu, ze względu chociażby na nieco inny kontekst społeczno-ekonomicz-ny. Ale także z uwagi na fakt, iż dzisiaj nie egzaminy wstępne, a wyniki na maturze mają zna-czenie decydujące o przyjęciu na studia. Chociaż sama idea, żeby młodzież mającą gorszy start i gorsze warunki, w jakiś sposób wspierać poprzez wyrównywanie szans, jest jak najbardziej upraw-niona i usprawiedliwiona z punk-tu widzenia sprawiedliwości społecznej.

- Drugim postulatem,

podnoszonym równie¿ przez

czêśæ kadry akademickiej,

jest przywrócenie egzaminów

wstêpnych. Co z perspektywy

przysz³ego studenta, który

pochodzi z ma³ego miasta, a jego

rodzice nie posiadaj¹ wy¿szego

wykszta³cenia, jest lepsze?

Wprowadzenie uniwersalnej matury w skali całego kraju, przy wszystkich jej wadach i złych praktykach, było roz-wiązaniem, które mogło mieć pozytywne skutki wyrównują-ce. Bo niezależnie od tego w jak dużym ośrodku miejskim mło-dzież pobierała naukę, podlega-ła temu samemu testowi i była przygotowana według tego sa-mego programu. Tymczasem w sytuacji, w której wprowa-dzimy z powrotem egzaminy wstępne, pojawi się pokusa, by w ośrodkach akademickich stworzyć kursy przygotowawcze dla młodzieży - nieraz zresztą rodzinnie powiązanej z kadrą akademicką. To w naturalny sposób tworzy przewagę między młodzieżą, która będzie uczęsz-czała na takie kursy, a młodzie-żą z obszarów peryferyjnych, która z przyczyn ekonomicz-nych i geograficznych będzie z nich wykluczona. W tym sen-sie broniłbym jednak selekcji na podstawie matury, chociaż oczywiście z innych względów ten instrument ma też swoje słabości.

Punkty? Dlaczego nieZ Rafa³em Bakalarczykiem, specjalist¹ ds. polityki

spo³ecznej, rozmawia Marcelina Zawisza

str. 2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 str. 11 - 13 str. 14 str. 15 - 16

WYWIAD

Reprodukcja nierówności edukacyjnych w du¿ej mierze

odbywa siê poza szko³¹. Choæby w ramach korepetycji czy

podczas kursów przygotowawczych do matury i na studia.

Rafa³ Bakalarczyk

ekspert fundacji Norden Cen-

trum, wspó³pracownik Ośrod-

ka Myśli Spo³ecznej im. Fer-

dynanda Lassalle’a, doktorant

w Instytucie Polityki Spo³ecznej

UW. Zajmuje siê polityk¹ spo-

³eczn¹, w tym polityk¹ eduka-

cyjn¹, wykluczeniem spo³ecz-

nym, gerontologi¹ i ekonomi¹

opieki oraz skandynawskim

systemem dobrobytu.

Page 12: Dziennik Trybuna nr 9

DZIENNIK TRYBUNA12 środa 5 czerwca 2013

CZĘŚĆ II

Zachwyt wzbudzało wszystko, co prywatne – prywatne szkol-nictwo, prywatna służba zdro-wia, a z instytucji publicznych jedynie domy publiczne, któ-rych na szczęście nikt nie miał zamiaru prywatyzować. Polak wszędzie miał być kapitalistycz-nym klientem – nie pacjentem w szpitalu, nie uczniem w szko-le, nie studentem na studiach, nie mężem swojej żony, i nie nie-boszczykiem w zakładzie pogrze-bowym, tylko klientem. Głośno mówiono, iż dlatego, że klient może wymagać. Cicho, że musi też zapłacić, a jak nie ma za co, to niech spieprza. Z reguły nie ma za co.

Wygrani i niedo³êgi

Przy pomocy potężnego, bar-dzo długo cieszącego się za-ufaniem walca medialnego, odbywało się zbiorowe pranie mózgu kilku pokoleń Polaków. Odtąd wszyscy, którym się nie powiodło zostali mianowani „nieudacznikami”, „o mental-ności roszczeniowej”, którzy nie rozumieją nowej rzeczywistości i muszą zdechnąć, aby zastą-piło ich nowe pokolenie. Wszy-scy wygrani uznani zostali za „przedsiębiorczych”, „kreatyw-nych”, „wykształconych”. Odtąd każdy był sam winien swoim porażkom. Odtąd rząd nie był już winien niczemu i oczekiwa-nie czegokolwiek od państwa uznano za przejaw braku odpo-wiedzialności za własne życie. Skrzywdzeni i domagający się sprawiedliwości pozostali wPRL-u, III RP składała się wy-łącznie ze słusznie wygranych oraz niedołęgów, czyli nieprzy-stosowanych, którzy z czasem mieli, jak mamuty, wyginąć. Ale coś nie chcą.

Polacy, których życie w Polsce socjalistycznej rzeczywiście nie było bajkowe, ulegli wściekłej kapitalistycznej propagandzie, w najgorszej wersji kapitalizmu neoliberalnego, czyli zwalczają-cego wszelką pomoc słabszym i wszelką aktywność państwa. Ta propaganda głosiła, że państwo jest zawsze za drogie i nieefek-tywne, że pomoc biednym osła-bia tylko wzrost gospodarczy, na skutek którego słabszym auto-matycznie będzie powodziło się lepiej. Głosiła, że wszyscy bez-robotni i tak pracują na czarno i nie warto im pomagać. A jak nie pracują, to dlatego, że są le-niami i pijakami, i też nie warto.

Albo biją żonę. Albo psa. Coś za-wsze biją. Choćby pianę. Miało być więc lepiej, ale było gorzej.

Rosły coraz bardziej nierów-ności. Owszem, bogaci się bo-gacili, ale tym bardziej biedni biednieli. Sklepy były pełne, ale kieszenie Polaków puste, ceny ciągle nowe, a pensje ciągle sta-re. Media tymczasem pokazy-wały iluzję życia wąskiej elity szusująco-serfującej na zagra-nicznych zimowo-letnich wcza-sach jako obraz codzienności Polaków. Pokazywały wszystko, tylko nie prawdę o współcze-snej młodej Polsce na umowach śmieciowych i bez szansy na mieszkanie oraz starej na nędz-nych emeryturach, schorowa-nej, w coraz dłuższych kolejkach u lekarzy. Zamiast tego powraca-ły czarne obrazki gołych haków

u rzeźnika przed 1989 roku i po-wracające w rytm rocznic opo-wieści o buntach przeciw komu-nie 1956, 1970, 1976, 1980 roku oraz o braku buntów dzisiaj, w obliczu powszechnej szczęśli-wości.

Immunizowani na indoktrynacjê

Epoka czarno-białego podziału historii Polski w naszej świado-mości definitywnie się jednak kończy, bo coraz liczniejsze jest młode pokolenie bez peerelow-skich kompleksów i nieukształ-towane przez propagandę neo-liberalną lat 80. (tak, tak, już w PRL-u zarówno podziemnym, jak i naziemnym, warto poczy-tać Tadeusza Kowalika) i 90. To pokolenie, jeżeli nieco zamoż-niejsze i ma zdolność kredyto-

wą, traci wolność w młodości, stając się na całe życie niewol-nikami kredytowymi banków. Te przy stracie przez nich pracy natychmiast pozbawią ich dachu nad głową i skażą na grzebanie po śmietnikach. Przytłaczająca większość młodych jednak nie ma co marzyć o kredycie, a za to odczuwa przerażająco dotkli-wie 25-procentowe bezrobocie wśród młodych, brak mieszkań na zakup i wynajem – w cenach przystosowanych do realnych za-robków kogoś, a nie nikogo, brak stabilnej, jakoś płatnej, a nie „szczawiowej” pracy i szans na założenie rodziny.

To młode pokolenie jedno-cześnie z coraz większą wście-kłością słucha ciągle tej samej absurdalnej narracji mediów pracujących dla interesów re-

klamodawców, czyli burżuazji, o „przedsiębiorczych” biznes-menach i „nieudacznikach” nie potrafiących sobie znaleźć pracy, ponieważ źle wybrali kierunek studiów i nie zostali wszyscy stomatologami albo, jak doradza premier – spawa-czami. Nie wierzy już, że każdy przegrany sam jest sobie wi-nien, bo liczba przegranych ro-śnie wraz ze wzrostem dyspro-porcji majątkowych, nie wierzy, że każdy odpowiada za siebie, a rząd za nic.

Trzeba nieść swój krzyż? A nie można się zamienić na krzy-że z Janem Kulczykiem? Stra-szenie PRL-em i rozgrywanieIII RP przy jego pomocy prze-staje działać, bo dla młodych PRL nie jest już żadnym punk-tem odniesienia. Młode pokole-

nie przestaje się wstydzić braku wypasionych fur i wczasów za granicą i zaczyna się nie na żar-ty wkurzać, co pokazała sprawa ACTA. Załgane media main-streamowe udają, że nie widzą, że jest to pokolenie mające być może najgorszy start w życie od wielu dziesięcioleci. Posiadane studia nie gwarantują już nicze-go! Można od biedy nie jeść suh-si i carpaccio, nie szusować i nie surfować, nie jeździć na wczasy za granicę, zresztą i dzisiaj mało kogo na to stać. Ale jednak naj-pierw i przede wszystkim trze-ba mieć gdzie mieszkać i mieć stabilną pracę gwarantującą stały dochód pozwalający na spłatę kredytu, na oddycha-nie i mieszkanie, na składkę na ochronę zdrowia i emerytu-rę. A to wszystko PRL, biednie

i zgrzebnie, w marnym gatunku i niedobrze pachnące, po wysta-niu w kolejce, ale egalitarnie, bez wielkich dysproporcji mię-dzy panem i chamem, gwaranto-wał. Nie chodzi jednak o powrótPRL-u, a naprawę dzisiejszej Polski tak, by była domem dla wszystkich, a nie tylko 2 proc. rodaków mieszczących się w drugim progu podatkowym.

Najpierw trzeba żyć, a po-tem można się zastanawiać, jak żyć. Mainstream zamiast bić na alarm i szukać rady na katastro-fę, zachłystuje się czterokrot-nym wzrostem PKB przez ostat-nie dwudziestolecie i popada w samozachwyt. Lud nie może się nadziwić, że jest tak dobrze, skoro jest tak źle. Potem media wiodące atakują młodych za ego-izm, hedonizm, gadżeciarstwo

(„Newsweek”), aby przejść do roszczeniowego stosunku wobec pracodawcy, bo „hedonistom” za 6 złotych za godzinę pracy, umowy śmieciowe – o zgrozo! – się nie podobają. Jeżeli są ja-kieś problemy, to winny ma być nie nowoczesny kapitalizm, ale dzisiejsi mężczyźni, którzy się do niczego nie nadają („Polityka”). „Polityka” miewa lepsze teksty.

Jeszcze nowsza oraz lewica

drugiej świe¿ości

Czarna legenda PRL-u obcią-żała depozyt lewicy. Kiedy zo-stanie zapomniana, zmieni się świat wartości i mentalność. Nowa, nowsza i jeszcze nowsza lewica, podejmuje niestety czę-sto tematy wprawdzie słuszne, ale drugorzędne, które bardziej zamulają niż poprawiają dyskurs polityczny w Polsce. Media ma-instreamowe od biedy dyskutują o in vitro, gejach i transseksu-alistach, bo to tematy nieszko-dliwe i tanie oraz korzystne dla światłej przecież zwykle obycza-jowo, nierzadko damskiej bur-żuazji. Można więc prowadzić w kolorowej prasie śmiałe oby-czajowo, a potępiane w średnio-wieczu jako sodomia dyskusje o możliwościach poruszania się mężczyzny w kobiecie, także po drogach trzeciej kolejności od-śnieżania. Można całymi dniami rozważać konieczność studiów podyplomowych w zakresie na-kładania prezerwatywy, ażeby nie trzeba było jej następnie po partnerce szukać z latarką. Hop! hop! Coś znalazłem! A nie, to otwieracz do piwa. Można roz-ważać z przejęciem losy siedmiu polskich transseksualistów albo barbarzyński niewątpliwie holo-caust kurczaków w chowie klat-kowym. Tak więc większe na-dzieje pokładać należy w lewicy zdawałoby się drugiej już świe-żości, która zajmuje się przede wszystkim obroną interesów mniej zamożnej części społe-czeństwa, zwykle pracobiorców, jak mówiono dawniej – ludzi pra-cy. Oczywiście zmiany obyczajo-we są konieczne, jednak nie one zadecydują o powodzeniu lewicy, a kwestia pracy, mieszkań, szkol-nictwa, opieki zdrowotnej, eme-rytur – dorosłego życia po pro-stu. I tu klimat dla lewicy wraz z odchodzeniem w przeszłość negatywnych neoliberalnych ste-reotypów staje się coraz lepszy.

Autor jest profesorem Insty-tutu Historii PAN i Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.

Koniec czarnej legendy PRL

DARIUSZ £UKASIEWICZ

Szlachcic polski zamieniony przez Boga w świniê za okrucieñstwo wobec poddanych. Ilustracja niemiecka z 1712 r.

str. 2 - 5str. 2 - 5 str. 6 - 7str. 6 - 7 str. 8 - 9str. 8 - 9 str. 10str. 10 str. 11 - 13str. 11 - 13 str. 14 str. 15 - 16

OPINIEOPINIEBezmiar g³upoty propagandy z lat 90. ubieg³ego wieku przyprawia dzisiaj o trwogê. Wszyscy Polacy mieli

siê staæ przedsiêbiorcami, wszyscy mieli za sprywatyzowane fundusze emerytalne podró¿owaæ na sta-

rośæ do ciep³ych krajów, mieli mieszkaæ nie w ponurych i ciasnych, socjalnych i spó³dzielczych blokach,

ale we w³asnościowych willach, a w najgorszym razie w apartamentowcach.

Page 13: Dziennik Trybuna nr 9

13DZIENNIK TRYBUNAśroda 5 czerwca 2013

str. 2 - 5str. 2 - 5 str. 6 - 7str. 6 - 7 str. 8 - 9str. 8 - 9 str. 10str. 10 str. 11 - 13str. 11 - 13 str. 14 str. 15 - 16

OPINIEOPINIE

Kilka dni temu z Facebooka zniknął bardzo popularny pro-fil „Ocieplanie wizerunku Ad-olfa Hitlera”. Wódz III Rzeszy był tam przedstawiany jako sympatyczny starszy pan o du-żym poczuciu humoru, lekkim bziku na punkcie czystości, mocno zafiksowany na punk-cie swojego wyglądu oraz nieskrywanej sła-bości do kobiet. Po pro-stu człowiek o gołębim sercu.

Wujek Adi. Przyjazny, wesoły, pomysłowy. Aż chciałoby się z nim pójść na lody albo do wesołe-go miasteczka. Postrze-lać. Miał ponad 15 tysię-cy przyjaciół. Wiernych. I równie zabawnych jak on. Ale pewnego dnia wujka Adiego zabrakło na Face-booka. Zniknął? Nie! Został zlikwidowany. 15 tysięcy przyjaciół popadło w choro-bę sierocą.

Cyngle

Kto zlikwidował wujka Adiego? Fakty mówią, że ad-ministratorzy Facebooka. Byli przez pół roku namawia-ni do tego, żeby go załatwić. Wprawdzie to równy gość, ale niektórzy pamiętają, że przy-gotował np. tournee po Euro-pie, które zaczęło się w 1939 roku i trwało aż do 1945 roku. Nie wszyscy dobrze bawili się podczas tej imprezy, a wielu wskutek różnych planów wuj-ka Adiego, choćby Fall We-iss czy Barbarossa, musiało opuścić plac zabaw. I chociaż minęło już od tamtych wy-darzeń sporo czasu, to wielu ciągle nie chce darować wuj-kowi Adiemu kilku wyskoków. Tak jakby Lenin, Stalin albo Che Guevera ich nie mieli. Im można odpuścić, a jemu nie?

Smutek

Dla 15 tysięcy wiernych przyjaciół wujka Adiego na-stał okres pewnego smutku, ale też szukania drugiego

dna. Bo niby za cyngiel pocią-

gnęli chłopcy z plutonu egze-kucyjnego Facebooka, ale kto wydał rozkaz? „Ech, Żydzi...” - zauważył jeden ze znajomych pana Hitlera w sieci. „U Mich-nika z tego powodu pewnie libacja” - wyraził przypusz-czenie inny, wyraźnie wskazu-jąc ośrodek, który chłopcom z Facebooka ładował patrony do luf karabinów. A komuna, a pederaści? Oni też podsypy-wali prochu! „Stare komuchy, żydzi i pederaści nie mieliby nic przeciwko, gdyby strona nosiła nazwę „Ocieplanie wi-zerunku Jozefa Stalina” - za-uważył Sebastian, który swój facebookowy profil ozdobił zdjęciem w stylu „cage rage”, czyli dżentelmena z rozbitym czerepem.

Serdeczny zwi¹zek

Likwidacja wujka Adiego nie przerwała jednak serdecznego związku jego przyjaciół z jego duchem. Oraz dziedzictwem. I nie wygasiła entuzjazmu dla podtrzymywania pamięci o wujku Adim jako czarownym i szarmanckim osobniku o bły-skotliwej inteligencji i ujmu-

jącym obejściu. „Nie zrezygnuję z ocieplania wize-runku Adolfa Hitlera. Nie dam zamknąć sobie ust lewackiej, socjalistycznej cenzurze. Jako jeden z nielicznych mam od-wagę przeciwstawiać się le-wackiej propagandzie, starają-cej się za wszelką cenę oziębić image Hitlera” - stwierdził Ja-nusz Korwin-Mikke, który za-wsze wypowiadał się o fuhrer-ku z dużym uznaniem, nie znajdując go np. dla pedałów i upośledzonych. Ale wiadomo – tacy są kompletnie nieprzy-datni do rozrodczości i budo-wania autostrad.

Zwyk³e sprawy

No, ale po co wchodzić od razu na wysokie C. Owszem, wujek Adi miał kanclerski łeb do gospodarki, lecz też i w takich zwykłych, ludzkich sprawach potrafił imponować. Piotr we wspomnieniu o nim napisał: „Wujek Adi na za-wsze w naszych sercach, nikt tak pięknie nie nakłaniał do sprzątania po swoim psie czy do odprowadzania młodszego rodzeństwa do przedszkola”. Napisał tak pięknie, że dostał od innych przyjaciół wujka aż dwadzieścia lajków. A dwa-

dzieścia lajków na fejsie to jest coś!

Komu postawiæ

Z tymi lajkami to jest te-raz problem. Bo komu je ak-tualnie stawiać? Nikomu? No, tak źle to nie jest. Wujek Adi miał bowiem zawsze wo-

kół siebie grono oddanych stronników, których zapi-sał w notesiku w rubryczce „ulubione”. Na przykład Przemysław Holocher. To ważna postać – honorowy prezes Obozu Narodowo-Radykalnego, który się wziął i był udrapował na Facebooku w czarny transparent z hasłem „Życie i śmierć dla naro-du”. No, można mu lajka fest postawić, ale przy-dałoby się też lekkie ocieplenie wizerunku, gdyż obecny jest trochę martwy.

Można też lajka postawić or-ganizacji Patrioci. Wujek Adi zapisał ją oczywiście w swoim kajeciku. I powinni to zrobić wszyscy, jeśli podobają im się takie zdania, jak „Dziękuję ci mamo, że jestem Polakiem” albo „Dziękuję ci mamo, że je-stem biały”.

Marianowi Kowalskiemu też można postawić lajka. Jego nazwisko – a jakże! - znajdu-je się w kartotekach kance-larii „Ocieplania wizerunku Adolfa Hitlera” i powinno być podkreślone biało-czerwonym szlaczkiem. Niestety, Face-book nie daje takich możliwo-ści. A szkoda. Marian Kowal-ski jako członek ONR i pozycja w „ulubionych” wujka Adiego powinien móc więcej. Albo-wiem ma ponad sześć tysięcy przyjaciół i harmonijnie łączy miłość do ojczyzny z miłością do kulturystyki. To rzadkie.

W kręgu Adolfa w ogóle jest więcej takich ambitnych lu-dzi, którzy głęboki patriotyzm zaprawiają kulturystyką i mu-zyką zespołu Legion Twier-dzy Wrocław. Często należą do Młodzieży Wszechpolskiej (ponad 21 tys. lajków) i moż-na wręcz pomyśleć, że to oni stworzyli profil „Ocieplanie wizerunku Adolfa Hitlera”.

Sentyment i refleksja

Czy można ich – na myśli mamy młodych, silnych i dow-cipnych patriotów - wiązać też z innymi wielkimi fejsbookowy-mi dokonaniami na miarę III Rzeszy? A jest ich sporo. Senty-mentalna strona „Hitler w piża-mie zjeżdżający na sankach po tęczy”. Refleksyjna „Właśnie sobie uświadomiłem, że jestem faszystą”, gdzie znajduje się bardzo śmieszny mem z hitle-rowskim generałem, który za-stanawia się: „A może najpierw na Czerską?” Modowa „Naziści byli źli, ale dobrze się ubiera-li”, która uczy dobrego gustu i światowego stylu na podstawie umundurowania SS, SA i Wehr-machtu. Trendowa „Hipster Hi-tler”, gdzie wujek Adi prezentu-je się jako ofiara feszyn.

A może jednak to nie jest robota kreatywnych prawico-wych aktywistów, tylko arty-styczny wyraz naśladowców Monthy Pytona i Quentina Tarantino? Któż inny bowiem jak nie dobrze zapowiadający się artysta może pisać takie dialogi jak ten:

„Stefan Niesiołowski: Głod-ne dzieci to były jak ja cho-dziłem do szkoły. Myśmy cały szczaw wyjedli z nasypu i wszystkie śliwki”.

Wujek Adi: Co pan wie o prawdziwej biedzie, panie Niesiołowski. My w czasie wojny musieliśmy robić mydło z ludzi”.

Albo takie grepsy: „Adi zna-lazł sposób dla milionów ludzi na problemy z koncentracją. W czasie wojny pełno ludzi się koncentrowało i nie mieli prawa narzekać na problemy z koncentracją”.

Choćby dla takich tekstów szkoda „Ocieplania wizerun-ku Adolfa Hitlera”. Śmiesz-ne, z błyskiem, drugim dnem, subtelne takie... Czy fanpage „Dorzeszy.eu” (blisko 1800 fa-nów po kilku dniach) będący kontynuacją „Ocieplania...” bę-dzie z taką samą swadą rozta-czał urok wujka Adiego? Oby! Liczą na to dziesiątki, a może i setki tysięcy jego przyjaciół. I wierzą, że salwa plutonu egze-kucyjnego Marka Zuckerberga nie popsuła twórcom tego faj-nego przedsięwzięcia dobrego humoru.

Wujek Adi ma się dobrzeOcieplanie wizerunku Hitlera trwa w najlepsze.

ROBERT WIŚNIEWSKI Ko

ratuNA

Wprawdzie to równy gośæ, ale niektórzy pamiêtaj¹ mu, ¿e

przygotowa³ tournée po Europie, które zaczê³o siê w 1939 i trwa³o a¿

do 1945. Nie wszyscy dobrze siê bawili podczas tej imprezy.

o dukkim ości,

punk-

ć --ę-h. n. ka ce-stał ęcy oro-

dna. Bo niby za cyngiel pocią-

jącym obejściu. „Nie zrezygnuję z ocieplania wize-runku Adolfa Hitlera. Nie dam

kół sstronsał w„uluPrzeważpreRawznatr„Żdfdo

Możnganizaczapisałkajecik

Page 14: Dziennik Trybuna nr 9

DZIENNIK TRYBUNA14 środa 5 czerwca 2013

TVP 1 TVP 2 TVN POLSAT04:55 Wodnikowe Wzgórze05:20 Telezakupy05:55 Kawa czy herbata? porady08:00 Wiadomości informacyjny08:05 Pogoda informacyjny08:10 Polityka przy kawie08:25 Telezakupy09:00 Ojciec Mateusz09:50 Zwierzêta świata10:25 Wszechświat, który znamy11:00 Cudowne miejsca11:30 Plebania12:00 Wiadomości informacyjny12:05 Agrobiznes porady12:30 Natura w Jedynce13:30 Czy wiecie, ¿e... naukowy13:55 Klan14:25 Rezydencja15:00 Wiadomości informacyjny15:10 Pogoda informacyjny15:20 Bonanza16:20 Z³ote £any16:45 Europejski Turniej Pi³ki No¿nej

Zunifi kowanej Olimpiad Specjalnych sportowy

17:00 Teleexpress informacyjny17:15 Pogoda informacyjny17:30 Dom nad rozlewiskiem18:30 Prawdziwe ¿ycie19:10 Wieczorynka19:30 Wiadomości informacyjny20:00 Sport sportowy20:05 Droga do Rio dokumentalny20:10 Pogoda informacyjny20:20 Pi¹ty stadion20:25 Na oczach wszystkich22:05 Prawdziwe ¿ycie dokumentalny22:30 Detoks 223:25 Wró¿by kumaka01:15 Bonanza02:05 Bia³e ko³nierzyki02:50 Notacje03:10 Prawdziwe ¿ycie03:45 Zagadkowa Jedynka04:45 Zakoñczenie programu

05:25 Dwójka Dzieciom05:55 Zmiennicy07:05 M jak mi³ośæ08:00 Pytanie na śniadanie porady08:50 Panorama informacyjny09:00 Pytanie na śniadanie porady09:25 Pogoda informacyjny09:30 Pytanie na śniadanie porady09:50 Pogoda informacyjny09:55 Pytanie na śniadanie porady10:20 Barwy szczêścia10:55 Na dobre i na z³e11:55 Po¿yteczni.pl publicystyczny12:25 Mak³owicz w podró¿y13:00 Wojciech Cejrowski

- boso przez świat13:35 Czas honoru14:35 Rodzinka.pl15:10 Rodzinka.pl15:45 Panorama kraj informacyjny16:00 Pogoda informacyjny16:10 M jak mi³ośæ17:05 Kabaretowa Noc Listopadowa17:30 Gala wrêczenia Światowej

Nagrody Wolności S³owa 201318:00 Panorama informacyjny18:30 Sport telegram sportowy18:40 Pogoda informacyjny18:50 Jeden z dziesiêciu19:30 Jeden z dziesiêciu20:10 Na dobre i na z³e21:10 Kino relaks22:40 Aida23:40 Na linii strza³u 200:35 Wojaczek02:15 Aida03:15 Kabaretowy Klub Dwójki04:05 Zakoñczenie programu

05:00 Uwaga!05:20 Rozmowy w toku06:20 Mango07:25 Na Wspólnej08:00 Dzieñ dobry TVN11:10 Ukryta prawda12:10 Kocham. Enter13:10 Szpital14:10 W-11 - Wydzia³ Śledczy14:55 S¹d rodzinny15:55 Rozmowy w toku16:55 Szpital17:55 Ukryta prawda19:00 Fakty informacyjny19:30 Sport informacyjny19:40 Pogoda informacyjny19:50 Uwaga!20:05 Na Wspólnej20:45 W-11 - Wydzia³ Śledczy21:30 Top Model. Zostañ modelk¹23:10 Rozterki Gray01:10 Uwaga!01:25 Arkana magii02:45 Rozmowy w toku03:40 Zakoñczenie programu

05:00 Wstawaj! Gramy! muzyczny06:00 Nowy dzieñ z Polsat News09:00 Świat wed³ug Bundych09:30 Świat wed³ug Kiepskich10:00 Trudne sprawy11:00 Dlaczego ja?12:00 Dom nie do poznania 913:00 Dom nie do poznania 314:00 Pierwsza mi³ośæ14:45 Trudne sprawy15:50 Wydarzenia informacyjny16:10 Prognoza pogody informacyjny16:15 Interwencja16:30 Malanowski i partnerzy17:00 Dlaczego ja?18:00 Pierwsza mi³ośæ18:50 Wydarzenia informacyjny19:20 Sport informacyjny19:25 Prognoza pogody informacyjny19:30 Świat wed³ug Kiepskich20:00 Świat wed³ug Kiepskich20:35 P³ytki facet22:55 Zemsta frajerów00:45 Oszuści02:55 Tajemnice losu

00:00 Muzyka noc¹03:00 Tak to bywa³o05:00 Poranne rozmaitości06:00 Sygna³y dnia 09:00 Cztery pory roku13:00 Muzyczna jedynka15:00 Popo³udnie z jedynk¹ 18:00 Wiêcej świata 19:00 Wieczorne rozmaitości19:25 Jedynka dzieciom

POLSKIE RADIO PR200:55 Kalendarium01:00 Fantazja polska02:00 Muzyczna Noc Euroradia06:00 Wiadomości06:00 Poranek Dwójki06:15 S³owo na dzieñ07:00 Wiadomości07:20 Kalendarium08:00 Wiadomości08:10 Przegl¹d prasy08:35 Gośæ poranka09:00 Wiadomości09:00 Kanon Dwójki09:30 To siê czyta11:00 Wiadomości kulturalne11:45 Zapiski ze wspó³czesności12:00 Źród³a13:00 Druga zmiana15:00 Notatnik Dwójki16:00 Wybieram Dwójkê16:00 Wiadomości kulturalne17:00 Przegl¹d prasy europejskiej 18:00 Teatralna lo¿a Andrzeja Matula19:00 Filharmonia Dwójki19:10 S³ynne powieści21:30 Rozmowy po zmroku22:30 Czas na jazz23:30 Nokturn

Krzy¿ówka

20:00 Wieczorne rozmaitości - moje ksi¹¿ki

21:00 Reporta¿ w jedynce21:30 Naukowy zawrót g³owy22:00 Polska i świat 22:35 Kronika sportowa23:00 Ślady na piasku23:30 Naukowy zawrót g³owy23:50 Lektury przed pó³noc¹

POLSKIE RADIO PR1

REDAGUJE KOLEGIUM

Redaktor naczelny: Robert Walenciak

Redaktor wydania: Agnieszka Wo³k-£aniewska

Wydawca:EDUSAT Sp. z o.o.ul. Rydygiera 801-793 Warszawa

Redakcja:EDUSAT Sp. z o.o.ul. Rydygiera 801-793 [email protected]

SEKRETARIAT [email protected]. +48 662 218 034

DZIA£ [email protected]. +48 668 326 724

DZIA£Y ŚWIAT, GOSPODARKA, [email protected] [email protected] [email protected] tel. +48 668 326 722

Druk:Polskapresse Sp. z o.o.Oddzia³ Poligrafi aDrukarnia w Warszawie i Sosnowcu

DZIENNIK TRYBUNA

Page 15: Dziennik Trybuna nr 9

15 DZIENNIK TRYBUNAśroda 5 czerwca 2013

str.2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 str. 11 - 13 str. 14 str.15 - 16

SPORT

Przynajmniej trzech z wymienionych od razu znajdzie nowe zajęcie.

Przygotowywali się do nowych wyzwań sumiennie już od jakie-goś czasu.

Sezon 2012-13 był ostatnim kiedy komentatorzy po golach Tomasza Frankowskiego mogli wykrzyczeć charakterystycz-ne „Franek, łowca bramek!”. Pseudonim nadany mu wiele lat temu przetrwał próbę cza-su. W Białymstoku, gdzie za-czynał i kończył w Jagiellonii, i w Krakowie, gdzie w Wiśle spędził najlepsze lata kariery,

jest bohaterem. Frankowski strzelił w ekstraklasie aż 168 goli i został trzecim najskutecz-niejszym piłkarzem w historii tych rozgrywek, za Ernestem Polem (186) i Lucjanem Brych-czym (182). Dziś ma prawie 39 lat, powiedział „dość” i wiele wskazuje na to, że trafi do szta-bu trenerskiego Wisły, jako asy-stent Franciszka Smudy. Jeśli nie, to na brak zajęć nie będzie narzekał. Choćby w akademii piłkarskiej, którą założył kilka lat temu.

Dwa lata młodszy, 37-letni Mi-chał Żewłakow także pożegnał

się z boiskiem w najlepszym możliwym momencie. Z Legią Warszawa zdobył dublet – mi-strzostwo i krajowy puchar, dwa najcenniejsze trofea. Już od pewnego czasu było wiado-mo, że pozostanie w stołecznym klubie w nowej roli. Zamieni tylko piłkarski strój na garni-tur i wcieli się w rolę dyrektora sportowego. Czy się do tego na-daje? Jak najbardziej. Zna kilka języków, ma rozległe kontakty

za granicą. No i na koncie 102 występy w reprezentacji Polski. To są mocne atuty.

W Poznaniu z kolei uroczy-ście pożegnano Piotra Reissa. Po ostatnim meczu symbolicz-na koszulka z numerem 9 uro-czyście została wciągnięta pod dach stadionu, a numer został zastrzeżony. Reiss, właściciel marki PR9, czyli m.in. akademii piłkarskiej i sklepu sportowe-go, przez lata zasłużył sobie na

miano symbolu Lecha. A jeszcze kilka lat temu klub zawiesił go w prawach zawodnika za zarzu-ty korupcyjne.

Z tego grona tylko Kamil Kosowski jeszcze się waha. 36-latek pożegnał się z kibica-mi Wisły Kraków, bo klub nie przedłużył z nim umowy, a nie chce już grać w innym zespole. – Nie wiem, co dalej. Być może już czas przejść na emeryturę – oświadczył.

U nas Słowak piłkarzem sezonuNa zakoñczenie sezonu ekstraklasy rozdano zwyczajowe wyró¿nienia. Pi³karzem sezonu zosta³ Robert Demjan (Podbeskidzie), odkryciem Bartosz Bereszyñski (Legia), a trenerem Jan Urban (Legia). Za najlep-szego bramkarza uznano Emilijusa Zubasa (Be³chatów), obroñcê Artu-ra Jêdrzejczyka (Legia), a pomocnika Sebastiana Milê (Śl¹sk).

Klub Wybitnych Reprezentantów nadaje się do remontu

Klub Wybitnego Reprezen-tanta został został powołany do życia przez zarząd Polskie-go Związku Piłki Nożnej 17 września 1999 roku. Członkami klubu zostają piłkarze, którzy rozegrali w reprezentacji Pol-ski co najmniej 60 meczów lub zasłużyli się innymi szczególny-mi osiągnięciami. Od wczoraj, kiedy to w meczu z Liechtenste-inem po raz 60. w biało-czerwo-nych barwach zagrał Jerzy Du-dek, to elitarne grono liczy 28 zawodników. Właściwie to nie bardzo wiadomo, dlaczego obec-ne władze PZPN postanowiły wprowadzić Jerzego Dudka do Klubu Wybitnego Reprezentan-ta w najtrudniejszy dla niego sposób, czyli nakazując mu zali-czenia brakującego występu do potrzebnej liczby „60”.

Były bramkarz Feyenoordu, Liverpoolu i Realu Madryt nie-wątpliwie zasłużył na miejsce w elicie polskiego futbolu, ale przecież regulamin KWR stwa-rza też możliwość nadania człon-kostwa piłkarzom, którzy sześć-dziesięciu meczów w kadrze nie zaliczyli, lecz mają inne szcze-gólne osiągnięcia lub zasługi dla polskiego futbolu. Na razie z tego tytułu włączono do elity jedynie legendarnego Gerarda Cieślika. Skoro jednak już taki precedens jest, to dlaczego z nie-go nie korzystać częściej? Nie tylko w przypadku Dudka. Czy nie mniej legendarny od Cieślika Lucjan Brychczy nie zasługuje na miejsce wśród wybitnyc?

Zastanawia też, dlaczego do KWR nie zaproszono dotąd Jó-zefa Młynarczyka, który prze-cież podobnie jak Dudek też ma w dorobku triumf w Lidze Mi-strzów. Ale Młynarczyk ponadto zdobył jeszcze trzecie miejsce w finałach mistrzostw świata

w 1982 roku. Cóż przy takich do-konaniach znaczy te kilkanaście meczów brakujących do wyma-ganego limitu występów. Równie mocno jak brak Młynarczyka razi nieobecność w KWR Jana Tomaszewskiego, którego zmu-szono do opuszczenia klubu za krytykę kadry Franciszka Smudy i do tej pory nie naprawiono tego

oczywistego błędu. Zresztą, wśród członków Klu-

bu Wybitnego Reprezentanta nie ma wielu innych zasłużonych dla naszej narodowej drużyny zawodników. Choćby brązowych medalistów mistrzostw świata z 1974 roku – Lesława Ćmikiewi-cza, Adama Musiała, Zygmunta Maszczyka czy Jerzego Gorgo-nia. Albo również brązowych

medalistów mistrzostw świata z 1982 roku, choćby heroicznie walczącego w tym turnieju Wal-demara Matysika czy Andrzeja Buncola, późniejszego zdobyw-cy Pucharu UEFA w barwach Bayeru Leverkusen.

Dziwna jest ta niechęć do po-większenia szeregów wybitnych reprezentantów. Zasłanianie się jakimś tam regulaminem nie przekonuje, zwłaszcza gdy ów regulamin jest naginany zależ-nie od potrzeb. Choćby w kwe-stii przewodniczącego klubu. Miał nim być zawsze piłkarz z największą liczbą występów i na początku na czele KWR stał Grzegorz Lato. Gdy został preze-sem PZPN zastąpił go Władysław Żmuda, a obecnie funkcję prze-wodniczącego sprawuje Dariusz Dziekanowski. Tymczasem fotel ten należy się Michałowi Żewła-kowowi, który z liczbą 102 wystę-pów otwiera listę wybitnych.

LOVA

Odmarsz weteranów

fot.MATERIA£Y PRASOWE

Tomasz Frankowski strzeli³ w ekstraklasie 168 goli. Lepsi od niego byli Ernest Pohl i Lucjan Brychczy.

PI£KA NO¯NA

Frankowski, ¯ew³akow, Reiss, Kosowski - nazwiska tych pi³karzy przez lata wry³y siê w nasz¹ pamiêæ. Ale ju¿ ich nie zobaczymy na boiskach ekstraklasy, bo postanowili zakoñczyæ swoje sportowe kariery.

PAWE£ SZYMANOWSKI

Jeśli doceniono Dudka, to dlaczego nie Młynarczyka?

Jerzy Dudek nie musia³ na si³ê udawaæ pi³karza w meczu z Liechtensteinem. PZPN móg³ go przecie¿ mianowaæ wybitnym reprezentantem.

fot. ARCHIWUM

Jan Tomaszewski, wyrzucony z KWR

Page 16: Dziennik Trybuna nr 9

16 DZIENNIK TRYBUNAśroda 5 czerwca 2013

W finale Tauron Basket Ligi zielonogórzanie gładko rozpra-wili się z PGE Turów Zgorze-lec, zostając po raz pierwszy w historii mistrzem Polski. W fazie play-off podopiecz-ni Mihailo Uvaliha proble-my mieli tylko na początku. W ćwierćfinale dwukrotnie przegrali z Energą Czarni Słupsk (3:2). Później jednak drużyna Stelmetu przeszła me-tamorfozę i stała się maszynką

do wygrywania, rozbijając AZS Koszalin (3:0) i wspomniany PGE Turów Zgorzelec (4:0). Ekipa z Zielonej Góry nieocze-kiwanie przerwała dziewięcio-letnią hegemonię Asseco Pro-kom Gdynia.

To jej drugi medal mistrzostw Polski – przed rokiem wywal-czyła brązowy krążek. Koszy-karze ze Zgorzelca mogą mówić o ogromnym pechu, bo był to ich piąty finał i piąty przegrany.

– Jestem bardzo szczęśli-wy z tego wyniku. Dzięku-ję fanom, którzy zawsze byli z nami bez względu na na-sze wzloty i upadki. Dzięku-

ję drużynie, gdyż ostatnie dni spowodowały, że bardzo zbliżyliśmy się do siebie. Eki-pa bardzo się zżyła – mówił

po ostatnim meczu serbski szkoleniowiec.

Kluczowym graczem okazał się Quinton Hosley, a drugim ważnym ogniwem był Łukasz Koszarek, który dołączył do drużyny z Asseco Prokomu. Podjął dobrą decyzję, bo teraz może się cieszyć ze swojego pierwszego mistrzowskiego ty-tułu. Właściciel Stelmetu Ja-nusz Jasiński marzy długiej hegemonii w lidze, musi jed-nak zatrzymać swoje gwiazdy. Hosley, Koszarek czy Walter Hodge na brak propozycji nie narzekają. Perspektywa wy-stępu w Eurolidze może ich przekonać, że warto zostać w Zielonej Górze.

W łoska tenisistka to bar-dzo niewygodna prze-ciwniczka, obdarzona

przez naturę wręcz nieprawdo-podobną wytrzymałością. Zamę-

czyć jej na korcie praktycznie się nie da. Nasza najlepsza teni-sistka przekonała się o tym już w ubiegłym roku w Stambule, gdy w turnieju mistrzyń zdoła-

ła ją pokonać dopiero po blisko 200 minutach morderczej walki. Wczoraj w Paryżu lepsza okaza-ła się Włoszka, która rok temu dotarła tu aż do finału w singlu i wygrała debla.

Errani na ziemnych kortach im. Rolanda Garrosa czuje się znacznie lepiej niż Polka. Wczo-raj wręcz kipiała energią, cho-ciaż równolegle walczy w parze z rodaczką Robertą Vinci w de-blu i przez to miała w nogach

znacznie więcej kilometrów. Mimo to była we wtorek lepiej dysponowana. Wytrzymywa-ła długie wymiany, popełniała mniej błędów, przyzwoicie ser-wowała, często próbowała skró-tów, czym zmuszała Polkę do ostrego i wyniszającego siły bie-gania po korcie.

Pierwszego seta Radwańska przegrała zasłużenie. W drugim podniosłą rywalce poprzeczk i zdołała doprowadzić do tie-bre-aka. Mogła nawet tę partię wy-grać, niestety, w decydującym mo-mencie meczu zawiodły ją nerwy i psując dwa zagrania pomogła Włoszce odnieść zwycięstwo.

Agnieszka może być jednak ze swego tegorocznego wystę-pu w Paryżu zadowolona. Kor-ty ziemne to nie jest jej żywioł, zwłaszcza w tym roku, tym bar-dziej należy docenić, że zdołała przebić się do ósemki najlep-szych zawodniczek w turnieju. Zdobyła trochę cennych punków w rankingu WTA, co ma znacze-nie, bo w maju tylko traciła prze-wagę nad atakującymi jej czwar-tą pozycję rywalkami. Zwłaszcza nad piątą wśród singlistek Errani. Na szczęście Włoszka w półfinale zmierzy się z Sereną Williams (pokonała Swietłanę Kuzniecową 6:1, 3:6, 6:3) i raczej z nią nie wygra, więc nie obroni ubiegłorocznych punktów za wy-stęp w finale.

Kapitan reprezentacji Pol-ski w pi³ce no¿nej, Jakub B³aszczykowski, przed³u¿y³ kontrakt z Borussi¹ Dort-mund do czerwca 2018 roku. W³adze niemieckiego klubu wyrazi³y zadowolenie, ¿e Polak zdecydowa³ siê na now¹ umowê, co nie dziwi, bo nie ustalono w niej kwoty tzw. odstêpnego. Do tej pory B³aszczykowski móg³ odejśæ z BVB za 15 milionów euro.

W BVB do końca

Wczoraj minê³o 5 lat od śmierci Agaty Mróz. Repre-zentantka Polski w siatków-ce, dwukrotna z³ota meda-listka mistrzostw Europy (2003 i 2005), zmar³a na bia³aczkê w wyniku kom-plikacji po przeszczepie szpiku kostnego. Mia³a 26 lat. W rocznicê jej śmierci zorganizowano akcjê krwio-dawstwa w Bielsku-Bia³ej, a kibice oddali jej ho³d.

Pamiętają o Agacie

Po 19 latach na koszykar-skich parkietach sportow¹ karierê zakoñczy³ Jason Kidd. 40-latek, ostatnio za-wodnik New York Knicks, zapisze siê w historii nie tyl-ko jako jeden z najlepszych rozgrywaj¹cych w NBA. Tak-¿e jako specjalista od asyst i przechwytów, mistrz z 2011 roku z Dallas Mavericks oraz z³oty medalista igrzysk w Sydney i Pekinie.

Pożegnanie legendy

W pi¹tek na Stadionie Śl¹-skim w Chorzowie zostanie rozegrany mecz z okazji 75. rocznicy pamiêtnej potycz-ki Polska – Brazylia (5:6) podczas mistrzostw świa-ta w 1938 roku. Zmierz¹ siê reprezentacja Śl¹ska oldbo-jów (m.in. Jan Furtok i Da-riusz Gêsior) z dru¿yn¹ gości (m.in. Jerzy Brzêczek i Micha³ Probierz). Zespo³y zagraj¹ w strojach retro.

Retro na Śląsku

TENIS – FRENCH OPEN

Półfi nał? Może za rok

fot. NEWSPIX

Agnieszka Radwañska nie musi siê wstydziæ swojego wystêpu na kortach im. Rolanda Garrosa w Pary¿u

WALDEMAR T. LODZINSKI Awans do æwieræfi na³u pozostanie najwiêkszym osi¹gniêciem Agnieszki Radwañskiej w wielkoszlemowym French Open. Polka w meczu o pó³fi na³ przegra³a z W³oszk¹ Sar¹ Errani 4:6, 6:7.

Nowa potęga Tauron Basket LigiW Zielonej Górze koszykarze byli do tej pory w głębokim cieniu żużlowców. W tym roku może być inaczej, bo Stelmet wywalczył swoje pierwsze mistrzostwo Polski.

MARCIN CIECHAÑSKI

Stelmet zdobył mistrzostwo Polski po raz pierwszy, ale nie ostatni

Wyróżnili polskiego arbitraUEFA znów docenia polskich arbitrów. Sêdzia z Lublina Pawe³ Gil zo-sta³ wyznaczony na arbitra g³ównego w meczu otwarcia mistrzostw Europy do lat 21 w Izraelu, w którym gospodarze zagraj¹ z Norwe-gi¹. Turniej z udzia³em 8 dru¿yn (graj¹ jeszcze Anglia, W³ochy, Hisz-pania, Holandia, Rosja i Niemcy) rozpoczyna siê dzisiaj.

Ruszyła trenerska karuzelaWkrótce w trzech klubach ekstraklasy dojdzie do zmiany trenerów. W Wiśle Kraków nowym szkoleniowcem ma byæ Franciszek Smu-da, w Jagiellonii Bia³ystok najpowa¿niejszym kandydatem jest Piotr Stokowiec, a w Ruchu Chorzów oferuj¹ tê posadê legendarnemu pi³karzowi tego klubu Krzysztofowi Warzysze.