130
ZASIADKA NA LISA TARGI KNIEJE ZAPRASZAJĄ PIONKI WRACAJĄ DO GRY W CO SIĘ UBRAĆ? 1/2016 13

Gazeta Łowiecka 1/2016

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Darmowy magazyn dla myśliwych i sympatyków łowiectwa

Citation preview

Page 1: Gazeta Łowiecka 1/2016

ZASIADKA NA LISATARGI KNIEJE ZAPRASZAJĄ

PIONKI WRACAJĄ DO GRYW CO SIĘ UBRAĆ?

1/2016

13

Page 2: Gazeta Łowiecka 1/2016

Drodzy Czytelnicy!

Za nami pierwszy miesiąc nowego roku, który pod wieloma względami zapowiada się bardzo ciekawie. Co będzie oznaczał dla łowiectwa? Dobrej atmosfery na pewno nie bu-duje zamieszanie panujące wokół ustawy „Prawo Łowieckie”. Zamiast szybkiego jej procedowania w par-lamencie mamy polityczne przepy-chanki i coraz bardziej bezpardono-we, pozbawione sensu medialne ataki na myśliwych.Tymczasem, patrząc z dala od polity-ki, łowiectwo staje się życiową pasją coraz więcej Polaków, traktujących je jak kulturowe dziedzictwo, kultywo-wanie rodzinnych tradycji czy po pro-stu niepowtarzalną formę obcowania z przyrodą. To z myślą o nich organi-zowane są takie wydarzenia jak Tar-gi Myślistwa i Strzelectwa KNIEJE w Poznaniu, będące autonomiczną częścią Targów Czterech Pasji. O tym, co w tym roku przygotowano dla pasjonatów łowiectwa na ponad trzech tysiącach metrów kwadrato-wych, mówi dyrektor tego wyjątko-

wego projektu, Jakub Patelka, który prywatnie sam jest myśliwym.Kolejna rozmowa, którą polecamy, dotyczy rozwoju dobrze znanej Wam polskiej fabryki amunicji FAM-Pion-ki. O tym, czy rodzima marka może konkurować z zagranicznymi firma-mi i co w tym kierunku robi, opowia-da wiceprezes Zarządu FAM-Pionki Kamil Wiśniewski.Ponadto, oprócz stałych rubryk w tym wydaniu Gazety Łowiec-kiej znajdziecie relację z warsztatów wabienia zwierzyny prowadzonych przez naszego felietonistę Sławomira Pawlikowskiego a zorganizowanych w połowie stycznia przez Klub Po-lujących Kobiet Okręgu Suwalskiego oraz, co z pewnością docenią Diany, specjalnie dla nich przygotowany test odzieży myśliwskiej.Jak sami widzicie, lektury na jeszcze długie zimowe wieczory z pewnością Wam nie zabraknie. Do zobaczenia na Targach Knieje, gdzie czekamy na Was na naszym stoisku. Darz Bór!

Marta PiątkowskaRedaktor Naczelna

Page 3: Gazeta Łowiecka 1/2016
Page 6: Gazeta Łowiecka 1/2016

1/2016

Page 7: Gazeta Łowiecka 1/2016

1/2016

Page 8: Gazeta Łowiecka 1/2016

Kraina Łosi Wszyscy myśliwi w Strömsjönäs pamiętają

polowanie jesienią 1978 r. W ciągu 40 minut powalono 7 potężnych byków łosia. Okolica

zasłynęła wówczas jako Kraina Łosi. Prawie 30 lat później jedziemy tam,

by przekonać się, czy nic się nie zmieniłoTEKST I ZDJĘCIA: JOAKIM NORDLUND

TŁUMACZYŁA: EWA MOSTOWSKA

Page 9: Gazeta Łowiecka 1/2016
Page 10: Gazeta Łowiecka 1/2016

10

W mokry, ponury paź-dziernikowy ranek dzie-więciu myśliwych stało

się częścią nowej historii. Był to je-den z tych poranków, w które zwy-kły człowiek (czytaj: niezwiązany z łowiectwem), kolejny raz witany deszczem, obraca się na drugi bok i ponownie zasypia. Myśliwi jeden po drugim zbierali się wokół ognia w drewnianej chacie obok miejsco-wej ubojni. W obieg poszedł ku-bek kawy i przy akompaniamencie deszczu zaczęto układać plan po-lowania.

MYŚLIWSKA OSADAMiejscowość Strömsjönäs liczy tyl-ko… dziewięciu mieszkańców. Po-łożona jest ok. 30 km od Vindeln w historycznej prowincji Szwecji – Västerbotten. Tutejsze łowisko rozciąga się na 2477 ha. Peder Vahl- berg od lat przyjeżdża tu polować – to rodzinne strony jego matki. Tego ranka miał spuścić swojego jäm-thunda, Trica, na południe od jezio-ra, podczas gdy 17-miesięczny jäm-thund Kjella-Erika Åströma miał zająć się mniejszym terenem w innej części łowiska. Peder miał już w ży-

Page 11: Gazeta Łowiecka 1/2016

11

ciu kilka czempionów. Mając na kon-cie prawie 400 łosi, niemal wszystkie pozyskane z pomocą psów, 48-let-ni cieśla mógł równie dobrze dopi-sać na swojej wizytówce tytuł: zna-komity myśliwy. Ale nie on jedyny w ekipie posiadał wyjątkowego psa. Dwa lata wcześniej Kjell-Erik zamówił szczenię jämthunda u ho-dowcy i organizatora polowań, Ken-ta-Ovego Långströma, właścicie-la hodowli Strömsjöliden. Zakup okazał się wygraną na loterii. W 15. dniu życia wciąż jeszcze puchate szczenię rozpoczęło swą łowiecką karierę, oszczekując… poroże ło-sia, które zdobiło ścianę działkowe-go wychodka. Potem poszło bardzo szybko. Tej jesieni miał już na kon-cie cztery łosie. A miało być ich więcej – i to więk-szych.

RELACJA NA ŻYWOStrzelcy rozeszli się. Peder i Kjell--Erik odczekali z odjazdem jeszcze kwadrans, żeby koledzy zdążyli dojść na stanowiska, nim psy rozpoczną pracę. Kjell-Erik spuścił Rappa na skraju wąskiego, długiego na 700 m pasa ziemi, biegnącego pomiędzy małą drogą krajową a jeziorem Strömsjön. Pozostało tylko czekać. Przed myśliwym rozciągał się las,

przywodzący na myśl skrzaty i trolle z obrazów Johna Bauera. Minęło le-dwie 10 minut, gdy magiczną prze-strzeń wypełniła muzyka dla uszu każdego myśliwego. Rapp wytropił łosia zaledwie 600 m stamtąd i wła-śnie go oszczekiwał. Mniej więcej w tym samym czasie Tric Pedera Vahlberga też znalazł ło-sia i w lesie rozlegał się teraz szczek dwóch jämthundów. Mieszkający w okolicy sympatycy łowiectwa mo-gli ściszyć radio, otworzyć okno i posłuchać relacji na żywo prosto z Krainy Łosi...

ZNAKOMICI TROPICIELEPeder jako pierwszy dostał szansę na strzał. Tric wytropił łoszaka i klępę, która najwyraźniej była już doświadczona, bo wykorzystała wszystkie sztuczki, żeby zgubić trop. Gdy mimo dwóch rund po jeziorze nie udało jej się zmylić pościgu, ucie-kła w gęściej zarośniętą część lasu. Peder podszedł cicho. W końcu znalazła się dobra okazja do strza-łu. Kiedy Peder naciskał spust, pięć kilometrów dalej słychać było upor- czywy oszczek Rappa. Po 40 minutach wyczekiwania, pod-czas których młody pies pracował nad łosiem, Kjell-Erik rozpoczął podchód. To był początek najlep-

Page 12: Gazeta Łowiecka 1/2016

12

szego polowania w jego życiu. Gdy pozostało mu do pokonania niecałe 100 m, usłyszał buczenie łosia. – Trochę szedłem, trochę się czołga-łem, aż w końcu dostrzegłem kształt klępy – opowiada Kjell-Erik.Jakąś sekundę później usłyszał coś jeszcze. Jego uwagę przykuł spo-ry świerk. Najpierw dostrzegł ruch gałązek, następnie coś ciemnego i dużego poruszyło się w zieleni. A potem jego serce zatrzymało się na chwilę, żeby następnie zacząć walić jak oszalałe. Zza gęstego igliwia wy-chynął kawałek potężnej rosochy. – Pomyślałem tylko: „teraz to muszę uważać”. Widziałem, że łopata była naprawdę wielka, ale sądziłem, że to będzie po prostu piękny czternastak albo piętnastak. Tak byłem skupiony na pozycji psa i kierunku wiatru, że nie zwróciłem tak bardzo uwagi na roz-miar zwierzęcia – opowiada myśliwy.

KRÓL LASU NA CELOWNIKUByk opuścił rosochy i przypuścił atak na psa, który stał zaledwie 3-4 m od niego. – Ziemia zadudniła, to było niesa-mowite uczucie. Rapp był blisko, ale zachował czujność i się uchylił – opowiada Kjell-Erik. Młody jämthund wydawał z siebie około 90 szczeków na minutę i skupiał

na sobie całą uwagę obu łosi, więc jego właściciel mógł się z wolna zbliżyć. Jednak myśliwy z doświad-czenia wiedział, że wystarczy jedna złamana gałązka, żeby wymarzony zwierz zniknął. Dlatego ze szcze-gólną uwagą przyglądał się ziemi przed każdym postawionym kro-kiem. Uważność opłaciła się, bo gdy znajdował się jakieś 30-40 m od celu, nadarzyła się okazja do strzału. Przez zwisające igliwie mu-siał niemal położyć się na krzaku jagód, żeby przejść pod świerkiem i móc swobodnie wycelować. – Normalnie strzela się na gardło, ale przy takim okazie nie chciałem ryzykować.Kula trafiła idealnie, kilka centry-metrów od okolicy serca. Klępa od-wróciła się i zniknęła – Rapp za nią – i byk również, niczym lokomotywa ekspresu, rzucił się w świerczynę. – Drzewa pękały, kiedy przeorywał się przez gęstwinę. Mogłem tylko mieć nadzieję, że poszło mi dobrze. Tak czułem, ale nigdy nic nie wia-domo – opowiada dalej Kjell-Erik. Kiedy podbiegł bliżej, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Około 60 m przed nim leżał byk, który za parę sekund miał oddać ostat-nie tchnienie. Nie było wątpliwości. To był prawdziwy król lasu.

Page 13: Gazeta Łowiecka 1/2016

13

– Był taki duży. Gdy doszedłem do 8-9 pasynków po jednej stronie, a nie był to koniec, pomyślałem tyl-ko: „to nie może być prawda, co to za stworzenie”.

WYJĄTKOWY OKAZWyjął telefon i zadzwonił do Ken-ta-Ovego Långströma. W przeciagu 10 minut strzelono dwa łosie i polo-wanie zakończyło się. Gdy Kent-Ove spotkał się z Pederem przy ubojni, poinformował go: – Kjell-Erik strzelił jakiegoś olbrzyma. Magiczny las wypełnił się powo-li zadowolonymi myśliwymi. Paul

Johansson, jeden ze starszych koła, wyciągnął dłoń. – No, no, gratulacje. Ładna sztuka – zaśmiał się. On sam strzelił w la-tach 80. byka o 22 pasynkach. Razem z Bo Erikssonem od razu wzięli się za liczenie. Było jasne, że poroże jest złotomedalowe. Z początku wydawa-ło im się, że pasynków jest 26 i że ich liczba jest nierówna po obu stronach, ale w końcu zgodzili się na 24.Gdy łoś został sprawiony i załado-wany do transportu, Kent przyjrzał się gigantycznemu sercu. – Co za okaz. Samo to serce wyżywi rodzinę przez tydzień. Jest dwa razy

Page 14: Gazeta Łowiecka 1/2016

większe niż normalne serce łosia. Byk miał w zasadzie pusty żołądek. W trakcie rui stracił prawdopodob-nie około 60 kg. Ale tusza i tak była ogromna. – Nie przesadzę pewnie, jeśli założę 300 kg. Przed bukowiskiem musiał być z niego kawał chłopa – stwier-dził Kjell-Erik.

OPOWIEŚCI PRZY OGNIUGdy byk był już gotowy do powie-szenia w chłodni, myśliwi zebrali się przy ogniu w domku. Dołączył do nich również przewod-niczący rady wiejskiej i doświadczony myśliwy, 87-letni Sixten Långström. Kent przypomniał mu o olbrzymim łopataczu, którego Sixten strzelił w latach 70. Potem wspominano pa-miętny dzień, w którym powalono 7 byków w ciągu 40 minut. Peder, który jest znakomitym myśli-wym i ma na koncie najwięcej łosi

z zebranych, promieniował zadowo-leniem. – Było więcej łosi, ale w taki dzień lepiej już skończyć i zamiast tego po prostu nacieszyć się swoim towarzy-stwem – powiedział. Kjell raz za razem proszony był o powtórzenie historii. Po chwili było jasne, że byliśmy świadkami historycznego wydarzenia. Pozy-skiwano już wcześniej wielkie łosie. Pytanie, czy były one tak wielkie, jak ten. Będzie on na pewno żył długo w pamięci myśliwych ze Strömsjönäs. A Kjell nigdy nie zapomni dnia, w którym Rapp osaczył, a on sam strzelił jednego z największych łosi, jakie widziano na ziemi. – Ten obraz jest już wyryty w mej pamięci. Będę go nosił do końca mych dni. – A poroże? – Trzeba je spreparować. Zawiśnie nad moim łóżkiem.

87-letni przewodniczący rady wiejskiej, Sixten Långström, zajrzał do domku myśliwskiego. Oczywiście rozmowa zeszła na potężne byki, pozyskane w poprzednich latach

Page 15: Gazeta Łowiecka 1/2016

Wychodząc na przeciw potrzebom rynku, poszerzyliśmy ofertę o linię

Master OPEN i Master COMPETITION.

Dzięki temu dajemy strzelcom większą możliwość wyboru, elastyczność

oraz możliwość jeszcze lepszego dopasowania amunicji do ich potrzeb.

Page 16: Gazeta Łowiecka 1/2016

Targi KNIEJE Przed nami Targi Myślistwa i Strzelectwa

KNIEJE, które w tym roku odbędą się w dniach 12–14 lutego. O atrakcjach, jakie

czekają na pasjonatów łowiectwa w Poznaniu, rozmawiamy z Jakubem Patelką,

dyrektorem projektuZDJĘCIA: GAZETA ŁOWIECKA

ZAPRASZAJĄ DO POZNANIA!

Pierwsza edycja Targów KNIEJE była niejako „przybudówką” do Ry-

bomanii, teraz KNIEJE mają własną halę. Jaką powierzchnię będą zajmować w tym roku i ilu wystawców zapowiedziało swoją obecność?Targi KNIEJE to jedno z najmłod-szych „dzieci” Międzynarodowych Targów Poznańskich. Powstały z kil- ku przyczyn. Jedną z nich była ni-sza rynkowa, którą z sukcesem za-gospodarowaliśmy. Kolejnym po-wodem było pragnienie stworzenia

pakietu targów największych pa-sji, będących miejscem spotkania miłośników aktywnego spędzania wolnego czasu. Mówiąc o Targach KNIEJE, nie sposób pominąć fak-tu, że w naszym zespole nie bra-kuje osób, które darzą sentymen-tem myślistwo. I choć rzeczywiście w ubiegłym roku Targi KNIEJE to-warzyszyły głównie Rybomanii, tak w tym targi myśliwskie są już całko-wicie autonomicznym wydarzeniem z ogromnym potencjałem. Fakty są takie, że druga edycja myśliwskiego święta w Poznaniu będzie dwukrot-

Page 17: Gazeta Łowiecka 1/2016
Page 18: Gazeta Łowiecka 1/2016

18

nie większa od tej ubiegłorocznej, zarówno pod względem powierzch-ni, jak i liczby wystawców oraz wy-darzeń towarzyszących. Pawilon de-dykowany myślistwu i strzelectwu o powierzchni blisko 3000 mkw. skupi ponad 100 wystawców oraz blisko 200 reprezentowanych na ich stoiskach marek.

Rok temu rozmawialiśmy przed pierwszą edycją Targów KNIEJE.

Jak wiemy, okazały się one du-żym sukcesem, czego potwier-dzeniem jest wspomniana przez Ciebie imponująca liczba zgło-szeń nowych wystawców w dru-giej edycji. Kogo będziemy mieli okazję oglądać i jakie firmy będą reprezentowane?Swój udział w wydarzeniu potwier-dzili zarówno polscy producenci, jak i importerzy reprezentujący świato-we, kultowe wręcz marki. Czym by-

Page 19: Gazeta Łowiecka 1/2016

19

łyby Targi Myślistwa i Strzelectwa bez broni i amunicji? Z nieskrywaną radością zaznaczam, że w tym sek-torze będziemy mogli pochwalić się największą liczbą nowych wystaw-ców. Swoje uczestnictwo potwier-dzili generalni polscy importerzy ta-kich marek, jak: Aimpoint, Merkel, Steyer Mannlicher, CZ Brno, Bettin-soli, Benelli, Antonio Zoli, Lapua, Silma, Anschutz, Weihrauch, Fioc-chi, Federal, Beretta, Tikka, B&P,

FAM–Pionki, Sako, Akkar, Heym i wielu innych. Nie zabraknie również przedstawi-cieli odzieży myśliwskiej oraz ak-cesoriów i mediów, które od same-go początku aktywnie włączyły się w budowanie silnej pozycji wyda-rzenia.

Targi to nie tylko stoiska i pre-zentacje broni, ubrań czy akce-soriów. Jakich jeszcze atrakcji

Page 20: Gazeta Łowiecka 1/2016

20

możemy się spodziewać podczas tegorocznych Targów KNIEJE?Tak! KNIEJE to broń, optyka, ubra-nia i dodatkowe akcesoria uprzyjem-niające polowania. Wszystko to jed-nak zostanie zaprezentowane nieco mniej standardowo. I tak odzież myśliwska wyeksponowana zosta-nie podczas pokazu mody – zarów-no damskiej, jak i męskiej. Niektóre egzemplarze broni i artykułów ło-wieckich będzie można przetesto-wać na specjalnie przygotowanych strzelnicach. Dużym zaskoczeniem mogą być licznie reprezentowane biura polowań oraz propozycje de-alerów samochodowych, którzy tak bardzo polubili KNIEJE, że i w tym roku wyeksponują modele aut dedy-kowane ekstremalnym kierowcom. Nie zapomnimy o muzyce i trady-cji łowieckiej na scenie głównej tar-gów. Zwiedzających zaprosimy także do zapoznania się ze zwycięzcami kon-kursu Miss i Mistera psów, który odbę-dzie się również na targowej scenie.

Czym według Ciebie Targi KNIEJE wyróżniają się na tle konkurencyjnych imprez tego typu, organizowanych w innych miastach Polski?Targi Myślistwa i Strzelectwa KNIE-JE to sprawdzona formuła święta

branży skierowanego do szerokiej publiczności. Naszym celem jest z jednej strony stworzenie miejsca, gdzie myśliwi będą mogli poczuć się jak u siebie, a z drugiej promowanie kultury łowieckiej również wśród osób, które jeszcze nie rozpoczęły swej przygody z bronią, lasem i dzi-ką zwierzyną. Nie zapomnimy jednak o profesjo-nalistach i biznesie, dla przedsta-wicieli którego zarezerwowaliśmy dzień 12 lutego – VIP DAY. To właśnie w tym czasie będzie można w komfortowych warunkach spo-tkać się z producentami i dystrybu-torami, porozmawiać z przedsta-wicielami mediów oraz przemyśleć decyzje zakupowe. Pierwszego dnia targów będą obowiązywać zapro-szenia, które wraz z wystawcami KNIEJÓW roześlemy wśród ich kluczowych klientów oraz myśliw-skich gwiazd. Pozostałe dwa dni – 13 i 14 lutego – to już czas dla szerokiej publiczno-ści, która będzie mogła wziąć udział w największym, interaktywnym wy-darzeniu dla myśliwych, tętniącym życiem i pozytywną energią. Z całą pewnością elementem wyróżniają-cym KNIEJE spośród innych spo-tkań targowych będzie otwartość i bezpretensjonalność. Naszą am-

Page 21: Gazeta Łowiecka 1/2016

21

Page 22: Gazeta Łowiecka 1/2016

22

bicją jest stworzenie wyjątkowego eventu, prawdziwego święta myśli-wych, którzy poczują się u nas jak w gronie przyjaciół. W tym celu za-dbamy o dostateczną liczbę wyda-rzeń towarzyszących, dobrą kuchnię i zaciszne miejsca do rozmów kulu-arowych. Poznańskie Targi Myślistwa i Strze-lectwa KNIEJE to nowy rozdział wspaniałej historii opowiadającej o miłości do lasu, aktywnym spę-dzaniu wolnego czasu i tradycji, o której nie pozwolimy zapomnieć!Przygotowujemy dla naszych zwie-dzających wiele niespodzianek, któ-re jednak nie odciągną uwagi od stoisk wystawców, bo to one mają być największą atrakcją. Na scenie głównej odbędą się warsztaty ku-linarne, koncerty muzyki myśliw-skiej oraz wykłady na temat tradycji. O wszystkich wydarzeniach infor-mujemy na naszej stronie interneto-wej www.KNIEJE.pl i na profilu FB www.facebook.com/TargiKNIEJE. Zapraszamy!

W środowisku łowieckim wielką estymą cieszą się targi IWA orga-nizowane co roku w Norymber-dze. Czy jest w nich coś, co chęt-nie „przeszczepiłbyś” na nasz rodzimy grunt?

Page 23: Gazeta Łowiecka 1/2016

23

Oczywiście też w wielu aspektach traktuję targi w Norymberdze jako wzór, jednak daję sobie jeszcze 5 lat aby im dorównać. (śmiech)Żarty żartami, jednak intensywnie jeździmy po całej Europie i podglą-damy naszą konkurencję. Wiele re-alizowanych przez nas pomysłów to wypadkowa dobrych doświadczeń zagranicznych organizatorów, a tak-że kreatywności naszego zespołu, który potrafi wyciągać wnioski i do-konywać konstruktywnej analizy. Dzięki temu jestem pewien, że zwie-dzających Targi KNIEJE zaskaki-wać będziemy nowymi pomysłami jeszcze przez wiele lat. Zawsze jed-nak naszym priorytetem będą no-wości, które już w tej edycji stanowić będą najsilniejszy magnes. Naszym celem jest bowiem dążenie do sytu-acji, w której to właśnie w Poznaniu podczas Targów KNIEJE światowe marki będą mieć swoje polskie pre-miery.

Jak w kilku zdaniach spróbo-wałbyś zachęcić tych, którzy rok temu w Poznaniu nie byli, do przyjazdu na drugą edycję Targów KNIEJE?Zapraszając na Targi KNIEJE, chciałbym podkreślić, że sam jestem myśliwym i właśnie na taką imprezę

Page 24: Gazeta Łowiecka 1/2016

24

czekałem. Totalny brak ludzi przy-padkowych – wyłącznie pasjonaci. A jeśli chodzi o myśliwskie mar-ki, to z jednej strony wschodzące gwiazdy, a z drugiej dobrze zna-ne światowe potęgi. Moc atrak-cji i jednocześnie rozbudowana przestrzeń kuluarowa stworzo-na dla jeszcze większego kom-fortu rozmów biznesowych. Tak w skrócie zachęciłbym do przy-jazdu osoby, które odwiedziły nas w ubiegłym roku. Mam nadzieję, że po takiej rekomendacji zabiorą ze sobą przyjaciół, bo będzie co oglądać i z kim porozmawiać!

Wiemy, że przed targami ży-jesz głównie ich organizacją… ale pozwolimy sobie na pytanie pozazawodowe. Cała Twoja ro-dzina poluje lub jest związana z łowiectwem – tata jest preze-sem w Kole Łowieckim Bór Het-manice, gdzie polujesz razem z bratem. Z kolei mama Wam ki-bicuje i… przygotowuje pyszne dania z dziczyzny. A co sądzisz o udziale dzieci w polowaniach i „rodzinnym łowiectwie”?To prawda, zostałem wychowany w duchu tradycji łowieckiej przeka-zywanej z pokolenia na pokolenie. Myślistwo stało się dla mnie czę-

ścią życia, chwile spędzone w kniei są dla mnie formą odpoczynku i za-pomnienia o trudach codziennego życia. Przygodę łowiecką rozpoczą-łem w wieku 5 lat, gdy wraz z moim bratem i kuzynostwem chodziłem w nagance na polowaniach na za-jące. Potem były ogniska, budowa ambon, zimowe dokarmianie zwie-rząt i polowanie. Była to dla mnie wtedy fajna przygoda, która z cza-sem przerodziła się w pasję, której oddaję się w każdej wolnej chwili. Jeśli chodzi o udział dzieci i rodzin w polowaniach w pełni jestem za.Polowanie to nie tylko strzelanie. To przede wszystkim wielki sza-cunek do natury i tradycji głęboko zakorzenionej w kulturze polskiej, a także możliwość poznania dru-giego człowieka i budowanie wza-jemnego zaufania – słowem – nie-powtarzalna lekcja życia…

Za nami pierwszy miesiąc Czego życzyłbyś w 2016 r. naszym Czy-telnikom, a czego możemy ży-czyć Tobie? Czytelnikom Gazety Łowieckiej ży-czę wielu udanych polowań, meda-lowych trofeów i niezapomnianych chwil spędzonych w KNIEJACH… Sobie życzyłbym tego samego. Darz Bór!

M i ę e

Page 25: Gazeta Łowiecka 1/2016

25

M i ę e

Page 26: Gazeta Łowiecka 1/2016

Stany Zjednoczone, rok 1908. Na początku ubiegłego stule-cia fotografowanie się nie na-

leżało do codzienności, no i kosz-towało sporo pieniędzy. Wiele osób robiło sobie zdjęcia może raz czy dwa w ciągu całego życia, dlatego fotografie były bardzo przemyślane i starannie przygotowywane – miały w końcu zajmować najlepsze miejsce w domu. Ten człowiek podszedł do sprawy bardzo poważnie, pokazując swo-ją kolekcję skór, konia i oczywiście broń. Fotografia została później wydrukowana w formie pocztówki,

żeby można ją było wysyłać w róż-ne zakątki świata i w ten sposób ukazywać osiągnięcia tego młodego człowieka. Pewnie był to taki rodzaj wizytówki – idealnej, żeby wysyłać ją potencjalnym klientom. Rzecz zdecy-dowanie warta swej ceny i poświęco-nego czasu. Albo wręcz przeciwnie… Może i byłaby to dobra reklama, gdyby jej bohater w ogóle wiedział, jak obchodzić się z końmi. W końcu zdaje się, że na koniu się siada, a nie staje? Tak czy inaczej, nie wiem, jak to o mnie świadczy, jeśli zazdroszczę komuś, kto prawdopodobnie leży w grobie od 60 lat…

Ktoś tu chyba nie wie, jak obchodzić się z końmi...

TEKST: JENS ULRIK HGHTŁUMACZYŁA: EWA MOSTOWSKA

Page 27: Gazeta Łowiecka 1/2016
Page 30: Gazeta Łowiecka 1/2016

Warsztaty wabienia zwierzyny

Page 31: Gazeta Łowiecka 1/2016

wabienia zwierzyny

W dniach 15–17 stycznia 2016 r. w domku myśliwskim oleckiego

Koła Łowieckiego „Dzik” odbyły się warsztaty wabienia

zwierzyny. Organizatorem spotkania był Klub Polujących

Kobiet Okręgu SuwalskiegoTEKST I ZDJĘCIA: MACIEJ PIENIĄŻEK

Page 32: Gazeta Łowiecka 1/2016

32

lub Kobiet Polujących Okrę-gu Suwalskiego powstał z inicjatywy Ewy Piątkow-

skiej – myśliwej Koła Łowieckiego „Dzik” w Olecku. Został założony w maju 2015 r., a jego głównym celem jest integracja kobiet polują-cych z kół łowieckich PZŁ Suwał-ki. Suwalskie Diany aktywnie dzia-łają na rzecz promowania kultury i etyki łowieckiej oraz biorą udział w akcjach edukacyjnych prowa-dzonych dla dzieci i młodzieży szkolnej. Dodatkowo celem Klubu jest propagowanie pasji łowieckiej i wiedzy o środowisku naturalnym w społeczeństwie oraz uświada-mianie, czym jest gospodarka ło-wiecka.

POTRZEBNA INICJATYWAPomysł na warsztaty wabienia na-rodził się z potrzeby, którą dyktuje łowisko, a jego realizacja była moż-liwa przy wsparciu Zarządu Okrę-gowego PZŁ w Suwałkach oraz łowczego Jana Goździewskiego. Na terenie PZŁ Suwałki występuje bardzo duża liczebność zwierzyny, w tym i drapieżników, takich jak lisy. O rozmiarach ich populacji w łowi-sku mogliśmy przekonać się w dal-szej części szkolenia, podczas zajęć praktycznych.

K

Page 33: Gazeta Łowiecka 1/2016

33

Page 34: Gazeta Łowiecka 1/2016

34

Page 35: Gazeta Łowiecka 1/2016

35

Spotkanie warsztatowe prowadził znany Wam doskonale Sławek Paw-likowski, prezes Klubu Wabiarzy Zwierzyny PZŁ Sekcji Wabienia Drapieżników. To, jak sami wiecie, myśliwy i wabiarz z wieloletnim sta-żem, propagator kultury łowieckiej, a także stały współpracownik Gazety Łowieckiej.W warsztatach uczestniczyli myśli-wi z Suwalskiego Okręgu Polskiego Związku Łowieckiego. Mogli oni zapoznać się z tajnikami wabienia różnych zwierząt, jak i w praktyce sprawdzić to, czego się dowiedzieli o tej trudnej sztuce.

WABIENIE DRAPIEŻNIKÓWPierwszy dzień zarezerwowany był dla drapieżników. Oprócz instruk-tażu użycia poszczególnych wabi-ków uczestnicy dowiedzieli się o pewnych szczegółach i zwyczajach zwierząt, które determinują sposób ich wabienia. Szkolenie rozpoczęła prezentacja wabików. Sławek wy-jął z wielkiej walizki mnóstwo tych urządzeń i demonstrował czym się od siebie różnią, opowiadał, któ-re preferuje i dlaczego. Na po-czątek skupiliśmy się na wabieniu lisa. Uczestnicy szkolenia na razie w zaciszu domku myśliwskiego mo-gli sami przekonać się, że wabienie

Page 36: Gazeta Łowiecka 1/2016

36

nie jest wcale taką łatwą sztuką. Sła-wek omówił także zwyczaje tych zwierząt, co pozwoliło zrozumieć niuanse wabienia i sposób reagowa-nia zwierzyny na nasze działania.

TROCHĘ PRAKTYKIDrugi dzień rozpoczęliśmy od szko-lenia praktycznego. Piękny i sło-neczny dzień zapowiadał wspaniałe wrażenia, ale mróz sprawił, że po-ruszanie się po skrzypiącym śnie-gu słychać było w bardzo dużej odległości. Koledzy dysponujący te-renówkami rozwieźli nas po obwo-dzie i podzieleni na grupy udaliśmy się w stronę wyznaczonych ambon lub czatowni. Zgodnie z naukami Sławka wabienie rozpocząłem od pisku myszy, pilnie rozglądając się, czy nie ujrzę myszkującego ku nam lisa. Kiedy przez dobre 5 minut nic się nie działo, spróbowałem knia-zienia zająca. Pierwsze wabienie po-winno trwać około 20–30 sekund, i tak zrobiłem, a potem zacząłem lu-strować okolicę. Po niecałych pięciu minutach zobaczyłem rudego oko-ło 100 metrów od naszego stanowi-ska. Sznurował w naszym kierunku, więc zamarliśmy bez ruchu. Kiedy był około 30 metrów od nas, stanął i zaczął się rozglądać. Trwało to ja-kieś 10 sekund, po czym lis śmignął

w stronę krzaków. Kiedy przy pysz-nej grochówce i bigosie dzieliliśmy się wrażeniami z wabienia, okazało się, że prawie każda grupa odniosła sukces, a niektórym udało się zwabić nawet dwa lisy. Większość myśliwych nie miała przy sobie broni, a to wyj-ście miało na celu skonfrontowanie się z ukształtowaniem terenu, wia-trem oraz swoimi umiejętnościami.

NAUKI CIĄG DALSZYReszta dnia poświęcona była jelenio-watym, dzikom oraz ptakom. Sła-wek zademonstrował różne odgłosy, na które można wabić sarny, daniele, jelenie, łosie oraz dziki, okraszając to licznymi historiami z łowiska. Oka-zało się, że znając zwyczaje zwierząt i odgłosy, na jakie reagują, wabikami dedykowanymi lisom można wabić np. dziki. Uczestnicy szkolenia kolej-ny raz mogli spróbować swoich sił, a Sławek podpowiadał i oceniał wy-siłki każdego z nas. Szczególnie wa-bienie byków i próba klasyfikacji ich wieku w wykonaniu uczestników szkolenia okazała się świetną zabawą.

CZAS NA POLOWANIEW niedzielny, bardzo mroźny pora-nek myśliwi już w mniejszej grupie spotkali się na polowaniu. Prowa-dziła je Ewa Piątkowska.

Page 37: Gazeta Łowiecka 1/2016

37

Page 38: Gazeta Łowiecka 1/2016

38

Page 39: Gazeta Łowiecka 1/2016

39

Page 40: Gazeta Łowiecka 1/2016

40

Jako gospodarz obwodu obwiozła wszystkich po swoim terenie, po-kazując piękno i bogactwo łowiska. Mimo bardzo niskiej temperatu-ry humory wszystkim dopisywały, a lisy pokazywały się praktycznie w każdym miejscu, gdzie zaczyna-liśmy wabić. Warunki były takie, że nie zawsze można było oddać bezpieczny strzał lub strzelec nie wi-dział czmychającego cicho lisa. Sku-pialiśmy się bardziej na wabieniu niż na strzelaniu, ale nasz wykładowca pozyskał lisa pod koniec polowania.

NIEZAPOMNIANE SPOTKANIETo były świetnie zorganizowane warsztaty, w których uczestniczy-

li prawdziwi pasjonaci łowiectwa, pragnący poszerzać swoją wiedzę i umiejętności. Oby więcej takich spotkań, które nie tylko integru-ją nasze środowisko, ale również pozwalają nam być lepszymi my-śliwymi. Cieszy fakt, że tego typu inicjatywy zyskują wsparcie Zarzą-du Okręgowego PZŁ, jak już pisa-liśmy specjalne podziękowania na-leżą się również łowczemu Janowi Goździewskiemu. Uchylając rąb-ka tajemnicy, dodam, że podczas szkolenia zrodził się pomysł kolej-nej inicjatywy łowieckiej, o której na pewno już niedługo będziecie mogli przeczytać na łamach nasze-go magazynu.

Prezes Koła Łowieckiego „Dzik” Jarosław Kowalewski:Koło Łowieckie „Dzik” Olecko powstało w 1946 roku i jest jednym z najstarszych kół okręgu suwalskiego. Prowadzimy gospodarkę łowiecką na terenie pięciu obwodów o łącznej powierzchni 28840 ha. Dwa obwody graniczą z Puszczą Borecką, dzię-ki czemu atrakcyjność polowań jest duża. Właściwe gospodarowanie populacjami zwierzyny skutkuje ciągłym wzrostem ich populacji w łowisku. Średnio rocznie po-zyskujemy około 50 jeleni, 225 dzików i 130 saren. Za dotychczasową wieloletnią wzorcową działalność gospodarczą, w 2006 roku Kapituła Odznaczeń Łowieckich wyróżniła Koło Łowieckie „Dzik” najwyższym odznaczeniem łowieckim – Złomem. Koło liczy 103 myśliwych, na którego czele stoi pięcioosobowy Zarząd. O majątku i nieruchomościach nie będę opowiadać, gdyż chyba to nie jest aż tak istotne. Według mnie majątek stanowią: zwierzyna, wspaniałe obwody łowieckie i co najważniejsze, właściwi ludzie należący do naszego Koła i panująca w nim atmosfera.

Page 42: Gazeta Łowiecka 1/2016

PIONKI wróciły do gry, czyli strategia sukcesu

O zmianie firmowego wizerunku, sile nowych technologii oraz nieustannym doskonaleniu

produktów cenionych przez myśliwych oraz strzelców w Polsce i Europie

z Kamilem Wiśniewskim, wiceprezesem Zarządu Fabryki Amunicji Myśliwskiej

FAM-Pionki Sp. z o.o. rozmawia Maciej Pieniążek

ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRASOWE

Początek roku to dla wielu firm pora podsumowań. Za Wami czas sporych zmian

wynikających z nowej strategii firmy. Czy przyniosły one ocze-kiwany efekt? Jaki był 2015 rok dla FAM-Pionki?Rzeczywiście, jeżeli miałbym użyć tylko jednego słowa kojarzącego się

z minionym rokiem – to zapewne byłoby to: ZMIANY. Co się z tym wiąże, 2015 rok określiłbym jako pracowity i pod każdym względem udany. Działaliśmy na wielu płasz-czyznach – od poszukiwania naj-lepszych dostawców komponen-tów, przez zmiany produkcyjne, aż po wizerunkowe i chęć otwar-

Page 43: Gazeta Łowiecka 1/2016
Page 44: Gazeta Łowiecka 1/2016

44

Page 45: Gazeta Łowiecka 1/2016

45

cia się na nowe rynki zagraniczne. Jako nowy zarząd, po zmianach wła-ścicielskich, narzuciliśmy sobie dużo celów i w 100% udało się je zreali-zować. To było konieczne, aby nasza firma wróciła na właściwe tory. Zaczęliśmy od zmian jakościowych, takich jak: poprawienia osadzenia spłonki, udoskonalenia kryzy nabo-ju oraz doboru najlepszej jakości pro- chów, śrutu czy przybitek. To sprawiło, że nasza amunicja znów jest rów-na, powtarzalna i najwyższej jako-ści. Zmieniliśmy to, czego domagali się klienci i rynek. Wysłuchaliśmy każdej opinii i rady od strzelców sportowych i myśliwych. Wiadomo, że rynek weryfikuje każdy szczegół i chyba byśmy nie rozmawiali, jeśli te opinie byłyby negatywne. Dużo w środowisku zaczęło się mówić o „nowych Pionkach” i mogę tylko zapewnić, że to dopiero początek. Cały ten opisany proces wymagał zmian w procedurze kontroli jako-ści, wymiany maszyn produkcyjnych, aby technologicznie być gotowym do walki o klienta w Polsce i na świe-cie. Oczywiście jeszcze nie wszystkie zmiany zostały zakończone, ale już wiele z nich udało się wdrożyć.Zmiany jakościowe spowodowały, że popyt na naszą amunicję wzrósł w Polsce i w Europie. Ukraina, Li-

twa, Łotwa, Niemcy i Finlandia – to nasze główne rynki w Europie, do-datkowo kraje arabskie. Mamy wiele zapytań z rynku amerykańskiego czy brytyjskiego, gdzie chyba jak wszy-scy wiemy – panuje ogromna konku-rencja w zakresie amunicji śrutowej. To wszystko jeszcze bardziej dopin-guje nas do zmian i ciągłego rozwoju.Wprowadziliśmy wiele nowych pro-duktów. Sukces odniosła amunicja Master 5% Antymonu, z amunicji trening 21 g szkoli się wielu młodych strzelców, z których – już teraz to wiemy – wyrosną przyszli mistrzo-wie, również amunicja sygnałowa stopniowo staje się nieodzownym elementem wyposażenia każdego myśliwego na polowaniu i to nie tyl-ko w Polsce. Do tego doszły nowe pozycje w amunicji myśliwskiej, jak np. „4” w wersji 30 g.Dlatego uważam – pewnie nie-skromnie – że 2015 rok pod wieloma względami należał do Pionek. Ktoś może zapytać: „czego można chcieć więcej?” – my chcemy więcej…

FAM-Pionki to obecnie już nie tylko bogata tradycja i historia, o której przedwojennych latach pisaliśmy już w Gazecie Łowiec-kiej, ale także odważny krok w przyszłość, jeśli chodzi o no-

Page 46: Gazeta Łowiecka 1/2016

46

woczesne technologie. Wiemy, że modyfikowany jest Wasz park maszynowy. Niedawno trafiła do Was nowa stacja balistyczna oraz automat do elaboracji...Tak jak mówiłem wcześniej – aby przywrócić blask naszej fabryce, ta-kie zmiany były konieczne. Tak na-prawdę już od pierwszego dnia, kiedy doszło do zmian właścicielskich, wiedzieliśmy, że bez zmiany tech-nologii i nowych maszyn trudno bę-dzie odnieść sukces.Nowe maszyny pozwolą nam na zwiększenie mocy produkcyjnych przy zachowaniu najwyższej jako-ści. Kolejnym ważnym czynnikiem całego procesu produkcji jest kon-trola jakości, na którą składają się m.in. badania balistyczne. Tylko do-kładne pomiary mogą pokazać, jak zachowuje się amunicja. Dlatego też potrzebowaliśmy najlepszej stacji ba-listycznej na świecie i udało się ją po-zyskać także w stosunkowo krótkim czasie. Dzięki temu mamy pewność, że nasza amunicja jest powtarzalna i bezpieczna.

Obserwując zaangażowa-nie FAM-Pionki w promowanie strzelectwa sportowego i myśliw-skiego, można wysnuć wniosek, że co oczywiste, ważne są dla

Was cele sprzedażowe i związany z nimi marketing, ale to nie jest Wasz jedyny priorytet. Ogrom-ną wagę przywiązujecie do dba-łości o Waszych stałych oraz potencjalnych użytkowników, dostarczając im wyselekcjono-wany, wysokiej jakości produkt, np. ekskluzywną serię amunicji Master…Rynek amunicji jest bardzo specy-ficzny. Można powiedzieć, że nie wybacza pomyłek lub trudno są one zapominane. Nie możemy sobie na to pozwolić, dlatego ciągle szuka-my najwyższej jakości. Zaczęliśmy – jak wspomniałem wcześniej – od poprawy budowy łuski w naszych produktach, kończąc na wprowa-dzeniu nowych pozycji do oferty m.in. Master 5% Antymonu. Suk-ces tej amunicji już przerósł nasze oczekiwania...Szczerze mogę przyznać, że w prze-szłości były problemy z jakością amunicji FAM-Pionki, lecz teraz nastąpiło nowe otwarcie. Niestety, na rynku jest jeszcze wiele starszej amunicji, którą niektórzy sprzedają jako „Nowe Pionki”, jednak i to nie-długo rozwiążemy.Naszymi produktami przekonamy strzelców, że FAM-Pionki to najlep-szy wybór i gwarancja jakości.

Page 47: Gazeta Łowiecka 1/2016

47

Page 48: Gazeta Łowiecka 1/2016

48

Nawiązując do promocji strzelec-twa, w ilu zawodach w minionym roku firma FAM-Pionki uczest-niczyła w charakterze sponsora lub partnera?Oj, wielu… Trudno to nawet po-liczyć, bo oprócz zawodów PZŁ w wieloboju myśliwskim z kalen-darza centralnego, czyli Mistrzo-stwach Kół Łowieckich, MP w kla-sie mistrzowskiej czy powszechnej, MP Dian, Finału Ligi Strzeleckiej, dodatkowo byliśmy na wielu impre-zach okręgowych czy lokalnych. W 2015 r. dzięki współpracy z Pol-skim Stowarzyszeniem Strzelectwa

Parkurowego zostaliśmy sponsorem PUCHARU CZTERECH PÓR ROKU 2015, X POLISH OPEN Compak® Sporting, VII POLISH OPEN Parcours de Chasse.Dzięki współpracy z Region IPSC Polska zostaliśmy partnerem Mi-strzostw Polski IPSC w strzelbie oraz finałowych zawodów Ligi Sportera.Jak widać, staramy się być w wie-lu miejscach, wszędzie tam, gdzie jest możliwość zebrania opinii i porad. Prawie nie ma weekendu w miesiącu, abyśmy nie byli w dro-dze na zawody, ale te wszystkie wy-jazdy dają nam wielką wiedzę i poka-

Kamil Wiśniewski - wiceprezes FAM-Pionki

Page 49: Gazeta Łowiecka 1/2016

49

zały drogę, którą musimy podążać. Tak jak wspominałem wcześniej, FAM-Pionki chce produkować amuni-cję dla strzelców, więc musimy dokład-nie poznać ich potrzeby i oczekiwania.

Z amunicji FAM-Pionki korzy-stają takie tuzy strzelectwa jak np. Marcin Pluciński, Marcin Kwaśniewski czy Zbyszek Gra-bałowski. To chyba najlepsza re-klama dla Waszych produktów…I duży powód do dumy. Szczegól-nie, że nasze produkty przyczyniły się do sukcesów strzelców na zawo-dach w Polsce i na świecie. Sukce-sów wymienionych strzelców nie będę wyszczególniał, bo to przecież najlepsi z najlepszych.

Warto również nadmienić, że Prze-mysław Dytkowski wygrał Grand Prix w FITASC w kategorii Junior na Krecie i na Łotwie, Dariusz Ski-biak wygrał zawody o Puchar FAM i zajmował czołowe lokaty na zawo-dach w kraju, Marcin Oleksik zajął III miejsce w MP w klasie mistrzow-skie, a PZŁ Radom wygrał klasyfi-kację zespołową.Poza tym Jacek Adamczyk ustano-wił nieoficjalny rekord w odległo-ści, z jakiej trafiono rzutka, Kamil Suchomski na XXI Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży oraz Mi-strzostwach Polski Juniorów Młod-szych o medale Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego w konku-rencjach śrutowych do rzutków usta-

Page 50: Gazeta Łowiecka 1/2016

50

nowił rekord Polski w Double Trap, a Krzysztof Barszcz został drugim wicemistrzem polski w Starachowi-cach w klasie powszechnej.To nie wszystkie sukcesy. Repre-zentacja Polski w składzie: Leszek Madajewski, Sławomir Czauderna, Jurand Kopud oraz Tadeusz Go-łąb zdobyła brązowy medal MŚ w Strzelbie. Drużyna ta także korzy-stała z naszej amunicji. Co ciekawe, wybrali ją również naj-lepsi zawodnicy z innych krajów. W Finlandii z naszej amunicji strze-lają czołowi strzelcy sportowi zrze-szenia Hyvinkään Metsästysampujat Ry HYMA. Hartte Ojanen zdobył

Mistrzostwo Finlandii w konkuren-cji Skeet. Z naszej amunicji korzysta-ją także mistrzowie z Litwy i Łotwy.Wszystkie te sukcesy jeszcze do-datkowo nas mobilizują do cięższej pracy i szukania kolejnych rozwią-zań, by dać pewność zawodnikowi w walce o medale.

Zauważyliśmy, że często podczas zawodów strzeleckich proponuje-cie ich uczestnikom sprawdzenie i porównanie pokrycia amuni-cji, której oni używają, z Waszą, produkowaną w FAM-Pionki. Tak było podczas MP w klasie mistrzowskiej w Elblągu czy

Page 51: Gazeta Łowiecka 1/2016

51

MP Dian w Poznaniu. Nie boicie się, że Wasze produkty wypadną gorzej w takim teście?Jesteśmy pewni swoich produktów. W pewnym sensie właśnie takimi akcjami chcemy pokazać wszyst-kim niedowiarkom, że „PIONKI wróciły do gry”. (śmiech) Są cza-sami takie rozmowy ze strzelcami, że obojętnie czego bym nie powie-dział i tak wiem, że ich nie przeko-nam, więc niech sami w praktyce się przekonają… (śmiech) A tak poważ-nie to chcieliśmy pokazać, że wszystko o czym mówiłem, nie jest tylko za-biegiem marketingowym, ale faktem! Wiele osób zadało mi pytanie, czy nie bałem się takiej weryfikacji. Za każdym razem z pełnym przekona-niem odpowiadałem „nie”. Po pro-stu jako firma uznaliśmy, że po wie-lu miesiącach ciężkiej pracy jesteśmy gotowi na 100 procent i pewni swe-go, mogliśmy więc pokazać środo-wisku strzeleckiemu, jak daleko za-szliśmy.

Czy wobec tego przesadą będzie powiedzieć, że jako producent amunicji nomen omen celujecie w osiągnięcie statusu już nie tyl-ko najlepszego producenta amu-nicji w kraju, lecz także w czo-łówkę europejską?

Powiem więcej... Wszystkie zmiany, jakie zapoczątkowaliśmy, mają prowa-dzić nas drogą, na której końcu cze-ka pozycja w czołówce producentów amunicji na świecie. To będzie długi proces, ale mogę obiecać, że nie zabrak-nie determinacji w dążeniu do celu. Za dużo osób na nowo w nas uwie-rzyło, abyśmy mogli ich zawieść. To bardzo szczególne zobowiązanie, z którego zamierzamy się wywią-zać. Każdy nawet najmniejszy sukces otwiera nowe możliwości, które posta-ramy się maksymalnie wykorzystać.

Jak wiemy, dużo jeździcie po Eu-ropie, szukając najlepszych tech-nologii i rozwiązań, spotkaliśmy się również na Targach IWA, nie-dawno prezentowaliśmy Wasze nowe logo. Co nowego pokażecie w najbliższym czasie i czym nas zaskoczycie?Rok 2016 przyniesie kolejne zmiany, których na razie nie chcę zdradzać w całości. Wprowadzimy nowe po-zycje do oferty – amunicji sportowej i amunicji myśliwskiej. Czekają nas też kolejne zmiany wizerunkowe i jakościowe. Liczę, że wiele rozwią-zań i pomysłów zaskoczy najbar-dziej wymagających strzelców. Sam nie mogę się doczekać realizacji ko-lejnych projektów!

Page 54: Gazeta Łowiecka 1/2016

Zasiadka na lisa

Ciszę zimowej nocy niespodziewanie przerywa huk wystrzału. Księżyc oświetla lód na jeziorze Överstbyträsket, a mieszkańcy wsi obracają się

na drugi bok i śpią dalej. Eddy Engström właśnie strzelił kolejnego lisa

TEKST I ZDJĘCIA: JOAKIM NORDLUNDTŁUMACZYŁA: EWA MOSTOWSKA

Page 55: Gazeta Łowiecka 1/2016

Zasiadka na lisa

Rzadkie chmury na moment zasłaniają niebo i przytłumiają światło księżyca. Zasiadka na lisa to gratka dla indywidualistów i samotników. Myśliwy jest sam wobec cichej, zimnej nocy

Page 56: Gazeta Łowiecka 1/2016

56

Zasiadka na lisa to gratka dla indywidualistów i samotni-ków. Jeśli nie liczyć towa-

rzystwa „Karlavagnen” [wieczorny program radiowy nadawany przez szwedzkie radio, polegający na roz-mowie na żywo słuchaczy z prowa-dzącymi – przyp. tłum.], nęcenie lisów to tak naprawdę długie, wy-stawiające cierpliwość na próbę, wy-czekiwanie. Niewielu zna ten rodzaj polowania lepiej niż Eddy, który od-daje mu się od 40 lat.

OD CIEKAWOŚCI DO PASJIJeśli Eddy nie wie czegoś o nęce-niu lisów, to… nie warto tego wie-dzieć. Ciekawość, która pojawiła się u 11-latka, przerodziła się w praw-dziwą pasję. Mimo że Eddy poluje również na łosie i ptactwo wodne, to właśnie ta forma łowów jest naj-bliższa jego sercu.– To niezwykle ekscytujące. Wie-le wymaga od myśliwego – przede wszystkim cierpliwości. Lisy są nad-zwyczaj ostrożne. To naprawdę god-ni przeciwnicy. Dlatego ten rodzaj polowania jest tak fascynujący, cho-ciaż wymaga czasu – mówi Eddy. Po chwili zadumy dodaje: – Trzeba być trochę szalonym, żeby się tym zajmować. To musi kogoś bardzo kręcić, bo zabiera napraw-

Page 57: Gazeta Łowiecka 1/2016

57

Page 58: Gazeta Łowiecka 1/2016

58

dę dużo czasu. Ale to mój ulubio-ny sposób łowów. Jestem stworzony do polowania samemu.

UCIEKINIEREddy jest spokojny, skrupulatny i przenikliwy. Szybko orientuję się, że podczas wielu lat polowań na lisy zebrał całą gamę umiejętności. Tej nocy, z 11 na 12 marca, bardzo mu się przydały. Po 50 minutach od rozpoczęcia no-wej doby na lodach Överstbyträsket zamajaczył słabo jakiś kształt. Eddy znał już ten widok. Za chwilę było już wyraźnie widać sylwetkę pierwszego tej nocy lisa. Zwierzę powoli zbliży-ło się do głównego nęciska, leżącego 25 m na północny wschód od ambo-ny, po czym zanurzyło się w krzakach i zajęło wybieraniem kawałków mię-sa, które rozrzucił tam Eddy, a które sroki rozniosły dalej. Po chwili zwie-rzę znowu zniknęło wśród cichej zi-mowej nocy. Termometr wskazywał na -20OC. – Oczekiwanie jest ekscytujące, i ta cisza. Nie wiem do końca, czemu lis uciekł, ale czasem tak jest. Może się czegoś wystraszył – przypuszcza Eddy.

Page 59: Gazeta Łowiecka 1/2016

59

Przy chodzeniu wydziela się więcej zapachu, dlatego gdy wiatr pozwala wybrać się po tuszę, lepiej pojechać na nartach

Page 60: Gazeta Łowiecka 1/2016

60

Na początku Eddy Engström przymocowywał na kolbie nowy guzik za każdego lisa. Na szczęście z tym skończył, bo dzisiaj prawdopodobnie cała kolba byłaby w guzikach

Page 61: Gazeta Łowiecka 1/2016

61

W CISZYW zasiadce na lisa właśnie o ocze-kiwanie chodzi – i o ciszę. Eddy z doświadczenia wie, że wystarczy trochę za szybko oddychać, żeby lis wystraszył się i uciekł. Trzeba więc ruszać się bardzo ostrożnie, jeśli w ogóle chce się zobaczyć z bliska to czujne i bojaźliwe zwierzę. Jed-nak cierpliwość w końcu się opła-ci. Za dwadzieścia druga lis powró-cił. Również i tym razem wślizgnął się w krzaki, stając się niedostępny dla myśliwego – oddanie czyste-go strzału było teraz niemożliwe. W końcu, po chwili buszowania, wy-szedł na lód i ruszył w stronę więk-szej partii siekanego mięsa. Eddy powolutku otworzył okno. Miękkimi, powolnymi ruchami ustawił swój piękny dryling na ramie okna. Jakieś pół minuty później lis odsłonił bok i magnetyzującą nocną ciszę przeciął huk. Strzał był ideal-ny i zwierzę padło w ogniu. Eddy przez chwilę jeszcze nie spuszczał go z oczu, żeby upewnić się, że lis jest martwy. Zadowolony cofnął się od okna i wyciągnął termos. Zdo-bycz poleży jeszcze trochę na lodzie, z prostego powodu: daje to szansę na więcej strzałów. – Lisy nie przejmują się widokiem innego martwego lisa. To dziwne,

Page 62: Gazeta Łowiecka 1/2016

62

ale tak już jest. Jednak jeśli pójdzie tam człowiek, to już po polowa-niu. Gdybym teraz się tam pojawił, to równie dobrze mogę zakończyć na dziś i iść do domu.

BROŃ IDEALNAZdobycz zabraliśmy rankiem. Po po-wrocie do ambony Eddy ściąga nar-ty, których użył do tego celu. Mroź-na noc jest teraz wspomnieniem, a jezioro Överstbyträsket oświetla słońce. Wdychamy głęboko czyste i zdrowe zimowe powietrze. Eddy pokazuje mi swój dryling Mer-kela, którego kupił w 1973 r. za 3681 koron. Leżący za nim lis to 267. zdo-bycz, strzelona za pomocą jego ulu-bionej broni. Opowiada, jak wszedł w posiadanie modelu, będącego ma-rzeniem wielu myśliwych. – Robiłem wtedy pewien kurs i ra-zem z kolegami wygraliśmy w lotto 54 000 koron. Wyszło po 3200 ko-ron na osobę i wtedy zdecydowałem się na zakup Merkela. Gdybym tego nie zrobił, to prawdopodobnie ni-gdy nie miałbym już okazji, bo zaraz potem ceny poszły mocno w górę i wzrastały z każdym rokiem – opo-wiada Eddy.Czy się opłaciło? – Tak. Chociaż długo namyślałem się przed zakupem, bo miałem już

wtedy rodzinę i dwie małe córeczki. Ale moja żona powiedziała: „Skoro masz teraz szansę, to kup go”. Mia-łem szczęście, bo inaczej nigdy nie byłoby mnie na niego stać. A używa-łem go od tamtej pory intensywnie.

CHUDE LATAMyśliwy wyjaśnia, że ostatnie lata są chude, jeśli chodzi o nęcenie lisów, dlatego jest zadowolony ze swoich 11 sztuk, pozyskanych między listo-padem a kwietniem. Zimą 2008 r. strzelił 25 sztuk, a rok wcześniej 36 – swój rekord. Choć jest znakomi-tym łowcą lisów, zgadzamy się co do tego, że ciężko jest wyżyć ze sprzedaży futer. – W dobrym sezonie za futro mogę dostać nawet kilkaset koron, ale za-zwyczaj dają mniej. Zdjęcie skóry razem z wymizdrowaniem i roz-ciągnięciem jej na prawidle zajmuje około trzech godzin, jeśli chce się być dokładnym. To całkiem sporo pracy, a to tylko czas po strzeleniu lisa. Jeśli się policzy wszystkie go-dziny poświęcone przygotowaniu zanęty i na zasiadkę, to wychodzi z tego bardzo słaby pieniądz – wyja-śnia Eddy z uśmiechem. Ale tu, oczywiście, nie chodzi o pieniądze, a o szczerą pasję do tej formy łowiectwa, która nie prze-

Page 63: Gazeta Łowiecka 1/2016

63

Eddy Engström spędza lwią część swojego czasu we własnoręcznie wybudowanej ambonie na lisy

Page 64: Gazeta Łowiecka 1/2016

64

staje fascynować Eddy’ego pomimo 300 pozyskanych lisów.

PIĘKNO ZIMOWEJ NOCYFakt, że podczas mroźnych zimo-wych wieczorów w oczekiwaniu na mykitę Eddy słucha właśnie ra-diowego „Karlavagnen”, dopełnia tylko obrazu. Chłodna, gwieździ-sta noc, na niebie tańczy zorza po-larna, a on w swoim siedzisku raczy się stonowaną, ale zachwycającą grą aktorską.

– Przyroda ma tak wiele do zaofe-rowania. Spędzam na zewnątrz tak dużo czasu, jak tylko mogę. Ale gdy siedzę tu na górze w zimową noc, gdy księżyc podświetla biały śnieg i mogę przyglądać się cieniom zimo-wego krajobrazu… Jest tak pięknie, że nie umiem tego ubrać w słowa – mówi Eddy i milknie. Po chwili jednak słowa przychodzą: – Jest wtedy tak cicho, spokojnie i tak pięknie. Jeśli dodać do tego emocje, jakie towarzyszą polowaniu na lisa, to chyba wyjaśnia, dlaczego tak dłu-go się tym zajmuję.

Page 66: Gazeta Łowiecka 1/2016

Posokowiec bawarski

Page 67: Gazeta Łowiecka 1/2016

Posokowiec bawarski

W internecie można znaleźć wiele zdjęć przedstawicieli tej rasy. Niestety, głównie pozujących na kanapach.

W jak destrukcyjny sposób popularność wpływa

na ludzi – wszyscy wiemy. Czy u posokowców bawarskich

może ona zniszczyć łowiecką pasję?

To pytanie za 100 punktów

TEKST I ZDJĘCIA: JAROSŁAW PEŁKAWWW.CHARYZMAT.PL

Page 68: Gazeta Łowiecka 1/2016

68

Rozpoczynając w ten sposób swój kolejny artykuł na te-mat psów myśliwskich, świa-

domie wsadzam kij w mrowisko. Chciałbym bardzo, by wielu oburzo-nych właścicieli posokowców bawar-skich udowodniło, że ich psy są do-skonałe użytkowo i aby te psy trafiały do myśliwych. To podstawowa kwe-stia, aby uratować to, co przez ostat-nie lata było skutecznie niszczone

przez pęd do pieniędzy i bardzo źle pojmowaną miłość do psów.

POCHODZENIE I PRZEZNACZENIE Posokowiec bawarski pochodzi w prostej linii od posokowca hano-werskiego. Historia rasy sięga XV w., kiedy to posokowce bawarskie ho-dowano i selekcjonowano do jednej konkurencji – pracy na farbie. Celem ich „stworzenia” było powołanie do

Page 69: Gazeta Łowiecka 1/2016

69

życia rasy lekkiej, mogącej pracować w trudnym, górskim terenie, gdzie ciężki hanower miał spore kłopo-ty. Osiągnięto ją przez krzyżowanie posokowca hanowerskiego z jamni-kami i lekkimi gończymi górskimi.Efektem tych zabiegów jest pies, któ-ry bardzo często różni się eksterie-rem w zależności od pochodzenia. Spotykamy więc posokowce mocne i ciężkie, przypominające posokow-

ca hanowerskiego, jak również psy lekkie i szczupłe, które przypomi-nają jamnika na wysokich nogach. Także charakter tych psów różni się diametralnie. Szczupłe osobniki bywają bardziej szczekliwe i zapal-czywe, a także sprawniejsze i szyb-sze. Powinny być predysponowane do ciężkiego terenu. Psy cięższe, mocniej zbudowane, są bardziej po-wolne, dokładniejsze w pracy, ła-

Page 70: Gazeta Łowiecka 1/2016

70

twiej je opanować i ukierunkować.Z tych rozważań wynika, że wnikli-wa analiza pochodzenia i obserwacja rodowodu pozwala na wyodrębnienie wewnątrz rasy takiego eksterieru oraz charakteru, jakiego oczekujemy do naszego łowiska. To niewątpliwa zale-ta rasy, dzięki której wielu myśliwych może polować z tym pięknym psem.

OD SELEKCJI DO SZKOLENIABez wątpienia należy poświęcić kil-ka wersów tematowi szkolenia po-sokowca. W tej materii nie powinno się demonizować samego szkolenia i niezbędnej do tego wiedzy. Pamię-tać należy, że posokowiec powinien opanować bardzo dobrze trzy czyn-ności: odłożenie, tropienie i sygnali-

Page 71: Gazeta Łowiecka 1/2016

71

zowanie znalezionego zwierza przez oznajmianie lub oszczekiwanie. To niewiele. Taki wyżeł musi opanować ponad dwadzieścia konkurencji… W czym więc tkwi sedno sprawy?Po pierwsze – we właściwej selek-cji. Niestety, to pierwszy problem, z jakim zderzają się myśliwi ku-pujący posokowce. Psy, które tra-

fiają w myśliwskie ręce, od kilku pokoleń nie polują – w efekcie są bardzo trudne do ułożenia, gdyż nie są zainteresowane zwierzyną. Drugi problem to samo szkolenie tropowe, które w teorii jest bar-dzo łatwe, ale w praktyce wymaga ogromu pracy, konsekwencji oraz znajomości psiej psychiki. Wyma-

Page 72: Gazeta Łowiecka 1/2016

72

ga również pracy w terenie, typowo myśliwskiej, w kontakcie ze zwie-rzyną i lasem, a z tym już jest bar-dzo trudno, bo wszyscy dziś mamy bardzo mało czasu. W efekcie spo-ra liczba myśliwych zniechęciła się do tej rasy, kupując posokowca, któ-ry po roku hodowania w domu lub kojcu nie jest w ogóle zainteresowa-ny tropem i chce uciec do budy lub na ciepłą kanapę.

PARTNERZY, NIE CELEBRYCI!Po co więc te wszystkie rozważa-nia, skoro jest tak źle? Otóż, jak to w życiu bywa – to, co z pozo-ru wydaje się dużym problemem, z drugiej strony jest sporą szansą. To, że psy mieszkają w domach i sy-piają na kanapach nie jest tak strasz-nym problemem, jeśli zabieramy je na każde polowanie i od szczenia-ka traktujemy jako partnerów i po-mocników na polowaniu. Pamię-tajmy, że mieszkając z psem, lepiej go rozumiemy i poprzez powstałe relacje lepiej możemy z nim współ-pracować. To, że psy są piękne, czy-ste i bardzo ukierunkowane na lu-dzi oznacza, że łatwiej nam będzie przekonać rodzinę do kupna psa, a w konsekwencji jest spora szansa, że więcej myśliwych będzie polowa-ło z rasowym pomocnikiem.

OBAWY I NADZIEJEOsobiście bardzo chciałbym widzieć psy dobrze ułożone, zapatrzone w swoich właścicieli, posłuszne i pra-cujące. Eksterier jest dla mnie sprawą drugorzędną, która nie definiuje psa użytkowego. Dlatego właśnie wciąż mam wielką nadzieję, że posokow-ce bawarskie w rękach myśliwych nie zatracą swoich cech genetycz-nych, ukształtowanych przez setki lat ciężkiej pracy hodowlanej ludzi, dla których użytkowość była celem nadrzędnym. Popularność rasy, choć pozornie szkodliwa z punktu widze-nia łowieckiego, może uratować tę grupę psów myśliwskich i nie dopu-ścić do jej wyginięcia i zapomnienia, jak to się dzieje na naszych oczach z posokowcem hanowerskim.Jako praktyk życzę wszystkim myśli-wym polującym z posokowcem dużo wytrwałości, cierpliwości, a przede wszystkim dojrzałej wrażliwości, ja-kiej wymaga ta rasa. Bez wątpienia po wielu godzinach i dniach spędzonych na szkoleniu odpłacą się nam nieprze-ciętnymi umiejętnościami i pracą, któ-ra zachwyci wielu.

Page 74: Gazeta Łowiecka 1/2016

W co się ubrać?

To nieprawda, że myśliwi nie przykładają wagi do tego, co ubrać na polowanie. A już Dianom na pewno nie można tego zarzucić!

Bo ubrania dla myśliwych to obecnie nie tylko funkcjonalność i komfort poruszania się w łowisku, ale również ciekawe i nadążające za modowymi

trendami wzornictwo. Przekonają Was o tym Diany, które testowały ubrania trzech cenionych marek…

TEKST: JUSTYNA GÓRECKA I DOMINIKA PIENIĄŻEKZDJĘCIA: GAZETA ŁOWIECKA, MATERIAŁY PRASOWE

TEST ODZIEŻY MYŚLIWSKIEJ

Page 75: Gazeta Łowiecka 1/2016

W co się ubrać?

To nieprawda, że myśliwi nie przykładają wagi do tego, co ubrać na polowanie. A już Dianom na pewno nie można tego zarzucić!

Bo ubrania dla myśliwych to obecnie nie tylko funkcjonalność i komfort poruszania się w łowisku, ale również ciekawe i nadążające za modowymi

trendami wzornictwo. Przekonają Was o tym Diany, które testowały ubrania trzech cenionych marek…

TEKST: JUSTYNA GÓRECKA I DOMINIKA PIENIĄŻEKZDJĘCIA: GAZETA ŁOWIECKA, MATERIAŁY PRASOWE

TEST ODZIEŻY MYŚLIWSKIEJ

Page 76: Gazeta Łowiecka 1/2016

76

ZESTAW SAANA

Dominika Pieniążek: Ubrania fiń-skiej firmy JahtiJakt są obecne na polskim rynku od prawie dziesięciu lat. W odróżnieniu od innych produ-centów fińska firma specjalizuje się w sprzedaży setów, czyli gotowych zestawów ubraniowych, które za-wierają zwykle kurtkę i spodnie oraz parę przydatnych myśliwemu do-datków, takich jak polar, rękawiczki, bielizna termalna lub termiczna czy czapka. Materiały, z których korzy-sta firma, są lekkie, wytrzymałe i nie szeleszczą przy poruszaniu się. Zestaw Saana jest rozwinięciem damskiej wersji modelu Premium, który był dostępny dla naszych Dian już w ubiegłych latach. Tyle mówi katalog, a jak zestaw ten sprawuje się w łowisku? Przed zbiorówką, w której mam na-dzieję nie będę jako stażystka biegać tym razem w nagance, otwieram wo-rek i wyciągam wszystkie elementy zestawu. Poza kurtką i spodniami, które posiadają membranę, czyli są wodoodporne, jest w nim komplet bielizny termalnej składający się z bluzy z długim rękawem i kaleso-nów, polarowa czapka, niestety bez pomarańczowego paska, polarowe

rękawiczki, a z tzw. gadżetów – ban-dana i kamizelka odblaskowa. Nor-malnie noszę rozmiar 38, co w roz-miarówce JahtiJakt odpowiada XS.Ponieważ w prognozie pogody za-powiadają, że temperatura będzie oscylować w okolicach -2,–3OC, wiem, że zgodnie z filozofią Jahti- Jakt będę musiała ubrać się na ce-bulę. Taki styl ubierania się ma swo-je niezaprzeczalne zalety. Po pierw-sze sama kurtka i spodnie są lekkie, mogę ich więc używać również wio-sną i jesienią. Jeśli będzie mi za cie-pło, to po prostu zdejmę jedną war-stwę, a sam strój nie krępuje ruchów i czuję się w nim swobodnie. Zakładam bieliznę termalną. Ponie-waż jestem zmarzluchem, to dodaję jeszcze bieliznę polarową oraz swe-ter i biorę na zapas czapkę uszatkę, gdyby czapka polarowa z zestawu w niewystarczający sposób chroniła moją głowę na mrozie. A teraz czas na polowanie! Byłam w łowisku od 7.30 do 15.00, faktycznie było ok. -3OC i okre-sowo prószył śnieg. Przeszliśmy w pięciu pędzeniach parę ładnych kilometrów po śniegu i przedziera-jąc się przez dwa młodniki, daliśmy ciuchom w kość. Ubranie jest wy-jątkowo ciche, co podkreślił nawet mój krytyczny zwykle opiekun.

Page 78: Gazeta Łowiecka 1/2016

78

Nie zmarzłam, zachowując pełną swobodę ruchów. Po intensywnym marszu przydały się odsuwane otwo-ry wentylacyjne pod pachami, dzię-ki czemu nie było potrzeby rozpinać kurtki. Polarowa czapka i rękawiczki na pewno nie są na tak duże mrozy, dlatego zgodnie z przewidywaniami po pierwszym pędzeniu wylądowały w plecaku, a ja założyłam coś znacz-nie cieplejszego. Świetnie sprawdziła się bielizna termalna, odprowadza-jąca wilgoć od skóry, a także wysoki kołnierz z kapturem, którego zalety doceniłam po tym, jak duża porcja śniegu strąconego z iglaka wylądo-wała na moich plecach. Membrana w produktach JahtiJakt sprawdza się zwykle bez zarzutu i tak było rów-nież tym razem. Mój sweter Anet Cardigan, który założyłam na bieli-znę termalną, był suchy. Co warto zauważyć, zestaw ma dużo kieszeni. Ja doliczyłam się dwunastu, sumu-jąc te w kurtce i spodniach. Co jeszcze podoba mi się w zesta-wie Saana? To, że jest on prawdzi-wie damski. Dopasowany do naszej figury, nie jest przeróbką męskich modeli, a ubraniem, które zostało skrojone z myślą o Dianach. No i na dodatek atrakcyjna cena!

Cena zestawu Saana: 1099 zł

Page 79: Gazeta Łowiecka 1/2016

79

Bielizna termalna koszulka i kalesony

Kamizelka

Bandana

Czapka i rękawiczki polarowe

MEMBRANA

DODATKOWE ELEMENTY ZESTAWU SAANA:

Page 80: Gazeta Łowiecka 1/2016

80

KURTKA I SPODNIE GLYN

Justyna Górecka: Właścicielką kurtki Glyn firmy Seeland zostałam w październiku, była to jedna z na-gród w wyborach Królowej Polskie-go Łowiectwa. Ale czym jest kurtka bez spodni? Dlatego dokupiłam dolną część garderoby w sklepie dolasu.pl i pozostało mi czekać na mrozy, któ-re pozwolą sprawdzić to typowo zi-mowe ubranie w łowisku. Pierwsze polowanie zbiorowe, na które zało-żyłam opisywany zestaw, odbyło się w atmosferze naprawdę przenikli-wego chłodu. Potęgował go jeszcze mocny wiatr. Było kilka stopni mro-zu, ale czynnik chłodzenia wiatrem był naprawdę odczuwalny. Zarówno kurtka, jak i spodnie posiadają mem-branę, do tego są ocieplane czymś, co producent nazywa Thinsulate, a dla mnie najważniejsze było to, że ta ocieplina naprawdę działa. Dodatkowo kurtka posiada bardzo fajne, obszyte polarem kieszenie, w których możemy dużo lepiej ogrzać ręce niż w rękawiczkach. Świetnie sprawdza się również kap-tur, który swoją rolę izolatora od wiatru i deszczu spełnia znakomicie.

Page 82: Gazeta Łowiecka 1/2016

82

Dodatkowo sztuczne futro przydaje kurtce elegancji. Testowałam zestaw Glyn w różnych minusowych temperaturach. Najważniejsze jego atuty to:– jest bardzo ciepły i wygodny. Nie-zależnie od tego, czy jest zimno i wieje, czy też pada deszcz ze śnie-giem, mój komfort cieplny został zachowany, więc zarówno ocieplina jak i membrana zdały egzamin, – podoba mi się jego czekoladowy kolor. W końcu czy zawsze musimy ubierać się do lasu na zielono?Przedzierałam się w tym ubraniu parokrotnie przez gęste krzaki, czy to za postrzałkiem, czy też podcho-dząc zwierzynę. Materiał nie uległ żadnemu uszkodzeniu, oczywiście ku mojej niekłamanej radości.Zwykle to, co ciepłe kojarzy się nam z grubym i mało wygodnym ubra-niem. Nic z tych rzeczy, jest ciepło i elegancko, czyli tak jak lubię, rów-nież na polowaniu.

Cena kurtki Glyn: 829 złCena spodni Glyn: 399 zł

Page 84: Gazeta Łowiecka 1/2016

84

KURTKA I SPODNIE HOGVILT

Dominika Pieniążek: Późną jesienią zostałam zaproszona do testowania ubrań szwedzkiej firmy Fjällräven. Spotkanie odbyło się w ośrodku Szwedzkiego Związku Łowieckiego (Jagerforbundet ), w leżącej 120 km od Sztokholmu miejscowości Oster Malma. Dwudniowy pobyt składał się głównie z rywalizacji w konku-rencjach myśliwsko-survivalowych, które były rozgrywane w lasach okalających ośrodek. Październik nie należy do zbyt ciepłych miesięcy w Szwecji, a ten był podobno wyjąt-kowo zimny. Gospodarze poza zestawami bieli-zny termalnej i polarów wyposażyli nas w spodnie i kurkę Hogvilt oraz buty Hanwag. To najcieplejsze, ty-powo myśliwskie ubranie Fjällräven świetnie zdało egzamin, zarówno chroniąc przed wiatrem i deszczem, jak i utrzymując ciepłotę ciała pod-czas 8-godzinnych leśnych rywali-zacji. Ubranie jest uszyte z materia-łu G-1000, znaku firmowego Fjalla. Do tego posiada membranę Hydratic oraz syntetyczne wypełnienie chro-niące przed zimnem. Spodnie mają dwie standardowe, chociaż może

Page 86: Gazeta Łowiecka 1/2016

86

trochę płytkie kieszenie z przodu i małą kieszeń na lewym oraz dużą na prawym udzie. Biorąc spodnie w rękę czujemy, że ocieplina jest na-prawdę solidna. Membrana bez pro-blemu wytrzymała 5 godzin dość intensywnego deszczu, który zaser-wowało nam szwedzkie niebo.Kurtka jest wykonana z tego same-go materiału i ma parę zalet, za któ-re pokochałam ją przez te dni. Po pierwsze jest naprawdę ciepła i do tego długa, więc sięga prawie do ud. Nie krępuje ruchów i bez problemu można się w niej szybko składać do strzału – to też trenowaliśmy. Kap-tur jest spasowany z kołnierzem, więc dobrze chroni również szyję od wiatru. Może jedyną wadą, któ-rej się dopatrzyłam, jest waga kurtki, ale z drugiej strony, jeśli coś ma być ciepłe, to ocieplina jednak zawsze trochę waży. Zamek jest oczywiście dwustronny, a mankiety zapinane na rzep. Elastyczny ściągacz chroni nadgarstki i rękawy można dobrze spasować z rękawiczkami. Ubra-nie ma jedną wadę… Nie jest tanie. Musimy sobie jednak zdawać spra-wę, że jest to odzież z górnej półki i przy skandynawskiej modzie ubie-rania się na cebulę jest to zdecydo-wanie najcieplejsze, typowo myśliw-skie ubranie Fjällräven.

Page 88: Gazeta Łowiecka 1/2016

88

KURTKA I SPODNIECiepła kurtka Fjällräven Högvilt uszyta z cichej tkaniny G-1000 Silent Eco z wiatro- i wodoodpor-ną membraną Hydratic oraz synte-tycznym wypełnieniem zapewniają-cym izolację przed zimnem idealnie sprawdzi się podczas zimy. Kurtka została dodatkowo wzmocniona na rękawach materiałem G-1000 Origi-nal. Rozcięcia zapinane na zatrzaski pozwalają na zwiększenie swobody ruchów w razie potrzeby. Wygodny krój i regulowana talia zaprojekto-wane zostały z myślą o kobietach. Niewątpliwym atutem kurtki jest odpinany kaptur i liczne kieszenie, które pozwolą na przechowanie amunicji w specjalnie zaprojekto-wanych schowkach lub też ogrzanie rąk w tych wyściełanych polarem. Fjällräven Högvilt jest również wy-posażona w klamrę do mocowania krótkofalówki, kieszeń napoleoń-ską i dwie kieszenie wewnętrzne. Dwustronny zamek z dwiema pat-kami zabezpieczającymi zapinanymi na guziki dodatkowo chroni przed mroźnym powietrzem, a mankiety zapinane na rzep i elastyczny ścią-gacz ochraniają nadgarstki.

Cena kurtki Högvilt: 1479 złCena spodni Högvilt: 779 zł

Page 90: Gazeta Łowiecka 1/2016

KOLEKCJONERSTWO MYŚLIWSKIE

FilatelistykaCZĘŚĆ I

TEKST I ZDJĘCIA: BOGUSŁAW BAUER

Tym razem porzucamy bibliofilstwo (jeszcze do niego wrócimy) i przenosimy się

do niezwykle barwnego działu kolekcjonerstwa, jakim jest filatelistyka

To jedna z najmłodszych dzie-dzin kolekcjonerstwa, bowiem

pierwszy znaczek pocztowy wyda-no w 1840 roku. Moja przygoda z fi-latelistyką sięga lat dziecięcych, dla-tego działem tym już jako dorosły kolekcjoner zająłem się w pierwszej kolejności. W tym wydaniu „Gazety Łowiec-kiej” opiszę dwa zagadnienia: „Ło-wiectwo w filatelistyce” oraz „Stem-ple okolicznościowe z motywem myśliwskim”. Zacznijmy jednak od krótkiego wprowadzenia w dzie-dzinę filatelistyki...

POCHODZENIE NAZWYPojęcie Philatelie (filatelistyka) po-wstało z dwóch słów greckich:philie – przyjaciel, miłośnik i ateleia – wolność od opłat (znaczek na-klejony na list zwalnia odbiorcę od opłat za przewiezienie i doręcze-nie tego listu przez pocztę).Dosłownie oznacza to zamiłowanie do zbierania znaczków. Autorem tego zestawienia słów był francuski kolekcjoner Georges Herpin. Nazwa philatelie była używana od roku 1864, a z biegiem lat prze-rodziła się w filatelistykę.

Page 91: Gazeta Łowiecka 1/2016
Page 92: Gazeta Łowiecka 1/2016

92

CO TO SĄ WALORY?Filatelistyka to dział obejmujący wiele walorów pocztowych, które każdy filatelista zbiera, poszukuje i gromadzi. Do walorów zaliczamy: znaczki pocztowe, całostki (karty i koperty pocztowe), stemple, na-lepki polecenia („R” – tzw. erki), koperty FDC, karty maximum, frankatury mechaniczne oraz inne walory pocztowe, które zostały wy-dane na mocy uprawnień poczty lub za zgodą lub wiedzą władz poczty.

ŁOWIECTWO W FILATELISTYCEZdawałoby się, że znaczki pocz-towe to już tematyka przestarzała, że nikt już ich nie zbiera i po prostu wypadły z mody… Odkąd jeżdżę z wystawami, a będzie już około 15 lat, mogę potwierdzić, że nie cieszą się one największym wzię-ciem. Często odwiedzający wysta-wę myśli: „Co oni mi mogą poka-zać? Zająca, bażanta czy jelenia?”. Z taką postawą jednak się nie zga-dzam, bo znaczki pocztowe po-kazują dużo więcej. Mogą być np. cenną pomocą dla kynologów i mi-łośników psów myśliwskich. Dzię-ki nim można też poznać metody polowań, tylko trzeba się zagłębić w tematykę.

ZWIERZYNA ŁOWNAW dziale tym zbieram znaczki z wszystkimi gatunkami zwierzy-ny, na którą polowało się kiedyś i obecnie. Ważnym narzędziem przy rozpoznawaniu danej zwierzyny na znaczku pocztowym jest katalog fi-latelistyczny, ponieważ znaczki są opisane nazwą gatunkową zwie-rzęcia – w danym języku lub łaciń-ską, a w katalogu znajdziemy wła-ściwy opis zwierzyny właśnie razem z nazwą łacińską. Dlatego katalog jest podstawą do klasyfikacji zwie-rzyny. Przykład: jeleń szlachetny – Cervus elaphus czy kaczka krzyżów- ka – Anas platyrhynchos.Ja, by nie wertować chaotycznie kart encyklopedii czy szukać w interne-cie, spisałem sobie wszystkie gatunki zwierzyny po łacinie w formie podsta-wowej ściągi. Jeśli zachodzi potrzeba, by zaprezentować swój zbiór na jakiejś wystawie łowieckiej w formie pokazu filatelistycznego, wklejam poszczegól-ne gatunki zwierzyny na karcie wy-stawowej. Każdy znaczek pocztowy jest umieszczony w hawidzie (pasek z podwójnej folii do ochrony znacz-ka przed uszkodzeniem), który przy-klejam do karty wystawowej. Całość jest opisana, aby oglądający wiedział, co przedstawia dana karta.

Page 93: Gazeta Łowiecka 1/2016

93Przykład karty wystawowej

Page 94: Gazeta Łowiecka 1/2016

94

Kartę wystawową można np. zapre-zentować w szkołach podstawowych podczas spotkań z dziećmi, aby pokazać jaka zwierzyna występuje w naszych lasach czy na polach. Wiem z autopsji, że dzieci są zachwy-cone, oglądając te kolorowe znaczki z różnych państw. Cała karta wło-żona jest w koszulkę, więc nawet gdy będą jej dotykać palcami, to nie uszkodzą nam naszego zbioru.

KOPERTY FDCDo swojego zbioru dołączam rów-nież koperty FDC (First Day Cover = Koperta Pierwszego Dnia Obiegu) – koperta z nalepionym znaczkiem pocztowym, ostemplowana (zazwy-czaj stemplem okolicznościowym) w pierwszy dzień obiegu znaczka. Koperta i stempel mają zazwyczaj napisy nawiązujące do pierwszego dnia obiegu znaczka.

KARTA MAKSIMUM (KARTA ANALOGICZNA) To kartka pocztowa z naklejonym znaczkiem pocztowym na stronie z grafiką. Znaczek i widokówka mają podobny motyw graficzny. Czasami motyw graficzny karty maksimum jest powiększonym motywem ze znaczka. Karta maksimum powinna składać się z trzech elementów: pro-

Page 95: Gazeta Łowiecka 1/2016

95

jekt graficzny, znaczek pocztowy oraz stempel. Znaczek pocztowy musi być zgodny tematycznie z projektem graficznym oraz stemplem.Zagłębiając się w tematykę łowiec-twa w filatelistyce, musiałem zapo-znać się z różnymi katalogami fila-telistycznymi i jeździć na giełdy, aby znaleźć poszukiwany znaczek lub se-rię. Z biegiem czasu internet zastąpił moje wyjazdy. Poza tym doszedłem do wniosku, że zawężę swoje zainte-resowania do tematyki „strzelectwo śrutowe”, którą niebawem opiszę.Poszukiwania motywu myśliw-skiego na znaczkach pocztowych naprawdę wymagają spostrzegaw-czości i rozumienia zagadnienia, z czym dany znaczek jest zwią-zany. Przykład – Watykan. Zapy-tacie, co ma on wspólnego z my-ślistwem? Otóż wpadł mi kiedyś w ręce znaczek z motywem myśliw-skim i jakie było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że państwo, które je wydało, to Watykan. Drugi przy-kład – przeglądam znaczki z Touvy [Tuwa – republika autonomiczna w azjatyckiej części Rosji, graniczy z Mongolią, istniejąca w latach 1921– –1944, obecnie republika Tuwa w Federacji Rosyjskiej], która wydała dużo znaczków ze zwierzyną. Prze-glądam znaczki na giełdzie i nagle

Page 96: Gazeta Łowiecka 1/2016

96

dostrzegam drugi plan coś mi przy-pominający. Natychmiast przykła-dam lupę do oka i mam! Znalazłem – jest motyw myśliwski! Na znacz-ku na pierwszym planie jest Tuwa-nin, a za nim na tle lasu stoi myśliwy

z bronią. Przykłady znaczków z mo-tywem myśliwskim:

Liberia – 1972 r. Zimowe Igrzy-ska Olimpijskie Sapporo Japonia – niedźwiedź brunatny (Ursus arctos).

Polska – 1974 r. polski drzeworyt ludowy z XVI wieku – polowanie z łukiem.

Page 97: Gazeta Łowiecka 1/2016

97

Niemcy, Bayern – 1911 r. Luitpold Karol Józef Wilhelm Wittelsbach – książę Bawarii, regent Bawarii w latach 1886–1912 w bawarskim stroju myśliwskim.

STEMPLE OKOLICZNOŚCIOWE Z MOTYWEM MYŚLIWSKIMOprócz stempli pocztowych, które służą do kasowania znaczka pocz-towego, Poczta Polska używa tzw. stempli okolicznościowych, które służą również do tego samego celu, czyli kasowania znaczka poczto-wego, ale stosowane są z okazji or-ganizowanych imprez, jubileuszy, targów, wystaw itp. Taki stempel używany jest zazwyczaj przez jed-ną lub kilka placówek pocztowych wyznaczonych do jego rozpo-wszechniania. Jest on większy od codziennego stempla pocztowe-go, zawiera okolicznościowy napis i najczęściej rysunek propagujący dane wydarzenie. Do klasyfikacji stempli okolicznościowych rów-nież trzeba się posłużyć katalo-giem – „Katalog polskich stempli okolicznościowych” Andrzeja My-ślickiego. Katalogi te wydawane są w formie zeszytowej i posiadają rysunki oraz opisy stempli w po-szczególnych latach ich stosowa-nia. Nas interesuje tylko pozycja 89-050 – Maraton Juranda. Stem-pel przedstawia łeb dzika – odyńca na tarczy. Wiemy z „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza, że herbem Juranda była głowa dzika-odyńca, więc jest motyw myśliwski – dzik.

Rumunia – 1957 r. Międzynarodowe Mistrzostwa Lekkoatletyczne Buka-reszt – sportowiec na tle sylwetki jelenia. Porównanie biegacza z jele-niem.

Page 98: Gazeta Łowiecka 1/2016

98

SEGREGACJA TEMATYCZNAZbierając stemple okolicznościowe, oczywiście nie zapominamy o se-gregacji tematycznej – strzelectwo, sygnalistyka, jubileusze PZŁ, sym-pozja, wystawy itp. Przykłady, któ-re tutaj prezentuję, pochodzą tylko z Polski. Proszę sobie wyobrazić: skoro Polska tyle ich wydała, to gdy-by każdy kraj w Europie wydał tyl-ko po 5 stempli, mamy wtedy już potężny zbiór. Oczywiście trzeba odnaleźć katalogi stempli poszcze-gólnych państw, wypisać kiedy dany stempel był stosowany, odszukać go, odkupić lub wymienić się, wło-żyć do klasera, opisać. Gwarantuję, że jeśli połkniecie bakcyla zbierania stempli, na pewno nie zanudzicie się, tym bardziej w długie zimowe

Przykład stempli w katalogu

wieczory, które to sprzyjają kolekcjo-nerom, aby sporządzać swoje notatki lub opisywać swój zbiór. Stemple okolicznościowe oczywiście można dołączyć do karty wystawo-wej z motywem zwierzyny, jaka wy-stępuje na karcie.

Page 99: Gazeta Łowiecka 1/2016

99

Przykłady stempli z motywem myśliwskim

Page 100: Gazeta Łowiecka 1/2016

100

Wśród stempli okolicznościowych przedstawiających zwierzynę znaj-dują się również i stemple typowo myśliwskie, które wydane były z róż-

nych powodów. Nie jest ich zbyt wiele, więc pozwolę sobie przedstawić więk-szość z nich. Ze zbiorów Bogusława Bauera.

Wszystkim Czytelnikom Gazety Łowieckiej życzę Szczęśliwego Nowego Roku! Bogusław Bauer

Page 102: Gazeta Łowiecka 1/2016

Miss / Mister psów myśliwskich 2016 Zakończył się pierwszy etap IV edycji konkursu

na Miss / Mistera psów myśliwskich 2016. Zgłoszono do niego 74 psy reprezentujące

30 ras myśliwskich!

TEKST I ZDJĘCIA: PIOTR GAWINWWW.PORADNIKLOWIECKI.PL

Page 103: Gazeta Łowiecka 1/2016
Page 104: Gazeta Łowiecka 1/2016

104

Z każdą edycją przybywa chęt-nych do udziału w konkur-sie. Jego formuła w zasadni-

czy sposób odbiega od powszechnie przyjętych reguł na konkursach i wy-stawach. Konkurs na Miss / Mistera psów myśliwskich przede wszystkim ma promować psy myśliwskie oraz zachęcać do ich wykorzystywania podczas łowów. Jednocześnie jest to forma edukacji, ponieważ w jednym miejscu można zapoznać się z tak wieloma rasami psów towarzyszą-cych myśliwym podczas polowań.

NA KONKURSOWEJ LIŚCIEDo IV edycji zgłoszono następujące rasy:• beagle• bloodhound • cocker spaniel angielski • curly coated retriever • flat coated retriever • foksterier• gończy hamiltona • gończy polski• gończy słowacki – kopov• jamnik krótkowłosy standard• jamnik szorstkowłosy • jamnik szorstkowłosy miniaturowy • jamniki krótkowłose miniaturowe• labrador retriever • łajka zachodniosyberyjska• mały munsterlander • ogar polski • posokowiec bawarski • posokowiec hanowerski• seter irlandzki• seter szkocki – gordon• spaniel bretoński• springer spaniel angielski • terier niemiecki – jagdterier• wachtelhund• wyżeł czeski – fousek• wyżeł niemiecki krótkowłosy• wyżeł niemiecki szorstkowłosy• wyżeł weimarski • wyżeł węgierski

Page 105: Gazeta Łowiecka 1/2016

105

Page 106: Gazeta Łowiecka 1/2016

106

z właścicielami oraz hodowcami i dzięki temu dokonać w przyszłości właściwego wyboru towarzysza ło-wów.

DRUGI ETAPInternauci wybiorą w nim Miss /Mistera psów myśliwskich spośród wszystkich zgłoszonych do konkur-su psów w kategorii: Miss / Mister psów myśliwskich w głosowaniu internautów. Aby oddać swój głos, zapraszamy na stronę konkursu na Facebooku:Regulamin przewiduje, że do udziału w finale zakwalifikuje się 30 psów, dlatego kolejnym etapem po zgło-szeniach jest wybór finałowej dzie-siątki. To zadanie komisji konkur-sowej złożonej z przedstawicieli organizatora, patronów, sponsorów i osób wspierających konkurs. Z finałową trzydziestką spotkamy się 13 lutego 2016 na Targach Ło-wieckich Knieje w Poznaniu, na które zapraszamy wszystkich miło-śników kynologii łowieckiej wraz z rodzinami i przyjaciółmi. Emocje gwarantowane!

Jak widać, to bardzo duży przekrój ras wykorzystywanych w łowiectwie. Większość z nich będziemy mogli podziwać podczas finału z pokazem psów na Targach Łowieckich Knie-je w Poznaniu, na które wszystkich serdecznie zapraszamy.

PATRONI I SPONSORZYPomimo że jest to dopiero IV edy-cja wydarzenia, śmiało już można stwierdzić, że taki konkurs oparty na nietypowej formule sprawdził się. Zyskał też wsparcie wielu patronów i sponsorów, za co już teraz gorąco dziękujemy:

• Dyrekcji Targów Łowieckich Knieje w Poznaniu

• Gazecie Łowieckiej• Firmie Regatta• Programowi Rusz się!• Krzysztofowi Skubikowi• Joannie i Marcinowi Szymczakom

– sokolnictwo Ptasior• Firmie Rutek24.pl• Firmie Canidae• Firmie Steadify

Dzięki tym wszystkim osobom i firmom możemy wspierać kynolo-gię łowiecką i edukację. Podczas fi-nału na żywo każdy może poznać wiele ras myśliwskich, porozmawiać

Page 108: Gazeta Łowiecka 1/2016

Wspólny cel

Page 109: Gazeta Łowiecka 1/2016

Dwunastego stycznia 2016 r. zostało podpisane porozumienie pomiędzy Państwowym

Gospodarstwem Leśnym Lasy Państwowe a Zarządem Głównym Polskiego Związku Łowieckiego. Dokument wyznacza główne kierunki działań oraz kreuje cele w zakresie

gospodarki łowieckiej, które obie strony będą wspólnie realizować

TEKST: DIANA PIOTROWSKAZDJĘCIA: ANDRZEJ WIERZBIENIEC

Page 110: Gazeta Łowiecka 1/2016

110

Podczas wystąpień podkreśla-no istotny wkład myśliwych nie tylko w gospodarkę ło-

wiecką, ale także w bezpieczeństwo państwa i kulturę narodową. Jedno-cześnie zwrócono uwagę, że wspólny cel, jakim jest ochrona przyrody, wy-maga podjęcia zintegrowanych dzia-łań, które zarówno leśnicy jak i myśli-wi będą podejmować na wszystkich szczeblach organizacyjnych.Wobec wyzwań, jakie stoją teraz przed polskim łowiectwem, w tym zmian w obowiązujących regulacjach praw-nych, porozumieniem ustanowiono wspólne rozwiązywanie problemów w obszarach łowiectwa. Problemów, których rozwiązanie wymaga także procedur legislacyjnych.Dr Lech Bloch, Przewodniczący Za-rządu Głównego PZŁ oraz dr inż.

Konrad Tomaszewski, Dyrektor Generalny Lasów Państwowych zadeklarowali ścisłą współpracę w sprawach dotyczących łowiectwa, a w szczególności przy opracowywa-niu wieloletnich łowieckich planów hodowlanych na lata 2017–2027, a także wznowieniu umów na dzier-żawę obwodów łowieckich leśnych oraz kategoryzacji tych obwodów.Niezwykle istotny i warty szczegól-nego podkreślenia jest fakt podjęcia wspólnych działań w zakresie pro-mocji łowiectwa, a w szczególności propagowanie większej konsumpcji dziczyzny w Polsce.Obie strony wyraziły nadzieję, że wspólna polityka z pewnością bę-dzie owocna i niezwykle korzystna dla dobra przyrody. Obok pełna treść porozumienia.

Page 111: Gazeta Łowiecka 1/2016

Porozumieniezawarte w dniu 12 stycznia 2016 roku

pomiędzyDyrektorem Generalnym Lasów Państwowych

a Przewodniczącym Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiegow sprawie współpracy Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe

i Polskiego Związku Łowieckiego

§1Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe oraz Polski Związek Łowiecki deklarują współpracę w sprawach dotyczących łowiectwa, a w szczególności w następującym zakresie:• Opracowania wieloletnich łowieckich planów hodowlanych (WŁPH) na lata 2017–2027.• Wznowienia umów na dzierżawę obwodów łowieckich leśnych oraz kategoryzacji tych

obwodów na lata 2017–2027.• Ochrony i kształtowania środowiska przyrodniczego na rzecz poprawy warunków bytowania

zwierzyny.• Promocji łowiectwa w społeczeństwie.• Rozwiązywania problemów związanych z prowadzeniem gospodarki łowieckiej.

§2Porozumiewające się strony zobowiązują się do:

Dyrektor Generalny Lasów Państwowych.• Zobligowania dyrektorów Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych do powołania zespołów

ds. opracowania WŁPH w trybie trójstronnych porozumień zawartych pomiędzy dyrektorami RDLP, właściwymi samorządami wojewódzkimi i okręgami PZŁ.

• Zobligowania dyrektorów Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych do powołania zespołów ds. kategoryzacji obwodów łowieckich leśnych, w trybie trójstronnych porozumień zawartych pomiędzy dyrektorami RDLP, właściwymi samorządami wojewódzkimi i okręgami PZŁ.

• Zobligowania dyrektorów Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych do koordynacji, we współpracy z przewodniczącymi ZO PZŁ, ustalenia liczebności zwierzyny grubej w łowieckich rejonach hodowlanych

• Zobowiązania dyrektorów Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych do ścisłej współpracy z właściwymi ZO PZŁ w procesie wznawiania umów na dzierżawę obwodów łowieckich leśnych, na lata 2017–2027.

• Zobowiązania dyrektorów Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych, w ramach umocowania zawartego w Statucie PGL LP, do zapewnienia ścisłej współpracy pomiędzy nadleśniczymi i dzierżawcami obwodów łowieckich w zakresie poprawy warunków bytowania zwierzyny.

• Współpracy z Polskim Związkiem Łowieckim w zakresie promocji i kreowania pozytywnego wizerunku łowiectwa w społeczeństwie, w tym propagowania zwiększenia spożycia dziczyzny oraz zobligowania dyrektorów Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych do działania w tym zakresie.

• Wyznaczenia pracowników PGL LP do prac stałego zespołu do spraw rozwiązywania problemów z zakresu łowiectwa oraz wypracowania propozycji legislacyjnych w tym zakresie.

Page 112: Gazeta Łowiecka 1/2016

Przewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego.• Zobowiązania przewodniczących ZO PZŁ do ścisłej współpracy z właściwymi dyrektorami RDLP

w zakresie opracowywania wieloletnich łowieckich planów hodowlanych, w ramach pracy zespołów powołanych w tym celu przez dyrektorów RDLP.

• Zobowiązania przewodniczących ZO PZŁ, a za ich pośrednictwem przedstawicieli dzierżawców obwodów łowieckich oraz kierowników ośrodków hodowli zwierzyny do ścisłej współpracy w zakresie ustalania kategorii obwodów łowieckich leśnych, w ramach pracy zespołów powołanych w tym celu przez dyrektorów RDLP.

• Zobowiązania przewodniczących ZO PZŁ, a za ich pośrednictwem dzierżawców obwodów łowieckich oraz kierowników ośrodków hodowli zwierzyny do aktywnego włączenia się w proces liczenia zwierzyny grubej w łowieckich rejonach hodowlanych koordynowany przez właściwego dyrektora RDLP.

• Zobowiązania przewodniczących ZO PZŁ do ścisłej współpracy z właściwymi dyrektorami RDLP w procesie wznawiania umów na dzierżawę obwodów łowieckich leśnych, na lata 2017–2027.

• Zobowiązania przewodniczących ZO PZŁ, a za ich pośrednictwem dzierżawców obwodów łowieckich oraz kierowników ośrodków hodowli zwierzyny do ścisłej współpracy z właściwymi nadleśniczymi w zakresie poprawy warunków bytowania zwierzyny (zakładanie poletek łowieckich, wprowadzanie drzew owocodajnych, tworzenie ostoi dla zwierzyny itp.).

• Współpracy z Lasami Państwowymi w zakresie promocji i kształtowania pozytywnego wizerunku łowiectwa w społeczeństwie, w tym propagowania zwiększenia spożycia dziczyzny oraz zobligowania przewodniczących ZO PZŁ do działania w tym zakresie.

• Wyznaczenia przedstawicieli PZŁ do prac stałego zespołu do spraw rozwiązywania problemów z zakresu łowiectwa oraz wypracowania propozycji legislacyjnych w tym zakresie.

§3Porozumiewające się strony zobowiązują się do wspólnego wypracowywania propozycji rozwiązywania wszelkich problemów związanych z realizacją zadań z zakresu gospodarki łowieckiej, wynikających z przepisów prawa, a w szczególności w zakresie: opracowania i realizacji wieloletnich łowieckich planów hodowlanych, dzierżawy obwodów łowieckich, ochrony i kształtowania środowiska przyrodniczego na rzecz poprawy warunków bytowania zwierzyny, poprzez doraźne spotkania zespołów ludzkich wskazanych odpowiednio przez Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych i Przewodniczącego Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego.

§4Porozumienie podlega publikacji na stronach internetowych LP i PZŁ oraz pismach branżowych: „Głos lasu” i „Łowiec Polski”.

§5Porozumienie wchodzi w życie z dniem podpisania.

Dyrektor Generalny Lasów Państwowych

dr inż. Konrad Tomaszewski

Przewodniczący Zarządu Głównego

Polskiego Związku Łowieckiego

dr Lech Bloch

Page 113: Gazeta Łowiecka 1/2016

113

Polowania na wilki z fladrami i indywidualnie – Rosja, Białoruś: styczeń – luty 2016. Ceny od 1500 €. Polowanie z gończymi na zające (bielaki) w Białorusi: styczeń 2016. Wiosenne polowania na głuszce i cietrzewie na Białorusi (kwiecień 2016). Ceny od 1200 €. Wiosenne polowania na gęsi, kaczki, słonki i bekasy – Rosja, Białoruś: kwiecień 2016. Ceny od 600 €. Polowania w RPA (czerwiec – wrzesień 2016). Ceny pakietów od 1400 €. Polowania na niedźwiedzie w Rosji: zima (w gawrze), wiosna (maj – czerwiec). Pakiety od 5000 €. Polowania indywidualne na łosie w okresie bukowiska – Białoruś, Rosja: wrzesień 2016.

Tel.: 693 712 734

[email protected]

www.hunting-travel.com.pl

Page 114: Gazeta Łowiecka 1/2016

I co z tymi gośćmi? GATUNKI INWAZYJNE W ŁOWISKU

Page 115: Gazeta Łowiecka 1/2016

I co z tymi gośćmi? GATUNKI INWAZYJNE W ŁOWISKU

Są skutecznymi kolonizatorami i znakomicie adaptują się w obcych im warunkach, wypierając pierwotnych mieszkańców.

Wśród gatunków inwazyjnych w naszym kraju szczególnie wyróżniają się trzy:

norka amerykańska, szop pracz i jenot

TEKST I ZDJĘCIA: VIOLETTA NOWAK

Page 116: Gazeta Łowiecka 1/2016

116

Nieodłącznie związane z na-turą jest ciągłe przemiesz-czanie się organizmów

żywych i kolonizowanie nowych terenów. To naturalne zjawisko, gdy warunki sprzyjają i pozwalają na nową egzystencję oraz na dalszy rozwój. Jego intensywność zależy od zdolności migracyjnych i stopnia reprodukcyjnego danego gatunku. W przyrodzie takie zjawisko zacho-dzi dość wolno. Organizmy żywe potrafią się przemieszczać, ale zwy-kle pokonywanie barier wymaga wiele wysiłku – część z nich ginie, jednak część przystosowuje się na obcym terenie, czyli introdukuje.

Gdy człowiek świadomie i celowo sprowadza obce gatunki, takie dzia-łanie zwie się introdukcją zamierzo-ną. Niektóre zwierzęta są wypusz-czane do środowiska jako wolne, inne wykorzystuje się w fermach ho-dowli zwierząt futerkowych, podda-jąc je genetycznym modyfikacjom, w celu uzyskania określonego ko-loru futra, wielkości osobnika, od-powiedniej gęstości i jakości sierści. Wyjątkowość ma na rynku wysoką cenę. Zdarza się również ucieczka zwierząt w transporcie, handlu czy przy wymianie osobników, docho-dzi wtedy do niezamierzonej intro-dukcji nowych gatunków. Nie każ-

Page 117: Gazeta Łowiecka 1/2016

117

dy gatunek obcy na danym terenie będzie funkcjonować jako inwazyj-ny. Znana jest tzw. „reguła dziesią-tek” (z jęz. angielskiego – tens rule) – w której wiadomo, że średnio je-den gatunek na dziesięć introduko-wanych wymyka się spod kontroli, później jeden z dziesięciu tych gatun-ków naturalizuje się, funkcjonując jako szkodnik w naturze. Tak opisa-ny cykl powtarza się wielokrotnie.

CZARNA LISTAInstytut Ochrony Przyrody PAN opublikował listę gatunków inwa-zyjnych, która systematycznie jest uzupełniana. Na liście „Wykazu ga-

tunków obcych wprowadzonych i zawleczonych” – zebrano dane podstawowe o 305 gatunkach i pod- gatunkach zwierząt obcego pocho-dzenia, w różny sposób introdukowa-nych do Polski, które sklasyfikowano i uporządkowano w formie tabelarycz-nego wykazu. Na liście tej są m.in.: królik, piżmak, norka amerykańska, szop pracz, jenot, jeleń sika, daniel czy muflon. Część tych obcych gatunków ssaków to gatunki łowne.

GANGSTERSKA TRÓJKAObecnie możemy polować na je-nota, norkę amerykańską i szopa pracza przez cały rok. Drapieżniki

Page 118: Gazeta Łowiecka 1/2016

118

te nie mają okresu ochronnego. Są gatunkami bardzo niebezpieczny-mi, bowiem w krótkim czasie opa-nowują obszar, na którym bytuje rodzima fauna. Zajmując niszę, za-grażają przyrodzie oraz gospodarce, a czasami nawet zdrowiu człowieka. Zwie się je potocznie szkodnikami, bo czynią w przyrodzie nieodwra-calne, negatywne zmiany. Dzięki swej specyficznej biologii są silne i odporne. Znacznie lepiej radzą so-bie w ciężkich warunkach od rodzi-mej fauny. Na choroby, mróz i brak żeru są uodpornione, w ekstremal-nych warunkach atmosferycznych pomaga im dodatkowo grube futro, więc przetrwają wiele. Konkurując o pokarm, wygrywają, zajmując miej-sca bytowania rodzimych drapież-ników. Urozmaicają swą bazę po-karmową wszechstronnie, przy tym nie są wybredne. Ich żer to padlina, wszelkie ptaki, jaja, bezkręgowce, rośliny, płazy, ryby itd. Mogą zdo-być pożywienie pływając czy nawet głęboko nurkując. Są też niezłymi alpinistami, wdrapują się na drzewa, zasiedlają miejsca niezamieszkałe, porzucone ruiny gospodarstw. Wę-drując na dalekie odległości, rozno-szą groźne choroby, które nie wystę-pują już w nowym terenie, bo były wcześniej zlikwidowane. Są odpor-

ne na choroby, które same przenoszą i łatwo przystosowują się do różnych warunków siedliskowych. Przeno-szone przez nie choroby, takie jak wścieklizna i nosówka, ponownie wracają do rodzimej fauny. Jenot, szop pracz i norka amerykań-ska to bardzo skuteczni drapieżcy. Łatwo wkraczają tam, gdzie równo-waga ekologiczna została zachwia-na. Fauna rodzima najczęściej w tej nierównej walce przegrywa z eks-pansywną konkurencją.

NORKA AMERYKAŃSKAKiedyś występowała wyłącznie w Ameryce Północnej. Od lat 30. do lat 80., w celu wzbogacenia ro-dzimej fauny, wprowadzono do śro- dowiska ponad 20 tysięcy osobni-ków na terenie Związku Radziec-kiego. Konsekwentnie realizowano tam program wzbogacania fauny zwierząt futerkowych. W Europie ok. 1920 r. sprowadzono norki w celu hodowli w fermach, dla wyjąt-kowych cech futra. Pomimo stoso-wania szeregu zabezpieczeń, ucieki-nierzy z ferm szybko aklimatyzują się w środowisku. Tworząc dzikie populacje, sieją spustoszenie w lo-kalnych ekosystemach. W hodow-lach występują różne choroby, w tym bardzo groźna, wywoływana przez

Page 119: Gazeta Łowiecka 1/2016

119

Page 120: Gazeta Łowiecka 1/2016

120

wirus ADV plazmocytoza. Na wol-ności, bez dostępu do leków, może ona przenosić się wśród drapieżni-ków, ponieważ zakażenie odbywa się przez bezpośredni kontakt oraz odchody chorych zwierząt.Norka amerykańska, zwana też po prostu norką, rozprzestrzeniła się w większości krajów Europy, na no-wych terenach szybko opanowała niszę ekologiczną zwolnioną przez norkę europejską, która wyginęła w Polsce w okresie międzywojen-nym. Wówczas też pojawiły się pierwsze fermy norek w Europie, a kilka z nich powstało również w Polsce. Oddziaływanie norki amerykańskiej na ekosystem było początkowo niewielkie, jednak jako

drapieżnik uniwersalny, silnie dzia-łała na środowisko, rozprzestrzenia-jąc się coraz intensywniej. Norka amerykańska ma wydłużo-ny tułów, o walcowatym kształcie, a głowa jest lekko spłaszczona. Pal-ce kończyn są połączone z błoną pławną. Ubarwienie futra jest róż-ne, od ciemnobrązowego do prawie czarnego, spotyka się również norki w innych kolorach. Dolna część pyska jest biała, na piersiach i szyi też zdarzają się białe plamy. Jej dieta jest zróżnicowana w zależności od pory roku, żywi się nawet 9 razy w ciągu dnia, zapotrzebowanie pokarmowe na dobę to około 25% masy jej ciała. Wiosną odwiedza gniazda, pustoszy dziuple. Giną lęgi i jaja, zagrożone

Page 121: Gazeta Łowiecka 1/2016

121

są rodzime gatunki ptactwa, ale też płazy i ryby. Latem norki pływają przy przybrzeżnych trzcinowiskach. Jesienią i zimą czas spędzają na lą-dzie, bo ich futro nie izoluje zbytnio od wody. Stwierdzono, że na 10-ki-lometrowym odcinku stawu, jeziora, rzeki, może żyć do 14 norek amery-kańskich. Barierą dla nich są uregu-lowane brzegi rzek. W Polsce norka amerykańska jest gatunkiem łownym, bez okresu ochronnego. Myśliwi rzadko spo-tykają norkę amerykańską w łowi-sku, więc polowanie na nią nie jest łatwe. Jest to zwierzę ziemno-wod-ne. Norka bytuje w pobliżu brze-gów jezior porośniętego trzcinami, bo łatwo może się ukryć. Ruja norki

trwa od lutego do kwietnia, ciąża od 40 do 70 dni, w miocie rodzi się do 9 sztuk młodych, a czasem liczba ta może być większa. Po dwóch mie-siącach młode zaczynają próbować pokarmu mięsnego przynoszonego przez matkę i szybko usamodziel-niają się. Nora tego szkodnika ma kilka otworów wejściowych, często są one ukryte pod korzeniami przy-brzeżnych drzew. Norka korzysta również z nor piżmaków lub tere-nów w pobliżu żeremi bobrowych. Czasem zamieszkuje żeremie, wy-drążając w grubych ścianach własną norę. Szczególnie często bytuje tam zimą, mając dostęp do wody. Nor-ka jest wielkości tchórza, mniejsza od kuny domowej i leśnej. Norka

Page 122: Gazeta Łowiecka 1/2016

122

samiec może ważyć do 1,5 kg, sa-mice są mniejsze i ważą do 800 g. Norka amerykańska nie krzyżuje się z europejską. Jakość futra norki amerykańskiej jest znacznie lepsza od futra norki europejskiej. W fer-mach hoduje się norkę amerykańską, w wielu różnych kolorach futer, choć jej futro właściwe jest koloru ciem-nobrunatnego. Uciekinierzy nor-ki amerykańskiej z ferm – mutanty sporadycznie spotykane w różnych kolorach – nie przeżywają długo w naturze. Są zbyt kolorowe, przez co wyróżniają się w środowisku. Ob-serwacja norki amerykańskiej nie jest łatwa. Myśliwy ma szansę zapolować na nią, gdy w czasie zasiadki nad brzegiem jeziora czy stawu poluje na inną zwierzynę. Wartość nor-ki jako myśliwskiego trofeum jest nieduża, a jej wyprawiona skóra ma znikomą wartość użytkową.

SZOP PRACZZamieszkuje lasy całej Ameryki Północnej, w latach 30. został spro-wadzony do ferm hodowlanych w Europie. Był również wypuszcza-ny celowo na wolność oraz uciekał z ferm, przez co zasiedlał brzegi la-sów w pobliżu jezior i stawów. Ich liczna populacja w Niemczech sys-tematycznie rozprzestrzeniała się na

zachód Europy. Szopy pracze pojawiły się w Polsce w latach 50. Do 1959 r. były zaliczane do gatunku łowne-go z całorocznym okresem ochron-nym. Zgodnie z ustawą łowiecką z 1959 r. gatunek ten został wykre-ślony z listy, a do 2005 nie miał ozna-czonego statusu prawnego. Od roku 2005, na podstawie rozporządze-nia ministra środowiska, szop pracz został ponownie włączony na listę zwierząt łownych, a od 2009 zezwo-lono na jego odławianie przez cały rok oraz stosowanie pułapek żywo-łownych. Szopy prowadzą nocny tryb życia, w dzień śpiąc w swych norach, któ-re wykopały pod korzeniami drzew. Mogą też korzystać z dużych dziu-pli w spróchniałych pniach. Często spotyka się szopy w kanałach ście-kowych, porzuconych budynkach czy starych stodołach. Szop pracz biega bardzo szybko – do 40 km/h, błyskawicznie wspina się na drze-wa, dobrze pływa i nurkuje, może również dłuższy czas przebywać w wodzie. Jego żerem są pisklęta, jaja w gniazdach, żaby, raki, ryby. Szop pracz zawdzięcza swą nazwę moczeniu pokarmu w wodzie i po-cierania łapkami. Gdy jest głodny, wszystko łakomie i szybko zjada. Ma około 65 cm długości, (ogon – 48 cm),

Page 123: Gazeta Łowiecka 1/2016

123

Page 124: Gazeta Łowiecka 1/2016

124

Page 125: Gazeta Łowiecka 1/2016

125

od 4 do 10 czarnych pierścieni, waży około 7 kg. Dojrzałość płciową osią-ga w 2. roku życia, samica rodzi ok. 5 małych i na wolności dożywa do 20 lat. Bardzo puszyste futro szopa jest barwy szarożółtej i przetykają je sporadycznie włosy o barwie ciemno-brązowej. Charakterystyczna czarna przepaska przechodząca przez oczy i białe plamy na głowie pozwalają na natychmiastową identyfikację szo-pa. Próby jego oswojenia kończą się różnie. Szop nie słucha wydawanych poleceń, choć cechuje go inteligencja i niezła pamięć.

JENOT Należy do rodziny psowatych. Nosi również inne nazwy: lis japoński, ju-nat, pies błotny, mangut, szop chiń-ski lub szop rosyjski. Ojczyzną jeno-tów jest Azja. Dziś spotkać można go w całej Polsce. Nie jest ssakiem rodzimym, to obcy drapieżnik w na-szej faunie i stanowi zagrożenie dla równowagi biologicznej ekosystemu. W Azji rozprzestrzenił się na ogrom-nych terenach, a w latach 30. przy-wieziony został przez radzieckich myśliwych do Europy – na Ukrainę i Białoruś, aby wzbogacić łowiska w nowe gatunki zwierząt futerko-wych. W czasie wojny nie zajmowa-no się losem jenota, z istniejących

ferm wpuszczono go do środowiska, na wolność. W ten sposób zasiedlał tereny wcześniej mu obce. Po kilku latach jenoty przedostały się do Fin-landii, skąd w latach 50. przywędro-wały na Litwę i do Polski. Pierwsze osobniki zaobserwowano w Pusz-czy Białowieskiej w 1955 roku, na-stępnie szybko rozprzestrzeniły się w całej Polsce. Jenot występuje w środowisku lasów z sąsiedztwem jezior, stawów i rzek. Umie świetnie pływać, nurkować, chodzi po drzewach, chętnie wpro-wadza się do lisich i borsuczych nor. Dorosła samica jenota jest mniejsza od samca, ma długość ok. 65 cm, w porównaniu do samca, który mie-rzy ok. 80 cm długości. Waga jenota w okresie letnim wynosi średnio od 4-7 kg, jesienią ulega zwiększeniu do 11-18 kg. Jenot ma tak zróżnico-waną wagę, bo jako jedyny psowaty zapada w półsen zimowy, wcześniej gromadzi zapasy tkanki tłuszczo-wej dochodzące do 30% masy cia-ła. Półsen jenota polega na tym, że w słoneczne dni grudnia, stycz-nia i lutego, wybudza się, wycho-dzi z nory lub innego ukrycia. W porze zimowej jego pokarmem są zamarznięte padnięte zwie-rzęta. Od roku 2001 jest na li-ście zwierząt łownych. Nie obo-

Page 126: Gazeta Łowiecka 1/2016

126

wiązuje na nie okres ochronny. Jenot to wieczny wędrowiec. W cią-gu roku pokonuje setki kilometrów, nie przywiązuje się do miejsca, nie ma więc dla niego granic. Je niemal wszystko, zubażając bazę pokarmo-wą innych drapieżników. Jest bar-dzo ekspansywnym zwierzęciem naszych czasów. Porusza się głów-nie nocą, choć w czasie wychowy-wania młodych korzysta również z pory dziennej. Jest bardzo ostroż-ny. Nocą porusza się wolno, prze-szukuje zakamarki w lesie, unika otwartych przestrzeni. Gdy wyczu-je niebezpieczeństwo, staje w bez-ruchu, przyczajony, zdarza się, że udaje martwego. Okrywa jenota jest niejednorodna, charakterystycz-ne grzywa i bokobrody są jaśniejsze.

POD OBSERWACJĄObserwacja wszystkich opisanych osobników nie jest rzeczą prostą. Cechują się one bowiem ogromną ostrożnością. Myśliwi w swych roz-mowach wspominają rzadkie jesien-ne spotkania z jenotami czy szopa-mi. W nęcisku, gdzie są wyłożone kukurydza, żołędzie i buraki, oprócz watahy dzików, na którą czeka myśli-wy, sporadycznie przychodzi w nocy jenot. Cała drapieżna trójka, dzię-ki swoim specyficznym właściwo-

ściom, prowadząc nocny tryb życia, jest w środowisku niemal niewi-dzialna. Dlatego ich obserwacja czy kontrola nastręcza sporych trudno-ści. Od momentu kiedy myśliwi na swych łowiskach zaczęli ustawiać fotopułapki, a pracownicy Lasów Państwowych kamery internetowe, co pozwoliło na obserwacje w nocy, nasza wiedza na temat tych drapież-ników stała się zdecydowanie więk-sza. Obecnie trwa stały monitoring łowisk, trudno dostępnych terenów leśnych oraz gniazd chronionych pta-ków drapieżnych. Myśliwi rejestru-ją obecność jenota czy szopa pracza przy nęciskach. Przy pomocy fotopu-łapki łatwe jest spotkanie jenota przy padlinie zawleczonej przez większe drapieżniki lub w miejscach wyłoże-nia kukurydzy. Miejsca te przyciągają jesienią jenota na nocny żer.

BEZ HAPPY ENDUPrzez kilka kolejnych lat obserwowa-łam zachowanie rodziny borsuków przy ich „pałacach”. Mieszkało w nich 8 osobników. Jeden borsuk był stary i głuchy. Gdy hałasowa-ła lustrzanka – on jej nie słyszał. Była również duża samica, opieku-jąca się z oddaniem trójką młodych. Poznałam też borsuczą młodzież. W ostatnim roku przez dłuższy czas

Page 127: Gazeta Łowiecka 1/2016

127

borsuki nie pojawiały się w swoich norach, co mnie zaniepokoiło. Pod-chodziłam cicho do nor, oczywiście pod wiatr, zachowując co najmniej 20-metrowy dystans. Nigdzie nie widziałam borsuków. Nie dawa-ło mi to długo spokoju, wracałam tam, szukałam tropów, kępy sierści, znaku ich życia. Kiedyś znalazłam czaszkę borsuczą, blisko nory, jakby była wyrzucona z jej wnętrza... Pewnego dnia pod wieczór pokazał się jenot. Ostrożnie wychodził z nory borsuka, czujnie się rozglądając. Już wiedziałam, jak potoczyła się ta histo-ria bez happy endu. Starsze borsuki są waleczne i łatwo nie poddały się w wal-ce z jenotem. Może po prostu wypro-wadziły się w inne miejsca, jednak mło-de, niedoświadczone borsuki, walcząc z jenotem, przegrały swoje życie we własnej norze.

AKCJE INWENTARYZACYJNEW Lasach Państwowych na począt-ku każdego roku kalendarzowego przeprowadza się regularne inwen-taryzacje, które pomagają leśnikom określić liczbę zwierząt. Liczenia prowadzone są metodą pędzeń. Polegają na tym, że wyznacza się powierzchnie próbne, na których dokonuje się pędzeń przy udziale myśliwych i leśników. Na tych po-

wierzchniach obserwuje się wszyst-kie zwierzęta, które tam się znajdują i są stałym elementem lasów. Stosu-jąc tę metodę, można również za-obserwować jenota, szopa i norkę. Robi się opis gatunku, płci i wieku. Jest to podstawa wyjściowa do spo-rządzania rocznych planów łowiec-kich. Na podstawie opisanej metody inwentaryzacyjnej można dyspono-wać dokładnymi danymi dotyczący-mi np. liczby drapieżników.

OCHRONA RODZIMYCH GATUNKÓWW północnej Europie w celu ochro-ny rodzimych gatunków stosuje się intensywne odłowy norek amery-kańskich w żywopułapki, następnie weterynarze zwierzęta te usypiają. W Polsce od kilku lat realizuje się projekty ochrony miejsc lęgowych przez wyłapywania norki amery-kańskiej z terenów Parków Narodo-wych, ścisłych rezerwatów i wszę-dzie tam, gdzie dobro ptaków jest celem nadrzędnym. Pomaga się pta-kom doprowadzić lęgi, aby pisklęta osiągnęły wiek potrzebny do samo-dzielnego życia. Do największych szkodników niszczących ptasie lęgi należy norka amerykańska. Systema-tyczne jej odławianie w celu ochro-ny ptasich siedlisk daje pozytywne

Page 128: Gazeta Łowiecka 1/2016

128

rezultaty. W ciągu roku przepro-wadza się dwie akcje, ze szczegól-nym naciskiem ochrony miejsc lę-gowych rzadkich ptaków wodnych i ptaków wodno-błotnych, m.in. głównym celem jest ochrona takich ptaków jak tracze, gągoły, mewy, mewy śmieszki, rybitwy, kaczka krzyżówka. Zagrożeniem są norka amerykańska, jenot oraz szop pracz. Wartość realizowanego projektu do roku 2014 wyniosła 1,7 mln euro. Program jest finansowany w poło-wie z UE z programu Life + (Plus) oraz z NFOŚiGW (45%), pozostała część to wkład PN i Instytutu Bio-logii Ssaków. Obserwacje terenów odbywają się przed założeniem pu-łapek żyworodnych, w czasie, w któ-rym zainstalowane są pułapki (norka jest w żyworodnej pułapce karmio-na zapasami ryb), oraz po usunięciu pułapek. To humanitarny sposób, bo złapane zwierzę w pułapce nie głoduje. Nie wolno stosować innych pułapek, w których zwierzę jest za-bijane. Oprócz norki amerykańskiej w pułapki sporadycznie mogłyby zostać schwytane tchórze i wydry, a jest to niezgodne z prawem. W ten sposób w Narwiańskim Parku Narodowym odłowiono i uśpiono ponad 70 norek, realizując program ochrony lęgów ptasich. Równolegle

są realizowane inne sposoby, aby ptasie kolonie mogły bezpiecznie wyprowadzić lęgi i bronić się przed drapieżnymi norkami. Owija się pnie drzew specjalnymi kołnierzami, co udaremnia dostęp do ptasich gniazd i dziupli. Norka i szop nie mają do-stępu do jaj i piskląt. Miejsca ptasich kolonii grodzi się elektrycznymi pa-stuchami, ograniczając do nich do-stęp czworonożnym drapieżnikom. Zabezpiecza się tereny zajmowane przez kolonie ptasie, ochrania się miejsca lęgów, udaremnia wejście je-notowi, norce amerykańskiej i szo-powi. Żywopułapki to skuteczny sposób ratowania ptasich lęgów i re-dukcji norki amerykańskiej.

ZMIANY PRAWNEW obowiązującym prawie łowiec-kim mają nastąpić zmiany, m.in. w art. 44a ustawy Prawo Łowieckie. Ma to usprawnić system eliminacji gatunków zwierząt łownych, w tym gatunków obcych i zagrażających gatunkom ptaków wodno-błotnych. Tradycyjne metody polowania nie są obecnie wystarczające przy nie-ustannym wzroście populacji dra-pieżników, które zostały wymie-nione w rozporządzeniu Ministra Środowiska z dnia 11 marca 2005 r., w sprawie ustalenia listy gatunków

Page 129: Gazeta Łowiecka 1/2016

129

łownych (Dz. U. Nr 45, poz. 433). Część z nich to gatunki obce (norka amerykańska, szop pracz), niezwy-kle inwazyjne i negatywnie wpły-wające na zachowanie równowagi w środowisku przyrodniczym. Obecnie obowiązujący przepis art. 44a ustawy Prawo łowieckie pozwa-la na odłów określonych drapieżni-ków, nie wskazuje jednak sposobu postępowania z nimi. Stąd dopre-cyzowania tej kwestii przez umoż-liwienie eliminacji odłowionych drapieżników – zgodnie z art. 2 ww. dyrektywy państwa członkow-skie podejmują wszelkie niezbędne środki w celu zachowania populacji gatunków określonych w art. 1 dy-rektywy na poziomie, który odpo-wiada w szczególności wymogom ekologicznym, naukowym, i kultu-rowym, mając na uwadze wymo-gi ekonomiczne i rekreacyjne lub w celu dostosowania populacji tych gatunków do tego poziomu. Po-wyższe działanie jest także działa-niem ochronnym wpisującym się w proces realizacji Dyrektywy Sie-dliskowej. Wszystkim zainteresowanym pole-cam lekturę: „Regulacji prawnych w Polsce dotyczących gatunków ob-cych występujących w lasach” autor-stwa Ewy Pisarczyk.

Page 130: Gazeta Łowiecka 1/2016

Następne wydanie Gazety Łowieckiej już w marcu.