2
34 SPO¸ECZE¡STWO NIEZALE˚NA GAZETA POLSKA Warszawa, 5 stycznia 2007 r. Gdyby młody student socjologii – Ma- rek M. Kamiński – spędzał młodość w jakimś normalnym kraju, przypusz- czalnie po prostu skończyłby swoje studia i wybrał karierę naukową we- dług utartego schematu – kontynuując badania swojego promotora albo się- gając po tematykę, która akurat by go zainteresowała. Jednak nie był to nor- malny kraj. Był to PRL 1985 r. Jarosław Grzędowicz Dwudziestodwuletni były matematyk i aktualny student socjologii został za- trzymany do rutynowej kontroli w sa- mochodzie pełnym bibuły. Milicjanci z drogówki pomimo fałszywych doku- mentów przewozowych zorientowali się, że coś tu nie gra, i w efekcie następ- nego dnia rano w mieszkaniu Kamiń- skiego pojawiło się pięciu agentów SB. Niestety, kierowca samochodu, „Smok”, zdecydował się sypać. Młody socjolog zdążył pozbyć się obciążają- cych go dowodów, więc był przekonany, że aresztowanie jest rutynowe i wkrótce zostanie zwolniony. Mylił się. Po kilku godzinach przesłuchań za- trzaśnięto za nim drzwi więziennej celi. Na następne pięć miesięcy cele na Bia- łołęce i na Rakowieckiej stały się jego całym światem. Z właściwym sobie po- czuciem humoru ubecy umieścili Ka- mińskiego nie w celi dla „politycznych” pośród przyszłych ministrów i redakto- rów. Jego towarzyszami niedoli zostali złodzieje, bandyci i sutenerzy. Kiedy zatrzaśnięto za nim „klapę”, pa- dło nieuniknione: „Grypsujesz?”. „Stu- dent” znalazł się w świecie subkultury więziennej, od której nie było ucieczki. Teoria gier Dla kogoś, kto nie należy do światka przestępczego, bez względu na to, czy jest dysydentem, czy nie, znalezienie się w więzieniu – bez żadnej taryfy ulgowej – stanowi trudny do wyobrażenia kosz- mar. Nie w „obozie internowania”, nie w celi dla „politycznych”, ale zwyczaj- nie „pod celą” trzeba znaleźć jakąś me- todę, by przeżyć. Dla Kamińskiego me- todą tą okazała się nauka stosowa- na – socjologia. „Student” postanowił wykorzystać swoją koszmarną sytuację i prowadzić badania. Notatki zapisywał na marginesach książek, wysyłał na ze- wnątrz w grypsach, przekazywał pod- czas widzeń z rodziną. Współwięźnio- wie reagowali na to rozmaicie. Badacz usiłował ukrywać swoje materiały przed innymi więźniami, obawiając się, że zostanie uznany za kapusia. Raz go z tego powodu pobito, część jego nota- tek została zniszczona. Przedmiotem je- go badań była cała struktura socjolo- giczna polskiego więzienia. Opanowy- wał podstawy „bajery” – niesłusznie nazywanej grypserą, skomplikowaną hierarchię kast, zależności między więźniami. Pracował metodą, którą można porównać z metodą opracowaną przez Bronisława Malinowskiego – pol- skiego badacza prymitywnych kultur. Sam stał się częścią opisywanego śro- dowiska. Badał więzienie i jednocześnie był więźniem. Do opisu sytuacji, w jakich stawiany jest mieszkaniec więzienia, autor posłu- żył się narzędziem zwanym teorią gier. Jest to metoda wyjaśniania interakcji pomiędzy ludźmi przez sprowadzanie ich wyborów i dylematów do sieci moż- liwych decyzji strategicznych uzależ- nionych od tzw. wypłat – spodziewa- nych korzyści lub strat będących konse- kwencją podjętych decyzji. Równocześnie sam był przedmio- tem własnych badań. Opisując więzie- nie, musiał w nim równocześnie funk- cjonować. I jak pisze we wstępie, przeszedł przez role społeczne świe- żaka, upokarzanego świeżaka, poten- cjalnego frajera, apropaki, grypsują- cego, eksperta od samouszkodzeń, sy- Ilustracja Mirosław Andrzejewski 34_35_Grzedwowicz_Kicio.qxd 29-12-06 11:54 Page 34

Gdyby młody student socjologii – Ma- rek M. Kamiński – spędzał

  • Upload
    hangoc

  • View
    215

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Gdyby młody student socjologii – Ma- rek M. Kamiński – spędzał

34

SPO¸ECZE¡STWO

NIEZALE˚NA

GAZETA POLSKAWarszawa, 5 stycznia 2007 r.

Gdyby młody student socjologii – Ma-rek M. Kamiński – spędzał młodośćw jakimś normalnym kraju, przypusz-czalnie po prostu skończyłby swojestudia i wybrał karierę naukową we-dług utartego schematu – kontynuującbadania swojego promotora albo się-gając po tematykę, która akurat by gozainteresowała. Jednak nie był to nor-malny kraj. Był to PRL 1985 r.

Jarosław Grzędowicz

Dwudziestodwuletni były matematyki aktualny student socjologii został za-trzymany do rutynowej kontroli w sa-mochodzie pełnym bibuły. Milicjanciz drogówki pomimo fałszywych doku-mentów przewozowych zorientowalisię, że coś tu nie gra, i w efekcie następ-nego dnia rano w mieszkaniu Kamiń-skiego pojawiło się pięciu agentów SB.Niestety, kierowca samochodu,„Smok”, zdecydował się sypać. Młodysocjolog zdążył pozbyć się obciążają-cych go dowodów, więc był przekonany,że aresztowanie jest rutynowe i wkrótcezostanie zwolniony. Mylił się.

Po kilku godzinach przesłuchań za-trzaśnięto za nim drzwi więziennej celi.Na następne pięć miesięcy cele na Bia-łołęce i na Rakowieckiej stały się jegocałym światem. Z właściwym sobie po-czuciem humoru ubecy umieścili Ka-mińskiego nie w celi dla „politycznych”pośród przyszłych ministrów i redakto-rów. Jego towarzyszami niedoli zostalizłodzieje, bandyci i sutenerzy.

Kiedy zatrzaśnięto za nim „klapę”, pa-dło nieuniknione: „Grypsujesz?”. „Stu-dent” znalazł się w świecie subkulturywięziennej, od której nie było ucieczki.

Teoria gierDla kogoś, kto nie należy do światka

przestępczego, bez względu na to, czyjest dysydentem, czy nie, znalezienie sięw więzieniu – bez żadnej taryfy ulgowej– stanowi trudny do wyobrażenia kosz-mar. Nie w „obozie internowania”, niew celi dla „politycznych”, ale zwyczaj-nie „pod celą” trzeba znaleźć jakąś me-todę, by przeżyć. Dla Kamińskiego me-todą tą okazała się nauka stosowa-na – socjologia. „Student” postanowiłwykorzystać swoją koszmarną sytuacjęi prowadzić badania. Notatki zapisywałna marginesach książek, wysyłał na ze-wnątrz w grypsach, przekazywał pod-czas widzeń z rodziną. Współwięźnio-

wie reagowali na to rozmaicie. Badaczusiłował ukrywać swoje materiałyprzed innymi więźniami, obawiając się,że zostanie uznany za kapusia. Raz goz tego powodu pobito, część jego nota-tek została zniszczona. Przedmiotem je-go badań była cała struktura socjolo-giczna polskiego więzienia. Opanowy-wał podstawy „bajery” – niesłusznienazywanej grypserą, skomplikowanąhierarchię kast, zależności międzywięźniami. Pracował metodą, którąmożna porównać z metodą opracowanąprzez Bronisława Malinowskiego – pol-skiego badacza prymitywnych kultur.Sam stał się częścią opisywanego śro-dowiska. Badał więzienie i jednocześniebył więźniem.

Do opisu sytuacji, w jakich stawianyjest mieszkaniec więzienia, autor posłu-żył się narzędziem zwanym teorią gier.Jest to metoda wyjaśniania interakcjipomiędzy ludźmi przez sprowadzanieich wyborów i dylematów do sieci moż-liwych decyzji strategicznych uzależ-nionych od tzw. wypłat – spodziewa-nych korzyści lub strat będących konse-kwencją podjętych decyzji.

Równocześnie sam był przedmio-tem własnych badań. Opisując więzie-nie, musiał w nim równocześnie funk-cjonować. I jak pisze we wstępie,przeszedł przez role społeczne świe-żaka, upokarzanego świeżaka, poten-cjalnego frajera, apropaki, grypsują-cego, eksperta od samouszkodzeń, sy-

Ilustracja Mirosław

Andrzejew

ski

34_35_Grzedwowicz_Kicio.qxd 29-12-06 11:54 Page 34

Page 2: Gdyby młody student socjologii – Ma- rek M. Kamiński – spędzał

mulanta i twardego więźnia politycz-nego.

Nieszczęsnemu uczonemu udało sięw końcu opuścić więzienie przed cza-sem dzięki udanej symulacji śmiertelnejchoroby. Procedura była skomplikowa-na i trwała długo, w efekcie upragnionezwolnienie nadeszło znienacka. Strate-gia przyjęta na czas uwięzienia – prowa-dzenie pionierskich badań – jednakspełniła swoje zadanie tak dobrze, żeautor w pierwszej chwili na krzyk straż-nika „Kamiński, zwijać mandżur!” zare-agował żalem – „Przecież nie ukończy-łem jeszcze badań!” – pisze.

Książka 2004 r.W efekcie powstała książka, o której

sam autor twierdzi, że nie jest książkąpopularnonaukową, ale naukową. Nieopisuje przystępnie rzeczy znanych, alestawia nowe hipotezy i konstruuje nowemetody weryfikacji. Tyle tylko, że autornapisał ją już podczas swojej pracy na-ukowej w USA, więc w niczym nieprzypomina nadętych polskich dzieł na-ukowych. Ktoś, kto nie jest socjologiem,może spokojnie po nią sięgnąć i pogrą-żyć się w lekturze. Ktoś, kto nie ma po-jęcia o teorii gier, nie ugrzęźnie w sche-matach, które nic mu nie mówią. Opisżycia polskich więzień może okazać sięrównie egzotyczny i zajmujący, jak opisżycia nieznanych dotąd plemion żyją-cych u źródeł Amazonki. A podczaslektury jedyny obcy język, który trzebaopanować, to więzienna „bajera”. Czy-telnik nie musi dodatkowo zmagać sięz bajerą akademickich socjologów.

Książka zawiera zarówno słowniczek,jak i podstawy „bajery”, opis folklorui obyczajów „pod celą”, a także pewnąilość wiedzy sekretnej i tajemnej, którejdotychczasowi badacze analizujący wię-zienie z zewnątrz nigdy nie odkryli. Rze-czy, które poznać może tylko więzień.

Książka, którą Kamiński napisał jużjako profesor na Wydziale Nauk Poli-tycznych i w Instytucie Matematycz-nych Nauk Behawioralnych na Uniwer-sytecie Kalifornijskim w Irvine, zostaław 2004 r. wyróżniona nagrodą EuropeanAcademy of Sociology dla najlepszejksiążki socjologicznej.

Temu, kto przeczyta tę książkę nie dlawiedzy naukowej, ale by zaspokoić własnąciekawość świata tajemniczego dlawszystkich pozostających na wolności,świat polskiego więzienia objawi się w ca-łej swojej brutalnej krasie. Na tym pozio-mie jest to książka przejmująca i przeraża-jąca. Przede wszystkim dlatego, że poka-zuje warunki, przed którymi nie maucieczki. Istnieją oczywiście strażnicy,wychowawcy i psychologowie, ale funk-cjonują niemal na zewnątrz, jakby na orbi-cie tamtego świata. Codzienność więźniawyznacza nie regulamin, ale reguły, którewięźniowie ustalają pomiędzy sobą. Niemożna uciec, nie można się temu przeciw-stawić, nie można się nikomu poskarżyć.Każda taka próba może jedynie pogorszyćsytuację i zmienić koszmar w piekło.

Wczoraj i dziśWbrew temu, co można by sądzić,

„Gry więzienne” – jakkolwiek powstaływ okresie schyłkowego komunizmu– nie są książką opisującą świat zamierz-chły ani obyczaje wymarłych ludów. Jaktwierdzi sam autor, jeden z jego studen-tów nieszczęśliwie wylądował w więzie-niu w czasach jak najbardziej współcze-snych i obaj swobodnie mogą porozu-miewać się „bajerą” w e-mailach. Ostatnirozdział książki poświęcony jest właśniezmianom, jakie zaszły w subkulturzewięźniów po upadku komunizmu, i oka-zuje się, że poza pewnym rozluźnieniemrygorów zmiany w obyczaju nie poszłyaż tak daleko, jak można by sądzić.

Niemniej jednak, czas płynie i pojawi-ły się nowe elementy, za Peerelu albo zu-pełnie fantastyczne, albo nie do pomy-ślenia, których autor nie mógłby ani zo-baczyć, ani przebadać. Np. w komuniewiększość czasu zapełniała więźniomgra w kotka i myszkę ze strażnikami do-tycząca przygotowywania jedynej do-stępnej tam używki – „czajury” – bardzomocnego wywaru z podłej herbaty, dzia-łającego jak łagodny narkotyk. Więzien-ne życie kręciło się wokół przygotowy-wania tego specyfiku, konstruowanianielegalnych grzałek do wody i samegoparzenia herbaty w ukryciu. Obecnieherbata jest legalna, a w celach nierzad-ko znajdują się elektryczne czajniki…

Ponadto w celach pojawiły się telewi-zory i odtwarzacze, wymienia się i poży-cza filmy, nie ma już aż takich proble-mów z zaopatrzeniem, inne są też paczkiz domu i inni są ludzie. Nie ma politycz-nych. W aresztach znajdują się wpraw-dzie ludzie niemający nic wspólnego zeświatem przestępczym, osadzeni na pod-stawie podejrzeń, oskarżeni z powodówbiurokratycznych albo skazani za nie-umyślne wykroczenia albo za przekro-czenie granic obrony koniecznej.

W więzieniach znajdujących sięwzdłuż tzw. ściany wschodniej pojawiłasię nowa kasta: przestępcy zza wschod-niej granicy. Nierzadko brutalni i bardzoniebezpieczni, żołnierze rosyjskiej ma-fii, przemytnicy ludzi, handlarze narko-tyków. Jeszcze do połowy lat 90. ludzitych w polskich więzieniach było sto-sunkowo niewielu. Zamknięcie w pol-skim kiciu było dla nich szokiem. Wie-lu z nich odsiadywało wieloletnie wyro-ki także w sowieckich i rosyjskichłagrach. Tam należeli do elity. Do „ban-dytów w zakonie”. W więzieniach tra-fiali do najwyższej kasty tajnej struktu-ry. Tutaj słabo znali język polski, a codopiero „bajerę”. Automatycznie klasy-fikowało ich to jako „niegrypsujących”frajerów. Osłupiali i znajdujący sięw mniejszości, lądowali w najniższejkaście hierarchii.

Obecnie jednak sytuacja uległa zmia-nie. Więźniów zza wschodniej granicyzrobiło się tak wielu, że zdołali implan-tować własne zasady w nasze warunki.Ponoć są miejsca, w których rosyjscy

„błatni” trzęsą więzieniami i nikt niepotrafi im się przeciwstawić.

Dodatkową nową okolicznością, z którąautor nie mógł się spotkać, było pojawie-nie się za murami nowych kategorii pol-skich więźniów. Rodzimych „mafiosów”tworzących odrębną kastę oraz politycz-nych i gospodarczych aferzystów. Takich,jak wypuszczony niedawno Lew Rywin,który odsiedział w więzieniu na Białołęceczęść wyroku za płatną protekcję. Byćmoże tacy potężni pensjonariusze nadal sąw stanie zmienić więzienną strukturęustalaną przez lata. Wywalczyć sobie spe-cjalne przywileje, zdobyć wpływy, byćw stanie wykorzystywać nie tylko to, cow więzieniu jest walutą – żywność, używ-ki czy herbatę, ale także zupełnie realnebogactwo pozostawione za murami.

Trzeba jednak pamiętać, że profesorKamiński przede wszystkim napisałpracę z dziedziny socjologii i swoją teo-rię wykłada z powodzeniem w USA,gdzie struktury i obyczaje więziennepochodzą z innej kultury oraz tradycji,ale nie różnią się zasadniczo od na-szych. Ponieważ na poziomie ludzkichdecyzji i społecznych oddziaływań „dy-lematy więźnia”, sytuacje, jakim jestpoddany, i wybory, których musi doko-nywać, są takie same.

Dodatkową rekomendacją książkimogą być rysunki naszego redakcyjne-go kolegi – Mirosława Andrzejewskiego– który przy ilustrowaniu posłużył sięwłasnymi doświadczeniami z pobytuw peerelowskich więzieniach.

Doświadczenia, jakim jest pobytza kratami, nie należy życzyć nikomuzacnemu. Jednak przypadek osadzone-go socjologa dowodzi, że nawet najbar-dziej brutalne i koszmarne przeżyciamogą czemuś służyć. Lektura przyspo-rzy wyjątkowej wiedzy, której można,dzięki heroizmowi uczonego, zakoszto-wać w sposób zdecydowanie bardziejkomfortowy niż ten, który przypadł pro-fesorowi Kamińskiemu w udziale.

Marek M. Kamiński, „Gry więzienne, tragi-komiczny świat polskiego więzienia”, Ofi-cyna Naukowa, Warszawa 2006.

35

SPO¸ECZE¡STWO

NIEZALE˚NA

GAZETA POLSKAWarszawa, 5 stycznia 2007 r.

34_35_Grzedwowicz_Kicio.qxd 29-12-06 11:54 Page 35