52
MAGAZYN KNGP MAGAZYN KOŁA NAUKOWEGO GOSPODARKI PRZESTRZENNEJ www.up.poznan.pl/kngp WERSJA ONLINE ! WYDZIAŁ MELIORACJI I INŻYNIERII ŚRODOWISKA UNIWERSYTET PRZYRODNICZY W POZNANIU 01/2013 Street art, a kreowanie przestrzeni publicznych Google SketchUp - podstawy i wiele więcej! Renderowanie w programie Kerkythea - jak wykonać prosty render Dom Pasywny idea czy przyszłość świata? ISSN 2084-9028 Wrażenia “pierwszaka” semestr zimowy 2012/2013 GP ACTION Brudne, szare, zaniedbane ... Autostopem do Gruzji ! Jak odzyskać przestrzeń powojskową? numer 3 I Amsterdam! Rewitalizacja poznańskich podwórek na dwa sposoby

GP Action numer 3

Embed Size (px)

DESCRIPTION

GP ACTION 3

Citation preview

Page 1: GP Action numer 3

MAGAZYNKNGP

MAGAZYN KOŁA NAUKOWEGO GOSPODARKI PRZESTRZENNEJ

www.up.poznan.pl/kngp WERSJA ONLINE !

WYDZIAŁ MELIORACJI I INŻYNIERII ŚRODOWISKAUNIWERSYTET PRZYRODNICZY W POZNANIU

01/2

013

Street art, a kreowanie przestrzeni publicznych

Google SketchUp - podstawy

i wiele więcej!

Renderowanie w programie Kerkythea - jak wykonać prosty render

Dom Pasywny idea czy przyszłość świata?

ISSN 2084-9028

Wrażenia “pierwszaka”

semestr zimowy 2012/2013GP action

Brudne, szare, zaniedbane ...

Autostopem do Gruzji !

Jak odzyskać przestrzeń powojskową?

numer 3

I Amsterdam!

Rewitalizacja poznańskich podwórek na dwa sposoby

Page 2: GP Action numer 3

SpiS treści

STUDENCKIE ŻYCIEO Nas, dla Was 3Koło Naukowe Gospodarki Przestrzennej 4Samorząd studencki na nowy rok akademicki 6 WOKÓŁ GP Street art a kreowanie przestrzeni publicznych 8 I Amsterdam 11Czarnogóra. Kraj zachwytu czy zacofania? 14Autostopem do Gruzji 16 Wielka Brytania - wielkie możliwości? 22 Jan Gehl w Poznaniu 25Dom Pasywny – idea czy przyszłość świata? 26Wrażenia „pierwszaka” 28Kroplą drążąc plany 30Jak odzyskać przestrzeń powojskową? 33PST - Poznański Szybki Tramwaj 36Brudne, szare, zaniedbane … Rewitalizacja poznańskich podwórek na dwa sposoby. 38Świadomie zaprojektowane – Łódź Design Festival 2012 40 PORADNIKI Google SketchUp - modelowanie 3D 42 Renderowanie w programie Kerkythea 44 W WOLNEJ CHWILI Na wolną chwilę 48O redakcji 51

WydawcaKoło Naukowe Gospodarki Przestrzennej Uniwersytet Przyrodniczy w PoznaniuWydział Melioracji i Inżynierii Środowiska

Adres korespondencyjny: ul. Wojska Polskiego 28, 60-637 PoznańAdres e-mail: [email protected] internatowa: www.up.poznan.pl/kngp

Wersja on-line magazynu na:

www.up.poznan.pl/kngp/gpaction

Redaktor naczelny:Agata Bartczak

RedakcjaAgata BartczakJustyna KarolczakKrzysztof KiermaszSzymon WittekSebastian Woźniak

Korekta tekstówAgata BartczakEwa WojciechowskaJustyna Karolczak

Opiekun Koła Naukowego:dr inż. Anna Zbierska

Skład i opracowanie graficzneSebastian Woźniak

Projekt okładkiSebastian Woźniak

Fotografia na okładceMikołaj Sobieraj

Kontakt z mediamiAgata Materna

Nakład260 egzemplarzy

Patronat medialnydlaStudenta.plWieści AkademickieUrbanistyka.info

Data wydania08.01.2013r

stopka redakcyjna

wizualizacja: Roman Kaczmarek

Page 3: GP Action numer 3

Zachęcamy studentów gospodarki przestrzennej aby przyłączyli się do naszego koła naukowego! Jest to niepowtarzalna okazja do poszerzenia swojej wiedzy poprzez praktykę, wzięcia udziału w wyjazdach i konferencjach w całej Polsce, oraz zawarcia nowych przyjaźni na długe lata!

o Nas, dla Was

od redakcji

Drodzy czytelnicy!

Wspaniałe, czteromiesięczne, szalone wakacje już za nami. Z pewnością każdy z nas przeżył w tym czasie mnóstwo przygód, które dały mu energię na kolejne semestry. Nowy rok akademicki zaczął się już na dobre, a pogoda zdecydowanie przypomina o nadchodzącej zimie. Dlatego też w nowym numerze GP Action będziecie mogli przeczytać relacje z podróży, żeby jeszcze

choć na chwilę przypomnieć sobie atmosferę lata. W Wasze ręce trafia już trzeci numer naszego wydziałowego magazynu. Znajdziecie w nim projekt pt.: „Kroplą

drążąc plany”, zrealizowany przez nasze koło naukowe w zeszłym roku. Ponadto dowiecie się, jakie wrażenia po miesiącu mają studenci, którzy dopiero w tym roku rozpoczęli naukę na naszym wydziale, a także poznacie relację z Łódź Design

Festival. Będziecie także mogli przeczytać o tym, jak wygląda rewitalizacja poznańskich podwórek, pozyskiwanie energii jądrowej oraz budowa domów pasywnych. Tradycyjnie , członkowie naszego koła napisali dla Was poradniki, które na pewno

niejednokrotnie pomogły Wam przygotować bądź ukończyć zaliczeniowe projekty. Zachęcamy do lektury oraz współpracy przy tworzeniu kolejnego numeru. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy

na spotkanie Koła Naukowego Gospodarki Przestrzennej. Czekamy na Was!

Serdecznie zapraszam do lektury!Agata Bartczak

o Nas! dla Was!

imprezy

szko

lenia

konferencje naukowe

warsz

taty

spotkania

integracyjne

wyjazdy

naukowe

KNGP na UP !

- facebook.com/KNGPup- www.up.poznan.pl/kngp

- [email protected] - [email protected]

Fot.1. Członkowie KNGP na konferencji w Warszawie Fot.2. Członkowie KNGP podczas przerwy obiadowej na konferecji

Fot.3

. Czł

onko

wie

KN

GP

podc

zas s

potk

ania

Page 4: GP Action numer 3

4

52

Koło NaukoweStudenckie życie

Miniony rok był dla nas pełen ciężkiej pracy, wyzwań, ale także dobrej zabawy. Członkowie naszego koła brali udział w konferencjach naukowych i warsztatach urbanistycznych.

I. Ogólnopolska Konferencja Naukowa na Uniwersy-tecie Ekonomicznym w Poznaniu, pt. „Duże polskie miasta – metropolie czy prowincje na tle Europy?”, 28 – 29.03.2012 r.Motywem przewodnim konferencji był rozwój ośrodków miejskich w Polsce. Jeden z członków koła (Stanisław Świ-tek) przedstawił prezentację na temat wpływu procesów urbanizacyjnych, mających miejsce w przeszłości, na roz-wój współczesnych miast, pt. „Rozwój miast europejskich, a polskich”. Ciekawym elementem konferencji była debata oxfordzka przeprowadzona w ramach części warsztatowej, w której czynny udział brali wszyscy członkowie koła.II. Ogólnopolska Konferencja Naukowa na Uniwersy-tecie Ekonomicznym we Wrocławiu, pt. „Miasto - współ-czesne problemy w zarządzaniu przestrzenią zurbanizowa-ną”,, 20-21.2011 r.Przedstawiono na niej teoretyczne oraz praktyczne aspekty zarządzania przestrzenią miejską.III. Ogólnopolska Konferencja Naukowa na Uniwer-sytecie Warmińsko – Mazurskim w Olsztynie, pt. „Know - how rewitalizacji - sposobem na ożywienie przestrzeni po-wojskowej”, 24-26.2012 r.

Dwóch przedstawicieli naszego koła (Roman Kaczmarek i Marcin Kaczmarek) wygłosiło referat na temat możliwo-

ści wykorzystania poznańskich fortyfikacji pod względem turystycznym: „Fortyfikacje poznańskie, jako niewykorzy-stany potencjał turystyczny,”.Elementem konferencji była również część warsztatowa, związana z wykonaniem urbanistycznego projektu rewita-lizacji obiektów Koszar Dragonów w Olsztynie pt. „Opra-cowanie projektu koncepcyjnego zagospodarowania prze-strzennego terenów powojskowych”. W drodze konkursu, zostały wyłonione najlepsze prace, a wśród zwycięzców znalazł się członek koła naukowego, Roman Kaczmarek. Niewątpliwie, sukcesem okazało się także utworze-nie i wydawanie czasopisma GP Action. Magazyn wydano w wersji papierowej ( 140 egzemplarzy - pierwszy numer, 320 - drugi numer) oraz w wersji elektronicznej, dostępnej na stronie www.up.poznan.pl/kngp/gpaction. W wersji on-line pierwszy i drugi numer wyświetlono łącz-

nie 1638 razy. GP Action cieszył się bardzo dużym zainte-resowaniem ze strony studentów oraz pracowników nauko-wych. Nakład pierwszego numeru był zdecydowanie zbyt

Agata Bartczak, Joanna Mittmann, Roman Kaczmarek, gospodarka przestrzenna III oraz IV rokKNGP

GP Action #3

GOSPODARKIPRZESTRZENNEJ

Fot.

1 C

złon

kow

ie K

NG

P po

dcza

s wyk

ładu

Fo

t. Jo

anna

Mitt

man

n

Fot2

Dru

gi n

umer

cza

spis

ma

GP

Actio

n

Page 5: GP Action numer 3

5

52

niski, a drugi numer mimo ponad dwukrotnego zwiększe-nia nakładu został rozprowadzony wśród zainteresowanych osób w bardzo krótkim czasie. W tworzenie magazynu GP Action zaangażowani byli wszyscy członkowie koła nauko-wego. W pierwszym numerze artykuły napisało 10 osób, w drugim już 25. Ponadto artykuły z drugiego numeru przed wydaniem zostały poddane recenzji pracowników nauko-wych Wydziału Melioracji i Inżynierii Środowiska. Chęć współpracy i publikacji w naszym magazynie wyrazili rów-nież przedstawiciele innych uczelni prowadzących kierunek Gospodarka Przestrzenna, czego następstwem są artykuły „Nie wahaj się korzystać z wahadeł” Katarzyny Nowa-kowskiej z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu oraz „Ochrona konserwatorska fortyfikacji” Anny Witkiewicz ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. 8 maja 2012 roku odbyła się Sesja Kół Naukowych Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, gdzie nasze koło naukowe wystawiło swoje prezentacje w dwóch katego-riach. Obie prezentacje zajęły I miejsca w swoich dziedzi-nach, nauki techniczne i pozostałe: „Kroplą drążąc plany. Prognoza skutków wprowadzenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego w odniesieniu do zago-spodarowania wód opadowych na przykładzie gminy Lu-

boń, z wykorzystaniem technologii GIS” autorstwa Romana Kaczmarek, Marcina Kaczmarek i Krzysztofa Nowackiego oraz prezentacja w sekcji nauk ekonomiczno-społecznych: „Dostałem, przeczytałem, napisałem. Magazyn studencki GP Action przykładem popularyzacji nauki i aktywizacji środowiska studenckiego, jako prezentacja magazynu GP Action”, którą przedstawili Agata Bartczak oraz Stanisław Świtek. Dwie prace zostały wystawione w sesji posterowej: „Rewitalizacja obszarów powojskowych na przykładzie Koszar Dragonów” oraz „Koncepcja zagospodarowania te-renów starego koryta Warty”. W tym roku planujemy działać równie efektywnie. Pamiętając o osiągnięciach z zeszłego roku, już na począt-ku września rozpoczęliśmy przygotowywania do nowego roku akademickiego. Harmonogram naszych prac jest na-pięty, pełen projektów, wyjazdów i konferencji. Wszystkich chcących do nas dołączyć zapraszamy na spotkania, które odbywają się we wtorki o godzinie 18.00 na naszym wy-dziale. Jeśli komuś nie pasują podane terminy, zachęcamy do kontaktowania się z nami przez facebooka: https://www.facebook.com/KNGPup lub mailowo na adres: [email protected].

- koło naukowe goSpodarki przeStrzennej -

Fot. 3 Członkowie KNGP podczas zwiedzania Palacu Nieznanego Żołnierza fot. Agata Materna

Fot. 4 Członkowie KNGP podczas konferencji w Warszawie Fot. Agata Materna

Page 6: GP Action numer 3

6

52

Samorząd studencki

Studenckie życie

Z życia MIŚa Brać studencka naszego wydziału wybrała oficjalną koszul-kę w konkursie organizowanym przez Samorząd Studencki Wydziału Melioracji i Inżynierii Środowiska. Każdy miał możliwość wysłania swojej wizji nadruku i wygrania atrak-cyjnej nagrody- a mianowicie: darmowego wejścia na każdą imprezę wydziałową do końca tego roku akademickiego! Było o co walczyć! Konkurs cieszył się dużym powiedze-niem. Na projekt mógł zagłosować każdy, klikając „lubię to” na facebook’owej stronie samorządu pod zdjęciem, które najbardziej mu się podobało. Zwycięski projekt jest aktualnie w fazie realizacji i już niedługo będziecie mogli zakupić oficjalną koszulkę i dumnie prezentować się w niej na uczelni i nie tylko! Koszt takiej koszulki z pewnością nie przekroczy 30 zł, więc z góry zachęcamy do zakupu.

Jeśli chodzi o imprezę wydziałową, która ostatnio odbyła się w Fantasy Park to chyba nie trzeba nic komentować. Było wspaniale i ten, kto zrezygnował z udziału z pewnością ma czego żałować. Ale nie martwcie się, Samorząd już planuje kolejną, więc śledźcie uważnie fanpage’a. Póki co zaprasza-my na imprezę andrzejkową, przygotowywaną przez Niku Bowlingu. Czeka Was wieczór pełen wróżb i iluzji.

W okresie świątecznym zorganizowana zostanie zbiórka zabawek oraz słodkości dla dzieci z Domu Dziecka nr . Ser-decznie zachęcamy do udziału w akcji już dziś.

16 listopada 2012 odbyło się 50-lecie powstania Wydziału

Melioracji i Inżynierii Środowiska. Cała uroczystość mia-ła miejsce w nowo powstałym Biocentrum Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Na obchody zostały zapro-szone wszystkie władze naszej uczelni, a także Politechniki Poznańskiej, Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i innych. Można było również spotkać absolwentów nasze-go wydziału oraz posłuchać o ich osiągnięciach – ciekawy wykład zaprezentował były student inżynierii środowiska na naszym wydziale, Pan Jacek Młynarek z CTT Group (Kana-da) o globalizacji, postępie technologicznych oraz geosyn-tetykach. Oczywiście nie mogło zabraknąć tam reprezentan-tów „Melioracji” czyli Samorządu Studenckiego.

Wszystkich chcących dołączyć do nas zapraszamy do wzię-cia udziału w wyborach uzupełniających, które odbędą się już w styczniu!

Jeśli chcecie być na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami na wydziale i akcjami organizowanymi przez nas, subskrybuj-cie nas pod adresem:https://www.facebook.com/pages/Samorząd-Studencki-Wydziału-Me-lioracji-i-Inżynierii-Środowiska. W razie pytań czy sugestii możecie także skontaktować się z nami drogą mailową na adres: [email protected] .

Magdalena Byczkowska, gospodarka przestrzenna III rokKNGP

GP Action #3

na nowy rok akademicki

Fot.1. Wygrana koszulka Wydziału Melioracji i Inżynierii Środowiska Fot.2. Członkowie SSWMiIŚ

Page 7: GP Action numer 3

7

52 GP Action #3

PLANOWANIEwokół gp

Planowanie przestrzenne, to nic innego jak sztuka organi-zowania przestrzeni na potrzeby człowieka, przy jednoczes-nym uwzględnieniu wszelakich powiązań i zasad. W Polsce, w zakresie planowania przestrzennego, mamy do czynienia z trój hierarchizacją, także władzy. Jest to niezwykle waż-ne zagadnienie, gdyż ład przestrzenny i realizacja podsta-wowych celów polityki przestrzennej zostanie zagwaran-towana, jeśli powyższy system będzie spójny. Oznacza to, iż decyzje podejmowane na każdym ze szczebli muszą być kompatybilne z decyzjami szczebla nadrzędnego. Jednym słowem mówiąc, współpracować powinni ze sobą wszyscy. W hierarchii pionowej, planując „od ogółu do szczegółu”, a także na jednakowym poziomie władzy i kompetencji pla-nistycznych. W ten sposób uda się uniknąć pozornego ładu przestrzennego, czy nawet chaosu. Najwyższym szczeblem, w podziale hierarchicznym, jest szczebel krajowy. To właśnie tam planowanie przestrzeni ma swój początek. W planowaniu przestrzennym na szczeb-lu centralnym, możemy wyróżnić pewne etapy:•Rada Ministrów opracowuje strategiczne dokumenty rzą-dowe, które określają podstawowe cele rozwoju społeczno--gospodarczego;•Minister właściwy ds. rozwoju regionalnego (obecnie: Mi-nister Rozwoju Regionalnego) opracowuje Koncepcję Prze-strzennego Zagospodarowania Kraju (KPZK). Koncepcja ta powinna zawierać: podstawowe uwarunkowania (przyrod-nicze, kulturowe, społeczne i ekonomiczne), cele strategicz-ne oraz kierunki polityki przestrzennego zagospodarowania kraju, narzędzia polityki przestrzennego zagospodarowania kraju, a także propozycje instrumentacji systemowej;•Rada Ministrów przyjmuje koncepcję przestrzennego za-gospodarowania kraju oraz okresowe raporty o stanie zago-spodarowania kraju. Przyjmując koncepcję, Rada Ministrów ustala, w jakim zakresie koncepcja ta będzie stanowiła pod-stawę sporządzania programów;•Prezes Rady Ministrów przedstawia Sejmowi Rzeczypo-spolitej Polskiej koncepcję przestrzennego zagospodarowa-nia kraju oraz okresowe raporty o stanie zagospodarowania przestrzennego kraju.•Minister właściwy ds. rozwoju regionalnego prowadzi pra-ce analityczno-studialne, koncepcyjne i programowe, doty-czące wybranych problemów lub obszarów, współpracując

przy tym z właściwymi ministrami oraz z centralnymi orga-nami administracji rządowej;•Ministrowie i centralne organy administracji rządowej w zakresie swojej właściwości rzeczowej dokonują realizacji polityki przestrzennej państwa;•Minister właściwy ds. budownictwa, gospodarki prze-strzennej i mieszkaniowej prowadzi centralny rejestr pro-gramów rządowych;•Minister Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej odpowiedzialny jest za przygotowanie i analizowanie okre-sowych raportów o stanie przestrzennego zagospodarowa-nia kraju.Wszystkie opracowania planistyczne, niezależnie od szczeb-la administracji na którym są tworzone, powstają na bazie dokumentów strategicznych. Na poziomie kraju dokumen-tem takim jest strategia rozwoju kraju, która określa cele i priorytety rozwoju oraz warunki, które ten rozwój powinny zapewnić.Na bazie strategii rozwoju kraju powstaje koncepcja prze-strzennego zagospodarowania kraju, która wg ustawy okre-śla:•podstawowe elementy krajowej sieci osadniczej, z wyod-rębnieniem obszarów metropolitalnych;•wymagania z zakresu ochrony środowiska i zabytków, z uwzględnieniem obszarów podlegających ochronie;•rozmieszczenie infrastruktury społecznej o znaczeniu kra-jowym i międzynarodowym;•rozmieszczenie obiektów infrastruktury technicznej i trans-portowej, strategicznych zasobów wodnych i obiektów gospodarki wodnej o znaczeniu międzynarodowym i krajo-wym;Aktualna Koncepcja Zagospodarowania Przestrzennego Kraju przyjęta uchwałą Rady Ministrów w dniu 13 grudnia 2011 roku utworzona została na bazie Długookresowej Stra-tegii Rozwoju Kraju i w tej samej perspektywie czasowej, czyli do 2030 roku. Ma to być osiągnięte poprzez rozbudowę infrastruktury technicznej, szczególnie sieci transportowej i telekomunikacyjnej oraz podnoszenie jakości usług pub-licznych. Uwagę zwrócono również na fakt przynależności Polski do Unii Europejskiej oraz potrzebę działań zmierza-jących do podniesienia integracji zewnętrznej państwa.

Justyna Karolczak, gospodarka przestrzenna III rok

PRZESTRZENNEna szczeblu krajowym

Page 8: GP Action numer 3

8

52 GP Action #3

wokół gp

Agata Bartczak, Krzysztof Kiermasz, gospodarka przestrzenna III rok

Koło Naukowe GP

Street art jako dziedzina sztuki ma swoje korzenie w nurtach graffiti. Samego ter-minu zaczęto używać, aby odróżnić sztu-kę uliczną od aktów wandalizmu. W ostatnim czasie street art stał się tematem bardzo popularnym na świecie. Wydawać by się mogło, że do tej pory w naszym kraju wszelkie akty sztuki ulicznej uważane były jedynie za wyraz wandalizmu i dopiero niedawno zauważono twórców tego nurtu. Street art w Polsce istniał już w lata 80 tych i był środkiem przekazu, wyrazem zarówno buntu jak i nowych nurtów światopoglądowych. Artyści

tworzyli w przestrzeni publicznej przede wszystkim po to, żeby zwrócić uwagę mieszkańców danego terenu na pewne nurtujące ich, społeczne problemy. Fakt, że nie mówiono wówczas o tym głośno

wynikał z tego, że media nie chciały rozdmuchiwać tego typu spraw. Polska mentalność nie pozwalała dostrzec w

sztuce tworzonej na ulicy artyzmu. W tym czasie wielu polskich artystów za-częło tworzyć w Berlinie- mieście, które do dziś uznawane jest za jednej z naj-ważniejszych ośrodków sztuki ulicznej. Niewiele osób zdaje sobie spra-wę z tego, jak bogaty jest świat artystów ulicznych w Polsce. Przede wszystkim, w oczy rzuca się olbrzymia różnorod-ność technik twórczych i mnogość arty-stycznych indywidualności, które moż-na spotkać w wielu różnych miejscach – polscy street artowcy wypracowali swoje style na tyle charakterystyczne, że

STREET ART a kreowanieprzestrzeni publicznych

Fot.

1 M

ural

na

ścia

nie

blok

u w

Łod

zi

Źród

ło: w

ww.

stre

etar

tuto

pia.

com

Fot.

2 O

zdob

ione

słup

ki w

e Fr

ancj

i Źró

dło:

ww

w.st

reet

artu

topi

a.co

m

Fot.

3. M

ural

w w

ykon

aniu

art

ysty

Kri

k’a

Źród

ło: w

ww.

stre

etar

tuto

pia.

com

Page 9: GP Action numer 3

9

52

GP Action #3

obecnie ich dzieła są rozpoznawalne na całym świecie, tak jak niegdyś prace Picassa czy Van Gogha. Na obecny kształt sztuki ulicznej w Polsce miało wpływ wiele czynników. Ważną cechą polskiego street artu jest to, że rozwijał się on bez jakiegokolwiek wsparcia in-stytucjonalnego, był całkowicie pozbawiony finansowania zewnętrznego. Bycie artystą street artu w Polsce oznaczało brak sławy, galerie ani inne instytucje artystyczne nie intere-sowały się tą sztuką, tak jak to miało miejsce na zachodzie np. w Berlinie czy Paryżu, Londynie i Nowym Yorku, gdzie do tej pory istnieją galerie sztuki stworzone wyłącznie po to, by wystawiać tam sztukę tworzoną w nowoczesnym, miej-skim nurcie. Kolejną charakterystyczną cechą jest fakt, że arty-ści tego nurtu zazwyczaj pozostają anonimowi i ukrywają się pod pseudonimami. Wielu z nich nie chce nawet poka-

zywać swojej twarzy, nie pozwala fotografować ich podczas pracy. Na swoich stronach internetowych i w port foliach nie zamieszczają żadnych notek biograficznych na swój temat. Nie chcą bowiem być postrzegani poprzez pryzmat ukoń-czonych szkół i tytułów naukowych. Ważne jest bowiem przede wszystkim dzieło, jego odbiór i uczucia towarzyszą-ce odbiorcy, to czy wywoła w nim jakąś refleksję, nie zaś to, czy stworzył je profesjonalista, czy też amator, dla którego malowanie to sposób na wyrażenie siebie, swoich myśli i poglądów. Polskie społeczeństwo jeszcze do niedawna przyj-mowało taką działalność za zwykłe akty wandalizmu. Wła-dze i instytucje publiczne dopiero niedawno zdały sobie sprawę z tego, jak wiele street art może wnieść w przestrzeń

miejską, że może on ją ubarwić, podnieść jej wartość, spra-wić, że ze zwykłej, nic nie znaczącej dzielnicy czy zanie-dbanej kamienicy stworzy się miejsce, gdzie ludzie będą

chętniej przebywać. Obecnie w wielu polskich miastach różnego ro-dzaju instytucje i fundacje, współpracują z Urzędem Miasta prowadzi wszelkiego rodzaju działalność na rzecz uatrak-cyjnienia przestrzeni publicznej. W Poznaniu od kilku lat

organizowany jest Festiwal Outer Spaces. Organizatorzy za-praszają do naszego miasta artystów z różnych państw świa-ta, którzy na wybranych ścianach w najbardziej zaniedba-

Fot.

4. C

hazm

e w

Szc

zeci

nie

Źród

ło: w

ww.

stre

etar

tuto

pia.

com

Fot.

5. M

ural

w B

elgr

adzi

e, S

erbi

a Ź

ródł

o:

ww

w.st

reet

artu

topi

a.co

m

Fot.

6. K

wia

tek

w w

ykon

aniu

Ban

ksy

Źró

dło:

w

ww.

stre

etar

tuto

pia.

com

Fo

t. 7.

Cha

zme

w B

ydgo

szcz

y Źr

ódło

: ww

w.st

reet

artu

topi

a.co

m

Page 10: GP Action numer 3

10

52 GP Action #3

nych dzielnicach miasta (jak np. Wilda czy Chwaliszewo), tworzą swoje prace, urozmaicając w ten sposób dany teren. Celem artystów z nurtu street art nie jest zarobek, czy zyskanie sławy i popularności. Jeden z polskich artystów

street art- Bamski, tworzący swoje także w wielu państwach Europy, np. w Niemczech, Włoszech, Irlandii, Słowacji, Tur-cji i Serbii, podzielił się z nami swoją opinią na temat tego czym właściwie jest street art w przestrzeni miejskiej. Jego zdaniem główną ideą towarzyszącą przy tworzeniu pracy jest przede wszystkim chęć przekazania jakiś pozytywnych

emocji odbiorcy, a przede wszystkim stworzenie czegoś, co wprowadzi trochę kolorytu w szarą miejską przestrzeń. Dobór miejsca, który uważa-ny jest za klu-czowy w street arcie czasem przypada spon-tanicznie, a cza-sem jest wyni-kiem starannego zaplanowanie. Wzór dobiera się do wybra-nego miejsca, tak, by współ-grał z całą ulicą dookoła lub też poszukuje się odpowiedniej ściany do wymyślonej wcześ-niej pracy. Artystom najbardziej zależy na tym, by podnieść estetykę danego miejsca, podarować ludziom trochę piękna tam, gdzie się go najmniej spodziewają. Czasami wplata się też jakąś treść, która ma zmusić odbiorców do refleksji na dany temat. Powszechnie wiadomo, że ludzie obecnie nie mają czasu obcować z kulturą, a mieszkańcy zaniedbanych dzielnic cierpią na tym najbardziej. Street art to dla nich idealne rozwiązanie, by móc cieszyć się pięknem, barwami i obcować ze sztuką, bowiem każde dzieło, także to stwo-rzone w przestrzeni miejskiej, niesie ze sobą jakąś wartość artystyczną.

- Street art jako poprawa warunków życia mieSzkańców -

„NOWOCZESNA ARCHITEKTURA TEŻ PROWOKUJE DO DZIAŁAŃ, BO JEST TAKA ZIMNA, HERMETYCZNA, ŻE CZŁOWIEK CZUJE SIĘ OBCO. W MOMENCIE, GDY POJAWIA SIĘ TAM STREET ART, POJAWIA SIĘ TAKŻE KOMUNIKACJA, AMOCJA.”

CZARNOBYL„ŻADNE ZJAWISKO ARTYSTYCZNE NIE PODWAŻYŁO TAK SKU-TECZNIE POWSZECHNEGO, MODERNISTYCZNEGO WYOBRAŻE-NIA O DZIELE MALARSKIM JAKO O AUTORSKIEJ KOMPOZYCJI W PROSTOKĄCIE, JAK ZROBIŁO TO GRAFFITI, PROPONUJĄC MALARSTWO WYLEWAJĄCE SIĘ NIEZBORNIE NA MURY, NAWARSTWIAJĄCE SIĘ, WYRAŻAJĄCE SWOJĄ DYNAMIKĄ SPOŁECZNE RELACJE TWÓRCÓW. W GRAFFITI POJEDYNCZA REALIZACJA PRZESTAŁA ASPITOWAĆ DO ABSOLUTU, WRĘCZ PRZECIWNIE, JEJ SENS TKWI TYLKO W RELACJE DO SZEREGU INNYCH PRAC, SZEREGU INNYCH AUTORÓW, JEJ SENS TO SUB-KULTUROWA GRA.”

MASSMIX

Fot.

8. S

chod

y w

ksz

tałc

ie p

iani

na -

Chi

le Ź

ródł

o: w

ww.

stre

etar

tuto

pia.

com

Fot.

9. M

ural

w w

ykon

aniu

art

ysty

Cza

rnob

yl Ź

ródł

o: w

ww.

stre

etar

tuto

pia.

com

Page 11: GP Action numer 3

11

52

wokół gp

Jowita Niemczyk, gospodarka przestrzenna II rok

Koło Naukowe GP

Amsterdam - miasto wolności i rozrywki, często postrzegane przez pryzmat mało restrykcyjnego prawa,

jako azyl dla homoseksualistów i wielbicieli miękkich nar-kotyków, jest tak naprawdę miejscem prawdziwego kultu turystycznego. Stolicę każdego roku tłumnie odwiedzają amatorzy architektury, zarówno ekspresjonistycznej jak i modernistycznej. Miasto łączy w sobie różne style i zachwy-ca rozwiązaniami urbanistycznymi największych znawców architektury i nie tylko. Pod wieloma względami Amster-dam jest miejscem godnym polecenia, jest miastem, w któ-rym można się zakochać.

A co tak naprawdę składa się na niezwykłość miasta? Co sprawia, że pragniemy wracać do miejsc, w których już wcześniej byliśmy? W przypadku Amsterdamu jest to właś-ciwie wszystko, od stylu życia zaczynając, na wyglądzie miasta kończąc. Jednak niezaprzeczalnie swój szczególny charakter stolica Holandii zawdzięcza architekturze, która ma swoje początki w Szkole Amsterdamskiej.

SZKOŁA AMSTERDAMSKASzkoła Amsterdamska jest kolebką obecnego systemu urban-istycznego miasta, odpowiada za budownictwo mieszkalne, szkolne i wszelkie budynki użytku publicznego. Powstała w XX wieku, równolegle z architektonicznym racjonalizmem. Silnie rozwijająca się wówczas Holandia, była ośrodkiem architektury łączącej ideologię ruchu Arts&Crafts, angi-elskiej szkoły architektonicznej oraz ekspresjonizmu. Tak wykreowany styl nazwano z czasem art.-deco. Zarząd miasta stworzył korzystne podłoże do powstawania dzieł

architektonicznych w Amsterdamie, powołując tzw. Hous-ing Act, czyli zbiór przepisów nakładających obowiązek polepszenia warunków mieszkalnych klasy robotniczej. W ramach tych przepisów powołano także stanowisko radcy do spraw estetycznych. Przedstawiciele Szkoły Amster-damskiej uznawani są za najwybitniejszych architektów w historii Holandii.

MIASTO KANAŁÓWAmsterdam jest miastem kanałów, tworzą tworzą swego rodzaju półkole i stanowią idealną symbiozę z miejską zabudową. Jest to wspaniały obszar dla turystów, którzy podczas rejsu statkiem czy nawet spaceru brzegiem kanału

mogą podziwiać takie zabytki jak Dom Anny Frank, Dom Rembrandta czy Muzeum Van Gogha. XVII –wieczny układ kanałów otaczają zewsząd ozdobne kamienice i przecinają stare mosty, co niewątpliwie zwiększa atrakcyjność Am-sterdamu z punktu widzenia zwiedzającego. Jednak takie usytuowanie miasta niesie ze sobą zbyt duży potencjał, aby wykorzystać go tylko dla celów turystycznych. Poza możliwością spędzenia czasu nad wodą w gorące dni czy pływania kanałami, władze umożliwiły stworzenie domów na wodzie, z węzłem sanitarnym i pełną elektryką. Holen-drzy lubią sięgać po nietypowe rozwiązania, dlatego nie mogli zadowolić się standardowymi barakami i tak narodził się pomysł stworzenia widowiskowego obiektu. Willa De Omval na rzece Amstel to luksusowy dom na wodzie. Składa się z dwóch kondygnacji, przy czym jedna z nich jest całkowicie zanurzona. Częściowo zatopione półpiętro stanowi sypialnię. Willa zawiera także salon z kominkiem, kuchnię, jadalnię i toaletę, a co najważniejsze dwa tarasy widokowe: jeden na dachu i drugi na wodzie. Architekci po

I AmsterdamFo

t. 1

Źró

dło:

ww

w.m

edia

feed

.pl

GP Action #3

Fot.

2 D

om n

a w

odzi

e Źr

ódło

: ww

w.br

yla.

gaze

tado

m.p

l

CZARNOBYL

MASSMIX

Page 12: GP Action numer 3

12

52

raz kolejny udowodnili, że w Amsterdamie urzeczywistniają się marzenia.

SALA KONCERTOWABudynek z ogromną szklaną fasadą przyciąga setki mieszkańców i turystów. Wnętrze zostało zaprojektowane tak, aby oddawać charakter i przeznaczenie miejsca. Sala

koncertowa dostarcza nie tylko doznań muzycznych, ale również artystycznych poprzez grę świateł spójną z muzyką. Liczne kawiarenki, plac zabaw czy molo są ideal-nym miejscem do wypoczynku i rozrywki.

BICYCLE FLATLiczba samochodów w Amsterdamie jest znacznie mniejsza niż w innych europejskich metropoliach. Wysokie opłaty

parkingowe i stworzenie sieci autostrad rowerowych umożliwiły skuteczne wyparcie ruchu samochodowego, dzięki czemu komunikacja w stolicy Holandii funkcjonuje dużo sprawniej niż na przykład w Warszawie. W Amster-damie znajduje się około 600 000 jednośladów, które trzeba gdzieś zaparkować. Ten problem rozwiązuje Bicycle Flat, czyli ogromny parking dla rowerów w samym centrum mia-sta. Holenderscy architekci z pewnością nie próżnują, ale trudno się temu dziwić. W takim mieście mają doskonałe pole do popisu.

THE HET SCHIPOsiedle mieszkalne zaprojektowane przez jednego z na-

jwybitniejszych architektów Szkoły Amsterdamskiej - Mi-

chela de Klerk doskonale obrazuje ekspresjonizm w archi-tekturze tego miasta.

MUZEUM VINCENTA VAN GOGHAProjekt holenderskiego architekta uderza swoim awangar-dowym stylem i pokazuje nietuzinkowość autora. Warto dodać, że modernistyczny budynek pochodzi z lat 60-tych XX wieku.

MIESZKANIA STUDENCKIE W KONTENERACHKolejny ciekawy pomysł na wykorzystanie przestrzeni został zrealizowany specjalnie dla studentów, którzy za sto-sunkowo niedużą opłatą mogą wynająć kawalerkę w bard-

zo przyzwoitych warunkach. Jedynym minusem, a może plusem, jest usytuowanie na starej stoczni oddzielonej kanałem od centrum, ale w końcu od czego są promy?

GP Action #3

Fot.

3 Sa

la k

once

rtow

a w

Am

ster

dam

ieŹr

ódło

: ww

w.br

yla.

gaze

tado

m.p

l

Fot. 4 Parking dla rowerów w centrum miasta Źródło: www.bryla.gazetadom.pl

Fot.

5 Sa

la k

once

rtow

a w

Am

ster

dam

ieŹr

ódło

: ww

w.br

yla.

gaze

tado

m.p

l

Fot. 6 Muzeum Van Vicenta Gogha Źródło: www.bryla.gazetadom.pl

Fot.

7 M

iesz

kani

e st

uden

ckie

w k

onte

nera

chŹr

ódło

: ww

w.br

yla.

gaze

tado

m.p

l

Page 13: GP Action numer 3

13

52

- i amSterdam -

GP Action #3

ARCAMSiedziba organizacji, zajmującej się promocją holenderskiej

architektury musi być wyjątkowa i tym razem architekci nie zawiedli. Nieregularny kształt i szklana ściana osłonowa, która odbija taflę wody wywołują naprawdę imponujące wrażenie.

BORNEO SPORENBURG BRIDG-ESBorneo i Sporenburg to dwie wyspy Amsterdamu, które zostały połączone trzema mostami. Stalowa konstrukcja

dodaje charakteru krajobrazowi i jest kolejnym dowodem potencjału, jaki drzemie w tym niesamowitym mieście.

INSTYTUT FILMOWY EYEFuturystyczna bryła, przypominająca oko jest siedzibą muzeum sztuki filmowej, archiwum i kinem jednocześnie. Jednym z założeń powstania tej budowli było wykreowanie nowego wizerunku tworzącej się przestrzeni. Twórcy tego niebywałego dzieła mają nadzieję, że będzie ono istotnym elementem zabudowy Amsterdamu. Szanse na promocję tego miejsca są ogromne, gdyż krótko po otwarciu cieszył się ogromnym zainteresowaniem mimo niekorzystnej loka-lizacji.

Amsterdam oprócz obiektów stworzonych z niebywałą fantazją proponuje mieszkańcom i turystom inne atrakcje,

o których warto wspomnieć mimo, iż nie do końca wpisują się w innowacyjny charakter tego miasta. Jednym z takich miejsc jest z pewnością Reg Light District, czyli dzielnica legalnej prostytucji reklamującej się na żywo w oknach wystawowych. Architektonicznie nie można porównać

tego miejsca do wyżej przedstawionych obiektów, ale nie umniejsza to niepowtarzalnego charakteru i osobliwości dzielnicy. Nie można też zapomnieć o placu Dam z pałacem królewskim i Muzeum Madame Tussaud. Miejsce związane z historią, które każdy turysta obowiązkowo musi odwiedzić, zwłaszcza, że w głębi placu znajduje się luksusowy hotel założony przez naszego rodaka. Pomnik upamiętniający ofiary II wojny światowej znajdujący się na placu jest miejscem spotkań młodych ludzi, więc i nas nie powinno tam zabraknąć. Amsterdam to fantastyczne miasto, które urzeka na każdym kroku. Poza fenomenalną architekturą, prezentuje liberal-ny styl życia, pełną swobodę i tolerancję, a także zapew-nia szeroki wachlarz rozrywek w najbardziej niebywałym tego słowa znaczeniu. Amsterdam trzeba odwiedzić więcej niż jeden raz, bo to miasto wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć. Zakochajcie się w Amsterdamie, bo warto.

Fot.

8 C

entr

um a

rchi

tekt

ury

ARC

AMŹr

ódło

: ww

w.br

yla.

gaze

tado

m.p

l

Fot. 9 Most łączący dwie wyspy Amsterdamu Źródło: www.bryla.gazetadom.pl

Fot. 10 Muzeum sztuki filmowej w Amsteradmie Źródło: www.bryla.gazetadom.pl

I Amsterdam,kto jeszcze?

Page 14: GP Action numer 3

14

52

wSpomnienia z wakacji

Justyna Karolczak, gospodarka przestrzenna II rok

Koło Naukowe GP

Czarnogóra jest jednym z najmłodszych krajów Europy – powstała z powodu rozłamu Serbii i Czarnogóry na dwa od-rębne państwa w 2006 roku. Mimo swej atrakcyjności nadal jest regionem nieodkrytym, w którym potencjał turystyki dopiero wskakuje na właściwe tory.

Czarnogóra To państwo, które wielkością powierzchni przypomina wo-jewództwo lubuskie. Liczba ludności tego kraju nie prze-kracza 600 tys. mieszkańców. Ze względu na liczne zawi-rowania historyczne, na terenie Czarnogóry można spotkać wiele mniejszości narodowych. 62% ogółu stanowią Czarnogórcy, pozostali, to przede wszystkim Serbowie, Albańczycy czy Bośniacy. Podobne zróżnicowanie jest w przypadku języka, jakim posługuje się tamtejsza ludność. Bez problemu można się porozumieć nie tylko w języku czarnogórskim czy serbskim, ale także rosyj-skim. Podobnie jest z wyznaniami. Występuje tam znacznie większa różnorodność niż np. w Polsce. Przewagę stanowią Prawosławni, nieco dalej plasują się wyznawcy Islamu, na-stępnie Katolicy. Wszystkie powyższe aspekty oraz ich he-terogoniczność spowodowane są przede wszystkim ruchami politycznymi, jakie miały miejsce na tych terenach na prze-strzeni ostatnich kilkudziesięciu lat.

Uroki Czarnogóry

Tak jak wielu docenia piękno i atrakcyjność Chorwacji, tak niewielu czasami w ogóle wie, że w jej sąsiedztwie znaj-duje się, w niczym nie ustępujące jej pod względem uroku państwo. W granicach Czarnogóry znajduje się linia brze-

gowa Morza Adriatyckiego o długości ponad dwustu dzie-więćdziesięciu kilometrów. Co ciekawe, pas nadmorski jest bardzo wąski, a dalej ciągnie się rozległa wyżyna krasowa, nad która górują szczyty Gór Dynarskich. Czyż może być coś piękniejszego niż połączenie gór i morza?

Wzdłuż czarnogórskiego wybrzeża rozciągają się liczne ku-rorty. Każdy z nich ma swoja historię, często nawet kilkuset-letnią. Herceg Novi, Budva, Kotor Sveti Stefan – dla tury-stów odwiedzających Czarnogórę, nazwy te z pewnością nie są obojętne. Urok tych miasteczek stanowi nie tylko morze i góry, ale także elementy architektoniczne. Stare miasto otoczone średniowiecznymi murami miejskimi, twierdzą, krętymi uliczkami i nieregularnymi placami, wspaniałymi świątyniami. Tak najczęściej wygląda wizytówka czarno-górskich miast. Piękno i zjawiskowość tych miejsc doce-niana jest nie tylko przez miejscową ludność, czy turystów. Wiele obiektów i zabytków zdobiących te miasta zostało wpisanych na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO.

CZARNA strona CzarnogóryW Czarnogórze uwagę turystów z pewnością przykuwa nie tylko urok miejsc, które można tam zobaczyć. Nie trzeba dużo czasu, aby zauważyć przepaść dzielącą ten kraj od państw Europy zachodniej. Wydawać by się mogło, że w Czarnogórze nie istnieje takie pojęcie jak prawo autorskie. Na miejscowych bazarkach można kupić dosłownie wszyst-

kraj zachwytu czy zacofania?Czarnogóra

GP Action #3

Fot.1. Kanli Kula, czyli twierdza w Herceg Novi, www.flickr.com

Fot.2

. Wid

ok n

a Za

tokę

Kot

orsk

ą na

zyw

aną

fiord

em, w

ww.

mar

iusz

trav

el.c

om

Page 15: GP Action numer 3

15

52

Czy wiesz, że?

ko. Począwszy od ubrań z metkami znanych firm, przez gry komputerowe, filmy, czy muzykę. Wszystkie produkty na pierwszy rzut oka wyglądają jak te oryginalne. Działają bez zarzutu a i ich cena jest zachęcająca. Rynek podrób opano-wany został do perfekcji. Najgorsze jest chyba to, że np. w

Polsce za takie coś grozi więzienie czy choćby grzywna. W Czarnogórze nikt nie widzi w tym nic złego. Być może jest to urok młodego państwa, które dopiero wkracza w pełnię cywilizacji. W końcu podobne historie miały miejsce także we wszystkich innych państwach Europy. Nie trzeba daleko szukać, jeszcze parę lat temu stadion X-lecia prosperował niczym galeria handlowa.

Kolejnym zaskoczeniem dla zwykłego turysty może wydać się waluta tam obowiązująca. Otóż na początku nowego ty-siąclecia wprowadzono do obiegu euro- pieniądz kojarzony głównie z Unią Europejską. Jednak czarnogórska waluta nie ma z nią nic wspólnego. Z powodu wysokiej hiperinflacji władze Czarnogóry postanowiły wprowadzić stabilną wa-lutę. Proces ten nazywany jest euroizacją jednostronną, co oznacza, że kraj rezygnacje z wpływu na politykę monetarną państwa. Zabieg ten podzielają także inne kraje, które cha-rakteryzują się małą i otwartą gospodarką, np. Andora czy Kosowo. A co jeśli strefa euro upadnie? Czarnogórcy mają w tym doświadczenie, ich poprzednią walutą była Marka Niemiecka. Cóż, przynajmniej dla przyjezdnych jest to sy-tuacja wygodniejsza, gdyż z dostępnością euro nie ma naj-mniejszych problemów.

Kręte drogi, tuż przy zboczach, zazwyczaj pozbawione barier bezpieczeństwa. Ograniczenie prędkości? 60 – 70

km/h. Jadąc wolniej jesteśmy narażeni na „nieuzasadnio-ne” zdenerwowanie miejscowych kierowców, którzy wręcz

zmuszeni są do natychmiastowego sprawdzenia sprawności swego klaksonu. Przepuszczanie ludzi na przejściach dla

pieszych, czy czekanie na swoją kolej przy włączaniu się do ruchu na rondzie, to także absurd dla tamtejszych kierow-ców. Nie pozostaje nic innego jak tylko mieć oczy wokół

głowy.

•Choć położona nad Adriatykiem Czarnogóra kojarzy się głównie ze słońcem i plażą, to właśnie tutaj odnotowuje się największą liczbę opadów w Europie. Nad Zatoką Kotorską jest to aż ponad 5300 mm rocznie!•W Czarnogórze najdłużej w całej Europie trwała tradycja plemienna. Jeszcze do II wojny światowej podział plemien-ny był przestrzegany, a i dziś każdy Czarnogórzec wie do-kładnie z jakiego plemienia pochodzi i stanowi to dla niego powód do dumy.•Czarnogóra jest jedynym krajem na Bałkanach, który nie poddał się Turkom.•Boka Kotorska - wpisana na Listę Światowego Dziedzi-ctwa UNESCO - to jedyne miejsce w południowej Europie, które przypomina fiordy północy.

GP Action #3

Fot.3

. Wąs

kie

ulic

zki B

udvy

,

w

ww.

ziel

onko

wsk

i.com

Fot.

4. N

ajgł

ębsz

y ka

nion

w E

urop

ie,

ww

w.tu

ryst

yka.

wp.

pl

Fot.5

. Kot

or, w

ww.

trip

advi

sor.c

om

Fot.6. Widok na miasto Sveti Stefan, www.lonelyplanet.pl

Page 16: GP Action numer 3

16

52

wokół gp

Agata Bartczak, gospodarka przestrzenna III rok

Koło Naukowe GP

Istnieją na świecie jeszcze miejsca, gdzie linia horyzontu jest całkowicie odsłonięta, góry urzekają swoim majesta-tycznym pięknem, a piękno przyrody powoduje, że boisz się odezwać. Trudno znaleźć gdzieś w Polsce takie miejsca, bez cywilizacji, pozbawione turystów i kartek widokowych. Wiele miejsc, z tych do niedawna uważanych za najbar-dziej odosobnione w Europie, dziś pojawia się na okładkach folderów biur podróży. Nam jednak w te wakacje udało się dotrzeć do cichych, zapierających dech w piersiach zakąt-ków. Odkryliśmy ich urok w państwach, które od wielu lat są odwiedzane przez setki, a nawet tysiące turystów, także z Polski. O tym, że je zobaczyliśmy, zadecydował przede wszystkim sposób, w jaki podróżowaliśmy. 17.07. 2012 r., pobudka o 5.30. Trudno jest zerwać się z łóżka o tej porze w wakacje, zwłaszcza, że cały po-przedni wieczór zamiast postarać się choć trochę wyspać, oboje z Markiem biegaliśmy po mieszkaniu, szukając po-trzebnych nam sprzętów, słuchając rad jego taty, co zrobić, żebyśmy nie zginęli i pocieszając jego mamę, że przecież wrócimy cało, że już tak podróżowaliśmy, że nic nie może nam się stać. Jej łzy i pożegnalne wiadomości od mojej ro-dziny, pełne troski i obaw nie psują naszego pozytywnego nastawienia. Przecież tylu ludzi podróżuje, dlaczego akurat nam tym razem miałoby się nie udać? Uda się. Musi się udać. Nie bierzemy innej opcji pod uwagę. Plan jest pro-sty- jedziemy autostopem z Polski przez Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię i Turcję do Gruzji, a następnie wracamy cali i zdrowi.

W kraju smoków, Drakuli i płatnego autostopu Rumunia była naszym pierwszym celem. Zależało nam przede wszystkim na zwiedzeniu mrocznej Transylwa-nii i Zamku Drakuli oraz zobaczeniu Karpat, które w rumuń-skiej części stanowią ponad 55% ich ogólnej powierzchni. Podobno podróżowanie autostopem jest tutaj bardzo popu-larne. Pomyśleliśmy: „To świetnie, te wszystkie stereotypy o Rumunii to z pewnością przesada, to musi być piękny kraj, w którym ludzie są życzliwi...” Wystarczyły nam niecałe trzy dni, aby przekonać się, że to

my jesteśmy w błędzie. Do Rumunii dojechaliśmy 20 lipca. Mieliśmy szczęście, ponieważ pod Budapesztem zatrzymała się dla nas para węgierskich baptystów, która jechała stamtąd pro-sto do stolicy Transylwanii, czyli Cluj- Napoci. W trakcie

sześciogodzinnej jazdy, przy dźwiękach muzyki gospel, za-przyjaźniliśmy się z naszymi kierowcami- Julią i Norber-tem. Wysłuchaliśmy historii o tym, jak się poznali, obejrze-liśmy zdjęcia ich dzieci, a także dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy na temat historii węgiersko- rumuńskiej i tradycyjnych rumuńskich potraw, takich jak csorba, mici i cozonac. Z Julią i Norbertem pożegnaliśmy się około półno-cy na stacji benzynowej przy wlocie do miasta. Wymienili-śmy się mailami, żeby pozostać w stałym kontakcie w trak-cie naszej podróży. Postanowiliśmy rozłożyć namiot gdzieś w okolicy, by przenocować i rano pojechać do centrum. Nie zastanawialiśmy się zbyt długo nad odpowiednim miejscem. Dopiero rano okazało się, że nasz wybór nie był zbyt trafny.

DO GRUZJIAUTOSTOPEM

GP Action #3

Fot.1

. Dom

w m

iejs

cow

ości

Clu

j- N

apoc

a, R

umun

ia fo

t. Ag

ata

Bart

czak

Page 17: GP Action numer 3

17

52

Obudziły nas kroki wokół naszego namiotu, aż w końcu ktoś pociągnął za zamek od wejścia. Zaskoczeni wyszliśmy na dwór. Okazało się, że pracownicy stacji benzynowej zbierali opłaty za parking i szukali naszych pojazdów. Panowie byli nieco zmieszani, gdy jakimś cudem, łamanym rosyjskim, udało nam się wytłumaczyć, że podróżujemy autostopem i nie posiadamy własnych samochodów czy motorów. Na szczęście obyło się bez płacenia na nocleg, dostaliśmy jed-nak godzinę na zwinięcie namiotu i opuszczenie terenu sta-cji. Niestety, nie było to pierwsze zaskoczenie tego dnia. Już po kilku minutach łapania na głównej drodze, zrozumieliśmy, że „popularność” autostopu w Rumunii powinniśmy zacząć rozumieć inaczej niż do tej pory. Tak, to prawda, ten środek transportu jest tu bardzo popularny, jednak przede wszystkim jako zastępstwo dla komunikacji miejskiej i międzymiastowej. Powoduje to, że na drogach, nawet w centrach miast, stoi masa autostopowiczów, każdy z drogowskazem na inne miasto. W ten sposób poruszają się tutaj także całe rodziny. Spróbujcie sobie wyobrazić nasze zdziwienie, gdy stojąc na drodze z Cluj- Napoci do Bran, nagle przed nami pojawiła się pięcioosobowa rodzina (tata, mama z dwójką niemowlaków na rękach i chłopiec około czteroletni) i nie zważając na nas zaczęła szukać transportu autostopem. W końcu, na środku drogi, zatrzymała się cię-żarówka i zabrała całą piątkę. W dodatku, Rumuni przyjęli zwyczaj płacenia kierowcom za podwózkę. Fakt ten także sprawiał nam wiele kłopotów, zwłaszcza dlatego, że zawsze staraliśmy się podróżować bez gotówki. Udało nam się jednak ominąć panujące zasady. Gdy tylko ktoś dla nas się zatrzymywał, rozmowę zaczynaliśmy od „no money”. Ku naszemu zdziwieniu, ludzie słysząc angielski, decydowali się podwieźć nas za darmo. Transylwania okazała się być niezbyt mrocznym, ale bardzo urokliwym regionem. Pogoda dopisywała nam niesamowicie. Dzięki wysokim temperaturom i prażącemu z nieba słońcu, udało mi się nawet kilka razy odwodnić, na szczęście nie okazało się to zbyt poważne. Ale w koń-cu, kto by się przejmował piciem wody, gdy dookoła dzieje się tyle ciekawych rzeczy! Nie udało nam się niestety spot-kać ani jednego wampira, czy wilkołaka, jednak ich towa-rzystwo doskonale zastępowała nam wieprzowina w sosie kawowym, przepyszne csorby warzywne oraz małe dzieci, które gdy tylko widziały nasze plecaki, podbiegały do nas mówiąc: „give me one lei”. Postanowiliśmy także zwiedzić Zamek Drakuli, jednak już w drodze do niego jeden z kie-rowców uprzedził nas, że sam książę Drakula spędził w tym zamku najwyżej 5 miesięcy i stanowi on wyłącznie sztuczną atrakcję turystyczną. Nasze rozczarowanie powiększyło się, gdy zobaczyliśmy sam zamek. Ceny biletów, hordy tury-stów i sprzedawców, którzy usiłowali zarobić na handlu pa-miątkami z wizerunkiem „upiornego” zamku, czy sztuczną krwią. Na szczęście turystyczne miasteczka i wszech-

obecna bieda to nie jedyne wizytówki Rumunii. Śmiało mogę stwierdzić, że odwiedziliśmy tam jedne z bardziej urokliwych miejsc na świecie. Rumuńskie krajobrazy wyna-gradzały kilkugodzinne postoje na drogach, a zachód słońca nad Karpatami sprawiał, że przestawaliśmy żałować prze-

prawy przez ten wciąż nieujarzmiony kraj.Również ostatnie chwile naszego pobytu w ojczyźnie Dra-kuli pełne były przygód i zaskoczeń. Okazało się bowiem, że droga, którą chcemy dotrzeć do Bułgarii urywa się przed przejściem granicznym, ponieważ naturalną granicę rumuń-sko- bułgarską stanowi rzeka Dunaj. Mieliśmy szczęście. Okazało się, że nie musimy przepływać wpław, by znaleźć się na drugim brzegu. Trochę niepewnie wsiedliśmy na prom, który zabrał nas na drugi brzeg- do bułgarskiego mia-sta Silistra. Swoja drogą, prom graniczny wyglądał bardziej jak łajba przemytników towarów o nieznanym pochodzeniu.

Tam, gdzie drugi człowiek jest waż-niejszy od reszty świata Szybko przemierzając Bułgarię, po drodze zali-czając kąpiel w ciepłym Morzu Czarnym i przeprawę przez górską „drogę ekspresową” dotarliśmy do Turcji. Państwo to, zaskoczyło nas swoją odmiennością, barwnością i goś-cinnością. Ilekroć spotykaliśmy kogoś na naszej drodze, okazywał on nam swoją sympatię i bardzo mocno kibicował w dalszej podróży. Wiele razy zdarzyło się, że napotkane osoby - kierowcy, przechodnie - ratowali nam życie. Pierwsza taka sytuacja przydarzyła się już na gra-nicy bułgarsko- tureckiej. Tego dnia pech nas nie opusz-czał. Znajdowaliśmy się na bardzo rzadko uczęszczanym, górskim przejściu granicznym. Nieliczne przejeżdżające samochody nie chciały się zatrzymywać, a od najbliższej miejscowości dzieliło nas ponad czterdzieści kilometrów. Nie myśleliśmy nawet o przechadzce do Kırklareli. Jedy-nym sensownym wyjściem było zostanie na drodze w pobli-żu granicy (tam mieliśmy chociaż dostęp do sklepu i toalety) i próbowanie złapania jakiegoś transportu w głąb kraju. Spę-dziliśmy tam kilka godzin, w pełnym słońcu, machając na wszystko, co nas mijało, łącznie z taksówkami i autobusami, jednak mimo to, nikt nie chciał nas ze sobą zabrać. W końcu zatrzymało się dwóch Turków, którzy

GP Action #3

Fot.2

. noc

leg

w ru

muń

skic

h K

arpa

tach

fot.

Agat

a Ba

rtcz

ak

Page 18: GP Action numer 3

18

52

jechali do Kırklareli. Po zapakowaniu rzeczy do bagażni-ka wsiedliśmy do samochodu, a Marek zaczął opowiadać o problemach, jakie tego dnia czekały na nas na trasie. Odpo-wiedź naszego kierowcy była błyskawiczna:- Jeśli chcecie jeździć po Turcji stopem to pilnuj tego, jak ona jest ubrana, inaczej wszyscy będą ją brać za prostytutkę i nikt się nie zatrzyma. Ja mam znajomych w Krakowie, więc od razu wiedziałem, że nie jesteście stąd, ale nie wszyscy myślą podobnie. Spojrzeliśmy na mój strój. Nie było w nim nic dziwnego, czy wyzywającego- bluzka z krótkim rękawem i szorty. Po paru chwilach przyszło olśnienie- przecież jeste-śmy już w kraju islamskim, gdzie nogi kobiety powinny być zakryte co najmniej do kolan. Co prawda, wciąż byliśmy po europejskiej stronie Turcji, gdzie turystki mogą ubierać się dowolnie, jednak ta zasada obowiązuje przede wszystkich w kurortach, İstanbule, czy innych turystycznych miejscowoś-ciach. Nie dziwiło nas specjalnie, że ludność w mniejszych miejscowościach posiada bardziej konserwatywne poglądy, tym bardziej, że ja- niska, opalona, o ciemnych oczach i włosach- bardziej przypominałam Turczynkę niż Europejkę. Czułam się głupio, gdy wysiedliśmy w Kırklareli, ponieważ wciąż byłam w krótkich spodenkach. Żadna ko-bieta poza mną nie odkrywała tak mocno swojego ciała, na-wet młode dziewczyny miały na sobie długie spodnie. Kiedy jednak znaleźliśmy ustronne miejsce, w którym mogłam się przebrać, moje europejskie, feministyczne poglądy wzięły górę. Zaczęłam marudzić i oburzać się, bo niby jakim pra-wem przy czterdziestu stopniach mam chodzić w długich spodniach?! Konserwatywne poglądy, napotkane już w tej stronie Turcji, wzbudziły we mnie mnóstwo wątpliwości, co do dalszej podróży. Wybieraliśmy się w końcu do wschod-niej Turcji i jeśli już tutaj przechodzimy swoiste problemy kulturowe i językowe, to co będzie dalej?

Nasze obawy okazały się śmieszne. Z każdym kolejnym kilometrem odkrywaliśmy turecką gościnność. Nagle, z dnia na dzień, przestała istnieć jakakolwiek bariera językowa, translatory w telefonach komórkowych, rozmów-ki polsko- tureckie, a przede wszystkim gesty znacznie uła-twiały nam komunikację. Zaczęliśmy poznawać turecką kulturę i gościnność, czuliśmy się tam bardzo bezpiecznie. Mimo to przeżyliśmy

kilka chwil grozy pod Samsun, dokąd zabrał nas przemiły dziadek w ciężarówce, która pamiętała jeszcze czasy odtwa-rzaczy na kasety. Kabina kierowcy była dość ciasna, przez co nie mogłam zbyt wygodnie usiąść. Zdjęłam więc z ramienia torebkę, aby móc ułożyć się nieco wygodniej. Gdy zaszło Słońce (w czasie naszego pobytu w Turcji panował Rama-zan), nasz kierowca zaprosił nas na kolacje do przydrożnej restauracji. Bez zastanowienia wybiegliśmy z samochodu, uradowani, że skosztujemy tureckich przysmaków. Posiłek był bardzo obfity, zaserwowano nam trzy rodzaje mięsa, pie-czywo, sałatkę oraz wodę, herbatę i ayran do picia. Pomimo, że İsmet nie mówił zbyt biegle w żadnym ze znanych nam języków, atmosfera była wspaniała, dyskutowaliśmy wyma-chując rękami i śmiejąc się z naszych naiwnych obaw, że coś złego może nas spotkać. Najedzeni, w trójkę wróciliśmy do samochodu. Poukładałam poduszki na naszych rzeczach i poszłam spać, bo czekała nas długa droga. Około północy dojechaliśmy do Samsun. Wyskoczyliśmy z tira, zabraliśmy swoje rzeczy, na pożegnanie. İsmet dał nam wizytówkę ze swoim numerem z prośbą, byśmy skontaktowali się z nim, jeśli będziemy w drodze powrotnej w Ankarze. - Mała, wrzuć tę wizytówkę do tego swojego notesu, żeby się nie zgubiła- powiedział Marek. Sięgnęłam po toreb-kę...- Marek, Marek, nie mam jej, została w samocho-dzie!- wrzasnęłam, zrzuciłam z ramion plecak, usiadłam na nim i zaczęłam ryczeć.- Tam były wszystkie moje dokumen-ty, paszport, wiza, portfel, telefon. Wszystko! Nie mogłam się uspokoić. Płakałam tak głośno, że z okolicz-nych sklepów i mieszkań zaczęli wychodzić ludzie, otoczyli nas. Część z nich była pewna, że to Marek zrobił mi jakąś krzywdę i dlatego się tak strasznie darłam. Po drugiej stro-nie ulicy zatrąbił czerwony tir. Byłam przekonana, że nasz kierowca zawrócił, gdy zorientował się, że odjechał z moją torebką. Zostawiłam więc swój plecak na ziemi i zaczęłam biec wymachując rękami przez całą ekspresówkę, żeby go zatrzymać. Marek puścił się za mną, żeby mnie zatrzymać. W międzyczasie zadzwonił do İsmeta, ale niestety, gestów przez słuchawkę nie widać, więc jego próba dogadania się spełzła na niczym. Wróciliśmy po mój plecak i zdecydowa-liśmy łapać dalej stopa, licząc na to, że może uda nam się dogonić samochód z moją torebką. Po kilku chwilach za-trzymał się Turek z rodziną.- Dokąd jedziecie? Co się stało? Widziałem Was już tam wcześniej, koło sklepów. Mogę Wam jakoś pomóc - po-witał nas po angielsku. - Dlaczego ona tak płacze?- Może mógłby Pan zadzwonić do naszego przyja-ciela, zostawiliśmy u niego torebkę ze wszystkimi doku-mentami, a niestety, nie możemy się z nim dogadać. Niech go Pan poprosi, żeby się zatrzymał gdzieś na trasie i pocze-kał tam na nas.- Nie ma sprawy, dogadam się z nim, a później Was do niego zawiozę - reakcja Turka była błyskawiczna. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, ale wciąż nie mogłam

GP Action #3

Fot.3

. Agy

ir L

ake,

Wsc

hodn

ia T

urcj

a

Page 19: GP Action numer 3

19

52

dojść do siebie. Cały czas przed oczami miałam wycieczkę do najbliższego konsulatu bez pieniędzy, żeby zdobyć dla mnie nową wizę. A najgorsze było to, że sama wpakowałam nas w tę głupią sytuację. Wszystko skończyło się dobrze dzięki przytom-ności Marka i pomocy mieszkańca Samsun. Po odzyskaniu torebki wyjechaliśmy z nim kawałek za miasto, by tam zna-leźć odpowiednie miejsce na nocleg. Szczęśliwi, że udało nam się cało wyjść z opresji poszliśmy spać, gotowi na ko-lejne przygody.

Turcja każdego dnia zachwycała nas coraz bar-dziej. Przyzwyczailiśmy się do śpiewów imama rozchodzą-cych się po całym kraju i wszechobecnych flag. Stopowało nam się świetnie, zdarzały się nawet sytuacje, że samochody zatrzymywały się zanim zdążyliśmy podnieść kciuk. Czasa-mi śmialiśmy się, że nie mamy nawet czasu rozprostować kości pomiędzy jedną podwózką a kolejną. Myśleliśmy, że w ten sposób uda nam się przejechać całą Turcję wzdłuż i wszerz, dopóki nie trafiliśmy w góry Kaçkar Dağları, czyli najwyższe pasmo Gór Pontyjskich. Utknęliśmy. W samym sercu gór, na wysokości około 2000 metrów. Ku naszemu zdziwieniu trwały tam ja-kieś roboty ziemne. Liczyliśmy na to, że budowa wzmoży trochę ruch, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Po kilku godzinach postoju, znudzeni, machnęliśmy jakiemuś moto-cykliście, żeby się zatrzymał. Łamanym Tureckim powie-dzieliśmy mu dokąd i jak zmierzamy. Ten, zmartwiony, uświadomił nam, że jazda przez góry zajmuje dużo więcej czasu, więc nie ma szans, żebyśmy dojechali do Kars, (mia-sta, gdzie czekał na nas nasz host z CouchSurfingu) przed zmrokiem. Obiecał nam jednak pomóc i już po chwili łapał stopa za nas. Niestety, nie przyniosło to żadnych efektów. Okazało się, że to jednak nie koniec jego prób. Zrezygno-wany poszedł na plac budowy porozmawiać z pracującymi tam osobami. Ku naszemu zdziwieniu, przyprowadził do nas panów inżynierów mówiących po angielsku i chcących nam pomóc. Zanim zdążyliśmy się zorientować zatrzy-mali oni białe BMW (?) i przekonali jego kierowcę, żeby zmienił swoją trasę podróży i zabrał nas ze sobą. Nie zdzi-wiło nas specjalnie, gdy okazało się, że nasz kierowca nie mówi płynnie w innym języku niż turecki. Znał on jednak wszystkie potrzebne zwroty, aby się z nami dogadać. Gdy

chciał nam powiedzieć, że coś mu nie przeszkadza, mówił: „no problem”, a żeby poinformować nas na jakiej znajdu-jemy się wysokości mówił: „everest” i na kierownicy pisał wysokość. Podróż minęła nam w bardzo miłej atmosferze, ucząc się nawzajem nowych zwrotów po turecku, polsku i angielsku, podziwiając przepiękne góry i równiny. Gdy wspięliśmy się na wysokość 2800 m n.p.m. czuliśmy się jak na dachu świata. Majestat przyrody, cisza i pierwotność tych miejsc sprawiły, że baliśmy się odezwać. W Kars spę-dziliśmy trzy wspaniałe dni z Halilem, zwiedzając miasto, pobliskie cudne jezioro i ruiny dawnej stolicy Albanii – Ani. Dalej czekała nas podróż do Gruzji, wyczekiwanego celu naszej podróży.

Tbilisi, Kaukaz i piraci drogowi w kraju pamięci Lecha Kaczyńskiego.Granicę turecko-gruzińską, po nielicznych przygodach, przekroczyliśmy w miasteczku Vale. Na szczęście, trzech Turków, których udało nam się złapać jeszcze po stronie tureckiej, jechało w głąb kraju, więc zostawili nas w pierw-szym większym mieście, gdzie mogliśmy zrobić zapasy na dalszą wędrówkę i ewentualnie sprawdzić kurs waluty. Za-opatrzyliśmy się więc w dwa piwa i wagon gruzińskich pa-pierosów bez filtra, następnie zaś ruszyliśmy na wylotówkę w stronę Tbilisi z nadzieją, że pokonamy ponad 200 km do zachodu słońca. Nie udało się, więc rozbiliśmy namiot w pobliżu drogi, którą się poruszaliśmy. W nocy przeżyliśmy pierwszy deszcz od czasu wyjechania z Polski. Pech chciał, że miejsce, na którym spaliśmy po nocnej ulewie stało się wyspą, więc poranek upłynął nam na suszeniu rzeczy. Nie zraziliśmy się i szybko złapaliśmy stopa do samej stolicy Gruzji. Mieliśmy nadzieję, że uda nam się tam skorzystać z gościnności lokalnych CouchSurferów, jednak nikt nie od-powiedział na nasze prośby o nocleg. Mając nadzieję, że do wieczora na pewno ktoś się odezwie, wsiedliśmy do mini-busa, by jak najszybciej rozpocząć zwiedzanie miasta. Tam, spotkaliśmy Dominika- Polaka, który od pięciu lat mieszka

w Gruzji. Tego dnia wracał akurat z kilkumiesięcznej wypra-wy po Kaukazie i Czeczeni. Jego uwagę zwróciła oczywi-ście nasza rozmowa w języku polskim, z której dowiedział się, że nie do końca wiemy jak dostać się centrum. Udzielił

- autoStopem do gruzji -

GP Action #3

Fot.4

. zac

hód

Słoń

ca n

ad je

zior

em w

e w

scho

dnie

j Tu

rcji

fot.

Agat

a Ba

rtcz

ak

Fot.5

. Kau

kaz W

ysok

i, G

óra

Kaz

beg,

wid

ok n

a lo

dow

-ie

c gó

rski

fot.

Agat

a Ba

rtcz

ak

Page 20: GP Action numer 3

20

52

nam kilka porad i zaprowadził nas do hostelu prowadzonego przez jego znajomych, bo może, jeśli nie odezwie się nikt z CouchSurfingu, uda nam się wynegocjować jakąś niższą cenę… Niestety, hostel okazał się być dla nas za drogi. Co prawda mieliśmy trochę „luźnych” pieniędzy na nagłe wy-padki, ale wspólnie doszliśmy do wniosku, że ten do nich nie należał. Dominik zauważył, że nie zamierzamy zostawać w hostelu i… poprosił swoją koleżankę, żeby przenocowała nas u siebie, a następnie zarekomendował kilka miejsc w Tbilisi.Znajoma Dominika okazała się być Amerykanką, która to-warzyszyła mu w trakcie ostatniej podróży. Odnalezienie jej mieszkania nie było zbyt łatwe, według Keti, byliśmy jej pierwszymi gośćmi, którzy sobie z tym poradzili. Na miejscu doznaliśmy lekkiego szoku z powodu standardu jej mieszkania. Pierwsze zdziwienie dopadło nas już w windzie - aby pojechać do góry trzeba wrzucić monetę do automatu.

Na szczęście w dół jeździ się za darmo. Kolejne nietypowe rozwiązania zaskoczyły nas w łazience - aby odkręcić wodę w kranie trzeba było najpierw przykręcić kurek do ściany, aby spłukać wodę w toalecie musieliśmy używać dzban-ka. Największą niespodzianką był jednak prysznic. Żeby móc używać ciepłej wody, trzeba było wejść do wanny w gumowych klapach, odkręcić kurek, włączyć bezpiecznik i modlić się, żeby prąd nie poraził nikogo śmiertelnie. Marek jakoś sobie poradził, ja zrezygnowałam z ciepłego prysznica zaraz po tym, gdy słuchawka wypadła mi z ręki z powodu delikatnego porażenia prądem. Po przespanej na wygodnym łóżku nocy, wyruszy-liśmy dalej zwiedzać Gruzję. Chcieliśmy trafić do Kazbegi, miejscowości położonej u podnóża Kaukazu. Z niemałym zaskoczeniem udało nam się tam dotrzeć dość szybko. Nasz kierowca poczęstował nas mrożoną, waniliową kawą, jed-nak w czasie jazdy nie był zbyt rozmowny. Dopiero, gdy zatrzymał się w miejscowości, do której jechał, ożywił się i zaprosił nas na kawę do swojego domu. Tam mogliśmy chwilę odpocząć i podziwiać majestat gór z balkonu. Nigdy wcześniej nie czuliśmy tak wyraźnie, że jesteśmy tylko nie-wielką częścią tego świata, jednak przede wszystkim byli-śmy szczęśliwi, że świat stoi przed nami otworem. Rodziny z dziećmi, grupa studentów, kilku zapra-

wionych alpinistów i my – tak wyglądał widok ogródka piwnego w centrum Kazbegi. Niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jedynym, wszędzie słyszanym językiem był… polski! Nie przeszkodziło nam to w delektowaniu się lokalnym przysmakiem- chinkali i kremową lemoniadą. W Stepancmindzie (bo tak obecnie nazywa się ta miejscowość)

pierwszy raz w życiu mieliśmy okazję zobaczyć lodowiec górski i granicę wiecznego śniegu. Zachwyciliśmy się tam także wspaniałym wodospadem i pomarańczowymi skałami utworzonymi z żelaza. Wyruszając z Kazbegi nie mieliśmy złudzeń, że wracamy powoli do domu. Przepełnieni satysfakcją, radością i speł-nieniem, obróciliśmy się w stronę Polski i wystawiliśmy na-sze kciuki. Ku naszemu zaskoczeniu, pierwszymi osobami, które się zatrzymały byli przewodnicy Izraelskiej wycieczki (dwóch Gruzinów i Izraelczyk). Poruszali się oni po Gruzji jeepem, a za nimi podążały dwa kolejne samochody tego typu, w których znajdowali się starsi ludzie, wysłuchujący gruzińskich opowieści i legend przez CB radio. Spotkaliśmy ich dzień wcześniej w trakcie wyprawy w góry i świetnie nam się z nimi rozmawiało, dlatego perspektywa spędzenia z nimi jeszcze kilku godzin bardzo nam się podobała. Jedną z uczestniczek wyprawy była Polka, która urodziła się i wy-chowała w Warszawie, tam też skończyła liceum i przeżyła getto, po wojnie zaś wyjechała do Izraela. Rozmowa z nią dostarczyła nam wielu emocji. Byliśmy zaskoczeni, gdy za-śpiewała nam hymn Polski. W ten sposób doświadczyliśmy bardzo nietypowej, ale zapadającej w pamięć lekcji historii i patriotyzmu.Po tej przygodzie, kierowaliśmy się na zachód Gruzji, za-haczając po drodze o miejsce urodzenia Wujka Stalina. Kilkakrotnie ocieraliśmy się o śmierć, w aucie prowadzo-nym przez największego rajdowca dróg publicznych, z ja-kim mieliśmy przyjemność jechać (jechał średnio 140 km/h i gdyby nie szerokie pobocze to… zderzyłby się czołowo z radiowozem), a także pijąc gruziński bimber z lokalny-mi marynarzami w sklepie spożywczym o 9 rano. Po tych przygodach dotarliśmy do przejścia granicznego w miej-scowości Hopa, wciąż cali i zdrowi (nie wliczając skutków ubocznych bimbru, który nie był najlepszy dla naszych żo-łądków. Nie bez żalu opuściliśmy kraj, którego mieszkańcy

GP Action #3

Fot.6

. aut

omat

na

mon

ety

w g

ruzi

ński

ej w

indz

ie

fo

t. Ag

ata

Bart

czak

Fot.7

. Śni

adan

ie w

tras

ie n

a na

czep

ie T

IRa

Page 21: GP Action numer 3

21

52

- autoStopem do gruzji -

GP Action #3

byli dla nas bardzo przychylni i z rozczuleniem wspominali Lecha Kaczyńskiego.

Powrót do domuPierwszym założeniem powrotu był złapany na stopa prom na Ukrainę i dalej lądem do Polski. Pomysł ten porzucili-śmy po wypiciu samogonu z gruzińskimi marynarzami, któ-rzy potwierdzili nasze obawy - gruzińskie porty nie są zbyt wielkie, cumują tam tylko wielkie tankowce i promy, na które trzeba rezerwować bilety dużo wcześniej, natomiast prawie niemożliwe jest znalezienie tam małych, kilkuoso-bowych jachtów. Nie mogliśmy sobie pozwolić na czekanie w porcie około dwóch tygodni, ponieważ Marek miał zacząć w Polsce pracę pod koniec sierpnia. Zdecydowaliśmy się więc wrócić do Turcji. Już tego samego dnia dotarliśmy do Trabzon. Jeden z kierowców podarował nam gaz pieprzowy, tłumacząc, że Turcja jest bezpieczna, ale nie wiadomo, co może się stać, skoro chcemy jeździć stopem także po Polsce. W Stambule znaleźliśmy się kolejnego dnia. Stało się tak,

jak podejrzewaliśmy - utknęliśmy na autostradzie wewnątrz miasta. Po długotrwałych próbach złapania czegoś, uratował nas pewien Turek, który słysząc dokąd zmierzamy i skąd jedziemy, ofiarował nam kasę na bilety, byśmy mogli spo-kojnie wyjechać za miasto. Radości nie było końca, kiedy późnym popołudniem opuściliśmy zatłoczone ulice tego ur-banistycznego potwora. Noc zastała nas znów przy drodze, gdzie ponownie mogliśmy doświadczyć tureckiej gościnno-ści. Właściciel ziemi leżącej przy trasie pozwolił nam rozbić namiot w jego ogródku, kazał swojemu psu pilnować nas przez całą noc, a rano przyniósł nam śniadanie, składające się ze świeżo upieczonego chleba i ciasta, pomidorów i me-lona. Z każdą chwilą coraz bardziej żałowaliśmy, że wraca-my już do domu. Bułgarię przejechaliśmy w jeden dzień. Na bułgarsko-serb-skiej granicy spotkaliśmy polską rodzinę wracającą z wa-kacji. Fakt, że zabrali nas w nocy aż do Belgradu nie przy-ćmił tego, że było to najgorsze spotkanie z rodakami jakiego doświadczyliśmy. Jedyną osobą, której nie przeszkadzała nasza obecność, był kierowca. To on zaprosił nas do samo-chodu po tym, jak zobaczył tabliczkę z napisem „Poland”. Nie przewidział niestety tego, że jego żonie i jej koleżance Ani, nie będzie odpowiadać nasza obecność. W dziewięcio-

osobowym busie jechało pięć osób, więc nie widzieliśmy problemu w tym, żeby zmieścić się z naszymi bagażami. Pasażerki jednak uważały inaczej. Anka twierdząc, że nie ma miejsca, by wygodnie siedzieć, położyła nogi na lodów-ce turystycznej. Gdy kierowca poprosił ją o podanie z niej RedBulla, bo w związku z późną porą zasypiał za kierowni-cą, w odpowiedzi usłyszał:- Nie mam jak Ci tego sięgnąć, tu jest za mało miejsca!- widocznie Pani Ania wolała, żeby facet zasnął za kierow-nicą niż się trochę przesunąć. Nauczeni tym doświadcze-niem postanowiliśmy nigdy więcej nie liczyć na Polaków za granicą. Na szczęście szybko zapomnieliśmy o niemiłej przygodzie w Serbii, kiedy na granicy z Węgrami, o północy przypadkiem spotkaliśmy Husnu – niezwykle uprzejmego i gościnnego Turka. Agata, owinięta w kaszmirową chustę z Turcji, a Ja, z „tureckim różańcem” w ręce, siedzieliśmy na parkingu przy stacji benzynowej i popijając gorącą herbatę, zastanawialiśmy się, gdzie rozłożyć namiot, by rano skoro świt złapać jakiegoś tira w stronę domu. Nagle słyszymy za sobą dobrze znane „Merhaba!” a następnie pytanie dokąd jedziemy. Po kilkusekundowej wymianie zdań dowiedzie-liśmy się, że nasz przyjaciel Husnu jedzie prosto do Polski! Uwierzycie? Oczywiście nie zastanawialiśmy się ani chwili, kiedy zaproponował nam wspólną podróż. Zjedliśmy z nim kolację (znów te cudowne melony i turecki, słodki chleb!)

i zapakowaliśmy się do jego ciężarówki. W czasie długiej jazdy zaprzyjaźniliśmy się z naszym ostatnim w tej podróży kierowcą. Gdy Husnu zobaczył, że jesteśmy już dość zmę-czeni, rozłożył nam łóżka u siebie w kabinie, przykrył swoją kołdrą i kocem. Kiedy o 7 rano otworzyliśmy oczy, byliśmy w Czechach niedaleko granicy z Polską. Tam zatrzymaliśmy się na śniadanie, które przygotował nam Turek. Składało się ono z tradycyjnej tureckiej herbaty, pomidorów, chleba i frytek smażonych na maszynce turystycznej. Ku naszemu zaskoczeniu, Husnu także uznawał Ramazan, więc nie zjadł z nami. Zabronił nam jednak pomagać w przygotowaniach do posiłku, a także posprzątaniu po jedzeniu. Jeszcze tego samego dnia zawitaliśmy w Opolu, u rodziny Marka, gdzie przy cudownym, ciepłym posiłku i w sympatycznej atmo-sferze oglądaliśmy zdjęcia i wspominaliśmy nasze przygo-dy. Za kilka dni miał skończyć się sierpień, a my, ciesząc się powrotem do domu, nie mogliśmy uwierzyć, że to już koniec naszej wspaniałej wyprawy.

Fot.8

. W S

tam

bule

moż

na sp

rzed

ać w

szys

tko,

na

wet

pow

ietr

ze

fot.

Agat

a Ba

rtcz

ak

Fot.9

. Z H

usnu

po

prze

jech

aniu

cze

sko-

pols

kiej

gr

anic

y

Page 22: GP Action numer 3

22

52 GP Action #3

wokół gp

Weronika Piekarska, gospodarka przestrzenna III rok

Koło Naukowe GP

Wielka Brytania- wielkie możliwości?

Obecnie za granicami Polski znajduje się 2,4 mln naszych rodaków. Wiele ludzi wyjeżdża za pracą, za lepszym ży-ciem, za tą przysłowiową „idyllą”. Czy naprawdę ją tam znajdują?

Powszechnie znane jest zjawisko migracji. Ludzie prze-mieszczają się z różnych powodów: religijnych, politycz-nych, turystycznych… W dzisiejszych czasach Polakom towarzyszy głównie motyw zarobkowy. Celem ich poszuki-wań stają się najczęściej Anglia, Holandia czy Niemcy. Od-kąd Polska weszła do UE liczba emigrantów bardzo wzro-sła. Ponad 54% Polaków ma w rodzinie kogoś kto wyjechał za granicę do pracy po 1 maja 2004r. W Anglii znajduję się około 500 tys. Polaków. Jest to jedno w głównych siedlisk polskich emigrantów.

Jak szczury?Dla wielu z nas Anglia wydaje się być krajem mlekiem i miodem płynącym. I takie jest też według nas życie Pola-

ków w tym miejscu. Prawda jest taka, że istnieją 2 strony medalu. Wiele naszych rodaków wyjeżdża tam tylko i wy-łącznie po to, by jak najwięcej zarobić. Dlatego jak tylko mogą tną koszty codziennego życia- mieszkają w zatłoczo-nych mieszkaniach, śpią na materacach a nawet rezygnują z higieny. Wszystkie te poświęcenia mają na celu zaoszczę-dzenia jak największej sumy pieniędzy. Możemy usłyszeć wiele historii typu: 6 pokoi, 18 osób, dwie sypiają w kuchni, brud, w łazience i ubikacji, widoczny grzyb, po ogrodzie biegają szczury. Ale to nie zawsze tak wygląda- najczęściej zależy to od podejścia Polaków. Ci, którzy żyją tam na sta-łe, mają normalne warunki mieszkalne. Nie oszczędzają na wszystkim, żyją normalnie i nie ściskają się w jednym po-koju po kilka osób.

Hello, how are you?Mogłoby się wydawać, że język jest sprawą podstawową przy planowaniu takiego wyjazdu. Okazuje się, że nieko-

niecznie. Wielu Polaków jedzie bez znajomości , a nawet bez jakiejkolwiek chęci do nauki angielskiego. Często z pracodawcami albo współpracownikami komunikują się na migi, albo mówią „polangiem”- niby po angielsku, ale wtrącają polskie słowa albo spolszczone angielskie wyrazy. Bywa, że czasami obcokrajowcy szybciej łapią język polski niż my angielski. W miejscu, w którym pracowałam, zwykło

Fot.1. Źródło: www.freeisoft.pl

Fot.2

. Źr

ódło

: ww

w.m

.wyb

orcz

a.bi

z

Fot.3. Autobus londyński Źródło: www.wiadomosci.dziennik.pl

Page 23: GP Action numer 3

23

52

Fot.4. Waluta Euro oraz Polski złoty Źródło: www.tvp.info.pl

GP Action #3

się mówić- aby dostać tu pracę trzeba umieć mówić albo po polsku albo po angielsku- jeden z tych języków trzeba znać. Życie w obcym kraju, gdy ma się problemy z komunikacją,

na pewno jest trudne, ale jak wiemy Polak potrafi. Oczywi-ście nie możemy generalizować. W Wielkiej Brytanii prze-bywa też mnóstwo ludzi z Polski, mówiących perfekcyjnie po angielsku. Robią tam kariery w wielkich korporacjach, jako tłumacze, bądź pracują jako nauczyciele. Jednak wielu naszych rodaków wciąć utrzymują się jako pracownicy fi-zyczni. Mają kwalifikacje, wielu wykształcenie wyższe, ale na tych nisko płatnych stanowiskach zatrzymuje ich brak dobrej znajomości języka.

ZarobkiWedług brytyjskiego Migration Watch, Polacy na wyspach zarabiają czterokrotnie więcej niż w Polsce. Średnia pła-ca tygodniowa to 254 funty- jest to pensja, którą otrzymuje pracownik pracujący za najniższą krajową. Zaoszczędzenie choćby tylko 20% wypłaty daje nam 200 funtów miesięcz-nie, co pamiętajmy przy obecnym kursie funta, przekłada się na naszą walutę jako 1000zł. Żyjąc w polskich realiach,

zaoszczędzenie takiej kwoty wydaję się być mało prawdo-podobnym- w Anglii ludzie żyjący na stosunkowo dobrym poziomie, nie licząc każdego grosza w sklepie, mogą sobie pozwolić na swobodne zakupy i jeszcze udaje im się od-łożyć pieniądze. W Polsce biorąc pod uwagę kurs złotego

pracownik zarobi przez tydzień tyle i angielski pracownik może odłożyć z pensji. Roczny dochód takiej osoby to 13 200 funtów. Zachęcający jest także system socjalny Wielkiej Brytanii. Według Migration Watch jest on nawet jednym z głównych powodów przyjazdu migrantów. Wliczenie do pensji różnego rodzaju dodatków, tj. zasiłków na mieszka-nie i dzieci, daje nam dochód 543 funtów tygodniowo- dla rodziny gdzie pracownik utrzymuje współmałżonka i dwoje dzieci. Jeżeli założymy, że Polak pracuje w ojczyźnie rów-nież za najniższą krajową i dostaje różne zasiłki może on tygodniowo otrzymać około 375 zł. Jest to o wiele mniej ,jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż w Anglii życie jest tań-sze niż w Polsce.

Polska Anglia- angielska Polska?Jak już wspominałam w Anglii znajduję się ok. 500 tys. Po-laków. Jest to duża liczba, więc musiało się to jakiś sposób odbić na angielskim otoczeniu. Oczywistym jest, że spotkać kogoś z Polski w pracy, sklepie czy na plaży to nie problem. Wszędzie spotyka się Polaków rozmawiających przez tele-fon, idących ulicami… Dlatego będąc w Anglii pamiętaj-cie- uważajcie na to co mówicie, bo nigdy nie wiadomo czy osoba stojąca właśnie obok was nie rozumie. Popularna jest tam zabawa w „rozpoznaj Polaka”- szukanie wśród ludzi na ulicach naszych rodaków. Ludzie grający w tą grę kierują

się konkretnymi kryteriami, tj. fryzura, ubiór, które dają na-wet 80% szans prawidłowego trafienia. Z powodu tak wielu rodaków przebywających tam, czymś naturalnym jest popyt na polskie produkty. Dlatego można znaleźć wiele polskich sklepów. Prawda jest taka, że praktycznie w każdym sklepie znajdziecie chociażby półkę z naszymi produktami, począw-szy od polskiego chleba, kończąc na polskim alkoholu. By dodatkowo uatrakcyjnić zakupy i ściągnąć polskich klien-tów, ekspedienci mogą pochwalić się znajomością podsta-wowych polskich zwrotów tj. „dzień dobry”, „jak się masz”, „dziękujemy za zakupy”. Istnieją także polskie angielskie gazety, z których nawet osoba nieznająca angielskiego może dowiedzieć się wszystkiego o aktualnych wydarzeniach w Anglii. Gazety te są zapełnione reklamami polskich firm przewozowych, ofertami polskich tłumaczów, polskich ban-ków, polskiego cateringu, itp. Żyć nie umierać. Praktycznie

Fot.4. Big Ben Źródło: www.hotmoney.pl

Fot.5. Źródło: www.polscott24.com

Page 24: GP Action numer 3

24

52 GP Action #3

każda usługa, która potrzebna jest w życiu codziennym jest nam oferowana w języku polskim, nie trzeba się, więc mar-twić czy pani w banku właśnie zaoferowała nam nową loka-tę czy może po prostu namawia nas do przedłużenia starej. Nie wspominając już o polskich szkołach. Natomiast Pola-cy którzy czują się w Anglii samotni, mogą porozmawiać z kimś na portalu społecznościowym skierowanym do ludzi na emigracji na wyspach. Czy czegoś więcej do szczęścia potrzeba w obcym kraju by poczuć się tam dobrze?

Wakacje w pracy?Obecnie wielu młodych ludzi decyduje się wyjechać na wa-kacje do pracy, najlepiej za granicę- szybki i duży zarobek. W tym roku oszacowano, że z kraju wyjechało około pół miliona Polaków. Saksy- potocznie tak nazywa się sezo-nową emigracje zarobkową- dają młodym wiele możliwo-ści. Odwiedzają oni inny kraj, mają okazje poznać go od środka. Pomimo tego, że całe wakacje pracują i tak mają

okazje przywieść ciekawe wspomnienia. Nawiązują także nowe znajomości, poznają ludzi z całego świata, a co za tym

idzie- szkolą języki. Taki wyjazd może okazać się bardzo pomocny w samorozwoju. Uczy młodych samodzielności i zaradności. Doświadczenie zdobyte na takim wyjeździe

może okazać się bardzo cenne. Niestety, często dzieje się tak, że ludzie nie wracają. Coraz częściej słyszymy o histo-riach typu: „wyjechałam na dwa miesiące, żeby zarobić, ale rzuciłam studia i jestem tu już kilka lat”. Życie tam wydaję się być prostsze, co szybko staje się wystarczającym argu-mentem dla młodych, by tam zostać. Przekonujące oczy-wiście są też pieniądze. Zdarza się, że ludzie decydują się wyjechać na rok lub dwa, żeby zarobić np. na wybudowanie własnego domu w Polsce. Ale po tych 2 latach uświadamiają sobie, że nie potrafią już wrócić do kraju, że polska rzeczy-wistość jest już dla nich obca i że nie satysfakcjonują ich za-robki w ojczyźnie. W ten sposób praca na saksach zamienia się w stałą emigracje.

PowrotyNajczęściej wyjeżdżają młodzi, wykształceni ludzie. Przez to u nas brakuję specjalistów, a gdy nie ma kadry naukowej, nikt nie chcę inwestować, obszar się nie rozwija i ludzie mu-szą wyjeżdżać za pracą. Tak tworzy się błędne koło, które jak najszybciej trzeba zatrzymać. Niestety ludzie nie wierzą, że coś może się zmienić, coraz mniej opowiada się za tym, że Polacy powinni wracać z emigracji. Natomiast politycy

prześcigają się w propozycjach projektów. Ludowcy chcą stworzyć „ziemię za złotówkę”- ludzie wracający z zagrani-cy mają dostać ziemie, ale pod warunkiem, że w ciągu 5 lat wybudują na niej dom. Brytyjsko-polska Izba Handlowa i firma Hays stworzyły razem program „Wracaj do Polski”, na który składa się strona internetowa pozwalająca dotrzeć do naszych rodaków w obcych krajach. Przedstawia ona dane dotyczące rynku pracy, możliwości uczestniczenia w szko-leniach finansowanych ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego, informacje o najczęściej poszukiwanych spe-cjalistach, wynagrodzeniach, rozliczeniach podatkowych. Patronem programu jest Ministerstwo Pracy i Polityki Spo-łecznej. To oczywiście tylko niektóre z przedsięwzięć do-tyczących emigracji Polaków. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak czekać na to, aż Polska będzie krajem z którego nie trzeba będzie wyjeżdżać, by dobrze żyć .

- wielka brytania - wielkie możliwości? -

Fot.6. Źródło: www.iuve.pl

Fot.7. Źródło: http://wiadomosci.dziennik.pl

Fot.8. Źródło: http://www.turystyka24h.pl/

Page 25: GP Action numer 3

25

52 GP Action #3

wokół gp

Anna Wiśniewska, gospodarka przestrzenna IV rok

Koło Naukowe GP

Jan Gehl, słynny duński architekt odwiedził 23 sierpnia br. Poznań na zaproszenie prezydenta miasta. Wziął udział w spotkaniu Poznań miasto dla ludzi, w czasie którego wygło-sił wykład, odwołując się do jego wielu doświadczeń zdo-bytych na całym świecie. W spotkaniu wzięli udział głównie członkowie Rady Strategii Rozwoju Miasta, radni, architek-ci i społecznicy.

O profesorze Janie Gehlu słów kilka.Jan Gehl słynie z propagowania filozofii humanistycznego rozwoju urbanistycznego – łączy architekturę i urbanistykę z psychologią i socjologią. Profesor skupia się na deptakach, parkach, ścieżkach rowerowych, zieleni, które mają zachę-

cać mieszkańców do przebywania w przestrzeni miejskiej. Preferuje ograniczenie ruchu samochodów i miejsc parkin-gowych w mieście oraz poruszanie się komunikacją zbioro-wą, rowerem, pieszo – Kiedy chodzisz, możesz obserwować, rozmawiać, flirto-wać, zatrzymać się, spotkać kogoś, a nawet spontanicznie ruszyć w tany. Chodzenie jest zdrowsze, a sprzyjanie pie-szym jest tańsze od sprzyjania samochodom – zapewniał.

Jest uznanym na całym świecie ekspertem projektowania przestrzeni publicznych. Kreuje je w taki sposób, by w mia-stach ważni byli ludzie, a nie samochody i budynki. Seria jego projektów „Poprawa miasta” była realizowana dla kilku miast Europy , Australii, Ameryki, a nawet Dalekiego Wschodu.W Seulu, dzięki Gehlowi, w centrum miasta odkopano daw-ne koryto rzeki w miejscu zrównanej z ziemią drogą szyb-kiego ruchu. Za jego namową w San Francisco w miejscu trasy szybkiego ruchu powstały bulwary, a podobne realiza-cje były dokonywane w Danii, czy Korei.W Kopenhadze, rodzinnym mieście profesora, wiele ulic za-mieniono w deptaki, inne zwężono, a to wszystko po to, aby

zapewnić miejsce ludziom i rowerom, a parkingi zamienio-no w miejskie place. Dzięki tym działaniom w ciągu dwóch dekad liczba ludzi spędzających czas w centrum wzrosła czterokrotnie.

Pobyt w Poznaniu.Jan Gehl najpierw przespacerował się z hotelu Andersia do Starego Rynku. Z dużym zainteresowaniem obejrzał po-znańskie deptaki: Wrocławską i Półwiejską, zwiedził Stary Rynek. - Usuńcie stąd bruk. Jeśli chcecie, by dobrze się tu czuli lu-dzie starsi i dzieci, wymieńcie go na coś bardziej przyjazne-go – zasugerował architekt. Zawitał on także na Placu Wol-ności – tutaj spodobała mu się fontanna, głównie ze względu na jej funkcję użytkową; fon-tanna Wolności jest jedyną fontanną w Poznaniu, w której można się kąpać, ponieważ ma taki system oczyszczania wody jak w basenach.Profesor zobaczył także nowy dworzec PKP i odniósł się do kwestii planowanych przejść podziemnych – Rzeczywiście od tego się odchodzi. Kopenhaga zasypa-ła swoje przejścia podziemne. Podobny projekt zaczynamy realizować w Moskwie – dodał. Architekt jednak nie odniósł się do tego konkretnego przy-padku, bowiem nie zna szczegółów przedsięwzięcia. Wizyta Gehla była jedynie zapoznawczą – nie chciał mówić czy mu się miasto podoba, czy nie, gdyż za mało widział. Stwierdził jedynie, że Poznań bardzo się zmienił i obecnie zmierza w tym samych kierunku, co Nowy Jork – Gdy ostatnim razem byłem w Poznaniu, widziałem tylko mój hotel i okolice targów. Tym razem spaceruję i mam wra-żenie, że władze miasta pracują bardzo ciężko, by poprawić jakość życia w mieście – dodał. Wdrażanie działań naprawczych Gehla w Kopenhadze za-jęło 50 lat, Melbourne 25, w Lyonie 10, a w Nowym Jorku zmieniło się wiele już w ciągu pięciu lat.. A ile czasu po-trzebuje nasze miasto by stać się miastem przyjaznym dla mieszkańców? Wszystko zależy od zmiany mentalności władz, a także mieszkańców.

Jan Gehl w Poznaniu

Fot.1

. Pro

feso

r Jan

Geh

l Źró

dło:

http

://m

iast

owru

-ch

u.pl

/rad

y-ja

na-g

ehla

-dla

-poz

nani

a/

Fot.2. Profesor Jan Gehl na rowerze http://www.polskatimes.pl/tag/jan-gehl-w-poznaniu.html

Page 26: GP Action numer 3

26

52

wokół gp

Szymon Wittek, gospodarka przestrzenna III rok

Koło Naukowe GP

Zamiast wprowadzać dodatkowe rozwiązania w budowni-ctwie, poprawia się parametry elementów i systemów istnie-jących w każdym budynku.W tego typu zabudowie zmniejszenie zapotrzebowania na

ciepło jest tak duże, że mikroklimat znajdujący się w bu-

dynku może być utrzymywany bez oddzielnego aktywnego systemu ogrzewania, czy też klimatyzacji. Mówiąc prostym językiem, dom sam się ogrzewa i chłodzi – stąd nazwa „pa-sywny”.

Zamiast tradycyjnego systemu grzewczego, w celu zbilan-sowania zapotrzebowania na ciepło dogrzewa się powietrze wentylacyjne, wykorzystuje promieniowanie słoneczne oraz odzyskuje ciepło z wentylacji (rekuperacja), a także ciepło pochodzące z wszelkich urządzeń elektryczny znajdujących się w domu i od mieszkańców.Dom pasywny ma bardzo niskie zapotrzebowanie na ener-gię, bo w ciągu roku wynosi ono mniej niż 15 kWh/m2 . W

DOM PASYWNY - idea czy

GP Action #3

przyszłość świata

„Dom pasywny to nowa idea w podejściu do oszczędzania energii...”

Fot.1

Źró

dło:

ww

w.pi

bp.p

l

Fot.2

. wyk

res p

rzed

staw

iają

cy p

orów

nani

e w

skaź

nikó

w

ener

gety

czny

ch b

udyn

ków.

Źró

dło:

ww

w.pi

bp.p

l

Page 27: GP Action numer 3

GP Action #3

przypadku budynków „zwykłych” budowanych obecnie za-potrzebowanie na ciepło w ciągu roku wynosi 120 kWh/m2.Całkowita energia końcowa zużywana przez dom pasywny jest zatem mniejsza o ¼ energii zużywanej przez przecięt-ny nowo wznoszony dom, który jest zgodny ze stosownymi krajowymi aktami normatywnymi.

Istotą budownictwa pasywnego jest zwiększenie zysków energetycznych i ograniczenie strat ciepła. W tym celu wszystkie przegrody zewnętrzne, czyli dach, ściany, funda-menty i podłoga, posiadają bardzo niski współczynnik prze-nikania ciepła. Jednym z elementów, które to zapewniają jest nieprzepuszczalna dla powietrza powłoka zewnętrzna budynku, a także kilku warstwowość ścian zewnętrznych. Z kolei system wentylacji zmniejsza straty ciepła o ok. 80%. W okresie zimowym świeże powietrze przefiltrowane przez wymiennik ciepła, jest wstępnie ogrzane, następnie dostaje się do rekuperatora, w którym zostaje podgrzane ciepłem pochodzącym z powietrza wywiewanego z budynku.Zaletą budynków pasywnych jest też to, że jedynie w okresie zimowym potrzebują wsparcia grzewczego w

postaci systemów nawiewno-wywiewnych. W pozostałych

miesiącach roku do utrzymawania odpowiedniej temper-atury służy ciepło pochodzące od mieszkańców domu i urządzeń elektrycznych typu lodówka, telewizor, pralka itp.

Dom pasywny uznaje się za opłacalny ekonomicznie, gdy całkowite koszty (budowa, łącznie z projektem i zain-stalowanym wyposażeniem, plus koszty eksploatacji przez 30 lat) nie przekraczają odpowiednich kosztów dla przeciętnego nowego domu. Obecnie koszt budowy domu pasywnego w Polsce to o 8 do 15 % (a nawet do 35%) więcej w stosunku do budowy standardowej. W Niemc-

zech koszty dodatkowe wynoszą jedynie 3-8%. W krajach europejskich np. u naszych zachodnich sąsiadów działają programy wspierające finansowo budowę tego typu domów (program subsydiowania budownictwa pasywnego real-izowanego przez niemiecki Bank Odbudowy) dzięki czemu następuje szybszy zwrot poniesionych nakładów. Pierwszy dom pasywny powstał w Niemczech w Darmstadt Kranich-stein w 1991r. Pierwszym certyfikowanym tego typu bu-dynkiem w Polsce, zbudowany zgodnie z założeniami In-stytutu Domów Pasywnych w Darmstadt, jest hala sportowa w Słomnikach (woj. małopolskie) wybudowana w 2011r.

Warto nadmienić, iż w Kaliszu (woj. Wielkopolskie) wybu-dowano kolejny w województwie (obok Politechniki Poznańskiej) budynek pasywny przez Państwową Wyższą Szkołę Zawodową (PWSZ). Powstał on w celach szkolenio-wych, a także jako pracownia z nowoczesnymi materiałami budowlanymi dla nowo powstałego tam unikatowego ki-erunku studiów Budownictwo Pasywne, a wszystko to dzięki zaangażowaniu dr inż. Romana Pieprzyka. Inwesty-cja kosztowała blisko 400 tys. złotych, z czego połowę wyłożyła na ten cel PWSZ w Kaliszu. Warto nadmienić, że kierunek ten będzie studiami zamawianymi, a więc najlepsi studenci będą otrzymywać stypendia.

Czas pokaże czy budownictwo pasywne zostanie tylko dobrą ideą, czy na dobre wpisze się w krajobraz naszego kraju. Być może, dzięki nowo otwartemu kierunkowi studiów, takie budowle będą powstawać częściej w naszej okolicy i nie tylko.

Fot.

3. D

om p

asyw

ny w

Dar

mst

adt Ź

ródł

o: h

ttp://

wik

iped

ia.p

l Fo

t. 4.

Dom

pas

ywny

– h

ala

spor

tow

a w

Sło

mni

kach

Źró

dło:

http

://w

ikip

edia

.pl

Fot.

5. D

om p

asyw

ny w

Kal

iszu

Źró

dło:

http

://ka

lisz.n

asze

mia

sto.

pl

Page 28: GP Action numer 3

28

52 GP Action #3

wokół gp

Ewelina Zys, gospodarka przestrzenna I rok

Koło Naukowe GP

Pierwsze wrażenia, czyli miesiąc za nami Przed rozpoczęciem roku akademickiego większości studentom nasuwały się pytania: jak to będzie? Jak wygląda studenckie życie? Czy uczelnia którą wy-braliśmy jest tą odpowiednią? A co z kierunkiem? Dzień 1 października jest dniem, który zapoczątkował cał-kiem nowe życie, dniem związanym ze stresem, ale też cie-kawością przed tym co dotychczas było nieznane.

Już na początku września niecierpliwi studenci założyli fa-cebookową grupę I-go roku gospodarki przestrzennej, gdzie wymieniali się swoimi obawami, wzajemnie się poznawa-li. Pomącą służyli koledzy ze starszych lat, którzy chętnie udzielali odpowiedzi na pytania chociażby: gdzie szukać planu? Jak go czytać? Czym dojechać na uczelnię? Takie z pozoru prozaiczne informacje, ale dla NAS – początkują-cych były bardzo istotne.

PIERWSZE KOTY ZA PŁOTYSpotkanie organizacyjne ze studentami I-go roku odbyło się na naszym Wydziale. To była dla nas pierwsza styczność z tym budynkiem, sprawiał całkiem inne wrażenie, zwłaszcza, gdy porównaliśmy go z Collegium Maximum, gdzie mamy większość zajęć w tym semestrze. Na spotkaniu zostały wręczone nam indeksy. Trzymając je

w ręku zdaliśmy sobie sprawę, że to już nadszedł ten czas –czas studiów: nieprzespanych nocy przed sesją, czas im-

prez, zawierania nowych znajomości. Nie ukrywam jednak, że wszyscy czekaliśmy głownie na wręczenie legitymacji, by już od początku miesiąca korzystać ze studenckich ulg. Spotkaliśmy się z wielkim zawodem, ponieważ miały być one do odbioru dopiero pod koniec tygodnia. Właśnie w tym czasie odkryliśmy pierwszy sekret naszej uczelni, a miano-wicie: co kryje się na korytarzu znajdującym się na II Pietrze Coll. Max.

TAJEMNICA KULUARÓW DZIE-KANATÓWGodziny stania w kolejce prowadzącej do drzwi dziekanatu. Student w tym czasie musi wykazać się nie lada cierpliwoś-cią i spokojem, ponieważ zdarza się tak, że trzeba kilku po-dejść, aby sprawę w dziekanacie załatwić. - Spotkałam się z takim przypadkiem, że dyżurujący w tym czasie prodziekan zamknął mi drzwi tuż przed no-sem, wprawdzie o godzinie, której miał być dziekanat już zamknięty. Nie to mnie jednak zdenerwowało, ale fakt, że stoję kilka godzin w kolejce po czym okazuje się, że tego dnia nic już nie załatwię-mówi studentka I roku GP. - Z opo-wieści starszych kolegów, wynika że takie kolejki nie są no-wością i po prostu trzeba do tego przywyknąć.

WRAŻENIA“PIERWSZAKA”

Fot.1. Źródło:http://www.tapeciarnia.pl/58147_rozdroze_drog.html

Fot.2. http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,12051261,Uczelniany_Wielki_Brat-

Page 29: GP Action numer 3

29

52 GP Action #3

LUKI W PLANIEPo upływie niespełna miesiąca mogłam już powiedzieć, że w ciągu całego dnia mam mnóstwo „wolnego” czasu, a to za sprawą wielogodzinnych okienek. Maja one co prawda i plusy i minusy, bo z kolei dają możliwość powrotu do mieszkań ( tym którzy mają do nich blisko), bądź załatwie-nia szybkich spraw na mieście, albo po prostu do nauki w tym czasie, jednak przez nie dzień strasznie się dłuży, a oso-by „dojeżdżające”, wieczorami wracają do swoich domów. W pierwszym semestrze mamy stosunkowo mało zajęć: matematyka i statystyka, geografia ekonomiczna, samorząd terytorialny, ekonomia, technologia informacyj-na, historia urbanistyki, wychowania fizyczne oraz zajęcia prowadzone jako moduł wiedzy społecznej i obywatelskiej, gdzie częściowo mięliśmy możliwość wyboru co do ich te-matyki. Wszystkie prowadzone są przez wykładowców w inny sposób. Każdy z nas-studentów I-go roku ma swoje wybrane zajęcia, które mu się najbardziej podobają, bądź takie, na które uczęszcza się niechętnie. Na początku było ciężko przyzwyczaić się nam do form prowadzenia wykładu: ich czas od 1h do 2h, notatki prowadzone samodzielnie, szybkość przekazywania tak ob-szernej ilości wiedzy, ale w miarę upływu czasu coraz lepiej sobie z tym radzimy.

POZNAJMY SIĘStudenci UP naprawdę postarali się przywitać pierwszo-rocznych m.in. organizując imprezę wydziałową, czy otrzę-

siny. Imprezy te miały na celu przyjęcie nas-nowicjuszy do grona studenckiego oraz dawały szanse na zawarcie nowych znajomości i integracje ze starszymi rocznikami. Doskonała zabawa, świetna atmosfera – nie sposób opisać tego słowa-mi, trzeba było po prostu tam być.Prawdą jest, że nadal odkrywany uczelnię i mimo, że teraz głównie narzekamy na przedmioty, obszerność materiału, okienka, sesję, której bardzo się obawiamy, a także na to, że po prostu nie damy rady, że ta cała odmiana naszego życia nas przerośnie, to tak naprawdę Uniwersytet nam się podoba. Wiemy, że jeśli dołożymy jak największych starań, będziemy wiedzieć czego chcemy, to w następnych latach każde z tych wykładanych zajęć , choć w małym stopniu będą przydatne. Mamy nadzieję, że kierunek, który sami so-bie wybraliśmy, da nam szansę na ciekawą, fajną pracę w przyszłości, jeśli oczywiście skorzystamy z wielu możliwo-ści jakie nam są dawane, czuli m. in.:-możliwość wstąpienia do Samorządu Studenckiego-możliwość wstąpienia do Niezależnego Stowarzyszenia Studentów -możliwość wstąpienia do Koła Naukowego Gospodarki Przestrzennej (gdzie mamy sposobność rozwijać swoje za-interesowania, liczyć na pomoc starszych kolegów z tego samego kierunku, mamy możliwość wyjazdu na konferencje i wiele wiele innych…)Wszystko co nas tu spotyka, co nas czeka, co dalej będzie z nami, zależy od nas – od decyzji, które w ciągu paru lat będziemy podejmować.

Fot.3 Studenci z I roku na Spotkaniu Koła Naukowego Gospodarki Przestrzennej omawiają projekt zagospodarowania terenów znajdujących się wokół wydziału fot. Paweł Rurek

Page 30: GP Action numer 3

30

52

Koło Naukowe GP

Kroplą drążąc plany

wokół gp

Marcin Kaczmarek, Roman Kaczmarek, Krzysztof Nowacki, gospodarka przestrzenna IV rok

Urbanizacja i co dalej...

Urbanizacja oraz coraz większa intensyfikacja zabudo-wy na terenach miejskich powodują ciągły wzrost udziału powierzchni nieprzepuszczalnych w stosunku do terenów biologicznie czynnych, które są przepuszczalne. W takiej sytuacji w znacznym stopniu zmienia się intensywność odpływu wód opadowych. Wymaga to podjęcia działań,

które mają na celu zagospodarowanie tych wód. Rolą pla-nowania przestrzennego jest dążenie do optymalnego wyko-rzystania danego terenu, wyznaczanie kierunków rozwoju oraz przewidywanie skutków naszych działań. Należy przy tym uwzględnić uwarunkowania: społeczne, ekonomiczne i przyrodnicze. Niestety problem zagospodarowania wód jest bagatelizowany, mimo, że w przyrodzie coraz częściej można zaobserwować ekstremalne zjawiska atmosferyczne.

Prognoza skutków wprowadzenia Miejscowych Planów Zagospodarowania Przestrzennego w odniesieniu do zagospodarowania wód opadowych,

z wykorzystaniem technologii GIS.

Rys.1

. Sku

tki p

rzec

iąże

nia

kana

lizac

ji de

szcz

owej

, fot

. http

://im

ages

hack

.us

GP Action #3

Page 31: GP Action numer 3

31

52

Ponadto wciąż rosnąca powierzchnia terenów nieprzepusz-czalnych niesie za sobą negatywne skutki i utrudnia proces odprowadzania wód. Przedstawimy przykładowe rozwiąza-nia w zakresie zagospodarowania wód deszczowych.

Pokrycie planistyczneKoło Naukowe Gospodarki Przestrzennej przygotowało prognozę skutków wprowadzenia miejscowych planów za-gospodarowania przestrzennego w odniesieniu do zagospo-darowania wód opadowych na przykładzie gminy Luboń z wykorzystaniem technologii GIS. Dlaczego wybraliśmy gminę Luboń? Przede wszystkim dlatego, że gmina ta ce-chuje się bardzo duże pokryciem planistycznym (udział te-renów pokrytych miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego) które wynosi około 77%. Taka udział tere-nów z pokrytych planami daje możliwość przeprowadzenia szerokiego spektrum analiz skutków ich wprowadzenia. Dla porównania pokrycie planistyczne dla Polski wynosi około 26%, a dla Wielkopolski zaledwie 9%. Ponadto Lu-boń jest gminą miejską, leżącą w ścisłym sąsiedztwie mia-sta Poznania, cechującą się dużą intensywnością zabudowy, co pozwala na odniesienie wyników badań do obszarów innych miast.

Prognoza GISDo analiz wykorzystano metodę obliczania opadu efektyw-nego USDA-SCS opracowaną przez Służbę Ochrony Gleb (Soil Conservation Service) w USA. W tej metodzie wy-znacza się wskaźnik przepuszczalności terenu - CN , który uwzględnia rodzaj gleby oraz użytkowanie terenu w zlewni. Przyjmuje on wartości od 0 do 100. Wykorzystując mapę glebowo-rolniczą oraz potencjalne przeznaczenie terenów w planach miejscowych, stworzono mapę przepuszczalności gleb. Poszczególne gatunki gleb, występujące na terenie naszego kraju przypisano do jednej z czterech grup (A, B, C, D). Dzięki technologii GIS prze-strzennie nałożono na siebie wartości pochodzące z mapy glebowo-rolniczej oraz potencjalnego zagospodarowania terenu. Ten zabieg pozwolił ustalić wartość współczyn-nika CN (przepuszczalności) dla obszaru gminy. Mapą

znajdująca się na następnej stronie obrazuje przestrzenne zróżnicowanie przepuszczalności gruntów. Średnia wartość współczynnika CN dla gminy Luboń wynosi około 70-75%. Z analizy wynika, że w miejscowych planach przewi-duje się zbyt dużą ilość terenów uszczelnionych w stosunku do terenów biologicznie czynnych. Niesie to za sobą ne-gatywne konsekwencje. Skutkami takiego niewłaściwego planowania jest kurczenie się zasoby wód podziemnych oraz gruntowych. W przypadku dni suchych rośliny nie mają wystarczającej ilości wody, a w przypadku gwałtow-nych ulew kanalizacja deszczowa nie jest w stanie odebrać wystarczającej ilości wody, która odpływając powierzchni z skrajnie uszczelnionych (drogi, chodniki, tereny zabudowa-ne) zamienia się w ścieki deszczowe, zanieczyszczone np. związkami ropopochodnymi. Aby usprawnić system odpro-wadzania wód deszczowych, rozbudowuje się kanalizacje deszczową wraz z oczyszczalnią wód opadowych, niestety takie działania generują bardzo duże koszty…

Czy my jako planiści możemy temu zapobiec?

Odpowiedź brzmi: tak. Należy się jednak zastanowić nad kierunkiem działań zapobiegających takiej sytuacji. Czy powinniśmy inwestować w drogie technologie czy plano-wać uwzględniając naturalne warunki środowiskowe? Naj-prostszym wykorzystaniem wód opadowych na terenach zabudowanych jest ich odprowadzanie do gruntu. Wyko-rzystywane są do tego celu specjalne urządzenia infiltracyj-ne, które dzielą się na te które posiadają zdolności reten-cyjne (rowy chłonne, niecki chłonne, zbiorniki chłonne) i te które ich nie posiadają ( nawierzchnie nieumocnione i nawierzchnie perforowane). Istnieją jeszcze urządzenia z okresową retencją w urządzeniach podziemnych ( skrzy-nie i komory rozsączające, studnie chłonne, rigole). Są to rozwiązania przyjazne środowisku. Do alternatywnych roz-wiązań możemy zaliczyć ażurowe pokrycie parkingów oraz coraz bardziej popularne zielone dachy. Ciekawą opcją jest indywidualne zagospodarowanie deszczówki. Do tego celu pod rynnami umieszcza się specjalne zbiorniki. Taką wodę można wykorzystać np. do mycia samochodu czy podlewa-nia ogródka.

Ryc.1.Pokrycie planistyczne gminy Luboń (opracowanie własne)

Ryc.2. Przewidywana w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego powierzchnia terenów biologicznie czynnych (opracowanie własne).

GP Action #3

Page 32: GP Action numer 3

32

52

Bądźmy niekonwencjonalni!Konwencjonalną metodą gospodarowania wodami desz-czowymi jest kanalizacja deszczowa. Służy ona do odpro-wadzania wód opadowych i roztopowych z uszczelnionych nawierzchni. Niestety zdarza się, że sieci te nie są w sta-nie ich przejąć i odprowadzić. Ponadto, jest to rozwiąza-nie stosunkowo drogie. Szacunkowy koszt wybudowania 1m takiej kanalizacji to około 350 zł, a dochodzi jeszcze koszt eksploatacji. W trakcie okresów suchych kanalizacja deszczowa jest niewykorzystywana. Są to tylko przykłady sposobów zagospodarowania wód opadowych, których jest coraz więcej.

Wnioski Powinniśmy planować zgodnie z zasadami zrównoważone-go rozwoju. Powinniśmy mieć większą świadomość kon-sekwencji jakie niesie za sobą złe gospodarowanie wodami opadowymi. Należy zmniejszać intensywność zabudowy, wprowadzać zieleń izolacyjną i urządzoną, zredukować sieć kanalizacji deszczowej na rzecz zagospodarowania wód opadowych w miejscu opadu. Przy wyborze zagospo-darowania terenu należy analizować podłoże glebowe oraz spadki terenu. Dodatkowymi działaniami mogą być ulgi dla użytkowników decydujących się na zastosowanie rozwią-zań alternatywnych oraz wprowadzenie opłat za odprowa-dzanie wód opadowych. Wzorem do naśladowania w zakre-

sie gospodarowania wodami opadowymi jest Berlin, gdzie większość tych wód jest zagospodarowana. Zagospodaro-wanie wód deszczowych przyniesie wiele korzyści. Odcią-żona zostaje kanalizacja w przypadku ulewnych dreszczów, znacznie zmniejsza się prawdopodobieństwo lokalnego podtopienia, które może powstać w przypadku przeciążenia odbiornika. Pamiętajmy, racjonalne zagospodarowanie wód opadowych, tak aby uniknąć podtopień i powodzi będzie naszym zadaniem – przyszłych planistów. Uwarunkowania przyrodnicze (w tym wody opadowe) są niezwykle ważne w planowaniu przestrzennym.

Ryc.4. Przestrzenne zróżnicowanie wskaźnika przepuszczalności gruntów CN w gminie Luboń (opracowanie własne).

Ryc.

3.Pl

anow

ane

rozm

iesz

czen

ie fu

kncj

i na

pods

taw

ie m

iejs

cow

ych

plan

ach

zago

spod

arow

ania

prz

estr

zenn

ego

(opr

acow

anie

wła

sne)

.

Page 33: GP Action numer 3

33

52

?

W dniach 24-26 kwietnia 2012 roku na Uniwersytecie War-mińsko-Mazurskim w Olsztynie odbyła się Studencka Ogólno-polska Konferencja Naukowa i Warsztaty, pt.

Know-how rewitalizacji - sposobem na ożywienie przestrze-ni powojskowej. Tchnij nowe życie w Koszary Dragonów

zorganizowana przez Koło Naukowe Gospodarki Przestrzennej. W konferencji wzięło udział ok. 40 studentów uczelni z całego kraju, m.in. z Warszawy, Poznania, Katowic oraz oczywiście reprezentacja gospodarzy. Z naszego koła naukowego w kon-ferencji wzięło udział sześć osób: Joanna Mittmann, Krzysztof Nowacki, Marcin Kaczmarek, Roman Kaczmarek oraz Kata-rzyna Barczykowska i Kinga Friebe.

Pierwszego dnia konferencji odbyła się sesja naukowa, w której wzięli udział przedstawiciele instytucji, które objęły honorowy patronat nad konferencją, nauczyciele akademiccy, włodarze miasta, a także eksperci z dziedziny planowania przestrzennego i rewitalizacji.

Drugą część sesji naukowej stanowiły wystąpienia członków kół naukowych o tematyce przestrzeni powojskowej oraz możli-wości jej rewitalizacji. W dyskusji nie mogło zabraknąć oczywi-ście przedstawicieli naszego koła. Panowie Marcin Kaczmarek

i Roman Kaczmarek wygłosili referat przybliżający tematykę odzyskiwania obszarów powojskowych na terenie Miasta Po-znania, pt. „Fortyfikacje poznańskie jako niewykorzystany potencjał turystyczny”.

Po zakończeniu sesji naukowej, uczestnicy zostali podzieleni na 7 grup warsztatowych, które pod przewodnictwem p. Rafała Bętkowskiego, autora książki o Koszarach Dragonów w Olszty-nie, udały się na teren koszar, by dokonać inwentaryzacji przed-projektowej.

Jak odzyskać

wokół gp

Joanna Mittmann, gospodarka przestrzenna IV rok

Koło Naukowe GP

przestrzeń

powojskową

Fot.1. Koszary Dragonów w Olsztynie, fot. Joanna Mittmann

Fot.2. Prezentacja członków KNGP, fot.Joanna Mittmann

GP Action #3

?

Page 34: GP Action numer 3

34

52

Tchnij nowe życie w Koszary Dragonów! Studenci mieli za zadanie stworzyć kompleksowy projekt rewi-talizacji terenu Koszar Dragonów. Musieli zmierzyć się z prob-lematyką zmian programowo-przestrzennych mających na celu integrację obszaru z centrum miasta, zmianami komunikacji dla tego obszaru, czy też wykreowaniem przestrzeni publicznych zgodnych z oczekiwaniami mieszkańców. W ciągu dwóch dni prac projektowych studenci musieli wykonać projekt, który z zapomnianej przestrzeni stworzy „nowego serce” miasta. W zakres projektu wchodziło, m.in. wykonanie koncepcji zmian funkcjonalno-przestrzennych, przygotowanie wizualizacji prze-strzeni publicznej, wizualizacji renowacji wybranego obiektu oraz merytoryczne uzasadnienie wykonanej koncepcji podczas prezentacji przed jury konkursowym składającym się z przed-stawicieli Urzędu Miasta Olsztyna, Głównej Architekt Miasta, reprezentantki firmy ESRI Polska, która objęła honorowy patro-nat nad konferencją oraz opiekuna i pani prezes Koła Naukowe-go Gospodarki Przestrzennej UWM.

Konkurs urbanistycznyRozstrzygnięcie konkursu na najlepszy projekt1 przyniosło I miejsce dla grupy, której współautorem i prezenterem był pre-zes naszego Koła Naukowego Roman Kaczmarek. Jury doceni-ło innowacyjność projektu, pomysł, a także precyzję wykonania

Drugie miejsce przyznano zespołowi w skład, którego weszła, m.in członkini KNGP Joanna Mittmann. Projekt tego zespołu został doceniony ze względu ciekawą formę i dużą wartość merytoryczną.

Trzecie miejsce przypadło grupie, do której należała również studentka naszego Uniwersytetu, Katarzyna Barczykowska. Pomysł jej grupy - wykorzystanie czterech motywów wizual-nych do zagospodarowania czterech dziedzińców, zachwycił jury, które deklarowało nawet jego realizację. Po zakończeniu prezentacji laureaci otrzymali gratulacje oraz cenne nagrody rzeczowe.

PodsumowanieKonferencja zakończyła się pełnym sukcesem organizacyjnym, a my wdzięczni za nowe doświadczenia z zainteresowaniem obserwujemy, co dalej dzieje się z Koszarami Dragonów i z niecierpliwością czekamy na ich udaną rewitalizację, a także na kolejne międzyuczelniane spotkania w studenckim gronie.

1 Wizualizacja zwycięskiego projektu znajduje się na następnej stronie

Fot.3. Wizja lokalna i inwentaryzacja urbanistyczna, fot. Joanna Mittmann

Ryc.1. Schemat funkcjonalno-przestrzenny projektu który zajął II miejsce

Fot.3

. Czę

ść w

arsz

tato

wa,

twor

zeni

e pr

ojek

tów

zago

spod

arow

ania

, fot

. Mat

eusz

Dró

zd

Page 35: GP Action numer 3

35

52

Ryc.

1. W

izua

lizac

ja zw

ycię

skie

go p

roje

ktu

na za

gosp

odar

owan

ie i

rew

italiz

acje

kos

zar d

rago

nów,

wiz

. Rom

an K

aczm

arek

Page 36: GP Action numer 3

36

52 GP Action #3

wokół gp

Błażej Matuszak, gospodarka przestrzenna I rok

Koło Naukowe GP

Codziennie z „PeSTki” korzysta około 100 tys. pasażerów, którzy szybko i bezpiecznie przemieszczają się po ponad sześciokilometrowej trasie, na której rozmieszczonych jest 6 przestanków. Maksymalna prędkość rozwijana przez tramwaje to 70 km/h. Trasa ta ma niebagatelne znaczenie dla mieszkańców Poznania. Już od ponad 15 lat dowozi mieszkańców stolicy Wielkopolski z centrum na północ i z powrotem .

Od planów do realizacji.Już pod koniec lat dwudziestych XX wieku poznańscy pla-niści tworzyli pierwsze koncepcje budowy szybkiego tram-waju, który miał połączyć Winiary z Luboniem. W latach siedemdziesiątych zaczęto projektować linię premetra, po-nieważ na Piątkowie i Winogradach intensywnie rozwijało się budownictwo wielorodzinne. Właściwą budowę rozpo-częto w 1982 roku, która zakładała budowę torów poza gra-nice miasta, aż do Murowanej Gośliny. Jedynym wielkim problemem był brak funduszy na przeprowadzenie tej in-westycji. Ostatecznie Poznański Szybki Tramwaj połączył Piątkowo z centrum miasta, bo właśnie na Moście Teatral-nym torowisko PST łączy się z klasyczną siecią tramwa-jową. W założeniach istniał również 7 przystanek Wielko-polska, lecz ostatecznie z tego założenia pozostały jedynie betonowe podpory widoczne przy skrzyżowaniu trasy PST z Al. Wielkopolską. Tramwaje na obecnej trasie regularnie kursują od 1 lutego 1997. Dzisiaj trasę obsługują regularnie 4 linie dzienne 12, 14, 15, 16 oraz linia kursująca w dni ro-bocze 26 (aktualnie zawieszona ze względu na przebudowę Ronda Kaponiera) oraz linia nocna N21.

Przebudowa PST. Od września 2011 realizowany jest projekt przedłużenia trasy poznańskiej „PeSTki” do Dworca Zachodniego. Kom-plementarnie dla tej inwestycji budowany jest łącznik, który doprowadzi tory do ul. Głogowskiej. To pozwoli odciążyć, już i tak przesilony, ciąg tramwajowy na ul. Roosvelta. Wszystkie te inwestycje związane z modernizacją i budową

nowych tras tramwajowych wynikają z założeń planu zago-spodarowania przestrzennego z 1994 według którego tram-waj ma być podstawową jednostką komunikacji w mieście.

Dzisiejsza trasa zyska dwa nowe przystanki: Rondo Kapo-niera i końcowy przystanek Dworzec Zachodni, za którym zlokalizowana będzie pętla. Szereg tych wszystkich inwe-stycji pozwoli zintegrować transport szynowy komunikacji miejskiej z liniami kolejowymi zbiegającymi się na Dworcu Głównym jak i z dalekobieżnym transportem autobusowym, wszystko to jest możliwe dzięki powstającemu Zintegrowa-nemu Centrum Komunikacji Poznań Główny.Koszt przedłużenia trasy PST waha się w okolicach 130 mln złotych, a część środków na pokrycie inwestycji pochodzi z

PSTPOZNAŃSKISZYBKITRAMWAJ

Fot.1

Wid

ok n

a tr

ase

PST

z prz

ysta

nku

Alej

e So

lidar

nośc

i fot

. Mik

ołaj

Sob

iera

j

Page 37: GP Action numer 3

37

52

Fot.3 Pętla tramwajowa na Osiedlu Sobieskiego fot. Mikołaj Sobieraj

GP Action #3

Unii Europejskiej uzyskanych w ramach Wielkopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. Przewidywane od-danie trasy przypada na styczeń 2013 roku.Istniała również szansa na rozbudowę PST w kierunku pół-nocnym, aż do kampusu uniwersyteckiego UAM na Mora-sku i Umultowie, Plan Zagospodarowania Przestrzennego dla Moraska przewiduje rezerwację terenów pod budowę linii. Obecnie inwestycja ta została zawieszona w czasie, ponieważ władze uczelniane UAM nie mogą dojść do poro-zumienia z włodarzami miasta.

Znaczenie dla miasta Poznań. Bezkolizyjna trasa Poznańskiego Szybkiego Tramwaju w znacznym stopniu ułatwia życie mieszkańcom Poznania.

Pasażerowie kursują tramwajami pojawiającymi się na przy-stankach co dwie i pół minuty, gdzie tramwaje wykonują dobowo ponad 800 kursów. Dzięki temu, że trasa PST jest z założenia budowana jako premetro, trasie towarzyszy wiele budowli inżynierskich, a same tory znajdują się w wykopie. Nad trasą znajduje się wiadukt kolejowy oraz tramwajowy, 3 kładki dla pieszych oraz 7 wiaduktów drogowych. Naj-większą z tych wszystkich budowli jest estakada nad Bog-danką, której długość wynosi 694 metry. Wiadukty drogowe ułatwiają ruch samochodowy wzdłuż trasy. Skrzyżowania bez udziału tramwajów i naziemnych przejść dla pieszych pozwalają skrócić czas przejazdu samochodem oraz zmini-malizować możliwość wystąpienia incydentów drogowych. Jeszcze większe korzyści z tak szybkiej i bezkolizyjnej trasy mogłoby odnieść miasto Poznań, gdyby przy pętli tramwa-jowej na Os. Sobieskiego wybudowano parking buforowy, gdzie dojeżdżający do miasta pracownicy lokalnych firm czy wykładowcy uczelni wyższych mogliby zostawiać swoje samochody na bezpiecznych parkingach. Przy nowo budowanej pętli tramwajowej za Dworcem Zachodnim zlo-kalizowane jest tego typu miejsce dla zmotoryzowanych. W czerwcu tego roku rozstrzygnięty został przetarg na dzier-żawę siedmiu parkingów buforowych w całym Poznaniu. Dzięki temu kasę miasta rocznie zasilać będzie kwota w wysokości 1 mln złotych. Kolejną korzyścią będą pieniądze ze sprzedaży biletów miesięcznych, czego następstwem bę-

dzie zniwelowanie zatorów ulicznych w godzinach szczytu i możliwość zakupu nowego taboru do obsługi pasażerów.

Innowacyjność inwestycji.15 lat temu otwarcie bezkolizyjnej trasy Poznańskiego Szybkiego Tramwaju trafiło na czołówki gazet, wtedy była to pierwsza i najnowocześniejsza trasa szybkiej komunikacji miejskiej w Polsce. W ślady Poznania poszła również stoli-ca Małopolski. W Krakowie budowę tego typu komunikacji miejskiej rozpoczęto w latach 90. Uruchomienie pierwszego odcinka tej trasy przypadło na koniec 2008 roku, kolejny został uruchomiony w 2010 roku. Trasa KST ma długość 14 kilometrów, z czego ponad półtora kilometra trasy przebie-ga w tunelu. Krakowski system szybkich tramwajów opiera się na nowoczesnych systemach informatycznych udzielają-cych bezwzględnego pierwszeństwa tramwajom na skrzyżo-waniach. Ciekawym i korzystnym rozwiązaniem jest inteli-gentny system przesyłania danych o opóźnieniach między tramwajami a elektronicznymi tablicami na przystankach. Zapobiega to zniecierpliwieniu pasażerów. Podobny system znalazłby uznanie u nie jednego poznaniaka, który codzien-nie korzysta ze słynnej pestki. Władze Krakowa odeszły od chęci budowy metra dzięki tak dobrze rozwiniętym syste-mom zapewniającym szybkość i bezpieczeństwo przejazdu. KST bez przerwy jest ulepszane i wydłużane. Poznań i Kraków nie są jedynymi miastami, w których tram-waje mają stać się podstawą komunikacji miejskiej. Podob-ne koncepcje wcielić w życie planuje stołeczne miasto woje-

wództwa Zachodniopomorskiego. W Szczecinie koncepcja SST jest cały czas przygotowywana. Gotowy już jest pro-jekt, wyliczenia i pozwolenia. Szczecińskie tramwaje mają rozwijać na trasie prędkość bliską 90 km/h jednocześnie ob-sługując około 14 mln pasażerów rocznie.

W wielu miastach Polski komunikacja miejska opiera się na klasycznych tramwajach. Sieci tramwajowe są zwykle prze-starzałe, wymagają modernizacji, a tramwaje są przepełnio-ne, jednak mimo to jest to najwygodniejsza i najpopularniej-sza forma transportu.

Fot.2 Artystyczne graffiti na przystanku Aleje Soliarności fot. Mikołaj Sobieraj

Page 38: GP Action numer 3

38

52

Brudne, szare, zaniedbane …

wokół gp

Marta Szkaradkiewicz SKNGP na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu

Dzielnice Poznania, w których dominuje stara zabudowa mieszkaniowa, od lat borykają się z problemem zaniedba-nych podwórek. Przestrzenie te stopniowo ulegają degra-dacji oraz tracą swoje pierwotne funkcje. Coraz częściej wewnętrzne dziedzińce służą do składowania śmieci czy parkowania samochodów i nie są przyjaznym miejscem do zabaw dla dzieci czy spotkań dorosłych mieszkańców. W odpowiedzi na ten problem w roku 2012 zorganizowane zostały w Poznaniu dwie akcje: „Odmień swoje podwórko 2012” oraz „Rewitalizacja Poznańskich Podwórek”. Dla-czego jednak potrzebne są dwie akcje o tożsamych celach. Czym różnią się te dwa podejścia?

Akcję „Odmień…” przeprowadziła Autorska Pracownia Architektury Krajobrazu (APAK) z pomocą Grupy TA-SAK, Stowarzyszenia Wędrowni Architekci oraz Pracowni TEMBO. Przedsięwzięcie to jest jednym z wielu projek-

tów przewidzianych w planie „Rewitalizacja w budowie - tworzymy zręby rewitalizacji w Polsce”, przeprowadzo-nego przez Miasto Poznań oraz Fundację SIC!. Inicjatywa współfinansowana jest ze środków Funduszy Europejskich w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Łącz-ny budżet ponad rocznego programu wyniósł 973 650,00 zł. Pieniądze te przeznaczono na aktywizację mieszkańców

Poznania, szczególnie tych zamieszkujących dzielnice ob-jęte Miejskim Programem Rewitalizacji: Jeżyce, Chwali-szewo, Śródkę, Wildę oraz Stare Miasto. Celem akcji było

integrowanie Poznaniaków wokół problemu jakości prze-strzeni ich miejsc zamieszkania oraz próba wspólnego za-projektowania i przywrócenia podwórkom ich funkcji este-tycznych i społecznych.

Szefem akcji była Pani Magda Garczarczyk z firmy APAK, która odpowiadała za jej organizację i przebieg. Głównym

elementem przedsięwzięcia były cztery „Zielone warszta-ty”, w których mieszkańcy zespołowo pracowali nad kon-cepcjami zmian swoich podwórek. Każdej grupie przydzie-

GP Action #3

Rewitalizacja poznańskich podwórek na dwa sposoby

Fot.1

. Pla

kat r

ekla

muj

ący

akcj

ę “O

dmie

ń sw

oje

podw

órko

201

2”

Fot.2. Zielone warsztaty na Wildzie, http://www.facebook.com/Odmienswoj-epodworko

Fot.3. Makieta i projekt podwórka, http://www.facebook.com/Odmienswojepod-worko

Page 39: GP Action numer 3

39

52

lony został tzw. ekspert, który zazwyczaj był absolwentem kierunku architektury krajobrazu lub architektury i urbani-styki. Do współpracy zaproszono także wielu specjalistów w dziedzinie projektowania, rewitalizacji czy ogrodnictwa. Efektem wspólnego działania ekspertów i mieszkańców były ciekawe propozycje odpowiadające na prawdziwe po-trzeby użytkowników problemowej przestrzeni. Następnie poddane one zostały głosowaniu, a te pomysły, które wy-grały wybory w poszczególnych dzielnicach zostały zreali-zowane. Warsztatom towarzyszył cykl wykładów „Zielono mi”, które miały na celu poszerzenie wiedzy o ogrodnictwie czy planowaniu zieleni.

Drugi projekt – „Rewitalizacja…”, miał zupełnie inną ge-nezę, finansowanie i organizację pracy. Pomysłodawcą przedsięwzięcia jest Filip Janda, student resocjalizacji, któ-rego praca zaliczeniowa dotyczyła problemów społecznych w przestrzeniach starej zabudowy śródmieścia. Wspólnie z Katarzyną Sulejewską - prezesem Stowarzyszenia „Lepszy Świat”, w którym działa, złożyli wniosek o dofinansowa-nie ze środków Wydziału Kultury i Sztuki. Ze względu na relatywnie niski budżet, wynoszący 10 000 zł, zdecydowa-no się zrewitalizować wybrane dwa podwórza przy ulicy

Nowowiejskiego oraz św. Marcin. Wszyscy zaangażowani działają na zasadzie wolontariatu, nieodpłatnie poświęcając swój czas. W pracach nad koncepcjami zagospodarowania uczestniczą studenci różnych uczelni i kierunków. Dominu-ją natomiast gospodarze przestrzenni z Uniwersytetu Eko-nomicznego oraz Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.

Ich wiedzę uzupełniają socjologowie, architekci krajobrazu oraz inżynierowie techniczni. Celem inicjatywy jest stwo-rzenie przestrzeni do zabaw i wypoczynku dla dzieci oraz

zaangażowanie mieszkańców do wzięcia odpowiedzialno-ści za swoje otoczenie. Na każdym podwórku przeprowa-dzane są najpierw wstępne wywiady kwestionariuszowe z mieszkańcami, następnie odbywają się konsultacje społecz-ne zaproponowanych rozwiązań. Etap związany z praktycz-nymi działaniami przewidziany jest na listopad bieżącego roku.

Opisane projekty znacząco różnią się skalą, zaangażowa-niem różnych podmiotów i instytucji oraz koncepcją dzia-łania. Akcja „Odmień swoje podwórko 2012” zakłada sa-moorganizację i zgłoszenie się mieszkańców wybranych dzielnic do tworzenia wspólnego schematu i realizacji przemian w ich najbliższym otoczeniu. Ponadto, warto za-znaczyć, iż akcja ta jest przede wszystkim nastawiona na promocję zieleni w mieście, dlatego dofinansowanie w zna-czącym stopniu skierowane jest na zakup roślin i kwiatów. Natomiast w drugim projekcie podwórka wybrane zosta-ły ze względu na potrzebę ich rewitalizacji oraz bliskość osób lub instytucji, które zobowiązały się do dbania o efekt zmian. Dodatkowo, organizatorzy zakładają wykorzystanie materiałów pochodzących z recyklingu, od darczyńców lub wykonanych pracą rąk własnych wolontariuszy oraz miesz-kańców. Oba pomysły, choć różne, są potrzebne i wpisują się w coraz powszechniejszy trend promocji partycypacji społecznej oraz rewitalizacji zdegradowanych przestrzeni miejskich.

GP Action #3

Fot.4

. Pod

wór

ko p

rzy

ulic

y N

owow

iejs

kieg

o, w

trak

cie

prac

, M. S

zkar

adki

ewic

z Fot.5

. Pod

wór

ko p

rzy

ulic

y św

. Mar

cin,

prz

ed re

wita

lizac

ją, M

. Szk

arad

kiew

icz

Page 40: GP Action numer 3

40

52

Świadomie zaprojektowane -

wokół gp

Katarzyna Nowakowska SKNGP na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu

Budynek tkalni przy ul. Targowej 35, część kompleksu przemysłowego braci Eitingonów w Łodzi. Architektura bardzo typowa dla początku XX wieku w Łodzi. Żelbeto-wa konstrukcja, obszernie przeszklona elewacja i surowe wnętrza składają się na ciekawy, industrialny charakter. Od kilku lat budynek poddawany jest rewitalizacji, ze wzędu na jego wielki potencjał i możliwości adaptacji. To w tym miejscu na dziesięć dni (18-28.10.212) skupiła się uwaga całego designerskiego środowiska Polski, jeśli nie Europy. Łódź, niegdyś miasto przemysłowe, dziś z aspiracją (zdaje się że coraz bardziej realną) do przeobrażenia się w centrum przemysłów kreatywnych, po raz kolejny (już szósty!) była gospodarzem Łódź Design Festival. Wydarzenie zorganizo-wało stowarzyszenie Łódź Art Center, działające od 2005 roku w przestrzeniach fabrycznych łódzkiej dzielnicy Księ-ży Młyn. Swoją aktywność organizacja opiera na przedsię-wzięciach prowadzących do utrwalenia wizerunku Łodzi jako miasta kreatywnego, przyjaznego sztuce i kulturze. Tematem przewodnim festiwalu było hasło AWA-RENESS (ang. świadomość), kolejne z cyklu Change! 2011, AMAZING LIVE 2010, odnoszącego się do nowego podejścia do projektowania i wzornictwa. Wcześniej świa-domość projektowania, czy to przedmiotów czy przestrze-ni, skupiała się na kwestiach podstawych, jak użyteczność i estetyka. Dziś pojęcie to należy rozumieć szerzej, dodając aspety świadomośi ekologicznej, społecznej, przestrzennej. Rozumieć to można poprzez sposób pozyskiwania ma-teriałów, gospodarowania przestrzenią w sensie jej racjo-nalnego wykorzystania, sposób oddziaływania projektu na lokalną społeczność itp. Stanowisko to reprezentuje pogląd bardziej holistycznego podejścia do procesu projektowa-nia, uwzgledniającego nie tylko efekt, ale również proces przygotowujący, pozyskiwanie materiałów (często poprzez wtórne wykorzystanie) oraz analizę oddziaływania na pro-cesy i zachowania społeczne. Tak rozumiana świadomośc przez projektantów pozwala jednoczesnie na dostosowanie efektu ich pracy do potrzeb użytkowników, ochronę środo-wiska, lepsze wykorzystanie - dziś coraz bardziej- ograni-czonej przestrzeni. Generalnie, do projektowania ze świa-

domością siebie, świata, mechanizmów społecznych oraz ograniczoności zasobów przyrody. Trzonem programu festiwalu są wystawy. Zwie-dzający mieli okazję zobaczyć prace wielu polskich projek-tantów oraz studentów szkół artystycznych. Pojawił się też poznański akcent - wystawa pt. Every object tell the story School of Form (kierunek Wzornictwo na wydziale zamiej-scowym Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Pozna-niu, specjalność Industrial Design. Kurator Oskar Zięta). Również łódzcy studenci z Akademii Sztuk Pięknych, Uniwersytetu i Politechniki przedstawili swoje projekty w ramach wystawy DESIGN IN. Swój projekt przedstawiło również Studenckie Koło Naukowe Gospodarki Przestrzen-nej Uniwersytetu Łódzkiego SPATIUM. Wejdź w Łódź! to instalacja mająca na celu uświadomienie jej mieszkańców i przyjeżdzających o miejscach, inicjatywach, festiwalach, architekturze, przedsiębiorstwach kreatywnych. W środku przedstawiona była mapa z naniesionymi punktami warty-mi odwiedzenia i film dotyczący wydarzeń kulturalnych. Ściany zewnętrzne instalacji udostepnione zostały zwie-dzającym do wykreowania własnych skojarzeń z miastem. Uczestnicy festiwalu pisali za co lubią swoje miasto, w jaki sposób i co się w tu kreuje (nawiązanie do strategii zarzą-dzania marką Łódź). Prócz wystaw festiwal bogaty jest w wykłady i debaty na tematy związane z projektowaniem przestrze-ni. Niezwykle ciekawą częscią festiwalu było Forum Design&Architektura, blok pt: Koszty. Emocje. Odpowie-dzialność. Jak podejmowane są dzisiaj decyzje o architek-turze i przestrzeni, przygotowany przez fundację Centrum Architektury z Warszawy. O problemach w partycypacji społecznej opowiadała ar-chiktekt i psycholog Monika Komorowska, założycielka stowarzyszenia Odblokuj, działającego na rzecz porozu-mienia w procesie projektowania działań w mieście. Funda-cja pomaga w prowadzeniu konsultacji społecznych, gdzie celem jest wypracowanie efektywnego dialogu pomiędzy mieszkańcami, projektantami i urzędnikami. Każda z tych grup podczas konsultacji ma inne oczekiwania, potrze-

GP Action #3

ŁÓDZ DESING FESTIVAL 2012

Page 41: GP Action numer 3

41

52

by oraz wiedzę (lub jej brak), co przekłada się na sposób tworzenia wspólnej przestrzeni. Bardzo trudno jest wypra-cować kompromisy, zadowolić mieszkańców, nie urazić ego architektów oraz przeprowadzić wszystko terminowo, poprawnie pod względem formalnym, urzędniczym. Prele-gentka zaznaczała, iż procesy w które właczyła się fundacja Odblokuj udowadniają jak skomplikowane są relacje, emo-cje i komunikacja między interesariuszami, przez co ciężo jest wyjść poza mikroskalę takich przedsięwzięć. Dlatego wiele jest jeszcze do zdziałania na tym polu, by w efekcie realnie współtworzyć świat który nas otacza. Kolejnym wartym uwagi wystapieniem była opo-wieść Ewy Rzanny na temat chińskiej architektury na przy-kładzie Tajpej. Okazuje się, iż panujący szacunek dla przod-ków i dziedzictwa architektonicznego wcale nie oznacza stałych modernizacji starzejących się budynków. Po prostu buduje się je w takiej samej, identycznej wręcz postaci od nowa. Kultem otacza się ideę, nie materię. Budownictwo mieszkaniowe natomiast wygląda tak, że na miejscu inwe-stycji inwestor stawia tymczasowy pawilon. Wielkością jednak odpowiada małemu centrum handlowemu i prócz biura dewelopera zlokalizowane są tam kawiarnie, restaura-cje, przestrzeń publiczna. Po sprzedaniu lokali, co trwa ok. kilku miesięcy pawilon ten podlega rozbiórce (która trwa około 2-3 dni!) i rozpoczyna się budowa. Ciekawym aspek-tem jest fakt, iż elewacje i balkony są przez mieszkańców sukcesywnie adaptowane do ich aktualnych potrzeb, np. uzyskiwanie dodatkowej powierzchni przez zabudowanie, wykorzystanie na pranie, przechowywanie przedmiotów. To niekontrolowane i powszechne zjawisko jest dodatkowo akceptowalne ze względu na wykorzysywanie go jako spo-sób zaciemnienia mieszkań przed słońcem i uciążliwymi temperaturami. Kultura chińska wobec architektury jest za-tem odmienna, intrygująca i budząca bardzo różne odczucia w europejczykach. Polską architekturą, wziętą pod lupę w ramach fe-stiwalu, była przebudowa domu handlowego Renoma we Wrocławiu. Historię obiektu, długotrwałych prac i nego-cjacji nad jego ostatecznym kształtem opowiadał odpowie-dzialny za projekt archiktekt, Zbigniew Maćków. Wyzwa-nie, jakim była renowacja niegdyś prestiżowego budynku, przed którym stanęła jego pracownia okazało się niezwykle trudne. Charakter i sposób prowadzenia handlu na prze-strzeni lat drastycznie się zmienił. Nieefektywne jest już bu-dowanie wysokich centrów handlowych. Dziś powierzch-nie tego typu ze względu na zmianę stylu robienia zakupów, lokowane są co najwyżej na 3 kondygnacjach. Podjęto więc działania dotyczące przeznaczenia pozostałych poziomów na funkcje dodatkowe takie jak food court, klub sportowy, parkingi. Decyzja o rozbudowie Renomy o znaczną część była o tyle trudna, że architekci wielkim szacunkiem dażyli pierwotny projekt Hermanna Dernburga z 1929 roku, jed-nocześnie wiedząc o potrzebie przekształcenia obiektu do aktualnych potrzeb klientów i rynku. W efekcie powstała

bardzo ciekawa forma architektoniczna, obejmująca połą-czenie istniejącego budynku z nową częścią, która swoją proporcją, dopasowaniem do historycznego układu urba-nistycznego, zachowaniem podobnej tonacji kolorystycz-nej oraz, a może przede wszystkim, poziomym podziałom elewacji bardzo poprawnie komponuje się w jedną, spójną całość. Hasło festiwalu – świadomość – tu: na temat zna-czenia obiektu dla tkanki miasta i wielu innych aspektów, zaowocowała ponownym odżyciem Renomy. Prócz wystaw i wykładów w ramach festiwalu odbyły się pokazy filmów. Tematyką obejmowały szeroko pojęte projektowanie np. Helvetica – klasyk kina dotyczący grafiki, typografii itp., Urbanized mówiący o designie miast, zagospodarowywaniu przestrzeni wspólnych, ludziach któ-rzy tę przestrzeń tworzą oraz wpływie jaki ma na użytkow-ników sposób i jakość owego projektowania (obydwa filmy w reżyserii Gary‘ego Hustwit’a). Odbyła się również pro-jekcja o holenderskim architekcie Rem Koolhaas: A Kind of Architect. Koolhaas otrzymał on nagrodę Pritzkera w 2000 roku, jest znany ze swoich wizjonerskich idei i projektów (Biblioteka w Seattle, Ambasada Holandii w Berlinie, sala koncertowa Casa de Musica w Porto). Festiwal to szereg działań. Prócz wspomnainych powyżej, są to również warsztaty z designu dla dzieci Edu-kreacja, czytelnia Elle Decoration, czy PechaKuchaNight, czyli seria prezentacji dot. kreatywnych działań, którymi ich twórcy chcą się podzielić z innymi (zasada prezento-wania to 20 slajdów w 20 minut). Niektóre wystawy, pro-jekcje, debaty w ramach Łódź Design Festival zostały rów-nież rozproszone poza Centrum Festiwalowe do miejskich klubokawiarni (Mebloteka Yellow, Owoce i Warzywa), centrów kultury (OFF Piotrkowska, PREXER), klubów czy Muzeum Kinematografii. Pozwoliło to na odkrywanie mia-sta, jego zakątków, lokalnych biznesów oprartych na kreo-waniu przedmiotów, wartości, idei. Na dziesięć dni Łódź kolejny raz stała się niekwestionowanym centrum designu i chyba każdy z uczestników potwierdzi, że posiada wszyst-kie potrzebne przymioty by to wydarzenie organizować. Połączenie lokalnych designerów, industrialnych przestrze-ni, społecznego zaangażowania i łódzkiej kreatywności sprawia, że miasto świadomie (awareness!) projektuje swój wizerunek na nowo. Coraz wyraźniej widać i potwierdza to również sukces festiwalu, że jest to właściwy, kreatywny kierunek rozwoju miasta.

GP Action #3

Fot.1

. Log

o Łó

dź D

esig

n Fe

stiv

al 2

012

Page 42: GP Action numer 3

42

52

poradniki

Paweł Rurek, gospodarka przestrzenna III rok

Koło Naukowe GP

GP Action #3

Google SketchUpmodelowanie 3D

Google SketchUp jest darmowym programem, który pozwala nam na tworzenie trójwymiarowych modeli. Jest to niezwy-kle przydatne do zwiuzalizowania rysunków, które powstały na przykład w Autocadzie. W poradniku tym postaram się przedstawić podstawowe funkcje tego programu.Google SketchUp ma bardzo wiele możliwości i pomimo tego, że na pierwszy rzut oka może wydawać się skompliko-wany to tak naprawdę jest on prosty i intuicyjny w obsłudze. W swoim poradniku będę opisywał podstawowe funkcje na podstawie Google SketchUp w wersji PRO 8.

Orientacja w przestrzeniDo zmiany widoku w programie służą te 4 przyciski

Pierwszy z nich (orbita) pozwala nam na oglądanie projek-towanego modelu z dowolnej strony. Po jego wciśnięciu mamy pełną swobodę w obracaniu widokiem. Za pomocą drugiego przycisku przesuwamy całość w dowolną stronę. Trzecia opcja to dobrze znana wszystkim funkcja przybli-żania natomiast czwarty przycisk pozwala nam na automa-tyczne ustawienie kamery w taki sposób aby widok obejmo-wał nasz cały model. Również przy pomocy rolki w myszce możemy przybliżać lub oddalać widok natomiast po jej wciśnięciu automatycznie włącza się funkcja orbitowania.

Rysowanie Podstawowe kształty takie jak koło, kwadrat czy też łuki możemy rysować bezpośrednio z paska narzędzi za pomocą tych przycisków

Jeżeli jednak figura, którą chcemy narysować ma bardziej skomplikowane kształty to musimy wybrać opcje opcję ołówka

dzięki, której możemy narysować dowolny kształt. Program automatycznie dociąga linie do wierzchołków i innych lin co znacząco ułatwia pracę. Aby rysunki, które póki co są tylko płaszczyznami stały się trójwymiarowym modelem należy użyć funkcji Wepchnij/Wyciągnij. W tym celu nale-ży kliknąć w ikonkę

a następnie najechać kursorem na figurę, która przed chwilą narysowaliśmy. W momencie gdy stanie się ona zakropko-wana możemy zacząć jej wyciąganie poprzez kliknięcie i przytrzymanie lewego przycisku myszy oraz jej ruchami w pożądaną stronę.

Nadawanie koloru i elementów teks-tur bryłomW celu nadania naszym bryłom koloru lub też struktury mu-simy kliknąć w opcję ,,Wypełnienie kolorem’’

Z okna, które nam się pojawi możemy wybrać gotowe ze-stawy kolorów przygotowane specjalnie dla poszczegól-nych materiałów co znacząco ułatwia prace. Jeżeli jednak kolor lub też skala struktury nam nie odpowiada, to zawsze możemy ją zmienić w zakładce edytuj.W programie mamy bardzo dużo kolorów, a także innych wszelkiego rodzaju tekstur do wyboru co bardzo ułatwia nam prace i uzskanie odpowiednich efektów. W przypadku dopasowania tekstur bądź innych elementów możemy w łatwy sposób manewro-wać skalą ustawiając ją odpowiednio do wielkości danch elementów W momencie gdy jesteśmy już zadowoleni z uzyskanego koloru, wystarczy, że klikniemy myszką na po-szczególne boki figur, które nas interesują. Kolor każdego elementu trzeba zmieniać z osobna.

Page 43: GP Action numer 3

43

52 GP Action #3

Import plików Program umożliwia nam importowania plików w formacie *.dwg oraz w większości popularnych rozszerzeń graficz-nych. Dzięki temu w łatwy sposób możemy uzyskać podkła-dy do wizualizacji z utworzonych przez nas wcześniej dwu-wymiarowych projektów. Po imporcie pliku pozostaje nam już tylko zacząć obrysowywać pożądane elementy i tworze-nie trójwymiarowego modelu.

W celu importowania plików wchodzimy w zakładkę Plik > Import. Następnie pozostaję nam wybrać typ rozszerzenia ja-kie nas interesuje oraz czy dany plik ma nam służyć jako pod-kład czy też jako struktura, którą możemy pokryć nasze bryły.

Pobieranie gotowych modeliGoogle SketchUp umożliwia nam również pobieranie z sieci gotowych modeli stworzonych już wcześniej przez innych użytkowników. Również i My możemy przysłużyć się do powiększenia tej biblioteki. W celu pobrania modelu musimy kliknąć ikonę ,,dodaj nowy budynek’’

a następnie na mały domek w górnym lewym rogu. W ten sposób przejdziemy do wyszukiwarki modeli. Bardziej efektywne jest wyszukiwanie obiektów w ich anglojęzycz-nych nazwach gdyż korzystamy wtedy z projektów powsta-łych na całym świecie. W celu pobrania obiektu wystarczy kliknąć na ,,Pobierz model’’, gdy Google SketchUp zapyta nas czy załadować plik bezpośrednio do programu klikamy na ,,tak’’. W ten sposób możemy zaoszczędzić bardzo wiele czasu i nie wykonywać swojego własnego modelu od pod-staw lecz powielać już istniejące.

Program ma spore możliwości i pozwala na łatwe projekto-wanie. Jego obsługa jest jednak zupełnie inna niż typowych programach graficznych, więc przy pierwszym kontakcie wydaje się bardzo trudny, lecz z zapoznaniem się podstawo-wych funkcji działania tego programu może on wydawać się nam co raz bardziej zrozumiałym. Mam nadzieję, że ten poradnik choć trochę da Wam do zrozumienia jak działa Google SketchUp. Czekajcie na następne poradniki w ko-lejnych numerach GP ACTION!

Page 44: GP Action numer 3

44

52

Renderowanie

poradniki

Sebastian Woźniak, gospodarka przestrzenna III rok

Koło Naukowe GP

w programieKerkythea

GP Action #3

O CO CHODZI?Każdy młody projektant czy architekt musi posiadać zdolności działania z renderowania modelu lub bryły, którą wcześniej wykonał. W tym poradniku chciałbym przedstawić Wam właśnie prosty opis renderowania mo-delu domu jednorodzinnego, który wspaniale współpra-cuje z programem SketchUp.

Kerkythea, bo tak właśnie nazywa się ten program pomo-że osiągnąć nam bardzo dobre i ładne efekty.

Renderowanie najprościej mówiąc to proces, podczas którego rozpatrywane są między innymi odbicia, cienie, załamania światła, wpływ atmosfery (między innymi pogoda –mgła, deszcz), dające odbiorcy pełen komfort i bardzo dobre wyobrażenie danego elementu projektu.

SKĄD POBRAĆ? GDZIE WGRAĆ? Oczywiście musimy posiadać program Google SketchUp. Następnie musimy pobrać nasz Kekythea, więc wchodzimy na stronę: http://www.kerkythea.net/joomla/index.php?option=com_remository&Itemid=42&func=select&id=2 zjeż-dżamy na dół i pobieramy wersje Kerkythea 2008 Echo for Windows – instalujemy instalujemy ją. Nie powinno przysporzyć nam to większych kłopotów.

Po dokananiu instalacji chodzimy: http://www.kerkythea .net / joomla/ index .php?option=com_remository&Itemid=42&func=select&id=7 i pobieramy plugin SU2KT 3.17 SketchUp Exporter (Zip) oraz SU2KT Lighting

Fixtures (Zip), wypakowujemy, w którym znajdujemy pliki, które trzeba przenieść w następujący sposób:• Folder Kt-Lights kopiujemy do C:\[folder gdzie mamy zainstalowany SketchUp]\Components• Plik su2kt.rb kopiujemy do C:\[folder gdzie mamy zainstalowany SketchUp]\Plugins• Folder su2kt kopiujemy do C:\[folder gdzie mamy zainstalowany SketchUp]\Plugins

Wszystko powinno być dobrze, gdy otworzymy program SketchUp a tam ukaże nam się dodatkowe menu z aplika-cjami do programu Kerkythea, które znajduję się w gór-nym prawym roku programu. Tak naprawdę będziemy korzystać tylko z tych:1.Ta ikonka powoduję, że eksportujemy nasz model do programy Kerkythea

2.Ta ikonka powoduję, że eksportujemy animacje3 i 4 Te ikony powodują, że możemy wstawić światło do sceny5 i 6 Te ikonki powodują, że możemy wgrać do modelu tekstury z Kerkythea

Page 45: GP Action numer 3

45

52

w programie

GP Action #3

ZACZYNAMY ZABAWĘ!Rozpoczynamy przygodę, tworzymy dowolny obiekt w program SketchUp, najlepiej może to być jakiś dowolny domek, tak aby zawierał elementy odpowiednich teks-tur, przykładowo dachówka, kolor ścian oraz pozostałe elementy, a także widoczne okna, różnego rodzaju prze-szklenia.

Ten poradnik opierać będzie się na modelu domku jed-norodzinnego, który został wcześniej przygotowany na potrzeby artykułu. Wygląda on następująco:

Gdy mamy gotowy model, przygotowujemy go do eks-portu do naszego programy Kerkythea, więc klikamy na ikonkę, która pozwala nam załadować go do programu. Ikonka ta została opisana na porzednim obrazku i jest ona opisana numerm 1. Po kliknięciu na nią pojawia nam się nastepujące okno:

Jest to okno opcji eksportu do programu, w którym mo-glibyśmy zmieniać między innymi światło czy geometrie, jednak likamy OK nie zmieniając nic w wyświetlonych opcjach. Następnie zapisujemy nasz projekt.

Warto zauważyć, że w lewym dolnym rogu pokazują się

nam procesy, których zadaniem jest wgrywanie naszych tekstur do programu (prędkość tego procesu zależy od intensywności naszego projektu). Często trwa to długo, jeżeli nasz projekt posiada dużo tekstur, należy się uzbro-ić w cierpliwość.

Następnie wyskakuje nam okno, w którym mamy infor-macje o modelu, słońcu, cieniach, oraz czy mamy otwo-rzyć nasz model w programie, który będzie przez nas używany.

Klikamy ‘Tak’.

Nasz model jest już w programie Kerkythea, jednak wid-zimy go jako szkielet,czyli po prostu nie zauważamy naszych tekstur tylko same linie, więc aby to zmienić przechodzimy do View – Adjust i klikamy Solid Ren-dering.

Model jest już gotowy, posiada tekstury i widać go znac-znie lepiej więc możemy przystąpić do dalszych działań.

Page 46: GP Action numer 3

46

52 GP Action #3

Podstawowymi funkcjami, których będziemy używać do odpowiedniego ustawienia naszego modelu w obszarze roboczym to następujące funkcje:

gdzie:

1. Select – pozwala wybrać dany element i edytować go2. Rotate – pozwala nam manewrować obiektem w do-wolnym kierunku3. Pan – możemy przesuwać obiekt w kierunku góra – dół, lewo – prawo4. Roll – pozwala przesuwać obiekt w dowolnym kierun-ku (opcja podobna do Rotate)5. Dolly – przybliżenie, oddalenie obiektu

Po lewej stronie w programie Kerkythea mamy menu Models czyli podgląd do wszystkich tekstur, które są wi-

doczne na naszym modelu. Każdą z nich możemy edyto-wać zmieniać cień, kolor, materiał, światło itd. Ważne jest to, że gdy mamy w naszym projekcie szybę lub elementy składające się ze szkła to musimy zmienić ich zastosowa-nie, to znaczy, żeby nasza szyba była prawdziwą szybą, a nie zwykłym niebieskim wypełnieniem nie odbijającym światła. Wtedy więc wchodzimy w naszą warstwę szkła- przykładowo: Translucent_Glass_Gray, klikamy prawym przyciskiem myszy Apply Material – Basic Pack – Thin Glass

Dalszym krokiem jest wybra-nie światła dla naszego obiektu, więc wchodzimy w Settings – Sun and Sky

gdzie mamy do wyboru lokalizacje prawie każdego miej-sca na świecie, ustawienie dokładnej godziny i daty pada-nia słońca na tę półkulę. Klikając ‘Next’ przechodzimy do okna, w którym możemy ustawić nasycenie i barwę naszego tła. Po wybraniu odpowiedniego słońca i tła kli-kamy ‘Finish’.

Krokiem końcowym jest ustawienie naszego obiektu do odpowiedniego renderowania. Wchodzimy więc w ikon-ke Wyświetla nam się okno:

Page 47: GP Action numer 3

47

52 GP Action #3

- renderowanie w programie kerkythea -

Odpowiednio:

1. Ustawiamy rozdzielczość, oczywiście im większa tym lepsza.2. Setting, czyli tak naprawdę podstawowa czynność w naszym programie. Jest to ustawienie programu do na-szego renderowania. Możemy skorzystać aż z 25 opcji renderów. Musimy wziąć pod uwagę jak duży obszar jest renderowany oraz ile elementów się na nim znajduje. Jest to ważne, ponieważ czas trwania tego procesu zależny od skali renderowania, np. osiedle z zadrzewieniem w najlepszej skali renderowania potrafi się robić przez co najmniej 10 godzin, podczas gdy wybierzemy mniejszy zakres zrobi się w niecałe 20 minut. Aby osiągnąć najlep-sze wyniki oraz w miarę dobry czas oczekiwania tak, by współpracowało to z naszym sprzętem, polecam wybrać opcję 12. PhotonMap + Caustics – Fine + AA 0.3. Jeżeli ktoś chcę uzyskać powalający efekt warto wybrać opcje 19 Metropolis Lights Transport jednak wówczas trwa to naprawdę bardzo długo.3. Opcja, która pozwala wybrać ile warstw jest rendero-wanych, zazwyczaj są to 2, ale to zależy od wydajności naszego komputera.

Gdy wszystko już jest ustawione i gotowe klikamy Apply. Warto zauważyć następujące czynności. Otóż w lewym górnym rogu widnieje proces, w którym możemy zauważyć jaką czynność program wykonuje aktualnie i jak wygląda to w skali procentowej.

W lewym dolnym rogu widzimy czas, w którym obiekt zostaje poddany procesowi:

oraz w prawym dolnym rogu widzimy podglądu naszego renderu:

Gdy wszystko już się zakończyło klikamy na ikonkę , dzięki której możemy przejrzeć nasz wynik oraz zapisać go na naszym komputerze.

Efekt, który uzyskujemy jest zadowalający. Zależy on nie tylko od wyboru skali renderowania, a także od użytych materiałów oraz zaawansowania wykonanego modelu w programie SketchUp. Teraz pozostaje nam już tylko za-mknięcie programu i cieszenie się naszą profesjonalną wizualizacją. W tym numerze przedstawiono podstawowe funkcje programu. Mam nadzieję, że przedstawione porady pomogą Wam w używaniu Kerkythea. Ten mały po-radnik przyda się z pewnością jego nowym użytkow-nikom oraz studentom, którzy zaczynają przygodę z modelowaniem. W następnym numerze następne kro-ki i przygotowania modelu, czytajcie nas uważnie!

Google SketchUp Kerkythea

Page 48: GP Action numer 3

48

52 GP Action #3

Podobno studia to najpiękniejszy okres w życiu. Czar życia studenckiego to oczywiście nie tylko nauka naszego wyma-rzonego zawodu, ale także imprezy, koncerty oraz inne spot-kania towarzyskie Poznań nie bez powodu został okrzyk-nięty miastem studentów. Nie tylko z powodu dużej liczby żaków, ale również dzięki temu, że jako miasto oferuje nam wiele miejsc, więc i pomysłów, na kreatywne spędzenie wolnego czasu.

Studenci przyjeżdżający na studia do Poznania, lub nawet mieszkający tu na stałe, nie znajdą czasu, możliwości oraz chęci do odwiedzin każdego klubu, pubu czy kawiarni, re-stauracji. Z pewnością nie miało by to większego sensu. Jed-nak są miejsca w Poznaniu, które każdy student powinien odwiedzić.

Zastanawiając się nad imprezą w okolicach centrum bardzo zaciekawia klub/pub/restauracja „Dragon”. Znajduje się przy ulicy Zamkowej(tuż przy Starym Rynku). Dlaczego jest to ciekawe miejsce? Głównie dlatego, że Dragon łą-czy dobrą muzykę, smaczne jedzenie, kulturę na poziomie, oryginalny wystrój oraz przede wszystkim niepowtarzalną

atmosferę. Jednak przede wszystkim łączy ludzi, znajdzie się tu reprezentantów wielu odmiennych grup społecznych, którzy bawią się, rozmawiają ze sobą bez zbędnych oporów Praktycznie codziennie Dragon organizuje specjalne atrak-cje, które zawsze zaskakują nawet stałych klientów. Jest to miejsce na rozmowę, zrelaksowanie się, wytańczenie czy po prostu na przekąskę, posiłek w ciągu dnia. Ceny być może nie są do końca studenckie, jednak umiarkowane w porów-naniu do innych klubów w Poznaniu.

Jeśli chodzi o miejsca, gdzie za parę groszy można usiąść porozmawiać w miłym towarzystwie, atmosferze, to z ła-twością można znaleźć kilka małych pubów, kawiarni w okolicach Starego Rynku. Jednym z sympatycznych miejsc

jest na pewno Weranda Caffe przy ulicy Świętosławskiej, obok Fary Poznańskiej, gdzie po prostu można spotkać się z przyjaciółmi, czy umówić się na randkę. Jest to wręcz magiczny lokal. Głównie ze względu na wystrój wnętrz i obsługę. Serwują tam naprawdę przepyszne herbaty, z najróżniejszymi syropami, można również przekąsić tu coś słodkiego lub coś bardziej pożywnego. Najróżniejsze kawy i drinki, soki, koktajle. Miło raz na jakiś czas wybrać się do tak uroczego miejsca i na spokojnie porozmawiać. Dla wiel-bicieli mniej uroczych miejsc, gdzie główną rolę grają napo-je alkoholowe jest pub „Piwko naprzeciwko”. Jest to lokal który znajduje się (jak z resztą sama nazwa podpowiada) naprzeciwko Poznańskiego Ratusza. Jednak dość trudno od-naleźć to miejsce, wśród zgiełku restauracji, klubów, pubów na Starym Rynku. Co nas może zadziwić w tym miejscu? Przede wszystkim cena. Za 5 zł możemy zasmakować lamp-ki wina, lub kufla ulubionego napoju studenckiego. Lokal również serwuje typowe poznańskie zakąski. Jest to bardzo małe miejsce i zazwyczaj jest okupowane przez ogrom lu-dzi, więc często trudno znaleźć wolne miejsce. Jednak warto odwiedzić ten pub. Zadziwi nas nie tylko cena, ale również prosty wystrój wnętrz. Świetna lokalizacja i klimat. Miejsce godne polecenia.

Warto również wybrać się w „Środę studencką” do „Buddha Bar” przy ul. Sierocy, gdzie na studentów czekają zniżki przy barze oraz darmowe wejście. Dla wszystkich aktyw-nych tanecznie i lubiących klimaty latino „Muchos Potatos” zaprasza na „Tajemnice salsy” w każdy poniedziałek, przy ul. Szewskiej, a dla uzdolnionych muzycznie „Jam session” w każdą środę „U Bazyla”. Na karaoke (niekoniecznie z jakimikolwiek uzdolnieniami) warto się wybrać do „Fanta-sy Park” w „Poznań Plaza”, przy ul. Drużbickiego 2, a na „Sport na dwóch telebimach” do „Alibi Club” na al. Niepod-ległości w każdy wtorek.

Reasumując, w Poznaniu ciężko się nudzić, a jeśli już, to tylko na własną rękę. Warto czasami znaleźć odrobinę cza-su, odpocząć od książek, lektury notatek i po prostu wyjść z domu, niekoniecznie na imprezę, ale gdziekolwiek ze zna-jomymi, przyjaciółmi. Przede wszystkim po to, aby nie dać się zwariować i wciągnąć w ciągłe zabieganie, brak czasu, gdyż to z pewnością dopadnie co drugiego z nas po studiach, gdy już zaczniemy pracować. Ważne jest także zawieranie nowych znajomości, bo „odludność” po prostu się nie opła-ca na studiach.

na luzie

Magdalena Stefanowska, Weronika Piekarska, Szymon Wittek, Krzysztof Kiermasz, Paweł Rurek

1 Poznańmiasto doznań

Fot.1

. Log

o kl

ubu

Dra

gon.

źród

ło: w

ww.

mun

o.pl

Page 49: GP Action numer 3

49

52

miasto doznań

GP Action #3

Po trzech tygodniach powrotu do jakże wyczerpującego życia studenckiego, nasz kochany Samorząd Studencki Wydziału Melioracji i Inżynierii Środowiska postanowił za wszelką cenę oderwać nas od nauki i zorganizował słynną już w coraz szerszych kręgach „Wydziałówkę z misiem”. Impreza odbyła się 17 października. Tym razem miejscem zabawy dla naszego wydziału był Fantasy Park w Plazie, gdzie osobie przeciwnej płci można było zaimponować nie tylko ruchami na parkiecie, ale także zwycięstwem w kręgle czy bilard, ( co będziesz robił na imprezie? –będę grał w grę;)). I wszystkie te atrakcje cenowo dostosowane do stu-denckiej kieszeni. Poza tym czymże byłaby wydziałówka WMiIŚa bez naszego MIŚowego drinka. Do Plazy dotarli studenci gospodarki przestrzennej i inżynierii środowiska. Nie zabrakło też kadry akademickiej. Studenci świetnie się bawili mogąc na chwilę zapomnieć o troskach dnia powsze-dniego. Jeżeli chodzi o muzykę działała zasada „dla każdego coś dobrego”, można było usłyszeć starsze kawałki jak i klu-

bowe dźwięki. Impreza cieszyła się dobrą frekwencją na par-kiecie, ale nie bra-kowało chętnych do spróbowania swoich sił w partyj-ce kręgli czy bilar-da. Wydziałówka pewnie trwałaby do samego rana, gdy-by nie Miś Usza-tek, który po przez klubowe głośniki uświadomił nam, że czas do łóżek. Ludzie zadowoleni opuszczali Fantasy Park kierując się do swoich domów.

„Sypana Szarlotka”Jesień, zima to idealny czas na eksperymenty w kuchni z jabłkami. Warto wykorzystać urodzaj tego owocu, ponieważ jest tani oraz bardzo zdrowy, a podany na gorąco w cieście z kulką lodów śmietankowych, zachwyci każdego i rozgrzeje w najchłodniejszy wieczór.

Potrzebujemy:• 1 szklanka mąki pszennej• 1 szklanka cukru • 1 szklanka kaszy manny• 1,5 czubatej łyżeczki proszku do pieczenia• 1,5 kg jabłek• cynamon (ilość według uznania)• ¾ kostki masła

Krok po kroku:•Wymieszać razem mąkę, cukier, kaszę manną oraz proszek do pieczenia. Podzielić mieszaninę na 3 części.•Obrać jabłka, wydrążyć gniazda nasienne i zetrzeć jabłka

na tarce (najlepiej z dużymi oczkami). Podzielić starte jab-łka na 2 części.•Tortownicę (d=23cm) lub blachę o podobnej powierzchni wyłożyć papierem do pieczenia lub posmarować masłem.•Wysypać na dno 1/3 wcześniej wymieszane suche skład-niki.•Na suchą warstwę nałożyć ½ starte jabłka. Posypać jabłka cynamonem.•Wysypać kolejną warstwę suchych składników.•Nałożyć pozostałe jabłka. Posypać cynamonem.•Wysypać ostatnią warstwę suchych składników. Rozłożyć na wierzch starte lub pokrojone masło.•Włożyć ciasto do piekarnika rozgrzanego do 180˚C i piec przez około 40-60 min (aż się zarumieni).Smacznego !Podać najlepiej na ciepło, z kulką śmietankowych lodów lub łyżką bitej śmietany. Przepis na szarlotkę sypaną zawsze się sprawdza i nie potrzeba do jej przygotowania uzdolnień kulinarnych, a przede wszystkim dużych środków finanso-wych.

2 Relacja z “Wydziałówki”

3 A jeść trzeba...

Fot.1

. Pro

jekt

pla

katu

, wyk

onan

ie: S

ebas

tian

Woź

niak

na luzie

Page 50: GP Action numer 3

50

52 GP Action #3

4 Krzyżówka!

1. Faza rozwoju miasta, w którym ludność przenosi się z centrum na przedmieścia.2. Sporządzany przez gminę określające przeznaczenie, wa-runki zagospodarowania i zabudowy terenu – skrót.3. Imię Pani Dziekan4. Wewnętrzny dziedziniec5. Rodzaj administracji działającej w zakresie administracji państwowej, rządowej i samorządowej.6. Pojęcie oznaczające projektowanie i kształtowanie krajo-brazu wiejskiego.7. Wydział …… i Inżynierii Środowiska.8. Układ elementów dający wrażenie wzoru, rysunku stoso-wany w celach zdobniczych na tkaninach, posadzkach itd.9. Przedmiot zajmujący się badaniem gleb.

10. Gest, który jest symbolem zwycięstwa lub wolności.11. Najwyższy stopień podziału terytorialnego Polski12.Zewnętrzna powierzchnia ściany budynku wraz z wszyst-kimi znajdującymi się na niej elementami.13. MPZP składa się z dwóch części: graficznej i?14.Starożytne państwo, w którym powstały pierwsze miasta.15. Przyrząd służący do pomiaru ilości opadu atmosferycz-nego.16. Proces gromadzenia się materii organicznej w jeziorach w tempie przekraczający jej zasymilowanie.17. Zbiór punktów będących podstawą szczegółowych po-miarów geodezyjnych.18. Działanie mające na celu ożywienie zdegradowanych obszarów miast.

5 Kąciksuchara

Co mówi przewodnik z Japo-nii w muzeum szkła?- Toshiba

Czemu 2 boi się 2 do drugiej?Bo 2 do drugiej to potęga!

Dlaczego Frodo musiał iść do Mordoru ?Bo Sam by nie doszedł.

Wchodzi blondynka do windy, a tam stoi facet i pyta się:-Na drugie ? -Wioletta.

Przychodzi smok na leśną polanę ze zwierzętami i pyta:- Nazwisko?- Niedźwiedź.- Smok: Wpisuję cię na moją listę. Jutro stawisz się tu na polanie i cie zjem.- Nazwisko?...- Wilk.- Smok: Wpisuję cię na listę. Jutro stawisz się tu na polanie i cie zjem.- Nazwisko?- Zając.

- Smok: Wpisuję cię na listę. Jutro stawisz się tu na polanie i cię zjem.- Zając: A można nie przychodzić?- Smok: Można, wykreślam.

..........................................................................................................................................

..............................................................................................................................................................

......

......

......

.....

......

......

......

.....

......

......

......

......

......

......

......

......

......

......

......

......

......

......

.

na luzie

Page 51: GP Action numer 3

51

52

na zakończenie

W numerze napisali:

Agata Bartczak Magdalena Byczkowska Marcin Kaczmarek Roman Kaczmarek Justyna Karolczak Krzysztof Kiermasz Agata Materna Błażej Matuszak Joanna Mittmann Jowita Niemczyk Katarzyna Nowakowska Weronika Piekarska Paweł Rurek Magdalena Stefanowska Marta Szafrańska Magdalena Szmyt

Anna Wisniewska Szymon Wittek Sebastian Woźniak Ewelina Zys

Fotografie:

Paweł Rurek Weronika Piekarska Agata Materna Justyna Karolczak Mikołaj SobierajPodziękowania Samorząd Studencki Wydziału Melioracji i Inżynierii Środowiska dr inż. Mariusz Sojka dr inż. Anna Zbierska Roman Kaczmarek Marcin Kaczmarek

pisz z nami!

.......................................................................................................................................................................................................................................................................PO

LECA

MY

Page 52: GP Action numer 3

PodziękowaniaPatronat Medialny

Ma

ga

zyn

ko

ła n

au

ko

weg

o g

osP

od

ar

ki P

rze

str

zen

nej

nu

Mer

3

saMorząd studencki wMiiŚ