Upload
hadan
View
242
Download
5
Embed Size (px)
Citation preview
HISTORIA RZECZYPOSPOLITEJ WIELU NARODÓW
1505-1795
Seria wydawnicza: Dzieje krajów Europy Środkowo-Wschodniej
Dotychczas ukazały się:
Jerzy Kłoczowski
Historia Polski od czasów najdawniejszych do końca XV wieku
Andrzej Sulima Kamiński
Historia Rzeczypospolitej Wielu Narodów
Hanna Dylągowa Historia Polski 1795-1990
Natalia Jakowenko
Historia Ukrainy od czasów najdawniejszych do końca XVIII wieku
Jarosław Hrycak
Historia Ukrainy 1772-1999
W przygotorvaniu:
Hienadź Sahanowicz
Historia Białorusi do końka XVIII wieku
Zachar Szybieka Historia Białorusi w XIX-XX wieku
Adomas Butrimas
Historia Litwy do końca XVIII wieku
Antanas Kulakauskas Historia Litwy w XIX-XX wieku
Andrzej Sulima Kamiński
HISTORIA
RZECZYPOSPOLITEJ
WIELU NARODÓW 1505-1795
OBYWATELE, ICH PAŃSTWA,
SPOŁECZEŃSTWO, KULTURA
INSTYTUT
EUROPY
ŚRODKOWO
WSCHODNIEJ
Lublin 2000
Redakcja i opracowanie indeksów: Wojciech Polak Konsultacja redakcyjna: Hubert Łaszkiewicz Opracowanie i wykonanie map: Maria Juran
Projekt okładki i stron tytułowych: Agata Pieńkowska Korekta: Piotr Sanetra
Redakcja techniczna i skład: „Apim”
© Instytut Europy Środkowo-Wschodniej, Lublin 2000 © Andrzej Sulima Kamiński, Lublin 2000
Praca wydana dzięki finansowemu wsparciu: Fundacji Lanckorońskich
Komitetu Badań Naukowych Fundacji im. Tadeusza i Zofii Romerów
Realizacja projektu napisania prac dotyczących dziejów narodów Europy Środkowo-Wschodniej
była możliwa dzięki wsparciu: National Endowment for Democracy
Institute for Democracy in Eastern Europe Fundacji im. Stefana Batorego
Kasy im. Józefa Mianowskiego - Fundacji Popierania Nauki
ISBN 83-85854-60-6
Instytut Europy Środkowo-Wschodniej
ul. M. Curie-Sklodowskiej 58/1 20-029 Lublin
tel/fax. (48 81) 533-85-88 e-mail: [email protected]
Druk: Agencja “Wschód” tel. (4881) 527-70-51
s.5/6
Wstęp Redakcji.
Historia Białorusi, Litwy, Polski i Ukrainy
Inicjatywa równoległego opracowania historii czterech krajów zrodziła się na zjeździe w
Rzymie wiosną 1990 roku. Postanowiliśmy, Ŝe autorzy i komitet redakcyjny podejmą bliską
współpracę, aby w moŜliwie największym stopniu uwzględnić róŜne punkty widzenia, zawsze w
szerokiej perspektywie porównawczej. W czasie licznych spotkań zespołu autorów i redaktorów,
w bardzo szczerej, przyjacielskiej atmosferze, staraliśmy się zrozumieć róŜne stanowiska i
moŜliwości ujęcia danego tematu, sporu w bardzo trudnej przecieŜ historii naszego długiego i
niekiedy jakŜe bliskiego obcowania czterech narodów; Na takie spory i róŜne ujęcia dziejów
natrafialiśmy na kaŜdym kroku. W centrum naszych zainteresowań staraliśmy się umieszczać
społeczeństwa, ludzi i ich prawa, doświadczenia obywatelskie na wszystkich szczeblach Ŝycia
społecznego.
Celem nie było przy tym ujednolicenie poglądów; KaŜdy z autorów i redaktorów
zachowywał swój punkt widzenia. Poszczególne ujęcia wyrastały z tradycji historiograficznych
czterech krajów, podejmując zarazem niejednokrotnie polemikę z nimi i dając nowe propozycje,
rozwiązania, hipotezy. Zakładamy, Ŝe publikacja w językach tych krajów, a takŜe w językach
kongresowych, naszych prób syntez, pozwoli po pierwsze, na lepsze zrozumienie najbliŜszych
sąsiadów, co często jest najtrudniejsze a po drugie - wywoła powaŜną debatę naukową wokół
naszych dziejów, potraktowanych -jak chcielibyśmy - nowocześnie, porównawczo, z szerszym
oddechem europejskim przy równoczesnym zrozumieniu swoistości losów i kultur. Bliska jest
nam wizja pewnej wspólnoty losów Europy Środkowo-Wschodniej jako części Europy. Mamy
nadzieję, Ŝe nasza wspólna praca obejmie w przyszłości cały region i przyczyni się do lepszego,
prawdziwszego spojrzenia na całość dziejów Europy.
Historię kaŜdego z czterech krajów przedstawiamy w dwóch lub w trzech tomach.
Przewidujemy takŜe osobny tom wspólnego atlasu oraz tom z podstawowymi tekstami
s.5/6
źródłowymi, dotyczącymi tak całego obszaru, jak i jednego kraju-państwa.
Anatol Hryckiewicz (Mińsk)
Jarosław Isajewycz (Lwów)
Andrzej Sulima Kamiński (Waszyngton)
Jerzy Kłoczowski (Lublin)
Juozas Tumelis (Wilno)
s.7/8
Historia Polski
a dziedzictwo Rzeczypospolitej
Historię Polski w trzech kolejnych tomach w opracowaniu Jerzego Kłoczowskiego
(średniowiecze), Andrzeja Sulimy Kamińskiego (doba nowoŜytna) oraz Hanny Dylągowej (wieki
XIX-XX) chcemy przede wszystkim traktować jako propozycję tak do debaty naukowej, jak do
refleksji i dyskusji w najszerszych kręgach osób zainteresowanych historią naszego kraju i
społeczeństwa. Propozycja wyrosła w sposób szczególny w toku wieloletniej współpracy z
kolegami białoruskimi, litewskimi, ukraińskimi, i stąd dotyczy w duŜej mierze naszych
wzajemnych stosunków. Są one kluczowe dla rozumienia zwłaszcza całej problematyki unii
Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego, Rzeczypospolitej Obojga Narodów, i to tak
w czasie jej trwania, jak i później w sensie dziedzictwa tak niezwykle waŜnego i zarazem
niełatwego aŜ po dziś dzień. Dziś Polska, łącząc się ściśle - zgodnie ze swą ponad tysiącletnią
tradycją - z Zachodem, przywiązuje zarazem najwyŜszą wagę do swych stosunków z Białorusią,
Litwą i Ukrainą i ich miejsca we wspólnocie europejskiej jutra. Jesteśmy przy tym przekonani, Ŝe
właśnie dobre rozumienie historii uwzględniające róŜne punkty widzenia, nie tylko ten, który
uwaŜamy za własny, ma fundamentalne znaczenie dla budowania dobrych, przyjacielskich
stosunków między Polakami a Białorusinami, Litwinami i Ukraińcami. Dla stabilizacji tego
wielkiego obszaru Europy z ponad stu milionami mieszkańców jest to dziś potrzeba bardzo pilna
i zasadnicza.
KsiąŜkę poddajemy pod szeroką ocenę i debatę przede wszystkim w czterech krajach,
które mają prawo - jeśli zechcą - przyznawać się do dziedzictwa Rzeczypospolitej. Liczymy, Ŝe
jej wersje: białoruska, litewska i ukraińska ułatwią taką debatę. Dobrze będzie oczywiście, gdy
maksymalnie uwzględni ona wszystkie cztery propozycje syntetycznych ujęć dziejów naszych
krajów wyrosłe z wieloletniej współpracy.
Jest rzeczą jasną - i podkreślić to wypada raz jeszcze z całym naciskiem - Ŝe kaŜdy z
autorów zachowuje pełną swobodę i odpowiedzialność za sformułowane przez siebie zdania.
Wiele stwierdzeń zawartych w naszych tomach wywoła z pewnością gorące reakcje, i to zarówno
uznania, jak i sprzeciwu. Jeśli to będzie prowadziło do rzeczywistej wymiany zdań i pogłębionej,
wieloaspektowej debaty. to ksiąŜki w pełni spełnią swoje zadanie.
s.7/8
Ale dzieje Polski i Rzeczypospolitej łączą się takŜe w swym długim trwaniu z dziejami
innych narodów i ludów, między innymi Niemcami, Rosjanami, śydami. Jesteśmy przekonani o
wadze pracy historycznej w XXI wieku, jaką trzeba będzie kontynuować i prowadzić łącznie z
badaczami tych właśnie narodowości. Do nich teŜ kierujemy nasze syntezy z Ŝyczeniami, by
stały się pomocne w przyszłych spotkaniach i debatach.
Jerzy Kłoczowski
Wstęp
...naszemu europejskiemu człowieczeństwu wrodzona jest pewna
entelechia, która przenika wszystkie przemiany postaci Europy i nadaje
im sens rozwoju zmierzającego ku idealnej postaci Ŝycia i bytu jako
wiecznemu biegunowi.
(Edmund Husserl)
Do Czytelnika:
białoruskiego
litewskiego
polskiego
ukraińskiego
Zakres prac
W prezentowanych tu dziejach Rzeczypospolitej zwracam szczególną uwagę na historię
społeczeństwa obywatelskiego i jego kultury politycznej. Jest to więc historia przestrzeni
obywatelskiej, która umocniwszy się nad Wisłą i Wartą w XVI wieku, stopniowo dotarła nad
Dźwinę i Dniepr, oddziałując na Moskwę, Rygę, Jassy i Królewiec. Kultura obywatelska nie
była domeną tylko jednego ~tanu - szlachty - zwanego narodem politycznym. Bardzo silnie
oddziaływała na mieszczaństwo, a takŜe Kozaków. Odezwała się, chociaŜby w czasie powstania
kościuszkowskiego, nawet wśród chłopstwa. Nadawała specjalny klimat kulturze i zwyczajom
całego kraju, szerząc umiłowanie wolności, poczucie osobistej godności, przywiązanie do
instytucji samorządowych i dumę z moŜliwości sprawowania i kontrolowania władzy
państwowej. Terenami szczególnie intensywnej walki o prawa obywatelskie były Prusy
Królewskie oraz województwa poznańskie, kaliskie, krakowskie, sandomierskie, bełskie i ruskie
Tam teŜ najsilniejszy był wpływ obywateli na decyzje zarówno lokalne, jak i państwowe.
WSTĘP
s.9/22
Obywatele tych terenów odegrali podstawową rolę w kształtowaniu praktyki i kultury Ŝycia
publicznego. Rozwiązania wypracowane przez obywatelstwo tych ziem dostarczą wzorów przyj-
mowanych stopniowo na terenie Mazowsza, Wielkiego Księstwa Litewskiego i Ukrainy. Tam
właśnie obrona obywatelskiego samorządu łączyła się często z obroną miejscowego zwyczaju,
prawa i kultury.
Dość często na terenach, gdzie oligarchiczna przewaga kilkunastu potęŜnych rodów ciąŜyła
nad lokalnymi samorządami ziemskimi, zasady społeczeństwa obywatelskiego, choć oparte na
prawie, były na co dzień bardziej widoczne w zapisach prawnych oraz retoryce niŜ w praktyce
Ŝycia publicznego. Jednak nie tylko w województwie sandomierskim czy poznańskim umiano
walczyć o obywatelskie prawa. Walka ta, zwrócona przeciwko wrogom zarówno wewnętrznym,
jak i zagranicznym, była widoczna na terenie całej Rzeczypospolitej.
W swych rozwaŜaniach koncentruję się na historii Rzeczypospolitej do roku 1795, gdyŜ
upadek państwa przynosi teŜ śmierć obywatelskiej społeczności. Początkowa data wiąŜe się z
sejmem 1505 roku, na którym uchwalono konstytucję Nihil novi. Konstytucja ta jest nie tylko
kontynuacją poprzednich uprawnień i przywilejów zdobywanych przez stan szlachecki, jak
Koszyce (1374), Brześć Kujawski (1425) czy Nieszawa (1454), lecz świadomym sięgnięciem po
współodpowiedzialność za rządy państwem. Ludzie, którzy umieli wywalczyć sobie opiekę
prawa przed zamachami na wolność osobistą (neminem captivabimus nisi iure victum), teraz
uzaleŜniają nowe ustawodawstwo od swojej na nie zgody. Od tego momentu rozpoczyna się
walka o przejęcie pełni władzy ustawodawczej przez posłów sejmowych, wybieranych przez
ziemskie samorządy (sejmiki).
Czytelnik na pewno zauwaŜy, Ŝe niezbyt często uŜywam słów: "Polska", "Polak", "Polacy".
DuŜo częściej występują: "Rzeczpospolita", "obywatele Rzeczypospolitej", "Wielkie Księstwo
Litewskie", "Litwini", "Korona" i nawet "Koroniarze". UwaŜam, Ŝe historyk uŜywający
określenia "historia Polski" dla XVI-XVIII wieku przyjmuje potoczną nazwę państwa,
występującą w ówczesnym piśmiennictwie i kartografii, wbrew sytuacji prawnej i wbrew
ówczesnej świadomości narodowej. Wielkie Księstwo Litewskie nie było Polską, tak samo jak
nie były nią Prusy czy Ukraina. W historii zarówno Korony, jak i Rzeczypospolitej etniczni
Polacy odgrywali powaŜną rolę. Nie znaczy to jednak, Ŝe moŜna nazywać historię
Rzeczypospolitej historią Polski, a wszystkich mieszkańców tego państwa Polakami. Od XVI
wieku słowo "Polak" miało dwa znaczenia, mogło oznaczać etnicznego Polaka lub teŜ
WSTĘP
s.9/22
obywatela Rzeczypospolitej, i to niezaleŜnie od jego narodowości. NaduŜywanie słów: "Polska"
i "Polacy" dla przedstawienia dziejów Rzeczypospolitej moŜe łatwo stwarzać wraŜenie
historycznego imperializmu wobec narodów; które razem z Polakami stworzyły Rzeczpospolitą
Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego oraz broniły jej. Często jest mowa o
Prusakach, Kozakach, śydach, Białorusinach i Ukraińcach. Te dwie ostatnie nazwy są anachro-
nizmem, ale historyczna nazwa "Rusini" nie wydawała mi się słuszna w sytuacji, gdy piszemy
dzieje Białorusi i Ukrainy, zaczynając je w czasach przedhistorycznych. Zresztą zarówno
Francuzi jak i Włosi, pisząc swoją historię, stosują współczesną nazwę dla przedstawienia
dziejów ludności, której francuska czy włoska świadomość narodowa nie jest wiele starsza niŜ
ukraińska czy białoruska.
ChociaŜ na terytorium Rzeczypospolitej pełnoprawnymi obywatelami byli szlachcice, w
tekście posługuję się pojęciami: "obywatel", "obywatele" znacznie częściej niŜ pojęciami:
"szlachcic", "szlachta". W naszej świadomości szlachectwo wiąŜe się z pojęciem
uprzywilejowania osiąganego kosztem nie tylko chłopstwa i mieszczaństwa, ale wprost całego
państwa. Jednocześnie wiemy, Ŝe szlachta dźwigała na sobie przez kilkanaście pokoleń
odpowiedzialność za losy kraju, który umiał imponować tolerancją religijną, spokojem
wewnętrznym, obywatelskim poświęceniem i długotrwałym zgodnym współŜyciem wielu
narodó,"- Szlachcic występuje w naszej historii jako właściciel folwarku, gnębiący
pańszczyźnianych chłopów i faworyzujący śydów przeciwko rodzimemu mieszczaństwu oraz
jako ustawodawca starający się o dobro całego państwa. Zbyt często widzimy go w pierwszej
roli i to tak dalece, Ŝe czasem odpowiedzialnością za rozbiory obciąŜa się szlachecki egoizm
stanowy. Nie staram się pomniejszać oczywistego konfliktu, jaki występował pomiędzy
interesem stanowym szlachty a racją stanu Rzeczypospolitej. Daleki jestem jednak od
pomniejszania roli zaborców w zniszczeniu państwa, które dziełem Sejmu Czteroletniego umiało
się reformować, a poświęceniem konfederacji barskiej i powstania kościuszkowskiego wykazało
siłę obywatelskiego przywiązania do ojczyzny. Przypominam takŜe, Ŝe chociaŜ tylko szlachta
zdobyła dla siebie uprawnienia obywatelskie, to jednak świadomość obywatelska nie była
domeną tego stanu. Co prawda, za obywateli moŜna uznać tylko tych, którzy współrządzą
zamieszkałymi przez siebie państwami, ale lokalnymi prawami obywatelskimi cieszyli się takŜe
mieszczanie posiadający prawa samorządowe. Mieszczaństwo Prus Królewskich uczestniczyło
w sejmie swej prowincji, upodabniając parlamentaryzm pruski bardziej do holenderskiego i
WSTĘP
s.9/22
angielskiego niŜ do reszty Rzeczypospolitej. Obywatelska świadomość mieszczaństwa, które
partycypowało w Ŝyciu politycznym całego kraju (Kraków, Gdańsk, Wilno, Lwów, Lublin,
Poznań, a w XVIII wieku szczególnie Warszawa), odzywała się teŜ mocnym echem wśród elit
małych miasteczek. O prawa obywatelskie walczyli Kozacy, a przedstawiciele elit
intelektualnych prawa obywatelskie chcieli uzaleŜniać od osobistych walorów i osiągnięć, a nie
od stanowego przywileju.
Zarówno obecnie, jak i w całej historii świata, większość ludności to nie obywatele, a
mieszkańcy lub poddani. Co więcej, aŜ po wiek XIX, jeśli nie XX (polityczne równouprawnienie
kobiet), pełne prawa obywatelskie przysługiwały tylko małej części ludności. W Atenach
Peryklesa, republikańskim Rzymie, w Anglii, Szwajcarii, Siedmiogrodzie, Holandii i
zapoczątkowanej unią lubelską Rzeczypospolitej tylko obywatele (rzadko przekraczający 10%
mieszkańców) mogli wpływać na losy swych państw i współmieszkańców. Oni nadawali kształt
kulturze Ŝycia publicznego i ustalali zakres władzy wykonawczej. Obywatele Rzeczypospolitej
przeŜyli momenty triumfu i ostatecznej klęski. Ich doświadczenia historyczne stanowią istotną
cześć ogólnoeuropejskiej historii społeczeństw obywatelskich.
Na terenie Rzeczypospolitej rodząca się w trakcie sejmików i sejmów kultura obywatelska
miała intelektualną podstawę w myśli Arystotelesa i jej średniowiecznych adaptacjach,
występujących chociaŜby w popieranym przez mistrzów uniwersytetu krakowskiego
koncyliaryzmie. Nie bez znaczenia, pamiętając o wielonarodowym charakterze państwa, była
sięgająca początków XV wieku doktryna praw naturalnych Stanisława ze Skarbimierza i Pawła
Włodkowica. Niewątpliwie zarówno praktyka jak i ustawy miast posiadających prawo
magdeburskie oraz przykłady demokratyzmu w organizacjach kościelnych wywierały wpływ na
organizacje samorządów ziemskich. W okresie humanizmu i odrodzenia kultura obywatelska,
rozwijana przez Mikołaja Sienickiego, Stanisława Orzechowskiego, Andrzeja Frycza
Modrzewskiego i Jana Zamoyskiego, pozostawała pod duŜym wpływem pisarzy staroŜytnych
Aten i republikańskiego Rzymu. KaŜde pokolenie szlacheckie, począwszy od działaczy sejmu
radomskiego, pamiętnego konstytucją Nihil novi, aŜ do działaczy Sejmu Czteroletniego,
pozostawiło olbrzymi dorobek myśli politycznej. W mej pracy koncentruję się tylko na
przedstawieniu jej głównych nurtów i dlatego poświęcam najwięcej uwagi przedstawieniu zasad
działania formy zrównowaŜonego rządu (forma mixta) i długotrwałego oddziaływania
neostoicyzmu.
WSTĘP
s.9/22
Wszelkie generalizacje na temat stopnia świadomości narodowej albo siły uczuciowych
powiązań z miejscem urodzenia, wyznawaną religią, ugrupowaniami politycznymi, "małą" lub
"duŜą" ojczyzną są tym bardziej zwodnicze, im większej populacji dotyczą i do im dłuŜszego
okresu czasu się odnoszą. Pamiętając o tym, nie mogłem jednak powstrzymać się od
sugerowania Łaskawym Czytelnikom przekonania, Ŝe system wartości zakodowany w kulturze
obywatelskiej odmiennych narodów Rzeczypospolitej integrował je mocniej niŜ wspólny król i
wspólny sejm. Co więcej, dostrzegając na przestrzeni trzech wieków duŜe zmiany w publicznej
praxis, nie umiałem ich tak samo łatwo zauwaŜyć w wychowaniu obywatelskim. Oddzielone od
siebie dziesięcioleciami pokolenia Mikołaja Sienickiego, Lwa Sapiehy, Adama Kisiela,
Stanisława Dunin Karwickiego, Stanisława Konarskiego, Marcina Matuszewicza i Tadeusza
Kościuszki często nie miały tego samego szkolnego curriculum, ale w kształtowaniu oby-
watelskich postaw ich wychowawcy odwoływali się do tych samych wartości.
Sarmaci i inni obywatele Rzeczypospolitej
Polski nigdy nie było ani nad Dnieprem, ani nad Niemnem. W ciągu wieków znaleźli się tam
Polacy Ŝyjący wśród rodzimej ludności białoruskiej, litewskiej i ukraińskiej. Część z nich to
dygnitarze i urzędnicy koronni, którzy otrzymali pozycje i związane z nimi dobra ziemskie, a
reszta przybyszów to emigranci, którzy w poszukiwaniu pracy przenieśli się na wschód.
Natomiast większość z tych ludzi, którzy juŜ po upadku Rzeczypospolitej określili się wobec
rosyjskiego zaborcy jako Polacy, to potomkowie rodów białoruskich, litewskich i ukraińskich.
Ich nazwiska figurują we wszystkich współczesnych podręcznikach historii Polski. Wystarczy
wspomnieć nazwiska tak licznych Czartoryskich, Radziwiłłów, Wiśniowieckich, Sapiehów,
Chodkiewiczów, Ogińskich, Dowgiałłów, Puzynów, Wołłowiczów, Sanguszków,
Czetwertyńskich, Giedroyciów, Gieysztorów czy Kościuszków, Piłsudskich, Rejtanów,
Mickiewiczów, Miłoszów, Biłewiczów i Chreptowiczów. Historycy wiedzą, Ŝe ci znani
męŜowie stanu, doskonali dowódcy, pisarze i naukowcy jeszcze długo po unii lubelskiej
podkreślali swe powiązanie nie z Polską, lecz Litwą lub Rusią (Białoruś i Ukraina). Ludzie ci
naleŜą do historii swych krajów i do historii Rzeczypospolitej. Oni ją współtworzyli i oni nią
współrządzili.
Wtłaczanie tych wybitnych obywateli Rzeczypospolitej na prokrustowe łoŜe narodowo-
WSTĘP
s.9/22
etnicznej historii Polski jest aktem historiograficznej zaborczości, zniekształcającym prawdę o
naszej wspólnej przeszłości. Nie popełniali tego błędu siedemnastowieczni polihistorzy, jak
chociaŜby Szymon Starowolski, który wspominając etniczne pochodzenie wszystkich wybitnych
pisarzy czy dowódców pochodzących z terenów Rzeczypospolitej, nie nazywał ich Polakami,
lecz Sarmatami. Na łamach jego biograficznych słowników Polak, Rusin, Litwin, Prusak czy
Inflantczyk jako obywatel Rzeczypospolitej nazywany był Sarmatą. Sarmacki mit miał
oczywiście słuŜyć zbliŜeniu wszystkich obywateli Rzeczypospolitej, ale bez narzucania im
polskiej podmiotowości. Mit ten, rozwijany w odmiennej nieco wersji zarówno na Ukrainie, jak
i w Prusach Królewskich, nie doprowadził do wytworzenia się ponadnarodowej sarmackiej
świadomości. Wbrew Starowolłskiemu pojęcie zarówno Sarmacji, jak i Rzeczypospolitej
zaczęto łączyć z Polską. Pojęcia: "Polska" i "Polak" były jednak w okresie Rzeczypospolitej
dość ambiwalentne. Mogły odnosić się do etnicznych Polaków i "małej ojczyzny", lecz mogły
znaczyć równieŜ "obywatel Rzeczypospolitej" lub "Rzeczpospolita". W takim sensie uŜywał
tego terminu Stanisław Orzechowski, mówiąc o sobie, Ŝe jest ,,gente Ruthenus, natione
Polonus". Obywatele Rzeczypospolitej w czasie zagranicznych podróŜy często nazywali się (i
byli nazywani) Polakami lub Sarmatami. Wracając do domu, określali się mianem swych
narodów łub nawet miast czy województw.
śaden z narodów Rzeczypospolitej nie zatracił swej świadomości historycznej czy
narodowej na rzecz Sarmacji lub Polski, i to pomimo polonizacji ich elit i kultury. Odmienna
świadomość historyczna, róŜnorodność języków, odmienność praw, tradycji i kultur
materialnych utrzymała w trakcie istnienia Rzeczypospolitej odrębność "małych ojczyzn", a
mianowicie Polski, Litwy, Rusi i Prus. Ojczyzny te nie drogą podboju, lecz wysiłkiem
obywatelstwa połączyły się w Rzeczpospolitą Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Polski, nagminny dziś, zwyczaj traktowania historii Rzeczypospolitej jako historii Polski, a
obywateli Rzeczypospolitej jako krajowców znad Wisły i Warty, jakkolwiek irytujący,
jest częściej wynikiem nieświadomości niŜ przejawem świadomej zaborczości wobec
wschodnich sąsiadów:
Tylko raz w ciągu całego istnienia Rzeczypospolitej doszło do zbrojnego konfliktu,
zmuszającego obywateli do dokonania wyboru pomiędzy ojczyzną wspólną a własną. Zdarzyło
to się w czasie powstania Chmielnickiego. Większość szlachty ruskiej terenów Ukrainy (ale nie
Białorusi) poparła Kozactwo i podjęła walkę z Rzecząpospolitą. Mniejszość, chociaŜ kość z
WSTĘP
s.9/22
kości i krew z krwi Ukraińcy (Rusini),jak Kisiel, Wiśniowiecki, Zasławski, stanęła po stronie
Rzeczypospolitej. Kisiel nie wybierał pomiędzy Polską a Ukrainą, ale pomiędzy
Rzecząpospolitą a Kozactwem, niszczącym, jego zdaniem, szlachecki model obywatelskiego
państwa. Współcześni przypuszczali, na pewno nie bez racji, Ŝe Kisielowi, tak jak
Chmielnickiemu czy Wyhowskiemu, śniła się wielka i wolna Ukraina. Chciał jej jednak, jak
później Niemirycz, w kształcie Księstwa Ruskiego złączonego z Koroną i Litwą wspólnym
parlamentem i osobą wspólnie wybieranego króla, ale posiadającej, jak Litwa, własną
administrację państwową, armię i własny skarb.
Narodowe elity władzy (litewskie, polskie, pruskie i ruskie) były najsilniej związane z ideą
wspólnej Rzeczypospolitej, a więc obywatelskiej wspólnoty. Nigdy jednak nie wyrzekały się
powiązań i walki o interesy swego kraju, rozumiejąc oczywiście te interesy ze swojej, jakŜe
uprzywilejowanej, pozycji. U ciemięŜony poddaństwem i pozbawiony praw lud wiejski, a takŜe
"obywatele drugiej kategorii", a więc mieszczanie, parafialne duchowieństwo unickie i
prawosławne, rzesze małych oficjalistów; a nawet grupy obywatelskie, a więc uboga szlachta,
swym Ŝyciem codziennym wiązały się z własnymi "małymi ojczyznami", mniej myśląc o ich
miejscu we wspólnocie, określanej jako Rzeczpospolita. Czy zapowiadana przez Konstytucję 3
maja modernizacja społeczna, a przez powstanie Kościuszki demokratyzacja zdołałyby
utrzymać "wspólną, wielką ojczyznę" - tego nie wiemy. Rozbiory zniszczyły Rzeczpospolitą, a
"małe ojczyzny" włączyły do obcych imperiów opartych nie na woli obywatelskiej, lecz na sile
miecza.
Początkowo walka o wolność Rzeczypospolitej odbywała się na terenie całej byłej "wielkiej
ojczyzny". Stopniowo rozszerzała ona swój społeczny wymiar na ziemiach etnicznie polskich, a
kurczyła na terenie Białorusi, Litwy i Ukrainy, gdzie tylko spolonizowana szlachta gotowa była
walczyć wspólnie z Polakami przeciwko Rosji. Przemiany społeczne (koniec poddaństwa),
wzrost edukacji, powstanie inteligencji narodowych, rozwój ludności miejskiej przyczyniały się
do wzrostu zainteresowania losem "małej", etnicznej ojczyzny, i to tym bardziej Ŝe była "wielka
ojczyzna" kojarzyła się ze społecznym poniŜeniem i obcą, a elitarną polskością.
Ruch narodowy białoruski, litewski i ukraiński zwracał się więc nie tylko przeciwko
panującemu imperializmowi rosyjskiemu, ale teŜ przeciwko groźbie imperializmu polskiego.
Wizje odbudowy Rzeczypospolitej nie niosły bowiem dłuŜej zapowiedzi praw obywatelskich i
rozwoju samorządów, lecz obcy język i obcą dominację. Następowało zderzenie narodowych
WSTĘP
s.9/22
egoizmów; Silna polska endecja odrzucała wizję skonfederowanej Białorusi, Litwy, Polski i
Ukrainy. Wolała wspólne z Rosją rozbiory tych krajów i polonizację swego łupu. Polska
obecność na "Kresach" w okresie międzywojennym pozostawi Ŝałosne wspomnienia,
wykoślawiające tradycje wspólnej przeszłości. W tej sytuacji krytyczna białoruska, litewska i
ukraińska ocena wspólnej Rzeczypospolitej (przez pryzmat doświadczeń XIX i XX wieku) jest
równie błędna, jak zrozumiała. Napięcia tego okresu, nieusunięte do dziś, skłaniają polityków,
artystów i autorów podręczników do spoglądania na przeszłość poprzez pryzmat ostatnich kilku
pokoleń. Narodowościowe konflikty, ucisk i wzajemne morderstwa okresu II wojny światowej i
czasu "walk z bandami" odbijają się na sposobie oceny Rzeczypospolitej. W świadomości
narodowej Białorusinów i Ukraińców, a nawet Litwinów, utoŜsamiła się Rzeczpospolita z
Polską, a ci, co ją budowali - ze złymi synami swego narodu. Natomiast Polacy, nie umiejący
budować imperiów z krwi i kości, wybudowali je w obrazie swej przeszłości, zapominając, Ŝe
wedle Kromera i Stryjkowskiego wschodnie granice Polski docierały do Wieprza i Sanu.
Pojęcie Polski, związane z ziemiami Wielkopolski i województw małopolskich, z trudem
wchłaniało w ciągu XVI wieku Mazowsze i było dość niepewne wobec Prus Królewskich i
województwa ruskiego. Nie rozciągało się ani na Litwę, ani na Białoruś lub Ukrainę.
Rozszerzenie się Polski na wschód dokonuje się w wyobraźni Polaków dopiero po upadku
Rzeczypospolitej. Polski sen o wielkości i marzenia o utraconej wolności osobistej,
obywatelskiej i państwowej skupiają uwagę na historii Rzeczypospolitej, która pod piórem
poetów, pisarzy, pod pędzlem malarskim i w monografiach historyków coraz bardziej staje się
polska. Szlacheckie dworki, parafie łacińskich kościołów i tajne organizacje podtrzymywały
marzenie o utraconym raju nazwanym Polską. Jednocześnie białoruski i ukraiński chłop nie
mógł wzdychać za czasami, gdy szlachecki obywatel mógł gardłować bez strachu przed
represjami na kaŜdym sejmiku nawet przeciwko królowi, gdyŜ kaŜdy wieśniak drŜał przed
gniewem tegoŜ krzykacza. Właśnie dla chłopów, a ich była bezwzględna większość, polskość
oznaczała nie wolność i godność obywatelską, lecz poddaństwo i poniŜenie. Chłop z
podkrakowskich Konar, czytając Sienkiewicza, mógł UtoŜsamiać się z jego bohaterami,
Białorusinowi pozostawali oni jeśli nie wrodzy to obcy. KaŜdy polski czytelnik Sienkiewicza
nawet w Kmicicu szlachcicu spod Witebska - i w laudańskich Butrymach - widzi Polaka i bardzo
się dziwi, gdy się to kwestionuje.
Białorusini, Litwini i Ukraińcy, postawieni twarzą w twarz z tym polskim
WSTĘP
s.9/22
historiograficznym imperializmem, odpowiedzieli odcinaniem wszelkich nici łączących ich z
Rzecząpospolitą. Jeśli Rzeczpospolita była Polską, to oni na pewno nie chcieli mieć z nią nic
wspólnego. Litwini wydobywali państwowy separatyzm i wszystkie momenty wskazujące na to,
Ŝe umieli łączyć się z wrogami Rzeczypospolitej. Białorusini i Ukraińcy wyrzekli się swej
szlachty i stworzonej przez nią Rzeczypospolitej, uznając za swą historię bunty społeczne,
powstania kozackie i wszelkie działania polityczne i kulturalne zwrócone przeciwko polskości.
Na europejskim tle olbrzymie osiągnięcia narodów Rzeczypospolitej w budowie
parlamentaryzmu, samorządów, praw obywatelskich i wprowadzania większej niŜ w innych
krajach chrześcijańskich tolerancji religijnej są godne podziwu. Osiągnięcia te jednak albo nie są
powszechnie znane, albo są pomniejszane lub wręcz wyśmiewane. IleŜ to krytyki skierowano
pod adresem "złotej wolności", bez zrozumienia której nie sposób pojąć czy nauczać historii
Rzeczypospolitej. Wolność była niczym karta wizytowa i hasło wywoławcze ludzi Ŝyjących nad
Wartą, Wisłą, Dniestrem, Niemnem i Dnieprem. WyróŜniała ten obszar od wszystkich
pozostałych w Europie. Za granicami budziła nadzieję, zazdrość lub była groźnym wyzwaniem
wobec despotycznych władców. Rzeczpospolita była krajem azylu dla tych, którzy nie mogli u
siebie w domu wierzyć wedle swej woli, lub dla tych, których ścigał gniew despotów. AŜ do
końca istnienia Rzeczypospolitej nawet jej krytycy i wrogowie zabiegali o zaszczytne miano jej
obywatela (indygenat). Cisnęli się tu arystokraci monarchii habsburskiej, władcy i dygnitarze
Mołdawii, starali się o ten zaszczyt członkowie wybitnych rodzin Rzeszy, a takŜe Mienszykow i
Potiomkin. Dla wielu z nich indygenat Rzeczypospolitej nie miał Ŝadnego praktycznego
znaczenia. Był jednak jak order, i to najcenniejszy, bo wprowadzający do towarzystwa ludzi
wolnych.
Białoruskie, litewskie, polskie i ukraińskie dzieci przez dziesięciolecia uczono nie szacunku
dla wolnych obywateli wolnego państwa, lecz niechęci do polskiej szlachty, zdolnej podobno
tylko do pijackich burd i ucisku chłopstwa. Na pewno nie uczono dumy z parlamentu i samo-
rządów. Wpajano szacunek dla Iwana Groźnego, Piotra I i Katarzyny II, którzy tak sprawnie
wzmacniali siłę państwa i łamali - i tak zgięte - grzbiety swoich poddanych. Nie uczono dumy z
ludzi, którzy we wspólnej Rzeczypospolitej umieli wywalczyć sobie prawa obywatelskie i
poszanowanie jednostki. Od niedawna dzieci w naszych szkołach zwracają więcej uwagi na
historię konstytucji i walki o społeczeństwa obywatelskie. Uczą się o parlamentaryzmie
angielskim, konstytucji amerykańskiej (napisanej i wprowadzonej w Ŝycie przez właścicieli
WSTĘP
s.9/22
niewolników) oraz o Konstytucji 3 maja. WciąŜ jednak nie umieją być dumne z konstytucji 1573
roku (Artykuły henrykowskie), wywalczonej przez naszych wspólnych przodków i przez
dwieście lat zabezpieczającej funkcjonowanie społeczeństwa obywatelskiego. Bez tej dumy
trudno nam będzie otwierać drzwi do wspólnej Europy, budowanej na tradycji obywatelskich
praw i wolności, które kiedyś pielęgnowaliśmy zarówno nad Dnieprem, jak Niemnem i Wisłą.
Na zakończenie przypomnijmy, Ŝe dziedzictwo Rzeczypospolitej stworzyły wszystkie
zamieszkujące ją narody. Równie niesłuszne są polskie próby zagarnięcia tego dziedzictwa, jak
białoruskie, litewskie i ukraińskie wysiłki wyrzucenia go ze swojej przeszłości. Liczna
średniozamoŜna szlachta spod Witebska, Brześcia, Połocka, Bracławia i Przemyśla, Wschowy i
Leszna chciała doprowadzić do unii. Unię tę uzyskała w Lublinie (1569) i umiała ją utrzymać w
ciągu kilku wieków: Samorządnie umiała się rządzić nie tylko powiatowa szlachta, lecz i
mieszczanie broniący swych praw magdeburskich przed niosącym im "wyzwolenie"
prawosławnym carem.
Rzeczpospolita Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego miała i ma wielu
krytyków: Nie wprowadziła równości wobec prawa (jak chciał juŜ w XVI wieku Andrzej Frycz
Modrzewski). Utrzymała system poddaństwa chłopów i dopiero w ostatnich chwilach swego
istnienia wprowadziła mieszczan do sejmu. Nie chciała wprowadzić silnego rządu zdolnego
narzucać swą wolę całemu społeczeństwu. Nie umiała się obronić przed zaborczością swych
sąsiadów: Potrafiła jednak stworzyć, chociaŜ w stanowej formie, społeczeństwo obywatelskie. W
chwili obecnej, gdy wszyscy dąŜymy do zjednoczonej Europy, nie powinniśmy się wyrzekać
naszego wspólnego doświadczenia budowy obywatelskiej wspólnoty. Mamy w tym większe
doświadczenie niŜ ci, co na wschodzie i zachodzie Europy siłą miecza tworzyli wielkie imperia.
Nasza wspólna samorządowa i obywatelska tradycja, dziś tak bardzo zapomniana, warta
jest przypomnienia i głębszej refleksji.
Chwila obecna, czyli powrót do Europy
Obecnie w Europie Zachodniej szczególnie silnie podkreśla się znaczenie - obok odpowiedniego
kształtu i stabilności Ŝycia gospodarczego dojrzałości obywatelskiej i trwałości form
demokratycznych w Ŝyciu politycznym i samorządowym jako zasadniczych warunków wstępu
nowych państw do Unii Europejskiej. Często zapomina się, Ŝe wiele społeczeństw Europy
WSTĘP
s.9/22
Środkowo-Wschodniej w czasie swej długiej historii umiało na swoim terenie wprowadzić nie
tylko samorządy do Ŝycia miast i powiatów, ale wywalczyć system parlamentarny, nadający
przez całe wieki demokratyczny charakter całokształtowi Ŝycia publicznego. W XVI i XVII
wieku na terenach Czech, Polski, Białorusi, Litwy, Siedmiogrodu zapisano waŜne karty
świadczące o sile tolerancji, systemu reprezentacji i poczucia jednostkowej godności, sile
oddziałującej na resztę Europy.
Dyskusje na temat pojęcia Europy, a takŜe jej wewnętrznych podziałów, zgodnie
przyjmowały, Ŝe system wartości będący podstawą europejskiej cywilizacji wyrastał z
dziedzictwa antyku i chrześcijaństwa. Szczególnie wyraźnie widać wpływ politycznej filozofii
Aten i Rzymu na Weltanschauung Kościoła katolickiego. Idee koncyliaryzmu oraz praktyka
soborów i parlamentów, jak równieŜ samorząd miast i aktywizacja społeczeństw poprzez
niezliczoną mnogość organizacji zawodowych i religijnych wprowadzały łaciński świat
śródziemnomorski, jak i kraje zachodniego chrześcijaństwa na tę drogę, która dzisiaj pozwala
tam szukać tradycji praw zarówno obywatelskich, jak i jednostkowych. Tradycje Grecji i
Rzymu, zmodyfikowane przez chrześcijaństwo, rozszerzały się na resztę Europy drogą
dobrowolnej lub przymusowej chrystianizacji.
Oczywiście, przez wiele wieków obszar śródziemnomorski, a przede wszystkim Italia,
nadawał intelektualny i artystyczny ton całej Europie, promieniując na północ poprzez dolinę
Rodanu i Renu, a następnie wkraczając nad Loarę, Sekwanę, Tamizę i Dunaj. Na tych to
terenach pracą wielu pokoleń kładły się podstawy pod powstającą Europę Zachodnią, której
pojęcie w ciągu ostatnich dwóch wieków stanie się synonimem nie tylko rewolucji
przemysłowej i urbanizacji, ale przede wszystkim liberalno-demokratycznych form Ŝycia
społecznego i politycznego. Przesuwanie się natomiast granic Europy na północny wschód,
związane z chrystianizacją Bawarów; Sasów, Słowian i Skandynawów (VII-X wiek), odbywało
się powoli, a ich odmienność od europejskiego świata śródziemnomorskiego prowadziła do
pomówień o dzikość i barbarzyństwo. "Wystarczy wspomnieć pogardliwe uwagi Machiavellego
o Germanach i uszczypliwości Picollominiego skierowane pod adresem nadwiślańskiego kraju,
czy teŜ stereotypy Barclaya z jego Icon Animorum, by lepiej zrozumieć trudności, jakie stały
przed "tymi z pogranicza" na drodze do europejskiej wspólnoty.
ChociaŜ dopiero Francis Bacon uŜył sformułowania: "my, Europejczycy", to jednak
poczucie wspólnoty było w Europie bardzo rozwinięte juŜ od czasów średniowiecza. Poczucie
WSTĘP
s.9/22
europejskiego pokrewieństwa, wyrastające ze wspólnoty zarówno Ŝycia religijnego, jak i
uniwersalizmu bazy intelektualnej i powszechności łaciny, zostało dodatkowo wzmocnione nie
tylko podobieństwem struktur instytucjonalnych i form Ŝycia komunalnego, ale i wspólnotą
smaku artystycznego.
Poza tą wspólnotą znalazł się świat islamu wyparty w XV wieku z Hiszpanii, lecz w 1453
roku zdobywający Konstantynopol, a następnie przez podbite Węgry sięgający po Wiedeń
(1529,1683), a przez słowackie Koszyce i mołdawskie Jassy opanowujący Podole i sięgający
Kijowa (1672). O ile islam wyparł Europę z Grecji, krajów bałkańskich i naddunajskich,
przesuwając jej granice daleko na zachód i północ, o tyle świat moskiewskiego prawosławia
pozostawał w stosunku do niej w bardziej ambiwalentnej sytuacji. Na pierwszy rzut oka mogło
się wydawać, Ŝe głównym powodem poczucia odmienności było prawosławie, odrzucające
prawowierność rzymskiego biskupa i ogłaszające Moskwę trzecim, doskonałym i ostatecznym
Rzymem. Trzeba jednak pamiętać, Ŝe nawet wojny religijne okresu reformacji nie zniszczyły
poczucia podstawowej europejskiej toŜsamości. Dlatego teŜ moŜna przypuszczać, Ŝe Rosję z
Europą łączyło chrześcijaństwo, oddzielały natomiast podobna do tureckiej, tyrańska władza
polityczna i odmienność form Ŝycia komunalnego, a przede wszystkim utrzymująca się całymi
wiekami zdecydowana preponderancja państwa i rządu nad społeczeństwem i jednostką,
preponderancja, dodajmy, tłumiąca wszelkie, czasem ciekawe, próby budowy społeczeństwa
obywatelskiego.
W trakcie umacniania się i rozszerzania Wspólnoty Europejskiej, budowanej na podstawie
jednolitego systemu wartości oraz stabilnego systemu gospodarczego, nowa Europa
samorządnych gmin i powiatów musi być czuła na te elementy własnej przeszłości, które
najlepiej Wyjaśniają jej stan obecny i kształtują przyszłość. NaleŜą do nich: indywidualizm,
przedsiębiorczość, samorządy, parlamentaryzm, tolerancja, poszanowanie praw człowieka i
obywatela. Nie ma kraju, w którym wprowadzanie tych form Ŝycia społecznego i politycznego
odbywało się bez walki toczonej z pokolenia na pokolenie. Często była to walka, w której
społeczeństwa przegrywały i musiały ustępować przed przewagą rządów (załamanie się par-
lamentaryzmu we Francji, Hiszpanii i Czechach). Często kraje republikańskie o silnych
społeczeństwach obywatelskich padały ofiarą absolutystycznych zaborców (Siena, Wenecja,
Rzeczpospolita Wielu Narodów). Przypuszczalnie rozwój społeczeństw Anglii, Szwajcarii czy
Niderlandów jest najbliŜszy wielu ideałom współczesnej Europy. Pragmatycznych,
WSTĘP
s.9/22
wywaŜonych, opartych na prawie zasad współdziałania społeczeństwa i rządu dostarczają
księstwa niemieckie, a bliŜej naszych czasów, po 1867 roku. Austro-Węgry.
Oceniając szanse społeczeństw Europy Środkowo-Wschodniej na odbudowę systemów
demokratycznych i odrodzenie moralności obywatelskiej, nie moŜna pomijać oddziaływania
wciąŜ Ŝywej tradycji historycznej. Tradycja walki o prawa obywatelskie, lokalne samorządy,
parlamentaryzm i suwerenność, toczonej na terenie Czech, Polski i Węgier, naleŜy do
najciekawszej na całym kontynencie europejskim.
NajdłuŜsza i najbogatsza jest tradycja parlamentaryzmu Rzeczypospolitej Wielu Narodów,
gdzie prawa politycznego narodu przysługiwały obywatelom narodowości białoruskiej,
litewskiej, polskiej i ukraińskiej. O tym, Ŝe jest to tradycja Ŝywa, świadczy nie tylko jej obecność
we wszystkich formach ówczesnej działalności artystycznej, ale takŜe nieustające ataki na jej
dziedzictwo. Zaciekła kampania, starająca się oczerniać i wyśmiewać osiągnięcia tej
"szlacheckiej demokracji" trwa od dwustu lat. Po dzień dzisiejszy walka monarchistów z
republikanami nie jest sporem tylko akademickim, lecz ma silne i często bardzo aktualne
znaczenie polityczne.
Przez ponad dwieście lat Europa opierała się o Dniepr i była tam zadomowiona nie gorzej
niŜ na wybrzeŜach Atlantyku. Na razie nie wiadomo, czy tam powróci. Wola polityczna
Zachodu nie jest ani silna, ani jasno formułowana. Włączenie terenów po Dniepr w ramy Europy
Środkowo-Wschodniej uzasadnione jest historią i wolą współczesnych, którzy dzisiaj próbują
odbudować tam społeczeństwa obywatelskie. Nie tylko wielki wysiłek odbudowy gospodarczej,
lecz walka o wizję przyszłości w oparciu o wybór tradycji zadecyduje o losach tego wielkiego
obszaru, stojącego na rozdroŜu pomiędzy dość obojętną Europą a nieustępliwie imperialną
Rosją.
POLSKA W EUROPIE POCZĄTKÓW RENESANSU
s.25/27
Polska w Europie początków renesansu
Prawa, obowiązki, przywileje mieszkańców Królestwa Polskiego z końcem XV wieku były
podobne do istniejących we wszystkich krajach pozostających w kręgu Kościoła katolickiego i
kultury łacińskiej. Dziedzictwo staroŜytnego Rzymu i kościelny Weltanschauung stworzył w
średniowieczu solidną intelektualną bazę dla europejskiej wspólnoty. Próby narzucenia tej
duchowej i artystycznej wspólnocie jednej, nadrzędnej świeckiej instytucji (Cesarstwo) poniosły
klęskę, ale nie podwaŜyły podstawowej wspólnoty etycznej, intelektualnej i artystycznej.
Odmienności historycznego rozwoju, róŜnorodność lokalnych kultur materialnych, a takŜe
róŜnice struktur społecznych, prawa obyczajowego, form instytucji i zwyczajów, tak silne nie
tylko pomiędzy poszczególnymi grupami etnicznymi i państwami, ale i pomiędzy powiatami,
hrabstwami czy miastami, wprowadzały róŜnobarwność do tej bogatej mozaiki. RóŜnorodność
języków, odmienność lokalnych obyczajów i praw oraz róŜnice historycznego dziedzictwa nie
zacierały wspólnoty kultury całej katolickiej Europy. Wypracowany wspólnie świat pojęć i
podstawowych wartości, przetrwa nawet wstrząs reformacji i wzbogacony przez neostoicyzm, a
potem myśl Kartezjusza i Newtona, będzie w sposób bardziej istotny wyznaczał granice
łacińskiej Europy niŜ ekonomiczne siatki rynków.
Wspólnotę tę tworzyli, a więc teŜ najsilniej przeŜywali i wykorzystywali, członkowie elit
intelektualnych, wywodzący się z uniwersytetów, zakonów, miejskich magistratów, dworów
biskupich, ksiąŜęcych i monarszych. Łączył ich wspólny język pisma, wykładu, negocjacji i de-
baty - łacina. Łączyły wspólne studia na uniwersytetach Italii. Na progu XV wieku oŜywiła ich
wspólna, wielka przygoda intelektualna, zwana dziś renesansem. Humaniści tworzący kulturę
renesansu, a takŜe ich uczniowie, odgrywali wielką rolę w administracji państwowej i kościelnej.
Widzimy ich w Kurii Rzymskiej, na dworach królewskich, urzędach kościelnych, ziemskich i
miejskich. Zakładają akademie umiejętności i sztuki, a czasem nawet wykładają na
uniwersytetach. Sami w swych latach studenckich słuchali często tych samych mistrzów i
wszyscy mieli podobne spisy stu podstawowych ksiąg, będących podstawą ich wykształcenia.
Wchodząc w Ŝycie praktyczne, stawali się orędownikami lub wykonawcami często
przeciwstawnych koncepcji ustrojowych, i to zarówno państwowych, jak i kościelnych.
POLSKA W EUROPIE POCZĄTKÓW RENESANSU
s.25/27
Niektórzy budowali podstawy nowoŜytnych monarchii (w Polsce podejmował te próby Filippo
Buonacorsi zwany Kallimachem), inni bronili (często sprzecznych) praw stanowych. Spory te,
pogłębione w okresie reformacji, znajdą szesnastowiecznych uczestników w osobach Stanisława
Orzechowskiego, Andrzeja Frycza Modrzewskiego, Jakuba Przyłuskiego, Augustyna Rotunusa
czy Piotra Roizjusza. Oczywiście podstawy teoretyczne dla tej działalności publicznej czerpali
humaniści nie tylko z dzieł antycznych, ale i z pism niezbyt odległego ich czasom ruchu
koncyliarystycznego. Koncyliaryzm posiadający wielu zwolenników na uniwersytetach (przede
wszystkim krakowskim, paryskim i praskim) podkreślał nadrzędne stanowisko soboru nad
papieŜem, dając przez analogię podstawy do prób podporządkowania władzy królewskiej
przedstawicielom społeczeństw. Teoretyczne podstawy do dyskusji o wolności, władzy i
republice czerpano dodatkowo z dzieł włoskich scholastyków: Marsyliusza z Padwy, Bartolusa z
Saxoferato, Ptolemeusza z Lukki, Girolamo Savonaroli oraz takich humanistów jak: Coluccio
Salutati, Leonardo Bruni, Gasparo Contarini, Francesco Guicciardini, Niccolo Machiavelli. Od
dawna zakorzeniona tradycja studiów włoskich przyczyniała się do wykorzystywania ich myśli
w trakcie dyskusji i walk politycznych na terenie kraju.
Na terenie Korony właśnie poprzez wspólnotę praw i przywilejów, a przede wszystkim
prawa magdeburskiego, statutów nieszawskich i konstytucji Nihil novi, a takŜe poprzez
wprowadzoną do szkół łacinę, zaczynają włączać się w krąg europejskiej wspólnoty takŜe
prawosławni Rusini (Białorusini i Ukraińcy), naprzód z anektowanej przez Kazimierza Wiel-
kiego Rusi Czerwonej, a następnie z całej Ukrainy (1569). Kultura polityczna i baza
intelektualna łączyły ich z Polską i Europą; Kościół, tradycja, a takŜe gusta artystyczne wiązały
z prawosławnym Orientem. Z upływem dziesięcioleci łacińska Europa zacznie przewaŜać na
tym terenie, szczególnie w zakresie edukacji, myśli politycznej i gustów literackich.
Ukoronowaniem tego procesu będzie podjęcie przez prawosławny Kościół ruski (metropolita
kijowski i biskupi z ziem białoruskich i ukraińskich) starań o unię z Rzymem.
Jest to ten okres, w którym coraz widoczniej zanikają róŜnice pomiędzy "młodszą" (by uŜyć
określenia Jerzego Kłoczowskiego) a "starszą", śródziemnomorską Europą. Na terenie Korony
Polskiej przyczynił się do tego długotrwały wzrost gospodarczy całego kraju, rozwój miast,
coraz większa liczba szkół, wysoki poziom Uniwersytetu Krakowskiego i coraz większa ilość
powaŜanych w całej Europie uczonych i intelektualistów, takich jak Jan z Ludziska, Jan
POLSKA W EUROPIE POCZĄTKÓW RENESANSU
s.25/27
Ostroróg, Wojciech z Brudzewa, Maciej z Miechowa, Bernard Wapowski i Mikołaj Kopernik.
BUDOWA NOWOśYTNEGO PAŃSTWA OBYWATELSKIEGO
s.32/33
Szlachecki ruch egzekucyjny wprowadził Polskę do grupy państw obywatelskich. Nie było
to łatwe zadanie, gdyŜ ani dwaj ostatni Jagiellonowie, ani ich wielcy dygnitarze nie chcieli się
dzielić władzą ze szlacheckim obywatelstwem. Posłowie szlacheccy, wybierani na sejmikach
wojewódzkich i powiatowych, jawili się im jako przedstawiciele nieodpowiedzialnego
pospólstwa. Próbowano więc ograniczyć ich rolę w sejmie do posłusznego przyjmowania
decyzji podjętych przez króla i jego doradców. W próbach ograniczenia szlachty celowali
przedstawiciele starych rodów, cieszący się zaufaniem monarchy i piastujący najwyŜsze god-
ności państwowe. Nawet po fiasku zamachu stanu przeprowadzonego w Mielniku (1501) i
niepowodzeniach rządów oligarchicznych usiłowali oni nadal kontrolować władzę.
Szlachta-ziemianie, starając się o utrzymanie swej pozycji na terenie powiatów i
województw, a jednocześnie zabiegając o wzrost uprawnień izby poselskiej, stopniowo
powiększała zakres swych postulatów, obejmując nimi interesy nie tylko swej warstwy, ale i
całego państwa. To właśnie szlachta, związana wspólnotą programu egzekucji praw, domagał się
reformy domeny państwowej i utworzenia stałego skarbu dla obrony pogranicza. To właśnie
ruch egzekucyjny domagał się przestrzegania praw i usprawnienia systemu sprawiedliwości. To
egzekucjoniści rozpoczęli dobrowolny zwrot nieprawnie rozdanych (przez króla) dóbr państwo-
wych. Egzekucjoniści takŜe wystąpili najsilniej o inkorporację całego państwa, domagając się
wprowadzenia realnej unii z Litwą oraz pełnej inkorporacji Prus Królewskich i Mazowsza.
Szlachta koronna zabiegała teŜ o rozszerzenie swych praw obywatelskich na całość stanu
szlacheckiego na terenie inkorporowanych i łączonych z Polską państw.
BUDOWA NOWOśYTNEGO PAŃSTWA OBYWATELSKIEGO
s.37/38
Zygmunt Stary wycofał się z aktywnej polityki, utrzymując chwiejną równowagę władzy
pomiędzy monarchistycznym i wspartym o hierarchię katolicką i oligarchów dworem a ruchem
szlacheckim. Królewskie poparcie dla Kościoła katolickiego znajdowało wyraz w odrzuceniu
bardzo twardych fiskalnych postulatów szlacheckich i próśb o wykorzystanie na potrzeby kraju
opłat kościelnych wysyłanych zwykle do Rzymu. Zajmował teŜ król bardzo ostre stanowisko
wobec reformacji, groŜąc heretykom stosem, ale jednocześnie udzielając poparcia swemu
siostrzeńcowi Albrechtowi Hohenzollernowi, gdy ten zrzucił szatę duchowną wielkiego mistrza
zakonu krzyŜackiego i jako luterański władca świecki przysiągł być wiernym lennikiem Korony
Polskiej (1525). Matejko w swym wielkim obrazie ukazał ten akt jako moment triumfu, który
miał przynieść złe następstwa. Albrecht od 1519 roku prowadził z Polską wojnę przerywaną
rozejmami. Korzystał z pomocy oraz opieki papiestwa i cesarstwa. Po przyjęciu luteranizmu
tracił natychmiast poparcie, które dotychczas gwarantowało niezaleŜny byt jego państwa. Cesarz
Karol V - władca Rzeszy, Niderlandów, Kastylii, Aragonii, Neapolu, Mediolanu, zdecydowany
wróg Lutra i reformacji - z protektora stawał się jego wrogiem. Korona Polska przyjmowała w
lenno pierwszego luterańskiego księcia, który zrywał swój związek z papiestwem i cesarstwem.
Droga do stopniowej inkorporacji Prus stawała otworem, tym łatwiej, zdawało się, Ŝe
oddziaływał na wschód przykład Prus Królewskich. Przyjęcie luteranina jako lennika w 1525
roku i trochę późniejsze (1533) zawarcie pokoju i przymierza z Imperium Ottomańskim wyraźnie
wskazywało na zupełną niezaleŜność polskiej polityki wobec papiestwa. Na Wawelu liczono się
tylko z polską racją stanu, a Zygmunt Stary popierał przeciwko Habsburgom lennika Turcji, Jana
Zapolyę.
Odmawiając współpracy ze szlachtą, król odrzucił takŜe zachęty oddanych monarchistów
i swej włoskiej Ŝony Bony, gotowych sięgnąć po pełnię władzy w oparciu o siłę. W ten sposób
ułatwił ruchowi szlacheckiemu nawiązanie silnych kontaktów międzywojewódzkich, powaŜnie
wzmacniających siłę stronnictwa. Polityka rozdawnicza króla i jego Ŝony, zmierzająca do
koncentracji władzy w rękach kilku oddanych dygnitarzy przy jednoczesnym dowolnym
szafowaniu dobrami Korony, była ciągłym powodem gwałtownych sporów między tronem a izbą
poselską.
BUDOWA NOWOśYTNEGO PAŃSTWA OBYWATELSKIEGO
s.40/41
Humanistyczny optymizm co do ludzkich moŜliwości i racjonalizm wiodący do
poznawczego sceptycyzmu rozszerzały moŜliwości dialogu i uwzględniały moŜliwość
współistnienia odmienności. Nie mogły natomiast znieść ortodoksyjności reformowanych
Kościołów. Marzenie o ekumenizmie i dialogu skupiającym się na tym, co chrześcijan łączy; a
nie dzieli, występowało, ale nie było domeną osób broniących ortodoksji. Obecne było natomiast
wśród reformatorów, którzy pokładali nadzieję przede wszystkim w zmianach instytucjonalnych.
Do takich reformatorów naleŜał Jan Łaski - wielki arystokrata, brat hrabiego na Spiszu i
wojewody sieradzkiego, świetnie wykształcony, który zrzekł się majątku, stając się refor-
matorem oraz zarządcą prowincji i grup reformowanych w Anglii, Holandii i Nadrenii. On to po
powrocie do Polski starał się nakłonić Zygmunta Augusta do stworzenia Kościoła narodowego.
Król wiedział, Ŝe jest to moŜliwe; nie było mu to jednak potrzebne. Miał przecieŜ w ręku
mianowanie dostojników kościelnych i bez wstrząsu mógł nadal rządzić. Powołanie Kościoła
narodowego otwierało co prawda moŜliwości olbrzymich konfiskat dóbr, ale dysydenci, stając
się podstawą władzy w warunkach reformy i moŜliwej wojny domowej, teŜ mogli urosnąć w
siłę, a król tracił moŜliwość nastawiania biskupów przeciwko dysydentom.
Początki szesnastowiecznej reformacji na terenach Polski przebiegały podobnie do innych
rejonów Europy. Intelektualne oŜywienie doby humanizmu, połączone z fascynacją antykiem i
pogłębionymi studiami takŜe nad Pismem Świętym i początkami chrześcijaństwa, oŜywiające
znajomość, ale teŜ i odmienność interpretacji Biblii, jak i odczucie dowolności w dziejach
Kościoła - wszystko to prowadziło do wyrozumiałego, oświeconego chrześcijaństwa typu
erazmiańskiego, do aktywnej poboŜności, domagającej się powaŜnych zmian strukturalnych, ale
takŜe do dogmatycznych zmian w rozumieniu podstawowych zasad wiary.
Jednocześnie Polska doświadczyła długiego współŜycia Kościołów na terenie jednego
państwa, wcale niegroźnego dla państwowej religii. PrzecieŜ na Rusi, przyłączonej przez
Kazimierza Wielkiego, a takŜe na Podolu dominującą religią było prawosławie, a liczne gminy
Ŝydowskie, rozsiane w miastach polskich i ruskich, praktykowały judaizm. Podobnie i w XVI
wieku duŜa część humanistów, a wśród nich duchowni, profesorzy uniwersytetu, dworzanie,
uczestniczyła w szerokiej dyskusji dotyczącej zagadnień wiary, form religijności, praktyk Ŝycia
religijnego i konieczności zmian struktur Kościoła katolickiego. Niektórzy z nich koncentrowali
się na potrzebie poprawy istniejącego Kościoła, inni uwaŜali za konieczne - dla własnego
zbawienia - współtworzenie nowych ewangelickich społeczności.
BUDOWA NOWOśYTNEGO PAŃSTWA OBYWATELSKIEGO
s.43
Prześladowania husytów przez nowego cesarza Ferdynanda II sprowadziły nową falę braci
czeskich do Polski i oŜywiły ich Kościół, atrakcyjny bliskością języka i duŜą etyką osobistą i
społeczną. W tym teŜ czasie narastało zainteresowanie poglądami Kalwina, pozyskującego dla
swej doktryny coraz większe rzesze wyznawców, szczególnie wśród szlachty, której odpowiadała
demokratyczna - z utrzymaniem autorytetu elity społecznej - forma organizacyjna gminy
genewskiej. Wśród zwolenników kalwinizmu, który w połowie XVI wieku stał się wyznaniem
polskiej szlachty, nastąpił podział (1562-1565) na zbór większy (kalwini) i zbór mniejszy
(arianie). Do powstania tego podziału przyczynili się chroniący się w Polsce przed katolickimi
prześladowaniami liczni włoscy humaniści, kwestionujący dogmat Trójcy Świętej
(antytrynitarze).
Zygmunt Stary wydawał dekrety zakazujące propagandy protestanckiej, i to pod karą
śmierci. Jednocześnie do Polski przybywali z Włoch, Francji, Rzeszy protestanci prześladowani
u siebie w domu nie tylko przez katolików, ale i luteranów, i kalwinów. Królewskie dekrety
nikogo nie odstraszały, gdyŜ słabo je egzekwowano, szczególnie w sytuacji, gdy wśród posłów
sejmowych z roku na rok wzrastała liczba protestantów, a sejmy nie wydawały Ŝadnych
antyprotestanckich konstytucji. Ruch obrony starej wiary i pozycji Kościoła wyszedł ze
środowisk katolickich zwolenników reformy i zasłynęli w nim Stanisław Hozjusz i Marcin
Kromer. Oni, a takŜe kilku biskupów popychanych przez własne kapituły, przystąpili do walki,
próbując wprowadzać w Ŝycie dekrety królewskie, a więc stosować przemoc. Pierwsza powaŜna
próba przyniosła wielkie zwycięstwo protestantom i wskazała na siłę i solidarność obozu
szlacheckiego.
BUDOWA NOWOśYTNEGO PAŃSTWA OBYWATELSKIEGO
s.47/48
Opozycja ruchu egzekucyjnego nie ustawała jednak i do protestanckich Ŝądań odebrania
władzy sądowniczej biskupom przyłączali się tak niewątpliwi katolicy jak popierający
reformatorów i wyklinanych "heretyków" najwyŜszy dygnitarz koronny - kasztelan
krakowski, pan na wielkich włościach - Jan Tarnowski. Zygmunt August nie ustępował w
swoim przekonaniu o godności władzy monarszej i opierając się na bliskich mu senatorach i
dygnitarzach, rządził bez oglądania się na sejm, który przestał zwoływać. Rozgrywka
pomiędzy monarchą a obywatelami ziem i województw nie odbiegała daleko od doświadczeń
angielskich okresu Tudorów; z tym tylko, Ŝe ani Zygmunt Stary, ani jego syn nie mieli zde-
cydowania Henryka VIII. Zygmunta Augusta, tak jak Henryka VIII, cechowała obawa przed
wymarciem dynastii. Gorący obrońca Kościoła rzymskiego, jakim był Henryk, nigdy nie
doprowadziłby do utworzenia Kościoła narodowego, gdyby papieŜ udzielił mu
uniewaŜnienia małŜeństwa z Katarzyną Aragońską. Henryk chciał dziedzica. To pragnienie
dominowało w Ŝyciu starzejącego się Zygmunta Augusta. 1hy kolejne małŜeństwa
pozostawiły go jednak bezdzietnym. Kochanki nie spisywały się lepiej, a jak juŜ dochodziło
do urodzin, to podejrzewano inne ojcostwo. ZbliŜał się koniec dynastii. Król jednak nie
chciał tego przyjąć do wiadomości i do końca swych dni zabiegał o syna. Dynastyczne
marzenia skłaniały go do obrony swych dziedzicznych praw na Litwie i do zabiegów o
wzmocnienie praw monarszych w Koronie.
Kapitulację Zygmunta Augusta przed ruchem egzekucyjnym moŜna tłumaczyć
narastającą groźbą ze strony Moskwy. W 1558 roku Iwan Groźny zajął Narwę i
zakwestionował roszczenia Polski i Litwy do Inflant. Gotthard Kettler, mistrz inflanckiego
zakonu kawalerów mieczowych, przeprowadził jego sekularyzację i podporządkował się
Zygmuntowi Augustowi (1561). Wczesną wiosną 1563 roku, kiedy Zygmunt August po
trzech latach zwlekania ze zwołaniem parlamentu zgodził się na sejm egzekucyjny, nastąpił
moskiewski atak na Wielkie Księstwo Litewskie. Armia carska uderzyła na Litwę i zajęła
Połock. Iwan, wkraczając na ziemie, które ogłaszał swą ojcowizną, rozpoczynał swe rządy od
symbolicznego "oczyszczenia" świętej Rusi przez utopienie wszystkich śydów połockich,
którzy odmówili przyjęcia chrztu. Moskwa, usadowiona juŜ w porcie narewskim i
rozwijająca dobre stosunki handlowe z Anglią, Ŝądała "zwrotu" ojcowizny, a więc Białorusi i
Ukrainy z Kijowem i Lwowem. Po zajęciu Kazania i Astrachania, a więc okupacji ziem
Złotej Ordy, która przez dwieście lat była suzerenem Moskwy, Iwan ogłosił się carem. Jako
obrońcy chrześcijańskiej prawowierności, władcy Moskwy stroili się w szaty bizantyjskich
BUDOWA NOWOśYTNEGO PAŃSTWA OBYWATELSKIEGO
s.47/48
basileusów. Zdaniem Michela Cherniavskyego jako wzór władzy cesarskiej przyświecał im
król królów, a więc chan, któremu potomkowie Aleksandra Newskiego i Iwana Kality słuŜyli
wiernie jako poborcy ściąganych z Rusi podatków. Iwan, wsparty o Bałtyk i Morze
Kaspijskie, ruszał poprzez Dniepr w kierunku Bugu i Sanu. Nad Wielkim Księstwem
Litewskim zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo.
BUDOWA NOWOśYTNEGO PAŃSTWA OBYWATELSKIEGO
s.54/55
Dzieło unii do dziś budzi spory. Dla Litwinów to wielkie zwycięstwo Polski nad ich
państwem i kamień milowy na drodze polonizacji Litwy. Dla Ukraińców inkorporacja do Polski
to kolejna po Tatarach i Litwinach zmiana zaborczej władzy i szeroko otwarte wrota dla
polonizacji przez niezwykle korzystne dla elity społecznej warunki, zarazem jednak moŜliwość
rozwoju własnej kultury opartej na latynizującym się systemie edukacji. Litwa utrzymała swój
odrębny, skodyfikowany po unii lubelskiej, statut litewski, zatwierdzony na sejmie
koronacyjnym Zygmunta III pomimo protestów Korony (1588).
Unia przetrwała do ostatnich dni istnienia Rzeczypospolitej i pomimo rozbiorów
utrzymywała się w świadomości przez przynajmniej część XIX wieku dzięki uznaniu jej za
wartość nadrzędną przez obywateli obojga państw. Przypomnijmy, Ŝe na Litwie Polacy nie mieli
nic do powiedzenia, a ich emigracja na jej tereny napotykała na przeszkody. Unia, nawet jeŜeli
narzucona siłą w Lublinie wolą dziedzicznego litewskiego hospodara, nie była od siły
uzaleŜniona. Unię poparła litewska szlachta, występująca anonimowo przeciwko dygnitarzom,
oraz miasta. W imię odrodzenia zjednoczonej w unii Rzeczypospolitej ginąć będą w powstaniach
i spiskach tysiące Białorusinów, Litwinów i Polaków: Krew uczestników powstań:
kościuszkowskiego, listopadowego i styczniowego czy teŜ spiskowców Konarskiego zmusza od
dawna historyków do powaŜnej refleksji nad siłą oddziaływania lubelskiego spadku przez tyle
juŜ wieków. Dzisiaj, dodajmy, w przededniu Europy "małych ojczyzn" moŜna tylko Ŝyczyć
narodom i państwom zjednoczonej Europy tak bliskiej współpracy, braterstwa kultury i uznania
obywatelskich wartości, jakie umiała wypracować utworzona w Lublinie Rzeczpospolita.
Dla dalszych losów Polski większe znaczenie niŜ unia z Litwą miała inkorporacja ziem
Ukrainy, która w przyszłości miała nas zdecydowanie poróŜnić z narodem ukraińskim, a
jednocześnie zwalić na kark cięŜkie i przegrane zmagania z reformowaną przez Aleksego
Michajłowicza i Piotra I Rosją. Nawet jeśli niektórzy historycy polscy odczuwali podziw dla
polskiego wysiłku cywilizacyjnego na "Dzikim Wschodzie" i przesuwania granic europejskich
do brzegów Dniepru, to jednak te zdobycze polskiego miecza, pługa i szkoły przychodziło ich
zdaniem opłacać rozproszeniem narodowego wysiłku, a więc przegranymi na Śląsku i nad
Bałtykiem, a takŜe utratą około dwóch milionów mieszkańców, którzy emigrując na wschód,
rozpływali się w ukraińskim otoczeniu. Ukraińcy natomiast oceniali okres po unii lubelskiej jako
czasy polskiej dominacji i polonizacji, pozbawiające ich elit społecznych i kulturalnych.
USTALANIE RÓWNOWAGI WŁADZ
s.61/62
Proces reform skarbowych, wojskowych i sądowniczych, a więc modernizacji państwa, nigdy
nie obojętny dla społeczeństwa, był zwykle domeną rządu. W szesnastowiecznej Polsce, po
okresie nieudolnych rządów oligarchicznych, społeczeństwo przejęło inicjatywę w procesach
modernizacji armii i skarbu. Na forum sejmików i sejmu opracowano konkretne propozycje
wiodące do usprawnienia instytucji państwowych. Początkowo istniało współdziałanie pomiędzy
władzą monarszą a izbą poselską i sejmikami. Spotykając opór ze strony króla i duŜej części
senatu, przedstawiciele ziem i województw zasiadający w izbie starali się o zwiększenie swych
uprawnień kosztem dwóch pozostałych stanów sejmowych. W okresie rządów dwóch ostatnich
Jagiellonów (aŜ po rok 1562) nastąpił konflikt pomiędzy izbą poselską i sejmikami a władzą
monarszą, nie o sam proces, lecz o zasadę, na której ma się on odbywać. Królewskie "tak chcę i
stanowię" nie potrafiło w Polsce wybić się ponad społeczne "tak chcemy i postanawiamy".
Dzięki temu w Polsce zasada społecznego współuczestnictwa w tworzeniu praw została
utrzymana aŜ po rok 1795. Polska modernizowała się w oparciu o władzę parlamentu i - w
jeszcze większym stopniu - samorządu. Przywiązywała teŜ olbrzymią wagę do centralizacji,
starając się poprzez nią osiągnąć zrównanie praw. Równi w świetle praw obywatele, wolni od
jakiejkolwiek arbitralności władz rządowych, mieli konstytucyjne prawo do urządzania spraw
swego Ŝycia w najkorzystniejszy dla siebie sposób. Szlachta doszła jednak do tych osiągnięć,
typowych dla kaŜdej demokracji, drogą wielopokoleniowego wysiłku i walki. Dobrze teŜ
rozumiała, Ŝe zarówno konstytucja jak i wszystkie prawa utrzymują swą moc drogą egzekucji
oraz wysiłku rządu i społeczeństwa. Dlatego teŜ szlachta polska przez cały okres trwania Rze-
czypospolitej zachowała postawę obrońców konstytucji, a więc obrońców obywatelskiej
wolności. Była ona do tego stopnia wartością nadrzędną i określającą styl Ŝycia, Ŝe w Polsce
określano ją mianem "złotej wolności". KaŜdy system polityczny, jak gdyby wiedziony
instynktem samozachowawczym, powaŜnie ogranicza jednak moŜliwości własnej reformy.
Podstawą utrzymania wolności obywatelskich w mieszanej formie rządu polskiego było
pozostawienie duŜej ilości decyzji w rękach samorządu lokalnego, a więc sejmików. One były
gospodarzami na swoich terenach i one współdziałały w opracowywaniu polityki dla całego
państwa. Zasada osobistej równości i wolności w sposób oczywisty musiała powstrzymywać
obywatelstwo przed nadmiernym i nieproszonym wtrącaniem się w sprawy sąsiedzkie. Szlachta
polska, zaangaŜowana w ruch egzekucyjny, umiała więc twardo domagać się inkorporacji (Prusy
USTALANIE RÓWNOWAGI WŁADZ
s.61/62
Królewskie, Litwa, księstwa śląskie), ale po uzyskaniu swego celu nie miała metody zmienienia
układu sił w inny sposób niŜ na drodze prawa. Prawo pozwalało pozwać kniazia ukraińskiego
przed sąd i ludzie pokroju Koniecpolskiego czy Wiśniowieckiego nie wahali się tego robić.
Miejscowa ukraińska szlachta bez wojny domowej nie mogła narzucić prawa, tym bardziej Ŝe
królowie mianowali tam często wojewodami i starostami kniaziów aroganckich względem
samych monarchów. Do nich samych - wedle polskiej formuły osobistej wolności - aroganckich
kniaziów. Nominacje otrzymywali nawet ci z kniaziów, którzy publicznie, jak Jeremi Wiśnio-
wiecki, odwaŜali się obraŜać króla i sejm i którzy nie zadawali sobie trudu udawania
"braterstwa" ze "zwykłą" szlachtą.
USTALANIE RÓWNOWAGI WŁADZ
s.63/64
Śmierć ostatniego Jagiellona stawiała całą Rzeczpospolitą przed momentem wielkiej
państwowej próby wewnętrznych sił społeczeństwa obywatelskiego. Z próby tej wszystkie
narody Rzeczypospolitej wyszły zwycięsko, a idea Rzeczypospolitej spojonej wspólnotą idei
wolności obywatelskiej przezwycięŜyła siły odśrodkowe, wspierane rozbiciem religijnym,
resentymentem dygnitarstwa litewskiego, obraŜonej godności pruskiej. W oparciu o
zwolenników ruchu egzekucyjnego działających na terenie sejmików Wielkopolski, Małopolski i
Rusi Halickiej, a takŜe docierających na Ukrainę, jak równieŜ w oparciu o tę szlachtę litewską i
pruską, której zaleŜało na wzmocnieniu swych praw kosztem własnych arystokratów i patrycjatu
wielkich miast, w całym państwie tworzyły się lokalne konfederacje powoływane do ochrony
bezpieczeństwa. Łączyły się one w konfederację ogólnokrajową, zaprowadzając porządek i
bezpieczeństwo. Prawie dwuletni okres bezkrólewia nie doprowadził do wojen domowych, co
jest fenomenem na skalę europejską, szczególnie jeśli będziemy pamiętać o losach Moskwy po
wymarciu Rurykowiczów czy teŜ Francji po śmierci Walezjuszy. Co więcej, w ciągu tych dwóch
lat obywatele Rzeczypospolitej prowadzili zaŜartą dyskusję polityczną, zajmowali przeciwstawne
pozycje, wysuwali krańcowo odmienne projekty unormowania wyborów króla, poprawiania
praw, rządzenia krajem. Oczywiście dzielili się teŜ na konkurujące obozy, popierające
odmiennych kandydatów do tronu. Przy tak silnym sporze państwo działało, sejm pracował, a
obywatele, chociaŜby najbardziej skłóceni, umieli utrzymać wspólnotę podstawowego celu, a
więc zabezpieczenia obywatelskiego państwa.
USTALANIE RÓWNOWAGI WŁADZ
s.69/70
Kraj obywatelski, samorządowy i gospodarny cieszył się takŜe w okresie zwycięstw ruchu
egzekucyjnego, unii lubelskiej i pierwszych bezkrólewi rozkwitem edukacji i kultury. Walka o
duszę pomiędzy katolicyzmem i prawosławiem a kalwinizmem, arianizmem i luteranizmem
skłaniała zwalczające się Kościoły do rozwoju własnego szkolnictwa i literatury w językach
narodowych. Ustokrotnił się takŜe ruch wydawniczy, odpowiadający potrzebom agitacji
religijnej i politycznej. W szkołach zmieniano programy, dostosowując je do potrzeb gmin
wyznaniowych i zmieniającej się sytuacji politycznej. Pilnie kształcono młodych obywateli na
godnych synów dorównującej Rzymowi Rzeczypospolitej. Edukacja otwierała drogę do uznania
w środowisku sąsiedzkim, wprowadzała do słuŜby publicznej i mogła, w marzeniach wielu,
otworzyć karierę godną Zamoyskiego. Obok sławnego Uniwersytetu Krakowskiego działała juŜ
jezuicka Akademia Wileńska oraz Akademia Zamojska. Sprowadzeni do Polski przez biskupa
warmińskiego, Stanisława Hozjusza, jezuici, zreformowali gimnazja i wpłynęli na rozwój
programów szkolnych i metod nauczania nie tylko we własnych doskonałych szkołach, ale w
naśladujących ich osiągnięcia szkołach protestanckich i prawosławnych, a przede wszystkim we
wspaniałej Akademii Mohylańskiej, załoŜonej w Kijowie. OŜywienie religijne i polityczne
wpłynęło na wzbogacenie wszystkich kultur narodowych. KsięŜa i politycy starali się dotrzeć do
największej ilości czytelników. KsiąŜki, gazetki, wiadomości, poezje i kodeksy prawne
wydawano po łacinie, polsku, rusku i niemiecku. Ukazywały się pierwsze pisma litewskie, a
takŜe liczne druki hebrajskie. Spoglądając z dzisiejszej perspektywy na tamte czasy, Polacy
mogą się szczycić Kochanowskim, Rejem, Wujkiem, Kromerem, Bielskim i Skargą, Rusini -
Orzechowskim i Skaryną, Prusacy - Heweliuszem, Litwini - autorami wspaniałej kodyfikacji
praw (Statuty litewskie 1529, 1566, 1588) i Stryjkowskim.
Co więcej, świeŜo złączone państwa Korony i Litwy nie tylko umiały bronić swych granic,
ale skutecznie rozszerzały swe wpływy i przesuwały granice na wschód. Wielkie zwycięstwa
doby Batorego umocniły panowanie Rzeczypospolitej w Kurlandii i Inflantach i odepchnęły Mo-
skwę Iwana Groźnego od Bałtyku. Opanowanie Rygi dało bezpośredni dostęp do Bałtyku
ziemiom litewskim, białoruskim, a takŜe Ukrainie naddnieprzańskiej. Uzbrojenie i taktyka walki
armii polskiej i litewskiej przynosiły sukcesy. Bardzo powaŜnie umacniały się fortyfikacjami
granice południowo-wschodnie. Co więcej, tam właśnie, na wciąŜ płonącym pograniczu,
powstała nowa siła bojowa, zawsze gotowa do walki z Tatarami, a mianowicie Kozacy. Im to
USTALANIE RÓWNOWAGI WŁADZ
s.69/70
przyszło w połowie XVII wieku złamać siłę Rzeczypospolitej i zadać śmiertelny cios zadufaniu
jej obywateli. Na razie jednak obywatelstwo ziemskie krain połoŜonych nad Wartą, Wisłą,
Dniestrem i Zbruczem z dumą, a nawet i butą, spoglądało w przyszłość, pusząc się swymi
wolnościami, prawami, pokojem religijnym i dobrobytem przed resztą Europy.
USTALANIE RÓWNOWAGI WŁADZ
s.72/73
Włączenie ziem ukraińskich do Korony otwierało kwestię ustalenia języka urzędowego
całego terenu państwa. Konstytucja gwarantowała utrzymanie języka ruskiego tak w
administracji i sądownictwie, jak i Ŝyciu politycznym (sejmiki). Językiem sejmu pozostał jednak
język polski. Po polsku porozumiewano się teŜ w czasie masowych zjazdów szlacheckich
podczas wolnych elekcji. W języku polskim, a takŜe łacińskim zapisane były podstawowe prawa
nadane nowym obywatelom Rzeczypospolitej. Nauka polskiego stawała się niezbędna dla
wszystkich, którzy chcieli uczestniczyć w Ŝyciu publicznym. Chłop, rzemieślnik czy drobny ku-
piec zupełnie dobrze funkcjonowali w ramach swych grup etnicznych, reszta społeczeństwa,
szczególnie mająca większe ambicje i zakres działania, musiała znać od dwóch do trzech
języków (polski, łacina, ruski). Metropolita Mohyła pisał, Ŝe dla Rusinów "słuszna rzecz dla
naboŜeństwa po Grecku i Słowiańsku uczyć się, ale dla Polityki nie dosyć im na tym, ale trzeba
im do Polszczyzny i Łacinę umieć". Natomiast Sylwester Kossów, następca Piotra Mohyły na
metropolii kijowskiej ujmował tę rzecz bardziej praktycznie: "Przyjedzie nieboras Rusin na
Trybunał, na sejm, na sejmik do Grodu, do ziemstwa: bez łaciny płaci winy". Nic więc dziwnego,
Ŝe zarówno w szkołach prawosławnych załoŜonych przez Mohylę, jak i w szkołach unickich
prowadzonych przez bazylianów wiele uwagi przykładano do nauki właśnie łaciny i polskiego.
Znajomość języków ułatwiała z kolei Ŝycie wewnątrz kilku kultur. Twórcze przenikanie się
kultur, nie tak po prostu współistniejących obok siebie, ale nawzajem się wzbogacających,
rozprzestrzeniało na obszarze całej Rzeczypospolitej stereotypy i "dogmaty" kultury politycznej
obowiązującej i współtworzonej przez obywateli pochodzących z róŜnych narodów. Obok zasad
wolnościowych i jakŜe neostoickiego poszanowania obywatelskich cnót pojawiały się w niej
próby wprowadzania ogólnokrajowej ponadnarodowoetnicznej więzi. NajpowaŜniejszą z tych
prób był coraz silniejszy w XVI wieku mit sarmacki, przydatniejszy na terenie Rzeczypospolitej
od mitu wspólnoty słowiańskiej.
USTALANIE RÓWNOWAGI WŁADZ
s.76/77
Starannie przygotowywana, unia nie spełniła nadziei swych autorów. Nad jej niefortunnym
początkiem zaciąŜyła polityczna postawa najpotęŜniejszego z ksiąŜąt ukraińskich, Konstantego
Ostrogskiego, sprawującego urząd wojewody kijowskiego i naleŜącego do największych
posiadaczy ziemskich w Rzeczypospolitej (m.in. miasta: Tarnów, Ostróg, Połonne i Dubno oraz
tysiące wsi i dziesiątki folwarków pozwalających utrzymywać ponadtysięczną, stałą, prywatną
armię). Ostrogski, idąc śladami swych przodków, otaczał opieką i wpływami ruskie
prawosławie. Był hojnym fundatorem cerkwi i klasztorów, a takŜe załoŜycielem nadzwyczaj
potrzebnej dla podniesienia poziomu intelektualnego prawosławnych elit Akademii
prawosławnej z siedzibą w Ostrogu. Był zdecydowanym zwolennikiem tolerancji i pokoju
religijnego, a takŜe zrównania w prawach hierarchii prawosławnej z katolicką przez przyznanie
miejsc w senacie dla metropolity i władyków. Popierając reformę i podniesienie poziomu
wykształcenia prawosławnego kleru, przeciwstawiał się niezaleŜności duchowieństwa od
świeckich opiekunów, podtrzymując wpływy na decyzje kościelne całego laikatu. Nuncjusz
papieski Bolognetti, a takŜe jezuici Possevino i Skarga prowadzili z nim rozmowy na temat
moŜliwości unii. Wyłamanie się biskupów prawosławnych, omawiających warunki unii z Kurią
Rzymską, spod kurateli dumnego księcia sygnującego się mianem Dei gratia in Volinia dux
Ostrocensis, a takŜe pominięcie jego warunków w sprawach pozycji duchowieństwa ruskiego
spowodowało przejście Ostrogskiego w szeregi przeciwników unii. Brak jedności świata
prawosławnego Rzeczypospolitej odbił się ujemnie na dziele unii, do której mimo sprzeciwu
Ostrogskiego i części duchowieństwa, doszło w Brześciu Litewskim w październiku 1596 roku.
Nowo powstały Kościół, skłócony z pozostającym w prawosławiu światem szlacheckiego
laikatu i środowisk miejskich, a takŜe walczący o rząd dusz w klasztorach i parafiach, nie mógł
wymóc podniesienia swych biskupów do rangi senatorów, co oczywiście obniŜało jego
dostojeństwo i skłaniało ruskie elity społeczne, decydujące się na przejście na katolicyzm, do
wyboru Kościoła łacińskiego, a nie bliŜszego zwyczajem i językiem greckokatolickiego.
Zniszczenie unii lub teŜ "poprawienie jej" przez objęcie nią całego prawosławia stało się jedną z
podstaw działania aktywnych politycznie sił na Rusi.
USTALANIE RÓWNOWAGI WŁADZ
s.77/78
Kozacy
[Kozacy zaporoscy] są przebiegli i zręczni, dowcipni i szczerze hojni, nie
mają ambicji, by osiągnąć wielkie bogactwo, lecz ogromnie kochają swą
wolność, bez której nie chcieliby Ŝyć. Dla niej teŜ podejmują powstania i
wszczynają bunty.
(Guillaume de Beauplan)
Źródła poświadczają istnienie kozackich watah juŜ w XIV wieku. To Kozacy byli Ŝołnierzami
wielkiego pogranicza, na którym rolnik próbował stawić czoła koczownikom stepu. Kozacy byli
ludźmi miecza, chętnie wynajmującymi się lokalnym i centralnym władzom państwowym, jak i
osobom prywatnym. Jednocześnie wysoko cenili sobie osobistą niezaleŜność, chronioną
solidarnością mołojeckich towarzystw. Spełniali funkcję militarnej ochrony granic, jak i ochrony
ksiąŜęcych posiadłości. Wchodzili w skład armii ukraińskich ksiąŜąt, słuŜyli w wojskach
granicznych starostów, chronili ksiąŜęce kolonizacje tak zwanych pustkowi, a jednocześnie
butnie wyłamywali się spod zakusów wszelkiej lokalnej jurysdykcji, mając się za ludzi wolnych,
gotowych (wedle własnych, a szumnych deklaracji) podlegać tylko władzy króla. Ci z nich,
którzy szukali największej samodzielności, osiedlali się na trudno dostępnych i dobrze
obwarowanych miejscach, poniŜej porohów na Dnieprze (pierwsze ufortyfikowane osady,
zwane siczą lub koszem powstały na wyspie Chortycy, a następnie u ujścia Czortomliku).
Kozaków tam mieszkających nazywano niŜowymi. PrzewaŜała wśród nich ludność miejscowa,
gdyŜ dla ukraińskiego chłopstwa ucieczka na Sicz była radykalną próbą wyrwania się spod
feudalnej zaleŜności. Cytowany juŜ powyŜej francuski kartograf i inŜynier Beauplan,
fortyfikujący zamki ukraińskie w latach trzydziestych XVII wieku, zauwaŜył, Ŝe szlachta „[...]
Ŝyje jak w raju, a chłopi zaś jak w czyśćcu. To właśnie ten stan niewolniczy powoduje, iŜ wielu
spośród nich ucieka i Ŝe najśmielsi próbują ucieczki na ZaporoŜe, będące miejscem schronienia
Kozaków nad Dnieprem. Po kilku miesiącach i po odbyciu podróŜy morskiej stają się oni
Kozakami zaporoskimi". W ten sposób w ciągu XVI wieku formowała się na Ukrainie rosnąca
liczebnie grupa społeczna, z jednej strony dziedzicząca z pokolenia w pokolenie etos swej
grupy, a z drugiej szeroko otwarta dla wszystkich niespokojnych duchów gotowych do podjęcia
trudów kozackiego Ŝycia.
USTALANIE RÓWNOWAGI WŁADZ
s.85
Niechęć i nieufność szlachty egzekucyjnej wobec Zygmunta III, wynikające z jego
zamiarów odstąpienia korony polskiej Habsburgom, a takŜe z polityki dynastycznej, która
spowodowała wojny ze Szwecją, a groziła dodatkowymi wojnami z Moskwą, doprowadziły do
oskarŜenia króla o działania niezgodne z interesami państwa. Inicjatorem publicznego protestu
był polityczny uczeń zmarłego w 1605 roku Jana Zamoyskiego, wojewoda krakowski Mikołaj
Zebrzydowski. Przemawiając na proszowickim sejmiku szlachty krakowskiej, wybierającym
posłów na sejm (luty 1606), wyraził on szereg zastrzeŜeń pod adresem króla, oskarŜył złych
doradców (atak na część senatu), i co więcej - wyraził wątpliwość w skuteczność obrad i prac
zwołanego sejmu. Był to krok niebagatelny. Jeden z najwyŜszych dygnitarzy koronnych
zakwestionował bowiem sprawność działania najwyŜszego organu władzy i zasugerował
zebranym ogólnopaństwowy zjazd obywatelski pod StęŜycą dla czuwania nad pracami sejmu.
Oznaczało to zachętę do przejmowania władzy nad państwem przez ogół obywatelski w
momentach największego kryzysu politycznego. Myśl ta, leŜąca u podstaw wszystkich
demokracji o lokalnym zasięgu, była ułudą w warunkach ogromu Korony i Litwy. Niemniej
jednak system elekcji viritim i wojewódzkich konfederacji spiętych ogólnopaństwowymi
klamrami wydawał się zbliŜać obywatelstwo Rzeczypospolitej do marzeń o bezpośrednich
rządach. Uchwały sejmu, wypracowywane wspólnie przez izbę poselską, senat i monarchę,
dostawały się w projekcie Zebrzydowskiego pod osąd i korekturę obywatelstwa Korony i
Wielkiego Księstwa Litewskiego. Sejmik propozycję przyjął i wezwał szlachtę do przybycia pod
StęŜycę 9 N 1606 roku, a więc na kilka dni przed oczekiwanym zakończeniem sejmu. Sejmik
generalny szlachty małopolskiej powtórzył wezwanie proszowickie.
USTALANIE RÓWNOWAGI WŁADZ
s.90
Rokosz odegrał duŜą rolę w historii Rzeczypospolitej. Skłaniał do refleksji. Uczył
szacunku do szerokich mas świadomego obywatelstwa, niby to spętanych wpływami króla i
senatorów; lecz zdolnych do akcji groźnych dla dworu i senatu. Ciekawa jest reakcja jezuitów
dotychczas Ŝarliwie zaangaŜowanych w dzieło wzmacniania władzy królewskiej (Skarga). Po
rokoszu jezuici odkryli w sobie coraz więcej zrozumienia i sympatii dla złotej wolności
obywatelstwa Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Władze zakonu poleciły opuszczanie w
kolejnych wydaniach Kazań sejmowych Piotra Skargi szóstego - najbardziej monarchicznego -
kazania. Gwałtownie topniała liczba jawnych monarchistów gotowych bronić wartości absolutnej
władzy. Zasady obywatelskiej wolności zostały uznane za szczytny ideał Ŝycia publicznego na
terenie całej Rzeczypospolitej. Ideał ten, w zetknięciu z realną siłą senatorów-arystokratów;
bywał naruszany, ale nie kwestionowany. Na przykład katoliccy senatorzy-biskupi naruszali
uchwalone zdecydowaną większością zasady tolerancji religijnej, ale upominali się przy tym o
swe prawo do wolności. Jednocześnie obrona wolności uznawana była za obowiązek wszystkich
obywateli, którzy określali swoje jej rozumienie w praktyce Ŝycia publicznego. W imię wolności
działały sejmiki, sejm, konfederacje, związki wojskowe, a takŜe dwór królewski. O wolności
słychać było w kościele i przy stole biesiadnym. Słychać o niej było w czasie chrzcin, wesel i po-
grzebów. Miała ona swych poetów; oratorów i politycznych orędowników; Coraz powszechniej
uznawano, Ŝe najlepiej zabezpiecza ją dobrze działająca, oparta na moralności obywatelskiej,
zrównowaŜona forma władzy. Tego typu poglądy szczególnie jasno przedstawili Łukasz
Opaliński i Andrzej Maksymilian Fredro.
SARMACKI SEN O POTĘDZE I POKOJU
s.104
Poczucie siły skłoniło w tym czasie niektórych pisarzy politycznych do kreślenia obrazu
Rzeczypospolitej w sposób tak przesadny, Ŝe aŜ proszący się na karty almanachu gromadzącego
co smakowitsze przykłady napuszonej, narodowej megalomanii. Klasycznym tu przykładem
moŜe być Obrona Polski napisana przez wspomnianego juŜ uprzednio Łukasza Opalińskiego.
ChociaŜ tytuł odpowiada zamierzeniom autorskim to jednak mógłby on równie dobrze brzmieć:
Polska ideałem obywatelskiego państwa. Marszałek wielki koronny kreśli obraz zasobnego,
Ŝyznego, obszernego kraju zamieszkałego przez pracowitych rolników, których trud Ŝywi całą
Europę, a którymi rządzą mądrzy, sprawiedliwi i pełni cnót obywatele, stający przed nami w
pozach wyidealizowanych Rzymian okresu republiki. Jest więc w tym wiele z pedagogicznego
elementu uprzednich zwierciadeł kreślących ideały chrześcijańskich ksiąŜąt czy władców lub
wizerunki doskonałych dworzan czy senatorów. Tu jednak nie ma porad, jak ideał osiągnąć, lecz
przedstawiony jest społeczny wysiłek, którego efektem jest dobrze funkcjonujące obywatelskie
państwo.
Obraz kreślony przez Opalińskiego to niby rzeczywistość, a jednocześnie ideał przyjmowany
umownie za wzór, od którego odstępstwo było grzechem wobec kanonów cnót obywatelskich -
grzechem, jak wiemy z pism tegoŜ autora, nagminnie popełnianym zarówno przez króla, jak i
sejmującą szlachtę. Niemniej był to kanon akceptowany i powielany w idących w tysiące
wystąpieniach publicznych zarówno oficjalnych (mowy sejmikowe i sejmowe), jak i prywatnych
(mowy weselne czy pogrzebowe). Satyra, akta sądowe, a czasem poufne listy jasno dowodzą, w
jak wielkim stopniu obraz ten był wyidealizowany. Niemniej nawet one potwierdzają siłę, jeśli
nie rzeczywistości, to stereotypu staropolskich cnót obywatelskich.
SARMACKI SEN O POTĘDZE I POKOJU
s.110/111
Tutaj warto wysunąć kilka zastrzeŜeń i dodatkowych propozycji. Mianowicie jeden z
najgorliwszych krzewicieli mitu sarmackiego, zabiegający o wprowadzenie tego terminu na
terenie europejskim, a jednocześnie traktujący to jako wspólny program dla wszystkich
mieszkańców Rzeczypospolitej, Szymon Starowolski, wcale nie utoŜsamiał Sarmatów ze
szlachtą. Dla niego sarmatyzm nobilitował przeszłość mieszkańców państwa, ale takŜe stawał się
narzędziem propagowania stoickich wartości i nauki prawdziwego patriotyzmu, postrzeganego
jako słuŜba Ojczyźnie i świadome kultywowanie obywatelskiej cnoty. MoŜna powiedzieć, Ŝe w
ślad za swym mistrzem, Justusem Lipsiusem, ulegał modzie na naduŜywanie myśli Seneki, ale
bliŜsze przyjrzenie się jego tekstom skłania do przekonania, Ŝe krakowski uczony rzeczywiście
wyŜej cenił szlachectwo ducha od szlachectwa urodzenia. Pisał na przykład, Ŝe "naleŜy oceniać
szlachetność ludzi nie na podstawie chwały przodków, lecz na podstawie ich własnych działań i
czynów". Nic więc dziwnego, Ŝe miejsce na parnasie sarmackiej sławy przyznawał takŜe
plebejom. ,Wypada zaliczyć do sławnych męŜów dostojnego rodu w Rzeczypospolitej takŜe
Rusina Ostafija, hetmana Kozaków Zaporoskich. Nie pochodził wprawdzie ze szlacheckiego
rodu i urodził się w miejscu nieznanym, mimo to zasłynął nie tylko w naszej Sarmacji, lecz w
całej prawie Europie, a nawet w Afryce [...]. Lepiej jest więc stać się sławnym, pochodząc z
niskiego rodu, aniŜeli zasłuŜyć na wzgardę, narodziwszy się w dostojnej rodzinie". "Księgę"
Starowolskiego, ukazującą poczet najwybitniejszych sarmackich wodzów (Sarmatiae Bellatores,
Kolonia 1631), otwiera Mieszko, podkreślając znaczenie Polski w ramach Sarmacji; drugi
biogram poświęcony jest natomiast współczesnemu Mieszkowi wielkiemu księciu kijowskiemu
Włodzimierzowi, który "odniósł zwycięstwa nad wszystkimi wrogami", a imię Sarmacji uczynił
strasznym dla jej wrogów. Sięga więc Starowolski do przeszłości Rusi i łączy ją z historią Polski
pod wspólnym mianem dziejów Sarmacji. Jest to teŜ próba przypomnienia znaczenia Kijowa i
jego nadrzędnej roli nad całą Rusią, rozciągającą się przez całą wschodnią Europę aŜ do Azji.
Wprowadziwszy Włodzimierza, przechodzi jednak Starowolski do ksiąŜąt i wodzów z doby
piastowskiej, powracając do bardzo szeroko reprezentowanych Rusinów dopiero w biogramie
Konstantego Ostrogskiego. TakŜe Litwa wkracza na karty Sarmatiae Bellatores biogramem
Jagiełły. Odkrywamy teŜ osoby, które nikt nigdy nie próbował włączać w nurt polskiej
przeszłości historycznej, a pod piórem krakowskiego kanonika, obok Polaków, wzbogacały
dzieje nowego państwa ("naszej Sarmacji") i nowego narodu, a mianowicie Sarmatów. Na
SARMACKI SEN O POTĘDZE I POKOJU
s.110/111
stronicach Sarmatiae Bellatores, pisał: "My, Sarmaci, szczycimy się wieloma czynami dzielnych
męŜów. Szczyciliśmy się nimi zawsze [...], głośna jest sława narodu naszego. Widząc czasy
nasze tak okrutne i tak dla cnoty niepomyślne, sądziłem, Ŝe nie od rzeczy będzie zebrać w
jednym tomie Ŝywoty wybitnych naszych wojowników i przedstawić jako jaśniejący przykład
sławy współczesnym, którzy i w prywatnych sprawach się wyrodzili, i w Ŝyciu publicznym są
szkodliwi".
Pamiętajmy teŜ o tym, Ŝe w okresie oświecenia starli się ze sobą kontuszowy, podgolony i
wąsaty Sarmata z "fircykiem w peruce" prosto z ParyŜa, Berlina czy teŜ, niczym ostatni król, z
Petersburga. Królewski dwór i garść arystokracji, jak i centralne urzędy faworyzowały
wyfraczoną modernę oświecenia, szerząc mit zacofanego Sarmaty i oświeconego patrioty w
pludrach i z Voltaire'em w dłoni. Sarmata się' wybronił i to on w świadomości narodowej
podpisuje Konstytucję 3 maja, pozostawiając wyfraczonym role "duraków" Wielkiej Katarzyny.
OBRONA WOLNOŚCI I SUWERENNOŚCI
s.116/117
Historycy nieodmiennie zwracają uwagę w dziejach państw na elementy klęski lub sukcesu
mierzone długością istnienia, realizacją celów zewnętrznych (rozrost czy kurczenie się granic) i
związanej z tym umiejętności najpełniejszego wykorzystania zasobów ludzkich i materialnych.
Splendor oprawy artystycznej, zamkniętej w architekturze, rzeźbie, malarstwie, muzyce,
literaturze pięknej i osiągnięciach uczonych, dodatkowo wzmacnia uznanie dla sukcesu państwa.
Dobrobyt i zadowolenie społeczeństwa jako trudno wymierne przyciągają mniej uwagi.
Przywiązanie do formy rządów i walka o prawa, będąca, wedle Husserla, entelechią europejskich
dziejów, ginie często w historiografii zachwycającej się siłą pa6stwa. Historyk w oparciu o
załoŜenia wiedzy metodycznej swej profesji, a takŜe o moralne upodobania, moŜe oceniać
działalność jednostek i grup społecznych albo wedle pragmatycznego sukcesu mierzonego stop-
niem powodzenia całych państw, albo wedle osiąganych sukcesów w rozwoju praw
obywatelskich i ludzkich. Trudno jest zaprzeczać, Ŝe prawa te nie były ofiarowywane, lecz
wywalczane, trudno teŜ nie zauwaŜyć, Ŝe ich utrzymywanie, przestrzeganie i dostosowywanie do
zmieniających się warunków Ŝycia spadały na kaŜde pokolenie. W tej to historii walki o prawa
obywatelskie Rzeczpospolita ma bardzo ciekawy udział w ramach dziejów Europy.
OBRONA WOLNOŚCI I SUWERENNOŚCI
s.124/125
Próbując utrzymać pełnię władzy, Chmielnicki nie mógł znaleźć sobie miejsca w
politycznym systemie Rzeczypospolitej. Rozpoczął więc pertraktacje z sułtanem, starając się o
zdobycie takiej pozycji, jaką mieli hospodarowie Mołdawii czy Wołoszczyzny. Jednocześnie
starał się wzmocnić swe zabiegi o zdobycie udzielnej dziedzicznej władzy przez małŜeństwo
swego syna Timofieja z Roksaną, córką mołdawskiego hospodara Bazylego Lupula. MałŜeństwo
to doszło do skutku. Ciągnący na ślub do Mołdawii młody, porywczy i szalenie odwaŜny
Timofiej rozbił wojska koronne pod Batohem (2 VI 1652), ale w rok potem zginął, broniąc tronu
swojego teścia. Zmniejszało to zainteresowanie hetmana otrzymaną w maju 1653 roku pozycją
wasala Turcji.
Rozszerzenie władzy potęŜnej Porty Ottomańskiej na tereny Ukrainy bardzo zaniepokoiło
cara Aleksego Michajłowicza. JuŜ od Korsunia Moskwa uwaŜnie śledziła rozwój sytuacji na
Ukrainie. Decyzję w tej sprawie poddano pod debaty krajowego zjazdu delegatów właścicieli
ziemskich, mieszczan i duchowieństwa (Ziemski Sobor). Ten rosyjski parlament tracił juŜ w tym
czasie na znaczeniu, ale wciąŜ jeszcze rząd uŜywał go w najbardziej istotnych momentach,
szukając "ogólnonarodowego poparcia" dla swej polityki. W 1651 roku Sobor postanowił
wykorzystać powstanie kozackie dla zerwania pokoju z Rzecząpospolitą i odzyskania Smoleńska
i innych ziem ruskich. W dwa lata później postanowiono przyjąć Kozaków wraz z ich ziemiami
pod carskie panowanie. Oficjalny akt podporządkowania się Ukrainy Rosji miał miejsce 18
11654 roku w Perejasławiu. Doszło przy tym do charakterystycznych wydarzeń, wskazujących
na stopień europeizacji lub, jeśli kto woli, polonizacji Kozactwa. OtóŜ Chmielnicki i starszyzna
zaŜądali od carskich posłów przysięgi dotrzymania paktów i zdumionemu dygnitarzowi
carskiemu przedkładali swoją znajomość pacta conventa. W mowie uzasadniającej swój, fatalny
w skutkach dla Ukrainy, krok polityczny Chmielnicki powołał się na wspólnotę religii: "Jednym
jesteśmy ciałem Cerkwi, Prawosławiem Wielkiej Rusi mającym nad sobą Jezusa Chrystusa. [...]
car chrześcijański, zlitowawszy się nad uciskaną nieznośnie cerkwią prawosławną w naszej
Małej Rosji [...] pod jego to carską ręką znajdziemy takie schronienie, jak nigdzie indziej". Tyle
Ŝe głowa Kościoła prawosławnego wszystkich ruskich ziem Rzeczypospolitej, od Połocka po
Wilno i Lwów, metropolita Sylwester Kossów oświadczył, Ŝe on w Ŝadne carskie poddaństwo
nigdy się nie wybierał, i przeciwdziałał wpływom rosyjskim. Carska protekcja niewiele dała
Ukrainie. Kozackie oddziały walczyły o carską sprawę, pomagając zająć Wilno, Mińsk,
OBRONA WOLNOŚCI I SUWERENNOŚCI
s.124/125
Nowogródek i Pińsk. Najazdy wojsk tatarskich, od czasu Perejasławia współdziałających z
Rzecząpospolitą, nie tylko uniemoŜliwiły zamach pa Lwów (1655), ale bezwzględnie niszczyły
Ukrainę. Jednocześnie car odmawiał podporządkowania Chmielnickiemu zdobytej przez
Kozaków południowej Białorusi.
OBRONA WOLNOŚCI I SUWERENNOŚCI
s.127/130
Moskwa, przyłączając do siebie Wielkie Księstwo Litewskie, jednocześnie hamowała
kozackie próby zagarnięcia całego naddnieprzańskiego obszaru aŜ po Dźwinę i Niemen.
Rosjanie tworzyli lokalne siły kozackie, podporządkowane moskiewskim wojewodom. Wodzem
białoruskich Kozaków mianowano prawosławnego szlachcica Konstantyna Pokłońskiego, który
przyczynił się do poddania Mohylewa bez walki pod władzę cara. TenŜe Pokłoński, zmieniający
później kilka razy front, z opóźnieniem wykonując rozkazy carskie, dokonał pogromu potęŜnej
gminy śydów mohylewskich, których podstępnie ograbił, wygnał z miasta i wymordował.
Otwarcie bram Mohylewa przed armią rosyjską było wyjątkowym zjawiskiem w polsko-
rosyjskiej wojnie lat 1654-1667, zupełnie słusznie nazwanej przez białoruskiego historyka
Hienadzia Sahanowicza "zapomnianą wojną". PotęŜny Smoleńsk, Połock, Witebsk, Krzyczew i
Stary Bychów przystąpiły do zaŜartej obrony, w której mieszczaństwo współdziałało z
Ŝołnierzami i szlachtą, a wciąŜ jeszcze głównie prawosławni mieszkańcy - z Ŝydami, katolikami
i protestantami. ZnuŜone długimi oblęŜeniami miasta proponowały poddanie się, ale pod
warunkiem gwarancji posiadanych praw, instytucji i przywilejów. Krzyczew i Witebsk
domagały się bezpieczeństwa dla ludności nieprawosławnej, a więc katolików i Ŝydów; Stary
Bychów bronił się przed wojskami carskimi i kozackimi przez trzy lata. Kilkakrotne ataki wroga
odparł dzielnie walczący prawosławno-unicko-kalwińsko-Ŝydowski Słuck. W czasie
podchodzenia wojsk moskiewskich pod Wilno, do obrony przed wrogiem wystąpiła nie tylko
miejscowa szlachta i mieszczanie, ale i śydzi. Były lekarz Władysława IV; Maciej Vorbek
Lettow zapisał: "Do tego przyszło (o czym przedtem nigdy nie słyszano), Ŝe i śydzi pod swą
własną chorągiew (czerwona była, brzegi w listwie białe, z obu stron z napisem hebrajskim) ze
130 ochotszych do broni śydów z dobrym rynsztunkiem stawili". Inaczej mówiąc, jeśli mamy
porównać zachowanie się ludności wielonarodowej Rzeczypospolitej w trakcie wojen okresu
"potopu", to wydaje się, Ŝe do jej najbardziej upartych obrońców naleŜeli luterańscy
mieszczanie Gdańska oraz mieszczaństwo i szlachta litewskiej Białorusi.
Większość szlachty, mieszczaństwa, a takŜe chłopstwa ziem białoruskich Wielkiego
Księstwa Litewskiego nigdy nie pogodziła się z rosyjskim najazdem i prowadziła walkę
powstańczą. Początkowo Aleksy Michajłowicz starał się uspokoić kraj, potwierdzając wszystkie
szlacheckie i mieszczańskie prawa i przywileje. Nie miało to jednak Ŝadnego praktycznego
znaczenia, gdyŜ rosyjska administracja wojskowa i cywilna nie wykazywała najmniejszego
OBRONA WOLNOŚCI I SUWERENNOŚCI
s.127/130
zrozumienia dla "starodawnych praw i wolności". Jedynym prawem była wola carska i rozkazy
carskich wojewodów i dowódców wojskowych. Wszelki sprzeciw łamano siłą, a jednocześnie
prowadzono wielką akcję przesiedlania ludności, głównie białoruskiej, na wschód. Ze
zdobytych przez wojska rosyjskie miast wywoŜono w głąb Rosji Ŝołnierzy, szlachtę,
nauczycieli, rzemieślników i kupców. W samej Moskwie powstało wielkie przedmieście zwane
"polskim" lub "litewskim" które liczyło podobno dwa tysiące domów. śołnierzy i szlachtę
wcielano przymusowo do wojsk rosyjskich i uŜywano do walki z Chinami nad Amurem. Brano
w niewolę dziesiątki tysięcy ludności chłopskiej, którą rozdawano rosyjskim właścicielom
ziemskim w nagrodę za trudy wojenne. Zagarnięci w czasie tego najazdu intelektualiści i
fachowi rzemieślnicy oraz specjaliści, osadzani głównie w Moskwie, bardzo powaŜnie ułatwili
Rosji zbliŜenie się do europejskiego Zachodu.
Krótka, lecz skuteczna obrona Jasnej Góry stała się symbolem obrony państwa w obliczu
śmiertelnego zagroŜenia. Atak luterańskich Szwedów na katolickie sanktuarium miał utoŜsamiać
w historiograficznej tradycji (zapoczątkowanej w XVII wieku) swojskość i interes narodowy z
katolicyzmem, a obcość i zagroŜenie - z "lutrami" i "schizmatykami". W rzeczywistości, dość
szeroko ówcześnie znanej, bohaterskim wysiłkiem oparł się Szwedom niemiecko-luterański
Gdańsk, nie skapitulował nigdy religijnie mieszany Lwów, a największy upór w obronie swych
miast wykazały prawosławny Krzyczew, Witebsk i Stary Bychów: Na terenach tych nie było
polskiej świadomości historycznej, prawie nie było Polaków, mieszkańcy bronili nie Polski, lecz
Rzeczypospolitej, gwarantującej im rodzaj Ŝycia, jakiemu najeźdźca zagraŜał, czy to, jak w
przypadku Gdańska, przez ograniczenie samorządu i zrujnowanie finansów, czy teŜ poprzez -
przypadek ziem białoruskich - złamanie praw samorządowych i deportacje, naduŜycia armii i
biurokracji. Obrona interesów lokalnych natomiast narzuciła większości szlachty ziem polskich
odmienne od mieszczan gdańskich stanowisko, skłaniając ich do umów ze szwedzkim królem i
otwierania mu drogi w głąb kraju. Ujście moŜe przede wszystkim słuŜyć za ilustrację upartej
ignorancji wyborców krajów demokratycznych wobec wroga zewnętrznego, połączonej z
demonizacją własnego rządu. Jan Kazimierz był zdecydowanie niepopularny. Co więcej, Polacy
chcieli, by złoŜył koronę szwedzką, gdyŜ w niej widzieli źródło nękających ich wojen. Zamiana
niepopularnego Wazy na jego opromienionego sławą szwedzkiego kuzyna miała za jednym
zamachem uleczyć wszelkie nieszczęścia, przywrócić pokój i zwiększyć moŜliwość
OBRONA WOLNOŚCI I SUWERENNOŚCI
s.127/130
sprawowania władzy we własnym kraju z królem rezydującym w Sztokholmie. Otrzeźwienie
przyszło bardzo szybko, ale dopiero po zalaniu całego kraju przez armie okupacyjne. Wysiłek
Rzeczypospolitej był imponujący. Z kraju, aŜ po Wilno, Mińsk, Ŝywiły się armie rosyjskie.
Kozacy opanowali nie tylko naddnieprzańskie tereny, ale sięgali Słucza i Dniestru, urządzając
wypady pod Lwów. Szwedzi gospodarzyli w Wielkopolsce, Warszawie i w części Małopolski,
razem z posiłkującymi ich armiami brandenburskiego ekslennika. Niszczycielski najazd Jerzego
II Rakoczego czarnym śladem znaczył szlak jego marszu z Krakowa przez Lublin i Warszawę.
Pomocnicze wojska tatarskie i austriackie - nie mówiąc juŜ o własnych - Ŝyły z niszczonego
kraju. Dodatkowo Szwedzi prowadzili systematyczną grabieŜ kraju, ogałacając nie tylko pańskie
pałace, ale i kościoły, klasztory, dworki i parafie. W takiej sytuacji wysiłek zbrojny i wytrwałość
społeczna były zadziwiające, ale ograniczone do czasu usunięcia wroga z terenów kraju.
POD WODZĄ RODAKÓW. NIEUDANA PRÓBA NARODOWEJ SPRAWNOŚCI
s.145/146
W ciągu dwudziestodwuletnich rządów Sobieskiego nadal postępowało osłabienie
zarówno pozycji króla jak i izby poselskiej. Siłą rzeczy wzrastała pozycja senatorów i przede
wszystkim ministrów. Nie moŜna jednak mówić o wzmocnieniu pozycji całego senatu, gdyŜ
nie zdołał on wtedy zabezpieczyć sobie dodatkowych uprawnień. Wzrastała natomiast
podejrzliwość sejmików i niechęć króla, który nie umiał podporządkować sobie większości
senatorów. Forma mixta, zamiast ułatwiać współdziałanie monarchy, ludu i arystokracji,
doprowadziła w Rzeczypospolitej końca XVII wieku do jawnego paraliŜu władzy. Przy coraz
bardziej widocznym osłabieniu centralnych instytucji rządowych narastało znaczenie
oligarchicznych ugrupowań posługujących się liczną klientelą. Nic więc dziwnego, Ŝe coraz
szerzej rozprzestrzeniało się przekonanie o jakiejś wprost fatalistycznej niemoŜności poprawy
wewnętrznej sytuacji Rzeczypospolitej. To poczucie niemoŜności zostało w mistrzowski spo-
sób przedstawione przez jednego z najlepiej wykształconych i inteligentnych Polaków tamtej
doby, a mianowicie marszałka wielkiego koronnego Stanisława Herakliusza Lubomirskiego w
dziełku pod znamiennym tytułem De vanitate consiliorum wydanym w 1699 roku.
Autor wiele dziesięcioleci przed lordem Actonem zdawał się udowadniać, Ŝe nawet
najlepsze rozwiązania ustrojowe z biegiem czasu ulegają wypaczeniu i wbrew
przyświecającym im zamysłom osiągają przeciwne skutki. PrzewyŜszał jednak angielskiego
konserwatystę swym pesymizmem w ocenie motywów ludzkiego działania. Zwolennik Seneki
i Lipsiusa, propagator wspartej rozumem cnoty, wyraźnie zdawał się wierzyć, Ŝe większość
współobywateli słuŜy Fortunie. Inaczej mówiąc, bez podniesienia cnoty nie na wiele się
zdadzą nowe ustawy. Nie był to pogląd nowy, ale wskazywał na wagę, jaką w kraju
obywatelskim przywiązywano do indywidualnej odpowiedzialności kaŜdego obywatela.
W kulturze szlacheckiej tamtych czasów samozadowolenie, megalomania narodowa chociaŜ
wciąŜ obecne, to ustępują juŜ miejsca sceptycyzmowi, dydaktycznemu moralizatorstwu i
poczuciu bezradności. Klęski i upokorzenia doznawane od wszystkich prawie sąsiadów zbiegały
się z poczuciem narastającej i nie dającej się przewalczyć słabości wewnętrznej. Co gorsza,
doświadczenia doby Jana Kazimierza i Michała Korybuta, pokazały, Ŝe wymagająca
olbrzymiego wysiłku obrona wolności nie prowadziła do Ŝadnych skutecznych rozwiązań
ustrojowych. Próby usunięcia egzorbitancji (czyli naduŜyć) i wprowadzenia zmian
konstytucyjnych, podejmowane w czasie rokoszy, konfederacji, konwokacji i sejmów elek-
POD WODZĄ RODAKÓW. NIEUDANA PRÓBA NARODOWEJ SPRAWNOŚCI
s.145/146
cyjnych, nie zdobywały powszechnego uznania lub były torpedowane przez prywatne lub
partykularne interesy. Humanistyczny optymizm pokoleń prowadzących walkę o egzekucję praw
był więc teraz zastępowany przez cnotliwy stoicyzm, sceptycyzm lub nawet cynizm. Prawie
nieograniczone moŜliwości człowieka, tak wysoko wyniesione przez Pico della Mirandolę,
cofały się w świat statecznej moderacji lub zwątpienia. Chcieć nie znaczyło móc, i to nawet gdy
nie Ŝałowało się wysiłku. Obywatele Rzeczypospolitej wcale nie uwaŜali, Ŝe system władzy
politycznej jest właściwy, i nadal próbowali go poprawiać. Kwietyzmu tam nie było, nie było teŜ
siły do przeprowadzenia potrzebnych zmian. Stąd vanitas Lubomirskiego i moralistyczna wizja
Herkulesa stojącego na rozstaju dróg prowadzących w stronę cnoty lub nieprawości. Dodajmy
tutaj, Ŝe juŜ w kilka lat po pracy Lubomirskiego ukazało się niezwykle nowatorskie, jak na
stosunki europejskie, dzieło, które przecięło gordyjski węzeł niemoŜności splątany przez wolność
i majestat, przez oddanie władzy w ręce ludu (szlachty). Był to traktat Stanisława Dunin
Karwickiego Egzorbitancyje we wszystkich stanach Rzeczpospolitej, w którym autor postulował
oddanie pełni władzy stale działającemu sejmowi. Wybór senatorów miały przejąć
uporządkowane sejmiki, a sejm miał wybierać ministrów i rozdawać królewszczyzny.
Współczesne Karwickiemu i Sobieskiemu powiatowe obywatelstwo umiało walczyć o wolność,
ale nie umiało podjąć walki o władzę. ParaliŜ władzy na wiele dziesięcioleci zaciąŜył nad
Rzecząpospolitą. ZaciąŜył teŜ fatalnie nad długim panowaniem Sobieskiego.
UNIA POLSKO-SASKA
s.154/155
Wybór elektora saskiego na króla Polski i Wielkiego Księcia Litwy wzmacniał
międzynarodową pozycję Rzeczypospolitej. Jednocześnie świetnie zorganizowana i bitna armia
saska stanowiła powaŜne wzmocnienie sił Rzeczypospolitej. Unia dynastyczna otwierała nowe
moŜliwości rozwoju gospodarczego zarówno przed Saksonią, jak i Koroną oraz Wielkim
Księstwem Litewskim. Co więcej, wzrastało zainteresowanie księstwami śląskimi
oddzielającymi Saksonię od Polski, a jednocześnie wydawała się pojawiać moŜliwość
usztywnienia pozycji Rzeczypospolitej wobec Hohenzollernów, współzawodniczących z
Wettynami na terenie Rzeszy. Energia i rozmach zarówno planów, jak i marzeń nowego władcy
kusiły nowymi moŜliwościami i zapowiadały groźbę "batoriańskiej" , królewskiej aktywności.
Przyszłość miała skazać na niepowodzenie większość śmiałych planów królewskich, ale w
pierwszych miesiącach po koronacji nęciła wieloma moŜliwościami. Co więcej, zakres spraw;
które, zdaniem wyborców, miały zostać załatwione przez nowego monarchę, bez wysiłku ze
strony obywatelstwa, był wręcz fantastyczny.
Ten spis dezyderatów pokazuje, Ŝe podstawowe przyczyny słabości państwa nie tylko
rozumiano, ale takŜe chciano usunąć. Oczywiście usprawnianie i modernizacja machiny
państwowej wymagały powaŜnych nakładów finansowych. Nie chciano ich szukać drogą
podnoszenia podatków, lecz oczekiwano, Ŝe znajdą się w skarbcu panującego. Nie było to ani
nowatorskie, ani teŜ skuteczne czy rozsądne. Przypominało uporczywe nalegania szlacheckie z
okresu początków ruchu egzekucyjnego, dotyczące "gotowego wojska", które opłacać miał
monarcha z własnych dochodów. Konflikt w tej sprawie doprowadził do powaŜnych reform
zmieniających strukturę finansów; wojska i równowagi władzy ustawodawczej i wykonawczej, a
środki finansowe uzyskano drogą nowych podatków; Od czasów pierwszej wolnej elekcji
oczekiwano, Ŝe potrzebne na cele publiczne środki finansowe mają się objawić "z niczego", czyli
z kasy królewskiej. KaŜdy elekt, chcąc być królem, obiecywał spełnienie wszystkich fantazji
swoich wyborców, naraŜając się od początków panowania na zarzuty niedotrzymywania
zobowiązań. Wyborcy natomiast odnotowywali "załatwienie" podstawowych bolączek
państwowych poprzez wpisanie ich do królewskich przyrzeczeń (pacta conventa) i ewentualnego
przypominania o nich w czasie sejmów: Świadczyło to nie tylko o dość szerokim rozumieniu
podstawowych problemów Ŝycia państwowego, ale takŜe o braku powszechnej zgody co do
sposobu wprowadzenia potrzebnych zmian. Obywatelstwo dbało o swe prawa i przywileje,
UNIA POLSKO-SASKA
s.154/155
najczęściej oceniane poprzez pryzmat sejmików: Tam teŜ większość zagadnień politycznych
przybierała kształt konkretnych personalnych rozwiązań. Szczytne i do znudzenia powtarzane
sentencje, mające świadczyć o odpowiedzialności obywatelskiej, ustępowały miejsca interesom
osobistym. Od czasu do czasu zdobywano się na duŜy wysiłek, uczestnicząc w konfederacjach i
elekcjach, ale rzadko wprowadzano dobrze przemyślane zmiany ustrojowe czy instytucjonalne.
Umiano wyliczyć wady istniejącego systemu, ale często drogę ich poprawy upatrywano w pod-
niesieniu poziomu moralności, a nie w zmianach konstytucji. KaŜde nowe bezkrólewie stawiało
obywatelstwo wobec brzemienia odpowiedzialności za dalsze losy Rzeczypospolitej. KaŜde
pokolenie wyborców zdawało się spełniać ten obowiązek przez układanie wciąŜ tak samo
nierealnych postulatów, których realizacją obciąŜano monarchę. Co gorsza, stopniowo zaczęto
przerzucać obywatelski obowiązek ochrony "wolności" i całości interesów państwowych na
zagranicznych władców: Elekcje obcych potentatów miały słuŜyć wzmocnieniu Rzeczypospolitej
przez siły "postronnych" monarchii. Zupełne zwyrodnienie tej praktyki wystąpiło szczególnie
silnie w czasach "potopu", kiedy polską koroną handlowano ze Szwedem, Rosjaninem i Węgrem.
Zwrot w kierunku królów-rodaków był więc zdrowym odruchem, ale nie przyniósł wzmocnienia
sił państwa, poprawy systemu wymiaru sprawiedliwości i poczucia bezpieczeństwa. Nie
powiodły się ani próby radykalnego republikanizmu z początków panowania Michała Korybuta
Wiśniowieckiego, ani monarchistyczne zamysły samodzielnej polityki zagranicznej Jana III.
Pokolenie, które umiało wspaniałą szarŜą oswobodzić Wiedeń, nie umiało zbrojną ręką odzyskać
Kamieńca Podolskiego. U miało dostrzec wzrastającą słabość machiny państwowej, ale nie
umiało znaleźć innego lekarstwa niŜ zwrot w kierunku obcych kandydatów do tronu. Dla obydwu
z nich układano nierealistyczne pacta conventa, chcąc wierzyć, Ŝe potrafią i zechcą wzmóc siły
Rzeczypospolitej, bez naraŜania obywatelstwa na wyrzeczenia i nadmierne wysiłki.
UNIA POLSKO-SASKA
s.169/170
W Rzeczypospolitej natomiast wszelkie próby wzmocnienia rządu i władzy wykonawczej
traktowano jako zamach na prawa i wolności obywatelskie, i to tym bardziej, Ŝe przecieŜ wedle
Artykułów henrykowskich król stał na czele władzy wykonawczej, pozostającej w gestii jego
ministrów, senatorów i urzędników: Tradycyjnie od czasów "wojny kokoszej" nie miano
nadmiernego zaufania ani do władców, ani do ich senatorów i urzędników, upatrując w nich,
częściej niŜby naleŜało, zwolenników absolutyzmu. Inaczej mówiąc, z perspektywy powiatu
niezbyt rozróŜniano pomiędzy zamysłami wzmocnienia władzy centralnej, kontrolowanej przez
przedstawicieli Rzeczypospolitej, a absolutystycznymi zamysłami władców: W takiej sytuacji
przeciwstawiano się potrzebnemu wzmocnieniu państwa, gdyŜ znano tylko monarchistyczną i
oligarchiczną (Litwa) koncepcję centralizmu, a nie zdołano jeszcze wypróbować idei stałego i
silnego sejmu kontrolującego władzę wykonawczą.
Umiano przestrzegać praw i wolności na poziomie sejmiku, a stąd powiatu i województw.
Na tym teŜ poziomie umiano planować, sprawować i kontrolować władzę. Dlatego teŜ tak
uparcie broniono tych instytucji i nie spieszono się z podporządkowaniem instytucjom
centralnym. Co więcej, powszechnie obawiano się, Ŝe kaŜde wzmocnienie władz centralnych
prowadzi do zwiększenia władzy króla. Stąd teŜ tak łatwo posługiwano się straszakiem
absolutyzmu, dla zahamowania nawet tych propozycji królewskich, które wiodły przede
wszystkim do wzmocnienia siły państwa bez naruszania podstawowych zasad ustrojowych.
August II po powrocie do Rzeczypospolitej dla podniesienia powagi i autorytetu
nadszarpniętego abdykacją i licznymi klęskami na polu bitew, a takŜe dla zwiększenia swego
bezpieczeństwa zagroŜonego przez podnoszących głowę dawnych zwolenników
Leszczyńskiego, wprowadził do kraju wojska saskie, które wkrótce stały się prawdziwą zmorą
mieszkańców: Oburzenie z powodu naduŜyć wojskowych zwracało się przeciwko królowi,
dodatkowo oskarŜanemu o zamachy na obywatelskie wolności. Saski Ŝołnierz, wyciskający
kontrybucje, widziany był nie tylko jako grabieŜca, ale i wróg konstytucji.
Obrona dworku i gumien wieśniaczych urastała w tej sytuacji do walki o starodawne prawa i
wolności. Wściekłość wieśniaków i powiatowej szlachty na niszczące ich od ponad dziesięciu lat
wojska szwedzkie, rosyjskie i własne wyładowywała się na Ŝołnierzu saskim, w którym nie
umiano dostrzec sojusznika we wciąŜ nie zakończonej wojnie północnej, lecz szczególnie
UNIA POLSKO-SASKA
s.169/170
groźnego wroga, torującego królowi drogę do absolutnej władzy. Zapomniano więc, lub chciano
zapomnieć, Ŝe prawie cała kozacka Ukraina z Białą Cerkwią była w rękach wojsk carskich,
zapomniano o dalszym zagroŜeniu ze strony Szwedów; gdyŜ głównego wroga widziano we
własnym królu starającym się zmienić system władzy. Szwed i Moskal brutalnie ingerowali w
Ŝycie Rzeczypospolitej, a ich wojska łupiły kraj na pewno nie gorzej niŜ Sasi, ale jako obcy byli
postrzegani jako chwilowe zło groźne dla całości państwa, ale nie dla jego ustroju. Dostrzegano
ich próby zagarnięcia ziem i narzucenia swej woli, ale nie przypuszczano, aby mogli zagrozić
zasadom ustrojowym stojącym na straŜy obywatelskich praw i wolności. Obawiano się
natomiast, Ŝe August II moŜe wykorzystać swe konstytucyjne uprawnienia do przygotowania
skutecznego zamachu stanu. W sandomierskim, ruskim, krakowskim i wielu innych
województwach obawiano się, Ŝe uda mu się w oparciu o swe wojska i część senatorów i arysto-
kratów złamać dotychczasowy system polityczny.
UNIA POLSKO-SASKA
s.173/174
Od czasów sejmu "niemego" rozpoczął się długoletni okres gospodarczej odbudowy kraju.
Uczestniczyli w nim właściciele latyfundiów, dwór królewski, podskarbi koronny Jan
Przebendowski oraz rady miejskie zniszczonych miast. OŜywiło się osadnictwo wiejskie.
Władze centralne, a przede wszystkim właściciele wielkich dóbr starali się o ściągnięcie kupców
oraz o rozwój rzemiosła i handlu. Odbudowywało się rolnictwo, a jednocześnie widać było
oŜywienie w górnictwie i hutnictwie. Nasilały się związki handlowe z Saksonią (targi lipskie).
Doszło w końcu do wycofania wojsk rosyjskich z ukraińskiego PrawobrzeŜa i potęŜnie
ufortyfikowanej Białej Cerkwi, zajętej przez Rosjan w 1704 roku. Przywrócona została więc
granica ustalona traktatem andruszowskim i potwierdzona przez pokój Grzymułtowskiego.
Jednocześnie jednak opanowanie Rygi przez Rosjan przekreślało mrzonki o powrocie do całych
Inflant i wprowadziło zagroŜenie pozycji Rzeczypospolitej w Kurlandii.
Olbrzymi wzrost potęgi Rosji, znaczony umocnieniem się nad Bałtykiem, budową duŜej i
nowoczesnej floty, reorganizacją i wzrostem armii zdolnej pokonać Szwedów pod Połtawą,
znalazł ostateczne potwierdzenie w traktacie nysztadzkim (1721), kończącym wojnę północną.
Car Piotr I przybrał tytuł imperatora, a jego pozycja w basenie Morza Bałtyckiego połączona z
wpływami w Rzeczypospolitej i Rzeszy niemieckiej doprowadziły do antyrosyjskiego sojuszu
Austrii (Karol VI), Hanoweru (Jerzy I, elektor hanowerski i król Anglii) i Saksonii (August II).
Jednym z punktów przymierza była ochrona całości Rzeczypospolitej przed zaborczością
wschodniego sąsiada. Traktat wiedeński (5 I 1718) był pierwszym szerszym związkiem państw
europejskich, zagroŜonych ekspansywnością Rosji. Rzeczpospolita zachowała wobec niego
neutralność, co moŜna oceniać jako przejaw pozbawionego pragmatycznej refleksji pacyfizmu.
JednakŜe pod naciskiem państw podpisujących traktat wiedeński Rosja wycofała swe wojska z
.terenów Rzeszy, co powaŜnie osłabiło jej pozycję w Europie Środkowo-Wschodniej.
UNIA POLSKO-SASKA
s.176/177
Manifestacją katolickości kraju stała się tak zwana sprawa toruńska. Podobne do niej
zdarzały się uprzednio i były zawsze wynikiem fanatyzmu religijnego przenikającego za sprawą
nauczycieli do prowadzonych przez nich zakładów naukowych. Tak więc studenci i młodzieŜ ze
szkoły Nowodworskiego, w otoczeniu gawiedzi, niszczyła zbór kalwiński w Krakowie (1586),
młodzieŜ ariańska pozwalała sobie na atakowanie krzyŜy (1634), w Wilnie rozpoczął się atak na
zbór protestancki. Tak teŜ prowokacje uczniów jezuickich z toruńskiego kolegium sprowokowały
atak gawiedzi zakończony zniszczeniem zboru. Zwykle kończyło się karami wymierzanymi kilku
przyłapanym uczestnikom zajść. Tym razem było inaczej. OskarŜeni zostali nie tylko główni
uczestnicy napadu, ale władze samorządowe jednego z najpotęŜniejszych miast Rzeczypospolitej.
Niczym niegdyś arystokracja rodowa, która po zamordowaniu Andrzeja Tęczyńskiego zaŜądała
głów burmistrza i rajców krakowskich, tak i teraz polski katolicyzm w osobach zakonu jezuitów;
króla, biskupów, senatu i głosu "opinii publicznej" domagał się zadośćuczynienia nie za śmierć
swych współwyznawców, lecz ich sponiewieranie. Jak i w Krakowie, tak i w Toruniu padły
głowy mieszczańskiej elity samorządowej. W Krakowie przypomniano miejskim oligarchom o
nadrzędności arystokracji miecza i urzędu nad arystokracją pieniądza, natomiast w Toruniu przy-
pomniano urbi et arbi o tym, Ŝe katolicyzm jest religią nadrzędną w całym państwie.
Zignorowano biorące w obronę torunian wielkie protestanckie protesty, płynące z Anglii,
Prus i Rosji. Burmistrza Johanna Gotfrieda R6snera i dziewięciu uczestników zajść ścięto.
Aktywność Augusta II w ferowaniu i wykonaniu ostrego wyroku zjednała mu wiele sympatii,
ułatwiając osiągnięcie szerokiej narodowej zgody. Sprawa toruńska przezwana przez propagandę
protestancką "krwawą łaźnią", była wykorzystywana przez nią jako przykład katolickiego braku
tolerancji, religianckiego fanatyzmu, polskiej ksenofobii i zacofania. Hipokryzja tych zarzutów
nie obniŜała ich skuteczności w urabianiu Rzeczypospolitej fatalnej opinii wśród protestantów:
Państwa, które na swoim terenie paliły na stosach tysiące "czarownic" i "czarowników", a
jednocześnie odmawiały praw ludziom odmiennych religii i splamiły swe ręce masowymi
prześladowaniami, pochłaniającymi dziesiątki tysięcy ofiar, nadawały sobie miano obrońców
tolerancji. Ich motywowane racjami politycznymi głosy zostały podchwycone i szeroko
rozkolportowane przez rzeczywistych zwolenników tolerancji, tradycyjną metodą wielu
intelektualistów poszukujących moŜnych protegowanych. W tej akcji specjalnie wyróŜnił się
Voltaire, chętnie szukający pretekstów do podjęcia ataku na Kościół i religię katolicką.
UNIA POLSKO-SASKA
s.178/180
August II umierał jako całkiem udany władca Saksonii, który umiał podnieść potencjał
swego dziedzicznego państwa, ale którego wielkie ambicje oraz dalekosięŜne plany polityczne i
gospodarcze nie doczekały się urzeczywistnienia. Umiał wynieść się ponad poziom innych
ksiąŜąt niemieckich, zdobywając tron Rzeczypospolitej, ale nie umiał wykorzystać tego sukcesu
dla trwałego wzmocnienia pozycji Wettynów. Miał odwagę marzeń o wielkości i odwagę
działania. Brakowało mu uporu i wytrwałości. Plany królewskie, zawsze obliczone na
osiągnięcie wielkich celów, zbyt łatwo ulegały zmianie, czyniąc go niezbyt godnym zaufania
partnerem. Jego smak artystyczny i umiejętność oddziaływania na łudzi nie były pomocne przy
realizowaniu celów wymagających umiejętności bezwzględnej koncentracji i wyrzeczenia. To,
Ŝe król w kaŜdym nieledwie momencie swego panowania, zdawał się dąŜyć do kilku celów
naraz, nie było jego największą słabością. Gorzej, Ŝe nie umiał skoncentrować się na tych
sprawach, które były najistotniejsze dla osiągnięcia zamierzonych celów. Było to najbardziej
widoczne w pierwszej fazie wojny północnej. Wojna domowa w Wielkim Księstwie Litewskim
umoŜliwiła Augustowi nie tylko zgromadzenie duŜych sił saskich tuŜ koło teatru planowanej
napaści, ale pozwalała mu wykorzystać siły litewskie dla osiągnięcia zamierzonego celu.
Szybkie opanowanie Rygi i innych twierdz inflanckich miało w planach królewskich zawaŜyć na
losach całego przedsięwzięcia. Nie moŜna powiedzieć, Ŝe August zaniedbał przygotowania
kampanii inflanckiej, moŜna natomiast stwierdzić, Ŝe w decydujących momentach nie był na
miejscu walki i nie umiał tak zmobilizować wszystkich swych sił, jak jego rosyjski
sprzymierzeniec. Właśnie w porównaniu z Piotrem I wyraźnie widać zalety i słabości
pierwszego Wettyna na tronie polskim. W czasie swego spotkania z Piotrem I w Rawie Ruskiej
Wettyn tak zaimponował carowi, Ŝe po powrocie do Moskwy Piotr zwykł mówić swym
zaufanym, Ŝe oni wszyscy razem wzięci nie są warci tyle, co nowy król Polski. Natomiast
Augustowi młody car i jego państwo niezbyt imponowały. Zarówno Wettynowi, jak i Piotrowi
nie udał się pierwszy atak na twierdze nadbałtyckie. Niemniej jednak juŜ w 1704 roku Piotr
wkroczył do Narwy, a sześć lat później to on, a nie August zajął Rygę.
August, człowiek niewątpliwie odwaŜny, nie znalazł czasu, by u boku Fleminga i swych
generałów rozegrać zarówno kartę litewską, jak i, tak podstawową dla losów dynastii i układu
wewnętrznego sił w Rzeszy, kampanię szwedzką. Porozumienie z Rosją w walce o tron miało
swój sens. Wykorzystanie Rosji dla zdobycia Rygi i Inflant było ryzykowne. Układanie planów
UNIA POLSKO-SASKA
s.178/180
bałtyckich przed zakończeniem wojny tureckiej wskazywało na podstawową słabość tego
pełnego Ŝycia władcy. Zbyt łatwo wierzył, Ŝe los mu sprzyja, a niestety Ŝycie wykazało, Ŝe on,
tak bardzo kochany przez tak wiele wspaniałych dam, nie był jednakŜe kochankiem Fortuny.
August II jako władca dziedziczny rządził w państwie, które nie tylko nie znało prawa
neminem captivabimus nisi iure victum, ale takŜe nie miało parlamentu umiejącego kontrolować
nawę państwową. Saski Landtag, a więc sejm krajowy, w którym reprezentowane były rycerstwo
i miasta, tracił od czasów pokoju westfalskiego (1648) swój autorytet na rzecz panującego.
Elektorzy sascy, podobnie jak ich pruscy rywale, umieli oprzeć swą władzę na stałej, sobie tylko
podległej armii i rozbudowywanej, centralistycznej biurokracji. Rządy Augusta II w Saksonii to
właśnie okres wzmoŜonej konfrontacji władcy z przedstawicielstwem stanowym. August nie
cofał się przed uŜyciem siły i krwawymi represjami wobec opierających się jego woli
przedstawicieli stanów występujących w obronie swych praw i wolności. Te absolutystyczne
tendencje, demonstrowane na terenie elektoratu, były groźnym memento dla parlamentarzystów
Rzeczypospolitej, których zbiorowa pamięć postrzegała własnych elekcyjnych monarchów jako
permanentnych wrogów "złotej wolności".
Niewątpliwie trwająca juŜ ponad trzydzieści lat unia polsko-saksońska ułatwiała i oŜywiała
kontakty handlowe korzystne dla obu państw i ich mieszkańców. August II usilnie starał się o
usprawnienie i oŜywienie Ŝycia gospodarczego zarówno Saksonii, jak i Rzeczypospolitej. Nie-
stety wieloletnie działania bojowe okresu wojny północnej, połączone z przemarszami i
rabunkami wojsk rosyjskich, szwedzkich, saskich, a takŜe polskich i litewskich, zuboŜyły
zarówno wieś, jak i miasta oraz miasteczka. Wojna poza grabieŜami i zniszczeniem przyniosła
długotrwałe okresy głodu i nękającej kraj zarazy. Rezultaty energicznej odbudowy ze zniszczeń
zaczną być powszechnie odczuwane dopiero po śmierci Augusta II. Unia prowadziła teŜ do
zwiększenia wymiany myśli i kontaktów naukowych, a niemieckie know how korzystnie
oddziaływało na świat rzemiosła, finansów, armii i manufaktur. Siła tych kontaktów była najbar-
dziej widoczna, co zrozumiałe, na dworze królewskim, ale przejawiała się równieŜ, juŜ w
bardziej spontaniczny sposób, wśród luterańskich ośrodków miejskich, przede wszystkim na
terenie Prus Królewskich, ale takŜe w Wielkopolsce. Niewątpliwie teŜ dzięki wspaniałej
miśnieńskiej porcelanie stereotyp Sarmaty w karmazynowym kontuszu dotarł na wszystkie
dwory i wytworne salony Europy.
UNIA POLSKO-SASKA
s.189/190
Jacek Staszewski, dając odmienną od tradycyjnie negatywnej wizję zarówno osoby, jak i
całości panowania Augusta III, wskazał, Ŝe juŜ od 1734 roku nowy król przygotowywał grupę
swoich współpracowników do podjęcia rządów gabinetowych (Antoni Dembowski, wojewoda
podlaski Michał Józef Sapieha, kuchmistrz koronny Jan Cetner, Adam Grabowski sufragan
poznański, Teodor Lubomirski starosta spiski, a takŜe Jan Małachowski, który wkrótce został
podkanclerzym koronnym). Ludzie ci w czasie narad z Augustem III, jak to przedstawia
Staszewski, przywykali omawiać interesy ,,[...] króla bez względu na to, czy dotyczyły one jego
saskiej czy polskiej polityki, które zresztą często było trudno oddzielić". Liczni obywatele
Rzeczypospolitej byli wynoszeni na wysokie stanowiska takŜe w Saksonii, zdobywając w ten
sposób podstawy do sprawowania funkcji rządowych w obu państwach. NaleŜeli do nich: Józef
Sułkowski - rzeczywisty tajny radca, Jan Moszyński - najwyŜszy szambelan, a takŜe tacy
generałowie-pułkownicy w armii saskiej jak: Józef Sapieha, Jerzy Lubomirski, Jakub
Lubomirski, Mikołaj Radziwiłł, Wacław i Józef Potoccy. August III budował więc silną grupę
urzędników, których chciał wykorzystać do rządzenia zarówno Saksonią, jak i Polską.
W ciągu całego panowania nie udało się Augustowi podporządkować Rzeczypospolitej
władzy ministerialnej. Niemniej jednak król rządził przez swoich zaufanych, unikając odwołania
się do ogółu obywatelstwa. Wzorem innych władców tak zwanych »dobrze urządzonych
państw", chciał rządzić dla dobra całego narodu, ale nie umiał lub nie chciał się doń odwołać.
Gotów był wysłuchać, a nawet uwzględniać przedłoŜenia stanów, ale nie chciał im się
poddawać. Od sejmu pacyfikacyjnego, który był jedynym zakończonym sejmem podczas całego
jego panowania, próbował sprawować władzę w Rzeczypospolitej z pomocą Potockich w
Koronie i Radziwiłłów na Litwie. Niepowodzenie rozciągania na Rzeczypospolitą saskiej formy
rządów ministerialnych, jak i zerwanie sejmów zarówno 1738 i 1740 roku, na których starano
się przeprowadzić ustawę zwiększającą stan liczebny armii, obniŜyły wartość Potockich jako
sojuszników w oczach Augusta III. Jeszcze w początkach wojny sukcesyjnej Potoccy, związani,
tak jak dwór drezdeński, z Wersalem i Berlinem, współpracowali z Augustem. Jednak
Rzeczpospolita bez silnej i zmodernizowanej armii nie mogła włączyć się skutecznie w wojnę o
sukcesję austriacką, w której August III pragnął wywalczyć przez Morawy i Śląsk bezpośrednie
połączenie z Polską.
W wojnie tej Węgrzy stanęli po stronie Marii Teresy, poparła ją Anglia, atakując Francję,
UNIA POLSKO-SASKA
s.189/190
wojska saskie uległy zniszczeniu na Morawach, a Francuzi i Bawarczycy zostali wyparci z
Czech, Moraw i Górnej Austrii. Tylko Fryderyk II utrzymał zdobyty Śląsk. To potęŜne
wzmocnienie sił Prus wywołało ogólnoeuropejskie zaniepokojenie. Powstał sojusz austriacko-
sasko-angielsko-holenderski przeciwko Berlinowi. Król, który w tym czasie sprzymierzył się z
Czartoryskimi, zastępującymi u jego boku Potockich, dąŜył na sejmie 1744 roku do
wzmocnienia sił militarnych Rzeczypospolitej. W atmosferze przedsejmowej wyszedł List
ziemianina do przyjaciela z innego województwa autorstwa Stanisława Poniatowskiego - tekst
doskonały, propagujący wzmocnienie państwa przez reformę sejmu, sejmików, wojska i skarbu.
Konstytucjonaliści chcieli działać. Bez węzła konfederacji i próby sił nie moŜna było liczyć na
wprowadzenie tak powaŜnych, postrzeganych często przez pryzmat partykularnych interesów,
zmian na sejmie, gdzie opozycja zawsze miała grupę swych posłów. Konfederacja, odwołanie
się do obywatelstwa, przedstawienie swych racji i zbrojne, jeśli trzeba, zmierzenie się z
przeciwnikami były wymogiem chwili. Czartoryscy chcieli rzeczywiście zawiązania
konfederacji przy królu i reformach. Sejm 1746 roku, mogący Rzeczpospolitą wprowadzić do
antypruskiego sojuszu po stronie Austrii i Rosji, otwierającego pewne widoki na dawne Prusy
KsiąŜęce, został zaniedbany przez Augusta. Nie powstała konfederacja, a monarcha pozostał w
Dreźnie. Sejm uległ zerwaniu. Zniechęcony August III zerwał ze stronnictwami
reprezentującymi autentyczne podziały w ramach społeczeństwa obywatelskiego i postanowił
rządzić w Rzeczypospolitej za pomocą oddanych mu monarchistów, skupionych wokół Jerzego
Mniszcha, zięcia wszechwładnego saskiego ministra Henryka Brőhla. Polityka ta nie mogła
poszczycić się większymi rezultatami niŜ te, które osiągano z pomocą Potockich, a następnie
Czartoryskich.
UNIA POLSKO-SASKA
s.192/193
Wydaje się, Ŝe walka o liberum veto jest dość opacznie tłumaczona. PrzecieŜ nawet
Konarski przytacza te same argumenty, co Andrzej Maksymilian Fredro, wskazujące na
moŜliwość deprawacji, zastraszenia itd. obywatelstwa przez monarchę. Konarski chce króla
pozbawić rozdawnictwa, by usunąć pokusę. Fredro, jak i inni, chciał karać. Liberum veto
usuwały konfederacje odwołujące się do większości. Przy podziale kraju na dwa obozy jego
usunięcie, a więc wprowadzenie moŜliwości dokonania zmian sprzecznych z wolą duŜej części
społeczeństwa mogło się odbyć tylko drogą wojny domowej. Walka o liberum veto stawała się
walką o zabezpieczenie praw mniejszości. O ile w XVI i XVII wieku widziano liberum veto jako
podstawowy oręŜ w walce z naduŜyciami władzy królewskiej, to od lat trzydziestych XVIII
wieku było ono oręŜem w walce politycznej dwóch stronnictw mających odmienny program
polityczny. Groźba jego uŜycia przez opozycję zmuszała większość do zgody na kompromisy i
w ten sposób usuwała niebezpieczeństwo zaburzenia wewnętrznego spokoju i bezpieczeństwa.
Oczywiście liberum veto w rękach egoistycznych jednostek, gotowych zrywać sejmy dla
zabezpieczenia swych interesów (na przykład dla uniemoŜliwienia obsady urzędów hetmań-
skich), niszczyło normalne funkcjonowanie państwa. Mogło się to jednak odbywać tylko w
takiej sytuacji, gdy nie było na sali sejmowej większości zdecydowanej doprowadzić sejm do
pomyślnego końca. Jeśli zdecydowana większość sejmujących chciała doprowadzić do przyjęcia
ustaw, to umiała odrzucać wszelkie sprzeciwy. Tak było w trakcie sejmu niemego, kiedy nie
tylko odrzucono kilka protestów, ale odmówiono głosu wojewodzie podolskiemu Stanisławowi
Humieckiemu i prymasowi Polski Stanisławowi Szembekowi. Prymas, jak przypomniał Henryk
Olszewski, cytując diariusz sejmu, "wyszedł z cholerą, protestując się contra opressam vocem".
Warto więc pamiętać, Ŝe w takiej sytuacji uŜycie weta nawet dla obrony podstawowych
interesów państwa nie zdawało egzaminu. Najlepszym przykładem jest tu zignorowanie przez
zastraszonych i przekupionych posłów sejmu rozbiorowego protestu zgłoszonego przez Tade-
usza Rejtana, Samuela Korsaka i kilku innych posłów. Tragiczny gest Rejtana stał się symbolem
bezuŜyteczności prawa wobec skorumpowanej większości.
Od weta Sicińskiego aŜ do weta Rejtana wszystkie zerwane sejmy to ofiary wewnętrznego
konfliktu pomiędzy ugrupowaniami politycznymi, ale teŜ i prywatnego interesu czy teŜ zgody na
utrzymywanie status quo dla uniknięcia wojny domowej, nieuniknionej przy podejmowaniu
konfliktowych rozstrzygnięć ustrojowych i personalnych.
UNIA POLSKO-SASKA
s.192/193
U strojowy spór na linii społeczeństwo-monarcha, rozpoczęty w średniowieczu,
rozstrzygnięto na korzyść społeczeństwa obywatelskiego w XVI wieku. Podmiotem władzy
stawał się indywidualny obywatel oddziałujący bezpośrednio w swej ziemi (sejmik), a pośrednio
przez obdarzonego instrukcją posła w sejmie. Temperowaniu władcy czy urzędu (np.
hetmańskiego) słuŜyły konfederacje, rokosze i związki wojskowe. Były one oparte na
przekonaniu i praktyce, wedle której podmiotem władzy był poszczególny, indywidualny
obywatel. Odsunięcie go od moŜliwości bezpośredniego oddziaływania na władzę (usunięcie
konfederacji i związku, i zlikwidowanie liberum veto) podnosiło znaczenie władzy, rządu,
biurokracji centralnej. ObniŜało status obywatelski i znaczenie samorządu lokalnego. W
odróŜnieniu od dnia dzisiejszego, obywatele wierzyli w swe prawa i gotowi byli przelewać krew
w imię samorządności. Jednocześnie obywatelstwo nie czuło dostatecznej moŜliwości wpływa-
nia na sprawowanie władzy przez króla. Co więcej, od połowy XVII wieku klęski i
niepowodzenia wskazywały na konieczność usprawnienia machiny państwowej. Nikt jednak w
państwie nie mógł zebrać siły, w oparciu o którą moŜna było wyjść albo powiększyć
uprawnienia króla i jego ministrów, albo przeprowadzić wzmocnienie uniezaleŜnionego od króla
sejmu oraz powiatowego i wojewódzkiego samorządu.
W ORBICIE ROSJI
s.206/208
Opór obywatelstwa Rzeczypospolitej wobec tolerancyjnych postulatów Berlina i St.
Petersburga pozwolił rozpętać w protestanckiej Europie (wspomaganej przez
oświeceniowe salony) istną kampanię przeciwko polskiemu fanatyzmowi, bigoterii i
rzekomej nietolerancji. Kampania ta nasili się w trakcie konfederacji barskiej i będzie,
między innymi, słuŜyć uzasadnianiu rozbiorów; Sprawa ta wymaga więc kilku słów omó-
wienia. Przede wszystkim trzeba pamiętać, Ŝe zakres tolerancji na terenie
Rzeczypospolitej w stosunku do wszystkich wyznań niekatolickich, jak i prawna ich
sytuacja, niezaleŜnie od wszystkich istniejących ograniczeń, były wciąŜ najlepsze w całej
Europie. Niewątpliwym jednak faktem było stopniowe ograniczanie praw obywatelskich
protestantów, których odsuwano od funkcji parlamentarnych i wyŜszych urzędów
państwowych, ale ustawy te wprowadzono w Ŝycie juŜ w 1717 i 1735 roku, tak więc
protesty moŜna uznać za bardzo spóźnione.
Prawdziwe intencje Katarzyny i jej upór w tej sprawie tłumaczy, moim zdaniem,
sytuacja Kościoła unickiego i konieczność znalezienia sposobów na związanie węzłem
zupełnej zaleŜności warszawskiego tronu z Rosją. MoŜna to było osiągnąć, posługując się
właśnie polityką kościelną. OtóŜ w XVIII wieku na olbrzymich terenach etnicznej
Białorusi i Ukrainy zwycięstwem katolicyzmu kończył się rozpoczęty unią brzeską proces
unii Kościoła prawosławnego z katolickim. Kościół unicki był zaciekle zwalczany przez
władze moskiewskie i rosyjskie. Pod sztandarami krucjaty, a więc wyzwalania
prawosławia, ruszył na podbój Wielkiego Księstwa Litewskiego Aleksy Michajłowicz, w
zacięty sposób zwalczał unię Chmielnicki i późniejsi hetmani LewobrzeŜa. Piotr I
własnoręcznie zamordował kilku mnichów reguły św. Bazylego w Połocku (1707). Ca-
rowie przyjęli na siebie rolę obrońców prawosławia nie tylko na terenach Porty
Ottomańskiej, ale takŜe Rzeczypospolitej.
Traktat Grzymułtowskiego gwarantujący poszanowanie praw prawosławnych na terenie
Rzeczypospolitej i czyniący cara ich protektorem, gwarantował jednocześnie prawa katolików na
terenie Rosji. Królowie polscy na mocy tego traktatu stawali się jednocześnie ich opiekunami.
Od momentu podpisania tego układu (1686), a następnie jego oficjalnej ratyfikacji przez
Rzeczpospolitą (1710) prawosławie utraciło nie tylko potęŜne biskupstwa we Lwowie i
Przemyślu, ale takŜe poparcie większości pręŜnych bractw prawosławnych i zdecydowanej
większości ludności nie tylko miejskiej, ale i wiejskiej.
W ORBICIE ROSJI
s.206/208
Na naleŜących do Rzeczypospolitej ziemiach białoruskich i ukraińskich ponad 80%
ludności, w trakcie niedzielnych naboŜeństw chwaląc imię BoŜe, zanosiło jednocześnie modły za
pomyślność Rzeczypospolitej, za jej panującego, za papieŜa i metropolitę własnego, unickiego
Kościoła. Duchowieństwo unickie, a przede wszystkim mnisi zakonu św. Bazylego, wciąŜ
podnosili swój poziom intelektualny i zachowując zmodyfikowaną liturgię prawosławną,
wprowadzali swych wiernych w świat pojęć i wartości obywatelskiej Rzeczypospolitej. O ile
bojarstwo i szlachta, a następnie mieszczaństwo tych terenów odcięło się od moskiewskiego
Wschodu poczuciem obywatelskich praw i wolności, o tyle świat wiejski, choć
podporządkowany właścicielom ziemskim, poprzez swój Kościół stykał się z poczuciem
indywidualnej odpowiedzialności i godności. TakŜe i sądownictwo wiejskie wyznaczało tu
większą dozę swobody niŜ ta, która istniała po drugiej stronie Berezyny i Dniepru. Republika
stała tu wobec autokracji, samorząd miejski wobec urzędniczego nadzoru, unicka kultura ludowa
poddana wpływom idącym z miasteczka i dworu coraz bardziej odróŜniała się od ludowej
kultury prawosławia. Na wschodniej granicy Rzeczypospolitej oddzielającej Wielkie Księstwo
Litewskie i ukraińskie ziemie Korony od Rosji, spotykały się nie tylko obce państwa, ale dwie
odrębne cywilizacje. Voltaire miał dobrze płatną przyjemność wychwalania "tolerancyjnej,
wspaniałej" Katarzyny i wyśmiewania bigoterii konfederatów barskich, broniących Fanatycznej"
i zacofanej Rzeczypospolitej. Oświecona Europa zdawała się mu wierzyć, ale jego panegiryki
nie docierały do rosyjskich starowierców, nadal uciekających masowo z zadnieprzańskiej krainy
"tolerancji" na tereny państwa, którego obywatele zabraniali własnemu rządowi traktowania
Kościoła jako jednego z urzędów ministerialnych. Na tereny Rzeczypospolitej uciekali z Rosji
nie tylko starowiercy, ale i wieśniacy, gdyŜ połoŜenie ludności wiejskiej w państwie carów było
tradycyjnie gorsze od połoŜenia chłopstwa Rzeczypospolitej. Dodajmy tutaj, mówiąc o
migracjach duŜych grup ludności, Ŝe czasy oświecenia, przyniosły zmiany w połoŜeniu ludności
Ŝydowskiej, dotychczas szukającej schronienia przed prześladowaniami na terenie Rzeczypospo-
litej i Porty Ottomańskiej. Ostatnie grupy Ŝydowskich przesiedleńców dotrą do Rzeczypospolitej
z Austrii i Holandii w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XVII wieku. Oświecenie
przyniosło europejskim śydom tolerancję i doprowadziło do stopniowo nasilającej się migracji
na Zachód. Rosja pozostanie im niechętna i pogodziła się z ich obecnością na długie lata tylko na
tych terenach, które zagarnęła w trakcie rozbiorów:
W ORBICIE ROSJI
s.212/213
Lokalna klęska konfederatów barskich, wypartych z Podola i Rusi Halickiej, została
przypieczętowana straszliwą rebelią prawosławnych chłopów i hajdamaków (tak zwana
koliwszczyzna), którzy pod wodzą Iwana Gonty i Maksyma śeleźniaka rzucili się przeciwko
szlachcie, śydom i unitom. W maju 1768 roku 70 hajdamaków pod wodzą śeleźniaka przeszło z
ZaporoŜa w okolice klasztoru kierowanego przez ihumena Melchizedeka Znaczko-Jaworskiego,
od dawna współpracującego z biskupem Konisskim. Tereny Bracławszczyzny i województwa
kijowskiego stanęły w ogniu, a siły śeleźniaka wzrosły do 2000 ludzi. Gromady szlachty,
duchowieństwa unickiego i łacińskiego, a takŜe śydów schroniły się w dobrze ufortyfikowanym
Humaniu. Miasto otoczone przez śeleźniaka wydał, przyłączający się do hajdamaków, oficer
fortecznej obrony Iwan Gonta. Hajdamacy okrutną rzezią ludności Humania (VI 1768)
nawiązywali do ponurej pamięci Połonnego z czasów powstania Chmielnickiego. Przywódcy i
uczestnicy hajdamackiego ruchu powoływali się na rzekome ukazy Katarzyny, wzywające ich
do tępienia Lachów, unitów i śydów oraz do obrony prawosławia. ZaŜarta propaganda
Konisskiego wydawała swe gorzkie owoce.
W popularnym odczuciu prawosławie było świadectwem lojalności wobec carskiego tronu.
Rzymski katolicyzm, unia i judaizm były równoznaczne z wiernością wobec Rzeczypospolitej i
jej władz. Religia w dorzeczu Dniepru, niczym w czasach europejskich wojen religijnych, stała
się teraz wyznacznikiem lojalności państwowej. Co więcej, szerokie przestrzenie pomiędzy
Sanem, Bugiem a Dnieprem i Dźwiną, które tak słusznie Oskar Halecki nazwał terenami
pogranicza zachodniej cywilizacji, nabrały teraz zdecydowanych konturów; Dwa wieki
współistnienia w społeczeństwie obywatelskim, połączone z powszechnym zwycięstwem unii,
przesunęły granice Zachodu aŜ nad sam Dniepr, nie na długo jednak, gdyŜ polityka Katarzyny
miała rozpocząć odwrotny proces, który w naszych czasach wprowadził Wschód aŜ nad brzeg
Łaby. Ta jasność religijnego podziału wystąpiła naprawdę dopiero w XVIII wieku, po złamaniu
przez carat ukraińskiej, kozackiej i prawosławno-kościelnej autonomii. Siedemnastowieczne
ukraińskie prawosławie kijowskiej Akademii Mohylańskiej, tak samo zresztą jak polityczna
wrogość Hetmanatu do Rzeczypospolitej, nie usuwało Ukrainy z bogatego w treści
intelektualnokulturowe pogranicza. Dopiero zniszczenie zarówno samorządu społecznego, jak i
samorządu kościelnego, połączone z nadzwyczaj przewrotną manipulacją świadomością
historyczną (tak dobrze opisane przez Natalię Jakowenko), wprowadziło nie tylko Rosję, ale i
W ORBICIE ROSJI
s.212/213
Wschód nad kozacki Dniepr. Po kapitulacji Baru i rzezi humańskiej Rosja, nie chcąc odrodzenia
się zwycięskiej Kozaczyzny na PrawobrzeŜu, wysłała przeciwko hajdamakom pułki
Kretecznikowa, wspomagające ciągnące na ochronę Wołynia wojska Branickiego. Ich wojska
wspólnie zniszczyły hajdamaków, którzy przyjęli nadciągających Rosjan jako swoich
sojuszników. śeleźniaka i poddanych Rosji Siczowców zesłano na Sybir, natomiast powstańców
z terenów Rzeczypospolitej wieszano, wbijano na pal i ćwiartowano. Karano ich tak masowo, Ŝe
podobno okoliczni właściciele ziemscy prosili o ich oszczędzanie, gdyŜ bali się, Ŝe utracą
wszystkich chłopów pańszczyźnianych.
W ORBICIE ROSJI
s.223/225
Utrzymanie form Ŝycia państwowego wedle modelu sprzed pierwszego rozbioru było
bezmyślnością lub zdradą stanu. W tej sprawie zgadzali się ze sobą Stanisław Małachowski,
Ignacy Potocki i Stanisław August Poniatowski. Dlatego teŜ zarówno starający się o
wzmocnienie państwa konstytucjonaliści, skupieni wokół Potockiego, jak i radykalni republika-
nie, powiązani z Kołłątajem, zaczęli stopniowo współdziałać z królem. Pozycja Stanisława
Augusta na terenie sejmu uległa wzmocnieniu, szczególnie po wyborach nowych posłów.
Wierząc, tak samo jak Józef Pawlikowski, Ŝe tylko oświecony monarcha moŜe doprowadzić do
wprowadzenia w Rzeczypospolitej potrzebnych reform, przystąpił on do opracowania własnego
projektu nowej konstytucji. Postulował tron dziedziczny w rodzinie Poniatowskich, przewagę
podporządkowanej królowi władzy wykonawczej (StraŜ Praw) nad władzą ustawodawczą,
zniesienie konfederacji, liberum veto i posłuszeństwa posłów wobec instrukcji, a więc zniesienia
ich odpowiedzialności przed wyborcami. Nie miał odwagi usunięcia sejmu, ale przyświecał mu
bardziej model oświeconych despotów niŜ rola angielskiego monarchy. Dyskusję nad projektem
Ignacego Potockiego i projektem królewskim prowadzili, wprowadzając kompromisowe zmiany,
Potocki, Małachowski, Kołłątaj, a takŜe coraz większa grupa posłów ze współdziałających ze
sobą stronnictw królewskiego i patriotycznego. Przygotowany projekt nowego ustroju
Rzeczypospolitej wprowadzał powaŜne zmiany do zaprzysięŜonych w Artykułach
henrykowskich zasad ustrojowych. Odrzucono dziedziczność tronu w rodzinie Poniatowskich,
ale przyznano ją dynastii Wettynów. Co gorsza, bardzo powaŜnie wzmocniono stanowisko
władzy wykonawczej. Utrzymano, co prawda, moŜliwość jej kontroli ze strony marszałka
kaŜdego sejmu poprzez udzielenie mu miejsca w StraŜy Praw, ale nie przeszkadzało to królowi
w wydawaniu ustaw posiadających podpis jednego z jego ministrów. Twórcy tego
kompromisowego projektu zdawali sobie sprawę z tego, Ŝe tak powaŜne wzmocnienie władzy
monarszej, przy jednoczesnym zniesieniu prawa konfederacji i liberum veto, wywoła olbrzymi
sprzeciw i nie uzyska poparcia większości posłów. Postanowiono więc wprowadzić nową
konstytucję w dniu 3 maja 1791 roku, drogą zaskoczenia. Wykorzystano nieobecność większości
przeciwników i zadbano o obecność wszystkich wtajemniczonych. Na ulice otaczające zamek i
galerię w sali sejmowej wprowadzono zwolenników nowej ustawy. Postarano się o stworzenie
atmosfery zagroŜenia bytu narodowego i przedstawiono projekt nowych zasad ustrojowych jako
jedyny sposób ratunku. Dobrze opracowany plan działania został uwieńczony sukcesem.
W ORBICIE ROSJI
s.223/225
Większość obecnych posłów przyjęła konstytucję w atmosferze entuzjazmu zgromadzonych
widzów. Zaledwie 27 posłów złoŜyło nieskuteczną protestację. Ustawa rządowa, zwana
Konstytucją 3 maja, weszła w Ŝycie, wywołując entuzjazm i wzrastający sprzeciw.
Wprowadzenie dwuletniej kadencji "zawsze gotowego" sejmu, a takŜe dopuszczenie
mieszczan do udziału w nim było powszechnie akceptowane. Dość zgodnie przyjmowano
reformę administracji państwowej oraz ustawy dotyczące wojska i skarbu. Obywatelstwo
godziło się na nowe i znaczne podatki. Reformatorzy dysponowali większością poselskich gło-
sów potrzebnych dla przeprowadzania nowych ustaw. Wszystkie decyzje sejmowe zapadały
wbrew woli, nakazom i groźbom Katarzyny II. Wiedziano, Ŝe kraj stoi na krawędzi wojny.
Szukanie powszechnej zgody i solidarności działania było nakazem chwili. Zupełnie
niepotrzebnym i bardzo ryzykownym było w tym momencie wprowadzanie zasady
dziedzicznego tronu, wywyŜszanie pozycji króla i znoszenie i tak juŜ ograniczonego liberum
veto. Małoduszność króla, który kosztem narodowej zgody chciał stać się prawdziwym władcą,
niszczyła szanse na solidarną i zgodną z oczekiwaniami kraju reformę.
Monarchistyczny duch Konstytucji nie mógł liczyć na poparcie przepojonego obywatelską
retoryką społeczeństwa, wciąŜ dumnego ze swego republikanizmu. W Konstytucji 3 maja obok
rozwiązań przyjętych we wcześniej uchwalonych ustawach, znalazły się takŜe te, o których
wiedziano, Ŝe wywołają gniew i sprzeciw; Szlachcic umiał dopuścić mieszczanina do sejmu, ale
nie mógł przystać na olbrzymi wzrost władzy wykonawczej - króla i StraŜy Praw - wymykającej
się spod kontroli sejmu. Konstytucja 3 maja naruszała równowagę władzy głównie kosztem
powiatowych republikanów; W tej sytuacji zniesienie liberum veto i wprowadzenie
dziedziczności tronu wyglądało na wyzwanie wobec wolnościowych tradycji i powiatowego
obywatelstwa. Nie był to krok ani potrzebny dla odbudowywania siły państwa, ani szczęśliwy.
Niestety król otoczony dworem oświeconych dworaków oraz tych konstytucjonalistów, którym
uśmiechała się rola torysów, zdecydował się na niszczący powszechną zgodę zamach stanu.
Szerokie poparcie udzielone przez rzesze szlacheckie nieszczęsnej konfederacji targowickiej
nie było tylko przejawem bezmyślności czy teŜ zdrady narodowej, lecz takŜe desperacką obroną
wolnego obywatelstwa przed królewskim spiskiem. Powtarzała się sytuacja rokoszu Lubomir-
skiego, kiedy to szeroka zgoda na reformy topniała jak śnieg marcowy w obliczu groźby
królewskiego zamachu stanu. Dojrzała refleksja Sejmu Czteroletniego nad całością spraw
W ORBICIE ROSJI
s.223/225
Rzeczypospolitej, zakres uchwalonych ustaw, zmieniających gruntownie Ŝycie społeczeństwa i
państwa, wystawia dobre świadectwo ówczesnemu poziomowi kultury politycznej. Upieranie się
natomiast przy dworskich zamysłach przyniosło klęskę, której gorzkiego smaku nie moŜe usunąć
słodkawy mit majowej jutrzenki, tak pięknie wkomponowany geniuszem Mickiewicza w świat
powiatowej szlachty, wśród której bardzo wielu, a nie tylko jeden Jacek Soplica, miało za sobą
targowicką przeszłość.
Królowi i jego poplecznikom oraz konstytucjonalistom, zdecydowanym współpracować z
silnym konstytucyjnym monarchą, udało się opanować sytuację w kraju po ogłoszeniu
Konstytucji. Prowadzono wielką akcję propagandową, uŜywając słusznego argumentu
zagroŜenia kraju. Powszechnie domagano się przysięgi na rzecz Konstytucji. Z niepokojem teŜ
oczekiwano wiadomości z Petersburga, który na razie nie reagował. Rosja cięŜką wojną z Turcją
umacniała swe panowanie nad Krymem i dominację na Morzu Czarnym. Dopiero pokój zawarty
w styczniu następnego roku rozwiązał jej ręce i dał swobodę działania. JuŜ w połowie maja 1792
roku, niemal w pierwszą rocznicę Konstytucji, pułki rosyjskiego wojska pomaszerowały na
zachód. Sejm postanowił walczyć, chociaŜ król i wielu polityków chciało walkę wykorzystać
tylko dla prowadzenia rokowań z pragnącą zemsty Katarzyną.
W ORBICIE ROSJI
s.232/233
MoŜna tylko podziwiać ogrom wysiłku i osiągnięć, jakich dokonał naczelnik powstania
pomiędzy dniem swej przysięgi (24 III) a wymarszem z Krakowa (1 IV 1794). Przede wszystkim
miał odwagę narzucić zupełnie nową wizję obywatelstwa i zaŜądać od wszystkich mieszkańców
kraju ostatecznego wysiłku dla odzyskania wolności państwowej i zasłuŜenia na wolność
osobistą. Jednocześnie umiał narzucić nową strukturę administracyjną, wymagającą posłuchu od
wszystkich urzędów i obywatelstwa, oraz zorganizować i zgromadzić wokół siebie
kilkutysięczne oddziały wojskowe. Wśród nich w tak bardzo krótkim czasie znalazło się dwa
tysiące chłopskich kosynierów.
1 IV Kościuszko poderwał swe szybko rosnące w siłę wojsko do marszu na Warszawę. W
kilka dni później (4 IV 1794) rozegrał bitwę pod Racławicami, która na zawsze weszła do
historii Rzeczypospolitej i historii polskich chłopów. W tej pierwszej powstańczej bitwie
naczelnik odniósł zwycięstwo dzięki wspaniałej szarŜy kosynierów, zebranych ze wsi
podkrakowskich, na baterie rosyjskie generała Aleksandra Tormasowa. Na pobojowisku Tadeusz
Kościuszko mianował chłopa Wojciecha Bartosza (odtąd Głowackiego) oficerem i przywdział
chłopską sukmanę. Sukmana i nadawanie wybranym przywódcom chłopskim stopni oficerskich
zapowiadało rozszerzone, nowe rozumienie pojęcia narodu. Praktycznym krokiem w tym
kierunku było wydanie przez Kościuszkę Uniwersału połanieckiego (7 V 1794), nadającego
chłopom wolność osobistą i zmniejszającego wymiar pańszczyzny.
Zwycięstwo racławickie miało olbrzymie znaczenie moralne, rozniecając zapał do walki w
całym kraju. JuŜ 16 IV litewskie wojska stacjonujące w Szawlach podniosły oręŜ przeciwko
Rosjanom, a w dzień później zerwała się do walki Warszawa. Tutaj ambasador (i wielkorządca)
rosyjski, Igelström, poniósł druzgocącą klęskę. Na ulicach Warszawy zginęło ponad cztery
tysiące rosyjskich Ŝołnierzy, powstańcy opanowali Arsenał z wielką ilością dział, amunicji i
innego sprzętu wojskowego. W kilka dni po Warszawie, 23 IV, do zwycięskiej walki ruszyli
spiskowcy i ludność Wilna. Akcja powstańców była świetnie zorganizowana i skończyła się
wzięciem do niewoli 1013 Ŝołnierzy, generała Mikołaja Arseniewa i wysługującego się
Rosjanom hetmana wielkiego litewskiego Szymona Kossakowskiego, który wyrokiem Sądu
Kryminalnego został skazany na śmierć i powieszony.
s.238/240
Posłowie
Historia Rzeczypospolitej i zamieszkujących ją narodów urywa się na 1795 roku. Rozbiory
Rzeczypospolitej przyniosły śmierć nie tylko państwu, lecz takŜe zniszczyły najlepiej (obok
Wielkiej Brytanii) rozwijające się społeczeństwo obywatelskie. Zniszczenie Rzeczypospolitej
nastąpiło w momencie widocznego oŜywienia gospodarczego, twórczego przeobraŜenia systemu
politycznego i początków budowy nowoczesnego narodu. Wymazanie z mapy naszego regionu
Ŝywotnego społeczeństwa obywatelskiego do dziś zubaŜa kulturę duchową całej Środkowej i
Wschodniej Europy.
Rzeczpospolita w odróŜnieniu od większości innych krajów europejskich była rządzona
przez obywateli wywodzących się z odmiennych narodowości i konfesji. Obywatelska
wspólnota systemu wartości, praktykowana w ramach lokalnych samorządów, wzmacniała
wzajemną tolerancję i ułatwiała kształtowanie się ogólnokrajowej, a więc ponadnarodowej
kultury politycznej, przyspieszającej procesy integracyjne.
Na terytorium Rzeczypospolitej do pełnoprawnych obywateli państwowych, naleŜała szlachta,
ale poczucie obywatelstwa, a takŜe uprawienia (lokalne) obywatelskie posiadali mieszczanie.
Ładnie to wyraził Andrzej Komoniecki, wójt Ŝywiecki, pisząc: "dulcis mea patria śywiec [...]
kaŜdy miejsce ojczyste, narodzenia, wychowania i mieszkania swojego powinien mieć w
obserwancyjej i obronie, aby w zepsowanie nie przyszło".
Suwerenna Rzeczpospolita jako rzecz wspólna wolnych obywateli była teŜ ich wspólną
ojczyzną. Na jej losy starali się wpływać poprzez propagowanie interesów i lojalności
wyrastających z dziedzictwa tradycji narodowej, konfesji oraz partykularyzmów
prowincjonalnych. Dla niektórych polskich polityków Rzeczpospolita była rozszerzeniem ich hi-
storycznej, etnicznej ojczyzny. Było to jednak absolutnie nie do przyjęcia dla Litwinów,
Ukraińców i Białorusinów. Narody i państwa Rzeczypospolitej scalone były przez: wspólny
sejm, wspólnie wybieranego króla, narastające więzi rodzinne między arystokracją polską, ruską,
pruską i litewską oraz ogólnokrajowe, wspólne poczucie obywatelskie. Rozdzielane zaś były
przez tradycję narodową, religie, odmienne uprawnienia prowincjonalne oraz głębokie
przywiązanie uczuciowe i praktyczne do własnych samorządów terytorialnych.
Pokolenie epoki napoleońskiej i późniejsze próbowały przywrócić Rzeczpospolitą do
istnienia, ale juŜ raczej jako państwo polskie, a nie międzynarodową wspólnotę. Późniejsze
s.238/240
polskie upieranie się w dostrzeganiu Polaków jako prawowitych gospodarzy ziem nad
Dniestrem, Niemnem, a nawet Dnieprem wywoływało na przemian wściekłość i śmiech
politowania w Moskwie i Petersburgu. Przede wszystkim jednak narzucało etniczny sens
słowom "Polak" i "Polska", które w ciągu trzech co najmniej wieków obok swego etnicznego
sensu znaczyły takŜe "obywatel Rzeczypospolitej" Jako całość określanej przez kartografów
mianem Polonia). Dlatego, gdy Barkley czy ktokolwiek z obcych czy swoich, dawał
charakterystykę Polaków czynił to z tą samą dozą ponadetnicznej bravada, jak osoby
charakteryzujące Amerykanów. W tej charakterystyce jest jednak, pomimo olbrzymiego tygla
etnicznego, podobieństwo zrodzone przewodnią ideą Ŝycia, zakresem marzeń i wymiarem
godności. Amerykanin jest bardzo dumny ze swej osobistej wolności, praw i indywidualnej
godności. Mutatis mutandis właśnie to obywatelstwo, prawo do toŜsamości kulturowej oraz
wielkie przywiązanie do powiatowej i miejskiej samorządności nadawały specjalny sens
uŜywaniu nazwy tylko jednego z narodów dla charakterystyki wszystkich, jakŜe pod względem
etnicznym róŜnych, obywateli.
Odbywający się obecnie powrót narodów Europy Środkowo-Wschodniej do pełnoprawnego
uczestnictwa w Ŝyciu Europy skłania do refleksji nad dziejami poprzednich pokoleń, które w
swej kulturze politycznej tak bardzo zbliŜyły się do ducha czasów współczesnych. Oczywiście,
wszyscy pamiętamy o tym, Ŝe prawa obywatelskie, poczucie ludzkiej godności oraz
przywiązanie do osobistej i społecznej wolności były domeną małej części ludności kraju.
Niemniej jednak to one wyznaczały zakres kultury politycznej i ustalały podstawy systemu
wartości. Wydaje mi się, Ŝe słynne "nic nowego o nas bez nas" nie tylko było, ale i jest do dziś
podstawą kaŜdej demokracji oraz kardynalnych praw ludzkich, a więc kaŜdego społeczeństwa
obywatelskiego.