28

Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook
Page 2: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.

Page 3: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook
Page 4: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook
Page 5: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Pomysł se rii: Agniesz ka Sobich i Agniesz ka Stelma szyk

Tekst: Agniesz ka Stelma szykIlustra cje: Ja cek Pa ster nakRe dak tor prowa dzą cy: Agniesz ka SobichKorek ta: Agniesz ka SkórzewskaProjekt gra ficz ny i DTP: Ber nard Pta szyński

© Copy right for text by Agniesz ka Stelma szyk© Copy right for illustra tions by Ja cek Pa ster nak© Copy right for this edition by Wy dawnic two Zie lona Sowa Sp. z o.o., War sza wa 2012All rights re se rved

ISBN 978-83-265-0394-8

Wy dawnic two Zie lona Sowa Sp. z o.o.00-807 War sza wa, Al. Je rozolim skie 96tel. 22 576 25 50, fax 22 576 25 51www.zie lona sowa.plwy dawnic two@zie lona sowa.pl

Skład wersji elektronicznej:Virtualo Sp. z o.o.

Page 6: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Spis treści

Rozdział I Atak ninja

Rozdział II Prorocze słowa?

Rozdział III Pierniczki i zapowiedź przygody

Z Kronik Archeo

Rozdział IV Uśmiech Mona Lisy

Rozdział V Zawieszenie broni

Rozdział VI Niezapowiedziana wizyta

Rozdział VII Trafiony zatopiony!

Rozdział VIII Pierwszy trop

Z Kronik Archeo

Rozdział IX Bractwo Wybrzeża

Rozdział X Śmiertelne żniwo klątwy

Rozdział XI Upiory i mgła

Rozdział XII Na podsłuchu

Rozdział XIII Złe sny

Z Kronik Archeo

Rozdział XIV Przesłuchanie

Rozdział XV Nieoczekiwany wybawiciel

Rozdział XVI Przyjaciel czy wróg?

Rozdział XVII Tajemnica dziadka

Rozdział XVIII Ważne konsultacje i wielkie pakowanie

Rozdział XIX Zagrożenie

Z Kronik Archeo

Rozdział XX Ujma dla królestwa

Page 7: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Z Kronik Archeo

Rozdział XXI Spotkanie w świątyni

Z Kronik Archeo

Rozdział XXII Mata Hari

Rozdział XXIII Palce lizać!

Z Kronik Archeo

Rozdział XXIV W potrzasku

Rozdział XXV Zawartość kufra

Rozdział XXVI 24 godziny

Rozdział XXVII Ofelio, tylko spokojnie!

Rozdział XVIII Szczur czy Batman?

Rozdział XXIX Dobre i złe wiadomości

Rozdział XXX Historia magicznego wachlarza

Rozdział XXXI Droga do skarbu

Rozdział XXXII Ostateczne rozstrzygnięcie

Z Kronik Archeo

Rozdział XXXIII Bankiet u cesarza

Rozdział XXXIV Bohater narodowy

Rozdział XXXV Klątwa złotego smoka

Wszystkie rozdziały dostępne w pełnej wersji książki.

Page 8: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Christie’s

– Osiemdziesiąt milionów funtów! – Roslyn Emmerson obwieściła głośno. Choć w domuaukcyjnym Christie’s, mieszczącym się przy King Street 8 w Londynie, pracowała już od pięciu lati prowadziła wiele aukcji, takiej jak ta, która się właśnie odbywała, jeszcze nie widziała. Roslyn niespodziewała się, że kolekcja sześciu starych japońskich obrazów malowanych na jedwabiu wzbudzina li cytacji aż takie zainte re sowanie.

– Osiemdziesiąt milionów funtów po raz pierwszy! – zakomunikowała pewnym głosem. Nimzdążyła powiedzieć „po raz drugi”, stawkę podbił pewien dżentelmen wyróżniający się niecoekstrawaganckim stylem ubioru. Miał na sobie świetnie skrojony ciemny garnitur, jasny kapelusz,okulary w czarnych oprawkach, czerwoną, jedwabną chusteczkę w górnej kieszonce marynarki,a zamiast krawata etniczne koraliki i muszelki. W ustach trzymał fajkę ozdobioną tygrysimipazurami.

– Osiemdziesiąt pięć milionów! – zawołała prowadzącali cytację.

Elegancka kobieta o długich mahoniowych włosachi pełnych ustach obrzuciła dżentelmena z fajką wściekłymspoj rze niem i natychmiast podbi ła cenę.

– Sto milionów! – Roslyn Emmerson po raz kolejnystuknęła aukcyjnym młotkiem, z trudem utrzymujączawodowy spokój. Czuła, jak powietrze w sali zrobiło sięgę ste i zaczę ło drgać od emocji.

Mężczyzna zagryzł cybuch fajki i pogładził nerwowolekko siwiejącą bródkę. Jego przeciwniczka obrzuciła gozwycięskim spojrzeniem. Pozostali kolekcjonerzy będący nasali już dawno przestali się liczyć. Z zapartym tchemobser wowali zmagania tej pary.

– Sto milionów po raz pierwszy… po raz drugi… po raztrze ci…

Roslyn uniosła młotek, aby ostatecznie przypieczętowaćzwycię stwo długowłosej kobie ty.

Page 9: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

to słynny dom aukcyjny w Londynie. Zostałzałożony w 1766 roku przez JamesaChristie.

– Sprze…

Nie zdążyła wypowiedzieć słowa do końca, gdy w sali rozległ się brzęk tłuczonego szkła, a przezokna wpadło na linach trzech zamaskowanych osobników ubranych na czarno. Rzucili na podłogępusz ki, z których zaczął wydobywać się gę sty, gryzący w oczy dym.

– Aaa! Ratunku! Policja! Pomocy! – rozległy się krzyki przerażonych i zdezorientowanych ludzi.Wszyscy zaczęli uciekać i tłoczyć się przy wyjściu. Roslyn, ukryta za stołem aukcyjnym,z łomoczącym sercem obserwowała napastników. Ich ruchy były niesamowicie zwinne. Na plecachmie li długie, proste mie cze, a w ich dłoniach mi gnę ło kil ka sre brzystych gwiaz dek.

Roslyn prze łknę ła śli nę.W stole, za którym się chowała, utkwił lśniący shuri ken!Chociaż dym okropnie szczypał w oczy, wolała nie wychylać się nawet na milimetr. Tymczasem

bandyci zniknę li rów nie nie spodzie wanie, jak się pojawi li.Gdy kłęby szarego dymu opadły, niedoszła właścicielka japońskich obrazów zobaczyła, co się

stało. Cała kolekcja zniknę ła!Kaszląc, wypadła na ulicę. Z oddali niósł się dźwięk policyjnych syren i po chwili przed dom

aukcyj ny zaje chało kil ka radiowozów.– Okradli mnie! – kobie ta wrzesz czała. – Te obrazy nale żały do mnie! – wygrażała pię ścią.Natychmiast pojawiły się również karetki pogotowia i sanitariusze zajęli się poszkodowanymi

Page 10: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Shuriken:japońska broń do ręcznego miotania,używana przez wojow ników ninja.

Ninja:rodzaj japońskich wojow nikówwyszkolonych do zadań specjalnychi tajnych operacji. Dysponowaliróżnorodnym ar senałem broni, świet nieznali różne sztuki walki.Byli wyspecjalizowani w szpiegowaniui zamachach, często służyli jako płat ninajem nicy. Czar ny strój i zamaskowanatwarz, która obecnie kojarzy sięz wojow nikami ninja, jest efektem znaczniepóźniejszych wyobrażeń. Wizerunek takimoże rów nież wywodzić się z tradycyjnegojapońskiego teatru kabuki, w którympostać ubrana na czar no sugerowała, że jestona niewidoczna.

ludźmi. Naszczęście nikomunic poważnego sięnie stało.

RoslynEmmerson takżewybiegła na ulicę,żeby zaczerpnąćświe że gopowietrza. Wciążjeszcze nie mogładojść do siebie, jakwielu innychuczestników tegozdarze nia.

– To byli ninja!Jestem pewien!– wykrzykiwałjakiś starszy pan dopoli cjanta.

– Dobrze, dobrze– funkcjonariuszprzytaknąłdobrodusz nie,naj wyraź niejsądząc, że starszypan jest w szokui mówi od rze czy.

– Mówięprawdę! – upierałsię staruszek, a inniświadkowie zaczęlipotwierdzać jego

wer sję.– Wysłać specjalną jednostkę do chińskiej dzielnicy! Niech tam popytają, może wpadną na trop

tych rze ko mych ninja – rzucił roz kaz do swoich ludzi je den z wyż szych rangą poli cjantów.

Page 11: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Nawet Roslyn przyznała, że wszystko potoczyło się jak w hollywoodzkim filmie. Jedyniedżentelmen z fajką i czarnowłosa kobieta nie wydawali się być szczególnie zdziwieni całą sytuacjąi obec nością wojow ni ków ninja przy spokoj nej King Stre et.

– Zapłacisz mi za to! – syknę ła kobie ta do męż czyzny z faj ką.– O co mnie podej rze wasz? – wzruszył ramionami.Kobie ta odrzuci ła długie włosy i zmie rzyła męż czyznę nie nawist nym spoj rze niem.– Gra się jeszcze nie skończyła! Pamiętaj o tym! – wycedziła zjadliwie, po czym szybkim krokiem

ode szła, nie roz mawiając nawet z poli cją, a wręcz jej uni kając.Mężczyzna włożył do ust fajkę ozdobioną tygrysimi pazurami i, zamyślony, wolno odszedł

w prze ciw nym kie runku.

Page 12: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Wielka Rafa Koralowarozciąga się u wybrzeży Australii. Jestnajwiększą rafą koralową na świecie.Zajmuje obszar około 350 tysięcykilometrów kwadratowych. Astronauciwidzą ją z kosmosu. Rafę zamieszkuje wielegatunków ryb, roślin, mięczaków orazinnych zwierząt. W 1981 roku jako parkmor ski została objęta ochroną i wpisana naListę Światowego Dziedzictwa Kulturalnegoi Przyrodniczego UNESCO.

Następnego dnia sir Edmund Gardner wbiegł po schodkach do swojego domu przy ulicyKensington. Był tak poruszony, że nawet nie zauważył prószącego śniegu ani przyglądającego mu sięniskiego mężczyzny stojącego przy latarni. Gdy sir Gardner, znany londyński egiptologi poszukiwacz skarbów, zniknął za drzwiami swojego domu z charakterystycznymi białymikolumienkami, obserwujący go mężczyzna w beżowej kurtce zmrużył lekko skośne oczy, jakby sięnad czymś zastanawiał, a potem oddalił się, mrucząc coś pod nosem do sie bie.

Żona sir Edmunda, Melinda, ciesząca się uznaniemkonserwator zabytków oraz towarzyszka jego licznychwypraw archeologicznych, właśnie nakrywała do stołu.Pomagała jej Mary Jane. Jim w swoim pokoju nie mógłoderwać się od konsoli do gier, a jego brat bliźniak,Martin, zgłębiał życie morskich stworzeń zamieszkującychWiel ką Rafę Koralową.

– Tato, co się stało? – Mary Jane pierwsza dostrzegłaporusze nie na twarzy ojca.

– Dosłownie przed chwil ą dostałem informacjęo zuchwałej kradzie ży w Bri tish Museum!

– Co? – pani Melinda wypuściła z ręki łyżkę. – Coukradli? – zanie pokoiła się.

– I to jest wprost zdumiewające! – wykrzyknął sirEdmund, kładąc swoją teczkę na krześle. – Ukradlijapoński obraz. Tylko jeden spośród całej kolekcjijapońskiej i wie lu innych zabyt ków!

– Jak do tego doszło? – spytała Mary Jane.– Nie uwierzycie, ale kradzieży dokonano w biały dzień,

w muzeum pełnym zwiedzających! – odparł ojciec,

Page 13: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

British Museum w Londyniepowstało z inicjatywy sir Hansa Sloane’a.Jest to jedno z największych na świeciemuzeów historii starożyt nej. Decyzja o jegoutworzeniu zapadła w 1753 roku, a 15stycznia 1759 roku po raz pierw szy zostałootwar te dla publiczności. Muzeum posiadaponad siedem milionów eksponatów. W jegozbiorach znajduje się m.in. słynnybazaltowy kamień z Roset ty, dzięki któremuudało się rozszyfrować hieroglify.W 2002 roku dyrektorem British Museumzostał Neil MacGregor.

gestykulując żywo.– Świadkowiemówili cośo zamaskowanychspraw cachpodobnych dowojow ni kówninja! Ochronie nieudało się ichzatrzymać.

– To zupełnie jakwczorajszego dniaw domuaukcyj nym!– natychmiastskojarzyła MaryJane. Wszystkiestacje telewizyjnenadal informowałyo tym zdarze niu.

– No właśnie –przytaknę ła mama.

– Co jest? O czymmówicie? – bliźniacy wreszcie zeszli na dół. Usłyszeli z kuchni podniesione głosy i przybieglispraw dzić, co się stało.

Mary Jane prze kazała im naj now szą nowi nę, którą dopie ro co przyniósł oj ciec.Chwilę później usiedli do obiadu, ale i wtedy rozmawiali tylko o tym. Cały czas zastanawiali się,

kto stoi za tymi kradzie żami.– Bez wątpienia to jakaś zaplanowana operacja – orzekła Melinda Gardner. – Co mówi policja? –

zwróci ła się do męża.

Page 14: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

– Na razie niewiele – odparł. – Trwają przesłuchania świadków. Nie wiem, czy do tej poryw ogóle wpadli na jakiś trop.

– Pewnie nie uda im się znaleźć tych ninja. Założę się, że nie ma ich już w Anglii – powiedziałJim.

– Ktoś musiał im zle cić te kradzie że – wtrącił Mar tin. – Może jakiś eks centrycz ny kolekcjoner?– Tak, szef japońskiej mafii – zaśmiał się Jim.Po chwi li spoważ niał.Mary Jane i Martin wpatrywali się w niego, jakby powiedział coś proroczego albo wpadł na

roz wiązanie całej zagadki.– Myślicie, że naprawdę za tym stoi… – Jim wolał nie kończyć. Samo słowo „mafia” było groźne,

a co dopie ro japońska!Sir Edmund uciął jednak te dywagacje:– Dzieci, nie mieszajcie w to japońskiej mafii! Wyobraźnia nadto was ponosi. Sprawa jest na

pew no o wie le prost sza niż na to wygląda.Mary Jane nic nie odpowie działa, ale za to spoj rzała wymow nie na braci.Po skończonym obiedzie, gdy rodzice wrócili do swoich zajęć, rodzeństwo spotkało się w pokoju

Mary Jane, pełnym zdjęć pozawieszanych na ścianach. Siostra Jima i Martina wciąż rozwijałaswoją pasję i nadal pragnę ła zostać naj lepszym fotografem w Wiel kiej Brytanii.

– Powinniśmy skontaktować się z Bartkiem i Anią, na pewno zaciekawi ich zaginięcie japońskichobrazów – powie działa do braci przyszła fotograf ka.

– Uważam, że powinni śmy trzymać się z dala od tej sprawy.– Martin wyraził swoje zdanie na ten temat. – Jeśli rzeczywiście maczali w tym palce yakuza, to ja

dziękuję! Nie chcę mieć z tym nic wspólnego! – chłopiec ostentacyjnie zatopił nos w książce o rafie

Page 15: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Yakuza:japoński gangster, członek zor ganizowanejgrupy przestępczej. Yakuza uważają się zaspadkobier ców samurajów.

koralowej.– E tam, przecież tata powiedział, że to niemożliwe –

uspokoił go Jim. – Nie ciekawi cię, po co komuś te obrazy?– szturchnął brata w bok.

Martin oddał mu kuksańca. Przez moment udawał, że sięboczy i że nic a nic go ta sprawa nie interesuje. Wrodzonaciekawość jednak zwyciężyła i już po chwili dał sięwciągnąć w roz mowę.

– W pierwszej kolejności musimy dowiedzieć się, co przedstawiały obrazy albo kto był ichautorem, żeby znaleźć jakieś powiązania między nimi – Mary Jane mówiła, skubiąc róg ozdobnejpodusz ki.

– Racja – zgodził się Jim. – Obrazy z domu aukcyj ne go i z muzeum coś musiało łączyć.– No i ta spektakularna akcja! – Martin pokręcił z podziwem głową. – Komuś diabelnie na nich

zale żało.– Włączę Skype’a i sprawdzę, czy Ostrowscy są dostępni. Ania zna się na sztuce, może podsunie

nam jakieś rozwiązanie – powiedziała Mary Jane, po czym usiadła przy swoim biurku, na którymstał laptop z kamer ką inter ne tową i spróbowała połączyć się z przyjaciół mi w Pol sce.

Gardnerowie mieli szczęście, bo komputer Bartka był akurat włączony. Gdy usłyszał

Page 16: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

charakterystyczny dźwięk powiadomienia, natychmiast odebrał połączenie. Kiedy zobaczyłpodeks cytowane twarze przyjaciół, od razu wie dział, że wydarzyło się coś nie zwykłe go.

W tym samym czasie Aurora Clarkson, ta, która utraciła wylicytowaną na aukcji kolekcjęjapońskich obrazów, dojeżdżała metrem do chińskiej dzielnicy Chinatown. Była tam umówionaz Mi namoto na bar dzo waż ne spotkanie.

Page 17: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

W domu Ostrowskich panował przedświąteczny rozgardiasz. Korzenny zapach pierniczkówsprawiał, że Ania coraz bardziej nie mogła doczekać się świąt Bożego Narodzenia. Jak co roku,razem z mamą, Bartkiem i panną Ofelią, piekli wspólnie pierniki, a potem ozdabiali je kolorowymlukrem. Rodzeństwo bar dzo lubi ło te chwi le. Było wte dy we soło i gwar nie.

– Cie kawe, co mi przynie sie Świę ty Mi kołaj? – Ania zastanawiała się głośno.– To zależy od tego, czy byłaś grzeczna – wtrąciła panna Ofelia, siedząca po przeciwnej stronie

duże go kuchenne go stołu.Bartek roześmiał się. Natomiast Ania westchnęła. Panna Ofelia naprawdę czasami zapominała,

że młodzi Ostrow scy nie są już małymi dzieć mi.Pani Be ata także się roze śmiała.– Zapewniam cię, Ofelio, że moja córeczka była grzeczna – powiedziała, układając gotowe

pier nicz ki w kolorowej pusz ce. – No, może nie zawsze, ale…– Mamo! – Ania jęknę ła.– Bartek również sprawował się dobrze, więc zasługuje na prezent od Świętego Mikołaja – mama

puściła oko do syna. – Świetnie się w tym semestrze uczy i nie sprawia kłopotów – pochwaliła. –Mógł by tyl ko czę ściej sprzątać po sobie, bo ostat nio zrobił się trochę bałaganiar ski – dodała.

Page 18: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

– Och, mamo! – teraz z kolei Bartek jęknął, a panna Ofelia popatrzyła na niego takim wzrokiem,że zaraz zaczął się tłumaczyć. – Jeśli chodzi o te ubrania leżące w moim pokoju, to mówiłem już, żeczasem muszę się zastanowić i doj rzeć do de cyzji, które są do prania, a które moż na jesz cze założyć.

– Dobrze, dobrze – mama pokiwała głową z lekkim ubolewaniem. – A wiesz, Ofelio – pani Beatazmieniła temat – że dzieci od dawna nie wdały się w żadną awanturę? Żadnych skarbów, żadnychprze stępców! – chwali ła, wyli czając.

– Bo jest zima, moja droga – odparła panna Ofelia. – Minus piętnaście stopni mrozu i grubawar stwa śnie gu! Gdzie mają szukać skar bów? – zapytała re torycz nie.

Pani Beata z niepokojem zerknęła na dzieci, jakby sprawdzała, czy żadne niecne plany nie krążąim po głowach. Może Ofelia miała rację? Może jej latorośle jednak coś knują i czekają tylko nawiosenne roz topy, by znowu wdać się w jakąś narwaną przygodę?

Ale Ania i Bartek, pochyleni nad świątecznymi pierniczkami, wyglądali zupełnie normalniei nadzwyczaj nie winnie.

„Jak dobrze, że jest zima!” – pomyślała pani Beata z ulgą, choć nie za bardzo lubiła tę porę roku.Ona również razem z mężem nie musiała nigdzie wyjeżdżać. W teren pojadą dopiero wiosną i wtedydzieci znowu na parę tygodni zostaną pod opieką panny Ofelii, babci i wujka Ryszarda. A na raziespę dzą miłe świę ta w rodzinnym gronie.

– Myślę, Ofe lio, że nasze dzie ci są już star sze, a więc doj rzal sze i roz sądniej sze, i może my być o niezupeł nie spokoj ne – głośno powie działa pani Ostrow ska, z wiarą w to, co mówi.

Ania i Bartek wymienili nad stołem ukradkowe spojrzenia. Mama nie mogła przecież wiedzieć, żewczoraj skontaktowali się z nimi Gardnerowie z ekscytującymi wieściami z Londynu. I że już po

Page 19: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

cichu zajęli się sprawą skradzionych japońskich obrazów. Ania rozpoczęła nawet czwarty tomKronik Archeo! A zawsze, kiedy to robiła, przygoda nabierała tempa. Rodzeństwo nie chciałojednak psuć humoru mamie ani pannie Ofelii, która zwykle gwałtownie reagowała na wszelkieprze jawy ich ar che ologicz nej działal ności.

Bartek przyjrzał się uważnie pannie Łyczko, chcąc sprawdzić, czy czegoś już się przypadkiem niedomyśla. Miała nie wąt pli wie szósty zmysł wyczulony na takie sprawy.

Ale w tej właśnie chwili panna Ofelia zapatrzyła się w okno z muślinową firanką. Na dworzew świetle ulicznej latarni tańczyły płatki śniegu. Przypomniały jej święta spędzone w rodzinnymdomu, gdy sama była jeszcze małą dziewczynką. Ojciec brał ją wtedy na kolana i opowiadałniezwykłe baśnie, a ona wpatrywała się w błyszczące bombki na choince i wyobrażała sobie elfyi prze róż ne baśniowe krainy ze snutych opowie ści.

A potem on zaginął gdzieś w amazońskiej dżungli i już nigdy święta nie były takie same. BożeNarodzenie było najtrudniejszym okresem dla panny Łyczko, bo wtedy ojca brakowało jejnaj bar dziej.

Page 20: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

W Londynie dzieją się dziwne rzeczy. Najpierw był napad na słynny dom aukcyjny Christie’s.Przestępcy wdarli się do sali aukcyjnej w trakcie trwania zażartej licytacji i skradli sześć japońskichobrazów wykonanych na jedwabiu. Złodzieje byli zamaskowani, ubrani na czarno i wyglądalizupełnie jak ninja z filmów. Następnego dnia, prawdopodobnie ci sami osobnicy wpadli do BritishMuseum i skradli kolej ny japoński obraz.

W obu przypadkach stało się to w biały dzień, w pomiesz cze niach peł nych ludzi!Być może dzie ła te skradziono na zle ce nie jakie goś kolekcjone ra.Mary Jane bie rze rów nież pod uwagę japońską mafię!Dlacze go te obrazy posiadały tak nie zwykłą war tość i znacze nie dla złodziei?To właśnie chce my odkryć.

Ania

Page 21: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Okres Edo:okres w historii Japonii przypadający na lata1603-1868, w którym władzę sprawowaliszogunowie z rodu Tokugawa.

Wieść, że dochodzenie w sprawie skradzionych japońskich obrazów objął detektyw GordonArcher, obiegła cały Londyn. Nawet Mary Jane uznała, że sprawa musi być wyjątkowo poważnai skomplikowana, skoro Scotland Yard wybrał do rozwikłania zagadki swojego najlepszegoczłowie ka.

Detektyw odznaczał się wyjątkową inteligencją i niekonwencjonalnymi metodami śledczymi. Tenlekko łysiejący mężczyzna o rumianych policzkach miał swoje małe dziwactwa, jak większośćniepospolitych umysłów. Lecz zarówno jego przełożeni, jak i współpracownicy, wybaczali mu tenie typowe przyzwyczaje nia.

Gordon Archer, ubrany w swoją ulubioną tweedową marynarkę w drobną krateczkę, która ledwodopinała się na jego wydatnym brzuchu, już od pół godziny badał miejsce przestępstwa w BritishMuseum. Sprawcy napadu nie pozostawili żadnych odcisków palców i nie zgubili nawet włosa. Ba,unieszkodliwili również kamery. Zresztą, nagrania i tak na wiele pewnie by się zdały, gdyż, jakzgodnie twierdzili świadkowie, złodzieje byli od stóp do głów zamaskowani. Sprawa przedstawiałasię bez nadziej nie.

– Panie Archer, czy już coś pan znalazł? Zebrał pan jakieś poszlaki? – niecierpliwie dopytywał siędyrektor muzeum, Neil Mac Gre gor.

Detektyw nie reagował. Poprawił jedynie na nosie okulary w okrągłych oprawkach. Byłcałkowicie pochłonięty oglądaniem katalogu, w którym znajdowała się ilustracja skradzionegodzieła. Obraz właściwie nie przedstawiał nic nadzwyczajnego. Był to portret kobiety ubranejw piękne, tradycyj ne ki mono. W dłoni trzymała wachlarz. Pod obrazem widniał podpis:

Głowa kobie ty, malowi dło na je dwabiu,pochodze nie nie znane, okres Edo, XVII w.

I to wszystko. Żadnych dodatkowych informacji. Detektyw czuł, że przez cały czas umyka mu cośistot ne go.

– Już nas pan opuszcza? – zdumiał się dyrektor muzeum, gdy Archer bez słowa pożegnaniaskie rował się do wyj ścia.

– Pozwoli pan, że zatrzymam ten katalog – odrzekł tyl ko de tektyw.– Ależ naturalnie – zgodził się MacGregor. – Mamy

wie le takich katalogów, niech go pan sobie zatrzyma.Lecz Gordon Archer już go nie słuchał. Wyszedł

z muzeum i wsiadł do czekającej na niego taksówki. Gdy

Page 22: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

rozwiązywał jakąś wyjątkową sprawę, nigdy sam nieprowadził samochodu, był wtedy zbyt rozkojarzony. Poza tym w taksówce dobrze mu się myślało.Jeździł zawsze z tym samym kierowcą o imieniu Jasper, który był małomówny i dość ponury. JasperGrave przyczynił się nawet do rozwikłania kilku spraw, ponieważ, jak to taksówkarz, dużo wiedział,słyszał i wi dział. Ponury taksów karz i de tektyw Ar cher stanowi li bar dzo skutecz ną parę.

Tym razem detektyw kazał zawieźć się do domu, gdyż nadeszła pora na jego codzienną porcjęcie płe go kakao.

Tego dnia Jasper Grave był jeszcze bardziej ponury i milczący niż zwykle, ale Archerowi zupełnieto nie prze szkadzało.

Taksówkarz zatrzymał się na Baker Street pod numerem 122. Detektyw wy t iadł i wszedł doswojego mieszkania. W kuchni przygotował sobie kakao, obowiązkowo w filiżance koloru toffi,a potem zamknął się w swoim gabinecie. Rozłożył na biurku katalog z muzeum i w zadumie, pijącciepły napój, przypatrywał się portretowi skośnookiej kobiety. Niby był to zwyczajny obraz,zwyczaj ny por tret, ale było w nim coś intrygujące go.

– Mój drogi Watsonie, spójrz, ta kobieta skrywa jakąś tajemnicę – detektyw zwrócił się doswojego kwiatka geranium, którego nazywał Watsonem na cześć słynnego doktora, pomocnikarównie słynnego Sherlocka Holmesa. Rozmowa z kwiatkiem doniczkowym była kolejnym drobnymdziwactwem detektywa Gordona. Ale ponieważ ludzie mają o wiele gorsze dziwactwa, to i tęprzypadłość de tektywa traktowano z nale żytym zrozumie niem.

Kobieta z obrazu, który wskazywał Gordon Archer, zamyślona patrzyła gdzieś w dal, ale na jejustach widniał tajem ni czy uśmiech.

– Ten uśmiech przypomina mi Mona Lisę Leonarda da Vinci – Archer znowu podzielił się swoimspostrzeżeniem z Watsonem. Roślinka jakby poruszyła listkami na znak, że też tak uważa. – UśmiechMona Lisy od zawsze wszystkich intrygował – mężczyzna kontynuował głośny wywód. – Niektórzyuważają, że tak napraw dę obraz ten jest ukrytym autopor tre tem same go mi strza. Zaraz, zaraz…

Page 23: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Leonar do da Vinciurodził się 15 kwiet nia 1452 rokuw Anchiano, niedaleko miasta Vinci weWłoszech. Jeden z najsłynniejszych malarzyrenesansowych, człowiek wszechstronnieutalentowany.Oprócz malar stwa zajmował się rów nieżwieloma innymi dziedzinami, m.in.ar chitekturą, filozofią, muzyką, matematyką,mechaniką, anatomią i geologią. Był takżepisarzem i wynalazcą. Znacznie wyprzedzałepokę, w której żył. Projektował machinywojenne, jak helikopter czy czołg.Zaprojektował spadochron i lot nię, i wieleinnych, zaskakujących współczesnych muludzi, wynalazków. Najbar dziej znane obrazyLeonar da to „Mona Lisa” i „Ostat niaWieczerza”. W Polsce znajduje się jegodzieło „Dama z gronostajem”.Da Vinci zmarł 2 maja 1519 roku w Clos Lucéwe Francji.

Mona Lisa:obraz olejny namalowany przez Leonar da daVinci na począt ku XVI wieku. Jest to por tretkobiety, praw dopodobnie Lisy Gherar dini,żony zamożnego florenckiego kupcaFrancesca Giocondo. Historycy sztukispierają się jednak, kim była modelka.Zagadkowy uśmiech Mona Lisy do dziśbudzi zainteresowanie. Niektórzy uważająnawet, że obraz jest ukrytym autopor tretemsamego malarza.

Detektyw znowu poruszył się niespokojnie, aż listkiWatsona zadrżały jak na chłodzie i rozsiały wokół siebiecytrynowy zapach.

– Może obrazkobie tyz wachlarzemrównież skrywajakąś tajemnicę? –zastanawiał siępodekscytowany. –Może nie ważne jestto, co widać, ale to,co pozostajeniewidoczne? Byćmoże ten obrazzawierał jakiśprze kaz,informację, którabyła komuśpotrzebna? –detektyw snułśmiałe rozważania.– Muszędowiedzieć się, czyto malowidłopoddawanoszcze gółowymbadaniom, czyprześwietlano jealbo coś w tymrodzaju – Archermówił głośno do

siebie i do swojego drogiego Watsona. Odstawił pustykubek po kakao i się gnął po małą, wypole rowaną konew kę.

– Ach, mój przyjacielu, ty dzisiaj również jeszcze nic nie piłeś – powiedział z troską i obficiezrosił roślinkę. Kiedy napoił Watsona, złapał za telefon i zadzwonił do dyrektora British Museum.Musiał dowiedzieć się, jakim badaniom do tej pory poddawano skradziony obraz. Uśmiechtajem ni czej japońskiej kobie ty nie dawał mu spokoju.

Page 24: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Aurora Clarkson nie przypadkiem znalazła się w chińskiej dzielnicy Chinatown. Tę częśćLondynu nazwano tak dlatego, że mieszkała w niej liczna społeczność chińskich emigrantów.Czerwone lampiony rozwieszone nad ulicą, którą szła Aurora, przydawały dzielnicy jeszcze bardziejegzotycz ne go charakte ru.

Kobieta weszła do jednej z wielu restauracyjek. Usiadła przy stoliku i zamówiła kawę. Po chwilidosiadł się do niej mężczyzna w nieco za dużym, czarnym garniturze i tlenionych na żółty blondwłosach. Jego azjatyc kie rysy twarzy suge rowały, że jest to Mi namoto, z którym była umówiona.

– Zawiodłaś pana Okugawę! – zaczął bez ce re monial nie.– Jak to zawiodłam?! – Aurora prychnęła z irytacją. – Kupiłam tę kolekcję. Nie moja wina, że

zjawili się jacyś ninja i mi ją ukradli! Teraz szuka mnie policja, chcą ze mną rozmawiać! Jestempewna, że to ten przeklęty Jack maczał w tym palce! – Zniżyła nieco głowę i dodała cichszymgłosem: – Bardzo mu zależało na tej aukcji. O mały włos, a by mnie przelicytował. Jestem bardzocie kawa, skąd miał tyle for sy i skąd wie dział o je dwabiach?

Męż czyzna mil czał. Twarz miał ściągnię tą, groź ną.– Nic mnie to nie obchodzi – odezwał się w końcu. – Musisz odzyskać kolekcję! Pan Okugawa nie

wybacza błę dów – dodał lodowato. Jego spoj rze nie mówi ło, że nie żar tuje.

Page 25: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Aurora zastanawiała się, co stało się z małym palcem lewej ręki jej rozmówcy. Najwyraźniej byłobcięty. Czyżby to była pamiątka po niewykonanym zadaniu dla pana Okugawy? Kobieta zadrżała.Ale jako profesjonalistka w swoim fachu, nie dała tego po sobie poznać. Nie da się zastraszyć! Oddawna kradła dzieła sztuki na zlecenie ekscentrycznych kolekcjonerów i jeszcze nigdy nie zostałazłapana. Tym razem zadanie wydawało się o wiele prostsze. Jako podstawiona osoba miała za panaOkugawę kupić na aukcji kolekcję sześciu japońskich obrazów. Cena nie grała roli. Miała poprostu wygrać aukcję, a jej zleceniodawca dokonałby przelewu za dokonany zakup. Obowiązywała jątylko jedna klauzula: nikt nie mógł poznać nazwiska pana Okugawy. Mimo to, zadanie wydawało siędziecinnie proste. Aurora zastanawiała się nawet, gdzie w tym wszystkim tkwił haczyk. Dlaczego dotak prostego zadania wynajęto właśnie ją? Zwykle brała udział w akcjach typu „missionimpossible”. Potrafiła zdobyć każde dzieło sztuki i obejść wszelkie zabezpieczenia. Teraz zaś miałajedynie udawać posiadaczkę olbrzymiej fortuny zafascynowaną japońską sztuką z okresu Edo. Kiedyjednak dostała pokaź ną zalicz kę, prze stała o tym roz myślać.

Problemy zaczęły się dopiero na samej aukcji, gdy pojawił się ten okropny Jack Fox. Od razumogła się domyślić, że wynikną z tego kłopoty. Ten stary lis wiedział zapewne coś, o czym ona niemiała pojęcia. Na dodatek dysponował ogromną gotówką. Albo znowu znalazł jakiś skarb, albo jegorównież ktoś wynajął – Aurora medytowała. Z całą pewnością pan Okugawa nie powiedział jejwszyst kie go o tych obrazach.

– Powtórz panu Okugawie – zwróciła się do siedzącego przed nią Minamoto – że odnajdękolekcję i mu ją dostarczę, chociaż ja już wywiązałam się ze swojej części umowy – zastrzegła

Page 26: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

z naciskiem. – Poza tym, umowa nie obejmowała walki z wojownikami ninja! – dodała. – Ale niechwie, że Aurora Clarkson nie ma sobie równych! – rzekła z wyższością, wstając od stolika. Zapłaciłakelnerowi za kawę i skierowała się do wyjścia. – Żegnam! – rzuciła oschle, wychodząc na gwarnąuli cę.

Założyła swoje ulubione okulary słonecz ne mar ki Ray-Ban i ruszyła do naj bliż szej stacji me tra.– Wdepnęłam w niezłe bagno – mruczała do siebie pod nosem. Wiele wskazywało na to, że pan

Okugawa jest bossem japońskiej mafii! Że też wcześniej nie przyszło jej to do głowy A ci ninjapracują pewnie dla konkurencji pana Okugawy – Jak się teraz z tego wyplątać? – Aurora zacisnęłamałe pal ce u rąk, jakby spraw dzała, czy są jesz cze na swoim miej scu.

Page 27: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Potem wyciągnęła z torebki komórkę. Przez chwilę wahała się. Nie znosiła Jacka, ale chyba niemiała wyboru. Musiała do nie go zadzwonić i dowie dzieć się cze goś wię cej o tej kolekcji obrazów.

Niegdyś z Jackiem Foxem byli bliskimi przyjaciółmi. Aurora wyciągnęła go nawetz afrykańskiego więzienia. Trafił tam za kratki, gdy nielegalnie wydobył ładunek złotych monetz wraku okrętu leżącego na dnie morza. Bo Jack był marynarzem, poszukiwaczem skarbówi awanturnikiem w jednym, dość atrakcyjnym ciele. Nie straszni mu byli nawet somalijscy piraci.Większą część roku spędzał na morzu. Aurora musiała się z nim skontaktować, nim znowu zwiniemanatki i gdzieś wypłynie. Należało schować dawne urazy. Wcale nie dlatego, że już o nichzapomniała, ale dlate go, że od tego zale żało jej życie!

– Halo? Jack? – powie działa do słuchaw ki, wybraw szy uprzednio właści wy numer.Odpowie działo jej roz bawione chrząknię cie.– No proszę, kogo ja słyszę – zaśmiał się miły, mę ski głos.– Zamknij się! – kobie ta warknę ła.– Schowaj pazurki, Auroro. Skoro do mnie dzwonisz, musisz być w niezłych kłopotach –

ironi zował głos po drugiej stronie słuchaw ki.– Słuchaj, musi my się spotkać – Clarkson puści ła mimo uszu jego komentarz.– Proponujesz zawie sze nie broni?– Chwi lowe – przyznała z nie chę cią.– Myślałem, że nie dożyję tej chwi li!– Skończ już i daruj sobie te docinki – Aurora czuła, że za chwilę puszczą jej nerwy. – Muszę

wie dzieć, dlacze go brałeś udział w li cytacji.– I myślisz, że po tym, jak mnie potraktowałaś, wszyst ko ci opowiem?– To ty mnie wtedy oszukałeś! – kobieta zripostowała, czyniąc aluzję do zdarzenia z niedalekiej

prze szłości.– Nie praw da, to ty się ulot ni łaś z moim skar bem! – ton Jac ka zabrzmiał oskar życiel sko.– Przecież już tyle razy tłumaczyłam, że to nie byłam ja! Albo ty mnie oszukałeś, albo ktoś mnie

wrobił!– Mimo wszystko dobrze nam się razem pracowało i przez wzgląd na stare czasy spotkam się

z tobą. Nie je stem zawist ny – Jack rzekł łaskawie. – Gdzie i o której?– O pierwszej, w Kensington Gardens, koło pomnika Piotrusia Pana – Aurora podała miejsce

spotkania. – Tam nikt nie bę dzie nam prze szkadzał.– Może być. Sprawdź tyl ko, czy nie bę dziesz śle dzona – Jack prze strzegł.– Jasne! – Clarkson odpar ła i odruchowo obej rzała się za sie bie zanim wsiadła do kolej ki me tra.Je śli Jack obawiał się szpie gów, sprawa musiała być napraw dę bar dzo poważ na.

Page 28: Kroniki archeo klątwa złotego smoka agnieszka stelmaszyk ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.