Upload
richard-tylman
View
236
Download
4
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Marek Getter (1996): Polish Police in the General Government 1939-1945, publisher: Przegląd Policyjny nr 1-2, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie.
Citation preview
Policja Polska w Generalnym Gubernatorstwie 1939Policja Polska w Generalnym Gubernatorstwie 1939Policja Polska w Generalnym Gubernatorstwie 1939Policja Polska w Generalnym Gubernatorstwie 1939----
1945194519451945
Marek Getter
Tekst opublikowany w Przeglądzie Policyjnym nr 1-2 z 1996 r. Wydawnictwo Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie.
Jest rzeczą charakterystyczną, iż we wszystkich anektowanych bądź podbitych przez III
Rzeszę krajach na okupowanym terytorium powoływano do służby miejscową policję
(Einheimische Polizei). Jedynym wyjątkiem były zajęte przez Niemców tereny ZSRR.
Tak było i w okupowanej Polsce. Po krótkim okresie zarządu wojskowego i rozwiązaniu
straży obywatelskich utworzonych w wielu miastach we wrześniu 1939 r. rozkazem
Wyższego Dowódcy SS i Policji z 30 października 1939 r. powołano do służby
wszystkich funkcjonariuszy Policji Państwowej znajdujących się na obszarze
Generalnego Gubernatorstwa, utworzonego 26 października 1939 r. Źródłem zaś
pierwszych uzupełnień stali się policjanci wysiedleni z ziem wcielonych do Rzeszy,
ewentualnie tam aresztowani i deportowani do GG. Oczywiście, na ziemiach wcielonych
do Rzeszy nie mogło być mowy o zaistnieniu polskiej policji.
Policja ta, zwana zarówno przez okupantów, jak i we własnej dokumentacji oraz w
wewnętrznym obiegu korespondencji organizacji podziemnych Policją Polską (Polnische
Polizei) - PP (skrót pozostał ten sam), przez społeczeństwo zaś - zarówno wtedy, jak i
po wojnie, również w literaturze przedmiotu - była powszechnie nazywana policją
granatową, od niezmienionego koloru i kroju mundurów, pozbawionych emblematów
państwowych. (Orzeł na czapce został zastąpiony herbem miasta bądź gminy). Oba
więc terminy: Policja Polska i policja granatowa występowały równolegle.
Policja ta była kontynuacją przedwojennej Policji Państwowej w sensie organizacyjnym
(te same urzędy i budynki) oraz kadrowym, a także pod względem formalnoprawnym.
Pozostały przedwojenne regulaminy i przepisy służbowe. Jako policja pomocnicza policji
niemieckiej pozostawała w pionie niemieckiej policji porządkowej (Ordnungspolizei
Orpo).
Zachowano dawne rozmieszczenie posterunków w terenie, komisariatów w miastach,
komendy miejskie i obwodowe w dużych miastach oraz komendy powiatowe. Nie istniało
natomiast żadne wyższe dowództwo Policji Polskiej na szczeblu dystryktu, tym bardziej
zaś w postaci komendy głównej w stolicy GG w Krakowie. Co prawda, w początkowym
okresie okupacji były oznaki, iż okupanci utworzą komendy PP w każdym dystrykcie,
szybko jednak poniechali tego pomysłu.
Formalną datą utworzenia Policji Polskiej GG jest 17 grudnia 1939 r., kiedy Gubernator
Generalny Hans Frank, wydał zarządzenie o organizacji Policji Polskiej. Wyższy
Dowódca SS i Policji F.W. Kruger na posiedzeniu „rządu" GG, 19 stycznia 1940 r.
oświadczył: „Tymczasem przeprowadzona została odbudowa polskiej policji i
wprowadzenie jej do służby, w związku z czym można oczekiwać pożytku z jej
działalności. Dotychczas policja ta była, że tak powiem, samodzielna i z wyjątkiem
swych naczelnych władz sprawiała wrażenie instytucji czysto polskiej. Również w jej
obrębie powołano urzędy polskich komendantów [na szczeblu dystryktów - uwaga M.G.].
Ta regulacja została jednak zmieniona. Dowódca Orpo wydał polecenie, aby na czele
policji polskiej w dystrykcie stał komendant Orpo. Obecnie także niższe organy polskiej
policji zostaną podporządkowane niemieckiemu dowództwu".
Tak więc PP została podporządkowana terenowym organom policji niemieckiej przy
ograniczonym zwierzchnictwie polskich władz policyjnych i miała praktycznie podwójną
podległość: podlegała niemieckim i swoim własnym władzom.
Na czele policji porządkowej w każdym dystrykcie stał komendant policji porządkowej
(Kommandeur der Ordnungspolizei - KdO), któremu podlegali z kolei: komendant policji
ochronnej [Kommandeur der Schutpolizei - KdSch) i komendant żandarmerii
(Kommandeur der Gendarmerie - KdGend). KdO podlegał dowódcy policji porządkowej
w GG (Befehlshaber der Ordnungspolizei im GG - BdO).
Oceniając ogólnie wysoko fachowość Policji Polskiej, Niemcy nałożyli na nią obowiązek
pełnej bieżącej ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego. Dał temu zresztą
wyraz osobiście H. Himmler, stwierdzając 5 maja 1940 r.: „zapewnienie ogólnej służby
policyjnej w GG jest zadaniem polskiej policji. Niemiecka policja wkracza tylko wówczas,
jeśli wymaga tego interes niemiecki oraz nadzoruje polską policję".
Zgodnie zaś z zasadą podziału narodowościowego na tych samych zasadach, co Policja
Polska została powołana w pierwszym kwartale 1940 r. Ukraińska Policja Pomocnicza,
która objęła służbę w południowo-wschodnich powiatach GG i utworzyła komendę
powiatową w Chełmie Lubelskim oraz obsadziła w miejsce PP posterunki gminne
wszędzie tam, gdzie przeważała ludność ukraińska. Po napaści na ZSRR i przyłączeniu
do GG dystryktu Galicji (1 sierpnia 1941 r.) na całym jego obszarze sieć posterunków,
komisariatów i komendy powiatowe zostały powierzone ukraińskiej policji. Z
wyjściowego stanu 3 oficerów i 242 szeregowych rozrosła się ona w roku 1942 do około
2 tysięcy ludzi, w 1943 zaś do 4 tysięcy, w tym około 600 w dystryktach: Kraków i Lublin.
Stosunkowo największą samodzielnością cieszyła się Policja Polska w dużych miastach,
przede wszystkim w Warszawie, gdzie był najliczniejszy w całym GG garnizon, w
niewielkim stopniu naruszony działaniami wojennymi 1939 r., liczący od 2 do 3 tysięcy
ludzi. W terenie nadzór niemiecki był na co dzień bardziej bezpośredni.
Ze strony niemieckiej nadzorował Policję Polską, jako całość, oficer nadzorczy
(Aufsuchtsoffizier); na szczeblu BdO był nim do roku 1942 mjr żand. Hans Köchlner,
znający dobrze środowisko, zwłaszcza oficerów PP ze względu na praktykę, Jaką
odbywał w Polsce w roku 1937. Nadzór ten istniał odpowiednio na szczeblu dystryktu,
komend powiatowych i miejskich. Zgodnie zaś z wyjściowym założeniem w stosunku do
policji „obconarodowościowej" (fremdvölkische Polizei) przekazywanie rozkazów i
poleceń ze strony policji niemieckiej do policji granatowej powinno się było odbywać
przez oficera łącznikowego tejże policji. Praktyka taka z latami wojny i okupacji ulegała
uproszczeniu i przebiegała w trybie bezpośredniego przekazywania przez lokalnego
dowódcę niemieckiego.
Policja Polska wykonywała te same obowiązki i powinności co przed wrześniem 1939 r.,
z tym że w odmiennych warunkach i przy narastaniu czynności, których się nie
spodziewała.
Służba patrolowa była wykonywana w systemie 8- lub 12-godzinnym we wzmocnionym
składzie czterech - sześciu funkcjonariuszy w godzinach 17-20. Z biegiem czasu
zmieniała ona swój charakter na prewencyjno-interwencyjny. Coraz częściej były to
patrole mieszane z policją niemiecką; w takiej sytuacji dowódcą był zawsze Niemiec. Z
upływem lat, zwłaszcza w terenie, w nocy funkcjonariusze Policji Polskiej barykadowali
się w pomieszczeniach posterunków.
Do stałych czynności PP należał również nadzór nad stanem sanitarnym posesji i
nieruchomości, regulacja ruchu kołowego w większych miastach, służba na dworcach
kolejowych, nadzór nad obowiązkiem meldunkowym i kontrola ksiąg meldunkowych.
Dochodził nadto nadzór nad bierną obroną przeciwlotniczą, szczególnie rozbudowaną
od wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej, podstawowe szkolenie powołanej w 1940 r.
Judischer Ordnungsdienst (Żydowskiej Służby Porządkowej) sprawującej wewnętrzną
służbę w gettach.
Rozbudowano również komisariaty przemysłowo-handlowe, nadzorujące bazary i
targowiska, sklepy i zakłady rzemieślnicze. Stały się one istotnym pomocnikiem
niemieckich organów zwalczających rozległy czarny rynek i nielegalny handel
(Schleichhandelbekämpfung), Akcje tego rodzaju były nasilane corocznie w okresie
żniw.
Pozostały też duże uprawnienia w zakresie ściągania mandatów i grzywien (w
wysokości od 1 do 50 zł), jako zaś zachęta do zwalczania nielegalnego handlu -
możliwość pobierania 10% z zatrzymanego towaru.
To tylko część czynności, jakie Policji Polskiej przypadły, dochodziły bowiem nowe.
bardziej dla funkcjonariuszy niebezpieczne, dla społeczeństwa zaś szkodliwe, jak udział
- z policją niemiecką i innymi policjami pomocniczymi - w łapankach na roboty
przymusowe, eskortowanie schwytanych ludzi do obozów przejściowych
(Arbeltsamtów). udział w obławach, w corocznych akcjach „uchwycenia żniw"
(Ernteerfasung), zewnętrzna ochrona gett, ochrona obozów pracy przymusowej, asysta
przy egzekucjach i straż przy miejscach straceń, wreszcie użycie do działań
przeciwpartyzanckich w ramach mieszanych Einsatz i Rollkommandos. Słowem,
współudział w akcjach terrorystycznych i eksterminacyjnych okupanta.
Znikome uprawnienia natomiast Policja Polska miała w stosunku do umundurowanych i
cywilnych Niemców - możliwe tylko w wypadku zabójstwa i dopuszczające interwencję w
stanie wyższej konieczności oraz w braku na miejscu zdarzenia policji niemieckiej. Nie
posiadała również Policja Polska formacji kobiecych (wprowadzonych w latach
trzydziestych), poza personelem ściśle biurowym. Nie prowadziła też, z braku środków,
płatnej działalności agenturalnej, pominąwszy wymuszoną takimi czy innymi
okolicznościami.
Kadra Policji Polskiej miała status urzędników komunalnych. Służba od roku 1941 była
przymusowa, zwolnionym można było być Jedynie ze względów zdrowotnych lub przez
osiągnięcie wieku emerytalnego.
Utrzymanie policji przerzucono na działające w ograniczonym zakresie samorządy,
zasilane subwencjami z Głównego Wydziału Spraw Wewnętrznych „rządu" GG. Bez
dodatków wynosiło ono przeciętnie od 250 do 350 zł, co równało się sile nabywczej 30-
40 przedwojennych złotych. Obowiązywał nadto zakaz dodatkowej działalności
zarobkowej, praktycznie zresztą nieprzestrzegany. Funkcjonariusze PP mieli kartki
żywnościowe w normatywach przewidzianych dla Polaków oraz tzw. I kartę dodatkową
dla ciężko pracujących. W wypadku szczególnie gorliwej służby z punktu widzenia
okupanta istniała możliwość nagród w zasadzie od kilkudziesięciu do 200 zł, nie więcej
jednak niż 500 zł.
Sprawy umundurowania przedstawiały się nie najlepiej. Praktycznie noszono i
donaszano mundury sprzed września 1939 r., pozbawione godła państwowego, za to z
opaską na krawędzi prawnego rękawa z napisem General-Gouvernement. Numer
służbowy był noszony na prawej górnej kieszeni. Nastąpiły też nieznaczne zmiany w
dystynkcjach. (Bardzo obszernie o sprawach ubioru pisze A. Hempel w książce:
Pogrobowcy klęski. Rzecz o policji „granatowej" w GG, Warszawa 1990, s. 108-120).
Policja Polska była też jedyną polską służba mundurową uzbrojoną. (Straż Pożarna,
która zgodnie z niemiecką strukturą organizacyjną również znalazła się w pionie policji
porządkowej, nie była uzbrojona). W miastach była ona uzbrojona w pistolety z
ograniczoną ilością amunicji (5-20 sztuk), w małych miejscowościach i w terenie
wiejskim - w karabiny (10-60 naboi), często jeszcze typu „Manlicher" z I wojny światowej.
Dopełnieniem były pałki i bagnety. Wprowadzono obowiązek salutowania
przedstawicielom policji niemieckiej całą dłonią.
Sprawy łączności i środków transportu z dzisiejszego punktu widzenia przedstawiały się
zupełnie anachronicznie. Podstawą był telefon, rower, furmanka w trybie szarwarku,
własne nogi, w dużych miastach, jak Warszawa i Kraków, także tramwaj, jako środek
służby patrolowej. Jedynie w Krakowie i Warszawie PP miała do dyspozycji samochody
ciężarowe, osobowe i motocykle; te ostatnie również w komendach powiatowych.
W dziedzinie odpowiedzialności dyscyplinarnej obowiązywały zrazu przedwojenne
przepisy. W listopadzie 1943 r. wprowadzono „Tymczasowe przepisy dla niemieckiej
policji mundurowej w GG", przewidujące ostrzeżenia, nagany i areszt.
Znacznie istotniejsze jednak było objęcie Policji Polskiej sądownictwem SS i policji od 5
maja 1942 roku. Właściwym był w tym wypadku SS-Polizei Gericht VI w Krakowie i jego
filie w stolicach dystryktów. Przewodniczącym był z urzędu Wyższy Dowódca SS i Policji
(HSSPzf), ewentualnie dowódcy SS i policji w dystryktach (SSPzf). Od roku 1944
sądownictwo to rozciągnięto na rodziny policjantów. W wypadku „samowolnego
opuszczenia służby przez członków policji cudzoziemskiej w GG", utraty broni, bądź
munduru sprawa była traktowana jako przestępstwo polityczne i groziła obozem
koncentracyjnym lub karą śmierci.
Przy tworzeniu policji granatowej okupant uznał stopnie służbowe wszystkim
przedwojennym funkcjonariuszom PP nie określając zrazu zagadnienia awansów.
Niemniej już w drugiej połowie 1940 r. w samej tylko Warszawie awansowano ośmiu
oficerów. Wynikało to zapewne nie z uznania ich zasług, lecz przyrównania do struktur
policji niemieckiej, gdzie określonemu stanowisku odpowiadał określony stopień
służbowy.
Dopiero w lipcu 1941 r. wprowadzono oficjalne zasady awansów. W obrębie korpusu
szeregowych PP tzn. młodszych i starszych podoficerów, prawo awansowania miało
KdO w danym dystrykcie, na stopnie zaś oficerskie awansował BdO na wniosek KdO.
Wnioski awansowe przedstawiały polskie organa policyjne lub nadzorcze niemieckie.
Formalne warunki były następujące: nienaganne zachowanie w służbie i poza nią,
wyjątkowo dobre wyniki w interesie administracji niemieckiej, dostateczna znajomość
języka niemieckiego oraz wysługa, co najmniej trzech lat w określonym stopniu. Oprócz
awansów w normalnym trybie były przewidziane „awanse wyróżniające" z pominięciem
kryterium wysługi lat, jako uznanie szczególnych osiągnięć w interesie okupanta. W
latach 1940-1944 awansowano poza Warszawą 29 osób (16 oficerów i 9 starszych
sierżantów), natomiast w Warszawie było 16 awansów oficerskich; w 1942 r. KdO w
dystrykcie awansował na wyższe stopnie 269 osób z korpusu szeregowych PP m.
Warszawy.
Stan osobowy Policji Polskiej dopełniono od roku 1940 powoływanymi do służby
funkcjonariuszami wydalonymi z policji przed wojną, ochotnikami, nigdy przedtem nie
służącymi w policji, wreszcie absolwentami specjalnej jednostki, jaką była uruchomiona
1 października 1941 r. w Nowym Sączu Szkoła Policyjna Policji Polskiej GG. Kandydaci
(Anwärter) zgłaszający się do tej szkoły byli najobfitszym źródłem uzupełnień.
Szkoła ta, bezpośrednio podlegająca BdO, administracyjnie zaś KdO, w Krakowie w
ciągu 10 trzy-, czteromiesięcznych kursów przeszkoliła ponad 3 tysiące kandydatów.
Odbyło się również kilka kursów doskonalących dla podoficerów PP i dwa kursy dla
oficerów policji ukraińskiej. Personel dydaktyczny składał się z 11 oficerów i 24
szeregowych oraz nieetatowych wykładowców oddelegowanych z poszczególnych
jednostek na czas trwania kursu. Kandydat słuchacz szkoły nie nosił żadnych dystynkcji
i otrzymywał 180 zł wynagrodzenia.
Komendantem szkoły był Vincenz Edler von Strohe, czyli Wincenty Słoma, niegdyś
żandarm austriacki, potem w żandarmerii WP emerytowany w roku 1932. Otrzymał
status Relchsdeutscha i stopień mjra Schutzpolizei. Jego zastępcą był Polak (mjr Antoni
Pikor).
Niemiecka policja porządkowa to nie tylko stacjonarne jednostki Schutzpolizei i
żandarmerii, lecz również skoszarowane, wyszkolone na wzór wojskowy jednostki
noszące nazwę Truppenpolizei. KdO w każdym dystrykcie dysponował pułkiem
skoszarowanej policji o różnych stanach liczbowych, najczęściej o sile batalionu. Była to
ruchoma siła uderzeniowa, odwód w ręku KdO. Tak jak KdO. również komendant Policji
Polskiej w Warszawie, a także w Krakowie posiadał swego rodzaju siłę uderzeniową. W
Warszawie by! to Odział Wartowniczo-Konwojowy (OWK), powstały w lutym 1942 r. ze
scalenia plutonów: sądowo-konwojowego, wypadowego, wartowniczego i
administracyjnego. Stanowił on Jednostkę w sile kompanii, stacjonującą w koszarach
policyjnych przy ul. Ciepłej. Urzędowa niemiecka nazwa Jednostki brzmiała: Geleit-
Wachabteilung der Polnischen Polizei. Sprawa OWK nie wyczerpuje jednak zagadnienia
skoszarowanych Jednostek utworzonych ze stanów osobowych policji granatowej.
Potrzeba nasycenia siłą policyjną podbitych obszarów, narastanie ruchu oporu,
szczupłość wreszcie własnych niemieckich sił policyjnych wobec postawionych przed
nimi zadań sprawiły, iż rozkazem H. Himmlera z 6 grudnia 1941 r. powołano tzw.
Schutzmannschaften, formację tworzoną drogą dobrowolnego lub przymusowego
zaciągu z obywateli okupowanych krajów. Stanowili oni 2/3 składu tych Jednostek
przeznaczonych nie tylko do ochrony składów i obiektów wojskowych oraz urządzeń
przemysłowych, lecz również do działań przeciwpartyzanckich w Polsce, Jugosławii i
ZSRR. W latach 1942-1945 sformowano 250 takich batalionów.
W tej nowej pomocniczej formacji znalazł się również jeden rekrutowany z Policji
Polskiej. Był to Schutzmannschaft-202 (Schuma-202). Źródła niemieckie podają jako
datę jego powołania 27 marca 1942 r. Początek rekrutacji przypada jednak na maj 1942
r. Przyjmować miano kandydatów w wieku 20-30 lat, nieżonatych, bez ogłaszania
werbunku w prasie czy w formie plakatów. Ponieważ ochotników, z wyjątkiem dwóch,
nie było, sprawę załatwiono na zasadzie odkomenderowania. Środowisko policyjne
sabotowało bowiem rekrutację do batalionu, kierując się zarówno pobudkami
patriotycznymi, jak i zwykłym strachem przed „służbą na nowych terenach wschodnich".
W końcu maja 1942 r. batalion kwaterował w Krakowie przy ul. P Michałowskiego
(ówcześnie Luxemburgstrasse), po czym przeszedł podstawowe przeszkolenie piechoty
na poligonie Kochanówka k. Dębicy. Pierwszym dowódcą był kpt. Schutzpolizei,
Tschnadel, następnie kpt. Schupo Weidlich. Dowódcami trzech kompanii byli
początkowo Polacy, wymieniani z chwilą wyruszenia do akcji przez Niemców; stan
osobowy jednostki dopełniano ochotnikami spoza Policji Polskiej. Batalion z chwilą
wyruszenia do akcji otrzymywał mundury niemieckiej Orpo (zielone z brązowymi
wyłogami), był uzbrojony w karabiny „Mauser" wz. 98. W styczniu 1943 r. stacjonował w
Borysowie (Białoruś), w lutym zaś doznał pierwszych strat w starciach z partyzantką
radziecką, przesunięty następnie w rejon Kostopola na Wołyniu poniósł dalsze straty.
Dezercje stały się powszechne, część jego członków znalazła się ostatecznie w
szeregach 27 Wołyńskiej PP AK.
W przygotowanej do druku pracy: Walki polsko-ukraińskie 1943-1945 jej autor, Grzegorz
Motyka, ustalił, iż istniał jeszcze jeden Batalion Schutzmannschaft-107 (Schuma-107)
składający się z Polaków i działający również na Wołyniu. Nie byli to Jednak policjanci z
GG, lecz zwerbowani miejscowi Polacy.
Również w roku 1942 w ramach niektórych powiatowych organizacji PP na polecenie
miejscowych dowódców żandarmerii i pod niemieckim dowództwem tworzono na okres
kilku miesięcy oddziały lotne lub wypadowe, przeznaczone do walki z ruchem oporu i
zadań pacyfikacyjnych. W roku 1943 w powiatach miejskich tworzono plutony wypadowe
„do walki z bandytyzmem". W czerwcu 1942 r. powstała utworzona z policjantów
warszawskich - 100-osobowa jednostka działająca w obrębie operacyjnej grupy policji
niemieckiej, przeznaczona do zabezpieczenia „akcji żniwnej" na Lubelszczyźnie,
rozwiązana na przełomie lipca i sierpnia. Pozostawała ona w dyspozycji KdGend. w
dystrykcie lubelskim.
30 czerwca 1943 r. sformowano z V kursu Szkoły Policyjnej oddział o podobnym
przeznaczeniu do dyspozycji Dowódcy SS i Policji dystryktu krakowskiego. Po
zakończeniu akcji kontyngentowej został on rozwiązany, natomiast policjanci powrócili
do macierzystych jednostek.
Wreszcie, wiosną 1944 roku powróciła idea plutonów wypadowych, tym razem
tworzonych na bazie tzw. batalionów specjalnych. Rzeczywistością stał się batalion
dystryktu krakowskiego składający się z czterech kompanii stacjonujących w Krakowie,
Myślenicach, Nowym Sączu i Rzeszowie. Prawdopodobnie istniały też takie kompanie w
Lublinie i Radomiu. Są również informacje o pojawieniu się „batalionu specjalnego PP" w
Warszawie, choć nie do końca został on sformowany. Wszystkie te oddziały rekrutowały
się z najbardziej zdemoralizowanych elementów Policji Polskiej.
Policja Polska zwiększała swój stan liczbowy. W końcu 1940 r. liczyła 201 oficerów i 10
200 szeregowych, na początku kwietnia 1942 - 11 500 osób, w grudniu zaś - 12 000. W
latach 1943-1944 trudno ustalić dokładny stan liczbowy PP, ponieważ władze
hitlerowskie podawały w sprawozdaniach łącznie policję polską i ukraińską, jako „policję
niemiecką". W styczniu 1943 r. policje te liczyły 13 437 funkcjonariuszy, w maju 1944 -
około 17 000. Można przyjąć, iż PP Uczyła wtedy powyżej 12 500 oficerów,
szeregowych i kandydatów, przy czym liczba oficerów ulegała zmniejszaniu. Na 1/4
terytorium państwa polskiego, jakie stanowiła GG pełniło służbę 35% przedwojennego
stanu osobowego Policji Polskiej.
Dotychczasowe rozważania dotyczyły wyłącznie policji mundurowej, powołanej i
rozwiniętej na bazie przedwojennej struktury. Losy służby śledczej niemundurowej
potoczyły się odmiennie. W pierwszym kwartale 1940 roku nastąpiło wyłączenie tej
służby z Policji Polskiej. Było to zgodne z zasadniczym podziałem policji niemieckiej
składającej się z dwóch zasadniczych pionów policji porządkowej (Ordnungspolizei) i
policji bezpieczeństwa (Sicherheits-polizei).
Służba śledcza została więc przekształcona w policję kryminalną oznaczaną oficjalnie
jako PK - Policja Kryminalna. Urzędy śledcze przekształciły się w dyrekcje Policji
Kryminalnej - DPK. Najistotniejsza stała się jednak zmiana podległości. Placówki polskiej
służby śledczej połączono z placówkami bezpośredniego nadzoru; W ramach
niemieckich urzędów Policji Kryminalnej - Kripo istniały zatem oddziały polskiej PK.
Dyrekcje Policji Kryminalnej (DPK) istniały w Warszawie, Krakowie, Lublinie oraz od
roku 1941 we Lwowie. Dystrykt Radom stanowił wyjątek. W powiatach miejskich i
wiejskich znajdowały się komisariaty PK, stanowiąc część składową niemieckich
Kriminal-kommissariaten. W każdym komisariacie Policji Polskiej istniała dwu-,
trzyosobowa agentura kryminalna (Kriminalagentur).
Ponieważ policja kryminalna Trzeciej Rzeszy była częścią (tj. Oddziałem V policji
bezpieczeństwa), PK - zwana potocznie polskim Kripo - znalazła się w sytuacji
podwójnej podległości. Wchodząc w skład niemieckiej policji bezpieczeństwa nie traciła
związków organizacyjnych i kadrowych z całością Policji Polskiej.
Z jednej strony hitlerowska policja bezpieczeństwa mogła poprzez Kripo i dyrekcję
kryminalną bądź nawet bezpośrednio uruchomić i wykorzystać w pożądanym przez
siebie kierunku organy polskiego Kripo. Z drugiej - polscy funkcjonariusze zyskiwali
możliwość dotarcia do ważnych wiadomości, co niejednokrotnie okazywało się nader
istotne przy ich kontaktach z polskim ruchem oporu.
Przede wszystkim jednak polska policja kryminalna przy niskim stanie zarówno
niemieckiej policji kryminalnej, jak i całej policji bezpieczeństwa (w roku 1940 - 200 osób,
a w 1942 - 2000 osób), stawała się ważnym ogniwem w penetracji społeczeństwa. Było
to groźne. Zadaniem niemieckiej policji kryminalnej nie była walka z przestępczością
pospolitą, lecz wspomaganie policji bezpieczeństwa (gestapo). Wyraźnie należy
podkreślić, że każda forma oporu wobec polityki i postępowania okupanta była
określana przez policję bezpieczeństwa jako bandytyzm.
W okupacyjnej codzienności policja kryminalna miała niemal nieograniczone możliwości
szantażu i wymuszeń, zarówno grożąc denuncjacją za rzeczywistą lub rzekomą
działalność konspiracyjną, jak też prześladując osoby ukrywające się przed
zamknięciem w getcie, bądź z niego zbiegłe, wreszcie, wymuszając haracze na
wszelkiego rodzaju nowobogackich i szmuglerach. Szczególnie ruchliwy okazał się w
tym względzie funkcjonariusz niemieckiej Dyrekcji Kryminalnej w Warszawie SS,
Hauptsturmführer Georg Richter. Był on organizatorem wielu siatek agenturalnych
działających na styku różnych komórek konspiracyjnych kręgów policyjnych ówczesnego
podziemia gospodarczego i świata przestępczego. Rozkazy, podobnie jak w policji
porządkowej, przekazywano przez oficera łącznikowego.
W policji kryminalnej znajdowały zatrudnienie również kobiety. Policja ta nie
dysponowała wprawdzie płatnymi informatorami, ale posługiwała się przedwojenną
siatką agentów. Jej funkcjonariuszom nie przysługiwało umundurowanie. Byli oni
uzbrojeni w pistolety, od roku 1943 nawet w pistolety maszynowe, a to w celu wykonania
poszczególnych zadań. Co do użycia broni praktycznie stosowano zarządzenia
niemieckie, które nakazywały jej użycie, gdy tylko „wezwanie do podniesienia rąk nie
odniesie skutku i da się zauważyć zamiar czynnej napaści". Środki transportu
pozostawały wyłącznie w gestii niemieckiego Kripo.
Ocena fachowa Policji Kryminalnej w opinii okupanta była wysoka. Początkowo w Policji
Kryminalnej znaleźli się jedynie przedwojenni funkcjonariusze PP niemal wyłącznie ze
służby śledczej. Stan liczbowy Policji Kryminalnej w maju 1940 roku wynosił 1194 osoby,
by już w czerwcu podnieść się do 1300 oraz 140 funkcjonariuszy ukraińskich. Stanowiło
to 40% stanu osobowego przedwojennej służby śledczej.
Przyłączenie dystryktu Galicji do GG spowodowało rozrost PK. Ze względu na brak
odpowiednio przeszkolonej kadry ukraińskiej Policję Kryminalną w tym dystrykcie
stanowili w zasadzie Polacy, w wielu wypadkach oddelegowani z dystryktu Kraków. Fakt
ten zasługuje na podkreślenie, ponieważ, jak Już wyżej wskazano, nie było polskiej
policji mundurowej na terenie dystryktu lwowskiego.
W końcu roku 1941 PK w dystrykcie Galicja liczyła 260 osób, w rok później - już 600. W
końcu 1942 r. w GG (bez dystryktu Galicja) czynnych było 1790 funkcjonariuszy, w
połowie zaś roku 1943 ogólną liczbę etatów w Policji Kryminalnej podniesiono do 2800.
Świadczyło to o szczególnym zainteresowaniu okupanta rozwojem „tajnej" policji
pomocniczej.
Według ustaleń A. Hempla w drugiej połowie 1943 r. 70% kadry stanowili Polacy, 20%
Ukraińcy i Białorusini i 10% Volksdeutsche.
Skąd się zatem brały uzupełnienia kadrowe? Otóż w początku 1941 r. dowódca policji
bezpieczeństwa w GG (Befehlshaber der Sicherheitspolizei - BdS) powołał Szkołę Policji
Bezpieczeństwa i SD w Rabce Zdroju. Niewiele wiadomo o tej placówce, w której
przygotowywano personel pomocniczy do walki z ruchem oporu, obsługi więzień policji
bezpieczeństwa oraz bezpośrednich zadań eksterminacyjnych. Znajdowali się tam
ludzie różnej narodowości, często werbowani z obozów głodowej śmierci jeńców
radzieckich. Niezależnie od tego od połowy 1941 roku działał w tej szkole izolowany od
innych oddział polski. Był to jakby odpowiednik szkoły PP w Nowym Sączu. Całość
kadry wykładowców, instruktorów i administracji stanowili funkcjonariusze polskiej PK.
Na szkolenie składały się trzymiesięczne kursy podstawowe dla kandydatów do Policji
Kryminalnej oraz trzytygodniowe doskonalące dla podoficerów przewidzianych do
awansu. Program obejmował organizację władz i urzędów niemieckich w GG,
kryminalistykę, obsługę broni, technikę walki wręcz oraz „nowe prawo karne". Przyjmuje
się, że przeszkolono około 1000 osób.
Istnienie Policji Polskiej, jako zwartej formacji uzyskało - niewypowiedzianą publicznie -
aprobatę zarówno władz emigracyjnych, jak i podziemnych w kraju. Uważano bowiem,
że wprowadzenie w jej miejsce wyłącznie policji niemieckiej czy ukraińskiej będzie tak
dla społeczeństwa, jak i dla bieżącej walki z okupantem niemieckim bardziej szkodliwe.
Kierownictwo Policji Polskiej (przede wszystkim w Warszawie i Krakowie) pozostawało w
indywidualnym kontakcie z osobistościami powstającego i krzepnącego podziemia, nie
wchodząc - przynajmniej w pierwszym okresie okupacji - w skład struktur podziemnych.
Oficjalne kierownictwo policji tworzyło jakby konspiracyjny sztab kierowania policją, tak
by w odpowiednim momencie można jej było użyć jako całości. Chwili takiej
spodziewano się już na wiosnę 1940 roku w złudnej nadziei na odmianę, jaką przyniosą
działania frontu zachodniego.
Koncepcja ta załamała się, kiedy 7 maja 1940 roku aresztowano wszystkich 69 oficerów
warszawskiej PP Wiązało się to z uderzeniem na Belgię, Holandię i Francję oraz
rozpoczęciem akcji AB (zagłada czołowych przedstawicieli inteligencji). Była to zarazem
zapobiegawcza i ostrzegawcza czystka w ogniwach kierowniczych PP Aresztowani
oficerowie byli wprawdzie sukcesywnie zwalniani, chociaż nie wszyscy: Jednych
wywieziono do Oświęcimia, drudzy nie powrócili do służby, pozostali zaś znowu się w
niej znaleźli.
W tej sytuacji aktualne stało się bezpośrednie wykorzystanie kadry policyjnej prze różne
ośrodki konspiracyjne, zarówno wojskowe, jak i polityczne. Poszczególni
funkcjonariusze PP łączyli więc obowiązki oficjalne i konspiracyjne.
Wyróżnić można trzy formy współpracy policji granatowej z ruchem oporu. Pierwsza z
nich to niejako odgórnie kierowana budowa struktur o charakterze konspiracyjnym
wewnątrz oficjalnych struktur PP i PK. Druga to udział policjantów w działalności
organizacji podziemnych. Wreszcie trzecia - indywidualne zaangażowanie policjantów w
różnych, nieraz niezorganizowanych formach oporu.
Owe struktury podziemne, które opierały się na urzędach i funkcjonariuszach PP to
przede wszystkim Państwowy Korpus Bezpieczeństwa (PKB) oraz Referat Policyjny-993
w Wydziale Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Oddziału II KG AK.
PKB był podziemnym aparatem policyjnym stanowiącym część składową konspiracyjnej
administracji kraju podległej rządowi RP na emigracji. Podlegał on na szczeblu
centralnym Departamentowi Spraw Wewnętrznych Delegatury Rządu na Kraj.
Departament ten, jak na warunki konspiracyjne, był bardzo rozbudowany.
Niemniej początku pomysłu o powołaniu PKB należy szukać w okresie przed
powstaniem Delegatury Rządu, co - jak wiadomo - nastąpiło w końcu 1940 roku. Już
bowiem w końcu roku 1939 ówczesny pierwszy komendant Policji Polskiej w Warszawie,
ppłk Marian Kozielewski i jego szef sztabu, mjr Bolesław Buyko tworzyli konspiracyjne
kierownictwo PP. Po przerwie wywołanej aresztowaniami w maju 1940 r. podjęto pracę
ponownie w marcu 1941 r. Komendantem głównym został ppłk M. Kozielewski, który po
powrocie z Oświęcimia nie wrócił już do służby w PP. Jego zastępcą był ppłk Stanisław
Wasilewski - szef polskiej Dyrekcji Policji Kryminalnej w Warszawie, szefem sztabu zaś
mjr B. Buyko.
Formacja ta miała się opierać na przedwojennej kadrze PP również tej pełniącej
aktualnie służbę, oraz możliwie znacznej liczbie osób spoza policji, lecz szkolonych
konspiracyjnie przez policjantów. Do jesieni 1942 r. charakter organizacji był ściśle
kadrowy. Przeprowadzano specyficzną weryfikację funkcjonariuszy PP do tej formacji.
Od końca 1942 r. rozpoczął się znaczny wzrost szeregów PKB i trwał do polowy 1944
roku. Było to konsekwencją decyzji władz AK o przejściu do PKB funkcjonariuszy PP
związanych z konspiracją wojskową, a także dopełnienia szeregów PKB
funkcjonariuszami Ludowej Straży Bezpieczeństwa. Pod koniec 1943 r. dotychczasowe
kierownictwo PKB ustąpiło ze stanowiska; komendantem głównym zaś został, niejako z
klucza partyjnego, adwokat. Stanisław Tabisz ze Stronnictwa Ludowego.
Przedstawiciel Stronnictwa Ludowego był także dyrektorem Departamentu Spraw
Wewnętrznych DR, jeszcze inny - ministrem spraw wewnętrznych w rządzie na
emigracji.
PKB, poza przygotowaniami mobilizacyjnymi i studiami nad przyszłym, powojennym
systemem bezpieczeństwa, prowadził szkolenie nowej kadry. Np. w okresie od września
1943 r. do marca 1944 r. stopień oficerski uzyskały 153 osoby (w tym 83 kobiety),
stopień podoficerski - 136 osób (w tym 37 kobiet). PKB zajmował się ponadto
rozpracowywaniem oficjalnych struktur policyjnych PP i PK. Organizował również
konspiracyjną służbę śledczą w postaci placówek, ekspozytur i placówek śledczych.
Liczebność całego PKB w GG bez dystryktu Lublin wynosiła w październiku 1943 r. -
8400 osób, w tym 300 oficerów. W tej liczbie znajdowało się 2040 funkcjonariuszy PP
sprzed 1939 roku, wśród nich 110 oficerów. W dystrykcie Lublin w maju 1944 PKB liczył
14 oficerów i 1200 szeregowych. Można przyjąć, że do lipca 1944 roku niemal co drugi
oficer i co szósty szeregowy policji granatowej był członkiem PKB.
Równolegle istniała organizacja o początkowej nazwie Kadra Bezpieczeństwa (KB). Jej
założycielem był ppłk Romuald Kabulski, przed wojną komisarz PP w Grudziądzu, w
czasie okupacji poza służbą. Organizacja ta zmieniła nazwę i występowała jako
Organizacja Wojskowa - Kadra Bezpieczeństwa (OW-KB). W znacznej mierze opierała
się również na kadrze policyjnej Warszawy. W wyniku kolejnych przekształceń powstał
Wojskowy Korpus Służby Bezpieczeństwa (WKSB) - rodzaj policji wojskowej
przeznaczony do służby na tzw. ziemiach postulowanych, które miały być włączone do
Polski po wojnie. Obie organizacje: PKB oraz WKSB ujawniły się w pełni w czasie
powstania warszawskiego, przejmując komisariaty PP Można przyjąć, że kadra
oficerska PP wiązała się w swej masie z PKB i w nim widziała swe właściwe miejsce,
natomiast korpus szeregowych policji bardziej angażował się w działalność organizacji
wojskowych. Czynił to z pobudek i postaw patriotycznych bądź dla stworzenia alibi na
czas powojenny.
Następnym bardzo ważnym odcinkiem działalności PP była współpraca z ogniwami
kontrwywiadu wszystkich szczebli ZWZ-AK. Na szczeblu centralnym Wydział
Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Oddziału II KG AK posiadał duży, sprawny aparat
informacyjny i wykonawczy o znaczącej autonomicznej pozycji. W jego referatach
ukształtowanych ostatecznie z początkiem 1942 roku oznaczonych liczbowymi
kryptonimami 991-999, istniał również referat 993 P - specjalny referat policyjny.
Składał się on z czynnych w służbie policjantów i funkcjonariuszy warszawskiej PP i
DPK. Posiadał cztery komórki operacyjne oznaczone: P-17, P-16, P-19 i P-24. P-17
obejmowała wszystkie komisariaty PP w mieście. P-16 - kompanię ruchu i OWK,
natomiast P-19 i P-24 dostarczały wiadomości z Kripo i z Sicherheitspolizei. W marcu
1943 roku liczyły one ogółem 70 pracowników (2 oficerów DPK, 13 podoficerów PK, 45
podoficerów PP i 10 osób cywilnych), w lipcu 1944 już 100 osób.
Niemal wszyscy pracownicy komórek P korzystali z pomocy policjantów niezwiązanych z
referatem 993 P mieli ponadto swoich prywatnych informatorów wśród ludności cywilnej.
Również komenda Okręgu Warszawskiego AK dysponowała liczącą kilkanaście osób
kontrwywiadowczą komórką policyjną. Wspólny teren działania sprawiał, iż istniała
między nimi wymiana i obieg informacji.
Powiązania z Policją Polską posiadały wszystkie liczące się organizacje wojskowe i
polityczne: od GL-AL poprzez BCH do NSZ, jak również głęboki wywiad radziecki.
Powiązania te dotyczyły nie tylko struktur wywiadowczych. Np. pierwsze grupy
dywersyjno-bojowe Kedywu Okręgu Krakowskiego składały się w znacznej mierze z
funkcjonariuszy PP.
Literatura przedmiotu, a także wspomnienia dostarczają licznych przykładów ułatwień
legalizacji (dostarczanie blankietów, legitymacji itd.), współdziałania z oddziałami
leśnymi, ewakuacji ludzi z zagrożonych lokali, ochrony przewozu prasy konspiracyjnej i
innych. Komendy powiatowe PP i obwodu AK współdziałały m.in. w Węgrowie,
Miechowie, Sandomierzu. Tarnowie, Nowym Targu. Jaśle, Sanoku i Częstochowie.
Ilustracją tej szczególnie trudnej pozycji Policji Polskiej może być sytuacja panująca w
powiecie Miechów. Większość tamtejszej PP tkwiła głęboko w konspiracji. Załoga
posterunku Żarnowiec została w całości rozstrzelana za uchylanie się od stawiania
oporu partyzantom Gwardii Ludowej, którzy zaatakowali posterunek. Jednocześnie zaś
na terenie tego samego powiatu działało wspólne Jagdkommando złożone z policji
niemieckiej i kilkunastu funkcjonariuszy PP pod dowództwem Kazimierza Nowaka, który
z racji swych szczególnych zasług awansował od stopnia kaprala do podporucznika.
Były też liczne przypadki indywidualnie okazywanej pomocy, w postaci ustnych
ostrzeżeń, przechwytywania donosów, ukrywania ściganych Żydów i konspiratorów.
Czy Policja Polska w tej postaci, w jakiej istniała, stała się skuteczna w walce z
przestępczością pospolitą? Przestępczość, zwłaszcza ta najgroźniejsza, w postaci
kryminalnego bandytyzmu, rozrosła się w latach okupacji do ogromnych rozmiarów. Był
to drugi element zagrażający egzystencji społeczeństwa po działaniach
eksterminacyjnych hitlerowskiego aparatu władzy. Ludność była narażona na
bezpośrednie działania przestępców, a napady o charakterze kryminalnym dokonywane
na osoby o narodowości niemieckiej lub na niemieckie instytucje stwarzały dogodny
pretekst do natychmiastowych represji wobec ludności. Niemiecki aparat
bezpieczeństwa nie był zainteresowany ochroną ludności przed pospolitą
przestępczością, wiedząc, że środowiska przestępcze mogą być, i były, wykorzystywane
w walce przeciwko ruchowi oporu, oraz że będą świadczyć określone usługi agenturalne
na rzecz niemieckiej policji. Ta zaś sama mieć będzie korzyści materialne z podziału
łupów. Praktycznie więc obowiązek prowadzenia walki z przestępczością spoczywał na
polskiej policji mundurowej i kryminalnej. Fala przestępczości zaczęła narastać jesienią
1939 roku i w ciągu ciężkiej zimy 1939-1940. W tym czasie podjęli działalność
kryminaliści zwolnieni z więzień we wrześniu 1939 roku. Bardzo charakterystyczne dla
tego okresu było łupienie chłopów i napady na wędrujących handlarzy oraz porachunki
świata przestępczego z policją. Lato 1940 przyniosło pewne wyrównanie sytuacji.
Pogorszyła się ona radykalnie od lata 1941 r., gdy ruszał front wschodni. Narastająca
nędza, gwałtowna zmiana stosunków społeczno-gospodarczych, nasilenie polityki
eksterminacyjnej i demoralizacji PP powodowały wewnętrzne rozdarcie w jej szeregach.
Wynikało z jednej strony z przymusu wykonywania zadań w interesie okupanta,
szkodzących własnemu społeczeństwu. Z drugiej strony wchodziły w grę pobudki
patriotyczne oraz poczucie obowiązku wobec tego społeczeństwa.
Rok 1942 stał się przełomowy dla ograniczonej sprawności Policji Polskiej w zwalczaniu
przestępczości.
Policja przestała panować nad sytuacją, walkę zaś z przestępczością musiały wziąć w
swojej ręce organizacje konspiracyjne. Pierwszą było Centralne Kierownictwo Ruchu
Ludowego (CKRL-ROCH) i KG BCH. Wydało ono 10 listopada 1942 roku rozkaz o
zwalczaniu trapiącego wieś bandytyzmu. Komendant Główny Armii Krajowej rozkaz nr
1237/3 o zwalczaniu bandytyzmu wydał 4 listopada 1943 roku. Wreszcie, pełnomocnik
Rządu na Kraj ogłosił w lutym 1944 oświadczenie stanowiące dyrektywę dla
sądownictwa podziemnego. Brzmiało ono następująco: „Społeczeństwo polskie
wyniszczone przez bestialski terror, prześladowania i grabieże okupanta cierpi dotkliwie
od szerzących się zbrodni pospolitych, a szczególnie bandytyzmu i szantażu.
Przestępcy niekiedy, zwłaszcza gdy chodzi o zdobycie pieniędzy działają pod
płaszczykiem akcji patriotycznych. Okupant, który ponosi winę za wytworzenie
warunków sprzyjających objawom rozprężenia moralnego, dążąc do osłabienia
moralności narodu, nie tylko nie zwalcza przestępczości, ale ją niejednokrotnie wspiera
[...] W związku z tym cywilne sądy specjalne (CSS) otrzymały uprawnienia również do
ścigania przestępstw kryminalnych i orzekania kar aż do kary śmierci włącznie.
Zbrodniarze schwytam na gorącym uczynku bandytyzmu lub szantażu będą
niezwłocznie traceni na miejscu. Nazwiska skazanych będą ogłaszane w prasie
podziemnej".
Zacierała się też z punktu widzenia PP granica, gdzie kończy się działanie ruchu oporu,
a zaczyna działanie przestępne rozbójnicze. Przykładem niech będzie głośna akcja GL
na Bank Społem przy ul. Karkowskie Przedmieście w Warszawie 14 maja 1943 roku.
Przez personel Banku i PP została ona potraktowana jako napad bandycki. Zakończyła
się strzelaniną i rozbiciem „spec grupy" GL.
Straty osobowe, jakie ponosiła PP były relatywnie duże. Przyjmuje się, że w roku 1942
na terenie GG co cztery dni ginął jeden policjant. Nieznane są ogólne straty Policji
Polskiej. Z wyrywkowych danych wynika, iż w marcu, czerwcu i grudniu 1944 roku
zginęło w GG 186 funkcjonariuszy, 73 zaś zostało rannych. W Warszawie od listopada
1943 do kwietnia 1944 zginęło 31 policjantów. Śmierć sięgała oczywiście i tych, którzy
jednoznacznie współpracowali z okupantem, i tych zaangażowanych w podziemiu.
Referat 993 P stracił w okresie od października 1943 do lutego 1944 aż 5 swoich
pracowników.
Stosunek różnych organizacji podziemnych do PP był różny. GL-AL i jej politycznego
kierownictwa PPR - jednoznacznie negatywny. PP była dla nich synonimem i
przedłużeniem przedwojennej policji zwalczającej ruch komunistyczny, w czasie wojny
zaś wysługującej się okupantom. Stąd też rozbrajanie policjantów i zamachy na nich.
Akcje na posterunki policji były stałym elementem taktyki tych organizacji.
Również negatywny był stosunek przynajmniej części ruchu socjalistycznego
skupionego wokół RPPS, chociaż z indywidualnym rozróżnianiem postaw
poszczególnych funkcjonariuszy. Centralne Kierownictwo Ruchu Ludowego i Bataliony
Chłopskie były zasadniczo niechętne PP widząc w niej również narzędzie ucisku chłopa
przed wrześniem 1939 roku. BCH rozbroiły łącznie od połowy 1941 r. do końca okupacji
około 60 wiejskich posterunków PP. Po wprowadzeniu części ludowych straży
bezpieczeństwa do PKB stosunek ten uległ pewnej zmianie.
Dowództwo ZWZ-AK i kierownictwo Delegatury Rządu widziały potrzebę istnienia takiej
policji, a nawet wykorzystania jej kadry w bieżącej walce z okupantem, w czasie
powstania powszechnego, jak również po wojnie - po dokonaniu stosownej weryfikacji.
Istniała też poufna dyrektywa Armii Krajowej, by policjantów nie rozbrajać. Gdyby zaś w
czasie akcji zbrojnej okazało się to niezbędne, zwracać broń po jej zakończeniu
zabrawszy amunicję. Wszystko po to, by nie powodować represji wobec funkcjonariuszy
PP.
Dostrzegano oczywiście nieprawości i nadużycia. Postępowanie niegodne Polaka było
karane ostrzeżeniem, naganą lub wyrokiem podziemnego sądu. Jeśli służba w PP jej
przedwojennej kadry miała przyzwolenie rządu RP na emigracji i Państwa
Podziemnego, to zgłaszanie się do służby w czasie okupacji ochotników i kandydatów
do obu szkól policyjnych uchodziło za naganne i zasługujące na potępienie. W tych
sprawach ukazało się wiele oświadczeń organizacji podziemnych. Były to m.in.:
Wezwanie Kierownictwa Walki Cywilnej z pierwszej połowy 1942 rozesłane do
posterunków i komisariatów PP przypominające obowiązki względem Narodu i Państwa
Polskiego; Oświadczenie Pełnomocnika (Delegata) Rządu na Kraj z 1 października 1942
roku; Ostrzeżenie wobec Polaków kierujących łapankami oraz policji granatowej.
Na przełomie roku 1942 i 1943 w dystrykcie krakowskim była rozpowszechniana kolejna
ulotka KWC, zawierająca 38 nazwisk funkcjonariuszy, których postępowanie było
niegodne Polaka i służyło interesom okupanta. Oto jej fragment: „Społeczeństwo polskie
z niezmierną ulgą przyjmie wszelkie wiadomości o wyrokach śmierci wykonywanych na
zbrodniarzach w imieniu Rzeczypospolitej, orzeczonych przez Sądy Specjalne a
wykonywanych karnie przez plutony egzekucyjne polskich sił podziemnych.
Społeczeństwo polskie wie doskonale, którzy policjanci służą Narodowi i Państwu
Polskiemu - ale łotrach wie tylko jedno: służycie wiernie, jak psy, hitlerowskiemu panu,
okradając matki i dzieci z resztek żywności, ale ani we dnie, ani w nocy wam nie wolno o
tym zapominać, że karząca i sprawiedliwa dłoń dosięgnie was".
I wreszcie oświadczenie Kierownictwa Walki Konspiracyjnej z 6 maja 1943 r. skierowane
do Policji Kryminalnej: „Ostrzeżenie. W ostatnich tygodniach wybitnie zwiększyły się
wypadki szantażowania przez agentów kryminalnych osób zatrzymanych na ulicy,
którym wmawia się różne wykroczenia lub niedokładności w dokumentacjach, a także
wypadki nachodzenia mieszkań, co jest połączone z wymuszaniem okupów i rabunkiem
mienia. Te akcje szantażowe i rabunkowe trafiają nie tylko w osoby zupełnie niewinne,
ale i pracujące w konspiracji. Postępowanie funkcjonariuszy policji kryminalnej jest nie
tylko niemoralne, ale i szkodliwe dla sprawy walki z Niemcami. Ostrzegamy wszystkich
funkcjonariuszy policji kryminalnej, że wszystkie wypadki szantażu, które zdarzą się po
dniu 15 maja 1943, będą ścigane i winni będą karani śmiercią".
Przyjmuje się, iż około 10% przedwojennych funkcjonariuszy zatrudnionych w PP i PK
można postawić zarzut pełnej kolaboracji. Niemieckie władze policyjne nie dowierzały
Policji Polskiej. Niezależnie od oficjalnych upomnień, nakazów i gróźb (por.
aresztowania w maju 1940 roku) oraz rozciągnięcia nad Policją Polską sądownictwa SS
i policji od wiosny 1943 rozpoczęło się poufne sprawdzanie jej przydatności
(Überprüfung der nichtdeutschen Polizei), jak też opiniowanie jej poszczególnych
funkcjonariuszy.
Na polecenie dowódcy policji porządkowej w GG (Befehlzhaber der Ordnungspolizei -
BdO) komendanci policji porządkowej w dystryktach powierzyli to zadanie policji
bezpieczeństwa. Wprawdzie zachowała się w tej sprawie tylko korespondencja
dotycząca policji granatowej w dystrykcie Radom, lecz sądzić należy, że akcja ta objęła
całą GG. Według opinii gestapo w Radomiu w wypadku powstania Policja Polska
przyłączy się do niego całkowicie (restlos).
Przygotowane plany zabezpieczenia dystryktu Warszawa z 6 listopada 1941 r. oraz
dystryktu Lublin z 9 marca 1942 r. nie przewidywały w żadnym z trzech stopni alarmu
użycia Policji Polskiej, przy dokładnym uwzględnieniu zadań dla policji niemieckiej. Plan
ten nosił nazwę J-Fall (Insurrektion-Fall).
W pierwszym stopniu alarmu zakładano baczną obserwację policji granatowej w jej
dotychczasowych miejscach postoju, w stopniu drugim miało nastąpić ściągnięcie policji
do większych ośrodków i zgromadzenie jej w wybranym miejscu, w stopniu zaś trzecim -
aresztowanie oficerów i rozbrojenie całej Policji Polskiej, a nawet jej fizyczna likwidacja.
Ziściło się to w czasie powstania warszawskiego. 1 sierpnia 1944 r. rozstrzelano cały
personel znajdujący się w XXII Komisariacie PP przy ul. Wolskiej 147, komenda zaś na
miasto Warszawę została rozbrojona i osadzona w podziemiach gmachu, uwolniona
następnie przez powstańców po zdobyciu budynku komendy 27 sierpnia 1944 r.
Na Pradze rozbrojeni policjanci eskortowali pod ogólnym nadzorem niemieckim kolumny
mieszkańców wysiedlane ze strefy przyfrontowej. Społeczeństwo polskie oceniało
ówcześnie policję granatową negatywnie. Wynikało to z bezpośrednich doświadczeń, z
postrzegania jej zewnętrznej widzialnej działalności. Ta druga strona działań Policji
Polskiej - udział w konspiracji - pozostawała nieznana, dostępna tylko ograniczonym
kręgom konspiratorów.
Musiały minąć lata, by opinia taka uległa przewartościowaniu i aby z całą wyrazistością
można było poznać i zrozumieć szczególnie zawiłą i trudną sytuację, w jakiej znalazła
się Policja Polska i w jakiej przyszło jej działać. W dotychczasowych rozważaniach, z
konieczności nader ogólnych, nie było zbyt wielu danych biograficznych. Warto szczebli i
służb, aby w ten sposób unaocznić dwie strony medalu w działalności Policji Polskiej w
latach wojny i okupacji.
Ppłk Marian Kozielewski - pierwszy komendant Policji Polskiej na m. Warszawę - został
aresztowany w maju 1940 r. i wysłany do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Po
zwolnieniu z obozu w marcu 1941 r. nie powrócił do służby w PP. W konspiracji był
komendantem głównym (inspektorem) PKB do listopada 1943 r.
Drugi komendant Policji Polskiej na m. Warszawę, ppłk Aleksander Reszczyński,
utrzymywał indywidualne kontakty z kontrwywiadem KG AK. Został zastrzelony we
własnym mieszkaniu przez bojówkę GL 5 marca 1943 r. (komendanci warszawskiej PP
nie mieli ochrony osobistej).
Trzeci komendant, ppłk Franciszek Przymusiński, nie będąc zaprzysiężony w
konspiracji, współdziałał za pomocą indywidualnego, Jednoosobowego kontaktu kolejno
z kontrwywiadem KG AK, z PKB i wreszcie z KB. Internowany w styczniu 1945 został
wywieziony w głąb ZSRR, zmarł tamże w maju 1945 roku.
Ppłk Stanisław Wasilewski - szef polskiej Dyrekcji Kryminalnej w Warszawie - w czerwcu
1942 r. porzucił służbę, nie widząc dalszej możliwości pozostawania w niej i przeszedł
całkowicie do pracy konspiracyjnej. W czasie pracy w DKP utrzymywał ścisłe kontakty z
kw Komendy Okręgu Warszawskiego AK. W dalszej działalności konspiracyjnej
pracował w Wydziale Bezpieczeństwa Departamentu Spraw Wewnętrznych DR. W
powstaniu warszawskim był naczelnikiem Wydziału Bezpieczeństwa przy Delegacie
Okręgowym na m.st. Warszawę.
Kpt. Tadeusz Żmudziński, kierownik Komisariatu X PP w Warszawie, był pracownikiem
referatu 993 P
Kpt. Piotr Kruk - oficer zawodowy WP odkomenderowany do PP w r. 1939, kierownik
Komisariatu XII, czynny w organizacji „Tajna Armia Polska" (TAP), wysłany do
Oświęcimia, zwolniony, pozostał w służbie i był kierownikiem Komisariatu XVII, nadal
czynny w konspiracji, aresztowany i rozstrzelany w październiku 1943 r.
Ppor. Ryszard Stołkiewicz - kierownik Komisariatu XVIII, czynny w organizacji OW -
rozstrzelany w maju 1943 za ukrywanie Żydów.
Kpt. Leon Skomorowski w 1942 zwolniony z Oflagu, komendant OWK w Warszawie, a
następnie kierownik Komisariatu Kolejowego, zastrzelony z wyroku Sądu Podziemnego
12 stycznia 1944 r. przez Kedyw Okręgu Warszawskiego AK.
Ppor. Roman Leon Święcicki z komisariatu Przemysłowo-Handlowego w Warszawie
zastrzelony z wyroku Sądu Specjalnego 15 stycznia 1943 „za organizowanie i udział w
łapankach na roboty i wymuszanie okupu".
Kpt. Teofil Kierski, kierownik Komisariatu XXVI, zastrzelony przez bojówkę GL 30 marca
1943 r.
Bardzo cennymi współpracownikami wywiadu Oddziału Dyspozycyjnego Kedywu KG AK
„Parasol" okazali się funkcjonariusze Policji Kryminalnej: Ludwik Żurek „Żak" i Józef
Kozielewski „Robak", którzy umożliwili m.in. przygotowanie i wykonanie zamachu na
dowódcę SS i policji Brigadefuhrera Franza Kutsherę.
Mjr Franciszek Erhardt - komendant Policji Polskiej m. Krakowa, od grudnia 1939 r. do
początku 1944 r. i jego zastępca, mjr Ludwik Drożański rozstrzelani za wystawianie
„aryjskich" dokumentów Żydom i dokumentów legalizacyjnych Polakom.
Ppłk Wojciech Stano - szef polskiej dyrekcji Policji Kryminalnej w Krakowie do lipca 1941
a zarazem szef kw ZWZ Okręgu Krakowskiego.
Ppłk Roman Prot Sztaba - oficer łącznikowy przy dowódcy policji porządkowej (BdO) w
GG. Formalnie i praktycznie najwyższy funkcją oficera PP w GG, miał istotny wpływ na
sprawy organizacyjne i personalne PP. Aresztowany w końcu 1943 r. i stracony w
obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu.
Kpt. Józef Wraubek - komendant powiatowy PP w Nowym Targu. Stanowisko to objął z
polecenia ZWZ dla organizowania punktów przerzutowych na Słowację i Węgry oraz
rozpracowywania hitlerowskiego aparatu bezpieczeństwa na Podhalu. Był w
kierownictwie lokalnej organizacji konspiracyjnej o nazwie Dywizja Podhalańska w
Konspiracji. Aresztowany w czerwcu 1942 r. i wysłany do obozu koncentracyjnego w
Oświęcimiu.
Nie brakowało również funkcjonariuszy PP w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie.
W obsadzie personalnej 1 DP Grenadierów we Francji znajdziemy nazwiska wielu
aspirantów PP na stanowiskach dowódców kompanii, na kursach zaś „cichociemnych" w
Wielkiej Brytanii instruktorami „robienia tzw. legendy" byli doświadczeni oficerowie PP -
por. Eugeniusz Janczyszyn, por. Tadeusz Starzyński i kpt. Czesław Stronczak. Przez
szkołę tę przeszli dwaj „cichociemni" oficerowie PP, którzy po skoku do kraju odegrali
niebagatelną rolę w walce podziemnej. Byli to mjr Bolesław Kontrym i mjr Jan Piwnik.
Brzemienne w wielorakie następstwa lato 1944 r. przyniosło formalny koniec Policji
Polskiej GG. Ten akt to dekret PKWN z 15 sierpnia 1944 r. „O rozwiązaniu Policji
Państwowej (tzw. granatowej policji)". Bardzo to krótki akt normatywny, składający się z
dwóch artykułów: „Art. 1. Rozwiązuje się policję państwową (tzw. granatową policję),
która stała na usługach okupantów. Art. 2. Wzywa się wszystkie osoby, które służyły
dotychczas w policji, by niezwłocznie na posterunkach Milicji Obywatelskiej oddały broń i
wszelkie urządzenia i materiały, które znajdowały się w posiadaniu policji" (DzURP
1944, nr 2, poz. 6).
Krokiem następnym był dekret PKWN z 31 sierpnia 1944 r. „O karaniu zbrodniarzy
wojennych i zdrajców narodu" (DzURP 1946, nr 69, poz. 377). Mógł być on stosowany, i
był stosowany, wobec tych, którzy świadomie działali na rzecz interesów okupanta i
przeciw własnemu społeczeństwu.
Najbardziej liczny korpus policji w Warszawie przestał istnieć w czasie powstania
warszawskiego. Na niewyzwolonych jeszcze spod okupacji niemieckiej terenach rozkład
Policji Polskiej postępował bardzo szybko. Narastało zjawisko porzucania służby,
ucieczki do partyzantki. Wielka zimowa ofensywa styczniowa Armii Radzieckiej dokonała
reszty. Policja granatowa przestała istnieć. Pozostali jednak jej pracownicy. Różne były
ich losy, szczególnie trudne w okresie od lipca 1944 r. do stycznia 1945 r. na obszarze
umownie nazwanym Polską Lubelską: od obozu odosobnienia w Skorobowie k.
Lubartowa po internowanie w głąb ZSRR. Ci, którym udało się tego uniknąć, ukrywali się
wśród krewnych i znajomych, starali o różne formy legalizacji z odmienioną biografią i
dokumentami.
Autor: Marek Getter
Tekst opublikowany w Przeglądzie Policyjnym nr 1-2 z 1996 r.
Wydawnictwo Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie.
Literatura
M. Getter, Policja granatowa w Warszawie 1939-1944, Warszawa lat wojny i okupacji, z. 2, 1972.
M. Getter, Zarys organizacji policji niemieckiej w Warszawa i dystrykcie Warszawa. Rocznik Warszawski, t.
VI, 1967.
A Hempel, Pogrobowcy klęski. Rzecz o policji „granatowej" w Generalnym Gubernatorstwie 1939-1945,
Warszawa 1990.
A. Hempel, Policja granatowa w okupacyjnym systemie administracyjnym Generalnego Gubernatorstwa,
Warszawa 1987.
J. Marszalec, Ochrona porządku i bezpieczeństwa publicznego w Powstaniu Warszawskim, Warszawa
1999.
J. Popławski, Ustrój Policji Polskiej Generalnego Gubernatorstwa w latach 1939-1945 r., rozprawa doktorska
przygotowana w Instytucie Historii Państwa i Prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu im.
Adama Mickiewicza, Poznań 1977, niepublikowana.
K.M. Pośpieszalski, Hitlerowskie „prawo" okupacyjne w Polsce, cz. II, Generalna Gubernia, Poznań 1958.
G. Tessin. Die Stäbe und Truppeneinheiten der Ordnungspolizei, Koblenz 1957.
Abramski Andrzej, Konieczny Jerzy, Organizacja bezpieczeństwa w miastach polskich do roku 1795,
Problemy Kryminalistyki nr 161, 1983, s. 508-526
Abramski Andrzej, Konieczny Jerzy, Przypomnienie i próba charakterystyki „Przeglądu policyjnego”,
Problemy Praworządności nr 11, 1983
Opublikowane za zgodą autora/wydawcy. Zawartość jest udostępniona wyłącznie do osobistego,
niekomercyjnego użytku. Żadna część tej zawartości nie może być reprodukowana, ani w inny sposób
wykorzystywana w jakiejkolwiek formie bez uprzedniej pisemnej zgody.