38
Przegląd biało-czerwonych wojsk 2011 NR 11(13) GRUDZIEŃ 2011

matchball 11(13)

Embed Size (px)

DESCRIPTION

grudniowe wydanie magazynu Matchball

Citation preview

Page 1: matchball 11(13)

Przegląd biało-czerwonychwojsk 2011

NR

11(

13)

GRU

DZI

EŃ 2

011

Page 2: matchball 11(13)

Szanowni Państwo, dziękujemy za wszystkie nadesłane e-maile. Gdybyśmy mogli, nagrodzi- libyśmy autorów każdego z nich! Niestety, nie możemy, dlatego wybraliśmy ten, który szcze- gólnie nas poruszył. A oto jego treść:

Witam,

Postanowiłam do Państwa konkursu nie zgłaszać siebie, lecz moją babcię. Gdy byłam dzieckiem, bab-cia uwielbiała wszystkie seriale, jednak kilka lat temu telenowele przestały ją interesować, za to zaraziłam ją moją miłością do siatkówki. Babcia Wanda ma 95 lat i nie przegapi żadnego emitowanego w TV meczu. Nawet gdy przyjechali goście, babcia o 14.30 zamknę- ła się w swoim pokoju i oglądała mecz Skry z JW.

Najbardziej lubi mecze reprezentacji mężczyzn oraz zmagania w europejskich pucharach, gdyż wie, że musi wygrać Polska i nie ma dylematu komu kibico- wać ;-) Jednak rozgrywki Plus Ligi także są regularnie śledzone. Kibicuje (oczywiście tak jak wnuczka) Skrze Bełchatów oraz AZS Częstochowa. Jej ulubionym siat-karzem jest Stephane Antiga, którego nazywa Frankiem (jak mówi babcia: „Franek, bo jest z Francji”). Ogrom- ną sympatią darzony jest również Marcin Możdżonek (wg babci: „ten obrośnięty”).

Zdecydowałam się napisać tego maila, ponieważ uważam, że to moja babcia zasługuje na państwa niespodziankę. W Polsce nie ma pewnie wielu osób w tym wieku, które są tak wielkimi fanami siatkówki jak babcia Wanda.

U r o d z i n o w y

konkurs r o z s t r z y g n i ę t y !

Nagroda dla Pani Wandy nie mogła być inna – jest nią kalendarz na rok 2012 ze zdjęciami... Marcina Możdżonka i Stephane’a Antigi!

Życzymy Pani wielu kolejnych lat radości z su- kcesów polskich siatkarzy!

Page 3: matchball 11(13)

3 GRUDZIEŃ 2011 M

rozgrzewka

Dzień dobry!

Drodzy Państwo, zaskakujące wyniki zmagań Pucharu Świata są najlepszą laurką dla nieprzewidywalności pię- knej dyscypliny sportu, jaką jest siatkówka. Zastanawia mnie: ilu polskich kibiców przed turniejem potrafiłoby podać nazwisko choć jednego reprezentanta Iranu?

W japońskim turnieju przytłaczająca większość spotkań odbywa się przy niemal pustych trybunach. Niby nie świad- czy to najlepiej o organizatorach, cieszy mnie jednak w tym wszystkim jedno: brak trąbek. Muszę przyznać, że bardziej od osób używających w hali siatkarskiej trąbki irytują mnie jedynie te trójkątne kanapki dostępne w wielu sklepach spożywczych, które w paskudny sposób rozmiękają pod wpływem soku z wszelkiej maści zawartych w nich wa- rzyw. Fuj.

Niemniej, życzę Państwu miłej lektury – w świecie siat-kówki dzieje się tak wiele, że żadne trąbki nie przyćmią nam pozytywnych emocji, jakie zeń czerpiemy.

Życzę przyjemnej lektury

Maciej Szewczyk,redaktor naczelny

www.matchball.pl

Redaktor naczelnyMaciej [email protected]

Opracowanie graficzne i składAlicja Zamojska

ZespółAnna DmochowskaPatrycja LedwójcikMichał Trybusz

FotoreporterzyMiłosz CichońAleksandra FlaszaAnna KlepaczkoPaweł PiotrowskiPaulina Siewierska

KorektaAnna DmochowskaMaciej Byliniak

Fotografia na okładce:cev.lu

Współpracawww.kps.siedlce.plwww.pekpol.net

Wydawca:Maciej Szewczykul. Chrobrego 21/2708-110 Siedlce

Fotografia na stronie obok:cev.lu

Page 4: matchball 11(13)

32

7

Page 5: matchball 11(13)

TEMAT NUMERUPrzegląd biało-czerwonych wojsk 2011 Anna Dmochowska

PUCHAR ŚWIATA SIATKAREKForza Italia Patrycja Ledwójcik

HISTORIA SIATKÓWKIMiędzy Dunajem i Cisą Kacper Napurka

FOTOREPORTAŻPrzegląd biało-czerwonych wojsk 2011 Anna Klepaczko, Paulina Siewierska, Paweł Piotrowski

FELIETONZawsze tam, gdzie ty... Maciej SzewczykPrzesadzone pogłoski o końcu Skry? Patrycja LedwójcikSIatkówka jest kobietą Maciej Szewczyk

SŁOWO OD REDAKTORA NACZELNEGOFajnie było... Maciej Szewczyk

10

7

29

13

9

26

34

36

Page 6: matchball 11(13)

6 M GRUDZIEŃ 2011

Forza Italia

TEKST PATRYCJA LEDWÓJCIKZDJĘCIA FIVB.ORG

Ogromnych emocji dostarczył tegoroczny XI Puchar Świata siatkarek rozgrywany w Japonii. O losach trofeum zadecydował dopiero ostatni mecz turnieju. Szansę na końcowy triumf miały Amerykanki, które musiałyby wygrać z Japonkami. Niestety, tak się nie stało. Po raz drugi z rzędu ze zwycięstwa cieszyły się więc Włoszki.

puchar świata siatkarek

miarem jak najszybszego pokona- nia rywalek. W ten sposób mogły liczyć na doścignięcie prowadzą-cych w Pucharze Świata Włoszek, do których traciły dwa oczka. Z gó- ry założony plan podopieczne Hugh McCutcheona realizowały konse- kwentnie przez pierwsze dwa sety, ale przerwa między nimi podzia- łała mobilizująco na podopieczne Yu Juemina. W trzeciej i czwartej partii Azjatki szybko uzyskały prze- wagę i spokojnie wygrały do 18 i 19. Jednak w tie-breaku Amery- kanki nie pozwoliły już sobie na moment dekoncentracji i odniosły zwycięstwo 3:2. Niestety, tracąc cen- ny punkt.

W drugiej konfrontacji oczeki-wano jeszcze większych emocji.

Na parkiet wyszły Włoszki, które świetnie rozpoczęły turniej, i Niem- ki, które również dobrze się pre- zentowały. Zawodniczki Massimo Barboliniego dobrze wiedziały, że wygrana za trzy punkty pozwoli im umocnić się na pozycji lidera. Przy okazji pojedynek ten mogły potraktować jako rewanż za po- rażkę w półfinale mistrzostw Euro- py w Monzie. Tymczasem to Włoszki nie miały zbyt wiele do powiedze- nia. Dzięki dobrze dysponowanej Angelinie Grün oraz skutecznej Margarecie Kozuch wicemistrzy- nie Europy wygrały dwie pier-wsze partie. Niemki zwycięstwo miały na wyciągnięcie ręki. Jed-nak w trzeciej partii podopiecz- ne Giovanniego Guidettiego „sta-

Kibice śledzący wydarzenia, któ- re rozegrały się w tokijskiej hali Metropolitan Gymnasium, przez trzy ostatnie dni Pucharu Świata siat- karek nie mogli narzekać na brak emocji. Co prawda, zawód przeżyli miejscowi, którzy liczyli, że Japonia na własnym terenie wywalczy kwa- lifikację olimpijską, ale dopiero pią- ta lokata Brazylijek jest niewątpliwą niespodzianką. Paradoksalnie, to właś- nie niekoniecznie dobra dyspozy- cja mistrzyń olimpijskich sprawiła, że ten turniej był ciekawy – zwłasz- cza decydujące starcia.

W dziewiątej kolejce Amerykanki w pojedynku z Chinkami potwier- dziły swoje aspiracje. Siatkarki USA na parkiet w Tokio wyszły z za-

6

Page 7: matchball 11(13)

7 GRUDZIEŃ 2011 M

TEKST PATRYCJA LEDWÓJCIKZDJĘCIA FIVB.ORG

puchar świata siatkarek

nęły”, ułatwiając grę rywalkom i pozwalając im wygrać tego seta 25:21. W czwartej odsłonie lider- ki Pucharu Świata zagrały bar- dzo pewnie i spokojnie i szybko wypunktowały drużynę Niemiec. Piątego seta znów od prowadze-nia rozpoczęła reprezentacja znad Renu, lecz świetna gra 31-letniej Caroliny del Pilar Costagrande da- ła wygraną dotychczas niepoko- nanej w PŚ drużynie Italii.

Niespodziankę przyniosła dzie- siąta kolejka Pucharu Świata. Włosz- ki rozegrały najsłabszy mecz tur- nieju i po raz pierwszy zeszły z parkietu pokonane. Amerykanki

były zdecydowanie lepszym i sil- niejszym zespołem od Azzurrich nie tylko pod względem fizycz- nym, ale i taktycznym. Jak do tej pory niezawodna Carolina Cos- tagrande miała po drugiej stro- nie siatki godną siebie rywalkę – Destinee Hooker. Spotkanie prze- ciw Italii było perfekcyjne w jej wykonaniu, a drużyna USA wy- grała 3:1. – Jestem niezwykle szczę-śliwy z dzisiejszej wygranej i z po- stawy mojego zespołu w całym turnieju. W ciągu roku zrobiliśmy za- uważalny postęp w naszej grze, któ- ry procentuje dobrymi wynikami. Teraz przed nami jeszcze ostatni mecz w tym ciężkim i długim sezonie.

Bardzo się cieszę, że osiągnęli- śmy nasz cel i jedziemy na igrzys- ka olimpijskie, cały zespół mocno na to zapracował – mówił po meczu trener Hugh McCutcheon.

Tego samego dnia krok w stronę najniższego stopnia podium zro- biły Chinki, które w trzech par-tiach zwyciężyły z Kenijkami. Podopiecznym Yu Juemina po pię- tach deptały jednak Japonki oraz Niemki, które nadal miały szanse na awans.

Tuż przed ostatnią kolejką Ja- ponki mogły wyeliminować Chin- ki z gry o najważniejsze cele. Tyl- ko zwycięstwo było gwarantem

Page 8: matchball 11(13)

8 M GRUDZIEŃ 2011

puchar świata siatkarek

zajęcia trzeciej lokaty. Po poraż- ce z drużyną z Kraju Kwitnącej Wiśni szanse na nią straciły już Niemki. Ci, którzy narzekali na niedobór emocji w poprzedniej ko- lejce, po finalnej rundzie musieli zmienić zdanie.

Reprezentacja Chin dobrze roz- poczęła pojedynek. Popełniała mniej błędów od swoich rywalek, kon- sekwentnie zagrała w ataku. Bar- dzo dobrze spisały się Roqui Hui i Yunli Xu, z których każda zdo- była po 11 punktów. Podobnym do- robkiem mogła się poszczycić Niem- ka Christiane Fürst. Jednak po za- kończeniu spotkania nie miała po- wodów do radości, gdyż jej zespół zaprezentował się słabo i nie ugrał ani seta.

Drugie spotkanie było dramaty- czne i zacięte, stało też na dobrym poziomie. Podczas całego turnieju Amerykanki spisywały się świet- nie, ale, niestety, kryzys nastąpił podczas ostatniej konfrontacji. Go- spodynie turnieju okazały się dla nich zbyt silne. Pierwsze dwa se- ty były tak zacięte, że Japonki wygrywały różnicą tylko dwóch

punktów (29:27 i 25:23). W ostat- niej partii siatkarki z Kraju Kwitną- cej Wiśni wypunktowały swoje ry- walki do 18.

XI Puchar Świata Siatkarek prze- szedł do historii. Zwycięzca został wyłoniony, kwalifikacje olimpij- skie rozdane. Włoszki obok tro-feum i miejsca w historii włoskiej siatkówki wywalczyły też awans do letnich igrzysk olimpijskich w Londynie. W tym turnieju za- grają również Amerykanki i Chin- ki. Warto zwrócić uwagę, że po- dopieczne Massimo Barboliniego w Pucharze Świata grały z „dziką kartą”. Borykały się również z kon- tuzjami i brakiem kluczowych za- wodniczek, ale turniej rozgrywany w Japonii pokazał, że na tę prze- pustkę zasłużyły. iiiiiiiiiiiiiiiiiiBrawo Italia!

8

WłochyUSAChinyJaponiaBrazyliaNiemcySerbiaDominikanaKorea Płd.ArgentynaAlgieriaKenia

28 pkt26 pkt26 pkt24 pkt21 pkt20 pkt18 pkt12 pkt11 pkt 9 pkt 3 pkt 0 pkt

MVP: Carolina del Pilar Costagrande (Włochy)Najlepiej punktująca: Bethania de La Cruz De Peña (Dominikana)Najlepsza blokująca: Christiane Fürst (Niemcy)Najlepiej serwująca: Bethania de la Cruz De Peña (Dominikana)Najlepsza przyjmująca: Fabiana Oliveira (Brazylia)Najlepsza rozgrywająca: Yoshie Takeshita (Japonia)Najlepsza atakująca: Destinee Hooker (USA) Najlepsza libero: Jie-Youn Nam (Korea Płd.)

Podsumowanie PŚ sIatkarek

Page 9: matchball 11(13)

9 GRUDZIEŃ 2011 M

felieton

Klub siatkarski jest jak stary dom – lubi mieć swo- jego dobrego ducha. Osobę, która zwiąże się z jego barwami na dobre i na złe.

Siatkarz spędza w jednym klubie wiele lat i nagle otrzymuje ofertę od włodarzy innej ekipy. Może jest ona korzystniejsza pod względem finansowym. Może zawiera klauzule otwierające przed zawodni- kiem szersze spektrum możliwości. A może jest cie- kawsza ze względów czysto sportowych. Większość racjonalnie myślących zawodników w takiej chwili porównuje oferty przedłożone mu przez obie ekipy i podejmując decyzję, kieruje się zestawieniem po-tencjalnych zysków i strat. Są jednak i inni – tacy, któ- rzy za wszelką cenę będą starać się pozostać w swo- jej drużynie, a nawet jeśli ją zmienią, wysoce praw-dopodobny jest ich powrót.

Polska siatkówka zna wiele przykładów zawod-ników na dobre i złe związanych z ukochanym klu- bem. Jako ta najbardziej wyrazista nasuwa mi się historia Roberta Prygla, byłego reprezentanta Pol-ski. Siatkarz ten przeniósł się w ostatnim okienku transferowym z plusligowej Politechniki Warsza-wskiej do „swoich” Czarnych Radom, których opuś- cił przed dziesięcioma laty, odchodząc do bełcha- towskiej Skry. Czy degradacja olimpijczyka z Atlan-

ty o dwie ligi nastąpiła na skutek słabej dyspozy- cji sportowej? W drugiej połowie sezonu 2010/2011 Prygiel przegrał rywalizację o miejsce w wyjściowej szóstce „Inżynierów” z Ukraińcem Oleksandrem Stacenką, nie jestem jednak w stanie wyobrazić so- bie sytuacji, w której dla popularnego „Pryka” nie znalazłoby się miejsce w szeregach którejś z ekip górnej połowy tabeli pierwszej ligi. Atakujący zde- cydował się jednak na spędzenie czasu dzielącego go od siatkarskiej emerytury właśnie w szeregach Czarnych, których jest wychowankiem. Razem z ko- legami (w radomskim zespole znaleźć możemy mię- dzy innymi Grzegorza Szumielewicza, Kacpra Gon- ciarza czy Marcina Kocika) utrzymują się jak na razie na fotelu lidera grupy III drugiej ligi mężczyzn. – Wróciłem do domu. Nie było mnie z krótkimi przer-wami 16 lat. Dom nie jest tak okazały jak przed laty, ale są duże szanse na jego odbudowę. Na pewno jest z kim – czytamy wypowiedź Prygla na oficjalnej stro-nie internetowej Czarnych.

W polskich klubach łatwo możemy znaleźć także innych, zaangażowanych w podobny sposób. Siat-karzy, którzy w sposób jednoznaczny kojarzą się ze swoimi klubami. Bo czy AZS Częstochowa bez Murka i Gierczyńskiego byłby tym samym zes- połem?

„Zawsze tam, gdzie ty...”TEKST MACIEJ SZEWCZYK

Page 10: matchball 11(13)

10 M GRUDZIEŃ 2011

Włoskie porządki

Spekulacje na temat następcy Daniela Castellaniego trwały długo, a najwięcej dyskusji wzbudziła kandydatu- ra Jacka Nawrockiego. Ostatecznie jednak 3 lutego 2011

zarząd PZPS zdecydował, że utrzyma zagraniczny kie- runek w wyborze trenera męskiej reprezentacji Polski i 23 lutego podpisał kontrakt z Andreą Anastasim. Szkoleniowiec kompletował sztab trenerski i ruszył w turnée po Polsce w poszukiwaniu kadrowiczów. Os- tatniego dnia marca przedstawił listę swych wybrańców – okrągłą trzydziestkę, spośród której miał wybierać wąskie składy na kolejne międzynarodowe imprezy: Ligę Światową, mistrzostwa Europy i Puchar Świata.

Już 31 marca poznaliśmy 25-osobowy skład na Ligę Światową. Nie znaleźli się w niej Dawid Konarski, Daniel Pliński, Michał Winiarski, Mariusz Wlazły i Paweł Zagumny. Miesiąc później z listy skreślonych zostało kolejnych pięciu zawodników – zaproszenia do Spały nie otrzymali Damian Wojtaszek, Grzegorz Łomacz, Patryk Czarnowski, Wojciech Ferens i Łu- kasz Wiśniewski. Zgrupowanie rozpoczęło się 5 maja, a pierwszy nieoficjalny i niestandardowy (bo rozegra- ny między kadrowiczami a wychowankami Szkoły Mistrzostwa Sportowego i wygranego przez tych pier-

Przegląd biało-czerwonych wojsk 2011

TEKST ANNA DMOCHOWSKAZDJĘCIA ANNA KLEPACZKO, PAULINA SIEWIERSKA

kadra narodowa

Ostatniego dnia marca poznaliśmy szeroki skład reprezentacji Polski na rok 2011. Już tego dnia spośród podanych 30 nazwisk wyłoniona została dwudziestka piątka na rozgrywki Ligi Światowej, z których 4 maja odpadła kolejna piątka. Potem kolejne roszady, kontuzja Zbigniewa Bartmana i na każdą dużą imprezę biało-czerwoni wybierali się w niecoinnym składzie. Najważniejsza decyzją dla tegorocznej kadry był jednak wybór jej trenera.

Mirosław Przedpełski i Andrea Anastasi

Page 11: matchball 11(13)

11 GRUDZIEŃ 2011 M

TEKST ANNA DMOCHOWSKAZDJĘCIA ANNA KLEPACZKO, PAULINA SIEWIERSKA

wszych 2:1) sprawdzian swoich wybrańców trener Anastasi przeprowadził już osiem dni później podczas gali „Siatkarskie Asy”. Zanim doszło do oficjalnego debiutu podczas towarzyskich meczów z Rosją w Mi- liczu i Twardogórze tydzień później, włoski szkolenio-wiec postanowił jeszcze zmodyfikować szyk swojej formacji i przesunąć Zbigniewa Bartmana na pozycję atakującego.

kadra narodowa

Batalie nie na żarty

Pierwszym poważnym sprawdzianem kadry Andrei Anastasiego były rozpo- czynające się meczami ze Stanami Zjednoczonymi rozgrywki Ligi Świato- wej. 27 i 28 maja Zbigniew Bartman zadebiutował jako atakujący, w roli pierwszego rozgrywającego sprawdzał się Łukasz Żygadło, a szanse gry w szóst-ce otrzymał Grzegorz Kosok. „Starzy wyjadacze” odpoczywali i doleczali kontuzje. Interkontynentalne turnée zakończyło się remisem wygranych z przegranymi 6:6. Trzecia pozycja w grupie nie dałaby awansu do Final Eight, ale nie mogło w nim przecież zabraknąć gospodarza. Falującą dys- pozycję nieco rozjaśniły statystyki po fazie grupowej: Polacy mieli bowiem w swoim składzie najlepiej broniące- go Krzysztofa Ignaczaka i najlepiej rozgrywającego Łukasza Żygadłę. Szan- se na pierwszy medal LŚ pozostawały, a drogę ku realizacji marzeń otwierał mecz z Bułgarami. Szczęśliwie wygra- ny, nieszczęśliwie okupiony kontuzją Bartmana, która – jak się później oka- zało – na długie tygodnie wykluczyła zawodnika z gry. Turniej w Ergo Arenie

zakończył się jednak pomyślnie, mimo przejściowych trudności i wciąż nie najlepszej formy. Polacy szturmem zdobyli trzeci stopień podium, a Ignaczak i Kurek sięgnęli po nagrody indywidualne.

Po krótkiej przerwie siatkarze zaczęli przygotowania do kolejnej niezwykle istotnej imprezy. Tym razem ich celem była obrona złotego medalu mistrzostw Europy. Z kontuzją walczył Zbigniew Bartman, do ry-walizacji o miejsce w składzie włączył się Sebastian Świderski. W Spale trenowało 22 wybrańców, któ-

Fabian Drzyzga Grzegorz Łomacz Paweł WoickiŁukasz ŻygadłoPaweł Zagumny Marcel GromadowskiBartosz Janeczek Jakub JaroszPiotr GruszkaDawid KonarskiMariusz WlazłyPatryk CzarnowskiKarol Kłos (Grzegorz KosokMarcin MożdżonekPiotr NowakowskiPiotr HainDaniel PlińskiŁukasz WiśniewskiMichał BąkiewiczZbigniew BartmanMichał KubiakBartosz KurekMateusz MikaMichał RuciakWojciech FerensMichał WiniarskiKrzysztof IgnaczakPaweł ZatorskiDamian Wojtaszek

Tytan AZS CzęstochowaJastrzębski WęgielPGE Skra BełchatówItas Diatec TrentinoZAKSA Kędzierzyn-KoźleIndykpol AZS UWM OlsztynTytan AZS CzęstochowaZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Delecta BydgoszczPGE Skra BełchatówZAKSA Kędzierzyn-KoźlePGE Skra BełchatówAsseco Resovia RzeszówPGE Skra BełchatówTytan AZS CzęstochowaIndykpol AZS UWM OlsztynPGE Skra BełchatówTytan AZS CzęstochowaPGE Skra BełchatówAZS Politechnika WarszawskaAZS Politechnika WarszawskaPGE Skra BełchatówAsseco Resovia RzeszówZAKSA Kędzierzyn-KoźleIndykpol AZS UWM OlsztynPGE Skra BełchatówAsseco Resovia RzeszówPGE Skra BełchatówAZS Politechnika Warszawska

rozgrywającyrozgrywającyrozgrywającyrozgrywającyrozgrywającyatakującyatakującyatakującyatakującyatakującyatakującyśrodkowyśrodkowyśrodkowyśrodkowyśrodkowyśrodkowyśrodkowyśrodkowyprzyjmującyprzyjmującyprzyjmującyprzyjmującyprzyjmującyprzyjmującyprzyjmującyprzyjmującyliberoliberolibero

Skład kadry na 2011 r. wraz z przynależnością klubową zawodników w momencie otrzymania powołania

Page 12: matchball 11(13)

12 M GRUDZIEŃ 2011

kadra narodowa

rych po drodze do Czech i Austrii czekały sprawdziany w Ostrowcu Świętokrzyskim z Francją, a następnie IX Memoriał Huberta Wagnera. O ile pierwszy był dwumeczem zamkniętym remisem, to drugi zakoń- czył się kompletną porażką. Tuż po niej trzeba było podjąć ostateczną decyzję. Z czasem i kontuzjami nie wygrali ani Bartman, ani Świderski, Anastasi nie zde- cydował się zaś na sięgnięcie po weteranów Zagumnego, Plińskiego czy Winiarskiego, a postanowił dać szan- se Drzyzdze, Mice i Kłosowi. Co prawda, ten ostatni wraz z Pawłem Zatorskim nie miał okazji wykazać się na parkietach Czech i Austrii, ale z brązowymi medalami ME wróciła cała czternastka: Łukasz Żyga- dło, Fabian Drzyzga, Piotr Gruszka, Jakub Jarosz, Mar- cin Możdżonek, Piotr Nowakowski, Grzegorz Kosok, Karol Kłos, Bartosz Kurek, Michał Ruciak, Michał Kubiak, Mateusz Mika, Krzysztof Ignaczak i Paweł Zatorski.

Trzecie miejsce mistrzostw Europy to nie byle co, ale nieco komplikowało kwestię kwalifikacji olimpijskiej. Przepustkę do pierwszego turnieju eli- minacyjnego, czyli Pucharu Świata, wywalczyli bowiem finaliści – Włosi i Serbowie. Dzięki grze w półfinale ME biało-czerwoni zapewnili sobie udział w turnieju kontynentalnym w Bułgarii, ale dobre stosunki PZPS-u z FIVB dały Polakom „dziką kartę” do japońskiej imprezy. W szerokim składzie znalazło się miejsce dla Pawła Zagum- nego i Michała Winiarskiego, których w kadrze Anastasiego jeszcze nie oglądaliśmy, lecz zabrakło Mariusza Wlazłego, który wydał oświadczenie do- tyczące swojej rezygnacji z gry w reprezentacji, oraz wciąż chętnego do gry dla kadry Daniela Plińskiego. Okrajając skład do czternastki, trener podziękował też Piotrowi Gruszce. Do zespołu powrócił Bartman, a po towarzyskim dwumeczu z Czechami niepewny był wyjazd Kurka. Jak na razie jednak w Japonii Polacy radzą sobie całkiem nieźle i na półmetku liderują w tabeli [tekst odda-ny do składu 27 listopada].

Krzysztof Ignaczak i Łukasz Żygadło bronią piłkę - IX Memoriał Huberta Wagnera

Polska drużyna na mistrzostwach Europy

Page 13: matchball 11(13)

Przegląd biało-czerwonych wojsk 2011w obiektywie fotografów magazynu Matchball

Andrea Anastasi w dniu podpisania kontraktu z PZPSfot. Anna Klepaczko

Page 14: matchball 11(13)

1 2

5 6

Page 15: matchball 11(13)

2 3 4

6 7

8

Aleja Gwiazd Siatkówki 20-21.05.2011 Milicz i Twardogóra

fot. Anna Klepaczko1. Sztab trenerski 2. Michał Bąkiewicz i Jakub Jarosz 3. Zespół na czasie 4. Krzysztof Ignaczak 5. Fabian Drzyzga 6. Paweł Zatorski 7. Łukasz Żygadło 8. Zbigniew Bartman i Jakub Jarosz

Page 16: matchball 11(13)

Liga Światowa 2011fot. Anna Klepaczko, Paweł Piotrowski

1 2

3 4

1. Bartosz Kurek 2. Blok Kurka i Kosoka 3. Łukasz Żygadło4. Zbigniew Bartman

5. Grzegorz Kosok6. Zawodnicy śpiewają hymn Polski7. Reprezentacja Polski na LŚ 2011

Page 17: matchball 11(13)

2

4

5 6

7

Page 18: matchball 11(13)

Memoriał Huberta Jerzego Wagnera 26-28.08.2011 r., Spodek, Katowice

fot. Anna Klepaczko

1

2 3

1. Blok Kubiaka, Nowakowskiego i Gruszki 2. Piotr Gruszka i zespół po zdobytym punkcie

3. Michał Kubiak 4. Krzysztof Ignaczak5. Możdżonek, Kubiak i Ruciak

Page 19: matchball 11(13)

1

3

4

5

Page 20: matchball 11(13)

1 2

3 4

Page 21: matchball 11(13)

2 5 6

7

Sparingifot. Paweł Piotrowski, Anna Klepaczko

4

1. Bartosz Kurek - Sparing Spała2. Paweł Woicki - Sparing Spała3. Zbigniew Bartman - Sparing Spała 4. Krzysztof Ignaczak - Sparing Spała5. Paweł Zagumny - Sparing z Czechami w Legionowie6. Patryk Czarnowski - Sparing z Czechami w Legionowie7. Michał Kubiak - Sparing Spała

Page 22: matchball 11(13)

Mistrzostwa Europy 2011 - Czechy / Austria

fot. Paulina Siewierska

1

2 3

1. Piotr Nowakowski2. Blok polskich siatkarzy3. Uwagi Piotra Gruszki

4. Radość Michała Kubiaka5. Marcin Możdżonek6. Polacy po zdobytym punkcie

Page 23: matchball 11(13)

4 5

7

1

3

6

Page 24: matchball 11(13)

Puchar Świata 2011 - Japoniafot. fivb.org

1

2 3

1. Polacy w bloku2. Zbigniew Bartman3. Radość Polaków

4. Zespół po zdobytym punkcie4. Zawodnicy reprezentacji podczas hymnu

Page 25: matchball 11(13)

1

3

4

5

Page 26: matchball 11(13)

26 M GRUDZIEŃ 2011

felieton

Jak zdetronizować Skrę Bełchatów? Czy jest to w ogó- le możliwe? Takie pytania zadają sobie nie tylko kibice całej siatkarskiej Polski, ale również sami zawodnicy. Natomiast trenerzy dniami i nocami rozmyślają nad znalezieniem skutecznego sposobu na aktualnego mis-trza kraju.

Takiego startu, jak w obecnej edycji PlusLigi, beł- chatowianie dawno nie mieli. ZAKSIE Kędzierzyn-Koźleczy Asseco Resovii Rzeszów można ulec, nawet kiedy jest się siedmiokrotnym mistrzem Polski i faworytem rozgrywek. Jednak gdy Skra Bełchatów traci punkty w konfrontacji z jednym ze słabszych zespołów, to jej kibice mogą mieć powody do niepokoju. Czy to już ten czas, by ktoś zaczął „nadgryzać” mistrza Polski? Wydaje mi się, że pogłoski o „końcu” Skry są prze- sadzone. Wystarczy bowiem nieco cofnąć się w czasie. Pięć lat temu w finale ligi bełchatowianie męczyli się z Jastrzębskim Węglem. Dwa lata temu przegrali ćwierć- finał Pucharu Polski z Resovią Rzeszów. W ubiegłym sezonie ulegli ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle w pierwszym meczu finału. Za każdym razem miał to być początek końca hegemona. Nadal jednak to bełchatowscy siat- karze dzierżą w swoich dłoniach mistrzowskie berło.

Nie tak miał wyglądać początek sezonu. Ale choć Skra upadła, zdołała się podnieść. Patrząc na zespół przez perspektywę ostatnich lat, w minione wakacje w Bełchatowie trenowało więcej zawodników niż

zwykle w tym czasie. Oczywiście, kilku brakowało, gdyż grali dla swoich reprezentacji, ale we wcześniej- szych latach liczba kadrowiczów w szeregach Skry była większa. Tym razem ci, którzy zostali, mieli czas na wyleczenie kontuzji, odpoczynek i budowę formy. Nie wszystko się jednak udało. Zawodników Skry na- dal gnębią problemy zdrowotne, co przekłada się na jakość gry. Niemniej nie tylko oni mają do czynienia z podobnymi trudnościami. Pod znakiem zapytania bę- dzie natomiast stać dyspozycja zawodników, którzy uczestniczą w Pucharze Świata w Japonii. Ledwo zdą- żą wrócić do Polski, a już czeka ich wznowienie Plus-Ligi. Po tak długim i trudnym turnieju z formą może być różnie.

Przesadzone pogłoski o końcu Skry?TEKST PATRYCJA LEDWÓJCIKZDJĘCIA PAULINA SIEWIERSKA

c.d. na stronie 28

Page 27: matchball 11(13)

TEKST PATRYCJA LEDWÓJCIKZDJĘCIA PAULINA SIEWIERSKA

SZUKASZ KLUBU NA NASTĘPNY SEZON?

E-MAIL: [email protected]. 693 709 741

AGENCJA MENEDŻERSKA

c.d. na stronie 28

Page 28: matchball 11(13)

28 M GRUDZIEŃ 2011

Nie da się ukryć, że od lat na parkietach rodzimej ligi niezmiennie króluje drużyna z Bełchatowa i nie-wykluczone, że jeszcze dość długo będzie się utrzy- mywać na szczycie. Siedem mistrzowskich tytułów w kraju i pięć Pucharów Polski mówi samo za siebie. Mimo początkowych porażek Skra nadal jest głównym faworytem ligi, choć jej pogromcy mają pewne powo- dy do radości. Nie czyni to jeszcze żadnego z tych zes- połów mistrzem Polski ani nie daje w ostatecznym rozrachunku możliwości wygrania czegokolwiek, jed- nak podbudowuje psychicznie zawodników. Daje wia- rę we własne siły, a także nadzieję na końcowy sukces.

Sedno gry w siatkówkę leży jednak w stabilizacji. Nie tylko finansowej, lecz przede wszystkim sportowej.Patrząc na historię poszczególnych klubów, trudno zna- leźć zespół, w którym kluczowi zawodnicy graliby ze sobą dłużej niż ci bełchatowscy. Najdłuższym, ośmio- letnim stażem może się pochwalić Mariusz Wlazły. Następnie Michał Bąkiewicz i Daniel Pliński – obaj spę- dzili w Skrze po cztery lata. Bartosz Kurek, Marcin Możdżonek, Miguel Falasca – trzy, zaś Michał Wi- niarski – dwa. Inne kluby nie osiągają pod tym wzglę- dem aż takiej sportowej stabilizacji, za to siatkarze prze- wijali się przez nie stadami, zwłaszcza obcokrajowcy.

Co z tego, skoro żaden z nich nie może się poszczycić rozgrywającym, który prowadzi grę dłużej niż dwa lata? Nie ma też zespołu, w którym trener pracowałby od około dziesięciu lat.

Skra to doświadczony i stabilny zespół. Porażki zda- rzają mu się tylko incydentalnie, choć w tym roku jak-by częściej. Niektórzy mogą już dzielić skórę na nie- dźwiedziu i wyrokować o tym, kto zostanie mistrzem kraju. Jednak to, że na starcie rozgrywek bełchatowia- nie zgubili parę punktów, wcale nie umniejszy ich roli w pojedynkach o najwyższą stawkę. Im dalej w las, tym więcej drzew – te niespodziewane wyniki teraz cie- szą rywali, lecz w przyszłości mogą sprawić wiele… kłopotu. Uważni obserwatorzy krajowych rozgrywek mogli zauważyć, że od kilku sezonów cel dla drużyn jest jeden: uniknięcie bełchatowian w półfinałach, by potem zagrać z nim w finale. Tymczasem jeśli podo- pieczni Jacka Nawrockiego zgubią jeszcze kilka oczek, to może im grozić na przykład czwarte miejsce w li-gowej tabelce, choćby po pierwszej rundzie. Wtedy w półfinale Pucharu Polski „w nagrodę” za rywali do- stanie ich najlepsza drużyna pierwszej części sezonu. To pokazuje, jak nieprzewidywalnym sportem jest siatkówka. Daje też nadzieję na to, że może wreszcie nie będzie nudno.

felieton

Page 29: matchball 11(13)

29 GRUDZIEŃ 2011 M

Mówiąc „Węgry”, jako pierwsze na myśl przycho- dzą: węgierska kuchnia i dominująca w niej papryka i salami, język węgierski, który jest w równym stop- niu dziwny, co interesujący, a także kilometry butelek win tokaj i egri bikavér. Bardziej obeznani mogą jesz- cze pomyśleć o „węgierskim morzu” Balatonie oraz o „Dziewczynie o perłowych włosach”, która w latach 70. rozsławiła grupę Omega. Niewielu powiąże jed-nak ten kraj z siatkówką. Chociaż od wielu lat trudno szukać węgierskich reprezentacji siatkarskich na par- kietach olimpijskich czy mistrzowskich, to wielu na- szych „bratanków” interesuje się poczynaniami ligo- wych zespołów znad Dunaju, Cisy i Balatonu. Za- praszam na krótką wizytę na Węgrzech, dzięki której madziarska siatkówka nie będzie się kojarzyła tylko z atakującym Asseco Resovii Rzeszów György Gró- zerem, którego i tak wielu dziennikarzy nazywa, nie do końca zgodnie z prawdą, Niemcem.

POCZĄTKI

Za popularyzację siatkówki w Węgrzech odpowie- dzialni są, stacjonujący na terenie Węgierskiej Repu- bliki Ludowej od zakończenia II wojny światowej, radzieccy żołnierze. Wcześniej bowiem ten sport nie był praktycznie znany nad Dunajem i Cisą. Węgierska młodzież obserwując grających w wolnym czasie wojskowych, szybko zainteresowała się siatkówką, zaś głównym ośrodkiem gry stał się Budapeszt. Jed-nak by znaleźć sympatyków poza stolicą, nowy sport potrzebował więcej czasu.

Między Dunajem i CisąTEKST KACPER NAPURKAZDJĘCIA CREATIVE COMMONS, COPYLEFT

Niezwykle szybko, bo już w grudniu 1946 roku za- wiązano Magyar Röplabda Szövetség (Węgierski Zwią- zek Siatkarski), którego przewodniczącym został György Nonn. Pierwsze rozgrywki ligowe mężczyzn i kobiet odbyły się na wiosnę 1947 roku. W kolejnym roku w całych Węgrzech na różnych szczeblach ligowych występowało już około 4 tysięcy zespołów.

W pierwszej połowie lat sześćdziesiątych 30 tysięcy Węgrów grało jako zarejestrowani zawodnicy w kra- jowych zespołach. Niestety, w kolejnych dekadach liczba ta stopniowo malała, by w latach osiemdzie- siątych wynieść około 11 tysięcy, a na przełomie XX i XXI wieku – zaledwie 3 tysięce.

REPREZENTACJA

Swoje chwile chwały węgierska siatkówka przeży- wała w latach 60. i 70., chociaż pierwszy medal w du- żej imprezie męska reprezentacja zdobyła na mistrzostwach Europy już w 1950 roku. W kolej-nych latach Węgrzy utrzymywli stabilny poziom i cho- ciaż nie zagrażali dominującym w tamtym okresie reprezentacjom Czechosłowacji, Rumunii czy Związku Radzieckiego, to zajmowali miejsca w czołowej

historia siatkówki

Page 30: matchball 11(13)

30 M GRUDZIEŃ 2011

dziesiątce zarówno w światowych, jak i eu- ropejskich czempionatach. Największy- mi osiągnięciami były piąte miejsce na świecie w 1952 roku oraz srebrny medal na Starym Kon- tynencie w 1963 roku (zdo- byte po wygranej 3:0 z re- prezentacją Polski w ostat- niej kolejce spotkań).

Zdecydowanie gorzej pre- zentują się osiągnięcia Węgrów na igrzyskach olimpijskich. Sre- bro mistrzostw Europy w 1963 r. dało reprezentacji przepustkę na igrzyska rozgrywane na parkietach w Japonii w 1964 r. Jedyny do tej pory występ olimpijski Węgrzy zakoń- czyli na 6. miejscu, wyprzedza- jąc Brazylię czy Stany Zjednoczone, które dopiero zaczynały swoją przygo- dę z siatkówką w wydaniu międzykon- tynentalnym.

Ostatnie międzynarodowe imprezy, na których goś- cili siatkarze reprezentacji Węgier to mistrzostwa Eu-ropy w 2001 roku. Siatkarki zaś po wielu latach przer- wy w tym roku wystąpiły w Lidze Europejskiej. Oba starty zakończyły się zajęciem 9. pozycji.

ROZGRYWKI KRAJOWE

Zaledwie kilka miesięcy po powsta-niu Węgierskiego Związku Siatkar- skiego wystartowały rozgrywki w I li- dze mężczyzn i kobiet. Podobnie jak

i w wielu innych krajach, na Wę- grzech liga grała nie w halach,

a w obiektach otwartych.Męskie rozgrywki od po-

czątku zostały zdominowane przez zespoły z Budapesztu. Pierwszym mistrzem został zespół Ganz TE. Początek istnienia rozgrywek ligowych zbiegł się w czasie z grun- towną reorganizacją sportu na Węgrzech. Komuniści,

którzy formalnie objęli w kra- ju władzę w 1949 roku, posta-

nowili upodobnić standardy spor- towe do radzieckich. Od tej pory

sportem węgierskim zajmował się wice- minister Gusztáv Sebes. Jego decyzje największe

piętno odcisnęły na piłce nożnej, jednak i siat- kówka odczuła zmiany. Najbardziej poszkodowany stał się Ganz TE, który po czterech sezonach za- kończonych na podium stracił na znaczeniu. Coraz większą rolę zaczęły odgrywać sekcje siatkarskie klu- bów „resortowych”: Dózsa i Honvéd oraz robotnicze: Vasas i Csepeli.

Pierwszą połowę lat 50. zdominował Csepeli, który czterokrotnie zdobywał mistrzowski tytuł. Ten premie-rowy zespołu z wyspy Csepel i tamtejszej fabryki zbiegł się w czasie z pierwszym medalem dla siatkar- skiej ekipy spoza stolicy – Miskolci Lokomotív, któ- ry zajął w 1951 roku trzecie miejsce. Dominację ligową Csepeli przerwało Powstanie Węgierskie w 1956 roku. Rewolucja, obok zmian politycznych, spowodowała kolejne zmiany sportowe. Hegemonem ligowym aż

historia siatkówki

W latach 70. rozpoczął się regres męskiej siatkówki. Progres nastąpił zaś w reprezentacji żeńskiej. Dekada rozpoczęła się od 4. miejsca w mistrzostwach świata. Miejsce tuż za podium Węgierki wywalczyły także na turniejach olimpijskich w 1976 oraz 1980 roku. Naj- większe sukcesy reprezentantki Węgierskiej Republi- ki Ludowej osiągały jednak na Starym Kontynencie. W pięciu kolejnych turniejach rozgrywanych między 1975 a 1983 rokiem Węgierki czterokrotnie stawały na podium – raz na drugim i trzykrotnie na trzecim jego stopniu.

Page 31: matchball 11(13)

31 GRUDZIEŃ 2011 M

do 1963 roku stał się milicyjny Újpesti Dózsa. W ko- lejnych czterech sezonach po mistrzostwo sięgał woj- skowy Honvéd. Sukcesy sekcji siatkarskiej zrekom- pensowały w tym czasie kibicom tego klubu brak sukcesów zespołu futbolowego. W latach 70. mis-trzostwo Węgierskiej Republiki Ludowej dzieliły mię- dzy sobą Csepeli i Újpesti Dózsa. Pierwszy z nich, pokonując w grupie eliminacyjnej AZS Olsztyn, do- tarł także do finałowej grupy premierowej edycji Pu- charu Zdobywców Pucharów CEV w 1973 roku, w której zajął drugie miejsce za Zwiezdą Woroszy- łowgrad. W 1980 roku po raz pierwszy na podium roz- grywek krajowych znalazł się zespół KSE z nowego siatkarskiego ośrodka – Kecskemétu.

Gdy w 1989 roku rozpoczęły się przemiany ustro- jowe na Węgrzech, zakończyła się dominacja buda-peszteńskich drużyn, które swoje dobre miejsca w lidze zawdzięczały w pewnym stopniu władzom państwo- wym i podległości resortowej. Miejsce Újpesti, Csepeli czy Honvédu na ligowym piedestale zajęły drużyny prowincjonalne – z Segedynu, Kaposváru czy Nyíre-

gyházy, które mogły liczyć na wsparcie prywatnych inwestorów i sponsorów. Nie przełożyło się to na wzrost poziomu sportowego ligi, jednak stała się ona bardziej wyrównana i dała możliwość kształcenia się zawodnikom spoza Budapesztu.

Na zmianach najbardziej skorzystał Volleyball Ka- posvár, który w ostatnich 19 sezonach trzynastokrot- nie zajmował pierwsze miejsce w lidze – jako Kapos-vári Somogy SC, Kaposvári SC, Pini Kaposvár, Ko-méta Kaposvár, Diamant Kaposvár czy pod obecną nazwą Fino Kaposvár. W ostatnich latach klub z po- łudniowo-zachodnich Węgier reprezentowali zawod- nicy stanowiący trzon reprezentacji kraju, jak chociaż- by Róbert Koch, András Geiger (przed rokiem w bar- wach Rematu Zalau grał przeciwko Skrze w Lidze Mistrzów), István Bánhegyi czy wcześniej Dömötör Mészáros oraz György Grózer (obecnie Resovia). Dru- gim ważnym obecnie ośrodkiem jest położona na pół- nocnym-wschodzie kraju Kazincbarcika. Właśnie z tego

historia siatkówki

Page 32: matchball 11(13)

32 M GRUDZIEŃ 2011

30-tysięcznego miasta pochodzi atakujący Sisleya Belluno – David Szabó. Tamtejszy Vegyész RC, któ- ry swoje powstanie przed ponad czterdziestu laty za- wdzięcza istniejącym w tamtych okolicach zakładom chemicznym (od nich także pochodzi nazwa, bowiem vegyész to nikt inny jak chemik), to jedyny zespół, któ- ry potrafił w ostatniej dekadzie zdetronizować „Pantery”

z Kaposváru, zapewniając swojemu miastu zapisanie się w historii krajowego sportu. Krótką przygodę z „Chemikami” miał w 2002 roku przyjmujący Jas- trzębia Borynia, Adam Gniecki, który przebywał w wę- gierskim klubie na testach.

W 2005 roku Węgierski Związek Siatkarski został włączony do MEZVA i od tego samego roku w roz-grywkach Ligi Środkowoeuropejskiej – zarówno mężczyzn i kobiet – uczestniczą najlepsze ligowe zespoły z Węgier.

Kadry większości zespołów składają się obecnie niemal z samych Węgrów, pochodzących zarówno z obecnych Węgier, jak i z tzw. Wielkich Węgier, na które składają się także Wojwodina, Słowacja, Sied-miogród oraz Chorwacja. Z rzadka w lepszych klu- bach pojawiają się Rosjanie, Ukraińcy czy Austriacy, którzy nie znaleźli sobie miejsca w ojczyźnianych dru- żynach i zdecydowali się na grę w lidze węgierskiej.

W obecnym sezonie, który rozpoczął się 10 września, poza zespołami z Kaposváru oraz Kazincbarcika w ekstraklasie mężczyzn można oglądać ekipy prak-tycznie z całych Węgier. Stolicę reprezentują dwie drużyny. Pierwszą z nich jest wspominany już Cse-peli Röplabda Club, zaś drugą klub o nieco skom- plikowanej nazwie: MAFC-BME. Nazwa klubu to akronim od Műegyetemi Atlétika és Football Club – Budapesti Műszaki és Gazdaságtudományi Egyetem. Po przetłumaczeniu okazuje się, że jest to Politech- niczny Klub Sportowo-Piłkarski przy Budapeszteń- skiej Politechnice. Skojarzenia z AZS Politechniką Warszawską jak najbardziej słuszne, gdyż oba kluby działają na podobnych zasadach – posiadają wiele studenckich sekcji amatorskich i półprofesjonalnych, działających pod szyldem klubu akademickiego, oraz profesjonalny zespół siatkarski. Z większych węgier- skich miast swoje kluby w najwyższej lidze mają też: Debreczyn (DEAC), Nyíregyháza (Nyíregyházi FRK) oraz Kecskemét (Kecskeméti SE), zaś stawkę uzupełniają Dunaferr SE Dunaújváros, Dági KSE,

historia siatkówki

Page 33: matchball 11(13)

33 GRUDZIEŃ 2011 M

Sümegi RE. Ostatnim z jedenastu ligowców jest Szolnoki Főiskola RKSI z miasta Szolnok. Klub ten (posiadający sekcję w męskiej i kobiecej ekstraklasie) można przyrównać do istniejących w Polsce drużyn SMS PZPS – w jego barwach grają młodzi zawodni- cy, zaś zespół nie spada z ekstraklasy.

Po rozegraniu połowy z 22 kolejek rundy zasadni- czej (stan na 25 listopada br.) na prowadzeniu są „Pantery” z Kaposváru, a tuż za nimi Kecskeméti SE. Wszystko więc wskazuje na to, że dominacja klubu

z „miasta na siedmiu wzgórzach”, jak mówi się o Ka-posvárze, nadal trwa.

Chociaż obecnie siatkówka ustępuje zainteresowa- niem Formule 1 (Węgrzy mają pod Budapesztem tor i co roku pasjonują się GP Węgier), piłce nożnej, ręcz- nej czy nawet wodnej, to warto od czasu do czasu zwró- cić uwagę na naddunajskie parkiety i hale siatkarskie w poszukiwaniu kolejnych perełek pokroju György Grózera, które spokojnie poradziłyby sobie w polskiej lidze.

historia siatkówki

Page 34: matchball 11(13)

34 M GRUDZIEŃ 2011

felieton

Spotkałem na swojej drodze wielu siatkarzy. Nie- którzy grali w trzeciej lidze, inni w reprezentacji; jed-ni chętnie ze mną współpracowali, a inni za nic nie chcieli odpowiedzieć na najprostsze pytania. Raz na- wet latałem za jedną siatkarką, ale mnie, zołza, nie chciała.

To ciekawe, w jak szalony sposób potrafią się róż- nić między sobą poszczególni ludzie ze świata siat-kówki. Poznałem zawodników, którzy do dziś chętnie dzwonią do mnie, żeby podyskutować na bieżące te- maty, podsunąć wątek do artykułu, pożalić na tre- nera. Na drugiej szali położyłbym zawodników zgoła odmiennych. Takich, którzy w najlepszym wypadku unikają udzielenia jakiejkolwiek wypowiedzi. Słysza- łem już znanych zawodników zbywających dzienni-karzy (zwłaszcza tych młodych) w sposób niegrze- czny, czasem wulgarny. Dotyczy to zresztą nie tylko żurnalistów – przypomina mi się scena, jaka rozegrała się podczas turnieju towarzyskiego w pewnym nie- wielkim mieście, gdzie jeden z reprezentantów Polski odmówił autografu małemu dziecku, które z wielkim trudem wygrało walkę z nieśmiałością i osamotnione podeszło do odpoczywającego zawodnika. Siatkarz zbył je brakiem czasu, po czym wrócił do leniwego popijania napoju.

Oczywiście, rozumiem fakt, że ogromne zaintere- sowanie ze strony kibiców i dziennikarzy jest mę- czące – wystarczy przecisnąć się przez tłum nasto-latek piszczących podczas meczu Skry Bełchatów, a jej zawodnikom wrzask ten towarzyszy na każdym spotkaniu w Polsce. Rozumiem także frustrację obra- zem współczesnych polskich mediów siatkarskich,

w których lwią część redakcji stanowią osoby do złu- dzenia przypominające mi właśnie te piszczące siat-ko-fanki, o których wspomniałem wcześniej. Tu przy- pomina mi się pełen żalu spowodowanego takim sta-nem rzeczy tekst redaktora Żyżyńskiego o różowych laptopach. Niemniej, jak sama nazwa wskazuje, pro- fesjonalna gra w piłkę siatkową jest zawodem, na- rzuca zatem pewne obowiązki. Klub sportowy to w XXI wieku zwyczajna marka nastawiona na kon-sumenta, maszynka do robienia pieniędzy – nie może zatem pozwolić sobie na złe traktowanie owego kon-sumenta, nazywanego popularnie kibicem. Duża część kontraktów zawodników zawiera klauzule o zobowią- zaniu się do udzielania wywiadów i rozdawania au-tografów. Dotyczy to – biorąc rzecz na chłopski ro-zum – przede wszystkim zawodników klubów spon-sorowanych przez firmy państwowe. To takie „płacę, więc wymagam”.

***

Loża prasowa to strasznie interesujące miejsce i mu- szę, o ile nie zapomnę, podpowiedzieć znajomym antropologom, że stanowi obszar do (potencjalnie) bardzo ciekawych badań. Dziennikarze są różni, po-dobnie jak różni są siatkarze, wydawcy i florystki. Traktują swoje zajęcie z mniejszą lub większą dozą profesjonalizmu (szczególnie dziś, w dobie interne- tu, kiedy lwią część stanowią – często pracujący nie- odpłatnie – żurnaliści internetowi), samo jego pojęcie również wydaje się mieć tyle definicji, ilu definiu- jących.

Nie ma to jak posłuchać komentarzy części obsa- dy medialnej meczów, szczególnie tych z udziałem

Siatkówka jest kobietąTEKST MACIEJ SZEWCZYK

Page 35: matchball 11(13)

TEKST MACIEJ SZEWCZYK

reprezentacji. Czasami ma się wrażenie bycia świad- kiem zgoła odmiennego spotkania, przytrafiają się także kwiatki z gatunku nokautujących. Pamiętam mecz biało-czerwonych, który moja sąsiadka spę- dziła na rozmowie przez Skype’a na tematy (losie, wybacz mi podsłuchiwanie!) o zadziwiającej rozpię- tości, bo zaczynające się na imprezowym skoczku narciarskim Ollim Muotce, zaś kończące na nie- kształtnym tyłku życiowej partnerki jednego z repre- zentantów (z tą opinią akurat się nie zgadzam, jeśli nada to jakąś wartość merytoryczną temuż wywo- dowi).

Zauważyłem niesamowitą tendencję do mieszania z błotem konkurencji w trakcie nieobecności tejże – wiele nasłuchałem się już utyskiwań na ubogie słownictwo, nieznajomość elementarnych zasad gry w piłkę siatkową i brzydkie buty. Oczywiście reda-ktorów innych redakcji, nie własnej. Szeroko po- jęci „my” jesteśmy przecież zawsze uprzejmi, błys- kotliwi, dowcipni i „z klasą”, nieprawdaż?

* * *

Pewnie zastanawiasz się, drogi Czytelniku, dla-czego to wszystko opowiadam. O co chodzi temu facetowi? Chce się wyżalić na złe traktowanie przez kolegów czy co? Otóż niezupełnie.

Myślę sobie, że spersonifikowana siatkówka by- łaby kobietą. A w zasadzie nie jakąś tam kobietą, a prawdziwą zołzą, pełną drobnych wad, humorów, irracjonalności. A jak wszyscy wiemy, mężczyźni kochają zołzy. Atmosfera wokół najpiękniejszego sportu może być toksyczna, trująca, ale sama siat-kówka swoim pięknem zatrzyma nas, pasjonatów, przy sobie. Sprawi, że z radością się ową toksyną zaciągniemy!

Tekst ten ukazał się wcześniej na stronie interne- towej magazynu Matchball.

rekl

ama

Page 36: matchball 11(13)

Muszę przyznać, że niniejszy tekst jest dla mnie jednym z najtrudniejszych, jakie przyszło mi kiedykol- wiek napisać. Długo zastanawiałem się, czy to zrobić. Uznałem jednak, że czytelnicy magazynu „Matchball” zasłużyli na przysłowiowe dwa słowa wyjaśnienia. Będzie to raczej wytłumaczenie podjętej decyzji – oświadczenia zrobiły się bowiem nieco zbyt pospolite w polskiej siatkówce.

Niniejsze wydanie magazynu „Matchball” jest wyda- niem ostatnim – kiedy, Czytelniku, będziesz czytał te sło- wa, nasza redakcja nie będzie już istnieć. Z największą przykrością muszę stwierdzić, że nie jesteśmy w stanie dłużej utrzymać naszego tytułu na satysfakcjonującym wszystkich, wysokim poziomie. Dlatego też po długim namyśle uznałem, że czas się pożegnać.

Tworzenie medium siatkarskiego w Polsce to dzi-siaj naprawdę wielkie wyzwanie. Rynek jest bowiem wypchany, że tak to ujmę, pod sam kurek. Konkuren- cja ogromna, a największy boom na piłkę siatkową mamy już za sobą – popyt zatem nie rośnie. Do decyzji przyczyniły się także zachowania pewnych osób z sze- roko pojętego „światka” (tu przypomina mi się jako żywo notka motywująca zamknięcie legendarnego serwisu Reprezentacja.net), czarę przelała jednak kro-pla zawierająca fakt zgoła prozaiczny, odarty z wszel- kiej poezji i romantyzmu: wspomniany niski popyt przy stale rosnącej podaży. Niestety, w dzisiejszych me-

diach liczą się liczby, sama jakość nie wystarczy po- ważnie traktującej swoją pracę redakcji.

Patrząc wstecz chłodnym okiem, już parę dni po podjęciu decyzji o zamknięciu „Matchballa” znalazłem wiele winy w sobie jako osobie redaktora naczelnego. Wydaje mi się, że niesiony falą entuzjazmu wywołaną przez ciepłe przyjęcie wśród czytelników i niektórych branżowych specjalistów („Matchball” był oceniany przez ekspertów miesięcznika „Press” w zestawieniu z magazynami tworzonymi przez zawodowców, pod- czas gdy sam był dziełem garstki amatorów-pasjona-tów) wymagałem od swojej redakcji zbyt wiele, za co dziś muszę przeprosić.

Miniony rok był dla mnie bodaj najciekawszym okresem w życiu. Nabyłem w nim pierwsze doświad- czenia na pozycji redaktora naczelnego, a także me- nedżera i wydawcy. Poznałem niesamowitych ludzi, którzy zgodzili się współtworzyć dobrze rokujący mie- sięcznik. Wraz z nimi doprowadziłem nasze elektro- niczne czasopismo do naprawdę niezłej jakości – pier-wszego numeru z listopada 2010, składanego jeszcze nieudolnie przeze mnie, zwyczajnie nie da się przyło- żyć do wydań ostatnich, tworzonych przez profesjo- nalistkę w tej dziedzinie, Alicję Zamojską.

Tworzenie magazynu „Matchball” od zera sprawia- ło mi wiele satysfakcji. Muszę powiedzieć, że kolej-

Fajnie było...

Page 37: matchball 11(13)

ne kroczki dawały mi ogromne zadowolenie i mo- bilizowały do dalszej pracy, łączonej z dodatkowymi zajęciami pozwalającymi przeżyć i utrzymać tytuł oraz z czynnym studiowaniem. Pracy, która momenta-mi spychała na dalszy plan inne aspekty mojego życia. Dziś, niestety, jestem zmuszony do podjęcia decyzji o zakończeniu istnienia magazynu – nie widzę bo- wiem szansy na wykonanie kolejnych kroczków bez wyraźnego spadku jakości produktu końcowego.

Zakończę, pewnie nieco banalnie, podziękowaniami. Przede wszystkim muszę wyrazić wdzięczność wszys- tkim osobom zaangażowanym w pracę nad magazy- nem. W pierwszej kolejności podziękowania należą się Alicji Zamojskiej, która brzydkie kaczątko zmieniła w coraz piękniejszego łabędzia o jeszcze większych es-tetycznych aspiracjach. Annie Dmochowskiej i Maćko- wi Byliniakowi – za pracę w pocie czoła i przekłada- nie naszych artykułów na poprawny język polski. Paulinie Siewierskiej – za okazane mi na samym po- czątku istnienia redakcji zaufanie. Ani Klepaczko oraz Pawłowi Piotrowskiemu – za ich sumienność, rewela-cyjne zdjęcia i otwarcie na propozycje. Mateuszowi Romianowi – za krótki, acz owocny pobyt w reda-kcji, który wniósł do jej życia wiele świeżości. Tom-kowi Obrępalskiemu, który pojawiał się i znikał, lecz zawsze był w pobliżu. Dziękuję także pozostałym współtwórcom „Matchballa”: Alicji Łokuciejewskiej, Aleksandrze Flaszy, Ludmile Kamer, Miłoszowi Ci-

choniowi, Michałowi Trybuszowi, Patrycji Led-wójcik oraz Radkowi Paluchowi i Adze Placzyńskiej. Mam nadzieję, że o nikim nie zapomniałem Każ- dy z Was dołożył do naszego gmachu swoją cegieł- kę. Słowa podzięki należą się także pewnej osobie, która (choć zapewne nieświadomie) motywowała nas do doskonalenia samych siebie i przyczyniła się do wzras- tającego poziomu ostatnich numerów.

Stokrotnie dziękuję Wam, naszym Czytelnikom. Za to, że byliście z nami pomimo popełnianych przez nas błędów. Za wszystkie miłe telefony i maile. Za dzielenie z nami naszej ogromnej pasji, jaką jest siatkówka.

Nie przewiduję możliwości reaktywacji magazynu „Matchball” w przyszłości. Możliwe, że stworzymy jeszcze coś razem – nie będzie to już jednak ten sam produkt. A co z nami? Cóż, trudno jest odpowiadać za kogoś innego niż ja sam, nie wierzę jednak, aby która-kolwiek ze współpracujących ze mną osób nie znala- zła dla siebie miejsca w jakimś innym medium i wraz z „Matchballem” zniknęła z medialnego światka. A za-tem: do zobaczenia w którejś z polskich hal w Polsce (a może nie tylko?)!

Dziękuję, że byliście. Fajnie było…

Maciej Szewczykredaktor naczelny

Page 38: matchball 11(13)