270
NARODOWE SIŁY ZBROJNE Tło i powstanie Jest sporo artykułów i książek, których autorzy nie zastanawiają się nad przyczynami, nad przesłankami wojskowymi i politycznymi, jakich przemyślenie spowo- dowało powstanie organizacji, najbardziej zwalczanej i opluwanej przez komunistycz- nych rządców Polski z ramienia sowieckiej Rosji. 200

NARODOWE SIŁY ZBROJNE Tło i powstanie · NARODOWE SIŁY ZBROJNE Tło i powstanie Jest sporo artykułów i książek, których autorzy nie zastanawiają się nad przyczynami, nad

  • Upload
    others

  • View
    6

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

  • NARODOWE SIŁY ZBROJNE

    Tło i powstanie

    Jest sporo artykułów i książek,których autorzy nie zastanawiają się nadprzyczynami, nad przesłankami wojskowymii politycznymi, jakich przemyślenie spowo-dowało powstanie organizacji, najbardziejzwalczanej i opluwanej przez komunistycz-nych rządców Polski z ramienia sowieckiejRosji.

    200

  • Gotowość do wojny przed 1939 r.

    Na początku lat trzydziestychwzrastała aura podniecenia wojennego wEuropie. Odebranie przez Niemców okupowa-nego Zagłębia Ruhry, bez jednego francu-skiego strzału, było gwarancją dlaHitlera, że może iść daleko i zapewne bezwojny. Dotąd toczy się z przerwamidyskusja, czy marszałek Piłsudski propo-nował Francji wojnę prewencyjną, czy nie.Raczej tak, bo Niemcy były jeszcze dalekood gotowości, którą gen. Kutrzeba okre-ślał na rok 1940. Zmarnowano kilka lat,ale Francja rozbrojona moralnie klęską,stratami ludzi i pyrrusowym zwycięstwemz 1918 r., wypracowała doktrynę obronną,wiarę w linię Maginota i pokaźną ilośćczołgów ciężkich, dla krótkich uderzeńmiędzy forty. Zapomniano, że fortyfikacjenie dochodziły do morza, co łatwo spene-trował wywiad niemiecki. O ile Francjapokładała ufność w swej nieruchomości, otyle Niemcy słusznie polegały napancernym ruchu, na Blitz-Kriegu.

    Co reprezentowała Polska w dzie-dzinie siły? Zniszczona w pierwszej wojnieświatowej, zaledwie sklejona z zaborów, bez

    201

  • kapitałów, z nielicznymi fabrykami wypa-troszonymi z maszyn przy odwrocie przezRosjan; przy zniszczonych liniach kolejo-wych i słabym taborze; bez przemysłuwojennego; przy zniszczonym rolnictwie;bez handlu — przedstawiała pustynię, beztysięcy rąk roboczych zabranych nawschód. Przez 20 lat ustanowiono prawa,które były strzeżone i strzegły obywa-teli — panował porządek, a kraj powolibogacił się i kurował z ran. Piłsudskizwyciężył bolszewizm i jak pisał amba-sador Morawski, chodził po polskiej ziemiz kijem i jak karbowy popędzał opiesza-łych.

    Ustanowiono jedną walutę,zamknięto granicę wschodnią, gdzie bandyrabusiów przechodziły z Rosji i niszczyłyspokój, obudził się przemysł, ruszyłhandel, polska bandera handlowa ukazałasię na odległych morzach. Powstało jednoWojsko z wielu organizacji i z wieluStron. Można rzec, że jedno kierownictwo ipowszechna zgoda obywateli, Stworzyłapaństwo. Nie wszyscy byli zadowoleni, cojest rzeczą ludzką. Było dużo znakomitychgadułów, teoretycznych specjalistów,którzy chcieli robić wszystko lepiej.

    202

  • Trwała wojna celna z Niemcami ibrak było sąsiedzkiego handlu z Rosją.Długo można wyliczać, co zrobiono przezlat 20. Należy pamiętać o wdzięczności dlanauczycieli, głównie z Małopolski, gdziecesarz bezwiednie pozwalał na polskość,jeśli nie groziła monarchii. PracowałyUniwersytety naprawdę polskie.

    Ale nie starczyło pieniędzy iczasu, by stworzyć potężną armię. Zbytniozezwalano na rządzenie się z prawdziwychlub nieistniejących brygad legunów",„zawierzano zwycięstwom z 1920 r. itrąbiono o naszej mocarstwowości.Piłsudski znał dobrze wielkość Rosji, niedoceniał rosnącej potęgi Niemiec. Stałwobec kwadratury koła — pełnego bezpie-czeństwa. Byliśmy słabym państwem patrio-tycznego narodu. Piłsudskiego wyniszczałrak przez dziesięć lat. Fatum dało namludzi chorych na górze. Rydz umarł naserce, Beck na gruźlicę, Bortnowskipodobnie.

    Marszałek odchodząc nie pozo-stawił testamentu - - z Niemcami, czy ZRosją. Z Europą mimo wszystko lub z Azją,

    203

  • która od XII wieku sięgała po Polskę,tertium non datur!

    Testament ze Słowackiego usypiałnas. Tylko Piłsudski mógł decydować Osta-tecznie — z Rosją czy z Niemcami. Pozosta-wanie na rozdrożu przyszłości wykańczaPolskę.

    Miał nieszczęśliwą rękę, doko-nując pośredniego wyboru — kto po nim?Na prezydenta wybrał znanego chemika ireprezentatywnego, ale słabego człowieka.W opinii generałów, nie widział nikogo nastanowisko naczelnego wodza. Wierzył zdol-nościom Becka w dziedzinie polityki za-granicznej, ale ten urósł w bufona, dającnam zamiast oparcia, trzeciego wroga wAnglii. Imponowała mu bogactwem i manie-rami dorobkiewiczów.

    Piłsudski miał szacunek dlaprawa. Już w 1919 roku dał Małą Konsty„ -tucję", ale zamordowanie prezydenta Naru-towicza i postrzelanie ułanów w Krakowie,odebrały mu złudzenie do rządów miękkąręką. Te wypadki zmusiły go do założeniaobozu odosobnienia, a potem do buntuprzeciwko rządowi w maju 1926, gdy wswoje ręce wziął rzeczywistą władzę w

    204

  • państwie, ale poderwał praworządność.Trudno jest władać Polską.

    Mówił o sobie, że jest twardymLitwinem, ale znał Polaków jak rzadkokto. W Sejmie i w terenie atakowany przezwiększość i mniejszość, pomawiamy o...spiskowanie z Kremlem tajnym telefonem.Odciął się od gen. Sikorskiego, za jegoprojekt organizacji najwyższych władzwojskowych, a także od gen. Sosnkowskiego,który strzelał się na wiadomość o puczu.Zbytnio wierzył legionistom, którzy zmałej garści ideowców rozrośli się wżądnych zapłaty za byle zasługi.

    Polska otwarta od wschodu izachodu, oszczędnie tylko fortyfikowałasię od Azji. Miała milion przeszkolonychrezerwistów, niepełne uzbrojenie na armięczynną, bez lotnictwa myśliwskiego, obronyprzeciwlotniczej, czołgów i broni przeciw-pancernej, bez transportu samochodowego,bez przemysłu zbrojeniowego — co wszystkoprzerastało możliwości naszego skarbu.

    Gen. T. Kutrzeba, jedyny zpolskich generałów o wielkiej wiedzy ihoryzontach, oceniał naszą armię jakoarchaiczną. Powinien być szefem Sztabu

    205

  • Głównego, ale wówczas nie starczałoinnego do kierowania WSWoj. i innychuczelni, które stworzył (W. Szkoła Inży-nierii, W. Szkoła Lotnictwa, W. SzkołaIntendentury).

    Rydz-Śmigły miał wiedzę o wojniez 1920 r. i na grze w WSWoj. oświadczył —Z amunicją lub bez będziemy się bić, bowojsko ma świetnego ducha. Sam niestudiował, nie znał obcych języków, nieznał nowych teorii wojny, nie prowadziłsam koniecznych gier na poziomie obronypaństwa. Na szefa Sztabu Głównego wybrałsobie generała-teoretyka, który wierzyłwe francuską une ligne fort, jakżeżodmienną od jedynej dla Polski wojnyruchowej. Sam świetnie się prezentował —Nikt nam nie zrobi nic, bo z namiŚmigły-Rydz — śpiewano. Zepsuł go tytułmarszałka, bo uwierzył, że jest równyMarszałkowi, a potem okólnik premieraSkładkowskiego, że wszyscy mają muoddawać uszanowanie jako drugiej osobie wpaństwie, po Prezydencie.

    Wytyczne Piłsudskiego dla min.Becka były: 1. zachować dobre stosunki ze

    206

  • wszystkimi sąsiadami, unikać zadrażnień;2. do wojny, gdy narzucona, wejść ostatnim.

    Min. Becka ponosiła nieprawdopo-dobna duma i pycha. Wierny uczeń„Marszałka" wykonywał te wskazania naodwrót. Nie doprowadził do sojuszu zCzechosłowacją, bo twierdził - oni niebędą się bić, a był to jedyny kandydat doaliansu, bo równie zagrożony, bo mógłubezpieczyć nasze południe i skrócićzachodni front, ponadto lepiej uzbrojonyniż Polska i decydował w czasie wojny otransportach z Zachodu. Postępującodwrotnie, Beck doprowadził do odebraniaZaolzia, odrzucając negocjacje, oburzającStany Zjednoczone, Francję i nawetRumunię. Wkrótce potem pchał do wojny zLitwą, rozdmuchując zatarg graniczny.Wreszcie zabiegał u marszałka Rydza ostworzenie Korpusu Interwencyjnego, abyprzestraszyć Hitlera i postrzelać na„Gdańsk". Jednocześnie nie posiadał dośćodwagi, by doprowadzić do spotkania zHitlerem i rozwiązania spraw spornychobu mniejszości, co doradzał ambasadorLipski.

    207

  • Anglia mimo ogromnych możli-wości, była rozbrojona. Nie posiadałaniezbędnej ilości samolotów do obronyWysp i składów amunicji artylerii cięż-kiej. Posiadała tylko dwie kadrowedywizje piechoty. W tej sytuacji, znanej wPolsce, zabiegi o sojusz z Anglią były znaszej strony nonsensem, ale zostałyspostrzeżone w Londynie. Zaproszenie min.Becka do rozmów, stanowiło pułapkę dlawepchnięcia Polski do samotnej wojny, coAnglii dawało czas na dozbrojenie.Pierwszy minister Chamberlain mówiłswemu Sekretarzowi, że gwarancja niebędzie wiązać Anglii. To nie mogło byćznane Beckowi, ale nagłe zaprosiny byływyraźnym ostrzeżeniem. Obaj z Rydzemodczytali to jako poważne liczenie się zsiłą i znaczeniem Polski.

    Kampania wrześniowa

    Po upadku Czechosłowacji, Polskamiała zagrożone niemal wszystkie granice.

    Mieliśmy tylko 30 dywizjipiechoty i licząc razem z Obroną Naro-dową i dywizjami rezerwowymi, o niepełnymuzbrojeniu, jeszcze około 10 Kawalerii i40 pułków, w brygadach. Jedną brygadę

    208

  • 209

  • motorową, drugą w organizacji. Mało arty-lerii ciężkiej i przeciwlotniczej, brakartylerii przeciwpancernej i transportumotorowego. Mieliśmy świetnych lotników,ale mało i mniej szybkich samolotów,słabą łączność radiową.

    Dla obstawienia granic ciężkąlinią żołnierzy, dywizje otrzymywały po20 i więcej kilometrów, gdy w WSW-oj.uważano, że maksymalny odcinek obronymoże wynosić 7 km. Dywizje nie miałyodwodów i były łatwo rozbijane, zwłaszczaprzez wojska pancerne. Po pancernymwłamaniu, czołgi •zły dalej, a nadjeżdżałapiechota nie zmęczona, świetnie uzbrojonai zaopatrzona. Na niemieckich skrzynkachamunicyjnych widniały napisy: — NIEOSZCZĘDZAĆ AMUNICJI. Nasze oddziałymiały rozkazy oszczędzania i obowiązywałydotacje dzienne, na działa. Jedyne wojskaszybkie — kawaleria, były użyte międzydywizjami piechoty. Umocnienia naszeistniały już na Śląsku i nad Narwią, alebeton jeszcze nie zasechł na wielu. Nieużyto kawalerii do klasycznych zagonówna tyły Niemców. Dwie niemieckie flotylotnicze bombardowały nasze stacje

    210

  • węzłowe, niszczyły komunikację i zaopa-trzenie.

    Armia Pomorze" została rozbita„bombami i wepchnięta na Wisłę, już bezmostów. Tylko grupa gen. Bołtucia, nawschód od rzeki biła się z powodzeniem iodeszła na rozkaz, na toruńskie mosty.Niemieckie armie z Pomorza nie szły naWarszawę, ale obchodząc ją od północyzdążały na Brześć litewski, ubezpiecze-niami spychały polskie oddziały, by wwielkie kleszcze ująć Zachodnią iCentralną Polskę i wejść w kontakt z So-wietami. Jednocześnie została rozbitaArmia Łódź", którą opuścił dowódca gen.„Rómmel i udał się do szefa Sztabu N.W,by otrzymać dowodzenie tworzonej armiiWarszawa". Pancerny korpus usiłował„zaskoczyć Warszawę, która się obroniła,częściowo walcząc już wśród swoich domów.Później, gdy tryumfalna wyprawa samegoHitlera została zaobserwowana, nie byłaostrzelana, bo nie było amunicji nazmasowany ogień artylerii. OdwodowaArmia gen. Dęba była rozbita, bo fatalniedowodzona, a dowódca ją opuścił i jakby wnagrodę otrzymał od N.W. dowodzenie dwóch

    211

  • armii odchodzących z północnego frontuna południe Polski.

    Armia Kraków", dowodzona przez„gen. Szylinga, ciężko walcząc odchodziłaprzez Tarnów - Rzeszów. Wyklinowana i nieatakowana Armia Poznań", gen. Kutrzeby„maszerowała do spotkania z Armią gen.Bortnowskiego, kierowaną przez N.W. naWisłę, za którą planowano dalszą częśćkampanii. Obie armie, bez wyznaczeniajednego dowódcy, walczyły w obronie Bzuryod 9 do 17 września, bez pomocy ze stronygen. Rómmla, bez skierowania do bitwyzgrupowania wojsk gen. Thomme, bezwreszcie brygady gen. Andersa. Gen.Rómmel toczył własną bitwę, frontem nawschód, nie interesując się bitwą nadBzurą.

    Już rankiem 7 września N.W.opuścił Warszawę i udał się do Brześcia.Od tej pory dowodzenie było utrudnione,prowadzone przez szefa Sztabu, którypozostał w Warszawie z grupą oficerów.Wkrótce N.W. przeniósł swą kwaterę doBrześcia, a potem do Włodzimierza Wołyń-skiego. W pogarszającej się sytuacjifrontów, marszałek Śmigły-Rydz powinien

    212

  • zbliżyć się do wojsk, a nie oddalać. Mógłobjąć dowodzenie armiami Poznań" i„Pomorze", swym autorytetem skupić więcej„wojsk i wydajnie bić się do końca. Wydajesię, że liczył na tworzenie oddziałów weFrancji, gdzie stracił twarz po dekadzieniepowodzeń i dokąd udał się gen. Si-korski, tam dobrze znany. Internowany wRumunii, przeszedł do Węgier, skąd doWarszawy, ale nie uznany za przełożonegoprzez gen. Grota, zmarł bez sławy.

    Tymczasem opuszczone, nie dowo-dzone operacyjnie wojska, walczyły beznadziei, już tylko o honor obrony dokońca. Ostrożny do 17 września, kiedymogły wystąpić wojska aliantów na Zacho-dzie, Stalin kazał wejść do Polskioddziałom Czerwonej Armii. Odtąd walczonojak w powstaniach, bez jednego kierow-nictwa. Dopóki starczyło amunicji.

    Gen. Bortnowski 3 września oddałsię do dyspozycji N.W., po rozbiciu armiiPomorze", co nie zostało przyjęte. Armia„Łódź" załamała się pod przewagą, a dowo„ -dzący gen. Rómmel uciekł do Warszawy,gdzie szef Sztabu N.W. dał mu obronęstolicy.

    213

  • Ta degrengolada była na bieżącoznana żołnierzom wszystkich stopni. Helbronił się najdłużej, okręty przebiły siędo Anglii, ale biorąc całościowo, koniecwrześnia był końcem kampanii. Rozpoczęłasię okupacja Polski.

    Podziemie w Kraju, powstanie Wojska weFrancji

    Naród nie mógł się pogodzić zkagańcem zakładanym mu jednocześnieprzez Niemcy i Sowiety. Spontaniczniezaczęto organizować opór, tworzyć organi-zacje i związki. Wiele z nich powstawało wramach dawniej istniejących pułków, czyinnych oddziałów. Tradycja powstań byłazawsze żywa, a w naszym pokoleniu, gdy jużpaństwo się formowało, mieliśmy trzypowstania śląskie i powstanie wielkopol-skie, które mocno wpłynęły na kształtgranic. Chociaż od Konfederacji Barskieji Powstania Kościuszki nie uzyskaliśmywiele, ten sam ogień płonął, gdy Króle-stwo Kongresowe posiadające niedużą, aleświetnie wyszkoloną armię, powstało wlistopadzie 1831 r., a dołączyły woje-wództwa przyłączone do imperium. Kilka

    214

  • mniejszych zwycięstw nad Moskalami niedały powodzenia powstaniu.

    Władze zaborcze uprawiały masoweprześladowania uczestników, zwłaszczaszlachty, której konfiskowano majątki inadawano generałom zasłużonym" za zgnie„ -cenie buntu". Chłopi i mieszczanie byli„rzadko zsyłani lub więzieni, bowiem tewarstwy były mniej lub wcale nie uświa-domione narodowo. Czas zaboru robił swoje,a byli jeszcze wójtowie i sołtysi, noszącymedale rosyjskie z napisem: Za stłu„ -mienie polskiego powstania". Już w 1863roku wybuchło następne powstanie, z owiele mniejszą szansą zupełnie słabychsił. Wymordowano wielu odważnych i skon-fiskowano więcej majątków, zamkniętoSzkołę Główną, która była jedynymuniwersytetem, zabroniono nauki językapolskiego i obchodów rocznic narodowych.Więcej ludzi zesłano na Sybir i wcielonodo rosyjskiego wojska.

    Dopiero wyjątkowy układ popierwszej Wojnie Światowej stworzył wa-runki do powstania, walk legionów i wieluinnych formacji polskich, które daływreszcie wolność Polsce, przy decydującym

    215

  • poparciu prezydenta Stanów ZjednoczonychWilsona i zabiegach Ignacego Paderew-skiego, Romana Dmowskiego i mężów stanuFrancji.

    Jeden Piłsudski mimo wywalczonejniepodległości orientował się, że naszepołożenie jest niepewne między dwomawielkimi państwami, które przyzwyczaiłysię traktować ziemie nam zabrane, jakoniesłusznie i tylko czasowo stracone.Najbardziej niefortunnie nie pojmowalitej sytuacji Rydz-Śmigły i min. Beck.Zwłaszcza drugi zabiegał więcej o wojnę,niż o pokój tak nam konieczny do życia,do okrzepnięcia młodego państwa. Dali sięupoić hasłom mocarstwowości, bardzo prze-sadzonym.

    Kampania wrześniowa ocenianajako porównanie sił naszych i przeciw-ników, była właściwie jeszcze jednympowstaniem. Ten przegląd nieszczęść naro-dowych niczego nie nauczył wojskowychczynników decydujących". Jeśli w 1939„usprawiedliwieniem wejścia do wojny byłzdradziecki sojusz" z Anglią, to nie było„wątpliwości sytuacyjnych w 1944 roku.Sowiety były zwycięskie, Niemcy bite wyco-

    216

  • fywały się na ogromnym froncie. Opóź-nienie inwazji, czego domagał się Stalin,Anglia okupywała oddaniem połowy Polskiw Teheranie i to właśnie Stalin kierowałChurchillem, a nie odwrotnie. Stalin kpiłz Mikołajczyka, gdy ten w Moskwie mówił odywizjach AK, bez artylerii i wsparcialotnictwem. Akowcy w bitwie o Wilno bylirozbijani i wysyłani w głąb Sowietów. Gen.Bór nie mógł zdobyć się na racjonalnerozkazy dla oddziałów. Podobnie robiliNiemcy, oszukując do końca -27 Wołyńskąd.p. AK. płk. dypl. Oliwy-Kiwerskiego. OdBora otrzymywał on tylko rozgadanedepesze.

    Byliśmy między młotem i sierpem.Po tej wschodniej przygrywce Bór,Pełczyński i Okulicki zdetonowali wybuchWARSZAWY. Gen. Okulickiego wysłałNaczelny Wódz, by wstrzymał nonsensypowstania. Działał z zapałem, aleodwrotnie. Gen. Sosnkowski chciał samdowodzić i przylecieć do Warszawy. Bórodrzekł się kontroli pod pretekstem, żenie zapewni mu bezpieczeństwa. Wkrótce, wItalii gen. Sosnkowski mówił do gen.Andersa - Oni mnie nie posłuchają!Klęskę, ale bohaterską spowodowała Armia

    217

  • Krajowa, która jeszcze od gen. Sikorskiegomiała rozkazy — nie więcej niż kadry 500ludzi na obszar. Powstawać nie wolno wcze-śniej, aż nasze i alianckie wojska wejdąna polskie ziemie. Szaleńcy nie usłuchali.Anglicy ostrzegali, że nie będą mogli daćżadnej pomocy. Świat ma nas za wariatów.

    Podziemny rozrost armii bezbroni zwiększał ambicje wodzów. Nie meldo-wano do N. W. nazwisk oficerów rozsądnych,jak płk. I. Oziewicza, dowódcy dywizji wewrześniu, ani płk. dypl. T. Kurcyusza.

    Terej - Na Rozstajach dróg„ ”podaje, że w składzie AK było 48 legioni-stów — oficerów różnych stopni. Inni bylitolerowani, na niskich stanowiskach. Czychodziło tylko o walkę, gdzie wszyscy bylipotrzebni? W organizacji AK była przygo-towana sieć administracyjna kraju. Wlegunisko"-sanatorskich marzeniach miała„się powtórzyć sytuacja z listopada 1918 r.Niemcy mieli rozbić Sowiety, Alianci zZachodu mieli odnieść decydujące zwycię-stwo nad Niemcami — Armia Krajowa zorga-nizowałaby państwo, będące przedłużeniemistniejącego do wybuchu wojny, z prioryte-tami dla dawno i obecnie zasłużonych. Z

    218

  • 219

  • tak zwaną wolą narodu cywilów nieliczono się zupełnie.

    Tak piękny i nie demokratycznyschemat, bardzo wojskowy, zawalił sięzupełnie. Historia się nie powtarza.Pozornie podlegano władzom na emigracji,ale kultywowano krajową niezależność.Rząd w Londynie, po śmierci gen. Sikor-skiego nie miał autorytetu, nie był egze-kutywą Rady Narodowej, uniezależnił AK wdecydowaniu o powstaniu i staczał się wkonflikcie między Naczelnym Wodzem iMikołajczykiem, aż do cofnięcia muuznania przez Zachód, co istotnie spowo-dował Churchill w trosce o pozbycie siękłopotu i zaoszczędzenie pieniędzy, navisiting Army, jak nas ochrzczono pokapitulacji Niemiec. Powstanie przyjętojako dowód aberracji politycznej iwojskowej, po podziwie nad bohaterstwem,zwłaszcza, że rząd mianował NaczelnymWodzem gen. Bora znajdującego się wniewoli!

    Dla uzupełnienia i jasnościskomplikowanego obrazu, nie wspomniałem wtym przeglądzie o opozycji patriotycznej

    220

  • oraz komunistycznej, służącej czerwonymcelom.

    Po nieudanych wyprawach doFrancji, po powrocie ze Słowacji, przyuczciwości przewodnika, bo nie wydał nasHlinkowej gardzie, otrzymałem list odmego dowódcy w 29 d.p. płk J. Oziewicza imeldowałem się na plebanii ks. prałataTrzeciaka, gdzie mieszkał razem z rodziną.Z internowania na Litwie Pułkownikzostał szczęśliwie wyciągnięty, jako inwa-lida, ale zdrów i dobrej myśli w ciężkiczas.

    Był to okres, kiedy StronnictwoNarodowe przeorganizowywało się w Naro-dową Organizację Wojskową, pozostającwielkim zespołem cywilnym oddanym jednejidei, ujętej w pracach Romana Dmowskiego.

    Pułkownik formalnie ifaktycznie do NÓW nie wchodził. Był żoł-nierzem posłusznym przysiędze, zależnymod Prezydenta i N.W., ale miał oczyszeroko otwarte na klęskę wrześniową,spowodowaną przez tych samych ludzi,którzy ujmowali w swe ręce podziemie izamazywali jej rozmiary powtarzając, żebiliśmy się przez miesiąc, gdy prędzej i z

    221

  • trzaskiem zawaliły się Francja, Belgia iHolandia. Widział fiasko polityki Becka ibrak pomocy sojuszników" od początku„wojny. Obserwował nieudolność marsz.Rydza, który nie dostrzegał, że Polskawchodzi w ogromną burzę, w obcęgi Rosji iNiemiec. Z niechęcią zabierał się dorozważania szans organizacji wojskowych,ale nie uzbrojonych, znów pokładającychnadzieję w parszywieńkim Zachodzie.

    Dlatego pozostawał doradcąwojskowym S.N. i do NÓW nie wstępował.Mnie tam skierował na szefa III oddziałusztabu i jednocześnie na inspektora,który miał ocenić organizację. W terenienie było oficerów poza rezerwistami,których bardzo cenię, bo oni w wojniegłównie ponoszą ciężar dowodzenia idaninę krwi, ale organizowanie, azwłaszcza szkolenie nie jest ich mocnąstroną. Nadto spotykałem się z nadzorowa-niem moich podróży przez wysyłanych zamną krok w krok, politycznych wysłan-ników. Zapewne liczono się z tym, że jakooficer zawodowy będę ciążyć do ZWZ iuprawiać politykę nieprzychylną naro-dowcom. Krytykowałem moich starszychkolegów, którzy tak fatalnie kampanię

    222

  • przegrali, ale bez swej - wykonawców tylkowiny. Wina leżała o wiele wyżej!

    Co meldowałem Pułkownikowi i p.Michałowi", dowódcy NÓW (Rokickiemu Józe„ -fowi), w obecności Adama" i Romana"? Że„ „nie widziałem wojska w sensie średnichzgrupowań, bowiem brakowało oficerów dodowodzenia choćby batalionem. Przemiano-wanie władz S.N. w organizacji, nadowódców jednostek wojskowych, nie poma-gało. Oficerowie rezerwy dobrze się spisy-wali na plutonach czy kompaniach, ale niemogli być dowódcami wyżej. Nadto brako-wało broni. Byli politycznie wyrobieni,patriotycznie pewni, ale dalej pozostawaliorganizacją, a nie wojskiem. Zachowywanolinię przeciwną legionistom i ZWZ.

    Niemal wszyscy oficerowieskupili się w ZWZ, które reklamowało sięjako jedyna legalna organizacja, będącadalszym ciągiem W.P. Mieli liczną kadrę,stworzyli Komendę Główną i terenowe, alenie posiadali dołów". Te istniały w orga„ -nizacjach narodowych, ludowych i socjali-stycznych — wątpliwych ideowo. PołączenieZWZ z NÓW było więc wskazane z obustron, od czasu zdecydowania się na

    223

  • masówkę przeciwną rozkazom gen. Sikor-skiego, przewidującego wojnę długą, cogroziło wyniszczeniem wyszkolonegoelementu jeszcze przed końcowym okresemwojny. S.N. dążyło do połączenia, ale naokreślonych warunkach.

    Podporządkowanie było przezdługi czas odrzucane zdecydowanie, przezkrajowego prezesa, Stefana Sachę. KiedyNiemcy zamordowali Kazimierza Kowal-skiego, pozostali: Stojanowski, Matla-chowski i Stypułkowski, nie mieli w sobiewielkiej zdolności przewodzenia. Sachazbyt długo powtarzał i w rozmowie ze mną,że będzie pilnować niezawisłości od ZWZ.Kiedy otrzymał dyrektywy Bieleckiego dopołączenia się z legunami i sanatorami",„obcesowo zmienił front, co wywołało bunt.W lipcu 1942, na odprawie sztabu i komen-dantów okręgów, Sacha wystąpił o połą-czenie i... osiągnął rozłam. Dyskusja byłagorąca i w efekcie głosowania sztab iokręgi: radomski, kielecki, podlaski,lubelski, częstochowski i łódzki wyłamały,a do ZWZ poszły okręgi: krakowski,warszawski, poznański, lwowski i biało-stocki -bardzo słabe po aresztowaniach. Zaniezależnością opowiedziało się ponad

    224

  • 80.000 ludzi — według obliczeń mjr. Dani-lewicza-Kuby, który zajmował się organi-zacją i stanami.

    Związek Jaszczurczy

    W tym czasie istniały i inne,liczne organizacje, które rozwijały sięlokalnie lub znikały, łącząc się z ZWZ.

    Na kanwie Stronnictwa Ludowegopowstawały Bataliony Chłopskie. PPStworzyła swoją Milicję. Notowano GrupęWojsk Polskich — Edward, prawdopodobnietak nazywanych przez Edwarda, co byłoimieniem lub pseudonimem dowódcy.Istniała Organizacja Wojskowa Brochwicz,co jest herbem, ale nie miało kierunkuszlacheckiego wyłącznie. Była Tajna ArmiaPolska i Organizacja Wojskowa Wilki".„Dłużej istniejąca i mocno zorganizowanaPług i Miecz" inżyniera S. Witkowskiego,„później występująca jako Muszkieterowie.Należało ostrożnie kontaktować się z nimilub kontaktów zaniechać, bowiem konfi-denci okupanta przenikali wszędzie — taksię zawalił Orzeł Biały.

    W październiku porucznikrezerwy Wł. Marcinkowski, po bitwie pod

    225

  • Kockiem przybył do Warszawy i szukałdawnych kontaktów. Rozmawiał z TadeuszemSalskim i Otmarem Wawrzkowiczem, poczymzłożyli wizytę seniorowi ONR inżynierowiWitoldowi Kozłowskiemu. RelacjonowałMarcinkowski po latach:

    - Jestem pełen podziwu dlaścisłości jego rozumowania i logicznychwniosków. Twierdził, że wojna będziedłuższa niż 1-sza Światowa i mówił to,gdy Polska oczekiwała błyskawicznegozwycięstwa Aliantów. Widział możliwe, aleodległe zwycięstwo nad Niemcami, alefaktyczną klęskę Europy, bowiem osta-tecznym zwycięzcą będzie Rosja. Uważał, żeponieważ nie będziemy mogli wpłynąć nalosy wojny, powinniśmy zachować najcen-niejszy element młodzieży, do zakończeniawojny i uwolnienia Polski. Jednak zgodziłsię, że należy walką i ofiarami utrzymaćideowość tego elementu i poparł naszeplany akcji konspiracyjnej.

    Realistą i pesymistą byłKozłowski, ale masa" i kierownicy ugru-„powań byli nastawieni optymistycznie, costało się podłożem masowego podziemia,oczekującego rozbicia Niemców we Francji.

    226

  • Zdecydowano organizowanieZwiązku Jaszczurczego, gdzie przewodziliinżynierowie, a nazwę wzięto ze spiskuszlachty pomorskiej w XV-tym wieku prze-ciwko Niemcom. Do Paryża wysłano JerzegoKurcyusza, a po nim Harusewicza, którymiał oficjalnie reprezentować ONR.Otrzymał instrukcje — do rządu nie wcho-dzić, rozmawiać tylko o wysiłku zbrojnym,ewentualnie zapewnić sobie miejsce wRadzie Narodowej, co się nie udało.

    Trwała już ewakuacja do Anglii inie zabezpieczono pozytywnego stosunkuONR z gen. Sikorskim i jego rządem. Dobo-szyński już w Anglii założył organizacjęPokolenie Polski Niepodległej z celami: --Prusy Wschodnie całe i Śląsk po NysęŁużycką, z prawem Polski do wysiedlenialudności niemieckiej z tych terenów.Innych zadań politycznych nie precyzo-wano, ale w tym czasie granica traktatuRyskiego na wschodzie, jako pewna, niebyła dyskutowana.

    Działalność Związku Jaszczurczegobyła od początku i stale obserwowanaprzez Niemców. Nastąpiły aresztowania naPomorzu i głęboko w Niemczech. W

    227

  • Berlinie skazano na ścięcie por. Stani-sława Joyte i 30 osób.

    Związek Jaszczurczy rozwijał sięw stolicy, Krakowie, Kielcach, Często-chowie, na Mazowszu Północnym, we Lwowie,w ziemiach zachodnich i najmocniej wlubelskim. Obliczono na początku 1942 r.stany około 60.000 żołnierzy. W kadrzenie było prawie oficerów zawodowych —liczono ppłk. Piotra Abakanowicza, pilota,jednego z pierwszych w naszym lotnictwiew 1918 r., por. Olgierda Mirskiego, kpt.Antoniego Szackiego i kpt. Tadeusza Bogu-szewskiego. Wydawano sporą ilość perio-dyków, z Szańcem" na czele, Naród i„ „Wojsko", Placówka" i Załoga". Stąd poszła„ „nazwa Grupa Szańca". Związek Jaszczurczy„tworzył elementy władzy państwowej —wojsko, Komisariat Cywilny, służbę bezpie-czeństwa, organizację finansową (wpraw-dzie ze skromnymi finansami), wydziałprasowy i system sprawiedliwości.

    Ta działalność nie uszła uwagiZWZ, a potem AK wobec NSZ. ZWZ powołałaelementy władzy cywilnej na czele z Dele-gaturą Rządu (teoretycznie Delegat byłprzełożonym Komendanta ZWZ, ale w prak-

    228

  • 229

  • tyce ten ostatni posiadał władzę wyko-nawczą, przez jego ręce przechodziłypoważne finanse, które tylko częściowowidywał Delegat. Emisariusze i skoczkowiez samolotów pocztę miewali od Delegata —czy całą mu wręczano?). J. Rzepecki, w swejksiążce Przyczynki i wspomnienia histo-ryczne określa stosunek Komendanta ZWZdo Delegata, słowami podobno Grota —jeśli mi na słupie zawieszą kapeluszDelegata, będę mu honory oddawać ipłaszcz podawać. AK przygotowała dublo-wanie administracji na wszystkich pozio-mach, przygotowując się na powtórzenie1918 r. i obawiając się, by Służba CywilnaNarodu nie ubiegła Komendy AK. Pozornieobie strony działały podobnie, ale S.C.Noddała się do dyspozycji dwom kolejnymDelegatom. Ich sprawa, że z tego niekorzystali.

    Wszystkie organizacje uprawiałyszeroko propagandę. Grupa szańca" dążyła„do rozszerzenia państwa o terenyzachodnie, podnosiła ducha w społeczeń-stwie, potępiała sanację i rozwijała pracęwśród kobiet, młodzieży, na wsi i w prze-myśle. Władze okupacyjne germanizowałytereny zachodnich województw i wysiedlały

    230

  • ludność do Generalnego Gubernatorstwa,gdzie prześladowania były ostre, aleużywały ludność polską do pracy w fabry-kach, kopalniach, a zwłaszcza na wsi. Zkonieczności powstawały polskie skupiskapracy, dokąd można było przenikać pismamii rozszerzać związki. Rząd na emigracji iDelegaci kontynuowali swe demokratyczneoparcie o cztery stronnictwa, przed wojnąistniejące, zamykając oczy na podziemnądziałalność zawsze energicznego, o innejnazwie ONR.

    ONR był organizacją młodychnarodowców, w stosunku do starego S.N. Ichradykalizm koncentrował się na równiej-szym podziale dochodu narodowego. Dekla-rację swą ogłosili 14 kwietnia 1934 r.,stwierdzając swój szacunek dla Wojska,które wywalczyło niepodległość bijąc sięw różnych formacjach, nie zaś w jednejnaczelnej, podkreślając wagę zasad kato-lickich dla zdrowia rodziny, strzeżeniamoralności i wychowania chrześcijańskiego.

    Gospodarzem w Polsce ma byćNaród Polski, a zasięg granic powinienobjąć wszystkie ziemie, zamieszkałe zwartąmasą narodową i pozostające pod jej

    231

  • wpływem, a prawa publiczne powinniposiadać dziedzice cywilizacji polskiej.Ludność ruska i białoruska równieżpowinna posiadać pełne prawa obywatel-skie. Żydzi nie mogą być obywatelamipaństwa polskiego. Należy usunąć żydow-skie pośrednictwo w handlu produktamirolnymi. Jest to źródło nędzy wsipolskiej, skąd idzie emigracja. Nie Polacy,a Żydzi powinni emigrować, zwłaszcza, żemają w wielu krajach świata swoje oparciew handlu i przemyśle.

    ONR od 16 czerwca 1934 był orga-nizacją nielegalną, ale mimo to działającą.Członkowie ONR wywodzili się ze środo-wisk inteligencji miejskiej, główniestołecznej. Wielu z nich było zesłanychdo obozu w Berezie kartuskiej. Wydawalipismo pod tytułem ABC. Zachowano po maso-wych zwolnieniach tajność organizacji wGłównym Zarządzie.

    Rząd oceniając energię i pracowi-tość organizacji, przydatnej państwu,nawiązywał rozmowy z ONR. Do czerwca 1937roku rozmawiali dr. Tadeusz Gluziński,mec. Jan Jodzewicz i Jerzy Kurcyusz zgen. Norwid-Neugebauerem.

    232

  • O Śmigłym mieli opinię, że jestsłabym politykiem, a przy tym ultra-konserwatywnym: nie chciał reformyrolnej.

    Dr. Jan Mosdorf miał poglądyskrajne i dążył do wprowadzenia wodzo„ -stwa" w ONR, prawdopodobnie dla zajęciatego stanowiska, co spowodowało usunięciego z władz organizacji. Aresztowany przezokupantów, zesłany do Oświęcimia, zostałtam zamordowany.

    Organizacja terenu i obsada personalna

    Narodowe Siły Zbrojne przejęłyorganizację terenową ustaloną przezZwiązek Jaszczurczy. Dla ułatwienia dowo-dzenia, inspekcji i odpowiedzialnościpróbowano wprowadzić podział na trzyInspektoraty: Centralny na obszarzeGeneralnej Guberni; Ziem Zachodnich obej-mujący Poznańskie, Pomorze, Śląsk i woje-wództwo łódzkie; Ziem Wschodnich, zwanyrównież Wschód. Brak odpowiednichoficerów nie pozwalał na wydzielenieobsad Inspektoratów. W praktyce istniałInspektorat Ziem Zachodnich, zainstalo-wany w stolicy dla uchronienia od szyb-kiej likwidacji. Inspektorat Centralny

    233

  • podlegał szefowi sztabu Dowództwa. Wschódnie doczekał się realizacji z powodusłabości Z.J. na terenie województwwschodnich i dlatego okręg białostocki iziem południowo-wschodnich podlegaływprost Dowództwu NSZ.

    Do Inspektoratu Centralnegonależały okręgi: Warszawa-miasto,Warszawski, Mazowsze Północne, Lubelskie,Krakowskie, Kieleckie i Częstochowskie.

    Inspektorat Ziem Zachodnich (IZZ)

    Nasze ziemie najstarsze, kolebkaPiastów, zostały włączone w październiku1939 r. do Rzeszy, a terror o nieprzewi-dywanym nasileniu zaczął się natychmiastpo przekroczeniu granicy przez Niemców.Jeśli w centrum kraju organizacje poli-cyjne i NSDAP potrzebowały pewnego czasuna rozwój prześladowań, to na zachodzieoddziały regularnej armii poczynały odrazu działać w gestapowski sposób.Największe zaskoczenie przeżyło Pomorze.Nie uczestniczyło w powstaniach, opierałosię Hakacie ekonomicznie, na podstawieprawa cesarskich Niemiec i utrzymywało

    234

  • język ojczysty. Teraz nie ostrzeżeni, niewyewakuowani na czas przez rząd własny,dobrze znani działacze, jeszcze z okresu IWojny Światowej, byli eksmitowani,więzieni i mordowani.

    Pomorze nie mogło wybaczyćWarszawie, że nie otrzymało broni, że byłoopuszczone i co mówiono ze zgrozą i prze-konaniem, zdradzone przez Galicjoków zKongresówy. Sanacja, a w konsekwencji ZWZczy AK, nie mogły tam mieć uznania.Ucieczka od nich stała się powszechna.Wyprzedzał element młody, młodzieżwojskowa, oficerowie i marynarze flotyhandlowej, studenci, młodzież szkolna,rzemieślnicy. Znakomita ich większośćweszła do ZJ. Wkrótce nadeszły masowewysiedlenia.

    Dla Śląska kierownictwo okręguzostało umieszczone w Krakowie, bywłączyć się do IZZ w 1941 r. Pozostałeokręgi zachodnie komunikowały się zInspektoratem głównie przez terenyłódzkie. Informacja, a więc dostarczaniepism grupy Szańca, postępowała. Uporządko-wała się łączność. Potrzeba było jednakdługiego czasu, by IZZ został mocno ujęty

    235

  • w ręce. Stało się to jesienią 1941r. Pracaobejmowała wywiad, propagandę, informacjęi legalizowanie (zaopatrywanie w fałszywedokumenty). Przez rok wydawano własnyorgan Na Zachodnim Szańcu.

    W roku następnym masowe areszto-wania i przymusowy pobór młodzieży dowojska niemieckiego zdezorganizowałynaszą sieć. Przedpoborowi otrzymaliinstrukcje unikania wcielenia do wojska,symulowania walki na froncie wschodnim,a na zachodnim przechodzenia przy nada-rzającej się okazji do aliantów i odszuki-wania polskiego kontaktu, wreszcie sabo-tażu i wywiadu z terenów Rzeszy i przeznią okupowanych. Z czasem wywiad nasz narozkaz włączał do organizacji Todta ipokrewnych, własne wtyczki, które poma-gały i w łączności, prócz zbieraniapotrzebnych danych.

    Rok 1942 i 1943 są najcięższedla Inspektoratu. Praca kosztowaławielkie straty. Ścinano toporem z wyrokusądów cywilnych, rozstrzeliwano z wyrokówwojskowych i mordowano po cichu. Tylko zwywiadu Z" ścięto w tym okresie 31„żołnierzy wraz z szefem Stanisławem

    236

  • Zachodnim (Joyte). Trzeba było w konse-kwencji ograniczyć kontakty. Ostatnie dwalata wojny, przy zelżeniu terroru wroga,przynoszą odrodzenie prac. Stanyoddziałów przekraczają te z początkuokupacji. Inspektorem Ziem Zachodnich byłpłk Thiel.

    W kwietniu 1943 po śmierci płk.Thiela obowiązki jego przejął dotychcza-sowy szef sztabu IZZ mjr "Kajetan". Naterenach ZZ oprócz ludzi ujętych w siećZJ dochodzą członkowie Narodowej PartiiRobotniczej (NPR), Młodej Wsi, a takżedziałacze społeczni i ich otoczenie,inaczej politycznie urobione, ale na czaswojny popierające grupę Szańca.

    W zestawieniu charakterystycz-nych elementów, obsad i osiągnięć okręgów,należy pamiętać o najtrudniejszych warun-kach, aresztowaniach, zmianach i brakufachowców do pełnienia wielu funkcji.Tylko improwizacja i ogromny wysiłekindywidualny umożliwiały aktywność.

    237

  • Okręgi Związku Jaszczurczego od 1939 r. dojesieni 1942

    Okręg Poznański. Początkowoistniała tylko sieć rezydentów w Po-znaniu i miastach powiatowych województwa.Wywiad — niezależny od dowódcy okręgu.Przewaga Stronnictwa Narodowego wterenie. Stanisław Kasznica (Wąsal) orga-nizował okręg nie przechodząc dotworzenia nawet najmniejszych oddziałów.

    Powstający ZJ czerpał z najlep-szego materiału województwa. Byli toczłonkowie Katolickiego StowarzyszeniaMłodzieży Męskiej i Żeńskiej, którą przeztrzy lata prowadził ks. Wojciech Gajdus zPelplina. Ks. Gajdus był - o czym niezu-pełnie wiedzieli jego przełożeni — szefemtajnego ONR, Sztafety na Pomorze. Był onbardzo popularnym, powszechnie szanowanymdziałaczem i poważnie przygotował gruntdla przyszłych zadań, które przerwaławojna.

    Druga grupa była skupiona przyBiuletynie Pomorskim. Była bardziejelitarna. Młodzi absolwenci wyższych

    238

  • 239

  • uczelni, akademicy, poważni kupcy, mielicel lokalny na oku, oddanie rządówPomorza w ręce miejscowych, po zalewiebiurokratów z południa. Ludzie ci niebyli rewolucjonistami i dlatego stroniliprzed wojną od ONR. Wielu z nich dołą-czyło do ZJ pod okupacją.

    Elementem siły okręgu stała sięMilicja Pomorska, stworzona dzięki poro-zumieniu dowódcy okręgu z inż. Mieczy-sławem Bujalskim i inż. Janem Jankowskim(późniejszym Delegatem na Kraj). Milicjapodlegała Delegatowi na województwo, miałapomóc w uwolnieniu terenu w przewidy-wanym powstaniu i dać ochronę władzompaństwa. W ten sposób ZJ zyskiwał lega-lizm terytorialny. Usiłowania nawiązaniawspółpracy z ZWZ, ku której dążył por.Zapora, rozbiły się o żądanie podporządko-wania. Wówczas i później ZWZ nie posiadałżadnej sieci na Pomorzu.

    Oddziały Milicji Pomorskiejzostały zorganizowane w Toruniu (ba-talion w sile 1000 ludzi), Bydgoszczy,Świeciu z Chełmnem i w Gdyni. Oprócztego ZJ miał mocno ujęty Tczew i powiat,zarówno jak powiat i miasto Starogard,

    240

  • gdzie dowodził ks. Gutman. Inne, mniejszemiejscowości posiadały ośrodki ZJ.

    Okręg Śląski nie może być przed-stawiony bardziej wyczerpująco, gdyżpodobnie jak i w Poznańskiem, straty wobsadzie sztabów były nieustanne, zmianyciągłe, co prawdopodobnie przyczyniło siędo braku oficerów z tych okręgów naZachodzie, a więc i brak relacji. Dowodziłokręgiem mjr Roch (Jan, Jarema). Dowództwobyło umieszczone na terenie łatwiejszym ibędącym ilościowym trzonem okręgu --naŚląsku Cieszyńskim i na Zaolziu. Stanokręgu, gdzie zorganizowano obsadę wszyst-kich powiatów, obliczano ostrożnie na4000 do 5000 ludzi.

    Okręg Łódzki. W listopadzie 1939r. dowódca okręgu — Infułat, przystąpiłdo pracy organizacyjnej z pomocą małegosztabu. Mgr. Ordziński został oficeremorganizacyjnym, mecenas Dudek rozpocząłwywiad terenu, szkolnictwem zajął się drKanty, propagandą por. B. Wolski.

    Stosowano surową selekcję przyprzyjmowaniu żołnierzy. Byli to głównieczłonkowie ONR, częściowo MłodzieżyWszechpolskiej. Wkrótce jednak zaciąg

    241

  • rozszerzył się i na ludzi o rozmaitejprzynależności politycznej. Ofiarność isamozaparcie towarzyszyły wszystkim.

    Już w grudniu życie zmusiło dozwiększenia sztabu. Biuro Studiów iWydział Laboratoryjny podlegały bezpo-średnio dowódcy. Laboratorium pod rękąwybitnego naukowca, profesora wyższejuczelni, przygotowało poważną jakościowobroń bakteriologiczną, której jednak niezastosowano w walce. Od kwietnia 1941 r.szefem sztabu i pierwszym zastępcądowódcy został płk Stieńka Riazin"„(pseud.). Stworzono Wydział OpiekiSpołecznej. Zorganizowano komendy powia-towe w Zgierzu, Sieradzu, Zduńskiej Woli,Kaliszu, Brzezinach i Pabianicach.Powiaty na swoim terenie wiązały ludzisystemem piątek i przeszły do szkoleniaw sabotażu i walk w miejscowościach.

    Łączność była dobra z Warszawą,skąd otrzymywano prasę, wojskoweinstrukcje, czcionki i klisze dodrukarni. Łączność wewnątrz okręgu dzia-łała bez zarzutu. Kontakty z innymiorganizacjami zostały bardzo ograniczonedla bezpieczeństwa. Wywiad miał liczne

    242

  • wtyczki w różnych organizacjach. Dowódcaokręgu przesunął mgr. T. Ordzińskiego nawydział propagandy, który uważał czasowoza najważniejszy. Po przeszkoleniu ze-cerów z grupy harcerskiej i otrzymaniuprzez nich maszyny drukarskiej, wydanoPochodnię o nowej nazwie Na zachodnimszańcu.

    Pismo szło przede wszystkim nawieś. Nie przekroczono 3000 egzemplarzynakładu, ale pismo krążyło wszędzie iwspierało propagandę szeptaną, kierowanąprzez wydział. Dla alianckich jeńcówwojennych wydawano pisemka i jednod-niówki w języku angielskim i francu-skim. Niezmordowany Ordziński stworzyłseminaria dla przepracowania różnychzagadnień, głównie ustrojowych i ekono-micznych. Systematycznie pracowało sześćseminariów w Łodzi i kilkanaście wokręgu. Zapraszano na nie ludzi oróżnych zapatrywaniach i przynależnościpolitycznej.

    Szkolnictwo w Okręgu, dziękipowszechnemu zrozumieniu nauczycielstwa,którego było sporo i o różnym zabar-wieniu, udało się zorganizować, poważne

    243

  • osiągając wyniki. Chęć do nauki, poparciew rodzinach uczniów i ciągła zapobiegli-wość dr. Kantego — kuratora Okręgu,doprowadziły nawet do egzaminów matural-nych i wydania świadectw. Nie było wpadekzatrzymujących prace. Kilka uczennicaresztowano, ale niczego nie wydały naprzesłuchaniach.

    Inspektorat Ziem Zachodnich

    Po stworzeniu NSZ pracował jakuprzednio, z pewnymi zmianami. Wszystkieokręgi (oprócz pomorskiego) zdołały urzą-dzić swe dowództwa na własnych terenach.Dowódcą okręgu poznańskiego został por.inż. X z NÓW. Przyjeżdżał osobiście naodprawy do Warszawy. Okręg łódzki objąłpor. Janusz z NÓW, przy czym por. Infułatkierował propagandą, a por. Borutawywiadem.

    Na wiosnę po licznych aresztowa-niach por. Boruta objął okręg. W okręguśląskim utrzymano poprzednią obsadę. Wokręgu pomorskim, po aresztowaniu kpt.Pawła, pracą kierował por. Jan Kam, zsiedzibą w stolicy. Z Pomorza w tym

    244

  • okresie przyjeżdżał ks. Wojtek (Gutman),który świetnie znal okręg i składałdokładne meldunki o sytuacji. Okręg miałw stolicy zorganizowane kursy szkole-niowe. Wszystkie okręgi utrzymywały wWarszawie swe ekipy łącznikowe.

    Inspektorat Centralny

    Podlegał szefowi sztabuDowództwa NSZ. Wobec braku oficerów nieutworzono do końca obsady inspektoratu.Szef sztabu posługiwał się aparatemDowództwa. Na inspekcje wyjeżdżał sam. Wciągu roku aresztowania wykruszyły mukolejno trzech adiutantów. Łączenie wjednej osobie kilku funkcji, wymagającychoddzielnie pełnego zaangażowania czasu ienergii, odbijało się niekorzystnie napracy.

    Prowadząc inspekcję, szef sztabutracił kontakt z tokiem prac w Dowódz-twie. Było to możliwe tylko dlatego, żeokręgi były w rzeczywistości samodzielne.Poza rozkazami ogólnymi, regulującymiczynności okręgów, nie były przedsiębrane

    245

  • żadne akcje większymi siłami, z wyjątkiemokresu po Powstaniu.

    Okręg Warszawa-Miasto

    Okręg został stworzony już wpaździerniku 1939 r. przez por. inż. Miko-łaja Kozłowskiego, który początkowo objąłswoją siecią także województwo warszawskie.Powstał sztab, dowództwo dzielnic, powiaty,Pomocnicza Służba Kobiet, wreszcie najbar-dziej potrzebna komórka legalizacyjna(wystawiająca fałszywe dokumenty). Pozorganizowaniu się Dowództwa ZJ, terenwojewództwa został wydzielony w oddzielnyokręg.

    Na terenie stolicy została stwo-rzona Szkoła Podchorążych w sile bata-lionu, Szkoła Podchorążych Łączności wsile plutonu, dywizjon artylerii (bezdział) i kadrowa grupa lotnictwa.Oddziały piechoty były powiązane wplutony i bataliony, ale brak broni lubjej tylko szczątkowe posiadanie, zmniej-szało wartość ogromnego nakładu pracydowódcy i całego okręgu. Stan liczbowy na1.7.1944 r. (tylko dawny ZJ) wynosił --

    246

  • 5300 ludzi. Razem z ludźmi z NÓW stannie dochodził do 7000 ludzi.

    Na terenie stolicy znajdowałysię: Dowództwo NSZ, brygada zmoto-ryzowana Kolo w dyspozycji dowódcy NSZ,batalion osłony Dowództwa NSZ, dowództwoIZZ i Szkoła Podchorążych IZZ, dowództwookręgu pomorskiego, dowództwo okręguwarszawskiego.

    Dowódca okręgu miał rozpracowaneplany opanowania wielu punktów decy-dujących o posiadaniu Warszawy i wystar-czające siły do ich wykonania. Wpowstaniu ten okręg NSZ nie wziąłudziału w zorganizowanych jednostkach,gdyż NSZ nie zostały o pogotowiu poinfor-mowane. Żołnierze NSZ dołączali do wieluformacji walczących. Tylko kilka kompaniiNSZ walczyło jako całości organizacyjne.

    Okręg Lubelski

    Został zorganizowany już napoczątku 1940 roku i był później stalerozbudowany. Dowódcą Okręgu był mjr rez.kaw. Zygmunt Broniewski (ps. Bogucki"),„

    247

  • szefem sztabu od lipca 1942 "Witold",szefem I Oddziału "Franuś". Szefem ASrtm. Ząb.

    Dowództwo Okręgu mieściło się wmaj. Garbów. Okręg dzielił się na dwapodokręgi: I. powiaty - Lubartów, Parczew,Włodawa, Chełm. II. powiaty — Lublin,Kraśnik, Biłgoraj, Zamość. Oddziałyliczyły ponad 6000 ludzi, głównie zsiatki ZJ.

    Akcja Specjalna obejmowałaoddziały: Stępa, Cichego, Lechity, Znicza,Orzełka, Jana i inne.

    Okręg był samowystarczalnyfinansowo. Dość dobrze uzbrojony w brońzakopaną w lasach podczas okrążeniaoddziałów we Wrześniu. Kontrwywiaddziałał bardzo sprężyście, co bardzo ogra-niczyło aresztowania. Łączność, Realizo-wana środkami prymitywnymi, pracowaładobrze. Wykonywano drobne napady naNiemców po aresztowaniach i konfiskatachproduktów rolniczych.

    Od 1942 r. okręg prowadził walkiz Niemcami i komunistami. W sierpniu1944 do oddziału mjr. Witolda" dołączyły„

    248

  • 249

  • niedobitki z rozbitej przez Sowieciarzy27 Wołyńskiej Dywizji AK.

    Okręg Ziem Południowo-Wschodnich.

    Zaplecze polityczne ZJ organizo-wało się we Lwowie wkrótce po zakoń-czeniu kampanii. Prace bardziej systema-tyczne przeprowadziła ekipa organiza-cyjna, która dotarła do Lwowa w roku1941, po ponownym opanowaniu miasta przezNiemców. Komendant ZJ inż. Marcinkowskii por. Wawrzkowicz uporządkowali siećporwaną przez okupację sowiecką.

    Okręgiem dowodził do czerwca1942 r. kpt. Smreczyński, potem płkZbigniew". Szefem sztabu był por.„Andrzej". Okręg miał zorganizowane drogi„na południe. Przez Rumunię szły wiado-mości, ludzi natomiast kierowano przezWęgry. We Lwowie były zorganizowanekadry kilku batalionów. Natomiast samo-dzielne kompanie i plutony byłyrozmieszczone na całym terenie.

    Od początku współpraca z AKukładała się dobrze. Rozsądek dowódcy

    250

  • obszaru Lwów AK gen. Sawickiego, późniejpłk. dypl. Filipkowskiego, nie dopuszczałdo żadnych nieporozumień, a Warszawależała za daleko, by w tej mierze bruź-dzić. Obaj dowódcy obszaru AK uszanowaliodrębność organizacyjną innych niż AKjednostek.

    Sprawy kwatermistrzowskie.

    Każda instytucja ma szeregniekończących się spraw życia wewnętrz-nego, które jeśli rozwiązane rozsądnie iadministrowane logicznie, pozwalajązachować więcej czasu i energii dla celu,który uzasadnia ich istnienie.Substancją, której ciągłe posiadanie wsłusznej przewidywanej ilości ułatwiaoliwienie maszyny organizacyjnej, sąpieniądze. Zaczynam od tej przyziemnejmaterii, ale ogromnie ważnej, gdyżbyliśmy zdani na własne tylko siły wkażdym kierunku i dziedzinie.

    Na początku konspiracji iokupacji istniało dość silne życie eko-nomiczne, jeszcze idące przedwojennymrozpędem. Liczni mecenasi, sympatyzujący znaszym kierunkiem politycznym, mieliwłasne dochody pozwalające na wspieranie

    251

  • organizacji. Postępujące jednak ubożeniespołeczeństwa, w parze z konfiskatąźródeł dochodu, wymianą pieniędzy, ustala-niem zarządów przymusowych i kontrybu-cjami wyznaczanym przez lokalne władze,obcinało wpływy ze sprzedaży organizacyj-nych bonów, czy stałego systemu wpłatdobrowolnych.

    System ten z trudnością wystar-czał na potrzeby ZJ. Wkrótce po zawią-zaniu NSZ, rozroście zadań i zwiększeniuwydatków, trzeba było przejść do zdoby-wania funduszów na okupancie. Jednym zzadań dla oddziałów Akcji Specjalnej (AS)było przeprowadzanie wypadów na insty-tucje niemieckie lub pozostające podokupanta zarządem, dla zdobywaniapieniędzy lub towarów, które można byłosprzedać na czarnym rynku i uzyskaćgotówkę.

    Przy dowództwie NSZ powstałCentralny Wydział Finansowy (CWF) mającyswe odpowiedniki w okręgowych i powiato-wych Wydziałach Finansowych. Działania ASbyły kontrolowane przez dowódców okręgów,a przeprowadzane przez małe oddziały,podlegające dowódcy AS okręgu. Co mie-

    252

  • siąc okręgi były zobowiązane do podli-czenia dochodów i odprowadzenia do CWFpołowy zdobyczy. Drugą połowę okręgimiały używać na własne potrzeby. KierowałCWF oficer o pseudonimie Izydor. Do jegoobowiązków należało opracowywaniebudżetu, tylko na dwa miesiące, ponieważwpływy były niepewne i nieregularne.

    W końcu 1943 r. wydatkimiesięczne nie przekraczały 2.000.000 zł,co wynosiło około 2.000 dolarów. Był tobudżet głodowy", pokrywający zaledwie„najpilniejsze potrzeby. Nie było niemalzupełnie pracowników płatnych. Pokrywanokoszta podróży służbowych. Kupowano broń,materiały kancelaryjne, płacono komorneza niektóre lokale. Niemal cały stanorganizacji pracował bezinteresownie wpełnym znaczeniu tego słowa. Wydano prze-pisy o gospodarowaniu funduszami organi-zacji.

    Nie można zapomnieć o pomocyudzielanej przez społeczeństwo oddziałomw lesie. Czyniły to hojnie i powszechniezwłaszcza dwory i dworki. W miaręmożności zaopatrzenie dawali bogatsigospodarze wiejscy. Wszelkie konfiskaty

    253

  • były zakazane, z wyjątkiem gospodarstwrolnych i przemysłowych znajdujących siępod zarządem niemieckich Treuh nderów.äPrzekroczenie tych zakazów było trakto-wane jako ciężkie przestępstwo i karanekijami. Wstyd i ból lepiej uczyły kandy-data na zawodowego rabusia, niż karaśmierci. Tę zbytnio spopularyzowałokupant.

    Problem stanowiły kwatery,których potrzebowano wiele dla ukry-wających się rannych, spalonych" w innych„miejscowościach, przyjeżdżających z meldun-kami lub wezwanych z terenu. Najtrud-niejsze było to w Warszawie, gdzie osóbwymienionych kategorii było bardzo dużo,przy dużej ilości różnych organizacji.Względy bezpieczeństwa nakazywały częstezmiany kwater, dlatego pamiętam, że miesz-kałem w bardzo wielu domach, którychmieszkańcy zachowywali powszechną izupełną dyskrecję.

    W stolicy działem kwaterunkowymkierował inż. Plater i w jego ręku ścianyrozsuwały się niezawodnie. Do niego nale-żało również przygotowanie pomieszczeń naodprawy komendantów okręgów, czasem

    254

  • wzywanych do Warszawy. Lokal taki musiałzapewniać duże szansę ucieczki w raziewsypy. Miejscowe oddziały dawały tzw.obstawę, czyli wartowników z bronią dlaochrony odprawy.

    Kwaterunek ułatwiała ogólnapostawa ludności. Ostrzeżenia były dawanepowszechnie przed Niemcami i przed agen-tami. Obawa narażenia się była duża, alezawsze przeważało poczucie obowiązku.Krzyżowanie się organizacyjnych siecikomplikowało właściwą ocenę zagrożenia.

    NSZ odczuwały nieustanny brakoficerów starszych stopni, zwłaszcza przy-datnych do służby w sztabach. Wieluoficerów rezerwy, zwłaszcza inżynierów wżyciu cywilnym, ludzi młodych o umyśleścisłym i pełnym oddania organizacji, nieustępowało najlepszym spośród oficerówzawodowych, o których mógłbym pomyśleć.

    W pracy kwatermistrzowskiejwystępowały trudności wynikające zbraków finansowych. Braki w uzbrojeniubyły z czasem łatwe do pokrycia, zwłaszczaw ostatnich latach okupacji, gdy rozprzę-gała się zwartość niektórych elementówwojska niemieckiego. Byliśmy finansowo

    255

  • zdolni do kupowania nielicznych egzem-plarzy broni. Oddziały leśne zaczynałyczęsto bez niczego. Przy pierwszychakcjach drogo płaciły rannymi i zabitymiza zdobyte pistolety i karabiny.

    Zaopatrzenie w mundury byłojeszcze trudniejsze. Używano zdjętych zpoległych. Opanowanie magazynu niemiec-kiego, zawsze w większym garnizonie, podnosem niemieckich oddziałów, raz tylkozostało zrealizowane. Swetry, kożuszki,ciepła bielizna dla oddziałów leśnychbyła rzadko i w bardzo niewystarczającejilości dostarczana. Podobnie z obuwiem, anapraw dokonywano we własnym, party-zanckim zakresie. Materiały sanitarnedla lżej chorych i opatrunku rannychbyły kupowane, a często ofiarowywaneprzez właścicieli aptek i składów aptecz-nych.

    Szpitale miejskie w dużych ośrod-kach, w Warszawie zwłaszcza, wciągały nalistę chorych rannych w akcji. Trudniejbyło w małych miejscowościach, gdziewszystko wszystkim jest wiadome i wsypałatwiejsza. Wielu lżej rannych wracało dozdrowia w oddziałach.

    256

  • Z prawdziwą ulgą, po przejściu zNÓW — gdzie usiłowania politycznegopouczania i gotowości do dyskusji zasadni-czych prowadziły do zacietrzewienia iusuwały na bok istotną pracę wojskową —stwierdziłem zupełnie inny klimat w NSZ.Ściśle mówiąc, ton nowo powstałej organi-zacji nadawał Związek Jaszczurczy. Niechcę przez to powiedzieć, że dawni oene-rowcy nie byli zainteresowani w sprawachpolitycznych. Umieli jednak zupełniewyłączyć mówienie o ideologii, pozosta-wiając to wyłącznie prasie. Ponieważ wśrodowisku ZJ, a potem NSZ, znajdowalisię ludzie urabiani początkowo przezróżne i często przeciwstawne kierunkipolityczne, było to podejście rozsądne iprzyzwoite. Podkreślano w ten sposób, żeteraz jest czas walki, że wszyscy są zobo-wiązani do wzięcia w niej udziału, a zustawieniem szczegółów orientacji poli-tycznej można poczekać. Oprócz walki opełną niepodległość, druga wytyczna byłabezdyskusyjna — antykomunizm. Łączyła sięz pierwszą, bo nie wątpiliśmy, że niepod-ległość leży tylko poza zasięgiem wpływówRosji. Pobite Niemcy będą musiały opuścićnasz kraj.

    257

  • ORGANIZACJA I PRACE N.S.Z.

    Oceniano, że część N.O.W. pozostałapoza Z.W.Z., liczy ponad 10.000 ludzi. Niebyła to liczba przesadzona. Najważniejsząsprawą była siatka organizacyjna. Naodprawie zwołanej do Warszawy, stawili siękomendanci okręgów z obu łączących sięorganizacji, a także politycy stojący naszczycie. Zawiązano Narodowe Siły Zbrojnez Tymczasową Radą Polityczną (T.N.R.P.)jako głównym organem kierowniczym orga-nizacji. Pan Czesław został mianowanyDowódcą NSZ.

    Ta nazwa, zdaje się zasugerowanaprzez adw. Stypułkowskiego, odnosiła sięodtąd do organizacji politycznej i dopionu wojskowego. Używano dalej różnychokreśleń wywodzących się z niedawnejhistorii; mówiono o O.N.R., o GrupieSzańca, a potem zaistniały dwa NSZ-ty, cokultywują dotąd niektóre wydawnictwaemigracyjne. Ponieważ drukarnia S.N. iwydawnictwa, a zwłaszcza najbardziej znanaWalka, odeszły do Z.W.Z., Szaniec reprezen-tował NSZ.

    258

  • 259

  • Na tej odprawie nie byłemobecny. Jej przebieg i szczegóły opowie-dział mi pan Czesław, gdy siedzieliśmy wmoim sadzie w Godowie w pogodny letnidzień i otaczał nas względny spokójpolskiej wsi. Pułkownik dodał, ze mianujemnie szefem sztabu NSZ, skraca odpo-czynek do tygodnia i zabiera mnie doWarszawy, dla konsolidacji i rozpoczęciaszkolenia. Słuchałem, a w głowie kłębiłymi się różne sprawy, które należałorozwiązać. Zapytałem o rzecz najważniejszą— o współpracę z Z.W.Z., a więc o jednośćdowodzenia, potem w walce. Pan Czesławwidział to jako funkcję siły - Kiedy jąbędziemy posiadać to dogadamy się, bo zobu stron są przecież żołnierze.

    Nie było to takie proste. Poli-tycy tylko pozornie zmieniali się wżołnierzy, bo trudno zmienić starą skóręi chęć politycznego przewodzenia.Żołnierze u góry, gdzie coraz mocniejwierzyli w raporty o stanach oddziałów,stawali się skłoni do upatrywania w nichnie tylko narzędzi do osiągnięcia niepod-ległości, ale również do narzuceniawygodnej formy państwa, co nie czyniło znich polityków, ale często igraszkę poli-

    260

  • tyki. Wiele myśli polskich w tym okresiezakładało powtórzenie sytuacji po I-szejwojnie światowej. To powodowało, że myślelinierealnie i lekceważyli a priori,uważając Niemcy za zbliżające się kuklęsce. Wydawało się, że Rosję w jakiś'sposób powstrzymają Anglosasi naturalniena naszej wschodniej granicy z 1939 roku.

    Nie było to zbyt jasne.Widziałem, że wchodzimy w splot niewiado-mych, bez broni, bez łączności z rządem wLondynie, bez wspólnego języka z polity-kami własnej organizacji i bez porozu-mienia z oficerami Z.W.Z. Pułkownik życzyłsobie, bym wchodził w skład TNRP jakojego zastępca, ale udało mi się z tegozaszczytu i dodatkowej pracy wykręcić.Jest to moim mankamentem, że nie wierzęw konferencje i namaszczone dyskusje.

    Organizacja wojskowa NSZ zostałauregulowana rozkazem z sierpnia 1942 r.Na czele NSZ stał Dowódca z nieograniczo-nymi prawami dowodzenia organizacją,która obejmowała całą Polskę, a wywiademsięgała daleko poza granice. Centralnymorganem było Dowództwo NSZ. Szef sztabuDowództwa był zastępcą Dowódcy i miał

    261

  • prawo inspekcji w jego imieniu. Kwater-mistrz Dowództwa był kierownikiem pracswego resortu i miał prawo inspekcji wtej dziedzinie.

    Teren rozkazem został podzielonyna Inspektoraty: Centralny, Ziem Zachod-nich, Górnej Wisły, Grodów Czerwieńskich,Północno-Wschodni i Wschód. Inspektoratyskładały się z okręgów. Okręgi z powiatów.Właściwe obsadzenie wszystkich sztabówbyło bardzo trudne, ze względu na małąilość oficerów o odpowiednich kwalifika-cjach. To było również powodem zmniej-szenia ilości Inspektoratów. Należałosobie radzić wykorzystując młodychoficerów rezerwy, z zawodu prawników,inżynierów, ekonomistów, których byłodużo w szeregach ZJ.

    Byli to ludzie wysokiej klasy.Ofiarni, niezmordowani w pracy, in-teligentni w ciągłej improwizacji, karni inie rozgadani, co było plagą NÓW.Oficerów starszych stopniem na stano-wiska inspektorów i komendantów okręgówmianował i odprawiał pan Czesław osobi-ście. Szef sztabu Dowództwa miał prawoobsadzać inne stanowiska, co było

    262

  • konieczne podczas inspekcjonowaniaterenu.

    Praca już szła na pełnych obro-tach, a braki obsady uzupełniało sięstopniowo. Niektóre stanowiska niezostały obsadzone do końca, inne tkwiły wrękach początkowo nie fachowych. Prawiecałość kadry oficerskiej w terenie byłazaangażowana w AK. Było to konsekwencjąnawyku, uregulowaniem bytu (nawet przymałej, ale stale płaconej gaży) i częstoutrzymaniem więzi kolegów z dawnejjednostki Wojska. Oficerów rezerwy,zwłaszcza w stopniach niższych było dużo.

    Oficerowie dyplomowani — w krajubardzo nieliczni, po skutkach Katynia ipoległych, a także Sił Zbrojnych na Zacho-dzie. Ponieważ NSZ powstał z fuzji, więcobie strony dobrze znały personalianielicznych, rozporządzalnych oficerów.Kiedy przyjechałem do Warszawy, rozdziałfunkcji już był dokonany. Zastałem jakoszefa Oddziału I (stany, personalia,obsady dowództw, wnioski awansowe iodznaczeniowe) — mjr. Danilewicza (Kuba).Na wydziale I — p. Roman. Na drugimwydziale - por. inż. Radziszewski (Wiktor).

    263

  • O ile papierowa organizacja byław całości pracą i domeną szefa Oddziału,to organizacja żyjąca, oparta o znajomośćludzi i warunków, przede wszystkim zsiatki ZJ, to był Wiktor. Niezmordowany,zawsze uśmiechnięty, dyskretny i lojalny,usuwający przeszkody nie zawsze należącedo kompetencji Oddziału I, ale mu znanelub powierzone. Miał trudne zadanieutrzymania w aktualności stanów, którebyły coraz trudniejsze do uchwycenia wokresie rozłamu NÓW, powstania NSZ, potemczęściowego połączenia z AK.

    Szefem Oddziału Il-go był ppłk.dypl. Wacław Berka (pseudonim WacławDrugi), który wkrótce przeszedł dokomendy głównej AK, poczerń przy końcu1942 r. aresztowany i rozstrzelany przezGestapo. Jeszcze nie był zorientowany codo zasięgu i dróg wywiadu NSZ, gdy odcho-dził. Zastępcą Wacława Drugiego, a potemszefem Oddziału II był prawnikwarszawski, por. mgr Wiktor Gostomski(pseud. Hubert, Witold). Od powstania ZJkierował wywiadem i przy dużej inteli-gencji, bystrości, wielu kontaktach, któreumiejętnie rozbudowywał, znajomości ludzi,na których rzadko się zawodził, trwał w

    264

  • niezmiennym szczęściu do listopada!944 r.,kiedy został aresztowany i zamordowanyprzez Gestapo.

    I-szym zastępcą szefa Oddziałubył inż. Ludwik Karwacki, aresztowanyprzez Gestapo jesienią 1943 r. Jemupodlegały wydziały: A: Wywiadu Wojskowego— mjr Adolf, B: Wywiadu Przemysłowego —inż. Teodor, i C: Wywiadu Komunikacyjnego- płk Żegota. II-gim zastępcą i jednocze-śnie szefem Wywiadu Z" był kpt.„Krzysztof (Konrad N. ) aresztowany przezGestapo wiosną 1944 r. Przez pewienokres Wywiad Z" podlegał Inspektoratowi„ZZ, ale jeszcze przed powstaniem NSZzostał przeniesiony do centrali.

    Istniały również inne, zależnewprost od szefa Oddziału Il-go Wydziały:A: IVA — ogólno-polityczny, B: IVB — anty-niemiecki, C: IVC — antykomunistyczny, D:V — kontrwywiad.

    Antoni Szperlich (Wróblewski)kierował Wydziałem IVC, a inż. Bohdan J.prowadził prace Wydziału V. Wywiadowcy,pracujący jak ich szefowie bezintere-sownie i poświęcający się przez latadenerwującej i niebezpiecznej robocie,

    265

  • pozostaną bezimienni, jak i miejsca ichgrobów.

    Adiutantował szefowi OddziałuIl-go ppor. Józef Nowiński. Oprócz kance-larii ogólnej nadzorował Sekcję Szyfrów,Sekcję Foto i Biuro Podrobionych Doku-mentów, Archiwum i Łączność wewnętrznąOddziału. Dla uniknięcia możliwychpomyłek w podziemiu i przy walce na dwafronty, ogromnie ważną była rolanajskrupulatniej pełniona przez docenta,później profesora Bolesława Sobocińskiego.Kontaktując między ZJ, a potem OddziałemII-gim NSZ i szerokim zapleczem poli-tycznym pilnował, by nie przekraczanokompetencji lub nie działała swawola wsprawach, gdzie chodziło o życie i mienieludzkie.

    Wywiad Z" dla bezpieczeństwa i„najtrudniejszych warunków pracy podlegałtylko szefowi Oddziału wprost i byłrozbudowany podobnie jak Oddział. Byłczynny tylko na terenie Rzeszy i woje-wództw do niej wcielonych.

    Funkcję Szefa Oddziału IIIpełnił kpt. Wacław Boguszewski (pseud.Wacław Trzeci), długoletni adiutant 4 pp.

    266

  • Leg., często pracujący jako adiutanttaktyczny dowódcy pułku podczas ćwiczeńna mapach i manewrach. Dobry szkolenio-wiec, tym działem interesujący sięnajwięcej i sumiennie przygotowany wszkole oficerskiej, już polskiej. Praco-wity, ambitny, rozpolitykowany, ale tobyło trudne do uniknięcia w jednymtylko tkwiąc otoczeniu. Ponieważ NSZ nieprowadziły żadnych operacji, a tylko dzia-łania małych oddziałów zależnych oddowódców okręgów, nie raził u niego brakwyższych studiów.

    Teoretycznie Oddział dzielił sięna trzy wydziały. A: Operacyjny, któryprowadził tylko pewne rozważania i przy-gotował nie wykonane dyrektywy, w rękuszefa Oddziału, B: Wyszkoleniowy — najważ-niejszy, gdyż tłumaczący, przystosowujący iwydający instrukcje i zasady szkoleniamałych i średnich oddziałów, głównie wwalce o miejscowości i w lesie, w akcjinocnej, przez stosowanie zaskoczenia.Kierował Wydziałem por. M., przesuniętyze sztabu okręgu Warszawa; C: AkcjiSpecjalnej, stworzony w lipcu 1943 r.wobec rozrostu tego rodzaju działań,początkowo leżącej w ramach uprawnień

    267

  • dowódców okręgów, miał czuwać nad wykona-niem poszczególnych akcji, względnie koor-dynować uderzenia na styku okręgów.

    Oddział V — Łączności. Posługiwałsię środkami komunikacji publicznej,które częściowo były udostępnioneludności przez okupanta. Rozmowy telefo-niczne prowadzone przy użyciu prostychszyfrów i omówień, depesze wysyłane usta-lonym kodem, wreszcie łącznicy, wysyłanipociągami lub okazją samochodową - tobyły główne drogi i kanały porozumie-wania się w naszym podziemiu. NSZ nieposiadał łączności radiowej, a mimousiłowań szefa Łączności, któregonazwiska ani pseudonimu nie pamiętam,nie udało się skonstruować aparatów.

    Kwatermistrzem NSZ był kpt.dypl. Ostrowski, używający pseudonimuKarnicki". Był raczej honorowo na tej„funkcji, bowiem po pierwszej rozmowie znim i uzyskaniu zatwierdzenia nominacjiprzez D-cę, widziałem go tylko raz. Pole-ciłem mu wejść w szerokie kontakty zesłużbami AK i znalezienie wspólnegojęzyka w używaniu miejscowych zapasówkraju, skazanego na żywienie wielu orga-

    268

  • 269

  • nizacji. W płaszczyźnie sanitarnej lekarzeporozumieli się łatwiej, niż żołnierze ipolitycy.

    Szefem oddziału VI-go był dorozpoczęcia okupacji sowieckiej kpt. mgrJulian Sędek, używający pseudonimuJulek". Zamordowany przez Bezpiekę.„Komendant Kwatery Głównej — por. rez.inż. S. W. Kozłowski, posługujący się pseu-donimami Aleksander" i Prot", areszto„ „ -wany w 1943 r. przez Gestapo. SzefostwoSłużby Duszpasterskiej objął ks. biskupX, dotąd w Kraju. Obowiązki Dziekanapełnił ks. Jan", zamordowany w czasie Po-„wstania.

    Wojskową Służbą Kobiet kierowałapani kpt. Reszke, ps. Halina". Sprawowała„obowiązki do końca Powstania.

    Komisja Weryfikacyjna NSZ skła-dała się z trzech generałów w staniespoczynku, reaktywowanych do służby.Przewodniczył gen. bryg. TadeuszJastrzębski, członkami byli: gen. bryg.Dzierżykraj Stokalski i gen. bryg. X.

    Wydziałem Finansowym kierowałpor. Iłłakowicz Zawisza lub Izydor".„

    270

  • Czynny do rozpoczęcia okupacji sowieckiej.Komitetem wydawniczym NSZ kierowałkolega Mirek od początku, jeszcze w ZJ dorozwiązania NSZ dowodził mjr piech. Koło-dziejski od 1943 r. do Powstania. BatalionOchrony D-wa NSZ był dowodzony przezkpt. Mieczysława Zaporę, przed wojnąoficera Marynarki Handlowej.

    Praca Dowództwa NSZ

    Pan Czesław wiele czasu poświęcałna konferencje z TNRP, na próby osią-gnięcia porozumienia z AK, co nawet tech-nicznie, przy obustronnym ubezpieczaniusię przed wpadką, nie było sprawą łatwą,wreszcie rozmowy scalające z rozmaitymigrupami, dotąd niezależnymi i chodzącymiswoimi drogami. Będąc w Warszawie, widy-wałem się z Dowódcą codziennie i wówczaspo omówieniu spraw bieżących otrzymy-wałem raczej wytyczne do pracy niżrozkazy. Czasem tylko Pułkownik regu-lował ważniejsze sprawy, podając mi treśćrozkazu i nawet podpisując. Częściej, o ileregulowałem bieg rzeczy sam w ramachwytycznych Pułkownika, podpisywałem: zrozkazu.

    271

  • Mój czas był wypełniony w dużejmierze inspekcjami. Sam dojazd nieregu-larnie kursującymi pociągami czas tenjeszcze wydłużał. Nie było się pewnym,kiedy i czy się dojedzie. Uprzedzanie oprzyjeździe, w tych warunkach rzadkodawało rezultaty. Po osiągnięciu siedzibydowództwa okręgu, nie zawsze zastawałosię dowódcę lub szefa sztabu. Odszukanieich w terenie kosztowało znów dodatkowyczas. Dlatego moje kierowanie pracąsztabu było rwane i ograniczało się doomawiania spraw z szefami Oddziałów.Odpraw sztabu nie urządzałem, gdyż niebył to sztab operacyjny, a urzędowanieOddziałów rzadko się przecinało, wymagającuzgadniania.

    Wytworzyły się pewne nonsensy,nie do pomyślenia w bardziej realnych,nawet konspiracyjnych warunkach. Mam namyśli Oddział II-gi. Pracował w całości narzecz ZWZ, a potem AK. Nie posiadaliśmyłączności z Londynem. Odrzuciłem propo-zycję zrobioną przez Oddział — wejścia wbezpośredni kontakt z wywiadem brytyj-skim obecnym w Warszawie. Mogło to miećswoje dobre strony, gdyż nasze informacje

    272

  • byłyby opłacane, a organizacja cierpiałana stały niedobór finansowy.

    Byłoby to jednak stawaniem sięagenturą obcego mocarstwa. Wprawdzieinformacje NSZ przekazane za pośrednic-twem AK do Londynu, były przez naszSztab Główny komunikowane aliantowi, aleto była droga pośrednia i właściwa. Mniejprzyzwoite było, że AK nie meldowała,skąd otrzymywała wiadomości i nieuważała za właściwe udzielanie pomocypermanentnie, bezinteresownie informu-jącym.

    Ponieważ w fuzji NSZ Stronnictwonie wniosło do spółki żadnych elementówwywiadu, pracował wywiad dawnego ZJ,pokrywając swoją siatką Rzesze, państwabałtyckie, Bałkany i sięgając do rdzennejRosji przez Ukrainę. Brak archiwów iśmierć wszystkich szefów Oddziału iwielu szefów wydziałów, utrudnia przy-zwoite zestawienie osiągnięć prac latsześciu. Przytoczone niżej sukcesy wywia-dowcze, będą miały tylko charakter przy-kładowy.

    Wczesną wiosną 1943 r. wywiadstwierdził przerzucenie transportem

    273

  • kolejowym części łodzi podwodnych przezDrezno i Wrocław do portów rumuńskich.Tą samą drogą szły potem transportymarynarki wojennej.

    W 1942 r. przekazano wiadomość odacie zamierzonego uderzenia KorpusuAfrykańskiego gen. Rommla na Aleksan-drię.

    Wiosną 1942 zatopiono w ZatoceGdańskiej, przez doczepienie sterów bombyzegarowej, niemiecką doświadczalną łódźpodwodną, razem z załogą, ekipą doświad-czalną i odbiorczą komisją techniczną. Wtym samym okresie i miejscu podpalonostatek pasażerski podczas bankietu dlaoficerów Marynarki Wojennej. Duże stratyspośród załogi i gości. Latem 1943 r.wywiad AK otrzymał od NSZ położeniezakładów produkujących rakiety V-l naPomorzu Szczecińskim. W dwa miesiącepóźniej samoloty brytyjskie zniszczyłycały kompleks budynków.

    Latem 1943 r. przekazaliśmyszkic poligonu na Podlasiu. Były tamprzeprowadzane doświadczenia z rakietamiV-2. Dołączono również rysunki i przybli-żone wymiary tych rakiet.

    274

  • Jesienią 1943 r. nasz agent przechwyciłna jednym z oddziałów poczty berlińskiejpocztówkę z fotografią fiordu norwe-skiego, bez nazwy, ale z numerem pocztypolowej. Fotografia ostra, bardzo wyraźna.Jedna wskazówka w treści: o zachodzie,ostatnie promienie słońca, kryjąc się zagórami, padają dokładnie na czubkimasztów. Por. mgr Ludwik W. (Drogomir),który otrzymał pocztówkę, odnalazłdawnego przewodnika Orbisu, który prowa-dził wycieczki na fiordy.

    Ten z miejsca określił Alten-fiord! Numer poczty polowej dał mu nazwęokrętu. Z największym możliwym prawdopo-dobieństwem, przy współpracy kartografa-mierniczego, określono pozycję statku.Dragomir współpracował z Mieczysławem zwywiadu zachodniego ZWZ. Dane o ukrywa-jącym się okręcie przekazano do Londynui Tirpitz został zatopiony w Altenfior-dzie! Drogomir otrzymał za ten sukcespochwałę z AK i potem Krzyż Walecznych.

    Oddział Il-gi ponosił stalestraty, ciche jak cała praca zespołu. Przystarannej organizacji i doborze ludzi,straty w sześcioletnim okresie były

    275

  • stosunkowo niewielkie. Największa wpadkato proces berliński Związku Jaszczurczegow 1942 r. Szef Oddziału kpt. Gostomskipoległ w walce z żandarmami w Krakowie,przy ul. Szewskiej, gdzie w jednym zeswoich składów broni prowadził odprawę.Zginęli wszyscy obecni i kilku żandarmów.Por. Drogomir aresztowany razem z grupąludzi z wywiadu AK, zażył truciznę wGestapo dla ochrony organizacji.

    W zakresie prac Oddziału Opera-cyjnego wymienić muszę myśl poczętąbardzo wcześnie, bo wśród założycieliZwiązku Jaszczurczego. Było to wkrótcepo kiesce, wbrew pozornemu rozsądkowi, alestało się siłą i przekonaniem środowiska.Była to myśl powrotu narodu i państwa dokolebki. Przesunięcie zachodniej granicynad Odrę i Nysę. Planowano użycie wszyst-kich dyspozycyjnych sił dla opanowanialinii tych dwóch rzek. Zdawano sobiesprawę, że to będzie możliwe tylko wmomencie kompletnej klęski i załamaniaoporu niemieckiego.

    Rozumowanie to było dość proste i nieuwzględniało ambicji, potęgi i prężnościsowieckiej Rosji. W obronie tej idei można

    276

  • przytoczyć, że wówczas najtęższe umysłyświata nie orientowały się w skaliapetytów sowieckich i że dopiero Stalin-grad zaczął powoli zmieniać poglądy. Awięc do końca 1942 r. siły z okręgówpółnocnych miały pomóc wraz z okręgamicentralnymi do opanowania Odry środkowejaż do ujścia, a oddziały okręgów południo-wych miano użyć na górną Odrę i Nysę.Widząc w Oddziale te pobożne nastawieniawraz z projektodawcami, i spodziewanetrudności ze strony Niemiec nawet pobi-tych, by chciały odstąpić nam terenydawno wchłonięte, obawiałem się, żealianci na pewno i uczynią wszystko, bynam uniemożliwić realizację tych planów,znakomicie rozszerzających zasięg państwa.

    Wątpiłem, by się zgodzono nalinię Wrocław — błota Odrzańskie — Koło-brzeg. W 1940 r. miałem w ręku numerjednej z Gadzinówek, czyli pism w językunaszym, wydawanych przez okupanta, ostem-plowanych hasłem Odra i Nysa Łużyckanaszą granicą zachodnią. Byłoby bezce-lowym usiłowanie wyjaśnienia, czy znaszego środowiska dotarło ono do Stali-nowego, poważnego planu przesunięciagranicy. Uzasadnienie jest proste: pod

    277

  • pozorami sprawiedliwości dziejowej, przyotwartych ze zdziwienia ustach wspólnikówanglosaskich, Rosja kontrolująca obecnąPolskę, weszła dalej na zachód. Tengenialny krok dodatkowo umożliwił Stali-nowi dalsze, zwarte przesunięcie imperiumw środek Niemiec.

    Przerywany, ale potężny ruchwojsk sowieckich ku zachodowi w 1943 r.Zmuszał do przemyślenia prawdopodobnegorozwoju sytuacji. Dowódca i Sztab doszlido wniosku, że zajęcie całej Polski przezSowiety nastąpi prawdopodobnie wcześniejniż przebicie się aliantów zachodnichprzez połowę Europy. Solidne opanowaniepółwyspu Bałkańskiego przez okupanta ibrak działań alianckich na tym odcinkufrontu, nie rokowały niczego dobrego wtym rejonie. Mimo nie zmienionej butyokupanta, wiadomości o jego klęskach naterenach Ukrainy, pozwoliły sformowaćocenę sytuacji, przesuwającą Niemcy nadrugie miejsce na liście wrogów. Pierwszeodtąd zajmowała Rosja. Od momentu przy-szłego załamania Niemiec, mogli naschronić Alianci. Od zwycięskiej Rosjinikt nas nie zasłaniał.

    278

  • 279

  • Jako wytyczne postępowania,dowództwa okręgów otrzymały rozkazy: nieangażowania się po stronie sowieckiej wwalce oddziałów AK przeciw okupantowilub Rosjanom; zawsze swoich wspierać; naterenach zajmowanych przez Sowiety kryćbroń i konspirować się lub uchodzić nazachód; chronić ludność przeciw grabieżomsowieckiej partyzantki.

    Przedzierałem się już na Zachód,gdy na początku 1944 r. sztab jeszcze razprzerobił wytyczne na zlecenie płk. dypl.Kurcyusza. Widział on, że sytuacja rozwijasię zgodnie z ostatnią oceną. Areszto-wania współpracujących z Sowietamioddziałów AK, rozstrzeliwania opornych,wywózki w głąb Rosji, były wyrazem brat„ -niej" polityki. Stawało się jasnym, żeżołnierze NSZ będą najbardziej zagrożenilikwidacją elementu niepodległościowego.Myślą przewodnią Pułkownika stała sięodtąd ewakuacja. Zamierzał przesunąć siłyNSZ na tereny zajęte przez aliantówzachodnich, wchłaniając po drodze oddziałyinnych organizacji, zwłaszcza AK, jeślibędą chciały opuścić Kraj. W przemarszuunikać walk z oddziałami Niemiec iSowietów. Bić się do upadłego w razie

    280

  • groźby rozbrojenia lub zatrzymaniakolumn siłą. Wykonanie tego zadaniamiało objąć trzy Grupy, rosnące w miaręprzesuwania się na zachód:

    I. Grupa Północna — z oddziałówOkręgu Białostockiego, Mazowieckiego iPomorskiego, przejście na tereny PomorzaZachodniego.

    II. Grupa Środkowa — z OkręguWarszawa-Miasto, Warszawa-Województwo,Łódzkie i Poznańskie, przejście w rejonFrankfurtu n. Odrą, ewentualnie Berlina.

    III. Grupa Południowa —oddziały Lubelszczyzny, Kieleckiego,Krakowskiego. Z początkowego rejonukoncentracji w Kieleckiem, przejść naŚląsk, ewentualnie w Sudety.

    Pułkownik zakładał nadzwyczajnąpłynność frontu, szybkie odwroty kolumnniemieckich, następnie opóźnieniepostępów rosyjskich na skutek wydłużenialinii zaopatrywania, częściowego znisz-czenia środków przewozowych i wyczerpaniafizycznego wojsk. Wytyczne dane okręgomprzewidywały, że dowódcy Grup mają prawożądać od Niemców zgody na swobodny prze-

    281

  • marsz. Zabraniano wchodzić w umowy prze-widujące wspólną przeciw Sowietom walkę.

    Zasadniczą pracą Oddziału III-gobyło wyszkolenie. Początkowo jeszcze w ZJwyszkolenie pozostawiono okręgom, które wzależności od wiedzy i umiejętności swoichoficerów, miały różne wyniki. Major S.W.Kozłowski w swoim okręgu najlepiej zorga-nizował przygotowanie instrukcji iprogramów wyszkoleniowych. Podobniepostępował kpt. Zapora na terenachInspektoratu Ziem Zachodnich. Po przenie-sieniu oficera wyszkolenia z okręguWarszawa-Miasto do dowództwa NSZ, nastą-piła normalizacja i ujednolicenie wytycz-nych programów szkolenia, regulaminów iinstrukcji na całym terenie NSZ. Najlicz-niejsza była Szkoła Podchorążych wstolicy, ale istniały kursy podchorążow-skie w Łodzi, Lwowie (przy współpracy AK)oraz w okręgu kieleckim.

    W ciągu roku, od lata 1943 doPowstania, wydano instrukcje: - Brońręczna i maszynowa piechoty niemieckiej -opracowana przez Antoniego,

    - Broń ręczna i maszynowasowiecka — opracowana przez Wacława,

    282

  • - Niemiecki i sowiecki sprzętartyleryjski — praca Antoniego,

    — Granaty ręczne, granaty impro-wizowane, materiały wybuchowe i kruszące,

    - Podręcznik dowódcy plutonu.Najbardziej potrzebna i poszukiwana pracaw konspiracji. Pluton był najbardziejpowszechną jednostką. Podręcznik opartona wydaniu przedwojennym, z dodaniemwalk w miejscowościach, zasad dywersji iwalk partyzanckich.

    — Opis broni i sprzętu piechotyniemieckiej i sowieckiej. Całość miałaponad 600 stron druku ze szkicami, prze-krojami i fotografiami. Opracował WacławIII-ci. Wszystkie rysunki były wykonaneprzez inżynierów i studentów politech-niki z IZZ. Druk wykonali pracownicyPaństwowej Wytwórni Papierów Wartościo-wych, pracującej pod zarządem niemieckim.Oprawiony przez naszych introligatorówbezinteresownie. Nad wykonaniem tech-nicznym czuwał kpt. Zapora z IZZ,

    - Instrukcja działań partyzanc-kich i dywersyjnych - - płk Kołodziejski.Opracowania te stary na tym samym

    283

  • poziomie, jaki miały tylko dobre wydaw-nictwa AK.

    Należy poświęcić jeszcze trochęuwagi systemowi rozkazodawczemu. Wkonspiracji, z samej natury rzeczy, wystę-puje większa niezależność poszczególnychstopni dowodzenia. Należy do cnotypodziemia załatwiać wszystkie czynnościwalki jak najciszej, bez reklamy dowódcy ioddziału, często nawet przy usiłowaniuzatarcia tożsamości i podrzucenia wykona-nego działania komu innemu. Te cechy,mające zwiększyć bezpieczeństwo organiza-cyjne, powodują inne utrudnienia.

    Kontrola oddziałów i przekazy-wanie rozkazów są w konspiracjistatycznej bardziej skomplikowane, gdynie dysponuje się aparaturą radiową.Kiedy zastój się kończy, a u nas nastą-piło to w drugiej połowie 1943 r., gdycoraz więcej różnych oddziałów było czyn-nych w lesie, dowodzenie stało się proble-matyczne. Przesyłanie rozkazów pisemnych,prawie pewne w NÓW czy ZJ, z upływemczasu i wydarzeń, w NSZ skończyło sięlicznymi wpadkami kurierów. Jeszcze

    284

  • częściej wpadały punkty przekazującepocztę.

    Inspekcje były utrudniane przezzarządzenia okupanta, dotyczące kolej-nictwa i przez ruchy oddziałów w okrę-gach. Dlatego posługiwaliśmy się odpra-wami dowódców okręgów zwoływanymi wWarszawie. Były to imprezy wymagającedokładnego przygotowania, wybrania odpo-wiednio przechodnich (z drugimiwyjściami) kamienic, pewności lokatorów,wreszcie uzbrojonej obstawy, której zada-niem było umożliwienie ucieczki naglezaatakowanych.

    Ponieważ pan Czesław miał zwyczajtylko rozpoczynać naradę, prowadziłemdalej takie dwie odprawy, skupiająceponad 20 oficerów. Przeszły szczęśliwie,dały możność poznania się, udzieleniawyjaśnień, zebrania meldunków. Metody tejnie wolno było zbyt nadużywać — byłaryzykowna.

    IDEOLOGIA POKOLENIA

    POLSKI NIEPODLEGŁEJ

    285

  • Dokonuję zapisu warunków, okre-ślenia uczuciowych i racjonalnych czyn-ników, wspólnych wówczas młodym w jednymugrupowaniu — aby nie zginęło, nie poszłow zapomnienie.

    Pierwsza Wojna Światowa i okresją poprzedzający, emanowały w niepodle-głość radością i braterstwem. Potemtrwała proza codzienna, gdzie część obywa-teli dyskontowała zasługi, odpychającresztę lub uznając za swoich oportuni-stów, licznych w każdym społeczeństwie.Duży i poważny Obóz Narodowy okazał sięorganizacją ciężką i nie potrafiłzapewnić sobie rządów. Słabszy, ale jużpodczas walki o niepodległość pamiętającyo uchwyceniu władzy, zespół legionowy,powiększany o nieznane przedtem brygady,objął rządy i nie popuszczał.

    Trudności zewnętrzne, wraz zbrakiem równowagi społeczeństwa, ważeniesobie za nic prawa — przez cały wiekobcego — wieś dopiero organizująca się wStronnictwo Ludowe, socjalizm na rozdrożumiędzy polskim kierunkiem Piłsudskiego aobcymi ideami, wreszcie aktywna wielośćmniejszości, skłaniały rząd ku nieprzemy-

    286

  • ślanym presjom. One, wraz z majowym prze-wrotem i Brześciem, pogłębiły rozdziały wspołeczeństwie i stały się zaczynemnowych myśli. Nie tylko krytycznych, aleszukających lepszych rozwiązań.

    Powstało Pokolenie PolskiNiepodległej. Kształcone w polskich szko-łach i uniwersytetach, rosnące w ramachwłasnej administracji, ale pamiętającejeszcze zaborcze reżymy, odbywające własnąsłużbę wojskową, powszechne w jednejorientacji wolnej Rzeczypospolitej —odrzucało różnice dzielące rodziców. Spór— iść z Niemcami czy z Rosją — był namtak dalece obcy, że zapomnieliśmy o dwóchmłyńskich kamieniach rzeczywistości. Niezastanawialiśmy się nad tym, który groź-niejszy, co oba pokolenia przeoczyły.

    Wśród wszystkich kierunków poli-tycznych odbywał się podział na młodsze,dynamiczne rzuty i na zachowawcze. Gdzieojcom trudno było się porozumieć, tam nieznajdowali przeszkód młodzi. Gdy onidyskutowali przeszłość, my nawiązywaliśmydialog z kolegami należącymi do opozycji.Odzwierciedlał to regionalizm, cennyhistorycznie ale ciężki, jeśli wynikły z

    287

  • zaborów. Główne idee młodych, nie zawszeprecyzowane, były otwarte ku porozu-mieniu, wszechogarniającemu Po