14

Powrót bogini. Część 1 - P.C. Cast

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Shannon prowadzi szczęśliwe życie w mitycznym Partholonie. Wojna z Fomorianami skończyła się zwycięstwem, jej mąż, szaman ClanFintan, wrócił do domu. Poddani kochają ją i czczą jako wybrankę bogini Epony. Nic nie zapowiada nadciągającego niebezpieczeństwa…

Citation preview

Page 1: Powrót bogini. Część 1 - P.C. Cast
Page 2: Powrót bogini. Część 1 - P.C. Cast

W kręgu mocy Partholonu

P.C.Cast

Powrót bogini cz. 1

Page 3: Powrót bogini. Część 1 - P.C. Cast

KSIĘGA PIERWSZA

Page 4: Powrót bogini. Część 1 - P.C. Cast

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Ciemna plama stawała się coraz większa, niczym atramentrozlewający się po kartce. Kiedy kątem oka wyłapałam tę dziwacznąruchomą czerń, poczułam ciarki na plecach. Złe przeczucie? Czyżby?I niby dlaczego?

Co jest, do cholery? Co jest?!Wbiłam wzrok w niebo, a tam nic, tylko noc coraz zimniejsza i bez

gwiazd, i wiatr coraz bardziej porywisty.Czyli wszystko jasne. Już totalnie padło mi na mózg.Wojna z Fomorianami skończyła się wiele miesięcy temu. Żaden

demon ze skrzydłami nie czai się w pobliżu, czekając tylko nadogodny moment, by rzucić się na mnie. Poza tym, umówmy się, niebyłam w polu czy w lesie, tylko u siebie. W świątyni, budowliniezwykle pięknej, która jednak miała za zadanie nie tylko cieszyćoczy. Była również potężną fortecą i nawet gdyby jakiś dziwacznypotwór kręcił się gdzieś po okolicy (w świecie, w którym aktualnieprzebywałam, człowiek też w końcu nie był pewien dnia ani nocy), totu, w tym konkretnie miejscu, byłam całkowicie bezpieczna. Chociażpewne zagrożenie istniało, z tym że absolutnie nie chodziło o jakieśkrwiożercze monstrum, tylko o otaczających mnie ludzi. To oni tymswoim bałwochwalczym uwielbieniem i potwornym rozpieszczaniemmogli mnie kiedyś wykończyć.

Niestety, nadal czułam się nieswojo. Co gorsza, wcale nie po razpierwszy. Już od jakiegoś czasu miałam dziwne uczucie, że coś jestnie tak. Teraz też, kiedy szłam po wykładanym marmurem chodnikuwiodącym do pomnika. Znów zawładnęło mną to przeczucie,niewątpliwie złe, od którego nie mogłam się uwolnić pewnie już odkilku tygodni. Tak! Kiedy zastanowiłam się nad tym głębiej, dotarłodo mnie, że jest kiepsko od co najmniej dwóch, może nawet trzechtygodni. Przede wszystkim odrzuciło mnie od jedzenia, a to był już

Page 5: Powrót bogini. Część 1 - P.C. Cast

wystarczający powód do paniki. Przecież ja, jak powszechniewiadomo, kocham jeść!

Chociaż z drugiej strony wstręt do jedzenia łatwo można byłowytłumaczyć. Jakiś wirus o przedłużonym działaniu lub po prostustres. No właśnie, stres. W końcu całkiem niedawno dane mi byłoprzeżyć okropną wojnę, podczas której porządni faceci (oczywiścieci, co walczyli po mojej stronie) musieli pokonać obrzydliwe, okrutnedemony, by uchronić świat przed zniewoleniem i unicestwieniem.Wystarczy, żeby dziewczę zrobiło się trochę nerwowe, prawda? Tymbardziej że wspomniane dziewczę to skromna nauczycielkaangielskiego ze szkoły średniej w Oklahomie, której przez czystyprzypadek przyszło odgrywać rolę ni mniej, ni więcej tylkoUmiłowanego Wcielenia Bogini. A wszystko to działo się w świeciebardziej przypominającym starodawną Szkocję i starożytną Grecjęniż Broken Arrow, urokliwe przedmieście Tulsy w Oklahomie.

Zgadza się. Ale wojna się skończyła, pokonano demony i (takieprzynajmniej są założenia) wszystko wróciło do normy. Dlaczegowięc ciemna plama na niebie wzbudziła we mnie taki lęk? Dlaczegowydała mi się czymś złowieszczym, czymś nieskończenie złym?Dlaczego, mimo sensownych argumentów, które powinny wlaćw moją duszę spokój, nadal wcale nie jestem taka pewna, czy gdzieśw pobliżu, w jakimś ciemnym miejscu, nie czai się demon łaknącymojej krwi?

Ożeż ty! Tyle z tego, że znów głowę mi rozsadza…Kiedy dochodziłam do pomnika MacCallana, byłam jednym

kłębkiem nerwów, musiałam się więc najpierw wyciszyć. Dlategoprzystanęłam na chwilę kawałek przed pomnikiem, żeby pooddychaćgłęboko i odsunąć od siebie te wszystkie tak bardzo w tej chwiliniepożądane myśli. Po kilku minutach uznałam, że jest już dobrzei mogę skupić się wyłącznie na tym, co miałam przed oczami.Zachwycać się pięknem tego miejsca, chłonąć emanujące z niego

Page 6: Powrót bogini. Część 1 - P.C. Cast

spokój i powagę.Pomnik MacCallana. Na podwyższeniu z marmuru trzy smukłe

kolumny podtrzymywały kopułę. W środku stał rzeźbiony marmurowypostument, a na nim duża ciężka urna, zawsze napełniona wonnymolejem. W urnie dzień i noc płonął wieczny ogień. Tego wieczorusrebrzystoszara wstęga dymu ulatywała idealnie pionowo, wymykałasię przez otwór w kopule i posuwała się dalej, ku niebu.

Powoli podeszłam do schodów prowadzących na marmurowepodwyższenie, zachwycając się przepięknym widokiem złocistegopłomienia na tle nieba bez gwiazd. To ja zarządziłam, że pomnik tento tylko kolumny, kopuła i wieczny ogień. Żadnych ścian, żadnegoograniczenia. Symbol wolności. Wierzyłam, że człowiek, któremupostawiono ten pomnik, byłby z tego zadowolony.

Powiał bardzo zimny wiatr. Wzburzył mi włosy, musnął lodempoliczki. Zadrżałam, błogosławiąc jednocześnie w duchu nieocenionąAlannę, która namówiła mnie do włożenia ciepłej peleryny podbitejgronostajami. Wprawdzie z moich pokoi do pomnika szło siękróciutko, ale ten wieczór był wyjątkowo chłodny i wilgotny.

– Lady Rhiannon!Między kolumnami pojawiło się młodziutkie dziewczę. Dygnęło

wdzięcznie i tak głęboko, że omal nie przysiadło na ziemi.– Tak?– Robi się bardzo chłodno. Czy milady życzy sobie, żebym

przyniosła grzanego wina?– Nie, dziękuję… – Gorączkowo szukałam w pamięci imienia

zwiewnej istoty. – Mauro, niczego mi nie potrzeba. Wracaj do łóżka.– Jak milady sobie życzy. – Uśmiechnęła się nieśmiało, po czym

dodała z młodzieńczą już żarliwością: – Ale jak milady będzie czegośpotrzebowała, to milady mnie wezwie?

Odwzajemniłam uśmiech, z tym że mój na pewno był promienny.– Dobrze, wezwę ciebie.

Page 7: Powrót bogini. Część 1 - P.C. Cast

Maura umknęła, ja wymownie spojrzałam na urnę.– Co to znaczy młodość… – mruknęłam do dymiącego płomienia. –

Ale nie będę się wymądrzać. Przecież najpewniej uważasz, że teżmam młodzieńczy temperament!

Odpowiedzi, jak można się było spodziewać, nie usłyszałam.Westchnęłam więc tylko i wstąpiłam na schody. Na ostatnim, trzecimstopniu przysiadłam. Otuliłam porządnie nogi peleryną, oparłam sięłokciem o kolano i głowę podparłam ręką.

– Z tym że tak naprawdę to skąd mam wiedzieć, co myślisz?Przecież nigdy cię nie znałam – stwierdziłam melancholijnie,jednocześnie upychając za uchem kosmyk włosów, który łaskotałw policzek.

Miałam nadzieję, że kiedy trochę posiedzę przy pomniku, nastrój misię poprawi. Od dawna był nie najlepszy, a chwile spędzone przyMacCallanie zawsze wpływały na mnie kojąco. Niestety, tym razemto nie zadziałało, bo nadal byłam przygnębiona. Zły nastrój wciąż siępogłębiał, z sercem też było coś nie tak. Za każdym uderzeniem kłułoniemiłosiernie.

Znów powiał wiatr, i to bardzo energicznie. Szarpnął peleryną,szarpnął włosami, miałam wrażenie, że z tyłu się uniosły. Dziwne, bonie miały prawa, były przecież związane rzemykiem, żeby nieopadały na twarz. Kiedy odwróciłam głowę, starając się dojrzeć, jakto jest z tym rzemykiem, nagle kątem oka coś wychwyciłam.

To coś było ciemne i raczej nie chodziło o ciało stałe. Raczej ciekłe,jakaś maź, która się przesunęła tuż na granicy pola widzenia.

Natychmiast problem wymykających się rzemykowi włosówwywietrzał mi z głowy. Wkurzyłam się. Siadłam prosto jak świeca,spoglądając z wysoka, gotowa przepędzić wszystko i wszystkich,którzy ośmielają się naruszać moją prywatność.

– Kto tam jest? – odezwałam się tonem władczyni.Jednak odpowiedziała mi cisza.

Page 8: Powrót bogini. Część 1 - P.C. Cast

Rozejrzałam się bacznie dookoła. Niebo przesłaniały chmury,jedyną jasną plamą był płomień tuż przede mną, poza tym wszędzieczerń, bardzo adekwatna do mojego mrocznego nastroju. Opróczciemności nic nie widziałam, nie dochodził mnie też żaden dźwięk,żaden podejrzany szelest czy trzask gałązki, czyli żaden odgłosświadczący o tym, że ktoś się skrada.

Ożeż ty! Shannon! Wyluzuj, dziewczyno! Po prostu coś ci sięprzywidziało. Wiatr porusza drzewami, a twoja wyobraźnia, jakwiadomo, bardzo rzadko jest w stanie spoczynku. Nic się nie dzieje…

Niestety, gdzieś tam z boku znów coś mignęło. Odwróciłam siębłyskawicznie i zamarłam. Tak! To ona! Znów tamta ciemność, tamtaczerń, ciemniejsza niż czerń nocy. Rozlewa się jak atrament. Czarnyatrament po czarnym papierze…

Zadrżałam spazmatycznie, a to z kolei ożywiło moją pamięć. Czerń,ciemności… Bogowie ciemności… To o nich mówiła Alanna, gdy tylkoprzybyłam do Partholonu. O złych bogach, których imion lepiej niewypowiadać na głos…

W tym momencie mój żołądek ze strachu zwinął się w kłębek.O matko! Co to w ogóle znaczy?! Przecież nigdy, przenigdy niemiałam z tymi przerażającymi istotami żadnej styczności, nigdy nierobiłam z nimi jakichś mrocznych interesów! Przecież nawet nico nich nie wiem! Dlaczego więc już na samą myśl o bogach ciemnościtrzęsę się jak galareta?

Nie, to wszystko razem absolutnie mi się nie spodobało!Jakby okropne przygnębienie, które prześladowało mnie wcale nie

od wczoraj, to było jeszcze za mało! Naprawdę okropne, dołująceo wiele bardziej niż zwyczajny smutek czy poczucie osamotnienia.

Tragedia.– Och, tato… – Ukryłam twarz w dłoniach. – Tak bym chciała, żebyś

żył! Tak bym chciała z tobą porozmawiać o tym, co dzieje się wemnie, w moich myślach, duszy… Po prostu masakra…

Page 9: Powrót bogini. Część 1 - P.C. Cast

Któraś z moich szarych komórek, ta złośliwa, zaśmiała sięszyderczo. Co ci da to jęczenie, idiotko! Przecież on nie jest twoimprawdziwym ojcem. Tak samo jak ten świat wcale nie jest twoimświatem. Jesteś tu zwyczajnym intruzem. Uzurpatorką.

– Nieprawda! Teraz to mój świat! Mój! – krzyknęłam, po czymzalałam się rzęsistymi łzami.

Mój wrzask wstrząsnął ciszą nocy i odbił się echem od kolumn.Dziwnym echem, bo wyjątkowo głośnym, o mocy dzwonu.

Aż podskoczyłam ze strachu, ale natychmiast się opamiętałam.I zaśmiałam, autoironicznie rzecz jasna, bo doszło do tego, żezachowuję się jak debilka.

– No nie! Totalnie mi odbiło! Drę się jak głupia i wyobrażam sobie,że za każdym drzewem chowa się koszmarne monstrum!

Zabrzmiało to prawie dowcipnie i wreszcie na duszy zrobiło sięodrobinę lżej. Otarłam łzy, odetchnęłam głęboko i spojrzałamw niebo. A tam, ku memu wielkiemu zdumieniu, zobaczyłamsrebrzyste kółko, czyli księżyc w pełni. Natrafił na wyrwęw chmurach, dzięki czemu mógł ukazać się nad koronami drzew.Dumne ciało niebieskie, porażające eteryczną urodą. Tak piękne, żemusiałam się do niego uśmiechnąć.

I to on, pan Księżyc, wysłuchał mojej krótkiej deklaracji:– Owszem, nie urodziłam się w tym świecie, ale dla mnie nie ma to

żadnego znaczenia. Kocham tu być, bo tu jest moje miejsce! Koniec,kropka!

Zabrzmiało to bardzo stanowczo, wręcz dramatycznie, ponieważoznajmiłam najprawdziwszą prawdę. Znalazłam się tu za sprawąniejakiej Rhiannon, prawdziwego Wcielenia Umiłowanej Epony,pradawnej celtyckiej Bogini Konia. Rhiannon brutalnie (tylko tak tomożna określić) wyrwała mnie z Ameryki dwudziestego pierwszegowieku. Ściślej z Broken Arrow w Oklahomie, gdzie żyłam sobiespokojnie i w wielkim zadowoleniu jako Shannon Parker,

Page 10: Powrót bogini. Część 1 - P.C. Cast

nauczycielka angielskiego w szkole średniej. Dodam, że wyjątkowoatrakcyjna i nadzwyczaj inteligentna, a także bez grosza przy duszy.Rhiannon dzięki czarom udało się zamienić ze mną miejscami. Onatam, ja tu, do Partholonu. Stało się to jakieś sześć miesięcy temu.Kiedy odzyskałam przytomność po czymś, co wyglądało na bardzogroźny wypadek samochodowy, okazało się, że raptem znalazłam sięw Partholonie, całkiem innym świecie istniejącym równolegle z tymnaszym zwyczajnym światem. W świecie, gdzie mitologia i magia sąna porządku dziennym, a poza tym – uwaga! uwaga! – żyją tamludzie, którzy są lustrzanymi odbiciami ludzi z mojej poprzedniejrzeczywistości, tej, która działa się w Oklahomie. Wyglądająidentycznie, mówią tak samo, mają podobny charakter, reakcje, aleoczywiście są kimś innym. Kimś stąd, z Partholonu.

Ot, choćby ten posąg MacCallana. Pomyślcie tylko, jest to pomnikmojego ojca, a zarazem i nie ojca. Natychmiast zrobiło mi sięprzeraźliwie smutno, i nie tylko dlatego, że mój ukochany tata było cały świat stąd. Także dlatego, że jego lustrzane odbicie w tymświecie, czyli MacCallan, ojciec Rhiannon, został zamordowanyw wyjątkowo okrutny sposób, a stało się to niebawem po moimprzybyciu do tego świata. Działy się wtedy straszne rzeczy, ale mocBogini sprawiła, że byłam świadkiem śmierci MacCallana i mogłamostrzec cały tutejszy świat przed nadciągającym złem.

Tak, byłam świadkiem tragicznych wydarzeń. Rozsądekpodpowiadał, że przywódca klanu, lord MacCallan, który zginął namoich oczach, absolutnie nie był moim ojcem, jednak serce wiedziałoinaczej. Szeptało, że MacCallan był wojownikiem i wodzem, a mójrodzony ojciec, Richard Parker, też. Był przywódcą młodych ludzi,jego polem bitwy było boisko futbolowe. W rezultacie, ponieważserce w moim życiu odgrywa wielką rolę, czułam się mocno związanaze zmarłym MacCallanem, który tak bardzo przypominał megoukochanego tatę.

Page 11: Powrót bogini. Część 1 - P.C. Cast

– Czasami naprawdę można się w tym wszystkim pogubić –szepnęłam, po czym wstałam i pogłaskałam urnę. Mój partholońskitata spoczął snem wiecznym tam, gdzie spoczęli jego wojownicy,w ruinach spalonego zamku MacCallana, ja jednak czułam wielkąpotrzebę wzniesienia mu pomnika tu, w świątyni. W ten sposóbpragnęłam okazać cześć dzielnemu wojownikowi i pielęgnowaćpamięć o nim. Postąpić tak, jak bym postąpiła w przypadkurodzonego ojca, tym bardziej że rodzonej córki MacCallana nie byłotutaj, ponieważ przemieściła się do innego świata. A Rhiannonbardzo swego ojca kochała. Dowiedziałam się o niej już mnóstwoi wiele z tych informacji brzmiało bardzo niepokojąco, a niektórez nich według mnie były wręcz upokarzające, niemniej w jej miłość doojca nikt nie wątpił.

Rhiannon przeniosła się do Ameryki dwudziestego pierwszegowieku, ja do pradawnego Partholonu. Wskoczyłam na jej miejsce, odrazu zajmując oszałamiająco wysoką pozycję. Zostałam ladyRhiannon, Wielką Kapłanką Partholonu, Umiłowaną Wybranką Eponyi Wcieleniem Bogini. Oczywiście byłam niezmiernie ciekawa, czyRhiannon w tym samym stopniu co ja jest zadowolona z nowej pozycjizawodowej i społecznej, kiedy to została kiepsko opłacanąnauczycielką w szkole publicznej w Oklahomie. (Ha, ha!).

Bardzo rozbawiona tą sugestią wyruszyłam w drogę powrotną doŚwiątyni Epony, mamrocząc pod nosem:

– Jasne, że zachwycona! Bo i jest czym, prawda? Zupełnie nierozumiem, dlaczego raptem zachciało jej się tu wrócić!

A tak, kilka miesięcy temu podjęła takie zabiegi. Kiedyprzypomniałam sobie o nieudanej próbie Rhiannon ponownej zamianymiejsc, robiło mi się bardzo nijako. Owszem, nie byłam stąd,z Partholonu, jednak zdążyłam się już do tej mitycznej krainy bardzoprzywiązać. Teraz to był mój kraj, a Partholończycy byli moim ludem.Natomiast Epona moją Boginią.

Page 12: Powrót bogini. Część 1 - P.C. Cast

Przymknęłam oczy i zwróciłam się do Niej, mojej Bogini, z krótką,lecz bardzo gorącą prośbą:

– Epono, błagam, spraw, żebym nigdy nie ruszała się stąd na krok.I zaraz potem poczułam tak zwany ucisk w dołku. Nie było to miłe,

ale przede wszystkim bardzo niepokojące. Czyżby droga Rhiannonznów uciekała się do swoich sztuczek, żeby ściągnąć mniez powrotem do Oklahomy? A sama wrócić do Partholonu? Nie dałosię ukryć, że było to całkiem możliwe. Moja zła kondycja fizycznai psychiczna mogła z dużym prawdopodobieństwem świadczyć o tym,że się nie mylę. Mogłam odczytać to jako znak od Epony, którauprzedza, że wkrótce pojawi się problem i mam być czujna.

O nie! Tylko nie to! Już na samą myśl, że mogłabym opuścićPartholon, ukochanego męża i wiele innych osób, które zdążyłampokochać, zrobiło mi się słabo. A także niedobrze, co ostatnio niebyło zresztą niczym niezwykłym.

Jak i teraz, kiedy w żołądku znów coś przewracało się podejrzanie,czego miałam serdecznie dość. Podobnie jak strachu, który powrócił,kiedy zimny powiew wiatru po raz kolejny zmroził mi policzki. Chłódwdarł się pod pelerynę, zadygotałam, a przed oczyma znowu pojawiłasię ruchoma ciemna plama, niepokojąca, tajemnicza, złowroga…

Doszło więc do tego, że mam halucynacje!Czyli jest super. Ale co się dziwić, skoro mój mąż wyjechał, by

sprawdzić, jak Partholon dźwiga się po pożodze wojennej. Nie ma gojuż prawie miesiąc i zaczynam świrować.

Ale się nie poddam. Nie! Wyprostowałam się, a ostatnie hasłokilkakrotnie powtórzyłam w duchu. Nie poddam się, nie ma takiejopcji. Rhiannon jest w Oklahomie, ja w Partholonie, i tak jużpozostanie. Trzeba mieć tylko oczy i uszy otwarte, być wyczulonymna wszystko, co podejrzane lub choćby dziwne, i będzie dobrze.(Mówić łatwo… Przecież wiem! Ale i tak się nie poddam). A jeślichodzi o te mdłości, to jak już wspominałam, pewnie podłapałam

Page 13: Powrót bogini. Część 1 - P.C. Cast

jakiegoś wirusa, na przykład grypę żołądkową. No i do tego dochodzijeszcze stres. Oczywiście musiał pojawić się w sytuacji, gdy właśniewyszłam za mąż, a mój małżonek gdzieś zniknął na cały miesiąc. Naszczęście ClanFintan lada dzień ma wrócić do domu i wszystkobędzie jak dawniej.

Tę pełną optymizmu informację powtórzyłam w duchu kilkakrotniei starając się nie zauważać otaczających mnie egipskich ciemności,przyśpieszyłam kroku, wpatrzona przed siebie, w jasno oświetlonąświątynię. Ale to nie wszystko, bo dla kurażu jeszcze sobiepogwizdywałam. Robiłam to bardzo głośno, a melodyjka, którągwizdałam, pochodziła z bardzo popularnego w latachsześćdziesiątych sitcomu „The Andy Griffith Show”.

Page 14: Powrót bogini. Część 1 - P.C. Cast

Tytuł oryginału:Divine by Choice

Pierwsze wydanie:Luna Books, 2009

Opracowanie graficzne okładki:Kuba Magierowski

Redaktor serii:Grażyna Ordęga

Opracowanie redakcyjne:Władysław Ordęga

Korekta:Sylwia Kozak-Śmiech

© 2006 by P.C. Cast© for the Polish edition by Harlequin Polska sp. z o.o., Warszawa 2013

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dziełw jakiejkolwiek formie.

Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniu z Harlequin Enterprises II B. V.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych lub umarłych – jestcałkowicie przypadkowe.

Harlequin Polska sp. z o.o.02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN: 978-83-238-9489-6

Konwersja do formatu EPUB:Legimi Sp. z o.o.