12
PRZEGLĄD TECHNICZNY Tom XLYIIL TYGODNIK POŚWI CONY SPRAWOM TECHNIKI I PRZEMYSŁU. Warszawa, dnia 8 września 1910 r. OD REDAKCYI I WYDAWCÓW. W chwili ci żkiej bytu społecznego, zbieraj si technicy polscy na obrady zawodowe: mło dzi — ażeby si poznać i linie wytyczne d żeniom zbiorowym najbliższej przyszłości wyznaczyć, starsi — ażeby ocenić drog przebieżon i z wynikami pracy dotychczasowej si policzyć, wszyscy ażeby nabrać otuchy do dalszego zwalczania przeciwieństw i do dalszej pracy nad odrodzeniem wewn trznem społeczeństwa. Obok tych celów zasadniczych, obrady, prowadzone na zasadzie nie zmiernie sumiennie i na rozległ skal poczynionych przygotowań., mieć b d doniosłe znaczenie zawodowe i niew tpliwie wywr wpływ poważny na dalszy rozwój naszej techniki i naszego prze mysłu. Wobec tego, w nastroju uroczystym chwili, zasyłamy Y emu Zjazdowi techników polskich we Lwowie serdeczne „Szcz ść Boże' 1 . Historya rozwoju przemysłu bawełnianego w Królestwie Polskiem. Opracował Adam TrojajiOTfski, inż. History rozwoju przemysłu bawełnianego, prz dzal niano tkackiego, w Królestwie Polskiem, — należ cego ze wzgl du na wielkość wartości wytworu oraz liczb zatru dnionych w nim pracowników polskich do najbardziej roz wini tych gał zi przemysłu naszego,—podzielić możemy na nast puj ce trzy okresy: a) Okres r kodzielniczy od r. 1820 do r. 1840, w któ rym przemysł obywa si bez pary i stoi na poziomie wy twórstwa r kodzielniczego. 1 b) Okres przejściowy, obejmuj cy lata 1840 — 1870; w okresie tym przemysł posiłkuje si już par i maszynami wytwórczemi. c) Okres wielkoprzemysłowy od r. 1870 do ostatnich czasów; w okresie tym odbywa si ześrodkowanie wytwór stwa w przedsi biorstwach średnich i wielkich oraz zanika nie przedsi biorstw drobnych i r kodzielniczych. Epok zrodzenia przemysłu bawełnianego w kraju na szym jest r. 1820, w którym powstała pierwsza fabryka per kalików pod firm „Karol Scholtze i S ka" w Marymoncie pod Warszaw , o 40 krosnach r cznych i zatrudniaj ca 68 robotników, a nieliczne jeszcze rodziny tkaczów zagrani cznych, zach cone przywilejami, nadawanymi przez rz d opiekuńczy ówczesnego Ksi stwa Warszawskiego, a nast p nie Królestwa Kongresowego, zacz ły dopiero osiadaów mia steczkach województwa Kaliskiego. G łówna osnowa rozporz dzeń prawodawczo admini stracyjnych, wydanych d. 8 (20) marca r. 1809, 17 (29) sty cznia r. 1812, 19 lutego (2 marca) r. 1816, 6 (18) września r. 1820 i 9 (21) listopada r. 1823, a maj cych na celu podnie sienie i rozwój przemysłu polskiego, jest nast puj ca: cudzo ziemcy fabrykanci i rzemieślnicy, życz cy prac swoj i umiej tność przeszczepić do Polski, otrzymywali pieni dze na przesiedlenie si i zwolnieni byli od opłat celnych za przywożone przez nich z zagranicy wszelkie ruchomości i bydło, a po przybyciu na miejsce, otrzymywali darmo zie mi pod budow osady fabrycznej, oraz drzewo z lasów rz dowych i cegł po cenie kosztu; nadto na zawsze zwolniono ich i ich synów, za granic zrodzonych, od służby wojskowej i na krótszy lub dłuższy okres czasu od obowi zków kwate runkowych, oraz wszelkich innych podatków; niektórzy otrzymywali nawet zapomogi pieni żne na pierwsze potrze by. Celem zabezpieczenia przemysłu krajowego od współ zawodnictwa zagranicy, z rozporz dzenia rz du Ksi stwa Warszawskiego przejrzano w r. 1809 taryf celn i obłożono Wysokiem cłem wwozówem przedmioty, których wyrób w kraju już si zaszczepił; natomiast stosunkowo niewielkie cło nałożono na przedmioty, dotychczas w kraju nie wy twarzane. .;.. •. '•.. •' Oprócz powyższych przywilejów i ulg wyj tkowych,' nadanych cudzoziemcom, którzyby zechcieli w celach prze mysłowych osiedlić si w Polsce, utworzono w r. 1817 tak zwane izby handlowe i rzemieślnicze w Warszawie., Płocku, Lublinie i Kaliszu, obowi zane dbać o rozwój handlu i prze mysłu krajowego, które nast pnie, w r. 1847 zast piono przez Rad przemysłow przy Komisyi Rz dowej Spraw Wewn trznych i Duchownych z sekcyami roln i fabrybz no handlow , a w r. 1822 utworzono tak zwany fundusz fa bryczny na pożyczki dla fabrykantów cudzoziemców, który figuruje corocznie w budżecie Królestwa do r. 1835. Najważniejszym jednak czynnikiem opiekuńczym władz rz dowych, zmierzaj cym do stworzenia przemysłu polskie go, było powołanie do życia, postanowieniem królewskiem z d. 29 stycznia r. 1828 Banku Polskiego, którego jednym z wytycznych punktów działalności był rozwój handlu, kre dytu i przemysłu. Zwini cie tej instytucyi w r. 1885 z jej d żnościami od założenia pozostawiło w życiu gospodarczem kraju luk , któr cz ściowo zapełniaj obecny Bank Handlo wy w Warszawie, powstały w r. 1870, Bank Handlowy w Łodzi, założony w r. 1872 i liczne Towarzystwa Wzajem nego Kredytu. Nie mały również wpływ na rozwój przemysłu w Kró lestwie miały wystawy płodów przemysłu krajowego, urz dzane w Warszawie w latach 1839, 1847 i 1857. Zabiegi władz rz dowych Ksi stwa Warszawskiego, a później Królestwa Kongresowego oraz prace i usiłowania, jednostek światłych, energicznych i wpływowych, jak Sta nisław Staszic, Józef ks. Zaj czek, 3?eliks hr. Łubieński, Tadeusz hr. Mostowski, Franciszek ks. Drucki Lubecki, Ry szard Eembieliński, Piotr Steinkeller i ia., około zaszczepie nia przemysłu w Polsce sprawiły, że w kraju wył cznie rol niczym, jakim Polska była w końcu w. XVIII, w nast pnem stuleciu powstały takie ogniska przemysłowe, jak Łódź z oko lic , Warszawa, Żyrardów, Cz stochowa, Zawiercie, D bro wa, Sosnowice i inne. Grłównem siedliskiem, przemysłu bawełnianego w kraju naszym jest gubernia Piotrkowska z miastem Łodzi na czele^ o którego historyi należy nam nieco powiedzieć, gdyż jest ona zarazem history , przemysłu naszego/ Miasto Łódź, ów na polskiej ziemi Manchester, położo ne nad dwiema strugami, Jasienia i Łódk , w XIII stuleciu było małoznaczn wiosk , zwan Łódk i należ c do ksi ż t ł czyckich, z których Władysław, późniejszy król Wła dysław Łokietek, przywilejem z r, 1332 nadał ow , ubog wio sk biskupom kujawskim w wieczyste ich posiadanie. Ża. staraniem tych ostatnich, wieś Łódź wyniesiono na pocz tku. XV stulecia do godności miasta. W ci gu nast pnych prze

PRZEGLĄD TECHNICZNYbcpw.bg.pw.edu.pl/Content/2826/37pt1910_nr_36.pdf · dysław Łokietek, przywilejem z r, 133 nada2 ł ową, ubogą wio-skę biskupom kujawskim w wieczyste ich

  • Upload
    others

  • View
    3

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: PRZEGLĄD TECHNICZNYbcpw.bg.pw.edu.pl/Content/2826/37pt1910_nr_36.pdf · dysław Łokietek, przywilejem z r, 133 nada2 ł ową, ubogą wio-skę biskupom kujawskim w wieczyste ich

PRZEGLĄD TECHNICZNYTom XLYIIL

TYGODNIK POŚWIĘCONY SPRAWOM TECHNIKI I PRZEMYSŁU.

Warszawa, dnia 8 września 1910 r.

OD REDAKCYI I WYDAWCÓW.

W chwili ciężkiej bytu społecznego, zbierają się technicy polscy na obrady zawodowe: mło-dzi — ażeby się poznać i linie wytyczne dążeniom zbiorowym najbliższej przyszłości wyznaczyć,starsi — ażeby ocenić drogę przebieżoną i z wynikami pracy dotychczasowej się policzyć, wszyscy —ażeby nabrać otuchy do dalszego zwalczania przeciwieństw i do dalszej pracy nad odrodzeniemwewnętrznem społeczeństwa. Obok tych celów zasadniczych, obrady, prowadzone na zasadzie nie-zmiernie sumiennie i na rozległą skalę poczynionych przygotowań., mieć będą doniosłe znaczeniezawodowe i niewątpliwie wywrą wpływ poważny na dalszy rozwój naszej techniki i naszego prze-mysłu. Wobec tego, w nastroju uroczystym chwili, zasyłamy Y-emu Zjazdowi techników polskichwe Lwowie serdeczne

„Szczęść Boże'1.

Historya rozwoju przemysłu bawełnianego w Królestwie Polskiem.Opracował Adam TrojajiOTfski, inż.-

Historyę rozwoju przemysłu bawełnianego, przędzal-niano-tkackiego, w Królestwie Polskiem, — należącego zewzględu na wielkość wartości wytworu oraz liczbę zatru-dnionych w nim pracowników polskich do najbardziej roz-winiętych gałęzi przemysłu naszego,—podzielić możemy nanastępujące trzy okresy:

a) Okres rękodzielniczy od r. 1820 do r. 1840, w któ-rym przemysł obywa się bez pary i stoi na poziomie wy-twórstwa rękodzielniczego.

1 b) Okres przejściowy, obejmujący lata 1840 — 1870;w okresie tym przemysł posiłkuje się już parą i maszynamiwytwórczemi.

c) Okres wielkoprzemysłowy od r. 1870 do ostatnichczasów; w okresie tym odbywa się ześrodkowanie wytwór-stwa w przedsiębiorstwach średnich i wielkich oraz zanika-nie przedsiębiorstw drobnych i rękodzielniczych.

Epoką zrodzenia przemysłu bawełnianego w kraju na-szym jest r. 1820, w którym powstała pierwsza fabryka per-kalików pod firmą „Karol Scholtze i S-ka" w Marymonciepod Warszawą, o 40 krosnach ręcznych i zatrudniająca 68robotników, a nieliczne jeszcze rodziny tkaczów zagrani-cznych, zachęcone przywilejami, nadawanymi przez rządopiekuńczy ówczesnego Księstwa Warszawskiego, a następ-nie Królestwa Kongresowego, zaczęły dopiero osiadaów mia-steczkach województwa Kaliskiego.

G-łówna osnowa rozporządzeń prawodawczo-admini-stracyjnych, wydanych d. 8 (20) marca r. 1809, 17 (29) sty-cznia r. 1812, 19 lutego (2 marca) r. 1816, 6 (18) wrześniar. 1820 i 9 (21) listopada r. 1823, a mających na celu podnie-sienie i rozwój przemysłu polskiego, jest następująca: cudzo-ziemcy fabrykanci i rzemieślnicy, życzący pracę swojąi umiejętność przeszczepić do Polski, otrzymywali pieniądzena przesiedlenie się i zwolnieni byli od opłat celnych zaprzywożone przez nich z zagranicy wszelkie ruchomościi bydło, a po przybyciu na miejsce, otrzymywali darmo zie-mię pod budowę osady fabrycznej, oraz drzewo z lasów rzą-dowych i cegłę po cenie kosztu; nadto na zawsze zwolnionoich i ich synów, za granicą zrodzonych, od służby wojskoweji na krótszy lub dłuższy okres czasu od obowiązków kwate-runkowych, oraz wszelkich innych podatków; niektórzyotrzymywali nawet zapomogi pieniężne na pierwsze potrze-by. Celem zabezpieczenia przemysłu krajowego od współ-zawodnictwa zagranicy, z rozporządzenia rządu KsięstwaWarszawskiego przejrzano w r. 1809 taryfę celną i obłożonoWysokiem cłem wwozówem przedmioty, których wyróbw kraju już się zaszczepił; natomiast stosunkowo niewielkiecło nałożono na przedmioty, dotychczas w kraju nie wy-twarzane. .;..-•. • '•..-•'

Oprócz powyższych przywilejów i ulg wyjątkowych,'nadanych cudzoziemcom, którzyby zechcieli w celach prze-mysłowych osiedlić się w Polsce, utworzono w r. 1817 takzwane izby handlowe i rzemieślnicze w Warszawie., Płocku,Lublinie i Kaliszu, obowiązane dbać o rozwój handlu i prze-mysłu krajowego, które następnie, w r. 1847 zastąpionoprzez Radę przemysłową przy Komisyi Rządowej SprawWewnętrznych i Duchownych z sekcyami rolną i fabrybz-no-handlową, a w r. 1822 utworzono tak zwany fundusz fa-bryczny na pożyczki dla fabrykantów-cudzoziemców, któryfiguruje corocznie w budżecie Królestwa do r. 1835.

Najważniejszym jednak czynnikiem opiekuńczym władzrządowych, zmierzającym do stworzenia przemysłu polskie-go, było powołanie do życia, postanowieniem królewskiemz d. 29 stycznia r. 1828 Banku Polskiego, którego jednymz wytycznych punktów działalności był rozwój handlu, kre-dytu i przemysłu. Zwinięcie tej instytucyi w r. 1885 z jejdążnościami od założenia pozostawiło w życiu gospodarczemkraju lukę, którą częściowo zapełniają obecny Bank Handlo-wy w Warszawie, powstały w r. 1870, Bank Handlowyw Łodzi, założony w r. 1872 i liczne Towarzystwa Wzajem-nego Kredytu.

Nie mały również wpływ na rozwój przemysłu w Kró-lestwie miały wystawy płodów przemysłu krajowego, urzą-dzane w Warszawie w latach 1839, 1847 i 1857.

Zabiegi władz rządowych Księstwa Warszawskiego,a później Królestwa Kongresowego oraz prace i usiłowania,jednostek światłych, energicznych i wpływowych, jak Sta-nisław Staszic, Józef ks. Zajączek, 3?eliks hr. Łubieński,Tadeusz hr. Mostowski, Franciszek ks. Drucki-Lubecki, Ry-szard Eembieliński, Piotr Steinkeller i ia., około zaszczepie-nia przemysłu w Polsce sprawiły, że w kraju wyłącznie rol-niczym, jakim Polska była w końcu w. XVIII, w następnemstuleciu powstały takie ogniska przemysłowe, jak Łódź z oko-licą, Warszawa, Żyrardów, Częstochowa, Zawiercie, Dąbro-wa, Sosnowice i inne.

Grłównem siedliskiem, przemysłu bawełnianego w krajunaszym jest gubernia Piotrkowska z miastem Łodzią na czele^o którego historyi należy nam nieco powiedzieć, gdyż jestona zarazem historyą, przemysłu naszego/

Miasto Łódź, ów na polskiej ziemi Manchester, położo-ne nad dwiema strugami, Jasienia i Łódką, w XIII stuleciubyło małoznaczną wioską, zwaną Łódką i należącą do ksią-żąt łęczyckich, z których Władysław, późniejszy król Wła-dysław Łokietek, przywilejem z r, 1332 nadał ową, ubogą wio-skę biskupom kujawskim w wieczyste ich posiadanie. Ża.staraniem tych ostatnich, wieś Łódź wyniesiono na początku.XV stulecia do godności miasta. W ciągu następnych prze-

Page 2: PRZEGLĄD TECHNICZNYbcpw.bg.pw.edu.pl/Content/2826/37pt1910_nr_36.pdf · dysław Łokietek, przywilejem z r, 133 nada2 ł ową, ubogą wio-skę biskupom kujawskim w wieczyste ich

432 PRZEG-LĄD TECHNICZNY 1910

szło dwóch stuleci nie znajdujemy o mieście Łodzi najmniej-szych śladów, dopiero gdy kraj nasz przeszedł w ręce prusa-ków, dowiadujemy się z.przeglądu dawnych miast polskich,dokonanego przez rząd pruski w r. 1793, że miasto Łódź, zo-stając^, w posiadaniu Rybickiego, arcybiskupa kujawskiego,1

liczyło "w roku tym 190 mieszkańców, utrzymujących sięwyłącznie z pracy rolnej, że posiadało 1 kościół katolicki,44 domy, w tej liczbie 11 niezamieszkałych, 18 placów pu-stych i 44 stodoły. Studzien -wykazano 4 publiczne i 4 pry-watne, 1 młyn wodny oraz 2 szynki, z których jeden domi-nialny, drugi probostwa. . .

Przemysł rękodzielniczy reprezentowali wówczas dwajgarbarze, jeden ślusarz, jeden krawiec, jeden szewc, ośmiukołodziejów i jeden stolarz.

W r. 1793 mieszkańcy Łodzi płacili następujące poda-tki: podymnego 236 złp., ogniowego 360 złp., od skór 292złp., nadto; czynszu biskupom kujawskim 450 złp. i schola-stykowi łęczyckiemu 300 złp. Magistrat miejski składał sięwówczas z burmistrza, czterech radnych i pisarza.

Tak opłakany stan miasta Łodzi trwał do r. 1806,'w którym, ze zmianą stosunków wewnętrznych kraju, skut-kiem utworzenia Księstwa Warszawskiego, Łódź- przeszłaod biskupów kujawskich w posiadanie rządu. Od tej chwilipoczyna "Łódź powoli wznosie się. 'Wr."1812, ż poleceniarządu Księstwa Warszawskiego dokonano pierwszego pomia-ru miasta, który powtórzono z większą dokładnością wr, 1819,a w roku-następnym, -postanowieniem księcia namiestnikakrólewskiego z d. 18 września zaliczono Łódź do rzędumiast fabrycznych kraju, uznanych za najodpowiedniejszedo kolonizacyi przemysłowej.

Celem przygotowania placów, odpowiednich pod bu-dowę przyszłych fabryk, dokonano w latach 1821—1840szeregu regulaeyi miasta Łodzi, do której włączono stopnio-wo grunta folwarku Stara-Wieś, wójtowstwa łódzkiego,wsi Wólki, wójtowstwa zakrzewskiego, oraz części lasu rzą-dowego z leśnictwa Łaznów i podzielono je na części, naktórych przybywający koloniści obowiązani byli pobudowaćdomy według przygotowanych planów i zająć się tkactwem.. : O szybkim rozwoju Łodzi sądzić możemy z przyrostuludności, zestawionego w tablicy I na podstawie danych archi-walnych.

' '.' ' T a b l i c a I.•

' .' _1_JU bfl

17931820

' 1827182918301832183318371838184018441849

Liczba mieszkańcówmiasta Łodzi

• 190

7992843

•f" . 4 2 7 3

434351405 73010 6451217616 41514 02815 565'

r oł-Q

18501851185718601872187818841885189719041910

Liczba, mieszkańców' .'- miasta Łodzi

15 7641819026 07332 639

. 50000100000113146150000316 209400 000450 000

brykantów z nadzwyczajnymi przywilejami; przez Polskęudzielanymi, i zachęcał ich do zaszczepienia swego przemy-słu na naszej ziemi.

"W liczbie wielu innych, na skutek tej zachęty przyby-łych do Królestwa w r. 1827, znajdował się Ludwik G-eyer,przemysłowiec z Zittau, który, posiadając znaczne kapitały,założył w Łodzi w r. 1829 fabrykę wyrobów bawełnianychna większą skalę i pierwszy zastosował do niej w r. 1840

T a b l i c a II .Obraz rozwoju Zakładów Tow. Alce. Wijrobów Bawełnianych

Ludwika Geyera to Łodzi.

W połowie r. 1824, z napływem do Polski rękodzielni-ków wyrobów bawełnianych z. Czech i Saksonii, przybyło,do Łodzi około pięćdziesiąt rodzin tkackich, z których każdazatrudniała po kilka krosien dó wyrobów bawełnianych.

Po krótkim zastoju w przemyśle bawełnianym, w roku1826 osiedli w Łodzi znaczniejsi przemysłowcy: 111, Lange,Potempa i Wendisch; ten ostatni niebawem założył olbrzy-mią naówczas przędzalnię bawełny o silniku wodnym, przed-wczesna jednak śmierć przedsiębiorczego Wendischa spowo-dowała upadek pomyślnie rozwijającej się jego przędzalni.

Wzmagające się potrzeby przemysłu krajowego z je-dnej, zmniejszenie się napływu zamożniejszych fabrykan-tów zagranicznych z drugiej strony, skłoniły rząd do wy-słania za granicę Benedykta Tykla, komisarza fabryk i za-razem naczelnika sekcyi fabrycznej w Komisyi WojewództwaMazowieckiego, który, zwiedzając ważniejsze ogniska prze-mysłowe Czech, Prus i Saksonii,' obznajmial tamtejszych fa-

Lata

18291830183118321833183418351836:

;18371838183918401841184218431844"1845184618471848184918501851

Sil-niki

wk.p.

—-—•———

, —.•

— ;

6060606060606060120120120120

Liozba wrzecion

przędzal-niczych

—'—————

• — - -

7 8727 8727 8727 7287 7287 7287 72810 56011 72416 144161442038420 38420 384

aitkowni-czych

_• —

• • ' — • •

- —

, ; — '

'.

— .

Liczbakrosientkackich.

?? •;

?606056

, 56•i - •

?179180180180176180180176148

. 180180180170168

Liczbarobotni-ków

?• 'i

• ?

7575,100600216517420

• 452 .

390579798658616715718750627635645655

Wartośćwytworuw rublach

????

?.,??

27 000105000136 000145000186000200 370181000147 000246000258000270 000297 000 .306 000415 000436000487 772

1852—1884 zupełny brak danych statystycznych.

1885188618871888188918901891"18921893^18941895189618971898189919001901190219031904190519061907190819091910

y?? ..?????

'•.'?• .

? .• ?.200020002000217521752175217526652665266526652840284028404440

19 66222 27222 2722419225 36824 89226 99228 47024 31626 0442614427 9883812038 20037 00037 99637 99637 00437 05245 30045 30045 30045 30045 3004408846116

—————————————,————

——420420420420420.420

534598598598698698700840840.84084110411041134314901490149014901576168015801576i576158015801580

??

11451145

. 1165131213301262132313971523155915591569264826732762.281429862998325236093824366439604020

2 2533772 161 7682 112 051

1 664 8312 02481121110002 380 6582 423 3752 8217233 199 7253 524 3933 889 4324 544 0464 9961264 847 2154 925 0006 945 0005 401 2345 0012346 0913997 500 0007 109 9897 181 214

Page 3: PRZEGLĄD TECHNICZNYbcpw.bg.pw.edu.pl/Content/2826/37pt1910_nr_36.pdf · dysław Łokietek, przywilejem z r, 133 nada2 ł ową, ubogą wio-skę biskupom kujawskim w wieczyste ich

36. PEZEG-LĄD TECHNICZNY. 433

silnik parowy 60-ciokonny, dając początek tak szybkiemurozwojowi przemysłu bawełnianego w Łodzi i w kraju wo-góle, jakim dotąd żadna inna gałęż przemysłu naszego po-szczycić się nie może.

O szybkim rozwoju zakładów G-eyerowskich, przeisto-czonych, w r. 1886 na „Towarzystwo Akcyjne WyrobówBawełnianych Ludwika G-eyera" o kapitale zakładowym3750000 rub., poucza nas tabl. II (str. 432).

W r. 1829 przybyło do Królestwa wielu tkaczów ba-wełnianych. Utworzenie granicy celnej pomiędzy Króle-stwem a Cesarstwem, jako następstwo wojny w r. 1830/1831,spowodowało upadek tych gałęzi przemysłu naszego, któ-re przedtem rozwinąć się zdołały. Najwięcej ucierpiałprzemysł wełniany, czerpiący już wówczas źródło zbytu narynkach wschodnich. Część fabryk sukienniczych bądź zwi-nięto, bądź przeniesiono do Cesarstwa (Białystok, gub. Lif-landzka), część utrzymała się dzięki tylko poparciu Banku Pol-skiego, część zaś przystosowała krosna swoje do wyrobów ba-wełnianych, mających zbyt w samym kraju, dotychczas bowiemwyroby te sprowadzano do Królestwa z Rosyi i zagranicy.

"W latach 1830—1841 widzimy wzrost wytwórstwa ba-wełnianego i przypływ cudzoziemców, osiedlających siew Ka-liskiem i Piotrkowskiem. W tym to czasie, osiadły w Ozorko-wie, Henryk Schlosser założył (w r. 1831) fabrykę wyrobów ba-wełnianych, będącą od r. 1894 własnością Towarzystwa Akcyj-nego Schlósserowskiej przędzalni bawełny i tkalni o kapitalezakładowym 1000000 rub. (tabl. III).

T a b l i c a III.Obraz rozwoju Zakładów Towarzystwa Akcyjnego

Schlosserowskiej przędzalni bawełny i tkalni w Osorkowie.

Lata

1896189718981899190019011902190319041905190619071908

Sil-niki

w k. p.

791791791791944958998971

10341083122111881207

Liczba wrzecion

przędzal-niczych.

15 01615 01615 01615 01619 09019 09019 09019 09019 09019 09019 0901909019 090

nitkowni-czych.

1172117211721172117211721172117211721172117211721172

Liczbakrosien

tkackich

——

349349633651651651651651651651673

Liczbarobotni-

ków

?756845842919857

10331137

9701273131013751499

Wartośćwytworuw rublach.

710030101 05010510615001128 81512286111173 6001 424 62617000001480 9272 056 6341967 3592 200 000

Parę lat później (w r. 1833) Piotr G-ostkowski, właści-ciel Kromołowa z przyległościami, założył w Zawierciu fa-brykę, która po jego śmierci należała kolejno do rodziny Za-chertów, Ludwika Polewslriego. Majera Mendelsohna, Her-szla Pańskiego, Cyny Breszla, Lobla Mamloka, małżonkówPławner, wreszcie od r. 1869 do Braci Ginsberg. Od tychostatnich nabyło fabrykę w r. 1877 Towarzystwo AkcyjneZakładów przędzalni bawełny, tkalni i bielami „Zawiercie"o kapitale zakładowym 3375000 rub. i od tej właściwie po-ry zaczyna się nader szybki rozwój owych zakładów, którew r. 1908 posiadały 84 346 wrzecion przędzalniczych i 3350nitkowniczych, oraz 2599 krosien tkackich i zatrudniały6347 robotników, a wartość wytworu wynosiła 8092770 rub.,silniki zaś parowe przedstwiały moc 6000 k. p.

Wartość naszego wytwórstwa bawełnianego w r. 1840wynosiła 2 532 000 rub., w r. 1841—2 549 000 rub. W latachnastępnych przemysł bawełniany przyszedł do znacznegoupadku, wartość jego wytworu w r, 1845 wynosiła 2 064 000rub., ludność fabryczna znacznie zmalała, a biedni fabry-kanci i rękodzielnicy, nie mogąc przetrwać przesilenia, opu-szczali tłumnie swoje warsztaty i szukali innego zajęcia.Przyczyną tego było przesilenie ekonomiczne w całej Euro-pie, głód w Polsce (1844—1845) i ożywienie przemytnictwa,stąd napływ do kraju wyrobów zagranicznych.

Po kilku latach zastoju, nastały świetne czasy dla prze-mysłu bawełnianego, wytwórczość jego wzrasta, a kapitałyzagraniczne znowu znacznie napływają,

W tym czasie, wobec zniesienia w Anglii (r. 1842) za-kazu wywozu maszyn przędzalniczych, szerzej rozwijają sięu nas przędzalnie. Między inuemi powstały wówczas w Ło-dzi następujące przędzalnie bawełny: Trauguta G-rohniannu.o 1632 wrzecionach, Samuela Lande o 6292 wrzecionach,Jakóba Petersa o 674 wrzecionach i Fryderyka Moesa o 2856wrzecionach.

Ruch w r. 1848 nie wywarł szkodliwego wpływu narozwój przemysłu bawełnianego w Królestwie, a wzmocnie-nie straży pogranicznej utrudniło handel przemytniczy i za-pewniło większy odbyt wyrobom krajowym.

Otwarcie w tymże r. 1848, pierwszej w kraju kolei że-laznej Warszawsko-Wiedenskiej, ułatwiającej przewóz węglakamiennego z zagranicy i Zagłębia Dąbrowieckiego, oraz do-stawę maszyn i materyałów surowych do fabryk, zniesie-nie granicy celnej pomiędzy Cesarstwem a Królestwemw r. 1850, otwieraja.ce obszerne rynki zbytu dla przemysłupolskiego, chwilowe obniżenie cła wwozowego podczas woj-ny wschodniej (1854—1856) od towarów i materyałów suro-wych, przywożonych z zagranicy drogą lądową, wreszcieuwłaszczenie włościan w r. 1864, miało olbrzymi wpływ nanader szybki rozwój naszego przemysłu bawełnianegow okresie przejściowym.

(C. d. n.)

Wystawa silników spalinowych w Petersburgu.Staraniem Cesarskiego Towarzystwa Technicznego

urządzona została w Petersburgu międzynarodowa wystawasilników spalinowych, trwająca od 7 maja do 20 czerwca.Celem wystawy miało być zapoznanie zainteresowanychosób ze stanem budowy silników spalinowych w Rosyii zagranicą, oraz porównanie różnych systemów drogą prób.

Wystawę pod względem ilości i jakości wystawionychsilników można nazwać udaną, pomimo to, że kilka naj-większych fabryk w Rosyi, budujących silniki spalinowe,jak: L. Nobel w Petersburgu, Br. Felser w Rydze, Czerno-morskij mechaniczeskij i kotielnyj zawód (Naval) w Mikoła-jowie nie stanęły do apelu. Ogółem nadesłano około 95 sil-ników łącznej mocy z górą 2000 koni mech.; pod względempochodzenia wystawione silniki dzieliły się na:

32 sztuki szwedzkich fabryk, mocy łącznej 530 k. m.„ 845 „» • 180 . „. 1 2 8 »• 280 „

65 „L sztuka holenderskiej fabr. „ „ , 30 • „ •

261312

83

J)

flłi

tin

rosyjskichamerykańsk.angielskichniemieckichfrancuskich

Przeważna ilość wystawionych silników przeznaczonabyła dla płynnych paliw, a w pierwszej linii do ropy nafto-wej (60 silników), do nafty (17 siln.) i benzyny (11 ślin.}; dogazu ssanego z własnych gazowni tylko 7 silników. Z po-śród wystawionych silników, 63 było typu stałego (na fun-damencie), 6—przewoźnych (lokomobil), 3 — typu samocho-dowego, 20 dla żeglugi wodnej i 3 dla żeglugi powietrznej.

•; Silniki dwusuwowe wystawione były w ilości znacznieprzewyższającej ilość czterosuwowych, co dowodzi wielkiegozapotrzebowania na silniki tego typu (opalane ropą naftową)w Rosyi, zacznę zatem opis wystawionych silników od dwu-suwowych.

A) Silniki dwusuwowe.

Budowa silników dwusuwowych do ropy naftowej za-początkowana została w Ameryce, przez firmę „Mietz i Weiss"w Nowym Jorku, około r. 1898. Dzięki swej nadzwyczaj-nej prostocie budowy, silniki tego typu szybko znalazły po-pyt, skutkiem czego powstał cały szerego fabryk, wyrabia-jących je w znacznych ilościach. Zwłaszcza w Szwecyiz biegiem czasu powstała specyalna gałęź odnośnego prze-

2

Page 4: PRZEGLĄD TECHNICZNYbcpw.bg.pw.edu.pl/Content/2826/37pt1910_nr_36.pdf · dysław Łokietek, przywilejem z r, 133 nada2 ł ową, ubogą wio-skę biskupom kujawskim w wieczyste ich

434 PRZEGLĄD TECHNICZNY. 1910

mysłu, obliczonego przeważnie na wywóz. Pierwszeństwow zapoczątkowaniu budowy silników dwusuwowych u nasw kraju (i w Rosyi) należy się Specyalnej Fabryce Armaturi Motorów „Ursus" w Warszawie, która od r. 1903 budowętego typu silników podjęła. Obecnie obliczają ilość fabryk,budujących podobne dwusuwowe silniki w różnych krajach,na z górą dwadzieścia. Ilość ta zdaje się być jeszcze więk-

dzięki utartemu zwyczajowi nadawania przez odprze-szadawców w różnych krajach różnych nazw wyrobom jedneji tej samej fabryki, tak np. silniki Mietz i Weiss znane sąrównież pod nazwą Olimax, Atlant, Columbia i innemi.Wszystkie jednak silniki tego typu różnych fabryk, są bar-dzo zbliżone budową i różnią się tylko w szczegółach kon-strukcyjnych.

Silnik Mietz i Weiss składa się z następujących części{rys. 1): z hermetycznie zamkniętej ramy B, tworzącejw mniejszych silnikach jedną całość z cylindrem roboczymG, z tłoka T z korbowodem K i wałem korbowym A; cylin-der zakrywa dno, zakończone kulistą częścią Z, którą należyprzed uruchomieniem silnika rozgrzać do ciemno-czerwone-go żaru zapomocą lampy żarowo-naftowej L. Rama spo-

Rys. 1- Silnik „Mietz i Weiss".

czywa na podstawie B, która służy jednocześnie za tłumikodgłosu przy zasysaniu powietrza przez otwór G. Pali-wo (ropa naftowa) mieści się w naczyniu N, skąd małiapompka H tłoczy ropę do cylindra roboczego przez rozpy-lacz TF, który rozbija prąd paliwa i dostarcza do wnętrzacylindra w postaci drobniutkiego pyłu, dla dokładnego zmie-szania z powietrzem.

Sposób pracy powyższego cylindra jest następujący:wyobraźmy sobie, że tłok silnika, wychodząc z położeniakukorbowego, zaczyna ruch wsteczny, w kierunku dna cylin-dra, wtedy mamy 1) pierwszy skok tłoka (wstecz), podczasktórego w przestrzeni roboczej (G) następuje sprężanie po-wietrza i rozpylonego paliwa, zamienionego w parę przezzetknięcie z rozżarzoną częścią kuli Z, tworzącej rodzaj łyże-czki, umieszczonej naprzeciwko rozpylacza W. Gdy tłokdojdzie do swego skrajnego położenia odkorbowego, sprężo-na mieszanina zostaje zapalona dzięki podniesieniu tempe-ratury mieszaniny powietrza i pary paliwa, spowodowane-mu przez sprężanie, oraz przez wysoką temperaturę rozża-rzonej kuli Z; powstały w ten sposób wzbuch wypycha tłoknaprzód, poczem następuje 2) drugi skok tłoka (naprzód).Tłok, wypychany przez prężność spalin, powstałych przywzbuchu, przezwycięża opór zewnętrzny (pędni lub t. p.)i zużytkowywa nadmiar energii na zwiększenie rozpędu kółzamachowych silnika, które przezwyciężają opór gazów pod-czas sprzężania (pierwszy skok tłoka, wstecz).

Przed końcem skoku (po przebieżeniu przez tłok około0,8 długości skoku) tłok otwiera kanał E w dolnej części cy-lindra, przez który spaliny uchodzą w atmosferę, poczem,kiedy ciśnienie wewnątrz cylindra spadnie do atmosferycz-nego, przy dalszym ruchu tłoka naprzód, zostaje otwartygórny kanał J , przez który sprężone powietrze przedostaje

się z przestrzeni korbowej B do cylindra roboczego; sprężo-ne powietrze wytłacza, dzięki kształtowi dna tłoka, resztęspalin z cylindra i zapełnia przestrzeń roboczą C

Sprężanie powietrza odbywa się w przestrzeni korbo-wej: podczas gdy tłok T znajduje się w swem skrajnem po-łożeniu odkorbowem, powietrze napływa przez kanał G doprzestrzeni B dzięki próżni, jaka się w B wytwarza podczasskoku tłoka wstecz; z chwilą kiedy tłok, podczas ruchu na-przód, zakryje kanał G, zaczyna się sprężanie powietrzaw przestrzeni B, trwające aż do chwili otwarcia przez tłokkanału F. Wysokość ciśnienia powietrza, dająca się osiągnąćw ten sposób, wynosi od 0,15 do 0,25 atm. nadciśnienia.

Opisane zjawiska powtarzają się co każde dwa suwytłoka, czyli co każdy jeden obrót wału A silnika.

Regulacya silnika odbywa się zapomocą opuszczaniawzbuchów przy zmniejszonem obciążeniu (regulacya opu-stowa).

Chłodzenie ścianek cylindrów odbywa, się przy silni-kach Mietz i Weiss przez odparowanie wody w płaszczu cy-lindra; w tym celu z boku cylindra umieszczona jest skrzyn-ka z pływakiem, mającym za zadanie utrzymywać stały po-ziom wody w skrzynce i między ściankami cylindra, w naj-wyższem zaś miejscu płaszcza umieszczony jest dzwon P(rys. 1), gdzie zbiera się wytworzona para. Dzwon P łączysię z kanałem F, tak, że powietrze, przepływając przez ka-nał F, porywa cząstki pary do cylindra roboczego. Dziękiobecności pary wodnej, która musi być podczas wzbuchuprzegrzana, co pochłania pewną ilość ciepła, sprężanie mie-szaniny w cylindrze roboczym może być dość wysokie (oko-ło 7 atm,), bez obawy o przedwczesne wzbuchy. Podczaspracy przy większem obciążeniu, kiedy cylinder rozgrzewasię silnie wskutek często następujących po sobie wzbuchów,to „chłodzenie" wnętrza cylindra przez przegrzewanie parynie wystarcza, wtedy, dla zapobieżenia przedwczesnymwzb\ichom, prócz pary, wpuszcza się również do cylindrapewną ilość wody, miarkując ją odręcznie tak, aby w cylin-drze nie było słychać stuków i uderzeń.

Silniki, wystawione w Petersburgu przez firmę „Mietzi Weiss" z Nowego Jorku, noszą na sobie piętno amerykań-skiej masowej fabrykacyi: odznaczają się zatem brakiem do-kładnego i eleganckiego wykończenia szczegółów, oraz pe-wną naiwnością konstrukcyi; pod tym względem rzucał sięw oczy zwłaszcza największy z wystawionych silników tejfabryki, mocy 35 k. m., jednocylindrowy, poziomy, któregowiele szczegółów, ale najbardziej regulator (płaski, w lewemkole rozpędowem umieszczony) nadaje się jako wybornyprzykład dla konstruktorów, jak regulator wyglądać nie po-winien.

Z pomiędzy szeregu wystawionych silników Mietzi Weiss, wspomnieć należy, oprócz wzmiankowanego wyżej

; '

Rys. 2. Silnik „Mietz i Weiss" sprzężony wprost z prądnicą.

3B k. m. silnika, silnik B k. m. pionowy, złączony wprostz prądnicą (rys. 2), dwa silniki (poziome) mocy V/2 i 2*/2k, m., złączone wprost z pompami tłokowemi, trzycylindro-wy pionowy silnik typu łódkowego mocy 24 k. m. ze sprzęg-łem cierńem do włączania i wyłączania wału śruby (rys. 3).

Page 5: PRZEGLĄD TECHNICZNYbcpw.bg.pw.edu.pl/Content/2826/37pt1910_nr_36.pdf · dysław Łokietek, przywilejem z r, 133 nada2 ł ową, ubogą wio-skę biskupom kujawskim w wieczyste ich

JMŁ 36. P R Z E G L Ą D TECHNICZNY. 435

Silniki poziome Mietz i Weiss budują do 40 k. m. w je-dnyru cylindrze, pionowe zaś —do 50 k. ni.: zestawiając 6 cy-lindrów pionowych, otrzymuje się silnik mocy 300 k. m.

(rys. 5) pionowe, wyrabiane przez fabrykę „Nickels i Todsen"w Sztokholmie, oraz poziome silniki Ruś (rys. 6), budowaneprzez fabrykę „F. Wigand" w Rewia, i zupełnie identycznez ostatnimi, silniki fabryki drezdeńskiej, dawniej Moritz Hil-le, wreszcie silniki fabryki „Motała Verkstad Ńya Aktiebo-laget" pod nazwą Svea (rys. 7) i silniki fabryki „J. i GL G-.Bolinder" w Sztokholmie różnią się od silników Mietz i Weisstem, że w celu uniknięcia rozrzedzenia powietrza w prze-

Rys. 3. Silnik „Mietz i Weiss" 24 k. m. (typ łódkowy).

przy w=230 na min. Ohyżości tłokowe w tych silnikach sądość nizkie, dzięki czemu dla danej mocy, wymiary silni-ków są dość znaczne. W silnikach typu łódkowego ilość

Rys. 6. Silnik „Ruś".

strzeni R (rys. 1), co często bywa przyczyną wyciąganiaoliwy z łożysk samosmarowych wału głównego, zastosowa-no klapę doi wpuszczania powietrza do przestrzeni korbo-wej silnika; klapa ta, zwykle ze skóry lub gumy zrobiona,umieszcza się w pokrywie, zamykającej właz do przestrzenikorbowej. Przy wstecznym ruchu tłoka, klapa zostaje otwar-ta i pozostaje w tym stanie aż do chwili zmiany kierunkuruchu tłoka, dzięki czemu unika się rozrzedzenia powietrzaw przestrzeni korbowej.

Rys. 4. Przekrój silnika „Furor".

obrotów jest zwiększona o 10$, lecz i tu śred-nia chyżośó tłoka nie przekracza 3,0 m/sek.

Bardzo zbliżone do poprzednich sil-ników wystawiła Fabryka Silników „J. Szen-celler" z Petersburga, pod nazwą Fwror(rys. 4); silniki te różnią się od silników Mietz

Rys. 5. Silnik „Drott".

i Weiss tylko w niektórych szczegółach wykonania, podobnieżjaki silniki szwedzkiej fabryki „BraciaEkval". Silniki Drott

Rys. 7. Silnik „Svea\

Prócz powyższej różnicy w budowie w silnikach Svea,należy zaznaczyć różnice w budowie pompki do wtryskiwania

Page 6: PRZEGLĄD TECHNICZNYbcpw.bg.pw.edu.pl/Content/2826/37pt1910_nr_36.pdf · dysław Łokietek, przywilejem z r, 133 nada2 ł ową, ubogą wio-skę biskupom kujawskim w wieczyste ich

436 PRZEO-LĄD TECHNICZNY. 1910

pali-wa do cylindra która, przy jednym z wystawionych silni- pu odśrodkowego, pędzony od wału głównego zapomocą pa-Irń-rar ^94. V m nnmnrrw n ~-r- 9,FiO lAHf nnrimńinn nr \7r"ZfiTn slrn. T?.ńwnift7: 7,a,słl]fl"nifl na, Wzmiankę Silnik DOZinillY S"V6a.ków (24 k. m., poziomy, n = 250) jest podwójną,, przyczemjeden, tłoczek wtłacza paliwo do cylindra, a drugi—wodę.Skoki obydwu, tłoczków są, miarkowane przez regulator ty-

[ • • - w w -'— w -™— —• • • — Q " ^ j r « — u o — o JT —« i.

ska. Również zasługuje na wzmiankę silnik poziomy Svea,typu łódkowego, 60 do 80 k. m., o zręcznym mechanizmienawrotnym.

(C. d. n.) Stanisław PłużatisM, inź.

Uzdrowotnienie miast małych.Odczyt, wygłoszony w d. 10 czerwca r. b., na posiedzeniu Wydziału Urządzeń Zdrowotnych przy Stów. Techników w Warszawie,

przez inż. Umila Sokala.

(Dokończenie do str. 427 w Na 35 r. b.)

Betżyce, osada w powiecie Lubelskim, od strony północnej,tuż pod miasteczkiem, częściowo nawet przez same miasto przepły-wa mała struga; odległość od stacyi Nałęczów 12 wiorst. Liczbamieszkańców 3200.

Wodę do picia i na użytek gospodarski ludność czerpie prze-ważnie ze studzien, których jest w mieście około 30, część miesz-kańców czerpie ja. wprost ze źródeł, których w obrębie miasta jesttrzy — część zaś czerpie wodę z rzeczki, lecz tylko do potrzeb go-spodarskich, prania, mycia statków i t. p.

Na pytanie, czy mieszkańcy odczuwają, brak dobrej wodyw ilościach odpowiednich, lekarz miejscowy daje następującą, bar-dzo charakterystyczną, odpowiedź: Mieszkańcy tak wzrośli z nie-czystościami miejskiemi i własnymi brudami, że brak im co do te-go nawet świadomości.

Wody podczas pożaru wystarczało, jednakże dawał się od-czuć brak dobrze zorganizowanej akcyi ratunkowej.

Poż%danem byłoby powołanie do życia komisyi sanitarnychjak ongi za czasów cholery — jednakże pod warunkiem, ażebyw nich nie prezydował wójt, który nic nie robi w własnym intere-sie, bo mu to przysparza kłopotu. Ciekawe zjawisko: prezes ko-misyi wydaje sam sobie, jako wójtowi, polecenia, których ten osta-tni nie spełnia.

Śmiertelność w Bełżycach wzrasta.-, , Tylko wyjątkowe nieruchomości posiadają miejsca ustępowe.Odpadki kuchenne usuwa się w sposób bardzo pierwotny: z szaflikana podwórze lub na ulicę, a stąd uprząta je trzoda chlewna, deszczulewny, jeżeli go niebiosa ześlą,. Stan miejsc ustępowych jestniżej wszelkiej krytyki. Ustęp najczęściej stoi wprost na ziemi—czasem, nad dołem nieocembrowanym, rzadziej nad dołem drewnia-nym; w caiem mieście jest tylko jeden jedyny ustęp systemu becz-kowego. Tam gdzie są spadki naturalne, ścieki spływają. Grun-tów miejskich dla przyjęcia wód brudnych miasto nie posiada.

Miasto na ogół jest niezabrukowane. Dopiero w ostatnichlatach rozpoczęto w tym kierunku pewną pracę.

Czy ludność odczuwa potrzebę zmian: zdaje się, że ludnośćdo drobnych ofiar na ten. cel byłaby skłonna. Dowodem—bruki roz-poczęte. Jednakże trudności są znaczne, bo są to od urodzeniaślepi, którym wzrok trżebaby przywrócić, a wtedy oczy zapalająsię nawet. Być więc może, że to samo stanie się z kwestyą usu-wania ścieków w Bełżycaoh, po wybrukowaniu miasteczka.

Puławy, pow. Nowoaleksandryjski, gub. Lubelska, miastopołożone nad samą Wisłą (na brzegu prawym); od stacyi kolejowej4^j2 wiorsty. Ludności stałej 6000, z niestałą 12 000, w tej licz-bie wojsko.

.Znaczna część ludności czerpie wodę do picia z rzeki; studzienjest 5, o głębokości 20 m. Woda w studniach jest mało zdatnado picia i niesmaczna. Dość dobrą wodę posiada miejscowy In-stytut agronomiczny, sprowadzając wodę źródlaną z odległości 5wiorst. Z wodociągu tego korzysta szpital i mniejsza część ludno-ści. Ludność bardzo • odczuwa brak dobrej wody. Wypadki bra-ku wody do gaszenia pożarów zdarzały się. Śmiertelność w Puła-wach jest znaczna.

Dużo nieruchomości w Puławach nie posiada ustępów; wodybrudne z kuchni wylewane są do rynsztoków, Stan miejsc ustępo-wych dużo pozostawia do życzenia; prze ważna ich część—drewniane,murowanych dołów bardzo mało. Część ścieków spływa do Wisły.Potrzebę poprawy panujących stosunków mało kto odczuwa.

"L ulic zabrukowanych jest 4, niezabrukowanych— 6 i 2 du-że place. Bynsatoki egzystują, lecz nie wszędzie.

Tomaszów Lubelski, pow. Tomaszowski, gub. Lubelska,mała, rzeczka przepływa w odległości kilkudziesięciu metrów odmiasta. W promieniu jednej wiorsty znajduje się kilkanaście sa-

dzawek i stawów. Odległość od stacyi Rejowca 84 wiorsty. Licz-ba mieszkańców 8170.

Ludność czerpie wodę wyłącznie ze studzien, których miastoposiada 30. Odległość każdej od ustępów—nie mniej niż 5 m.Głębokość studzien od 1 do 8 m. Mieszkańcy bardzo odczuwająbrak dobrej wody, szczególnie w porze dżdżystej, gdy woda na-biera zapachu gnojówki. W okresie suszy woda w studniach zni-ka. Zaczęto obecnie wiercić studnię artezyjską.

.Każda nieruchomość posiada ustęp, do którego zlewane sąpomyje. Ludność żydowska często wylewa pomyje wprost na uli-cę, o ile jej się udaje ustrzedz przed okiem władzy. W ustępachzaprowadzone są hermetyczne (?) ruchome skrzynki, wewnątrz smo-łowane. Ścieki wpadają do głębokiego na metr kanału, obłożont1-go brusami; kanał obejmuje miasto półkolem i odprowadza wodybrudne do rzeczki.

Miasto nie jest zupełnie zabrukowano; główną ulicę stanowiszosa. Tylko przy głównej ulicy istnieją rynsztoki. Potrzebyzmian w usuwaniu ścieków ludność miejska nie odczuwa.

Materyał, powyżej zebrany, stwierdza myśl przewodnią,że sami dla braku środków nic zgoła przedsięwziąć nie jesteś-my w możności. Jednakże stan zdrowotny naszych małychi średniej wielkości miast jest tak rozpaczliwy, że musi sięwcześniej lub później znaleźć droga, prowadząca do celu.

Szereg wycieczek naszego Wydziału w pasie pogranicz-nym Prus przekonał nas metodą poglądową, że tam ludnośćdba o uzdrowotnienie miast, że dużo już dokonano pod tymwzględem, i w dalszym ciągu nikt rąk nie opuszcza — cho-ciaż ludność jest prawie ta sama z jednej jak z drugiej stronylinii granicznej,

Trzy są drogi, prowadzące do rozwiązania tej zawiłejsprawy uzdrowotnienia miast przez budowę wodociągów i ka-nalizacyi: 1) w zarządzie miast, czyli w administracyi własnej,2) sposobem kooperacyi, 3) koncesyi.

Tam, gdzie brak fimduszów własnych, gdzie niemadzielnych i energicznych jednostek, któreby się zaopiekowałystroną finansową, znalazły kapitalistów, którzyby na dogo-dnych warunkach dostarczyły miastu niezbędnych, tanichśrodków z jednej, a dobrych -wykonawców z drugiej strony,pozostaje albo kooperatywa, albo koncesya.

Metoda koncesyi nie cieszy się u nas sympatyą. A po-nieważ kierujemy się często uczuciem, nie zaś doświadcze-niem, opartem na praktyce, więc metoda ta nie ma przyjaciół.Woda powinna być własnością miasta, tak samo, jak: kanały,gaz, światło, elektryczność, tramwaje. "Wszystko to jest praw-dą, zaprzeczać bynajmniej nie mam więc zamiaru ani potrze-by. Jednakże stawiam sobie pytanie: czy lepiej jest nie miećwcale wody dobrej i w ilościach dostatecznych, chociażbydrogą koncesyi, czy też korzystniej jest dla ludności być ob-służonym przez koncesyonaryusza? Zdaje mi się, że tu niemoże być dwóch zdań, a powołuję się na zacytowany jużprzeze mnie charakterystyczny przykład Radomia, ŁomżyKielc z jednej, a Lublina i Płocka z drugiej strony, któraz tych dwóch grup lepiej, korzystniej i z punktu widzeniainteresów miast i jego mieszkańców racyonalniej pojęła spra-wę, czytelnik z łatwością sam sobie odpowie.

O-dyby miasta nasze posiadały samorząd, rozwiązałybyniewątpliwie sprawę wodociągów szybciej i racyonalniej niżdrogą koncesyi. Być bardzo może, ale spór taki rozstrzy-gnie dopiero przyszłość. Teraźniejszość może tylko rozwa-żyć strony dodatnie i ujemne jednego lub drugiego systemubez praktycznego rozwiązania kwestyi spornej.

Page 7: PRZEGLĄD TECHNICZNYbcpw.bg.pw.edu.pl/Content/2826/37pt1910_nr_36.pdf · dysław Łokietek, przywilejem z r, 133 nada2 ł ową, ubogą wio-skę biskupom kujawskim w wieczyste ich

36. PRZEGLĄD TECHNICZNY. 437

Miasta niemieckie, posiadając od wielu lat ustrój samo-rządny, przeważnie budują wodociągi we własnej administra-eyi, Nie znaczy to jednak, ażeby koncesya była wyłączona.

Wodociąg berliński przedstawia pod tym względemciekawą i pouczającą, charakterystykę do sprawy omawianej.W połowie zeszłego wieku król zażądał od magistratu stolicy,ażeby na budowę wodociągu wyasygnowano 3 miliony marek.Reprezentacya miejska, nie krępując się żądaniem J. K. M.,odpowiedziała odmownie, motywując zresztą decyzyę swojątem: że jest to suma zbyt duża w stosunku do zamożnościstolicy ówczesnej, że myśl zbudowania wodociągu w zarzą-dzie własnym jest zbyt ryzykowna, zgodnie więc z opiniąradnych, miasta urzeczywistnić się nie da tą drogą. Poszu-kiwania sfer zbliżonych do korony, ażeby znaleźć przedsię-biorcę lub koncesyonaryusza miejscowego, również nie dopro-wadziły do pomyślnego rezultatu, trzeba więc było zwrócićkroki w stronę zagranicznych kompanii, i znaleziono spółkęangielską Charles Fos i Tomasz Russel Orampton, która, dzię-ki usilnemu poparciu przez policyę miejscową, zawarła w d. 14grudnia r. 1852 umowę z prezydentem policyi berlińskiej(a nie z magistratem) na zbudowanie wodociągu. Udziałmiasta stanowił wkład 200000 talarów, jednakże z ciekawemniezmiernie zastrzeżeniem ze strony ang lików: że nie wolnoorganom miejskim wtrącać się do robót zamierzonego wodo-ciągu. Dopiero po upływie 20 lat miasto odkupiło wodociągod kompanii angielskiej, płacąc za całość 25 milionów marek.

"Wodociągi londyńskie do niedawna były przez długiszereg lat własnością kilku towarzystw koncesyjnych. Obec-nie miasto jest w posiadaniu olbrzymiej wprost instalacyi.

Miasto Kolonia w r. 1860 powzięło zamiar doprowadze-nia dobrej wody i to koniecznie we własnym zarządzie. Usi-łowania te trwały 12 lat, a więc do r. 1872, zanim wodociągzaczął funkcyonować.

"W" tej samej Koloni (położonej na lewym brzegu Renu),rozsiadły się wielkie siedliska przemysłowe, jak: Deutz, Miihl-heim, Kalk i i inne. Wodę dostarcza im koncesyonaryusz,a mianowicie: „Rheinische Wasserwerks G-esellschaft". Z dłu-giego szeregu towarzystw koncesyjnych pragnę dla ilustra-cyi przedmiotu wymienić „Kontinentale Wasserwerks Ge-sellschaft", które na początku r. 1906 posiadało następującewodociągi: w Bergen, Nauen, Demmin, Rheinau, Kirchheim-Bolanden, Baut-Keppens, Thale, Astern, Borken i inne.

Dalej: ,,"Wasserwerk fur das nordliche westfalische Kok-lenrevier" w G-elsenkirchen. O wielkości tego towarzystwadaje nam pojęcie wysokość kapitału akcyjnego, wynoszącego21,5 miliona marek. Kapitał ten okazał się jednak niedo-statecznym, i podwyższono go 18 maja r. b. do 28 mil. marek.Dywidenda za r. 1908, wypłacona akcyonaryuszom, wyno-siła 10£.

Poważne również towarzystwo akcyjne, „Deutsche Wa-sserwerke Aktiengesellschaft", posiada wodociągi w G-nieżnie,Waren, Uelzen, Zehdenik, Templin, Weissenthurm, Ludwigs-lust, Pyritz, Piła (Schneidemuhl), Deutsch Krone, RhedaWeidenbruck, Neustrelitz.

Wodociąg, w Frankfurcie n. Odrą jest również w posia-daniu towarzystwa akcyjnego. , a

Ograniczam się do tych kilku informacyi, ażeby zbyt-nio nie nużyć słuchaczów. Chciałem tylko uwydatnić, żepoza zarządem własnym, szereg miast w Niemczech po dziśdzień posiada wodociągi koncesyjne.

Rozwijająca się kooperatywa w rozmaitych działachnaszych potrzeb ekonomicznych mogłaby i w tym kierunkuoddać poważne usługi, gdyby obywatelowie miast sami o po-trzebach swoich pamiętać chcieli, łącząc się, przy pomocy in-stytucyi wzajemnego kredytu, i tworząc wodociągi w małychmiastach i osadach.

Nie zachęcając słuchaczów, ażeby któremukolwiek z tychtrzech systemów a priori oddawać pierwszeństwo, zaznaczyćpragnę, że decyżya ostateczna przypaśó musi w udziale tym,którzy najbardziej są zainteresowani, otrzymać dobrą wodęw ilościach dostatecznych, możliwie bez straty czasu i przywarunkach ekonomicznie najbardziej dogodnych.

Obawa przed rozpoczęciem energicznych kroków, celemuzyskania wodociągów, jest okoliczność, związana z kosztami.

Niejedno z miast gubernialnycli zdecydowałoby się,gdyby wiedziało, że Płock z ludnością 30000 wydał na wo-dociąg swój 150 000 rab., czyli 5 rub. od osoby.

Chcąc wyjaśnić w przybliżeniu, jaki mniej więcej kosztpociągnie za sobą urządzenie wodociągu dla niewielkiegomiasteczka o ludności do 10000, musimy przedewszystkiemodpowiedzieć na pytanie, jaką ilość wody zamierzamy ludno-ści zainteresowanej dostarczyć? Pamiętamy, że, według teznaukowo-hygienicznych, cyfra 100 I na mieszkańca w ciągudoby jest zasadnicza. Jednakże cyfry tej w praktyce stoso-wać nie będziemy, skoro przekonywają nas wyniki o wydaj-ności wodociągów płockich i lubelskich (pierwszy z nich funk-cyonuje już 15 lat), że konsumcya po szeregu lat wynosi 1wiadro na dobę i mieszkańca, czyli 12 1. Przyjmując więcdla małej osady 5 do 6 I na dobę i jednostkę, opieramy się nacyfrach, nie ulegających najmniejszej wątpliwości, zaczerpnię-tych z danych urzędowych Lublina i Płocka, w okresie po-czątkowego działania.

Biorąc więc 5 I za podstawę, potrzebujemy na dobę50000 1. Przy pomocy studni artezyjskiej, o średnicy 0,15 m,zamierzamy ilość tę dostarczyć mieszkańcom.Koszt takiej studni, wraz z obmurowaniem do umieszczenia

pompy 3000 rub.Pompa ssąco-tłocząca z cylindrem, zapuszczonym

na zh 20 m głębokości, o wydajności 5000 Ina godzinę (instalacya pracowałaby zatem 10godzin na dobę) 1200 „

30 m rur tłoczących i 20 m rur przelewowych zezbiornika 200 „

Jeden silnik naftowy 6-konny wraz z pędnią dopompy łącznie z montażem 1400 „

Jeden zbiornik żelazny, o pojemności 30 000 Iz armaturą i montażem 4501 „

Wieża ciśnień, na 20 m wysokości dna zbiornikanad powierzchnią ziemi, murowana, kryta bla-chą, łącznie z robotami wszelkiemi, jak ciesiel-ską, stolarską, ślusarską, szklarską, zduńskąi malarskiemi .12000 „

Na koszta nieprzewidziane 1750 „Doliczając jeszcze na śieó rur, śluzy, hydranty . 5000 „

Otrzymamy . . 250ÓÓrub.,jako fundusz, potrzebny do zbudowania wodociągu.

G-dyby miasto powyższego kapitału nie posiadało, mu-siałoby zaciągnąć pożyczkę 6&-wą i opłaca-

łoby procentów rocznie 1500 rub.koszt własnej eksploatacyi wynosiłby 1095 „amortyzacya 4$ rocznie 1000 „

. , ,;, razem więc . . 3595 rub. ;rocznie; stanowiłoby to 36 kop. rocznie na mieszkańca.

Przy kooperatywie wydatek roczny wzrósłby, możenieznacznie, albowiem przybyłyby wydatki na opłatę urzęd-ników, których miasta posiadają.

Przy koncesyi liczyćby należało zysk i szybsze tempoamortyzacyi, co razem wpłynęłoby na podrożenie kosztóweksploatacyj nych.

Gdybyśmy chcieli przyjąć pod uwagę pewne wydatkina połączenia domowe, to ofiara, jaką ponieśćby należało, nieprzekroczy 1 rub. rocznie.

Dopływ wody powinien być mierzony wodomiarami,a połączenie sieci rur z wnętrzem domu zdecydowaćby nale-żało, jako obowiązujące.

Dobiegając do końca mojego przemówienia, pozwólciemi Szanowni Koledzy, zwrócić się raz jeszcze do powtarza-nego ustawicznie ubóstwa naszego, niemożności zrobienia takwalnego kroku naprzód w przedmiocie doniosłego, wprostpierwszorzędnego znaczenia. Nędzni jesteśmy, biedni, nieza-radni i niezdolni do ponoszenia tak olbrzymich ciężarów, ja-kie nakłada na nas potrzeba uzdrowotnienia wielkiej liczbynaszych, w brudzie tonących, miast. Otóż wydaje mi się, żetak nie jest. Tkwi w tem błędna przesada, być może, że'sięmylę. Statystyka uczy nas, że mieszkańcy Królestwa spoży-wają rocznie 4 miliony wiader wódki 40$. Przyjmijmy nachwilę cyfrę tę bez zastrzeżeń i bez krytyki, lecz zastanów-'my się nad kosztem konsumeyi wódki, ó ile ona dotyczy mie-szkańców Królestwa.

Wiadro wódki oczyszczonej kosztuje 12,00 rub.„ „ nieoczyszczonej „ ' 8,40 „ •• •• •

Page 8: PRZEGLĄD TECHNICZNYbcpw.bg.pw.edu.pl/Content/2826/37pt1910_nr_36.pdf · dysław Łokietek, przywilejem z r, 133 nada2 ł ową, ubogą wio-skę biskupom kujawskim w wieczyste ich

438 PRZEGLĄD TECHNICZNY. 1910.

Ożyli przypuszczając, że ludność nasza topi swój groszciężko zapracowany w wódce oczyszczonej, marnuje 48 mil.rab. rocznie.

Koutentując się zaś wódką drugiego ga.tunku, traci33,6 milionów rub.

Zaciekawi zapewne moich szanownych słuchaczy, w któ-rych guberniach mieszkańcy piją najmniej? Pod tym wzglę-dem niestety gub. Warszawska, która przodować powinnajedynie w pracy, w literaturze i sztuce, w przemyśle i han-dlu, stoi także niestety na pierwszym planie, co do konsum-cyi wódki. Na osobę rocznie liczy się tutaj 0,62 wiadra.Najmniej wódki zużywa gub. Łomżyńska, mianowicie 0,19wiader na mieszkańca rocznie. Kolejno więc po Warszaw-skiej idą gubernie: Płocka, Siedlecka, Kielecka, Radomska,Lubelska, Piotrkowska, Suwalska, Kaliska i nakoniec Łom-żyńska.

Gdyby zatem w miastach i osadach Królestwa, a takżei po wsiach konsumcya wódki, nie powiem żeby całkowicieustała, lecz zmniejszyła się dzięki oddziaływaniu sfer kultu-ralnych, powiedzmy o połowę, mielibyśmy fundusz okołolłł mil. rab. rocznie na oświatę, na szpitale, na drogi i ko-munikacye i na samym końcu jeden milion na uzdrowotnio-nie miast małych.

Od nas samych więc zależy, ażeby rozwiązanie zadania,co prawda dość skomplikowanego, doprowadzić do skutku.Idąc w tym kierunku, oszczędzając i składając na urządzeniazdrowotne użyteczności publicznej, stanęlibyśmy z czasemw rzędzie tych, którzy, przejęci duchem kultury wszechświa-towej, bogacą swój przemysł, dostarczając swoim braciomuczciwego zarobku, bez szukania chleba daleko poza krajemrodzimym, w Ameryce lub na Syberyi. Wtedy kraj nas wy-żywi wszystkich. Usiłowania wszelkie należy w tym kierun-ku wytężyć, a nuż wyniki okażą, się pomyślnymi!

KRYTYKA I BIBLIOGRAFIA.

Prof. A. Wasintyński. Drogi żelazne, wielki format, str.471, 528 rysunków i 2 tablice kolorowe. Warszawa, Wende i S-ka1910. Cena rub. 3 kop. 60.

Inżynier kolejowy, obeznany choćby pobieżnie z literaturą,dotyczącą dróg żelaznych, weźmie z wielkiem zaciekawieniem doręki dzieło autora, który swemi pracami z dziedziny wierzchniejbudowy dróg żelaznych, zdołał wyrobie sobie światową markę. Je-dnakże nie tylko do tego specyalnego działu odnosi się to zacie-kawienie, gdyż z góry jest uzasadnione przypuszczenie, że długo-letni profesor i czynny inżynier, obeznany dokładnie z eksploata-cyą dróg żelaznych, stworzy rzecz cenną. Jak dla chemika labo-ratoryum, tak dla inżyniera kolejowego jest tor kolejowy niezbęd-nem polem doświadczalnem; to też choć niejeden polski inżynierbył powołany do napisania dzieła o drogach żelaznych, to jednakw pierwszym rzędzie człowiek, który, jako inżynier eksploatowanejdrogi żelaznej, miał tę doświadczalnie do swojej dyspozycyi;'

Z tem dobrem uprzedzeniem bierze się do ręki dzieło prof. W.,a jednak nie bez pewnych wątpliwości, mianowicie w dwóch kie-runkach:

Czy w jednym, choćby sporym tomie można pomieścić" wszy-stko, co dziś obejmuje wiedzę o drogach żelaznych? A następnie,czy jeden człowiek może objąć do tego stopnia rozliczne gałęzietej wiedzy, aby wszystkie na nagłówku dzieła wypisane działymogły być jednakowo wyczerpująco i fachowo traktowane? Wszakdziś każda z tych gałęzi posiada specyalistów, a dzieła o drogachżelaznych są. zbiorową pracą kilkunastu takich specyalistów.

Oo do tej drugiej wątpliwości, to ona bez zastrzeżeń upadapo przeczytaniu dzieła, gdyż w tym zakresie, w jakim autor po-szczególne działy podaje, odczuwa się wszędzie wybitną fachowość.

Natomiast co do obszaru wiedzy, objętego przez dzieło, na-leży przy ocenie stanąć na stanowisku autora, określonem w przed-mowie. Autor ograniczył zakres do wykładów swoich w Poli-technice Warszawskiej, z pominięciem szczegółów, poza ten zakreswychodzących, któreby wykłady przeciążały. Przyjmując to przezautora zajęte stanowisko, można mieć różne zapatrywanie co dotego, czy poszczególne działy ten zakres wyczerpują,, czy też sązanadto zwięźle lub za obszernie traktowane. Pod tym względemwyrażę moje zapatrywanie w ocenie dzieła.

Przedtem muszę jednakże wypowiedzieli pretensyę, do Szano-wnego autora, że za mało uwzględnił stosunki, przepisy i konstruk-cye państwa austryackiego; a przecież poza Królestwem będziedzieło p. W. czytane przeważnie przez inżynierów galicyjskich,dla których podanie stosunków Austryi i ich porównanie ze sto-sunkami rosyjskimi byłoby bardzo wskazane.

Dzieło, opatrzone wstępem, rozpada się na sześć działów:I. Tabor i technika ruchu kolejowego. I I . Projektowanie drogi że-laznej, III , Budowa spodnia i wierzchnia. IV. Połączenia to-rów. V. Stacye. VI. Sygnalizacya i urządzenia ubezpieczające.Te działy obejmują całokształt budowy dróg żelaznych, o ile sięzeń wyłączy samodzielne nauki o budowie mostów i o budowietunelów.

We wstępie, na kilku kartkach, streścił autor znakomiciecharakterystykę i znaczenie ekonomiczne dróg żelaznych parowo-zowych.

Dział I. W rozdziale I opisuje autor budowę spodu wozukolejowego, następnie właściwości ruchu wozu po torze szynowym,Ruch wozu w łukach, tak charakterystycznie odmienny od ruchuna zwykłych drogach zasługiwał na szersze omówienie. Wpro-wadzenie do rys. 13 wzoru na związek, jaki zachodzi między roz-stawem osi wozu (dwu- lub trzyosiowego), średnicą kół, wysoko-ścią obrzeża, luzem między obrzeżem a szyną, a promieniem łuku,dałoby dopiero zrozumienie przepisów, dotyczących minimalnychpromieni łuków i wielkości owych luzów. Eównież całkowity opórw łuku, na który autor na str. 45 się powołuje, nie jest dostatecz-nie wyjaśniony. Tu muszę zwrócić uwagę na niewyraźne rysun-ki 5, 6 i 16.

W rozdziałach II i I I I podał autor z ustroju wagonów i paro-wozów tyle, ile słuchaczowi wiedzieć należy. Następnie przedsta-wia autor obszernie pracę parowozu, przytacza najnowsze wzorydoświadczalne, omawia siłę pociągową i podaje typy różnych ro-dzajów parowozów.

W rozdziale IV najważniejszym z techniki ruchu kolejowe-go, jest zanadto zwięźle omówiony związek jaki zachodzi międzyoporem pociągu, typem parowozu, prędkością jazdy, spadkiem i cię-żarem pociągu. Natomiast sądzę, że zanadto obszernie (na kilku-nastu stronicach) traktowano sposoby doświadczalne wyznaczaniaoporu, jako też wzory doświadczalne na opór, które wobec różnią-cych się wyników, stawiają uczącego się w kłopotliwe położenie;wyboru tego wzoru, który ma mu służyć do dalszych badań.

Doskonale są obrobione hamulce w rozdziale V.Ostatni rozdział VI zawiera omówienie ruchu pociągów, mo-

że trochę za obszerne dla zamierzonego celu. Sprawa najkorzy-stniejszej prędkości pociągów ciężarowych nie jest dotychczas roz-wiązana, jak tego dowiodła obszerna polemika z ostatnich czasów,,gdyż trudno uwzględnić wszystkie w grę wchodzące czynniki. I tunie uwzględniono np. obrotu wagonów i kosztów z tem połączo-nych. Natomiast widzę brak wzoru na minimalną odległość stacyiwodnych. Nie podano go również na str. 131—133.

Dział II, Projektowanie drogi żelaznej. Po rozdziale IT

w którym mowa o zyskowności drogi żelaznej z różnych punktówwidzenia, następują w rozdziale I I poszukiwania handlowe. Wi-docznie autor nie przywiązuje do tych poszukiwań wielkiej wagi,skoro zadowala się wzorem teoretycznym, lub wynikiem dat staty-stycznych z zagranicy, a ani jedno ani drugie nie ma w naszychwarunkach zastosowania. A przecie dziś, kiedy budujemy prze-ważnie linie mniej rentujące się, staje się poszukiwanie handlowekwestyą pierwszorzędnego znaczenia. Ograniczę się tylko dowskazania, że na podstawie dat statystycznych, dostarczanych przezurzędy, izby handlowe, lub im pokrewne instytucye, nareszcie napodstawie badań na miejscu przeprowadzonych, można wyznaczyćpasmo ciążenia dla projektowanej linii, poczem wyprowadzi sięwielkość ruchu i spodziewany dochód.

Eozdział III, typy dróg żelaznych parowozowych. Brakbliższego określenia kolei zębatych i adhezyjno-zębatych tłómaczętem, że nie są stosowane w Królestwie.

Cyfry porównawcze, podane według Tschertou na str, 100,nie są zdolne dać pojęcia o wartości kolei wązkotorowych, gdyżw rzeczywistości, zależnie od okoliczności, wahają się, w szerokichgranicach.

Page 9: PRZEGLĄD TECHNICZNYbcpw.bg.pw.edu.pl/Content/2826/37pt1910_nr_36.pdf · dysław Łokietek, przywilejem z r, 133 nada2 ł ową, ubogą wio-skę biskupom kujawskim w wieczyste ich

.Na 36. PRZEGLĄD TECHNICZNY. 439

Rozdział IV. Koszta budowy i eksploatacyi, na podstawiedat statystycznych celowo obrobione.

Rozdział V. Warunki techniczne projektowania dróg żela-znych parowozowych. W punkcie pierwszym powiedziano o spad-kach wszystko, co o nich wiedzieć należy. Przy wzniesieniach,przebieganych siłą, rozpędu pociągu, należałoby przytoczyć przy-padki, w których takie wzniesienia bywają stosowane.

Zmniejszenie pochylenia krańcowego w tunelach wypada za

wielkie, jeżeli się przyjmie / = — , bo takiego zmniejszenia współ-czynnika przyczepności (przez sypanie piasku na szyny) nigdy sięnie dopuszcza. Warunek, przyjęty w Rosyi, zmniejszenia tegopochylenia do 2/s wartości na szlakach otwartych, jest w górskimterenie niemożliwy, z powodu znacznej z takim warunkiem połą-czonej straty wysokości. W Alpach przyjmuje się to zmniejsze-nie ledwie na parę do kilka pro mille. O łukach powiedziano tyleile trzeba, z wyjątkiem oporu w łukach, o czem już poprzedniowspomniałem.

O krzywych przejściowych jest na razie wzmianka; ich teoryęi zastosowanie pomieszczono na str. 201.

W punkcie 3-m brakuje związku między zapotrzebowaniemwody do parowozów, a odległością, stacyi z wodociągami.

W punkcie 4-m, str. 135, podano jedną cyfrę 21 m wysoko-ści nasypu lub głębokości przekopu, ponad którą jest korzystniejwykonać wiadukt lub tunel Takie określenie jedną cyfrą nie jestmożliwe, gdyż ta graniczna wartość, zależna od okoliczności, wa-ha się w bardzo szerokich granicach. Brak tu szczegółowego omó-wienia tych okoliczności, jak rodzaj materyału w sąsiednim prze-kopie, brak stosownego materyału na nasyp, eksploatowanie ska-listego przekopu jako kamieniołom, obawa osuwiska w przekopielub pod nasypem i t. p.

Na tej samej stronicy pod punktem 5-m przytoczono przepi-sy, stosowane w Rosyi na mostach, ułożonych na pochyłościachi w łukach, które są utrudnieniem w ułożeniu trasy, a także w pe-wnym względzie stanowią przeszkodę dla ruchu. Na kolejach gór-skich byłoby wadliwe stosowanie tych przepisów.

Na str. 138 i 139, przy przytoczonym przepuście w pobliżuatacyi Werebie, należało wyraźnie zaznaczyć, że jest to odstrasza-jący przykład, którego nie należy naśladować. Brak tu szczegó-łowego przedstawienia, kiedy i w jakich, warunkach należy nasypzastąpić wiaduktem. Tu należało także dać przykłady przeprowa-dzenia drogi nad koleją zapomocą wiaduktu sklepionego, wykony-wanego w ostatnich, czasach tak chętnie z betonu.

Rozdział VI. Poszukiwania techniczne. Ten rozdział jestwogóle dobrze opracowany. O prowadzeniu trasy w terenie gór-skim jest za mało powiedziane,—prawdopodobnie dlatego, że takietrasy nie mają zastosowania w Królestwie. Tu jeszcze nasuwa sięuwaga, że wobec udoskonalonej tachymetryi zdjęcie terenu stoli-kiem jest na Zachodzie zupełnie zarzucone.

Dział III. Budowa spodnia i wierzchnia. Rozdział I-y.O budowie spodniej doskonałej, z dobrym doborem przykładów.Trochę za mało uwydatniono przyczyny osuwisk i zasady ich uzdro-wienia.

Osiadanie nasypów nie jest proporcyonalne do ich wysoko-ści, to też zwiększenie projektowanej wysokości nasypu o 10$może być tylko do nizkich nasypów stosowane.

Część opisowa toru, przechyłka toru i krzywe przejściowe sąw rozdziale I I i I I I dobrze zestawione. Tu należałaby się bodajwzmianka o nowszych dążeniach zastąpienia krzywej parabolicznejinnemi krzywemi.

Sprężystość toru, oparta na własnych doświadczeniach autora,doskonale przedstawiona.

W rozdziale V podane zasady obliczenia budowy wierzchniejna podkładach poprzecznych opierają się na pracy Zimermanna,który dla takiej nawierzchni dał tylko wzory przybliżone. Nato-miast nie wspomniał autor o pracach późniejszych, bardziej wyczer-pujących. Obliczenie podłużnej budowy wierzchniej autor zupeł-nie pominął.

W rozdziale VI mówi autor o siłach poziomych, działającychna tor, nie podaje jednak jak wyznaczyć naprężenia temi siłami wy-wołane.

Dalsze rozdziały działu III, jako to: balast, podkłady, złącza,utrzymanie toru i t. d. są celowo w doskonałem streszczeniu ob-robione.

Dniał IV. Połączenia torów. Ten dział zawiera doskonalezestawione konstrukcye zasadnicze, z wyjątkiem dróg zwrotniczych,

których obliczenia nie podano. Co do sposobu zwiększenia stro-mości" drogi zwrotniczej, podano tylko, że można je uzyskać przeawłożenie łuku po rozjeździe toru zasadniczego. Ten sposób jestdziś ogólnie zastąpiony przez włożenie w to miejsce rozjazdu łuko-wego dwustronnego.

Dział V (stacye) jest wzorowo opracowany na podstawienajnowszych zdobyczy i opatrzony wzorowymi przykładami. W je-dnym tylko kierunku podano za mało, jeżeli ten dział ma także ob-jąć budownictwo naziemne. Z podanych rysuneczków trudno nau-czyć się projektowania budynków kolejowych.

Dział VI, ostatni, omawia sygnalizacyę i urządzenia zabez-pieczające. Ten dział tworzy dziś samoistną naukę i posiada spe-cyalistów przy większych zarządach kolejowych, Już to samo, żenależyte jego zrozumienie wymaga dobrych podstaw z dziedzinyelektrotechniki, jest jego treściwe przedstawienie dla słuchaczatrudne. To też pomimo, że dział ten jest obszernie przedstawiony,słuchacz po przeczytaniu nie wyniesie więcej ponad ogólne pojęcieo sygnalizacyi. Np. przyrządy blokowe Siemensa {rys. 487 a, b, c)są bez dokładnego opisu ich funkcyonowania zupełnie niezrozu-miałe. Sądzę, że dla inżyniera budowy podano tu zawiele, dlaspecyalisty zatnało.

Na końcu pomieścił autor obszerne zestawienie literatury, do-tyczącej budowy dróg żelaznych.

W powyższej ocenie starałem się wykazać, o ile, mojem zda-niem, poszczególne działy są zanadto streszczone, lub też stosowniedo celu zamierzonego zaobszernie traktowane. Również zwróci-łem uwagę na te działy, które są celowo, a nawet świetnie obro-bione. W całości mamy przed sobij bardzo poważny i cenny na-bytek dla polskiej literatury technicznej, '/a który należy się auto-rowi wdzięczność inżynierów polskich.

Dla tych, którzy nie władają językiem rosyjskim, niemogą czytywać dzieł w tym języku pisanych, ma to dzieło jeszczetę szczególną wartość, że zapoznaje ze stosunkami państwa rosyj-skiego, w wielu względach odmiennymi od stosunków państw za-chodnich. Co do słownictwa stosowanego, to jest ono, z małymiwyjątkami, bez zarzutu. Do tych wyjątków chciałbym zaliczyćnastępujące wyrazy:

Wykop jest to zamknięte wgłębienie, zaś na drogach przeko-pujemy się przez wzniesienia terenu na wylot, dlatego lepszy wy-raz jest przekop.

Balast — podłoże (żwirowe). Tender — jaszczyk. Siła nośna(wozu)—udiwlg, Podnośnica (szuflowa) czerpak.

Lwów, w sierpniu 1910. Skibiński.

KSIĄŻKI NADESŁANE DO REDAKCYI.

Silberstein Ludwik, docent fizyki matemat. w Uniwersytecie Rzym-skim. Elektryczność i magnetyzm. Tom II . Cena rub. 3.Treść: Fale elektromagnetyczne w próżni.—Fale w przewo-dnikach,'—Zasady elektromagnetycznej teoryi światła.—Max-wellowskie równania dla ciał ruchomych wobec doświadcze-nia.—Teoryi elektronów, część ogólna.

Prof. Dr. Maks. MataJciewics. Najnowsze badania empiryczne nadzwiązkiem elementów ruchu w łożyskach przyrodzonych. Od-bitka z „Czasopisma Technicznego". Lwów. Rok 1910.

Wincenty Lutosławski. Ludzkość odrodzona, wizye przyszłości.Warszawa. Rok 1910. Rub. 1,60

Dr. Józef Luxenburg. Lekarz i ubezpieczenia robotnicze od nie-szczęśliwych wypadków. Odbitka z Ne 11 „Zdrowia" z ro-ku 1909.

,, I I kongres międzynarodowy lekarski w sprawie wypadkównieszczęśliwych przy pracy. Odbitka z „Medycyny'1 i „Kro-niki Lekarskiej". Rok 1909.

Sprawozdanie XII Oddziału Towarzystwa Politechnicznego w Sta-nisławowie za r. 1909,

Sprawozdanie za r. 1909 Tow. Kolei Elektrycznej w Łodzi.Statut i plan nauki c. k. Szkoły górniczej w Wieliczce.H. Radziszewski. Statystyka stosunków handlowych komór cel-

nych Król. Polskiego z Anglią. Warszawa. Rok 1910.M, Kriukow. Anglia jako rynek zbytu produktów gospodarstwa

wiejskiego. Warszawa. Rok 1910.B. Lewe i 8. Kossuth. Szkoły rzemiosł budowlanych. Warszawa.

Rok 1910.E. Borel. Trygonometrya. Przetłóm. Helena Stattlerówna. War-

szawa. Rok 1910. Cena rub. 1,10.

Page 10: PRZEGLĄD TECHNICZNYbcpw.bg.pw.edu.pl/Content/2826/37pt1910_nr_36.pdf · dysław Łokietek, przywilejem z r, 133 nada2 ł ową, ubogą wio-skę biskupom kujawskim w wieczyste ich

440 PRZEGLĄD TECHNICZNY. 1910

KRONIKA BIEŻĄCA.Nowy reflektor do lamp łukowych płomiennych. Wobec wzra-

stającej wciąż potrzeby światła, lampy płomienne coraz częściej sąużywane, zamiast zwyczajnych lamp łukowych. Jednak rozkład świa-tła lampy płomiennej" jest niedogodny, gdyż daje oaa dużo promie-ni w kierunku poziomym, lub pod małym kątem do linii poziomej;promienie te działają, oślepiająco na oko, i wskutek tego zwykle lam-py płomienne zaopatruje się w kulę mleczną, która znów pochłania

30 _ b0% siły światłai przez to zmniejszaznacznie korzyść, osią-ganą przez użycie tej-że lampy. Zadaniemdobrego reflektora jestwięc skierować pro-mienie, blizkie do liniipoziomej, w kierunkupionowym na dół iprzez to powiększyćnatężenie światła wdolnej półkuli i usu-nąć oślepianie oka, bezstraty siły światła. No-wy reflektor składa sięz ' dwóch głównychczęści: emaliowanegoreflektora z blachy że-laznej i pierścienia "zeszkła kryształowego,

ograniczonego trzema powierzchniami kulistemi, z których dwie cał-kowicie odbijają padające na nie promienie. Pomiary wykazują, żeprzy takim podwójnym reflektorze tracimy tylko 11$ całej ilościświatła, ponieważ zaś 10$ światła ginie w każdym wypadku, wsku-tek użycia kuli nawet z przezroczystego szkła, która zawsze jest nie-zbędna przy lampach łukowych, więc zapomocą tego reflektora zbli-żamy się do teoretycznej granicy jak najmniejszej straty światła.

E. P.Przyszły rozwój stueyi elektrycznych.. Ph. Torchio wypo-

wiedział poglądy na rozwój stacyi elektrycznych w Ameryce w cią-gu najbliższych 10 lat. W obecnej chwili stacye amerykańskie do-starczają, 6 000000000 kw/g., a przeciętny współczynnik obciążeniawynosi 23%. Przyszłe powiększenia stacyi powinny być prowadzo-ne w tym kierunku, aby posiadały one największą sprawność urzą-dzenia przy małym współczynniku obciążenia i wielkiem maksymal-nem zużyciu prądu przez krótki przeciąg czasu. Z tego wypływa,że. 50% prądnic powinno, bez względu na koszt, posiadać możliwienajwiększy współczynnik sprawności, pozostałe zaś 50% powinny byćmożliwie tanie, bez względu na współczynnik sprawności. Myślprzewodnia przy prowadzeniu taniego wyboru maszyn jest ta, żeopłacalność urządzenia jest tem lepsza, im dłużej część maszyn o wy-sokiej • sprawności jest w ruchu, a mniej sprawne—stoją. Torchioprzypuszcza, że będą stosowane turbiny parowe o jeszcze większychjednostkach niż dotychczas (15 000 kw), przez co jednak nie wielesię zyska. Obecnie używane napięcia i liczby okresów zostanąutrzymane. Coraz bardziej będą wchodziły w użycie turbiny o niz-kiem ciśnieniu i silniki gazowe. Dzięki wprowadzeniu licznika dotaryfy różniczkowej, używanie elektryczności do ogrzewania znaj-dzie również praktyczne zastosowanie. E. P.

Postępy przemysłu nafcianego W Niemczech. "Według Allg.Oester. Chemiker u. Techn. Zeitung, produkeya w Alzacyi przedsta-wia się w następujących liczbach:

Rok Ilość ropyK 0 J Ł w tamach

1880 . . . . 1053188518901895190019011902

3 08712 97715 43922 59719 99720 205

Rok Ilość ropyw tonnaóh

1903 . . . ... 20 947190419061906190719081909

22 01621128221542612428 89835 000

"W roku bieżącym spodziewana jest jeszcze większa produkeya.Dzięki dotychczasowym rezultatom pomyślnym, poszukiwania pro-wadzone są na coraz większych obszarach, na południe od głównegoogniska tego przemysłu, miasta Bechelbronn. Jeden z otworów tamwywierconych daje dziennie 900 pudów. Według wszelkiego praw-dopodobieństwa tereny naftonośne rozciągają się i na Erancyę, leczznajdują się zapewne niżej niż w Alzacyi, iiależy się spodziewaćobfitych źródeł dopiero na głębokości 600 metrów. a.

Wspomnienie pośmiertne.

WŁA1ŁYSŁAW KRETKOWSKIInżynier.

Władysław Kretkowski, inżynier cywilny, dawny uczeń SzkołyDróg i Mostów francuskiej, doktor filozofii Uniwersytetu Jagielloń-skiego, b. docent Uniwersytetu Lwowskiego, zmarł w Krakowie 23sierpnia r. b. •

Urodzony 21 grudnia 1840 r. w Wierzbinku, powiecie .tTieszaw-skim, kształcił się w Warszawie, początkowo w Instytucie szla-checkim a następnie w gimnazyum realnem, które ukończył w r. 18(30.Z nabranem w tym zakładzie zamiłowaniem do matematyki, udał siędo Paryża, gdzie, prowadząc studya w Sorbonie, przygotował sięrównocześnie do wejścia do Szkoły Dróg i Mostów. Szkołę tę ukoń-czył w r. 1868, pozostając następnie przez lat kilka w Paryżu i po-święcając się pracom nad matematyką. Prace te zbliżyły go do Wła-dysława JFolkierskiego, który wtedy właśnie, z inicyatywy hr. JanaDziałyńskiego, przygotowywał do druku swój pierwszy tom ZasadRachunku Różniczkowego i Całkowego.

Kretkowski, który ogłosił już przedtem kilka swych prac pofrancusku, w Nounelles Annales des Mathematiąues, ułożył zwięzłąi treściwą „Teoryę wyznaczników". Był to pierwszy wykład tegoprzedmiotu w, języku polskim, i Eolkierski, w wydanym w v, 1870pierwszym tomie Zasad Rachunku, podał tę pracę jako dodatek, odstr. 1031 do 1087.

Jednocześnie Działyński zawiązywał w Paryżu TowarzystwoNauk Ścisłych, którego sekretarzem stałym został Eolkierski, a sekre-tarzem drugim Gosiewski. Gromadzono prace do pierwszego tomuPamiętnika Tow. N. Ś. i Kretkowski, ukrywający się dalej pod pse-udonimem Władysława Trzaski, którym podpisał swą „Teoryę Wy-znaczników", przedstawił jeden z pierwszych trzy swoje rozprawy.W pierwszej z nieb, p. t. „O niektórych własnościach pewnego ro-dzaju funkcyi jednej zmiennej urojonej", uogólnił i dowiódł twier-dzenia, odnoszącego się do przedstawienia w przestrzeni funkcyizmiennej urojonej, dotąd niedowiedzionego a podanego do dowiedze-nia w „NouYelles Annales". W drugiej, p. t. „O pewnem zastosowa-niu wyznaczników funkcyjnych", zastosował te wyznaczniki doustanowienia warunków, przy jakich między m funkcyami n zmien-nych niezależnych może zachodzić p związków. Zdaniem Gosiew-skiego jest to najważniejsza z prac Kretkowskiego, stanowiąca nietylko uogólnienie ale zarazem udokładnienie twierdzenia Bertranda.Trzecia z prac przedstawionych traktowała „O nakreśleniu do.trzechkół danych, leżących na powierzchni jednej kuli, czwartego kołastycznego, leżącego na tejże powierzchni". Tom pierwszy Pamiętni-ka, obejmujący te rozprawy, wyszedł z druku w r. 1871,

W tomie drugim z r. 1872 podał Kretkowski dwie prace: „Kil-ka uwag, tyczących się funkcyi wielowymiarowych" i „Dowód pewne-go twierdzenia, tyczącego funkcyi wielowymiarowych okresowych".Po swym powrocie do kraju przesłał jeszcze do Pamiętnika T. N- Ś.:„O mnożeniu funkcyi kołowych i hyperbolicznych", „Dowód pewne-go wzoru Lame'go" (t. X z r. 1878), „Rozwiązanie pewnego zadaniaz geometryi wielowymiarowej (t. X I I z r. 1882). Tę ostatnią pracępodpisał już nie pseudonimem; alewłasnem nazwiskiem.

W latach 1873/5 pracował Kretkowski jako inżynier w służbis;technicznej drogi żel. Warsz.-Wied. Inżynierem głównym był wtedyinż. Karol Sulikowski, członek Tow. N. Ś. a naczelnikiem wydziałutechnicznego inż. Jan Koźniewski, b. uczeń Szkoły Dróg i Mostóww Paryżu. Kretkowski brał udział w zdejmowaniu profilu podłuż-nego linii, którego poprzednia administracya niemiecka nie pozosta-wiła narysowanego w porządku, a następnie pracował w biurze od-działu I-go konserwacyi • drogi przy Warszawie.

Praca techniczna nie odpowiadała skłonnościom matematyka.Kretkowski, w zamiarze poświęcenia się profesurze, przeniósł się do"Galicyi, uzyskał w Uniwersytecie Jagiellońskim stopień doktora filo-zofii i był mianowany docentem matematyki na Uniwersytecie Lwow-skim^ Ogłosił wtedy liczne prace, mianowicie: w Pamiętniku Aka-demii Umiejętności: „O niektórych wzorach z rachunku różniczko-wego", „O rozwiązywaniu równań algebraicznych ogólnych, zapomo-cą całek oznaczonych", „O przekształceniu równań algebraicznychogólnych zapomocą całek oznaczonych", „O przekształceniu pewnychwielomianów jednorodnych drugiego stopnia" (t. VII z r. 1882); „Do-wód pewnego twierdzenia, tyczącego się dwóch wyznaczników ogól-nych (t. IX z. r. 1884); „O wyznaczaniu kuli, przecinającej pod tymsamym kątem ilekolwiek kul danych, i o zagadnieniach podobnych"„O pewnych zagadnieniach geometryi kulistej" (t. X I I I z r 1887)'w Muzeum: „O dzieleniu algebraicznem" (t. I I I z r. 1887), , 0 róż-niczkowaniu pewnych wyrażeń różniczkowych" (t. IV z r. 1888)-w Pracach matematyczno-fisycznych warszawskich: „Przyczynek doteoryi eliminacyi" (t. I I z r. 1890); w Rozprawach Akademii Umie-jętności: ."„O funkcyach równych co do wielkości i różnych co do na-tury", „O pewnej tożsamości" (t. XXVI z z r, 1893).

Prace te przerwał rozstrój nerwowy, który w końcu usunąłzmarłego od zajęć naukowych i pozbawił społeczeństwo pełnego za-pału i szlachetnych dążeń uczonego. Po Klugerze i Polkierskimschodzi z nim do mogiły trzeci z grona naszych matematyków i in-żynierów, którzy w ósmym dziesiątku ubiegłego stulecia pracowaliw Paryżu, grupując się przy redakcyi Pamiętnika TowarzystwaNauk Ścisłych. W gronie tem Kretkowski wysoko był ceniony dlaswych zalet umysłu i charakteru. Ożywiał go szczery zapał do pracmatematycznych i gorąca chęć służenia niemi krajowi. Wrodzonezdolności kierowały go do poszukiwań subtelnych, a w pismachswych zawsze pomysłowy i ścisły, dbał szczególniej o jasność wy-kładu, czystość języka i staranny dobór słownictwa.

'. .. . . R K.

Page 11: PRZEGLĄD TECHNICZNYbcpw.bg.pw.edu.pl/Content/2826/37pt1910_nr_36.pdf · dysław Łokietek, przywilejem z r, 133 nada2 ł ową, ubogą wio-skę biskupom kujawskim w wieczyste ich

•M 36. J KZEGLĄD TECHNICZNI. 441

ARCHITEKTURA.Wystawa budowy miast w Berlinie (1910).

(Ciąg dalszy do str. 430 w Na.85).

Przedmieścia Berlina zupełnie niemal utraciły właściwycharakter i stanowią dalszy cia_g stolicy pod względemujemnego sposobu zabudowania własności prywatnej.Tymczasem brak z góry przewidzianego planu o szero-

kiej i odpowiedniej skali przyczynił się do tego, że przedmie-ścia te, zarządzane przez samodzielne gminy, z pożądanychogniw - placówek dla przyszłych miast-ogrodów, stały sięłańcuchem, dławiącym rozwój wielkiego miasta. Przedmie-ścia te, w osobach rajców miejskich, są na ogół dość postę-powe, jednak nie o tyle, jak tego wymagają interesy stolicy.To też zjednoczenie ich w jeden współzależny organizm, sta-Jo się od dawna kwestyą pierwszorzędną współżycia. Na-stąpiło to w ostatnim roku i dla wytknięcia zasadniczychlinii działań, rozpisano konkurs architektoniczny na planWielkiego Berlina.

Istnieje przekonanie, że można budować gmachy, mia-sto zaś samo się tworzy- Nauka nowoczesna natomiastuczy, że zespół bodaj najpiękniejszych gmachów może byćbardzo ujemnym i stanowić pięknej całości nie będzie, pókiogólny układ i otoczenie nie będą posiadały cech pożąda-nych. Bezbarwność miast, powstałych w ostatnich wie-kach, kiedy w przeciwieństwie do miast średniowiecznych,niekrępowane niczem, rozrastały się one wzdłuż i wszerz,powodowana jest przygodnością, brakiem racyonalnychczynników, negowaniem przez zarządy miejskie potrzebyszerszego planowania.

Zaniku zmysłu odpowiedniego u współczesnych archi-tektów dopatrzeó się tu nie można, bo jednocześnie widzimyświetną umiejętność szerokiego komponowania rezydencyi,parków, ogrodów i t. d. Raczej przyczyn szukać należyw gwałtownym rozroście życia miejskiego, gorączkowemtempie budowania i zaniedbania szerszych zadań w zakresieniezbędnych warunków współżycia. Nowoczesnym pojęciomhygieny zawdzięczać należy zasługę podniesienia zapomnia-nych haseł.

Myśl rozpisania powyższego konkursu powstała w ło-nie Tow. Architektów berlińskich, którzy uchwalili podaćzarządowi miejskiemu inicyatywę do tego w styczniu r. 1906i dopiero w r. 1909 rzecz ta się ziściła. Głównie chodziłoo pomysły naprawienia wadliwości w komunikacyach miej-skich i zaprojektowania niezbędnych chociażby i najwięk-szych zmian w układzie istniejącym stolicy. Teren podległypracy konkursowej wynosi 2000 /cm2. Inicyatywie auto-rów pozostawiono zastosowywanie lub zmiana, odnośnychprzepisów władzy budowlanej, z umotywowaniem tych zmian.Dzielnice mieszkalne lub willowe miały być oddzielone oddzielnic biurowych i przemysłowych; w tych ostatnich nale-żało przewidzieć osobne tory dr. żel., przystanie i t. d.

Należało pozostawić wolnerni wielkie przestrzenie dopotrzeb obecnych i przyszłych: ogrody i parki, cmentarze,boiska, pola wyścigowe, place zabaw ludowych, parki wy-stawowe i pola rewii wojskowych. Wykreślenie nowych,

Rys. 2, Plan dzielnicy z domami bez oficyn bocznych i poprzecznych.Z projektu konkursowego H. Jansena w Berlinie.

Rys. 1. Plan dzielnicy berlińskiejze zwykłemi kamienicami.

Rys. 3. Widok dzielnicy z domami bez oficyn bocznych i poprzecznych.Z projektu konkursowego H. Jansena w Berlinie.

Page 12: PRZEGLĄD TECHNICZNYbcpw.bg.pw.edu.pl/Content/2826/37pt1910_nr_36.pdf · dysław Łokietek, przywilejem z r, 133 nada2 ł ową, ubogą wio-skę biskupom kujawskim w wieczyste ich

PRZEGLĄD TECHNICZNY. 1910

ulepszenie kierunku istniejących torów dróg żelaznych dlaruchu osobowego, jak i towarowego, ze szczególnem uwzględ-nieniem ruchu podmiejskiego w kierunku śródmieścia, jaki pomiędzy przedmieściami. Sieć dróg wodnych miała byćtak rozszerzona, aby jak największe przestrzenie były niemiobsługiwane.

Poza planami całości w skali 1:25 000 i 1 : 60 000, kon-kurs wymagał planu częściowego 1: 10 000, w którym wyka-zać należało pożądaną szerokość ulic, ukształtowanie skrzy-żowań ulicznych i placów miejskich, place dla gmachów pu-blicznych, planowanie bloków mieszkaniowych wpośród ulicgłównych, placów ku ozdobie miasta służących i ogrodów.Wymagane było również zaprojektowanie połączenia ześródmieściem dzielnic podmiejskich zapomocą wielkich no-wych dróg.

"Wreszcie wymagane było, według uznania autorów,opracowanie szczegółów dotyczących przestrzeni o 200 ha,wyjątkowo wybitnych pod względem artystycznym lub ko-munikacyjnym, w skali 1:200.

Hagród wyznaczono pięć: 30000, 20000, 15000 i dwiepo 10000 mar. Nadto przeznaczono 30000 mar. na zakupypra,o poza nagrodzonemi.

Konkurs ściągnął 27 prac, nadesłanych, jak to zwyklew takich konkursach się dzieje, że tak powiemy przez tubylców,t. j . przez autorów zamieszkałych prawie wyłącznie w Ber-linie. Liczba prac była powodem rozczarowania sądu, któ-re wyraziło się w nieudzieleniu nagrody piątej, co uczynićsąd był w mocy. Drugie postanowienie, w zakresie podzia-

łu nagród, dotyczyło dwóch pierwszych prac, którym wyda-no nagrody równorzędne — po 2B 000 mar. (zamiast 30000i 20000), wywyższając wszakże jedną z nich względem dru-giej: pierwsza była dziełem znanego budowniczego HEK-MANA JANSBNA, redaktora „Der Baumeister", druga—prof.J. BRDŁA i prof. I\ G-KNZMERA wraz z Towarzystwem drogiżel. miejskiej w Berlinie.

H. JANSEN główną uwagę zwraca na układ środkówkomunikacyjnych, podporządkowując jemu czynniki drugo-rzędne. Dworzec dr. żel. zachodniej (Anhalter) rozszerza doznaczenia dworca centralnego, który, podług niego, powinienwkraczać jak najgłębiej do środka miasta. Inne dworce wy-prowadza poza miasto, łącząc je z nim większą ilością liniitramwajowych, podziemnych i t. d. Cały teren opasuje pię-cioma pierścieniami okólnych dróg podmiejskich, z którychpierwszy, najwęższy, o promieniu 15-kilometrowym, obsługujemiasto obecnie. Drugi pierścień o promieniu 30 km, piątyzewnętrzny o promieniu 60—.70 Icm. Następnie wyprowa-dza wojsko—dla dobra miasta jak i samego jego—poza sto-licę, odzyskuje wielkie przestrzenie, prowadzi po mistrzow-sku nowe drogi, ulice, zakłada parki, na wolnych przestrze-niach projektuje nowym sposobem zabudowania siedliskamiejskie. Porzuca dotychczasowy zabójczy sposób zabudo-wania miasta koszarami, w których brak przewiewnych dzie-dzińców, czyni z nich nory więzienne.

Spójrzmy istotnie z lotu ptaka na te nasze nadziemneloGum i pomyślmy, w co jeszcze ono się wyrodzió musi przynaturalnym dotychczasowym postępie życia miejskiego.Skąd wreszcie ma czerpać siły i chęó do pracy, znużony wal-ką o byt mieszkaniec miasta?

(0. a. n.) HST. . '

KONKURSY.

Konkurs projektów muzeum rozpisuje Tow. Archit. w Pe-tersburgu (Mojka 83) z terminem 19 grudnia r. b. Muzeum to,mające zawrzeć pamiątki z r. 1812, ma stanąć w Moskwie na wspa-niałym placu w sąsiedzwie cerkwi Zbawiciela. Gmach ma byćo dwóch kondygnacyach i posiadać na I piętrze w grupie rosyjskiejsalę 50—60 saż.2, drugą około 45 saż.2, następnie mniejszą, 15 saż.2,oraz salę portretową około 30 saż.2 W grupie francuskiej: salę ar-mii francuskiej 45 saż.2, salę Napoleona I—15 saż.2, oraz sale, por-tretową, około 30 saż.2 Pierwsze piętro ma zawierać: westibul 4 8 —58 saż.2, czytelnią z biblioteką (30 saż.2), bibliotekę specyalną(28 saż.2), archiwum akt 1812 r, (20 saż.2), archiwum spraw bieżą-cych. (12 saż.2). Nadto kancelaryę z gabinetem, oraz ubikacye po-mocnicze. Styl gmachu—Empire.

Skala dla rzutów poziomych 1 ; 168, lica oraz głównego prze-kroju 1 : 84, nadto widok perspektywiczny. Na 4 nagrody przezna-czono 6000 rub.: 1-2000, 11—1700, I II—1300, IV-r 1000 ruh.Nadto przyrzeczone są, zakupy po 1000 rub. Sędziowie-architekci:JBENOIT, GrAŁFdzowsiu, G-RIMM, -KOTTNER, KOSDUŁOW, POMERAN-OEW, hr. SUZOR, SZOZUSIBW i BUBYR, nadto 3 osoby od komitetubudowy. Program zamieszczony został w Nr. 33 pisma „Zodozyj^.

Konkurs międzynarodowy rozplanowania posiadłości miej-skich rozpisuje zarząd m. Brassó (na Węgrzech) z terminem 20marca 1911 r. Nagrody wynoszą, 8000, 4000 i 2000 kor. Sędzio-wie-architekci: NEY BELA, P. ANTAL i P. BARTESCH.

Program wysyła magistrat m. Brassó (Kronstadt) po otrzy-maniu 20 koron.

Kto rozpisuje

Tow. Op. n. Zab. Przoszł.w "Warszawie

Zarząd Uniwersytetu im.Sz&niawskiego

Tow. Ekon. w MoskwieTow. Arcłi. w Petersb.Komitet miedz, w ParyżuTow. Arch. w Petersb.Tow. Arek. w Petersb.Komitet budowyNarząd m. Brassó

Kalendarz terminowy bieżących konkursów architektonicznych.

Treśó zadania

Elewacya

Uniwersytet ludowy

.RozplanowanieBankProjekt boiskaDom dochodowyMuzeumPomnikPlan miasta

Terminnadesłania

10 paźdz. r. b.

14 paźdz. r. b.

28 paźdz. r. b.7 listopada r. b.15 listopada r. b.11 grudnia r. b.19 grudnia r. b.24 lutego 1911 r.20 marca 1911 r.

Rodzaj konkursu

Dla polaków

Na Państwo .Rosyjskie

n

MiędzynarodowyNa Państwo Rosyjskie

Międzynarodowyn

Nagrody

Wykonanie projektu, 150i 100 rub.

5 nagród po 400 rub.

2500, 1500,1000 i 500 rb.Na 4 nagrody 3500 rub.Dyplom i medaleNa B nagród 9000 rub,Na 4 nagrody 6000 rub.1500, 1000 i 500 rub.8000, 4000 i 2000 kor.

Uwagi

Por. Na

Por. JSfe

Por. M.Por. n.Por. M.Por. M.Por. M.Por. 3S»Por. Ks

34

32

312tt1385362836

P

P.

P.P.P.P.P.P.P.

T.r.b

T. r. b

T. r. b.T. r. bT. r. bT. r. b.T. r. b.T. r. b.T. r. b.

T R E Ś Ć : Od redakcyi i wydawców. — Trcyanowski A. Historya rozwoju przemysłu bawełnianego w Królestwie Polakiem, Płu&ań-skiS. Wystawa, silników spalinowych w Petersburgu.—SokalE. Uzdrowotnienie miast małych [dok,].—Krytyka i bibliografia, Kronika bieżąca.

Architektura. Wystawa budowy miast w Berlinie (1910) [c. d,]. — Konkursy.Z 11-ma rysunkami w tekście.

• •'•'• Wydawca Feliks Kucliarźewski. Redaktor odp. Stanisław Manduk.Druk Rubieszewskiego i Wrotnowskiego, Włodzimierska Na 3 (Gmach Stowarzyszenia Techników).