24

Scenowy Peryskop sierpień 2009

  • Upload
    zrazio

  • View
    206

  • Download
    2

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Scenowy Peryskop sierpień 2009
Page 2: Scenowy Peryskop sierpień 2009

SPIS TREŚCI

Końcówka lata to trudny okres w życiu każdego portalu prowadzo-nego przez grupkę zapaleńców. Waka-cje, urlopy czy zwykłe upalne lenistwodoprowadziły do ruiny już nie jedenprojekt. Peryskop postanowił jednak naprzekór wszystkim trzymać fason i za-prezentować Wam kolejną porcję teks-tów. Wytrwaliśmy w seriach, jestScenowisko, jest Tour de, wciąż rozgry-wamy derbowe symulacje... Póki co jed-nak to dopiero nasz czwarty numer i jakoś się trzymamy. W przyszłości, malującej się w kolorowych barwach(wyczekiwany powrót do szkoły/pracy)postaramy się częściej Was zaskakiwać.

Jednak i tym razem mamy się czympochwalić – startuje dział taktyczny z pierwszym ustawieniem (mojego au-torstwa, że się pochwalę), pojawiają sięrównież dwa nowe cykle. O przyszłychgwiazdach pisze Zrazio (pierwszy odci-nek traktuje o bramkarskich synach legend).

Sierpień na Scenie upłynął pod znakiem zlotu forumowiczów. Mnieosobiście na nim nie było, więc głos przekazuję Żyłkowi – jego relacja,troszkę okrojona gdyż nasz redaktor zaliczył ledwie połowę imprezy, w nu-merze. Oprócz tego nasz kolega dzieli

się przemyśleniami dotyczącymi... ko-biet w życiu FM-owca. Temat tekstu szalenie ciekawy, jak z realizacją? Zade-cydujcie sami, ja tekst szczerze pole-cam.

Co jeszcze? Zmobilizowaliśmy parudinozaurów do wykopania z ogródkaswoich piór i powrotu na łamy Sceny. I tak oto tekst-niespodzianka Vamiego– żeby podgrzać nerwową atmosferęnie wspomnę o treści ani słowem –oraz kącik rugbysty Melera. Liczymy, żew przyszłości Scenowicze będą podsy-łać nam więcej tekstów, a sama redak-cja w końcu będzie mogła udać się nazasłużone wakacje na Wyspach Bahama... W każdym bądź razie zachę-camy: „Bądź jak Vami, przegrywaj za-kłady i działaj na rzecz Sceny!”. I tymoptymistycznym akcentem kończęprzegląd numeru. Pozostaje życzyćmiłej lektury.

PS Przypominam, że teksty mas roz-entuzjazmowanych tekstem i sukce-sem osób spoza redakcji należy wysyłaćna adres [email protected]

DemRenfaRis

SPIS TREŚCI:PERYSKOP:3 Scenowe Ucho4 Scenowisko 5 Relacje z IX Zlotu fanów FM-a

PORADY:8 Taktyki z duszą - odcinek 1

TOUR DE WORLD:11 Tour de Bulgarie 12 Miasto Derbów: Sofia

SYMULACJE14 Piłkarze - przyszłe gwiazdy

OPOWIADANIA:15 Torino wciąż w natarciu

RETRO:16 Z kart historii

FELIETONY:19 Kącik rugbysty - odcinek 120 Azjatycki futbol przyszłości21 Europejski współczynnik

FM W ŻYCIU:22 Każdy jest managerem24 Kobiety a FM

WSTĘPNIAK

SCENA FM W POLSCE:

REDAKCJA:

Redakcja: demrenfaris, Perez, Zrazio, ŻyłekWspółpracownicy: BuffuGościnnie: tio, Vami, Meler

Peryskop wakacyjnie

Wysypy Bahama to jeszcze nie są, ale redakcja Peryskopu na pewnonie pogardzi krajową plażą w Międzyzdrojach.

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 2

Page 3: Scenowy Peryskop sierpień 2009

PERYSKOP

Kuopio kojarzyło mi się zaw-sze z rozpoczęciem sezonskoków narciarskich. Nowo-czesna skocznia, Adam Ma-łysz w formie jako substytutw dobie kiepskich wynikówreprezentacji Polski...Tymczasem już od lutego tegoroku swoją przygodę z tymmroźnym miastem przeżywamoderator forumcm.net, Vetr.Menedżer właśnie rozgrywaswój siódmy sezon w Finlandii. Po zdominowaniu ligi ruszył na podbój ChampionsLeague. Wyzwanie tym większe, że Vetr postanowił mocno postawić na zawodników z kraju - twardzi Skandynawowie walczą jak mogą na arenie międzynarodowej, w obecnym sezonie wywalczając awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów! Kariera jest pisana bardzo poprawnie, w tekście praktycznie nie ma błędów, całośćświetnie się czyta... i po prostu zżywa z waleczną drużyną miasta rozpoczęcia sezonuskoków. Swoją drogą naprawdę nie wiem, jakim cudem kariery nie przeniesiono do działu z Opowiadaniami? Silver Path ma wszystko, czego oczekują moderatorzy od opowia-dania. Wielkie niedopatrzenie ModTeamu... demrenfaris

Mroźna Finlandia da się lubićDenerwują Cię powtarzające kwes-tie w komentarzu meczowym? Cze-kasz na wpadki rodem z relacjiDariusza Szpakowskiego? Maszdość sędziego, który “przedłużaspotkanie o 3 minuty” pod koniecpierwszej połowy? Masz szansę pomóc tworzącemu pol-ską wersję Football Managera Profeso-rowi. W temacie “Komentarz w FM2010” możesz zgłosić wszelkie uwagidotyczące tego aspektu rozgrywki. Jaksię bowiem okazuje, Profesor wyczyś-cił bazę komentarzy z poprzedniejwersji. Tu mała uwaga - komentarze należyzgłaszać w formacie “X kopnął piłkę”,nie zaś “Piłka została kopnięta przez X”- silnik gry nie odmienia nazwisk.Pamiętajmy jednak, aby komentarz niezmienił się w kabaret - zgłaszajcie rów-nież poważne propozycje... dem

Komentarz do poprawy

SCENOWE UCHO

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 3

NEWS MIESIĄCA

SI przemówiło. Po długim czasie trzymania graczy w nie-pewności, dawkowania informacji w ilości mikro, doczeka-liśmy się pewnych wiadomości dotyczących najnowszegoFM-a. Od razu widać, że brytyjscy programiści poczuli naswoich ple-cach oddech rywali. Nieźle zapowiada się FIFA Manager, wybor-nie - wydaje się, że BGS wysłuchało apeli z Forum SI lepiej niżautorzy forum - Championship Manager 2010. Dlatego w naj-nowszym Football Managerze mają pojawić się opcję nie tylerewolucyjne, co po prostu bardzo przemyślane i wyczekiwaneprzez fanów tytułu. Weźmy chociażby taką drobnostkę jakdwie opcje - ciemniejsza i jaśniejsza - skórki do gry. Przezlata bez konkurencji Miles i spółka takie apele po prostuignorowali. W 2010 w końcu mamy możliwość wyboru bezpotrzeby ściągania dodatkowych skórek z internetu. Jednak to nie grafika ma stanowić o wielkości nadchodzą-cego FM-a - w grze oprócz usprawnienia widoku 3D (w końcu mają urealnić się wymagania gry) ma pojawić sięnowy, funkcjonalny interfejs. Gwoździem programu mabyć jednak kreator taktyk, wymyślony i stworzony wewspółpracy z twórcami znakomitych “Ram i teorii taktycz-nych”. Od teraz do stworzenia taktyki potrzebnych będzietylko kilka kliknięć. Na pewno jest to ułatwienie dla nie-dzielnych graczy... ale i dla weteranów SI przygotowało cośsmacznego. Każda drużyna będzie miała bowiem swój styl,dodatkowo pojawią się nowe funkcje w drużynie - oboksnajpera czy rozgrywającego zagra m.in. artysta trików.Wielkim novum w serii jest również możliwość stworzeniaswojej ligi z okna edytora. Podobno wystarczyć mającztery kliknięcia by utworzyć własne niepotwarzalne roz-

grywki. Witajcie druga, trzecia i czwarta ligo polska! Ostatnim,kto wie może najważniejszym, novum w serii jest narzędzie doanalizy spotkania. Perfekcjonistom i domorosłym następcomRafy Beniteza pokroju Piotra Sebastiana nowość na pewnoprzypadnie do gustu...Wszystko zapowiada się genialnie, od nowej skórki, przez inter-fejs i edytor, aż po taktykę i nowy system filtrowania wiadomo-ści. Jak to wyjdzie w praniu? Oby tak wspaniale jak nabrytyjskich pokazach gry...

demrenfaris

W końcu informacje o nowym FM-ie!

Page 4: Scenowy Peryskop sierpień 2009

Z jednej strony (CFM) Niente, z drugiej(CM Rev) nowe twarze, a po środku Rondel, który idąc w ślady piłkarzy zdecy-dował się w czasie letniego okienka trans-ferowego zmienić “klub”. Wiele znaków naniebie i ziemi wskazuje na to, że CM Revzrobiło transfer sezonu. Co więcej, “oficjalka” niespodziewanie przyciągnęłado siebie “młode pióra”, które całkiem nieźle poradziły sobie w konfrontacji z głównym (i jedynym) rywalem.

Historie z sąsiedztwaLipcowe upały nie zraziły scenowych

pisarzy, którzy postarali się aż o 10 teks-tów. Liczba ta, jakże imponująca w per-spektywie wcześniejszych dokonań sceny,okazuje się niczym w porównaniu ze “starymi czasami” (odsyłam do działuRetro). Nie ma sensu jednak marudzić i na-rzekać. Na pewno cieszy pewna stabiliza-cja, która pozwala mieć nadzieję, żekolejne miesiące nie będą słabsze. Co cie-kawe ze wspomnianych 10 tekstów, połowa to opowiadania. Te zaś stały siędomeną CFM, które zamieściło na swoichłamach cztery artykuły wpisujące się w klimaty FM-owych historii. W ciągu mie-siąca trzy kolejne części swojej przygodyw Lechu opisał Niente. Jest całkiem przyz-woicie, choć momentami może denerwo-wać coraz większa ilość screenów, którespychają treść na drugi plan. Uzupełnie-niem dorobku CFM jeśli chodzi o kariery,jest tekst Lukaszp, który zdecydował się naopisanie swoich zamagań w Newcastle.Forma zbliżona do “opków” Niente, choćmoim zdaniem w tym przypadku wypadłoto znacznie lepiej. Screeny stanowią uzu-pełnienie (nie zaś treść), a sama historiajest opowiedziana całkiem zgrabnie.

CM Rev w starciu na kariery wystawiłotylko jednego przedstawiciela. HistorięRdeq miałem przyjemność przeczytaćznacznie wcześniej (pierwotnie miała pojawić się właśnie w Peryskopie) i nie powiem o niej złego słowa, poza tym, żena razie... daleko jej do FM-owego opowia-dania. Sporo wątków jak na jedną część,którą trudno nawet nazwać prologiem.Obierając taką drogę autor albo szykuje

nam wieloczęściową sagę (przejście doFM-owych kwestii w drugim odcinku byłoby nietaktem), albo nie do końca makoncepcję kolejnych odsłon, co wnioskujępo fakcie, że miesiąc po pierwszej częścinie ujrzeliśmy kontynuacji. Zanosi się więcna kolejne “dzieło” jednego odcinka...

Nie ma co ukrywać, że opowiadania stałysię równie deficytowym towarem, co wywiady. Z trudem można znaleźć karierę,która doczekała się pięciu lub więcej części. Euforia i natchnienie autorów mijają błyskawicznie, czytelnicy zaś zostająze 127 jednoodcinkową karierą...

Słuchaj starszychGdybym był złośliwy, to bym napisał, że

do deficytowego towaru w postaci wywia-dów i opowiadań, należy dorzucić równieżporadniki. Te jeśli już są, to najwyższychlotów - bez komentarza. Problem w tym,że publikacje tego rodzaju FM-owej twór-czości mają miejsce bardzo rzadko. “Poradnik ligowy” Centrum FM chwaliłemwielokrotnie i to samo mogę powiedziećprzy okazji publikacji siódmej już części.

Rondel bezbłędnie opisał Polskę, Portuga-lię i Rosję. Fanom pozostało jedynie zde-cydować, która liga wydaje sięnajciekawsza.

O ile poradnik ligowy warto docenić jakocałość, to na pewno warto zwrócić rów-nież uwagę na CM Revolution i tekst powracającego Bobiego. Rozmowy moty-wacyjne dla wielu userów były/są czarnąmagią, choć wiadomo było, że opierają sięna pewnych schematach. Tajniki tego FM-owego elementu odsłonił przed czytelnikami wspomniany Bobi. Jest konkretnie, są screeny, są przykłady.

Przejrzyście i dokładnie. Po prostu czytać i wprowadzać w życie.

Transfer sezonu?Wspominałem o “młodych piórach”

i transferze sezonu. Czas na rozwinięciemyśli. CM Revolution udało się wciągnąć w polemikę Ceyvola, który w swoim tek-ście “FM 2010 według Ceyvola” całkiemzgrabnie poradził sobie z argumentamiSeja i M8_PL, którzy również deliberowalinad przyszłością serii. Uzupełnieniem dorobku sceny w czerwcu są dwa felietonyautorstwa Rondla, który opublikował jena... dwóch różnych stronach! 6 lipca Rondel publikował jeszcze na CFM i to naprawdę w dobrym stylu. “Społecznawizja przyszłości” to drugi tekst z cyklu“FM-owe piśmiennictwo”. Artykuł znacznielepszy niż poprzedni z tej serii! Tym razemautor zdecydował się porozmawiać z fanami FM-a na temat nowości, którechcieliby zobaczyć w najnowszej odsłonieprodukcji SI Games. Wyszło całkiem zgrab-nie i interesująco. Druga publikacja Rondlamiała miejsce już na CM Revolution. 27 lipca pojawił się na “oficjalce” tekst o CM-ie i jego szansach na odbudowaniedawnej potęgi. “Powrót upadłego króla” toswoista zapowiedź CM 2010. W tekściesporo o nowościach i porównaniach z FM-em.

Obawiałem się, że po naprawdę udanymczerwcu, przyjdzie okres nudy i posuchy.Okazało się jednak, że moje obawy byłyprzedwczesne, a userzy potrafili stanąć nawysokości zadania. Praktycznie cała dziesiątka to teksty, które można z czy-stym sumieniem polecić. Zadowolenibędą fani kariery Niente (aż 3 odcinki), niemają co narzekać czytelnicy felietonów(tekst Ceyvola “nazbierał” ponad 60 komentarzy), a gracze mający problemy z rozmowami motywacyjnymi mogą skorzystać z pomocnej dłoni wyciągniętejprzez Bobiego. Oby tak dalej!

Perez

Opowiadania, felietony i... transferScena w lipcu nie próżnowała i po raz kolejny fani słowa pisanego mieli możliwość zapoznania się z różnego rodzaju formami FM-owej wypowiedzi. Nie brakowało

opowiadań, pojawiły się poradniki, nie zabrakło felietonów. Nie sposób również niewspomnieć o pierwszym “transferze” tego sezonu na scenie.

W lipcu pojawiło się na Polskiej Scenie CM/FM

10 tekstów. Praktycznie caładziesiątka to teksty, które

można z czystym sumieniem polecić!

SCENOWISKO

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 4

PERYSKOP

Page 5: Scenowy Peryskop sierpień 2009

ZJAZD 2009

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 5

W piątkowe popołudnie siedząc w pracywyliczałem godziny, aby jak najszybciejwyjść na dworzec i dołączyć do tegorocz-nej grupy zlotowiczów, która od czwartkuintegrowała się w Gołuchowie. Torba przynodze, Misiek-współtowarzysz podróżyciągle pod telefonem. O 15. wybrałem sięw stronę dworca, dwa bilety studenckiezakupione i teraz tylko czas oczekiwaniana Miśka, który przybył na miejsce doce-lowe startu z 10 minut przed odjazdem.Nawet temperatura ok. 40 stopni Celsjuszaw przedziale nie popsuła nam humoru. Poponad dwóch godzinach jazdy dotarliśmydo punktu przesiadkowego – Kalisza. Kilkapytań do poczciwej starszej babci, gdziemożemy znaleźć dworzec PKS (pomijamfakt, że o godzinie 17 na dworcu autobu-sowym nie działa żadna kasa, ani tym bar-dziej punkt informacji). Okazało się, że doGołuchowa możemy dojechać zwykłymmiejskim autobusem. Bilet kupiony, w portfelu 2,4 zł mniej i po 40 minutach

przejażdżki przystanekw samym środku lasu.Doliczmy do tego kil-kanaście minut dojściado szeroko pojętej cy-wilizacji, kilkanaścieminut stania w kolejcepo „prowiant”, w końcudotarliśmy do naszegoośrodka. Czuliśmy sięjak dzieci we mgle dla-tego postanowiliśmyzapytać się Pani z ośrodka czy dobrzetrafiliśmy. Wiele niezdążyliśmy powie-dzieć, ponieważ Paniwyskoczyła z pyta-niem: „Czy Wy jesteścieod Pana Górczaka” (jejmina zdawała sięmówić – BŁAGAM NIE!). Już wtedy wie-dzieliśmy – byliśmy w „domu”. Pierwszą

osobą, którą spotka-liśmy na swojej dro-dze był Reaper –redaktor CM Revolu-tion. Jako, że kilkamiesięcy temu Rea-per nocował u mniew Łodzi uścisków niebyło końca. Co tudużo mówić – zapę-dziliśmy się w uś-cisku miłości…

Po typowo pol-skim przywitaniuprzez barmana orazcharliego udaliśmysię w poszukiwaniureszty ekipy. Na ho-ryzoncie pojawił siębardzo przeze mnielubiany Wujek Prze-cinak oraz shqvarny,Scorpio, Vlad, Vetr i inni, których jużteraz nie pamiętam.Okazało się, że więk-szość zlotowiczówudała się na pobli-

skie boisko piłkarskie w celu rozegraniaspotkania. Z Miśkiem przez ponad pół go-dziny pokręciliśmy się po lesie, aby znaleźćchłopaków. „Chłopaków nie było, ale teżbyło zajebiście…” parafrazując słynne po-wiedzenie. Wróciliśmy do ośrodka i pochwili się zaczęło. Wszyscy wrócili. Ekipa,którą znam jeszcze zza czasów Sulejowaoraz debiutanci, których świetnie byłopoznać osobiście. To właśnie w Gołucho-wie poznałem Pereza oraz Buffu, którzyrównież tworzą Scenowy Peryskop. Po razkolejny ogromny uśmiech pojawił mi sięna twarzy w momencie, kiedy wszedłemdo domku debiutantów. Nie powiem mieliprzes…przekichane. Musieli mieszkać z Brudasem. Co by nie mówić o Brudim –był, jest i zawsze będzie jedną z najbar-dziej pogodnych i nietypowych osób nazlocie.

Z wyżej wymienionym Perezem i SZk –dawnym Ministrem Literatury na CMRevdzieliłem zlotowy domek. Chyba przez tetrzy lata od ostatniego spotkania z use-rami Forum CM-a musiałem spoważnieć.Nie było rozmów na temat Football Mana-gera, nie było picia do upadłego czy teżzaczepiania kolonistek. Było granie na gi-tarze na plaży i śpiewanie polskich piose-nek (to musi dziwnie wyglądać, kiedy ok.

PERYSKOP

Jednodniowy zlot okiem prawie-debiutantaChoć Żyłek na zlocie pojawił się w Gołuchowie tylko na jeden dzień, podjął się napisania

relacji ze zjazdu. Jak było według naszego korespondenta? Czy Jamal zamoczył? Wartojechać na zjazd jako prawie-debiunant? Swoje trzy grosze dorzucił również Buffu...

Czwartkowe popołudnie to czas zjeżdżania się kolejnych ekip. W sumie w Gołuchowie pojawiło się na dłużej bądź krócej

ponad 45 osób! Na pierwszym planie Nigel (po lewej) i SZk.

Ośrodek w Gołuchowie przywitał nas świetną pogodą. Po zjeździewielu weteranów zlotów zgodnie uznało, że był to jeden z najlep-szych ośrodków, w jakim gościli członkowie społeczności CM/FM

w Polsce. Co tu dużo mówić... Podobało się!

Page 6: Scenowy Peryskop sierpień 2009

ZJAZD 2009

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 6

ośmiu facetów siedzi w kręgu i śpiewa w swoim kierunku pio-senki Myslovitz). Były rozmowyna temat związków (SZk i Scorpio dziękuje za długie i wyczerpujące dyskusje). Wieczorem wszyscy usiedliśmyna ławce przy jeziorze rozma-wiając na tematy piłki nożnej,kobiet, alkoholu i wszystkiegoco z prawdziwym samcem jestzwiązane.

Następnego dnia niestety jużpopołudniu musiałem wracaćdo Łodzi. Mimo tego zdążyłemzaobserwować turniej w po-kera czy też turniej w ping-ponga. Żałuje, że nie mogłemzostać dłużej i z każdym na spo-kojnie porozmawiać. Guli z Wuj-kiem Przecinakiem odwieźlimnie na dworzec w Kaliszu i wrócili do całej grupy, aby wykorzystać w całości resztęsoboty.

Podsumowując: mimo tego, że byłemdopiero drugi raz na Zlocie to niesamo-witą sprawą było dla mnie to, że ludzie,którzy mnie widzieli w Sulejowie to pod-chodzili do mnie, rozpoznawali i traktowalimnie jak swojego. Sama idea zlotów jestczymś niesamowitym. Ludzie z całej Pol-ski, reprezentujący różne poglądy, różnestrony i projekty o tematyce CM-a/FM-a

potrafią żyć ze sobą przez 3-4 dni mającsiebie za świetnych znajomych. Nie mogęsię za dużo wypowiadać czy ten zlot byłnajlepszy, ponieważ był moim drugim zlo-tem, ale od bardziej doświadczonych zjaz-dowiczów słyszałem, że Gołuchów byłnajlepszym zjazdem w historii. Każdy, aleto każdy, kto udziela się chociaż trochę naforum, bądź też na stronach o tematyce

CM-a/FM-a powinien raz w życiu pojechaćna takich zlot. Jak debiutanci są przyjmo-wani? Najlepiej zapytać się tegorocznych– Jamal, zibi, Buffu, Eddie, Escort – onichyba nie żałują, że przyjechali…

Buffu:W przeciwieństwie do Żyłka nie pamię-

tam czasów Sulejowa. Nie znałem także

PERYSKOP

Poranne grillowanie przyciągnęło wiele znanych postaci ze sceny. Wśród zgromadzonych (od lewej):laki, Mr David, Vami, Icon, Fenomen, Nigel, Wujek Przecinak, Brudi, Misiek, FYM i... plecy Micha :)

Page 7: Scenowy Peryskop sierpień 2009

ZJAZD 2009

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 7

większej grupy osób, które na zlocie siępojawiły. Trudno się dziwić – to było mojepierwsze tego typu spotkanie – byłem de-biutantem. Zdecydowałem się jednak nawyjazd – celem miały być cztery dnidobrej zabawy. Nie zawiodłem się – ekipaprzednia, zgrana, znająca się od lat. Celnumer dwa, jaki pojawił się na drodze towkomponowanie się w całą paczkę.

Mój zlot w przeciwieństwie do Żyłkatrwał 4 dni. Zaczął się w czwartek rano,gdzie u Qcza rozpoczęliśmy zbieranieekipy. Ruszyliśmy po 45 minutach oczeki-wania na zagubionych kierowców. Szybkiezakupy, półtorej godziny drogi i byliśmy namiejscu. Jako, że jednym z moich współto-warzyszy był kompan organizator – czeka-liśmy na sfinalizowanie transakcji. Odbiórdomków, kluczyków oraz kart wstępu naplażę.

Już po kilkunastu minutach do Gołu-chowa zaczęły zjeżdżać się kolejne ekipy.W ciągu trzech godzin część ośrodka, w której stacjonowaliśmy pełna była face-tów – duża ich ilość na niewielkiej prze-strzeni sugerowała jedno. Nic z tychrzeczy. Maregs szybko udowodnił pierw-szej niewierzącej kobiecie, że tak nie jest.Po krótkiej grze w piłkę, boulee oraz futbol

amerykański większość podzieliła się namniejsze grupki, w których poza niewiel-kimi przetasowaniami, dokończyła wie-czór. Mnie oraz innych “kotów” czekałajeszcze ciężka rozmowa umoralniająca z Charlim, który próbował udowodnić mi,że zloty w ciągu dwóch lat upadną. Stawkązakładu, oraz teorii Chraliego, której oczy-wiście się sprzeciwiłem, została butelkawhiskey. Tak więc nie zawiedzie mnie i po-móżcie mi wygrać ;)

Drugi dzień, pierwszy spędzony w ośrodku od rana obfitował w wiele wy-darzeń sportowych. Poza meczami siat-kówki, partiami pokera przyszedł i czas napojedynek piłkarski na Kemp Noł. Murawaod samego rana przygotowywana byłaprzez wiele osób, dla których wieczornespotkanie było wydarzeniem tygodnia.Mecz do zaciętych nie należał. Szybki zwy-cięstwo drużyny De Rapha 5-1 wraz ześwietnym bramkarzem zibim na czele.Przeciwnicy nie mieli najmniejszych szans.Po powrocie spotkała nas niespodzianka.Żyłek z Miśkiem przyjechali :*

Wieczorne spotkania w blasku księżycadnia drugiego kończyły się wieloma roz-mowami na bardziej i mniej ciekawe tematy. Jason upijał debiutantów swojąśliwowicą, Reaper prowadził konwersacjent. CMRev, a Scorpio namawiał Speeda na

rezygnacje ze związku na rzecz pięknychkobiet. Speed zastanów się – masz BMW,talent – laski na to lecą! – parafrazującScorpia.

Sobota obfitowała w kolejną dawkęemocji. Był turniej ping-ponga, ciężko-strawna pizza, której konsumpcja trwałakilka godzin oraz odsłuchanie hymnu pol-ski i mecze ligowe. Zacznę jednak od po-czątku. Wczesnym popołudniem odbył sięturniej ping-ponga. Już na samym jegopoczątku los skrzyżował Pereza ze Spee-dem, którzy byli faworytami rozgrywek.Mecz ten wygrał Perez, który swoją szansęwykorzystał i wygrał turniej. Kolejne trzymiejsca zajęli poznaniacy - Maregs, Qcz i ja! O godzinie 17-tej rozpoczynały siępierwsze, interesujące zjazdowiczówmecze ligowe w ramach pierwszej kolejki– o tej godzinie także rozpoczęło się po-wstanie Warszawskie. Po odśpiewaniuhymnu puszczonego z radia kilka osóbprzy radiach nasłuchiwało relacji z ligo-wych boisk. Podobna rzecz miała miejscepierwszego dnia, kiedy to trzy polskie dru-żyny rywalizowały w ramach Ligi Europej-skiej.

Wieczorem kolejny mecz, trwający po-dobnie jak pierwszy 3 “połowy”. Drugi pokilku przetasowaniach w składzie zakoń-czył się wynikiem 6-6, a decydującąbramkę zdobył Brudas. Do najciekawszychwydarzeń meczu, poza oczywiście wyni-kiem, należało zachowanie Feno. Ten nie-pozorny zawodnik zdecydował się nazamach na publiczność. Trudno powie-dzieć co spowodowało taką złość w za-wodniku, ale swojej decyzji nie żałował i wybił piłkę daleko w trybuny (za płot).Dwukrotnie pokonał przeszkodę w postaci płotu. Zirytowany grą swojejdrużyny Perez również wybił piłkę w try-buny. Szybkie spojrzenie na Feno i… „ni ch***, nie idę!” – risposta, która to roz-bawiła wielu graczy. Z płotem uporać mu-siał się jeszcze laki, jednak jemu pokonanieprzeszkody zajęło najmniej czasu.

Ostatni dzień to poszukiwania krzeseł,odniesienie łóżka, szybkie porządki, po-żegnania i DJ Guli. Straty nie były duże –dwa krzesła, widelec i łyżka. Od samegorana wyjazdy. Przyszedł czas na mnie i moich towarzyszy. W Poznaniu zameldo-waliśmy się przed 14. Zlot, zlot i po zlocie.Następny już za rok, a dyskusja trwa w naj-lepsze. Tydzień? Litwa? Polska? A możestandardowo?

Żyłek & Buffu

PERYSKOP

Rozgrywki sportowe cieszyły się dużym powodzeniem. Obok siatkówki plażowej i turniejuping ponga, nie mogło zabraknąć meczu piłki nożnej.

Page 8: Scenowy Peryskop sierpień 2009

TAKTYKI Z DUSZĄ

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 8

Zamierzaliśmy wyjść tym oczekiwaniomnaprzeciw, jednak w typowy dla Pery-skopu sposób. Dział taktyczny będzie bowiem trochę inny niż w Centrum. Po pierwsze, każda opisywana taktykamusi mieć duszę - coś, czym będzie odróż-niać się od reszty ustawień, tak licznie wy-stępujących w sieci. Po drugie, wersja gryjest bez znaczenia – jeśli nawet gracie w stareńkiego CM-a, a potraficie dobrzeopisać Waszą taktykę, zapraszamy. Dzisiej-sza formacja najlepiej sprawdza się podFM 2008, a testowana była na łatce 8.0.2.Po trzecie, starajcie się pisać o swojej formacji bardziej ogólnie – na koniec odcinka zawsze bowiem do głosu docho-dzi nasz ekspert, który zajmie się bar-dziej „gmochowym” podejściem dofutbolu. Nie zabraknie strzałek, wy-wodów „co należy poprawić” oraznowej, eksperckiej wersji taktyki,która – miejmy nadzieję – za bardzood początkowych ustaleń nie odbieg-nie. Na koniec zaprezentujemy teżtaktykę gwiazd, które najlepiej odnalazłyby się w prezentowanymustawieniu.

Ale dość wstępów – z czym startu-jemy do Was dzisiaj? Ustawienie mojego autorstwa, swoją drogą wykorzystywane w rozgrywce spisa-nej w opowiadaniu, jest swoistą wariacją na temat stylu gry najwięk-szych, najpiękniej grających drużyn w historii. To Barcelona dzisiaj, Torinolat pięćdziesiątych, Milan sprzeddwóch dekad czy reprezentacja Holandii z van Bastenem i Gullitem w składzie. Każda pozycja, począwszyod bramkarza a kończąc na snajperzejest zorientowana na strzeleniebramki i oczarowanie publiczności.

Wolność i swoboda! Zacznijmy od ustawień drużynowych –

wszyscy zawodnicy mają mieć ustawionejednolitą długość podań oraz swobodętaktyczną. Krótkie podania w połączeniu z wolnym tempem rozgrywania akcji majązapewnić przewagę w posiadaniu piłki,jednakże w połączeniu z brakiem gry naczas, nie powodować klepania piłki

między obrońcami. Wszyscy zawodnicymają też za zadanie jak najczęściej podawać prostopadle i unikać bezsensow-nego pozbywania się piłki strzałem z dystansu. Dodatkowo, jeśli mamy w drużynie dobrze kreatywnego, dobrzepodającego piłkarza, który jednocześniepotrafi grać na jeden kontakt, warto skorzystać z gry na rozgrywającego, którybędzie dyktować tempo meczowi. W Torino przez lata takim piłkarzem byłświetny mentalnie, szybki Skjelbred i z po-wierzonej mu roli wywiązywał się znako-micie. O tym jednak przy omówieniuposzczególnych pozycji.

Zacznijmy od golkipera. Po pierwsze,dobry bramkarz musi być dobry na przed-polu, umieć sobie radzić jako ostatniobrońca, dobrze grać nogami. Podstawąjest również komunikacja i ustawienie się.W Turynie nigdy takim piłkarzem nie dys-ponowałem, przez co często kończyło sięto traconymi bramkami. Idealnym kandy-datem na bramkę byłby Edwin van der Sar,

choć teoretycznie można byłoby się zado-wolić piłkarzem pokroju Łukasza Fabiań-skiego. Jeśli nasz ulubieniec nie radzi sobiew jednym z elementów (dotyczy towszystkiego oprócz komunikacji, którajest wręcz kluczowa i nie do zastąpienia),można go zastąpić innym. Przykładowo,jeśli nasz bramkarz nie potrafi dobrze wychodzić do piłek, niech będzie przynaj-mniej szybki – w „GT 40” golkiper ma za zadanie grę blisko przeciwnika, agresywnyodbiór piłki oraz „drużynowy” wskaźnikswobody taktycznej i krótkich podań. Najlepiej sprawdza się tutaj zostawieniepiłki obrońcy, która to opcja potęgujenaszą supremację w posiadaniu piłki.

Idziemy dalej. Stoperzy – obajmuszą być bezwzględnie szybcy i świetni mentalnie, muszą potrafićsobie radzić w wysuniętej, grającejna ofsajd obronie. Grający bliżejlewej strony musi również względ-nie dobrze rozgrywać piłkę, potrafićsię włączyć do akcji ofensywnej.Dobrze więc, gdy potrafi grać naboku defensywy, co zapewni muobycie pod bramką przeciwnika.Świetnie w formacji sprawdza sięCarles Puyol, choć z oczywistychwzględów trzeba się zadowolićsubstytutem pokroju Juliena Escude z Sevilli. Drugi stoper musibyć natomiast twardy jak skała, jaki wysoki oraz skoczny, to z jego gabarytów będziemy najczęściejkorzystać przy wykonywaniu rzutów rożnych. John Terry – nietrzeba dodawać ani słowa więcej.

Boczni obrońcy, szczególnieprawy, równoważący ofensywnegostopera po drugiej stronie, muszą

mieć w głowie przede wszystkim atak.Szybkość, drybling, dośrodkowania – klu-czowe cechy skrzydłowych muszą stać w rzędzie z solidnością, wytrzymałością i boiskową inteligencją determinującymiobrońcę. O ile lewy obrońca ma praworównoważyć wpływy ofensywy i defen-sywy, dośrodkowuje wszak z pola, o tylelewy w każdym ze swoich licznych rajdów,

PORADNIK

Taktyka z duszą - odcinek 1Pytani o to, czego im brak w naszym zinie, użytkownicy najczęściej wspominali o braku

działu taktycznego. Taktyki sprawdziły się na Centrum FM, a manifesty Piotra Sebastianabiły rekordy na CM Rev...

Page 9: Scenowy Peryskop sierpień 2009

TAKTYKI Z DUSZĄ

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 9

będzie starać się dośrodkować spod samejlinii końcowej. Dlatego też najlepszym wariantem byłoby postawienie na świet-nego w grze Daniego Alvesa po prawej, a Ashleya Cole'a po lewej stronie. Alterna-tywą dla nieużywających edytora moglibybyć Taiwo i Seitaridis.

Pomoc to już atakNawet defensywny pomocnik, inaczej

niż choćby w Barcelonie Guardioli, ma w „GT” dużą rolę ofensywną. Oprócz ubez-pieczania „zamku”, w którym drużyna zamyka broniących się rywali, czasem parasię rozgrywaniem piłki. Przede wszystkimmusi potrafić rozdzielać ją między obiestrony defensywy, dlatego – jak zawsze,musi być znakomity mentalnie, zosta-wiamy mu bowiem dużą swobodę w po-dejmowaniu decyzji. Trzeba pamiętać, żepróby zlecenia mu krycia jednego rywalamogą skończyć się tragicznie. To kluczowapozycja w rozgrywaniu ataku pozycyj-nego i wyłączenie go z ofensywy prawiezawsze spełza na braku płynności gry. Należy też wziąć pod uwagę, że to prak-tycznie jedyny pomocnik biorący dużyudział w destrukcji, udział atak-obronarozkłada się u niego w proporcji 40:60.Piłkę odbiera agresywnie, stara się atako-wać rywala już na jego połowie. Biega tyle,by zrównoważyć postoje swoich kolegówz ofensywy. Ideał? Mikel Essien z Chelsea –wyborny fizycznie jak i taktycznie.

Dwóch ofensywnych pomocników mazarazem dwie zupełnie inne role. Grającypo lewej playmaker oprócz cech typowychdla rozgrywającego, musi cechować sięsporą wytrzymałością i odbiorem – na czasofensywy cofa się stając tylko kilka krokówprzed defensywnym pomocnikiem. W teorii ma to zapobiegać rozwojowi kon-trataków ze strony przeciwnika. Drugi pomocnik, bardziej cofnięty gdy to rywaljest przy piłce, dużo częściej decyduje sięna solowe akcje, woli trzymać piłkę przynodze niż szybko się jej pozbywać. Potrafisię zdobyć na zryw, który przesądzi o losiemeczu. Idealną parą jest hiszpański duetFabregas-Iniesta, choć w Torino kapitalniesprawdzali się Skjelbred z Forestierim.

Ofensywne urwanie głowyAtak ma być diamentem w koronie tej

taktyki – to na piłkarzy ofensywnych wydajemy największe fundusze, oni koń-czą piękne akcje z mozołem budowaneprzez piłkarzy grających bliżej własnejbramki. W najnowszej, czterdziestej jużwersji ustawienia, obok dwóch nierozłą-czalnego duetu gra lewoskrzydłowy(przez lata był to zawodnik biegający poprawej stronie) i wydaje się to rozwiąza-niem optymalnym. Prawy defensor nie an-gażuje się bowiem w aż takim stopniu w poczynania ofensywne drużyny, przezco często powstawała luka po lewej stro-nie. W Torino wypełnił ją leciwy już wtedy

Aquino, w drużynie gwiazdorskiejpolecałbym na tę pozycję Robinavan Persie. Zawodnika kreatyw-nego, szybkiego i – co najważniej-sze na tej pozycji – świetnieścinającego do środka. W początko-wych wersjach ustawienia skrzyd-łowy pełnił bardziej tradycyjną rolę– w „GT 40” musi być przede wszyst-kim „pomocniczym napastnikiem”,najlepiej grającym oboma nogami.

A sami egzekutorzy? Muszą byćjak woda i ogień. Obok zdetermino-wanego, silnego, wytrzymałegotura stać musi lis pola karnego, zawodnik typu Inzaghiego, nie dokońca szybki, raczej świetnie gra-jący bez piłki. W Torino początkowobył to Rolando Bianchi, zapewnia-jący 20-30 bramek w sezonie. Obokniego grał piłkarz bardziej tech-niczny, najpierw Signama-Pongolle,potem Loreto Lo Bosco. Jednak póź-niejsze testy dowiodły to, o czymwspominałem - najlepszym połą-czeniem byłby Rooney z młodym

Inzaghim. Co ciekawe jednak, świetnie w roli egzekutora sprawdzają się równieżzawodnicy szybcy, tacy jak Samuel Eto'o.W drużynie gwiazd to właśnie on grałbyna szpicy.

Testy, testy, testy...Taktykę naprawdę trudno przetestować.

Ciężko jest znaleźć drużynę, która posia-dałaby odpowiednich zawodników pasu-jących do tej formacji, do tego grając naurlopie asystent nie do końca rozumie tozałożenia tego ustawienia. Najlepiej jestwięc testować ją samemu, tworząc drużynę według wizji roztoczonej w poprzednich akapitach.

Wyniki? Te z Torino znacie z mojego opo-wiadania, najbardziej spektakularne to 6:0z Chelsea na Stanford Brigde i wielokrotnerozbijanie bogatszych i ciekawszych kad-rowo drużyn, choćby Barcelony. Jeśli zaśchodzi o obowiązkowe testy, wypadłyone, wbrew moim obawom, dość obiecu-jąco. Najpierw sprawdziłem ustawienie w belgijskich Cercle, typowanym przed sezonów do zajęcia miejsca w dole tabeli.Skończyło się na doskonale rokującymszóstym miejscu. Co dziwiło, to liczba bra-mek – choć „planowo” drużyna straciła ichsporo, nie nadrobiła tego strzelając. 58 golinaprawdę nie zachwyca, choćby biorącpod uwagę fakt, że w Torino, gdy jeszczezespół nie grał nawet w europejskich pucharach, drużyna potrafiła strzelić przeszło 100 bramek w odpowiadającejliczbie meczów.

Drugim, a zarazem ostatnim klubem byłholenderski Ajax Amsterdam. Holendrzybez większego problemu zwyciężyli w lidze, gromadząc na koniec 83 punkty i legitymując się bilansem bramkowym89-21. Najlepszym strzelcem ligi został wystawiany na środku ataku Huntelaar,zdobywca 31 bramek w lidze.

Czas przyszedł na analizę naszego eksperta, redaktora Centrum FM -Dr.Strange’a. Co należałoby poprawić w taktyce? Jak założenia, tak misternieprzeze mnie wypisane sprawdzają się w rzeczywistości?

Analiza eksperta PeryskopuKiedy Scenowy Peryskop zapukał do

mych drzwi i poprosił o przeanalizowanietaktyki tworzonej pod silnik FM 2008 nanajnowszej wersji dzieła panów ze SportsInteractive, lekko popukałem się w głowęi nie wierzyłem, że ustawienie, które świet-nie spisywało się w FM 2008 może osiągaćdobre wyniki również w FM 2009.

PORADNIK

W Belgii taktyka sprawdziła się poprawnie.

Page 10: Scenowy Peryskop sierpień 2009

TAKTYKI Z DUSZĄ

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 10

Jak się szybko okazało, byłem w poważ-nym błędzie. Pierwsze mecze podczas tes-tów w Lechu Poznań absolutniezachwyciły. Co prawda, podczas debiutuw Ekstraklasie poznaniacy zaledwie zremi-sowali 0:0 z Lechią Gdańsk, lecz kolejnewyniki to pasmo sukcesów. Co byłogłówną przyczyną dobrych wyników? Topostaram się pokazać Wam w przygoto-wanej przeze mnie analizie.

Kiedy ujrzałem, że po pięciu ligowychmeczach Lech Poznań nie stracił ani jednejbramki, po raz kolejny przeżyłem spore zaskoczenie. Nie dość, że byli podopieczniFranciszka Smudy słynęli głównie z pięk-nej, ofensywnej gry, to jeszcze taktyka“GT40” wydawała się być ultra-ofensywna i szczerze mówiąc, raczej spodziewałemsię hokejowych wyników niż spokojnych,wyrafinowanych zwycięstw 2:0, które stałysię marką rozpoznawczą poznańskiej dru-żyny. Skoro linia defensywy była monoli-tem gwarantującym tak potrzebny w życiumenedżera spokój, nie zamierzałem inge-rować w żadne ustawienia. Wysoko usta-wieni obrońcy, oraz silny pressing robiłyswoje i po raz kolejny przekonałem się, żewłaśnie tak powinniśmy konstruowaćustawienie naszych obrońców w FM 2009.Wydaje się, że kolejnym dobrym posunię-ciem byłoby polecenie naszym zawodni-kom częstszego łapania przeciwników w pułapki ofsajdowe, lecz ten wariant należy stosować tylko wtedy, kiedy nasiobrońcy charakteryzują się dobrą koncen-tracją i umiejętnością ustawiania się.

Poznaliśmy już defensywną siłę taktyki“GT40”, teraz czas zanalizować, jak Lechiciradzili sobie w ataku. Akcje bramkowe dlapoznańskiego KKS-u wyglądały najczęściejnastępująco: najpierw środkowi pomoc-

nicy spokojnie wy-mieniali międzysobą piłkę, usypia-jąc przy tymobronę rywali, na-stępnie nadchodzi-ło szybkie podaniena skrzydło, gdziepiłkę przejmowałnajczęściej bocznyobrońca, którydzięki wolnemurozgrywaniu piłkiw środku pola miałmnóstwo czasu,aby znaleźć się podbramką przeciwni-ków. Jako że, do-

środkowania nie zostały jasnozdefiniowane, centrujący gracz wybierałróżne opcje. Piłka najczęściej zmierzała w pole karne, gdzie czyhali już na nią napastnicy, lub wędrowała przed szesna-stkę, gdzie do strzału z dystansu gotowiśrodkowi pomocnicy – prawdziwy tak-tyczny majstersztyk. W wypadku posiada-nia w składzie napastnika, który świetniespisuje się w pojedynkachgłówkowych warto zasta-nowić się nad wyznacze-niem mu roli odgry-wającego, a następnie w poleceniach indywidual-nych sprecyzować dośrod-kowanie, tak aby piłkiposyłane ze skrzydeł tra-fiały najczęściej do świet-nie grającego w powietrzuzawodnika. Przeglądającpolecenia drużynowe,zwróciłem także uwagę, żeniemalże wszystkim zawodnikom autortaktyki pozostawił bardzo dużą dowolnośćw swoich boiskowych poczynaniach.Oczywiście, jest to zaletą, kiedy nasi kopa-cze dysponują niezłymi umiejętnościami,lecz gdy podejmujemy się pracy w bardzosłabym zespole, zbyt duża frywolność w może okazać się zgubna.

Żeby nie było zbyt słodko i przyjemnie,w taktyce “GT40” znalazłem także pewienmankament – stałe fragmenty gry. Pod-czas analizowanych przeze mnie spotkań,Lechici nie stanowili wielkiego zagrożeniadla rywali ani podczas rzutów wolnych, aniwtedy, kiedy gra była wznawiana z naroż-nika boiska. Postanowiłem nieco zmienićustawienie zawodników podczas wykony-wania stałych fragmentów gry. Efekty byłyznakomite. W pięciu ligowych spotkaniach

Lechici dwukrotnie pokonywali golkipe-rów rywali po rzutach rożnych, oraz dwu-krotnie po pośrednich rzutach wolnych.Stałe fragmenty gry spisały się także pod-czas rozgrywek Pucharu UEFA, gdzie w czterech meczach popularny Kolejorz,aż pięciokrotnie ośmieszał golkiperów poprzez stałe fragmenty gry. Na obrazkupo lewej przedstawiam Wam screeny, jakpowinniście ustawić polecenia indywi-dualne oraz drużynowe, aby skutecznośćstałych fragmentów gry była, jak najlep-sza. Dodam, że jest to bardzo często spotykana metoda, która odniosła jużspory sukces w wielu testowanych przezemnie taktykach.

Podsumowując, taktyka “GT40” autor-stwa demrenfarisa to naprawdę potężnabroń przeciwko próbującemu uprzykrzyćnam życie komputerowemu przeciwni-kowi. Silna, bardzo dobrze skompono-wana linia defensywy oraz ciekawerozwiązania w ataku przyczyniają się dotego, że ustawienie proponowane Wamprzez Scenowy Peryskop mogę śmiało polecić. Chciałbym jednak ostrzec, że tak-

tyka “GT40” nie musisprawdzać się absolutniewszędzie. Testując to usta-wienie w słabiutkim walij-skim Caersws wyniki niebyły już tak dobre. Jak jużwspomniałem wcześniej,głównym powodem nienajlepszych rezultatów jestduża swoboda taktyczna,która przy słabo wyszkolo-nych technicznie graczachprowadzi do licznych błę-dów i nieporozumień.

Na sam koniec, chciałbym podziękowaćredaktorom Scenowego Peryskopu za za-ufanie i powierzenie mi odpowiedzialnejfunkcji eksperta taktycznego. Pragnę takżezaprosić wszystkich do kącika taktycznegona Centrum FM, który daje Wam dużą paletę taktyk do wyboru, a także obszerneanalizy redaktorów naszej strony:http://www.centrumfm.org/taktyki-8,Foot... _2009.html.

Na koniec obiecana jedenastka:FC Gwiazdy:Van der Sar – Puyol, Terry, Evra, Alves – Es-

sien, Fabregas, Iniesta – van Persie, Rooney,Eto'o

DEMRENFARIS & DR.STRANGE

PORADNIK

Ustawienia stałych fragmentów gry zaproponowane przez naszego eks-perta z pewnością zwiększą skutecznośc taktyki demrenfarisa.

Page 11: Scenowy Peryskop sierpień 2009

BUŁGARIA

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009  11

Bułgaria największy sukces święciła, gdyw Polsce rządziły gangi, przedsiębiorcynosili białe skarpetki, a Wojciech Kowal-czyk zamiast brylować w studio, robił karierę na boiskach piłkarskich. W 1994roku na mundialu w Stanach Zjednoczo-nych drużyna prowadzona przez szkole-niowca Dimityra Penewa i największągwiazdę Christo Stoiczkowa, zajęła w czempionacie czwarte miejsce. Bułgarzypo dość szczęśliwym (pokonując Argen-tynę ledwie bilansem bramkowym) wystę-pie w grupie w drodze do finału pokonaliMeksyk oraz Niemcy, nie bez trudu docho-dząc do półfinału. Dopiero tam ulegli 1:2Włochom, a w spotkaniu Małego Finałuzostali dotkliwi pobici przez Szwedów.Sam turniej dla bułgarskiego kibica jestrównie ekscytujący, co dla Polaków MŚ '74,a spotkanie z Niemcami w ćwierćfinaleosiągnęło status “bułgarskiego Wembley”.

Rok tłusty, dwie dekady chudeJednak po wydarzeniach sprzed piętna-

stu lat nie ma dzisiaj większego śladu. I choć pojedynczo piłkarze Lwów potrafiąsię pokazać w Europie, a ich reprezentacja– mimo tego, że w przeciągu dekady gralitylko w dwóch większych imprezach – zaj-muje wysokie miejsce w rankingu FIFA, toprzeciętny kibic nie liczy nawet na nawią-zanie do legendarnej drużyny '94. Trzebajednak przyznać, że liderów, choćby po-tencjalnych, kadra dorobiła się kilku. Jestwyśmienity, o jakim Polacy mogliby tylkomarzyć – a przecież to my regularnie kwa-lifikujemy się do światowych imprez, Dimi-tar Berbatov, jest świetnie rokujący ValerijBojinov, w drugiej linii panują grający w Premiership Martin i Stilian Petrovowie...Mimo to kadra wyprzedza w eliminacjachtylko Cypr, Gruzję i Czarnogórę. Na pewnodoskwiera brak solidnego bloku defen-sywnego – słabi bramkarze i niepewniobrońcy stanowią koszmar kolejnych selekcjonerów. Niemniej jednak drużyna z takim potencjałem w ataku powinna beztrudu radzić sobie z europejskimi średnia-kami.

Jeśli chodzi o mecze z naszą S-Kadrą,obie reprezentacje spotykały się 23-krot-nie, a większość pojedynków przebiegałopod wyraźne dyktando naszych rodaków.Zresztą statystyki mówią same za siebie –

11 zwycięstw Polaków, 5 triumfów Bułga-rów i 8 remisów. Ostatnio spotkaliśmy sięjednak przed dziesięcioma laty (2:0 w eli-minacjach do Mistrzostw Europy, w których jednak obie reprezentacje niezagrały).

W ekstraklasie (Profesionałna futbołnagrupa) od lat rządziły dwa stołeczne kluby– Lewski i CSKA dzieliły między sobą walkęo miejsca w Pucharze Mistrzów. Więcej o ich zmaganiach napisał Zrazio, ja tylkopozwolę sobie zauważyć, że mimo kilku-krotnej obecności Lewskiego w fazie gru-powej Ligi Mistrzów, pod nosem faworytawyrósł kolejny potentat. Rządzony przezmiejscowego bogacza Litex z roku na rokma coraz większe aspiracje. W swojej historii zwyciężał w lidze tylko dwukrotnie,a szczodry właściciel postanowił zawszelką cenę dołączyć kolejny triumf.Przeszkadza w tym limit obcokrajowców –BZPN postanowił nie czekać na decyzję

o wprowadzeniu tzw. zasady 6+5 i za-wczasu uchwalił ją w ekstraklasie.

Perspektywy?Aż żal patrzeć jak znakomity niegdyś

piłkarsko kraj, rozmienia swój potencjał nadrobne. Pojedyncze gwiazdki nie są w sta-nie pociągnąć gry reprezentacji, selekcjo-nerzy zmieniają się zbyt szybko, a piłkaklubowa pogrążona jest w marazmie.Szkoda, że liga została potraktowana takpo macoszemu ze strony bułgarskich researcherów – znacząco utrudnia to grę i zniechęca do prób odbudowy potęgiLwa. Podejmując się kariery w klubie takimjak Litex czy Slawia Sofia (trzeci, nieco zakurzony i pomijany przez kibiców sto-łeczny klub) możemy pokazać, że bułgar-ski Lew tylko drzemie...

DEMRENFARIS

TOUR DE WORLD

Tour de BulgariePo wizycie na Białorusi kontynuujemy naszą podróż po Europie. Tym razem wiatr

przygonił nas do Bułgarii. Podczas gdy Zrazio objechał Sofię, ja krążyłem po całym kraju.

Bułgaria to kolejne, po Chorwacji, państwo-kurort z tradycjami piłkarskimi. Szkoda tylko, że w przeciwieństwie do Chorwatów, Bułgarzy nie radzą sobie na arenie międzynarodowej.

Page 12: Scenowy Peryskop sierpień 2009

MIASTO DERBÓW

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009  12

Niestety, ani ja, ani mój kompan w po-dróży nie mieliśmy okazji do zwiedzeniaich wszystkich. Nas interesuje tylko piłkanożna, nie architektura. Kiedy demrenfarisudał się na wycieczkę po Bułgarii w celuzebrania możliwie najkompletniejszych informacji o bułgarskiej piłce, ja udałemsię na stadion imienia Armii Bułgarskiej.

Nie jest to stadion nowoczesny i jeszczedaleko mu do znanych obiektów z za-chodniej Europy. Zbudowany został w 1967 roku, a na jego trybunach zasiąśćmoże 24 tysiące widzów. Płyta główna niejest podgrzewana, jednak do jej stanu niemożna się przyczepić. Na co dzień stadionten użytkowany jest przez drużynę CSKASofia. Przechadzając się wokół stadionu, o jakim pomarzyć może znaczna część klu-bów ekstraklasy natknąłem się na męż-czyznę po czterdziestce ubranego w czerwoną koszulkę z logiem CSKA. Choćgęsty, kruczoczarny zarost i ciemne oku-lary sprawiały, że nie wyglądał zbyt sym-patycznie, rozpocząłem rozmowę. Okazałsię niezwykle miłym i towarzyskim człowiekiem, w dodatku doskonale mówiłpo angielsku. Z przyjemnością opowie-dział mi o swoim ukochanym klubie. „Naszklub powstał po wojnie, w 1948 roku i odrazu stał się główną siłą bułgarskiej piłki.W pierwszym roku istnienia świętowa-liśmy mistrzowski tytuł. Dziś na konciemamy już 31 zdobytych mistrzostw, 9 pu-charów i dwa superpuchary Bułgarii, a także udział w Pucharze Zdobywców Pucharów i Pucharze UEFA. Prawda, że im-ponujące dokonania?”. Przytaknąłem i za-pytałem, czy CSKA wychowało jakichśpiłkarzy powszechnie znanych w Europie.Odpowiedział pytaniem „Do you know Dimitar Berbatov and Martin Petrov?”.Trzeba przyznać, że CSKA to klub z trady-cjami, nie trudno się domyślić, że oczeki-wania kibiców są duże. „Same zwycięstwana krajowym podwórku nie są już powo-dem do dumy. Pragniemy EuropejskichPucharów. Dobrze wiemy, że daleko namdo Realu czy Manchesteru, ale sam występw Lidze Mistrzów byłby czymś dużym!”.Wiem, że kibice nie mają pełnego wglądu

do klubowych finansów, jednak napewno jako tako się w tej kwestiiorientują. „Nie mamy potężnegosponsora. Nie mamy zbyt wiele pie-niędzy na inwestycje ani transfery.Prezes ponoć często musi dokładaćdo klubu z własnej kieszeni. Ale tofacet z pasją…” Po chwili namysłudodał „… i grubym portfelem”.Chwilę później rozmawialiśmy już o rzeczach zupełnie niezwiązanychz futbolem, ja natomiast miałemjeszcze mnóstwo pytań. W końcuzapytałem czy w drużynie gra dużoobcokrajowców i czy są oni real-nym wzmocnieniem składu. Dowiedziałem się, że to Bułgarzystanowią o sile drużyny, jednak jestw zespole kilku Brazylijczyków, Por-tugalczyków, Litwin a nawet Kame-ruńczyk i reprezentant RepublikiZielonego Przylądka. CSKA z roz-wagą sprowadza zagranicznych piłkarzy. W zasadzie każdy z obec-nych w drużynie spełnia ważnąrolę. Mój rozmówca pokusił się o wytypowanie podstawowego składu nanastępny sezon. Formacją jaką wybrał dlaswojej drużyny było zmodyfikowane 4-3-3,a w wyjściowej jedenastce miejsceznaleźli: Daniel Bekono, Yordan Todorov,Filipe Machado, Kiri Kotev, Ivan Ivanov,Todor Yanchev, Viktors Morozs, Marquin-hos, David, Zdravko Lazarov, VladimirManchev. To chyba wszystko co chciałemwiedzieć… Podziękowałem za rozmowę i wziąwszy do ręki mapę wyruszyłemdalej…

Następnym punktem strategicznymmojej wyprawy miał być stadion im. Georgi Asparuchowa. Niestety mój spo-kojny spacer przerwał dźwięk telefonu.Odebrałem… to był Demrenfaris. Okazałosię, że jadąc autobusem przysnął i przezsen z podnieceniem komentował meczThe Bluses. Kiedy się ocknął siedziało przynim 3 wygolonych kafarów z nietęgimi minami... Podstępnie zapytali czy tak jakoni kibicuje Chelsea. Powiedział, że tak…Uciekał im odkąd wyszedł z autobusu i na-

tychmiast chciał wracać do Polski. Choćnie chciałem się z nim pokazywać, żebyprzypadkiem nie oberwać za klub, któremu wcale nie kibicuje…

Nie miałem okazji choćby zobaczyć sta-dion Lewskiego, tak więc tę drużynę musiałem opracować sam. W chwili kiedyzaczynałem pisać, żałowałem że liga buł-garska nie jest tak popularna w Polsce jakPrimiera Division, czy Premiership. Włączy-łem Football Managera i starałem się wykrzesać z siebie wszystkie zasoby motywacji, aby dokończyć tekst.

Lewski Sofia jest klubem znacznie star-szym od CSKA, bowiem powstał w 1914roku. Nie oznacza to jednak, że drużyna tama na koncie więcej sukcesów. Lewski 26razy zdobywało mistrzowski tytuł (wlicza-jąc sezon 2008/09), 12 pucharów Bułgarii,2 superpcuhary i szereg występów w Europejskich Pucharach. W sezonie2006/2007 drużyna osiągnęła to, o coprzez wiele lat bezskutecznie zabiegajądrużyny znad Wisły. Wówczas to Lewski

TOUR DE WORLD

Miasto Derbów – SofiaKolejny przystankiem na długiej trasie podróży dookoła piłkarskiego świata była Sofia.

Jest to stolica, a zarazem największe miasto Bułgarii. Założone zostało jeszcze w starożyt-ności przez rozpleniających się na cały ówczesny świat Rzymian. Nietrudno się domyślić,

że w mieście z tak bogatą historią znajduje się mnóstwo zabytków.

Bezpardonowe starcia to codzienność w tych derbach.

Page 13: Scenowy Peryskop sierpień 2009

MIASTO DERBÓW

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009  13

dostał się do fazy grupowej Ligi Mistrzów.Co prawda sensacji tam nie zrobiło, jednaksam występ w tak elitarnych rozgrywkachna długo zapadnie w pamięć kibiców. Szukając znanych wychowanków Lew-skiego niestety nie natknąłem się nażadne znane mi nazwisko. Stadion, na któ-rym swoje mecze rozgrywa ta drużyna pomieścić może prawie 30 tysięcy widzów. Na nas - Polakach, może to robićwrażenie (przynajmniej do czasu posta-wienia obiektów na Euro 2012). Klub dys-ponuje też dobrą bazą szkoleniową,dobrymi obiektami młodzieżowymi i aka-demią piłkarską. In plus w stosunku doCSKA można zaliczyć brak zadłużenia oraz2 miliony euro na koncie. Za udostępnionybudżet nie można poszaleć na rynkutransferowym, jednak wprawiony mene-dżer znajdzie za takie pieniądze kilkuwartościowych kopaczy. Suma wy-datków na wynagrodzenia wynosiokoło miliona euro rocznie. Rzut okana pierwszy skład i potwierdzają sięsłowa kibica CSKA – bułgarskie klubyz rozwagą sprowadzają obcokrajow-ców. Wybrany przeze mnie pierwszyskład, w ustawieniu 4-5-1, prezentujesię następująco: Georgi Petkov,Zhivko Milanov, Lucio Wagner, DavidBystron, Youssef Rabeh, Lachezar Baltanov, Joaozinho, Vladimir Gadz-hev, Darko Tasevski, Georgi Sarmov i Georgi Ivanov.

Obydwa kluby to najwyższa buł-garska półka. Na papierze drużyny prezen-tują porównywalny, wysoki poziom, którypowinien zapewnić wspaniałe widowisko.Zarówno CSKA, jak i Lewski stawiają sobiewysokie cele, a brak tytułu mistrzowskiegoprzez każdą drużynę będzie odebranyjako porażka. Właśnie dlatego derby Sofiisą tak emocjonujące. Sama myśl o roze-graniu dwumeczu między tymi zespołamiwywoływała uśmiech na mojej twarzy…Niech zacznie się przedstawienie!

Pierwszy mecz rozegrany został na stadionie im. Armii Bułgarskiej. Tak jakprzewidywałem, było to widowisko pierw-szej klasy. Od samego początku drużynywalczył i atakowały. Widać było, że to coświęcej niż sparing, że chodzi tu o coś wię-cej niż dobrą zabawę, że zwycięstwo z rywalem zza miedzy jest na wagę złota.Już w ósmej minucie padła pierwszabramka. Piłka rozgrywana była w środko-wej strefie boiska. Żadna drużyna przezdłuższy czas nie potrafiła utrzymać sięprzy piłce. Złe podanie piłkarza Lewskiego

przejął na 40 metrze Lazarov, pociągnąłparę metrów i podał na skraj pola karnegodo Mancheva. Ten, mimo opieki dwóchobrońców, zdołał pokonać bramkarza pła-skim strzałem w prawy róg bramki. Zaled-wie dwie minuty później Manchev zdobyłswoją drugą bramkę. Obrońca CSKA zabrałpiłkę napastnikowi i bez zastanowieniakopnął piłkę w kierunku Mancheva.Wbiegł on między dwóch obrońców poczym pokonał bramkarza w sytuacjijeden na jednego. Wydawało się, że CSKAnadal będzie strzelać bramki i wysokowygra to spotkanie. Tak się jednak niestało. W 15. minucie świetnie dryblował naprawym skrzydle Manchev, bezradnyobrońca posunął się do ostatecznegoczynu, jakim był faul. Okazało się, że rzutwolny nawet z tak dużego kąta może przy-

nieść zagrożenie. Piłkę ustawił Minev,płasko zagrał na 15 metr do Koteva, któryspróbował strzału w długi róg. Piłka odbiłasię od stojącego przy słupku Ze Soaresa i wpadła do bramki. CSKA – Lewski 3:0. To nie był koniec emocji w tym meczu…Co więcej, można powiedzieć, że był to ichdopiero początek. W 28. minucie pogońrozpoczął Lewski. Po serii podań na środkuboiska piłka trafiła do Ivanova. Ten próbo-wał minąć defensora rywali, jednak ten nieodpuszczał. Gracz Lewskiego podał więcna skrzydło do Brazylijczyka Joaozinho,który dośrodkował mimo braku partneróww polu karnym. Kuriozalnie sprzymie-rzeńca znalazł w osobie Filipe Machado.Obrońca CSKA nie był atakowany przeznapastników, jednak kopnął piłkę do włas-nej bramki. W 58. minucie w pole karnewpadł Krastovchev i szybko został ściętyrówno z trawą. Sędzia wskazał na 11 metr.Rzut karny na bramkę zamienił sam poszkodowany. Mimo usilnych prób nieudało się doprowadzić do wyrównania.Mecz zakończył się wynikiem 3:2 dla CSKA.

Kilka dni później odbył się rewanż, tymrazem na boisku Lewski. Niestety już odpierwszych minut brutalne wślizgi i innefaule wzięły górę nad piękną grą. Mecz nieobfitował w ciekawe sytuację, czy teżspektakularne dryblingi. Pierwszą połowęmożnaby zatytułować „jak w piłkę grać nienależy”. Całe szczęście, że widowisko niecorozkręciło się w drugich 45 minutach. W 52. minucie ładnym dryblingiem w środku pola popisał się Lazarov, odegrałna skrzydło do Davida. Ten płasko wstrzeliłpiłkę w pole karne, gdzie znajdowało siętrzech partnerów. Piłkę przyjął Manchev i mając dwóch obrońców na plecach zdo-łał się obrócić i strzelić bramkę. Ten napast-nik zdobył już trzeciego gola w drugimmeczu, robiąc na mnie niemałe wrażenie.32 minuty i 3 żółte kartki później ogląda-

łem kolejną sytuację bramkową.Akcję dalekim wykopem rozpocząłPetkov. Do piłki najwyżej wyskoczyłniezidentyfikowany pomocnik CSKA, jednak piłka po jego zagraniutrafiła wprost pod nogi Sarmanova.Szybko odegrał on do Baltanova,który sprytnie zagrał do Jeana Car-losa. Wbiegł on w pole karne i do-środkował. Uwagę trzech obrońcówściągnęli na siebie Tabakov i Sar-mov, robiąc tym samym miejsce Iva-novowi, który strzałem głowąprosto w okienko wyrównał stanspotkania. Niecałe 10 minut późniejsędzia zakończył spotkanie.

Były to jedne z bardziej emocjonującychderbów jakie mieliśmy okazję wspólnieprzeżywać. Mam nadzieję, że w następ-nych odcinkach, również będziemy świad-kami równie porywających widowisk. W dwumeczu lepsze okazało się CSKA,jednak ich zwycięstwo ani nie było zbytwysokie, ani nie przyszło łatwo. Jeżeli bę-dziecie chcieli rozpocząć grę w lidze buł-garskiej (do czego gorąco zachęcam)radzę mimo wszystko nie wybierać aniCSKA ani Lewskiego. Drużyny te już nastarcie gotowe są do zdobycia mistrzo-stwo, tak więc szansą na wykazanie się byłyby tylko europejskie puchary. Najlep-szym piłkarzem odcinka bez wątpienia byłVladimir Manchev. Trzydziestoletni napastnik pokazał, jak się zdobywabramki. Przeszkodą w zatrudnieniu gobędą pieniądze (wyceniany jest na 900000 euro) i wiek. Jeżeli jednak to was niezraża, to jak najbardziej polecam tego zawodnika.

ZRAZIO

TOUR DE WORLD

Page 14: Scenowy Peryskop sierpień 2009

Niestety rzeczywistość przeważnie bru-talnie pokazuje, jak bezpodstawne byływszelkie porównania. Choć uważam, żekażdy piłkarz na poziomie jest niepowta-rzalny i nie powinien być porównywany z żadnym innym, to postaram się spraw-dzić, czy piłkarze, którym wróży się wielkąkarierę na miarę ich genialnych poprzed-ników są w stanie spełnić te oczekiwania.Oczywiście w Football Managerze 2009…

W bramkarskiej rodzinieWiększość z Was (o ile nie wszyscy)

pamiętają legendarnego już bramkarzaManchesteru United - Petera Schmeichela.W ciągu swojej niesamowitej kariery zdo-był ponad 20 tytułów, w tym mistrzostwoDanii, mistrzostwo Anglii, mistrzostwoPortugalii, mistrzostwo Europy (z repre-zentacją) Superpuchar Europy, Ligę Mist-rzów i kilka mniej znaczących trofeów.Dziś, u progu wielkiej kariery, stoi syn najlepszego bramkarza „CzerwonychDiabłów” w historii – Kasper Schmeichel.Trzeba przyznać, że bardzo trudno będziemu powtórzyć dokonania ojca. Możemymu jedynie życzyć wszystkiego dobrego i z uwagą śledzić jego rozwój.

Taką bramkarską familię mamy równieżw Polsce. Oczywiście mowa tu o rodzinieSzczęsnych. Były już reprezentant PolskiMaciej Szczęsny nie może pochwalić siętak szeroką listą zdobytych tytułów, jednak jak na nasze polskie warunki byłbramkarzem naprawdę dobrym. Pięcio-krotnie zdobywał mistrzostwo Polski.Dwukrotnie brał udział w rozgrywkachLigi Mistrzów, a w 1996 roku z Legią zaszedł aż do ćwierćfinału. Wojciech - synMacieja, swój talent rozwija w ArsenaluLondyn. Póki co jest on bardzo daleko odpierwszego składu, czas pokaże czy Premiership to odpowiedni poziom dlatego zawodnika.

Chcąc sprawdzić możliwe postępy boha-terów dzisiejszego odcinka, włączyłem gręi udałem się na pięcioletni urlop. Kiedy z niego powróciłem chciałem przyjrzeć sięobu zawodnikom i prześledzić ich dotych-czasową karierę. Na pierwszy ogień poszedł Polak…

… i tu zostałem dość mocno zaskoczony.W sierpniu 2013 roku Wojciecha Szczęs-nego nie ma w bazie gry! Niestety nie jestem w stanie sprawdzić, czy powodemprzedwczesnego zakończenia kariery młodego bramkarza był problem ze zna-lezieniem klubu czy kontuzja. Szkoda…

Chwilę później przeglądałem już profilKaspera Schmeichela. W ciągu pierwszegoroku Duńczyk zagrał swój pierwszy meczw reprezentacji narodowej. Niestety w klu-bie mu się nie wiodło. Przez trzy lata gry w Manchesterze City, pozostawał zmien-nikiem Shay’a Givena i rozegrał zaledwie 7 spotkań. Wydawać by się mogło, że koniec kontraktu był wybawieniem dlamłodego goalkeepera. Na zasadzie wol-nego transferu młody Schmeichel prze-niósł się do Olympique Lyonu. Nie udałomu się podbić francuskich boisk.

W pierwszym sezonie nie rozegrał nawetjednego oficjalnego spotkania. W drugimroku pobytu we Francji wiodło mu sięznacznie lepiej, aczkolwiek nadal furorynie robił. Rozegrał 10 spotkań, tracąc 9 bramek i cztery razy zachowując czystekonto. Niestety Hugo Lloris pozostaje pozazasięgiem Duńczyka, który w trzecim sezonie gry dla Olympique został przenie-siony do drużyny rezerw. Co prawda maon 26 lat i sporo czasu na grę, to nie należny oczekiwać od niego gry na pozio-mie zbliżonym do ojca.

Okiem FM-aŚmiało mogę powiedzieć, że Duńczyk

robi karierę na miarę swoich umiejętności,a że nie są one powalające… Na plus, i tocałkiem spory, bramkarzowi rezerw Lyonuzaliczyć możemy refleks oraz obronę w sytuacjach jeden na jednego. Nie możnateż mieć większych zastrzeżeń do atrybu-

tów fizycznych – duża siła, wysoka zwin-ność, wytrzymałość i sprawność. Niestety,nawet kiedy piłka sama leci w ręce Kaspe-rowi, ten woli ją wypiąstkować. Chwytaniecałkiem przyzwoite, dlatego nie wiemczemu boi się on złapać „gałę”. MłodySchmeichel nieźle radzi sobie też z wpro-wadzaniem piłki do gry, zarówno wrzuty i wykopy stoją na przyzwoitym poziomie.Jeśli chodzi o minusy, to na pewno muszęzauważyć słabą grę na przedpolu i w po-wietrzu. Tragicznie natomiast prezentująsię rzuty karne i wolne. Na niskim pozio-mie znajdują się także atrybuty takie jakdecyzje, gra bez piłki, opanowanie i prze-widywanie. Nie wiele lepiej wygląda usta-wianie się.

„Jaki ojciec, taki syn” niestety w tymprzypadku powiedzenie to zawodzi. AniKasper Schmeichel, ani Wojciech Szczęsny

nie zrobili wielkiej kariery. Polak mimo wiel-kich oczekiwań i trenin-gów w klubie zeświatowej czołówki z nie-wiadomych przyczynprzedwcześnie zakoń-czył karierę. Nic dziw-

nego, że kibice snuli domysły.Najpopularniejszą teorią była feralnasztanga, która po raz kolejny nieszczęśli-wie spadła na Wojciecha. Kibice w Polscepamiętać będą tylko jednego Szczęsnego(no chyba, że Wojtek zostanie komentato-rem… Boże broń!). Nie wiele lepiej powiodło się Kasperowi Schmeichelowi.„Ćwierćpolak” (ojciec ojca, czyli dziadekbył Polakiem) nie potrafił znaleźć sobiemiejsca w drużynie Manchesteru City. Po zakończeniu kontraktu postanowiłspróbować swoich sił w nieco słabszejlidze. Niestety francuskie boiska równieżokazały się zbyt wymagające i szybko trafiłon do rezerw Lyonu. Szkoda…

ZRAZIO

Piłkarze - przyszłe gwiazdy...W futbolu często bywa tak, że kiedy piłkarz powszechnie szanowany i ceniony za

swoje umiejętności i zdobyte nagrody wiesza buty na kołku, to prasa i kibice starają się znaleźć jego następcę wśród młodych zawodników, którzy dopiero

zaczynają profesjonalną przygodę z piłką...

SYMULACJE

Chcąc sprawdzić możliwe postępy bohaterówdzisiejszego odcinka, włączyłem grę i udałem się na pięcioletni urlop. Kiedy z niego powró-ciłem chciałem przyjrzeć się obu zawodnikom

i prześledzić ich dotychczasową karierę.

PRZYSZŁOŚĆ A FM

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 14

Page 15: Scenowy Peryskop sierpień 2009

Letnie okienko transferowe może nieprzyniosło zbytniej sensacji – choć doklubu trafili tacy zawodnicy jak GiourkasSeitaridis, Aaron Mokoena, Julio Alvarezczy Morgan de Santics, tylko Grek od po-czątku odgrywał kluczową rolę w druży-nie. Sam obrońca, który zaliczył 125meczów w greckiej kadrze oraz przeszło150 występów w Serie A wspomina. - Przy-szedłem i już na lotnisku przywitano mnienaprawdę gorąco. Byłem kolejnym, po Sinamie dużym nabytkiem McGinleya. Ludzie przeczuwali, że to co trener mówiłw wywiadach to nie czcze zapowiedzi. -Wzmocniona za 20 milionów euro dru-żyna (pod koniec okienka doszedł nowystoper oraz lewy obrońca) gotowa była dowalki o europejskie puchary. Nigdy wcześ-niej, ani też nigdy później, włoska Serie Anie widziała tak ofensywnie grającej drużyny przy tak skromnych warunkach finansowych.

Atak za wszelką cenęSeitaridis nie przypomina sobie ciekaw-

szego zespołu niż ten z 2010 roku. - Gra-liśmy kosmicznie nierealny futlbol. 38meczów, 190 bramek w naszych spotka-niach... w tym 66 straconych. - Jakoobrońca, nie poczuwa się jednak do winy.I słusznie, natenczas w Turynie broniłotrzech zawodników, atakowało dziewięciu,a boczni obrońcy najwięcej czasu spędzalipod bramką przeciwnika. Tercet broniącystanowili Agliardi, Sablić oraz Rodriguez(przyszedł na zasadzie wolnego transferuz PSV przed sezonem), obrońca wręcz legendarny – opowieści klubowych wyja-daczy mówią o tym, że był tak świetnytechnicznie, że przechodził napastnikówrywala przerzucając nad nimi piłkę. Seita-ridis... potwierdza te rewelacje. - Tak, pamiętam taki mecz. Graliśmy z Regginą,Mexico-Mana, bo tak nazywaliśmy Rodri-gueza, denerwował jakiś Senegalczyk,bodaj Tchite. Rodriguez dostał piłkę odbramkarza, zaczął podbijać piłkę, przerzu-cił ją nad Tchitem i rozpoczął rajd nabramkę przeciwnika. Skończył się na szes-nastym metrze, sfaulowali go. Potemstrzelił z wolnego... - Grek nie ukrywawzruszenia. Seitaridis karierę skończył w 2017 roku granatowych barw strzegąc

przez osiem sezonów. Kilkukrotnie wystę-pował z opaską kapitana. Po zakończeniukariery na boisku został częścią sztabuszkoleniowego Turyńczyków.

Wszyscy w klubie są zgodni – największewrażenie zrobiła na Włochach końcówkasezonu. Podczas gdy sprawę mistrzostwajuż dawno rozstrzygnął na swoją korzyśćInter, reszta walczyła o europejskie pu-chary. - Różne zespoły stawiały na różnewarianty taktyczne. Palermo bramek nietraciło, Fiorentina piekielnie dużo remiso-wała, Torino... stało dziesiątką na połowieprzeciwnika. - Najmilej wspomina się tutajsam finisz sezonu, od meczu z Catanią dospotkania kończącego sezon z Napoli.Drużyna w tych sześciu meczach strzeliła23 (!) bramki jednocześnie tracąc 14 goli.Przegrała z Juventusem 3:4, by zremiso-wać z Udinese 5:5 i wygrać z Milanem nawyjeździe 3:2. Rozgromiła także Modenę6:1, a na zakończenie sezonu przypieczę-towała awans do Ligi Europejskiej poprzez“skromne” zwycięstwo w Neapolu 3:1. Należy dodać, że nie dalej jak półtora mie-siąca wcześniej przegrała z Romą 0:5 poczterech bramek ustępującego króla –Francesco Tottiego.

Siejąca tak wielkie spustoszenie wśródrywali siła ofensywna Granate opierała sięjednak na formie zaledwie trzech-czterechpiłkarzy. Jeśli w dyspozycji był Bianchi,pewna była choć jedna bramka. Jeślidobrze dysponowani byli również pomoc-nicy, można było liczyć na kilka goli prze-wagi nad słabszym zespołem. Natomiastgdy – tak jak w meczu z Milanem na SanSiro – dzień miała cała piątka – dwóchofensywnych pomocników i tercet napast-ników – na Torino nie było mocnych. 25 goli w 35 spotkaniach Bianchiego, 21 bramek Pongollego i 12 wschodzącejnad Turynem gwiazdy Loreto Lo Bosco i 11świetnie bijącego stałe fragmenty gry Alvareza – tak rozkładały się ofensywneakcenty w drużynie Jamesa McGinleya.Prawy napastnik miał być tylko dodatkiem– pełniący tę rolę zamiennie Andrea Gas-barroni i Stanislav Sestak mieli bardzo podobne zadania – dogrywanie futbo-lówki do napastników. Dopiero kilka sezo-nów później pozycję tę zrewolucjonizowałpewien Rumun, który oprócz wielkiej ilości

asyst zdobywał multum nadzwyczaj pięk-nych bramek.

Nieudany epizodTo był wyjątkowy sezon dla samego

szkoleniowca Turyńczyków. Irlandczyk w lipcu podjął pracę z reprezentacją Austrii, którą zakończył na zakończenie sezonu nie mogąc się pogodzić z brakiemawansu do Mistrzostw Świata. Wygrał z Wyspami Owczymi i Irlandią (co okupiłkacem moralnym, przez niego Zieloni odpadli z walki w eliminacjach), zaś z Turcja zwycięstwo wymknęło mu się dopiero w ostatniej minucie spotkania. W ostatnim meczu o pietruszkę przegrałna stadionie Ernsta Happela z Włochami0:1. Zdążył jeszcze rozegrać cztery spa-ringi, po czym złożył dymisję i dał sobiespokój z trenowaniem reprezentacji na...trzy miesiące. Pojawiła się wtedy propozy-cja nie do odrzucenia...

PrzyszłośćCzas w kadrze nie był jednak stracony.

McGinley wynalazł piekielnie utalentowa-nego austriackiego napastnika StefanaNeupera. 16-latek dał zwycięstwo kadrzew meczu z Wyspami Owczymi i spodobałsię szkoleniowcowi w takim stopniu, żeten postanowił sprowadzić go do Włoch.Neuper początkowo rozwijał się spokojnie,a na pierwszą bramkę w Serie A musiałczekać aż dwa lata. Póki co ogrywał sięjednak w młodzikach Torino tworząc z innymi młodymi gwiazdami – VictoremDobrescu i Robrerto De Angelim drużynę,która przez dwa sezony dominowała w rozgrywkach U-20.

W następnym odcinku:- Jak poradzi sobie Torino w europejskich

pucharach?- Czy utalentowani piłkarze rozwiną się na

tyle, by przejąć władzę w Turynie?- Co wyniknie z kontynuowania filozofii

futbolu opartego na nieustannym ataku?

DemreNfAris

Torino wciąż w natarciuDrugi sezon irlandzkiego menedżera prowadzącego Torino miał się okazać kolejnympunktem zwrotnym w historii klubu ze Stadio Olimpico. Drużyna do nowego sezonu

przystępować miała nie tyle odmieniona, co zwyczajnie doskonalsza...

TORINO

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 15

OPOWIADANIE

Page 16: Scenowy Peryskop sierpień 2009

Tak, tym zwykłym pisaniu, za któremożna dostać nagrodę. Oczywiście nawetnie próbuję porównywać znakomitych felietonistów ze świata z naszą mała, szarąscenką, ale jakby nie patrzeć, my (bo i ja sięzaliczam do tegoż grona) także piszemy, a jak piszemy, o tym za chwilę.

Za nim przejdę do głównej części tegofelietonu słów kilka wyjaśnień. Na po-czątku wspomniałem, że "scenowi pisarze"traktowani są "po macoszemu". Nasze"dzieła" często giną w setkach innych materiałów, a nie od dziś wiadomo, żeCeeManiak woli ściągnąć edytor, kilka tełczy menubarów niż przeczytać felietonczy opowiadanie. Oczywiście są i tacy, którzy "żyją" czytaniem tekstów, ale za-pewniam, że jest to garstka. Na naszej rodzimej (choć w gruncie rzeczy na całymświecie) scenie przez te kilka lat wytwo-rzyły się 4 zasadnicze grupy materiałów pisanych. Przyjrzyjmy się co nam oferująstrony o CM-ie. Na początek opowiadania,które są bardzo popularne wśród... inter-nautów. Dokładnie, to właśnie oni częstoprzysyłają swoje "wypociny" z przebytychkarier w świecie CM-a, wystarczy zajrzećdo naszego działu Opowiadania na LCM-ie i przekonać się, że bardzo wiele z nadesłanych tam produkcji pochodzi odzagorzałych fanów gry. Jednak opowiada-nia są różne, lepsze, gorsze, dłuższe, krót-sze itd. I od siebie dodam, że napisaniedobrego opowiadania (i w ogóle znalezie-nie takiego) graniczy z cudem. Z regułybrakuje zapału, z opisu na opis opowiada-nia stają się nudniejsze i brakuje w nichnowatorstwa. Choć z tym jest już trochęlepiej, ale o tym zaraz. Dalej mamy wy-wiady i tutaj krótko. Brak jakiejkolwiek inwencji twórczej wśród autorów pytań.Nie chcę nikogo obrażać, ale naprawdę odwielu osób, z którymi przeprowadzanowywiady można "wyciągnąć" więcej.Większość pytań to standard, mało jestwywiadów przeprowadzanych "na żywo"(IRC, Gadu-Gadu), ciągle tylko zestawpytań i nudne odpowiedzi (bo cóż możnaoczekiwać, skoro pytania są nudne). Mamnadzieję, że trochę odmieni to "GłosSceny", który będzie miał na celu rozmowyna różne tematy, kontrowersyjne, osobisteitp. Jeszcze odnośnie wywiadów, inna

sprawa, że mało jest osób chętnych do gadania "na żywo", ale to pozostawiam jużdla nich. Następnie mamy chyba najbar-dziej popularną formę wypowiedzi teksto-wej, mowa o wszelkiego typu felietonach,przemyśleniach, refleksjach etc. Tego jestsporo, ale także brakuje na naszej Scenieosobistości, która potrafiłaby przelać napapier (w formacie html'a) swoje przemy-ślenia (o osobistościach będzie dalej).Wachlarz felietonów jest ogromny: odprzemyśleń na temat sceny, poprzez ran-kingi, podsumowania, tematy związane z piłką nożną, a na samym CM-ie kończąc.Wiele z tych form prezentuje mizerny poziom. Największą popularność mająchyba felietony "scenowe" (choć te w gruncie rzeczy budzą jakieś refleksje jedynie u redaktorów stron) i przemyśleniana temat CeeMa (to powinno interesowaćwszystkich). Na zakończenie porady.Hmm... tutaj sprawa wygląda bardzo, aleto bardzo słabo. Wiele stron zapomina o tym. Redaktorzy nie próbują nawet prze-kazać swojego doświadczenia młodszymkolegom, którzy dopiero zaprawiają się

w CeeMowych bojach. Wiele "porad" jestmizernej jakości, nie wykorzystuje w pełnitematu, pozostawia wiele luk i niewyjaś-nionych wątków. A kto tym się zajmuje,kto jest najlepszy w danej branży, terazwłaśnie o tym.

Przedstawiłem Wam podział na najpo-pularniejsze typu tekstów, które możemyznaleźć na naszych stronach. Teraz przyj-rzyjmy się tym najlepszym, którzy najle-piej znają się na robocie. Zacznijmy jakwyżej, czyli od opowiadań. Brak tu jakie-goś lidera i to jest pewne. Prześledźmyszybko sytuację na stronach. Na CCM-ie z opowiadaniami słabo. Nieraz zaprezen-tuje coś Vafloo i Pilatovic. Ten drugi wpadłna rewelacyjny pomysł i... wydał książkę.Nie, nie jest to prawdziwa książka, ale zbiórjego opowiadań z Atletico Mineiro połą-czonych w całość, okraszonych zdjęciami i ładną oprawą graficzną. Czy będą następne, czy ktoś pójdzie jeszcze tym śladem, zobaczymy. Dalej mamy CMReview, tutaj niestety opowiadaniasilną stroną nie są. O ile kiedyś było ichsporo, to ostatnio całkowicie ich brak.

O tekstach i “scenowych pisarzach”...Gdy stawiałem swoje pierwsze kroki na naszej Scenie, były one związane z profesją, która

znana jest na całym świecie, ale na naszej Scenie śmiało można powiedzieć, że jest traktowana trochę "po macoszemu", mowa oczywiście o... pisaniu.

RETRO Z KART HISTORII

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 16

PEREZ:Powyższy tekst ukazał się na jednej z najlepszych (o ile nie najlepszej) stron

o tematyce związanej z Championship Managerem, a mianowicie na Lidze Championship Managerów. Było to w lipcu 2002 roku...

Konfrontując moje ówczesne malkontenctwo z dzisiejszym, wypada schylićczoło przed redaktorami, którzy ponad 7 lat temu potrafili niejednokrotnie zmo-bilizować się i stworzyć coś, co zapadało w pamięć na długie lata (vide książkaś.p. Pilatovica). Paradoksalnie, już wtedy nie brakowało narzekań na zbyt dużądysproporcję między słowem pisanym, a całą gamą dodatków, które przyciągałyużytkowników na strony o CM-ie. Co jednak powiedzieć dzisiaj, gdy poradniki sąrzadkością, wywiady zniknęły ze sceny, na “opowiadanie” składa się 2-3 części, a felietony, to w większości polemiki i wałkowane enty raz tematy...

Scenowi pisarze 7 lat temu...

CCM - Vafloo, ś.p. PilatovicCM Review - Wojetek, KatzeCM Live - Szkodnik, SzopaCM Revolution - Bartosh!, Feanor, KGBLCM - Profesor, Henkel, Micgaw, Plaszek, adamle(pogrubione ksywki, to zdecydowanie ówczesna czołówka tekściarzy)

Page 17: Scenowy Peryskop sierpień 2009

Wyróżniał się Wojetek, no i nieraz ktoś napisał jedną czy dwie części swoich zma-gań (niekoniecznie na najwyższym pozio-mie). Na CMO i CML opowiadanka sąmizerne i w mizernej ilości. Na CMO bodajod początku lipca trafiło dwie części"story" Pankracego, na CML opowiadaniasą bardzo krótkie i trzymają się staregoschematu (wstęp, mecz-wynik, linijkaopisu i dalej). Podkreślam, że owy schematjest stary, bo oto na CMRev zaczęły poja-wiać się bardzo ciekawe opowiadania.Prym wiodą Bartosh!, Feanor i wtórującyim KGB. Opowiadania zaczęły przybieraćróżne treści (forma wywiadu, relacji z gazet, chata internetowego, czy ostatnio,pisane gwarą). Na pewno jest to duże zróżnicowanie i odskocznia od standardu.Tyle, że ostatnio co raz mniej tych opowia-dań. Wiem z doświadczenia, że napisanietakiej kariery zajmuje trochę czasu, ale naprawdę ostatnio na CM Rev mało tego,oj mało. Na koniec moja "rodzinna" strona- LCM. Musze stwierdzić, że na Scenie w tejkwestii wiedziemy prym. Może nie ma tujakiś rewelacyjnych pomysłów, ale wieleopowiadań pisanych "standardem" czytasię znakomicie i są ciekawe (choć dodaćtrzeba, że bardzo duża w tym zasługa internautów, którzy praktycznie tworząten dział).

Tyle o opowiadaniach, czas teraz na wywiady. To na pewnobolączka całej sceny. Jakwspominałem standar-dowe pytania nudzą,nudzą i odpowiedzi,które często można po-równać do gry skojarzeń(pytanie i odpowiedź -dodam, że krótka). Jak sięto przedstawia. Na CMO był/jest dział Hallof Fame, w którym wypowiedziało sięwielu, ale standard i mała ilość pytańnudzą. Podobnie jest na CML (gdzie działPrzesłuchania, chyba już nikogo nie "prze-słucha") oraz CMR (wywiady były ich domeną za czasów Katze, teraz nie ma cotam szukać). Następnie CCM, gdzie wywia-dów... brak. Trudno znaleźć tam rozmowychoćby z ludźmi naszej sceny nie mówiąco kimś znanym. No właśnie o tych znanychteraz. W tym kierunku swoje kroki skiero-wały CM Rev i LCM. Pierwsza z wspomnia-nych stron przeprowadziła wywiad z Lesławem Ćmikiewiczem, druga zaśstrona (dokładniej Profesor i Henkel, któryopuścił już nasze szeregi) "złapała" na haczyk samego Jerzego Engela (w dzialeLoża Prasowa można znaleźć także wywiad min.: z Harasimowiczem,Krzysztofem Ściborkiem i innymi).

Swoją drogą dodam, że obie strony niebardzo lubują się w wywiadach "sceno-wych", których za dużo nie ma.

Żeby nie wyszedł mi za długo akapitprzenieśmy się do kolejnego :). Tutaj na"warsztat" idą najpierw felietony. Czykażdy może napisać felieton - tak, czykażdy może napisać dobry felieton - nie.Tą dewizą na pewno nie kierowali się

wszyscy którzy pisali swoje "dzieła", no alewolny kraj, demokracja, więc wolnośćsłowa. Jak zawsze przegląd. CMO - ostat-nio więcej przemyśleń odnośnie piłki noż-nej, CeeM na drugim planie. Nie będęoceniał ich poziomu, bo nawet wszystkichnie czytałem, więc pozostawmy to w spo-koju. Na CCM "króluje" Pilatovic, który lubuje się (chyba?) w felietonach. Choćostatnie były dość... dziwne. Może zasta-nawiać określenie "dziwne", ale felieton o robieniu rankingów czy innych bajerówosobiście mnie nie zainteresował. Chybaczas napisać felieton o... felietonach :). Nie ma sensu za bardzo opisywać każdejprodukcji na naszej scenie, bo i nie wszyst-kie czytałem, do czego się przyznaję. Ale mogę z czystym sumieniem powie-dzieć, że ostatnio modne stały się felietonyo piłce nożnej. Na CMR jest ich kilka, naCML przeważają... rankingi (Szkodnik,

Szopa), a że są, powiedzmy różnej jakości,to inna sprawa. CM Rev raczej w felieto-nach się nie lubuje. Jest ich mało, choćwart uwagi na pewno jest dział Mundial2002, gdzie Bartosh! (przy współpracy z kolegami) opisywał mecze MŚ w bardzociekawy i wyczerpujący sposób. I znowumuszę rzecz, że felietony są wizytówką...LCM-u (nie posądzajcie mnie o stronni-czość, stwierdzam fakt). Możecie znaleźćtam prawie codziennie jakiś nowy artykuł,dodatkowo trzeba wspomnieć, że bardzowiele z nich jest bardzo wysokiej jakości, o czym świadczą choćby komentarze,więc narzekań na monotonność raczej niemożna. Prym w tej dziedzinie wiodą Micgaw (gdy miał wenę twórczą, mog-liśmy codziennie znaleźć na stronach LCM-u jego felieton, teraz od dłuższegoczasu ma przerwę), Plaszek, który jakburza wdarł się na scenę. Mimo krótkiegostażu już zyskał wielu sympatyków,choćby za serię artykułów obnażającychwady CeeMa w kwestii sędziowania. A dodam, że i reszta jego prac jest wyso-kiej klasy i warto nań zwrócić uwagę. Zarazza nimi spec od felietonów scenowych -adamle.

Na koniec porady. Cały czas obstaję przystwierdzeniu, że są bardzo słabe (choć niewszystkie), śmieć twierdzić, że nawet wywiady są lepsze. Wywiad może byćkrótki, co najwyżej nie dowiemy się jakijest ulubiony kolor rozmówcy, ale jeśli porada nie wyjaśnia wszystkiego, a przy-najmniej znacznej większości, to niemożna... nazwać tego poradą. Przeglądbędzie wyjątkowo szybki. CCM - tu jest w miarę dobrze. Rzadko, ale pojawiają się

RETRO

Na CM Rev zaczęły pojawiać się bardzo ciekawe opowiadania. Prym wiodą Bartosh!,

Feanor i wtórujący im KGB. Opowiadania zaczęły przybierać różne treści (forma

wywiadu, relacji z gazet, chata internetowego, czy ostatnio - pisane gwarą).

Znając dzisiejsze realia, z czystym sumieniem można powiedzieć, że narzekania na ówczesnypoziom i ilość tekstów były nie fair. Nie wypada jednak płakać na rozlanym... tuszem.

Z KART HISTORII

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 17

Page 18: Scenowy Peryskop sierpień 2009

porady, co ważne dość dobre. Na CM Revtakże jest ich sporo, na pierwszym fronciedział Premiership Help czy poradnik doSerie A (Bartosh!) no i wiele innych, którepowinny pomóc. Choć widać wyraźnie, żemogą być lepsze i może być ich więcej. Na CMR ostatnio całkowity zastój. Swegoczasy było dobrze, mnóstwo porad, a ostatnio ich brak. Warto choćby wspom-nieć opisy "taktyk od kuchni" Wojeteka.Teraz tego brak. Na CMLi CMO porady są, ale powiedzmy łagodnie... jakość średnia. Kilkana-ście linijek na temat,który mógłby być tema-tem wypracowania, tochyba mało. Na CMLostatnio trudni się tymSzopa, na CMO brak jakiegoś speca odporad. No i na koniec LCM, tutaj bezsprzecznie panują dwie osoby, są toProfesor i... Perez (wiem, wiem przykładuskromności to raczej tu nie dałem). O sobiepisać nie będę, jeśli chcecie zobaczyć naco mnie stać, to zajrzyjcie do... kilku dzia-łów LCM-u, gdzie można znaleźć teksty pisane. Zaś Profesor znakomicie potrafiopisać interesujące wielu aspekty CeeMa i zna się na tym fachu. Nie pozostawia raczej niewyjaśnionych kwestii. Porady sąkompletne i dokładne (jak dla mnie

najlepsza to opis humorów zawodników, kilkadziesiąt "nastrojów" z dokładnym wyjaśnieniem i poradami).

Tyle odnośnie tego krótkiego podsumo-wania. Na zakończenie kilka mniejszychkwestii. Pierwsza - błędy w tekstach. Jest tego sporo, o ile literówkę czy powtórzenia przeboleć można (większość"tekściarzy" dopiero uczy się pisać poprawnie gramatycznie, ortograficznie

czy pod względem fleksji), ale niektórebłędy ortograficzne "kłują" w oczy. Następna rzecz to... długość tekstów.Oczywiście, że nie zrobimy tak długiegowywiadu jak opowiadanie, ale długość powinna być przyzwoita. Powinno czytaćsię tekst chętnie, z pasją. Gdy widzę tekstdługości 10 linijek nawet nie zaczynamczytać, nie warto, bo choćby nie wiem coautor chciał przekazać, chyba jest to zakrótkie (no ewentualnie jeśli chciał podaćnumeru Lotto z wczorajszego losowania,to tak).

W pierwszym moim zamyśle miało tegonie być, ale jako że nie mam zamiaru wystawiać ocen, a tylko podać swoich ulubionych "pisarzy" więc postanowiłem,że tak uczynię. Oto moja piątka najlep-szych scenowych pisarzy w kraju (brzmidumnie :)). Od razu zaznaczam, że bez żadnych miejsc, ocen etc. (kolejność alfa-betyczna).

» Na początek Bartosh! - widać od razu,że na CM Rev odgrywa ważną role. Pisze opowiadania, porady, czy kieruje wspom-nianym działem Mundial 2002. Teksty bardzo dobre, wysokie jakości, czyta się jeznakomicie. Szkoda, że ostatnio mniej.

» Następnie mamy Micgawa. Szkoda, żeostatnio zawiesił działalność odnośnie pisania. Jednak jego teksty z przełomumaja/czerwca nadal są do wglądu i bardzopolecam. Podsumowania wydarzeń sce-nowych Polski i świata, wiele ciekawychprzemyśleń.

» Pilatovic - może i te ostatnie teksy"dziwne" (choć to tylko moja opinia) to i tak produkcje wychodzące spod jego rękisą warte uwagi. Ciekawe i wciągające opowiadania, wiele interesujących felieto-nów i ogólnie całokształt pracy (i plus za tęksiążkę).

» Plaszek - może dziwić, że umieszczamgo w tej piątce, ale na mnie wywarł sporewrażenie. Kilka bardzo ciekawych tekstów,z ciekawymi i interesującymi wnioskami.Jak mało kto miał tak dobre wejście nascenę, a czy utrzyma ten wysoki poziom,zależy od niego.

» Profesor - mogą odezwać się głosy, żeProfesor na przykład nie pisze felietonów.Ale za to znakomite porady i jeszcze lepszeopowiadania (seriale pt: "Liga Polska", "Lokomotiv" czy obecnie "Visby") mająbardzo wielu sympatyków. Znając życiektoś zarzuci obecność trzech moich kole-gów z redakcji, hmm... cóż, to moja ocenai fakt.

Na dzień dzisiejszy nie widzę osób, którepiszą dużo, dobrze i ciekawie. Jest kilkubardzo dobrych "tekściarzy", ale piszą zamało, aby jakoś to podsumować. Dziękujęza uwagę, jeśli macie jakieś sugestie zapra-szam do komentarzy lub na maila (chyba,że ktoś przyjedzie osobiście :)). Na razie i pozdrawiam.

PEREZ

RETRO

Pilatovic - może i te ostatnie teksy "dziwne" (choć to tylko moja opinia) to i tak produkcje

wychodzące spod jego ręki są warte uwagi. Ciekawe i wciągające opowiadania, wiele

interesujących felietonów i ogólnie całokształtpracy (i plus za tę książkę).

Z KART HISTORII

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 18

W ciągu jednego miesiąca (kwiecień 2002), na LCM-ie pojawiło się... 28 felietonów! Do tegonależy dorzucić 9 poradników i mnóstwo opowiadań...

Page 19: Scenowy Peryskop sierpień 2009

Rugby – mało popularny w Polsce sportzespołowy, w którym piętnaście osób ugania się po boisku za jajowatą piłką, a celem jest przeniesienie jej za linię punk-tową przeciwnika. Zasady wbrew pozo-rom są proste i zrozumiałe – wystarczytylko pooglądać mecze w towarzystwieosoby mogącej i potrafiącej niuanse wytłumaczyć.

Tak i mnie mówiono, kiedy przybyłemrealizować swoje marzenia do Irlandii.Jako, że jestem postaw-nym facetem nie mog-łem odpędzić się odusilnie namawiającychmnie do sprawdzenia sięw “prawdziwej grze” zna-jomych. W końcu pę-kłem i poszedłem natrening przekonać się o co chodzi. Był paździer-nik 2006 roku.

Mamy sierpień 2009, jestem kapitanemdrugiej drużyny Crosshaven Rugby Foot-ball Club (dalej CRFC). W ramach popula-ryzacji najlepszego i najciekawszegosportu z jakim miałem do czynienia posta-nowiłem stworzyć coś w stylu kącikarugby. Redaktorzy Scenowego Peryskopubyli na tyle mili, że zgodzili się udostępnićmiejsce na swoich łamach i miejmy nadzieję, że co miesiąc będę w stanie spró-bować zainteresować Was grą w rugby.

Na początek... Raport z oblężonej wioski, czyli co sły-

chać na Myrtleville Cross, gdzie znajdująsię boiska i siedziba mojego klubu. Sezonrugby na naszej półkuli trwa mniej więcejod września do maja, dlatego też teraz w sierpniu nie dzieje się nic poza ulubio-nym elementem każdego zawodnika (nie-koniecznie rugbysty) czyli przygotowa-niami przedsezonowymi. Siłownia przezcałe lato, zaś sierpień jako taki jak zwykle -stoi pod znakiem przygotowania kondy-cyjnego. Tym razem gania nas po boiskuWendy Keenan, była pani kapitan drużynypań Munsteru i reprezentantka Irlandii naszczeblu międzynarodowym. Masa sprin-tów i 10-15 sekund odpoczynku to metoda Wendy. Na dzień dzisiejszy do

końca zostały nam trzy sesje treningowe,mogę jednak z czystym sercem powie-dzieć, że w tak doskonałej kondycji niebyłem od bardzo dawna. Widać też, że interesujące i ciekawe ćwiczenia przygo-towane przez Panią Kat (jak ją pieszczotli-wie nazywamy między sobą) podobają sięchłopakom, nikt się nie obija, a i frekwen-cja na treningach jest całkiem niezła (niezapominajmy, że to amatorski klub, niktpieniedzy nie dostaje).

W planach turniej na naszym obiekciemający na celu wprowadzenie się niejakow rytm meczowy, a już 6 września zmie-rzymy się w pierwszej rundie Cork CountyCup z Yougal.

Trzy nacje...Turniej Tri-Nations, w którym mierzą się

reprezentacje z południowej półkuli, a konkretnie RPA, Nowa Zelandia i Austra-lia (trzy najlepsze jak sama nazwa wska-zuje) nabrał rozpędu. Nowozelandczycypo zwycięstwie na wyjeździe w Adelajdzieudali się do kraju Nelsona Mandeli bydwukrotnie ulec fantastycznie grającym i będącym chyba w szczytowej formieSpringboks (czyli reprezentantom Repub-liki Południowej Afryki). Dwa zwycięstwanad All Blacks (to z kolei Nowozeland-czycy) sprawiły, że teraz to RPA a nie NowaZelandia okupuje pierwsze miejsce w ran-kingu światowego rugby. Kiwi z pewnoś-cią zrobią wszystko by swoje miejsceodzyskać, ale w chwili obecnej wydaje się,że zbyt dużo tam przetasowań składu, a i Graham Henry - selekcjoner – chyba niejest już tak dobry jak kiedyś. Australia tym-czasem jest w bardzo ciężkiej sytuacji, podwóch porażkach każda następna wpadkaoznaczać będzie praktycznie, że Tri-Na-tions rozstrzyngną się pomiędzy dwomaich rywalami. Poczekamy, zobaczymy.

Ty jesteś skała...Paul O'Connell – zawodnik drugiej linii

młyna, kapitan Munsteru i ostatniegotournee brytyjskich i irlandzkich Lwów,którzy minimalnie i po wspaniałej walceulegli RPA.

Urodził się 20 października 1979 w Lime-rick. Najpierw był filarem Young Munsters,a później Munsteru, którego dziś jest kapi-tanem i talizmanem, bez którego nikt niewyobraża sobie drużyny. Podobniesprawa ma się w reprezentacji Irlandii,gdzie jego niesamowita postawa w line-outach (czyli rugbystycznych wrzutach z autu) przyczyniła się znacząco do zeszło-rocznego zwycięstwa Facetów w Zieleni w rozgrywkach o Puchar Sześciu Narodów.Co więcej, dokonali tego odnosząc kom-plet zwycięstw nad Anglią, Walią, Szkocją,Francją i Włochami. Ostatni raz takiegowyczynu irlandczycy dokonali w 1948.

Najbardziej znany jest ze swojej niezwy-kłej charyzmy i cech przywódczych, któreczynią z tego wielkoluda (198 cm wzrostui 111 kg wagi) materiał na kapitana pierw-szej klasy. Tylko osoba Briana O'Driscolla (o którym następnym razem) sprawia, żeO'Connell tylko okazjonalnie przywdziewaopaskę kapitana w barwach Irlandii.

Jego pracowitości nie da się przecenić,czego przykładem niech będzie jego śred-nia ilość szarż na mecz w ostatnim Pucha-rze Sześciu Narodów – 16. Dla porównaniadodam, że średnia na jednego zawodnikaw całym turnieju wynosiła 6. POC wykony-wął więc średnio robotę za niemal trzechludzi.

Mój idol, gry w drugiej linii młyna (gramna tej samej pozycji) uczyłem się obserwu-jąc jego zachowanie w telewizji. Od czasuzakończenia kariery przez Martina John-sona najlepszy zawodnik na tej pozycji nanaszej półkuli, a być może i na świecie.Równać mu może się tylko Victor Matfield(moim zdaniem)

Farewell...Tak oto dobiega końca nasz pierwszy

kącik poświęcony najtwardszej z gier. Zapraszam do nadsyłania pytań i sugestiina [email protected].

Meler

Kącik rugbysty - odcinek 1Mamy sierpień 2009, jestem kapitanem drugiej drużyny Crosshaven Rugby Football Club.

W ramach popularyzacji najlepszego i najciekawszego sportu z jakim miałem doczynienia postanowiłem stworzyć coś w stylu kącika rugby.

Sezon rugby na naszej półkuli trwa mniej więcej od września do maja, dlatego też teraz w sierpniu nie dzieje się nic, poza ulubionym

elementem każdego zawodnika (niekoniecznierugbysty) czyli przygotowaniami

przedsezonowymi.

MELER

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 19

FELIETON

Page 20: Scenowy Peryskop sierpień 2009

Około rok temu świat obiegła niesły-chana plotka, jakoby uzbecki klub Kuruw-czi Taszkent miał podpisać kontrakt zesłynnym napastnikiem grającym wówczasw Barcelonie – Samuelem Eto’o. Informa-cja, którą podał najpierw dziennik UZ Daily, powieliły wszystkie światoweagencje, komentujące owo wydarzenie w kategoriach szoku czy czegoś niemożli-wego. Jak się okazało, Kameruńczyk rzeczywiście do Taszkentu przyleciał, jednak w celach marketingowych – bypromować futbol w Uzbekistanie. Wkrótceszefowie Kuruwczi zmienili nazwę na Bunyodkor, podpisali umowę o współ-pracy z wielką Barceloną i nawet herb wystylizowali na wzór katalońskiegoklubu. Jednakże polityka prowadzonaprzez zarządzany przez energetycznespółki UzGazOil i Neftgazmontaj klub w niczym nie przypomina tej, jaką prowa-dzi Blaugrana. Dużo bliżej im do mianauzbeckiej Chelsea. Marketing przedewszystkim. Zaczęło się od – udanej tymrazem – transakcji pozyskania weteranaświatowych boisk – Rivaldo, który z miejsca stał się ulubieńcem publicznościi najlepszym piłkarzem ligi. Brazylijczyk nietylko grał, ale i promował. Na konferen-cjach prasowych zawsze chwalił swych kolegów i twierdził że uzbeccy gracze z powodzeniem poradziliby sobie w śred-nich ligach europejskich jak np. grecka.Jednak szefom „Jaskółek” było za mało.

Zaczęli więc sprowa-dzać kolejne rzeszegraczy z zagranicy.Najpierw do Taszkentuzawitał były obrońcamłodzieżowej repre-zentacji Brazylii – Lui-zão, a następniereprezentacyjny chilij-ski napastnik Villanu-eva. W niedługimczasie dołączyli kolejniBrazylijczycy – znany z występów w lidzegreckiej kolega Ri-valdo – Edson Ramosoraz młody João

Victor. Zwieńczeniem tych ruchów trans-ferowych było pozyskanie nie kogo innego jak Luisa Felipe Scolariego w cha-rakterze szkoleniowca. Efekt? Po połowierozegranych spotkań Bunyodkor liderujetabeli z bilansem 15-0-0. O ile rozgrywki ligowe są przez to nudne, a walka toczy sięwłaściwie tylko o drugie miejsce (które i tak zapewne przy-padnie Pachtako-rowi) – to w perspektywie uz-becka Olij Liga możetylko zyskać na mo-carstwowych ambi-cjach naftowych kre-zusów. Cel kontynen-talny jest jeden: wygrać azjatycką Li-gę Mistrzów. Ozna-cza to oczywiściekolejny zastrzyk go-tówki i promocję nacałym świecie, choć-by przez udział w Klubowych Mistrzo-stwach Świata, które odbędą się w Dubaju w grudniu tego roku. A Zjedno-czone Emiraty Arabskie to doskonały terendo promocji swojej marki… Jednak ewen-tualny triumf w rozgrywkach międzynaro-dowych to nie tyko pieniądze i reklama dla„Jaskółek”. To także zwrócenie uwagi mediów, agentów, scoutów, menedżerów,piłkarzy, a także kibiców na całą ligę.

Szaleństwa transferowe Bunyodkora jużznalazły przełożenie na drugi klub z miasta– legendarny Pachtakor Taszkent, któryzdołał namówić do gry w swoich szere-gach takich graczy jak były skrzydłowy Galatasarayu Fábio Pinto czy nadzieja czarnogórskiej piłki Darko Marković. To czyOlij Liga pójdzie śladem szkockim – czylidominacja dwóch drużyn ze stolicy i kiep-ski poziom reszty – czy też pozostałe klubyznajdą bogatych inwestorów, pokaże czas.Na szczęście wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że w regionie dzieje sięcoraz lepiej i ma to bezpośrednie przeło-żenie na poziom piłkarski klubów azjatyc-kich. Najnowszym hitem na tamtejszymrynku jest klub utworzony przez bogatychludzi z Iranu kochających piłkę: byłegoreprezentacyjnego pomocnika Alego Parvina i tytana przemysłu stalowego Hosseina Heydatiego. Steel Azin FC, bo taknazywa się ten klub, bez problemu awan-sował w zeszłym roku do pierwszej ligiperskiej i swe mocarstwowe ambicje zaznaczył aktywnością na rynku transfero-

wym. Nazwiska takiejak Hossain Kaebi, AliKarimi, Pierre Issa, Ferydoon Zandi po-walają na kolana i do-minacja stalowychmagnatów jako be-niaminków jest wielcep r a w d o p o d o b n a . Z drugiej strony – czypieniądze potrafić bę-dą oprzeć się sile kil-kudziesięciu tysięcyfanatycznych kibicówEsteghlalu czy Perse-polis? Czas pokaże.

Jedno jest pewne – azjatycki futbol nigdynie miał się tak dobrze i to właśnie na tymkontynencie leży przyszłość piłki. Na samkoniec ciekawostka z Indii: na meczu to-warzyskim Mohun Bagan z Bayernem Mo-nachium na trybunach zasiadło... 125 tysięcy widzów. Mamy się czegouczyć, drodzy Europejczycy…

VAMI

Azjatycki futbol przyszłościPodczas gdy miliony Europejczyków emocjonują się kolejnymi nudnymi pojedynkami

tych samych drużyn, na sąsiednim kontynencie rozkwita nowa futbolowa siła - napędzanagazem i ropą naową. Za nią idą następne. Oto jesteśmy świadkami powstawania nowych

piłkarskich gigantów o na wskroś innym rodowodzie niż kluby europejskie...

FELIETON VAMI

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 20

Page 21: Scenowy Peryskop sierpień 2009

Polska piłka nożna w ostatnich latachprzechodzi metamorfozę. Po licznych rewolucjach ligowych zasad, ostatecznymzdecydowaniu się na liczbę szesnastu dru-żyn w najwyższej klasie rozgrywkowej.Potem przyszła pora na zmianę nazew-nictwa kolejnych lig. Nijak jednak ma sięto do zainteresowania, jakie wzbudzawśród kibiców afera korupcyjna. Spowo-dowała ona liczne zawirowania wokół klu-bów – głównie tych z Ekstraklasy. Polskapiłka - od 2004 roku, kiedy to korupcja w niej przyjęła inny wymiar – stała się wy-znacznikiem tego jak być nie powinno.Dlatego też dzisiaj rywalizacją polskichekip w europejskich pucharach ekscytująsię nieliczni. Trudno się dziwić skoro w tymroku na próżno szukać było w programietelewizyjnym informacji o spotkaniu Polo-nii, Legii czy Wisły Kraków. Puchary jednakwciąż trwają, mecze są rozgrywane, a nakontach polskich klubów pojawiają się kolejne punkty dla współczynników UEFY.Czy obecny rok był dla nich korzystny?

W zakończonym w maju sezonie prawogry w europejskich pucharach zagwaran-towały sobie 4 polskie kluby. Wisła wystar-towała w zreformowanej Lidze Mistrzów,stając przed niepowtarzalną okazja zakwa-lifikowania się do fazy grupowej. Trzy pozostałe drużyny – Polonia, Legia i Lechw lipcu rozpoczęły zmagania w ramachLigi Europejskiej. Do tej pory najwięcejspotkań rozegrała Polonia Warszawa, którawystartowała już w I rundzie kwalifikacyj-nej tych rozgrywek. 6 sierpnia ostateczniejednak pożegnała się z pucharami, prze-grywając z holenderskim NAC Breda w dwumeczu. Bilans tego zespołu wynosi3-0-3, a dla Polski piłkarze pod wodzą

Jacka Grembockiego zgromadzili 3 punkty. Taki sam rezultat osiągnęła war-szawska Legia, która swoje zmagania zaczęła w II rundzie. Po 4 meczach (2-0-2)również pożegnała się z rozgrywkami. Najpóźniej swoje mecze grał Lech Poznań,który dopiero w III rundzie zaczął walczyćo fazę grupową Ligi Europejskiej. Kolejorzpokonał norweskie Fredrikstad i awanso-wał do IV rundy kwalifikacyjnej, w którezagra z belgijskim Club Brugge. Dotych-czas podopieczni Jacka Zielińskiego zdobyli dla Polski 1 punkty, osiągając bilans 1-0-1. Najmniej punktów do ran-kingu UEFA zdobył mistrz Polski. Krakowska Wisła, z którą wiązano duże nadzieje, nie sprostała estońskiej LevadiiTallin i już w II rundzie kwalifikacyjnej doLigi Mistrzów odpadała ostatecznie z pucharów. W swoim dwumeczu zdobyłatylko 0.5 punktu, remisując i przegrywającze swoim rywalem.

Na placu boju pozostał tylko poznańskiLech. Kluczem do sukcesu, jeżeli możnatak nazwać w ogóle awans do ostatniejrundy kwalifikacyjnej, przed fazą grupowąrozgrywek, było rozstawienie drużyny

w losowaniu par. Kolejorz w poprzednimsezonie zdobył 8 punktów, które pozwoliłymu z optymizmem patrzeć na losowanie,w którym trafił na niżej rozstawiony od siebie zespół. Do podobnej sytuacji mogłodojść również w kolejnej fazie rozgrywekjednak Lechowi zabrakło do tego naprawdę niewiele. Teraz jako jedynak w Europie broni honoru Polski na między-narodowej arenie.

Tegoroczne puchary mogą być jednakprzez polskie zespoły odbierane pozytyw-nie. W porównaniu z sezonem 2004/2005,który po tym sezonie przestanie być branypod uwagę, obecny nie wypada najgorzej.W wyżej wspomnianych rozgrywkachuzyskaliśmy 10 punktów, a sezonie2009/2010 mamy już 7.5 punkta. Wartoprzypomnieć, że mamy jeszcze w Lidze Europejskiej jeden zespół i choć nie należynastawiać się na wielkie zdobycze punk-towe, ciągle jest nadzieja, że o kilka oczekpowiększy się liczba punktów za tensezon. We wspomnieniach kibiców napewno pozostanie kompromitacja, a wręcz blamaż Wisły Kraków. Pocieszającejest to, że obie warszawskie drużyny łącznie zgromadziły zadowalającą liczbępunktów.

Europejski współczynnik

Rywalizacją polskich ekip w europejskich pucharachekscytują się nieliczni. Trudno się

dziwić skoro w tym roku na próżno szukać było w programie telewizyjnym informacji o spotkaniuPolonii, Legii czy Wisły Kraków. Puchary jednak

wciąż trwają, mecze są rozgrywane, a na kontach pol-skich klubów pojawiają się kolejne punkty

istotne dla współczynników UEFY. Czy obecny rok był dla nich korzystny?

FELIETON

Sezon 04/05 05/06 06/07 07/08 08/09 09/10

Punkty 10 4.5 10.5 5 15 7.5

Współczynnik krajowy 2.5 1.125 2.625 1.666 5 1.875

Liczba punktów uzyskanych przez polskie zespoły w ostatnich 6 sezonach.

BUFFU

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 21

Page 22: Scenowy Peryskop sierpień 2009

Po wielu sezonach wirtualnej managerkikażdy czuje się fachowcem światowejklasy. Doświadczony gracz w kilka lat doprowadzić może każdy klub do najwyż-szych trofeów, niczym wytrawny negocja-tor potrafi sprowadzić każdego piłkarza doswojego klubu. Staje się strategiem opracowującym skuteczne taktyki w walcez każdym przeciwnikiem. Tak, godziny gryw Football Managera uczą bardzo wiele.Zapewne nie przyszło Wam nigdy dogłowy, że doświadczenie zdobyte w grzemożna wykorzystać w życiu. Oczywiścienie chcę Was przekonywać, że wirtualnymanager odnoszący spektakularne sukcesy w grze poradziłby sobie jako trener choćby A-klasowej drużyny ale w wielu codziennych sytuacjach można z powodzeniem stosować wiedzę jakąwpoili nam twórcy FM-a.

Rozpoczynamy właśnie cykl artykułów –poradników pokazujących Wam w jakisposób zacząć z tej wiedzy korzystać.Często w codziennym życiu spotykasz sięz sytuacjami, w których nie bardzo wieszco zrobić – wydają Ci się one nowe i trudne. W serii poradników pokażemyWam, że życie to gra i spotkasz w nimwiele sytuacji, z którymi niejednokrotniespotykasz się w FM-ie. Zapewne zdziwiszsię jak często możesz zastosować wiedzę,którą zdobyłeś grając w swoją ulubionągrę.

Ponieważ już za parę tygodni nowy rokszkolny, więc pierwszy artykuł cyklu poświęcimy właśnie lidze, która nazywasię szkołą.

Szkoła – League HelperSzkoła to skomplikowana liga, w której

każdy z graczy rozpoczyna od najniższegoszczebla nazwanego klasą pierwszą. Rozgrywki prowadzone są w systemie sezonowym. Sezon rozpoczyna się 1 września, kończy mniej więcej 30czerwca. Zadaniem każdego gracza jestawans do wyższej klasy rozgrywkowej.

Jest to cel minimum, który stawiają przednami sponsorzy zwani także rodzicami.Oczywiście hojność sponsora zależy odnaszych wyników i warto mieć to na uwa-dze. Aby awansować należy osiągnąć korzystny rezultat z każdym z przeciwni-ków. W zależności od klasy oraz ligi, w któ-rej występujemy, liczba przeciwnikówmoże być różna. Najbardziej znani z nich,występujący w każdej lidze to FC Matema-tyka i KS Język polski. Wynik rozgrywkiustalany jest jako wypadkowa meczy rozgrywanych z każdym z przeciwników w ciągu całego sezonu. W zależności odustalonego terminarza rozgrywek z jed-nym przeciwnikiem możemy się spotykaćnawet kilka razy w tygodniu. Każde spot-kanie trwa 45 minut. Aby było ciekawiejstawka poszczególnych meczów jestróżna, zdarzają się spotkania towarzyskie,w których nie padają bramki i spotkaniatakie zazwyczaj nie mają wpływu na koń-cowy wynik. Do klasyfikacji łącznej liczonesą te mecze, które kończą się uzyskaniemprzez nas punktów. Punkty uzyskuje się zestałych fragmentów gry, które za chwilęsobie omówimy. W jednym takim spotka-niu możemy zdobyć od jednego do sześciu punktów. Końcowy wynik ustalasię jako średnią liczbę punktów uzyskanąw meczach o punkty. Do pokonania danego przeciwnika wystarczą nam conajmniej 2 punkty z nim uzyskane.

Niewątpliwym utrudnieniem rozgrywekjest to, że o tym, które ze spotkań jest meczem o punkty, a które nie, decydujemanager drużyny przeciwnej. Najkorzyst-niejsza jest taka sytuacja, w której przeciw-nik wcześniej informuje nas, który meczbędzie o stawkę, wtedy możemy się odpo-wiednio przygotować. Niestety złośliwiprzeciwnicy często nas o tym nie infor-mują i przeprowadzają grę na punktywtedy, gdy nie jesteśmy do niej przygoto-wani. Według mnie jest to gra nie fair, alena razie nie zanosi się na to by federacjazmieniła ten zapis w przepisach.

Każdy jest manageremCzęsto w codziennym życiu spotykasz się z sytuacjami,

w których nie bardzo wiesz co zrobić – wydają Ci się one nowe i trudne. W serii poradników pokażemy Wam, że życie to gra i spotkasz w nim wiele sytuacji, z którymi

niejednokrotnie spotykasz się w FM-ie. Zapewne zdziwiszsię jak często możesz zastosować wiedzę, którą zdobyłeś

grając w swoją ulubioną grę.

FM W ŻYCIUDzisiaj o punkty gromadzone w ran-

kingu UEFA coraz trudniej. Awans do kolejnej rundy staje się coraz większymproblemem. W obecnym sezonie Wisłę zatrzymała Levadia Tallin, z którą kilka lattemu krakowianie zapewne poradzilibysobie z zawiązanymi oczyma. Warto więcwalczyć w każdym meczu i nie odpuszczaćspotkań, tak jak zrobił to Lech w rewanżo-wym spotkaniu z Norwegami. Pozbawił ontym meczem polskie zespoły kolejnychpunktów, które w przyszłości mogą byćbardzo cenne. Po cichu liczę jednak, że zespół Jacka Zielińskiego zrehabilituje sięza to spotkanie i sprawi polskim kibicomtrochę radości jak to zrobił w poprzednimsezonie Franciszek Smuda. Punkty sącenne Panie Dzieju i nie warto z nich rezygnować.

Współczynniki - co i jak...Zdobywanie punktów jest nadzwyczajproste, gdyby nie fakt, że aby je otrzymaćtrzeba mecz w europejskich pucharachwygrać. W pierwszych fazach liczba punk-tów do zdobycia jest inna niż w fazie grupowej. W rundach kwalifikacyjnych zazwycięstwo dostajemy 1 punkt. Remisspowoduje dodanie do współczynnika 0.5punktów. Inne wartości otrzymuje klub w grający już w fazie grupowej. Po zwycię-stwie klub na swoje konto zapisuje 2 punkty. Remis spowoduje otrzymaniejednego punktu. Zespół nagradzany jesttakże za awans do poszczególnych faz roz-grywek. I tak za zakwalifikowanie się doLigi Europejskiej otrzyma 0.25 (I runda), 0.5(II rudna), 1 (III runda), 1.5 (IV runda), 2 (faza grupowa). Inne wartości są do zdo-bycia w Lidze Mistrzów: 0.5 (I runda), 1 (II runda). Sam awans do tej fazy rozgry-wek premiowany jest 4 punktami.Poza punktami zdobytymi przez kon-kretny zespół, może on otrzymać kolejnepunkty dzięki dobrej grze innych drużyn z tego samego kraju. Wartość, która zosta-nie dodana do sumy punktów to średnialiczba punktów wszystkich ekip grającychw pucharach. Tak więc – Wisła Kraków,która w tym sezonie zdobyła tylko 0.5punktów otrzyma co najmniej kolejne1.875 dzięki dobrej grze Polonii, Legii i Lecha. Kolejne dobre występy poznań-skiej lokomotywy mogą ten wynik jeszczepoprawić.

BUFFU

TIO

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 22

Page 23: Scenowy Peryskop sierpień 2009

Punkty, o czym wspomniałem, zdoby-wamy podczas stałych fragmentów gry.Do podstawowych należą: kartkówki, kla-sówki i odpytywania.

Kartkówki – najniebezpieczniejszy element gry, ponieważ z reguły jest nieza-powiedziany i nadzwyczaj złośliwy. Abyosiągnąć dobry wynik w kartkówce należyutrzymywać równą formę przez cały sezonco niestety jest wyczerpujące i bardzotrudne do osiągnięcia. Najważniejsza w tym elemencie gry jest znajomość przeciwnika i umiejętność przewidywania,w którym meczu ten stały fragment grywystąpi.

Klasówki – to taki stały fragment gry, naktóry poświęca się całe jedno spotkanie.Są to trudne mecze, na szczęście ich termin jest ustalany dużo wcześniej, codaje nam czas na odpowiednie przygoto-wanie. Aby osiągnąć dobry wynik w tymfragmencie gry trzeba być w wysokiej formie, choć oczywiście jak mówi słynnepowiedzenie „piłka jest okrągła a bramkisą dwie” i wynik też zależy od zwykłegoszczęścia. Nieodzowna jest również znajo-mość przeciwnika, jego zwyczajów, ulu-bionych zagrań – czyli zwyczajnemanagerskie przygotowanie się domeczu. Wyniki uzyskane w tym fragmen-cie gry mają decydujący wpływ na koń-cowy rezultat.

Odpytywanie – równie niebezpiecznyfragment gry jak kartkówki, ponieważtakże bywa niezapowiedziany. Pewnymułatwieniem dla nas jest fakt, że niekiedyto my możemy zadecydować kiedy tenfragment gry zostanie przeprowadzany.Taktyka taka nazywa się „zgłaszaniem siędo odpowiedzi”. Mniej doświadczeni ma-nagerowie uważają, że stosowanie takiejtaktyki przeczy zasadom „hard core” ale nie

mają racji. Warto stosować „zgłaszanie siędo odpowiedzi”, bo po pierwsze fragmentgry przeprowadza się wtedy gdy jesteśmydo niego przygotowani (dzięki czemu ła-twiej osiągnąć dobry rezultat), a po drugieuzyskanie punktów podczas odpytywaniazmniejsza prawdopodobieństwo wystą-pienia tego elementu gry w pozostałychspotkaniach. Bardzo skuteczna w tej tak-formie, choć oczywiście jak mówi słynnepowiedzenie „piłka jest okrągła a bramkisą dwie” i wynik też zależy od zwykłegoszczęścia. Nieodzowna jest również znajo-mość przeciwnika, jego zwyczajów, ulubionych zagrań – czyli zwyczajne managerskie przygotowanie się domeczu. Wyniki uzyskane w tym fragmen-cie gry mają decydujący wpływ na koń-cowy rezultat.Odpytywanie – równie niebezpiecznyfragment gry jak kartkówki, ponieważtakże bywa niezapowiedziany. Pewnymułatwieniem dla nas jest fakt, że niekiedyto my możemy zadecydować, kiedy tenfragment gry zostanie przeprowadzany.Taktyka taka nazywa się „zgłaszaniem siędo odpowiedzi”. Mniej doświadczeni managerowie uważają, że stosowanie takiej taktyki przeczy zasadom „hardcore”,ale nie mają racji. Warto stosować „zgłasza-nie się do odpowiedzi”, bo po pierwszefragment gry przeprowadza się wtedy,gdy jesteśmy do niego przygotowani(dzięki czemu łatwiej osiągnąć dobry rezultat), a po drugie - uzyskanie punktówpodczas odpytywania zmniejsza prawdo-podobieństwo wystąpienia tego elemen-tu gry w pozostałych spotkaniach. Bardzoskuteczna w tej taktyce bywa gra zespo-łowa, która polega na tym, że ustalamywraz z innymi managerami plan „zgłoszeńdo odpowiedzi” na każde spotkanie. Dzięki

temu pozbawiamy przeciwnika możliwoś-ci zastosowania „odpytywania” z zaskocze-nia. Niestety, taktyka ta sprawdza się tylkoz niedoświadczonymi przeciwnikami. W krótkim okresie czasu, może jednakprzynieść bardzo dobre rezultaty. Niektó-rzy przeciwnicy stosują też taki fragmentgry jak:Praca domowa – polega na sprawdzeniuprzez przeciwnika, w jaki sposób opraco-waliśmy dane zadanie taktyczne. Dobrerezultaty przynosi tutaj również gra zespo-łowa i wzajemna pomoc w uzupełnieniu„pracy domowej”.Niektórzy przeciwnicy wykazują się pomy-słowością w wymyślaniu innych stałychfragmentów gry, po których padająpunkty. Niekiedy o awansie do wyższejklasy rozgrywkowej decydują play – offy.Są to typowe mecze o wszystko - bardzo wyczerpujące i bardzo stresujące. Nie polecam nikomu.

Trudno o uniwersalną taktykę, która zapewni nam awans w każdym sezonie,ponieważ wiele zależy od charakterystykiligi, przeciwników z którymi się spotykamyi naszych predyspozycji. Podstawą jestopracowanie indywidualnych reżimówtreningowych, które pozwolą nam nautrzymanie stabilnej formy w całym sezo-nie oraz odpowiednie przygotowanie siędo meczów o stawkę.

Na koniec wspomnę, że istnieją „cheaty”,które mogą nam ułatwić osiągnięciedobrego wyniku w meczach. Są to takzwane „ściągi”, nielegalne środki wspoma-gające. Niestety im przeciwnik bardziejdoświadczony, tym korzystanie z cheatówtrudniejsze, a dodatkowo przyłapanie nasna stosowaniu takich zagrywek powoduje,że automatycznie uzyskujemy tylko jedenpunkt. Ryzyko jest duże, ale niekiedy opła-calne, szczególnie kiedy nasza forma jestnaprawdę beznadziejna.

Szkoła to wymagająca liga. Osiągnięciecelu minimum, czyli awansu do wyższejklasy nie jest trudne, ale należy pamiętaćo tym, że prawdziwe profity osiąga się zawysokie miejsce w lidze. Kiedy już dotrzemy do najwyższej klasy rozgrywko-wej w danej lidze, wtedy walczymy o awans do jak najbardziej prestiżowychrozgrywek w wyższej lidze. PrawdziwąLigą Mistrzów są studia, o których powiemw jednym z następnych odcinków. Na progu nowego sezonu pozostaje mi jedynie życzyć samych sukcesów mana-gerskich i spokojnego awansu!

TIO

FM W ŻYCIU

Są tablice i są... tablice. Czy nie czujesz się lepiej przy tej ze strzałkami?

TIO

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 23

Page 24: Scenowy Peryskop sierpień 2009

ŻYŁEK

SCENOWY PERYSKOP nr 4 (4) sierpień 2009 24

Być albo grać. Mam nadzieję, że nikt z Nas nie zadał sobie nigdy takiego pyta-nia. Być z dziewczyną czy grać w FootballManagera? Byłby to swoisty akt desperacjii ktoś taki musiałby sobie zadać pytanieczy świat, w którym egzystuje jest tymprawdziwym czy dąży do tego, aby wejśćdo FM-owego Matrixa. Co nie zmieniafaktu jeśli gra jest Waszą pasją to napewno wasze kobiety nie raz się pytały: Co to za gra? O co w niej chodzi? Czemu tekulki tak śmiesznie przesuwają się po ekra-nie? Czemu nie zainstalujesz The Sims,tylko patrzysz na ramki ze statystykami? Ile razy można było zapomnieć o spotka-niu z dziewczyną, bo akurat graliście meczo mistrzostwo? Gra, która w naszych sercach ma stałe miejsce doprowadza dofurii płeć piękną. Zaś płeć piękna swoimiuwagami i decyzjami może nas doprowa-dzać do furii. Pamiętam taką sytuację,kiedy miałem z 15 lat i grałem w Cham-pionship Manager 00/01. Okres waka-cyjny, więcej czasu – można było rozegraćsezon w jeden dzień. Po 11 godzinach gryWidzewem Łódź, mama poprosiła mnie o wyłączenie komputera. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy mnie poprosiła. Następ-nie był ciąg rozkazów, aż do groźby „bowyłączę korki”. Po perfidnym wyśmianiujej, mój stan emocjonalny bardzo szybkozmienił się w potok łez. Zrobiła to. Szkodatylko, że ostatni zapis gry był…11 godzinwcześniej. Już miałem taboret w ręce, juższedłem krokiem mordercy z wulgaryz-mami wypisanymi na twarzy. W jednejchwili opamiętałem się i stwierdziłem, żew nocy jak pójdzie spać odrobię to co stra-ciłem. Słowa dotrzymałem i gdybyśmy

zrobili podsumowanie to gra-łem w CM-a 22 godziny z małąprzerwą, kiedy rodzicielka od-łączyła mnie od prądu.

Kobiety nie rozumieją tej gry.Może i grę byłyby w stanie zro-zumieć. One nie rozumieją nasi naszego zafascynowania. Jestem ciekawy czy w Polscewśród fanów gry znajduje sięchociaż 1% dziewczyn grają-cych w Football Managera. Na Forum CM-a były kiedyś za-rejestrowane i czynnie udziela-jące się trzy dziewczyny.Najczęściej jednak były to part-nerki, byłe partnerki czy też koleżanki od dawnazarejestro-

wanych userów, które rzadko wychodziłypoza granice Hyde Parku. Czemu takciężko zaszczepić kobiecie miłość do managera? Przecież jest ogrom kobiet,które interesują się piłką nożną, czasemnawet bardziej niż mężczyźni. Oczywiścienie są to kobiety z grupy „Cristino maświetne ciało, a David zmienił fryzurę”.Chociaż to nie jest zależność. Partnerkamojego sąsiada wie, że piłka jest okrągła,bramki są dwie, a kiedyś powiedziała, żezawsze myślała, że Wisła Kraków jest repre-zentacją Polski. Mimo tak „ogromnej” wiedzy postanowiła, że chce spróbowaćzagrać w Football Managera. Z naszą pomocą wybrała Chelsea Londyn, ustawiłataktykę na zasadzie 6-12-4, a w linii napadu grali tak świetni i znani na całyświat napastnicy jak Terry i Cech. Z przera-żeniem oglądaliśmy mecz o ile mnie pamięć nie myli z Fulham, kiedy to Chelseawygrała 4-0. Po zakończonym spotkaniuwstała od komputera kwitując to hasłem:“To przecież nawet pasjans jest trudniej-szy…”. To był moment, kiedy zacząłem sięzastanawiać co decyduje o sukcesie –zdolności „trenersko-managerskie”, czyzwykły pierwiastek szczęścia.

Teraz w artykule miał być fragment o tym jak moja partnerka podchodzi domojej gry w Football Managera. Jednakkto lepiej o tym może napisać jak nie samazainteresowana?

„Piłka nożna? Tak. Gry komputerowe? Tak.Mój mężczyzna? Tak. Jak najbardziej. Każdyma jakieś hobby, jakieś zainteresowania, odktórych ciężko się oderwać, bo po prostu

uzależniają. Osobiście należę do jednegoforum tematycznym, gdzie udzielałam siębardzo aktywnie, po małej przerwie powró-ciłam, by zacząć od nowa, odświeżyćwszystkie znajomości. I co? Szok! Nie dość,że wszyscy mnie pamiętali, cieszyli sięogromnie z mojego powrotu, to jeszcze bardzo szybko “wkręciłam się” ponownie w tematy i wątki. W tej właśnie chwili zauważyłam, czego mi tak naprawdę brakowało, za czym tak tęskniłam i co taknaprawdę tworzy ten niesamowity klimat.

Rozumiem zainteresowania i wyżej wymienione uzależnienie. Rozumiem Żyłkai jego zafascynowanie Wami ;-). Lepszy mężczyzna z zainteresowaniami i pasją niż mężczyzna zupełnie bez wyrazu, interesujący się po trochu wszyst-kim. Wiadomo – czasami są chwile, że szlagmnie trafia, bo pierwsze co robi po włącze-niu komputera – to forum albo gra. Ale nacałe (chyba JEGO) szczęście nie było jeszczesytuacji, żebym nie była w stanie Go od tegokomputera odciągnąć ;-).

Patrząc na Jego radość po powrocie zezlotu, patrząc na naprawdę wielkie zaanga-żowanie i widoczną pasję, nawet w samym pisaniu takich artykułów – mamnadzieję kiedyś przekonać się co w tymwszystkim jest takiego, co wciąga, bez końcaodbiera wszystkie zmysły, kompletnie wyłą-cza człowieka, przenosi do zupełnie innegoświata. Po powrocie do naszego mieszkania,mam zamiar osobiś-cie przekonać się naczym to wszystko polega i z czym to się je. A może i z czasem poznamy się na forum?

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękujęWam za to, że na swój własny sposóbuszczęśliwiacie mojego faceta i dajecie mutyle motywacji, do tego w czym jest naprawdę dobry. Alicja”.

Jak widać można pogodzić przyjemne z pożytecznym. Nie pytajcie się mnie tylko,co z pary – gra, a kobieta – traktuje jakoprzyjemne, a co jako pożyteczne. Cieszęsię, że moja luba rozumie i akceptuje to, cotak bardzo lubię. Teraz czekam na dzień,kiedy razem z nią na jednym komputerzestacjonarnym obejmiemy dwa zespołyrozgrywając kilka sezonów gry. Wtedyznaczenie „kobieta idealna” zmieniłobyznaczenie. Na pewno możecie spodziewaćsię relacji.

Żyłek

FM W ŻYCIU

Kobiety a Football Manager

Bo w życiu trzeba sobie radzić...