4
ALMA MATER 53 na wykładach. Na początku sprawdzał jedną grupę, ale szybko zorientował się, że obecne w amteatralnej sali koleżanki robią go „na szaro”, i zaczął sprawdzać dwie, a nawet trzy grupy. źniej wyczytanym polecał stać do końca listy. I tak sobie z nami nie poradził. Nawet stojące osoby wyczytane mogły dyskretnie przesuwać się na inne miejsca i elegancko krzyk- nąć „jestem”. Po jakimś czasie nasz wykładowca – doskonale zdając sobie sprawę z sytuacji, dał za wygraną. Na około setkę zahartowanych w pięcioletnich studiach studentek ani on, ani nikt inny nie znalazłby metody. Egzamin zdawało się w ustalonych terminach. Uczyłyśmy się po 3–4 osoby z jednych notatek pod drzwiami gabinetu na korytarzu. Trwało to dwie do trzech godzin, następnie pułkow- nik zadawał pytania, zdająca jednym tchem recytowała „ciur- ki” i po wpisaniu oceny do indeksu wychodziła, natychmiast zapominając o epidemiologii i organizacji służby zdrowia na polu walki. Pozostałe przedmioty zdawało się u kolejnych wykłada- jących ordynatorów, którzy całą sprawę traktowali normalnie i bardzo ulgowo. Niestety, nasi wspaniali Nauczyciele już wszyscy przeszli na wieczne wykłady. Pokolenia lekarzy, zawdzięczając im własne wykształcenie, zachowują ich we wdzięcznej pamięci i szacun- ku. Profesorzy rozumieli sytuację młodzieży w tamtych bardzo trudnych materialnie i politycznie czasach. Umieli docenić zapał i pokonywanie niejednokrotnie wielkich trudności młodych ludzi w dążeniu do zdobycia dyplomu lekarza. Absolwenci Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej z roku 1959 są już dzisiaj na emeryturze, w większości starając się utrzymać kontakt z zawodem. To smutne, ale kilkoro z ko- legów odeszło już na wieczny dyżur. Rocznik nasz wydał wielu wybitnych naukowców, dydakty- ków, zdobywców wszystkich możliwych stopni naukowych i za- wodowych, wielu rzetelnych lekarzy, całym sercem oddanych swoim pacjentom. Z naszego grona wyszedł również kolega piastujący godność rektora naszej Almae Matris. Czy i po nas pozostaną wspomnienia i anegdoty powtarzane przez kolejne pokolenia studentów i uczniów? Mamy nadzieję, że tak. Barbara Nazimek-Krawczyk 64. rocznica oswobodzenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, która minęła 27 stycznia 2009 roku, stała się okazją do zorganizowania specjalnego posiedzenia Towarzystwa Lekarskiego Krakowskiego. To szczególne spot- kanie, przygotowane pod hasłem Medycyna za drutami obozu, odbyło się 28 stycznia br. w auli Collegium Novum UJ z udzia- łem byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Sesję otworzył prorektor UJ ds. Collegium Medicum prof. Wojciech Nowak. Ci, którzy chcieli zabić człowieka, osiągnęli skutek wręcz odwrotny: uczynili go silniejszym i szlachetniejszym. Ci, któ- rzy usiłowali zniszczyć wartości ludzkie, bezwiednie zasiali ziarno wielkiego i podniosłego odrodzenia. Oświęcim dowiódł W RYTMIE ŚMIERCI jeszcze raz, że żadna otchłań zgrozy nie może zniszczyć ludz- kości i złamać woli człowieka, by żyć w wolności, godności i sprawiedliwości – te słowa, wypowiedziane przez prezydenta Włoch w latach 1964–1971 Giuseppe Saragata, przypomniał uczestnikom spotkania prezes Towarzystwa Lekarskiego Kra- kowskiego prof. Igor Gościński. Następnie w swoim wystą- pieniu profesor przedstawił historię Zeszytów oświęcimskich „Przeglądu Lekarskiego”. O działalności lekarzy hitlerowskich – hańbie medycyny XX wieku, mówił prof. Aleksander B. Skotnicki. – Polska została wybrana w planach hitlerowskich na poligon doświadczalny polityki ludobójstwa. Tu dokonywano nie tylko eksperymentów, Sesję otworzył prorektor UJ ds. Collegium Medicum prof. Wojciech Nowak Licznie zgromadzeni w auli goście z przejęciem wysłuchali wszystkich referatów

W RYTMIE ŚMIERCI - almamater.uj.edu.pl · Szpital i przychodnie by ... -Birkenau, niezwykle godnie zapisując się w pamięci swoich współwięźniów. O pomocy ludziom ocalonym

  • Upload
    vuliem

  • View
    216

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

ALMA MATER 53

na wykładach. Na początku sprawdzał jedną grupę, ale szybko zorientował się, że obecne w amfi teatralnej sali koleżanki robią go „na szaro”, i zaczął sprawdzać dwie, a nawet trzy grupy. Później wyczytanym polecał stać do końca listy. I tak sobie z nami nie poradził. Nawet stojące osoby wyczytane mogły dyskretnie przesuwać się na inne miejsca i elegancko krzyk-nąć „jestem”. Po jakimś czasie nasz wykładowca – doskonale zdając sobie sprawę z sytuacji, dał za wygraną. Na około setkę zahartowanych w pięcioletnich studiach studentek ani on, ani nikt inny nie znalazłby metody.

Egzamin zdawało się w ustalonych terminach. Uczyłyśmy się po 3–4 osoby z jednych notatek pod drzwiami gabinetu na korytarzu. Trwało to dwie do trzech godzin, następnie pułkow-nik zadawał pytania, zdająca jednym tchem recytowała „ciur-ki” i po wpisaniu oceny do indeksu wychodziła, natychmiast zapominając o epidemiologii i organizacji służby zdrowia na polu walki.

Pozostałe przedmioty zdawało się u kolejnych wykłada-jących ordynatorów, którzy całą sprawę traktowali normalnie i bardzo ulgowo.

Niestety, nasi wspaniali Nauczyciele już wszyscy przeszli na wieczne wykłady. Pokolenia lekarzy, zawdzięczając im własne wykształcenie, zachowują ich we wdzięcznej pamięci i szacun-ku. Profesorzy rozumieli sytuację młodzieży w tamtych bardzo trudnych materialnie i politycznie czasach. Umieli docenić zapał i pokonywanie niejednokrotnie wielkich trudności młodych ludzi w dążeniu do zdobycia dyplomu lekarza.

Absolwenci Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej z roku 1959 są już dzisiaj na emeryturze, w większości starając się utrzymać kontakt z zawodem. To smutne, ale kilkoro z ko-legów odeszło już na wieczny dyżur.

Rocznik nasz wydał wielu wybitnych naukowców, dydakty-ków, zdobywców wszystkich możliwych stopni naukowych i za-wodowych, wielu rzetelnych lekarzy, całym sercem oddanych swoim pacjentom. Z naszego grona wyszedł również kolega piastujący godność rektora naszej Almae Matris.

Czy i po nas pozostaną wspomnienia i anegdoty powtarzane przez kolejne pokolenia studentów i uczniów? Mamy nadzieję, że tak.

Barbara Nazimek-Krawczyk

64. rocznica oswobodzenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, która minęła 27 stycznia 2009

roku, stała się okazją do zorganizowania specjalnego posiedzenia Towarzystwa Lekarskiego Krakowskiego. To szczególne spot-kanie, przygotowane pod hasłem Medycyna za drutami obozu, odbyło się 28 stycznia br. w auli Collegium Novum UJ z udzia-łem byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Sesję otworzył prorektor UJ ds. Collegium Medicum prof. Wojciech Nowak.– Ci, którzy chcieli zabić człowieka, osiągnęli skutek wręcz odwrotny: uczynili go silniejszym i szlachetniejszym. Ci, któ-rzy usiłowali zniszczyć wartości ludzkie, bezwiednie zasiali ziarno wielkiego i podniosłego odrodzenia. Oświęcim dowiódł

W RYTMIE ŚMIERCIjeszcze raz, że żadna otchłań zgrozy nie może zniszczyć ludz-kości i złamać woli człowieka, by żyć w wolności, godności i sprawiedliwości – te słowa, wypowiedziane przez prezydenta Włoch w latach 1964–1971 Giuseppe Saragata, przypomniał uczestnikom spotkania prezes Towarzystwa Lekarskiego Kra-kowskiego prof. Igor Gościński. Następnie w swoim wystą-pieniu profesor przedstawił historię Zeszytów oświęcimskich „Przeglądu Lekarskiego”.

O działalności lekarzy hitlerowskich – hańbie medycyny XX wieku, mówił prof. Aleksander B. Skotnicki. – Polska została wybrana w planach hitlerowskich na poligon doświadczalny polityki ludobójstwa. Tu dokonywano nie tylko eksperymentów,

Sesję otworzył prorektor UJ ds. Collegium Medicum prof. Wojciech Nowak

Licznie zgromadzeni w auli goście z przejęciem wysłuchali wszystkich referatów

54 ALMA MATER

do ilu stopni można zamrozić żywego człowieka i przywrócić go do życia. Tu obniżano racje żywnościowe poniżej pozio-mu uważanego dotychczas za głodowy i zmuszano do wysiłku fizycznego, który przekraczał siły ludzkie. Polska była labora-torium zbrodni i polem doświad-czalnym dla jej wypróbowania – akcentował profesor. – Zbrod-nie hitlerowskiej medycyny, dokonywane w czasie drugiej wojny światowej, rzuciły hańbę na cały świat lekarski. Hańby tej nic i nigdy zmazać nie może. Lekarze bowiem, których powo-łaniem zawsze jest ratowanie życia ludzi, zabijali ich masowo i z pełną premedytacją. A choć jest to już historia, nie może być jednak nigdy zapomniana.

Wystąpieniu profesora towarzyszył przejmujący pokaz fotogra-fi i dokumentujących dramatyczne losy tysięcy ludzi uwięzionych w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau.

Nie mniej wstrząsający był wykład prof. Zdzi-sława Jana Ryna dotyczący działalności lekarzy--więźniów z tego obozu, którzy – często z nara-żeniem własnego życia, w koszmarnie trudnych warunkach, walczyli o życie innych. Profesor przypomniał, że podczas wojny i okupacji zginęło co najmniej pięć tysięcy polskich lekarzy, dwa i pół tysiąca stomatologów i około trzech tysięcy osób z lekarskiego personelu pomocniczego! – Na obo-zową rampę, jak na taśmę produkcyjną, przybywały transporty więźniów z różnych stron Europy – milio-ny Polaków, Żydów, Cyganów, jeńców wojennych, przedstawicieli kilkudziesięciu narodowości. [...] Z udziałem niemieckich naukowców, w tym także le-karzy, opracowano metody masowego unicestwiania ludzi w sposób szybki, skuteczny, ekonomiczny i niepozostawiający śladów. Służyły do tego komory gazowe i krematoria, a wykonawcami była kadra zdegenerowanych funkcjonariuszy obozowych.

Szpital i przychodnie były miejscem selekcji, poczekalnią, z której chorych kierowano na śmiertelną iniekcję fenolu w ser-

ce lub do komór gazowych. Chorzy mieli służyć za żywy materiał doświadczalny do wyrafinowanych pseudole-karskich doświadczeń. Pro-wadzono eksperymenty ste-rylizacyjne, kastracje, sztucz-ne zapłodnienia, oparzenia środkami żrącymi, badania antropologiczne, badania na bliźniętach jednojajowych, sztuczne zakażenia, badania nad rakiem, wykonywano eks-perymentalne niepotrzebne operacje... Niektóre zwłoki kierowano do muzeów ana-tomii lub przeznaczano do celów przemysłowych.

W swoim referacie profe-sor przypomniał także dzie-

siątki nazwisk polskich lekarzy, którzy przeszli przez Auschwitz--Birkenau, niezwykle godnie zapisując się w pamięci swoich współwięźniów.

O pomocy ludziom ocalonym z zagłady po wyzwoleniu obozu KL Auschwitz-Birkenau mówił dr Jacek Lachendro z Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Podczas sesji zaprezentowana została także książka autorstwa Stanisława Kłodzińskiego i Zdzisława Jana Ryna zatytułowana Rytm śmierci. Jednak kulminacyjnym punktem tego wzrusza-jącego spotkania stała się dyskusja, w której niezwykle przejmująco zabrzmiał głos byłych więźniów obozów koncentracyjnych, wspo-minających swój udział w pseudomedycznych doświadczeniach lekarzy hitlerowskich.

Uczestnikom spotkania mocno utkwiły w pa-mięci słowa prof. Jana Sehna, współpracownika „Przeglądu Lekarskiego”, które przypomniał

w swoim wystąpieniu prof. Zdzisław Jan Ryn: Zbrodnie prze-ciw ludzkości są nie tylko hańbą dla ich sprawców i policzkiem wymierzonym rodzajowi ludzkiemu, są one przede wszystkim ostrzeżeniem, do czego ludzkości w jej przyszłych dziejach poniżyć się nie wolno.

Rita Pagacz-Moczarska

Od początku było jasne, że szpitale obozowe zostały perfidnie wkomponowane w funkcje eksterminacyjne prze-widziane w programie tak zwanej eutanazji, to jest uśmiercania „z litości” osób uznanych za nieuleczalnie chore, a zatem nieprzydatne dla III Rzeszy. W połowie 1941 roku eutanazją objęto również więźniów obozów koncentra-cyjnych. Odtąd cierpiący na choroby zakaźne lub inne nierokujące wyzdrowienia byli systematycznie uśmiercani. Zagładą objęto w pierwszym rzędzie więźniów przebywających w szpitalach obozowych. Do tego służyły selekcje. Pierwszą przeprowadziła komisja lekarska pod kierunkiem dr. Horsta Schumanna 28 lipca 1941 roku. Ofiarą padło 575 chorych. Zabijanie fenolem, do czasu uruchomienia komór gazowych, było podstawową metodą „oczyszczania” obozu z więźniów nienadających się do pracy. Selekcje powtarzano systematycznie, obejmując wszystkie rewiry. Jedną z ostatnich selekcji przeprowadzono w październiku 1944 roku.

Fragment wykładu prof. Zdzisława Jana Ryna

W drodze po śmierć...

ALMA MATER 55

Każdy cmentarz jest nie tylko miejscem wiecznego spoczynku, parkiem bądź muzealnym kompleksem zabytków rzeźbiar-

skich, ale nade wszystko dowodem naszej pamięci. Niekiedy jednak także oskarżeniem o jej brak. Dlatego byłoby czymś niewybaczalnym, gdyby Uniwersytet Jagielloński, najstarsza uczelnia w Polsce, nie umiał zadbać o pamięć o tych, którzy na przestrzeni stuleci budowali jego świetność.

W poczuciu tak rozumianej powinności wobec tych, którzy odeszli, Uniwersytet Jagielloński – jako pierwsza uczelnia w kraju –

KOMITET DO SPRAW OPIEKI NAD GROBAMIPROFESORÓW UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO

powołał Komitet do spraw Opieki nad Grobami Profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do jego najważniejszych zadań należy bezsprzecznie stworzenie bazy lokalizacji miejsc pochów-ku profesorów UJ, a także inwentaryzacja grobów, sprawdzenie ich stanu oraz przynajmniej raz do roku jego kontrola. Wreszcie, w przypadku stwierdzenia potrzeby naprawy, podejmowanie szybkich decyzji, bez zbędnej biurokratycznej mitręgi.

Groby profesorów UJ znajdują się na różnych cmentarzach Krakowa, a także poza Krakowem. Niektórymi z nich – z różnych

Więźniów Oświęcimia sprzedawano nawet jako króliki doświadczalne firmie Bayer, będącej częścią koncernu I.G. Farben, która wykorzystywała więźniów do testowania nowych leków.W jednym z listów firmy Bayer do władz obozu czytamy: Transport 150 kobiet przybył w dobrym stanie. Ponieważ jednak w toku doświadczeń zmarły, nie możemy wyciągnąć wiążących wniosków. Zwracamy się więc do panów z prośbą o przysłanie nam następnej grupy kobiet, w tej liczbie i po tej samej cenie. Kobiety, które zmarły w czasie testowania eksperymentalnego środka znieczulającego, kosztowały firmę Bayer po 170 marek niemieckich.

Fragment wykładu prof. Aleksandra B. Skotnickiego

Kiedy dziś myślę o tych piętrzących się stosach trupów, ogarnia mnie przerażenie. Przecież te wszystkie trupy to byli LUDZIE, na miłość Boską, tyle ludzi, dlaczego było ich tak dużo, nie chcę wierzyć w to, że to był obóz zagłady, uprzytamniam sobie tylko, że to byli ludzie. Nie znajduję odpowiedzi, dlaczego pozwolono na to, dlaczego świat nie interweniował, przecież to byli ludzie. Ileż to ludzkich głów, ileż serc, które dla kogoś biły, ile par oczu różnego koloru, dlaczego bezkarnie ginęli ludzie. [...] Wojna się skończyła, świat XX wieku przeszedł nad tym do porządku dziennego. Rodzą się nowi ludzie, tamtych jednak nikt nie zastąpi...

Maria Ślisz-Oyrzyńska

56 ALMA MATER

przyczyn – nikt się już dzisiaj nie opiekuje. Okradane, niszczone przez wandali i czas (jak na przykład grób koryfeusza polskiej historiografi i Józefa Feldmana czy współodkrywcy skroplenia składników powietrza Zygmunta Wróblewskiego) – nie wystawia-ją nam, żyjącym dzisiaj profesorom Uniwersytetu Jagiellońskiego,

pochlebnego świadectwa. Jeżeli sami nie potrafi my pamiętać o naszych zmarłych, nie potrafi my przekazać innym potrzeby troski o taką pamięć, nie liczmy, że ci, którzy przyjdą po nas, zechcą pamiętać o nas.

Jan Wiktor Tkaczyński

KOMITET DO SPRAW OPIEKI NAD GROBAMI PROFESORÓW UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGOKontakt: Ośrodek Informacji i Promocji UJ, ul. Piłsudskiego 8/1, 31-109 Kraków

tel. 012 430 10 12, 012 663 14 77, fax 012 430 10 30, [email protected]

Decyzją nr 64 z 4 grudnia 2008 roku JM Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego powołał Komitet do spraw Opieki nad Grobami Profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego. W jego skład weszli: prof. Jan Wiktor Tkaczyński z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych (przewodniczący), prof. Andrzej Mączyński z Wydziału Prawa i Administracji, prof. Wojciech Suchoń z Wydziału Filozoficznego, dr hab. Zenon Piech z Wydziału Historycznego, dr hab. Anna Sawicka z Wydziału Filologicznego, dr Maciej Rak z Wydziału Polonistyki, prof. Kazimierz Grotowski z Wydziału Fizyki, Astro-nomii i Informatyki Stosowanej, dr Krzysztof Ciesielski z Wydziału Matematyki i Informatyki, prof. Mieczysława Najbar z Wydziału Chemii, prof. Alicja Zemanek z Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi, prof. Aleksander Skotnicki z Wydziału Lekarskiego, prof. Andrzej Starek z Wydziału Farmaceutycznego, dr hab. Zygmunt Pucko z Wydziału Nauk o Zdro-wiu, dr Piotr Lechowski z Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej, prof. Jacek Międzobrodzki z Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii

APEL KOMITETU DO SPRAW OPIEKI NAD GROBAMI PROFESORÓW UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO

Biorąc pod uwagę stworzoną przez ustawodawcę możliwość odpisu 1% podatku na rzecz organizacji pożytku pub-licznego, Komitet do spraw Opieki nad Grobami Profesorów UJ zwraca się z uprzejmą prośbą do wszystkich, którym pamięć o zmarłych profesorach Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest obojętna, o dokonywanie wpłat na konto Fundacji dla Uniwersytetu Jagiellońskiego. KRS: 0000077648, nr konta: Fortis Bank S.A. 22 1600 1039 0002 0037 5647 5001, z adnotacją „Groby Profesorów UJ”.

Wszystkim darczyńcom serdecznie dziękujemy!

Grób prof. Józefa Feldmana i Marii Feldmanowej Grób prof. Zygmunta Wróblewskiego