Upload
others
View
2
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
WARIANT #2 – ZASADZKA
Ogólne zasady:
Ten wariant służy pokazaniu, że w walnej bitwie legiony były niemal niezwyciężone, więc
przeciwnicy, by je pokonać, musieli wykazać się sprytem i próbować Rzymian zaskoczyć, złapać
nieprzygotowanych. Wielu widzów pewnie skojarzy Las Teutoburski (9 n.e.), ale pamiętajmy, że
legiony nie raz wpadały w zasadzki i ponosiły klęski (tzw. clades Lolliana w 16 p.n.e., gdzie
Germanie dali łupnia V Alaudae lub bitwa na przełęczy Beth Horon, czyli rozbicie XII Fulminata
przez żydowskich powstańców w 66 n.e.). Konieczne jest tu oczywiście, żeby legioniści grali z
sensem „zaskoczenie” Ale scenariusz sam w sobie przewiduje dla nich pewne utrudnienia,
żeby nie mogli zbyt łatwo się ogarnąć natychmiast po ataku.
Żeby bitwa nieco potrwała, znów podzielona jest na pewne fazy. I znów ważne, by walka trochę
trwała, nikt nie ginie od pierwszego trafienia, padają trupem ci, którzy dość ewidentnie zostali
zaciukani.
Generalne założenie: wygrywają barbarzyńcy. Czy to się uda i jak dokładnie przebiegnie - zależy
od ich determinacji oraz oporu Rzymian.
Tu wyjątkowo należy zaplanować z góry dokładnie miejsca poszczególnych wydarzeń, żeby coś
nie działo się poza zasięgiem widzów (oraz fotografów/operatorów ).
Uczestnicy:
Znów licząca ok. 30 osób „horda” barbarzyńska podzielona tym razem na 3 grupki (może
plemionami?).
„Armia” rzymska w postaci „legionu” plus „kohorta” weteranów - vexillatio veteranorum. W
sumie ok. 33-36 ludzi.
Narrator – Cactus
Przebieg:
1) ARMIE SIĘ ROZSTAWIAJĄ. Po poprzedniej bitwie jest czas na zebranie się, respawn poległych,
rozstawienie się, przygotowanie właściwego outlooku – to jest też czas, kiedy nasi
fotografowie/operatorzy mogą przejść w inne miejsca, złapać odpowiednie kadry, a narrator
może widzom opowiedzieć właśnie o wspomnianych klęskach legionów w zasadzkach i
przedstawić zarys nadchodzącej bitwy: oto rzymski legion zmierza w kolumnie marszowej na
nowe miejsce dyslokacji, gdzieś do fortu na limesie, na terenie niedawno dopiero opanowanym,
gdzie władza rzymska jest jeszcze krucha.
Rzymianie zbierają się z pola i odchodzą nad „rzeczkę” z boku fortu, czyli tam, skąd
wchodzimy zawsze na pole bitwy. Tam szykują się w kolumnę marszową – legion na przedzie
(centuriona poprzedza mini awangarda np. z 4 legionistów), kohorta weteranów z tyłu; kolumna
dwójkami, żeby była dłuższa (niemający pary idą osobno – to akurat będą oficerowie,
chorążowie). Idealnie byłoby, gdyby także przygotować odpowiedni wygląd na maszerującą w
poczuciu bezpieczeństwa kolumnę: ze 2-3 może nieść przygotowane wcześniej furki, w tym z
narzędziami jak siekiera, dolabra (i na czas poprzedniej bitwy czekające obok któregoś z
fotografów/operatorów); część legionistów może zdjąć hełmy i zawiesić je na pancerzach; kto
tylko może – bo ma pasy – zawiesza sobie tarczę (wystarczy nawet jeden krótki pasek skórzany
czy improwizowany wycięty z worka lnianego, tylko do zawieszenia tarczy na lewym ramieniu);
pila-pacynki niesione luźno na ramieniu, jak normalne pila. Krótko mówiąc, ma to jak najbardziej
wyglądać na wojsko w marszu, a nie gotowe do walki.
Barbarzyńcy dzielą się na 3 z grubsza równe liczebnie grupy. Dakowie padają na ziemię i „kryją
się” w tym małym rowie, który jest pod wałem fortu. Germanie kryją się po prawej w dowolnie
wybranym przez siebie miejscu – za plecami publiczności (uprzedzając ludzi, że w odpowiedniej
chwili będą musieli zrobić szybko im przejście). Galowie kryją się gdzieś tam po przeciwległej
stronie pola, za „wzgórzem”.
2) INFORMATOR. Rzymska kolumna wkracza na pole. Gdy znajdzie się już na nim cała, nagle zza
wzgórza naprzeciwko wybiega jeden z Galów – nieuzbrojony, bez pancerza i hełmu, wyglądający
jak cywil, i biegnie w stronę kolumny coś krzycząc. Centurion wstrzymuje marsz, awangarda
wyciąga miecze, otacza barbarzyńcę, gdy dobiega w jej pobliże. Gal coś gestykuluje, krzyczy,
żołnierze prowadzą go do centuriona. Pada przed nim na kolana, coś gada, wskazuje ręką tam,
skąd przyszła kolumna. Podbiega curator weteranów, naradza się z centurionem, ten wydaje mu
jakieś rozkazy. Curator odbiega do swojego vexillatio, krzyczy na żołnierzy, „kohorta” zawraca i
odchodzi tam skąd przyszła, poza zasięg wzroku publiczności. Podczas scenki narrator tłumaczy
widzom, że miejscowy podający się za sympatyka Rzymu przybiegł z informacją, że za kolumną od
niedawna podąża horda barbarzyńców, która zamierza w nocy zaatakować. Rzymscy dowódcy z
rezerwą traktują te informacje, mimo to centurion decyduje się wysłać weteranów z powrotem,
by zaczaili się na trasie, którą szedł legion i sprawdzili te pogłoski, a sam postanawia jak
najszybciej ruszać w dalszą drogę do fortu (daje znak do ruszenia, gdy już weterani znikną z pola).
Informatora nieufni Rzymianie biorą z sobą, prowadząc go w awangardzie - jest swobodny, ale de
facto jest jeńcem do czasu aż wysłany oddział nie sprawdzi jego doniesień.
3) ZDRADA. Jak można było się spodziewać , to był podstęp, mający na celu uszczuplenie sił
rzymskich. Na maszerującą kolumnę spadają nagle (kolejność uderzeń niech barbarzyńcy
wybiorą) zaczajone grupy Galów i Daków – od tyłu i od przodu. Powstają z ukrycia i szarżują, po
pierwszym starciu rozbiegają się, otaczają całą kolumnę. By dodatkowo zmniejszyć na niekorzyść
Rzymian dysproporcję sił, każdy trafiony pacynką rzuconą podczas natarcia przez barbarzyńców
jest automatycznie ranny albo zabity. Rzymianie usiłują ściągnąć z ramion tarcze, niektórzy
próbują założyć hełmy, ci z furkami rzucają je na ziemię, jedni zwracają się przeciwko Dakom, inni
przeciwko Galom, niektórzy rzucają we wroga „pilami”, inni używają ich jako włóczni, jeszcze inni
porzucają – szok i chaos. Centurion i option usiłują ogarnąć to – każdy na swoim odcinku.
Gdy po pierwszym zaskoczeniu legioniści się porządkują i próbują stabilizować „front”, spada na
nich kolejny cios. Za plecami publiczności Germanie formują „głowę dzika”, czyli ichni klin (w
zależności od interpretacji – wąską, a długą „kolumnę szturmową” albo coś w rodzaju bardziej
trapezu niż klina) i szarżują w sam środek, rozcinając rzymskie szeregi na dwoje – natychmiast po
wbiciu się w nie rozbiegają się, naciskają na wszystkie strony, dopełniając okrążenia.
W tej fazie wiele scenek może ubarwić widowisko:
W chwili ukazania się barbarzyńców, informator usiłuje się wyrwać spod rzymskiej straży i do nich
dołączyć. Może np. sięgnąć po ukryty nóż, zaatakować jednego z legionistów, innego kopnąć i
spróbować pobiec w kierunku swoich (ktoś z Galów może biec z dodatkową włócznią, którą mu
da, jeśli uda mu się dołączyć do nich). Wyjdzie jak wyjdzie – może zbiec; może zginąć zabity na
miejscu; może się wyrwać, ale zostać zabity rzuconym przez jednego z legionistów „pilum” etc.
„Ranieni” oszczepami, strzałami czy pociskami z proc Rzymianie klęczą, słaniają się
Barbarzyńcy atakując wskakują na tarcze legionistów, usiłują je wyrywać, odsłaniając ich
Niektórzy legioniści usiłują uciec, option i centurion próbują ich powstrzymać, może nawet
zabijają jednego z panikarzy
Jakiś legionista (z tych z furkami) łapie z bagażu dolabrę czy siekierkę i nią usiłuje opędzać się od
wrogów (wymagałoby to sporej ostrożności)
Medyk uwija się w tym chaosie, próbując pomóc rannym kolegom
4) OBRONA KOTŁÓW. Po ataku germańskiego klina Rzymianie zostają rozbici na dwie części i
otoczeni. Centurion i option usiłują krzyczeć do siebie i się komunikować (lub ktoś, kto ich
zastąpił, jeśli któryś z nich nie żyje już). Tworzą z pozostałych przy życiu żołnierzy orbisy, które
otoczone i szarpane przez barbarzyńców usiłują się bronić – legioniści tylko odpierają ataki,
próbują odpocząć. Dowódcy, signifer – w środku. Ważne, by te orbisy nie były za mocno
ściśnięte, by w środku dowódca i kilku ludzi „wewnętrznego kręgu” miało dostateczny luz, żeby
cokolwiek robić. Jeśli uda się ustabilizować sytuację, a centurion wyda takie rozkazy, legioniści
mogą np. przebić się i połączyć się z kolegami, by stworzyć jeden duży orbis – i ewentualnie
potem próbować kontratakować, powoli poszerzać koła. W tym czasie barbarzyńcy współdziałają
doraźnie po 2-3 na całym obwodzie, usiłując dorwać pojedynczych legionistów, którzy zostaną
zbyt wysunięci czy zrobią wypad, próbując przedrzeć się do środka „kotłów” i narobić
zamieszania – rozbić je na jeszcze mniejsze fragmenty. Najlepiej uzbrojeni atakują „kotły”
bezpośrednio, a za nimi krążą lekkozbrojni, ciskając pacynkami, strzelając w środek „kotłów” z
proc, dźgając z dystansu włóczniami etc.
5) FRAGMENTACJA. W założeniu (o ile tak faktycznie wyjdzie), barbarzyńcom udaje się rozbić orbisy
na mniejsze kawałki, walka przekształca się w szereg mini starć małych, izolowanych grupek.
Otaczani, zmęczeni, bo znacznie mniej mobilni legioniści padają jeden po drugim. Wódz
barbarzyńców zachęca swoich, obiecując sowite nagrody np. dla tego, który zdobędzie signum. W
wypadku Rzymian – każdy już walczy w zasadzie na własną rękę lub w małych grupkach, które już
nie słuchają rozkazów, same usiłują sobie radzić (przebijać się, uciekać, walczyć dalej).
W tej fazie też wiele scenek może ubarwić widowisko – wszystko zależy od rozwoju sytuacji, np:
Centurion daje chorążemu ze 2-3 ludzi i każe się przebijać i uchodzić, by ratować znak. To się
może udać albo i nie
Otoczony signifer broni się bohatersko, ale w końcu pada skłuty, w ostatniej chwili przekazując
znak innemu legioniście, który usiłuje go ocalić
Otoczony centurion ginie bohatersko albo nie widząc już szans i nie chcąc ryzykować trafienia
do niewoli sam rzuca się na swój miecz i popełnia samobójstwo
Znak wpada w ręce barbarzyńców, wiwatują, morale legionistów upada ostatecznie
Ktoś z legionistów (medyk, o ile żyje, lub inny) usiłuje uciekać, odciągając z sobą jeszcze rannego
kolegę
Ktoś tam tarza się w rozpaczliwej walce w ręcz, jakieś duszenie, próba dobycia pugio i zabicia
barbarzyńcy etc.
Część barbarzyńców mimo wrzasków wodza, by dokończyć sprawę, porzuca walkę i zajmuje się
już rabowaniem trupów
6) POWRÓT VEXILLATIO I KOŃCÓWKA. Gdy walka już dogorywa, powraca wysłane uprzednio
vexillatio. Weterani w szoku, widząc pobojowisko, ale szybko się organizują i… dalsze wypadki
zależą od sytuacji. Jeśli część kolegów jeszcze żyje, jeśli jeszcze signum jest w rzymskich rękach
etc., mogą podjąć próbę ataku i przebicia się do ocalałych – wtedy biorą ich w środek, formują
kwadrat i broniąc się tylko usiłują w porządku wycofać się z pola bitwy. Jeśli nie ma już co
ratować, mogą samobójczo zaatakować, by epicko zginąć albo zaatakowani zaraz po przyjściu na
pole przez barbarzyńców usiłować się w porządku wycofać.
I znów na koniec najróżniejsze możliwe warianty i scenki, w zależności od rozwoju sytuacji:
Jeśli centurion tu jeszcze żyje, to może popełnić samobójstwo
Może też na rozkaz wodza barbarzyńców zostać oszczędzony i stoczyć honorową walkę z
wodzem (przegrywa- widomo; wygrywa – i tak reszta natychmiast go zabija)
Jakaś część Rzymian może ujść z pogromu, porzucając broń, tarcze, wymykając się pojedynczo
Weterani mogą, jak wspomniano, pod naporem wycofać się skutecznie albo zaatakować, ocalić
część kolegów i wraz z nimi przebić się i wycofać, albo zginąć osłaniają odwrót niedobitków
Na sam koniec – wiadomo: wiwaty barbarzyńców, potrząsanie zdobytym signum czy hełmem
centuriona, rabowanie trupów, dobijanie rannych (ktoś tam np. czołga się i zostaje „przebity”
włócznią), zabijanie wziętych jeńców.
THE END