Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

  • Upload
    kikal28

  • View
    226

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    1/191

    Werner Carl Heisenberg

    Fizyka a filozofiaPrzekad Stefana Amsterdamskiego

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    2/191

    OD REDAKCJI

    Polski przekad ksi ki W. Heisenberga, ktry oddajemy w

    r ce czytelnikw, zosta dokonany na podstawie oryginalnego tekstu angielskiego. Uwzgl dnione w nim zostay merytoryczne

    zmiany i uzupenienia wprowadzone przez autora do wydania

    niemieckiego (Physik und Philosophie, S. Hirzel Verlag, Stuttgart 1959).

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    3/191

    I. STARE I NOWE TRADYCJE

    Gdy mwi si dzi o fizyce wspczesnej, na my l przychodzi przede

    wszystkim bro atomowa. Wszyscy zdaj sobie spraw z tego, jak ogromny

    wpyw ma istnienie tej broni na stosunki polityczne w wiecie wsp -

    czesnym, wszyscy zgodnie przyznaj , e nigdy jeszcze wpyw fizyki na

    ogln sytuacj nie by tak wielki, jak obecnie. Czy jednak polityczny aspekt

    fizyki wspczesnej rzeczywi cie jest najbardziej doniosy? W jakiej mierze i

    na co fizyka miaaby wpyw, gdyby struktura polityczna wiata zostaa

    przystosowana do nowych mo liwo ci technicznych?

    Aby odpowiedzie na te pytania, nale y przypomnie, e wraz z

    produkcj nowych narz dzi zawsze rozpo wszechniaj si idee, dzi ki ktrym

    zostay one stworzone. Poniewa ka dy nard i ka de ugrupowanie poli -

    tyczne niezale nie od poo enia geograficznego i tradycji kulturowych

    danego kraju musi w tej lub innej mierze interesowa si now broni ,

    przeto idee fizyki wspczesnej przenika b d do wiadomo ci wielu na -

    rodw i zespala si w rozmaity sposb ze starymi, tra dycyjnymi pogl dami.

    Jaki b dzie wynik oddziaywa nia pogl dw z tej dziedziny nauki

    wspczesnej na g boko zakorzenione stare tradycje? W tych krajach, w ktrych powstaa nauka wspczesna, ju od dawna niezmiernie ywo

    interesowano si praktycznymi za gadnieniami produkcji i technologii oraz

    ci le z nimi zwi zan racjonaln analiz wewn trznych i zewn trz nych

    warunkw zastosowania odkry naukowych w przemy le. Narodom tych

    krajw do atwo b dzie zrozumie nowe koncepcje; miay czas na to, by

    powoli, stopniowo przyswaja sobie metody nowoczesnego my lenia

    naukowego. W innych krajach nast pi starcie no wych idei z religijnymi ifilozoficznymi pogl dami sta nowi cymi podstaw rodzimej kultury. Skoro

    prawd jest, e teorie fizyki wspczesnej nadaj nowy sens tak

    podstawowym poj ciom, jak rzeczywisto , przestrze i czas, to w wyniku

    konfrontacji starych i nowych pogl dw mog zrodzi si zupenie nowe

    kierunki rozwoju my li, ktrych dzi nie sposb jeszcze przewidzie. Jedn z

    istotnych cech tej konfrontacji wspczesnej nauki z dawnymi metodami

    my lenia b dzie to, e nauce wa ciwy b dzie cakowity internacjonalizm. W

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    4/191

    tej wymianie my li jeden z partnerw - stare tradycje - b dzie mia r ne

    oblicze na rozmaitych kontynentach, drugi za , nauka - wsz dzie b dzie

    taka sama. Tote wyniki owej wymiany idei b d docieray tam wsz dzie,

    gdzie b d si toczyy dyskusje.

    Z wymienionych wy ej wzgl dw mo e okaza si po yteczna prba

    wyo enia - w sposb mo liwie przy st pny - koncepcji fizyki wspczesnej,

    rozpatrzenia wnioskw filozoficznych, ktre z nich wynikaj , i porwnania ich z

    pewnymi starymi, tradycyjnymi pogldami.

    Najlepszym zapewne wprowadzeniem w problemy fizyki wspczesnej

    jest omwienie historycznego rozwoju teorii kwantw. Oczywi cie, teoria

    kwantw to jedynie may wycinek fizyki atomowej, ktra z kolei jest

    niewielkim tylko fragmentem nauki wspczesnej. Ale najbardziej zasadnicze

    zmiany sensu poj cia rzeczywisto ci spowodowao wa nie powstanie teorii

    kwantw, w ktrej wykrystalizoway si ostatecznie i skupiy no we idee fizyki

    atomowej. Innym jeszcze aspektem tej dziedziny nauki wspczesnej,

    odgrywaj cym nader istotn rol , jest posugiwanie si niezwykle skompli -

    kowanym wyposa eniem technicznym niezb dnym do prowadzenia

    fizycznych bada nad zjawiskami mikro- wiata. Jednak e, je li chodzi o

    technik do wiadczaln fizyki j drowej, to polega ona na stosowaniu

    niezwykle udoskonalonej, lecz tej samej metody bada , ktra wa runkowaa

    rozwj nauki nowo ytnej od czasw Huyghensa, Volty czy te Faradaya.

    Zupenie podobnie, onie mielaj co trudny aparat matematyczny niektrych

    dziaw teorii kwantw mo na traktowa jako ostatecz ny wynik rozwoju

    metod, ktrymi posugiwali si New ton, Gauss i Maxwell. Natomiast zmiana

    sensu poj cia rzeczywisto ci spowodowana przez mechanik kwanto w nie

    jest skutkiem kontynuacji dawnych idei; wydaje si , e jest ona zmian

    przeomow , ktra naruszya dotychczasow struktur nauki.

    Z tego wzgl du pierwszy rozdzia ksi ki po wi cony zosta analizie

    historycznego rozwoju teorii kwantw.

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    5/191

    II. HISTORIA TEORII KWANTW

    Powstanie teorii kwantw jest zwi zane z badaniami nad dobrze

    znanym zjawiskiem, ktrym nie zajmuje si aden z centralnych dziaw

    fizyki atomowej. Ka da prbka materii, gdy jest ogrzewana, roz arza si ,

    najpierw do czerwono ci, p niej za , w wy szej tempera turze, do biao ci.

    Barwa silnie ogrzanego ciaa w nieznacznej tylko mierze zale y od rodzaju

    substancji, a w przypadku ciaa czarnego zale y wy cznie od tem peratury.

    Tote promieniowanie ciaa czarnego w wy sokiej temperaturze stanowi

    obiecuj cy obiekt bada fizycznych. Jest to nieskomplikowane zjawisko,

    ktre powinno by atwo wytumaczone na podstawie znanych praw

    promieniowania i praw zjawisk cieplnych. W kocu dziewi tnastego stulecia

    lord Rayleigh i Jeans prbowali je wytumaczy w taki wa nie sposb; prba

    jednak e nie powioda si , przy czym ujawniy si trud no ci natury

    zasadniczej. Nie jest rzecz mo liw przed stawi je tutaj w sposb

    przyst pny. Dlatego te zado woli si musimy stwierdzeniem, e stosowanie

    praw fizycznych znanych w owym czasie nie doprowadzio do

    zadowalaj cych wynikw. Kiedy w 1895 roku Pianek zaj si tym

    zagadnieniem, sprbowa je potraktowa raczej jako problem

    promieniuj cego atomu ni problem promieniowania. Takie uj cie nie

    usun o adnych trudno ci, upro cio jednak interpretacj faktw do wiad -

    czalnych. W tym wa nie okresie, latem 1900 roku, Kurlbaum i Rubens

    przeprowadzili w Berlinie bardzo dokadne pomiary widma promieniowania

    cieplnego. Kiedy Pianek dowiedzia si o wynikach tych pomiarw,

    sprbowa je wyrazi za pomoc prostych wzorw ma tematycznych, ktre

    wydaway si zgodne z wynikiem jego wasnych bada dotycz cych zale no ci mi dzy cie pem i promieniowaniem. Pewnego dnia, goszcz c u

    Plancka, Rubens porwnywa wsplnie z nim wyniki ostatnich swych

    pomiarw z wzorem proponowanym przez Plancka. Okazao si , e wzr jest

    cakowicie zgodny z danymi do wiadcze . W ten sposb zostao odkryte

    prawo Plancka, prawo promieniowania cieplnego 1.

    By to jednak dopiero pocz tek intensywnych bada teoretycznych,

    1 Por. M. Planck,Zur Geschichte der Auffindung des physikalischen Wirkungsquantums, Naturwissenschaften", 31(1943), s. 153 oraz Max von Laue,Historia fizyki, Warszawa 1960, s. 202205 (przyp. red. wyd. polskiego).

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    6/191

    ktre podj Pianek. Nale ao poda wa ciw interpretacj fizyczn nowego

    wzoru. Wobec tego, e na podstawie swych wcze niejszych prac Pianek

    atwo mg przeo y swj wzr na twierdzenie o promieniu j cym atomie (o

    tak zwanym oscylatorze), to wkrtce ju musia zauwa y, e z wzoru tego

    wynika, i oscylator mo e emitowa energi jedynie kwantami, a wi c w

    sposb nieci gy. Wniosek ten by tak zaskakuj cy i tak r ni si od

    wszystkiego, co wiedziano dotychczas z fizyki klasycznej, e Pianek z

    pewno ci nie mg na tychmiast uzna go za suszny. Jednak e w ci gu lata

    1900 roku, lata, podczas ktrego pracowa niezwykle intensywnie, przekona

    si on ostatecznie, e wniosek ten narzuca si nieuchronnie. Syn Plancka

    opowiada, e pewnego dnia podczas dugiego spaceru w Grunewald - lesie

    na przedmie ciu Berlina - ojciec mwi mu o swych nowych koncepcjach.

    Podczas tego spaceru Pianek zwierzy si , i czuje, e dokona odkrycia pier -

    wszorz dnej wagi, ktre, by mo e, da si porwna je dynie z odkryciami

    Newtona. Tak wi c musia on ju wwczas zdawa sobie spraw , e jego

    wzr dotyczy podstaw naszego sposobu opisywania przyrody i e pew nego

    dnia podstawy te ulegn modyfikacji i przybior now , dotychczas nie znan

    posta. Pianek - uczony o konserwatywnych pogl dach - bynajmniej nie by

    zadowolony z takich konsekwencji swego odkrycia; niemniej w grudniu 1900

    roku opublikowa sw hipotez kwantow .

    Pogl d, ktry gosi, e energia mo e by pochaniana i emitowana

    jedynie kwantami, w sposb nieci gy, by cakowicie nowy i zupenie si nie

    mie ci w ramach tradycyjnych koncepcji fizycznych. Podj ta przez Plancka

    prba pogodzenia nowej hipotezy z poprzednio odkrytymi prawami

    promieniowania speza na niczym, nie udao mu si bowiem usun

    pewnych sprzeczno ci o zasadniczym charakterze. Min jednak e musiao

    a pi lat, zanim zdoano uczyni nast pny krok w nowym kierunku.

    Wwczas wa nie mody Albert Einstein, rewolucyjny geniusz w rd

    fizykw, odwa y si odej jeszcze dalej od starych teorii. Istniay dwa

    zagadnienia, do ktrych rozwi zania mg on zastosowa nowe idee.

    Jednym z nich byo zagadnienie tak zwanego zjawiska fotoelektrycznego -

    emisji elektronw z metali pod wpywem promieniowania wietlnego.

    Do wiadczenia, w szczegl no ci do wiadczenia Lenarda, wykazay, e

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    7/191

    energia emitowanego elektronu nie zale y od nat enia promienio wania

    wietlnego, lecz wy cznie od jego barwy, mwi c za ci lej - od jego

    cz stotliwo ci. Dotychczasowa teo ria promieniowania nie moga wyja ni

    tego faktu. Einstein zdoa wytumaczy zaobserwowane zjawiska,

    interpretuj c w odpowiedni sposb hipotez Plancka. In terpretacja ta

    gosia, e wiato skada si z kwantw energii poruszaj cych si w

    przestrzeni. Zgodnie z zao eniami hipotezy kwantw energia kwantu

    wietlnego powinna by rwna iloczynowi cz stotliwo ci wiata i staej

    Plancka.

    Drugim zagadnieniem by problem ciepa wa ciwego cia staych..

    Warto ci ciepa wa ciwego obliczone na podstawie dotychczasowej teorii

    byy zgodne z danymi do wiadcze tylko w zakresie wysokich temperatur; w

    zakresie niskich temperatur teoria bya sprzeczna zdanymi empirii. Rwnie

    i w tym przypadku Einstein zdoa wykaza, e fakty te staj si zrozumiae,

    je li spr yste drgania atomw w ciaach staych zinterpre tuje si na

    podstawie hipotezy kwantw. Wyniki obu tych prac Einsteina byy wielkim

    krokiem naprzd, dowodziy bowiem, e kwant dziaania - jak nazywaj

    fizycy sta Plancka - wyst puje w r nych zjawi skach, rwnie i takich,

    ktre bezpo rednio nie maj nic wsplnego z promieniowaniem cieplnym.

    wiadczyy one jednocze nie o tym, e nowa hipoteza ma charakter g boko

    rewolucyjny: pierwszy z nich prowadzi do opisu zjawisk wietlnych w sposb

    cakowicie odmienny od tradycyjnego opisu opartego na teorii falowej. wia -

    to mo na byo obecnie traktowa b d jako fale ele ktromagnetyczne -

    zgodnie z teori Maxwella - b d jako szybko poruszaj ce si w przestrzeni

    kwanty wietlne, czyli porcje energii. Ale czy obydwa te opisy mog by

    jednocze nie suszne? Einstein wiedzia oczy wi cie, e dobrze znane

    zjawiska dyfrakcji i interferencji wyja ni mo na jedynie na podstawie teorii

    falowej; nie mg te kwestionowa istnienia absolutnej sprzecz no ci mi dzy

    hipotez kwantw wietlnych a teori fa low . Nie podj on prby usuni cia

    sprzeczno ci mi dzy interpretacj falow i interpretacj opart na hipotezie

    kwantw. Sprzeczno t traktowa po prostu jako co , co prawdopodobnie

    zostanie wytumaczone dopiero znacznie p niej.

    Tymczasem do wiadczenia Becquerela, Curie i Rutherforda w pewnym

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    8/191

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    9/191

    p niej Sommerfeld. Bohr wiet nie zdawa sobie spraw z tego, e owe

    warunki naruszaj w pewnym stopniu wewn trzn zwarto mecha niki

    newtonowskiej. Na podstawie teorii Bohra mo na obliczy cz stotliwo

    promieniowania emitowanego przez najprostszy atom - atom wodoru, przy

    czym wynik okazuje si cakowicie zgodny z do wiadczeniem. Uzyskane

    warto ci r ni si jednak od cz sto ci orbi talnych oraz ich harmonicznych

    dla elektronw obracaj cych si wok j dra i fakt ten by dodatkowym wia -

    dectwem tego, e teoria zawieraa cay szereg sprzecz no ci. Zawieraa ona

    jednak rwnie istotn cz praw dy. Podawaa jako ciowe wytumaczenie

    chemicznych wasno ci atomw oraz wasno ci widm liniowych. Do -

    wiadczenia Francka i Hertza oraz Sterna i Gerlacha potwierdziy istnienie

    dyskretnych stanw stacjonarnych.

    Teoria Bohra daa pocz tek nowemu kierunkowi ba da . Wielk ilo

    empirycznych danych z dziedziny spektroskopii, nagromadzonych w ci gu

    ubiegych dziesicioleci, mo na byo obecnie wyzyska do badania dziwnych

    praw kwantowych, ktrym podlegaj ruchy elek tronw w atomie. Do tego

    samego celu mo na byo wy zyska rwnie dane rozmaitych do wiadcze

    chemicznych. Maj c do czynienia z tego rodzaju problemami, fizycy nauczyli

    si prawidowo formuowa swe proble my; wa ciwe za postawienie

    zagadnienia cz sto ozna cza przebycie wi kszej cz ci drogi, ktra nas dzieli

    od jego rozwi zania.

    Jakie to byy problemy? W gruncie rzeczy wszystkie one byy

    zwi zane z zaskakuj cymi sprzeczno ciami mi dzy wynikami r nych

    do wiadcze . Jak e to jest mo liwe, by to samo promieniowanie, ktre ma

    charakter falowy, o czym niezbicie wiadcz zjawiska inter ferencji,

    wywoywao rwnie zjawisko fotoelektryczne, a wi c skadao si z cz stek?

    Jak e to jest mo liwe, by cz sto obrotw elektronw wok j dra nie

    zgadzaa si z cz stotliwo ci emitowanego promieniowania? Czy wiadczy

    to o tym, e elektrony nie kr po orbitach? Je eli za koncepcja orbit

    elektronowych jest niesuszna, to co si dzieje z elektronem wewn trz

    atomu? Ruch elektronw mo na obserwowa w komorze Wilsona: cza sami

    elektrony ulegaj wybiciu z atomw. Dlaczego wi c nie miayby one

    porusza si rwnie wewn trz atomw? Co prawda, mo na sobie

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    10/191

    wyobrazi, e gdy atom znajduje si w stanie normalnym, czyli w stanie,

    ktremu odpowiada najni sza energia, to elektrony mo g pozostawa w

    stanie spoczynku. Istniej jednak e inne stany energetyczne atomw, w

    ktrych powoki elektronowe maj momenty p du. W przypadku tego

    rodzaju stanw elektrony na pewno nie mog pozosta wa w spoczynku.

    Podobne przykady mo na mno y. Przekonywano si ustawicznie, e prby

    opisania zjawisk mikro wiata w terminach fizyki klasycznej pro wadz do

    sprzeczno ci.

    W pierwszej poowie lat dwudziestych fizycy stopniowo przyzwyczaili

    si do tych sprzeczno ci. Zorientowali si ju z grubsza, gdzie i kiedy nale y

    si ich spodziewa, i nauczyli si przezwyci a trudno ci z nimi zwi zane.

    Wiedzieli ju , jak nale y prawidowo opisywa zjawiska atomowe, z ktrymi

    mieli do czynienia w poszczeglnych eksperymentach. Nie wystarczao to

    wprawdzie do stworzenia spjnego, oglnego opisu przebiegu procesw

    kwantowych, niemniej jednak wpywao na zmian sposobu my lenia

    fizykw; stopniowo wnikali oni w ducha nowej teorii. Tote ju przed

    uzyskaniem spjnego sformuowania teorii kwantw umiano mniej lub

    bardziej dokadnie przewidywa wyniki poszczeglnych do wiadcze .

    Cz sto dyskutowano nad tak zwanymi eksperymenta mi my lowymi.

    Ich celem jest udzielanie odpowiedzi na pewne nader istotne pytania -

    niezale nie od tego, czy aktualnie potrafi si przeprowadzi rzeczywiste do -

    wiadczenia odpowiadaj ce tym eksperymentom my lo wym. Jest bez

    w tpienia rzecz wa n , by do wiadcze nia te zasadniczo mo na byo

    zrealizowa; ich technika mo e by jednak wielce skomplikowana.

    Eksperymenty my lowe okazay si niezwykle pomocne w wyja nieniu

    niektrych zagadnie . W przypadkach, gdy fizycy nie byli zgodni co do

    wynikw tych lub innych eksperymentw tego rodzaju, cz sto udawao si

    obmy le inne, po dobne, lecz prostsze, ktre faktycznie mo na byo prze -

    prowadzi i ktre w istotny sposb przyczyniay si do wyja nienia szeregu

    problemw zwi zanych z teori kwantw.

    Najdziwniejszym zjawiskiem byo to, e w proces wyja niania nie

    usuwa paradoksw teorii kwantw. Wr cz przeciwnie, staway si one coraz

    wyra niejsze i coraz bardziej zdumiewaj ce. Znane jest na przykad

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    11/191

    do wiadczenie Comptona, polegaj ce na rozpraszaniu promieni Roentgena.

    Z wcze niejszych do wiadcze nad interferencj wiata rozproszonego

    jasno wynikao, e mechanizm tego zjawiska jest nast puj cy: padaj ce fale

    elektromagnetyczne powoduj drgania elektronu, kt rych cz stotliwo jest

    rwna cz stotliwo ci padaj cego promieniowania; drgaj cy elektron emituje

    fal kulist o tej samej cz stotliwo ci i w ten sposb powstaje wia to

    rozproszone. Jednak e w roku 1923 Compton stwier dzi, e cz stotliwo

    rozproszonych promieni rentgenowskich r ni si od cz stotliwo ci promieni

    padajcych. Mo na to wytumaczy zakadaj c, e rozproszenie zachodzi

    wskutek zderzenia kwantu wietlnego z elek tronem. W wyniku zderzenia

    zmienia si energia kwan tu wietlnego, skoro za energia ta jest rwna

    iloczynowi cz stotliwo ci i staej Plancka, to musi ulec zmianie rwnie

    cz stotliwo . Ale gdzie si podziaa w tej in terpretacji fala wiata? Dwa

    do wiadczenia - to do wiadczenie, podczas ktrego zachodzi interferencja,

    oraz to, w ktrym ma si do czynienia z rozproszeniem i zmian

    cz stotliwo ci wiata - wymagay tak r nych, tak sprzecznych interpretacji,

    e stworzenie ja kiejkolwiek interpretacji kompromisowej wydawao si

    rzecz niemo liw .

    W tym okresie wielu fizykw byo ju przekonanych, e te oczywiste

    sprzeczno ci s zwi zane z wewn trz n natur fizyki atomowej. Z tego

    wa nie wzgl du, w roku 1924 we Francji, de Broglie podj prb roz -

    szerzenia koncepcji dualizmu falowo-korpuskularnego - obj cia ni rwnie

    elementarnych cz stek ma terii, przede wszystkim elektronw. Wykaza on,

    e po ruszaj cemu si elektronowi powinna odpowiada pew nego rodzaju

    fala materii, zupenie tak samo jak poruszaj cemu si kwantowi wietlnemu

    odpowiada fala wietlna. W tym czasie nie byo jeszcze jasne, jaki sens w

    tym przypadku ma termin odpowiada". De Broglie zaproponowa, aby

    warunki kwantowe wyst puj ce w teorii Bohra wytumaczy za pomoc

    koncepcji fal materii. Fala poruszaj ca si wok j dra mo e by ze-

    wzgl dw geometrycznych jedynie fal stacjonarn , dugo za orbity musi

    by cakowit wielokrotno ci dugo ci fali. W ten sposb de Broglie

    powi za warun ki kwantowe, ktre w mechanice elektronu byy obcym

    elementem - z dualizmem falowo-korpuskularnym. Trzeba byo uzna, e

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    12/191

    wyst puj ca w teorii Bohra nie zgodno mi dzy obliczon cz stotliwo ci

    obiegu elektronw a cz stotliwo ci emitowanego promieniowania wiadczy

    o ograniczeniu stosowalno ci poj cia orbity elektronowej. Poj cie to od

    samego pocz tku budzio pewne w tpliwo ci. Niemniej jednak na wy szych

    orbitach, a wi c w du ych odlego ciach od j dra, elektrony powinny si

    porusza w taki sam sposb, jak w komorze Wilsona. W tym przypadku

    mo na wi c mwi o orbi tach elektronowych. Wielce pomy lna

    okoliczno ci by tu fakt, e dla wy szych orbit cz stotliwo ci emitowa nego

    promieniowania maj warto ci zbli one do cz sto ci orbitalnej i jej wy szych

    harmonicznych. Ju w swych pierwszych publikacjach Bohr wskazywa na to,

    e nat enia linii widma zbli aj si do nat e pro mieniowania

    odpowiadaj cych poszczeglnym harmo nicznym. Ta zasada korespondencji

    okazaa si wielce u yteczna przy przybli onym obliczaniu nat e linii

    widma. Zdawao to si wiadczy o tym, e teoria Bohra daje jako ciowy,

    nie za ilo ciowy opis tego, co si dzie je wewn trz atomu, i e warunki

    kwantowe wyra aj w sposb jako ciowy pewne nowe cechy zachowania si

    materii i zwi zane s z dualizmem falowo-korpuskular nym.

    cise, matematyczne sformuowanie teorii kwantw powstao w

    wyniku rozwoju dwch r nych kierunkw bada . Punktem wyj cia

    pierwszego kierunku bya zasada korespondencji Bohra. Tutaj nale ao w

    zasadzie zrezygnowa z poj cia orbity elektronowej i stosowa je co

    najwy ej w granicznych przypadkach wielkich liczb kwantowych, czyli -

    innymi sowy - wielkich orbit. W tych bowiem przypadkach cz stotliwo i

    nat enie emitowanego promieniowania pozwalaj stwo rzy obraz orbity

    elektronowej; reprezentuje j to, co matematycy nazywaj rozwini ciem

    Fouriera. Wynikao st d, e prawa mechaniczne nale y zapisywa w postaci

    rwna , ktrych zmiennymi nie s poo enia i pr dko ci elektronw, lecz

    cz stotliwo ci i amplitudy skadowych harmonicznych ich rozwini cia

    fourierowskiego. Mo na byo mie nadzieje, e bior c takie rwnania za

    punkt wyj cia i zmieniaj c je tylko nieznacznie, uzyska si stosunki tych

    wielko ci, ktre odpowiadaj cz stotli wo ci i nat eniu emitowanego

    promieniowania, nawet w przypadku maych orbit i podstawowych stanw

    atomw. Obecnie plan ten mg ju by zrealizowany. La tem 1925 roku

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    13/191

    powsta aparat matematyczny tak zwanej mechaniki macierzowej albo -

    bardziej oglnie - mechaniki kwantowej. Rwnania ruchu mechaniki Newto-

    na zast piono podobnymi rwnaniami rachunku macie rzy. Zaskakuj ce byo

    to, e wiele wnioskw wysnu tych z mechaniki newtonowskiej, takich na

    przykad, jak prawo zachowania energii itd., mo na byo wypro wadzi

    rwnie z nowego schematu. P niejsze badania Borna, Jordana i Diraca

    wykazay, e macierze przed stawiaj ce poo enia i p dy elektronw s nie

    przemienne. Ten ostatni fakt dobitnie wiadczy o istnieniu za sadniczej

    r nicy mi dzy mechanik klasyczn i kwan tow .

    Drugi kierunek bada by zwi zany z koncepcj fali materii

    sformuowan przez de Broglie'a. Schrodinger usiowa znale rwnanie

    falowe dla fal de Broglie'a otaczaj cych j dro. Na pocz tku 1926 roku udao

    mu si wyprowadzi warto ci energii dla stacjonarnych stanw atomu

    wodoru jako warto ci wasne" rwnania falo wego oraz poda oglne

    zasady przeksztacania danego ukadu klasycznych rwna ruchu w

    odpowiednie rwnanie falowe zwi zane z poj ciem przestrzeni wielowy -

    miarowej. P niej zdoa on wykaza, e aparat for malny mechaniki falowej

    jest matematycznie rwnowa ny opracowanemu wcze niej aparatowi

    mechaniki kwantowej.

    W ten sposb uzyskano wreszcie spjny aparat matematyczny. Mo na

    byo do niego doj w dwojaki sposb: b d wychodz c z relacji mi dzy

    macierzami, b d te z rwnania falowego. Za jego pomoc mo na byo

    matematycznie wyprowadzi poprawne warto ci energii ato mu wodoru; po

    niespena roku okazao si , e to samo mo na zrobi w przypadku atomu

    helu oraz - co byo bardziej skomplikowane - atomw ci szych. Ale w ja kim

    sensie nowy formalizm matematyczny opisywa atom? Paradoksy dualizmu

    falowo-korpuskularnego nie zostay rozwi zane; byy one gdzie ukryte w

    schemacie matematycznym.

    Pierwszy krok w kierunku rzeczywistego zrozumienia teorii kwantw

    uczynili Bohr, Kramers i Slater w roku 1924. Uczeni ci podj li niezwykle

    interesuj c prb , usiowali mianowicie rozwi za sprzeczno mi dzy kon -

    cepcj korpuskularn i falow za pomoc poj cia fali prawdopodobie stwa.

    Fale elektromagnetyczne potraktowali nie jako fale rzeczywiste", lecz jako

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    14/191

    fale prawdopodobie stwa; nat enie takiej fali w ka dym punkcie miao

    okre la prawdopodobie stwo pochoni cia lub emisji kwantu wietlnego

    przez atom w tym wa nie punkcie. Z koncepcji tej wynikao, e prawa

    zachowania energii i p du nie musz si spenia w ka dym zdarzeniu, e

    s to jedynie prawa statystyczne, ktre pozostaj w mocy tylko jako

    pewne ,, rednie statystycz ne". Wniosek ten by jednak e niesuszny, a

    zwi zki mi dzy falowym i korpuskularnym aspektem promie niowania

    okazay si p niej jeszcze bardziej skomp likowane.

    Mimo to w publikacji Bohra, Kramersa i Slatera ujawni si pewien

    istotny rys wa ciwej interpretacji teorii kwantw. Poj cie fali

    prawdopodobie stwa byo czym zgoa nowym w fizyce teoretycznej.

    Prawdopodobiestwo w matematyce albo w mechanice statystycznej wy-

    ra a stopie zaawansowania naszej wiedzy o rzeczywi stej sytuacji. Nie

    znamy dostatecznie dokadnie ruchu r ki rzucaj cej kostk , ruchu, od

    ktrego zale y wynik rzutu, i dlatego mwimy, e prawdopodobie stwo

    jakiego okre lonego wyniku jest rwne jednej szstej. Na tomiast poj cie

    fali prawdopodobie stwa Bohra, Kra mersa i Slatera wyra ao co wi cej -

    wyra ao ten dencj do czego . Bya to ilo ciowa wersja starego

    arystotelesowskiego poj cia potencji". Wprowadzenie poj cia fali

    prawdopodobie stwa oznaczao uznanie istnienia czego po redniego

    mi dzy ide zdarzenia a rzeczywistym zdarzeniem - pewnej osobliwej real -

    no ci fizycznej, zawartej mi dzy mo liwo ci a rzeczy wisto ci .

    P niej, kiedy aparat matematyczny teorii kwantw zosta ju

    stworzony, Born powrci do koncepcji fal prawdopodobie stwa. Poda on

    wwczas cis defini cj pewnej wielko ci, ktra wyst puje w aparacie ma -

    tematycznym tej teorii i mo e by zinterpretowana jako fala

    prawdopodobie stwa. Nie jest to jednak fala trj wymiarowa, jak np. w

    o rodku spr ystym lub fala radiowa, lecz fala w wielowymiarowej

    przestrzeni kon-figuracyjnej, a wi c abstrakcyjna wielko matema tyczna.

    Ale nawet jeszcze wtedy, latem 1926 roku, bynajmniej nie zawsze

    byo rzecz jasn , jak nale y si po sugiwa aparatem matematycznym, aby

    opisa dan sytuacj do wiadczaln . Wprawdzie umiano ju opisy wa stany

    stacjonarne atomw, ale nie wiedziano, w jaki sposb uj matematycznie o

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    15/191

    wiele prostsze zjawiska, takie na przykad, jak ruch elektronu w komorze

    Wilsona.

    Latem tego roku Schrodinger wykaza, e formalizm mechaniki

    kwantowej jest matematycznie rwnowa ny formalizmowi mechaniki

    falowej, po czym przez pewien czas prbowa zrezygnowa z koncepcji

    kwantw i przeskokw kwantowych" oraz zast pi elektrony w atomie

    trjwymiarowymi falami materii. Skania go do tego poprzednio uzyskany

    przez niego wynik, ktry zdawa si wskazywa, i zamiast mwi o

    poziomach energetycznych atomu wodoru nale y mwi po pro stu o

    cz stotliwo ciach wasnych stacjonarnych fal ma terii. W zwi zku z tym

    Schrodinger s dzi, e b dem jest uwa a, e to, co nazywano poziomami

    energetycznymi atomu wodoru, dotyczy energii. Jednak e w trak cie

    dyskusji, ktre toczyy si jesieni 1926 roku w Ko penhadze mi dzy Bohrem,

    Schrodingerem i kopenhask grup fizykw, rycho si okazao, e taka

    interpretacja nie wystarcza nawet do wyja nienia wzoru Plancka na

    promieniowanie cieplne.

    Po zako czeniu tych dyskusji przez kilka miesi cy intensywnie badano

    w Kopenhadze wszystkie problemy zwi zane z interpretacj mechaniki

    kwantowej; badania te doprowadziy do cakowitego i - jak wielu fizykw

    s dzi - zadowalaj cego wyja nienia sytuacji. Nie byo to jednak rozwi zanie,

    ktre byo atwo przyj . Przypominam sobie wielogodzinne, przeci gaj ce

    si do p nej nocy dyskusje z Bohrem, ktre doprowadzay nas niemal do

    rozpaczy. Ilekro po zako czonej dysku sji samotnie spacerowaem w

    pobliskim parku, niezmiennie zadawaem sobie pytanie: czy przyroda mo e

    by rzeczywi cie a tak absurdalna, jak si to nam wydaje, gdy rozwa amy

    wyniki do wiadczalnych bada zjawisk atomowych?

    Ostateczne rozwi zanie uzyskano w dwojaki sposb. Jeden z nich

    polega na odwrceniu zagadnienia.Zamiastpyta: Jak opisa dan sytuacj

    do wiadczaln , posuguj c si znanym schematem matematycznym? -

    postawiono pytanie: Czy prawd jest, e w przyrodzie mog si zdarza

    tylko takie sytuacje do wiadczalne, ktre mo na opisa matematycznie?"

    Zao enie, e tak jest rzeczywi cie, prowadzi do tezy o ograniczonej sto -

    sowalno ci pewnych poj , ktre od czasw Newtona byy podstaw fizyki

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    16/191

    klasycznej. Mo na mwi o poo eniu i o pr dko ci elektronu oraz - tak jak w

    mechanice klasycznej - obserwowa je i mierzy. Ale jednoczesne, dowolnie

    dokadne okre lenie obydwu jest nie mo liwe. Iloczyn niedokadno ci tych

    dwch pomiarw okazuje si nie mniejszy ni staa Plancka podzielona przez

    mas cz stki. Podobne zale no ci mo na wypro wadzi rwnie dla innych

    sytuacji do wiadczalnych. Nazywa si je zazwyczaj relacjami

    nieoznaczono ci b d stosuje si termin ,,zasada nieokre lono ci". Przeko -

    nano si , e stare poj cia ,,pasuj " do przyrody jedynie w przybli eniu.

    Drugi sposb doj cia do rozwi zania by zwi zany z koncepcj

    komplementarno ci wysuni ta przez Bchra. Schrodinger przedstawi atom

    jako ukad skadaj cy si nie z j dra i z elektronw, lecz z j dra i z fal

    materii. Nie ulegao w tpliwo ci, e idea fal materii rwnie za wiera ziarno

    prawdy. Bohr traktowa dwa opisy - falowy i korpuskularny - jako

    komplementarne, uzupeniaj ce si opisy tej samej rzeczywisto ci; uzna on.

    e ka dy z nich mo e by tylko cz ciowo prawdziwy. Trzeba przyj , e

    istniej granice stosowalno ci zarw no poj cia fali, jak i poj cia cz stki, w

    przeciwnym bowiem przypadku nie mo na unikn sprzeczno ci. Je li si

    uwzgl dni te ograniczenia, ktre wynikaj z relacji nieoznaczono ci -

    sprzeczno ci znikn .

    W ten sposb wiosn 1927 roku uzyskano spjn in terpretacj teorii

    kwantw; nazywa si j cz sto inter pretacj kopenhask . Zostaa ona

    poddana ogniowej prbie na kongresie Solvayowskim, ktry odby si w

    Brukseli jesieni 1927 roku. Do wiadczenia, ktre prowadziy do najbardziej

    kopotliwych paradoksw, raz jeszcze wszechstronnie rozpatrzono, nie

    pomijaj c adnych szczegw; w dyskusji szczeglnie wielk rol odegra

    Einstein. Wynajdywano nowe eksperymenty my lowe, aby wykry w tej

    koncepcji jak wewn trzn sprzeczno . Okazaa si ona jednak spjna i

    wszystko przemawiao za tym, e jest rwnie zgodna z do wiad czeniem.

    Interpretacj kopenhask szczegowo omwimy w rozdziale

    nast pnym. Nale y podkre li, e od chwili, gdy po raz pierwszy

    sformuowano hipotez o istnieniu kwantw energii, upyn o ponad wier

    stulecia, zanim rzeczywi cie zrozumiano prawa teorii kwantw. wiadczyo

    to o tym, e podstawowe poj cia dotycz ce rzeczywisto ci musiay ulec

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    17/191

    wielkim zmianom, aby zdoano zrozumie nowa sytuacj .

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    18/191

    III. KOPENHASKA INTERPRETACJA TEORII KWANTW

    Punktem wyj cia interpretacji kopenhaskiej jest pa radoks. Ka de

    do wiadczenie fizyczne, niezale nie od tego, czy dotyczy zjawisk ycia

    codziennego, czy te mikro wiata, mo e by opisane wy cznie w terminach

    fizyki klasycznej. J zyk poj klasycznych jest j zy kiem, ktrym posugujemy

    si , gdy opisujemy do wiad czenia oraz ich wyniki. Poj tych nie umiemy i

    nie mo emy zast pi innymi. Jednocze nie jednak relacje nieoznaczono ci

    ograniczaj zakres stosowalno ci tych poj . O ograniczeniu stosowalno ci

    poj klasycznych musimy pami ta, gdy si nimi posugujemy; nie potra -

    fimy jednak udoskonali tych poj .

    Lepiej zrozumie ten paradoks mo na dzi ki po rwnaniu dwch

    rodzajw interpretacji do wiadcze : interpretacji opartej na mechanice

    klasycznej oraz interpretacji opartej na mechanice kwantowej. W mechanice

    newtonowskiej punktem wyj cia mog by na przykad pomiary poo enia i

    p du planet, ktrych ruch zamierzamy zbada. Wyniki obserwacji przekada

    si na j zyk matematyki, podaj c liczbowe warto ci wsp rz dnych i p du

    planet. Rwnania ruchu umo liwiaj obliczenie na podstawie warto ci

    wsprz dnych i p dw dla danej chwili - ich warto ci oraz warto ci in nych

    wielko ci charakteryzuj cych ukad w chwili p niejszej. W ten wa nie

    sposb astronom przewiduje przyszy stan ukadu; mo e on na przykad

    poda dokadny czas przyszego zamienia Ksi yca.

    W mechanice kwantowej post puje si nieco inaczej. Przypu my, e

    interesuje nas ruch elektronu w komorze Wilsona. Na podstawie pewnych

    obserwacji mo e my okre li poo enie i pr dko elektronu dla danej chwili.

    Okre lenie to jednak nie b dzie dokadne. Za wiera musi przynajmniej tak

    niedokadno , jaka wy nika z relacji nieoznaczono ci; przypuszczalnie

    okre le nie to b dzie obarczone dodatkowymi b dami zwi za nymi ze

    skomplikowanym charakterem do wiadczenia. Pierwsza z tych

    niedokadno ci pozwala przeo y wy niki obserwacji na matematyczny j zyk

    teorii kwantw. Podaje si pewn funkcj prawdopodobie stwa, ktra

    opisuje sytuacj do wiadczaln w chwili pomiaru i uwzgl dnia rwnie jego

    mo liwe b dy.

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    19/191

    Ta funkcja prawdopodobie stwa stanowi jak gdyby po czenie dwch

    elementw, opisuje bowiem pewien fakt, a zarazem wyra a stan naszej

    wiedzy o tym fakcie. Opisuje ona pewien fakt, albowiem przypisuje prawdo-

    podobie stwo rwne jedno ci (co oznacza absolutn pew no ) sytuacji w

    chwili pocz tkowej; sytuacja ta polega na tym, e elektron porusza si z

    zaobserwowan " pr dko ci w zaobserwowanym" miejscu. Sowo za -

    obserwowany" znaczy tu tyle, co zaobserwowany z dokadno ci rz du

    b du do wiadczenia". Funkcja ta wy ra a te stan naszej wiedzy, jako e

    inny obserwator mgby ewentualnie dokadniej pozna poo enie elek tronu.

    B d do wiadczenia - przynajmniej w pewnym zakresie - nie wynika z

    wasno ci samego elektronu, lecz z niedokadno ci, z nie ciso ci naszej

    wiedzy o nim; t niedokadno wyra a funkcja prawdopodo bie stwa.

    W fizyce klasycznej rwnie uwzgl dnia si b dy do wiadczalne,

    ilekro prowadzi si dokadne badania. Uzyskuje si wwczas rozkad

    statystyczny pocz tko wych warto ci wsprz dnych i pr dko ci, a wi c co

    bardzo podobnego do funkcji prawdopodobie stwa, kt ra wyst puje w teorii

    kwantw. Nie mamy tu jednak do czynienia z t nieuchronn

    niedokadno ci , ktr wskazuje relacja nieoznaczono ci.

    Kiedy na podstawie obserwacji ustalimy ju warto ci funkcji

    prawdopodobie stwa dla chwili pocz tkowej, wwczas, korzystaj c ze

    znajomo ci praw teorii kwan tw, mo emy obliczy jej warto ci dla dowolnej

    pniejszej chwili. Dzi ki temu mo na okre li prawdopo dobie stwo tego, e

    w wyniku pomiaru uzyskamy okre lon warto mierzonej wielko ci

    fizycznej. Mo emy na przykad obliczy prawdopodobie stwo tego, e elek -

    tron w pewnej chwili znajdzie si w pewnym okre lo nym miejscu komory

    Wilsona. Nale y jednak e podkre li, e funkcja prawdopodobie stwa nie

    opisuje przebiegu zdarze w czasie. Charakteryzuje ona tendencj do

    realizacji zdarze i nasz wiedz o zdarzeniach. Funkcj

    prawdopodobie stwa mo na powi za z rzeczy wisto ci jedynie wwczas,

    gdy zostanie speniony pewien istotny warunek, a mianowicie, gdy b dzie

    przeprowadzony nowy pomiar okre lonej wielko ci charak teryzuj cej ukad.

    Tylko wwczas funkcja prawdopodobie stwa umo liwi obliczenie

    prawdopodobnego wyniku nowego pomiaru. Wynik pomiaru zawsze jest wy-

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    20/191

    ra ony w j zyku fizyki klasycznej.

    Tote istniej trzy etapy teoretycznej interpretacji do wiadczenia: 1)

    opisanie sytuacji pocz tkowej za po moc funkcji prawdopodobie stwa; 2)

    obliczenie zmian tej funkcji w czasie; 3) dokonanie nowego pomiaru, ktrego

    wynik mo e by obliczony na podstawie funkcji prawdopodobie stwa. Na

    pierwszym etapie koniecznym warunkiem jest spenianie si relacji

    nieoznaczono ci.

    Drugiego etapu nie mo na opisa za pomoc poj kla sycznych; w

    zwi zku z tym nie mo na powiedzie, co si dzieje z ukadem mi dzy

    pierwsz obserwacj a p niejszym pomiarem. Dopiero na trzecim etapie

    powracamy od tego, co mo liwe", do tego, co rzeczy wiste".

    Rozpatrzmy obecnie dokadniej te trzy etapy, odwouj c si do

    prostego eksperymentu my lowego. Powie dzieli my, e atom skada si z

    j dra oraz z obracaj cych si wok niego elektronw i e poj cie orbity

    elektronowej budzi w tpliwo ci. Mgby kto powiedzie, e przynajmniej w

    zasadzie powinno by mo liwe obser wowanie elektronu poruszaj cego si

    po orbicie. Gdyby my po prostu obserwowali atom w mikroskopie o bardzo

    wielkiej zdolno ci rozdzielczej, to ujrzeliby my wwczas elektron kr cy po

    swej orbicie. Takiej zdolno ci rozdzielczej na pewno nie mo e posiada

    zwyky mikroskop, poniewa niedokadno pomiaru poo enia nigdy nie

    mo e by mniejsza od dugo ci fali wietlnej. Tak zdolno rozdzielcz

    mgby jednak posiada mikroskop, w ktrym wyzyskano by promienie

    [gamma], bowiem dugo ich fal jest mniejsza od rednicy atomw. Mi -

    kroskopu takiego wprawdzie nie skonstruowano, nie przeszkadza to nam

    jednak rozwa y pewien ekspery ment my lowy.

    Czy mo na - po pierwsze - przedstawi wyniki ob serwacji za pomoc

    funkcji prawdopodobie stwa? Po wiedzieli my poprzednio, e jest to mo liwe

    tylko pod warunkiem, e speniona b dzie relacja nieoznaczono ci.

    Poo enie elektronu mo na okre li z dokadno ci rz du dugo ci fal

    promieni [gamma]. Za my, e przed obser wacj elektron mg nawet

    znajdowa si w spoc zynku. W trakcie pomiaru przynajmniej jeden kwant promieni

    [gamma] musiaby zderzy si z elektronem, zmieni kieru nek ruchu i

    przej przez mikroskop. Tote elektron musiaby zosta uderzony przez

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    21/191

    kwant, co spowodowaoby zmian jego p du i pr dko ci. Mo na wykaza, e

    nieoznaczono tej zmiany jest taka, jakiej wymaga relacja nieoznaczono ci.

    A wi c na pierwszym etapie nie napo tkaliby my adnych trudno ci.

    Jednocze nie mo na atwo dowie , e obserwacja or bity elektronu

    jest niemo liwa. Na drugim etapie prze konujemy si , e paczka fal nie

    porusza si wok j dra, lecz oddala si od atomu, poniewa ju pierwszy

    kwant powoduje wybicie elektronu z atomu. Je li du go fal promieni

    [gamma] jest znacznie mniejsza od rozmiarw atomu, to p d kwantu

    wietlnego jest bez porwnania wi kszy od pocz tkowego p du elektronu.

    Tote ener gia pierwszego kwantu wietlnego byaby cakowicie

    wystarczaj ca do wybicia elektronu, z atomu. Z tego wynika, e obserwowa

    mo na wy cznie jeden punkt jego toru. Dlatego wa nie mwimy, e orbita

    w zwykym sensie tego sowa - nie istnieje. W trzecim stadium kolejna

    obserwacja wyka e, e elektron po wybi ciu z atomu oddala si od niego.

    Mwi c oglnie: nie je ste my w stanie opisa tego, co si dzieje mi dzy

    dwiema nast puj cymi po sobie obserwacjami. Mamy oczy wi cie ochot

    powiedzie, e w interwale czasowym. mi dzy dwiema obserwacjami

    elektron musia si jed nak gdzie znajdowa i e musia zatem opisa jak

    trajektori lub orbit , nawet je li nie mo na ustali, jaka to bya trajektoria.

    Taki argument miaby sens w fizyce klasycznej. Natomiast w teorii kwantw

    byby on - jak przekonamy si p niej - niczym nie uspra wiedliwionym

    nadu yciem j zyka. Obecnie nie rozstrzy gamy kwestii, czy mamy tu do

    czynienia z zagadnieniem gnozeologicznym, czy te ontologicznym, to zna -

    czy z twierdzeniem o sposobie, w jaki mo na mwi o mikrozjawiskach, czy

    te z twierdzeniem o nich sa mych. W ka dym razie musimy zachowa

    daleko id c ostro no , gdy formuujemy twierdzenia dotycz ce za -

    chowania si cz stek elementarnych.

    W gruncie rzeczy w ogle nie musimy mwi o cz st kach. Gdy opisujemy

    do wiadczenia, cz sto o wiele wy godniej jest mwi o falach materii - na

    przykad o stacjonarnych falach materii wok j dra atomu. Je li nie

    we miemy pod uwag ogranicze wynikaj cych z re lacji nieoznaczono ci, to

    taki opis b dzie jawnie sprzecz ny z innym opisem; dzi ki owym

    ograniczeniom unikamy sprzeczno ci. Stosowanie poj cia fala materii" jest

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    22/191

    dogodne np. wwczas, gdy rozpatruje si emisj pro mieniowania z atomu.

    Nat enie i cz stotliwo tego promieniowania informuj nas o rozkadzie

    oscylujcego adunku w atomie; w tym przypadku obraz falowy jest bli szy

    prawdy ni korpuskularny. Z tego wa nie powodu Bohr radzi stosowa

    obydwa sposoby opisu, ktre nazwa komplementarnymi, uzupeniaj cymi

    si wzajemnie. Opisy te oczywi cie wykluczaj si na wzajem, albowiem ta

    sama rzecz nie mo e by jedno cze nie korpusku (czyli substancj

    skupion w bardzo maym obszarze przestrzeni) i fal (innymi sowy - po lem

    szeroko rozpo cieraj cym si w przestrzeni). Rw nocze nie jednak opisy te

    uzupeniaj si wzajemnie. Korzystaj c z obu opisw, przechodz c od

    jednego do drugiego i vice versa, uzyskujemy wreszcie wa ciwe wyobra enie o

    dziwnego rodzaju rzeczywisto ci, z ktr mamy do czynienia w

    do wiadczalnym badaniu zjawisk mikro wiata. Interpretuj c teori kwantw,

    Bohr wielokrotnie stosuje termin komplementarno ". Wiedza o poo eniu

    cz stki jest komplementarna w stosunku do wiedzy o jej pr dko ci (lub

    p dzie). Im wi ksza jest do kadno pomiaru jednej z tych wielko ci, tym

    mniej dokadnie znamy drug . Musimy jednak zna obie, je li mamy

    okre li zachowanie si ukadu. Czaso-przestrzenny opis zdarze

    zachodz cych w wiecie atomu jest komplementarny w stosunku do opisu

    deterministycznego. Funkcja prawdopodobie stwa zmienia si zgodnie z

    rwnaniem ruchu, tak jak wsprz dne w me chanice Newtona. Zmienno

    tej funkcji w czasie jest cakowicie okre lona przez rwnanie mechaniki

    kwantowej; funkcja ta nie umo liwia jednak podania czaso-przestrzennego

    opisu ukadu. Z drugiej strony - akt obserwacji wymaga opisu czaso-

    przestrzennego, a jednocze nie narusza ci go funkcji

    prawdopodobie stwa, poniewa zmienia nasz wiedz o ukadzie. Oglnie

    rzecz bior c, dualizm polegaj cy na istnieniu dwu r nych opisw tej samej

    rzeczywisto ci nie przeszkadza nam, poniewa analizuj c matematyczny

    aparat teorii przekonali my si , e nie zawiera ona sprzeczno ci. Dobitnym

    wyrazem tego dualizmu jest gi tko aparatu matema tycznego. Wzory

    matematyczne zapisuje si zazwyczaj w ten sposb, e przypominaj one

    mechanik newto nowsk z jej rwnaniami ruchu, w ktrych wyst puj

    wsprz dne i p dy. Proste przeksztacenie wzorw umo liwia uzyskanie

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    23/191

    rwnania falowego opisuj cego trjwymiarowe fale materii. Tak wi c

    mo liwo posu giwania si r nymi komplementarnymi opisami znaj duje

    swj odpowiednik w mo liwo ci dokonywania roz maitych przeksztace

    aparatu matematycznego. Operowanie komplementarnymi opisami nie

    stwarza adnych trudno ci w posugiwaniu si kopenhask interpretacj

    mechaniki kwantowej.

    Zrozumienie tej interpretacji staje si jednak rzecz trudn , gdy

    zadaje si synne pytanie: Jak przebiega mikroproces?"

    Bya ju mowa o tym, e po miar i wyniki obserwacji mo na opisa tylko za

    pomoc terminw fizyki klasycznej. Na podstawie obserwacji uzyskuje si

    funkcj prawdopodobie stwa. W j zyku matematyki wyra a ona to, e

    wypowiedzi o mo liwo ciach czy te tendencjach wi si jak naj ci lej z

    wypowiedziami o naszej wiedzy o faktach. Dlatego te wy niku obserwacji

    nie mo emy uzna za cakowicie obiek tywny i nie mo emy opisa tego, co

    zachodzi pomi dzy jednym pomiarem a drugim. Zdaje si to wiadczy o

    tym, e wprowadzili my do teorii element subiekty wizmu i e trzeba

    powiedzie: to, co zachodzi, zale y od naszego sposobu obserwacji albo

    nawet od samego faktu obserwacji. Zanim jednak przejdziemy do rozpatrzenia

    zagadnienia subiektywizmu, trzeba dokadnie wytumaczy, dlaczego napotykamy

    nieprzezwyci one trud no ci, gdy usiujemy opisa to, co zachodzi mi dzy

    dwiema kolejnymi obserwacjami.

    Rozpatrzmy w tym celu nast puj cy eksperyment my lowy: Za my,

    e wiato monochromatyczne pada na czarny ekran, w ktrym s dwa mae

    otwory. red nica otworw jest niewiele wi ksza od dugo ci fal wietlnych,

    natomiast znacznie wi ksza od niej jest od lego mi dzy otworami. Klisza

    fotograficzna umieszczona w pewnej odlego ci za ekranem rejestruje wia -

    to, ktre przenikn o przez otwory. Je eli opisuj c po wy sze do wiadczenie

    posugujemy si teori falow , to mwimy, e przez oba otwory przechodz

    fale wietl ne padaj ce na ekran; odbywa si to w ten sposb, e z otworw

    rozchodz si wtrne, interferuj ce ze sob fale kuliste; wskutek

    interferencji pojawi si na wywoanej kliszy charakterystyczne jasne i

    ciemne pr ki.

    Poczernienie kliszy fotograficznej jest wynikiem procesu kwantowego,

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    24/191

    reakcji chemicznej, ktr wywouj pojedyncze kwanty wietlne. Dlatego

    powinna rwnie istnie mo liwo opisania tego do wiadczenia w termi -

    nach teorii kwantw wietlnych. Gdyby mo na byo mwi o tym, co si

    dzieje z pojedynczym kwantem wietlnym od chwili wypromieniowania go

    ze rda do chwili pochoni cia go na kliszy, to nale aoby rozumowa w

    sposb nast puj cy: Pojedynczy kwant wietl ny mo e przej tylko przez

    jeden z dwu otworw w ekranie. Je li przechodzi przez pierwszy otwr, to

    prawdopodobie stwo pochoni cia tego kwantu w okre lonym punkcie kliszy

    fotograficznej nie mo e zale e od tego, czy drugi otwr jest zamkni ty, czy

    otwarty. Rozkad prawdopodobie stw powinien by taki sam jak w

    przypadku, gdy otwarty jest tylko pierwszy otwr. Je li do wiadczenie

    powtrzymy wielokrotnie i rozpatrzymy oddzielnie przypadki, w ktrych

    kwanty wietl ne przeszy przez pierwszy otwr, to oka e si , e po -

    czernienie kliszy fotograficznej powinno odpowiada temu rozkadowi

    prawdopodobie stw. Je li rozpatrzymy nast pnie te przypadki, w ktrych

    kwanty wietlne przeszy przez drugi otwr, to dojdziemy do wniosku, e

    poczernienie kliszy wywoane przez te kwanty powinno odpowiada

    rozkadowi prawdopodobie stw uzy skanemu na podstawie zao enia, e

    otwarty by tylko drugi otwr. Tote poczernienie kliszy, b d ce cznym

    wynikiem wszystkich tych do wiadcze , powinno by sum zaciemnie

    uzyskanych w obu typach przypadkw; innymi sowy - na kliszy nie powinno

    by prkw interferencyjnych. Wiemy jednak e, e tak nie jest i e w

    wyniku do wiadczenia ukazuj si na niej pr ki. Dlatego twierdzenie, e

    ka dy kwant wietlny musia przej b d przez pierwszy, b d przez drugi

    otwr, prowadzi do sprzeczno ci i jest rzecz w tpliw , czy jest ono suszne.

    Przykad ten wiadczy o tym, e funk cja prawdopodobie stwa nie pozwala

    opisa tego, co zachodzi mi dzy dwiema obserwacjami. Ka da prba po -

    dania takiego opisu b dzie prowadzi do sprzeczno ci; to za oznacza, e

    termin zachodzi" ma sens jedynie wtedy, gdy jest zwi zany z opisem

    obserwacji.

    Jest to bardzo dziwny wniosek; zdaje si z niego wy nika, e obserwacja

    odgrywa decyduj c rol w zdarzeniu i e rzeczywisto zmienia si w

    zale no ci od tego, czy obserwujemy j , czy nie. Aby wyja ni t spraw ,

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    25/191

    musimy dokadniej zbada, na czym polega proces obserwacji.

    Przyst puj c do rozpatrzenia procesu obserwacji, na le y pami ta, e

    w naukach przyrodniczych przedmiotem bada nie jest cay wszech wiat,

    ktrego cz sta nowimy my sami. Przyrodnik bada tylko pewne fragmenty

    wszech wiata. W fizyce atomowej fragment ten jest zazwyczaj obiektem

    znikomo maym; jest to cz stka elementarna b d grupa takich cz stek, a

    niekiedy obiekt wi kszy - co zreszt nie jest wa ne w tej chwili. Wa ne na

    razie dla nas jest to, e ogromna cz wszech wiata, obejmuj ca nas

    samych, nie jest tu przedmiotem bada .

    Teoretyczna interpretacja do wiadczenia ma dwa sta dia pocz tkowe,

    ktre ju omwili my. W pierwszym stadium zadanie polega na opisaniu

    sytuacji do wiad czalnej, ewentualnie cznie z pierwszym pomiarem, i

    przeo eniu tego opisu - dokonanego za pomoc ter minw fizyki klasycznej -

    na j zyk funkcji prawdopo dobie stwa. Funkcja podlega prawom teorii

    kwantw; na podstawie znajomo ci warunkw pocz tkowych mo na

    obliczy jej zmiany w czasie, ktre maj charakter ci gy. Jest to stadium

    drugie. W funkcji prawdopodobie stwa elementy subiektywne cz si z

    obiektywnymi. Zawiera ona implicite pewne twierdzenia o mo liwo ciach, czy

    te - powiedzmy raczej - o tenden cjach (potencjach" - wedug terminologii

    arystotelesowskiej). Twierdzenia te maj charakter cakowicie

    obiektywny, ich tre nie zale y od adnego obserwa tora. Oprcz tego w

    funkcji tej zawarte s rwnie pew ne twierdzenia dotycz ce naszej wiedzy o

    ukadzie, ktre s oczywi cie subiektywne, jako e r ni obserwato rzy mog

    mie r n wiedz . W przypadkach idealnych element subiektywny funkcji

    prawdopodobie stwa jest znikomy w porwnaniu ze skadnikiem

    obiektywnym, tak e w praktyce mo na go pomin ; fizyk mwi ww czas o

    przypadku czystym".

    Przechodzimy teraz do nast pnej obserwacji, ktrej wynik powinien

    by przewidziany teoretycznie. Musimy obecnie zda sobie spraw z tego,

    e badany obiekt przed obserwacj , a przynajmniej w czasie obserwacji,

    b dzie si styka z pozosta cz ci wiata, a mianowicie z apa ratur

    do wiadczaln , z przyrz dem pomiarowym itp. To za znaczy, e rwnanie

    ruchu dla funkcji prawdopodobie stwa musi obecnie uwzgl dnia rwnie

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    26/191

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    27/191

    dokonuje si podczas aktu obserwacji. Je li chcemy opisa przebieg

    zdarzenia w wiecie ato mw, musimy zda sobie spraw z tego, e sowo

    zachodzi" mo e dotyczy tylko aktu obserwacji, nie za sytuacji mi dzy

    dwiema obserwacjami. Poniewa doty czy ono fizycznego, a nie

    psychicznego aktu obserwacji, przeto mo emy powiedzie, e przej cie od

    tego, co mo liwe", do tego, co rzeczywiste", zachodzi w momencie

    oddziaywania wzajemnego mi dzy obiektem i przyrz dem pomiarowym, a

    po rednio - rwnie i pozosta reszt wiata. Przej cie to jest niezale ne od

    aktu rejestracji wyniku pomiaru, aktu dokonanego przez umys obserwatora.

    Natomiast nieci ga zmiana funkcji pra wdopodobie stwa zachodzi wskutek

    tego aktu rejestracji; w chwili rejestracji nasza wiedza ulega nagej zmianie,

    czego odzwierciedleniem jest nieci ga zmiana funk cji prawdopodobie stwa.

    W jakiej wi c mierze obiektywny jest uzyskany przez nas opis wiata,

    w szczeglno ci - opis wiata atomw? Fizyka klasyczna opieraa si na

    przekonaniu (mo e na le aoby powiedzie - na iluzji?), e potrafimy opisa

    wiat, a przynajmniej pewne jego fragmenty, nic przy tym nie mwi c o nas

    samych. Cz sto jest to mo liwe. Wiemy, e Londyn istnieje, niezale nie od

    tego, czy go widzimy, czy nie. Mo na powiedzie, e fizyka klasycz na jest

    pewn idealizacj teoretyczn , w ktrej ramach mo na mwi o

    poszczeglnych fragmentach wiata bez powoywania si na nas samych. Jej

    sukcesy doprowadziy do powstania powszechnego ideau obiektywnego

    opisu wiata. Obiektywno staa si podstawowym kry terium warto ci

    wszystkich wynikw bada naukowych. Czy kopenhaska interpretacja

    mechaniki kwantowej jest zgodna z tym ideaem? Mo na chyba powiedzie,

    e teo ria kwantw jest zgodna z tym ideaem w tej mierze, w jakiej jest to

    mo liwe. Z ca pewno ci nie jest jej wa ciwy subiektywizm sensu stricto,

    poniewa nie trak tuje tego, co fizyk my li, jako cz ci mikroprocesu. Ale jej

    punktem wyj cia jest po pierwsze podzia na obiekt" i reszt wiata", po

    wtre za fakt, e opisuj c t re szt wiata", posugujemy si poj ciami

    klasycznymi. Podzia ten jest w pewnej mierze arbitralny i z historycznego

    punktu widzenia stanowi bezpo redni kon sekwencj naszej metody

    naukowej; korzystanie z poj klasycznych jest koniec ko cw zwi zane z

    oglnymi cechami ludzkiego sposobu my lenia. Powouj c si na w sposb

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    28/191

    my lenia, powoali my si na co , co jest wa ciwe nam samym; z tego

    wzgl du opisw przez nas for muowanych nie mo na uzna za opisy w peni

    obiektywne.

    Na pocz tku tego rozdziau powiedzieli my, e punktem wyj cia

    kopenhaskiej interpretacji mechaniki kwantowej jest paradoks. Zakada ona

    mianowicie, e musi my opisywa do wiadczenia posuguj c si j zykiem fi -

    zyki klasycznej, chocia wiemy, e poj cia klasyczne nie s cakowicie

    adekwatne. Sprzeczno , z ktr mamy tu do czynienia, jest rdem

    statystycznego charakteru mechaniki kwantowej. W zwi zku z tym

    proponowano cakowicie odej od poj klasycznych, przypuszczano

    bowiem, e radykalna zmiana poj , ktrymi posugu jemy si , opisuj c

    do wiadczenia, umo liwiaby powrt do nie statystycznego i w peni

    obiektywnego opisu przyrody.

    Propozycje tego rodzaju byy jednak e wynikiem nie zrozumienia

    rzeczywistego stanu rzeczy. Poj cia fizy ki klasycznej to nic innego jak

    sprecyzowane i wysubtelnione poj cia j zyka potocznego; stanowi one

    istotn cz skadow aparatury poj ciowej wszystkich nauk

    przyrodniczych, s wa nym elementem zasobu po j , ktry jest podstaw

    tych nauk. Sytuacja, z jak ma my do czynienia w nauce, polega na tym, e

    opisuj c do wiadczenia posugujemy si poj ciami klasycznymi. Mechanika

    kwantowa postawia nas wobec zadania teoretycznego zinterpretowania

    do wiadcze za pomoc tych poj . Nie ma sensu dyskutowa na temat

    tego, co by byo, gdyby my byli innymi istotami, ni jeste my. Musimy sobie

    u wiadomi, e - jak powiedzia von Weizsacker - przyroda istniaa przed

    czowiekiem, ale czowiek istnia przed naukami przyrodniczymi". Pierwsza

    cz tego zdania usprawiedliwia fizyk klasyczn i uzasadnia jej idea

    cakowitej obiektywno ci; druga mwi nam, dlaczego nie mo emy unikn

    paradoksw teorii kwantw, paradoksw zwi zanych z konieczno ci .

    posugiwania si poj ciami klasycznymi.

    Nale y tu dorzuci par uwag na temat obecnego spo sobu

    interpretowania zdarze mikro wiata na podstawie teorii kwantw.

    Powiedzieli my, e naszym punktem wyj cia zawsze jest podzia wiata na

    obiekt, ktry mamy bada, i reszt wiata" i e podzia ten jest w pew nej

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    29/191

    mierze arbitralny. Ostateczne wyniki oblicze nie ulegyby bowiem zmianie,

    gdyby my obiekt oraz przy rz dy pomiarowe lub pewn ich cz

    potraktowali jako jeden ukad i opieraj c si na prawach mechaniki kwan -

    towej, rozpatrzyli taki zo ony obiekt. Mo na wykaza, e tego rodzaju

    zmiana uj cia teoretycznego nie wpy nie na wyniki przewidywania

    rezultatw poszczeglnych do wiadcze . Wynika to matematycznie z tego,

    e ilekro mamy do czynienia z takimi zjawiskami, e mo emy uzna sta

    Plancka za wielko stosunkowo bar dzo ma , prawa mechaniki kwantowej

    staj si niemal identyczne z prawami fizyki klasycznej. B dem byo by

    jednak s dzi, e powy sze uj cie teoretyczne, w ktrym przyrz d

    pomiarowy podlegaby prawom mechaniki kwantowej, pozwolioby unikn

    paradoksw wyst puj cych w teorii kwantw.

    Przyrz d mo emy nazywa przyrz dem pomiarowym jedynie wwczas,

    gdy styka si on bezpo rednio z resz t wiata i gdy zachodzi oddziaywanie

    mi dzy tym przyrz dem a obserwatorem. Dlatego w kwantowome-

    chanicznym opisie mikrozjawisk b dziemy mieli w tym przypadku do

    czynienia z nieokre lono ci , tak samo jak w przypadku pierwszej

    interpretacji. Gdyby przyrz d pomiarowy by odizolowany od reszty wiata -

    nie byby przyrz dem pomiarowym ani nie mgby zosta opi sany za

    pomoc terminw fizyki klasycznej.

    Z tego wzgl du Bohr twierdzi, i za bardziej suszny nale y uzna

    pogl d, e podzia na obiekt i reszt wia ta" nie ma charakteru

    arbitralnego. Prowadz c badania w dziedzinie fizyki atomowej d ymy do

    tego, aby zrozumie pewne okre lone zjawisko, aby ustali, w jaki sposb

    wynika ono z oglnych praw przyrody. Dlatego ta cz materii lub to

    promieniowanie, z ktrymi mamy do czynienia w danym zjawisku, stanowi

    naturalny obiekt" teoretycznej interpretacji i powinno by odr nione od

    przyrz dw su cych do badania zjawiska. Ten postulat przypomina nam o

    elemencie subiektywizmu wyst puj cym w opisie mikrozdarze ; przyrz d

    pomiarowy zosta bowiem skonstruowany przez obserwatora, musimy wi c

    pami ta, e tym, co obserwujemy, nie jest przyroda sama w sobie ;

    lecz

    przyroda, jaka nam si jawi, gdy zadajemy jej pytania we wa ciwy nam

    sposb. Praca naukowa w dziedzinie fizyki polega na formuowaniu pyta

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    30/191

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    31/191

    IV. NARODZINY NAUKI O ATOMACH A TEORIA KWANTW

    Poj cie atomu jest bez porwnania starsze od nauki nowo ytnej, ktra

    powstaa w XVII stuleciu. Poj cie to wywodzi si z antycznej filozofii greckiej.

    Byo ono centralnym poj ciem materializmu Leukipposa i Demokryta.

    Wspczesne interpretacje zjawisk mikro wiata niewiele maj wsplnego z

    prawdziwie materialistyczn filozofi . Mo na wa ciwie powiedzie, e fizyka

    atomowa sprowadzia nauk z drogi materializmu, ktr kro czya ona w

    dziewi tnastym stuleciu. Z tego wzgl du interesuj ce jest porwnanie

    poj cia atomu wyst puj cego w filozofii greckiej z funkcj i sensem tego

    pojcia w fizyce wspczesnej.

    Idea najmniejszych, niepodzielnych, ostatecznych cegieek materii

    pojawia si po raz pierwszy w pocz tko wym okresie rozwoju filozofii

    greckiej, w zwi zku z ksztatowaniem si poj materii, bytu i stawania si .

    Za pierwszego przedstawiciela tego okresu dziejw filozofii nale y uzna

    Talesa (VI wiek p. n. e.), zao yciela szkoy milezyjskiej, ktry, jak pisze

    Arystoteles, twierdzi, e woda jest materialn osnow wszystkich rze czy2.

    Mimo e wypowied ta mo e nam si wyda dzi wna, zawiera ona, jak

    podkre la Nietzsche, trzy podstawowe idee filozoficzne: po pierwsze - ide materialnej osnowy wszystkich rzeczy; po drugie - postulat, wedle ktrego

    odpowied na pytanie: Co jest t osnow " - powinna by sformuowana na

    podstawie racjonalnych przesanek, bez odwoywania si do mitw lub

    mistyki; po trzecie - przekonanie, e wszystko mo na ostatecz nie

    sprowadzi do jednej podstawowej zasady. W wypowiedzi Talesa po raz

    pierwszy znalaza wyraz koncepcja prasubstancji, ktrej przemijaj cymi

    formami s wszystkie inne rzeczy. Substancja" z pewno ci nie bya wwczas pojmowana jako co czysto materialnego, sowo to nie miao tego

    sensu, ktry zazwyczaj przypisujemy mu dzisiaj. Z substancj t

    immanentnie miao by zwi zane ycie, a Arystoteles przypisuje Talesowi

    rwnie nast puj ca wypowied : Wszystko pene jest bogw" 3.atwo si

    domy li, e odpowied Talesa na pytanie: ,,Co jest materialn osnow

    wszystkich rzeczy?" - zostaa sformuowana przede wszystkim na podstawie

    2 Patrz: Arystoteles,Metaphysica, I 3, 983 b 7 983 b 33.3 Arystoteles,De anima, I 5, 411 a 7 (Diels, 11 A 22).

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    32/191

    obserwacji zjawisk meteorologicznych. Spo rd wszystkich znanych nam

    substancji woda mo e wyst powa w najbardziej r norodnych postaciach.

    Mo e zmienia si w par i tworzy chmury, zim za przybiera posta

    niegu lub lodu. Tam, gdzie rzeki two rz delty, zdaje si ona przemienia w

    ziemi - a mo e rwnie wytryska z ziemi. Bez wody nie mo e istnie ycie.

    Dlatego te , je li w ogle miaa istnie jaka prasubstancja, to - rzecz

    naturalna - nale ao si przede wszystkim zastanowi, czy nie jest ni woda.

    Koncepcj prasubstancji rozwija p niej Anaksymander - ucze

    Talesa, ktry rwnie by mieszka cem Miletu. Zdaniem Anaksymandra

    prasubstancj nie bya woda ani te adna ze znanych substancji. Gosi on,

    e prasubstancj jest bezkresna, e wiecznie istniaa i wiecznie b dzie

    istnie i e otacza ona wiat. Prze ksztaca si ona w najrozmaitsze

    substancje znane nam z codziennego do wiadczenia. Teofrast (Simplicjusz)

    cytuje oryginalny fragment z dzie Anaksymandra: Z czego bowiem

    istniej ce rzeczy powstaj , na to samo mu sz si koniecznie rozpa ;

    albowiem odpacaj sobie sprawiedliwo ci i kar za niesprawiedliwo

    wedug nast pstwa czasu" 4 . Antyteza bytu i stawania si od grywaa

    podstawowa rol w pogl dach filozoficznych Anaksymandra. Niesko czona i

    wieczna prasubstancja, niezr nicowany byt, przybiera rozmaite, mniej

    doskonae formy, miedzy ktrymi trwaj nieustanne konflik ty. Proces

    stawania si filozof ten traktuje jako swojego rodzaju degradacj bytu

    niesko czonego, jako jego roz kad na przeciwstawne elementy, ktry

    charakteryzuje jako niesprawiedliwo ; niesprawiedliwo ta zostaje

    okupiona przez powrt do tego, co bezkresne i bezksztatne. Konflikty, o

    ktrych wspomnieli my, to sprzeczno ci mi dzy gor cem i zimnem, ogniem

    i wod , sucho ci i wilgoci itd. Chwilowe zwyci stwo jednej ze stron te jest

    niesprawiedliwo ci , za ktr w swoim czasie wymierzona zostanie kara.

    Zdaniem Anaksymandra istnieje wieczny ruch, niesko czone powstawanie i

    znikanie wiatw.

    Warto zwrci uwag , e ostatnio, w nieco odmiennej postaci, rwnie

    w fizyce atomowej wyania si pro blem: czy prasubstancja mo e by jedna

    ze znanych substancji, czy te co zasadniczo od nich r nego. Fizy cy

    4 Simplicjusz,Physica, 24, 13 (Diels, 12 B 2); przekad B. Kupisa.

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    33/191

    staraj si obecnie wykry podstawowe prawo ruchu materii, z ktrego

    matematycznie mo na by byo wy prowadzi wszystkie cz stki elementarne

    oraz ich wasno ci. To podstawowe rwnanie ruchu mo e dotyczy albo fal

    jakiego znanego nam rodzaju (na przykad fal zwi zanych z protonami lub

    mezonami), albo te fal za sadniczo odmiennej natury, nie maj cych nic

    wsplnego ze znanymi nam falami lub cz stkami elementarnymi. W

    pierwszym przypadku wykrycie owego rwnania oznaczaoby, e wszystkie

    cz stki elementarne mo na w pewien sposb sprowadzi do kilku rodzajw

    podstawowych" cz stek elementarnych. W ci gu ostatnich dwudziestu lat

    fizycy teoretycy badali przede wszystkim t mo liwo . W drugim przypadku

    wszystkie rnorodne cz stki elementarne dayby si sprowadzi do pewnej

    uniwersalnej substancji, ktr nazwa mo na energi lub materi . adnej z

    cz stek nie mo na by byo wtedy uzna za bardziej elementarn " od

    innych. Odpowiadaoby to w istocie ideom Anaksymandra i osobi cie jestem

    przekonany, e w fizyce wspczesnej wa nie ten pogl d oka e si suszny.

    Wrmy jednak do filozofii greckiej.

    Trzeci z filozofw milezyjskich, Anaksymenes, nast pca

    Anaksymandra, gosi, e prasubstancja jest po wietrze. Tak jak dusza

    nasza, ktra jest powietrzem, trzyma nas w skupieniu, tak i cay wiat

    rwnie ota cza powietrze i tchnienie"5. Anaksymenes uwa a, e

    zg szczanie i rozrzedzanie powoduj przeksztacanie si prasubstancji w

    inne substancje. Kondensacja pary wodnej w chmury miaa by przykadem

    takiej przemiany, albowiem w owym czasie, rzecz prosta, jeszcze nie

    wiedziano, e para wodna jest czym innym ni po wietrze.

    W pogl dach filozoficznych Heraklita z Efezu gwn rol odgrywao

    poj cie stawania si . Gosi on ;

    e pra-pierwiastkiem jest ogie , jako to, co

    si porusza. Trudne zadanie pogodzenia koncepcji jednej podstawowej

    zasady z niesko czon r norodno ci zjawisk rozwi zuje on w ten sposb,

    e uznaje walk przeciwie stw za co , co w gruncie rzeczy tworzy swoistego

    rodzaju harmoni . wiat jest, wedle Heraklita, zarazem i jedno ci , i

    wielo ci ; jedno jedynego bytu jest jedno ci zwal czaj cych si

    wzajemnie przeciwie stw. Nale y wie dzie - pisze on - e walka jest czym

    5 Aecjusz,Placita, I 3, 4 (Diels, 13 B 2); przekad B. Kupisa.

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    34/191

    powszechnym, a spr czym susznym i e wszystko powstaje ze sporu i z

    konieczno ci" 6.

    Rozpatruj c dzieje filozofii greckiej, atwo jest za uwa y, e od Talesa

    a do Heraklita bod cem jej roz woju bya sprzeczno mi dzy jedno ci a

    wielo ci . Na szym zmysom wiat jawi si jako niesko czona r no rodno

    rzeczy i zjawisk, kolorw i d wi kw. Po to jed nak, by go zrozumie,

    wprowadzi musimy pewien porz dek i wykry to, co jednakowe; porz dek

    bowiem oznacza swojego rodzaju jedno . Wskutek tego rodzi si

    przekonanie, e istnieje jaka jedna podstawowa za sada; jednocze nie

    stajemy wobec trudnego zadania, ktre polega na tym, e z owej jednej

    zasady mamy wyprowadzi niesko czon r norodno rzeczy. Naturalnym

    punktem wyj cia byo zao enie, e musi istnie materialna przyczyna

    wszystkich rzeczy, poniewa wiat skada si z materii. Jednak e koncepcja

    jedno ci wiata oznacza - w swej skrajnej postaci - uznanie istnienia

    niesko czonego, wiecznego i niezr nicowane-go bytu.

    Uznanie istnienia tego bytu nie wystarcza - niezale nie od tego, czy

    jest to byt materialny, czy nie - aby mo na byo wytumaczy niesko czon

    r norod no rzeczy. Wskutek tego wyania si antynomia: byt - stawanie si ,

    co koniec ko cw prowadzi do koncepcji Heraklita, wedle ktrej podstawow

    zasad jest sama zmienno , wieczna zmiana, ktra odnawia wiat" - jak

    pisali poeci. Lecz zmienno nie jest przy czyn materialn ; tote wedug

    Heraklita przyczyn t stanowi ogie - prapierwiastek, ktry jest zarazem i

    materi , i si nap dowa.

    Mo na tu zauwa y, e pogl dy fizyki wspczesnej s w pewnym

    sensie niezwykle zbli one do koncepcji Heraklita. Je li zast pimy sowo

    ogie " terminem energia", to jego twierdzenia b d niemal cakowicie si

    pokryway z naszymi dzisiejszymi pogl dami. Wa nie energia jest t

    substancj , z ktrej utworzone s wszystkie cz stki elementarne, wszystkie

    atomy - a wi c i wszystkie rzeczy. Jednocze nie jest ona tym ;co powoduje

    ruch. Energia jest substancj , poniewa jej oglna ilo nie ulega zmianie, a

    liczne do wiadczenia przekonuj nas, e z tej substancji rzeczywi cie mog

    powstawa cz stki elementarne. Energia przeksztaca si w ruch, w ciepo,

    6 Orygenes, Contra Cel sum, VI 42 (Diels, 22 B 80); przekad B. Kupisa.

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    35/191

    w wiato i w napi cie elektrycz ne. Mo na j nazwa podstawow przyczyn

    wszystkich zmian w przyrodzie. Nieco p niej b dziemy kontynuo wali

    porwnywanie filozofii greckiej z koncepcjami nauki wspczesnej.

    W filozofii greckiej ponownie pojawia si na pewien czas koncepcja

    jedynego bytu. Gosi j Parmenides, mieszkaniec Elei, miasta w poudniowej

    Italii. Za najwi kszy jego wkad do filozofii nale y zapewne uzna

    wprowadzenie do metafizyki argumentacji czysto logicznej. Nie mo na

    bowiem tego, co nie istnieje, pozna (jest to cakiem nieosi galne) ani te

    wyrazi tego" 7. Nie znajdziesz bowiem my lenia bez tego, co istnieje, i w

    czym si ono (tj. my lenie) wyra a" 8. Dlatego istnieje tylko jeden byt, nie

    ma natomiast stawania si ani przemijania. Ze wzgl dw logicznych

    Parmenides przeczy istnieniu pustej przestrzeni. Poniewa s dzi, e

    istnienie pr ni jest koniecznym warunkiem wszelkich zmian, przeto uzna,

    i zmiany nie istniej i s jedynie iluzj .

    Jednak e filozofia nie moga zbyt dugo opiera si na tych

    paradoksach. Empedokles, ktry urodzi si i mie szka w Agrygencie

    (Akragas) na poudniowym wybrze u Sycylii, w przeciwie stwie do

    wszystkich swych poprzednikw, reprezentuj cych stanowisko monistyczne,

    by zwolennikiem swoistego rodzaju pluralizmu. Aby unikn

    nieprzezwyci onych trudno ci, ktre powsta j , gdy r norodno rzeczy i

    zdarze usiuje si wytu maczy przy zao eniu, e istnieje tylko jeden

    praele-ment, zao y on istnienie czterech podstawowych pier wiastkw. Za

    pierwiastki te uzna on ziemi , wod . po wietrze i ogie . Pierwiastki owe

    cz si wskutek dzia ania mio ci, rozdzielaj si za pod wpywem

    niezgody. Mio i niezgoda pod wieloma wzgl dami s rwnie cie lesne, jak

    powy sze cztery pierwiastki, i warunkuj wieczn zmienno . Empedokles

    podaje nast puj cy obraz powstania wiata: Na pocz tku istnia Sfajros -

    niesko czona kula jedynego bytu (analogiczny pogl d gosi Parmenides).

    Byt ten zawiera wszystkie cztery pierwiastki (korzenie") zmieszane ze sob

    pod wpywem mio ci. P niej, gdy traci wadz mio , nastaje za

    niezgoda, pierwiastki si rozdzielaj , lecz tylko cz ciowo. Potem jednak e

    nast puje cakowite ich rozdzie lenie. Jest to okres, w ktrym mio ci nie ma

    7 Simplicjusz,Physica, 116, 25 (Diels, 28 B 2); przekad B. Kupisa.8 Simplicjusz,Physica, 114, 29 (Diels, 23 B 8) przekad B. Kupisa.

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    36/191

    w wiecie. Wreszcie mio powraca do wadzy i czy pierwiastki, niezgoda

    za znika; w ten sposb dokonuje si cykl przemian, ktrego wynikiem jest

    Sfajros - byt pierwotny.

    Doktryna Empedoklesa oznacza wyra ny zwrot filozofii greckiej w

    kierunku materializmu. Cztery pierwiastki s raczej rzeczywistymi

    substancjami materialnymi ni li podstawowymi zasadami. Po raz pierwszy

    zostaje tu wyra ona my l, e czenie si i rozdzielanie kilku zasadniczo

    r nych substancji tumaczy niesko czon r norodno rzeczy i zdarze .

    Pluralizm nigdy nie znajduje zwolennikw w rd tych, ktrzy przywykli

    rozpatrywa wszystko z punktu widzenia podstawowych zasad. Jest to

    jednak rozs dne, kompromisowe stanowi sko, ktre pozwala unikn

    trudno ci zwi zanych z mo-nizmem, a jednocze nie ustali pewien

    porz dek.

    Nast pny krok w kierunku koncepcji atomistycznej uczyni

    Anaksagoras. Mniej wi cej przez trzydzie ci lat mieszka w Atenach,

    prawdopodobnie w pierwszej poowie V wieku p. n. e. W systemie jego

    pogl dw szcze glnie wielk rol odgrywa my l, e przyczyn wszyst kich

    zmian jest mieszanie si i rozdzielanie niesko cze nie maych zarodkw

    rzeczy". Zakada on, e istnieje niesko czona r norodno owych

    zarodkw", z ktrych skadaj si wszystkie rzeczy. Nie s to cz stki zo -

    one z czterech pierwiastkw Empedoklesa. Koncepcja Anaksagorasa bya

    pierwsz koncepcj umo liwiaj c geometryczn interpretacj terminu

    mieszanina". Poniewa Anaksagoras mwi o pewnych niesko czenie

    maych ziarnach, przeto ich mieszanin przedstawi mo na jako mieszanin

    r nobarwnych ziaren piasku. Prze miany polegaj na zmianie ilo ci ziaren

    oraz ich poo e nia wzgl dem siebie. Anaksagoras zakada, e w ka dej rzeczy

    istniej zarodki" wszystkich rodzajw; w r nych rzeczach r ny jest

    jedynie stosunek ilo ciowy ja ko ciowo odmiennych zarodkw". Pisa on w

    zwi zku z tym, e rzeczy, ktre s na tym jednym wiecie, nie s ani

    rozdzielone, ani odci te od siebie toporem" 9, wszystko znajduje si we

    wszystkim, chocia adna... rzecz nie jest jednorodna z jak kolwiek inn "

    i ,,to, czego jest w niej najwi cej, jest i byo ka d poszcze gln rzecz " 10.

    9 Simplicjusz,Physica, 175, 11 (Diels, 59 B 8); przekad B. Kupisa.10 Simplicjusz,Physica,, 164, 24 (Diels, 59 B 12); przekad B. Kupisa.

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    37/191

    Jak wiemy, Empedokles gosi, e wszech wiat wpra wiaj w ruch

    mio i niezgoda. Wedug Anaksagorasa rdem, czynnikiem sprawczym

    ruchu jest nus; termin ten mo na tumaczy jako rozum". Tylko krok dzieli

    pogl dy Anaksagorasa od koncepcji atomistycznej. Krok ten uczynili

    Leukippos i Demokryt. Antyteza bytu i niebytu wywodz ca si z filozofii

    Parmenidesa zostaje przeksztacona w antytez peni" i pr ni". Byt nie

    jest jeden, lecz niesko czenie mnogi. Bytem tym s ato my niepodzielne,

    najmniejsze cz stki materii. S one wieczne i niezniszczalne, lecz maj

    sko czone rozmiary. Ruch jest mo liwy dzi ki istnieniu pr ni mi dzy ato -

    mami. W ten sposb po raz pierwszy w historii pojawia si koncepcja

    najmniejszych cz stek, podstawowych ce gieek materii, ktre mogliby my

    dzi nazwa cz stka mi elementarnymi".

    Wedug Leukipposa i Demokryta materia nie skada si jedynie z

    peni", lecz rwnie z ,,pr ni", czyli z pu stej przestrzeni, w ktrej poruszaj

    si atomy. Logiczna argumentacja Parmenidesa, ktry dowodzi, e pr nia

    nie istnieje, jako e nie mo e istnie niebyt, zostaa zignorowana, poniewa

    przemawiay przeciwko niej dane do wiadczalne. Z naszego wspczesnego

    punktu widzenia pusta przestrze mi dzy atomami - o ktrej mwi

    Demokryt - nie byaby po prostu niczym. Mogliby my uzna j za no nik

    wasno ci geometrycznych i kinematycznych umo liwiaj cych ruch atomw

    i powstawanie r nych ich ukadw. Jednak e w filozofii zawsze spierano si

    o to, czy mo e istnie przestrze pusta. Odpowied na to pytanie, zawarta w

    oglnej teorii wzgl dno ci, brzmi: materia i geometria warun kuj si

    nawzajem. Odpowied ta pod wzgl dem tre ci zbli ona jest do pogl du,

    ktrego bronio wielu filozofw, a ktry gosi, e przestrze okre lona jest

    przez rozci go materii. Demokryt jednak e wyra nie pogl d ten odrzuca,

    po to, by umo liwi wytumaczenie istnie nia ruchu i zmian.

    Wedug Demokryta wszystkie atomy skadaj si z tej samej

    substancji i r ni si od siebie jedynie ksztatem i wielko ci . Mo na je

    uzna za cz stki po-dzielne w sensie matematycznym, lecz nie fizycznym.

    Atomy mog porusza si i mog by usytuowane w r nych miejscach

    przestrzeni. Nie s im jednak wa ciwe adne inne wasno ci fizyczne. Nie

    maj one ani koloru, ani zapachu, ani smaku. Wasno ci materii percypowa-

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    38/191

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    39/191

    pot g matematyki. Odkryli oni, e d wi ki dwch strun harmonizuj ze

    sob , je li dugo ci tych strun pozostaj w pewnym okre lonym stosunku

    wzajemnym. wiadczyo to o tym, e matematyka mo e w wielkim stopniu

    przyczyni si do zrozumienia zjawisk przyrody. Jednak e dla pitago-

    rejczykw nie to byo najwa niejsze. Za najbardziej istotne uwa ali to, e

    prosty stosunek matematyczny dugo ci strun tworzy - jak s dzili -

    harmoni d wi kw. W pogl dach pitagorejczykw byo wi c wiele mi -

    stycyzmu, wiele elementw, ktre trudno jest nam zrozumie. Uczynili

    jednak matematyk cz ci swej re ligii, co byo istotnym momentem w

    dziejach rozwoju ludzkiej my li. Przypomn , e Bertrand Russell powie dzia,

    i nikt nie wywar takiego wpywu na my l ludz k , jak Pitagoras.

    Platon wiedzia, e pitagorejczycy znali pi regular nych bry

    geometrycznych, i uwa a, i bryom tym mo na przyporz dkowa

    pierwiastki Empedoklesa. Najmniejsze cz stki pierwiastka ziemi

    odpowiaday sze cia nom, powietrza - o mio cianom, ognia - czworo cia -

    nom, a wody - dwudziesto cianom. Brak byo jednak pierwiastka, ktrego

    cz stki odpowiadayby dwunasto- cianom; w zwi zku z tym Platon powiada,

    e istniaa jeszcze pi ta kombinacja, z ktrej Bg korzysta, pro jektuj c

    wszech wiat.

    Bryy regularne, reprezentuj ce cztery pierwiastki, mog w pewnym

    sensie przypomina atomy; jednak e wedle Platona bryy te nie s

    niepodzielne. Platon je konstruuje z dwch rodzajw trjk tw - rwnobocz -

    nych i rwnoramiennych; stanowi one ciany bry. Dla tego pierwiastki

    mog (przynajmniej cz ciowo) prze ksztaca si w inne pierwiastki. Bryy

    regularne mo na rozo y na trjk ty, z ktrych jeste my w stanie zbu -

    dowa nowe bryy. Na przykad jeden czworo cian i dwa o mio ciany mo na

    rozo y na dwadzie cia rwnobocz nych trjk tw, a nast pnie zbudowa z

    tych trjk tw dwudziesto cian. To za oznacza, e jeden atom ognia i dwa

    atomy powietrza mog si po czy w atom wody. Jednak e trjk ty nie s

    tworami trjwymiarowymi, wskutek czego nie mo na ich uzna za materialne.

    Cz st ka materialna powstaje dopiero wtedy, gdy trjk ty tworz bry

    regularn . Najmniejsze cz stki materii nie s bytami podstawowymi - wbrew

    twierdzeniom Demokryta - lecz formami matematycznymi. St d wyni ka w

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    40/191

    sposb oczywisty, e bez porwnania wa niejsza od substancji jest

    przysuguj ca jej forma.

    Po tym krtkim przegl dzie koncepcji filozofw grec kich - od Talesa do

    atomistw i Platona - mo emy powrci do fizyki wspczesnej i porwna

    nasze dzisiejsze pogl dy na atomy i na teori kwantw z pogl dami

    antycznych my licieli. Z historii filozofii wiemy, jaki by pierwotny sens sowa

    atom". Z tego wynika, e w fizyce i chemii w epoce odrodzenia nauki w

    wieku siedemnastym oraz p niej sowo atom" oznaczao niewa ciwy

    obiekt. Oznaczao ono mianowicie najmniejsz cz stk pierwiastka

    chemicznego, ktra, jak wiemy obecnie, jest ukadem zo onym z

    mniejszych cz stek. Te ostatnie nazywa si obecnie cz stkami ele -

    mentarnymi i jest rzecz oczywist , e je li jakiekol wiek obiekty badane

    przez fizyk wspczesn przypo minaj atomy Demokryta. to obiektami

    tymi s wa nie cz stki elementarne - takie jak protony, neutrony, elektrony

    lub mezony.

    Demokryt wietnie zdawa sobie spraw z tego, e chocia mo na

    ruchem i ukadem atomw tumaczy wasno ci materii - barw , zapach,

    smak - to same atomy nie mog mie tych wasno ci. Dlatego nie przy pisuje

    ich atomom, ktre w ogle s do abstrakcyjny mi tworami materialnymi.

    Atomom Demokryta by wa ciwy atrybut istnienia, a ponadto rozci go ,

    ksztat i ruch; w przeciwnym przypadku trudno by byo mwi o atomach.

    Jednak e wskutek tego demokrytejska kon cepcja atomistyczna nie

    tumaczya istnienia wasno ci geometrycznych, rozci go ci, ani wasno ci

    bycia", istnienia, poniewa nie umo liwiaa sprowadzenia tych cech do

    czego innego, bardziej fundamentalnego. Wy daje si , e wspczesne

    pogl dy na cz stki elementar ne s pod tym wzgl dem bardziej

    konsekwentne i radykalne. Sprbujmy odpowiedzie na pytanie: Co to jest

    cz stka elementarna?" Okazuje si , e chocia posugu jemy si terminami

    oznaczaj cymi cz stki elementar-ne, np. terminem neutron", nie potrafimy

    pogl dowo, a jednocze nie dokadnie opisa tych cz stek ani ci le okre li,

    co rozumiemy przez te terminy. Posugujemy si r nymi sposobami

    opisywania cz stek i mo emy przedstawi np. neutron jako cz stk , kiedy

    indziej za jako fal lub paczk fal. Wiemy jednak, e aden z tych opisw

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    41/191

    nie jest dokadny. Neutron oczywi cie nie ma barwy, smaku ani zapachu.

    Pod tym wzgl dem przypo mina atomy, o ktrych pisali greccy filozofowie.

    Ale cz stki elementarne s pozbawione - przynajmniej w pewnej mierze -

    rwnie i innych wasno ci. Ta kich poj geometrycznych i kinematycznych,

    jak np. ksztat i ruch w przestrzeni, nie jeste my w stanie w sposb

    konsekwentny stosowa do opisu tych cz stek. Je li chcemy poda dokadny

    opis cz stki elementarnej (kadziemy tu szczeglny nacisk na sowo

    dokadny"), to poda go mo emy jedynie w postaci funkcji prawdo -

    podobie stwa. Wwczas jednak okazuje si , e opisywa ny obiekt nie

    posiada nawet wasno ci istnienia (je li istnienie mo na nazwa wasno ci ).

    Jest mu wa ciwa tylko mo liwo istnienia czy te tendencja do istnie nia.

    Dlatego cz stki elementarne, ktre bada fizyka wspczesna, maj

    charakter o wiele bardziej abstrakcyjny ni atomy demokrytejskie i wa nie

    wskutek tego mog by bardziej odpowiednim kluczem do zagadek

    zwi zanych z zachowaniem si materii.

    Mo na powiedzie, e wedug Demokryta wszystkie atomy zawieraj

    t sam substancj (nie jest jednak rzecz pewn , czy termin substancja"

    wolno nam stosowa w tym kontek cie). Cz stki elementarne, o kt rych

    mwi fizyka wspczesna, maj mas . Maj j jed nak tylko w pewnym

    szczeglnym sensie sowa mie"; dotyczy to zreszt rwnie innych ich

    wasno ci. Ponie wa wedle teorii wzgl dno ci masa i energia s w istocie

    tym samym, przeto mo emy mwi, e cz stki elemen tarne skadaj si z

    energii. Energi mo na by uzna za podstawow , pierwotn substancj . Nie

    ulega w tpli wo ci, e posiada ona pewn wasno , ktra stanowi istotn

    cech tego, co nazywamy substancj ", a miano wicie podlega prawu

    zachowania. Z tego wzgl du pogl dy fizyki wspczesnej mo na, jak

    wspomnieli my po przednio, uzna za bardzo zbli one do koncepcji Hera-

    klita (pod warunkiem, e ogie " zinterpretujemy jako energi ). Energia jest

    tym, co powoduje ruch; nazwa j mo na praprzyczyn wszelkich zmian;

    mo e si ona przeksztaca w materi , ciepo lub wiato. Walka prze -

    ciwie stw, o ktrej mwi Heraklit, znajduje swj odpo wiednik we

    wzajemnym przeciwstawianiu si sobie dwch r nych form energii.

    Wedug Demokryta atomy s wiecznymi i nieznisz czalnymi cz stkami

  • 7/31/2019 Werner Carl Heisenberg - Fizyka a Filozofia

    42/191

    materii, aden atom nie mo e prze ksztaci si w inny atom. Fizyka

    wspczesna zdecydowanie odrzuca t tez materializmu Demokryta i opo -

    wiada si za stanowiskiem Platona i pitagorejczykw. Cz stki elementarne

    na pewno nie s wiecznymi i nie zniszczalnymi cegiekami materii i mog si

    nawzajem w siebie przeksztaca. Je li zderz si dwie cz stki ele mentarne

    o bardzo wielkiej energii kinetycznej, to mog one przesta istnie, a z

    energii, ktr niosy, mo e po wsta wiele nowych cz stek. Tego rodzaju

    zjawiska obserwowano wielokrotnie, wa nie one najbardziej nas przekonuj ,

    e tworzywem wszystkich cz stek jest ta sama substancja: energia.

    Podobie stwo pogl dw wspczesnych do koncepcji Platona i

    pitagorejczykw nie ko czy si na tym. Polega ono jeszcze na czym in nym.

    Cz stki elementarne", o ktryc h mwi Platon w Timaiosie, w istocie nie s

    materialnymi korpuskua-mi, lecz formami matematycznymi. Pitagoras za

    podobno mwi, e wszystkie rzeczy s liczbami" 14. W owych czasach

    jedynymi znanymi formami matematycznymi byy formy geometryczne,

    takie jak bryy regularne i trjk ty stanowi ce ich ciany. Nie ulega w -

    tpliwo ci, e we wspczesnej teorii kwantw cz stki elementarne mo na

    uzna w ostatecznej instancji za formy matematyczne, lecz o naturze

    znacznie bardziej zo onej. Przedmiotem rozwa a filozofw greckich byy

    formy statyczne; poszukuj c tego rodzaju form, odnaj dywali je w bryach

    regularnych. Natomiast punktem wyj cia nauki nowo ytnej w szesnastym i

    siedemnastym stuleciu byy zagadnienia dynamiki. Od czasw Newtona

    staym przedmiotem bada fizycznych byy prawa dynamiki, nie za

    konfiguracje lub formy geometryczne. Rwnanie ruchu spenia si zawsze i

    w tym sensie jest ono wieczne, podczas gdy formy geometryczne, na przy-

    kad orbity, s zmienne. Dlatego formy matematyczne przedstawiaj ce

    cz stki elementarne powinny by roz wi zaniami jakiego rwnania

    wyra aj cego wieczne prawo ruchu materii 15. Jest to problem dotychczas

    14 O pitagorskiej mistyce liczb pisa Arystoteles [Metaphysica, I 5, 985 b 23986 a 3 (Diels, 58 B 4)].(Przyp. red. wyd. polskiego).

    15 Pocz wszy od nast pnego zdania a do zdania rozpoczyna j cego si od sw: Trudno jest poda jakikolwiek mocny argument..." tekst w wydaniu niemieckim uleg zmianie i brzminast puj co:

    W ostatnich latach fizyka osi gn a taki szczebel rozwoju, e mo na obecnie podj prby sformuowania podstawowego prawa materii. Fizyka do wiadczalna nagromadzia tyle

    danych dotycz cych wasno ci cz stek elementarnych, e fizycy teore tycy mog prbowa na podstawie tych danych wyprowadzi powy sze fundamentalne prawo. Pewn prost posta tego prawa ju zaproponowano. I chocia dopiero prz