34
k i e l c e nr 18 cZerWiec 2007

wici-info-nr18

Embed Size (px)

DESCRIPTION

kielc e nr 18 cZerWiec 2007 48. kopiec Salve regina 26. recenzje 2. kalendarz wydarzenia miasto • projektowanie serwisów www • hosting - serwery www, e-mail • rejestracja domen • pozycjonowanie stron www • sklepy internetowe spis treści www.rafainternet.eu ludzie REDAKCJA Druk Drukarnia im. A. Półtawskiego Kielce, ul. Krakowska 62 Wydawca Fundacja Kultury Wici Baza Zbożowa, 25-416 Kielce, ul. Zbożowa 4 tel. 041 3441177, 601 077 830 www.fundacja.wici.info kulturalny informator Okładka igor kowalczyk

Citation preview

k i e l c e nr 18 cZerWiec 2007

spis treści

wydarzenia2. kalendarz

10. Święto kielc12. Polecamy

20. Off fashion26. recenzje

ludzie28. Sklep z Fantazją

32. Żeby zawsze piękne światło było….

miasto40. Plan centrum kielc

47. Urodziny Wici48. kopiec Salve regina

50. ruch56. kliknij po miłość

58. Stare, ale jare

62. naleśniki!

REDAKCJA

kulturalny informator

www.wici.infoemail: [email protected]

Naczelny i ArtystycznyRafał Nowak

InternetowySergiusz Pawłowski

Sekretarz RedakcjiAgnieszka Kozłowska-Piasta

Współpraca Justyna Giemza, Lilka Kulińska, Bożena Pawłowska, Radek Nowakowski, Katarzyna Gritzmann, Jerzy Kapuściński, Rafał Zamojski, Marian Rumin, Marek Kozłowski, Rafał Piwowarczyk

DrukDrukarnia im. A. PółtawskiegoKielce, ul. Krakowska 62

WydawcaFundacja Kultury WiciBaza Zbożowa, 25-416 Kielce, ul. Zbożowa 4tel. 041 3441177, 601 077 830www.fundacja.wici.info

Okładkaigor kowalczyk

www.bazazbozowa.wici.info

• projektowanie serwisów www• hosting - serwery www, e-mail• rejestracja domen• pozycjonowanie stron www• sklepy internetowe

www.rafainternet.eu

wydarzenia

czwartek 14.06

‘’Zaczarowany świat gobelinów’’Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 17:00

Kino Konesera - Ostatni Król SzkocjiKinoplex, Kielce, ul. Świętokrzyska 20, g. 18:00

sobota 09.06

Kielecka Giełda KolekcjonerskaWojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 08:00

niedzie la 10.06

Dziecięca Estrada FolkloruWojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 10:00

Bajka o Czerwonym Kapturku

„O Wyspiańskim - głosem, barwą, gestem...”Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 17:00

Władysław Szczepański i Magdalena Pilch - rysunekGaleria BWA, Sandomierz, Rynek 11, g. 17:00

Henryk Starikiewicz - malarstwo

Superczwartek: Old Boy

Galeria BWA Piwnice, Kielce, ul. Leśna 7, g. 17:00

sobota 16.06

I Kielecki Festiwal Modelarski Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 10:00

Festiwal Reggae Kielce

Kalendarzczerwiec 2007

pełny kalendarz wydarzeń znajdziesz na naszej stronie internetowej www.wici.info

legendafestyny, dla dzieci imprezy klubowe imprezy taneczne

kino koncerty

muzyka poważna sport i rekreacja spotkania, inne

targi, giełdy teatr

wystawy

piątek 01.06

Dzień Dziecka w Muzeum ZabawekMuzeum Zabawek i Zabawy, Kielce, Pl. Wolności 2, g. 10:00

Dzieci HimalajówMuzeum Zabawek i Zabawy, Kielce, Pl. Wolności 2, g. 12:00

Dni JędrzejowaDom Kultury, Jędrzejów, Al. J. Piłsudskiego 3, g. 18:00

Koncert Filharmonii ŚwiętokrzyskiejBazylika Katedralna, Kielce, ul. Jana Pawła II nr 3, g. 19:00

sobota 02.06

Festyn Artystyczny ‘’Kochane dzieciaki’’Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 10:00

Konfrontacje TaneczneWDK Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 11:00

Królewna ŚnieżkaTeatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00

Niedziela w MuzeumPałac Biskupów, Kielce, pl. Zamkowy 1, g. 12:00

Koncert Filharmonii ŚwiętokrzyskiejKlasztor, Święty Krzyż, Gmina Nowa Słupia, g. 12:00

Koncert na 300 gitarDŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 18:00

poniedziałek 04.06

Spotkanie Integracyjne Dzieci i Młodzieży NiepełnosprawnejLotnisko, Masłów, g. 16:00

wtorek 05.06

Koncert KameralnyFilharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00

czwartek 07.06

Kino konesera - 12:08 na wschód od BukaresztuKinoplex Kielceul. Świętokrzyska 20, g. 18:00Anna Pawlik-Łukaszczyk

- Ilustracje do bajekGaleria BWA Na Piętrze, Kielce, ul. Leśna 7, g. 17:00

Miss Polonia Ziemi Świętokrzyskiej 2007Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00

Future Boogie MadCat & WójekMirekChillout Club, Kielce, g. 21:00

niedzie la 03.06

XV Wytopki OłowiuSkansen, Tokarnia 303, g. 10

Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00

Muzeum dla dzieciPałac Biskupów, Kielce,pl. Zamkowy 1, g. 12:00

Gabriela Kulka

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 19:00

poniedziałek 11 .06

DKF - Krzyż WalecznychKino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 17:00

Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 18:00

piątek 15.06

Ogólnopolski Zlot kabrioletów i starych samochodów

Miedziana Góra, Tor wyścigowy

INTERKAMIEŃ, NECROEXPOTargi Kielce, ul. Zakładowa 1, g. 09:00

Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 14:00

XIV Depeche Mode PartyCockney, Kielce, ul. Orla, g. 20

6

wydarzenia7

niedzie la 24.06

Uroczystość 70-lecia lotniska w MasłowieLotnisko, Masłów, g. 12:00

Śpiąca KrólewnaPlac Artystów, Kielce, g. 13:00

Parada Orkiestr Dętych

Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 17:00

Septeto NacionalDŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 20:30

środa 27.06

Warsztaty Fotograficzne „Diastar”zobacz info, g. 10:00

czwartek 28.06

Superczwartek: Gra wstępna Kino Moskwa, Kielce,

DKF - Ludzie z pociągu sobota 30.06

DKF - Jak być kochanąKino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 10:00

REAGGEneracja - MenoMiniDŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 20:00

niedzie la 17.06

Śpiąca Królewna I Wojewódzki Przegląd Kapel RockowychWojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 14:00

Bajka o Czerwonym Kapturku Muzeum Zabawek i Zabawy, Kielce, Pl. Wolności 2, g. 15:00

Festiwal Katarynek i Kataryniarzy

Superczwartek: Pani zemsta

Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 18:00

piątek 22.06

Brathanki i Golec uOrkiestra

Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00

VI Dni LasuSkansen, Tokarnia, g. 12:00

Jazz na wesołoDŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 20:00

środa 20.06

Chińska sztuka dźwiękowaDŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 18:00

Koncert ‘’Słoneczko - gościom’’Słoneczko, ul. Romualda, g. 18

czwartek 21.06

Wieczór poezji pt. ‘’Spełnienie’’Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 17:00

Kino Konesera Pod jednym dachemKinoplex, Kielce, ul. Świętokrzyska 20, g. 18:00

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 16:30

Chonabibe !Cockney Club, Kielce, ul. Orla 4, g. 19:00

Ewa Bem i Trio Andrzeja Jagodzińskiego

Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 14:00

Najmniejszy cyrk świataMuzeum Zabawek i Zabawy, Kielce, Pl. Wolności 2, g. 15:00

Strauss Ensemble

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 16:00

Koncert „WDK-Miastu”Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 16:00

poniedziałek 25.06

EXPO-GAS

Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 19:00

Gala ‘’Kulturalne Nagrody Kielc’’Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00

Święto Kielc 2007 zobacz info str. 10

Cudowna lampa AladynaTeatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 20:00

Olek Grotowski i Małgosia ZwierzchowskaDŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 21:00

sobota 23.06

Na jagodyTeatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 11

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 21:00

Targi Kielce, ul. Zakładowa 1, g. 09:00

ul. Staszica 5, g. 18:00

piątek 29.06

II Świętokrzyski Rajd Pojazdów ZabytkowychMiedziana GóraTor wyścigowy,

Nasz kalendarz wydarzeń współre-

dagowany jest przez internautów odwie-

dzających serwis internetowy

www.wici.info

Jeśli wiesz o ciekawej imprezie lub sam jesteś organizato-rem powiadom nas o tym.

zapraszamy do samodzielnego redagowania Kalendarza.

Wydarzenia dodane przed 20 dniem poprzedniego miesiąca będą opublikowane w wersji

papierowej informatora Wici.Info

email: [email protected]

Aktualny kalendarz znajdziesz na stronie

internetowej

www.wici.info

Redakcja nie bierze odpowiedzialności za

zmiany

„Kieleckie Inaczej” Przed obradami jury....Do 25 maja można było nadsyłać prace na konkurs fotograficzny „Kieleckie Inaczej”, organizowany przez Fundację Kultury Wici i DŚT Pałac Zielińskiego. W konkur-sie wzięło udział kilkadziesiąt osób, ile jest zdjęć – jeszcze nie wiemy, bo prace odebraliśmy z Pałacyku już po zamknięciu tego numeru...

Lista wyróżnionych prac opublikowana zostanie do 10 czerwca. Ogłoszenie wy-ników i wręczenie nagród (w sumie 3 tys. złotych oraz wiele nagród rzeczowych) odbędzie się podczas wernisażu wystawy pokonkursowej w Domu Środowisk Twór-czych 23 czerwca o godz. 12. Najpiękniej-sze prace będzie można oglądać w Pałacy-ku do końca wakacji. Wystawie tradycyjnie towarzyszyć będzie pocztówkowy katalog z reprodukcjami nagrodzonych zdjęć.To już trzecia edycja konkursu. Tym razem tematem prac mogły być nie tylko Kielce (jak w dwóch poprzednich edycjach), ale wszystko, co jest lub dzieje się w naszym województwie: architektura, krajobrazy,

przyroda, wydarzenia, a także mieszkańcy naszej okolicy. W jury konkursu zasiądą: Tomasz Gutkowski (dyrektor Festiwalu „Miesiąc Fotografii w Krakowie”, prezes Fundacji Na Rzecz Rozwoju Sztuk Wizu-alnych, redaktor największego polskiego internetowego magazynu o fotografii Fo-topolis.pl oraz juror w telewizyjnego kon-kursu Dolina Kreatywna), Leszek Kowalski – zwycięzca ubiegłorocznej edycji Kielce Inaczej oraz Rafał Nowak – wiceprezes Fundacji Kultury Wici. Konkurs połączony jest z akcją charyta-tywną na rzecz Domu dla Dzieci nr 2 w Kielcach. Cały dochód z imprezy zostanie przekazany na konto tej placówki. Planu-jemy aukcję zwycięskich i wyróżnionych prac, zbiórkę pieniędzy podczas wernisa-żu. Czekamy też na sponsorów i inne cie-kawe propozycje wsparcia dla dzieciaków z Domu Dziecka. Patronat honorowy:Prezydent Miasta Kielce - Wojciech Lubaw-ski., Wojewoda Świętokrzyski Grzegorz Banaś,Marszałek Województwa Świętokrzyskie-go Adam Jarubas.

Wsparcie finansowe: Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego

Sponsorzy:MediamarktMaster FotoBratek Poligrafia

Patronat medialny:TVP3 KielceRadio KielceFoto KurierTerazul.sienkiewicza.plWici.Info

Wcześniejsze edycje konkursu ->

Kielce Inaczej 2005

Jury w składzie: Paweł Pierściński, Marian Rumin, Antoni Myśliwiec, Ra-fał Nowak, nagrodziło: Jerzego Bed-narskiego z Kielc za cykl 3 fotografii „Kielce romantyczne” (niżej) oraz cykl 3 fotografii „Kielce zawstydzone” (I nagroda), Grzegorza Bętkowskie-go z Kielc, za cykl 3 fotografii „Poza tym” (II nagroda), Grzegorza Gruszkę z Kielc, za fotografię „Biały marsz” (III nagroda). Przyznano także 8 wyróż-nień. Jedno z nich, zdjęcie Marcina Michalskiego „Kielce, ul. Mała” znala-zło się na okładce zerowego numeru „Wici.Info”.

Jury oceniało 348 zdjęć 76 autorów. Na pokonkursowej wystawie w Pa-łacyku Zielińskiego (18.06-10.09), zaprezentowano 53 zdjęcia 29 au-torów.

Kielce Inaczej 2006

Leszek Kowalski, autor cyklu zdjęć „CK” (poniżej) zwyciężył w II edycji konkursu fotograficznego „Kiel-ce Inaczej #06” (nagroda 1200 zł). Dwie równorzędne drugie na-grody (po 600 zł) przypadły Ro-bertowi Kaniszewskiemu za zdję-cie “Smak chwili” i Grzegorzowi Bętkowskiemu za cykl “Elegancja”. Jury przyznało także dwie trzecie nagrody (po 300 zł): Arturowi Dzi-wirkowi za cykl “Po drugiej stronie” i Wojciechowi Gepnerowi za “Kos-modrom”.

Jury w składzie: Marian Rumin – dy-rektor BWA w Kielcach, Krzysztof Miękus - redaktor naczelny miesięcz-nika fotograficznego „Fotopozytyw”, Andrzej Borys - Prezes Okręgu Świę-tokrzyskiego ZPAF i ubiegłoroczny zwycięzca „Kielce Inaczej” Jerzy Bed-narski wybierało spośród 221 zdjęć 58 autorów.

11

Dom Środowisk TwórczychPałac Tomasza Zielińskiego25-590 Kielce, Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53, 368-20-54http://www.kielcedst.net

fot.

Jerz

y Be

dnar

ski

PLAN IMPREZ Czerwiec 2007

03.06 g.18.00 KONCERT NA 300 GITAR.g.20.00 Kielecki Kwintet Gitarowy.10.06 g.19.00 Koncert Gabrieli Kulki z zespołem.17.06 g.20.00 Koncert JAZZ NA WESOŁO w wyko-naniu zespołu jazzu tradycyjnego South Silesian Brass Band.20.06 g.18.00 Koncert muzyki współczesnej pn. „Chińska sztuka dźwiękowa”.22.06 g.21.00 Piosenki kabaretowe do tekstów Andrzeja Waligórskiego zaśpiewa-ją z publicznością Olek Grotowski i Małgosia Zwierzchowska.23.06 g.16.30 FESTIWAL KATARYNEK.g.21.00 Ewa Bem i Trio Andrzeja Jagodzińskiego.24.06 g.16.00 Strauss Ensemble - koncert muzyki wiedeńskiej.25.06 g.20.30 Koncert Septeto Nacional - legen-da kubańskiej muzyki, starsza sio-stra Buena Vista Social Club.30.06 - 01.07 ŚWIĘTO REGGAE W PAŁACYKU.30.06 g.20.00 MenoMini - koncert promujący pierwszą płytę zespołu.01.07 g.20.00 ”W moim ogrodzie” - koncert legendarnej grupy DAAB.06.07 g.18.00 HASARAPASA - Muzyczny Festiwal Sztuk Wszelakich.

Wojewódzki Dom Kultury im. J. Piłsudskiego w Kielcach, ul. Ściegiennego 2www.wdk-kielce.pl

Czerwiec 2007Program imprez

Informacje tel: 361-27-37

Konfrontacje Taneczne2007-06-03 11:00

Kielecka Giełda Kolekcjonerska2007-06-09 08:00

Dziecięca Estrada Folkloru2007-06-10 10:00

„O Wyspiańskim - głosem, barwą, gestem...”2007-06-15 17:00

I Kielecki Festiwal Modelarski2007-06-16 10:00

I Wojewódzki Przegląd Kapel Rockowych2007-06-23 14:00

Parada Orkiestr Dętych2007-06-24 14:00

Koncert „WDK-Miastu”2007-06-24 16:00

prowadzi zapisy na zajęcia:

• Szkolenie taneczne dla nauczycieli, choreografów oraz pracowników insty-tucji kultury z zakresu: tańca ludowego, tańca narodowego, tańca współczesnego, tańca nowoczesnego • Kwalifikacyjny kurs dla instruktorów tańca w specjalności taniec współczesny• Gimnastyka kondycyjno-odchudzajaca • Gimnastyka taneczna. W programie: salsa, latino aerobik, dance aerobik• Zajęcia plastyczne dla dzieci• Kurs tańca towarzyskiego dla doro-słych i młodzieży• Zespół Pieśni i Tańca „Kielce” – zapisy do chóru i grupy tanecznej• Zespół Akrobatyczno-Rewiowy „Trzpio-ty”• Zespól Inscenizacji Tanecznych „Małe Kielczanki”• Studio Piosenki WDK• Chór WDK• Studio Teatralne• Lekcje folklorystyczne dla dzieci

Szczegółowe informacje WDK : tel: 361-27-37

Święto Kielc to wyjątkowe trzy dni w historii naszego miasta. Imprez jest tak wiele, że widzowie narażeni są wręcz na ból głowy przy podejmowaniu de-cyzji, gdzie się udać i co zobaczyć, bo we wszystkim nie da się uczestniczyć. Podobnie zapowiada się tegoroczna impreza zaplanowana na weekend 22-24 czerwca.

Dokładny program imprezy dopiero się tworzy, ale już nieco wiadomo. Święto zainauguruje gala „Nagrody Kulturalne Kielc” dla ludzi wyjątkowo zasłużonych w dziedzinie twórczości, upowszechniania i ochrony dóbr kul-tury. Zaplanowano ją na 22 czerwca na godz. 19 w Kieleckim Centrum Kultury. Imprezę uświetni premiera spektaklu

„Szymanowski - Ravel. Impresje” w choreografii Elżbiety Szlufik-Pańtak i Grzegorza Pańtaka, w wykonaniu Kiele-ckiego Teatru Tańca z towarzyszeniem muzyki na żywo w wykonaniu Orkiestry Filharmonii Świętokrzyskiej pod batutą Jacka Rogali.W tradycję Święta Kielc wpisała się już także Biała Noc, czyli bezpłatne zwie-dzanie galerii, wystaw muzeów w go-dzinach wieczornych i nocnych. W tym roku odbędzie się w nocy z 22 na 23 czerwca.

Planowanych jest co najmniej kilka scen plenerowych m.in. Letnia Scena KCK, plac Artystów, plac przy kawiarni Cztery Pory Roku, most na Silnicy. Na wszystkich odbędą się festyny, konkur-sy, przedstawienia teatralne i koncerty.

Organizatorzy nie zapomnieli także o dzieciach. Na placu Wolności stanie czeski lunapark z karuzelami i innymi atrakcjami, w parku odbędzie się ro-dzinny piknik, na dziedzińcu Muzeum Zabawek i Zabawy, na placu Artystów i w Teatrze „Kubuś” spektakle teatralne (m.in. „Czerwony Kapturek”, „Śpiąca królewna”, „Najmniejszy cyrk świata”) i konkursy (nagrodami będą m.in. dar-mowe bilety wstępu do lunaparku).

Na placu przy kawiarni „Cztery Pory Roku” stanie „Scena klasyczna”, skąd

rozbrzmiewać będzie muzyka po-ważna. Na Placu Artystów powstanie olbrzymia wystawa dzieł kieleckich i zaproszonych twórców, na moście na Silnicy zabrzmi plenerowe karaoke i jazz na wesoło. W Kielcach pojawią się m.in. Ewa Bem z zespołem, Grupa Ra-fała Kmity, kabaret „Koń Polski”, Olek Grotowski i Małgosia Zwierzchowska oraz legendarna orkiestra kubańska Septeto Nacional. Nie zabraknie także prezentacji kieleckich artystów: Kiele-ckiego Teatru Tańca, grupy Marka Ter-cza i wielu innych (np. w ramach kon-certu WDK Miastu).

Podczas Święta Kielc zabrzmią także katarynki i orkiestry dęte oraz zapre-zentują się twórcy ludowi na tradycyj-nym świętokrzyskim jarmarku na ul. Sienkiewicza. Planowane są także noc-ne mecze piłkarskie (pl. Wolności).

Szczegółowy program poznamy już wkrótce. Będzie dostępny na stronach www.um.kielce.pl i www.wici.infoALE

12

wydarzenia13

Święto kie lc

Septeto Nationale

Najmniejszy cyrk świata

Wyjątkowa gratka dla wielbicieli teatrów lalkowych! Do naszego miasta w ramach Święta Kielc przyjedzie Anton Anderle, znany słowacki lalkarz i kolekcjoner ma-rionetek, laureat wielu prestiżowych na-gród. Na dziedzińcu Muzeum Zabawek i Zabawy w niedzielę 24 czerwca o godz. 15 słowacki teatr zaprezentuje spektakl „Naj-mniejszy cyrk świata”.

W spektaklu Anderle podejmuje próbę rekonstrukcji tradycyjnego cyrku z przeło-mu XIX i XX wieku. Biorą w nim udział ory-ginalne lalki z epoki – klown, siłacz, magik, tancerka, żongler, akrobata. Wszystkie lalki wykonają najtrudniejsze cyrkowe ewolucje: będzie żonglowanie, chodzenie po linie, jazda na jednokołowym rowerze. Przedstawienie odbywa się na pięknie po-malowanej scenie teatralnej dla marione-tek. Wydarzeniom na scenie towarzyszyć będzie tradycyjna słowacka muzyka, gra-na na żywo na instrumentach. Spektakl ma charakter rodzinny: świetnie będą ba-wić się dzieci, ale także dorośli.

Anderle od wielu lat rekonstruuje, kolek-cjonuje i próbuje ożywić tradycyjny ma-rionetkowy teatr słowacki. Zgromadził już ponad 800 lalek teatralnych od doświad-czonych i wybitnych mistrzów fachu lal-karskiego ze Słowacji. To wybitna postać światowego teatru lalkowego. Szkoda to przegapić. Wstęp na spektakl: bezpłatny!

14

Po lecamyBWA dla dzieci

Pamiętacie świąteczne kartki Wici.Info z ogromnym, różowym zającem? Ich au-torką jest Anna Pawlik-Łukaszczyk, absol-wentka kieleckiego plastyka i anglistyki na UMCS w Lublinie, żona Tomasza i mama Kacpra.

Prace Anny Pawlik – gwasze i akwarele bę-dzie przez 2 tygodnie oglądać w kieleckim BWA. Artystka tworzy głównie dla dzieci. To najbardziej wymagający i najbardziej uroczy odbiorcy: potrafią wykryć każdy fałsz, ale zachwycają się i cieszą w wyjąt-kowy sposób. Niezwykle kolorowe, pełne detali obrazki Ani sprawiają, że uśmiechają się przy nich nie tylko dzieci, ale i dorośli. Powróćmy do lat dziecięcych, zanurzając się w bajkowy świat pełen dzieci, zaba-wek, biedronek, zajęcy, kotów, klaunów i innych „niedorosłych” tematów. Prace będzie można oglądać do 13 czerw-ca w Galerii BWA Na Piętrze

Masłów kończy 70 lat

„Dnia 27 czerwca zjechali kielczanie całym miastem do Masłowa na wielkie święto lotnicze. Skrzydła ołtarza polowego opar-te o skrzydła samolotów. Furkocą chorąg-wie procesji, furkoce daleka chorągiewka startowa. Cylindry, fiolety, generalskie szlify na tle zapasek i sukman okolicznego tłumu. Po mszy celebrowanej przez bisku-pa Sonika, poświęcenie lotniska i kolejne przemówienia...” - tak wyglądało otwarcie lotniska w Masłowie w roku... 1937*. Nasze podkieleckie lotnisko ma już 70 lat. W latach międzywojennych było drugim po Sandomierzu zarejestrowanym lotni-skiem w województwie świętokrzyskim. Może pochwalić się pasem asfaltowym 900 na 30 metrów, pasem trawiastym 900 na 250 metrów oraz... międzynarodowym przejściem granicznym umożliwiającym przeprowadzenie odprawy celno-pasz-portowej.Swoje 70. urodziny lotnisko będzie świę-tować piknikiem rodzinnym, być może pojawią się także pokazy lotnicze, balo-nowe i szybowcowe. Nie zapominajmy o Masłowie, bo choć lotnisko pasażerskie powstanie prawdopodobnie w Obicach, jest wyjątkowym miejscem dla wielbicieli podniebnych akrobacji szybowcowych, paralotniowych i spadochronowych.

*”Lot Polski” nr 7/1937, tekst zaczerpnięty ze strony www.lotniskokielce.pl

CHONABIBE

Kielc nie ominie beatboxowe megashow CHONABIBE, które rozbuja parkiety w 10 miastach Polski oraz Berlinie. Gorące reg-gae, dancehall, ska, disco oraz roztańczo-ne brzmienia od lat 60. do współczesnych spotkają się w jednym miejscu - Cockney Clubie 23 czerwca w sobotę o godz. 19.00.

Dobrą zabawę zapewniają: Al-Fatnujah (oryginalny covering i unikalne profesjo-nalne zgranie trzech beatboxerów, którzy we wrześniu będą reprezentować Polskę na beatboxowych mistrzostwach świata w Berlinie), Junior Stress (one man show w wykonaniu członka najstarszego i naj-lepszego polskiego soundsystemu Love Sen-C Music), Natty B (przyszywany wujek Junior Stressa. Selektor, posiadacz ogrom-nej ilości płyt winylowych, profesor w dzie-dzinie odgrzebywania starych tanecznych rytmów) i Dj DBT (poczęstuje wszystkich grubą porcją funku, groove`u i oldskulu), Jupik (lubelski artysta związany z wielo-ma projektami (Co. Combo, 311), pracuje obecnie nad swoim solowym materiałem w klimacie reggaeton-dancehall-zouk), Deftoo (świeża postać na scenie polskiego vj-ingu, jest również jednym z grafików ekipy 2Toxic).

Muzeum Zabawek i Zabawy 25-367 Kielce, pl. Wolności 2www.muzeumzabawek.kielce.pl

bwaBiuro Wystaw Artystycznych w Kielcachul. Leśna 7, tel. 041 3444942

www.bwakielce.wici.info zaprasza na wystawę malarstwa

Henryka Starikiewiczawystawa czynna od 15.06.2007 do 08.07.2007

16

Ironia i forma (o twórczości Henryka Starikiewicza) (...) Twórczość Henryka Starikiewicza ma korzenie, między innymi, w sztuce nowej figuracji. Lecz o ile ta, wzorem swego mi-strza Francisa Bacona, tropiła egzysten-cjalny horror, jakim jest życie ludzkie i stąd brała się drastyczność przestawień albo daleko posunięta deformacja ludzkiej postaci, to Henryk Starikiewcz nie uległ pokusie szybkiego dobicia się do łatwej ekspresji i przedstawiania człowieka tylko jako „bytu psychicznego”, z jego obolałą psychiką poddaną presji społecznej total-ności (że użyję tu pewnego słowa – wytry-cha do opisywania stanów psychicznych wrażliwych jednostek po roku 1968 roku). Interesuje Starikiewicza nie tyle człowiek – choć w początkowej fazie twórczości, on jest chyba głównym przedmiotem jego malarstwa – ale to, co go otacza, czyli coś, co możemy określić słowem aura. Starikie-wicz jako malarz intuicyjnie wiedział, że jeśli ma cokolwiek istotnego zakomuni-kować o człowieku, nie może tego doko-nać za pomocą prostego odwzorowania, czyli grozę, lęk egzystencjalny, poczucie osamotnienia pokazać właśnie poprzez deformację, ponieważ ta droga była już zaludniona przez naśladowców Bacona. A ponadto taki „egzystencjalistyczny rea-lizm” sytuuje się blisko problemów spo-łeczno – dydaktycznych, jest banalny i „zanadto” czytelny dla wyrafinowanych odbiorców, którzy chcą czytać swój ból, jako wzniosłe przeżycie estetyczne, a nie prymitywną ekspresję. Problemy społecz-ne nie interesowały nigdy Starikiewicza, toteż jego sztuka jest sztuką mizantropa. Starikiewicz zaklina, albo – co na jedno wychodzi – stara się pozbyć dosłownego bólu egzystencjalnego, który wpisany był w język malarski nowej figuracji, po-przez swoistą ucieczkę, multiplikacje osób przedstawionych na płótnie. (...) Maciej Mazurek

Krzysztof Wielicki, alpinista, himalai-sta, taternik od 35 lat wspina się po górach świata. Jest piątym człowie-kiem na Ziemi, który zdobył wszyst-kie ośmiotysięczniki. Na trzy z nich: Mount Everest, Kangczendzongę i Lhotse wszedł zimą jako pierwszy. Fotografie tego wielkiego podróżni-ka będzie można oglądać w Galerii Dziecięcej „Abrakadabra” Muzeum Zabawek i Zabawy.

Wernisaż wystawy „Dzieci Himala-jów” zaplanowano na 1 czerwca na godzinę 12. Krzysztof Wielicki od-wiedzi muzeum, opowie o swoich podróżach, oprowadzi po Galerii

„Abrakadabra”, wprowadzi zwie-dzających w świat wysokich gór, codziennych zmagań wspinaczko-wych, samotności podróżnika.

Zdjęcia na wystawie prezentują pasję Wielickiego: dostojność i uro-dę Himalajów oraz portrety dzieci mieszkających u stóp najwyższych gór świata. Ekspozycję „ozdobią” ak-cesoria wspinaczkowe i prezentacja multimedialna.

Wystawa czynna do 30 lipca 2007 r.Honorowy patronat: Okręg Święto-krzyski Związku Polskich Artystów Fotografików

Dzieci Himalajów

Dzieci Himalajów

MUZEUM WSI KIELECKIEJ25-025 Kielce, ul. Jana Pawła II 6tel. 041 34492-97 fax 041 34450-08www.mwk.com.plemail [email protected]

ZAPRASZA doDworku Laszczyków w Kielcachprzy ul. Jana Pawła II 6na wystawę: Podając dłoń trady-cji. Nowa ceramika świętokrzyska Iwony i Jerzego Jarmołowiczów

Do Parku Etnograficznego w Tokarni k. Chęcin Ekspozycje: dwór z Suchedniowa, spi-chlerz dworski ze Złotej z 1719 r., baro-kowy kościół p.w. Matki Bożej Pociesze-nia z Rogowa n. Wisłą z 1761 r. Ponadto zwiedzający może obejrzeć: wnętrza XIX w. chałup i warsztatów rzemieślniczych, wnętrza XIX w. apteki, sklepiku i pracow-ni krawcowej z okresu międzywojennego prezentowane w organistówce z Bielin,

ekspozycję szkoły wiejskiej z okresu mię-dzywojennego w chałupie ze Starej Słu-pi, wystawę stałą Ocalić od zapomnienia. Jan Bernasiewicz-twórca ogrodu rzeźb, kuźnię z Radoski, wiatrak z Grzmucina z wystawą Miele się pszeniczka... Wiatra-ki i młynarstwo wietrzne na Kielecczyź-nie. Park Etnograficzny czynny w czerwcu codziennie w godz. 9.oo-18.oo. Bilety w cenie 10- zł i 5,- zł. Proponujemy:- organizację spotkań integracyjnych i biesiadnych w zabytkowych salach spi-chlerza ze Złotej i w miejscu pikniko-wym,- organizację tradycyjnych i współczes-nych ślubów i przyjęć weselnych,- bogatą ofertę lekcji muzealnych,

3 czerwca zapraszamy na imprezę folk-lorystyczną XV Wytopki Ołowiu

Ponadto zapraszamy do zwiedzaniaZabytkowej zagrody Czernikiewiczów w Bodzentynie, Bodzentyn, ul. 3 Maja- stała ekspozycja etnograficzna – wnę-trza mieszkalne od 1809 do 1920 r. czynna codziennie oprócz poniedziałków i świąt w godz. 9.oo – 16.oo.

Pomnika Mauzoleum w Michniowie, 26-130 Suchedniów, tel. (0-41) 254-51-62 czynne codziennie w godz.10.oo-16.oo; w soboty i niedziele zwiedzanie po uprzedniej rezerwacji telefonicznej. Stałe ekspozycje poświęcone martyrolo-gii wsi polskiej oraz wystawy czasowe.

20

wydarzenia21

Maria Dahlberg (28 lat) urodzona w Sundsvall ( Szwecja ).Simona Bianchi (rocznik 1973) urodzona w Rzymie ( Włochy). Katarzyna Rostocka ( rocz-nik 1974 ) pochodzi z Kielc.

Wszystkie trzy w 2005 roku ukończyły trzyletnie stu-dia fotografii w L’ Istituto Superiore di Fotografia e Comunicazione Integrata w Rzymie. Brały udział w wielu wysta-wach grupowych w Rzy-mie, m.in. Ins di Fotografia „ final works”, Galeria Fare „ dopo l’incoronazione”.

Maria obecnie mieszka i pracuje między Rzymem a Sztokholmem.

Simona i Katarzyna w 2006 roku przeniosły się do Dublina, gdzie brały udział w wystawach grupowych: „ Film Base Studio” w dziel-nicy Temple Bar, „ Trinity College”, nawiązując współ-pracę z Dublin University Photographic Association

Od lutego 2007 Simona prowadzi swoje niezależne laboratorium „ Fine Art”, w którym zajmuje się foto-grafią czarno-białą, współ-pracując z z fotografami z Rzymu i Dublina.

TELEGRAM pod koniec czerwca star-tuje realna galeria wici- STOP- dokładny termin po-damy wkrótce-STOP- miejsce: akumulatorownia, baza zbo-Zowa – STOP - pokaZemy fotografie marii, simony i katarzyny – STOP - na wer-nisaZu wystApi polsko-wło-sko-kanadyjska kombinacja muzyczna w składzie: lemo-nic, dege (letko), sznurek, radek, eskimos, luca. - STOP – zapraszamy - STOP.

22

wydarzenia23

Off fashion

24

26

Norwegian Wood

„Norwegian Wood” Haruki Murakami - to powieść, która opublikowana w 1987 przyniosła autorowi ogromny rozgłos i szybko stała się bestsellerem. Tytułem nawiązuje do popularnej piosenki Beat-lesów. Wbrew oczekiwaniom czytelników nie jest jednak powieścią autobiograficz-ną.Akcja powieści toczy się pod koniec lat 60. XX wieku. Opowiada historię Toru Watanabe - głównego bohatera, który za-kochuje się w tajemniczej Naoko. Jednak miłość ta skażona jest od początku samo-bójczą śmiercią poprzedniego chłopaka Naoku i jednocześnie najlepszego przyja-ciela Toru - Kizukiego. W Polsce powieść ta ukazała się w 2006 roku i od razu podbiła serca czytelników.Piękna historia młodych ludzi wkracza-jących w dorosłe życie i zmaganie się z problemami dojrzewania i dorosłości. Napisana prostym językiem, co sprawia, że czyta się ją lekko i z prawdziwą przy-jemnością. Gorąco polecam.

BaH

Nawiedzenie

„The Visitation” nie jest typowym horro-rem, w którym złe siły wyskakują znie-nacka strasząc wszystkich. To film raczej psychologiczno-religijny.

Każde niezwykłe wydarzenie ma tu uza-sadnienie logiczne i wynika z wcześniej-szych zajść, prowadząc jak po sznurku do finalnej sceny, w której jasnym staje się nieco zbyt trywialnie zapropono-wane przesłanie filmu. Zło nie działa na oślep i skoro istnieje ono i jego agenci, musi być dobro oraz jego zwolenni-cy, zdolni przeciwstawić się chaosowi i wyrwać ofiary spod wpływu sił, któ-rych celem jest upodlenie człowieka.

W Antiochii, małym prowincjonalnym miasteczku amerykańskim pojawia się tajemnicza osoba, posiadająca niezwy-kły dar uzdrawiania, tak jak Jezus. Jakie jest źródło tego? Diabelskie czy boskie? Czy zła siła może chcieć dobra, jakim jest przywrócenie zdrowia? Odpowiedź na te pytania i zbadanie przyczyny pojawienia się przybyszów wiąże się bezpośrednio z wszystkimi wydarzeniami, obecnymi i przeszłymi - jak się okazuje - nieprzypad-kowo spotykającymi Antiochię. Jest jed-nak zbyt łatwa, jak na film mający budzić grozę.

bambi

29

Recenzje

Pełn

e re

cenz

je n

a w

ww.

wic

i.inf

o

Mikromusic

Ten zespół można określić paroma sło-wami np. świeżość, piękno, ciepło i talent - oczywiście, można by tak długo jeszcze wymieniać ich zalety, ale po co?

W czasach kiedy wszystko zależy od marketingu i promocji oto mamy przed sobą płytę, której to jakby kompletnie nie dotyczyło. A kiedy odpalimy ją w swoim odtwarzaczu od razu wiem dlaczego! Ta muzyka broni się sama, jest ciekawa i świeża, a wokalistka Natalia Grosiak nie musi udowadniać, że umie śpiewać. To dzięki jej pięknemu, delikatnemu głosowi otoczonemu świetnymi kompozycjami czujemy się naprawdę wyśmienicie. Raz odczuwamy łagodną melancholię, żeby zaraz w następnym kawałku poczuć moc i chęć do życia. Na debiutanckiej płycie ze-społu znajdziemy 10 utworów stanowią-cych mieszankę trip hopu, jazzu i muzyki funk.

300

Film w reżyserii Zacka Syndera jest adap-tacją popularnego w Stanach Zjednoczo-nych komiksu autorstwa Franka Millera i apoteozą bitwy, jaką stoczyła garstka Spartan. Opowiada o przebiegu legendar-nej bitwy stoczonej w wąwozie Termopile w roku 480 p.n.e., podczas której to nie-wielki oddział Spartan, liczący sobie 300 żołnierzy pod wodzą króla Leonidasa sta-nął do nierównej walki przeciw 14-krotnie większej armii Persów.

Polecam szczególnie amatorom filmo-wych adaptacji komiksowych powieści. Fabuła filmu w całości oparta jest na bi-twie i wokół tego motywu toczy się akcja. Z nieba nieustannie lecą włócznie, trupy ścielą się gęsto, a krew leje się strumie-niami. Zmieniają się tylko atakujący, zaś armia trzystu trwa na stanowisku, aż do ostatniej bitwy ciągle w tej samej licz-bie!.(...) nieustannie tryskająca wokół krew zaczy-na w pewnym momencie być nużąca, a nawet śmieszna, co znacznie spłyca prze-słanie filmu. Nie jest to film z serii rewe-lacyjnych, jednak uważam, że jest zdecy-dowanie lepszy od zekranizowanego w 1994 roku komiksu „Fantastyczna 4” czy wyświetlanego w lutym tego roku „Ghost Ridera”.

BaH

Mikromusic to nie jest zespół rozchwyty-wany, a szkoda! Jeśli nie zadbamy o takich muzyków, to polski przemysł fonograficz-ny będzie nadal się miał, jak się ma, czyli miernie. Pozycja obowiązkowa dla ludzi, którzy oczekują niebanalnej dobrej mu-zyki.

Oks

ludzie

Sklep z Fantazją

30

31ludzie

foto: Marcin Boruń

32

Sklep z muzyką FaN ma w tym roku rocz-nicę, obchodzi 15-lecie istnienia. I choć nie jest to aż tak bardzo imponująca licz-ba, to jednak warta uwagi. Bo FaN nie jest zwykłym sklepem z płytami. Jest to jedno z miejsc, gdzie często można usłyszeć słowa uznania klientów, zachwyconych... znalezieniem płyty, której długo szukali.FaN działa od 6 lipca 1992 roku, sklep znajduje się w bramie przy ulicy Sienkie-wicza. Założony przez dwóch pasjonatów muzyki: Darka Czapkę i Pawła Gacę. Wte-dy na półkach można było znaleźć przede wszystkim kasety i płyty winylowe. Data powstania sklepu to ważny moment nie tylko dla FaNa. Dzień wcześniej zespół Hey wygrał Rock Festival na Kadzielni i rozpo-czął swoją karierę.FaN swój pierwszy kryzys miał niecały rok od otwarcia – pewnej nocy ktoś wyniósł ze sklepu wszystko, co było na półkach. Mu-sieli więc zaczynać wszystko od nowa… Po 5 latach drogi właścicieli rozeszły się i do dnia obecnego właścicielem jest Darek Czapka. Twierdzi, że sposobem na udany biznes jest cierpliwość, wytrwałość, konsekwencja i lubienie swojej pracy. Czy odpowiednie wykształcenie jest potrzeb-ne? Niekoniecznie, bo Darek jest z wy-kształcenia… budowlańcem! Ale jak sam przyznaje, techniczne podejście przydaje mu się, bo od 10 lat współtworzy system komputerowy w FaNie. System jest nie-zbędny, gdyż od 1999 roku FaN sprzedaje płyty przez Internet. Sprzedaż interneto-wa zapewnia sklepowi około 90 proc. mie-sięcznych obrotów.

- Ludzie od razu byli przekonani do kupowania muzyki przez stronę in-ternetową?Darek Czapka: Według naszych staty-styk bardzo mało osób decyduje się na zakup przez Internet. To ok. 2% osób, które odwiedzają naszą stronę. To taka ogólna tendencja w Internecie, ale my-

pują sporo z polskiego jazzu, ogólnie muzyka polska jest tam bardzo popu-larna. Dla nich język polski brzmi jak dla nas np. francuski, jest taki „ze sma-kiem”.

- Czyli za granicą polska muzyka cie-szy się powodzeniem?Generalnie tak. Ok. 5% zamówień jest z zagranicy. Jest zainteresowanie, któ-re rośnie. Ludzie, którzy raz zajrzeli na stronę i zdecydowali się na dokonanie zakupu - wracają, zaczynają kupować ich znajomi i pocztą pantoflową to się rozchodzi. Jeszcze reklamy jako takiej nie stosowaliśmy.

FaN to także kompetentni pracownicy i miła obsługa. Pracowało tam do tej pory około 30 osób, głównie studen-tów, a obecnie – Darek z rozbrajającą szczerością twierdzi, że nie pamięta ile osób i za każdym razem musi ich liczyć. FaN to także przyjaciele sklepu, swoiste środowisko, które się tam wytworzyło.

ślę, że będzie się to powoli zmieniać. Dla nas łatwiej jest prowadzić taki ro-dzaj sprzedaży, bo w Internecie łatwiej jest wyeksponować ofertę. Nie jesteśmy w stanie mieć w sklepie wszystkiego, co możemy sprzedać przez Internet. W lokalu możesz mieć paręnaście ty-sięcy płyt, a na stronie www – milion. Podejrzewam, że nie istnieje na świecie taki sklep, gdzie wchodzisz i masz wy-stawionych milion płyt.

- Macie perełki w swoim zbiorze?Na pewno jest ich sporo. Przez te 15 lat dużo płyt zostało odłożonych i nigdzie indziej nie są osiągalne – tylko u nas. Czekają tylko na ludzi, którzy te płyty u nas odnajdą.

- Z tych słów bije optymizm, że na pewno się sprzedadzą!Wychodzę z założenia, że nie ma płyt niesprzedawalnych. Jest dużo dobrej muzyki, której niewiele osób słyszało. Wszystko jest kwestią ekspozycji i pre-zentacji. Czasami sprzedają się rzeczy bardzo dziwne, po które przyszedł człowiek i był zachwycony, że wreszcie to znalazł. Muzyka nie ma daty przy-datności. Teraz mamy już zamówienia z całego świata, łącznie z okrętem woj-skowym armii amerykańskiej stacjonu-jącym w Japonii.

- To da się coś wysłać na okręt wojen-ny?Okręt ma swój adres. Nie wiem dokład-nie, jakimi drogami to idzie, ale poczta realizuje takie przesyłki.

- A z jakich jeszcze krajów są zamó-wienia?Dużo mamy zamówień z Japonii, Korei Południowej, Rosji. Japończycy np. ku-

Wspominają oni, że około 94/95 roku było tam najbardziej hardcorowo, a pawilon, w którym mieścił się FaN, nazywają tancbudą lub dansbudą. A to dlatego, że odbywało się tam po godzi-nach ...wiele dobrych imprez. Zresztą do tej pory się odbywają. Wiele osób z kieleckiego światka muzycznego wspomina, że FaN był istotnym miej-scem w ich muzycznym „wychowaniu”. Darek Czapka komentuje: - FaN dał lu-dziom możliwość, która nie jest zazwy-czaj dostępna na półkach w sklepach. Braliśmy udział w rozwoju niektórych nurtów, bo kiedyś nie było Internetu. Pamiętam pierwsze imprezy techno-rave, cała muzyka w Kielcach z tego gatunku, także ta grana na imprezach, była od nas. Np. DJ Feel-x wychował się pod Fanem, kiedy WYP3 nagrywali pierwszą płytę – płyty do sampli brali od nas.

- Czyli uczestniczyliście czynnie w rozwoju kieleckiej muzyki!Na pewno – osobiście przywoziłem z Berlina gramofony dla WYP3. Jak jest fajne środowisko, to można wiele z nim i dla niego robić.

- A największe sukcesy?Wszystko jest sukcesem. Bo duży suk-ces składa się z małych sukcesów. Nie mam momentów, którymi mógłbym się szczycić, może one po prostu jesz-cze nie nadeszły?

- Jakieś życzenia na 15-lecie?Chciałbym sprzedać każdą płytę, która jest na świecie co najmniej w jednym egzemplarzu.

Sklep: FaN, ul. Sienkiewicza 42 (w bramie)Sklep internetowy: www.fan.pl

50 lat robienia zdjęć. To strasznie dużo czasu.To tak dużo i mało. Jak się ma mało lat to 50 lat to jest strasznie dużo, a jak już się ma 75 lat to się mówi: kiedy to zleciało.

Ale myślałam, że mało na ilość rzeczy, które chciałby Pan sfotografować.Tak też mogę powiedzieć. Żeby zrobić zdjęcie takie, które chce się pokazać, to trzeba trochę pochodzić i wtedy tego czasu potrzeba dużo. Był taki moment, że się zakochałem w Puszczy Jodłowej, zresz-tą nadal jestem zakochany. Żeby zrobić piękne zdjęcia chodziłem tam kilka lat. Nie tylko chodziłem z aparatem i fotografowa-łem, ale wyszukiwałem ładne kompozycje, detale w drzewach. Nasz puszcza jest bu-kowo-jodłowa, a buki same w sobie przed-stawiają piękne kompozycje, tylko trzeba je znaleźć, trzeba je wyłapać. Dopiero po tych kilku latach zrobiłem pierwszą wy-stawę w Klubie Budowlanych. Nawiasem mówiąc z tym wernisażem wiąże się pew-na anegdotka. Między innymi było tam zdjęcie, które zatytułowałem „Wilkołaki”. Były to lata 70-te, dawne czasy. Pode-szła do mnie pewna pani i mówi: Proszę Pana, a ja na tym zdjęciu co Pan napisał „Wilkołaki”, ja widzę Marksa, Engelsa i Le-nina. Cała sala w śmiech - przecież było to tylko kilka konarów i pni. W tym czasie było to dosyć niebezpieczne, aby śmiać się z „przywódców narodu”. Na szczęście, skończyło się dobrze. Ale powróćmy do mojego jubileuszu. Próbuję zebrać swoje prace i zrobić taką dużą, retrospektyw-ną wystawę. Ale robię ją tak jak gdyby na raty. Pierwsza wystawa odbyła się w Ostrowcu Świętokrzyskim – pokazałem około 70 zdjęć, głównie z Kieleckiej Szkoły Krajobrazu. Teraz miałem wystawę w Civi-tas Christiana na Równej – tym razem były to nowsze zdjęcia, takie romantyczno-malarskie. Fotografowałem wiele innych tematów i przygotowuję właśnie wystawę zdjęć reportażowych, portretów, ludzi.

Mam także zdjęcia zagraniczne. Teraz nie robi to wrażenia, ale w tamtych czasach, gdy komuś udało się pojechać i fotogra-fować za granicą, to było naprawdę coś. Mam na przykład taką romantyczna trasę z Bawarii: piękne stare miasteczka. Nieste-ty, wtedy nie mieliśmy możliwości, więc zdjęcia są sepiowane, nie ma kolorów.

Jest pan zaliczany do grona fotografów z Kieleckiej Szkoły Krajobrazu. Jak Pan wspomina tamten czas?Jak się zaczyna fotografować to człowiek pstryka wszystko, co popadnie. Potem za-czyna się to pokazywać, a jak się pokazuje to jednocześnie się porównuje z innymi, a porównując, chce się odróżnić, wyróż-nić. Pokutował pogląd, że fotografia kra-jobrazowa to opracowane, piękne zdjęcia, takie drzewko i chmurka. To się wzięło od wcześniejszych fotografików. My szuka-liśmy czegoś nowego. W Świętokrzyskim Towarzystwie Fotograficznym, do którego wstąpiłem w 1957 roku, zresztą byłem dłu-go prezesem tego Towarzystwa, robiliśmy sobie takie warsztaty, spotkania. W gronie kolegów, między innymi Paweł Pierściń-ski, Jurek Kamoda, zaczęliśmy rozmawiać, a potem trochę inaczej patrzeć na te na-sze pola. Patrzeć... geometrycznie. Trochę sprzęt nam w tym pomagał. No i zaczęli-śmy widzieć, że ten krajobraz jest zupełnie inny. Już nie ta chmurka i drzewko, tylko coś sobą przedstawia, a dokładnie układ graficzno-geometryczny. W międzyczasie ogłoszono ogólnopolski konkurs, wysta-wę, pod tytułem „Wieś polska w fotogra-fii”. Tam wysłaliśmy cały szereg naszych zdjęć, które zachwyciły wszystkich. Za-prezentowaliśmy inne spojrzenie na wieś, ziemię, na pola. Następnym etapem była zbiorowa wysyłka naszych zdjęć na mię-dzynarodowy konkurs do Szwajcarii. Tam wpłynęło ponad 30 tysięcy zdjęć z całego świata, około 200 z Polski. Po weryfika-cji na wystawę przyjęto około 250 zdjęć z tego 11 z Polski, a 9 naszych kieleckich.

Żeby zawsze piękne światło było….z Januszem Buczkowskim - wybitnym fotografem, przedstawicielem Kieleckiej Szkoły Krajobrazu, ob-chodzącym w tym roku jubileusz 50-lecia pracy twór-czej, rozmawiała Agnieszka Kozłowska-Piastafot. Monika Cybulska

34

35

Były widoczne, stworzyły wyraźną plamę. Zauważył je jeden z jurorów francuskich. Zwrócił się do nas z pytaniem, czy nie moglibyśmy pokazać naszych prac bar-dziej całościowo na wystawie w Paryżu. No oczywiście zrobiliśmy taką wystawę, wysłaliśmy ją. Otwarcie było już w czasie, gdy w Polsce był stan wojenny. W Paryżu w Muzeum Historii Fotografii odbywał się światowy zjazd fotografów. Pokazywano zdjęcia z całego świata, a że było ich dużo, to każde prezentowano jeden, dwa dni, maksymalnie tydzień. Nasze wisiały dwa tygodnie. To był jeden z naszych najwięk-szych sukcesów.

Kto wymyślił nazwę Kielecka Szkoła Krajobrazu, skąd się to wzięło?Pierwszym, który nasze fotografie nazwał Kielecką Szkoła Krajobrazu był znakomity fotograf i teoretyk Jan Sunderland. Na-zywali nas jeszcze inaczej: „Kosynierzy” z Kielc. Braliśmy udział w wielu wystawach, konkursach i zdobywaliśmy wiele nagród. Kosiliśmy nagrody, stąd nazwa: „Kosynie-rzy” z Kielc.

Czym dla Pana była Kielecka Szkoła Krajobrazu, co było najważniejsze?To, że pokazywaliśmy ten krajobraz w inny sposób znalazło uznanie u odbiorców zdobyło uznanie. Chodziliśmy po polach, wydeptywaliśmy ścieżki. Niektórzy mówi-li, że chodzimy w to samo miejsce i z tego miejsca fotografujemy. Tego rodzaju zdję-cia wychodziły tylko na Kielecczyźnie. Pró-bowaliśmy robić je na Pogórzu Karpackim i już tam nie było tego efektu. W tej chwili już nie da się tego sfotografować. Kolega ze średniego pokolenia, obecny prezes Świętokrzyskiego Okręgu ZPAF, Andrzej Borys próbował fotografować to miejsce, gdzie Paweł Pierściński zrobił słynną „Si-nusoidę”, ale niestety nie wyszło. Pewnych rzeczy już nie da się powtórzyć.

A w tej chwili co jest ważniejsze – walory

artystyczne tych zdjęć czy historyczne? I to i to. Miały dużą wartość artystyczną, a jednocześnie pozwoliły zdokumento-wać wygląd pól kilkadziesiąt lat temu. Dokumentacja jest ważna. Jakieś pół roku temu przyszła mi do głowy taka myśl, że przecież nasze zdjęcia mogą być ekspo-natami w muzeum, a że przedstawiają

pola i świętokrzyską wieś, to pomyślałem o Muzeum Wsi Kieleckiej. Przecież nie tylko maglownice, maselnice, brony, ale i ziemia. Za ileś lat nie będzie nawet tego, co jest teraz. Ziemia już się zmieniła, a bę-dzie zmieniać się jeszcze bardziej, dojdzie do tego scalania gruntów, będą wielkie połacie. Myślę, że nasze zdjęcia tak się

podobały na Zachodzie z powodu poszat-kowanych pól. To, co pokazywaliśmy, było dla nich egzotyką. Tam są olbrzymie setki hektarów a tu naraz takie poletka, kwadra-ciki, prostokąciki, trójkąciki. Miał Pan kilkuletnią przerwę w fotogra-fowaniu, dlaczego?

36

Tak się jakoś złożyło. Ja jestem członkiem związku od 1974 roku, ale tak naprawdę to jestem amatorem, bo to nie jest mój zawód. Właściwie tylko Paweł Pierściński zawodowo się tym zajmował. A my wszy-scy traktowaliśmy to bardziej po amator-sku. W pewnym momencie mojego życia zrobiła mi się taka przerwa, troszeczkę przypadkowa. Miałem pracownię, w któ-rej robiłem odbitki. Pracownię mi odebra-no i ja jakoś tak spasowałem. Nie miałem gdzie obrabiać, a uważałem, że muszę to sam zrobić.

Obraził się Pan na fotografowanie?Nie. To może nie tak. A w międzyczasie pojawiły się zakłady fotograficzne, gdzie obróbka jest już robiona przez laboran-tów. Na Zachodzie tak było od lat. Ostatnie

zdjęcia przed przerwą robiłem w Holandii. Wymyśliłem sobie, że sportretuję Holan-dię z „okna roweru”. Tam zorganizowano pokaz moich zdjęć wśród fotografików. Na tym spotkaniu ktoś mnie spytał, kto mi to obrabia. Byłem zaskoczony: Jak to kto? - Ja sam. Nie mogli uwierzyć. Tylko jeden ze starszych przypomniał sobie, że 30 lat wcześniej też sam wywoływał zdjęcia. O, przypomniała mi się kolejna anegdota... Do naszego związku chciał dostać się ar-tysta fotografik, Francuz polskiego pocho-dzenia. Bardzo tam znany, ja nie pamiętam już w tej chwili jego nazwiska, bo to było sporo lat temu. Musiał zdawać egzamin, tak jak każdy. Egzamin był dwustopniowy. Najpierw trzeba było się wykazać umie-jętnością warsztatu fotograficznego. Ci z Zachodu wywoływali już w laboratoriach,

potrafili tylko dawać wskazówki: naświet-lić, doświetlić, skomponować itp. Nasz Francuz dostał pytanie o „ideowy skład utrwalacza”. Popatrzył na komisję i mówi: A gówno mnie to obchodzi. W Polsce, gdy sprzedawaliśmy zdjęcie, musieliśmy pisać, że wykonaliśmy je własnoręcznie. Inaczej się nie liczyło. W tej chwili artystów foto-grafików jest „na pęczki”, ale oni sami nie obrabiają, bo nie wiedzą jak. Moim zda-niem przez to nie czują tej tajemniczości fotografii. Wywoływanie, obrabianie włas-nymi rękami ma w sobie jakąś magię, to zupełnie inaczej się przeżywa.

Powiedział pan kiedyś, że fotografia łą-czy w sobie realizm i czarnoksięstwo ..Powiem Pani, że człowiek 10 lat, 20 lat, 30 lat wywołuje zdjęcia, ale zawsze jest ten

dreszczyk, którego ci, co tego nie robią, nie pojmą. Naraz na białym papierze zaczyna się coś pokazywać. Z czasem zdobywa się doświadczenie i się wie, jak będzie wyglą-dać odbitka. Mimo to, zawsze czuje się w tym jakąś tajemnicę, zagadkę.

Chciałby Pan znowu wywoływać swoje zdjęcia?Zaczynam o tym myśleć. Po tym jak wróci-łem do fotografowania robię trochę inne zdjęcia, takie bardziej malarskie. Chcę też wrócić do puszczy, bo kiedyś robiłem tam zdjęcia czarno-białe, teraz zrobię koloro-we. Ale znowu będę musiał pochodzić po niej kilka lat, aby poszukać moich dziwo-lągów.

Jest pan wielbicielem dwóch kółek, lubi pan jeździć na rowerze. Nawet mam się czym pochwalić: w ubie-głym roku przejechałem 1500 km. I tak sobie powiedziałem, że w każdym roku przejadę w ciągu jednego dnia tyle kilo-metrów, ile lat skończyłem. W ubiegłym roku – 74, w tym o kilometr więcej, więc muszę potrenować.

Wspomniał Pan o swoich malarsko-re-fleksyjnych zdjęciach. Skąd pomysł na takie fotografie?Zawdzięczam to przerwie i ... podróżom zagranicznym. Gdy nam otworzyli to okno na świat, to trochę chciałem go zobaczyć. Pojechaliśmy do Włoch, do Francji, do Hi-szpanii, do Chorwacji. W tej ostatniej się zakochałem. Wracałem tam już kilka razy. Tam są przepiękne stare miasteczka. One są takie właściwie chorwacko-włoskie, najwięcej na Istrze. Od wielu lat fotogra-fowałem też kieleckie zaułki. Zacząłem od takich malowniczych zakątków, kącików. Zobaczyłem, że coś z tego zaczyna wy-chodzić. Świat jest coraz bardziej drapież-ny, agresywny, więc takich zdjęć powstaje najwięcej. Ja chcę pokazać coś innego: urodę świata, jego romantyczność, któ-

38

ra pozwoli oglądającemu odpocząć od codziennego, pesymistycznego świata, dlatego próbuję tchnąć w moje zdjęcia maksimum optymizmu.

Nadal Pan startuje w konkursach foto-graficznych.Startuję. Nawet mam zdjęcia przygotowa-nie już na konkurs Wici „Kieleckie Inaczej”, ale ich Pani nie pokażę.

Nie boi się Pan konfrontacji z młodymi artystami? Nie. Ja o tym nie myślę. Nie myślę, że ja jestem starszy, a oni młodsi.

A co się Panu podoba w zdjęciach mło-dych fotografów?Muszę powiedzieć, że ich podziwiam. Cią-gle pokazują coś nowego, są przebojowi, jak my kiedyś. Kielecka Szkoła Krajobrazu też była taka. Było to coś innego w stosun-ku do fotografowania pejzażu takiego, jak to nazwaliśmy, chmurka i drzewko. Teraz jesteśmy już historią, ale nowe trendy pojawiają się stale, fotografia się zmienia, rozwija i tak musi być. Taka jest kolej rze-czy.

Nie martwi się Pan, że kiedyś fotogra-fowanie się skończy, że już wszystko zostanie pokazane, ujęte, zamknięte w kadrze? Nie sądzę. Mimo tysięcy zdjęć, jakie po-wstają, łatwego dostępu do aparatów fotograficznych, wyjątkowych zdjęć nie ma wcale tak wiele. Nadal istnieje różnica między „potocznym” fotografowaniem, a zdjęciami, które się liczą i będą ważne przez wiele lat.

Co musi mieć zdjęcie, żeby utkwić w Pana pamięci?Trudno określić. Muszę je najpierw zoba-czyć. Swego czasu, gdy uczyłem młodych, to podpowiadałem im: jak zrobisz jakieś zdjęcie to powieś je sobie nad łóżkiem i je-

żeli po dwóch tygodniach ci się nie znudzi to znaczy, że to zdjęcie będzie dobre. Co się składa na takie zdjęcie: jakiś odpowied-ni błysk światła, nietypowa treść. Tylko nie bardzo umiałbym to w tej chwili zdefinio-wać. Muzeum Historii Kielc ogłosiło kon-kurs „Romantyzm starej kamienicy”, będę w jury tego konkursu. Wybiorę zdjęcia, które mają duszę, coś tajemniczego. Gdy zdjęć jest dużo, łatwiej się to dostrzega.

Czy Pan ma swoje ulubione zdjęcia?Mam wiele, np. kilka zdjęć z Kieleckiej Szkoły Krajobrazu. Mam setki negatywów, a kolejne reprodukcje robię stale z tych sa-mych. Gdy czasami przeglądam negatywy, dostrzegam, że zapomniałem o zdjęciach, które prawdopodobnie są nawet lepsze od tych, które zwykle powtarzam.

Na otwarcie Muzeum Historii Kielc ma ukazać się album „Z albumów kielczan”. Pan gromadził do niego materiały, opracowywał je. Skąd pomysł na ten

Na początku ludzie byli nieufni. Potem okazało się, że zrobiłem im wielką frajdę. Wyszukiwali, opisywali zdjęcia, wspomi-nali swoich krewnych. Niektórzy z nich nadal pracują nad opisywaniem. Przecież przychodzą kolejne pokolenia, które na zdjęciach nie potrafią już rozpoznać swo-ich przodków. Dzięki podpisom pamięć o pradziadkach, babciach przetrwa znacz-nie dłużej. Znalazłem przecudowne zdję-cia, ale nie wiadomo, kto na nich jest. Takie niestety na wystawę nie trafią. W pewnym momencie musiałem przerwać zbieranie, bo tych zdjęć jest już bardzo dużo. Spo-kojnie wystarczy na drugi album. Mogę obiecać, że się ukaże. Jeśli nie ja to zrobię, to z pewnością ktoś inny.

A czego by Pan sobie najbardziej ży-czył?Powiem fotograficznie: żeby zawsze było piękne światło. No i żebym mógł jeszcze kilka lat fotografować i chodzić.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

album? Zacząłem się interesować starymi zdję-ciami i je zbierać. Uznałem, że warto je pokazać: mają w sobie coś innego, senty-mentalnego, trącą myszką. Przyszło mi do głowy, że pora pokazać kielczan sprzed kilkudziesięciu lat. Znamy stare Kielce z fo-tografii, przedstawiających budynki, miej-sca, ale ludzie pojawiają się na nich rzadko. Jakieś trzy lata temu Muzeum Narodowe zrobiło taką wystawę. Ze starych negaty-wów wykonano nowe odbitki. Niestety, to już nie miało takiego uroku jak te oryginal-ne, stare zdjęcia. Chciałem zrobić niedużą wystawę u nas na Plantach, w galerii ZPAF. Zacząłem gromadzić fotografie, docierać do ludzi. Gdzieś w połowie mojego zbie-rania zobaczył to przypadkowo dyrektor Muzeum Historii Kielc i poprosił mnie, abym z wystawą wstrzymał się do otwar-cia Muzeum. Zgodziłem się i zbierałem da-lej. Udało mi się skompletować około 700 zdjęć. To była ciężka, ale przyjemna praca. 40

41ludzie

miasto

23

24

9

20144

9

18

4

1

1 5

5

1

15

1

2

17

12

17

2

3 19 11

6

7

8

42

plan miasta: Agencja Wydawnicza JPwww.wydawnictwo-jp.kkf.pl

162

21

22

25

Plan centrum kie lclegenda

ścieżka rowerowaszlak turystycznygaleriemuzeateatrykinaośrodki kulturyurzędykawiarnie, puby, klubyzdrowie handel, usługi

86

8

18

WarszawaLu

blin

Tarnów

ŁódźK

rakó

wC

zęst

och

owa

D Ś T P a ł a c y k Z i e l i ń s k i e g oKielce, ul. Zamkowa 5tel. +41 368-20-53www.kielcedst.net

Kieleckie Centrum KulturyKielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 344 40 32, 344 40 33www.kck.com.pl

S ł o n e c z k oKielce, ul. Romualda 3 tel. +41 341 66 80

B a z a Z b o ż o w aKielce, Zbożowa 4, tel. +41 344 11 77www.bazazbozowa.wici.info

Po d K r e c h ąKielce, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7 tel./fax. 041/ 34 24424

M ł o d z i e ż o w y D o m K u l t u r y25-514 Kielce, ul. Kozia 10atel. +41 34-434-23, 34-364-20http://kielce.um.kielce.pl/mdk/

W s p a kKielce, ul. Śląska 11a

U r z ę d yU r z ą d M i a s t aKielce, Rynek 1Kielce, ul. Szymanowskiego 6 tel. +41 36 76 000www.um.kielce.pl

U r z ą d M a r s z a ł k o w s k i Wo j e w ó d z t w a Ś w i ę t o k r z y s k i e g oKielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 15 49www.sejmik.kielce.pl

Ś w i ę t o k r z y s k i U r z ą d Wo j e w ó d z k iKielce, ul. IX Wieków Kielc 3tel. +41 342-13-33www.kielce.uw.gov.pl

19

20

1

2

2

w i ę c e j w i n f o r m a t o r z e n a s t r o n i e i n t e r n e t o w e j w w w. w i c i . i n f o

W i ę z i e n i e K i e l e c k i e 1 9 3 9 - 1 9 5 6Kielce, ul. Zamkowa 3/5

M u z e u m G e o l o g i c z n eKielce, ul. Zgoda 21 tel. +41 361 25 37

Te a t r yTe a t r L a l k i i A k t o r a „ K u b u ś ”Kielce, ul. Duża 9tel. +41 344 58 36www.teatr-kubus.pl

K i e l e c k i Te a t r Ta ń c aKielce, pl. Moniuszki 2btel. +41 361 27 46www.ktt.pl

Te a t r i m . S t e f a n a Ż e r o m s k i e g oKielce, ul. Sienkiewicza 32 ,www.teatr-zeromskiego.com.pl

F i l h a r m o n i a Ś w i ę t o k r z y s k a i m . O s k a r a K o l b e r g aKielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 368 11 40 www.filharmonia.kielce.com.pl

K i n aK i n o p l e xKielce, ul. Świętokrzyska 20 tel. +41 332 13 30www.kinoplex.pl

M o s k w aKielce, ul. Staszica 5 tel. +41 344 47 34www.kinomoskwa.pl

O ś r o d k i K u l t u r yWo j e w ó d z k i D o m K u l t u r yKielce, ul. Ściegiennego 6tel. +41 361 27 37, 361 24 10www.wdk-kielce.pl

D o m K u l t u r y Z a m e c z e kKielce, ul. Słowackiego 23, tel. +41 361 39 31

17

18

13

14

15

16

21

22

23

24

25

G a l e r i eB W A P i w n i c e B W A N a P i ę t r z eKielce, ul. Leśna 7 tel. +41 344 63 19, 344 49 42 www.bwakielce.wici.info

G a l e r i a Fo t o g r a f i i Z PA F - B W AKielce, ul. Planty 7 tel. +41 344 76 36, 366 29 71

G a l e r i a W s p ó ł c z e s n e j S z t u k i S a k r a l n e jKielce, ul. Zamkowa 5/7 tel. + 41 360 00 02

Galeria WindaKCK, Kielce, pl. Moniuszki 2b

G a l e r i a ZachętaKielce, ul. Orla 3

M u z e aM u z e u m L a t S z k o l n y c h S t e f a n a Ż e r o m s k i e g oKielce, ul. Jana Pawła II 25tel. +41 344 57 92

M u z e u m N a r o d o w eKielce, plac Zamkowy 1 tel. +41 344 23 18 www.muzeumkielce.net

M u z e u m W s i K i e l e c k i e j D w o r e k L a s z c z y k ó wKielce, ul. Jana Pawła II 6tel. +41 344 92 97

M u z e u m Z a b a w e k i Z a b a w yKielce, pl. Wolności 2tel. +41 344 40 78www.muzeumzabawek.kielce.pl S k a r b i e c K a t e d r a l n yKielce, pl. Panny Marii 3, tel. +41 344 63 07

1

2

3

4

informator

5

17

18

12

11

6

7

9

8

10

miasto 47

126 SŁÓWEK NA DZIŚDo końca maja Polskie Radio Kielce nadało 126 przygotowanych przez “Global Village” audycji “Słówko na dziś”, a jeśli zważyć, że każda audycja jest nadawana dwukrotnie, GV gości-ła na antenie kieleckiej rozgłośni po-nad 250 razy. Audycję prowadzą Pat i Terry Spring oraz Zbigniew Szcze-pańczyk.Tematem radiowego serialu są Kiel-ce i Kielecczyzna. Codziennie pro-wadzący audycję zwiedzają jakiś ciekawy obiekt i rozmawiają o nim po polsku i po angielsku. Słuchacze mogą przy tej okazji poznać odpo-wiadające sytuacji słówka i zwroty. Ostatnio angielscy nauczyciele GV i ich przewodnik wędrują ulicą Sien-kiewicza.“Słówko na dziś” nadawane jest przez Polskie Radio Kielce codzien-nie od poniedziałku do piątku ok.

global village news

GLOBAL VILLAGESZKOŁY JĘZYKÓW OBCYCHtel. 041343-05-97, 041362-13-93

www.gv.edu.pl

godz. 7.15. Powtórzenie audycji: ok. 14.40. Wszystkie audycje w formacie mp3 Polskie Radio Kielce zamieszcza także na swojej stronie www.radio.kielce.pl. Link jest też oczywiście na www.gv.edu.pl .WEBCAM GVDzięki nowemu wysięgnikowi za-montowanemu w oknie szkoły GV popularny webcam pokazuje od nie-dawna większy odcinek ulicy Sien-kiewicza.Kamerka najpierw pokazywała Plac Artystów, ale zdaniem ponad 70% uczestników ankiety ogłoszonej na www.gv.edu.pl właśnie ulicę Sien-kiewicza wolą oglądać odwiedzający nasz portal (lub stronę sienkiewicza.pl). KLASA XXI WIEKUPokaz “klasy językowej XXI wieku” był tylko jedną z wielu atrakcji wspólnej konferencji dwóch organizacji zaj-mujących się jakością w nauczaniu języków obcych: polskiego PASE i europejskiego EAQUALS, która od-była się na przełomie kwietnia i maja w Krakowie. Wykłady i warsztaty dla ok. 300 nauczycieli języków ob-cych z całej Europy przeprowadzili najwybitniejsi metodycy, wśród nich Jeremy Harmer, autor znanego chyba wszystkim anglistom fundamental-nego dzieła „How to Teach English”.

2

4

1

5

Gabinet StomatologicznyJolanta Gębska

CitiParkKielce, ul. Paderewskiego 4A/9tel. +41 368 18 99, +41 345 08 33

+602 666 001

8

Ant y kwar i at Nau kow y

Andrzej MetzgerZapraszamy:

10-18, soboty 10-14Kielce, ul. Sienkiewicza 13

tel./fax +41 343 25 44, www.antyk.kielce.pl

6

9

tel. +41 343 02 05

25-3

02 K

ielc

e, u

l. M

ała

48

Portal www.wici.info ma 5 lat! Z tego powodu uśmiechamy się szeroko i z werwą otwieramy szampany (a przynajmniej wina musujące ;)). A ot-wierać ich będziemy mnóstwo, gdyż ustaliliśmy gremialnie nową świe-cką wiciową tradycję – świętowanie przez rocznicy 5-lecia przez 5 mie-

sięcy! Pytanie tylko dlaczego? Otóż data narodzin Wici.Info jest owiana tajemnicą. Założyciele nie potrafią ustalić jednego terminu, cyferki się mnożą. Tak więc wspólnie przyjęli-śmy, że urodziny obchodzić będzie-my nietypowo, ale za to z impetem. Ha i pomyślcie, ile będzie okazji do świętowania…

Piątka to ładna cyfra, więc i ładnie trzeba napisać o Wici. To nie jest tyl-ko portal – to fenomen, niesamowi-te zjawisko i ludzie, którzy działają, reformują i ciągle walczą o kulturę w Kielcach. Wici przyciągają ludzi niezwykłych, o ciekawych osobo-wościach i nietypowych pasjach – przyciągają ludzi aktywnych. Portal to tylko początek i baza dla wszyst-kiego, co dzieje się wokół – bezpłat-nych pocztówek, organizacji imprez, współpracy z ośrodkami kultury, a od kilku lat także informatora Wici.Info. Współpraca z nimi to nie wy-pełnianie wytycznych, to odkrywa-nie siebie, bo Wici dają ogromne możliwości współpracy. A wszystko to za sprawą dwóch panów, którzy wpadli na pomysł, żeby uruchomić ten portal, czyli Sergiusza Pawłow-skiego i Rafała Nowaka. W 2002 roku najprawdopodobniej około maja (tak, tak to najbardziej prawdopo-dobna opcja) narodziły się Wici. Pod czujnym nadzorem założycieli portal rósł w siłę. I jakoś tak wyszło, że przez 5 lat Wici dorosły trochę, zmężniały i nabrały charakteru, ale wciąż są „tro-chę na bakier”.

Rozpoczynamy więc cykl – do końca roku będą ukazywać się teksty na temat Wici: o redakcji, o działalności, będzie trochę peanów pochwalnych (a co, każdemu się należy ;)), ale li-czymy także na Waszą pomoc. Otóż czekamy na opowiadania, zwierze-nia i wszelkie formy literackie czy plastyczne związane z Wici.Info. Może macie jakieś ciekawe historie związane z portalem czy gazetką? Może macie wizję przyszłości Wici? Może coś Wam się nie podoba, a może wręcz przeciwnie – jest coś, co uwielbiacie? Obiecujemy rozpatrzyć każdą propozycję, zgłoszenie, pracę, a najlepsze zaprezentujemy na na-szych łamach. I oczywiście dziękujemy wszystkim za to, że przez swoje zainteresowa-nie, odwiedzanie strony i wszelką aktywność przyczyniacie się do tego, że Wici istnieją i rozwijają się. Oby tak dalej i oby było nas więcej :).

sonja

48

miasto miasto 49

Uro

dz iny Wici

fot. Katarzyna Gritzmann

50

świętokrzyskie51

Rozpala ciekawość. Prowokuje legendy. Kryje w sobie tajemnicę, którą nie chce się podzielić z człowiekiem. Zadziwia. Przyciąga nieznanym. Jeden z czterech największych kurhanów w Polsce – Salve Regina w Sandomierzu. Kurhany to ogromne kopce ziemne, ja-kie nasi przodkowie sypali w sobie tylko znanych celach. To właśnie w okolicach Sandomierza znajduje się największe skupisko kurhanów w kraju. Nie wiemy dlaczego akurat w tym miejscu występują one tak licznie ale przy ówczesnych środ-kach technicznych takie przedsięwzięcie budowlane nie było rzeczą prostą. Wy-magało ono społecznego zorganizowania i współdziałania wielu ludzi. Kurhan zwany Salve Regina to chyba naj-większa tajemnica Sandomierza. Jego szczyt wieńczy XIX wieczny krzyż z figurą Matki Boskiej pod którą wyryto napis “Sal-ve Regina”. Legenda twierdzi, że:„Po wymordowaniu 49 dominikanów (z kościoła p.w. Św. Jakuba), wół klasz-torny, wyrwawszy się z obory, pognał za oddalającymi się pohańcami, by ich choć rogiem ubóść, a nie mogąc ich dopędzić, ponad brzegiem Wisły, na wzgórku, zatrzymał się, jęknął boleśnie i grzebiąc nogami usypał kopiec (o ćwierć mili od miasta leżący), a na nim rogiem wypisał: Salve Regina! Napis ten do dziś dnia tam widny, nie zarasta trawą.” („Księga Świata”, Warszawa 1859);

Inna legenda mówi, że to mogiła Sudomira – legendarnego założyciela Sandomierza, jeszcze inna, że wodza tatarskiego albo wręcz przeciwnie, że to zbiorowa mogiła ofiar jednego z najazdów tatarskich.

Jednak pochodzenie kopca jest ciągle nie-wyjaśnioną zagadką. Jego wysokość to około 11 a średnica – 40 metrów. Przepro-wadzone badania potwierdziły, że jest to dzieło rąk ludzkich: naturalne wzgórze zo-stało podsypane i uformowane do obec-nego kształtu. Dzięki sondowaniu wiemy, że kopiec zbudowany jest z innych mate-riałów niż występujące w jego najbliższym otoczeniu. Warstwy ziemne układają się poziomo i urywają na niższych partiach stoku jakby zostały odcięte. Budowniczo-wie nadali mu kształt charakterystyczne-go ostroboku o podstawie trójkątnej. W obrzędowości dawnych plemion trójkąt łączony był z magią płodności. Być może wzgórze to pełniło funkcję kultową w cza-sach plemiennych czy nawet wcześniej. Lokalna nazwa miejsca na którym stoi kurhan to “Kąty” co zdaniem profesora Jerzego Gąssowskiego wiąże się z poję-ciem kąta – równoznacznym domostwu ale również oznaczającym świątynię po-gańską. Charakterystyczne jest jego usy-tuowanie – z dala od osad ludzkich. Nie znaleziono, jak dotąd, żadnych artefaktów potwierdzających funkcję kopca. Nie jest to jednak wyjątek. W innym pogańskim miejscu kultu – Górze Grodowej koło Tumlina – wewnątrz wałów kultowych też nic nie znaleziono.

Dla wyjaśnienia czym były kurhany na-iwnym wystarczają legendy. Ci mniej łatwowierni starają się dociec, a raczej dogrzebać, do prawdy historycznej. Ten obrośnięty legendami obiekt został jak dotąd przebadany jedynie metodą powierzchniową oraz przez nawierty. Ze względu na rozmiary kopca, nie prze-prowadzono na nim prac wykopalisko-wych. Kto wie, czy broniący do tej pory swojej tajemnicy kopiec pozwoli kiedyś ją sobie wydrzeć. Być może nie. A nam nadal pozostaną domysły i fantazje.

Katarzyna Gritzmann

kopiec

Salve Regina

52

miasto

Radosław Nowakowski

MOJE PAŃSTWO (5)

ruchW zasadzie nie powinno być o ruchu, tylko o transporcie. O przenoszeniu i przewożeniu. Istot i przedmiotów. O tym jak je przewozić i przenosić. Czy lepiej przewozić czy przenosić. O dro-gach, ścieżkach, traktach, autostradach. O przenoszeniu się i przewożeniu pod ziemią (czyli w ziemi – krety ryją koryta-rze pod powierzchnią ziemi czyli w ziemi – określenie pod ziemią zakładałoby, że ziemia jest warstwą o pewnej grubości i ma swój wierzch i spód i zapewne tak jest, ale nie bardzo wiadomo gdzie ten spód miałby się znajdować i w którym miejscu ziemia przestaje być ziemią, a zaczyna się coś co znajduje się pod nią – na pewno byłoby to dosyć głęboko i kopanie takich naprawdę podziemnych tuneli dostarczałoby nie lada proble-mów, skoro zwykłe tunele wziemne też potrafią płatać figle), na ziemi i nad zie-mią; a także pod wodą (czyli w wodzie – ryby pływają przecież pod powierzchnią wody czyli w wodzie – gdyby ryby pły-wały pod wodą oznaczałoby to, że pły-wają w piasku, jeśli oczywiście dno jest piaszczyste – i o ile pisanie i mówienie o

życiu podziemnym oznaczałoby poru-szanie się raczej w obszarze fantazji, to w przypadku życia podwodnego sytu-acja jest diametralnie inna – wystarczy pogrzebać trochę w rzecznym mule: ileż tam najprzeróżniejszych stworów mieszka i się przemieszcza! Ale okrętów podwodnych tam nie znajdziemy, albo-wiem takowe nie istnieją: istnieją tylko okręty wwodne i nawodne), na wodzie i nad wodą; czyli także pod powie-trzem, w powietrzu i nad powietrzem (i tu znowu kłopot z tym nieszczęsnym “pod” - pod powietrzem niekoniecznie znaczyłoby na ziemi lub na wodzie, bo przecież stojąc na ziemi ciągle znaj-dujemy się w powietrzu, co więcej, nawet kiedy jesteśmy w ziemi, to też ciągle znajdujemy się w powietrzu, al-bowiem tunel jest wypełniony właśnie powietrzem – pod powietrzem mogło-by zatem oznaczać w wodzie, bowiem rozpuszczone w niej powietrze wcale nie wygląda jak to powietrze unoszące się nad wodą).... A jeśli już o transporcie to także i o energii, bo przecież czymś te pojazdy musiałyby być napędzane. No i o organizacji tego przemieszcza-nia się. O zasadach. O przepisach. Na przykład o tym, kto komu powinien ustąpić, jeśli dojdzie do spotkania na wąskiej kładce. Tak. O wszystkich takich i innych rzeczach powinno być. A jeśli być powinno, to i będzie. W stosownym czasie. Nie można przecież o wszystkim naraz, chociaż powinno się – przyjęcie zasady “po kolei” może skutkować tym, że pewne sprawy w ogóle nie zostaną omówione, bo się takiego omówienia nie doczekają, niezależnie od tego czy “po kolei” oznaczałoby “od rzeczy ogól-nych do szczególnych” czy “od rzeczy szczególnych do ogólnych” albo “od środka na zewnątrz” lub “od brzegu

padły w szalonym wirowaniu.I jak nad tym szaleństwem zapanować? Magią. Tylko magią. Tylko zaklinaniem w nieruchome słowa. Przemienianiem w iluzje nieruchomości. W wyobrażenie nieruchomości.Zatem musiałby tu obowiązywać bez-względny i absolutny zakaz ruchu. Jak również zakaz ruchów. Żadnych ruchów Browna. Żadnych ruchów narodowo-wyzwoleńczych, tudzież społecznych, politycznych i religijnych. Żadnych ru-chów jednostajnie przyspieszonych. Żadnych ruchów na rzecz, przeciw i w celu. Żadnego ruchu w interesie. Ani ruchu okrężnego. Żadnych ruchów ro-baczkowych. Precz z perystaltyką!I tylko ty się ruszasz. Chodzisz i oglądasz wszystko jak w ogromnym, bezgranicz-nym muzeum. Badasz. Dokładnie i nie-spiesznie – wszak nic ci nie ucieknie. Poznajesz jedną klatkę z filmu i trwasz w przeświadczeniu, że poznałeś cały film. I choć trudno zaprzeczyć proste-mu faktowi, że film składa się z tysięcy takich właśnie klatek, to żeby poznać cały film, trzeba zobaczyć cały film. Trzeba oglądnąć tysiące pędzących kla-tek. Pędzących, a nie zatrzymanych.Lecz co z tego, że taki zakaz musiałby tu obowiązywać, skoro by nie mógł. Wszak w Liberlandii nadrzędny względem nie-go byłby zakaz tworzenia jakichkolwiek iluzji. Niech się więc wszystko kłębi i wiruje. Niech pędzi. Niech będzie tak jak jest.

54

do środka”. Jak jednak przedstawiać wszystko naraz? Jak pisać i mówić o wszystkim naraz? Ciągle nie wiadomo jak. Tyle tylko wiadomo, że nie jest to niemożliwe. Lub raczej: wydaje się, że nie jest to niemożliwe.Transport jest szczególną formą ruchu. Dlatego zatem będzie o ruchu, a nie o transporcie. Każdy transport jest ru-chem. Nie każdy ruch jest transportem. Tak mogłoby się wydawać. Tak się wy-daje na pierwszy rzut oka. Czy tak jed-nak jest naprawdę?Siedzę. Siedzę sobie i zastanawiam się nad tym właśnie. I nad wieloma innymi rzeczami też. Nad wszystkim. Zasta-nawianie się nad wszystkim naraz jest możliwe. Oczywiście, że tak. Właściwie, to nie można się inaczej zastanawiać. Nie można zastanawiać się tylko nad jedną rzeczą nie zastanawiając się jed-nocześnie nad innymi rzeczami, bo ta jedna rzecz jest przecież powiązana z tymi innymi, a każda z tych innych jest powiązana z jeszcze innymi. I tak dalej. Wychodzi więc na to, że zastanawiając się nad jedną rzeczą zastanawiam się nad wszystkimi rzeczami. Inaczej się nie da.Dobrze. Zatem siedzę i zastanawiam się nad wszystkim. Chociaż może powinie-nem teraz obchodzić to moje państwo i sprawdzać, czy się nie wali, czy się nie zapada, czy nie odlatuje, czy nie ucieka, czy nie tonie, czy nie znika, czy go ktoś lub coś nie pożera. A ja siedzę. Coraz więcej siedzę. Coraz mniej chodzę. Na-wet coraz mniej jeżdżę – jeżdżenie nie ma tu nic do rzeczy, bo kiedy jadę to siedzę, chyba że jadę pociągiem to wte-dy mogę chodzić, ale pociągiem jeżdżę już bardzo rzadko, a kiedy ostatnio nim jechałem to cały czas siedziałem, może dlatego, że były to wagony bez prze-

działów, a więc także bez korytarza..... Siedzę, ale nie siedzę bez ruchu. Nie jestem kamienną figurą. Ciągle zmie-niam pozycję. Bo zaczyna mnie boleć tu. A potem boli mnie tam. Gdzieś mnie coś swędzi, a w innym miejscu znowu puchnie. Więc muszę się przekręcić. Albo pochylać. Albo przeciągnąć. Albo podkurczać nogi – to znowu je wykrę-cać albo prostować. Palce zaś biegają po klawiaturze. Nie ciągle wszakże. O nie. Takie głupie nie są. Co i rusz się za-trzymują. Zamierają. Czają się. Czyhają na następne słowo. I hyc! Szybki pasaż. Sprint. Kilkadziesiąt kroczków, podsko-czeń i uderzeń. Stop! Zawisają w po-wietrzu. Może niedostrzegalnie drżą. Muszą drżeć. Nie mogą nie drżeć. Nie mogą nagle skamienieć, a nawet gdyby skamieniały, to też by drżały. Kamienie przecież też drżą..... I po co te przesto-je? W głowie szalony ruch. Więc i palce powinny być w nieustannym szalonym ruchu, żeby nadążyć. A one nie nadąża-ją. Coraz bardziej nie nadążają. Coraz więcej pauz. Coraz mniej słów.Może jednak nadążają. Może właśnie teraz zaczynają nadążać. Tymi pauza-mi. Coraz częstszym brakiem słów. Bo i czym ma być pisanie? Unieruchomia-niem tego, co w nieustannym ruchu. Zamienianiem roztrzepotanego motyla w nieruchome litery, w martwe słowo. Bo wtedy łatwiej – łatwiej sobie pora-dzić z takim uliterowionym motylem, niż z takim, za którym nie może nadą-żyć myśl i oko. Siedzę. Od dwóch, a może od trzech lat w tym samym miejscu. Przedtem sie-działem w innym. Nie jest wykluczone, że za niedługo będę siedział w innym. Coś poprzestawiam. Ruszę się. A drze-wo za oknem ciągle stoi w tym samym miejscu. Nawet nie wiem od ilu lat. To

bliżej może od dwudziestu kilku. A tam-to dalej może nawet od stu. Nie ruszają się. Nie zmieniają miejsca. Pozory bez-ruchu. Skoro kamienna figura pielgrzy-ma przesuwa się o jedno ziarenko pia-sku na rok, to one może przesuwają się o dwa. Kto to wie. Nikt tego nie mierzył. Wystarczy, że wymachują gałęziami. Ciągle. Nieustannie. Każde dyryguje ja-kąś orkiestrą. Więc ile tych orkiestr musi być tutaj dookoła mnie?Siedzę. Ale długo nie mogę usiedzieć. Unieruchomię kilka niesfornych myśli-istot-obrazów i już muszę wstać. Już mnie coś podrywa. Zupełnie jakbym zrobił kilka kroków po łące przepełnio-nej dmuchawcami, albo po wysuszonej gliniastej drodze – chmura pyłu wzbija się i opada. Kilka wyrazów pojawia się na papierze, a w głowie tuman myśli już się podrywa. I mnie podrywa. Rozpiera mnie. Unosi. I muszę wstać.A nawet gdyby udało mi się siedzieć w bezruchu, gdyby udało mi się osiągnąć na zewnątrz stan skały (uchodzącej wszak za symbol bezruchu – lecz tylko uchodzącej, bo przecież nawet góry rosną i pełzną), to i tak wewnątrz nadal by się kłębiło, coś by pędziło i pulsowa-ło, gnałyby watahy ustrojów drobnych i drobniejszych.... A gdyby nawet i to we-wnętrzne kłębienie się ustało, to i tak w końcu rozpadłbym się na cząstki na atomy, a te powędrowałyby dalej łącząc się z innymi i inne tworząc konfiguracje, który znowu by się po jakimś czasie roz-

Czas na fotografowanie Diastar 2007

Diastar, czyli Ogólnopolskie War-sztaty Fotograficzne, są jedyną imprezą fotoamatorską w kraju, która jest uznawana przez Związek Polskich Artystów Fotografików. Patronat medialny sprawuje nad nią popularny miesięcznik FOTO-KURIER. Starachowickie plenery są najstarszą tego typu imprezą foto-graficzną w Europie, a każda kolejna edycja wzbogacona jest się o nowe zadania konkursowe i sponsorów. Diastar odbywa się w dwóch eta-pach: najpierw prowadzony jest na-bór uczestników, którzy następnie otrzymują „zadanie domowe” - czyli wykonanie zdjęć czarno-białych na zadany temat. Drugi etap to sesja sta-cjonarna, podczas której realizowane są zadania warsztatowe w formie konkursów w fotografii kolorowej i barwnych przeźroczy. W tym roku se-sja stacjonarna odbędzie się w dniach 27-30 czerwca 2007.

Warsztaty są imprezą adresowaną do osób uprawiających amatorsko foto-grafię artystyczną. Mają pomóc im w doskonaleniu i utrwalaniu umiejęt-ności fotografowania. To równocześ-nie plener fotograficzny, warsztaty szkoleniowe i konkurs artystyczny. Gwarancją poziomu warsztatowego i rozstrzygnięć konkursowych Dia-staru była i jest stała współpraca z ar-tystami fotografikami i managerami m.in.: Pawłem Pierścińskim, Jerzym .Mąkowskim, Andrzejem Borysem, Andrzejem Pęczalskim.

W ciągu dwudziestu pięciu lat w warsztatach wzięło udział ponad 900 osób z całego kraju, a wśród uczestników są i tacy, którzy przy-jeżdżają na Diastar już od 15 lat. Impreza może się poszczycić nieba-gatelnym dorobkiem - wykonano: - ponad 3000 zdjęć czarno-białych - ponad 5500 barwnych prze-źroczy (diapozytywów) - ponad 1500 fotografii kolorowych - prace prezentowano na 55 wy-stawach w różnych miastach kraju, a także zorganizowano ponad 70 pokazów przeźroczy w szkołach i placówkach kultury. Pełna informacja o warsztatach na stronie: www.diastar.art.pl

58

POET

YCKA

PO

CZTA

Cześć. Ściskam Cię mocno. Klik, klik. Tak bardzo chciałabym się do Ciebie teraz przytulić. (i tu pojawia się dłoń na ekranie monitora).

Witam w świecie miłości internetowej. Skype, GG, Tlen, ICQ – internetowych ko-munikatorów do poznawania i rozmawia-nia z ludźmi jest wiele. Zresztą obecnie prawie wszystko kręci się wokół internetu – możemy tam zrobić zakupy, pograć, zna-leźć potrzebne informacje, spotkać wirtu-alnie znajomych i co ciekawsze – nie tylko poznać drugą połówkę, ale nawet mieć wirtualny związek. Oj tak, tak…. Mnie też kiedyś wydawało się, że np. GG czy Skype to nie są idealne miejsca na miłosne unie-sienia, ale coraz więcej historii przekonuje, że to nie do końca takie oczywiste.Poznajcie Magdę – przebojową student-kę, uchodzącą za dziewczynę, która nie ma żadnych problemów z poznawaniem chłopaków w rzeczywistości. Magda przyznaje – Lubię flirtować. Kiedyś przy-padkiem poznałam przez Internet chło-paka, zakochałam się w nim od pierwszej rozmowy – nie podrywał, nie zadawał

głupich pytań w stylu „jak wyglądasz?”. To trwa już pół roku, widzieliśmy się 2 razy. Wiem, że powinnam to zakończyć, ale on ciągle przekonuje, że mu zależy. Dlaczego się nie widują? Dziewczyna przyznaje, że sama nie wie. – Ale jestem pewna, że nie będę potrafiła o nim zapomnieć, dopó-ki nie wyjaśnimy sobie wszystkiego w 4 oczy. Smutna ta historia – Magda nie po-trafi zbudować związku z żadnym chłopa-kiem, bo ciągle ma wrażenie, że wreszcie internetowy chłopak – Krzysiek, spotka się z nią i wtedy na pewno będą żyć dłu-go i szczęśliwie. Odmienne marzenia ma Aneta, która zakochała się w mężczyźnie z Turcji przez Skype. Ma chłopaka, ale nie przeszkadza jej to w utrzymywaniu zna-jomości (a może nawet miłości?) przez internet już…2 lata. Nie traktuje tego w kategoriach zdrady, daje jej to trochę emocji. Ba, w planach ma wizytę w Turcji. Wiele jest takich historii, bo mając w domu kamerkę można umawiać się na wirtualne randki, na które wcześniej mogą wspólnie dobierać ubrania. Można jeść razem, a ra-czej w tym samym czasie, co daje iluzję np. romantycznej kolacji przy świecach. Mnó-

stwo jest motywów rozpoczynania takich „związków”, choć najczęściej przyczyny są proste: kobiety szukają miłości, ciepła, zro-zumienia. Nie wiem tylko, czego szukają mężczyźni. Faktem jest, że to przeważnie jednak płeć brzydsza zaczepia dziewczyny na czatach czy komunikatorach. Czytając różne publikacje, rozmawiając z wieloma osobami, dojść można do wnio-sku, że związki internetowe spotykają się z pogardą. Czy osoby, które zakochują się w rozmówcy poznanym dzięki globalnej sie-ci, można uznać za gorsze? Na pewno nie, co potwierdza znajoma psycholożka Ula – Takie osoby często są po prostu nieza-spokojone w sferze emocjonalnej. Związki wirtualne to pewne uzupełnienie. Anga-żują się w nie, ale tak naprawdę potrzebu-ją prawdziwej miłości. W Internecie nie ma barier, za to są emocje bez konsekwencji. I jest fajnie, bo mamy pewność, że ten ktoś nie zapuka nagle do drzwi. Tak jest łatwiej funkcjonować – nie ma tylu obowiązków, jeśli chodzi o prawdziwe życie z drugim człowiekiem.Co ciekawe od takich miłości można się uzależnić – określane jest to mianem so-cjomanii internetowej (cyber-relationship addiction). Osoba chora nawiązuje nowe kontakty tylko i wyłącznie poprzez sieć,

ma zachwiane relacje człowiek-człowiek w kontaktach poza siecią. Ludzie tacy potrafią godzinami „rozmawiać” z innymi użytkownikami Internetu, lecz mają trud-ności przy kontaktach osobistych, nastę-puje też u takich osób zanik komunikacji niewerbalnej, nie potrafią odczytywać informacji nadawanych w tej płaszczyź-nie, lub odczytują je błędnie. Osoby z tym zaburzeniem spotyka się głównie w tych formach kontaktu, które zapewniają syn-chroniczną komunikację.1 Ale nie musi być od razu uzależnienie, badania CBOS podają, że ¼ dorosłych Polaków korzysta-jących z uroków Internetu poznała kogoś wirtualnie. Sporo z takich znajomości zo-stało przeniesionych do „reala”. Badania nie podają ile z tych związków przetrwało w rzeczywistości.Pozostaje tylko wejść na czat, umiejętnie wypełnić swój profil na komunikatorach i wyginać śmiało ciało przed kamerką inter-netową. Pasjonatom takich przygód życzę powodzenia i fantazji w urozmaicaniu swoich wirtualnych związków, wszystkim pozostałym… też powodzenia w poszuki-waniu szczęścia, bo ono, na szczęście, nie ma definicji.

60

wici61

Pamiętacie odcinek „Czterdziestolatka”, gdy Stefan Karwowski jako nowo miano-wany dyrektor remontował swoje miesz-kanie? Poza łuczkami, szafami i lustrami w M-3 w wielkiej płycie niezbędny okazał się portret przodka, kupiony w Desie za spore pieniądze. Moda na starocie nie tylko nie przemija, ale wręcz przybiera na sile.

Od lat na rynku działają kolekcjonerzy i handlarze starzyzną. Sprzedają prawdziwe skarby, odrestaurowane, wypieszczone i niezwykle cenne. Bazar na Kole w Warsza-wie, pchli targ na krakowskim Kazimierzu cieszą się niesłabnącym powodzeniem. A i nasza kielecka Giełda Kolekcjonera w WDK przyciąga wielu chętnych. Wśród rozglą-dających się za przedmiotami z kilkudzie-sięcioletnim (co najmniej) rodowodem można rozpoznać lekarzy, prawników, znawców sztuki i... nowobogackich. Mno-żą się sklepy ze starociami. Poza tradycyjną Desą można odwiedzać komisy, sklepy z antykami, a nawet militariami. Istnieją też antykwariaty internetowe i niezmordowa-

Stare, ale jare

przedmioty pasowały do wystroju domu, salonu, charakteru właścicieli. Istotne jest, czy są bogato zdobione, wykonane z cen-nych materiałów i ... nie zniszczone. Tak, to właśnie ta grupa najczęściej pada ofiarą handlarzy starzyzną. Często dumni z zaku-pów, przekonani o zrobieniu doskonałego interesu nasi nowobogaccy, wracają do domu z nieudanymi replikami, fatalnie od-nowionymi przedmiotami i podróbkami.

Na giełdach kolekcjonerskich można spot-kać także prawdziwych miłośników ułom-nych starych przedmiotów. Nie chodzi tu-taj o modę na oldskul, ale raczej miłość do wszystkiego, co stare, rzemieślniczo, a nie maszynowo wyprodukowane. Te przed-mioty mają duszę – zachwycają swoim kształtem, drobnymi wyszczerbieniami i... kompletną nieprzydatnością. No bo jak używać czajnika z ułamanym dzióbkiem? Nie muszą kosztować dużo, nie muszą wyglądać jak z Desy. Wielbiciele bibelo-tów zaglądają na stare strychy, szperają w piwnicach, rozglądają się w śmietni-kach za rzeczami wyrzuconymi przez

ne Allegro (dla miłościwie kupujących), w którym dziennie dochodzi prawdopodob-nie do kilkudziesięciu transakcji dotyczą-cych przedmiotów z „historią”.Po co trzymać w domu stare przedmioty i meble? Jeśli są to antyki, może być to lokata kapitału. Stać na to jednak niewiele osób. Niewiele osób ma także wiedzę po-zwalającą zakupić tylko oryginalne, stare i naprawdę cenne przedmioty. Ryzyko falsyfikatu jest bardzo duże. Warto wtedy skorzystać z porad specjalisty: historyka sztuki, muzealnika, czy właściciela galerii. Wiele osób kupuje jednak stare przedmio-ty z zupełnie innych powodów i w zupeł-nie innych celach. Jakich? Przyjrzyjmy się grupom odwiedzającym giełdy kolekcjo-nerskie.

Zacznijmy od nowobogackich. Dla nich zakup starych mebli to prawdziwa polity-ka i dbanie o wizerunek. Mają już wszyst-ko: piękne wille, czasami dworki, ogrody, samochody. Stylowe meble czy drobiazgi mają dodać nieco materialnej historii ich zasobnym portfelom. Do szczęścia bra-kuje im tylko portretów przodków, zdjęć prababć, mebli, jakoby odziedziczonych po zamożnym stryju, sreber rodowych

używanych przy co wykwintniejszych kolacjach. Nowobogaccy szukają swojej historii i usprawiedliwienia dla swojego bogactwa. Dużo lepiej przyznać się do wielowiekowej tradycji szlacheckiej niż wiejskiego pochodzenia. Tego kupić nie można, ale dopuszczalne jest otoczenie się przedmiotami, które szlachectwo mogą chociaż sugerować. Ważne jest także, aby

62

innych. Zbierają przedmioty, odnawiają i nadają im zupełnie inne przeznaczenia. Stara walizka może być przecież skrzyn-ką narzędziową, czajniczek bez pokrywki - mydelniczką lub kubkiem na szczoteczki do zębów, wyszczerbiona waza na zupę – nietypową osłonką doniczki. Do tej wyli-czanki bezwzględnie pasują żeliwne nogi do maszyny do szycia, wykorzystywane w wielu domach jako nogi do stolika. To już jednak bardzo wyświechtany pomysł.

Po targach starzyzną wędrują także po-szukiwacze minionej epoki. Od kilku lat rozprzestrzenia się moda na przedmioty wyprodukowane w PRL. Płyty winylowe, meblościanki, stare fotele, radia, żyran-dole z epoki Gierka, albo nawet Gomułki, blaszane pudełka po ciastkach i czekolad-kach, a nawet pudełka zapałek, ordery, le-gitymacje i plakaty wzywające do czynów społecznych powoli rozprzestrzeniają się w wielu domach młodych ludzi. Istnieje już kilka firm designerskich zajmujących się renowacją mebli z lat 50., 60. i później-szych, a następnie sprzedających te meble za ceny porównywalne do cen w drogich i ekskluzywnych sklepach meblarskich. Jeśli ktoś marzy o meblościance, okrągłym stole lub starym stoliku pod telewizor, powinien niezwłocznie udać się do sta-

rych komisów meblarskich lub rozejrzeć się, co wyrzucają jego sąsiedzi. Wystarczy te przedmioty oddać do tapicera, poma-lować bejcą, odkurzyć, aby niewielkim wysiłkiem i kosztem (stół za 100 zł, zestaw regałów za 300 zł), możemy otoczyć się naprawdę oryginalnymi meblami.

Skąd moda na starzyznę? Jedną z przy-czyn jest ujednolicenie mody, globalność produkcyjna dotycząca nie tylko ubrań, butów, ale także mebli. Każdy z nas chce się jakoś wyróżnić, oryginalnie zaprezen-tować wśród innych, mieć coś, czego nikt inny nie ma. Starocie dają na to szansę. Najprościej i – jeśli ma się wystarczająco dużo zapału i czasu na szperanie – naj-taniej - jest postawić na nowoczesnych

meblach kilka wiekowych bibelotów: stary dzbanek, cukierniczkę, miseczkę wy-konaną z porcelany, metalu, pordzewiały młynek do kawy, stary szklany syfon lub butelkę z napisem „Oranżada”. Mieszkanie od razu wygląda inaczej, a drobne przed-mioty budzą podziw i zachwyt wszystkich nas odwiedzających.

Stare przedmioty to także tradycja. Co-dzienny kontakt z czasami, które odeszły w niepamięć, których nawet nie znaliśmy. Stara patelnia, garnek, młynek, waza, sol-niczka była przecież przez kogoś używa-na, była czyimś przedmiotem, lubianym bądź nienawidzonym. Czasami nawet nie wiemy, do czego używano danej rzeczy. Mimo to trzymamy ją na półce, bo nas za-chwyca, czujemy jego materialną inność, przynależność do czasów, których już nie ma. Przy bylejakości i tymczasowości współczesnej produkcji masowej, to te drobinki przeszłości przetrwają następne dziesięciolecia, a z każdym rokiem będą nabierać znaczenia nie tylko sentymental-nego, ale i materialnego.

Kieleckie sklepy ze starociami: komis Caritas – róg ul. Żeromskiego i Gło-wackiego (meble), Desa – ul. Sienkiewicza 28, Antyki - ul. Piotrkowska 2 (róg Koziej), Antyki i renowacja starych mebli – ul. Koś-ciuszki 10, Antyki i militaria – ul. Krakowska 293Giełda Kolekcjonera – WDK (każda druga sobota miesiąca).

Agnieszka Kozłowska-Piasta

64

wici65

naleśn ik i !

KUCHN

IA

Dokładnie nie wiadomo, gdzie i kiedy zaczęto wyrabiać pierwsze naleśniki - naj-prawdopodobniej pomysł przyrządzenia placków z mąki i mleka zrodził się już w starożytności. Wersji jest tak wiele, jak wie-le jest rodzajów naleśników. Jedne źródła podają, iż jako pierwsi okrągłe placuszki, zwane „placenta”, robili Rzymianie. Z kolei inne źródła podają, że pierwsze naleśniki powstały w Chinach w około IV w. p.n.e. i były przyrządzane z ciasta ryżowego. Jakkolwiek było, szybko dotarły do Euro-py, a przepisy na naleśniki urozmaicane są do dnia dzisiejszego. Szybko weszły do codziennej diety mieszkańców Europy, a nawet stały się elementem świąt i wie-rzeń. Ciekawą i dość długą tradycją zwią-zaną z naleśnikami mogą pochwalić się Francuzi i Anglicy. Są przez nich lubiane do tego stopnia, że doczekały się nawet własnego święta o nazwie Chandeler, ob-chodzonego w dzień święta Matki Boskiej Gromnicznej, a więc 2 lutego. W Anglii w ostatnią dobę przed wielkim postem ob-chodzi się dzień „naleśnikowego obżar-stwa”.Pierwsze informacje na temat naleśni-ków w Polsce pochodzą z XVI wieku, ale według opisu nie bardzo przypominały dzisiejsze. Były robione z gruboziarni-stej mąki żytniej, a ich ciasto było nie-co grubsze i bardziej suche. Pieczone bezpośrednio na płycie kuchennej, były częstym staropolskim pożywieniem. Do dziś w Polsce istnieje spore grono gospodyń, które hołduje starym obycza-jom i wypieka właśnie takie naleśniki. Wśród ogromnej różnorodności smażo-nych placków, każdy znajdzie coś dla sie-bie. Jeść je można przez cały rok, a smak

wszystkich naleśników - od tych posypa-nych tylko cukrem, poprzez te podane na ostro z mięsem, aż po wykwintne, powo-duje, że znajdziemy je w menu większości restauracji na całym świecie, a także w co-dziennym jadłospisie domowym. Sukcesem pysznych naleśników jest ciasto. Ja, po latach ku-charzenia, dopra-cowałam swój p r z e p i s , k t ó r y

Wodę, mleko, żółtka, mąkę oraz szczyptę soli należy starannie wymieszać (mikse-rem lub rózgą kuchenną), aby powstała jednolita masa bez grudek. Następnie dodajemy pianę ubitą z białek i ponow-nie mieszamy. Na koniec dodajemy olej i znów mieszamy. Tak przyrządzone cia-

sto powinno mięć konsystencję śred-nio gęstej śmietany. Można

je odstawić na około ½ godziny, aby stę-

żało. Naleśni-ki smaży-

my na roz-

cienki placek i smażymy do momentu, gdy brzegi odstają. Przewracamy na drugą stronę (albo łopatką albo poprzez podrzu-canie, o ile potrafimy to zrobić!) i dosma-żamy, ale już krócej. Naleśnik wyjmujemy na talerz odwrócony do góry dnem co uła-twia ciastu odparowanie. Do naleśników, które będą podawane na słodko, dodaję razem ze szczyptą soli 1 opakowanie cu-kru waniliowego. Jeżeli ciasto jest za gę-ste, to naleśnik po usmażeniu jest sztywny – należy dodać trochę wody i jeszcze raz starannie wymieszać.Kiedy mamy już upieczone naleśniki mo-żemy uruchomić wodze fantazji i podawać je na przeróżne sposoby. Zawijanie naleś-ników wypełnionych farszem też można robić różnymi metodami – w rulonik, w kopertkę lub w chusteczkę.

Naleśniki na słodkoNajbardziej znamy te serwowane z twa-rożkiem na słodko. Możemy go zastąpić bitą śmietaną, w której zatapiamy dowol-ne owoce sezonowe np. jagody, truskaw-ki, drylowane wiśnie ale również cząstki pomarańczy, banana itp. Pysznie smakują również ciepłymi jab-łkami, które przesmażamy z cukrem i cynamonem. Wszelkie odmiany słod-kich naleśników można posypywać po zwinięciu cukrem pudrem lub polewać śmietaną (zarówno bitą jak i normalną). Polecam również polewanie naleśników sy-ropem klonowym, który jest już dostępny w sprzedaży lub syropami smakowymi, które używa się do lodów. Wykwintne wersje naleśników można podawać jako tzw. płonące, czyli polane likierem i pod-palone tuż przed podaniem – efektowne i nieco inne w smaku.

Naleśniki na ostroNaleśniki można wykorzystać do zawija-nia wszelakich farszów mięsnych, warzyw-nych lub mieszanych. I tak np. można wy-korzystać farsz do spaghetti bolognese,

Wam, drodzy czytelni-cy, przed-stawiam.

Składniki:1 szklanka mleka1 szklanka wody2 szklanki mąki3 jajkaszczypta soli5 łyżek oleju

grza-n e j

p a t e l n i , ale na małym

ogniu - najlepiej na dużym palniku. Do smażenia

pierwszego placka, patelnię należy prze-smarować odrobiną tłuszczu. Pozostałe już tego nie wymagają, gdyż moje ciasto naleśnikowe zawiera w składzie olej. Cia-sto wylewamy na patelnię tak, by powstał

Wydawnictwo Fabryka Wici

oferuje

projektowanie i publikację

materiałów reklamowych, wydawnictw i innychw formie papierowej

i elektronicznej

kontakt:

[email protected]. 601 077830

farsz do lasagne, przesmażone pieczarki lub grzyby świeże, farsz do tortilli a nawet mięso do gyros. Tego typu naleśniki pole-cam zwijać w rulon, posypać na wierzchu startym, ostrym serem żółtym i zapiec przez chwilę w mikrofali lub kombiwarze. W naleśniki można też zawijać warzywa przyrządzone na różne sposoby. Może to być np. mieszanka chińska, którą smaży-my na oleju i doprawiamy sosem do po-traw chińskich ale tak, aby stała się odpo-wiednio gęsta i nie wyciekała z naleśnika. Dobrze jest dodać do naleśnikowego cia-sta szczyptę pikantnej przyprawy np. chili, curry lub ostrej papryki.

KrokietyNaleśniki wykorzystuje się również do zrobienia krokietów. Ja robię je z takiego samego farszu jaki używam do pierogów (zwykle robiąc pierogi zostawiam część do krokietów). Smarujemy każdy naleś-nik, zostawiając wolne brzegi. Założyć przeciwległe brzegi na nadzienie i zwinąć w rulon. Następnie panierujemy każdy w roztrzepanym jajku i bułce tartej i ob-smażamy na złoty kolor na patelni z roz-grzanym olejem.

Tort naleśnikowyZ placków naleśnikowych możemy przyrządzić też swoistego rodzaju „tort”. W naczyniu żaroodpornym układamy warstwami placki i dowolnie wybrany farsz, posypujemy startym żółtym serem i zapiekamy w piekarniku. Podajemy na gorąco – można polać sosem dopasowa-nym do smaku farszu i wzbogacić świeży-mi warzywami.

Tak, jak Meksykanie zawijają przeróżne smakołyki w placki zwane tortilla, tak my możemy robić to samo z naszymi naleś-nikami. Wystarczy zmienić nasze długo-letnie przyzwyczajenia, które powodują, że słowo naleśnik kojarzy się nam tylko z białym serem lub dżemem.

Życzę nie przypalonych naleśników o fantazyjnej formie, niespotykanym farszu i ciekawym smaku. Wasza Frog!

Promocjadruk wizytówek

od 20 groszy / sztuka druk offsetowy

pełny kolor, karton 250 g/m2

kontakt:[email protected]