18
ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str. 1

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str. 1gimnazjum.choszczno.edu.pl/download/pierwszy2010.pdfTesty, testy i po testach. Po tych trzech dniach ogólnego zdenerwowania, ... miłosne (często pisane

  • Upload
    dophuc

  • View
    222

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

1

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

2

KRONIKA SZKOLNA

Głębokie uff! Testy, testy i po testach. Po tych trzech dniach ogólnego

zdenerwowania, blade twarzach trzecioklasistów zarumieniły się pod

wpływem mroźnej pogody. Nikt już nie myśli o próbnym

sprawdzianie wiedzy nabytej w gimnazjum, choć trzeba przyznać, wszyscy się martwili. Pierwszego dnia „szczęścia” uczniowie pisali egzamin z przedmiotów humanistycznych. Główna myśl brzmiała – „Pieniądze to nie wszystko”. Do opisania był obraz Tadeusza Makowskiego „Skąpiec”, a także młodzież musiała napisać rozprawkę na temat: „ Nie wszystko, co w życiu ważne, da się przeliczyć na pieniądze.” Drugiego dnia zmagano się z testem matematyczno – przyrodniczym. Jednak autorzy zrobili uczniom małego psikusa. W jednym zadaniu nie podali wszystkich danych, w związku z tym zostało ono anulowane.

Ostatniego dnia na szkolnych korytarzach dało się usłyszeć angielskie i niemieckie rozmówki, ponieważ w arkuszach sprawdzano czytanie, słuchanie i reagowanie językowe, każdy chciał coś sobie przypomnieć. Jednak opinie po samym egzaminie były bardzo różne. ”Dla mnie test był naprawdę prosty, ale nauczyciele mówią, że to niedobrze, gdyż będzie nam się wydawało, że już wszystko umiemy. Tak czy siak trzeba teraz ostro kuć!”. Pogląd innych był odmienny: „Humanistyczny i matematyczno-przyrodniczy były w miarę spoko, ale anglik? To kompletna masakra, chyba muszę się wziąć ostro do roboty.” Wyniki mogą nam dać wiele do myślenia i trzeba wyciągnąć głębokie wnioski, gdyż do prawdziwego egzaminu pozostało ok. 90 dni! Jednak wiadomo, efekty pracy zobaczymy dopiero po 29 kwietnia. A więc, miłej nauki trzecioklasiści!

WALENTYNKI

Święto Zakochanych, obchodzone 14 lutego. Nazwa pochodzi od św. Walentego, którego wspomina się w Kościele katolickim tego dnia.

Zwyczajem w tym dniu jest wysyłanie listów zawierających wyznania miłosne (często pisane wierszem). Na Zachodzie, zwłaszcza w Anglii i Stanach Zjednoczonych czczono św. Walentego jako patrona zakochanych. Dzień 14 lutego stał się więc okazją do obdarowywania się drobnymi upominkami.

Pomimo katolickiego patrona tego święta, czasem wiązane jest ono ze zbieżnym

terminowo zwyczajem

pochodzącym z Cesarstwa

Rzymskiego, polegającym głównie na poszukiwaniu wybranki serca, Np. przez losowanie jej imienia ze specjalnej urny. Współczesny dzień zakochanych nie ma jednak bezpośredniego związku z jednym konkretnym świętem starożytnego Rzymu, choć jest kojarzony z takimi postaciami

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

3

z mitologii jak Kupidyn, Eros, Pan czy Juno Februata.

Możliwe, że zwyczaje związane z tym dniem nawiązują do starożytnego święta rzymskiego zwanego Luperkaliami, obchodzonego 15 lutego ku czci Junony, rzymskiej bogini kobiet i małżeństwa oraz Pana, boga przyrody.

Święto to konkuruje o miano tzw. święta zakochanych z rodzimym świętem słowiańskim zwanym potocznie Nocą Kupały lub Sobótką, obchodzonym w nocy z dnia 21 na 22 czerwca. Tego dnia każda para ma zawsze jeden problem : PREZENT! Zawsze się zastanawiamy co mogłoby spodobać się naszemu ukochanemu, a w sklepach są urządzane rzucające się w oczy czerwone wystawy, pełno serduszek i róż. Nawet idąc przez park można zauważyć mnóstwo zakochanych par szczęśliwych ze swojej obecności. Walentynki to coroczne święto zakochanych przypadające 14 lutego. Nazwa pochodzi od św. Walentego,

którego wspomnienie liturgiczne w Kościele katolickim obchodzone jest również tego dnia. Do Polski obchody walentynkowe trafiły w latach 90. XX wieku z kultury francuskiej i krajów anglosaskich a także wraz z kultem świętego Walentego z Bawarii i Tyrolu. Święto to konkuruje o miano tzw. święta zakochanych z rodzimym świętem słowiańskim zwanym potocznie Nocą Kupały lub Sobótką, obchodzonym w nocy z dnia 21 na 22 czerwca. Tego dnia każda para ma zawsze jeden problem : PREZENT! Zawsze się zastanawiamy co mogłoby spodobać się naszemu ukochanemu, a w sklepach są urządzane rzucające się w oczy czerwone wystawy, pełno serduszek i róż. Nawet idąc przez park można zauważyć mnóstwo zakochanych par szczęśliwych ze swojej obecności.

PAMIĘTNIK NASTOLATKI

10.01.2010

Kochany pamiętniczku, dziś mija 10 dzień nowego, 2010 roku. Aż trudni mi uwierzyć jak ten czas szybko leci. Niedawno jeszcze z niecierpliwością czekałam na Mikołajki, potem na święta, aż w końcu na sylwester. Wtedy wydawało mi się, że to szmat czasu, a teraz, proszę, wszystko to minęło nawet niewiadomo kiedy, tak jakby ktoś machnął czarodziejską różdżką. Zaraz znowu będą ferie, następnie Wielkanoc, a potem koniec roku szkolnego. Ale nie o tym chcę dzisiaj

napisać, tylko o postanowieniach noworocznych. Co roku sobie jakieś dodaję, ale zazwyczaj ich nie dotrzymuję. Tym razem chcę by było inaczej. Nie wiem jeszcze jak to zrobię, ale na pewno nie dam plamy. Moje postanowienia zostaną spełnione. Obiecuję to sobie i Tobie drogi pamiętniku. Wiem, że to bardzo odważne słowa, ale jestem gotowa ich dotrzymać, choćby nie wiem co. Moich postanowień nie jest za wiele, ponieważ nie chcę, aby były one niewykonalne. Może zacznę od tego najbardziej popularnego i sławnego wśród dzisiejszej młodzieży. Otóż muszę się zacząć lepiej uczyć. Zauważyłam ostatnio, że za mało

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

4

czasu poświęcam nauce. Niby nadal mam dobre oceny, ale jakby gorsze. No dobra po drugie, muszę mieć porządek w pokoju. Wiem, jak to dziwnie brzmi, ponieważ jestem dziewczyną , i bałaganu w pokoju raczej nie wypada mi mieć. Niestety ja mam zły nawyk że większość rzeczy rzucam, gdzie popadnie, dlatego muszę się stanowczo poprawić. Sama nawet

zauważyłam, że w czystym pokoju jest przyjemniej. Przejdźmy, teraz do punktu trzeciego, a więc do czytania większej liczby książek. Jakoś nigdy nie mam na nie czasu, zawsze wygodniej siąść i obejrzeć film w telewizji. Ale teraz tak nie będzie. Wyznaczę sobie limit: dwie książki na miesiąc i będę w zupełności z siebie zadowolona. No to na tyle.

ALa

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Praca konkursowa Katarzyny Dłużyńskiej z klasy IF

Poezja łączy ludzi – mój ulubiony wiersz „Wiersz jest nad czas i nad śmierć.” Michał Anioł Wiersz. Zwykłe słowo, a wierzchołek góry lodowej. Są wiersze piękne, wzruszające, zabawne, emocjonalne, pełne zadumy, każdy tak bardzo inny, a jednak określany jednym słowem, prostym i zdawałoby się – niezbyt wyszukanym. Każdy z nas podchodzi do danego wiersza inaczej, jedne podobają mu się mniej, inne więcej. Gusta są różne, tak jak i różni są ludzie. Mój ulubiony wiersz jest specyficzny. Nie piękny, podniosły, nie wzruszający, nie powalił mnie także na kolana. Nie jest to utwór, po którego wysłuchaniu zerwałabym się z krzesła i ze łzami w oczach oklaskiwała recytatora, który go przedstawił. Ale jest moim ulubionym wierszem i już samo to wyróżnia go dla mnie na tle innych.

Przykro było żurawiowi, Że samotnie ryby łowi. Patrzy - czapla na wysepce Wdzięcznie z błota wodę chłepce. Rzecze do niej zachwycony: "Piękna czaplo, szukam żony, Będę kochał ciebie, wierz mi, Więc czym prędzej się pobierzmy."

Ten fragment pochodzi z początku utworu Jana Brzechwy „Żuraw i czapla”. Ten to właśnie kawałek twórczości budzi wspomnienia, emocje i sprawia, że przypominam sobie, dlaczego tak lubię ten wiersz. Bodajże w drugiej klasie podstawówki moja nauczycielka i wychowawczyni, p. Anetta Bikowska namówiła mnie do wzięcia udziału w przeglądzie recytatorskim w naszym mieście. Do przygotowania otrzymałam ten oto właśnie wiersz Jana Brzechwy. Oczywiście najpierw opanowałam go pamięciowo, zaś potem p. Bikowska zaczęła szkolić mnie do recytacji. Zajęłam pierwsze miejsce i dostałam się na etap wojewódzki, gdzie zdobyłam wyróżnienie. To było wielkie wydarzenie w moim życiu. Sukces, prawdziwy sukces! Poczułam się wtedy, że coś znaczę, mimo młodego wieku.

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

5

I to dlatego ten wiersz znaczy dla mnie tak wiele. Bo sprawił, że zyskałam wiarę w siebie i swoje możliwości, że zaczęłam patrzeć w twarz nowym wyzwaniom, gdyż w tamtych latach poznawałam świat i mnie przerażał. Jan Brzechwa, a także jego Żuraw i Czapla odkryli mnie na nowo, i za to składam autorowi hołd.

„Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne.” William Shakespeare Nazywam się Katarzyna Dłużyńska. Urodziłam się i mieszkam w Choszcznie, małym

mieście w woj. zachodniopomorskim. Jestem zwykłą nastolatką, można by rzec. Wstaję o siódmej, żeby zdążyć do szkoły, w weekendy oczywiście później, by odespać. Ubieram się. Jem cztery posiłki dziennie. Uczę się. Sprzątam. Rozmawiam. Czytam książki. Można by tak wymieniać w nieskończoność, czynność po czynności. Ale czy życie to tylko codzienna rutyna? Czy to tylko te zajęcia, które wykonujemy, bo musimy wykonywać? Jeśli o mnie chodzi – z całą pewnością nie. Bo czy ktoś każe nam żyć w jakikolwiek sposób? Można rozwijać definicję życia o kolejne etapy, żyć pełnią chwili. Znaleźć sobie zwariowane, nietuzinkowe hobby, robić każdego dnia co innego, być kreatywnym i śmiać się od ucha do ucha, jednak uważając przy tym, by nie stracić samego siebie.

Marzę, by być aktorką. Możliwość pokazania kogoś innego, czy choćby samego siebie w innym świetle, tak jakby włożyć skórę innej osoby i pobyć nią przez jeden dzień – dla mnie nie ma nic piękniejszego. Cudowna sztuka grania, mimika twarzy, gesty i słowa scenariusza – to wszystko przenosi w zupełnie inny świat, stwarza możność poznania swoich pragnień i świata z innej perspektywy. To wspaniałe uczucie i marzę, by zaznawać go przez całe życie.

Gdy zapytamy przypadkową osobę, od czego zaczyna dzień, usłyszymy – od kawy, śniadania, papierosa, otworzenia okna czy wyprowadzenia psa. Podobnie z pytaniem, czego ludzie oczekują od życia – zabawy, życzliwości, piękna czy miłości. I znów inaczej jest ze mną. Nie dam takiej odpowiedzi na te pytania.

Dzień zaczynam od wzięcia pierwszego oddechu. Czego oczekuję od życia? By być sobą w każdym następnym dniu.

Praca konkursowa Katarzyny Dłużyńskiej z klasy IF

Tolerancja, asertywność – jak wiele osób zna te słowa?

Czyli niesamowicie prawdziwa historia prześladowanych 1.

Sam Butanato przychodzi punktualnie o ósmej. Siedzę w kawiarni i bawię się palcami, czekając, aż podejdzie do stolika. Jesteśmy w kawiarni, możliwe jak najmniej znanej, tak chciał. Zdążyłam już poznać, że podają tu świetne bezy z bitą śmietaną i pyszną gorącą czekoladę. Widzę, że Sam się ociąga i rozgląda nerwowo po niemal pustym, lecz przytulnym wnętrzu i daję ma delikatny znak ręką. Chłopak jest wysoki, ma ciemną karnację i rozbiegane piwne oczy. Wydaje się jakiś nieswój, kiedy siada naprzeciwko mnie. - Witaj, Sam – mówię ciepło.

Zaciska usta i spodziewam się, że nie odpowie. - Dzień dobry – mruczy. Nie przestaje się rozglądać. - Już dobrze, nic ci tu nie grozi. Obiecuję.

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

6

Na jego twarzy pojawia się grymas. - Życie nauczyło mnie, by nie ufać nikomu. Westchnęłam i sięgnęłam do torebki. - Sam, czy jesteś pewny, że chcesz o tym opowiedzieć? Bierze kilka głębokich oddechów, zanim odpowiada. - Tak. - Więc zacznijmy wywiad. - I układam na stoliku kolejno: notes, długopis i dyktafon. *** J: Sam, podobno byłeś prześladowany w szkole. S: Tak, to prawda. Kilku chłopaków w szkole mnie dręczyło. J: Czy czujesz się już lepiej, kiedy zostali przeniesieni do zakładu poprawczego? S: Sam nie wiem. Co dzień boję się, że mogą wrócić i zacząć od nowa. J: Czy masz siłę, by opowiedzieć, co dokładnie ci robili i jak to się zaczęło? S: Chyba… Chyba tak. Za długo milczałem. (kilka głębokich oddechów) S: To się zaczęło rok temu, kiedy przyjechałem do polskiej szkoły. Od razu mnie sobie

upatrzyli, już pierwszego dnia słyszałem niemrawe: „czarny”. Starałem się tym nie przejmować, ignorować zaczepki. W końcu się zmęczą, mówiłem sobie z nadzieją. I nie reagowałem.

J: A nauczyciele? Dyrektor? Twoi znajomi? S: Nauczyciele udawali, że tego nie widzą, że oni się „bawią”. Dyrektor prawie nie

ruszał się ze swojego gabinetu, a znajomi… Cóż, za dużo ich nie miałem, jak to nowy. A nikt nie chciał zadzierać z tą paką. Tylko jedna dziewczyna stawała w mojej obronie, ale ją też poniżali. To była Amy.

J: Amy? Kolejne zagraniczne imię. S: Przyjechała z Ameryki Południowej i jak ja była szkolnym kozłem ofiarnym.

Trzymała się ze mną i oboje musieliśmy przetrwać. J: Zaczęło się od nieśmiałych wyzwisk. Co było potem? S: Och, najróżniejsze arcyzabawne „żarty”, typu: plucie na mnie, gdy szedłem

korytarzem, popychanie w stołówce, rzucanie resztkami kanapek, tego rodzaju. J: I naprawdę nikt nie reagował? S: Ludzie woleli się śmiać i ich nakręcać, by się przypodobać. Nikt nie chciał mieć z

nimi na pieńku. J: Co zrobili takiego naprawdę okropnego? S: Bardzo lubili, gdy ofiara płakała. Postanowili zmusić mnie do płaczu. Któregoś

dnia… złapali mnie i wepchnęli mi głowę do sedesu, a potem, żeby było fajniej, jeden z nich wyciągnął zapalniczkę i podpalili moją kurtkę. Na mnie.

J: To straszne! Kto się o tym dowiedział? S: Wtedy moje krzyki usłyszała woźna. Nie mogłem ugasić ognia, bo mnie trzymali,

dopóki mogli. Potem uciekli. Woźna wpadła do toalety i wylała na mnie wodę z mopa. Zadzwoniła po karetkę i wtedy pękłem.

J: To znaczy? S: To znaczy powiedziałem policji, która przyjechała. Opowiedziałem, co mi robili i

podałem ich nazwiska. Nie przyznali się w sądzie, ale miałem dowody. Gdyby teraz wyszli, chybaby mnie zabili.

J: A Amy? S: Dalej utrzymujemy bliskie kontakty. Została moją dziewczyną. I ja, i ona

potrzebujemy powrotu do normalnego życia. J: Czy w sądzie tej bandzie postawiono ten jeden zarzut podpalenia?

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

7

S: Nie, jeszcze publicznego znieważania, znęcania się psychicznie i fizycznie oraz kilkukrotnej kradzieży. Długo posiedzą.

J: A co na to twoi rodzice? Wiedzieli? S: Bałem się komukolwiek powiedzieć, bo myślałem, że powiedzą, że zmyślam. Nie

chciałem pakować się w jeszcze większe tarapaty. A rodzice, gdy się dowiedzieli, byli w szoku. Ojciec groził tym chłopakom, że ich zabije, jeśli jeszcze raz się do mnie zbliżą.

J: A jak te oparzenia? Zagoiły się? S: Tak, i to bardzo dobrze. Zostało tylko kilka niewyraźnych blizn. J: Czy chcesz coś dodać na koniec? S: Tylko tyle, że osoby prześladowane nie powinny bać się powiedzieć o tym komuś.

Niech ci szubrawcy dostaną za swoje! J: Dziękuję ci bardzo za rozmowę. S: To ja dziękuję. *** Wyłączyłam dyktafon i odłożyłam długopis. Palce paliły mnie od szybkiego pisania,

ale gdy patrzyłam na uśmiechniętą twarz mulata, czułam radość. Pochyliłam się ku niemu. - Jak się teraz czujesz? – Spytałam. - Dużo lepiej. Dziękuję. - Ja też. Czy życzysz sobie, byśmy w artykule zmienili twoje nazwisko i imię? - Nie ma takiej potrzeby. Wchodzę w to do końca. - W takim razie powodzenia, Sam. Bądź silny. - Dziękuję. Do widzenia! Patrzyłam, jak odchodzi, po czym zamówiłam kolejną gorącą czekoladę.

2. Basia otwiera mi drzwi, zanim zdążę zapukać. Jest średniego wzrostu, ma niebieskie oczy i krótko obcięte blond włosy. Kurczowo trzyma się drzwi, jakby miała się zaraz przewrócić, mimo to jej oczy pełne są determinacji. - Proszę wejść – mówi cicho. Spełniam jej prośbę i wchodzę do środka. Ściany mieszkania pomalowane są na kolor brzoskwiniowy, a wnętrze umeblowane w sposób elegancki i gustowny. Dostrzegam mnóstwo małych ozdóbek, dosłownie wszędzie. - Bardzo ładne mieszkanie – chwalę. Piętnastolatka odwraca wzrok. - Dziękuję… Klaszczę w ręce i staram się wykrzesać z siebie resztki entuzjazmu. - Dobrze, Basiu. Wiesz, po co tu przyszłam. Czy jesteś pewna, że chcesz o tym mówić? Błyskawicznie dziewczyna wraca do stanu determinacji. - Tak, chcę. Chcę to mieć już za sobą i móc bez przeszkód spojrzeć w lustro. Kiwam głową. - Doskonale Może usiądziemy? Czerwieni się. Pewnie wyrzuca sobie właśnie, że nie zaproponowała tego wcześniej. Nie chcę jej dołować, dlatego siadam na wygodnym fotelu w salonie i udaję, że nic nie zauważyłam. - Jesteś gotowa? Tylko kiwa głową. Sięgam do torebki i wyjmuję długopis, notes i dyktafon. *** J: Basiu, już całe miasto mówi o twojej tragedii. Co cię skłoniło do opowiedzenia tej historii mnie?

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

8

B: Niedomówienia i przypuszczenia, jak to się naprawdę stało. Powstają jeszcze gorsze wersje wydarzeń niż prawdziwa. Chcę to mieć za sobą. J: Dobrze. Mówi się, że ktoś wymuszał od ciebie pieniądze i najróżniejsze wartościowe przedmioty. To prawda? B: Tak, mój kolega ze swoim przyjacielem postanowili mnie szantażować.

J: A czym? B: Cóż… Niedawno miałyśmy z koleżankami wieczór filmowy, ale film, który

oglądałyśmy był nudny i nie miałyśmy co robić. Moja przyjaciółka wyjęła więc kartki papieru i powiedziała, żebyśmy się zabawiły. Z nudów zaczęłyśmy coś bazgrać na swoich arkuszach, no i…Hm, wydaje mi się, że trochę mnie poniosło, zaczęłam wypisywać głupie teksty na temat dyrektora, nauczycieli, koleżanek i kolegów. Miałyśmy ubaw, ale kiedy rano w panice spakowałam książki, to zabrałam kartkę ze sobą. Musiała mi gdzieś wypaść i Artur ją znalazł. I zaczął grozić, że pokaże ją dyrektorowi.

J: I co zrobiłaś? B: Nie chciałam, żeby ktoś to zobaczył, to były tylko żarty! Ale Artur… Zwęszył

możliwość szantażowania mnie i nie mógł tego tak po prostu zostawić. Powiedział, że nikt się nie dowie, jeśli zaraz pójdę i kupię mu colę.

J: Zrobiłaś to? B: Niestety, tak. Myślałam, że w ten sposób odkupię swój dług wobec tych, których

wyśmiałam. Ale dla Artura to był znak, że zrobię, co on każe. No i zaczęło się. J: Co takiego? B: Wyzyskiwanie. Kazał kupować sobie to, na co miał ochotę i nie baczył na koszty.

Kiedy protestowałam, groził, że pokaże wszystkim tę kartkę. Ze strachu robiłam to, co chciał. J: Dlaczego tak się bałaś? B: Dyrektor słynął z surowości, a zwłaszcza z tego, że nienawidził, gdy ktoś się z

niego wyśmiewał. Był łysy, nosił okulary i był otyły, więc myślał, że uczniowie za plecami się z niego śmieją. Karał za to bardzo surowo.

J: Kiedy powiedziałaś: „stop”? B: Kiedy kazał mi ukraść mu kurtkę w „Pumie”. „Nie zrobię tego” zaprotestowałam.

Powiedział: „No to dyrektor pośmieje się z tej kartki” i zamachał mi nią przed nosem. Wtedy wybuchłam. Złapałam tę kartkę i poszłam prosto do gabinetu dyrektora. Widziałam jeszcze jego zaskoczoną minę.

J: I co zrobił? B: Ukradł tę kurtkę. Złapali go, a on zeznał, ze to ja mu kazałam. Tymczasem ja

siedziałam w gabinecie u dyrektora i opowiadałam mu wszystko. Dosłownie wszystko. J: Jak zareagował? B: Spodziewałam się, że zacznie krzyczeć, ale on powiedział tylko: „Przykro mi, że

jestem tematem żartów, ale dobrze zrobiłaś, że przyznałaś się, zanim kazał ci zrobić coś strasznego”.

J: Byłaś zaskoczona? B: Bardzo. A jeszcze bardziej, kiedy przyjechała policja, a on stanął w mojej obronie. J: A co z Arturem? B: Trafił do zakładu poprawczego. Ma odpracować pieniądze, które ode mnie

wyłudził. Przepraszał mnie, ale to nie było szczere. J: Jak się teraz czujesz? B: Dużo, dużo lepiej. Czuję się, jakbym zrzuciła z barków wielki ciężar. Mimo, ze

dyrektor mnie ukarał, nie czuję do niego żalu. Nabrałam szacunku do naszego „dyrcia”. J: Jaką karę otrzymałaś? B: Musiałam napisać wypracowanie: „Jak się odnosić do starszych”. J: Czy chcesz coś dodać na koniec?

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

9

B: Żeby nie dać się zastraszyć, choćby nie wiadomo co. J: Dziękuję ci za rozmowę. B: Ja też bardzo dziękuję. *** Basia uśmiechnęła się. - Było mi bardzo miło gościć tak wspaniałą osobę. Odwzajemniłam uśmiech. - A ja, że mogłam z równie wspaniałą porozmawiać. Roześmiała się. - Czuję się taka lekka! - Ja również. Czy życzysz sobie, byśmy zmienili twoje nazwisko i imię w artykule? - Nie trzeba. Może herbatki? - Naprawdę muszę już iść. - Do widzenia! – Wykrzyknęła, wstając. – Może jednak? - Do widzenia, do widzenia… - Wyszłam z pokoju. – Powodzenia! Kiedy trzasnęła za mną drzwi, usłyszałam jej radosny śmiech. Uśmiechnęłam się i

naciągnęłam czapkę na uszy.

PODRÓŻ MARZEŃ

Kolejna magiczna podróż, niezwykłe miejsce i tradycje. Miejsce, które odwiedziłam w tym miesiącu jest jednak związane z pewnym okresem, w jednym państwie obchodzonym huczniej w innym mniej. Dam wam małą podpowiedź. Zamknijcie oczy i pomyślcie jakie państwo kojarzy wam się z karnawałem najbardziej. Brawo! Oczywiście, że odwiedziłam Brazylie a dokładniej Rio De Janeiro. Karnawał Tam jest obchodzony najhuczniej więc opowie wam dokładniej o tym jak on wygląda ; ) Barwny karnawał Rio jest najsłynniejszą imprezą rozrywkową na świecie. Wywiera ogromne wrażenie na ściągających masowo co roku do miasta bogatych cudzoziemcach, pragnących zatopić się w barwnej zabawie, we mgle alkoholowego zamroczenia, marzących o spaleniu ciała na ciemny brąz i niezapomnianych przeżyciach. Jednocześnie właściciele hoteli i taksówkarze podwyższają stawki trzykrotnie lub czterokrotnie, a złodzieje zakasują rękawy. Trzeba przyznać, że tym ostatnim często nie brak poczucia przyzwoitości – kradną w przebraniu.

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

10

Oficjalnie karnawał trwa od piątku do wtorku, bezpośrednio przed rozpoczęciem się Wielkiego Postu, ale hulanki zaczynają się dużo wcześniej. Kilka miesięcy przed karnawałem, nawet od sierpnia, w escolas de samba (szkołach samby) organizowane są dni otwarte dla turystów. Bale karnawałowe to istne szaleństwo przesycone erotyzmem. Tydzień przed otwarciem rozpoczynają się conocne bale, które ciągną się przez cały okres karnawału. Tańszą, aczkolwiek nie mniej szaloną przygodę może stanowić udział w tanecznych korowodach na świeżym powietrzu, prowadzonych przez amatorskie zespoły taneczne zwane bandas. Roztańczone tłumy podążają w godzinach popołudniowych i wieczornych ulicami miasta podczas karnawału i w tygodniach go poprzedzających. Przez cały rok najlepsze szkoły samby starannie przygotowują się do występów, by przeżyć godzinę chwały podczas najbardziej spektakularnego wydarzenia karnawału – parady na sambódromo (obudowana trybunami Rua Marques do Sapuçai, w pobliżu m Praça Onze, na zachód od Centro). To właśnie tutaj ociekający potem, zapamiętali w szaleńczym tańcu Brazylijczycy, niepomni ogłuszającego hałasu i potwornego zamieszania tworzą najbarwniejsze artystyczne widowisko świata. Każda ze szkół samby dysponuje wymyślnymi i pełnymi ozdób jeżdżącymi platformami tanecznymi, setkami bębniarzy, tysiącami śpiewających i tańczących fanów odzianych w karnawałowe stroje, które mogą być zarówno niesłychanie bogate (np. półtorametrowej wysokości przybrania głowy), jak i nieprzyzwoicie skąpe, ograniczające się jedynie do ozdobionych górskimi kryształami damskich stringów. Szczyt szaleństwa przypada na niedzielę i poniedziałek (10 i 11 lutego czasem 2 i 3 lutego a nawet 22 i 23 lutego.), kiedy 14 najlepszych szkół samby z Rio czyni cuda.Pełną informację na temat zakupu bletów(cena około 40 $) upoważniających do wstępu na sambódromo najłatwiej uzyskać w biurach lub na stronie internetowej Rioturu (www.rio.rj.gov.br/riotur). Znaczna część biletów zostaje wysprzedana miesiąc przed rozpoczęciem imprezy. Nadzieje na zakup biletu po oficjalnej cenie okazują się zwykle płonne, jako że ludzie wystają w kolejkach godzinami, a biura podróży i drobni spekulanci i tak błyskawicznie wykupują najlepsze miejsca. Sytuacja zmienia się około północy w dniu imprezy, a więc kilka godzin po rozpoczęciu występów. Przed stadionem można wtedy dostać bilety na główną trybunę za około 10 $. W korowodzie może wziąć udział każdy – wystarczy przybyć do Rio kilkanaście dni przed karnawałem i skierować się do jednej ze szkół samby, które bardzo chętnie przyjmują cudzoziemców.

Co Balladyna radzi, czyli jaki prezent sprawić ukochanej osobie na Walentynki?

Hej, mam na imię Paulina i mam

piętnaście lat. W tym roku po raz pierwszy spędzamy wspólnie Walentynki – ja i mój chłopak, Marcin. Chciałabym, żeby ten dzień był niezapomniany, ale nie wiem, jak to zrobić. POMÓŻCIE!

Paaaaaula.

Zastanów się, jaki naprawdę On jest – szalony i nieprzewidywalny? Spróbuj zrobić właśnie coś równie ciekawego jak On sam, może jakiś szalony wypad na miasto. Ale pamiętaj, mimo

męskiej natury faceci czasem lubią takie „ miłosne akcenty”.

Jestem Paweł. Z Klaudią jestem od

niedawna, jakieś sześć miesięcy, to nasze pierwsze Walentynki. I niby znamy się znacznie dłużej kompletnie nie wiem, co mam Jej kupić. W dodatku jest ode mnie dwa lata młodsza.

Paweelec_93 Różnica wieku nie jest tutaj ważna.

Znacznie ważniejsze jest wrażenie, jakie

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

11

na Niej wywrzesz. A poza tym może najważniejsza dla Klaudii będzie po prostu pamięć i poczucie, że jesteś przy Niej.

Rok temu mój chłopak kompletnie zapomniał o Walentynkach, dopiero wieczorem zadzwonił i złożył życzenia. Jak myślisz, powinnam się mu odpłacić i teraz zrobić tak samo, czy puścić tamtą sytuację w niepamięć i dać mu szansę wykazania się teraz?

Amelii ja

Jeśli poprzednie Walentynki aż tak bardzo Cię zabolały, to zrób w tym roku to co On wtedy, lecz powiedz mu, dlaczego to robisz, dlaczego tegoroczne Walentynki

różnią się od innych. Ale, jeśli nie chcesz czuć się źle, to spróbuj sprawić, że ten Dzień Zakochanych będzie niezapomniany.

Potrzebuję pomocy, jak sprawić, by

Walentynki nie były nudnym dniem zakochanych, a czymś niesamowitym?

Pomooocnikuś Jeśli mają być to Walentynki tylko

dla Was dwojga, to nie planuj tylko wypadu do kina i pizzerii, spróbuj trafić w gusta drugiej połówki, a jednocześnie sprawić, by nie była zdenerwowana i nie czuła się speszona.

POWIEŚĆ W ODCINKACH Odcinek 2

Patrick opowiedział Lice, że owa dziewczyna nazywa się Jacqueline i nie lubi większości dziewczyn. Nie można było tego nie zauważyć, gdy podczas przerwy dziewczyny podbiegły do „nowej” by się z nią zapoznać, ta stałą z boku i patrzyła na to ze zgorszeniem. Po lekcjach Angelika poszła po swoje róże, a przez szkołą czekał na nią czerwony chrysler. -Przepraszam cię, ale obiecałam dziewczynom, ze pójdę z nimi, bo mieszkamy blisko siebie. - powiedziała do Patricka. -No trudno, a rano będziesz w cukierni? – zapytał. -Jak zawsze. – odpowiedziała z uśmiechem i pomachała mu na pożegnania. Patrzył jeszcze jak zakłada okulary przeciwsłonecznie i z uśmiechem dotłacza do grupy koleżanek.

*** Gdy dziewczyna weszła do domu zaraz wzięła wazon, napełniła do wodą i wstawiła do niego swoje róże. Postawiła wazon na swoim biurku i otworzyła okno, a wtedy róże zaczęły szeptać do niej. - Powąchaj nas wszystkie po kolei, a wtedy będziemy mogły cię OBDARZYĆ. Dziewczyna nie wiedziała o co chodzi, ale

czuła w tym jakąś magię. Zrobiła więc tak jak chciały kwiaty. Wtedy te powiedziały do niej jedna po drugiej ( a było ich siedem): -Od teraz będziesz pewniejsza siebie. -Od teraz będziesz wzbudzała sympatię każdej napotkanej osoby. -Od teraz będziesz poruszała się z ogromną gracją. -Od teraz we wszystkim będziesz wyglądała wspaniale. -Od teraz będziesz zawsze mówiła prawdę -Od teraz zawsze będziesz pomagała tym, którzy potrzebuję pomocy. Ledwo szósta róża skończyła, a przez okno wpadł czarny kruk i zniszczył dziobem róże. Została tylko jedna. -Od teraz będziesz bardzo ostrożna. – powiedziała słabo. – Uważaj na kruki. -Kruki? - zapytała zdziwiona. -Tak. I nie myślę tu tylko o ptakach. –rzekła róża. -A czy ty… czy ty zwiędniesz bez wody? – dziewczyna zadała nietypowe pytanie? - Nie, ale czy to dziwne? Jestem magiczna, ale abym mogła trwać muszę mieć towarzystwo. Jednak przed chwilą moje towarzyszki zostały brutalnie zniszczone więc…

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

12

-Ja będę twoją towarzyszką. – powiedziała dziewczyna, wyjęła z wody zniszczone kwiaty i poszła do kuchni aby je wyrzucić. Przy stole siedziała mama dziewczyny i czytała gazetę. -To do ciebie, córuś. – rzuciła podając jej biała kopertę z czerpanego papieru. Na kopercie napisane było:

Jaśnie Wielmożna Panna Angelika Lagune

Ul. Habsburgów 12 36 – 120 Wiedeń

Lika otworzyła kopertę i wyjęła z niej „Zaproszenie”. Zdumiona zaczęła czytać :

Mam ogromny zaszczyt i przyjemność zaprosić Jaśnie

wielmożną Pannę Angelikę Lagune Lat 18. Spokrewnioną z rodem

Habsburgów. Uwielbiającą tańczyć i malować,

Na Bal Debiutantów, który odbędzie się 20 września w pałacu

Schonbrunn

O godzinie 20:00. Ksieżna

Marrie Söfoü W kopercie była jeszcze jedna karteczka. W TYM ROKU POSTANOWIŁAM, ŻE NIE WYNAJMĘ TANCERZY LECZ POLONEZA ZATAŃCZĄ DEBIUTANCI. W ZWIĄZKU Z TYM ZAPRASZAM DO PAŁACU 6 WRZEŚNIA O GODZINIE 18:00 NA SPOTKANIE ORGANIZACYJNE.

K.M.S.

Celine & Barbara

TO WARTO OBEJRZEĆ

Nowszy model Kasia Klich śpiewała, że zamieni

faceta na lepszy model, za to Sandy (Catherine Zeta-Jones) zamieniła swojego męża, nie dość, że na nowszy, to i na

młodszy model. Ale zacznijmy od początku. Sandy wiedzie spokojne życie gospodyni domowej, kiedy pewnego razu oglądając rodzinne DVD odkrywa film, gdzie jej ukochany mąż zdradza ją z sąsiadką. W tej sytuacji Sandy przeprowadza się z dziećmi do Nowego Jorku i musi rozpocząć nowe życie. Nie widać aby rozpaczała, szybko znajduje pracę w telewizji i załatwia dla dzieci…pana nianię. Aram (Justin Bartha), który pracuje w małej kawiarence staje się dla Sandy i jej maluchów nieocenioną pomocą. Atrakcyjna kobieta umawia się na kolejne nieudane randki z niewłaściwymi mężczyznami, i zdaje się nie dostrzegać, że prawdziwe uczucie znajduje się tuż na wyciągnięcie ręki w domu. Jak potoczy się

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

13

jej wiązek z 25-letnim, zaledwie, sprzedawcą kawy, a zarazem ogromnym i wrażliwym romantykiem? Idealny film na mroźne wieczory. Gorąco polecam!

Kinowy Obiektyw

„ Moda przemija, styl pozostaje.” MODA EGZAMINACYJNA, czyli w czym na egzamin????….

Często

zwykło się mówić, że to „nie szata zdobi człowieka”. Jednakże czy to przysłowie ma rację bytu, gdy chodzi o ważne dla nas chwile, takie jak chociażby egzamin.

Starsi z reguły mówią do nas, iż „ubiór dopasowany do sytuacji może nam zapewnić połowę sukcesu”. I chociaż bardziej się to sprawdza wówczas, gdy bezpośrednio spotykamy się z egzaminatorem, to myślę, że nawyk eleganckiego wizytowego stroju powinno się w młodym człowieku wyrabiać jak najwcześniej… Bo czyż nie świadczy o to o nas samych, naszych rodzicach i opiekunach, o naszym stosunku do rangi egzaminu….

Ostatnie egzaminy próbne pokazały, że nie wszyscy gimnazjaliści chyba do końca potraktowali słowo „egzamin” poważnie, a być może nie miało pojęcia, co włożyć na tę chwilę… Mogą właściwie zapytać, po co ten cały ambaras z „galowym

strojem”… Zrobić wrażenie? Owszem, byle tylko było ono pozytywne. Jak się ubrać? To wbrew pozorom nie takie błahe i głupie pytanie. Wydawało by się, że to raczej panowie nie doceniają wagi ubioru. Jednak okazuje się, że i

dziewczętom chyba sprawia to sporo trudności.

Drogie panie!!!! Podstawową zasadą jest umiar. Pamiętajcie, że egzamin (żaden!!! nawet te w przyszłości) to nie rewia mody.

Zrezygnujcie z wielkich, kolorowych kolczyków, pięciu wisiorków i różowych szpilek. Unikajcie zbyt obcisłych ubrań. Bluzki opinające fałdki nie wyglądają zbyt estetycznie. Poza tym krępują ruchy, a jakikolwiek dodatkowy stres jest wam w tym dniu zbędny. Egzamin dostarczy wam już

jego wystarczającą dawkę. Umiar należy zachować również w makijażu. Im mniej tym lepiej.

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

14

Pamiętajcie, że to wiedza jest najważniejsza. Teraz trochę o kolorach. Nie warto z nimi przesadzać.

Najodpowiedniejsze na taką okazję są oczywiście ciemne kolory. Jeśli nie lubisz czerni, bądź źle ci w tym kolorze, to sięgnij po granaty, zielenie lub brązy. Bluzki pod jednokolorowe, gładkie kostiumy, powinny być również stonowane. Oczywiście standard- czarny kostium, biała bluzka nadal obowiązuje.

Drodzy panowie! Ciemne spodnie i biała koszula zawsze pasują na każdą okazję, więc warto je mieć w swojej szafie… Nie wspomnę oczywiście o garniturze, w którym prezentuje się zjawiskowo, niczym amant filmowy… Warto na tą krótką chwilę schować jeansy i bluzy z kapturem do szafy i dać im „odetchnąć”…..

Gwarantuję, że w takich „egzaminacyjnych strojach” poczujecie się pewni swojej wiedzy i egzamin pójdzie jak z płatka.

Oto kilka naszych propozycji.

NOWE KSIĄŻKI W BIBLIOTECE Katarzyna Michalak – „Poczekajka” Katarzyna Michalak – (ur. 1969) to

osoba niezwykle ciekawa, chociaż z

wyglądu niepozorna. Z wykształcenia i

powołania lekarz weterynarii, wielbiąca

zwłaszcza to, co duże i drapieżne. Z

talentów pisarka powieści, scenariuszy i

felietonów a także kompozytor piosenek,

grafik komputerowy i producent

teledysków. Cechuje ją niepospolite,

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

15

autoironiczne poczucie humoru, lekkie

pióro, skłonność do dialogów i niechęć do

opisów przyrody. W życiu codziennym

mama równie ciekawego dziesięciolatka.

W przyszłości mama maleńkiej Gabrysi,

właścicielka Chatki znalezionej gdzieś na

końcu świata, ukochana pani Pepsi – Psa,

kota – Tosi, konia – Sarisa i krówki – Zosi

oraz oblubienica bliżej

niezidentyfikowanego osobnika,

nazwanego roboczo Amre. Obecnie pisze

trzy powieści, dwa scenariusze i dwa

poradniki jednocześnie. Jej celem

życiowym jest ekranizacja „Poczekajki” .

„Poczekajka” – to powieść wysnuta z

marzeń i snów, spleciona z miłości,

ozdobiona garścią humoru i

doprawiona szczyptą magii. Znajdziesz w

niej zarówno radość życia, jak odrobinę

łez, które nadają mu smak. Jej lektura da

Ci wiarę, że nie można tracić nadziei. Ani

marzeń. Przenigdy. Młoda pani

weterynarz, niejaka Patrycja, wynajmuje

kawalerkę na Żoliborzu, pracuje w klinice

dla zwierząt, a w wolnych chwilach ucieka

w świat marzeń i wróżb. W czasie

weekendów robi wypady samochodem,

próbując odnaleźć wymarzony domek i

(przy okazji) wyczarować wielką miłość –

księcia na białym koniu. Przypadek

prowadzi ją do Poczekajki – maleńkiej

wioski niedaleko od Zamościa, będącej

tylko kropką na mapie. Opuszczone

siedlisko nazywane przez miejscowych

Chatką Wiedźmy do złudzenia przypomina

to z sennych wizji. Patrycja porzuca

miejskie życie, wprowadza się do domku i

znajduje nową posadę – w zamojskim zoo.

Czeka ją wiele perypetii: a to z lwem, a to

z pytonem, a to z brakiem praktycznie

wszystkiego. Nie zabraknie też obiecanego

księcia. Dziewczyna jeszcze nie wie, że

prawdziwą miłość odnajdzie w kimś, kto

księcia bynajmniej nie przypomina…

Krystyna Śmigielska – „Skarb z leśnego

grobowca”, „Węszący Renifer, czyli

tydzień z ciocią Julią”.

Krystyna Śmigielska – zadebiutowała w

2006 roku opowiadaniem „Zbieracz

grzechów”. Jeszcze w tym samym roku

nakładem wydawnictwa „Skrzat” ukazała

się jej powieść dla dzieci i młodzieży

„Węszący Renifer, czyli tydzień z ciocią

Julią”, a rok później dla dorosłych „Ty to

głupia jesteś” i „Berżeretka bez przepisu”.

W dniu 30 listopada 2009 roku wybrani

uczniowie klas I – III Publicznego

Gimnazjum w Choszcznie uczestniczyli w

spotkaniu autorskim, które odbyło się w

czytelni dla dorosłych Miejskiej Biblioteki

Publicznej im. Marii Dąbrowskiej w

Choszcznie. Krystyna Śmigielska

ofiarowała czytelnikom biblioteki szkolnej

książki – „Skarb z leśnego grobowca”

oraz „Węszący Renifer, czyli tydzień z

ciocią Julią”, na których umieściła

dedykację.

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

16

„Skarb z leśnego grobowca” - Jajcarz,

Rudy, Szopa i Pędrak nieoczekiwanie

natrafiają na starym, leśnym cmentarzu na

złodziei, którzy próbują coś ukryć w

grobowcu. Zaintrygowani chłopcy

podążają śladem szajki i odkrywają, że…

Jeżeli jesteś ciekawy co wydarzyło się w

lesie, jaką tajemnicę skrywał stary

grobowiec i co za klątwa groziła wsi to

koniecznie sięgnij po książkę, a przygody

czterech chłopców na pewno Cię wciągną.

„Węszący Renifer, czyli tydzień z ciocią

Julią” - Kiedy pewnego dnia rodzice

mówią trzynastoletniemu Mikołajowi, że

muszą wyjechać na kilka dni i spędzi ten

czas pod opieką swojej wiecznie

roztargnionej ciotki, chłopiec nawet nie

podejrzewa, że będzie to najbardziej

niesamowity tydzień w jego życiu. W

ciągu zaledwie siedmiu dni przeżyje

mnóstwo zaskakujących przygód, trafi na

trop tajemniczej szajki, zaprzyjaźni się z

kilkoma niezwykłymi osobami, no i przede

wszystkim pozna prawdziwe oblicze

nieprzewidywalnej ciotki Julii.

Niespodziewane zwroty akcji, zaskakujące

wątki w śledztwie, zabawne perypetie –

wszystko to sprawi, że przeczytasz tę

książkę jednym tchem!

Małgorzata Karolina Piekarska –

„Dzika”.

Małgorzata Karolina Piekarska –

dziennikarka prasowa i telewizyjna. Na co

dzień związana z TVP3

Regionalną, gdzie emitowane są jej

reportaże oraz z lokalnym programem

informacyjnym – Telewizyjnym Kurierem

Warszawskim. Pisać chciała od zawsze.

Nie myślała jednak o książkach dla dzieci i

młodzieży. To przyszło później, kiedy

sama została mamą. Przez siedem lat na

łamach dwutygodnika „Cogito”

publikowała felietony zatytułowane

„Wzrockowisko”, które w 2002 roku

ukazały się jako książka. Popularność

przyniosła jej „Klasa Pani Czajki”, która

przez trzy lata była publikowana w

odcinkach na łamach „Victora

Gimnazjalisty”. Wydana drukiem w 2004

roku rozeszła się w nakładzie przeszło

dwudziestu tysięcy egzemplarzy wchodząc

tym samym na listę gimnazjalnych lektur

dodatkowych. W 2006 roku ukazała się jej

powieść „Tropiciele”. „Dzika” to

kontynuacja przygód harcerskiego zastępu,

którego członkowie żyją i mieszkają na

Saskiej Kępie.

W dniu 9 grudnia 2009 roku

wybrani uczniowie klas I – III Publicznego

Gimnazjum w Choszcznie uczestniczyli w

spotkaniu autorskim z Małgorzatą Karoliną

Piekarską, które odbyło się w czytelni dla

dorosłych Miejskiej Biblioteki Publicznej

im. Marii Dąbrowskiej w Choszcznie.

Autorka w książce „Dzika” wpisała

dedykację czytelnikom naszej szkoły.

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

17

„Dzika” – Egzotyczne zwierzęta w środku

Warszawy, karteczki z tajemniczymi

cyframi i znikająca jaszczurka z filofuna!

„Dzika” to kryminalna opowieść dla

młodzieży, której głównymi bohaterami są

gimnazjaliści – Rafał i Alicja. Ich drogi

krzyżują się z drogami międzynarodowego

gangu, a wszystko za sprawą pewnego

Śpiocha. Kim jest Śpioch?

„Dzika” to opowieść o tolerancji a

także o przyjaźni i pierwszej miłości. Czy

jestem tolerancyjny? Czy naprawdę

kocham zwierzęta? Te dwa pytania zada

sobie z pewnością każdy nastoletni

czytelnik „Dzikiej”. Bo „Dzika” to nie

tylko przezwisko czarnoskórej Alicji. W

powieści dzika jest także przyroda, która

już od dawna na całym świecie jest

zagrożona.

KĄCIK POEZJI „Poezja jest piękna, tylko trzeba ją zrozumieć”

Wybuchamy śmiechem, gdy mówią, jak mało trzeba, aby się pojednać. Uśmiech przez łzy, gdy widzimy, Jak mało trzeba, aby się pojednywać. O udanych przyjaźniach marzymy. Szczęście w sercu innych odkrywać. Wystarczy jeden gest, jeden ruch, A całe życie może zmienić się znów. Uśmiech radosny, dociekanie wnętrza siebie. Nowe braterstwo i przyjaźń do końca istnienia. Taki skarb i uczucie boskie jak w niebie. Wartości bliskiej osoby dochodzenia. Wystarczy jeden gest, jeden ruch, A całe życie może zmienić się znów. Uśmiech gorzki, kiedy płyną łzy. Przez nasze błędy, niezauważanie. Były czarne… chociaż potem - piękne bzy. Nic się nie schowa, nie żyje się idealnie. Długie przerwy, nieudane podejścia, Z ludźmi nieciekawe przejścia. Wróg, który staje się najlepszym przyjacielem, przyjaciel, który staje się najgorszym wrogiem. Życie zmienne, inne za każdym progiem.

ŻąDŁO GiMNaZJaLiSTY str.

18

Praca konkursowa Ewy Mocek z klasy I F