5
Koka, kokaina i pierwszy dzieĪ w Cuzco
Miałam WcierpniCte pół jCzyka i sztywny po-liczek, ale to normalne podczas cucia koki. Tak samo jak to, ce na wysokoWci ponad trzech tysiC-cy metrów nad poziomem morza głowa wydaje siC być WciWniCta w celazn> obrCcz, serce wali jak szalone, a nogi s> ciCckie jak z ołowiu.
To typowe objawy choroby wysokoWciowej, której doznaje kacdy, kto samolotem przyla-tuje do Cuzco. Gdyby wCdrować piechot>, au-tobusem lub poci>giem, sprawa wygl>dałaby inaczej. ZwiCkszaj>ca siC wysokoWć nad pozio-mem morza powoduje coraz nicsze ciWnienie i bardziej rozrzedzone powietrze, w którym jest mniej tlenu. To znaczy, ce organizm musi jak najszybciej wyprodukować dodatkowe czer-wone ciałka krwi, ceby tC niewielk> iloWć tlenu
7
z powietrza łatwiej wyłapywać i dostarczać do wszystkich narz>dów wewnCtrznych. Kiedy po-konuje siC wysokoWć powoli i stopniowo, orga-nizm bez problemu dostosowuje siC do zmie-niaj>cych okolicznoWci. Mocna przeciec nawet wejWć na Mount Everest i przecyć. Ale gdyby ktoW chciał wlecieć na sam szczyt samolotem, zmarłby w ci>gu kilku minut.
Usiadłam na ławce. Był Wrodek czerwca. W Polsce trwało tropikalne lato, ale tutaj w An-dach… Naci>gnCłam czapkC na uszy. Było nie wiCcej nic piCć stopni. Rozgrzewała mnie myWl, ce znajdujC siC w PCpku Vwiata oraz oczywi-Wcie zielone liWci koki, od których zdrCtwiał mi jCzyk.
W Imperium Inków uwacano, ce koka jest bosk> roWlin> i nie wolno było jej dotykać niko-mu z wyj>tkiem garstki wybraMców. Naleceli do niej wył>cznie najbardziej szlachetnie urodze-ni oraz ludzie o specjalnych zasługach, tacy jak na przykład królewscy kurierzy, którzy biegali po zbudowanych przez Inków drogach z prze-syłkami lub wiadomoWciami. Był to genialnie zorganizowany system pocztowo-telekomuni-kacyjny, który pozwalał takce na to, ceby rybC złowion> o Wwicie w oceanie dostarczyć do pa-łacowej kuchni tego samego dnia po południu. Była to niełatwa sztuka, bior>c pod uwagC fakt, ce król mieszkał w Cuzco, czyli w odległoWci kil-kuset kilometrów od wybrzeca, po drugiej stro-nie gór.
9
Inkowie nie ucywali cadnych pojazdów. Znali koło, ale tylko jako WwiCty kształt słoMca i wzorowanych na nim przedmiotów kultu. Nie ucywali tec koni, mułów ani innych zwierz>t do jazdy wierzchem. Na lamach mocna było jedynie transportować czCWć towarów, dostosowuj>c siC do ich tempa, a lama naprawdC nie lubi biegać. NajchCtniej chodzi spacerem.
Dlatego jedynym sposobem szybkiego prze-kazywania rozkazów, informacji lub przesyłek był królewski posłaniec. Musiał mieć nie tylko mocne nogi, ale i dobr> pamiCć, poniewac nie istniały listy pisane. Inkowie nie ucywali pisma z wyj>tkiem wCzełków robionych na sznurkach, co pomagało w rachunkach.
Kurierzy rozstawieni na drogach pracowali w sztafecie, zmieniaj>c siC co dziesiCć kilome-trów. Król dostawał swoj> rybC na kolacjC, ale dla wszystkich było jasne, ce wysiłek posłaMców jest mocliwy tylko dlatego, ce wspomagaj> siC podczas biegu cuciem liWci koki.
Bieganie w Andach!… Ac siC wzdrygnCłam na tC myWl. Choroba wysokoWciowa objawia siC takce tym, ce najmniejszy wysiłek fi zyczny oka-zuje siC olimpijskim wyzwaniem. Kiedy wcho-dziłam po schodach na pierwsze piCtro hotelu, płuca o mało nie wyskoczyły mi z piersi. StanC-łam, ciCcko dysz>c. Oddechu brak. Nogi ciCckie. Torba wydaje siC pełna celaza.
DotknCłam jCzykiem pakunku z liWci koki umieszczonego w policzku. Zaczynały działać.
11
Czułam, ce znów mogC swobodnie oddychać, a ćmi>cy ból głowy przygasał.
Byłam kiedyW na plantacji koki w Kolumbii. I w ogóle nie zorientowałam siC, ce jesteWmy juc na miejscu :). SzliWmy doWć długo przez dcunglC, a potem przewodnik zatrzymał siC na poletku zaroWniCtym wysokimi chwastami. Napiłam siC wody, otarłam pot z czoła i czekałam ac pójdzie-my dalej, a on uparcie stał i czekał na mój okrzyk zachwytu.
– Bueno? 1 – ponagliłam go.– JesteWmy na miejscu – odrzekł nieco
zaskoczony. – Tutaj?… – zdumiałam siC. – To jest
plantacja?…
RoWliny były delikatne, niewysokie, obsypa-ne zielonymi listkami. Wygl>dały jak skromne krzaki herbaty albo kawy. Podłucne listki, miCk-kie gał>zki, zal>cki owoców.
– Si 2 – przytakn>ł przewodnik. – To tutaj. I rozejrzał siC z niepokojem, bo uprawa koki
w Kolumbii jest nielegalna.
W Peru i w Boliwii jednak jest zupełnie inaczej. Na kacdym targowisku mocna kupić dowoln> iloWć Wwiecych albo suszonych liWci koki, poniewac dla wszystkich jest oczywiste, ce dziCki nim cycie w wysokich górach staje siC znoWne.
1 Bueno – (hiszp.) dosł. „dobry”, tutaj: No i?… Co dalej?…2 Si – (hiszp.) Tak.
13
LiWcie koki tłumi> głód i zmCczenie, dodaj> energii. Działaj> przeciwbólowo do tego stop-nia, ce ucywano ich jako Wrodka znieczulaj>cego podczas trepanacji czaszki wykonywanych przez inkaskich lekarzy. Pomagaj> na ból głowy, reu-matyzm i hamowanie krwotoków. Ucywano ich takce jako leku na malariC, wrzody, astmC i nie-strawnoWć. Poza tym podobno czCste picie her-baty z koki albo cucie liWci sprzyja długowiecz-noWci i zdrowiu.
I muszC wreszcie wyjaWnić czym siC rócni koka od kokainy. NajproWciej mówi>c rócnica jest taka sama jak w przypadku cyta i wódki, chmielu i piwa albo winogron i wina.
LiWcie koki to prostu listki zerwane z roWliny. Po zalaniu ich wrz>tkiem mamy herbatC z koki. Po wysuszeniu mamy liWcie do cucia. Nie podle-gaj> cadnej obróbce chemicznej, kulinarnej ani innej. To tak jakby cuć szyszkC chmielow> albo chrupać kłosy dojrzałe pszenicy. Nie mocna siC przeciec upić jedz>c winogrona, mimo ce wła-Wnie z winogron produkuje siC wino, prawda?
Z kok> i kokain> jest tak samo.
Koka istnieje w Andach od szeWciu tysiCcy lat. Kokaina została wynaleziona dopiero w 1859 roku w Niemczech. Jej twórca, Albert Niemann, był studentem wydziału chemii na uniwersyte-cie w Göttingen. Pewnego dnia dostał od swojego profesora porcjC liWci koki Wwieco sprowadzonych z Ameryki Południowej wraz z zadaniem ich na-ukowej analizy oraz wyodrCbnienia aktywnego
15
składnika. I tak właWnie, w imiC nauki, dwudzie-stopiCcioletni Albert uzyskał alkaloid, któremu nadał nazwC „kokaina” i której jako pierwszy oso-biWcie spróbował, tak opisuj>c swoje wracenia: „ma smak lekko gorzki, wywołuje Wlinotok i zo-stawia w ustach poczucie dziwnego znieczulenia, po którym na jCzyku nastCpuje uczucie chłodu”.
Młody naukowiec opublikował swoje od-krycie w prasie naukowej i otrzymał w nagrodC tytuł doktora.
Europejczycy oczywiWcie natychmiast za-interesowali siC t> dziwn> substancj>. Jej wła-WciwoWci znieczulaj>ce były badane w osobliwy sposób. Jeden z naukowców przedstawił eks-peryment z cabami. Przygotował dwa pojem-niki. W jednym znajdowała siC posolona woda, w drugim woda z dodatkiem kokainy. Ekspery-ment polegał na tym, ceby zanurzyć nogi jednej caby w słonej wodzie, a drugiej caby w kokainie, a potem sprawiać im ból. baba pod wpływem narkotyku mniej cierpiała.
Inny naukowiec polewał kokain> własne oko, a potem szarpał je szczypcami, z dum> twier-dz>c, ce nic nie czuje.
Pocz>tkowo uwacano, ce koka i kokaina jest tym samym, z t> rócnic>, ce koka jest ucywana przez Indian w Andach, a kokaina to produkt przystosowany dla Europejczyków. Dlatego wła-Wnie pewien włoski lekarz w 1859 r. po powro-cie z Peru zachCcał wszystkich do zacywania
16
kokainy, której lecznicze właWciwoWci miały obejmować obłocony jCzyk, wzdCcia oraz wybie-lanie zCbów.
W sklepach pojawiło siC kokawino o na-zwie Vin Mariani, czyli mieszanka wina i ko-kainy, które błyskawicznie stało siC ulubionym napojem wielu Włochów. W Stanach Zjedno-czonych takce eksperymentowano z dodawa-niem kokainy do alkoholu. Tak właWnie po-wstało French Wine Coca, które póaniej stało siC baz> do stworzenia Coca-coli. W 1885 r. wino kokainowe było reklamowane jako ideal-ny napój dla „naukowców, studentów, poetów, prawników, lekarzy oraz innych osób wyko-nuj>cych zawody wymagaj>ce ducego wysiłku umysłowego”.
W tym samym roku w sklepach amerykaM-skich pojawiły siC papierosy z kokain> i czysty kokainowy proszek sprzedawany wraz ze strzy-kawk>, za pomoc> której mocna było sobie od razu zaaplikować to nowe lekarstwo. Na opa-kowaniu było napisane, ce jest to superWro-dek, który „z tchórza zrobi dzielnego bohatera, z milczka Wwietnego mówcC, a takce znieczuli na kacdy ból”.
Wielbicielem kokainy stał siC Zygmunt Freud, który tak opisał jej działanie:
Kokaina wywołuje radoWć i trwałe uczucie eu-forii, które w niczym nie rócni siC od normalnej eu-forii spotykanej u zdrowego człowieka. Po zacyciu
18
łatwiej jesteW w stanie kontrolować swoje czyny, masz wiCcej energii do pracy i cycia. Innymi słowy – zachowujesz siC po prostu normalnie i trudno uwierzyć w to, ce znajdujesz siC pod wpływem narkotyku. DziCki kokainie mocna bez zmCczenia wykonywać ciCck>, fi zyczn> pracC, a w dodatku nie wi>ce siC to z cadnymi nieprzyjemnymi obja-wami kaca, jak to siC czCsto dzieje w przypadku podnoszenia sobie samopoczucia za pomoc> alko-holu. Nie ma tec absolutnie cadnego pragnienia siCgniCcia po kolejn> dawkC kokainy po pierw-szym, a nawet po nastCpnych jej ucyciach… 3
Freud serdecznie zalecał ucywanie kokainy swoim pacjentom, przyjaciołom oraz członkom rodziny. Sytuacja była bardzo podobna do tego, co zdarzyło siC kilkadziesi>t lat póaniej w przy-padku papierosów oraz nikotyny.
Pocz>tkowo uwacano, ce palenie papiero-sów jest fajne i nieszkodliwe. W latach piCćdzie-si>tych paliła prawie cała Ameryka. Niedługo potem naukowcy zaczCli publikować dowody na to, ce palenie tytoniu wywołuje wiele Wmier-telnych chorób, m.in. raka płuc i przewodu pokarmowego.
Tak samo było z kokain>. Bardzo szybko po-jawiły siC informacje o tym, ce jej ucywanie po-woduje uzalecnienie i Wmierć. Jeden z przyjaciół Freuda, lecz>cy siC za jego poleceniem kokain>,
3 Zygmunt Freud, Über Coca, Centralblatt für die ges. Therapie, 1884, tłum. z angielskiego Beata Pawlikowska
20
zmarł z przedawkowania. Pod koniec XIX wieku, czyli kilka lat po wprowadzeniu koka-iny na legalny rynek, zaczCto odnotowywać przypadki ciCckich uzalecnieM, chorób i prze-stCpstw popełnianych przez kokainistów. Za-skoczeni naukowcy zmienili front. Nie zaleca-no juc kokainy na poprawienie humoru albo dodanie pewnoWci siebie. Wprost przeciwnie – w 1914 r. w USA całkowicie zakazano jej spo-cywania i posiadania jako groanego narkotyku, który szybko wywołuje uzalecnienie. W Euro-pie takce posiadanie i zacywanie kokainy jest przestCpstwem.
LiWcie koki zerwane z krzaka nie zawieraj> czystej kokainy, poniewac ceby j> uzyskać, trze-ba ucyć ponad czterdziestu rócnych zwi>zków chemicznych, a jeden gram kokainy otrzymuje siC z dwóch kilogramów liWci.
HerbatC z koki robi siC z piCciu listków. I na to właWnie miałam teraz najwiCksz> ochotC.
Usiadłam przy stoliku w barze. ZdjCłam czapkC, rozpiCłam kurtkC. Wewn>trz było przy-jemnie ciepło, pachniało Wwieco parzon> kaw>.
Kiedy podszedł kelner, spojrzałam na niego i przez chwilC usiłowałam ogarn>ć ciCckie myWli.
– Una mate de coca? 4 – domyWlił siC natych-miast PeruwiaMczyk.
4 Una mate de coca? – (hiszp.) Herbatka z koki?