Dziennik Chicagoski (Chicago, Ill.). 1912-06-12 [p 3]. · 2018-03-23 · Mężczyźni i Kobiety...

Preview:

Citation preview

Mężczyźni i Kobiety KADŹCIE SIĘ PEC Y A L18TOW

Darmo

Kuu«ultncj», rKMmlattrr* KTraalealaai t prof«*>'Jni» porad* rinrmu.

Z powodzeniem leczymy Zatrucie krwi. S'fcr«fułę. Wr od>. E* fm;. Wy- mioty, Hemoroidy. Ri.p.unj. Chotuby t iu+l~ *. N«r*k. Wątroby l i ^'-leira. Z'itwar1xen'e. Rrtuumty/ui BfsrnnoM*. Ntrivo*o4^. Upłd^k Nerwów. F;u»bi, L<«<x>a»<>'»r Awx1a. «łibo>ó, Ws/rUie Nieb'?p rozn» • ::oroby. Cz< je»/. zmęrzrme *r m? N" W knj-r w no ! Z .wrót g.owy? TSnl chf*»uy? Mac a pl»my

pri» u ORjriiki? •or^cc i»p*dy w kr yłacht Sifekrzyie? Biele serc-.' Ci;4«i b<5l .'W>*ył Kros'

Żadnej zaęłit; jeżVI n!e wylecz '«nj Sree*alDo4ci n« \rs-»lkłe eh »robr. Now ctm- metO'iv w medycyn e. ch rurgii. e:e«tro

thenipy >td NI p ddujc •

sę. ?d> Inni r/r nó«u. że chor.» 'u n-.eulectala*. WY- LECZYMY UI>Y INN! NIK MGOĄ \Tłkaie- o»y. i» i*>zwoleni»m. ,«c)fiu4« wi*lu w Chi- not. Mtmy iMWtrdzą. m »ą **óo ulen1. Nie-

t)lko|w«Mnta,«u>/ • yl»rs«al«. lec !«<«• , n>v n« atate- atoo zw.-ócixy płonUtdie. Lnlwe •piaty.

l*i j\l«iaSci« zarnz i o fgz*min«c>ę.wly.X-Pro- mcmi r»r«'e rtirm-*

HOT SPR'N6S Ułmi INSTITUTE, 1IU-1I2 al.. Chlcac> llliiioU

ronnd Or; heum Th >tr«». r* rztclwko i

TrH >o K «r>d » oh 5i4l e:

od tftej noud • *t«?j » eo\ rodzi-nraie. W ni.~ dzie t świętu: (<d Jte ni:iid>4tej po po pot

MA«iicy po (ioiSaU.

TSIMiRA Amerykański Elixir

Gorzkiego Wina, dopo- może Wam i.a wszelkie

niedyspozycye żołądka

i wnętrzności, oczyści

\Vas2a krew i wzmocui

Wasze nerwy. Do na-

bycia w k«żd -j aptece.

Jos. Triner, 1333-39 To. /sfciiBd *w.

CHICAGO. ILL

MASZYNY do szycia Nowe 1 Stare

*a *ot6« !«j lub na łJt*'1 spłaty tnożn* nat>v<5 w Mirm i wvrró- bow an> tn sWKitizu'. Także rep®-

racy a i rńżne części nu składzie. Kobot:* s^arantowan*.

J. P. Szymański 1 OlS Milwaukee Ave.

Telei-bo.e Haymurk»t 2*fc9

CHIŃSCY DOKTORZY Hłiytklr chninl';ni» choroby MĘŻCZYZN I KOBIKT,

fdy Via. rvkKii»cv doktor*> ciiyolą

Dr. C. W. CHAN

Dt C.W.i ha rap kój m<KlTC7M zaginiony ]"»t najfconipWnl»> •zi m *»i a<eni ck'a*£icb !«k»rsiv w .\m««r f^ik i«dvp cyent pr*r> d'.i« p d je; > <>«« b »t» nad/ńf.

k W«'«Ikl • t«m»ratwa |>rxv20'0W*' I nf kk >'otsct» p" Dr. C. W.

[ On lłttT.jd» innicbjrbl^ f Pora.i t < » tno. ?* * P"tr/*hi

»tii ront* , ta*.'.6 do|\ ki ai^ nU

uctij* noUptmlt. i Stef* ra«r 30ó 0. stmu» l lir*.)

i» Nowy numer OH» 9. Siaie tiiCfl, bliłko łłarrisou uł

Wm. Timmerhoff F«bryk»nt wyborowych hawuAicii

^CYGAR• Skhid hartowny i detaliczny najro. m iltsze-

i' )t>tuniu. Telefon H:mbo!di HiiOB.

2057 N. Kedzie ave. Chicago, 111.

Lecznica Euronejska /astarza le ~ choroby le-

rzy skutecznie znany Europejski Masa* rzysta. l'rofesor Mięśni i Bydropatjri

WŁADYSŁAW KRUPA C 60 Miłwaul:ee Avfnue

Wszystkie choroby męskie, kobiece 1 dziecięce leezvmv absolutnie darmo w

NORTH WESTERN BEZPŁATNEJ KLINICE i DYSPENSARYI

13 O 6 Milwaukee Ave. Blbku 1'wuUu t al.

Godzin?: rano od »> do 12 w po?., od 2 do 5 1 od

? do Osi 002. W ni-dzieła od i -- ao 1 doi ołudntu.

adwokaci.

J,F. ŚMIETANKA ADWOKAT

69 W. Washington ul. 6 piętro Trlefon K « n<ło!ph 3'!98

( ommercial av.

Telefon S >uth Chlrksu 4133 | 3313.

Edmund I£. Jarecki Adwokat

1956 Armitage Ave., róg Robey nL Telefon Huml>«>ldt I3*i

Zajmuje się sprawami tutejszemi i zagranicznemu

ST. S. WALKOWIAK ADWOKAT

OfU: 1317- 1318 City Hali &pur« BIJ.. '

139 N. Clark al.

M len/kanie: 131 u Cornell ulica

Telefon w ofiułe: I Telefon w domu

Ran doi ph H»rni»rk»t 3186

Pr»kt> kuj»> we wszystkich s^dar-h. Ofiaruje swa usługi w jDr;iwjcti DdsUtodu«*ni.»od Kompanii.

N. L. Piotrowski

Ofir 59 Clark uL, rSg Rmdoifh PaUj 3$7. 3d» piętn. TmL Central

7071

tleeeołtn itIT NeMe al TeL Moaroa MV

Tpwtco w aiaaafcaniu; Irrtea Park MAI

JAN OGIŃSKI • KONTR YMOWICZ.

PRZED PÓŁ WIEKIEM. Powieść historyczna.

(Część trzecia powieści „W Promieniach Sławy".)

Specjalnie napisana dla „Dziennika Chicagoskiego".

CCiae dalszy). Wkrótce taż sama niewiasta wniosła tacę z wó-

dką, chlebem, pudełkiem sardynek, masło, ser i ja- kąś suchą wędzoną kiełbasę, rozłożyła na stole wy- szczerbione talerze, postawiła kieliszek 1 następnie drugi raz powróciwszy, wniosła butelkę wina szam-

pańskiego i dwie szklanki, widocznie przeznaczone

do dopełnienia niemi uczty. Tomaszewski z dumą spojrzał na komisarza, są-

dził, że mu zaimponował szampańcem, który lubo

fabrykacyi krajowej, piękną etykietą przylepioną na

flaszce, pokazywał swoje fałszywe pochodzenie sa-

mozwańcze.

W całem mieszkaniu, we wszystkich szczegó- łach otoczenia znać było obrzydliwe skąpstwo ale zarazem pragnienie pokazania się.

Gospodyni szeleszcząc jakąś materyalną su-

knią, powiewając wstążkami, palcami uzdobionemi w pierścionki poprawiała boki i wyzywająco uśme- chała się do gościa, a lubo matka pięciorga dzieci,

których hałasy słychać było za drzwiami, nie traci-

ła pretensyi podobania się. Komisarz siedząc w fotelu z szyderczą miną

przypatrywał się temu przedstawieniu. — A gdziesz trybuszon? — zapytał gospodarz. — Zaraz będzie — odrzekła jejmość i obróci-

wszy się do szaty, wydobyła korkociąg i chciała nim

wyciągnąć korek od butelki.

Spostrzegł jednak Tomaszewski jak niewłaści-

wy jest te npośpiech, zmarszczył czoło i rzekł:

— Zostaw imość tę butelkę w spokoju, otworzy- my ją później, a teraz napijemy się wódeczki. — Dziękuję — odrzekł komisarz krzywiąc się

— piję wody karlsbadzkie, nie wolno mi pić żad-

nych trunków, pomówmy lepiej o interesach, to

mówiąc, spoglądał na gospodynię, która zabierali właśnie krzesło i myślała się usadowić do rozmo-

j wy. Tomaszewski spostrzegł niezadowolenie komi-

sarza, więc obrócił się do swojej przyjaciółki i rzekł:

— Zostaw nas samych. Mamy pogadać o inte- resach.

— A cóż ja przeszkadzam i przy mnie można

mówić wszystko.

, Ale teraz zniecierpliwił się już gospodarz. — Wyjdź do miliona!... proszę wyjść, bo tam

te rozpustki łby sobie porozbijają. Kobieta z gniewną miną powstała i wychodząc

trzasnęła drzwiami. — Niechże pan komisarz będzie łaskaw sko-

sztować tych sardynek i chleba z masłem, a może

szklaneczkę szampana? — Dziękuję, ale już powiedziałem, że nic nie

piję. * •.

"

.

v

Nie bardzo się Tomaszewski tem zmartwił;

bądź co bądź butelka szampana, na którą się pozwo- liło zdobyć jego skąpstwo dla uczczenia dygnita- rza. zostanie nienaruszona, może się znajdzie ktoś

inny. kogo nią będzie można ugościć i wyzyskać dla swoich celów.

Głupstwo się zrobiło — rzekł Sobotkin —

zanadto gorąco wziąłeś się ksiądz do dzieła, ludzie

jeszcze nie przygotowani, trzeba ich było pierwej pomału przygotować, trzeba ich było ich z języ- kiem państwowym oswoić, wyszukać i podstawić chociażby kilkunastu chłopów, którzyby słuchali— a tak. ta manifestacya stawia nas w bardzo przy-

krem położeniu i prawdopodobnie propaganda na- sza łeb skręci. — Co z takiem bydłem można zrobić dobrego,

panie komisarzu to wszystko motłoch, napom-

powany najgorszemi zasadami — ale „paciencia o- mnia vincit" (cierpliwość zwycięży wszystko), ł>o

jak mówi przysłowie: „kropla wody spadając wy- żłabia kamień, nie siłą, lecz często spadając", tak i

praca moja nad ludem zwycięży, — nieustanne

wpajanie mu obowiązków wierności dla Najjaśniej- szego pana (to mówiąc powstał i pochylił kornie

głowę przed portretem cesarza) wpoi w niego zasa-

dy wierności, główną tu *

przeszkodą jest katoli-

cyzm, ten go trzyma w więzach fanatyzmu i nic

daje się rozwinąć dobrym skłonnościom — po ma-

leńku, ostrożnie a wytrwale trzeba- się brać za

wielkie dzieła połączenia słowiańszczyzny pod o-

pieką prawosławnego cesarza. Praca to nie bagatel-

na, poświęciłem jej swoje życie i za to, co dostałem za wynagrodzenie? — Nędza i bieda jest moją nie-

odstępną towarzyszką. Niedawno groził mi stry-

czek buntowników i ledwie się od niego wykręci- łem. Biskupi nasi sami pomagają do tego bałamu- cenia ludu; dopóki na czele duchowieństwa nie

będą stać ludzie dobrze myślący, przywiązani do

rządu, gotowi dlań życie poświęcić, dopóty motłoch

będzie się burzył i usiłowania pojedynczych jedno- stek nie odniosą pożądanego skutku.

Komisarz nieznacznie uśmiecnął się i odrzekł:

— Jak pan zostaniesz biskupem, to jest na-

dzieja, że wszystko pójdzie^ inaczej. Na te słowa brzydka fizyognomia Tomaszew-

skiego rozjaśniła się: widoczne było, że przypusz- czał możność tego czynu i nie miał nic przeciwko temu, odrzekł więc: — Za czem to będzie, tymczasem człowiek

cierpi niedostatek i nędzę. — Ależ kochany księże — rzekł komisarz —

mówią powszechnie, że siedzisz na grubych pie- niądzach i że masz trzy kamienice w Kielcach. •

— Ja! na pieniądzach?! Boże mój — a skądże

bym je tu brał? kamienice? Nie mam żadnej, a o-

ne są własnością mojej gospodyni, dalekiej krew-

nej, która mnie wspiera i opiekuje się mną sta-

rym. — Czy to wdowa? bo widzę, że ma kilkoro

dzieci. •

— No nie jest ona właściwie wdowa.

*

— A więc zwolenniczka wolnej miłości. — No tak — czegóż się zresztą mam zapierać

— jest to matka swoich czworga dzieci — celibat

księży katolickich uważam za nonsens. — To czemu nareszcie ksiądz proboszcz n;e

•przejdziesz otwarcie na prawosławie? (Ciąg dalszy nastąpi).

JÓZEF IGNACY KRASZEWSKI

ZŁOTO I BŁOTO. Powieść współczesna.

(Ciąg dalszy).

Potarł łysinę, zadumał się nieco, szedł do pa-

łacu, zabawił godzinę, zaczynając rozmowę od zu-

pełnie obcego przedmiotu — i — na końcu prze-

prowadził co mu było potrzeba.

Mijborzyński był pięknym mężczyzną co się

zowie, twarzy wesołej, nieco szyderakiej, z wąsi-

kiem starannie podkręconym do góry — ubierał się

zawsze wytwornie, ręce miał piękne i białe, w o-

hjejściu się znać w nim było obytego ze światem

i iepszem towarzystwem... gładki był i łatwy... i marszałkowa miała słabość do niego...

Po odebraniu listu od księcia, jednego wieczora

! ku wezwano pana Aleksego do marszałkowej. Był to wieczór letni. Felicyi matka poradziła przejść

się po świeżem powietrzu, zostali sami. Piękna

pani z tajemniczym wyrazem zbliżyła się do ulu-

bionego plenipotenta, który zawczasu usiłował,

patrząc jej w ocay, myśl odgadnąć. — Mój panie Aleksy, odezwała się głosem pie-

szczotliwym, który był jej właściwy, pani mar-

szałkowa — mam z tobą pomówić, o jednej, bardzo — ale to nadzwyczaj ważnej sprawie! Wielka ta-

j jemnica! Maiborzyński słuchał, udając poważnego. — Idzie o... projeikt niesłychanie dla nas...

ważny! powiadam ci... Ale — sekret!

Położyła palec na ustach. — Mam dla Felicyi męża!! szepnęła ledwie do-

słyszanym głosem... Pisałam już o tem do księcia

zasięgając jego rady. Nous sommes d'accord...

Mój panie Aleksy, ja na ciebie rachuję, musisz mi

aopomódz... Zerwał się plenipotent żywo... — Ależ ja. choćby przyszło życiem przypłacić,

jestem na usługi... — Ja to wiem, ciągnęła dalej po cichu mar-

szałkowa — i dla tego, wam się jednemu zwie-

rzam... Nie domyślasz się o kogo chodzi? —Nie mogę, nie umiem... — Widziałeś młodego Leona Czermińskiego? Ni to pytanie jakby rażony mocno, zadumał

się głęboko pan Aleksy. — Słowo daję, zawołał z zachwytem — boski

projekt! Słowo -daję! Prawda! Czermiński po so-

bie zostawi miliony, chłopiec ładny, do rzeczy...

miły... podobać się może — ale ojciec... ojciec... Marszałkowa zamilkła... — Ojciec — powtórzył jeszcze Maiborzyński

i westchnął. •

— Przecież nie wieczny! odezwała się Euzebia.

Nastąpiło milczenie; z twarzy marszałkowej

mógł wyczytać pan Aleksy, że się ojca nie ulękła tak dalece, i że od myśli swej nie chce ustąpić. — Znasz pana Leona? dodała.

— A jakże! spotykałem go w sąsiedztwie na

polowaniach, w mieście... Miły bardzo... — Mój panie Aleksy — szepnęła rękę mu kła-

dąc na lamieniu — coś trzeba zrobić takiego...

żeby go nie prosić, nie ciągnąć... nie dać mu po-

znać, iż się go chce mieć... a... sprowadzić go do

nas... rozumiesz? — Doskonale! rzekł zamyślając się pan Alek-

sy — to się zrobi... — Ale ostrożnie! pour l'amour de Dieu! że-

byś nas nie skompromitował. — Uchowaj Boże! o to niech pani będzie spo-

kojna. .. ja w tem... Marszałkowa ścisnęła go za rękę; Maiborzyń-

ski pocałował ją w dłoń białą. — Proszę się na mnie spuścić... — Że zobaczywszy Felicyę, musi się w niej

śmiertelnie rozkochać — to nie ma wątpliwości.. — Najmniejszej! rośmiał się plenipotent — a

gdyby nawet nie miał na to odwagi, łatwo podbić bębenka...

I powtórzył jeszcze swyrti obyczajem: — Ja w tern, proszę spuścić się na mnie. .. W tydzień potem było polowanie w Holma-

nowie, które wydawał Malborzyński. Znalazł się na niem pan Leon... Istnym przypadkiem wieczo- rem poszli się goście przejść po ogrodzie, bo pań w domu nie było... Tymczasem wróciły one z

przejażdżki wprost przez ogród, i tu w ulicy spot- kały gości Malborzyńskiego. Plenipotent ich pre-

zentował. marszałkowa na wieczerzę prosiła... Leoś zobaczywszy pannę Felicyę w amazonce, po- tem w sukience białej... został zachwycony — o- szalał!

Przed wieczorem było trochę muzyki, zawią- zała się rozmowa — złożyło się dziwnie, że nikt do

niej Leosiowi nie przeszkadzał. Panna mówiła ma- io, on wiele, a jednak był najpewniejszym pan

Leon, że cudowne rzeczy z list jej słyszał... Pa-

trzał jej w oczy i czytał jak w książce, poemata całe... Serce mu biło okrutnie; wszystkie piękno- ści w których się już kochał dla wprawy, do któ-

rych ^wzdychał jeszcze, znikły, zatarły się, zgasły — zapomniane zostały. Leoś po pierwszem osłu-

pieniu, wpadł w jaikąś gorączkę, mówił, dowcipo- wał śmiał się — nadskakiwał, popisywał i

potrafił podobać się najprzód matce, potem nawet

pannie Felicyi. v

Nienatarczywie, grzecznie, chłodno, proszono go. aby odwiedzał Holmanów; marszałkowa posu- nęła uprzejmość do tego stopnia, że wspomniała, iż radaby poznać jego matkę, o której wiele słysza- ła. Leoś powrócił do domu rozmarzony, lecz" nie zaraz się matce przyznał... .

(Uąg ćaiszy nastąpi).

PYTAJCIE SIĘ O NOWE

PAPIEROSY

10 ZA Sc

ELEGANCKIE Jedwabne wstążki w kaz-

iłem pudełku — W wszystkich składach tytoniu. THE AMERICAN TOBACCO CO.

Listy na poczcie. Niżej podajemy alfabetyceny spis

listów, które dla braku adresu, albo z powodu niewyraźnego lub też błęd- nie napisanego adresu, nie mogły być doręczone Właściwym osobom. Po

listy te zgłosić się trzeba w siedmiu dniach po ich ogłoszeniu w naszym

„Dzienniku". Odebrać je można tyl- ko na głównej poczcie w śródmie- ściu narożnik ulic Adams, Clark, Dearborn 1 Jackson; trzeba też po- dać klerkowi numer listu, aby unik- nąć niepotrzebnej jwloki i nieporo- sumienia.

1801 Abuchowski Ignacy; 1802 Aba-

rr.wiczius A.; 1803 Abrainik Ignacy;

1V04 AbraszkI M.; 1805 Acs And.;

1£06 Adomodicz Antoni; 1808 Adair

H. O.; 1809 Adelhelm Chas.; 1810 Ai-

Ezkus Józef; 1811 Atchinson F. E.;

1812 Alfano L.; 1813 Alandor G.; 1814

A.^ergson L.; 1815 Anderson G.; 1816

Anderson F. O.; 1818 Anioł Fran.;

1819 Antler Ludwik; 1820 Appelbaum

M.; 1821 Antolowicz Marcin; 1822

.Arndt C.; 1823 Aust Rich.; 1824 Ba-

b'Mo Piotr; 1825 Bajiński M.; 1S26

Eahn P.; 1827 Bachar Jan; 1828 Bab-

cock G.; 1829 Bagentowicz Jan; 1830

Baćorf P. A.; 1831 Bajda Jan; 1832

Lalcerzak Jan; 1833 Banina I.; 1836

Bal win Wacław; 1837 Banewicz Kazi-

mierz; 1838 Barbusin Stefan; 1839

Baszkis Marceli; 1840 Barton Franci-

szek; 1841 Batrsik Jan; 1842 Bargiel

Mikołaj; 1843 Barta Chas; 1844 Bar-

rett Jan; 1845 Bart osiek Stanisław;

!jezęf souea '.q jaqjBfc 9fbl 1S48 Baum I.; 1849 Bauer Antoni;

1850 Bauer K.; 1851 Baurle W.; 1852

Beldelraan E.; 1853 Belnich Cr.; 1854

Beck Chas.; 1855 Bednarz Tomasz;

1856 Bedrna Marya; 1857 Bekmann

Augustę; 1859 Beligan Izydor; 18G0

le liński Franciszek; 1861 Benedik .T;

1862 Bernstein Abraham; 1863 Bern-

stein J.; 1865 Bernstein E.; 18G6 Be-

rezowski J.; 1867 BeniOewicz L.; 1868

}'<resner H.; 1869 Berliner M.; 1870

Perinder M.; 1871 Berta G.; 1872 Be-

7ina Mat.; 1873 Bezdeka Mat.; 1874

Bonda W. F.; 1875 Berg Chas.; 1876

Pieniek Stanisław; 1877 Biehl Jan;

187$ Biberdzic R.; 1879 Biedziński St; 1P80 Birskate Barbara; 1871 Binder

G.; 1883 Bieszkany Fran.; 1884 Biadt

Fred.; 1885 Blazek Em.; 1887 Bla-j ebetka Katarzyna; 1888 Blahowiak J;

1K89 Bobka Aleks.; 1890 Bohn E.; 1891

Bcroski W.; 1892 Bortnowski Adam;

1894 Bośniak Andrzej; 1895 Borger J; 1£96 Bor Józefa; 1898 Brazawski Kaz;

1899 Brazawski J.; 1900 Bredl Józef;

1901 Braun L 2; 1902 Brajkowicz G;

1903 Brand. Z.; 1904 Brandt Chas.;

1906 Broehl J.; 1907 Bubinas I.; 1908

liudarek Jan; 1909 Budzilek Józeti

1910 Buczan M.; 1911 Budzik Marya

i; 19L2 Burkę Wm.; 1913 Bury Ant;

1914 Bushnek Mr.; 1915 Busch Ch.;

1017 Butwin Dom.; 1918 Burteala W;

1919 Byrtek Karol; 1921 Cantor J T.; 1922 Caldyga Julian; 1923 Caplan M;

1924 Cech Fran.; 1925 Cegalis Fran.;

1926 Cerwen Jan; 1927 Chapman M.

>; 1928 Chapman M.; 1920 Chalera-

f.ki B.; 1930 Chmielenski Julianna;

1931 Chrościelski Jan; 1932 Chrecpo-

rew Józef; 1933 Cieszarek Ludwika;

1934 Cirka Mikołaj; 1935 Cieślik L.;

1936 Cieśla Marcin; 1937 Ciesiarskij Andrzej; 1938 Ciman A.; 1944 Cracim

G.; 1945 Crull E.; 1946 Czerni Marya

1947 Cup L.; 1948 Cutura Mat.; 1949

Cutier N. 1950 Cutier W.; 1951 Cy-

gnar Szczep.; 1952 Cylkliński W*.;

1953 Czaras J.; 1954 Czajka Jan; 1955

CzipowBki Aug.; 1956 Czubak Jan

1957 Czyrbulis Wiktor; 1958 Czyzew-

*-ki Stan.; 1959 Czyz Jadwiga; 1960

Dąbrowski Julian; 1961 Dackow Jan;

1963 Danielewicz Edw.; 1965 Dugget

O.] 1967 Dell H.; 1968 Dembowski An-

toni; 1969 Debieński Marya; 1972 Do-

hek Michał; 1974 Domp M;. 1975 Do-

Lrowlcz Mich.; 1977 Drozdowicz Anna

1978 Drozdowska Anna; 1979 Drozdz

Arna; 1980 Draskowicz Antoni; 1981

Drews Chas.; 19&2 Drezdowski Wa-

cław; 1983 Droulicz J.; 1984 Dragan

Agnieszka; 19<83 Duda Wiktorya; 19?6

Pifdek Józefa; 1987 Dudas Anna; 1989

Diichen I.; 1990 Durowecz Andrzej;

1991 Dombrowski Ign.; 1992 Dymek

Teofil; 1993 Eki Jan; 1994 Elster A.;

1995 Abraham; 1995 Engel Jan; 1997

Engstler Fred.; 1999 Eregrow D.;200l

Falthorn A.; 2003 Falkonowicz M.;

2004 Fanover I.; 2005 Fannell J. A.;

2007 Figura Fran.; 2008 Filipowicz

Y\; 2009 Filip F. E.; 2011 Fingler J;

2014 Forsek Marcin; 2015 Fordos G.;

2017 Franz Julia; 2018 Frankę H. 3; /

?019 Frank F.; 2020 Frankę Fred.; ł

2(21 Franchi Józef; 2022 Fram E.;

£023 Francz Juliusz; 2025 Ftak P.;

2027 Gabinoki D.; 2028 Gabryel Reg;l

DRA PIOTRA

GOMOZO jeat lekarstwom o uznanej zasłudze. Jest ono zupełnie odmiennym od wszystkich innych lekarstw. Aloże mieć swoje naśladownictwa, ale nie ma zastępstwa.

Czyści Krew Pomaga Trawienia Reguluje* Żołądeb Działa na Wątrobę

Działa na Kiszki Uśmierza system Nerwowy Ożywia, Wzmacnia i Posila*

Wogólejest to lekarstwo familijne w całem tego słowa znaczeniu i powinno się znajdować w każdym domu. Nie można go nabyć w aptekach, ale dostarczają go wprost ludziom apecyalni agenci. Jeżeli nie znacie żadnego agenta, piszcie do samych fabrykantów i właścicieli

DR. PETER FAHRNEY & SONS CO. 19-25 So. Hoyoe Avc.. CHICAGO. UJ.

Feelinó Better Already ThankrYou

Cieszę się |Jobbi żem posłu- chał waszej rady i nasmarowa- łem sie

Dra Richtera<

PlII-EIPELLEBEI Pozbyłem się bólu gardła,

k{ kłucia w krzyżach, i czuje sie o wiele lepiej teraz. — Powinien źnajdować się w każdym domu. Strzeż sie imitacyi. * 25c. i 50c.

F. AD. RICHTER & CO., 215 Pearl Street, New York. Richtera Congo Pigułki, (25c. i 50c.) dobre na zatwardzenie.

DR. A. LITVIN Gfls I mieszkanie:

835 Milwaukee Avenue oston^Aye. Koszt jeit bardzo mały. $1 za le- czenie z medycy- ną włączone.

£ ciała egzamina- cya Darmo.

Leczy choroby mężczyzn, dam i dzieci

wtasncmi medycynami. Zwraca specyalną uwagę na w»zclkie

chroniczne choroby. Godziny Ofisowk: Od 9-eJ rano do 9-ej wieczo- rem każdego dnia. We c/wurtki popołudniu, wyłącznie leczy choroby kobieoc.

Telefon Monroe 5734

r Odwiedza pa-

cyentów we

dnie i w nocy

Każdego cza-

su gdy zażą- dacie.

3Li©l5.arzo Polscy-

Dr, St. Boguszewski 8701 Commercial Avenue ' Telefon South Chicago 711

SOUTH CHICAGO. ILLINOIS.

Telefon Monroe 5«74.

Dr. 0. P. Gierałtowski Leczy nmyitklu rborobj Kobiet, Ujicifin 1 UilacL

Spacrala*^: Oczy, Uszy, Noi i Gardł® Godziny: Od I do 2 popoi.; wieczorem od4 doi

804 Milwaukee aye.

Dr. E. F. Napieralski, Lekarz i Chirurg.

Rezydencja i ofl»:

165£ W. 18-la ul., róg Paulina ulicy.

W apt»c« I'. Cziji: Rano od 11—12

22-ga i Sacramento ave. Chicago

Telefon: Canal 1157.

DR. S. R. PIETROWICZ "PBOY A ŁTBTA chorób wewnętrznych 1 nerwowych.

Ofls: 11S* N. Ashland aye-, róg: Dlvlslon nl. iTel. Humboldt 680 Głodź, l di 11 od 6:SOdo 8 wlecz

Mieszkanie: 2118 Kwlng Place.

Ofis: 1*68 W. Black-

! bawk, róg Holt »t«.

Qodr..: CM 8 (Jo 9 rano,

Tel, Monroe 34>.

Ofis; 209 S. Stote nar. Adams ul. PoU 1208—10

Hepubllc B!dg. Ood7. 3 do 4 po pol. TeL Harrliou 75M-f

DR. F. KALACINSKI Mieszkanie: 1<>H£ N. Robey ul

Telefon: Humboldt 4785

O fis: 1250 Noble ulica Telefon: Uonrue 385

Oodilnj oflaowei O 10 rano, 8—I popołnd*!*, I f—I wieczorem. W al*4si«lq I-I popołudnia.

Dr. Kaz. Żurawski Bezpłatna.klinika: Bennett Med. College. Pultoo

i Ada ulice; wtorki i piątki od 2 do 3 pouoł. I

4(M0 SOUTH ASHLAND A VEL Głodzinv: od 10 do 12 rano i od 7 do 0 wiecrrtp. ;

REL1ANCE HLDG., 100 STATE UL Godziny: od 5 do 6 popołudniu.

Specyalno.ść: Choroby skórne, wenery* | czne i raoczo-plciowe.

CZYTAJCIE OGŁOSZENIA W

Dr. W. A. KUFLEWSKI SPKCYA LISTA CHIRURG Przyjmuje pHcrentńw codziennie:

WICKKR PAIŁK: 13flfl N. Kober al., ró« fowler ulicy.-Telefon Łłunn.oMr b. Godziny:

od 10—12 przedpoi. i oil 8:30-9:30 wierz.

WOJCIECHOWO, w aptece pud Blatym Ortem: 1800 We»t 18ta ul., ró* Wood uL Uoriziny: od 2-4 popołudniu $ od »—8 wiecn.

T*lefnn Canal I2.W.

Br. A. Pietrzykowski ! Leczy choroby mężczyzn, kobiet i dzieci. 866 MILWAUKEE AVE,

rog Center Avenue. Telefon 3311 Monroe.

| Ofisowe godziny:

Telefony: Monroe 881 1 Monroe 1677.

DR. T. Z. XELOWSKI Lekarz i Chirurg

1053 Milwaukee ave. Chicago, III. Godziny otlsowe: od 11 do 12 rano; od 4 do 5 i cd 7 do 8 wieczór; w niedziele od 11 do r; rano; w środy od !1 do 12 nno i od 4 do Z popołudniu.

Rcł. 852 Wayelaud a*e. Tei. Like Yiew 5803

Oodziny: od 6—8. ir niedzielę od 10—12. Tel. Monroe IM

Dr. Jul. Szymański Oczy, Uszy Nos i Gardło .. Dobieranie Okularów ..

Narożnik Noble al. i Milwaukee &« nad aptek*

DR. A. SZWAJKART Ofis: 1410 N. Ashland ave.

Telefon Monroe 1(189

Godziny: 11—12 rano; 6:30—-9:30 wieczór

Mieszkanie: 3535 W. Diversey avenne Telefon Hunil»ldti)3S

Sodzinj': do D r.»no; 1—4 popołudniu.

Lekarz ze Starego Kraju DR. FR. FRONT - DOBIJA

Były asystent Kliniki Wiedeńskiej. leczy <Ti/j«tkln « hor.>by nifictyin 1

kobiet I dzieci.

Ofis i mipszkanio:JMW8 IJłversey ave« lł;L Irvlng Vark 11/S73 lub Irrlntc 1'itrk 20A

Ofis: Home Bank Building Kógr Milwaukee 1 Aflhlaml itve*.

Godziny od 11 do 12 1 od 5 do 7:30 wieczorem.

„DZIENNIKU GHICAGOSKIM",

Recommended