15
Katarzyna Odrzywołek 1 Alicja Śmigielska 2 Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń UP Smak wygnania… doświadczenia polskich sybiraków w latach 1940–1942 Dokuczał głód. Nikt mi tu nie chciał uwierzyć, że w ciągu dwuletniego pobytu w Sowietach nie zjadłam jednego jajka, ani nie wypiłam szklanki mleka. Śniłam o jedzeniu po nocach i byłam zła, że we śnie nie najadłam się… 3 . Niniejszy artykuł został poświęcony traumatycznym doświadczeniom Polaków, którzy w czasie II wojny światowej zostali deportowani w głąb Związku Sowieckiego 4 . Wówczas to umiejętność szybkiej adaptacji do nowych warunków oraz zmiany zwyczajów żywieniowych determinowały ich dalsze losy. Starałyśmy się dokonać próby zdefiniowania pojęcia „głód”, podając liczne przykłady niezwykłych sposobów jego zaspokajania na każdym z etapów wo- 1 Absolwentka historii, politologii oraz studiów romologicznych na Uniwersytecie Pedagogicznym w Kra- kowie. Obecnie doktorantka w katedrze XX w. Instytutu Historii UP. Jej zainteresowania naukowe skupiają się wokół kwestii przymusowych migracji mniejszości narodowych. Jest wiceprezesem Fundacji Mifgash, czynnie współpracuje z Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń oraz z Międzynarodowym Domem Spotkań w Oświęcimiu. Ponadto jest edukatorką i certyfikowanym trenerem II stopnia: prowadzi warsztaty i projekty dla młodzieży w ramach edukacji nieformalnej. 2 Pracownik Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, absolwentka studiów kulturoznawczych w In- stytucie Amerykanistyki i Studiów Polonijnych Uniwersytetu Jagiellońskiego, amerykanista, organizator wydarzeń artystycznych, kierownik produkcji filmowych, sekretarz Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wy- pędzeń i Przesiedleń Uniwersytetu Pedagogicznego, sekretarz I i II Festiwalu Filmów Archeologicznych w Krakowie. 3 Maria Solecka, Polski element 56.rocznica zsyłek Polaków w głąb ZSRR, Toronto, Gazeta, nr 33, 16–18 II 1996, s. 6. 4 Pierwsza zsyłka miała miejsce 10 II 1940 r. Wywieziono wówczas głównie osadników wojskowych. Druga masowa deportacja przypadła 13 IV 1940 r. Ludność tej deportacji pochodziła głównie z miast i należa- ła do grupy inteligencji (80% dzieci, kobiet i osób starszych). Trzecia zsyłka miała miejsce 29 VI 1940 r. (szczególnie duży odsetek wśród zesłanych stanowili „bieżeńcy”). Kolejna przypadła na przełom maja i czerwca 1941 r. i dotknęła strefę środowiska inteligenckiego: działaczy, kupców, fabrykantów, policjan- tów, wyższych urzędników państwowych, [w:] A. Zapalec, Przygotowanie i przeprowadzenie deportacji obywateli polskich w głąb ZSRR w latach 1940–1941, pod red. H. Chudzio, Z mrozów Syberii pod słońce Afryki. W 70 rocznicę przybycia Polskich Sybiraków do Afryki Wschodniej i Południowej, Kraków 2012, s. 13–27.

Smak Wygnania

Embed Size (px)

Citation preview

Smak wygnania… doświadczenia polskich sybiraków w latach 1940–1942 239

Katarzyna Odrzywołek 1 Alicja Śmigielska2

Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń UP

Smak wygnania… doświadczenia polskich sybiraków w latach 1940–1942

Dokuczał głód. Nikt mi tu nie chciał uwierzyć, że w ciągu dwuletniego pobytu w Sowietach nie zjadłam jednego jajka, ani nie wypiłam szklanki mleka. Śniłam o jedzeniu po nocach i byłam zła, że we śnie nie najadłam się…3.

Niniejszy artykuł został poświęcony traumatycznym doświadczeniom Polaków, którzy w czasie II wojny światowej zostali deportowani w głąb Związku Sowieckiego4. Wówczas to umiejętność szybkiej adaptacji do nowych warunków oraz zmiany zwyczajów żywieniowych determinowały ich dalsze losy. Starałyśmy się dokonać próby zdefiniowania pojęcia „głód”, podając liczne przykłady niezwykłych sposobów jego zaspokajania na każdym z etapów wo-

1 Absolwentka historii, politologii oraz studiów romologicznych na Uniwersytecie Pedagogicznym w Kra-kowie. Obecnie doktorantka w katedrze XX w. Instytutu Historii UP. Jej zainteresowania naukowe skupiają się wokół kwestii przymusowych migracji mniejszości narodowych. Jest wiceprezesem Fundacji Mifgash, czynnie współpracuje z Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń oraz z Międzynarodowym Domem Spotkań w Oświęcimiu. Ponadto jest edukatorką i certyfikowanym trenerem II stopnia: prowadzi warsztaty i projekty dla młodzieży w ramach edukacji nieformalnej.

2 Pracownik Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, absolwentka studiów kulturoznawczych w In-stytucie Amerykanistyki i Studiów Polonijnych Uniwersytetu Jagiellońskiego, amerykanista, organizator wydarzeń artystycznych, kierownik produkcji filmowych, sekretarz Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wy-pędzeń i Przesiedleń Uniwersytetu Pedagogicznego, sekretarz I i II Festiwalu Filmów Archeologicznych w Krakowie.

3 Maria Solecka, Polski element 56.rocznica zsyłek Polaków w głąb ZSRR, Toronto, Gazeta, nr 33, 16–18 II 1996, s. 6.

4 Pierwsza zsyłka miała miejsce 10 II 1940 r. Wywieziono wówczas głównie osadników wojskowych. Druga masowa deportacja przypadła 13 IV 1940 r. Ludność tej deportacji pochodziła głównie z miast i należa-ła do grupy inteligencji (80% dzieci, kobiet i osób starszych). Trzecia zsyłka miała miejsce 29 VI 1940 r. (szczególnie duży odsetek wśród zesłanych stanowili „bieżeńcy”). Kolejna przypadła na przełom maja i czerwca 1941 r. i dotknęła strefę środowiska inteligenckiego: działaczy, kupców, fabrykantów, policjan-tów, wyższych urzędników państwowych, [w:] A. Zapalec, Przygotowanie i przeprowadzenie deportacji obywateli polskich w głąb ZSRR w latach 1940–1941, pod red. H. Chudzio, Z mrozów Syberii pod słońce Afryki. W 70 rocznicę przybycia Polskich Sybiraków do Afryki Wschodniej i Południowej, Kraków 2012, s. 13–27.

240 Katarzyna Odrzywołek Alicja Śmigielska

jennej tułaczki zesłańców w drodze do „wolnego świata”. Ponadto zaznaczono konsekwen-cje, jakie niosło głębokie niedożywienie organizmu. Skompletojwany tutaj bogaty materiał źródłowy został oparty w głównej mierze na relacjach — wspomnieniach świadków historii zebranych podczas misji naukowych Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń Uniwersytetu Pedagogicznego5.

W celu usystematyzowania treści, dokonano podziału artykułu na kilka zagadnień tema-tycznych. Każde z nich już w tytule zawiera słowo „smak”, które na Sybirze rzadko używane było w pozytywnym kontekście.

W Słowniku Języka Polskiego PWN6 słowo „smak” definiuje się m.in. jako zmysł pozwa-lający na rozpoznanie pewnych właściwości przyjmowanych pokarmów, właściwość rzeczy najczęściej jadalnych, działająca na ten zmysł, przyjemność, którą ktoś znajduje w jedzeniu, piciu. W przypadku Sybiraków większość z nich przez kilka lat nie miała w ustach niczego, co mogliby nazwać mianem smacznego. W relacjach, które przytoczono poniżej smak pokarmów opisywany był raczej w sposób pejoratywny: paskudny, niedobry, a nawet obrzydliwy. Często stanowił również synonim zesłania w całej jego okazałości. Spożywanie posiłków nie było uznawane przez świadków historii za przyjemności. To była konieczność w walce o przetrwanie.

Smak transportu...

Posiadanie żywności już od pierwszych godzin zesłania stanowiło ważny czynnik, któ-ry definiował dalsze losy Polaków. Do tej pory ludzie ci wiedli raczej spokojne życie. Sami bowiem wspominają Kresy Wschodnie jako najpiękniejszy zakątek na ziemi7. Wyrwani siłą ze swych domów, nie wiedzieli, na jak długo i dokąd jadą. W wielu przypadkach tzw. bagaż żywnościowy był bardzo skromny8 (mąka, pieczywo, mięso, cukier). Wielu osobom nie udało się zabrać nawet tego. W relacjach pojawiają się informacje, że ku rozpaczy deportowanych w domu wówczas chleba nie było, jedynie zaczyn do wypieku na dzień następny... Nierzadko enkawudziści nie pozwalali na pakowanie żywności, bo „Tam wsio budiet, wam nie nada”(ros.)9.

W trakcie kilkutygodniowej drogi warunki transportu były tragiczne. Bydlęce wagony ot-wierano, by wybrani mężczyźni (zazwyczaj dwóch z każdego wagonu) mogli wyjść po kipia-tok10, który pobierali z parowozu11. Zdarzało się, że jedno wiadro wody podane w ciągu dnia

5 CDZWiP UP to jednostka naukowo-badawcza działająca w ramach Wydziału Humanistycznego Uniwersy-tetu Pedagogicznego w Krakowie, w 2014 r. uznana przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego za specjalne miejsce pracy badawczej. Więcej na: www.zsylkiwypedzenia.up.krakow.pl. CDZWiP rejestruje notacje świadków historii, tak w Polsce, jak i za granicą (m.in. kolejne liczne misje do Wielkiej Brytanii, Australii, Kanady czy Izraela).

6 Słownik Języka Polskiego, t. 3, pod red. M. Szymczaka, Warszawa 1989, s. 263.7 Wywiad z Józefą Bielinowicz, przeprowadzony prze dra H. Chudzio oraz A. Hejczyk, październik 2010,

Leicester, Wielka Brytania.8 G. Kowalski, Warunki życia codziennego na zesłaniu, „Zesłaniec” 2008, nr 36, s. 25–48.9 Wam nic nie potrzeba, tam wszystko będzie”(ros.).10 Kipiatok (ros.) — wrzątek.11 Wywiad z Władysławem Kopcem, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz A. Hejczyk, październik 2012,

Nottingham, Wielka Brytania.

Smak wygnania… doświadczenia polskich sybiraków w latach 1940–1942 241

musiało wystarczyć dla 25–72 osób12. Jak wspomina Emilia Bisiewska, ten kipiatok strasz-nie śmierdział, ale był przynajmniej gorący13. Deportowani radzili sobie na wszelkie możliwe sposoby, by zaspokoić pragnienie. Większość relacji jest niemal identyczna. Podczas lutowej wywózki w 1940 r., zdrapywano ze ścian szron lub ściągano śnieg zza okna wagonu, by móc go potem roztopić i pić14. Ściągano zwisające sople, by dzieci mogły je jeść15. Dosłownie li-załam szron z wagonu, żeby zaspokoić pragnienie, relacjonowała Teresa Kostelecka16. Ludzie posuwali się do ostateczności, próbowaliśmy nawet pić mocz 17.

Oprócz własnych zapasów oraz kipiatoku podstawę transportowego wyżywienia stanowiła zupa. Lecz czy można nazwać takim mianem wodę z rybim tłuszczem w czerwono-brunatnym kolorze18 bądź wywar, w którym pływały pojedyncze jęczmienne płatki zalane olejem? [Zupa] śmierdziała na odległość, u nas świnie by tego nie jadły19, wspominał jeden ze świadków hi-storii. Deportowanym podawano do jedzenia również mocno solone ryby20 bądź kaszę goto-waną na słonym wywarze z podobnego gatunku ryby morskiej. By móc cokolwiek z tej słonej brei przełknąć, ludzie musieli ją rozcieńczać wodą, której przecież tak bardzo brakowało...21, relacjonował jeden z zesłańców. Przy tak ograniczonych ilościach płynów, tym bardziej po-wodowało to dotkliwe pragnienie.

Racje żywnościowe dostarczane przez Sowietów nie były adekwatne do liczby osób. Jak wspominają Sybiracy, co najwyżej raz dziennie strażnicy wrzucali do wagonu garść czerstwego chleba i trzeba było mieć szczęście, by znaleźć się wtedy w pobliżu drzwi lub okna, ponieważ nie wystarczyło go dla wszystkich22. Podobne obrazy bochenka chleba podawanego przez dziurę w drzwiach zachował w pamięci Adam Gazur23. Nie można go było nawet nazwać chlebem... Było to coś czarnego, piekącego i gorzkiego24. Tego rodzaju „dieta” była szczególnie uciążli-wa dla ludzi starszych i dzieci. Już na tym etapie zsyłki zdarzały się zgony, nie tylko z powo-du wyziębienia. Nie bez znaczenia był fakt, że pożywienie było marnej jakości. Jak wypuścili

12 E. Kowalska, Przeżyć aby wrócić! : polscy zesłańcy lat 1940–41 w ZSRR i ich losy do roku 1946, Warsza-wa, 1998, s. 102.

13 Wywiad z Emilia Bisiewską, przeprowadzony przez Alicję Śmigielską, październik 2010, Leicester, Wiel-ka Brytania

14 A. Głowacki, Deportacje dzieci i młodzieży w głąb Związku Sowieckiego w latach 1940–41, [w:] Polskie dzieci na tułaczych szlakach 1939–50, J. Wróbel, J. Żelazko, Warszawa, 2008, s. 28.

15 Wywiad z Eugenią Kamińską, przeprowadzony przez A. Hejczyk, październik 2012, Nottingham, Wielka Brytania.

16 Wywiad z Teresą Kostelecką, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, październik 2012, Nottingham, Wielka Brytania.

17 Tak było... Sybiracy, Ratunkiem była nadzieja, t. 12, pod red. A. Szemiotha, Kraków 2007, s. 286.18 Tak było... Sybiracy, Wywiezione do Kazachstanu, t. 7, Kraków 2001 s. 31.19 Tak było... Sybiracy, Na dalekiej Północy, t. 11, Kraków 2004, s. 80.20 Wywiad z Emilia Bisiewską, przeprowadzony przez A. Śmigielska, październik 2010, Leicester, Wielka

Brytania.21 Wywiad z Kazimierzem Roszkowskim, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz K. Odrzywołek, kwie-

cień 2013, Bradford, Wielka Brytania.22 L. Taylor, Polskie sieroty z Tengeru, Poznań 2010, s. 22.23 Wywiad z Adamem Gazurem, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, październik

2012, Nottingham, Wielka Brytania.24 Tak było... Sybiracy, t 12., dz. cyt. s. 238.

242 Katarzyna Odrzywołek Alicja Śmigielska

[ludzi] po 12 dniach z wagonów, na godzinę, to jedzono trawę z głodu…25. Prawdziwy smak wygnania Polacy poczuli jednak w miejscu docelowego przeznaczenia...

Smak zesłania...

Za aprowizację na zesłaniu odpowiadały władze poszczególnych „osiedli” (posiłków, koł-chozów, sowchozów)26. Dzienny przydział żywności zależał od miejsca zesłania (normy kształ-towały się między 0,4 kg–1 kg chleba dla osoby pracującej oraz 0,2–0,5 kg dla niepracującej). Zdarzało się, że dzienne racje były nader „obfite”, np. rano zesłańcy dostawali 400 gramów ciemnego chleba oraz ciecz imitującą kawę, na obiad rybną zupę, a wieczorem nawet kilka ły-żek kaszy27. Jak wspomina Regina Wagner, w jej posiłku było zgoła inaczej. Zupa była taka jak woda. Może dwa, trzy listki było widać na tej zupie28. Inna z Sybiraczek wymieniała „aż” drugi rodzaj polewki w której [człowiek] gonił (…) szkielety z ryby29. Kolejny z zesłańców zapamię-tał zupę mołczonkę 30 przygotowywaną z wody i mąki, którą również mieli zaspokoić głód...

Na jedzenie trzeba było jednak zapracować, żywność była bowiem skrupulatnie rozdzie-lana w myśl zasady: Kto nie rabotajet, tot nie kuszajet31. W wielu relacjach jak mantra po-wtarzają się wspomnienia ludzi przymierających głodem, pozbawionych energii, a mimo to zmuszanych do pracy ponad ich siły32. Od osiągnięcia tzw. normy zależało więc życie polskich zesłańców. Jak wspominał Józef Wojciechowski, żeby wykonać 100% normy, to trzeba było ciężko pracować. Zawsze byłem głodny...33.

Żywność sprzedawano również na kartki. Za pracę w naszym posiołku płacono ruble, otrzymywało się też odpowiedni talon w stosunku do wykonanej normy, za który w miejsco-wej ławoczkie (ros. sklepik) można było kupić chleb, a zupę w stołowe (ros. stołówka)34. Ceny produktów były bardzo wysokie i nieadekwatne do zarobków. Za kupno dodatkowego jedze-nia nierzadko odpowiedzialne były młodsze dzieci lub osoby starsze nieobjęte nakazem pra-

25 A. Dobroński, Sybir w oczach dzieci. Z materiałów odnalezionych w Instytucie Polskim w Londynie, [w:] Exodus. Deportacje i migracje (wątek wschodni) Stan i perspektywa badań, pod red. M. Zwolskiego, War-szawa — Białystok 2008, s. 106.

26 Autorki, opierając się głównie na wspomnieniach ówczesnych dzieci, nie opisują sytuacji w łagrach czy ciężkich obozach pracy.

27 W. Hort (H. Ordonówna), Tułacze dzieci, Warszawa 1990, s. 20.28 Wywiad przeprowadzony z Reginą Wagner przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, kwiecień 2013,

Leeds, Wielka Brytania.29 Wywiad z Antoniną Skoczeń, przeprowadzony przez, dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską październik 2012,

Nottingham, Wielka Brytania.30 Wywiad z Tadeuszem Kwiatkowskim, przeprowadzony przez A. Śmigielską, kwiecień 2013, Leeds, Wiel-

ka Brytania31 Kto nie pracuje, ten nie je. (ros.).32 Wywiad z Józefem Leszczyńskim, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz K. Odrzywołek, kwiecień

2013. Leeds, Wielka Brytania.33 Wywiad z Józefem Wojciechowskim, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, kwiecień

2013, Bradford, Wielka Brytania.34 Tak było... t. 11., dz. cyt. s. 24.

Smak wygnania… doświadczenia polskich sybiraków w latach 1940–1942 243

cy. Aby zaopatrzyć rodziny w żywność, często wstawały one wczesnym rankiem i zajmowały miejsce w kolejce po chleb. Ich poświęcenie nie zawsze zwieńczone było sukcesem. Jak wspo-mina Teresa Juchniewicz, nieraz ludzie pchali się tak bardzo, że w tłumie można było stracić życie. A chleba i tak nie wystarczało dla wszystkich35. Między innymi dlatego też, najmłodsi zesłańcy, poniżej obowiązkowego wieku przeznaczenia do robót, dobrowolnie podejmowali trud katorżniczej pracy36.

Smak chleba...

Wartość energetyczna wydawanego chleba była niska. Jednak ta „czarna cegiełka” stano-wiła na zesłaniu najbardziej pożądany obiekt. Jak wspominał Adam Gazur wszyscy żyli tylko nadzieją, że dostaną choć trochę więcej chleba37, mimo że był bardzo ciężki i słony, a w kon-systencji przypominający glinę38. To było jedyne marzenie — najeść się chleba do syta nim człowiek zamknie oczy na wieki39. Bardzo często to najmniejsi zapamiętują niezwykłe smaki i zapachy z dzieciństwa. Pamiętam jak moja mama dostawała kawałek chleba i ten chleb kro-iła. Sobie kawałeczek i mnie zostawiała. Gotowała wodę i wieczorem ten chleb drobiła i wrzu-cała na gotującą się ciecz. To była nasza kolacja, opowiadała Irena Gunderlach40. Grażyna Za-morska, mając kilka lat, również nie myślała o wiktuałach... Kiedy z matką leżały przytulone do siebie, wspominały przedwojenną Warszawę i niezwykłe ptysie serwowane w cukierni. Na Syberii pragnęła tylko kawałka chleba41. Niektórzy z Polaków faktycznie jedli go na zesłaniu już tylko pod postacią „deseru”42. Inna z Sybiraczek, która w tym czasie była już osobą doro-słą, zesłańczy chleb jednoznacznie kojarzyła z bólem. Podczas pracy w tajdze przy wycince drzew, wszystko zamarzało, chleb również. By móc jeść, trzeba go było najpierw odgrzać w og-nisku na patyku. Po takim zabiegu i tak trzeba było go gryźć jak lody, tak że aż zęby bolały43.

Polacy próbowali sami wypiekać pieczywo. Chodzili „masaczyć” — czyli zbierać kło-ski zbóż, lecz z prosa nie dało się upiec chleba, tylko placki na wysokość patelni. Mąka mia-

35 Wywiad z Teresą Juchniewicz, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Hejczyk, październik 2010, Leicester, Wielka Brytania.

36 Daniel Boćkowski, Jak pisklęta z gniazd, Dzieci polskie w ZSRR w okresie II wojny światowej, Warszawa 1995, s. 49.

37 Wywiad z Adamem Gazurem, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, kwiecień 2013, Bradford, Wielka Brytania.

38 Wywiad z Aleksandra Klimą, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz K. Odrzywołek, kwiecień 2013, Bradford, Wielka Brytania.

39 Wywiad z Józefem Wojciechowskim, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, kwiecień 2013, Bradford, Wielka Brytania.

40 Wywiad z Ireną Gunderlach, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Hejczyk, październik 2010, Leicester, Wielka Brytania.

41 Wywiad z Grażyną Zamorską, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz A. Hejczyk, październik 2012, Nottingham, Wielka Brytania.

42 Wschodnie losy Polaków..., s.39.43 Wywiad z Eugenią Kamińską, przeprowadzony przez A. Hejczyk, październik 2012, Nottingham, Wielka

Brytania

244 Katarzyna Odrzywołek Alicja Śmigielska

ła ostre otręby, które kaleczyły jelito44. Czasem nie było innego rozwiązania. By ratować się przed pewną śmiercią, zamiast chleba zesłańcy już tylko żuli zboże, tak jak zwierzęta. Jadło się to, co się jadło. Człowiek z głodu palce obgryzał. W tym śniegu wiele nie było, wspominała Emilia Bisiewska45. Na południu ZSRS, mimo iż wszyscy wiedzieli, że nie stanowi to zdrowe-go pożywienia46, zastępstwem chleba były tzw. makuchowe sprasowane placki (otręby, które pozostawały po wytłoczeniu oleju). Stanowiły one paszę dla zwierząt, głównie dla wielbłą-dów47. Alina Frost, opisując ich smak, opowiadała, iż nie wie, co było bardziej gorzkie, czy to co jadła, czy jej głodowe dziecinne łzy48.

Biały chleb pojawiał się tylko w „wielkie święta”, takie jak np. Dzień 1 Maja. Dostęp do niego dla zesłańców graniczył z cudem49. Jak opowiadała jedna z Sybiraczek, kiedy matka przyniosła białą bułkę, ona, jako najstarsza z dziewczynek, robiła dla wszystkich kanapki ka-wałek czarnego chleba i kawałeczek tej białej bułeczki...50. Wówczas to był prawdziwy rarytas.

Smak głodu...

Kiedy podczas rejestrowania wspomnień świadków historii padało pytanie o głód, pojawiała się chwila zastanowienia, zadumy, często i wzruszenia. Sybiracy, wracając myślami do okresu wojny, nierzadko przyrównywali siebie do zwierząt. Mówili o wyzbyciu się ludzkich uczuć i kie-rowaniu się instynktem samozachowawczym w walce o przetrwanie51. Głód zaburzał bowiem prawidłowe funkcjonowanie organizmu człowieka. W piramidzie potrzeb Masłowa znajduje się on na czołowym miejscu w zbiorze potrzeb fizjologicznych (gdy nie są zaspokojone, dominują nad wszystkimi innymi). Uczucie głodu doprowadzało więc do pogorszenia nie tylko kondy-cji fizycznej, ale i psychicznej zesłańców52. Nieraz koło stołówki to kości rybne ssałem, bo jak człowiek jest głodny, to żyletki się chwyta żeby się ocalić53 opowiadał jeden z deportowanych.

Każdy z Sybiraków ma jednak swoją własną definicję głodu. Jedną z najbardziej obrazo-wych może być ta, opisującą głód — który boli i niszczy ciało jak choroba, który robi z czło-wieka zwierzę żrące trawę, korę drzew, badyle, który zmusza człowieka do kradzieży okruchów

44 Tak było..., t. 12, dz. cyt., s. 168.45 Wywiad z Emilią Bisiewską, przeprowadzony przez A. Śmigielską, październik 2010, Leicester, Wielka Brytania.46 Wywiad z Genowefą Świderską, przeprowadzony przez A. Śmigielska oraz M. Solarza, październik 2013,

Birmingham, Wielka Brytania.47 Wywiad z Aleksandrą Klimą, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz K. Odrzywołek, kwiecień 2013,

Bradford, Wielka Brytania.48 Wywiad z Aliną Frost, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz A. Śmigielską, kwiecień 2013, Leeds,

Wielka Brytania.49 G. Kowalski, dz. cyt., s. 30. 50 Wywiad z Danutą Wolny, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, kwiecień 2013, Brad-

ford, Wielka Brytania.51 Wywiad z Emilią Bisiewską, przeprowadzony przez A. Śmigielską, październik 2010, Leicester, Wielka

Brytania.52 R. Sharman, Głód historia nienaturalna, Warszawa 2011, s. 25. 53 Wywiad z Konstantym Staszkiewiczem, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz A. Śmigielską, paździer-

nik 2012, Nottingham, Wielka Brytania.

Smak wygnania… doświadczenia polskich sybiraków w latach 1940–1942 245

chleba umierającemu i zjedzeniu matce ostatniego łyku wodnistej zupy bez zastanawiania się, czy sama nie jest głodna54.

Głód odciskał swoje piętno... Brak odpowiedniego pożywienia powodował bowiem liczne choroby. Zesłańców szczególnie dotykała awitaminoza, kurza ślepota, szkorbut, anemia, de-zynteria, dur brzuszny. Jak wspominał Adam Gazur, w wyniku niedożywienia stracił wzrok. To trwało dopóki człowiek nie dostał rybiego tranu, albo wątroby. Jak koń zdechł, to szybko się wymajstrowało wątrobę, żeby strażnicy nie widzieli. To było jedyne lekarstwo55.

Matki, odmawiając sobie jedzenia, by tylko wykarmić dzieci, zapadały na szkorbut, który przybierał formę np. czarnych plam po całym ciele i w ustach56. W tak ekstremalnych sytua-cjach ludzie radzili sobie na wszelkie możliwe sposoby, by tylko ratować życie. To jest nie do opowiedzenia co się jadło. Mnie to się nawet wydaje, że to mi się śniło. Bo to jest nie do uwie-rzenia, że ja tyle przeszłam i nadal żyję... wspominała jedna z deportowanych, która jako mała dziewczyna pracowała w garbarni. Żywiła się resztkami tłuszczu pozostawionego na skórach... 57.

Smak lata....

Podstawą przetrwania stał się spryt, instynkt i silna wola. Zesłańcy starali się uzupełniać dietę na wszystkie możliwe sposoby. Szansa na zdobycie dodatkowego pożywienia pojawiała się w trakcie niezwykle krótkiego lata. Zbierano wówczas zwłaszcza grzyby (przechowywane później w postaci solonej, marynowanej bądź suszonej)58. Zdarzały się w związku z tym i nie-szczęśliwe wypadki. Jak wspomina jeden ze świadków historii, wielu ludzi takimi grzybami się otruło, ale i tak jedliśmy, kiedy nic innego nie było59. Flora i fauna syberyjskiej tajgi czy kazachskiego stepu różniły się bowiem od tej, znanej z Polski. Jak relacjonował inny z zesłań-ców, przetrwanie zapewniły im żurawiny i czarne jagody60. Matki ratowały rodziny zupą goto-waną na bazie ziół61. Doskonałym jej uzupełnieniem były pokrzywy62 oraz szczaw63. Pito sok

54 H. Łappo, Z Kresów Wschodnich II RP na wygnanie, Londyn 1992, s. 115.55 Wywiad z Adamem Gazurem, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, kwiecień 2013,

Bradford, Wielka Brytania.56 Wywiad z Konstancją Przetakiewicz, przeprowadzony przez dra A. Szope oraz A. Hejczyk, październik

2012, Nottingham, Wielka Brytania.57 Wywiad z Krysyną Kucułyma, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, Nottingham,

2012, Wielka Brytania.58 Wywiad z Teresą Tyszką, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, kwiecień 2013, Brad-

ford Wielka Brytania.59 Wywiad z Kazimierzem Jeżewskim, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz K. Odrzywołek, kwiecień

2013, Bradford, Wielka Brytania.60 Wywiad z Ryszardem Wolnym, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz K. Odrzywołek, kwiecień 2013,

Bradford, Wielka Brytania.61 Wywiad ze Stanisławą Woropaj, przeprowadzony przez K. Kędziorę, październik 2010, Leicester, Wielka

Brytania62 Wywiad z Ireną Ciecierską, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz A. Hejczyk, październik 2014, Not-

tingham, Wielka Brytania.63 Wywiad z Wandą Szuwalską, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Hejczyk, październik 2012,

Nottingham, Wielka Brytania.

246 Katarzyna Odrzywołek Alicja Śmigielska

z brzozy, który stanowił cenne źródło witamin, mikro- i makroelementów64. Nawet najmłodsze dzieci pomagały w zdobywaniu pożywienia. Wyszukiwały młode pędy roślin, bądź polowa-ły na małe zwierzęta. Stanisława Woropaj zapamiętała, jak jej 6-letni brat chodził wiosną po drzewach i szukał gniazd. Wyjmował z nich jajka, które później gotowali65. Inna z Sybiraczek po szkole łowiła na wędkę maleńkie rybki. Tuzin stanowił kolację dla całej rodziny...66. Ze wspomnień jednego ze świadków dowiadujemy się, że jedzono również mięso susłów, na które polowano w stepie. Wytapiano nawet z nich tłuszcz, który nigdy nie zastygał67. Wyszukiwano pozostawione na polach ziemniaki, kłosy zbóż a nawet ziarna traw68. Koniczynę się jadło (…) wszystko żeby tylko żyć, wspominała Teresa Kostelecka69. Z kory wybranych gatunków drzew próbowano robić mąkę. Szczególne właściwości posiadała lipa nazwana „drzewem życia”. Wysuszona, zmielona kora zarzucana na wrzątek tworzyła galaretowatą zawiesinę-substytut zupy. Wiosną miękkie fragmenty kory brzozowej jedzono na surowo70.

Smak codzienności...

Wartość kaloryczna oraz smakowa posiłków przygotowywanych przez samych zesłańców była fatalna. Mimo wszystko starano się stłumić wykańczające uczucie pustki. Żołądki wy-pełniano głównie plackami pieczonymi na blasze, często przyrządzanymi z popsutych ziem-niaków (wraz z ziemią)71, bądź z proszku otartych, bądź z leszczyny72. Ratowano się lebiodą. W połączeniu z dzikim czosnkiem była namiastką szpinaku73. Gorąca ciecz stanowiła imitację zupy. Mógł nią być wywar na startym ziemniaku74 bądź zmielonych, a następnie przesmażo-nych ziarnach buraków cukrowych (zagotowane były gorzkie jak piołun)75.

Zesłańcom brakowało przede wszystkim białka i tłuszczu, nie gardzono więc nawet zna-lezioną w polu padliną, która po wielokrotnym obgotowaniu nadawała się do spożycia76. Jak

64 Wywiad z Aleksandrą Klimą, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz K. Odrzywołek, kwiecień 2013, Bradford, Wielka Brytania.

65 Wywiad ze Stanisławą Woropaj, przeprowadzony przez K. Kędziorę, październik 2010, Leicester, Wielka Brytania.

66 Wywiad z Teresą Tyszką, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, kwiecień 2013, Brad-ford, Wielka Brytania.

67 Wspomnienia Sybiraków, relacje źródłowe, Bystrzyca Kłodzka 2008, t. 2., s. 101.68 A. Głowacki, Ocalić i repatriować: opieka nad ludnością polską w głębi terytorium ZSRR: (1943–1946),

Łódź 1994, s. 38. 69 Wywiad z Teresą Kostelecką, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, październik 2012,

Nottingham, Wielka Brytania.70 G. Kowalski, dz. cyt., s. 33. 71 Wywiad z Teresą Kostelecką, październik 2012, Nottingham, Wielka Brytania.72 Tak było...,t. 12., dz. cyt.., s. 19.73 Wywiad z Teresą Tyszką, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, październik 2012,

Nottingham, Wielka Brytania.74 Wywiad z Aliną Frost, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz A. Śmigielską, kwiecień 2013, Leeds,

Wielka Brytania75 Tak było... Powrócili, t. 10, Kraków 2008, s. 52.76 Wywiad z Aleksandra Klimą, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz K. Odrzywołek, kwiecień 2013,

Leeds, Wielka Brytania.

Smak wygnania… doświadczenia polskich sybiraków w latach 1940–1942 247

relacjonowała Eugenia Kamińska, jej rodzinie życie uratował padnięty wół, którego mięsem żywili się przez kilka dni77. Przypaliłem [niewyprawioną końską] skórę na ogniu, a gdy zwi-nęła się prawie w rurkę i niemal zwęgliła, skonsumowałem ją. Wtedy marzyło się o zdobyciu czegokolwiek co można by wziąć do ust78, wspominał jeden z zesłańców. O tragizmie sytua-cji tych ludzi świadczy kanibalizm, który również miał miejsce. Z innej relacji dowiadujemy się, iż z powodu braku mleka, jedna z matek karmiła niemowlę własną krwią...79. Aby zdobyć pożywienie, Sybiracy kradli. Ze zdobytego ziarna gotowali tzw. łapszę, czyli kluski z mąki razowej80. Wielu zesłańców radziło sobie w jeszcze inny sposób. Zbierali odpady z obozowej kuchni, które były wyrzucane na śmietnik. Łupiny z ziemniaków i cebuli gotowano później w metalowych menażkach, gdyż garnków często też nie posiadano81.

Smak dzieciństwa...

Matki, mimo wszystko, próbowały sprawić swoim pociechom odrobinę przyjemności. W relacjach wielu świadków historii pojawiają się opisy dziecinnych przysmaków, np. herbaty parzonej z suszonych owoców poziomki82. Z długo gotowanych plastrów buraków powstawa-ła gęsta masa. Z niej formowano tzw. pochlobki — słodkie karmelki83. Duże znaczenie miała wyobraźnia wystawiona na ogromną próbę. I tak zmarznięta marchewka i buraki siekane na kawałki stawały się smacznymi cukierkami, chleb nacierany czosnkiem — kanapką z kiełba-są.84 Najmłodsze dzieci często musiały iść do dietsadu85. Tam dostawały posiłek, zazwyczaj kaszę manną. Jak opowiadała Eugenia Pieniążek, była taka smaczna, że ja jak przyjechałam do Polski, to wszędzie jej szukałam... nie mogłam znaleźć. W Anglii już tak mi nie smakowała. Mama zawsze później mi tłumaczyła, że była taka pyszna, bo byłam bardzo głodna...86.

Smak świąt...

Podczas świąt Sybiracy starali się szczególnie dbać o to, by te dni były inne, nie tylko pod względem duchowym. Zawsze znalazło się coś wyjątkowego, co odróżniało uroczyste chwi-

77 Wywiad z Eugenią Kamińską, przeprowadzony przez A. Hejczyk, październik 2012, Nottingham, Wielka Brytania.

78 Tak było..., dz. cyt., t. 10, s. 41.79 Wywiad z Ewą Nowak, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, luty 2014, Tarnów80 Tak było...,t. 7, dz. cyt., s. 34.81 Wywiad z Emilią Bisiewską, przeprowadzony przez A. Śmigielską, październik 2010, Leicester, Wielka Brytania.82 Wywiad ze Stanisławą Woropaj, przeprowadzony przez K. Kedziorę, październik 2010, Leicester, Wielka

Brytania.83 Tak było... t. 10., dz. cyt., s. 53.84 Wywiad z Stefanią Freyer, przeprowadzony przez, dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, październik 2012,

Nottingham, Wielka Brytania.85 Przedszkole, żłobek (ros.).86 Wywiad z Eugenią Pieniążek, przeprowadzony przez A. Śmigielską, październik 2012, Nottingham, Wiel-

ka Brytania.

248 Katarzyna Odrzywołek Alicja Śmigielska

le od głodowej codzienności. Na Wigilię przygotowywano np. zupę z białej mąki, czy sałatkę z gotowanych w mundurkach ziemniaków, czerwonych buraczków i cebuli. Zamiast opłat-ka dzielono się, jakże symbolicznie... chlebem87. Niestety, nie zawsze można było świętować przy takich dobrodziejstwach. Jak wspominała Antonina Skoczeń, przyszedł Wielki Piątek. Wielkanoc, która na zawsze zapadła jej w pamięć. Przez 3 dni cała rodzina nie jadła w ogóle. Nie było absolutnie nic...88.

Smak Ojczyzny...

Niektórzy z zesłańców otrzymywali paczki żywnościowe z Polski. Takie przesyłki były wybawieniem od śmierci głodowej. Można w nich było znaleźć np. kaszę oraz słoninę. To był niesamowity luksus89. Jak wspominała inna z Sybiraczek, cała wioska z Polski złożyła się na paczki dla nas. Wszystko tam było. Nawet taka ogromna kapusta. Myśmy z tej kapusty liście surowe odrywali i jedli.

W zimie transporty nie docierały, zdarzało się więc, że paczki dochodziły dopiero na wios-nę. Wtedy jedzenia było już zepsute90. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej sytuacja żyw-nościowa uległa pogorszeniu. Wstrzymano ruch pocztowy, w obozach podniesiono i tak już wysokie normy pracy. Po niedługim czasie przywrócono wcześniejsze praktyki. Spora część paczek, zanim dotarła pod wyznaczony adres, była niestety kradziona bądź dekompletowana91.

Smak amnestii...

W wyniku podpisanego układu Sikorski-Majski92 ludność cywilna mogła opuścić dotych-czasowe miejsca pobytu. Zesłańcy ruszyli na południe ZSRS ku formującemu się polskiemu wojsku. Podróż organizowano na własną rękę. Mieliśmy suszony chleb. To było coś, co każdy miał w worku, wspominała Wanda Szuwalska93. Podejmowano różne próby by oszukać łak-

87 W. Myśliwski, Wschodnie losy Polaków, t.1, Łomża 1991, s. 44.88 Wywiad z Antoniną Skoczeń, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, październik 2012,

Nottingham, Wielka Brytania.89 Wywiad z Emilią Bisiewską, przeprowadzony przez Al. Śmigielską, październik 2010, Leicester, Wielka Brytania.90 Wywiad z Konstancją Przetakiewicz, przeprowadzony przez dra Ad. Szopę oraz An. Hejczyk, październik

2012, Nottingham, Wielka Brytania.91 G. Kowalski, dz. cyt., s. 32. 92 Układ Sikorski-Majski — Układ zawarty 30 VII 1941 r., pomiędzy Polską a ZSRR. Przywracał stosunki

dyplomatyczne zerwane z chwilą ataku ZSRR na Polskę (17 IX 1939 r.). Układ podpisali premier Rzą-du RP na uchodźstwie, gen. Władysław Sikorski i ambasador ZSRR w Londynie, Iwan Majski. Na jego mocy powstała Armia Polska w ZSRR przemianowana potem na II Korpus Polski pod dowództwem gen. Władysława Andersa. W protokole dodatkowym znalazł się również zapis stanowiący o „amnestii” dla obywateli polskich: więźniów politycznych oraz zesłańców znajdujących się w łagrach, więzieniach i gu-łagach na terenie całego ZSRR, [w:] E. Duraczyński, Rząd Polski na uchodźstwie 1939–1945 organizacja, personalia, polityka, Warszawa 1993, s. 45.

93 Wywiad z Wandą Szuwalską, przeprowadzony przez dra H.Chudzio oraz A. Hejczyk, październik 2012, Nottingham, Wielka Brytania.

Smak wygnania… doświadczenia polskich sybiraków w latach 1940–1942 249

nienie. Mamusia zawsze mówiła ugryź [kawałek chleba] i trzymaj w buzi. Połknij wtedy jak już musisz. To nas w trakcie drogi trzymało [przy życiu]94. Tułacze musieli również samodzielnie zaopatrywać się w żywność. Zdarzało się, że transporty pociągów zatrzymywały się nawet na kilka dni. Jedzenia nie było, tylko to co się ukradło95. Choć wszystkim doskwierał głód, a zdo-bycie pożywienia graniczyło z cudem, ludzie mimo wszystko starali się sobie wzajemnie po-magać. Dostęp do wody pitnej również był ograniczony. Studni brakowało. Często było w nich niewiele wody bądź była niezdatna do spożycia. My teraz pijemy wodę z rowu, przecedzamy, żeby robaków i żuczków nie było, gdyż w studni jeszcze gorsza woda (...) sam muł96 — może-my przeczytać w jednej z relacji.

Kiedy zesłańcy w drodze do „wolnego świata” dotarli do Uzbekistanu, jak wspominają — paradoksalnie tam dopiero zaczęła się ich prawdziwa gehenna97. Tam był najgorszy okres. (…). Głód, głód, głód98. Zorganizowanie miski zupy graniczyło z cudem, a szczytem marzeń stała się kromka chleba99.

Najczęściej ratunkiem od śmierci głodowej był handel wymienny. Jak relacjonował sam gen. Anders, czasami tylko można było wymienić na żywność część ubrania lub bielizny, ale po dwóch latach niewoli prawie nikt nie posiadał już nic do wymiany100. Jeśli jednak udało się zachować tak „ekskluzywne” przedmioty, jak np. sukienkę, płaszcz bądź drobne ozdoby, sta-nowiły one kartę przetargową. Rodzice spieniężyli prawie wszystko i obrączki ślubne nawet. Mama obrączkę to na kołchozie sprzedała (…) za bochenek chleba wspominał jeden z tułaczy101.

Im dalej od punktów dotychczasowego zesłania, tym wspomnienia byłych zesłańców są bardziej wstrząsające. Kirgizi (…) dali nam [zamiast izby] chlew po owcach. To była zima. Mieszkaliśmy jak świnie. Jak relacjonował dalej jeden ze świadków historii, jedzenie w for-mie mamałygi zostawiali w pojemnikach na dworze, tak jak psu się daje102. Kiedy ojciec in-nej z Sybiraczek nie mógł już pracować w kołchozie, by w zamian otrzymać głodowe racje — dzieci zaczęły jeść trawę...103. Życie stało się koszmarem, codzienną walką o przetrwanie. Bardzo często z ukrycia małoletni obserwowali miejscową ludność. Kiedy ci odchodzili od palenisk — wybierali podpłomyki, które wpadły do popiołu104. Rodzaj pożywienia już przestał

94 Wywiad z Danutą Wolny, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, kwiecień 2013, Brad-ford, Wielka Brytania.

95 Wywiad z Ryszardem Wolnym, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz K. Odrzywołek, kwiecień 2013, Bradford, Wielka Brytania.

96 Wschodnie losy... dz. cyt., , s. 65.97 Wywiad z Edwardem Merkisem, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Hejczyk, październik

2010, Leicester, Wielka Brytania.98 Wschodnie losy Polaków t. 1, s. 65.99 Z Kresów wschodnich..., dz. cyt. s. 77.100 W. Anders, Bez ostatniego rozdziału, Warszawa 2014, s. 136–137.101 Wywiad z Kazimierzem Jeżewskim, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz K. Odrzywołek, kwiecień

2013, Bradford, Wielka Brytania.102 Wywiad z Emilią Bisiewską, przeprowadzony przez A. Śmigielską, październik 2010, Leicester, Wielka Brytania.103 Wywiad z Ireną Kowalską, przeprowadzony przez A. Śmigielską , październik 2012, Nottingham, Wielka

Brytania.104 Wywiad z Heleną Możejko, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, kwiecień 2013,

Bradford, Wielka Brytania.

250 Katarzyna Odrzywołek Alicja Śmigielska

mieć jakiekolwiek znaczenie. Jedliśmy lucernę, jednego upolowanego jeża, jaszczurkę i wro-nę, czasem ukradzione melony i morele105. Obgryzano nawet twarde skóry po arbuzach wraz z pestkami106. Chleb i ziemniaki, których nie było w ogóle, zastępowano morwami. Rośliny te hodowano na pokarm dla jedwabników. Swoim smakiem miały przypominać truskawki107.

Wiele osób, które wówczas były dziećmi, wspomina, że proszono ich, by czuwali przy spuchniętych z głodu rówieśnikach. Teresa Juchniewicz wspomina: Pamiętam dwie dziew-czynki takie umierające. Jedna dziewczynka rozłożyła ręce i prosiła „Matko Boska dać chle-ba”. Tego nigdy nie zapomnę, do końca życia108.

Śmierć zbierała ogromne żniwo. W Uzbekistanie swoją matkę i siostrę pochował również Michał Bortkiewicz. Po latach wspomina, że na cmentarzu było pełno żmij, które pełzały po grobach. Żebym wtedy wiedział, że te żmije są dobre do jedzenia, to bym je jadł109.

Władze nie były w stanie aprowizować tak wielkiej rzeszy uchodźców, którzy zaczęli się skupiać przy formującym się polskim wojsku. Przybywające fale cywili, głównie kobiet i dzieci, próbowano utrzymać z części żołnierskich przydziałów żywieniowych110. Zdarzało się, że zbie-rano resztki po posiłku mundurowych (gulasz, ziemniaki, kaszę), a następnie wszystko razem mieszano w jednym kotle z wrzącą wodą i wydawano wygłodniałym, oczekującym ludziom111. Pamiętam, że chodziłyśmy z maleńkimi puszkami prosić, żeby nam jakieś zupy dali z kuchni tej wojskowej. Jak się dostało trochę to już było naprawdę coś112, wspomina jedna z Sybiraczek.

Smak mięsa...

W wielu relacjach świadkowie historii opowiadają o tym, jak matki, by ratować dzieci przed śmiercią głodową, polowały na żółwie, psy i koty. Z czasem już nawet tych w okolicy nie było...113. Sybiracy ze swojej pamięci woleliby wymazać obrazy, które jak klisze, z wie-kiem coraz częściej powracają.

Ojciec stał z siekierą za drzwiami. Brat młodszy trzymał drzwi, żeby [je] zamknąć, żeby pies jak tylko wszedł to go siekierą [móc zabić]. A ja stałem na zewnątrz, patrzyłem czy ktoś nie idzie... No oczywiście [po zjedzeniu] tę skórę z psa od razu się spaliło.

105 Z Kresów Wschodnich, dz. cyt. s. 118.106 Wywiad z Aleksandrą Klimą, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz K. Odrzywołek, kwiecień 2013,

Bradford, Wielka Brytania.107 Wywiad z Marią Kopiec, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, październik 2012,

Nottingham, Wielka Brytania.108 „Wyszli z ziemi niewoli... W 70. rocznicę podpisania układu Sikorski–Majski”, reż. H. Chudzio, 2011.109 Wywiad z Michałem Bortkiewiczem, przeprowadzony przez A. Śmigielską, sierpień 2010, rozmowa tele-

foniczna.110 W. Anders, Bez ostatniego …,dz. cyt.., s. 38.111 Wywiad z Ryszardem Roszkowskim, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz K. Odrzywołek, kwiecień

2013, Bradford, Wielka Brytania.112 Wywiad z Teresą Tyszką, przeprowadzony przez, dra H. Chudzio oraz A. Śmgielską, kwiecień 2013, Brad-

ford, Wielka Brytania.113 Wywiad z Izabelą Reitter, z domu Kawa, przeprowadzony przez A. Śmigielską, sierpień 2010, rozmowa

telefoniczna.

Smak wygnania… doświadczenia polskich sybiraków w latach 1940–1942 251

Mięso to swoim smakiem przypominało drób. Ktoś mówi, że je takie mięso czy inne, a nam wtedy pies życie uratował, opowiadała Emilia Nowicka114.

W obliczu straszliwego głodu polowano na żółwie. Nie należało to do łatwych zadań. Oszo-łomione zwierzęta przez worki swoimi pazurami dotkliwie raniły plecy i dłonie. Taki proce-der można było przepłacić życiem. Miejscowa ludność wierzyła bowiem, że zabicie żółwia sprowadza na wioskę nieszczęście. Jak nas złapali strasznie zaczęli nas bić (…) Mamusia się rzuciła na ratunek. Do końca życia miała strasznie przeciętą głowę115. Zwierzęta od razu spra-wiano. Żadna część cennego mięsa nie mogła być zmarnowana. Z wnętrza wyjmowano jajka116. Najczęściej z upolowanych gadów gotowano zupę, zupełnie tak jak w Polsce rosół z kury117.

Ludzie nie gardzili nawet rozkładającą się, już zieloną, padliną118. Inna z zesłanych wspo-mina zdechłego wielbłąda, którego w mgnieniu oka, bez zastanowienia „rozebrano” i rozdzie-lono między wygłodniałych tułaczy119. Nikt się wówczas nie zastanawiał, czy zwierzę było chore, z jakiego powodu zdechło, czy mięso nie było skażone...

Smak wolności....

W relacjach ówczesnych dzieci pojawiają się wspomnienia o pierwszych wrażeniach z „wol-nego świata”. Najczęściej dotyczą nowych smaków i zapachów.

Dostaliśmy normalny, jasny, żytni chleb. Mój brat miał wtedy 2 lata. Stał z tą żytnią krom-ką chleba i mówił „Mamo co to jest? Daj mi chleb”. Był przyzwyczajony do tego czarnego chleba, którym żywiliśmy się na Syberii120.

Inny ze świadków wspominał cuchnącą zupę rybną, która wówczas wydawała mu się naj-smaczniejszą na świecie121.

Nim polscy tułacze opuścili „nieludzką ziemię” ZSRS122, musieli przeżyć jeszcze „rejs” przepełnionym statkiem towarowym, na którym warunki urągały ludzkiej godności. Pić nam

114 Wywiad z Emilią Nowicką, przeprowadzony przez A. Śmigielską, październik 2012, Nottingham, Wielka Brytania.

115 Wywiad z Izabelą Reitter, przeprowadzony przez A. Śmigielską, rozmowa telefoniczna, sierpień 2011.116 Wywiad z Aliną Frost, przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz A. Śmigielską, kwiecień 2013, Leeds,

Wielka Brytania.117 Wywiad z Zofią Ćwilewicz, przeprowadzony przez A. Hejczyk, październik 2012, Nottingham, Wielka

Brytania.118 Wywiad z Aleksandrą Klimą przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz K. Odrzywołek, Bradford, kwiecień

2013, Wielka Brytania.119 „Wyszli z ziemi niewoli....”.120 Wywiad z Danutą Kołodziejską i Haliną Wierzbicką, przeprowadzony przez A. Hejczyk oraz A. Śmigiel-

ską oraz Mariusza Solarza, wrzesień 2009, Wrocław.121 Wywiad z Józefem Wojciechowskim, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, kwiecień

2013, Bradford, Wielka Brytania.122 Pierwsza ewakuacja Armii Polskiej z ZSRR miała miejsce w dn. 24 marca do 5 kwietnia. Przetranspor-

towano wówczas koleją do Krasnowodzka, a następnie statkami do portu Pahlawi w północnym Iranie 30 030 żołnierzy oraz 3039 ochotniczek PCK i junaków. Wraz z tymi oddziałami ewakuowano także 10 789 polskiej ludności cywilnej, głównie członków rodzin wojskowych. Łącznie 43 858 osób. Zgodę na pełną

252 Katarzyna Odrzywołek Alicja Śmigielska

się tak chciało... Paski powiązaliśmy i puszką od konserwy [próbowaliśmy] zaczerpnąć wody z Morza Kaspijskiego. (…) Taka słona, gorzka była, że tylko jeden łyk i już nie można było wię-cej pić123. Były przypadki, że ludzie oddawali złote obrączki za kubeczek życiodajnego pły-nu124. Z chwilą zejścia na ląd, ocalonym towarzyszyło uczucie niewypowiedzianej ulgi. Tam już był dla nas raj. (…) Jedzenia było w bród. Mogliśmy wybierać co chcemy. Pamiętam, że dostałem paczkę daktyli. Od razu wszystkie zjadłem — takie smaczne to było”125, wspominał Edward Merkis. Podobne odczucia mieli inni zesłańcy. Na dzieciach robili wrażenie Persowie, którzy przychodzili z owocami, orzechami i gotowanymi na twardo jajkami.126 Już tam mieli-śmy wszystko przygotowane przez Anglików. Pomarańcze, chleb, co tylko człowiek zapragnął. opowiadał Zygmunt Sosnowski127. W pamięci Sybiraków na zawsze utkwił zapach baraniego gulaszu, który spowijał obozowisko128. Podstawą wyżywienia stało się gotowane mięso, któ-re podawano z ryżem129.

Jedzenie, którego tak spragnieni byli wygnańcy, stanowiło również poważne zagrożenie, zwłaszcza przyjmowanie zbyt obfitych, a przede wszystkim tłustych posiłków. Jak wspomina Tadeusz Szpyrka, nasze żołądki były puste, więc zaczęły się żółtaczki, dezynterie, skręty jelit i tak dalej…[ludzie] tak bardzo umierali...130. Wycieńczone, wyjałowione organizmy nie mogły przyswoić pełnowartościowych racji, organizm nie był w stanie wszystkiego strawić. Bardzo istotne w tym przypadku było stopniowe dawkowanie pokarmu. Z relacji innej z zesłanych dowiadujemy się, że cudem przeżyła. To przezorna babcia ustrzegła dzieci przed śmiertelnym niebezpieczeństwem — nie pozwalając jeść aż do zaspokojenia głodu131. Co zaskakujące, je-den ze świadków historii opowiadał wręcz o warcie, którą pełniono wokół obozu po to, by lu-dzie nie kupowali jedzenia od Persów i nie przejadali się...132. Organizmy od razu reagowały

ewakuację oddziałów polskich na Bliski Wschód gen. Władysława Anders otrzymał 26 lipca. W dn. 5–26 VIII 1942 r. nastąpiła całkowita ewakuacja reszty oddziałów formującej się Armii Polskiej w ZSRR, ok. 70 tys. osób, w tym 44 tys. żołnierzy i 25 500 cywilów. Przeprowadzona została transportem kolejowym i morskim przez Morze Kaspijskie do północnej Persji. Łącznie obie ewakuacje, przeprowadzone w mar-cu i sierpniu, objęły 114 tys. osób.

123 Wywiad z Józefem Wojciechowskim, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, kwiecień 2013, Bradford, Wielka Brytania.

124 Wywiad z Eugenią Pieniążek, przeprowadzony przez A. Śmigielską, październik 2012, Nottingham, Wiel-ka Brytania.

125 Wywiad z Edwardem Merkisem, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A.Hejczyk, październik 2010, Leicester, Wielka Brytania.

126 Wywiad z Reginą Wagner, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Śmigielską, kwiecień 2013, Leeds, Wielka Brytania.

127 Wywiad przeprowadzony przez dra A. Szopę oraz A. Hejczyk, październik 2012, Nottingham, Wielka Brytania.128 Wywiad z Ireną Gunderlach, przeprowadzony przez dra H. Chudzio, A. Hejczyk oraz A. Śmigielską, paź-

dziernik 2010, Leicester, Wielka Brytania; wywiad z Stanisławą Giermer, przeprowadzony przez A. Śmi-gielską oraz dra A. Szopę, październik 2012, Nottingham, Wielka Brytania.

129 Wywiad z Zenonem Bengierem, przeprowadzony przez dra H. Chudzio, październik 2012, Nottingham, Wielka Brytania.

130 Wywiad z Tadeuszem Szpyrką.131 Wywiad z Józefą Bielinowicz, przeprowadzony przez dra H. Chudzio oraz A. Hejczyk, październik 2010,

Leicester, Wielka Brytania.132 Wywiad ze Stanisławem Jezioro, październik 2012, Nottingham, Wielka Brytania.

Smak wygnania… doświadczenia polskich sybiraków w latach 1940–1942 253

na zmiany w diecie. Po niewyobrażalnych trudach podróży, kiedy wydawałoby się, że widmo śmierci zostało zażegnane, a ostatecznym przeznaczeniem stał się ratunek, ludzie konali w mę-czarniach, paradoksalnie nie z powodu braku pożywienia, a jego nadmiaru...133 .

Smak traumy...

Jednym ze skutków sybirackich doświadczeń jest tzw. lęk przed głodem, często nazywany syndromem Sybiraka, Sybiru134. W literaturze fachowej zjawisko to określa się mianem syn-dromu KZ (poobozowego)135. Nawet już w wolnym świecie, byli zesłańcy nieustannie robili zapasy136 . Wielu świadków historii naznaczonych piętnem deportacji do dzisiejszego dnia dba o to, by w ich domach nigdy nie zabrakło chleba. Jedna z Sybiraczek pisała: Mam taki idio-tyczny zwyczaj teraz, że gdy kroję chleb, to wszystkie okruszki, co do jednego zbieram palcami i zjadam. Wiem, że teraz to jest śmieszne, ale jest to silniejsze ode mnie...137.

Summary The taste of exile... The experience of Polish Siberians in 1940–1942

This article is devoted to dramatic experience of Poles, who were deported to the Soviet Union during the Second World War. At that time, the ability to adopt to the new conditions and change of a diet de-termined their further existance. The authors sought to define the notion of hunger giving various ex-amples of different ways of dealing with starvation at each part of deported people’s way to the „free world”. What is more, the article discusses consequences of the long malutrition. The data consist mainly of the memories of the witnesses of history collected during scientific missions of the Centre for Docu-mentation of Deportation, Expulsions and Ressetlement. The article is divided into a few thematic parts. Titles of each part start with the word „hunger” which was rarely used in Siberia in a positive context.Key words: hunger, Siberia, exiles, food, a witness to history.

133 Tzw. Refeeding syndrom- zespół ponownego odżywienia (szoku pokarmowego) po raz pierwszy opisany w kontekście II wojny światowej. Chory doznaje go po wprowadzeniu do diety pożywienia, gdy jego or-ganizm jest w stanie chronicznego niedożywienia lub po okresie głodowania. Nieznajomość tego zespo-łu, jego objawów oraz konsekwencji może doprowadzić do diametralnego pogorszenia się stanu zdrowia, często prowadzącego do śmierci.

134 E. Jackowska, Psychiczne następstwa deportacji w głąb ZSRR w czasie drugiej wojny światowej. Przyczy-ny, moderatory, uwarunkowania, Szczecin 2004, s. 55.

135 Syndrom KZ — jest to syndrom poobozowy występujący u byłych więźniów obozów koncentracyjnych. W normalnym życiu osoby te mają trudności z przystosowaniem się do ogółu społeczeństwa. Często mie-wają różnego rodzaju lęki i stany depresyjne. Jednym z syndromów KZ jest gromadzenie chleba i nie-zwykły szacunek do żywności mimo świadomości braku zagrożenia głodem, [w:] P. Filipkowski, Historia Mówiona I Wojna, Doświadczenie Obozu Koncentracyjnego w Perspektywach Narracji Biograficznych, Wrocław 2010. s. 45–55..

136 Wywiad z Lidią Mamer-Granoth, przeprowadzony przez K. Odrzywołek, E. Dyngosz, T. Szygulskiego, maj 2013, Tel Aviv, Izrael.

137 E. Jackowska, Deportacja na Sybir — psychiczne ślady cierpienia, Zesłaniec, nr 34, http://zeslaniec.pl/34/Jackowska.pdf (dostęp: 7 IV 2015 r.).