28

s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

  • Upload
    others

  • View
    1

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

nr 33, styczeń-marzec 2016

MMeerrkkuurriiuusszzHHiissttoorryykkóóww

Archeologia

Nowożytność

XX i XXI w.

Turystyka

Page 2: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

XXI Dni Historyka

Mamy zaszczyt zaprosić Was na kolejne Dni Historyka13 kwietnia o godz. 11 :00

w Auli Instytutu Historii i Stosunków Narodowych.

Wydarzenie rozpoczniemy wykłademdr-a Radosława Koteckego

"Kościół wobec wojny w wiekach średnich".

Naszymi gośćmi będą Fundacja "Zamek Bydgoski"oraz Koronowska Komandoria Templariuszy.

W programie prezentacja ubioru, uzbrojenia orazsprzętu obozowego rekonstruktorów (XIII-XV w.)

Czekamy na Was :)

Koronowska

Komandoria

Templariuszy

Page 3: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

3

Witajcie!

Przed Wami trzydziesty trzeci numer naszego kwartalnika. Tym razem prezentujemyciekawostki z dziedziny archeologii, nowożytności, turystyki oraz gościnnie z zakresu filozofii.Informujemy także, że nastąpiła zmiana w zarządzie Studenckiego Koła Historyków. Swojąkadencję zakończyła wiceprezes Natalia Habecka, a jej miejsce zajęli Martyna Przybyszewska orazŁukasz Grubczyński.

Zachęcamy do lektury Merkuriusza Historyków oraz zapraszamy na XXI Dni Historyka już13 kwietnia.

Życzymy również zdrowych, pogodnych Świąt Wielkanocnych oraz mokrego Dyngusa :)

Gabriela Frischke

Stopka redakcyjna:

Redaktor naczelna: Gabriela Frischke

Skład: Gabriela Frischke

Okładka: kościół św. Andrzeja w Londynie (1532) fot. Paweł Urbanowski;

Wydawca: Studenckie Koło Historyków UKW

Kontakt: [email protected]

Strona internetowa: skhukwbydgoszcz.jimdo.com

Facebook: www.facebook.com/SKHUKW

Spis treści

Kobieta wojowniczka w krajach nordyckich w średniowieczu... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .4

Polacy na Kremlu... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .7

Michał Michalewicz - krótki biogram.... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .9

Błędy polskich dowódców na początku Powstania Chmielnickiego... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .10

Osobliwości XVIII w. - polskie damy bezwstydne?... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .12

Prohibicja jednoczy ludzi, czyli sposób Amerykanów na omijanie XVIII poprawki... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .15

Czołg piechoty A12 Matilda - część 1 ... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .17

Sartre i de Beavoir - para powojennej Europy... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .20

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .23

O gotyckich kościołach Londynu słów kilka... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .24

Ogłoszenia... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .27

Page 4: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

4

reya, bogini miłości, płodności i  magii,była także boginią wojny. Islandzkie sa-gi poświęcają wiele uwagi kobietomi  również wspominają o  tych walczą-

cych. Saga o  Eryku Rudym i  Saga o  Torfinie Kar-sefni wspominają o  Gudridzie Þórbjörnsdóttir,która uczestniczyła w  wyprawach do Grenlandii,a  nawet Winlandii (Ameryki). W  Sadze o  Egiluznajdujemy opowieść o  Þorgerdzie, córce EgilaSkallagrímssona, awanturnika i  zabijaki. Land-námabók – Księga o  Zasiedleniu, opisuje dziejesłynnej Aud Głębokomyślącej . Kiedy jej mąż zgi-nął, popłynęła do Islandii i  wzięła w  posiadaniecałą dolinę fiordu Hvammu, od Dogurdaru aż doSkramulaupsa1.Mityczne Walkirie mogły być wzorowane na wo-jowniczkach tzw. "shieldmaiden" albo to kobietypod wpływem opowiadań łapały za broń. Jednąz  najbardziej znanych Walkirii była Brunhilda,o  której losach możemy przeczytać między inny-mi w  pochodzącej z  1220 r. „Pieśni o  Nibylungachnieznanego autora:

„…Za morzami mieszkało krwi królewskiej dzie-cię,Piękna dziewka, jak drugiej nie masz w  całymświecie,Silnej dłoni, a  przy tem cudownej urody;Oszczepem z  rycerzami miotała w  zawody…”2

Kobieta wojowniczka w krajachnordyckich w średniowieczu

F

Manuskrypt Pieśni o Nibelungach

www.pinterest.com

Page 5: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

5

W  kulturze nordyckiej , wojowniczki nie-wątpliwie występowały, natomiast w  rzeczywi-stości dowodów, na ich czynny udział w  walkachjest niewiele.

W  Repton (wieś w  Anglii), znalezionogroby, w  których zostali pochowani nordyccymigranci z  IX w. W  jednym z  nich została pocho-wana kobieta, przy której znaleziono: topór, częścimiecza, oraz seax'y (sztylety typowe dla Germa-nów)3.

Figurka znaleziona w Harby, w Danii w 2012 roku, przedstawiająca kobietę uzbrojoną w miecz i tarczę

www.pinterest.com

Page 6: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

6

W  miejscowości Birka w  Szwecji odnale-ziono w  1870 r. grób bogato zaopatrzonyw  uzbrojenie: dwie tarcze, miecz, dwie włócznie,topór i  sztylet. Ostatnio po badaniach przeprowa-dzonych pod okiem Anny Kjellströmnad, nadszkieletem, osoby pochowanej w  tym grobie oka-zało się, iż jest to kobieta.

Podsumowując, prawdopodobnie było totak jak dziś z  kobietą w  wojsku. Zdarzają się, alenie jest to powszechne. Jest jeszcze zbyt małoznalezisk, aby z  całą pewnością stwierdzić, żewojowniczki były stałym elementem armii nor-dyckich. Kategorycznie zaprzeczyć istnienia ta-kowych również nie można, gdyż są pewneprzesłanki. Pozostaje jedynie czekać na dalszeodkrycia.

Łukasz Grubczyński

Kobiecy grób w miejscowości Birka

www.pinterest.com

1 Rola i pozycja społeczna kobiety w Skandynawii w IX – XI w. Agnieszka Aeglif Czylok(www.bielskadruzynanajemna.cba.pl/pdf/kobieta.pdf)2 Niedola Nibelungów tłum. Ludomił German (https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/niedola-nibelungow.html#s7)3 Warriors and women: the sex ratio ofNorse migrants to eastern England up to 900 AD Shane McLeod(http://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/j .1468-0254.2011 .00323.x/pdf)

Page 7: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

7

Polacy na Kremlu

początkach września 1610 r.,zgodnie z  obietnicą daną boja-rom, Żółkiewski na czele swychsił ruszył ku obozowi szalbierzai  w  wyniku rozmów z  dowódcą

jego oddziałów, Janem Piotrem Sapiehą, uzyskałzgodę jego podkomendnych by porzucili służbęu  Dymitra i  odstąpili od Moskwy. Tenże wrazz  Maryną, która po wydostaniu się z  niewoli po-nownie znalazła się u  boku nowego pretendentado tronu carskiego, zbiegł do Kaługi nie czekającaż schwytają go ludzie hetmana1.

Ucieczka Samozwańca ułatwiła działaniasiemibojarszczyźnie, która wykorzystała zlikwi-dowanie zagrożenia dla stolicy ze strony wojskszalbierza dla jednoznacznego wsparcia kandyda-tury królewicza Władysława do tronu moskiew-skiego. Problemem był jednak pobyt wojsksamego Żółkiewskiego pod murami stolicy, gdyżhetman zobowiązał się, iż nie wprowadzi w  jejmury żołnierzy bez zgody bojarów. Wojsko miałobowiem wycofać się w  okolice Możajska i  tamczekać na rezultaty rokowań poselstwa moskiew-skiego z  Zygmuntem III pod obleganym przez ar-mię polsko-litewską Smoleńskiem.Jesienne słoty, konieczność kontroli nad strate-gicznymi miejscami w  mieście oraz poparcie czę-ści bojarów na czele z  Fiodorem Mścisławskimzadecydowały, że Żółkiewski podjął decyzjęwprowadzenia oddziałów w  obręb miasta, zajmu-jąc centralne dzielnice Moskwy. I  tak Kitajgrodzajął pułk Aleksandra Zborowskiego, w  Białym-grodzie rozlokowali się żołnierze z  pułku MarcinaKazanowskiego i  Ludwika Weihera. Obsadzonotakże klasztor Nowodziewiczy, a  pułki hetmanai  Aleksandra Gosiewskiego stanęły na Kremlu.Jak pisał sam hetman, wprowadzone w  obręb

miasta różnymi bramami „…kupami w  osobnychdworach stanęło wojsko, iżby na wszelki przypa-dek jedni drugim mogli być pomocni…”2.

Dalszy rozwój wypadków zależał oduzgodnień pomiędzy oficjalnym poselstwem bo-jarów, na czele którego stanęli kniaź Wasyl Goli-cyn oraz metropolita rostowski i  jarosławskiFilaret Romanow, którzy udali się na rozmowyz  Zygmuntem III pod Smoleńsk. Jednocześniezgodnie z  zawartym z  hetmanem układem boja-rzy wysyłali listy do miast i  grodów, które dotąduznawały władzę Szujskiego, aby złożyły przy-sięgę wierności nowo wybranemu carowi Wła-dysławowi. Sam hetman dla zdania sprawy zeswoich czynności w  stolicy moskiewskiej zdecy-dował się opuścić Moskwę, powierzając stolicękomendantowi Gosiewskiemu. Wyprowadzającżołnierzy własnego pułku i  Mikołaja Strusia, ob-sadził nimi Możajsk, Borysów i  Wereję dla ko-munikacji z  pozostawioną na Kremlu polskązałogą. W  sumie w  stolicy zostały pułki licząceokoło 6 tysięcy ludzi3.

Brak postępu w  rokowaniach pod Smo-leńskiem, gdzie bojarzy nie godzili się na złożenieprzysięgi królowi Zygmuntowi III, oraz zbrojnewystąpienia ludności Moskwy wobec polskiejzałogi zwiastowały bunty na prowincji wobecukładu z  27 sierpnia 1610 r. względem wyborukrólewicza Władysława na cara. Pierwszy sygnałdo zbrojnego powstania na prowincji dał woje-woda riazański Prokop Lapunow, który w  stycz-niu 1611 r. wypowiedział posłuszeństwopolskiemu królewiczowi. Za nim poszli inni. Od-działy Lapunowa i  kozackie Iwana Zarudzkiegorozpoczęły marsz w  kierunku Moskwy dla jejoswobodzenia. 29 marca 1611 r. doszło do rozru-chów w  stolicy w  związku z  pacyfikacją miasta

W

Page 8: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

8

zarządzoną przez Gosiewskiego. Podpalanie zabu-dowań w  Białymgrodzie przy silnym wietrze do-prowadziło do spalenia północnych rejonówMoskwy. Od tego momentu garnizon znajdowałsię w  swoistej izolacji, gdyż już nocą z  29 na 30marca nie mógł przedrzeć się na Kreml będącypod stolicą pułk Strusia z  powodu przybycia od-działów pospolitego ruszenia moskiewskiego. Naskutek zatrzymania dostaw żywności załoga mia-ła coraz większe trudności z  wyżywieniem4.

Położenie garnizonu polskiego w  Moskwiepogarszało się z  dnia na dzień. Nie pomogły posił-ki wprowadzone przez Chodkiewicza w  paździer-niku 1611 r., gdyż hetman przybył do stolicy bezpieniędzy. Nieopłacone pułki w  styczniu 1612 r.pod laską Józefa Cieklińskiego zawiązały konfe-derację, grożąc, że jeśli nie otrzymają zaległegożołdu, w  czerwcu ruszą ku granicom Rzeczypo-spolitej . Gorzej , że zamknięci w  murach Kremlaswą służbę ograniczyli do połowy marca. Chod-kiewiczowi udało się utrzymać ich w  służbie ażdo czerwca, gdy pod mury Moskwy przybyły od-działy posiłkowe pod dowództwem MikołajaStrusia, starosty chmielnickiego. Ten wyraził zgo-dę na zluzowanie części oddziałów znajdującychsię w  stolicy, ale postawił warunek objęcia na-czelnej komendy w  Moskwie. Zrażony doń do-tychczasowy komendant garnizonu opuściłstolicę wraz z  podkomendnymi, zabierając zasta-wione za niewypłacony im żołd skarby z  Kremla.Moskwę objęli we władanie żołnierze z  pułkuStrusia oraz część ludzi z  oddziałów J.P. Sapiehypod komendą Józefa Budziłły, autora diariuszawojny moskiewskiej .

W  obliczu narastania wrzenia na prowin-cji wobec dalszej obecności polskiego garnizonuw  Moskwie Zygmunt III po odbyciu pielgrzymkido Częstochowy w  marcu 1612 r. skierował do se-

natorów prośbę o  przedstawienie zdania wzglę-dem dalszego prowadzenia wojny z  Moskwąi  osadzenia na stolcu carskim królewicza Włady-sława. I  choć większość senatorów zalecała kró-lowi kontynuowanie działań wojennych, wszyscyzwracali uwagę na trudności finansowe, a  więk-szość była przeciwna wysłaniu Władysława. SamZygmunt III nie spieszył się z  wyprawą, gdyż niemiał pieniędzy nawet na opłacenie oddziałów bę-dących w  służbie. Odsiecz dla głodującej załogiKremla powierzono hetmanowi Chodkiewiczowi,który nie zdołał przebić się przez oddziały dru-giego pospolitego ruszenia – w  walkach 1-3września 1612 r. stracił tabory i  został zmuszonydo wycofania się spod Moskwy5.

Wobec tragicznej sytuacji załogi Struśzdecydował się na kapitulację, której warunkiustalono ostatecznie 6 listopada. Następnego dniazałoga miała złożyć broń i  wymaszerowaćz  Kremla. Strona moskiewska, zaprzysięgając nakrucyfiks, obiecała pozostawić żołnierzy przy ży-ciu. 7 listopada otworzono bramy Kremla, a  żoł-nierzy wyprowadzono i  podzielono. Towarzystwoz  pułku Strusia przypadło Kozakom Aleksieja N.Trubeckiego, którzy nie zamierzali honorowaćwarunków kapitulacji i  większość żołnierzy wy-mordowali. Sam dowódca garnizonu, MikołajStruś, był zbyt cennym jeńcem, aby podzielić ichlos i  dostał się do niewoli, z  której wyszedł dopie-ro po zawarciu traktatu w  Deulinie w  czerwcu1619 roku. Więcej szczęścia mieli żołnierze z  puł-ku Budziłły, którzy dostali się pod „opiekę” księ-cia Dymitra Pożarskiego. I  ci jednak musieli wielelat przesiedzieć w  niewoli moskiewskiej6.

Artur Szczygielski

1 W. Sobieski, Żółkiewski na Kremlu, Warszawa 1920, s. 10-13.2 Ibidem, s. 15-25.3 H. Wisner, Król i car. Rzeczpospolita i Moskwa wXVI i XVII, Warszawa 1995, s. 45 n n.4 W. Sobieski, op. cit. , s. 27-30.5 H. Wisner, op. cit., s. 45 n n.6 W. Sobieski, op. cit., s. 30 n.

Page 9: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

9

łynarz spod Tucholi, syn chłopa,dowódca partyzantki antyszwedz-kiej lat „potopu”, zwany też "Mi-chałko". Urodzony około 1635 r.W  1656 r. po zdobyciu Prus Królew-

skich przesz Szwedów został przemocą wcielonydo Regimentu Feldmarszałka Steinbecka. Dosłu-żył się tam stopnia kaprala. W  1657 r. zostałschwytany koło Rawy w  ręce jednego z  polskichpodjazdów. Zorganizował on partyzancki odziałzłożony z  chłopów, operował on w  rejonie BorówTucholskich (Chojnice Tuchola i  Człuchów) orazna prawym brzegu Wisły broniąc  m.in. Starogar-du. Odział Michałka walczył z  małymi oddziałamiSzwedzkimi, zakłócał linie zaopatrzeniowe wojskSzwedzkich. Próby złapania go kończyły się fia-skiem z  powodu braku znajomości lasów i  bagien.Podczas obrony Starogardu musiał skapitulować,Szwedzi nie dotrzymali warunków honorowejkapitulacji - Michalewicz został aresztowany,a  następnie stanął przed sądem wojennym podzarzutem dezercji z  wojsk Szwedzkich. Uratowałago interwencja Jana Kazimierza, który zagroziłstraceniem oficerów szwedzkich znajdującychsię w  rękach Polskich. Po uzyskaniu wolnościkról polski mianował Michalewicza rotmistrzemochotników, a  na sejmie 1658 r. podniósł go dostanu szlacheckiego. Zimą 1657/1658 r. Michałkozebrał nowy oddział ochotników i  przyłączył siędo pułku Jana Sapiechy. Atakował zamek lipiński,złupił przedmieścia Grudziądza, a  w  kwietniu1658 r. w  widłach Wisły i  Nogatu woził do niewo-li Szwedów. Brał także udział w  blokadzie zamkusztumskiego i  malborskiego. W  1659 r. przyczyniłsię w  znacznym stopniu do zdobycia Grudziądza,brał udział w  zajmowaniu Żuław iw blokadzieMalborka.

Literatura: A. Groth,W  czasach Rzeczypospolitej,[w:] Tuchola. Od pradziejów do współczesności,pod red.   W. Jastrzębskiego i  J. Szwankowskiego,Bydgoszcz-Tuchola 2010,   s.   126.

Stanisław Napiórkowski

MichałMichalewicz- krótki biogram

M

Chłop pomorski z czasów „potopu”

http://www.najigoche.kaszuby.pl/artykul/artykul=718,mic

ha-ko-ch-opski-rotmistrz-z-bor-w-tucholskich/

Page 10: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

10

Błędy polskich dowódcówna początku

Powstania Chmielnickiego

owstanie Chmielnickiego i  późniejszejego reperkusje (poddanie się Kozakówcarowi rosyjskiemu w  1654 r., później-sza wojna polsko-rosyjska, a  następniepoddanie Ukrainy Turcji przez Piotra

Doroszenkę) stanowiły jeden z  ważniejszych po-wodów zapaści gospodarczej Rzeczypospolitejw  XVII w. Oderwanie się części państwa, którebyło swoistym spichlerzem państwa (zboże z  tychrejonów było wysyłane również na zachód) spo-wodowało również zapaść finansową niektórychmożnych (przykładowo Jeremi Wiśniowieckistracił większość swoich ziem z  powodu buntuKozaków). Jak opisał to Henryk Sienkiewiczw  Ogniem i  mieczem: „…Rok 1647 był to dziwnyrok, w  którym rozmaite znaki na niebie i  ziemizwiastowały jakoweś klęski i  nadzwyczajne zda-rzenia...”1. Jest to perfekcyjne ujęcie tego co roz-poczęło się rok później . Jednakże należy przyjrzećsię postawie dowództwa polskiego na samym po-czątku konfliktu, gdyż to tam należy szukać przy-czyn późniejszych porażek wojsk koronnychw  starciu z  wojskami kozacko-tatarskimi.

Chmielnicki zbierał Kozaków, których dobuntu przeciwko uciskowi nie trzeba było długonamawiać. O  obecności Tatarów krążyły jedyniedomysły, jednakże kozacki przywódca zawarł so-jusz z  ówczesnymi mieszkańcami półwyspuKrymskiego. Nie były to liczne oddziały, ponadtolicho uzbrojone. Natomiast hetman wielki koron-

ny Mikołaj Potocki posiadał pod swoim dowódz-twem 10-12  tys. wojsko, dość doświadczonew  walkach. W  skład ich wchodzili też Kozacy re-jestrowi. Hetman popełnił pierwszy błąd: nie do-cenił przeciwnika. Podzielił swoje siły na 3 części:Kozaków rejestrowych wysłał łodziami po Dnie-prze, swojego syna wysłał lądem (obie grupymiały uderzyć na przeciwnika), a  ostatnia grupazostała razem z  hetmanem daleko od miejscaprzyszłych działań zbrojnych. Było to posunięcie,które zaważyło na losach kampanii, a  takżemożna zaryzykować stwierdzenie, że również nawszystkich działaniach wojennych w  roku 1648,może nawet do bitwy beresteckiej w  1651 r. Popierwsze: Czemu w  ogóle podzielił siły? Jest tokwestia do dziś wielce zastanawiająca, jednakżepowód może okazać się prozaiczny. Otóż Potockibył magnatem, Kozaków nie traktował na równize szlachtą, ponadto poprzednie powstania koń-czyły się zwycięstwem wojsk polskich, lub pod-pisywano kolejne ugody. Ponadto w  jednymz  powstań hetman ( jeszcze wtedy jako polny) do-wodził i  wygrał. Miało to miejsce pod Kumejkamipod koniec roku 1637. Pomimo tego, iż jak sammiał powiedzieć: „…Nie daj Boże, żeby oni wyszlina Ukrainę! Wtedy trzy tysiące szybko prze-kształci się w  sto tysięcy! .. .”2 Pomimo tych słówpopełnił katastrofalny w  skutkach błąd. Możnaprzypuszczać, że magnacka dufność zwyciężyła.Po drugie wysłanie oddziału złożonego jedynie

P

Page 11: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

11

1 H. Siemkiewicz, Ogniem i mieczem, Rzeszów 2008, t. 1 , s. 5.2 L. Podhorecki, Kozacy Zaporoscy. Czy Polska stworzyła Ukrainę?, Warszawa 2011, s. 119.3 Ibidem, s. 119.4 A. S. Radziwiłł, Pamiętnik o dziejach w Polsce, oprac. A. Przyboś, R. Żelewski, Warszawa 1980, t. 3, s. 74 n.

z  Kozaków rejestrowych, pomimo tego, iż wcze-śniej wielokrotnie wybuchały powstania, do któ-rych także i rejestrowi się przyłączali, byłoruchem zadziwiającym. Jak mówi przysłowie:„Łatwiej wilkiem orać, niż kozakiem [rejestro-wym] przeciw kozakom wojować”3. Dodatkowozostali wysłani drogą rzeczną, a nie lądową takjak grupa pod dowództwem syna hetmana. Jak tedwie grupy, które powinny uderzyć wspólnie nawroga, miały utrzymywać kontakt nie tylko zesobą, ale również z główną grupą pod dowódz-twem hetmana? Nie było sposobu. Nie w tamtychrealiach. Ponadto hetman popełnił kolejny błąd:grupą, którą dowodził został w miejscu koncen-tracji, w okolicach Korsunia, odległego od miejscadziałań wojennych o ok. 200-250 km. Był to kolej-ny gwóźdź do trumny, który zaważył na losiekampanii. Nie istniała komunikacja pomiędzy ty-mi grupami, wszystkie trzy były de facto samo-dzielnymi grupami operacyjnymi. Należy takżezaznaczyć, że marsz całego wojska, wraz z tabora-mi i artylerią był czasochłonny, dodatkowo wmiejscach postoju należało przygotować się naewentualny atak wroga, czyli otoczyć obóz pro-stymi umocnieniami. To zajmowało wiele czasu,więc codzienny marsz nie był długi. Dodatkowowozy transportowe nie należały do wytrzyma-łych, ich koła nie były idealnie okrągłe (głównieprzez to, iż były wykonywane w warunkach po-lowych), więc dotarcie korpusu dowodzonegoprzez Mikołaja Potockiego z pewnością trwałabydługo. Zatem trzeba przyznać, że zawiodła rów-nież logistyka tego odważnego, ale katastrofalne-go w skutkach planu hetmana. Hetman błędnieocenił, że będzie to łatwa walka z rozproszonym

przeciwnikiem. Chmielnicki zebrał kilka tysięcywojska, do pomocy przybyli Tatarzy, a ponadtowłaśnie dzięki temu, że rejestrowi płynęli samot-nie, dowódca powstania namówił ich do przejściana jego stronę. Bez walk Chmielnicki „wyelimi-nował” jedną z grup idących przeciwko niemuwchłaniając ją w struktury swoich oddziałów. Wtej sytuacji osamotniony syn hetmański nie miałszans w zbliżającej się bitwie. Pomimo długiejobrony warownego obozu pod Żółtymi Wodami(29 kwietnia-16 maja) wojska koronne poniosłyklęskę4.

To na barkach dowództwa polskiego spo-czywała klęska z początku powstania. Późniejszebitwy (Korsuń, Piławce) tylko podtrzymują tostwierdzenie. Głównym winowajcą jest tu bez-sprzecznie hetman wielki Mikołaj Potocki, które-go głos na wszelkich radach był ostateczny.Podzielił wojska nie wiedząc czym dysponujeprzeciwnik. Nie brał z początku pod uwagę moż-liwości wzmożonej aktywności dyplomatycznejze strony Chmielnickiego, czego zwieńczeniembył sojusz z Tatarami. Uważał, że tak jak wcze-śniej łatwo rozprawi się z powstańcami, lub do-prowadzi do ugody podwyższając niewiele liczbęrejestrowych. Pomylił się, gdyż po drugiej stroniestanęła jednostka, która górowała nad hetmanamikoronnymi. Bohdan Chmielnicki powiódł swojeoddziały ku kolejnym zwycięstwom, którychprzyczyna nie leżała w wyższości oręża kozackie-go, ale w braku odpowiedniej wiedzy, doświad-czenia, a także dobrej znajomości realiówukraińskich.

Adrian Fuss

Page 12: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

12

Osobliwości XVIII w.- polskie damy bezwstydne?

pamiętnikach cudzoziemców opi-sujących epokę stanisławowskąnapotykamy na różne wspomnie-nia dotyczące kobiet polskich, za-

równo pozytywne i  negatywne. Zwracano uwagęna wykształcenie niewiast, ale także na sposóbich zachowania. Niektórzy autorzy stwierdzilibezwstydność, a  nawet skłonność do rozpusty ko-biet polskich. Czy było to tylko wrażenie, czy rze-czywiście można mówić o  nieobyczajnościw  zachowaniu niewiast1? Spróbujmy prześledzićkilka takich uwag, chociaż artykuł ten będzie ra-czej zarysowaniem pewnego problemu z  zakresuobyczajowości i  nie wyczerpie tematu.

Należy pamiętać, że w  drugiej połowieXVIII w. w  Polsce kobiety były nawet bardziejwykształcone od mężczyzn2, a  stało się tak naskutek degeneracji stanu szlacheckiego, o  którympisał Zbigniew Kuchowicz - kobiety ze względuna zdrowszy styl życia były po prostu silniejsze3.Generalnie w  oświeconej Europie niewiasty zdo-były wpływy nie tylko w  dziedzinie kultury(przez mecenat artystyczny), ale także polityczne,wkroczyły w  życie publiczne sięgając po wiedzęi  wpływy4. Kobiety polskie nie były zatem wyjąt-kiem.

W  opiniach pozytywnych obserwatorzyzwracali uwagę przede wszystkim na urodę i  wy-kształcenie polskich arystokratek. Jacques-HenriBernardin de Saint-Pierre zaznaczył znajomośćjęzyka niemieckiego i  francuskiego, zaintereso-wanie literaturą, muzyką i  sztukami pięknym5. Naznajomość języków obcych zwrócił uwagę rów-nież Johann Joseph Kausch, aczkolwiek stwier-

dził, że damy polskie nie odznaczają się„…nadzwyczajnym wykształceniem umysłowym,to jednak brak ten pokrywają tak zręcznie polo-rem dobrego tonu, że przynajmniej na pierwszewejrzenie braku tego zupełnie się nie wyczu-wa…”6. Widać już tutaj pierwsze cienie jakie rzu-cały się na piękne arystokratki. W  podobnymduchu wypowiedział się Nathaniel William Wra-xall: „…Świat nie zna kobiet równie zniewalają-cych, gładkich i  czarujących. Nie mają one nicz  wstydliwości i  chłodu Angielek, nic z  rezerwyi  wyższości Austriaczek. (…) wdzięki ich są przytym stokrotnie pomnożone umiejętnie stosowanąkokieterią. Nie mam tu zamiaru bronić ich pło-chości ani ganić libertynizmu – niedoskonałościte bowiem czy wady są raczej wynikiem warun-ków niż wrodzonej deprawacji czy wyuzdania…”7.Winę więc miały ponosić ogólne warunki oby-czajowe w  osiemnastowiecznej Polsce. W  innejczęści Wraxall już niczym niewiast nie usprawie-dliwiał rozwodząc się nad wyuzdaniem: „…Tu jeżnie galanteria, lecz po prostu wyuzdanie rządzibez żadnych hamulców. Samo słowo dyskrecjajest wyśmiewane jako nonsens; (…) kobiety do-brze urodzone czerpią tu więcej zaszczytów z  po-zycji swych kochanków niż mężów…”8.

Pamiętajmy jednak, że w  XVIII w. nastą-piło zmniejszenie poczucia wstydu w  całej Euro-pie, w  modzie były romanse, intrygi miłosne,a  rozkosz była hasłem przewodnim, jako niezbęd-na część natury9. Dokonała się także zmianaw  ubiorze – modne stały się np. dekolty więcejodsłaniające niż zasłaniające, jak opisał to JędrzejKitowicz: „…całe plecy aż po łopatki i  pół piersi aż

W

Page 13: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

13

do brodawek suknią nie były przyodziane, co byłowidokiem oko skromne przerażającym, a  lubież-nie zapalającym…”10.

Na okoliczności wychowania kobiet zwró-cił uwagę także Hubert Vautrin: „…W  kobietachpolskich wychowanie nie wyrabia wstrzemięźli-wości w  słowach, drażliwości, którą obraża naj-mniejsza poufałość, przystojnych manier,prawdziwej czy udanej niewiedzy o  zakazanychrozkoszach (…) Rumieniec wstydu nie krasi nigdyich policzków; otoczenie męskie wcześnie pouczaje o  wszystkim i  pozwala bez ceremonii na słowai  gesty wyklęte w  przyzwoitym towarzystwie. (…)Dają do zrozumienia, że pojęły dwuznacznik, bezogródek mówią mężczyźnie, iż im się podoba. (…)mają (…) wyzywające spojrzenie, które zmusiłobynajwiększego rozpustnika do spuszczeniaoczu…”11. Dalej jednak Vautrin starał się niecozłagodzić swoją opinię, ale nie wyszło mu to naj-zręczniej : „…Aczkolwiek pozory świadczą prze-ciwko nim, należy przyznać, że kobiety polskie sąw  ogólności cnotliwe. Grube słowa nie obrażająich wstydliwości, ale nie wywołują też w  ich wy-obraźni niepokoju, którego obawiają się bardziejzepsute serca. Jedna z  nich pragnąc zaimponowaćna dworze swą wiedzą, gdy mówiono o  rzadkichroślinach, powiedziała z  całą naiwnością, że przy-słano jej z  Niemiec w  buteleczce semen homi-nis…”12. Wyjaśnienie tych sytuacji znajdujemyw  badaniach Jana Bystronia, który stwierdził, żena ogół wymagano od kobiet przyzwoitości, jed-nak w  warunkach „bardziej prostych” pomijanoraczej konwenanse i  nie krępowano się w  ichobecności i  używano dosadnego języka, przez cosame kobiety uczyły się tak a  nie inaczej zacho-wywać (zwłaszcza w  wieku XVIII)13.

W  dalszej części pamiętnika Vautrin po-grążył niewiasty polskie: „…wychowanie dziew-cząt nie ma żadnego znaczenia. W  Polsce jednakpozornie przywiązuje się do niego dużą wagę, tyl-ko że charakter jest tu przedmiotem mniejszejtroski niż umysł. Dziewczęta nie uczą się włada-nia igłą ani czółenkiem, studiują natomiast histo-rię, geografię, muzykę i  języki. Niektóre znająrównież język Rzymian. Za bardzo zaniedbaneuważa się wychowanie panny, która nie umiemówić przynajmniej po francusku. (…) Nie kultu-

ra umysłu zdobi jednak młodą dziewczynę, aleniewinność jej zachowania…”14. Nawet szerokawiedza nie usprawiedliwiała zatem nieobyczajne-go postępowania w  towarzystwie. W  podobnysposób o  wychowaniu pisał Ferdinand Schulz:„…Wychowanie panienek w  swym rodzaju rów-nie jest swobodne. Pierwszym jego celem uczynićje pięknymi, miłymi i  pełnymi uroku. Cnoty mat-ki i  żony pozostawują się do wyrobienia okolicz-nościom, które przy reszcie serca i  uczucia, jakieim eleganckie wychowanie zostawi, albo potemsię rozwiną, lub znikną. W  tym względzie młodepanienki nie otrzymują nauk, a  dobrych przykła-dów mają mało. Plamka na twarzy lub na rękuwięcej niepokoi czułą matkę jak wada umysłu,a  mała cielesna ułomność mocniej niż serca ka-lectwo…”15.

Wśród tylu negatywnych opinii możnajednak znaleźć pewnie usprawiedliwienie. I  tak naprzykład Jan Bystroń wskazuje na nakaz wstrze-mięźliwości kobiet w  kwestii picia alkoholu –w  kieliszkach maczały jedynie usta na znakudziału w  toastach nie opróżniając kielicha bądźwylewając napój16. Nawet jeśli wśród nieokrzesa-nej polskiej braci szlacheckiej przejęły pewne„grubiańskie” zachowania, to kobiety wreszciewkroczyły w  życie kulturalne i  polityczne, ary-stokratki sprowadzały nurty modne na Zachodziena grunt polski (również przez naśladowanie po-stępowania Stanisława Augusta), znajdowałyliczne naśladownictwo w  całym kraju. Dzięki te-mu, jak stwierdził de Saint-Pierre: „…Gdyby nieone, kraj ten prawdopodobnie pogrążyłby sięz  powrotem w  otchłań barbarzyństwa…”17.

W  kwestii obyczajowości nowożytnej Polski po-lecam pracę Jana Bystronia Dzieje obyczajóww  dawnej Polsce. Wiek XVI-XVIII,   t.   I-II, Warszawa1976.Zainteresowanych kwestią kobiecą w  nowożyt-ności odsyłam do prac Marii Boguckiej (zwłaszczaBiałogłowa w  dawnej Polsce. Kobieta w  społeczeń-stwie polskim XVI-XVIIIwieku na tle porównaw-czym, Warszawa 1998).

Gabriela Frischke

Page 14: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

14

Kobieta w XVIII-wiecznej sukni

http://kobietyihistoria.blogspot.com/2012/

09/survival-osiemnastowiecznej-

damy.html

1 Cudzoziemcy stykali się przede wszystkim z arystokratkami i szlachciankami. Pisząc „kobiety” mam więc na myśliszlachcianki i arystokratki.2 M. Bogucka, Gorsza płeć. Kobieta w dziejach Europy od antyku po wiek XXI, Warszawa 2005, s. 214.3 Z. Kuchowicz,Wizerunki niepospolitych niewiast staropolskich XVI-XVIIIwieku, Łódź 1972, s. 27-30.4 P. Hazard, Myśl europejska w XVIIIwieku odMonteskiusza do Lessinga, tłum. H Suwała, wstęp S. Pietraszko,Warszawa 1972, s. 233 n.5 J. H. Bernardin de Saint-Pierre, Podróż po Polsce, [w:] Polska stanisławowska w oczach cudzoziemców, wstęp i oprac.W. Zawadzki, Warszawa 1963, t. I, s. 207.6 J. J. Kausch,Wizerunek narodu polskiego, [w:] Polska stanisławowska…, t. II s. 319.7 N. W. Wraxall,Wspomnienia z Polski 1778, [w:] Polska stanisławowska…, t. I, s. 541 .8 Ibidem, s. 539.9 P. Hazard, op. cit. , s. 231 .10 Cyt. za: J. S. Bystroń, Dzieje obyczajów w dawnej Polsce. Wiek XVI-XVIII, Warszawa 1960, t. II, s. 449.11 H. Vautrin, Obserwator w Polsce,[w:] Polska stanisławowska…, t. I, s. 786.12 Ibidem, s. 787.13 J. S. Bystroń, op. cit., t. II, s. 171 .14 H. Vautrin, op. cit., s. 795 n.15 F. Schulz, Podróże Inflantczyka z Rygi do Warszawy i po Polsce w latach 1791-1793, [w:] Polska stanisławowska…, t.II, s. 591 .16 J. S. Bystroń, op. cit., t. II, s. 186.17 J. H. Bernardin de Saint-Pierre, op. cit. , s. 207 n.

Page 15: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

15

pierwszy dzień po wprowadzeniuXVIII poprawki rzeczą oczywistąbyło to, że ruch ten będzie trudnydo zrealizowania, bowiem wielu

obywateli myślało, iż ustawa nie dotyczy piwai  wina. Jednak ówczesne prawo definiowało, żewszystkie napoje mające powyżej 0.5% są napo-jami „trującymi” (tzw. intoxicating beverages).W  samej głębi kraju XVIII poprawka odnosiłaczęściowy sukces, bowiem gwałtownie spadłaliczba leczących się alkoholików, oraz zatrzymańza pijaństwo. Jednak w  Chicago, Nowym Yorkui  innych dużych miastach alkoholowy zakaz stałsię prawdziwą żyłką złota, gdyż ustawa doskona-le posłużyła jako narzędzie do robienia pieniędzyzarówno wśród przestępców, jak i  domowychbimbrowników. Tak więc dotychczasowa elita pi-jących piła jeszcze więcej , stosując przy tym co-raz to więcej zagrywek na zdobycie alkoholu.

Początkowo najpopularniejszym sposo-bem na zdobycie butelki whisky był tak zwanysposób „na receptę”, gdyż producenci leków, któ-re bazowały na alkoholu musieli pozostawaćw  branży, tak więc nadal funkcjonowały specjal-ne destylarnie whisky przeznaczone jedynie nadziałania medyczne. Taki rozwój sytuacji spowo-dował, że do momentu zniesienia XVIII, czyli do1933 roku, lekarze w  USA wypisali aż 6 milionówrecept na leki zawierające alkohol.

Błyskawicznie rozpowszechnił się rów-nież tzw. „przemyt na wariata”. Przemytnicyszybko zorientowali się, że alkohol łatwo jestprzewieźć drogą morską, czy też kolejową. Rumz  Birmini, St. Pierre, czy też Belize wpływał doamerykańskich portów bezproblemowo udając,że transportuje zupełnie inny towar. Popularnestały się również przeprawy promów przez rzekę

w  Dietroit z  najlepszą kanadyjską whisky na po-kładzie. Również pociągi przekraczające granicęz  Kanadą były przepełnione ukrywanym w  nichalkoholem. Z  czasem transportowano już całewagony whisky po wcześniejszym wymanewro-waniu obowiązującego prawa i  zdobyciu specjal-nych pieczęci towarowych.

Tworzono też specjalne meliny, w  którychpodawano koktajle z  ginem. Takie lokale częstoprzebudowywano w  taki sposób, by w  razie na-jazdu policji alkohol szybko zostawał ukryty. Po-jawiały się również lokale rozdzielone specjalnąścianą na dwie części, w  pierwszej części znajdo-wał się prowizoryczny lokal antyalkoholowy, na-tomiast w  części drugiej zasiadała tak zwana„mokra” elita imprezy. Ta część była przeznaczo-na tylko dla wybranych i  była niewidoczna dlapolicji. Tym samym w  samym Nowym Yorkudziałało w  roku 1929 około 30 tysięcy takich pi-jalni, czyli dwukrotnie więcej niż przed wprowa-dzeniem prohibicji.

W  całym prohibicyjnym szaleństwie za-częto uprawiać rodzinne pędzenie. Klientów nazakup alkoholu rodzinnej produkcji, który za-zwyczaj dojrzewał w  sypialnianej szafie byłowielu. Wystarczyło tylko zaprosić na konsumpcjęsąsiadów, a  jeśli produkt był dobry ci załatwialicoraz więcej klientów. Bywały przypadki, że poalkohol przychodziła nawet policja, dostawaławówczas określoną ilość alkoholu i  trochę pie-niędzy w  ramach łapówki. Ludzie handlującynielegalnie wytworzonym w  domowych warun-kach alkoholem zarabiali wówczas tyle pieniędzy,by żyć na dość wysokim poziomie.

Kolejnym sposobem na zarobienie szyb-kiej , a  przede wszystkim dobrej gotówki byłotworzenie fałszywych sklepów. Tworzono wów-

Prohibicja jednoczy ludzi,czyli sposób Amerykanów

na omijanie XVIII poprawki

W

Page 16: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

16

Nielegalna gorzelnia

http://oregonhistoryproject.org/

czas sieć sklepów, w  których na wystawie wid-niały produkty maskujące rzeczywisty cel sprze-daży. Przykładowo Lou Alpern z  Manhattanu,właściciel pięciu sklepów, na których witrynachwidniały butelki z  colą, natomiast w  środkusprzedawano tylko i  wyłącznie alkohol.

Również browarnicy w  dobie prohibicjidoskonale dawali sobie radę. Ich pokątne interesykwitły i  zarabiały olbrzymie pieniądze. Zaczęlibowiem sprzedawać zupełnie legalny ekstraktsłodowy, który po sfermentowaniu w  domowychwarunkach doskonale służył za piwo.

Należy wówczas zadać sobie pytanie przyprohibicja była strzałem w  dziesiątkę? Na pewno

stała się sposobem na życie wśród wielu młodychludzi, którzy przed wprowadzeniem XVIII po-prawki nie mogli sobie znaleźć zajęcia. Prohibicjastała się również przyczyną narodzin i  bogaceniasię mafiosów, wśród których byli Al Capone, czyteż Lucky Luciano, tworzyły się grupy przestęp-cze, a  w  całym kraju panowała w  tym okresie ko-rupcja na wysoką skalę. Tak więc, na tleopisanych tu wydarzeń prohibicja w  StanachZjednoczonych nie zdała swojego egzaminu.

Tomasz Ryżycki

Bibliografia:Damon. R., 15 opowiadań nowojorskich, Gdynia 2002Eig. J., Al Capone. Gangster wszechczasów, Poznań 2014Gołębiowski. P., Dzieje kultury Stanów ZjednoczonychMaldwyn. J., Historia USA, 2002Schoenberg. R.J., Mr. Capone, Warszawa 1994Sherman. P., Ojciec chrzestny. Lucky Luciano i tajemnice amerykańskiej mafii, Chorzów 2012Woods T. E. Jr., Niepoprawna politycznie historia Staniów Zjednoczonych, 2007http://wpolityce.pl/polityka/172724-80-lat-od-zakonczenia-szlachetnego-eksperymentu-prohibicja-w-usa-spowodowala-spadek-sprzedazy-alkoholu-o-polowe-doprowadzila-rowniez-do-rozkwitu-gangsterkihttp://nowojorskieopowiesci.pl/2014/06/all-that-jazz-prohibicja-mafia-nowym-jorku/http://czasgentlemanow.pl/2014/10/gangsterzy-gentlemani-prohibicja-nowy-jork-20/

Page 17: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

17

Czołg piechotyA12 Matilda – część 1

12 Matilda był czołgiem poprzedzają-cym model Churchill i  ustępował muna każdym polu, czy to w  kwestiiuzbrojenia, opancerzenia czy też

przyszłego rozwoju, jednak to właśnie on służyłpraktycznie na każdym froncie od roku 1939 do1945: od Dunkierki po Pacyfik.

Przodkiem czołgu A12 Matilda byłczołg….A11 Matilda I. Był to pierwszy projektczołgu piechoty, jednak uzbrojony tylko w  mało-kalibrową broń strzelecką, a  dokładniej karabinmaszynowy Vickersa 7,7mm lub 12,7mm. Był pe-łen wad: odsłonięte gąsienice, problem z  zawie-szeniem, dramatycznie niska prędkość, problemyz  chłodzeniem oraz ciasnota wewnątrz pojazduspowodowały iż po jego pierwszym użyciuw  Dunkierce czołg został oddelegowany do rolitreningowej. Na szczęście dowództwo Brytyjskiedoszło do słusznego wniosku iż czołg powinienposiadać uzbrojenie przeciwpancerne a  bieżącywóz pancerny jest tylko modelem przejściowym.W  1937 r. opracowano model Matilda II – czołgo  takiej samej roli, lecz przystosowany do współ-czesnego pola walki. Biuro projektowe chciało nasamym początku popełnić katastrofalny błąd, da-jąc mu dwa sprzężone karabiny maszynowe: zo-stało to szybko odrzucone na rzecz doskonałej(wtedy) armaty przeciwpancernej OQF 2pdr. Pro-blemem stał się naturalnie silnik, lecz rozwiązanogo sprzężając dwa silniki od londyńskiego auto-busu piętrowego. Sześciocylindrowy, chłodzonywodą dieselowski silnik miał ponad 87 koni me-chanicznych przy 2,000 obrotach na minutę i  dwatakie były osadzone w  tylnym przedziale czołgu.Rozwiązanie te było niezbyt fortunne, wymagałobowiem dwa razy więcej czasu w  wyniku ewen-tualnej naprawy oraz doskonałego zgrania obusilników. Wartym odnotowania faktem jest iż

czołg mógł poruszać się tylko na jednym spraw-nym silniku, aczkolwiek prędkość musiała byćw  okolicach spaceru 80 latka (nie urągając 80 lat-kom!).

Zawieszenie było tak zwanego „japoń-skiego” typu, czyli złożone z  wielu współzależ-nych od siebie sprężyn śrubowych i  dźwignikątowych. Układ taki pozwalał na bezpiecznei  łatwe pokonywanie nierówności terenu przy ni-skiej prędkości (swoją drogą rozwiązanie to zo-stało wykorzystane również w  czołgu Churchill).Układ jezdny był całkowicie opancerzony.Największą zmianą w  stosunku do poprzedniejkonstrukcji było opancerzenie. Jako iż czołg miałwspierać piechotę przy przełamywaniu liniiobronnych nieprzyjaciela i  wspomagać ją ogniemprzeciwpancernym to musiał mieć adekwatnypancerz. Przednie płyty pancerne miały grubośćdo 78mm, a  w  najcieńszym miejscu u  góry i  z  tyłunie mniej niż 20mm. Wieża była odlewana,z  miejscowym nitowaniem – a  dokładniejw  miejscu wieżyczki dowódcy oraz otworem dowyrzucania łusek ładowniczego. Wieża posiadałarównież dwa granatniki z  4-calowymi granatamidymnymi, zamontowane na jej tyle. Z  powoduswojej masy zastosowano w  niej układ hydrau-liczny dzięki czemu czas obrotu wieży był całkiemprzyzwoity. Sam czołg A12 Matilda II mógł wy-trzymać praktycznie każdy ostrzał przeciwpan-cerny oraz artyleryjski w  momenciewprowadzenia do służby w  1938.

W  wieży czołgu mieściły się stanowiskastrzelca, ładowniczego i  oczywiście dowódcy. Ła-downiczy miał również za zadanie obsługiwać ra-diostację znajdującą się na tyle wieży; strzelecsiedział przed dowódca i  obsługiwał armatę 2-funtową (OQF 2pdr) oraz karabin maszynowyVickersa 7,7mm. Obniżanie i  elewacja armaty na-

A

Page 18: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

18

stępowała przez ruch ramieniem, dzięki czemumożna było je szybko korygować. Działo 2pdr by-ło w  większości schowane w  wieży i  na samympoczątku wystarczałoby nawiązać walkę z  Nie-mieckimi jednostkami pancernymi.

Oczywiście istniało kilka wersji czołguA12 Matilda. Pierwszym z  nich był wyżej wspo-mniany Mark I, następnym zaś A12 Matilda MarkII – różnił się on tylko i  wyłącznie zastąpieniemkarabinu maszynowego Vickers 7,7mm  km’emBesa oraz dodaniem wentylatora na górze wieży.Dzięki tej zmianie w  wieży zwolniło się trochęmiejsca uprzednio zajmowanego przez systemchłodzenia Vickersa. Kolejna wersja – A12 Matil-da Mark III – posiadała inny, wydajniejszy silnikdieselowy Leyland’a  o  mocy 95 koni mechanicz-nych. Wersja A12 Matilda Mark III CS byłauzbrojona w  haubicę 76,2mm, tą samą którą uży-wano w  Churchill’ach CS. Różnice w  kolejnychwersjach były marginalne, lecz poprawiająceosiągi zarówno transmisji jak i  silnika: wersjaA12 Matilda Mark IV miała zwiększoną pojem-ność baku paliwa i  nowy, sztywny montaż silnika;wersja A12 Matilda Mark V posiadała ulepszonąskrzynię biegów.

Pierwsze użycie bojowe czołgu A12 Matil-da miało miejsce we Francji, w  1940 roku. Ze 100czołgów wsparcia piechoty użytych w  Dunkierce

tylko 23 z  nich były A12 Matilda II. Były onepraktycznie niezniszczalne w  starciach z  Nie-mieckimi czołgami i  działami przeciwpancernymi.Z  drugiej strony specyficzne gąsienice A12 Ma-tildy nie dawały rady na grząskim terenie i  czołgczęsto zakopywał się lub boksował w  miejscu.Silniki również nie dawały rady i  często się psuły.Wszystkie A12 Matilda zostały porzucone na pla-ży w  Dunkierce. Dowództwo Brytyjskie wyniosłoz  tej porażki gorzką lekcję, dzięki czemu kolejnewersje – od Mark II wzwyż – poprawiały warunkijezdne Matildy.

Kolejnym teatrem działań A12 Matildabyła Afryka Północna – kraina, z  którą czołg tenjest najbardziej kojarzony i  gdzie odniósł naj-większe zwycięstwa (aczkolwiek bardziej w  wy-niku przypadku, aniżeli założeń konstruktorów).Nazywana „Królową Pustyni”, była praktycznieniezniszczalna w  przypadku starcia z  Włochami.Niemcy musieli się trochę bardziej natrudzić zeswoimi działami kalibru 50mm które przy amu-nicji APCR (Armour Piercing Composite Rigid)miały pewną szansę by to uczynić. Specyficznewarunki pustynne eliminowały jednak możliwośćwalki na dużych odległościach dzięki ruchomrozgrzanego powietrza. Z  drugiej strony, A12Matilda miała jedną bardzo dużą wadę, którazmusiła Brytyjczyków do opracowania wersji CS:

A12 Matilda II

https://152mm.wordpress.com/2014/10/12/czolg-piechoty-a12-matilda-czesc-1/

Page 19: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

19

brak amunicji HE (High-Explosive) do działa2pdr. Armia ich po prostu nie wydawała – nie by-ło nawet większego sensu, bo kaliber działa niedawał zbyt dużych efektów przy użyciu tej amu-nicji. Przy atakowaniu fortów Włoskich czołg A12Matilda musiał po prostu przebijać się przezgłówną bramę fortyfikacji, jak średniowieczny ta-ran. Problemem były działa przeciwpancerneprzeciwnika i  artyleria, której z  daleka wyelimi-nować się praktycznie nie dało.

Użycie przez Niemców dział kalibru 88mmoraz lotnictwa poważnie przetrzebiło liczebnośćMatIld i  już po przejęciu Tobruku w  1942 prak-tycznie żadna nie nadawała się do użytku. Ostat-nie cztery sztuki typu CS służyły w  23 BrygadziePancernej wraz z  czołgami Valentine w  ataku namost Ruweisat pod koniec lipca 1942 roku. Tylkojedna sztuka przetrwała tą bitwę i  była ona ostat-nią A12 Matildą w  użyciu Armii Wielkiej Brytaniipodczas Drugiej Wojny Światowej.

***

W  następnej części artykułu o  A12 Matildabędę mówił o  użyciu jej poza Imperium Brytyj-skim – w  Australii oraz ZSRR. Przyjrzymy sięrównież modyfikacjom którym została ona pod-dana przez te kraje.

Polecam gorąco książki:David Fletcher, Matilda Infantry Tank 1938-1945,London 1994Bardzo fajna książka od Ospreya. Kopalnia infor-macji o  czołgu Matilda!

Piotr Tylkowski

absolwent,

sympatyk SKH

Zachęcamy do odwiedzenia bloga Piotrahttps://152mm.wordpress.com/

Zniszczona A12 Matilda III w Afryce

https://152mm.wordpress.com/2014/10/1

2/czolg-piechoty-a12-matilda-czesc-1/

Page 20: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

20

Sartre i de Beauvoir– para powojennej Europy

historii filozofii i  literatury euro-pejskiej nie ma chyba barwniej-szej pary niż Jean-Paul Sartre (ur.1905) i  Simone do Beauvoir (ur.1908), on był znakomitym pisa-

rzem, filozofem, dziennikarzem, ona zaangażowa-ną feministką, pisarką i  aktywistką społeczną.W  czasach powojennej Francji stanowili paręsławnych intelektualistów, zaangażowanychw  wiele spraw społecznych i  politycznych.

Oboje zaliczyli prestiżowy egzamin z  filo-zofii, dający pewną posadę nauczyciela, tzw.agrégation (Sartre miał pierwszy wynik, Simonedrugi)1, wspólnie podróżowali, spędzali czas nawielogodzinnych polemikach filozoficznych, sy-piali ze sobą, zdradzali najskrytsze tajemnice, mi-mo to nigdy nie byli małżeństwem i  pomimo, żeznali się od czasów studenckich, przez całe życiezwracali się do siebie Pan/Pani2. Tworzyli specy-ficzny związek, w  którym zdrady seksualne niebyły niczym złym o  ile je przed sobą ujawniali (zeszczegółami włącznie), natomiast „zdrady intelek-tualne” były niewybaczalne. Przypadkowi partne-rzy nie byli więc rzadkością, zdarzało się również,że się nimi wymieniali, oskarżenia o  demoraliza-cję i  stręczycielstwo zdarzały się kilkukrotnie3.Szokowali przez całe życie, zapisując się w  histo-rii, jako wybitne osobowości, wspominając o  jed-nym nie sposób pominąć drugiego.

W  działalności filozoficznej oboje byliteoretykami egzystencjalizmu, kierunku w  filo-zofii i  literaturze XX wiecznej stawiającej w  cen-trum człowieka, jego wolność, aktywnośći  odpowiedzialność. Nurt postrzegany raczej jakopesymistyczny4 (choć sam Sartre uważał egzy-stencjalizm za filozofie optymizmu5). Egzysten-cjalizm jest wielowymiarowy i  nie da się goscharakteryzować w  paru słowach, autorzy, któ-rzy się do niego zaliczali, często odcinali się odswoich poglądów6. Ogólnie dzieli się go na nurtteistyczny i  ateistyczny. Wspólne jest im zwraca-nie uwagę na trwogę i  ciężar, jaki niesie ludzkieżycie. Wolność nie była tu przywilejem, ale cię-żarem ("Jesteśmy skazani na wolność" - pisałSartre7). Wolność wyborów, przed jakimi stajemy,nakłada na nas ogromną odpowiedzialność, na-pawa niepokojem i  lękiem – to zwroty, którymichętnie posługiwali się egzystencjaliści. Działaniejest na pierwszym miejscu, a  człowiek jest tylkotym, co sam z  siebie uczyni ("egzystencja poprze-dza esencję"8 - to teza autorstwa Sartre’a  charak-teryzująca cały ruch). Tak w  uproszczeniuprezentowała się filozofia egzystencjalna. At-mosfera intelektualna powojennej Europy sprzy-jała rozwojowi tego typu koncepcji.Egzystencjalizm w  pewnym okresie stał się nie-jako modą, określano tak pisarzy, artystów,dziennikarzy (zazwyczaj ubranych na czarno

W

Page 21: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

21

snobów, pijących kawę na lewym brzegu Sekwa-ny i  rozprawiających o  sztuce i  filozofii), niemają-cych wiele wspólnego z  tą koncepcją filozoficzną.

Jedną z  pierwszych powieści Sartre’a, byłyMdłości, gdzie można dostrzec początki jego przy-szłej filozofii, inne ważne prace to Mur, zbiór pię-ciu świetnie napisanych krótkich powieści, orazDrogi wolności o  ludziach słabych, żyjących w  złejwierze, napisał też autobiografię Słowa, za którązostał nagrodzony literackim Noblem (któregozresztą nie przyjął z  powodów dość zawiłych). Pi-sze również wiele sztuk teatralnych jak Muchy,albo Przy drzwiach zamkniętych gdzie padająsłynne słowa - "piekło to inni"9. Jego najważniej-sze dzieło to obszerny traktat filozoficzny Byt i  ni-cość, nazywany biblią egzystencjalizmu,

zadedykowaną de Beauvoir (a  dokładnie Bobrowi(fr. Castor), bo tak nazywali ją bliscy znajomi).Simone de Beauvoir publikuję słynną w  kręgachfeministycznych pracę Druga płeć, a  także po-wieść Mandaryni, uhonorowaną nagrodą Gonco-urtów.

Dzieła literackie obydwojga pisarzyw  znacznym stopniu odzwierciedlały ich życie,bohaterowie powieści często miały swoje pier-wowzory w  rzeczywistości, co nie zawsze podo-bało się ich otoczeniu10. Wiązało się to z  wielomakłótniami,   m.in. z  Nelsonem Algrenem, (amery-kańskim pisarzem, z  którym Simone przeżyłaburzliwy romans podczas pobytu w  USA, a  póź-niej w  niezbyt dobrym świetle przedstawiław  Mandarynach pewnego „amerykańskiego pisa-

Jean-Paul Sartre i Simone de Beauvoir

http://www.theguardian.com/books/2014/oct/22/jean-paul-sartre-refuses-nobel-prize-literature-50-years-books

Page 22: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

22

1 H. Rowley, Tête à tête: opowieść o Simone de Beauvoir i Jean-Paulu Sartrze, przeł. J. Kalińska, Warszawa 2006.2 A. Nasiłowska, Jean Paul Sartre i Simone de Beauvoir, Kraków 2006.

3 H. Rowley, op. cit.4 S. Crowell, Existentialism, The Stanford Encyclopedia ofPhilosophy, Edward N. Zalta (ed.),

http://plato.stanford.edu/archives/spr2016/entries/existentialism/.5 J-P, Sartre, Egzystencjalizm jest humanizmem, przeł. J. Krajewski, Warszawa 1998.6 S. Crowell, op.cit.7 J-P. Sartre, Byt i nicość: zarys ontologii fenomenologicznej, Kraków 2007.8 Ibidem.9 J-P. Sartre, Dramaty: Muchy, Przy drzwiach zamkniętych, Ladacznica z zasadami, Niekrasow, Warszawa 1956.10 H. Rowley, op. cit.11 S. de Beauvoir, Mandaryni, przeł. A. Frybesowa, E. Krasnowolska, Warszawa 2009.12 O. Todd, Albert Camus. Biografia, Warszawa 2009.13 Ibidem.

14 T. Judt, Historia niedokończona. Francuscy intelektualiści 1944-1956, przeł. P. Marczewski, Warszawa 2012.

15 Ibidem.

16 H. Rowley, op. cit., s. 249.

17 Ibidem.

rza”11, niemającego oficjalnie z  nim nic wspólne-go), albo z  Albertem Camusem12, z  którym przezwiele lat się przyjaźnili, lecz ich znajomość gwał-townie rozpadła się z  przyczyn osobistych i  poli-tycznych13.

Wzajemny wpływ był znaczny, ich doro-bek literacki wyglądałby inaczej gdyby żyli od-dzielnie. Rękopisy przed publikacją byływzajemnie oceniane, stanowili swoich osobistychkrytyków i  recenzentów. Czytając ich powieści,biografie i  nierzadko koloryzowane autobiografiei  korespondencje, łatwo pogubić się, co jest praw-dą a  co fikcją. Trudno uwierzyć, że ci wybitni in-telektualiści, dali się zwieść jak dzieci ideologiikomunistycznej, co kładzie się cieniem na ich ży-ciu14. Ich kontakty z  partią komunistyczną, obo-jętność na istnienie obozów pracy w  ZSRR i  innezbrodnie reżimu komunistycznego15, już wtedy

było postawą naganną, zwłaszcza u  ludzi wpły-wowych, stawiających w  kwestach publicznychna pierwszym miejscu humanizm i  wolność.

Mieszanka amfetaminy i  aspiryny na po-budzenie, dwie paczki papierosów, butelka whi-sky i  litry kawy dziennie, oraz szaleńcza pracanad kolejnymi tekstami, tak wyglądały ostatnielata życia Sartre’a16. Zmarł w  1980 roku w  Pary-skim szpitalu, Simone de Beauvoir sześć lat póź-niej17. Są pochowani w  tym samym miejscu nacmentarzu Montparnasse, niedaleko miejsca gdziemieszkali, tworzyli i  prowadzili bujne życie to-warzyskie.

Filip Stawski

prezes Studenckiego Koła Filozoficznego

Page 23: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

23

1 Jerzy Śląski, Żołnierze Wyklęci, Warszawa 1996, s. 91 .2 Żolnierze Wyklęci. Antykomunistyczne Podziemie Zbrojne po 1944 roku, Wybór i oprac. G. Wąsowski, L. Żebrowski,Warszawa 1999, s. 64-67.3 Jerzy Śląski, op. cit. , s. 238-239.4 Do końca wierni. Żołnierze Wyklęci 1944-1963, pod. red. D. P. Kucharskiego i R. Sierchuły, Poznań 2014, s. 82-83.5 Żolnierze Wyklęci. Antykomunistyczne Podziemie... , s. 70-71 .

Narodowy Dzień PamięciŻołnierzyWyklętych

d kilku lat 1 marca przeżywamy Naro-dowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wy-klętych. O  ile większość Polakówzdaje sobie sprawę kim byli ci boha-terscy partyzanci, tak nieliczni wiedzą

co tego dnia się wydarzyło.Po wkroczeniu sowietów na ziemie Pol-

skie rozpoczęły się rozbrajania i  masowe interno-wania żołnierzy polskich organizacjikonspiracyjnych, które były podporządkowanerządowi londyńskiemu. Armia Czerwona chętniekorzystała z  pomocy Armii Krajowej w  czasiewalki z  Niemcami, po czym przystępowała do li-kwidacji jej żołnierzy1. Widząc zagrożenie zestrony komunistów, zarówno polskich, jak i  so-wieckich, partyzanci organizacji niepodległościo-wych przystępowali do formowania nowychzrzeszeń, mających na celu walkę z  nowym oku-pantem. Jedną, a  zarazem największą taką orga-nizacją było Zrzeszenie Wolność i  Niezawisłość.Powstało ono latem 1945 r., a  jej prezesem zostałJan Rzepecki. Celem politycznym WiNu było pro-mowanie idei pełnej niepodległości, kontrwy-wiad, walka z  konfidentami UrzęduBezpieczeństwa, doprowadzenie do prawdziwiewolnych wyborów oraz zabezpieczenie by takimisię stały. Co ciekawe, WiN zakładał walkę ideolo-giczną na gruncie cywilnym, niemniej jednak dotej organizacji należały zbrojne oddziały poakow-skie. Po sfałszowaniu przez komunistów referen-dum z  1946 roku, członkowie WiNu zredagowalimemoriał do ONZ opisujący sowieckie zbrodniei  występki.

Od samego początku wprowadzania wła-dzy ludowej WiN oraz inne podziemne zrzeszeniabyły solą w  oku komunistów. Przez cały okrespowojenny, aż do lat 50tych trwała infiltracjastruktur WiNu przez UB2. Skutkowało to wielomaaresztowaniami. Wszystkie zarządy zrzeszeniaspotkał podobny los. Członkowie tej organizacjizostali skazani na długoletnie więzienia, lwiaczęść z  nich została skazana na karę śmierci.Najokrutniejszy los spotkał IV zarząd WiNu.W  październiku 1950 r., po długim śledztwie ob-fitującym w  tortury, komunistyczny sąd skazał naśmierć siedem osób3. Jednym ze skazańców byłŁukasz Ciepliński ps. „Pług”. Bohater kampaniiwrześniowej, kawaler Orderu Virtuti Militari.Aresztowany w  1947 r. i  torturowany przez trzylata, pozostawił po sobie grypsy z  celi śmierci.Osadzony był z  oficerem gestapo, którego sytu-acja w  więzieniu okazała się lepsza, Niemiec mógłna przykład otrzymywać listy4. Skazańcy zostalizamordowani 1 marca 1951 roku. Właśnie to wy-darzenie skłoniło ustawodawców do upamiętnie-nia 1 marca wszystkich Żołnierzy Wyklętych.Unicestwienie IV zarządu WiN zakończyło pe-wien etap walki wyklętych, gdyż V zarząd byłprowokacją UB mającą na celu aresztowanie po-zostałych w  konspiracji działaczy podziemia,a  poprzedzająca to amnestia skutecznie przerze-dziła te szeregi5.

Damian Szałkowski

O

Page 24: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

24

O gotyckich kościołachLondynu słów kilka1

ondyn jako stolica bardzo bogatego hi-storycznie i  kulturowo ZjednoczonegoKrólestwa Wielkiej Brytanii i  IrlandiiPółnocnej może śmiało ubiegać się

o  miano pewnego rodzaju esencji tego kraju. Jegobogate dzieje zaczynają się oczywiście o  wielewcześniej niż jego stołeczna rola w  Zjednoczo-nym Królestwie. W  czasach rzymskich Londiniumbyło jednym z  najbogatszych miast Imperium i  li-czyło około 30  tys. mieszkańców2. W  roku 313założono w  Londynie biskupstwo a  z  początkiemVII wieku stał się stolicą królestwa Essex. Przezkilka wieków obszar rzymskiego Londinium li-czący 133  ha odpowiadał w  zasadzie Londynowiwczesnego średniowiecza. Do XI wieku drewnia-ną anglosaską zabudowę nawiedzały liczne poża-ry dlatego zamiast rozwoju, miastu towarzyszyłaciągła odbudowa. W  grudniu 1066 od strony za-chodniej , po zajęciu Westminsteru, u  bram Lon-dynu pojawił się normandzki książę WilhelmZdobywca. Po przejęciu miasta zaczął stawiaćw  nim siedzibę-symbol swojej władzy - Tower ofLondon będącą formą umocnionej budowli w  za-chodnim narożniku miasta tuż nad Tamizą3. Rok1077 przyniósł kolejny wielki pożar, tak samo jakwcześniejsze strawił większa część miasta.W  miejscu pierwotnych umocnień Tower of Lon-don postawiono kamienna wieżę – White Tower –zbudowaną z  kremowego wapienia sprowadzone-go z  Normandii, symbolizującą władzę Wilhelmanad miastem. Wznosząca się na 30  m wieża jestdo dziś centralnym punktem założenia Tower,choć już nie jest majestatyczną budowlą świad-czącą o  władzy monarchy, a  zaledwie kamiennąbryłą ginącą na tle wielkich wieżowców.

Koniec XI wieku przynosi dynamicznyrozwój Londynu. Zabudowa miasta zaczyna wy-kraczać poza obrąb murów miejskich główniew  kierunku Opactwa Westminsterskiego, czyli nazachód. W  XII w. Londyn staje się stolicą Anglii4.

Od tego czasu miasto nieustannie się rozrasta,stając się jedną z  największych metropolii śre-dniowiecznego świata. Pod koniec XIII w. w  mie-ście zamieszkiwało ponad 100  tys. osób. Odczasów normandzkich zaczęto wznosić liczne ko-ścioły, wśród nich na piedestał wybijała się nie-bywała katedra św. Pawła zakończona ostatecznie1314 r. reprezentująca styl gotycki, a  dokładnietrzecią z  wyróżnianych w  Anglii jego faz – gotykperpendykularny5. Wokół kolosalnej bryły, ni-czym pisklęta wokół kurzej matki, wykluwały sięlicznie mniejsze świątynie gotyckie z  strzelający-mi ku niebu smukłymi wieżami. Londyn był mia-stem kościołów – miał ich więcej niż jakiekolwiekmiasto europejskie. W  obrębie City of Londonw  XIV w. było 126 kościołów parafialnych i  13kościołów klasztornych6.

Sam Kościół katolicki pełnił zasadnicząrolę w  istnieniu miasta. W  sferze czysto mate-rialnej zarządcy kościelni byli największymi wła-ścicielami ziemskimi i pracodawcami zarównowewnątrz londyńskich murów jak i poza nimi.Dziesiątki tysięcy londyńczyków zawdzięczałoswój byt materialny wielkim opactwom i klasz-torom. Sam biskup katedry St. Paul’s był jednymz większych właścicieli ziemskich całej Anglii.Kościół w Londynie prowadził też 17 szpitali,przytułki dla obłąkanych oraz dziesiątki szkół. Dotego dochodziły również prywatne kaplice. Po-bożność ówczesnych londyńczyków nie ulegawątpliwości. Londyn doby średniowiecza byłświadkiem równie wielu cudów jak święte miastaJerozolima czy Rzym. Nieodległe od murów Lon-dynu Smithfield było wedle proroczego snu sa-mego Edwarda Wyznawcy wybrane przezsamego Boga na miejsce swego kultu7. Powstałtam potem kościół świętego Bartłomieja, któryczęściowo zachował się do dnia dzisiejszego. Wśredniowieczu świątynia ta, była odwiedzanaprzez rzesze pielgrzymów, dziś mało który turysta

L

Page 25: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

25

tu zagląda. Zachowane prezbiterium świątyni by-wa jednak oglądane przez miliony, ale wyłączniejako tło dla nagrywanych tu licznie filmów histo-rycznych (i nie tylko – najnowsza realizacja:Muppets: MostWanted)8.

Można sobie tylko wyobrazić jak brzmiałLondyn średniowieczny. Niebywała wrzawa kup-ców i rzemieślników, przy akompaniamencie do-biegającym z setek warsztatów bywałazagłuszana przez dźwięk setek dzwonów roz-brzmiewających kilka razy dziennie w tym sa-mym czasie. Taki hałas był objawem siły iwitalności miasta. Można domniemywać, żedzwony zdecydowanie uciszyła reformacja, kiedyLondyn przestał być szczególnie pobożnym mia-stem katolickim. Wiek XVI przynosi również no-we katastrowy w postaci pożarów. W 1561 r.ogień trawi cześć katedry św. Pawła, która tracijuż na zawsze swoją iglicę mierząca 149 m.Ostateczny kres średniowiecznej zabudowy Lon-dynu przynosi rok 1666. 2 września w piekarni naulicy Pudding Lane, we wschodniej części miasta,wybucha pożar. Ogień szybko przeniósł się na są-siednie budynki a silny wiatr sprawił, że żywiołunie udało się już ugasić ludzkim wysiłkiem. Mia-sto płonęło przez ponad 100 godzin. W sumie cał-kowicie zniszczonych zostało 13 200 budynków wtym 87 kościołów. W tak wielkiej katastrofie zgi-nęło zaledwie 6 osób, jednak miasto było już wy-ludnione, gdyż rok wcześniej rozpoczęła sięwielka epidemia dżumy, która pogrzebała 100 000istnień ludzkich9.

Po wielkim pożarze w 1666 Londyn niebył już nigdy taki sam. Jednak nie upadł i tak jakpo innych katastrofach odrodził się na nowo, leczteraz w zupełnie nowej szacie. Na szczyty sławywyszedł dzięki pożarowi Sir Christopher Wren,któremu zlecono odbudowę stolicy. Zaprojekto-wał w duchu klasycyzującego baroku nową kate-drę św. Pawła, która mimo tego, że mniejsza odgotyckiej , gigantycznej poprzedniczki, dopierokilkanaście lat temu straciła miano największejbudowli Londynu.Śladów gotyku po pożarze zostało niewiele. Po1666 bywały kolejne, mniejsze pożary, które tra-

wiły sędziwe „niedobitki” sprzed 1666. Do tegodochodziła potrzeba rozwoju miasta, poszerzaniaarterii, budowy ogromnych historyzującychgmachów będących siedzibami instytucji naj-większego w świecie imperium kolonialnego –Imperium Brytyjskiego. Zniszczenie przyszłorównież w 1940 r. kiedy niemieckie naloty dywa-nowe nie oszczędzały miasta. Szczęśliwie zacho-wała się wrenowska katedra.

Dziś Londyn jest jednym z najdziwniej-szych miast świata. Panuje tutaj niebywały chaoszarówno architektoniczny jak i kulturowy będącyspuścizną kolonialnej historii Wielkiej Brytanii.Eklektyczne gmachy przeplatają się z wiktoriań-skimi szeregowymi apartamentami, ogromnedworce kolejowe łączą się z wielkimi szklanymigalerami handlowymi, dawne elektrownie stajęsię galeriami sztuki, a 300 metrowe wieżowceprzysłaniają małe angielskie puby. Wśród tegoarchitektonicznego mętliku zachowało się kilkaświadectw miasta średniowiecznego. Niejedno-krotnie trzeba się mocno wysilić by znaleźć za-gubione na dziedzińcach wielkich budowligotyckie wieżyczki, które 5 wieków temu konku-rowały z dziesiątkami podobnych w promieniukilkuset metrów. Niestety te perełki jeszcze cze-kają na swoje odkrycie, gdyż żaden londyńskiprzewodnik drukowany nie zaprowadzi tu tury-sty, a miejskie biura turystyki i promocji ścigająsię w organizacji wycieczek szlakiem HarregoPottera czy Kuby Rozpruwacza. Pozostaje miećnadzieję że rzeczone budowle przetrwają jeszczewiele wieków i będą cicho lecz przed lata przy-pominały o średniowiecznej historii Londynu.

Zachęcam do zapoznania się z ciekawymblogiem internetowym podejmującym temat śre-dniowiecznego Londynu: http://medieval-lon-don.blogspot.co.uk/ (niestety nie aktualizowany)oraz do sięgnięcia po określaną za najlepsząksiążkę o historii interesującego nas miasta: Lon-dyn. Biografia autorstwa Petera Ackroyda.

Paweł Urbanowski

Page 26: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

26

Kościół Grobu świętego. Świątynia powstała w XV w. Z pożaru w 1666 r. zachowała się wyłącznie gotycka wieża kościoła.

Fot. P. Urbanowski

1 Niniejszy tekst traktuje o kościołach znajdujących się w Londynie z granic doby średniowiecza. Ogólnie chodzi o

dzisiejszą dzielnicę City of London ,w której nie zawierają się istniejące do dziś gotyckie dzieła takie jak Opactwo

Westminsterskie czy katedra w Southwark.2 P. Jonson, Historia Anglików, Gdańsk 1995, s. 30.3 Właściwie rzecz ujmując Tower nie należała wówczas do Londynu, a obywatele uznali ją za afront i zagrożenie dla ich

wolności, stanowiła poniekąd więzienie, w którym mogli zostać osadzeni gdyby poważyli się walczyć o rozumianą z ich

punktu widzenia wolność. P. Ackroyd, Londyn. Biografia, Poznań 2011 , s. 67-68.4 Właściwie dwór królewski osiadł w Pałacu Westminsterskim (znajdującym się na miejscu wybudowanego w połowie XIX

w. gmachu Parlamentu Brytyjskiego, również zwanego Pałacem Westminsterskim) obok opactwa benedyktynów w

Westminsterze, natomiast wiele państwowych urzędów oraz skarbiec został ulokowany w Tower of London.5 J. Harvey, English Catedrals, London 1961, s. 146.6 Ackroyd P., op. cit. , s. 112.7 Ibidem, s. 59.8 http://www.greatstbarts.com/Pages/Church/films.html [dostęp: 12.03.2016] .9 http://ocp.hul.harvard.edu/contagion/plague.html[ dostęp: 12.03.2016] .

Page 27: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w

MERKURIUSZ HISTORYKÓWnr 33

27

Ogłoszenia

Dołącz do nas!

Jeśli chcesz do nas dołączyć, skontaktuj się z  nami przezmaila ([email protected]) lub wiadomość na Facebooku(facebook.com/SKHUKW). Zachęcamy do śledzenia naszegoprofilu na Facebooku oraz strony internetowej, a  także ga-bloty na I  piętrze Instytutu Historii i  Stosunków Międzyna-rodowych UKW.

Zapraszamy do współpracy :)

13 kwietnia o godz. 11 .00 w Auli IHiSM - XXI Dni Historykagoście specjalni - Koronowska Komandoria Templariuszy

oraz Fundacja "Zamek Bydgoski"w programie pokaz ubioru, uzbrojenia i sprzętu obozowego

rekonstruktorówZapraszamy!

Polub nas na Facebooku: facebook.com/SKHUKW

Odwiedź naszą stronę: http://skhukwbydgoszcz.jimdo.com/

Page 28: s3c44c7559b6f8637.jimcontent.com · 2016. 3. 19. · h;o7 8e=?d? c?[e^9? f[e:de^9? ?qc7=?? 8o[7 j7aa; 8e=?d?w me@do #ib7d:pa?; i7 =? fe^m?y97@w m?;b; km7=? ae8?;jec?qhumd?;a mifec?d7@w