16
CO SŁYCHAĆ? INFORMATOR POLSKIEGO TOWARZYSTWA TATRZAŃSKIEGO numer 6 (222) czerwiec 2009 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, Barbara Petrozolin-Skowrońska Królowi Tatr – Zakopane Czarne chmury wisiały nad Tatrami, gdy we wczes- nych popołudniowych godzinach, w sobotę 13 czerwca, nasze auto zbliżało się do Zakopanego. Ale w Zakopanem z każdą chwilą pogoda stawała się coraz lepsza. Na Krupówkach tłum. W tłumie zwracały uwagę osoby z innej epoki, tej z czasów Tytusa Chału- bińskiego. Panie w długich sukniach i kapeluszach, pano- wie w melonikach wkrótce zatrzymali si ę pod pomnikiem Króla Tatr, właśnie odnowionym na koszt Urzędu Miasta Zakopanego, a dodać należy, że właśnie z powodu ogło- szonego przez PTT Roku Chałubińskiego. Plakaty informowały, że Burmistrz Miasta Zakopane, Polskie Towarzystwo Tatrzańskie i Tatrzański Park Naro- dowy zapraszają na OBCHODY ROKU TYTUSA CHA- ŁUBIŃSKIEGO. Rozpoczęły się – jak zapowiedziano – złożeniem wiązanek kwiatów pod pomnikiem. W barwnej grupie zgromadzonych tu osób (w kostiumach z epoki wystąpili przedstawiciele Oddziału Łódzkiego PTT) czer- wieniło się sporo polarów PTT. Rodzinę Tytusa Chałubińskiego reprezentowała prof. Kinga Chałubińska z mężem Wernerem Chałubińskim (sąsiedzi z pobliskiego Domku Chałubińskich i strażnicy Lasu Chałubińskich) oraz – przybyła z Warszawy Kata- rzyna Skowron (siostra Andrzeja Skowrona, który wiernie nam towarzyszył w Radomiu, Warszawie i Łodzi). Z Krakowa przybyli na uroczystość także kuzyni Chałubińskich – artysta grafik Marcin Surzycki z żoną i dziećmi (najmłodsze jeszcze w wózku) oraz Krystyna Skawińska (z rodziny siostry Tytusa Chałubińskiego), która przywiozła stary rodzinny album, ze zdjęciami dok- tora Chałubińskiego i jego dzieci. Obecna była, współpracująca z Komitetem Organiza- cyjnym Roku, Barbara Petrozolin-Skowrońska – autorka książki o Tytusie Chałubińskim. Zauważyliśmy wśród gości znanego rzeźbiarza zakopiańskiego Marcina Rząsę (syna Antoniego) z żoną Magdą Ciszewską-Rząsą i wiele innych sympatycznych osób ze środowiska zakopiańskiego. Przygrywała góralska czteroosobowa kapela i – o dziwo świeciło słońce! Po krótkim wstępie organizatorów Roku Chałubińskiego głos zabrała Agata Nowakowska- Wolak – prezes zakopiańskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. Nast ępnie Kinga Chał ubi ńska przy- pomniała, że jej pradziadek nazwany był „poetą życia”, a góral Sabała „Homerem góralszczyzny”. Przesłanie tej pary przyjaciół, którą widzimy na pomniku uczy nas miłości życia, jest ważne dla ciągłości kultury. Podzięko- wała też organizatorom Roku Chałubińskiego za inicja- tywę i ich trud. Spod pomnika uczestnicy uroczystości przemaszero- wali do Kuźnic, gdzie w Zespole Dworsko-Parkowym Tatrzańskiego Parku Narodowego otwarto plenerową wystawę „Chał ubi ński i jego epoka”. Tu wszystkich przywitał dyrektor TPN dr Paweł Skawi ński. Autor scenariusza wystawy, Wiesław Siarzewski z Ośrodka Dokumentacji Tatrzańskiej omówił jej koncepcję. Wyko- rzystano m.in. rysunki i fotografie, niezbyt liczne w tym czasie – Awita Schuberta i Walerego Eljasza-Radzikow- skiego. Po obejrzeniu wystawy czekał nas poczęstunek, a następnie zostaliśmy zaproszeni na wspólną watrę przy pawilonie edukacyjnym TPN. Tam pod błękitnym niebem, w blaskach ciepłego, zachodzącego słoneczka, przy góralskiej muzyce rozsiedliśmy się na pogawędkach. Był to cudowny relaks dla wszystkich. Tak przebiegł kolejny, udany punkt programu Roku Chałubińskiego. Zachęcamy wszystkich członków PTT, którzy tego dnia nie byli z nami (a szkoda!), aby odwiedzili odresta- urowany Zespół Dworsko-Parkowy w Kuźnicach z wys- tawą poświęconą Tytusowi Chałubińskiemu i jego epoce a także wystawy zbiorów Antoniego Kocyana, oraz wys- tawę poświęconą Zamoyskim, zorganizowaną z okazji 120-lecia wykupienia przez Władysława Zamoyskiego dóbr zakopiańskich. Z ideą Roku Chałubińskiego powią- zana jest także wystawa jubileuszowa Muzeum Tatrzań- skiego „Tatry – czas odkrywców” w Galerii Kulczyckich na Kozińcu (będzie otwarta do 25 października b.r.) CO SŁYCHAĆ w numerze: ROK CHA Ł UBI Ń SKIEGO W ZAKOPANEM X-lecie PTT w Ostrowcu Ś wi ę tokrzyskim Himalajska wiosna 2009 – podsumowanie

Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ?INFORMATOR POLSKIEGO TOWARZYSTWA TATRZAŃSKIEGO numer 6 (222) czerwiec 2009

Tekst: Barbara Morawska-Nowak, Barbara Petrozolin-SkowrońskaKrólowi Tatr – ZakopaneCzarne chmury wisiały nad Tatrami, gdy we wczes-

nych popołudniowych godzinach, w sobotę 13 czerwca,nasze auto zbliżało się do Zakopanego.

Ale w Zakopanem z każdą chwilą pogoda stawała sięcoraz lepsza. Na Krupówkach tłum. W tłumie zwracałyuwagę osoby z innej epoki, tej z czasów Tytusa Chału-bińskiego. Panie w długich sukniach i kapeluszach, pano-wie w melonikach wkrótce zatrzymali się pod pomnikiemKróla Tatr, właśnie odnowionym na koszt Urzędu MiastaZakopanego, a dodać należy, że właśnie z powodu ogło-szonego przez PTT Roku Chałubińskiego.

Plakaty informowały, że Burmistrz Miasta Zakopane,Polskie Towarzystwo Tatrzańskie i Tatrzański Park Naro-dowy zapraszają na OBCHODY ROKU TYTUSA CHA-ŁUBIŃSKIEGO. Rozpoczęły się – jak zapowiedziano –złożeniem wiązanek kwiatów pod pomnikiem. W barwnejgrupie zgromadzonych tu osób (w kostiumach z epokiwystąpili przedstawiciele Oddziału Łódzkiego PTT) czer-wieniło się sporo polarów PTT.

Rodzinę Tytusa Chałubińskiego reprezentowała prof.Kinga Chałubińska z mężem Wernerem Chałubińskim(sąsiedzi z pobliskiego Domku Chałubińskich i strażnicyLasu Chałubińskich) oraz – przybyła z Warszawy Kata-rzyna Skowron (siostra Andrzeja Skowrona, który wiernienam towarzyszył w Radomiu, Warszawie i Łodzi).

Z Krakowa przybyli na uroczystość także kuzyniChałubińskich – artysta grafik Marcin Surzycki z żonąi dziećmi (najmłodsze jeszcze w wózku) oraz KrystynaSkawińska (z rodziny siostry Tytusa Chałubińskiego),która przywiozła stary rodzinny album, ze zdjęciami dok-tora Chałubińskiego i jego dzieci.

Obecna była, współpracująca z Komitetem Organiza-cyjnym Roku, Barbara Petrozolin-Skowrońska – autorkaksiążki o Tytusie Chałubińskim. Zauważyliśmy wśródgości znanego rzeźbiarza zakopiańskiego Marcina Rząsę(syna Antoniego) z żoną Magdą Ciszewską-Rząsą i wieleinnych sympatycznych osób ze środowiska zakopiańskiego.Przygrywała góralska czteroosobowa kapela i – o dziwo

– świeciło słońce! Po krótkim wstępie organizatorówRoku Chałubińskiego głos zabrała Agata Nowakowska-Wolak – prezes zakopiańskiego oddziału TowarzystwaOpieki nad Zabytkami. Następnie Kinga Chałubińska przy-pomniała, że jej pradziadek nazwany był „poetą życia”,a góral Sabała „Homerem góralszczyzny”. Przesłanie tejpary przyjaciół, którą widzimy na pomniku uczy nasmiłości życia, jest ważne dla ciągłości kultury. Podzięko-wała też organizatorom Roku Chałubińskiego za inicja-tywę i ich trud.

Spod pomnika uczestnicy uroczystości przemaszero-wali do Kuźnic, gdzie w Zespole Dworsko-ParkowymTatrzańskiego Parku Narodowego otwarto plenerowąwystawę „Chałubiński i jego epoka”. Tu wszystkichprzywitał dyrektor TPN dr Paweł Skawiński. Autorscenariusza wystawy, Wiesław Siarzewski z OśrodkaDokumentacji Tatrzańskiej omówił jej koncepcję. Wyko-rzystano m.in. rysunki i fotografie, niezbyt liczne w tymczasie – Awita Schuberta i Walerego Eljasza-Radzikow-skiego.

Po obejrzeniu wystawy czekał nas poczęstunek,a następnie zostaliśmy zaproszeni na wspólną watręprzy pawilonie edukacyjnym TPN. Tam pod błękitnymniebem, w blaskach ciepłego, zachodzącego słoneczka,przy góralskiej muzyce rozsiedliśmy się na pogawędkach.Był to cudowny relaks dla wszystkich. Tak przebiegłkolejny, udany punkt programu Roku Chałubińskiego.

Zachęcamy wszystkich członków PTT, którzy tegodnia nie byli z nami (a szkoda!), aby odwiedzili odresta-urowany Zespół Dworsko-Parkowy w Kuźnicach z wys-tawą poświęconą Tytusowi Chałubińskiemu i jego epocea także wystawy zbiorów Antoniego Kocyana, oraz wys-tawę poświęconą Zamoyskim, zorganizowaną z okazji120-lecia wykupienia przez Władysława Zamoyskiegodóbr zakopiańskich. Z ideą Roku Chałubińskiego powią-zana jest także wystawa jubileuszowa Muzeum Tatrzań-skiego „Tatry – czas odkrywców” w Galerii Kulczyckichna Kozińcu (będzie otwarta do 25 października b.r.)

CO SŁYCHAĆ w numerze:ROK CHAŁUBIŃSKIEGO W ZAKOPANEMX-lecie PTT w Ostrowcu ŚwiętokrzyskimHimalajska wiosna 2009 – podsumowanie

Page 2: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 2

Tekst: Janusz Badura, zdjęcie: Stanisław MisztalZG PTT na HondraskachW dniach 15-16 maja 2009 r. w Stacji Turystycznej PTT „Stasi-

kówka” na Polanie Hondraski w Szczyrku odbyło się posiedzenieZarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Obiektwybudowany jest w stylu starego góralskiego domu z drewnianychbali, ma swoje ujęcie wody źródlanej i położony jest na zboczachSkrzycznego, w sąsiedztwie wyciągu krzesełkowego, nieco poniżejstacji przesiadkowej na Hali Jaworzynie. Jest to bardzo uroczemiejsce. Właścicielem „Stasikówki” jest Wydawnictwo STAPISz Katowic – firma wydawniczo-reklamowa rodziny Państwa Pisarków.Redaktor naczelny – Pan Stanisław Pisarek z racji swoich górskichpasji od kilkunastu lat wydaje książki z serii „Literatura górska naświecie”, a ostatnio podjął się realizacji ogromnego przedsięwzięciawydawniczego – publikacji 7-tomowej „Wielkiej encyklopedii góri alpinizmu” pod redakcją Małgorzaty i Jana Kiełkowskich. To pre-cedens na skalę światową. Gospodarzem w obiekcie jest członek Od-działu PTT w Bielsku-Białej, Stanisław Misztal.

Organizatorem zebrania był Oddział PTT w Bielsku-Białej.Rozpoczęło się ono w piątek po południu i odbywało w tzw. dużymsalonie z kominkiem i z panoramicznym oknem z widokiem na Szczyrki całą dolinę. Wieczorem na łące, obok „Stasikówki” rozpalonotradycyjną góralską watrę. W sobotę rano prezes Oddziału PTTw Bielsku-Białej – Szymon Baron poprowadził uczestników zebra-nia na wycieczkę pieszą na Skrzyczne, Malinowską Skałę, PrzełęczSalmopol z zejściem do Szczyrku. Pogoda była zmienna, po połud-niu zrobiło się pochmurnie, mglisto, a nawet zaczął padać deszcz.O godzinie 17:00 rozpoczęły się obrady, które potrwały do godziny19:00. Aura na koniec dnia zdecydowanie się poprawiła, chmuryi mgły ustąpiły, zrobiło się błękitne niebo z pięknym zachodem słońca.Czyste, rześkie górskie powietrze i urok tego miejsca sprawiły, że potrudnych pod względem merytorycznym obradach, żegnano się w mi-łej atmosferze. Słowa podziękowania za przygotowanie i obsługęposiedzenia w „Stasikówce” należą się Stanisławowi Misztalowi,Basi Kani i Szymonowi Baronowi.

AKTUALNOŚCI(opracowanie: Barbara Morawska‐Nowak)

Łatwiejszy dostęp do Tatr Słowackich18 czerwca rusza autobusowa linia z Zako-panego do Popradu. Takiego regularnego połączenia ze wszystkimi miejscowościamiturystycznymi leżącymi u podnóża słowac-kich Tatr brakowało wielu turystom.Autobusową, regularną linię uruchamiafirma transportowa Strama. W szczycie se-zonu codziennie kursować będzie pięć auto-busów. Odjazd pierwszego o godz. 5:45.Autobusy startować będą spod Nosala, prze-jadą przez zakopiański dworzec autobu-sowy, Łysą Polanę, a dalej zatrzymywaćsię będą m. in. w Tatrzańskiej Jaworzynie,Tatrzańskiej Kotlinie, Tatrzańskiej Łom-nicy, Smokowcu i dojadą do Popradu pod miasteczko wodne. Ostatni powrotny kursz Popradu zaplanowano na godz. 18.30.Bilet do Łysej Polany kosztować ma 10 zło-tych, do Jaskiń Bielskich 15, do Tatrzań-skiej Łomnicy 17, a do Popradu 20. Szcze-gółowy rozkład na stronie: www.strama.eu

(Tygodnik Podhalański)

Wolontariat dla TatrW czerwcu rusza letnia akcja „Wolontariatdla Tatr”. Podobnie jak dotychczas do głów-nych zadań wolontariuszy należeć będąpatrole szlaków, monitoring i zarządzanie ruchem turystycznym, sprzątanie poboczy,czyszczenie przepustów, uzupełnianie tablicinformacyjnych czy znakowanie.Wolontariusze mogą liczyć na nocleg w wa-runkach turystycznych – muszą mieć wła-sny śpiwór i karimatę. Istnieje możliwość odbycia praktyk studenckich w ramachakcji „Wolontariat dla Tatr”. W takim przy-padku program praktyk określony przezdaną uczelnię nie jest ściśle realizowany, a studenci wykonują te same zadania co po-zostali wolontariusze.Aby wziąć udział w letniej akcji należy wy-pełnić formularz zgłoszeniowy i przesłać na adres TPN pocztą, faksem lub mailem.Wolontariusz wpisany do bazy danychzostanie drogą mailową o tym fakcie poin-formowany, a następnie poproszony o prze-słanie propozycji hasła dostępu do bazyzadań. Po uzyskaniu dostępu do bazy musiokreślić preferowany czas uczestnictwaw akcji. Przed rozpoczęciem pracy każdywolontariusz musi odbyć szkolenie BHP.Trwa ono jeden dzień (4–6 godzin), odby-wa się w budynku TPN i prowadzone jestprzez pracownika parku. Pytania dotyczące wolontariatu można przy-syłać na adres: [email protected]. Działatakże telefon wolontariatu: 0 669 633 647, a także forum http://wolontariat.tpn.pl.

Page 3: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3

Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech KapturkiewiczMorskie Oko dla wytrwałychW dniach 29-31 maja 2009 roku już po raz siedemnasty

odbył się zlot taterników-seniorów w Morskim Oku.Musiałam wszystkich uprzedzić: „Spotkanie odbędzie sięw utrudnionych warunkach dostępu do schroniska. W zwią-zku z remontem drogi do Morskiego Oka, zwłaszcza w oko-licy obrywu drogi przed Wodogrzmotami Mickiewicza,Starostwo Powiatowe całkowicie zamknęło drogę dla pojaz-dów z zamiarem zakończenia remontu przed 1 lipca br.Liczymy na ew. możliwość dojazdu od parkingu za Wodo-grzmotami do schroniska z dojściem na ten parking drogądojazdową do schroniska w Roztoce i stamtąd do parkingu.Można zatem powiedzieć, że spotkanie w 2009 roku będziedla wytrwałych, którzy nie zrażą się ewentualnymi trudno-ściami. Znajdą się jednak tacy, którzy nie będą w staniepokonać tych 9 km na piechotę”.

Osobiście także z rozmaitych powodów nie zdecydo-wałam się na udział w spotkaniu, dokonałam innego wyboru.

Jeden z moich serdecznych kolegów opisał tegorocznespotkanie zaraz po powrocie: „W piątek pierwsza niespo-dzianka – ledwo zajechaliśmy na parking (koło 16-tej)już zaraz było auto do Morskiego Oka. W piątek pustawo,w nocy śniegi, w sobotę rano (do 14-tej) wspaniała pogodai tradycyjne wycieczki – do Dolinki za Mnichem, m.inz Jurkiem Walą, Maćkiem Bernattem – samotne jegowejście na Wrota Chałubińskiego. Z Adasiem Trzaskądotarliśmy tylko do wielkiego kamienia i potem zjazd nanartkach – były ciężkawe warunki śniegowe (30 cm świe-żego), ale zjazd odbyl się z powodzeniem.

Na dole tymczasem zaludniło się naszymi, tradycyjnamsza z odprawiona przez ks. Krzysztofa Gardynę i trady-cyjna wspólna wieczerza. Rej jak zwykle wodził ZbyszekSkoczylas i oczywiście wszyscy żałowali, że Cię nie ma.Było zaskakująco sporo osób jak na zapowiedzi, sala ja-dalna pełna. Z nowych postaci po raz pierwszy był legen-darny Janek Mostowski, od lat mieszkający na zachodnimwybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Zbyszek przeczytał listod Zdzicha Dziędzielewicza (94 lata!), który przepraszał,że się nie zjawił, ale nawala mu coś noga. Za to turystówinnych – prawie zero, co dla nas było miłą niespodzianką.”

Marysia Łapińska – kierowniczka schroniska – dzięko-wała wszystkim, którzy przybyli. Andrzej Skrzyński w moimzastępstwie zbierał podpisy w Kronice, naliczyłam ich 60.Na załączonym przez Wojtka Kapturkiewicza zdjęciu możeniektórzy się rozpoznają.

Dzisiaj otrzymałam jeszcze jedną relację uzupełniającąod Jacka Karwowskiego z Torunia: „Szkoda, że nie mogłaśtym razem przyjechać do Morskiego Oka. Pomimo niezbytdobrej pogody było, jak zwykle, cudownie. Z MorskiegoOka weszliśmy tym razem w cztery osoby na Mniszka,a w niedzielę poszliśmy z Jarkiem na Halę Gąsienicową.Na Wiktorówkach spotkaliśmy Ankę Okopinską i byliśmyna mszy św. za kolegów, którzy 20 lat temu zginęli na prze-łęczy Lho La, pod Everestem. W poniedziałek Jarek i Ankamusieli juz jechać do domu, a ja zostałem jeszcze jedendzień i wszedłem w całkowicie zimowych warunkach naZadni Granat”.

Page 4: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 4

Tekst i zdjęcie: Józef DurdenChyz na beskidzkim szlakuW Beskidach zawsze jest uroczo i pięknie bez względu

na porę dnia i roku. W moim kalendarzu turystycznymmają one, zwłaszcza Beskid Śląski i Żywiecki niemal stałemiejsce. Czas odwiedzin tych gór, zwyczajowo rozpoczynasię każdego roku, gdy łąki przybierają barwy wiosennea jabłonie okrywa biel kwiatów. W bieżącym roku, takżew maju wyruszyłem na szlaki w zachodniej części tych gór.W towarzystwie państwa Urszuli i Jana Baranowskichz Kalisza, dotarłem wpierw na Młodą Horę. Powodówzatrzymania się w „Chyzu u Bacy”, było nieco więcej niżkażdego roku. Niebawem minie 25 lat, odkąd Józiu Mich-lik przybył i związał swój los z tym zakątkiem BeskiduŻywieckiego. Współtowarzysz moich wędrówek pragnąłodwiedzić „Bacę”, notabene swego kolegę z liceum w Ostrze-szowie. Jego kolegą szkolnym, również rówieśnikiem jestKrzysztof Wielicki, himalaista światowej sławy, zdobywcawszystkich ośmiotysięczników.

W pogodne dni docierali-śmy na Przegibek, Bendoszkę,Rycerzową i Muncuł. Bacazorganizował nam równieżwycieczkę do miejscowościCierne koło Cadcy i dalej domiejsca, gdzie stykają się gra-nice Czech, Polski i Słowacji.W tym punkcie nad potokiemprzechodząc zaledwie kilka-naście kroków w ciągu kilku-nastu sekund, przebywać moż-na na terenie trzech państw.

Po rozstaniu się z uczestnikami wycieczki, powraca-jących w rodzinne strony, w ciągu następnych kilkunastudni kontynuowałem wędrówki indywidualnie odwiedzającwpierw nową okazałą stację turystyczną PTT „Stasików-kę” na hali Hondraski, leżące na zboczu góry Skrzyczne,powyżej Szczyrku, następnie kilka schronisk górskich,wzniesionych w okresie międzywojennym przez oddziałyPTT. Kilka dni przed zakończeniem beskidzkich wędró-wek, ponownie odwiedziłem Mładą Horę, właściwie nie-mal wyłącznie by dostarczyć Bacy nowy 17-ty tom Pamię-tnika PTT, otrzymany przy okazji posiedzenia ZG PTT.

Pierwszy raz odwiedziłem Mładą Horę we wrześniu 1975roku wędrując na Rycerzową do nowatorskiej bacówkiPTTK. Wówczas ów przysiółek na polanie nie wywarł namnie większego wrażenia. Właściwy urok tego zakątka Bes-kidów dostrzegałem podczas późniejszych wędrówek.Józek Michlik zwany „Bacą” zaledwie dotarł tam, doznał nie-mal zauroczenia trwającego po dzień dzisiejszy. Wszystkozaczęło się 22 czerwca 1984 roku, a nastąpiło to poniekądprzypadkowo, ponieważ podczas wędrówki z Rycerzowejna Mładą Horę, gdy razem z dwoma kolegami, dochodziłszlakiem do kapliczki, zaczął padać deszcz. Schronili sięw sąsiednim drewnianym, nieco zdewastowanym budynku,

w którym jeszcze 10 lat wcześniej mieściła się szkoła pod-stawowa. Odtąd rozpoczęła się wielka przygoda i praca„Bacy” i jego przyjaciół nad zabezpieczeniem, remontemi adaptacją budynku do celów turystycznych. Prace pro-wadzono podczas weekendów, urlopów, przybywając tamtakże w celach turystycznych lecz z plecakami wypełnio-nymi także gwoźdźmi, śrubkami i narzędziami. W szczyt-nych zamierzeniach, Baca miał silne wsparcie miłośnikówgór z klubu Turystyki Górskiej PTTK „Turnia” z Ostrze-szowa. Budynek dawnej szkoły, uporządkowany i wydzier-żawiony od Urzędu Gminy w Ujsołach, szybko przeisto-czył się w skromne schronisko górskie klubu „Turnia”,otwarte naprędce w dniu 20 lipca 1984 roku. Wpływowagrupa turystów powyższego klubu, na czele z Józefem Mich-likiem, we wrześniu 1980 roku utworzyła tymczasowądelegaturę PTT w Ostrzeszowie, działającą do czasu wpro-

wadzenia stanu wojennegow grudniu 1981 roku. Nieba-wem po rejestracji Towarzy-stwa utworzono Oddział PTT,który w dniu 10 września1990 roku przejął dzierżawęobiektu na Mładej Horze. Sze-fem ośrodka turystycznegozostał z dniem 1 lipca 1991 r.inicjator wszelkich poczynań,prezes Klubu PTTK, następ-nie Oddziału PTT Józef Mich-lik. Zauroczony Mładą Horąopuścił wówczas rodzinne

strony południowej Wielkopolski i osiadając na stały pobyt(z zameldowaniem) w górach. Bo jak stwierdził „Każdemiejsce musi mieć kogoś, kto by je kochał”. Miejscemszczególnym dla niego była i pozostała Młoda Hora. Miłomi stwierdzić, że ten przysiółek posiada wiele uroku,walorów i magiczną moc przyciągania. Zamierzeniem„Bacy”, notabene udanym było, by ów ośrodek kierowanyprzezeń nie był zwyczajnym schroniskiem górskim, leczdomem, w którym nie rozmawia się z turystami jako inte-resantami przez okienko, lecz bezpośrednio, a oni czuć sięmogą jak goście.

Ponieważ w miejscowej gwarze i słownictwie staropol-skim, dom znaczy chyz, Baca przyjął i stosuje nadal takieokreślenie dla swego domu w górach. Z upływem lat, drogąwykupu, stał się właścicielem obiektu oraz kawałków ziemi,właściwie łąk o łącznej powierzchni około 2 hektarów.Niewątpliwą zasługą „Bacy” i grona przyjaciół opróczurządzenia kuchni, zarazem jadalni, tudzież jednocześnieświetlicy oraz czterech pokoi „salonów z pryczami” dlaokoło 15-20 osób, było wytworzenie i podtrzymywanieiście turystycznej atmosfery. Najważniejszym i największympomieszczeniem w Chyzu jest salka na parterze, przezna-czona na kuchnię i świetlicę, urządzona według gustu

Page 5: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 5

i możliwości gospodarza, uwzględniającego potrzeby tury-stów. Wystrój tej salki nieco przypadkowo stanowi rodzajswojskiej mieszaniny przedmiotów użytkowych oraz ekspo-natów o charakterze artystycznym i turystycznym. Głównaizba, niezależnie od właściwego przeznaczenia, okresowobywa: salką koncertową (występowały tam zespoły góral-skie, bluesowe i soliści); salką teatralną (jasełka i miniprzedstawienia); salką bankietową (3 wesela, przyjęcia i im-prezy sylwestrowe); czytelnią czasopism, książek, nadewszystko przewodników turystycznych; salką klubową (wie-czory poezji, pokazy przeźroczy i filmów odtwarzanychz płyt DVD); galerią fotografii, prac plastycznych, a nie-kiedy, gdy nie ma turystów „Baca” urządza tam warsztatpracy, zależnie od aktualnych potrzeb i zajęć. Turyści przy-chodzą w różnych porach dnia i roku, podobno jak w innychplacówkach tego rodzaju w Chyzu pod względem frekwen-cji bywają „dni tłuste i chude miesiące”. Średnio dziennie od-wiedza Chyz około 10 turystów, lecz tylko 3 osoby zatrzy-mują się na nocleg. W okresie minionego ćwierćwiecza,skorzystało z noclegów około 20 tys. turystów, nade wszy-stko krajowych i niewielka grupka turystów-obcokrajowcówz Czech, Słowacji, Niemiec, Rosji, Szwajcarii oraz Japonii.Dla turystów, notabene w każdym wieku, udostępniono doprzeglądu i wpisu księgi pamiątkowe Chyzu. Aktualnie doko-nać można wpisu dotyczącego wrażeń, odczuć i uwag, uzu-pełnionych rysunkami bądź fotografiami w 39 tomie ogól-nego zbioru. Karty pierwszych 8 tomów ksiąg o wyraźnymcharakterze kronikarskim, zobaczyć można na stronachinternetowych Chyzu.

Sprawdzonym źródłem informacji o Chyzu i MładejHorze jest portal internetowy oraz artykuły, wywiadyw prasie ogólnopolskiej, regionalnej i towarzystwa. Niestetywiadomości zamieszczone w przewodnikach dotyczącychBeskidu Żywieckiego bywają skromne a nawet mylne.Chyz i Mładą Horę ukazano migawkowo w programieregionalnym TVP Katowice.

Baca – pan na włościach mładohorskich, właściciel Chyzui kawałków łąk, niemal nie interesuje się owcami i baranami.Jego pasją, oczywiście oprócz turystyki górskiej, stało siępszczelarstwo. Od ubiegłego roku znacznie powiększył ilośćpasiek i pszczół tudzież księgozbiór dotyczący pszczelar-stwa, rozszerzył zakres wiedzy, zyskał większe doświad-czenie i zbiór miodu. Z satysfakcją wyraża przekonanie,że kontakt z pszczołami może być miły a ich praca naderpożyteczna i to nie tylko dla pszczelarza. Baca sporo czasuprzeznacza dla przybyszów i sąsiadów, wykazuje dbałość,uczynność i życzliwość wobec osób godnych miana turysty.Dla tych, którzy przekraczając próg jego domu nie racząwyrazić prostej formy powitania (a bywają i tacy) wywie-sił w przedsionku tabliczkę z napisem „Turyści Kochaniprzeca Wy nie bobry, jak tu zachodzicie to mówcie dzieńdobry!”. Podczas dorywczych przyjazdów na Młodą Horę,w ciągu minionego ćwierćwiecza i stałego pobytu w okre-sie 18 lat nabrał cech rodowitego górala beskidzkiego, któ-remu oprócz uprzejmości nie obca jest także hardość.W wolnym czasie skory do dyskusji, bynajmniej nie schlebiarozmówcy. Z przekonaniem wyraża swoje poglądy i z upo-

rem broni swych racji. Ochoczo udziela wszelkich informa-cji turystycznych o szlakach, terenie, możliwościach zwie-dzania, ewentualnych trudnościach a także o rozkładziejazdy autobusów i pociągów zarówno w kraju jak w Cze-chach i Słowacji. Chętnie rozmawia o roli i zadaniachPolskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, odznakach GOT.Wszystko to sprawiło, że zyskał grono przyjaciół, częstychbywalców. Przed laty snuł ambitne plany rozbudowy i moder-nizacji domu, jednak czas i skromne możliwości finansowe,znacząco wyhamowały jego zapędy inwestycyjne. Terazobejście Chyzu, bardziej przypomina składnicę zbędnychmateriałów budowlanych aniżeli otoczenie przytulnego dom-ku. Każdy właściciel domu ma prawo dowolnie urządzićjego wnętrze, zgodnie ze swym gustem i możliwościami,gdy służy ono wyłącznie jego potrzebom. Niegdyś prezesZG PTT Maciej Mischke okrzyknął Chyz na Mładej Horzewizytówką Towarzystwa i właściwie tak był postrzeganyprzez wielu członków i obcych. To nie tylko ukłon wobecgospodarza, lecz także obarczenie go zobowiązaniem o dba-łość obiektu wraz z otoczeniem. Rzecz w tym, że działającpod szyldem określonego stowarzyszenia, pamiętać trzebao zachowaniu pewnych standardów, rzutujących na opiniępatrona. Natomiast słusznym by było także większe zainte-resowanie i użyczenie przez Towarzystwo czegoś więcej,niż swego znaku. Pamiętać należy o mądrości zawartej w po-wiedzeniu „Turysta przybywa na chwilę, a widzi na milę”.

Baco wiemy, że dokonałeś wiele na Mładej Horze, sukce-sywnie przezwyciężałeś ogrom piętrzących się problemówo rozmiarach odwrotnie proporcjonalnych do wszelkich moż-liwości, zwłaszcza finansowych. Twoim sukcesem jest Chyzi to, że istnieje i nadal służy turystom bez względu na przy-należność organizacyjną. Nie ustawaj w chwalebnych dąże-niach do realizacji dawnych zamiarów, mimo oznak kry-zysu, mimo przeciwieństw, mimo wszystko.

Do gratulacji, słów uznania, jakie zapewne niebawemnapłyną do Ciebie z okazji pięknego jubileuszu 25-leciaChyzu i Twego „bacowania” na Mładej Horze, dołączamwłasne, poniższe słowa nieco rymowane.

BACO Z MŁADEJ HORYTwój chyz-dom, siedlisko

stoi na polanie, na przełęczy, dojście doń niewiele męczy.

Stąd blisko na beskidzkie wyżynyjesienią także na jeżyny.

A gdy wieczorem płonie ogniskoto i gwiezdne niebo chyli się niskotam turyści mają prawie wszystko

co im trzeba... oprócz chlebapod dostatkiem smacznej wody,

zapachu łąk i gór urody.W tej drewnianej chacie, przed laty

płonął kaganek oświaty,teraz bywa wesoło, gdy turyści siądą w koło

odpocząwszy wyruszają pojedynczo i gromadniejak popadnie,

w słońcu i słocienajliczniej przy sobocieidą na rozstaje szlaków

gdzie pośród drzew gniazda ptaków na Muncuł, Przegibek, Rycerzową

wędrują lasem, boremutrudzeni powracają wieczorem

...bądź za rok lub dwa,bo w skromnym Chyzu na szlaku przy kaplicy

więcej uroku niż w niejednej miejskiej kamienicy

Page 6: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 6

Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: internetBaca – „na wysokiej połoninie”„Każdy ma swoje miejsce, które ukochał” – to motto

Chyży u Bacy na Mładej Horze. Pragnę przypomnieć innego pasjonata, który wybrał

swoje miejsce na ziemi na rozległej połoninie Kosarysz-cze, położonej malowniczo pomiędzy głęboko wciętymidolinami Bystreca i Dzembroni, u stóp ukraińskiej Czarno-hory. Pisałam już o nim dwa lata temu (CS - nr 196).

To Kuba Węgrzyn, z wykształcenia muzyk, a z za-miłowania alpinista i przewodnik, który w 1999 roku poraz pierwszy przyjechał w te okolice. Na zmieniających sięz biegiem czasu zasadach przyjmował w dzierżawionejod miejscowych chacie (dziś zwanej „Dmytrową Chatą”i wciąż pozostającej pod opieką Kuby) polskich turystówi prowadzał ich po górach coraz to nowymi, ciekawszymiścieżkami. Nieraz zdarza się słyszeć, jak miejscowi proszągo o pokazanie któregoś z dzikszych spośród odkrytychprzez niego starych szlaków.

Postanowił nabyć na własność i wyremontować starąhuculską chatę. Nareszcie w listopadzie 2007 roku udałomu się nabyć taką chatę do spółki z Jurą z Kijowa.Chatka znajdowała się w dość dobrym stanie, choć nale-żało jak najszybciej uszczelnić dach i zapobiec zapadaniusię jej północno-zachodnich ścian. Na przełomie czerwcai lipca 2008 roku Kuba wyjechał na Słowację, żeby zaro-bić trochę pieniędzy na przeprowadzkę z Polski i dalszeremonty chatki. Niestety opuszczona chata została splądro-wana. Kuba doszedł do wniosku, że musi w chacie zamiesz-kać na stałe.

Plany Kuby niespodziewanie pokrzyżowała lipcowapowódź. Za zarobione na Słowacji pieniądze zdążył prze-transportować większość swoich rzeczy do Dżembroni,gdzie, osłonięte lekkim daszkiem, przeleżały aż do paździer-nika (tuż obok, dzieląc podwórko na dwie połowy, pły-nęła przez kilka dni mała, ale rwąca rzeka).Dopiero podkoniec października udało się przewieźć rzeczy i porząd-nie zabrać się za prace przy nowej chatce. Niestety szybkonastały przymrozki uniemożliwiające dalsze działania. Kubawyjechał spowrotem do pracy na Słowację, a w chaciezostała Katia. Zamieszkałz nią też czarny kot, dziękiktóremu czuła się mniej sa-motna. Nazwała go – Urya.W okolicach 20 listopadaprzyszedł huragan i wielkieśnieżyce. A na całej połoni-nie stoją tylko 4 domy (przedwojną było ich ponad trzy-dzieści).

Miejsce jest bez wątpie-nia magiczne. Kuba, hucuło-fil pełną gębą, marzy o od-tworzeniu wewnątrz i wokół chaty klimatu takiego jakdawniej; chciałby biegać w soroczce, pędzić dobry samo-gon i piec chleb w tradycyjnym piecu, a na weselachi chramach (odpustach) występować w pełnym huculskimprzyodziewku i z reprezentacyjną bartką (zdobioną ciupażką)

w ręku. Do tego dąży, zbierając miejscowe skarby i skupu-jąc je od miejscowych, słuchając starych opowieści i za-wstydzając tubylców tym, że coraz częściej to on, „góralz wyboru” – jest bardziej huculski niż Huculi…

Dziś Kuba i Katia mieszkają w chacie na stałe, zazwy-czaj razem, czasem na zmianę – bo któreś musi wyjechaćdo Polski. Turystów przyjmują tylko w pokoju na pierw-szym piętrze, w razie potrzeby w korytarzu i kuchni;spać trzeba na podłodze z własną karimatą. Piec zastępujewkład kominkowy i piecyk typu „koza”; bez wymurowa-nia wtórnych fundamentów pod chatą stawianie nowegopieca jest niemożliwe. Wodę noszą co dzień ze źródła,a drzewo – z braku konia i czasu przed zimą – plecakamiz pobliskiego lasu. Bez problemu „da się wytrzymać”.Zamierzają jednak uratować ten dom i tchnąć w niegożycie. Chata jest już częściowo podniesiona i uszczel-niona, a kuchnia – serce przyszłego schroniska – urzą-dzona, pełna życia i kolorów. Przed zimą zdążyli spiętrzyćwodę w źródle, przed awarią piły – ściąć parę drzew,postawić sławojkę, wymurować dwa kominy, wstawićbrakujące okna i drzwi...

W ciągu najbliższych miesięcy czekają następujące prace: impregnacja i uszczelnienie dachu, budowa wtórnych fundamentów – podniesienie i pod-

piwniczenie chaty, urządzenie węzła sanitarnego (ukrytew piwnicy prysznic, WC i – w zamyśle – bania),

budowa tradycyjnego, huculskiego pieca, zamontowaniedwóch okien dachowych, urządzenie i ocieplenie sy-pialni dla turystów na przestronnym, ponad 90-metro-wym strychu,

doprowadzenie wody i prądu do chaty (230 m ruryi 600 m kabla),

dobudowanie schodów wejściowych, umocnienie we-rand i balustrad.W dwie osoby i bez pomocy z zewnątrz trudno będzie

temu podołać. Dlatego oczekują chętnych do pomocy rąk,czy po prostu turystów...

Kuba zachęca: Przyjeżdżajcie, a jeśli ktoś chciałby miećswój wkład w powstaniepierwszego polskiego schro-niska na Huculszczyźnie –dzwońcie pod numer: +3806789 44 004 (UA, Kyiv-star) lub piszcie na e-mail:[email protected]. Jak zawszew takich wypadkach – przy-datna będzie każda formapomocy. Jesteśmy tu całyczas, działamy i czekamyodwiedzin – будемо радіВас бачити!

A może członkowie PTT, szczególnie z oddziałów,które upodobały sobie wyjazdy w Czarnohorę, zechcąnawiązać kontakt z Kubą i pomóc mu.

Gdybym to była młodsza...

Page 7: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 7

Tekst i zdjęcie: Marian KimbarX-lecie PTT w Ostrowcu Św. – Pieniny i Beskid SądeckiW kwietniu 1999 r. założone zostało Koło PTT w Ostro-

wcu Świętokrzyskim, podległe Oddziałowi Krakowskiemu,które po czterech latach przekształciliśmy w samodzielnyOddział. Tę pamiętną rocznicę obchodzimy coroczniew górach. Dwa lata temu był to Beskid Makowski,w ubiegłym roku Beskid Śląski i Mały, tym razem wybra-liśmy Beskid Sądecki i Pieniny, po których chodziliśmyjuż, lecz innymi szlakami, we wrześniu ub. roku. W impre-zie wzięło udział 13 osób: Marian Kimbar, Basia Raczyń-ska, Bożena Borek, MarysiaJaros, Marta Sójka, Beata, Ja-nusz i Andrzej Moskalikowie,Krysia i Wenek Sadrakowie,Krzysiek Kucharski, WojtekUchański i Rysiek Gawron.

Wyjechaliśmy 8 maja i dopierwszej bazy noclegowej –schroniska pod Bereśnikiemdotarliśmy w trzech grupach.Najliczniejsza wyjechała ranoautobusem PKS do Krakowa,pozostali własnymi samocho-dami – 3 osoby rano, a 4 po południu. W Krakowie prze-siedliśmy się na autobus do Szczawnicy i po zostawie-niu głównych bagaży na przechowanie w restauracjipojechaliśmy busem do Jaworek. Stąd przez Wąwóz Ho-mole i rezerwat Wysokie Skałki weszliśmy na najwyż-szy szczyt Pienin – Wysoką (1050 m); dalej poszliśmyniebieskim szlakiem do Szczawnicy przez Szafranówkęi Palenicę, gdzie mieliśmy okazję skorzystać ze zjeżdżalnirynnowej. W Szczawnicy odebraliśmy nasze bagaże i posz-liśmy do schroniska pod Bereśnikiem.

W tym czasie grupa samochodowa po zostawieniupojazdu w Nowym Sączu szła żółtym szlakiem z Łącka

przez Dzwonkówkę. Gdy doszliśmy do schroniska, już nanas czekali. Pozostała czwórka dołączyła do grupy wie-czorem i już w pełnym składzie ulokowaliśmy się w ja-dalni schroniska, gdzie siedzieliśmy do późnych godzinwspominając naszą historię i śpiewając przy pożyczonejod gospodarzy gitarze.

Nazajutrz rano spakowaliśmy się i wyruszyli przezDzwonkówkę głównym szlakiem beskidzkim do schroniskaPrehyba, miejsca kolejnego zarezerwowanego noclegu.

Po zakwaterowaniu się i posił-ku kontynuowaliśmy wędrów-kę czerwonym szlakiem bywejść na Radziejową (1262 m),najwyższy szczyt Beskidu Są-deckiego. Stoi tam pomnik 1000-lecia chrztu Polski, a także wie-ża widokowa, z której korzy-stając z dobrej pogody ogląda-liśmy panoramę gór. Na wie-czór wróciliśmy do schroniska.

W niedzielę troje uczestni-ków ruszyło dalej czerwonym

szlakiem do Rytra, by stamtąd dojechać do pozostawionegow Nowym Sączu samochodu. Pozostali poszli niebieskimszlakiem do Szczawnicy, skąd z przesiadką w Krakowiewróciliśmy do domu. Tak spędziliśmy nasz przedłużony,jubileuszowy weekend na ładnych, widokowych szlakach,przy dobrej pogodzie i co najważniejsze w dobrym towarzy-stwie. Przy okazji zdobyliśmy 2 szczyty zaliczane do Ko-rony Gór Polski.

W następną sobotę dziewięcioro członków Oddziału wyru-szyło na doroczny Rajd Słowacki „Carpatii” z Mielca,który w tym roku po raz pierwszy wkroczył również naterytorium Czech. Ale to już osobna historia...

życzenia ZG PTTUrodziny Seniora3 maja 2009 roku w Ochotnicy Górnej, w czasie

trwania XI etapu Rajdu „Przyjazne Góry z PTT”w Pieninach i Gorcach obchodził hucznie i uroczyścieswe osiemdziesiąte urodziny kolega Józef Kwiatkowskiz Oddziału PTT im. Tytusa Chałubińskiego w Radomiu.

Nasz senior należy do najaktywniejszych członkównaszego Towarzystwa, jest członkiem Komisji Odzna-czeń i Członkostw Honorowych, jest także jednymz najbardziej zaangażowanych w organizację Roku draTytusa Chałubińskiego.

Zarząd Główny PTT życzy Drogiemu Jubilatowidużo zdrowia, dobrej formy i niespożytej energii nadalsze lata.

Page 8: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 8

Zdjęcia: Marcin Semberecki (http://www.watra.pl)Rok Chałubińskiego w Zakopanem - fotogaleria

Agata Nowakowska-Wolak, dyr. Paweł Skawiński, Kinga i Werner Chałubińscy, Marcin Rząsa (syn Antoniego, rzeźbiarza) z żoną i córką, Barbara Petrozolin-Skowrońska

członkowie PTT w strojach z epoki Chałubińskiegoprzed pomnikiem Tytusa Chałubińskiego

Barbara Morawska-Nowak i Włodzimierz Janusikskładają kwiaty pod pomnikiem

Page 9: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 9

Basia Wajnchold i kolportaż „Pamiętników PTT” było i tradycyjne ognisko

wystawa plenerowa, przygotowana przez Tatrzański Park Narodowy

Page 10: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 10

Tekst: Barbara Morawska-NowakNanda Devi East – 70-lecie polskiego himalaizmu (c.d.)27 maja 2009 roku kierownik wyprawy, Jan Lenczow-

ski, ogłosił jej zakończenie. W dobiegającym na falacheteru głosie wyczuwało się wielki smutek z powodukonieczności podjęcia takiej decyzji. Nie osiągnięto wyma-rzonego szczytu, może za to uniknięto klątwy bogini śmierciKali, ciążącej nad śmiałkami chcącymi stanąć na nim. Na pod-stawie przekazywanych na stronie www.nandadevi.plinformacji odtworzę dalszy przebieg wyprawy.

13 maja ruszyła akcja górska, której celem byłozaporęczowanie turni broniących dostępu do grani.Z bazy na przełęcz Longstaffa wyruszyli Daniel Cieszyń-ski, Jarosław Woćko, Narcyz Sadłoń - lekarz wyprawy,Jan Lenczowski - kierownik wyprawy oraz Paweł Szla-chta „Zizi”. Noc na przełęczy spędzili Daniel Cieszyńskii Jarosław Woćko, pozostała trójka po dostarczeniusprzętu na przełęcz zeszła do bazy wysuniętej.W bazie humory dopisywały, wszyscy czulisię dobrze, aklimatyzacja przebiegała zna-komicie. Pogoda sprzyjała alpinistombudząc nadzieję na szybką akcjęgórską.

15 maja po trzech dniachmęczącego marszu, który trwałcodziennie po 12 godzin, do bazygłównej dotarli Marcin Miotki Grzegorz Mróz, dzięki temuekspedycja znalazła się w komp-lecie.

18 maja Jarek Woćko i DanielCieszyński zeszli do bazy głównej po5 dniach spędzonych na 6500 m n.p.m.Zaporęczowali wszystkie turnie skalnei Śnieżną Kopę, zużywając do tego 650 m liny.Następnego dnia rano Marcin Miotk, Grzegorz Mrózi Jan Lenczowski wyruszyli na grań z zamiarempozostawienia depozytu przed założeniem obozu II na6500 m n.p.m, z którego miano zaatakować szczyt.

Po dwudniowym wypoczynku na przełęcz Longstaffapowrócili Jarek Woćko i Daniel Cieszyński i 23 majawraz z Marcinem Miotkiem założyli obóz II na wyso-kości 6500 m n.p.m. ponad skalną częścią grani. Z powo-du trudnego terenu, wykopanie platformy pod namiotzajęło 1,5 godziny. Widoczność na górze wynosiła tylko10 m, w dodatku wiał bardzo silny wiatr. W niedzielę,24 maja, nastąpiło silne załamanie pogody. W baziepadał śnieg, powyżej 6000 m n.p.m. widoczność spadłado zera. Jarosław Woćko i Daniel Cieszyński w obozie IIoczekiwali na poprawę pogody. Na drugi dzień widocz-ność poprawiła się na tyle, że Jarek i Daniel osiągnęliwysokość 6900 m n.p.m. Zamierzali następnego dniapodjąć na lekko atak szczytowy. W obozie I na przełę-czy Longstaffa pozostał w oczekiwaniu Janek Lenczo-wski. Niestety fatalne warunki atmosferyczne, a do tegonocne kłopoty zdrowotne Jarka zadecydowały o podję-ciu decyzji o zakończeniu wyprawy. Nie było już czasuna przeczekiwanie niepogody i ponowną akcję górską.

W bazie wyprawy odsłonięto pamiątkową tablicęz inskrypcją: „Nanda Devi East, 2.7.1939, first ascent,A. Karpiński, J. Bujak, S. Bernadzikiewicz, J. KlarnerPOLAND”. Pomysłodawcą tablicy był Narcyz Sadłoń.29 maja 2009 uczestnicy udali się w drogę powrotnądo Delhi.

* * *Celem Nanda Devi East Expedition 2009 – wyprawy

z okazji 70-lecia polskiego himalaizmu – nie było jedy-nie powtórzenie pierwszego wejścia na szczyt w 1939 r.Po siedemdziesięciu latach od tego historycznego wyda-rzenia zorganizowano ekspedycję, mającą oddać Polscetę wielką historię oraz uczcić pamięć pierwszych zdo-bywców Nanda Devi East, a także pokoleń polskich hima-laistów i ludzi gór. Grupa szturmowa: Jarosław Woćko

i Daniel Cieszyński dotarła do wysokości 6900 mn.p.m., gdzie skapitulowała pod wpływem

warunków pogodowych i problemówzdrowotnych. Członkowie ekspedycji

borykali się z dużymi trudności tech-nicznymi napotkanymi na grani połud-niowej, pomimo korzystania z osiąg-nięć współczesnych technik wspinacz-kowych. Tym bardziej zdobycieszczytu w 1939 r. podczas pierw-szej polskiej wyprawy w Himalajebyło wyczynem niezwykłym. Dos-

tępne źródła historyczne oraz doś-wiadczenia obecnej ekspedycji pot-

wierdzają, że zdobycie Nanda DeviEast przez Jakuba Bujaka i Janusza

Klarnera w zespole z Adamem Karpińskimoraz Stefanem Bernadzikiewiczem było najtrud-

niejszym górskim osiągnięciem przed drugą wojnąświatową.

„Niosąc w sercach pamięć historii opisanej trium-fami i tragediami, chcieliśmy przypomnieć tych,od których rozpoczął się polski pochód przez Himalaje.Górskim zwyczajem, przy pomocy haków i czekanów,uwieczniliśmy ich imiona w himalajskim kamieniuu stóp Nanda Devi East. Odsłaniając pamiątkowątablicę myśleliśmy o siedemdziesięciu latach górskichdoświadczeń, które minęły od tamtego czasu.” – powie-dział Jan Lenczowski, kierownik wyprawy.

* * *W niedzielę, 7 czerwca o 19.45 uczestnicy wyprawy

przylecieli na warszawskie Okęcie. Następnego dnia,8 czerwca 2009 roku w Warszawie o godz. 10.30 w sie-dzibie Polskiego Związku Alpinizmu przy ul. Noakow-skiego 10/12 odbyła się ich konferencja prasowa.

Uczestnicy przedstawili podsumowanie ekspedycji,w tym szczegółowe informacje dotyczące ataku szczy-towego. Wyprawę można uznać za rekonesans i zdo-bycie doświadczeń przez młody zespół, który już myślio podjęciu kolejnej wyprawy na Nanda Devi East.

Page 11: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 11

Tekst: Szymon Baron, zdjęcie: www.kingabaranowska.comHimalajska wiosna 2009Tegoroczny sezon miał być jednym z bardziej inte-

resujących dla polskich himalaistów. Piotr Morawskiwybierał się na Dhaulagiri i Manaslu, Dhaulagiri miałobyć również celem toprowców, którzy w ten sposóbplanowali uświetnić jubileusz 100-lecia TOPR-u, KingaBaranowska planowała zmierzyć się z niezdobytą dotądprzez żadną Polkę Kanczendzongą, a kierowana przezJana Lenczowskiego wyprawa miała powtórzyć naj-większy wyczyn polskie himalaizmu sprzed II wojnyświatowej, wchodząc na Nanda Devi East. Nadeszłateraz pora na podsumowanie. Niestety, z tych ambit-nych planów niewiele udało się zrealizować.

Początek sezonu 2009 jeszcze długo będzie kojarzyłsię z tragiczną śmiercią Piotra Morawskiego (pisali-śmy o tym w CS nr 221), który podczas wejścia akli-matyzacyjnego na Dhaulagiri, 8 kwietnia 2009 r., wpadłw 25-metrową szczelinę lodową, klinując się na 20-tymmetrze. Wydobyty został przez swojego partnera wspi-naczkowego Petera Hámora, Justynę Szepieniec orazzespół wspinaczy z TOPR-u, którzy w czasie wypadkuprzebywali w tym rejonie i pospieszyli z pomocą.Reanimacja okazała się, niestety, bezskuteczna i lekarzstwierdził zgon. Tym samym załamała się polsko-sło-wacka wyprawa.

Wypadek ten miał także niemały wpływ na prze-bieg polskiej wyprawy ratowników TOPR.

Jak podaje w komentarzu lekarskim lekarz wyprawyRoman Mazik, po tym tragicznym wypadku „(...) od tejpory w zespole dało się zaobserwować zdecydowanyspadek nastroju, osłabie-nie „ciągu w górę” i ten-dencje zachowawcze w dzia-łalności. Nałożyły się nato trudności w utrzymaniuobozu drugiego, koniecz-ność ciągłego poręczowa-nia pól lodowych, typowedolegliwości związane z wy-sokością, dokuczliwy wiatr.Pomimo dobrej pogody zes-poły zakończyły działal-ność, nie dochodząc dokońca kluczowej grani.Zabrakło koncentracji siłpsychicznych i fizycznych do ostatecznego ataku szczy-towego, a także rezerwy czasowe.”

Nanda Devi East Expedition 2009 – wyprawa z okazji70-lecia polskiego himalaizmu, na położony w Hima-lajach Garhwalu szczyt Nanda Devi East również zakoń-czyła się bez sukcesu (patrz. str. 10).

Członkowie wyprawy, Jarosław Woćko i DanielCieszyński osiągnęli wysokość 6900 m n.p.m.

Sukcesem zakończyła się jedynie samodzielnawyprawa Kingi Baranowskiej na Kanczendzongę(8598 m n.p.m.). Na trzeci szczyt Ziemi i drugi co dowysokości szczyt Himalajów, Kinga weszła jakoczwarty Polak (wcześniej byli to zimą 1986 r. JerzyKukuczka i Krzysztof Wielicki oraz latem 2001 r.Piotr Pustelnik) oraz jako czwarta kobieta w świecie(dwadzieścia minut przed nią, jako trzecia stanęła naszczycie Koreanka)!!!

Po zdobyciu szczytu Kinga Baranowska (na zdjęciu)napisała na swoim blogu: „Jestem po. Na szczycie sta-nęłam późno, góra niewyobrażalnie trudna i wymaga-jącą, dla mnie najtrudniejsza ze wszystkich, na którychdo tej pory byłam. Jestem ekstremalnie zmęczona,straciłam też głos od zimnego wiatru, ale też jestemszczęśliwa. Czeka mnie jeszcze trudne zejście do bazyz obozu IV. Górę tę dedykuję Wandzie Rutkiewicz.(...)”. Przypomnijmy, że właśnie na Kanczendzondze,17 lat temu zginęła jedna z najbardziej znanych Polekświatowego himalaizmu.

Ten sezon przeszedł już do historii, miejmy nadzieję,że kolejne przyniosą więcej radosnych, aniżeli smutnychwieści.

* * *I tak w czasie tej himalajskiej wiosny przeszła

niepostrzeżenie 20 rocznica największej polskiej tra-gedii himalajskiej. Pamiętali o niej w Klubie Wysoko-górskim „Trójmiasto”, gdzie w rocznicę tragedii,27 maja 2009 r., o godz. 18.30 w kościele pw. NMP

Królowej Polski zostałaodprawiona msza św.w intencji himalaistów:Eugeniusza Chrobaka,Mirosława Falco-Dąsala,Mirosława Gardzielewskie-go, Zygmunta AndrzejaHeinricha i Andrzeja Otrę-by, po której miał miejscewieczór wspomnień. Mszaśw. żałobna odprawionazostała także w niedzielę31 maja 2009 r. o godz.13:00 na Wiktorówkach.

O himalaistach nieza-pomniano również w Bielsku-Białej, skąd pochodziłkierownik pamiętnej wyprawy – Eugeniusz Chrobak.Z inicjatywy Jana Weigla, Bielski Klub Alpinistycznyi Oddział PTT w Bielsku-Białej we współpracyz Książnicą Beskidzką zorganizowały spotkanie z Ma-rianem Bałą (KW Kraków), uczestnikiem wyprawyz 1989 r. wraz z prelekcją pt. „Mount Everest 1989 –triumf i tragedia”.

Page 12: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 12

Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Ryszard Kowalewski50-lecie Polskiego Klubu GórskiegoPolski Klub Górski powstał na przełomie lat 1957/1958

jako organizacja niezależna od scentralizowanego, wszech-ogarniającego, masowego PTTK, nawiązująca do etosuTowarzystwa Tatrzańskiego, związana z warszawskimśrodowiskiem związków zawodowych. Początkowoprzyjęta nazwa: Klub Turystów Górskich okazała sięz czasem nieadekwatna do ambitnych dokonań klubuw zakresie alpinizmu eksploracyjnego i została zmienionana Polski Klub Górski (PKG).

Działalność klubu obejmowała trzy podstawowe ob-szary aktywności górskiej: turystykę kwalifikowaną, alpi-nizm i narciarstwo. Początkowo organizowano wyjazdyw polskie góry.

Największe dokonania klubu wiążą się jednak z alpi-nizmem / himalaizmem odkrywczym. Możliwości wyjazduw góry położone na innych kontynentach otworzyły sięw latach 60-tych – początkowo jako wyjazdy w ramachwymiany turystycznej w Kaukaz, Ałtaj czy Pamir,by wreszcie sięgnąć po niezdobyte szczyty Himalajówi Karakorum.

Do najważniejszych osiągnięć Klubu zaliczyć możnanastępujące dokonania: pierwsze światowe wejścia na kilkanaście szczytów

w rejonie Tabun Bogdo w Ałtaju Mongolskim i na-danie im polskich nazw;

pierwsze światowe wejścia w Pamirze na trzy szczytysześciotysięczne;

pierwsze polskie wejścia na szczyty Kaukazu i Pamiru,a w tym: pierwsze polskie wejścia na Pik Jewgienii

Korżeniewskiej (7114 m), drugie polskie wejście na Pik Kommunizma

(7495 m), krajowy rekord wysokości na dziewiczym Kangba-

czenie (7902 m) osiągnięty w trakcie trwania pierw-szej polskiej wyprawy w Himalaje Nepalu w 1974 r.;

światowy podwójny rekord wysokości uzyskanyw czasie trwania jednej wyprawy. W 1978 rokuw masywie Kangczendzongi zdobyto wierzchołekPołudniowy 8476 m (zespół w składzie: EugeniuszChrobak i Wojciech Wróż) oraz wierzchołek Środ-kowy 8482 m (zespół w składzie: Wojciech Brański,Zygmunt A. Heinrich i Waldemar Olech). Te dwawierzchołki, zgodnie z przyjętą przez amerykańskieprestiżowe czasopismo „Mountains” klasyfikacją naj-wyższych szczytów świata, plasują się na szóstymi piątym miejscu, walnie przyczyniając się do bardzowysokiej pozycji polskiego himalaizmu. XXX rocz-nicę tego największego sukcesu Klubu świętowa-liśmy równocześnie z jubileuszem Klubu.

Organizowano także wyprawy w Andy, góry Alaski,Karpaty i Rodopy. Praktycznie wszystkie najważniejszeosiągnięcia PKG wiążą się z osobą Piotra Młoteckiego,

kierownika większości wypraw i wieloletniego prezesaklubu. Dużą rolę w działalności klubu odegrali takżeprezesi dr Tadeusz Jacobi i prof. Jerzy Wesołowski.

Wyprawy PKG zaowocowały szeregiem filmów doku-mentalnych oraz wieloma wystawami fotografii górskiejorganizowanymi w kraju i za granicą. Filmy, głównieautorstwa Szymona Wdowiaka i Anny Pietraszek, byływielokrotnie prezentowane i można powiedzieć, że we-szły na stałe do kanonu polskiego filmu górskiego i przy-rodniczego. Motywy związane z wyprawami górskimiPKG wielokrotnie stawały się inspiracją uczestniczącychw nich artystów plastyków. W pierwszym rzędzienależy tu wymienić twórczość Andrzeja Strumiłły,znanego grafika, malarza i ilustratora. Nie do pominię-cia jest dorobek naukowy PKG, głównie w zakresiegeologii i mineralogii oraz medycyny. Oprócz obserwacjiczynionych w trakcie trwania wypraw wykorzystanychnastępnie w publikacjach fachowych, uczestniczącyw nich pracownicy naukowi zgromadzili znaczące ilościminerałów i próbek skał, które wzbogaciły zbiory krajowe.

Nie można także zapomnieć dorobku literackim PKG.Powstało szereg pozycji książkowych o wyprawachPolskiego Klubu Górskiego. Najważniejsze z nich to: Witolda Michałowskiego – Wyprawa do Tabun Bogdo, pod redakcją Piotra Młoteckiego - Kangbachen

Zdobyty, wyd. Sport i Turystyka 1977 Marka Malatyńskiego – W cieniu Kangchendzongi,

wyd. Iskry 1978 (również wydanie w dawnej NRD) pod redakcją Piotra Młoteckiego – Dwie Kangczen-

dzongi, wyd. Sport i Turystyka 1983 (również wy-danie bułgarskie)

Wojciecha Wróża – Święta góra Sikkimu, wyd. Sporti Turystyka 1982

Wojciecha Brańskiego – Do Himalajów - wiecznychśniegów skarbnicy, wyd. Nasza Księgarnia 1981.

Jubileusz 50-lecia PKG wypadający w roku 2008obchodzono ostatecznie 18 kwietnia 2009 roku w CentrumOlimpijskim w Warszawie. Zgromadził szerokie gronoludzi gór, przede wszystkim ze środowiska warszawskiego.Organizatorem obchodów był Wojciech Brański, którypo śmierci Piotra Młoteckiego przejął ster działalnościKlubu. Jemu też należą się słowa szczerego uznania zawspaniałą organizację tego spotkania.

Obchody rozpoczęły się mszą św. w kościele pw. Dzie-ciątka Jezus, przy ul. Czarnieckiego 5, na Żoliborzu.

O 10.30 w Centrum Olimpijskim powitał gościi członków Komitetu Honorowego Wojciech Brański,a następnie prof. Andrzej Paczkowski, wieloletni prezesPolskiego Związku Alpinizmu, otworzył wystawę foto-grafii, grafiki, malarstwa pt. „Ku niezdobytym szczytom.Polskie wyprawy eksploracyjne”. Był to szeroki prze-gląd przedstawiający dorobek górski Klubu.

Page 13: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 13

Kolejny punkt to sesja historyczno-problemowa. Wojciech Brański musiałzastąpić nieobecnego prof. AndrzejaMatuszyka (AWF Kraków) i odczytaćjego referat nt. „Aksjologiczne problemyalpinizmu” Następne dwa wystąpieniailustrowane pokazem multimedialnymto referat Janusza Kurczaba nt. „Polskiewyprawy odkrywcze” i Łukasza Depty(Oddział PTT Kraków) nt. „Alpinizmodkrywczy dzisiaj. Honboro (6430 m)2007 r.”

Po przerwie obiadowej wyświetlonodwa filmy górskie: „Vysoké Tatry. Divočina zamrznutá

v čase” („Tatry Wysokie, królestwodzikiej przyrody zastygłe w czasie”)słowackiego reżysera Pavola Bara-baša, zdjęcia: Tomaš Hulík (2007)– film nagrodzony na zeszłorocznymFestiwalu Filmów Górskich w Zako-panem;

„Zew ciszy” Joe Simpsona w opar-ciu o jego książkę pod tym samymtytułem. To bardzo osobista, głębo-ka opowieść Joe Simpsona, brytyj-skiego alpinisty i pisarza, o jegoobsesji związanej z północną ścianąEigeru i jej mroczną historią (Joewspomina tragiczną śmierć Tonie-go Kurtza w 1936 roku podczasrozpaczliwego odwrotu z północnejściany Eigeru).

Oba filmy bardzo dobre, choć od-mienne w swej wymowie.

Przedostatni punkt programu to po-prowadzona przez Michała Jagiełłę sesjant. „Poezja gór czy tylko strofy o górach?”wraz z rozstrzygnięciem konkursu poe-tyckiego. Niestety niewiele osób chciałosię pochwalić swą twórczością.

Obchody zakończone zostały ognis-kiem w plenerze i wspólnym śpiewem.

od lewej:B. Morawska-Nowak, B. Jankowski, M. Jagiełło (klęczy), J.Nyka, B. Kościuszko

Tekst: Marcin KolonkoKilka słów o “Księdze gór i budowli”Początkowo, objętość książki wydaje się nieco przytłaczać.

Czy można na ponad 400 stronach zawrzeć cos interesującego? Pomnyprzykładu wypisów z Jana Gwalberta Pawlikowskiego („Kulturaa natura”, aby wydawać dzieła o małej objętości), byłem nastawionynieco sceptycznie.

Ale w miarę, gdy odkrywałem nowe poziomy narracji, kolejne “dna”skojarzeń i wreszcie wspaniały, soczysty język jakim „Księga” jestnapisana, moje wątpliwości topniały.

Mogłoby się wydawać, ze „Księga” będzie przypominać kolejnąrocznicową “akademię ku czci”, próbując dowieść faktu, że nasz Prezes“wielkim człowiekiem był”. Tymczasem śp. Maciej Mischke broni sięnajlepiej sam, tym o czym pisał i tym, jak to opisał.

Wadą większości książek traktujących o wspinaczce jest pewnegorodzaju monotonia języka: przewieszka, komin, żleb, uchwyt – i takw kółko. Tymczasem śp. Prezes reprezentuje rzadko występującyw przyrodzie typ wspinacza-erudyty, człowieka z elit intelektualno-towarzyskich nie skażonego jednak snobizmem.

Z racji perspektywy szeregu wolnych wieczorów wydawało mi się,że przez „Księgę” będę się przedzierał kilka tygodni. Nic z tego.Wystarczyło kilkanaście godzin jej poświęconych i na końcu żałowałem– jak po Spielbergowskiej produkcji – że tylko tyle. Maciej na stronach„Księgi” tryska humorem, swadą i perfekcyjną znajomością rzemiosłagórskiego. Jego liczne przygody wręcz wydają się „podkolorowane”wyobraźnia Prezesa.

„Księga” oddaje klimat niełatwych przecież czasów wojennych,ale udaje jej się ustrzec przed ucieczką we wszechobecną w naszej litera-turze martyrologię. Śp. Prezes tło historyczne rysuje w sposób delikatny,bez „łopatologii”, za to z dużą dozą zbawiennego w jego sytuacji humoru.

Słowem, warto wziąć do ręki tę „Księgę”, zanurzyć się w jej dynami-cznej narracji. Jedynym (małym) mankamentem są powtórzenia niektó-rych faktów odnośnie „miszek” w kolejnych, zamieszczonych w II części„Księgi”, artykułach śp. Macieja.

Jestem człowiekiem, który do PTT wstąpił jeszcze za czasów,gdy Prezes bywał na spotkaniach. „Księga” bardzo ułatwia zrozumienieźródła jego zaraźliwego entuzjazmu i humoru. Zakopane widziane jegooczyma to nie tylko zbiorowisko poszukiwaczy grosza, ale takżepewnego rodzaju intelektualna elita: Witkacy, generalicja, artyści i ogro-mna ilość dowcipów i dykteryjek z tymi kręgami się wiążącą.

„Księga” jest retrospekcją w czasy międzywojenne, a takżeprzypomnieniem o wartościach podstawowych: szacunku do Rodziców,lojalności wobec Kolegów, szarmanckich zachowań w stosunku do PłciPięknej.

A jeśli przyjdzie nam ocenić zawartość „Księgi” pozytywnie – zmów-my “Zdrowaśkę” za Prezesa. Wtedy – jeśli będzie to nam dane – zrozu-miemy ze świata coś więcej, niż tylko myśl o trafności 40-złotowego(naprawdę niewielkiego!) wydatku. Może także poczujemy wdzięcznośćdla Syna Macieja, Wojciecha oraz Basi Morawskiej-Nowak za materia-lizację długoletniego marzenia o wydaniu „Księgi”.

Od Redakcji:Osoby zainteresowane zakupem „Księgi Gór i Budowli” Macieja Mischkeproszone są o kontakt z Barbarą Morawską-Nowak, tel.: 0-12 634-05-89,e-mail: [email protected]

Page 14: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 14

Tekst: Waldemar SkórnickiPerciami dr Tytusa ChałubińskiegoW dniach od 9 do 14 czerwca 2009 r. członkowie i sym-

patycy Oddziału PTT im. dra T. Chałubińskiego w Rado-miu, już po raz ósmy spotkali się na corocznej imprezieturystycznej w Tatrach; w tym roku pod hasłem „Perciamidra Tytusa Chałubińskiego ku Wierchom”. Bazą tegoro-cznej imprezy było schronisko PTTK w Dolinie Roztoki,a udział w imprezie wzięło 47 osób.

Tegoroczna impreza związana była z obchodami RokuChałubińskiego w Zakopanem w dniu 13 czerwca 2009 r.,w których wzięło udział kilku naszych kolegów. Ze wzglę-du na „zimowe warunki” w wysokich partiach gór w oto-czeniu Morskiego Oka, nie zrealizowaliśmy w pełniprogramu naszego spotkania, niemniej sukcesem w tejsytuacji było zdobycie przez 9 uczestników szczytu Rysów.Penetrowaliśmy teren Doliny Pięciu Stawów – wejście przezDolinę Roztoki i powrót przez Świstówkę i Opalone doMorskiego Oka. Część uczestników zdobyła Kozi Wierchi Przełęcz Krzyżne oraz Szpiglasową Przełęcz.

W dniu święta Bożego Ciała braliśmy udział we mszyśw. w Kaplicy Matki Boskiej Jaworzyńskiej Królowej Tatr

na Wiktorówkach, a następnie przez Gęsią Szyjkę częśćuczestników wybrała się do „Murowańca” i na KasprowyWierch. Pozostali wrócili przez Waksmundzką Rówieńi Wodogrzmoty Mickiewicza do schroniska. Spotkaliśmysię miłą, przyjazną atmosferą w schronisku w Roztocepod nowym, młodym wiekiem i stażem kierownictwempani Anny Krupy.

W znakomitych nastrojach powróciliśmy do miejsc za-mieszkania, umawiając się na spotkanie za rok na pięk-nych tatrzańskich szlakach.

* * *Niezależnie od imprezy radomskiej, w tym samym

czasie przebywała w schronisku nad Morskim Okiemdziewięcioosobowa grupa członków Oddziału ŁódzkiegoPTT. Łodzianie byli również na Rysach, na Wrotach Cha-łubińskiego, na Szpiglasowej i w Pięciu Stawach. Paniprezes Nina weszła na Wrota w stroju z epoki Chałubiń-skiego, w którym później wystąpiła w Zakopanem.Łodzianie już w piątek zeszli do Zakopanego i większągrupą wzięli udział w obchodach.

Tekst: Barbara Morawska-Nowak„Całe Tatry przede mną” - wernisaż wystawy z okazji stulecia TOPR30 kwietnia 2009 r. byłam w Zakopanem na otwarciu

wystawy z okazji stulecia TOPR-u w pawilonie wysta-wowym TPN, przy ul. Chałubińskiego 42a. Wystawę o godz.17.00 otworzył dyrektor TPN, dr Paweł Skawiński. Potemkrótko zagaił prezes Zarządu TOPR, Józef Jańczy zachę-cając do obejrzenia. Wystawa obrazuje historię i teraź-niejszość Pogotowia, pokazano także dawny i nowszysprzęt ratowniczy. Na planszach piękne cytaty z pismMariusza Zaruskiego, wyrażające klimat i ducha sprzedstu lat. Prezes Jańczy podkreślił, że wystawa dedykowa-na jest założycielowi TOPR-u, Mariuszowi Zaruskiemu,któremu nikt nie dorówna. Dodatkowe trzy gabloty zawie-rały przekazany przez prof. Orłowskiego wojenny „Tater-

nik” i maszynopisy z niego, druga – dokumentację jednejz pierwszych wypraw ratowniczych po Aldonę Szyszko-wską (1914) i trzecia – księgę zapisów akcji ratowni-czych (jedną z wielu).

Ludzi było mnóstwo w wieku szacuję od 90 lat w dółdo uganiającej dziatwy – dzieci i wnuków ratowników,niektóre jeszcze na rękach mam; wypełnili obszerną salęmuzealną. Przede wszystkim ratownicy, ale i przewod-nicy tatrzańscy – wiele zresztą osób pełni obie te role.Z zamiejscowych przyjechał z Warszawy, dawny naczel-nik, Michał Jagiełło. Mnie brakowało dwóch przez lata i uczu-ciowo związanych z TOPR-em starszych panów, którzytego święta nie doczekali – M. Mischke i A. Liberaka.

Tekst: Nikodem FrodymaLokal w KrakowieNareszcie. Po kilku latach starań, siegających jeszcze poprzedniej kadencji Zarządu Głównego, w maju br. uzyska-

liśmy od Urzędu Miasta w trybie bezprzetargowym lokal w Krakowie. Nowa, oficjalna siedziba naszego Towarzystwamieścić się będzie przy ulicy Romualda Traugutta 4 w dzielnicy Kraków-Podgórze, nieopodal Placu Bohaterów Gettai stacji kolejowej Kraków-Zabłocie. Lokal, znajdujący się na ostatnim, piątym piętrze budynku ma powierzchnię 50 m2

i składa z dwóch pokoi, toalety i aneksu kuchennego. Co prawda wymaga on jeszcze odświeżenia oraz malowania,co jednak w porównaniu ze stanem proponowanych nam do tej pory, często zagrzybionych nor, stanowi luksus.

Do chwili obecnej lokal dokładnie wysprzątaliśmy, założony został licznik energii elektrycznej, przewieźliśmy tutakże znaczną część nakładu wydawnictw PTT. W najbliższym czasie planujemy malowanie ścian i wyposażeniepomieszczeń. W prace te zaangażowali się w pełni członkowie krakowskiego Oddziału, który na mocy porozumieniaz Zarządem Głównym w zamian za opiekę nad lokalem zarejestruje tu także swoją siedzibę.

Choć jeszcze w spartańskich warunkach, w nowym lokalu w maju odbyło się już pierwsze posiedzenie prezydiumZG PTT. Mamy nadzieję, że po wakacjach, po zakończeniu prac remontowych lokal zacznie „żyć” ułatwiając namspotkania, nie tylko te formalne.

Page 15: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 15

Tekst: Włodzimierz JanusikRewitalizacja zespołu dworsko-parkowego w KuźnicachW dniu 5 czerwca 2009 roku nastąpiło uroczyste otwarcie odrestaurowanego zespołu dworsko-parkowego

w Kuźnicach. Zaniedbany przez wiele lat obiekt przywrócono do życia. Udało się odbudować szkołę, założonąprzez Jadwigę Zamoyską, gdzie obecnie mieści się dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego, schody prowadzącedo dawnego dworu Homolacsów (dwór czeka dalej na sponsorów), wozownię, w której mieści się muzeum przyrod-nicze, lamus z ekspozycją poświęconą Władysławowi hr. Zamoyskiemu, oraz kilka zabudowań gospodarczych.Środki na odbudowę (około 15 mln. złotych) pochodziły z funduszy polskich i unijnych. Uroczystości zbiegły sięze 120 rocznicą licytacji dóbr zakopiańskich w skład których wchodziła także część Tatr Polskich, m.in. z dolinąRybiego Potoku. Hrabia Zamoyski zakupił dobra zakopiańskie za 460 tysięcy dwa złote reńskie i dwa centy.Licytator przebijał sumę o centy, skąd mówi się, że Hrabia kupił Morskie Oko za grosz.

Po uroczystej Mszy Świętej odprawionej w odnowionej kaplicy Zamoyskich odbyła się sesja naukowa poświę-cona Władysławowi hr. Zamoyskiemu i jego epoce. Najbardziej zainteresowały mnie referaty dr Jerzego Roszkow-skiego z Muzeum Tatrzańskiego i Zbigniewa Kalisza z Biblioteki Kórnickiej, którzy barwnie opowiadali o tamtychczasach. Stowarzyszenie Teatralne z Kórnika wystąpiło z inscenizacją historyczną z licytacji dóbr zakopiańskich,a koncert pt. „We dworze Homolacsów” dała Tatrzańska Orkiestra Klimatyczna. Na zakończenie aktorzy TeatruWitkacego pokazali widowisko „Jak dawniej w Tatry chadzano”.

Tekst: Barbara Petrozolin-SkowrońskaSetne urodziny Stefana ChałubińskiegoStefan Chałubiński (1909-2001), słynny przewodnik

tatrzański, instruktor narciarski, uczestnik wielu wyprawratunkowych GOPR i TOPR, obrońca przyrody Tatr,członek honorowy Towarzystwa Muzeum Tatrzańskiegoim. Tytusa Chałubińskiego i wnuk Króla Tatr – był głów-nym bohaterem spotkania w „Kolibie” w dniu swoichsetnych urodzin, 30 maja 2009 roku. Na spotkanie zapra-szało Towarzystwo Muzeum Tatrzańskiego oraz córkiPana Stefana: Agnieszka Chałubińska-Gonerko, lekarkaze Szczecina, oraz Kinga Chałubińska, profesor medycynyw Wiedniu, obie urodzone i wychowane w Zakopanem,opiekujące się swoją rodzinną siedzibą – Domkiem poło-żonym w Lesie Chałubińskich, uznanym za PomnikPrzyrody. One właśnie wraz z prezesem Towarzystwaprof. Zbigniewem Mirkiem były gospodarzami spotkaniana które przybyło ok. osiemdziesiąt osób, tyle ile ledwoKoliba mogła pomieścić. Zainaugurował spotkanie refe-rat prof. Mirka O Stefanie Chałubińskim – jego wielkiejpasji ochrony przyrody, miłości do Tatr – Świątyni Boga.Następnie córki Pana Stefana prezentowały znakomity,

wzruszający pokaz multimedialny przybliżający sylwetkęich Ojca poprzez zdjęcia rodzinne i wybór jego zapisków.Kolejne punkty programu zapowiadała inicjatorka i współ-organizatorka spotkania w Kolibie Barbara Petrozolin-Skowrońska, a były to bardzo ciekawe wystąpienia:Barbary Wachowicz, Wojciecha Byrcyna-Gąsienicy, Mał-gorzaty Wąsowskiej (jej ukochanym przewodnikiemi mistrzem był ,,pan Stefanek") oraz Mieczysława Roko-sza. Na zakończenie prof. Mirek zapowiedział staraniaTowarzystwa Muzeum Tatrzańskiego, by opublikowaćprzygotowane z okazji tego wieczoru wystąpienia, a takżezebrać w tomie więcej wspomnień o Stefanie Chałubiń-skim tych, którzy tego wieczoru nie zabrali głosu (a żesą chętni dowodził głos z sali jednej z przewodniczek).

Spotkanie w Kolibie poprzedzone było mszą w inten-cji Stefana Chałubińskiego w starym kościółku przy ulicyKościeliskiej, a kończyło je spotkanie towarzyskie przywinie, a także specjalnie przygotowanych na ten wieczórnagraniach Jego ulubionej muzyki.

od RedakcjiNadchodzą wakacjePrzed nami wakacje. Dla młodzieży szkolnej będą to dwa miesiące odpoczynku, studenci w zależności od

przebiegu sesji egzaminacyjnej będą mieć nieco mniej, lub więcej wolnego czasu. Pracującym będzie musiał wys-tarczyć krótszy, bądź dłuższy urlop...

W związku z planowanym wydaniem w sierpniu kolejnego, podwójnego, wakacyjnego, numeru „Co Słychać?”zachęcamy wszystkich członków naszego Towarzystwa do opisywania wakacyjnych wypadów, wycieczek i wypraw...W następnym numerze zamierzamy opublikować artykuły dotyczące zarówno dalekich wędrówek, jak i wypadóww bliskie góry – wszystko to będzie uzależnione od Waszej aktywności...

A póki co, życzymy wszystkim, aby te wakacje były niezapomniane, byśmy cieszyli się każdą chwilą na górskich(i nie tylko) szlakach i w miłym towarzystwie spędzili wolny czas.

Page 16: Co Słychać?'' - numer 6 (222) czerwiec 2009 - ptt.org.plptt.org.pl/coslychac/cs222.pdf · CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 3 Tekst: Barbara Morawska-Nowak, zdjęcie: Wojciech

CO SŁYCHAĆ 6/2009 (222) strona 16

zaproszenieDni Gór PTT w Bieszczadach

SPOTKANIE ODDZIAŁÓW PTTDNI GÓR PTT w BIESZCZADACH

10 - 13 września 2009 r.

WOLA MICHOWA – LATARNIA WAGABUNDY* * *

Organizatorzy:Oddział PTT „MKG Carpatia” w Mielcu i Oddział PTT w Tarnowie

Baza:Schronisko „Latarnia Wagabundy” w Woli Michowej

Zgłoszenia do dnia 31-08-2009:[email protected]

Należy podać:imię i nazwisko, adres, tel. kontaktowy, termin i liczbę noclegów

Wpisowe:20 zł

Noclegi:pokoje 4-osobowe (25 zł/noc)

Do schroniska można będzie przyjechać w dowolnie wybranym dniu, ale należy zgłosić organizatoromdzień i porę przyjazdu. Każdego dnia przewidziane są wycieczki z przewodnikiem. Uczestnicy mogątakże organizować sobie swój program wycieczkowy.W planie jest wyjazd (za dodatkową opłatą za bus) na Sninsky Kamen (Vychorlat – Słowacja)pod warunkiem, że zbierze się odpowiednia ilość chętnych.Uwaga!Każdy uczestnik bierze udział w imprezie na własną odpowiedzialność i ubezpiecza się indywidualnie.

Więcej informacji o imprezie na początku sierpnia.

Wydaje:

Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Krakowieredakcja: Barbara Morawska‐Nowak, Szymon Baronadres redakcji: ul. Konarskiego 21/5, 30‐049 KRAKÓWe‐mail: [email protected], tel.: 0‐12 634‐05‐89

wersja elektroniczna „Co Słychać?” jest dostępna na stronie http://www.ptt.org.pl/