1

Design Alive #6/2013

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Design Alive #6/2013

piękno

RELACJi6

dEsign tREndy wnętRzA ARChitEktuRA LifEstyLE modA nr 6 wiosna 2013 cena 20 zł (w tym 5% vat)www.designalive.pl

mARgiELA giVEnChy pAVLuChEnko ANATOMIA TRENDUBRAzyLiJski modERnizm MONIKI UNGER

CZY DESIGN JEST PIĘKNY? AgniEszkA JACoBson-CiELECkApoRtugALskA REzydEnCJA EXTRAMUROS

WSPÓŁCZEŚNI NOMADZI Louis VuittonAUTONOMIA W PARZE kiki i JoostFOGO wyspA twÓRCzyCh myŚLi

mARCEL wAndERs TAKA PIĘKNA KATASTROFA DO ZOBACZENIA! mEdioLAn 2013

Page 2: Design Alive #6/2013

2 dziAł

DESIGNAlIvE.Pl

BusinessCooperation Event

12–13.07.2013wielkie spotkanie projektantów i producentów

05–14.07.2013w tym roku lokujemy się na styku!

www.gdyniadesigndays.eu

Terminal Designuwraca na Plac Grunwaldzki

Page 3: Design Alive #6/2013

dziAł 3

DESIGNAlIvE.Pl

BusinessCooperation Event

12–13.07.2013wielkie spotkanie projektantów i producentów

05–14.07.2013w tym roku lokujemy się na styku!

www.gdyniadesigndays.eu

Terminal Designuwraca na Plac Grunwaldzki

Page 4: Design Alive #6/2013

ZDJĘ

CIE:

Stu

DIo

Joo

St v

an B

lEIS

wIJk

4 spis tREŚCi

8 NEWSLETTER na dobry począteknowości, wiadomości, ciekawostki

6

FELIETONY

22 AGNIESZKA JACOBSON-CIELECKA Czy design może……być piękny?

96 KRYSTYNA ŁUCZAK–SURÓWKA SelekcjaUsiądź proszę

99 JANUSZ KANIEWSKI DriveGiulietta z piercingiemBlachy – typologia tablic rejestracyjnych

RZECZY

24 MODA Głębia i eskapizmOlga Nieścier o tendencjach w modzie

86 Paryż Maison & Objet obfitość premier

92 DA STAN MAGAZYNOWY 2006–2013 kolekcja polskiego designu

98 W SIODLE polski mistrz rymarstwa

102 MUST HAVE Mali bohaterowie codziennościwybierają: Maja Ganszyniec i Krystian Kowalski

LUDZIE

64 KOleKCjOnerKa Monika Unger i brazylijski modernizm

72 autonomia w parzeHolendrzy Kiki van Eijk i Joost van Bleiswijk

78 Taka piękna katastrofaPostmodernista Marcel Wanders

ARCHITEKTURA

34 REZYDENCJA extramuros portugalska willa uczy synergii i spokoju

44 ARCHIKONY Szkoła japońskagenialna renowacja modernistycznej podstawówki

48 Fado lizbony dom z pionowym ogrodem

MIEJSCA

52 architektura wnętrzana twórczej wyspie Fogo

82 Źródło skąd czerpie Dornbracht

STYL ŻYCIA

62 jak Odyseusz sztuka minimalizmu filozofią życia

89 Wawa woli pole stolica zwalnia i sięga po zdrowe

WYDARZENIA

105 MEDIOLAN do zobaczenia już w kwietniu

112 KALENDARIUM Co przed nami?

113 Top Design 2013 nominacje114 Gdzie warto być?

Gdynia, Gdańsk, Berlin00 TrenDBOOK

społeczeństwo, nauka, środowisko

SCRATCHnowy sposób dekorowania mebla w kolekcji Joosta van Bleiswijka. Więcej na s. 72

Page 5: Design Alive #6/2013

dziAł 5

DESIGNAlIvE.Pl

paris Capitale de la Creation

Urban poetry* 6-10 wrzesNIA 2013Paris Nord VillePiNte, hala 8www.nowdesignavivre.comMiędzynarodowe Targi Designu dla Domu Targi wyłącznie dla profesjonalistów. Tél. + 33 (0)1 44 29 02 00. [email protected]

Po

ésie

urb

aine

* p

revi

ew

, ©

Aer

awar

e, L

igne

Ro

set.

Muu

to ©

Gils

. Ro

che

Bo

bo

is ©

Nic

ola

s G

aillo

n. G

etty

Imag

es. O

rgan

izat

or

SA

FI,

Fili

a A

telie

rs d

’Art

de

Fra

nce

i Ree

d E

xpo

sitio

ns F

ranc

e

DESIGN_ALIVE_S13_210x297_POL.indd 1 06/02/13 11:36

Page 6: Design Alive #6/2013

Planując ten numer chciałam po-kazać, jak ważne jest budowanie i pielęgnowanie humanistycz-nych relacji. Niezależnie, czy mówimy o relacjach z rodziną,

z partnerem czy relacjach w pracy. Bo jak okazuje się, umiejętność współpracy i wza-jemnego zrozumienia, to nie tylko element życia prywatnego, to jedyny klucz do kre-atywnej pracy i, co ciekawe, coraz bardziej poszukiwana cecha w biznesie.

Inspiracją stało się zdanie redaktora Tomasza Lisa zasłyszane przypadkiem i zanotowane kiedyś na brzegu notesu:

„We współczesnym świecie model hierar-chiczny jest wypierany przez model współ-zależności oparty na duchu partnerstwa, wspólnoty i zaufania”. Więc to umiejętno-ści słuchania, bycia razem i wzajemnego szacunku stają się szansą na nowe społe-czeństwo i alternatywą do wyścigu szczu-rów, który, jak widać, nie zdał egzaminu i skończył się ogólnoświatowym krachem.

Aż trudno wybrać, który z tekstów tego wydania jest przewodni, bo ideę piękna re-lacji wpuściliśmy w krwiobieg całego maga-zynu. W treści, litery i obrazy, które w sym-biozie nienachalnie inspirują. Podpowiadają jak wyciszyć się, wyczulić wszystkie zmysły i atencję na innych. W końcu, by znaleźć piękno relacji z samym sobą, z własnymi tęsknotami, pragnieniami i emocjami.

Bo by zaufać innym, trze-ba wpierw zaufać sobie.

piękno RELACJi

Redaktor Naczelna

numer 7 w czerwcu

6 EdytoRiAL

Agnieszka Jacobson-Cielecka

od dawna namawialiśmy ją, żeby dla nas pisała, bo nikt tak jak ona, nie potrafi analitycznie podejść do tematu designu i go tłuma-czyć. Dla nas będzie to robiła w ramach cyklu „Czy design może…”. w pierwszym odcinku odpowiada na pytanie „Czy design może być piękny?” (s. 22). Dla formalności dodajmy: angieszka Jacobson-Cie-lecka to dziennikarka, krytyczka i kuratorka designu, założycielka i wieloletnia redaktor naczelna polskiej edycji „Elle Decoration”. w latach 2007-2010 kuratorka festiwalu Łódź Design, obecnie dyrektor programowa ds. designu w poznańskiej School of Form. w 2012 roku wyróżniona główną nagrodą w kategorii animator w konkursie Design alive awards.

Janusz Kaniewski

nie ma drugiego polskiego projek-tanta, który na samochodach zna się tak jak Janusz. a pisać potrafi z ogromnym polotem, więc chy-ba nie musimy dłużej tłumaczyć, dlaczego cykl „Drive” oddaliśmy właśnie w jego ręce. napisał dla nas o alfie Romeo (s. 99) i tabli-cach rejestracyjnych, które od lat przywozi z całego świata (s. 100). na co dzień Janusz projektuje pojazdy specjalistyczne, wnętrza kolejowe, samochody, stacje benzynowe, architekturę. Pracu-je dla Ferrari, Fiata czy Pininfariny, doradza samorządom miast. Jest wykładowcą i kuratorem. w ub. roku współorganizował Gdynia Design Days, a teraz jego biuro przygotowuje pierwszą edycję wawa Design Festiwal.

Page 7: Design Alive #6/2013

Zapraszamy na stoisko Schattdecor podczas targów Interzum w Kolonii w terminie 13.-16.05.2013

hala 6, stoisko C020/E029.

www.schattdecor.com

Page 8: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

VITSœ – MNIEJ CZY WIęCEJponAdCzAsowE pRoJEktowAniE

któż nie zna jego maksymy „less is More”? któż nie zna jego ikonicznych projektów dla Brauna? a czy znamy jego meble? Już w tym roku będzie okazja, by przekonać się o ponadczasowości projektów guru designu Dietera Ramsa. licencję na produkcję swoich projektów udzielił marce vitsœ działającej od 1959 roku. Do produkcji trafią znane przed laty projekty Ramsa, w tym m.in. 620 Cha-ir Programme oraz zmodyfikowana wersja 606 universal Shelving System. Meble po-winny być dostępne jeszcze w tym roku. www.vitsoe.com

Marcin Mońka

DIETER RAMS(ur. 1932) pracował dla Brauna, później też dla vitsoe. Stworzył setki legendarnych projektów. autor słynnych „Dziesięciu przykazań dobrego wzornictwa”(poniżej)

DOBRY DESIGN jest innowacyjnyDOBRY DESIGN czyni produkt użytecznymDOBRY DESIGN jest estetycznyDOBRY DESIGN czyni produkt zrozumiałymDOBRY DESIGN jest dyskretnyDOBRY DESIGN jest szczeryDOBRY DESIGN jest ponadczasowyDOBRY DESIGN jest przemyślany w najmniejszym detaluDOBRY DESIGN jest przyjazny środowiskuDOBRY DESIGN jest tak minimalistyczny jak tylko to możliwe

1

Page 9: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

ZDJĘ

CIa:

Mat

ERIa

Ły P

RaSo

wE

Introduction To Pastoe100-lecie świętuje w tym roku holenderska marka Pastoe, która w swoich produktach konsekwentnie stawia na prostotę, funkcjonalność i nowoczesność. Zakładał ją w Utrechcie Fritz Loeb (1889–1959). Dziś jego następcy świętują okrągły jubileusz podczas wystawy w Kunsthal Rotterdam (czynna do 2 czerwca). Prezentowane są tam dawne, ale też nowe projekty stworzo-ne przez Konstantina Grcica czy Naoto Fukasawę. Wystawa zostanie też pokazana w kwietniu w ramach 52. edycji Salone Internazionale del Mobile w Mediolanie. Na zdjęciu: kolekcja Introduction 125M, 1965 rok. www.pastoe.com, www.vitkac.com

anna JałochaZdjęcie: Jan versnel

PO PROSTUCzEski stÓł

czysty design, elegancja i uniwersalność – te słowa idealnie charakteryzują stół delta czeskiej marki ton, którego autorem jest austriacki projektant Kai stania. minimalistyczny wygląd i charakterystyczna podstawa stołu delta, pozwalają na zastosowanie go w kuchni, jadalni i biurze z wieloma typami krzeseł. wykonany z litego drewna bukowego lub dębowego, w wariantach dla 4, 6 lub 8 osób. od 8 900 zł, www.ton.cz/pl

Iwona Piskorz

nEwsLEttER 9

2

3

Page 10: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

ZDJĘ

CIa:

Mat

ERIa

Ły P

RaSo

wE

10 nEwsLEttER

FERRARI NA TORACHAgV itALo

opływowym kształtem przypomina sportowy bolid, ale tytuł „Ferrari na torach” zawdzięcza też temu, że należy do spółki ntv, w której zasiada m.in. prezes Ferrari luca cordero di montezemolo. agv italo, osiągający maksy-malną prędkość 360 km/godz, jest od kilku miesięcy najszybszym pociągiem w europie. we wnętrzach maksymalny komfort: ergo-nomiczne skórzane fotele poltrony Frau, darmowe wi-Fi i telewizja. w razie ewentu-alnych opóźnień, każdy podróżny otrzymuje sms z aktualną godziną przyjazdu swojego pociągu. catering serwuje znakomity kon-cept kulinarny eataly wywodzący się z Bo-lonii. pociąg, który zużywa 30 proc. mniej paliwa niż najszybszy do niedawna w europie francuski tgv, wyprodukował alstom. Bilety na trasie mediolan-rzym (630 km pociąg pokonuje w nieco ponad trzy godziny) za-czynają się od 35 euro, www.italotreno.itv

wojciech trzcionka

KROK DO PRZODUłAdowAniE ChodEm

ruch to zdrowie – szczególnie, jeśli przy okazji zamienia energię kinetyczną w „zie-lony” prąd. zwykłe chodzenie, bieganie i skakanie po panelach podłogowych pa-vegen staje się źródłem zasilania, np. dla ulicznych latarni i szkolnych sal. przykładem świeci też firma sustainable dance club, oferująca prądotwórcze, dyskotekowe par-kiety. na zamówienie, www.pavegen.com, www.sustainabledanceclub.com

Michał Mazur

NIE TRAć WITAMINnowA LiniA piEkARnikÓw

prezio samsunga to elegancka czerń połą-czona z funkcjonalnością. piekarnik parowy dzięki specjalnemu naczyniu oraz dwóm generatorom, umożliwia gotowanie tak, że przygotowane posiłki są zdrowe i lek-kostrawne, nie tracą witamin i składników mineralnych. w ofercie samsunga dostępne są także inne urządzenia, których design i ko-lorystyka komponują się z linią: lodówki, oka-py oraz płyty grzewcze. piekarniki od 3 299 zł, www.samsung.com/pl

wojciech trzcionka

ŁAKOMY KąSEKJAdALnE opAkowAniA

może już wkrótce jogurty, sery i soki, zamiast w pudełkach i kartonach, będziemy kupować w jadalnych, zdrowych i smacznych opa-kowaniach wikicells, stworzonych na wzór naturalnych skórek owoców i warzyw. „zje-dzenie paczki lodów” nareszcie stanie się usprawiedliwione - w trosce o środowisko. mniam! prototyp, www.wikicells.com

Michał Mazur

7

465

Page 11: Design Alive #6/2013

dziAł 11

DESIGNAlIvE.Pl

Page 12: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

12 nEwsLEttER

JESIONOWE KOLABORACJEJosEph wALsh w kAmERALnEJ ARAnżACJiwalsh ze swym studiem diadimo przełamuje emploi, tworząc kan-ciaste meble kojarzone z biurem, w kameralnej aranżacji. efektem współpracy z firmą o’donnell +tuomey jest stworzone z litego jesionu Falling dansu. to reinterpretacja Xvii-wiecznego biurka, tutaj znajdującego się na ścianie. po opuszczeniu przedniej części odkrywa szereg przegródek, które możemy swobodnie zamieniać miejscami. druga propozycja irlandczyka została skomponowana wraz z projektantami z design parters. Historic chair to krzesło wyrzeźbione także w jesionie zwieńczone skórzanym materiałem eriki wakerly. na zamówienie, Falling dansu 14 vw000, Historic chair za 3 000 euro, www.diadimo.com

tekst: angelika ogrocka Zdjęcie: andrew Bradley

8

all you need is pure design

and a perfect place

and we’ve got it all

Page 13: Design Alive #6/2013

4. DOBRY DESIGN CZYNI PRODUKT ZROZUMIAŁYM2. DOBRY DESIGN CZYNI PRODUKT UżYTECZNYM

all you need is pure design

and a perfect place

and we’ve got it all

Page 14: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

ZDJĘ

CIa:

Mat

ERIa

Ły P

RaSo

wE

14 nEwsLEttERKrzyżówkihyBRydy moRoso

martino gamper, włoski projektant mieszkający na stałe w londynie, stworzył serię ośmiu reinterpretacji znanych projektów moroso na 60. urodzin marki. metamorphosi Behind to kolaże wykonane z części różnych mebli, złączone w spójne hybrydy. powstałe w ten sposób projekty zaskakują najpierw swoją dekonstrukcją, a później zdumiewającą świeżo-ścią, bo choć znamy meble, z których powstały te krzyżówki, to jednak dizajner całkowicie zmienił ich oblicze. nowy projekt gampera przypomina jego eksperymentalne konstrukcje przedstawione np. w projekcie „100 krzeseł w 100 dni”. www.moroso.it

Eliza Ziemińska

7

10

9

FROM RUSSIA WITH LOVEnowE dywAny JAnA kAthA

Co zrobić, by stać się słynnym na cały świat twórcą dywanów? najprościej mówiąc – być z nimi w emocjonalnym związku w trze-cim pokoleniu. tak jak pochodzący z niemiec Jan kath. klasyczne orientalne dywany połączone ze współczesnym, minimalistycznym wzornictwem i wystrojem. wyprowadzenie ich z chłodnych wnętrz salonów i wprowadzenie do codziennego życia. Do tego ręczne techniki wytwarzania z użyciem wyłącznie naturalnych materiałów (np. tybetańska wełna, chiński jedwab, włókna pokrzywy). Jan kath pochodzi z rodziny od lat zajmującej się sprzedażą dywanów i z ich wytwarzania uczynił prawdziwą sztukę. w tym, co robi, jest bezkom-promisowo konserwatywny, łącząc doświadczenie licznych podróży (nepal, tokio, Bejrut, Sydney) z tradycją przemysłową Zagłębia Ruhry, z którego pochodzi. tak jak w jednej z najnowszych kolekcji „From Russia with love”, zainspirowanej dywanami powstałymi w połu-dniowej Rosji na początku XX wieku, gdzie motywem przewodnim stały się kwiaty. od 400 euro za metr kwadratowy, www.jan-kath.de

Łukasz Potocki

Page 15: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

nEwsLEttER 15

GOTUJESZ I SIADASZmEBLE z gARnkA

CookIt – przedmioty dostarczane w płaskiej formie, nabierają właściwych kształtów w czasie... gotowania. w rozgrzanym garnku, styropianowe wypełnienie puchnie jak ziarno popcornu. kolekcję stworzyła Irit Groomy Cohen, ubiegłoroczna absolwentka jerozolimskiej academy of arts and Design. Prototyp

Michał Mazur

KUBKI Z FONTANNYgLiniAnE nACzyniA ARiAnE pRin

Spacer po mieście może sprawić, że do głowy wpada pomysł na uni-katową technikę wytwarzania kub-ków z gliny, szkliwa i barwnika. taki pomysł stał się udziałem francuskiej artystki i dizajnerki ariane Prin, która w zeszłym roku odwiedziła Design Centrum kielce. w czasie space-ru przekonała się, że mieszkańcy chętnie gromadzą się wokół fon-tann. wymyśliła więc unikatową maszynę, składającą się z 4 kone-wek i 16 form, służącą do jedno-czesnego wytwarzania 16 kubków. Zabarwiona na czerwono glina skapywała z konewek na obracają-ce się formy. Praca ariane nawiązy-wała również do historii budynków dawnego więzienia na wzgórzu Zamkowym – stąd m.in. użycie czerwonego barwnika. tak powstała seria water Cups Fountain. Prototyp, www.arianeprin.com

Daria linert

6. DOBRY DESIGN JEST SZCZERY

Ikony Bauhausu

Unikatowe meble wywodzące się ze szkoły BauhausuNajsłynniejsi architekci, projektanci, designerzy sygnują oferowane przez nas projekty

SHOWROOM:02-676 WARSZAWAUL. POSTĘPU 21 CT: +48 22 430 03 50M: +48 668 677 221WWW.FORMADECO.PL

REklaMa

1211

Page 16: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

16 nEwsLEttER

SIEKIERAz włÓknA węgLowEgoKacper Hamilton połączył doświadczenie marki zai specjalizującej się w produkcji sprzętu narciarskiego oraz najnowsze zdobycze technologiczne i stworzył siekierę cudo. warstwowy trzonek po-wstał z włókna węglowego, lekkiego i odpornego. reszta to drew-no jesionowe. trzony są wymienne, siekiera waży niewiele ponad kilogram. zai core axe, bo tak się nazywa topór, do sprzedaży ma trafić jeszcze w tym roku. www.kacperhamilton.com, www.zai.ch

Jarda Ruszczyc

13

15

14

Page 17: Design Alive #6/2013

ZDJĘ

CIa:

MaR

IE-P

IERR

E CR

avED

I, n

ICo

laS

GEn

ta, M

atER

IaŁy

PRa

Sow

E DUżEJ WAGIzAkłAdki pétRifiCAtions

Pétrifications to niezwykłe zakładki, na których kładziemy książki, gazety lub magazyny. kolekcja składa się z pięciu trójkątnych form geometrycznych, wykonanych z różnych rodzajów kamieni m.in. marmuru, dopasowanych do różnych formatów książek i czasopism.

– Chciałem przywrócić marmurowi jego szlachetność oraz wprowadzić ten piękny materiał, którego wykorzystanie zbyt często ogranicza się do pomników nagrobnych, do współczesnego wzornictwa – mówi krzysztof J. lukasik, projektant pochodzący z warszawy, a mieszka-jący w lyonie. Projekt dyplomowy w École w szwajcarskiej lozannie. www.krzysztofjlukasik.com

Łukasz Potocki

DO WYBORUfRAnCuz, miLionER, tREnER tEnisA LuB stRAżAk

amerykańska firma rabmbiln’ Brands stwo-rzyła serię wibratorów odpowiadających na stereotypowe kobiece fantazje. do wyboru jest Francuz, milioner, trener tenisa i strażak, każdy charakteryzujący się innymi właściwo-ściami. choć w pierwszym momencie pomysł wydaje się zabawny, to podejście do artyku-łów erotycznych dla kobiet jest bardzo po-ważne. stworzono nową markę smilemakers, oferującą wibratory bardziej kojarzące się z asortymentem z drogerii, niż z sex shopu. nie są wulgarne, nudne i drogie, posiadają za to wyjątkowe właściwości. Każdy z wi-bratorów stymuluje inne sfery erogenne, posiada trzy prędkości i możliwość pulsacji. 39,95 euro www.comeplaywithus.com

Eliza Ziemińska

DONICE INACZEJuRBAn gARdEn mARki AuthEntiCs

w kolekcji ubran Garden marki authentics, stworzonej przez Patrika nadeu, znaj-dziemy tekstylne sakwy, które nie wymagają żadnych dodatkowych spodków, by posadzone w nich rośliny mogły pozbywać się nadmiaru wody. Sakwy są wypeł-nione granulatem gliny, dzięki któremu wilgoć jest rozprowadzana równomiernie. Rośliny zasadzone w sakwach nie muszą być podlewane tak często, jak kwiaty umieszczone w tradycyjnych doniczkach. Przedmioty te są kwintesencją filozofii marki authentics, która w duchu prostoty stara się produkować funkcjonalne przedmioty codziennego użytku. www.authentics.de, www.creativeproducts.pl

olga Steliga-Dykas

16

Page 18: Design Alive #6/2013

ZDJĘ

CIa:

Mat

ERIa

Ły P

RaSo

wE,

MaR

Ek k

ow

alSk

I, PR

ZEM

Ek D

ZIEn

IS

18 nEwsLEttER

PODRÓż Z LOUIS VUITTONPATRICIA URqUIOLA, MAARTEN BAAS, OKI SATO, EDWARD BARBER I JAY OSGERBY, FERNANDO I HUMBERTO CAMPANAco łączy tych cenionych projektantów? na pewno dalekie podróże, a od niedaw-na także współpraca z ikoniczną francuską marką louis vuitton. Każdy z nich przy-gotował projekt dla luksusowej kolekcji objets nomades. serię tworzą zarówno meble, jak i rozmaite akcesoria podróżne. Każdy z przedmiotów powstał z użyciem skóry, i co najważniejsze – można je skła-dać oraz przekształcać. są np. hamak czy przenośne krzesło, które możemy złożyć jak walizkę. Bo to przecież najważniejsza ich funkcja – w końcu we współczesnym świecie niemal wszyscy jesteśmy nomadami, przenoszącymi się z miejsca na miejsce. całą kolekcję tworzy 16 obiektów. prezentowa-no je ostatnio w miami oraz paryżu, gdzie magazyn „design alive”, jako jedyne pismo z polski, był obecny na specjalne zaproszenie. www.louisvuitton.comwięcej zdjęć z kolekcji i fotoreportaż z Paryża na www.designalive.pl

Marcin Mońka

ZAWIń SIę W... fotEL AgniEszki BRzostEk

co zrobić, by usiąść wygodnie w fotelu a zarazem poczuć przemiłe ciepło? trzeba dopingować najnowszy projekt agnieszki Brzostek, absolwentki krakowskiej akademii sztuk pięknych. w swoim pomyśle połączyła w jedno fotel oraz... wełniany sweter. Fotel nazywa się Je-sień/zima, jednak zapewne znalazłby użytkowników i o innych porach roku. „Ubrany” fotel można rozbierać ze swetra, dowolnie regulować fałdy, zrobić miejsce na czasopisma. prototyp, www.conceptdesign.pl

anna Borecka

18 nEwsLEttER

17

18

Page 19: Design Alive #6/2013

RZYM ODKRYŁ PAVLUCHENKOkoLEkCJA nEo CoutuRE

Długie owacje, świetne recenzje i opinia „odkrycia Rzymu” – z takim bagażem doświadczeń powróciła z włoskiej stolicy natasha Pavlu-chenko. w wiecznym Mieście zapre-zentowała nową kolekcję nEo Co-uture fall/winter 2013/2014. Polska projektantka urodzona na Białorusi pokazała ją w bardzo prestiżowym miejscu – na altaRomaltaModa. nie jest łatwo się tam dostać – projektanci z całego świata muszą przejść bardzo skomplikowaną dro-gę, by otrzymać możliwość pokazu. Po długich eliminacjach mierzą się zresztą z opinią Silvii venturini Fendi, jednej z wyroczni świata mody. Gdy ta jednak zobaczyła szkice kolek-cji szybko orzekła, że Pavluchenko może stać się nowym odkryciem Rzymu. I tak też się stało. obserwa-torzy pokazu są zgodni – na wybie-gu dominowały wyzwolone kobiety, ubrane w czerń, biel oraz beż. Pro-jektantka przyznawała się do inspi-racji wizerunkiem kobiety-rycerza. kolory zredukowane na rzecz for-my, niemal architektoniczny monu-mentalizm, wreszcie wewnętrzne napięcie kolekcji sprawiły, że nEo Couture cechuje minimalistyczna elegancja oraz kunszt krawiecki. a ten nie byłby możliwy, gdyby nie zaprezentowana po raz pierwszy przez projektantkę autorska tech-nologia, wykorzystana przy tworze-niu modeli. Polega ona na formo-waniu – a nie wycinaniu – kształtu ubrań z jednego kawałka materia-łu. www.natashapavluchenko.pl

Daria linert

POLSKA KANADAnowA koLEkCJA nEnukko

Canada to nowa kolekcja nenukko na sezon wiosna-lato 2013. Jej twarzą została aktorka kamilla Baar, której frapująca uroda doskonale oddaje ducha polskiej marki. Canada to jak dotąd najbardziej eksperymentalna kolekcja nenukko, która zdecydowanie odchodzi od klimatu streetwearowego i przenosi się w mniej oczywiste rejony stylistyczne: w wiosenno-letniej kolekcji do głosu dochodzą zarówno inspiracje kulturą kampu jak i odniesienia do minimalizmu. Marka chętnie współpracuje ostatnio również projektantami mebli. w grudniu we wnętrzach warszawskiego showroomu Pret-a-Portrer PR odbył się zimowy pop up shop nenukko oraz pomorskiej grupy tabanda, która promowała najnowsze krzesło Diago. www.nenukko.com

Daria linert

nEwsLEttER 19

2019

Page 20: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

ZDJĘ

CIa:

Mat

ERIa

Ły P

RaSo

wE,

Mo

nIk

a w

IąCk

IEw

ICZ

20 nEwsLEttER

UDRAPUJ SIę!książkA z wyRkoJAmi

okazuje się, że oryginalna i wyjątkowa garderoba niekoniecznie musi być trudna do skompletowania. wystarczy zaopatrzeć się w „Drape drape” – książkę rodem z Japonii, zawierającą 17 modnych krojów i… zasiąść do szycia! Minimalistyczne kroje, w których jedyną ozdobą są zaskakujące drapowania, nie muszą być trudne do wykonania. książkę wzbogacono w instrukcje pokazujące krok po kroku proces powstawania ciekawych ubrań tak, by każdy bez problemu mógł je samodzielnie wykonać. au-torką projektów jest Hisako Sato, absolwentka Bunka Fashion College w Japonii, słynącej z bardzo wymagającego programu nauczenia i ze swoich znanych wychowanków, m.in. kenzo tokada. Sama Hisako Sato była szefem zespołu projektantów mody dla Muji, aktualnie projektuje we własnej firmie. ok. 80 zł, www.laurenceking.com

Eliza Ziemińska

JAPOńSKA WYPRAWKAAERu to mARkA łąCząCA RzEmiEŚLnikÓw XXi zE stARą kuLtuRą JApońską

ideą firmy jest przypomnienie tradycji celebrowania pielęgnacji noworodka, która w dzisiejszej gonitwie cy-wilizacyjnej została zapomniana. wyprawka aeru to więc bluzeczka, ręcznik do buzi oraz skarpetki, wykonane z organicznej bawełny. Kolor uzyskany został poprzez naturalną fermentację liści indygowca. ta ekologiczna sztuka barwienia tkanin, jest znana od stuleci i powraca ponownie do małych manufaktur. cały zestaw został spakowany w drewniane pudełko, wykonane z lekkiego, niepalnego drewna paulownia. Filozofia marki została nagrodzona podczas Kids design award 2012 w Japonii. ok. 850 zł, www.a-eru.jp

anna Skalska-Bogucka

23KONIEC Z RÓżEM!fLAwLEss dLA dziECina rynku ubrań dla dzieci obowiązuje charak-terystycznego podział na kolor i formę. Płeć żeńska tonie w różach, falbankach i cekinach, natomiast płeć męska w jaskrawych błękitach, dziwnych odcieniach czerwieni i zieleni ozdo-bionymi licznymi nadrukami. Marka Flawless postanowiła przełamać ten schemat. Spodnie, bluzy, kominy i czapki powstają z beli sza-rego, granatowego lub brązowego materia-łu. Proste i wygodne ubrania pozbawione są guzików, suwaków, brokatów i aplikacji. Jedyna ozdobą są szwy i metki. Do tej pory powstały dwie kolekcje – unisex dla dzieci ma rozmiary od 1 do 6, oraz oldies dla dorosłych. 50–190 zł, www.flawless.pl

anna Skalska-Bogucka

21

22

Page 21: Design Alive #6/2013

2. DOBRY DESIGN CZYNI PRODUKT UżYTECZNYM

Francuski TandemBRACI BOUROULLEC

ronan i erwan ostatnio wzięli się za pisanie. ich wspólna droga okazała się tak owocna, że już po dwóch dekadach projektowania, doczekali się monografii. skromny tytuł albumu „works”, stoi w opozycji do ilości i jakości projektów, jakie wyszły z pracowni braci. znakiem rozpoznawczym są organicz-ne kształty i duch minimalizmu, uchwycone w każdym przedmiocie w charakterystycz-ny, poetycki sposób. Jednym z najbardziej znanych projektów jest krzesło vegetal dla vitry, które już przeszło do historii designu. widowiskowa kariera jednych z najbar-dziej wpływowych projektantów ostatnich lat, została uporządkowana tematycznie, według współpracy z wiodącymi marka-mi i producentami, takimi jak alessi, vitra i Flos, obejmując wszystko, od elementów wyposażenia wnętrz produkowanych seryj-nie, aż po limitowane edycje. zachwycające fotografie, osobiście wybrane przez braci Bouroullec, obok bogactwa wcześniej nie-publikowanych zdjęć i rysunków z archiwów projektantów, pozwalają lepiej odkryć ich sposób myślenia. – przygotowanie tej książki było dla mnie dramatem. wewnętrzną walką.

musieliśmy przecież podsumować całe swoje życie zawodowe, a to wymaga odrzucania, wybierania, selekcjonowania projektów waż-nych i mniej ważnych – mówił „design ali-ve” ronan Bouroullec podczas londyńskiego spotkania z czytelnikami. – choć cieszyłem się, że powstanie, cierpiałem dokonując każdego wyboru. w monografii nie brakuje również wywiadów z kluczowymi postaciami i współpracownikami oraz części teoretycz-nej, opracowanej przez anniinę Koivu, dy-rektora ds. badań w vitrze. w lutym ukazała się kolejna książka francuskich projektantów „drawings”, prezentująca codzienną pracę braci. dlaczego właśnie rysunki? dlatego, że to właśnie one są pierwszym i najważ-niejszym narzędziem pracy Bouroulleców. Książka zawiera szkice z lat 2004–2012. dzięki porządkowi chronologicznemu za-chowanemu w publikacji, można prześledzić drogę myślenia projektantów, ich wybory i rezygnację z poszczególnych możliwości rozwoju, tak by dany przedmiot osiągnął doskonałość.

Eliza Ziemińska

24

Page 22: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

ZDJĘ

CIE:

wo

JCIE

CH t

RZCI

on

ka

W dyskusjach o tym, czym design jest, a czym nie jest, a także, po co jest i co może zrobić,

kwestia estetyki jest często pomijana lub lekceważona. Gorzej nawet, często potrzeba estetyczna, a także edukacja w tej dziedzinie, którą przez ostatnie 20 lat przechodzi nasze społeczeństwo, są wskazywane jako główne winowajczy-nie tego, że designu i projektantów nikt nie rozumie. Słychać często, że postrze-ganie designu w kategoriach estetycz-nych, spłyca go i upraszcza nad miarę.

Można by z tego wysnuć przypusz-czenie, że uroda przedmiotu jest rzeczą wstydliwą. To twierdzenie mniej więcej tak samo prawdziwe, jak to, które mówi, że kobieta piękna nie może być mą-dra. Wiadomo, że to nieprawda. Wia-domo też, że często uroda wystarcza, na początek, ale też bywa przeszkodą w dotarciu do intelektu i zalet ducha. Badania zaś dowodzą, że ludziom pięknym ufamy chętniej niż nieładnym, ułomnym lub nazbyt ekscentrycznym. Mając do wyboru osobę standardowo ładną i nieprzeciętnie piękną, podej-dziemy chętniej do tej pierwszej, drugiej przypisując zarozumialstwo, pychę,

Prawdziwy design to przedmioty ponadczasowe i do pewnego stopnia niewidzialne. O ich pięknie nie świadczy wygląd ani cena, lecz funkcjonalność, proporcje, szlachetne starzenie się. Zwyczajność

…Być piękny?

*autorka jest laureatką Design alive awards 2012, dziennikarką, kuratorką designu i dyrektorką wyższej uczelni pro-jektowej w Poznaniu School of Form

W dyskusjach o designie mamy pomieszanie pojęć. Mówimy o procesie, o badaniach, o potrzebach i odbiorcach. Używamy tych samych słów, ale myśli-my o czym innym. Mieszamy kategorie designu jako dziedziny badawczej, hu-manistycznej, społecznej, przemysłowej, konceptualnej. W dyskursie czy „ładne” to komplement czy obraza mówimy o designie jako wzornictwie przemysło-wym: czyli produktach lub towarach po-wszechnie dostępnych, masowo wytwa-rzanych i do mas adresowanych. Jeżeli tak to sobie ustawimy, wszystko staje się dość proste. Trzeba tylko zadać sobie kilka pytań: co to znaczy, że przedmiot jest ładny? Czy to to samo co dizajnerski? Czy dizajnerski to dobrze zaprojekto-wany? Co to jest ikona? Czy ikona to dobrze zaprojektowany przedmiot?

Zastanówmy się na przykładzie imbryka do herbaty. Jaki to jest „ładny imbryk”? Taki, który się nam podo-ba. Wrzućcie w wyszukiwarkę hasło „nice teapot” albo „ładny imbryk”… Nie wszystko nam się podoba. Pojęcie ładny jest więc względne. Równocze-śnie też jest bezwarunkowe: ładny to w domyśle nie taki, który najlepiej zaspokoi naszą potrzebę, który bę-dzie najwygodniejszy, najtańszy lub

nieprzystępność, które są najczęściej pro-jekcją naszych własnych lęków i obaw.

Podobnie jest z przedmiotami. Krzesło wybieramy oczami, testujemy pupą. Ładne i niewygodne szybko zamieni-my na inne, lub z kategorii „przedmiot użytkowy”, przesuniemy do „deko-racyjny”. Ładne i wygodne polecimy innym. O zaletach funkcjonalnego brzydactwa mamy szansę nigdy się nie przekonać. Podobnie jak nazbyt ekscen-trycznego, z nieznanego materiału itd.

22 AgniEszkA JACoBson-CiELECkA CZY DESIGN MOżE…

Page 23: Design Alive #6/2013

Proporcjonalne, funkcjonalne krzesła Michaela Thoneta od lat 30. XIX wieku odmieniane przez przypadki, wykonywane we wszystkich możliwych materiałach, kopiowane, interpretowane i stylizowane nie zamierzają się zestarzeć. Chyba, że pięknie

Czy uroda przedmiotu jest rzeczą wstydliwą? To twierdzenie mniej więcej tak samo prawdziwe, jak to, że kobieta piękna nie może być mądra

najbardziej poręczny. To nawet nie jest taki, który najbardziej pasuje... Ładny to ładny. Dla każdego inny.

Każdy z nas ma w domu niezłą kolek-cję takich „ładnych” przedmiotów, tyle że niekoniecznie dla nas. To najczęściej prezenty. W myśl przykazania „kochaj bliźniego jak siebie samego” kupujemy dla innych to, co sami chcielibyśmy dostać. Czasem empatia jest większa: kupujemy dla kogoś to, co najbardziej lubi albo czym się interesuje: moto-ryzacja, komiks z Garfieldem, żaba… idealne inspiracje do (nie)przydatnych i (nie)ładnych prezentów. O ile do tego przedmiot jest dziwaczny i nowoczesny do przymiotnika „ładny” dodajemy „dizajnerski”. Co „dizajnerskość” ma wspólnego z designem? Zazwyczaj nic lub niewiele. Niestety przedmiot dizajnerski znaczy tyle co: dziwny, drogi, modny, nieprzydatny. Gadżet. Nie dziw-my się więc, że dla projektanta słowa: „ładny” i „dizajnerski” brzmią jak obelgi.

Weźmy na przykład czajnik Hot Bertaa, zaprojektowany przez Philippe’a Starcka dla Alessi w 1989 roku. W tamtym czasie był równie obowiązkowym elementem sesji wnętrzarskiej jak dziś (nadal jeszcze) krzesło Pantona. Był też bestsellerem, ikoną i symbolem stausu. Dziś prawie

nikt go nie używa ani nie sprzedaje. Dlaczego? Bo się zestarzał, przestał być modny, bo przestał być przedmiotem po-żądania. Fala powrotna stylu lat 80. nic tu nie pomogła. Co gorsza okazał się być mało funkcjonalny. Sam Starck, mówi o nim z niechęcią: „…to jeden z tych obiektów, których najbardziej się wsty-dzę…”. A jednak, nie zniknął bez śladu. Ma swoje miejsce w muzeach i w pod-ręcznikach designu. Dlatego, że oprócz próby zadziwienia świata, Starck podjął też inne wyzwanie: zakwestionował istniejący od zawsze układ funkcjonalny czajnika/imbryka. Pozbawiona dziob-ka, uchwytu i przykrywki dynamiczna rzeźba była próbą nowego rozwiązania starego problemu. Funkcjonalnie jednak nieudaną. W efekcie w swoim czasie „ładna” i „dizajnerska” Bertaa okazała się świecić przemijającym blaskiem, jej uroda nie jest ponadczasowa. Nie wiem jak długo pożyje Ploop Oskara Zięty jako ładny dizajnerski gadżet. Wiadomo, że już wszedł do historii jako symbol i jaskółka nowej technologii. O tej tech-nologii mówi się dziś mało, na korzyść urody, kiedy mówi się o projektach Zięty.

Może więc prawdziwy design to przed-mioty ponadczasowe i do pewnego stopnia niewidzialne? Przedmioty

bezimienne, bo nikt nie pamięta, kto je zaprojektował i kiedy? Wreszcie takie, które podlegają stylistycznym modyfi-kacjom i trwają, nie tracąc charakteru. Często to formy zwyczajowe. Zbyt proste i skromne, by zasłużyć na „dizajnerski” przymiotnik. Często lekceważone: „a cóż to za design? Zwykły stół i tyle...” Albo aż tyle. O ich urodzie nie świadczą wygląd ani cena, lecz funkcjonalność, proporcje, uroda, która ładnie się starzeje. Zwy-czajność. Zwykłe stoły i krzesła, zwykłe naczynia. Chińskie czarki z czasów dawno wymarłych dynastii. Imbryki gliniane i emaliowane, porcelanowe i żeliwne, z mosiądzu i srebra. Mają poręczne uchwyty i dziobki, przez które równomiernie wylewa się płyn. Pokryw-ki, które nie spadają, jeżeli je mocniej przechylić i nie przelewa się przez nie herbata. Nie są ani za ciężkie, ani za lek-kie. Są wygodne. Funkcjonalne. Propor-cjonalne. Dostępne. ...hm ładne. I dlatego są w produkcji przez 100, 150, 200 lat.

Przykład? Gięte krzesła Michaela Thoneta. Niezmiennie od lat 30. XIX wieku cieszą się powodzeniem. Odmie-niane przez przypadki, wykonywane we wszystkich możliwych materiałach, kopiowane, interpretowane i stylizo-wane nie zamierzają się zestarzeć.

Na koniec cytat, z Richarda Buckmin-stera Fullera, amerykańskiego architekta i filozofa, wielkiego inżyniera i konstruk-tora, którego trudno posądzić o gadże-ciarstwo, efekciarstwo i sentymentalizm. „Kiedy pracuję nad jakimś problemem, nigdy nie myślę w kategoriach piękna. Myślę tylko o tym, jak rozwiązać dany problem. Kiedy jednak na końcu okazuje się, że rozwiązanie nie jest piękne, ozna-cza to po prostu, że rozwiązanie jest złe”.

Pasuje do wszystkiego: do Thoneta i do dynastii Ming, do Zięty i do Starcka. Nawet do Garfielda. A prace samego Fullera są tego najlepszym dowodem. Nie pasuje tam, gdzie design ma funk-cję bardziej filozoficzną, konceptualną, narracyjną, krytyczną, spekulacyjną. Ale to są zupełnie inne historie…www.sof.edu.pl

Page 24: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

GłębIaI esKaPIzm

Iluzyjne stylizacje asi wysoczyńskiej

Page 25: Design Alive #6/2013

Styl

IZaC

Ja: a

SIa

wyS

oCZ

yńSk

a, F

RyZu

Ry: M

aRCI

n H

Et

Mak

IJaż:

kat

aRZy

na

SoBu

Ra, M

oD

Elka

: MaG

/ M

anGo

Mo

DEl

S

GłębIaChoć przywykliśmy do sztucznej szybkości i popularnego (popularis), sezonowego polowania na trendy, to takie jedynie rozumienie mody byłoby niesprawiedliwe dla głębszego kulturowego sensu przemian w naszym wyglądzie

tEkSt: olGa nIEśCIER*ZDJĘCIE: DanIEl JaRoSZEk

I esKaPIzm

Page 26: Design Alive #6/2013

Fascynująca wiedza wynika z badania tendencji w ich dłuższym rozwoju. Skomplikowana natura ludzka, jej rozwój i destruk-cja, indywidualizm i relacje społeczne, budują zjawisko

mody. Co kilka miesięcy arena rynku modowego zapełnia się nowymi pro-pozycjami projektantów i firm. Czujna obserwacja odnosi się wstecz i logicz-nie rozumie konsekwencje przeszłości i teraźniejszości. Analityczne i intuicyj-ne łączenie faktów prowadzi do pro-gnozowania w oparciu o style, które opowiadają o szerszych przemianach i wychodzą w przyszłość, nie dających zamknąć się w sztucznym sezono-wym kalendarzu premier i pokazów.

Czasy niepokoju budzą poważ-ne i skrajne poszukiwania, w stronę zatraconej harmonii lub pierwotnej dzikości, w nieznane snu i fantazji, nieuchwytnego romansu jak i cha-os kulturowego absurdu…

Page 27: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

modA 27n

a GR

ZBIE

t: Z

DJĘ

CIa

DZI

ĘkI u

PRZE

JMo

śCI M

aISo

n M

aRtI

n M

aRGI

Ela

ReVeLaTIONPoszukiwanie prawdy otwiera odwiecz-ne drogi prostoty, oderwania od mate-rii i cielesności. Kierunek estetycznie zakorzeniony w odległej historii, silnie eksplorowany w latach 90. i filozofii new age, wraca w luksusowym, kontem-placyjnym i współczesnym podejściu do ścieżki duchowej. Zgłębia filozo-fie odległych kultur w poszukiwaniu harmonii i objawienia. Formy stają się szlachetnie proste, służą otuleniu ciała i ceremonii życia. Wartością najwyższą jest czas i przestrzeń. Medytacja prowadzi do pojmowania natury życia, jasności i koncentracji. Japoński koncept wabi--sabi mówi o pięknie w niedoskonałości natury, pięknie przemijania, starzenia się, przeżycia. A moda japońska w przeci-wieństwie do zachodniej, zainteresowana jest przestrzenią pomiędzy ciałem a ubio-rem, przestrzenią ducha.

Takiej estetyki poszukuje najwięk-szy filozof mody Yohji Yamamoto. Jego projekty są ponadczasowe i oderwane od wszelkiej komercyjności i sezonowo-ści. Jego teren pracy to ludzka dusza i jej zaciemnione labirynty, jego język to suro-wa poezja bez jakichkolwiek ozdobników. Również aktualna awangarda podąża za czystością. Rockowa i poszarpana Ann Demelumester prowadzi po wybiegu purystyczne anioły w biało–czarnym zestawieniu ying–yang, o powłóczystych połach długich sukni – transparent-nych skrzydłach. Konceptualny Maison Martin Margiela wyczyszcza ekstre-malnie sylwetki owinięte nieskazitelną jasną skórą. Rick Owens tworzy zarów-no w kolekcji męskiej jak i damskiej długie do ziemi bezkształtne tuniki z lekkiego płótna o kolorach wypalonej ziemi, przeciwieństwo tego, co ogólnie rozumiane jako modne, jego modele bardziej przypominają mnichów lub kapłanów w kontakcie z wiecznością.

DReamaWaYNadmiar określonej i często niezadowa-lającej rzeczywistości skłania do poetyc-kiej ucieczki od świadomości. Wejście w świat snu to zamglone, odległe wizje, oniryczna miękkość i płynność. Badanie granicy pomiędzy znanym i nieznanym, między wrażeniem, a fantazją. Oderwa-nie się i podróż w dal, oślepiona słoń-cem i powietrzem. Kolory blaknących wspomnień, delikatność iluzji. Sen może być świetlisty i mieniący się, może też zawisnąć na skraju przepaści koszmaru, pozostaje jednak lekki, nieuchwytny.

Przejrzystą wielowarstwowość, niedo-słowność i niebywałą lekkości odkrywa w swojej wiosennej kolekcji Dries Van Noten. Jego subtelne kreacje mienią się posmakami dzieci kwiatów i grunge, w wyrafinowanej nowoczesnej odsłonie. Z marzeń komponuje swoje ilustracje i stroje nowy talent – Dunka Anne Sophie Madsen. Jej stroje są delikatnymi kolaża-mi impresji, lekko naszkicowanych plis, draperii, haftów na zwiewnej sylwetce.

W świat zwielokrotnionej fantazji wprowadzają nas kreacje Yiqing Yin, młodej projektantki haute couture. Zapierające dech w piersiach płynące suknie wyczarowane są z przeplecionych lub nastroszonych warstw cieniowanych transparentnych jedwabi. Wprowadzają nas w głębiny oceanu i magii. Senne ma-rzenie jest tematem przewodnim inspi-rującego Revs Magazine, gdzie stylizacje Asi Wysoczyńskiej niczym sen uchwycił fotograf Daniel Jaroszek. Ulotność odczuć i pamięci, oderwania się w odległej podróży genialnie oddają prace amery-kańskiego fotografa Jordana Sullivana.

kobieta niczym obja-wienie. Ekstremalnie oczyszczone sylwetki

na wybiegu Maison Martin Margiela

Page 28: Design Alive #6/2013
Page 29: Design Alive #6/2013

ZDJĘ

CIE:

DZI

ĘkI u

PRZE

JMo

śCI a

ny

RaJC

EvIC

akcesoria any Rajcevic eksplorują temat mutacji i ewolucji, skrzyżowania

ciała ludzkiego i zwierzęcia: wspanialszej kreatury

Page 30: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

30 modA

WILDNessW czasach niepowstrzymanej, nadrozwi-niętej cywilizacji technologicznej, obser-wujemy odwrót: człowieka poszukują-cego swojej pierwotnej natury. Kierunek zaznaczony już czas temu przez wizjo-nerski geniusz Alexandra McQueena, odnosi się do najbardziej intymnego kon-taktu z naszą zwierzęcością, z naszą pod-stawową egzystencją i jej powiązaniem z siłami przyrody. Odrzuca wszelkie społeczne zasady, role, pozycje i maski. Współczesny prymitywizm to wołanie o wolność i integralność, przynależność do ziemi, zakorzenienie bytu zagubione-go w społeczno–ekonomicznej grze. Od-wołuje się do podstawowych instynktów, do przetrwania, w którym doświadcza witalności i energii. To co prymityw-nie naturalne, niedoskonałe, ale pełne mocy, staje się pociągające. Przymierze ze zwierzęciem manifestuje się poprzez chęć stania się nim, przyswojenia sobie atrybutów, rogów, dziobów, skrzydeł, zespolenie ciał i wymianę duszy.

Współczesny estetyczny wymiar owego myślenia oddają akcesoria Any Rajcevic, będące rozwinięciem ciała o anatomicz-ne formy animalistyczne. Ta specyficz-na biżuteria eksploruje temat mutacji i ewolucji, skrzyżowania ciała ludzkiego i zwierzęcia – wspanialszej kreatury. Poszukiwanie korzeni to także rytuał, magia, mistyczność. Opowieść ta pięk-nie splata się w projektach Riccardo Tisci dla Givenchy, projektanta głęboko religijnego, o odwadze ciągłej dyskusji z duchowością w swojej twórczości. W jego kolekcjach odnajdujemy biżuterię inspirowaną plemiennymi ozdobami, wykonaną z misternie skomponowanych kamieni, zbyt brutalnie obciążającą uszy lub dziurawiącą nosy modelek i modeli. Zdobienie to ingeruje w ciało i nasze poczucie klasycznego piękna, pokazując, że wielka moda jest zmęczona swoją po-wierzchownością i chce dotknąć prawdy.

NeW ICONIC ROmaNCeW swoich ucieczkach moda poszukuje też romansu. Pragnienie nieistniejącej perfekcji i ideału zwraca się do historii, do archetypów i heroin, ikon romanty-zmu. Legendy są jej inspiracją. Przemi-niona arystokracja i królewskość dostar-czają symboli, ornamentu i dekoracji. Doskonałość i siła idą w parze z uwodze-niem i zmysłowością. Wspomnienie za-pomnianej elegancji, zdobności i dbałości o wymowę stroju.

Kolekcja Valentino, zaprojektowana przez godnych następców Marię Grazia Chiuri i Piera Paolo Piccioli, zachwyca delikatnym romantyzmem, powiewem belle époque i niewinności, biel i krem oplatają pajęczyny czarnej koronki. Genialny Tim Walkner i jego bajkowa wyobraźnia wyczarowuje w magazynie Love zaczarowane bohaterki odgrywane m.in. przez wiecznie piękną Kate Moss. Balmain garściami czerpie z historycz-nych strojów dworskich tworząc kapiącą wręcz ornamentykę na lekkiej sylwetce. Podobnie ozdabia białe suknie prze-strzennymi biżuteryjnymi kwiatami Chanel. Dior ubiera mężczyzn w jaskra-wy granat i w towarzystwie egzotycz-nych zwierząt usadza w luksusowych ciemnych wnętrzach. Jeszcze silniej i soczyściej zdobią na wiosnę Włosi, Gucci i Dolce & Gabbana zarzucają całko-wicie codzienność na rzecz wystawności i dekoracyjności haftu skrzyżowanego z biżuterią. Scenę haute couture od-świeża swoimi niepokojącymi bogatymi sukniami londyńczyk Ziad Ghanen, jak sam o sobie pisze „helplessly romantic”.

Page 31: Design Alive #6/2013

ZDJĘ

CIE:

DZI

ĘkI u

PRZE

JMo

śCI v

alEn

tIn

o

Pragnienie nieistniejącej perfekcji.

nowe kolekcje domu mody Valnetino

zachwycają delikatnym romantyzmem,

powiewem belle époque i niewinności

Page 32: Design Alive #6/2013

Psychodeliczne poczucie humoru. Jeremy Scott dla adidas originals to sport, folklor i kicz w wydaniu inteli-gentnym i luksusowym

Page 33: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

modA 33ZD

JĘCI

a: D

ZIĘk

I uPR

ZEJM

ośC

I aD

IDaS

* autorka mieszka i pracuje w toskanii we włoszech. Jako konsultantka i projek-tantka związana z takimi markami, jak: Giorgio armani, Fratelli Rossetti, Burberry, valentino. ab-solwentka aSP w Łodzi oraz Instytutu Polimoda we Florencji, w którym obecnie pracuje. w Polsce pochłania ją współtworzenie Szkoły wyższej viamoda In-dustrial (Projektowanie, technologia i zarządza-nie modą) oraz Polsko-

-włoskiego Instytutu Designu i Zarządzania viamoda, gdzie jako dyrektor programowy odpowiada za studia podyplomowe

COLLaGe TRaNsFOR-maTIONŹródłem zdrowego dystansu jest tak-że psychodeliczne kolorowe poczucie humoru. Superbohaterami mody stają się projektanci bezkompromisowi w swojej zabawie z absurdem. Ich głównym środkiem wyrazu jest kontrolowane szaleństwo, a techniką kolaż. Mieszają glamour z ulicą w imię niekończącego się eksperymentu. Sport, folklor i kicz w wydaniu inteligentnym i luksusowym. Dużo energii, szalonego koloru, iluzji optycznych, wibracji i dziecięcej radości.

Na czele tego nurtu podąża Walter Van Beirendonck, którego szaleństwo staje się już kulturową klasyką. Projektant-artysta korzysta z koloru i wyrazistej grafiki, mieszając modę ze sztuką, zaprawiając tę kombinację nowoczesną etnicznością. Jego surrealizm i zabawa z męską syl-wetką są jednocześnie celnymi obser-wacjami ludzkich osobowości. Podobnie prowokuje i epatuje kiczem Jeremy Scott, którego talent świadomie wykorzystuje Adidas w barwnych kolaboracjach. Total-ny psychodeliczny odlot wysokiej mody proponuje Manish Aurora, który projek-tując eksploatuje całą swoją hinduską in-tensywność i witalność. Ostatnia kolekcja jest zaskakująco opanowana, przy całym jej szaleństwie, całkowicie użytkowa. Kolaż wpływów etnicznych, dżungli wraz z silnymi elementami street artu i młodzieńczości to nowa odsłona Kenzo wraz z Opening Ceremony. Mary Katran-zou kolejną kolekcją pokazuje możliwo-ści zabawy z drukiem cyfrowym i formą ubioru, tworząc na swoich modelkach lekkie i bogate graficzne opowieści.

aNaTOmIa TReNDUPrognozowanie trendów to innymi słowy kreatywna odmiana socjologii, dostarczająca tłumaczenia badanych faktów na estetykę i wzornictwo. Dziś to dziedzina rozwijająca się i ceniona. Jest źródłem obserwacji, analizy i wniosków mających zastosowanie na poziomie strategii biznesowych przedsiębiorstw. Dostarcza także nieustającej inspiracji dla potrzeb projektantów. Konfrontuje ich z dokonaniami innych twórców i innych dziedzin, łączy informacje z różnych źró-deł w możliwe scenariusze i kierunki.

W Polsce jedyne studia w tej materii proponuje Polsko-Włoski Instytut Via-moda we współpracy z Collegium Civitas na kierunku „Prognozowanie trenów w obszarach mody i designu”. To inten-sywne studia podyplomowe dla absol-wentów kierunków humanistycznych, projektowych i biznesowych i młodych profesjonalistów sektorów kreatywnych. Program składa się z bloków analizy kulturowej i społecznej, analizy sektorów mody i designu, metodologii badania i prognozowania oraz aplikacji tenden-cji. Wśród wykładowców m.in. Marlena Woolford, Zuzanna Skalska, goście z Po-limoda International Institute of Fashion Desgn & Marketing i firm prognozu-jących, m.in. Nelly Rodi, Promostyl. www.vmi.edu.pl www.viamoda.edu.pl

Page 34: Design Alive #6/2013

34 dziAł

DESIGNAlIvE.Pl

Rozległe patio daje schronienie przed upa-łem, będąc idealnym miejscem na popołu-dniową sjestę

Page 35: Design Alive #6/2013

dziAł 35

DESIGNAlIvE.Pl

EXtRAmuRos

tEkSt: ElIZa ZIEMIńSkaZDJĘCIa: laXanDER GEMPElER, aDRIa Goula SaRDa

Łączy założenia starożytnych willi rzymskich i średniowiecznych klasztorów z kształtami moderny. Chłód betonu z miękkością korkowych ścian. Intymność z przestrzenią. Portugalska rezydencja uczy spokoju i synergii

Page 36: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

Page 37: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

REzydEnCJE 37

W dolinie pomię-dzy wzgórzami gajów oliwnych czuć zapach spieczonej zie-

mi. Dźwięki cykad hipnotyzują po-śród wiekowych, przygarbionych dębów korkowych. Wystarczy go-dzina drogi od Lizbony, by znaleźć się w Arraiolos, małym miasteczku położonym na północ od Evory. Oprócz bogatej historii sięgającej czasów starożytnych Rzymian, architektury będącej mieszaniną wpływów klasycznych i mauretań-skich, region ten słynie z wy-jątkowo spokojnego stylu życia, różnorodnej kuchni i nieskażonej przyrody. W tym miejscu zakocha-ło się dwóch Francuzów François Savatier i Jean-Christophe Lalanne. Z chęci podzielenia się swoim

zauroczeniem z innymi powstała willa Extramuros – wyjątkowy, kameralny hotel. Nieopodal zam-kowego wzgórza, nieco na uboczu, postanowili założyć oazę dla wszystkich spragnionych wycisze-nia i kontaktu z naturą. Zaprosili do współpracy portugalsko-hisz-pańskie biuro Vora Architectura znane z projektu placu miej-skiego w Vilafranca del Penedès. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to tylko kolejny, inspirowany modernizmem budy-nek, a wbrew pozorom, jest mocno osadzony w regionalnej tradycji architektonicznej. Układ domu nie jest przypadkowy. Architekci się-gnęli do tradycji starożytnych willi rzymskich i średniowiecznych klasztorów. Dzięki tej inspiracji bu-dynek zyskał obszerny, wewnętrz-

mimo otwartych przestrzeni, dom jest pełen zakamar-ków. dzięki temu każdy znajdzie tu dla siebie odrobinę samotności

Page 38: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

38 REzydEnCJE38 REzydEnCJE

Minimalistyczne wnętrza stały się tłem dla kolekcji ikon designu i regionalnego rękodzieła. krzesła amery-kańskiego architekta Eero Saarinena na dywaniku z alentejan – dlaczego nie?

Page 39: Design Alive #6/2013

ny dziedziniec z małym basenem i drzewkami pomarańczowymi. Ze względu na ciepły klimat, ta przestrzeń jest formą zewnętrz-nego pokoju, w którym życie toczy się jak wewnątrz. Jest to nie tylko komunikacja pomiędzy poszcze-gólnymi częściami domu, ale również centrum, wokół którego skupia się życie domu, zapewnia-jąc jednocześnie komfort prywat-ności w apartamentach rozmiesz-czonych na piętrze wokół patio.

Biała, nieskazitelna bryła budynku, odcina się od beżo-wych, spalonych słońcem dębów i drzew oliwnych, jak ciało obce pośród miękkich linii krajobra-zu. Ta obcość jest jednak tylko pozorna. Mocno inspirowana estetyką architektury Le Cor-busiera bryła, tylko podkreśla piękno otoczenia tworząc po-etycką, wrażliwą kompozycję.

Ogromne przeszklenia, łączące niedostępną strukturę budyn-ku ze światem zewnętrznym, otwierają go na naturę i zapraszają do środka. Parter z patio stanowi część wspólną dla wszystkich gości hotelu. Do ich dyspozycji przewidziano salon, kuchnię i ja-dalnię, w której podobno najlepiej smakuje kuchnia portugalska, śródziemnomorska i francu-ska. Co ważne, pomieszczenia są połączone z ogrodem dwoma rozległymi tarasami ukrytymi w podcieniach budynku. Teren wokół willi został zachowany w swojej pierwotnej formie. Podobno można spotkać tu dzikie króliki i wiele gatunków ptaków.

Do budowy i wykończenia wykorzystano w dużej mierze materiały dostępne w najbliższej okolicy. Przeważającym budul-cem stał się beton, w niektórych miejscach surowy, w innych gładzony. To, co najbardziej jednak przykuwa uwagę, to pojawiają-ca się wewnątrz i na elewacjach okładzina korkowa, która prócz ciekawej faktury i naturalnego ko-loru zapewnia doskonałą izolację

„Nasze PROjeKTOWaNIe jesT maTeRIaLNe I absTRaKCYjNe zaRazem”

Page 40: Design Alive #6/2013

40 dziAł

DESIGNAlIvE.Pl

wzajemnie się dopełniając, surową i zimna bryłę budyn-ku ociepla naturalna korkowa okładzina

40 REzydEnCJE40 REzydEnCJE

Page 41: Design Alive #6/2013

dziAł 41

DESIGNAlIvE.Pl

Page 42: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

42 REzydEnCJE

„TWORząC OGRaNICzamY sIę I jeDNOCześNIe POszUKUjemY IsTOTY RzeCzY”

Panoramiczny widok z tarasu daje wrażenie zamknięcia linii horyzon-tu w ruchomy obraz

Page 43: Design Alive #6/2013

dziAł 43

akustyczną i termiczną. Szlachet-ności pomieszczeniom dodaje słynny marmur z Estremoz, który cenili już Rzymianie. Wszystkie pomieszczenia zostały urządzone osobiście przez właścicieli willi. Surowe połacie ścian są tłem dla kolekcji ikon designu z lat 50. aż do dzisiaj. Oprócz ikonicznych mebli Jeana Prouvé, Charlotte Per-riand i Marca Newsona, odnajdzie-my też geometryczne krzesło The One Konstantina Grcica i projekty Pierre’a Paulina. Wykonane przez okolicznych rzemieślników przed-mioty (dywany, koce, korkowe misy, ceramika) dodają wnętrzom regionalnego charakteru i auten-tyzmu. Wyposażenie jest jednak tylko drugim planem. Głównym bohaterem wnętrz jest natura, która wdziera się do środka przez ogromne przeszklenia. Ta pro-porcja działa na korzyść budynku dodając lekkości jego bryle i stano-wiąc ramę dla naturalnego pejzażu.

Piętro budynku zostało w całości przeznaczone na pięć przestron-nych, minimalistycznie urządzo-nych sypialni dla gości. Każdy pokój posiada wyjście na osobny taras z panoramicznym widokiem na okolicę. Także w łazienkach widać dbałość o najdrobniejszy detal. Przez świetliki w dachu wpada naturalne światło sło-neczne, we włoskich prysznicach zamontowano deszczownice, ogrzewanie ukryto w podłodze.

Architektura willi Extramu-ros wykracza daleko poza swoją materialną strukturę wpisując się w krajobraz i angażując go do swojego wnętrza. Odpoczy-nek w takim miejscu to przy-jemność płynąca z równowagi zachowanej pomiędzy relacją znakomitej architektury do nie-skażonej, czystej przyrody. www.villaextramuros.com

Page 44: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

44 ARChikony

SzkołajapońSka

Page 45: Design Alive #6/2013

Lata 50. Powstaje budynek szkoły, zainspirowany osiągnięciami modernizmu. Przez kilkadziesiąt lat uczą

się w nim dzieci, aż do fatalnego w skutkach tajfunu, gdy szkoła zostaje zniszczona. Architekci i mieszkańcy postanawiają jednak, że wspólnymi siłami ją odbudu-ją, zamiast w jej miejsce stawiać nowy obiekt. Dzięki temu Hizuchi Elementary School w miejsco-wości Yawatahama znów tętni życiem. Już na pierwszy rzut oka odnosi się wrażenie, że budynek w harmonijny i przemyślany sposób został wkomponowany w najbliższe otoczenie. – Widać prostą, drewnianą, geometryczną strukturę, w otoczeniu pagór-ków i zieleni, z zawieszonym nad wodą balkonem – mówi Weronika Rochacka, historyk sztuki i spe-cjalistka zarządzania designem.

I zapewne taki opis doskonale pasowałby do pięknej świąty-ni w dalekiej Japonii. Okazuje się, że może też odnosić się do budynku o zupełnie innym przeznaczeniu. Bez wątpienia to zasługa architektury inspirowa-nej osiągnięciami Franka Lloyda Wrighta. Jednak słynny architekt nigdy nie odwiedził Yawatahamy, by stworzyć projekt szkoły. Jego autorem jest mało znany za życia Masatsune Matsumura (żył w la-tach 1913–1993 ), który w połowie XX wieku pełnił funkcję architek-ta miejskiego w tym japońskim mieście. – Gdy nastała moda na „odgrzebywanie” perełek archi-tektury japońskiego modernizmu, jego nazwisko stało się bardziej znane – przyznaje Rochacka.

Szkoła powstała w latach 1956–58. Kilkadziesiąt lat służy-ła najmłodszym mieszkańcom miasta, aż w 2004 roku miej-scowość nawiedził tajfun, który zniszczył budynek. Przez dwa lata zastanawiano się nad dalszym losem szkoły. – Podjęto w końcu

Modernistyczna szkoła przez lata służy dzieciom z japońskiej Yawatahamy. W 2004 roku tajfun niszczy budynek. Odbudowany, z szacunkiem do oryginału, przy udziale społeczności zdobywa kolejne nagrody

tEkSt: anna DuDZIńSka*ZDJĘCIa: kItaMuRa toRu

Page 46: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

Page 47: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

decyzję o odbudowie, powołano konsorcjum złożone z architektów, ekspertów, badaczy, ale i przed-stawicieli lokalnych społecz-ności, w tym rodziców dzieci. Wspólnie wypracowano plan odbudowy – wyjaśnia Rochacka.

Budynek w swojej pierwotnej formie nie spełniał współczesnych norm bezpieczeństwa dotyczących np. zagrożeń wywołanych przez trzęsienia ziemi. Specjaliści zajmu-jący się jego odbudową wzięli pod uwagę wszystkie tego typu wyzwa-nia. Szkołę odrestaurowano w la-tach 2006–09. Wykorzystano wiele z oryginalnych elementów, które przetrwały kataklizm. Przywró-cono pierwotne kolory, natomiast w oknach i korytarzach zastoso-wano bezpieczne szkło. Dobudo-wano też nowe skrzydło, wpisujące się w klimat oryginalnego planu. W ten sposób Hizuchi Elemen-tary School stała się pierwszym w Japonii odbudowanym moder-nistycznym budynkiem z drewna.

Dziś szkoła tętni znów życiem, najmłodsi mogą w niej biegać, uczyć się, bawić i wypoczywać. Jej formę doceniają nie tylko

*tekst powstał na podstawie cyklu audycji emitowa-nych w radiowej trójce pod tytułem „znane nieznane”. o perłach architek-tury annie dudziń-skiej – dziennikarce radia Katowice

– opowiadają znani architekci, projek-tanci

przez kilka lat pracowa-ła w brytyjskim Design Council w londynie, wio-dącym ośrodku promocji efektywnego zarządzania designem na świecie. tam dzi m.in. przy projektach związanych z edukacją oraz upowszechnianiem wiedzy o designie wśród brytyjskich przedsię-biorstw, centrów nauki i technologii oraz organi-zacji sektora publicznego. Jest absolwentką historii sztuki na uniwersyte-cie warszawskim oraz studiów podyplomowych z zakresu przedsiębior-czości i zarządzania w sektorze kreatywnym prestiżowego university of the arts london (spe-cjalizacja: edukacja design managament). obecnie pracuje w pracowni CoDE architecture & Design.

wERonikA RoChACkA

mali użytkownicy, mieszkań-cy, ale i eksperci oraz miłośnicy dobrej architektury z całego świata. W zeszłym roku szkoła otrzymała nagrodę przyznaną przez World Monuments Fund.

Zachwyca nie tylko architekto-niczny kształt budynku, ale sposób wykorzystania naturalnego świa-tła. Długi, przeszklony korytarz oraz duże okna w przeciwległych klasach, rozświetlają wnętrze. To niezwykłe wpisanie w pro-jekt światła dziennego uderza już w oryginalnych założeniach Matsumury. Pamiętajmy, że w po-wojennej Japonii elektryczność była ściśle reglamentowana. Nic dziwnego, że racjonalny architekt pomyślał o jak najefektywniejszym wykorzystaniu promieni słoń-ca. Choć teraz elektryczność jest ogólnodostępna, japońska tradycja nakazywała poszanowanie dla ory-ginalnego pomysłu. – Moglibyśmy sobie życzyć, aby takie podejście było rozpowszechnione w Polsce. Zamiast wyburzać zabytki archi-tektury modernistycznej, powin-niśmy je ratować i wykorzystywać na nowe cele – dodaje Rochacka.

ARChikony 47

Page 48: Design Alive #6/2013

48 dziAł

DESIGNAlIvE.Pl

fAdoLizBonytEkSt: anGElIka oGRoCkaZDJĘCIa: FERnanDo I SERGIo GuERRa

W dzień kojący chłód pionowych ogrodów, wieczorem przyjemne ciepło rozgrzanego tarasu a w nozdrzach zapach porto

Page 49: Design Alive #6/2013

dziAł 49na stu metrach kwadratowych fasa-dy zasadzono 4 500

roślin. na każdej kondygnacji unosi

się inny zapach komponowany

z gamy 25 iberyjsko--śródziemnomor-

skich gatunków

Page 50: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

50 ARChitEktuRA

Do ojczyzny Vasco Da Gamy jedni zmierzają, by po-znać tajniki fado i skosztować porto. Inni wyruszają w poszukiwaniu adrenaliny i wyso-kich fal Atlantyku. Tegoroczne 365

dni należą do niej, bo została uznana za najlepszy kierunek turystyczny 2013 roku. Portugalia. Wraz z najbardziej wy-suniętą na zachód stolicą Europy, Lizboną stanowi kulturowy wulkan, a jedno-cześnie miejsce dialogu z przyrodą.

Źródło – tak w tłumaczeniu brzmi nadana jeszcze przez Maurów nazwa najstarszej dzielnicy Lizbony, Alfamy. Jako jedyna, prócz fragmentów San-ta Maria de Belém, przetrwała liczne kataklizmy, zachowując do dzisiaj swe architektoniczne piękno. Urwiste skały, które niegdyś uchroniły dzielnicę

od żywiołów, są dziś idealnym miejscem do mieszkania. Wąskie uliczki chroniące od żaru słonecznego i rozciągające się wzdłuż stromych ulic schody to pełne uroku wizytówki dzielnicy i miasta.

To malownicze miejsce upatrzyła sobie grupa Building with Art, która wyszu-kuje cenne nieruchomości w Portu-galii i restauruje w niebanalny sposób. Rewitalizacji budynku przy Travessa do Patrocínio 5 podjęli się trzej portugal-scy architekci: Luís Rebelo de Andrade, Tiago Rebelo de Andrade oraz Manuel Cachão Tojal, którzy w trzykondygna-cyjnej bryle zawarli kulturowe tradycje i wertykalizm typowy dla mauretańskich budowli. W ciasnym otoczeniu zaprojek-towali ogród wertykalny zajmujący aż 40 procent całej powierzchni fasady. Tym samym koncepcją budynku spełnili jeden z postulatów miast ekologicznych, które opiera się na przekonaniu, iż czas przyro-dę traktować jak partnerkę na całe życie.

Użyta do obsadzenia części fasady

zieleń to ściana z 4 500 roślin z 25 ibe-ryjsko-śródziemnomorskich gatunków. Zajmująca sto metrów kwadratowych przemyślana aranżacja powoduje, że na każdym piętrze czuje się inny aromat. Ogrom użytych roślin może nasuwać wątpliwości dotyczące utrzy-mania tego gąszczu, jednak nie po-trzebuje on częstego nawadniania.

Komunikacja między piętrami to hołd samej dzielnicy. Od parteru po dach prowadzi jeden ciąg schodów, który przecina kolejne kondygnacje zupeł-nie jak na ulicach Alfamy. Parter domu zawiera pomieszczenia usługowe, sfera intymna mieści się na pierwszym piętrze, a społeczna wraz z kuchnią i jadal-nią na drugim. Natomiast dach pełni funkcję tarasu z nietypowym, wąskim basenem, raczej do pływania kraulem niż delfinem. A z pewnością idealnym do sączenia porto i melancholijnego dryfowania przy dźwiękach fado. Więcej na: bwa.com.pt

Budynek ma wąski, wertykalny układ charakterystyczny dla lizbony. na dachu znalazło się jednak miejsce na symbo-liczny basen – ukoje-nie w upalne dni

Page 51: Design Alive #6/2013

dziAł 51

DESIGNAlIvE.Pl

nawiązując do stromych ulic i tysięcy stopni

dzielnicy alfamy, długi ciąg schodów prowadzi

od parteru po dach przez wszystkie kondy-

gnacje budynku

Page 52: Design Alive #6/2013

52 dziAł

DESIGNAlIvE.Pl

ArchitekturA wnętrzAW poszukiwaniu natchnienia i nowej proporcji pomiędzy społecznym spektaklem, a wejrzeniem w siebie, odwiedź kanadyjską wyspę Fogo

tEkSt: MaRCIn MońkaZDJĘCIa: BEnt REnÉ SynnEvåG

Page 53: Design Alive #6/2013

dziAł 53

DESIGNAlIvE.Pltower Studio

Page 54: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

54 miEJsCA

Page 55: Design Alive #6/2013

na niewielkiej wyspie nie-opodal Nowej Funlandii, powstała sieć domków dla twórczych rezydencji. Sce-narzystom, architektom, projektantom, tancerzom, artystom, poetom mini-

malistyczna architektura projektu Todda Saundersa pozwala odnaleźć się w „archi-tekturze” własnego wnętrza i czerpać z niej w procesie tworzenia.

Apetyt na emigracjęWielki polski kompozytor Krzysztof Pen-derecki rodzaj samotni uczynił z Lusławic, gdzie oddaje się jednej ze swoich naj-większych pasji, czyli dendrologii, sadząc w parku setki gatunków drzew. W takich okolicznościach powstają jego kolejne utwory, wykonywane później na wszyst-kich kontynentach. Prozaik i scenarzysta Wojciech Kuczok umiłował góry i jaskinie, gdzie odnajduje wyciszenie. Takich przy-kładów można znaleźć o wiele więcej. Po-trzebę oderwania się od codziennego pędu, zwolnienia, zajrzenia w głąb siebie odczu-wają nie tylko artyści. Stawiamy nie tylko na „slow food”, ale i ogólny „slow down”. By zwolnić, trzeba czasami „wyłączyć” świat z jego nawałem bodźców. Dlatego, by popracować w ciszy i skupieniu, uda-jemy się do jakiejś mitycznej Arkadii, albo przynajmniej samotni, która gwarantuje nam na jakiś czas święty spokój. – Musimy odzyskiwać równowagę pomiędzy ekstra-wersją a introwersją, poszukajmy nowej proporcji pomiędzy elementem społecz-nego spektaklu, tej zewnętrznej narracji, która siłą rzeczy musi błyszczeć i być po-wierzchowna z elementem zatrzymania i zaglądania do wewnątrz. Jesteśmy w tym fantastycznym momencie, gdy przytom-niejemy, wiedząc że mamy przywracać równowagę – mówił psycholog biznesu Jacek Santorski, gdy gościł w programie

„Bez maski” Moniki Jaruzelskiej. Obecnie firmy bardzo cenią sobie pracowników, potrafiących bezkolizyjnie funkcjonować zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz siebie. To ludzie niezwykle cenni w postkonsump-cyjnej rzeczywistości rynkowej, myślący strategicznie, zdolni do słuchania i synte-zy, twórczy, ale też z umiejętnością pracy w zespołach.

patent rodem z kanadySkąd lepiej widać siebie i problem, z któ-rym się mierzymy? Czy z wbitej pomiędzy góry chatki czy też salonu na najwyższym piętrze apartamentowca w Nowym Jorku? Czy konieczna jest ucieczka od cywilizacji i zanurzenie się w totalnej izolacji? A może jest jakiś „złoty środek”?

Wygląda na to, że wymyślili go Kanadyj-czycy. Wszystko zaczęło się od Zity Cobb. Biznesmenka, urodzona na niewielkiej wyspie Fogo, znajdującej się 15 kilome-trów od północno-wschodniego wybrzeża Nowej Fundlandii, chciała w niebanalny sposób ożywić swoją zamieszkałą przez ok. 3 tys. osób małą ojczyznę. Doskonale

long Studio

Page 56: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

zdawała sobie sprawę, że wyżyć z tradycyj-nych zawodów, a więc najpopularniejszego tutaj rybołówstwa, będzie coraz trudniej. Wymyśliła, że ożywienie wyspy, stanie się możliwe dzięki twórcom poświęcającym się bardzo różnym dziedzinom. Po nawią-zaniu współpracy z Change Islands Newfo-undland Canadamore, powołaniu Shorefast Foundation i zaproszeniu inwestorów (m.in. kanadyjskich władz) oraz zainwestowaniu przeszło 20 milionów dolarów, powstało wyjątkowe w skali światowej miejsce: Fogo Island Arts Corporation – sieć domów dla twórczych rezydencji.

kolonia ArtystycznaDziś Fogo Island Arts Corporation to praw-dziwy program rezydencyjny, trwający od trzech do sześciu miesięcy. Na Fogo rezydenci wiedzą, jaka siła drzemie w łą-czeniu pracy w samotności z możliwością wymiany wiedzy i doświadczeń z innymi. Jego uczestnicy mogą zaszyć się w jednym z sześciu wolno stojących studio pracując w skupieniu nad własnymi projektami jed-nocześnie pozostać w prawdziwym (nie elektronicznym!) kontakcie z ludźmi, co umożliwi hotel z zapleczem konferencyj-nym (w budowie). Jednymi z pierwszych uczestników rezydencji była grupa, którą tworzyli architekci, artyści i projektanci z Norwegii, Litwy oraz Niemiec, którzy po-stawili sobie za zadanie stworzenie strojów medycznych dla potrzeb tutejszego centrum zdrowia. Twórcy na prowadzonym podczas rezydencji blogu opisywali nie tylko swoją pracę, ale także wiele innych działań, za-mieszczając np. playlistę utworów, które najlepiej odpowiadały ich nastrojowi w wy-branym dniu. Na wyspie odbył się też m.in. festiwal teatralny sztuk Ibsena z udziałem studentów kanadyjskiego National Arts Center.

Ondine Cohane, współpracowniczka „New York Timesa” nazwała miejsce en-klawą kultury. I wystarczyło, że o wyspie napisał „NYT”, a telefon Zity Cobb roz-grzewał się do czerwoności. Wyspę zaczęli odwiedzać również zwyczajni turyści. Fogo zachwyca krajobrazem i nową architekturą. Ale czy mogło być inaczej, skoro w projekt zaangażował się znany architekt Todd Saunders, na stałe pracujący w Norwegii, a którego korzenie sięgają właśnie Nowej Funlandii?

Architektoniczne cackaStudio architektoniczne Todda Saundersa chciało jak najmniej ingerować w zastany krajobraz i istniejące już ludzkie siedli-ska. Miał powstać hotel z 29 sypialniami i sześć autonomicznych pracowni wzdłuż linii brzegowych. Do budowy wykorzy-stano lokalne surowce, wiedzę i pracę rąk miejscowych specjalistów. Wiele elemen-tów powstawało w tutejszych warsztatach. Każdy budynek jest samowystarczalny, ma własne oczyszczalnię ścieków i zasilanie energią. Pracownie nie są całoroczne, se-zon zaczyna się wiosną i trwa do jesieni. Obiekty są mocno zgeometryzowane:

Bridge Studio

Page 57: Design Alive #6/2013

miEJsCA 57

Page 58: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

58 miEJsCA

tower Studio

Page 59: Design Alive #6/2013

WYSPA FOGO25 kilometrów długości

i 14 szerokości. Jej łączna powierzchnia

liczy 237,71 km kwadra-towych. Zamieszkuje ją 2706 osób (spis po-

wszechny z 2006 roku). Pierwsza stała osada

powstała tu w XvIII wieku, choć wędrowni

rybacy odwiedzili ją już od początków XvI

wieku. Mieszkańcy wyspy to w większości

potomkowie pierwszych stałych mieszkańców:

anglików i Irlandczyków

1. FOGO ISLAND INN2. LONG STUDIO3. SqUISH STUDIO4. SHORT STUDIO5. BRIDGE STUDIO6. FODO STUDIO7. TOWER STUDIO

1

2

3

4

5

6

7

1 km0

Page 60: Design Alive #6/2013

60 miEJsCA

Squish Studio

Page 61: Design Alive #6/2013

z jednej strony kontrastują z otaczającym krajobrazem, z drugiej oddają jego drama-tyzm. Ich bryły wyrażają zmienność przy-rody w poszczególnych porach roku, ale i uzmysławiają zmiany, jakie zaszły w try-bie życia na wyspie. Budynki są zwrócone w stronę morza, charakteryzuje je duża lekkość – dzięki temu twórcy otrzymują tak niezbędne do pracy poczucie wolności.

Jako pierwsze powstało Long Studio liczą-ce 130 metrów kwadratowych. W przestrze-ni mieszkalnej rezydują zaproszeni artyści, w sferze społecznej powstały przestrzenie dla warsztatów, seminariów, konferencji, spotkań, wreszcie zabawy. Duże okna oraz świetliki zapewniają maksymalny dostęp do naturalnego światła. Od strony morza budynek wspiera się na palach, po prze-ciwległej stronie „dotyka” betonowego fundamentu.

sieć introwertyków łączy siłyNowy pomysł na wyspę Fogo to nie tyl-ko architektura, ale też szereg wydarzeń i projektów: wystawy, teatr, film, warsztaty, renowacja starych domów i mnóstwo zajęć integrujących ze sobą ludzi. – Nasze projek-ty opierają się na kulturze, w przeciwień-stwie do zwyczajnego myślenia o turystyce. My zamiast błyskawicznych wizyt i szyb-kich relacji proponujemy zwolnienie, daje-my szansę do poświęcenia się zajęciu przez dłuższy czas – mówi Saunders. Tym samym zrywa z „fast-turystyką”, proponując w jego miejsce coś ekscytującego. – Kiedy o tym myślę przypomina mi się, gdy moja babcia i mama przez całą zimę tworzyły kołdry, stosując różne techniki. Kołdry mamy do dziś, korzystają z nich moje dwie córki

– dodaje. To długie trwanie ma znaczenie dla mieszkańców wyspy: po rezydentach pozostają materialne ślady, jak choćby od-nowione z pomocą gości, stare domy. A każ-dy z nich może przecież powrócić z wyspy nie tylko ze wspomnieniami, ale również własnym dziełem.

Fogo widzą na nowo również jej miesz-kańcy. Zita Cobb nie byłaby sobą, gdyby udzielając jednego z wywiadów, nie od-wołała się do literatury i jednego ze swoich ulubionych pisarzy. – Artyści mogą wnieść nowe spojrzenie na stare rzeczy – przyznała. I zacytowała Giuseppe Tomasi di Lampe-dusa. – Trzeba niemal wszystko zmieniać, aby niektóre rzeczy pozostały bez zmian. www.shorefast.org,www.artscorpfogoisland.ca

DESIGNAlIvE.Pl

Page 62: Design Alive #6/2013

Jak Odyseusz

tEkSt: MaRCIn MońkawSPóŁPRaCa: ElIZa ZIEMIńSka

Kiedyś często ojciec powtarzał mi, że do życia potrzebna jest tylko gliniana czarka, którą można czerpać wodę ze strumienia. Bo każdy ma jakąś własną szkołę minimalizmu. I to już od tysięcy lat.

Page 63: Design Alive #6/2013

Odyseusz gdy wyruszał na wojnę pod Troję, obiecał swojej żonie Penelopie, że wróci jak najszybciej. Obietnicę spełnił po 10 latach. Tyle zajęła mu droga powrotna do Itaki. Lecz była to podróż nie tylko w sensie geograficznym. Potrzebował aż 10 lat, by wrócić do siebie, do własnego „ja”. Wiedzę, którą zyskał, trudno przecenić, a dziś jest prawdziwym superbohaterem, także dla tych, których najgłębszym pragnieniem jest ograniczanie. Bo z wędrówki Ody-seusza płynie fantastyczna lekcja: już Homer dowiódł, że człowiek jest zwierzęciem, które potrafi „sobie odmawiać”, i dzięki temu jest właśnie człowiekiem. Nie wszyscy kompani Odyseusza po-trafili okiełznać instynkty, żądze i pragnienia, i marnie skończyli. Wygląda na to, że dziś w podróż do własnego „ja” wyrusza coraz więcej osób. Wystarczy przejrzeć popularne blogi, w których au-torzy piszą o swojej walce z zachciankami, z górą przedmiotów, które trzeba odrzucać by być szczęśliwym i spełnionym. Dla wielu punktem wyjścia staje ograniczenie liczby rzeczy, niezbędnych do funkcjonowania, a wzorem do naśladowania jest „Wyzwanie: 100 rzeczy”, zaproponowane przez Dave'a Bruno w książce „100 thing challenge”. Lecz projekt przysparza niektórym pewien kło-pot. Dlatego w sieci mnożą się pytania o sposób liczenia rzeczy. Bo czy każdą posiadaną książkę należy policzyć pojedynczo, czy cały regał uznajemy za jedną rzecz? Czy wszystkie nasze ulubione kuchenne akcesoria lub kosmetyki powinniśmy wpisać na listę niezbędnych przedmiotów? Nie brakuje też złośliwych komentarzy typu: dlaczego akurat 100, a nie 108?

Bez nadmiaru proszęOczywiście bez trudu można znaleźć odpowiedzi na te pytania i cenne wskazówki. Lecz jeden z guru minimalistów Leo Babauta podkreśla, że liczba 100 to nie cel sam w sobie. A Dominique Lore-au w „Sztuce minimalizmu w codziennym życiu” opisuje sytuację, gdy pewien człowiek żalił się Gandhiemu, że nie może rozstać się ze swoimi książkami. Ten poradził mu, by tego nie robił, jeśli czuje, że są to rzeczy, które dają mu wsparcie i otuchę. – Ghandi mawiał, że nie powinniśmy się rozstawać z rzeczami, jeśli robimy to z ża-lem, ale podkreślał również, że łatwo jest uwolnić się od trosk związanych z posiadaniem dóbr materialnych: wystarczy się ich pozbyć – twierdzi przewrotnie Dominique Loreau. Sama nama-wia do podjęcia trudu ograniczenia stanu posiadania. Nadmiar przedmiotów przysparza jedynie kłopotów. Lepiej zorganizowania przestrzeń wokół, mniej rzeczy – to mniej czasu im poświęconego, na ich szukanie czy sprzątanie. Już starożytna chińska sztuka dba-nia o otoczenie feng shui skłaniała się ku harmonii i ograniczaniu, by nie blokować energii. – Pozbycie się niepotrzebnego obciążenia pozwala pomnożyć energię, która w nas tkwi. Nieprzywiązywanie się do rzeczy materialnych, nietrzymanie się ich kurczowo daje nam energię, siłę witalną. Jest to jedyna rzecz, którą możemy naprawdę dysponować – przekonuje Loreau. Inspiracji można też poszukiwać w japońskiej tradycji, gdzie stan KEI (harmonii, czystości, równowagi) osiągamy na drodze estetycznej. Weźmy taki pawilon picia herbaty: jeden pokój jest dzielony na strefy ruchomymi ścianami, nie ma mebli o konkretnym zastosowaniu, nie ma nic na stałe, można dowolnie kształtować przestrzeń. Taka estetyka pomaga w osiągnięciu duchowej równowagi.

nadchodzi era naprawiaczyA jeśli wciąż trudno nam rozstać się z wieloma przedmiotami, które wydają się nam wręcz niezbędne do życia, może zainspirują nas słowa Tima Jaksona: – Kupujemy rzeczy, których nie potrze-bujemy za pieniądze, których nie mamy, żeby zrobić krótkotrwałe wrażenie na ludziach, na których nam nie zależy – można rzec: złota myśl na czas kryzysu! Tak na marginesie, to właśnie kryzys okazał się bardzo skuteczną metodą nawracania na minimalizm. Jedną z recept na trudny czas przynoszą na przykład fiksperci, czyli naprawiacze. Daniel Charny, niezależny kurator, twórca znakomicie przyjętej wystawy „Power of making” w Londynie jest przekonany, że to potężna siła. – Ludzie czerpią przyjem-ność z wykonywania prostych rzeczy. Naprawiając, angażują się, są bardziej pewni siebie – przyznaje. A przede wszystkim na-prawiacz, mimo podejrzeń o zbyt bliskie związki emocjonalne

z przedmiotem (naprawia, czyli nie chce się pozbyć), nie biegnie do sklepu po kolejny przedmiot. Wystarcza mu ten, który już ma. Tym bardziej, że naprawianie to zarazem nadawanie niepowta-rzalnego, indywidualnego rysu nawet masowo produkowanym rzeczom. Sęk w tym, by zostać fikspertem nie ze względu na kryzys, a przekonanie o tym, że warto się ograniczać. – Wkurzało mnie, gdy musiałam ciągle chodzić po nowe rzeczy, bo te które miałam, psuły się co jakiś czas – przyznaje Jane Ní Dhulchaointigh, wyna-lazczyni Sugru, plastycznej a po zaschnięciu trwałej masy (rodzaj gumy silikonowej), dzięki której naprawimy nie tylko ładowarkę do komputera, ale również… samochodowy błotnik.

życie spakowane w plecakuNie chodzi tylko o rodzaj ascezy i oczyszczenia, jak chcą niektórzy. Już w latach 70. roku Erich Fromm, guru kilku pokoleń minimali-stów, w swojej kultowej książce „Mieć czy być?” zanotował: „Dzisiaj wartością stała się konsumpcja, nie zaś zachowanie w dobrym stanie, kupuje się po to, by zaraz wyrzucić.” Całkiem nieźle radzą sobie osoby, których minimalizm jest koniecznością. Lokatorzy małych mieszkań, paradoksalnie czują się w nich o wiele bardziej wolni niż właściciele rezydencji. Kupują mniej, by nie magazy-nować. I nie wyrzucać.

Nie trzeba sięgać po jakiekolwiek filozofie, teorie i porady. Zasa-da „Im mniej, tym lepiej" sprawdza się zawsze i wszędzie. Żyjemy w czasach, w których częste zmiany zamieszkania (np. podróże za pracą) stają się koniecznością. Pamiętacie przypowieść, którą wygłasza grany przez George’a Clooneya bohater filmu „W chmu-rach”? Każe on „zapakować” do plecaka całe nasze życie, od zupeł-nie małych przedmiotów, poprzez telewizor, kanapę, po samochód i dom. Robi się ciężko? A przecież życie to ruch – przekonuje. Zasadę „Im mniej, tym lepiej” można wcielać na każdym kroku. Kupujemy mniej jedzenia, mniej jemy – jesteśmy zdrowsi, i mniej marnujemy. Zużywamy mniej wody, prądu – płacimy mniejsze rachunki i dbamy o środowisko. Przesiadamy się z samochodu na rower albo zaczynamy chodzić, na pewno odrobina ruchu nam nie zaszkodzi. A może zasadę ograniczania się powinniśmy zastosować również w pracy i przestać się zapracowywać? Może wysyłanie mniejszej liczby maili, nie ogłaszanie światu na por-talach społecznościowych każdej bzdury, częstsze „przebywanie” w świecie realnym, a nie wirtualnym to powinna być nasza reguła?

nie łabędzie lecz rekinyFilmowa przypowieść o plecaku ma dalszy ciąg. Po rzeczach, przychodzi czas na ludzi. Grany przez Clooneya Ryan Bingham zachęca, by w plecaku umieścić wszystkie poznane przypadkowo osoby, kolegów z pracy, aż po bardzo bliskich nam ludzi. I twierdzi, że wszelkie relacje to najcięższy ładunek. Nie jesteśmy łabędziami stworzonymi do życia w monogamicznych związkach. – Nie jeste-śmy łabędziami, jesteśmy rekinami – kończy swój wywód. W tym filmie nie ma hollywoodzkiego happy endu w stylu „i żyli długo i szczęśliwie”. Jeśli zapędzimy się w ograniczaniu, i zaczniemy po-zbywać się też ludzi (choć tych hałaśliwych i ciągle narzekających zawsze warto!) czy będziemy szczęśliwsi? Czy Odyseusz wrócił-by do Itaki i pokonał wszystkie pokusy, gdyby nie świadomość, że czeka nie niego Penelopa? Rozważając odpowiedź, wyrzućcie wszystkie minimalistyczne poradniki, skasujcie linki, wyłączcie komputer. Czy naprawdę inni wiedzą lepiej, jak my mamy żyć? To co, może spacer?

63

DESIGNAlIvE.Pl

Page 64: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

64 LudzE

Monika Unger. Pierwsze lata spędziła w wymagającej na ów czas kulturowo i politycznie Warszawie. Przymusowa ucieczka z ojczyzny zaprowadziła ją przez Belgię, Stany Zjednoczone do Włoch. O tym, jak polskie meble spółdzielni „Ład” przyczyniły się do stworzenia jednej z ciekawszych kolekcji modernizmu w Europie, o ojcu Leopoldzie – dziennikarzu paryskiej „Kultury” oraz o tym, w jakim języku myśli opowiada w swoim mediolańskim apartamencie Ewie Trzcionce

koLEkCJonERkA

Page 65: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

apartament Moniki unger jest jak stale

zmieniający się krajobraz współczesnych i moder-nistycznych osobliwości.

Front: sofa Cappellini, proj. Jasper Morrison,

włochy; stolik z drewna palissandrowego, proj. nieznany, Brazylia, lata

60.; żółte fotele, proj. nieznany, włochy lata 50.; fotel zielony, proj.

nieznany, Dania, lata 50.; lampa z prawej Costan-

za, luceplan proj. Paolo Rizzato, włochy 1986;

lampa z lewej, Fontana arte, proj. nieznany,

włochy, 1954.w głębi: stół Cappellini,

proj. a. G. Fronzioni, włochy, 1964; krzesła Hans wegner, Dania,

lata 50.; lampa Cappelli-ni proj. Marcel wanders,

włochy, 1998

Page 66: Design Alive #6/2013

W mojej kolekcji przedmioty muszą mieć swoją historię, muszę wiedzieć skąd pochodzą

DESIGNAlIvE.Pl

66 LudziE

Nie wiem, w jakim języku myślę. Z Polski wyjechałam do Belgii z całą rodziną, gdy miałam 12 lat.

W sumie jestem Belgijką. Wów-czas Żydzi wyjeżdżali do Izraela. My trafiliśmy do Brukseli, gdzie mieszkała rodzina mojej mamy. Nie mieliśmy paszportów, więc powrót do Polski był niemożliwy. Wszyscy uczyliśmy się od nowa.

Ojciec (Leopold Unger – przyp. red.) był dziennikarzem, mu-siał zacząć pisać po francusku. Nie było to łatwe. Wyjeżdżając z Polski miał 45 lat. Był człowie-kiem twardym i upartym, więc wziął się za ten francuski. Jednak, jak większość Polaków z tamtej emigracji, mówił po francusku z okropnym akcentem. Zresztą w każdym innym języku, czy był to hiszpański czy angielski, mówił ze specyficznym akcentem. Zaczął jednak pisać, na początku pomagali mu w tłumaczeniach, później jednak niebywale się rozkręcił. Przez 20 lat nie mógł jednak pojechać do Polski. Pisał dla paryskiej „Kultury”, podpisy-wał swoje teksty jako Brukselczyk.Twoja droga nie zakończy-ła się jednak na Belgii.

W 1980 roku wyjechałam na dwa lata do Stanów Zjed-noczonych, skąd wróciłam już nie do Belgii, ale do Włoch. Po latach, gdy wszystko się

w Polsce pozmieniało i ojciec mógł już wrócić do kraju i pisać do „Gazety Wyborczej”, ja już na stale mieszkałam we Włoszech. Do Polski przyjechałam z ojcem, gdy wydał tu pierwszą książ-kę – „Intruza”. To były już lata 90. Była to moja pierwsza wizyta w ojczyźnie po wyjeździe. Trudno było mi mówić wtedy po polsku. W przeciwieństwie do ojca nie czytałam po polsku. Płynnie po-sługiwałam się francuskim, w tym języku zrobiłam szkołę. Potem były Stany. I okazuje się, że język, który powinien być tym najważ-niejszym, czyli polski, nie jest moim najlepszym językiem. Mam jeszcze starszego brata, obecnie mieszka w Hong Kongu. Porozjeż-dżaliśmy się troszkę po świecie…A skąd u ciebie tak silne za-interesowanie designem okresu modernizmu?

Zamiłowanie do tego wszystkie-go, do modernizmu, do nowo-czesności, wzięło się z Polski. U nas w domu, w Warszawie, były meble „Ładu”, zresztą były wówczas właściwie u wszystkich. Nie znaliśmy wcale mebli klasycz-nych, nie mieliśmy ani dziadków, ani też domów, z których coś pozostało. Nie mieliśmy tej tak zwanej spuścizny, więc dla mnie było czymś normalnym, że mamy małe mebelki z jasnego drzewa, proste, troszkę w duchu folk, po-nieważ obiekty „Ładu” miały taki właśnie charakter. Po przyjeździe do Belgii zdałam sobie sprawę,

że w tamtejszych domach nie było mebli nowoczesnych, ale stylowe: Ludwik XV, Ludwik XVI. W miesz-kaniach była więc historia, niektó-re przedmioty w takich domach mogły liczyć i ze 150 lat. Przeżyłam więc rodzaj kulturowego szoku, zdałam sobie sprawę, że nie wszy-scy mają nowe meble. A ponie-waż my wyjechaliśmy z Polski z własnymi meblami, brukselskie mieszkanie do dziś wygląda tak samo jak niegdyś to w War-szawie przy ul. Koszykowej. Tworząc swoje kolekcje zawęziłaś się geograficznie z rozmysłem?

Interesował mnie wspólny mianownik dla tego naszego „domowego stylu”. Zaczęłam więc w latach 80. poszukiwać bliskości w myśleniu o przyszłości, szukać twórców spoglądających trochę podobnie jak ja. Zaczęłam interesować się Skandynawią, ku-pować stamtąd meble, zrobiła się spora kolekcja. A później zaczęłam przyglądać się bliżej i włoskim meblom, mimo że mniej mi się podobały i zawsze były drogie.

Miałam też kontakt z kolegą, który był kolekcjonerem, on pokazał mi meble brazylijskiego modernizmu i zaczęłam się nim mocno interesować. Najśmiesz-niejszą rzeczą w tym wszystkim jest to, że jeden z bardzo istot-nych brazylijskich projektantów, Jorge Zalszupin, w czasie wojny, podobnie jak mój ojciec, był w Rumunii. Co więcej, znali się. W dodatku mój ojciec miał jakąś

Page 67: Design Alive #6/2013

Kolekcja porcelanowych wazonów od lewej: z kolekcji Fischietto

(w komplecie z ostat-nim), Habitat, proj.

ettore sotssas, włochy, 1969; Habitat, proj.

nieznany, Francja, 1980; model m–18 royal

tichelaar makkum, proj. Hella Jongerius, Holan-dia, 2007; yantra y–31, Bitossi, ettore sotssas,

włochy, 1969; yantra y–15, Bitossi, ettore

sotssas, włochy, 1969;cappellini, proj. nie-

znany, 1980, włochy; yantra y–28, Bitossi,

ettore sotssas, włochy, 1969

Page 68: Design Alive #6/2013

68 LudziE

Brazylijski zestaw obiadowy projektu Joaquima tenreiro. obok kredens z tro-pikalnego drewna jacaranda i sklejki

Page 69: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

Page 70: Design Alive #6/2013

Kochana ewo, właśnie uzupełniłyśmy naszą kolekcję o bardzo ciekawe, oryginalne rzeczy Zalszupina. Kupione w Brazylii za duże pieniądze, odnowione we Włoszech. Zresztą, sama zobacz. Załączam zdjęcia. Pozdrawiam, Monika

DESIGNAlIvE.Pl

70 LudziE

przygodę z jego siostrą. Ojciec nigdy nie interesował się sztuka-mi wizualnymi, raczej muzyką i literaturą, nigdy malarstwem, grafiką czy architekturą. Gdy któregoś dnia pokazałam mu listę projektantów brazylijskich, jaką stworzyłam na potrzeby wystawy, powiedział mi: – Ja znam Zalszu-pina! Ale to nie jest Jorge tylko Jerzy! Ojciec nadal utrzymywał kontakt z jego siostrą, przez nią dotarłam do córki Jerzego, która zajmuje się teraz jego kolekcją. Muszę wspomnieć, że Zalszupin stał się bardzo modny i szanowany. Niestety nie mam nic z jego rzeczy. Takich europejsko-brazylijskich historii jest chyba więcej?

Kontakty Europejczyków z Brazylią po wojnie były bar-dzo intensywne, wielu Polaków, Niemców czy Włochów wyjechało szukając azylu. Wielu świetnych twórców tam trafiło i tam pra-cowało. Dlatego wpływy kultury europejskiej za oceanem były tak silne. Te prace tropikalnego modernizmu mają bardzo dobre wzięcie np. w Stanach Zjedno-czonych, do dziś otwierają się sklepy z tymi obiektami np. w Nowym Jorku. To nie odnosi się jedynie do designu, w Brazylii jest dużo kultury: są tu i zna-komici malarze, i rzeźbiarze. Opowiedź nieco o swojej kolekcji.

Moja brazylijska kolekcja liczy około 60 obiektów: Joaquima Ten-reiro, Sergio Rodriguesa, Giuseppe Scapinellego. Dla porównania Art

Twenty Century to nowojorska galeria, która ma najwięcej wzor-nictwa z Brazylii, zgromadzili 500 przedmiotów. Mają tam jednak absurdalnie wysokie ceny. Z kolei na moją skandynawską kolekcję składa się blisko 200 ekspona-tów, w tym Hans J. Wagner, Arne Vodder, Grete Jalk, Verner Pan-ton, Finn Juhl. I właśnie głównie sprzedaję skandynawski vintage, te rzeczy są niejednokrotnie tańsze niż nowe meble np. Minottiego. Włoskie meble vintage są drogie, ponieważ jest ich mało. W latach 50. i 60. rzeczy nowoczesne kupowało mało ludzi. Ale mam również sporo tych eksponatów.Jak zdobywasz eksponaty?

Rynek jest dość spory, choć trudniej jest z egzemplarzami bra-zylijskimi, ponieważ są to rzeczy i mniej znane, i zarazem droższe. Brazylijczycy nie mieli przemysłu meblowego, ale manufaktury. Dlatego tych przedmiotów jest stosunkowo mało. I trudno jest je kupić. Zastanawiałam się, czy nie sprzedać tej mojej brazylijskiej kolekcji, ale waham się, ponie-waż jest rzadka. Dla porównania: jeśli sprzedaję rzeczy duńskie, to wiem, że mogę je gdzieś odkupić, nawet jutro. Z brazy-lijskimi nie byłoby tak łatwo.Gdzie można zoba-czyć twoje kolekcje?

Tutaj obok mam showroom, w którym są skandynawskie rzeczy. Jako Be Modern nie mamy galerii. Organizujemy wystawy,

na których pokazujemy np. projekty pochodzące z Brazylii. Pracuję dużo w internecie. Tam jest globalny rynek ze wszystkim.Co dla ciebie oznacza by-cie nowoczesnym?

To forma mieszanki rzeczy. Styl życia. Nie lubię zbyt ekstrawa-ganckich przedmiotów. Uważam raczej, że rzeczy muszą być ładne i funkcjonalne, dlatego zgadzam się z całą filozofią modernistycz-ną, szczególnie tą skandynawską. Bo Brazylijczycy robili modernizm dla bogatych ludzi. W Skandyna-wii jest obecny ten demokratyczny sens designu. Rzeczy są małe, ale komfortowe, przemysłowe i dobrze zaprojektowane. Widać również myślenie o tym, co dany przedmiot może „robić” z innymi rzeczami, jak wszystko może współistnieć, wzajemnie się uzupełniać.To chyba nie jest dla cie-bie tylko praca...

W mojej kolekcji przedmioty muszą mieć swoją historię, muszę wiedzieć, skąd pochodzą. Tak rodzą się te rozmaite anegdoty, czy o Zalszupinie czy Sergio Rodrigu-esie, którego poznałam i odwie-dziłam w Rio de Janeiro. Byłam w cudownym domu Finn Juhla w Kopenhadze, gdzie mieszkał, a teraz działa tam muzeum. Intere-sują mnie ludzie, którzy wkładają w to wszystko pasję, myśl społecz-ną. Może dlatego, że wychowywa-łam się w komunistycznym kraju i coś mi zostało z tego komunizmu.www.monikaunger.it

Page 71: Design Alive #6/2013

Projektantka wnętrz, architektka, kolekcjonerka modernistycznego designu. w 1968 roku wraz z rodzi-ną przeprowadziła się do Brukseli, gdzie ukończyła architekturę w post bauhausowskiej szkole la Cambre założonej przez Heny’ego van De velde. Studia skończyła w MIt (Mas-sachusetts Institute of technology) w Stanach Zjednoczonych na wydziale Environmental Design. Przeprowadzka do włoch to kolejne doświadczenie: architektoniczna praktyka z Giancar-lo De Carlo, potem praca dla olivetti w mediolańskim dziale wizerunku korporacyjnego. na stałe mieszka w Mediolanie. w 1994 roku założyła Creative Communications. Jest też współzałożycielką fundacji Creative Project, która promuje polskie wzor-nictwo za granicą. wraz z Cinzią Ferra-rą rozwija projekt Be Modern: tworzy unikatową kolekcję designu XX wieku, szczególnie skandynawskiego i bra-zylijskiego. organizuje i aranżuje wy-stawy, wyposaża wnętrza, prowadzi badania, doradza.

monikA ungER

SOFA PRESIDENCIAL, l’atelier, proj. Jorge Zalszupin, Brazylia, 1960

Page 72: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

72 LudziE

Kiki van Eijk i Joost van Bleiswijk. Ona rocznik 78. on o dwa lata starszy. Absolwenci Design Academy w Eindhoven, a zarazem czołówka niderlandzkich projektantów. Od kilkunastu lat tworzą parę. Wspólnie prowadzą studio i galerię, mimo to każdy zachowuje swą niezależność w projektowaniu. Czy bycie ze sobą 24 godziny na dobę jest łatwe? Czy rzemiosło w parze z designem to dobry biznes? – pyta Ewa Trzcionka

AutonomiA w pARzE

Przyjemny gwar, zwykły dzień nie-zwykłych ludzi. Poprzemysło-wa architektu-ra, przez wielkie fabryczne okna

sączy się zmierzch na bajkowe obiekty Kiki i techniczne fascy-nacje Joosta. Osobno i razem, bez dominacji, bez nachalności. Kie-dy spotykamy się w ich studio, otoczeni są znajomymi i rodzi-ną. Widać nić porozumienia, jeden zaczyna, drugi kończy, wystarczy spojrzenie. Projektowo niezależni, wspólne obiekty tworzą sporadycz-nie. Codziennie tworzą najbardziej emocjonującą parę projektan-tów współczesnego wzornictwa. Czy wiecie, że w Polsce ma-cie spore grono fanów? Skąd wśród Polaków takie zamiłowa-nie do niderlandzkiego designu? Co jest w was takiego, co przy-ciąga i nie pozwala się oderwać?

Joost: My Holendrzy nie cze-kamy, aż ktoś zrobi coś za nas. Produkcję, promocję, wszyst-ko bierzemy we własne ręce. Kiedy zaczynamy, jesteśmy

nieco artystami, potem sami dbamy o wytworzenie, sprze-daż i dlatego możemy robić rze-czy bezkompromisowe.

kiki: Nie znam za dobrze Polski, nigdy tam nie byłam. Ale wyobra-żam sobie, że z wielu względów, np. waszej historii, też jeste-ście przyzwyczajeni do robienia wszystkiego samemu. To nas łą-czy. I szkoła oczywiście! Powstała u was szkoła Li Edelkoort (Lidewij Edelkoort holenderska ceniona ob-serwatorka trendów jest mentorką wyższej szkoły projektowej School of Form w Poznaniu – przyp. red.). Lidewij mówiła nam, że w Polsce jest wiele interesującego rzemio-sła. To mogłoby nas mocno po-łączyć. Byłoby wspaniale zacząć pracę z polskimi rzemieślnikami.Fakt, w Polsce rzemiosła nie mu-simy się uczyć z książek, tyl-ko od mistrzów. Choć czuć, że to ostatni moment na ratunek. A jak wy uczyliście się swojego rze-mieślniczego warsztatu? W wa-szym studio pełno jest obcęgów, narzędzi, drutu, imadeł. To raczej warsztat niż projektowe studio.

kiki: Na studiach niewiele

PoRtREty: lISa klaPPE

uczyliśmy się fachu rzemieślni-czego, ale uczono nas, że musisz umieć szukać własnej drogi, je-śli chcesz coś wykonać. W szko-le były maszyny, wiedzieliśmy jak się nimi posługiwać, ale po-zwalano nam na eksperymen-ty. Ponadto dużo uczyliśmy się współpracując z firmami, to po-magało odnaleźć własna drogę.Czy jako projektanci, czujecie, że fach w ręku jest ważny? Przecież to wymaga wysiłku, nie jest ła-two wytworzyć coś samodzielnie.

kiki: Nasza praca to wszystko nieustanne próby, warsztaty, ko-operacje z wytwórcami. Próbuje-my się w kowalstwie, stolarstwie, ceramice. Wtedy uczymy się wiele o procesie. Mając taką wiedzę mo-żesz pomyśleć o innym materia-le i spróbować go „przetłumaczyć” na tą technikę czy technolo-gię, kroki stają się pewniejsze.

Joost: Jeśli mówimy o tech-nikach rzemieślniczych jakie wykorzystujemy w naszych me-todach wytwarzania, to czasem myślimy o tych standardowych, które znane są od wieków. Cza-sem jednak rozwijamy zupełnie

Page 73: Design Alive #6/2013

dziAł 73

DESIGNAlIvE.Pl

Page 74: Design Alive #6/2013

(Floating Frames Clock)(one More time Clock)na stole Heavy Metal (Joosta van Bleiswijka)

DESIGNAlIvE.Pl

74 LudziE

W czasach szybkich zmian, ważne by rzeczy codziennego użytku two-rzyć z miłością. W pracy cenię sobie autonomię: wolność bycia sobą, bez rozpraszania się życzenia-mi klientów oraz wolność dysponowania własnym czasem. Wtedy tworząc nową serię produktów, mogę uzyskać najlepszy, oryginalny efekt i jakość najwyższą jak to tylko możliwe. Wybrałam drogę zrównoważonego rozwoju: nie tylko pracuję w trwa-łych materiałach, two-rzę produkty, które mają wieczny, ponadczasowy wizerunek

Kiki van Eijk

Floating Frames Clock

DESIGNAlIvE.Pl

Page 75: Design Alive #6/2013

Tworząc nowe techni-ki wykorzystuję meto-dy konstrukcyjne, które funkcjonują jak dogmat w moim projektowaniu. Forma podąża za kon-strukcją! Obiekty zyskują klasyczny i ikoniczny wy-gląd, bo czerpię inspiracje z przeszłości, patrzę przez setki lat projektowania produktu, kiedy powsta-wały archetypy i konkluzje kształtów: biurko, zegar, klepsydra i szachownica. Gdy trendem jest brak trendu, wtedy ludzie nie kupują rzeczy ze wzglę-du na modę. Kupują, bo zwyczajnie się w nich zakochali! A wtedy przed-mioty stają się ponad-czasowe. Jako projek-tant wiem, że to nie jest coś, do czego się dąży, to po prostu się dzieje

Joost van Bleiswijk

one More time Clock

Page 76: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

nowe sposoby wytwarzania.W którym obiekcie widać wa-sze autorskie techniki?

Joost: Najlepiej widać to w pro-jekcie Kiki, który nazwała Flo-ating frames. Wzięła drut, wygięła wpierw z niego zarys obiektu, a potem ten „szkic” oplotła zwoja-mi tego samego materiału. Czegoś takiego jeszcze nikt nigdy wcze-śniej nie zrobił. Więc to zupełnie nowe odkrycie dla tego materia-łu. Początki nie były łatwe. Pierw-sze wersje nie były zadowalające. Wykonaliśmy wiele prób. Zaczęli-śmy stosować matryce, formy, całe systemy. Udoskonalaliśmy pro-ces wytwarzania tworząc zupełnie nową technikę. Ja natomiast zro-biłem nowy sposób dekorowania w kolekcji Scratch. Na powierzch-nię mebla nałożyłem wpierw bia-łą warstwę farby, potem niebieską. Tą niebieska zacząłem zdrapy-wać tworząc wzór. Nie widziałem, by ktoś wcześniej robił coś takiego.Można was nazwać swego ro-dzaju rzemieślnikami nowej ery. Jednocześnie jesteście projektan-tami i przedsiębiorcami. Nadal pokutuje przekonanie, że rze-miosło nie jest rentowne. Czy łączenie tych kilku umiejętno-ści to dobry model biznesu?

Joost: Tak, to świetna symbioza, ekonomicznie sensowna. Ponad-to to jest przyszłość produkcji i ca-łej ekonomii. To co zauważyliśmy w ostatnich latach to fakt, że trans-port dóbr jest coraz droższy i fi-nansowo, i środowiskowo. Dlatego tak ważne będzie wytwarzanie lo-kalne, wytwarzanie dóbr trwal-szych, bardziej zrównoważonych. Zrównoważonych nie tylko pod względem użycia odpowiednich materiałów czy temu podobnych czynników, ale zrównoważonych pod względem emocjonalnym. Za-czynamy tworzyć produkty, które

76 LudziE

są bardziej szczere, sentymental-ne i ludzie kochają je przez dłuż-szy czas. Oczywiście produkcja masowa nie zniknie komplet-nie, ale spora część wytwarzania zostanie zaanektowana przez lo-kalnych wytwórców-rzemieśl-ników, którzy będą wytwarzać produkty specjalnie pod klienta.

kiki: Jednocześnie można roz-wijać jeszcze jeden aspekt dzia-łania warsztatowego, jeśli można tak to nazwać. Przykładem ta sofa i tekstylia zrobione dla Bernhard-ta. Wzory tkanin powstawały tu-taj w warsztacie. To zapis, rodzaj przetworzonego zdjęcia rozrzu-conych kawałków drewna, trocin, pędzli. Wszelkie eksperymen-ty i testy prototypów sofy wy-konywaliśmy też tutaj, ręcznie, nijako rzemieślniczo, tu prowa-dziliśmy proces projektu, bada-nia i rozwoju. Jednak docelowo produkt został „przetłumaczony” na język przemysłowy i wytwa-rzany jest w Północnej Karolinie.Dla was taki sposób wytwa-rzania jest intuicyjny, oczywi-sty, ale czy refleksja dotyczyć będzie większości?

Joost: Wydaje mi się, że stra-ciliśmy ostrość widzenia jakieś sto lat temu, pogubiliśmy ścież-ki. Zapomnieliśmy, że to kiedyś świetnie działało. Ktoś za rogiem: kowal, szewc, garncarz mógł zro-bić dla nas dokładnie, to czego potrzebowaliśmy w danym miej-scu, w danej chwili, w danej po-trzebie: stół, buty, naczynie.I nie potrzebowaliśmy wielkiej marki, by upewnić się, że to do-bry produkt. Marką był sam rze-mieślnik i jego dobre imię.

kiki: I właśnie tak to działa u nas, dzisiaj! Ludzie którzy ku-pują nasze produkty bezpośred-nio w naszym studio są bardziej zaangażowani, zainteresowani

faktem nabywania i nami rów-nież. Cieszą się, że widzą miej-sce, gdzie to powstaje, warsztat i nas – twórców. I chyba tak się dzieje szerzej, dlatego spada atrakcyjność galerii, które tylko pośredniczą w sprzedaży. Osobi-ście ciekawa jestem jaka jest przy-szłość galerii sztuki i designu…Pracujecie na co dzień razem i jesteście też parą prywatnie?

Joost: Tak, jesteśmy parą, i cza-sami pracujemy razem, prze-ważnie jednak osobno.

kiki: Staramy się (śmiech).To trudne czy łatwe – życie 24 godziny na dobę razem?

kiki: Praca w jednym miej-scu, w jednym czasie wie-le ułatwia. Przede wszystkim mamy możliwość dyskusji, kie-dy szukamy rozwiązań.

Joost: Na szczęście wydaje się nam to dość logiczne, prowadzić właśnie takie życie. Przynajmniej mi (śmiech). Nawet jeśli pracuje-my razem, to w naszych wspól-nych projektach jasno widać, co robiła Kiki a co ja. Na przykład we wspólnym projekcie dla Laikin-gland (Light a moment – przyp. red.) podstawa – „miękka” i cera-miczna jest Kiki, a geometrycz-na rama z lustrami widać od razu, że moja. Więc masz dwie zu-pełnie inne aparycje w jednym obiekcie. Natomiast tu są dwa ze-gary o podobnym: rodzaju, zasa-dzie działania, kolorze, rozmiarze, obydwa są z anodowanego alu-minium, ale zupełnie inne… Choć startowaliśmy od jednego arche-typu, wyszły nam zupełnie inne efekty. I to jest uczciwość wzglę-dem siebie. Nie współpracuje-my tylko pracujemy blisko siebie. Każdy z własną autonomią.

Więcej o parze projektan-tów na: www.kikiworld.nl, www.joostvanbleiswijk.com

Page 77: Design Alive #6/2013

dziAł 77

DESIGNAlIvE.Pl

Page 78: Design Alive #6/2013

78 dziAł

DESIGNAlIvE.Pl

RoZMawIa: Ewa tRZCIonkaZDJĘCIE: ERwIn olaF

Holenderski ekscentryk potrafi założyć sobie nos pajaca, lakierki w pepitkę i koszulę rozpiętą do połowy torsu, czym skutecznie wpuszcza radość i zabawę w, często zbyt poważny, świat projektowania. Przed nami maskę błazna zdejmuje zrównoważony postmodernista

TaKaPIęKNakaTasTROFa

Page 79: Design Alive #6/2013

dziAł 79

DESIGNAlIvE.PlDESIGNAlIvE.Pl

mARCEL wAndERs Holender, projektant

produktu i wnętrz. Projektuje dla wiodą-

cych marek jak: alessi, Puma, klM Royal Dutch airlines, MaC Cosmetics,

Cappellini, B&B Italia, Moroso. oprócz prowa-

dzenia własnej pracowni projektowej, jest współ-założycielem i dyrekto-

rem artystycznym marki Moooi (2001). Jego prace

znajdują się w znaczą-cych kolekcjach muze-

alnych MoMa w nowym Jorku, Stedelijk Museum

w amsterdamie, czy v&a Museum w londynie

Page 80: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

CODzIeNNe NeGOWaNIe PRzeszłOśCI NIe ma PRzYszłOśCI

ego projekty to ocieranie się o kicz, tradycję, żart i nic nie zapowiada, że w gruncie rzeczy jest bardzo odpo-wiedzialnym myślicielem z jasną misją.

Długo przed wywiadem zapyta-łam Małgosię Mozolewską, jak to jest pracować u Wandersa? Zwłaszcza, że wielu traktuje go, łagodnie mó-wiąc, z pobłażaniem. – Ma klarowną i mądrą wizję tego, co robi i co jest ważne – usłyszałam od Gosi. – Podzi-wiam go. Bardzo lubię jako projektan-ta, ale i człowieka. To naprawdę facet o wielkim sercu. Fajnie, że będziesz o nim pisać. Niech inspiruje ludzi!

Spotykamy się w Portobello Docks, w Londynie, gdzie ma swoje pracownie. Zanim zadam pytanie, on odkładając telefon sam zaczyna wzburzony mówić:

Żyjemy w czasach postmodernistycz-nych. Ale dziewięćdziesiąt procent pro-jektantów nie wie, co to oznacza i nadal tkwią w modernistycznej myśli.A co dla ciebie oznacza postmodernizm?

Chcąc kreować świat bardziej zrów-noważony, musimy przestać tworzyć świat, gdzie nowość, to coś czego uparcie poszukujemy co dnia. Modernizm jest racjonalny, pryncypialny. Zdaje nam się, że technologia i innowacja to rozwiązanie dla wszystkich proble-mów świata. Według mnie to prosta droga do katastrofy. Modernistyczne idee zakładają, że tworzymy coś dla przyszłości, nie patrząc w przeszłość. W ten sposób kreujemy przedmioty jak sieroty – dzieci oderwane od rodzi-ców. Jeśli jutro wstawimy je w życie,

one już kolejnego dnia nie będą nowe. I znów zapragniemy kolejnych nowości. To oznacza, że rzeczy, które tworzymy, a co gorsza nasza mentalność, są kom-pletnie sprzeczne ze zrównoważonym rozwojem i to w czasie, kiedy jest on jedyną rzeczą, jaką powinniśmy robić. Zrównoważony rozwój i recykling to nie są pierwsze skojarzenia z twoim nazwi-skiem i projektami.

Zacznę od początku. Dzisiejszy świat jest egocentryczny i negatywny. Jest pomyłką. Stale wdrażamy modernistycz-ne idee, próbujemy robić nowe, wciąż nowe rzeczy. Mówimy: „Ok. To teraz zmienię sobie materiał, a teraz zmienię sobie technologię, a teraz wydajność”. A to nie jest istotne, to nie jest clou problemu z jakim przyszło się nam zmierzyć w dzisiejszym świecie. Praw-dziwie ważnym jest, by zacząć w sposób zrównoważony myśleć a nie wytwarzać. Musimy ruszyć z miejsca mentalnie. Osobiście od 15 lat staram się wtłaczać w świadomość rynku, że design może istnieć pomiędzy przeszłością i przyszło-ścią. Może korespondować między moją matką i moją córką i może funkcjonować dla obu. Nie potrzebuje designu, który się puszy: „Patrzcie jestem nowy, jestem dzisiaj stworzony!” Nie. Niech to będzie coś, co już znamy z naszego otoczenia, coś co funkcjonuje już w naszej świado-mości, nieco niejasne, kiedy powstało. W ten sposób może istnieć na zawsze.

Więc i inżynierowie, którzy tworzą cały ten techniczny towar i my: pro-jektanci, i poeci, i ludzie kultury tego

u góry:szklana ręcznie robiona mozaika. nowość zaprojektowana przez wandersa dla Bisazzy

obok: seria kuchennych akcesoriów alessi o wy-mownej nazwie Dressed by Marcel wanders

Page 81: Design Alive #6/2013

świata, wszyscy musimy zmienić psychi-kę naszych odbiorców i własną, bo teraz nie nadążamy. Nasza kultura jest szybsza od nas projektantów, a my ciągniemy w tył, w tę niezrównoważoną stronę.Szkolimy teraz rzesze projektantów, którzy tworzą obiekty z myślą o ich recyklingu. Dlaczego? Czemu nie robić rzeczy, których ludzie zwyczajnie nie chcą wyrzucać? Po co recykling temu oto antycznemu chińskiemu sekretarzy-kowi? Po nic, bo przecież nikt nawet nie pomyśli, by go wyrzucić, jest taki piękny, zachwycający! Więc jak widzisz, coś jest nie tak w naszej mentalności. A czym dla ciebie jest piękno?

Ten sekretarzyk jest piękny. Ale to nie jest piękno wczorajsze, ani futurystyczne, ani dzisiejsze. To po prostu jest coś, co podziwiamy, bo pokazuje umiejętno-ści rzemieślnika, który to wykonał.Mówi się, że stoimy u progu nowej kultu-ry. Drukarki cyfrowe, moda na DIY (z ang. „do it yourself” zrób to sam). Co wtedy stanie się ze stylem, tendencją, pięknem. Co jeśli piękno będzie demokratyczne? Chaotyczne?

Myślisz, że ludzie zaprojektują sobie coś tylko dlatego, że mogą?To kusi, skoro dostają takie możliwości?

Ale oni już je mają! Przykładowo, sprzęt do szycia. Jest dostępny od lat. I co, czy ludzie masowo projektują i szyją ubrania? To, że nie tylko fachowcy mogą projektować, nie jest nowością. Mogą projektować a nawet zrobić sobie jakiś mały świecznik. Albo właśnie uszyć spódnicę. Ale czy to zmienia

ideę mody? Są projektanci, jest moda, tendencje i kreatorzy. Może faktycznie teraz ludzie są bardziej zaintereso-wani modą, bardziej zwracają uwagę na to co ubierają, coś przerabiają...…ale to niewiele zmienia.

Dokładnie! Załóżmy, że jestem denty-stą. Leczę zęby i nie chcę myśleć o tym, jak ma wyglądać mój stół. Potrzebuję kogoś, kto mi podpowie, że ten właśnie stół jest świetny i to jego powinienem mieć u siebie w domu. Dlatego mam pro-jektanta wnętrz, który zajmie się moim mieszkaniem. Z tego samego powodu szukając muzyki włączam stację radiową, bo wiem, że tam ktoś dokonał już selek-cji, podpowiada mi, czego słuchać, co pojawiło się nowego, jest moim doradcą. Nie muszę przesłuchiwać całego sklepu z płytami. Mam swój autorytet w sprawie muzyki. I dokładnie na tym polega rola projektanta. Na doradzaniu w sprawie designu. Ludzie nie muszą przecież pro-jektować własnych krzeseł. Niech denty-sta będzie dentystą, a radiowiec radiow-cem. A jak zechce zostać projektantem, to niech się uda na odpowiednie studia.Czyli zakładamy, że ma powołanie, zdobędzie wykształcenie, a narzędzia to sprawa wtórna?

Przecież ja też mam w telefonie dykta-fon. I co? Mogę przeprowadzić wywiad. I jak myślisz, będę to robił? Nie, bo mnie to nie kręci. To nie jest tak, że narzędzie czyni z ciebie fachowca. Mogę też kupić nożyczki i igły. Ale nie uszyję sobie garni-turu, jestem szczęśliwy, że zrobi to ktoś za mnie. A najlepiej ktoś, kto kocha to robić.

Chyba, że jako teoretyczny dentysta, zechcesz zmienić profesję.

Oczywiście to jest zawsze otwarta droga. Zmiana zawodu. Nie chcę już być dentystą, tylko projektantem. Zawsze mogę podjąć taką decyzję. Ale uwierz, że nie będę do tego potrzebował ani komputerów, ani drukarek 3D. Które są strasznie skomplikowane. Prawdę mówiąc, są tak skomplikowane, że ja bę-dąc projektantem, nie mam pojęcia, jak się nimi posługiwać. Ale w moim studio pracują ludzie, którzy wiedzą i uwierz mi, oni nie są projektantami… …tylko operatorami.

Operatorami, jak moja kilkuletnia córka. Która w internecie tworzy swojego awatara: dobiera mu oczy, włosy, nogi, strój. Ma skończoną ilość kombinacji. Może tak właśnie ludzie będą tworzyć swoje krzesła w przyszłości, ale to nic nie zmieni. To nie zmieni sensu designu.Czyli nie zamierzasz zmienić zawodu?

Absolutnie! To najwspanialszy zawód na świecie. Ale, myśląc o konieczności zmiany mentalności, przyznam, że cza-sem trudno mi żyć w świecie ignorantów, którym nie chce się rozwiązać proble-mu. Tym jestem prawdziwie zmęczony. Trzeba mocniej naciskać. Świat perma-nentnych nowości jest nie do zaakcepto-wania. Codzienne negowanie przeszłości nie ma przyszłości. Trzeba wyhamować.Wierzysz, że to się kiedyś stanie?

Tak, bo musi.

LudziE 81

Page 82: Design Alive #6/2013

koncept Performing water to emanacja doświadczenia Dornbrachtu w pro-jektowaniu łazienek, gdzie woda jest darem, przybierając formy: czystego źródła, łagodne-go deszczu lub potężnego i hojnego strumienia

82 dziAł

DESIGNAlIvE.Pl

Page 83: Design Alive #6/2013

Iserlohn to niewielka miejscowość w zachod-niej części Niemiec. Gdy kilka lat temu w jednym z działa-jących tu zakładów doszło do potężnej eksplozji i w sąsiednim przedsiębiorstwie Do-

rnbracht zniszczeniu uległa bardzo duża część linii produkcyjnej, przez co firmie groziło bankruc-two z powodu niemożliwości realizacji zamówień, Andreas Dornbracht zaczął odbierać telefon za telefonem. Pomoc w odbudo-wie deklarowali prezesowi firmy wszyscy kooperanci i sąsiedzi. A pracownicy sami zaproponowali, aby wstrzymać im wypłaty. Mimo że przerwa w produkcji trwała dobrych kilka miesięcy, firma znów stanęła na nogi. – To był nie-zwykle trudny czas, ale ten kryzys pokazał wielką ludzką solidarność i udowodnił nam, że warto stawiać na lokalność – słyszę z ust prezesa Andreasa Dornbrachta podczas odwiedzin w nowej siedzibie firmy.

Są firmą rodzinną, już w trzecim pokoleniu. Projektują i produkują tylko w Niemczech. Kooperują wyłącznie z firmami działającymi w promieniu 70 kilometrów od Iserlohn, często wiążąc się na długie lata. Ale sprzedają z sukcesem na całym świecie. Dornbracht to autentyczna „glokalność”.

Źródło

tEkSt: woJCIECH tRZCIonka

Zakłady Dornbracht, gdzie produkuje się wysokiej jakości armatury oraz akcesoria łazienko-we i kuchenne, to modularne hale. Powstały po pamiętnym wybu-chu. Gdyby dziś coś podobnego się wydarzyło, firma wyłączyłaby z użycia tylko jeden z modułów zakładu. Pozostałe mogłyby nadal pracować. My wstęp mamy tylko do części wystawowych – linia produkcyjna i hala, gdzie prowa-dzi się badania, są zamknięte dla ciekawskich. Wszędzie dominują surowość i minimalizm. Wnętrza odzwierciedlają filozofię firmy.

Przedsiębiorstwo zostało zało-żone w 1950 roku przez Aloysa F. Dornbrachta oraz jego syna Helmuta, którego dziś pomimo 86 lat nadal można spotkać na firmo-wych korytarzach. – Dorn-brachtowie zaczynali produkcję w garażu, a reklamowali armaturę w pociągach, bo z nich ludzie… nie mogli uciec – to powszechnie tutaj znana anegdota, którą z uśmiechem opowiadają odwiedzającym pracownicy.

Łazienka nie była w latach powojennych osobnym pomiesz-czeniem, jej funkcję pełniła balia z wodą ustawiona w kuchni. Dornbracht, wynajdując wyjmo-waną wylewkę z wężem w kuchni, ułatwił ludziom życie, a sam odniósł wielki komercyjny sukces. Na początku lat 60. w wyniku boomu gospodarczego Niemiec sytuacja zaczęła się zmieniać, więc i łazienki stały się powszechne. I tu Dornbracht szybko się odnalazł wprowadzając coraz to bardziej innowacyjne produkty: prysz-nic z termostatem, umywalkę z jednouchwytową baterią oraz lustrzane szafki, wyposażone w półki i oświetlenie. W 1969 roku firma zaprezentowała Edi-tion 2000 – pierwszą luksusową armaturę łazienkową, tworząc całkowicie nowy segment rynku. Tym samym firma z Iserlohn stała się specjalistą w zakresie wysokiej klasy armatur o niepowtarzalnym charakterze. Najsłynniejsza jednak do dziś pozostaje Tara, minimali-styczna armatura dwuuchwytowa,

ZDJĘ

CIa:

Mat

ERIa

Łt P

RaSo

wE

miEJsCA 83

Page 84: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

84 miEJsCA

Page 85: Design Alive #6/2013

woda zmienia otoczenie. tworzy miejsca unikalne. ta elementarna siła znajduje odbicie w architekturze Elemental Spa, linii Dornbrachtu

charakteryzująca się prostymi liniami, zaprojektowana w 1992 roku przez Sieger Design. Bardzo szybko stała się archetypem no-woczesnej armatury łazienkowej. Do dziś sprzedano ją w liczbie mi-liona egzemplarzy, a w firmie do-liczono się aż 270 plagiatów Tary!

W połowie lat 90. stratedzy Dornbrachtu uznali, że aby się odróżniać na coraz bardziej konku-rencyjnym rynku, marka musi obrać nowy kierunek. Postawiono na kulturę. Współpracując z arty-stami, fotografikami, muzykami i projektantami w ramach projektu „Kultura w łazience”, zmierzono się z opracowaniem wydarzeń tematycznych odnoszących się do rytuałów i kultury w łazience. Na projekcie korzystają do dziś obie strony. Artyści mają pie-niądze na twórczą działalność, a producent armatur czerpie z ich potencjału. Artyści bowiem często podsuwają ciekawe pomysły, które potem wykorzystywane są przy projektowaniu armatur. Dzięki akcji wysondowano, że łazien-ka nie służy nam już tylko jako

miejsce, gdzie pielęgnujemy ciało. Często to miejsce, gdzie szukamy spokoju i np. czytamy albo wręcz przeciwnie – zacieśniamy więzy rodzinne kąpiąc dzieci i rozmawia-jąc z nimi. I tak powstała łazienka rytualna, z osobnymi strefami do wypoczynku, kąpieli, masażu, robienia makijażu, mycia nóg…

Nowości na rynek wprowadzane są co trzy lata. W Dornbrachcie nie zatrudniają wziętych projektan-tów z zagranicy, stawiając od lat na współpracę z Sieger Design. – Gwiazdy do nas nie pasują. Cenimy sobie długoletnią współpracę z firmami rodzinnymi. Związki rodzinne są dla nas bardzo ważne – przekonuje mnie prezes Andreas Dornbracht. Jego słowa potwierdza Mike Meiré, właściciel agencji kre-atywnej Meiré und Meiré z Kolonii, która już od 20 lat przygotowuje dla Dornbrachtu akcje kulturalne. – Dornbrachtowie to niezwykli ludzie, z niesamowicie otwartymi umysłami – przekonuje 49-latek.

– Naszą siłą jest fakt, że je-steśmy firmą rodzinną, w pełni niemiecką, specjalizujemy się

w klasie premium. Wyróżnia nas to, że nie produkujemy całych łazienek i przez to dajemy pole do popisu architektom. Realizuje-my też indywidualne zamówienia. Mamy najnowsze technologie, ale możemy działać jak manufaktu-ra. Mamy też bardzo selektywną dystrybucję. Nie musimy być wszędzie. Nasze najlepsze rynki to: Niemcy, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Polska? Dobrze się rozwija – wylicza prezes.

Dornbracht to przedsiębior-stwo, które uczyniło stylistykę łazienki głównym tematem swojej działalności. W Iserlohn wciąż pracują nad nowymi projektami kulturalnymi, wciąż poszuku-ją innowacyjnych rozwiązań. Ostatnio opracowali prysznic, pod którym leżymy na ciepłym kamieniu. Coraz więcej stosują elektroniki. – To ogólny trend. Tego nie zmienimy. Ale ta elektronika w łazienkach nie będzie się zmie-niała tak szybko jak nasze telefony komórkowe. Łazienka modnie wyglądać i działać ma przez 25 lat – przekonuje Andreas Dornbracht.

Page 86: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

86 RzECzy

1. MANGAS SPACEtym razem Patricia urquiola zaprojektowała dla hiszpańskiej marki Gan nie tylko pięknie tkane, wełniane dywany, ale również zestawy wielobarwnych puf. Z modularnej kolekcji można tworzyć przeróżne zestawy. Pufy od 870 euro, dywany od 780 euro, www.gan-rugs.com

2. TABOURET TOULtaboret projektu studenta wzornictwa Jorana Briana stwo-rzony w ramach francuskiego, rządowego programu stypen-dialnego vIa. Siedzisko zostało wykonane z jutowej maty zmieszanej z żywicą. Projekt powstał w Bangladeszu, gdzie z łodyg rośliny juty wyrabia się tradycyjne maty. Prototyp, www.via.fr

3. BYZANCE LALIqUEnowa kolekcja kryształowych akcesoriów domowych słynnej francuskiej marki inspirowana gotykiem, barokiem, wenecją i Bizancjum. kolekcja składa się z przedmiotów z białego i czarnego kryształu. od 1 000 euro, www.lalique.com

4. AOYAMAStół z hartowanego szkła z nowej kolekcji ligne Roset projek-tu noé Duchaufour-lawrance. aoyama, dosłownie „niebieskie Góry”, to przedmieścia tokio, gdzie stykają się kultura, zen i nowoczesność Japonii. na zamówienie, www.ligne-roset.com

5. COLOURED VAPEURMustache to młoda francuska marka, ale coraz lepiej roz-poznawalna za sprawą ciekawych wzorniczo produktów tworzonych przez znanych rodzimych projektantów. Jednym z nich jest Inga Sempe, która dwa lata temu wykonała lampę Coloured vapeur, a teraz nadała jej nowe kolory. Cena jeszcze nieznana, www.moustache.fr

6. DROPITJedną z wielu nowości duńskiej marki normann Copenhagen jest wieszak Dropit projektu duetu asshoff & Brogård. Z wie-szaków wykonanych z dębu można tworzyć dowolne kompo-zycje ścienne. komplet dwóch wieszaków kosztuje 26 (małe) lub 34 euro (większe), www.normann-copenhagen.com

7. ECLECTICBrytyjskie studio toma Dixona zaprezentowało w ub. roku nową kolekcję akcesoriów domowych Eclectic wykonanych ze szlachetnych materiałów. teraz kolekcja została rozbudo-wana o kolejne elementy, m.in. zestaw do parzenia herbaty, moździerz czy świeczniki. Poszczególne elementy powsta-ły z miedzi, mosiądzu, żeliwa i po raz pierwszy z liczącego sto milionów lat, skamieniałego drzewa. Ceny jeszcze nie-znane, www.tomdixon.net

8. EDAkomplet sztućców japońskiej firmy tusbame, która łączy tra-dycję z nowoczesnością i rzemiosło z nowymi technologiami. Sztućce i całą nową kolekcję zaprojektował ken okuyama, niegdyś szef słynnego biura projektowego Pininfarina i głów-ny projektant w General Motors i Porsche, a także twórca… Ferrari Enzo i Maserati Quattroporte. Ceny jeszcze nieznane, www.kenokuyamadesign.com

9. FAZletnia leżanka hiszpańskiej marki vondom. Projekt: Ramón Esteve. Dizajner przekonuje, że inspiracją dla niego była forma kryształu. leżanka wyposażona jest w ukryty sprzęt grający sterowany smartfonem oraz oświetlenie. Gdy zbyt przygrzewa słońce, daszek możemy przychylić. Cena jeszcze nieznana, www.vondom.com

Targi Maison & Objet w Paryżu to szyk i elegancja. Wydarzenie odbywające się dwa razy do roku zawsze obfituje w pre-miery. Oto kilka z nich, zaprezentowa-nych na styczniowej edycji

PAryż4

Page 87: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

ZDJĘ

CIa:

Mat

ERIa

Ły P

RaSo

wE,

no

BoRu

Mu

Rata

PAryż9

1

6

7

8

3

5

2

Page 88: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

88 tREndBook

Prognozowanie trendów koncentruje się na głębszym zrozumieniu rynków, produktów i usług, aby jak najlepiej zrozumieć „ducha” czasu czy strukturę firmy i organizacji. w na-szym obecnym wielowarstwowym świecie ważniejsze jest uchwycenie istoty przedsię-wzięcia niż koncentrowanie się na najnow-szych tendencjach i zwykłe ich naśladowanie. „nie tędy droga” – grzmią specjaliści od pro-gnozowania. I zalecają, by mieć oczy, uszy i umysły nieustannie otwarte. Jeśli interesujesz się badaniami naukowymi, technologiami, rozwojem społeczno-politycznym, sztukami plastycznymi a nawet poezją – specjaliści od prognozowania będą chcieli dać ci do ręki narzędzia, jak manewrować pomiędzy na-tłokiem informacji i wyciągać najważniejsze wnioski. The trend Forecasting School – spe-cjalny kurs takiego rodzaju scenopisarstwa, jakim jest prognozowanie trendów, rozpoczął się w marcu w amsterdamie, organizuje go szkoła Second Sight. Zajęcia prowadzą spe-cjaliści z bardzo wielu dziedzin w tym truus Dokter, uznana specjalistka od przewidywania trendów. www.secondsight.nl tekst: jarda ruszczyc

Josephine Green, to kobieta, którą po-winien liczyć się każdy prezes i dyrektor każdej struktury, bo to jej wizja świata może zachwiać dotychczasową hierar-chię w społeczeństwie. Green z ramienia brytyjskiej Beyond20 na co dzień pomaga firmom oraz organizacjom myśleć, i re-alizować skupione na człowieku podej-ście do innowacji i rozwoju. W Polsce była gościem czwartej edycji wykładów Master Class zorganizowanych w ramach Internity Insights, pod patronem „Design Alive”. Jej wystąpienie pod hasłem „Angażowanie się w przyszłość inaczej, czyli od piramidy do naleśnika”, to nowe spojrzenie na teraźniejszą i przyszłą ocenę świata i strukturę jego funkcjono-wania. Według Green, żyjemy w pozornie uporządkowanym i przewidywalnym systemie, którego światopogląd oparty jest na liniowym, materialistycznym i industrialnym myśleniu. Jest on również obecny w każdej dyscyplinie, począwszy

od piRAmidy do nALEŚnikA

od systemu przedszkolnego, a skoń-czywszy na rządzie. Na samym szczycie piramidy zawsze jest szef – prezydent, prezes, dyrektor, reprezentujący kolejno w historii naszej kultury: Boga, Naukę i Pieniądz. W niższych warstwach są pra-cownicy różnego szczebla, tzn. „ci lepsi i gorsi”. Praca w takim zespole, nie ma zdrowego przepływu i kreatywności. Myślenie jest bardzo zawężone. Ludzie skupiają się na swoim „ogródku”. Taki system nie ma prawa istnieć, bo zmie-rza do samozagłady. Green kilkakrotnie w wykładzie podkreślała, że świat jest chaotyczny, nieprzewidywalny i płynny. By w nim działać konieczne jest odejście

od hierarchicznego systemu, czyli pira-midy i zastąpienie go nowym płaskim jak naleśnik, według którego nie jesteśmy panami struktury, a tylko jego częścią.Według Green jeśli chcemy zapewnić so-bie dobrą przyszłość, to powinnyśmy już od dzisiaj wspierać i szanować różne spo-soby myślenia, bycia i działania. Te formy są już widoczne poprzez nowe technolo-gie i portale społecznościowe, gdyż coraz więcej ludzi staje się indywidualistami, tworzy własną muzykę, filmy i receptury. Z pasywnych konsumentów przeobrażają się w aktywnych animatorów własnego życia. www.pyramids2pancaks.comtekst: anna skalska–bogucka

SPOŁECZEńSTWO

PRACA

śRODOWISKO

zmiany w strukturach społecznych

Czy tego chcemy czy nie, żyjemy w nowej... epoce geologicznej. Co więcej, część naukowców twierdzi, że podobno żyjemy w niej już od ponad dwóch stuleci. I choć oficjalnie takiej epoki nie uznały jeszcze najważniejsze instytucje naukowe (w tym m.in. Międzyna-rodowa Komisja Stratygraficzna), trudno oprzeć się wrażeniu, że coś jest na rzeczy. Panie, panowie – oto okres antropocenu. W największym skrócie: antropocen zdominowała nie aktywność geologiczna, lecz działalność człowieka. Taka śmiała teza była możliwa dzięki analizie danych klimatycznych. Naukow-cy, głównie z Goddard Institute for Space Studies w Nowym Jorku orzekli, że jednym z wyznaczników nowej epoki jest wzrost średnich temperatur o kilka dziesiątych stop-nia w porównaniu z holocenem, który rozpoczął się ponad 13 tys. lat

temu. Kolejne cechy antropocenu to powstające warstwy osadów, „dokumentujące” użycie techno-logii tworzonych przez ludzi (np. tworzywa sztuczne!) oraz widocz-ne gołym okiem przekształcenia na powierzchni ziemi: wysypiska śmieci, opadające na dna oceanów potężne „wyspy” pływającego pla-stiku, to tylko mały wycinek naszej działalności. Są już pierwsze prze-strogi wyrażane przez naukowców, część z nich przyznaje, że gatunek ludzki może zniknąć nawet w ciągu najbliższych stu lat, jeśli tylko temperatura wzrośnie o 5–6 stopni. Ziemia podobno sobie poradzi – tak jak tysiące lat temu, gdy w planetę uderzył gigantyczny meteor, po-wodujący wyginięcie dinozaurów. Ratunkiem może okazać się zmiana w myśleniu, odrzucenie wielu cywi-lizacyjnych przypadłości. tekst: marcin mońka

AntroPocenPrognozowanie

Page 89: Design Alive #6/2013

styL żyCiA 89

wAwA woLi poLEWybrać się na jednokierunkowy spacer ze świata fast na planetę slow. Miejskie farmy, społeczne ogrody, targowiska, warzywa zamawiane przez internet nie są w stolicy... nowalijkami

tEkSt: MICHaŁ MaZuRZDJĘCIa: ula kaSIńSka

Page 90: Design Alive #6/2013

Dziewiętnastowieczna, utopijna wizja miast-ogrodów, powstała w odpowiedzi na galopujący proces urbanizacji, nie stała

się rzeczywistością. Z licznych, am-bitnych marzeń brytyjskiego planisty Ebenezera Howarda o zielonych miastach satelickich otaczających metropolie, zrealizowano niewiele. Sporo szczęścia miała Warszawa: udało się z Konstanci-nem-Jeziorną, Podkową Leśną, Milanów-kiem, Komorowem, fragmentami Starego Żoliborza i częściowo z Ząbkami. W XXI wieku, jak bumerang powracają proble-my masowych migracji ludzi do miast, utrudnionego dostępu do dóbr natury i zbyt szybkiego tempa życia. Dobra wiadomość jest taka, że przeciwieństwa się przyciągają, więc każda tendencja znajdzie swój kontrtrend. Może teraz uda się coś zmienić na lepsze? Przy-najmniej w świadomości i stylu życia.

Do 2040 roku liczba mieszkańców Ziemi wzrośnie z obecnych siedmiu do blisko dziewięciu miliardów. Ponad 70 procent ludzi będzie mieszkać w mia-stach. Wraz ze wzrostem liczebności klasy średniej do 2030 roku zapotrzebo-wanie na żywność wzrośnie co najmniej o połowę. – Aby nakarmić wszystkich, musimy znaleźć dodatkowy obszar ziemi uprawnej o łącznej powierzchni

Brazylii i Libii. Gdzie szukać dodatko-wych pól? Ile zanieczyszczeń z silników ciężarówek wożących warzywa do miast zniesie jeszcze nasza atmosfera? – pyta Grzegorz Młynarski, socjolog i projek-tant, współtwórca inicjatywy i butiku ogrodniczego Kwiatkibratki - Zielo-na Strona Miasta. – Sprawy trzeba wziąć we własne ręce – przekonuje.

Lokalnie przeciw megatrendomZałożyciele Kwiatkówbraktów wierzą

w swoją misję, propagują w Warszawie dwa flagowe projekty: Miejskie ogro-dy i Miejskie farmy. Pokazują lokalnym społecznościom, jak wykorzystywać nieużytki, jak zagospodarować dachy, ściany i tarasy do uprawiania warzyw i ziół, na własne lub sąsiedzkie potrzeby. Wspólnie sadzą też kwiaty, sieją trawę, pielęgnują drzewa, prowadzą nawet sklep z narzędziami ułatwiającymi miejskie ogrodnictwo. – Pewnie nie rozwiąże-my problemów żywnościowych całego globu, ale pomożemy sąsiadom i polep-szymy wygląd naszego miasta. W ubie-głym roku przeprowadziliśmy sześć akcji. Sezon 2013 otwieramy 23 marca drugą odsłoną wydarzenia „Posadź Kwiatkibratki na wiosnę!”. Może wkrótce rozsadzimy stolicę – żartuje Grzegorz.

Faktycznie, coś ruszyło – już widać

pierwsze plony. W 2012 roku przykładem świecił społeczny ogród przy Pałacyku Konopackiego. Dzięki pracy przyjaciół tworzących grupę PRECEL i mieszkań-ców Pragi Północ, zniszczony zabytek obrodził w warzywa. W weekendy organizowaliśmy tam spotkania i pikniki dla sąsiadów, dzieci uwielbiały spędzać tak wolny czas. Oby 2013 rok był równie owocny – mówi rozentuzjazmowana Natalia Bet, animatorka i dziennikarka należąca do Praskiego Centrum Rewita-lizacji Społecznej, inicjatywy skupiającej architektów, artystów i socjologów.

targowisko różnościMiejskie ogrody stanowią alternatywę

dla wyjazdów za miasto, to przyjemna forma spędzania wolnego czasu. Wiele osób wreszcie zrozumie, że pomidory nie są produkowane w fabrykach. Idea jest słuszna, ale daleko nam do sytuacji, gdy każdy zapracowany mieszczuch po godzinach zakłada kalosze i zaspo-kaja potrzeby żywieniowe z niewielkiej, osiedlowej grządki. Bez zakupów się nie obędzie. Pocieszający jest fakt, że coraz większa grupa warszawiaków, zamiast do działu warzywnego w hipermarkecie, na polowanie wybiera się na nowocze-sne targowiska. Te wręcz rozkwitają.

Pierwsze wiosenne kroki mieszkańcy

DESIGNAlIvE.Pl

Page 91: Design Alive #6/2013

skierują na targi kulinarne Urban Market - dzięki mediom społecznościowym szybko stały się modne. W zeszłym roku odbyły się trzy edycje, najbliższa zaplanowana jest na kwiecień. Oto nowa definicja idealnych zakupów: mnóstwo wyśmienitego jedzenia (na miejscu i na wynos), dyskusje o kuchennych doświadczeniach, warsztaty, pokazy filmów, muzyka, design, luźna atmos-fera. W skrócie: prawdziwa uczta dla wszystkich zmysłów – mówi Marta Wajda, jedna z organizatorek wydarzenia i kulinarny geniusz gotujący na zamó-wienie pod marką Made With Love.

szybko stać się sLowZaczęło się od kooperatywy spożyw-

czej Kup Pan/Pani Cegłę, stworzonej przez członków i sympatyków orga-nizacji Slow Food Polska. Dzięki sieci kontaktów, mogli grupowo zamawiać żywność wysokiej jakości bezpośrednio u rolników i wytwórców. Miejsce na od-biory towarów udostępnił dobry czło-wiek z klubokawiarni Szara Cegła, stąd właśnie wzięła się nazwa grupy. Wspólnie zamawiano grzyby, sery, soki, chleby, oleje, jabłka, przetwory, cytrusy i ryby. Im większe zamówienie, tym uzyskiwano lepszy rabat i ceny korzystniejsze dla obu stron. Kooperatywa działała tak dobrze,

że postanowiono otworzyć się na ludzi spoza kręgu znajomych i w tym samym miejscu zorganizować ogólnodostępny Le Targ. – Dobre jedzenie powinno stać się normą, a nie być luksusem dostępnym dla elit. Zakupy żywności nie muszą być bezmyślną, nawykową czynnością, nawet nie powinny. Istotne jest skracanie kanałów dystrybucji, by ludzi częściej było stać na dobre rzeczy, a drobni wytwórcy mogli rozwijać swoje dzia-łalności. Ponadto, kupując od rolnika wiesz, kto jest odpowiedzialny za dany towar. To przeradza zwykły handel w ruch społeczny, w którym obie strony wygrywają. Takie miejsca jak nasze, pozwalają budować cenne więzi między producentem a klientem – mówi Zuzka Groniowska, współzałożycielka koope-ratywy. I z dumą zaprasza: Teraz Le Targ odbywa się w każdy czwartek (ul. Kró-lowej Aldony 5 ), niezależnie od pogody.

Okazuje się, że dystans między domem a rolnikiem może być jeszcze krótszy - zakupy ze wsi same mogą przyjechać pod nasze drzwi. Agnieszce Sułowskiej, po przeprowadzce do Warszawy, trudno było zdobyć polskie, wegańskie produkty. W sieciowych ekosklepach większość żywności pochodziła z importu. – Nasz kraj to zagłębie produkcji prosa, nie chciałam jeść kaszy jaglanej przywożonej

ze Sri Lanki. To był bodziec do działania – mówi założycielka firmy WolePole.pl. Te-raz co tydzień sama dostarczam do War-szawy świeże, ekologiczne produkty, prosto od rolników z województwa świętokrzyskiego. To mój sposób na ży-cie. Klienci zamawiają m.in. warzywa, owoce, mąki z pełnego przemiału, natu-ralnie mielone płatki owsiane. Wszystko robione jest tradycyjnymi metodami - tak, jak dawniej, tylko z certyfikatem eko i indywidualną dostawą do domu.

thE trEndWiosenne porządki warto rozpocząć

od spiżarni, wybrać się na jednokierun-kowy spacer ze świata fast na planetę slow. Możliwości jest wiele: miejskie farmy, społeczne ogrody, targowiska, domowe weki, czy skrzynki warzyw zamawiane przez Internet nie są już w Warszawie... nowalijkami. Oby tylko moda na lokalne, zielone przedsięwzię-cia i pogłębianie sąsiedzkich relacji nie zniknęły wraz z końcem kryzysu (ten, niech odejdzie w niepamięć jak naj-prędzej!) czy spadkiem popularności portali społecznościowych. Wszystkim wyjdzie na zdrowie, jeśli ciężkie czasy zapamiętamy jako moment narodzin nowego, bardziej świadomego stylu życia – ten, niech zostanie z nami na dobre.

Sezon 2013 otwieramy 23 marca drugą odsłoną wydarzenia „Posadź kwiatkibratki na wio-snę!”. Może wkrótce rozsadzimy stolicę

styL żyCiA 91

Page 92: Design Alive #6/2013

FLAI

Projekt: MaŁGoRZata BRonIkowSkaProducent: notI

kiedy do nas trafił komplet wypoczynkowy Flai, nikt nie wierzył, że te kanty i linie proste okażą się jednym z najwygodniejszych siedzisk w kolekcji. Z resztą, jak wszystkie meble noti.

MORO

Projekt: MICHaŁ BIERnaCkIMoHo DESIGn

Moro – barwy maskujące dywanu, idealnie sprawdzają się, kiedy trzeba maskować dłuższą nieobecność sprzą-taczki.

FIRE SMALL

Projekt: aRIk lEvyProducent: PlanIka

kominek na biopaliwo ogrzał nas już kolejną zimę i popra-wiał humor.

MAŁY ŁOś

Projekt: MaŁGoSIa MalInowSka, FIlIP luDka I toMEk kEMPaProducent: taBanDa

kiedy w 2012 roku stolik został wyróżniony w plebiscycie Must Have my już go mieliśmy od ponad roku, zachwyceni prostotą montażu.

TREFL

Projekt: PIotR kuCHCIńSkIProducent: notI

Młody nabytek. Hoker trafił do nas zaraz jak tylko pojawił się na rynku. Chwilę wcześniej premierowo prezentowany w Mediolanie w temporary Museum of Design.

NEL

Projekt: MIkoŁaJ wIERSZyŁŁowSkI I woJCIECH BaRańSkIProducent: IkER

najwygodniejszy abażur do utrzymania czystości. kiedy bawełniana powłoczka przestaje cieszyć, ktoś z nas zwyczajnie bierze ją do… prania.

TERMO

Projekt: toMEk RyGalIkProducent: notI

Jedyny fotel z naszych magazynów, który stał się bohaterem wersji wideo pro-gramu „poligon – testy rzeczy użytkowych”. Swoją drogą, może czas wrócić do tej formy, bo mieliśmy sporo uciechy z kręcenia filmu.

dEsign ALiVE stAn mAgAzynowy2006–2013Często dopiero przy przeprowadzce zdajemy sobie sprawę, ile rzeczy nagromadziliśmy. Przenosiny do nowych magazynów Design Alive okazały się idealnym momentem na refleksję

tEkSt: Ewa tRZCIonka ZDJĘCIa: MaRIuSZ GRuSZka

Page 93: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

SLIM

Projekt: GRZEGoRZ nIwIńSkI, JERZy PoRĘBSkIProducent: notI

Jeden z pierwszych elemen-tów w naszej kolekcji. Dziś fotel funkcjonuje jako ikona w przeglądach polskiego desi-gnu ostatnich 20 lat. nieznisz-czalny i wszystkoodporny. Dzięki smukłej nienachalnej linii nasz evergreen.

SPIDER

Projekt: MICHaŁ BIERnaCkI

Producent: IkER

kiedy w 2007 roku odwiedzi-łam Instytut Polski w londy-nie, właśnie przyszły pierwsze egzemplarze krzesła Spider, bodaj przedpremierowe. Pamiętam, że zachwyciliśmy się pikowaniem skórzanej tapicerki.

AL–VERD B

Projekt: SonIa SŁaBoń, MonIka BRauntSCH Producent: kaFtI

Składać, rozkładać, składować. lampa idealna do magazy-nowania, tylko po co, skoro nieustannie wisi u sufitu. a możliwości zmian było wiele...

MAPLE

Projekt: GERnot oBERFEll I Jan wERtElProducent: IkER

krzesła obecne z nami niemal od początku. asystowaliśmy wręcz przy narodzinach. Po naszych niewybrednych testach wróciły do przepro-jektowania. Dziś są jednym z najciekawszych polskich produktów, do tego bezpiecz-ne i porządne.

COMMA

Projekt: REnata kalaRuSProducent: notI

wpierw u nas, potem w panteonie laureatów Red Dot. na tych egzemplarzach krzeseł siedział prezydent Bronisław komorowski wraz z małżonką.

RzECzy 93

Page 94: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

ZDJĘ

CIa:

MaR

IuSZ

GRu

SZka

aSy

StEn

t: D

awID

Jan

Ik a

Ran

żaCJ

a I P

RoD

ukC

Ja: u

ltRa

BRan

D l

oGI

Styk

a: M

ICH

aŁ H

anu

S

KOSMOS PROJECT

Projekt: Ewa BoCHEn I MaCIEJ JElSkI

Ciężka sprawa… do przeno-szenia! nawet z kąta w kąt. ale tej lampie wybaczamy wszystko i kochamy za recyklingowy żart na temat ikonicznej lampy arco achille Castiglioniego.

PLOPP

Projekt: oSkaR ZIĘtaProducent: ZIEta PRoZESSDESIGn

ten artefakt polskiego designu trafił do zbiorów niedawno i nieco przypadkiem. Dziś Zie-ta Prozessdesign to nasz stały prawdziwy przyjaciel i partner. a sam Zięta zaprojektował dla nas statuetkę Design alive awards.

MESSY

Projekt: anna kotowICZ, aRtuR PuSZkaREwICZProducent: aZE DESIGn

Specjalnie dla nas projek-tanci z aze Design wykonali kawiarniany wzór na obrusie Messy. Ręcznie haftowany, nasz unikat!

A-1840 HOKER

Producent: PaGED

Hokery towarzyszyły nam, podczas pierwszego wydania na papierze. Projektem wywodzące się z geniuszu Micheala Thoneta. Mosięż-nymi inkrustacjami z naszym tytułem naznaczył je mistrz rusznikarstwa Jerzy wałga.

FALON

Projekt: MaŁGoSIa MalInowSka, FIlIP luDka I toMEk kEMPaProducent: taBanDa

Siedzisko wypatrzone na fe-stiwalu w Łodzi wraz z lampą Stołowo i ich sympatycznymi projektantami.

SIADANIE NA TRAWIE

Projekt: MaRta nIEMywSka

Jeden z pierwszych egzem-plarzy, jakie wyprodukowała Marta. niezniszczalny i bardzo poprawiający nastrój zwłasz-cza w zimie, kiedy trudno palcami przeczesać źdźbła trawy.

MOHO HEJ DIA

Projekt: MaGDalEna luBIńSka, MICHaŁ koPanISZynPRoDuCEnt: MoHo DESIGn

Jako pierwszy trafił do zbiorów. Potem wysłany na konkurs Design Mana-gement Europe zwyciężył i został w niemieckim Essen. Przeniesiony tamże na jeszcze ważniejszy konkurs, stał się pierwszym polskim produk-tem oznakowanym mianem Red Dot.

94 RzECzy

Przez ostatnie siedem lat trafiały w nasze ręce najciekawsze polskie produkty. Czasem maso-we, czasem małoseryjne,

czasem robione na nasze specjalne zamówienie, czasem nawet jedyne egzemplarze, czy prototypy. Projek-tanci i producenci chcieli zasięgnąć naszej opinii, poddać się próbie i wysłuchać konstruktywnych uwag.

Wiele z tych przedmiotów prze-testowaliśmy również na antenie RMF Classic w programie „Poligon designu – testy rzeczy użytko-wych”. Niektóre z nich po naszych niewybrednych próbach trafiało z powrotem do przeprojektowania zanim trafiły na rynek. Więk-szość z tych przedmiotów stała się symbolami polskiego współcze-snego designu. Niniejszym zaczy-namy wietrzenie magazynów.

Page 95: Design Alive #6/2013

dziAł 95

ANTISTRESS

Projekt: BaSHko tRyBEk

Fotele sprawdziły się genialnie przy oglądaniu meczów i rozładowaniu emocji, bo w Design alive, czasem… robimy sobie oczyszczający design–detoks.

DIAMONDS

Projekt: BaSHko tRyBEk

Dla ażurowych, diamento-wych nóg stolika znaleźliśmy dodatkowe zastosowanie. Przechowywaliśmy w nich zapasowe piłeczki do foteli antistress.

GODŁO

Projekt: BaRtoSZ MuCHaProducent: PooR

Dmuchane plastikowe godło wisi dzisiaj w naszej redakcji w godnym miejscu. Przestroga przed nadymaniem się i sztucznością. nieustanna nauka pokory i szczerości.

LEMMING

Projekt: toMEk RyGalIkProducent: IkER

na takiej kanapie siedział podczas wizyty w Polsce Dalajlama. na naszym egzem-plarzu gościliśmy ambasa-dora Stanów Zjednoczonych victora asha

PUFF

Projekt: anna SIEDlECka I RaDEk aCHRaMowICZProducent: PuFF–BuFF

Z pozoru wrażliwe, wytrzymu-ją ciężką tułaczkę już od kilku ładnych lat.

SOOFA

Projekt: kRZySZtoF kuBaSEk

niezwykła, rozwijająca za-bawka, która nigdy nie trafiła do produkcji, a szkoda! ten nasz, to chyba jedyny egzem-plarz. Sprawdza sie od lat, a nie jest oszczędzany

Page 96: Design Alive #6/2013

Siadanie tak powszechne, że niemal niezauważal-ne. Naznaczony seryjną produkcją wiek XX ugrun-tował w nas świadomość równości społecznej również na poziomie przedmiotów codziennego

użytku. Nie zadajemy sobie już pytania dlaczego siedzimy. Zawsze towarzyszyć nam będą jednak pytania na czym, przy czym i jak chcemy siedzieć.

Stół postrzegany jest jako serce domu. Czujemy bijące tętno codzienności, kiedy skupiamy się wokół niego ni-czym naczynia krwionośne połączeni w jeden organizm. Stół i krzesła projektu Rajmunda Hałasa spełniają tą funkcję już od ponad 60 lat, służąc dziś kolej-nej generacji. Są elementem kompletu kombinowanego typ 1329, rozwiązania bardzo popularnego pod koniec lat 50. Obejmował on: stół i 6 krzeseł, regał seg-mentowy, stolik i 3 taborety, kanapę-tap-czan oraz stolik-gazetnik. Produkowany przez Bydgoską Fabrykę Mebli z litego drewna (okleina brzost) w 1960 roku dostępny był na rynku za 12 500 zł. Pozwalał na wielofunkcyjne urządzenie nawet niewielkiego wnętrza. Umiejętnie dobrane proporcje, asymetria, skosy linii, zaoblenia krawędzi, miękkie ukształ-towanie siedzisk. To praca jednego z najwybitniejszych projektantów mebli wielkoseryjnych okresu powojennego,

Większą część naszych dni, a niekiedy nawet i nocy, spędzamy siedząc. Siedzimy jedząc, pracując, ucząc się, słuchając muzyki, pijąc kawę, rozmawiając z przyjaciółmi… To jeden z najbardziej demokratycznych procesów życiowych dnia codziennego i potężny obszar dla projektowania

usiądŹ wygodniE

DR kRyStyna ŁuCZak–SuRówka*

reprezentanta „poznańskiej szkoły me-bla”. Hałas stworzył wiele mebli prostych konstrukcyjnie, zgodnych z wymogami i możliwościami polskiego przemysłu, jednocześnie nadając im indywidualny rys. Część spośród nich nadal stoi w pol-skich domach. Czasami można je spotkać na rynku wtórnym, choć mało kto wie, że oprócz walorów użytkowych kryje się za nimi historia polskiego wzornictwa.

Chcąc pozostać wierną projektowi Hałasa wybrałam mu do towarzystwa przedmioty z tej samej epoki. Obec-ne na stole serwis i patera pokazują rosnącą od drugiej połowy lat 50. modę na zasiadanie do kawy. Serwisy temu

dedykowane mają mniejsze filiżanki i, pomimo marnej w tym czasie jakości kawy w naszym kraju, stały się stałym elementem krajobrazu polskich domów. Wyprodukowany w Zakładach Porcelitu w Chodzieży soczyście czerwony serwis kawowy Elżbieta (projekt formy W. Górski, 1958 rok) oraz patera z przed-stawieniem siedzącej przy stoliku pary (sygnowana: W, lata 60.) to przykłady porcelany dekorowanej techniką na-trysku wybieranego. Bardzo popularna w latach 50. i 60. dekoracja wnosiła rys indywidualizmu do seryjnie produko-wanych przedmiotów. Na powierzchni porcelany pokrytej natryskowo tworzono według wzoru rysunek wybierając farbę. Jak wspominają twórcy, przy użyciu bar-dzo prostych, ale precyzyjnych narzędzi: igła, żyletka, skalpel powstały te ręcznie powielane wizerunki. To dlatego jedna z moich znajomych z lekką wątpliwością w głosie powiedziała mi: „mam taką paterę jak twoja, ale jakąś taką inną”.

W oddali na zdjęciu widzimy trzy porcelanowe kobiety: Sudanka i Dziew-czyny siedzące projektu Henryka Jędrasiaka dla Ćmielowa ( 1958 ). Nie zbliżyły się do stołu i krzeseł, bo siedzą po turecku, jak na Wschodzie. Krzesło przynależy do kultury świata zachodnie-go, tu zrobiło zawrotną karierę. Siedzi-my wszędzie choć na różne sposoby, ale to już zupełnie inna opowieść, nad która trzeba by na chwilę… przysiąść.

96 kRystynA łuCzAk–suRÓwkA SElEKCJA

*Historyczka i krytyczka wzornictwa. wykłada na warszawskiej akademii Sztuk Pięknych. Specjalistka od polskiego designu, prowadzi blog designby.pl

Page 97: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

97

Stół, krzesła i gazetnik z kompletu kombino-

wanego typ 1329, Byd-goska Famryka Mebli, proj. Rajmund Hałas,

lata 50.; serwis kawowy Elżbieta, Zakłady

Porcelitu w Chodzieży, proj. formy w. Górski, 1958; figurki Sudanka

i Dziewczyny Siedzące, Ćmielów, proj. Henryk

Jędrasiak, 1958

Page 98: Design Alive #6/2013

Trudno powiedzieć, czy rymarstwo i sport jeździecki to dla Bogdana Dąbrow-skiego bardziej pasja

czy tradycja rodzinna. W sporcie zawodowym Dąbrowscy to marka – nazwisko zawodników i trene-rów. Bogdan od dziecka trenował sport, a przy siodłach pracował od 16. roku życia prowadząc z ojcem firmę rymarsko-siodlar-ską. Młody zawodnik wyróżniał się tym, że startował zawsze w siodłach własnej produkcji.

Pod koniec lat 90. rynek krajo-wy został zalany tanią produkcją azjatycką i używanymi siodłami markowych firm. Rodzinna firma podupadła, a Bogdan wyjechał do Anglii. W kraju będącym kolebką jeździectwa pracował

Oto historia rymarza, który doprowadził swoje rzemiosło do mistrzostwa i światowego poziomu

w siodLEtEkSt: anna DĘBSka

stwierdził, że rzemieślniczy pro-dukt „no name” jest równie dobry, co zachodnie siodło wyczynowe znanej i drogiej marki, w którym jeździł dotychczas. Dzień później zawodnik wystartował w siodle Dąbrowskiego w wymagającej konkurencji WKKW. To jakby skoczek narciarski odpiął Fischery i zamienił je tuż przed zjazdem na nieznane narty. Wtedy rymarz z Pleszewa uwierzył, że może rywalizować z najlepszymi.

Pod nazwą HB-Contact wy-startowała pierwsza polska firma szyjąca siodła wyłącznie na za-mówienie. Bogdan wraz z żoną Honoratą postawili wszystko na jedną kartę celując w wąski segment zarezerwowany do tej pory dla dużych i silnych. To tak, jakby nagle na rynku garniturów szytych na miarę, pośród firm takich jak Armani i Hermès pojawił się nikomu nieznany projektant i krawiec „o złotych dłoniach”, mający ambicję przekonać do sie-bie wymagających klientów. Udało się, a lista zadowolonych klientów ciągle rosła. Dziś są wśród nich profesjonalni zawodnicy i trene-rzy. Szkoleniowcy polecają siodła nawet początkującym, ponieważ widzą różnicę pracy z uczniem. Warto tu zaznaczyć, że użyt-kowników jednego siodła jest zawsze dwóch – człowiek i koń. Ten drugi swoje zdanie wyraża bardzo dobitnie: jeśli sprzęt jest dopasowany, koń pracuje w nim chętnie i efektywnie. Dlatego HB--Contact poświęca mnóstwo czasu na dopasowanie siodła do budowy ciała zarówno jeźdźca, jak i konia.

Terminarz firmy z Pleszewa jest zajęty na około rok do przodu, kolejka zamówień rośnie. 38-let-ni Bogdan Dąbrowski nie chce jednak zwiększać tempa kosztem jakości. To ma być zawsze produkt niepowtarzalny, uwzględniający wszelkie życzenia klienta, wygod-ny podczas pracy i nienagannie wykończony. Od pomiaru do ostat-niego ściegu siodłem zajmuje się ta sama para rąk. A w przyszłości siodła mają kosztować wreszcie tyle, ile są warte – czyli niemało.

– Bardzo się cieszę, że kupiłem siodło od Bogdana, kiedy jeszcze nie wszyscy zrozumieli, że HB--Contact to użytkowe dzieło sztuki rymarskiego rzemiosła. Sądzę że za jakiś czas nie będzie mnie na nie stać – czego Bogdanowi serdecznie życzę – mówi Wojciech Rowiński. www.hbcontact.eu

4 500–8 000złotych kosztuje siodło HB-Contact. na Zachodzie, za porównywalne sio-dło szyte na miarę, trzeba zapłacić 12 000–20 000 zł. Praca nad jednym siodłem może trwać nawet miesiąc

w serwisie siodlarskim. Poznał niemal wszystkie modele, także te z najwyższej półki, produko-wane na zamówienie. Wrócił do kraju i zatrudnił się w innej polskiej firmie. Realizował swoje projekty po godzinach. Były to siodła przemyślane pod kątem komfortu jeźdźca i konia, ale wykonane z tanich i mało efek-townych materiałów. Doceniało się je dopiero podczas użytkowa-nia, ale trudno było je sprzedać.

Pierwsze siodło dopracowane pod kątem wykończenia Dąbrow-ski dał do wypróbowania znajo-memu trenerowi i zawodnikowi Wojciechowi Rowińskiemu. To był monoflap – trudna, minimali-styczna konstrukcja pozwalająca na lepszą komunikację jeźdźca i konia. Zaskoczony jeździec

DESIGNAlIvE.Pl

ZDJĘ

CIa:

Mat

ERIa

Ły P

RaSo

wE

98 RzECzy

Page 99: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

drive JAnusz kAniEwski 99

apetyty są wielkie, bo DNA przyszłego auta czerpać będzie z doświadczeń kultowych roadsterów mazdy mx-5 i alfy romeo spider. Konstrukcja

będzie wspólna. Japońska wersja będzie kusić radością z jazdy a włoska pięknem i stylem. Jaki to będzie styl? Mediolań-ska marka od lat poszukuje pomysłu na siebie, duże zainteresowanie wzbudzi-ły ostatnie prototypy: 8C Competizione i Dueottanta projektu Pininfariny. A gdzie na mapie tych poszukiwań mieści się aktualny styl takich modeli jak Giulietta? Delikatnie rzeźbiona bryła. Dyskretna muskulatura. Zero geometrii. Auto najle-piej wygląda w ciemnych i metalizowa-nych barwach: sportowe ubranko opięte na pięcioosobowym typowym hatchbac-ku zostawia może zbyt dużo gładkich, pustych przestrzeni – boki samochodu

giuLiEttA z piERCingiEmTo już potwierdzone: Fiat i Mazda opracują wspólny model

są cokolwiek banalne. Co gorsze, sporto-wa wersja Quadrifoglio wyposażona jest w spojlery dookoła karoserii, co dodatko-wo podwyższa optycznie bryłę. Dyskusyj-ny kompromis ratują smakowite detale: lampy, wloty powietrza, wzór felg, atrak-cyjne, bogate wnętrze, trudne do utrzy-mania w czystości ale cieszące oko zegary, przełączniki, zakamarki, seksow-ne fotele, rasowy klang silnika. No i kon-trowersyjna ciekawostka: sentymentalny powrót do przeszłości i przednia tablica rejestracyjna znów umieszczona jest z boku zderzaka. Co wygląda dobrze przy włoskiej, krótkiej rejestracji ale źle przy długiej, wielkiej brytyjskiej, co sterczy jak pług. Kiedy patrzymy na piękny prototyp Dueottanta i wyobrażamy sobie przyszłego produkcyjnego roadstera nie sposób nie zadać sobie pytania: a czy tego finezyjnego ciała nie zniszczy piercing w postaci dużego pstrokatego prostokąta?

Projektuje pojazdy specjalistyczne, wnętrza kolejowe, samochody, stacje benzynowe, architekturę. Pracuje dla Ferrari i Pininfariny, doradza samorządom miast. wykładowca RCa w londynie i IED w turynie. na cze-le rankingów innowacyjności (Forbes) i kreatywności (Brief) w Polsce. współorganizator i kurator Gdynia Design Days 2012

Page 100: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

BLACHYNigdy nie słyszałem, żeby ktoś komentując wygląd samochodu przyjrzał się, czy mu do twarzy z tablicą rejestracyjną

Nepal, współczesna

motocyklgruba blacha stalowa, ręcznie kaligrafowana. podczas wyprawy do Kathmandu dopadła mnie zgraja dzieciaków oferujących miejscowe smakołyki, rękodzieło czy po prostu żebrzących. Uwagę przykuł rezolutny chłopiec, może pięcioletni, trzymający za rączkę zasmarkaną siostrzyczkę. nieźle dogadywał się po angielsku, z poważną miną reklamował się, że potrafi załatwić wszystko. Śmiejąc się powie-działem: – oj, chyba nie wszystko. nie odstępował. powiedziałem mu o mojej kolekcji. – idź za nami – rozkazał. Jakież było moje zdziwienie, gdy po kluczeniu zaułkami doszliśmy do sutereny, gdzie zręczni skrybowie kaligrafowali tablice! co za gość! Jego mina mówiła: – Jak mówię wszystko to wszystko. Kupiłem jedną z blach, odpalając zacną sumkę mojemu przewodnikowi.

Włochy, współczesna

przedniaKrótka, o nienaturalnie wąskich cyfrach i literach. ta z tyłu jest dłuższa. litery nie oznaczają miasta pochodzenia tylko chronologię rejestracji. symbol miasta poja-wia się na niebieskim pasku: to – turyn, mi – mediolan, na – neapol itd. symbol miasta pojawia się jednak na życzenie tych odważniejszych, bo auta z to były zarysowywane w na i vice versa. a te z mi były niszczone wszędzie poza mi. wzór jest dość młody, bo włosi, jak to włosi, nadążają za modą i co dekadę wymieniają wzór tablic, znaczków, logo poczty i kolei. tę tablicę wyłowiłem z dna rzeki cesana po przejściu katastrofalnej powodzi, która zalała okolicę i zwaliła most.

Włochy, lata 80.

skuter we włoszech od pierwszej rejestracji blacha jest przy-pisana do pojazdu niezależnie od zmiany właściciela. dla porównania: w Belgii i szwajcarii jest przypisana do właściciela i przechodzi na kolejne auta. niestety znajomy podjął nieskuteczną próbę samobójczą. z okna spadł na mój skuter. Kolega trafił na dwa tygodnie do szpitala, skuter do Krainy wiecznego Bzyczenia a tabliczka na pamiątkę do polski.

Wielka Brytania, lata 80.

litery w pleksiwygrzebana na złomie w noblesse oblique, oxfordzie. czytelność bez zarzutu. dowolność doboru czcionki, tę czytelność czasem ogra-nicza. Kontrowersje budzi u mnie zastosowa-nie tak krzykliwego elementu na dostojnych jaguarach i bentleyach. rząd zaparkowanych ciemnych limuzyn w eleganckiej alei i rząd świecących prostokątów – jak żółto-czarna taśma z placu budowy... w latach 60. bry-tyjskie tablice, o identycznnych jak dziś li-terach były czane, z aluminiowymi literami. Ba, żeby nie psuć szlachetnej linii jaguarów type e, lotusów, daimlerów, bristoli można było zamówić przylegającą do maski naklejkę z numerem.

Francja, lata 70.

charm et chic Jedna z najelegantszych w europie. aluminiowa, tło-czona podobnie jak dawne brytyjskie w technologii pozwalające na zachowanie ostrych, równych krawę-dzi, dzięki czemu litery na czarnym błyszczącym tle wyglądają jak frezowane z litego metalu. Jeden z tych niezauważalnych elementów, dzięki którym kręcone na paryskiej ulicy filmy z tamtego okresu oczarowują nas dyskretną elegancją, nawet jeśli to komedia z lo-uis de Funesem. znaleziona na ulicy chyba w paryżu.

USA, 1955 r.

tablica traktoramasywna, tłoczona stalowa blacha, wymiary nieco mniejsze od współ-czesnych. dostałem w prezencie od menonickiego farmera z pen-sylwanii, u którego przez kilka mie-sięcy pracowałem.

ZDJĘCIE: MaRIuSZ GRuSZka

Page 101: Design Alive #6/2013

Włochy, lata 70.

przyczepamalutka, podobnej wielkości były wtedy przednie tablice aut osobowych. nie da się o niej powiedzieć „blacha”, jest wytłoczona z plastiku. nagromadzenie zna-ków na tak małej przestrzeni mocno ograniczało jej czytelność, mafii w to graj. znaleziona na złomie.

BLACHY101 JAnusz kAniEwski drive

Jugosławia, lata 80.

z czerwoną gwiazdkązarejestrowan a Belgradzie. wąska, krótsza od standardowej europej-skiej. Kształtny krój pisma zdradza bliskość włoch, rozmiar – austrii. tablicę z Belgradu przywiózł mi kolega, chwilę później wybuchła pierwsza wojna bałkańska i Jugo-sławia przestała istnieć.

RFN, lata 70.

próbna Unikalny owalny kształt, tłoczona aluminio-wa blacha, liternictwo jeszcze sprzed wojny. w prlu symbol saksów i lepszego świata, jak mydło grüner apfel i reklamówki aldi. tablicę tę jako dzieciak dostałem, a jakże, od starszego kuzyna, który z saksów w rFn przyjechał zielo-nym passatem, wisiała na honorowym miejscu obok, a jakże!, kolekcji puszek po zagranicznych napojach i piwie. Kiedyś latem pojechałem do lasu. wracając, zna-lazłem na dukcie dwie niemieckie tablice. wcze-śniej ich tu nie było. Jak nic, ktoś buchnął wóz za odrą i tu na uboczu przekręcił blachy. Jako porządny nastoletni obywatel wziąłem je przez papierek i zawiozłem na policję do pałacu mo-stowskich w warszawie. oddałem, złożyłem obszerne wyjaśnienia i nieopatrznie dodałem, że sądząc po literach samochód mógł być z ora-nienburga. a według zabrudzeń (jedna czysta ale cała w muchach, druga bardzo zakurzona) to mógł być golf ii, który ma tak niefortunnie ukształtowany tył, że bardzo szybko się brudzi. pan policjant przyjrzał mi się podejrzliwie, ka-zał czekać i poszedł gdzieś dzwonić. czekałem ze trzy godziny a potem jeszcze z godzinę mnie podchwytliwie przesłuchiwali czy aby na pewno nie widziałem tego samochodu. rzeczywiście w oranienburgu zgłoszono kradzież golfa ii o tych numerach! pan policjant przyglądał mi się teraz już bardzo podejrzliwie, a przecież ja tylko inte-resuję się kształtami samochodów...

Włochy, lata 80.

znalezionatu jeszcze figuruje symbol mia-sta rejestracji. pięcioramienna gwiazdka nie symbolizuje sym-patii komunistycznych jak jugo-słowiańska tylko jest herbem republiki i pieczęcią wszelkich dokumentów przezeń emito-wanych.

USA, lata 80.

stan illinois, „the land of lincoln”.w stanach zjednoczonych pod numerem rejestracyjnym często wypisane jest ha-sło danego stanu. w różnych stanach obowiązują różne kolory tła i liter. przednia tablica nie jest obowiązkowa. dozwolone są napisy spersonalizowane, widziałem zdjęcie z lat osiemdziesiątych z samochodem o numerach „walesa”. Blacha stalowa, tłoczona, znaleziona na ulicy w Filadelfii.

Polska, lata 80

sprzed reformyze stalowej blachy. w latach 90. wprowadzono już aluminiowe. choć przez lata przywykliśmy do czarnych blach jak do prl i białe przywitaliśmy jak jaskółkę mo-dernizacji, mnie jednak szkoda tych dawnych. o co chodzi? w spójnie zaprojekto-wanym samochodzie z zewnątrz występują trzy kolory: kolor nadwozia, odcienie czerni i szarości, czerwień kloszy tylnych lamp. praktycznie nie ma białego: biała może być kartka „sprzedam”, mandat, metka z ceną. i takim właśnie dysonansem jest biały prostokąt tablicy rejestracyjnej. zbytnie inspirowanie się kaligrafią bogat-szych sąsiadów bywa zdradliwe. doborowe towarzystwo wschodnioeuropejskie: polska, Bułgaria, rumunia, albania, litwa, łotwa itp. wchodząc w niepodległość podkreśliło swe związki z cywilizacją zachodu zrzynając wzór tablicy rejestracyj-nej z niemiec. a ci nam zrobili psikusa: zmienili swój wzór wprowadzając bardzo ciekawy, nie do podrobienia własny krój pisma. przypomnijcie sobie, co myślicie sobie w trasie o jadącym przed wami tirze ze wschodu a co o turyście ze szwecji. no właśnie. niby niuans, ale tablica rejestracyjna to dokument i prestiż, mówią o was więcej niż myślicie.

Page 102: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

ZDJĘ

CIa:

Mat

ERIa

Ły P

RaSo

wE

102 must hAVE

mALi BohAtERowiE CodziEnnoŚCi

OIRE NOMIkute ręcznie dłuta stolarskie o specjalnym przeznacze-niu. używane do wykonywania połączeń stolarskich na wczepy – tak zwany jaskółczy ogon. tworzone przez japońskiego mistrza kowalstwa kohozo Iyoroi. od 145 zł, www.dluta.pl

HONDA CB 550 FOUR SUPER SPORTDoskonały motocykl z lat 70. Minimalizm i efektyw-ność, można go rozmontować niemal w całości uży-wając zaledwie dwóch narzędzi. na końcu okazuje się, że nie ma w tym motocyklu nic zbędnego! Z drugiej ręki, www.ebay.com

LESS TABLE Prosty w formie, lekki mebel o domowym cha-rakterze – tak go zaprojektowałem. wpatrując się w piękne usłojenie drewna jesionowego, codzien-nie odkrywam ten urok na nowo. na zamówienie, www.lovekompott.com

RED WING IRON RENGER Buty produkowane od 1905 roku dla górników z kopalni żelaza w miejscowości Red wing w sta-nie Minnesota. Perfekcyjnie wykonane z podwój-nie wzmacnianej naturalnej skóry, która z czasem dostosowuje się do kształtu stopy. 250 dolarów, www.redwingheritage.com

Tak nazywamy przedmioty, które ułatwiają nam życie lub po prostu dostarczają odrobinę przyjemności. Lubimy je za trwałość, jakość materiału i wykonania, no i oczywiście za urok

wybierają:maja ganszyniec i krystian kowalskiprojektanci, twórcy studia Kompott

TECHNICS SL1200 MKo doskonałości tego adaptera świadczy fakt, że był produkowany w niezmienionej formie od 1972 do 2010 roku. Mam do niego wyjątkowy senty-ment związany z pierwszą podróżą do nowego Jorku i niespełnionym marzeniem o karierze DJ-a. Cena 300–600 dolarów, www.ebay.com

PINA ESPRESSOkawiarka projektu Piero lissoni dla alessi. Dostarcza niezwykłej przyjemności z przygotowywania poran-nej kawy. od 280 zł, www.alessi.com

Page 103: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

must hAVE 103

6 DEGREESMojego projektu regał na książki, stolik przy sofie i stolik nocy przy łóżku. wędruje po moim mieszka-niu od paru lat i wciąż mnie cieszy. Zdecydowanie najbardziej lubię moduły w naturalnej dębinie. Cena modułu od 380 zł, www.majagan.com

BIAŁY JELEńJest tak do tyłu, że aż do przodu. Mydło produkowane tradycyjnymi metodami od 1921 roku sprawdza się do dziś – jest hipoalergiczne, idealne dla osób uczu-lonych na zapachowe mydła. 3 zł, www.bialyjelen.pl

OTTAGONALEGdyby ktoś chciał zrobić mi prezent, to poproszę dzbanek do herbaty z zestawu ottagonale Carlo alessi. Zaprojektowany w 1935 roku, od 2010 ponow-nie w produkcji. Przykład wzoru, który mimo upływu czasu jest nadal aktualny. 450 zł, www.alessi.com

TOLOMEOlampa zaprojektowana dla artemide przez Michele De lucchi i Giancarlo Fassina w 1986 roku. Moim prywatnym hobby jest śledzenie tej lampy w fil-mach – nie potrafię zliczyć w ilu wystąpiła! na co dzień stoi na moim biurku i dzielnie służy. Darzę ten egzemplarz szczególnym sentymentem – do-stałam go od samego Ernesto Gismondi. 1 200 zł, www.artemide.com

KINDLE PAPERWHITE Łączy wszystkie zalety współczesnych elektro-nicznych czytników z naturalnością papieru. Ekran skonstruowany w oparciu o technologię E Ink daje idealny obraz w każdym świetle. Jest niezwykle energooszczędny. Pozwala wybrać krój i wielkość pisma – tak ważny dla osób starszych i z gorszym wzrokiem. Jest dla mnie najbliżej książki. 120 dolarów, www.kindle.amazon.com

LA CIE COOKEYZaprojektowany przez 5.5 Designers nośnik danych uSB jest przedmiotem, którego używam od ponad dwóch lat kilka razy dziennie. Przypięty do kluczy jest tylko i aż tym, czym powinien być. Zależnie od pojemności: 20–50 dolarów, www.lacie.com

BERNHARD WILLHELM X CAMPER 2012Cenię za wygodę i trwałość. Były moją zapłatą za pracę nad przestrzenią sklepu Camper na Bond Street w lon-dynie z okazji wprowadzenia kolekcji 2008/9. Służą mi do dziś. Efektem projektu Bernharda wilhelma w 2012 jest eklektyczna kolekcja wilhelm i linia sportowych butów X. od 170 funtów, www.ebay.com

Page 104: Design Alive #6/2013

ZDJĘ

CIa:

Jan

lu

tyk

(1),

RaFa

Ł Pl

aCEk

Agnieszka Jacobson-Cieleckadyrektor School of Form

Animator 2012

wyróżnienie

AleksandraGacaprojektantka

wyróżnienie

ZdzisławSobierajskiprzedsiębiorca

Robert Koniecznyarchitekt

Kreator 2012

Wojciech Szczurekprezydent Gdyni

Strateg 2012

deSiGNALiVE

AWARDSEXHIBITION AND TALKS

ON TOUR 2013

Partnerzy:

Spotkasz nas:

05–08.03 arena DESIGN, Poznań04–07.04 Motor Show, Poznań09–14.04 Milano Design Week, Mediolan 10–12.05 About Design, Gdańsk05–09.06 DMY International Design Festival, Berlin05–14.07 Gdynia Design Days06–22.09 Wawa Design Festiwal, Warszawa

www.designalive.pl/awards

Page 105: Design Alive #6/2013

ZDJĘ

CIa:

RES

IDEn

t SP

aR F

loo

R lI

GHt

BlaC

k PR

oJE

ktu

JaM

IE M

ClEl

lan

, DZI

ĘkI u

PRZy

JMo

śCI R

ESID

Ent

ME DIO LAN

105

DO ZOBACZENIA

Page 106: Design Alive #6/2013

iSALONIs

tu dziennikarzy z całego świata: Brazylia, Chiny, Rosja, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Meksyk, Indie, Argentyna, Japonia i wresz-cie Polska. Jako pierwsza

i jedyna dziennikarka z naszego kraju zostałam zaproszona spośród ponad 6500 dziennikarzy akredytujących się co roku na iSaloni, by w pięć dni poznać sekrety kolejnej edycji tar-gów Salone Internazionale del Mobile i wejść w krwiobieg Mediolanu. Mia-sta, które w swoim DNA ma design.

Zaczęliśmy od międzynarodowej kon-ferencji prasowej na najwyższym piętrze wieżowca UniCredit. – Stąd doskonale widać, że iSaloni to komercyjny biegun tego miasta. Polityka, kultura i ekono-mia słuchają się tu wzajemnie – mówił Claudio Luti, szef Kartell i nowy prezes Cosmit, organizatora targów. Według niego iSaloni to silnik, który napędza włoska gospodarkę: – Kryzys, nie kryzys nasze fabryki pracują pełna parą, bo mamy nadzwyczajną kulturę i tradycje w tej dziedzinie oraz odwagę, by ryzyko-wać i wprowadzać innowacje – dodał.

To co ma zaskoczyć w tym roku odwiedzających to sekcja poświęcona wyposażeniu biur, a raczej sfery pra-cy. Swoją wizję przedstawił jej kurator, znany francuski architekt Jean Nouvel: – Nie chciałem wyznaczać kierunku ale podjąłem próbę zajrzenia w przyszłość, gdzie pracują multidyscyplinarne ze-społy specjalistów, zmienne i elastyczne. Gdzie coraz więcej pracujemy w domu, a czasem, gdzie dom wprowadzamy do biura. Udomawiamy pracę, która przenika w nasze życie. Czasem też pracę bierzemy ze sobą w miasto czy w podróż.

To wszystko ma wpływ na projektowanie przestrzeni i wyposażenia. Poszukujemy ciepła i bezpieczeństwa, intymności.

Gośćmi specjalnymi konferencji byli również światowego kalibru projektanci: Patricia Urquiola, Pierro Lissoni i Anto-nio Citteiro, których studia projektowe mieszczą się właśnie w Mediolanie i które mieliśmy również okazję odwiedzić.

Często pytają mnie, po co jechać do Mediolanu, skoro wszystko można znaleźć w internecie. Odpowiadam, że to samo, jakby porównywać miłość realną z tą w sieci. – Mediolan pod-czas kwietniowego tygodnia designu to zupełnie inne miasto: wielonarodo-we, to eksplozja kreatywności i jed-nocześnie doznanie pracy tak wielu osób – przekonywał Lissoni. Natomiast dla Urquioli iSaloni to prawdziwy Nowy Rok i czas odlicza kwietniową datą: – Przygotowania do tego świę-ta są okupione wielką pracą ale też radością, że zaczyna się kolejny rok.

Targi iSaloni odbędą się po raz 52. W zeszłym roku odwiedziło je 330 tysięcy gości. Jak co roku zobaczymy największych graczy rynku wyposaże-nia wnętrz: Vitra, Kartell, Magis, Flos, Cappellini… W sumie ponad 2,5 tysiąca wystawców. Prócz głównych targów zobaczymy: młodych zdolnych projek-tantów na SaloneSatellite, oswietlenie – Euroluce oraz biura na Salone Ufficio.

To, co dzieje się na terenie tar-gów to najważniejsze wydarzenie biznesowe w naszej branży, a to co skupia tłumy poza targami to nasze uzupełnienie. Bez tych tętniących życiem wydarzeń bylibyśmy niekom-pletni – zapewnia Claudio Luti.www.cosmit.it

tEkSt: Ewa tRZCIonka

106 mEdioLAn 2013nie chciałem wy-znaczać kierunku ale podjąłem próbę zajrzenia w przyszłość. Jean nouvel, architekt, kurator Salone ufficio

więcej zdjeć z konferen-cji prasowej w Mediola-nie na s. 116

Page 107: Design Alive #6/2013

technologom z labora-toriów kartell udało się

wyprodukować fotel projektu Joe Colombo

z tworzywa sztucznego dopiero teraz, choć

projekt pochodzi z lat 60. Zaprezentowany na ze-

szłorocznej edycji iSaloni zachwycał kunsztem

formowania i łączenia elementów

ZDJĘ

CIa:

DZI

ĘkI u

PRZE

JMo

śCI C

oSM

It

DESIGNAlIvE.Pl

Page 108: Design Alive #6/2013

FUORISALONE

Gdy w mediolańskiej strefie targowej setki wystawców robią interesy, centrum miasta zamienia się w światowe serce trendów.

W ub. roku w ramach mediolańskiego święta

designu pojawiła się nowa przestrzeń – MOST (od Museo della Scienza e della Tecnologia Leonardo da Vinci przy Via San Vittore) – urządzona przez znanego brytyjskiego dizajnera Toma Dixona. Projektanci prezentowali się tu pomiędzy wielkimi statkami i łodziami podwodny-mi, roboty pracowały w zetknięciu z wie-kowymi parowozami, a w rustykalnych wnętrzach przerobionych na restaurację

potrawy zamawiało się przez Facebooka. W tym roku Dixon powraca do tego niezwykłego muzeum. Pokaże nie tylko swoje premiery, ale nowości innych firm i projektantów. Wśród nich znaj-dzie się kolekcja Ming stworzona przez studio Neri&Hu z Szanghaju (Chiny) dla japońskiej marki Stellar Works. Meble i akcesoria Ming to połączenie tradycji rzemieślniczej z nowoczesnymi technologiami wytwarzania stanowiąc eklektyczną mieszankę azjatyckiej sztuki zdobniczej i funkcjonalności zachodniej. Na wystawie Stellar Works zobaczymy też najnowsze prace Space Cph, duńskiego studia, które zaprojektowało i wypo-sażyło wnętrza Nomy w Kopenhadze,

uważanej za najlepszą restaurację na świecie. Intrygująco zapowiada się też wystawa oświetlenia „Light Years From Home” nowozelandzkiej marki Resident, która w niezwykły sposób łączy ceramikę i metale szlachetne.

Będąc na największym w świecie świecie designu nie wolno oczywiście ominąć strefy Ventura Lambrate, gdzie od 2010 roku bije mediolańskie źródło trendów. W różnych przestrzeniach dzielnicy europejskie szkoły, organizacje i studia projektowe prezentują odważne koncepcje, zabawy z nowymi mate-riałami, niekonwencjonalne pomysły i manifestacje. To tu przychodzi się by poznać trendy na kolejne lata. W tym

tEkSt: woJCIECH tRZCIonkaZDJĘCIE: MaRk wHItFIElD

108 mEdioLAn 2013

Page 109: Design Alive #6/2013

roku po raz drugi w VL ze swoją wysta-wą „Must have” pokaże się Łódź Design Festival. Ekspozycję prezentującą dorobek Śląska w dziedzinie wzornictwa poka-że natomiast Śląski Klaster Designu.

W 2011 roku w czasie London De-sign Festival pojawiła się nowa strefa Designjunction. Od razu wzbudziła zachwyt. Bo najlepszy design pokaza-no we wspaniałych wnętrzach dawnej zajezdni tramwajowej. Rok później było jeszcze lepiej – doskonałe wzornictwo zlokalizowano w dawnej londyńskiej sortowni pocztowej. Teraz strefa Design-junction przenosi się do Włoch. W czasie mediolańskich wydarzeń pojawi się w niezwykłych wnętrzach dawnej hali

sportowej La Pelota przy Via Palermo, w samym sercu ekskluzywnej dzielnicy Brera, gdzie swoje showroomy mają naj-znamienitsze marki. Patronem medial-nym wyydarzenia „Edit” jest „Design Alive”. – Mediolan jest najważniejszym miejscem spotkań światowego projek-towania, a my chcemy być w samym centrum tych wydarzeń – mówi Debo-rah Spencer, dyrektor Designjunction.

W strefie Designjunction zobaczymy też polską wystawę „Designlink” organi-zowaną przez Fundację Creative Project z udziałem „Design Alive”.www.mostsalone.com, www.venturaprojects.comwww.thedesignjunction.co.uk

DESIGNAlIvE.Pl

Dawna sortownia listów w londynie, gdzie Designjunction zachwyciło świeżym spojrzeniem i mieszanką biznesowego podejścia z konceptualną odwagą. wiszące lampy Inner-most, lampa stojąca i lustro Gubi, sofa Hitch Mylius, na niej koc wallace & Sewell. Stolik po lewej De la Espada, na nim misa Plus stone. na podłodze dywan Helen yardley. żółte stołki artek, okrągłe stoliki od E15, fotel Fritz Hansen

Page 110: Design Alive #6/2013

9-14.04.2013DO ZOBACZENIA!

110 mEdioLAn 2013

MIn

G Co

llEC

tIo

n P

RoJE

ktu

nER

I & H

u, D

ZIĘk

I uPR

ZEJM

ośC

I CaM

Ron

PR

Page 111: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

deSiGNALiVE.pLISALONI NA żYWOrelacje z ubiegłorocznej edycji salone internazionale del mobile, zapowiedzi tego co w tym roku zobaczymy w mediolanie i relacje z targów.

STRES INSPIRUJE– nowości na targi w mediolanie zawsze przygotowujemy na ostatni moment. praca w stresie bywa inspirująca – opowiada nam Ferruccio laviani, dyrektor artystyczny Kartella.

KOSMOS W SERCU ALPmonte rosa Hut to jedno z najsłynniejszych alpejskich schronisk. od niedawna szwajcarska stacja ma nowe futurystyczne kształty.

FUTRO PRZETRWANIAw tych ubraniach apokalipsa nie będzie taka straszna. w przetrwaniu najgorszego ma pomóc kolekcja wymyślona przez minki chang.

Śledź nas na facebooku i twiterze

Page 112: Design Alive #6/2013

112 dziAł

DESIGNAlIvE.Pl

112

kALEndARium mARzEC–CzERwiEC 2013MARZECArena design5–8.03.poznań www.arenadesign.pl

Impreza odbędzie się po raz 5. Od początku Arena Design stawia na wzornictwo, wyjątkowych gości oraz biznes. Na imprezie prezentują się głównie wystawcy z Polski, sprzyja temu profil imprezy. Jej nieodłączną częścią jest konkurs Top Design Award, swoje miejsce odnajdują też młodzi projektanci. W sumie Arena Design jest podzie-lona na 5 stref, obok Top Design są to: Edukacja, Kreatywni, Innowacje oraz Forum.

international motor show and Accessories7–17.03.genewa (szwajcaria)www.salon-auto.ch

Motor Show to jedna z najstarszych imprez moto-ryzacyjnych na świecie, tegoroczna edycja będzie już 83. z kolei. Popularnością co roku cieszą się prezentacje samochodów koncepcyjnych, które obrazują kierunki rozwoju branży. Na każdej edycji jest prezentowanych ok. 100 nowych modeli pojazdów.

konferencja power to designers19.03.warszawawww.konferencje.pb.pl

Uczestnicy konferencji zmierzą się z szeroką tematyką: projektowania dla mediów w druku i internecie, identyfikacją wizualną, brandingiem, aplikacjami mobilnymi, wideo i animacjami, reklamą, modą i architekturą. Konferencja będzie podzielona na trzy bloki tematyczne: Paper, Screen i Street. Wezmą w niej udział prelegenci z różnych dziedzin, m.in. Mario Garcia i Javier Errea – jedni z najbardziej znanych projektantów gazet na świe-cie oraz David Eriksson – szef szwedzkiej agencji interaktywnej North Kingdom. Kuratorem i osobą prowadzącą jest Jacek Utko.

KWIECIEńmotor show4–7.04.poznańwww.motorshow.pl

Największe targi motoryzacyjne w Polsce. Goście wydarzenia będą mogli odwiedzać kilka salonów tematycznych: samochodowy, motocyklowy, caravaningowy oraz salon lotniczy air passion. Or-

ganizatorzy szacują, że w tym roku targi odwiedzi 75 tys. gości. Swoją obecność potwierdzaili m.in. Volkswagen, Audi, Porsche, Skoda oraz Toyota. Po raz pierwszy, ze względu na rekordowe zain-teresowanie, imprezę wydłużono o jeden dzień, od czwartku do niedzieli.

salone internazionale del mobile9–14.04.mediolan (włochy)www.cosmit.it

Najważniejsze na świecie targi meblowe. Wielkie marki w Mediolanie inaugurują najgorętsze nowo-ści. Co roku iSaloni odkrywa wschodzące talenty, tutaj pojawiają się nowe trendy wnętrzarskie. W tym roku targi obędą się po raz 52. Więcej na stronach 104–109.

MAJAbout design10–12.05.gdańskwww.mtgsa.pl

Gdańskie wydarzenie jest zorientowane na poszu-kiwanie i promowanie najnowszych trendów we wzornictwie i aranżacji wnętrz. W poprzedniej edycji imprezy uczestniczyło ponad 80 wystaw-ców, odwiedziło ją około 5 tys.gości. Na About De-sign prezentuje się oferty gotowych, różnorodnych rozwiązań aranżacyjnych, artykuły wyposażenia wnętrz, meble do domu i biura, oświetlenie, drzwi czy parkiety. Targi Designu i Aranżacji Wnętrz About Design odbędą się po raz trzeci.

Clerkenwell design week21–23.05.londyn (wielka Brytania)www.clerkenwelldesignweek.com

Z roku na rok CDW umacnia swoją pozycję wśród brytyjskich wydarzeń branżowych. Zlokalizowany w biurowej dzielnicy Londynu, pośród showro-omów wielu firm zajmujących się projektowaniem, architekturą czy trendami. Na trzy festiwalowe dni wszystkie biura czy studia otwierają swoje podwo-je. Wydarzeniem żyje cała dzielnica. W zeszłym roku odwiedziło ją ponad 30 tys. gości, zaprezento-wało się ok. 150 marek z całego świata.

international Contemporary furniture fair18–21.5nowy Jork (Usa)www.icff.com, www.designweeknyc.org

ICFF obchodzi w tym roku jubileusz – targi odbędą się po raz 25 a organizatorzy spodziewają się 500 wystawców z 30 krajów świata oraz ponad 26 tys.

gości związanych z branżą projektową. Targom będą towarzyszyć spotkania, konferencje oraz warsztaty. P0ojawią się także goście z Europy, wśród nich Polacy. Ponadto targom towarzyszą wydarzenia Design Week New York City.

CZERWIEC Belgrade design week2–9.06.Belgrad (serbia) www.belgradedesignweek.com

W stolicy Serbii od 8 lat odbywa się największe na Bałkanach wydarzenie poświęcone wzornictwu. Zaproszenie na Tydzień Designu przyjmują nie tylko projektanci z Serbii i krajów sąsiadujących, ale także twórcy z innych części świata.

dmy international design festival 5–9.06.Berlin www.dmy-berlin.com

Więcej na stronie 114.

design miami/Basel11–16.06.Bazylea (szwajcaria)www.designmiami.com

Wydarzenie co roku łączące dwa odległe kontynen-ty: Europę oraz Amerykę Północną. Impreza ma bowiem dwie odsłony: jedną w Miami (w grud-niu), a drugą w Bazylei (w czerwcu). Każdej edycji imprezy przyświeca hasło „The Global Forum for Design”. Na Design Miami/Basel prezentują się światowe galerie i muzea, a części wystawienniczej towarzyszą panele i dyskusje.

noc z dizajnem11–13.06wrocław www.domar.pl

„Noc z dizajnem” to wydarzenie otwierające akcję „Dizajn udomowiony”, prezentującą najnowsze, często premierowe, propozycje obecnych na terenie galerii marek, promującą polskie wzornictwo i projektantów oraz dającą okazję do bezpośred-niego spotkania przedstawicieli firm, projektantów i klientów. Co roku („Dizajn udomowiony” odbę-dzie się po raz 5.) „Nocy z dizajnem” towarzyszy konferencja, w której udział biorą przedstawiciele polskiej branży meblowej.

REKLAMA

Page 113: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

wydARzEniA 113

inspiracji szukaliśmy w przeszłości, w trochę sentymentalnym klimacie dziecięcych zabaw oraz złotym okre-sie polskiego wzornictwa przypada-jącym na lata 50. i 60. Nie zależało nam na stylizacji, sentymentalnym kostiumie, ale na odczuciu, które pojawia od pierwszego spojrzenia – mówi Mikołaj Wierszyłłowski, które-go studio zaprojektowało zestaw sof, foteli i leżanek Teddy Bear dla marki Noti. W styczniu kolekcja została no-

minowana wraz z 19 innymi produktami do finału piątej edycji konkursu Top Design. Charakterystyczne dla kolekcji jest to, że nie ma w niej gotowych mebli. Z trzech typów siedzisk i oparć, dwóch podłokietników oraz ucha można tworzyć indywidualne kompozycje.

W finale konkursu znalazła się też kolek-cja 4 You innej wielkopolskiej marki, Me-ble Vox. Najważniejszym zadaniem w tym projekcie stało się zbadanie i zrozumienie

Kolekcja sof, foteli i leżanek Teddy Bear producent: noti

Stół 4 You by Voxproducent: Meble vox

Ławka do stołu 4 You by Voxproducent: Meble vox

Krzesła 4 You by Voxproducent: Meble vox

Zlewozmywak granitowy rapsodiaproducent: Deante

Umywalka astridproducent: Marmite

Umywalka lottaproducent: Marmite

Słuchawka prysznicowa Power & Soul Cosmopolitanproducent: Grohe

System stołów i stolików H2producent: Balma

Fotele Sorrisoproducent: PRoFIm

City alphabetproducent: astromal

Betonowy element ażurowy Stream lineproducent: libet

Kolekcja foteli i sof Hoverproducent: PRoFIm

Oświetlenie You – Turn onproducent: Delta light

Oświetlenie Tweeterproducent: Delta light

Odkurzacz VC6000producent: Zelmer

Papier dekoracyjny Portland Oakproducent: Impress Decor Polska

Fotel Bufadystrybutor: landor Polska

Stół raptordystrybutor: landor Polska

Wysokie drzwi z lustremproducent: Support

potrzeb nowego społeczeństwa i umiejętne ich zastosowanie. W efekcie działań na-ukowców, badaczy i projektantów (Joanna Leciejewska i Piotr Kuchciński) powstały meble, które rozwiązują problemy funkcjo-nalne w organizowaniu przestrzeni, dając możliwości jej niemal niczym nieograni-czonego aranżowania.

Jury piątej edycji Top Design Award pod przewodnictwem projektanta Janusza Ka-niewskiego wybrało do finału 20 produk-tów. Pokazano je na pokonkursowej wysta-wie w ramach Arena Design ( 5-8 marca) pod patronatem „Design Alive” na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Wspólnym i wielokrotnie akcentowanym stanowiskiem jury było podkreślenie jak ważny jest dobry projekt w każdej gałęzi przemysłu.

Kto wygrał konkurs? Sprawdź na www.arenadesign.pl lub www.designalive.pl

ListA nominowAnyCh pRoduktÓw:top

dEsign2013

Page 114: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

gACA ABout dEsign

114 wydARzEniA

w wakacje dobrego wzornictwa najlepiej po-szukać w Gdyni. organizatorzy festiwalu tym razem chcą zainteresować gości problematy-ką przenikania kulturowego, geograficznego czy czasowego.

Gdynia Design Days odbędą się po raz szó-sty od 5 do 14 lipca pod patronatem „Design alive”. temat główny tegorocznego wyda-rzenia brzmi „na styku”. kryje się za nim mnóstwo wystaw, warsztatów twórczych oraz wiele wydarzeń towarzyszących. Główną wystawę, w której weźmie udział sześć grup projektowych, przygotowują agata kulik-

-Pomorska wraz z Pawłem Pomorskim z ce-nionej także poza granicami Polski formacji Malafor (nagrodzonej w zeszłym roku m.in. Red Dotem). Paweł Pomorski w tym roku jest partnerem merytorycznym festiwalu. a na wystawie zostaną zaprezentowane prace nawiązujące do pojęcia bałtyckości, zarów-no w geograficznym, jak i czysto ideowym a nawet materiałowym charakterze. Hory-zont wyznaczają tu jednak przede wszystkim kategorie topograficzne: Gdynia, kaszuby, Pomorze, obszar nadbałtycki. Zaplanowa-no ekspozycje „współczesne improwizacje”,

„Design Innowacyjny” oraz warsztaty „twory z morza”, „Projekt Market”, czyli coś więcej niż tylko targowisko designu a także Business Cooperation Event, na który „Design alive” i organizatorzy GDD zapraszają środowisko projektowe z zagranicy. Sercem festiwalu co roku jest terminal Designu, który w tym roku będzie zlokalizowany na Placu Grunwaldzkim. www.gdyniadesigndays.eu

Po raz trzeci Gdańsk zaprasza na targi Desi-gnu i aranżacji wnętrz about Design. Głów-nym gościem wydarzenia będzie aleksandra Gaca, polska projektantka na stałe mieszka-jąca w Holandii.

Jednym z głównych tematów tegorocznej edycji wydarzenia jest kuchnia. kolejnym waż-nym tematem stanie się moda dla najmłod-szych, zarówno z showroomem jak i warsz-tatami edukacyjnymi. Podobnie jak w latach ubiegłych about Design zaprosiło polskiego projektanta, odnoszącego sukcesy za granicą. Gościem specjalnym będzie aleksandra Gaca, pracująca m.in. dla marki Casalis. Dizajnerka na stałe mieszka w Holandii, od lat zajmuje się tekstyliami. Jej ostatnie projekty, m.in. tkanin akustycznych, są znakomicie przyjmowane nie tylko na festiwalach designu. w zeszłym roku Gaca otrzymała nagrodę przyznawaną przez Dutch Design week, docenił ją także magazyn „Design alive”, przyznając jej wyróż-nienie w kategorii kreator podczas pierwszej edycji Design alive awards.

targi about Design (10–12. maja patronat „Design alive”) po raz pierwszy odbędą się w przestrzeni Centrum wystawienniczo-kon-ferencyjnego amberexpo.www.aboutdesign.com.pl

Przed nami 11. edycja międzynarodowego festiwalu DMy w Berlinie. w tym roku impreza będzie mieć szczególne znaczenie dla Polski, ponieważ nasz kraj jest oficjalnym gościem wydarzenia, na którym zaprezentuje wszystko to, czym może się pochwalić w dziedzinie designu. „Design alive” jest patronem me-dialnym wystawy „Polish Design Focus”.

DMy odbędzie się od 5 do 9 czerwca na te-renie dawnego lotniska tempelhof. w sumie na 14 tys. metrów kwadratowych przez cztery dni zaprezentuje się międzynarodowe środo-wisko projektowe. Polscy projektanci, szkoły wyższe i przedsiębiorstwa pokażą nowator-skie pomysły, prototypy oraz rozwój i procesy produkcji. to kolejna odsłona krajowych pre-zentacji w Berlinie, zainaugurowanych w 2009 roku. organizatorzy festiwalu zapraszając Polaków w symboliczny sposób doceniają zmiany zachodzące nad wisłą na przestrze-ni ostatnich lat. Zwracają uwagę nie tylko na znaczące zmiany w strukturze gospo-darki, ale również rolę rzemiosła, umiejętne wykorzystywanie wiedzy oraz chęć wielu środowisk do współdziałania na rzecz wzro-stu konkurencyjności polskich produktów i usług, m.in. poprzez wykorzystanie designu w przedsiębiorstwach i przestrzeni publicznej. DMy podkreśla także znaczenie lokalnych więzi – Polska jest modelowym przykładem funkcjonowania regionalnych centrów desi-gnu. nad „polską obecnością” czuwają Marek Cecuła, agnieszka Jacobson-Cielecka, Czesła-wa Frejlich oraz Michał Stefanowski.www.dmy-berlin.com

poLski BERLin

LAtEm gdyniA

REKLAMA

Page 115: Design Alive #6/2013

dziAł 115

DESIGNAlIvE.Pl

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

Page 116: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

116 koktAJL

ISALONI INTERNATIONAL PRESS CONFERENCE, 6-10.02, MEDIOLANPięć dni, 100 dziennikarzy i podróż do źródeł designu na specjalne zaproszenie organizatorów Cosmit. „Design Alive” jako jedyne pismo z Polski znalazło się wśród najbardziej opiniotwórczych mediów świata. Na dwa miesiące przed Salone Internazionale del Mobile zajrzeliśmy do biur projektowych Patricii Urquioli, Michele De Lucchi, Antonio Citterio i Piero Lissoniego. Zdradzimy: szykuje się niezła edycja iSalone

Premiera kalendarza YeS, 26.11., Warszawa Mateusz Madelski (dyr. ds. rozwoju) i Ania kuczyńska (projektantka)

konferencja „niewidzialny design”, School of Form, 17.01., Poznań. ewa trzcionka i Piotr Voelkel, właściciel szkoły

Prezentacja Audi A3 Sportback, 24-25.02, krynicaW wyścigu po śniegu nasza reprezentacja zdobyła czwarte miejsce!

rada dyrektorów cosmit

Wizyta w studio Pierro Lissoniego

claudio Luti prezes kartell i cosmit

Anna Marie Mainfjos redaktor naczelna „Visi” z rPA i nasza szefowa

targi Maison & objet 18.01., Phillippe Brocart dyrektor targów pod-czas spotkania z dziennikarzami

Page 117: Design Alive #6/2013

dziAł 117

DESIGNAlIvE.Pl

REdAkCJA dEsignALiVE®ul. Głęboka 34/4, 43-400 [email protected]./fax: +48 33 858 12 64

redaktor naczelna: Ewa trzcionkadyrektor artystyczny: Bartłomiej witkowskidyrektor wydawniczy: wojciech trzcionkadyrektor marketingu i reklamy: Iwona GachInternational sale: Mirosław kraczkowskiZespół redakcyjny: Marcin Mońka, Daria linert, angelika ogrocka, anna Borecka, Eliza Ziemińska, Jarda Ruszczyc, anna Dębska, anna Skalska-Bogucka, Łukasz Potocki, Michał MazurFelietoniści: agnieszka Jacobson-Cielecka, krystyna Łuczak-Surówka, Janusz kaniewskiWspółpracownicy: anna Dudzińska Radio katowice, agnieszka Szóstek, krystyna Łuczak-Surówka, Dariusz Stańczuk RMF Classic, Paweł Rosner, Mariusz Gruszka, Jan lutyk. korekta: angelika ogrockaSkład i łamanie: ultrabrandLogo i layout: Bartłomiej witkowskidruk: Drukarnia Beltrani / krakównakład: 14 tys. egz.

REkLAmA:[email protected]./fax: +48 33 858 12 64tel. kom.: +48 602 157 857

pREnumERAtA:[email protected]. kom.: +48 602 57 16 37

www.dEsignALiVE.pLredaktor prowadzący: Marcin Mońka

wydAwCA: Presso sp. z o.o.ul. Głęboka 34/4, 43-400 CieszynnIP 548 260 62 28kRS 0000344364 nr konta 59116022020000000153175837tel./fax: +48 33 858 12 64e-mail: [email protected]

nA okłAdCEakcesoria any rajcevic

– specyficzna biżuteria eksploruje temat mutacji i ewolucji, skrzyżowania ciała ludzkiego i zwierzęcia.Zdjęcie: dzięki uprzejmości Any Rajcevic

Copyright © 2012, Presso sp. z o.o. kopiowanie całości lub części bez pisemnej zgody zabronione.

Redakcja „Design alive” nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo reda-gowania nadesłanych tekstów i nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam. wydawca ma prawo odmówić zamieszczenia ogłoszenia lub reklamy, jeżeli ich treść lub forma są sprzeczne z charakterem i regulaminem pisma oraz portalu.

pREnumERuJdeSiGNALiVE*www.designalive.pl/magazyn/prenumerata

*roczna prenumerata 70 złroczna prenumerata studencka 60 złdwuletnia prenumerata 130 złdwuletnia prenumerata studencka 110 zł

Page 118: Design Alive #6/2013

DESIGNAlIvE.Pl

118

„LIGHT SHOW” w Hayward Gallery w londynie to pierwsza w Europie wystawa prezentująca wybitnych artystów i stworzo-ne przez nich efekty świetlne od lat 60. po czasy współczesne. Jak napisał jeden z krytyków,

„ten olśniewający pokaz świateł zabiera zwie-dzających na księżyc”. każda z ponad 20 prac prezentuje inny aspekt światła: jego kolor, intensywność, zjawiska percepcyjne, czy czas trwania. na zdjęciu: Carlos Cruz-Diez's Chro-mosaturation (2008). wystawa trwa do 28 kwietnia.ZdjęciE: LindA nyLind

SPEŁNIANIE.SPEŁNIENIE.Niech się rozkochają, upoją słodyczą, Niech cierpią i się karcą gorycząNiech emocja serca rozdymajak żar na Centauri Proxima

Page 119: Design Alive #6/2013

Mamy ponad 2 tysiące pomysłów na Wielkanoc. Czasem wystarczy drobiazg, by stworzyć we wnętrzu świąteczny nastrój. Odwiedź www.CzerwonaMaszyna.pl

Przedmiot z jajami

W kieliszkach na jajka Authentics Eiko możesz gotować jajka, studzić je i podawać na stół.

4 sztuki – 59 zł

Page 120: Design Alive #6/2013

120 dziAł

DESIGNAlIvE.Pl

LAMY 2000 Nowa odsłona kultowego pióra z 1966 r. zaprojektowanego przez Gerda A. Mullera. R´cznie szczotkowana stal szlachetna, 14k złota stalówka pokryta platynà.

www.lamy.com www.paperbutik.com

NowoÊç: LAMY 2000 ze stali szlachetnejKlasyka i nowoczesnoÊç

Autoryzowane salony sprzeda˝y:

KATOWICE: Kaligraf C.H. Silesia tel. 32 605 03 66,

KRAKÓW: Kaligraf Galeria Kazimierz tel. 12 433 02 07,

L¢DZINY: FerDex ul. L´dziƒska 175 tel. 691 884 446, PIŁA: Pentap ul. Rogoziƒska 11c tel. 67 210 49 20,

POZNA¡: IQ C.H. King Cross Marcelin tel. 61 886 03 74,

WARSZAWA: Autograf C.H. Klif tel. 22 531 45 65, Bazarnik ul. Nowy Âwiat 66 oraz Galeria LIM w hotelu Mariott tel. 22 826 43 34,

Kaligraf Galeria Mokotów tel. 22 541 33 46, Tompi C.H. Panorama, Wariackie Papiery Galeria Mokotów tel. 604 617 230,

WROCŁAW: Stalówka ul. Szewska 44-46 lok. 1A tel. 71 396 37 90, Pegaz ul. Powstaƒców Âl´skich 122 tel. 71 790 56 49.

Wybrane salony EMPIK w całej Polsce.

Dołącz do nas na