Upload
gazeta-na-chmielnej
View
225
Download
0
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Gazeta na Chmielnej / 11
Citation preview
UśmiechniętaWarszawaJuż po raz kolejny Gazeta Wyborcza, Gazeta.pl Warszawa,
Entropiasłowa.pl oraz Kino Atlantic zaprosili warszawiaków do
wspólnej zabawy pt.
Mieszkańcy Warszawy wysyłają radosne zdjęcia osób, zwierząt
i otaczających przedmiotów, które w oryginalny sposób pokazują
dobre emocje kryjące się w naszej stolicy. Spośród zdjęć zgłoszonych
do konkursu profesjonalne jury wybierze najlepsze, a nagrodzone
i wyróżnione zdjęcia zostaną opublikowane w ramach
multimedialnego pokazu na ekranach i plazmach warszawskiego Kina
Atlantic oraz wyeksponowane na specjalnej tygodniowej wystawie
w foyer kina.
szczegóły .
O różnych obliczach ulicy Chmielnej w Polsce — reportaż Alicji Kabaty
czytaj na str.
Szlakiem wódki i zakąski za Marcinem Wojtasikiem.
czytaj na str.
Warszawa się uśmiecha.
na str 3
7
5
Chmielną przez Polskę
Meta seta galareta – gdzie na rozgrzewającą lufkę?
EGZEMPLARZ
BEZPŁATNY
www.cmp.med.pl www.minuta8.plwww.dtbj.pl
NUMER (11) WARSZAWA, NAKŁAD: STRON11/2011 LISTOPAD 2011 5000 EGZ. 8
www.czymogepomoc.pl
SponsorProjektu
Chmielna
SponsorProjektu
Chmielna
SponsorProjektu
Chmielna
STRONA 1
Wolność wróbla
Marzenie o tym, by zamienić się choć na chwilę w ptaka towarzyszy ludzkości od wieków. Nie
wyeliminowała go nawet klęska Ikara. Człowiek, w swojej bezkresnej tęsknocie za wolnością stworzył
balon, spadochron, aż wreszcie samolot. Choć nie stał się może przez to kręgowcem skrzydlatym to dał
sobie szansę, by się do niego zbliżyć. By odbywać, jak ptaki dalekodystansowe, podniebne wędrówki.
I zerkać na nie, raz po raz, z różnych poziomów.
Przyznać jednak trzeba, że ptak ptakowi nierówny. Czując podziw dla orłów, szacunek dla sokołów, czy
zachwyt nad kolibrem, trudno sobie wyobrazić jakiś szczególny entuzjazm wobec pospolitego wróbla…
Myślałam o tym, siedząc u Grycana na Chmielnej i obserwując kilka zupełnie niepłochliwych wróbli, które
ćwierkały sobie na chodniku, nie bacząc na przechodniów. W pewnej chwili dostrzegłam, że przy stoliku
obok siedzi nobliwy Chińczyk, który zamiast pochłaniać stojące przed nim ciastko, z wielkim entuzjazmem
pochłaniał wzrokiem wróble. Śledził w napięciu każdy ich ruch. Uśmiechał się, a może nawet i wzruszał,
jakby te wróble co najmniej tańczyły Jezioro Łabędzie. Chciałam zapytać, czy nie jest przypadkiem
ornitologiem, bo myśl, że jest po prostu wielbicielem wróbli wydała mi się zbyt niedorzeczna, by się jej
uchwycić.
I wtedy nieoczekiwanie Chińczyk odwrócił się w moją stronę i staranną angielszczyzną powiedział:
— Wielkie to szczęście, że macie tu tę ulicę, po której mogą sobie chodzić te urodziwe wróble i niczego się
nie bać.
Trudno powiedzieć, co wydało mi się bardziej zaskakujące, podniosły ton zdania czy też jego treść.
— A pan szanowny, jest wróblowym pasjonatem? — zapytałam.
Starszy Pan zamyślił się. Jego wzrok powędrował gdzieś na odległą szerokość geograficzną, a może
i w inną epokę. Po dobrej chwili powrócił. Patrząc, a to na wróble, a to na sunących Chmielną ludzi
opowiedział mi o czasach Mao Zedonga. O tym, jak wódz wydał w połowie XX wieku zarządzenie
o zwalczaniu wróbli, ku wzmacnianiu kondycji mas, ochronie siły roboczej i podnoszeniu wydajności
produkcyjnych narodu chińskiego. Na skutek tej decyzji miliony Chińczyków na wsiach i w miastach
rozpoczęło eksterminację gatunku wróblowatego. Niszczono ich gniazda, strzelano do nich z proc, przede
wszystkim jednak dręczono je hałasem, uderzając w garnki, patelnie i inne naczynia oraz gwiżdżąc. Pod
wpływem straszliwego jazgotu w kilkanaście minut ogłuszone ptaki padały. Wiązano je i wywożono
w triumfalnym pochodzie na ciężarówkach. Zagłada wróbli odarła chińskie miasta z ich stałego żywego
elementu, natomiast pola uprawne na wsiach doprowadziła do ruiny, za sprawą rozplenienia się szarańczy,
niegdyś wyjadanej przez wróble. Efektem tego było powiększenie panującej wówczas w kraju klęski głodu,
która pochłonęła miliony ludzi.
— Dziś na ulicach Pekinu starsi panowie wyprowadzają czasem w klatkach swoje wróble na poranny
spacer — przeniósł się we współczesność mój rozmówca i kończąc swoją opowieść znów z nostalgią
popatrzył na drepczące koło nas ptaki, które wydziobywały jakieś rozsypane na chodniku okruchy.
Popatrzyłam tuż za nim. Po raz pierwszy w życiu zdałam sobie sprawę z tego, że zwykłe wróble
spacerujące po warszawskim deptaku mogą być dla kogokolwiek na świecie symbolem wytęsknionej
wolności.
Tropem podglądacza FELIETON ULI RYCIAK
Ula Ryciak
www.ularyciak.bloog.pl
Pisarka i scenarzystka. Autorka
dwóch powieści (Taniec ptaka,
2006, Clitoris erectus, 2004)
oraz wielu opowiadań i tekstów
podróżniczych, publikowanych
m.in. w Gazecie Wyborczej,
w licznych miesięcznikach
kulturalnych i portalach inter-
netowych. Realizuje kampanie
społeczne, tworzy akcje
interaktywne oraz instalacje
przestrzenne.
Urodziła się w Warszawie, ale
odczuwa przynależność do
różnych miejsc na ziemi.
G A Z E TA C H M I E L N E J I C A Ł E G O Ś R Ó D M I E Ś C I A
Nastrojowow kinie AtlanticDanuta Awolusi
Cykl „Otwarte na Kino Atlantic” zawsze przyciąga
znakomitych gości. Dlatego warto skorzystać z moż-
liwości spotkania się z tymi osobistościami podczas
wydarzeń kulturalnych na najwyższym poziomie,
szczególnie, że mają one miejsce w centrum War-
szawy. Kino Atlantic to nie tylko projekcje filmów —
to także miejsce spotkań, dyskusji i uczty duchowej.
Tym razem 24 października Warszawiacy mogli
nacieszyć uszy, ponieważ gościem specjalnym była
znakomita polska wokalistka, Katarzyna Groniec.
Kinematograf wynalazł
Polak, pierwsze kina
zakładał Polak. Samuel
Goldwyn – Polak! Bracia
Warner? Oczywiście Polacy!
Pola Negri – przepiękna,
zdolna polska aktorka. I tak
można by wymieniać bez
końca…
Katarzyna Groniec realizuje się na scenie muzycz-
nej od wielu lat — zdobyła uznanie krytyki i uwielbie-
nie słuchaczy. Jej muzyka to mieszanka poezji śpie-
wanej, piosenki aktorskiej i ballady — to połączenie
wyróżnia ją na polskim rynku. Obecnie ukazała się
siódma już płyta artystki, zatytułowana "Pin-up
Princess”. Ten materiał to zapis przemyśleń kobiety,
która przekroczyła 35. rok życia. Jak mówi sama
piosenkarka:
Katarzyna Groniec bezwzględnie uwiodła słuchaczy
swoim urokiem. Spotkanie z gwiazdą poprowadziła
Katarzyna Grzymała, znana publiczności z TVN Style.
Oczywiście wydarzeniu towarzyszył również
film — tym razem był to
To opowieść o senegalskim piosenkarzu, który
stał się muzyczną twarzą całej Afryki. Youssou
wychował się w rodzinie, w której muzyka była
przekazywana z pokolenia na pokolenie. Śpiewano o
rzeczach ważnych.
— mówi artysta i nie można od-
mówić racji jego misji. Film dokumentuje niezwykłe
zjawisko — poruszenie społeczeństwa płytą zatytu-
łowaną „Egipt”, która miała być muzyką muzuł-
manów, a okazała się dla nich naruszeniem tabu. To
kolejne spotkanie z kulturowością i społecznymi
tematami w kinie Atlantic.
Natomiast 14 listopada odbyło się spotkanie
z autorem znakomitej książki o przewrotnym tytule
„Pollywood”, Andrzejem Krakowskim. Rzeczywiście,
jakby nie spojrzeć na historię światowego kina — wszę-
dzie Polacy! Kinematograf wynalazł Polak. Pierwsze
kina zakładał Polak! Samuel Goldwyn — Polak! Bracia
Warner? — Polacy! Pola Negri — przepiękna, zdolna
polska aktorka. I tak można by wymieniać bez końca.
Nareszcie ktoś napisał o tym książkę, a konkretnie —
autor, reżyser i wykładowca od ponad 40 lat pracujący
w USA, czyli właśnie Andrzej Krakowski.
Wszystkich zapraszamy 12 grudnia na spotkanie
z Andrzejem Makowieckim, autorem książki zatytuło-
wanej „Jazz urbanator. Awantury muzyka jazzowe-
go”. Gościem specjalnym będzie sam Michał Urbaniak
— saksofonista, skrzypek jazzowy, kompozytor
i aranżer.
Po albumach "Przypadki" i "Listach Julii"
bardziej ascetycznych aranżacyjnie, miałam ochotę na rytm,
puls i prostotę melodii. Do współpracy zaprosiłam Wojciecha
Waglewskiego, który napisał dla mnie sześć piosenek. Na
płycie gościnnie zaśpiewa też Kapela ze Wsi Warszawa.
Youssou N’Dour — Miłość do
muzyki.
Chcę przypominać ludziom o tym, jak
wiele mogą osiągnąćWszelkie informacje i szczegóły znajdą Państwo na
stronie www.kinoatlantic.pl
Trzy osoby, które jako pierwsze rozwiążą zadanie
konkursowe otrzymają Karty Kinomaniaka kina Atlantic.
Zadanie konkursowe brzmi:
Odpowiedzi przesyłajcie na adres e-mail:
Rozwiń skrót OKA, który jest nazwą cyklu
w kinie Atlantic.
Makieta i skład: www.minuta8.pl2 STRONA
Tanio. Taniej. Ostrożnie!Każdy lubi kupować taniej. Niestety wiemy to nie tylko my, ale też właściciele
sklepów i specjaliści od reklamy. Dlatego wszędzie gdzie spojrzymy, kuszą nas
promocje, obniżki cen, korzystne raty lub inne powody, dla których powinniśmy
KUPOWAĆ. W okresie przedświątecznym jest to bardziej widoczne, dlatego
bardziej powinniśmy uważać. Na co? Paradoksalnie właśnie na samych siebie i de-
cyzje zakupowe, które będziemy podejmować w najbliższym czasie. Wielokrotnie
to co proponują nam sklepy po obniżce, nie różni się od tego, co możemy kupić
u konkurencji. Nawet jeżeli widzimy przekreśloną cenę pierwotną, która wielo-
krotnie przewyższa obecną, może się okazać, że na tej „super promocji” zdrowo
przepłacimy. Jak zatem kupować? Gdzie szukać rozsądnych cen? Co zrobić, żeby
nie dać się naciągnąć na sklepowe sztuczki? To wszystko znajdziecie w artykule
„Zakupowe sztuczki”. To arsenał wiedzy, który przyda się podczas bitwy o świą-
teczne prezenty i uchroni przed dziurą postrzałową w portfelu.
Tymon
NUMER 11 / LISTOPAD 2011
Katarzyna Groniecw kinie Atlantic
fot.
zar
ch.w
ww
.ent
ropi
asło
wa.
pl
UWAGA! KONKURS
3STRONA
ZDROWIE:
Pierwsza pomocchorobowa
Uśmiechnij się,Warszawo!
Uwaga przeziębienie!Dopadły cię pierwsze symptomychoroby?
Tabletka czosnkowa
Snu jak na lekarstwo
Na szczęście żeby wyleczyć katar, kaszel czy kiepskie
samopoczucie nie musisz wydawać fury pieniędzy na
leki czy antybiotyki. Tym razem zamiast do apteki udaj
się do sklepu spożywczego. Dostępne tam naturalne
składniki typu miód, czosnek, mleko czy cytryna
z pewnością wystarczą byś szybko odzyskał zdrowie.
Oczywiście pod warunkiem, że infekcja, która cię
dopadła to zwykłe przeziębienie, a nie zaawansowana
grypa.
Objawy, które mogą towarzyszyć przeziębieniu to
katar, kichanie, kaszel, ból głowy, stan podgorączkowy
oraz uczucie ciężkości i osłabienia. Jeśli zaobserwujesz
u siebie któryś z wymienionych symptomów połknij
samodzielnie przyrządzoną „tabletkę” czosnkową.
Owa tabletka to nic innego jak ząbek świeżego
obranego ze skórki czosnku. Należy popić go szklanką
letniej wody. Jeśli kupiliśmy czosnek o dużych ząb-
kach, przekrójmy naszą porcję na pół. W przeciwnym
razie możemy się zakrztusić albo udławić. Warto
jednak wiedzieć, że najlepszym lekarstwem na każdą
infekcję jest sen. Podczas drzemki organizm regeneruje
się dwa razy szybciej niż na jawie. Zatem śpij, kiedy
tylko możesz. Nieważne czy masz na to ochotę czy też
nie. Jeśli przeszkadza ci światło dzienne, zasłoń żaluz-
je, rolety albo zasłony i postaraj się zdrzemnąć.
Cierpisz na bezsenność? Przed położeniem się spać
wypij kubek świeżo zaparzonej melisy albo gorącego
mleka z dodatkiem miodu. Po takim koktajlu powieki
staną się ciężkie, a organizm zapadnie w drzemkę.
Najlepiej, by po wzbudzeniu ze snu znów sięgnąć po
ząbek czosnku. Dodatkowo możesz zażyć również
wzmacniającą odporność witaminę C. Nie musisz iść
po nią do apteki, gdyż jej pokłady znajdziesz w świe-
żych owocach i warzywach, np. natce pietruszki,
grejpfrucie, papryce czy kapuście. Jeśli masz w domu
cytrynę, wystarczy, że z połówki cytrusa wyciśniesz
sok, a następnie dodasz do szklanki z wodą i miodem.
Jeżeli posiadasz olejek eukaliptusowy albo rozma-
rynowy możesz też wykonać domową aromaterapię.
Wystarczy pół łyżeczki tego specyfiku (dodane do
garnka pełnego wrzącej wody) aby oczyścić powietrze,
którym oddychasz z zarazków i bakterii. Jeśli borykasz
się z uporczywym katarem idealnym rozwiązaniem
będzie inhalacja.
Konkurs jest organizowany po raz kolejny,
a ubiegłoroczna edycja przeszła najśmielsze oczeki-
wania organizatorów. W tym roku warszawiacy rów-
nież mogli wysyłać zdjęcia uśmiechniętych ludzi,
zwierząt, a nawet… przedmiotów. Zgłoszone dzieła
można obejrzeć w fotogalerii portalu gazeta.pl.
Uczestnicy konkursu dodawali swoje zdjęcia do
galerii zdjęć w terminie od 17 października do 6 lis-
topada za pomocą specjalnej „wrzutki”, która znajduje
się na stronie:
Nadesłane prace oceni specjalne jury, w skład którego
wejdzie między innymi: Wojtek Wieteska, Tomek Siko-
ra, Agata Kulesza i Agata Passent. Komisja wybierze
trzy najlepsze zdjęcia, a ich autorzy otrzymają lustrzan-
ki cyfrowe. Aby nagrodzić jak najwięcej uśmiechów,
jury przyzna dodatkowo 15 wyróżnień, które otrzy-
mają gadżety. Lista zwycięzców będzie opublikowana
12 listopada.
To jeszcze nie koniec zaszczytów — zdjęcia nagro-
dzone i wyróżnione zostaną zaprezentowane 21 listo-
pada w ramach multimedialnego pokazu na ekranach
i plazmach warszawskiego kina Atlantic oraz wyeks-
ponowane na specjalnej tygodniowej wystawie we
foyer kina. Ale apel tego konkursu jest nadal aktualny,
a więc powtórzmy naszą prośbę — Warszawo,
uśmiechnij się!!!
Jeśli jednak wszystkie domowe sposoby leczenia nie
przyniosą oczekiwanych rezultatów, zapraszamy do
Centrum Medycznego CMP. Nasi specjaliści pomogą
zwalczyć problem i podpowiedzą, jak sobie radzić
z problemami przeziębienia i infekcji.
Centrum Medyczne CMP
ul. Chmielna 14, nr infolinii 801 412 414
www.cmp.med.pl
Danuta Awolusi
W październiku ruszyła druga edycja konkursu foto-
graficznego zatytułowanego „Warszawa się uśmie-
cha”. Wydarzenie jest organizowane pod patronatem
Gazety Wyborczej, Gazeta.pl Warszawa, kina Atlan-
tic oraz portalu entropiaslowa.pl, a jego pomysło-
dawcą jest Artur Wolski. Już 21 listopada w kinie
Atlantic będzie można obejrzeć nagrodzone i wyróż
nione zdjęcia.
www.warszawa.gazeta.pl/warszawasieusmiecha.
www.czymogepomoc.pl
ciesz się zdrowiem całej rodzinywykorzystując domowe metody leczenia
fot.z archiwum
organizatora
ZakupowesztuczkiTymoteusz Strzelecki
Zakupy to jedna z tych czynności, które mogą sprawić
wiele radości, ale też przyprawić o zawrót głowy
i kaca moralnego. Bo choć wszystko wydaje się pod-
czas nich takie proste i przejrzyste, to jednak potrafi
zaskoczyć. Nie zawsze pozytywnie. Jak uchronić się
przed sztuczkami, stosowanymi przez sprzedawców
i zaoszczędzić późniejszego rozczarowania? Poniżej
kilka wskazówek.
Istnieje wiele technik robienia zakupów. Jedni
robią listę, inni wyliczają ile mogą wydać pieniędzy. Są
też tacy, którzy idą na żywioł i nie mają zamiaru tracić
czasu na tworzenie jakiejkolwiek strategii. Ilu ludzi
tyle pomysłów na skuteczne zakupy. Dlatego najlepiej
pominąć kwestię przygotowania i przejść na pierwszą
linię frontu czyli do samego kupowania.
Niezależnie od tego czy kupujemy coś w sklepie czy też
w Internecie, zasada jest ta sama — Nie daj się zma-
nipulować i zachowaj spokój. Twoją uwagę przyciągać
będą zapewne duże czerwone napisy o promocjach,
przecenach i ostatnich sztukach. Przekreślone ceny
pierwotne sugerować będą, że wartość produktu jest
o wiele wyższa niż okazyjna cena, którą widzisz przed
sobą. A na domiar wszystkiego, zmęczenie szukaniem
wśród tysięcy podobnych produktów podpowiadać
będzie — bierz to co widzisz i zapomnij już o tych
zakupach! Zanim jednak poddasz się i postanowisz
kupić, sprawdź kilka rzeczy. W sklepach niektóre
produkty eksponowane są w takich miejscach, żebyś
w pierwszej kolejności miał dostęp właśnie do nich. Są
to te najbardziej widoczne promocje i stoiska w sklepie
lub największe reklamy na głównych stronach inter-
netowych. Pamiętaj jednak, że są tam nie ze względu
na swoją okazyjność i unikalność, ale dlatego, że ich
producent za to zapłacił. W mniej eksponowanym
miejscu możesz często znaleźć to samo w niższej cenie.
Kolejna ważna rzecz to miejsce zakupu. Najłatwiej
zrobić zakupy w dużych centrach handlowych. Dobry
dojazd, wiele sklepów w jednym miejscu i dobra
atmosfera do wydawania pieniędzy. Pamiętaj jednak,
że w cenie produktu płacisz też za ogromny czynsz,
jaki właściciel płaci za możliwość posiadania swojego
lokalu w takim miejscu. Sprawdź ceny w małych
sklepach, pasażach lub w sklepach internetowych
(które coraz częściej mają swoje punkty sprzedaży
również w lokalach).
Skończyły się czasy, kiedy ciężko jest znaleźć produkty
na sklepowych półkach. Teraz jest ich tam pod
dostatkiem. Czasami aż za dużo, żeby podjąć szybką
i trafną decyzję. Dlatego zanim coś kupimy, zastanów-
my się czy obok nie ma tego samego, tylko w niższej
cenie. Zauważcie, że najdroższe produkty są przeważ-
nie na półkach znajdujących się na wysokości wzroku.
Najtańsze z kolei na samym dole i na najwyższej półce.
To również sprytna sztuczka sklepów. W Internecie
z kolei ceny tych samych produktów mogą różnić się
od siebie w zależności od strony jaką odwiedzimy.
Dlatego przydatne mogą okazać się przeglądarki
produktów, które wyszukują nam określony produkt,
wskazując jego cenę w wielu różnych sklepach
internetowych. Wystarczy wpisać w Internecie frazę
„porównanie cen” i wybrać jedną z wielu dostępnych
stron tego typu. Dobrą alternatywą są również znane
portale aukcyjne (np. Allegro), gdzie możemy kupić
upatrzone produkty często po dużo niższych cenach
niż w centrum handlowym.
Coraz większym powodzeniem cieszą się ostatnio
również zakupy u hurtowników lub tzw. zakupy
grupowe. Wiadomo nie od dziś, że najtaniej jest
u producenta. Każdy kolejny pośrednik dolicza swoją
marżę, a cena końcowa w sklepie potrafi być dużo
wyższa. Dlatego warto poszukać hurtowni umożliwia-
jących zakup również pojedynczych sztuk lub wyt-
wórców prowadzących sprzedaż także własnym
sumptem. Opłacalne może okazać się skorzystanie
z portalu oferującego możliwość zakupu produktu
w ramach zakupów grupowych. Stron tego typu jest
obecnie bardzo dużo i oferują produkty w cenach
obniżonych nawet o 90 procent (przykładowa strona
porównująca tego typu oferty: GoDealla.pl). Jednak
również przy takich zakupach powinniśmy zachować
ostrożność. Czasami ceny pierwotne są znacząco
zawyżone, żeby dać wrażenie ogromnej okazji. Zawsze
warto porównać taką ofertę z rzeczywistą ceną
produktu lub usługi.
Wielka obniżka
Masz wybór
Grupowe szaleństwo
Zauważcie, że najdroższe
produkty są przeważnie na
półkach znajdujących się na
wysokości wzroku.
Najtańsze z kolei na samym
dole i na najwyższej półce.
Czasami ceny pierwotne są
znacząco zawyżone, żeby
dać wrażenie ogromnej
okazji.
W ramach projektu Fotomiastikon
pasjonaci fotografii publikują zdjęcia Waszawy
w serwisie
Najlepsze z nich można obejrzeć w Galerii
Jabłkowskich w podwórzu przy Chmielnej 21.
www.fotomiastikon.pl
Meta, seta, galaretaczyli szlakiem wódki i zakąski...
Pionierzy
Czar Peerelu
Przyszłość
Marcin Wojtasik
Przekąski Zakąski - Bistro a la Fourchette,
ul. Krakowskie Przedmieście, róg ul. Ossolińskich
(w budynku Hotelu Europejskiego)
Meta,
ul. Foksal 21
Między Wódką a Zakąską,
ul. Chmielna 15
Bary z wódką i zakąskami były stałym i bardzo
charakterystycznym elementem warszawskiej ulicy od
niepamiętnych lat aż po okres peerelowski. Po trans-
formacji ustrojowej rewolucyjnie zmienił się jednak
model picia Polaków. Wódka zdecydowanie ustąpiła
miejsca piwu, a miejscem spotkań stały się rożnego
rodzaju puby. Była to niewątpliwie zmiana na lepsze,
bo mimo rozbudowanej infrastruktury w Polsce nie
istniała kultura picia, a zabawa na poziomie, to było
ostatnie, z czym kojarzyła się wódka. Wielu patrzyło
wprawdzie z żalem jak kolejne tradycyjne bary z wód-
ką zamykają swe podwoje albo zmieniają profil, ale tak
naprawdę większość cieszyło chyba zniknięcie z ulic
tak charakterystycznych dla Peerelu panów idących
chwiejnym krokiem w Polskę, tudzież zalegających na
ławkach.
Moja prywatna opinia jest taka, że do wódki
trzeba dojrzeć nie tylko indywidualnie, do wódki
trzeba dojrzeć także kulturowo, cale społeczeństwo
musi dojrzeć do wódki. I mam wrażenie, że to się
właśnie w ostatnich latach wydarzyło.
Pierwszą jaskółką zmian był otwarty w wyjątkowo
prestiżowym miejscu Na Krakowskim Przedmieściu
legendarny bar autorskie dzieło
Adama Gesslera. Sukces tego pionierskiego przedsię-
wzięcia był oszałamiający. Tłumy nie mieściły się we
wnętrzu i spożycie wódki oraz wspaniałych klasycz-
nych zakąsek odbywało się na parapetach na zewnątrz,
a nawet na ławkach pobliskiego przystanku, dopóki
straż miejska i wynajęta przez bar ochrona nie położyła
kresu temu procederowi, ograniczając spożycie do
wnętrza. Szkoda tych czasów, ale z drugiej strony owo
wnętrze urządzone jest z idealnym wyczuciem tematu
i wspaniale zakąsza się w nim genialnym śledziem
w oleju lnianym, awanturką, przepysznymi nóżkami
w galarecie, eleganckim pasztetem czy kiełbaskami na
gorąco, obserwując w długim lustrze, jak legendarny
pan Roman i jego ekipa wykonują tytaniczną i syzy-
fową pracę zaspokojenia apetytów kłębiącego się za
ladą tłumu. Syzyfową, gdyż bar nie zamyka swoich
podwojów przez całą dobę.
Mimo tak wielkiego sukcesu długo trzeba było
czekać na naśladowców. Myślę że wódka jako twardy
alkohol budziła instynktowny lęk restauratorów
i wywoływała u nich wizję bijatyk, zdemolowanego
lokalu i nieprzytomnych opojów wywożonych na
Kolską. Z czasem jednak przykład Zakąsek, gdzie picie
wódki odbywało się w zaskakująco przyzwoity sposób
zachęcił następnych. Lokalik, o którym jeszcze nie-
dawno nie pisałbym z przyczyn osobistych to bar
bistro mieszczący się dokładnie na przeciwległym
w stosunku do Zakąsek rogu Hotelu Europejskiego.
Nie pisałbym, gdyż był tak mało znany, że można tam
było wieczorową porą znaleźć nawet miejsce siedzące,
podczas gdy w sąsiednich Zakąskach nie szło dopchać
się do baru. Teraz sporo osób odkryło tę alternatywę,
dlatego walor kameralności jest już bezpowrotnie utra-
cony. Miejsce ciągle jednak wygrywa trochę niższymi
cenami, choć klasa zakąsek i wnętrze nie umywają się
do lokalu vis a vis. Z czystym sumieniem polecić mogę
tutejszego śledzika i tatarka z ukraińską wódką
Nemiroff w kilku smakach.
Ale przecież jesteśmy na Trakcie Królewskim i takie
miejsca to tylko przystanki na trasie, gdyż w jednym
miejscu pić jest bardzo niewskazane…Przechadzka
związana ze zmianą lokalu stanowi bowiem strate-
giczną przerwę w spożyciu, a odrobina świeżego
powietrza ożywia umysł, zwłaszcza, jeśli jest to trochę
dłuższy spacerek, a taki nas czeka, gdyż następny lokal
znajduje się dopiero w okolicach Chmielnej, a kon-
kretnie na jej przedłużeniu, czyli ulicy Foksal. Uliczka
zarezerwowana dla lokali nastawionych na raczej
wysokobudżetową klientelę, niespodziewanie wzbo-
gaciła się jakieś dwa lata temu o bardzo demokra-
tyczny, a przy tym stylizowany w każdym szczególe
na Peerel lokal Natężenie gadżetów,
którymi ozdobiono lokal, związanych z Polską sprzed
1989 roku, u jednych budzi sentymenty i nostalgie, a
u innych mieszane uczucia obcowania z cokolwiek
nienaturalną cepelią. Tak jest jednak tylko przed
pierwszą kolejką. Potem te wszystkie stare płyty-
single, tabliczki z hasłami BHP, nieśmiertelne polskie
przeboje lat osiemdziesiątych sączące się z głośników,
okazują się nagle być idealnie na swoim miejscu.
Obsługa zaś jest pierwsza klasa. Pani bufetowa, pamię-
tająca jeszcze rządy Jaruzelskiego, zawsze uśmiech-
nięta, w przeciwieństwie do pracującej w amoku
obsługi Zakąsek, zagada i doradzi. Wódka jest ładnie
zamrożona i podawana w zamrożonych kieliszkach (to
zasadnicza różnica w stosunku do poprzednio opisa-
nych lokali, gdzie jest niestety ciepła... pewnie dlatego
w Secie jest ona o zeta droższa), a zakąski bardzo przyz-
woite. Do wyboru mamy m.in. śledzika w dwóch wer-
sjach: matjasa z cebulką i rolmopsa, tatarka, o którym
nie da się powiedzieć złego słowa czy flaczki, które
mogłyby może być trochę lepsze, ale dobrze, że jest coś
na ciepło. Mgliście pamiętam, że było nawet coś na
deser, szarlotka chyba. Dodajmy do tego prostą oran-
żadę w szklanych butelkach do popicia i na pewno ten
postój będzie dłuższy.
Ale nie ostatni, bo oto nieopodal, na samej ulicy
Chmielnej otworzył się nowy lokal z tej branży pod
nazwą Myślę, że twórcy
tego przedsięwzięcia mają ambicję stworzenia sieci, bo
podobny lokal wypatrzyłem przy Dworcu Wileńskim
(nie byłem w środku, ale z taką lokalizacją musi tam
bywać wesoło). Muszę przyznać, że lokal nie został
jeszcze przeze mnie rozpoznany walką, ale ze wstęp-
nych oględzin wynika, że wszystko jest jak trzeba.
Śledzik, tatar, nóżki w galarecie, flaczki, biała kiełbasa
są jak należy, wódka smaczna. Jedyne, co mnie
zasmuciło to duża ilość osób tkwiących najwidoczniej
mentalnie w latach dziewięćdziesiątych i sączących
piwo.
Widać zatem wyraźny trend na renesans trady-
cyjnego warszawskiego picia pod zakąskę. Wymie-
nione tu lokale to tylko największa klasyka gatunku. Są
też inne i na pewno będzie ich więcej, a przy tym nic nie
wskazuje, by doprowadzić to miało do spadku bez-
pieczeństwa publicznego i spokoju w okolicy. Są to
chyba wystarczające dowody na obronę stwierdzenia,
że Polacy, jako naród, a przynajmniej mieszkańcy
stolicy, dorośli do kulturalnej zabawy przy mocnym
alkoholu.
Przekąski Zakąski,
Meta Seta Luneta.
Między Wódką a Zakąską.
Makieta i skład: www.minuta8.pl4 5STRONA STRONAwww.czymogepomoc.pl
WARSZAWSKI FOTOBLOG
W poszukiwaniusmaku
RECENZJA KULINARNA
fot.
Mar
cin
Woj
tasi
k
NUMER 11 / LISTOPAD 2011
menulokalu Meta
NIELOTfot.
Rośnie nowe...
Makieta i skład: www.minuta8.pl6 STRONA
NUMER 11 / LISTOPAD 2011
Słowa kwiatówDanuta Awolusi
Nasz świat jest tak szumny, tak głupi, tak zabiegany.
Prawdziwym szyfrem jest to, co do siebie mówimy.
Trzeba krzyczeć, żeby się przebić, biec ku szczęściu,
bo jego osiągnięcie daje gwarancję równowagi.
Tylko kwiaty milczą, są ciche, coś znaczą — ale nie
umiemy czytać zawartych w nich wiadomości. Po
stronie kwiatów staje Victoria, bohaterka boleśnie
prawdziwej, nasyconej kolorami i zapachem ziół
książki zatytułowanej Sekretny język kwiatów. Ona jest jak kwiat, który wyrósł w cieniu. Ona
jest jak kwiat, który zamyka szczelnie płatki, drżąc
przed wiatrem, chłodem i nocą. Ona jest jak kwiat,
który został za wcześnie zerwany, jeszcze się nie
rozwinął, a drugiego życia nie dostanie.
Vanessa Diffenbaugh stworzyła oszałamiające
dzieło, które łączy w sobie dramat, symbolikę i powieść
obyczajową. Tematyka wydaje nam się znana — poz-
najemy dziecko, sierotę. Sieroty zazwyczaj nas poru-
szają, a ich los jest rozpaczliwy, ale Victoria ma inny
sposób na okazywanie swych uczuć — zgorzknienie,
bunt, nienawiść. Tak wychował ją cały świat, dając jej
szansę, tylko po to, by za chwilę ją odebrać… Dziew-
czynka znajduje matkę adopcyjną — kobietę, która
otacza ją miłością, zapewnia dom i podarowuje jej…
kwiaty. Uczy ją, że każdy z nich coś znaczy, tworząc
sekretny kod, znany tylko garstce ludzi. Lawenda —
nieufność. Oset — nienawiść. Oto wizytówka Victorii.
Ona zna tylko ten język, to są dla niej jedyne słowa
szczerych uczuć, jakie może wyrazić. Bohaterka znika
pośród roślin, kwiaty zastępują jej ludzi. Kiedy przy-
brana matka zawodzi, a dziewczynka musi powrócić
do domu dziecka, jej życie staje się pasmem cierpienia,
buntu wobec świata i samej siebie. Bohaterka obrasta
w kolce, bo kto jest atakowany przez życie, ten się
broni. Jest krnąbrna, dzika, pełna gniewu. Jest nieko-
chana, jak zgniłe, jesienne liście, które czekają już tylko,
aż przykryje je pierwszy śnieg.
Victoria to postać tragiczna, dorastająca w to-
ksycznym świecie, w którym wszystko jest nietrwałe,
płytkie i zdradliwe. Dziewczyna woli bezdomność —
fizyczną i umysłową, niż zaufanie wobec drugiego
człowieka. Odrzuca od siebie wszelkie przejawy
współczucia, śpi w parku, kradnie jedzenie, a jej
przyjaciółmi są tylko kwiaty. Walczy, by nie znaleźć
przypadkiem miłości. Uczucie to i tak ją znajduje, ale
zanim kolce opadną — wielu ludzi czeka cierpienie
i zawód, bo Victoria „kłuje”.
Losy tej dziewczynki, a potem dojrzewającej ko-
biety, chwytają mocno za gardło, wyciskając ostatnią
łzę. Tak mało jest nas w stanie wzruszyć, a ona to robi
— poraża, uczula, wstrząsa. Chcemy wziąć ją w ra-
miona, albo spoliczkować, bo ona ucieka przed wszyst-
kim. Oddaje własne dziecko, zostawia miłość swojego
życia. Mieszka w szafie (dosłownie!), czując się chyba
jak dziecko w łonie matki i marząc o lepszym początku,
lepszym środku i lepszym końcu.
Wspaniałe połączenie potęgi przyrody z ludzkimi
uczuciami, które są równie zróżnicowane jak kwiaty.
Poruszająca, pełna prostych,
ale tragicznych emocji.
Czytelnia
Herbata stygnie,zapada zmrok,a pod pióremciągle nic…Danuta Awolusi
Pisanie tekstów, tworzenie artykułów, bycie dzienni-
karzem — wydaje się, że posiadanie „lekkiego pióra”
wystarczy, aby nabyć te umiejętności. Jednak
warsztat trzeba szkolić, należy bezustannie gonić
ideał i się uczyć. Wydawnictwo Ossolineum wydało
niepozorną książeczkę — „Pisać skutecznie. Strate-
gia dla każdego autora” Ewy Wilcz-Grzędzińskiej
i Tomasza Wróblewskiego, która może stać się biblią
każdego pisarza.
Na rynku odnajdziemy setki pozycji, które radzą,
jak tworzyć teksty, szlifować swój styl i zdobyć war-
sztat dziennikarski. Często jednak owe porady są nies-
tety banalne, nie wnoszą nic nowego. Tymczasem
autorzy książki „Pisać skutecznie” serwują czytelni-
kowi garść sprawdzonych metod i informacji z samego
źródła. Oni sami piszą od lat, znają media na wylot
i mało co może ich zaskoczyć. Książka pisana jest
z ogromnym humorem, a zastosowane przykłady zas-
kakują i dają do myślenia:
Ten cytat bawi, ale równocześnie moty-
wuje, aby jednak ratować dziennikarski ród — wspa-
niały zawód i powołanie.
Książka, czy właściwie poradnik, została zbudo-
wana w bardzo nowoczesny sposób: porządkuje wie-
dzę, daje przykłady i wskazówki, każdą oddzielnie.
Takie usystematyzowanie tekstu sprawia, że pozycję
czyta się lekko, wyciągając maksymalną ilość cennych
informacji. Autorzy zadbali o szczegóły, omówione są
praktycznie wszystkie etapy tworzenia dobrego
tekstu: wymyślenie tezy, konstrukcja, szlifowanie
stylu, eliminowanie błędów. Po wszystkich tych
zabiegach ma szansę powstać znakomity artykuł,
a twórcy dodatkowo radzą, jak zainteresować nim
redaktora.
Autorzy poradnika zawarli w książce mnóstwo
cytatów, które ilustrują zastosowane wskazówki
w tekście. Czytelnik otrzymuje mini kompendium
wiedzy, które krok po kroku doprowadzi do sukcesu.
Poradnik powinni przeczytać zarówno ci, którzy
dopiero stawiają pierwsze kroki w zawodzie dzienni-
karza, jak i osoby, które chcą dowiedzieć się czegoś
nowego i doskonalić swój warsztat. Na taką książkę
warto było czekać, Ewa Wilcz-Grzędzińska i Tomasz
Wróblewski piszą bez patosu i nadęcia, przypominają
zasady oczywiste, ale najczęściej... zapomniane.
Faktycznie trudno sobie dziś
wyobrazić świat bez dziennikarzy, ale 50 lat temu trudno
było sobie wyobrazić, że zniknie zawód windziarza. Win-
dziarzy już nie ma. Windy zostały. Nowocześniejsze, proste
w obsłudze, ale co ważniejsze — dziś każdy z nas jest
windziarzem.
“Pisać skutecznie. Strategia dla każdego autora"
Wilcz-Grzędzińska Ewa, Wróblewski Tomasz
Wydawnictwo: Ossolineum
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-04-05051-8
Wymiary: 115 x 197 mm
Oprawa: miękka
Stron: 182
Ewa Wilcz-Grzędzińska:
Dziennikarka i redaktorka. Autorka wielu artykułów, wywiadów, tekstówpublicystycznych. Szefowa działów z dwudziestoletnim doświadczeniemzawodowym. Pracowała m.in. w takich pismach jak: CASH, DziennikGazeta Prawna, Tygodnik Solidarność, Życie, Newsweek, Super Express.
Tomasz Wróblewski :
Ur. 5 maja 1959 w Warszawie — polski dziennikarz i publicysta. Redaktornaczelny tygodnika "Newsweek Polska" (2001-2004, 2005-2006),magazynu "Profit", "Dziennika Gazety Prawnej" (2010-2011), dziennika"Rzeczpospolita" (od 2011). Autor książki "Bill Clinton – ani chwili dostracenia".
A R
T Y
K
U
ŁS
P
O
N
S
O
R
O
WA
N
Y
7STRONA
Chmielnąprzez PolskęAlicja Kabata
Choć ulicę Chmielną w centrum Warszawy niejeden
uważa za tę jedyną i niepowtarzalną, to w tym momen-
cie musimy wyprowadzić z błędu wszystkich skraj-
nych sympatyków takiego poglądu. Ulic o tej nazwie
jest w Polsce co najmniej kilkadziesiąt! Zaczynając od
dużych miast, takich jak Kraków, Wrocław czy
Gdańsk, a kończąc na tych mniejszych, jak Reda czy
Kamieńsk. Faktycznie Chmielna w stolicy jest jedyna
w swoim rodzaju i trudno jej dorównać, jednak są też
i takie jak ta, która w całości znajduje na wyspie(!), albo
taka, która prowadzi prosto do lasu, czy też Chmielna
przy której znajduje się Stowarzyszenie Graczy Fris-
bee, które również dumnie noszą tę nazwę.
Chmielna w północno-zachodniej części Polski ma ok.
500 metrów. Szczecin znany jest głównie z portu
morskiego, stoczni remontowych i jachtowych. Miasto
choć kojarzone głównie z wodą, otoczone jest przez
trzy duże kompleksy leśne: od północy puszczą
Wkrzańską, od południa Bukową i od wschodu Gole-
niowską. W Szczecinie, droga o tej nazwie, to spokojna
ulica domków jednorodzinnych, która prowadzi pros-
to do lasu. Ma zupełne inny charakter niż ta którą
znamy ze stolicy i na tym polega jej urok. Przy ulicy nie
ma wielu firm czy instytucji. Znajduje się tu jedyne
siedziba producenta witamin, minerałów i ziół. Cóż....
piękne dopełnienie tej osadzonej w naturze ulicy.
Pas asfaltu biegnący od ulicy Moniuszki do ulicy
Objazd w dzielnicy Stary Sosnowiec, to właśnie ulica
Chmielna. Możemy na niej znaleźć biuro tłumaczeń,
gabinet kardiologiczny, internistę czy firmę z autoalar-
mami. Najciekawszy jednak punkt to Stowarzyszenie
Graczy Frisbee! W Sosnowcu odbywają się liczne
zawody i turnieje w tej mało popularnej jeszcze dyscy-
plinie sportu w Polsce.
Najciekawsza Chmielna znajduje się nad morzem. Kto
by pomyślał, że znajdziemy Chmielną na... WYSPIE!
Nieopodal Długiej, otoczona Motławą mieści się
Wyspa Spichrzów. Na niej właśnie, przez prawie całą
długość, ciągnie się ośmiuset metrowa ulica Chmielna.
Wyspa została utworzona w 1576 roku w obawie przed
rabunkami spichlerzy, znajdujących się na niej. Na noc
wypuszczano tam watahy psów, a kradzież karano
śmiercią! W 1945 roku wyspa i część z 340 spichlerzy
została zniszczona przez wkraczającą do miasta Armię
Czerwoną. Obecnie na Chmielnej, pośród starej
zabudowy i ruin po dawnych budynkach znaleźć
możemy budynek ZUSu czy siedzibę Regionalnej
Dyrekcji Ochrony Środowiska. Jest tu również Polsko-
Szwedzka Izba Gospodarcza, organizacja której celem
jest wspomaganie rozwoju stosunków gospodarczych
i handlowych pomiędzy polskimi i szwedzkimi pod-
miotami. Jednym z bardziej interesujących punktów na
mapie gdańskiej Chmielnej jest Centrum Edukacji
Archeologicznej, oddział Muzeum Archeologicznego
w Gdańsku, gdzie odbywają się różnego rodzaju war-
sztaty i szkolenia dla dzieci oraz młodzieży z zakresu
archeologii.
Choć pewnie racje mają Ci wszyscy, którzy z du-
mą spoglądają na Chmielną w stolicy, to jednak trzeba
przyznać, że w innych miastach Chmielne prezentują
się równie imponująco. Pewnie naszej Chmielnej też
przydałby się fragment lasu ze Szczecina, odrobina
wody z Gdańska i trochę spokoju z Sosnowca. Dopiero
z połączenia tych wszystkich czynników powstałaby
Chmielna idealna!
Pewnie naszej Chmielnej też
przydałby się fragment lasu
ze Szczecina, odrobina
wody z Gdańska i trochę
spokoju z Sosnowca.
70-002 SZCZECIN
41-200 SOSNOWIEC
80-001 GDAŃSK
www.czymogepomoc.pl
REDAKCJA:
Adres redakcji:
Redaktor naczelny: Sekretarz redakcji:
Redakcja: Promocja/reklama:
Wydawca: ISSN 2083-2524, Nakład: 5000 egz.
00-021 Warszawa, ul. Chmielna 21 lok. 22 B,
Marta Jabłkowska—Wojtasik, Piotr Jędrzejczyk,
[email protected], Ewa Ziomek, tel.: 693 436 430,
Fundacja CMP — Czy mogę pomóc?,
Projekt współfinansowany przezMiasto Stołeczne Warszawę – Dzielnicę
Śródmieście
fot. Andrzej OrzechowskiChmielna w Redzie
fot.PrzemysławSosnowski
Chmielnaw Gdańsku
fot. Ori
Chmielnaw Warszawie
NUMER 11 / LISTOPAD 2011
Makieta i skład: www.minuta8.pl8 STRONA
R E
K
L
A
M
A
R E
K
L
A
M
A