24
GÓRNO ŚLĄZAK Gazeta Związku Górnośląskiego MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY NR 3 – 4 (38) / 2019 ISSN 2391‒5331 Tomasz Koclęga: „Trud” Rzeźba znajduje się w zabytkowych Wieżach KWK Polska w Świętochłowicach Fot. Marcin Baron

Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

  • Upload
    others

  • View
    3

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

GÓRNOŚLĄZAKGazeta Związku Górnośląskiego

MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY NR 3 – 4 (38) / 2019 ISSN 2391‒5331

Tomasz Koclęga: „Trud” Rzeźba znajduje się w zabytkowych Wieżach KWK Polska w Świętochłowicach Fot. Marcin Baron

Page 2: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

Na Okres Wielkanocny. I na każdy inny

Pusty grób i nowy człowiekI

W centrum Wielkiego Czwartku znajdował się Wieczernik. W  centrum Wielkiego Piątku znajdował się krzyż Chrystusa. W centrum Wielkiej Soboty – grób Chrystusa.

Ten grób mają przed oczyma niewiasty: Maria Magdalena i druga Maria, które o brzasku następnego dnia po szabacie zdążają na miejsce pogrzebu Chrystusa, jeszcze przed wschodem słońca. Pragną namaścić Ciało Pana, aby doraźnie zabezpieczyć je przed niszczącym działaniem śmierci. I  oto grób jest pusty. Niewiasty słyszą słowa anioła: „Wy się nie bójcie!”.

Tak, o  brzasku dnia po  szabacie, zmienia się radykalnie ho-ryzont myśli i uczuć wszystkich, którzy zasiadali z  Jezusem przy ostatniej wieczerzy, którzy patrzyli na  krzyż Chrystusa, na  Jego śmierć i  pogrzeb, którzy widzieli grób przywalony kamieniem. W centrum następującej nocy i wschodzącego dnia po szabacie--staje pusty grób.

To pierwszy obraz, jaki roztacza przed nami Wielkanoc.

IIObraz drugi pochodzi od św. Pawła.Począwszy od  następnego dnia – dnia po  szabacie – ucznio-

wie Chrystusa oswoili się z  tą  nową rzeczywistością. Z  pustym grobem. Zaczęli nazywać ją po imieniu: Zmartwychwstanie! Pan Zmartwychwstał!

Stopniowo też zrozumieli, że w zmartwychwstaniu Pana znaj-duje swe wypełnienie wszystko to, co czynił i czego nauczał. Pa-weł apostoł w Liście do Rzymian, a więc około roku 57, tzn. blisko 25 lat po wydarzeniach Paschy, pisze: „Otrzymaliśmy chrzest za-nurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć […] zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkro-czyli w nowe życie, jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca” (Rz 6,4).

Dla nich więc – dla pierwszego apostolskiego pokolenia wy-znawców Chrystusa, a  również i  dla nas – w  centrum Wiel-kiej Nocy jest najpierw „stary człowiek”, człowiek grzechu, który ma umrzeć wraz z Chrystusem, wraz z Nim zostać pogrzebany – ażeby w śmierci Chrystusa umarł grzech – i  aby o brzasku Nie-dzieli Wielkanocnej narodził się „człowiek nowy”.

Człowiek, który żyje na  nowo przez Chrystusa. „Pusty grób” oznacza nie tylko zmartwychwstanie Chrystusa. Oznacza nowe życie, życie w łasce nas ludzi początku XXI wieku. Oznacza „no-wego człowieka”.

„Chrystus, powstawszy z  martwych, już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy”. „Umarliście dla grzechu, żyje-cie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie” (por. Rz, 9.11).

IIIPrzyjmijmy świadectwo niewiast i Apostołów o pustym grobie.Przyjmijmy wołanie Apostoła Pawła o „nowego człowieka”.Wznieśmy nasze serca w stronę Chrystusa-źródła Nowego Ży-

cia i wołajmy wraz z Psalmistą: „Dziękujcie Panu, bo  jest dobry, bo łaska Jego trwa na wieki. Prawica Pańska wzniesiona wysoko, prawica Pańska moc okazała” (Ps. 118,1‒2,16).

Odnówmy w  sobie tę  pewność wiary, jaką wyznają usta Psalmisty:

„Nie umrę, ale żył będę i głosił dzieła Pana” (Ps. 118,17).Oto orędzie Wielkanocne! Więc „raduj się ziemio, opromie-

niona tak niezmiernym blaskiem, bo  jesteś wolna od  mroku, co świat okrywał” (Exultet).

Na granicy drogi,nie ma drogi, jest meta.Na granicy wspinaczki,nie ma wspinaczki, jest szczyt.Na granicy nocynie ma nocy, jest świt.Na granicy zimy,nie ma zimy, jest wiosna.Na granicy śmierci,nie ma śmierci, jest ŻYCIE!Po śmierci jest Zmartwychwstanie. Radujmy się w Panu!� q

Ks. prof. Arkadiusz Wuwer, Kapelan Związku Górnośląskiego

Page 3: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

3www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK

Kilka pytań w sprawie koncepcji Panteonu GórnośląskiegoZwiązek Górnośląski z  satysfakcją przyjął wiadomość

o  mającym powstać Panteonie Górnośląskim uwiecz-niającym najwybitniejsze postaci w historii naszej ziemi.

Ze słownikowej definicji wynika, że w znaczeniu przenoś-nym, miejsce w panteonie może przynależeć „ogółowi najwybitniejszych przedstawicieli narodu albo jakiejś dziedziny sztuki”.

I  tu  pojawiają się pierwsze pytanie: Jak zmierzyć „wybitność”? Kogo zaklasyfikować jako najwybitniejszego Górnoślązaka?

Może najwybitniejsi przedstawiciele narodu to  tacy, którzy zasłużyli się regionowi? Na przykład Jerzy Ziętek czy Kazimierz Kutz? W tej samej kategorii, jak zmierzyć „wybit-ność” ks. Alojzego Ficka, ks. Jana Kapicy i kilku innych ofiarnych kapłanów, którzy pod-nieśli naród z upadku pijaństwa?

A  może najwybitniejsi to  ci, którzy wyrośli na  tej ziemi, a  ich dokonania zmieniły świat – naukowcy, wynalazcy? Na przykład nobliści, ale przecież nie tylko nobliści. Wi-telo ze Śląska genialny optyk i fizyk z XIII wieku, cytowany jest nie tylko przez Leonarda da Vinci, a Georg Mendel, opat, dziś uważany jest za twórcę nauki zwanej genetyką. Wy-bitni inżynierowie, organizatorzy przemysłu – to kategoria wybitnych z pogranicza nauki i zasług dla regionu.

Razem z nimi kroczą wybitni architekci. Do dzisiaj zadziwia nas wizja artystyczna po-łączona z funkcjonalnością.

Albo ci są najwybitniejsi, o których usłyszał świat cały, bo rozsławili Górny Śląsk na are-nach sportowych – na przykład Jerzy Chromik, Janusz Sidło, Ernest Wilimowski?

Jeszcze kategoria artystów. Weźmy tylko przykład muzyków. Ziemia śląska ma szczęś-cie do talentów muzycznych. Wśród współczesnych sław, oczywiście, Henryk Mikołaj Gó-recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa Telemanna.

Dobrze, że  w  sprawie wyboru postaci godnych upamiętnienia planuje się przepro-wadzenie plebiscytu wśród mieszkańców regionu. Związek Górnośląski chętnie weźmie udział w tym plebiscycie. Zgłasza swoich kandydatów do Panteonu i chęć współpracy. Nie przychodzimy z pustymi rękami. Wystawa „Silesius” prezentowana w 9 miastach na Ślą-sku i – dzięki staraniom europosła Marka Plury – także w Parlamencie Europejskim, dwu-częściowa publikacja „Silesius”, która w przystępny sposób dostarcza wiadomości o doko-naniach 80 Górnoślązaków – to nasz wkład w popularyzowanie wybitnych ludzi tej ziemi.

W  historii Górnego Śląska, tego niewielkiego, pogranicznego skrawka ziemi, wybit-nych postaci jest szczególnie dużo.

Kolejne pytanie to pytanie o okres, jaki ma objąć Panteon Górnośląski. Artykuł w „Goś-ciu Niedzielnym” sugerował, że będzie brane pod uwagę ostatnie stulecie. Uważam, że ta-kie ograniczenie czasowe rozmija się z definicją panteonu i przykrawa to przedsięwzięcie do kolejnej wystawy mającej uczcić 100 lat niepodległości Polski i 100 lat przynależno-ści część Górnego Śląska do Polski. Byłaby to wielka szkoda dla samej inicjatywy. Gorzej, byłoby to pisanie historii Górnego Śląska od nowa, historii, która zaczynałaby się w roku 1922. Siłą rzeczy z pominięciem wielkich osób na przestrzeni wieków.

Jest jeszcze jedno pytanie: jaki teren będzie brany pod uwagę? Pytanie wydawałoby się pozbawione sensu – każdy przecież wie, jaki teren obejmuje Górny Śląsk. Czy na pewno? Czy kwota 40 mln. zł, jaką Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego (informacja za-czerpnięta z „Dziennika Zachodniego”) przeznacza na Panteon Górnośląski, będzie mogła promować ludzi z obecnego województwa opolskiego? A z czeskiej części Górnego Śląska?

Jeżeli Panteon będzie pełnić rolę edukacyjną, historyczną, wychowawczą, a nie tylko propagandową, dobrze byłoby znać odpowiedzi na te pytania już teraz, zanim lista wybit-nych zostanie zamknięta.

Wyrażając nadzieję na uwzględnienie głosu Związku Górnośląskiego w tworzeniu Pan-teonu Górnośląskiego łączymy słowa poważania dla jego inicjatorów i realizatorów. q

Grzegorz Feanki, Prezes Związku Górnośląskiego

Wydawca: Związek Górnośląski• www.zg.org.plRedaguje zespół:Grzegorz Franki (redaktor naczelny), Mirella Dąbek, Sławomir Fudala, Łucja Staniczkowa, Anita Witek.Stali współpracownicy:Michał Materowski, Marcin Melon, Dariusz Nowak, Jacek Siegmund (rysynki), Krystian Węgrzynek.Adres redakcji: 40‒058 Katowice,ul. Pawła Stalmacha 17, tel. 32 251 27 25• [email protected]:Zwiazek Górnośląski• [email protected]: Kazimierz Leja • [email protected]: Drukarnia TOLEK Sp. z o.o.43‒190 Mikołow, ul. Żwirki i Wigury 1tel. 32 326 20 90 • www.tolek.com.plISSN 2391‒5331

Tematy wydania: Kongres Nadzwyczajny Związku GórnośląskiegoUchwała programowa Związku

Górnośląskiego na lata 2019 – 2022 | str. 4-5

„Gylynder”, czyli jak myśleć Śląsk – Prof. dr hab. Tadeusz Sławek | str. 7-11

Korzenie i skrzydła – region i miasto między umacnianiem tożsamości a walką o przyszłość – Prof Irena Lipowicz | str. 12

„Śląsk po węglu” z perspektywy UE – wywiad z Posłem do Parlamentu Europejskiego prof. Jerzym Buzkiem | str. 13-14

Transformacja górnictwa bez radykalnych kosztów społecznych – Aleksander Szpor | str. 15

Ambasador Górnego Śląska – Marek Plura | str. 16

Fajrant | str. 17-19Etos pracy R.I.P. – Marcin Melon | str. 20Śląsk – bez zmian (?) – Krystian Węgrzynek

| str. 20Przeczytane… – Tomasz Rożek | str. 21

Redakcja przeprasza Autorów i  Osoby udzielające wywiadów za  opóźnienia w wydaniu bieżącego numeru Górnoślązaka. Prosimy o wyrozumiałość. Redakcja

Page 4: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

4 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAKKongres nadzwyczajny Związku Górnośląskiego

Uchwała programowa Związku Górnośląskiego na lata 2019 – 2022W dniach 16 marca w Tychach i 23 marca w Zabrzu odbył się Kongres nadzwyczajny Związku Górnośląskiego, na którym podjęto Uchwałę programową na lata 2019 – 2022. 

Związek Górnośląski rozpoczyna pomyślnie czwartą de-kadę działalności. Jest to czas, by po raz kolejny zabrać głos w  ważnych sprawach dla Górnego Śląska w  tak

szybko zmieniającym się świecie. Mamy świadomość, że  nie można zbudować przyszłości dla następnych pokoleń, ale można je do niej przygotować.

Dlatego uważamy, że region ten domaga się przemyślenia sie-bie „od nowa”:

• odrzucenia obciążeń przeszłości i  przyjęcie kierunku w  stronę Śląska zielonego, a  nie czarnego, z  czystym powie-trzem, innowacyjną gospodarką, wysoką kulturą dostępną każ-demu, zamieszkałego przez wykształconych, świadomych swej wartości ludzi, którzy na Górnym Śląsku „są u siebie” i region ten traktują jako dobro wspólne;

• weryfikacji śląskich mitów, postaw i stereotypów, ustalenia innej hierarchii wartości dla wydobycia dobrej i wartościowej tradycji i zdrowej historii;

• krytycznego spojrzenia Górnoślązaków na samych siebie, uznania także własnych win, zaniedbań, zbędnych kompleksów, by móc pokazać światu bezcenne wartości ziemi górnośląskiej i jej mieszkańców.

Za  najważniejsze Związek Górnośląski uważa między in-nymi:

I Tożsamość i wartości szczególnie cenione na ŚląskuII Kulturę, w tym język śląski jako element dziedzictwa

kulturowegoIII Edukację z  innowacyjnymi kierunkami kształcenia

i powszechną edukacją regionalną IV Gospodarkę, która na Górnym Śląsku ściśle wiąże się

z ochroną środowiska i zdrowiem mieszkańcówV Samorządność, w której relacje: władza centralna – re-

gion kształtowane są zgodnie z zasadą pomocniczości.

I Tożsamość i wartościZwiązek Górnośląski od początku stoi na stanowisku, że ro-

dzinę jako absolutny fundament i tożsamość regionalną należy pielęgnować. Wobec wielkiego przyspieszenia zmian, jakie do-konują się w sposobie życia, często mamy do czynienia z wy-borem tożsamości narodowej czy etnicznej. Mówi się wręcz o chaosie tożsamości. Tożsamość śląska to kwestia świadomego wyboru zarówno tzw. Ślązaków od pokoleń, posługujących się śląskim dialektem czynnie lub biernie, wychowanych w tradycji i kulturze właściwej temu regionowi, jak i tych, którzy tu przy-byli i wybrali Śląsk jako miejsce dla siebie i swoich potomków, choć dzieje ich rodzin związane są  z  innymi regionami, o  in-nej kulturze i historii. Akceptowanie Ślązaków z wyboru to nie tylko część historii Górnego Śląska, ale i jego przyszłość.

Związek Górnośląski będzie promował i upowszechniał po-stawę przyjaznej otwartości wobec każdego „Innego” prezento-waną w miejscu pracy, w rodzinie, w szkole, w organizacji i in.

Otwartość na „Innego”, ale także otwartość na wiedzę, na in-nowacyjność, to  wartość, którą Związek Górnośląski wpisuje do  tradycyjnego kanonu, obok rodziny zawsze na  Śląsku naj-ważniejszej, religijności i pracy. Etos pracy, tak silnie związany z  mentalnością śląską wymaga rozszerzenia o  odpowiedzial-ność, odwagę przedsiębiorczości i wykształcenie. Związek Gór-nośląski w  sposób czynny będzie wspierał wszelkie działania upowszechniające poszerzony kanon śląskich wartości. W  tej i  innych dziedzinach Związek Górnośląski chce współdziałać z innymi organizacjami pozarządowymi i wspierać powstawa-nie nowych. Symbolem współpracy może stać się pomnik ślą-skiej kobiety i wspólne obchody ważnych dla Górnego Śląska rocznic.

II Kultura i językZwiązek Górnośląski z satysfakcją stwierdza, że kultura śląska

w wymiarze sztuki wysokiej osiąga wysoki poziom we wszyst-kich dziedzinach – począwszy od architektury, poprzez sztuki plastyczne, muzykę po teatr i literaturę. Także w wymiarze po-pularnym rozwija się jej skrzydło nawiązujące do  tradycyjnej kultury ludowej. Związek Górnośląski inicjuje i wspiera przed-sięwzięcia promujące oryginalny śląski strój w jego wszystkich odmianach, pieśń śląską i język oraz ich twórcze przekształce-nie.

Wyrażając szacunek dla przekonań o śląszczyźnie jako etno-lekcie, Związek Górnośląski stoi na stanowisku, że mowa śląska istnieje i wymaga kodyfikacji jako język regionalny przy całym swoim pięknym zróżnicowaniu. Dla jego zachowania i rozwoju Związek Górnośląski postuluje, żeby:

• wspierać starania legislacyjne posłów, zwłaszcza Sejmo-wej Komisji ds. mniejszości etnicznych i języków regionalnych o uznanie śląszczyzny jako języka regionalnego;

• wspierać prace językoznawców przygotowujących meryto-ryczne podstawy rozstrzygnięć parlamentarnych;

• promować twórców i  wielką literaturę śląską, zwłaszcza taką, w której występuje śląski język.

Ważne jest, by posługiwać się językiem śląskim w sytuacjach oficjalnych i towarzyskich, zwłaszcza w organizacjach śląskich, a Związek Górnośląski ma dawać dobry przykład.

III EdukacjaW wychowaniu i kształceniu młodego mieszkańca Górnego

Śląska Związek Górnośląski widzi dwa priorytety:1. Wykształcenie ogólne na wysokim poziomie, którego pod-

stawą są europejskie kompetencje kluczowe, w  tym zwłaszcza kształtowanie silnej motywacji do uczenia się, także do uczenia się przez całe życie, rozwijanie indywidualnych pasji, zdolności, w  szczególności zainteresowań własnym regionem, promowa-nia kształcenia w zawodach innowacyjnych, zwłaszcza specjali-stów z dziedziny odnawialnych źródeł energii.

Page 5: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

5www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAKKongres nadzwyczajny Związku Górnośląskiego

2. Edukację regionalną Związek Górnośląski postrzega jako potrzebną we  wszystkich regionach Polski, opartą na  progra-mach uwzględniających specyfikę danego regionu, mającą cha-rakter interdyscyplinarny, realizowaną w  formie projektów na  rzecz regionu i  jego mieszkańców, wyzwalającą inicjatywę i przedsiębiorczość, kształtującą postawy obywatelskie. Tak ro-zumiana edukacja regionalna ma  chronić przed depopulacją, umacniać tożsamość i poczucie własnej wartości.

Dlatego Związek Górnośląski• będzie starał się oddziaływać na decyzje państwa i samorzą-

dów, zmierzające do realizacji edukacji regionalnej jako stałego elementu systemu oświatowego,

• będzie inicjował i realizował przedsięwzięcia z zakresu edu-kacji regionalnej, współpracował w  opracowaniu programów i  materiałów dydaktycznych, wspierał kształcenie nauczycieli w tej dziedzinie.

IV Gospodarka i ekologiaZwiązek Górnośląski uznaje historyczną rolę górnictwa

w rozwoju regionu, ale patrzy w przyszłośc. Przemysłowa część Górnego Śląska oraz związanego z nim funkcjonalnie Zagłębia Dąbrowskiego – mimo wielu trudności, jakie odcisnęły piętno na historiach ludzi, ich rodzin czy też osiedli i dzielnic, które za-mieszkują – jest obszarem udanej transformacji starego prze-mysłu. Wyrażamy szacunek dla górniczego trudu i poświęcenia przez pokolenia. Obecnie jest to  jeden z  najatrakcyjniejszych inwestycyjnie regionów przemysłowych Europy. Jednak wskaź-niki makroekonomiczne pozwalają wnioskować, iż produktyw-ność i  innowacyjność gospodarki tego obszaru jest niższa niż innych, silnych gospodarczo niestołecznych obszarów metropo-litalnych. Efekt tzw. zależności od starej ścieżki rozwoju umac-niany jest przez koniunkturalne podejście do kwestii ochrony środowiska i  transformacji energetyki w Polsce – a co za  tym idzie, do przyszłości górnictwa.

Związek Górnośląski chce być sojusznikiem nadawania re-gionowi nowej dynamiki rozwoju gospodarczego. W  ślad za tym deklaruje:

• organiczną pracę na  rzecz kształtowania postaw krea-tywnych i  przedsiębiorczych zarówno w  wielkiej gospodarce jak i  indywidualnych jednostek oraz zachowań ekologicznych zwłaszcza odnowy terenów zielonych i starych zadrzewień;

• pobudzanie ciekawości poznawczej młodych ludzi oraz wzmacnianie ich zdolności do  czerpania z  dorobku kulturo-wego regionu, Europy i świata;

• inspirowanie do aktywności wpisujących się w rozwój go-spodarki kreatywnej, zarówno tych, które bazują na rozwiąza-niach technologicznych, jak i  tych, w których kultura i sztuka łączą się z biznesem;

• poszukiwanie nowych aliansów strategicznych z aktorami rozwoju regionów, które odważyły się zejść z historycznie wa-runkowanej ścieżki rozwoju i  kreowanie nowych projektów współpracy wewnątrz- i ponadregionalnej w tym zakresie;

• wspieranie zmiany ekologicznej, począwszy od zmiany po-staw na  poziomie gospodarstw domowych dotyczących  m.in. korzystania z wody i źródeł energii oraz selekcjonowania odpa-dów, przez równoważenie mobilności na obszarach miejskich, skończywszy na złożonych procesach transformacyjnych w go-spodarce;

• promowanie sprawiedliwej transformacji energetycznej przez (współ)organizowanie okrągłego stołu obejmującego co  najmniej zagadnienia: średniookresowego bilansu miejsc pracy, energii, bilansu kosztów i korzyści, tworzenia instrumen-tów ograniczających ubóstwo energetyczne w całej Polsce, rewi-talizacji uwzględniającej radykalną poprawę efektywności ener-getycznej i zmniejszenie niskiej emisji;

• upomnienie się o raport skutków zdrowotnych w ludziach i skażenia środowiska .

V SamorządnośćZwiązku Górnośląski stwierdza, że  mimo postulatów gre-

miów społecznych i  samorządowych reforma samorządowa, która rozpoczęła się w1990 roku, w  dalszym ciągu nie jest w pełni wdrożona, a reforma administracyjna z roku 1998 roz-dzieliła regiony między różne województwa. Ustanowiła gra-nice powiatów niejednokrotnie wbrew długoletniej współpracy społeczności lokalnych. Idea regionu jako wspólnego dobra straciła na znaczeniu, osłabły relacje powiatowe, gminne i  są-siedzkie oparte na racjonalnej solidarności i wspólnocie intere-sów. W  administracji samorządowej na  szczeblu regionalnym spory zaczęły dominować nad dobrem regionu i wszystkich jego mieszkańców. System zarządzania centralnego pomija zbyt czę-sto dobro wspólnot lokalnych, odbiera im zadania i kompeten-cje, nie uwzględnia ich opinii. Taka sytuacja stoi w sprzeczności z zasadą pomocniczości. Brak w społecznościach lokalnych in-strumentów do rzeczywistego samorządzenia, do wykorzysta-nia praw i możliwości jakie zapewnia Konstytucja, do świado-mej odpowiedzialności za swój region.

Związek Górnośląski stać się powinien opoką samorządno-ści i jako taki

• wspierać będzie ideę państwa zdecentralizowanego, o  sil-nym samorządzie regionalnym i  lokalnym, współpracę ponad politycznymi sporami i różnicami ideologicznymi, będzie dbać o jedność w różnorodności;

• inicjować będzie działania zmierzające do utworzenia wo-jewództw i powiatów w pełni samorządowych zgodnie z założe-niami reformy z 1990 roku;

• wspierać będzie działania aktywizujące samorządy najniż-szego szczebla: sołectw, miast, gmin, ich kreatywność i innowa-cyjność dla dobra społeczności lokalnych;

• podejmować będzie konkretne działania na rzecz aktywno-ści społecznej poprzez edukację obywatelską na  poziomie kół i bractw m.in. w zakresie interpretacji przepisów i procedur;

• zachęcać będzie swoich członków do startowania w wybo-rach samorządowych w różnych ugrupowaniach, w duchu po-szanowania państwa prawa;

• podejmie działania na rzecz odnowy wartości etycznych ro-dziny i społeczeństwa obywatelskiego, troski o etos obywatelski, promocję zachowań roztropnych i odpowiedzialnych;

• wspierać będzie starania o  zmiany prawa, które pozwolą na większe dochody własne samorządów.

Związek Górnośląski swoje stanowisko w ważnych dla Gór-nego Śląska sprawach będzie artykułować z wielką mocą przy współpracy mediów regionalnych, ogólnopolskich i  w  Parla-mencie Europejskim. q

Page 6: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

6 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAKKongres nadzwyczajny Związku Górnośląskiego

Fot. Mateusz Zygadło

Page 7: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

7www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAKKongres nadzwyczajny Związku Górnośląskiego

„Gylynder”, czyli jak myśleć ŚląskTekst jest zapisem wykładu wygłoszonego podczas I części Kongresu programowego Związku Górnośląskiego 23 marca 2019 w Tychach

– Dzień dobry Państwu. Panie Prezesie, Panie Premie-rze, Szanowni Państwo.

Oczywiście nie mogę sobie rościć żadnych pretensji, by sprostać tym oczekiwaniom, które się wiążą z tematem [Górny Śląsk – od nowa] Państwa spotkania. Zatytułowa-łem swoje wystąpienie: „Gylynder”, czyli jak myśleć Śląsk. Proszę pamiętać, że chodzi tu o moją odpowiedzialność, bowiem nie mówię w  niczyim imieniu, ale raczej dzielę się z  Państwem przemyśleniami kogoś, kto ze  Śląskiem jest związany 73 lata. Ale skoro wszyscy moi przedmówcy dzielili się swoimi rodowodami, to  może w  kilku zda-niach przedstawię swój: – Mój ojciec przyjechał tu bodajże w 1922 roku, gdy skończyła się wojna bolszewicka, na któ-rej był ochotnikiem. Została mu powierzona w  Katowi-cach misja stworzenia Polskiej Kasy Oszczędności. Mu-siał widocznie wywiązać się z niej dobrze, skoro po kilku latach przeniesiono go do  Warszawy. Po  dramatycznych wojennych losach stolicy, wrócił na Śląsk, który znów go przygarnął bardzo gościnnie, więc przez te 70 lat ja tylko staram się spłacić dług, jaki mam wobec Śląska. Tylko tak też proszę traktować moje wystąpienie.

Zacznijmy od  dwóch uwag o  Śląsku, które powiedzą nam coś o tym, jak mogłaby wyglądać edukacja i na jakie elementy należałoby zwrócić baczniejsze spojrzenie przy kształtowaniu śląskiej edukacji.

Pierwszy element, to może zacytuję zdanie z niedawno wydanej książki Andrzeja Chwalby i  Wojciecja Harpuli Zwrotnice dziejów. Alternatywne historie Polski: „Możemy być niemal pewni, że bez rozbicia dzielnicowego, częścią Polski pozostałby stosunkowo zamożny i dobrze rozwinięty go-spodarczo Śląsk”. A  rozbicie dzielnicowe, jak wszyscy pamię-tamy, to  jest 1138 rok, czyli śmierć Bolesława Krzywoustego. To jest ten pierwszy moment – moment zwrotny, kiedy zaczyna się historia Śląska nie jako miejsca odrzuconego, tylko jako miejsca otwartego na wszelkiego rodzaju przeciągi historii, miejsca pogranicznego w najlepszym tego słowa znaczeniu.

Takie skomplikowane relacje Śląska z Polską kreśli Gustaw Morcinek, do  którego chciałbym jeszcze kilkakrotnie odesłać. Jeden z  bohaterów jego niezrównanej opowieści z  1957 roku o  Czarnej Julce mówi o  takiej dziwnej sytuacji w  latach jesz-cze przed zaborczych. Tenże bohater mówi, że musi się odnieść tylko do swojej ziemi, bo Polska, i teraz cytuję: „Mówił mi o Pol-sce, ale Polska, której jeszcze nie ma, a która kiedyś była i znowu kiedyś będzie”. W tej sytuacji oczywiście ten związek z małą oj-czyzną jest szczególnej wagi. Dorota Brauntsch, której książka Domy bezdomne niebawem ukaże się w wydawnictwie Dowody na  Istnienie, i która jest książką o okolicy Pszczyny, Bierunia, Bojszów, rozmawiając z  mieszkańcami stwierdza, jak wielkie znaczenie ma dla nich mała, najmniejsza ojczyzna. Oto jeden z licznych przykładów: „Gilowicka ziemia pod jej stopami jest twarda i pewna, nie to, co Polska, która raz była, a raz nie” (s. 58). To  jest ta  sytuacja dramatycznej historii Polski i  Śląska, który musiał odnosić swe istnienie do  pewnej historycznej pustki,

którą zapełniały różne żywioły – pruski, austriacki, polski, czy wreszcie międzynarodowy kapitał przemysłowy. Śląsk musiał sobie dawać radę jako takie terytorium właśnie graniczne, ale jednocześnie zapewniające twardą ziemię pod stopami. Historia była oczywiście bardzo dramatyczna, nie będziemy tutaj jej śle-dzić, tylko wspomnę, że zachował się wiersz autora Gryphiusa, wybitnego śląskiego poety z  Wrocławia w  XVII wieku, który przedstawia dramatyczne losy Śląska w czasie wojny trzydzie-stoletniej. Tylko jedną strofę Państwu zacytuję: Ratusz leżący w gruzach, rozwalone szańce, / Wieże ostałe w zgliszczach i koś-ciół zniszczony / I hańba dziewic, w które by nie spojrzeć strony. / Dżuma, ogień i śmierć wytrzebiły i ducha, i serce.

To jest pierwsza uwaga, którą poczyniłbym zastanawiając się nad śląską edukacją. Może powinniśmy mówiąc o Śląsku, zacząć od historii rozbicia dzielnicowego i zobaczyć , jakie miało ono konsekwencje i jak ustawiło Śląsk w historii.

Polityka bez odwetuA druga uwaga o Śląsku pojawia się wtedy, kiedy się mówi

o pierwszej wojnie światowej. Jest o tym mowa we wspomnia-nej już książce Andrzeja Chwalby i Wojciecha Harpuli, ale jest także wystąpienie profesora Andrzeja Ledera, bardzo dzisiaj cenionego filozofa, komentatora historii, który mówi: „Pierw-sza wojna światowa w  polskiej wyobraźni nie istnieje. A  jed-

Page 8: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

8 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAKnak ta wojna to dramat i jednocześnie zmiana fundamentalna, w efekcie której powstaje Śląsk jako fragment macierzy”.

Więc druga wskazówka byłaby taka: docenić (choć nie wiem czy to dobre słowo) dramatyzm pierwszej wojny światowej, która w naszej wyobraźni, pewnie szkolnej także, ale nie tylko, istnieje w małym stopniu. A ta wojna, jak mówi Andrzej Leder, to jest dramat i zmiana fundamentalna. Losy Śląska są losami wojen-nymi. To ciekawe bardzo. Wincenty Lutosławski, jej uczestnik, członek wielkiego polskiego rodu kulturowego Lutosławskich, stryj wielkiego kompozytora Witolda Lutosławskiego, w  1910 roku opublikował bardzo ciekawą książkę zatytułowaną Ludz-kość odrodzona. I on o Śląsku mówi, mówiąc o nim „Szląsk”, jak to się wtedy robiło, tak: „Na wschodniej granicy państwo pru-skie utraci na pewno Szlonsk, a może nawet Pomorze, aby Sło-wianom dać potrzebny im dostęp do  ich pradawnego morza. Granica będzie musiała być przesunięta dostatecznie na  Za-chód, aby i  Serbów Łożyckich uratować od  zagłady.” Jak czy-tamy tutaj jest to rysująca się już w 1910 roku pewność, że losy Śląska są to losy wojen. Stąd perspektywa pierwszej wojny świa-towej, o której mówiliśmy przed chwilą, jest tak istotna. Ale jed-nocześnie zwracam Państwu też uwagę, że to połączenie Śląska z  dostępem do  morza jest ciekawe, bo  jak gdyby Lutosławski chciał ustawić Śląsk od razu w w duchowym sąsiedztwie Gdań-ska, czyli w środowisku miast otwartych na świat, miejsc w naj-lepszym tego słowa znaczeniu – pogranicznych. Świadomych swojej pograniczności i  wartości, którą ta  pograniczność nie tylko ustala, ale ustawia i ustanawia. Jednocześnie Lutosławski mówi też, że idą za tym pewnego rodzaju wartości. Mówi uczci-wie, że Niemcy tu wiele nagrzeszyli i cytuję teraz: „Ale w 1910, w nowych państwach narodowych, nie będzie już prześladowań narodowości. Słowianie nie skorzystają z  pogromu znienawi-dzonych Niemców, by się na nich mścić i odpłacać im prześla-dowaniem”.

Jest więc też także i wezwanie do stworzenia szczególnego rodzaju polityki, która byłaby polityką bez resentymentu, bez odwetu, bez uruchamiania mechanizmów zemsty. I to bardzo ciekawe spostrzeżenie, że Wincenty Lutosławski, znamienity fi-lozof internacjonał i  poliglota, wykładający na  wielu uniwer-sytetach całego świata, czyni to  spostrzeżenie o Śląsku, a  czy-niąc je od razu obwarowuje podstawową wartością, która mówi: strzeżmy się resentymentu, ponieważ raz uruchomiony element zemsty i odwetu nigdy nie przerwie swego niszczącego działa-nia.

Związek polityki z silnymi zasadami, próba znalezienia po-lityki, która miałaby wbudowaną pewnego rodzaju wskazówkę moralną, pojawia się w śląskim myśleniu często. Horst Eckert, znany nam lepiej jako Janosz, który co prawda nie mówi o Ślą-sku, ale o Margarynii, ale przecież wiemy, że pod tym wymy-ślonym krajem jest zakodowany Śląsk, tak charakteryzuje jego mieszkańca: „Mieszkaniec Margarynii jest prostym człowie-kiem o silnych zasadach moralnych, nie gromadzi dóbr, bowiem wie, że ręce muszą być puste, aby dobrze wykonywać pracę i cie-szyć się życiem. Posiadanie zbyt wielu rzeczy jest przeszkodą w trudnej, lecz fascynującej przygodzie, jaką jest życie”.

Kończę tę  część, proszę Państwa, sformułowaniem, jeśli mogę się ośmielić, pierwszego zadania dla Śląska. Określiłbym go jako: Kreować swój obraz historii jako pogranicza. Pogra-nicza wierzącego, że polityka pogranicza jest oparta na silnej zasadzie moralnej, która mówi: „Nie uciekam się do resenty-mentów, a moje losy niewątpliwie splatają się z losami państw sąsiednich, o których myślę bez chęci odwetu. I tu wspaniały

cytat kończący słynną sztukę Szekspira: Burza. W  finale tej sztuki jej bohater Propspero musi podjąć ważną decyzję. Mając w  garści swoich zadeklarowanych przeciwników, którzy wiele lat wcześniej pozbawili go władzy, ma do wyboru: albo – w pod-stawowym odruchu pragmatycznego polityka – wyda na nich surowy wyrok zemsty, albo opowie się za  tym, by  jako czło-wiek rozumny i rozumny polityk postąpić zgoła inaczej. Decy-zja niewątpliwie trudna, ale Prospero po długigiej medytacji do-konuje słusznego wyboru: ucieka się nie „do ślepej furii”, lecz do „do rozumu szlachetnego”. To wybór, jakim winien kierować się Śląsk rozważając swą dramatyczną historię.

Myślę, że dobra szkoła regionalizmu, którą Śląsk powinien, w której powinien uczestniczyć, a może nawet i przewodzić, po-winna być szkołą tworzenia polityki odwołującej się do rozumu szlachetnego, a nie do ślepej furii. To zadanie, które być może pomoże nam myśleć o Śląsku w dalszym ciągu jego historii.

Europejskość nie zagraża lokalnościZapewne wiele czasu poświęcicie Państwo na tym spotkaniu

kwestii tożsamości. I tu wypływa drugie zadanie. Wrócę znowu do mądrej książki wspomnianej już pani Doroty Brautsch, tej książki, która się kręci wokół Pszczyny, Bojszów, ale także Ty-chów, bo  jest w niej dużo miejsca poświęconego nowym koś-ciołom, między innymi dziełom pana Niemczyka. I  Dorota Brautsch mówi tam tak: „Repolonizacja Ślązaków była głów-nym celem polityki wojewody Michała Grażyńskiego w okre-sie międzywojnia, którą niemal w  całości przejęli komuniści po roku 1945. Po traumie wojny i walce, którą wypowiedziała śląskości Polska Ludowa, jego [bohatera tej wypowiedzi] ro-dzice i  rówieśnicy byli wychowywani w  chaosie tożsamościo-wym”. Pojęcie chaosu tożsamościowego jest bardzo interesu-jące. Chciałbym spojrzeć na  to  zdanie o  chaosie tożsamości i wyprowadzić z niego dwa wnioski. Po pierwsze, chaos tożsa-mości wcale nie musi być czymś krytycznie złym. To zależy, jak my  na  niego spojrzymy. Wspomniany już przeze mnie przed chwilą Gustaw Morcinek w Czarnej Julce ma taką świetną scenę, na  poły humorystyczną, ale bardzo prawdziwą, kiedy to  – je-steśmy oczywiście na przełomie XIX i XX wieku, i kiedy pod auspicjami oczywiście CK monarchii, pod Karwiną, amator-ski teatr odgrywa przedstawienie po polsku, które przedstawia Kościuszkę gromiącego Rosjan pod Racławicami. Zaczyna po-wstawać prawdziwa mgławica tożsamościowa. Tu CK Austro--Węgry, tu Kościuszko, który gromi Rosjan, w tym wszystkim ma orkiestra zagrać hymn polski, nagle się zrywa emerytowany górnik, który krzyczy do tej orkiestry, która zaczyna grać hymn polski, krzyczy do  nich po  niemiecku: „Halt!”. I  potem wska-kuje na scenę i przypina aktorowi, który gra Kościuszkę, medal, który dostał od cesarza austriackiego, za to, ze pobił Włochów w  czasie wojny austriacko-włoskiej. Jeżeli mówimy o  chaosie tożsamościowym, to trudno o lepszy przykład. Przykład nieco humorystyczny, ale można to potraktować serio, bo ta scena ni-kogo tam nie gorszy, jest całkowicie zrozumiała jako pewien sposób akceptowania owych wirów historii, nad którymi jed-nostka nie panuje, lecz które może obrócić na dobry pożytek, o ile się powstrzyma od bardzo wąskich, narzuconych ograni-czeń czy wszelkiego rodzaju ideologicznych zakusów. Gdy po-wstrzyma napór ideologicznie motywowanych tożsamości, ów chaos tożsamościowy obróci się ku prywatnemu i publicz-nemu dobru – to po pierwsze.

A drugi wniosek jest taki, że ów chaos tożsamościowy może być bardzo dobrym otwarciem na to, co nazwalibyśmy europej-

Page 9: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

9www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAKskością, a co dzisiaj dla nas jest wartością absolutnie podstawową. Pewnie Państwo słyszeli, że 4 marca prezydent Macrone opub-likował swój list do Francuzów, a pewnie i nie tylko do Fran-cuzów, w popularnych dziennikach francuskich, który zaczyna od tego, że Europa nigdy nam nie była bardziej potrzebna niż teraz. Wspominam o tym dlatego, że przymiotnik „europejski” nabrał w naszej oficjalnej polityce szczególnego wymiaru. Z jed-nej strony ma przypominać o przynależności Polski do kultury Zachodu, ale z drugiej bywa nasycany atmosferą rzekomego za-grożenia dla tego, co rodzime. Podczas niejasnej sytuacji zwią-zanej z finansowaniem Centrum Solidarności w Gdańsku, jeden z senatorów twierdził, mówiąc to w tonie negatywnym, że „Wła-dze Gdańska starają się budować wizję przyszłości jako grodu o nowej europejskiej tradycji” (GW, 23.02.19). Trudno o głęb-sze niezrozumienie tego, czym jest regionalizm i europejskość.

Proszę Państwa, w regionalizmie o to chodzi, żebyśmy bu-dowali właśnie miejsce o  nowej europejskiej tradycji, która się nie odżegnuje od własnej historii, bo te dwie rzeczy nie muszą stać w  żadnej sprzeczności. Stąd jeśli mogę sobie tak pozwolić, drugie zadanie dla Śląska byłoby takie, że należy nie-strudzenie pracować na rzecz zrozumienia tego, co obce, inne, sprzyjać wrażliwości na odmienność, pozwolić te odmienności zachować, nie tłumaczyć ich na siłę na „nasze”, a nade wszystko podtrzymywać wszelkie możliwe związki z Europą i ze światem, pamiętając o założycielskich ideach Europy, po to, by – i  tutaj zacytuję fragment, który dziwnie i niepokojąco aktualnie brzmi, z  pism amerykańskiego politologa Bruce’a  Ackermana: po  to, by: „utrudnić autorytarnym demagogom zniesienie nowo na-rodzonej konstytucji w wyniku skutecznego apelowania do na-cjonalistycznej ksenofobii czy represyjnej ortodoksji”. Zatem trzeba tworzyć, myślę, mądry regionalizm, który przecież Śląskowi nigdy nie był obcy. Trzeba tworzyć sytuację i oko-liczności, które złączą europejskie tradycje z  tradycjami lo-kalnymi. Europejskość nie zagraża lokalności. To  autoryta-ryzm zagraża zarówno lokalności jak i europejskości. Partie prowadzą politykę na  ogół pseudo międzynarodową, bowiem zwykle patrzą na siłę swego oddziaływania w kraju. Takie by-łoby, znów – jeśli mogę sobie pozwolić na taką śmiałość, moje drugie zadanie dla Śląska.

A trzecie zadanie to gylynder, którego znaczenia przecież nie muszę tutaj Państwu w  tej sali wyjaśniać. Polega ono na  tym, że  trzeba szanować „poręcz” tradycji i  historii, która przecież ułatwia nam życie przy wchodzeniu na schody życia. Ta metafo-ryczna „poręcz” to nasze tradycje, nasze obyczaje, cała sekwen-cja naszej historii, która sprawiła, że jesteśmy tym, czym jeste-śmy. Ale żeby szanując i posługując się nimi – nie demonizować ich, nie dać się w nich zasklepić i nie posługiwać się nimi tylko w  taki sposób, do którego przyzwyczailiśmy się jako rzekomo obowiązującego „raz na  zawsze”. Takie skotnienie i  kurczowe trzymanie się gylyndra kontynuuje i mnoży wszelkie stereotypy i czyni nasze życie co prawda przewidywalnym, ale także i tro-chę nudnym i zamkniętym w ciasnych opłotkach.

Oderwać się od  poręczy to  znaczy na  własną rękę tworzyć niezależne opinie i sądy. Dzięki temu myśleniu możemy okre-ślić swoje cele i  środki do  nich prowadzące. Wydaje mi  się, że co najmniej pięć ważnych pytań się tutaj kryje. Tych pytań nie będziemy tu dogłębnie studiować. Może na jedno tylko zwrócę uwagę. Pierwsze pytanie byłoby: „Jacy jesteśmy?”, potem: „Gdzie jesteśmy?”, „Jakie są  okoliczności naszego myślenia?”, „Czym jest to nasze myślenie?” i wreszcie: „Jak znaleźć dla tego myśle-nia należyte słowo?”. Jakie by to słowo miało być?”. Treść oczy-

wiście bardzo bogata. Pozwolę sobie zwrócić Państwa uwagę na drugie pytanie. Być może jest ono kluczem do badania toż-samości w ten sposób, żeby mówić o niej, być jej świadomym, a  jednocześnie nie dać jej zawładnąć nad sobą, bowiem wów-czas niechybnie pojawi się niebezpieczeństwo tego, że skieruje się ona przeciwko komuś, kogo tożsamość jest inna niż „nasza”. Nie można dopuścić do tego, by tożsamość była kategorią wy-kluczającą. Stąd waga i powaga pytania: „Gdzie jesteśmy?”. Może to pytanie o „gdzie” jest ważniejsze od pytania: „kim”? Bo to py-tanie: „kim jesteśmy?”, jeśli puścić je na rynek polityczny, bardzo łatwo może zostać nadużyte i stać się takim sposobem charak-teryzowania siebie, że przyjmie postać: „jesteśmy tymi, którzy są  przeciwko tamtym, tamtym i  tamtym”. Natomiast pytanie: „gdzie?” od razu wstrzykuje nas w pewną wspólną przestrzeń. W żadnej przestrzeni nie jesteśmy sami. Zatem, oczywiście, nie sposób myśleć bez tego gylyndra. Rodzimy się w jakiejś kultu-rze, w jakiejś tradycji, w historii mowy, ale trzeba by się pozbyć też bałwochwalczości wobec tych podpórek i traktować je z na-leżytym dystansem. Czyli myśleć bez gylyndra, i – ceniąc prze-szłość – nie dać się sparaliżować przeszłością, nie spieszyć się z  uznawaniem autorytetów, nie wyrychlać się z  sankcjono-waniem obecnego stanu rzeczy jako stanu jedynie możliwego itd. itd. Myślenie bez gylyndra oczywiście jest niewygodne, tak samo jak niewygodne jest wchodzenie na schodach bez poręczy i niesie pewnego rodzaju ryzyko, ryzyko niewygody, ale wpływa na kształt edukacji, takiej edukacji, która by nie tylko informo-wała i uspołeczniała, ale także wyzwalała człowieka do zadawa-nia sobie ważnych pytań o siebie samego.

Mówię o tym gylyndrze nie bez powodu, ponieważ ci z Pań-stwa, którzy interesują się muzyką, także śląską, wiedzą, że An-drzej „Toluś” Skupiński i Eugeniusz Kuczek napisali swego czasu przebojowy utwór, który się nazywa nie inaczej jak „Gelynder blues”. No i w tym gylyndrze, w tym bluesie, mamy piękny przy-kład tego, o  czym staram się tutaj Państwu w  znacznie mniej udany sposób niż oni to robią, powiedzieć. Bardzo przepraszam – ja się tutaj wychowałem, ale ja nie jestem natywnym śląskim mówcą, więc proszę wybaczyć mój brak akcentu przy cytowaniu tekstu tej pieśni dającej nam wiele do myślenia:

Jo się miyszkom na krojcoku, / Kole gruby wedle hałd / W trzy-sztoko-wym familoku / Mój rodzinny dom /  Tam jo se ze  szlojdra trzaskoł  /Jakech jeszcze bajtlym boł / Z  trzeciego sztoku po gelyndrze / Sjyżdżoł na som dół. 

O to właśnie chodzi, żeby gylyndra używać nie „po Bożemu”, tylko żeby – szanując go – jednocześnie wydobyć z niego wszel-kiego rodzaju atrakcyjne, nowe możliwości. Stąd, jak czytamy dalej:

Jak sie po nim zjada na dół, / Czuja się jak król,/ Trzecie – parter po gelyn-drze tam a nazod robia kurs. / Na banchofie w Katowicach elektryczne schody som, / We wieżowcu szwedzkie windy, automaty full. / Ani mie to ziębi, parzy, jo mom w rzici te wygody.

Myślenie bez gylyndra jest niewygodne; wszak wygodnie jest mieć utarte ścieżki, utarte drogi, nie wymagające odwagi. Na-sze zadanie polegałoby na szanowaniu gylyndra, ale jednocześ-nie poszukiwaniu nieustannie nowych sposobów posługiwania się tym gylyndrem. A to już misja godna filozofów. Wielka nie-miecka filozof Hannah Arendt, zapewne nie mając na uwadze ani Śląska ani Gylynder bluesa, tak właśnie formułowała zadanie filozofii – Denken ohne Geländer.

Idę do następnych zadań, jeśli Państwo pozwolą.

Page 10: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

10 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAKMyślę, że następnym zadaniem dla Śląska jako mądrego re-

gionu, który mądrze praktykuje samorządność, jest właśnie służba samorządności i troska o jej żywotność, o to, by sprzyjać mądrze działającym na rzecz publicznego dobra i ideału euro-pejskości organizacjom pozarządowym. To zapisane jest głęboko w  śląskiej tradycji polityczności. Zacytuję Państwu Wojciecha Korfantego, który w tekście zatytułowanym O ustroju korpora-cyjnym mówił tak: „Naturalny zakres działalności mniejszych wspólnot nie powinien być przez nikogo naruszany. Całe życie społeczne powinno odbywać się przede wszystkim w  ramach tych mniejszych wspólnot wyposażonych we własne samorządy. Chodzi o to, by odżyły pełnym życiem mniejsze wspólnoty spo-łeczne”. Trzeba by powiedzieć, że myśleć bez gylyndra, oznacza także specyficzne traktowanie takich podpórek, jakimi są par-tie polityczne. Cieszy mnie bardzo, że Państwo już kilkakrotnie o tym dzisiaj wspomnieli.

Co  mamy na  myśli mówiąc o  „specyficznym traktowaniu” partii politycznych? Przepraszam, że mówię to w obecności tylu świetnych przedstawicieli świata polityki, który urządzony jest partyjnie, ale też spieszę powiedzieć: jest moim głębokim prze-konaniem, że partie są złem koniecznym, może koniecznym, ale złem. Lokalność i  regionalność jest myśleniem i  praktykowa-niem polityki w jakimś znaczącym stopniu wolnym od partyj-ności. Aleksandra Kunce, znamienita znawczyni śląskich spraw, w swojej książce niedawno wydanej pisze, że cieszy ją oddech tożsamości śląskiej, bowiem jest to  „oddech tożsamości zmę-czonej ciężarem polityki. To ulga, z jaką witamy brak hałasu po-litycznego i swobodne lokalne życie na granicy, mimo ideologii” (Kunce, Człowiek lokalny, s. 230).

Nie chcę tutaj zapuszczać się w gąszcz licznych cytatów na te-mat życia partyjnego. Przywołam tylko dwie opinie zaczerp-nięte z Ibsenowskiego Wroga ludu. Doktor Stockmann, taki lu-dowy bohater, który chce uzdrowić świat lokalnej władzy, mówi tak: „Najgorsze jest to, że wszyscy ludzie są niewolnikami jakiejś partii, jak kraj głupi i szeroki. Partia jest czymś na podobieństwo maszynki do  mięsa”. (Jeszcze raz przepraszam Państwa par-lamentarzystów). „Miele wszystkie głowy na  taką samą papkę i dlatego są  to głowy wypełnione papką, które mają tam mie-lone mięso” (przeł. Anna Marciniakówna). Jeśli nawet te słowa są za ostre, a pewnie są, to wydaje mi  się, że  jednym z zadań dla mądrego regionalizmu jest (przy całym szacunku dla pro-gramów partyjnych i zrozumieniu dla faktu, że scena polityczna jest urządzona i przypuszczalnie zostanie urządzona partyjnie) – i tutaj misja Śląska jest poważna – poszukiwanie form życia politycznego, czy form polityczności, które byłyby wyższe i star-sze, niż polityczność, która się zamyka w  programach partyj-nych. Takie byłoby moje kolejne zadanie (choć wolałbym mó-wić o pokornej prośbie) dla Śląska.

Proszę Państwa, przypomniałem przed chwilą o pani profe-sor Aleksandrze Kunce. W  jej ostatnio wydanej książce Czło-wiek lokalny znajduję taką charakterystykę Śląska: „Jeżeli coś cechuje Śląsk, to wyraziste i intensywnie odczuwalne mocowa-nie się z ideą pogranicznego domu”. Podkreślmy tu „mocowa-nie się”, bo jest w tym i poczucie utraty i imperatyw zakorzenie-nia. Powrót do  idei domostwa na granicy, często zmieniającej swój kształt, po  roku 1945 wybrzmiewa w  każdej wędrówce, w każdej swobodnej rozmowie, w każdej konstrukcji społecz-nej. Ta idea mocowania się z ideą pogranicznego domu jest cie-kawa. Podkreślam to mocowanie się, ponieważ oczywiście przy-pomina nam ono słynną biblijną scenę, w której Jakub mocuje się z  Aniołem, wychodząc z  tego zmagania poszkodowanym,

bo utyka na nogę, którą Anioł mu wywichnął. Anioł wywichnął Jakubowi swą mocą biodro, ale w zamian Jakub zyskał błogosła-wieństwo i zyskał nowe imię. Łączę te dwie narracje: śląską i bi-blijną. Człowiek zmaga się z kimś, zmaga się z czymś, trudzi się, a nigdzie łatwiej o zrozumienie tego, czym jest trud, jak tutaj, na Śląsku. Człowiek ponosi uszczerbek, człowiek ma ciało na-znaczone bliznami, utyka na nogę. Stawką zmagania jest błogo-sławieństwo i imię: imię własne i imię miejsca. Być może imię, które padnie we własnej mowie. Tak jak Jakub w Biblii zmie-nia imię w efekcie owego zmagania się z Aniołem. Z czym mo-cował się Śląsk? Zapewne z  niełatwą historią, która nadawała mu różne imiona, w zależności od władzy i  jej mowy, a  także od tego, jaką mową posługiwali się ci, którzy tę ziemię zamiesz-kiwali. A bliżej naszych czasów Śląsk mocował się z duchem no-woczesności, któremu myśl oświeceniowych mędrców nadała miano postępu i  uskrzydliła technicznymi urządzeniami po-zwalającymi na czynienie sobie ziemi poddaną. Zaryzykował-bym, że  to, z  czym mocuje się Śląsk, czy też Anioł, z  którym mocuje się Śląsk, to przemysł w całej jego złożone strukturze. Przynajmniej od końca XVIII wieku, od momentu kiedy Goe-the zostawia swój słynny, acz bardzo dwuznaczny wpis zwie-dziwszy kopalnię i  pierwszą maszynę parową w  Tarnowskich Górach, przynajmniej od tego momentu Bóg czy Anioł, z któ-rym mocuje się Śląsk, jest bogiem przemysłu, którego aniołem jest maszyna. Maszyna ta niosła pomoc, bo ułatwiała pracę, ale niosła też i śmierć. Gustaw Morcinek zawarł w swych książkach wspaniałe opisy pracy maszyny, która ma duszę i która śpiewa jak kobieta, ale zaraz na  następnej stronie mówi, że  maszyna ma wprawdzie duszę i serce, ale zabiera ludziom dusze i serce, a czasem i życie.

Jakie byłoby w takim razie następne zadanie dla Śląska? Pyta-nie tym ciekawsze, że jest to – jak sądzę – zadanie dla całej Pol-ski: trzeba byłoby przemyśleć lekcję Oświecenia, tę wielką lekcję nadziei, że oto przemysł, poznanie, nauka, przyniosą nam nie-jako z automatu, lepsze życie, lepsze społeczeństwo, będziemy mądrzejsi, lepsi itd. Polska na ogół Oświecenia nie przerobiła, w niewielkim stopniu, w czasie Sejmu Czteroletniego, owszem, Hugo Kołłątaj, Kuźnica Kołłątajowska, Staszic, ale oni wiedzą, że to już jest za późno, że szlachty nie interesuje ani przemysł, ani miasta, ani obywatelstwo. Kołłątaj zamieszcza wstrząsający wpis do szlachty, której nic nie obchodzi. Mówi: „Wam się znu-dziła wolność. O ślebodzie państwu mówię. A komu się znudzi wolność, to zaraz się znajdzie taki, który go tej wolności szybko pozbawi”.

Otóż lekcja Śląska mogłaby polegać na przerobieniu lek-cji europejskiego Oświecenia, co  wiązałoby się z  dużą dys-kusją na  temat – czym jest praca. Bo przecież dzisiaj zmienia się charakter pracy, zmienia się rynek pracy, zmienia się nawet samo pojęcie pracy. W socjologii pojawia się już pojęcie aboli-cji pracy mówiące, że klasycznie pojmowanej pracy będzie co-raz mniej, a praca będzie wyglądała zupełnie inaczej w związku z robotyzacją, w związku z rosnącym czasem wolnym itd. Za-tem wydaje mi się, że to powołanie i ta prośba o przemyślenie Oświecenia, jego obietnic, byłaby także służbą na rzecz Polski, która akurat w  tym momencie ma  swój deficyt. Tylko szybko wspomnę: dla wybitnego niemieckiego filozofa Waltera Benja-mina Anioł Historii wyglądał dość przerażająco, dlatego, że, jak tłumaczy, to jest anioł, który patrzy w przeszłość. A tak kieru-jąc swoje spojrzenie widzi mnożące się pod samo niebo stosy ruin, katastrof, apokalipsę. Sceptycznie mówi Benjamin: „Patrz-cie, to jest efekt postępu”. Gdybyśmy tę lekcję odstawili na bok,

Page 11: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

11www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAKto śląski anioł mógłby tak wyglądać – to maszyna parowa „Bar-tosz”. Kiedy rozmawiałem ostatnio z panią Alicją Knast – dy-rektor Muzeum Śląskiego, usłyszałem: – To  jest śląska Mona Lisa. Ja nazwałbym ją, tę maszynę, „śląskim aniołem”, z którym Śląsk się zmaga, co  musi przemyśleć na  nowo, bo  oczywiście to jest dzisiaj już artefakt muzealny, ale za tym idą ludzkie trudy, a także i ludzkie życie.

W  związku z  tym jeszcze dwie uwagi. Musimy pamiętać o  wielkim dziedzictwie przemysłowym Śląska, lecz nie wolno nam w nim zakrzepnąć, a  taką groźbę wyczytałem w niedaw-nych słowach o  tym, że  mamy węgla na  200 lat. Proszę Pań-stwa, August Scholtis – niemiecki pisarz niezwykły, który napi-sał Wiatr od wschodu, specyficzną wizję Śląska, mówi o kopalni tak: „Kopalnia to zwierzę stadne, całkiem nieszkodliwe. Jej ist-nienie przenika domy, kościoły, cmentarze, osiedla, miasta, lasy, słychać jej oddech, stuka, wali, kopie i grozi”. No i tak jest na Ślą-sku. Kopalnia przenika wszystko. I  tak będzie. My to musimy uszanować – mówi Morcinek na końcu Czarnej Julki: „Gdzie-kolwiek stąpam, to stąpam po górnikach, którzy tam zostają”.

I o tym nie wolno zapomnieć, ale nie wolno w tym ugrzę-znąć, nie wolno w tym się zamknąć, właśnie przez pamięć dla tych, którzy tam zostali. Zatem nasze rozumienie tradycji, to już myśl bliska profesorowi Zbigniewowi Kadłubkowi, powinno być nie tyle „rzymskie”, które przed tradycją padało na kolana i było często bierne i receptywne, ale powinno być „greckie”, rozwija-jące, odchodzące od utrwalonych wzorow i schematów. To jest myśl, którą Profesor w wielu miejscach rozwija. Śląsk jako (uj-mując w duchu metafory, oczywiście) Grecja Polski. W tym sen-sie, że oto musimy się zdobyć na czynne, twórcze, oryginalne potraktowanie tradycji przemysłowego trudu właśnie w  imię tych ludzi, którzy poświęcili temu życie.

A skoro była jeszcze mowa o kobietach, które tutaj Państwo wielokrotnie wspominali. Wymieniana już przeze mnie Dorota Brauntsch w  książce O  domach bezdomnych Pszczyny i  okolic (polecam Państwu tę książkę), mówi: „Kobiety śląskie są silne”. I daje bardzo interesujące wyjaśnienie: „Bo mężczyzn z pokole-nia Anny to są pokolenia XIX wieczne zabrała wojna prusko--francuska w 1871 roku. Mężczyzn z pokolenia Franciszki za-brała I wojna światowa, mężczyzn z pokolenia Hanki – II wojna światowa. Tych, którzy wrócili z frontu, zabrało NKWD, tych, którzy przeżyli, zabrała kopalnia” (s. 13). O tych kopalniach nie wolno nam zapomnieć, ale nie wolno nam zapomnieć także, a  może nawet przede wszystkim w  imię owej wspomnianej już także obywatelskiej ekologii, o  której Państwo już mówili. To jest rzecz absolutnie fundamentalna, której nie wahałbym się nazwać kolejnym obowiązkiem Śląska i dla Śląska.

Już dla uproszczenia wymienię te dwa zadania razem: czyli pierwsze zadanie z  tych wspomnianych teraz, to  byłoby wy-tworzyć wiele historii, opowiadać siebie w wielu opowieściach, w wielu językach, w wielu profesjach, bo w ten sposób przetwo-rzymy dziedzictwo przemysłowe, także kopalniane, w coś no-wego, co nie będzie wrogie, ale co twórczo przekonstruuje rze-czywistość. Nie dać się sprowadzić do  monolitu węglowego właśnie, aby pamiętać o tych ludziach, którzy zostali tam, pod ziemią.

No i w związku z tym to zadanie kolejne, które nazwałbym zadaniem wymiaru obywatelstwa ekologicznego, czyli pole-gałoby na  myśleniu o  sobie w  świecie, który zaczyna się tutaj na miejscu i odwrotnie – moje miejsce jest w świecie i nie wolno go zniszczyć dla politycznych powodów.

Otóż i ostatnie dwie uwagi. Potrzebny jest nam nowy kurs polityki: regionalność czy regionalizm polega na szukaniu daw-nych form polityczności, które się nie utożsamiają z polityczną formą, jaką jest partia w jej klasycznym rozumieniu. Niewątpli-wie takie dzieło byłoby bardzo trudne do przeprowadzenia, je-żeli nie będziemy zwracać uwagi na słowa, na język, na mowę, obojętnie czy będą to słowa w śląskiej mowie, czy w mowie, po-wiedzmy, ogólnopolskiej. Zadaniem dla Śląska byłoby prze-myśleć mowę, w  takim znaczeniu, żeby posługiwać się nią w sposób przemyślany, aby nie była mową bezmyślną. Trzeba pokazać mowę śląską także wychyloną w  przód, sięgającą nie tylko w stronę przeszłości i przeszłość odtwarzającą (w pewnym sensie można nawet powiedzieć dla uproszczenia: przeszłość biesiadno-przemysłową), ale także mowę śląską w  jej ogrom-nych literackich i filozoficznych możliwościach. Pozwolę sobie zwrócić uwagę na fundamentalne znaczenie, jaką ma seria prze-kładowa wielkich arcydzieł literatury światowej na język śląski, czy filozofia po śląsku Marcina Kika, czy wreszcie na świetne li-sty Zbigniewa Kadłubka – Listy z Rzymu, które mówią, że w ślą-skiej mowie można prowadzić absolutnie pełnoprawną filozo-ficzną debatę. I  to  jest pewnie także nasze kolejne zadanie dla Śląska i jego samorządności.

I  ostatni mój punkt, proszę Państwa: wszystkiego tego nie da się przeprowadzić, jeżeli nie będziemy kultywować poczucia humoru. Cytuję profesora Cezarego Obrachta-Prondzyńskiego, prezesa Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego (nawiasem mó-wiąc już Wincenty Lutosławski w 1910 roku mówił: „O, ja wi-dzę zbieżność tej gdańskiej Hanzy ze Śląskiem”. Niezwykle inspi-rująca jest ta wspólnota pobrzeży), który mówi tak: „Jedenaste przykazanie kaszubskie brzmi: Raz na dzień sprawdź, czy potra-fisz się śmiać z samego siebie”. Nie jest mi znany żaden przypa-dek silnej wspólnoty obywatelskiej, w której ludzie pozbawieni są poczucia humoru. Poczucie humoru i dystans do samego sie-bie są  najlepszą szczepionką na  egoizm i  indywidualistyczny cynizm. A żeby to wzmocnić, to jeszcze moglibyśmy skończyć to wszystko przypomnieniem, że Denise de Rougemont, który w swoim Liście otwartym do Europejczyków w roku 1950, kiedy jeszcze dymiły zgliszcza Europy, założył podwaliny pod myśle-nie, czym jest Europa, jednym z tych warunków uczynił poczu-cie humoru. Cytuję: „Dlatego współcześni twórcy strefy demo-kratycznej przywiązują taką uwagę do poczucia humoru, sądzą, że człowiek pozbawiony tego poczucia, nie rozumie także głę-bokiego sensu życia. Bowiem humor to przede wszystkim umie-jętność drwiny z samego siebie. Ale żeby umieć się śmiać z sie-bie, z  siebie samego, trzeba najpierw zaistnieć jako świadoma siebie osoba i zdobyć się na pewien dystans w stosunku do włas-nego wytworzonego przez siebie obrazu” (przeł. Aleksandra Olędzka-Frybesowa).

To powiedziawszy, proszę Państwa, nie pozostaje mi nic in-nego jak tylko zachować dystans do  siebie, bowiem po  tym ostatnim dictum o poczuciu humoru, już nie sposób kontynu-ować. Więc dziękuję Państwu bardzo. Na  pewno nie sprosta-łem oczekiwaniom i nie wywiązałem się z zadania polegającego na nakreśleniu obrazu Śląska od nowa. Wiele z tych myśli Pań-stwo na pewno znają, wiele z tych myśli jest Państwu bliskich. Dziękuję w każdym razie Państwu przede wszystkim za zapro-szenie i za cierpliwość. Bardzo dziękuję”. q

Prof. dr hab. Tadeusz SławekOprac. Agnieszka Podkowa

Page 12: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

12 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAK

Korzenie i skrzydła – region i miasto między umacnianiem tożsamości a walką o przyszłość

Tezy wystąpienia – Zabrze 20191. Samorząd zajmuje się zaspokajaniem zbiorowych potrzeb

mieszkańców. Do potrzeb podstawowych należy potrzeba bez-pieczeństwa i  przynależności. Samorząd wojewódzki w  szcze-gólny sposób ma skupiać się na pielęgnowaniu, a więc działaniu czynnym, a nie tylko na biernej ochronie tożsamości lokalnej (art. 11 ust.1 pkt 1 Ustawy o samorządzie wojewódzkim). Pod-stawowym elementem tej pielęgnacji jest edukacja kulturowa, ochrona tradycji. Znajdujemy ten zakres zadań (działalności) na każdym poziomie samorządu, ale w województwie jest ich szczególnie dużo. Jest to  obowiązkowy element strategii. Za-dania wyznaczane są przez kompetencje, a ich realizacja jest obowiązkiem, a  nie tylko kwestią dobrej woli samorządu. Brak systemowej edukacji regionalnej oraz uporządkowanego systemu grantów na  umocnienie tożsamości lokalnej (ustawa nie mówi co prawda wprost o tożsamości regionalnej, ale lokal-nej, a regionalnej jako wiązce lokalnych), prowadzi do narusze-nia prawa.

2. Tożsamość lokalna jest całością lokalnej i częścią regional-nej historii. Nie można z niej wybierać „rodzynków chwały”, na-leży stanąć w prawdzie wobec przeszłości, wtedy stanie się ona źródłem siły. Przyjęcie tego założenia oznacza, że trzeba pamię-tać np. o Żydach śląskich, o niemieckich Ślązakach, trzeba przy-garnąć gorzką pamięć wygnanych Kresowian, pamiętać o terro-rze, oporze, słabości ludzi tak samo jak o bogactwie dziedzictwa starej kultury ludowej i przemysłowej oraz scalić to we wspólną narrację nie tylko pozbawioną nienawiści, ale pokazującą war-tości. Zachowanie tożsamości kulturowej to obowiązek samo-rządu województwa. Trzeba tłumaczyć skomplikowaną prze-szłość własnej młodzieży ale też reszcie kraju. To  obowiązki samorządu miasta i wspólnoty regionalnej, aby stale na nowo opowiadać Śląsk Polsce, aby nie zatruto naszych relacji. Śląsk często chronił się w milczeniu, ale w społeczeństwie informa-cyjnym to kiepska strategia, trzeba ją zmieniać w działaniach województwa, miasta i to w działaniach całej wspólnoty.

3. Co może dać nam skrzydła? To innowacje społeczne i tech-nologiczne w świecie już właściwie po węglu. Ich promowanie stanowi naturalne zadanie samorządu. Istnieją prawne formy działania, które mogą być przydatne w  działaniu np.  klauzule socjalne w statucie miasta i województwa, spółdzielnie socjalne, wszystko to, co  pozwala włączyć osoby, które tracą pracę, ale także niepełnosprawne, w życie zawodowe i społeczne. Śląsk zo-stał tu w tyle np. za Pomorzem. Nowości technologiczne muszą być aktywnie wspierane. Nie każdy inwestor zagraniczny musi być jednak ślepo wspierany ze środków publicznych, trzeba mą-drze wybierać i społecznie dyskutować zwłaszcza aspekt ekolo-giczny np. dianetyka to przyszłość, ale wymaga uwagi i nadzoru tego rodzaju nowych inwestycji.

4. Jesteśmy dumni z tradycji śląskich organizacji społecznych od początku XX wieku, jednak obecnie w kreowaniu organiza-cji pozarządowych jesteśmy w kraju na ostatnim miejscu. Etos pracy to nasza duma, ale milczy się o archaicznych metodach walki z plagą alkoholizmu i z bezdomnością. Brak wojewódz-

kiego raportu o  realnych kosztach zdrowotnych monokul-tury węglowej i skażenia środowiska- pozwoli to inaczej spoj-rzeć na koszty tej gospodarki i jej ofiary. Biernie godzimy się z brakiem wsparcia dla np. Bytomia czy Świętochłowic – propo-nuje się dzisiaj raczej likwidację „miasta w kłopotach”, jeśli nad-zór zaniedbał działania. Te miasta wymagają pomocy centralnej, same nie dadzą rady w walce ze skutkami ekologicznymi wielo-letniej nadmiernej eksploatacji. Śląsk pomagał lata Warszawie w odbudowie stolicy, obecnie poradził sobie prawie samodziel-nie przy pomocy UE z transformacją, ale są obszary szczególne, gdzie przerasta to zdecydowanie siły samorządu terytorialnego. Nikt nie kwestionuje funduszu odbudowy zabytków Krakowa, chociaż jest to miasto bogate w dochody. Potrzeba więc pilnej pomocy centralnej dla Bytomia, czy Świętochłowic. Warto więc przejrzeć nasze tradycje. Polityka społeczna na Śląsku była przykładem, teraz zostajemy w tyle, musimy nadgonić według najlepszych przykładów w kraju.

5. Edukacja regionalna chroni przed wyludnieniem. W Eu-ropie trwa walka o młode, wykształcone pokolenie, które może płacić podatki i  ciężko pracować. Jest rzeczą niezbędną, aby wzbudzić przywiązanie do  regionu i  swojego miasta w  okre-sie formowania osobowości. Nie chodzi bowiem o to, aby po-wstrzymać młodzież przed podróżami i pracą za granicą, jeżeli ma  to charakter okresowy. Kluczowe jest jak skłonić te osoby do  powrotu. Związek emocjonalny z  własną małą ojczyzną może powstać jedynie na podstawie wiedzy, znajomości faktów oraz świadectwa ludzi, którzy dla swojej ziemi wiele uczynili. Powstaje on wtedy, kiedy jesteśmy pewni znaczenia i wartości swojej ziemi i możemy czerpać z tego jako ze swoich korzeni poczucie pewności siebie. q

Prof. Irena Lipowicz

Kongres nadzwyczajny Związku Górnośląskiego

Page 13: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

13www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAKKongres nadzwyczajny Związku Górnośląskiego

„Śląsk po węglu” z perspektywy UE– wywiad z Posłem do Parlamentu Europejskiego prof. Jerzym Buzkiem„Nie ma sprzeczności w byciu oddanym Ślązakiem, oddanym Polakiem i oddanym Europejczykiem”. 

Mirella Dąbek – Panie Premierze, „Program dla Śląska” przy-gotowany przez polski rząd zakłada budowę 2 kopalni na terenie Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Co Pan o tym sądzi jako premier, który w latach 1998‒2000 przeprowadził reformę górni-ctwa, podczas której zlikwidowano 20 z  60 istniejących kopalni, a z górnictwa odeszło prawie 100 tys. górników?

Prof. Jerzy Buzek – Zlikwidowaliśmy 20, bo pozostałe 40 było rentowne i przynosiły zyski, a nie straty. To był cel tamtej reformy. Przez następnych 10 lat górnictwo nie miało większych proble-mów: produkowaliśmy tyle węgla, ile trzeba i  sprzedawaliśmy z zyskiem.

Jeśli chodzi o „Program dla Śląska” – o ile mi wiadomo, jedna z tych inwestycji miałaby być kopalnią węgla koksującego. To su-rowiec niezbędny przy produkcji stali, a już dziś Unia Europejska jest jego importerem netto. Nieprzypadkowo widnieje on na spe-cjalnej liście 27 surowców o strategicznym znaczeniu dla UE. Sam zresztą interweniowałem w  Komisji Europejskiej półtora roku temu, by nie wykreślać go z tej listy. Z analiz wynika, że w perspek-tywie kilku zaledwie lat Jastrzębska Spółka Węglowa będzie jedy-nym liczącym się dostawcą koksu dla całej Unii.

M.D. – Wielu ekspertów jako największe osiągnięcie Pana rządu wymienia właśnie reformę górnictwa, ale też trzeba przy-znać, że była to najtrudniejsza reforma w polskim przemyśle. Jak z perspektywy czasu ocenia Pan tę reformę?

J.B. – Tak, to była bardzo trudna i politycznie „niebezpieczna” reforma, a  przeprowadzał ją  wicepremier mojego rządu, Janusz Steinhoff. Jedną z  pierwszych kopalni, które zamykaliśmy, była przecież ta w naszych rodzinnych Gliwicach! Ale jak już powie-działem, ta reforma miała za zadanie postawienie polskiego gór-nictwa, stojącego wtedy na głowie, z powrotem na nogi. I  to  się udało! Gdy kończyliśmy kadencję rządową jesienią 2001 roku, kopalnie zarabiały średnio 6  zł na  tonie węgla, podczas gdy przed reformą wydobycie każdej tony przynosiło aż 22 zł strat. Co  więcej, większość zlikwidowanych kopalni to  były kopalnie metanowe, przy tym produkujące węgiel bardzo zasiarczony, fa-talny dla jakości powietrza.

Co do porażki, choć oczywiście nie miałem na to wpływu, był nią chyba fakt, że po moim rządzie, przez 18 lat, w zasadzie nikt już tej reformy nie kontynuował, ani nie pokusił się o kolejną. W efekcie polskie górnictwo jest dzisiaj znowu w złej kondycji i 20% węgla sprowadzamy z Rosji.

M.D. – Czy Pana zdaniem węgiel jest przeżytkiem, a dekarbo-nizacja koniecznością? Jak Pan widzi przyszłość energetyczną Pol-ski? Czy spadek produkcji energii z węgla powinien być większy, niż określono to w projekcie krajowej polskiej energetyki do 2040 roku?

J.B. – Zawsze podkreślam, że  bronienie energetyki opartej na węglu ma w Polsce jakikolwiek sens tylko wtedy, gdy ten węgiel jest rzeczywiście polski. Dzisiaj, jak już wspomniałem, jesteśmy za-lani węglem rosyjskim, lub co gorsza, z terenów Ukrainy okupowa-nych przez Rosję. Dopłacamy również do własnych nierentownych kopalni, a nade wszystko – płacimy za ciągle drożejące uprawnie-nia do emisji dwutlenku węgla jeśli go spalamy. Brakuje także mło-dych kandydatów na  górników. Z  węgla trzeba stopniowo, ale

zdecydowanie wychodzić, w  sposób jednak sprawiedliwy spo-łecznie i z zachowaniem bezpieczeństwa energetycznego Polski.

M.D. – Coraz częściej można usłyszeć o planach różnych firm, polskich i  zagranicznych, które planują reaktywację eksploatacji złóż lub budowę nowych kopalni. Tak jest w Dębieńsku, Orzeszu, Mysłowicach-Brzezince czy Pszczynie. Inicjatywy te budzą sprze-ciw wielu mieszkańców, którzy boją się przede wszystkim kosz-tów tej eksploatacji, czyli zniszczeń domów czy też nieodwracal-nych zmian ekologicznych. Zwolennicy budowy kopalń zwracają z kolei uwagę na możliwość zatrudnienia. Czy głos mieszkańców, władz gminy powinien być uwzględniony w państwowych planach inwestycyjnych?

J.B. – To  retoryczne pytanie, na  które odpowiedź może być tylko jedna. Oczywiście – powinno się zawsze brać poważnie pod uwagę opinie mieszkańców. Przed laty w  Bytomiu nie py-tano „kopać pod miastem węgiel czy nie?” i dziś to miasto dosłow-nie się zapada. Reforma górnictwa węgla kamiennego przepro-wadzona przez mój rząd w 1998 roku właśnie po raz pierwszy wprowadziła znaczący wpływ gmin górniczych na decyzje o wy-dobyciu węgla i dała możliwość przekazania części dochodów z górnictwa na takie gminy. Chodziło nam o upodmiotowienie, dowartościowanie społeczności lokalnych i możliwości wpływa-nia na podejmowane decyzje.

Page 14: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

14 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAK

Jerzy Buzek – ur. 03 lipca 1940 roku w Śmiłowicach na Śląsku Cieszyńskim. Studiował na Wydziale Mechaniczno-Energetycznym Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Po ukończeniu studiów, rozpoczął pracę w  Instytucie Inżynierii Chemicznej Polskiej Akademii Nauk w Gliwicach, gdzie w 1969 roku zdobył stopień doktora nauk tech-nicznych. Na  początku lat osiemdziesiątych zajął się ochroną śro-dowiska, a  w  szczególności ochroną powietrza. Wyniki prac na-ukowych bezpośrednio wdrożył w przemyśle, m.in. w postaci kilku instalacji odsiarczania spalin. W 1992 roku kierował ogólnopolskim zespołem specjalistów przy opracowywaniu ekspertyzy PAN w  tej dziedzinie oraz współorganizował Konsorcjum Ochrony Powietrza. Był członkiem i Sekretarzem Naukowym Komitetu Naukowego In-żynierii Chemicznej i Procesowej PAN oraz Rady Redakcyjnej głów-nego polskiego czasopisma naukowego z tej dziedziny – „Inżynieria Chemiczna i Procesowa”. W międzyczasie zdobył stopień naukowy doktora habilitowanego, a następnie tytuł profesora nauk technicz-nych.

W  latach 1997–2001 był posłem na Sejm III kadencji. 17 paź-dziernika 1997 roku został desygnowany na szefa Rady Ministrów, a  zaprzysiężony – 31 października. Funkcję te sprawował do  paź-dziernika 2001 roku.

Od 2004 roku jest posłem do Parlamentu Europejskiego, do któ-rego dostał się z najlepszym wynikiem w Polsce. W tym samym roku został Wiceprzewodniczącym Europejskiego Forum Energetycz-nego oraz reprezentował Parlament Europejski podczas wyborów na  Ukrainie, wspierając Pomarańczową Rewolucję. Uzyskał tytuł „Eurodeputowany 2006” w kategorii „Badania naukowe i technolo-

gie”, przyznawany przez „Magazyn Parlamentarny”, a także nagrodę „Biały Węgiel 2006”, przyznawaną przez Polskich Inżynierów. W la-tach 2004‒2009 był członkiem Komisji Przemysłu, Badań i Energii oraz Komisji Środowiska, Zdrowia Publicznego i  Bezpieczeństwa Żywności. Należał również do  Komisji Współpracy Parlamentar-nej UE- Ukraina i Delegacji stosunków z krajami Azji Południowo--Wschodniej i ASEAN.

W  wyborach do  Parlamentu Europejskiego w  2009 roku uzy-skał najwięcej głosów w  Polsce, bo  aż 400 tys. 14 lipca 2009 roku został wybrany na  Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, zdobywając 555 spośród 644 ważnych głosów i stając się pierwszym Przewodniczącym z  państw byłego Bloku Wschodniego. Zastą-pił na tym stanowisku niemieckiego Chrześcijańskiego Demokratę – Hans-Gert Pötteringa, a  funkcję sprawował do  17 stycznia 2012 roku. Przez kolejne 2,5 roku, jako europoseł, zabiegał o dokończenie wspólnego ryku energii w Europie, a wiele z jego postulatów weszło w skład tzw. Unii Energetycznej.

W  maju 2014 wyborcy woj. śląskiego po  raz kolejny przyznali mu mandat europosła. Przewodniczy komisji przemysłu, badań na-ukowych i energii oraz tzw. Konferencji Przewodniczących Komisji. Jest też członkiem podkomisji bezpieczeństwa i obrony oraz delega-cji do spraw stosunków ze zgromadzeniem parlamentarnym NATO oraz zastępcą w komisji spraw zagranicznych, delegacji do komisji współpracy parlamentarnej UE-Mołdawia jak i delegacji do zgroma-dzenia parlamentarnego Euronest.

Źródło: www.buzek.pl

M.D. – Regiony górnicze w Polsce mogą dostać spore pieniądze na transformację energetyczną w ramach Funduszu Sprawiedli-wej Transformacji. Ten Pański pomysł, w  sumie ponad 20  mld złotych w  budżecie Unii Europejskiej na  następne 7  lat, poparł już Parlament Europejski. Muszą go jeszcze zatwierdzić państwa członkowskie. Na  co  te pieniądze zostałyby przeznaczone? Czy w  grę wchodzą tylko „wielkie sprawy” jak np.  wymiana starych bloków energetycznych w elektrowniach, czy też mieszkaniec Ka-towic, Chorzowa czy Mysłowic może liczyć np. na dofinansowanie zmiany systemu ogrzewania własnego domku?

J.B. – Tak, jest to możliwe. Fundusz będzie wspierać szeroko ro-zumiane innowacje społeczne polepszające codzienną jakość życia mieszkańców tych regionów. Chodzi o poprawę jakości powietrza, walkę ze smogiem, chodzi o rewitalizację miast, ale jednocześnie o inwestycje na terenach pokopalnianych czy budowę nowoczes-nego, przyjaznego dla środowiska przemysłu. Chodzi więc o two-rzenie atrakcyjnych miejsc pracy, o  rozwój małych i  średnich przedsiębiorstw czy start-upów. Zatrzyma to  też młodych ludzi w tych regionach. To jest cel i stawka tego Funduszu.

M.D. – To Pana trzecia kadencja w Parlamencie Europejskim. W  lipcu 2009 roku został Pan wybrany Przewodniczącym Par-lamentu Europejskiego i  funkcję tę sprawował do  stycznia 2012 roku. Co w tym czasie udało się Panu zrobić dla Śląska, dla Pol-ski, dla Europy?

J.B. – Moje osobiste sukcesy wolę pozostawić ocenie dziennika-rzy, historyków i przede wszystkim – wyborców. Chętnie powiem za to, co przyświecało wszystkim moim decyzjom i działaniom od  pierwszego do  ostatniego dnia sprawowania tej zaszczytnej funkcji: przeświadczenie, że  nie ma  na  naszym kontynencie – i już nigdy więcej nie może być – żadnych podziałów na „nas” i „was”. Jesteśmy razem, to jest nasza wspólna Europa – wspólny sukces i wspólna odpowiedzialność.

I jeszcze jedno: nie ma sprzeczności w byciu oddanym Śląza-kiem, oddanym Polakiem i oddanym Europejczykiem – pamię-tajmy o tym zawsze!

M.D. – Obecnie jest Pan Przewodniczącym Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i  Energii w  Parlamencie Europejskim. Czym się ona zajmuje? Co ta Komisja może zrobić dla Śląska?

J.B. – Nie tylko „może zrobić”, ale „już robi” i  wiele zrobiła! Rozmawialiśmy przed chwilą o węglu koksującym czy Funduszu

Sprawiedliwej Transformacji Energetycznej. Warto wspomnieć prace na rzecz walki ze smogiem i poprawy jakości powietrza – przez promowanie bardziej efektywnego wykorzystania ener-gii, rozwijanie odnawialnych jej źródeł, finansowanie inwestycji w  nowoczesne ciepłownictwo czy przez przechodzenie na  gaz – w przystępnych cenach i taki, którego nikt nie wyłączy nam nagle, w środku zimy, z powodów politycznych.

Byliśmy także niezwykle aktywni w polityce cyfrowej – udało się choćby doprowadzić do  zniesienia w  UE roamingu. Przy-gotowaliśmy ponadto nowy program „Cyfrowa Europa”, który przyśpieszy cyfryzację naszych miast, firm, urzędów, uczelni czy centrów kultury, eliminując jednocześnie zjawisko wyklu-czenia cyfrowego – przede wszystkim seniorów.

Dodatkowo, po  raz pierwszy w  historii UE, Program Kos-miczny i Europejski Fundusz Obronny – wierzę, że będą one dużą szansą zarówno dla naszych uczelni i ośrodków naukowo-badaw-czych, jak i firm – w tym średnich, małych czy start-upów. Do tego „Horyzont Europa” – największy na świecie program finanso-wania nauki i badań. Jest on kluczowy choćby dla rozwijania in-nowacji społecznych – ważnych też dla mieszkańców Śląska.

M.D. – Jest Pan również Przewodniczącym Rady Programowej Europejskiego Kongresu Gospodarczego w  Katowicach. Co  dają takie coroczne spotkania świata biznesu, nauki i polityki zarówno polskiej, jak i europejskiej?

J.B. – Europejski Kongres Gospodarczy powołaliśmy do  ży-cia dokładnie dekadę temu, w 2009 roku i jest on dzisiaj najwięk-szym spotkaniem biznesowym w  naszej części Europy. Kongres gromadzi około 13  000 przedsiębiorców, polityków, społeczni-ków, ekspertów a także start-upy – i w sposób widoczny oddziałuje na decyzje instytucji europejskich i polskiego rządu. Na każdym kolejnym EKG gościmy bowiem kilkunastu aktualnych ministrów i trzech-czterech komisarzy unijnych. Co roku na Kongresie prze-wija się także temat roli i znaczenia europejskich regionów, takich jak Śląsk. Mam przekonanie, że  jest to  wynik mojego trwałego związku z naszym regionem i wartości jakie wnosimy, My, wszy-scy mieszkańcy Śląska , w rozwój naszej Europy.

M.D. – Dziękuję za rozmowę, za Pański głos w dyskusji o przy-szłości śląskiego węgla, która była w  centrum uwagi delegatów na Kongresie Związku Górnośląskiego. q

Mirella Dąbek

Page 15: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

15www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK

Transformacja górnictwa bez radykalnych kosztów społecznychKiedy cztery lata temu, rząd PO ustępował po przegranych wyborach, pozostawił po sobie nigdy niewdrożony projekt polityki  energetycznej. Dokument przewidywał,  że w 2040  roku węgiel  kamienny będzie  stanowić w Polsce niemal 40% miksu elektroenergetycznego. Zgodnie z najświeższą projekcją obecnego rządu węgiel ma wytwarzać już tylko niespełna 25% energii elektrycznej. Czy zatem rząd PO okazał się bardziej zdetermino-wanym obrońcą węgla niż PIS?

Chociaż każdy z  trzech ostatnich pre-mierów (wliczając aktualnego) lubił nazy-wać węgiel „polskim czarnym złotem” lub „narodowym skarbem”, nie ma  chyba wąt-pliwości, że aktualny rząd zarówno w sferze narracji jak i  realnej polityki wspierał sek-tor górnictwa węgla bardziej zdecydowanie. Premier Szydło zapewniała, wręcz że „przed górnictwem jest dobra przyszłość”.

A  jednak. W  ciągu ostatnich czterech lat, przewidywany udział węgla w  przy-szłym miksie wyraźnie zmalał, co pokazuje, że nawet tak oddana węglowi partia jak PIS nie widzi innej szansy dla sektora jak tylko przez dalsze cięcia.

Wbrew narracji płynącej z wewnątrz sek-tora górnictwa, nie dzieje się tak wyłącznie ze względu na rosnące ceny uprawnień do emisji CO2, które w wę-giel uderzają najsilniej spośród wszystkich paliw. Dzieje się tak z kilku powodów, między innymi dlatego, że rosną szanse Polski na dostawy gazu po rynkowych cenach i przy ograniczonym ry-zyku geopolitycznym. Dzieje się tak również dlatego, że ceny od-nawialnych źródeł energii spadają i nawet w tak mało słonecznym i wietrznym kraju jak Polska, będą coraz skuteczniej konkurować z energią z paliw kopalnych. Dzieje się tak wreszcie dlatego, że sam sektor górnictwa węgla pod względem wydajności coraz bardziej odstaje od  światowych liderów, a  na  tle reszty branż rodzimego przemysłu, notuje coraz słabszy wzrost produkcji sprzedanej.

Ten ostatni aspekt, kondycja polskiego górnictwa, tłumaczony jest przez przedstawicieli sektora różnymi narracjami, ale w więk-szości z nich pobrzmiewa dobrze znana nuta „śląskiej krzywdy”. Mówi się o  marginalizacji, niezrozumieniu, odrzuceniu lub po prostu celowym działaniu na szkodę górnictwa węgla ze strony Warszawy i  Brukseli. Niezależnie od  tego czy i  w  jakim stopniu do  ograniczenia roli górnictwa w  Polsce przyczyniły się kolejne polskie rządy, Unia Europejska, Bank Światowy lub wreszcie ONZ, zmniejszanie się sektora trwa nieustająco od trzech dekad i to po-zostaje twardym faktem. Warto więc oderwać się od coraz bardziej jałowej dyskusji na temat tego „kto jest winny” i zastanowić się ra-czej w jaki sposób przygotować się na zmiany w przyszłości.

Jeśli górnictwo na  Śląsku będzie podlegać takim procesom jak przez ostatnie 30 lat to zmniejszać się będzie między innymi liczba zatrudnionych. Wymagać tego będzie utrzymanie konku-rencyjności, postępująca coraz szybciej automatyzacja i jednocześ-nie słabnące społecznie wsparcie dla otwierania nowych kopalń. Ale uwaga! Zmniejszanie się liczby miejsc pracy w  sektorze nie musi oznaczać zwolnień. Śląsk notuje jeden z najniższych pozio-mów bezrobocia, co dla pracowników górnictwa o relatywnie uni-wersalnych kompetencjach i kwalifikacjach może stanowić szansę na stosunkowo łatwą zmianę pracy. Ponadto, wielu pracowników sektora zbliża się do wieku emerytalnego, co oznacza, że w najbliż-szych latach i tak będą oni przechodzić na emerytury. Na koniec wreszcie, odejście z górnictwa nie musi oznaczać odejścia z firmy

górniczej, a  jedynie zmianę profilu dzia-łalności. Przykładem niech będą zmiany w  PGG, która wychodząc naprzeciw aktu-alnym szansom biznesowym (oferowanym między innymi w ramach europejskiej plat-formy regionów górniczych) zamierza ot-worzyć działalność w sektorze OZE. Podob-nych przykładów firm z  branży górniczej, przechodzących wewnętrzną transformację jest więcej. Jest tak w  przypadku Famuru, który już od kilku lat zwiększa udział pro-dukcji związanej z logistyką lub JSW inwe-stującej w transport wodorowy.

Oczywiście, nie ma co udawać, że wszy-scy pracownicy górnictwa węgla otrzy-mają bardziej atrakcyjne propozycje pracy. Część pracowników otrzyma propozycje za-

trudnienia z  niższym wynagrodzeniem, ale najprawdopodobniej z mniejszym narażeniem na ryzyka chorób i wypadków, być może z krótszym czasem dojazdu do pracy. Część pracowników otrzyma propozycje szkoleń dających certyfikaty i uprawnienia cenne przy zmianie miejsca zatrudnienia w  branżach o  lepszych perspekty-wach niż górnictwo. Jedno jest jednak pewne: osiągnięcie nawet ambitnych celów klimatycznych przez Polskę nie doprowadzi już nigdy do masowych zwolnień w górnictwie na skalę tych z lat 90.

Miękkie lądowanie jest więc możliwe, jednak konieczne jest za-stosowanie starej zasady – licz na najlepsze, przygotuj się na naj-gorsze (hope for the best prepare for the worst). W praktyce, chodzi o ograniczenie walki na  skrajne scenariusze transformacji – zie-lone versus czarne. Potrzebne jest uzgodnienie wariantów dzia-łań przy wystąpieniu różnych czynników niezależnych, takich jak światowe ceny surowców, rozwój negocjacji klimatycznych na fo-rum ONZ, rozwój poszczególnych technologii energetycznych etc. Aby to wykonać, niezbędne jest silniejsze wsparcie zespołów ba-dawczych, które w sposób stały, na poziomie regionu i we współ-pracy międzynarodowej mogą pracować na  rzecz zmian. Jedno-cześnie, potrzebna jest nowa platforma dyskusji o  transformacji, mająca silną legitymację polityczną. Jej formuła powinna wycho-dzić poza ramy dialogu trójstronnego i otwierać się bardziej na sa-morządy oraz organizacje pozarządowe. Silniejsze uwzględnie-nie wspomnianych podmiotów może zaowocować w przyszłości strategiami, które w przeciwieństwie do projektów rządowych nie będą jedynie politycznym zaklinaniem rzeczywistości a  realnym planem działania. Pozwoli to Śląskowi na wypracowanie własnego, unikalnego modelu transformacji i  tym samym na  wypełnienie treścią deklaracji katowickiej o sprawiedliwej transformacji. Świa-towy popyt na takie modele daje niepowtarzalną okazję na dziele-nie się wizją nowoczesnego Śląska. q

Aleksander Szpor

Autor jest Ślązakiem z urodzenia i wyboru, analitykiem zajmującym się  m.in. sektorem energetyki i  górnictwa, pracuje w  Instytucie Badań Strukturalnych.

Kongres nadzwyczajny Związku Górnośląskiego

Page 16: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

16 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAK

Marek Plura – poseł do Parlamentu Europejskiego

Od  początku swojej działalności politycznej promował Śląsk, najpierw jako poseł VI i VII kadencji Sejmu (2007‒14), potem już – od 2014 roku jako europarlamentarzysta. Bardzo często podkre-śla, jak ważne są dla niego: regionalna tożsamość i miłość do Ślą-ska, ale co najważniejsze – nie tylko mówi, ale również działa.

Marek Plura kiedy sprawował mandat posła na  Sejm RP był członkiem  m.in. Komisji Mniejszości Narodowych i  Etnicz-nych. Aż trzykrotnie zaangażował się w inicjatywy mające na celu ochronę prawną śląskiej mowy i  etniczności. 29 października 2010 roku przedłożył Marszałkowi Sejmu autorski projekt zmiany ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Kilka miesięcy później (maj 2011 roku) Rada Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk wydała nega-tywną opinię w sprawie uznania ślōnskij gŏdki za język regionalny. Marek Plura nie dał jednak za wygraną i w kolejnej kadencji Sejmu ponownie złożył do laski marszałkowskiej projekt ustawy o języku śląskim. Zrobił to 30 marca, a pół roku później wspomniana już Rada Języka Polskiego po raz kolejny wydała negatywną opinię.

Mobilizacja śląskich środowisk regionalistycznych, skupionych w Radzie Górnośląskiej, nastąpiła w kwietniu 2014 roku. Wtedy to  z  inicjatywy Marka Plury stowarzyszenia opracowały obywa-telski projekt zmiany ustawy o mniejszościach narodowych i  et-nicznych oraz o języku regionalnym. Rozpoczęła się wielka trzy-miesięczna akcja zbierania podpisów pod wnioskiem o  uznanie Ślązaków za mniejszość etniczną. Aż 140 tys. ludzi poparło tę ini-cjatywę. Niestety, w październiku 2016 roku Komisja Administra-cji i Spraw Wewnętrznych oraz Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych odrzuciły projekt ustawy.

Również w  Parlamencie Europejskim, w  którym zasiada od maja 2014 roku promuje nasz region i jego spuściznę. W 2016 roku zaprezentował tam wystawę „Silesius”, którą przygotował wraz ze Związkiem Górnośląskim. Ekspozycja składała się z kil-kudziesięciu bogato ilustrowanych biogramów wybitnych Śląza-ków reprezentujących rody arystokratyczne, świat polityki, prze-mysłowców oraz różne dziedziny sztuki i nauki. Jednym słowem panteon najwybitniejszych mieszkańców Śląska. W  uroczystym wernisażu w Brukseli wzięło udział ok. 200 gości z całej Europy. Potem wystawa, prawie przez dwa lata, wędrowała po  Górnym Śląsku, a  podczas każdego spotkania Marek Plura podkreślał, że my – Ślązacy – mamy się czym chwalić. Mówił również, że Śląsk to przede wszystkim ludzie, którzy mimo tego, a może dzięki temu, że mówili różnymi językami stworzyli pierwowzór Unii Europej-skiej. Żyli w zgodzie – każdy ze swoją kulturą, która jednocześnie była naszą, wspólną, śląską kulturą. Dzisiaj mamy prawo korzystać z tego dorobku, nie tylko materialnego, naukowego czy artystycz-nego, ale z tego co zostawili w naszych sercach i w naszej mentalno-ści. Często dodawał: Niy byłoby ani ich, ani tego, co zrobili jak by nie ta różnorodność kulturowŏ. To je takie nasze ludzkie, człowiecze bo-gactwo, kerego nŏm Pŏn Bōczek nie poskōmpił na rōwni z wōnglem a  inkszymi dobrymi rzeczami. Przemijajōm ludzie, przemijajōm czasy, nale je dobrze skupić się na tym, że tym Ślōnsk w tamtych cza-sach był centrum Europy, był miyjscem, kere żyło nowoczesnościōm – czy to był ciynżki przemysł, czy to była piyknŏ architektura. (…) Chcymy przez ta wystawa przypomnieć Europie Ślōnsk, kery był piy-rwej, nale tyż zachęcać, żeby ludzie radzi tu przyjeżdżali, bo mŏmy zabytki, kere sōm fajne, kerych mŏmy corŏz wiyncyj.

Marek Plura nie zapomniał również o promocji śląskiego dzie-dzictwa przemysłowego. Na konferencję „Europejskie dziedzictwo przemysłowe – najlepsze praktyki i perspektywy”, której był orga-

nizatorem we  współpracy z  Europejskim Szlakiem Dziedzictwa Przemysłowego, przybyli do  Brukseli najlepsi specjaliści z  dzie-dziny turystyki industrialnej z całej Europy. Spotkanie to było nie tylko doskonałą okazją do promowania Śląska i pochwalenia się Szlakiem Zabytków Techniki, ale również międzynarodowym fo-rum wymiany doświadczeń, m.in. dla samorządowców wszystkich szczebli.

Europarlamentarzysta nadal promuje ślōnskŏ gŏdka i  kulturę. Do  współpracy zaprosił bardzo popularny zespół Oberschlesien i z tej współpracy narodził się pomysł na wydanie hymnu Unii Eu-ropejskiej „Ody do radości” w wersji śląskiej. Ponadto Marek Plura wspiera imprezy i happeningi promujące ślōnskŏ gŏdka. Międzyna-rodowy Dzień Języka Ojczystego, rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego czy nawet okres bożonarodzeniowy to doskonałe oka-zje, by utwierdzać mieszkańców naszego regionu, że niy ma gańba gŏdać po ślōnsku, a także zwracać uwagę na potrzebę wprowadze-nia do szkół edukacji regionalnej. W ciągu 5-letniej kadencji euro-poseł Marek Plura ufundował nagrody w kilkudziesięciu konkur-sach śląskich monologów, wiców czy dyktand. – Zawsze się cieszę, kiedy w  Parlamencie Europejskim odwiedzają mnie mieszkańcy mojego regionu i przywożą dobrą śląską energię. W mijającej ka-dencji na moje zaproszenie Brukselę i Strasburg odwiedziło ponad pół tysiąca osób z naszego województwa” – dodaje.

To  oczywiście tylko niektóre z  działań Marka Plury. Ponadto zajmuje się seniorami i osobami niepełnosprawnymi. Jego aktyw-ność została dostrzeżona również w  Parlamencie Europejskim. W marcu 2019 roku został uhonorowany nagrodą „MEP Awards 2019” w kategorii „Zatrudnienie, polityka społeczna i regionalna”, którą co  roku przyznaje brukselski miesięcznik „The Parliament Magazine” dla najbardziej pracowitych i  wpływowych posłów. Marka Plurę doceniono za m.in. działalność na rzecz wprowadza-nia w życie zapisów Konwencji ONZ o Prawach Osób Niepełno-sprawnych.” „MEP Awards 2019” trafiła zatem do europosła, który zawsze podkreśla, że jest ze Śląska. Do prawdziwego Ambasadora naszego regionu. q

Mirella DĄBEK

Ambasador Górnego Śląska

Page 17: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

17www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK

Zmieniać Śląsk?– na taki temat debatowali uczniowie w sali sesyjnej Rady Miasta podczas XVI edycji Bytomskich Debat Gimna-zjalistów. Przytaczamy kilka młodzieżowych głosów z tej ciekawej dyskusji.

Nazywam się Oliwia Jonderko, mam 15 lat i  uczęszczam do Szkoły Podstawowej nr 27 w Katowicach. Uczę się w klasie sportowej, a moją pasją jest siatkówka.

Zmieniać Śląsk?My, Ślązacy, mamy wiele powodów, abyśmy mogli być dumni

z  naszego regionu. Mamy wspaniałe zabytki, cudowną histo-rię oraz utrzymywaną przez lata tradycję. Ja  jednak często za-daję sobie pytanie : „Co  powinniśmy zmienić na  Śląsku, aby nasz region był pozytywnie odbierany przez innych mieszkań-ców w kraju?”. Po długich przemyśleniach doszłam do wniosku, że  pierwszą rzeczą, którą powinniśmy zmienić, jest stereotyp myślenia o Śląsku. Jest to region, który głównie kojarzony jest z  zanieczyszczonym powietrzem, kopalniami, smogiem oraz brudem. A  przecież jest tu  tak wiele cudownych miejsc! Mu-zeum Śląskie, źródła Wisły, Beskidy, Kopalnia Guido, Kopalnia Srebra w Tarnowskich Górach, i wiele innych ciekawych obiek-tów wartych zobaczenia. Jak zmienić ten stan nieświadomości?

Przede wszystkim być dumnym! Chwalić się wspaniałymi miejscami. Nie jeździć z  gośćmi do  Krakowa, tylko do  Niki-szowca, Bytomia, Tarnowskich Gór. Zarosić na  pyszną trady-cyjną kuchnię. Twórzmy na jej bazie kuchnie fusion, mieszajmy smaki, produkty, łączmy tradycję z  nowymi trendami. Nasza kuchnia też powinna ewoluować! Podoba mi się pomysł lokalu o  nazwie „Żurownia”, potrawa o  nazwie Hajer, tortilla na  za-kwasie żurowym z wołowiną, boczkiem, cebulą, ogórkiem ki-szonym, sosem pieczeniowym oraz kapustą czerwoną i zasma-żaną. Nowe łączy się tu ze starym.

Drugą rzeczą, którą powinniśmy zmienić, to podejście do na-szej śląskiej godki. Dlaczego coraz mniej osób godo po śląsku? Wartość przekazywana była z  pokolenia na  pokolenie, teraz błyskawicznie zanika. Uważam, że  dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie w szkołach dodatkowych lekcji języka śląskiego. Moim drugim pomysłem jest to, aby nauczyciele w  szkołach przynajmniej w jednym dniu używali śląskich słów i określeń. To byłaby rewolucja. Tak właśnie zmienialibyśmy oblicze Śląska.

Trzecią rzeczą, którą powinniśmy zmienić, jest smog i zanie-czyszczenie środowiska. Koledzy i Koleżanki, zacznijmy od nas samych. Nie pozwalajmy na  palenie produktów do  tego nie przeznaczonych, reagujmy, mówmy o tym rodzicom, dorosłym. A  w  przyszłości wykorzystajmy naszą broń – prawo do  głosu w wyborach – na wybór osób, które będą realnie dbać o stan naszego zdrowia, a nie tylko symulować jakiekolwiek działanie.

Podsumowując, stwierdzam, że  Śląsk to  taka nasza ojczy-zna i dla niej warto zmieniać siebie, żeby ją uratować. Bo kto to zrobi, jak nie my sami ? Bez zmiany myślenia staniemy się szarą bezkształtną masą, niczym nie różniącą się od  innych miast i  regionów, które są obiektem memów i  żartów, a które nie potrafią stworzyć własnej tradycji  . My mamy tradycję, ję-zyk, kulturę! I smutne, niebywale smutne jest to, iż tak tego nie cenimy, a nawet tym pogardzamy. Dziękuję!

(Oliwię Jonderko przygotował do debaty mgr Tomasz Swider-gał).

Zmieniać Śląsk?Przemysł ciężki, górnictwo i hutnictwo, przez wieki kształ-

towały oblicze Śląska i odcisnęły na nim swoje czarne piętno. Śląsk szafował bogactwem i pracą, ale po drodze rujnował zie-mię i ludzi.

Szanowni goście, koleżanki, koledzy. Nazywam się Natalia Matusik, jestem uczennicą VIII klasy

Szkoły Podstawowej nr 27 w Bytomiu. Wstęp, który wygłosiłam przed chwilą to pożegnanie z wę-

glem – surowcem, który kiedyś dominował w polskiej gospo-darce. To pożegnanie z dymiącymi kominami. To pożegnanie z czarnym regionem.

Szanowni Państwo. Czy potrafimy wyobrazić sobie Śląsk bez węgla, wrośnięte

w pejzaż górnicze wieże postrzegać jak relikt minionych lat?Myślę, że czasy, w których Śląsk był postrzegany jako region,

w  którym rozwija się przemysł ciężki, górnictwo i  hutnictwo, dawno już minęły.

Wobec tego, jaka będzie przyszłość naszego regionu? Zmieniać Śląsk?Myślę, że to pytanie nurtuje nie tylko mnie ale i was tu zgro-

madzonych, i wszystkich mieszkańców Śląska.Na jakie postawić dziedziny? Co należy zrobić, żeby wyko-

rzystać najlepiej szanse regionu. Przyszłością wydają się być usługi i przemysł wysokich tech-

nologii, które spychają przemysł ciężki na  drugi plan gospo-darki.

Przyszłością górnictwa czy energetyki powinny być nowo-czesne i czyste technologie.

Ale kto ma zmieniać Śląsk?Starsze pokolenie kurczowo trzyma się dotychczasowych

osiągnięć, trudno mu zrezygnować z  pozycji i  przywilejów. Trzymanie się przestarzałych form technologicznych i  zarzą-dzania oznacza marazm i brak postępu.

Myślę, że  czynnikiem hamującym są  też podziały pocho-dzeniowe. Marzy mi  się, żeby Ślązacy przestali dzielić ludzi

Fajrant

Page 18: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

18 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAKna  „pnioków”, „krzoków” i  „ptoków”, a  Kresowiacy przestali mówić „ja nie jestem stąd”. Wszyscy musimy być stąd – aby czuć się odpowiedzialnymi za region. Obojętność jest wrogiem jego rozwoju.

Uważam, że  wykształceni młodzi ludzie stanowią kapitał, którego nie można zmarnować.

Ale niestety, poziom edukacji na  Śląsku jest katastrofalny. Świadczą o tym niskie wyniki egzaminów. Nie ma śląskich szkół w czołówce rankingów ogólnopolskich.

Duża część młodzieży nie widzi w  wykształceniu szansy na  lepszą przyszłość. Szafowane przez polski rząd rozdawni-ctwo pieniędzy, pozbawia młodych ludzi odpowiedzialności za własny los. Hasło, „bo mi się należy” – powoli staje się de-wizą życiową.

Drodzy słuchacze, nowoczesna technologia, wykształceni lu-dzie – to przyszłość Śląska. Ale czy jedyna?

Piękno krajobrazu, góry, wyjątkowa architektura miast, prze-mysł, kultura, tradycja. Ta różnorodność dziedzictwa kulturo-wego jest bogactwem, której nie należy niszczyć , ale nadać jej nowocześniejszy kształt.

Dziedzictwo kulturowe może być jednym z  kół napędzają-cych rozwój regionu, przyszłość widzę w  turystyce, zwłaszcza w turystyce dziedzictwa przemysłowego.

Zabytki przemysłu i  techniki budzą naszą ciekawość jako symbole czasów industrializacji i czekają na dalsze odkrycie.

Wierzę, że unikatowe piękno naszego regionu potrafi zauro-czyć każdego.

Szanowni słuchacze, Śląsk był już kiedyś jednym z najnowo-cześniejszych regionów Europy. Może tak być dalej.

Może wystarczy nadać innowacyjności temu, co  już było. I tu widzę rolę państwa i samorządów, które powinny stworzyć odpowiednie warunki dla ludzi, przede wszystkim młodych, którym chce się , coś zmieniać, a nie uparcie trzymać się starego.

Dziękuję. Natalia Matusik, klasa VIII SP 27 w Bytomiu. Opiekun: Iwona Cieślar

Zmieniać Śląsk?Drogie Panie, drodzy Panowie. Dzisiejszym tematem

są zmiany w naszym małym kraju. Na Śląsku da się zobaczyć dwa rodzaje zmian. Pierwsze to zmiany wprowadzane przez de-cyzje rządzących. Te zmiany wpływają na życie milionów osób zamieszkujących nasze województwo. Decyzje sprawujących władzę w naszej małej ojczyźnie bardzo często nie są motywo-wane dobrem żyjących tu  ludzi. Jednym podpisem zmieniają porządek i perspektywy mieszkańców całego naszego regionu.

Drugimi zmianami są działania prowadzone przez zwykłych ludzi. Duże chęci drobnych zmian prowadzonych oddzielnie dla okolicy nie są dostrzegane i bywają łatwo lekceważone. A prze-cież ci, co walczą o pozytywne zmiany, bardzo mocno pragną ich nadejścia i zrozumienia ze strony władz. Niestety, są oni nie-liczni. To powoduje że są niezauważani przez władze. Dlatego powinniśmy się przyłączyć do działań na rzecz naszej okolicy by pokazać, jak nam na nich zależy.

Zmieniać Śląsk to  nie tylko budować autostrady i  stawiać nowe galerie handlowe. Zmieniać naszą ziemię to walczyć o od-restaurowanie starej kamienicy z  naszego sąsiedztwa. Kiedyś mogła ona być ważnym miejscem na mapie miasta, a dziś jest zapomnianą ruiną… Zmiana to  również walka z niszczącymi pomniki wandalami czy wstawiennictwo za kilkuset letnim dę-bem z lasu murckowskiego, by nie został on wycięty!

Zmiana to chęć i wola działania na rzecz dobra naszej ma-łej ojczyzny. To odwaga żeby nie być obojętnym. To pokazanie innym że zależy nam na ciągłym ulepszaniu życia okolicy. Dla-tego nie bójmy się wyjść z inicjatywą. Zakładajmy stowarzysze-nia, które zamiast zysków materialnych będą chciały czystego środowiska i zjednoczenia okolicznej ludności. Często twórcom nowych pomysłów ciężko jest wyjść do  ludzi, ponieważ nowe pomysły szybko upadają pod ciężarem krytyki. Dzisiaj chcę za-apelować do ludzi, którzy bez końca krytykują twórców i ich po-mysły: Dajcie im szansę wykazania się na polu zmian!

My, wszyscy tu  zgromadzeni, też chcemy zmieniać. Każdy z  nas jest powołany do  zmian. Te zmiany możemy dokony-wać nie tylko ku dobru teraźniejszemu i przyszłemu. Możemy zmienić przeszłość! Brzmi jak głupi żart? Nieprawda! Pod tymi zmianami kryje się choćby zaznajamianie młodych ludzi z hi-storią ich regionu gdzie żyją. Jako Ślązacy powinniśmy pamię-tać o tych co umarli za Śląsk i tych co zginęli, bo byli Ślązakami.

Wszystkie niszczejące zabytki industrialne i  kulturalne to  świadectwo odchodzącej potęgi Śląska. Brak zainteresowa-nia historią naszego województwa to świadectwo odchodzącej pamięci o prawdziwym Śląsku. Nie pozwólmy by Ślązacy zapo-mnieli o pięknej przeszłości swojej ziemi!

Zmiana naszego regionu odbywa się również poza jego gra-nicami. Dzieje się ona poprzez pokazywanie innym, że  Śląsk to  nie tylko kopalnie i  wielkie miasta, ale natura, góry, rzeki i kultura, z której my, Ślązacy powinniśmy być dumni, a którą niektórzy z nas uważają za coś wręcz niegodnego uwagi.

Zmiany zachodzą w  dużej mierze dzięki teatrom, kawiar-niom, wystawom obrazów, koncertom. Tam spotykają się lu-dzie kultury. Tam są  ludzie, którzy chcą coś dać od siebie dla innych. To wśród tych ludzi powstają nowe wizje i idee prowa-dzące ku świetlanej przyszłości naszej ziemi.

My też do nich dołączmy i poznajmy piękno sztuki i kultury. Bądźmy otwarci na zmiany. Jeśli będziemy chcieli zmian na Ślą-sku, to one będą miały otwartą drogę do realizacji. Uwierzmy w  to, że  nowości i  zmiany wprowadzane przez takich jak my, zwykłych obywateli, dadzą nam nieskończenie wiele radości z pozytywnych, miłych i bezustannie zachodzących przemian, w których również i my mamy swój wkład.

Oskar Miszka SP Zakonu Pijarów

15-letni pasjonat motoryzacji oraz podróżowania. Mocno popiera działania proekologiczne, otwarcie na odmienność i bezpośrednią formę rządów. Interesuje go wiele zagadnień związanych ze sprawami dzisiej-szego świata. Planuje w przyszłości ukończyć dziennikarstwo na uniwer-sytecie.

Page 19: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

19www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK

Terozki se pogodomyW Tychach po raz XXIV odbył się konkurs recytacji w śląskim dialekcie. Niektóre teksty zasługują na publikację.

Mōj fater – Wiking (Emilia Lehmann z SP37

Witōm Wos, mianuja sie Milka i mōm tako utropa. Znocie taki serial ô Wikingach? Tam je  taki chop, kery mianuje sie Ragnar. Ôszkliwy gizd, kery rajzuje po cōłkim świecie, gwołci, poli i habi. I te-rozki dejcie pozōr: mojymu tacie sie zdowo, co ôn je tyn Ragnar. Jo żech z mojimi rechtorami napisała skuli tego taki wiersz, kery chca Wom poczytać.

Mój fater, kery udowo Wikinga

Dejcie sie pozōr na tego chopa,Sam mocie broda i koncek glacyJo mōm z nim w doma srogo utropaChocioż blank gryfnie wyglōndo z facy

Tyn chop na zdjynciu to je mōj faterKajś fōrt ze zadku świyci klaraTata już chycił pomyślny wiaterI wloz na pokład swojigo drakkara

Dyć jo żech tego niy znokwiła!Jo wiym, co drakkarem pływali wikingi!Nale dyć bych wos niy cyganiła:Mōj fater i Ragnar to som cwilingi!

Tak mu godajōm wszyske kamratyCo ôglondajom mocka serialiTyn wiking blank je podany na TatyIno co bydzie terozki dalij?

Mamulka trocha już wajajōmŻe w doma coroz to wiynkszy marasA fater psinco jij pomogoIno udowo ciyngym Ragnara

Mamy za bozna robić sie niy doChobyś i bōł wikingiem RagnaremW doma mo ordnung być i porzōndekAbo inakszyj: bydom szmary!

Kożdy mo w doma swoje utropyPsy, koty abo inkszo gadzinaA jo mom w doma richtiś wikingaKery durś rzyko do Odyna

Marta Staniczek: Czy downij było lepij?Po jakimu niy chciałabych żyć sto lot tymu

Downo tymu, bezmała mony z  dzieciynć lot tymu nazod, jak mi  było możno ze  cztyry lata, rada żech godałach mamie ło wszy-skim, co żech se myślała.

Roz żech stanyła na pośrzodku kuchnie, rynce wsparłach i pedzia-łach mozno cosik za głośno:

– Mamo, łokropnie bych chciała żyć sto lot tymu nazod. A ty, jak padosz?

Tuplikowałach se, że paradowałabych se w piyknych szatkach, niy dychałabym śmierdzoncym luftym z autow, miałabych dużo wiyncyj czasu, bo niy musiałabych lotać na angielski i na muzyka i na tynis

i na wszystki te fizymatynta, co to łojcowie i rechtory dlo nos wyno-kwiajom.

Ale mama mi się zdo tak niy myślała, bo ino wejrzała na mie tak jakosik i durch miyszała coś na piecu.

Trocha mie to  znerwowało, bo  niy poradziłach se spokopić, jak to  idzie tak dziecku nic niy łodpedzieć, jak łono mo taki łokropnie ważne myśli.

Dopiyro jakech poszła do  szkoły, naczłach czytać roztomaite ksionżki, tyż te, w kierych stoło ło historyji Ślonzoków… Toch spoko-piła, po jakimu to jednak niy byłoby tak ganc dobrze.

Bo wejrzijcie yno… Choby na życie mojij praprababki AnyW roku eintausandneunhundertzehn (tak by pedziała moja pra-

prababka Ana, bo chodziła do nimieckij szkoły i do końca życia po-radziła liczyc ino po  niymiecku), Ślonsk był przi Niymcach. Niby dobrze, żodnych wojyn, łotwirali co  roz nowe gruby i  huty, robota była… Ale tyz trocha źle – bo Ślonzoki to przeca prawie Poloki, toż do echt Niymców im daleko. Toż była dlo nich robota, ale tako noj-ciynżejszo, kaj wiela się trzeba naharować za małe piniondze. Co lep-sze dostowali Niymce.

Potym prziszła wielgo wojna narodów. Młodych chłopów wziyni na front. Przidali się jak to godajom, jako dobre „miynso armatnie”. Ino tela.

A jak wojna w łosiymnostym roku się skończyła, to zarozki za gra-nicom powstała Polska.

I się zaczło… „Slonsk musi być przi Polsce” – pisały gazety, niy-jedyn farorz tak godoł z  ambony jak niy przimiyrzajonc poseł na wiecu…

Toż uwierzili, no bo jak przez dwiesta lot godali jim, ze niy som Niemcami ino Polokami, toż niech tak bydzie…

Wiymy co  było potym..jedno, drugie powstani, plebiscyt, trzeci powstani… No bo jak już coś robić, to porzondnie, do skutku…

Fajniście, som my nareszcie przi Polsce! Niby fajnie, ale… Jakoś Polokom ciynżko było spokopić, co to za ludzi, te Ślonzoki.

Przeca łoni ani godać porzomnie po  polsku niy poradzom. Przeca to prawie Niemcy!

Toż nojepij jakby się ponkli, cofli łod urzyndów, lepszyj roboty i  zrobili miejsce na  stanowiskach prawdziwym Polokom, co  to  niy było dlo nich roboty w Polsce.

I Ślonzok zaś sjechoł nazod na dół na grubie, chycił za hercowa w hucie…

– Rób! Ty Ślonzoku ino rób! Bo przeca Polska potrzebuje wonglo!!Nie przeszło ani dwadzieścia lot, zaś wojna!Niymcy wleźli na Ślonsk jak do sia, przeca to dlo nich „Altdeu-

tsche Länder”.Niymcom zaś trzeba było wonglo, mocka wonglo…! Toż Ślonzok

zaś na front, do Wehrmachtu, abo na dół, na gruba. Nimiecki oficer abo urzyndnik poradził wycisnoć z ciebie wszystkie siły, Ślonzoku…

A jeszcze musiołeś pedzieć wyraźnie i podpisać sie: kim żeś jest. Jak Niymcym – to na Ostfront, jak Polokiym – to do Auschwitz, no-jepij z cołkom rodzinom. Ordnung mus sein! Z Polokami trza zrobic porzondek! Bo Ślonzoki to bez mała Poloki!

I zaś… Prziszła Armia Czerwono na Śląsk, „ziemia wroga”, jak go-dali. Toż się wcale niy patyczkowali! Niymców trza wygonić! A Ślon-zoki toż przeca Niymce…

Toż jak to wszystko przetrowiłach, to już terozki wiym, pojakimu moja mama niy chciała sy mnom wtedy ło tym godać.

Ślonzoki majom łokropnie, jak się to godo – skomplikowano hi-storia.

Niy jest leko być Ślonzokiym… tak padajom.Ale… jak się już jes Śłonzokiym – czy idzie być kim inkszym??

Fajrant

Page 20: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

20 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAK

Etos pracy R.I.P.Pora tydni nazod dostōłech ôd Zwiōnzku Gōrnoślōnskigo ti-

tel „Lidera Edukacyji Regionalnyj”. Fest mōm w zocy tako na-groda skuli tego, że:

– (roz) yntliś żech poczuł, co  moje starziki mogōm być zy mie dumne. A mie, po jakymuś, fest sie rozchodzi ô to, co ône, te umrziki, myślōm ô mojij robocie. Tedy ôwdy starziki i ujki, te, kerych żech znōł i te, kerych żech ani niy poznōł, prziłażōm do mie na śniku, i durś sie mie pytajōm: „Po jakymu ty, synek, niy znojdziesz sie normalnyj roboty na grubie, ino ciyngym ner-wujesz sie z tymi szkolorzami?” Jo im tuplikuja, nale fto prze-godo takymu umrzikowi, kery siedzi ci we gowie? Nale terozki wiym, co starzik byliby rade tyj nagrodzie „Lidera Edukacyji Re-gionalnyj”. Dyć starzik tyż roz erbli taki dyplom, ino wtynczos godali na to „Przodownik Pracy”. Nale to sie niy ô to rozchodzi, co mocie napisane na takim dyplōmie. Rozchodzi sie ô to, co

– (dwa) kożdy chce mieć tyn gyfil, co ftoś mo wasza robota w zocy.

Ino z  tym we  Polsce je  terozki fest ciynżko. Mało fto mo w zocy ciynżko robota. Derech to widać, kej kuknymy na sztrajk rechtorōw. Dejcie sie pedzieć, małowiela ludzi robi tela, co rech-tory. Myśla, co  te sześdziesiōnt godzin bez tydziyń to  je  na-prowdy realno liczba, eli rechtorowi richtiś rozchodzi sie ô ja-kość jego uczynio. Downij to  bōł powōd do  aszynio sie ale dzisiej? Dzisiej we  Polsce niy ma  etosu pracy. Je  etos elwra ( „Jo mōm siedym bajtli, mie sie należy trzi tysiōnce piynćset plus, co jo mom, iś do roboty? A co jo, gupi? Szlachta niy łazi do ro-

boty!”), je etos pseudokibica ( „Bōg, Honor, Ojczyzna, a gejōw, muzułmonōw i feministki bydymy wiyszać!”), nale niy ma żod-nego etosu pracy. Niy mosz piyniyndzy? To beztōż, coś je gupi i niy poradził żeś nahabić, kej inksze habili. Mosz piyniōndze? Boś je kradziok i żeś komuś musiōł zachachmyncić. To, eli mosz piyniōndze, eli niy, niy mo nic spōlnego z tym, eliś je robotny abo niy. Ja, downij tak możno było. Dzisiej, kej ciynżko robisz, to chyba mosz ipi.

Beztōż PiS mo kajś rechtorōw, kere by chcieli zarobić za swoja ciynżko robota. Wiyncyj: PiS (PiS jako muszter pomyślōnku, a niy ino jako partyjo) mo kajś cōłko edukacyjo (na zicher pa-miyntocie fto piyrszy godōł ô „lōmpyninteligyncji” i „wykształ-ciuchach”). PiS to niy ma partyjo, kero by miała interes we two-rzyniu etosu pracy i  etosu uczynio sie. Wiyncyj werci im sie dować piyniōndze elwrōm. No to fto mo dować pozōr na etos pracy? A kaj zowdy nojwiyncyj sie ô nim godało? Na Ślōnsku, pra?

Nale jak kukōm na niykerych Ślōnzokōw, to blank tego etosu niy widza. Ja, kożdy Ślōnzok mo w zocy robota – ale ino „swoja robota”! „Jo robia ciynżko i  jo chca zarobić, nale inkszy, kery robi jednako ciynżko…? Dyć żodyn niy robi, tela co jo! Inkszym wziōnć, a mie dać!”

Beztōż refleksjo bydzie blank markotno. Etos pracy je umarty i gibko sie niy podźwignie. Abo? q

Marcin Melon

Śląsk – bez zmian (?)Tezą książki Marii Szmeji, a  jednocześnie wyjaśnieniem ty-

tułu jest stwierdzenie, iż „niewiele się zmieniło w polityce grupy dominującej wobec Śląska i  Ślązaków, natomiast zmienili się Ślązacy i zmieniła się ich strategia działania”. By to zdanie udo-wodnić krakowska badaczka sięga do  swoich socjologicznych badań z  lat 1989, 1992, 2015 i  2016 w  jednej ze  śląskich wsi. Wraca do tych samych miejsc, a nawet – tam, gdzie to możliwe – do tych samych osób, żeby dowiedzieć się od nich, co znaczyło być Ślązakiem kiedyś, a co znaczy być nim dzisiaj.

To, co uderza mnie w zapisach wywiadów, to nie tyle dość powszechne poczucie niedocenienia czy krzywdy, ale duża bez-radność rozmówców, postawionych w  obliczu definiowania swojej tożsamości. Spójrzmy na taką chociażby fundamentalną kwestię śląskiej mowy: trzeba się o nią troszczyć, choć młodych to nie interesuje, a niektórzy po prostu wstydzą się godać. Inna konkluzja badaczki: „Wiedza o organizacjach śląskich była bar-dzo skąpa i właściwie rozmówcy nie odczuwali potrzeby inte-resowania się nimi. Niektórzy analizowali to w kategoriach zy-sku: co nam to da? Reszta była obojętna, nawet nie brała udziału w autospisie w 2011 roku”.

Autorka zestawia sytuację śląskiej mniejszości (nawet na sa-mym obszarze Górnego Śląska to proporcja 800 tys. autochto-nów: 5 mln mieszkańców) z  sytuacją grup etnicznych pod-porządkowanych władzy kolonizatorów. Ślązacy mieliby się znajdować obecnie w stanie „postkolonialnym”, który wymaga

„analizy wypartych wspomnień, rozliczeń z przeszłością, a nie tylko rozpamiętywaniem krzywd”. Taka diagnoza jest zbieżna z  moimi obserwacjami, o  którym pisałem już kilkakrotnie – stan milczącego podporządkowania grupie dominującej, stan, w  którym śląski Logos milczy (teza Stefana Szymutki) uznał-bym za zakończony. Ta teza byłaby słuszna w większym stopniu w  odniesieniu do  śląskich aktywistów działających w  wielko-miejskich ośrodkach niż w odniesieniu do środowisk wiejskich. Ale i  w  tym wypadku trudno mi  formułować jednoznaczny wniosek. Moje niedawne wizyty w takich miejscowościach jak Bojszowy (sesja naukowa z okazji 650-lecia gminy) czy Ornon-towice ( inicjatywy ARTerii – Centrum Kultury i Promocji), po-zwalają mi myśleć o aktywności mieszkańców i zaangażowaniu lokalnego samorządu z  nadzieją. Zarówno działania bojszow-skich bardów Alojzego Lyski i Józefa Kłyka oraz przedstawienia Teatru Naumionego pod reżyserską ręką Iwony Woźniak świad-czą o wzrastającej świadomości Ślązaków. Nie ulega jednak wąt-pliwości, że  przed autochtonami jeszcze wiele do  zrobienia. Zgadzam się ze spostrzeżeniem autorki, iż „Ślązacy są dopiero na początku drogi emancypacyjnej”. Ważną rolę w tym procesie przypisuję właśnie ludziom sztuki. W tym zaś obszarze najbliż-sze są mi rozmaite o/po Ś(ś)ląsku teksty. Dlatego z zaintereso-waniem czytałem takie fragmenty: „Dzięki literaturze mogłam poznać emocje i rozterki Ślązaków, o których nie chcieli lub nie potrafili sami mówić”. Autorka pisze o dziełach Horsta Bienka,

Kultura

Page 21: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

21www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAKAugust Scholtisa, Poli Gojawiczyńskiej, Gustawa Morcinka, Ja-noscha, Henryka Wańka, Kazimierza Kutza czy Marcina Me-lona. Zapewne można by  się dopominać o  literaturę czeską (Petr Bezruc, Ondra Łysohorsky, Ota Filip), o  autorów opol-skich (Jan Goczoł, Hans Niekrawietz, Rafał Urban); zwrócić uwagę na  teksty wspominających dawny Heimat (np. Legendy ojców Kolji Mensinga, Utopek Leszka Libery); zastanawiać się nad brakiem wzmianki na temat kultowych już Listów z Rzymu Zbigniewa Kadłubka. Ale należy się też ucieszyć, że wybór au-torki uwzględnia różne punkty widzenia (polskie, niemieckie, śląskie).

Ważną kwestią poruszoną przez Marię Szmeję jest próba opowiedzenia dziejów Górnego Śląska (tytuł książki sugero-wałby cały obszar) na  nowo, z  pozycji podporządkowanych, a nie grupy dominującej. Wspomnę tylko o jednym z wydarzeń, którym autorka poświęca sporo miejsca – o  powstaniach ślą-

skich. Respondenci badaczki mówią o nich bardzo krytycznie, kładąc nacisk na  bratobójczy aspekt tych walk ( „Niemoralne jest gloryfikowanie tego!”). Te uwagi pojawiają się w kontekście bieżącego sporu politycznego ( „zakamuflowana opcja niemie-cka”). Ten temat jednak, szczególnie w stulecie wybuchu I po-wstania wymaga głębszych analiz i  szerszej dyskusji na  temat wydarzeń, które są przecież fundamentem naszej tożsamości.

Wracając do głównego przesłania książki Śląsk – bez zmian (?) – najważniejszą jej zaletą jest to, że inspiruje refleksji nad losami naszej ziemi rodzinnej i uświadamia, iż Górny Śląsk to ciągłe za-danie do wykonania, a nie zapisana już karta. q

Krystian Węgrzynek

Maria Szmeja, Śląsk – bez zmian (?), Zaklad Wydawniczy No-mos, Kraków 2017.

Przeczytane…W rozlicznych głosach o strajku nauczycieli, do rzadkości na-

leżą te, który cechuje troska o jakość polskiej edukacji. Wybra-łam dwa artykuły, które naprawdę warto przeczytać.

Dr Tomasz Rożek, dziennikarz specjalizujący się w artyku-łach popularyzujących naukę, zadaje rozsądne pytania: Kiedy zostanie zlikwidowana ustawa zwana Kartą nauczyciela, która wiąże ręce dyrektorom szkół, skazuje dzieci na  miernych na-uczycieli, promuje przeciętność w  tym zawodzie? Czy współ-czesna szkoła wie, jakiego człowieka ma wykształcić i wycho-wać? Takiego, który będzie tworzył rzeczywistość polityczną, naukową, gospodarczą za 20 lat? Czy wyższy zarobek każdego nauczyciela – jednaki dla miernego i wybitnego, daje gwarancje poprawy jakości kształcenia? Czy wprowadzane zmiany popra-wiają choć trochę jakość polskiej edukacji?

Artykuł jest klarowny, konkretny, dotyka istoty rzeczy.Aż chciałoby się Autorowi odpowiedzieć.Karta nauczyciela zlikwidowała konkurencję, która jest naj-

skuteczniejszą formą kontroli jakości pracy w  każdym zawo-dzie. Daje poczucie stabilizacji, bez wysiłku, z  licznymi przy-wilejami gwarantuje dotrwanie do emerytury. – Ja mogę uczyć wszystkiego! – można usłyszeć w  niejednym pokoju nauczy-cielskim. – Jak ci się chce? Siedzieć po godzinach, jeździć na ja-kieś olimpiady, kończyć kursy, studia? Po co? Epoka „siłaczek” dawno minęła!

Na  szczęście to  są  rzadkie przypadki. Problem zaczyna się, gdy nasze dzieci, wnuki trafią na takiego nauczyciela. Ale jest on bezkarny w swym nieróbstwie.

Współczesna szkoła rzadko zadaje sobie pytanie, jak powi-nien wyglądać wychowanek za 10, 20 lat.

Obecny wykaz lektur, który obowiązywał już za moich cza-sów (50 lat temu! Tak!) nie pomoże w kreśleniu wizji człowieka przyszłości. Stereotypowe metody (– Nas tak uczono i dobrze nas nauczono i wychowano! Umiałem całą księgę Pana Tadeu-sza” na pamięć!) nie rozwiną kreatywności.

Promować kreatywnych nauczycieli – przede wszystkim fi-nansowo i prestiżowo. Niech społeczeństwo widzi tych znako-mitych nauczycieli. Może wtedy w polskiej szkole zostaną tylko wybitni? Podczas wizyty w szkołach duńskich, było to kilka lat temu, ze zdumieniem dowiedziałam się, jak wielka jest rozpię-tość płac między nauczycielami. Szkoła z ambicjami organizuje konkurs na  nauczyciela! Np.  matematyki. Ale umowa, którą podpisuje zwycięzca, opiewa na  bardzo wysoką kwotę. Czy to się zwróci?

I tu chciałam zaproponować kolejny artykuł. Zamieszczony na portalu „Rzeczypospolitej” autorstwa dr  Joanny Franaszak, który nosi tytuł Ile warta jest dobra nauczycielka. Naukowcy to obliczyli. Powołując się na badania Raj Chetty, John N. Fried-man i  Jonah E. Rockoff, „The Long-Term Impact of Teachers: Teacher Value Added and Student Outcomes in Adulthood”) opartych na tzw. wartości dodanej nauczyciela stwierdza, że Je-żeli zamienimy bardzo kiepskiego nauczyciela na choćby prze-ciętnego, całkowite życiowe zarobki uczniów w klasie zwiększą się o ponad 600 tys. zł! To minimalne oszacowanie.[…] Dodat-kowe punkty na teście to zdecydowanie zaniżona miara wartości dobrej nauczycielki. Każdy, kto spotkał taką na swojej drodze wie, że jej wpływ jest daleko większy. Inwestycja w lepsze nauczycielki to inwestycja w bogactwo przyszłych pokoleń.

Nauczyciele po raz pierwszy przystąpili do strajku. Kosztuje ich to ogromnie dużo. Dzisiaj nie wiemy jeszcze, jak daleko po-sunie się rząd w łamaniu ich kręgosłupów moralnych.

Jestem emerytowaną nauczycielką. W maju mam otrzymać „trzynastkę”. Odczuwam, że  jest to  kosztem nauczycieli. Dla-tego całą przeznaczam dla strajkujących nauczycieli. Inaczej nie umiem! q

Łucja Staniczek

Page 22: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

22 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAKTychy, dn. 8 maja 2019 r.

Szanowna Pani Kazimiero,W smutku pogrążona Rodzino,Czcigodny Księże Proboszczu, Szanowni Zebrani!

Spotykamy się dziś, aby pożegnać świętej pa-mięci Pana Edwarda Bulę – długoletniego członka i  prezesa Koła Tychy Związku Górnośląskiego, a  przede wszystkim do-brego męża, ojca, teścia, dziadka, krewnego, są-siada, przyjaciela i  zna-jomego. Dziś żegnamy Człowieka niezwykle uczynnego, życzliwego, pracowitego, żegnamy porządnego i  uczciwego Ślązaka, jakim bez wąt-pienia był nasz kolega Edward.

Wiemy, że  nasza rozłąka ze  Zmarłym jest chwilowa i  wie-rzymy, że  spotkamy się z  Nim w  nowym, lep-szym świecie. Dlatego niech ta uroczystość bę-dzie przede wszystkim naszym podziękowa-niem Bogu za Jego życie, za  każde dobro, które śp.  Edward uczynił dla swoich bliskich, ale też dla każdego z  nas, dla Ty-chów, dla Związku Górnośląskiego i naszej śląskiej Ojczyzny!

Całe życie Edwarda, zarówno rodzinne, jak i spo-łeczne związane było z  Tychami. Tu  się urodził i  wychował, tu  założył swoją rodzinę, stąd jeździł do pracy w katowickiej kopalni Wieczorek i tu wra-cał po  szychcie do  swojego domu, tu  działał spo-łecznie i  tu  umarł. Kochał swoje miasto i  nie była to  tylko miłość schowana w  głębi serca, ale mą-dra miłość wyrażająca się w konkretnych czynach. Każdy, kto znał Zmarłego z pewnością może o tym zaświadczyć.

Mam nadzieję, że wszyscy zapamiętamy Go jako kolegę niezwykle pogodnego, który wnosił spokój i dobry nastrój, gdziekolwiek się pojawił. Edward lu-bił żarty, obdarowywał nimi szczodrze, a jego śmiech zarażał innych i przełamywał lody. Zawsze też mo-

gliśmy liczyć na jego „złotą rączkę”, bo pomocy ni-gdy nie odmówił – wystarczał jeden telefon i Edek był. Nigdy nie słyszałem o  Nim złego słowa, nie

znam człowieka, który by  powiedział, że  Edek Bula go skrzywdził. Cza-sem docierały do  mnie jakieś wesołe anegdoty, których Edek był boha-terem, ale tak to już jest z ludźmi otwartymi i to-warzyskimi. On do nich bez wątpienia należał.

Nie było mi dane znać długo Edwarda, bowiem po raz pierwszy spotka-liśmy się zaledwie sześć lat temu. To  jednak w  zupełności wystarczy, że  zapamiętam Go jako człowieka mądrego, roz-sądnego, uczynnego, ra-dosnego i  potrafiącego cieszyć się tym, co  ży-cie Mu daje. Gdy wi-dzieliśmy się ostatni raz, dużo opowiadał o  swo-

ich wnukach. Bardzo się cieszył z  Waszych sukce-sów, tych wielkich i tych.

W imieniu całej społeczności Związku Górnoślą-skiego pragnę za  to wszystko podziękować Świętej Pamięci Panu Edwardowi, zwłaszcza za ponad 20 lat wzorowego pełnienia funkcji prezesa tyskiego Koła naszej organizacji.

Rodzinie, szczególnie Żonie, Synom, Synowym i  Wnuczkom, składam serdeczne wyrazy współ-czucia. Bądźcie dumni ze  swojego męża, taty, teś-cia i dziadka, tak jak my jesteśmy dumni z naszego Przyjaciela. Będziemy o  Nim pamiętać w  naszych myślach i modlitwach.

Edek, Chopie, patrz tam jako! Trzimej do nos plac kole siebie, tam na wiyrchu u Pon Bóczka.

Szczęść Boże! qGrzegorz Franki

Prezes Związku Górnośląskiego

Page 23: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa

23www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK

Śląskie Gody 2019Fot. Związek Górnośląski Piekary Śląskie

Fotoreportaż

Page 24: Gazeta Związku Górnośląskiego...recki, Krzysztof Zimmermann, Piotr Paleczny, Adam Makowicz. Ale nie można pominąć Gerwazego Gorczyckiego z Rozbarku z XVII wieku czy Georga Philipa