36

MANKO Katowice - czerwiec

Embed Size (px)

DESCRIPTION

MANKO Katowice - czerwiec

Citation preview

Page 1: MANKO Katowice - czerwiec
Page 2: MANKO Katowice - czerwiec

www.uek.krakow.pl

Program studiów konsultowany z pracodawcami

Kształcimy informatyków dla wielkiego biznesu

Bezpłatne studia w języku angielskimNOWOŚĆ

Page 3: MANKO Katowice - czerwiec

www.manko.pl 3

OD REDAKCJI

Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Opinie zawarte w artykułach wyrażają poglądy autorów i nie muszą być zgodne ze stanowiskiem Redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.

[email protected]

Redaktor naczelnyŁukasz Salwarowski

Redaktor wydaniaJustyna Baran

Sekretarz redakcjiAgnieszka Łopatka

ZespółAnna KlimaniecJustyna GulKrzysztof KrasockiAgnieszka Skwarczowska Piotr MajkowskiAda GajdzikMarta MisiewiczKinga ŁopaciukMonika WawszczykMaria GruszkaLidia BaranMaya KowalczykKatarzyna DybałaAgnieszka NowakEla FedykAgnieszka JaniaKasia Kwiatkowska

[email protected] Kowalczyk

MaRketing [email protected]

Kierownik działuŁukasz Jaśkowski

ZespółJoanna Betlej

PRojekt okładkiAnna Olejczuk - Ficek

SkładPaulina Korbut

PRojekt Szaty gRaficznejAśka GaudynAgnieszka Stec

koRektaJustyna BaranAgnieszka Łopatka

dRukDrukarnia Infomaxwww.dobredrukowanie.pl

WydaWcaStowarzyszenie Manko

nakład8 000

1 czerwca – 30 czerw-ca – wystawa fotografii Krzysz-tofa Kuczyńskiego „Egzystencje”; Artysta jest laureatem Grand Prix XIV Biennale Fotografii Górskiej w  2006 roku w  Jeleniej Górze oraz zdobywcą II nagrody XXVII Międzynarodowego Konkursu Fo-tograficznego „Krajobraz górski” im. Jana Sunderlanda w 2007 roku w Nowym Targu. Centrum Kultury Katowice, Plac Sejmu Śląskiego 2, Galeria Pusta.

ˬ www.krzysztofkuczynski.com

18 czerwca – występ gościnny: M. Ignat: Kryzysy albo historia miłosna. Wyst.: Kinga Kac-zor, Hubert Bronicki; współpraca: Fundacja Młodzi Twórcy. Prapre-miera w  ramach projektu Młoda Scena Teatru Korez; Katowice, Te-atr Korez, Plac Sejmu Śląskiego, godz. 19:00.

20 czerwca – w  ramach 17 Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Performatywnych A  PART

wystąpi grupa taneczna GRANHOJ DANS (DANIA): W[doubleyou] – UNDERTOW. Katowice , Kinoteatr Rialto, godz. 18.00.

ˬ www.granhoj.dk

22 czerwca – Beach Party; Kąpielisko „Leśne” Zabrze Ma-ciejów (Boisko do piłki plażowej). Impreza młodzieży w wieku 18 – 25 lat. Program: 19:00 – 20:00 Waka-cyjny kurs Latino Solo z Danceclass Academy, 20:00 – 20:30 Wybory Miss Bikini: I  prezentacja kandy-datek; 21:00 Oficjalne rozpoczęcie imprezy, impreza w  tanecznych rytmach z najlepszymi śląskimi DJ’ ami, m.in. C – Bool, Żelazny, Fenix, Tweeter i wielu innych.

24 czerwca – Gutkowa Noc Filmowa – wędrujące spotkanie z  najnowszymi filmami wprow-adzanymi na polskie ekrany przez firmę GUTEK FILM. Początek – Kino Kosmos, godz. 20.00 – seans przedpremierowy „Amatorów” M. Millsa; 22.00 – Światowid – „Chico

i Rita” J. Mariscala; 24.00 – Kinote-atr Rialto, „Kobieta, która pragnęła mężczyzny” P. Flya. Bilety: 15 / 13 zł, karnet – 30 zł.

25 czerwca – Młodzieżowy Klub Filmowy: „Grubasy”, reż. D. Sanchez – Arevalo, 120 min., godz. 15.45, bilety – 6 zł.

2 lipca – koncert Cascade Youth Symphony Orchestra z  Se-attle (USA). Dyrygent: Gerry Jon Marsh / Fortepian: Marek Wal-arowski; godz. 19.30, Sala Koncer-towa, ul. Zacisze 3.

7-21 lipca – Summer Univer-sity – Zagubieni w dżungli; projekt realizowany przez AEGEE Katowice i AEGEE Bratysława.

ˬ www.aegeekatowice.org/su.

18-25 lipca – rekolekcje w  Brennej w  chatce studenckiej. Temat: „Wędrówka do Źródła”. Prowadzący: ks. Damian Bednar-ski. Zapisy: ks. Damian Bednarski

[email protected], tel. 695 401 700.

ˬ da.katowice.opoka.org.pl

25-30 lipca – spływ kaja-kowy Radunią. Zapisy: ks. Damian Bednarski – [email protected], tel. 695 401 700.

ˬ da.katowice.opoka.org.pl

5-7 sierpnia – OFF Festival Katowice 2011 w  katowickiej Do-linie Trzech Stawów. Bilety można nabyć w  sieciach: Ticketpro, Even-tim i Ticketportal. Więcej:

ˬ www.off-festival.mbank.pl ˬ www.facebook.com/offfestival ˬ www.myspace.com/offfestival ˬ www.twitter.com/offfestival

28 – 31 sierpnia – III Akademicka Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę. Zapisy: ks. Damian Bednarski [email protected]; tel. 695 401 700

ˬ da.katowice.opoka.org.pl

Od Redakcji

Czerwcowy miszmasz

Trudno go uniknąć – bo umysł rozdarty jest między wakacjami a uczelnią. Z jednej strony – zaliczenia, kolokwia, egzaminy, biblioteki, z drugiej – czerwcowy upał, obiecujący wspaniałe lato i długo wyczekiwane wakacje... Rozdarcie to było widoczne również wśród naszych dziennikarzy – konferencje naukowe, nowinki z akademickiego świata, powaga zmieniającej się ustawy o szkolnictwie wyższym walczyły (coraz mniej skutecznie) z Juwenaliami, koncertami, szalonymi przedsięwzięciami, wywiadami... A tych ostatnich sporo – i naprawdę warte są polecenia. Profesor Nawarecki opowiada o swojej ostatniej książce, uczestniczka Auto Stop Race relacjonuje podróż z Wrocławia do Barcelony, Eduardo Ferreira, Dyrektor Artystyczny firmy Bobbi Brown daje rady, jak być sobą – ale piękniejszą... Znajdziecie też w naszym najnowszym numerze wiele pomysłów i inspiracji, jak można ciekawie spędzić wakacje. Jak zawsze – polecamy również felieton prof. Słabonia w naszej rubryce „Okiem socjologa”.

Życzę Wam wszystkim szybko i pomyślnie zamkniętej sesji, wspaniałych wakacji i – oczywiście – miłej lektury!

Do zobaczenia w październiku!

www.facebook.com/miesiecznik.manko

Justyna Baranredaktor wydania

[email protected]

kalendaRiuM

www.uek.krakow.pl

Program studiów konsultowany z pracodawcami

Kształcimy informatyków dla wielkiego biznesu

Bezpłatne studia w języku angielskimNOWOŚĆ

Page 4: MANKO Katowice - czerwiec

4 manko 18 06. 2011

O tym sIę mówI

kaMPanie SPołeczne StoWaRzySzenia Manko

Koordynator kampanii: Magdalena Petryniak

w NUmERZE

Wyraź się przez absurd!Festiwal Absurdalia, organizowany przez AEGEE Katowice, odbędzie się co prawda dopiero w listopadzie 2011 roku, ale zgłaszać można się już od 1 czerwca. Przeczytaj o idei wydarzenia – może zechcesz wyrazić się przez absurd? strona 21

Być sobą – tylko piękniejszą...Jak założyć własną firmę, odnieść suk-ces, wymyślić żelowy eyeliner i stać się piękniejszą, będąc sobą – o tym i o wie-lu innych rzeczach z Eduardo Ferreirą, Dyrektorem Artystycznym Bobby Brown, rozmawiała Maya Kowalczyk... strona 22

System punktowyRóżnorodne systemy punktowe, ran-kingi i hierarchizacje ustanawiają swoiste reguły gry i w znacznym stop-niu kształtują zachowania jednostek. Nawet, jeśli ktoś uznaje te zasady oceniania za absurdalne, to i tak im podlega...strona 29

O inności trzeba opowiedzieć„Czym jest Śląsk?” – to pytanie posta-wiło przed laty Profesora Aleksandra Nawareckiego w trudnej sytuacji. Dziś prezentuje niezwykłą odpowiedź – swoją najnowszą książkę, która zdoby-wa coraz szersze grono czytelników...strona 24

O TYM SIĘ MÓWI5 Nowy semestr, nowa ustawa6 Ukróćmy reklamę, odetchniemy zdrowymi płucami6 Chiny i zakaz palenia w miejscach publicznych7 Stulatki zmienią medycynę7 Kobieca odsłona Politechniki7 Inteligentna energia7 Polski grafen w ataku

STUDENCKIE AKTYWACJE8 Silesia Days 2011 dobiegły końca8 Gra Miejska w Zabrzu już za nami 9 Eviva Espana – Światowe Dni Młodych w Madrycie10 Złomem przez świat 10 W Obiektywie Manko: Festiwal Nauki 11 Tegoroczne IGRY – relacja11 Barcelona? Tylko autostopem!13 Auto Stop Race – relacja Joanny Brusik14 Digerido jest tak stare jak nasz świat15 Laboratorium Mody16 MFF Ars Independent Katowice16 Weź udział w Grze Miejskiej i studiuj turystykę w WSB Chorzów21 Absurdalia 2011 – wyraź się przez absurd 21 Poezja objazdowa na Śląsku

KULTURA22 Być sobą – tylko piękniejszą23 Poszukiwanie eliksiru młodości24 O inności trzeba opowiedzieć26 Czerwiec pod szyldem ESK27 Juwenalia Śląskie 201127 Video Re: View w Katowicach27 Co nowego u De Trebles

KĄTEM OKA28 W obronie niewinnych 28 Skręć coś! Poznaj sztukę quillingu!

OKIEM SOCJOLOGA29 System punktowy 29 Znowu śpiewają

TURYSTYKA30 Wędrówka w czasie po tatrzańskie skarby 31 Szukając mocnych wrażeń

SPORT 32 Gra to najlepsza rehabilitacja33 Wilk, a Ty umiesz w ogóle pływać?34 Piłkarski poker35 Studentki w UEK Kraków Akademickimi Mistrzyniami Polski

w siatkówce kobiet

adReS RedakcjiBudynek Główny UEK, pok. 302ul. Rakowicka 27, 31–510 Kraków

tel. 012 293 51 82kom. 501558651

[email protected]

Złomem przez światJak spędzić wakacje? Kurort? Plaża? A może – maluchem lub syrenką do Stambułu lub na koło podbiegunowe? To nie żart – uczestnicy rajdu Złombol są tego najlepszym przykładem. Ekstremalną przygodę łączą z pomocą innym. strona 10

Page 5: MANKO Katowice - czerwiec

www.manko.pl 5

O tym sIę mówIO tym sIę mówIw NUmERZE

Nowy semestr, nowa ustawa

Po podpisaniu noweli do ustaw o szkolnictwie wyższym przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego, można już śmiało stwierdzić – nowy semestr zaczniemy na nowych zasadach. Jak każda zmiana, również i ta jest źródłem zarówno nadziei, jak i obaw...

JUSTYNA BARAN

Nie tylko studenciCo warto podkreślić na samym po-czątku – obawy dotyczą nie tylko studentów i przyszłych studentów. Niepewni, jak będą się sprawdzały znowelizowane przepisy w  prak-tyce, są również nauczyciele aka-demiccy i władze uczelni. Większa swoboda w podejmowaniu decyzji przez uczelnie może okazać się szansą, ale oznaczać może rów-nież, szczególnie na samym po-czątku, sporo zamieszania. Obecnie na uczelniach trwają nie-zbędne przygotowania do wejścia w  życie nowych przepisów. Opra-cowywanie są konieczne akty we-wnętrzne, w tym również te, które budzić będą największe emocje – a  więc regulaminy przyznawania stypendiów. Kadra akademicka z równym – je-żeli nie większym – napięciem, co studenci, czeka na październik, kiedy to okaże się, jak teoria prze-łoży się na praktykę. Na razie nie do końca można sobie wyobrazić,

jak zmieni się codzienne funkcjo-nowanie uczelni.

Gdy nie wiadomo o co chodziZasady przyznawania stypendiów, nakreślone w nowej ustawie, mimo że jasno sformułowane, stają się źródłem skrajnie odmiennych interpretacji. Chodzi oczywiście o  zastąpienie dotychczasowych stypendiów naukowych tak zwany-mi stypendiami rektora. Będą one przyznawane za wyniki w  nauce bądź – w  porozumieniu z  samo-rządami studenckimi – za dodat-kowe osiągnięcia naukowe, spor-towe i  artystyczne. Zwolennicy takiej zmiany podkreślają novum, jakim jest autonomia w  przyzna-waniu stypendiów, pozostawiona właściwym organom kolegialnym uczelni. Przeciwnicy – czy też ra-czej – sceptycy – uważają, że z po-wodu braku funduszy w  praktyce znacznie ograniczy to ilość i wyso-kość przyznawanych stypendiów. W efekcie zaś – utrudni bądź wręcz

uniemożliwi części młodzieży podjęcie lub dokończenie studiów z przyczyn finansowych.

Skąd wziąć pieniądzeTutaj z kolei protestują zwolennicy zmian, podkreślając, że uczelnie będą mogły przeznaczać na sty-pendia pieniądze również z  poza-budżetowych środków. W praktyce oznacza to, że na stypendia będzie można przeznaczyć dochody uzy-skane m. in. z opłat za korzystanie z  domów i  stołówek studenckich, z  przychodów za wynajem po-mieszczeń lub z  innych przycho-dów funduszu pomocy materialnej dla studentów i doktorantów. Czy taka możliwość będzie jednak wy-korzystywana? Innymi słowy – czy w  sytuacji, gdy brakuje nawet na wynagrodzenia kadry akademic-kiej i podstawowe remonty, można liczyć, że przeznaczone zostaną na stypendia? Należy się raczej spo-dziewać, że – tak jak dotychczas – będą „łatały dziury” w  budżecie uczelni.

Wyższe stypendia socjalneNowe przepisy mają zwiększyć zakres i  wysokość przyznawanej pomocy socjalnej. W  jaki sposób? Po pierwsze – poprzez zwiększenie środków, przeznaczanych na sty-pendia socjalne, po drugie – dzię-ki podwyższeniu progu dochodu gwarantującego kandydatom na studia otrzymanie stypendium socjalnego. Zmieni się proporcja między przyznawanymi stypen-diami naukowymi i  socjalnymi – z 50 / 50 na 40/ 60. Planowany efekt to większa ilość świadczeń socjalnych dla osób z  uboższych rodzin. W chwili obecnej próg do-chodu na osobę w rodzinie jest tak niski, że nawet osoby w  trudnej sytuacji materialnej znacznie go przekraczają. Z kolei stypendia na-ukowe ma dostawać mniejsza ilość osób – ci najlepsi – dzięki czemu ich wysokość ma wzrosnąć, a same stypendia – zyskać wymiar realnej pomocy, a  nie symbolicznego ge-stu. Zmiany na lepszeWartościowanie wielu zmian może się opierać na sposobie interpreta-

cji zapisów znowelizowanej usta-wy. Najlepszym przykładem jest kwestia płatności za drugi podej-mowany kierunek studiów. Zapis ustawy, który umożliwi pobieranie od studentów opłat za drugi i ko-lejny podejmowany kierunek stu-diów, omawiany jest jako „lepszy dostęp do bezpłatnych studiów”. Dlaczego? Ponieważ twórcy zapisu spodziewają się – zresztą słusz-nie – że osoby, którym nie będzie przysługiwało prawo do studio-wania drugiego kierunku za dar-mo, po prostu z niego zrezygnują. I  w  ten właśnie sposób zwiększyć się ma ilość miejsc na bezpłatnych kierunkach, gwarantując „lepszy dostęp do bezpłatnych studiów”. Oczywiście – życie zweryfikuje, ale brzmi to jednak nieco pokątnie. Czego innego spodziewałabym się pod szyldem zwiększania dostęp-ności do bezpłatnych studiów niż ograniczania możliwości studio-wania drugiego kierunku. Bezpłat-nie będą mogły to robić jedynie osoby z  odpowiednimi wynikami w nauce, a więc te, które otrzymają stypendium rektora. A  tych osób będzie niewiele, jako że założe-niem noweli do ustawy jest ogra-niczenie ilości osób otrzymujących stypendium do tych najlepszych – by pomoc materialna mogła mieć odpowiednią wysokość.

Połączeni z gospodarkąNależy przygotować się również na zmiany, które mogą nie być od razu widoczne, ale z pewnością na-stąpią. Wynikać będą z  idei coraz silniejszej integracji uczelni z oto-czeniem społeczno – gospodar-czym. Uczelnie będą zobowiązane do opracowania i  wprowadzenia regulaminów własności intelektu-alnej oraz przyjęcia zasad komer-cjalizacji wyników badań nauko-wych. Uczelnie otrzymają większą autonomię w  kwestii tworzenia programów. Wiązało będzie się to z  możliwością kształcenia przy udziale pracodawcy bądź na jego zamówienie. W  praktyce oznacza to, że osoby reprezentujące organi-zacje społeczne, gospodarcze i pu-bliczne będą aktywnie uczestni-czyły w  powstawaniu programów nauczania.

Page 6: MANKO Katowice - czerwiec

6 manko 18 06. 2011

O tym sIę mówI

Najważniejszym katalizatorem międzynarodowych działań w  za-kresie walki z  tytoniem jest od

Ukrócimy reklamę, odetchniemy zdrowymi płucami

Najpierw napisy ostrzegawcze, potem obrazki, teraz jednolita czcionka i kolor. Czy ktoś w przyszłości odważy się na zakaz sprzedaży?

IwoNA KARKochA STowARzYSzeNIe MANKo

maja 2003 roku Ramowa Konwen-cja Kontroli Rynku Wyrobów Tyto-niowych (FCTC). Traktat uchwaliła

Światowa Organizacja Zdrowia. W  grudniu 2006 roku do grona sygnatariuszy dołączyła Polska. Obecnie wspólną politykę podzie-lają aż 172 państwa.

Artykuł 11 Konwencji dotyczy opakowań oraz etykiet umieszcza-nych na wyrobach tytoniowych. Każde państwo członkowskie, w  okresie 3 lat od podpisania Po-rozumienia, zobligowane jest tak sporządzić warunki legislacyj-ne, aby na paczkach papierosów sprzedawanych w  kraju pojawiły się rzetelne informacje o  składzie oraz napisy ostrzegawcze o  szko-dliwości tytoniu dla zdrowia i jego okrutnych konsekwencjach, za-równo dla palaczy biernych, jak i czynnych.

Potrzeba silniejszego, mocniej oddziaływującego na świado-mość palaczy przekazu, dopro-wadziła nie tylko do zwiększenia powierzchni napisów na opako-waniach, ale także umieszczania oznaczeń obrazkowych. Zdjęcia docierają do analfabetów i  przede wszystkim dzieci. Dodatkowo utrudniają fałszowanie paczek oraz nielegalny handel. Prekurso-rem zamieszczania na opakowa-niach obrazów drastycznie zdewa-stowanych przez tytoń części ciała,

była w 2000 roku Kanada. Tuż za nią Brazylia. Obecnie obowiązek informacji graficznej wprowadziły ponad 30 kraje. Wciąż czekamy na ruch ze strony Polski.

Na przełomowe, choć kontro-wersyjne prawo, zdecydował się ostatnio rząd Australii. To już nie tylko napisy ostrzegawcze oraz informacje graficzne. To jednolity kolor i logotyp wszystkich firm. To identyczna czcionka, to wreszcie komunikat o  śmiertelnych skut-kach na 75% powierzchni fronto-wej i  90% powierzchni tylniej. To kolejny dowód prawdziwej deter-minacji w batalii o nasze zdrowie.

Wraz z  zawężającą się swobodą handlową, powstają fale prote-stów. W  warunkach zakazu pu-blicznej reklamy papierosów, ogra-niczenie względem szaty graficznej opakowań kompletnie zawiązuje ręce marketingowcom branży ty-toniowej. I  słusznie. Nie możemy pozwalać producentom na zarobki kosztem naszego zdrowia. Choć nikt nie lubi nakazów i  zakazów, a  nałogowy palacz złowrogim okiem spojrzy na ostrą strategię polityki antytytoniowej, dla ura-towania nawet jednego istnienia ludzkiego – warto walczyć.

Chiny i zakaz palenia w miejscach publicznych

Chiny. Kraj ponad 30 razy większy od Polski, liczący 1,34 miliardów ludzi. 28% osób dorosłych owładniętych nałogiem tytoniowym. Matematycy niech się głowią. My bez użycia kalkulatora podajemy przerażającą prawdę. Ponad 375 milionów palaczy. Nie lada wyzwanie dla Światowej Organizacji Zdrowia. Największa produkcja, największa konsumpcja. Prawdziwy ośmiotysięcznik w oczach himalaistów. A jednak. Mamy go!

IwoNA KARKochA STowARzYSzeNIe MANKo

Podobnie jak Polacy 15 listopada 2010 roku, z  dniem 1 maja 2011 roku w  Chinach zaczął obowiązy-wać zakaz palenia w miejscach pu-blicznych. Do stref objętych pro-hibicją zaliczają się m. in.: hotele, restauracje, teatry oraz dworce. Działania mają na celu zmniejsze-nie śmiertelności wśród biernych palaczy, która obecnie wynosi 100 tysięcy zgonów rocznie.

Są przynajmniej trzy powody, dla których podkreśla się donio-słość tej zmiany legislacyjnej.

Po pierwsze, wynikający z  ra-tyfikacji przez Chiny Ramowej Konwencji Rynku Wyrobów Ty-toniowych (FCTC) w  2005 roku obowiązek implementacji zakazu

palenia w  miejscach publicznych, nareszcie został wypełniony. Pierwszy termin upłynął 9 stycz-nia 2011 roku. Zaczęto mówić wtedy o  odroczeniu dostosowań prawnych na następne 5 lat. Na szczęście sprawa zakończyła się na 5 miesiącach.

Po drugie, samo uczestnictwo w  międzynarodowej polityce an-tytytoniowej ogromnego kraju komunistycznego jest imponujące. Mamy nadzieję że w jego ślady po-dąży Rosja, gdzie wolność miejsc publicznych od dymu ma zapano-wać w 2015 roku.

Po trzecie, rodzi się szansa na uratowanie życia tak wielu ludzki dzięki jednej tylko ustawie.

Page 7: MANKO Katowice - czerwiec

www.manko.pl 7

O tym sIę mówIO tym sIę mówI

stulatki zmienią medycynę?

12 kwietnia odbyły się Dni Otwarte Wydziału Opieki Zdrowotnej i Wydziału Lekarskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego (SUM), w czasie których wszyscy zainteresowani studiami na tych wydziałach mieli okazję poznać ofertę edukacyjną, osiągnięcia naukowe, wysłuchać najciekawszych wykładów, a także zdobyć cenne informacje o perspektywach czekających na absolwentów. Ujawnione zostały informacje na temat badań stuletnich mieszkańców Śląska.

IP

Wydział Opieki Zdrowotnej pro-wadzi ciekawy projekt naukowo--badawczy – badania stulatków Województwa Śląskiego, których w  naszym regionie ciągle przyby-wa, a które to badania mogą zmie-nić dotychczasowe poglądy na leczenie osób starszych. Badania

Polski grafen w ataku!

Naukowcy z Instytutu Tech-nologii Materiałów Elektro-nicznych oraz Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, którzy opracowali technologię uzyskiwania dużych płacht grafenu wysokiej jakości. Takie odkrycie może zrewolucjo-nizować rynek komputerów, przy-czyniając się do tego, że będą one nie tylko szybsze, ale także mniej-sze i oszczędniejsze. Grafen składa się z pojedynczej warstwy atomów węgla. Jest bar-dziej wytrzymały niż stal, zacho-wując jednocześnie elastyczność, dzięki czemu można go zginać.

W  ramach ogólnopolskiej akcji „Dziewczyny na poli-techniki!” 14 kwietnia w go-dzinach 9-14 na Politechni-ce Wrocławskiej odbył się Dzień Otwarty Tylko dla Dziewczyn.   Akcja ma na celu zachęcenie uczen-nic szkół ponadgimnazjalnych do studiowania na kierunkach tech-nicznych, inżynierskich i  ścisłych. Podczas Dnia Otwartego Tylko Dla Dziewczyn z  uczestniczkami spotkały się kobiety naukowcy,

Inteligentna energia

Konsorcjum Smart Power Grids, którego liderem jest Politechnika Wrocławska przy-jęło memorandum dotyczące przyjęcia kwestii inteligent-nych sieci elektroenergetycz-nych jako jednego z wiodących tematów polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Zapotrzebowanie na energię elek-tryczną w Europie wzrasta o ok. 2% rocznie. W ciągu 20 lat przewiduje się wzrost o ok. 50% lub większy, jeśli uwzględni się potrzeby zwią-zane z  masowym zastosowaniem

studentki oraz przedstawicielki kół naukowych. Panie opowiedzia-ły o swojej ścieżce kariery, inspira-cjach zawodowych i  technicznych fascynacjach. Dla dziewcząt przygotowano poka-zy i prezentacje, wśród nich: „Jak zostać studentką PWr?”, „Co, jak już się zostanie studentką PWr?”, „Projektowanie maszyn lotni-czych”, „Roboty”, „Inżynieria ma-teriałowa”, „Nowatorskie metody badań kompetencji zawodowych”, „Obecność kobiet na uczelni technicznej”.

Politechnika Wrocławska kształci obecnie ponad 33 000 studentów, z czego 28% to kobiety. Najwięcej dziewczyn studiuje na Wydziałach:

Chemicznym, Architektury, Infor-matyki i Zarządzania oraz Inżynie-rii Środowiska.

Kobieca odsłona Politechniki

pojazdów z  napędem elektrycz-nym. Według raportów unijnych w ciągu 20 lat co najmniej 50 tys. kilometrów linii elektroenerge-tycznych powinno być wybudowa-nych lub zmodernizowanych. Ze względów środowiskowych będzie to jednak trudne do zrealizowania. Alternatywą staje się uzupełnie-nie inwestycji technologią inte-ligentnych sieci energetycznych. Technologia smart grids umożliwi inteligentne pomiary rozliczenio-we, dzięki zaopatrzeniu odbiorców w  liczniki umożliwiające komuni-kowanie się odbiorców i  dostaw-ców energii. (IP)

Te niezwykłe właściwości łączy ze zdolnością do przewodzenia prądu szybciej niż krzem i miedź – dlate-go odkrycie grafenu zostało uho-norowane nagrodą Nobla. Problem z niezwykłym tworzy-wem polegał na tym, że możliwe do uzyskania płatki były za małe, by można myśleć o ich komercyj-nym wykorzystaniu. Teraz ta przeszkoda została sku-tecznie pokonana przez polskich naukowców. Powstaną duże po-wierzchnie grafenu, z których tworzyć będzie można układy elektroniczne, dzięki czemu grafen z laboratorium trafi do fabryki! (JD).

W skrócie:

prowadzone są w  ramach Kate-dry Chorób Wewnętrznych i obej-mują stan zdrowia, sprawności umysłowej i  fizycznej, problemów związanych z  leczeniem. Ta grupa demograficzna charakteryzuje się szybko rosnącą liczebnością (nie tylko w  Polsce, ale w  wielu kra-jach), tymczasem doświadczenie dotyczące opieki medycznej w tak zaawansowanym wieku jest nie-wielkie. „Zaobserwowaliśmy, że większe ciśnienie tętnicze (w  po-równaniu do wartości uważanych za prawidłowe) w tej grupie wiąże się z wyższym poziomem sprawno-ści umysłowej i fizycznej. Jeżeli ob-serwacje nasze i  podobne innych autorów zostaną potwierdzone, będzie prawdopodobnie uzasad-niona zmiana docelowych wartości ciśnienia tętniczego, zalecanych w leczeniu nadciśnienia tętniczego w wieku sędziwym” – mówi dr Jan Szewieczek z Katedry Chorób We-wnętrznych WOZ SUM.

Page 8: MANKO Katowice - czerwiec

8 manko 18 06. 2011

KULtURAstUDENCKIE AKtywACJE

GRA mIEJsKA w ZABRZU JUŻ ZA NAmI!

silesia Days 2011 dobiegły końca – kolejna edycja za rok!

W niedzielę 22 maja br. prawdziwym śląskim obiadem zakończyła się czwarta edycja konferencji kulturalno-dydaktycznej Silesia Days. W organizowanym przez Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach wydarzeniu wzięło udział ponad 60 zagranicznych studentów przebywających na polskich uczelniach w ramach programów wymiany. Ale od początku!

IP

Konferencja rozpoczęła się w czwartek 19 maja kolacją i wie-czorem integracyjnym. Następ-nego dnia studenci ze wszystkich stron świata wysłuchali m.in. wy-stąpienia przedstawiciela Marszał-ka Województwa Śląskiego, Pani

16 kwietnia w Zabrzu szpie-dzy czterech konkurencyj-nych wywiadów wyruszyli wykonywać zadania zlecone przez centralę. Polecenia nie były łatwe a na każdym kroku trzeba było spoglądać obcym na ręce... PR

  SSzpiedzy odwiedzili Kopalnię Sztuki, gdzie czekał na nich po-dejrzliwy strażnik, ciekawy ich celu wizyty. W  Skansenie Gór-niczym Królowa Luiza szpiedzy poszukiwali wtyczki do ważnych obiektów przemysłowych oraz tro-pili ślady tajnej agentki w  zabyt-

kowych samochodach na terenie Muzeum Pojazdów Zabytkowych. Aby zdobyć informacje niezbędne do zdemaskowania obcych wywia-dów szpiedzy musieli rozwiązać zaszyfrowane wiadomości i  udać się na spotkanie z informatorami. Na Dworcu PKP informator sku-pował potrzebne mu informacje, w galerii handlowej Platan należa-ło poprosić informatorkę o  rękę, aby ta przekazała potrzebne wska-zówki a  w  restauracji Impresja informator pod stołem płacił za zdjęcia. Pamięć szpiegów badała surowa oficer Herta Berg w  ciem-nym pokoju przesłuchań na ostat-nim piętrze Muzeum Górnictwa Węglowego. Kto odebrał telefon

w  budce przy budynku Poczty Głównej, mógł liczyć na dodatko-we zadanie. W Galerii Cafe Silesia archiwistka strzegła dostępu do planów budynków, które należało umiejętnie skopiować. Szpiedzy wykazali się znakomitymi umie-jętnościami rozszyfrowywania tekstów, demaskowania przeciw-ników, podsłuchiwania, kopiowa-

nia tajnych materiałów, handlowa-nia informacjami oraz werbowania nowych członków wywiadu. W grze wzięło udział 150 uczest-ników w 75 zespołach z Gliwic, Zabrza, Rudy Śląskiej, Pszczyny, Częstochowy, Katowic, Bytomia, Siemianowic, Świętochłowic, Orzesza. Lot balonem wygrali Za-brzanie i Katowiczanie.

Aleksandry Iwan oraz przedstawi-cieli Biura ESK 2016 Katowice: Elż-biety Owczarek i Hanny Kostrzew-skiej. Wśród prelegentów nie zabrakło także tzw. ex – erasmu-sowców. I  tak Olukayode Adebiyi mówił o swoim życiu i jak zmieniło

się dzięki wymianie studenckiej. „Staram się być bogatym i  nie chodzi tu o pieniądze, ale o cenne kontakty, przyjaciół i wiele innych czynników, dzięki którym staję się lepszym człowiekiem” – mówił ex – erasmusowiec. Następnie głos zabrał Jan Björklund (z pochodze-nia Fin), który przedstawił, jak po-toczyły się jego losy zawodowe po dwukrotnym wyjeździe na studia za granicę. Tego dnia na uczestni-ków Silesia Days czekała jeszcze wycieczka do Browarów Tyskich oraz modna ostatnio forma impre-zy, jaką jest BusParty.

Przedostatniego dnia (sobota 21 maja) studenci poznali smak prawdziwej ekstremalnej rywaliza-cji, dołączając do rajdu dla kandy-datów na studia, organizowanego również przez Uniwersytet Ekono-miczny w  Katowicach. Niestrasz-ny im już zorbing, ścianka wspi-naczkowa czy nawet surfing. Poza zadaniami sprawnościowymi, na punktach kontrolnych mieli okazję wykazać się także wiedzą ogólną. Podzieleni na pięcioosobowe ze-społy zagraniczni studenci spędzili praktycznie całą sobotę w plenerze z ogromną dawką adrenaliny, któ-rej dodatkowo dostarczyła im wi-zyta w Śląskim Wesołym Miastecz-ku. Rajd „Ekonomia Ekstremalna”

wśród obcokrajowców zwyciężyła drużyna w  składzie: Marmié So-phie – Francja, Elvia Montes Garcia – Kolumbia, Olga Lucía Leguízamo – Kolumbia, Peter Polyák – Węgry, Jaka Štiglic – Słowenia, Clemént Gouges –Francja. W ostatni dzień konferencji uczestnicy Silesia Days 2011 mieli okazję wybrać się do kopalni GUIDO w Zabrzu.

Organizowane przez Biuro Pro-mocji i  Nowych Mediów Uniwer-sytetu Ekonomicznego w  Katowi-cach oraz organizację studencką Erasmus Student Network UE Ka-towice wydarzenie ma na celu upo-wszechnianie wiedzy o  kulturze, historii i potencjale gospodarczym województwa śląskiego wśród stu-dentów zagranicznych przebywa-jących w  Polsce w  ramach progra-mów wymiany.

„Przez organizację tego projektu pragniemy wpisać się w  realizację strategii promocji województwa śląskiego. Zamierzamy wykreować wśród obcokrajowców wizerunek Śląska, jako najbardziej atrakcyj-nego w  tej części Europy regionu, w  którym warto żyć, pracować, inwestować, a  także spędzać wol-ny czas” – mówi Edyta Lachowicz – Santos, kierownik Zespołu Pro-mocji Zagranicznej Biura Promocji i Nowych Mediów.

Foto

: UN

IWER

SYTE

T EK

ON

OM

ICZN

EGO

W K

ATO

WIC

ACH

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

Page 9: MANKO Katowice - czerwiec

www.manko.pl 9

KULtURAKULtURA stUDENCKIE AKtywACJEstUDENCKIE AKtywACJE

E VIVA EsPAÑA! – Światowe Dni młodych w madrycie

Cierpliwie czekali już od 5 września 2010 r., kiedy Benedykt XVI zaprezentował treść swojego przesłania na XXVI Światowe Dni Młodych na sierpień 2011 roku. Miesiącami przygotowywali się poprzez spotkania formacyjne, pogłębiając swoją wiarę. Już tylko kilkadziesiąt dni dzieli ich od spotkania z Ojcem Świętym. Mowa o pięćdziesięciu studentach z katowickiego Duszpasterstwa Akademickiego, którzy wyjeżdżają do Madrytu. O motywacjach swojego wyjazdu opowiedzieli dla Manko...

KS. DAMIAN BeDNARSKI DA KATowIce

Martyna Pakuła„Wybieram się do Madrytu, ponie-waż uważam to za najlepszy plan na wakacje. Jezus jest moją miło-ścią, siłą i  nadzieją. To spotkanie może odmienić moje życie, mój sposób postrzegania Boga i innych ludzi. Z  drżeniem serca oczekuję na spotkanie z  Papieżem. Bardzo bym chciała zobaczyć Benedykta XVI na żywo, ale czy się uda to czas pokaże”.

Marta Szyderska, Uniwersytet Śląski – 4 rok Psychologii, oraz praca – Biuro Karier „Na pewno będzie to czas modli-twy, intensywnego odpoczynku wakacyjnego oraz niecodziennych spotkań z  radosnymi, młodymi ludźmi. Hasło tegorocznego spo-tkania w Madrycie : ‘Zakorzenieni i  zbudowani na Chrystusie, moc-ni w  wierze’(por Kol 2,7) idealnie

mówi nam, dlaczego musimy tam być. Trzeba dać świadectwo swo-jej wiary i  z  pewnością umocnić ją jeszcze bardziej, do czego nie-ustannie powinniśmy dążyć!

Kasia Tarsa – studentka Uniwer-sytetu Ekonomicznego w  Katowi-cach, chwilowo – studentka Uni-wersytetu w Ljubljanie„Jadę do Madrytu, aby doświad-czyć wspaniałego czasu z  innymi młodymi ludźmi, by wspólnie cie-szyć się młodością, chwalić Boga, żyć pełnią życia. Pragnę doświad-czyć młodego, żywego Kościoła, być Jego częścią i budować Go. To będzie prawdziwy festiwal mło-dych, pełen radości i energii”

Marta Wilczek – studentka Uni-wersytetu Ekonomicznego w  Ka-towicach, rok II, wydział Finansów i Ubezpieczeń

„Decyzję o  wyjeździe do Madrytu podjęłam dosyć spontanicznie. Wydaje mi się, że jest to okazja do spotkania ludzi, którzy dzielą moje poglądy na życie, wyznają podobne zasady moralne. Mam nadzieję, że uda mi się w jakiś sposób umocnić w  przekonaniu, że można, nale-ży i  warto żyć w  zgodzie z  wiarą. I oczywiście liczę na wiele śmiechu, radości i wspaniałych przeżyć!”

Karol Szczeciński – student Po-litechniki Śląskiej, V rok, kierunek – elektronika i telekomunikacja„Wyjazd ten jest dla mnie pewnego rodzaju testem: ile jestem w stanie poświęcić dla Boga, jak wiele się wyrzec? Ten wyjazd jest dość kosz-towny, a ja nie jestem zbyt dobrze sytuowany, jednak mimo to udało mi się opłacić ten wyjazd w  cało-ści samemu. Mogłem przecież te pieniądze zupełnie inaczej wydać. Poza tym najdalej byłem za granicą w  Czechach, i  dlatego ten wyjazd będzie dla mnie wielką przygodą, nie tylko duchową. Dodatkowo cieszę się, że ten czas spędzę przy mojej Ukochanej”.

Magdalena Sirko – studentka 2 roku pedagogiki na Wyższej Szkole Zarządzania i  Nauk Społecznych w Tychach.„Do Madrytu wybieram się z  na-dzieją, że spotkanie z  Papieżem w tak wielkiej wspólnocie Kościoła przemieni moje serce, że otworzę się jeszcze bardziej na Boże Słowo i wspólnotę Kościoła. Chciałabym, żeby to spotkanie było wielkim przeżyciem duchowym i  żebym mogła nim się dzielić w  swojej wspólnocie i  rodzinie. Jadę tam z pewną intencją i z prośbą o Boże łaski dla mojej rodziny”.

Magda Stelmach – studentka teologii „Na wyjazd do Madrytu zdecydo-wałam się dosyć spontanicznie. Dzięki tej decyzji przekonałam się, że Bóg chce spełniać moje marze-nia. Jestem przekonana, że z  tak wspaniałą grupą, jaka się tam zbie-rze, będę miała szansę doświad-czyć ogromnej bliskości Boga”.

Katowice – Madryt Autokarowy wyjazd do Hiszpanii, zorganizowany przez Duszpaster-stwo Akademickie z Katowic trwał będzie 19 dni, od 6 do 24 sierpnia 2011 roku. W drodze do Madrytu, uczestnicy zatrzymają się w Taize, Lourdes, Barcelonie, Saragossie, El Escorial, Ávila. Ważnym punktem każdorazowych Światowych Dni Młodych są tzw. Dni Diecezjalne, które spędzą w  pięknym i  starym Toledo. W dniach 16 do 21 sierpnia będą wraz z  setkami tysięcy mło-dych zdobywać Madryt. Będą ka-techezy, Festiwal Młodych, radość, śpiew i  taniec na ulicach, w  me-trze, autobusie, pociągu… Wezmą udział w  powitaniu papieża, nie-samowitej Drodze Krzyżowej uli-cami miasta, czuwaniu nocnym na lotnisku Cuatro Vientos (Czterech Wiatrów) i Eucharystii wieńczącej to święto wiary, której będzie prze-wodniczył Benedykt XVI.

Mocni w wierzeHasło spotkania zaczerpnięto z li-stu św. Pawła do Kolosan. Brzmi ono: „Zapuśćcie korzenie w Chry-stusie na Nim się budujcie, umac-niajcie się w  wierze”(Kol 2,7). Komentując je, Ojciec Święty po-wiedział, że ma świadomość pew-nej prowokacji, kryjącej się w tych słowach, gdyż „kto proponuje dziś młodym, by byli „zakorzenieni” i „umocnieni”? Wysławia się raczej niepewność, niestałość, zmien-ność... wszystkie aspekty, które są odbiciem kultury niezdecydowa-nej wobec zasadniczych wartości, wobec podstawowych zasad, któ-rymi należy kierować się i  rządzić we własnym życiu”. Jakie to praw-dziwe! Papież podpowiada, gdzie szukać wzmocnienia: „w  Chrystu-sie” i „w wierze”, bo dopiero „rela-cja oparta na głębokim zaufaniu, autentycznej przyjaźni z  Jezusem jest w  stanie przynieść młodemu człowiekowi to, czego mu najbar-dziej potrzeba, by właściwie po-dejść do życia: pogodę i  światło wewnętrzne, nawyk pozytywnego myślenia, wielkoduszność wobec innych, gotowość do płacenia oso-biście za dobro, sprawiedliwość i prawdę.

Page 10: MANKO Katowice - czerwiec

10 manko 18 06. 2011

KULtURAstUDENCKIE AKtywACJE

Zmęczony sprzętZłombol to ekstremalna wyprawa, w której biorą udział samochody komunistycznej koncepcji lub pro-dukcji do orientacyjnej wartości nabycia tysiąca złotych. Dopusz-czane są pojazdy osobowe, ciężaro-we, autobusy, ale także motocykle czy nawet motorynki. Pomysło-dawcami całej akcji są Martyna Kinderman, Marcin Tetzlaff oraz Jan Badura. – Początki były cięż-kie, nikt w nas nie wierzył. Zgło-siło się około 30 aut, a pojechały dwa, akurat żeby zmieścić organi-zatorów. Następne lata były coraz lepsze, więcej samochodów, więcej pieniędzy i większe zaintereso-wanie mediów – mówi Martyna Kinderman, współorganizatorka rajdu. Celem dwóch pierwszych

Złomem przez świat

Do Stambułu albo na koło podbiegunowe maluchem, syrenką czy trabantem? Czemu nie? Uczestnicy rajdu Złombol udowadniają, że jest to możliwe. Tego lata pojazdy komunistycznej koncepcji lub produkcji już po raz piąty wyruszą w wielokilometrową trasę.

AgNIeSzKA NowAK

rajdów było Monako, a w 2009 roku metę oznaczono na równo-leżniku o szerokości 66°33’39”N, czyli na arktycznym kole podbie-gunowym, udział wzięły wówczas 24 samochody. Zaś już rok później do Stambułu wyruszyło aż 121 po-jazdów!

Przygoda - Nie ma zorganizowanej pomo-cy, nie ma mechaników, nie ma lawety, nie ma assistance, nie ma psychologa, niani ani gwarancji, że dojedziecie! – ostrzegają organi-zatorzy na swojej stronie interne-towej. Nie da się ukryć, że awarie na trasie (a nawet przed startem) są nieodłącznym elementem rajdu. – W 2008 zostawiliśmy maluszka 30 kilometrów od Monako, trzeba

go było zezłomować. Pech chciał, że było to ukochane auto dziadka, który nie został poinformowa-ny, że auto zostało pożyczone na przejażdżkę do Monako. Ale kie-dy dziadek dostał Seicento, puścił malucha w niepamięć - wspomina Martyna Kinderman. Jednak zda-rzają się i zabawne momenty. – Pa-miętam też taką sytuację: Porsche 911, nowy Bentley przeganiane z parkingu kasyna w Monte Car-lo i wtedy pojawiamy się my - fiat 125p i trabant. Bellboy był zu-pełnie zbity z tropu i ... stało się! Wziął od nas kluczyki, żeby zapar-kować auta – opowiada.

Survival finansowyZakup pojazdu, przygotowanie go do tak wymagającej trasy, paliwo, noclegi, opłaty za autostrady, pro-my, naprawy po drodze, lawety, naklejki… - wszystkie te koszty uczestnicy muszą pokryć sami, nie ma żadnego wsparcia finansowego. Powód? Cel charytatywny przed-sięwzięcia. Powierzchnie reklamo-we samochodów udostępniane są sponsorom, którzy umieszczają na nich swoje loga firmowe lub zdjęcia (każda ekipa musi pozy-skać tysiąc złotych od sponsorów), wpłacając pieniądze na konto akcji. – Sto procent uzbieranych środków przeznaczamy na zakup rzeczy dla dzieciaków z domów dziecka, nie ma tu żadnych kosz-tów pobocznych – podkreśla Mar-tyna Kinderman. W zeszłym roku

w OBIEKtywIE „mANKO”: Festiwal Nauki za nami…Nowo wybudowany deptak przy ulicy Bankowej oglądał w  tym roku w ramach Festiwalu Nauki i Jarmarku Wiedzy prezentacje Kol Nauko-wych, plenerowe kino, konferencje i  wideokonferencję na żywo oraz mini koncert.

Już po raz siódmy drzwi uczelni otworzyły się dla spragnionych wie-dzy oraz przyszłych studentów. Organizatorzy deklarują, że tegoroczny festiwal z pewnością był najlepszy ze wszystkich dotychczasowych. Naj-lepszym tego dowodem fakt, że liczna rzesza uczestników nie zraziła się mało sprzyjającą aurą. Mimo że pogoda nie przeszkodziła w odtrąbieniu całkowitego sukcesu, wszyscy liczymy na lepsze warunki atmosferycz-ne za rok! Liczymy, że i na 8 Festiwal Nauki Samorząd Studencki Uni-wersytetu Śląskiego przewidzi niezwykłe atrakcje – zgodnie z twierdze-niem Einsteina, że „nauka powinna być prowadzona w taki sposób, aby uczniowie uważali ją za cenny dar, a nie za ciężki obowiązek”.

udało się nam zebrać ponad 170 670 złotych, w tym 1% podatku, który wyniósł 19 402 zł - dodaje. Ponadto z powodu otrzymywania licznych „pustych” zgłoszeń w tym roku wprowadzono 200 złotych wpisowego, które także przezna-czane jest na dzieci.

Kierunek: Loch Ness - Będziemy musieli jeździć po lewej stronie (czego się bardzo boimy), czeka nas poszukiwanie potwora w lodowatych i głębokich wodach Loch Ness, czekają nas jak co roku rozmaite i nie kończące się awa-rie, nerwowe załamania, piękne widoki, słynna złombolowa inte-gracja i wiele więcej! – zachęcają organizatorzy. Metą tegorocznego rajdu jest Szkocja. Uczestnicy wy-ruszą 23 lipca z Katowic, a dojazd planowany jest na 27 lipca. Trasa w jedną stronę liczy ponad 2500 km. Drogę pomiędzy wytyczonymi wspólnymi punktami noclegowy-mi uczestnicy wybierają według własnego uznania i możliwości. Tylko pierwsze kilometry po starcie pokonuje się w konwoju. Zgłoszenia przyjmowane są do 23 czerwca. Jednak pewności, że osią-gnie się cel, nie ma. Może się zda-rzyć, że trzeba będzie utylizować pojazd po drodze i w inny sposób wracać do Polski. Niezapomniane wrażenia gwarantowane.

ˬ www.zlombol.pl

Foto

: Mar

iusz

Ro

dzeń

PATRONAT MEDIALNY

Page 11: MANKO Katowice - czerwiec

www.manko.pl 11

KULtURAKULtURA stUDENCKIE AKtywACJEstUDENCKIE AKtywACJE

IgrostartIgrostart miał miejsce 9 maja na parkingu przy Gliwickiej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości. Pokazy motoryzacyjne przyciągnęły tłu-my widzów. Efektowne wyczyny kaskaderskie Marcina Kunickie-go z  Bydgoszczy zapierały dech w piersiach. Ten 21 – latek rodem z Bydgoszczy trenuje freestyle mo-tocyklowy od 5 lat. „Mój motocykl jest całkowicie przerobiony. Posia-da klapkę na silnik, większe tar-cie hamulcowe i  ma przerobione smarowanie w  silniku. Wykonam następujące tricki: jazda na przed-nim kole, jazda na tylnim kole po okręgu, czyli tak zwane ‘cyrkle’, ‘palenie gumy’, drift, czyli jazda w poślizgu. Postaram się stanąć na baku. Jest to tak zwany ‘jezusek’, bo figura ta przypomina właśnie tę postać” – tuż przed pokazem.

Stunt, drift i offroadW  czasie Dnia Motoryzacyjnego stunt, czyli niecodzienne i  ryzy-kowne ewolucje uprawiali także przybyli na Juwenalia goście. Fir-ma ‘Lanette’ zapraszała na mini – warsztay offroad. „Dziś odbyły się pokazy driftu samochodów i  mo-tocykli. Można było wypróbować symulator dachowania i  pojeździć na trolejach firmy ‘Lanette’. Straż pożarna pokazała akcję ratunko-wą – rozcinanie wraku samochodu i  wyciąganie człowieka. Zachę-camy też do wspomożenia akcji krwiodawstwa. W czwartek wielki korowód, potem koncerty rocko-

tegoroczne IGRy już za nami!

Studenci gliwickich uczelni odsypiają zarwane noce. Jak co roku bawili się do białego rana …

MAYA KowAlczYK

we na lotnisku. W piątek ciąg dal-szy, ale w  rytmie reggae – i  finał” – mówi Anna Kozioł, organizator ds. promocji Juwenaliów 2011. Doskonalenie techniki jazdy to nie wszystko. Warto nauczyć się odpo-wiednich reakcji w  trakcie ekstre-malnych sytuacji.

Przepis na dachowanie„To, co pokazujemy, to symulator dachowania. Jest to urządzenie, które prezentuje percepcję widze-nia, kiedy samochód obraca się o 180 stopni. Bardzo istotnym ele-mentem w  takich sytuacjach jest odpowiednia kolejność zachowań i  wykonywania pewnych czynno-ści, które gwarantują nam bezpie-czeństwo podczas wychodzenia z  samochodu, który dachował. Po zatrzymaniu się samochodu na dachu najistotniejsze jest zaparcie się rękoma o  dach, a  następnie – ułożenie głowy w taki sposób, aby broda jak najbardziej przylegała do klatki piersiowej. Wykonujemy takie skinięcie głowy w  dół, żeby broda była przy klatce i  wyginała kręgosłup. Przy pionowym uło-żeniu głowy kręgosłup jest pro-sty i  przy upadku może dojść do zmiażdżenia czy złamania kręgów szyjnych, a  następnie do śmierci, bądź kalectwa. Kolejnym elemen-tem są nasze nogi. Należy ułożyć je tam, gdzie jest przednia szyba. Musimy zrobić tak zwanego ‘kota’. Nogi bardzo nisko na podłodze tak by dotykały blisko szyby, tak jakby na dachu, wciskamy pupę i  plecy

w  fotel. To spowoduje rozluźnie-nie pasa biodrowego, który jest zapięty w klamrę. Następnie jedna ręka dalej zapiera się o dach, druga próbuje odpiąć klamrę. Gdy klamra zostanie odpięta próbujemy, poło-żyć się na boku na dachu samo-chodu tak by nie doprowadzić do upadku na głowę i by nie uszkodzić kręgów szyjnych. Następnie szu-kamy klamki albo wybijamy szybę i  próbujemy jak najszybciej wy-dostać się z  pojazdu” – wyjaśniał Marcin Rydel, ekspert Akademii Bezpiecznej Jazdy ‘Lanette’.

Czas na MegakulturęKolejny dzień Igrów odbył się pod hasłem MegaKultura. W Centrum Edukacyjnym Politechniki Śląskiej wystąpiły kabarety: ‘Trójka Kul-turalna’ z Ornontowic, ‘Weźrzesz’ ze Skarżyska Kamiennej oraz ‘Noł Nejm’ z Rybnika. Sala pękała w  szwach, a  brzuchy ze śmiechu. „Pamiętam, jak graliśmy a  pierw-szych Igrach, które odbywały się na lotnisku. Niestety nagle zerwa-ła się wichura – wszystkie rekwizy-ty znalazły się kilka metrów z tyłu. My mieliśmy taki skecz, podczas którego rozciągaliśmy kawałek folii. Wtedy którego nie byliśmy w  stanie go utrzymać – folia była niczym żagiel” – wspominał Ma-rek Żyła z  kabaretu ‘Noł Nejm’. Zainteresowana nazwą kabaretu, zapytałam o  jej korzenie. „Nie chciało nam się nazwy wymyślać. Nie mamy swojego stylu i  właści-wie robimy taki free – style. Chce-

my żeby każdy program był inny. Myślimy o  innej poetyce, innym sposobie grania. Nam to pasuje, że jesteśmy kabaretem bez nazwy. Jest wesoło” – zapraszał na występ Rafał Soliński.

Niestraszna deszczowa auraPo raz pierwszy na gliwickich Igrach pojawił się kabaret ‘We-źrzesz’, w składzie: Aneta Kwapisz i Jarek Pająk. „Bardzo się cieszymy, że możemy wystąpić w  czasie gli-wickich Igrów. Jesteśmy ze Skar-żyska Kamiennej” – mówił Jarek Pająk. Salwom śmiechu i aplausom publiczności nie było końca także podczas występu kabaretu ‘Trójka Kulturalna’, który zagrał także ske-cze po naszymu, czyli po ślonsku. W środę odbyły się pokazy filmowe ‘Rwanie na ekranie’, zaś czwartek i  piątek upłynęły pod znakiem koncertów. Na terenie Aeroklubu Gliwickiego zagrały m.in. takie ka-pele, jak: ‘Baby Godzilla’, ‘Lao Che’, ‘Acid Drinkers’, ‘Coma’, ‘Cała Góra Barwników’, ‘Mr. Zoob’, ‘Akurat’, ‘Happysad’, ‘C – Bool’. Mimo nie-sprzyjającej aury studenci bawili się do rana. Jak co roku w  przed-ostatni dzień Juwenaliów z  Placu Krakowskiego ruszył barwny koro-wód studentów w niezwykle cieka-wych i  niepowtarzalnych przebra-niach. Na scenie pojawił się nawet sztukmistrz zionący ogniem. To po prostu, trzeba zobaczyć, dlate-go wraz z  kabaretem ‘Noł Nejm’ zapraszam na kolejne Juwenalia!

PATRONAT MEDIALNY

Page 12: MANKO Katowice - czerwiec

12 manko 18 06. 2011

KULtURAstUDENCKIE AKtywACJE

Barcelona? tylko autostopem!

Jakieś szalone pomysły na kolejną majówkę? Ja mam tylko jeden: Auto Stop Race, czyli studencki wyścig autostopem. Zasady? Wygrywa najszybszy, poruszamy się tylko na stopa, świetnie się bawimy! Trzecia edycja ASR przyciągnęła do Wrocławia ponad 400 osób szukających przygody. O wrażeniach z tegorocznej podróży do Barcelony zapytałam debiutantkę imprezy: Joannę Brusik.

RozMAwIA: MARTA MISIewIcz

Pierwszy raz z autostopem? Joanna Brusik: Za granicą tak, bo zawsze była we mnie jakaś taka obawa przed nieznanym. Ale ogól-nie autostopem przejechałam już spory kawałek Polski, od Bieszczad po Mazury i  Morze Bałtyckie – w różnych kombinacjach.

Mówi się, że podróże autosto-pem są niebezpieczne.. No tak, pytanie: „Nie boisz się?”, pojawia się chyba najczęściej, szczególnie wśród kierowców, którzy właśnie zabierają auto-stopowiczów. A, jak pytał mój autostopowy partner Artur, „czy zna pan/pani kogoś, komu się coś stało?” Wiadomo, zawsze jest ja-kieś ryzyko, ale dla mnie jest to kwestia wzajemnego zaufania au-tostopowicz – kierowca. Jechałam z  wieloma kierowcami, którzy za-zwyczaj nie zabierają nikogo, ale „tym razem coś ich tknęło” i mnie podwozili. Oczywiście, jak w życiu, na stopie też zdarzyło się kilka mało przyjemnych sytuacji, pę-dzący prawie 200 km/h kierowca albo panowie ubrani w  świecące

dresy, którzy bardziej zachowywali się jakby mnie i  koleżankę chcieli uwieść, niż podwieźć, ale wszystko zawsze kończyło się dobrze. Trze-ba być ostrożnym, ale bez przesad-nej paniki.

Dlaczego na majówkę wybrałaś właśnie Auto Stop Race? Z  jednej strony – z  braku innych pomysłów, z  drugiej – z  ogrom-nej chęci przeżycia czegoś nowe-go. O  Auto Stop Race słyszałam już wcześniej i  dawno chciałam spróbować swoich sił, ale zawsze coś wypadało. Albo termin nie pasował albo nie było partnera/partnerki. Tym razem w końcu się udało.

Przygotowywaliście się jakoś specjalnie do trasy? Raczej nie. Trasa była wybrana „mniej więcej”, ale zawsze po dro-dze może się coś przydarzyć, więc chcieliśmy być elastyczni. Może kierowca będzie jechał na przykład przez Paryż, ale w efekcie do celu, więc czemu tego Paryża by z  nim nie zobaczyć? Mieliśmy ze sobą

mapę, ale jeszcze w  Polsce zosta-wiłam ją w  jednym z  pierwszych stopów, więc do połowy Niemiec jechaliśmy bez pomocy geograficz-nych.

Jakie techniki w łapaniu stopa są najskuteczniejsze? Dla mnie po prostu wyciągnięta ręka z  kciukiem do góry. Tym ra-zem próbowaliśmy z  tabliczkami z  nazwami miejscowości – były dosyć pomocne. Na początku mie-liśmy jedną z  napisem „do raju” po polsku, niemiecku i  francusku, ale tuż za granicą niemiecką pan, który nas zabrał uświadomił nam, że kierowcy chyba nie załapią na-szego żartu, bo on sam zastana-wiał się gdzie taka miejscowość jest. Wielu uczestników ASR na stacjach benzynowych stosowało technikę nazwaną przeze mnie „technika podejścia i naporu”, czyli podchodzenie do kierowców i pró-ba przekonania ich. My próbowali-śmy kilka razy, ale efekt był nijaki, więc stawaliśmy przy wyjeździe ze stacji w  naturalnej autostopowej pozie. Skutkowało o wiele lepiej.

Co zabrałaś do plecaka ? To, co zwykle na krótki wyjazd: kilka koszulek, ręcznik, kosmety-ki, oczywiście wszystko w zmniej-szonej wersji, żeby plecak był jak najmniejszy (chociaż przyznam, że tak do końca mi to zmniejszenie nie wyszło), oprócz tego śpiworek, karimatka i coś do jedzenia. Hitem mojego plecaka była wielkanocna

babka piaskowa, która uratowała nas od głodu, bo nie było czasu ku-pić chleba po drodze. Z  dziwniej-szych rzeczy chyba tym razem nic mi się nie zaplątało. Na campingu, już w  Hiszpanii, dziewczyny były wyposażone w suszarki i prostow-nicę, a jedna miała ze sobą… wyci-skacz do czosnku!

Podsumowując: wrażenia, przygody?Wrażenia? REWELACJA. Chociaż to jedno słowo wszystkiego nie opisze. Trzeba przeżyć i  kropka! Mieliśmy dosyć pechowy pierw-szy dzień, pierwszego stopa zła-paliśmy dopiero koło 13, (start był o 9) szło jak krew z nosa, więc przejechaliśmy ok. 500 km i  za-trzymaliśmy się, żeby się przespać. Drugiego dnia było znacznie le-piej, za granicą niemiecko – fran-cuską za Mulhouse zatrzymał się Litwin, który jechał aż do Malagi, więc zawiózł nas prosto na metę do Malgrat de Mar. Dzięki temu byliśmy na miejscu 3 maja o  go-dzinie 3.40 rano. Jeszcze nie ma oficjalnych wyników z czasami, ale według naszych obliczeń jesteśmy w pierwszej 50, około 40 miejsca. Przygody, na szczęście albo nieste-ty, prawie w ogóle nas nie spotka-ły. We Francji Artur, mój partner, skręcił kostkę, więc w akcie despe-racji daliśmy panu z tira 100 euro w  zastaw za ewentualny mandat, żeby tylko nas zabrał (pieniądze oddał!)

Wybierzesz się na ASR za rok?Zdecydowanie tak!

Page 13: MANKO Katowice - czerwiec

www.manko.pl 13

KULtURAKULtURA stUDENCKIE AKtywACJEstUDENCKIE AKtywACJE

30.04.2011 – Wrocław 9.00START ASR 2011. Ustalamy taktykę: w Polsce z przo-du siedzi Artur i się produkuje, za granicą ja, że niby lepiej z językami sobie radzę. Trasa? Jak powiozą, a  w  szczególności do raju/zu pa-radis/Au parais –jak głosi nasza główna tabliczka. Wsiadamy do autobusu, który wiezie nas na wy-lotówkę z  Wrocławia. Autostrada obstawiona z każdej strony – czego można się było spodziewać, mając na uwadze, że startuje ponad 300 par. 10 osób już podobno dostało mandat za łapanie stopa na auto-stradzie…

12.35 PIERWSZY STOP –BUSIK – 4 OSOBY W ŚRODKUTRASA: Wrocław do gdzieś tam, 30km/ szału nie ma.Kolejne dwa stopy też nie poszala-ły – w  ostatnim zachowaliśmy się niezbyt profesjonalnie – obydwoje zasnęliśmy, a na dodatek zostawi-łam w samochodzie mapę – strata niepowetowana, bo ją ładnie przy-stroiliśmy w  pociągu do Wrocła-wia…

W  końcu podejmujemy męską decyzję – idziemy na piechotę na granicę: Może tam będzie le-piej. Zrobiła się już 18, a my dalej w Polsce, nie wygląda to najlepiej. Wchodzimy na krótką przerwę do baru dla tirowców, tam spotykamy chłopców, którzy już od 4 godzin próbują coś złapać. Nie jest dobrze (18.25). Po sutej strawie wychodzi-my na drogę tuż przy posterunku policji. Po 5 minutach machania zatrzymuje się pan i wiezie nas za Drezno. Daje nam też radę, że le-piej kierować się na Frankfurt niż na Norymbergę. Radę bierzemy do serca, ale nie zamykamy się na inne opcje!

Stacja benzynowa za Dreznem Dostrzegamy polskiego tira, któ-ry jeszcze dwie godziny powinien jechać aż do zakazu o północy. Po krótkiej rozmowie z  kierowcą do-wiadujemy się, że nie ma szans, żeby zabrał dwie osoby, bo ostat-nio za coś takiego zapłacił mandat (70euro), wioząc dwóch autosto-powiczów z  Holandii. Szybko się

naradzamy i robimy zrzutkę po 50 euro. Idziemy do gościa i wręczając mu 100 euro w  zastaw na ewen-tualny mandat pytamy, czy teraz ten kawałek nas zabierze. Zgadza się! Więc dorzucamy do naszego stopowego licznika jakieś 200km. O 00.30 jesteśmy na stacji benzy-nowej 260km przed Frankfurtem nad Menem.

NOC 1.05.2011. Stacja benzy-nowa 260km przed F.Postanowione. Tutaj spędzamy pierwszą ASR – ową noc pod go-łym niebem, bo nie braliśmy na-miotu. Obozowisko rozłożyliśmy w  dolince rozgrzanej od blasku gwiazd. Nad ranem chyba wszyst-kie pospadały, bo na śpiworkach pojawił się szron.

1 majaKolejny dzień, kolejne wyzwania. Przed nami długa droga…Godzina: między 6 a 7 rano. Śniadanie i po-ranna toaleta w  pobliskim McDo-naldzie. Na mapie zaznaczam krzyżykiem miejsce, do którego MUSIMY dzisiaj dojechać – okoli-ce Marsylii, najlepiej nad morzem! Przez okno wypatrzyliśmy samo-chód na polskich rejestracjach. Kierowca – Michał – jedzie na lot-nisko do Frankfurtu, żeby potem polecieć na Kubę. Przyjemna jazda trwała do 10. Wysadził nas na sta-cji przed Frankfurtem. Na chwilę wstąpiła w  nas nadzieja – na par-king podjechał tir z  napisami, że jedzie do Walencji. Niestety, nie dzisiaj i nawet nie jutro. Po dwóch godzinach trafiamy na kierowcę. Jedzie tylko do Haidelberga. Roz-mawiamy sobie w  pięciu językach na raz (nie ma żadnego, w którym moglibyśmy rozmawiać normal-nie). Gość wysadza nas na małym parkingu, daje książkę po polsku i  odjeżdża życząc szczęścia. Tak super.

Nie ma wyjścia – trzeba stać na autostradzie. Nagle zatrzymuje się busik z  parą młodych Niemców. Nie jadą daleko ale podwiozą nas na stację benzynową. W  rozmo-wie okazuje się, że tydzień wcze-śniej sami organizowali sobie mini zawody autostopowe do Włoch

i  stwierdzili, że koniecznie muszą zabrać jakiegoś autostopowicza. Na stacji zatrzymuje się obok nas mały holenderski camper. W środ-ku małżeństwo holendrów po 50, jadą na wakacje na Korsykę.

KRÓLOWIE ŻYCIA! Siedzimy za stoliczkiem, rozmawiamy z  Ho-lendrami, dostajemy narodowe holenderskie cukierki z  królową na opakowaniu, ozdabiamy mapę (nową, kupioną za 7 euro na sta-cji niemieckiej). Wysadzają nas za Fraiburgiem, na stacji benzyno-wej, bo dalej jadą przez Szwajcarię.

Zaczyna padać. Wszyscy się cho-wają pod daszek – my, niewzru-szeni, stopa łapiemy dalej. Może na smutne, zmokłe kurki ktoś się skusi. Kiepskie miejsce, ale my je-steśmy cwani. Ja trzymam kartkę na Mulhouse, Artur na Balas. Po chwili zatrzymuje się Niemiec i pokazuje, że jedzie do Balas. Nie mówi w  żadnym znanym nam języku, ale jakimś cudem tłuma-czymy mu, że my właściwie to do Francji. Gość bez słowa skręca w  stronę Francji. Zawozi nas do Mulhouse. 2 maja – FRANCJA!!! W końcu…

Stąd zgarnia nas szalona Fran-cuzka, która chyba bardziej jest podekscytowana tym, że z  nią jedziemy niż my sami. Na widok tablicy z  nazwą miasta, do któ-rego chcemy jechać, prawie pod-skakuje w  samochodzie krzycząc: „Looooook tere!!!! There it is!!! Lo-oook Lyon, Lyon, Lyooon!!!!” No i  zatrzymuje się na środku drogi na awaryjnych i nas wysadza – bo to przecież tutaj.

Autostrada przez Mulhouse. Nie ma szans, żeby ktoś się zatrzymał, większość kierowców albo trąbi

albo puka się w głowę, a kwiat nie-mieckiej młodzieży pokazuje nam środkowe palce… Nagle podjeżdża Francuz rozklekotanym samocho-dzikiem. Zawiezie nas na najbliż-szą stację albo za bramki na auto-stradzie.

2 maja, godzina 19.00. Za bramkami zasłużony odpoczy-nek. Na parkingu stoi kilka cięża-rówek, jedna na portugalskich ta-blicach. Jeżeli do 22 nikt nam się nie zatrzyma, może uda nam się na nią załapać. W drodze powrot-nej z  toalety Artur podskakuje, wymachując rękami z  szerokim uśmiechem. Podjechał samochód z Hiszpanii, a Artur przy ostatnim euforycznym skoku skręca kostkę. Żeby chociaż było warto ją skręcić! Z  Hiszpanami poszłam pogadać, ale na nic się zdały uśmiechy i na-mawiania. Jadą tylko pod Lyon do rodziny i nas nie zabiorą.

Najedzeni i  ze skręconą kostką wychodzimy na drogę. Tutaj jest o niebo lepiej, niż na autostradzie: samochody tak nie pędzą, nie ma zakazu zatrzymywania się ani in-nych utrudnień. Po około 10 mi-nutach obok nas zatrzymuje się bus z dziwną rejestracją, a w środ-ku gość mówiący po polsku. Jedzie do MALAGI! Jest pięknie! 19.40, lecimy nie śpimy prosto do Mal-grat de Mar. Naszym stopem oka-zał się Litwin mieszkający na stałe w Maladze. Po drodze, żeby nie ro-bić przerw i żeby nasz pan kierow-ca się trochę wyspał, Artur przej-muje kierownicę i  prawie 500km prowadzi. Dzięki temu docieramy na metę około 3.40 nad ranem 3 maja 2011!

Relacja Joanny Brusik z podróży Wrocław – Barcelona

Page 14: MANKO Katowice - czerwiec

14 manko 18 06. 2011

KULtURAstUDENCKIE AKtywACJE

Co jest najbardziej niezwykłe w digeridoo?Rdzenni Australijczycy nazywają tę pustą drewnianą rurę o  długo-ści 1 – 1, 5 m także magu, kanbi, ihambilbilg. By na nim zagrać trze-ba nie tylko dmuchać, ale i ‘buczeć’ czy też „parskać” ustami. Wytraw-ni muzycy wykorzystują również technikę cyrkulacyjnego oddechu oraz wyrafinowane techniki mo-dulacji głosem. Gra na didgeridoo wzmacnia mięśnie górnej partii układu oddechowego, co pomaga w  walce z  chrapaniem i  niedotle-nieniem podczas snu.

Skąd Pana zainteresowanie Au-stralią i  tym typowo australij-skim instrumentem?Mam w Australii rodzinę, co także uwarunkowało moje zaintereso-wania. Ulubiona bajka z  dzieciń-stwa to „Czarnoksiężnik z  krainy Oz”. Udało mi się także spotkać z  twórcami tych instrumentów, ale nie w  Australii, lecz w  Holan-dii. W Amsterdamie miałem przy-jemność uczestniczyć w spotkaniu zorganizowanym m.in. przez tam-tejszą ambasadę. Tam odbył się prawdziwy pokaz aborygeńskich

Digerido jest tak stare jak nasz świat!

Podczas Dni Australii, które w kwietniu odbyły się w katowickiej Śląskiej Wyższej Szkole Zarządzania, pracownicy ‘Albion House’ opowiadali o życiu, nauce, pracy i podróżach po Australii. Gościem specjalnym był Arkadiusz Buczek z Krosna, muzykujący na digeridoo, uznanym za najstarszy na świecie instrument dęty.

RozMAwIA: MAYA KowAlczYK

didgeridoo i  całej kultury abory-geńskiej. Dźwięk didgeridoo zafa-scynował mnie. Od razu zrozumia-łem, że jest to ten dźwięk, którego szukałem.

Jest Pan muzykiem ?Tak, muzykuję. Mieliśmy własny zespół ‘Goanna Project’, który te-raz już nie istnieje. Teraz grywam koncerty solowe pod pseudoni-mem RiDoo. Jestem też konstruk-torem digeridoo.

Z czego Pan je tworzy?Wykorzystuje głównie klon, jesion i  akację. Są najbardziej odpowied-nie, bo ich właściwości dźwięko-twórcze są zbliżone do oryginału, czyli eukaliptusa. Wykonałem także cyfrowe didgeridoo, tzn. zbudowałem układ elektronicz-ny, który przelicza i  odwzorowuje właściwości dźwięku didgeridoo i  na podstawie tych obliczeń ge-neruje syntetyczne brzmienia po-dobnie jak syntezatory. Przyznam że nikt przede mną nie wpadł na taki pomysł. Co ważne, Aboryge-ni nie przywiązują wagi do jako-ści dźwięku; nawet nie oni sami wykonują instrumenty, tylko im

nadają kształt, a całą pracę wyko-nują termity, które zjadają środek eukaliptusa. W ten sposób powsta-je instrument. Didgeridoo to tylko pusta rura drewniana.

Czy Aborygeni grają na didge-ridoo solo ?Tak, generalnie jest jeden gracz – mężczyzna. Mam na myśli rytu-alną grę. Ten gracz prowadzi całą ceremonię i nadaje znaczenie przy-pisane danemu rytuałowi. Abory-geni wierzą, że didgeridoo zostało im dane przez przodków w  cza-sie, gdy powstawał świat. Dźwięk ten ma im przypominać ten czas powstawania Ziemi i  jakby przy-woływać do określonego stanu. Aborygeni uważają, że dźwięk did-geridoo jest głosem Ziemi, a  Zie-mia gdyby mogła przemówić, to odezwałaby się dźwiękiem didge-ridoo. To chyba najstarszy instru-ment dęty świata.

Kiedy Aborygeni grają na did-geridoo ?Podczas rytuałów np. związanych z przesileniami. Są to bardzo tajne rytuały, a  biali mają praktycznie znikomą wiedzę na ten temat. To, co wiemy, to jedynie obserwacje osób, które były w Australii i miały kontakt z  nieco bardziej rozmow-nymi Aborygenami.

Zwykle tak to jest, że to co ro-bią dla siebie traktują jako ‘sa-crum’, a to co dla turystów ma charakter ‘profanum’ ?

Tak dokładnie jest i  w  tym przy-padku dlatego ja nie traktuję tych przekazów poważnie.

Był Pan już w Australii ?Nie, ale w tym roku wybieram się na przełomie jesieni i  zimy. Od 1997 roku osoby z wizą studencką mogą uczyć się i pracować 20 h ty-godniowo, więc łącząc przyjemne z  pożytecznym zrealizuję swoje marzenie.

Czy didgeridoo jest w  Europie popularne?Tak, ma olbrzymią ilość fanów. Żaden instrument muzyczny nie ma tylu zwolenników. Na każdym kontynencie, w  każdym państwie są wortale poświęcone didgeridoo. Ja sam wraz z  żoną prowadzę je-den z nich – www.didgeridoo.pl. Są grona, fora ludzi, którzy spotykają się i  grają na didgeridoo. Organi-zuje się także festiwale. Najbliższy odbędzie się 7 – 8 maja w Berlinie. Myślę, że tam pojadę.

Tworzy Pan własną muzykę czy jest to bardziej kwestia impro-wizacji tak jak w jazzie?Można improwizować lub tworzyć pewne schematy rytmiczne, bo gra na didgeridoo polega na nadawa-niu rytmu oddechem i nadawaniu rytmów perkusyjnych narządami mowy (ang. ‘beatbox’). Aborygeni też stosują takie techniki aczkol-wiek nie nazywają ich technikami ‘bitboksowymi’. Z  Ameryki z  no-wojorskiego Bronxu, gdzie Murzy-ni naśladowali dźwięki z braku pie-niędzy na sprzęt muzyczny. Tego typu mniej rozbudowane aranżacje świetnie nadają się do wykorzysta-nia do gry na didgeridoo.

Czy polscy artyści wykorzystu-ją dźwięki digeridoo ?Tak. Zostały one wykorzystane m.in. przez Justynę Steczkowską w  dwóch utworach na płycie ‘Al-kimia’. Osobiście miałam przy-jemność zagrać z nią na koncercie w  radiowej Trójce w  2003 roku. Wykorzystują je także zespoły ze sceny etnicznej, a  ja grywam kon-certy solo.

Page 15: MANKO Katowice - czerwiec

www.manko.pl 15

KULtURAKULtURA stUDENCKIE AKtywACJEstUDENCKIE AKtywACJE

Laboratorium mody

Był to pokaz wyjątkowy – studenci I roku SAPU tradycyjnie wzięli na warsztat surową tkaninę bawełnianą w naturalnym odcieniu. Ich zadaniem było stworzenie z nieatrakcyjnej z pozoru tkaniny spektakularnych, rzeźbiarskich form. Studenci drugiego roku mieli za zadanie zaprojektować damskie i męskie stroje na rower. Ciekawy design musiał się łączyć z komfortem, funkcjonalnością oraz wygodą. Joanna Gaweł piastuje stanowisko dyrektora w Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie.

RozMAwIA: MAYA KowAlczYK

Dlaczego taka nazwa – „La-boratorium mody”? Kojarzy się z  nurtem eksperymental-nym.... Tak, cały ten pokaz to ekspery-ment. Chcemy, żeby nasi studen-ci myśleli niekonwencjonalnie. Zwłaszcza pierwszy rok ma takie zadanie, które pozwala im na bar-dzo szeroką interpretację tematu, bo robią rzeczy z  jednokolorowej surówki bawełnianej. W  związku z tym zaczyna liczyć się forma, po-mysł na te formę, jak ją rozwiązać, czyli czysty eksperyment – stąd nazwa laboratorium.

Każdy rok ma jakiś temat prze-wodni do zinterpretowania ?Tak, te pokazy odbywają się cy-klicznie, ale na różne tematy. W styczniu jest zawsze pokaz eko-logiczny. Pierwszy rok robi ciuchy z  papieru, a  drugi rok najczęściej ma za zadanie wtórne wykorzysta-nie materiałów z second – handu. Zimowy pokaz nazywa się ‘Junk Fashion Show’. Natomiast na wio-snę – „Laboratorium mody”. To pokaz czysto eksperymentalny, gdzie mają wykazać się pomysłem. Między tymi pokazami jest pokaz dyplomowy, który jest bardziej po-ważnym przedsięwzięciem. W tym roku pokazano ponad pięćdziesiąt kolekcji, w  tym cztery kolekcje osób, które powstały na półrocz-nym stażu w  Akademii Haut – Couture w Walencji. W tym roku było tam od nas 12 osób. Te prace szły poza konkursem, bo trzeba dodać, że naszym pokazom mody zawsze towarzyszy jakiś konkurs.

Na pokaz dyplomowy zapraszamy przedstawicieli świata mody, któ-rzy zasiadają w  dwóch gremiach jurorskich. Jest wielu kreatorów, Rada Wysokich Krawców i  Rada Mediów. Wszyscy wybierają kolek-cję. Każdemu pokazowi towarzy-szy konkurs internetowy.

Ile lat trwa nauka w  Państwa szkole ?2, 5 roku. Na zakończenie otrzy-muje się dyplom projektanta mody. Na wielu konkursach mię-dzynarodowych zajmujemy pierw-sze miejsca. Dwa lata temu na łódzkim „Fashion Week Poland” zajęliśmy dwa pierwsze miejsca w konkursie „Złota nitka”. W tym roku powtórzyliśmy ten sukces. Jeździmy także na konkurs do Rygi „Habitus Baltija”, gdzie po-kazują się różne uczelnie. Właści-wie oprócz nas przyjeżdżają tam same wyższe uczelnie, a  mimo to dwa lata temu wygraliśmy „Palmę pierwszeństwa”.

SAPUTo szkoła projektowania mody o  uznanej marce i  standardach kształcenia, realizowanych przez profesjonalną kadrę wykładowców w  ramach autorskiego programu. SAPU jest szkołą policealną – 2,5 letnia nauka odbywa się w  trybie dziennym i  zaocznym. Program obejmuje prawie 30 przedmiotów. Przeważająca większość to zajęcia praktyczno – warsztatowe. Szkoła posiada uprawnienia do wydawa-nia dyplomu z tytułem projektan-ta mody.

Page 16: MANKO Katowice - czerwiec

16 manko 18 06. 2011

KULtURAstUDENCKIE AKtywACJE

Konkurs główny festiwalu obej-mie 6 nieprezentowanych dotąd w  Polsce filmów, które zawalczą o  Śląską Nagrodę Filmową. Zo-stały one starannie wybrane spo-śród tytułów, pokazywanych na międzynarodowych festiwalach

międzynarodowy Festiwal Filmowy Ars Independent Katowice

W dniach 14 – 19 czerwca Katowice staną się Europejską Stolicą Kina Niezależnego. Kilkadziesiąt filmów, polskie premiery, spotkania z twórcami filmowymi z całego świata. Festiwal ma na celu prezentację polskiej publiczności filmów nieobecnych w regularnej dystrybucji w naszym kraju.

BIURo eSK KATowIce

i  są pierwszymi bądź drugimi fil-mami w dorobku danego reżysera. Będą to: „Finisterrae”, reż. Sergio Caballero, Hiszpania 2010, „Mor-gen”, reż. Marian Crisan, Rumunia 2010, „Gandu”, reż. Kaushik Mu-kherjee, Indie 2010, „Flying Fish“,

reż. Sanjeewa Pushpakumara, Sri Lanka 2011, „White as Snow”, reż. Selim Gunes, Turcja 2010 i  “The Most Important Thing In Life Is Not Being Dead“, reż Olivier Pictet, Pablo Martin Torrado, Marc Recu-enco, Szwajcaria/Hiszpania 2010. Jeden z  nich otrzyma nagrodę główną o wartości 20 tys. złotych i  będzie uczestniczyć w  projekcie Big Cin – symultanicznej projekcji zwycięskiego filmu, odbywającej się za pośrednictwem łączy inter-netowych w kilku kinach w Polsce.

Drugą sekcją konkursową jest kilOFF, czyli sekcja dla krótkome-trażowych filmów amatorskich. Festiwal to także retrospektywy – Jafara Panahi, Lecha Majewskie-go, sekcja Middle East Spectrum, prezentująca najnowsze kino bli-skiego wschodu oraz Panorama Kina Światowego, prezentująca filmy nagradzane na innych festi-walach filmowych na świecie. Fil-mem otwarcia będzie Offside („Na spalonym”), irańskiego reżysera Jafara Panahi, skazanego przez irańskie władze za działalność an-tyrządową na 6 lat więzienia i  20 lat zakazu pracy twórczej. Udział w  pokazie zapowiedział z  najważ-

niejszych reżyserów węgierskich – Bela Tarr, irańska producent-ka filmowa Katayoun Shahabi i  wielu innych. Gośćmi festiwalu będą także: aktor i  reżyser znany m.in. z  filmów Wojtka Smarzow-skiego (Wesele, Dom Zły) Arek Jakubik, niezależny reżyser Bodo Kox, indyjski niezależny muzyk i  filmowiec Q (Kaushik Mukhar-jee), a także inni młodzi filmowcy z Hiszpanii, Szwajcarii, Rumunii.

Bilety już w sprzedaży w kasach kin Światowid, Rialto, Centrum Sztuki Filmowej – na seanse przed godziną 16.00 – 5 zł, na seanse po godzinie 16.00 – 10 zł.

UWAGA!Dla czytelników „Manko” Biu-ro ESK przygotowało pięć po-dwójnych zaproszeń! Wyślij maila z prośbą o zapro-szenie na adres:[email protected]!

ˬ www.2016katowice.eu ˬ www.arsindependent.pl

Wyższa Szkoła Bankowa w  Poznaniu, Wydział Za-miejscowy w  Chorzowie za-prasza 18 czerwca do Doliny Trzech Stawów w  Katowi-cach. Odbędzie się tam Gra Miejska, promująca przygo-towywany nowy kierunek WSB – Turystykę i  Rekre-ację. W  zmaganiach wezmą udział uczniowie szkół po-nadgimnazjalnych, matu-rzyści oraz studenci innych kierunków.

PATRYcJA PAczYńSKA wSB choRzów

  W  roku akademickim 2011/2012 Wyższa Szkoła Bankowa przygo-towuje nowy kierunek kształcenia: Turystykę i  rekreację – kierunek

weź udział w Grze miejskiej i studiuj turystykę na wsB!

dla ludzi z pasją i żądnych przygód. Przygotowywany kierunek da gwa-rancję studentom i  absolwentom, że będą mogli doskonale wykorzy-stać swoje szanse w prężnie działa-jącej branży turystycznej. Uzyskają wszechstronne przygotowanie do wykonywania zawodu menedżera, organizatora turystyki i  rekreacji, samodzielnego planowania imprez turystycznych i  animacji wolnego czasu. Absolwenci chorzowskiej WSB będą mogli podjąć pracę w  przedsiębiorstwach, organiza-cjach społecznych i  rządowych, zajmujących się upowszechnie-niem turystyki i  rekreacji, łącząc pasję z wysokimi zarobkami. Gra Miejska będzie organizowa-na przez WSB po raz pierwszy. Przyjdź, by połączyć relaks i zaba-wę z edukacją! Impreza będzie do-skonałym pomysłem na integrację,

ciekawą rozrywkę oraz zwiedzanie. Na co możesz liczyć? Na super za-bawę, łączącą cechy gier kompu-terowych, RPG i  harcerskich. Ich tematyka to głównie wydarzenia kryminalne, filmowe, szpiegow-skie lub historyczne. Podczas Gry Miejskiej uczestnicy przeżyją nie-samowitą przygodę – na obszarze ponad 5 km będą musieli zmierzyć się z  interesującymi zadaniami. Zaangażowanie w  grę wymagać będzie wykazania się różnoraki-mi umiejętnościami i  wiedzą, ale również – reaktywnością i spraw-nością fizyczną. Podczas zabawy uczestnicy będą mogli zdobyć atrakcyjne nagrody oraz uczestni-czyć w  różnych zajęciach dla ciała

i  duszy: treningu Frisbee, pokazu Zumby czy koncertu zespołu TU – 100. Postaw na swoją przyszłość i aktywny wypoczynek – przyjdź!

Gra Miejska rozpocznie się o go-dzinie 10.00 zapisami uczest-ników. Będzie trwała do 15.00. Uczestnicy podzieleni zostaną na trzy kategorie: „open” – nieza-leżnie od wieku, maturzyści oraz dziennikarze. W tym samym cza-sie na scenie w Dolinie Trzech Sta-wów odbędą się koncerty, pokazy djskie, występ finalistki programu „You Can Dance”, pokaz Zumby wraz z  warsztatami oraz masa konkursów, w których można uzy-skać cenne nagrody.

Bela Tar, jeden z najbardziej wpływowych twórców współczesnego kina, będzie gościem pierwszej edycji MFF Ars Independent Katowice"

PATRONAT MEDIALNY

Page 17: MANKO Katowice - czerwiec

KULtURAstUDENCKIE AKtywACJE

TRW�Trainee�Program

...let�us�help�you�grow�fast!

TRW�STEERING�SYSTEMS�POLAND

in�CZECHOWICE-DZIEDZICE

www.trw.pl/staze

TRW�Trainee�Program

...let�us�help�you�grow�fast!

TRW�STEERING�SYSTEMS�POLAND

in�CZECHOWICE-DZIEDZICE

www.trw.pl/staze

Page 18: MANKO Katowice - czerwiec
Page 19: MANKO Katowice - czerwiec

Być albo nie być według N. Whitby NOWOŚĆ

7, 8, 9, 10 czerwca, godz. 19.15, Duża Scena

Chopin kontra Szopen A. Fryz-Więcek, M. Grabowski17 czerwca, godz. 19.15, Scena Kameralna

Ja jestem Żyd z „Wesela” R. Brandstaetter2, 3, 4 czerwca, godz. 19.30, Nowa Scena

Kupiec Mikołaja Reja projekt M. Zadary7, 8, 9 czerwca, godz. 19.30, Muzeum

Mewa według A. Czechowa NOWOŚĆ

4, 5, 7, 8, 9, 10 czerwca, godz. 19.15, Scena Kameralna

Pijacy F. Bohomolec14, 15, 16 czerwca, godz. 19.15, Scena Kameralna

Tartuffe Molier14, 15, 16 czerwca, godz. 19.15, Duża Scena

Trans-Atlantyk W. Gombrowicz1, 2, 3, 4 czerwca, godz. 19.15, Duża Scena

Trylogia H. Sienkiewicz19 czerwca, godz. 18.00, Duża Scena

V Krakowska Noc Teatrów18 czerwca

Narodowy Stary Teatr w Krakowie www.stary.pl

SPONSOR MECENAS PATRONI MEDIALNI

Page 20: MANKO Katowice - czerwiec

KULtURAstUDENCKIE AKtywACJE

Poszukujemy ambasadorów na wszystkich uczelniach, a także marketingowców, grafików, dziennikarzy i PR-owców.

Masz nosa?

Masz nosa do marketingu?Węszysz ciekawe tematy i do tego wiesz jak je opisać?Nie pozostajesz obojętny na kontrowersje i niesprawiedliwość?

Aplikuj do MANKO!

Page 21: MANKO Katowice - czerwiec

www.manko.pl 21

KULtURAKULtURA stUDENCKIE AKtywACJEstUDENCKIE AKtywACJE

Czy jednak absurd musi irytować, denerwować i  być powodem do wstydu? Oczywiście, że nie! Dla-tego, po raz trzeci już, Europejskie Forum Studentów AEGEE Kato-wice postanowiło zorganizować Festiwal Kultury Absurdalnej Ab-

ABsURDALIA 2011 – wyraź się przez absurd!

Na Alasce wolno zabijać niedźwiedzie, ale nie wolno ich budzić ze snu zimowego w  celu zrobienia fotografii. W stanie Illinois kategorycznie zabronione jest wchodzenie do opery z pluszowym misiem. Według prawa Florydy zaś, kobiety niezamężne pójdą do więzienia, jeśli będą skakać na spadochronie w niedzielę. W Polsce również mamy na co dzień do czynienia absurdalnymi sytuacjami: w  urzędach, w polityce, w prawie, z drzewami wyrastającymi ze środka jezdni, z  zakazem fotografowania dworców kolejowych… Nic dziwnego zatem, że jesteśmy nazywani Krajem Absurdu.

AleKSANDRA gIl KATARzYNA PNIAK

surdalia. W 2007 r. organizacja ta stworzyła ideę kampanii społecz-nej realizowanej pod hasłem Mniej absurdu w polityce, więcej w sztu-ce, w  ramach której odbywa się festiwal. Bohaterami poprzednich edycji, a  zarazem znakiem rozpo-

POEZJA OBJAZDOwA NA ŚLĄsKU!Projekt „Poezja objazdowa” miał na celu promocję poezji w  trzech wybranych miastach województwa Śląskiego. Składał się z  trzech spotkań poetyckich, połączonych z budową kawałków „słownej – instalacji” przez uczestników spotkań.

IP

W  Mikołowie oraz Katowicach miały miejsce spotkania autorskie, promujące nową książkę poetycką Szymona Biry „Podręcznik królo-wej” w duecie z wybranymi poeta-mi pochodzącymi ze Śląska. Do Cieszyna zaproszono jednego ze znanych poetów współczesnych. Po każdej imprezie poetyckiej pu-bliczność na niej zgromadzona proszona była o  napisanie jedne-go słowa, które najbardziej „wy-brzmiało” lub w  szczególny spo-sób poruszyło danego słuchacza. W ostatniej fazie projektu, ze słów

zgromadzonych podczas spotkań, ze starego rzutnika slajdowego zostanie stworzona instalacja, która odwiedzi wszystkie miejsca, w  których miały miejsce odczyty poezji. Przez nasz projekt pragnie-my przede wszystkim zaprezento-wać poezję wybranych poetów, jak i  wywołać interakcję publiczności ze „słowem”. Dodatkowo chcieliby-śmy, by „słowo” zaistniało w nowej przestrzeni, intrygując przypad-kowych przechodniów oraz przy-pominając dawnym uczestnikom

znawczym, stały się trzy ogromne ślimaki – czerwony, zielony i  nie-bieski, które uświetniały swoją obecnością liczne happeningi od-bywające się w  centrum Katowic. Kampania ma na celu ukazanie po-zytywnej strony absurdu jako siły napędowej i  inspiracji w  kulturze i sztuce, ale także, a nawet przede wszystkim – odkrycia wartości ab-surdu w codziennej rzeczywistości naszej egzystencji.

Festiwal Absurdalia kierowa-ny jest w  stronę wszystkich tych, którzy poprzez swoją działalność artystyczną ukazują szeroko po-jęty absurd. Festiwal daje dosko-nałą możliwość wyjścia z  tłumu, zaistnienia i  samorealizacji na oczach widowni, promocji siebie, swojej twórczości oraz szanse przełamania monotonnych i mało oryginalnych kanonów. Absurda-lia stwarzają idealną perspektywę ekspozycji zarówno twórców indy-widualnych, jak i grup, wszystkich niezależnych, niedocenianych, ale i  niechcianych artystów, dla któ-rych w większości festiwali i prze-glądów nie ma przewidzianego miejsca ze względu na nietuzin-kowy i  niekonwencjonalny, gdyż

często wykraczający poza obowią-zujące standardy charakter.

Absurdalia 2011 to pięciodnio-wy festiwal, który będzie miał miejsce w  Katowicach w  terminie 22 – 26 listopada 2011 r. Poprze-dzony będzie happeningami na ulicach Katowic oraz konkursem tańca absurdalnego (17 listopada 2011 r.). Odbędzie się w  formie konkursu – przeglądów: teatralne-go, filmowego, kabaretowego oraz muzycznego, połączonych z wysta-wą prac plastycznych i  fotografii oraz z  turniejem slamu poetyc-kiego. Finałem festiwalu będzie uroczysta gala rozdania nagród dla uczestników połączona z obchoda-mi 20. urodzin AEGEE Katowice.

Już dziś serdecznie zapraszamy wszystkich twórców do wyrażenia siebie poprzez absurd! Jeśli nic, co absurdalne nie jest Ci obce i  czu-jesz, że chcesz to pokazać, Absur-dalia 2011 mogą się okazać Twoją szansą do zaistnienia w artystycz-nym świecie! Zgłoszenia przyjmu-jemy od 1 czerwca do 15 paździer-nika 2011 r.

ˬ www.absurdalia.pl ˬ facebook.com/absurdalia

o  emocjach, których doświadczyli podczas spotkań poetyckich.

PROGRAM PROJEKTU:

10 Maja (wtorek) Katowice, Pub za drzwiami, godzina 19.30Spotkanie autorskie z  Szymonem Birą, promującym swój najnow-szy tomik: „Podręcznik królowej” i  Marcinem Biesem, czytającym swój debiutancki tomik wierszy „Funkcje faktyczne”. Prowadziła – Dobromiła Deluga.

18 Maja (środa) Cieszyn, Miej-ska Biblioteka Publiczna, godzina 18.00Spotkanie autorskie Romana Ho-neta, promujące jego najnowszą książkę poetycką „piąte króle-

stwo”, słowna instalacja – Dobro-miła Deluga, prowadził Szymon Bira.

26 Maja (czwartek) MikołówKlub Studencki Fraktal godzina 19.00 – Spotkanie autorskie z Ju-lią Fiedorczuk poetką, tłumaczką, nagrodzoną przez Polskie Towa-rzystwo Wydawców Książek za najlepszy debiut (2002) oraz Szy-monem Birą, promującym swój najnowszy tomik wierszy „Pod-ręcznik królowej”. Prowadziła: Do-bromiła Deluga Wszystkim spotkaniom towarzy-szyło tworzenie słownej – insta-lacji, której termin wyświetlania będzie podany.

ˬ poezjaobjazdowa.blog.onet.pl

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

Page 22: MANKO Katowice - czerwiec

22 manko 18 06. 2011

KULtURA

„Bobbi Brown” to nie tylko fir-ma, ale i niezwykła osoba… Eduardo Ferreira: Jeżeli chodzi o samą Bobbi, to ma obecnie pięć-dziesiąt cztery lata. Zaczęła swą karierę jako wizażystka w  latach osiemdziesiątych. Proszę sobie wyobrazić, że po otrzymaniu dy-plomu z  makijażu przyjechała do Nowego Jorku, miasta, w  którym nikogo nie znała. Nagle zaczęła być bardzo, bardzo znana, gdyż jako pierwsza zaczęła mówić o natural-nym makijażu. Jest ona pierwszą osobą, która odkryła, że podkład powinien być żółty – dziś wie to każdy. Bobbi stworzyła również własną koncepcję doboru podkła-du do tonacji skóry… Właściwy podkład to taki, którego nie widać. Wszystko to pomogło jej założyć własną markę. Do podjęcia tej decyzji skłoniła ją jednak jeszcze jedna rzecz. Zdała sobie sprawę z  tego, że branża kosmetyczna je-dynie sprzedaje kosmetyki koloro-we, lecz nie uczy, jak wykonywać makijaż. Dlatego też w 1991 roku powstała marka ‘Bobbi Brown’. Jej założycielka zaczęła od 10 szminek u  ‘Bergdorfa Goodmana’ w  No-

Być sobą – tylko piękniejszą…

Jak założyć własną firmę, odnieść sukces i stać się żywym aktywem znanej marki? O właściwej pielęgnacji cery, o tym, czym jest naturalne piękno, jak powstał żelowy eyeliner i jak pracuje się z Bobbi Brown, opowiedział dla Manko Eduardo Ferreira, Dyrektor Artystyczny Bobbi Brown, marki Estēe Lauder Group na Europę.

RozMAwIA: MAYA KowAlczYK

wym Jorku. Wynegocjowała, iż będzie tam miesiąc z zapasem 100 szminek i sprzedała je w tym cza-sie. Odniosła prawdziwy sukces. Obecnie marka należy do Estēe Lauder Group, a Bobbi, będąca jej założycielką, jest nadal jej główną wizażystką i  zarządza wszystkim. Mam tu na myśli rozwój produktu, wizaż, a nawet marketing. Jest ni-czym żywe, trwałe aktywo własnej marki. To ją wyróżnia na tle innych marek, w których prowadzenie nie są zaangażowani wizażyści.

Jak pracuje się z taką osobą?Czuję się szczęściarzem, że mogę pracować z  Bobbi. Wspaniałe jest u  niej to, że wprowadza ciekawe rozwiązania dla wizażystów. Cała koncepcja opiera się na podejściu do piękna. Obecnie kobiety odczu-wają silną presję odnośnie tego, jak powinny wyglądać. Myślę, że prze-mysł modowy kreuje swe własne ofiary. Każdy winien wyglądać tak samo. Trzeba być szczupłym, mieć duże usta, i tak dalej. Ta koncepcja perfekcji nie powinna była w ogóle się narodzić, gdyż perfekcja nie jest niczym obiektywnym. Chodzi o to,

że dla mnie perfekcyjne jest jedno, a dla ciebie drugie. Tak więc, naj-większą różnicą w  filozofii marki Bobbi Brown jest to, że nie powin-naś wyglądać jak ktoś inny, lecz jak Ty sama. Makijaż ma być spo-sobem na to, byś wyglądała jak ty i czuła się sobą, tylko piękniejszą. Ma podkreślać Twoje walory... Jak powiedziała Bobbi, makijaż nie powinien być odzwierciedleniem aktualnie obowiązującego tren-du, ale odbiciem własnego stylu. Oczywiście trzeba robić pewne ustępstwa. Przykładowo, fiolet pa-suje do ciebie lub nie… Musisz do-konać wyboru. Najważniejsze jest to, by spojrzeć w  lustro, przestać myśleć o tym, czego się w sobie nie lubi i skupić się na tym, co się lubi.

Który z  produktów sprzedaje się najlepiej w Stanach Zjedno-czonych, a który w Europie? Wszędzie ten sam. Bestsellerem jest żelowy eyeliner. Ten produkt jest niesamowity. Znasz jego hi-storię ?

Nie.Będąc na wakacjach Bobbi została poproszona o  udzielenie wywia-du. Musiała pokazać się w  maki-jażu, a niestety nie wzięła ze sobą wszystkiego, co było jej potrzebne. Brakowało jej eyelinera. W  tych czasach wszystkie eyelinery były płynne. Jako wizażystka Bobbi jest bardzo kreatywna. Powiedzia-ła więc sobie: ‘Zrobię to własną

maskarą. Przygotuję własny eyeli-ner do tego wystąpienia’. Najzabawniejsze było to, że kreski zrobiła rano, a późnym wieczorem nadal były one w idealnym stanie. Pomyślała więc: ‘Mam to. Muszę stworzyć żelowy eyeliner’. Tak po-wstał pierwszy na świecie żelowy eyeliner. Dziś jesteśmy dumni, że jest on najczęściej imitowanym produktem na świecie.

Jakie kroki zalecałby Pan pod-czas codziennej pielęgnacji skóry ? Przede wszystkim preparat do mycia twarzy typu ‘2 w  1’. Służą do wykonania demakijażu oraz oczyszczają skórę. Należy je spłu-kać wodą. Kolejny krok to tonik bez alkoholu. To bardzo ważne. Dalej, krem na dzień czy krem na noc, a  jeżeli czuje się, że skóra potrzebuje czegoś ekstra, warto przed nałożeniem preparatu na-wilżającego zaaplikować na twarz serum. Bardzo ważną rzeczą jest zdrowy styl życia. Należy pić dużo wody, spać wystarczająco długo, jeść dużo świeżych warzyw i owo-ców, nie palić, nie korzystać z fast foodów i  spożywać umiarkowa-ne ilości alkoholu. Trzeba także ostrożnie korzystać ze słońca. Oto sekret pięknej skóry.

Jakie są Pana obowiązki jako Dyrektora Artystycznego Bob-bi Brown na Europę?Jako Dyrektor Artystyczny bio-rę udział, mam ten przywilej, w  tworzeniu produktów. Posłużę się przykładem. W  zeszłym tygo-dniu brałem udział w pracach nad nowym podkładem – wybrano 4 najlepsze zdaniem Bobbi formu-ły. Zostały one przesłane do mnie, mojego kolegi z Azji i dwóch moich kolegów w Ameryce. Naszym zada-niem jest wyrażenie opinii, który z nich najlepiej spełnia nasze ocze-kiwania. Tak to się dzieje! Mamy także wpływ na to, które kolory znajdą się w kolekcji i które zosta-ną do niej dodane.

Dziękuję za rozmowę.Świetnie, ja również dziękuję. Miło było cię poznać.

Page 23: MANKO Katowice - czerwiec

www.manko.pl 23

KULtURAKULtURA

Kosmetologia – lecznicza i  es-tetycznaKomórki macierzyste, nanotech-nologia, metaloproteinazy, odwrót od syntetycznych komponentów na rzecz substancji pochodzenia naturalnego – to najnowsze tren-dy w  kosmetologii. „Mają pomóc rozwikłać zagadkę jak spowolnić starzenie, o  ile go nie zatrzymać” – mówił dr. n.med. A.Samojedny podczas wykładu zatytułowane-go ‘Najnowsze osiągnięcia w  ko-smetologii w  kontekście rozwoju nauk biomedycznych’. Wykład ten uświetnił obrady I  Ogólno-polskiej Konferencji Studentów Kosmetologii, która odbyła się w  Śląskiej Wyżej Szkole Medycz-nej w  Katowicach pod koniec kwietnia br. W  trakcie czterech sesji naukowych zatytułowanych kolejno: medycyna estetyczna, no-woczesny przemysł kosmetyczny, naukowa dietetyka i farmakologia jako sprzymierzeńcy kosmetologii oraz kosmetologia lecznicza i este-tyczna swe prace zaprezentowało ponad 40 prelegentek – studentek kosmetologii i kierunków pokrew-nych.

Nowe możliwościOstatnio naukowcy odkryli, że istnieje możliwość pozyskiwa-

Poszukiwanie eliksiru młodościWieczna młodość to od-wieczne marzenie, oddziały-wujące na wyobraźnię arty-stów, pisarzy, filmowców…Ale nie są wolni od jego mocy również trzeźwo i  logicznie myślący naukowcy!Przyznać jednak trzeba, że dla profesjonalnych kosme-tologów eliksir młodości to nie baśniowy gadżet – ale codzienna praca, w  której cenna jest wymiana do-świadczeń i  korzystanie z najnowszych osiągnięć na-uki. Najlepszym dowodem – Ogólnopolska Konferencja Studentów Kosmetologii, która odbyła się w  Katowi-cach.

MAYA KowAlczYK

nia tych komórek macierzystych, mogących posłużyć do badań nad komórkami indukcyjnymi. Teraz można pozyskiwać komórki ludz-kie z  „ósemek”. „Tak naprawdę bardzo często wychodzą, krzywią nam zgryz i są usuwane” – tłuma-czyła specjalnie dla ‘Manko’ Mo-nika Marek – Swędzioł, autorka prezentacji, poruszającej kwestię pochodzenia komórek macierzy-stych wykorzystywanych w medy-cynie i  kosmetologii estetycznej. Jak powszechnie wiadomo temat ten budzi wiele emocji. Komórki macierzyste to komórki rodziciel-ki. Znajdują olbrzymie zastosowa-nie w  medycynie regeneracyjnej. „W  2010 r. opublikowano dane, na temat wykorzystania komórek mezynchematycznych z  trzecich zębów trzonowych u  człowieka do procesu odróżnicowania, czyli uzyskania z  tych komórek soma-tycznych komórek macierzystych o zdolnościach pluripotencjalnych, czyli takich, że będą mogły różni-cować się w  wiele różnych typów komórek. Badania te napawają na-dzieją, gdyż proces odróżnicowa-nia tych właśnie komórek zachodzi u  człowieka ze 100 razy większą wydajnością niż odróżnicowanie fibroblastów skóry właściwej. Do tej pory najczęściej wykorzystywa-

no fibroblasty, hepatocyty i enete-rocyty” – wyjaśniała dalej prowa-dząca konferencję dr Magdalena Rost – Roszkowska z Uniwersyte-tu Śląskiego. Brzmi może nieco za-gadkowo, ale na pewno obiecująco!

Rezygnować z perfum?Emulsje wielokrotne, mikroemul-sje, emulsje żelowe, emulsje ule-gające szybkiemu rozwarstwieniu, kolasfery, systemy cząsteczkowe, kompleksy molekularne – to tylko niektóre z  najnowszych osiągnięć kosmetologii, o  których wspo-mniała Katarzyna Mierzyńska podczas prezentacji ‘Nowoczesne postaci kosmetyków’. W  trakcie sesji ‘Nowoczesny przemysł ko-smetyczny’ omówiono także sub-stancje karcynnogenne w  kosme-tykach. Zalicza się do nich m.in. parabeny, formaldehyd, talk oraz ftalany, w  tym używany w  perfu-mach ftalan dietylu (DEP). Warto mieć się na baczności i  sprawdzać etykiety. O to, czy trzeba zrezygno-wać z perfum, zapytałam Dagmarę Pawilik, autorkę prezentacji na ten temat. Jak zapewniała, wyniki ba-dań nie wykazują jednoznacznie zależności pomiędzy stosowaniem samych perfum a zachorowaniami na raka. To tak jak z dietą. Zagro-żenie pojawia się wtedy, gdy nie

jeden, a  więcej produktów zawie-ra szkodliwe związki. Ostrzegała jednak przez stosowaniem nie-których szminek, głównie z  Chin, w których składzie wykryto ołów. Zapewnienie bezpieczeństwa sto-sowania i  produkcji to rzecz klu-czowa.

Tylko naturalne!Kolejna prelegentka, Kinga Adam-ska, opowiedziała o systemie ana-lizy zagrożeń i  kontroli krytycz-nych punktów produkcji (HACCP) w przemyśle kosmetycznym. Stwo-rzono go na zamówienie NASA i  armii amerykańskiej, w  celu za-pewnienia bezpieczeństwa mikro-biologicznego żywności. Historia kołem się toczy. Można przeko-nać się o  tym także w  aspekcie kosmetologii. Powrót do natury i  surowców naturalnych to jeden z  trendów i  jedno z  najnowszych wyzwań naszych czasów. To nie tylko problem skuteczności, czy bezpieczeństwa produkcji, ale także znalezienia odpowiednich miejsc upraw i  stworzenia jedno-litego prawa europejskiego, mają-cego zapobiec sztuczkom marke-tingowym producentów. „Wyniki moich badań, przeprowadzonych na 100 respondentach, wykazały, że 53 % uznaje, iż kosmetyki natu-ralne nie mogą zawierać substancji syntetycznych. W  powszechnej opinii kosmetyk naturalny jest to produkt wyprodukowany na surowcach naturalnych wyprodu-kowany według ustalonych norm. W rzeczywistości jednak prawo eu-ropejskie w żaden sposób nie regu-luje kwestii kosmetyków natural-nych i organicznych ani nie podaje ich definicji. Zazwyczaj przyjmuje się, że mogą zawierać zazwyczaj do 5 % substancji syntetycznych, identycznych z  naturalnymi. Na przykład jako konserwant stosuje się wyprodukowany syntetycznie kwas salicylowy” – wyjaśniała Do-rota Dudek, autorka mini – wykła-du ‘Rola ziołolecznictwa i  kosme-tyków naturalnych w kosmetologii i dermatologii’. Wszystkie prezentacje były oce-niane przez jury, a na autorki naj-lepszych z nich czekały atrakcyjne nagrody.

Page 24: MANKO Katowice - czerwiec

24 manko 18 06. 2011

KULtURA

Justyna Baran: Pana najnow-sza książka, „Lajerman”, zdo-bywa coraz większą popular-ność. Czy spodziewał się Pan takiego sukcesu?Nie, ani trochę, teraz przewidywa-łem raczej czytelnicze „manko”, natomiast wielkim optymistą by-łem przed 15 laty, kiedy książka zaczęła się rodzić. Pomysł był wów-czas bardzo świeży, wręcz „dziewi-czy”, bo wcześnie nie było prób mówienia o Śląsku w sposób osobi-sty, a zarazem literacki i filozoficz-ny. Co więcej, to miał być dwugłos, książka dialogowa, wymyślona wspólnie z  kolegą z  uczelni, Ste-fanem Szymutko. Byłem zachwy-cony, że na ten sam temat wypo-wiadają się różne osoby z  dwóch różnych punktów widzenia – „czy-sty” Ślązak (Stefan) i „mieszaniec” – czyli ja. Wspólnego projektu nie-stety nie udało się zrealizować, bo moja połówka powstawała bardzo powoli, natomiast Szymutko był gotowy na czas i w roku 1999 opu-blikował „Nagrobek ciotki Cili”. Jego książka odniosła zasłużony sukces, a  ponieważ byliśmy lite-rackimi bliźniakami, to czułem się trochę jak współautor, a poza tym wierzyłem, że mój własny głos też by się wtedy spodobał publiczno-

O inności trzeba opowiedzieć

Nazwisko Profesora Alek-sandra Nawareckiego jest znane wszystkim stu-dentom, którzy korzystali w  liceum ze stentorowskie-go podręcznika do roman-tyzmu „Przeszłość to dziś”. Studenci kierunków huma-nistycznych, szczególnie po-lonistyki, znają go jako auto-ra między innymi niezwykłej książki o autorze „Dziadów” – „Mały Mickiewicz” oraz jako prekursora badań mi-krologicznych nad literatu-rą. Od niedawna Profesor Nawarecki daje się poznać z  zupełnie nowej strony, opowiadając po raz pierwszy o swoim Śląsku i swojej ślą-skości.

RozMAwIA: JUSTYNA BARAN

ści. Ale po upływie 12 lat straciłem wiarę, bo to ogromne spóźnienie; moja książka byłaby „świeżutka” w  poprzednim tysiącleciu, a  teraz może smakować jak „odgrzewane kotlety”. Więc liczyłem tylko na rodzinę i kolegów, a  tymczasem… miła niespodzianka.

Skoro ani Pan, ani profesor Szymutko nie pisaliście wcze-śniej o Śląsku, to w jaki sposób powstał przed laty ten nowa-torski projekt? Idea błysnęła w  okolicznościach, w  jakich zwykle pojawiają się naj-lepsze pomysły humanistyczne, tak bywało u Platona albo Bachti-na – w sytuacji biesiadnej. Pamięt-na uczta, chyba jubileusz jednego z  profesorów, miała miejsce na uniwersytecie, więc umiar był za-chowany. Tym niemniej, siedząc ze Stefanem przy zastawionym stole, poczuliśmy się na tyle swo-bodnie, że w pewnym momencie –

zmieniliśmy język. Nagle przeszli-śmy na gwarę, co było dziwne, bo to mowa w  murach uniwersytetu niesłyszana, przynajmniej oficjal-nie. Mieliśmy poczucie prowokacji, niemal skandalu, ulatując myślą z  tych dostojnych murów gdzieś na brudne podwórko, wracając do dzieciństwa. I  wtedy padło to znamienne słowo – klopsztanga – oczarował nas jego blask i brzmie-nie, czyli klang. Odnajdując się „pod trzepakiem” odlecieliśmy daleko od uniwersytetu, stano-wiącego centrum polszczyzny, nauki, wysokiej kultury i  poczuli-śmy, że korzeniami tkwimy gdzieś w chacharskim świecie dziecięcym, w dzikim folklorze, w kulturze ple-bejskiej jakiegoś nieznanego, egzo-tycznego kraju. Był to czas, kiedy dopiero zaczynało się mówić o „in-ności”, a  my godający i  fandzolą-cy w  kręgu rasowych polonistów rozpoznaliśmy swoją krzyczącą odmienność, o  wiele bardziej ra-

dykalną niż gdybyśmy należeli do etatowych „innych” – Żydów czy przedstawicieli mniejszości seksu-alnych. To było szokujące dla nas samych, zdziwienie, że inność nie jest daleko, że to właśnie my jeste-śmy inni – tylko nikt tego nie do-strzega, nie jest tego ciekaw. Więc musimy o  tym opowiedzieć! Bo Śląsk jest „inny” – zupełnie inny niż sądzi się w Polsce i za granicą, a  Ślązacy nie mają o  tym w  ogóle pojęcia – bo są „miejscowi”.

Czy nie bał się Pan obco brzmią-cego tytułu – może przecież działać tyleż intrygująco, co zniechęcająco na czytelnika…Bałem się, a jakże, bo nie wiadomo co to znaczy (ja sam długo nie ro-zumiałem sensu tego słowa), a na-wet nie wiadomo w jakim to języ-ku, bo przecież nie po polsku, ani po angielsku czy niemiecku… Sam bym sobie nie wybrał takiego tytu-łu, tym bardziej, że ta książka była już ochrzczona, miała zarezerwo-wany tytuł – „Pod klopsztangą”. Pod takim też sztandarem złoży-łem ją do wydawnictwa i wtedy jej naukowy recenzent, znakomity pisarz i  zarazem mój przyjaciel, Marek Bieńczyk, zadał mi straszli-wy cios. Najpierw pochwalił tytuł, który zapamiętał jako nagłówek pierwszego, założycielskiego szki-cu, ale potem zapytał, czy nic się nie zmieniło od czasu debiutu, czy nadal myślę uciekać pod klopsz-tangę? Dobre pytanie, czy wypada, żeby taki „stary koń” wciąż bawił się pod trzepakiem? I już nie mia-łem tytułu… Manko! W  panice zacząłem przeglądać nagłówki go-towych rozdziałów i najlepszy zdał mi się napisany na końcu – „Lajer-man”. Bo niejasny, migotliwy, a na-wet trochę tajemniczy. „Lajerman” to śląska nazwa wędrownego śpie-waka grającego na lirze korbowej. Lirnik, lira, liryka – przypomina się pokrewieństwo muzyki i poezji. Na myśl przychodzą figury archa-icznych wieszczów: król Dawid – psalmista, grecki rapsod, celtycki bard, litewski wajdelota, ale też kataryniarz, co kurbluje lajerą na placu, blisko gulika, przy hasioku. Wzniosłość i  trywialność domo-

Ryga 2010, uliczny koncert na lirze korbowej (w głębi autor książki)

Foto

: Ele

na

Hus

zar

Page 25: MANKO Katowice - czerwiec

www.manko.pl 25

KULtURAKULtURA

wego świata. To napięcie mi się spodobało – reszta jest ryzykiem.

W  książce Pana doświadcze-nia osobiste łączą się z  eru-dycją i  wiedzą naukowca. Czy wykształcenie zmienia obraz wspomnień z dzieciństwa? Jest to pewna gra – lajerman jest przecież graczem. Powiedziałem już, że nie pociąga mnie rola we-terana, rzewnie wspominającego dzieciństwo. Tym bardziej, że moje „szczenięce lata” nie wyróżniają się niczym szczególnym, a  poza tym nie myślę rywalizować z Bru-nonem Schulzem czy Gunterem Grassem. Dziecinada, którą tu rozgrywam, ma raczej naukową motywację, wiąże się z  pytaniem, które usłyszałem na uniwersytecie – „Czym jest Śląsk?” Nie potrafi-łem na nie odpowiedzieć jak uczo-ny, bo moje kompetencje (publi-kacje, stopnie naukowe i  honory) związane są z literaturą polską, na dodatek zakorzenioną w  kulturze kresów wschodnich. Jako profesor o Śląsku nie wiem prawie nic, na-tomiast jako bajtel, synek z placu, istny gizd i  gryfny karlus – wiem swoje. Istnieje jakaś cząstka Śląska znana tylko mnie, mojemu cia-łu. I  takie prywatne rozpoznanie, organicznie związane z  doświad-czeniem dzieciństwa, z pewnością ma wartość poznawczą. Przypo-minając sobie tamten dawny, za-giniony świat, odkrywam utracone dziś śląskie obrazy, klimaty, smaki, rzeczy, szczegóły… Wracam zatem pod trzepak nie dla wzruszeń, ale dla badawczych obserwacji i  spe-kulacji. Wspomnienia traktuję jak materiał laboratoryjny, liczę na od-krycie czegoś nieznanego.

Określa Pan siebie w  książce mianem „mieszańca” – osoby, która ma tylko połowę śląskiej krwi. Jaką rolę związku z tym w Pana życiu odegrał i odgrywa Śląsk?Kiedy znajdowałem się w śląskich matecznikach, to głupio się czułem ze swoją „ładną” polszczyzną, jakoś obco, sztucznie, „ po pańsku”. Ale przyznawanie się do śląskości wią-zało się z  jeszcze większym wsty-dem. Kiedy z  rodzicami jeździłem na zakładowe wczasy do Świnouj-ścia, to zapomnieć nie mogę jak

gromada robotników mówiących gwarą, z  ludową wesołością i  ha-łaśliwością gromadnie wbiegała do wody. Pamiętam reakcje innych plażowiczów – zdziwienie i poczu-cie wyższości, pogardliwe spoj-rzenia i  komentarze. Przyznać się wtedy do śląskości, to poczuć się trędowatym; przeżyłem to wiele razy. Ale chwalę sobie ten dziwny stan zawieszenia, bycia pomiędzy „czystą” polskością a  „śląskością” (która na dodatek nie wiadomo czym jest – polskością? odmianą polskości? antypolskością?). Bo ten rodzaj dystansu bywa poucza-jący, owocny dla badacza i artysty, wszak bez poczucia dystansu nie ma opowieści. Moja książka o Ślą-sku jest narracją toczącą się trochę z boku.

Jest Pan wykładowcą Uniwer-sytetu Śląskiego, mającym regularnie zajęcia ze śląskimi studentami. Czy wpłynęło to na kształt Pana książki?Od wielu lat pracuję ze śląskimi studentami i  jestem im wierny; mieszkając w Warszawie, nie chcę ich zostawić, także z  powodu pewnego długu. Zaciągnąłem go

dawno temu, a  nazwiska owych darczyńców można znaleźć w  po-słowiu do „Lajermana”. Gdyby nie oni, nie byłoby tej książeczki. Wie-le lat temu, gdy na Uniwersytecie Śląskim o  Śląsku nie mówiło się zbyt wiele, zagadnęli mnie dwaj studenci drugiego roku, boleśnie czujący ten debet, to manko „ślą-skości’ na katowickiej polonistyce i poprosili mnie oraz Stefana Szy-mutkę o pomoc w zorganizowaniu konferencji śląskoznawczej. Gdyby nie to studenckie zaproszenie, za-proszenie na prawach rozkazu, to nasze marzenia o dyskursie „spod klopsztangi” może do dziś byłyby tylko marzeniami.

Mówi Pan o Śląsku jako o kra-inie bez literackiego języka. Czy takie książki, jak Pańska, mają wypełnić tę lukę?Gdy ktoś długo milczy, może wreszcie wybuchnąć – i  to raczej krzykiem, niż pięknym śpiewem. Niewątpliwie coś takiego w  na-szym regionie się dokonało. Przez wiele lat jedynym głosem, który skutecznie przemawiał ze Ślą-ska do całej Polski, był Kazimierz Kutz – i  były to filmy, a  nie lite-

ratura. Potem – długo, długo nic, a dosłownie w przeciągu ostatniej dekady pojawiają się „mocne” po-zycje takich autorów, jak właśnie Szymutko, Henryk Waniek, Woj-ciech Kuczok, Aleksandra Kunce, Zbigniew Kadłubek, Stanisław Muc, czy plejada poetów związa-nych z  Mikołowskim Instytutem im. Wojaczka. A nie zapominałbym także o środowisku „FA – artu”; to ludzie, co prawda programowo nie zakorzenieni w tradycyjnej śląsko-ści, ale przecież współtworzą kul-turę regionu i są głosem ze Śląska słyszanym daleko poza jego gra-nicami. Ja się oczywiście wpisuję w tę falę, ufam, że mnie niesie.

Co by Pan polecił do zobaczenia na Śląsku osobie spoza regio-nu. Jedno miejsce.Wszystkie foldery, przewodniki, wysyłają do Nikiszowca i Giszowca – pierwszego na świecie miasta – ogrodu. Poświęcona jest mu wspa-niała książka Małgorzaty Szejnert, a  ja w  tym „czarnym ogrodzie” bawiłem się jako dziecko. Ale moja całkiem prywatna i  spontaniczna rada, to gmach Akademii Muzycz-nej w  Katowicach. Stare, neogo-tyckie skrzydło szkoły, w  którym mieści się m.in. unikatowe Mu-zeum Organów, to przypomnie-nie wielkiej tradycji europejskiej, nie tylko muzyki, ale literatury śląskiej pisanej po łacinie i misty-ki znanej w  całym świecie. W  no-wym skrzydle budynku, mieści się najlepsza w  kraju sala koncerto-wa, techniczny cud (podobno jest zawieszona w  powietrzu!). Stary gmach jest połączony z  nowym bambusowym gajem, masą szkła i  światła, gościnną przestrzenią włoskiej restauracji, gdzie kręcą się ludzie z całej Polski i ze wszystkich kontynentów, bo codziennie odby-wają się koncerty, warsztaty, kursy mistrzowskie. W  środku tygodnia piłem tam kawę z profesorem Ju-lianem Gembalskim, wspominali-śmy Henryka Mikołaja Góreckie-go, obok nas przeszedł Eugeniusz Knapik; było zwyczajnie i miło, bo to skromni ludzie, ale przecież ta-kich gwiazd nie spotkam ani nawet nie zobaczę w Berlinie czy Paryżu! I pomyślałem, że jestem w samym sercu Śląska, który nade wszystko jest krainą muzyki i mistyki...

Aleksander NawareckiAleksander Nawarecki – urodzony w Katowicach (1955). Kie-rownik Zakładu Teorii Literatury na Uniwersytecie Śląskim, znawca literackich osobliwości – autor monografii księdza Baki Czarny karnawał (1991) i zbioru esejów Pokrzywa (1996). Bada rolę przedmiotów w sztuce (Rzeczy i marzenia, 1993) oraz wizję świata w skali „mikro”. Inicjator i redaktor serii wydawniczej Miniatura i mikrologia literacka, t. I–III (2000–2003), autor Ma-łego Mickiewicza (2003). Opisując Śląsk – podobnie jak romantycy – odkrywa w nim „krainę cudów”.

T9 7 8 8 3 7 4 5 3 6 9 2 9

ISBN 978-83-7453-692-9

Lajerman

www.terytoria.com.pl

Ale

ksan

der

Naw

arec

ki

La

jerm

an

n

Teraz wiem, że na Śląsku, inaczej niż u Schuberta, „lajerman” jest określeniem kataryniarza, który snuł się po podwórkach, aby bezmyślnie kręcić korbą rozklekotanego mechanizmu i od-grywać w koło wciąż tę samą melodię. Dla mojej babci był skan-dalem: przykładem lenistwa, monotonii, jałowości powtórzeń, braku inwencji i bezproduktywności. Jednym słowem – katary-niarstwa. To przecież elementarne zaprzeczenie nowoczesnych ideałów. Mam jednak nadzieję, że gdyby ten stary wandrus nie kurblował mechanicznej lajery, lecz akompaniował sobie na sta-rożytnej lirze, to jego rzewne piosenki doczekałyby się u babci odrobiny litości. Tym bardziej że lajerman sportretowany przez Andriollego uderzająco przypomina naszego druciarza; nie cho-dzi tylko o szlachetną twarz i tajemniczą machinę z wirującym kołem osełki, jakże podobną do korbowej liry, lecz także o fa-jerwerk błękitnych i czerwonych iskier miotanych pod niebo, które były piękne jak płomień pieśni.

Page 26: MANKO Katowice - czerwiec

26 manko 18 06. 2011

KULtURA

CZERwIEC POD sZyLDEm EsK

Od inauguracji starań Katowic o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury minął ponad rok. Wystawy, warsztaty, spektakle, koncerty, akcje sportowe i działania w przestrzeni publicznej zmieniły oblicze miasta. Kandydatura Katowic pomogła wykreować specyficzną modę na miasto, wzmocniła zainteresowanie tym wyjątkowym miejscem. To jednak jeszcze nie koniec wyjątkowych wydarzeń pod szyldem ESK. Co czeka nas w czerwcu? Jak zwykle – mnóstwo działań dla szerokiej grupy odbiorców.

BIURo eSK KATowIce

Święto kina niezależnegoW  czerwcu Katowice staną się stolicą wyśmienitego kina. Zoba-czymy ponad pięćdziesiąt nieza-leżnych produkcji pokazywanych w  ramach najważniejszych euro-pejskich festiwalach filmowych w Berlinie, Rotterdamie, Thessalo-nikach. Międzynarodowy Festiwal Filmowy Ars Independent Katowi-ce ma swoje korzenie w cyklicznie odbywającym się Festiwalu Fil-mów Niezależnych kilOFF, który na stałe wpisał się w  kalendarz imprez kulturalnych Śląska. Chcąc zachować ciągłość tego wydarze-nia zapraszamy młodych twórców do Konkursu kina amatorskie-go kilOFF. Wśród festiwalowych propozycji znalazły się m.in. re-trospektywy Lecha Majewskiego (który wygłosi również wykład mistrzowski) oraz Jafara Panahi – jednego z najważniejszych twór-ców irańskiej Nowej Fali, zdobywcę nagród na festiwalach w  Wenecji (Złoty Lew) czy Berlinie (Srebrny Niedźwiedź). Odnosząc się szerzej do aktualnej, burzliwej rewolucji na Bliskim Wschodzie, organiza-torzy przygotowali Middle East Spectrum – sekcję poświęconą najnowszym zjawiskom kina tego regionu.

Kino pleneroweW  ramach Panoramy Kina Świa-towego zaprezentowane zostaną obrazy uznanych autorów i debiu-tantów z  rozmaitych regionów. Transgresje, Awangarda to sekcja zawierająca filmy oryginalne for-malnie, wyznaczające nowe ho-ryzonty filmowego języka, w  tym projekcje filmów małżeństwa The-mersonów. Natomiast Konkurs Międzynarodowy to arena, na której sześć, premierowo pokazy-wanych w Polsce filmów, zawalczy o Śląską Nagrodę Filmową. Zwień-czeniem Festiwalu będzie BigCin, czyli symultaniczna projekcja zwy-cięskiego obrazu w  różnych mia-stach kraju (m.in. Kraków, Poznań, Szczecin). Nie lada wydarzeniem jest zapowiedziana wizyta węgier-skiego reżysera Béla Tarr oraz po-jawienie się w  jury konkursowym legendy światowej fotografii – Nan Goldin. Planowana jest także kon-ferencja „Nowe modele dystrybucji kina niezależnego”, warsztaty, wy-stawy, koncerty... oraz kino plene-rowe na ulicy Mariackiej.

Sport i dyscyplinaBiuro ESK zaprasza na konferencję „Sport a  społeczna dyscyplina”, która odbędzie się 16 czerwca 2011

r. w Katowicach. Międzynarodowa konferencja z  udziałem socjolo-gów, psychologów społecznych oraz praktyków pracy socjalizacyj-nej wskaże rozwiązania dla miasta i  regionu, które pozwolą efektyw-nie wykorzystać potencjał środo-wisk kibiców sportowych. Wśród gości znajdą się przedstawiciele stowarzyszeń kibicowskich z Hisz-panii, Anglii i  Niemiec, którzy przedstawią swoje doświadczenia związane z  kategorią funcoachin-gu. Nie zabraknie także polskich prelegentów reprezentujących róż-ne środowiska, kluby i stanowiska badawcze. Konferencji towarzy-szyć będzie wystawa fotograficzna „Kibicowanie jako uniwersalny ję-zyk”, a także pokaz filmu „Offside”, odbywający się w ramach Między-narodowego Festiwalu Filmowego ARS Independent Katowice.

Odkryj KatowiceDISCOVER KATOWICE to pro-jekt, rozpoczynający akcję two-rzenia współczesnego portretu fotograficznego Śląska. Do udziału w  projekcie zaproszono uznanych polskich twórców dokumental-nych: Rafała Milacha, Kubę Dą-browskiego, Tomka Liboskę, Filipa Springera, Tomka Wiecha, Michała Jędrzejowskiego oraz Tomka Pa-dło. Fotografowie przyjechali do Katowic, by spróbować ujarzmić „metropolitalną dżunglę miejską”, spojrzeć okiem odkrywcy na: MIA-STO, LUDZI, ULICE i  MIEJSCA. Dotrzeć wszędzie tam, gdzie na gruncie wielopokoleniowej trady-cji tworzy się nowa jakość. Towa-rzyszą im dziennikarze radiowi, rejestrujący dźwięki miasta oraz spostrzeżenia i komentarze miesz-kańców. Głównym założeniem projektu jest pokazanie Katowic

z wielu perspektyw i różnych punk-tów widzenia, dlatego do wzięcia udziału w DISCOVER KATOWICE zachęcamy również mieszkańców. Rozejrzyjcie się, wyruszcie w mia-sto z  aparatem lub telefonem ko-mórkowym na swoje odkrywanie Katowic. Czekamy na Wasze zdję-cia. Tych, którzy nie czują się zbyt dobrze w roli fotografa, zachęcamy do sięgnięcia po rodzinne albumy – zapewne kryją w sobie wiele in-formacji o historii, tradycji, kultu-rze, rozwoju tego miasta.

ESK Katowice w BrukseliInstalacja „Sunflower 2016” autor-stwa Agaty Norek, promująca sta-rania Katowic o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016, pod koniec maja zakwitła przed siedzibą Par-lamentu Europejskiego w Brukseli. Symbolem kandydatury Katowic do tytułu Europejskiej Stolicy Kul-tury jest słonecznik – najbardziej słoneczny wśród wszystkich kwia-tów. Oddaje to, co w  programie „Miasto Ogrodów” ważne: rozwój społeczności, myślenie proekolo-giczne, a  także skondensowanie pozytywnej energii. Logo Katowic w staraniach o tytuł to serce, któ-rego podstawa symbolizuje prze-mysłową przeszłość, natomiast wielobarwna góra, to rozkwit mia-sta, będącego jak ogród, którego rozwój i  rozkwit zależy od woli i pracy mieszkańców. Każdy z nas może bowiem współtworzyć pro-jekt Miasta Ogrodów i zamieszkać w Europejskiej Stolicy Kultury. Już niebawem instalacja „Sunflower 2016” pojawi się w  Katowicach i  innych miastach regionu. Zapra-szamy do śledzenia jej trasy!

ˬ www.2016katowice.eu

Foto

: AG

ATA

NO

REK

Page 27: MANKO Katowice - czerwiec

www.manko.pl 27

KULtURAKULtURA

JUwENALIA ŚLĄsKIE 2011

Kolejne Juwenalia już za nami – ale w pamięci zostaną barwne wspomnienia i niezwykłe chwile, jakie przeżyliśmy przez te niesamowite 6 dni. Jak co roku, czekaliśmy niecierpliwie, aż przekazane zostaną studentom klucze do miasta …

IP

Będzie co wspominaćNie byłoby Juwenaliów bez Barw-nego Korowodu Studentów, w któ-rym króluje wolność, swoboda, twórcza kreacja, indywidualność. Start korowodu 16 maja spod Uniwersytetu Ekonomicznego roz-począł tę juwenaliową wędrówkę, by, poprzez Politechnikę Śląską i  Uniwersytet Śląski, by osiągnęła swój finał pod Spodkiem – a  tam: gry zabawy, występy artystów i  – oczywiście – przekazanie kluczy do bram miasta przez Prezydenta Miasta Katowice. Dzień ten za-pisał się z  pewnością w  pamięci uczestników tegorocznych Juwe-naliów z  powodu niesamowitego Bus Party – szalonej imprezy w ja-dącym autobusie z muzyką i dj’em.

A to dopiero początek...Bo już 17 maja odbył się Megafaj-ny (nie tylko z  nazwy) kabareton w  Klubie Studenckim Straszny

Dwór. Publiczność rozśmieszały występy kabaretów studenckich oraz gwiazdy wieczoru – kabaretu LIMO. Gdy otarto już łzy (ze śmie-chu), 18 maja rozpoczęły się Juwe-nalia z  radiem EGIDA na terenie Osiedla Akademickiego na Ligocie, a w ich programie: studenckie gry i zabawy, bój akademików, coś dla ciała, czyli studencka wyżerka, wy-stęp laureata festiwalu WYJDŹCIE Z GARAŻU, koncerty: NELL, L. U. C., gwiazdy wieczoru – JAMALA.

Koncertów mocNie mogło być inaczej – 19 maja upłynął jako DZIEŃ KLUBOWY. Odbył się koncert Akcentu oraz Piana Party. 20 i 21 maja szał kon-certowy przeniósł się z warunków klubowych w  plenerowe – na lot-nisko Muchowiec, gdzie nastąpiła Totalna Inwazja Studentów. Wy-stąpili: Bajzel, laureat przeglądu FAZA 2011 – !NSULT, Muchy, Bul-dog, Strachy na lachy, St. James’ hotel, Dash, Czesław śpiewa, Biff, Myslovitz. Ponieważ z  każdym rokiem juwe-naliowa zabawa jest coraz lepsza, już dziś niecierpliwie czekamy na przyszłoroczną...

Video Re: view w Katowicach

Video Re:view był pierwszą tej skali imprezą w regionie. Festiwal zaprezentował najważniejsze zjawiska w sztuce wideo. Głównym wydarzeniem pierwszej edycji była wystawa prac z 13. Videonale Bonn, jednego z najstarszych biennale sztuki wideo w Europie, znanego z odkrywania talentów.

IP

Sztuka na dworcuWażnym elementem festiwalu jest projekt, nawiązujący do histo-rii kina: „Wejście sztuki wideo na dworzec w  Katowicach. Kino (re)wizytowane przez sztukę wideo”. Pokaz przygotowany został we współpracy z  Les Instants Vidéo z Marsylii. W programie znalazła się również prezentacja najnow-szego filmu Santiago Sierry „No, Global Tour”. Obraz ten jest rela-cją z “globalnej” podróży instalacji No, która swój przystanek miała m.in. w czasie zeszłorocznego Fe-stiwalu Ars Cameralis. W czasie fe-stiwalu odbyła się także premiera książki „Labirynt pamięci. Oblicza zła 1939 – 2009.

Ciekawe warsztatyGrupa artystyczna Mühlenkampf z  Kolonii przygotowała program międzynarodowej wymiany „Prze-strzenie świata. Sąsiedztwo”. Młodzież z Polski i Niemiec miała szansę razem badać wpływ me-diów i technologii na sztukę i rze-czywistość społeczną. W  ramach festiwalu odbyły się także, prowa-dzone przez Georga Elbena, dy-rektora Videonale, warsztaty dla młodych kuratorów.

Rondo SztukiWjazd sztuki wideo na dworzec w  Katowicach KINO (RE)WIZY-TOWANE PRZEZ WIDEO – wysta-wa uroczyście otwarta 10 trwała do 10 czerwca 2011. Można ją było obejrzeć w  Galerii ASP w  Katowi-cach Rondo Sztuki. Superprodukcje, multipleksy, kul-tura masowa, powtarzalne scena-riusze nie są pojęciami, z którymi wiązało się zawsze kino i  wcale nie musi takie być! Prezentowa-ne wideo odnosiły się do znanych postaci świata filmu – Hitchcocka, Polańskiego, Schlöndorffa, oraz dzieł takich jak Pancernik Potiom-kin, The Open Door czy Doktor Mabuse. Projekt przygotowany zo-stał we współpracy z Les Instants Vidéo z Marsylii.

Zespół, o  którym pisaliśmy już na łamach „Manko” współtworzą młodzi i  am-bitni oraz muzycznie nie-nasyceni studenci Akademii Muzycznej w Katowicach.

De Trebles był laureatem i uczest-nikiem takich wydarzeń muzycz-nych jak: Międzynarodowy Fe-stiwal „Starzy i  Młodzi czyli Jazz w  Krakowie”, Korowód Marka

Grechuty, Rockowania Pałaco-we. Wokalista zespołu jest rów-nież zwycięzcą programu „Szansa na Sukces”. Co nowego? Zespół w  ostatnim czasie dołączył do swoich osiągnięć wygraną pod-czas 8 Wrocławskiego Festiwalu Form Muzycznych, gdzie w  jury zasiadali: Kuba Badach i Grzegorz Jabłoński. Już na początku lipca De Trebles weźmie udział w finale Międzynarodowego Festiwalu Car-

pathia 2011 w Rzeszowie z nowym utworem „Cyrk – ulacja”. Zespół jest w  trakcie „szlifowania” mate-riału muzycznego i  pozyskiwania

Co nowego u De trebles?

sponsorów do nagrania debiu-tanckiej płyty. Tymczasem głodni muzykowania na żywo Treblesi pracują nad organizacją czerwco-wych i lipcowych koncertów (m.in w śląskich klubach).

ˬ www.detrebles.com ˬ myspace.com/detrebles ˬ facebook.com/pages/De-

-Trebles

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

Page 28: MANKO Katowice - czerwiec

28 manko 18 06. 2011

KĄtEm OKA

HistoriaGaleria Szyb Wilson zlokalizowana jest na terenie po dawnym szybie kopalni KWK Wieczorek. Obszar ten znajduje się w  dzielnicy Niki-szowiec, będącej jednym z  wielu osiedli robotniczych na Górnym Śląsku. Tak jak wszędzie, gdzie niegdyś funkcjonował przemysł ciężki, tak i  tutaj pozostało wiele terenów i  obiektów poprzemysło-wych, wymagających rewitalizacji. Szyb Wilson miał to szczęście, że znalazły się osoby, a  konkretnie Monika Paca i Johann Bros (dzier-żawcy terenu), którzy zajęli się nim, nadając mu nową funkcję. Jednak, od jakiegoś czasu dalszy przebieg rewitalizacji stoi pod znakiem zapytania. Nikt nie wie, co zrobi właściciel terenu, którym jest Katowicki Holding Węglowy. Jedno jest pewne – KHW zaczęło interesować się swoją nieruchomo-

w obronie niewinnychCzy dobrze przeprowadzona rewitalizacja może skończyć się klapą? „Żywy organizm” obumrzeć, a  to tylko dlatego, że okazał się sukcesem? Pytania te mogą wydawać się bezsensowne, a  odpowiedzi jednoznacznie przeczące. A jednak, w Katowicach istnieje obiekt znany jako Galeria Szyb Wilson, który znalazł się właśnie w takiej sytuacji.

ANNA KlIMANIec SKN ”NIeRUchoMoścI”

ścią w  momencie jej ponownego rozkwitu. Czyżby przychodziło na gotowe, głodne łakomego kąska, jakim jest obecnie Galeria? Wyso-ce prawdopodobne. Trudno jednak osądzać, nie znając szczegółów.

Złego dobre początki Początki Galerii Szyb Wilson sięga-ją roku 1998, kiedy to firma Pro In-west po raz pierwszy otwarła Małą Galerię. Od tego czasu rozpoczęło się drugie życie Szybu Wilson, bę-dącego niegdyś częścią Kopalni Wieczorek. Obecnie w skład obiek-tu wchodzą Mała, Średnia i  Duża Galeria, będące miejscami odby-wania się między innymi targów, wystaw i  koncertów. Łącznie pra-wie 2500 metrów kwadratowych, służących propagowaniu zdolnych, niejednokrotnie początkujących artystów. Miejsce to jest znane nie tylko w  Polsce, ale również poza

jej granicami. Uchodzi za przykład sprawnie przeprowadzonej rewita-lizacji w wymiarze przestrzennym i społecznym. Zmiany, jakie zaszły na tym terenie można dostrzec gołym okiem. Ale to nie wszyst-ko. Podczas prac porządkowych i  dalej, w  trakcie działania galerii, zatrudnienie znalazło tutaj wielu mieszkańców dzielnicy. Bardzo często wśród nich były osoby, któ-re niegdyś pracowały w kopali Wie-czorek, do której szyb należał.

Wachlarz możliwościOd jakiegoś czasu Szyb Wilson, zaczął być kojarzony jako miejsce różnorakich wydarzeń kultural-no – rozrywkowych na wysokim poziomie. Ponadto, jest to jedno z  największych miejsc w  Polsce, gdzie za darmo lub za niewielką opłatą można prezentować i sprze-dawać swoje prace, wysłuchać do-brego koncertu czy obejrzeć spek-takl. A  to nie jedyne możliwości, jakie daje Galeria, gdyż w  szybie z  powodzeniem można także zor-ganizować konferencję i  urządzić

ekskluzywny bankiet. To także te-ren gdzie oprócz budynku, w któ-rym mieści się Galeria, są jeszcze inne zabudowania, będące punk-tami funkcjonowania wielu firm i  instytucji, mających tam swoje siedziby.

Czy można pozwolić na za-mknięcie Galerii Szyb Wilson?Absolutnie nie, byłby to najwięk-szy błąd w historii. Gorszy od tych z  szewską pasją popełnianych w  Polsce i  na świecie, szczególnie jednak na Śląsku. Zburzyć za-bytkowy, aczkolwiek zniszczony obiekt poprzemysłowy to grzech, ale pozwolić na zniszczenie zre-witalizowanego, przywróconego społeczeństwu terenu – to już grzech śmiertelny. Cóż pozosta-je? Walczyć i  jeszcze raz walczyć! Nie może dopuszczać do sytuacji, w  której niweczy się trud wielu ludzi, gdy zaczyna on przynosić pozytywne efekty. Dlatego i Ty nie bądź obojętny, kiedy coś takiego dzieje się na Twoich oczach.

skręć coś! Poznaj sztukę Quillingu

Tworzenie papierowych dekoracji wymaga nie tylko zdolności manualnych, ale także ogromnej cierpliwości, zaangażowania, a przede wszystkim – wyobraźni. Posiadając te przymioty możemy kreować rozmaite formy, nadając rzeczom zupełnie nowe, piękne oblicze.

MoNIKA wAwSzczYK

Czym jest Quilling?To technika z  rodzaju papieropla-styki, służąca do tworzenia rozma-itych ozdób i  dekorowania przed-miotów użytkowych za pomocą wąskich pasków papieru. Skręcając je spiralnie i  układając prostopadle w  stosunku do po-wierzchni płaskiej, formułuje się różnego rodzaju kształty i  konfi-guracje.

Krótka historia technikiKorzenie Quillingu sięgają czasów Renesansu, kiedy to mnisi wyko-rzystywali pozłacane paski papie-ru do ozdoby drogocennych ksiąg. W XVIII wieku technika ta stała się atrakcyjną formą spędzania czasu przez wysoko urodzone, zamożne kobiety, które chętnie łączyły ją z  innymi formami dekorowania przedmiotów: haftem i  malar-stwem. Wraz z końcem XIX wieku

Quilling stracił swoją popularność i  na jakiś czas zaprzestano pielę-gnowania tej sztuki. Współcześnie mamy jednak do czynienia z  jego stopniowym odrodzeniem, na któ-

re wskazuje stale powiększające się grono entuzjastów na całym świe-cie.

Quilling dziśNajczęściej stosuje się go do zdo-bienia zaproszeń, kartek oko-licznościowych, pocztówek. Wy-korzystuje się przy tym głównie motywy florystyczne: pełne barw, delikatne, subtelne, odzwiercie-dlające niezwykły kunszt twórcy. Upiększone w  ten sposób przed-mioty zyskują niepowtarzalny, fi-nezyjny wygląd i stają się wspania-łymi pamiątkami.

ˬ www.quilling.com.pl ˬ quillingowo.blox.pl

Page 29: MANKO Katowice - czerwiec

www.manko.pl 29

OKIEm sOCJOLOGA

Myśl tę można odnosić nie tyl-ko do sfery badań naukowych, lecz także do rozległego obszaru rozmaitych praktyk instytucjonal-nych. Obserwuje się bowiem roz-plenienie różnego typu rankingów, systemów ocen, takich, czy innych zasad hierarchizacji ludzi i instytu-cji. Bardzo często próbuje się w nich mierzyć zjawiska niemierzalne, porównywać nieporównywalne, cechy jakościowe przekładać na ilościowe. Wiele firm wprowadzi-ło kompleksowe systemy oceny pracowników, które mają na celu zobiektywizowanie zasad awansu zawodowego. W  praktyce jednak przyjęte kryteria oceny są mocno dyskusyjne i  także opierają się na jakichś subiektywnych ocenach.

Ustanowione kryteria oceniania siłą rzeczy zwrotnie oddziałują na zachowania pracowników i  stają się głównym wyznacznikiem ich

OKIEM SOCJOLOGA:

system punktowyStanisław Ossowski, jeden z najwybitniejszych polskich socjologów, analizując problem pomiaru w naukach społecznych stwierdził, że „największym wrogiem ścisłości są pozory ścisłości”.

ANDRzeJ SłABoń

aktywności. Sytuacja jest tu podob-na do tej, jaka występuje w szkole, gdy niektórym uczniom bardziej zależy na dobrych ocenach, niż na posiadaniu rzeczywistej wiedzy i  umiejętności, których te oceny mają być odzwierciedleniem.

Różnorodne systemy punk-towe, rankingi i  hierarchizacje ustanawiają swoiste reguły gry i  w  znacznym stopniu kształtu-ją zachowania jednostek, a  także całych struktur organizacyjnych (np. rankingi wyższych uczelni). Ustanowione reguły w  znacznym stopniu tworzą rzeczywistość i  stają się celem samym w  sobie. W istocie rzeczy stanowią one do-syć skuteczne narzędzie sprawo-wania władzy i dominacji nad sze-roką rzeszą członków wszelkiego typu struktur instytucjonalnych. Nawet, jeśli ktoś uznaje te zasady oceniania za absurdalne, to i  tak

Znowu śpiewają…

Polacy nam się rozśpiewali. I to tak, że nie można włączyć telewizora bez obawy pojawienia się na ekranie bliżej niezidentyfikowanej postaci śpiewającej czy w  inny sposób muzykującej, której towarzyszy grono sławnych osób, mających olśnić przewrotnym, mniej lub bardziej fachowym czy celnym komentarzem. Zaś nieodłącznym tłem tych programów jest rozwrzeszczany tłum znajdujący się w stanie niemal permanentnej euforii.

AgNIeSzKA NowAK

X – Factor na TVN – ie, Bitwa na głosy na TVP, a  także program o  niemalże barokowym tytule Must be the music, Tylko muzyka na Polsacie – to ostatnie produkcje polskich stacji telewizyjnych. Nie da się ukryć, że mamy do czynie-nia z jakąś epidemią, i to zarówno

wśród owych stacji, jak i  wśród widzów (bo oglądalność jest nie-mała), a także wśród uczestników, wszak miejsca, gdzie odbywały się castingi, były oblegane. Widać słynne słowa piosenki, mówiące o tym, że śpiewać każdy może, tra-fiły ludziom do serc. Może to do-

im podlega. Przyjęte oceny subiek-tywne, stając się oficjalnymi, prze-kształcają się w  oceny uznawane za „obiektywne” i  jako takie trak-towane są przez innych. Proces ten w znacznym stopniu określa szan-se życiowe jednostek, których do-tyczy. W  istotny sposób definiuje także pożądany w  ramach danych struktur organizacyjnych typ oso-bowości. Florian Znaniecki, klasyk światowej socjologii, wyodrębnił m.in. typ „człowieka dobrze wy-chowanego”, którego zasadniczą

cechą osobowościową jest dbałość o  to, aby zasłużyć sobie na dobrą opinię otoczenia społecznego lub uniknąć złej opinii. Przyjęte sys-temy oceniania powodują, że ten typ osobowości jest kształtowany na szeroką skalę. Od osób pozo-stających w  kręgu oddziaływania konkretnej instytucji oczekuje się zachowań, mieszczących się w  ra-mach tego wzoru. Warto jednak zauważyć, że ten typ osobowości nie jest odpowiedni dla „cywilizacji przyszłości”.

brze. Bo okaże się, że ktoś śpiewa lepiej…

Ale czy to oznacza, że należy czym prędzej biec na jakiś casting i robić wielką karierę w 3 miesiące? Ile taka sława jest warta? Czy nie lepiej najpierw dojrzeć, nauczyć się czegoś więcej? Nie każdy, kto potrafi śpiewać, świetnie wykonać czyjś utwór, będzie umiał tworzyć dobrą muzykę. Nie każde śpiewa-nie ma istotny sens. Ponadto – tak ekspresowe tempo nie daje czasu na głębszą refleksję, powoduje, że rację istnienia traci mozolna praca przechodzenia kolejnych etapów rozwoju twórczości, osobowości, umiejętności, duchowości… Długa i  trudna, ale świadomie pokony-wana droga zamienia się w sprint

ku popularności, która może nie potrwać dłużej niż owe 3 miesiące. I będzie tylko popularnością, byle-jakością, krzykiem fanów pełnych podejrzanego dzikiego entuzja-zmu, a nie sławą popartą autoryte-tem, na który ciężko się pracowało.

Programy, o których piszę, dzia-łają trochę jak bary typu fast food, produkując coś bardzo szybko, ale kosztem jakości. Produkują idoli, a nie artystów. Chyba, że ktoś ar-tystą był już wcześniej…

Page 30: MANKO Katowice - czerwiec

30 manko 18 06. 2011

tURystyKA

Skarb i wyobraźniaTatry, jak każde góry, pobudzały wyobraźnię ludzi je odwiedzają-cych w  każdym czasie. Pierwsi zarejestrowani poszukiwacze skar-bów pojawili się w Tatrach w poło-wie XII za panowania węgierskiego króla Gejzy II. Możliwość znalezie-nia cennych bogactw była moto-rem fałszerstw, czego przykładem jest słynny dokument Bolesława Wstydliwego, rzekomo z  1255 roku – niewątpliwy falsyfikat – na mocy którego zakon cystersów w  Ludźmierzu otrzymywał prawo poszukiwań kruszców w  Tatrach. Cofnijmy się w czasie i spróbujmy zastanowić się, co było przyczyną tych działań.

„Koło szczęścia”W drugiej połowie XV w. z rozkazu króla węgierskiego Macieja Korwi-na na zachodnich i  południowych stokach Krywania założono pierw-sze kopalnie złota. Na początku XVI w  na wysokości ok. 1900 m. n.p.m. Jakub Fukier, kupiec z Kra-kowa oraz jego wspólnik, niejaki Guldenfinger, zbudowali pierw-sze sztolnie, nazywając kopalnie optymistycznie „Koło Szczęścia”. Ich pozostałości przetrwały do

wędrówka w czasie po tatrzańskie skarby

Od początku istnienia cywilizacji, ludzie poszukiwali ukrytych skarbów. Niemal każde góry – z ich malowniczymi krajobrazami i tajemniczością, związaną z trudami wędrówki – były uważane za miejsca ukrycia naturalnych skarbów. Od czasu, gdy złoto i srebro zaczęły być stosowane do produkcji monet i biżuterii, stały się synonimami skarbów. Ludzie wędrowali w góry, aby znaleźć „skarb”, cokolwiek to słowo dla nich znaczyło.

AleKSANDRA gAwĘDA

dziś w  Bańskim Żlebie oraz przy niebieskim szlaku turystycznym na południowo – wschodnich sto-kach Krywania. Kopalnie złota na Krywaniu istniały z przerwami do końca 1787 r, po czym eksploata-cja – jako nieopłacalna – została zarzucona. Do dziś jednak można (nawet na szlaku turystycznym) znaleźć skały zawierające ziarenka złota rodzimego, często wraz ze związkami antymonu (antymonit Sb2S3 i  produkty jego przeobra-żeń).

Biskup – gwarkiem? Równie starą historię mają poszu-kiwania miedzi i  srebra w Tatrach Zachodnich. W  kronice Macieja Miechowity z  1521 r. znajdujemy informację, iż od 1502 r. prowa-dzone były roboty górnicze w celu pozyskania srebra i miedzi, finan-sowane przez króla Aleksandra Jagiellończyka, który jednak spo-ro stracił na tej inwestycji, a prace górnicze zakończono dość szybko. Kilka lat później, za panowania Zygmunta Starego, prace wzno-wiono: odnowione stare sztol-nie, założono też nowe w  Dolinie Starorobociańskiej, w  Dolinach Trzydniowiańskiej i Jarząbczej, na

Ropie i na Hali Pysznej. Znaczenie górnictwa w Tatrach podkreślał też fakt, iż król Zygmunt Stary oraz wielu magnatów i biskupów zosta-wało honorowymi gwarkami, czyli górnikami. Kopalnictwo – mimo, iż deficyto-we – przetrwało do drugiej połowy XVII w. Zapewne stare podania przyczyniły się do wznowienia eksploatacji za panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskie-go, w drugiej połowie XVIII wieku. Głównym pomysłodawcą wzno-wienia prac była Komisja Skarbo-wa. Prace górnicze nie przyniosły jednak spodziewanych zysków, więc zostały zarzucone.

„Hamry” zamknięte!Ważniejsze od kruszców okazały się jednak znalezione w czasie prac terenowych rudy żelaza. Kopalnie i  huty żelaza – w  przeciwieństwie do kruszcowych – okazały się być opłacalne, przynajmniej w  tam-tych czasach, gdy brak linii kole-jowych chronił przed konkurencją tańszych produktów ze Śląska. Eksploatacja rud żelaza w  Doli-nach Starorobociańskiej, Małej Łąki i  w  okolicach Giewontu oraz wytop rud w  Kuźnicach (stara nazwa: Huty Hamerskie) i  w  Do-linie Jaworzynki trwały do 1878 r. W  połowie XIX w. Kuźnice były jednym z  największych ośrodków hutnictwa żelaza w Galicji. Upadek gospodarczy, związany z  wyczer-pywaniem się bogatych rud i  ra-bunkową gospodarką, spowodował zamknięcie „hamrów”. Po dawnych pracach górniczych pozostały nam dziś nazwy, mają-ce swój rodowód w  określeniach

górniczych z tego okresu oraz dro-gi „hawiarskie” (górnicze). Część z nich jest już zarośnięta kosodrze-winą, ale główne drogi służą do dziś jako szlaki turystyczne – np. znana każdemu turyście ścieżka pod Reglami.

Uran w dolinieOstatnim górniczym epizodem, owianym tajemnicą, była eksplo-atacja związków uranu w  sztolni w Dolinie Białego. Soczewkę czar-nych skał ilasto – marglistych oraz tufów zawierających do 1.5% wag. pierwiastka promieniotwórczego uranu eksploatowały od 1950 r. zakłady R – 1, podlegające w tych czasach służbom radzieckim. Ilość wydobytej rudy jest nieznana, po-dobnie jak charakterystyki rud i  dokładne daty zamknięcia eks-ploatacji w  Dolinie Białego (1952 lub 1955). Eksploatacja ta była częstym przedmiotem drwin geo-logów tatrzańskich, którzy wie-dzieli, iż w  tym rejonie znaczniej-szych złóż nie należy oczekiwać, ale pozostaje faktem, iż dolina Białego była w  latach 50 – tych zamknięta dla ruchu turystyczne-go, a  przypadkowi turyści mogli być bez ostrzeżenia ostrzelani. Nieczynna dziś sztolnia w  Doli-nie Białego, o  całkowitej długości korytarzy 272 m, jest od wielu lat zamknięta, a  pozostałością po związkach uranu są notowane tam ponadnormatywne – szkodliwe dla zdrowia – stężenia gazu radonu.

Walka o Morskie OkoNajwiększy skarb Tatr – krajobraz, lasy i zamieszkałą w nich zwierzy-nę – zawdzięczamy Władysławowi

Page 31: MANKO Katowice - czerwiec

www.manko.pl 31

tURystyKA

hrabiemu Zamoyskiemu. W  1889 r. hrabia rozpoczął wykup tere-nów w  Tatrach od zbankrutowa-nego Magnusa Peltza, uratował zdewastowane przez poprzednich właścicieli lasy tatrzańskie przez ograniczenie wyrębów i  wprowa-dzanie zalesień. Na mocy umo-wy kupna-sprzedaży poprzedni właściciel wziął do ręki 462 złote reńskie i  3 centy, zaś resztę zgar-nęli jego wierzyciele. Był to jed-nak dopiero początek 20 – letniej walki hrabiego o  odzyskanie od austriackiego księcia Hohenlohe Morskiego Oka. Hrabia Zamojski doprowadził także do zbudowania linii kolejowej z  Chabówki do Za-kopanego, która ruszyła w  1899 r., wybudował stację poboru wody w Kuźnicach i zbudował elektrow-

nię wodną, doprowadzając do elektryfikacji Zakopanego. Otwo-rzył tym samym drogę w  Tatry dla licznych przybyszów, w  tym dla artystów, literatów, lekarzy, naukowców. Tym samym zasłużył sobie w pełni zarówno na honoro-we obywatelstwo, które otrzymał w 1901 r., jak i na pomnik, stojący w Zakopanem u zbiegu Krupówek i alei 3 Maja, a postawiony dopie-ro w 2003 r. A my, idąc ścieżką Pod Reglami czy niebieskim szlakiem na Krywań, wspomnijmy czasem ludzi, i  za-stanówmy się jakie były pobudki ich wędrówek po Tatrach: w  Ta-try: Żądza wiedzy? Ciekawość? Chciwość? A  może po prostu po-szukiwanie tego co nieuchwytne – szczęścia?

Tylko dla orłówTo jedna z  form turystyki, upra-wiana w trudnych warunkach kli-matycznych i  terenowych. Może-my wyróżnić kilka jego rodzajów: począwszy od najczęściej wybie-

szukając mocnych wrażeńWielu z nas uwielbia wycieczki po górach: malownicze krajobrazy, świeże powietrze, bliskość natury sprawiają, że możemy oderwać się na chwilę od rzeczywistości, zrelaksować, zanurzyć w pięknie, które nas otacza i zasmakować błogiej wolności. Dla tych, którzy lubują się w wyprawach terenowych, nie boją się wyzwań, potrafią podjąć ryzyko i stoczyć walkę z naturą, a przede wszystkim – z samym sobą, polecam TREKKING.

MoNIKA wAwSzczYK

ranego typu górskiego, poprzez trekking na wulkanach, rzeczny, bagienny, tropikalny, pustynny, polarny, a  na lodowcowym skoń-czywszy. W  każdym wypadku oznacza wielodniową (czasem nawet kilkutygodniową) ekspe-dycję, z  całym niezbędnym ekwi-punkiem, wymagającą sprawności fizycznej, wytrzymałości i  odpor-ności psychicznej. Człowiek musi oderwać się od wygodnego trybu życia, zapomnieć o  komforcie, w  przeciwnym razie nie będzie w  stanie przetrwać nawet jedne-go dnia wędrówki. Trzeba mieć na uwadze również to, iż natura lubi płatać figle, a my nie jesteśmy w stanie jej przewidzieć ani okieł-znać. Na swojej drodze podróżnicy napotykają wiele przeszkód, nie-bezpieczeństw, z  którymi muszą toczyć zaciekłą walkę, okazując sil-ny hart ducha, odwagę i upór. Na-czelna zasada: Nie poddawaj się!

Korzenie trekkinguPojęcie trekkingu po raz pierw-szy zostało użyte przez ofice-ra garnizonu stacjonującego w stolicy Nepalu – Jimmy’ego Ro-bertsa (był organizatorem tragarzy dla wypraw himalajskich). Określił on w ten sposób wędrówkę wyso-kogórską. Człowiek ten zainicjo-wał pomysł zezwolenia turystom na uczestniczenie w wyprawach na Mount Everest, Makalu, Annapur-nę, nie zastrzegając tej możliwo-ści wyłącznie dla doświadczonych alpinistów. Wywołało to ogromne zainteresowanie i wkrótce przycią-gnęło wielu śmiałków.

Trekersi w akcjiNa trekking górski składa się za-równo piesze przemierzanie szla-ków jak i wspinaczka alpinistyczna na znacznych wysokościach. Naj-częściej wybieranymi miejscami do uprawiania tego rodzaju turystyki są Alpy oraz Himalaje. Przyciągają one wędrowców przede wszystkim fantastycznym krajobrazem, ale nie tylko. To strefy bardzo różno-rodne, napotkamy w  nich między innymi: trawiaste wzgórza i  doli-ny, dzikie strumienie, wodospady, ściany skalne o  niepowtarzalnej architekturze.

Niezmierne bogactwo tamtej-szego środowiska pozwala na prze-

życie wyjątkowej podróży w czasie i  przestrzeni, poprzez historię dziejów świata. Trekersi mogą zdo-być w jej trakcie wiele szczególnych umiejętności, chociażby posługi-wania się specjalistycznym sprzę-tem, poruszania się po lodowcu, skalnych zboczach, jak również zaznajomić się z niezmiernie przy-datnymi technikami asekuracji. Organizowane są wyprawy grupo-we, toteż istnieje możliwość za-warcia nowych znajomości z ludź-mi, których łączy ta sama pasja.

Mistyczna przestrzeńŻadna z  definicji trekkingu nie ukaże nam jego niezwykłej isto-ty. Aby zrozumieć czym on tak naprawdę jest, trzeba go przeżyć. Wyruszyć w  podróż pełną cudow-nych wrażeń, nieprzewidywalną i bardzo wymagającą.

Nie wystarczy jedynie duża siła fizyczna, potrzebna jest także wy-trzymałość psychiczna, wewnętrz-na moc ducha, odwaga i  upór, by przetrwać w  najsroższych nawet warunkach.

Dzięki takiej wyprawie człowiek nie tylko odkrywa nieznane rejony świata, ale wkracza również w mi-styczną przestrzeń, która pozwala mu na zgłębienie samego siebie, poznanie własnej natury.

Pierwsze trzy osoby, które odpowiedzą na konkurso-we pytanie, otrzymają niezwykły przewodnik autorstwa Aleksandry Gawędy.

Prawidłowe odpowiedzi należy prze-syłać do 15 czerwca na adres naszej redakcji!

UWAGA KONKURS!!!

Gdzie można

w Tatrach

znaleźć złoto

rodzime?

Odpowiedz

na pytanie:

Na pierwszyschtrzech zwycięzcówczeka przewodnikgeologiczno-turystycznyAleksandry Gawędy„PO GRANIACH TATR”

Page 32: MANKO Katowice - czerwiec

32 manko 18 06. 2011

sPORt

Co to jest FAR?Paweł Łobodziński: FAR to skrót od Fundacji Aktywnej Rehabilita-cji. Celem FAR – u  jest pokazanie ludziom niepełnosprawnym, że życie nie kończy się wraz z  cho-robą czy wypadkiem. W  tym celu konieczne jest dotarcie do osób poruszających się na wózku. Fun-dacja organizuje tak zwane „obo-zy I stopnia” w  Spale, na których wcześniej wyszkolone osoby rów-nież na wózkach pokazują jak so-bie radzić z  przeszkodami dnia codziennego, od założenia spodni po pokonanie schodów. Tłumaczą, jak się zachowywać w  przypadku schorzeń, będących następstwem urazu rdzenia, jak się poruszać w  gąszczu przepisów w  urzędach, zachęcają do uprawiania sportów oraz podtrzymują na duchu. Rów-nież przeszedłem taki obóz. FAR prowadzi także w  każdym woje-wództwie raz w  tygodniu zajęcia regionalne. W tym roku pojadę na obóz do Spały pierwszy raz jako in-struktor.

Jakie problemy mają najczę-ściej osoby poruszające się na wózkach?

Gra to najlepsza rehabilitacja!

Paweł ma 28 lat. Trzy lata temu uległ wypadkowi, w następstwie którego jest sparaliżowany od mostka w dół. Od tego momentu jeździ na wózku inwalidzkim. Obecnie współpracuje z  FAR – em i  stara się stworzyć pierwszą w Polsce drużynę unihokejową na wózkach.

RozMAwIA: JUSTYNA BARAN

Pierwszym problem, który przy-chodzi wraz z wypadkiem czy cho-robą jest myśl, że to już koniec. Ciężko jest się odnaleźć w tej nowej sytuacji. Znaleźć nowy cel w życiu. Na pewno problemem są fundu-sze. Najczęściej tracimy wcześniej-szą pracę. Ciężko jest osobie poru-szającej się na wózku przekonać nowego pracodawcę, że umysłowo jesteśmy tak samo sprawni, a  na-wet bardziej niż przed wypadkiem, ponieważ musimy nadrabiać braki fizyczne. No i oczywiście – bariery architektoniczne.

W  jaki sposób branie udział w grach zespołowych może po-móc?Grę traktujemy jako dobrą zabawę oraz rehabilitację. W  Polsce re-habilitacja nie jest refundowana. Jedna godzina z  fizjoterapeutą kosztuje średnio 100 zł. Podczas treningów pracuje mnóstwo na-szych mięśni, również te porażone. Treningi to też jest forma wsparcia duchowego. Możemy porozmawiać o  swoich smutkach i  radościach, wspierać się nawzajem – taka mała rehabilitacja umysłu :). A  najważ-

niejsze – sport jest alternatywą dla telewizora, internetu i – niestety – różnych uzależnień.

Skąd pomysł stworzenia dru-żyny unihokeja?Zacząłem jeździć na zajęcia regio-nalne do Tarnowskich Gór. W  ra-mach zabawy dostaliśmy plastiko-we kije dla dzieci, piłeczkę i  dwie bramki. Tak zabawa przerodziła się w pasję.

Dlaczego do tej pory nie ma ta-kiej drużyny? Skąd problemy?Pierwszym czynnikiem jest to, że hokej, unihokej nie jest popular-nym sportem w Polsce. Jak mówię znajomym, że gram w  unihokeja to pytają się mnie „a  co to jest?” Moim zdaniem na drugi czynnik składa się fakt że nie jesteśmy na-rodem skłonnym do uprawiania sportu. Ciężko z domu jest wycią-gnąć osobę sprawną, a  co dopiero na wózku, dla której świat się za-walił.

Dlaczego o pomoc zwróciłeś się do Czechów?Jak pisałem wcześniej, zabawa przerodziła się w pasję. Wraz z ko-legą na wózku – Mateuszem Wit-kowskim, postanowiliśmy znaleźć klub i podejść do tego bardziej pro-fesjonalnie. Okazało się, że w Pol-sce nie ma ani jednej drużyny uni-hokejowej na wózkach. Mogliśmy trenować koszykówkę czy rugby, ale tych dyscyplin nie czuliśmy tak, jak unihokeja. Zaczęliśmy po-szukiwania w  internecie. Okazało się, że Czesi mają profesjonalną ligę i  że w  weekend są rozgrywki w Ostrawie. Nie zastanawiając się długo, wsiedliśmy w  sobotę w  sa-mochód i pojechaliśmy do naszych sąsiadów na południu. Na miejscu zainteresowanie nami było ogrom-ne. Czescy zawodnicy i  działacze cieszyli się z  naszych odwiedzin równie mocno, jak my sami. Tre-ner drużyny z  Ostrawy, Petr Ko-utny, zaprosił nas na treningi. Tak zaczęła się nasza współpraca.

Co udało się zrobić do tej pory?Co wtorek jeździmy na treningi do Ostrawy. Razem ze mną nasza dru-żyna liczy już cztery osoby i  szu-

kamy nieustannie chętnych osób. Zagłębiowskie Stowarzyszenie Re-habilitacyjno – Sportowe „Wulkan” przyjęło nas jako sekcję unihokej na wózkach. Bardzo ważną sprawą w  unihokeju są sportowe wózki, których nie posiadamy. Jeden taki wózek to koszt około 10,000 zł. Potrzebne nam jest wsparcie finan-sowe. Nie ukrywam, że nie stać nas z prywatnych oszczędności na taki zakup. Jeżeli uda nam się pozyskać sponsora i  kupić wózki, będziemy mogli od przyszłego sezonu brać udział w czeskiej lidze. Dostaliśmy już oficjalne zaproszenie na udział w  międzynarodowym turnieju do Czech, który odbędzie się 18 – 20 sierpnia 2011. Niestety, bez odpo-wiednich wózków nie wystąpimy na tych zawodach. Żeby móc grać, potrzebujemy również drużyny, dlatego szukamy kandydatów na zawodników.

Kto może grać w unihokeja?Unihokej jest sportem dla wszyst-kich, bez względu na płeć czy wiek. W lidze czeskiej grają nawet zawodnicy z  porażeniem cztero-kończynowym. Najlepszy czeski bramkarz niema rąk. Grać może również osoba całkowicie spraw-na. Jedynym warunkiem, jaki musi spełnić to gra na wózku w  czasie meczu.

POMÓŻ STWORZYĆ DRUŻYNĘ UNIHOKEJA!

Zapraszamy wszystkich – zarówno na wózkach, jak i „chodziaków”! UNIHOKEJ (FLOORBALL) to piękna, techniczna, rozgrywana w szybkim tempie gra zespoło-wa. Rozgrywki mogą odbywać się przez cały rok. Jeśli chciałbyś za-grać, zapraszamy na trening, bo WARTO SPRÓBOWAĆ!Nic nie tracisz, a możesz tylko zyskać, poznać nowych ludzi i spę-dzić fajnie czas.

W razie pytań lub sugestii – pro-simy o kontakt:

ˬ Paweł Łobodziński [email protected]

ˬ Mateusz Witkowski [email protected]

Page 33: MANKO Katowice - czerwiec

www.manko.pl 33

sPORtsPORt

Powrót po przerwiePo roku przerwy finał najważ-niejszych akademickich zawodów pływackich wrócił do Katowic. En-tuzjazm prawie 500 uczestników był wyczuwalny, gdy tylko defilada reprezentantów 59 uczelni z  całe-go kraju wkroczyła na pływalnię miejscowej AWF. O godzinie 11.45, Paweł Korzeniowski wciągnął na maszt flagi polski i  AZS, zaś za-wody oficjalnie otworzył Sławomir Witek – naczelnik wydziału sportu i turystyki Urzędu Miasta w Kato-wicach.

Srebro WilkaPierwsze emocje nastąpiły już podczas „setek” stylem dowolnym. Wśród kobiet zwyciężyła Alicja Tchórz z Uniwersytetu Ekonomicz-nego we Wrocławiu, zaś w konku-rencji mężczyzn wspomniany Ro-bert Wilk (AWF Katowice) musiał zadowolić się srebrem, ustępując miejsca Pawłowi Korzeniowskie-mu (ALK Warszawa). Co ciekawe – na tym dystansie oglądaliśmy

wilk, a ty umiesz w ogóle pływać?

Zawarta na koszulkach rysunkowa konfrontacja orła i wilka nie była jedyną podczas finału Akademickich Mistrzostw Polski w Pływaniu, które odbyły się 16 kwietnia w Katowicach. Wilk, a konkretnie Robert Wilk musiał zmierzyć się z co najmniej kilkoma orłami polskiej kadry, a jego drużyna AWF Katowice z obrońcami tytułu ALK Warszawa.

MIchAł wAlUSzA KooRDYNAToR DS. SPoRTU PowSzechNego, oRgANIzAcJA śRoDowISKowA AzS KATowIce

jeszcze jednego wilka – Krzyszto-fa z AGH w Krakowie, który zajął 7 miejsce.

Co u „żabek”Wśród „żabek” najszybsi na dy-stansie 100 m. byli Agnieszka Ostrowska (PWSZ Racibórz) i  Adam Plutecki z  Uniwersytetu Zielonogórskiego. Ten drugi, za-ledwie chwilę po tym jak wyszedł z  basenu, popłynął jeszcze dodat-kowe 50 m stylem motylkowym ... i  wywalczył kolejne złoto. Naj-szybszym motylkiem u kobiet była tego dnia Anna Dogwiert (WSFiZ Białystok), która z  czasem 27.32 zostawiła w tyle całą konkurencję.

Zabrakło 0,1W pierwszym bloku zawodów oglą-daliśmy jeszcze setki grzbiecistów. Tu po raz drugi na najwyższym podium stanęła Alicja Tchórz, zaś u  panów w  wewnętrznym poje-dynku zielonogórskim lepszy oka-zał się Jakub Jasiński. Na koniec pierwszego bloku zawodów emocje

sięgnęły zenitu gdyż na starcie sta-nęły sztafety w  stylu dowolnym. Mimo głośnego dopingu miejsco-wych kibiców dwukrotnie sztafe-ty AWF Katowice musiały uznać wyższość drużyny ALK Warszawa. Wśród dziewczyn, gospodarzom do złota zabrakło zaledwie 0,1 sek.

Królewska konkurencjaW drugim bloku zawodów ogląda-liśmy zmagania na połowę krót-szych dystansach, prócz królew-skiej konkurencji 100 m stylem zmiennym. A królową tego dystan-su jak i  całej drugiej części zawo-dów okazała się Aleksandra Urbań-czyk z  Uniwersytetu Łódzkiego. Najpierw popłynęła najszybciej w swojej koronnej konkurencji 50 m stylem klasycznym, by chwilę później powtórzyć ten wyczyn na dwukrotnie dłuższym dystansie w stylu zmiennym.

Na koniec sztafetyOstatnią konkurencją zawodów były tradycyjnie sztafety 4x50 m stylem zmiennym. Tym razem w głównych rolach wystąpiły inne ekipy i  tak wśród kobiet najszyb-sza okazała się czwórka Akademii Górniczo – Hutniczej z  Krakowa, zaś wśród mężczyzn górą był ze-spół WSFiZ Białystok.

Najlepsi zawodnicyPodczas zawodów na najlepszych zawodników poza medalami czeka-ły niespodzianki od „największego

w europie speca od mokrej roboty” sklepu Swimshop, zaś pragnienie wszystkich obecnych na pływalni gasiła woda Primavera. Najlep-szymi zawodnikami Mistrzostw wg klasyfikacji wielobojowej FINA okazali się Aleksandra Urbańczyk (Uniwersytet Łódzki) i  Paweł Ko-rzeniowski (ALK Warszawa).

Klasyfikacja drużynowaOficjalne podsumowanie części sportowej odbyło się w  stołówce Akademii Wychowania Fizyczne-go tuż po zakończeniu ostatnich konkurencji. Puchary za drużyno-wą klasyfikację kobiet przypadły w  kolejności drużynom AGH Kra-ków, AWF Katowice i ALK Warsza-wa.

Drużynie ALK udało się za to obronić trofeum z  ubiegłego roku w kategorii mężczyzn. Wyprzedzili oni nieznacznie drugi Uniwersytet Przyrodniczy z Lublina, zaś puchar za trzecie miejsce trafił w ręce go-spodarzy – miejscowej AWF.

To jeszcze nie koniec…Jednak na wręczeniu pucharów dla najlepszych uczelni impreza się nie skończyła. Zawodnicy zdjęli czepki i zamienili kostiumy pływackie na nieco luźniejsze stroje ruszając do zabawy.

Trzeba przyznać, że poruszali się na parkiecie równie płynnie jak do tej pory w wodzie ... i tak aż do białego rana.

PATRONAT MEDIALNY

Page 34: MANKO Katowice - czerwiec

34 manko 18 06. 2011

sPORt

Piłkarski poker

Niemal do ostatniej kolejki ważyły się losy tytułu Akademickich Mistrzostw Śląska w Piłce Nożnej, których finał odbył się 17 kwietnia na boisku MOSiR w Katowicach – Szopienicach.

MIchAł wAlUSzA KooRDYNAToR DS. SPoRTU PowSzechNego, oRgANIzAcJA śRoDowISKowA AzS KATowIce

Jasny celW  ostatniej kolejce spotkań na przeciwko siebie stanęli odwiecz-ni rywale – Politechnika Śląska Gliwice i katowicki AWF. Od kilku lat walczą oni zawzięcie nie tylko o prymat piłkarskich mistrzów ale i  puchary klasyfikacji generalnej Akademickich Mistrzostw Śląska. Piłkarze AWF cel mieli jasny – chcąc zdobyć Mistrzostwo musieli wygrać. Politechnice wystarczył re-mis. Napięcie związane ze stawką

W  zakończonym finale Akademickich Mistrzostw Polski w  Siatkówce Kobiet „Ekonomistki” pokonały drużynę Uniwersytetu Rzeszowskiego 3:0 (25:15, 25:16, 25:19)! Krakowskie zawodniczki zdobyły tytuł Akademickich Mistrzyń Polski i będą reprezentować Polskę podczas lipcowych Akademickich Mistrzostw Europy!

W  drodze do wielkiego finału za-wodniczki AZS Skawa UEK zwycię-żyły we wszystkich 5 spotkaniach, tracąc przy tym tylko jednego seta! W  fazie zasadniczej UEK pokonał reprezentacje Politechniki War-szawskiej (2:0), Politechniki Ślą-skiej Gliwice (2:1) oraz Akademii Pedagogicznej ze Słupska (2:0). Do półfinałów oprócz „Ekonomistek” awansowały właśnie studentki ze Słupska. Dwa kolejne półfinało-we zwycięstwa z  AWF Katowice (2:0) oraz Państwową Wyższą

Studentki z UeK Akademickimi Mistrzyniami Polski w Siatkówce Kobiet!

było czuć już od pierwszego gwizd-ka, a  sędziowie co rusz musieli przerywać grę z powodu fauli.

Puchar dla GliwicPojedyncze akcje, które udało się przeprowadzić każdej z  drużyn dały im po jednej bramce i  od tego momentu na tablicy wyni-ków utrzymywał się rezultat 1:1. W  końcówce kilku dogodnych sytuacji nie wykorzystali gracze z Katowic, a po jednej z nich sędzia

zagwizdał po raz ostatni. Tym sa-mym puchar za pierwsze miejsce trafił w ręce drużyny z Gliwic, dla której to już drugie po zwycię-stwie w futsalu piłkarskie trofeum w tym sezonie.

UEK contra UŚDrugim meczem tego dnia było spotkanie Uniwersytetu Ekono-micznego w  Katowicach i  Uni-wersytetu Śląskiego. Stawką – trzecie miejsce w  rozgrywkach. Faworytem spotkania był zespół UEK, któremu wystarczył 1 punkt do pełni szczęścia. Mimo to od po-czątku ekonomiści ruszyli ostro do ataku, zdobywając szybko 2 bramki. Mogli oni przechylić sza-lę zwycięstwa na swoją stronę już w pierwszej połowie, gdyby wyko-rzystali jeszcze dwie sytuacje sam

na sam w końcówce pierwszej po-łowy.

Medale rozdzieloneW  drugiej połowie spotkania gra-cze US wyraźnie posłuchali rad trenera i  grali już znacznie mą-drzej. Zaowocowało to najpierw zdobyciem bramki kontaktowej a  następnie gola na 2:2. Gdy już zepchnęli zespół UEK do obro-ny własnej bramki, do nich także przyczepił się pech. A że niewyko-rzystane okazje lubią się mścić ... to po jednej z  kontr zwycięskiego gola zdobył UEK.Teraz przed drużynami rozgrywki na szczeblu centralnym. W  Aka-demickich Mistrzostwach Polski reprezentować nas będą Politech-nika Śl. Gliwice i AWF Katowice.

Szkołą Zawodową z  Krosna (2:1) zagwarantowały studentkom UEK grę w  wielkim finale, w  którym w  3 setach udało się im pokonać zawodniczki Uniwersytetu Rze-szowskiego. Brązowy medal przy-padł w  udziale studentkom AWF z  Katowic, które pokonały repre-zentantki AGH Kraków 2:3 (19:25; 25:19; 25:22; 18:25; 15:17).

ˬ azsskawauek.pl/amp

PATRONAT MEDIALNY

Page 35: MANKO Katowice - czerwiec

sPORt

Studentki z UeK Akademickimi Mistrzyniami Polski w Siatkówce Kobiet!

REK LAMA 1009798/ 00

Warto wiedzieć , że:

Absolwenci UniwersytetuEkonomicznegow Katowicach są chętnie zatrudnianiprzez pracodawców!

Uczelnia znajduje sięw pierwszej piątce na liście najlepszychuczelni według raportu z badańw projekcie Uczelnia PrzyjaznaPracodawcom za 2010 rok(realizowanego przez eDialog Sp. z o.o.oraz Instytut Pracy i Spraw Socjalnych).

oferujemy studia pierwszego, drugiego i trzeciego stopnia oraz studia podyplomowe

na studiach pierwszego i drugiego stopnia

Page 36: MANKO Katowice - czerwiec

Konsultacje portfolio z profesjonalistamiHipopotam Studio / Studio Otwarte / Studio Bakalie

Papaja Studio / Robert Oleś / Paweł Jońca / Maciej Konopka

Wernisaż wystawy prac dyplomowych (Rondo Sztuki, Galeria +)