Musierowicz Małgorzata - Jeżycjada 01 - Szósta klepka

  • Upload
    anna-kr

  • View
    6.051

  • Download
    19

Embed Size (px)

Citation preview

MAGORZATA MUSIEROWICZ

SZSTA KLEPKAWydawnictwo Akapit Press, d, 1997 r.

Dziesitego grudnia 1975 roku, jak zwykle, w rnych punktach globu zegary wskazyway rny czas. W Poznaniu bya pita rano. Ulic Sowackiego, dokadnie tak samo jak wszystkimi ulicami wszystkich polskich miast, pierwsi drcy przechodnie przemykali pod cianami domw, to oblewajc si nieziemsk powiat, wydzielan przez lampy jarzeniowe, to znw ginc w mroku poranka. Gdyby ktremu z tych niewyspanych ludzi przysza fantazja spojrze w gr, ujrzaby zapewne widok godny uwagi. Ale o pitej rano, w grudniu, fantazja jest ostatni rzecz, jak moe poszczyci si przechodzie. O godzinie pitej rano, w grudniu przechodzie szczka zbami, patrzy pod nogi i sunie do pracy. Nie ma zbyt wiele czasu, eby si rozglda. Gdyby mia zbyt wiele czasu, toby raczej wsta o kwadrans pniej. W tych okolicznociach nikt nie dostrzeg, e na balkonie starego domu z wieyczk ponie ognisko. Ognisko byo imponujce. Pomienie huczay tryskajc snopami iskier, ywy, migotliwy blask wydobywa z mroku nieruchom figurk w kaloszach i swetrze zarzuconym na piam. Figurk ow by Bobcio, inteligentny szeciolatek, zamieszkujcy wraz z rodzin akw pierwsze pitro tego domu z wieyczk. Bobcio bawi si wanie w Nerona. Ciekaw t posta historyczn wprowadzono w podwiadomo Bobcia zaledwie wczoraj. Sprawc tego by dziadek, ktry wid przy kolacji mczcy spr z wujem aczkiem. Bobcio siedzia wanie przed telewizorem i oglda na dobranoc przygody Kozioka Matoka. Dziadek, jak zwykle krewki, da si unie fali elokwencji i szeroko komentowa nikczemne poczynania cesarza - matkobjcy, na temat ktrego wanie niedawno przeprowadzi wnikliwe studia. Bobcio siedzia cicho i wlepia w ekran swoje bkitne oczy, sprawiajc wraenie, e przygody durnego kozioka pochony go cakowicie. Dziadek nie mg przypuszcza, e jego opowie zakiekuje w duszy wnuka. Ale zakiekowaa. Szczliwie adna ze zbrodni staroytnego okrutnika nie przemwia do wyobrani dziecka tak silnie, jak widowiskowy casus podpalenia Rzymu. W nocy Bobcio spa niespokojnie. Przed pit wyrwa go ze snu omot pojemnikw na butelki i gone przeklestwa mleczarza. Chopiec wyszed ze swego eczka, wywlk spod fotela kalosze, po ciemku odnalaz sweter i uda si na balkon, wymijajc zrcznie kanap ze pic mam. Pamita, e na balkonie wujek aczek zwyk i by pali niepotrzebne zwoje kalek zawierajcych tajne projekty dla Zakadw HCP Cegielski. Wuj uywa do tego celu specjalnego kubeka po marmoladzie wieloowocowej. Bobcio wszake postanowi odda cesarzowi co cesarskie i roznieci ognisko wprost na kamiennej posadzce balkonu.

Kalka palia si pomieniem wielkim, lecz krtkotrwaym. Ogniowi grozio wyganicie. Bobcio rzuci wic na stos spory plik tygodnikw kulturalno - spoecznych, kilka nudnych, jego zdaniem, broszur, du ilo wasnych rysunkw przedstawiajcych gwnie czogi, a wreszcie, wiedziony raczej pomysowoci ni wiedz, chlusn w ogie reszt denaturatu, ktrym wczoraj kuzynka Cesia mya szyby w kredensie. Palio si fajnie. Od denaturatu ogie by jakby niebieski. A kiedy zaja si firanka, pomienie zyskay pikny odcie od. Bobcio byby duej upaja si t feeri barw, by jednak mdrym dzieckiem i wiedzia, e od firanek na og zaczyna si poar. Tyle przynajmniej spamita z pewnego pouczajcego filmu w telewizji. Uda si wic spokojnie do azienki, by nala wody do dzbanka. troch to trwao. Kiedy wrci, nie byo ju firanki, ale ogie dogasa. Bobcio pola wod dywan, na ktrym tlio si kilka iskier, chlusn dla witego spokoju na okopcone ciany i zala ostatecznie Neronowe ognisko. Potem ziewn, zrzuci kalosze i wskoczy do ka pod ciep jeszcze koderk. Strasznie zachciao mu si spa. Caa rodzina akw, koysana agodnie w objciach M Orfeusza, pyna z wolna ku nieuchronnemu przebudzeniu. Obok Bobcia, ktry natychmiast zapad w kamienny sen, powistywaa przez nos jego mama. Spaa spokojnie, poniewa w jej podwiadomoci zakodowana bya informacja, e w retuszerni Zakadw Graficznych imienia Kasprzaka pierwsza zmiana zaczyna prac o smej. W ssiednim pokoju wujek Bobcia, inynier ak, spa mocno obejmujc ramieniem swoj on. Wujek aczek mia by wkrtce wyrwany ze snu przez terkot budzika. Chodzi do pracy na sidm. Pani akowa natomiast, z zawodu i powoania artystka rzebiarka, prowadzia nieusystematyzowany tryb ycia i budzia si w zalenoci od tego, o ktrej godzinie w nocy skoczya zmagania twrcze. May pokoik w gbi korytarza nalea do dziadka. Mimo zamknitych drzwi pyno stamtd gromkie chrapanie, obwieszczajce wiatu, e starszy pan pi snem sprawiedliwego. W drugim maym pokoiku, przerobionym z dawnej spiarni, spay siostry ak - Julia i Celestyna. Julia, pikna studentka sztuk piknych obdarzona przez rozrzutn Natur nie tylko licznymi talentami, lecz i urod hiszpaskiej gwiazdy filmowej, spaa cicho, z lekkim umiechem na piknych ustach, nawet we nie zadowolona z siebie, Natomiast Celestyna, zwana w rodzinie Cielcin, leaa skurczona i nia, e nikt jej nie kocha. Byo wp do sidmej, gdy Celestyna otworzya oczy.

Przez chwil leaa bez ruchu grzejc si w cieple pocieli. Cae jej szesnastoletnie jestestwo wzdragao si przed porzuceniem tego ciepa. Ale nie trwao to dugo; Celestyna ak wyrabiaa w sobie bowiem siln wol, wychodzc z zaoenia, e jeli ju nie jest adna, to przynajmniej powinna by godna szacunku. Choby tylko swojego. Bohatersko odrzucia kodr i usiada na ku. Ktra to moe by godzina? W pokoju byo ciemno. Z ssiedniego tapczanu, razem z delikatn woni perfum Antilope, pyn cichy, rwny oddech. Artystka Julia wstawaa o zgoa innej porze. Cesia namacaa w ciemnociach mikk tkanin szlafroka i niemrawo wpychajc do w rkaw zastanawiaa si, czy ojciec ju poszed do pracy i czy nie zapomnia zostawi dla niej gorcej wody na herbat. Pewnie ju poszed, bo w mieszkaniu panowaa cisza rozdzierana jedynie dramatycznym chrapaniem dziadka. Cesia zawizaa szlafrok i powloka si dugim, zimnym korytarzem. Wesza do azienki, ktra bya ponurym pomieszczeniem wyposaonym w armatur z pocztkw stulecia. te wiato lampki umieszczonej nad umywalk oblao twarz Celestyny. Obiektywnie bya to twarz mia, optymistyczna i rowa, o jasnych oczach, jasnych brwiach, jasnych rzsach i jasnych kudatych wosach wok tego wszystkiego. Jasne oczy miay spojrzenie uczciwe i mylce, a na twarzy maloway si wrodzona pogoda i poczucie humoru. Wydawaoby si, e ten zesp zalet wystarczy, by wprawi osob szesnastoletni w stan zadowolenia z wasnej powierzchownoci. Ale Celestyna bya odmiennego zdania. Uwaaa, e jest beznadziejnie brzydka, a co gorsza, brzydka brzydot banaln, odstraszajc, prozaiczn i rzeczow. Z tak twarz - mylaa nie sposb wyglda uwodzicielsko ani tajemniczo. Z tak twarz wyglda si zawsze trzewo, zdrowo i obrzydliwie zwyczajnie. Nic dziwnego, e nikt si w niej dotd nie zakocha. Ona sama uwaa swoj twarz za nieinteligentny kawaek rowego misa. Czy widok takiego obiektu moe sprawi, e serce jakiego wspaniaego chopaka zabije nagle pomiennym uczuciem? Wykluczone. - e ju nie wspomn o ydkach - powiedziaa gono Celestyna, - wpatrujc si w swoj twarz w zwierciadle. - Za grube, za grube, o wiele za grube. - Gdzie w gbi jej piersi narastao przeczucie chandry. Do klaswki z matematyki zostao marne ptorej godziny. Za oknem ciemnia ponury ranek. Byo zimno i rozpaczliwie. Oczami duszy ujrzaa Cesia nieskoczon przestrze czasu, kadc si midzy chwil obecn a zgonem. I czas ten by wypeniony gwnie samotnoci, poniewa z takim wygldem mona liczy tylko na samotno.

Inne dziewczyny bd sobie przeyway wielkie mioci, bd sobie nastpnie yy radonie i szczliwie hodujc dzieci i wnuki. Ona bdzie tragicznie sama. Jako nic nie pyno z odkrconego kranu. Celestyna z trudem oderwaa wzrok od swojego odpychajcego odbicia w lustrze. - Dlaczego nic nie pynie z kranu? - zadaa sobie pytanie. I natychmiast dostrzega na umywalni kartk zagryzmolon pismem ojca: Cesia, nie ma wody, szlag by trafi. Pewnie znw zalalimy Nowakowskich. Id, przepro i niech wcz. Aha i zadzwo do PZU po ajenta, niech przyjdzie i wyceni straty. Boe, co za ycie. aczek. - Przecie nie zd! - powiedziaa zirytowana Celestyna. Postanowia si umy resztk wody z imbryka i nie pi za to herbaty. Kartk ojca zostawia na umywalni, niech kto inny dzwoni do PZU i nakania ssiadw, by otworzyli gwny kran. Ona musi si skupi wewntrznie przed klaswk. Poza tym na pce pod lustrem leao jakie nowe interesujce pudeeczko ze zotym napisem Elizabeth Arden. Naleao zbada jego zawarto. Tusz do rzs. I to jaki, ho, ho. Po co Julia chce smarowa swoje cudowne czarne rzsy? Niepojty jak zwykle brak umiaru. Co innego ja - pomylaa Cesia i spojrzaa z odraz w lustro. A gdyby tak pocign tuszem te biae kaczki wok oczu? Pocigna. O, jakby gbsze spojrzenie. Oczy troch bardziej zielone ni zwykle. No, no. Cesia wyda wargi i opucia nieco powieki patrzc sobie w oczy kuszcym spojrzeniem. Och. Kuszce jednak nie. Ale gdyby tak figlarne? Spojrzaa figlarnie, po czym z jkiem rozpaczy wrcia do normalnego wyrazu twarzy. Spojrzenie zachcajce. Prosz uprzejmie. O Boe. Jakby zachcaa do zupy pomidorowej. Nie, to na nic. Spojrzaa rzeczowo i z rezygnacj. O, tak. Tak jest. Tylko to. Teraz naley co zje, ubra si i pj do szkoy. Na dworze byo jeszcze gorzej, ni przewidywaa. Z czarnego nieba la si prosto za konierz lodowaty pyn, wiatr szarpa poami Cesinego paszcza. Ulica Sowackiego bya ponura i niemia. Cesia przesza przez jezdni i zatrzymaa si obok owietlonego kiosku Ruchu, przed ktrym staa kolejka po Gos Wielkopolski. Na pce obok okienka, pomidzy plastykowymi

onierzykami a kartonem penym dugopisw Zenitu, stao lusterko, w ktrym Cesia ujrzaa swoje odbicie: fragment le ubranej, nieciekawej dziewczyny w nacinitej na oczy wczkowej czapce. Spod czapki wystawa duy, czerwony nos, po nosie spyway krople deszczu. By to rozdzierajcy widok. Ciemno na ulicach, deszcz, zimno. Przechodnie wtulaj nosy w konierze i kryj si pod parasolami. Samotno. adnej bratniej duszy. Cesi ogarna z wolna chandra - gigant, rozpaczliwe poczucie osamotnienia i bezsensu wszystkiego. C bowiem czeka j w yciu? Jakie ma szans na umeblowanie wiata swoich uczu, jeli po trzech miesicach nauki w nowej szkole nie potrafia znale sobie przyjaciki, nie mwic ju o chopaku do chodzenia. Od pocztku roku szkolnego nikt na Cesi po prostu nie zwrci uwagi, a ona bya zbyt niemiaa i zbyt dumna, eby zabiega o wzgldy koleanek. Zreszt byy to na og dobrze ubrane, pewne siebie dziewczyny, ktre zawsze wprawiay biedn Cielcin w stan podziwu i lku zarazem. A znw Danka Filipiak, ktra od pocztku zwrcia jej uwag swoj poetyczn, tajemnicz maomwnoci, jak i wysoce uduchowionym wyrazem twarzy po prostu wci jeszcze nie dostrzegaa, e Cesia istnieje. W domu to samo. Celestyna miaa dziwne szczcie do zajmowania ostatniego miejsca, gdziekolwiek by si znalaza. Nie sprawiaa rodzicom tylu kopotw co szalona, leniwa i rozflirtowana Julia, przeciwnie, cichutko i rzetelnie wypeniaa wszystkie swoje obowizki. A jednak, mimo i kochali Cesi tak samo jak starsz crk, zauwaali j znacznie rzadziej. Sama za Julia, ktra w tym roku po wielu wysikach i uruchomieniu wszystkich moliwych znajomoci dostaa si wreszcie do PWSSP, od dnia inauguracji roku akademickiego przepada dla Celestyny nieodwoalnie. W domu akw pojawiy si ekstrawagancko ubrane dziewczyny, przy ktrych Cesia czua si jak zakurzony sprzt domowy, i kudaci plastycy, ktrzy patrzyli tylko na Juli, poniewa rzecz jasna Julia bya najpikniejsza. Oczywiste jest, e Celestyn musiaa trawi zawi. Zazdrocia Julii urody, talentw, przedziwnego wdziku, swobody bycia i elokwencji, niezrozumiaej umiejtnoci ubierania si w byle co i wygldania przy tym jak modelka z Elle i, oczywicie, powodzenia u chopakw - tego najbardziej. Przy tym wszystkim naley zaznaczy, e nie bya Cesia osob o charakterze odraajcym. Nie nienawidzia przedmiotu swej zawici, przeciwnie, kochaa Juli z caej mocy, wielbia j i podziwiaa. Ze zdanie miaa tylko o sobie. W gbi jej duszy gboko zakorzenio si przewiadczenie, e jest o wiele gorsza od innych dziewczt. Przyznawaa sama przed sob, e posiada, owszem, najrniejsze skarby ducha, lecz, niestety, zalety jej ciaa s przygnbiajco

nieliczne. Brak pewnoci siebie utrudnia Cesi ycie i niemoliwym czyni pene porozumienie z otoczeniem. Gdyby kto jej powiedzia, e od samego domu idzie za ni jak wiemy cie wysoki chopak w skafandrze z kapturem, byaby przekonana, e to jakie nieporozumienie lub e kto chce jej zrobi gupi kawa. A jednak szed! Chodzi tak co dzie od trzech miesicy. Co dzie rano czeka za kioskiem Ruchu naprzeciwko tego domu z wieyczk. Kry si tam, dopki nie zobaczy wychodzcej z domu Celestyny, a potem szed za ni krok w krok podziwiajc jej smuk sylwetk i ruchy pene gracji, a take wspaniae jasne wosy fruwajce wok licznej gowy. Nie przeszo mu przez myl, e Celestyna w tej wanie chwili wymyla sobie od odraajcych egocentryczek i dochodzi do wniosku, e zamiast zajmowa si bezustannie swoimi kompleksami, powinna powici raczej ca uwag temu nieszczliwemu wiatu. Zosta zakonnic lub zatrudni si w domu sierot na stanowisku pomywaczki lub te uda si do najbliszego leprozorium i tam suy pomoc wszystkim trdowatym. Albo pj na studia medyczne, oczywicie w przyszoci. W kadym za razie na pewno dy do udoskonalenia swej duszy, a wic przede wszystkim pooy kres zawici, poniewa zawi jest uczuciem poniajcym. Kilka minut po smej Cesia wlizna si boczkiem do klasy Ib. Prawie wszyscy ju byli. Panowaa atmosfera dosy naprona, jak to przed klaswk. Wszyscy rozmawiali przyciszonymi gosami. Wchodzc Celestyna pogratulowaa sobie w duchu, e we wrzeniu wybraa awk , a w rzdzie przy drzwiach. Teraz wystarczy tylko krok i ju siedziaa w swojej bezpiecznej fortecy. Gdyby miaa przej przez ca klas pod ostrzaem spojrze wszystkich obecnych, wolaaby najprawdopodobniej zawrci i uciec do domu. Nie mogaby znie myli, e wszyscy patrz krytycznie na jej zbyt grube ydki. Rwnolegle za drya j paradoksalna wiadomo, e nawet gdyby przesza przez caa klas trzykrotnie tam i z powrotem, i tak nikt by na ni nie spojrza. W kadym razie siedziaa teraz w swojej awce obok najprzystojniejszego chopca w klasie i nie tylko on, ale nikt w ogle nie zwrci uwagi na fakt, e pomalowaa dzisiaj rzsy. Najprzystojniejszy chopiec w klasie mia na imi Paweek i podobny by do wszystkich aktorw filmowych naraz, a ju najbardziej do nieokrelonego ideau mskiej urody, jaki nosi w swym sercu kada kobieta. Mia pdugie zote wosy, olniewajcy umiech i promienne szafirowe oczy. Kiedy Cesia patrzaa na niego zezem, widziaa majaczce w tle ponure oblicze

niejakiego Jerzego Hajduka i jego okrg, krtko ostrzyon gow, ktry to widok stanowi oczywisty kontrast z rzymskim profilem Paweka. Z tego, e siedziaa w jednej awce z piknym Pawekiem, nie mogo wynikn nic poza korzyciami cile naukowymi. Paweek by wietnym matematykiem i chtnie dawa cigi poproszony o t przysug. Nie proszony nie tylko nie dawa cig, ale w ogle nie dostrzega Celestyny, czemu ona nawet si nie dziwia. Bd co bd w klasie byo tyle licznych dziewczt, e doprawdy mia Paweek na co popatrze. W tej chwili wanie patrza na czarnowos Kasi, wacicielk gowy w loczkach, zadartego noska i wspaniaych rzs. Cesia rwnie popatrzaa na Kasi z bezinteresownym uznaniem. Paweek przenis wzrok na rud Beat, a za nim spojrzaa i Cesia, odnotowujc przy okazji, e Beata ma pomalowane brwi. No, no, niczego sobie, nos te popudrowaa, patrzcie, patrzcie. A Hajduk gapi si na Cesi niechtnym wzrokiem. Czego ten si gapi? Ponurak jeden. Gapi si i gapi. Cesia obdarzaa Hajduka spojrzeniem ostrym i wyniosym. Niech si nie gapi. Wstrtny facet. Patrzy taki i krytykuje w mylach kad wad Cesinej urody. Wszyscy oni s tacy. Lubi tylko adne dziewczyny i zawsze patrz przede wszystkim na nogi. A sam wcale nie jeste taki liczniutki, kolego. Pryszcze masz i tyle. W tok Cesinowych mciwych rozmyla wdara si matematyczka, pani Pocikowa, otwierajc energicznie drzwi i wkraczajc do klasy. Bya to rumiana, zaaferowana osoba o siwej czuprynie i rkach penych zeszytw do klaswek. W klasie natychmiast zmieni si nastrj. Ustaa wymiana spojrze i zniky wszelkie odmiany cichego flirtu. Nie byo ju nic waniejszego od klaswki. Mino p godziny i Cesia szczliwie dotara do koca oblicze. Tym razem udao si jej nie poprosi Paweka o pomoc, z czego bya szalenie dumna. Wanie zaczynaa w duchu chwali sam siebie, kiedy skrzypny drzwi klasy i stana w nich Danka Filipiak. Celestyna spojrzaa na ni z zachwytem. Danka wygldaa jak rusaka z jeziora wite - wysmuka, blada, z tajemniczymi zamglonymi oczami. - A to co? - spytaa pani Pocikowa ze zdziwieniem patrzc w stron drzwi. - Zaspaam - owiadczya Danka. Jej dugie, brzowe wosy byy potargane, bluzka zapita krzywo.

- Co bdzie z twoj klaswk? - Nie napisz. - Dlaczego jeste tak niedbale ubrana? - spytaa pani Pocikowa ku oburzeniu Celestyny. Danka milczaa krnbrnie patrzc w ziemi. - Po lekcji zgosisz si do wychowawcy - powiedziaa zimno nauczycielka. - Brak mi ju cierpliwoci, Filipiakwna. Masz katastrofalne oceny i ani ladu dobrej woli. Danka w milczeniu siada na swoim miejscu. Cesia wanie rozwaaa moliwo sporzdzenia cigaczki dla spnionej witezianki, kiedy Paweek zaszepta co z boku. Odwrcia si - przesuwa w jej stron karteczk zwinit w rulonik. - Podaj Danusi... - Nowacki! - powiedziaa w tej samej chwili pani Pocikowa. Jej kole oko dostrzego podejrzany ruch w drugiej awce. Podesza bliej, wycigajc do. Paweek zachowa si zdumiewajco. Zapa rulonik i usiowa go zniszczy z popiechem tak podejrzanym, jakby to by zwitek tajnej bibuy, a nie zwyka cigaczka. - Daj to, daj - powiedziaa nauczycielka stanowczo i Paweek, nagle obezwadniony, wypuci z palcw karteczk. - Nie gniewaj si kochana, wszystko ci wytumacz! - przeczytaa gono pani Pocikowa. - Przepisz szybko, moe zdysz. Moe ci postawi cho trjk. Ona jest mao spostrzegawcza. Cauj, twj na zawsze - Raczek. W klasie rozleg si zbiorowy wybuch radoci. - Czy to licik do Filipiakwny? - pado srogie pytanie. Zmartwiay Pawe pokrci gow. - No to do kogo? - zdziwia si pani Pocikowa. Pawe skin w stron Cesi, nawet na ni nie patrzc. Ktem oka Cesia zobaczya wystraszon twarz Danki. W nastpnej chwili zdaa sobie spraw, e poza Danka i Pawekiem tylko ona jedna wie, kto mia by odbiorc kartki. Przelecia jej jeszcze przez gow obraz koleanki stojcej przed dyrektorem i obojtnie przyznajcej si do wszystkiego, co jej zarzuc - i zerwaa si z miejsca, z sercem przepenionym uczuciem ofiarnej przyjani. - T - to do mnie - powiedziaa sabo, wskazujc palcem cigaczk. Pani Pocikowa popatrzya na ni z zastanowieniem. W klasie panowaa cisza. - Ach, tak - powiedziaa wreszcie nauczycielka. - T - tak... - szepna Cesia, ktrej zaczynao ju brakowa tchu. Zdawaa sobie spraw, e wersja, i Paweek do niej pisywa czue liciki, bya wysoce nieprawdopodobna. Paweek! - do niej! Pani Pocikowa chyba w to nie uwierzy. A jednak uwierzya.

- No, adne rzeczy - powiedziaa surowo. - Po lekcji pjdziecie ze mn do waszego wychowawcy. Filipiakwna te, z powodu spnienia. - Nauczycielka westchna. - A to si ucieszy profesor Dmuchawiec... Odwrcia si, a wtedy Cesia zacza sporzdza kolejn cigaczk. Bya jeszcze nadzieja, e Danka zdy odpisa. Po dzwonku pani Pocikowa powioda trjk winowajcw do pokoju nauczycielskiego. Cesia dotara tam w cakiem niezym nastroju. Dwja z klaswki rzecz nieprzyjemna, ale po pierwsze, dotd miaa z matematyki nieze oceny, a po drugie, warto byo! Danka patrzya na Cesi z oddaniem i wdzicznoci. Paweek stroi gupie miny za plecami pani Pocikowej. Za oknem ukazao si soce. Nauczycielka znikna w tych drzwiach pokoju nauczycielskiego. Winowajcy mieli poczeka na wychowawc. Paweek zacz to oczekiwanie od uchylenia tych drzwi, dziki czemu widzieli i syszeli wszystko, co dziao si wewntrz. Dmuchawiec, siwy, z potargan grzyw i dobrotliwym spojrzeniem zza niemodnych okularw, pokn by wanie aspiryn i teraz oglda sobie gardo, stojc przed lustrem. Pani Pocikowa podesza, opara si o umywalk i pgosem, zwile zreferowaa zajcie w klasie Ib. - No, i co pan na to, kolego? Dmuchawiec spojrza na ni z rozpacz spod zapoconych szkie i bez sowa ykn gorcej herbaty z termosu. Odkaszln i bezwadnie pad na krzeso. - I to wanie dzisiaj! - jkn. - Jestem chory, a do tego zakadu przywiodo mnie wycznie poczucie obowizku. Mam trzydzieci osiem i pi, a pani mi tu taki numer wycina, moje zotko. - Ja wycinam? - zdenerwowaa si pani Pocikowa. - To akwna wycina. Trzeba uprzedzi jej rodzicw! - Nikogo nie bd uprzedza - owiadczy Dmuchawiec. - Gdzie ta karteczka? Wzi podany mu zwitek, nie czytajc podar i wrzuci do kosza na mieci. Pani Pocikowa usiada wzdychajc z rezygnacj. - Podar pan dowd rzeczowy - stwierdzia bezsilnie. - Nie czytuj cudzych listw. - To nie by list, tylko cigaczka. - To by list - rzek z uporem Dmuchawiec. - List, jeli wierzy pani, miosny. Czytanie czego takiego budzi we mnie odruchowy sprzeciw. W dodatku oni wci jeszcze robi okropne bdy ortograficzne. - No to co pan chce zrobi z t spraw?

- Zastanowi si - beztrosko odpar polonista, wycierajc nos wielka chustk. - Bo dzi, szczerze mwic, najbardziej obchodzi mnie stan mego zdrowia. - Paska obojtno mnie przeraa! - powiedziaa pani Pocikowa. - Kocham modzie i nie mog spokojnie patrze na te wszystkie historie. Dmuchawiec nagym gestem przyoy sobie do do czoa, badajc temperatur. Pomilcza chwil z zagadkowym wyrazem twarzy, gestem nakazujc to samo Pocikowej. Wreszcie, wzgldnie zadowolony z wyniku bada, owiadczy: - Piramidon. Cudotwrczy lek. Jada pani kiedy piramidon? - spojrza na gniewn min koleanki i doda czym prdzej: - Co do modziey, to ja tam jej nie kocham - zerkn ze skruch. Szczerze mwic, wielu z nich to nawet nie lubi, prosz pani. Ale w miar si - pospieszy z zapewnieniem - w miar si staram si by dla nich agodny i wyrozumiay. Ostatecznie, kady z nas musia kiedy przej przez to pieko zwane modoci. Cesia staa w kolejce po chleb. Bya pitnasta dziesi i Celestyna ak staa w kolejce wijcej si przed piekarni PSS przy ulicy Dbrowskiego, tu obok sklepu z sortami mundurowymi MO. W piekarni tej mona byo dwukrotnie w cigu dnia dosta chleb wiey i chrupicy i dlatego wanie tylko dwa razy dziennie formowaa si tam kolejka. Cesia posuwaa si naprzd po p kroczku, a min miaa bardzo zgnbion. Owszem, troch z powodu Dmuchawca. Nauczyciel nie omieszka bowiem nabazgra w jej dzienniczku uwagi na temat korzystania ze cigaczek. Cesia miaa pen wiadomo, e przy okazji podpisywania dzienniczka ktre z rodzicw zauway, e oberwaa dwj z klaswki. Ale to nie byo grone. Istotn przyczyn jej przygnbienia byo to, e znw wracaa ze szkoy sama. W szatni po lekcjach by moment, kiedy Danka ju - ju podchodzia do Cesi z tak min, jakby wrd przyjacielskich arcikw chciaa zaproponowa wsplny spacer. Ale w tej samej chwili wpad do szatni Paweek i wadczo pocigajc Dank za rkaw, wywlk j ze szkoy. Wida ich byo z okna: Danka zapadszy w objcia Paweka oddalaa si w stron ulicy Grunwaldzkiej, nie obdarzajc Cesi ani jednym spojrzeniem. Kolejka przesuna si przed lad, gdzie leay brzowe, lnice bochenki. Cesia kupia dwa, wadowaa je do torby z ksikami i posza. ujc oderwany od przylepki kawaek chleba dotara przed swj dom, z daleka ju przygldajc si jego dziwnej sylwetce. Kade niemal okno tej budowli byo innego ksztatu. Balkony byy take rnorodne, zdobne w zacieki i aty oderwanego tynku. Absurdalna wieyczka z blaszanym kogutkiem wieczya cao dziea secesyjnej myli architektonicznej. Okno w kuchni akw byo szeroko otwarte - zapewne kto ju co gotowa. Cesia poczua ssanie w odku i

przyspieszya kroku. Ciekawe, dlaczego szyby u Nowakowskich takie okopcone - pomylaa wchodzc do bramy wykadanej wzorzystymi kafelkami. Wbiega po ciemnych schodach i otworzya drzwi mieszkania. Powietrze domu, nagrzane, pachnce kurzem, jak spalenizn, perfumami Julii, kiszon kapust i jeszcze czym, nieuchwytnym, charakterystycznym i miym, ogarno znkan Cesi jak przyjazne ramiona. Byo swojsko, dobrze i przytulnie. Chocia jakby co si stao. Celestyna udaa si do duego pokoju. Jak zwykle panowa tam lekki niead, poniewa jedyny duy pokj w tym mieszkaniu suy rozlicznym okazjom. Umeblowany by bardzo dziwnie, na zasadzie koegzystencji pokojowej znajdoway si tu rne rzeczy - od regau Kowalskiego do biedermeierowskiej kanapki po babci Celestynie akowej. Nad kanapk, na tle ciany pokrytej przedwojenn tapet w re, panoszya si podeschnita palma, ktrej nikt nie mia czasu pielgnowa, ale ktra ze zdumiewajc dz przetrwania wypuszczaa wci nowe licie. Boczn cian zdobiy dwa bure olejne obrazy w zotych ramkach oraz melancholijny pejza z dzikimi kaczkami. Mama akowa otrzymaa wyrany zakaz dotykania tych zbytkw, kiedy po lubie wprowadzia si do domu z wieyczk. Dziadek owiadczy wwczas, e dla eksponowania dzie poznaskiej awangardy plastycznej najlepiej si nadaje sypialnia modej pary, i to tylko dlatego, e ley na uboczu mieszkania. Tak wic mimo i w domu zamieszkaa plastyczka, nastrj duego pokoju nie uleg zmianie, co wyszo mu, przyzna trzeba, raczej na dobre. Kiedy wszake w domu zjawi si Bobcio, salon akw straci ostatnie lady elegancji; na honorowym miejscu, na sosnowej pce, lni i byszcza szkaratny metalowy traktor, ukochana zabawka Bobcia, Pod nogami przewalay si klocki i aonie chrzciy plastykowe onierzyki, ktrym co chwila kto miady butem gwki. W dywan wdeptane byy banany i herbatniki, na tapetach widniay smugi czekolady, a z kanapki stercza pk wosia wydarty koem zamachowym blaszanej wycigwki. W chwili gdy Cesia wesza do pokoju, na kanapce siedzieli przedstawiciele rodziny. Dziadek, najeony i siwy, ciska spod czarnych brwi iskrzce si gniewem spojrzenia. Po prawicy mia swojego syna, ojca Celestyny i Julii, ktry usilnie udawa gronego tyrana, przybierajc odpowiedni poz i marszczc jasne jak kosy brwi nad jasnymi, poczciwymi oczami. Wcinita midzy tg sylwetk aczka a bok kanapki jego siostra, czyli ciocia Wiesia, kulia si w pozie winowajczyni. Natomiast jej synek Bobcio, stojcy przed tym trybunaem, wydawa si raczej beztroski. Tga, czarnowosa, rumiana mama akowa i Julia, jej o poow szczuplejsza kopia, siedziay obok siebie na dostawionych z boku krzesekach, gdy na kanapce byo miejsce tylko dla trzech osb. Tym samym powaga trybunau doznawaa niejakiego uszczerbku, poniewa obie

artystki nie umiay przebywa ze sob w milczeniu. To jedna, to druga wszeptyway sobie nawzajem do ucha najrniejsze sekrety i ploteczki. Wejcia Cesi prawie nie zauwaono. - ...i moje najlepsze, angielskie kalki! - ojciec Cesi koczy wanie akt oskarenia. - Co ty sobie waciwie mylae, Bobek? - Mylaem sobie waciwie, e fajnie si pal - odpowiedzia chopczyk prawdomwnie. - Ale dlaczego wanie kalki? - Sam je palisz - wytkn Bobcio wujowi. - Ale zuyte! Rozumiesz? - Rozumiem - zgodzi si Bobcio wpijajc w wuja wierne i uczciwe spojrzenie. - A firanki, firanki, panie tego?! - wtrci ochryple dziadek. - Od firanek zazwyczaj zaczyna si... - Poar! - krzykn Bobcio, ktry by dzieckiem mdrym i domylnym. Dziadek irytowa si, kiedy mu przerywano lub, co gorsza, pozbawiano jego wypowiedzi puenty. - Cicho bd, smarkaczu! Czego to taki wesoy, h? - Bobeczku - wtrcia mama akowa swoim ciepym altem. - Czy ty si wcale nie boisz? - A czego? - Kary. Za ten poar. Bobcio zastanawi si gboko, starajc si wnikn w samego siebie. - Nie za bardzo - wyzna wreszcie. - On sobie z nas bimba! - warkn dziadek. - Hi, hi! - wyrwao si Bobciowi. Cesia usiada ze znueniem przy wielkim stole. - A co si waciwie stao? - Bobcio usiowa w nocy podpali dom - rbn ojciec. - Aha - mrukna Celestyna bez zdziwienia. Zapado niezrczne milczenie. Doroli siedzieli sztywno, zastanawiajc si, co naley uczyni, by - po pierwsze - jak najszybciej zakoczy t przykr scen, a po drugie - da Bobciowi naleyt nauczk i wykluczy w przyszoci podobne wybryki. - I w dodatku nie zamkne kranu! - zbesztaa kuzyna Julia, przy okazji sprawdzajc, czy nie leci jej oczko na zocistej poczoszce. - Woda si laa ca godzin. Nowakowskim zalao tranzystor i wieo upran bielizn. - Agent by, a propos? - zainteresowa si ojciec, zwany w rodzinie aczkiem.

- Bdzie niedugo. - Nogi mnie bol - poskary si Bobcio. - Wam to dobrze, wy sobie siedzicie. - On sobie jawnie bimba! - hukn dziadek. Mimo woli aczek wsta. Niemiae promyki soca zaigray na jego gowie. aczek wpakowa rce do kieszeni rozwleczonego domowego swetra i rzek, prno usiujc nada sobie wygld marsowy: - Suchaj, mj chopcze. Zastpujc tu niejako twego ojca, ktry niestety, ehm, tego... - Si rozwid - podpowiedzia usunie Bobcio. - Si rozwid - powtrzy speszony aczek. - No wic, zastpujc tu niejako... Matka Bobcia nagle opucia utlenion gow i chlipna w gar. Bya szczup, niedu zmartwion kobietk, ktr ycie darzyo wycznie rozczarowaniami. Kiedy kto taki chlipie w gar, powstaje obraz rozdzierajcy. Tote aczek wyglda, jakby krajao mu si serce. Mama akowa i Julia przycichy, bolenie spogldajc na cioci Wiesi, dziadek wzdycha dwanacie razy na minut. Natomiast Bobcio ze skupieniem duba w nosie. - Sowem... - mczy si aczek. - Niejako... Suchaj, Bobcio, a moe ty sam mi powiesz, jak mam de ukara? - Zabij mnie - zaproponowa Bobcio, szczerze zainteresowany t niecodzienn perspektyw. Soce na dobre wylazo zza chmur i potok blasku wpad do pokoju przez zakopcone szyby. Dziadek wsta, przecign si, a chrupny mu koci, i podszed do okna. - Robi si pogoda, panie tego - zauway. - Nie darmo mnie w krzyu upao. - Bdzie mrz, syszaam prognoz - wtrcia mama akowa masujc sobie pulchny podbrdek. - Dobrze, e ju skoczyam abdzic II, bd mogli ustawi w parku, zanim ziemia zamarznie. - Co ma do tego twoja abdzica? - spyta aczek, bezradnie mrugajc jasnymi rzsami. - Ja tu mwi o Bobku i jego wystpku. - Kto dzwoni - powiedziaa Celestyna. Julia posza otworzy drzwi i po chwili wprowadzia do pokoju grubego pana w paltocie, ciskajcego oburcz wypchan teczk. Nie by to w zaprzyjaniony ajent, ktry co roku pobiera opaty za now polis. PZU tak czsto musiao interesowa si tym domem z wieyczk, e stosunki midzy lokatorami domu a personelem instytucji byy niemal rodzinne. - Rzucili wat! - powiedzia konfidencjonalnie pan z teczka i uchyli jej rbka. Istotnie, teczka bya zapchana foliowymi paczuszkami w charakterystycznych barwach biao - zielonych. Niech si pani pospieszy, pani akowa, bo wykupi.

Odstawi teczk, rozejrza si po licznym zgromadzeniu i wzrok jego zatrzyma si na cianie balkonowej, gdzie widniay smugi sadzy zacieki po wodzie, a nad wszystkim powiewa nie dopalony strzpek firanki. - Oho - zauway. Bobcio podszed bliej z min autora. - Palio si, co? - spyta retorycznie pan z PZU. - No, u pastwa Nowakowskich straty ju wyceniem. Z odszkodowaniem zalaniowym nie bdzie problemw. Li i jedynie. Natomiast tu zbliy si do ciany i potar j palcem. - Kto to podpali? - spyta. - Ja - rzek Bobcio. - Ile masz latek, kawalerze? - spyta pan, patrzc na Bobcia z urzdowym chodem. - Prawie sze - odpar Bobcio. - Li i jedynie. aczek stumi chichot, ciocia Wiesia przygryza wargi, natomiast pan z PZU milcza, obmierzajc cian za pomoc niklowanej, skadanej miareczki. - Kapnie tu pastwu z tysiczek odszkodowania - oceni wreszcie. - Ale tylko dziki temu, e dziecko nieletnie. Bdzie z tysiczek. Tylko i li. - Syszycie?! - zakrzykn Bobcio, apic si za gwk. - Tak, tysiczek - upewnia pan z PZU. - Jeszcze na mnie zarobicie! - wyo uszczliwione dziecko. aczek poderwa si z miejsca jak ukuty. - Nie, no co podobnego! - To nie moe by! - doczy dziadek. Pan z PZU by zgorszony. - Panie ak, naprawd, wicej si nie naley... aczek zamacha rkami. - Pan nie rozumie! My absolutnie nie moemy przyj tych - Ale co pan, panie?! - zachysn si przedstawiciel PZU. - Za nic w wiecie - popar syna dziadek. - Za adne skarby. - Ze wzgldw wychowawczych - wyjani aczek. Posadzili grubego na kanapie i zaczli mu wyjania dobitnie i zawile, dlaczego nie mog przyj odszkodowania. W tym samym czasie mama i Julia zagbiy si w cichej rozmowie zapominajc zupenie o przyczynie zgromadzenia. Mama po chwili wstaa i przykadajc do swych obfitych ksztatw zwoje brunatnego kaszmiru, radzia si Julii co do fasonu. Julia siedziaa z niewymuszonym wdzikiem, wysmuka i elegancka, zaoywszy jedn pikn nog na drug, mruc swoje hiszpaskie oczy i wydymajc liczne usta. Cesia przygldaa si siostrze ponuro, ze wszystkich si starajc si nie dopuci do swej duszy trawicego jadu zawici.

- Ale, prosz panw... - wi si na kanapce ajent. - Nieche mnie panowie zrozumiej... Istniej przepisy i ja ich musz przestrzega... Ciocia Wiesia uznaa, e jej rola w zebraniu ju skoczona, i wymkna si do kuchni, skromnie zajmujc jak najmniej miejsca w przejciu. Po chwili z kuchni dobieg szczk garnkw i napyn zapach smaonej cebuli. Celestyna westchna z ulg. Jak to dobrze, e w domu jest ciocia Wiesia! Ciocia Wiesia, dobry duszek kuchenny, pojawia si na powrt w swym domu rodzinnym wkrtce po rozwodzie, ktry mia miejsce niespena rok temu. Zastaa sytuacj jasno okrelon; poniewa na Juli i mam nie mona byo liczy w dziedzinie twrczoci kulinarnej, obiady gotowaa Celestyna. Co do reszty zaj domowych, mama akowa udzielaa im swojej uwagi tylko z koniecznoci, natomiast Julia nie przykadaa si do nich wcale. By wprawdzie w yciu rodziny dugotrway okres, kiedy usiowano przyuczy Juli do pracy i wdroy j do tych wszystkich czynnoci, ktre s, niestety, nieodcznym skadnikiem losu kadej kobiety. Julia wszake szybko zrozumiaa, e jeli przy kadym myciu naczy stucze minimum jedn szklank, zaszczyt pomagania mamusi zostanie jej odjty. I tak si stao. Natomiast rzetelna Celestyna pracowaa wci z t sam ofiarnoci, nic nie tuka i jeszcze bya dumna ze swej zrcznoci. Z wolna cae gospodarstwo znalazo si na jej gowie. Ciocia Wiesia pracowaa jako retuszer na oddziale rotograwiury, co oznaczao, e nie ma jej w domu od rana do obiadu lub od obiadu do wieczora, w zalenoci od tego, na ktr zmian chodzia do pracy. Ciocia samorzutnie wzia na siebie cz obowizkw domowych, kiedy tylko zamieszkaa w domu z wieyczk. Bya to jednak pomoc z koniecznoci niesystematyczna. Tak czy inaczej, Cesia bya kariatyd kuchenn rodziny. Teraz podniosa si ze swego miejsca i skierowaa ku wyjciu. Naleao pomc cioci Wiesi, ktra miaa dzi za sob niewtpliwie cikie przeycia. Idc do drzwi Cesia usyszaa jeszcze, jak przedstawiciel PZU, ktry wci si wzbrania przed niedopenieniem obowizkw subowych, poddany zostaje prbie przekupienia. Mama mianowicie proponowaa mu apwk w postaci rzeby ceramicznej stoowej pod tytuem Fryne III. Po upywie p godziny akowie zaczli gromadzi si przy stole. Nikt ju nie pamita o ajencie, ktry odszed pokonany, unoszc apwk ceramiczn. Ciocia Wiesia skoczya smaenie. Bobcio, jako przyszo narodu, uhonorowany zosta kotlecikiem z marchewk. Dla reszty rodziny byy pierogi ruskie z mroonki oraz kapusta. Potrawy te wywoay swym pojawieniem si fal narzeka. Przy stole brakowao dziadka, ktry po wyjciu ajenta uda si do swego pokoju, zapad w lektur i nie docieray do niego adne zewntrzne sygnay.

Dziadek by na emeryturze od dwch trudnych lat. Z zawodu inynier z przedwojennym dyplomem, co czsto podkrela, wid dotd zawsze ycie czynne. Kiedy go zmuszono, by przesta pracowa i bra za darmo pienidze od skarbu pastwa, odczu to bardzo bolenie. Pewn pociech stanowi dla fakt, e wci zwracano si do niego z probami o fachowe konsultacje, a take to, e znalaz sobie frapujce zajcie. Postanowi mianowicie nadrobi zalegoci w czytaniu, ktre gromadziy mu si przez cae ycie, poniewa nigdy dotd nie mia do czasu na smaczn, dug, pen namysu lektur dzie literatury piknej. Jako czowiek systematyczny i wewntrznie zorganizowany dziadek ustanowi sobie prosty system: wizytowa pobliska bibliotek publiczn i wypoycza w porzdku alfabetycznym wszystko, czego jeszcze nie czyta. Z pobudek patriotycznych zacz od regau z literatur polsk. Pod koniec drugiego roku emerytury, przy literze W, odnowi star znajomo z Wakowiczem. Owocem tego spotkania sta si pseudonim Celestyny, zaczerpnity z Ziela na kraterze. Cielcina wanie stawiaa na stole ostatni talerz z pierogami, potykajc si co chwila o rozrzucone zabawki Bobcia, kiedy w korytarzu rozleg si dzwonek. - To agent. Li i jedynie - powiedzia aczek, mrugajc do ony. - Obejrza sobie Fryne i spiesznie odnosi. Ale na progu zjawia si ciocia Wiesia, wiodc zmarznit i blad Dank Filipiak. Cesia stana jak wryta. - Dzie dobry... - zbolaym gosem przemwia Danka. - Cesiu, czy nie przeszkadzam? Musz z tob pomwi... Nie dano jej doj do sowa. Tato ak zmusi j, by siada przy stole, i naoy na talerz solidn porcj. Pierwsza przyjacika, odkd Cielcina, biedactwo, posza do liceum! Takiego gocia naleao ufetowa. - Pierokw? - spyta uwodzicielsko aczek. Danka zgodzia si ochoczo, umiechajc si przez st do Celestyny. O Boe - modlia si Cesia. - eby tylko rodzina nie zacza tych swoich numerw. - Ja nie jestem godny! - zawiadomi wiat Bobcio, mrugajc oczkami i wydymajc rowe usteczka. - Zjem tylko troch marchewki, w marchewce jest witamina M. - A w kotlecie witamina K - powiedziaa przebiegle ciocia Wiesia. Bobcio mia chysia na temat witamin, co naleao inteligentnie wykorzysta. - Co za mania jaka - naigrawa si ojciec Cesi. - Czy kto widzia kiedy witamin? - Ja widziaem! - ofukn go Bobcio, srogo marszczc jasne brewki. - Bya zielona i azia po talerzu. - Dua bya, mniej wicej? - dopytywa si aczek, zachowujc cakowit powag.

- O, taka - pokaza Bobcio. - Tu miaa takie kropki. Wygldaa bardzo zdrowo. - Nie moe by. - Powiedziaa mi, e jak nie zjem saaty, to nigdy nie zostan straakiem poarnym. - O Boe - powiedzia aczek. - To byoby tragiczne. - Tragiczne - powtrzyo dziecko, lubujc si nowym sowem. - Tragiczne, psiakrew. - Syneczku!!!... - Tragiczny krwawy kotlecik - powiedzia Bobcio dobitnie. Cesia siedziaa jak na roju os. Co sobie Danka pomyli o jej rodzinie? Jak dotd, zaprezentowali si jej w fatalnym wietle. A przecie wszystko jeszcze mogo si zdarzy. Wszed dziadek z nosem w lekturze. Niedawno rozpocz okres francuski, co go cakowicie pochono. Oderwa go od czytania mg wycznie poar. Senior rodu usiad nieuwanie za stoem, sign po omacku po yk i sprbowa kapusty nie przestajc czyta. - Dziadziu - niemal jkna Celestyna. - Mamy gocia. Dziadek jakby si ockn. - Ach, tak - bkn w roztargnieniu, prawie nie patrzc w stron Danki. - Pani wybaczy, e czytam, ale ten cay Barbusse miertelnie mnie nudzi. - Tragiczny krwawy barbus - powiedzia Bobcio, ujc niechtnie marchewk. Cesia baa si choby spojrze na swoj imponujc koleank. A tymczasem rodzina zgromadzona przy stole poczynaa sobie z gociem tak swojsko, jakby nie mia on tych uduchowionych oczu i tajemniczego wyrazu twarzy. O wstydzie, ojciec nawet pozwoli sobie na grubiaskie arty, twierdzc, e Danka ma z pewnoci powd, by myle o niebieskich migdaach - poniewa na pewno posiada trzeci, i to powikszony... Och, jakby to byo cudowne mc cofn czas... Nie o wiele, o dziesi minut. Dzwonek zadwiczaby, kiedy Cesia bya w kuchni. Mogaby sama otworzy i uprowadzi Dank gdzie na ubocze. A tak, to... Odwaya si spojrze na Dank, spodziewajc si najgorszego. Na rusaczanej twarzy gocia malowa si jednak wyraz pobaliwego rozbawienia. Danka jada z apetytem i nawet jakby stawaa si nieco mniej uduchowiona. To wpyw tej mojej rodziny - pomylaa Cesia. - Oni s tak beznadziejnie konkretni. Wreszcie mona byo wsta od stou. - Idcie, kochane dziewczynki - powiedziaa z uczuciem ciocia Wiesia. - Ja pozmywam, ja wszystko rozumiem, take kiedy byam moda. Idcie, idcie do siebie. Do siebie. Dobrze powiedziane. Tu przed drzwiami Cesia uwiadomia sobie, w jakim stanie zostawia dzisiaj wntrze panieskiego pokoiku. Ohyda. Niestety, w domu nie byo adnego innego pomieszczenia, w ktrym dwie dorastajce osoby pci eskiej mogyby si pogry w kulturalnej rozmowie. W kuchni panowa baagan.

W pokoju dziadka nie wolno, bo gdzie by si zmaga ze swoim Barbussem, zreszt, nie byo precedensu, pokj dziadka to sanktuarium. U rodzicw wszdzie peno gliny i gipsu, po ktach strasz kikuty nie dokoczonych rzeb na indywidualn wystaw mamy. wyjtek stanowi kt za segmentem Kowalskiego, gdzie ojciec ma swoj pedantycznie czyst pracowni. Tam te jednake zwyk by ucina sobie drzemk po obiedzie. Cesia westchna. A wic niestety... Przestrzega Dank, e w pokoju troch nieporzdnie i trwonie pchna drzwi. O, cudzie! Julia sprztna! By to nieomylny znak, e pracowaa. Zawsze przed zrywem do powanej pracy twrczej Julia mya podog, a czasem nawet okna w razie potrzeby. Wszystko wok lnio, powietrze wypenia zapach wieych firanek i deszczu. Lekki zgrzyt w tej symfonii czystoci stanowi wielki st Julii, pokryty gr pocitych papierw, otwartych soikw z plakatwkami i dziesitkiem naczy z brudn wod od pdzli. Porodku zabryzganego farb i klejem brystolu bieli si duy prostokt - lad po dziele sztuki, z ktrym Julia niechybnie poleciaa na zajcia. Cesia posadzia Dank na tapczanie. - Fajnie, e wreszcie wpada - powiedziaa przeamujc oniemielenie. - Musiaam ci podzikowa. Miaam tak wewntrzn potrzeb - odpara Danka. - Jej gos brzmia dystyngowanie i wieloznacznie. - Nie ma za co - odpara Cesia prostodusznie i w tej samej chwili zacza mie wtpliwoci, czy aby na pewno naleao tak odpowiedzie. - Pawe postpi obrzydliwie. Nikt dla mnie nie zrobi tyle, co ty. I tak bezinteresownie cigna Danka, przymykajc swoje zamglone oczy. - Nie ma o czym mwi - Cesia brna w banay. - Jestem samotna - powiedziaa Danka z przejmujcym smutkiem i spojrzaa prosto w oczy Cesi. Celestyna nabraa powietrza. Samotna, mj Boe. - Tak? - spytaa idiotycznie. - Zupenie samotna - powtrzya Danka. - A... Pawe? - odwaya si spyta Cesia. - Nie jestem dla niego czowiekiem. Moje ycie wewntrzne zupenie go nie interesuje. Cesia westchna ze wspczuciem. - Potrafi tylko pyta, czemu jestem taka drtwa. A czy ja to mog wytumaczy? Boj si ycia. Cesiu, czy ty te boisz si ycia? - Kady si boi. - wiat jest taki obcy i nieprzychylny...

- To prawda - przyznaa Cesia. - Jak tylko wyjd za prg domu, to czuj si, jakbym wskoczya do lodowatej wody... nie, to gupie, co mwi. - Przeciwnie, bardzo interesujce - powiedziaa Danka bez zainteresowania. - A mnie si nic nie chce... pewnie mnie z budy wylej... wcale si nie ucz. Caymi godzinami tylko sucham pyt. Patrz w cian, sucham i spokj mnie ogarnia. - Masz chandr? - Zawsze j mam - jkna Danka. - Ja, wiesz, po prostu nie widz sensu w tym wszystkim. Po co si uczy? Po co si mczy? W kocu i tak umr, jak wszyscy. - Po prostu chandra - stwierdzia Cesia, czujc si nareszcie pewnie na znanym sobie gruncie. - Na to jest kilka dobrych sposobw. W zalenoci od stopnia natenia mona... - Jestem samotna - przerwaa jej Danka, patrzc smutno w sufit. - Jeli chcesz - powiedziaa Cesia z gbi serca - mog by twoj przyjacik. Suchaj, od jutra uczymy si razem, zgoda? - Mwisz to z litoci... - jkna Danka. - A ja nie jestem tego warta. Jestem taki saby, bezwolny miczak... - To nie bd miczak - poradzia jej krtko Cesia, ktra powoli zaczynaa mie dosy. Trzeba si wzi w gar. Na takie depresje najlepiej robi duo pilnej pracy. Takiej z widocznymi efektami. - Przeciwnie... wanie duo pracy zawsze mnie zaamuje. - Lenistwo - krtko stwierdzia Cesia. - Najatwiej jest machn rk na wszystko. Mama zawsze powtarza, e pracowa nad sob trzeba do koca ycia, bo zawsze jeszcze mona co poprawi. Rozleg si mieszek. - Ja bym nie powiedzia - rzek ojciec Celestyny. Stal oparty o drzwi i najspokojniej podsuchiwa. Cesia a krzykna z oburzenia: - Podsuchujesz? - Skde znowu - wyjani. - Przyszedem tylko zapyta, czy nie napiybycie si kompotu. Ciocia Wiesia mnie z tym przysaa. - Moge chocia chrzkn! Albo zapuka! - ; Cesia bya bliska paczu. Co za wstyd, doprawdy, podsuchuj, wtrcaj si do rozmowy, nie, to nie do wytrzymania. - Drzwi byy otwarte - broni si aczek. - To co z tym kompotem? - Nie chcemy! - ucia Cesia ze zoci. - Ja bym si napia... - Danka umiechna si niemiao do aczka. - Przepraszam ci za tat - powiedziaa Cesia, jak tylko ojciec oddali si w stron kuchni.

- No, co ty? Masz strasznie fajn rodzin! - z przekonaniem krzykna Danka. - Suchaj, a jak oni reaguj na twojego chopca? - Wcale nie reaguj, bo go nie mam - przyznaa mnie Celestyna. - Nie artuj! Jak to - nie masz? - Po prostu. Nikomu interesujcemu nie wpadam w oko. - Podziwiam ci! Masz odwag by sama! - Raczej nikt mnie nie chce - Cesia umiechna si smtnie. - Przecie jeste bardzo adna! - zawoaa Danka, spontanicznie przejmujc rol pocieszycielki. - Skde - powiedziaa Cesia jeszcze smtniej. - liczna! - To ty jeste liczna - Cesia z zawici spojrzaa na Danusi. - Nienawidz swojej gby - wyznaa Danka ponuro. - Ty chyba oszalaa?! - zdumiaa si Cesia. - No, chod, chod do lustra, zobacz, jak masz twarz pen wyrazu, a ja? Rowy kartofel. Cielcina. - Nie, nie, to ty wanie masz twarz pen wyrazu! - upieraa si Danka kurtuazyjnie. - Nic podobnego. Ty! - Ja nie! Ty! - Mwi ci, e wanie ty i koniec! - O, Boe - jkna nagle Danka. Odwrciy si od lustra i na widok swoich min wybuchny dzikim miechem. - Lubimy to sysze, co? - Prne idiotki. - Tylko nam to mw i mw. emy takie liczne. - Oni lubi liczne. - No wanie. Czytaa w Filipince? Dziewczyny najbardziej lubi w chopcu inteligencj i poczucie humoru. - A oni? - Jeszcze si pytasz. Oczywicie, eby bya liczna i dobrze gotowaa. - Co takiego. - Tak jest. - Co za gupki. - Niedoczekanie takiego, ebym mu gotowaa i skarpetki praa. - Niedoczekanie jakiego?

- Pawa na przykad. Ten czowiek mnie irytuje. Wczoraj zrobi mi straszn scen zazdroci, a dzisiaj napisa dla mnie sonet. - artujesz. - Skd. Regularny sonet napisa. Byam zachwycona, dopki mi mama nie powiedziaa, e Paweek ywcem odpisa z Szekspira. - No, pewnie sam nie umia - powiedziaa Cesia tolerancyjnie. - Na to wyglda - kwikna Danka, spojrzay na siebie i pady na tapczan w ataku miechu. Trwao to a do kompletnego wyczerpania. - Od jutra - przemwia wreszcie Cesia, ocierajc zy i miejc si po raz ostatni. - Od jutra uczymy si razem, zgoda? - Dobrze. Jeste fajna. - Pomog ci w matmie i w ogle we wszystkim. W kocu to adna filozofia. - Pewnie. Jak taka Kowalczuk moe mie dobre i bardzo dobre... - pocieszaa si Danka. - No wic wanie. Bdziesz przychodzi co dzie, zgoda? - No... nie wiem, czy Pawe pozwoli... - Jak uwaasz - powiedziaa Cesia troch sztywno i zmienia temat. aczek by tak sposzony przez crk, e ruszy si z kuchni dopiero, kiedy usysza trzask drzwi wejciowych, zamykajcych si za Danka. - W Cielcin diabe wstpuje przy obcych - owiadczy. - Daje jej spokj - mitygowaa doda Wiesia. - Tak jej zaley na tym, eby dobrze wypa. - Ale co ona tak si stara dla tej chuderiawej pannicy? - zirytowa si aczek. Wanie w tej chwili wesza Cesia. - Chuderlawej?! - krzykna. - Danka jest przeliczna! Ty, ty, tato, w ogle nie widzisz bez okularw! - Bez okularw widziaem tylko, e ma wci nie domknite usta - odgryz si uraony aczek. - Std wanie moja subtelna aluzja na temat trzeciego migdaa. A w ogle, to moecie mnie nazwa zarozumialcem, ale najbardziej podobaj mi si moje wasne dzieci - z zachwytem przyjrza si Celestynie. - Zdrowe to, przy koci, pycho czerwone, oczki ywe, cao dobrze odywiona, a byszczy. Zupenie co innego ni tamta, z przeproszeniem, galareta. Przy koci! Pycho czerwone - gdyby aczek wiedzia, jak bolenie zrani uczucia swojej crki, wolaby zapewne milcze przez okrgy tydzie. Zupenie niespodziewanie spad nieg. Nie byo w tym, co prawda, nic anormalnego, albowiem bya wanie zima. Tyle e w tym roku grudzie podobny by do deszczowego listopada i

nikomu z mieszkacw Poznania nie nio si nawet, e bdzie nieg na Gwiazdk. A jednak - tu przed witami pierwsi poranni przechodnie ze zdumieniem ujrzeli wiat odmieniony, przykryty niewinn biel, idyllicznie cichy. Jerzy Hajduk sta przy otwartym oknie i yka pachnce niegiem powietrze. Ulica Sienkiewicza bya jeszcze pusta, ruch zacz si tylko w sklepie spoywczym, na parterze bloku. Byo zimno, ale na to zjawisko Jerzy Hajduk nie zwraca najmniejszej uwagi. Sta w piamie przy oknie i patrzy ponad dachami domw na czubek tej wieyczki, owietlony sabym blaskiem ulicznej lampy jarzeniowej. Nic wicej nie mgby zobaczy, choby nawet wywiesi si z okna do poowy. A mimo to od trzech miesicy, co rano po przebudzeniu, stawa w oknie i patrzy w stron domu Celestyny. Jerzy Hajduk by czowiekiem samotnym. Od wczesnego dziecistwa wychowywaa go babcia, poniewa rodzice chopca nie yli ju od dawna. Pochodzi z maego miasteczka, gdzie nie byo szkoy redniej, a e babcia miaa ambicje wychowa go na czowieka wyksztaconego, zosta wysany do Poznania, do liceum. Pokj wynajto u pani Pirek, ktra bya osob godn zaufania przede wszystkim dlatego, e pochodzia z tego samego miasteczka co rodzina Hajdukw. Poza tym, rzecz bardzo wana, nie bya owa starsza dama zwolenniczk wygrowanych opat za wynajmowanie pokoju. Mieszkao si u niej dobrze, dostawao si kolacj i niadanie, a obiady jadao si w barze mlecznym. Jerzy Hajduk by mrukliwym, niemiaym, piekielnie zdolnym i oczytanym modziecem. Dwie ostatnie cechy wci jeszcze nie zostay ujawnione w szkole, poniewa przeszkadzay temu dwie pierwsze. Jerzemu wszake nie wadzi brak publicznego uznania. By cakowicie pochonity studiowaniem uniwersyteckich podrcznikw fizyki oraz Rozmyla Marka Aureliusza. Zajmowao to jego uwag do tego stopnia, e nie starczao ju czasu na kwestie zwizane z ubraniem, wyglda zatem niezachcajco, jeli przyj punkt widzenia dziewczt w jego wieku. Dziewcztom zreszt rwnie nie udziela uwagi. Z wyjtkiem Celestyny. Ale Celestyna oczywicie bya wyjtkowa. Lubi na ni patrze. To wszystko. Lubi w ogle wszystko, co miao jakikolwiek z ni zwizek. Na przykad jej dom, jej botki, jej ojca i chleb wielkopolski, ktry kupowaa codziennie, co pozwalao si domyla, e lubi ten gatunek specjalnie. Wszystko, co dotyczyo Celestyny, byo tajemnicze i wyjtkowe, opromienione tsknym urokiem, pene zagadek i baniowego czaru. By strasznie ciekaw, jak tam jest wewntrz, w tym dziwnym domu. Usiowa sobie wyobrazi jego mieszkacw, tych miych opanowanych rodzicw, jakich si domyla, i t eleganck, subteln siostr Cesi, ktr kiedy widzia z daleka. I j sam - t zawsze wynios,

liczn, zagadkow Celestyn o zielonych oczach, ktra spojrzaa na niego zaledwie trzy razy od rozpoczcia roku szkolnego. Co ona teraz robi? Wyobrania podsuna mu migawkowy obraz wykwintnie nakrytego stou, przy ktrym gwarzc cichymi gosami siedzi rodzina akw, zaledwie skubic palcami jakie delikatne bueczki. Spojrza na zegarek. Trzeba si spieszy. Stan w ukryciu przed domem Cesi i czeka. Na pewno bdzie dzi wesoa. Na pewno lubi nieg. Pierwszy obudzi si aczek. Wylaz niechtnie z ka i po ciemku, eby nie budzi ony, narzuci na siebie jakie okrycie. Potem poczapa do kuchni, eby nastawi wod na kaw. W kuchni zasta obrzydliwy baagan. W zlewie pitrzya si gra naczy, na rodku zasypanego okruchami stou bielaa kaua mleka. - A wic zmywa miaa Juleczka - stwierdzi ojciec na gos. - Ciekawa rzecz, jak to od razu wida. Wyj z szafki duy garnek i napeni go zimn wod. Potem z cakowitym spokojem uda si do pokoiku crek, Dziewczyny jeszcze spay. Pokj zasnuty by mrokiem, wobec czego aczek uzna za stosowne zapali lamp pod sufitem. Potok blasku lun na pokj. Zaszokowana Cesia zerwaa si natychmiast. Julia spaa nadal snem kamiennym. - Cielcino - agodnie przemwi ojciec. - Czy wiesz, o ktrej wrcia twoja siostra? - N - n - n - wym - wymamrotaa nieprzytomnie Cesia, zastanawiajc si mtnie, czy ojciec w bkitnym atasowym szlafroczku damskim, przyciskajcy do brzucha czerwony garnek, naley do wiata snu czy te jawy. - Pytam, o ktrej wrcia Julia - powtrzy ojciec tonem nie wrcym nic dobrego. W Cesi si nagle obluzowao i pada bezwadnie na poduszki. - Nie mam pojcia - pisna sabo. - Czy to wszystko? - Jeli chodzi o ciebie - tak - odpar ojciec z godnoci. - Moesz sobie spa, Zaczerpn doni lodowatej wody z garnka i wyla wolniutko na szyj starszej crki. Julia zerwaa si z przeraliwym wrzaskiem. Celestyna, ktra po zezwoleniu ojca walna si bya w pociel i nawet zdya si ju zdrzemn, teraz skoczya na rwne nogi dygocc jak w febrze. aczek wyglda jak Dingis Chan - nawet mimo szlafroczka. - Wstawaj, brudasie - rzek z moc. - Do garw!

- Na lito bosk - powiedziaa Julia paczliwie - ca noc chaturzyam. Przed chwil zasnam. Kto mnie budzi i po co? Czy to sala tortur? - Na szczcie dzi si nie spiesz - powiedzia aczek. - Na szczcie mam dzi konferencj. Na szczcie mog ci zmusi do godziwej pracy. Wstaj rano, wchodz do kuchni i c widz moje spracowane oczy? - zamar z pytajcym wyrazem twarzy. - C widz? - spytaa Julia bezsilnie. - One widz pody twego lenistwa. To ty miaa wczoraj umy naczynia. Czy matka, pochonita sztuk, czy wiekowy starzec, czy uczce si dziewcz maj wykonywa tw prac tylko dlatego, e jeste niechlujem? - Czemu nie - odpara Julia grubiasko. - Niech wykonuj. - Nie wstaniesz i nie umyjesz? - Ale wybij to sobie z gowy , powiedziaa Julia i zarya si w pociel. - A to ja ciebie oblej - zdecydowanie owiadczy aczek nabierajc wody w do. - No, jak bdzie? - i chlapn na plecy Julii. Kolejny wrzask rozdar powietrze. - Nie lubi, jak masz konferencje - powiedziaa z trudem dochodzc do siebie. - Boe wity, ja yj w domu wariatw. I wstaa. - No widzisz, zotko - pochwali j aczek. - Co w tobie lubi, to twj niezawodny rozsdek. Myj naczyka, a potem rb nam wszystkim niadanko. Jak ci urzdz co dzie tak pobudk, to moe wczeniej bdziesz chodzia spa. Zadowolony z siebie uda si do azienki. I tu dopiero spostrzeg rozmiary swego bdu. Za dwadziecia minut powinien si znajdowa na przystanku autobusu pospiesznego B - umyty, ogolony, ubrany. Tymczasem wasnorcznie przez niego obudzona crka mya naczynia, co wobec pradawnej konstrukcji systemu gazowego uniemoliwiao korzystanie z ciepej wody po drugiej stronie ciany, to znaczy w azience. aczek uwiadomi sobie sw klsk dopiero w momencie, gdy na jego twarzy pieni si gsto rozmazany krem do golenia. Z kranu kapaa niespiesznie zimna woda, a mycie si zimn wod w grudniowy poranek, w lodowato zimnej azience, byo czym, co przekraczao aczkowe moliwoci. amic palce zastanawia si, co wobec tego mgby zrobi? Nakaza Julii przerw w pracy? - odpada. Natychmiast wrciaby do ka, a to zniweczyoby pozytywne efekty jego nowej metody wychowawczej. Wic moe zagrza troch wody w garnku? Wykluczone. Musiaby sta w kuchni i czeka, a wtedy Julia pkaby z mciwego miechu. aczek postanowi wic udawa e nie ogoli si przez zwyke roztargnienie. Zdecydowa zetrze z twarzy krem do golenia, ubra si,

zje niadanie i dopiero przed samym wyjciem, kiedy Julia skoczy uytkowanie ciepej wody, zlikwidowa dwudniowy zarost i umy si pobienie. Zaledwie wszake zacz wyciera policzek, tkno go przypomnienie, e przed chwil wycisn z tuby ostatki swego kremu Pokn. Jeli zetrze to, co ma na twarzy, nie bdzie si mia potem czym ogoli. Zgrzytajc zbami aczek ubra si pospiesznie, patrzc co chwila na zegarek. Ratunek widzia tylko w Celestynie. - Cesia! - szepn przenikliwie, targajc crk za rami. - Ratunku! Cesia podskoczya jak na sprynie i obudzia si z bijcym sercem. - Ktra godzina? - Pna! - szepn ojciec. - Pom, ratuj, id do kiosku. Nie mam ani odrobiny kremu do golenia. - Dobrze - jkna Cesia i zwleka si z pocieli. Mimochodem, przez zapuchnite powieki, spojrzaa na ojca. - Ale ty masz krem. Na twarzy. : - Tak - cierpliwie przyzna aczek. - Ale to nie do golenia. - A do czego? - Do starcia. Cesia znieruchomiaa na dusz chwil. - Dlaczego? - spytaa, wlepiajc w ojca nieobecne spojrzenie. aczek zastka. Tumaczenie wszystkiego od pocztku byo w tej sytuacji nie do pomylenia. - Id do kiosku, ale ju! Podczas gdy pprzytomna Celestyna przykadaa do siebie przypadkowe fragmenty garderoby, aczek pobieg z powrotem do azienki. Tu skamienia z rk na klamce. W czasie jego krtkiej nieobecnoci do azienki wdar si dziadek. Drzwi byy zamknite na zasuwk. Wewntrz gono rozbrzmiewaa tskna dumka: Hej, hej Ojcze Atamanie! - piewa dziadek ochrypym gosem. Sdzc z wyranie dosyszalnego szumu wody, dziadek znajdowa si pod prysznicem. Z piersi aczka wydar si bolesny jk. A wic przegapi spraw. Dziadek zaywa tuszu, oznacza, e Julia skoczya zmywa a ciepa woda bya znw osigalna. Lecz nie dla aczka, niestety. Zajrza do kuchni. Julii nie byo. Umyte powierzchownie trzy talerze stay na suszarce. Reszta naczy w stanie nie zmienionym spoczywaa w zlewie. Kaua na stole nie zmniejszya si ani o milimetr.

piew w azience przybra na sile. ...I wiatr usn na kurhanie i zasna woda w Dnieprze - nawoywa dziadek melancholijnie. aczek wpad w sza. Kapic pantoflami pobieg do pokoju crek. Ujrza tam Juli sodko pic wrd mikkich poduszek. Blada, saniajca si na nogach Cesia po omacku szukaa pantofla. - Aaaa!!! - rykn ojciec, doprowadzony do ostatecznoci. Cesia podskoczya i otworzya oczy. - Ju lec, ju lec - przerazia si, i tak jak staa, wypada z pokoju. Oto dlaczego romantycznie nastrojony Jerzy Hajduk, ktry czai si za kioskiem Ruchu naprzeciwko domu Cesi, z najwyszym zaskoczeniem ujrza przedmiot swych uniesie pdzcy przez jezdni w filcowych bamboszkach, czerwonej sukni narzuconej na piam i z jedn poczoch powiewajc z nogawki. Profesor Dmuchawiec mieszka przy ulicy Roosevelta. Obudzi si wczenie, bo pod pobliskim Mostem Teatralnym przejecha wanie gono ryczcy pocig elektryczny. Profesor wsta, odzia si w szlafrok i wyjrza przede wszystkim przez okno, chcc si przekona, jak temperatur wskazuje termometr. Stwierdziwszy, e supek rtci zjecha do minus dwch, ziewn, zawiza pasek szlafroka i zapali papierosa. Wtedy rzucio mu si w oczy, e jest jako biao. Dmuchawiec lubi nieg. Ale raczej w telewizji. Podobay mu si zwaszcza skoki narciarskie i w ogle te konkurencje, w ktrych stopie ryzyka by dosy wysoki. Ogldajc co takiego pawi si w zadowoleniu, i nigdy nie przyszo mu do gowy, by zosta sportowcem. Co do opadw nienych - nie przepada za tymi zjawiskiem. W kocu zawsze ze niegu na chodniku tworzy si niemia bryja, zdolna przemoczy najsolidniejsze obuwie. Spojrza z niesmakiem przez okno. Niby adnie i biao. Ale c z tego. Przeczucie rychego kresu skazio wszelki wdzik tego pejzau Za p godziny z niebiaskiego puchu bdzie brudna zupa. O sidmej pitnacie, jak co dzie, Dmuchawiec wyszed do szkoy. Zgodnie z jego przewidywaniami nieg ju rozmik. Tramwaje przejeday z gwizdem i szczkiem, ludzie toczyli si na przystankach. Dmuchawiec wzdrygn si i poczapa w stron ulicy Mickiewicza. Pierwsza lekcja dzi w klasie ni. Zadziorne dzieciaki. I znw trzeba si bdzie denerwowa: klasowi opozycjonici z pewnoci bd na nim wyadowywa swe rozgoryczenie i wini go za wszystkie bdy tego wiata. Czy oni naprawd przypuszczaj, e jemu ten wiat si podoba? Ale z nimi to ju tak zawsze: jak im czowiek pozwoli na szczere wypowiedzi, to go zamcz.

Dmuchawiec westchn, ale byo to westchnienie czowieka zadowolonego: w gruncie rzeczy bardzo lubi ten rodzaj zamczania, a do klasy Ula mia prawdziw sabo. Z pewn melancholi pomyla, e jego wasna klasa, Ib, nie zamcza go wcale ani pytaniami, ani oskareniami, ani daniami natychmiastowej odpowiedzi na milion zoliwych i podstpnych pyta. Klasa Ib skada si z wystraszonych barankw, ktre patrz nauczycielowi w oczy, speniaj kade jego yczenie. O adnym sprzeciwie nie ma mowy. Dmuchawiec zacign si po raz ostatni, wyrzuci niedopaek. Szed przez skrzyowanie. Ulic Mickiewicza cigny sznury pojazdw, utykajcych co chwila w zatorach. Powietrze pachniao spalinami i dymem. Nauczyciel brn niechtnie przez topniejcy nieg, wreszcie, zirytowany, zboczy ze zwykej trasy. Skrci w ulic Sowackiego. Droga do szkoy nieco si wyduy, ale przynajmniej bdzie sucho. Ulica Sowackiego bya cicha i biaa. Na chodniku po lewej strome czerniao ledwie kilka sznurkw czarnych ladw, okna owietlonego kiosku Ruchu rzucay na nieg tawy blask. Jaka lekko odziana dziewczyna przebiega na olep zanieon jezdni i znikna w bramie domu z wieyczk. W kiosku Ruchu Dmuchawiec uzyska zwiz informacj, e Gos ju si skoczy. Bez zdziwienia odstpi od okienka i w tym momencie ujrza, jak od bocznej ciany kiosku odrywa si wysoki dryblas w skafandrze z kapturem. Dryblas wpad na Dmuchawca, nadepn mu na czubek lewej stopy, przeprosi uprzejmym basem patrzc sobie pod nogi i ruszy zgarbiony, zamylony, wymachujc teczk. Byo co znajomego w tej dryblasowatej sylwetce i powolnych ruchach, penych namysu. Dmuchawiec miewa czsto kopoty z rozpoznawaniem swoich uczniw. Po pierwsze, le widzia, po drugie, ci modzi ludzie wygldali z daleka zupenie jednakowo. W tym wszake wypadku przed Dmuchawcem szed orygina. Dryblas nie mia na sobie pkouszka ani dinsw, ani kurteczki odsaniajcej okolice nerek. Najwyraniej byo mu wszystko jedno, co wciga na grzbiet. By ponadto krtko ostrzyony i dopiero po tym szczegle Dmuchawiec pozna swego ucznia z Ib. Hajduk - pomyla. - Fizyk mwi, e chopak zdolniacha, tylko niekomunikatywny. Na lekcjach polskiego Hajduk zaskakiwa Dmuchawca krtkimi, celnymi uwagami, ktre mamrota patrzc w bok. Wypracowania pisa przecitne, pene szczerego znudzenia, gdzieniegdzie tylko okraszone oryginalnymi zwrotami, ktre wymykay mu si jak gdyby mimo woli. Dmuchawiec ze zdziwieniem stwierdzi, e znalaz si ponownie na haaliwej ulicy Mickiewicza. Przed wielk kamienic, na parterze ktrej mieci si Urzd Kontroli Prasy, nauczyciel stan przejty zdziwieniem. Jerzy Hajduk siedzia na schodkach przed urzdem i najwyraniej na co czeka.

Hajduk zauway Dmuchawca. Nauczyciel podszed bliej, - Dzie dobry - przemwi. - Co ty tu robisz, koleko? - Czekam - pada zwiza odpowied. Hajduk stan w pozie swobodnej, lecz nie pozbawionej szacunku. Oczy mia roztargnione - Spnisz si do szkoy. Hajduk spojrza na zegarek. - Raczej nie - odpar grzecznie. - Moe pjdziemy razem? - zaproponowa Dmuchawiec impulsywnie. - Czekam na kogo. Dzikuj bardzo - powanie odpowiedzia chopiec. Jego oczy rzuciy bezwiednie tskne spojrzenie na rg ulicy Sowackiego. Dmuchawiec wyczu, e najlepiej byoby, gdyby sobie poszed. Chrzkn, mrukn niewyranie przepraszam i pomaszerowa szybko w stron szkoy. Nie, nie, Hajduk nie by wystraszonym barankiem. Dmuchawiec siedzia na swoim krzele za katedr i nieznacznie przyglda si uczniowi. Bya godzina dwunasta i do mrocznej klasy zajrzao soce, ktre wychylio si zza dachu Collegium Chemicum. Beata Kowalczuk staa wdzicznie w swojej awce i afektowanym gosem deklamowaa: - O biaoskrzyda morska pawaczko, wychowanico Idy wysokiej, odzi bukowa... Jerzy Hajduk czyta co pod awk. Profesor Dmuchawiec z wysikiem stumi w sobie przekonanie, e jeli kogo nie interesuje Kochanowski, to niegupio robi, wykorzystujc czas lekcji na lektur. Chrzkn, chcc dwicznym gosem poprosi Hajduka o uwag. Ale nagle wzia w nim gr zwyka ciekawo ksikowego maniaka. Strasznie chcia wiedzie, co Hajduk czyta. - Co czytasz. Hajduk? - spyta yczliwie. Chopak wzdrygn si. Poka no to - zada nauczyciel, spodziewajc si ujrze powie awangardow lub tomik poezji. Ale ujrza Przegld Sportowy. W drugiej awce koo drzwi kto prychn pogardliwie. Dmuchawiec zerkn spod okularw i stwierdzi, e autork prychnicia bya w ha blondyneczka o nazwisku ak. Nie do, e prychna, to jeszcze miaa si ironicznie. A Jerzy Hajduk nagle si zaczerwieni. Po lekcjach Cesia podesza do Danki. - Danusia... - zacza. Przyjacika nacigaa botki. Podniosa na Celestyn swoje zamglone oczy i z roztargnieniem spytaa:

- No? - Moe wpadniesz do mnie po poudniu, pouczymy si troch... Danka wybuchna miechem. - Nie, no wiesz! Znam ciekawsze zajcia! Idziemy z Pawem do kina. Na Ojca chrzestnego. Tobie te radz, zreszt, uczy si teraz, przed witami, moe tylko skoczony naiwniak - przesaa Cesi przyjazny umiech i zaja si zapinaniem suwaka. Hajduk szed z drugiego koca szatni, patrzc prosto na Celestyn. Wygldao na to, e chce jej co powiedzie. Cesia przypomniaa sobie swoje pogardliwe prychnicie i poja w jednej chwili, e wszystko, co Hajduk mgby jej teraz powiedzie, budzi w niej trwog i sprzeciw. Hajduk wyglda gronie i odpychajco, jasne oczy yskay mu gniewnie pod daszkiem wenianej czapki. Cesia zapaa torb z ksikami, odwrcia si na picie i ucieka tchrzliwie na korytarz, a stamtd do toalety. Ostatniego dnia przed Wigili w domu akw pachniao piernikiem. Ciepy aromat przenosi si falami z kuchni do pokoju, wzbija M? pod sufit i opada z powrotem. Pachniao te choink, cho drzewko ju od pl godziny stao na balkonie. Zmarznita Cesia zamkna za sob drzwi wejciowe i z rozkosz wcigna powietrze w puca. A wic wita. Cudowne dni bez szkoy, bez wkuwania, bp niewiernych przyjaciek i okropnych typw z marginesu spoecznego czytajcych wycznie Przegld Sportowy. Smaczne jedzenie, ciepo rodzinne, niepowtarzalny nastrj boonarodzeniowy, choinka, kolda i telewizja. Z kuchni zapachniao cebulk i czosnkiem. - Mamul! - zawoaa Cesia. - Czy mona co wrzuci na ruszt? Bo musz wyj. Mama, potargana, z wypiekami na okrgych policzkach, wyjrzaa z kuchni. - Suchaj, skarbie, a dokd ty si wybierasz? Moe by tak rybk nabya? - Mog naby - zgodzia si Cesia. - Wybieram si po prezenty. - Duo, duo rybki - powiedziaa mama, mylc o czym innym, - Nie wiesz przypadkiem, gdzie jest maszynka do maku? Cesia nie wiedziaa. Mama udaa si wic w obchd, pytajc o to samo wszystkich po kolei - Bobcia, obuskujcego migday, sprztajc cioci Wiesi i zaczytanego dziadka. Bez rezultatu. Nikt nie widzia maszynki do maku. Cesia posza do kuchni. Na obiad by makaron w sosie mediolaskim, potrawa, ktra w domu akw pojawiaa si rytmicznie, mniej wicej dwa razy na tydzie. Podstawow zalet tego bezmisnego dania byo to, e nie wymagao ono zbdnego wkadu pracy. Naleao po prostu ugotowa makaron i zala go

gorcym przecierem pomidorowym z dodatkiem oliwy i mnstwa wciekle gryzcych w gardo przypraw, wrd ktrych prym wiody curry i pieprz. W czasie gdy Cesia kaszlaa nad makaronem, wrcia z miasta przysypana niegiem Julia. Jej czarne oczy migotay, migotay te gwiazdki niegu na konierzu i ramionach, lniy wosy pod puszyst czapeczk. - Kupiam sobie nowy paszcz - oznajmia migoczc. - Za co? - zdziwia si mama. - Dostaam wypat za te dekoracje. No - pamitasz, na rocznic Rewolucji Padziernikowej. - Ach, Padziernikowej - przypomniaa sobie mama. - I co - duo zarobia? Wystarczajco - przyznaa skromnie Julia. - Sama zobacz Rzuciwszy na krzeso torb pen paczek, pocza si okrca wok wasnej osi, wygldajc przy tym jak Krlowa niegu. - Paszczyk niebrzydki, panie tego - zauway dziadek, kutykajc korytarz. - Jak na dzisiejsz mod, oczywicie. A co to tam masz w tych paczuszkach? - Prezenty - odpara Julia. - Dla wszystkich. Ale tylko jedna osoba dostanie dzi swj prezent. Cielcina. Cesia zakrztusia si majerankiem. - Co ty mwisz? - Od dzisiaj pluj w swj wasny tusz - powiedziaa Julia wrczajc siostrze paczuszk w firmowym papierze Mody Polskiej. W paczuszce by tusz Maxa Factora z zielonkaw kredk do powiek. - Julia, czy ty naprawd nie masz ju na co wyrzuca pienidzy? - zgorszya si mama. Najdrosze kosmetyki dla szesnastolatki! Uwaam, e to przesada. Przycignici t uwag jak magnesem, zgromadzili si natychmiast pozostali domownicy. I naturalnie ochoczo skorzystali z okazji, by rozpocz dyskusj oglnorodzinn, ktra, jak zwykle, nosia wszelkie znamiona ostrej ktni, gdy tymczasem bya zwyk, przyjacielsk wymian opinii. Cae szczcie, e ojciec jeszcze nie wrci z pracy, bo Celestyna zapewne popadaby w depresj. Krzyczeli tak z dziesi minut, w kocu dziadek podsumowa dyskusj stwierdzeniem: - A niech si maluje, ostatecznie do szkoy ju dzi nie idzie. Cesia z ulg zostawia nie tknity prawie makaron i zamkna si w azience, gdzie przez p godziny ciko pracowaa nad swym nowym obliczem. Efekt nie by zadowalajcy. Tak czy inaczej, zawsze wygldaa jak przedszkolak, a z makijaem - jak przedszkolak, ktry wybiera si na bal kostiumowy. Niespodziewanie zebrao si jej na pacz. Lito nad sob wypenia jej oczy zami, czym prdzej

jednak przypomniaa sobie, e jest umalowana i zy jakby si cofny. Dobra rzecz makija pomylaa. - Moe nawet lepsza ni poczucie humoru. Wysza pospnie z azienki. Nikt nie zwrci na ni uwagi. Nikt nie wyda nie tylko okrzyku, lecz choby westchnienia podziwu. No to nie. Mama do poowy zanurzona w schowku wytrwale szukaa Maszynki do maku. Bobcio macza w soku herbatniki i zjada je bez apetytu, lecz za to z gonym ciamkaniem. Ciocia Wiesia, kopcc papierosa, niedbale i z jawn niechci czycia fotele wyjcym strasznie odkurzaczem. Dziadek czyta, ojca nie byo. Julia, z ponurym wyrazem twarzy, odziana w purpurowy szlafrok snua si po mieszkaniu, szukajc poczochy. - Ja si spni, ja si spni - powtarzaa. - A dokd ty? - zainteresowaa si mama. - Bo ja bym miaa dla ciebie zajcie, - Jestem zaproszona do kolegi. Maa rodzinna wizyta przedwiteczna - odpara Julia obojtnie. Efekt jej sw by niespodziewany. Mama upucia z rumorem blaszan miednic i zemocjonowana podbiega do crki. - Do Tolka? - spytaa. Julia leciutko poczerwieniaa. - Tak - odpara spuszczajc oczy. - Ale to nic oficjalnego... Wiesz, tak tylko mnie zaprosi... zreszt, bdzie caa paczka z naszego roku. - Ach, tak... - rozczarowaa si mama. - Tak, niestety... - westchna Julia. - Nic nie rozumiem - powiedzia Bobcio. . - Nie szkodzi - stwierdzia Julia. - I co wy tam bdziecie robi? - spytaa mama. - No, bdziemy zbiorowo krci mak. Mama Tolka jest chora, wic... - O! - oburzya si mama akowa. - A mnie kto pomoe krci mak? Julia machna rk. - No, daje spokj. I tak nie masz maszynki. Bobcio wychepta reszt soku z filianki. - Ja ju nie jestem dziecko - owiadczy. - A kto? - spytaa Cesia. - Mczyzna - odpar Bobcio. - Za tydzie mi wyrosn wosy na piersiach. - O? - zdumiaa si Cesia. - Skd wiesz? - Ju mi rosn. Mam takie kropeczki. Tu i tu. Za tydzie bd mia wszdzie rude wosy jak wujek aczek. - A dlaczego za tydzie? - zainteresowaa si Cesia. Ten Bobcio stanowczo jest oryginalnym dzieckiem. - Twj tata tak mwi. e jakby si nie goli, toby za tydzie mia wszdzie wosy.

Ciocia Wiesia wyczya odkurzacz i zapanowaa dziwna cisza. - Mam te plamki ju od rana - dokoczy Bobcio w owej ciszy. Ciocia Wiesia ju bya przy nim. - Jakie plamki! - krzykna. Bobcio pokaza. Natychmiast potem zosta obnaony do pasa i wszyscy mieli okazj podziwia niezawodny instynkt cioci Wiesi: Bobcio by pokryty wyran, drobn wysypk, w kolorze rowym. - Irenko! - jkna ciocia Wiesia. - Co to jest? - Nie mam pojcia - wyznaa mama Cesi. - Na pewno dyfteryt - powiedzia dziadek. - Jezus, Maria! - ciocia Wiesia wybuchna paczem. Bobcio by zachwycony. - Pjd do szpitala - owiadczy. - Syneczku! - kaa ciocia Wiesia. - Albo tyfus. Tyfus te daje wysypk - snu przypuszczenia dziadek. - Albo odr - powiedziaa mama. Cesia westchna. Ta rodzina! - Uspokjcie si - powiedziaa. - To nic gronego. - A ty skd wiesz? - Uczyam si tego. - Gdzie, w szkole? - Nie. Mam takie rne medyczne ksiki... To ryczka. Lekarz wam powie to samo. - Ryczka? Ale skd masz t pewno? - Objawy. Gorczki nie ma. Plamki s drobne, rowe i nie zlewaj si. Wzy chonne za uszami i na potylicy s powikszone. Gdyby mia gorczk, mona by przypuszcza, e to exanthema subitum, ale zreszt exanthema subitum wystpuje raczej u dzieci do lat trzech. Rodzina gapia si na Cesi z rozdziawionymi ustami. - Nie musi nawet lee w ku - powiedziaa Cesia, klepic Bobcia po gowie. - Przebieg choroby jest agodny. - Cesiu - przemwia mama z szacunkiem. - To ty powanie chcesz i na medycyn? - Zawsze to powtarzaam. - Ja jednak pjd z nim do poradni - wahaa si ciocia Wiesia. - Susznie - popara j Celestyna. - Nigdy nie do ostronoci Chocia w ryczce powikania si nie zdarzaj. Ciocia Wiesia przyjrzaa si bratanicy z osupieniem pomieszanym z obaw i mimo wszystko zapakowaa Bobka do ka. Od tej jednak chwili autorytet Cesi w rodzinie nieznacznie wzrs. Nawet u Julii dao si to zauway.

- No, no - powiedziaa patrzc na Cesi z pewnym uznaniem. - Nie mylaam, e ty si czym powanie interesujesz. Cesia zakipiaa wewntrznie. - Tak, kady ma swoje zainteresowania - odpara z pozornym spokojem. - A co ciebie interesuje, siostrzyczko? - Mnie? - jkna Julia i zamrugaa niepewnie. - Cha, cha, cha, - mciwie zamiaa si Cesia i odniosa do kuchni talerz peen makaronu. Julia znalaza poczoch na kaloryferze. Niestety, bya to poczocha z felerem i w dodatku od innej pary. Podminowana artystka krya zatem nadal midzy azienk a reszt mieszkania. - Interesuj si powanie Sztuk - owiadczya. Zazgrzyta klucz w zamku. - Czoem! - powiedzia aczek promienny i radosny. - Nigdy nie zgadniecie, co si zdarzyo! - Dali ci premi! - ucieszya si mama. - Nie... - ojciec przygas lekko. - Nowina moja jest z dziedziny diametralnie rnej rozpromieni si na nowo. - Uzyskano stabiln reakcj termojdrow w plazmie deuteru!!! - Matko Boska! Co za szczcie! - krzykna radonie mama akowa. Nie miaa wprawdzie pojcia, o co chodzi, jednake bya kobiet gboko mdr i jako taka lubia podziela mowskie radoci. Ponadto pamitaa zawsze, e aczek widzia kiedy swoj przyszo w fizyce teoretycznej: przerwa studia po trzecim roku, by wstpi na politechnik, i nigdy waciwie nie wybaczy sobie tej zdrady. - Kt moe wiedzie - z satysfakcj westchn aczek padajc na krzeso - jakie perspektywy otwiera to przed ludzkoci! Kontrolowana reakcja syntezy! Wyobraacie sobie? Ciekaw jestem, co na to powie Feynman. No wiesz, Irenko, ten od kwantw i kwarkw. - Aha - przytakna mama z przekonaniem. W yciorysach wielkich fizykw bya obkuta na blach. - Ja si tylko zastanawiam - powiedziaa Julia, kiwajc zowieszczo gow - jakie to bdzie miao konsekwencje. Czy mona z tego zrobi nowy rodzaj broni? - A ide! - obruszy si aczek. - Jak Skodowska odkrya radar, to te si wszyscy cieszyli. - Boe! Radar! - jkn aczek. - Czego ty si uczya w szkole? - Niczego - odpara Julia z prostot. - Uwaaam, e jestem na to za adna. - To nie by radar, tylko rad. - I tak si le skoczyo - mrukna Julia. - Powinni chocia teraz zaprzesta tych kombinacji. Zwaszcza, e poowa wiata goduje.

- Ha! - rykn aczek. - A skd ty wiesz, czy ten wynalazek nie pomoe rozwika kwestii godu? - Akurat - mrukna Julia ze wzgard. - Kiedy w dziewitnastym wieku udowodniono istnienie elektronu, nikt nie przewidywa, e dziki temu polecimy na Ksiyc. Tak moja droga, elektryfikacja wsi, postp, rewolucja techniczna, rozwj elektroniki, podre kosmiczne... - galopowa aczek. - Kochany - przerwaa mu delikatnie mama. - Nie widziae przypadkiem maszynki do maku? - Do czego? - spad z ksiyca aczek. - Do maku. - Tak jakbym widzia. Chyba jest w pudle w spiarni. - Wychodz - owiadczya Cesia. - A obiad? - zmartwia si mama. - Zostawia taki pyszny makaronik! - Czy dzi na obiad jest pyszny makaronik? - z rozpacz spyta ojciec. - Tak - odpara mama. - W sosie mediolaskim. - Kocham ci, ono - powiedzia aczek crescendo. - Ale sosu mediolaskiego mam powyej dziurek w nosie. Stanowczo dam jajecznicy! Cesia z namysem przygldaa si staremu paszczowi Julii, niedbale wcinitemu w kt. By to waciwie zupenie nowy paszcz. Zupenie nowy i zupenie adny. Jakkolwiek niebywale ekstrawagancki. By dugi, bardzo obcisy, czarny, zakoczony u gry wielkim kudatym konierzem z czarnej baranicy. - Julia, co zrobisz z tym paszczem? - spytaa. Julia spojrzaa na ni wyrozumiale. - Dam ci go - owiadczya. - Ju niemodny. I we ten szalik i czapk. Do nowego mi nie pasuj. Jerzy Hajduk te wyszed do miasta. I te po prezenty. Zreszt nie by odosobniony w swych zamiarach - poowa mieszkacw Poznania znajdowaa si w tej chwili w sklepach, kupujc upominki gwiazdkowe. Druga poowa pieka strucle i pierniki. Luni przedstawiciele grup stali w kolejkach po rne produkty spoywcze, gwnie po karpie. Jak zwykle Jerzy Hajduk wyszed z domu w stron ulicy Sowackiego. Posta troch pod kioskiem, ale Cesi nie byo. Okna jej mieszkania byy owietlone rzsicie i wesoo. Jerzy doszed do wniosku, e Cesia na pewno naley dzi do grupy piekcych pierniki, ruszy w stron rdmiecia. Musia kupi babci jaki adny prezent. Pienidzy mia sporo, bo przed witami mnstwo ludzi chciao mie sprawne telewizory, a naprawianie telewizorw wszystkim znajomym pani Pirek stao si gwnym rdem jego dochodw, odkd zamieszka w Poznaniu.

Czasu mia niewiele. Pocig odchodzi o sidmej wieczorem, jeszcze dzi czekaa Jerzego kolacja u babci. Ruszy wzdu owietlonych witryn z bombkami i Mikoajami ze styropianu, rozwieszonymi nad stosami toreb i parasoli. I nagle zatrzyma si, jakby kto opuci przed nim szlaban. Cesia! Staa wewntrz sklepu. Pochylaa si nad stoem z parasolkami. Potem si wyprostowaa i staa nieruchomo, w zamyleniu, zagadkowo umiechajc si do siebie. Naokoo niej kbi si tum, ludzie j potrcali, przesuwali si obok i za jej plecami, a ona tylko tak sobie staa i wygldaa licznie, jako zupenie inaczej ni w szkole. Ubrana bya w co czarnego. Na gowie miaa ma, kolorow czapeczk. Jej jasna gowa wygldaa jak wesoy kwiatek na dugiej, czarnej odydze. Jerzy nie mg od niej oderwa wzroku. W sklepie byo gorco i duszno. Celestyna podniosa wzrok znad parasolek i ujrzaa w szybie swoje zachwycajce odbicie. Nie ma dwch zda, suknia zdobi czowieka. Podobaa si sama sobie w starym paszczu Julii i jej szydekowej czapeczce retro. Makija wprawdzie postarza Cielcin o dobrych kilka lat, ale nie byo w tym niczego zego, wrcz przeciwnie. Okoo piciu minut Celestyna ak spdzia na podziwianiu swojej wytwornej sylwetki, wreszcie jednak surowa rzeczywisto daa o sobie zna: karpie przeciekay. Czy worek plastykowy by nieszczelny, czy te moe zaszo co innego, do ze z siatki kapao Cesi prosto do buta i naleao niezwocznie kupie parasolk dla mamy, po czym uda si spiesznie do domu i zamordowa niesforne rybki. Wybraa pierwsz z brzegu parasolk, wykonaa konieczne manipulacje z pienidzmi i paragonem i wreszcie wysza z paczuszk w doni. Karpie wci cieky, w siatce odbyway si jakie gwatowne i spazmatyczne ruchy. Cesia zdecydowaa, e najrozsdniej bdzie przeby biegiem krtk drog do domu. A tam niech ju rodzina si martwi. Pobiega. Znw zacz sypa nieg, w powietrzu zrobio si zupenie biao. Zimne patki pdziy poziomo gnane wiatrem. Ten sam wiatr nis jak na skrzydach Cesi i jej ryby i znienacka, na rogu, wrzuci cae to bogactwo w ramiona kogo, kto szed z przeciwka. - Bc! - usyszaa ciepy baryton i kto mocno obj j w pasie. Uniosa oczy i poczua, e jej sabo. Znajdowaa si w ucisku brodatego bruneta w wieku uniwersyteckim. wiato bijce z ksigarni MPiK oblewao jego suche, mskie rysy i zapalao zote byski w przepastnych oczach. Brodacz nie zwalnia ucisku wpatrujc si w Cesi z zainteresowaniem nalenym uderzajco urodziwej przedstawicielce pci przeciwnej. Pachnia intensywnie wod kolosk Yardleya. Cesia stracia dla niego gow w jednej chwili.

- Prosz mnie puci! - powiedziaa oschle, marszczc brwi. Moga straci gow, ale za nic nie pozwoliaby, eby on si tego domyli. Brodacz umiechn si jak Mefistofeles. - Dlaczego? - spyta gbokim gosem, ktry przyprawi Cesi o drenie. - Bo mi karpie ciekn - odpowiedziaa stanowczo. Zdumienie na twarzy brodacza byo nagrod za jej niezomno. W jednej chwili rozluni ucisk i wypuci Celestyn na swobod. Cesia bya pewna, e kiedy to nastpi, ona natychmiast si oddali, ca postaci manifestujc oburzenie. A tymczasem, ku wasnemu zaskoczeniu, staa wci w miejscu, z rozmyln powolnoci okrcajc siatk z rybami. Brodacz przenis spojrzenie na karpie. - Ach, tak... - powiedzia ze zrozumieniem. - Okolicznoci nam nie sprzyjaj. Spotkajmy si jeszcze. Na przykad w pierwsze wito, w parku Moniuszki, pod pomnikiem. O czwartej. - Nie ma mowy - odpara Cesia, z trudem ukrywajc zachwyt. Po raz pierwszy w yciu kto proponowa jej randk! - O czwartej po poudniu - powtrzy brodacz tonem czowieka absolutnie pewnego zwycistwa. - Bd czeka pi minut - obrzuci Cesi gorcym spojrzeniem i odszed krokiem celowo elastycznym. Cesia natychmiast wpada w czarn rozpacz. Ten cudowny mczyzna pomyli si w sposb oczywisty. Idzie sobie teraz i myli o niej, e jest idiotk. Karpie! O, pody losie! Dlaczego nie zachowaa tajemniczego milczenia, ktre zawsze i z ca pewnoci jest lepsze ni gupie i nie przemylane wypowiedzi. Dlaczego nie pozwolia mu trzyma si w ramionach, co byo wszak takie przyjemne! On ju nie przyjdzie na spotkanie. To pewne. Zreszt, moe i lepiej. Jest stanowczo za przystojny. Tacy s zawsze zepsuci powodzeniem u kobiet. Gdyby zobaczy Celestyn ak w dziennym wietle, rozczarowaby si okrutnie. No, tak, ale teraz widzia j w wietle wieczornym. Poza tym, propozycj spotkania wysun ju po jej uwadze o karpiach. Znaczy, e mu nie przeszkadzay. Wic moe jednak przyjdzie na randk? Niech sobie przychodzi. Nie zastanie Celestyny pod pomnikiem. Jeli mu si nie spodobaa, pozostanie w jego pamici piknym wspomnieniem. Oszczdzi mu rozczarowania, a sobie wstydu. - Nie pjd na randk - powiedziaa gono Celestyna ak, po czym ruszya z miejsca energicznym krokiem. Rodzina akw bya w pewnym sensie uprzywilejowana: mieszkaa w tak zwanym starym budownictwie. Sytuacja ta miaa zalety i wady. Do wad nalea zaciek w azience, z ktrego laa si

woda w dni deszczowe, a take plaga kornikw, podgryzajcych wszystkie drewniane czci budynku. Zalet byo wicej. Mieszkanie akw, dziwaczne i nietypowe, nawet jak na stare budownictwo, cho w zasadzie odpowiadao pastwowym normom metraowym, posiadao wiele miych zaktkw, ktrych najbardziej nawet zajady urzdnik ADM - u nie zaliczyby do powierzchni mieszkalnej. Trzon mieszkania stanowi dugi wski korytarz bez okien, z ktrego liczne powikane odnogi prowadziy do rnych dziwacznych pomieszcze, midzy innymi: dwch pokoi, dwch pokoikw, kuchni, azienki, kilku skrytek niewiadomego przeznaczenia, spiarni i pralni. W jednej ze skrytek znajdoway si drzwiczki, za ktrymi upiorne schodki wiody wysoko na strych, a ze strychu na wieyczk z umocowanym na czubku blaszanym kogutkiem. Wszystkie te pomieszczenia przeszukiwaa obecnie mama akowa i nigdzie nie moga znale maszynki do maku. Sprawa stawaa si coraz bardziej naglca, poniewa mak moczy si ju od dwudziestu czterech godzin. Nieodzown rzecz byo przekrcenie go przez maszynk, jeli w ogle miay by strucle na wita. A strucle przecie by musiay. Na co dzie rodzina skonna bya do powanych ustpstw na rzecz uatwienia pracy twrczej swojej karmicielce. W miar jak zbliay si wita, w mentalnoci czonkw rodziny zaczynay zachodzi zmiany: dziadek stawa si zrzdliwym teciem, szukajcym dziury w caym i tylko patrzcym, jak by tu dopiec synowej za jej niegospodarno. Dzieci, czyli Celestyna, Julia i Bobcio, nagle zaczynay si domaga akoci i nastroju witecznego. aczek przytacza przykady szczliwych rodzin, ktrym niepracujce matki zapewniaj ciepo i pierogi z kapust. Sowem, presja wywierana na mam akowa bya tak silna, e nieszczsna artystka musiaa zada gwat swojej naturze i da si wcign do kuchni. Zwaszcza e w Paacu Kultury, gdzie mama prowadzia pracowni rzeby i ceramiki, o tej porze roku trwaa wanie przerwa witeczna i wykrt, e czasu brak, odpada sam przez si. Przeszukawszy strych mama udaa si na wieyczk. Nika bya nadzieja, e znajdzie tam maszynk, na wieyczk bowiem nie wchodzi nikt od dnia dziesitych urodzin Celestyny, kiedy to rozochocona solenizantka o mao nie wypada na ulic z okienka wiey. Mama jednak nie chciaa zaniedba adnej moliwoci; otworzya malutkie drzwi i rozejrzaa si uwanie po wntrzu wieyczki. Mae kwadratowe pomieszczenie byo niemal puste, jeli nie liczy lecego w kcie stosu starych gazet. Maszynki, oczywicie, ani ladu Mama wyjrzaa sobie przez okno - i tak jej si to spodobao, e zapomniaa o maku i pykajcym na ogniu bigosie. Na dworze byt granatowobkitny zmrok, wiatr ciska bezgonie kbami suchych niegowych patkw. W kamienicy naprzeciwko kto zapala i gasi sznurek lampek choinkowych.

Pod bram tego domu stay zagadane dziewczyny. W jednej z nich mama rozpoznaa Cesi. - Hej, hej! - krzykna. - Halo, halo! - wrzasna Cesia z dou. - Danka, zobacz, moja mama na wiey! Hej, spu swoje warkocze! Karpie w siatce jako przestay si rusza. By moe dlatego, e Cesia pooya je na niegu. Musiaa to zrobi, by plastycznie opowiedzie przyjacice swoj dzisiejsz przygod z brodaczem. Teraz wszake uja w do uchwyty siatki i poegnaa Dank. - Suchaj, Ceka, bardzo bym chciaa zobaczy t wie - powiedziaa Danka, zapatrzona w gr. - To jest po prostu fantastyczne. Czy tam mona sobie posiedzie? - Przyjd w pierwsze wito przed poudniem - powiedziaa Celestyna, ktra wprawdzie nie dopuszczaa do siebie myli, i mogaby pj na spotkanie z brodaczem, ale na wszelki wypadek wolaa jednak mie wolne popoudnie. - Tam jest naprawd fajnie, tylko zimno. Cesia wesza do przedpokoju, gdzie tym razem pachniao bigosem. Z pokoju dziewczt dobiega gwar wielu gosw. - Moja paczka przysza, chc ci pomc krci mak - powiedziaa Julia do mamy. - U Tolka ju przekrcilimy wszystko. - Co wy z tym makiem, naprawd - zdenerwowaa si mama. - Ja wci jeszcze nie mog znale maszynki - urwaa nagle i z uwag przyjrzaa si Julii, ktra miaa rumiece, oczy jak czarne gwiazdy i rozwiane wosy. - Tolek te jest? - spytaa tonem raczej twierdzcym. - Tak - szepna Julia i przymkna oczy. - Mamo, on jest cudowny. Cudowny. Jestem w nim beznadziejnie zakochana. A on we nie w ogle nie dostrzega obiektu... Cesia odoya swoje paczki i podesza bliej. Nie ma nic ciekawego ni sprawy sercowe. - Ktry to ten Tolek? - spytaa szeptem. Julia spojrzaa na ni niechtnie. - O, jeste. Suchaj, Cielcino. Jak ci dopucimy do swego grona, to masz si stara, zrozumiano? Masz by mia i dobrze uoona. I tak caa cierpn, eby kto z rodziny nie wyskoczy z czym kompromitujcym. - Ale, crko! - Nie masz pojcia - szepna Julia - jak on ma rodzin. Ta matka - pikna, pachnca, elegancka - zupena hrabina! - Co ty powiesz? - stropia si mama akowa i ukradkiem spojrzaa na swoje rozdeptane pantofle.

- Krcilimy mak, a ona wycinaa pierniki - szeptaa Julia ze zgroz. - I przez cay czas miaa na sobie aksamitn sukni z konierzykiem z prawdziwych koronek! - Rany boskie! - powiedziaa mama. - A jego ojciec - mwi ci, zupeny lord. Siedzia sobie tylko w fotelu Ludwik szesnasty i czyta Pascala. - Dlaczego mylisz, e lordowie czytaj Pascala w fotelach Ludwik szesnasty? - spytaa mama usiujc ukry wraenie, jakie na niej zrobiy sowa crki. - Nasz dziadek te czyta Pascala - wtrcia Cesia, ogarnita patriotyzmem lokalnym. - Dziadek! - prychna Julia. - Dziadek czyta La Bruyerea. Poza tym dziadek czyta informacyjnie, a tamten si, prosz ciebie, delektowa. - Julka! - dobiegy z pokoju chralne okrzyki. - Id! - zawoaa sodkim gosem. - Wic pamitajcie - warkna ktem ust w stron Cesi. Wszystko ma by jak naley. Ceka, sprztnij kuchni, ebym si nie musiaa wstydzi. Mamo, czy ty by, przepraszam, nie moga woy tej adnej sukni, no wiesz, tej aksamitnej... Mama umiechna si kpico, jej czarne oczy bysny rozbawieniem. - Kopot tylko z konierzem - powiedziaa. - Konieczny byft, zwj brabanckich koronek, nest - ce pas? - Jul - ka! Jul - ka! - woano z pokoju. Julka zakrcia si, ypna gronie smolistymi oczami i znikna - Wiem! - szepna nagle mama. Na twarzy miaa wyraz olnienia - Wiem! Wiem, gdzie jest ta maszynka! - No, gdzie? - zainteresowaa si Cesia. - Skojarzya mi si z hrabin i piernikami... Na jesieni schowaam maszynk do starej formy piernikowej i postawiam na pce pod schodami. - Obie z Cesi, tknite jednym impulsem, znikny w drzwiach wiodcych na strych. Istotnie, we wnce pod schodami leaa maszynka owinita w papier. - Ale to jest maszynka do misa! - zauwaya Cesia. - Do misa, ale do maku - wyjania mama po prostu. - Le do Julii i powiedz, e za chwil bd mogli krci. Swoj drog, nie rozumiem, dlaczego oni robi z tego takie misterium? Sprztnita kuchnia wygldaa wcale niele. Mama pooya maszynk na stole i pobiega do ostatniego pokoju po doniczk z paprotk, ktra miaa nada skromnemu wntrzu kuchni bardziej paacowy charakter. Kiedy wszake wracaa, usyszaa gosy Julczynych przyjaci, dobiegajce ju z kuchennych rewirw, wobec czego odstawia paprotk i podkrada si na palcach, eby poobserwowa tego wspaniaego Tolka.

Ujrzaa kudatego blondynka o wyupiastych oczach i duych rowych uszach i jej serce matczyne cisno si uczuciem zawodu. Jak to - jej liczna crka i taki mieszny krasnoludek? Gdzie ta nieszczsna Julia ma oczy? O, ju ten drugi, brodaty, lepiej wyglda, cho te jest jaki taki drobny... Chocia, blondynek nie - blondynek, a osobowo Tolo mia. Mama akowa zauwaya to w chwili, gdy si odezwa. Mwi gosem potnym i dwicznym, cho wcale nie gonym. I wszyscy od razu milkli, wpatrujc si w niego z szacunkiem. - No, krmy ju krmy - powiedzia. - Musz wraca, matka czeka. - Tak, krmy ju, krmy - popara go Julia gosem sztucznie oywionym. - A jutro zapraszam wszystkich na makowiec! - Jej arliwe oczy skierowane na Tolka mwiy: zapraszam ciebie - i mamie akowej cisno si serce. Postanowia polubi Tolka, niezalenie od jego rowych uszu. Julia, wci patrzc na ukochanego, przytwierdzia maszynk do blatu. - Gotowe - owiadczya i signa po sito z makiem. W tym momencie mama akowa uprzytomnia sobie, e maszynka nie zostaa umyta. W zasadzie - pomylaa - troch kurzu w makowcu nie zaszkodzi - lecz w jej piersi obudzio si nagle niedobre przeczucie. Rudowosa sympatyczna Krystyna nakadaa mak do maszynki. Tolo krci. Pierwsze obroty korbk wykona z pewnym wysikiem. - Czekaj, czekaj - powiedziaa Krystyna, spogldajc na wylot - co tu dziwnego idzie... Gdyby Julia miaa dar przewidywania, znalazaby w tej chwili inn zabaw dla swych przyjaci. Mama akowa zamara pod drzwiami. Rudowosa Krystyna rozkrcia maszynk i nagle w kuchni eksplodowa chralny wrzask obrzydzenia. - Co to jest! - growa nad wszystkimi straszny gos Julii. - Zdecha mysz - odpar Tolo, z chodn ciekawoci naukowca badajc trucheko do poowy wkrcone w rub maszynki. - Cakiem wyschnita. Julia, skd ty wzia tak mumijk? - Smacznego - powiedzia brodacz i zarechota. Zalega cisza pena zaenowania. Brodacz chrzkn, nagle speszony, i zacz si bawi widelcem. Silne napicie, w jakim znajdowaa si Julia od poudnia, musiao si rozadowa w czym gwatownym. Haniebne szcztki w maszynce byy t kropl, ktra przepenia czar; Julia wybuchna histerycznym miechem, ktry rycho przeszed w rwnie histeryczny pacz. Gocie pokrcili si chwil, wreszcie, po kilku bezskutecznych prbach uspokojenia lub rozmieszenia Julii, wynieli si rozkadajc rce.

kajca Julia zostaa sama, jeli nie liczy zwok myszy w maszynce i przytajonej za drzwiami matki. Wieczr wigilijny by ponury. Od wczorajszego wypadku Julia znajdowaa si w stanie trwaego przygnbienia i nastrj beznadziejnoci udzieli si wszystkim w rodzinie. Jeden Bobcio by zadowolony - zapali sam wszystkie wieczki na choince i udao mu si pokapa dywan stearyn. Wieczerza, jak zwykle smaczna, spoyta zostaa bez entuzjazmu, jakkolwiek z potraw zawierajcych mak, podano tylko posypane nim kluseczki. Maszynka, pozbawiona ju swej makabrycznej zawartoci moczya si w roztworze ugu i detergentw, ale byo jasne, e i tak nikt si nie odway jej uy. Jednake pierwszego dnia wit nastrj w domu akw uleg nieznacznej poprawie. Przede wszystkim - wstao wspaniae soce niebo byo cudownie bkitne i nieg iskrzy si zachcajco na biaych ulicach. Ju to wystarczyo, by odmieni nieco humory, a tu w dodatku zadzwoni Tolo i zapyta Juli, oczywicie w imieniu caej paczki jak tam samopoczucie. - W imieniu paczki - westchna Julia, odkadajc suchawk po skoczonej rozmowie. - O, on zawsze wystpuje jako ciao zbiorowe. - Westchna znowu, ale twarz jej si nieco rozpogodzia. - Zobaczysz, on si w tobie zakocha - pospieszya z pocieszeniem mama. Od tamtego momentu w kuchni gnbio j poczucie winy: gdyby umya maszynk, szczcie jej dziecka nie byoby zagroone. Julia spochmurniaa na nowo. - Tolo nie zakocha si we mnie nigdy - powiedziaa gosem Kasandry. - Ju na zawsze skojarzyam mu si z przekrconym przez maszynk gryzoniem. Cesia zebraa ze stou naczynia pozostae po obiedzie. Ustawiajc je na tacy nie przestawaa rozmyla. Od rana przeywaa prawdziw rozterk - pj czy nie pj na spotkanie z brodaczem? Przeciwko randce z nieznajomym donuanem przemawiao bardzo wiele. Jednake Celestyna obawiaa si, czy aby przypadkiem nie jest to pierwsza i jedyna w y