24
BEZPŁATNA GAZETA REGIONU TORUŃSKIEGO Specjalny dodatek dla rolników. Czytaj na str. 21-22 ISSN 2084-9117 Lipiec 2012 Numer 4 Jesteśmy też na facebook.com/pozatorun Jesteśmy na peryferiach kosmosu O Krupniczej 22, o krakowskim dzieciństwie i sąsiedzie Kisielu Wywiad Reportaż Charon z Ostrowa Stachu wie najlepiej jak wyglądają topielce wyłowione z Wisły 12 9 Porównaj bezpłatnie OC i AC z 20 Towarzystw Ubezpieczeniowych. Zadzwoń pod numer (56) 621 62 11 lub odwiedź www.cuk.pl REKLAMA Mieszkańcy gminy Chełmża powitali lato z rybą w tle Gmina Chełmża 4 *** Gmina Lubicz 6 Festyn ściągnął do Złotorii mieszkańców gminy Lubicz. Cel był szczytny *** Gmina Obrowo 8 Prestiżowa nagroda za inwestycje ekologiczne URODZENI MORDERCY Poszukiwani i nieuchwytni - pozostają na wolności, choć każdy z nich raz już zabił. Niektórzy ukrywają się latami, inni zapewne uciekli z kraju. Jednak nadal są śmiertelnie niebezpieczni. Kujawsko-pomorska policja powołała specjalną grupę do ich ścigania. 7

Poza Toruń nr 04

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Poza Toruń nr 04

BEZPŁATNA GAZETA REGIONU TORUŃSKIEGO

Specjalny dodatek dla rolników. Czytaj na str. 21-22ISSN 2084-9117Lipiec 2012Numer 4

Jesteśmy też na facebook.com/pozatorun

PowiatJesteśmy na peryferiach kosmosuO Krupniczej 22, o krakowskim dzieciństwie i sąsiedzie Kisielu

Wywiad

ReportażCharonz OstrowaStachu wie najlepiej jak wyglądają topielce wyłowione z Wisły 12

9

Porównaj bezpłatnieOC i AC

z 20 TowarzystwUbezpieczeniowych.Zadzwoń pod numer

(56) 621 62 11 lub odwiedź www.cuk.pl

REKLAMA

Mieszkańcy gminy Chełmża powitali lato z rybą w tle

Gmina Chełmża 4

***

Gmina Lubicz 6Festyn ściągnął do Złotorii mieszkańców gminy Lubicz.

Cel był szczytny

***

Gmina Obrowo 8Prestiżowa nagroda

za inwestycje ekologiczne

URODZENI MORDERCYPoszukiwani i nieuchwytni - pozostają na wolności, choć każdy z nich raz już zabił. Niektórzy ukrywają się latami, inni zapewne uciekli z kraju. Jednak nadal są śmiertelnie niebezpieczni. Kujawsko-pomorska policja powołała specjalną grupę do ich ścigania.

7

Page 2: Poza Toruń nr 04

2 POZA TORUŃ, lipiec 2012

Stopka redakcyjna:

Redakcja „Poza Toruń”Złotoria, ul. 8 marca [email protected]

Wydawca:Agencja PR [email protected]

Redaktor Naczelny:Radosław [email protected] 609 119 016

Dział publicystyki i reportażu:

Marta Chojecka (GSM 667 243 743), Monika Olender, Łukasz Pilip, Tomasz WięcławskiDział rolnictwo:Katarzyna HejnaDział informacyjno-samorządowy:Tomasz Skory, Łukasz PiecykDział Foto:Maciej Pagała, Łukasz Klimkiewicz

Dział Reklamy:Filip [email protected] 721 84 80 78Skład:Studio Poza ToruńISSN 2084-9117

Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń.***

Na podstawie art.25 ust. 1 pkt 1b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Agencja Public Relations Gold-endorf zastrzega, że dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w “Poza Toruń” jest zabronione bez zgody Wydawcy.

MACIEJ KARCZEWSKI

Felieton

RADEK RZESZOTEK

FelietonNie przypłyną Meksykanie

Wyznam szczerze. Zakocha-łem się. Jest piękna, najpiękniejsza spośród wszystkim, które pozna-łem. A  znam ich wiele - kształty mają zawsze zaokrąglone, kuszą-ce, płodne niesłychanie... Ta jed-nak jest najwspanialsza. Pociąga i  fascynuje, przyciąga i  odpycha, kusi i  gra na nosie, stawia wciąż nowe wyzwania. Jak rasowa Pani. Taki skarb mamy tylko jeden. Jest jedną z ostatnich w Europie, w miarę dzikich i wolnych, której wciąż udaje się opierać ludzkim pomysłom na zarabianie pienię-dzy... Wisełka. Świat z  perspektywy jej lustra wygląda zupełnie inaczej. Wiem, bo pływałem nią różnymi łódka-mi - od kajaka z  lat 70-tych, po statek wycieczkowy Wanda, który nie miał w sobie za grosz rejsowe-go klimatu. Najlepiej jednak wspominam wyprawę łódką pychówką z Mar-cinem Firguskim, mężem znanej

dziś już aktorki Agaty Kuleszy, który kilka lat temu przewiózł mnie spod Wyszogrodu do ujścia Drwęcy. Na brzeg schodziliśmy rzadko, na nocleg wybieraliśmy wyspy, myliśmy się w  rzece i  je-dliśmy pieczony czosnek. Byliśmy jak wolni Meksykanie. Drogę między orlimi gniaz-dami i  stadami kormoranów zagrodziła nam dopiero tama we Włocławku. Gigantyczna - z  urzędowymi zasadami żeglugi rzecznej. Paskudztwo, jakich na Wiśle mało. Teraz Energa chce postawić kolejną tamę, tym razem bliżej Torunia. Dla pieniędzy. Utoną światy wysp, zmienią się brzegi, nie popłyną już tędy Meksykanie. A  powódź? Kto mieszka nad rzeką, liczyć się z powodzią musi. Rzeki wylewają, taka ich natura. Bo im wieksza tama, tym większa będzie katastrofa. Kiedyś każda rzeka się uwolni...

Wydawać by się mogło, że te-raz dla Starego Miasta idą lepsze czasy. Najpierw rozpoczął się se-zon turystycznych wycieczek, po-tem zalała je Zielona i Wesoła Fala prosto z Irlandii, teraz wakacje… Powinno to skutkować więk-szym zainteresowaniem Starówką i lepszą kondycją tutejszych firm i sklepów. Nic bardziej mylnego… Dzięki szeregowi błędnych de-cyzji naszej miejskiej administra-cji, z Szerokiej od kwietnia znik-nęły już : Deichman, Carry, Reval, Matras, Kefirek a teraz jeszcze Re-served, Vero Moda i  inni. To już nie narzekanie, że jest kiepsko, to nie zamiana sklepiku z  nabiałem na bank… to proces, to dryf w złą stronę… To Exodus – biblijna Księga Wyjścia. Dlaczego w  Waszym sąsiedz-twie, na reprezentacyjnym depta-ku 200 tysięcznego miasta nie są w  stanie utrzymać się firmy, kie-dyś małe, lokalne a teraz również sieciowi potentaci? Kto i co spo-

wodowało, że jak na komendę tuż przed sezonem turystycznym za-mykają się zlokalizowane na paru piętrach sklepy? Nasza władza mówi nam, że remontuje, naprawia i ma w sercu powodzenie Perły Gotyku, jed-nocześnie podwyższając opłaty za parkowanie ze 1,20 na 3,00 zł. Likwiduje kolejne parkingi i  co-raz liczniej wysyła patrole miej-skich strażników z blokadami na powitanie gości… a jako atrakcję dla nich proponuje toczenie Sze-roką beczek ze śledziami… Jak mają się te beczki do gotyckiego charakteru miasta wie tylko me-nadżer Starówki Andrzej Szmak. Pytany jednak o kondycję handlu na deptaku, odpowiada zmiesza-ny, abym „nie wrzucał wszystkich kartofli do jednego worka”. Panie dyrektorze nie wrzucam, pozwolę sobie tylko wskazując Exodus biz-nesu, dodać do tej pańskiej becz-ki śledzi odrobinę dziegciu…

Sezon turystyczny... czyli Księga Wyjścia

LIPCOWA KADROMANIA ROZSTRZYGNIĘTA!Pierwsze miejsce - Adam Nowacki (Chorwat) Drugie miejsce - Aldona Mazurkiewicz (Polak)

GRATULUJEMY! KADROMANIA Z POZA TORUŃRobisz zdjęcia? Prześlij nam kilka swoich prac! Najlepsi mają szanse na publikacja albo, co atrakcyjniejsze, współprace z naszą gazetą! Zapraszamy wszystkich zapalonych

fotografów, do przesyłania prac. Temat: dowolny! Czekamy na prace od 1 do 20 każdego miesiąca! Prosimy przesyłać zdjęcia na adres: [email protected] oraz informacje na temat konkursu, dostępne na stronie: www.facebook.pl/pozatorun

fot.

Ald

ona

Maz

urki

ewic

z

fot.

Ada

m N

owac

ki

Page 3: Poza Toruń nr 04

3 POZA TORUŃ, lipiec 2012

REGION

Marta Chojecka

Sami siebie nazwali „Powrót”. Mieli wrócić – do pracy, do normalności, do życia z wypła-tą co miesiąc pierwszego. Nie wrócili. Walczą już ponad rok o  wsparcie z  Funduszu Pracy. Spółdzielnia ma statut, nazwę i  zarząd, ale nadal nie może funkcjonować. Kilku miesz-kańców Chełmży uwierzyło, że może być lepiej. Czy przebiją opór biurokracji? - Dziś powinniśmy być w  pracy, realizować umowy uzgodnione z  wójtem gminy Chełmża i  burmistrzem mia-sta Chełmża, a  my nadal sto-imy w miejscu – tak pisze peł-nomocnik grupy inicjatywnej - Zdzisław Słoniecki w  liście do ministra Bartosza Arłuko-wicza. Do „Powrotu” nigdy odpo-wiedź nie dotarła, a  przecież Minister Arłukowicz został powołany na swoje stanowi-sko, właśnie po to, by do wy-kluczonych wyciągnąć rękę... Historia Spółdzielni So-cjalnej „Powrót” zaczyna się

w Chełmży. Zdzisław Słoniec-ki przy wsparciu kierowniczki Gminnego Ośrodka Pomocy Społcznej w Chełmży – Anny Bykowskiej, postanowił wyjść z  inicjatywą założenia spół-dzielni socjalnej. Dostaje po-parcie wójta Gminy Chełmża – Jacka Czarneckiego. Wszystko zostało zaplanowane. Zlecenia, umowy, statut…

PUP milczy lub odmawia

W styczniu 2011 roku Zdzi-sław Słoniecki zwrócił się z  prośbą o  uposażenie spół-dzielni do chełmżyńskiego PUP-u. - Odpowiedzi nie otrzyma-liśmy – relacjonuje pełnomoc-nik „Powrotu”. – Spróbowa-liśmy ponownie 1 marca 2011 roku. Tym razem otrzyma-liśmy odpowiedź odmowną. PUP poinformował nas, że nie posiadają oni środków na upo-sażenie naszej spółdzielni. Chełmżynian opór urzęd-ników od bezrobocia jednak nie zniechęcił. 19 kwietnia 2011 roku Słoniecki przy wsparciu kierowniczki GOPS-u, zorga-nizował spotkanie z  zaintere-sowanymi pracą w spółdzielni

ochotnikami. Przyszło około 20 osób, 6 spełniało odpo-wiednie kryteria umożliwiają-ce pracę w spółdzielni. - Zwróciliśmy się z  prośbą do Stowarzyszenia Kujawsko--Pomorski Ośrodek Wspar-cia Inicjatyw Pozarządowych “TŁOK” o  przeszkolenie na-szych pracowników. Odbyły się szkolenia wstępne. Mie-liśmy nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli – opo-wiada Zdzisław Słoniecki. – Ludzie mi zaufali. Spółdzielnia „Powrót” zdą-żyła przyjąć statut, wybrała zarząd i koordynatora – Zdzi-sława Słonieckiego. Pieniędzy jednak nadal nie było. W maju 2011 roku po raz trzeci zwró-cono się do PUP-u  z  prośbą o uposażenie. Pismo skierowa-ne było także do wiadomości starosty Powiatu Toruńskiego – Mirosława Graczyka.

Skomplikowane procedury?

Odpowiedź nie przyszła. - Znam dobrze historię Spółdzielni Socjalnej „Od nowa”, zawdzięczają oni swoje powodzenie w  dużej mierze staroście chełmińskiemu –

opowiada Zdzisław Słoniecki. - My na takie wsparcie bardzo liczyliśmy. Wsparła nas za to gmina – dostaliśmy pomiesz-czenia i  mieliśmy zapewnio-ne zlecenia z  ramienia gminy i miasta Chełmża. Dodatkowo staraliśmy się o dotacje z Unii Europejskiej. Niestety z  mar-nym skutkiem. Co na to władze powiatu? - Nie znam sprawy, nigdy nie słyszałem o  problemie tej spółdzielni – odpowiada Mi-rosław Graczyk, starosta Po-wiatu Toruńskiego. – Nie bar-dzo też wiem jak mogę pomóc. Nie leży to w  ramach moich obowiązków. Zgodnie z art. 46 ust.1 Usta-wy o  promocji zatrudnienia i  instytucjach rynku pracy starosta może przyznać bezro-botnemu jednorazowo środki na założenie lub przystąpienie do istniejącej już spółdzielni socjalnej. Brak odpowiedzi na skargę, Mirosław Graczyk tłumaczy skomplikowanymi procedu-rami przyjmowania tego typu pism. Sugeruje, że pismo mo-gło być potraktowane inaczej, aniżeli skarga.

W Chełmży poddać się nie zamierzają. - Jesteśmy gotowi zbierać lu-dzi po najbiedniejszych zaka-markach województwa, a  nie tak jak większość spółdzielni, ludzi z dużych miast. W mia-stach są większe możliwości – żali się Zdzisław Słoniecki. - Kiedy idę po ulicy, czasami mi wstyd spojrzeć tym ludziom w  oczy. Była u  mnie kiedyś kobieta. Siódemka dzieci na utrzymaniu, nie była nigdy nad morzem. Jak powiedzieć teraz tym ludziom, że nikt nam nie chce pomóc? Starosta poproszony o  wspar-cie pomysłodawców założenia spółdzielni, komentuje sytu-ację w sposób następujący: - Nie jestem w  stanie po-wiedzieć czy gdybym miał pieniądze, to przeznaczyłbym je na pomoc tym ludziom. Nie wiem w jakiej mieszczą się ka-tegorii – odpowiada. – Proble-mów biedy i  wielodzietności jest mnóstwo. Mam dziesiątki takich rozmów codziennie. Obiecuje jednak, że spra-wą zainteresuje się osobiście.

Chcieli zrobić coś dla siebie i innych. Spółdzielnia socjalna wydawała się być pomysłem idealnym, jednak nie dla urzędów

Wykluczyć wykluczonych

Łukasz Piecyk

Nawet na 350 złotych mogą li-czyć dzieci uczące się w podsta-wówkach lub zaczynające naukę w szkołach ponadgimnazjalnych w gminie Czernikowo. Pomoc finansową na zakup podręczni-ków otrzymają również rodzice niepełnosprawnych uczniów. Wystarczy złożyć wniosek u dy-rektora szkoły. Wsparcie mogą otrzymać uczniowie, którzy we wrześniu zaczną naukę w liceach, szkołach zawodowych lub technikach. Po-moc przewidziana jest również dla dzieci z klas I-IV szkół podstawo-wych. W tym roku pierwszoklasi-ści z podstawówek otrzymają 180 złotych na podręczniki. Warun-kiem jest dochód na jedną oso-

bę w rodzinie ucznia – nie może przekroczyć 504 złotych netto. Na takie samą pomoc mogą liczyć uczniowie z drugich i trze-cich klas, ale przy dochodzie nie przekraczającym 351 złotych netto. O 210 złotych przy takim samym dochodzie mogą starać się rodzi-ce dzieci z IV klasy szkoły podsta-wowej. Najwięcej, bo 352 złotych, mogą zyskać uczniowie wspo-mnianych szkół ponadgimnazjal-nych. W tym przypadku nie zmie-nia się również próg dochodów. Pomocą objęci są również uczniowie niepełnosprawni, rów-nież w gimnazjum. Uczniowie z pierwszych trzech klas szko-ły podstawowej otrzymają 180 złotych. O 30 złotych więcej ci z klas IV-VI. Dla niepełnospraw-nych gimnazjalistów czeka 325 złotych. Wniosek na 25 złotych więcej może składać rodzic, któ-

rego dziecko uczy się w szkole zawodowej lub liceum ogólno-kształcącym. To samo dotyczy niepełnosprawnych uczniów z II i III klas liceów profilowanych i techników oraz ich rówieśników z uzupełniających techników i liceów ogólnokształcących. Po-moc dostaną uczniowie niepeł-nosprawni, czyli słabowidzący, niesłyszący oraz upośledzeni umysłowo w stopniu lekkim. Na pieniądze mogą liczyć również osoby mające orzeczenie o po-trzebie kształcenia specjalnego. Aby otrzymać pieniądze, nale-ży do 5 września złożyć wniosek u dyrektora szkoły, w której uczy się dziecko. Do podania trzeba dołą-czyć zaświadczenie o wysokości dochodów oraz fakturę VAT na zakupione podręczniki. Pieniądze zostaną zwrócone do 15 listopada.

Podręczniki taniej kupięJak zdobyć dodatkowe pieniądze na wyprawkę szkolną?

Telent z Nieszawki mistrzem Polski!Michał Gołaś po raz kole-jny udowodnił, że nie ma w Polsce od niego dziś lepszego kolarza. Wychowany pod okiem trenera Józefa Dąbrowskiego z Nieszawki, były zawodnik klu-

bi Iskra zapewnił sobie udział w zbliżających się Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Czy i tam jego gwiazda rozbłyśnie? Tego mu życzymy. Niech na metę olimpijskiego wyścigu wjedzie pierwszy!

Fot. Blog Michała G

ołasia

Page 4: Poza Toruń nr 04

4 POZA TORUŃ, lipiec 2012

GMINA CHEŁMŻA

Wiadomości z gminy Chełmża

Na 32 urodzinach Chełmży bawić się będzie kilka tysię-cy osób. Podczas trzydniowe-go święta mieszkańcy miasta i okoliczny wsi będą mogli brać udział w  koncertach, konkur-sach i  pokazach. Mieszkań-cy gminy będą mieli okazję do wspólnego świętowania z  chełmżynianami na imprezie organizowanej przez miasto. Świętowanie rozpocznie się 20 lipca. Obchody zainauguruje przemarsz przez miasto pt. Bar-wy Korowodu. Odbędzie się także Turniej Rodzinny. Scena główna stanie jak zwykle na rynku miej-skim w Chełmży. Tradycją jest już, że urodziny

miasta ogłaszane są granym na żywo charakterystycznym hejna-łem. Chełmżynianie usłyszą więc początek obchodów. Drugiego dnia na rynku czekać będą stoiska Jarmarku Łożańskie-go. Jest to stały punkt programu cieszący się zawsze dużym zainte-resowaniem gości. W tym samym czasie można brać udział w  pik-niku rodzinnym, który zaplano-wano na dwa dni, 21 i  22 lipca. Podczas trzydniowych obcho-dów odbędzie się mnóstwo kon-kursów, zarówno dla dzieci, jak i  dorosłych. Pokazy strażackie, poczęstunki i występy, to gwarant dobrej zabawy.

(MC)

Gmina i miasto Chełmża będą wspólnie świętować

Tak było rok temu. A w tym jak będzie?

Dni Chełmży - fiesta na całego

Mieszkańcy gminy Chełmża tegoroczne lato witali w Za-lesiu. Imprezę zorganizowa-no na plaży rekreacyjno-wy-poczynkowej. Obchody były nietypowe, ponieważ po raz pierwszy mieszkańcy bawili się wspólnie z  Lokalną Gru-pą Rybacką „Rybak”. Festyn, jak na rybi przystało, nosił nazwę - „Święto Ryby – Je-siotr powraca”. Własny Port i  Strusie 4 to jedni z  wykonawców, którzy zagrali na chełmżyńskim po-witaniu lata. Wystąpili tak-że najlepsi uczestnicy Prze-glądu Artystycznego Szkół Gminy Chełmża Bocianisko i  laureatki tegorocznego Tur-nieju KGW. W  programie imprezy przygotowano za-wody rzutowe, turniej węd-karski, konkursy sprawno-ściowe oraz quiz z  wiedzy

turystyczno – przyrodniczej. W  menu nie mogło za-braknąć potraw z rybą w skła-

dzie. Ogłoszony został bo-wiem konkurs kulinarny na najsmaczniejsze rybie danie.

Nie było wyboru, tego dnia to właśnie ten rodzaj potraw musiały królować na stole.

Uczestnicy mogli nadsyłać zgłoszenia do Centrum Ini-cjatyw Kulturalnych Gminy Chełmża. Podczas festynu na sto-iskach promocyjnych swoją ofertę zaprezentowały Lokal-ne Grupy Rybackie z  całego województwa Kujawsko – Po-morskiego. Wielość degusta-cji umiliła czas kubkom sma-kowym gości. Dzień wcześniej na terenie ośrodka rozegrany został już po raz kolejny otwarty Tur-niej Siatkówki Rekreacyjno--Plażowej. Powitanie lata z rybą w tle, chełmżynianie z  pewnością doskonale zapamiętają. Fe-styn był współfinansowany przez Unię Europejską ze środków finansowych Euro-pejskiego Funduszu Rybac-kiego. (MC)

Monotonne tematycznie festyny, to nie dla chełmżynian. Mieszkańcy gminy Chełmża powitali lato z rybą w tle

Święto Ryby – jesiotr powraca

Izabela Plaga

Dzieci z gminy Chełmża mogą spędzić cztery dni wakacji w niespotykanej formie. Wiej-skie Stowarzyszenie Kultural-no-Oświatowe „Edukacja i  Przyszłość” i  Mała Szkoła w  Brąchnówku zorganizowali bezpieczny wypoczynek dzieci w formie półkolonii. Program nie powinien zawieść wymaga-jących małych ekologów. Zaplanowane zajęcia, mają zwrócić uwagę dzieci na problemy ekologiczno--przyrodnicze. Półkolonie to nie tylko nauka, ale także za-bawa. W  tej kwestii organi-zatorzy również nie zawiedli. Zaplanowane zostały kon-kursy, do udziału w  których na pewno zachęcą nagrody. Szkoła Leśna na Barbarce to miejsce w  którym dzieci spę-

dzą 3 i  4 dzień wraz z  nocle-giem. Czas został zaplanowany tak by dzieci wspominały je jak najlepiej się da. Organizatorzy zapraszają na półkolonie dzieci w  wieku 7-13 lat. Udział w nich można brać od 2 do 6 lipca, w godzi-nach 9.00 –14.00 na terenie zespołu parkowo-pałacowego w Brąchnówku. Zgłaszać należy się w Szkole w  Brąchnówku lub w  sklepie w Browinie do 28 czerwca. Je-dyne co jest potrzebne do zapi-su to zgody na udział w półko-loniach i  wyjazd na Barbarkę oraz numer pesel. Półkolonie zostały dofinan-sowane przez Marszałka Wo-jewództwa Kujawsko-Pomor-skiego , Starostę Toruńskiego w  ramach programu „Eduka-cja Ekologiczna” i Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska.

Edukacja ekologiczna w gminie Chełmża na półkoloniach

Eko-wakacje

Page 5: Poza Toruń nr 04

5 POZA TORUŃ, lipiec 2012

REGION

CUK wybierze dla Ciebie najtańszą polisę OC i AC

Jak zaoszczędzić na ubezpieczeniu samochoduWybór polisy OC i AC może być szybki i tani. Nie musisz już tra-cić czasu na porównywanie do-stępnych na rynku ofert. W CUK Ubezpieczenia, w  zaledwie parę minut, otrzymasz bezpłatne ze-stawienie cen polis OC i AC z 20 wiodących Towarzystw Ubezpie-czeniowych. W  ten sposób mo-żesz znaleźć i  kupić polisę, za którą na pewno nie przepłacisz. Nawet o kilkaset złotych może różnić się cena takiej samej po-lisy w  zależności od wybranego przez nas ubezpieczyciela. Musie-libyśmy poświęcić wiele godzin na sprawdzenie ofert dostępnych na rynku, żeby wybrać tę naj-lepszą. Dlatego zamiast tracić cenny czas możemy udać się lub zatelefonować do oddziału CUK Ubezpieczenia, gdzie w  jednym miejscu znajdziemy, wybierzemy oraz kupimy najtańszą i  idealnie dopasowaną do naszych potrzeb polisę. Wszystko dzięki autorskie-mu systemowi informatycznemu CUK, który pozwala na szybkie i  precyzyjne wyliczenie składek ubezpieczenia OC, AC a nawet za-awansowanych pakietów ubezpie-czeniowych. Polega to na tym, że po wpisaniu podstawowych infor-macji, np. na temat kierowcy i jego pojazdu, program jest w  stanie przeprowadzić dokładną symula-cję cen oraz dobrać zakres polisy,

który interesuje klienta. Po chwili otrzymamy gotowy, bezpłatny wy-druk, zawierający aktualne ceny polis z  20 Towarzystw Ubezpie-czeniowych. Jeszcze nigdy wybór ubezpieczenia nie był taki prosty. CUK pomoże nam wybrać nie tylko ubezpieczenie samochodu. W ten sam szybki i precyzyjny spo-sób możemy ubezpieczyć miesz-kanie lub dom, skorzystać z  do-stępnych na rynku polis na życie a  nawet wybrać polisę turystycz-ną. Ceny polis są takie same jak w oddziałach danego Towarzystwa a  czasem nawet niższe! W  CUK Ubezpieczenia za wybraną polisę zapłacić możemy kartą płatniczą. Oddziały w  Toruniu można znaleźć w centralnej części miasta, w  dogodnych lokalizacjach, gdzie można bez problemów i  za dar-mo zaparkować swoje auto. Spe-cjalnie dla tych, którzy nie mają czasu w tygodniu, są zapracowani i  zabiegani, oddziały CUK otwar-te są także w soboty w godzinach 10.00-13.00. W  tygodniu CUK działa w  godzinach 9.00-17.00.Adresy najbliższych oddziałów CUK Ubezpieczenia w Toruniu: ul. Żółkiewskiego 37 (parter ZDZ), tel. (56) 655 20 66; ul. Kra-szewskiego 27, tel. (56) 621 62 11 oraz na www.cuk.pl

R E K L A M A

Władze miejskie oddały do użytku nowo wybudowany ska-te park przy ulicy Lipnowskiej. Trzy lata temu do Rada Miej-skiej trafił wniosek o  utworzenie skate parku. Środki finansowe na ten cel, czyli 200 tysięcy złotych, zostały zaplanowane w  budżecie jeszcze na rok 2010. Okazało się jednak, że konieczne jest podjęcie działań w  zakresie zmiany miej-scowego planu zagospodarowania przestrzennego miasta i  wskaza-nia możliwości budowy obiektów sportowych w okolicy sali gimna-stycznej przy ulicy Lipnowskiej. Do tej pory obowiązywała tam

zabudowa mieszkaniowa jedno-rodzinna. Kiedy doszło jednak do zmian stref uzdrowiskowych, obszar ten został objęty strefą „A”, co uniemożliwiało wybudowanie tam domów jednorodzinnych. Wszystkie procedury formalno--prawne zakończyły się pomyśl-nie w kwietniu 2011 roku. Mimo początkowych trudno-ści, skate park został otwarty 1 czerwca br. Inwestycja powstała zaledwie w  kilka miesięcy i  po-chłonęła około 450 tysięcy z  bu-dżetu miasta.

(MO)

Raj dla miłośników rolekW Ciechocinku skate park przy ulicy Lipnowskiej

Chełmża ma się czym chwalić, wielu sportowców urodzonych na tej ziemi, osiągnęło spor-towe sukcesy. Chełmżynianie wspominają ich dziś na starych fotografiach z  sentymentem. W  Miejskiej Izbie Muzealnej otwarto wystawę poświęconą chełmżyńskim sportowcom. Przez wzgląd na piłkarskie klimaty, wiele miejsca na wysta-wie poświęcono chełmżyńskiej Legii. Obrazy udanych strza-łów, zasłużeni piłkarze, wszyst-ko opowiedzieć miało jeszcze raz historię sportu w  Chełmży. Oprócz zdjęć legionistów na wystawie można zobaczyć tak-że Kurkowe Bractwo Strzelec-kie, Chełmżyńskie Towarzystwo Wioślarzy, Pogoń, Jutrzenkę oraz wiele drużyn reprezentujących inne dyscypliny z  okresu mię-dzywojennego. Obejrzeć można nie tylko piłkarzy, ale też strong-manów, pływaków, wioślarzy, tenisistów, kolarzy, żeglarzy i ka-jakarzy. Wszyscy Ci sportow-cy wyrośli i  trenowali na ziemi chełmżyńskiej. Wystawę można oglądać przez cały czas trwania Euro 2012 w godzinach pracy biblioteki.

(MC)

Sportowe korzenie

Wystawa w Miejskiej Izbie Muzealnej

Wiatru w żagle!Powalczą o puchar Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorksiego na jeziorze Chełmżyńskim

Marta Chojecka

O zadaniach i formach działa-nia koalicji dyskutowali uczestnicy pierwszego spotka-nia organizacyjnego koalicji kulturalnej w Łysomicach. Przedstawiciele samorządu, instytucji, stowarzyszeń, bi-bliotek partnerskich stworzyli forum dla kulturalnych pomy-słów zainteresowanych spo-łecznością lokalną. Co uda im się zdziałać? Spotkanie w Łysomicach za-inicjowało działanie w ramach Programu Rozwoju Bibliotek. Monika Wicherek – kieru-

jąca filią biblioteki gminnej w Ostaszewie przedstawiła koncepcję zasad i korzyści z udziału bibliotek w Programie Rozwoju Bibliotek. Zaprezen-towano też analizę badań po-trzeb i oczekiwań wobec oferty biblioteki trzech grup poten-cjalnych klientów biblioteki. Alicja Usowicz, animatorka i trenerka Centrum Wspierania Inicjatyw Lokalnych, wpro-wadziła gości w temat two-rzenia partnerstw bibliotek. Program Rozwoju Biblio-tek to ogólnopolskie przed-sięwzięcie, którego celem jest wzmocnienie potencjału bi-bliotek publicznych w małych

miejscowościach. Dzięki pro-gramowi nowoczesne i aktyw-ne biblioteki ułatwią miesz-kańcom pełne uczestnictwo w życiu społecznym i gospodar-czym. Mają być miejscami do-stępu do wiedzy, informacji i edukacji. Ich zadaniem ma być także oferowanie przestrzeni do spotkań i wydarzeń anga-żujących lokalną społeczność. - Na spotkaniu w Łysomi-cach głos mógł zabrać każdy. Pojawiło się wiele propozycji z których większość wg organi-zatorów zostanie zrealizowana – informuje Urząd Gminy w Łysomicach.

(MC)

W Łysomicach została zainicjowana koalicja na rzecz rozwojuaktywności kulturalnej i edukacyjnej mieszkańców gminy Łysomice

Całkiem kulturalna koalicja

nowoczesna stomatologia na najwyższym poziomie

zapraszamy na bezpłatną wizytę konsultacyjną

www.aldent.plpl

Sezon żeglarski 2012 rozpocznie się na Jeziorze Chełmżyńskim, to tu wystartuje cykl Regat o Puchar Marszałka Województwa Kujaw-sko-Pomorskiego. Zmagania od-bywają się w ramach pierwszej w regionie ligi regatowej dla miesz-kańców województwa kujawsko--pomorskiego.

Organizatorami zawodów są Szkoła Żeglarstwa z Torunia oraz Przystań Tumska z Chełmży. To oni wybrali Jezioro Chełmżyńskie jako miejsca rozgrywania regat. - Wybór Jeziora Chełmżyńskiego

jako miejsca rozgrywania regat nie jest przypadkowy – informuje De-partament Rozwoju Regionalnego Urzędu Marszałkowskiego. - Dzię-ki rewitalizacji, dofinansowanej w ramach Regionalnego Progra-mu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Pomorskiego na lata 2007-2013, teren w okolicy jeziora stał się miejscem przyjaznym dla mieszkańców. Nowa infrastruk-

tura stwarza możliwość rozwoju w tym miejscu rekreacji wodnej.

Zawody zostaną rozegrane w ciągu ośmiu weekendów. Regaty polegać będą na rywalizacji za-łóg w wyścigach na wyznaczonej trasie. Organizatorzy zadbali tak-że o widzów. Trasa regat zostanie przygotowana tak, aby mogli oni z brzegu obserwować zmagania zawodników. Biegi nie będą trwa-ły więcej niż 40 minut, będą więc względnie krótkie. Wstępne kwalifikacje rozpoczęły

się już 2 czerwca. Regaty ligowe wystartują 7 lipca.

–Rywalizacja będzie się od-bywać się przez całe wakacje, a termin finałowych zmagań zapla-nowaliśmy na 15-16 września – do-dają organizatorzy.

Wszystkie informacje, w tym regulamin i harmonogram, na stronie organizatorów: www.szko-lazeglarstwa.pl

(MC)

Page 6: Poza Toruń nr 04

6 POZA TORUŃ, lipiec 2012

GMINA LUBICZ

Wiadomości z gminy Lubicz

Celem Festynu było zebranie funduszy na kolonie dla dzie-ci z parafii, integracja miesz-kańców oraz propagowanie zdrowego stylu życia. Uczest-ników przywitały atrakcje - namiot interaktywny z  no-winkami technicznymi XXI wieku, ściana wspinaczkowa, amerykańskie „sigłeje”, ring bokserski, trampoliny, dmu-chane zjeżdżalnie, kucyki oraz scena z  artystycznymi występami. Festyn zdominowały roz-grywki piłki nożnej panów w  wieku 30+. Prowadzącym był wikariusza parafii – ks. Arkadiusz Sobociński. W  za-

wodach wzięło udział 5 drużyn reprezentujących wszystkie sołectwa z  parafii: dwie dru-żyny ze Złotorii oraz po jednej z Nowej Wsi, Kopanina i Gra-bowca. Nie wiadomo czy to atmosfera Euro 2012, czy wola walki, ale mecze grano na po-ziomie co najmniej zawodo-wym. Zagrzewały ich do walki nie tylko żony, ale też dzieci i sołtysi wsi w gminie Lubicz. Po dziesięciu meczach zwy-ciężyła I  drużyna ze Złoto-rii. Drugie miejsce trafiło do drużyny z Grabowca, a trzecie miejsce II drużynie ze Złotorii. Również panie brały udział w  przygotowanych dla nich

konkursach - rzut beretem moherowym, rzut wałkiem do celu, najdłuższe ćwiczenie hu-la-hop. Wszystkiemu towarzyszył program artystyczny, w  któ-rym wystąpili uczniowie Szko-ły Podstawowej w  Złotorii, „Mała Rewia” z  Torunia oraz seniorzy z grębocińskiej „Zło-tej Jesieni”. Tradycyjnie już częstowano gości grochówka z  wojskowe-go kotła. Cukierkami na ziemi rozdawał olbrzymi bocian na szczudłach, a z nieba motolot-niarz, przelatujący nad zgro-madzonymi.

(MC)

Festyn ściągnął do Złotorii wielu mieszkańców gminy Lubicz. Cel był szczytny

Rzut beretem, futbol i ksiądz sędzią

Papiernictwo i  drukarstwo nie są dziś profesjami tak elitarnymi jak setki lat temu. Nie oznacza to jednak, że nie warto pamiętać o  trudniących się tym fachem. Doskonałym miejscem do ob-chodów Dnia Drukarza jest Mu-zeum Piśmiennictwa i  Drukar-stwa w Grębocinie. Pracownicy muzeum starali się, aby program święta był moż-liwie urozmaicony. Papier i druk, to kwestie wokół których 2 czerw-ca kręciło się wszystko. Z inicjaty-wy Agaty Dworzak-Subocz – dy-rektora artystycznego muzeum, powstała niecodzienna instalacja, która jest unikatowa, nie tylko na skalę regionalną, ale także ogól-nopolską – Park Liter. Wszystkie eksponaty, są oczywiście efektem recyklingu. Zajęcia w  muzeum były nie lada gratką dla najmłodszych. Każde dziecko mogło poczuć się tego dnia jak drukarz czy pa-

piernik. Program warsztatów był napięty. Przeprowadzano zajęcia ze zdobnictwa papieru, warsztaty drukarstwa na tkaninach czy za-jęcia polegające na tworzeniu bi-żuterii i  różnego rodzaju figurek. Wszystko oczywiście z  papieru. Zainteresowani mogli uczestni-czyć w  pokazach techniki wypu-kłodruku. Ze świętem Papiernika i Dru-karza wiązał się także konkurs. Hasło przewodnie tegorocz-nej edycji brzmiało: „Johannes Gutenberg – geniusz renesan-su”. Wkład pracy, którą włożyli w  interpretację hasła uczestnicy konkursu, został uhonorowany w  postaci wystawy. Jej otwarcie nastąpiło o godzinie trzynastej. Muzeum od samego powstania organizuje obchody, tego mniej znanego szerszej publiczności, święta. Za rok znów będzie okazja do spotkania się w jego murach.

(WT)

Spadkobiercy GutenbergaDrukarze też mają swoje święto. Obchodzili je w Grębocinie

Walka na całego i pełne za-angażowanie. Bo przecież każda jednostka chce być naj-lepszą w okolicy. Gminne Za-wody Sportowo – Pożarnicze za nami. Do zmagań, które odbyły się 3 czerwca w Grębocinie, przy-stąpiły drużyny ze wszystkich jednostek straży, jakie działają na terenie gminy. Sprawność fizyczna, hart ducha i walka do upadłego – to wszystko cechu-je każdego strażaka. Rywaliza-cja miała wyłonić tych, którzy są najlepsi. Rywalizowano w kilku ka-tegoriach. Wśród młodych adeptów sztuki strażackiej najlepsze okazały się drużyny dziewcząt z Młyńca Pierw-

szego i chłopców ze Złotorii. Seniorską rywalizację wygrali strażacy z OSP Gronowo. Nie-znacznie zdystansowali oni ochotników z Rogowa i Młyń-ca Pierwszego, którzy zajęli kolejne miejsca na podiom. Zmaganiom strażaków bacznie przyglądali się wójt gminy Lubicz Marek Olszew-ski oraz Prezes Zarządu Od-działu Gminnego OSP RP Ryszard Korpalski. Choć ta-kie zawody to tylko zabawa, a prawdziwą walkę toczą straża-cy w codziennej pracy, to zwy-cięzcy będą chodzić z podnie-sionym czołem do następnej rywalizacji.

(WT)

Pokonując przeszkody, celując sikawką do celui wykonując wiele innych zadań walczyli między sobą strażacy z gminy Lubicz

Strażacy na start!

Dawniej tak pracowali drukarze

Festyn w Złotorii jak zwykle przyciągnął tłum gości

18 czerwca br. w  Urzędzie Gminy Lubicz odbyło się wal-ne zgromadzenie Stowarzy-szenia Gmin Pomorskich na Rzecz Budowy Autostrady A-1. Oprócz Zarządu i  członków Stowarzyszenia, w  posiedze-niu uczestniczyło wielu gości m.in. Marek Kowalczyk, dy-rektor bydgoskiego oddzia-łu Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i  Autostrad, Sta-nisław Adamczyk, Wójt Gmi-ny Kowal, Krzysztof Lisiecki, Wójt Gminy Piątek, Andrzej Cymerman, Pełnomocnik Wojewody Łódzkiego czy An-drzej Jankowski, Burmistrz Strykowa. Obrady prowadził Andrzej Stanuch, Prezes Za-rządu Stowarzyszenia, Bur-mistrz Pelplina. Wójt Gminy Lubicz, Marek Olszewski wi-tając zebranych podkreślił, że zorganizowanie tego spotka-nia w Lubiczu ma głęboki sens, ponieważ to właśnie na terenie Gminy Lubicz powstał pierw-szy fragment Autostrady A-1. W  trakcie obrad poruszono

najważniejsze obecnie wątki, które dotyczą gmin uloko-wanych wzdłuż budowanych i  oddanych już do użytku fragmentów autostrady. Wiele uwagi poświęcono staraniom o prawidłowe i nie krzywdzące gminy nazwy węzłów autostra-dowych, których propozycje są w  niektórych przypadkach niezrozumiałe. Dyrektor Ko-walczyk przedstawił natomiast trudną sytuację na 3 odcinku autostrady, na którym pro-blemy finansowe i  orzeczenia o  upadłości wykonawców, mogą doprowadzić do odwle-czenia końca inwestycji do 2013 roku. Wójtowie i  Burmistrzo-wie dzielili się doświadczenia-mi i spostrzeżeniami dotyczą-cymi promocji gmin leżących przy autostradzie, potencjal-

nych korzyści i  możliwości rozwoju. Nawiązano także do prac, które nastąpią już po oddaniu Autostrady A1, czyli badań akustycznych i ewentu-alnych poprawek w projektach ekranów dźwiękowych (mają one nastąpić w 2013 roku), jak również innych prac porząd-kowych, które wykonawcy przeprowadzają na bieżąco. Na spotkaniu gościły także przed-stawicielki firmy GTC, które wnikliwie przedstawiły pro-blematykę przejść dla zwierząt i przypadków ich niewłaści-wego wykorzystywania prze mieszkańców gmin. Obrady były bardzo interesują-ce i zapowiadają dalszy rozwój współpracy gmin i miast leżą-cych na szlaku Autostrady A1.

WALNE ZGROMADZENIE STOWARZYSZENIA GMIN POMORSKICH NA RZECZ BUDOWY AUTOSTRADY A-1 W LUBICZU

Fot.

Muz

eum

Pap

iern

ictw

a w

Grę

boci

nie

Fot.

Urz

ąd G

min

y Lu

bicz

Fot.

Urz

ąd G

min

y Lu

bicz

Page 7: Poza Toruń nr 04

7 POZA TORUŃ, lipiec 2012

REGION

Szczegóły wyżej wymienionej oferty dostępne w naszym salonie. Na zdjęciach samochody przykładowe z wyposażeniem opcjonalnym. Dane dotyczące zużycia paliwa i emisji Co2 dostępne są na stronie www.skoda-auto.pl

Zapraszamy do salonu i serwisu Škoda:

Z&Z Auto Złomańczuk, ul. Toruńska 85, 87-162 Lubicz Dolny k/ToruniaT: (56) 659 06 02, K: 668 072 977, K: 664 496 337, www.zlomanczuk.com.pl

Tylko do 31 lipca 2012 specjalneupusty na auta z naszego magazynulub zamówione do produkcji!

Atrakcyjna oferta kredytowa i leasingowa Volkswagen Bank Polska S.A.

Skorzystaj z okazji, odwiedź nas lub zadzwoń. Odkupimy za gotówkę samochody

używane.

Gminy Chełmża, Łubianka, Ły-somice i Papowo Biskupie staną się miejscem rywalizacji amato-rów biegów długodystansowych. Piękne krajobrazy podziwiać będą mogli wszyscy uczestnicy drugiej edycji Tour The Run Zie-mia Gotyku. Zmagania zaplanowano na 4 dni. Rozpoczną się one 23 sierp-nia w miejscowości Piwnice (gm. Łysomice) a  zakończą półmara-tonem w  Brąchnowie w  gminie Łubianka, który odbędzie się 26 sierpnia. Rywalizacja w dniach 24 i 25 sierpnia odbędzie się w Koń-czewicach w  gminie Chełmża oraz w  miejscowościach Nowy Dwór Królewski, Folgowo i Papo-wo Biskupie. Uczestnicy imprezy rywalizo-wali będą na 4 dystansach: 5, 9, 15 i 21,1 kilometrów. W zawodach może wziąć udział każda osoba pełnoletnia oraz młodzież, która ukończyła 16 lat (za pisemnym pozwoleniem rodziców). Kwota wpisowego wynosi 50 złotych. Organizator imprezy – Klub Maratoński „Truchcik” w Łubian-ce zapewnia atrakcyjne nagrody dla zwycięzców poszczególnych klasyfikacji oraz noclegi, wyży-wienie, napoje i  transport dla uczestników biegów. Więcej in-formacji można znaleźć na stro-nie internetowej http://www.ma-ratonypolskie.pl.

(WT)

Biegiem przez region toruński

Na asfalcie i duktach zmagać się będą uczestnicy 2 Tour The Run Ziemia Gotyku

Monika Olender

Zniknęli bez śladu. Rozpłynęli się w powietrzu. Nie ma ich. Po-zostały tylko nazwiska i fotogra-fie w  policyjnych kartotekach. Zdjęcia, które przyprawiają o dreszcze. Nazwiska brutalnych morderców, którzy ciągle pozo-stają na wolności. Gdzie oni są? Czy w ogóle jeszcze gdzieś są? Wystarczy uciec. Potem moż-na zmienić wygląd, nawet nazwi-sko. Ukryć się w  leśnym szałasie lub za granicą. Pewnie można też normalnie żyć. Bo jakoś przecież żyć trzeba. Przez rok, dwa lata, dwadzieścia… – Potwierdzam, że Paweł Adamczyk, Adrian Murawski, Sławomir Banaszek oraz Sławomir Pawlik są ciągle poszukiwani przez Zespół Poszukiwań Celowych – informuje kierownik Wydziału Kryminalnego Komendy Woje-wódzkiej Policji w  Bydgoszczy.

Destroyer Maciek był jedynakiem. Praco-wał w fabryce spożywczej w Szko-cji. Do Bydgoszczy, rodzinnego miasta, przyjechał tylko na urlop. W  sierpniu 2010 roku, wyszedł z  domu, aby odwiedzić kolegów. Nie wrócił. Paweł Adamczyk mieszkał niedaleko Maćka. Tego wieczoru dołączył do chłopaka i grona jego znajomych. Doszło pomiędzy nimi do sprzeczki. O tatuaż, jeden z wielu na ciele Pawła. Na prawej nodze ma wytatuowany napis „Destroyer”, czyli niszczyciel. Jego lewą nogę zdobią dwie czaszki. Na plecach ma z kolei tatuaż smoka,

a  na barkach – skorpiona. Który z nich nie spodobał się Maćkowi? Nie wiadomo. Świadków zdarze-nia jest niewielu, nie chcieli zbyt wiele mówić. Maciek wyszedł z  kamienicy przy ulicy Gdańskiej około godzi-ny 20. Paweł już na niego czekał. Wystarczył jeden cios, by upadł. Skuteczny, w  głowę. Potem były kolejne, aż do zmiażdżenia kości. Minęły dwa lata. Paweł Adam-czyk nadal się ukrywa.

Tofi Marcin miał trzydzieści lat. Pierwszego dnia wiosny 2011 roku szedł do swojej dziewczyny, Kasi. Był już przy ulicy Nowodworskiej na bydgoskim Szwederowie, ale na spotkanie nie dotarł. Został brutalnie pobity w bramie jednej z kamienic. Z urazem głowy tra-fił do szpitala. Tydzień później zmarł. Adrian Murawski (ps. Tofi) miał trzech kolegów: Maćka, Szy-mona i Łukasza. Jak wynika z re-lacji dziewczyny Marcina, tego dnia napili się już około godziny 9. Kiedy Kasia szła do pobliskie-go sklepu kilka godzin później, próbowali ją zaczepiać. Bezsku-tecznie. Zza sklepowej szyby dziewczyna zauważyła, że cała czwórka mężczyzn idzie w  kie-runku bramy. Marcin nie miał najmniejszych szans. Czterech na jednego. Cała tragedia rozegrała się na oczach Kasi. Nie zdążyła zareagować. Trzech oprawców trafiło za kraty policyjnego aresztu. Trzy-dziestoczteroletni Adrian uciekł. Prawdopodobnie ukrywa się na terenie Wielkiej Brytanii.

Banaszek Sławek Banaszek, lat 35. Za-padł się pod ziemię, po tym jak podziurawił nożem ciało 48-let-niego mężczyzny. Do zdarzenia doszło w marcu tego roku. Jak wynika z  nieoficjalnych informacji, Sławek znał Jacka. Tego dnia mężczyźni pili alkohol w mieszkaniu sprawcy przy ulicy Piastowskiej 9 w Toruniu. Zakra-piane spotkanie skończyło się tra-gicznie. Dla czterdziestoośmiolet-niego Jacka. To było zaledwie kilka cio-sów nożem. W szyję, plecy i rękę. Zmasakrowane ciało odnaleź-li spacerowicze prawie miesiąc później. Leżało między drzewami w lasku przy ulicy Grudziądzkiej.Rekordzista Być może ją kochał. Na mi-łość jednak sposobów jest wiele. Można kochać sercem, rozu-mem... pięścią. Mieszkał w Solcu Kujawskim. Aby zabić, pojechał jednak do Poznania. Tam, w 1992 roku, z zimną krwią udusił swoją kochankę. Miał wtedy 25 lat. Rok później wydano za nim między-narodowy list gończy. Od dwudziestu lat nikt nie wie, gdzie jest Sławomir Pawlik. “Uwa-ga! Mężczyzna jest bezwzględny i może być niebezpieczny!” – taki napis widnieje na jego liście goń-czym. Jak podejrzewają śledczy, możliwe jednak, że Pawlik już nie żyje…

*** Ściganiem najbardziej niebez-piecznych przestępców, w  woje-wództwie kujawsko-pomorskim, zajmuje się Zespół Poszukiwań Celowych Wydziału Kryminal-

nego KWP w  Bydgoszczy. Jest to specjalnie wyspecjalizowana grupa policjantów. Kryminalni przejmują sprawę, kiedy wszyst-kie dowody na popełnienie prze-stępstwa są zebrane, a  sprawca zniknął. – Najbardziej poszukiwanymi przestępcami są osoby, które do-puściły się popełnienia najcięż-szych przestępstw – twierdzą po-licjanci Wydziału Kryminalnego. Niekiedy poszukiwania ciągną się latami, tak jak w  przypad-ku Sławomira Pawlika, któremu nadano nawet tytuł rekordzisty. Wcześniej był on ścigany przez policjantów z Solca Kujawskiego. Jednostka ma na swoim kon-cie niejeden sukces. Zatrzyma-nie Przemysława Planka (ps. Plankton), który uciekł przed wymiarem sprawiedliwości aż do Islandii. Brutalnego zabójstwa dokonał na terenie Włocławka w  2007 roku. W  czerwcu 2008 roku został deportowany do Pol-ski. Śledczym udało się także odkryć miejsce pobytu Szymona M. (ps. Mrówa), który ukrył się w Wielkiej Brytanii. Jest on oskar-żony o współudział w zabójstwie Romana R., do którego doszło cztery lata temu w  Bydgoszczy. Nie przyznaje się do winy. Czasami o złapaniu przestępcy decyduje przypadek. Ukrywa się bliżej niż mogłoby się wydawać. Mieszkaniec Inowrocławia, chcąc uniknąć kary, zamieszkał w szała-sie nad jeziorem, o  czym policję zawiadomił rybak. Inny poszuki-wany podjął się pracy w  sadzie. Nie zdążył wypić piwa pod skle-pem w  Grójcu. Został złapany.

Zabili z zimną krwią i nadal są na wolności. Kim są najbardziej niebezpieczni przestępcy w województwie?

Urodzeni mordercy

Page 8: Poza Toruń nr 04

8 POZA TORUŃ, lipiec 2012

REGION

Gmina Obrowo

Gmina Obrowo, jako jedyny podmiot z  powiatu toruń-skiego, została nagrodzona w  konkursie „Gospodarczo--Samorządowy HIT Kujaw i  Pomorza”. Kolejną edy-cję imprezy organizowanej przez Agencję Promocyjną „PUNKT S”, zwieńczyło wrę-czenie pamiątkowych dyplo-mów i statuetek, które odby-ło się 19 czerwca w  murach toruńskiego Dworu Artusa.

Konkurs „Gospodarczo-Samo-rządowy HIT Regionu” reali-zowany jest na terenie czterech województw. Poza wojewódz-twem kujawsko-pomorskim, w  zmaganiach biorą udział również jednostki samorzą-dowe i podmioty gospodarcze z Wielkopolski, Pomorza i wo-jewództwa lubuskiego. - Konkurs narodził się w  Wielkopolsce w  1995 roku – mówi Leszek Roman Suwik, jeden z  pomysłodawców i  or-ganizator konkursu. – Później powstały edycje w  kolejnych regionach. Jest to jedyny tego typu konkurs, którego formuła i  kryteria pozwalają dokonać sprawiedliwej oceny tego, co udało się zrealizować wielkim podmiotom gospodarczym, jak również małym przedsię-biorstwom, firmom zatrud-niających kilka osób, a jednak świadczącym usługi na naj-wyższym poziomie. Gmina Obrowo uhonoro-wana została jednym z najważ-niejszych konkursowych wy-różnień – „Rubinowym Hitem 2012”. W uzasadnieniu wyróż-nienia znalazło się stwierdze-nie, iż władzom gminy udało się zrealizować szereg społecz-nie istotnych i niezwykle waż-nych inwestycji w  zakresie

gospodarki wodno-ściekowej. - Nie jest to pierwsze wy-różnienie tego typu dla naszej gminy – mówi Andrzej Wie-czyński, wójt gminy Obrowo. – Uhonorowani zostaliśmy już w  dziedzinie oświaty, kultury, a  teraz otrzymaliśmy wyróż-nienie „rubinowe” - praktycz-nie najwyższe - w  dziedzinie ochrony środowiska (w  za-kresie gospodarki wodno--ściekowej). Gmina Obrowo wykonała ogrom inwestycji kanalizacyjnych, jak moderni-zacja oczyszczalni ścieków czy budowa kanalizacji. O  randze wyróżnień może świadczyć fakt, że współor-ganizatorem edycji kujaw-sko-pomorskiej jest konwent starostów województwa. Na-grody otrzymują przedsiębior-cy i  samorządowcy, których dokonania na polu gospodar-ki, ekologii czy pracy na rzecz lokalnej społeczności wyróż-niają się w  danym regionie. Kapituła konkursu nagrodziła w roku 2012 szereg podmiotów z  powiatu inowrocławskiego i  włocławskiego, stąd też tym bardziej nobilitującym wy-różnieniem jest statuetka dla samorządowców z naszego re-gionu.

Tomasz Więcławski

Rubinowy hitPrestiżowa nagroda dla gminy Obrowo - za konsekwencję w inwestycjach

Pomoc w chorobie alkoholowej

W Obrowie działa Punkt In-formacyjno-Konsultacyjny dla Osób i  Rodzin z Proble-mami Alkoholowymi. Gmina zaprasza wszystkich z  pro-blemami alkoholowymi do uczestnictwa w spotkaniach. Meeting grupy AA „Wola” odbywa się w  każdy czwar-tek o  godzinie 18. Zaś każdy ostatni czwartek miesiąca,

to możliwość uczestniczenia w  otwartym meetingu. Punkt prowadzi Wiesława Tatera, Certyfikowany Terapeuta Uza-leżnień, specjalista w  lecze-niu choroby alkoholowej we wszystkich jej stadiach. Wszystkie spotkania odby-wają się w pomieszczeniu przy świetlicy wiejskiej w Obrowie.

Pijesz? Pomóż sobie. Masz szansę

Kuba Dąbrowski, kickboxer z A&W Team Obrowo został Mistrzem Polski w kategori jun.light-contact. Podczas zawodów w Lesznie nie miał sobie rów-nych. Po pasjonującej walce filałowej stanął na najwyższym podium.

Milena Kaszuba

Gminna Komisja w Obrowie oceniła zakres i  wysokość strat w  gospodarstwach rol-nych, spowodowane fatalny-mi warunkami atmosferycz-nymi. W  wyniku przymrozków od stycznia do lutego 2012 r. większości upraw nie udało się utrzy-mać. Zgłoszone szkody obję-ły prawie 300 rolników i 2 ty-siące hektarów ziemi uprawnej. Od maja do czerwca w po-wiatowych biurach Agencji Restrukturyzacji i Moderniza-cji Rolnictwa farmerzy mogli składać wnioski o  udzielenie jednorazowej pomocy finan-

sowej za poniesione straty. Program umożliwia produ-centom rolnym zaciągnięcie kredytów na wznowienie pro-dukcji oraz poręczenie i  gwa-rancję spłaty pożyczek. Opro-centowanie kredytu wynosi 0,1 % w  skali roku – jeśli produ-cent w dniu wystąpienia szkód posiadał ubezpieczenie na co najmniej 50% powierzchni upraw lub liczby zwierząt – 3,85 % gdy takiej umowy nie miał. Ponadto wytwórcy mogą liczyć na wsparcie przy po-nownym obsiewaniu gruntów. Wówczas stawka pomocy wy-nosi 100 zł na 1 ha powierzch-ni uprawy (żyta, jęczmienia, pszenżyta, pszenicy, rzepaku) i udzielana jest przez ARiMR.

Dodatkowo gospodarze mogą stosować ulgi w podatku rolnym za 2012r. Rolnik, który poniósł straty i złożył indywi-dualny wniosek, może liczyć na pomoc w opłacaniu składek na ubezpieczenie zdrowotne. Istnieje także możliwość od-roczenia terminu płatności składek na ubezpieczenie spo-łeczne oraz rozkładania ich na raty, umorzenia w  części lub całości. O pomoc w ramach progra-mu mogą ubiegać się rolnicy i  producenci rolni, którzy zo-stali poszkodowani w  wyniku przymrozków, a straty oszaco-wane przez komisje wyniosły powyżej 30% średniej rocznej produkcji rolnej.

Szkody na polach oszacowaneKoło Gospodyń Wiejskich wznowiło swoją działalność. Przy pomocy Osieckiego Sto-warzyszenia Kultury Ludo-wej od lutego znowu wspól-nie gotują. Organizacja liczy 18 członków. W  Stajenczynkach przy kuchni nie stoją tylko panie. Do koła należy również 3 męż-czyzn. Zajmują się działaniami promocyjnymi lokalnych pro-duktów, uczestniczą w  spo-tkaniach oraz wymieniają się doświadczeniami kulinarnymi - mimo, że podlegają kobie-cie – przewodniczącą koła jest Agnieszka Kwintera. Stajenczynki mają już na swoim koncie pierwsze suk-cesy. W  kwietniu członkowie

zaprezentowali się na Wiel-kanocnym Festiwalu Smaków w  Skępem. Ich nalewki, kieł-basy i chleby zostały docenio-ne i uhonorowane dyplomami oraz nagrodami rzeczowymi. Oprócz działań kulinarnych KGW angażuje się w organizo-wanie imprez lokalnych takich jak Dzień Matki czy Dzień Dziecka, które odbywają się w świetlicy wiejskiej w Stajen-czynkach. Dzięki męskiej czę-ści organizacji m. in. Michało-wi Kokotowi dzieci i młodzież poznają w  atrakcyjny sposób tradycje regionalne. Spotkania gromadzą mieszkańców wsi oraz okolic.

(MK)

Reaktywacja w Stajenczynkach

W Kole Gospodyń Wiejskich działają nie tylko panie. Jest też trzech panów

Fot.

Urz

ąd G

min

y O

brow

oFo

t. U

rząd

Gm

iny

Obr

owo

Fot.

Urz

ąd G

min

y O

brow

o

Page 9: Poza Toruń nr 04

9 POZA TORUŃ, lipiec 2012

REGION

Jako dziecko mieszkał Pan w jednej kamienicy z Wisławą Szymborską. Co Pan pomyślał, kiedy w lutym dowiedzieliśmy się, że od nas odeszła? Najbardziej żałowałem, że nie spełniłem prośby mojej mamy i  nie skontaktowałem ich ponownie po latach. Mama mnie o  to prosiła, a  ja zapo-mniałem. Odkładałem to od dłuższego czasu, a  potem Wi-sława zmarła. Szymborska nie udzielała wywiadów. Żałuję, że nie dała się ugiąć w tej sprawie. Zostały zrobione jeden czy dwa filmy o niej, ale to nie były kla-syczne wywiady.

Sławomir Mrożek, Stefan Ki-sielewski to osoby, które prze-wijały się przez Pana krakow-skie dzieciństwo. Takie wyciąganie poszcze-gólnych osób nie ma wielkie-go sensu. Kisiel wyprowadził się z  Krupniczej, kiedy miałem cztery i  pół roku. Trochę pa-miętam Jurka Kisielewskiego z  dzieciństwa, tym bardziej, że donaszałem po nim ubranka. Mrożek był ojcem chrzestnym mojej siostry. Gdy byłem pierw-szy raz w  życiu w  Paryżu, to nawet mnie zaprosił na obiad. Wpłynął na mnie raczej sam klimat Krupniczej 22, bo to był Dom Literatów w  Krakowie. Ten klimat - spotkania z  okre-ślonymi ludźmi, o  określonym temperamencie, poczuciu hu-moru, zostają w  człowieku na lata. Nie bez wpływu na moje

życie było też to, że mój tata miał strasznie dużo książek i od samego dzieciństwa dużo czyta-łem – podkradałem ojcu książki.

Zawsze chciałem zadać py-tanie osobie, która w  jakiś sposób związana jest z  satyrą polityczną, o  to czy obracanie rzeczywistości w  kabaret, nie jest przypadkiem ucieczką od jej realnej oceny? Nie zgodzę się, że mam coś wspólnego z satyrą. Znam saty-ryków. „Szkło kontaktowe” jest programem publicystycznym, w tym sensie, że jemu scenariusz pisze życie. My każdego dnia staramy się opowiedzieć o tym, co się zdarzyło. To, że mówimy lżejszym tonem, że robimy so-bie czasami żarty z nadętych po-lityków, to inna sprawa. Satyra, to pisanie tekstu na jakiś temat. Ja nie piszę tekstów tylko dobie-ram materiały filmowe z danego dnia i potem je omawiam.

Mówi Pan, że zna satyryków. Wielu ludzi wychowało się na satyrze politycznej rodem z  Kabaretu TEY czy Kabaretu Pod Egidą. Satyra kontestu-jąca rzeczywistość polityczną jest łatwiejsza do uprawiania od satyry w  demokratycznym państwie? Dzisiaj robienie sobie żartów z polityki w kabarecie jest łatwe. Wtedy trzeba było posługiwać się bardziej finezyjną metafo-ryką, ale też ludzie byli nasta-wieni na poszukiwanie dru-

giego dna, a dzisiaj tak nie jest. Dlatego w  kabarecie szukam sensu, prawdziwego poczucia humoru, które potrafi pokazać czyjś talent. Tak było z Kabare-tem Potem, który potrafił urzec śpiewając „Czerwony autobus” w  sposób, którego nigdy nie słyszałem przedtem czy robiąc „Bajki dla potłuczonych”. Oni pisali naprawdę dobre teksty. Szukam też w  kabarecie od-skoczni od coraz bardziej mę-czącej mnie polityki.

Jaka jest, zdaniem Grzegorza Miecugowa, Polska anno do-mini 2012? Jesteśmy zaskakująco bogaci. Powszechne poczucie, że jeste-śmy bardzo biednym krajem, jest nieprawdziwe. Jeżeli jedzie się, nawet ulicami Torunia, strasznie trudno zobaczyć stary samochód. Nie mówię o zabyt-kach, ale starych maluchach, starych polonezach. Wystarczy pojechać do prawdziwie bied-nego kraju, żeby zobaczyć jak ciężko jest o nowe auto. Mówię o takich krajach jak Bułgaria czy Rumunia. Oni są znacznie bied-niejsi od nas.

Jak to, co się stało w  Polsce przez ostatnie dwadzieścia lat, prezentuje się na tle innych krajów europejskich? My sobie dajemy radę lepiej. Jesteśmy w przełomowym okre-sie naszego rozwoju. To, co było niegdyś traktowane jako bogaty Zachód czy biedny Wschód za

chwilę zmieni się w bogatą Pół-noc i biedne Południe. My jeste-śmy ewidentnie na północy.

Jest Pan z  wykształcenia filo-zofem, ale prywatnie też miło-śnikiem kosmosu. Gdzie pla-sujemy się we wszechświecie? Jak przyłoży się do tego od-powiednią miarę, to jesteśmy w galaktyce, która jest gdzieś na uboczu, a  my jesteśmy jeszcze na uboczu tej galaktyki. Jeste-śmy na peryferiach kosmosu. Mamy wszędzie daleko, jest nam strasznie zimno, marzenia o  lotach kosmicznych możemy odłożyć do lamusa, chyba, że wymyślimy coś zupełnie nowe-

go. Jednak nasza zdolność do odtwarzania historii kosmosu jest niewiarygodnie duża. My-ślę, że za Pana życia potroimy naszą wiedzę o tym wszystkim.

Nikt nie lubi mówić o  rze-czach, które są dla niego trud-ne. Ale czy jest taka rzecz, któ-ra pana najbardziej w  sobie samym denerwuje? Papierosy Pan rzucił. Hazard też rzuciłem. Jestem skłonny do nałogów, to prawda. Daje sobie jednak z  tym radę, potrafię to kontrolować. Wiem, że jak mam 57 lat, to się nie zmienię.

O Krupniczej 22, o krakowskim dzieciństwie i sąsiedzie Kisielu – z Grzegorzem Miecugowem, dziennikarzem TVN 24, rozmawia Tomasz Więcławski

Jesteśmy na peryferiach kosmosu

Fot.

Wik

iped

ia

Page 10: Poza Toruń nr 04

10 POZA TORUŃ, lipiec 2012

REGION

Gmina Czernikowo

Gmina Czernikowo ubiega się o  dofinansowanie kolejnych projektów. Mimo, iż okres pro-gramowania 2007-2013 dobiega końca, nadal można pozyskać pieniądze na niektóre działania. Czernikowo ubiega się o środki z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Przebudowa sieci kanalizacyj-nej i inwestycje w zakresie oświe-tlenia dróg – to projekty, które władze gminy chcą zrealizować w przyszłym roku. Projekt odno-szący się do gospodarki wodno--kanalizacyjnej opiewa na kwotę ok. 1 600 000 zł. Walka toczy się o blisko 462 000 zł, które na ten cel można pozyskać z  PROW. Głównymi beneficjentami pro-jektu mają być mieszkańcy ulicy Kwiatowej i  dróg osiedlowych w Czernikowie, gdzie planowana jest budowa kanalizacji deszczo-

wej i remont nawierzchni. Drugi projekt to „Budowa oświetlenia hybrydowego w  ra-mach przebudowy dróg na tere-nie gminy Czernikowo”. Kwota dofinansowania w tym przypadku opiewa na blisko 540 000 złotych, co stanowi ¾ kosztów inwestycji. Działania w  tym zakresie mają objąć szereg miejscowości gminy Czernikowo m.in. Witowąż, Ste-klinek, Jackowo czy Kijaszkowo. Umowa została już podpisana. Akt, który podpisali wójt gminy Zdzisław Gawroński oraz skarb-nik Hanna Koperska, jest jednym z pierwszych w regionie, jaki uda-ło się zawrzeć w ramach ogłoszo-nego w  2012 roku naboru wnio-sków działania 321 „Podstawowe usługi dla gospodarki i  ludności wiejskiej”.

(WT)

Miliony w dotacjach

Gmina Czernikowo planuje bu-dowę obiektu dydaktyczno-wi-dowiskowego. Wykonawcą prac będzie firma „Budex”. Realizacja projektu możli-wa jest w  dużej mierze dzięki dofinansowaniu uzyskanemu z  Regionalnego Programu Ope-racyjnego Województwa Ku-jawsko-Pomorskiego. Fundusze z  tego programu pokrywają ok. 65% kosztów. Szkoła muzyczna, która działa od 2010 roku, jako filia ośrodka o tym charakterze z Chełmży, ma zyskać wielofunkcyjny budynek. Jego przeznaczenie ma być ściśle związane ze stałą działalnością placówki. Obiekt służyć będzie także jako miejsce organizacji różnego rodzaju uroczystości, spotkań czy innych imprez kultu-ralnych. Uczniowie szkoły mają mieć do dyspozycj obiekt w pełni wy-posażony, który będzie odpowia-dał potrzebom i  charakterowi działalności placówki. Korzystać z budynku o tym charakterze bę-dzie mogła jednak cała społecz-ność, w  ramach różnego rodzaju imprez i eventów.

(WT)

Dla uczniów ze Szkoły Muzycznej w Czernikowie

Władze planują szereg inwestycji

Będzie świetlica

Grupa 34 mieszkańców gminy Czernikowo zwięk-sza swoje szansę na znalezie-nie pracy i poprawę sytuacji rodzinnej. Cykl warsztatów i zajęć ma im pomóc w wal-ce ze społecznym wyklucze-niem oraz bezrobociem. Pierwsza grupa zaczęła w  połowie maja. Wtedy 10 bezrobotnych rozpoczęło praktyki oraz indywidualne szkolenia zawodowe w  to-ruńskim Centrum Integracji Społecznej. Przez 6 miesięcy będą zdobywać doświad-czenie, które ma pomóc im w  znalezieniu pracy odpo-wiedniej do ich umiejętno-ści. Z  początkiem czerwca 16 osób niepełnosprawnych lub mających takie w  rodzinie odwiedziło Klub Integracji Społecznej. Tam czekały na nich warsztaty zdrowia, za-jęcia o  prawach i  możliwo-ściach osób niepełnospraw-nych oraz kurs komputerowy.

Jedna z  osób rozpocznie za-jęcia w  szkole policealnej, aby uzupełnić wykształcenie. Ostatnie 8 osób z  rodzin patologicznych obejmie Program Aktywności Lokal-nej. Dzięki niemu wybrani mieszkańcy gminy od lipca będą mieli okazję spotkać się z  doradcą zawodowym oraz uczestniczyć w szkole rodzi-ca. Prowadzący zorganizu-ją również grupę wsparcia. Jedna z rodzin będzie współ-pracować ze specjalnym asy-stentem, który ma pomóc w  codziennych problemach rodziny. Do projektu prowadzo-nego od 2008 roku przez Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w  Czernikowie wytypowano osoby w  wieku aktywności zawodowej, któ-re korzystają z  pomocy so-cjalnej oraz nie mają pracy. Rekrutacja zakończyła się 30 kwietnia.

(ŁP)

Bezrobotni z większymi szansami

Mieszkańcy Czernikowa korzystają ze szkoleń i kursów

Fot.

Urz

ąd G

min

y C

zern

ikow

o

Page 11: Poza Toruń nr 04

11 POZA TORUŃ, lipiec 2012

EDUKACJA

Monika Olender

W lutym Rada Miejska Alek-sandrowa Kujawskiego pod-jęła zdecydoała o  likwidacji Przedszkola nr 2. Pracownicy placówki oraz rodzice zaczęli protestować, a  radni burzli-wie dyskutować. Samorządowe Przedszkole nr 2 „Bajkowa Lokomotywa” przy ulicy Słowackiego 145 składa się z  czterech oddzia-łów: dwóch 10-cio godzin-nych oraz dwóch „0” 5-cio godzinnych. Do przedszkola, w  którym zatrudnionych jest dziewięciu nauczycieli, uczęsz-cza 78 dzieci. Całkowity koszt, jaki ponoszą rodzice za pobyt swojego dziecka w  placówce, to około 200 złotych. Od kilku miesięcy zainteresowani oba-wiają się, że wszystko może się niebawem zmienić.

Likwidacja,prywatyzacja

W  styczniu pojawiła się informacja o  prywatyzacji przedszkola. W  lutym rad-ni podjęli intencyjną uchwa-łę o  likwidacji tej placówki i  utworzeniu 1 września br. w  jej miejsce przedszkola nie-publicznego. Od początku

władze miejskie uzasadniały swoją decyzję koniecznością poszukiwania oszczędności ze względu na trudną sytuację fi-nansową miasta.

13 milionów – Do funkcjonowania pla-cówek oświatowych dokła-damy aż 13 mln złotych przy budżecie, który wynosi 32 mln – informował wtedy Andrzej Cieśla, Burmistrz Miasta. – Utrzymanie przedszkola nr 2 to koszt 790 złotych. Jeśli zmia-ny nie zostaną wprowadzone, w  przyszłym roku zabraknie środków na wynagrodzenie dla nauczycieli i placówka bę-dzie musiała zostać całkowicie zlikwidowana. Mieszkańcy miasta byli przekonani, że chodzi o  cał-kowitą likwidację placówki. Władze miejskie zapewniały jednak, że będzie ono nadal funkcjonowało, a  struktura

zatrudnienia oraz opłaty, które ponoszą rodzice za przedszko-le, nie ulegną zmianie. – W  tej chwili nie przewi-duje się zmian w zatrudnieniu i taką umowę zamierzam pod-pisać z podmiotem, który wy-gra konkurs – zapewniał wów-czas Andrzej Cieśla. – Nie chcę dopuścić do sytuacji, w której dojdzie do zwolnień pracow-ników. Będę dążyć do tego, aby utrzymać aktualną liczbę miejsc w przedszkolu oraz nie gorszą niż jest obecnie opiekę wychowawczą i  ofertę eduka-cyjną.Co z oszczędnościami?

Placówkę zamierza przejąć Magdalena Łęgowska, która prowadzi Niepubliczne Przed-szkole Bim Bam Bino S.C. w Toruniu. – Burmistrz sugerował, że przedszkole może brać udział w konkursie – wyjaśnia Małgo-

rzata Kobusińska, dyrektorka Przedszkola Samorządowego nr 2. – Poczyniłam odpowied-nie kroki, ale okazało się, że ze względów prawnych jest to niemożliwe. Zgodnie z założeniami kon-kursu na wsparcie prowadze-nia przedszkoli niepublicznych w  ramach Programu Kapitał Ludzki, organizowanego przez Urząd Marszałkowski, przed-szkole będzie otrzymywało unijne wsparcie w  wysokości 500 tys. złotych przez okres dwóch lat. Zaoszczędzone pieniądze miasto planuje za-inwestować w  rozwój sportu i oświaty. – Zamierzam wybudować nowy orlik, zmodernizować stadion sportowy – mówi An-drzej Cieśla. – Cały czas sta-ram się, aby powstał w mieście basen. Oszczędności zostaną przeznaczone wyłącznie na

inwwestycje oświatowe, spor-towe i kulturalne.

Co od września? Mimo, że konkurs nie został jeszcze rozstrzygnięty, osta-teczna decyzja w sprawie pry-watyzacji przedszkola została podjęta na majowej sesji Rady. W  głosowaniu wzięło udział piętnastu radnych. Uchwa-łę o  likwidacji przedszkola i  przekazaniu go prywatnej spółce poparło jedenastu z  nich. Grzegorz Szelągowski, Anna Szczerbik oraz Elżbieta Gapińska wyrazili swój sprze-ciw, z kolei radna Anna Dębic-ka wstrzymała się od głosu. Władze miejskie zapewnia-ją, że niezależnie od przyjętych rozwiązań, placówka nie bę-dzie miała przerwy w  działal-ności edukacyjnej. Burmistrz podkreśla, że chodzi wyłącz-nie o zmianę formy własności.

Bajkowa lokomotywa odjeżdża w siną dalRadni podjęli decyzję o prywatyzacji Samorządowego Przedszkola nr 2 w Aleksandrowie Kujawskim

Page 12: Poza Toruń nr 04

12 POZA TORUŃ, lipiec 2012

REPORTAŻ

Marta Chojecka

Stach mieszka koło wału wi-ślańskiego, kilka ma kroków nad rzekę. W domu żonę i dwójkę dzieci. Dzień zaczyna i kwwończy spacerem. W ryt-mie rzeki - jest z nią w sym-biozie. Rad byłby za jej spra-wą umrzeć. Jak tamci. Zarzuca sieci w czarną wodę codziennie. Częściej nad Wi-słą jest, niż koło żony. - Do niej ucieka, jej się wy-żala. Ona go uspokaja. Jak do innej kobiety, a to tylko rzeka. – śmieje się Hania, żona Sta-cha. – Kiedyś mnie tam zabie-rał. Teraz bierze Kazia. Ludzie z Ostrowa mówią, że jest przeklęty. Inni, że jest dobrym człowiekiem i dlatego znajduje topielców. Siedmiu w siedem lat, jedna kobieta, sze-ściu mężczyzn. Nie łatwo było poznać jaka płeć. Stach ma już wprawę, szacuje nawet wiek.

Nigdy się nie myli. - Znajduje ich najczęściej jesienią, wtedy woda jest gę-sta i ma dobrą wyporność. Jak jeszcze dołoży się do tego za-chodni wiatr to zepchnie takie zwłoki na mój brzeg i ja ich wtedy znajduje – mówi Stach. Gdy opowiada o topielcach przy obiedzie z czerniną i bu-raczkami, jego córka dławi się i ucieka do pokoju obok. Śmieje się z niej wtedy, że jest taka de-likatna. Jego syn też się śmieje, uwielbia czerninę... - Co w tym nadzwyczajne-go? Trup jak trup... – odzywa się Stachu. Ramieniem trąca syna.

Jakby dać trupowi imię… Jeden sąsiad orał pole wie-czorem, było już ciemno. Pole długie i wąskie, na końcu skar-pa. Ciągnik jednooki, nie wy-mienili światła. Na polu była wtedy mgła, a w Wiśle wysoka

woda podeszła pod wał. - I on tym ciągnikiem wje-chał na ten wał – zawiesza głos Stachu, dłoń ułożył na skos przy nosie. - Skarpa się obe-rwała, ciągnik spadł i chuj, po chłopie... Przywalił Mietka, że nie mógł wyjść. Utopił się w kałuży. Gdyby Wisła miała niższy poziom, to nie byłoby tam wody. Ale to była wiosna, woda wysoka… Mężczyznę z przewrócone-go ciągnika próbowano rato-wać. Pogotowie przyjechało, kiedy jego serce przestawało bić. W płucach miał wodę.

Zmarł w karetce. Obok miejsca gdzie Mietek skonał, rośnie drzewo. Prze-klęte. Na uboczu, zasłonięte przez inne drzewa. Gałęzie ma mocne – nie urwie się pod cię-żarem ciała. Kilku się na nim powiesiło. - Miodka zdejmowałem z synem. Ja podtrzymywałem, Kaziu odcinał... - zerka na syna, tym razem się nie śmieje. Syn to syn, a pierwsza śmierć ważniejsza jest od pierwszej kobiety. - Kaziu, pamiętasz, co? Kaziu milczy. Pamięta tylko cztery przy-padki, jak sam mówi, to zbyt mało istotne żeby wszystko do-kładnie pamiętać. Nikt zresztą nigdy go o to nie pytał. Nawet ludzie ze wsi a wiadomo, że bywają ciekawscy. Pierwszy był chłopak, mło-dy około trzydzieści lat. Miał na sobie trapery, takie jak nosi się w góry. Z przodu i z tyłu plecak. Zastanawiali się, po co mu były dwa. Przy wycią-ganiu puściły nitki, z plecaka wypadły kamienie. Dobre 20 kilogramów obciążenia z obu stron. Komuś zależało żeby nie wypłynął, albo sam chciał żeby nie było odwrotu. Najbardziej zaskoczyły okulary, miał je

cały czas na nosie. Spadły do-piero, gdy kładli go na mary. Stachu znalazł je następnego dnia. W błocie, zardzewiałe od wody. Przyjechała policja, zabezpieczyli, podziękowali. - Woda w Wiśle mętna, może zostawił okulary w na-dziei, że będzie widział mo-ment swojej śmierci. Później spuchł, okulary trzymały mu się na nosie. Nie były już wtedy potrzebne. – mówi Stach pod-śmiewając się szczerze. – Jak ten Hilary Kaziu, jak ten Hilary. Strażacy przyjechali szyb-ko, niecałe pół godziny po telefonie. Dla tej załogi to był pierwszy trup. Wymiotowali, odskakiwali, zasłaniali twa-rze, potem wracali i partiami wykonywali swoja pracę. Cia-ło miało najwyżej 2 miesiące, świeże jeszcze, choć ledwo można było określić wiek. Twarz rozmyta, biała. Za rękę i nogę przywiązane do drzewa przez Stacha. - Później mi się dziwili, że się nie brzydziłem, dotykać i przywiązywać. Przecież, to taka obrzydliwa galareta. Po-wiedziałem, ze przecież nie mogłem pozwolić, żeby od-płynął. Zresztą ja się tam nie brzydzę. Przyznali mi racje i podziękowali. Na drugi raz już byli spokojni – wspomina Stach.

Wszystko wezmą, co upoluje…

Stachu poluje. Przyznaje się do tego bez krępacji. W okolicy kłusownictwo stano-wi jeden z najpoważniejszych problemów. Najwięcej ginie dzików, są odstrzelane dwa razy do roku legalnie. Niele-galnie, na to nie ma statystyk. Dobre pieniądze z pewno-ścią na tym zarabia. Podjeżdża od czasu do czasu pod jego dom jakiś luksusowy samochód.

Na haku dzik, bez skóry, bez głowy, mięśnie połyskują. Przyjeżdża właściciel restau-racji z Chełmna, chce dzika kupić. Stanisław stoi podpar-ty pod boki – gumiaki, gru-by sweter z grafitowej wełny, spodnie jeansy. Przekonywać do zakupu nie zamierza. - Chcesz pan, to bierz – mówi Stach z uśmiechem Bierze, musi tylko strzec się przed Sanepidem. Pakuje dzika do bagażnika Lexusa. Uśmiechnięty, ma dziczyznę, dla najlepszego klienta, z Nie-miec... Stach, gdy ma dobry humor i może sprzedać, to co upolo-wał, wspomina dziewczynę w kozakach... Bo ona łysa... I w kozakach... No i jeszcze ci stra-żacy, co się zakopali. Potem okropnie się dziwili, że trupa bez rąk widzieli. W Bieńkówce była ponoć tamtego wieczora zabawa – fe-styn gminny. Ta, którą potem wyłowił, wyszła z imprezy i poszła nad Wisłę. Sama, nie sama... Kto tam wie. Igrała z lodem, wpadła pod krę. Uto-nęła w białej kurtce z futer-kiem i kozakach na szpilce. Ostatni jej bal… Kra ostrymi brzegami po-ucinała jej ręce. - Znalazłem ją wieczorem – Stachu pociera nos, jakby chciał kichnąć. - Ściemniało się. Zadzwoniłem po chłopa-ków ze straży, żeby przyjechali. Ale ich star zakopał się na pia-skowej drodze, o tam, przed wałem. Było wtedy morko, wiadomo, jesienne deszcze. Miodek ich wtedy wyciągał ciągnikiem. Trupa zabrali do-piero koło jedenastej, siedem godzin tam pływał. Kaziu podobny jest do Sta-cha jak kropla wody. Te same ruchy, układ twarzy też iden-

tyczny. W oczach ojca nie wi-dać niepokoju, że syn podzie-lić może jego los. Byłby z niego dumny. Obaj kochają Wisełkę.. - Dzika biznesmen. Trupa strażaki. – mówi Kaziu z dumą w głosie - Wszystko wezmą, co ojciec upoluje.

Ten ostatni… …to nie miał pleców. Ryby mu wyżarły. Nie można było rozpoznać płci, ani wieku. Gdy go wyciągał, to złamał nogę. Strażacy się śmiali, że wycho-dzi z formy.   Wszyscy już się przyzwyczaili, że w Ostrowie trupów jak grzybów. Do zapa-chu i wyglądu też. -Nie ma już oporów, tylko nowi się krzywią- mówi To-mek – strażak z Ochotniczej Straży Pożarnej w Podwiesku.Wisełka była tego dnia podob-no wyjątkowo złośliwa. Mocne prądy i czarna jak smoła woda. -  Próbowali go wyłowić przy moście w Chełmnie, ale z łódki nie dali rady, trzeba widzieć jak... - śmieje się do słuchawki Kazik. - Tata mnie jak do zawodu przyucza. Nogę złamał, to ja wszystko za niego musiałem zrobić! Pełna profe-ska! – opowiada Kaziu. Cztery łyżki cukru. Stachu miesza kawę, łyżka uderza w szklankę. Kawa ciepła dobrze smakuje ze słodkim. - Pani się częstuje specjalnie zrobiłam Topielce – rogaliki drożdżowe – mąka, mleko, cu-kier, dżem. - mówi żona Stacha. Stachu nie sięga po rogalika – przejadł się. Kaziu bierze jed-nego, teraz jego kolej. Kto by to wszystko zjadł jak nie on…

Charon z Ostrowa

Łowi na wędkę lub sieć, ale nie ryby. Stachu wie najlepiej jak wyglądają topielce wyłowione z Wisły

Page 13: Poza Toruń nr 04

13 POZA TORUŃ, lipiec 2012

REKLAMA

Page 14: Poza Toruń nr 04

14 POZA TORUŃ, lipiec 2012

REGION

Takiej szansy absolwenci gimna-zjów z okolic Torunia jeszcze nie mieli. Właśnie powstało nowe technikum – w  odpowiedzi na potrzeby rynku pracy. Po ukoń-czeniu w nim nauki s z an -se na znalezienie dobrej pracy będą o wiele łatwiejsze! W  opinii pracodawców od-czuwalny jest brak specjalistów przygotowanych do wykonywa-nia prac konserwacyjno - remon-towych w zabytkowych obiektach budowlanych. Uczniowie podejmujący naukę w  zawodzie technik renowacji elementów architektury oprócz przedmiotów ogólnokształcą-cych, uczą się przedmiotów kie-runkowych, takich jak: podsta-wy historii architektury, rysunek i  kompozycja, technologia robót sztukatorskich i  kamieniarskich, dokumentacja techniczna, dzia-łalność zawodowa. Oprócz zajęć teoretycznych uczniowie mają szansę poznać praktyczne aspek-

ty zawodu biorąc udział w  zaję-ciach praktycznych i  praktykach zawodowych organizowanych w firmach związanych z wykony-waniem i konserwacją elementów architektonicznych. Absolwent szkoły będzie przy-gotowany do wykonywania nastę-pujących zadań zawodowych:• wykonywania oraz renowacji sztukatorskich i  kamieniarskich elementów architektury;• wykonywania renowacji murów nieotynkowanych, tynków i  po-włok malarskich;• wykonywania renowacji okła-dzin ceramicznych i kamiennych;• organizowania i  realizacji prac renowatorskich. Tytuł technika renowacji ele-mentów architektury (wraz z  su-plementem w  języku angielskim) otrzymuje uczeń po zdaniu egza-minów z dwóch kwalifikacji:B.25. Wykonywanie i  renowacja detali architektonicznych;B.26. Prowadzenie prac renowa-

torskich elementów architektury. Technik renowacji elementów architektury w pracy zawodowej:• wykonuje sztukaterie (dekoracje gipsowe) i  dekoracyjne elementy kamieniarskie,• uczestniczy w  pracach remon-towo-budowlanych i  renowacyj-nych zabytków architektury,• wykonuje rekonstrukcje detali architektonicznych w  zabytko-wych obiektach,• projektuje i  wykonuje wystro-je sztukatorskie i  kamieniarskie wnętrz współczesnych,• projektuje oraz wykonuje obiek-ty małej architektury z materiałów kamieniarskich i  sztukatorskich Absolwenci mogą znaleźć za-trudnienie w  przedsiębiorstwach budowlanych, laboratoriach, w  biurach projektowych jako asystent projektanta, przedsię-biorstwach zajmujących się kon-serwacją obiektów zabytkowych, w nadzorze konserwacji zabytków.

Kierunek dobrej przyszłościTechnikum Renowacji Elementów Architektury w Zespole Edukacyjnym BLOK w Toruniu

Monika Olender

Liczba bezrobotnych w  Pol-sce wynosi około 2 mln, czyli najwięcej od czterech lat. Na terenie powiatu toruńskiego zarejestrowanych jest 6.652 bezrobotnych. Bezrobocie w Polsce rośnie, natomiast liczba ofert zatrud-nienia maleje. Międzynaro-dowa Organizacja Pracy pro-gnozuje w  swoim raporcie, że rekordowe bezrobocie wśród ludzi młodych nie spadnie przed 2016 r. Jak wygląda sytu-acja na terenie powiatu toruń-skiego? – Według stanu na dzień 30 kwietnia 2012 r., na terenie powiatu toruńskiego zareje-strowanych było 6.652 bezro-botnych – informuje Paweł Przyjemski, kierownik Cen-trum Aktywizacji Zawodowej z  Powiatowego Urzędu Pracy dla Powiatu Toruńskiego.

Procenty dają obraz Efektywność zatrudnienio-wa, po zakończeniu poszcze-gólnych form aktywizacji za-wodowej, wynosiła na koniec

2011 r. odpowiednio: po szko-leniu – 51,1 %, po stażu pracy – 46,0 %, po pracach interwen-cyjnych – 84,3 %, po robotach publicznych – 36,8 %. Na skutek drastycznego zmniejszenia wysokości środ-ków finansowych Funduszu

Pracy spada liczba dotacji udzielanych na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Przykładowo, w 2010 r. udzie-lono 316 takich dotacji, w roku następnym już tylko 5. – W okresie od stycznia do kwietnia 2012 r. nie udzielono

osobom bezrobotnym dotacji na rozpoczęcie działalności gospodarczej – dodaje Paweł Przyjemski. – Pracodawcy nie otrzymali także refunda-cji kosztów wyposażenia czy doposażenia stanowiska pracy dla osób bezrobotnych.Pomoc dla tych w dołku W  obliczu tak niekorzyst-nych warunków niezwykle trudno jest znaleźć pracę. Bez-robotni do 25 oraz powyżej 50 roku życia, samotnie wycho-wujący dziecko, bez doświad-czenia zawodowego oraz nie-pełnosprawni mogą skorzystać z  wielu instrumentów rynku pracy, takich jak: skierowanie na staż pracy, do wykonywania prac interwencyjnych, na przy-gotowanie zawodowe osób dorosłych, na szkolenie, na roboty publiczne czy na prace społecznie użyteczne. Osoby te mogą starać się także o otrzy-manie refundacji kosztów do-jazdu do pracy i  z  powrotem, kosztów zakwaterowania czy nauki w  ramach studiów po-dyplomowych. Od początku roku Powia-towy Urząd Pracy dla Powia-

tu Toruńskiego realizuje także projekt systemowy pt. „Moja praca – moja przyszłość”, któ-ry jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Fun-duszu Społecznego. Od lipca realizowany będzie z kolei inny projekt pt. „Przedsiębiorczość szansą na rozwój regionu ku-jawsko-pomorskiego” w  ra-mach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. – Oczekujemy także na de-cyzję dotyczącą przyznania środków Europejskiego Fun-duszu Społecznego na realiza-cję projektu konkursowego pt. „Wsparcie na dobry początek” – mówi Paweł Przyjemski. – Ponadto czekamy również na decyzję dotyczącą przyznania środków Funduszu Pracy na realizację programu specjal-nego pt. „AKTYWNI 50 +” oraz programu aktywizacji za-wodowej bezrobotnych zwol-nionych z  pracy z  przyczyn niedotyczących pracowników. Czas pokaże, czy powyższe inicjatywy przyczynią się do poprawy sytuacji na regional-nym rynku pracy.

W powiecie toruńskim zarejestrowanych jest ponad 6 tysięcy bezrobotnych. Jaką mają szansę na znalezienie pracy?

Mówią, że aktywizują bezrobotnych

Z harmonogramu opublikowa-nego przez Centralną Komisję Egzaminacyjną wynika, że za-świadczenia o rezultatach tego-rocznych matur trafią do szkół 29 czerwca 2012. Dla jednych będzie jest to dzień triumfu, dla innych poraż-ki. W zeszłym roku co czwarty uczeń nie zdał, dwa lata temu sta-tystyki wyglądały nieco lepiej.Żeby zaliczyć maturę, wystar-czy osiągnąć próg 30 proc. po-prawnych odpowiedzi. Zasada

ta obowiązuje jedynie względem przedmiotów obowiązkowych, czyli języka polskiego, matematy-ki i języka obcego. Na przekrocze-nie tego progu stać było zaledwie 75 proc. maturzystów w 2011r., zaś dwa lata temu 81 proc. W 2010 r..CKE szuka wyjaśnienia. MEN, zapowiedziało kontrolę zadań eg-zaminacyjnych. Jakie będą tego rezultaty? Dowiemy się z całą pew-nością po ogłoszeniu wyników.

(MC)

Matura 2012 - jak wypadnie?Kto zda? Kto nie?

Page 15: Poza Toruń nr 04

15 POZA TORUŃ, lipiec 2012

REGION

Tomasz Więcławski

Kolekcjonerstwo przybiera bar-dzo różne formy. Jedni zbierają znaczki, inni pocztówki, jesz-cze inni pasjonują się poszu-kiwaniem monet, broni… czy wieczek od jogurtów. Pasja – to słowo, które pasuje najlepiej i  odróżnia ich od innych. Cho-ciaż nie jeden nazwałby to sza-leństwem. W  naszym regionie jest wielu takich, którzy poświęcają wol-ny czas na gromadzenie różnych przedmiotów. Są wśród nich oso-by, które mają dalece niepopular-ne zainteresowania... - Mam już 60 lat, a  kolekcjo-nerem jestem od siódmego roku życia – mówi Marian Szczygłow-ski spod Torunia. – Zaczęło się niewinne. Babcia dała mi parę starych monet. Od dziecka intere-sowałem się też bronią. Pamiętam jak z  wypiekami na twarzy oglą-dałem wiatrówkę, którą kupił mój ojciec. Marian Szczygłowski ma nie-zwykłą kolekcję broni i  zabyt-kowych monet. W  jego zbiorach odnajdziemy dubeltówkę kurko-wą z  1811 roku – okresu, w  któ-rym Napoleon przygotowywał się do najazdu na Rosję. Nie mniej wartościową „zdobyczą” jest Colt amerykański z 1878 roku. - Jest to egzemplarz tym cen-niejszy, że w  1877 roku Colt wy-nalazł nabój zespolony ze środko-wym zapłonem – wskazuje Marian.

Guldeny gdańskie Jako najcenniejszą, pasjonat broni i zabytkowych monet, uwa-ża jednak dubeltówkę La Fosche. Jest to broń łamana, w której za-płon nie następował od tyłu, ale z  boku. Pochodzi z  1848 roku. Jak wskazuje kolekcjoner, takie-go eksponatu nie posiada nawet muzeum broni myśliwskiej pod Poznaniem. Jego zbiór monet także robi wrażenie. Są w niej wszystkie mo-nety z okresu przedwojennej Pol-ski, oprócz monety Konstytucji 3 Maja. W zbiorze znajdują się mo-nety polskie, rosyjskie i niemiec-kie. Wśród nich niezwykle rzadko

spotykane monety Wolnego Mia-sta Gdańska – jednoguldenówka, dwuguldenówka i  pięciogulde-nówka.

Rycerze jak prawdziwi Inną pasją, która kolekcjoner-stwem jako takim nie jest, ale ma z nim szereg cech wspólnych, jest rycerstwo. Tak zbieranie zabyt-kowej broni, starych monet, jak także wszelkiego rodzaju rekon-strukcje, kultywowanie zwycza-jów, odtwarzanie ducha minio-nych epok, wynikają z miłości do historii. Karol Orenkiewicz z Chełmna, pomimo młodego wieku (23 lata) ma dość długi staż w różnego ro-

dzaju organizacjach rycerskich. - Moja przygoda z rycerstwem rozpoczęła się gdy miałem 10 lat – mówi Karol Orenkiewicz. - Wtedy do Zastępu Rycerskiego z Chełm-na wstąpił mój ojciec, a  ja auto-matycznie zostałem jego paziem. Ciekawość chłopięca, fascy-nacja postaciami bohaterów, to wszystko powodowało młodym człowiekiem, który chciał odkry-wać kolejne tajniki tej sztuki. Bo bycie rycerzem, to sztuka. Karol jest jednym z założycieli bractwa Chorągiew Ziemi Chełmińskiej. Członkostwo w bractwie wiąże się z  szeregiem wyjazdów, ciężkich treningów, które pozwalają na samodoskonalenie się oraz nama-calne obcowanie z przeszłością.

Pas symbolem Młody rycerz poprawia mnie, mówiąc, że słowo kolekcjonowa-nie w  tym przypadku należałoby zastąpić zwrotem „zdobywanie kolejnych przedmiotów”, które rycerzowi są niezbędne do funk-cjonowania. Przede wszystkim stroje (uzbrojenie) konieczne do odtwórstwa, których zebranie w całości może zająć nawet kilka lat. Karol nie wartościuje przed-miotów, jakie posiada, bo wszyst-kie pozwalają na jak najdokład-niejsze odwzorowanie postaci rycerza konnego czy towarzysza pancernego, w  których role się wciela. - Symbolicznie największe znaczenie ma mój pas rycerski,

który otrzymałem 26 maja tego roku podczas ceremonii pasowa-nia na rycerza – dodaje chłopak.

Wieczka od jogurtów Niezwykłą pasję ma także Aleksander Głomski z  Torunia. Kolekcjonuje wieczka od jogur-tów. W swoich zbiorach ma ponad 4200 różnych wieczek z 46 krajów świata. Jedynym kontynentem, z którego wieczka nie posiada, jest Australia. Nie jest to hobby popu-larne, czego dowodem może być zainteresowanie telewizji, która zrobiła o  nim materiał. Początki kolekcji sięgają 2002 roku. - Wartość rynkową wszystkie zbiory mają zapewne taką samą, czyli znikomą – mówi Aleksander Głomski. – Niektóre jednak są bardzo bogate w  tło, jak wieczka kuwejckie, które przysłali mi żoł-nierze z misji w Iraku. Olek zbiera wszystko, co może się kiedyś przydać, a kolekcjoner-stwo uważa za doskonały spo-sób na nudę. Najbardziej cieszy się z  tego, że znajomi pamiętają o jego pasji i odkładają dla niego wieczka. Pasjonatów pośród nas jest bardzo wielu. Różnią ich rodzaj pasji, zainteresowania, wiek i spo-sób pozyskiwania eksponatów. Bez wątpienia łączy ich jednak jedno – ciekawość świata i miłość do tego, co robią.

PS. Niektóre personalia zostały zmienione

Jogurty, gdańskie guldeny i paź z ChełmnaRadość, kiedy uda im się odnaleźć kolejną z poszukiwanych rzeczy, jest bezcenna. Nie brak w naszym regionie ludzi pozytywnie zakręconych

POLICEALNE STUDIUM TECHNICZNE

DLA DOROSŁYCH (system zaoczny 2 lata)

Fot.

Arc

hiw

um p

ryw

atne

Page 16: Poza Toruń nr 04

16 POZA TORUŃ, lipiec 2012

REGION

Sednem sportu są zmagania amatorów. Nie ma nic pięk-niejszego, niż pokonać wła-sną słabość. Mogli się o  tym przekonać mieszkańcy Gmi-ny Zławieś Wielka. Na prze-łomie maja i czerwca odbywał się tam Europejski Tydzień Sportu 2012. Inicjatywa ta re-alizowana jest przez Krajową Federację Sportu dla Wszyst-kich na zlecenie Ministerstwa Sportu i Turystyki. Od 26 maja do 2 czerwca mieszkańcy Złejwsi Wielkiej i  okolic rywalizowali w  róż-nych dyscyplinach sportu. Jak na imprezę promującą zdrowy styl życia i  aktywność ruchową przystało, prologiem do zmagań mieszkańców gmi-ny był turniej w  grę FIFA 11. Z  konsol, zabawa przeniosła się na boiska do siatkówki pla-żowej. Turniej w  tej dyscypli-nie był częścią odbywającego się 27 maja Festynu Parafial-nego w Złejwsi Wielkiej. Krze-pą mogli wykazać się także mężczyźni w  czasie zawodów

w ciągnięciu traktora na czas. Zawody dla przedszkoli, szkół podstawowych i  gim-nazjum rozgrywane były na gminnych boiskach sporto-wych od 28 do 31 maja. Wynik zmagań, niezwykle istotnych dla młodych ludzi, nie jest kwestią najważniejszą. Cieszy to, że do zawodów przystąpiły wszystkie placówki działające na terenie gminy. Dzień dziecka przyniósł kolejne atrakcje dla najmłod-szych, a jego zwieńczeniem był turniej sołectw w piłce nożnej, w  którym brały udział „nieco bardziej wyrośnięte dzieci”. Po emocjonujących zmaganiach, zwycięzcą okazała się drużyna sołectwa Zławieś Wielka, która pokonała w  finale rozgrywek Złąwieś Małą 3 do 1. Dzień później w „gałę” gra-li uczniowie szkół podstawo-wych. W  turnieju „O  Puchar Wójta” zwyciężyli piłkarze z podstawówki w Złejwsi Wiel-kiej, wyprzedzając Szkołę Pod-

stawową w Siemoniu i podsta-wówkę w Łążynie. Najlepszym zawodnikiem turnieju uznano Dominika Maciejewskiego, a  najlepszym bramkarzem okazał się Jakub Kaleta.

Europejski Tydzień Spor-tu 2012 zakończył Festyn Ro-dzinny w  Przysieku. Chociaż pogoda w  czasie imprez nie-jednokrotnie płatała figle orga-nizatorom, to zainteresowanie

i zaangażowanie mieszkańców jest sygnałem, że nie wyobra-żają sobie oni przełomu wiosny i  lata bez tego typu imprezy.

(WT)

Każdy może być sportowcemImpreza w gminie Zławieś Wielka

Marta Chojecka

Dzieci sadza się na ciapkach bez kabiny. Nad kołem nie ma pasów bezpieczeństwa. Inne biegają przy kombajnie koszącym pszenicę. Czasami przez nieuwagę, przez złe miejsce i zły czas, to ich ostat-nie żniwa. Tylko psy wycho-dzą z  takich wypadków bez jednej łapy, ale ich prawie ni-komu nie żal. Chłopiec z  Żukowa miał pełne kieszenie szczęścia – mi-gające szkiełka i sześć talizma-nów z  Księżyca. Dwanaście lat widniało na szkolnej legi-tymacji. Pochwyciły go łopaty rozrzutnika. Z dużym trudem udało się wydostać go z  ma-szyny. Ratowali go rodzice. Spanikowani. Płacząca mat-ka i  rozwścieczony ze strachu ojciec. Wybiegli z  domu, bo usłyszeli ciągnik. Normalne, ale ten dźwięk brzmiał inaczej. Był w nim krzyk dziecka. Gdy znaleźli syna, wciąż był we wnętrzu maszyny. Jej łopaty pracowały i boleśnie raniły ich dziecko. Natychmiast ją wyłą-czyli i wezwali pomoc. Gdyby nie zdążyli? Zdążyli. Akurat oni tak. Z  rozszarpanym barkiem, powyrywanymi mięśniami oraz licznymi złamaniami tra-fił na oddział intensywnej tera-pii. Przeżył, ponoć cudem… - Takiej tragedii jeszcze u nas nie było, tyle co się o niej dowie-działem – mówił dla nowin24 Józef Sikora, sołtys Żukowa. Mateusz, uruchomił ciągnik z przypiętym do niego rozrzut-nikiem obornika, który poży-

czyli od sąsiadów. Jak twierdzą rodzice, odbyło się to bez ich wiedzy. Chłopiec zabrał się za jego mycie. Poślizgnął się i  wpadł do skrzyni rozrzutni-ka. Wtedy pochwyciły go szpi-kulce do rozdrabniania i  roz-rzucania obornika. - W  okresie wakacji notu-jemy wzrost liczby wypadków w  gospodarstwach rolnych. W takich miejscach często ro-dzicom pomagają dzieci do 14 roku życia – informuje policja.

Mniej szczęścia, niż rozumu

W  okolicach Wielunia, jak to na wiosnę, pracy było dużo. Obornik rozrzucony na polu zaraz miał być zaorany. Jak to przy pracy - gorąco, więc piwo dobrze chłodziło. Może jakiejś wódki? Tym razem na roz-grzewkę. Dzieci piciem niezainte-resowane. Chłopiec bawił się w  przyczepie do rozrzucania obornika. W tym samym cza-sie 56-letni znajomy jego ojca zabrał się za czyszczenie urzą-dzenia. Nie wiedząc, że w środ-ku jest chłopiec, uruchomił

je. 11-latek poniósł śmierć na miejscu. - Ojciec chłopca był pijany – informuje policja w  Wielu-niu. Sąsiedzi nie wierzyli. Po-licjanci nie wierzyli. Przecież dzieci bawią się na ciągnikach i przyczepach codziennie… - Z  badań Instytutu Medy-cyny Wsi wynika, że podczas prac polowych zdarzają się wy-padki, na skutek których dzieci doznają różnych obrażeń, a na-wet tracą życie – pisze policja w  oficjalnych komunikatach.

-Najwięcej czasu na prace rolne poświęcają dzieci latem i jesienią. Dla wielu z nich pra-ce wykonywane w  gospodar-stwie są stałym obowiązkiem.

Na sekundę spuścił ich z oka

Do wypadku doszło na łące w okolicy jednej z miejscowo-ści w  gminie Czyżew. Ojciec wraz z dwójką dzieci w wieku 3 i  6 lat pojechał traktorem ciągnącym beczkowóz na po-bliską łąkę. 38-letni tata nie wyłączając ciągnika wysiadł z niego by zebrać leżące obok kamienie. Usłyszał, że maszy-na gaśnie. Gdy się odwrócił, młodszy chłopiec leżał pod tylnym kołem ciągnika. Trzy-latek zmarł. - Dziecko jest wręcz zobo-wiązane do podejmowania różnych prac na rzecz rodziny – komunikuje policja. - Kodeks rodzinny i opiekuńczy w arty-kule 90 § 2 mówi, że dziecko, które pozostaje na utrzymaniu rodziców i mieszka u nich jest zobowiązane pomagać im we wspólnym gospodarstwie.

Kilka minut temu Środek lipca, był ciepły sło-neczny dzień. Tomek ze swoim synem Mikołajem jeździł cią-gnikiem z  przyczepą po polu. Włączył radio o 15:31. Usłyszał komunikat: 12-letnie dziecko zginę-ło kilka minut temu w  miej-scowości Cierno Żabieniec w  gminie Nagłowice. Heder kombajnu uderzył je w  głowę – dziecko zginęło na miejscu.Tomek spojrzał na syna. Kazał mu iść do domu.

Dzieci rolników kiedyś przejmą po nich gospodarstwa. Muszą się uczyć, co jak się obsługuje. Czasami to ich ostatni raz

Żniwa małej śmierci

Page 17: Poza Toruń nr 04

17 POZA TORUŃ, lipiec 2012

RZEKI

Marta Chojecka

Spokojna i  bezpieczna, po-wiadają, że idealna dla po-czątkujących kajakarzy. Jej źródła tryskają w  pobliżu miejscowości Drwęck, na te-renie Wzgórz Dylewskich, w województwie warmińsko--mazurskim. Przez kujaw-sko-pomorskie przepływa druga jej połowa, to u nas jej wody zabiera Wisła. Długość Drwęcy to 253 km, jednak w  granicach nasze-go województwa znajduje się około 100 km. Płynie od Po-jezierza Brodnickiego do po-łożonej 6 km od Torunia Zło-torii, gdzie znajduje się ujście rzeki do Wisły. Płynie nurtem z  reguły leniwym pośród, jej

czysta woda pozwala na wy-stępowanie rzadkich ryb. Ka-jakarze wspominają jednak malownicze przełomy rzeki. Wzdłuż koryta ciągnie się historia - niegdyś Drwęca sta-nowiła granicę państwa krzy-żackiego, po którym pozostały warowne miasta i nadgranicz-ne zamki. Na tych, co zdecydu-ją się spłynąć tą rzeką, czeka po drodze między innymi widok brodnickiego trójramiennego rynku, a także panorama zam-ku w Golubiu-Dobrzyniu. Dla kajakarzy dwie przenoski ka-jaków przy jazach w  Lubiczu. Za Brodnicą stalowy mo-stu nieczynnej już kolejki wą-skotorowej. W  pobliżu wsi Smólniki, obok innego mostu jest przygotowane miejsce na

obozowisko, skąd można się wybrać na niedługą pieszą wycieczkę do oddalonej o  3,5 km Szafarni. Tam atrakcją jest dworek i  muzeum Fryderyka Chopina. Kompozytor spędzał w Szafarni wakacje. Za Golubiem-Dobrzyniem Drwęca wplata się w  natu-ralny krajobraz. Pojawiają się bystrza, oraz groźne podwod-ne kamienie i  głazy. Za prze-noską w  Lubiczu zaczyna się czysty i  szybki odcinek rzeki, jednak nieco dalej napotkamy na przeszkody. Drwęca poszat-kowana jest przez spore drze-wa, które zatarasowały koryto, tworząc naturalny próg. Naj-lepiej płynąć z  prawej strony, łatwiej pokonywać tam napo-tkane przeszkody.

W  miejscu gdzie Drwęca wpada do Wisły, wznoszą się ruiny zamku, toczono o  nie-go w przeszłości krwawe boje. Spływ zakończyć można na Wiśle. Najlepszym punktem jest miejsce przy Toruń-skim Klubie Sportowo-Tu-r y s t y c z n y m „Budowlani” u s y t u o w a -nym przy le-wym brzegu. Pieszo czy kajakiem, mo-żemy podzi-wiać atrakcje, które przy-gotowała dla nas historia

albo natura. Drwęca, choć niedoceniona, przyciąga ku sobie coraz więcej turystów. Wycieczka wzdłuż jej kory-ta, to pomysł na kilkudnio-wą wakacyjną wycieczkę.

Niedoceniona DrwęcaBrak pomysłu na wakacje? Wybierz się w podróż Drwęcą

Marta Chojecka

Zapadła decyzja o lokalizacji drugiego stopnia wodnego na Wiśle. Eksperci koncernu Energa wskazali Siarzewo koło Ciechocinka jako naj-lepsze miejsce do budowy elektrowni wodnej. Niezależ-ni eksperci wątpią jednak, aby w najbliższym czasie mo-gło dość do rozpoczęcia in-westycji. - Nie sądzę by inwestycja w tym miejscu doszła do skut-ku - komentuje Prof. Marek Grześ, hydrolog z Uniwersyte-tu Mikołaja Kopernika w  To-runiu, oraz konsultant nauko-wy przy włocławskim stopniu wodnym. - Drugi stopień wod-ny może spowodować nagłe osuszenie terenów w okolicach Ciechocinka. Inwestor twierdzi jednak, że lokalizacja jest zgodna z  wy-mogami i nie dostrzega jakich-kolwiek przeciwności, które mogłyby wpłynąć na zmianę lokalizacji. - Miejscowość spełnia ocze-kiwania w  zakresie technicz-nym, środowiskowym, hydro-geologicznym, erozji wgłębnej, budowy geologicznej, warun-ków fizjograficznych i ochrony środowiska, do dalszych prac projektowych budowy drugie-go stopnia na Wiśle Energa – mówi Beata Ostrowska, rzecz-nik prasowy Grupy Energa.

Ma być dobra kasa Przedstawiciele koncernu Energa nie ukrywają, że wi-dzą w  królowej polskich rzek potencjał – przede wszyst-kim do zarabiania pieniędzy. W  wypadku pierwszego stop-nia wodnego koszty budowy przekroczyły dwukrotnie za-powiadaną wartość inwestycji. Choć włocławska zapora, dzię-ki elektrowni, szybko na siebie

zarobiła, to drugi stopień wy-ceny jeszcze nie ma. A  przy-najmniej nie ma oficjalnie. - Oszacowanie kosztów i zy-sków na tym etapie przygoto-wania inwestycji jest niemoż-liwe – informuję Jakub Dusza, przedstawiciel Energi. - Musi-my poczekać na zakończenie badań środowiskowych, prac planistycznych i  opracowanie projektu. Przekonując do swoich pla-nów dyskretnie wskazują na tamę we Włocławku, o  której w mediach regularnie pojawia-ją się niepokojące informacje. Przy każdej fali powodziowej mówi się o  zagrożeniu prze-rwania tamy. Drugi stopień ma sprawę ponoć włocławską tamę wesprzeć, która według niektórych „specjalistów” może się przewrócić pod na-porem wysokiej fali. - Stopień wodny we Wło-cławku nie może się przewró-

cić, bo on w  jakiś sposób już leży. Wyobrażenie ludzi na temat tego jak wygląda taka tama jest błędne – komen-tuje profesor Marek Grześ. – Pierwszy stopień wystaje za-ledwie 11 metrów ponad lustro wody.

16 wiatraków Gra o drugi stopień na Wi-śle ma jednak nie psycholo-giczne, a  biznesowe podłoże. Z  jednej strony łatwo straszyć widmem katastrofy po ze-rwanej tamie we Włocławku, a  z  drugiej argumentować, że dzięki turbinom wodnym po-zyska się „czystą” energię. - Energia płynąca z  elek-trownia wodnej jest bardzo łatwa do uzyskania. Po prostu spuszczamy zbiornik, woda porusza turbiną i  mamy prąd – tłumaczy prof. Marek Grześ. - Elektrownia wodna osiągnie około 162 MW energii za jed-nym razem. A  to tyle, ile jest

w  stanie wyprodukować 16 wiatraków. Dlatego produkcja tej energii jest taka łatwa i po-żądana. Udział Energi w  produkcji energii odnawialnej w  Pol-sce wynosi 13,6%. Przy okazji firma jest niekwestionowa-nym monopolistą, jeśli chodzi o  elektrownie wodne w  na-szym województwie. Spółka zgłosiła się do inwestycji sama. Koszty, jakiekolwiek by nie były, przy energii produkowa-nej z odnawialnego źródła bar-dzo szybko się zwrócą. Wydaje się, że sprzymie-rzeńcami projektu są również politycy. Marszałek wojewódz-twa, Piotr Całbecki, przyjął list intencyjny Energii w 2009 roku. Przed wyborami par-lamentarnymi w  2011 roku Młodzieżowy Ośrodek Opinii Publicznej Rafus pytał wło-cławskich polityków, co sądzą na temat drugiego stopnia

wodnego na Wiśle. Włocławek jest głównym zainteresowa-nym w tej sprawie - całe miasto jest bowiem terenem zalewo-wym. Zaledwie jeden polityk sprzeciwiał się pomysłowi, pozostali zgodnym głosem, ponad partyjnymi podziałami, dali nowemu projektowi swoje błogosławieństwo. Projekt Energa Wisła po-przedzony został pracami analitycznymi i  badaniami w terenie – między innymi in-wentaryzacją środowiskową, gdyż zlokalizowany będzie na obszarze chronionym Natura 2000. Ptaki, wyspy - znikną

„Intencją Grupy Energa jest, by projekt nie tylko w jak najmniejszym stopniu oddzia-ływał na środowisko, ale rów-nież zwiększał jego potencjał. Dlatego projekt musi umożli-wić wędrówkę ryb, zapobiec erozji wgłębnej w  rzece oraz zapewnić kompensację wpły-wu inwestycji na środowisko”. – informuje inwestor w oficjal-nym stanowisku dla mediów. Przeciwników budowy drugiego stopnia nie brakuje. Ekolodzy piszą listy otwar-te i  protesty, ale w  zderzeniu z  ekonomicznymi argumenta-mi koncernu Energa, zyskują niewielki posłuch. Wspierają ich ornitolodzy. Ich zdaniem ptaki mają w  zwyczaju roz-mnażać się na wiślanych ła-chach, a  te z  pewnością znik-ną. Dodatkowo brzeg także nie pozostanie nietknięty. - Środowisko naturalne pta-ków może zostać w  poważny sposób zachwiane – opowiada Tomasz Kuziemkowski z  to-ruńskiego Ogrodu Zoobo-tanicznego. – Ptaki w  stresie poszukają nowych miejsc lęgo-wych, odlecą więc stąd. Będzie to poważna strata dla środowi-ska Doliny Dolnej Wisły.

Potężna firma chce budować na Wiśle drugi stopień i elektrownię wodną. Ci, którzy obawiają się pęknięcia tamy we Włocławku się cieszą. Ale czy mają z czego?

Drugi stopień bezpieczeństwa

Page 18: Poza Toruń nr 04

18 POZA TORUŃ, lipiec 2012

ZDROWIE

Monika Olender

Piękna opalenizna to praw-dziwy wabik dla płci prze-ciwnej. Zanim wyjdziemy na słońce, pamiętajmy o  użyciu kosmetyków ochronnych. Marzenia o  pięknej opaleniź-nie powracają najczęściej latem. Niestety promienie słoneczne, które doskonale zmieniają ko-lor naszej skóry, są jednocześnie bardzo niebezpieczne. Kiedy wy-chodzimy na słońce, zapominamy o tym, że szkodzi ono szczególnie skórze, włosom i oczom. Kosmetyki z  filtrami UV na-leży stosować zawsze przed wyj-ściem na słońce. Niezależnie od tego czy spacerujemy po mie-ście, czy leżymy na plaży. Osoby, które często ulegają oparzeniom słonecznym, powinny wybierać kremy z najwyższymi filtrami, po-nieważ to właśnie w ich przypad-ku ryzyko powstania czerniaka jest szczególnie duże. Pamiętajmy także przy tym, że należy sma-rować wszystkie odkryte części ciała. To nieprawda, że wystarczy posmarować tylko dekolt, barki, twarz oraz znamiona. Wszystkie kosmetyki przeciw-słoneczne przestają działać kilka godzin od aplikacji. Dzieje się tak, ponieważ, pod wpływem wyso-kiej temperatury i  promieni sło-

necznych, tracą swoją moc. War-to stosować je zatem kilka razy dziennie – im więcej, tym lepiej! Wybierając kremy lub olejki do opalania, powinniśmy zwró-cić szczególną uwagę na: ich hi-poalergiczność, odporność na pot i  wodę oraz ochronę przed promieniowaniem UVA i  UVB. Warto zwracać uwagę także na wartość SPF (Sun Protection Fac-tor). Im wyższą wartość wybierze-

my, tym zapewnimy swojej skórze większą ochronę podczas słonecz-nej kąpieli. Pamiętajmy także, że czerniak nie rozwija się tylko w  znamio-nach. Bardzo często pieprzyk powstaje tam, gdzie rozwija się nowotwór. Jeśli czerniak zostanie wykryty wcześnie, to jest niegroź-ny. Warto zatem regularnie ba-dać znamiona – dorośli powinni poddawać się kontroli raz w roku,

dzieci raz w  ciągu trzech lat.

Kapelusz z filtrem Włosy, które wystawimy na bezpośrednie działanie pro-mieni słonecznych, tracą swój połysk i  kolor. Skutecznym sposobem zapobiegania temu jest zakładanie kapeluszy lub rozkładanie parasoli słonecz-nych. Pamiętajmy, że wszelkie maski, szampony i  odżywki

przeznaczone do spłukiwania są tylko kosmetykami regene-rującymi i  wzmacniającymi włosy. Na rynku istnieją jed-nak specjalne mgiełki i  olejki ochronne, które należy po-zostawić na włosach, kiedy wychodzimy na słońce. One działają bowiem podobnie jak kremy zawierające filtry UV. Latem powinniśmy wybie-rać produkty wyłącznie pielę-gnacyjne. Wszelkie lakiery oraz żele, w  których utrwalaczem jest alkohol, mogą doprowa-dzić do przesuszenia włosów.

Mrugaj do słońca Pieczenie, szczypanie, za-czerwienie lub uczucie sucho-ści i  piasku pod powiekami to pierwsze objawy niebez-piecznego działania promieni słonecznych na gałkę oczną. Jak temu zaradzić? Po pierw-sze, należy nosić okulary przeciwsłoneczne, ale tylko z  odpowiednim filtrem. Po drugie, podrażnione oczy na-leży nawilżać kroplami do oczu z płynnym filtrem UV. Osoby, które stosują soczewki kontak-towe, powinny także wybierać tylko te, które posiadają odpo-wiednie zabezpieczenie przed promieniami słonecznymi. Jednocześnie warto pamiętać, że soczewki nie zastąpią okula-rów przeciwsłonecznych.

Uwaga: SŁOŃCE atakuje!Doradzamy, jak ochronić skórę, włosy i oczy, aby opalanie było przyjemne

Monika Olender

Każdego dnia miliony ludzi zastanawia się, w jaki sposób zatrzymać czas, a także pięk-ny i młody wygląd. To proste: masaż wpływa na poprawę zdrowia, a  przy tym zapew-nia dobre samopoczucie. W  ostatnich latach wzro-sło zainteresowanie różnego rodzaju masażami. Specjaliści są przekonani, że wynika to z  tego, że w  medycynie coraz częściej sięga się po naturalne metody uzdrawiania. Masaż może uzupełniać, bądź niekie-dy nawet zastępować leczenie środkami farmakologicznymi lub zabiegi chirurgiczne. Po-nadto odpręża, wpływa pozy-tywnie na skórę i mięśnie. Ma-saż leczy i pielęgnuje. Sylwetka do korekty Na początku lata pojawia-ją się zwykle nowe kosmetyki wyszczuplające, ujędrniają-ce i  antycellulitowe. Czy rze-czywiście dzięki balsamom uda się wysmuklić sylwetkę? O  wiele bardziej skutecznym sposobem dbania o  ciało jest masaż odchudzający bądź ujędrniający. Ten pierwszy zmniejsza ilość tkanki tłusz-czowej i toksyn w organizmie, ale także wzmacnia mięśnie i  stawy, osłabione w  wyniku nadwagi. Ponadto, jest sku-tecznym uzupełnieniem wszel-kich kuracji odchudzających, gdyż zapobiega zwiotczeniu

mięśni. Najistotniejszymi zaletami masażu ujędrnia-jącego jest to, że zwiększa ukrwienie skóry oraz spalanie tkanki tłuszczowej. Pozwa-la pobudzić i  ujędrnić skórę.

Pomyśl o sobie Kolejny ciężki dzień. W po-śpiechu jesz śniadanie i  do-pijasz kawę, a  potem pędzisz do pracy? Najskuteczniejszym sposobem na stres, który poja-wia niemal każdego dnia, jest chwila odpoczynku. Masaż relaksacyjny zmniejsza, a  na-stępnie całkowicie redukuje napięcie mięśniowo-nerwo-we i  psychiczne. Przywraca utraconą energię, prawidłowy rytm serca, właściwe krąże-nie, a  także pomaga w  wal-ce z  bezsennością. Podobne efekty przynosi także masaż misami, który polega na tym, że specjalista ustawia na ciele różnej wielkości misy, a  na-stępnie w nie uderza. Delikat-ne wibracje, w  które wpadają uderzane naczynia, pozwalają rozładować stres. Ten rodzaj masażu pełni także istotną rolę w leczeniu migren oraz bólów kręgosłupa.

Na zdrowie Masaż jest nie tylko przy-jemny, ale przede wszystkim zdrowy. Leczniczy oddziałuje na cały organizm, zmniejsza-jąc napięcie mięśni, a  zwięk-szając ukrwienie skóry. Dzia-ła również przeciwbólowo.

Prawidłowy masaż wykonuje się jednak seriami, gdyż tylko wtedy przynosi on oczekiwane rezultaty. Najczęściej stosuje się go w  przypadku przewle-kłych chorób, dolegliwości mi-grenowych, miejscowych bó-lów związanych z  wytężonym wysiłkiem fizycznym, a  także przy złamaniach i skręceniach. Pomaga zredukować uciążliwe skurcze nóg, a kobietom przy-nosi ulgę w  bólach porodo-wych. Masaż leczniczy zapo-biega także wielu schorzeniom i ma działanie profilaktyczne.Zawód z przyszłością Jak się okazuje, ręce to cał-kiem dochodowa część ciała. Uprawnienia do wykonywania zawodu masażysty dają dyplo-my policealnego zawodowe-go studium medycznego, czy kilkutygodniowe kursy. Przy-kładowo, szansę zdobycia nie-zbędnych kwalifikacji w regio-nie daje Studium Zdrowia przy Centrum Edukacji Dorosłych w Toruniu. – Studium Zdrowia jest dwuletnią szkołą policealną – informuje Magdalena Masłow-ska z Centrum Edukacji Doro-słych. – Zatrudniamy wysoko wykwalifikowaną kadrę peda-gogiczną oraz współpracujemy z wieloma instytucjami. Dzięki temu możemy się pochwalić wysoką zdawalnością egzami-nów zawodowych. Duże perspektywy rozwoju i  znalezienia dobrej pracy mają także absolwen-

ci fizjoterapii. Po ukończeniu studiów wyższych, mogą oni znaleźć zatrudnienie w  pry-watnych i  państwowych in-stytucjach służby zdrowia, w  gabinetach kosmetycznych, klubach sportowych, czy ga-binetach odnowy biologicznej.

Ze względu na fakt, że zainte-resowanie różnymi rodzajami masażu ciągle rośnie, mogą oni także otworzyć własny gabinet. Doradcy zawodowi przekonują, że fizjoterapeu-ci i  masażyści są niezwykle atrakcyjni na rynku pracy.

Masaż to najprzyjemniejszy sposób dbania o promienny i zdrowy wygląd. Przekonaj się o cudotwórczej mocy dotyku

Sekret tkwi w masażu

Toruńskie Technikum Informatyczne dla Młodzieżyzaprasza doklasy I

zapisz się już dziś i płać nawet 30% czesnego

Page 19: Poza Toruń nr 04

17 POZA TORUŃ, lipiec 2012

ZDROWIE

Monika Olender

Niezależnie od wieku kobiety zawsze pojawia się niepokój, gdy lekarz stwierdza obec-ność mięśniaka: natychmiast operować czy może jednak czekać? Statystyki dowodzą, że pro-blem dotyczy aż 60% kobiet, które przekroczyły 40 rok ży-cia. Ginekolodzy potwierdzają, że dla większości ich pacjentek wiadomość o  tym, że mają mięśniaka, jest zaskoczeniem. Trudno jednoznacznie stwier-dzić, co powoduje powstawa-nie guzków w macicy. Tworzą się one jednak najczęściej, gdy w  organizmie zaczyna brako-wać progesteronu, czyli żeń-skiego hormonu płciowego. Szybkie rozpoznanie mię-

śniaka jest bardzo ważne, bo daje możliwość zastosowania odpowiedniego leczenia. Ze względu na to, że guzki przy-bierają różne rozmiary, nie

zawsze muszą im towarzyszyć dolegliwości. Większość mię-śniaków powstaje w  sposób zupełnie nieodczuwalny dla kobiety. Prowadzą one jednak do utraty żelaza w organizmie i anemii. Wyjątek stanowią tyl-ko małe guzki, które nie osią-gnęły jeszcze średnicy 5 cm. Zdaniem wielu specjalistów wykrycie mięśniaka następu-je zazwyczaj przypadkowo, podczas rutynowego badania USG. Jest to kolejny powód, dla którego kobiety nie powin-ny odkładać kontrolnej wizyty u ginekologa na później. Najczęściej tylko duże mięśniaki powodują przykre dolegliwości w  postaci bólu brzucha, pleców i  nóg. Na-silone miesiączki występują tylko wtedy, kiedy mamy do czynienia z mięśniakiem pod-

śluzówkowym, czyli takim, który rozwija się w  kierunku śluzówki macicy. Innymi ob-jawami pojawienia się guzka są także okresowe zaparcia

i  nietrzymanie moczu. Warto zatem dokładnie obserwować swój organizm. Im szybciej za-uważymy istotne zmiany, tym większe szanse, że przejmiemy kontrolę nad chorobą.

Konsekwencje zdrowotne

Mięśniaki są szczególnie niebezpieczne dla kobiet, któ-re chcą mieć dziecko oraz dla tych, które są już w ciąży. Co-raz więcej kobiet podejmuje także walkę z  nimi, stosując środki farmakologiczne. War-to jednak pamiętać, że leki do-ustne uśmierzają ból, przyno-sząc tylko krótkotrwałą ulgę. Inne środki hamują wydzie-lanie estrogenów i  zmniejsza-ją objętość mięśniaka nawet o  połowę. Jednak po zakoń-czeniu terapii guzki odzyskują swoją dawną wielkość, a  nie-które leki prowadzą do tzw. menopauzy farmakologicznej. W  przypadku mięśniaków, które powodują silne dolegli-wości, należy poddać się za-biegowi chirurgicznemu. Ist-nieje kilka metod pozbycia się guzów, ale najskuteczniejszą z  nich jest operacja usunięcia macicy, czyli tzw. histerekto-mia. Większość kobiet decy-duje się jednak na inne, lżej-sze sposoby wyeliminowania uciążliwego guza z macicy. Kobietom, które ukoń-czyły 40. rok życia doradza się często, aby braki pro-gesteronu w  organizmie, uzupełniały odpowiednimi preparatami w  tabletkach. Ryzyko rozwoju mięśnia-ków jest także dużo większe u  pań wyjątkowo otyłych.

Stop mięśniakom!Mięśniaki to guzki macicy, które można wykryć podczas rutynowego badania USG

Z  kminku, goździków i  masła roślinnego powstają perfumy. Papryka, imbir i rozmaryn do-dawane są do balsamów. Halu-cynogenne zioła są składnika-mi wielu kremów. Jak połączyć naturalne składniki w  idealny sposób? Niektóre preparaty nie tyl-ko pielęgnują urodę, ale także dobrze smakują. Inne zawierają składniki, które pochodzą z do-mowych ogródków. Jeśli kremy ze sklepowych półek niedosta-tecznie nawilżają skórę, źle się wchłaniają lub wywołują reakcję alergiczną, warto samodzielnie przyrządzić krem, wykorzystu-jąc naturalne i  łatwo dostępne produkty. Do przygotowania kremu potrzebne są składniki, które powinny być dostępne w  każ-dej aptece. Najpierw w  odpo-wiednim naczyniu (na małym ogniu), musimy rozpuścić masło kakaowe (30 g), lanolinę (30 g) i wosk pszczeli (30 g). W ten spo-sób powstanie gorąca masa, do

której należy dodać małym por-cjami, przygotowany wcześniej i podgrzany napar z ziół (350 ml) oraz oliwę z oliwek (300 ml). Do naparu najbardziej odpowiednie są takie zioła jak pokrzywa, lipa czy rumianek. Niewielką ilość naparu należy wykorzystać tak-że do rozpuszczenia w nim bo-raksu (0,5 łyżeczki). Następnie trzeba dodać go także do kremu. Kiedy mieszanka zacznie wrzeć, należy zdjąć ją z ognia i dokład-nie ubijać do otrzymania jedno-rodnej masy. W trakcie ubijania powinniśmy dodać po dwie krople witaminy A, D i  E oraz łyżeczkę gliceryny. Aby uzyskać odpowiedni zapach, można do-dać także kilka kropek olejku jodłowego. Otrzymany krem trzeba odłożyć na jeden dzień, a następnie przełożyć do mniej-szych pojemników. Produkt na-leży przechowywać w lodówce. W  pielęgnacji włosów szcze-gólnie skuteczne są dwa rodzaje olejów: jojoba złoty oraz koko-sowy. Aby przygotować olejową

maskę, należy odmierzyć od-powiednio 25 g jednego z  nich i  umieścić w  miseczce. Warto dodać także kilka kropel olej-ków eterycznych: cedrowego, rumiankowego lub lawendowe-go. Wszystkie składniki należy dokładnie wymieszać. Maskę należy nałożyć na wło-sy, delikatnie wmasować i pozo-stawić na około 15 minut. Na-stępnie wetrzeć także szampon. Kiedy powstanie biała emulsja, trzeba dokładnie spłukać włosy. Aby przygotować balsam do ciała, potrzebnych jest 11 stoło-wych łyżek ekologicznej bazy balsamowej, 2 stołowe łyżki hydrolatu z  nasion marchwi oraz 40 kropli olejku z  nasion marchwi. Bazę balsamową na-leży umieścić w naczyniu o po-jemności około 250 ml i  dodać do niej pozostałe składniki. Wszystko należy dokładnie wy-mieszać. Balsam najlepiej stosować na wilgotną skórę po kąpieli.

(MO)

Prezentujemy kilka prostych sposobów na przygotowanie własnych kosmetyków do codziennej pielęgnacji ciała

Przepis na kosmetyk

odrażniona skóra, czerwone i łzawiące oczy oraz cieknący nos to typowe objawy alergii. Na lato? Nie, na pylące drze-wa i trawy. Trawy, pokrzywa, lipa, ko-mosa, bylica czy szczaw to rośliny, które pylą właśnie w  lipcu. Kiedy pojawiają się pierwsze upały, to równocze-śnie nasilają się uciążliwe ob-jawy alergii. Najbardziej do-legliwy jest katar sienny. Aby zmniejszyć dolegliwości zwią-zane z  uczuleniem, powinni-śmy przyjmować odpowiednie leki, ale także zadbać o własny tryb życia. Niezdrowa dieta, stres oraz przemęczenie wpły-wają niekorzystnie na samo-poczucie alergika. Lato to idealny czas na po-prawienie kondycji fizycznej. Uprawiany na świeżym powie-trzu sport dodatkowo zmniej-sza dolegliwości związane z  katarem siennym. Najlepiej biegać rano oraz wieczorem, kiedy stężenie pyłków w  po-wietrzu jest stosunkowo małe. Najniższe jest ono jednak za-raz po deszczu. Wtedy może-my swobodnie spacerować, biegać oraz jeździć na rowerze

bez względu na porę dnia. Łzawiące oczy to prawdzi-wy problem dla większości alergików. Istnieje kilka spo-sobów, aby temu przeciw-działać. Przede wszystkim należy zakładać okulary prze-ciwsłoneczne, które chronią oczy przed pyłkami. Warto wiedzieć, że tusz do rzęs działa na pyłki jak płachta na byka. Co zrobić? To proste – używać, w tym okresie, henny. Najskuteczniejsze w  walce z  katarem siennym są owoce i  warzywa bogate w  antyok-sydanty. Jednak osoby, które są uczulone na pyłki brzozy, powinny zrezygnować z  suro-wych selerów, jabłek i marchwi. Pod wpływem stresu i prze-męczenia zwiększa się wrażli-wość nawet na niskie stężenie pyłków i zanieczyszczeń w po-wietrzu. Aby temu zaradzić, wystarczy zrobić kilka przerw w pracy i zadbać o odpowied-nią ilość snu. Warto także zain-stalować w mieszkaniu klima-tyzator z  filtrami pyłków oraz pić codziennie jeden napój probiotyczny.

(MO)

Wraz z latem pojawiają się alergie. Jak im zaradzić?

A psik, to tylko lato!

Page 20: Poza Toruń nr 04

20 POZA TORUŃ, lipiec 2012

FOTOREPORTAŻ

Radek Rzeszotek

VIP-y, jak to VIP-y. Krawaty, garnitury, pewny krok, spo-kojny wzrok, pełen ogląd sy-tuacji i uśmiech odpowiedni. Ale w stronę kociołka zerkają chętnie. Niby ukradkiem, jakby od niechcenia, ale jak tu nie uraczyć się żurkiem za-pewne lepszym, niż ten z knajp wystawnych? Bo żurek, to trzeba umieć zrobić. W  dobrej, wiejskiej kuchni na sztuczki nie ma miejsca. Kiełbasa musi być swojska, woda czysta a śmieta-na od krowy, a  nie ze sklepu. No i musi być kucharka, która surowym okiem dojrzy - czy chłop zje szybko czy nie. Sena-tor czy wójt, wszystko jedno. Żołądek taki sam. W  Zelgnie w  gminie Chełmża spotkały się praw-dziwe gospodynie. Na swoim święcie. Baby z jajami, co tych w  portkach się nie boją - ani tych od żniw, ani od Dolce Gabbana. Na ich dłoniach obrączki - przyrośnięte i wymięte. A pal-ce spracowane, czerwonego la-kieru żadna nie nakłada, tipsy oglądały tylko na doniach có-rek. Oliwek na skórki używają dość rzadko, a krem nawilżają-cy - jak zdążą... Nie każda impreza kół go-spodyń wiejskich jest taka sama. Każda ma swojego du-cha, swój mały region. Ten z  okolic Chełmży jest wyjąt-kowy - na pewno inny niż ten z  obrzeży Torunia. Mniej sztywny. I niech taki pozosta-nie jak najdłużej. A  paniom z  KGW w  Ze-lgnie za żurek dla mnie i mo-ich dzieci dziękuję. Pyszny był i niech zazdrości ten, co go nie spróbował. Wiem, bo byłem, jadłem, piłem, zapaliłem...

Szefowe spod Chełmży

Święto Kół Gospodyń Wiejskich w Zelgnie w gminie Chełmża

Zdjęcia Radosław Rzeszotek

Page 21: Poza Toruń nr 04

21 POZA TORUŃ, lipiec 2012

ROLNICTWO

Kolektory słoneczne to nowy trend energetyczny. Energię cieplną wyprodukowaną przez nie można przeznaczyć do ogrzewania wody użytkowej, pomieszczeń albo podgrzewa-nia wody w  basenach. Prawi-dłowo zaprojektowany system kolektorów słonecznych może obniżyć koszty podgrzewania wody użytkowej o 90 %, a kosz-ty ogrzewania pomieszczeń na-wet o 30-40%! Z  badań wynika, że co wiele osób zainteresowanych kolekto-rami obawia się jednak, że ich montaż oznacza zbyt dużą inge-rencję w  architekturę budynku. W  przypadku istniejącego już domu zainstalowanie kolekto-rów oznacza przeprowadzenie orurowania przez wolny komin lub po elewacji. Co ważne, nie

są potrzebne żadne specjalne po-zwolenia, aby zamontować ko-lektory. -Kolektor słoneczny najpro-ściej mówiąc, to urządzenie, zbierające ciepło promieni sło-necznych – opowiada Michał Widuch z  firmy Thornmann Eco, która zajmuje się sprzeda-żą i  montażem kolektorów sło-necznych. – Panele słoneczne ustawione na południe nagrze-wają glikol, który oddaje swoją temperaturę wodzie (ogrzewając ją) i schłodzony wraca do panelu słonecznego tworząc w ten spo-sób obieg zamknięty. Systemy solarne mogą oprócz podgrzewania wody, dogrzewać pomieszczenia przy pomocy kolektorów podłączonych do układu centralnego ogrzewania. Urządzenie to jest przeznaczo-

ne przede wszystkim do cało-rocznego dogrzewania domków jednorodzinnych. Jeśli zastosu-jemy je w  obiektach, które nie są zamieszkiwane przez cały rok (domki rekreacyjne, da-cze) skutecznie przyczynią się do obniżenia ich zawilgocenia i  powstawania pleśni. W  okre-sie zimy dogrzewanie słoneczne podniesie temperaturę wewnątrz obiektu i  będzie chronić przed przemarzaniem ścian. - To bardzo ekonomiczny sys-tem – praktycznie już od połowy marca do wczesnej jesieni mo-żemy ogrzewać wodę użytkową za darmo. Ponadto kolektory słoneczne działają również zimą, a dni słonecznych w tym okresie nie brakuje. Tu znowu oszczę-dzamy, bo piecem dogrzejemy jedynie różnicę - opowiada Mi-

chał Widuch. - Od 1 lipca mamy w  swojej ofercie kolektory rów-nież z 15 letnia gwarancją – a to oznacza, że wykonane są solid-nie i nie obawiamy się o produk-ty z naszej oferty, które w  100% zostały wyprodukowane w  Pol-sce. W  kolektory warto inwesto-wać, jak w  każde odnawialne źródło energii. Cena zestawu kolektorów słonecznych uzależ-niona jest od ilości mieszkań-ców, długości instalacji i  kilku innych czynników. Ale średnia cena to kwestia około 10-11 ty-sięcy złotych bez dotacji. Dobrze zamontowana instalacja przez 20 lat będzie chodzić jak w dniu jej uruchomienia – pod warun-kiem, że zostanie należycie do-brana pod potrzeby klienta. Właściciel obiektu, który

wybuduje system solarny z  ży-wotnością wynoszącą wiele lat przyczyni się do wzrostu war-tości swojej nieruchomości. Po upływie okresu zwrotu inwesty-cji, który będzie się skracał wraz ze wzrostem cen energii (według różnych źródeł – nawet o  30%), inwestycja zacznie przynosić inwestorowi wyraźne korzyści. Wraz ze wzrostem cen energii zyski z  systemu solarnego będą stale rosnąć. - Posiadamy istniejące insta-lacje w  naszym regionie. Nasi klienci chętnie przedstawią zain-teresowanym sposób ich działa-nia – proponuje Michał Widuch. - Wystarczy się z  nami skon-taktować a  podamy adres pod którym można obejrzeć system solarny – www.slonecznegminy.com albo 56 477 87 87.

Czysta odnawialna energia płynie ze słońca. Kolektory słoneczne ma w domach coraz więcej Polaków

Słoneczna moc ma swoją cenę

Marta Chojecka

Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej ogłosił nabór do V edycji Samorządowego Programu Pożyczkowego. Zainteresowane gminy i  po-wiaty mogą starać się o  wsparcie finansowe na bu-dowę dróg, zaopatrzenie wsi w  wodę oraz inwestycje w oświatę. Dla gmin, które potrze-bują dodatkowego zastrzyku finansowego rozpoczyna się nabór wniosków. Pula jaką zapowiedziano w  tegorocznej edycji konkursu to 10 milio-nów złotych. Oprocentowanie pożyczek wyliczane jest na podstawie średniej wartości wskaźnika WIBOR 3-mie-sięcznego i  obecnie wynosi 4,97%. – Samorządowy Program Pożyczkowy kierowany jest do gmin i powiatów, które planu-ją inwestycje z zakresu oświa-ty, zaopatrzenia wsi w  wodę, a  także budowy oraz remontu

dróg i potrzebują na to fundu-szy – mówi Marek Zagórski, Prezes Europejskiego Fun-duszu Rozwoju Wsi Polskiej (EFRWP). Niedługo EFRWP poda do wiadomości listę laureatów IV edycji programu. W  ramach III edycji wybrano 13 zgłoszeń,

wśród których znalazły się gminy także te z województwa kujawsko-pomorskiego. Do tej pory Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej udzielił w  ramach trzech edycji SPP pożyczek na kwotę ponad 20 mln złotych. – Ograniczony budżet gmin

wiejskich i  wiejsko--miejskich zwykle nie pozwala na re-alizację wszystkich inwestycji, dlatego warto szukać in-nej, pozabudżetowej formy finansowa-nia. Gminy biorące udział w  programie korzystają z  tego typu finansowania z  uwagi na fakt, że ma ono preferencyj-ne oprocentowanie w  stosunku do kre-dytów komercyj-nych – dodaje Marek Zagórski. - Wyjąt-kowo atrakcyjne są dla nich zazwyczaj pożyczki na infra-

strukturę drogową, gdyż nie ma wielu możliwości pozyska-nia preferencyjnych kredytów i pożyczek na ten cel. W  programie udział brać mogą wsie, ale także miasta do 20 tys. mieszkańców. Przy po-życzce dla samorządów nie pła-ci się prowizji i  dodatkowych

opłat. Może ona zostać zacią-gnięta na sfinansowanie 100% wartości zadania inwestycyj-nego brutto. Jej maksymalna wysokość wynosi 1mln zł. Po-życzka, zgodnie z opinią Cen-trum Zamówień Publicznych, może zostać zaciągnięta bez przeprowadzania przetargu.

V edycja Samorządowego Programu Pożyczkowego. Czy gminy z niego skorzystają? Do wzięcia 10 milionów złotych

Pożyczki dla samorządów czekają

Page 22: Poza Toruń nr 04

22 POZA TORUŃ, lipiec 2012

ROLNICTWO

Katarzyna Hejna

W  poprzedniej kadencji nie udało się uchwalić nowych przepisów związanych z  ge-netycznie modyfikowanymi organizmami. Dlaczego ta kwestia wciąż wzbudza tyle kontrowersji? Zrodził się silny ruch spo-łeczny, który sprzeciwia się wprowadzeniu GMO do Pol-ski ze względu na negatywne doświadczenia, które miały miejsce głównie w  Stanach Zjednoczonych. Pokazały one, że wprowadzenie GMO, to nie jest tylko kwestia zwią-zana ze zdrowiem. Nadal nie ma wiarygodnych badań, mó-wiących o  negatywnym bądź neutralnym wpływie takich organizmów. To trzeba obser-wować latami. Duże obawy budzą kwestie społeczne, czyli np. uzależniania producentów rolnych od korporacji sprze-dających te nasiona. Jeśli kupi-my nasiona roślin genetycznie zmodyfikowanych, jesteśmy zobligowani do corocznego dokupowania materiału siew-nego. I  nie możemy, tak jak robi to tradycyjny rolnik, zo-stawić sobie materiał siewny na przyszły rok. Bo jesteśmy związani z tą korporacją, która

narzuca nam ceny materiału, a bardzo często również środki ochrony roślin współdziałające z  rośliną mającą odpowiedni gen np. chroniący przed Roun-dup [silny herbicyd produko-wany przez koncern Monsanto – przyp. Aut.]. To jest pytanie o to, czy zgadzamy się by wiel-kie korporacje agrobiznesowe jeszcze bardziej kontrolowały rolnictwo. W  Polsce sytuacja jest o tyle trudna, że mamy sys-tem oparty na gospodarstwach rodzinnych w przeciwieństwie do krajów zachodnioeuropej-skich. Tam te kwestie nie są tak mocno dyskutowane, bo wielkie gospodarstwa rolne już od dawna są uzależnione od agrobiznesu. Takich global-nych koncernów jest zaledwie kilka. Natomiast małe gospo-darstwa rodzinne nie podołają opłatom licencyjnym i ich go-spodarstwa zostaną przejęte. Rolnicy mogą sami zdecydo-wać, czy kupią nasiona trady-cyjne czy roślin transgenicz-nych. Oczywiście zawsze jest jakiś wybór, przynajmniej teore-tycznie. Ale w  praktyce bra-kuje nam myślenia strategicz-nego, długofalowego. I  często ci, którzy kupują te nasiona (czasem oferowane po cenach dumpingowych), potem bu-dzą się „z  ręką w  nocniku”

tak jak to miało miejsce w Sta-nach Zjednoczonych. Oprócz tych kwestii pojawiają się też przyrodnicze – wprowadzenie GMO do ekosystemu powodu-je nieodwracalne skutki. Takie jak np. wypieranie rodzimych gatunków przez te transge-niczne będące bardziej odpor-ne na mróz czy chwasty. Dlate-go te rośliny dają dobry plon.Choć to też jest złudne. Zda-rzało się już, że uprawy GMO nie przynosiły spodziewa-nych, wysokich plonów, bo po pewnym czasie, i  owady, i chwasty zaczynają się na nie uodparniać. Tak było z  bawełną w  In-diach. Korporacje obiecywały, że jest odporna na wszystko, oprócz jednego insekta, który nie pojawiał się tam latami. Ale gdy się pojawił, to znisz-czył wszystkie uprawy. Rolni-cy popełniali samobójstwa, bo zostali bankrutami. Czy nie okaże się jednak, że polska będzie skansenem, jeśli nie będziemy uprawiać transgenicznych roślin? Nie jestem przeciwnikiem postępu w  rolnictwie. Chodzi jednak o  to, że jeszcze nigdy nie mieliśmy do czynienia z  taką zmianą. To jest rewo-lucja nie tylko technologiczna, ale ekologiczna i  społeczna.

Dlatego musimy być szczegól-nie ostrożni.Dlaczego od tylko lat mamy sprzeczne stanowiska doty-czące tej kwestii, nawet w śro-dowisku naukowców? Co jakiś czas prezentowane są nowe, nierzadko wykluczają-ce się, badania. Fundowanie wyjazdów na konferencje, staży – takie re-lacje między naukowcami zaj-mującymi się badaniami nad genetycznymi modyfikacjami a  agrobiznesowymi korpora-cjami są powszechne. To kwe-stia etyki. Tym bardziej powin-niśmy być ostrożni, bo sami badacze nie mają jasności, co do bezpieczeństwa tego typu roślin, żywności. Ta dyskusja mocno się upolityczniła. Są naukowcy będący wojującymi ekologami i są tacy, którzy zo-stali przekupieni przez korpo-racje sprzedające GMO. Czy te globalne korporacje lobbują w związku z ustawa-mi dotyczącymi GMO w pol-skim parlamencie? Jak walczą o nasz rynek? Monsanto już od dawna to robi, ale to Avenits jest silniej-sze w  Polsce. Wystarczy prze-śledzić ostatnie przejęcia firm nasienniczych w kraju i szybko okaże się, że właścicielem naj-większych hurtowni nasienni-

czych jest Avenits a Monsanto powoli wpycha się na rynek. Te dwie korporacje rządzą GMO na świecie. W  Europie Wschodniej bardziej aktyw-ne jest Aventis niż Monsan-to, natomiast nie wyobrażam sobie żeby ta druga firma od-puściła sobie tak wielki rynek jakim jest Polska. To dzieje się również w innych krajach, np. w Rumuni – tam też firmy na-sienne przejmowane są przez te dwie korporacje. Jakie może być rozwiązanie tej sytuacji, co można zrobić? Obawiam się, że niewiele możemy zdziałać. W  dobie globalizacji rząd polski nie ma szans w starciu z tymi wielkimi korporacjami. One mają świet-ne lobby. Jeśli udało im się to zrobić w  Stanach Zjednoczo-nych, to Polska jest dla nich kwestią czasu. Sporo jednaka będzie zależało od konsumen-tów. Jeśli rozwinie się świado-my ruch społeczny wokół żyw-ności produkowanej w sposób tradycyjny, to ci rolnicy się uratują. Będzie to jednak pro-dukcja niszowa. Trzeba więc uświadomić konsumentów, że mają wybór i swoimi codzien-nymi wyborami w  sklepach decydują o  tym, jakie rośli-ny będą uprawiane w  Polsce.

Czy Polska okaże się tortem, którym podzielą między siebie agrobiznesowe koncerny zajmujące się genetycznie modyfikowanymi organizmami (GMO)? Jeszcze w tym roku mogą rozstrzygnąć się losy dwóch ważnych dla polskiego rolnictwa ustaw – o nasiennictwieoraz o paszach. Rozmowa z dr Wojciechem Knieciem, socjologiem wsi z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Globalne korporacje walczą o polski rynek rolny

Page 23: Poza Toruń nr 04

23 POZA TORUŃ, lipiec 2012

SPORT

Szkolenie młodych adeptów hokeja na trawie jest zna-kiem firmowym Bałaganów Łubianka. Popularność tej gry zespołowej wśród mło-dzieży jest zadziwiająca, ma-jąc na uwadze pozycję dyscy-pliny w rodzimym sporcie. Jest duża szansa, że w kolej-nych latach będzie tylko le-piej. Bo sukces, zawsze przy-ciąga kolejnych zapaleńców. Karol Śnieżek swoją przy-godę z hokejem na trawie zaczynał właśnie w Łubiance. Pod koniec maja został przez PZHT oficjalnie mianowany trenerem reprezentacji laska-rzy. Z drużyną związany jest jednak zdecydowanie dłużej. Do niedawna odpowiadał za przygotowania reprezentacji do sezonu halowego. Jednak brak awansu do Igrzysk Olim-pijskich w Londynie drużyny seniorów spowodował, że w kadrze musiały nastąpić zmia-ny. Związek hokeja na trawie rozstał się z dotychczasowym trenerem Basem Dirksem, a misję przygotowania drużyny do kolejnych imprez powie-rzono wychowankowi Bała-ganów i byłemu graczowi Po-morzanina Toruń. Nowy szkoleniowiec dru-żyny narodowej jawi się jako osoba szalenie ambitna. - Wy-

zwania wyznaczają kolejne turnieje, które obligują nas do wzmożonej pracy – mówi Karol Śnieżek. – Już w sierp-niu gramy w rozgrywkach Ligi Światowej, gdzie musi-my uplasować się na jednym z pierwszych dwóch miejsc, żeby realnie myśleć o kwalifi-

kacji olimpijskiej do igrzysk w Rio de Janeiro w roku 2016. Trener ma świadomość ogromu pracy, która go czeka oraz trudności wyzwania, ja-kiego się podjął. Trzeba mieć na uwadze również fakt, iż jest to bardzo młody, ale już utytułowany szkoleniowiec. Pomimo tego, że ma 31 lat, to udało mu się w ubiegłym roku zdobyć z kadrą srebrny medal

halowym mistrzostw świata. - W lipcu przeprowadzimy konsultacje krajowe - mówi o najbliższych planach drużyny trener. – Pierwsze mecze kon-trolne rozegramy pod koniec lipca z drużyną Walii. Na po-czątku sierpnia będziemy mie-rzyć się ze Szkocją i Austrią, a na sam koniec przygotowań zaplanowaliśmy starcie z dru-żyną młodzieżową Malezji. Polacy, pod wodzą trene-ra rodem z naszego regionu, wystartują w rozgrywkach Ligi Światowej w dniach 14-19 sierpnia. Karol Śnieżek wierzy w powodzenie swoich podopiecznych, myśląc także o kolejnych wyzwaniach. Jako bardzo ważną imprezę dla przyszłości polskich laskarzy wskazuje mistrzostwa Europy grupy A, które zaplanowane są na następny rok. Przed pol-ską ekipą nie lada wyzwanie – zajęcia miejsca w pierwszej szóstce doborowo obsadzone-go turnieju. Karol Śnieżek nie uważa, że młody wiek może uniemoż-liwić mu dobrą organizację pracy czy dyscyplinowanie podopiecznych. - Gdy graliśmy w halowych turniejach, niektórzy zawod-nicy byli ode mnie starsi na-wet o 5-6 lat i nie było żad-

nych problemów – wskazuje szkoleniowiec. - Jeśli człowiek przykłada się do pracy i wy-maga przede wszystkim od

siebie, to zawodnicy odwdzię-czają mu się szacunkiem.

(WT)

Z Łubianki do Rio de Janeiro?Polscy laskarze marzą o olimpiadzie. Ma im w tym pomóc Karol Śnieżek, trener z naszego powiatu

Tomasz Więcławski

W  zupełnie innych nastro-jach rozgrywki IV ligi zakoń-czyli piłkarze Flisaka Złoto-ria i Legii Chełmża. Pierwsi, przez wiele kolejek mieli real-ne szanse na awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Drudzy, targani wewnętrznymi pro-blemami w  zespole, w  fatal-nym stylu zostali zdegra-dowani do klasy okręgowej. W końcowej tabeli czwar-toligowych zmagań piłkarze ze Złotorii uplasowali się na trzecim miejscu. Do awansu zabrakło kilku punktów, jed-nak gra zespołu w wielu po-tyczkach może być dobrym prognostykiem na przy-szłość. Miejsce jest to samo, co rok temu, ale styl w  ja-kim zostało osiągnięte był o  wiele bardziej efektowny. Dziewiętnaście zwycięstw w  30 meczach i  57 strzelo-nych bramek to statystyki mówiące same za siebie.

Sukces bez awansu - Sezon należy uznać za udany – mówi trener Flisaka Złotoria, Maciej Broczek. – Co prawda nie udało się wy-walczyć awansu do III ligi, ale szansę na to straciliśmy dopie-

ro w ostatnich kolejkach. Wy-nik punktowy jest zdecydo-wanie lepszy niż w  ubiegłym roku, co świadczy o  tym, że wszystko idzie w dobrym kie-runku.

Maćkiewicz rulez! Na uwagę zasługują przede wszystkim osiągnięcia wetera-na i  żywej legendy zespołu – Jarosława Maćkiewicza, który pomimo upływu lat nie zatraca instynktu strzeleckiego. W za-kończonych rozgrywkach po-konywał bramkarzy rywali 17 razy. Warto podkreślić także dobrą grę w wielu potyczkach 20-letniego pomocnika Dawi-

da Bociana, któremu udało się trafić do siatki przeciwników pięciokrotnie. Na przeciwległym biegu-nie tabeli znalazła się druży-na z  Chełmży. Już sytuacja z końca roku 2011, kiedy swo-ją rezygnację złożył dotych-czasowy prezes klubu Rafał Lewandowski, nie napawała optymizmem. Ale najgorsze przyszło w  rundzie wiosen-nej. Drużynie udało się zejść z  boiska jako zwycięzca tylko jeden raz, kiedy w  17 kolejce pokonali na wyjeździe LTP Lubanie 2:0. Seria zawstydza-jących porażek spowodowa-ła, iż widmo degradacji do

„okręgówki” stało się faktem. Nie trzeba kibicom tłuma-czyć, co znaczyła dla drużyny z  Chełmży porażką z  Cheł-minianką Chełmno 2:7. A  nie był to najwyższy wymiar kary, jaki spotkał drużynę Legii, bo w wyjazdowej potyczce z Gro-mem Osie przegrała ona 0:8.

Brak chętnych trenerów Prowadzący, przez większą część sezonu, drużynę – tre-ner Jerzy Smolarz, poddał się po 20 kolejce i  przegranej ze Startem Radziejów. Jego miej-sce na ławce trenerskiej zajął Dariusz Preis – piłkarz Legii i trener grup młodzieżowych. - Przejąłem drużynę w koń-cówce sezonu – wskazuje tre-ner Preis. – Tak naprawdę to podjąłem się wyzwania tylko dlatego, że nikt inny nie chciał prowadzić ekipy seniorów. Czwartoligowego bytu nie udało się jednak drużynie zachować, a  przedostatnim miejscem w tabeli i najmniej-szą ilością strzelonych bramek w całej lidze, także trudno się chwalić. Marnym pociesze-niem jest, że ekipa Starta Ra-dziejów prezentowała się roz-grywkach jeszcze gorzej. Trudno być optymistą przed następnym sezonem, bo dru-żynie brakuje funduszy, a  co za tym idzie trudno o budowę

zespołu z  aspiracjami. Młodzi i  niedoświadczeni piłkarze (często juniorzy), co pokazał ten sezon, nie są jeszcze w sta-nie udźwignąć odpowiedzial-ności. Na chwilę obecną zespół nie ma nawet trenera. W  Złotorii także ostrożnie wypowiadają się o  kolejnych rozgrywkach. - Wszystko zależy od tego, jak potoczą się rozmowy ze sponsorami – mówi trener Maciej Broczek. – Po wstęp-nych rozmowach z  zawodni-kami wydaje się, że wszyscy będą chcieli zostać i  nadal walczyć dla klubu. Jarosław Maćkiewicz, który pierwot-nie miał zakończyć karierę po tym sezonie, odłożył decyzję o zawieszeniu butów na kołku. Kibice Flisaka wierzą, że w  kolejnych rozgrywkach rasowy snajper, jakim bez wątpienia jest Maćkiewicz, nadal będzie z  taką regular-nością trafiał do siatki. Aspi-racje zespołu uzależnione są od środków finansowych, ale można przypuszczać, że drużyna będzie chciała po-walczyć o  awans do III ligi. Piłkarze Legii muszą walczyć o  powrót do IV ligi, co jed-nak nie musi być wcale proste.

Drużyny z powiatu toruńskiego zakończyły rywalizację ligową. Wiodło się im z różnym skutkiem

Raj nie dla Flisaka, piekło dla Legii

Fot.

Filip

Kow

alko

wsk

i

Fot.

Nad

esła

ne

Page 24: Poza Toruń nr 04