Smoczy Pazur

Embed Size (px)

Citation preview

Uuk Quality Books

Artur BaniewiczSmoczy Pazurczyli magiczne i bohaterskie, wesoe i straszne przypadki Debrena z Dumayki, czarokrcy, w ksigach czterech opisane

Supernowa WARSZAWA 2003

Spis treciKsiga pierwsza: Sprony kape Kopciuszka Ksiga druga: Grzywna i groszy siedem Ksiga trzecia: Smoczy pazur Ksiga czwarta: Ktrej oczu nie zapomnie

Ksiga pierwsza: Sprony kape KopciuszkaIzba nie wygldaa na pracowni wrki. Nawet jeli wzi poprawk na to, e w Sovro wszystko jest troch inne. Pochwalony Machrus Zbawiciel rzuci pgosem Debren, rozgldajc si niepewnie po skromnie umeblowanym pomieszczeniu. Gdyby nie przecignite midzy cianami sznurki pene suszcych si zi, wypchana sowa na gzymsie pieca, no i czarny kocur, ypicy leniwie okiem z drugiego koca owego gzymsu, pewnie wycofaby si pospiesznie i wrci na ulic, by jeszcze raz odczyta szyld. No i gdyby nie podoga. Dom by stary, zawilgocony, marny. Kt mgby pomyle, e na parterze, tu za wysokim, wyciosanym z myl o wylewach Pirrendu progiem czowiek natknie si na podog z sosnowych desek. Czystych w dodatku. Cae podgrodzie tono w bocie, moda na rynsztoki jeszcze tu nie dotara, od wonicw nikt nie wymaga, by uwaali, co i gdzie robi ich ko. Nocniki oprniano te po staremu: z okna. Wic Debren najpierw nie bardzo patrzy, po czym stpa, a teraz nawet nie pomyla, e moe trafi na podog z desek. Nie umia wycofa si chykiem po tym, co zrobi. P pacierza pniej pogratulowa sobie tej decyzji. Kobieta, ktra wysuna si bezszelestnie zza pciennej kotary pod przeciwleg cian, pierwsze spojrzenie rzucia wanie na jego nogi. Miaa okoo trzydziestki i szar sukienk. Jej prawe oko te byo szare, oprawione w las zadziwiajco dugich rzs. Drugiego oka nie miaa: przesaniajc je bia opask zbyt precyzyjnie wykrojono i ukryto pod jasnymi wosami, by daa si pomyli z prowizorycznym opatrunkiem. Szyld przeczytaem Debren pokaza kciukiem za siebie, cho do wrki wchodzio si od podwrza i ulica oraz szyld znajdoway si akurat za plecami jasnowosej. Napisane: Przed si i od si. Czyli za bram w prawo... Tak? Uniosa wzrok, spojrzaa mu w twarz. Do Jednookiej Neleyki? upewnia si. To tu, panie... Mia na sobie zielony kaftan i teje barwy rajtuzy, modne na Wschodzie, lecz tutaj mao popularne. Strj by rednio drogi, a teraz mocno znoszony, ale na pewno wyrnia waciciela w tumie. Po szczupych zaczerwienionych doniach Debren nie umia pozna, czy jednooka zamierza dyskretnie wytrze je o spdnic, czy te szykuje si do pokornego ukonu, ktrego bez unoszenia spdnicy nie da si wykona. Tak czy siak wraenie zrobi. Moe dziki rajtuzom, ale

raczej dziki duej, emaliowanej na czerwono gwiedzie, zwisajcej mu z szyi. Jestem Debren z Dumayki, magun. Ale chwilowo w podry, wic mona rzec, e... hmm... czarokrca. Kiwna nieznacznie gow. Pno ju, zaraz bramy zamykaj, tote powiem krtko: mam nadziej na jakie zlecenie. Nie kupuj nowych zakl powiedziaa szybko. Stare w zupenoci mi... Z zamku dokoczy z lekkim naciskiem. Od ksicia Igona. Wracam do siebie, do Lelonii, i troch grosza mi si przyda. Asygnacji umiechn si ko nie chce honorowa. Aha, rozumiem. Ruszya w jego stron. Wysza z cienia i Debren zauway, e jest boso. Plisowana sukienka zakrywaa nogi tylko do poowy ydek. Zapracowanym wiejskim dziewuchom wypadao pokazywa si w tak miaym stroju. Wrkom na pewno nie. No to, jeli aska, postawcie buty w tym tu cebrzyku. Klienci, co po wrby przychodz, nogi w nim myj. Bo mnie wo ajna rozprasza. Gdybycie chcieli skorzysta, to tam w dzbanie woda stoi. Buty, widz, przednie macie, ale tu u nas kademu si moe przez cholew przela. I w czapce przynosili bywao, a c dopiero... No, nie gapcie si tak. Za szybko mwi? Sabo sovrojski znacie? Bu-ty. Zdej-mo-... N... nie, nie... rozumiem. Debren, zbyt oszoomiony, a i nie do koca pewien swego sovrojskiego, unis nog, zdar ubocon cim, wrzuci do cebra. Darujcie, pani. Nabrudziem troch. Ale moe atwiej... Lekka teleportacja i ladu nie bdzie. A szybciej. Boj si, e bram zamkow zawr i... Onuca? przerwaa mu, bez cienia skrpowania spogldajc na wyjt z buta stop. Debren nie mia o to za duych pretensji. Mg si odwzajemni, pogapi w d, gdzie byy te jej stopy. Niedue, biaorowe, czyste jak podoga wok, mie dla oka. No prosz, cakiem jak u nas. A jam mylaa, e leloscy czarodzieje jeno w skarpetach chadzaj. Pod cimami, znaczy. No, ale to i lepiej. Eee... No tak. Pachniaa mydem, byskaa biel mocno odsonitych ng, wosy nosia rozpuszczone... Trudno mu si byo skupi. Zwaszcza e mocowa si z drugim butem i prbowa nie uwini jeszcze bardziej podogi. Inaczej tu u was. I wanie dlatego... Nie obracie si, jeli... Co kraj to obyczaj, moem le wskazwki poj. Cima wyldowaa w cebrze, Musz zrobi dobre wraenie na ksiciu. Zrobicie. Wycigna do. Debren, znw zbity z tropu, sign do sakiewki.

Nie, to potem. Onuce lepiej dajcie. H? e niby...? spojrza na ni lekko wystraszony. To czytalicie westchna zniecierpliwiona. Samicie si na szyld powoali. A co na szyldzie stoi? Najpierwsza w Gusiacu. Czyli wiem, co robi. Bez obaw, zdycie i na zamek, i jeszcze znakomite wraanie na Igonie wywrze. Umiechna si pod nosem. Taki gadki magik... Umiech by dwuznaczny. Gdyby nie wspomniaa Igona mona by go byo nawet uzna za jednoznaczny. Debren jeszcze raz skl si w duchu za pobiene czytanie szyldw, a potem wspar plecami o cian z bali i posusznie odwin ze stopy mocno niewiey pas biaego niegdy ptna. Jeli nawet co pokrci z adresami i trafi na nierzdnic domodajk, nie narobi sobie przecie wstydu z powodu brudnych onuc. Waciwie nie zmartwiby si zanadto, gdyby pobdzi, a Neleyka zadaa kolejno jego kaftana, rajtuzw i kalesonw. Bya niebrzydka i czysta. Pikna nie, co to, to nie, nawet wtedy, gdy jeszcze spogldaa na wiat obydwoma zdrowymi oczami. Ale w tym jednym, ktre jej zostao, poyskiwao co, co zastpowao niedobory urody. Nie potrafi oceni, czy to inteligencja, dobro czy mikka melancholia. Ale czymkolwiek to byo, podobao mu si. Zaskoczya go, porywajc onuce i znikajc za kotar, na wiodcych gdzie w d schodach. Sidcie, panie! dobieg zza ciany jej melodyjny gos. Troch mi zejdzie! Wywar ostyg! Lubicie wo bzu? Bzu? Podszed do stou, opad na zydel. Czu pustk w gowie. Na licznych sznurkach schy nie tylko zioa. By tu te rycerski kaftan z herbem, kropierz, duo ekskluzywnych, zdobionych haftem pieluch. No i stao tam oe. Obok, na pce, byszczaa klepsydra, piasek wskazywa siedem klepsydr i trzy szstnice, ale byo lato i soce nie mylao jeszcze, by skry si za horyzontem. oe wygldao tak, jak wygldaj ka o sidmej z trzema szstnicami ale rano. Nie posano go po nocy. Noc, sdzc po skotowanej pocieli, nie bya spokojna. Albo nie bya samotna. Debren, patrzc na kaftan, obstawi to drugie. Do tego wysysa was najmuj? zainteresowaa si Neleyka. Czy moe na bazyliszka? Znw kogo zear? Nie trudni si zabijaniem wyjani. Nie moja dziaka. A... to ksiciu chodzi o biesiarza? Macie tu kopoty z potworami? Na obwieszczeniu nijakich szczegw nie podali.

Tyle e magi wadajcy pilnie poszukiwani. Nie wiecie, o co idzie? Wrka jestem, nie telepatka. Co zaczo postukiwa, gono, szybko i rytmicznie. I jak gdyby... mokro. Skd niby mam wiedzie, po co Igon czarodziejw do grodu wabi? Moe go przepilec po wczorajszym balu gnbi? Kto wie? Albo co od bab podapa. Po tych ich balach zaraz mi obroty podskakuj. To jak, mog by bzy? No... nie wiem. Niech to diabli, nie mia pojcia, o co Neleyka go pyta. Dam bzy. Niedrogie, a adne. To mwicie, mistrzu, e nie paracie si biesiarstwem? Mokre postukiwanie uparcie akompaniowao jej gosowi. Gdyby nie bya wrk, a jemu nie zaleao na czasie, gotw byby pomyle, e to kijanka. Za Neleyka zabawia go rozmow nie w trakcie przygotowywania si do seansu, a w trakcie przepierki. Dziwne u czarokrcy. W bramie te si dziwili przyzna. Albo moe udawali, cholera ich wie. Tak czy siak, podatek za brak ora mi wymierzyli. Cae trzy grosze, dudka ich pies. Podatek? Postukiwanie ustao. Za bezorno? O Machrusie sodki... To to nic inszego, jeno stan oblenia! Wojna? Debren drgn. Jeste pewna? Nic nie mwi... Bose stopy zaklapay szybko o mokre podoe. Kamienne chyba, bo nie brzmiao to jak bieg po drewnie, a gdy Neleyka wypada zza kotary, stopy miaa za czyste jak na piwniczne klepisko. Rzucia Debrenowi bielusieki pas lnianej tkaniny, odsuna zydel, usiada przy stole i signa do ustawionej porodku szkatuki. Wewntrz toczyy si czaszki pazw i gryzoni, jakie flakony, miseczki runiczne, wiece mrugalnice, karty rnego rodzaju i temu podobne akcesoria uywane do wrenia. Neleyka zignorowaa je. Chwycia trzy niepozorne szecioboczne koci, przymkna oko, odczekaa chwil i potrzsnwszy komi w doniach, rzucia je na st. Wypada czwrka, trjka i dwjka. Debren odnotowa, e na spoconej twarzy kobiety odmalowaa si ulga. Saby minus posaa mu niemiay umiech. Nie widzi mi si, by o wojn szo. Nawet maa doy daje, a tu balans... Aha. Nic nie zrozumia. I dobrze. W moim fachu wojna szkodzi. Klienci cae srebro na knechtw przepuszczaj, a nieszczcia wok tyle, e si nikt na drobiazgi nie oglda. Czyli, rzec mona, jeden kopot z gowy. Teraz jeno w kontrakt zapa... zawiesi gos,

popatrzy jej w oko, znaczco, ale i nie bez skrpowania. Nauczy si sporo o Sovro, lecz nadal nie potrafi zaatwia takich spraw, nie odczuwajc lekkiego upokorzenia. Nie chc was pogania, ale... Zerkna na klepsydr. I naraz si umiechna. Alem gupia... Ju wam chciaam z rachunku spuszcza wskazaa na pas ptna, ktre Debren odoy na st. Cakiem zapomniaam, e w stanie oblenia bramy na zamek zamykaj bez ogldania si na por dnia. Czyli podsumowaa i tak bycie nie weszli. Wic nie musz upustu dawa. Debren dopiero teraz przyjrza si biaemu, lnianemu pasowi. Materia by mocno wytarty tu i wdzie, ale... To onuca? posa niepewne spojrzenie Neleyce. Moje si nie nadaway? Ta jest wasza wzruszya ramionami, te jakby zdziwiona, ale gwnie zaniepokojona. Tylko nie mwcie, e nie. I e dziury porobiam. Czarodziejowi, choby wdrownemu, nie uchodzi samotnych niewiast na drobne sumy naciga. Debren powtrzy sobie w mylach, e Sovro jest inne. Nie by zreszt pewien, na czym polega oszustwo. W jego onucach, gdyby nie skleja ich brud, te byoby sporo dziur. Nie przeduajmy mrukn chodniejszym tonem. Ile chcecie za zawiadczenie o pomylnej wrbie? Nie musi by entuzjastyczna. Wystarczy, by bya pozytywna. Mam wam powry? uniosa praw brew i nie przesonity opask kawaek lewej. Po to przyszlicie? A niby po co? Odczepi sakiewk od pasa, uoy przed sob. To ile? Wczajc nowe onuce? Mam wam da pergamin? Zmarszczya brwi. Starczy papier. Albo i kora brzozowa. Skoro ksiciu wypada na brzeziniaku si ogasza... O tre idzie. Signa z wahaniem po koci. Debren wzruszy ramionami wsta, przynis na st dostrzeon na kufrze tack z przyborami do pisania. Zestaw zawiera kubek z pirami, kaamarz i zeszytnic oprawion w deszczuki. Odkrci flakonik z inkaustem, woy gsie piro w kobiec do. Drzwi z podwrza otworzyy si nagle i do izby wkroczyo trzech mczyzn w rednim wieku, redniego wzrostu i urody lokujcej si znacznie poniej redniej. Wszyscy byli w burych

skrzanych kubrakach i w butach. Latem buty, nawet tu, w stoecznym grodzie, nosi moe co drugi z przechodniw. Jeli przejedali ostatnio przez bram, nie kosztowao ich to raczej dziewiciu groszy: broni mieli pod dostatkiem. Ha, widz, emy dobrze trafili! wyszczerzy ocala poow uzbienia ten z przodu, najniszy i najstarszy. Na pimie si umawiacie? Znaczy, powane zlecenie? Mona przez rami zerkn, Neleyo Neleyewna? Nie czekajc na zgod, stan za wrk, opar donie na jej ramionach. Palce, mao dokadnie oblizane, pokrywa mu tu i wdzie tuszcz; z krtkiej brody raz po raz spaday okruchy chleba. Najwyraniej oderwano go od stou. Niepimienny jeste, Juriff rzucia przez zby gospodyni. Nie zabrzmiao to przyjanie, ale Debren odnotowa, e nie prbowaa strzsn z siebie brudnych ap. Oj, taka uczona, a taka roztargniona... To tumaczyem: nie niepimienny, a wier pimienny. Bo runy liczeniowe akurat znam. A te z grubsza czwart cz abecada stanowi. Po prawdzie najwaniejsz, to i rzec mona, em prawie ppimienny. No, to ile zarobia? Klient, widz, w rajtuzach, z gwiazd, konno... Bogaty, znaczy. I hojny pewnikiem. Jego mae, bure jak kaftan oczka poszukay oczu Debrena. Ja si na ludziach znam. Wida po tobie, Leloczyku, e czek dobry i rozsdny. Pewnie nie poaujesz grosza ubogiej wrce? Debren zerkn na towarzyszy szczerbatego. Stali bliej z domi niby to na klamrach, a naprawd przy rkojeciach dugich noy. Ten z lewej mia te za pasem spory toporek i proc, ten z prawej czekan i trzy krtkie noe, suce do miotania, ale poorane bliznami ponure oblicza podpowiaday magunowi, e w razie czego przybysze zachowaj si jak na weteranw karczemnych bojw przystao i nie popeni bdu sigania po mniej porczn bro. Dugi n jest bezkonkurencyjny, gdy prowadzone przy stole negocjacje nagle przechodz w stan wojny. Dobro mrukn zwykle koliduje z rozsdkiem. Paln go? zapyta ten z czekanem, Uczenie jako gada, moe faktycznie czarodziej jaki? I gwiazd nosi. Milcz, Lobka szczerbaty umiechn si szerzej. Nie widzisz, co to za gwiazda? Jak dobrze potrze, wylezie niebieskie szmelcowanie. Demobil, po armii starego reimu, oby si w piekle smay. Przez Starogrd tu jechae, Leloczyku? He, he, nie mw: sam widz. Palczak Gorbucha medalion czarodzieja ci sprzeda. Wmwiwszy, e bez tego w Sovro ani rusz: jak nie obrabuj, to za bezlicencyjne uywanie magii do lochu pol. Albo i za szpiegostwo. Bo to

konny, bez wozu, a si po kraju wczy. Niby po co? Ano, wida, szpieg. Prawo nie wymaga...? Debren odruchowo sign do piersi. A ajdak! Na gow matki si kl! I dzieci tuzin! Palczak dzieci nie ma poinformowa go ten z proc i toporem. Wyskopili go, bo mniszk zgwaci. A znowu swoj star, matul znaczy, siekierk rozszczepi. Pysk dara, e drew nie narba, a on mia przepilca, eb mu pka, no to nie zdziery i j w zastpstwie owych drew... Zawrzyj pysk, Musza warkn najstarszy. Z interesem przyszlim, a nie o znajomkach plotki czyni. Neleya Neleyewna pracowa musi, czas to srebro. Widz schyli si po sakiewk Debrena e z gry pacisz. Chwali ci si. Od razu wida, e czek kulturalny, ze Wschodu. Wysypa monety na do. Co tu mamy? Sze srebrnikw jeno? I mied? Westchn. Marnie, Leloczyku. Jakby ci z tym zbje zdybali, toby za sprawianie zawodu w eb pa wzi, Gwiazda czarodzieja na piersi, a przy pasie? Nawet nie trzy gruble. Odliczy kilka miedziakw, dorzuci dwa srebrne grosze. Reszt wsypa do sakiewki i odoy na st. Twoje szczcie, e my nie zbje. e porzdnych ludzi bronimy. Dwa srebrniki?! gospodyni prbowaa poderwa si z zydla. Onuce mu upraam! To kosztuje p skopejki za par! Ale na poczekaniu a dwie uj si za przywdc Lobka. I nie yj, babo: to widz, e onuca suchutka. Czyli usuga ekspresow bya i poczwrnie si liczy. To dwie skopejki! A wy prawie grubla zabieracie! Znw si szarpna i znw otuszczone apy Juriffa musiay docisn j do zydla. Jedna cz od piciu: tak si umawialimy! A wy co?! Szedziesit od dwch?! To jawny rozbj! Oblenie mamy zarechota Musza. To i ceny drgny. Zawrzyj pysk, Musza rzuci chodno Juriff. Co sobie o nas go zagraniczny pomyli? emy zaiste zbje. A to my druga strona barykady. Ochrona. Schyli si, woy kobiecie piro w do. Prosz, moemy spisa obrachunek. Od usugi prania: jedna pita z dwch skopejek, znaczy si, w zaokrgleniu, zamana skopejka. Od nierzdu, skromnie wyceniajc, p grubla i skopejek... Nierzd?! Po raz trzeci musia j sadza. Nie dudkam si za srebro! Wrka jestem, nie zdzira! Pgoa jeste, Neleyo Neleyewna, a i twj klient golizn wieci. Przed sdem by

przegraa. Zwaszcza jak go przenocujesz. A przenocujesz. Oblenie mamy, przypominam. Za wczgostwo jak za szpiegostwo mog kara, wic Leloczyk musi nocleg znale. Jak znam naszych, sono zedr z gupka, co gwiazdy z demobilu kupuje. A za ochron i tak zapaci. Wic niech lepiej tu pi. Bo ochron ju opaci, I za siebie, i za konia. No wanie zwrci si do Debrena. Ta druga poowa grubla to za konia. Mogli ci go ukra, na ten przykad. Albo gwodziem po boku pocign: podgrodziowe otroki nie takie gupoty czyni. A tak to Lobka stan, popilnowa... Naley mu si te par skopejek, prawda? Dla mnie ucieszy si Lobka. Cay pkopek? Zawrzyj pysk, durniu! Pkopek, widzicie go... No, nic. Pjdziemy ju. Czas to srebro. Tylko uwaaj, Leloczyku. Nie zrb jej bachora, bo ci przestojowe bdziemy musieli doliczy, akcyz karn. I pieszo dalej pjdziesz. No, chopcy, na nas pora. Trza sprawdzi, co w Bajkowym Zauku sycha. Bo co mi si widzi, e nas tam nierzdnice skubi. Wyszli. I zrobio si cicho. Na bardzo dugo. Mylaam mrukna w kocu Neleyka e wszyscy Leloczycy s rycerscy. Tak tu o was mwi: ecie rycerscy. Bo nas z najazdw znacie wyjani Debren. Nasze rycerstwo, konkretnie. Ktre i owszem: chwacko mieczami rbie, rabuje, pali i niewiasty gwaci na potg. Jak to rycerstwo. Alem ci chyba wyjani, e nie z zabijania yj. Wyjanie, panie. I praktyk wyjanienie wspare. Debren, jeli aska. Skoro mam tu na nocleg stawa... Nie obiecywaam noclegu! Zo rozjarzya jej jedyne oko. Prawda. Ale wrb jeste mi winna. Spore wydatki ju poniosem. Poda jej piro. Mierzi ci moja nie do rycerska kompania zerkn na schncy kropierz wic zaatwmy to i pjd. Dwa sowa starcz: Wrby pomylne. No i podpis. Myl, e wicej ni p grubla nie policzysz? Za papier z dwoma sowami i podpisem? Nie. Tylko e ja nie pisaniem na chleb zarabiam. Chcesz wrby? Prosz. Ale... ...to droej kosztuje? domyli si. W porzdku. Nie przerywaj. I wsad sobie w rzy swj apwkowy fundusz. Co tak patrzysz? Dobrze sysza: apwkowy. Wiem, co si u was o Sovro mawia: e bez apwki to ci i pies cimy nie oszcza. I e ci jeno nie bior, ktrym obie rce za zodziejstwo ucito. Ale ja,

wystawcie sobie, za to jeno gotwk bior, cocie mogli z szyldu wyczyta. Za ze wrby i za usugi pralnicze. Za... co? Debrenowi lekko opada szczka. Aha -. sapna z gorzk satysfakcj. Czyli jeszcze i ppimienny. Urodzaj dzi na was, cholera. Pierzesz zamruga powiekami. Onuce? Onuce, pieluchy, kropierze zatoczya doni, wskazujc sznury. Cokolwiek. Bez wybrzydzania. I wr te bez wybrzydzania. Chwycia koci, potrzsna gniewnie w doniach, cisna na st. Za mocno: jedna przetoczya si przez krawd i stukajc dziarsko, umkna w stron oa. Nawet i oszustom, co chc wadzy lewymi wiadectwami w oczy wieci. A co mi tam? Nasze podatki wadza i tak zmarnuje, nie na tego kanciarza, to na innego. Alem ci z gry uprzedzia: jestem wrka za i uczciwa. Co mi z koci wychodzi, w zawiadczeniu pisz, a e wychodzi marnie, to ju nie moja wina. Zawodowo? Do Debrena dotar gwnie sam pocztek jej wypowiedzi. Zawodowa praczka? A co, moe nie wida?! Jej opanowanie pko. Zapaa onuc i niemal wepchna mu j w usta. Co, le uprana?! Reklamacj skadasz?! Odr zosta?! Nie do biaa?! Zerwaa si od stou. Wyno si! Zabieraj swoje dwie skopejki i poszed won! Za drzwiami czekaj! Za... Mam czeka? Debren te si podnis. Po co? Bom drugiej pra nie skoczya! A nie chc, by mnie obmawiali, e niby robot rozbabruj i nie kocz! A i dlatego rozleg si od strony drzwi tubalny mski gos e urzdow spraw zaraz si tu omawia bdzie. Od ktrej nieupowanionym uszom wara. Oboje odskoczyli od siebie. Dopiero ta zgodna reakcja uwiadomia Debrenowi, e da si zaskoczy z onuc przy nosie. Neleyka schowaa drug za plecy o wiele za pno. Nie zalegam z podatkami powiedziaa, rzucajc ku intruzowi na poy gniewne, na poy trwoliwe spojrzenie. Kady zalega wzruszy ramionami brzuchacz w nieco wywiechtanej, ale budzcej szacunek czarnej szacie. Na piersi mia masywny zoty acuch, a za pasem, oprcz paradnego sztyletu, tub-pochw, uywan przez heroldw i pimiennych urzdnikw. Wystarczy dobrze

poszuka. Wycie s Neleya, crka Neleyi, ojca niewiadomego, wrka patentowana? Zauek Przytopek 8, bram przed si i od si? Czerwona na twarzy i znw spocona wrka skina gow. Wecie posoch, rdk czy czym tam czarujecie, odziejcie si porzdnie i pjdcie ze mn. Ksistwo was potrzebuje. Zakrcia si w miejscu, prbujc ruszy w kilku kierunkach rwnoczenie. W rezultacie wpada na Debrena. Dosta w kostk palcami jej bosej stopy musia chwyci kobiet za biodra, by pomc jej utrzyma rwnowag. Zasyczaa, jej twarz wykrzywi na moment grymas blu. Moe dlatego nie odepchna go, nie zdzielia po pysku za ciut przydugi pobyt doni w fadach spdnicy. Oj zwrcia twarz w stron czarnego. Z klientem nie skoczyam. Musicie poczeka, panie, Zapat uici. Akurat umiechn si krzywo czarny Klient, dobre sobie. Na p goy i bielizn wam z drcej rczki wchajcy. Napatrzyem si wczoraj na takich, wic mi nie mieszajcie we bie. Zupak jestem i za to zoto bior, by mie tam wszystko jak trza poukadane. A wy panie gachu, przestacie maca wrk po tyku. Debren, cho do poladkw mia daleko, szybko zabra rce. I oddajcie Neleyi medalion. Swoj drog zwrci si do gospodyni dziwi si wam. Powana magiczka, najpierwsza w grodzie, a znaku cechowego przy pochych cielesnych uciechach uywa. Wstyd. To nie moja gwiazda zaprotestowaa, podbiegajc do ka i sigajc po stojce tam drewniaki. Wepchna stop w pierwszy i znw skrzywia si z blu. Stopa wyskoczya z powrotem, a z przechylonego chodaka wytoczya si kostka uciekinierka. Debren przydepta j odruchowo. Zupak jestem, nie byle skryba upomnia Neleyk czarny. Nie yjcie mi, dobra wrko. Za jestem stkna, rozcierajc palce u nogi. Znaczy, jako wrka. Bo tak w ogle, prywatnie, to si ssiedzi na mnie nie skar. I nie obmawiaj. Wic i wy mnie nie pomawiajcie o cielesne uciechy z klientami, panie... Putih, Wyczesaw Wyczesawowicz. Zupak jego wysokoci ksicia buforowego Igona Gusianieckiego, pana na Zarzeczu, amiejkach, Skoropasze... no, i tak dalej. Nie twoja gwiazda, powiadasz? To czyja?

Moja Debren skoni si lekko. Debren z Dumayki jestem, w Lelonii. Magun. Magum? Putih unis brwi. Znaczy... Gum handlujesz? Magun z run n na kocu. Sowo jest ze staromowy zapoyczone. Rnie je tumacz, ju to mag uniwersytecki, ju to mag uczon naukowo, za niektrzy etymolodzy upieraj si, e to znieksztacony zulijski mo-gun, czyli obdarzony potencj... e obdarzony potencj wyszczerzy zby zupak Putih to wanie po ou widz. I wrce, pprzytomnej jakby. Potencj magiczn dokoczy chodno Debren. Zdolnoci czerpania mocy. Dodatnim i wysokim Wspczynnikiem Zaczerpnicia, krtko mwic. Chcesz rzec, e jest czarodziejem? zdziwi si Putih. To czemu boso azisz? Tak marnie czarujesz? Mistrz Debren wyjania Neleyka na zamek si wybiera. Obwieszczenie ksicia czyta i chcia o robot wypyta. A e z Igona istny pies, na zapachy czuy, to si tu wprzdy do mnie pofatygowa, by onuce przepra. O wrbie i zawiadczeniu nie wspomniaa. Debren uzna pocztkowo, e z przejcia, ale nacisk jej drewniaka na jego bos stop do szybko uzmysowi mu, e jednak nie. Jeszcze jeden? skrzywi si Putih. No, moecie sobie chyba darowa, panie magun. Nie powiem, Igon dyskryminator seksualny nie jest i gadkiego otroka te uwag zaszczyci... ale wycie ju za starzy. A przede wszystkim spnieni. Bo wyglda na to... zawaha si, po czym machn rk. A, co tam... Jak czarokrca, to i tak si dowiecie, do przetargu stajc. Wanie w tej sprawie przyszedem. Sign do pasa, zacz si szarpa z zatyczk tuby. Stan oblenia mamy, wic czuj si powoany, Debren. I pogo swoj... hmm... konfraterk. Czas to srebro. Nie moemy czeka do zmroku, a si przebierze z tych achw w co stosownego. Debren jedynie zassa z cicha powietrze. Drewniak by porzdny, dbowy, a Neleyka za. Nie bolaoby tak bardzo, gdyby rozdeptywaa mu drug stop. Ale pod t rozdeptywan mia akurat kostk. Jak si wam suknia nie widzi warkna wrka to si idcie przespa i po pierwszych kurach wrcie. Bo saba w igle jestem i szybciej drugiej nie uszyj. A tak w ogle, to moe bycie powiedzieli, w czym rzecz. Zatyczka wreszcie pucia i zupak ksicy Putih wyj z tuby biay damski pantofel,

pcienny gr i na podwyszonym obcasie. To kape wyjani. Wy macie znale reszt. Czyli... drugi kape? Lewy? upewni si Debren. Zgupielicie, mistrzu? Nog. No i jej wacicielk. * * *

Pracownia alchemika Vorysa przypominaa Debrenowi nowoczesn kuni, ktr widzia w Starohucku. Rnica polegaa na tym, e zamiast zwaw drewna ziemnego, zwanego przez fachowcw wglem, kamienn szop zalegay sterty bota, tucznia i chyba suszonego ajna jakich egzotycznych kopytnych, a gospodarz, siwobrody wawy staruszek w skrzanym fartuchu, by troch brudniejszy od leloskich kowali. Na szczcie w kcie budynku, za hadami drewna opaowego i pproduktw, Vorys mia take laboratorium z prawdziwego zdarzenia: z piecykiem-arnikiem, retortami, sojami, odczynnikami, wagami, dedykowanymi rdkami i innym, niekiedy bardzo nowoczesnym sprztem. Ksi nie poaowa grubli owiadczy z dum Putih. Usiad przy zasanym pergaminami stole, ustawi porodku wyjty z tuby pantofelek i pokaza obecnym, by zajli miejsca na awach. No, wicej nas nie bdzie. W caym grodzie was troje jeno wie, za ktry koniec rdk dziery. Zaczynamy tedy. Mistrzu Vorysie, w tym antaku to piwo? Piknie. Kopnij si po tamto szklane, panienko. Suszy mnie, cholera. Wrka jestem mrukna Neleyka, ale wstaa i przyniosa jak pust kolb. Moglicie suk zabra z zamku. Nie mogem, bo sprawa jest cile sekretna. ykn piwa, skrzywi si. Uuuch, cienkusz. No, nic. Suba. Znaczy si, zlecenie znacie. Ksi kryptonim sprawie nada, ku wikszej tajnoci. By kto postronny, podsuchawszy, nic nie skojarzy. Zaraz, jak to szo...? Aha: Kapciuszek. Podrapa si po gowie. Hmm, po prawdzie to o skojarzenie nie a tak trudno... No, ale rozkaz to rozkaz. Nie mnie podwaa. A nie Kopciuszek przypadkiem? upewni si Debren. Znaczy, aluzja do Vorysa? zastanowi si Putih. No, moe by i tak. Smrody nam tu takie czasami puszcza... Bez urazy, mistrzu: o kominie mwi. A ja o bajce wyjani nieco zmieszany Debren. Jak may byem, to mi matka opowiadaa tak... O ubouchnej suce, co raz w przebraniu od dobrej wrki na bal posza. Ale

o pnocy miaa szaty zda, wic chocia si w niej krlewicz z miejsca zakocha, to ucieka, ciemk gubic. I jej wrka dup spraa? zainteresowa si zupak. Dobre wrki umiechna si kwano Neleyka nie musz dorabia wypoyczaniem sukien. Durna ta twoja bajka, Debren, i nieyciowa. Niby e jak: o pnocy, jak si bal dopiero rozkrci i na radoci pora, to panienka, ot tak, wychodzi? Akurat j puszcz. Naarta si, nataczya, a jak do wywdziczania si przyszo, to myk do domu? Przyszlicie bajki recenzowa? skrzywi si Vorys. Racja. Putih odstawi pust kolb. Trza formalnoci dopeni. Z upowanienia ksicia ogaszam przetarg na usug magiczn. Jawny. Czy kto z obecnych czuje si na siach sam i bez pozostaych odnale osob, ktra, z balu umykajc, w kape zgubia? Vorys? Starzec pokrci gow, wsta i poszed dorzuci do pieca-arnika, z ktrego mocno jechao palon siark. Neleyka? Te nie? A tak, ty jeste za wrka i balowniczki potpiasz. Wzruszya ramionami, ale bez komentowania. No to masz okazj, Debren. Na gotwk du nie licz, bo cudzoziemcw u nas tak opodatkowa potrafi, e z wasnego dopacaj. Ale chop jeste, w sile wieku, potencj masz, jak widzielimy... Nic, jeno ci Olld nagrodzi. Siostr Igona znaczy. I polow ksistwa? zdumia si Debren. O, diabli nadali... A mylaem, e to ju tylko w bajkach... Dobrze myla. Pann wemiesz i posag, to wszystko. Na twoim miejscu bym nosem nie krci. Ollda adniutka jest, na chopw z potencj wielce asa, a od owej asoci to i posag podwoia prezentami, cho jej jeno dwadziecia sze wiosen. Dwadziecia sze? Niewiasty, statystycznie, trzydziestu piciu doywaj. Starawa troch panna. Mam trzydzieci wtrcia si Neleyka. Jedn nog w grobie jestem, wic moe przyspieszcie, bo wam tu zemr, Wybacz. Nie, panie Putih. Nie bior kontraktu. Aha. No to w imieniu ksicia powouj komisj specjaln w skadzie tu obecnych. Od siebie, prywatnie, to wam rzekn, e niegupio robicie. Komisjom bw nie tn w razie czego. To a takie wane? Debren podnis pantofel, zacz obraca w doniach. Wolno spyta, dlaczego?

Wolno. Ksi... Putih zerkn w kartk. Aha: Dozna czasowego poraenia, nie zagraajcego jednak sprawowaniu urzdu. Odetchn, zwin papier. Po ludzku mwic, za ywot si chwyci, tak doem wicej i wylecia ze stoowej, koniuszego i jedn dwork w biegu obalajc. Ochrona si od razu rzucia, par osb poturbowaa, kto si na glewi nadzia, spowiednika w palenisko pchnito... Zamtuz, krtko mwic. No i sprawczyni, o ile to bya baba, w zamieszaniu daa nog. A wy t nog macie znale. Czemu? zapyta magun nieco chodniejszym tonem. Bo na ksicia zamachu dokonano i ksi dyszy chci zemsty? Nie, Debren. Bo mu baba od tej nogi, jeli to baba bya, cudnie zapachniaa i biedny Igon dyszy chci zacignicia jej pod pierzyn. Albo jego. Do dugo panowao milczenie. Vorys krzta si przy piecu, mamrota do oboonej drewnem rury jakie odczytywane z ksigi zaklcia. Debren wsta od stou. Jeden pacierz rzuci w stron Putiha, Neleyko, mog ci prosi na stron? Wyszli przed szop, na boczny dziedziniec starszej czci zamku. Byo ju ciemnawo, zza okien dobiega stukot yek. Nie dokoczya wrby mrukn, nie patrzc na stojc obok kobiet. Dziwne, ale dopiero tu, na zamku, zauway, jaka jest niedua. Sigaa mu raptem do ramienia. Wiem. Chyba si umiechna. Bolao? Wybacz. Dlaczego to zrobia? Wierzysz w przeznaczenie, Debren? Nie daa mu odpowiedzie. Ja tak. Ale myl, e mona je oszuka. A przynajmniej si udz. Wic jak zobaczyam dwie jedynki... Nie jestem dobr wrk, ale jako za jestem naprawd nieza. Co wyrzuc, to si prawie zawsze sprawdza. O stopniu nieszczcia mwi, nie konkretach. Wypady dwie jedynki? upewni si. I dlatego omal nie zmiadya mi stopy? Umiechn si. A mylaem, e mnie nie lubisz. Ten Juriff... Ci Juriffowie. To bracia. Z tych, co im weszli w drog, paru przeyo, cho gwnie jako inwalidzi. Ale trzy jedynki, gdy ja rzucam... Przeraziam si. Nawet dwjka marnie by wrya. Najbardziej fortunny klient, ktremu taki rzut zafundowaam, wychodzc ode mnie obrabowany zosta, trzy palce straci przy zdejmowaniu sygnetw, no i obie nogi mu poamano, bo pyskowa, e po drabw pobiegnie. Do dzi na szczudach jeno kutyka. Bo mu jedn z ng medycy odjli.

Mnie chyba nie odejm umiechn si. Cho mao brakowao. Twarde masz drewniaki. Spowania. Suchaj, Neleyka, chc wiedzie, na czym stoj. Bo mi si ta robota nie umiecha. Jak znam ycie, to panny uciekaj z balu w takiej panice z jednego gwnie powodu. Cnot ratujc. A czasem i ycie. Mam ci wywry, czym odmow przypacisz? domylia si. Wybacz, Debren, ale nic z tego. Nie zabraam koci. Gdyby Putih zauway, em rzucaa, zapytaby, a ty by z rozpdu prawd powiedzia. To wana sprawa, syszae. Mgby zada, by odsun nog i pokaza, co wypado. A wtedy ju nie byoby odwrotu. Szstka moga wszystko anulowa, ot, co najwyej posag Olldy okazaby si nie taki znowu podwojony. Ale ju od pitki w d... Dziki. Bez koci, jak rozumiem...? Praczk jestem, niczym wicej. Przykro mi, ale w niczym wam nie pomog. Z czarw znam jeno rzucanie komi, no i par zakl przydatnych przy praniu. Na usuwanie plam, szybkie suszenie... Ot, drobiazgi. Inna rzecz, e z nich gwnie yj. Nie z wrenia? Ja nie umiem dobrze wry. Mwiam: za wrka jestem. Albo jakie nieszczcie ludziom przepowiadam, albo nic. To i nie dziwota, e czasem nawet skopejki nie zapac. Sysza o takich przypadkach. Wska specjalizacja, blokada wikszoci pasm przy jednoczesnej wraliwoci na cile wybrane impulsy. Wybrane przez los. Niekiedy zoliwy. Wrcili do pracowni. Debren poprosi Neleyk, by zaja si spisywaniem ustale, a sam zacz omawia z Vorysem plan analiz. Stara si nie myle, czemu posu. Jako wiza koniec z kocem, od maego chadza w butach, skr stp mia do delikatn. Nie a tak, by wyczuwa ni wytoczenia na ciance kostki do gry. Ale by tylko czowiekiem; wiedzia, czym jest strach i nie mg uwolni si od przewiadczenia, e tam, pod miadon drewniakiem stop, nie byo szstki. * * *

Obudcie si, panie zupak. Od razu wida, ecie byy wojskowy. Tak na trzewo, przy stole zasn... A, Debren. Od gumy. Putih rozejrza si troch nieprzytomnie, ziewn. Spojrza na klepsydr wodn. O, ju pnoc? No to faktycznie przysnem. Skd wiesz, em suy? No przecie... Skoro zupakiem si mienicie...

Ha, widz e w Lelonii dobre obyczaje panuj. Znaczy si, u was na zupakw cywilbandy nie bior? Susznie. Ale tu i cywil si zaapie. Miecza z pochwy taki bez kleszczy nie wyjmie, a tytu mu daj. Eh, to nasze Sovro. Tytu? To... zupak znaczy...? Nie wiesz? Z upowanienia panujcego aktualnie ksicia. Znaczy si, zaufana osoba. Do takich wanie jak ta, delikatnych robt. No, ale jak tam robota? Rozejrza si po zadymionej, pochlapanej odczynnikami pracowni. Smrodu, widz, narobilicie za dziesiciu. Chyba e to Vorys znw si do rudy dobra i zoto produkuje. Obraacie mnie, panie zupaku owiadczy starzec. Z caych si harowaem. Kamie filozoficzny czternacie wiekw czeka odkrywcy, to i jeszcze jeden dzionek poczeka. A zoto nie zajc, z rudy nie umknie. Postawi przed Putihem du tac z rzdem szklanych flakonw. Oto rezultaty naszego z Debrenem wysiku. Przyznam, e sam poowy bym nie osign. Woda? zupak unis brwi. Co mi tu...? Zawiesiny wodne wyjani z dum Vorys. Pobralimy z kapcia prbki materii obcych, znaczy si w stosunku do kapcia waciwego. Debren je poseparowa, ja hodowle szybkie zaoyem, no i prosz! Gotowe. Ju wiemy, co w kapciu byo. Noga? zapyta niepewnie Putih. Noga te Debren zajrza wrce przez rami, do gsto zapisanej zeszytnicy. Rozmiar stopy: jak w pysk damska stopa. To nie za dobrze rokuje. Jakby tak trjka, czwrka... O szstce ju nie marz, bo by dziewka w cznach przysza, nie w bucikach. Ale stop damsk tak ustanowiono, e pord wszystkich rozmiarw najbardziej typowy obrano. Czyli najmniej poowa bab takowe nogi miaa. Dobrze chocia, e norma stara jest, jeszcze wczesnowieczna, a my w redniowieczu yjemy. Ludzie wiksi teraz rosn, bo dobrobyt wzrs, to i bab z rozmiarem cimy damska stopa ju niewiele. Ale jeli to mdka bya, co rosn nie skoczya, to znw jestemy w lesie. Aha, i somy dbo znalelimy. Co by sugerowao, e but nie musia by dopasowany. Co wy mi tu pieprzycie, mistrzu? otrzsn si z lekkiego osupienia Putih. To bez czarowania widz, jaki to but! Z przodu potwarty, z tyu ju cakiem... A ten obcas? Som pcha do spronego kapcia? Chyba by durna musiaa by! Spronego?

Mamy tu kram ze spronociami wyjania Neleyka. W Dajkowym Zauku, Wyklty, ale legalnie dziaajcy. Za osobistym zezwoleniem ksicia. Znanego rozpustnika. Takowe pantofle tam sprzedaj. Co i nie dziwi, bo ich zastosowanie jest mocno ograniczone. Widzisz, jakie delikatne? podaa bucik Debrenowi. A obcas jaki wysoki! Nog ma lepiej ustawia, by si chopu zgrabniejsz widziaa. Cholernie to niewygodne, ale pono dziaa. A w jakich okolicznociach go niewieci nog chop oglda, chyba nie musz mwi. Eee... Vorys podrapa si po ysinie. Moem ciut staromodny, ale... Niby e jak, reszta baby te goa? W ou? To po co buty? Wspczesna niewiasta owiadczya nieco wyniole wrka do oa umyta chadza, Nie mwi: kada. Ale takie, ktre na ow rozpustn bielizn obuwnicz sta, maj zwykle due komnaty, w ktrych si i balia mieci. Wic w drodze od balii do onicy takie sproniaki zakadaj. Co i pocieli suy. Kto westchn. Debren nie by nawet pewien, czy nie on sam. Wyobrani mia wyostrzon czarowaniem, obraz wracajcej z kpieli Neleyki sam wskoczy przed rozmarzone oczy. Aha kiwn gow Vorys. Pojem. Tylko mi to z ajnem koliduje. Owczym. Ktre panna nie tylko pod paznokciami, ale i na picie miaa. Znaczy: balii nie uya. Owcze ajno? skrzywi si zupak. A taki bieluki... Nie jest bieluki unis pantofel Debren, Jak si dobrze przyjrze, ciekawe rzeczy czek widzi. W tych roztworach wskaza naczynia znalelimy tuszcz kiebasiany, wino z Bomblogne i cukier. Spore iloci. To mnie zmusza do postawienia niezrcznego pytania: co ksi robi owemu Kopciuszkowi w sali stoowej? Zupak unis brwi. Pytam, bo czego nie pojmuj. Na balach spdnica dobrze stop zakrywa. Moe co i na bucik skapnie, ale nie a tyle. Czy Igon aby... ajno wiecie mrukn zupak. Za rozpustnika go tu bior, za chopofila. A on jeno tej jednej, jedynej szuka. I z rozpaczy comiesiczne bale urzdza. Nie powiem: maskarady specyficzn atmosfer maj i niejedna ju z zaproszonych bez wianka do domu wrcia albo i z niespodziank w ywocie. Tyle e to nie Igona robota. Kompani korzystaj z ksicych poszukiwa. A e zamaskowani, to i niejeden si pannie Igonem widzi. Albo modziankowi. Bo i tych prosz na zamek. Bale s maskowe? upewni si Debren. Dziwny sposb szukania mioci. Bo, jak

rozumiem, jej ksi szuka? To z maski niewiele o dziewczynie si dowie. Czy... hmm... o otroku. Nie mwibym wam tego, ale wszyscy kodeksy cechowe macie, tajemnica was obowizuje. Putih westchn, patrzc na biay pantofel. Wychodzi chyba, e jak dziewk znajdziecie, to po oryginalnym bukiecie zapachw. Wic nie zaszokuj was pewnie, mwic, e i Igon wchem si kieruje. To cay Gusianiec wie wzruszya ramionami wrka. A po co niby Debren przyszed onuce pra i bzami perfumowa? Jakby nie siedziaa na balach z nosem w misce przyci jej zupak toby atwo wyczua, e nie cay. Panny owszem, ubior si w co maj najlepszego, ale z zapachami ju gorzej u nich. No, ale te trzeba przyzna, e Igon sieci coraz szerzej rzuca. Pasterki zaproszenia dostaj, przekupki jakowe, oborowe... Jeszcze ze dwa bale i po mniszki bdzie chyba musia sa. Wic i atmosfera coraz cisza si robi. Wiecie, ile wizka chrustu kosztuje? uja si za pasterkami Neleyka. A balia? Mydo byle jakie? To si ich nie czepiam, e mao mydem pachn. Mwi... A wanie! Vorys podnis but, pokaza wywidrowany w podeszwie otworek. Debren sondowa rodek, przez t tu dziurk. I znalaz wielkie zagszczenie myda. Szarego. Co z tego wynika? zmarszczy brwi Putih. Debren? e si jednak myje regularnie. Neleyka nie dopucia maguna do gosu. Bez urazy, panie zupaku, ale jak wam po zamkowych dziedzicach drb biega i inszy zwierz, to si i panna w gocin idca moga w co nog wpakowa. Powiedziaa to zdecydowanie i chyba przekonaa Putiha. Debren nie skomentowa. Troch dlatego, e liczy flakony. Vorys wskaza tac alchemikowi. To wszystkie? Starzec klepn si w czoo, podszed do zawalonego naczyniami regau, pogrzechota szkem i glin. Wrci z jeszcze jednym flakonem. Debren odkorkowa go, zanurzy palec w zawiesinie, obliza, potar nozdrza. Putih skrzywi si z odraz, ale nic nie powiedzia. Magun usiad, zamkn oczy, zacz skanowa kolejne pasma. Dugo on tak..,? dotar do niego szept zupaka. Dobry jest odszepn Vorys. A dziw, e czarokrca. I u cesarzy stay etat by

mg podapa. Nie, niedugo. Debren znalaz waciwe pasmo. Sign po przynaleny mu katalizator, znw zamkn oczy. W myli powtarza formuy. Moe co przeksimy, Neleya? Ty zawsze za trzech resz. Niegodnam. Te szeptaa. Debren nie by pewien, czy to co dziwnego w jej gosie faktycznie byo dziwne. Potem milczeli. Dugo. Szstnic, moe nawet kwadrans, Chyba mam westchn, otwierajc oczy. Tak na dziewi dziesitych. To co do rozgrzewania. Eee... siwucha? Putih waha si midzy podziwem a powtpiewaniem. Tyle czarw, by siwuch wysmakowa? Hmm. Nie od rodka. Od zewntrz. Ma, znaczy. Na reumatyzm? ucieszy si Vorys. Te uywam! Zanurzy do pod fartuch i z jednej z rozlicznych kieszeni wycign may dzbanuszek z czym gstym i cuchncym. Debren odruchowo cofn uwraliwiony czarami nos. Na smoczym jadzie pochwali si alchemik. Cudo! Skuteczne? zapytaa odruchowo Neleyka. I nie czekajc na odpowied, rzucia szybko: Zreszt niewane. Jak ze smoka, to pewnie drogie jak cholera. A dziewka goa. Finansowo znaczy. No i wo cakiem insza. Skd wiesz, e goa? zaoponowa Putih. Nasze ksistwo mae, buforowe jeno, ale dziki tej buforowoci niejeden si na handlu wzbogaci. Nie brak kupieckich crek na maskaradach u Igona. Niby mamy zasad, by na kady bal nowe panny czy kawalerw prosi, ale wiecie, jak to u nas jest. Kto chce, a na apwk ma, to na kady wlezie, choby dwudziesty z kolei. Nie walcz z tym, bo z czego administracja zamkowa musi y, a kosztw to waciwie nie zawya. Bogate panny nie r tyle, co niektre wrki. Gwnie tacz i si za herbowymi modziankami rozgldaj. Za ksiciem, ale nie tylko. Bogate panny boso nie chadzaj rzucia chodno Neleyka. Uprzedzajc pytanie: wiem, e boso, bo wanie boso chadzajce maci grzewczej uywaj. A i w sproniakach baluj. To najtasze obuwie w grodzie. Waciciel kramu z paskudztwami poniej kosztw si ich wyzbywa, bo na ulic za delikatne i oglnie niepraktyczne. A od wysokiego obcasa ju par bab krzywd sobie powan uczynio, na pysk padajc. No i rozmiar niedobry. Na buforowoci

midzy mutawilem a Wielkim Sovro nasze ksistwo utuczyo si niele i niewiastom stopy u ng urosy wraz z t yciow. I soma na koniec: jeno ubogie panny maj tu u nas zwyczaj som buty upycha. Zamone, jak nie poczoszk, to onuck luzy reguluj. No tak... Debren popatrzy na zupaka. A skoro o buforowoci i polityce mowa... Co jest z tym obleniem? Oblenia nie ma. Jest stan oblenia. Jak panna nog daa, to Igon z rozpdu kaza wszystkie wrota zawrze i jaki kretyn rozcign to na bramy. Dekret raz-dwa ogoszono, bo my tu buforowi, neutralni, wic rzecz dekretu wymaga. No i teraz, by zgodnie z prawem stan oblenia anulowa, trza procedur przeprowadzi. Na czym ze dwa dni zejd. Westchn. O tym te chciaem z wami pogada. Pospieszcie si, kochani. Bo ju za te dwa dni kupcy chc mnie na jdrach powiesi. Straty jak cholera. A tu jeszcze Igon si zapar, e procedury nic wszczy... wszcza... no, nie weszcznie, bo jakby Kopciuszek jednak przyjezdny by, to jeszcze wyjedzie i na wieki ksicia unieszczliwi. Dwign si od stou. No, pjd, raport z ustale zo. A wy zapcie par klepsydr snu, bo chyba nic wicej po mie nie zwojujemy. Czy moe ma kto jaki pomys? Trzy gowy pokrciy si zgodnym ruchem. Takem myla. Ale nog majc, do kapcia j dopasujesz? Co, Debren? Dasz rad? Magun przytakn. No to dobrej nocy. Urzd Ochrony Tronu wyselekcjonuje dyskretnie te spord zaproszonych wczoraj, ktre pod opis podpadaj. Ale to rano. * * *

Noc bya jasna, ksiycowa, ale bruk uliczny pody. Tu za zamkow bram Neleyka potkna si, i to tak, e jedynie chwyt za okie ocali j przed ldowaniem nosem w kupce ajna. Raz uchwyconego okcia Debren ju z rki nie wypuci. Uoy rami wrki w zgiciu swego, jak rycerz rami damy. Nie zaprotestowaa, cho dalej sza ciut sztywna. Szli wolno, chyba nie tylko ze wzgldu na pody bruk. Bol ci nogi powiedzia w ktrym momencie. Nie pyta. Pewnie dlatego nie prbowaa przeczy. To od tego mieszkania na Przytopku mrukna par krokw dalej. Pirrend

wylewa, progi wysokie. A jam maa. Nie zawsze nog dostatecznie unios. Chocia teraz ju lepiej. Od tego balowego szalestwa Igona moda na czysto nam nastaa i na podog zarobiam. adna, prawda? liczna. Pozwoli jej si nacieszy pochwa. Nie musisz mi kama, Neleyko. Magun jest jak medyk: co od klienta usyszy, to jak kamie w studni. No i nie zagoszcz tu dugo. Rzucia mu uwane, troch zmieszane, a troch ostrzegawcze spojrzenie. Nie patrz tak. Podoga adna, ale na belkow nie zarobia. To deski. Cienkie. pod spodem sitowie pewnie albo soma, wic w porwnaniu z podmokym klepiskiem rozkosz dla stp. Ale na wysokie progi adna pomoc. Co nie ma znaczenia, bo nie od progw ci nogi bol. Nie wiem powiedziaa wolno o czym mwisz. Pralnia w piwnicy. Mokro, kamienna posadzka. A ty tam boso pracujesz. Widziaem powstrzyma jej protest. A i zdarzao mi si rnym w wilgoci pracujcym porad udziela. Nisko mierzysz. Nie by pewien, co miaa na myli. Biednym te kto musi pomc. Suchaj... Wiem, e si wymdrzam, e nieyciowo radz... Ale powinna rzuci pranie. To mi wyglda na pocztek reumatyzmu. A reumatyzm dla wrki koci rzucajcej to jak lepota dla uczni... Oj zreflektowa si. Wybacz. Nie mylaem... Przeszli kawaek, nim odway si odezwa ponownie: Ukad palcw o wyniku rzutu decyduje. Nie ukadasz ich wiadomie, to talent wrki ci je ukada, ale jeli co z doni bdzie nie tak... W twoim fachu donie s rwnie wane jak u muzykanta. Albo chirurga. Albo rzezimieszka zakpia. Daj spokj, Debren. Nie jestem klientk i nie bd, bo mnie na ciebie nie sta. Widziaam, jak czarujesz. I ju wiem, czemu Juriffw w trzy winki nie pozamienia. Taki jak ty dla paru srebrnikw nie bdzie ryzykowa, bo je szybciej zarobi, ni ty na tych ajdakw stracisz. Ta asygnacja, co to jej twj ko nie honoruje, pewnie na tak sum, e by mi drugie oko od zerknicia zbielao. Wic nie zniaj si, nie szukaj we mnie klientki. Widziae: jedn sukienk mam, a do zamku w drewniakach musiaam. Ndza, mwic wprost. Godna ostatnio nie chodz, to wszystko. Aha, no i podoga. Jeste moj konfraterk umiechn si. Nie odsuna si, nadal czu jej ciepo przy boku. Znik daj. Umiesz wycign te ble ze staww?

Westchn. No wanie. Wiem, e to nieuleczalne. Ale zatrzymywalne. I do zaagodzenia. Trzeba dobrze si odywia, nie nadwera si, w suchym i ciepym mieszka... Czyli robi wszystko, na co mnie nie sta. Jak kijank par dni nie pomacham, to z interesu wylec i zdechn z godu. Nie przesadzam uprzedzia jego protest. Igonowe fanaberie ju konkurencji do grodu napdziy. Z kapitaem. Nowoczenie pior, pono nawet kija-samobija maj, co grub materi tucze. A myda a z Marimalu. pachnce e strach. Widziae moje ko? Wiem, widziae. I wiem, co e sobie pomyla. Ale to od gorczki, nie miowania. Lee powinnam, bom si zazibia, ale jak tu si porzdnie podleczy, gdy za pranie onuc p skopejki pac? A i jeszcze niejeden wykca si, e uszkodzone, upustu da. atwo powiedzie: rzu pranie. A z czego y bd? Z wrb? Za ze le pac. A jeszcze i renom sobie psu trzeba. Bo co: mam powiedzie choremu, by mnie, a nie medykowi paci, bo ju po nim? Albo zrozpaczonej matce, e nie musi grubla ostatniego leniczym oddawa, bo synkowie, co po grzyby w las poszli, ju nie powrc? Powinnam, wiem. Ale nie umiem. No to krc, w bawen owijam, a efekt taki, e klient, resztki nadziei si apic, resztki gotwki na ratowanie chowa. Za wrka mrukn. Nisko szyld wieszasz, a przed szyldem sta ten pochlastany, Lobka. Tom i nie by pewien, mylaem, em co z bukwami pomiesza. U nas runy jeno. Ale tak tam napisane? e za? Przytakna. Neleyka, jeste najlepsz wrk, jak znam. Serce masz jak ze szczerego... Ze wzgldw podatkowych wesza mu w sowo. Niej wieszane szyldy mniej kosztuj. Pewnie dlatego pralnicze usugi przegapi. Cakiem w dole s i przy powodzi Pirrend ciut bukwy rozmaza. Bysna zbami. Ale mia gupi min, gdym onuc zadaa. Mylae, e to do wrenia? H? Nie mg si nie pomia wraz z ni. Cho w rodku bolao. Dawno nie spotka takiej kobiety. Moe nawet nigdy. A wyranie czu, e nic z tego nie bdzie. Podpowiada mu to i rozsdek, ale z rozsdkiem mia szans si zmierzy. Z przeczuciem ju nie. Jak to si stao, e wzia si za wrenie? Mama wrya. Miaa talent, nie to, co ja. Ale si bez gowy pucia. Nie patrz tak

wzruszya ramionami. Baba, co z magii yje, nigdy ma nie znajdzie. Musi zgrzeszy, gdy chce... Kto by wzi za on wiedm? Wiedmin chyba, bo odwany, a w razie czego... A e normalne jestemy, to i jako sobie musimy radzi. Tyle e mdre mdrze kochankw dobieraj, a mama si, gupia, zakochaa i geny mi spaskudzia. Nie myl, e jej nie miuj. Miuj, cho zmara. Ale to mnie nie zalepia na fakty. Z czarodziejem pod pierzyn powinna wskoczy. Ktren by zadba, by dziecitku talentu nie popsua, a jeszcze i poprawia ojcowym. Dawno zmara? Zaraz po tym, jak oko straciam. Dwadziecia lat bdzie, bom akurat dziesite urodziny witowaa. Now sukienk mi sprezentowaa, cho ju krucho ze srebrem byo, bo j kamienie mczyy. Kamienie? W nerkach. Okrutny bl, krwi sikaa... No i mnie w tej nowej sukience jeden gwniarz zobaczy. Zacz kamykami ciska. Raz, drugi... Obok, nie powiem. Ale jakem si odwrcia, by mu rzec, co o takowym gwniarstwie myl, to mnie w sam renic... Noc bya chodna, ale chyba nie dlatego przeszed j dreszcz. Razem emy tak leay. Mnie oko gnio, jej co w rodku. e nie zmaram razem z ni, to dziw. Bo na medykw ju nie miaymy. Jak to oko zobaczya, to pognaa i za reszt srebra juryst naja. Tyle e ojciec gwniarza droszego naj. I mamie udowodnili, e oko nie od kamienia straciam, a od zarodnikw mchowych. Od czego? zdziwi si Debren. Czarokrca mam leczy, z rok wczeniej. Bardzo dobry pono, a przynajmniej drogi. Zarodniki mchowe stosowa... Aha, wiem. e niby mech skay rozkada, to i kamienie nerkowe... No, owszem, czasem to pomaga. I pewnie rozsiewa... Widz, e si znasz. Owszem. Przed domem. Chorob z mamy wycigay i z wiatrem miay ponie. No i mi troch oko zaprszy. Czerwone byo, nic wielkiego. Ssiedzi si miali, artowali... A po roku ktry jurycie donis, no i proces przegraymy. I tak westchna resztki urody straciam. I w cnocie za pi lat pomr, jeli statystykom ufa. Tym razem to ona uratowaa Debrena przed polizgniciem si na koskim nawozie. Ale jej wyznanie i tak go z lekka oguszyo. Nie wiedzia, co powiedzie. I powiedzia co gupiego. Sd mia racj. Jak kamie poszed za mchem... Ale to durny partacz. Przy dzieciach,

na wietrze takowe ryzykanckie terapie... Jego powinna twa matka skary. Nastpne szarpnicie. Tym razem nie stopy o dziur w bruku: to stajca nagle Neleyka zatrzymaa go jak acuch psa. Co... powiedzia? wykrztusia. Debren w jednej chwili poj rozmiar katastrofy. W jej twarzy byo tyle oszoomienia, przeraenia i niewiary, e prawdopodobnie nie dostrzegby u niej wicej, gdyby j teraz zgwaci i na poegnanie wyduba jej jedyne oko. Zrobi co strasznego Nie wiedzia, co. Ale e zrobi, wiedzia na pewno. Neleyka... Ja... ja nie chciaem... Co powiedzia? wymamrotaa odrtwiaymi ustami, ktre nawet w mroku straszyy bladoci. e to... e on... e tak musiao by? e czar? Nie chopiec? Czar? Nie wiem zajkn si. Ten medyk... moe nawet nie umia czarowa, a bez zakl takie sypanie zarodnikami... Boe, dziewczyno... Nie patrz tak. Nie miaem pojcia... W jedynym oku wrki bysna za. Potem druga, a kiedy z ez zacza si robi prawdziwa powd, Neleyka odwrcia si nagle, zapaa w donie swe drewniaki i znikna w pobliskim zauku z szybkoci, ktra z gry przekrelaa nadziej na udany pocig. Nie goni jej. Potrzebowa caego pacierza, by w ogle ruszy z miejsca. Zrobi co okropnego. Moe okropniejszego ni pewien gwniarz dwadziecia lat wczeniej. To bya gupia myl, ale nie mg si od niej uwolni. Od myli, e majc wybr, Neleyka wolaaby teraz pj pod rk z tamtym. * * *

Bya wysoka, czarny paszcz z kapturem znieksztaca figur, zauek ton w ciemnociach, a kwiatami, sdzc po incydencie z bzem do onuc, pachniao w Gusiacu take sporo mczyzn. Ale od razu wyczu, e to kobieta. Moe dlatego nie podskoczy z wraenia, gdy nagle wychyna z czerni. Bez obaw, Leloczyku. Gos miaa nieprzyjemny. Nie pchn ci niczym ostrym. Nie ten etap. Wszystko po kolei. Tu masz gruble wepchna mu pokan sakiewk. Zote. W zamian oczekuj sprawozda. Pierwszego ju teraz. Poza tob... kto j znajdzie? Albo jego? Wiesz, o kogo pytam. Sakiewka, jak na wypenion zotem, bya cika. Kim jeste, pani?

Nie odpowiedziae. Mnie si tu odpowiada. Uwierzy. I raz jeszcze zaduma si nad ciarem sakiewki. Nagle zacza way wicej. I trudniej byo j odda. Ale nie dlatego uleg woli zakapturzonej. Nie odpar stanowczo. A ju na pewno nie ta lepawa wrka... Jak jej tam... Niedajka? Jeste patriot? Dobrym machrusaninem zulskiego obrzdku? Mocno zdziwiony, odruchowo kiwn gow. Wic i to we pod uwag. Ksistwo jest buforowe, ale w kocu ktra ze stron je yknie. Albo wy, albo Wielkie Sovro. Jestemy lewokolcami; tak jak wszyscy Sovrojcy znak wity krelimy nie wasz mod. I jzyk te nas od Lelonii i mutawilu odpycha. Ale ja lubi kultur Wschodu. W przeciwiestwie do Igona. I jeli bd miaa co do powiedzenia... Rozumiemy si. Rozumieli si. Dziewki nie znajdziesz. Ani chopaka. A gdyby Putih za mocno cisn i musiaby jednak znale, to chc wczeniej pozna jej imi. Albo jego. Mj kodeks cechowy... Sram na twj kodeks. O Bogu pomyl. Igon w chopofilstwo popad, bale urzdza, zgorszenie szerzy. To ma by dobry wadca? Z Wielkim Sovro chce ksistwo wiza, lewokole wychwala. A wasn siostr w staropaniestwie gnoi, posagu skpic, od czego dzieci na ziemi mniej. Znaczy przyrost naturalny ogranicza. A to cholernie ciki grzech. Jeste Ollda mrukn. Syszaa, ksiniczko, e mi za znalezienie tej od kapcia tw rk proponuj? Za kogo mnie masz, Debrenie z Dumayki? To mj zamek. I moje w nim uszy nasuchuj. Pewnie, e syszaam. Jak ci zaley powiedziaa obojtnie to moesz mnie wydudka. Teraz, potem... jak wola. O sposb te mniejsza, znam wszystkie. Ale na rk nie licz. Wyej mierz. Tu, przez miedz, jest jeden ksi mutawilski, stary zdziecinniay i z wociami jak dwa nasze Gusiace. Idealny kandydat na ojca dla mojego pierworodnego. Mam nadziej, e do wiosny dziad doyje. Aha zerkn w d, gdzie paszcz skrywa brzuch kobiety. Chyba pojem. Dziki, nie skorzystam. Zamiaa si cicho. Nastpny, ktremu jeno przy ukochanej ldwie dziaaj?

O czym mwisz, ksiniczko? Nie udawaj. Niby czemu jakiego kopciucha po smrodzie apci tropisz? Bo mj durny tatulo z jeszcze durniejszym magikiem nadwornym nastpc tronu partnerk idealn uszczliwiali. Albo partnerem. Gupie dziady, nawet pci nie znali, ciemno czar kadc. A potem poleli do loszku, po nastpn flaszk i magik ze schodw spad. Do grobu wiedz o personaliach partnera idealnego biorc. Tyle wiadomo, e tutejsza ma by. Albo tutejszy. I e przy nikim innym Igonek, bidula, mskiej rozkoszy nie pokosztuje. Co, jak widz, zaraliwe. Nie chcesz szczcia dla brata? zapyta cicho. Chc. Wiekuistego. W tym roku trzydziestk koczy. Tatulo w testamencie napisa, e jak si w por nie oeni, to ja tron wezm, O ile podna si oka. Do grudnia oka si na pewno, ju teraz troch wida. Igon do klasztoru pjdzie, ja za m, ale ju jako ksina, na wasnych warunkach. mutawilec raz dwa w kalendarz kopnie, a ja woci potroj. No i z tw Leloni zwi. Wic sam widzisz, e jeno korzyci z naszej wsppracy bd. A... Kopciuszek? Do Kopciuszkw powiedziaa powoli nic nie mam. Pki si na zamki nie pchaj. Te... usuwam z drogi. Tak umiechna si jak niepokornych magunw. Pojem. Wycign w jej stron do z sakiewk. A to, pki co, zatrzymaj. Namyl si. Bez urazy. Popatrz na to realnie. Ona umiaa patrze realnie, wic wzia sakiewk. Wszystkie wartociowe kobiety, jakie yj w grodzie, ju Igon sprawdzi. Wszystkie. Take stare, zamne, puszczalskie, szpetne... Jeli nawet znajdzie t jedyn, szybko si okae, e nie pasuj do siebie. Bo on mdry, rycerski, poeta, esteta, a dziewka jaki durny, gruboskrny kopciuch z poow zbw i kup bkarcit. I co? Na wdziczno nie licz. Nie mwi o Igonie. Ale jest tu silne stronnictwo, co na niego i jego potomkw stawia. Jak ich tak on dla ksicia uraczysz... Przemyl to sobie. Bo nie oni bd jedyni. Ja te musz interesw dziecitka broni poklepaa si po brzuchu. A Igon a taki rycerski nie jest, by ratowa kretyna, co go hab okry i unieszczliwi kocmouchem. I tak oto mistrz Debren fos miejsk sob nakarmi. Albo inne, gorsze miejsce. Przemyl to. Odwrcia si i znika w mroku. * * *

Drzwi zostawia otwarte, cho wewntrz byo cakiem ciemno. Debren zdj buty, przekroczy prg, zatrzyma si niepewnie. Nie chcia czarowa przy kim, kto wada magi. Nie byo to grzeczne. W stosunku do niewadnych te nie byo, ale tamci nie wyczuliby zmian pola. Ona moga. Nie pi. Jej cichy gos dobieg gdzie od strony oa. Czekaam. Pobdzie? To ju chyba klepsydra. Wybacz. aziem troch. Chciaem pomyle. Pomaca w ciemnociach. To ten ceber na buty? Ten. Suchaj, gupia jestem. Przepraszam. Jak gwniara si zachowuj. Pi lat do trumny, a takie sceny.. Mylaam, e nie przyjdziesz. Zajazdw w grodzie sporo, a ty masz anga ksicy. Zao si, e ju plotka z zamku posza. Darmo oe dostaniesz. Z baldachimem i trzema dziewkami. Gratis. Dziewki mam na myli. Kto, kto wytypuje now ksin... Nie wiem, czy bd typowa. Spotkaem kogo. Usiad przy stole i opowiedzia o Olldzie. Trwao duej ni przeprowadzona z ksiniczk rozmowa. Mwi wolno, chcia da Neleyce czas. Potem, nadal w ramach dawania czasu, przypali wiec. Czarem. Siedziaa w poprzek oa, oparta o cian, z podcignitymi pod brod kolanami i pierzyn. Sukienka leaa obok. Postawi ci teraz pytanie. Jako wrce. Chod tu, we koci i rzu. Od dobrej odpowiedzi moe zalee ycie. Ja nie daj dobrych odpowiedzi przypomniaa cicho. Chc podj decyzj. Jak wyjdzie bardzo le, to podejm odwrotn. Wrba intencyjna, rozumiesz? Nie ma czego takiego, a ty dobrze o tym wiesz. Jedyna metoda to ta z przydeptywaniem nogi drewniakiem. Odczyt nie do koca. Bo jak do koca odczytasz, to wanie koniec: stao si, odwrotu nie ma. Owszem, moesz decyzji nie podj. Ale w omiu przypadkach na dziesi los robi to wtedy za takiego krtacza. I z reguy przyadowuje krtaczowi po bie jeszcze wikszym nieszczciem, Nie, Debren. Lubi ci. Nie stawiam wrb intencyjnych ludziom, ktrych lubi. Chod wycign do. Chc, by rzucia. W jej oku znw zamigotaa za. Jedna, pikna jak diament.

Nie mog pocigna nosem. Ja... jestem goa. Zrobia na nim wraenie. Na tyle mocne, e nie zdy si obejrze, usyszawszy skrzypnicie drzwi. Kto, kto je otworzy i stan w progu, zdy odskoczy. Pozostao tylko wraenie. I duo poywki dla wyobrani. Kobieta magun czu, e to musiaa by wanie kobieta bya boso, wic kiedy dopad drzwi, nie usysza ju odgosw jej stp. Znika w mroku jak zjawa. Boe... zamkn drzwi, zasun rygiel, przetar pot z czoa. Widziaa to? Tu... straszy? Macie gdzie blisko jaki cmentarz? Moe nieoficjalny, dziki? Wierzysz w los? wyszeptaa. Wargi miaa troch sztywne, mwia niewyranie. Bo ja wanie troch bardziej. Neleyka, nie ma czasu. Jeeli mam wymkn si z grodu... Nie rozumiesz? Ostrzeg ci. Nie igraj z nim. Ona wysuna spod pierzyny nagie rami prbowaa. Nie, nie tak... To ja za ni, w jej imieniu... I widziae te wrzody. Ju jeno noc wychodzi, bo w ni kamieniami... To nie jest zaraliwe, chyba e przez chdoenie, a kt by j tak teraz... Ale kamieniami rzucaj. Bo potworna. Nawet maguna wystraszya. A taka liczna bya... Rycerz z wasnym zamkiem konia zatrzyma i pyta, prosi, na kolano klka, cho w Dajkowym Zauku na ni trafi i wiedzia, co za jedna. Przyszli tu. Prosia o porad. Intencyjny rzut. Jecha z nim, do ciepa, wasnej komnaty, jada, czy nie jecha. Rzuciam. Bodaj mi rce poamao. Wyszo, e nie. May minus, ale jednak. Zaufaa mi, zostaa. Oboje pakali. Oboje, Debren. Nie oeniby si z ladacznic, pewnie. Ale oboje... Wyjecha. A ona do dawania wrcia i j Juriffy w tak, jak widziae, france wpakoway. Klient te cay by we wrzodach, jak ona teraz, ale si zamaskowany zabawia, mao co spod szaty wyjmujc. I teraz Zana umiera, gnijc za ycia. No i z godu, Juriff, jak si domylasz, da jej bezpatny urlop. Zacza paka. Debren posiedzia chwil, patrzc w kt, a potem zdmuchn wiec, podszed do ka i usiad obok, przytulajc dziewczyn do piersi. Plecy miaa gadkie, bya szczuplutka, waciwie chuda. I jak dziecko drobna. W ucisku jej rk te byo wicej dziecka ni kobiety. Miuj si ze mn wychlipaa mu w obojczyk. Mam troch gorzaki, adniejsz ci si zdam. Prosz, Debren. Ten jeden raz. Bo chyba co sobie zrobi. Ja... tak mi jako... Musn ustami jej czoo. Raz. By boso, wic wsun si w ubraniu pod pierzyn, uoy gow Neleyki w zgiciu ramienia, drug doni sign miejsca, gdzie szyja czya si z

potylic. Jeste zbyt pikna, by ci miowa po pijanemu. Bya wrk, miaa dodatni WZ i chyba wyczua, na co si zanosi. Nie da jej jednak wiele czasu. Usna, nim drce usta uoyy si do protestu. * * *

Co tu si dzieje?! Neleyka musiaa niemal krzycze, bo w bramie znw kcono si o miejsce w kolejce, a e przekupek nie brakowao w cibie stoczonych kobiet, ciasne podwrko a dudnio od wrzaskw. Debren pokaza halabardnikowi, by zepchn tgaw blondynk na lewo, i szybko podnis si z taboretu. Chuda czarnula z rozczarowaniem i chyba gniewem cofna pod spdnic bos stopk. Za jej plecami kiwa si pryszczaty drab w rzenickim fartuchu. By podpity i zdejmowa cim, wic tylko cisk kolejki chroni go od upadku. Sama widzisz! Magun przetar mokre czoo. Nic si nie dao zrobi, p grodu si zwalio! Ledwie kogut pia pocz! Nawiasem mwic, zadeptali nieboraka! I potem jeszcze dwch pachokw miejskich, nim Putih jakowy porzdek zaprowadzi! Twardy masz sen! Pryszczatemu mimo wszystko udao si pa na pysk. Ktry z podwrkowych kundelkw, schrypnitych ju od dwuklepsydrowego szczekania, podskoczy, unis nog Lokatorzy domu posyali w d kltwy, kto bardziej zdesperowany oprnia z okna nocnik, nie patrzc, czy trafia w stojcych w kolejce. Dom by may i dwie setki przepychajcych si Kopciuszkw zupenie sparalioway wszelki ruch. Nie byoby tak le, gdyby nie fakt, e kandydaci, ktrzy przeszli ju selekcj, nie mogli opuci podwrza z powodu zakorkowanej bramy. Spokojny sen uczciwej dziewicy! Wielkie dziki, Debren! Co mam robi?! Nie pytam o kobiece potrzeby! O tum pytam! Odetchn. Bierz drugi przymiar! wcisn jej dostarczon przez Putiha ramk z deseczek. Tam masz stoki! Siadaj i mierz! Jakby moga, to mskie nogi! Tobie atwiej! Z niektrych chopakw gadysze s! Aha, po rkawice posaem na zamek! Jak si szczeglnie brudny Kopciuszek trafi, to go odstaw na bok, niech poczeka! Cholernie si tu u was grzybica szerzy, uwaaj! Masz adne paznokcie!

Dziki! Ale bez rkawic te mog! Praczka jestem, zaszczepiam si! To z onuc i gaci gwnie yj! Debren? Tak? Dziki za to w nocy! Sodki jeste! Potem nie rozmawiali. Nie dao si, cho ledwie dwa snie oddzielay ich stanowiska. Gusianiec oszala. Wie wycieka z zamku tu przed witem i wolno, lecz niepowstrzymanie rozlewaa si po miecie. Wie o niebywaej, niepowtarzalnej okazji zostania kochank, oficjaln naonic, a moe nawet on ksicia. Albo kochankiem, naonikiem i wspmem. Niedaleko Debrena przysiada na wasnym stoeczku jaka doskonale poinformowana babulina, ktra najmniej trzykrotnie przekroczya granic wieku wyznaczon niewiastom przez statystykw, ale ktra zdawaa si wiedzie wicej ni spowiednik Igona, jego zupacy i szef Urzdu Ochrony Tronu do kupy wzici. Magun chcc nie chcc owi uchem to, co plota, wic dowiedzia si midzy innymi, e ksi rozwaa powanie moliwo ochrzczenia si w sekcie, tolerujcej chopofilstwo i inne dewiacje. Debren nigdy o takowej nie sysza, ale gusiaczanie pci mskiej ochoczo doczali do tumu podnieconych kobiet. Do dziewitej podwrze byo pene. Zamkowi halabardnicy nie panowali nad ludzkim ywioem. Nie uywa pa! wykrzykiwa raz po raz zlany potem dziesitnik. Kultury uywa! Perswazji, gby! Pani wasza gdzie tu by moe! Nie po mordzie! Juriff! W ywot j kop! Dziewica jestem! dara si jaka pieguska. Przodem nas macie puszcza! A w dodatku przy nadziei em jest! Inwalida wojenny! Obu ng katapulta drakleska mnie pozbawia! Odsucie si, ludzie! Przepucie! Grubla daj za miejsce! Debren zostawi przymiar Neleyce, zacz oglda nogi ju sprawdzonych, te dugie na damsk stop. Szo powoli. Stop dugoci wczesnowiecznej stopy damskiej dysponoway gwnie staruszki, modziutkie dziewczta i godzeni od koyski ndzarze. Co rusz musia przerywa, cuci omdla z duchoty i kolejkowego wysiku kandydatk. Albo kandydata. Niektre staruszki wymylay mu od ostatnich, jedna stuka go kosturem. Jaka rezolutna panna opucia mu na nog sakiewk z apwk. W miedziakach, cik jak cholera. Innej apowniczce

ukryta pod spdnic g wpia si w najgorsze z moliwych miejsc i Debren musia zrobi przerw, przenie si do mieszkanka wrki, ratowa rozhisteryzowan pann i jeszcze bardziej przeraonego ptaka. Wracajc, zderzy si z gocem. R... rkawice wysapa zmczony pacholik. Jeno... karteluszkw nie... pogubcie, bo nie... pamitam, ktre czyje. I poobija Debrenowi drug nog, wysypujc z worka p kopy rkawic. Niemal wycznie rycerskich, blaszanych. Dwa czy trzy skrawki pokrytego bazgroami papieru zawiroway w powietrzu, zniky pod stopami napierajcego tumu. Magun zakl, krzywic si, unis pierwszy z brzegu kawa elastwa. Neleyka? Wrka rzucia mu przelotne spojrzenie, pokrcia przeczco gow. Wzruszy ramionami, wepchn rkawic w rce goca. Zabieraj to z powrotem! I zmykaj! Nastpna! Babciu, do was krzycz! Tak, tak, do was! Nie, nie chc postronka! Nog poka... A niech to diabli! Kto j tu z koz wpuci?! Dziesitniku! Tum gstnia. Koza ucieka. Z dachu jaki siedmiolatek rzuca w maguna podwdzonym matce grochem. Neleyka wykcaa si z halabardnikiem, ktry gdzie wyszuka kusz i upiera si, by gwniarza zestrzeli. Pracowali. W pocie czoa. * * *

Byo ju ciemno i pusto, gdy wkroczyli na podwrze. Tum rozszedi si, halabardnicy wraz z nim. Moment zosta dobrze wybrany. Debren wci by na podwrzu. Zbiera stoki. Tyle roboty rzuci z daleka najstarszy, ktrego Neleyka nazywaa po prostu Juriff. I caa sprawa na nic. Wybaczcie, panie uczony. Wczeniej bymy przyszli, ale nam siostra trzy razy z tremy mdlaa. No i przebi si nie szo. Dawajcie j, modziaki. Tu, na stoek. Trza formalnoci dopeni. Lobka i Musza posadzili przyniesion dziewczyn na zydlu. Bya blada. I modziutka, cho o p gowy wysza od wrki. Na dzi skoczyem mrukn Debren, chowajc do szkatuy zgubiony przez Kopciuszka sproniak. Jutro przyjdcie. eb mi pka od czarw, mgbym co zafaszowa. Spokojnie, przebadamy wszystkich. Co jej jest? Chora? le wyglda.

Babska sabo wzruszy ramionami Juriff. Nie zwracajcie uwagi. Musza, nie gap si. Przytrzymaj ma, bo na gb padnie, urod se popsuje. A ty, uczony, lepiej... Debren zignorowa go. Klkn przed dziewczyn, ostronie sign po jej stop. Maa cuchna siwuch, pod, za to mocn. Gwnie z ust, lecz nie tylko. Znieczulano j chyba nie cakiem dobrowolnie, sporo gorzaki trafio na sukienk. Ale nie caa. Dziewczyna bya pijana. Mocno. Kiedy zdejmowa jej ciemk, tylko krzykna. Trzewiejsza zawyaby z blu. Stopie brakowao wszystkich palcw i kawaka pity. Rany byy wiee: wci pachniay pieczonym misem. Nie krwawiy. Kto nie poaowa pochodni. O Boe... Neleyka skrya twarz w doniach, zachwiaa si, musiaa usi na schodkach ganku. Boe miosierny... Do wesela si zagoi wzruszy ramionami Lobka. Co jej si...? Debren nie dokoczy. Zrozumia. atwo byo. ydk a po kolano umazano tuszczem. Dobrym, kiebasianym, pachncym wdzonk. Cukier, drogi i podatny na odpadanie, bieli si niej, pokrywajc wierzch stopy. Trzyma si niele podkadu z owczego ajna. Byo te troch somy. Niewiele: bucik by stary, dziecicy, a dziewczyna, nawet po amputacji, miaa du stop. Gdzie... musia przekn lin gdzie druga... cima? Noga si nie... Musza urwa. Eee... znaczy... ciepo dzi. A Ludminka pazury rna, by si Igonowi adniejsz widzie. No i jak si jej rka omska, to nikt na buty nie... Ten tutaj rzuci zimno szczerbaty ran chroni. Debren uj nog w kostce, zacz zakada blokad. Bydlaki... Neleyka nadal siedziaa z twarz w doniach, sycha j jednak byo doskonale. Wy ndzne skurwysyny... Rodzon siostr... Bydlaki... Machrusie, to wszystko moja... Licz si ze sowami, wrko. Do ksicych szwagrw mwisz. Ludmina gadka, mia i wszelkie wymienione warunki wypenia. Nka, na co wiadectwo trzech medykw mamy, przed wypadkiem rwno stop damsk mierzya. Drug ma wiksz, ale to dlatego, e nam si matula ciut puszczaa i Luda ma dwch rnych ojcw. Bukiet zapachw: idealny. W buciku wino z Bomblogne, bo cim wodoszczeln znalelim. Debren uj dziewczyn pod kolana, podnis. Ej, a ty co? Dokd? Kareta tu nie wjedzie, na ulic nie.

Do ka rzuci przez zby magun. Neleyka, wrztek, ale migiem. Trzeba to przemy. Moe jeszcze nic... Lobka skoczy, zastpi drog. Do wspar o czekan. Zdurniae? dobieg z tyu gos szczerbatego. Ca nasz przyszo zmyjesz! eb ci do tego wrztku wsadz! Maci te smarowalicie, kretyni? Co, dziury w caym szukasz? Juriff podszed do schodw, poklepa po wosach skulon na stopniu wrk. Nie radz. Nie jeste niezastpiony. Mistrz Vorys mocno poobijany po tym wybuchu kamienia filo... eee... gicznego, czy co tam produkuje, ale yw przecie. Neleyka pogadzi gow kobiety te nam yczliwa bdzie. Tak e uwaaj. Ty wszarzu wycharczaa. A jakby yczliwa nie bya, to si jej drugie oczko wyjmie cign z umiechem i potem dobrze przechdoy. Za gwat mona bekn, ale lepa sprawcw nie wskae. A za jedno oko do lochu nie posyaj. Za oboje owszem, ale za jedno grzywna tylko. A c dla szwagrw Igona grzywna? Jak splunicie. A si zastanawiam, czy na sprzeciw czeka, czy od razu rozkoszy na Neleyi Neleyewnej nie zazna. Podniosa si. Chwiejnie. Nie zatrzymywa jej, kiedy znikaa za drzwiami. le zrobi, ale tego Debren nie mg mu wytkn. Sta z pprzytomn Ludmina na rkach i na zimno rozwaa kolejne moliwoci. Par ich byo. Po dobroci zaatwmy. Juriff chyba co wyczu. Albo te nie mia rycerskich kompleksw. Vorys si stawia, no i co? I wypadek mia. Jak to alchemik, ktren z niebezpiecznymi substancjami esk... eks... krementuje. Tfu, do diaba, za samo to sowo w mord mu si naleao... A jak Igonowi dobrze yczysz, to szybko zawiadczenie podpisz, e to nasza Ludmina mu przeznaczona. Bo tamte pi dziewczyn i otrok, cocie ich wstpnie wytypowali i na zamek posali do kocowych testw... C, drogi u nas marne, a wonic znaleli cuchncego gorzak. Wic nie dziwota, e kareta do fosy wleciaa. Wiem przypadkiem, i z szeciorga pasaerw adne nie przeyo. Gowy potrzaskane, ze dwoje si na jakowy noyk nadziao. Jatka. Nie patrz tak. Nie nasza robota. Nie byo czasu oferty przyj. Swoj spraw mamy. Ollda musiaa do konkurencji i. Ale co tam. Przebranawiamy si, w arystokraty idziem, to niech si konkurenty ciesz. Widzisz wic: jak nie Ludminka, to ju adna. Kto mia nog waciw, to ju dzisiaj przyszed. Znaczy, e jak nasz siostr ukochan odprawisz, to Igon ju po kres ywota

Miowania nie zazna. adnie tak chopakowi czyni? Sze ciepych trupw oferowa? A jak z tej rozpaczy wemie i skorzysta z ktrego? Pono na maskaradzie pierwszy raz w yciu twardoci w portkach dozna. To se wystaw, jaki pies na t jedyn. Jak nic trupofilii moe si dopuci. I pomst bo cignie na cay nard. Tego chcesz? Debren ugi kolana, posadzi dziewczyn na ziemi. Musia. Za plecami Lobki migna mu somiana czupryna wrki. I co jeszcze janiejszego. Te wysoko. Jestem czarodziejem! rzuci ostrzegawczo. Lepiej... Spni si. Neleyka te si spnia. Dbowa kijanka pozostaa w grze za dugo. Zamiast wistu rozleg si okrzyk. To moja wina! krzykna. Nie mieszaj si, Debren! Odejd! Nie kocham ci! Nic mi nie jeste winien! Dopiero teraz zaatakowaa. Lobka zdy si odwrci, wycign bro. Ale uderzya dobrze, mocno. Zaskoczya go tym, omal nie osigna celu. Cios poszed na gow i by na tyle silny, e odepchn zastaw czekana pod sam skro. elece musno skr, po ganku trysno krwi. Lobka zachwia si. Nim odzyska rwnowag, dosta z drugiej strony, w szczk. Te przez zastaw, lecz ju mniej udan. Run na deski. Najstarszy z Juriffw bysn radonie resztk zbw. Podudkamy sobie, bracia! zawoa, wycigajc miecz. Musza, nie czekajc instrukcji, zamachn si toporkiem na Debrena. Magun wyszarpn rdk i skaczc w bok, posa gangarina. Nie za mocnego, niestety. Piset sondowa ludzkich stp, adnego posiku, upa to wszystko go wyczerpao. Mocy mia tyle, co kot napaka. Ale starczyoby. Gdyby trafi. Potkn si o Ludmin i spudowa. Zaklcie poszo w gr, z dachu run jaki gob. Topr zagwizda mu przed twarz. Poniechajcie go! krzyczaa Neleyka. Mnie bierzcie! Juriff prbowa. Bra j yw. Dlatego tak marnie mu szo. Kijanka tuka po ostrzu miecza jak kij-samobij z najnowoczeniejszej pralni, wrka miotaa si, kopaa, plua. Bya za szybka, zbyt wcieka, zdesperowana. Pikna w swej furii. To j ratowao. Szczerbaty by mczyzn, chcia j poskromi. Muszy te nie szo. Drugi gangarin, ju cakiem saby, otar si o jego bdnik. Cudw nie zdziaa, ale od tej pory topr mg suy jego wacicielowi jedynie do odzyskiwania traconej

raz po raz rwnowagi. Musza nie przewraca si i ci na tyle celnie, by utrzymywa Debrena w cigym ruchu, lecz z drugiej strony nie by w stanie zrobi magunowi najmniejszej krzywdy. Nie sposb powiedzie, ktry z nich pierwszy znalazby okazj do decydujcego ciosu. Debrenowi udao si chwyci jeden ze stokw, mia wic czym oguszy obezwadnionego czarem wroga. Tyle e czarowa nie mia czym. Nie kocham go! Nikim on dla mnie! wrzeszczaa Neleyka, cofajc si po zewntrznych schodach na piterko, z ktrego przeraona ssiadka spiesznie ewakuowaa garnki i zachwycon widowiskiem dzieciarni. Innego miuj! Od dziecka! Na zabj! Nikomu innemu si nie dam! Syszysz, Musza? Mam tu pierwszorzdn cnot! Twoj moe by! Ostaw go, chopofilu chdoony! Wypierdku! Obeszczacu! Samobijcu! Podziaao. Topornik odwrci si i zygzakujc do rozpaczliwie z powodu urazu bdnika, pogna ku schodom. Debren podnis rdk. I posa czar, wygarniajc z mzgu ostatnie pokady swej magunowej energii. Tyle e... w Lobk, ktrego czekan ju mkn ku oprnionej z magii gowie. Bysno, hukno. Byskawica bya sabiutka, bardziej dymna ni ogniowa. A Lobka wci przyguszony i wcieky po trafieniu kijank. Wic cho ze ba mu zaiskrzyo, na dobr spraw w ogle nie odczu magunowego uderzenia. Tyle e sam te chybi. Czekan otar si tylko o rami Debrena. A potem wytrci mu z rki stoek. Bysn w grze. Z tyu, pod kolanami maguna, poruszyo si co mikkiego, woniejcego siwuch, ajnem owcy, kiebas i ekskluzywnym winem z Bomblogne. Debren potkn si, run na plecy. Ktren to Debren Dumayczyk? zahucza mody, dwiczny niczym dzwon, melodyjny gos. Magun i czarokrca? Hej ty, z czekanem! Nie na niego aby si zamierzasz? Lobka obejrza si i zamar w bezruchu. Niewiele ryzykowa. Mniej, ni ignorujc intruza. No i by ciekaw. W bramie sta wysoki, smuky mczyzna. W rku mia miecz, za pasem dobrze skrojonego kaftana samotn rkawic, blaszan, od zbroi, a na twarzy koci mask. Czego tu? warkn Juriff. Jeszcze jeden tykodajca do Igona? Zbdzie. Do zamku na prawo. Opu czekan zignorowa go koowaty. Bo jak maguna usieczesz, z tob bd

musia zastpczo walczy. Lobka splun, wzi szerszy zamach. Debren zamkn oczy. Czekaj! Juriff odwrci si, odskoczy dalej od wrki. Czekaj, Lobka! Co e powiedzia, kocurze? em tu na walk mierteln przyszed rzuci dumnie zamaskowany. Z tob, Debren. Nie gap si tak gupio. Posyanie rkawicy jest nad wyraz jednoznaczne. Zwaszcza gdy si ma powody zerkn wymownie ku wrce. Rozumiem je. I szanuj. Dlategom przyszed. Czego, jak wnioskuj z twej miny, chyba si jednak nie spodziewae. I susznie, bo nie jest przyjte, ju nawet tu, na zacofanym Zachodzie, by z kadym... To nie wczesnowiecze. Ale, jelim dobrze pacholika zrozumia, z pani Neleyk si w kwestii rkawicy skonsultowae. A ona w prawie jest... Walczmy wic. Wolno czarowa. Gdzie twj miecz? Eee... Nie uywam wystka magun. Nie mam. Nigdy... Aha, naga magia? No c, to mwi wszystko. Ale zrb mi przysug i we do rki miecz tego oto dobrego czeka wskaza Juriffa. Jak ju czarem powalisz, dobrze byoby dobi mnie czym konkretnym. Co stal, to stal. Nie!!! Od krzyku Neleyki zadray bony w oknach. Nie lkaj si skoni si kot. Wynik jest z gry... Ach przerwa. Rozumiem. Moja obecno tutaj... Wybacz. Od dwudziestu lat schodzimy sobie z drogi. W grodzie, teraz na tych balach... Alem musia przyj. Wyzwanie rzecz wita. Pociesz si, e to ostatni raz. I e trupa mego wnet ujrzysz. Debren, stawaj. Gdzie masz rdk? A, czekaj wyj spod kaftana biay pantofel, taki jak ten przechowywany w szkatuce, tyle e lewy. Ucaowa, postawi na stole, obok szkatuki. Na sercu wyjani. Mgby ci cios utrudni. Marnie szermujecie? podchwyci okazj Lobka. To moe ja go...? Za grubla, taniutko. Co mi tam. I tak miaem... Trzy turnieje fechtunku wygraem, chamie. Sprbuj jeno, to ja ci darmo... No, na bok. Debren, podnie zadek. Nie upokarzaj mnie, walczc na leco. Bez ostentacji, prosz. Nie!!! wrka zbiega po schodach, omal nie przewracajc Juriffa. Nie moecie walczy!!! Ja go kocham!!! Te kobiety umiechn si melancholijnie kot. Dopiero co kla si, e nie kocha. Ale zazdroszcz ci i tak. A, sra to pies zdenerwowa si Juriff. Modziaki! Obu utuc! Chwyci

wrk za wosy, przytrzyma. A ja j id wyobraca. Jak skoczycie, przyjdcie. yw wam ostawi. Musza ruszy na kota. Wiszcy nad magunem czekan drgn. Nie!!! Stjcie, durnie! To wasz szwagier! Igon! Lobka zdy zatrzyma cios. Musza cofn si. O czym ty...? zaskoczony kot mruga powiekami, to unoszc, to opuszczajc kling. Oni... Bya ich...? Bya? oburzy si Juriff, skaczc ku siedzcej w trawie Ludminie. Jest! I bdzie! Nawet kule za mocno nie powinna! Dobry szewc... Patrz, jaka to zdrowa dziewucha! Rzepa! Rbn siostr w plecy, od czego ta oczywicie upada. Zakopotany, zacz j podnosi. No, dawaj to! Poniuchj! Twoja wymarzona! Wiejska kiebasa, czyste gwno prosto od owcy! Oszoomiony kot zdar mask, podszed na mikkich nogach. Pochyli si, powcha. I wsta. Powoli. Mia zy w oczach. To nie ona powiedzia cicho. Moja.., brzydsza bya. Caluka we wrzodach, bidula. Ale i tak bym... Guptas. A ze mnie kretyn ostatni. Sam dekret pisaem, t rk... adnych owiec w stolicy, bo z bied si kojarz, z ziemi jaow, grsk... Inwestorw odstraszaj, a u nas prawie czarnoziem, najtustsze woy wykarmi. Jedna owczarnia w miecie, za moj osobist zgod, bom si nad dajkowymi bkarcitami ulitowa. Kretyn, cholera. P tuzina razy obok przebiegem. Biegi wiczycie? zdziwi si Juriff. W Dajkowym Zauku? UOTr handlarza spronociami dokadnie wypyta, ale zdziery nie szo... Sam musiaem, osobicie... P tuzina razy? w gosie wrki zabrzmiao co dziwnie zblionego do wspczucia. I zazdroci. Masz racj rzuci z gorycz Igon. miej si. Gupiec. Na pami wasz raport znam. Z miejsca powinienem, jak tyko Putih... Alem wola z rozpaczy chla, bem durnym o cian... Korona, psiama, do naprawy, pogita caa... Przejecha doni po czole, faktycznie podrapanym. O wicie mnie dopiero owiecio. Pognaem do dajkowego. Za pno. yy sobie... Neleyko zwrci si ku osupiaej wrce ta suknia mynarzowej, co j Zanie na bal poyczya, nie ucierpiaa. Zote serduszko miaa Zaneczka. Zadbaa o przyjacik, zdja szat. Cho tak jej spieszno byo... Szelek nawet nie zdja. Wiesz, tych, co pod spdnic, co na

nich z balu kiebasy wynosia, jado... Teraz ju paka z doni wspart o pantofel Zany Kopciuszka. Owrzodzonej od francy dajki ulicznej. Boe, tyle lat. Godna, bita, biedna... A ja... kawior, kurwa! Kurwy po sto grubli za noc! I z adn, nigdy... A ona tu obok! Bydl! Zabij mnie, Debren! Nie! Neleyka podbiega do maguna, zamierzya si kijank. Debren odskoczy. Lobka te. Ubij! Ty? Ksi nie patrzy, klcza przy stole, caowa sproniak. Brudny. Ale godny caowania. Debren nie mia co do tego wtpliwoci. A wiesz, moe to i lepiej... P woci ci w testamencie... Za poow oczu to mao, ale siostr mam, chorowit ostatnio... Co i raz rzyga. Nie mogem wicej. I tak si Rada piekli. No, a jak mnie trupem pooysz, to ci nikt nie wytknie, e nieprawnie wadz wzia. Po trupach si godzi. Tak, Neleyko. Dobra myl. Daj jej miecz rozkaza Juriffowi. Szczerbaty, mocno zgupiay, usucha. Neleyka, jeszcze bardziej oszoomiona, nie zamkna palcw na rkojeci. Miecz spad, wbi si w ziemi. We pomst. Debren skoczy. Musza w kocu przegra z bdnikiem, rzyga wanie jak Ollda, cho z innych powodw. Juriff by bez broni. I nie skoczy wyciga wnioskw. Igon mao widzia przez zy, wrka saniaa si na nogach. Nie mg czeka. Neleyka, w eb szczerbatego! krzykn, apic w biegu miecz i walc rkojeci w gr i w prawo. Prosto w gow Lobki. Trzasno. Gono. Lobka pad. Neleyka, na p lepa od ez, machna kijank jak przy praniu watowanego kaftana. Juriffem rzucio a w kt podwrza, na rzygajcego brata. Musza, majcy problemy z rwnowag, ale nie z rozwag, trafnie oceni sytuacj. I czmychn. Poszalelicie?! Igon poderwa si, z mieczem w doni przyskoczy do Debrena. Od tyu atakowa?! Nie godzi si! Milcz, kretynie warkn magun i na wszelki wypadek kopn lecego w gow. P ksistwa jej zapisae? I po mier przyszede? No to by, do diaba, wnet znalaz. Od tyu wanie, skoro fechmistrz. Neleyka, nie rycz. Podejd lepiej, kozo uparta. Nie drgna; staa i si trzsa, wpatrzona zza ez w rwnie zazawionego ksicia. Przecie go miujesz. Zawsze go... Te ci ten czar zadali. A jak dalej nienawidzisz, to te podejd, daj si powcha. To mu dopiero serce poamie. Igon upuci miecz, popatrywa oszoomionym, penym strachu i nadziei spojrzeniem od stojcego obok Debrena do stojcej daleko wrki.

Zblicie si, cokolwiek was czy. Po dwudziestu latach chyba by wypadao. Co, Igon, jeszcze nie poj? Sprony bucik mao kosztuje. I wygodny dla kogo, kto pierze. Oraz na reumatyzm. Ale ja te zawaliem, cholera. Mydo w podeszw od dou szo, nie z gry, od nogi czsto mytej. Powinienem ju wtedy... Ale mi nie przyszo do ba, e baba moe by tak durna. Dumna poprawi si cicho, niechtnie. Jest dumna, Igon. Goduje, a na bal sama nigdy... Cho wrk z urzdu zapraszano. A ona nie wiedziaa, e wanie jej... Zan posyaa, bo Zana bezrobotna, biedna. A sama po nocach suknie od ropy ze wrzodw praa. Nie chodzia, prawda? Igon po resztce zapachu w pantoflu cakiem ogupia; gdyby w sali z nim bya, dawno by... No rusze tyek, durniu! Nie widzisz, e pod wiatr stoi? ape j, bo zaraz padnie i prcz oka rozbity nos bdziesz musia do listy swych grzechw dopi... Nie dokoczy. Patrzy, jak biegn ku sobie, jak ksi porywa wrk na rce, niesie ku schodom, cauje, mieje si, pacze, przyjmuje jeszcze godniejsze, jeszcze bardziej bezadne pocaunki Neleyki. Nawet nie zamknli drzwi. Zebra siy, zatrzasn je za nimi telekinez. Hukny radonie. Debren te si umiechn, cho byo mu troch al. Czu zazdro. Jakby wiedzia, e drzwi nie otworz si przez nastpne siedem nocy. I dni. Chocia nie mg wiedzie. Nie doczeka ich otwarcia. Olld mdlio, bya za i nadal bya ksic siostr, cho ju bez szans na dziedziczenie. Swj udzia w hucznym weselisku jej brata Debren ograniczy do przysania listu z yczeniami. W licie nie byo rachunku. Byy dwie miedziane skopejki za ekspresowe pranie onuc. Ostatnie, jakie zarobia w ten sposb Neleyka. Za wrka z grodu Gusianiec.

Ksiga druga: Grzywna i groszy siedemDrzwi byy dbowe, okute elazem. Solidne, cho bez przesady miay wpuszcza moliwie czsto, a nie chroni przed rzezimieszkami. Czu je byo tanim mazidem do zawiasw, rdz, mokrym drewnem i sikami jakiego klienta, zbyt pijanego, by dowlec si w krzaki przy palisadzie. Magi na pewno nie. Debren powtrzy to sobie w duchu raz jeszcze, cho z troch mniejsz stanowczoci, a potem sprbowa wsta. W gowie szumiao mu jak po uczciwej kwarcie marimalskiego sodkiego, ale z myleniem nie byo a tak le, wic na tej pierwszej prbie poprzesta. Twardy masz eb, zodzieju powiedzia kto, kto wanie postawi mu stop midzy opatkami. Myl sobie: wyjd, mzg z koatki zetr, bo si kto porzdny po mie upaprze. A tu prosz... Wida ci stryczek pisany, co i susznym si zdaje, bo c to za kara, ot tak, szastprast, od drzwi burdelowych ducha wyzion? Lekka mier, a niejeden rzekby, e i pikna. Dziewczyna. Gos miaa mody, troch schrypnity. Moe od tej paskudnej trzydniowej sipawicy, ale moe i nie. Nie zamkna drzwi i po deskach ganku dmuchao gorcem i woni skisego piwa, a wiadomo, e gdzie mocno pal i szczodrze lej do kufli, o chrapliwe gosy nietrudno. W dodatku nie sprawiaa wraenia wystraszonej, a stop bardziej opieraa mu o kark, ni ni gniota. Gdyby nie bl w okciu... Pewnikiem tak sobie leysz i dumasz: A co mi tam, to jeno dziewucha, dech zapi, wstan i takiego w rzy kopniaka dam, e w locie staropaniestwa doczeka. Zgadam, h? Oprcz okcia bola go nos, cho to czoo wzio na siebie pierwszy impet atakujcych znienacka drzwi. Krew chyba nie pocieka i to bya jedyna rzecz krzepica w sytuacji, w jakiej si znajdowa. Nie zgada wymamrota. Trudno mwi wyranie, nie odrywajc policzka od desek i uwaajc, by nie wbi sobie we drzazgi. A gowy bez pozwolenia wola nie podnosi. Nie? Mylaam, e si gniewasz. Prawie widzia bysk wyszczerzonych zbw. A za co? Na pcherz nie ma mocnych. Zgaduj, e biega za stodo. Nadmiar piwa do kolacji, za szybko pchnite drzwi... le zgadujesz. Teraz na pewno si nie umiechaa, a ucisk na krgosup do gwatownie wzrs. To grd, kmiocie jeden, tu si za stodoy nie biega. A wiesz czemu? Staa z prawej, a on lea na ganku prawym policzkiem do dou. Niedobrze. To znaczyo

konieczno zadania ciosu bolcym okciem, w dodatku na olep. Bo Rowy Krlik to porzdny zamtuz i kada z was dostaa subowy nocnik? sprbowa. Nie, obwiesiu. Bo w grodzie ma by ad, kultura i moralno. Za wiecenie zadkiem pacisz grzywn i groszy siedem, a za paskudzenie w miejscu publicznym sd grodzki... Mog wsta? Pomylaa chwil. Potem co zimnego dotkno szyi Debrena. Jak zechc, to ci tym do podogi przygwod. A jak bdziesz krci, to zechc. Wic nim zaczniesz wstawa, udziel mi z aski swojej paru szczerych odpowiedzi. Twoje imi? Moje imi ni ci nie powie. Nie jestem std. To co zimnego, przylegajce bokiem do jego szyi, cofno si i ukuo. Debren. Debren z Dumayki. Masz racj przyznaa. Nie powiedziao. Czego szukasz w Vijuce? To duga historia. A na leco le si gada. Gdyby pozwolia... Posuchaj, Debren. Cofna ostrze. Zimno jest, mnie marzn nogi, ty cay marzniesz, bo si tu chyba rynsztokiem czoga. Nie przecigajmy tego. Co ci sprowadza w rodku deszczowej nocy do Rowego Krlika? Tylko nie mw, e szukasz kobiecego ciepa i grzanego piwa. Tutaj, widzisz, koczy si cywilizowany wiat. Nie mwi o Krliku, tylko o Vijuce. A na kocu wiata nic nie ma za darmo. Najedaj nas tu rok w rok, way niszcz, handel psuj, ludzi w niewol... Nie przecigajmy, jak susznie zauwaya. Rozumiem, w czym rzecz. Drogo tu u was wojna kosztuje. Przydeptaa go mocniej czym twardym, co bra za obcas, ale co byo chyba bos pit. Nie mia pewnoci. Peleryna z krowiej skry, cignita z jakiego ludzkiego szkieletu w grze rzeki, bya sztywna jak deska. Co, nawiasem mwic, nie uchronio jej poprzedniego waciciela przed kummosk strza, ktr Debren znalaz midzy krgami kociotrupa. Nie masz sakiewki stwierdzia chodno. A za te achy, co je nosisz na sobie, Mama Dunne nawet do swojej kozy ci nie dopuci, o dziewkach nie wspominajc. Jeste tak goy, Dumayczyku, e na twoim miejscu zaczabym si powanie rozglda za grzywn i siedmioma groszami. Bo tu u nas, widzisz, za wiecenie... Ju mwia przerwa grzecznym tonem. A... psiakrew, faktycznie. Powtarzam si, wybacz. To przez te zodziejskie ceny.

Mama Dunne na piwo auje, dla personelu ma tylko gorzak. A to zdradzieckie wistwo, trudno wymierzy. Pno, bo pno, ale Debren przypomnia sobie, e zna stosowne do okolicznoci zaklcie. Byo prociutkie, nieme. Wygra je swego czasu od pewnego handlarza win z Bomblogne; spisane ukradkiem na kawaku pergaminu stanowi miao dodatek do puli i dlatego kupiec wyceni je bardzo konkretnie na ptora dukata irbijskiego. Jak kada cena, i ta bya wzgldna. Waciciel da pewnie duo wicej za umiejtno oceniania iloci samogonu, ktrym nieuczciwi kontrahenci zaprawiali szlachetne trunki z marimalskich winnic. Debrenowi w zupenoci wystarczao wasne podniebienie i na jarmarku nie zapaciby za co takiego zamanego grosza. Teraz jednak sztuczka moga si przyda. Wypowiedzia w mylach formu. I zakl. Ju nie w mylach. Co tam mamroczesz? zaciekawia si dziewczyna. Eje, nie pozwoliam ci... Odskoczya. Mikko, po kociemu. Teraz mia ju pewno, e jest boso. Noga, przyciskajca przez peleryn jego plecy, zjechaa na kark. Podbicie stopy miaa mikkie, jak kto, kto przeszed przez ycie w butach. Byo te zaskakujco cieple. Nie bya na pewno prost wiejsk dziewuch ani nawet typow dla wielkomiejskich domw uciech psierot z podgrodzia. Klczc na skraju pomostu, Debren przede wszystkim prbowa zwymiotowa cokolwiek, mia jednak do siy, by odnotowa to spostrzeenie. Masz szczcie, e nie na schody, kmiotku. Bo sprzta po tobie ani mi si ni. Mdoci przeszy szybko. odek by pusty, to pomaga. Przede wszystkim jednak poratowa si zastrzykiem adrenaliny. To co, ostre i zimne, wci wisiao nad jego plecami. Wybacz, ksiniczko wymamrota. Pirrend to ju nie ta modra rzeka, co niegdy... Przeksi czowiek rakiem, na pozr zdrowym, wod popije... I tyle z tego poytku. Co powiedzia? gos dziewczyny stwardnia i ochd. Jeli ci uraziem, to wybacz jeszcze raz. Cofam t krzywdzc opini. W porwnaniu w rzekami na wschodzie... Zamknij si. Przez chwil byo cicho, cho nie do koca. O zadaszenie ganku postukiway krople deszczu. Byo te nieprzyjemnie. I te nie do koca. Miao to jaki zwizek z t dziwn dziewczyn, roztaczajc wok siebie aur kogo, kto doskonale wie, jak wykorzystywa zimne i ostre przedmioty. Naleao si jej obawia i Debren w peni podporzdkowa si temu instynktownemu nakazowi. Ale byo co jeszcze. Nie potrafi tego

nazwa. Wstaniesz teraz i wejdziesz do rodka. Chc widzie twoj twarz, kmiotku. I lepiej, eby bya to szczera twarz. Trcia go ostrzem w poladek. Dwign si, a potem, idc ku drzwiom, prbowa dyskretnie oceni, co oprcz miecza moe mu przeciwstawi. Jej koci zrczno i talent do ustawiania si w odpowiednim miejscu doceni od razu. Wygldao to niby naturalnie, a przecie wci pozostawaa niewidoczna jak jego wasne ucho. W poowie drogi zadziaa nagle nieszczsny ptoradukatowy czar. Dopiero teraz Debrenowi zawitao, e to prawdopodobnie on wywoa mdoci. Z wraenia potkn si o co, co leao tu przed progiem. Stuk sobie palec, z trudem zapa rwnowag. Moesz stan przy kominku i ogrza tyek usysza suchy gos. Izba nie bya wielka jak na karczm, ale te Rowy Krlik nigdy chyba nie mia by karczm. Oba wspierajce strop supy zdaway si zajmowa p zastawionego stoami wntrza i o wiele bardziej pasowayby do jakiej potnej fortyfikacji, by to jednak wybr w peni wiadomy i przemylany. Stawiajcy budynek ciela raczej on sam, bez pomocy snycerza usun z przesadnie masywnych pni nadmiar drewna, nadajc podporom ludzkie ksztaty. Ksztaty nie byy niczym osonite, raczej na odwrt. Prawy przedstawia cycat bab, lewy, od ktrego drwal, zgodnie z zamwieniem, nie odrba jednej solidnej gazi wpatrzonego w ni chopa. Ciela jak to ciela, mia troch przycik rk, wic trudno byo dociec, czy gupawo umiechnity osobnik wpatruje si w drugi sup, czy bardziej w ga. Wystroju dopeniao par duych nisz ciennych pokrytych barwnymi freskami. Przedstawiay mczyzn i kobiety. Wiele osb i jeszcze wicej Najwymylniejszych pz i pozycji. Nie gap si warkn dziewczcy gos i co mao delikatnie dgno go w plecy. Tu za gapienie si trzeba paci. Te wistwa wliczone s w cen jada i napojw. Moesz si odwrci, kmiotku. Jeszcze przez chwil syci donie ciepem poncego w kominku ognia, a oczy widokiem malowida z kpicymi si wieniaczkami. Potem powoli odwrci si na bosej picie. I pogratulowa sobie powcigliwoci. Dziewczyna bya o wiele za dua na skuteczny cios okciem, nawet zdrowym. Ostatnimi czasy spotykao si sporo takiej dorodnej, strzelajcej pod powa modziey, co czarodzieje pospou z wadcami tumaczyli wzrostem dobrobytu, kapani bo ask, a cynicy militarnymi

sukcesami Draklenw przed pitnastu-dwudziestu laty, Wci jednak chopcy growali wzrostem nad dziewcztami i takie jak ta, mierzce przeszo se pannice, spotykao si rzadko. Moe i nie bya wysza od Debrena, ale nisza nie bya na pewno. I to na bosaka. Poza tym, cho niby szczupa i majca do pokazania ksztaty ciekawsze od dam znad kominka, rozrosa si nie tylko w gr. Ani pcienna koszula nad kolana, ani naoona na ten nocny strj skrzana tunika, modna wrd zacinych knechtw, nie byy w stanie ukry przed wiatem mocnych ydek i zaokrgle bicepsw. Bez wtpienia bya silna. Bya te adna na swj sposb. W doni, do niedbale, trzymaa nie miecz, jak sdzi, ale zdjty znad paleniska roen. Na wstpie chc ci przypomnie, e pozory lubi myli powiedziaa, miao patrzc mu w twarz. Oprcz ognia w kominku przy drzwiach paliy si jeszcze dwie ywiczne szczapy, lecz wiata z tego wiele nic byo i nie umia okreli barwy jej oczu. Wosy miaa ciemne, na pewno nie odziedziczone po jakim drakleskim zagoczyku i nie do szybkiej w nogach matce. Ich koloru rwnie nie potrafi jednak odgadn. Widzia tylko, e s wilgotne, cho z ganku pod deszcz nie schodzia, a dach nad gankiem a tak bardzo nie przecieka. wiadomie uywam sowa przypomnie, kmiotku, bo teraz widz, e aden kmiotek. Bywae w wiecie. Bywaem. Wola czeka i sucha, ni mwi. Ochrypy, nioscy zapach gorzaki gos dziewczyny podoba mu si. Chocia nie pracowaa tu na pewno jako piewaczka. To dobrze. Podre wzbogacaj wyobrani i ucz pokory. Czek byway nie pomyli: Plwa na gwniar, pijana jest, skocz, za ku