48
W NUMERZE: PATRONUJĄ FINANSUJĄ PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH Nikogo nie dyskryminować str. 2 i 3 Niepełnosprawnym — godne życie str. 5 Chodźcie do nas str. 6 i 7 Jak uwolnić się od cierpienia str. 8 Głuchoniewidomym z pomocą str. 10 i 11 Opowieść osobliwie inna str. 37 Policjanci i złodzieje str. 45 Nr (253) 12 Poznań grudzień 2015 Nr indeksu 327948 ISSN 1231-8876 Aktorzy z niepełnosprawnością na scenie. XV Wojewódzki Przegląd Grup Teatralnych we Lwówku. Str. 24 i 25 Zdrowych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wiele pomyślności w Nowym Roku życzy redakcja „Filantropa” FOT. KAROLINA KASPRZAK

Zdrowych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wiele

  • Upload
    others

  • View
    5

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

W NUMERZE:

PATRONUJĄ

FINANSUJĄPISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH

Nikogo nie dyskryminować

str. 2 i 3

Niepełnosprawnym — godne życie str. 5

Chodźcie do nas str. 6 i 7

Jak uwolnić sięod cierpienia str. 8

Głuchoniewidomym z pomocą str. 10 i 11

Opowieść osobliwieinna str. 37

Policjanci i złodzieje str. 45

Nr (253) 12 � Poznań � grudzień 2015 � Nr indeksu 327948 � ISSN 1231-8876

Aktorzy z niepełnosprawnością na scenie. XV Wojewódzki Przegląd Grup Teatralnych we Lwówku.

Str. 24 i 25

Zdrowych, radosnychŚwiąt Bożego Narodzenia

orazwiele pomyślności w Nowym Roku

życzy redakcja „Filantropa”

FO

T. K

AR

OL

INA

KA

SP

RZ

AK

2 GRUDZIEŃ 2015STRONA

Elżbieta Rafalska, Minister Rodziny, Pracy i Polityki

Społecznej 19 listopada wrę-czyła Krzysztofowi Michał-kiewiczowi nominację na sta-nowisko Pełnomocnika Rzą-du do spraw Osób Niepełno-sprawnych. Będzie się on zaj-mował m.in. zagadnieniami związanymi z zatrudnieniem osób niepełnosprawnych, re-habilitacją społeczną oraz z

uprawnieniami osób niepeł-nosprawnych.

Nowy Pełnomocnik posiada doświadczenie zawodowe w za-kresie polityki społecznej oraz spraw społecznych, w tym pro-blematyki niepełnosprawności. Jak czytamy na stronie interneto-wej www.niepelnosprawni.gov.pl, ukończył socjologię na Kato-lickim Uniwersytecie Lubelskim. Był m.in. wiceprzewodniczącym Lubelskiego Zespołu Parlamen-

tarnego oraz Parlamentarne-go Zespołu do spraw Osób Star-szych, członkiem Parlamentar-nego Zespołu do spraw Współ-pracy z Organizacjami Poza-rządowymi. Od 2004 roku pełnił funkcję zastępcy prezydenta Lu-blina. W latach 2005 – 2006 był Ministrem Pracy i Polityki Spo-łecznej. Poseł na Sejm V, VI, VII i VIII kadencji.

OPRACOWAŁA

KAROLINA KASPRZAK

Wzmocnienie aktywno-ści zawodowej i społecz-

nej osób z niepełnosprawno-ściami, wyrównywanie szans ludzi zagrożonych wyklucze-niem oraz współpraca Pań-stwowego Funduszu Rehabili-tacji Osób Niepełnosprawnych z zarządami województw w zakresie stałego polepszania warunków życia i zapewnienia odpowiednich usług wspar-cia osobom niesamodzielnym – to cele programu pod nazwą „Partnerstwo dla osób z niepeł-nosprawnościami”.

Program został zatwierdzony przez Radę Nadzorczą PFRON uchwałą nr 17/2015 z dnia 21 października. Założeniem wy-żej wspomnianej współpracy z zarządami województw, jak czytamy na stronie PFRON, ma być współfi nansowanie pro-

jektów stowarzyszeń i fundacji wyłonionych do dofi nansowa-nia w drodze konkursów orga-nizowanych przez zarządy wo-jewództw w ramach Regional-nych Programów Operacyjnych.

Regionalne Programy Opera-cyjne – to dokumenty określa-jące działania i obszary wspar-cia w perspektywie fi nansowej na lata 2014 – 2020 na terenie poszczególnych województw. Organizacje pozarządowe, któ-rych projekty zostaną pozytyw-nie ocenione przez zarządy wo-jewództw, otrzymają dofi nan-sowanie na ich realizację w ra-mach RPO (ze środków Euro-pejskiego Funduszu Społeczne-go), o ile będą spełniać kryte-rium dostępu do fi nansowania wkładu własnego ze środków PFRON.

Tematyka przedsięwzięć po-winna dotyczyć m.in. efektyw-nych form wsparcia i pomocy w codziennym funkcjonowa-niu (usługi asystenckie), zatrud-nienia wspomaganego, wszech-stronnej rehabilitacji, eduka-cji i usług społecznych (zapew-nienie tymczasowej opieki oso-bom niesamodzielnym, aby ich opiekunowie mogli odpocząć), umożliwienia ludziom z niepeł-nosprawnościami dostępu do usług i urządzeń itp.

10 listopada PFRON za po-średnictwem swojego serwisu poinformował, że szczegółowe zasady realizacji programu zo-staną określone w procedurach, których przyjęcie zaplanowano na grudzień tego roku.

OPRACOWAŁA

KAROLINA KASPRZAK

O dostępności infrastruk-tury turystycznej, rekre-

acyjnej i kulturalnej dla osób niepełnosprawnych rozma-wiano 5 listopada na konfe-rencji pod nazwą „Turysty-ka, rekreacja, kultura – czy na pewno dla wszystkich?” poświęconej kwestii uczest-nictwa osób z różnymi ro-dzajami niepełnosprawno-ści w życiu kulturalnym, re-kreacji i turystyce. Konfe-rencję w Centrum Partner-stwa Społecznego „Dialog” im. Andrzeja Bączkowskie-go w Warszawie zorganizo-wał Pełnomocnik Rządu do spraw Osób Niepełnospraw-nych i Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełno-sprawnych.

– Kluczem do zmian jest projektowanie uniwersalne. Wokół tego warto budować wspólną strategię. Mówiąc o dostępności, mówimy także o mobilności. Przy wykorzysta-niu środków publicznych po-zostających m.in. w dyspozy-cji PFRON i przy udziale eks-pertów chcemy uczynić ko-lejny krok w likwidacji barier. Wiele inicjatyw jest w tym kie-runku podejmowanych (np. audiodeskrypcja), ale to tylko akcent, nie powszechność – mówił Jarosław Duda, Pełno-mocnik Rządu do spraw Osób Niepełnosprawnych, dzięku-jąc za 8 lat wspólnych działań.

W konferencji uczestniczył Jan Filip Libicki, senator RP, Zarząd PFRON – Teresa Her-nik, prezes Zarządu, Janusz Wesołowski, zastępca preze-sa Zarządu do spraw fi nanso-wych, Marcin Horyń, zastęp-ca prezesa Zarządu do spraw programowych, Krzysztof Ko-siński, dyrektor Biura Peł-nomocnika Rządu do spraw Osób Niepełnosprawnych, Alina Wojtowicz-Pomierna, zastępca dyrektora, przedsta-wiciele organizacji pozarzą-dowych i rzeczniczych, fi rm i biznesu.

Celem spotkania było za-akcentowanie narastającego wciąż problemu związanego z utrudnionym dostępem do ak-tywnego udziału w przedsię-wzięciach turystycznych, re-kreacyjnych i kulturalnych.

– Aktywność osób niepeł-nosprawnych w dziedzinie

������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������ ������������ ������������ ������������ ����������

������������ �������������������������������������������������������������������������������������� ������������������������������������������� ������������������������ �������!"��� ����#�����$���%����&��������������'���������������������������� �������������������������������� ������������()*+��

KarolinaKasprzakPOZNAŃ

Nowy Pełnomocnik Rządu

Edukacja i wsparcie

STRONA 3GRUDZIEŃ 2015

NIEPEŁNOSPRAWNI W TURYSTYCE, REKREACJI I KULTURZE

Nikogo nie dyskryminować

kultury i turystyki powoduje, że wchodzą one we wszyst-kie obszary życia społeczne-go. Bez aktywności społecz-nej oraz wprowadzania osób niepełnosprawnych w głów-ny nurt społeczny trudno mó-wić o skutecznej rehabilitacji zawodowej. PFRON systema-tycznie włącza się we wspie-ranie realizacji zadań z ob-szaru sportu, kultury, turysty-ki i rekreacji. W ciągu ostat-nich 10 lat na sport, kulturę, turystykę i rekreację Fundusz przeznaczył 136 milionów złotych – powiedziała Teresa Hernik.

O refl eksji nad potrzebami osób o różnych problemach funkcjonalnych, projektowa-niu uniwersalnym oraz do-stępności informacyjnej i ar-chitektonicznej w perspekty-wie Unii Europejskiej mówi-ła Paulina Pietrasik z Depar-tamentu Europejskiego Fun-duszu Społecznego Minister-stwa Infrastruktury i Rozwoju. Przedstawiła m.in. „Wytyczne w zakresie realizacji zasady równości szans i niedyskrymi-nacji, w tym dostępności dla osób niepełnosprawnych”.

O konieczności brania pod uwagę aktywnego uczestnic-twa osób z różnymi rodzaja-mi niepełnosprawności w tu-rystyce mówiła Jolanta Śle-dzińska z Polskiego Towarzy-stwa Turystyczno-Krajoznaw-czego:

– Turystyka jest wszędzie kojarzona z ludźmi sprawny-

mi, a powinna być powszech-nie dostępna. Osoby niepeł-nosprawne czują się najlepiej, kiedy robi się coś razem z nimi, a nie wyłącznie dla nich. Zda-rza się, że obiekty są w pełni przystosowane, ale nie są do-stępni zatrudnieni w nich lu-dzie. Nad zmianą jeszcze dłu-go będziemy musieli pracować.

Prelegentka zaznaczyła, że osoby niepełnosprawne sta-nowią znaczną grupę tury-stów o specjalnych potrze-

bach, dla których turystyka i krajoznawstwo, ze wzglę-du na funkcje zdrowotne, po-znawcze i społeczne, ma nie-zwykle istotne znaczenie. Ak-tywność turystyczna osób z różnymi niepełnospraw-nościami stwarza okazje do zmiany środowiska, obcowa-nia z naturą, krajobrazami rzadko dla nich dostępnymi.

Ciekawą alternatywą był realizowany przez PTTK w 2008 roku ogólnopolski pro-jekt pod nazwą „Turystyka dla wszystkich”, w ramach które-go m.in. stworzono bazę da-nych obiektów infrastruktu-ry turystycznej na terenie kra-ju, dostępnych dla osób z róż-nymi dysfunkcjami. Śledziń-ska zwróciła ponadto uwa-gę na konieczność dociera-nia z ofertą turystyczno-re-kreacyjną do ludzi z niepeł-nosprawnościami, zamiesz-kujących małe miejscowości i wsie. Brakuje osób, które mo-głyby im przekazać informa-

cje o tym, co interesującego się dzieje w ich regionie. Nie wszyscy mają własny kompu-ter czy urządzenie mobilne z dostępem do Internetu.

W Polsce nie istnieje ogól-nodostępna statystyka doty-cząca podróży osób niepeł-nosprawnych. Badania prefe-rencji turystycznych są wyko-nywane sporadycznie i w wą-skim zakresie utrudniającym dogłębne poznanie zagadnie-nia. Biura podróży nie prowa-dzą banku informacji dla nie-pełnosprawnych ani nie po-siadają ofert przygotowanych pod kątem ich potrzeb. Fun-dusze osób niepełnospraw-nych na podróże są na ogół bardzo ograniczone. Niepeł-nosprawni najczęściej wy-bierają wyjazdy uzdrowisko-we. Jeżeli mówi się o proble-mie dostępności, to wyłącz-nie w odniesieniu do osób z dysfunkcjami narządu ruchu. Obecni na spotkaniu przed-stawiciele środowiska ludzi z niepełnosprawnością narzą-du wzroku – Marek Kalbar-czyk, prezes Fundacji „Szan-sa dla niewidomych”, Teresa Dederko z Polskiego Związku Niewidomych oraz Grzegorz

Kozłowski, współtwórca Pol-skiej Fundacji Osób Słabosły-szących i przewodniczący To-warzystwa Pomocy Głucho-niewidomym – skierowali tok dyskusji na potrzeby tej grupy. Ostatni z wymienionych po-wiedział o braku w hotelach alarmów wibracyjnych infor-

mujących o zagrożeniu. Jest to szczególnie ważne w przy-padku osób z równoczesnym uszkodzeniem wzroku i słu-chu. Takich alarmów, niestety, większość polskich hoteli nie posiada.

Zaprezentowano wybra-ne inicjatywy urzędów mar-szałkowskich, podejmowa-ne na rzecz ułatwiania oso-bom niepełnosprawnym do-stępu do dóbr kultury, rekre-acji i turystyki. W wojewódz-twie lubuskim są to dostoso-wane strony internetowe i 9 portów rzecznych przysto-sowanych do obsługi tury-stów z niepełnosprawnościa-mi, w województwie warmiń-sko-mazurskim – aplikacja do zwiedzania regionu na urzą-dzenia mobilne, w wojewódz-twie mazowieckim – szko-lenie pracowników muzeum oraz audiodeskrypcje sztuk plastycznych, w wojewódz-twie dolnośląskim – wsparcie publikacji PROGRES – „Dol-ny Śląsk otwarty dla każdego – 100 tras turystycznych dla osób niepełnosprawnych”, w województwie małopolskim – wydawnictwa dla osób nie-widomych i słabowidzących: „Katalog atrakcji turystycz-nych województwa małopol-skiego w druku powiększo-nym”, „Przewodnik turystycz-ny w brajlu po Krakowie, Tar-nowie i Nowym Sączu”.

Równie ważne były spo-strzeżenia dotyczące dostęp-ności kultury i obiektów za-bytkowych. Na ile są one do-stosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych zależy od możliwości fi nansowych i do-brej woli ludzi nimi zarządza-jących. Niezbędna jest edu-kacja i informowanie społe-czeństwa o potrzebach osób z różnymi rodzajami niepeł-nosprawności oraz zachęca-nie organizatorów przedsię-wzięć i właścicieli obiektów do pójścia w stronę właśnie projektowania uniwersalne-go, czyli sytuacji, kiedy miej-sce spełnia standardy dostęp-ności dla każdego. Niespraw-ność nie musi człowieka za-mykać i ograniczać. Aktyw-ność oraz gotowość do doko-nywania zmian sprawia, że je-steśmy w stanie nie tylko mó-wić o integracji, ale tę integra-cję tworzyć.

Teresa Hernik: W ciągu ostatnich 10 lat na sport,

kulturę, turystykę i rekreację Fundusz przeznaczył 136 milionów złotych.

Grzegorz Kozłowski: W hotelach nie ma alarmów wibracyjnych informujących

o zagrożeniu.

Jarosław Duda: Kluczem do zmian jest projektowanie

uniwersalne. Wokół tego warto budować wspólną strategię.

FO

T. (

3X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

STRONA4 GRUDZIEŃ 2015

Amatorskie grupy teatralne seniorów z domów pomo-

cy społecznej i klubów senio-ra z Wielkopolski dały pokaz umiejętności scenicznych, re-cytatorskich oraz wokalnych. Było to 23 listopada w sali wi-dowiskowej Centrum Rehabi-litacyjno-Kulturalnego w Ko-narzewie w gminie Dopiewo w powiecie poznańskim pod-czas VIII Dopiewskiej Jesieni Teatralnej.

Wydarzenie od 8 lat organi-zuje Gminna Biblioteka Publicz-na i Centrum Kultury w Dopie-wie, a jego celem jest ukazanie seniorów jako ludzi aktywnych, twórczych oraz zaangażowa-nych w życie kulturalne i spo-łeczne. Patronat honorowy spra-wował Wojewoda Wielkopolski. Patronami byli także: Marszałek Województwa Wielkopolskiego, Starosta Poznański i Wójt Gmi-ny Dopiewo, a medialnymi – Te-

lewizja Polska – Oddział w Po-znaniu, Radio Merkury, „Filan-trop Naszych Czasów” i „Nasz Głos Poznański”.

Zaprezentowało się 8 ama-torskich grup teatralnych z Po-znania, Przeźmierowa, Lisówek, Opalenicy, Grodziska Wielkopol-skiego, Buku i Dopiewa. Tema-tyka prezentacji była różnorod-na. W jury zasiadł Janusz An-drzejewski, aktor Teatru Nowe-go w Poznaniu, Maria Michal-czyk, prezes Stowarzyszenia Kulturalno-Artystycznego Gmi-ny Dopiewo i Tomasz Kruczek, pisarz. Osoby starsze mimo nie-pełnosprawności oraz ograni-czeń funkcjonalnych dobrze opanowały dialogi i teksty pio-senek, wykazały się też poczu-ciem humoru, bystrością umy-słu oraz swobodą w prezentacji przed publicznością. Za to wła-śnie je nagrodzono.

KAROLINA KASPRZAK

Stowarzyszenie „Na Tak” za-prasza do Akademii Ludzi

Pozytywnych. To niezwykłe miejsce, w którym osoby z nie-pełnosprawnością są profeso-rami od dobrych emocji, waż-nych przesłań i cennych rad.

Nasza Akademia nie ma mu-rów, a lekcje nie odbywają się w klasach z drewnianymi ławka-mi i zieloną tablicą. Wykładow-cy Akademii nie mają bogate-go zasobu słów, czasami nie po-trafi ą mówić, ale są mistrzami w posługiwaniu się pozytywnymi emocjami. Swoim uśmiechem, spojrzeniem, gestem uczą nas, by dbać o to, co się kocha i cie-szyć się drobnymi rzeczami. Lekcji udzielają nam na co dzień w tramwaju, na ulicy, w kawiar-ni.

Aby mogli nam towarzyszyć

przez cały rok, przygotowali-śmy kalendarz książkowy, będą-cy swoistym indeksem, w któ-rym znajdziesz tematy kolejnych lekcji. Treść zajęć wypełniają hi-storie wykładowców. Z kolei na każdej karcie znajdziesz notat-ki zbierane skrupulatnie przez cały rok. Bawią nas i uczą w co-dziennych sytuacjach, kiedy wy-kładowcy Akademii są obok nas. Zauważ jednak, że jest to indeks bez ocen. Profesorowie Akade-mii Ludzi Pozytywnych nie oce-niają, a lekcje odrabiasz tylko dla siebie.

Kalendarz kosztuje 25 zł i można go nabyć przez stro-nę www.natak.pl. Dochód ze sprzedaży zostanie przekazany na cele statutowe Stowarzysze-nia „Na Tak”.

KRYSTIAN WŁODARCZAK

O aktywizacji osób z nie-p e ł n o s p r a w n o ś c i a -

mi – uczestników warsz-tatów terapii zajęciowej przez zakładanie spółdziel-ni socjalnych oraz o strate-giach życiowych więźniów po opuszczeniu zakładu karnego była między inny-mi mowa podczas ogólno-polskiej interdyscyplinarnej konferencji naukowej pod nazwą „Zaradność społecz-na. Współczesne przejawy i ograniczenia”.

Inicjatorem wydarzenia był Instytut Socjologii Uni-wersytetu im. Adama Mic-kiewicza w Poznaniu oraz Centrum Doradztwa Zawo-dowego dla Młodzieży, a partnerem organizacyjnym

– Regionalny Ośrodek Poli-tyki Społecznej. Konferen-cja odbyła się 19 listopada na Wydziale Nauk Społecznych UAM.

Obrady zostały podzielone na kilka sesji tematycznych – „Zaradność wobec systemu / Zaradność wobec sytuacji”, „Zaradność samorządowa / Zaradność pozarządowa”, „Zaradność a pomoc spo-łeczna”, „Zaradna (?) mło-dzież”, „Wyuczone i oduczo-ne bezradności” oraz „Za-radność i zdrowie”. Spotka-nie miało na celu wymianę doświadczeń dotyczących przyczyn społecznej zarad-ności i bezradności w odnie-sieniu do różnych grup.

KAROLINA KASPRZAK

Kalendarz „Na Tak”

O zaradności – różnie

VIII DOPIEWSKA JESIEŃ TEATRALNA

Nagrodzone za talent i pracę

FO

T. (

2X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Pokaz grupy teatralnej „Senioritki” z Przeźmierowa.

Mieszkańcy Domu Pomocy Społecznej w Lisówkach przygotowali sztukę pt. „Kto poślubi mojego syna”.

FO

T. A

RC

HIW

UM

STRONA 5GRUDZIEŃ 2015

– Z jakimi problemami zgła-szają się do Pani najczęściej niepełnosprawni mieszkańcy Poznania?

– W 2015 roku było najwię-cej zgłoszeń związanych z ba-rierami architektonicznymi. Problemy z nieprawidłowym funkcjonowaniem sygnaliza-cji dźwiękowej na przejściach dla pieszych czy z brakiem po-wierzchni wypukłych zgłaszały osoby niewidome i słabowidzą-ce. Kolejną sprawą były kłopo-ty mieszkaniowe ludzi z różny-mi rodzajami niepełnospraw-ności oraz ich bliskich. Kwe-stią mieszkalnictwa zajmuje się Wydział Spraw Lokalowych Urzędu Miasta oraz Zarząd Ko-munalnych Zasobów Lokalo-wych i do tych jednostek kie-ruję wówczas mieszkańców naszego miasta. Środowisko osób niepełnosprawnych zgła-sza też takie trudności, jak nie-wystarczająca liczba pojazdów niskopodłogowych, utrudniony dostęp do usług rehabilitacyj-no-terapeutycznych, problemy związane z zapewnieniem dłu-gotrwałej opieki i wiele innych.

– Czy wdrożone w Po-znaniu „przystanki wiedeń-skie” zdaniem pani rzeczywi-ście ułatwiają osobom nie-pełnosprawnym korzystanie z transportu publicznego? Ile ta-kich przystanków jest obecnie w naszym mieście?

– Miasto Poznań dąży do możliwie jak najlepszego przy-stosowania przestrzeni do po-trzeb osób z różnego rodzaju niepełnosprawnościami. „Przy-stanek wiedeński” to rodzaj przystanku tramwajowego, któ-ry po raz pierwszy zrealizowa-no w Wiedniu. Jego konstruk-cja polega na podniesieniu jezd-ni w rejonie przystanku do po-ziomu chodnika. Takie rozwią-zanie umożliwia łatwiejsze doj-ście i wsiadanie do tramwaju oraz spowalnia ruch i zwiększa bezpieczeństwo pieszych. W

Poznaniu mamy trzy takie przy-stanki: dwa przy ul. Strzeleckiej i jeden przy ul. Gwarnej. Projekt „przystanków wiedeńskich” opi-niowaliśmy wraz z Miejską Spo-łeczną Radą do spraw Osób Nie-pełnosprawnych. Wdrożenie ich przyniosło korzyść osobom niepełnosprawnym, seniorom i matkom z małymi dziećmi. Otrzymaliśmy informację z Za-rządu Dróg Miejskich, że takich przystanków będzie więcej.

– Jak jeszcze można popra-wić bezpieczeństwo osób z ograniczeniami sprawności?

– Dążenie do likwidacji barier architektonicznych oraz za-pewnienie jak najlepszych wa-runków do egzystencji to nasz priorytet. Chodzi o to, aby dać ludziom niepełnosprawnym większą samodzielność i nieza-leżność, poczucie bezpieczeń-stwa, a im mniej będzie barier, tym chętniej będą wychodzić z domu. Czynimy starania w kie-runku zwiększenia taboru ni-skopodłogowego, żeby ułatwić mieszkańcom stolicy Wielko-polski i przyjezdnym dotarcie do różnych miejsc. Pomocne w poprawie bezpieczeństwa osób niepełnosprawnych są również inwestycje, w których potrze-by tej grupy są uwzględniane już na etapie tworzenia projek-tu budowy.

– Wiele barier architekto-nicznych obserwujemy w dal-szym ciągu na poznańskim dworcu PKP. Czy stanie się kiedyś miejscem przyjaznym osobom niepełnosprawnym?

– Dworzec PKP ma swo-jego administratora i jest to działanie niezależne od Mia-sta Poznań. Posiada maty na-prowadzające dla osób z dys-funkcjami wzroku, osoba któ-ra nie jest w stanie samodziel-nie dojść na peron może sko-rzystać z platformy podnośni-kowej. Są też inne przystoso-wania. Nie spotkałam się do tej pory z sytuacją, aby windy na dworcu PKP nie działały. Do funkcjonowania dworca PKP sporo zastrzeżeń mają osoby niepełnosprawne, ale też zdro-wi podróżnicy. Mamy świado-mość, że w kwestii udogod-nień w korzystaniu z dworca PKP jest jeszcze dużo do zro-bienia.

– Czy istnieje szansa, że ule-gnie poprawie sytuacja osób niesamodzielnych, które zo-stają same po śmierci jedyne-go opiekuna?

– Niesamodzielność to pro-blem społeczny cały czas wy-magający interdyscyplinarne-go podejścia, a przede wszyst-kim przemyślanych i dobrych rozwiązań. W Poznaniu, po-dobnie jak w innych miastach, obserwuje się defi cyt placówek całodobowego wsparcia typu hostel dla osób, które utraci-ły oparcie w rodzinie. Dużym krokiem do przodu w tym te-macie było utworzenie w ra-mach Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego 2013 Ośrod-ka Krótkiego Pobytu „Poranek”, który prowadzi Stowarzysze-nie „Na Tak” (dawniej Stowa-rzyszenie Opieki nad Dzieć-mi z Zespołem Downa), jed-na z największych organiza-cji pozarządowych w naszym mieście. „Poranek” jest jednak placówką doraźną, w której osoba z niepełnosprawnością może przebywać maksymalnie

21 dni. Hosteli w odniesieniu do potrzeb środowiska osób niepełnosprawnych jest zde-cydowanie za mało. Na dzień dzisiejszy Miasto Poznań nie posiada w budżecie środków na ten cel. Niewykluczone, że uda się je pozyskać, np. w ra-mach programów unijnych. Osób pozbawionych opieki bę-dzie coraz więcej, bo społe-czeństwo starzeje się. Przy-bywa ludzi starszych i niepeł-nosprawnych. Placówki cało-dobowego pobytu, w których rytm dnia zbliżony jest do ży-cia rodzinnego, są alternatywą dla domów pomocy społecz-nej. W Poznaniu nie ma nie-stety mieszkań chronionych, gdzie osoby niepełnosprawne przy niewielkiej pomocy asy-stenta-opiekuna mogłyby żyć samodzielnie.

– Jaką kwotę środków Mia-sto Poznań zamierza przezna-czyć na wspieranie realiza-cji zadań w obszarze działal-ności na rzecz osób niepełno-sprawnych na rok 2016?

– Kwota została zwiększona o 200 tysięcy złotych. Całkowi-ta suma środków na wspiera-nie realizacji zadań w obsza-rze działalności na rzecz osób niepełnosprawnych na rok 2016 wynosi 3 mln 437 tys. 600 zł. Zależy nam na utrzymaniu działań związanych z prowa-dzeniem ośrodków wsparcia – systematycznej rehabilitacji i terapii oraz z poradnictwem specjalistycznym. Tego rodza-ju przedsięwzięcia są niezbęd-ne do prawidłowego funkcjo-nowania osób niepełnospraw-nych w życiu społecznym. Cze-kamy na pomysły organiza-cji pozarządowych realizują-cych zadania z zakresu wspie-rania osób z problemami zdro-wia psychicznego. Kolejny rok przyniesie z pewnością wiele nowych i ciekawych społecz-nych inicjatyw.

Niepełnosprawnym – godne życie Z DOROTĄ POTEJKO, Pełnomocnikiem Prezydenta Miasta Poznania do spraw Osób Niepełnosprawnych rozmawia KAROLINA KASPRZAK.

FO

T. K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

STRONA6 GRUDZIEŃ 2015

W dzisiejszych czasach, kie-dy wszystko ma swoją

cenę, tak ważne jest docenia-nie, pielęgnowanie i popula-ryzacja tego, co opiera się na bezinteresowności i dobru dru-giego człowieka. Takim aktem dobroci i człowieczeństwa jest oddawanie daru najcenniejsze-go – własnej krwi – w trosce o zdrowie i życie innych.

Czynią to ludzie skupieni w Klubach Honorowych Daw-ców Krwi. Jednym z nich jest Klub działający od trzydziestu lat przy Spółdzielni Mieszkanio-wej w Swarzędzu, którego pre-zesem jest Eugeniusz Jacek. Na tym wyjątkowym jubileuszu pod hasłem „Twoja krew – moje ży-cie” spotkali się znakomici go-ście: m.in. europoseł Krystyna Łybacka, posłanka Bożena Szy-dłowska, przewodniczący Sej-miku Województwa Wielkopol-skiego Waldemar Witkowski, burmistrz Miasta i Gminy Swa-rzędz Marian Szkudlarek i ci naj-ważniejsi, honorowi dawcy krwi należący do klubu swarzędzkie-go i wielu innych z całej Polski.

Uroczystość prowadzi-ły uczennice Szkoły Podstawo-

Ostatnie spotkanie w ra-mach realizowanego przez

Wielkopolski Związek Inwa-lidów Narządu Ruchu projek-tu „Aktywny niepełnospraw-ny” odbyło się 7 listopada w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Owińskach pod zapraszają-cym tytułem „Chodźcie do nas”.

Celem było pokazanie zapro-szonej społeczności powiatu po-znańskiego, w jakich warun-kach uczą się i bawią uczestnicy Warsztatów. Na początku spo-tkania podsumowano cały pro-jekt „Aktywny niepełnospraw-ny”, który obejmował wizytę na Termach Maltańskich w Pozna-niu, biesiadę na Dziewiczej Gó-rze i zwiedzanie Palmiarni z przewodnikiem.

Następnie odpowiadano na py-tania o Warsztat Terapii Zajęcio-wej. Komu służy? Co tam się dzie-je? Kto może być uczestnikiem? Małgorzata Wołosz, kierownik WTZ w Owińskach informowała, że uczestnikiem Warsztatu może zostać osoba z orzeczeniem o niepełnosprawności. Orzecze-

Wolontariusz wykonu-je swoją pracę bezpłat-

nie. Ale uzyskuje liczne korzy-ści niematerialne: satysfakcję, uznanie innych, wzrost poczu-cia własnej wartości. Pozna-je nowych przyjaciół i znajo-mych, zdobywa wiedzę i nowe umiejętności, które mogą pro-centować podczas poszuki-wania pracy, gdyż w CV za-wsze atrakcyjnie brzmi fakt bycia wolontariuszem i zdoby-te dzięki temu doświadczenie.

Już od pięciu lat przy Wiel-kopolskim Związku Inwalidów Narządu Ruchu działa grupa

wej nr 4 w Swarzędzu. Również uczennice i uczniowie tej szko-ły tworzyli artystyczne przeryw-niki między elementami uro-czystości. Dziękowano hono-rowym dawcom krwi ze Swa-rzędza, osobom wspierającym swarzędzkie krwiodawstwo, a także dziękowano innym krwio-dawcom i klubom za współpra-cę, wsparcie i dążenie do reali-zacji tego samego celu. Były od-znaki, medale, wyróżnienia.

W wystąpieniach zaproszo-nych gości, obok podziękowań, życzeń zdrowia i wytrwałości wątek poczucia człowieczeń-stwa pojawiał się najczęściej. Trzeba mieć wrażliwą duszę społecznika, aby stawiać się na kolejne zbiórki i oddawać swo-ją krew. Jeśli i Twoje, drogi Czy-telniku zdrowie pozwala na od-danie najcenniejszego daru, ja-kim jest krew, nie musisz czekać, aż gdzieś przed centrum han-dlowym zobaczysz krwiobus. Możesz wejść na stronę http://www.rckik.poznan.pl/najbliz-sze-wyjazdy i tam dowiedzieć się, kiedy i gdzie możesz oddać krew.

BŁAŻEJ FRIEDRICH

Twoja krew – moje życie

nie takie (wraz z kwalifi kacją do uczestnictwa w WTZ) wyda-ją powiatowe zespoły do spraw orzekania o niepełnosprawno-ści. Przy umiarkowanym stopniu niepełnosprawności wskazanie do WTZ może zostać uwzględ-nione przy symbolach przyczyny niepełnosprawności 01-U i 02-P i niezdolności do pracy.

wolontariacka. Kieruje nią Gra-żyna Kierstan-Weiss. Grupa po-wstała 13 listopada 2010 roku. Od tamtego czasu przez jej sze-regi przewinęło się 273 wolon-tariuszy, pod opieką grupy znaj-duje się 111 osób z czego 17 jest objętych stałą pomocą. W tej chwili grupa posiada 84 wolon-tariuszy.

Słowo „wolontariusz” naj-częściej kojarzy się z osobami młodymi. Tymczasem okazuje się, że grupa przy Związku ma w swoich szeregach również osoby starsze, bowiem wolon-tariat to nie tylko pomoc w po-

BłażejFriedrichPOZNAŃ

Przy znacznym stopniu i za-pisem o niezdolności do pra-cy pobyt w WTZ może zostać przyznany osobie bez wzglę-du na symbol przyczyny niepeł-nosprawności. Uczestnicy mają się nauczyć podczas pobytu wy-konywania czynności życia co-dziennego, przygotować do nie-go poprzez rozwój niezbęd-

FO

T. (

2X

) B

ŁAŻ

EJ F

RIE

DR

ICH

STRONA 7GRUDZIEŃ 2015

nych umiejętności. Mają także osiągnąć ogólne usprawnienie, a także rozwinąć podstawowe i specjalistyczne umiejętności za-wodowe, umożliwiające im pod-jęcie zatrudnienia w zakładzie aktywności zawodowej, w spół-dzielni socjalnej czy na wolnym rynku pracy.

Podstawowa jest terapia za-jęciowa w pracowniach. W Warsztacie w Owińskach jest ich 6: komputerowa, ceramicz-na, świec, muzyczna, krawiec-

ka, gospodarstwa domowego i stolarska. Do każdej pracowni można było wejść i spróbować swoich sił: wypalić koszyczki ulepione z gliny, wykonać i przy-ozdobić świecę na świąteczny stół czy wykonać własnoręcznie mydełko w bajecznym kształcie i o cudownym zapachu. Chętnych było więcej niż przygotowanych stanowisk, ale każdy mógł jed-nak wykonać choć jedną rzecz własnoręcznie. Duże wraże-nie zrobił pokój do rehabilitacji

z nową lampą do nagrzewania, rolletic, stół do masażu czy też oryginalne wyposażenie poko-ju relaksacyjnego z wielkim łóż-kiem wodnym, światłowodami i kącikiem lustrzanym.

Chętni mogli pokonać jesz-cze jedno piętro ale tutaj, nie-stety, można było się przekonać, jak wielkich nakładów fi nanso-wych potrzebuje dach, aby unik-nąć dalszego pogorszenia stanu budynku.

Każde zadanie realizowane w ramach projektu „Aktywny nie-pełnosprawny” cieszyło się du-żym zainteresowaniem. Okazy-wało się, że można by stworzyć więcej grup uczestników, ale to ostatnie zadanie było szczegól-nie cenne, bo pokazywało, co to jest Warsztat Terapii Zajęcio-wej: tak, jestem osobą z niepeł-nosprawnością, ale umiem robić rzeczy, o których ty, pełnospraw-ny, często nie masz pojęcia. Po-trafi ę się bawić, uczyć i zorgani-zować takie spotkanie, na któ-rym każdy chce zostać dłużej. To właśnie było najcenniejsze – zła-manie stereotypu, barier mental-nych i otwieranie oczu. Pełno-sprawnym.

Na zakończenie spotkania zorganizowano spontaniczną zbiórkę na remont dachu. Każdy wpłacał tyle, ile mógł, a liczy się każdy grosz. Jeśli Czytelnicy „Fi-lantropa” chcieliby wesprzeć re-mont, prosimy o wpłatę na kon-to Związku: 22 1090 1346 0000 0001 1970 2755. Ponadto Wiel-kopolski Związek Inwalidów Narządu Ruchu zyskał status or-ganizacji pożytku publicznego i w zeznaniach PIT za rok 2015 będzie można przekazywać na jego rzecz 1% podatku.

Zadanie było współfi nanso-wane przez Powiat Poznański.

rządkach i zakupach. To rów-nież pomoc w nauce, przy od-rabianiu zadań domowych, a tu nieocenione jest doświadczenie i wiedza. Najmłodszy wolonta-riusz ma 7 lat, najstarszy 84.

Najbardziej niezwykły jest fakt, że wolontariusze przy WZINR to także młodzi ludzie skazani za czyny o niskiej szko-dliwości na prace społeczne. Na podstawie umowy WZINR z są-dem do spraw nieletnich Po-znań Jeżyce i Grunwald odpra-cowują swoje wyroki, pomaga-jąc osobom niepełnosprawnym w ich codziennym życiu i po-znając z bliska jego trudy. Dzię-ki temu większość z nich zmie-nia swój pogląd na świat i sys-tem wartości oraz zyskuje tak ważne poczucie społecznej przydatności, ludzkiej akcepta-cji i szacunku. Dlatego 87% tych młodych ludzi po odpracowa-niu obowiązujących wyrokiem godzin pozostaje nadal wolon-

stanowiła podziękować na uro-czystym spotkaniu w kawiar-ni Centrum Jana Pawła II w Po-znaniu z okazji 5-lecia ich dzia-łalności. Podziękowania złoży-ła wolontariuszom także obec-na na tej jubileuszowej uroczy-stości prezes Wielkopolskiego Związku Inwalidów Narządu Ruchu Mirosława Rynowiecka. Były serdeczne rozmowy, wy-miana doświadczeń i planowa-nie kolejnych inicjatyw.

Okazuje się, że w dzisiej-szych czasach kultu pieniądza, zabiegania, egoizmu wciąż jeszcze są osoby, które chcą dla drugiego człowieka zrobić coś bezinteresownie. Niezwy-kłe było zobaczyć ich radość i uśmiech, że mogą być pomoc-ni. Atmosfera ciepła, wzajem-nego zaufania i bezpieczeń-stwa unosiła się na sali i była bliska atmosferze nadchodzą-cych świąt.

BŁAŻEJ FRIEDRICH

Chodźcie do nas

5 LAT WOLONTARIATU PRZY WIELKOPOLSKIM ZWIĄZKU INWALIDÓW NARZĄDU RUCHU

Dla drugiego człowieka…

tariuszami. W tym przypadku wolontariat ma ogromne zna-czenie wychowawcze.

I właśnie tym wszystkim oso-

bom, które nie wiek, nie płeć, ale zaangażowanie w pomoc drugiemu człowiekowi czyni wolontariuszami, Grażyna po-

FO

T. (

2X

) B

ŁAŻ

EJ F

RIE

DR

ICH

FO

T. (

3X

) A

RC

HIW

UM

STRONA8 GRUDZIEŃ 2015

W książce Witolda Bońkowskie-go „Niewyobrażalne. Potęga i Pa-radoksy Naszych Umysłów”, któ-rej fragmenty przedrukowujemy, znajdują się przypisy i źródła po-danych informacji. Red.

*

Umiejętność zamiany poraż-ki, a nawet klęski w sukces

jest z powodzeniem kształto-wana i praktykowana w woj-sku i sporcie. Trzeba umieć na-wet w najtrudniejszej sytuacji znaleźć takie jej aspekty, które pozwolą znów stanąć na nogi – nawet jeśli wymaga to całkowi-tego przeorientowania naszych celów.

Zamiast narzekać na los i cały świat – szukaj wyjścia z powsta-łej sytuacji, zastosuj metodę fe-niksa odradzającego się z po-piołów. Wtedy może się nawet okazać, że nieszczęśliwy wypa-dek czy kalectwo otworzą przed Tobą zupełnie nowe możliwości działania, choć będzie to działa-nie w innym kierunku. Unieru-chomieni i pozbawieni aktyw-ności w jakiejś dziedzinie, uzy-skujemy warunki umożliwiające pokazanie swych możliwości w innej. A nawet jeżeli nam się nie powiedzie, zyskamy nowe do-świadczenia i ogromny atut in-nego spojrzenia na otaczający nas świat i na innych ludzi . Dale Carnegie ujmuje to w następują-cy sposób: Kiedy los podsuwa ci sęki – upiecz z nich sękacz. In-nymi słowy: Kiedy los Cię do-świadcza – zmień owe doświad-czenia w atuty.

Jednym z największych „grze-chów” zamartwiającego się czło-wieka jest zajmowanie się sobą, własnymi problemami, kłopota-mi, własnym – w rzeczywisto-ści wcale nie aż tak ciężkim – lo-sem. Użalamy się nad sobą, tra-cimy czas na przeżywanie wła-snych dramatów i dotykają-cych nas tragedii, podczas gdy w rzeczywistości wcale nie musi być aż tak źle. Trzeba po prostu wziąć się w garść i nie podda-wać losowi. Jeżeli okoliczności dokuczą nam tak, że trudno so-bie z nimi poradzić – porównaj-my nasze położenie z losem in-nych ludzi. Biednych, nieszczę-śliwych, osób niepełnospraw-nych. Okaże się, że inni bywa-ją w znacznie gorszej sytuacji, a jednak się nie poddają. Zacznij-my im pomagać, interesować się ich losem, współdziałać z nimi.

WitoldBońkowski Jak uwolnić się

od cierpienia?(8)

Starajmy się sprawić innym przyjemność, wyrywajmy ich z melancholii, która zaczyna opa-nowywać także nas. Psychiatra Alfred Adler stwierdził nawet, że melancholię wyleczyć moż-na w ciągu dwóch tygodni: Wy-zdrowiejesz w ciągu 14 dni, jeśli będziesz stosował się do moje-go zalecenia: codziennie spróbuj zastanowić się, komu możesz sprawić przyjemność. Kiedy za-interesujemy się losem innych ludzi, odwrócimy uwagę od na-szych problemów i zmartwień. Pomożemy i sobie, i im.

Aktywność, zaangażowa-nie bardzo skutecznie pomaga uświadomić sobie, że napraw-dę są nieszczęścia, przy któ-rych nasze zmartwienia są nie-wielkie, a pomoc w takich przy-padkach stanowi ratunek nie tyl-ko dla poszkodowanych, ale tak-że… dla udzielającego owej po-mocy. Myśląc o innych, uzdra-wiamy siebie. Benjamin Fran-klin, jeden z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych Amery-ki określił to tak: Kiedy jesteś do-bry dla innych, jesteś najlepszy dla siebie.

Filantropia, życzliwość dla in-nych – byle szczera, a nie na po-kaz – jest jedną z głównych cech prawdziwego człowieczeństwa. Są to również cechy i działania mające dla nas pozytywne efekty psychologiczne, terapeutyczne.

Jednocześnie musimy na-uczyć się dystansu do otaczają-cego nas życia i świata. Musimy zrozumieć, że są sprawy, których nigdy nie rozstrzygniemy do końca – niezależnie od tego, czy jesteśmy osobami wierzącymi, czy też nie. Postęp wiedzy, nauki nieustannie napotyka barierę percepcji ludzkiego umysłu, któ-ry z konieczności ratuje się two-rzeniem coraz bardziej szczegó-łowych specjalizacji. Poznajemy tylko część tajemnic świata, nie-zależnie od wysiłku, jaki będzie-my wkładać w rozwikłanie co-raz bardziej skomplikowanych zasad funkcjonowania rzeczy-wistości, w której żyjemy. Nawet najbardziej, wydawałoby się, po-spolite zjawiska przyrodnicze kryją w sobie niezwykłą złożo-ność. Wynalazca z General Mo-tors, Charles F. Kettering, który co roku przeznaczał 30 tysięcy do-

KSIĄŻKA,KTÓRA MOŻEODMIENIĆ TWOJEŻyCIENA DOBRE

WITOLD BOŃKOWSKIwww.witoldbonkowski-fundacja.pl

larów na badanie trawy i ustale-nie sposobu, w jaki sposób rośli-na ta przetwarza promienie sło-neczne, wodę i dwutlenek węgla w cukier, uważał, że odkrycie, na czym polega ten proces, mogło-by przekształcić całą naszą cy-wilizację. Filozof George Santa-yana stwierdził, że człowiek nie został stworzony po to, by zro-zumieć życie, ale żeby je prze-żyć. Badajmy więc świat, odkry-wajmy go, ale fakt, że nigdy nie poznamy wszystkich jego ta-jemnic, nie powinien prowadzić nas do agresji czy rozpaczy – a zwłaszcza do wrogości wobec innych ludzi.

JAK NIE PRZEJMOWAĆSIĘ KRYTYKĄ

Jednym z największych pro-blemów, dotykających zwłasz-cza osoby zaangażowane w działalność publiczną, naukową czy artystyczną, jest brak umie-jętności odbioru krytyki. Szcze-gólnie artyści negatywnie i emo-cjonalnie reagują na każdą złą ocenę ich twórczości. Kiedy opi-nia jest nie po ich myśli, mogą nawet znaleźć się w ciężkim stresie. Jako ludzie wrażliwi czę-sto wręcz uzależniają całe swo-je istnienie i działalność od ze-wnętrznego uznania; wpada-ją w czarną rozpacz, gdy zdarzy się ocena inna od spodziewanej. Naukowcy z kolei każdą opinię krytyczną traktują często jako podważenie ich kompetencji zawodowych. Na kartach cza-sopism naukowych toczone są

wojny na recenzje, wyniszczają-ce wzajemnie ich autorów i nie-wiele wnoszące do nauki. Bywa, że są to boje żenujące, oparte nie na rzeczowej argumentacji i dia-logu, lecz na emocjach.

Nie inaczej zdarza się w na-szym codziennym życiu – w domu, w pracy, w szkole. Nie-ustannie oceniamy i jesteśmy oceniani; zachowanie dystansu do tego procesu naprawdę jest niełatwym zadaniem. Umiejętne krytykowanie, jak również odpo-wiednie przyjmowanie krytyki, to wielka sztuka. Warto jej po-święcić nieco miejsca i czasu.

cdn.

ZASTRZEŻENIETreść tej książki opiera się na

wiedzy ogólnodostępnej, czer-panej zarówno z osobistych do-świadczeń autora, jak i z przy-toczonych przez niego publika-cji. Nie należy jej traktować jako diagnozy medycznej ani jak po-rady lekarskiej.

Książka została wydana wy-łącznie w celach edukacyjnych; ma na celu popularyzację wie-dzy o wpływie ludzkiego umysłu na organizm człowieka, nie sta-nowi więc alternatywy dla pro-fesjonalnego leczenia medycz-nego. Zamiarem autora jest je-dynie zwrócenie uwagi na potę-gę umysłu i jego wpływ na orga-nizm człowieka oraz uświado-mienie olbrzymiego potencja-łu drzemiącego w każdym z nas.

Autor nie ponosi odpowie-dzialności za zachowania czy-telnika sprzeczne z niniejszym ostrzeżeniem.

STRONA 9GRUDZIEŃ 2015

Państwowy Fundusz Re-habilitacji Osób Niepeł-

nosprawnych podsumował po raz kolejny ogólnopolski konkurs pod nazwą „Otwar-te drzwi” na najlepsze pra-ce magisterskie i doktorską, których tematem badaw-czym jest niepełnospraw-ność w wymiarze zdrowot-nym, zawodowym albo spo-łecznym. XII edycja przed-sięwzięcia pozwoliła wyło-nić najzdolniejszych absol-wentów uczelni wyższych.

W kategorii „Prace magi-sterskie z zakresu rehabilita-cji medycznej” I miejsce i na-grodę 5 tysięcy złotych otrzy-mał Krzysztof Orzełek z Uni-wersytetu Medycznego w Ło-dzi za pracę „Ocena spraw-ności funkcjonalnej pacjen-tów po uszkodzeniu rdzenia kręgowego uczestniczących w obozie aktywnej rehabilita-cji”, II miejsce i nagrodę 3 ty-siące złotych otrzymała Aga-ta Jarczak z Akademii Wycho-wania Fizycznego we Wrocła-wiu za pracę „Wpływ treningu proprioceptywnego na zmia-nę pozycji u osób chorych na chorobę Parkinsona”, III miej-sce i nagrodę 2 tysiące zło-tych – Natalia Wyrzykowska z Politechniki Opolskiej za pra-cę „Kompleksowa rehabilita-

cja po implantacji protezy on-kologicznej z powodu mięsa-ka kości udowej”.

W kategorii „Prace magi-sterskie z zakresu rehabilita-cji zawodowej oraz rozwią-zań technologicznych słu-żących osobom niepełno-sprawnym” I miejsce i nagro-dę 5 tysięcy złotych otrzymała Agnieszka Wysokińska z Poli-techniki Warszawskiej za pra-cę „Zmiana sytuacji prawnej, ekonomicznej i społecznej osób z dysfunkcją ruchową po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, II miejsce i na-grodę 3 tysiące złotych otrzy-mał Piotr Baran z Politechniki Śląskiej za pracę „Konstrukcja manipulatora rehabilitacyj-nego dla osób po endoprote-zoplastyce stawu kolanowe-go”, III miejsce i nagrodę 2 ty-siące złotych – Natalia Kiser z Uniwersytetu Warszawskiego za pracę „Audio description in children’s puppet theatre”.

W kategorii „Prace magi-sterskie z zakresu rehabilita-cji społecznej” I miejsce i na-grodę 5 tysięcy złotych zdo-była Beata Krystkowiak z Uni-wersytetu im. Adama Mic-kiewicza w Poznaniu za pra-cę „Jakość wsparcia oferowa-nego studiującym osobom z wadą słuchu w opiniach stu-

dentów niesłyszących i słabo-słyszących oraz wykładow-ców”, II miejsce i nagrodę 3 ty-siące złotych otrzymał Łukasz Koperski z UAM w Poznaniu za pracę „Trudności rodziców w wychowaniu i opiece nad dorosłymi osobami z niepeł-nosprawnością intelektual-ną”, III miejsce i nagrodę 2 ty-siące złotych otrzymała Alek-sandra Markiewicz z Aka-demii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie za pracę „Znacze-nie wsparcia społecznego w radzeniu sobie ze stresem i w odczuwaniu piętna wśród ko-biet chorujących przewlekle”.

W kategorii „Prace doktor-skie” nagrodę główną – 7 ty-sięcy złotych otrzymała Wio-letta Ferenc z Uniwersyte-tu Medycznego w Lublinie za pracę „Ocena subiektywna bólu u kobiet z chorobą no-wotworową piersi”.

W każdej z kategorii przy-znano także wyróżnienia.

Uroczysta gala podsumo-wująca XII edycję konkursu odbyła się 20 listopada w Bi-bliotece Uniwersyteckiej w Warszawie.

OPRACOWAŁA

KAROLINA KASPRZAK

Pudełko życia w lodówcePod koniec listopada tego

roku w Centrum Inicjatyw Senioralnych, w centrach in-formacji miejskiej przy ulicy Ratajczaka i na Starym Ryn-ku oraz w fi liach MOPR roz-dawano „Poznańskie Pudeł-ka Życia”. W pierwszej turze otrzymały je starsze osoby sa-motne. Przygotowano 5.000 takich pudełek. W przyszłym roku może być ich znacznie więcej.

W każdym pudełku była spe-cjalna ankieta. Należało ją wy-pełnić z lekarzem, który wpi-sał dolegliwości, na które cierpi osoba starsza. Ankieta została umieszczona w pudełku i wło-żona do lodówki.

– Gdy przyjdą ratownicy z pogotowia ratunkowego i zo-baczą nieprzytomną starszą osobę, zajrzą do lodówki, na której będzie kartka z wiado-mością, że w środku znajduje się ankieta – wyjaśnia Zuzanna Macko z Centrum Inicjatyw Se-nioralnych. – A w niej wszyst-kie choroby, przebyte operacje, alergie oraz zażywane leki.

W ankiecie będą również za-warte dane kontaktowe oso-by, która zajmie się domem pod nieobecność seniora, gdy ewentualnie zostanie on prze-wieziony do szpitala. Ratow-nicy powiadomią ją telefonicz-nie. awa

Większe wpływy do PFRONZ pozytywną reakcją środo-

wiska organizacji poza-rządowych spotkała się pod-pisana przez Prezydenta RP 26 października noweliza-cja ustawy o rehabilitacji za-wodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepeł-nosprawnych (Dz.U. 1997 nr 123 poz. 776 z późniejszymi zmianami). Sprawa dotyczy artykułu 22 ustawy i zmian w zakresie udzielania ulg we wpłatach na PFRON fi rmom, które nie osiągają odpowied-niego wskaźnika zatrudnie-nia osób niepełnosprawnych.

Treść artykułu 22 przed no-

welizacją wskazywała, że pracodawca osiągający 30% wskaźnik zatrudnienia osób ze znacznym stopniem niepełno-sprawności oraz osób niewi-domych, z zaburzeniami psy-chicznymi, z niepełnospraw-nością intelektualną, epilepsją oraz z całościowymi zaburze-niami rozwojowymi posiada-jących orzeczenie o niepełno-sprawności w stopniu umiar-kowanym, ma prawo udzielać pracodawcom nie spełniają-cym wymogu zatrudnienia 6% osób niepełnosprawnych ulg we wpłatach na PFRON przy zakupie dóbr i usług. Firmy, w których wskaźnik zatrudnie-

nia osób niepełnosprawnych wynosił mniej niż 6% musia-ły obowiązkowo wpłacać do PFRON 20% kary, pozostałe 80% mogły rozliczać ulgami. Skutkowało to zmniejszeniem budżetu PFRON.

Nowelizacja zapewnia jasne zasady udzielania i ewidencjo-nowania ulg. Zmieni się rów-nież wysokość kar dla praco-dawców. Gdyby nowelizacji nie podpisano, w budżecie PFRON zabrakłoby aż 140 milionów złotych na wsparcie zadań z zakresu rehabilitacji zawodo-wej i społecznej osób niepeł-nosprawnych.

Nowelizacja uwzględnia po-nadto kwestie związane z le-gitymacjami dla osób niepeł-nosprawnych. Ustalony został tryb wydawania legitymacji oraz okres ich ważności. Legi-tymacje będą wydawane bez-płatnie. Wyjątek stanowi wyda-nie duplikatu dokumentu, któ-rego koszt wyniesie 15 złotych. Nowelizacja artykułu 22 usta-wy o rehabilitacji będzie obo-wiązywała od 1 lipca 2016 z wyłączeniem przepisów doty-czących legitymacji, które wej-dą w życie 1 października.

OPRACOWAŁA

KAROLINA KASPRZAK

Najlepsze praceo niepełnosprawności

STRONA10 GRUDZIEŃ 2015

50 osób z różnymi niepeł-nosprawnościami z Po-

znania, powiatu poznańskie-go i Wielkopolski uczestniczyło 8 listopada w powiatowym za-kończeniu sezonu turystyczne-go, którym był 15 rajd pod ha-słem „Śladami Armii Krajowej”. Rajd zorganizował Oddział Środowiskowy Polskiego To-warzystwa Turystyczno-Krajo-znawczego Poznań-Nowe Mia-sto im. Franciszka Jaśkowiaka. Dofi nansowało Miasto Poznań i Gmina Swarzędz.

Na szlaku spotkało się łącz-nie ponad 180 osób. Tradycyjnie do wyboru było kilka tras. Tury-ści, którzy wybrali trasę pierw-szą – autokarowo-pieszą „Śla-dami Armii Krajowej” w odda-lonym o kilka kilometrów Jano-wie w gminie Dominowo, za-

W latach 80-tych zeszłe-go wieku rozpoczęto

diagnozowanie problemów osób z jednoczesną dys-funkcją wzroku i słuchu. A w 1992 roku utworzono To-warzystwo Pomocy Głucho-niewidomym.

Jego założycielem i prze-wodniczącym jest do dzisiaj nieoceniony Grzegorz Ko-złowski, który sam jest oso-bą głuchoniewidomą. TPG od 2005 roku jest organiza-cją pożytku publicznego i tyl-ko ono w Polsce zajmuje się problemami osób z jednocze-sną dysfunkcją wzroku i słu-chu. Pomaga zarówno dzie-ciom, młodzieży, ludziom do-rosłym i starszym – nie zapo-minając także o najbliższych osób głuchoniewidomych. Czynnie od wielu lat stara się o prawne uregulowanie sytu-acji osób głuchoniewidomych – czyli uznania głuchoślepoty za odrębną jednostkę choro-bową oznaczoną nowym ko-dem.

Organizuje liczne i bardzo ciekawe spotkania edukacyj-ne dla głuchoniewidomych i ich rodzin, dla pracowni-ków medycznych i socjal-nych. Edukuje urzędników, wolontariuszy i nauczycie-li, by przybliżyć im specyfi kę niepełnosprawności tej gru-py osób. Współdziała z wie-loma ośrodkami zajmującymi się diagnostyką i rehabilitacją za granicami kraju. Aktyw-nie uczestniczy w badaniach naukowych, mających popra-wić sytuację zdrowotną, spo-łeczną i zawodową osób głu-choniewidomych. Towarzy-stwo chętnie udziela się tak-że w imprezach społecznych, kulturalnych, sportowych, tu-rystycznych i stara się poka-zywać swoje działania w me-diach – co bardzo korzystnie wpływa na postrzeganie osób głuchoniewidomych.

Szerokie działania prowa-dzi też w zakresie aktywizacji zawodowej, która w przypad-ku tej specyfi cznej dysfunk-cji jest bardzo potrzebna. Do-tychczas TPG przeprowadziła wysoko punktowane projekty, m.in. „Dobre praktyki” i „Weź sprawy w swoje ręce”, dzię-ki którym można było odbyć staż zawodowy, dokształcić

się, otrzymać dofi nansowa-nie do sprzętu rehabilitacyj-nego, czy znaleźć upragnio-ną pracę. Każde podejmowa-ne przez TPG działanie jest bardzo starannie opracowa-ne i dostosowane do konkret-nych potrzeb danych osób, co pozwala na optymalne wy-korzystanie ich potencjału. Mimo zakończenia wymie-nionych projektów prowa-dzone są nadal liczne szko-lenia oraz warsztaty, mające na celu zaktywizowanie spo-łeczne i zawodowe głucho-niewidomych.

Należy tu wspomnieć o kur-sach komputerowych, warsz-tatach rzeźbiarskich, czy Sel-f-Adwokatów. W ramach re-habilitacji TPG oferuje wiele działań – zarówno dla doro-słych, młodzieży jak i dzieci. Dorośli mający jednoczesną dysfunkcję wzroku i słuchu mogą zapoznać się na nich z różnymi metodami komuni-kacji z otoczeniem. Poza tym mają możliwość nauki sa-modzielnego poruszania się i przemieszczania przy po-mocy białej laski. Na specja-listycznych kursach kompu-terowych mają z kolei szansę opanowania wiedzy z technik wyszukiwania i przekazywa-nia informacji.

W ofercie dla dzieci i osób młodych, u których ta ciężka niepełnosprawność jest obec-na od urodzenia, znajdują się działania mające na celu ich rozwój – zarówno osobowo-ściowy jak i społeczny, wspie-rany także przez rodziców i szerokie grono specjalistów. Dotyczy to przede wszyst-kim umiejętności nawiązy-wania kontaktu z rodzicami, nauczycielami i otoczeniem, dzięki któremu dziecko może się prawidłowo rozwijać i bu-dować swoją dojrzałą osobo-wość. Mały człowiek, poprzez naukę komunikacji, zdoby-wanie wiedzy szkolnej, zaję-cia orientacji przestrzennej i poruszania się z białą laską jest tu przygotowywany do maksymalnie samodzielnego życia i pełnienia określonych ról społecznych.

Kolejnym obszarem dzia-łania TPG są zebrania w klu-bach, gdzie spotykają się nie tylko głuchoniewidomi, ale także ich bliscy czy ludzie za-interesowani tą problematy-ką. Działania organizowa-ne przez poszczególne kluby są bardzo różne – począwszy od spotkań towarzyskich, po-przez naukę metod komuni-kacji po wycieczki i wszelkie-

MonikaJancPOŁAJEWO

MJP

palili znicze w miejscu poświę-conym żołnierzom Armii Krajo-wej. Jest to miejsce pamięci na-rodowej, obejmujące kompleks zbudowany ku czci żołnierzy Ar-mii Krajowej, złożony z kaplicz-ki z masztami fl agowymi, krę-gu kilkunastu głazów pomniko-wych oraz tablic upamiętniają-cych żołnierzy różnych formacji i akcje antynazistowskie z tere-nu Wielkopolski.

Najwięcej, bo aż około 35 kilo-metrów w jedną stronę, mieli do pokonania uczestnicy trasy dru-giej – rowerowej „Poległych Har-cerzy” i trzeciej, także rowero-wej, „Leśnych Braci”. O „Miejscu Pamięci Narodowej” opowiadał przewodnik-regionalista Kazi-mierz Matysek, autor wielu ksią-żek poświęconych historii wiel-kopolskiego miasta Kostrzyna.

Meta rajdu została zloka-lizowana na terenie Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Kostrzynie. Rozstrzygnięto kon-kurs wiedzy historycznej, w któ-rym nagrodzono wiele osób. Raj-dowe puchary otrzymały najlicz-niejsze drużyny: Szkoła Podsta-wowa nr 74 im. Mikołaja Ko-pernika w Poznaniu (I miejsce), Specjalny Ośrodek Szkolno-Wy-chowawczy dla Dzieci Niewido-mych im. Synów Pułku w Owiń-skach (II miejsce) i Szkoła Kato-lickiego Stowarzyszenia Wycho-wawców w Poznaniu (III miej-sce).

Organizację rajdu wspar-ła także Gmina Kostrzyn, Koło PTTK „Łaziki” w Swarzędzu i Koło PTTK „Viator” im. Ryszarda Walerycha w Czerwonaku.

KAROLINA KASPRZAK

Śladami żołnierzy – bohaterów

Puchar dla drużyny ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych

im. Synów Pułku w Owińskach.

Turyści zapalili znicze w Miejscu Pamięci Narodowej.

FO

T. (

2X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K, J

OLA

NTA

JAC

EK

STRONA 11GRUDZIEŃ 2015

go rodzaju imprezy integra-cyjne. Na spotkaniach bywa naprawdę wesoło… można się powygłupiać i pośmiać. Można się również wiele na-uczyć, poznać nowych ludzi i poszerzyć swoje horyzon-ty w wielu dziedzinach życia. Bardzo ciekawe i pobudzają-ce wszelki rozwój człowie-ka są warsztaty dla osób głu-choniewidomych. Standardo-wo odbywają się one w Ustro-niu Morskim, gdzie zdobywa się nie tylko wiedzę, ale także odpoczywa i można się wy-luzować podczas całego tur-nusu.

Oferta jest bardzo bogata i skierowana do poszczegól-nych grup osób głuchoniewi-domych. Począwszy od naj-młodszych, którzy pozosta-ją jeszcze pod opieką rodzi-ców – TPG proponuje wspól-ne warsztaty edukacyjne dla dzieci i rodziców, by mogli w optymalny sposób rozwi-jać i wspierać swe niepełno-sprawne dziecko. Ciekawe i wiele wnoszące do życia za-równo dzieci jak i rodziców są warsztaty edukacyjno-re-habilitacyjne, prowadzone m.in. metodą Weroniki Sher-borne, która „…wykorzystu-je dotyk, ruch oraz wzajem-ne relacje fi zyczne, emocjo-nalne i społeczne do rozsze-rzenia świadomości samego siebie i pogłębienia społecz-nego kontaktu (http://eduka-cja.andrychow.eu/placowki/przedszkola/przedszkole-nr-2-w-andrychowie-101/doku-menty/metoda-ruchu-rozwi-jajacego-weroniki-sherbor-ne-553).

Dla dzieci starszych przeznaczone są specjal-ne warsztaty integracyjno-szkoleniowe, na których wię-cej czasu spędza się na zaję-ciach integracyjnych niż na nauce. Starsze dzieci pod-legają już specjalistycznym działaniom rehabilitacyjno-edukacyjnym, więc razem z rodzicami mogą spędzić czas na przebywaniu w gronie ro-dzinnym, nawiązywaniu no-wych znajomości, zabawie, czy uprawianiu sportu. Oso-

bom nastoletnim TPG propo-nuje warsztaty rehabilitacyj-no-integracyjne, w ramach których oprócz nauki odby-wają się wycieczki i zabawy. Ponadto jest możliwość lep-szego zapoznania się z ró-wieśnikami i przygotowania się do samodzielnego życia.

Dla głuchoniewidomych osób dorosłych, które w wie-ku dojrzałym utraciły zmy-sły wzroku i słuchu, przezna-czone są z kolei intensyw-ne turnusy rehabilitacyjne. Ich zadaniem jest przystoso-wanie człowieka do życia w zmienionych przez dysfunk-cję warunkach. Osoby takie uczą się wielu rzeczy od pod-staw – m.in. metod komuni-kacji, orientacji przestrzen-nej, samodzielnego porusza-nia się, a także obsługi kom-putera. Dodatkowo uczestni-czą w specjalistycznych ćwi-czeniach mających uspraw-nić zarówno widzenie jak i słyszenie. Oprócz działań stricte edukacyjnych i reha-bilitacyjnych głuchoniewido-mi mają czas na życie towa-rzyskie, wycieczki i różne za-bawy, zależne od możliwo-ści danej osoby. Innymi atrak-cjami organizowanymi przez TPG są warsztaty artetera-peutyczne w Łucznicy i ple-nery rzeźbiarskie w Orońsku. Na warsztatach wykonywane są przepiękne prace z wikli-ny, suszonych kwiatów, ma-kramy, origami czy artystycz-ne formy ceramiczne.

W Orońsku niedaleko Ra-

domia, w Centrum Rzeźby Polskiej, odbywają się z ko-lei plenery rzeźbiarskie, któ-re cieszą się ogromną popu-larnością wśród osób głucho-niewidomych. Często bywa tak, że na tych warsztatach człowiek „zakochuje się” w pracy w glinie i odkrywa swo-je nieujawnione dotychczas talenty. Powstają wówczas niesamowite dzieła nasycone ogromnymi emocjami, które właśnie znalazły swoje ujście.

Kolejnym profesjonal-nym, proponowanym przez TPG działaniem jest pomoc i wsparcie psychologicz-ne – grupowe i indywidualne. Działania takie prowadzone są w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Wrocławiu, Byto-miu i Lublinie. Grupami zaj-mują się specjalnie przygoto-wani psycholodzy, którzy są bardzo oddani głuchoniewi-domym i potrafi ą w trudnych sytuacjach odpowiednio ich wesprzeć.

Swoimi działaniami TPG obejmuje także edukację ka-dry pracującej i zajmującej się osobami głuchoniewidomy-mi. Dla wolontariuszy orga-nizowane są kursy języka mi-gowego i szkolenia na tłuma-czy-przewodników, w trakcie których uczą się także alter-natywnych metod komuniko-wania się z głuchoniewido-mymi. Osoby współpracują-ce z TPG – wolontariusze jak i pracownicy – legitymujące się wykształceniem pedago-gicznym albo psychologicz-

nym, mogą być edukowani na asystenta rehabilitanta. Są traktowani jako tzw. „rehabi-litanci pierwszego kontak-tu”. Ponadto organizowane są specjalistyczne szkolenia dla psychologów, którzy mają prowadzić grupy wsparcia w jednostkach wojewódzkich.

Bardzo ciekawe i prowa-dzone na wysokim pozio-mie merytorycznym są rów-nież szkolenia dla pełno-mocników i liderów regional-nych. Kandydaci zdobywają na nich szeroką wiedzę, po-cząwszy od podstawowej po-mocy osobie głuchoniewido-mej, poprzez tematykę so-cjalną, prawną, społeczną, po kierowanie jednostką i zdo-bywanie funduszy. Wraz z rozszerzaniem się zakresu działań wzrasta jednocześnie zapotrzebowanie na nowych wykwalifi kowanych wolon-tariuszy. Wychodząc więc na przeciw wyzwaniu TPG stwo-rzyło specjalne przyuczenie na instruktora szkoleń tłuma-czy-przewodników. Ich za-daniem jest kształcenie na-stępnych wolontariuszy i pro-wadzenie dalszej edukacji wśród np. pracowników so-cjalnych, personelu medycz-nego, nauczycieli, czy urzęd-ników. W swojej bogatej ofer-cie TPG ma także darmowe usługi tłumaczy-przewodni-ków dla osób głuchoniewido-mych. Rozwiązanie takie jest bardzo potrzebne w przypad-ku osób, które nie mogą li-czyć na pomoc rodziny, przy-jaciół czy zwyczajnie chcą być samodzielne, a do podej-mowania działań potrzebu-ją „jedynie wzroku i słuchu”, którym jest przewodnik.

Adresy:Towarzystwo Pomocy Głu-

choniewidomym, przewod-niczący Grzegorz Kozłowski, ul. Deotymy 41, 01-441 War-szawa.

TPG Wielkopolska Jednost-ka Wojewódzka, pełnomoc-nik J.W. Wojciech Arczewski, tel. 791-275-481, e-mail: [email protected], ww.tpg.org.pl.

Głuchoniewidomym z pomocą

FO

T. P

IOT

R S

TAN

ISŁA

WSK

I

STRONA12 GRUDZIEŃ 2015

Równe szanse w dostępie do edukacji dla osób z niepeł-

nosprawnościami mają istot-ne znaczenie. Naukę na uczel-ni wyższej ułatwiają różnego rodzaju pomoce dydaktyczne oraz przystosowania, ale cza-sem okazuje się, że to nie wy-starcza. Niezbędna jest rów-nież odporność psychiczna, silna wola, determinacja, wy-trwałość i dobry kontakt z peł-nosprawnymi studentami.

Może się wydawać, że naj-większą trudność w studio-waniu powodują bariery ar-chitektoniczne – brak podjaz-dów dla wózków inwalidzkich, wind we wnętrzu budynku czy brak oznaczeń brajlowskich na drzwiach sal. Często jest tak, że uczelnie wyższe tego ro-dzaju bariery usuwają, ale pro-blem tkwi w braku odpowied-nich kompetencji społecznych umożliwiających nawiązywa-nie i podtrzymywanie relacji z ludźmi. Dystans środowiska i lęk przed kontaktem z ludźmi z ograniczeniami sprawności po-woduje, że niepełnosprawni izo-lują się od społeczeństwa. Cho-ciaż świadomość na temat po-trzeb osób z niepełnosprawno-ściami i ich codziennego funk-cjonowania rośnie, wciąż trak-towane są jako „inne”, nieko-niecznie gorsze, ale wymagają-ce pomocy, takie, którym należy się współczucie i litość1.

Jak wygląda sytuacja osób z niepełnosprawnościami na uczelniach wyższych w Pol-sce? Ważne wnioski w tej spra-wie przyniosła IX edycja ogól-nopolskiej konferencji „Pełno(s)prawny student” zorganizowa-na z inicjatywy Fundacji Insty-tut Rozwoju Regionalnego 3 li-stopada w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie. Rozmawiano o potrzebach stu-dentów i doktorantów z niepeł-nosprawnościami, dostosowa-niu oferty dydaktycznej do ich potrzeb oraz o dostępności edu-kacji akademickiej.

Poruszenie tego zagadnienia w publicznej dyskusji budzi za-interesowanie i skłania do dzie-lenia się refl eksjami. Także do poszukiwań odpowiedzi na py-tania: „Jak jest naprawdę? Czy nowoczesne technologie wdra-

Żywot studentaniepełnosprawnego

żane na polskich uczelniach rozwiązują kłopoty studentów i doktorantów z ograniczeniami sprawności”?

Kilkanaście lat temu o dosto-sowaniu edukacji do potrzeb tej grupy nie mówiło się w ogó-le. Budynki akademickie pozba-wione były podjazdów, wind, uchwytów w toaletach, mate-riały dydaktyczne nie były do-stępne w brajlu, nie było też pę-tli indukcyjnych umożliwiają-cych odbiór komunikatu oso-bom niesłyszącym i głuchonie-widomym. Obecnie mamy do dyspozycji bazę różnych urzą-dzeń. Na konferencji „Pełno(s)prawny student” Mikołaj Rotnic-ki z fi rmy „Utilitia” mówił o do-stępności stron internetowych w związku ze standardem WCAG 3.0, który określa stopień, w ja-kim dana strona jest dostosowa-na do potrzeb osób z niepełno-sprawnościami. Dużo uwagi po-święcono też ułatwieniom w co-dziennym funkcjonowaniu.

Trzeba pamiętać, że nie po-mogą nowoczesne technolo-gie, jeżeli student lub dokto-rant z niepełnosprawnością nie otrzyma pomocy np. w dotarciu na uczelnię. Szkoły wyższe, jak poinformowała dr Maria Gor-czyńska z Uniwersytetu Ekono-micznego w Katowicach, są zo-bowiązane do stwarzania oso-bom z niepełnosprawnościami warunków do pełnego udzia-łu w procesie kształcenia oraz w badaniach naukowych. Stu-dent i doktorant może ubiegać się o korzystanie z usług tłu-macza języka migowego, asy-stenta osoby niepełnosprawnej, o dodatkowe zajęcia z lektora-tów i wychowania fi zycznego, o uczestnictwo w warsztatach i szkoleniach. Ponadto może sta-rać się o: zmianę formy egzami-nów i zaliczeń na dostosowaną do swoich możliwości, zmianę warunków uczestnictwa w za-jęciach, wykonanie materiałów dydaktycznych w formie dosto-sowanej do jego potrzeb i moż-liwości np. w druku powięk-szonym lub w brajlu, przyzna-nie miejsca w domu studenc-kim oraz o inne udogodnienia umożliwiające studiowanie na takich samych warunkach, jak pełnosprawni studenci.

Asystent studenta lub dok-toranta z niepełnosprawnością pomaga w przemieszczaniu się między budynkami uczel-ni, sporządzaniu notatek z za-jęć, wspiera w załatwianiu for-malności związanych z proce-sem kształcenia – w dziekana-tach i innych jednostkach or-ganizacyjnych uczelni wyższej, pomaga w korzystaniu z zaso-bów bibliotecznych. Widać tu znaczącą rolę asystenta, która nie ogranicza się wyłącznie do wsparcia w dojeździe na uczel-nię. Niestety, tego typu wspar-cie oferują tylko nieliczne szko-ły wyższe.

O równym dostępie do edu-kacji mówi artykuł 70 Konsty-tucji RP i artykuł 24 Konwen-cji ONZ o prawach osób z nie-pełnosprawnościami. Kształce-nie na jednakowych prawach, bez piętnowania, stygmatyzacji i dyskryminacji, winno być dla każdego kraju priorytetem.

Dr Anna Żebrak w rapor-cie „Równe szanse w dostę-pie do edukacji osób z niepeł-nosprawnościami”, przygoto-wanym w 2012 roku w ramach prac Komisji Ekspertów do spraw Osób z Niepełnospraw-nościami przy Rzeczniku Praw Obywatelskich2, przytacza wy-niki badania aktywności ekono-micznej BAEL (dane za I kwar-tał 2011 roku), z którego wyni-ka, że 20,1% pełnosprawnych Polaków ukończyło studia wyż-sze, podczas gdy w grupie osób z niepełnosprawnościami zale-dwie 6,7% stanowili absolwenci wyższych uczelni. „Konsekwen-cji takiego stanu rzeczy nie spro-wadza się jedynie do obniżenia kwalifi kacji zawodowych – brak dostępu do edukacji wyższej zaburza proces rehabilitacyjny znacznie ograniczając osobom z niepełnosprawnościami moż-liwość wyrównania różnic w obszarze umiejętności komuni-kacyjnych, społecznych i zawo-dowych” – czytamy dalej.

Ograniczenia fi nansowe nie są jedyną przyczyną zbyt niskie-go w dalszym ciągu wskaźnika osób z niepełnosprawnością z wykształceniem wyższym. Od roku 2011 liczba ludzi z ograni-czeniami sprawności podejmu-jących naukę na uczelni wyż-

szej zwiększyła się, ale mini-malnie. Wykształcenie wyższe wciąż jest poza zasięgiem moż-liwości wielu osób z niepełno-sprawnościami. Brak przysto-sowania harmonogramu zajęć, możliwości nagrywania wykła-dów, korzystania z oprogramo-wania dla osób niewidomych i słabowidzących, brak organiza-cji systemu wsparcia, transportu dla osób z trudnościami w po-ruszaniu się i inne niedogodno-ści sprawiają, że osoby z niepeł-nosprawnościami po ukończe-niu szkoły średniej nie kontynu-ują edukacji. Na tę decyzję skła-da się czasem także aspekt psy-chologiczny – obawa przed bra-kiem akceptacji ze strony nowe-go otoczenia, oderwanie od śro-dowiska rodzinnego (jeśli z pod-jęciem nauki wiąże się wyjazd do innego miasta), brak goto-wości na samodzielne i nieza-leżne życie.

Przykładem osoby z niepeł-nosprawnością, która mimo wieku i ograniczeń funkcjonal-nych zdecydowała się na dal-szą naukę, jest 70-letni głucho-niewidomy Jan Ondra z Lublina, który w tym roku ukończył stu-dia licencjackie na kierunku so-cjologia z wyróżnieniem. Stu-diował w Wyższej Szkole Nauk Społecznych w Lublinie. Wykła-dowcy i studenci przez cały czas trwania studiów okazywali mu niezwykłą życzliwość. Za zaan-gażowanie i aktywny udział w zajęciach otrzymał nagrodę rek-torską3.

Jeśli przeanalizujemy dane dotyczące rodzajów niepełno-sprawności studentów i dokto-rantów, okaże się, że studia koń-czy zdecydowanie więcej osób z dysfunkcjami narządu ruchu i wzroku niż z równoczesnym uszkodzeniem wzroku i słu-chu. Każda niepełnosprawność to inne potrzeby i możliwości. Wyższe uczelnie otwierając się na nie, likwidując bariery archi-tektoniczne i tworząc przyja-zną atmosferę pokazują, że idea równego dostępu do edukacji jest dalej od fi kcji, a bliżej rze-czywistości.

KAROLINA KASPRZAK

1 „Student niepełnosprawny. Wybrane konteksty”, Wydawnictwo Uniwersy-tetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2010, str. 69.

2 „Edukacja osób z niepełnosprawno-ściami na poziomie szkolnictwa wyż-szego”, str. 99.

3 Źródło: http://tpg.org.pl/blog/gluchon-iewidomy-jan-ondra-z-lublina-ukonczyl-studia-licencjackie-z-wyroznieniem/

STRONA 13GRUDZIEŃ 2015

Cały dorobek życia ma spa-kowany w kilku rekla-

mówkach. Wiosną i latem nocuje w działkowych al-tankach, na ławkach w par-ku. Jesienią i zimą – w tram-wajach, na dworcach, w cen-trach handlowych i w ba-rach mlecznych, skąd prze-gania go ochrona albo straż miejska. Pracuje przy śmiet-nikach, gdzie najczęściej zbiera złom – głównie pusz-ki po napojach. Jeśli je sprze-da, wpadnie parę groszy. To jednak zbyt mało, aby ku-pić jedzenie chociaż na jeden dzień.

Z danych organizacji poza-rządowych, zajmujących się problemem bezdomności wy-nika, że w Polsce mniej wię-cej 30 tysięcy osób jest po-zbawionych dachu nad gło-wą. Liczba bezdomnych w na-szym kraju w ciągu ostatnich dwóch lat zwiększyła się aż o 17,6%. Artykuł 6 pkt 8 ustawy z dnia 12 marca 2004 roku o po-mocy społecznej (Dz. U. 2004 nr 64 poz. 593) określa czło-wieka bezdomnego jako „oso-bę nie zamieszkującą w loka-lu mieszkalnym w rozumieniu przepisów o ochronie praw lo-katorów i mieszkaniowym za-sobie gminy, nie zameldowa-ną na pobyt stały w rozumie-niu przepisów o ewidencji lud-ności, a także osobę nie za-mieszkującą w lokalu miesz-kalnym i zameldowaną na po-byt stały w lokalu, w którym nie ma możliwości zamiesz-kania”. Znaczny odsetek osób, chociaż ma dach nad głową, może zostać uznany za bez-domnych, ponieważ miejsce pobytu uniemożliwia im god-ne życie. To ludzie mieszkają-cy w ruinach, bez ogrzewania, wody, prądu etc.

Jak informuje dziennik.pl, najwięcej bezdomnych prze-bywa w Warszawie (ponad 2,5 tysiąca), w Bydgoszczy jest ich ponad 1,4 tysiąca, w Szczeci-nie około 1,2 tysiąca, w Kra-kowie ponad tysiąc. Bezdom-ni nie wybierają wyłącznie du-żych aglomeracji. Funkcjonują także w mniejszych miejsco-wościach i na wsiach, gdzie o wiele trudniej o opiekę so-cjalną. Dużo trudniej też roz-winąć proceder żebraczy, bo osoba wyłudzająca pieniądze szybko zostaje rozpoznana. Dla przykładu: w gminie Śrem w województwie wielkopol-skim liczącej ponad 41 tysię-cy mieszkańców1 jest tylko je-den ośrodek pomocy społecz-nej, który zatrudnia jednego specjalistę pracy socjalnej do

spraw bezdomności. W wielu innych małych miastach sytu-acja wygląda podobnie. Nie da się zauważyć wszystkich bez-domnych i każdemu skutecz-nie pomóc.

Nie zawsze przyczyną bez-domności jest uzależnienie od alkoholu czy substancji psy-choaktywnych. Składa się na nią kilka czynników – utrata stałego źródła dochodu, brak perspektyw na przyszłość, niezaradność życiowa, nie-pełnosprawność albo długo-trwała choroba. Tak zwanymi „bezdomnymi z wyboru” stają się coraz częściej osoby z pro-blemami zdrowia psychicz-nego skonfl iktowane z rodzi-ną. Bezdomność ściśle wiąże się z niepełnosprawnością, a szczególnie – ze społecznym wykluczeniem.

Nie wszyscy bezdomni de-maskują przed społeczeń-stwem swoje trudne położe-nie. Podarte, brudne ubrania i woń niemytego ciała są cha-rakterystycznym atrybutem, ale trzeba pamiętać, że pro-blem bezdomności może mieć również człowiek wyglądają-cy podobnie do innych ludzi. Bezdomności towarzyszy sil-ne poczucie wstydu, które nie pozwala przyjąć żadnej pro-ponowanej formy wsparcia. To właśnie jest najtrudniejsze do zrozumienia. Wydaje nam się, że każdy bezdomny jest „bez-domnym z wyboru”, na własne życzenie, bo przecież nieraz proponowano mu schronisko lub ośrodek dla bezdomnych. Dlaczego wybiera nocleg pod dachem nieba?

Odłączenie od grupy odnie-sienia, w której żyje, zmiana cyklu dnia, konieczność pod-porządkowania się zasadom, wreszcie – podjęcie, choćby tymczasowego, zatrudnienia zazwyczaj go przerasta. Skraj-nie trudny jest powrót z wy-obcowania do społeczeństwa, nieustannie oczekującego go-towości do zmian. Bezdom-ny nie wpisuje się w obowią-zujące normy, więc jest szyka-nowany i piętnowany. Nie ma konta na „Facebooku” i „Twit-terze”, zatem nie dowie się, że zdjęcie, które ktoś mu zrobił,

trafi ło do sieci społecznościo-wych. Osoby wykluczone albo takie, których wygląd bądź za-chowanie nie jest powszech-nie akceptowane, są najczęst-szymi ofi arami hejterów2. Ha-sła napisane sprayem na mu-rach – „Stop śmierdzielom w tramwajach i autobusach” czy „Żul = śmieć” brzmią równie niesprawiedliwie jak kseno-fobiczne zwroty typu „Polska cała tylko biała” uderzające w godność osób innej narodo-wości. Żadna z grup społecz-nych nie podjęła interwencji, kiedy na początku listopada tego roku na ul. Półwiejskiej w Poznaniu został zaatakowany i brutalnie pobity mieszkający tu od 3 lat Syryjczyk. Czy za-tem można mieć nadzieję, że nie pozostaniemy obojętni na los bezdomnych i zareaguje-my, kiedy będzie groziło im za-marznięcie?

Brak tolerancji i akcepta-cji wzrasta w zastraszającym tempie. Bezdomni dla społe-czeństwa są zbiorowością nie-wygodną, ciężarem, żeby nie powiedzieć – gorszym gatun-kiem ludzi, od których nale-ży trzymać się jak najdalej, bo można się zarazić. Co ro-bimy, kiedy widzimy bezdom-nego w budynku użyteczno-ści publicznej? Odsuwamy się, zmieniamy miejsce, uciekamy. Tak jest wygodniej.

Bezdomność jest zjawi-skiem, które nie omija niko-go. Kojarzymy ją najczęściej z płcią męską, podczas gdy średnio co piąta osoba bez-domna to kobieta. Coraz czę-ściej bezdomnymi stają się dzieci i młodzi ludzie przed ukończeniem 18 roku życia. Im właśnie chciałabym poświęcić większą uwagę.

Bezdomne dzieci najczę-ściej są pod opieką bezdomnej matki. Ale też te porzucone, niechciane, oddane pod opie-kę instytucji. Mówiąc o bez-domności w odniesieniu do tej kategorii wiekowej często uży-wa się określenia „dzieci uli-cy”. Defi nicja przyjęta przez Radę Europy, cytowana przez Rzecznika Praw Dziecka, mówi: „Dzieci ulicy to dzie-ci poniżej 18 roku życia, któ-

re przez krótszy bądź dłuższy czas żyją w środowisku ulicz-nym. Przenoszą się z miejsca na miejsce nawiązując kontakt z grupą rówieśniczą lub z in-nymi osobami na ulicy. Ofi cjal-ny adres tych dzieci to adres rodziców lub jakiejś instytucji socjalnej. Mają słaby kontakt albo brak kontaktu z rodzica-mi, przedstawicielami szkół oraz z placówkami wspoma-gającymi, które są za nie od-powiedzialne”. Trzeba jednak mieć na uwadze, że wzrasta liczba dzieci zachowujących kontakt z rodziną, ale wyob-cowanych w niej i opuszczo-nych.

Bezdomności młodzieży to-warzyszy prostytucja nielet-nich. Młode osoby zostają same ze swoimi problemami. Dziewczęta wychodzą na uli-cę w celu zdobycia środków na utrzymanie, czasem tak-że na zakup modnych ubrań, aby nie różnić się od pozosta-łych. Prostytucja dziecięca jest i pewno długo jeszcze pozo-stanie tematem tabu. Jej roz-wojowi sprzyja Internet oraz wyżej wspomniane sieci spo-łecznościowe.

Reagujmy ilekroć widzimy, że ktoś może potrzebować po-mocy. Od nas może zależeć jego życie. Nie bójmy się po-dać ręki bezdomnemu. W każ-dym mieście działają stowa-rzyszenia i fundacje oraz in-stytucje niosące wsparcie bez-domnym. W Poznaniu, w ra-mach „Akcji Zima”, zostały udostępnione numery infolinii dla osób bezdomnych: 19515 (Ośrodek dla Bezdomnych nr 1 przy ul. Michałowo 68), (61) 835 48 66 (Miejskie Centrum Interwencji Kryzysowej). Infor-macji o możliwościach wspar-cia bezdomnych udziela rów-nież Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego (61) 854 99 00, (61) 854 99 10.

KAROLINA KASPRZAK

Podać rękę bezdomnemu

1 Źródło: http://www.srem.pl/Dla-mieszkanca/O-Sremie/Demografi a

2 Człowiek publikujący prowokacyjne, obraźliwe wypowiedzi w Internecie. Słowo „hejt” wywodzi się od angiel-skiego „hate” – nienawiść.

STRONA14 GRUDZIEŃ 2015

KDO i nowy skład Rady5 listopada odbyło się ko-

lejne posiedzenie Komi-sji Dialogu Obywatelskiego przy Pełnomocniku Prezy-denta Miasta ds. Osób Niepeł-nosprawnych. Tym razem za-proszonym na spotkanie go-ściem był ofi cer Wojciech Ma-kowski, zajmujący się ruchem rowerowym w Poznaniu.

Przy okazji pytań dotyczą-cych pracy ofi cera i zauważo-nych przez niego błędów wy-niknęła dyskusja o zachowa-niu rowerzystów i pieszych na drogach wspólnych. Obie stro-ny mają do siebie pretensje o zachowanie na drodze i wza-jemne traktowanie. Rozwiąza-nie problemu jest proste – pie-si, rowerzyści i kierowcy samo-chodów powinni się wzajem-nie szanować.

Omówiono przygotowania do wyboru Poznańskiego Wo-lontariusza Roku, zapoznając z harmonogramem działań. Józef Solecki przedstawił zało-żenia ogłoszonego przez Mia-sto Poznań konkursu “Kieru-nek praca – dobre praktyki w rehabilitacji zawodowej osób z niepełnosprawnościami” oraz powołania jury konkursu.

Ustępująca przewodnicząca Miejskiej Społecznej Rady ds. Osób Niepełnosprawnych Ha-lina Grzymisławska-Słowińska złożyła sprawozdanie z dzia-łalności Rady podczas minio-nej kadencji. Następnie przed-stawiono nowych członków Rady wybranych w dniu 27 października.

*Natomiast 20 listopada, kil-

ka dni po posiedzeniu KDO, w Urzędzie Miasta wicepre-zydent Poznania Jędrzej So-larski wręczył członkom Rady akty powołania. Do wybra-nych wcześniej osób dołączy-ła Dorota Potejko – Pełnomoc-nik Prezydenta Miasta Pozna-nia ds. Spraw Osób Niepełno-sprawnych, która w Radzie re-prezentować będzie Miasto Poznań. Przewodniczącym Rady wybrano Konrada Kołbi-ka, zastępcą przewodniczące-go – Henryka Lubawego, se-kretarzem – Błażeja Friedricha i członkiem – Katarzynę Gle-mę. kaja

Koło Poznań zostało reak-tywowane w 2014 roku i

dołączyło do 5 działających kół Wielkopolskiego Związ-ku Inwalidów Narządu Ruchu w Gnieźnie, Owińskach, Śre-mie, Środzie i Wrześni. Po-czątki, jak to każdej młodej organizacji, były trudne, ale rok 2015 zdecydowanie nale-ży już do koła w Poznaniu.

Zaczęło się od organiza-cji majówki, którą do tej pory organizował Zarząd Główny. Spotkanie zorganizowane w Kiekrzu cieszyło się wielkim zainteresowaniem i to był im-puls do wzrostu aktywności. Ostatnim wydarzeniem zapro-ponowanym członkom WZINR było wspólne wyjście do te-atru. Wybrano Teatr Polski ze sztuką „Reisefi eber, czyli po-dróż w nieznane”. Spektakl opowiada o wyprawie głów-nych bohaterów, Poldka i Du-dusia, z Poznania do Między-wodzia. Pełna przygód podróż, jak za dawnych czasów, od-bywa się autostopem. Widzo-wie raz po raz wybuchali śmie-chem, a na zakończenie arty-ści otrzymali gromkie brawa.

Jednak koło w Poznaniu nie samym wypoczynkiem i sztu-ką żyje. Można się tu również nauczyć gry w brydża. W każdy pierwszy i trzeci wtorek mie-siąca o godzinie 16.oo moż-na się spotkać, rozpocząć na-ukę gry albo rozegrać partyj-kę. Tradycją koła stały się rów-nież comiesięczne spotkania w siedzibie Związku, poświę-cone różnym tematom. I tak 8 grudnia o godzinie 17 odby-ło się spotkanie na temat: ”Ro-dzaje uzupełnień protetycz-nych we współczesnej stoma-tologii, czyli wszystko o prote-zach, koronkach, mostkach i implantach”; 12 stycznia 2016 o godzinie 17 do Biura Rachun-kowego „Alfa” przy ulicy Ostro-roga 28 zarząd koła zaprasza swoich członków na spotka-nie pod tytułem: „Wszystko o PIT-ach czyli jak wypełnić ze-znanie podatkowe”; 09 lutego 2016 o godzinie 17 odbędzie się spotkanie na temat: „O banko-wości – kredyty, pożyczki, kar-ty bankowe itp. Udogodnienia i zagrożenia”, a 1 marca 2016 roku o godzinie 17 spotkanie na temat: „Wesoły zajączek, czyli robimy ozdoby wielka-

nocne”. W każdym z tych spo-tkań mogą wziąć udział człon-kowie Związku po wcześniej-szym potwierdzeniu swo-jej obecności u Włodzimierza Muczka, tel. 608-714-076 lub u Urszuli Nowak, tel. 697-994-618.

Chęć zrobienia czegoś dla drugiego człowieka jest ko-łem zamachowym działal-ności. Okazuje się, że często nadużywany argument „nie mamy pieniędzy”, „nie dosta-liśmy dofi nansowania” nie ma racji bytu, jeśli jest w ludziach duch społecznika znajdujące-go radość w dawaniu innym, nie biorąc nic w zamian poza duchową satysfakcją. Słowo: praca społeczna, społecznik zostało zdewaluowane, więc należy przywrócić mu należ-ny blask i honor. To powód do dumy, że robimy coś dla in-nych, że potrafi my przywrócić uśmiech na twarzach i radość ze wspólnego bycia razem. Za społeczników n ależy trzymać kciuki, aby zapał nigdy się nie skończył, a przeciwności omi-jały.

BŁAŻEJ FRIEDRICH

Zespół Śpiewaczy „Sza-rotki” i Luboński Ośrodek

Kultury to organizatorzy trze-ciego już spotkania, w tym roku 16 października, pod na-zwą „Lubońskie śpiewanki z Szarotkami”.

Impreza odbyła się zgodnie z obietnicą złożoną rok temu podczas odsłonięcia tablicy pa-miątkowej i ławeczki poświęco-nej zmarłemu lubońskiemu ar-tyście Benonowi Mateckiemu, mistrzowi gwary poznańskiej. Postanowiono wówczas, że co roku odbywać się będą spotka-nia mieszkańców dla radości wspólnego śpiewu. Takie wła-śnie rodzime „śpiewanki” ini-cjował i kochał Benon Matecki.

Śpiewała burmistrz Lubonia Małgorzata Machalska, akom-paniując sobie na gitarze. Była przewodnicząca Rady Mia-sta Luboń Teresa Zygmanow-

Blask społecznej pracy

Lubońskie śpiewanki

RobertWrzesińskiPOZNAŃ

RWP

ska, brat pana Benona Marian Matecki, członkowie Towarzy-stwa Miłośników Miasta Lu-bonia, mieszkańcy Komornik, Wir, Lubonia. Wszyscy śpiewa-li razem z „Szarotkami”, zespo-

łami „Komorniczanie” i „Lubo-nianie”. Wspominano Benona Mateckiego, prezentując jego monologi i piosenki. Wystąpi-ły m. in. zespoły „Komornicza-nie” i „Lubonianie”.

FO

T. R

OB

ERT

WR

ZES

IŃSK

I

STRONA 15GRUDZIEŃ 2015

Wielu ludziom czasem wydaje się, że zwariu-

ją. Co wtedy robić? Ja miesz-kam z rodzicami, rodzeństwem i babcią, a mam już 25 lat i czę-sto mam wrażenie, że zwariu-ję w domu. Wiem, że to nor-malne, jak mieszka się w takim tłumie. Bardzo ich wszystkich kocham, ale mimo to czasem można zwariować. Są w życiu różne sytuacje, gdy ma się wra-żenie, że się zaraz oszaleje: w pracy, w domu, w różnych mo-mentach codziennego życia.

Moje sposoby na to, żeby nie zwariować:

1. Największym moim wspar-ciem są moje przyjaciółki. Za-wsze można się wygadać, pora-dzić. Wtedy albo mnie pocieszą,

Pewnie każdy z nas znajdzie u innych ludzi takie cechy i

zachowania, których nie cier-pi i które przeszkadzają w do-brym odbiorze innych osób.

Pierwsza z nich to ignorowa-nie rozmówcy. Jeśli ktoś o coś pyta, to powinno się odpowie-dzieć, a nie udawać, że się nie słyszy. Takie zachowanie to brak szacunku i wychowania. Nieste-ty, zdarza mi się to często. Ludzie myślą, że jak jeżdżę na wózku, to się na niczym nie znam, a przecież uczyłam się tak samo jak wszyscy (podstawówka, gimnazjum, liceum). Stąd moja rada dla „zdrowych”: pomyślcie, że nie jest ważne, jak się kto po-rusza; ważne, co ma w głowie. Zapewniam was, że większość chorych wie dużo więcej o życiu niż wy, ponieważ to my musimy

Chyba każdy człowiek czuł się kiedyś samot-

ny. Samotność – to okrop-ne uczucie. Czym ono jest? Dotkliwą przykrością, któ-rej doświadczamy, gdy na przykład siedzimy sami w domu i nie mamy do kogo się odezwać. Bólem, któ-ry często towarzyszy nam, chorym.

Ludzie „zdrowi” mogą ła-twiej się go pozbyć. Zawsze mogą wyjść na jakąś impre-zę, spotkać się z kimś. Ja całą zimę spędzam w domu z prostej przyczyny, że jest

SylwiaKośmiderMIŁOSŁAW

SKM

albo dadzą „kopa”, uświadomią, że przesadzam i przywrócą do pionu. Warto mieć takie osoby w otoczeniu. Ta moja czwórka dziewczyn jest niezastąpiona.

2. Miłość to uczucie, bez któ-rego na pewno bym zwariowała. Mój chłopak to moje życie. Jeste-śmy razem już ponad cztery lata i w wielu sytuacjach mogłam i mogę na niego liczyć. Dlaczego nie jest na pierwszym miejscu na tej liście? Po prostu dziewczy-ny znam dłużej.

3. Dobry kontakt z rodzicami i rodzeństwem. Rodzina może być wsparciem, ale trzeba się z nią dogadywać. Wiem, że to nie-łatwe. Nie zawsze można, bo ro-

dziny sobie nie wybieramy. Jest takie stwierdzenie: z rodziną do-brze wychodzi się tylko na zdję-ciach. Coś w tym jest, ale zasta-nówmy się: czy my zawsze byli-śmy w porządku dla swoich bli-skich? Rodzina może pomóc w wielu sytuacjach. Najczęściej to matki znają nas najlepiej. Moja mama jest bardzo silną osobo-wością i chociaż zdecydowanie wolę wygadać się przy dziew-czynach, wiem, że na mamę mogę zawsze liczyć i przyjść z każdym problemem. To bardzo ważne.

4. Spacery – to mnie uspokaja, wycisza. Czasem warto same-mu wybrać się na jakiś spacer, zamiast powiedzieć o słowo za

dużo. Trzeba uspokoić się, prze-myśleć, może nawet wykrzyczeć gdzieś w lesie.

5. Trzeba mieć jakieś zaję-cie, żeby nie zwariować. Naj-lepiej gdzieś pracować. Ja nie mam, niestety, normalnej pra-cy, ale przez to, że uczęszczam do WTZ, mam co robić. Zawsze dostaję jakieś zajęcie i jestem za coś odpowiedzialna. To poma-ga zapomnieć o problemach, o chorobie. Poza warsztatem pi-szę, więc mam co robić.

Każdy z nas ma taką swoją li-stę. Może nieświadomie, ale na pewno ma. Warto uświadomić sobie, co dobrze nas nastraja, uspokaja, pomaga.

zimno i wtedy każde moje wyjście może skończyć się chorobą. Więc czekam z utę-sknieniem na wiosnę.

Mam cztery przyjaciółki i chłopaka, ale niestety, i tak czuję się czasem samotna. Dziewczyny mają swoje ży-cie i sprawy, jest to normal-ne, ale i tak czasem to boli, a mój chłopak musi pracować. Mam również rodzeństwo.

Dziewiętnastoletnią sio-strę, którą bardzo kocham, ale ona ma już swój świat, jak każda dziewczyna w jej wieku. Braciszek ma pięć lat. Bawię się z nim, uczę go róż-nych rzeczy, ale on jest mały, więc to nie to samo, co poga-dać z kimś dorosłym.

Wiem, że chociaż każdy z nas ma swoje sprawy i swo-je życie, możemy na siebie

liczyć, dlatego ważne jest mieć wokół siebie przyjaciół, rodzeństwo. Mieć po prostu z tymi osobami dobry kon-takt, a wtedy nawet kilome-try nie będą przeszkodą.

A samotność była, jest i zawsze będzie obecna w na-szym życiu. Trzeba sobie z nią radzić.

SYLWIA KOŚMIDER

Każdy zna samotność

Trzy zachowania, których nie lubięwalczyć o swoją godność każde-go dnia wśród was.

Druga cecha to chamstwo. Niestety, osoby niepełnosprawne spotykają się z tym na co dzień: z wytykaniem palcami, wyśmie-waniem się, złośliwymi uwaga-mi. Zawsze mówię, że nie po-winniśmy się tym przejmować. Ale czy to jest możliwe? Co wam z tego, że z nas zadrwicie i poni-życie? Osobiście przeżyłam wie-le takich sytuacji i naprawdę nie rozumiem, jak tak można. Prze-

cież w każdej chwili możecie się znaleźć w takim położeniu. Pa-miętajcie o tym!

Na trzecim miejscu jest li-tość. Nie wiem, jakie zdanie na ten temat mają inni niepełno-sprawni, nigdy ich o to nie py-tałam. Ja osobiście nienawi-dzę litości. Wole usłyszeć prosto w twarz, że ktoś mnie nie lubi, niż widzieć, jak się lituje i udaje. Uważam, że osoby w mojej sy-tuacji umieją wyczuć, czy ktoś jest szczery czy tylko udaje. Ja to

widzę i szczerze mówiąc szanu-ję ludzi, którzy umieli mi powie-dzieć prosto w oczy, że po pro-stu za mną nie przepadają. My-ślę, że szczerość to pozytywna cecha ludzka.

Ludzie są różni i ich zachowa-nia też. Starajmy się żyć tak, by nie ranić innych, a świat i ludzi zaczynajmy zmieniać zawsze od siebie .

SYLWIA KOŚMIDER

Co zrobić,aby nie zwariować?

STRONA16 GRUDZIEŃ 2015

ALDONA WIŚNIEWSKAPOZNAŃ

***Raduje się wioska,Raduje się miasto,Jezusek w żłóbku

zasnął.Maryja rączki złożyłaI cieszy się cicho,Bo maleńki śpi.A płakał noc całąNad ludzką głupotąI ziemią całą.Dobrze cię obserwowaćJezusku malutki, W sianie położonyPośród wołkówI owieczek.Pieczę nad tobąMa Józef stary,Pomaga z ochotą.Ja też pomogęTyle, ile mogę.Wymoszczę ci dróżkiDo mojej duszy.

Osoby niemówiące, z mózgowym poraże-

niem dziecięcym, uczestnicy Dziennego Ośrodka Terapeu-tycznego „Żurawinka”, którzy posługują się tzw. metoda-mi komunikacji pozawerbal-nej, zaprosili na premierę fi l-mu zatytułowanego „Dogada-ni”. Premiera odbyła się 25 li-stopada w poznańskim Kinie „Muza” przy ul. Święty Marcin 30. Towarzyszył jej dobry na-strój oraz interesujące projek-cje fi lmowe.

Film „Dogadani” powstał w ramach projektu pod taką samą nazwą. Projekt współfi -nansowany ze środków Samo-rządu Województwa Wielko-polskiego realizuje Stowarzy-szenie Na Rzecz Dzieci i Mło-dzieży z Mózgowym Poraże-niem Dziecięcym „Żurawinka”, a partnerem jest Fundacja Na Rzecz Integracji Osób Niepeł-nosprawnych i Autystycznych „Fiona” oraz Kórnickie Stowa-rzyszenie Pomocy Osobom z Niepełnosprawnością Intelek-tualną i Ruchową „Klaudynka”.

Udział wzięli profesjonali-ści – pedagodzy specjalni,

terapeuci, psychologowie, stu-denci, opiekunowie i rodzice z małymi dziećmi. Międzynaro-dowa konferencja naukowa po-święcona podmiotowości osób z niepełnosprawnością intelek-tualną pod nazwą „Zachowania trudne” pozwoliła uczestnikom znaleźć odpowiedzi na pytania dotyczące nietypowych zacho-wań. Przedsięwzięcie zorgani-zowało poznańskie Stowarzy-szenie „Na Tak” 13 i 14 listopa-da. Była to piąta konferencja z cyklu „Spotkania „Na Tak””.

Współorganizatorem wyda-rzenia był Uniwersytet im. Ada-ma Mickiewicza w Poznaniu, partnerem strategicznym – fi rma „Harpo”, partnerem naukowym – Poznańskie Centrum Superkom-puterowo-Sieciowe, partnerem branżowym – Fundacja „Ima-go”, Fundacja im. Stefana Bato-rego oraz Polska Fundacja Dzie-ci i Młodzieży, a partnerem tech-nicznym – Hotel Campanile Po-znań i Blooms Boutique Hostel Inn & Apartments.

W pierwszym dniu wygło-szono wykłady, drugi dzień zo-stał przeznaczony na dwa blo-ki warsztatowe. Słowo wprowa-dzające wygłosiła m.in. Halina Grzymisławska-Słowińska, pre-zes Stowarzyszenia „Na Tak”, prof. dr hab. Kinga Kuszak, pro-dziekan do spraw studenckich Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM oraz dr hab. Danuta Kopeć z Zakładu Pedagogiki Specjalnej WSE UAM.

Nieocenionym źródłem wie-dzy teoretycznej i praktycznej okazały się wystąpienia specjali-stów z zagranicy. O jakości życia osób z zachowaniami trudnymi mówiła Cathy Ficker Terril. Za-prezentowała tak zwane podej-ście pozytywnego wsparcia be-hawioralnego. Opiera się ono na założeniu, że każde zachowa-nie jest formą komunikacji i słu-ży osiągnięciu określonego celu. Ideą podejścia jest nauka wyra-żania potrzeb w sposób akcep-towany przez społeczeństwo.

Trudne zachowania, wbrew przypuszczeniom, przejawia-ją nie tylko osoby z problema-

mi zdrowia psychicznego. Be-ata Blok i Zofi a Brzeska opowia-dały o tym jak można zmniej-szyć prawdopodobieństwo po-jawienia się trudnego zachowa-nia u człowieka z autyzmem. W 45 minutowej prezentacji przed-stawiły m.in. zasady planowania toku nauczania oraz aranżacji otoczenia w sposób sprzyjają-cy minimalizowaniu zachowań trudnych.

Z nieprzewidzianymi reakcja-mi osób z niepełnosprawnościa-mi na zaskakujące sytuacje po-mogły też radzić sobie, wyżej wspomniane, warsztaty. Cieka-wy był np. warsztat „Agresja – jak i czym ją zastąpić?” prowadzo-ny przez Łucję Coftę z Warszta-tu Terapii Zajęciowej „Przylesie” Stowarzyszenia „Na Tak”. Zaję-cia były prowadzone w oparciu o przykład współpracy eduka-cyjno-terapeutycznej z kobietą z niepełnosprawnością intelektu-alną w stopniu lekkim z dodat-kowymi schorzeniami.

KAROLINA KASPRZAK

O trudnych zachowaniach

„Dogadani”w Kinie „Muza”

Wyemitowany fi lm był istot-nym przedsięwzięciem po-zwalającym ludziom zdrowym wczuć się w położenie osoby z MPD, która choć nie mówi, ma dużo do powiedzenia. W spotkaniu uczestniczyła Anna Banaszak-Dankowska, repre-zentant Regionalnego Ośrod-ka Polityki Społecznej w Po-znaniu oraz młodzież ze szkół średnich, w których przepro-wadzono warsztaty z zakresu pierwszego kontaktu z osobą niemówiącą. Spółdzielnia So-cjalna „Furia” założona przez Fundację „Fiona” przygotowała w ramach projektu folder „Sa-voir vivre w kontakcie z osobą niepełnosprawną”.

Film „Dogadani” prezentował codzienną pracę terapeutyczną w DOT „Żurawinka”. Uczestni-cy z pomocą terapeutów i urzą-dzeń do komunikacji robili za-kupy, pracowali w kuchni, brali udział w próbach grupy „Żurawi-na DJembe”. Większość uczest-ników DOT „Żurawinka” ma po-rażone struny głosowe, dlatego ciężko im wypowiadać słowa. Największym wyzwaniem jest „dogadanie się” w taki sposób, aby osoby niemówiące czuły się wysłuchane i rozumiane.

Fundacja „Fiona” zaprezen-towała fi lm pt. „Miłość”, którego montaż trwał ponad 100 godzin. W przygotowanie fi lmu i dekora-

cji włączyli się podopieczni Fun-dacji. Film „Fiony”, przypomnij-my, zdobył w tym roku I nagro-dę na I Festiwalu Filmów nieCo-dziennych”. To fi lm niemy, z tek-stem, którego zabawne treści skłaniają do refl eksji nad ludzki-mi uczuciami.

Kórnickie Stowarzyszenie Po-mocy Osobom z Niepełnospraw-nością Intelektualną i Rucho-wą „Klaudynka” przygotowało z kolei 3 teledyski oraz teatr cieni zaprezentowany podczas III Po-wiatowego Przeglądu Twórczo-ści Artystycznej Osób Niepełno-sprawnych „Zlot talentów”.

KAROLINA KASPRZAK

STRONA 17GRUDZIEŃ 2015

Z nastaniem jesieni przyszedł czas na generalne porząd-

ki w naszym parku, dlatego w jeszcze przyjemny, październi-kowy dzień wybraliśmy się do naszego ogrodu przy Warszta-cie Terapii Zajęciowej w Owiń-skach, aby przygotować go na nadejście zimy.

Zaczęliśmy od naszych pięk-nych klombów z kwiatami: usunęliśmy suche elementy ro-ślin oraz powyrywaliśmy chwa-sty, a także zasadziliśmy ce-bulki tulipanów, które wiosną pięknie będą witały naszych gości. Następnie przyszedł czas na uporządkowanie ogródka owocowo-warzywnego. Usu-nęliśmy to, co nie było potrzeb-ne oraz opatuliliśmy nasze plo-

ny tak, aby przetrwały zimowe dni. Z tarasu zabraliśmy donice z kwiatami, które niestety już przekwitły.

Świetnie bawiliśmy się pod-czas grabienia liści, choć była to ciężka praca. Dużą rolę w pozbyciu się liści odegrali nasi dzielni panowie, którzy pracowi-cie wywozili pełne taczki. Upo-rządkowaliśmy i zamietliśmy schody, taras oraz teren przed budynkiem. Po wszystkim wró-ciliśmy do budynku, aby roz-grzać się ciepłą herbatą. Efekty naszej pracy zostały zauważone i docenione zarówno przez tera-peutów jak i naszych rodziców. Czekamy na pierwsze wiosenne dni, aby móc znowu korzystać z uroków pracy w ogrodzie. na

W deszczową sobotę 21 li-stopada rodziny współ-

pracujące z ich asystentem wy-brały się w podróż po odległych kontynentach, zorganizowa-ną przez Ośrodek Pomocy Spo-łecznej w Kleszczewie, czyli do poznańskiej palmiarni.

Rodzice wraz ze swoimi dziećmi odprężyli się wśród bo-gatej roślinności różnych sfer kli-

matycznych świata, śpiewu pta-ków, szumu wody i akwariów pełnych egzotycznych ryb. Po-dróżników mile ugościła i prze-dłużyła chwilę relaksu „7 kon-tynentów”. Przejście przez po-znańską palmiarnię to była rze-czywiście niezwykła podróż przez zieloność wielu kontynen-tów.

NATALIA WIŚNIEWSKA

W piątkowy wieczór 30 października członko-

wie Klubu Seniora wraz z uczestnikami świetlicy środo-wiskowej w Kleszczewie spo-tkali na występach młodych aktorów z Zespołu Szkół w Tulcach, którzy śpiewali, re-cytowali, odgrywali scenki te-atralne, grali na skrzypcach, mówili gwarą poznańską.

Zachwycili publiczność wy-sokim kunsztem wykonaw-

czym. W kuluarach senio-rzy i uczestnicy świetlicy śro-dowiskowej okazywali zado-wolenie ze spektaklu. Reżyse-rem przedstawienia była Hen-ryka Stachowiak. Jesteśmy wdzięczni młodym wykonaw-com za artystyczne przeżycia i przekazanie przez sztukę kwe-stii istotnych dla każdego czło-wieka.

MIROSŁAWA RADZIMSKA

Porządki w ogrodzie

Przez kontynenty

Młodzi aktorzy – seniorom

FO

T. A

RV

HIW

UM

FO

T. A

RV

HIW

UM

FO

T. (

3X

) A

RV

HIW

UM

STRONA18 GRUDZIEŃ 2015

Wielkopolskie Stowarzy-szenie Alzheimerowskie

kilka lat temu realizowało pro-jekt pod nazwą „Niezapomnia-na lekcja”, którego celem było uwrażliwienie dzieci i młodzie-ży na problemy osób w pode-szłym wieku. Projekt zakładał przeprowadzenie warsztatów na temat starzenia się organi-zmu oraz niepełnosprawności.

Warsztaty były prowadzone w oparciu o ćwiczenia praktycz-ne. Uczestnicy na własnym cie-le dowiadywali się, jak poważ-ne utrudnienia dla człowieka starszego stanowią problemy ze wzrokiem, słuchem, z porusza-niem się. Do tego celu wykorzy-stano bandaże krępujące stawy, stopery do uszu oraz inne po-moce dydaktyczne. Projekt spo-tkał się z aprobatą ze strony pe-dagogów i rodziców, a zajęcia pozwoliły dostrzec sytuację lu-dzi starszych oraz zmotywowa-

Tenis stołowy dźwięko-wy – gra stworzona z my-

ślą o osobach z dysfunkcjami wzroku, której pomysłodaw-cą jest Leszek Szmaj, nauczy-ciel i rehabilitant Specjalne-go Ośrodka Szkolno-Wycho-wawczego dla Dzieci Niewi-domych im. Synów Pułku w Owińskach, przez 2 dni wy-pełniała czas 48 zawodnikom z różnych stron kraju.

23 i 24 października na III Mistrzostwach Polski w Teni-sie Stołowym Dźwiękowym zorganizowanych na terenie SOS-W w Owińskach spotkała się młodzież z Krakowa, Łodzi, Dąbrowy Górniczej i Owińsk. Rozgrywki odbywały się na stole do tenisa stołowego bez siatki, a każdy gracz zaopa-trzony był w specjalne gogle założone na oczy. Pierwszego

Okulary przypominają te, których używają spawacze.

Ochraniacze na ręce, kolana i kostki – to jakby ubiór gracza w rugby. Podobne kamizelki mają ratownicy lub policjanci. Takie skojarzenia towarzyszą ogląda-niu kombinezonu starości. Kto go założy, poczuje, jak funkcjo-nuje osoba siedemdziesięcio-letnia, zmagająca się z różnymi ograniczeniami.

– Kombinezon starości to sposób na uzmysłowienie mło-dzieży, jak czuje się osoba star-sza – mówi Ryszard Michalski, prezes Zarządu Stowarzyszenia CREO. – Symulator ten zobaczy-łem przypadkowo w mediach. Zrozumiałem, że jeśli chcemy uświadomić młodym ludziom, jak się czują i jakie mają proble-my seniorzy, powinniśmy użyć tego urządzenia. Ono pozwo-li doświadczyć, z jakimi ogra-niczeniami muszą się zmierzyć osoby siedemdziesięcioletnie i

Na spotkanie przyszedł ubrany w czerwoną kurt-

kę, czapkę, modny sweterek i koszulę. Robert, osoba z nie-pełnosprawnością intelektual-ną, bardzo szanuje swoje za-jęcie kuriera, powierzone mu przez Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Upośledze-niem Umysłowym Koło w Po-znaniu. Dba, aby jako kurier zawsze wyglądał bez zarzutu.

Zna na pamięć cały rozkład jazdy tramwajów i autobusów w Poznaniu. Śledzi każdą zmianę w Internecie lub na tabliczkach wywieszonych na przystan-kach. Dzięki temu żadne objaz-dy, zmiany tras, remonty nie są w stanie mu przeszkodzić w jego obowiązkach. Do dużych prze-syłek ma plecak, a do małych li-stów specjalną torbę. Jest do niej bardzo przywiązany. Przed laty podarowała mu ją kuzynka i od tego wszystko się zaczęło. Ob-darzono go zaufaniem, powie-rzając funkcję kuriera. Dzięki temu jest bardzo szczęśliwy.

Wozi przesyłki do Miejskie-go Ośrodka Pomocy Rodzinie, do kawiarni „Dobra”, do Warsz-tatów Terapii Zajęciowej „Przyja-ciele” na osiedlu Lecha, do Urzę-du Miasta, czasami zagląda na pocztę. Jest częstym gościem Środowiskowego Domu Pomo-cy „Pogodni”. Opiekunowie ufa-

ły dzieci i młodzież do niesienia pomocy.

Aktualnie poznańskie Stowa-rzyszenie Centrum Promocji Ini-cjatyw Społecznych „Creo” reali-zuje projekt pod nazwą „Wolon-tariat z klasą”, dzięki któremu gimnazjaliści mają okazję ćwi-czyć przy pomocy kombinezonu starości, o czym pisze obok Au-relia Pawlak w artykule „Starość w kombinezonie” . Działania po-dobne, praktykowane wcześniej na uczelniach wyższych i w or-ganizacjach społecznych bez kombinezonu starości, uświa-damiają młodym ludziom pro-blemy osób starszych i niepeł-nosprawnych, uczą szacunku i zrozumienia dla nich. Działań takich nigdy za wiele.

O projekcie „Wolontariat z kla-są” pisaliśmy także w wydaniu czerwcowym „Filantropa Na-szych Czasów” na stronie 17.

KAROLINA KASPRZAK

dnia odbywały się eliminacje, drugiego – fi nały.

W rozgrywkach indywidual-nych zwyciężyła Natalia Ma-rendziak, Nikola Oleksiak i Bartłomiej Niesyczyński, w deblu – Damian Królikowski, Oskar Piosik, Natalia Maren-dziak, Nikola Oleksiak, Wiktor

Moszczyński, Kornelia Mosz-czyńska, a w rozgrywkach drużynowych najlepsze okaza-ły się drużyny z Łodzi, Owińsk, Krakowa i Dąbrowy Górniczej. Zwycięzców nagrodzono me-dalami i upominkami ufundo-wanymi przez darczyńców.

OPRACOWAŁA

KAROLINA KASPRZAK

AureliaPawlakPOZNAŃ

APP

Niezapomniana lekcja. F

OT.

PO

WIA

T.PO

ZN

AN

.PL O tytuł Mistrza Polski zawodnicy walczyli indywidualnie,

w deblu i w rozgrywkach drużynowych.

Dwa projekty – jeden cel

FO

T. A

RC

HIW

UM

O tytuł Mistrza Polski

STRONA 19GRUDZIEŃ 2015

starsze. Jakie czynności sprawia-ją im kłopoty, jaki może być ich stan fi zyczny i psychiczny.

Kombinezon w ramach gran-tu zakupiono w Niemczech. Składa się on ze specjalnej kami-zelki z obciążnikami, ściągaczy na zgięcia kolan i łokci, ogra-niczników na ręce i nogi, ele-mentów ograniczających ruchy samych dłoni, mocno wyciszają-cych słuchawek, gogli pokazują-cych świat oczami osoby w po-

deszłym wieku oraz specjalnego „komina” usztywniającego szyję.

Młodzi ludzie natychmiast zainteresowali się kombinezo-nem. Aby go wypróbować na-kładali cały lub poszczegól-ne jego elementy. Co wówczas czuli? Zakładając liczącą ponad trzydzieści kilogramów kami-zelkę zrozumieli, z jakim cięża-rem własnego ciała zmaga się senior.

– Dokupiliśmy do kombine-zonu moduł symulujący cho-robę Parkinsona – dodaje Ry-szard Michalski. – Zakładając specjalne rękawice odczuwa-my drgania dłoni. Poznajemy, jak czuje się chory na tę dolegli-wość. Przygotowaliśmy scena-riusz zajęć polegający na czte-rech ćwiczeniach przy wykorzy-staniu poszczególnych elemen-tów kombinezonu. Ktoś może założyć gogle, ktoś inny rękawi-ce, następna osoba wyciszające słuchawki. Dzięki temu będzie można poczuć różne dolegliwo-ści osób starszych.

Ryszard Michalski pokazu-je blankiet przelewu bankowe-go, który obrazuje, jak zmienia się charakter pisma po założe-niu rękawiczek. Ręka drży, pal-ce nie pozwalają się sprawnie prowadzić, pismo jest niewyraź-ne, czynność sprawia dużo trud-ności. Inne zadanie: przesypanie w rękawiczkach mąki lub cu-kru jest równie trudne. Podczas zakupów na rynku starsi ludzie mają kłopot z wyjęciem drob-nych pieniędzy z portmonetki, które wypadają na stragany albo na ziemię. Młodzi ludzie przeko-nają się o tym po założeniu ścią-gaczy na dłonie. Wśród zadań jest również pokonanie scho-dów z założoną kamizelką i ob-ciążnikami na nogach i rękach. Balast symuluje uciążliwości, z jakimi na co dzień zmagają się seniorzy.

Wszystkie te działania będą przeprowadzane w trzydziestu szkołach gimnazjalnych w ca-łej Wielkopolsce w ramach pro-jektu „Wolontariat z klasą”. Jest

to autorski, innowacyjny pro-gram edukacyjny stworzony z użyciem kombinezonu starości przez specjalistów Stowarzy-szenia CREO. W ramach progra-mu CREO pomaga w zakładaniu i rozwijaniu szkolnych klubów wolontariatu. W prace te zaan-gażowało się już ponad 500 gim-nazjalistów z całej Wielkopolski. Ważna dla organizatorów jest międzypokoleniowa integracja, inicjowanie wspólnych działań seniorów i młodzieży.

ją Robertowi. Nigdy niczego nie zgubił, zawsze punktualnie do-ciera w wyznaczone miejsce. Dla bezpieczeństwa ma w torbie karteczkę z numerem telefonu, gdyby czasami zabłądził. Jednak poruszanie się po mieście pie-szo, tramwajami czy autobusami nie sprawia mu żadnych trudno-ści. O zabłądzeniu raczej nie ma mowy.

Robert od 2008 roku jest mieszkańcem hostelu – jed-ną z placówek stowarzyszenia. Wcześniej zajmowała się nim babcia, ale nadszedł czas, że jej samej potrzebna była pomoc. Roberta ma w hostelu swój po-kój, w nim radio i rzeczy oso-biste. Dba o porządek, nie zno-si bałaganu, chaosu. Jego świat jest uporządkowany. Nie braku-je mu koleżanek i kolegów, z któ-rymi spędza czas. Szczególnie zaprzyjaźnił się z Piotrem, który od niedawna zajmuje pokój na-przeciwko niego. To dla Roberta bratnia dusza. Łączą ich te same zainteresowania. Wspólnie cho-dzą na imprezy w mieście. W październiku byli w operze na koncercie „Upiór w orkiestrze”.

– Bardzo lubię prace porząd-kowe, układanie, zamiatanie, czyszczenie łazienek, wyno-szenie śmieci – mówi Robert. – Kuchnia to miejsce dla kobiet, to one tam rządzą. Przygotowują posiłki, nakrywają do stołu, zaj-mują się naczyniami.

Lubi czerpać wiedzę o Pol-sce i świecie, oglądając w te-

lewizji wiadomości. Ma swo-je ulubione seriale. Fascynują go przygody Komisarza Alexa, śle-dzi losy bohaterów „Na Wspól-nej”, „M jak miłość”, „Na dobre i na złe”. Uwielbia detektywistycz-ny talent ojca Mateusza. Znalazł swoje miejsce na ziemi. Czu-je się potrzebny. W hostelu po-trafi łagodzić spory zwłaszcza wśród żeńskiej części mieszkań-ców. Wiadomo, kobiety potrafi ą z igły zrobić widły, niepotrzebnie dyskutować o spince do włosów, kokardce, czy torebce. Wówczas Robert z uśmiechem na twarzy rozładowuje atmosferę.

– Lubię zwiedzać Poznań, wiem o każdym wydarzeniu kul-turalnym, o koncercie, wystawie – zapewnia. – Sprawdzam go-dziny i sposób dojazdu w Inter-necie. To pomaga mi zapamię-tywać trasy, numery autobusów oraz tramwajów. Na warszta-tach, na które uczęszczam jako mieszkaniec hostelu, uczestni-czę w zajęciach pracowni kom-puterowej. Korzystając z Inter-netu mogę sprawdzać na bieżą-co, co się dzieje w komunikacji miejskiej.

Lubi oglądać przyjeżdżające i odjeżdżające pociągi. Chodził na poznańskie dworce, przyglą-dał się ludziom, wpatrywał się w ich twarze, widział na nich smu-tek, radość, obojętność, czasa-mi złość. Potrafi ł godzinami ob-serwować tłumy ludzi prze-mieszczających się po pero-nach. Teraz dworce sobie odpu-ścił, bo przeszkadzają mu wyko-py, utrudnione dojścia, panują-ce wokół zamieszanie. Najbar-dziej lubi oglądać zajezdnie au-tobusowe i tramwajowe. Bo tam najwięcej się dzieje. Jest towa-rzyski, nie boi się ludzi, chętnie nawiązuje rozmowy, nie zamy-ka się w sobie. Mało rzeczy spra-wia mu przykrość, denerwuje go i zasmuca. Marzy, by jak naj-dłużej mieszkać w hostelu, nie sprawiać kłopotów opiekunom i współlokatorom. Chciałby oso-biście poznać piłkarza Roberta Lewandowskiego i Artura Żmi-jewskiego, grającego ojca Mate-usza.

Hostel stał się dla niego praw-dziwym domem, w którym czu-je się bezpiecznie.

AURELIA PAWLAK

Starość w kombinezonie

Robert z ku rierską torbą

FOT.

(2

X)

CR

EO

FO

T. A

UR

ELIA

PA

WLA

K

STRONA20 GRUDZIEŃ 2015

Światowy Dzień Walki z Cu-krzycą obchodzony jest co

roku 14 listopada. W tym dniu, poznańskie ulice przemierzał niezwykły „Słodki tramwaj”. Na przystankach usytuowa-nych na trasie: AWF – Rondo Rataje – Kórnicka – Podgór-na – Al. Marcinkowskiego – Pl. Wolności – Gwarna – Św. Mar-cin – Strzelecka można było zbadać swój poziom cukru we krwi i porozmawiać z wolon-tariuszami.

Wszystkich witał aktor i ka-bareciarz Paweł Kuleszewicz wraz z Wandą Służewską, przewodniczącą Zarządu To-warzystwa Przyjaciół Dzieci – Koła Pomocy Dzieciom z Cu-krzycą w Poznaniu. Zapraszali dzieci, ich rodziców i osoby do-rosłe – te które wiedzą, że mają cukrzycę, jak i te, które chciały-by to sprawdzić. Akcję „Słodki tramwaj”, dzięki fi nansowemu wsparciu Federacji Organiza-cji Pomocy Dzieciom i Młodzie-ży Chorym na Cukrzycę, zorga-nizowano tego dnia w kilku in-nych miastach Polski, w Pozna-niu już po raz piąty przez Koło Pomocy Dzieciom z Cukrzycą.

W tym roku badania wykony-

Wolontariusze z Drużyny Szpiku to rzesza wspa-

niałych ludzi oddanych tym, którzy najbardziej potrzebują wsparcia i życzliwości. Wśród nich znajduje się Drużyna Od-działowa, która cyklicznie od-wiedza dzieci przebywające w Klinice Onkologii, Hematologii i Transplantologii Pediatrycznej Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera w Poznaniu.

Codzienny, zazwyczaj smutny, szpitalny świat można zamie-nić na kolorowy – chociażby na chwilę. I właśnie wolontariusze

Pod koniec października w czterech szkołach w powie-

cie konińskim odbyły się nieco-dzienne lekcje i premiera fi lmu „Pozytywna postawa to pod-stawa”, w którym udział wzię-li młodzi aktorzy z niepełno-sprawnością i sprawni. To taki krótki przepis, jak normalnie, łatwo i z uśmiechem robić coś razem. Film jest uzupełnieniem lekcji prowadzonych przez nie-pełnosprawnych koszykarzy z Konińskiego Klubu Sportowe-go „Mustang”.

– Film jest odpowiedzią na to, co dzieje się w d zisiejszym świe-cie – każdy pędzi w swoją stro-nę, a gdy zobaczy kogoś nie-widomego lub na wózku, omi-ja go szerokim łukiem… Często wynika to z faktu, że nie wie-my, jak się zachować – podkre-śla Joanna Szymczak z Funda-cji im. Doktora Piotra Janasz-ka PODAJ DALEJ, która realizuje projekt. – Widzimy Wojtka, We-ronikę, Olka i Szymona – mło-dych ludzi, którzy mimo wózka chcą żyć normalnie, uczyć się i realizować swoje pasje, a co naj-ważniejsze, swoim zachowa-niem zachęcają do współdzia-łania pełnosprawne dzieci i mło-dzież. Specjalnie do fi lmu po-wstała piosenka, którą wykonał autor Daniell Fellipe, wolonta-riusz Fundacji. Film można obej-

z Drużyny Oddziałowej starają się czynić świat dzieci chorych właśnie takim. Za każdym ra-zem, kiedy pojawiają się w Klini-ce, mają dla swoich podopiecz-nych niespodzianki.

– 16 listopada kolejny raz od-wiedziliśmy dzielne dzieciaki i ich rodziców na oddziale onko-logicznym w Poznaniu. Za każ-dym razem udowadniam so-bie coraz bardziej, że jesteśmy im tam potrzebni. Super niespo-dziankę zrobiła Sylwia Grzesz-czak, która zechciała nam towa-rzyszyć – mówi Piotr Stanisław-

rzeć na: https://youtu.be/dNz-pLZ_JdOc

Podczas spotkań edukacyj-nych w szkołach sportowcy opo-wiadali o przyczynach swo-jej niepełnosprawności oraz o zmianach w ich życiu, które na-stąpiły w momencie, gdy usiedli na wózku. Głównym celem tych spotkań jest zwrócenie uwagi na aspekt niepełnosprawności i ak-tywności fi zycznej. Sportowcy podkreślali, że niepełnospraw-ność to stan ciała, a nie umy-słu. Opowiadali również o tym, że największym szczęściem w życiu jest odnalezienie pasji. W ich przypadku jest to koszyków-

wała Dorota Ruszkowska, pie-lęgniarka z XI oddziału Diabe-tologicznego Pediatrycznego Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera w Poznaniu. O tym, jak można żyć aktywnie z cu-krzycą, opowiadał między inny-mi olimpijczyk Michał Jeliński – wioślarz, zasłużony populary-zator radzenia sobie z cukrzy-cą. Wiele osób nie wie, że cho-ruje na tę chorobę. Nie bada się i nie rozumie symptomów. Pro-blem dotyczy dorosłych i dzie-ci. Wolontariusze podpowiada-li, że jednym z pierwszych ob-jawów cukrzycy może być nad-mierne pragnienie i spadek wagi dziecka. W takim wypad-ku należy udać się jak najszyb-ciej do lekarza pierwszego kon-taktu, który skieruje na badanie poziomu cukru. Im szybciej uda się wykryć cukrzycę, tym lepiej.

W kole TPD działają oso-by, które mogą wspierać szko-ły i przedszkola informacja-mi. Z cukrzycą można w mia-rę normalnie żyć i nie rezygno-wać z aktywności. Przeciwnie, ruch i odpowiednia dieta to wa-runki skutecznej terapii. Tego dnia z pomiaru poziomu cukru we krwi i porad skorzystało sto osiemdziesiąt osób w różnym wieku, głównie poznaniacy, ale byli także turyści ze Śląska, a nawet Ukrainy. To bezcenna inicjatywa, by szerzyć wiedzę na temat cukrzycy.

AleksandraLewandowskaPOZNAŃ

Tramwaj przeciwko cukrzycy

FO

T. K

OŁO

PO

MO

CY

DZ

IEC

IOM

Z C

UK

RZ

YC

Ą

Sylwia Grzeszczak i Konrad „Kondziu”.

STRONA 21GRUDZIEŃ 2015

ski, koordynator z Drużyny Szpi-ku.

Tym razem na oddziałach III i V pojawili się z kolorowymi po-duszkami, aby dzieci miały tyl-ko kolorowe sny. Wraz z wolon-tariuszami pojawiła się ambasa-dorka Drużyny Szpiku, a już nie-bawem mama, Sylwia Grzesz-czak. Aby wesprzeć działania Drużyny Szpiku dołączyła do niej Magda Linette, jedna z naj-lepszych tenisistek świata.

Za każdym razem wolonta-riusze zastanawiają się, ile bę-dzie zapełnionych izolatek. Na szczęście podczas tej wizy-ty było ich mało. Kilkoro dzieci czekało na wypis, inne pojawi-ły się tylko na kontrolę. U Piotr-ka można było zobaczyć dawno nie widziany uśmiech na twa-rzy, gdy zobaczył, że odwiedzi-

ła go Magda Linette, a to dlate-go, bo sam kiedyś uczył się gry w tenisa. Konrad „Kondziu” tym ra-zem nie był w humorze, ale dłu-

gotrwałe, bardzo trudne lecze-nie może złamać najtwardsze-go człowieka. Na szczęście Kon-rad ma przy sobie kochających

rodziców, którzy robią wszystko, co w ich mocy, by ich synek wy-zdrowiał.

Dziewczyny z Drużyny Od-działowej stanęły kolejny raz na wysokości zadania i upiekły cia-sta. Przy kawie i słodkim rozma-wiano o różnych sprawach, nie można było jednak ominąć te-matów związanych z chorobami dzieci. Rodzice mają potrzebę, aby ktoś ich wysłuchał. To dla nich ważne. Maluchy natomiast dostały kolorowanki, zdjęcia z autografem Magdy oraz otrzy-mały wykonane z balonów swo-je ulubione zwierzątka. W pew-nym momencie korytarz zapeł-nił się rodzicami i dziećmi, któ-re bawiły się wraz z wolontariu-szami. Miło zrobiło się na sercu widząc uśmiechnięte twarze za-równo walczących bohaterów, jak ich niezwykle silnych rodzi-ców.

Wolontariuszy z Drużyny Szpiku raduje, że ich wizyty są cały czas potrzebne. Rodzice wraz ze swoimi dziećmi za każ-dym razem dziękują im za to, że są z nimi w tych trudnych mo-mentach życia. Wolontariusze stali się dla nich kimś więcej, niż tylko odwiedzającymi ich dzieci.

STANISŁAW FURMANIAK

ka. Ogromną niespodzianką dla młodzieży okazała się moż-liwość zagrania meczu koszy-kówki z perspektywy wózka.

– Cieszę się, że dostrzegłem w młodzieży przyjazną postawę. Oni najpierw widzą człowieka, a

dopiero potem wózek i różnego rodzaju ułomności, które tak na-prawdę w niczym nie przeszka-dzają. Integracja jest złym sło-wem, gdyż nigdy nie osiągnie-my tego samego poziomu (bo albo wszyscy siądziemy na wóz-

Niosą radość najsłabszym

Magda Linette z Kornelią i jej tatą Miłoszem.

PROJEKT FUNDACJI IM. DOKTORA PIOTRA JANASZKA „PODAJ DALEJ” W KONINIE

Widzieć człowieka, nie wózek

FO

T. (

2X

) ST

AN

ISŁA

W F

UR

MA

NIA

K

ki albo wszyscy będziemy cho-dzić), ale możemy i powinniśmy szanować swoją odmienność – mówi Krzysztof Zieliński, jeden z zawodników KKS Mustang.

Film i spotkania edukacyjne w szkołach regionu konińskie-go realizowane są przez Funda-cję im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ w ramach projek-tu „Pozytywna postawa to pod-stawa”, współfi nansowanego ze środków Samorządu Woje-wództwa Wielkopolskiego. Wię-cej informacji na: www.podajda-lej.org.pl

Zdjęcia przedstawiają lekcje w Szkole Podstawowej im. Ma-rii Konopnickiej w Radolinie i w Gimnazjum im. Polskich Olim-pijczyków w Kazimierzu Bisku-pim (fot. nr 5).

OLGA JANASZEK-SERAFIN

FO

T. (

4X

) JO

AN

NA

SZ

YM

CZ

AK

STRONA22 GRUDZIEŃ 2015

W piątek 20 listopada nasza reprezentacja

Warsztatu Terapii Zajęcio-wej w Owińskach uczestni-czyła w V Jesiennym Turnie-ju Bocci w Tarnowie Pod-górnym. Deszczowa pogoda nie sprzyjała wyjazdowi, ale gorąca atmosfera turnieju zrekompensowała wszyst-kie niedogodności.

O puchar wójta Tarnowa Podgórnego Tadeusza Czaj-ki walczyło 17 drużyn z 9 Sto-warzyszeń. Zawody poprze-dził występ artystyczny przy-gotowany przez uczestni-ków WTZ „Roktar”. Taniec dziewcząt urzekał układem choreografi cznym i stroja-mi. Rozgrywki odbywały się w dwóch turach. Były bardzo emocjonujące. Dopingują-cym okrzykom nie było koń-ca.

Podczas przerwy znalazł się również czas na wspólne tańce na płycie sali sporto-wej. Choć nie udało się nam dostać do fi nału, wesoło spę-dziliśmy ten czas. Mieliśmy okazję spotkać naszych przy-jaciół z innych Stowarzyszeń i wspólnie pozować do „ro-dzinnego” zdjęcia. Do domu wracaliśmy w dobrych hu-morach z nowymi plecakami od sponsorów. na

Fundacja APJA po raz trze-ci realizowała projekt

„Otwarty świat”. Każdego roku jest wzbogacany o nowe elementy. Tym razem obej-mował muzykoterapię, hipo-terapię, zajęcia teatralne, za-jęcia z elementami szkolenia żeglarskiego i zajęcia z ele-mentami szkolenia motoro-wodnego.

Jego podsumowanie odby-ło się 21 listopada na Scenie Wspólnej przy ulicy Brandsta-ettera. Trudno było znaleźć wolne miejsce na widowni. Obejrzeliśmy spektakl „Wszy-scy razem – dom słońca”, który był efektem zajęć teatralnych w Niepublicznej Szkole Pod-stawowej i Gimnazjum „Za-wsze razem” w Poznaniu. Sce-nariusz napisał aktor Teatru Nowego w Poznaniu Janusz Andrzejewski, a tańczył Viktor Davydiuk z baletu Teatru Wiel-kiego w Poznaniu. Była to hi-storia dziewczynki, która nie miała przyjaciół, nie umiała się śmiać i bawić. Czuła się inna,

W Jarocińskim Ośrodku Kultury odbyła się gala

programu „Domofon ICE. «Budimex» Dzieciom”. 850 uczniów klas I-III trzech szkół podstawowych otrzymało od-blaskowe zawieszki wraz ze spersonalizowanymi kartami ICE zawierającymi dane opie-kunów, niezbędnymi do szyb-kiego kontaktu z nimi w sytu-acji, gdy dziecko uczestniczy w wypadku. Tym samym do-łączyły one do ponad 16.000 dzieci z całego kraju biorą-cych udział w tym programie i 700 kolegów z sześciu po-zostałych placówek w mie-ście, które dołączyły do akcji w czerwcu br.

W gali wzięli udział ucznio-wie klas I-III ze szkół podsta-wowych nr 4 i 5 w Jarocinie oraz SP w Witaszycach. Dzie-ci zostały wyposażone w no-watorskie karty ICE (In Case od Emergency) przygotowane we-dług międzynarodowych stan-dardów znanych ratownikom na całym świecie. W razie wy-padku karta przyczepiona do plecaka dostarczy ratownikom wiedzy, z kim należy skontak-tować się, aby poinformować o zdarzeniu. Odblaskowe etui, w którym znajduje się kar-ta ICE pełni natomiast funkcję prewencyjną, aby dziecko było bardziej widoczne na drodze.

– Program „Domofon ICE. Budimex Dzieciom” jest reali-zowany w pobliżu inwesty-

V JESIENNY TURNIEJ BOCCI W TARNOWIE PODGÓRNYM

Okrzykom dopingunie było końca

FO

T. (

4X

) A

RC

HIW

UM

WT

Z

STRONA 23GRUDZIEŃ 2015

odrzucona, zamknięta w swo-jej samotności. Jednak odnala-zła swoją pasję, dzięki której znowu cieszyła się życiem. Tą pasją był taniec.

Spektakl wykonany przez aktorów z niepełnosprawno-ścią zyskał niesamowitą, głę-

boką wymowę. Ileż razy oso-ba z niepełnosprawnością jest odrzucana przez złe słowo, złe traktowanie, izolację spo-łeczną czy bariery architek-toniczne. Oklaskom dla arty-stów nie było końca. Równie wzruszający był recital Pio-tra Woźniaka, zwłaszcza gdy

wspaniale przygotowanej uro-czystości, a przede wszystkim uniknięcia sztampy dyplomów i kwiatów, odpowiedziała po prostu: „To wszystko dla dzie-ciaków.”

Projekt był współfi nansowa-ny ze środków PFRON będą-cych w dyspozycji Samorzą-du Województwa Wielkopol-skiego.

BŁAŻEJ FRIEDRICH

cji prowadzonych przez Budi-mex”. W Jarocinie jest to trwa-jąca budowa obwodnicy miej-skiej. W czerwcu programem objęliśmy dzieci z sześciu lo-kalnych szkół, a teraz kontynu-ujemy program i uczymy bez-pieczeństwa uczniów kolej-nych trzech placówek – powie-dział na gali Łukasz Kubiak z działu komunikacji zewnętrz-nej „Budimexu”.

Program „Domofon ICE. «Bu-dimex» Dzieciom” ma szero-ki wymiar edukacyjny, promu-jąc wśród młodych ludzi za-sady bezpiecznego zachowa-nia na drodze oraz udzielania pierwszej pomocy. Aby wie-dza została przekazana w spo-sób przyjazny, podczas gali od-były się prelekcje policjantów z Komendy Powiatowej Policji oraz pokazy ratownictwa me-

dycznego i wyposażenia stra-żackiego Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej. Artystyczną część gali wzbo-gacił teatrzyk, który w humo-rystycznej formie usystematy-zował dzieciom zasady doty-czące ich bezpieczeństwa.

Szkoły nie są objęte progra-mem „Domofon ICE. «Budimex »Dzieciom” jednorazowo. W ko-lejnych latach od przeprowa-dzenia gali szkoły będą otrzy-mywały karty ICE dla dzieci z nowych roczników dołączają-cych do placówki oraz kolejne karty w razie ich zniszczenia lub zagubienia przez uczniów.

Od 2010 roku program „Do-mofon ICE. «Budimex» Dzie-ciom” objął 222 placówki edu-kacyjne na terenie całego kra-ju. W Wielkopolsce oprócz Ja-rocina w programie uczestni-czą już szkoły podstawowe w Rawiczu.

Każda placówka edukacyjna może bezpłatnie wyposażyć swoich uczniów w karty ICE.

APJA – dzieciom

„Domofony ICE” chronią dzieci

śpiewał „Kołysankę” swojego autorstwa razem z niepełno-sprawną artystką. Bajki z dzie-ciństwa autorstwa Wojciecha Widłaka czytała Izabela Ta-rasiuk-Andrzejewska – śpie-waczka i aktorka Teatru Mu-zycznego w Poznaniu. Spotka-nie zakończyły podziękowania dla uczestników i partnerów projektu oraz występ zespo-łu „Słodki Całus od Buby”, pod-czas którego wszyscy tańcząc wyszli na scenę.

Autentyzm występów nie-pełnosprawnych uczestni-ków budził najgłębsze wzru-szenia. Ten spektakl powinien być wielokrotnie powtarzany, aby uczyć tolerancji i wrażli-wości na dolę drugiego czło-wieka. Kiedy rozmawiałem z Jagną Piechowiak, prezesem Fundacji APJA, gratulując jej

Utwór „Kołysanka” wykonuje Piotr Woźniak.

W ramach programu powstała bowiem specjalna strona inter-netowa – www.domofonICE.pl, gdzie znajduje się formu-larz za pośrednictwem, które-go szkoły mogą zamawiać kar-ty dla dzieci.

PAWEŁ KRAWIECKOORDYNATOR PROJEKTUUL. ZWIERZYNIECKA 1/11

00-719 [email protected]. 504 218 011/609 933 434

WWW.DOMOFONICE.PL

FO

T. P

RZ

EMY

SŁA

W P

IEC

HO

WIA

K

FO

T. B

ŁAŻ

EJ F

RIE

DR

ICH

Wspólna zabawa.

FO

T. (

3X

) A

RC

HIW

UM

STRONA24 GRUDZIEŃ 2015

AsiaTa historia ma początek w

stajni na Olechowie. Tu nie tylko przeżyłem najwspanial-szą przygodę mojego życia, ale poznałem także najwierniejszą przyjaciółkę o imieniu Asia. Po-magała mi w opiece nad moim kucykiem Karusiem. Kiedy mnie nie było w stajni z powo-du wizyty u lekarza, Asia zaj-mowała się nim. Kontrolowała, czy Karuś ma wodę, czy nie pije jej spocony.

Wychodziła z nim też na pa-stwisko. Pewnego dnia, gdy była z Karo na spacerze dla ru-chu i świeżego powietrza, na-gle wypłoszył się z nieznane-go do dziś powodu. Kiedy o tym usłyszałem, nie było mi przy-jemnie, ponieważ wydawało mi się, że oboje w swoim towarzy-stwie są całkowicie bezpiecz-ni. Moje poczucie winy potęgo-wał fakt, że nasza wspólna ulu-bienica była jeszcze dzieckiem. Miała wówczas zaledwie 12 lat. Wyrzucałem sobie, że nie umia-łem odmówić, gdy gorąco pro-siła o spacer z Karusiem i obie-cała ostrożność. Na szczęście, wszystko się dobrze skończyło.

Przez tych kilka lat spędzo-nych razem w stajni bardzo się zżyliśmy ze sobą. Z powodu mo-jej przeprowadzki wraz Karu-siem z Łodzi do Głowna nasz kontakt urwał się na całe 6 lat. Odnaleźliśmy się dopiero dzię-ki „Facebookowi”. Do spotkania doszło 2 listopada. Oboje z Asią mamy nadzieję, że było ono jed-nym z wielu, które są jeszcze przed nami. Bardzo się cieszę, bo drugiej tak wspaniałej przy-jaciółki chyba już nigdy w życiu nie spotkam.

Mieszkańcy Poznania przy-szli 23 listopada do Teatru

Animacji Centrum Kultury Za-mek, aby podziwiać widowisko teatralno-taneczne w wykona-niu osób z niepełnosprawno-ścią intelektualną, podopiecz-nych Stowarzyszenia „Na Tak”. VI „Wieczór Przyjaciół „Promy-ka”, bo taką nazwę nosiło wy-darzenie, po raz kolejny zebrał wielu zainteresowanych.

Przyjacielem człowieka z nie-pełnosprawnością intelektual-ną może stać się każdy, kto umie dostrzec potencjał jego możli-wości. Organizowane cyklicznie „Wieczory Przyjaciół „Promyka” to pomysł rodziców osób z nie-pełnosprawnością, który zrodził się w 2011 roku. W VI edycji wy-stąpiła grupa teatralna „Flesz” z inscenizacją teatralną „Po dru-

giej stronie”, grupa „Tabasco Bre-ak Rebels School”, zespół ta-neczny „Promyk” i „Słoneczni-ki”. Wiersze recytowała Aleksan-dra Ossowska, śpiewała Magda-lena Zielazna. Była loteria, nie-spodzianka muzyczna i prezen-tacja dzieł wykonanych podczas zajęć w warsztatach terapii zaję-ciowej. We współpracę włączyła się m.in. Fundacja PZU.

Każdy występ wniósł dużo ko-rzyści dla osób z niepełnospraw-nością oraz do codziennych działań terapeutycznych. Arty-ści włożyli wiele pracy w przy-gotowania, długo ćwiczyli dia-logi, układy choreografi czne i ru-chy sceniczne. To niewątpliwie dla nich najlepsza rehabilitacja. Występy nagrodzono burzliwy-mi oklaskami.

KAROLINA KASPRZAK

110 osób niepełno-sprawnych uczest-

niczyło w sobotę 14 listo-pada w XV Wojewódz-kim Przeglądzie Grup Te-atralnych Osób Niepełno-sprawnych zorganizowa-nym przez Polskie Stowa-rzyszenie Na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysło-wym – Koło we Lwówku i Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury. Poziom prezentacji z każdym rokiem staje się ciekawszy, a ich tematyka ma znaczące walory edu-kacyjno-wychowawcze.

Ludzie z dysfunkcjami na-rządu ruchu, z niepełno-sprawnością intelektualną i problemami zdrowia psy-chicznego w kilkunastomi-nutowych inscenizacjach przypomnieli publiczności o tym, co w życiu najważniej-sze. Nawiązywała do tego refl eksyjna, ale i pełna eks-presji sztuka „W poszukiwa-niu szczęścia” przygotowana przez uczestników Warszta-tu Terapii Zajęciowej w Kwil-czu.

Ich zdaniem należy czer-pać radość z czasu, który zo-stał nam dany. Każdy dzień jest zaproszeniem do szczę-ścia, a życie jest odbiciem naszych myśli. Nie można bać się zaryzykować, bo ina-czej nigdy nie dowiemy się, czy było warto – takie prze-słanie niosła inscenizacja kwileckiego WTZ.

W przedstawieniu „Czer-wony kapturek” Środowisko-wego Domu Samopomocy w Nowym Tomyślu domino-wał taniec, radość i żywio-łowość. Zadbano też o miło-śników branży odzieżowej: WTZ w Koninie lwóweckie-go koła PSOUU przygotował „Dom mody na różne pogo-dy”, czyli akcję kupna i wy-miany ubrań na wszystkie cztery pory roku.

Prócz wymienionych na scenie M-GOK wystąpiła także grupa dzieci z PSO-UU – Koło we Lwówku oraz reprezentanci placówek: Ośrodka Wsparcia dla Osób z Zaburzeniami Psychicz-nymi w Kościanie, Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyj-no-Wychowawczego w Sie-linku, Społecznej Fundacji Pomocy Dzieciom Niepełno-sprawnym w Zbąszyniu, ŚDS w Sielinku i ŚDS w Między-chodzie.

Kolejna edycja wydarze-nia ponownie dowiodła, że talenty artystyczne osób nie-

RadosławJabłońskiGŁOWNO

RJG

W barwnejscenografi i

FO

T. (

2X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Teatr Animacji pełen przyjaciół osób z niepełnosprawnością.

Grupa teatralna „Flesz” w barwnej scenografi i.

FO

T. A

RC

HIW

UM

STRONA 25GRUDZIEŃ 2015

XV WOJEWÓDZKI PRZEGLĄD GRUP TEATRALNYCH OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH

Zaproszenie do szczęścia

FO

T. (

5X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Przedstawienie „Gummy Bear” w wykonaniu Społecznej Fundacji Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym w Zbąszyniu.

Garderoba na jesień i zimę na stoisku WTZ w Koninie.

Mały Książę, czyli o tym, co najważniejsze” w interpretacji wychowanków Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-

-Wychowawczego w Sielinku.

Był nie tylko teatr, ale też śpiew.

Wszyscy otrzymali dyplomy, upominki i statuetki ufundowane przez Urząd Miasta i Gminy we Lwówku.

pełnosprawnych są wyso-ko cenione przez społeczeń-stwo.

Gratulacje składała arty-stom Bożena Łopata, prze-wodnicząca PSOUU – Koło we Lwówku oraz członko-wie jury. Wszyscy uczestnicy w podziękowaniu za udział otrzymali dyplomy, upomin-ki i statuetki ufundowane

przez Urząd Miasta i Gminy we Lwówku. Przedsięwzię-cie było współfi nansowane przez Starostwo Powiatowe i ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych będą-cych w dyspozycji Powiato-wego Centrum Pomocy Ro-dzinie w Nowym Tomyślu.

KAROLINA KASPRZAK

STRONA26 GRUDZIEŃ 2015

Zakończył się projekt pod nazwą „Włącz świadomość”

realizowany przez portal inter-netowy dla osób na wózkach wózkowicze.pl w ramach mi-krodotacji „Wielkopolska Wia-ra” ze środków Funduszu Ini-cjatyw Obywatelskich oraz Sto-warzyszenia Centrum Promocji i Rozwoju Inicjatyw Obywatel-skich PISOP.

Celem projektu, przypomnij-my, było zwrócenie uwagi na potrzeby osób poruszających się na wózkach inwalidzkich, pokazanie problemu dostępno-ści miejsc użyteczności publicz-nej oraz integracja środowiska osób niepełnosprawnych z ca-

Stowarzyszenie Centrum Promocji i Rozwoju Inicja-

tyw Obywatelskich PISOP w ramach obchodów 15-lecia swojej działalności zaprosi-ło 29 października do Sali Bia-łej Urzędu Miasta Poznania na konferencję pod nazwą „Skosz-tuj aktywności – o współpra-cy i wolontariacie”. Wydarze-nie było współfi nansowane ze środków Miasta Poznania oraz Unii Europejskiej – Europej-skiego Funduszu Społecznego.

Konferencja zgromadziła przedstawicieli samorządów, or-ganizacji pozarządowych i biz-

nesu. Mówiono o roli wolon-tariatu we współpracy Urzędu Miasta z organizacjami poza-rządowymi, współpracy Mini-sterstwa Gospodarki ze stowa-rzyszeniami i fundacjami. Izabe-la Kłosowicz, inicjatorka wolon-tariatu pracowniczego „Franklin Templeton Investments” mówi-ła o korzyściach wynikających z kontaktu organizacji pozarządo-wych z biznesem. Część warsz-tatowa spotkania była okazją do dyskusji m.in. na temat przyjmo-wania do organizacji wolonta-riuszy z zagranicy.

KAROLINA KASPRZAK

Nowoczesne technologie wkraczają w nasze życie.

Takim przykładem jest ser-wis FaniMani, który zadebiuto-wał w grudniu ubiegłego roku i cieszy się coraz większą po-pularnością. Umożliwia zakup towarów drogą on-line w róż-nych sklepach, które część zy-sku przekazują organizacjom wskazanym przez kupujących. Do akcji włączyło się ponad 700 sklepów internetowych.

Z takiej możliwości postano-wiło skorzystać Polskie Stowa-rzyszenie na rzecz Osób z Upo-śledzeniem Umysłowym (PSO-UU) Koło w Poznaniu. Poszu-kiwanie pieniędzy na bieżącą działalność oraz między inny-mi na budowę Domu Kajki cią-gle trwa.

– Dla nas liczy się każdy grosz – mówi Zdzisława Gorynia, przewodnicząca PSOUU. – Chęt-

nie korzystamy z serwisu Fani-Mani. Liczymy na otwarte serca i pomoc ludzi, którzy chcą coś dobrego zrobić dla innych.

W przypadku PSOUU wy-starczy wpisać w prze-g l ą d a r c e h t t p s : / / w w w.f a c e b o o k . c o m / P S O U U -Ko%C5%82o-w-Poznaniu-474704482701735/?fref=nf i kliknąć w zakładkę „Wspieram”. Wybrać jeden ze sklepów, zro-bić zakupy, a część zysku z tej transakcji zostanie przekaza-na PSOUU. Kupujący nie pono-szą żadnych dodatkowych kosz-tów. W akcję włączyły się mię-dzy innymi Tchibo, Smyk, Em-pik, Księgarnie Matras, Prakti-ker, RTV EURO AGD, Komputro-nik, Zalando, Bonprix, Douglas, Sephora, Dom Światła, Dekora-cje Domu.

AURELIA PAWLAK

Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Upośledze-

niem Umysłowym Koło w Po-znaniu zorganizowało 19 li-stopada zabawę andrzejko-wą dla wszystkich podopiecz-nych. Wzięli w niej udział również członkowie rodzin, opiekunowie, przyjaciele, znajomi, przedstawiciele in-nych stowarzyszeń.

Były tańce, wróżby, kolacja.

Oprawę muzyczną zapewnił Jacek Rogalka, a fotografi cz-ną Piotr Żołdak, podopieczny Warsztatów Terapii Zajęcio-wej „Przyjaciele”. To pasjonat fotografowania. Jest z apara-tem na każdej imprezie Stowa-rzyszenia. Swoje zdjęcia wy-syła mejlem kolegom do pla-cówek i kierownictwu PSOUU. Fotografuje różne wydarzenia w Poznaniu. awa

Wolontariat – szansą

W nagrodę – rampa

Dyplom odebrała przedstawi-cielka kawiarni-galerii „Kamea” w Poznaniu.

łym społeczeństwem. Inicjatywa spotkała się z dużym zaintereso-waniem ze strony mieszkańców Wielkopolski.

Podczas uroczystej gali, któ-ra odbyła się 23 października w poznańskiej restauracji „Mol-lini” podsumowano, powzięty w ramach projektu, konkurs pod nazwą „Dostępność”. Konkurs miał na celu zwiększenie świa-domości właścicieli i administra-torów lokali na temat potrzeb wózkowiczów oraz wytypowa-nie restauracji bądź kawiarni, której dostępności najbardziej chcą osoby na wózkach. Nagro-dę główną – dzwonek bezprze-wodowy dający możliwość przy-wołania obsługi i poproszenia o pomoc przy wjeździe do środka oraz wypożyczoną na rok ram-pę ułatwiającą pokonanie kilku stopni schodów – otrzymała ka-wiarnia-galeria „Kamea” przy ul. Wronieckiej 22 w Poznaniu.

Rozstrzygnięto również drugi konkurs – „Aktywność” na zdję-cie przedstawiające aktywność i integrację społeczną osób nie-pełnosprawnych z pełnospraw-nymi. Tu zwyciężył Krzysztof Stern (I miejsce), Michał Ławry-szek (II miejsce) i Olga Fijałkow-ska (III miejsce). Laureatom ser-decznie gratulujemy.

OPRACOWAŁA

KAROLINA KASPRZAK

FO

T.W

LAC

ZSW

IAD

OM

OSC

.PL

Wsparcie on-line

Andrzejkowe szaleństwa

FO

T. P

IOT

R Ż

OŁD

AK

STRONA 27GRUDZIEŃ 2015

W piątek 23 października w Centrum Wspierania Or-

ganizacji Pozarządowych „In-tegracja i Rehabilitacja” w Sza-motułach odbył się wernisaż wystawy fotografi i Adama Nur-kiewicza z XIV Letnich Świato-wych Igrzysk Olimpiad Specjal-nych – Los Angeles 2015.

Prestiżowej wystawie hono-rowo patronowali: marszałek Sejmu RP Małgorzata Kidawa- Błońska, Minister Sportu i Tu-rystyki oraz Pełnomocnik Rzą-du ds. Osób Niepełnosprawnych. Gospodarzami wystawy byli: se-nator RP Jan Filip Libicki i bur-

Serce jest kojarzone z ko-lorem czerwonym. Justy-

na Matysiak, uznana artyst-ka sztuki „art brut”, uczestnicz-ka Warsztatu Terapii Zajęcio-wej „Krzemień”, postanowiła wyjść poza ten stereotyp i po-kazać ludziom świat własnych pragnień, dążeń i myśli. „Czarne serce” – to tytuł wystawy jej prac zorganizowanej 20 listopada w Galerii „Tak” poznańskiego Sto-warzyszenia „Na Tak”.

Wystawę przygotowano w ra-mach projektu pod nazwą „Uwa-ga! Zarządzam pełne zanurze-nie / Outsider Art” dofi nanso-wanego ze środków Samorządu Województwa Wielkopolskie-go. Prace J. Matysiak nawiązują do miłości oraz związku dwoj-ga ludzi. Pozwalają zauważyć potrzebę bycia akceptowanym i kochanym, którą ma każdy czło-wiek, także osoba z niepełno-sprawnością intelektualną.

sportu osób z niepełnosprawno-ściami i znaczeniu tej formy ak-tywności w procesie rehabilita-cji. Mówiono także o zdobywa-niu przez sportowców nowych kompetencji społecznych. Ale najważniejsze były zdjęcia – peł-ne emocji, taktu i empatii.

Prace Adama Nurkiewicza nie zostaną długo w Szamotułach i trudno się dziwić – chętnych do obejrzenia wystawy jest dużo, i to nie tylko w Wielkopolsce.

Organizację wystawy wspar-li PFRON i Olimpiady Specjalne Oddział Regionalny w Poznaniu.

„Ja cała czarna. Nie mogę zna-leźć chłopaka. Na znak czarne serce. Nie mam chłopaka. Nie mam chłopaka” – te słowa Ju-styny najtrafniej tę potrzebę ob-razują. J. Matysiak jest i czuje się zadbaną, atrakcyjną damą, dla-tego chciałaby, aby mężczyźni zwracali na nią uwagę.

W twórczości artystki domi-nuje właśnie kobieta, motywy kobiecości – suknie ślubne, to-rebki, kwiaty. Prace doczeka-ły się wielu pozytywnych ocen oraz wystaw na całym świe-cie. J. Matysiak, przypomnijmy, jest laureatką ogólnopolskiego „Konkursu Lady D. im. Krystyny Bochenek” w kategorii „Kultura i sztuka”, o którym pisaliśmy w wydaniu październikowym „Fi-lantropa Naszych Czasów” na str. 4 i 5 oraz w wydaniu listopa-dowym na str. 2 i 3.

KAROLINA KASPRZAK

FOTOGRAFIE Z XIV LETNICH ŚWIATOWYCH IGRZYSKOLIMPIAD SPECJALNYCH W LOS ANGELES 2015

Wystawa w Centrum

FO

T. (

3X

) T

OM

ASZ

GR

AB

OW

SKI

Wyraża potrzebę miłościObraz Justyny Matysiak.

mistrz Szamotuł Włodzimierz Kaczmarek.

Szamotulskie Centrum jako pierwsze w Wielkopolsce gości-ło tę wystawę znakomitych fo-togramów. I tematyka wystawy, miejsce jej otwarcia i odwiedza-jący ją goście stworzyli niepo-wtarzalną atmosferę, daleką od typowej, wernisażowej sztampy. Były bardzo osobiste, chwilami intymne wspomnienia jej boha-terów (Marta Borowska – meda-listka Igrzysk w jeździe konnej, Maciej Chałupka, opiekun kadry tenisistów), rozmowy o kondycji

TomaszGrabowskiSZAMOTUŁY

TGS

STRONA28 GRUDZIEŃ 2015

Jak pracować z osobami z niepełnosprawnością? Jak

reagować w trudnych sytu-acjach, rozumieć emocje i pa-nować nad nimi? Jak zorgani-zować czas, by znaleźć chwi-lę dla siebie? Jak nie być nado-piekuńczym? Na te i wiele in-nych pytań odpowiedź znaleź-li rodzice, wolontariusze i oso-by na co dzień pracujące z nie-pełnosprawnymi, którzy wzię-li udział w projekcie „Dorosła strona życia”.

Uczestnicy pracowali ze świetnymi trenerami od lat zgłę-biającymi świat osób z niepeł-nosprawnością: Alicją Długołęc-ką (seksuologiem), Adamem Ny-kiem (terapeutą, który sam stra-cił sprawność w wyniku wypad-ku samochodowego), Agnieszką Korytkowską (psychoterapeut-ką i socjolożką). Poznali rów-nież wiele aspektów prawnych związanych z wychowywaniem dzieci z niepełnosprawnością w trakcie spotkania z prawnikiem Markiem Gruchalskim.

Dzięki wyjazdowi weekendo-wemu rodzice biorący udział w projekcie mogli na chwilę “od-począć” od swojej codzienno-

Do Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Puc-

ku 18 września zjechali Opty-miści – członkowie i sympaty-cy „Grupy Opty” na swój 41 już coroczny zlot. Program zlotu zawsze jest autorską propo-zycją komandora wybranego na zakończeniu poprzednie-go spotkania.

15 października w Lubu-skim Ośrodku Rehabi-

litacyjno-Ortopedycznym im. Lecha Wierusza w Świebodzi-nie odbyła się uroczystość od-słonięcia tablicy pamiątkowej organizatora i pierwszego dy-rektora Ośrodka dr Mirosława Leśkiewicza. Ośrodek powstał w 1948 roku, a jego organiza-tor będący dyrektorem w la-

ści, popracować nad emocjami, asertywnością i wymieniać się doświadczeniami.

– Zarówno rodziny, wolon-tariusze jak i pracownicy orga-nizacji, które działają na rzecz osób z niepełnosprawnością często stawiają siebie samych na ostatnim miejscu. Tak nie po-winno być. Są oni bardzo ważni i moment, kiedy przychodzi zro-zumienie, że zadbanie o siebie samego jest też elementem pra-cy na rzecz osoby z niepełno-sprawnością, jest bardzo ważny i potrzebny. Czas dla siebie, wła-sne hobby, relaks pomimo trud-ności, a może szczególnie kie-dy one są, to nieodzowny ele-ment życia – mówi Aleksandra Chodasz, trenerka dramy stoso-wanej.

– Cykl warsztatów, w któ-rych brałam udział, spowodo-wał, że bardziej rozumiem po-trzeby osób z niepełnosprawno-ścią, a także ich rodzin. Czasami niezrozumiałe były dla mnie re-lacje pomiędzy dziećmi i ich naj-bliższymi. Teraz wiem, że nad tymi relacjami musimy praco-wać wszyscy wspólnie – rodzice, pracownicy organizacji i wolon-tariusze. Myślę, że całe otocze-nie osób z niepełnosprawnością może się wspierać i wspólnie dążyć do tego, aby świat dziecka z niepełnosprawnością był lep-szy – podkreśla jedna z uczest-niczek projektu, wieloletni pra-cownik organizacji działającej na rzecz aktywizacji społecznej i zawodowej osób z niepełno-sprawnością.

Projekt „Dorosła strona życia” współfi nansowany jest ze środ-ków PFRON będących w dyspo-zycji Samorządu Województwa Wielkopolskiego oraz 1% podat-ku, realizowany przez Fundację im. Doktora Piotra Janaszka PO-DAJ DALEJ w Koninie.

*Fundacja im. Doktora Piotra

Janaszka PODAJ DALEJ z Koni-na od 2004 roku wspiera osoby z różnym stopniem i rodzajem niepełnosprawności w dążeniu do samodzielności i aktywnego życia. Pod stałą opieką Fundacji jest ponad 100 osób. Więcej na www.podajdalej.org.pl

JOANNA SZYMCZAK

Tym razem władzę przeję-ła Justyna – przedstawiciel-ka młodszego pokolenia Opty-mistów. „Swój egzamin zdałaś śpiewająco” – tak z pewnością powiedziałby nasz nauczyciel matematyki i śpiewu w przy-sanatoryjnej szkole w Świe-bodzinie, a potem długoletni mentor profesor Jan Sobociń-

tach 1948-1951 został całkowi-cie zapomniany.

Doktor Leśkiewicz choć sam był już w okresie powojennym osobą niepełnosprawną – po-zbawioną obu nóg, to dzięki niezwykłemu hartowi ciała i ducha, zdobytemu we wcze-śniejszych etapach życia, a w tym w pierwszej szkole mor-skiej w Tczewie, a następnie

Dorosła strona życia F

OT.

(2

X)

MA

RIK

A S

YPN

IEW

SKA

STRONA29GRUDZIEŃ 2015

ski, którego stulecie obchodzi-liśmy w marcu tego roku. Tra-dycyjnie nasze spotkania słu-żą lepszemu poznaniu ojczy-zny, by nie było jak we frasz-ce Stanisława Jachowicza (XIX wiecznego bajkopisarza i pe-dagoga):

Cudze chwalicie,Swego nie znacie, Sami nie wiecie Co posiadacie.

W Pucku, w Stoczni Remon-towej, z wielkim wzruszeniem oglądaliśmy i dotykali – dla nas niemal relikwii – drewnianego, dwumasztowego, ośmiome-trowego Jachtu Opty, na któ-rym przed laty Leonid Teliga

opłynął glob ziemski. Właśnie od sławetnego rejsu zaczę-ła się nasza przygoda, trwają-ca już ponad 46 lat. Większość członków i sympatyków na-szego stowarzyszenia jest zde-cydowanie młodsza, a mimo to przejmuje chwalebne tradycje polskiego żeglarstwa i nie tyl-ko – bo Leonid Teliga jest dla nas wzorem hartu ducha, wła-śnie optymizmu, konsekwent-nego realizowania planów i marzeń... I wielu jeszcze in-nych przymiotów.

W Rozewiu zwiedziliśmy za-bytkową latarnię i całą bogatą ekspozycję Narodowego Mu-zeum Morskiego, a przewod- nikiem był sam Apoloniusz Ły-

senko, alfa i omega w temacie latarnictwa polskiego. Wieczo-rem jak zwykle – śpiewanki na akordeon i 50 gardeł.

W sobotę odwiedziliśmy Gdańsk. Pogoda dopisywała. Zaczęliśmy od pamiętnej Bra-my Stoczniowej, była i Sala BHP, Centrum Solidarności. Po-tem Narodowe Muzeum Mor-skie, Długi Targ (za sprawą Fry-deryka Tomali – prezesa Towa-rzystwa Przyjaciół NMM mniej sprawni mogli skorzystać z meleksów), a na zakończenie zwiedzania rejs statkiem do pomnika Westerplatte. Tem-

po zwiedzania wzmogło ape-tyt na powtórny przyjazd do tak pięknego miasta, jakim jest Gdańsk.

W niedzielę po mszy w puc-kiej zabytkowej farze jesz-cze tylko spacer po molo i kil-ka fotek. Gdy odśpiewaliśmy nasz hymn – pieśń Ziem Za-chodnich i Odzyskanych Ma-riana Raszewskiego, zaczyna-jącą się od słów: „Gdzie Krzy-wousty wodził...” – zaczęliśmy odliczanie dni do kolejnego 42 zlotu za rok – tym razem w Ło-dzi.

ANDRZEJ MEDYŃSKI

jako sanitariusz na fregacie „Dar Pomorza” w jej pierwszym rejsie dookoła świata, potem będąc lekarzem i żołnierzem AK w czasie wojny – podjął się niemal herkulesowego zada-nia stworzenia ośrodka leczni-czo-wychowawczego w Świe-bodzinie.

Jego pogłębiona znajomość zagadnień leczenia i rehabili-tacji osób niepełnosprawnych – wtedy nazywanych kaleka-mi, jak również znajomość ję-zyków obcych, pozwoliły w krótkim czasie nawiązać roz-liczne kontakty międzynarodo-we – od szwajcarskiego „Cari-tasu” po kongresmena ze Sta-nów Zjednoczonych. Wszyst-ko to pomogło doktorowi Leś-kiewiczowi stworzyć w Świe-

wych notabli w uroczystości uczestniczyło wielu wychowan-ków Ośrodka z różnych lat. Po-mysłodawcą upamiętnienia ta-blicą dr Leśkiewicza był jego wy-chowanek dr Fryderyk Tomala z Gdańska, a fundatorem dyrek-tor obecnego LORO mgr Elżbie-ta Kozak.

Przywrócenie pamięci M. Leś-kiewicza w Ośrodku jest zapew-ne następstwem ukazania się książki mojego autorstwa pt.: „A wszystko zaczęło się od doktora Mirosława Leśkiewicza – począ-tek rehabilitacji w świebodziń-skim Zakładzie” – o której pisa-liśmy w „Filantropie” w nr. 239 (październik 2014).

ANDRZEJ MEDYŃSKI PREZES „GRUPY OPTY”

STOWARZYSZENIA IM. L. WIERUSZA

„Opty” nad morzem

Ocalenie od zapomnieniaOprócz zapewnienia pacjen-

tom najlepszych warunków po-bytowych i leczniczych, co w okresie powojennym było zada-niem nad wyraz trudnym, nie-zwykle ważna była też w pro-cesie rehabilitacji fi lozofi a ży-ciowa, wyznawana i przekazy-wana przez doktora jego pod-opiecznym. Sprowadzała się ona w skrócie do następującego stwierdzenia:

„Bez względu na to, jak bar-dzo jesteś niepełnosprawny, mo-żesz w swoim życiu zrealizować prawie wszystkie swoje plany, o ile tylko poświęcisz temu wy-starczająco dużo wysiłku, pracu-jąc systematycznie z maksymal-nym samozaparciem.”

Słowa te nadal są i dziś bar-dzo aktualne. Prócz miejsco-

bodzinie warunki leczenia i re-habilitacji dzieci okaleczonych i niepełnosprawnych w różny inny sposób.

FO

T. (

2X

) A

RC

HIW

UM

„OPT

Y”

FO

T. 4

X)

AR

CH

IWU

M

STRONA30 GRUDZIEŃ 2015

W lipcu tego roku wystarto-wała 15-osobowa Miejska

Rada Seniorów trzeciej kaden-cji w Poznaniu. W jej skład we-szli społecznicy, przedstawi-ciele rad osiedli, uniwersytetów trzeciego wieku.

– Zapytamy członków MRS, jakie mają idee, cele, czym chcie-liby się zająć, co chcieliby popra-wić i przygotujemy plan pracy na przyszły rok – mówi przewodni-czący Rady Zdzisław Szkutnik. – Podpisaliśmy porozumienie o współpracy z organizacjami prawników. Dzięki temu człon-kowie 50 klubów seniora z ca-łego miasta skorzystają z porad prawnych. Przewidziano także wykłady dotyczące prawa przy-datnego w codziennym życiu starszych ludzi.

MRS będzie wspierać ini-cjatywę Rady Miasta Pozna-nia przystąpienia do światowej sieci miast przyjaznych starze-niu. Bodźcem dla seniorów była publikacja WHO, która zawie-ra m.in. wskazówki dotyczące przestrzeni publicznej, transpor-tu, szacunku, integracji, zatrud-nienia i usług zdrowotnych.

– Chcemy być widziani i sły-szani – dodaje Zdzisław Szkut-nik. – Włączyć różne środowi-ska w dziennikarstwo obywa-telskie związane z problemami starzenia. Interesujący jest za-pożyczony od profesora Mikoła-ja Spodarka w Krakowie pomysł uczestnictwa seniorów w pró-bach generalnych w teatrach. Uczestnictwo jest z reguły bez-

Od kwietnia do paździer-nika w Ośrodku Rehabi-

litacyjno-Edukacyjno-Wycho-wawczym im. Piotrusia Pana w Lesznie realizowano logo-pedyczny projekt zadaniowy „Między innymi”. Głównym ce-lem projektu była integracja na-szych podopiecznych ze społe-czeństwem, uwrażliwianie lu-dzi na potrzeby i emocje dzieci, a także wywoływanie i utrwa-lanie potrzeby komunikacyjnej naszych wychowanków.

Jako że był to projekt logo-pedyczny, to i cele, jakie zakła-dał ściśle wiązały się ze stymu-lacją funkcji językowych i komu-nikacyjnych. W ramach projektu dzieci samodzielnie robiły zaku-py w sklepie spożywczym, apte-

28 października w Ośrod-ku Rehabilitacyjno-

Edukacyjno-Wychowawczym im. Piotrusia Pana w Lesznie po raz pierwszy odbyło się pasowanie na przedszkola-ka, ucznia i wychowanka. W taki sposób wychowankowie i pracownicy ośrodka chcie-li przywitać nowe dzieci, któ-re w tym roku poszerzyły krąg „Piotrusiowych” przyjaciół.

Pasowania na wychowanka OREW dokonała dyrektor Iza-

płatne, tylko czasami za miej-sca w pierwszych rzędach po-bierana jest drobna odpłata, co nie zniechęca seniorów, bowiem często nie stać ich na pełnopłat-ny bilet.

– Jako pierwszy zaprosił nas Teatr Muzyczny w Poznaniu na próbę generalną spektaklu „Evi-ta” – mówi Aldona Anastasow, reprezentująca w MRS organi-zacje pozarządowe, rady osie-dli, kluby seniora i uniwersytety trzeciego wieku. – Od tego mo-mentu nawiązała się współpra-ca: uczestniczyliśmy w musicalu „Człowiek z La Manchy” i w kon-cercie Włodka Pawlika. Chcemy zaopatrzyć seniorów w używa-ne komputery i laptopy z Urzędu Miasta. Urządzenia te będą roz-prowadzane przez poznańskie kluby seniorów.

Przedmiotem szczególnej troski Rady będzie zdrowie se-niorów, zwłaszcza problemy geriatrii i chorób nowotworo-wych. Opieką w tej dziedzinie otoczy ludzi starszych doktor Anna Jakrzewska-Sawińska, członek MRS. Jej zamiarem jest utworzenie miejsca tymczaso-wego pobytu dla osób samot-nych i chorych, które przez pe-wien czas nie mają zapewnio-nej pomocy.

Rada zamierza ponadto pre-zentować na stronie interneto-wej twórczość seniorów z dzie-dziny naukowej i literackiej. Mile widziane są felietony, reportaże, informacje, komentarze.

AURELIA PAWLAK

Seniorom z pomocą

FO

T. A

UR

ELIA

PA

WLA

K

Od lewej: doktor Anna Jakrzewska-Sawińska, Zdzisław Szkutnik i Aldona Anastasow.

STRONA 31GRUDZIEŃ 2015

Piotrusiowe dzieciwśród nas

ce, a także rozmawiały z ludźmi na ulicy i w parku. Projekt obej-mował również wizytę na po-czcie, gdzie dzieci samodziel-nie kupowały znaczki i wysyłały wcześniej przygotowane przez siebie listy do rodziców.

Najwięcej radości przyniosła wizyta w kawiarni, gdzie dzie-ci zamawiały lody i samodziel-nie za nie płaciły, ucząc się kon-

wencjonalnych zachowań spo-łecznych. Wszyscy, których od-wiedziliśmy, witali nas serdecz-nie i z wielką sympatią pomaga-li przy realizacji programu. Dzię-kujemy za nieocenioną pomoc w realizacji świadomego stwa-rzania sytuacji komunikacyjnych i poddawania dziecka koniecz-ności odnalezienia się w zaist-niałej sytuacji społecznej.

Projekt pozwolił na satysfak-cjonujące zrealizowanie zakła-danych celów: rozwijanie słow-nictwa mowy biernej i czynnej, rozwijanie i utrwalanie wypra-cowanych zachowań i wzor-ców kulturowych oraz słownic-twa w adekwatnych miejscach i sytuacjach w życiu społecznym, wypracowanie umiejętności od-czytywania symboli, gestów i

zachowań społecznych, nawią-zywanie kontaktu wzrokowe-go, rozwijanie funkcji werbal-nych i językowych, „prowoko-wanie” do komunikacji niewer-balnej i werbalnej, utrwalanie nawyków związanych z komu-nikacją, nauka konwenansów społecznych.

JOANNA SZOSTEK LOGOPEDA

Pasowanie na uczniabela Majorczyk, która paso-wała wszystkich zaczarowaną kredką, a przewodniczący Eu-geniusz Hylak założył dzieciom „Piotrusiowe” medale. Uroczy-stość uświetniły dzieci z naj-młodszej grupy, które zapre-zentowały się w krótkim wystę-pie artystycznym: śpiewały, tań-

czyły i recytowały wiersze. Aby zostać pasowanym, dzieci mu-siały wykonać proste zadania. Dla rodziców dzieci również przygotowano atrakcyjne i kre-atywne zadania.

Po pasowaniu przedszkola-ki złożyły uroczyste ślubowa-nie, przyrzekając być „zucha-

mi i prawdziwymi przedszko-lakami”. Na pamiątkę tego uro-czystego dnia wszyscy paso-wani odciskali swoje palce w kronice ośrodkowej, a także otrzymali pamiątkowe dyplo-my i drobne upominki. Rodzi-ce wraz z dyrektor Izabelą Ma-jorczyk, przewodniczącym Eu-geniuszem Hylakiem i Hanną

Klawinską – mamą z Centrum Koordynacji Rodziców udali się na słodki poczęstunek. Był to dzień niezapomniany, pełen emocji i wrażeń.

Serdecznie witamy nowych wychowanków!

ZESPÓŁ PRACOWNIKÓW OREW

FO

T. (

4X

) O

REW

FO

T. (

5X

) O

REW

STRONA32 GRUDZIEŃ 2015

14 października to Dzień Edukacji Narodowej.

Miejscem edukacji są nie tyl-ko szkoły, ale wiele innych pla-cówek. Takich, jak na przykład środowiskowe domy samopo-mocy.

Nie ma tu szkolnych ław, pod-ręczników, ale za to są pracow-nie, w których nasi podopiecz-ni poznają świat i uczą się wielu pożytecznych umiejętności. Jest to więc również nasze święto. Dlatego zorganizowaliśmy spo-tkanie pracowników i uczestni-ków Środowiskowego Domu Sa-mopomocy w Kościanie z rodzi-cami.

Pracownicy Środowisko-wego Domu Samopomo-

cy przy Ośrodku Pomocy Spo-łecznej w Kościanie realizu-ją, pod patronatem Stowa-rzyszenia „Człowiek dla Czło-wieka” wraz z PISOP i Fun-duszem Inicjatyw Obywatel-skich, projekt pod nazwą „Ni-ska integracja mieszkańców Kościana z osobami niepeł-nosprawnymi intelektualnie ze Środowiskowego Domu Samopomocy”.

Celem jest zbliżenie obu

światów, wymienionych w na-zwie projektu. A to dlatego, że mimo coraz częściej deklaro-wanej, modnej idei integra-cji oraz równości szans spo-łeczne podziały wciąż istnie-ją. Dlatego postanowiliśmy po-kazać pracę, zdolności, talenty osób niepełnosprawnych. Na-kręciliśmy fi lm, który zapoznał mieszkańców z działalnością naszego ŚDS i zaprezentował dokonania jego uczestników.

Ponadto 17 listopada, w ra-mach wymienionego projek-tu, w Kościańskim Ośrodku Kultury odbył się integracyjny wieczór poezji. Licznie zgro-madzona publiczność mo-gła poznać twórczość nasze-go uczestnika Łukasza, który po śmierci mamy zaczął prze-lewać swoje myśli i uczucia na papier. I pokazał swój los, któ-ry odebrał mu zdrowie. Jego li-teracki przekaz był bardzo au-tentyczny i wywarł na słu-chaczach silne wrażenie, co świadczy o jego talencie oraz

prawdzie i głębi przeżyć. Swo-je wiersze prezentowała tak-że lokalna poetka Urszula Ci-szewska. Obu twórcom towa-rzyszyły na scenie uczennice kościańskich szkół.

Jestem przekonany, że ten

wieczór poezji miał istotne znaczenie dla zbliżenia spo-łeczności naszego miasta do osób z niepełnosprawnością intelektualną i zrozumienia ich problemów.

RAFAŁ IKS

FO

T. (

2X

) K

ATA

RZ

YN

A A

DA

MSK

A

FO

T. (

3X

) A

RC

HIW

UM

Zbliżenie światów

Edukacja i zabawaMieliśmy wspaniałą potań-

cówkę urozmaiconą pouczają-cymi zabawami i konkursami. Kolejny raz pokazaliśmy, że oso-by z niepełnosprawnością mogą się bawić i funkcjonować jak lu-dzie w pełni sprawni, przy oka-zji poznając, dzięki konkursom, nowe dla nich obszary wiedzy. Był to mały trening przed zbliża-jącymi się zabawami karnawa-łowymi.

RAFAŁ IKS

STRONA33GRUDZIEŃ 2015

Nie sposób nie odnieść się do listu Czytelnicz-

ki, wyrażającej niezgodę na określenie uczuć ludzi mieszkających w blokach jako „bylejakość, tymcza-sowość, obcość”. Tak samo jak doświadczenia tej Czy-telniczki, również moje są zupełnie odmienne. Jed-nak najpierw będzie o dzie-ciach.

Mój syn przez całe swo-je dzieciństwo i młodość mieszkał w bloku, kolejno na dwóch różnych poznań-skich osiedlach. Niedawno wspólnie oglądaliśmy prze-źrocza z tamtego czasu. Na jednym z nich mały Misio siedzi na kocu na balkonie, obok miednica z wodą, a w niej pływa kaczuszka. Roz-postarte nad głową prze-ścieradło tworzy zadasze-nie. Dorosły już syn skomen-tował: „Jak niewiele trzeba dzieciom do szczęścia”. A na innym przeźroczu bawi się z kolegami w modną wówczas zabawę „w kapsle”. Osiedlo-wa zieleń była jeszcze mi-zerna, wokół ziemia i wydrą-żone kapslami ścieżynki. Mi-chał powiedział: „Bawiliśmy się wspaniale”.

Dzieciństwo na blokowym osiedlu ma swoje plusy i mi-nusy. Plusem jest bliski kon-takt z rówieśnikami, dziec-ko spontanicznie wchodzi w różne interakcje, uczy się uwzględniania cudzych po-trzeb, dzielenia się, przeba-czania, uczy się też poma-gania i współczucia, a także radzenia sobie z trudnościa-mi. To tu, w osiedlowej, swo-bodnej przestrzeni sprawdza się wychowanie w domu i w przedszkolu. Oczywiście, nad dziećmi powinni czu-wać dorośli, co na osiedlu łatwo zorganizować: wystar-czy jedna mama lub babcia na piaskownicę pełną dzieci.

Starsze dzieci są nie-mal przez cały czas w ru-chu, biegają, skaczą, huśta-ją się, wspinają. To znacz-nie zdrowsze niż ślęczenie

W blokowiskuprzed telewizorem. Oczywi-ście i nad tymi dziećmi na-leży czuwać, jednak jeże-li dziecko jest posłuszne i uważne, niekiedy wystar-czy kontrola przez okno. Na blokowych osiedlach komu-nikowanie się bywa głośne: rodzice wołają dzieci, dzie-ci rodziców oraz inne dzie-ci. Jeszcze teraz z rozczu-leniem wspominam częste wołanie pod oknem „Miii-chał!” Nie, nie złościłam się, syn sam informował swoich przyjaciół Leszka i Michała, kiedy będzie mógł zejść.

Z dziećmi zdarzały się za-bawne sytuacje: gdy kiedyś zawołałam „przyjdź na kola-cję, będzie kalafi or”, to dołą-czyło się jeszcze dwoje in-nych mówiąc „My też lubi-my kalafi or”. Do ulubionych zabaw należało spuszcza-nie na sznurku z wyższego piętra różnych niespodzia-nek. W takich napowietrz-nych wędrówkach uczestni-czył także chomik, oswojony szczur, a kiedyś chrabąszcze w słoiku.

Mieszkając w bloku, znacznie łatwiej żyje się pra-cującym mamusiom, moż-na bowiem korzystać z są-siedzkiej pomocy. Także mój syn niekiedy przebywał w mieszkaniu o piętro niżej i tam od nieco starszego Łu-kasza nauczył się czytać, za-nim poszedł do szkoły. Zda-rzyło się też, że budząc się w nocy i nie widząc rodzi-ców (byliśmy na imieninach w sąsiednim bloku), nałożył wielkie kapcie taty (bo swo-ich nie mógł znaleźć), zszedł piętro niżej i zapukał do drzwi. Zerwana ze snu pani Krysia zapytała „kto tam?”, a Misio na to: „To ja, Mi-chał. Mamy nie ma i taty nie ma, a ja nie mogę zasnąć”. Wzruszona pani Krysia po-siedziała przy jego łóżeczku aż zasnął, a nam zostawi-ła w kuchni kartkę z opisem zdarzenia i ze słuszną naga-ną. Oczywiście mieliśmy po-tem ogromne poczucie winy, które jednak łagodziła duma z zaradności czteroletniego synka. Natomiast on uznał sprawę za mało ważną i tyl-ko poprosił, abyśmy w przy-szłości wychodząc wieczo-rem z domu, kładli przy jego

łóżku cukierek. Na znak, że nas nie ma i że szybko wró-cimy. Jednak aż do jego wie-ku szkolnego już nigdy wię-cej nie wyszliśmy wieczo-rem z domu.

Jeszcze większej pomocy doznają matki najmłodszych dzieci, bowiem zawsze znaj-dą się dziewczynki, które z wielką czułością i także z uwagą będą pchały wózek osiedlowymi dróżkami. Mo-jego synka najczęściej wozi-ła dziewięcioletnia Hania, po prostu wygrywała z „konku-rencją”. Teraz Hania mieszka w Kanadzie i nieraz pyta: „A co u Misia?”

Na dużych osiedlach za-zwyczaj są też przedszkola i szkoły, a dzieci mają krót-ką i bezpieczną do nich dro-gę. Nietrudno też po szkole zorganizować oczekiwanie na powrót rodziców z pracy, można bowiem pobawić się w mieszkaniu, gdzie jest cu-dza babcia.

Oczywiście, mieszkanie w bloku ma dla dzieci tak-że swoje złe strony. Wiążą się one z ciasnotą, a przede wszystkim z narastającą wśród dzieci agresją. Nie od-nosi się to jednak tylko do mieszkańców bloku, jakkol-wiek większe „zagęszcze-nie” dzieci sprzyja występo-waniu liczniejszych konfl ik-tów. Dzieci są niekiedy na-rażone na napady ze strony starszych łobuzów, na róż-ne „bitwy międzyosiedlo-we”, na kradzieże i wyzwi-ska. Tak więc konieczna jest większa czujność i troska ze strony osób dorosłych, niż to było potrzebne w minionych latach.

Dzieci mieszkające w du-żych i pięknych mieszka-niach czy w willach z ogro-dem, a nieraz i z basenem, mają oczywiście większy komfort codzienności, jed-nakże niekoniecznie bar-dziej szczęśliwe dzieciń-stwo. Dzieci te wcale nie-rzadko zazdroszczą „tym z bloku” kontaktów z rówie-śnikami oraz większej swo-body. Nie należy uogólniać, bo opieram się tu na jed-nostkowych zdarzeniach, ale tak jak dzieciom z blo-ków przede wszystkim za-

graża agresja cudza i wła-sna (często obronna), to dzieciom z pięknych dziel-nic niekiedy zagraża poczu-cie samotności, depresja, a także autoagresja. To nie od miejsca zamieszkania zale-ży smutek czy radość dzie-ciństwa.

To o dzieciach. A co o do-rosłych mieszkających w blokach? Są tak samo zróż-nicowani psychicznie jak osoby mieszkające w kom-forcie, tyle, że są mniej za-możni. Oczywiście w bloku bywają różne niewygody, ja zaliczałam do nich koniecz-ność słuchowego uczestni-czenia w romansach sąsia-da. Zanim przeniosłam tap-czan w inne miejsce, sąsiad wyprowadził się.

Mieszkając w bloku do-znałam wiele dobrego: kie-dy chorowałam, sąsiadki na wyścigi przynosiły mi obiad; jedna stawiała bańki, dru-ga biegła do apteki. Niekie-dy dzieliłyśmy się zmartwie-niem, często radością. Nigdy, przez prawie 30 lat miesz-kania w bloku, nie doświad-czyłam awantur ani większej przykrości. Wielu moich przy-jaciół mieszka w bloku nie z konieczności, ale z wyboru. Twierdzą, że z wygody. Poza tym blok blokowi nierówny: w niektórych na ścianach klatki schodowej wiszą obrazy (u nas malowała je Basia), są fi -rany i rośliny, jest wzorowa czystość; a przed blokiem są pielęgnowane przez miesz-kańców kwiaty. W innych jest brudno, cuchnie ze zsypu, są mrówki Faraona, jedyny kon-takt międzyludzki to „dzień dobry” w windzie. Jednak nie łudźmy się: w pięknych dziel-nicach też bywa różnie, nie-kiedy doskwiera uczucie sa-motności, nieraz zawiść, a bardzo często strach przed kradzieżą. Mieszkanie w „for-tecy” zapewne nie należy do przyjemności, jak również niekoniecznie musi sprzyjać dobremu dzieciństwu opieka ochroniarzy.

Tak więc ani bylejakość, ani tymczasowość, ani ob-cość – po prostu bywa róż-nie.

IRENA OBUCHOWSKAZ KSIĄŻKI „KOCHAĆ I ROZUMIEĆ” CZ.III R

YS.

KA

TAR

ZY

NA

BA

JER

OW

ICZ

STRONA34 GRUDZIEŃ 2015

Na podwórku stoją beczki. W zasadzie z trudem już moż-

na przejść. Stoją jedna obok drugiej, wszędzie. Mają takie kółeczka w pokrywce na środ-ku... i bulgoczą. Ogórkowe bą-ble raz po raz próbują wydo-stać się z beczek. Ciekawe, ile już kilogramów zostało za-mkniętych w tylu rzędach be-czek.

Jutro koło godziny 10 mamy zjawić się po skierowanie w po-radni, potem izba przyjęć i przy-jęcie na oddział. Planowane od-leżenie 48 godzin, badania i do domu. Mam nadzieję, że wie-czór niedzielny spędzimy już w naprawdę naszym mieszkaniu.

Pawełek wesoły. Po drodze czytaliśmy historyjki o agen-cji detektywistycznej prowadzo-nej przez dzieci. Kupujemy je na Orlenie i czytamy z zapar-tym tchem. Towarzyszą nam od jakiegoś czasu i warte są pole-cenia. Poszczególne części do-tyczą kolejnych miejsc w ma-łym miasteczku. Sklep jubilerski, bank, muzeum, kawiarnia... na-prawdę wciągające.

Za oknem szumi oswojony las, w sklepie na końcu Turkuso-wej przepyszny biały ser z lokal-nej mleczarni.

Gospodarz serdeczny, wypytał o wszystko, ucieszony widokiem Pawełka w dobrej formie. Tylko, jak się dobrze wychylić, widać wielki, stalowoszary budynek, sapiąco-szumiący w dzień i w nocy (klimatyzacja sprawia takie wrażenie sapania – szczególnie w nocy, gdy wokół cisza). Szpi-tal... niby wpisany w krajobraz, ale jakby z innej bajki. A może właśnie nie z bajki.

Pawełek leży na sali z R. i jego mamą. Tym razem uczymy się tureckiego. Około godziny 21 słuchamy modlitwy do Maho-meta. Podróże kształcą. R. i jego mama są bardzo mili i spokojni. Mama ciągle nam coś oferuje. To orzechy, to jakąś grę Pawełkowi. Pyta czy wszystko dobrze. Infor-muje, że pada deszcz, że już ko-lacja. Jest naprawdę miła. Nie-zwykle opiekuńcza. R. odwie-dziła dziś chyba cała rodzina. Tata, siostry, bracia. Rozmawia-ją ze sobą mieszanką tureckiego i polskiego.

Pawełek sam zapytał panią, z jakiego jest kraju. Potem mówił „jej językiem”. Nie wymawiają szeleszczących głosek, zmięk-

A.M. KrystosikGromadzińskaSZCZECIN

Dwa życia(19)

czają je. Pawełkowi to odpowia-da, bo ma z tym problemy. Zmie-niają je na zmiękczone, a zara-zem gardłowe dźwięki. Zadzi-wiająco dobrze to Pawełkowi wychodzi. Może zaczniemy go uczyć tureckiego. Ma wyraźne predyspozycje.

Dziś leżeliśmy dla samego le-żenia. Żadnych badań, żadnych wizyt lekarskich... dobrze, że Pa-wełek dostał chociaż jeść.

Na oddziale starzy znajomi. Tak naprawdę wcale nie napa-wa to optymizmem. Jest dziew-czynka, która leżała, zanim jesz-cze przyszliśmy i wciąż jest le-czona. Jest D., o którym pisałam, o jego mamie i ich perypetiach. Jest też dziewczynka, którą Pa-wełek uważa za krasnoludka. Jest też pani z synem, która, gdy my byliśmy, przygotowywała się do przeszczepu rodzinnego. Nie-stety, nie udało się. Same smutne historie, ciągnące się tak długo. To był chyba jakiś feralny czas.

Jutro od rana badania. Bada-nia krwi zapewne przed godziną ósmą, potem nie wiem czy coś jeszcze. Może USG? Zobaczymy, co nasza pani doktor postanowi. Dziś jej nie było.

Wracając teraz w nocy do domu, mogłam zamknąć oczy i po zapachu trafi ć. Ogórkami pachnie ładnych paręnaście me-trów wcześniej, nawet jadąc sa-mochodem.

Na jutro mam zaplanowa-ne origami safari. Dziś robili-śmy z Pawełkiem warsztat sa-mochodowy z lakiernią z papie-ru. Potem lepiliśmy z gąbkoliny śmieszne ludki. Do rana mają stężeć. Ciekawe czy rzeczywi-ście tak będzie. Miały świecić w nocy..., ale nie świeciły. Może

coś źle zrozumieliśmy, bo opis jest tylko po czesku. Pawełek ka-zał sobie go czytać. Czytaliśmy więc i zaśmiewaliśmy się. Potem Pawełek mówił po czesku. Miał dziś dzień poligloty. Oby jutro wszystko przebiegło spokojnie.

Jeżeli będzie pogoda, to w so-botę po wyjściu ze szpitala po-jedziemy do Sulejówka, by zdo-być trzecią pieczątkę w konkur-sie Ładpiduchów. Pisałam o Pa-wełka zaangażowaniu w Ła-zienkach i Wilanowie. Dziś przy-pomniał sobie o Sulejówku i ko-niecznie chce jechać wypuścić ostatniego ducha. Czekamy na jutro z nadzieją, że wyniki będą znów chociaż trochę lepsze.

Wyniki były trochę lepsze i trochę gorsze. Mocznik spadł do 80 (dieta warzywna robi swoje), ale za to kreatynina wzrosła do 1 i morfologia gorsza. Czy nie może być lepiej, tak po prostu wszystko lepiej?

Wróciliśmy do domu. Z anty-biotykiem, nowymi zaleceniami. Nową dietą.

ROZDZIAŁ 18MORZE, NASZE MORZE

Wróciliśmy do Szczecina i po-stanowiliśmy jechać nad morze. Coś w nas takiego jest co gna nas wciąż przed siebie. A nad nasze morze szczególnie. Jecha-liśmy jak do krainy marzeń, od-poczynku i spełnienia. I taki to był właśnie wyjazd.

Las oczarował nas pięknie. Drzewa zielone, pachnące, jago-dy, nasze pnie, zakręty...

Tylko ławeczkę w lesie na szlaku dziki zjadły. Tak wymyśli-liśmy z Pawełkiem. Zamiast wy-

sokiej jest teraz niska, malutka… Nogami już machać nie można, jak się siedzi, ale za to siedzi się wygodnie.

Plaża cudna, piasek gorący, woda… prawie ciepła. Rzucili-śmy cały majdan i zabraliśmy się do budowania zamku. Ryliśmy w piachu, przesypywaliśmy go, ugniataliśmy, dobre dwie godzi-ny budowaliśmy i powstało coś niezwykłego. Każdy miał swoje zadanie. Pawełek głównie prze-rabianie – czyli częściowe wybu-rzanie.

Pawełek biegał na bosaka jak źrebak. Chlapał wodą, śmiał się na głos. Widać było, jak ogromną radość sprawia mu bycie na „na-szej” plaży. W miejscu dobrym, ciepłym, oswojonym, tak bardzo naszym, chociaż nie do nas na-leżącym.

Potem obiad u pani. Witała nas ze złami w oczach. W kuch-ni musiałam zdać relację z wy-darzeń. Zupa bulgotała, ziem-niaki buchały parą, ale to nie było ważne. Pawełek pobiegł do zwierząt. Skakał jak piłeczka, gdy zobaczył kurczaczki, koź-lątka, karmił je wszystkie. Nawet kury się zbiegły i gdakały tak gło-śno, że rozmawiać się nie dało.

Jak dobrze być w tym miej-scu, jak dobrze widzieć znajome ścieżki, drzewa, krzyż na rozsta-ju… Jak dobrze tak wracać, do tej naszej krainy szczęśliwości i beztroski.

Na naszej działeczce z roku na rok wypielęgnowana trawa zarasta chwastami coraz bar-dziej. Przechodzą od sąsiada. Zagłuszają nasze maleńkie tuje. Zryta przez krety i nornice dział-ka nie jest już idealnie prosta i gładka. Ale to, co zasadziliśmy wiosną, pięknie rośnie. Prze-trwało upały.

Jak dobrze wejść do kościo-ła, który pachnie łąką, klękać na dywanie (który za trochę swój uważamy, bo się do niego doło-żyliśmy), patrzeć na zegar, który od lat tak samo odmierza czas. Nic się nie zmienia, a tyle się zmienia. Jak dobrze być w Koł-czewie.

Jak miło się robi człowiekowi, gdy pani w sklepie mówi do Pa-wełka po imieniu. Jak dobrze li-zać lody i znów wygrać dar-mowego Big Milka, tylko w tym sklepie co roku nam się to zda-rza.

Czy mają tam jakiś magnes który przyciąga szczęście?

Jeden dzień, a tak wiele zmie-nił. Pawełek uspokoił się i wyci-szył. Przestał się denerwować. Nie ma już ataków histerii.

FO

T. (

AR

CH

IWU

M R

OD

ZIN

NE

STRONA35GRUDZIEŃ 2015

Słowa dodają sił, ale mogą też ranić, a nawet zabić.

„Dziwaczka”, „nienormalna”, „kretynka”, „schizol”, „czubek” – takie m.in. określenia słyszą osoby z problemami zdrowia psychicznego czy z niepeł-nosprawnością intelektual-ną, chociaż niesprawiedliwe traktowanie spotyka również osoby pełnosprawne. Nega-tywnych zwrotów używamy zbyt często i w sposób lekko-myślny.

„Zerwij z chorymi słowa-mi. Zobaczysz, że za nimi jest człowiek podobny do ciebie. Człowiek, który ma swoje ży-cie i rodzinę, przyjaciół, za-wód, pasje. Różni was tylko

W Galerii Aniołowo w Tar-nowie do końca paździer-

nika można było oglądać wy-stawę prac plastycznych pod nazwą „Przeminęło z wiatrem”, która powstała przy współpra-cy uczestników Warsztatu Te-rapii Zajęciowej im. Jana Pawła II i tutejszego Pałacu Młodzie-ży. Wstęp na wystawę był bez-płatny. Prace, w tym świątecz-ne stroiki, można było zakupić.

Prezentowane obrazy, formy użytkowe, biżuteria, dekoracyjne ozdoby, wykonane były różnymi technikami i stylami, nawiązu-jącymi do przeszłości, stąd tytuł wystawy, oryginalne efekty i uni-katowy charakter prac.

fakt, że on zmaga się z zabu-rzeniem lub niepełnosprawno-ścią” – tak brzmi przekaz kam-panii pod nazwą „Przestaw się na zdrowe myślenie” realizo-wanej przez Zakład Opiekuń-czo-Leczniczy i Rehabilitacji Medycznej w Poznaniu w ra-mach projektu „Poprawa jako-ści opieki nad osobami niesa-modzielnymi z zaburzeniami psychicznymi i niepełnospraw-nymi intelektualnie – Filia ZO-LiRM w Owińskach”.

Kampania rozpoczęła się na początku października, a za-kończy się w lutym przyszłego roku. Celem jest przeciwdzia-łanie stygmatyzacji osób z nie-pełnosprawnościami. Patro-nat honorowy nad akcją objął Prezydent Poznania i Wielko-polski Kurator Oświaty. Przed-sięwzięcie wspierają znane osoby – Małgorzata Ostrow-ska, Ilona Felicjańska, Tomasz Wolny, Michał Grudziński, Mi-chał Kowalonek, Antonina

Choroszy, zespół „De Mono” i inni.

Na stronie internetowej www.zdrowemyslenie.org/edukacja/ znajdują się goto-we scenariusze lekcji na temat pozytywnych postaw wobec osób z niepełnosprawnościa-mi. Wzory zajęć opracowane są dla klas od 0 do 6, uczniów gimnazjum oraz szkół ponad-gimnazjalnych.

KAROLINA KASPRZAK

Zdrowe myślenie

*Na temat „Przeminęło z wia-

trem” z DOMINIKĄ MICHNO-ŁOŚ, kuratorem wystawy i UR-SZULĄ HABEL, terapeutkami zajęciowymi w WTZ im. Jana Pawła II rozmawia TOMASZ WARDZAŁA, prezes Zarządu Fundacji Rozwoju Edukacji-Pra-cy-Integracji w Tarnowie.

– Skąd pomysł powrotu do przeszłości?

Dominika: – Pomysł na te-mat wystawy pojawił się w opar-ciu o styl i charakter prac, jakie w ostatnich miesiącach powsta-wały w pracowniach. W naszych pracach można dostrzec nie tyl-ko motyw przeszłości, ale tak-że wspomnień, dzieciństwa, a

cała wystawa utrzymana jest w klimacie retro i vintage. To po-łączenie nowoczesności z ele-mentami, przedmiotami z na-szej przeszłości, nadaje pracom niepowtarzalny urok i specyfi cz-ny klimat. Style zdobnicze, ja-kie wykorzystaliśmy, są ostat-nio bardzo popularnymi trenda-mi nie tylko w modzie, ale także w aranżacji wnętrz, dlatego też stylizowane prace miały dodat-kowo zainteresować i przycią-gnąć uwagę osób.

– Dlaczego współpraca z Pa-łacem Młodzieży?

Urszula: – Współpracujemy od dłuższego czasu w ramach zajęć wokalnych, na które grupa naszych podopiecznych uczęsz-cza, a pomysł na współorgani-zowanie wystawy zrodził się w oparciu o dział artystyczny, jaki posiada Pałac Młodzieży.

– Czy Wystawa cieszy się po-pularnością?

Dominika: – I to dużą! Spore grupy osób odwiedzają Galerię Aniołowo, widząc interesująco zaaranżowaną witrynę. Zainte-resowani nie tylko oglądają pre-zentowane prace, ale także do-konują zakupu wybranych arty-kułów dekoracyjnych.

– Jakie są dodatkowe korzy-ści z przygotowania wystawy?

Urszula: – Dzięki wysta-wie możemy nie tylko promo-wać działalność i funkcjonowa-nie warsztatu, ale także trafi ć z naszymi pracami do szersze-

go grona odbiorców. Dodatkową korzyścią jest możliwość bliż-szego kontaktu z klientami, po-znanie ich potrzeb, oraz złoże-nie przez nich indywidualnych zamówień.

– Jakie były trudności w przy-gotowaniu wystawy?

Dominika: – Dzięki duże-mu zaangażowaniu i współ-pracy wielu osób, w tym przede wszystkim pracowników warsz-tatu, nieoczekiwane trudności nas ominęły. Działaliśmy zgod-nie z planem i uzyskaliśmy za-dowalający efekt.

WYSTAWA PRAC PLASTYCZNYCH UCZESTNIKÓW WTZ W TARNOWIE

Wspomnienia świata, który przeminął

FO

T. (

3X

) A

NN

A N

IZIO

ŁEK

STRONA36 GRUDZIEŃ 2015

Proszę o pomoc fi nansową na zakup szpitalnego łóżka re-

habilitacyjnego, które działa na prąd i na akumulator. Takie łóż-ko jest mi bardzo potrzebne, po-nieważ częsty brak prądu powo-duje, że muszę pozostawać dłu-go w pozycji, która jest dla mnie uciążliwa i często wprost nie do wytrzymania.

Jest to łóżko dla osób, które wymagają opieki długotermino-wej. Oprócz zasilania prądem posiada ono możliwość działa-nia w razie braku prądu. Ponad-to jest wielofunkcyjne, co jest bardzo potrzebne osobie spara-liżowanej tak jak ja. Byłoby dla mnie ogromnie pomocne w wy-konywaniu codziennych czyn-ności, a przede wszystkim przy-niosłoby mi ulgę w cierpieniu, z którym muszę zmagać się każ-dego dnia i nocy. Ponadto bardzo ułatwiłoby pracę osobie opieku-jącej się mną.

Mam 51 lat. W wieku lat 28 uległam nieszczęśliwemu wy-padkowi:

Upadłam ze schodów tak nie-szczęśliwie, że złamałam kręgo-słup szyjny. Z tego powodu cier-pię na porażenie czterokończy-nowe oraz uciążliwą padacz-

Mój kochany 14-letni syn Jakub, kiedyś energiczny, wyspor-

towany i lubiany przez kolegów gimnazjalista, nagle ciężko zacho-rował na ostrą białaczkę limfobla-styczną. Od 11 miesięcy przebywa na oddziale onkologicznym Szpi-tala Klinicznego im. K. Jonschera przy ul. Szpitalnej w Poznaniu.

W trakcie początkowego lecze-nia wystąpiło gwałtowne wzno-wienie choroby, wraz z paraliżem lewej strony twarzy. Na szczęście po podaniu leków i intensywnej rehabilitacji objaw ten ustąpił. Sy-nek przyszedł kilkanaście ciężkich cykli chemii. Związane z nimi po-wikłania doprowadziły do usu-nięcia płata płuca i pięciodniowe-

Pociemniało. Park za oknem zrobił się zagadkowy i nę-

cił wyobraźnię.Byli zmęczeni i niewiele

chciało im się rozmawiać, kie-dy przez uchylone drzwi zaj-rzała do nich Wanda.

– Jak tam? – spytała uśmiech-nięta promieniście. – Idziecie już spać? Kończę dyżur i teraz zobaczymy się dopiero w nie-dzielę. Jakoś będziecie musie-li wytrzymać… – weszła dalej i oparła się o ścianę tuż przy umywalce. – A póki co, to chce-cie jeszcze czegoś?

Jakiś chochlik, duch złośliwo-ści odezwał się w duszy Artu-ra. Oto nadarzyła się okazja, by zrewanżować się dziewczynie i wprawić ją w konsternację. W końcu zasłużyła sobie. Nie za-stanawiając się wiele powie-dział:

– Zaśpiewaj nam jakąś koły-sankę. Do snu. Hę?

Nie miał najmniejszych wąt-pliwości, że to życzenie zdepry-muje dziewczynę. Musiało ją zdeprymować, jak amen w pa-cierzu.

– Zaśpiewaj – podchwyciła Natasza.

Kamil zachichotał w kącie.Wanda speszyła się i, jak im

się zdawało, poczerwienia-ła jeszcze bardziej. Jednak za-raz zapanowała nad sobą. Nie uciekła, czego spodziewał się Artur, nie zaczęła, zawstydzo-na, tłumaczyć się. Przeciwnie, weszła dalej do pokoju. Stanę-ła pośrodku i przyjęła charak-terystyczną postawę. Jej gesty zaniepokoiły go w najwyższym stopniu.

– Może być Stanisław Mo-niuszko? – zaproponowała śmiało.

Zaskoczeni nie odpowiedzie-li nic, a ona złożyła dłonie i naj-czystszym sopranem zaśpie-wała: Po nocnej rosie / Płyń dźwięczny głosie / Niech się twe echo rozszerzy / Gdzie na-sza chatka / Gdzie stara mat-ka / Krząta się koło wieczerzy / Jutro dzień święta / Niwa nie zżęta / Niechaj przez jutro doj-rzewa / Niech wiatr swawolny / Niech konik polny / Niechaj skowronek tu śpiewa1…

Artur zdębiał. Poczuł się jak ktoś, kto dostał mata w trzech ruchach.

Zbigniew M.NowakKOŁOBRZEG

go pobytu na oddziale intensyw-nej terapii.

Po długim leczeniu w koń-cu znaleźliśmy się na oddzia-le transplantacji. 27 październi-ka Kubuś miał przeszczep szpiku, który otrzymał od swojej młod-szej siostry Alicji. To były cudow-ne chwile. Dała bratu szansę ura-towania życia.  Naszym najwięk-szym marzeniem jest powrót Kuby do domu.

Aby się ono spełniło, potrzeb-na jest pomoc fi nansowa, o któ-rą bardzo prosimy czytelników „Fi-lantropa”. Jedynym żywicielem na-szej czteroosobowej rodziny jest teraz mój mąż. Ja zrezygnowałam z pracy, aby cały czas przebywać z ciężko chorym synkiem. A obecne koszty leczenia – na które nas nie stać – wynoszą miesięcznie oko-ło 1.500 złotych, nie licząc kosz-tów dojazdów do szpitala. Wyso-kie będą zwłaszcza koszty lecze-

nia po przeszczepie, w szczegól-ności koszty leków zapobiegają-cych jego odrzuceniu.

A ja tak bym chciała zapewnić Kubusiowi dobre i długie życie w rodzinnym gronie.

Darowizny można wpłacać na konto 49-1160-2202-0000-0002-6860-2525.

JOANNA STANISZEWSKAMAMA

AL. SOLIDARNOŚCI 53C/3161-696 POZNAŃ

Od redakcji: kserokopie do-kumentów lekarskich i zgoda na publikację powyższego li-stu znajdują się w naszym po-siadaniu.

kę pourazową. Jestem sparaliżo-wana, zmagam się z niepełno-sprawnością już 22 lata i ciągle potrzebuję pomocy.

Moja renta to 965 złotych. Wy-datki na pieluchy, leki i rehabili-tację przekraczają wysokość tej sumy. Koszt łóżka rehabilitacyj-nego to około 8.000 złotych.

Jest mi bardzo trudno żyć w takim stanie i przykro, kiedy mu-

szą się mną opiekować inne oso-by. Nic nie mogę na to poradzić ani zmienić, jestem bezsilna i bezradna wobec tak dużej nie-pełnosprawności.

Bardzo pragnęłabym żyć jak inni bez ograniczeń i ciągłego oczekiwania pomocy, bez stra-chu, co czeka mnie jutro, ale nie jest mi to dane i trzeba walczyć o każdy dzień oraz godzić się z lo-sem takim, jaki jest.

Darowizny na zakup łóżka re-habilitacyjnego można wpła-cać na konto Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”, ul. Łomiań-ska 5, 01-685 Warszawa, nr ra-chunku bankowego 15-1060-0076-0000-3310-0018-2615, dla 4800 Mucha Irena.

IRENA MUCHA ZARZYCE WIELKIE 24 A

34-142 LEŃCZE TEL:721-173-879

Od redakcji:

Skany dokumentów lekar-skich, orzeczenia o niepełno-sprawności i zgoda na publika-cję listu o pomoc znajdują się w naszym posiadaniu.

Złamałam kręgosłup szyjny

Irena Mucha.

Cały czas z chorym synkiem

FO

T. A

RC

HIW

UM

DO

MO

WE

FO

T. A

RC

HIW

UM

DO

MO

WE

Jakub Staniszewski.

STRONA 37GRUDZIEŃ 2015

Opowieść osobliwie inna(16)

piej żebyś nie wiedział. Ale uważaj, żeby jej nie podpaść.

– Pewnie, będę się strzegł nie wiedząc przed kim.

– I Nataszka też? Trochę w to wątpię.

– Dlaczego? – Trudno ją na spacer namó-

wić, a co dopiero… E, wątpię.– Czemu. – Po dziesiątej idę do niej. Po-

masuję ją trochę… Weźcie Jul-kę, dziewczyna już do rzeczy.

– Widziałem, zaczyna cho-dzić przy poręczy.

– No. – Rodzice strasznie jej pilnu-

ją. – Dziwisz się? – Właściwie… – Ciebie też tak pilnowali, a

do tego jeszcze Elżbieta… – Do-bra, zajrzę do niej.

– Obróć się.Artur położył się na ple-

cach. Uwagę jego przyciągnę-ły barwne tablice rozwieszone na ścianach. W większości były to mapy stóp z ponaznaczany-mi punktami, które ktoś opisał chińskim alfabetem. Ilekroć tu leżał, nurtowało go to samo py-tanie – co znaczą te egzotycz-ne znaczki?

– Studiował pan to? – zdecy-dował się zapytać i pokazał na planszę.

– O! studiowało się to i owo… – odparł pan Henio.

– To ciekawa dziedzina i taka trudna do pojęcia.

– Terapia manualna?– Czy to jest bolesne?– Jeśli masz do czynienia z

mistrzem, to cię nie boli. – Chciałbym kiedyś spróbo-

wać. Może by mi pomogło? – Może? Pogadaj z profeso-

rem. – A nie dałoby się tak?…– Że tego? – Henio pojął w

lot. – Jak by się dało?... – Chyba jednak pogadam z

profesorem…Pan Henio podrzucił pudełko

i obfi cie sypnął pudrem na uda. Znad powstałego obłoku rzekł:

– Właściwie ostatnio to ja je-stem w trochę innym temacie…

– Tak? – podchwycił Artur z nadzieją na informację o nowej metodzie terapeutycznej, którą zgłębiał masażysta.

– Uhmm – odrzekł pan Henio i po chwili dodał: – Sandacze.

– Łowi pan? – rozczarował się.

– Wędkuję.Powinien był się domyślić,

kiedy oglądał kolorowe zdjęcia w metalowych ramkach wiszą-ce na bocznej ściance szafki ze świeżymi ręcznikami.

– Miałem kiedyś kolegę, któ-ry co sobotę jeździł na szczupa-ka – rzekł.

– Szczupak też jest dobry, ale ja od tamtego roku wolę sanda-cza – z nutą wyższości w głosie odparł pan Henio. – To lepsza przygoda i dużo większa adre-nalina. Jak ci taki piętnastokilo-wy weźmie…

– Takie smoki pan wyciąga?!– A jak!– Łapie pan na spinning?– Spinningiem dawniej łapa-

łem szczupaki. Wypływaliśmy z Józiem łodzią i rzucaliśmy w stronę trzcin. Tam na grani-cy szuwarów lubiły te skubań-ce żerować.

– Mój kuzyn łowił na koguta.– Dobra metoda, można

szybko obłowić łowisko, bo ko-gut ostro idzie do dna – wyja-śnił Henio znad świeżo sypnię-tego obłoku pudru.

– Pan też łowił na koguta? – Ja raczej na rippery – od-

rzekł i dosypał talku. – Czasem na taką przynętę brały mi na-wet spore sumy. To też niema-ła frajda.

– Wiadomo – przywtórzył Ar-tur – każdy lubi duże sumy. Te na zdjęciach to pana najlepsze trofea?

– Na pierwszym mój naj-większy szczupak… Sto pięć centymetrów, dziewięć piętna-ście wagi. Złapałem w naszym jeziorze, akurat na woblera… – pochwalił się pan Henio i jesz-cze raz podsypał talku.

– Sporo mięsa.– Owszem, ale teraz kuszą

mnie sandacze.– To ten na drugim zdjęciu?– Metr dwadzieścia i czterna-

ście pięćset wagi. Złowiłem w tamtym roku.

Artur z uznaniem wygiął usta. Nie miał jednak pewności, czy dłonie trzymające na zdję-ciach te wyjątkowych rozmia-rów okazy są dłońmi pana He-nia.

– Moim największym sukce-sem była dwunastocentymetro-

wa wzdręga – przypomniał so-bie. – Ustrzeliłem ją z kuszy.

– Z kuszy?! – zaśmiał się He-nio. – Większych nie było? Tra-fi łeś rybę w ochronnym wymia-rze.

– Ja najlepiej znam się na ry-bach akwariowych…

– Gupiki i welonki – uśmiech-nął się znacząco masażysta. – Jak Józek. On też, zdrajca je-den, przerzucił się na akwen w słoiku.

– Welony brudzą wodę – Ar-tur również chciał popisać się wiedzą ichtiologiczną, ale nie zaimponował panu Heniowi.

– Spróbuj kiedyś wypłynąć z wędką na sandacza. Połów spławikowy na żywca, najlepiej na stynkę… To naprawdę wyra-fi nowany sport. Ale nie dla każ-dego, bo wymaga dużej cierpli-wości.

– W łódce na jezioro?– Możesz brygantyną – rzekł

urażony brakiem entuzjazmu pacjenta. – Dobra! – klasnął po udach głośniej na znak, że ma-saż skończony.

Rozmasowane mięśnie były ciepłe i elastyczne. Artur usiadł na stole i opuścił nogi. Potem przeszedł na wózek i zaczął się ubierać.

Pan Henio zza zasłonki z nie-bieskiego lnu wyjął dwie bute-leczki z aromatami geranium i jaśminu. Otworzył obie i z każ-dej wlał po kilka kropli na mi-seczkę kominka. Potem dużym płomieniem zapalniczki podpa-lił knot świeczki.

– No, czas na ciebie, zmykaj – ponaglił – bo inni czekają.

Artur nie dopinając koszul-ki wyjechał na korytarz. Siostra Basia akurat wyszła z dyżurki i zmierzała w kierunku izolatki Nataszy. Widział, jak niesie ni-klowaną puszkę, w której były jałowe gaziki, i butelkę „Arniso-lu”. Nim zapiął pierwszy guzik, spośród czekających na masaż podniosła się kobieta w pasia-stym szlafroku i pokuśtykała do gabinetu.

– Panie Heniu złociutki, tak mnie dziś boli to kolano… – usłyszał jeszcze jej głos.

cdn.

ROZDZIAŁ JEDENASTY

– Wybieracie się na jezioro? – spytał pan Henio.

Artur leżał na wąskim sto-le do masażu. Przez okrągłe wycięcie na twarz widział sto-py obute w brązowe drewniaki i białe nogawki dochodzące do krótkich, czarnych skarpetek z żółtą nitką w ściągaczach. Pan Henio masował tylną głowę le-wego naramiennego klaszcząc przy tym i głośno poklepując z mistrzowską swobodą, którą było słychać nawet na koryta-rzu. Siedzący przed gabinetem i czekający na swoją kolejkę pacjenci nie mieli wątpliwości, że właśnie odbywa się nie byle jaki masaż. Kiwali przy tym gło-wami ze znawstwem, a ukła-dając usta w podkowę i uno-sząc jedną brew okazywali swe uznanie oraz dumę ze szczę-ścia, które ich spotkało, stawia-jąc na szpitalnej drodze tak wy-trawnego specjalistę.

Pan Henio był bowiem arty-stą w swoim fachu. Potrafi ł na przykład masować obie nogi jednocześnie, nawet na mo-ment nie gubiąc rytmu i tak od-prowadzić zakwasy, jakby ro-biło to dwóch wprawnych ma-sażystów. Umiał też płaskim, zielonkawym nefrytem, któ-ry ponoć przywiózł znad Za-toki Tonkińskiej i zawsze no-sił przy sobie w kieszeni, roz-luźnić zbyt napięty mięsień lub przykurczone ścięgno. Każdo-razowo płonącym kominkiem aromaterapeutycznym wpro-wadzał swoich pacjentów w stan głębszego relaksu i więk-szej podatności na jego do-tyk, nierzadko sprowadzając na nich błogość sąsiadującą z pewnego rodzaju stanem eks-tazy. Sypiąc z wysoka ogromne ilości talku wytwarzał chmurę pyłu, w której ginęła jego łysa, pokryta licznymi znamionami głowa, broda, którą nosił jak Lew Tołstoj, i połowa pacjen-ta. Pełen polotu podrzucał pu-dełko z pudrem wysoko, a kie-dy wykonało ono w powietrzu kilka obrotów łapał je zręcznie niczym żongler i z satysfakcją stawiał na kozetce obok maso-wanego, oniemiałego z wraże-nia pacjenta. Artur przypusz-czał, że z tej fantazji pan He-nio, jeśli jeszcze nie teraz, to na pewno w niedalekiej przy-szłości nabawi się pylicy.

– Jasne, że płyniemy – od-rzekł. – Nawet Natasza wybie-ra się z nami.

– Słyszałem, Berenika wspo-minała.

– Kim jest ta Berenika? – Nie wiesz? To i dobrze, le-

1 Pieśń wieczorna – słowa: Władysław Syrokomla.

STRONA38 GRUDZIEŃ 2015

A jednak zawsze…

Znów w południeZaświeciło słońce,W nocy znowuJakaś zgasła gwiazda.I cóż tu pomyśleć,Skoro już wszystkoDawno przemyślane?Cóż powiedzieć,Gdy powiedzianoJuż wszystko?Co napisać,Kiedy co można Spisano?

A jednak zawsze…

Narodzi się nerw,Który na nowo odczuje,Powstanie słowo,Co opowie na nowo,Znajdzie pióro,Które opiszeRaz jeszczeRadość porankaI lirykę zmierzchania.

Miłość

Słońca,Które chyli sięKu zachodowiI nocy ciemnejNadejście zwiastuje,Nawet wola najtęższaCofnąć nie zdoła.

I jutra treściTragicznie nieznośnej,Co świata posadyW ruinę przemieni,Wiara najgłębszaZda się nie unieść.

Też tę, co podobnoOstatnia umiera,Już trudno zatrzymać

Przy sobie,Gdy w zwątpieniuI ona chce odejść.

Tylko wiernaPo kresów końce,Z nich wszystkichNajmocniejsza, Miłość zostanie nadalGdzie była.

Taka myśl

Wspomnienia Jak u starcaI młodzieńczeMarzenia – Treść bez czynuPozostała.Wszystko w jednoZestrzelone,W jednej duszy Uwięzione,W ból i goryczZespolone.

Teraz czasie leć

Leć czasie, leć,Coraz mniej Chce mi się chcieć,W oczach więcejMiewam cienia,W sercu więcejZniechęcenia,Leć czasie, leć.

Leć czasie, lećPleśń zwątpieniaZe mnie zmieć,Przywróć dawne Me rojenia,Oddaj stanyUniesienia,Leć czasie, leć.

Leć czasie, leć,

Lepszym dniomOgarkiem świeć,Ponieś każdyDzień cierpieniaW czarną dziuręZapomnienia,Leć czasie, leć.

Leć czasie, leć,Zdejmij z duszyCiężką sieć,Zabierz wszystkieRozdrażnienia,Przywróć chwileUkojenia,Leć czasie, leć…

Leć czasie, leć,Nie chcę ciebieTakim mieć,Ustąp czasomUzdrowienia, Tyś jest czasemWypalenia,Leć czasie, leć.

Nadzieja

W szklanejPrzyszpilę gablotce,W butelcePo dżinie zamknę,Zaaresztuje W klatce z kanarkiemLub stalowym

łańcuchemDo nogi łóżka przykuję,By ta,Co zazwyczaj ostatnia,Gdyby kiedyOdejść zechciała,Nie umknęła mi nigdy.

Jutro

Jeszcze razPrzynieś mi jutro,

Jak gościniecW plecionym koszyku,Błękit W pogodnych oczach,I we włosySchwytany wiatr z gór.Dwa kamyki Na żabich łapkachUkryteW nieśmiałej dłoniPołóż mi znowu,Jak wczoraj,Na poduszcePrzy skroni.Mów mi O swojej radości,Bym o smutkachZapomnieć mógł swych,Jasnych myśliZiarenek rzuć kilkaW środek Zamyślonych chwil.Na policzkach Ostatni razJesień wymalujPędzelkiem rzęs,W berberysach,W rubinach żurawin,Małe pocztówkiNa rzewniejsze dni.Zanim czas Nam ucieknie,Coraz mocniejNaglony kurantem,Niech się w ciszySfruną motyleNa to nasze Pożegnanie.Wychodząc zatrzymaj Się na krótko,Zostań w drzwiachI przyrzeknij miJeszcze jeden jedynyRaz, że za rokRazem pójdziemyWśród drzew.

Wiersze Zbigniewa Nowaka

STRONA39GRUDZIEŃ 2015

Cały rokw PKPSMijający rok obfi tował w

wydarzenia w działalno-ści kórnickiego Polskiego Ko-mitetu Pomocy Społecznej.

Pod koniec lutego odbyła się integracyjna zabawa karnawa-łowa z udziałem 50 osób. Se-niorzy uczęszczali na zaję-cia z obsługi komputera w Bi-bliotece Publicznej w Kórniku. Wzięli udział w koncertach z okazji Dnia Kobiet. W maju w Łomnicy oddali hołd poległym w Powstaniu Wielkopolskim pod upamiętniającą tablicą. W czerwcu przebywali na wcza-sach w Rewalu nad morzem.

Z okazji Dnia Seniora 24 września zaproszono do Kór-nika starszych ludzi z Łomni-cy i Zbąszynia. Goście i gospo-darze uczestniczyli we mszy świętej w kościele w Bninie w intencji poległych Powstań-ców Wielkopolskich. W tym też miesiącu grupa seniorów wyjechała do Lisówek na pik-nik z okazji Międzynarodowe-go Dnia Osób Starszych, aby skorzystać z zabiegów, po-rad i warsztatów. W ostatnich dniach września PKPS zorga-nizował dla podopiecznych 4-dniową wycieczkę do Ko-tliny Kłodzkiej. W ciągu całe-go roku w Klubie PKPS odby-wały sie spotkania urodzino-we, imieninowe i inne. W li-stopadzie z okazji Święta Wy-zwolenia zorganizowano wie-czornicę z prelekcją i pieśnia-mi patriotycznymi. W grudniu, przed wieczerzą wigilijną, se-niorzy będą wykonywać ozdo-by świąteczne i choinkowe.

Kórnicki PKPS zajmuje się pomocą na rzecz osób w trud-nych sytuacjach fi nansowych i losowych. Pomaga w opłaca-niu rachunków, zaopatruje w opał, odzież, środki czystości, żywność. Dofi nansował zakup maty przeciwodleżynowej dla osoby niepełnosprawnej. Po-maga w zaopatrzeniu chorych i niepełnosprawnych w wóz-ki, chodziki, kule, łóżka reha-bilitacyjne. Zajmuje się dystry-bucją żywności z Unii Europej-skiej wśród osób najbardziej potrzebujących. Otrzyma-ły one makaron, kaszę, płatki kukurydziane, mleko, ser, gro-szek konserwowy z marchwią, dżem, mielonkę, klopsiki, cu-kier, ryż, olej i koncentrat po-midorowy.

ROBERT WRZESIŃSKI

W wydaniu wrześniowym „Filantropa Naszych Cza-

sów” na stronie 14 publikowali-śmy artykuł „Dzień dobroci dla wszystkich” na temat otwar-cia „Dobrej Kawiarni” utworzo-nej przez „Dobrą Spółdzielnię Socjalną”, którą założyły dwie poznańskie organizacje po-zarządowe – Stowarzyszenie „Na Tak” i Polskie Stowarzysze-nie Na Rzecz Osób z Upośle-dzeniem Umysłowym – Koło w Poznaniu. Nowatorski pomysł spotkał się z dużym uznaniem.

„Dobra Kawiarnia”, przypo-mnijmy, działa od 2 lipca tego roku. Lokal jest wolny od ba-rier architektonicznych. W tym miejscu można wypić kawę i za-mówić coś ciepłego do jedze-nia. „Dobra Kawiarnia” zaska-kuje smakami. Każdego dnia są wypiekane chleby – razowe żyt-nie na zakwasie, pszenno-żytnie na zakwasie i drożdżach, duże i małe. Jest również zdrowa żyw-ność.

Radość i łzy wzruszenia to-

Jestem prawie 25-letnią kobietą i tak jak każda ko-

bieta lubię ładnie wyglądać. Tylko że to nie takie proste. Jak wiecie, jeżdżę na wóz-ku i nie należę też do osób najszczuplejszych, więc nie jest mi łatwo znaleźć jakieś akurat dla mnie ubranie, w którym super się wygląda.

Makijaż? Ogólnie to nie lu-bię się malować. Dlaczego? Po prostu mam niesprawne ręce, więc nie bardzo mogę sobie poradzić.

Fryzjer? Mam włosy ciem-ne do ramion. Jak podcinam końcówki, to zawsze słyszę, że mam piękne, gęste włosy, które żal obciąć. Jak byłam mała (w drugiej klasie) to

rzeczywiście miałam włosy piękne, prawie czarne i dłu-gie do pasa, ale teraz są już podniszczone farbowaniem.

Ubranie? Staram się ubie-rać stosownie do sytuacji, czyli do zajęć w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Czesze-wo. Nie zakładam jakiś naj-lepszych ubrań, bo po pro-stu ich szkoda, tam się ku-rzy, maluje farbami. Ostatnio chodzę często w tak zwa-nych tunikach i myślę, że dobrze w nich wyglądam. Zawsze mam problem, gdy trzeba się ubrać reprezenta-cyjnie. Wiecie, biała koszula i tak dalej. Po prostu nie lu-bię tego. To zdecydowanie nie mój styl.

warzyszyły chwili, kiedy osoby z niepełnosprawnością intelek-tualną opowiadały, jak ich życie się zmieniło, gdy podjęły pracę. 6 listopada dziękowano fundato-rom za wsparcie – fi rmom: „Co-gnifi de”, „Secret Garden”, „Tadar”, „Sirap Group Inline”, Łukaszowi Garczewskiemu, wiceprezesowi Stowarzyszenia Na Rzecz Dzie-

ci i Młodzieży z Mózgowym Po-rażeniem Dziecięcym „Żurawin-ka”, Stowarzyszeniu Na Rzecz Spółdzielni Socjalnych, Funda-cji Pomocy Wzajemnej „Barka”, Fundacji „Niesiemy nadzieję”, przedstawicielom instytucji pu-blicznych i przyjaciołom.

KAROLINA KASPRZAK

Moda – dla wszystkich?

Dziękowano fundatorom„Dobrej Kawiarni”

FO

T. K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Założyciele i fundatorzy „Dobrej Kawiarni”.

W czym się najlepiej czu-ję? Na pewno w ciemnych kolorach (czarny podobno wyszczupla). Każda kobie-ta kocha buty, a ja mam tylko adidasy, sandały i trapery. Na tym się kończy moja kolek-cja, nie przywiązuje uwagi do butów, nosze takie, żeby było mi wygodnie.

Co robię jak mam jakąś imprezę? Mam kochaną sio-strę, która lubi się stroić. To właśnie ona jest moją maki-jażystką, fryzjerką i stylistką. Potrafi zrobić mnie na bó-stwo…

Podsumowując, moda dla mnie nie jest ważna. Wia-domo, lubię chodzić po skle-pach i kupić sobie coś ładne-go, ale nie przywiązuje bar-dzo dużej uwagi do ubioru. Uważam, że człowieka zdo-bi jego wnętrze, a nie ubra-nie…

SYLWIA KOŚMIDER

STRONA40 GRUDZIEŃ 2015

EMILIAANDRUSZKO-RATAJCZAK

CZERWONAK

Stara kobietaW lustrze

Oczy zmalały,Zmętniały.Rzęsy jakieś mizerne.Brwi przerzedzone –RegularnieWyskubywałam Włoski,Aby nadać brwiom Porządny kształt.Kąciki ust opadły –Lubiłam szerokoSię uśmiechać.Moje zęby też lubiłySię pokazać.Kąciki ustZepchnęły niecoBrodę – ustaSię rozszczelniły.Tak łatwiej Mi oddychać. Jestem brzydka. CzasMnie nie przygotował.Nie uprzedził.Nie przygotował!Nie zadbałO moje uczucia.JeszczeZ premedytacjąCoś zostawił w głowie.Przekonanie,Że niewieleSię zmieniło. Pod warunkiem,Że nie spojrzęW lustro.

W oknach ukrytego w po-dwórzu, zadbanego bu-

dynku wiszą fi ranki, a przez szybę widać palące się na ka-wiarnianych stolikach świecz-ki. Wchodząc do środka trudno się zorientować czy to jest ka-wiarnia czy Dom Trzeźwości, jak głosi tabliczka na budynku.

Marian nie pije od siedmiu lat. Wcześniej jego życiem rzą-dził alkohol. Pił tak, że noc zle-wała się z dniem. Stracił bli-skich, przyjaciół, pozbawili go pracy. Został sam. Nikt i nic się wówczas dla niego nie liczy-ło – poza zdobyciem pieniędzy na następną butelkę. Gdy się-gnął dna – przyszło opamięta-nie. Zrozumiał, że albo zapi-je się na śmierć, albo rozpocz-nie życie od nowa. Wybrał to drugie. Nadzieją były mityngi w Domu Trzeźwości. Przychodzi tutaj, by spotkać się ze znajo-mymi, cieszyć się smakiem her-baty, słuchać muzyki.

O historii poznańskiego Sto-warzyszenia Dom Trzeźwości przy alejach Marcinkowskiego w Poznaniu opowiada prezes Paweł Mączka. Skuteczna dzia-łalność zaczęła się w momen-cie, gdy do pracy na stałe włą-czyli się profesjonaliści. Zaczę-li szukać informacji o nowocze-snych metodach pracy z osoba-mi uzależnionymi, poszerzać wiedzę, zdobywać doświad-czenia. Interesowali ich przede wszystkim benefi cjenci, któ-rzy po kilku latach odwiedza-nia przychodni uznali, że war-to spróbować czegoś nowego w Domu Trzeźwości.

– Naszym celem jest utrzy-manie tego miejsca jako oazy bez alkoholu – mówi Paweł Mączka. – Można tutaj przyjść po pracy, odpocząć w kawia-rence. Oprócz niej mamy dwie sale, w których odbywają się mityngi prowadzone przez nie-zależne grupy, biuro, a także miejsce spotkań ze specjalistą. Kto tu przychodzi po raz pierw-szy, może z nim porozmawiać o swoich problemach i uzyskać pomoc.

W Domu Trzeźwości co mie-siąc odbywają się wernisaże. Artyści wystawiają swoje dzie-ła, które nadają temu miej-scu wyjątkowy klimat. Zdobią one kawiarniane ściany. Każ-dy wernisaż ma uroczystą opra-wę. Aby wystawić swoje obra-zy, trzeba poczekać w kolejce, gdyż zapisy są przyjmowane już na 2017 rok. Nie mniejszą po-pularnością cieszy się działają-ca od wielu lat amatorska gru-pa teatralna. Przynajmniej raz w roku aktorzy przygotowują nowy spektakl.

– To miejsce dla wielu ludzi stało się azylem, odskocznią od rzeczywistości – dodaje Ra-fał Rytwiński, członek Zarządu Stowarzyszenia „Dom Trzeź-wości”. – Wielu z nich to nasi dobrzy znajomi. Tu mają szan-sę przekonać się, że życie bez picia jest możliwe.

Marek przed dziesięcio-ma laty po raz kolejny zapu-kał do drzwi poradni leczenia uzależnień. Nie chciał dalej tak żyć. Alkohol zaczął podstępnie wkraczać w jego życie, zabiera-

jąc coraz więcej pieniędzy, cza-su i godności. Nawet nie zdą-żył poznać dorosłego życia na trzeźwo. W poradni uczestni-czył w programie terapeutycz-nym. Jednak miał duże trudno-ści z zachowaniem abstynencji. Przez trzynaście miesięcy kilka-krotnie podchodził do terapii. Był z niej usuwany, potem wra-cał i tak w kółko.

W końcu trafi ł do Domu Trzeźwości. Przyjęto go takim, jakim był. Z jego problemami, nieumiejętnością radzenia so-bie z życiem. Regularnie przy-chodził na mityngi, nawiązy-wał przyjaźnie, poznawał lu-dzi, którzy od kilku lat nie pili. Tu zaczęła się zmiana w jego życiu. Po pewnym czasie alko-hol przestał być mu potrzebny. Czerpie radość z każdego dnia. Jest szczęśliwy.

– Klub Stowarzyszenia Dom Trzeźwości jest dla osób uza-leżnionych miejscem pracy nad sobą. Tu oni i ich rodziny mogą otrzymać wsparcie – mówi Elż-bieta Wawrzyniak, psycholog, specjalista terapii uzależnień. – Oprócz zajęć w klubie samopo-mocowym odbywają się warsz-taty dofi nansowane przez Mia-sto Poznań pod hasłem „Kon-struktywne budowanie siebie”. Podczas ich trwania pracujemy nad umiejętnościami interper-sonalnymi, komunikacją, aser-tywnością. Zajmujemy się także trudnościami związanymi z ra-dzeniem sobie z negatywnymi emocjami. Dzięki wzmacnia-niu tych umiejętności uczestni-cy mogą się uchronić przed na-wrotem choroby alkoholowej.

Warsztaty odbywają się co ty-dzień w sobotę. Program obej-muje dziesięć trzygodzinnych spotkań. Grupa terapeutyczna jest bardzo dobrym miejscem dla osób, które doświadcza-ją przykrości w relacji z innymi ludźmi. Uczestnicy mogą usły-szeć wiele cennych informacji, jak sobie z tym radzić. Grupa jest nieocenionym wsparciem dla ludzi, którzy doświadczają bolesnych chwil podczas zma-gania się z życiowymi trudno-ściami.

AURELIA PAWLAK

Z nałog iem można zerwać

FO

T. A

UR

ELIA

PA

WLA

K

FO

T. JE

RZ

Y D

OLA

TA

STRONA 41GRUDZIEŃ 2015

– Kasiu, kilka lat temu zo-stałaś ambasadorką Funda-cji im. Anny Wierskiej „Dar Szpiku”, w ramach której działa Drużyna Szpiku. Dla-czego właśnie ta, a nie inna fundacja?

– Z Drużyną Szpiku jestem związana od prawie ośmiu lat. Dlaczego właśnie ta Fundacja? Jeżeli decyduję się pomagać, to z głową, najpierw muszę prze-myśleć, komu pomagam i dla-czego. Od samego początku wszystkie działania Drużyny Szpiku bardzo mi się podoba-ją, chociażby biegi, w których uczestniczą zawodnicy w cha-rakterystycznych czerwonych koszulkach. Te czerwone ko-szulki zrobiły tyle pozytyw-nego zamieszania! Prawie w każdym biegu w Polsce można zobaczyć biegaczy z logo Dru-żyny. Biegną dla idei. I to jest wspaniałe.

– Ale chyba nie tak od razu zgodziłaś się fi rmować swoją twarzą tę Fundację…

– Zanim postanowiłam za-angażować się i wspierać działania Fundacji, zagłębi-łam się w to, czym dokład-nie się zajmuje. Jaki jest jej cel, kto w niej działa i jacy są to ludzie? Nie miałam wąt-pliwości: to jest mądre po-maganie. Ważne jest, aby wcześniej wszystko na spo-kojnie przemyśleć, a następ-nie pójść do regionalnego centrum krwiodawstwa lub krwiobusu, oddać krew, prze-badać się, żeby wiedzieć, co się z tym wiąże i że nie jest to nic strasznego. I musimy pa-miętać: jeżeli zadzwoni tele-fon, to absolutnie bez wzglę-du na to, jakie mamy plany, rezygnujemy z nich i jedzie-my oddać szpik, by uratować komuś życie. Dlatego warto wcześniej pójść na oddział onkologiczny i spotkać się z potencjalnym bliźniakiem genetycznym, porozmawiać z lekarzami. Takie spotkania są bezcenne. Drużyna Szpi-ku jeździ po szkołach, zakła-dach pracy, organizuje bar-dzo dużo akcji, uświadamia i tłumaczy, na czym polega przeszczep szpiku.

– Chodziłaś odwiedzać dzieci przebywające na od-dziale onkologicznym, kie-dy jeszcze na świecie nie było Twojej córki. Czy po urodzeniu Oli coś w Tobie się zmieniło?

– Pamiętam jeszcze przed porodem akcję Drużyny Szpiku w szkole. Podczas tego spotkania pokazano fi l-mik o Oli (imienniczce mojej córki), który Drużyna zreali-zowała. Owszem, było smut-no. Ale nie było łez. Kiedy po urodzeniu dziecka poszłam na kolejną akcję, tym razem do zakładu pracy, i ponow-nie puszczono ten sam fi lmik z udziałem Oli, tak się roz-płakałam wraz z innymi ma-mami, że nie byłam w sta-nie nic powiedzieć. Po uro-dzeniu córki mam zupełnie inną perspektywę patrzenia na wiele spraw. Moje zdro-we odżywianie jest też spo-wodowane tym, że jestem w świecie matek dzieci cho-rych. Podziwiam je, muszą być silne, a każda z nich bar-dzo przeżywa chorobę swo-jego dziecka.

– Grałaś w serialu „Leka-rze”. Czy próbowałaś pod-powiadać producentom, aby w scenariuszu uwzględnili, jak ważny jest problem bia-łaczki?

– Z „Lekarzami” było o tyle dobrze, że z Poltran-splantem robiliśmy dużą ak-cję promowania i popiera-nia transplantologii. Ja sama grałam pielęgniarkę, która jest koordynatorem trans-plantologii, więc te wszyst-kie tematy były przekazywa-ne widzom. I to było bardzo dobre. Szkoda, że serial nie jest kontynuowany, ponie-waż tego typu spraw moż-na by pokazać więcej. Był to świetny serial, który pro-mował i pokazywał różne przypadki. To, co w nim po-kazywaliśmy, może nieko-niecznie dotyczyło przypad-ków onkologicznych dzie-ci ale transplantologii, lecz dla nas jest to również bar-dzo ważne.

– Drużyna Szpiku towa-rzyszy Ci prawie wszędzie. Na konferencjach praso-wych zapowiadających ra-mówki TVN-u – czy to wio-senne, czy jesienne – poka-zujesz się zawsze albo w czerwonej sukience, albo w czerwonej koszulce z logo Drużyny Szpiku. Jak ludzie na to reagują?

– Bardzo pozytywnie. Mia-łam miłą sytuację, kiedy po-wiedziałam kolegom z pla-nu „Lekarzy”, że podczas krę-cenia ramówki TVN-u będę miała koszulkę Drużyny Szpiku. Podchwycili temat. Przygotowano różne koszul-ki, by każdy mógł pokazać fundację, którą wspiera. I jest to efekt domina, bo widzę, że na przykład Magda Różdżka również promuje fundacje, w których działa, ubierając się w koszulki. Często moim wa-runkiem, kiedy jestem zapra-szana na wywiady, jest to, że pojawię się w koszulce Dru-żyny.

– Na jednej z konferencji nie pojawiłaś się w koszul-ce z logo Drużyny, ale z to-rebką…

– Aby dziennikarze i moi znajomi nie byli znudzeni, że ciągle ubieram się tak samo. Chciałam wprowadzić ele-ment zaskoczenia. Dlatego poprosiłam stylistę Marcina Kulaka, który ubierał mnie do programu „Mali giganci”, aby wymyślił coś innego, byle po-jawiło się logo Drużyny Szpi-ku. Wymyślił torebkę z du-żym logo Drużyny, którą wy-konały dziewczyny z Aga-bag. O tyle jest to ważne, bo podczas różnych wydarzeń czy konferencji pojawia się bardzo dużo dziennikarzy, a później zdjęcia zamieszcza-ne są wszędzie. Jest to dobra okazja do promowania Dru-żyny Szpiku.

– Czy jesteś zarejestrowa-na w bazie potencjalnych dawców szpiku?

– Tak, od prawie trzech lat. I cały czas czekam na tele-fon. Długo nie mogłam się

zdecydować, bo po drodze były różne sprawy, chociaż-by ciąża. Czekałam na mo-ment, gdy wykarmię dziec-ko, a z moim zdrowiem bę-dzie wszystko dobrze. Po re-jestracji zostałam zaakcep-towana przez Poltransplant. Na mojej lodówce wisi list z informacją, że jestem po-tencjalnym dawcą szpiku. Dziś wiem, że to proste i nic strasznego. Mówię ludziom o tym przy różnych akcjach Drużyny Szpiku. Chciałabym zostać dawcą, aby móc opo-wiedzieć innym, jak wyglą-da cały proces. Odwiedzam Klinikę Onkologii, Hemato-logii i Transplantologii Pe-diatrycznej Szpitala Klinicz-nego im. Karola Jonschera w Poznaniu i zawsze powta-rzam, że jak komuś jest źle, niech się przejdzie z nami, to wówczas jego problemy znikną.

– Co powiedziałabyś oso-bom, które mogą, a do tej pory wahają się, czy zareje-strować się w bazie poten-cjalnych dawców szpiku?

– Powiedziałabym, że nie ma nic lepszego niż szansa uratowania komuś życia.

Pomagam mądrzeZ KATARZYNĄ BUJAKIEWICZ, aktorką, ambasadorką Drużyny Szpikurozmawia STANISŁAW FURMANIAK.

FO

T. P

IOT

R L

ITW

IC

STRONA42 GRUDZIEŃ 2015

W majowym wydaniu „Filan-tropa” z roku 2010 (str. 12)

opublikowaliśmy w naszym cyklu „Poczta Filantropa” list matki za-tytułowany „Ratujmy życie małej Zuzi”. Mama informowała w nim o dwuletniej wówczas córeczce, któ-ra zachorowała na siatkówczak – złośliwy nowotwór oczu. Stra-ciła całkowicie widzenie w pra-wym oczku, w lewym – pozosta-ło w 50 procentach. Prosiła wów-czas o wsparcie fi nansowe na le-czenie w specjalistycznej klinice w Essen w Niemczech. Do wyjazdu nie doszło z braku wystarczającej sumy pieniędzy. Lekarze w Cen-trum Zdrowia Dziecka w Między-lesiu uratowali jej życie, lecz Zu-zia potrzebuje pomocy na dalsze leczenie. W związku z tym mama Zuzi nadesłała do naszej redakcji list, który tu publikujemy.

*Diagnoza lekarza od samego

początku była taka, że Zuzia już nigdy na lewe oczko nie będzie wi-dzieć, ponieważ nowotwór znisz-czył nerw wzrokowy. Ratowano więc widzenie w prawym oku. Có-

W Zespole Szkół Specjal-nych nr 102 w Pozna-

niu 17 października zorgani-zowano metę XIII Rajdu „Wiel-cy Wielkopolanie”, którego po-mysłodawcą i organizatorem jest Eugeniusz Jacek. W tym roku uczestnicy rajdu pozna-wali postać Karola Marcin-kowskiego.

Rajd „Wielcy Wielkopolanie” organizowany jest od kilkuna-stu lat, aby ocalić od zapomnie-nia i przybliżyć sylwetki Wielko-polan o wybitnych dokonaniach, zasłużonych nie tylko dla Wiel-kopolski, ale i dla całego kraju. Eugeniusz Jacek połączył w ten sposób atrakcje rajdowe turysty-ki z tak ważną edukacją młode-go zwłaszcza pokolenia w dzie-dzinie wiedzy o twórcach naszej historii.

Potrzeba wspólnego jej po-znawania zapewne żyje we współczesnych, młodych miesz-kańcach Wielkopolski, na co wskazuje fakt, że w tegorocz-

Ratujmy zdrowie Zuzi

reczka przeżyła intensywną, kilku-miesięczna chemioterapię, dzięki której guzy nowotworowe stały się nieaktywne, lecz widzenie nie po-prawiło się. Ponadto leczenie che-mią spowodowało padaczkę zdia-gnozowaną przez neurologa i po-ważny niedosłuch. Pierwszy atak padaczki był już w 2012 roku.

W 2014 roku z podejrzeniem, że dziecko słabo słyszy, trafi liśmy do laryngologa. Stwierdził niedosłuch obustronny czuciowo-nerwowy.

Potem byliśmy w Centrum Mowy i Słuchu w Kajetanach pod War-szawą, gdzie po badaniach poin-formowano, że Zuzia ma znacz-ny niedosłuch w lewym uchu le-wym i jeszcze większy w pra-wym. Przeraziło mnie, że mojemu dziecku grozi głuchoślepota. Z tru-dem uzbieraliśmy pieniążki i kupi-liśmy Zuzi aparaty słuchowe. Sys-tematycznie co trzy miesiące jeż-dżę z nią na wizyty kontrolne do Warszawy na okulistykę i onkolo-

gię. U neurologa jesteśmy co mie-siąc, a co dwa miesiące u laryngo-loga. Zuzia jest dzieckiem o obni-żonej odporności, często choruje zapalenie gardła i oskrzeli. Chodzi do przedszkola dla dzieci niewido-mych i słabowidzących.

Wszystko to jest bardzo kosz-towne, zarówno wizyty u leka-rzy, dojazdy do nich, jak i zaku-py leków. Utrzymujemy się tyl-ko ze świadczenia pielęgnacyjne-go i alimentów, jest to kwota około 2000 złotych, a ja wychowuję jesz-cze starszą 11-letnia córkę Oliwię. Mam opłaty za mieszkanie i inne. Często nie wystarcza nam na ży-cie, choć żyjemy najskromniej, jak tylko się da.

Proszę więc Czytelników „Fi-lantropa”: pomóżcie, abym mogła ratować resztkę widzenia i słuch mojej córeczki.

Darowizny można wpłacać na: Toruńskie Centrum Caritas im. Błogosławionej Marii Karłowskiej, ul. Szosa Bydgoska 1 a, 87-100 Toruń, nr subkonta 94-1020-5011-0000-9702-0012-9601 koniecznie z dopiskiem „Dla Zuzanny Drożyń-skiej”.

MAMA

nym rajdzie wzięło udział 117 uczestników, w tym 51 osób z niepełnosprawnością. Naj-liczniejsze drużyny wystawiły: Szkoła Podstawowa nr 74 w Po-znaniu, SKKT PTTK „Podróżnik” przy Zespole Szkół z Oddziałami

Integracyjnymi nr 2 w Poznaniu i Koło im. Jana Pawła II przy Ze-spole Szkół Specjalnych nr 102 w Poznaniu.

Na mecie rozegrano konkurs wiedzy o Karolu Marcinkow-skim. Jego uczestnikom wręczo-

no 50 nagród. Wydarzenie dofi -nansowywało Miasto Poznań i Gmina Swarzędz. Organizato-rami byli: Oddział Środowisko-wy PTTK Poznań-Nowe Miasto im. Franciszka Jaśkowiaka i Koło PTTK „Łaziki” Swarzędz.

MarcinWojcieszakPOBIEDZISKA

Szlakiem wielkich Wielkopolan

FO

T. A

RC

HIW

UM

FO

T. A

RC

HIW

UM

RO

DZ

INN

E

STRONA43GRUDZIEŃ 2015

„Pedagogika bazalna”, „stymulacja bazalna” –

to pojęcia, z którymi w mniej-szym lub większym stopniu spotkał się prawie każdy ro-dzic dziecka z głęboką, wie-loraką niepełnosprawnością. Jakie są cele pedagogiki ba-zalnej? Dlaczego jej rola jest tak istotna w edukacji dzie-ci i młodzieży z zaburzenia-mi organiczno-funkcjonalny-mi? Odpowiedzi na te pytania znajdziemy w książce „Edu-kacja bazalna. Nauczanie i te-rapia dzieci z głęboką niepeł-nosprawnością” pod redakcją Andreasa D. Fröhlicha.

Pierwsze wydanie publikacji w języku polskim ukazało się we wrześniu tego roku nakładem Gdańskiego Wydawnictwa Psy-chologicznego. Autorami roz-działów są specjaliści: Andreas D. Fröhlich, Miriam Weisz, Hel-ga Schlichting, Sören Bauersfeld, Lars Mohr, Angela Simon, Heike Schäfer, Sabine Knoblauch, Ma-

Jagoda Borowiak, pod-opieczna Fundacji Pomo-

cy Osobom Niepełnospraw-nym „Słoneczko”, miesz-kanka Obornik Wielkopol-skich, ma już zainstalowa-ną platformę podnośniko-wą, która umożliwia jej sa-modzielność. O młodej ko-biecie z przepukliną opo-nowo-rdzeniową, wodo-głowiem i całkowitym pa-raliżem ciała poniżej klatki piersiowej pisaliśmy w wy-daniu styczniowym „Filan-tropa Naszych Czasów” na str. 37 w artykule „Od świa-ta dzielą ją schody”.

Platformę podnośniko-wą udało się zamontować dzięki wsparciu fi nansowe-mu Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepeł-nosprawnych oraz zaanga-żowaniu środowiska lokal-nego, w tym Marka Lemań-skiego, inicjatora działań na rzecz Jagody, niewidome-go radnego Miasta i Gminy Oborniki. Brakującą kwotę rodzice Jagody pożyczyli od znajomych.

rion Wieczorek, Lilli Pohl, Annet-te Damag i Kathrin Mohr.

Książka przybliża cele peda-gogiki bazalnej, czyli towarzy-szenia dziecku w rozwoju. Kon-cepcja stymulacji bazalnej zosta-ła zapoczątkowana w latach 70 w Ośrodku Opieki Specjalnej w Niemczech. Chodzi w niej o to, aby dziecku ze złożoną wielo-raką niepełnosprawnością stwo-

rzyć możliwość odbioru bodź-ców z zewnątrz, a tym samym pomóc w poznawaniu świata. Dzięki tej metodzie może ono m.in. nauczyć się chwytać łyż-kę i trafi ać nią do buzi. Ta forma pracy pozwala również oswo-ić się z zabiegami mycia twarzy czy zębów, które często przez osoby z głęboką niepełnospraw-nością odbierane są jako nie-przyjemne.

Publikacja wyczerpująco od-daje temat. Zawiera wiadomo-ści teoretyczne poparte doświad-czeniami profesjonalistów z co-dziennej pracy edukacyjno-te-rapeutycznej. Ciekawy jest roz-dział dotyczący poznawania sa-mego siebie Helgi Schlichting, gdzie autorka zwraca uwagę na dostarczanie dziecku okazji do kontaktu z otoczeniem i z wła-snym ciałem. „Edukacja bazalna” zawiera dużo wskazówek przy-datnych nauczycielom, terapeu-tom, opiekunom i rodzicom.

KAROLINA KASPRZAK

– Gdyby nie upór rodzi-ców, byłoby o wiele trud-niej. Radnym jestem od 9 lat. Cały czas dążę do tego, aby Oborniki były miastem przyjaznym osobom nie-pełnosprawnym. Składam serdeczne podziękowania wszystkim, którzy przekaza-li Jagodzie 1% podatku i da-rowizny na subkonto w Fun-dacji „Słoneczko” – powie-dział Lemański.

22 listopada w Obornickim Ośrodku Kultury Stowarzy-szenie Pomocy Dzieciom i Młodzieży Niepełnosprawnej „Przyjaciel” zorganizowało solowy recital Jagody zatytu-łowany „Damą być”. Wystą-pili członkowie prowadzone-go przez Stowarzyszenie ze-społu „Tacy sami” i przyjacie-le organizacji.

W podziękowaniu za mi-łość i starania o jak najlep-szą egzystencję Jagoda za-dedykowała swoim rodzi-com utwór „W moim ma-gicznym domu” z repertu-aru Hanny Banaszak. Boro-wiak śpiewać i grać na key-

Poznawanie siebie

FO

T. A

RC

HIW

UM

ALDONA WIŚNIEWSKAPOZNAŃ

***Cały świat Się raduje!Świat jaśnieje,Bóg się rodzi!Jego matka Promienieje,Syn Jej Się urodził!Dziecięciu temu ProrocyWróżą Wielką przyszłość.Pośród pól Anioł brodzi,Zbłądził Biedaczysko.Pod nasz dach SkromnyPan ogromny ZawitałW chwale.

Śpiewa Faustyna Zydorczak. Z prawej Jagoda Borowiak i Lech Faron, opiekun artystyczny zespołu „Tacy sami”.

Dom Jagody – bez barier

boardzie lubiła od najmłod-szych lat. Jest laureatką festi-wali i przeglądów artystycz-

nych adresowanych do osób niepełnosprawnych.

KAROLINA KASPRZAK

FO

T. K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

STRONA44 GRUDZIEŃ 2015

FILANTROP NASZYCH CZASÓW. Miesięcznik.

REDAGUJĄ: Marcin Bajerowicz – redaktor naczelny, Błażej Friedrich, Stanisław Furmaniak, Andrzej Grzelachowski Aga, Monika Janc, Karolina Kasprzak, Sylwia Kośmider, Aleksandra Lewandowska, Maciej Sieradzki, Zbigniew Strugała, Robert Wrzesiński.

ADRES REDAKCJI: 60-681 Poznańos. Bolesława Chrobrego 33 m 65tel. 822-64-54, kom. 608-311-903e-mail: [email protected]

www.jadwiga.org; [email protected]

WYDAWCA: Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Filantrop” os. Bolesława Chrobrego 33 m 6560-681 Poznań, tel. 608-311-903, 61-8226-454, www.filantrop.org.pl

KONTO: BZ WBK SA VI/O Poznań28-1090-1362-0000-0001-0665–8259

DRUK: DRUKARNIA „KOM-DRUK”Grzegorz Komisarekul. Karpińskiej 1660-462 Poznańtel. 618 172 206e-mail: [email protected]

Redakcja zastrzega sobie prawo skrótów i zmian w nadsyłanych materiałach oraz nie bierze odpowiedzialności za ich autorstwo.

Za treść reklam i ogłoszeń redakcja nie ponosi odpowiedzialności.

JerzySzulcWARSZAWA

Fraszki

TadeuszMaryniakWARSZAWA

TMW

Myśli niepokorne

LechJakóbKOŁOBRZEG

LJK

Aforyzmy

PĘDZIWIATRDmuchał i dmuchał,Aż w końcu nagleTchu mu zabrakłoI zwinął żagle.

LASKARówna Z niej dziewucha, Ni piersi.Ni brzucha.

PYSZAŁEKMa wygórowanePojęcie o sobie,Bo był przy korycie…Teraz jest przy żłobie.

� Dla robaków nie ma zakazanych owoców.

� Żeby osiągnąć szczyt, potrzebne są pieniądze; żeby osiągnąć dno, wystarczą puste kieszenie.

� Każdy powinien odpowiadać sam na pytania, jakie zadaje mu życie.

� Najwięcej jest wyznawców lepszego jutra, żyjących w gorszym dziś.

� Przerósł siebie o głowę, i to go zgubiło.

� Cóż z tego, że ma liczne kontakty, jeżeli

� Zaawansowane stadium człowieczeństwa? Nawet gdy uśmiech przez sen jest kłamstwem.

� Tak zwany zdrowy rozsadek dobija nie gorzej od obcasa kapralskiego buta.

� Leniwy artysta? Normalna rzecz. O pracowitym powiadają: rzemieślnik.

� „Róbcie co chcecie: daję wam wolną rękę – rzekł znużony władca. – Tylko żeby mi nikt nie podskakiwał”.

� Wywołałbym się do tablicy, lecz widzę tam

USADZONYZamiast w kiciuPo przekręcieSiedziW euro-parlamencie.

SJESTALeżą sobieNa kanapie:Kotek mruczy,Dziadek chrapie.

WIEDZANie zawsze właściwieWlewany do głowyPotrzebny do życiaOlej napędowy.

REFORMYNa nic zda się reformRozciągliwość wszelka,Kiedy są za skąpe,A d… za wielka.

KLAWA ENKLAWATu rosną luksusoweApartamentyDla tych, co machlojki Robią i przekręty.

PISMAKChoć nie miał prawa,Stał się sławny,Bo politycznieBył poprawny.

nie ma odpowiedniej ilości wtyczek.

� Dzisiaj ci rolnicy, którzy nie umieją roztrząsać obornika, roztrząsają każdą sprawę na forum Sejmu.

� Czy idziemy do przodu, zleży od tego, kto za nami stoi.

� Dzisiaj diabła najczęściej można spotkać w lesie w postaci szatana.

� Gdyby nie istniały koryta, nie istnieliby politycy.

� Źle się dzieje w państwie, w którym prawo jest dla sądzonych, a bezprawie dla sądzących.

� Dziś musimy płacić za to, co przyniesie nam jutro.

siebie z trzcinką w garści.

� „Może nie jestem orłem, ale przynajmniej nie mam tak potwornie wykrzywionego dzioba!” – rzekła z sarkazmem kura.

� Może i grzeszyliby ludzie więcej. Lecz nie mogą. Życia nie staje.

� Gromił Lucyfer podwładnych: „Fakt, że ludzie przypadkowo czynią zło, nie jest waszą zasługą!”

� Miał szerokie spojrzenie. Podobnie jak zając.

� Nosił wilk razy kilkai dorobił się kapitału.

� Słuchają powszechnego biadolenia można odnieść wrażenie, że człowiek składa się wyłącznie z żołądka i portfela.

STRONA45GRUDZIEŃ 2015

Kiedy już podrośliśmy, do naszych ulubionych za-

jęć należała zabawa w… no w co? No pewnie, że tak. W policjantów i złodziei. Cie-kawe, że nigdy nie bawi-liśmy się w „milicjantów”. Czyżbyśmy już wtedy czu-li, że z tymi milicjantami, to jakaś lipa i dni ich są poli-czone?

Zabawa była bardzo dyna-miczna. Szaleliśmy na rowe-rach po okolicznych ulicz-kach goniąc się nawzajem. Uliczki były małe, pośród domków jednorodzinnych. Miały dwie zalety: wysypane były szlaką, na której zosta-wialiśmy efektowne, długie, ciemne ślady po poślizgach. Miały też asfaltowe, wąskie chodniki, na których dawa-ło się rozwijać całkiem do-bre szybkości.

Któregoś razu robiąc ko-lejne kółko (rundę, jak mó-

KRYSTYNA SYLWESTRZAK

GDAŃSK

Kur lament

Gdaczą kury,

Gdaczą,

Za kogutem

Płaczą…

Wziął jaj kopę,

Poszedł wspierać

Polityczne

Targowisko.

Wróć kogucie

Na swą grzędę,

Bo utracisz

Stanowisko.

Policjanci i złodzieje

wiliśmy) w pogoni za „zło-czyńcą” Grzechem, policjan-ci, czyli Stachu i ja postano-wiliśmy odsapnąć. Jadąc po chodniku szukam miejsca, w którym kończy się żywopłot i zaczyna furtka, aby uchwy-cić ją ręką i przystanąć na chwilkę.

Żywopłot się kończy, jest i furtka, zielona. Już, już mam się jej chwycić, kiedy okazu-je się, że…furtka zaczyna się cofać! Robi to coraz szyb-ciej. Już wiem, że nie się-gnę. Za późno na złapanie równowagi! Leeecę! Lecę w objęcia starszego pana, który nie miał co robić, tyl-ko akurat teraz właśnie wy-chodzić ze swojego ogrodu, zabierając mi sprzed nosa (a właściwie ręki) nieszczę-sną furtkę.

Był zdziwiony i przestra-szony jeszcze bardziej niż ja. Nie powiem, co powiedział,

ale mówił głośno, dużo i szybko. Jak już ochłonął…

Innym razem postanowi-łem zatrzymać uciekiniera w sposób, jaki oglądaliśmy nieraz na fi lmach. Po rozpę-dzeniu się do maksymalnej szybkości (którą i tak nie-ustannie przekraczaliśmy) zajechałem mu drogę, spy-chając na pobocze.

Pobocze miało jednak sze-rokość kilku centymetrów, a za nim był płot z drewnia-nych sztachet. Pedał jego ro-weru dostał się między jed-ną z nich. To wystarczyło do reakcji domina. Bardzo dy-namicznego domina. Kolej-ne sztachety pękały jedna po drugiej, a hałas przypominał dźwięk pałeczki przesuwa-nej po ksylofonie.

Udało mi się zwiać na bez-pieczną odległość. Dojechał też do mnie Stachu, który je-chał jako ostatni. Staliśmy i

ryczeliśmy ze śmiechu trzy-mając się za brzuchy! Grze-chu ni to jechał, ni to biegł. Trudno było odgadnąć, czy to on jedzie na rowerze, czy rower na nim… Obaj byli po-turbowani. Gonił ich roz-wścieczony właściciel płotu.

Po takich akcjach musieli-śmy omijać przez jakiś czas niektóre ulice. Czas karen-cji był wprost proporcjo-nalny do skali zjawiska, ja-kie udało nam się wywołać. To wiedzieliśmy dokładnie, nawet, jeśli nie byliśmy orła-mi z matematyki.

Wakacje trwały dwa mie-siące, więc było dość czasu, aby nasze wybryki rozmy-ły się wraz z jego upływem. Pozostawały nieraz po nich tylko pamiątki, takie jak sta-rannie pozbijane na nowo sztachety w ilości sześciu sztuk, czy nowy, błyszczący pedał.

Przygoda, którą tutaj opo-wiedziałem, zapadła nam wszystkim głęboko w pa-mięć. Jak to zwykle bywa, każdemu z innego powo-du i każdy z nas pamięta ją w inny sposób. Nie pozosta-ło mi nic innego, jak opowie-dzieć moją wersję wydarzeń i tylko jej będę się trzymał…

ANDRZEJ ROSSA

RY

S. A

ND

RZ

EJ R

OSS

A

STRONA46 GRUDZIEŃ 2015

Ratajscy seniorzy kocha-ją śpiewać. Udowodniły to

występy zespołów 24 paździer-nika podczas I Biesiady Senio-ralnej w Domu Kultury „Orle Gniazdo”. Sala była wypełnio-na po brzegi. Spotkanie prowa-dziła opiekunka zespołu „Baj-ka” Ewa Mikołajczak, zachę-cając wszystkich do wspólne-go śpiewu.

Śpiewały zespoły wokalne se-niorów: „Feniks” z DK „Polan Sto”, „Tęcza” przy DK „Jędruś”, „Bel Canto” z Klubu Seniora „Zło-

ta Jesień”, „Senioritki” przy DK „Jubilat”, „Piastun” przy DK „Na Skarpie”, członkowie Klubu Se-niora „Rodzina” na os. Czecha, „Wigorki” z DK „Na Pięterku” i „Bajka”, gospodarz biesiady, z DK „Orle Gniazdo”.

Przedstawicielkom zespołów wręczono dyplomy uczestnic-twa, dziękując im za ciężką pra-cę. Razem wykonano piosenki „Kochajmy się” i „Pożegnanie z piosenką”.

ROBERT WRZESIŃSKI

W Klubie Seniora „Złota Je-sień” odbyły się cztery

wieczory „Wspominamy za-służonych Wielkopolan”, po-święcone Kazimierze Iłłako-wiczównie, Emilii Sczaniec-kiej, Karolowi Marcinkow-skiemu i ostatnio, 3 listopada, Hipolitowi Cegielskiemu, uro-dzonemu w 1813 roku, wybit-nej postaci w dziejach Wiel-kopolski.

Postać tę przybliżyła słucha-czom Marianna Zbierska. Ce-gielski, pedagog i fi lolog z wy-kształcenia, był pionierem pol-skiego przemysłu, twórcą idei pracy organicznej, naukow-cem i działaczem społecz-

nym. Władał greką, łaciną, nie-mieckim, francuskim, hebraj-skim. W 1846 został pozbawio-ny przez zaborcę prawa wyko-nywania zawodu nauczyciela.

Zajął się handlem wyrobami z żelaza, otworzył w Poznaniu przy ulicy Koziej, następnie Strzeleckiej i Bernardyńskiej, fabrykę maszyn i narzędzi. Jej wyroby, dzięki nowoczesno-ści i wysokiej jakości rozsławi-ły Cegielskiego i Wielkopolskę w całej Europie. Napisał pod-ręcznik „Nauka poezji”, oce-niany jako jedna z najlepszych publikacji tego typu w tamtych czasach.

ROBERT WRZESIŃSKI

Klub Seniora „Brzozy”, jed-na z placówek kultural-

nych osiedla Rusa w Pozna-niu 2 października obchodzi-ła jubileusz 35-lecia – i to w sposób nietypowy, bo pod-czas wycieczki do Ciechocin-ka, w której udział wzięło 18 członków z prowadzącą klub Małgorzatą Olejniczak.

Wycieczka służyła wypo-

czynkowi, rozmowom, wspo-mnieniom m.in. 1980 roku, gdy „Brzozy” powstały. Był quiz na temat tego, co zmieniło się w klubie i kraju. Wręczono na-grody, wszyscy otrzymali pa-miątkowe plakietki. Atrakcją były zabiegi rehabilitacyjne, wycieczka nad Wisłę, spacery wśród zieleni.

ROBERT WRZESIŃSKI

Chór „Senioritki” pod dyrek-cją Ewy Wodzyńskiej z oka-

zji rocznego istnienia koncer-tował 12 października w Domu Kultury „Jubilat”. Wykonał pio-senki polskie, rosyjską, amery-kańską i afrykańską.

Z „Senioritkami” śpiewał przy-jaciel chóru Filip Borowiak, dziennikarz Ratajskiej Telewi-zji Kablowej. Talenty wokalne zaprezentował również zagra-niczny gość, rosyjski artysta An-

ton Michaiłow. Akompaniowali Paweł Głowacki na gitarze i To-masz Kaniewski na pianinie.

Kierownik Domu Kultury „Ju-bilat” Daria Gellert-Słodzinka, pełnomocnik ds. kulturalnych SM „Osiedle Młodych” w Pozna-niu Wiesława Piosik i przedsta-wiciele seniorskich zespołów śpiewaczych ratajskich domów kultury życzyli „Senioritkom” wielu sukcesów artystycznych.

ROBERT WRZESIŃSKI

Seniorzy śpiewają

Śpiewają „Senioritki”.

Roczne „Senioritki”

FO

T. R

OB

ERT

WR

ZES

IŃSK

I F

OT.

AR

CH

IWU

M

Poeta, twórca maszyn

FO

T. R

OB

ERT

WR

ZES

IŃSK

I

Marianna Zbierska prowadzi prelekcję.

Jubileusz „Brzóz”

FO

T. M

AŁG

OR

ZA

TA O

LEJN

ICZ

AK

STRONA 47GRUDZIEŃ 2015

ul. Karpińskiej 16, 60-462 Poznańtel. 618 172 206

www.komdruk.pl � mail: [email protected]

Dla siebiei innych Zdarza się, że osoby pracu-

jące po przejściu na eme-ryturę chciałyby działać jako wolontariusze. Są emeryci, którzy nie wiedzą, co zrobić z wolnym czasem. Na takie oso-by czeka Centrum Inicjatyw Senioralnych w Poznaniu.

Seniorzy wolontariusze, udzielając pomocy innym, po-magają także sobie. Nie są już bowiem samotni, włączając się w działania społeczne. Mają wpływ na to, co dzieje się w mieście, walczą o swoje pra-wa, przekazują władzom ocze-kiwania i postulaty. Przekonują się, jak ważny jest wolontariat i ile może dać radości. Mogą dzielić się swoją wiedzą i do-świadczeniem, a także nauczyć się nowych umiejętności.

Centrum Inicjatyw Senio-ralnych przyjmuje zgłoszenia starszych ludzi, którzy chcieli-by pomóc samotnym, chorym, niepełnosprawnym, lub w inny sposób realizować swoją ak-tywność, pod numerami telefo-nów 61-847-21- 11, 61-842-35-09. awa

W Urugwaju w Ameryce Po-łudniowej wszędzie dziko

rosną storczyki. Niepowtarzal-ne są krajobrazy tego niewiel-kiego kraju. Ale z pięknem na każdym kroku kontrastuje bie-da jego mieszkańców. O zwy-czajach i życiu Urugwajczy-ków opowiadał w Stowarzy-szeniu „mali bracia Ubogich” w Poznaniu misjonarz ojciec Ma-riusz Bosek.

Podopieczne stowarzysze-nia licznie przyszły na spotka-nie. Kraj położony na zachod-

Z okazji Święta Niepodle-głości w Klubie Seniora

„Złota Jesień” odbył się „Wie-czór pieśni i poezji legiono-wej”. Zebrani wykonywali pieśni legionowe pieśni i inne patriotyczne.

Członek „Złotej Jesieni” Bro-nisław Stroiński mówił w swo-im wystąpieniu, że Wielko-

polska, jej tradycje i zasługi dla Polski to powód do dumy. Wielkopolanie ciężką pracą i wysiłkiem zbrojnym przywró-cili Polsce swój region i Po-znań – jego stolicę. Seniorzy ze wzruszeniem odśpiewali „Piosenkę o Poznaniu”.

ROBERT WRZESIŃSKI

FO

T. R

OB

ERT

WR

ZES

IŃSK

I

Wieczór pieśni

Wzruszeni seniorzy.

niej półkuli wzbudził ich zainte-resowanie.

– Urugwaj to kraj wielkości połowy Polski, w którym miesz-kają trzy miliony mieszkańców – mówi ojciec Mariusz Bosek. – Wszyscy rdzenni Indianie z ple-mienia Charrúa zostali wymor-dowani. Ich miejsce zajęli przy-bysze z krajów europejskich, do-konując podbojów kolonialnych. Charrúa byli plemieniem cechu-jącym się niezwykłą waleczno-ścią.

Na pytanie ojca Mariusza,

z czym kojarzy się Urugwaj, uczestniczki odpowiedziały, że z piłką nożną, narkotykami i po-pularnymi w Polsce telenowe-lami. Zapomniały o Natalii Ore-iro, artystce, która zrobiła mię-dzynarodową karierę, grając między innymi w serialu „Zbun-towany anioł”. Los się do niej uśmiechnął. Takich jak ona jest w Urugwaju niewielu. Ludzie z trudem zarabiają na codzienne życie.

– Kraj ma charakter nizinny, królują pastwiska – mówi mi-sjonarz. – Ma też duże zaso-by wody i malownicze plaże. W jego kulturze szczególnie waż-ne są konie, na których paste-rze pilnują bydła podczas wypa-su. Koni nie wolno zabijać i jeść ich mięsa.

Ojciec Mariusz zaprezentował przywieziony z Urugwaju mały kubek z drewna, obciągnię-ty skórą bawołu. Przez metalo-wą rurkę pije się z niego mate (herbatę). Jest to ulubiony napój papieża Franciszka. Misjonarz opowiedział wiele innych cieka-wostek o Urugwaju, jego kultu-rze, zwyczajach, świętach.

AURELIA PAWLAK

Kraj kwitnących orchidei

FO

T. A

UR

ELIA

PA

WLA

K

GRUDZIEŃ 201548STRONA

23 sierpnia uczestnicy wraz z opiekunami z Warsz-

tatu Terapii Zajęciowej w Cze-szewie wybrali się autokarem na czterodniową wycieczkę do Kudowy Zdroju i do Czech. Była z nami kierownik WTZ Urszula Remisz. Ja jako bardzo niepełnosprawny na wózku inwalidzkim miałem dobrego opiekuna pana Mariusza, te-rapeutę z pracowni stolarskiej.

Byliśmy w kopalni złota w Złotym Stoku. W ciągu po-nad 700 lat wydobyto tu oko-ło 16 ton tego cennego krusz-cu. W roku 1962 zakończono działalność górniczo-hutniczą, a w 1996 roku uruchomiono w kopalni podziemną trasę tury-styczną. Obecnie znajduje się tu Muzeum Górnictwa i Hutnictwa Złota. Zdziwiło mnie, że do ko-palni można wjechać wózkiem inwalidzkim.

Mieszkaliśmy w Kudowie Zdroju w hotelu ,,Adam Spa”. Stąd wybraliśmy się do Czech, aby zwiedzić Skalne Miasta, czyli dwa rezerwaty przyrody w północnych Czechach w pobli-żu Kotliny Kłodzkiej.

Widziałem ogromne skały, strumyki i jaskinię diabła. Tych widoków nigdy nie zapomnę.

Po powrocie do Kudowy Zdroju poszliśmy na basen. Dzięki pomocy opiekuna Ma-riusza wszedłem do wody. Nie wiem, jak to się stało, ale gdy pan Mariusz podtrzymywał mnie na wodzie, po prostu pły-wałem! Dla mnie to było coś niesamowitego.

Wybraliśmy się też do miej-scowości Kleina, gdzie w pobli-

żu znajduje się Jaskinia Niedź-wiedzia, najdłuższa z jaskiń po polskiej stronie Sudetów.

Zwiedziliśmy eksponaty w muzeum i korytarz ze stalakty-tami. Spływające po nich kro-pelki wody pokazują, że jaski-nia ciągle żyje. A spływająca woda osadza kalcyt, tworząc przepiękne kształty. Pierwszy raz w życiu byłem w prawdzi-wej jaskini!

Odwiedziliśmy też Kaplicę Czaszek. Jest to wielki grobo-wiec ofi ar wojen Śląskich z lat 1740-1742 i 1744-1745 oraz cho-rób zakaźnych w wieku XVIII. Ściany i sufi t są wyłożone 3 ty-siącami czaszek i kości ludz-kich. Pod podłogą spoczywa kilkadziesiąt tysięcy szczątków ludzi.

ZbigniewStrugałaORZECHOWO

ZSO

Z Czeszewa w góry i jaskinie

W drodze powrotnej wstąpi-liśmy do wrocławskiego Nowe-go Zoo z wielkim afrykarium. Widzieliśmy w nim ryby z rzek, mórz i oceanów całego świata. Wszędzie były podjazdy, zjazdy, windy, a nawet toalety dla osób niepełnosprawnych.

Serdecznie dziękuję w imie-niu moim i uczestników na-szym opiekunom oraz pani kie-rownik za pomoc i troskę. Naj-bardziej dziękuję panu Mariu-szowi z pracowni stolarskiej za opiekę i naukę pływania na ba-senie.

FO

T. (

5X

) A

RC

HIW

UM

WT

Z