Download pdf - Carissimus 52

Transcript
Page 1: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 1/48

Page 2: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 2/48

Page 3: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 3/48

 

- 3 -

 Spis treściBóg prawdziwym mecenasem piękna stworzenia 4 

Artyzm Stwórcy – z dzienniczka rowerzysty.Historia biblijna historią każdego człowieka 6 Biblia opowiada nie tylko historię minionych czasów, ale także in-dywidualną przeszłość, teraźniejszość i przyszłość każdego chrze-ścijanina.

  Wszyscy jedynie bełkoczemy mówiąc o Bogu 9 Biograa człowieka, który przygotował Kościół na Vaticanum Se-cundum

Ujrzeć Oblicze Zmartwychwstałego Pana 13 Niewiarygodne fakty związane z tzw. całunem z Manopello.

 Serce które pragnie , czyli o mocy Eucharystii 15 Piękna opowieść, która wydarzyła się naprawdę. Chcesz do niejdołączyć?

Mistyczna miłość krzyża 17 Prawdziwe znaczenie krzyża można odczytać dzięki mistyce miło-ści, do której przeżywania zaproszony jest każdy.

Trick modlitwy 19 Czasami kontakt z Panem Bogiem nie jest prostą sprawą. Trzebawięc zastosować jakiś trick, trick modlitwy.

Zawód: Prorok - czyli Bóg mówi przez człowieka 21Aspekty prorockiej kariery w oparciu o życie o. Piotra Skargi SI.

Męska odpowiedź 23 Mężczyźni chcą odpowiadać Bogu po męsku i konkretnie. Ale coto znaczy? O męskości świadczą: siła, odpowiedzialność, mądrośći honor.

Kurier Nowicyacki 25 A w nim najciekawsze wydarzenia minionego roku formacyjnego,a także Kącik kulinarny s. Marii

A Słowo stało się ciałem - niezmienność Bożego powołania 33 Zobacz, że ty i twoje pragnienia to największe arcydzieło PanaBoga.

Prezentacje nowicjuszy Pierwszego roku 36 czyli Opowieści ze Starej Szafy...

Najlepsza inwestycja 4 6 Świat nansów i świat wiary są sobie bliższe niż nam się wydaje…

Być uczniem i czynić uczniów 4 8 

Wywiad z o. Andrzejem Migaczem o jego powołaniu, o tym jakdzisiaj można usłyszeć głos Boga i o genezie wspólnoty Magis.

Camino de Santiago - turystyka czy pielgrzymowanie? 5 2Perypetie Michała Krudysza na najsłynniejszym szlaku pielgrzym-kowym Europy.

C zy Bóg pisze do ludzi listy?

Zastanawiałem się nad tym przyglądającsię projektowi okładki nowego Carissimusai szczerze powiedziawszy, miałem wątpliwo-ści. Z pomocą przyszło mi słowo Boże, któreprzecież mówi: Powszechnie o was wiadomo, że-ście listem Chrystusowym. (2 Kor 3,3)

Listem od Pana Boga może być świadectwożycia innych ludzi. Po chwili zrozumiałem, żetak naprawdę chciałbym znać odpowiedź napytanie: czy możliwy jest taki kontakt z Bo-giem, jaki mamy z różnymi bliskimi nam oso-bami. Wiem, że Bóg przemawia do ludzkościna różne sposoby, ale czy mówi do mnie?

Cała sprawa przedstawiła mi się jeszcze jaśniej, gdy ostatnio dostałem paczkę, w któ-rej znajdowały się: książka i list. Książka byłanaprawdę pasjonująca i długo czekałem, żebydostać ją do swoich rąk. Okazało się jednak,że ciekawsze jest dla mnie to, co napisane wliście, bo tam każde proste słowo dotyka sercabardziej, niż najoryginalniejsze zdania ulu-bionego publicysty. Podobnie jest z naszymsłyszeniem Pana Boga. Jego komunikatów

w świecie jest mnóstwo, ale każdy z nas ob-darowany jest innym odcieniem duchowegosłuchu. Z tego powodu niektóre sposoby mó-wienia Pana Boga dopasowują się idealnie donaszej duszy, co sprawia, że czujemy Jego bli-skość i miłość.

Na łamach naszego Carissimusa, opróczoczekiwanych przez wielu prezentacji pierw-szego roku nowicjatu, ukazujemy paletę od-miennych wrażliwości duchowych nowi-cjuszy. Chcemy zainspirować każdego, kto

pragnie lepiej słyszeć głos Boga i próbuje od-powiedzieć na Jego głos.Piotr Stanowski

Pismo na prawach rękopisu Wydawca: Nowicjat Prowincji Polski PołudniowejTowarzystwa JezusowegoKurator numeru: o. Andrzej Gęgotek SJRedakcja: Piotr Stanowski , Tomasz LipaGraka: Piotr ChydzińskiSkład: Błażej SikoraAdres redakcji: Stara Wieś 778, 36-200 BrzozówTel: 0-13 434 11 13 E-mail: [email protected] internetowa: nowicjat.deon.pl

Druk: Wydawnictwo i Drukarnia Diecezji Rzeszowskiej 

Projekt okładki: pani Ewa Gnatkowska,www.makromrowka.pl.Korekta tekstów: pani Maria Myćka.Serdecznie dziękujemy za pomoc!

CARISSIMUS 52

Page 4: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 4/48

 

- 4 -

Nie każdy jednak jest naukowcem i nie wszyscymuszą dochodzić, po co jakiś tam proton lata po orbi-cie pierwiastka ununubium. Pierwsi ludzie nie mielimikroskopów, żeby obserwować pod nimi budowęlewego tylnego odnóża mrówki, ani też teleskopów,żeby widzieć odległe gwiazdy z bliska. Swoimi ocza-mi próbowali dostrzegać dziury w Księżycu, słuchać

w uszach szelestu liści w dzikim lesie, czuć w nosiezapach rosy o poranku i dotykać stopami rozpalo-nego słońcem piasku na plaży. Dzięki temu czuli, żeżyją oraz że ich egzystencja nie jest utkana wyłącznieszarością dnia i trudem przetrwania, lecz i pięknemotoczenia.

Bóg jest obecny szczególnie tam, gdzie Go, wbrewpozorom, nie widać. Jego przebywanie nie ujawniasię w wielkich znakach i porywach (choć nie mówię,że i tak nie bywa). Jest wszechmogący i wszech-obecny, ale i dyskretny. Wydawać by się mogło, że

przez to i niedostrzegalny. Percepcja jednak ludzkanie zamyka się wyłącznie na tym, co jest możliwe doodczucia zmysłami, ale zawiera w sobie także moż-

Mianem żartu określiłbym każdą chęć ukaza-nia obrazu Boga przez człowieka, a już w szczegól-ności w postaci starowinka z brodą, który ledwo, cozipie i ze stwórczego wyrachowania ma stale srogiwyraz twarzy. Każda twórcza impresja, która starasię nadać Bogu kształty ludzkie, zazwyczaj prowadzi

do nikąd i jest wyłącznie chęcią zobrazowania Tego,którego nikt nigdy nie oglądał. Świat nie zamyka się jednak w obrazach ręki ludzkiej. Dzieło stworzenia –to najpiękniejszy wizerunek Boga, w którym On samnam siebie przedstawił.

Odkrywanie Boga w przyrodzie jest ogromnymwyzwaniem. Trapią się tym od wieków naukowcy,którzy z każdym kolejnym odkryciem, zastanawiająsię, jak takie coś jak świat mogło powstać i jak możestale istnieć – i jedyne, co potraą wypowiedzieć pokolejnym dokonaniu odkrywczym, to albo niepraw-

dopodobne!, albo niesamowite, lub też jakiekolwiekinne ze słów, mające wydźwięk ogromnego zdziwie-nia i podziwu jednocześnie.

Bóg prawdziwym

mecenasem piękna  stworzenia 

Page 5: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 5/48

 

- 5 -

przynosiły mi pytanie – skoro wszystko tutaj jest takidealne i piękne, wręcz zahaczające o idyllę, to jakżepiękny i cudowny musi być ich Stwórca! Innym ra-zem, wjeżdżając w coraz gęstszą mgłę, jawnie czućbyło Bożą obecność, który nie przychodzi w wichrzei ogniu, lecz w lekkim powiewie nawiedza duszęczłowieka. Kiedy widzi się wyłącznie końcówkęopony swojego roweru, a zdanym jest się wtedy na

drodze wyłącznie na Bożą Opatrzność, wtedy jesz-cze bardziej poczuć można to, że Bóg nigdy nie od-dalił się od człowieka, lecz stale nad nim czuwa. A conajlepsze, postawił też przy nim osobistego AniołaStróża, a także dał mu mądrość i roztropność, byBogu ufać.

Bóg nie jest Bogiem deistycznym, który stworzyłwszechświat, zostawiając jednocześnie tak wspania-łe swoje dzieło na pastwę losu. Nie jest też Bogiem

panteistycznym, który obecny jest wyłącznie w Swo-im stworzeniu i nie wymaga niczego od człowieka,bo zatopiony jest w Swoich dziełach i tam należyGo wyłącznie szukać (a właściwie po co Go szu-kać, skoro jest obecny wszędzie?). Bóg jest Bogiemwszechmocnym, wszechobecnym, a jednocześniedobrym i pełnym łaski, hojnie darzącym Swój lud.

 Jest Bogiem bliskim, który pragnie, aby każdy czło-wiek poznał Go i doświadczał w pełni Jego wspania-łej miłości. Jest On prawdziwym mecenasem sztuki– Stworzycielem dbającym i wciąż troszczącym się

o rozwój Swojego wspaniałego dzieła, jakim jestświat i jego mieszkańcy.

Piotr Chydziński

liwość wyniesienia się ponad to – odczuwania trans-cendencji, Boga w niewidzialnej postaci, w rzeczachwidzialnych.

Piękno stworzenia – czyż nie takim mianem moż-na by określić otaczającą nas rzeczywistość? Czło-wiek ma praktycznie nieskończone zdolności roz-woju technicznego, co pokazuje historia – ogromnepole działania, ale jednocześnie wciąż, na przestrzeni

wieków, chce otaczać się pięknem. Dlaczego? Bo Bógstworzył człowieka na swoje podobieństwo i na swójobraz. Dlatego też człowiek ten, czy tego chce, czyteż nie, ma w sobie zakodowane pragnienie pięknai doskonałości na wzór swojego Stworzyciela – Boga,który Sam stanowi piękno.

Prawdziwe jednak odkrywanie Boga w przyro-dzie dokonuje się w praktyce. Ostatnie moje wakacjespędziłem, w dużej części, na wyprawie rowerowej

po Rumunii. Setki przemierzonych kilometrów, li-try potu i tysiące obrotów pedałów. Wszystko to byodkrywać nieznane i przeżyć fascynującą przygodę.Rower zaś ma to do siebie, że umożliwia nie tylkoekologiczny i tani transport, ale jest też wspaniałymśrodkiem komunikacji, pozwalającym na podziwia-nie mijanych miejsc w zdecydowanie dogodniejszysposób niż w samochodzie lub też w pociągu. Sed-nem jednak sprawy jest mój wysiłek wkładany wporuszanie się roweru, który owocuje podziwianiemmijanych krajobrazów.

Rumunia jest w dużej części krajem górzystym,a jak wiadomo – im wyżej, tym do Boga bliżej.Wszystkie mijane wzniesienia, doliny, rzeki i jeziora,

Page 6: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 6/48

 

- 6 -

W takim więc razie równie żywym słowem możebyć Hamlet lub Faust, bo także przy tych lekturachdoświadcza człowiek wielu wzruszeń. Nie. ŻycieSłowa Bożego jest czymś zupełnie innym - jest Onożywe, ponieważ cały czas się wydarza. Proces obja-wiania się Boga, zapisany na kartach Pisma Święte-

go, powtarzał się od wieków i powtarza się równieżdzisiaj. Należy zapytać tutaj: w jakim wymiarze do-konuje się to objawienie, na jakim gruncie się onokonstytuuje? Odpowiedź jest bardzo prosta – Bógobjawia się w wymiarze życia każdego indywidual-nego człowieka. Historia Boga odkrywającego przedświatem swoje oblicze jest historią, której podłożem

  jest każdorazowe ludzkie istnienie w przestrzeniżyciowego i religijnego dramatu. Bóg nie wypowie-dział się raz, dobrze i ostatecznie na kartach PismaŚwiętego. On działa w każdym człowieku i przedkażdym na nowo odkrywa swoje oblicze, a czyni tow sposób opisany w Biblii.

Żeby to lepiej zrozumieć, przyjrzyjmy się trzembiblijnym momentom i zastanówmy się, jak realizująsię one w życiu człowieka i w jego duchowym doj-rzewaniu.

J edną z najbardziej podstawo-wych, a zarazem najbardziej zapo-znanych prawd chrześcijaństwa jest

historyczność procesu objawianiasię Boga. Bóg Żydów i Chrześcijan

  jest zarazem Bogiem ich historii.W przeciwieństwie do większościprastarych kultów i wierzeń re-ligijnych, w których wydarzeniao charakterze boskim miały miejscew jakimś mitologicznym  przedcza-sie, religijność judeochrześcijańskaod samego początku stała na fun-damencie stopniowego objawiania

się Boga w dziejach świata.Współcześni chrześcijanie, uczącsię od dzieciństwa podanej im jużna tacy i opakowanej w system do-gmatów doktryny religijnej, zapo-minają, że ich Bóg nie objawił sięświatu od razu w całości swej prawdy, lecz odsłaniałsię przed człowiekiem stopniowo, krok po kroku.Winę za to, że o tym nie pamiętamy, ponosi w dużejmierze - wiodąca w historii Kościoła - lozoa tomi-styczna, która ubrała Boga w płaszcz arystotelesow-

skiego Nieruchomego Poruszyciela, czym sprawiła,że dzisiaj myślimy o Nim jako o pozaczasowej isto-cie, która z perspektywy swej wieczności spoglądana nasze ziemskie losy. Tak jednak nie jest. Bóg głę-boko uwikłał się w historię i razem z człowiekiem jąwspółtworzył i w niej człowieka zbawiał.

Wspólną drogę Boga i człowieka poprzez dziejeopisuje Pismo Święte obu Testamentów. Tutaj jednakwkrada się kolejna trudność. Często słyszymy z ko-ścielnej ambony, że słowo Biblii jest słowem żywym.

 Jednocześnie czytamy je jednak jak jakąś kronikę hi-storyczną, która opisuje wydarzenia sprzed wielu se-tek lat. Bóg wprawdzie objawił się w rzeczywistościhistorycznej, ale jest to historia tak odległa, że nie-malże mitologiczna. Fakt, że Słowo Boże jest żywe,sprowadza się zatem ostatecznie do tego, że wzbu-dza w nas ono jakieś mniejsze lub większe uczucia.

Historia biblijna 

historią każdego człowieka 

Page 7: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 7/48

 

- 7 -

1. Wygnanie z raju.Idea raju utraconego jest bli-

ska wszystkim ludziom i spo-tykana w niemalże wszystkichreligiach świata. Można powie-dzieć, że jest to jedna z najbar-dziej żywotnych idei religij-

nych. Dlaczego jednak historiaAdama i Ewy pozostaje dlaświadomości religijnej wszyst-kich wieków źródłem tak wiel-kiego duchowego niepokoju?

Myślę, że jest tak dlatego, iż każdy człowiek w swo-im życiu sam przeżył wygnanie z raju. Zastanówmysię: co stanowi najgłębszą istotę opisanego w Księ-dze Rodzaju wydarzenia? Co leży u źródła momentuwygnania i utraty? Nie wystarczy powiedzieć jedy-nie, że jest to grzech. To niczego nie tłumaczy. Rów-

nie ważna, a może i ważniejsza jest tutaj świadomość  grzechu. Drzewo, z którego pierwsi rodzice zjedli jabłko, było drzewem poznania dobra i zła. Przed ze-rwaniem owocu nie byli oni w ogóle świadomi ta-kiego rozróżnienia; żyli poza przestrzenią dialektykizła i dobra. Stan pierwotnej czystości nie polega więcna życiu dobrem i unikaniu zła. Takie postępowaniezakłada już bowiem umiejętność dostrzeżenia tychdwóch przeciwieństw oraz istnienie momentu wy-boru pomiędzy nimi. Czystość natomiast jest zawszenieświadomością istnienia dobra i zła. Jak ma się to

wszystko do naszego życia? Otóż tak, że każdy z nasżył kiedyś w takim stanie absolutnej czystości, leczz czasem obudził w sobie świadomość przeciwień-stwa zła i dobra, czym bezpowrotnie zatrzasnął zasobą bramy raju. A tym utraconym rajem dla każ-dego z nas jest nasze dzieciństwo. Nieprzypadkowo

 Jezus mówi, że musimy stać się jak dzieci, żeby wejśćdo Królestwa Bożego. Dziecięctwo nie polega na uni-kaniu grzechu, lecz na tym, że grzechu w ogóle sięnie zna. Dzieci kochają bezinteresownie, naturalniewszystko przebaczają, nie ma w ich poczynaniachżadnej dwuznaczności, są zawsze szczere i otwar-te. Ta ich nieświadomość zła i dobra kształtuje ca-łość ich życia emocjonalnego – nie przeżywają onelęków egzystencjalnych, nie zastanawiają się nadsensem i celem swojego życia, nie odczuwają rozpa-czy, trwogi czy beznadziei. Życie dziecka jest czystąarmacją istnienia. Czyż właśnie nie za tym wszyscytęsknimy? Czy każdy z nas nie ma gdzieś na skrajuświadomości stale prześladującej go myśli, że zostałbrutalnie tego stanu pozbawiony, a także pragnienia,by do tego stanu, do tego raju powrócić? Tak, każdyczłowiek nosi w sobie to bolesne przeczucie, że nie-

gdyś był w raju, a także głęboką potrzebę, by kiedyś,chociaż na moment, ten stan został mu zwrócony; byznowu mógł być jak dziecko.

2. Objawienie Prawa.Człowiekowi, który zna dobro i zło, Bóg objawia

się w Prawie. Tak właśnie objawił się Izraelitom,gdy za pośrednictwem Mojżesza ustanowił dla nichdziesięć przykazań… a dokładniej 613 przykazań:

248 nakazów i 365 zakazów. Prawo stanowi dlazagubionego człowieka drogę, po której może bez-piecznie kroczyć; na tej drodze może on też rozpo-cząć proces stawania się prawdziwą osobą. Nakazyi zakazy wprowadzają go w pewną aksjologicznąprzestrzeń, w obrębie której jego człowieczeństwomoże wznieść się na wyższy poziom: od prostegopoznania dobra i zła do poznania wartości dobrai wartości zła. Z tego wyższego poznania rodzi sięmoralność Prawa.

Owa moralność Prawa jest dla każdego chrześci- janina jego pierwszym etapem uczestnictwa w życiureligijnym. Nauka rodziców, katecheza w szkole, ko-ścielna ambona – tam właśnie uczymy się od dzie-ciństwa poznawać Boga. I najczęściej poznajemy Gona tym etapie poprzez pryzmat Jego przykazań: to ci,człowieku, wolno, a tego ci nie wolno. Nauka ta uzdal-nia nas do życia w przestrzeni społecznej i – co waż-niejsze – jest dla nas pierwszą i fundamentalną lekcjąwartości.

 Jednak losy Izraelitów pokazują bardzo wyraźnie,  jakie jest największe niebezpieczeństwo moralnościprawa, a także jakiej degeneracji ona z czasem ule-

ga. Religijność oparta o system nakazów i zakazówmusi ostatecznie ulec skostnieniu i zastygnąć w pu-stych formach martwej pobożności. Właśnie takąpobożność poddawali nieustannej krytyce najpierwprorocy, a potem sam Jezus. Przywiązanie do lite-

Page 8: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 8/48

 

- 8 -

Chrystusowego nauczania? Są to, wydaje mi się,dwie wartości, o których na zagmatwanych ścież-kach Prawa najłatwiej zapomnieć: miłość  i wolność .Chrystus zastępuje wszystkie szczegółowe normyreligijne jednym przykazaniem – przykazaniem mi-łości. W ten sposób Prawo zostaje wypełnione i jed-nocześnie przekroczone w stronę czegoś wyższego,niż moralność Prawa – w stronę moralnej wolności

opartej na fundamencie miłości.  Jest to próg prawdziwej chrześcijańskiej dojrza-łości; próg, u którego staje w pewnym momenciekażdy z nas i który każdy z nas musi przekroczyć,

  jeśli nie chce utknąć do końca życia na poziomiemoralności Prawa. Nie jest to jakiś nieosiągalny celczy ideał, do którego możemy jedynie się przybli-żać. Chrystus otworzył nam szeroko drzwi, przezktóre każdy z nas może swobodnie przejść i wyzwo-lić się z kajdan nakazów i zakazów, których nawetnie rozumie. Jest to swoiste przejście od moralności

niewolników (niewolników Prawa) do moralnościPanów (Panów wolności). Warunkiem jest jedyniemiłość. Postawę chrześcijańskiej dojrzałości możnaby więc określić: kochaj i rób co chcesz. Nie jest to jed-nak kochaj i rób co chcesz młodzieży amerykańskiej

z lat sześćdziesiątych, lecz kochaji rób co chcesz tak wspaniale reali-zowane przez św. Franciszka. Tam,gdzie jest miłość, tam nie potrzebazakazów i nakazów, tam jest wol-ność do działania. Każdy człowiek,w swoim religijnym dramacie, stajeu drzwi chrześcijańskiej wolności.Wolność ta jest wolnością od Prawai jednocześnie wolnością w Prawie.Można by nawet rzec, że wolnośći miłość negują samo pojęcie Prawa,tak jak czystość neguje pojęcia złai dobra. Otwarte drzwi do miłują-cej wolności są w życiu człowiekanajpełniejszym momentem Bożegoobjawiania się światu.

Działanie i życie w wolności jest

czymś prawdziwie chrześcijań-skim. Stanowi to również jedynąprawdziwą odpowiedź na wezwa-

nie Boga w Jezusie Chrystusie, które jest szczyto-wym momentem historii. Jest to również kluczowymoment naszego duchowego dojrzewania, od które-go bardzo wiele zależy i to nie tylko dla nas, ale dlacałego chrześcijaństwa. Jeśli Kościół stanie się miej-scem niezrozumiałych obrzędów, a Katolicka Na-uka Społeczna stanie się ważniejsza od Ewangelii, tonasza duchowość nigdy nie wyjdzie z cienia Prawa

na słońce Wolności Dzieci Bożych. Objawienie Bogana kartach naszego życia pozostanie wtedy okrutnieniedokończone.

Michał Zalewski

ry prawa powoduje, że człowiek zaczyna z czasemprzestrzegać prawa ze względu na nie samo, a nie zewzględu na Ducha Bożego, który za nim stoi. Prawobędące objawieniem Boga ostatecznie samo staje siębożkiem, któremu człowiek ślepo i bezreeksyjniesłuży. Tak stało się z Izraelitami.

Niestety, wielu chrześcijan również uległo w swo-im życiu magii prawa. Dali się oni oczarować religij-

ności normującej każdą dziedzinę życia, co uwolniłoich od obowiązku reeksji i zadumy nad wolą Tego,który stoi za objawionym przez siebie Prawem. Innąpostawą wobec Prawa jest - często dzisiaj spotykany- bunt wobec moralności oraz religii zakazów. Buntten, choć sam w sobie zrozumiały, odrywa, niestety,buntującego się również od samego źródła Prawa, ja-kim jest Bóg, który przecież samym Prawem nie jest.Wydaje się, że niemal każdy człowiek w swoim du-chowym rozwoju, a także w swym życiu religijnym,doświadcza mniej lub bardziej intensywnie i mniej

lub bardziej świadomie jednej z tych dwóch postaw.Dojrzewając wewnątrz systemu religijnych nakazówi zakazów normujących nasze życie, ostatecznie albostajemy się ludźmi martwej pobożności, albo buntu-

 jemy się przeciw takiej religii i takiemu Bogu.

3. Objawienie wolności.W odpowiedzi na religijną dekadencję Bóg objawia

się człowiekowi w Jezusie Chrystusie, Synu Bożym,który jednak przychodzi nie po to, by obumarłe Pra-wo znieść, lecz aby je wypełnić. Co znaczy wypełnić ?Wypełnienie Prawa przez Chrystusa jest wypełnie-niem go treścią, nasyceniem, napełnieniem pustej re-ligijnej formy prawdziwą żywą pobożnością. Chry-

stus przenosi akcent z litery Prawa na zapomnianego już dawno Ducha Prawa.Co jest tym Duchem Prawa? Co stanowi istotę

Page 9: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 9/48

 

- 9 -

Studiując teologię zainteresował się świętym To-maszem z Akwinu. Interpretował go po linii suge-rowanej przez Blondela. Zyskał uznanie E. Gilsona,wybitnego znawcy myśli Akwinaty. O. de Lubacpodziwiał św. Tomasza umieszczając w korowodziewielkich myślicieli chrześcijańskich, Ojców i Dokto-rów Kościoła, takich jak Orygenes (któremu późniejpoświęcił jedną ze swoich książek), św. Augustynz Hippony, czy św. Bernard z Clairvaux (Ostatniz Ojców Kościoła).

W 1929 roku o. de Lubac został wykładowcą teo-logii na Wydziale Katolickim w Lyonie, gdzie pra-cował, z pewnymi przerwami, do 1961 roku. Przezkilka lat wykładał także w pobliskim kolegium jezu-ickim w Fourviere. Uczył tam scholastyków, spośródktórych warto wymienić (gdyż autor ma nadzieję,że są wystarczająco znani): Hansa Ursa von Balthasa-ra, Pierre’a Teilharda de Chardin czy Jeana Danielou.

Pierwszą książką de Lubaca był wydany w 1938

roku Katolicyzm. Można powiedzieć, że jest wyni-kiem pięknej współpracy jezuicko-dominikańskiej,bo pisał ją z inicjatywy Yvesa Congara OP. W dzie-le tym nasz bohater pokazuje pełnię chrześcijańskiejwiary i jej uniwersalność.

Rozwijając swoje zainteresowanie Ojcami Kościo-ła założył w 1940, wraz ze swoim współbratem – Je-anem Danielou, serię wydawniczą Sources chretien-nes. Publikowali w niej krytyczne wydania tekstówpatrystycznych wraz z ich francuskim komentarzem.W tym cyklu ukazało się ponad 300 tomów źródeł

chrześcijańskich.Podczas II wojny światowej de Lubac po raz ko-

lejny mógł się zaprezentować jako patriota. Zaanga-żował się we francuski ruch oporu, został współwy-

 Wobec Boga wszyscy jesteśmydziećmi. Wszyscy jedynie bełkoczemy mó-

wiąc o Bogu. Wszyscy pragniemy ujrzeć w nas samych Boże Oblicze. Chrześcijanie,oświeceni tym samym światłem przez Boga,

wyznajemy wszyscy Jego Tajemnicę. Wszyscy mamy tęsamą wiarę, tę samą nadzieję. Ponad naszymi poszukiwa-niami po omacku i naszymi niesnaskami łączy nas owa za-sadnicza identyczność naszego względem Boga położeniai nasze ku niemu dążenie.

Słowa te napisał jeden z gigantów dwudziesto-wiecznej teologii, francuski jezuita, książe Kościoła,Henri de Lubac. Przy całej swej wielkości, skromnie

stwierdza, że jego wiedza nie daje mu lepszej pozycjiwobec Boga niż prostym ludziom. Spróbujmy spoj-rzeć na tego niezwykłego Francuza, jako na człowie-ka, który podobnie jak my nadsłuchuje głosu Bogaw swoim życiu.

Henri de Lubac urodził się 20 lutego 1896 rokuw Combrai na północy Francji. Wychowywał sięw katolickiej rodzinie, skończył prowadzoną przez

  jezuitów szkołę średnią. 9 października 1913 roku,mając 17 lat wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Je-zusowego w Lyonie. Po wybuchu I wojny świato-

wej zmobilizowany do francuskiej armii walczył nafroncie. Tam został ciężko ranny. Za zasługi na poluwalki odznaczono go medalem Croix de guerre. Swo-

  ją formację zakonną odbywał także poza Francją.W czasie swoich studiów spotkał on wielu wybit-nych jezuitów. Ich nazwiska zapewne nic nie powie-dzą polskiemu czytelnikowi, dlatego autor niniejsze-go artykułu pozwoli sobie je pominąć.

Nasz bohater był człowiekiem wielkiej erudy-cji. Utrzymywał kontakt z francuskimi lozofami– M. Blondelem i G. Marcelem. Interesował się lite-raturą, szczególne upodobanie znajdując w dziełachtakich autorów jak Dostojewski, Peguy czy PaulClaudel.

 Wszyscy jedynie 

bełkoczemy mówiąc o Bogu

Page 10: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 10/48

 

- 10 -

na wykreślenie jego nazwiska z grona profesorówKatolickiego Uniwersytetu w Lyonie, musiał takżeopuścić to miasto i wyjechać do Paryża. Jego książkiusunięto z jezuickich bibliotek i wycofano ze sprze-daży. Każda nowa publikacja przechodziła przezszczegółową cenzurę. Nie zaprzestał jednak swoichstudiów, jeździł z wykładami po Francji, północnej

Afryce i po Włoszech. Sam o. de Lubac tak piszeo tym po latach:

O ile jednak autor nie mógł zignorować jednej z tych  gwałtownych burz, jakie wstrząsają niekiedy pozornieograniczonym światem teologii, nie odczuł on bynajmniejz tego powodu potrzeby zmiany kursu swojej wątłej łód-ki, tym bardziej zresztą, że Święty Kościół, nasza wspólna

  Matka, wbrew szybko rozprzestrzeniającym się mitom,nigdy tego nie zażądał [z przedmowy autora do Me-dytacji o Kościele].

W 1956 roku dostał zgodę na powrót do Lyonu.4 lata później Jan XXIII, wyznaczył go jako konsultan-ta do fazy przygotowawczej Soboru WatykańskiegoII. Następnie jezuita wziął udział w pracach soboru

 jako peritus (ekspert). Doceniając jego wkład, PawełVI wybrał o. de Lubaca jako jednego z 11 kapłanów,którzy koncelebrowali z nim Mszę świętą poprze-dzającą uroczyste ogłoszenie Konstytucji Dei verbumw październiku 1965.

The Oxford Dictionary of the Catholic Church po-daje:

De Lubac był jednym z myślicieli, którzy stworzyli in-telektualny klimat, umożliwiający Sobór Watykański II,

  głównie przez otworzenie ogromnych źródeł katolickiejTradycji.

Wróćmy jeszcze raz do soboru. W jego trakciede Lubac pracował w jednej z podgrup zajmują-cych się tzw. Schematem XIII, której członkami byli:

  jezuita Jean Danielou, dominikanin Yves Congaroraz dwóch arcybiskupów: Francuz Gabriel-MarieGarrone oraz pochodzący z Krakowa Karol Wojty-ła. Ten ostatni, już w wiele lat po swoim wyborzena Stolicę Święta, w książce Wstańcie, chodźmy!, takwspomina tamten czas:

Drugim Francuzem, z którym się zaprzyjaźniłem, był teolog Henry de Lubac SJ, którego ja sam kreowałem wielelat później kardynałem. Sobór to był nadzwyczajny okres

  poznawania biskupów i teologów, zwłaszcza w poszcze- gólnych komisjach. Kiedy był komentowany Schemat 13(który później stał się Konstytucją duszpasterską o Koście-le w świecie współczesnym Gaudium et spes) i mówiłemo ersonalizmie, podszedł do mnie ojciec de Lubac i powie-

dział: „Tak, tak, tak, w tym kierunku”. W ten sposób dodał mi ducha, co miało szczególne znaczenie dla mnie; byłem przecież stosunkowo młodym człowiekiem.

Tak rozpoczęta przyjaźń trwała mimo upływu cza-su, dystansu dzielącego tych dwóch wielkich mężów

dawcą serii cahiers du Temoignage chretien. W swoichpublikacjach i wykładach sprzeciwiał się nazizmowi,pokazywał sprzeczność pomiędzy chrześcijaństwema antysemityzmem. Przez to musiał ukrywać sięprzed gestapo.

Po wojnie Henri de Lubac rozwijał swoje zaintere-sowania teologiczne w różnych kierunkach. W waż-

nym studium na temat średniowiecznej eklezjologiiCorpus mysticum, pokazywał wewnętrzny związekpomiędzy Kościołem a Eucharystią, która była siłą

 jednoczącą wszystkich wierzących, tworzących jed-no Ciało Chrystusa.

Kolejnym ważnym podjętym przez niego proble-mem było poszukiwanie źródeł współczesnego muateizmu. Dopatrywał się ich w myśli dziewiętnasto-wiecznych myślicieli: Marksa, Feuerbacha, Comte’ai Nitzschego. Wyniki swoich rozważań opisał w wy-danym w 1946 roku dziele Dramat humanizmu ate-istycznego.

Czy w twoim sercu płonie ogień miłości dla tej, która  jest Oblubienicą Ducha i Matką Żywych, naszej MatkiKościoła? Czy jesteś do niej naprawdę przywiązany jakodo jedynej Spadkobierczyni obietnic? Czy jesteś gotówumrzeć dla niej, pamiętając zawsze o tym, że wydała Je-zusa Chrystusa? W takim razie możesz dać upust twojej

 gorliwości. Możesz pragnąć, proponować, domagać się re- form. Możesz odkrywać na nowo, krytykować... Być możebędziesz niezręczny, gwałtowny, przesadny wręcz nie-

sprawiedliwy. Być może starając się i pragnąć jak najlepiej– popełnisz wiele błędów. Nie mówię zatem, że będzieszmiał rację, ale nie niepokoję się bardzo o ciebie. Nawet two-

 je błędy lepsze będą od obojętnego zadowolenia wiernych,którzy poddali się sile przyzwyczajenia.

 Mówi to święty Augustyn (ale musisz go dobrze zrozu-mieć, i nie myśl sobie, że jest to zbyt łatwe): Ama, et quodvis fac. [cytat z książki Paradoksy i nowe paradoksy]

 Jednak największy rozgłosprzyniosła mu książka Sur-naturel. Pokazał w niej, że wkażdym człowieku zawarte

  jest pragnienie Boga, niejakonaturalnie w niego wpisa-ne. Wywołało to oburzenieteologów ze szkoły neoscho-lastycznej. Opublikowanaprzez Piusa XII w 1950 rokuencyklika Humani Generis,przez wielu została odebrało

 jako potępienie de Lubaca (mimo, że nigdzie nie zo-stał on bezpośrednio wymieniony).

Zaczął się wtedy trudny okres życia Henrie-go de Lubaca. Został on zaliczony do grona repre-zentantów tzw. nowej teologii i odsunięty od na-uczania, choć kard. Gerlier nigdy nie zgodził się

Page 11: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 11/48

 

- 11 -

nie bieżącymi sprawami Kościoła. W miarę swoichmożliwości angażował się dalej w służbę Kościoło-wi. Ostatnie lata życia spędził w domu prowadzo-nym przez Zgromadzenie Małych Sióstr od Ubogichw Paryżu. Życie naszego bohatera można podsumo-wać jego własnymi słowami z książeczki Paradoksyi nowe paradoksy:

Właśnie dlatego, że N. wyłącznie dla samego siebie my-ślał, poszukiwał, starał się wyrazić przed samym sobą wsposób możliwie jak najbardziej uporządkowany i szczeryto, co myśli, w co wierzy – napotkał, wcale o to nie zbie-

 gając, tak szerokie audytorium. Zabrał się do dzieła z całąchrześcijańską wiarą, całą swoją duszą mistyka, kulturąuczonego, wymaganiami niezadowolonego intelektualisty.Żył dołączył do żywych. Więcej – pobudził życie. Przepro-wadził swymi drogami umysły, które wahały się jeszcze narozstajach. I ponieważ na początku podbił tym sposobemczęść swoich współczesnych, których umysły już wcze-

śniej skrycie współgrały z jego umysłem, potem – bardzorychło – echo jego głosu rozeszło się pomiędzy tak zwanymiszerokimi masami. Zaznał czegoś, o co wcale nie zabiegał.Co nie oznacza, że u źródeł jego myślowego wysiłku nieodegrał zasadniczej roli zapał apostolski. Chrześcijanin,który poszukuje z głębkim wysiłkiem płynącym z wnętrza,

 poszukuje z wszystkimi i dla wszystkich.

Kardynał de Lubac zmarł 4 września 1991 roku.Na wieść o jego śmierci Ojciec Święty Jan Paweł IInapisał, że przez długą i wierną służbę teologa po-trał dokonać syntezy najlepszej tradycji katolickiej

w swojej reeksji o Kościele i o świecie współcze-snym. Został pochowany w paryskim grobowcu je-zuitów na cmentarzu Vaugirard.

Nie samym chlebem żyje człowiek. Duch nie czeka, cze-kać nie może. Głód duszy jest równie gwałtowny co głódciała. Ona również jest śmiertelna. Jednakże, o ile i tak

  już niewiele uwagi poświęcamy umierającym z głoduciał, to umierający z głodu duszy nie interesują nikogo...[ cytat z książki Paradoksy i nowe paradoksy]

Błażej Sikora 

Kościoła, a także doświadczeń życiowych. Jednakłączność duchowa była ponad tym wszystkim. Ichprzyjaźń była, by użyć typowo ignacjańskiego termi-nu, przyjaźnią w Panu. Jej fundamentem była Osoba

 Jezusa Chrystusa, w którą każdy z nich wpatrywałsię na modlitwie, kontemplując w Nim oblicze Boga.Miłość do Jezusa przejawiała się w pragnieniu walki

 pod sztandarem Krzyża dla chwały Boga i zbawieniadusz. Obaj byli także zatroskani o losy OblubienicyChrystusa, a swojej matki – Kościoła.

Atak na godność ludzką, odczuwany jako zło na-szych czasów, problemy z komunistycznymi wła-dzami, kryzys współczesności będący degradacjągodności człowieka. Takie m.in. tematy poruszałarcybiskup Krakowa w listach do naszego bohatera.

Przez wiele lat po 1965 roku de Lubac podróżowałi pisał, starając się spopularyzować osiągnięcia so-boru. Należał do grupy inicjatorów i współpracow-ników czasopism Concilium (1965-66), a następnieCommunio (1970-77), gdzie zetknął się m.in. z Jose-phem Ratzingerem.

W uznaniu jego zasług dla Kościoła, papież Pa-weł VI przesłał o. de Lubacowi specjalny list na jego80 urodziny, w którym tak napisał: Pragniemy przy-pomnieć, że wasza pobożność, karmiąca się SłowemBożym i potwierdzona świadectwem życia, była za-wsze świetlistą i gorącą pochodnią dla tych wszyst-kich, z którymi Ojciec żył i współpracował. Nato-miast Jan Paweł II na pierwszym swoim konsystorzu2 lutego 1983 roku, kreował francuskiego jezuitę kar-

dynałem, dyspensując go od konieczności przyjmo-wania sakry biskupiej.

Mimo podeszłego wieku i chorób, kard. de Lu-bac zachował do końca swych dni zainteresowa-

Page 12: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 12/48

 

- 12 -

Page 13: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 13/48

 

- 13 -

Co kryje w sobie tajemniczy kawałek bisioru mor-skiego w ołtarzu głównym bazyliki Il Volto Santo? Odsłania się przed nami wizerunek mężczyzny z mło-dzieńczą brodą. Na Jego wysokie czoło opada kosmyk wło-sów. Na obrazie nie widać szyi ani uszu, które znikają podwłosami. Z szeroko otwartych oczu emanuje niewytłuma-czalny spokój. Zaskoczenie, zdziwienie, zdumienie. Łagod-ne miłosierdzie. Żadnego bólu, gniewu, przekleństwa naustach.1

Mimika twarzy wskazuje na to, iż mężczyzna do-piero co przebudził się ze snu. Nasuwa się myśl, któ-ra próbuje scharakteryzować postać z tajemniczegoobrazu. Jednakże wydaje się, że nie daje się nam onado końca przedstawić. Emmanuel Levinas, słynnydwudziestowieczny lozof francuski najtrafniej ujął

wyżej opisaną sytuację w słowach: Twarz nigdy niemoże zostać w pełni scharakteryzowana. Twarz nie dajesię posiąść, wymyka się mojej władzy.2 Patrząc na obliczeChrystusa przez pryzmat lozoi Levinasa, możnapowiedzieć, że Mistrz daje się jedynie przedstawićprzez powiedzenie człowiekowi Oto jestem3

Fenomen całunu opiera się nie tylko na niewytłu-maczalnych naukowo przesłankach. Chrystus z Ma-nopello objawia się człowiekowi przede wszystkim

 jako tajemnica. Wizerunek ten jest pewnego rodzajudowodem na inkarnację i zmartwychwstanie Pana.

  Jak wytłumaczyć fakt, iż oblicze Jezusa nie mogłozostać namalowane ludzką ręką? Z paru powodównamalowanie go przez człowieka było niemożliwe.Po pierwsze bisior – morski jedwab nie przyjmujeżadnego pigmentu i farby. Po drugie obraz nie po-siada żadnych śladów pędzla malarskiego. Po trzecie

  jest on cieńszy od nylonu i ogniotrwały jak azbest.Przejrzystość włókien, na których odbiła się twarzChrystusa oraz nadzwyczaj gładka powierzchniawykluczają hipotezę, jakoby płótno utkano z lnu.Naukowo zostało wykluczone również prawdopo-

1 P. Bodde, Boskie Oblicze, PWE 20062 E. Levinas, przedstawiciel nurtu lozocznegozw. lozoą dialogu 

3 fr. me void

 S podobało się Bogu w swej dobroci i mądrości obja-wić samego siebie i ujawnić tajemnicę swej woli, dzięki

której ludzie przez Chrystusa, słowo, które stało się ciałem,mają dostęp do Ojca w Duchu Świętym i stają się współ-uczestnikami Bożej natury. Tak właśnie Sobór Waty-kański II w konstytucji dogmatycznej Dei Verbum określił epifanię Boga.

W swojej nieskończonej miłości Bóg postanowiłukazać się człowiekowi, a pełnią tego objawieniastał się Chrystus. Rodzi się więc pytanie. Czy próczEucharystii, która jest niezaprzeczalnie spotkaniemz żywym Bogiem, czy prócz Słowa Bożego możemydoszukiwać się w świecie śladów obecności Boga –

człowieka? Jak wielka jest w człowieku tęsknota zatym, by zobaczyć oblicze Najwyższego Pana i po-wtórzyć za świętym Janem Ewangelistą - Widzieliśmy

  Jego chwałę (J 1,14)? Czy kontemplacja prawdziwe-go wizerunku Chrystusa ma opierać się jedynie napatrzeniu oczami wiary? I wreszcie: czy możliwa jestepifania Boga poprzez odbicie twarzy Chrystusa naniewielkim całunie zwanym – Chustą z Manopello?

Odwieczne pragnienie, by nasycić się obliczemBoga, niezwykła tęsknota oraz głęboka miłość doStwórcy determinuje w człowieku chęć spotkaniaGo twarzą w twarz. To właśnie wtedy, gdy patrzy-my na Jezusa, stajemy się do Niego podobni. Naj-wyższy wymiar kontemplacji to nic innego jak przy-glądanie się Chrystusowi przez modlitwę. Czy to nieparadoks, że Chrystus niejako ukrył swoje obliczew małym abruzyjskim miasteczku, położonym nawzgórzu Tagnini? Prawdopodobnie najważniejszarelikwia chrześcijan – wizerunek zmartwychwstałe-go Pana od ponad czterech wieków przechowywa-ny jest w kościele Il Volto Santo (Świętego Oblicza)w Manopello, czyli w ręce pełnej kłosów (wł. manus

 pello).

Ujrzeć Oblicze 

Zmartwychwstałego Pana 

Page 14: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 14/48

 

- 14 -

dziewięćdziesiątym pierwszym siostra Schlömer poraz pierwszy przeprowadziła nieinwazyjne bada-nie, zwane suprapozycją, w którym to porównała zesobą oblicze umęczonego Pana z Turynu z jaśnieją-cym Chrystusem z Manopello. Wyniki jakie otrzyma-ła były niewiarygodne. Każdy punkt obrazu il VoltoSanto pokrywał się w stu procentach z całunem tu-ryńskim. Zdumiewające jest również to, iż identycz-na jest geometryczna analogia ran Chrystusa. Powielu latach badań o. Heinrich Pfeiffer SJ, s. BlandinaPaschalis OCSO oraz wybitny badacz całunu turyń-skiego o. Werner Bulst SJ stwierdzili, że obydwa płót-na ukazują nam tego samego mężczyznę. Co więcej,potwierdzają one Jego mękę i zmartwychwstanie.Warto również wspomnieć, że veraeikon z Abruzjizgadza się z innymi dowodami męki Jezusa. Międzyinnymi z czepkiem z Cahors oraz z chustą z Oviedo.

Na koniec chciałbym powrócić raz jeszcze doepifanii Chrystusa, wyrażonej na kawałku tkanegozłota, jak nazywano bisior w czasach Jezusa. Pomócnam może lozoa dramatu księdza profesora JózefaTishnera. Pisze on: Dzięki twarzy możemy określić isto-tę spotkania. Spotkać to spotkać Innego w Jego twarzy.6 Możemy dostrzec analogię z Levinasem, który mówio szczerości twarzy i o ekspozycji, która jest szczera.Według niego wygląd twarzy może wzywać nas doodpowiedzi, często nawet gwałtownej. W spotkaniuczłowiek spotyka mistrza, swojego nauczyciela, odktórego uczy się bycia wobec drugiego człowieka.

W Manopello spotykamy Chrystusa w Jego twarzy.  Jest ona pełna śladów radości, szczęścia, zdumie-nia i prawdy. Odbija ona Jego dramatyczną walkęi przezwyciężenie śmierci. Epifania twarzy nie jestobjawieniem wszystkiego wszystkim, lecz objawieniem

 prawdomównego wybranemu.7 Levinas uważa, iż z po-wodu ludzkiego doświadczenia twarzy, możemy je-dynie zrozumieć Boga takiego, który posiada twarz.Mówi on dalej o Innym, który dla nas jest kimś nie-zwykłym i drogim. Jego Twarz jest wystawiona nanasze spojrzenia, jest naga i bezbronna. Pozostaje je-

dynie zapytać się samego siebie: czy to nie czasemChrystus patrzy na nas z Il Volto Santo, a nie odwrot-nie jak nam się często wydaje? Pragnę zakończyć tąpublikację słowami kardynała Fiorenzo Angeliniego,który zapytany o święty wizerunek odpowiedział:To jest oblicze Jezusa. Kiedy będziemy w niebie powiemy –

 Jezu widziałem Cię już w Manopello!

Maciej Wesołowski

6 J. Tishner, lozoa dramatu, 19907 E. Levinas, przedstawiciel nurtu lozocznegozw. lozoą dialogu 

dobieństwo i możliwość utkania całunu z jedwa-biu. Uważa się, że Il Volto Santo, jak nazywają całunmiejscowi, to skradziona w siedemnastym wiekuz kolumny bazyliki świętego Piotra veraeikon. Dzię-ki rzetelnemu śledztwu niemieckiego dziennikarzaDie Velt Paula Bodde możemy być prawie pewni, iżChrystus z Manopello to właśnie skradzione acheiro-

 poietoi (obraz, którego nie namalowała ludzka ręka).Skutkiem owej kradzieży stało się, że pomiędzy

rokiem tysiąc sześćset dziesiątym, a tysiąc sześćsetdwudziestym w ikonograi przedstawiającej Chry-stusa doszło do prawdziwej rewolucji. Wszystkieobrazy wzorowane na opisywanym całunie mająotwarte oczy. Po roku tysiąc sześćset dwudziestymnajwspanialsze dzieła ukazują Jezusa z oczami za-mkniętymi! W atmosferze wymownego milczeniadoszło do zmiany najważniejszego obrazu chrze-ścijaństwa. W kolumnie świętej Weroniki we wnę-trzu bazyliki świętego Piotra po roku tysiąc sześćsetdwudziestym znalazł się bowiem inny wizerunek,namalowany już przez człowieka. W dodatku przed-stawia on zmartwychwstałego Pana z zamkniętymioczami! Zastanawiający jest również fakt, iż w skarb-cu muzeów watykańskich odkryto pustą renesanso-wą ramę, w której po rozbiciu dwóch kryształowychszyb brakuje wizerunku dokładnie o wymiarach ob-licza z Manopello. Najprawdopodobniej schemat bu-dowy monstrancji opiera się właśnie na wizerunkuIl Volto Santo, który to widoczny jest z dwóch stron

pomiędzy szybami! To przecież okrągła, śnieżnobiałaHostia z cieniuteńkiego opłatka jest najwspanialszym ob-razem Boga, jaki człowiek mógł odkryć.4 Nasuwa się teżokreślenie, jakim nazwał Hostię Tomasz z Akwinu.Powiedział on o chlebowym całunie, za którym ukry-wa się sam Bóg. Można również powtórzyć za Han-sem Urs Von Balthasar’em, że obecność Chrystusaw białym opłatku oraz (jak ufam) w obliczu z Mano-pello to powielkanocny sposób, w jaki Przemieniony obja-wia się – blisko i zupełnie po ludzku, aż po zaproszenie by

 go dotknąć.5 Nie sposób nie nawiązać też do drugiej

relikwii chrześcijaństwa- całunu turyńskiego, którypotwierdza nam mękę Chrystusa. Dzięki temu ca-łunowi możemy domniemywać, iż obydwa płótnamogą w czasie dzielić jedynie trzy dni - od złożeniaw grobie, do zmartwychwstania Jezusa.

To właśnie amour fou (fr. miłość szalona) przypro-wadziła przed chustę z Manopello siostrę Blandi-nę Paschalis Schlömer OCSO oraz apostolo del VoltoSanto - ojca Heinricha Pfeiffer’a SJ. Można chybazaryzykować twierdzenie, że poświęcili swoje życiebadaniom nad całunem. W roku tysiąc dziewięćset

4 Słowa o. Heinricha Pfeiffera SJ o NajświętszymSakramencie5 H. Urs von Balthasar, Czy Jezus nas zna, czy myznamy Jezusa? WAM 1998

Page 15: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 15/48

 

- 15 -

zbawczych wydarzeń, przypomnieniem korzeni ca-łego narodu. Była wędrówką do źródeł życia.

Ten powrót miał swój ściśle określony porządek.Otóż dziesiątego dnia tego miesiąca (Pwt 12,3) wybie-rano ze stada baranka, samca jednorocznego, bezskazy, aby dnia czternastego zabić go przy całymzgromadzeniu Izraela, a następnie spożyć z rodzi-ną. Sama wieczerza również odbywała się wedługustalonego schematu. Rozpoczynała ją modlitwabłogosławieństwa i wzniesienie pierwszego z czte-rech kielichów wina. Następnie piło się gorzkie zioła,a najmłodszy ze zgromadzenia pytał: Co ta noc maw sobie tak szczególnego? Wówczas jeden ze star-szych przypominał wydarzenia, w których to Bógwybawił naród wybrany z rąk prześladowców. Into-

nował też psalmy tzw. Małego Hallelu na cześć Pana.Dalej podnoszono drugi kielich wina i rozpoczynanogłówny posiłek, złożony z pieczonego mięsa baran-ka oraz przaśnych chlebów. Tę cześć zamykał kielichbłogosławieństwa. Kończąc wieczerze śpiewano hym-ny Wielkiego Hallelu i wznoszono ostatni, czwartykielich wina- kielich na rozesłanie.

 Jedność trzech wydarzeńNie zastanawiało Cię nigdy dlaczego Jezus ob-

chodził Ostatnią Wieczerzę dzień wcześniej niż po-zostali Żydzi? Otóż na wiele lat przed narodzeniemChrystusa między esseńczykami(jedno ze stronnictwżydowskich), a faryzeuszami doszło do sporu o ka-lendarz, w wyniku czego esseńczycy utworzyli swój

własny. Kalendarz ów, w stosunku do powszechnieobowiązującego, cofnięty był o jeden dzień. Owoctego całego zamieszania był taki, że Jezus mógł dzieńprzed swoją męką spożyć z apostołami paschę.

Ta wieczerza wydawała się biec swoim rytmem

 Ja pragnę!Moje serce przepełnia siła, która kieruje mnie do

samego jej źródła. Do Boga Żywego! Do jego serca! Taprzemożna moc jest także w Tobie. Być może wcale

 jej nie czujesz, ponieważ tak jak ja kiedyś, uciekłeś odniej, pozwoliłeś jej usnąć. Nieważne. Gdziekolwieksię dzisiaj znajdujesz, mówię do Ciebie: Bóg daje Ciwciąż możliwość, byś przyjął tą moc. Ta okazja, tenmoment łaski, to Eucharystia. Chwila, w której Świę-ty Bóg oaruje Ci siebie w całości, wchodzi w Twojąmałość i pragnie Cię przemieniać na swój obraz i po-dobieństwo- w swoje święte ciało. Gdy przyjmujędo serca Ciało i Krew Jezusa Chrystusa, rodzi się wemnie pragnienie. To po nim rozpoznaję, że Jezus na-prawdę zmartwychwstał. Bo wiem, że ono od Niego

pochodzi. Pragnienie życia w pełni, pragnienie Boga!(por. Jk 1,17).

Powrót do bazy.Moje słowa, choćby i najwznioślejsze, nic Ci nie

dadzą jeżeli poruszony nimi, sam nie zadasz sobietrudu, by poznać-doświadczyć tajemnicę i moc oa-ry doskonałej Chrystusa, która jest oarą paschalną.Dokonującą się na każdej Mszy Świętej. Dopierow odniesieniu do misterium paschy, można zrozu-mieć znaczenie ukrzyżowania Jezusa, a więc rów-nież Eucharystii i Kościoła. Aby w pełni odkryć sens

i treść drogi paschalnej Jezusa, należy bliżej przyjrzećsię, czym to święto było dla Niego i w jaki sposób jeobchodził.

Święto Paschy Hebrajczycy przejęli od koczowni-czych ludów pustyni. Obchodzili je 14 dnia pierw-szego miesiąca- a więc w czasie symbolizującym,narodziny świata z wód chaosu, kiedy to jego ładbył ciągle zagrożony. By go chronić, dokonywanopokropienia domów krwią złożonego w oerze ba-ranka. Ujawnia to znaczenie, jakie przywiązywanodo paschy. Od samego początku był to czas ochro-

ny tego, co najdroższe: domów i rodzin, przed nie-bezpieczeństwem świata zewnętrznego . Noweznaczenie obchodom tym nadał Mojżesz. Od kiedyBóg wyzwolił Izraelitów z niewoli egipskiej, corocz-na wieczerza paschalna stała się powrotem do tych

 Serce które pragnie czyli o mocy Eucharystii

Page 16: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 16/48

 

- 16 -

byłaby pustymi słowami, zaś krzyż bez Wieczerzynie miałby sensu. Rozciągając obchodzenie paschyna swoja pasję, Chrystus staje się oarą doskonałą,sprawiedliwą. Paschę Izraelitów wypełnia i podnosido godności Ostatniej Wieczerzy, Krzyża i... I Zmar-twychwstania, które z tymi tworzy jedność. Radośći nadzieja! Bo niemożliwe było, aby śmierć zapanowa-ła nad Nim. (Dz 2,24) Bo miłość nigdy się nie kończy.

(1Kor 13,8) Bo się nie kończy Jego sprawiedliwość.Bo dobry jest PAN, Jego łaska na wieki, a wierność z poko-lenia na pokolenie.(Ps100, 5) Poprzez swoje powstaniez martwych mówi, że choćbyś Ty z Niego zrezygno-wał, On nigdy z Ciebie nie zrezygnuje.

Ty i ja. Tu i terazMyślę, że dziś, podczas przeżywania Eucharystii,

w naszych sercach rozbrzmiewają te same słowa,które tysiące lat wcześniej, usłyszał na wzgórzu Mo-ria, Izaak:

Oto jestem. Nie bój się. Nie musisz umierać. Bóg 

znajdzie sobie baranka na ofarę.(Rdz 22,7-8)I rzeczywiście znalazł. On zajął twoje miejsce.Umarł zamiast ciebie. Co to dla Ciebie oznacza?W Jego ranach jest nasze uzdrowienie. (Iz 53, 5) W Jegośmierci nasze życie. Jezus swoim życiem mówi ci:Odwagi! Ja cie wybawiłem! Twoim zadaniem jestżyć! I to nie byle jak, lecz tak jak o tym marzyszw głębi duszy. Dla Niego. Tylko wyobraź to sobie.Pełnię światła, wolności, radości i miłości. Podążaniez pasją za pragnieniami serca, które rozpalają twojeciało, umysł i duszę. Widzisz to?

PAN widzi. (Rdz 22,14)Wszystko to i nieskończenie więcej Bóg pragnie

dać ci właśnie podczas Eucharystii. Przez dar swo- jego Syna.

 A Słowo stało się ciałemi zamieszkało wśród nas. (J 1,14)

Tych zaś, którzy Je przyjęli, obdarzyło mocą, abysię stali dziećmi Bożymi

(J 1,12)

 Ja pragnę. A TY? Czego pragniesz?

Źródła:~kard. Joseph Ratzinger, Droga paschalna

~o. Fabian Błaszkiewicz, Droga gwałtownika- blog

Przemysław Mąka 

do czasu, kiedy Chrystus uczynił coś niezwykłego.Łamiąc chleb i wznosząc kielich błogosławieństwawypowiedział słowa: To jest Ciało moje za was wyda-ne… Ten kielich jest nowym przymierzem we Krwi mojej,za was wylanej. (Łk 22,19-20) W ten sposób oarowu-

  je apostołom, swojej nowej rodzinie, własne ciałoi krew. Daje im całego siebie. Z miłości! Tym samymantycypuje to, co ma nadejść- krzyż- to całkowite da-

nie siebie za nas. Za Ciebie! Przez ten czyn Pan prze-mienił gwałtowną i bezsensowną śmierć w dobro-wolny akt oary, czyn miłości, której sens przekraczapróg śmierci. Nasz Pan na tym nie poprzestał, lecz toco powiedział, wprowadził w czyn. Po odśpiewaniuhymnów, Jezus nie wzniósł czwartego kielicha, leczwyszedł na zewnątrz. W mrok i chaos, od których

 jest większy. Nie zakończył wieczerzy. Jego paschawciąż trwa. Trwa przez ciemności Getsemani, aż pochwałę krzyża!

Miejsce kaźni znajdowało się

naprzeciwko świątyni Salomona.Gdy arcykapłan składał w niejbaranka na oarę Bogu, praw-dziwy Baranek bez grzechu od-dawał swoje życie za ludzi, któ-rych umiłował. On, cierpiąc takogromne katusze modlił się doOjca słowami Psalmu 22, którykończy się pełnym uwielbieniemBoga. Umierał widząc twojątwarz i wielbił Boga, bo wiedział, że wszystko to robidla Ciebie, abyś Ty mógł żyć. On pragnie twojegożycia: Potem Jezus widząc, że wszystko się dokonało, abysię wypełniło Pismo rzekł: ”Pragnę”. (J 19,28) To tutaj,z wysokości krzyża, Nasz Zbawiciel wypił ostatnikielich wina. Kielich, który jest dobrym znakiem dlanas, kielich na dobrą drogę.

Otóż, patrząc na krzyż, widzę Bożą sprawiedli-wość. Na czym ona polega? Bóg nie daje dokładnietyle na ile zasłużyliśmy, nie odmierza co do milime-tra łaski. Bóg nie gra fair! On daje całego siebie. Bezżadnego ale! On działa! Walczy, umiera i zwyciężaza ciebie i za mnie. I na tym polega Jego sprawiedli-

wość.Aby dotknąć ogromu Jego daru, musisz pojąć jed-

ną rzecz. To Ty jesteś odpowiedzialny za śmierć Je-zusa! Nie mówię tego po to by Cię oskarżyć, lecz bywzbudzić w Tobie świadomość. Prawdę tą dobitnieogłosił św. Piotr przemawiający do ludzi ze wszyst-kich stron świata. A wy rękami przestępców ukrzyżowa-liście Go i zabiliście. (Dz 2,23) Za każdym razem, gdyodrzucasz Boga, przybijasz Go do krzyża. Tak dzia-ła grzech. Tylko wówczas , gdy uświadomisz sobienieskończoną wolność jaką On cię obdarzył- aż po

możliwość zabicia Go. Tylko wtedy możesz przyjąćw pełni dar Jego miłości- aż po dobrowolne poświę-cenie życia.

 Jezus czyniąc samego siebie oarą paschalną nadał  jej nowe znaczenie. Ostatnia Wieczerza bez krzyża

Page 17: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 17/48

 

- 17 -

Boga z człowiekiem. Jezus Chrystus, stając się czło-wiekiem, przyjął na Siebie w pełni cechy ludzkie,wyłączając grzech. W swojej działalności w świeciestarał się ukazywać prawdziwą miłość Boga, rozja-śnić prawo starotestamentalne oraz pokazać drogędo nieba, której celem jest wieczność, w radości prze-bywania z Bogiem, a także, przede wszystkim, prze-lać swoją niewinną krew za nasze grzechy, by w koń-cu je zgładzić – oddać swoje życie za przewinieniacałego świata – przeszłego, ówczesnego i przyszłe-go. Przez ten gest, wszyscy zostali zbawieni dzięki

łasce Boga. Jego oddanie się woli Ojca w pełni, któreprowadziło przez wyszydzenie, opuszczenie przy- jaciół i uczniów, krwawą i druzgocącą mękę niesie-nia krzyża, przybicie i ukrzyżowanie, a ostatecznieśmierć. Stało się to nie po to, by ukazać człowiekowi,

 jak barbarzyńska potra być jego natura i jak odraża-

Pozwoliłem sobie w tytule artykułu użyć sfor-mułowania mistyka krzyża. Biorąc pod uwagę to, żesłowo mistyka wprawia automatycznie w zacieka-wienie, a jednocześnie zakłopotanie rzeczami niedo-stępnymi dla zwykłego Bożego szaraczka (tudzież

zwanego człowiekiem), jego użycie było nieprzy-padkowe. Jak więc ugryźć to wyrażenie i z którejstrony się do tego przybrać? Mądrość głosi, że żebypokonać wroga, najpierw trzeba go poznać (w na-szym przypadku nie pokonać, a zgłębić i nie wroga,a sprzymierzeńca).

Czymże więc owa mistyka jest? Przede wszyst-kim nie jest czymś nierealnym i wyobcowanym, alepraktycznym i rzeczywistym, bo jest prawdziwym,bliskim spotkaniem z Bogiem, co daje jednocześniepoznanie świata i człowieka, a więc i zbliżenie do

tych realiów. Nie jest też wyłącznie teorią, lozoąi niestworzoną imaginacją, lecz rzeczą ludzką, pły-nącą z doświadczenia wiary, reeksji i pogłębionejrelacji z Bogiem, w której obecne jest działanie ła-ski. Dochodząc do meritum sprawy, mistyka jestduchowym doświadczeniem rzeczywistości Bogaw bezpośrednim spotkaniu z Nim – w bliskości oso-bistej. Owszem, jest to tajemnicą, w jaki sposób Bógpodejmuje działanie w kierunku człowieka. Przy-kład jednak ludzki, w szczególności naszego zało-życiela, św. Ignacego z Loyoli, pokazuje, że w takimdoświadczeniu ważne jest poznanie, otwartość nadary Ducha Świętego i pójście drogą, w której dro-gowskazami są wskazówki teoretyczne zawartew Ćwiczeniach Duchownych, a przewodnikiem samBóg i Jego Aniołowie, którzy działają, zastosowującteorię w praktyce.

Wiedząc już pokrótce, czym jest mistyka samaw sobie, można teraz połączyć ją z krzyżem. Idącwięc tym tropem, wyrażenie to określa doświadcze-nie duchowe obecności i działania Boga w krzyżui przez krzyż – ten, na którym umarł nasz Zbawiciel– Jezus Chrystus. Pomocnym w teoretycznym naj-

pierw poznaniu, może stać się przyjrzenie się komu-nikacji człowieka z Bogiem przez krzyż, znaczeniumęki krzyżowej dla człowieka oraz krzyżowi, jakonarzędziu zbawienia i miłości.

Na krzyżu zawarte zostało Nowe Przymierze

Mistyczna miłość krzyża 

Page 18: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 18/48

 

- 18 -

od Boga, zwątpienieAbrahama w możli-wość posiadania po-tomstwa, czy też jużsamo wydanie Jezusana krzyż przez fary-zeuszy, ślepo idącychza własnymi przeko-naniami, nie próbującodczytywać Bożegodziałania i znakówczasu. Wolność No-wego Przymierza todla człowieka praw-da, która objawiła sięw zwycięstwie nadgrzechem Jezusa Chry-stusa. To wyzwoleniez sideł grzechu, po-zwala żyć z pewnościązbawienia, prawdziwąpewnością chrześci-

 jańską, w której zostałostatecznie pokona-

ny szatan. Krzyż zniszczył zło, rozproszył mrokiciemności i pozwala żyć w światłości. Zrozumienietej tajemnicy uzdalnia do posiadania prawdziwegouczestnictwa w miłości Chrystusa. Przez to stajemysię Jego uczniami, ufającymi Mu w każdej naszej ra-

dości i trudności.Mistyka krzyża jest więc mistyką miłości. To do-

świadczenie i spotkanie z żywym Bogiem w Jegomiłości, której pełen wyraz dał Jego Syn na krzyżu.To nie mistyka cierpienia, ale dobroci i miłosierdzia,która zanurzona jest w cichym i pokornym sercu Je-zusa. To dochodzenie, przez wiarę i doświadczeniecierpienia Chrystusa oraz rozważanie Jego męki, dopoznania i całkowitego włączenia się w miłość Bożą,która jest tak niezmierzona, że powoduje unoszenieczłowieka w stan duchowego zjednoczenia, które

dokonuje się na dnie duszy – tam, gdzie Bóg w pełnimoże objawić Siebie.Hymn do Miłości Świętego Pawła w piękny spo-

sób deniuje to, jak ważne i istotne jest posiadaniew sobie miłości – w każdym słowie, zamiarze, myślii czynie. Bycie uczniem Chrystusa zobowiązuje donaśladowania Go w pełni. On zaś był, i jest, i będziepełnią miłości. Z Niego możemy czerpać, przy Nimtrwać i Jemu się oddawać, bo On sam jest zdrojemzbawienia. Oddanie się Jemu to poddanie się wła-dzy miłości. A przecież przy końcu czasów sądzeni

będziemy z miłości. Nie warto więc zwlekać, tylkopoddać się miłości mistycznej krzyża.

Piotr Chydziński

 jące rzeczy potra czynić. Wszystko to zdarzyło się,by całej ludzkości uświadomić, jak wielka jest miłośćBoga, który nie oszczędził nawet własnego Syna, abyczłowieka uratować od zguby. Krzyż przez to stał sięnarzędziem miłości Boga do człowieka, w którym

została ukazana jej pełnia.Przez krzyż, Bóg chciał także zjednoczyć światze sobą, pojednać go ze Swoją miłością, by potrałwspółodczuwać i działać, dążąc do poznawania Jegowoli i jej wypełniania. Ustanowił przez to Bóg relacjęwertykalną – komunikację z Nim będącą w osobie Je-zusa Chrystusa. To właśnie przez Niego mamy przy-stęp do Ojca. Przez niezbywalną łaskę Chrztu Świę-tego, staliśmy się dziećmi Bożymi. W tej prawdzie,możemy wołać:   Abba, Ojcze!, a więc stawać przedNim jako umiłowane dziecko, które kocha i jest ko-chane. Ta relacja miłości pokazuje, jak wielkim da-rem dla człowieka była śmierć Jezusa.

Krzyż w relacyjności jest dwuelementowy. Drugąrelację stanowi belka poprzeczna, czyli horyzontalna.Tą zaś tworzy wspólnota Kościoła w mocy i jedno-ści Ducha Świętego. Cały ten wewnętrzny stosunekobejmują rozpięte na tej belce ramiona Jezusa, któryobejmuje swoją miłością świat. W Nim wszyscy sta-nowimy jedność, bez względu na pochodzenie, rasę,czy majętność. Przed Bogiem wszyscy są równi, bokażdy ma przystęp do Ojca.

Ostatecznie, krzyż przyniósł wolność. Nie ozna-

cza to, że starotestamentalni wierzący Żydzi niemieli wolności – posiadali ją także, co może choćbyudowodnić opieranie się Jonasza woli Bożej, waha-nia Mojżesza w przyjęciu posłannictwa danego Mu

Page 19: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 19/48

 

- 19 -

tego kontaktu ze swoim Stwórcą, by oddychać i niewolno nam się dziwić, gdy nasza dusza jest zagubio-na, czy zgnębiona, jeśli nie zauważamy jej potrzebyi pragnienia modlitwy. Błędem jest niedocenianiewłasnego pragnienia jej a to nam się zdarza. Tym sa-mym nie doceniamy własnej osoby, że może tak pra-gnąć Boga, że może tak chcieć do Niego lgnąć.

W naszym byciu z Panem, wszystko nam powin-no służyć. Miejsce, czas, czy odpowiednia formamodlitwy. I nie mogą one być celem samym w sobie.To nie cudowne miejsce nad jeziorem jest moim ce-

lem, ale spotkanie w nim Boga. To nie długość cza-su spędzonego na modlitwie jest celem, ale choćbyprzez chwilę zakosztowanie bycia z Bogiem. To nieprzewracanie różańca i odmawianie PozdrowieniaAnielskiego w kółko jest celem, ale bycie z Mary-

  ją w ważnych momentach życia Chrystusa. To, jaksię będę modlił, zależy ode mnie, albo od samegoBoga. Tak, jak spotkanie zależy od dwójki przyjaciół.Musimy nauczyć się uważnie badać swoje serce. Bogdy w czasie bólu, czy smutku narzucę sobie danąformę modlitwy, którą wcześniej, w innym stanieserca, zaplanowałem, a nie jest ona teraz odpowied-nia, to będę się męczył i nie będę w modlitwie z Bo-giem, lecz ze swoim bólem i smutkiem. A może sięokazać, że bycie przed Najświętszym Sakramentemw milczeniu, będzie dla mnie idealnym balsamem.I Pan może udzieli mi łaski, iż poznam, że jest ze

O czym mógłbym Wamcokolwiek powiedzieć, jeśli nieo tym, czego sam właśnie do-świadczam. Tylko wtedy będzieto autentyczne. Zależy mi rów-nież na temacie modlitwy, gdyż

możliwe, że jest to najważniej-szy temat zadany człowieko-wi na ziemi. Nie napiszę tu napewno nic nowego, ale napiszęcoś, co wierzę, iż przybliży Was

  jeszcze bardziej do Chrystusa.A czy powinno mi bardziej naczymś innym zależeć?

Kimkolwiek byśmy nie byli,cokolwiek byśmy w życiu nierobili, gdziekolwiek byśmy się

teraz nie znajdowali, zostaliśmy stworzeni przezBoga. Stworzeni na obraz Jego i podobieństwo. Jakgdyby Bóg wyjął część z siebie i wrzucił tu ją na dół– i oto się staliśmy. Dlatego możemy żyć, bo Panu siętak spodobało. Bo spodobało Mu się, by tutaj z namibyć. I nie wyobrażam sobie, jak w prawdziwej wol-ności i miłości można egzystować tu na ziemi bezBoga. Po to właśnie, On w swojej mądrości, dla na-szego szczęścia, by z nami być, dał nam modlitwę.Nieważne, jak wiele jej denicji już słyszeliśmy. Mo-dlitwa to ten moment, dla którego powstaliśmy. I jest

to swoiste bycie z Bogiem. To nasz moment trwaniaw Raju, gdzie jest nasze szczęście, nasza Miłość, na-sze powołanie i pragnienia. I jeśli teraz moje słowaw jakiś sposób nie są zrozumiałe, wydają się abstrak-tem, albo takie będą, to dobrze, bo modlitwa zawszepozostanie dla nas tajemnicą. Zawsze będzie dla naspewnym misterium. Lecz wierzę, że przez te słowabędziemy mogli w nim pełniej uczestniczyć. Jeże-li zaś zostaliśmy stworzeni po to, by z Panem Bo-giem tutaj być, to znaczy, że nasza dusza będzie naswciąż ciągnąć w modlitwę. Czyli w bycie ze swoimStwórcą. Nie w zagadywanie Go, nie w wewnętrz-ną pustkę, nie w rozumowe analizowanie wiary.Czy spotkanie z przyjacielem polega na zagadywa-niu go? Na ciągłym milczeniu, bo nie mamy wspól-nych tematów? Albo na samym analizowaniu istotynaszej przyjaźni? Nasza dusza będzie potrzebować

Trick modlitwy

Page 20: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 20/48

 

- 20 -

ry zrobi wszystko byśmy byli z nim a nie z Bogiem.Który nie jest Bogiem, lecz sam więcej o nas wie,niż my sami . Zna nasze najmocniejsze i najsłabszestrony, które bardzo umiejętnie potra wykorzystaćw odpowiednim czasie. Dlatego, po pierwsze, war-to znać te wszystkie swoje strony. Po drugie, trzebabyć świadomym, że jest on wyłącznie psem na łańcu-chu Boga i nie zrobi nic ponad to, na co On sam mu

pozwoli. Zatem czemu w ogóle Pan Bóg popuszczamu tego łańcucha? Czy robi nam tym krzywdę? Niezawsze nam służy dostawanie cukierków pięknie za-pakowanych, bo wtedy zaczynamy miłować cukier-ki a nie ich Dawcę. Więc to popuszczanie służy wy-łącznie zwróceniu nas do Boga, który tęskni i czeka.Czy moglibyśmy Mu zatem na to nie pozwolić?

Pan Jezus powiedział kiedyś, byśmy nieustannietrwali na modlitwie. Co to mogło znaczyć? Trwającna modlitwie, na byciu z Panem Bogiem, czy pod-czas dnia, czy nocy, będąc prawdziwie swoim ser-

cem przy Bogu, On sam nas przemienia, czego nawetczasem nie dostrzegamy. Ta modlitwa nas zmieniai nie jesteśmy już tacy sami. Takie autentyczne byciez Bogiem zawsze pozostawia w nas ślad. Stajemy sięcoraz bardziej do dyspozycji Ducha Świętego, któryprzychodzi, jak chce i kiedy chce. Który przychodzi

  już nie tylko podczas czasu konkretnej modlitwy.I tu odnajduję kolejną świadomość. Gdy jesteśmyświadomi przychodzenia Ducha Świętego, Duchadobrego, podczas całej naszej doby, to zaczynamy gowyczekiwać i nasłuchiwać. Zaczynamy szukać tegoSkarbu, czyli bycia z naszym Ojcem, już nie tylkow momentach modlitwy, ale podczas naszych co-dziennych podstawowych zajęć i prac. Zaczynamydawać i dawać więcej, zaczynamy żyć bardziej, bezin-teresownie i dla innych. I tak modlitwa zatacza krąg

i tak staje się nieustanna. Sta- je się ciałem i rzeczywistościąw naszym życiu i trwamywciąż w obecności samegoBoga.

Nie mówię, że sam żyjętak w pełni. Mówię tylko,

że sam pragnę tak żyć i kutemu biegnę. Dlatego dziś,teraz, w tym momencie, poprzeczytaniu tych słów, za-praszam Was do podjęciatego wyzwania, do podjęciaw pełni Waszego życia, dożycia w Jego obecności, boOn ciągle jest, tak jak my je-steśmy. Zapraszam do życiaw świadomości Boga!

Piotr Kołakowski

mną w tym, co przeżywam i że będzie w tym zemną. Niedobra by jednak była dla nas całkowita re-zygnacja z modlitwy w tej sytuacji, bo przecież nie-spotkanie się z kochającym Bogiem może być tylkostratą. Czasem i sam Bóg przejmuje inicjatywę. Choćsię tego nie spodziewałem, nie planowałem, możenagle mnie zapraszać do bycia z Nim w Eucharystii,w której chce mi oarować zrozumienie Jego prze-

istoczenia, paschy, która dokonuje się na ołtarzu. Tak jak przyjaciel dzwoni do nas z propozycją spotkania,chce nam oarować swój własny czas, to czyż nie do-zna on zawodu, jeśli mu odmówimy?

To co z tym trickiem? Trick odnajduję w świa-domości. Będzie ona już potrzebna przed samymNaszym spotkaniem. Świadomość tego, że pierw-szą przeszkodą do Boga jesteśmy my sami. My, zewszystkim, co przeżywamy, z konkretnymi uczu-ciami, emocjami, lękami i pragnieniami, które roz-ciągają naszą duszę na wiele stron, a która chce być

 jedna i cała przed Bogiem. To nie znaczy, że mamyprzychodzić na modlitwę pustymi i z niczym, boto by była nieprawda. Przychodzimy z tym, co jestnaszą istotą, trwając w centrum nas, zostawiając to,co zbędne, co może być między innymi strzępkiemsnu. Jeśli natomiast, przykładowo, jakieś uczucie po-wraca do nas na modlitwie i staje się naszym rozpro-szeniem i nie potramy tego zostawić i zaczynamy

  je analizować, co odrywa nas od Boga, to możemyspojrzeć na to uczucie z Nim samym. Możemy siępytać, czemu to nas tak nęka i wpuścimy w to Bogai dzięki temu wciąż będziemy razem.

Czy spotykając się codziennie z przyjacielem ocze-kujemy od niego za każdym razem prezentu? Czybyłoby to w ogóle przyjaźnią? Dlaczego więc od-chodzimy z modlitwy często zasmuceni, bo nic niezyskaliśmy, bo może nie maw nas radości ani nie otrzy-maliśmy żadnej super łaski?Zacznijmy traktować Boga,

  jako Boga żywego i osobo-wego, który pragnie tworzyćz nami relację a nawet więź.

Tu świadomość będzie po-trzebna, by bezinteresowniebyć z Bogiem i dla Boga. Bybezinteresownie tracić z Nimczas w świadomości, że niemuszę nic otrzymać i wca-le nie potrzebuję, prócz Jegoobecności. A warto też miećświadomość tego, że w tychchwilach mam wszystko.W końcu jak w Raju.

 Jest jeszcze jedna przeszko-da, która od razu się wepcha,gdy uda nam się pokonać sa-mych siebie. To duch kłam-stwa, duch, który dzieli, któ-

Page 21: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 21/48

 

- 21 -

a gdy dzięki wrodzonym talentom mógł osiągnąćwysokie stanowisko w hierarchii kościelnej, wstąpiłdo zakonu, który zakazywał swoim członkom przyj-mować kościelnych godności. Wiemy, że prowadziłgłębokie życie duchowe, w które wprowadzili go ro-dzice. Piotr Skarga w bardzo młodym wieku straciłtych najbliższych na ziemi ludzi, co spowodowało

 jeszcze głębsze zakorzenienie się w Panu Bogu i chęćodpowiedzi na Jego wezwanie. Co prawda jegofunkcje kaznodziei królewskiego raczej przynosząna myśl proroctwo urzędowe, ale przecież ludziesłuchali go chętnie ze względu na charyzmat a niena urząd.

Zadaniem proroka było przede wszystkim wzy-wanie do nawrócenia, w czasach kryzysu ducho-wego i moralnego. Na początku oceniał on sytuację,w której znajdował się cały naród i ogłaszał śmier-telne niebezpieczeństwo jakie grozi tym, którzy po-stępują niezgodnie z wolą Bożą. Na końcu jednakukazywał nową szansę dla tych, którzy powracali doprzymierza z Panem Bogiem. SiedemnastowiecznyKościół w Polsce dotknięty był szerzącą się herezjąi pogłębiającymi się podziałami, a szlachta i arysto-

kracja polska w większości zajmowała się powięk-szaniem własnego majątku i uzyskiwaniem nowychswobód, nie zwracając żadnej uwagi na przygnębia-

 jące ubóstwo niższych warstw społecznych i realnezagrożenie wojną w Ojczyźnie. Piotr Skarga otwar-

[…]będziesz jakby moimi ustami. (Jr15,19)

Pan Bóg mówi do człowieka, posługu-  jąc się drugim człowiekiem. W Biblii tacyludzie są nazywani prorokami. Najczęściejprorocy kojarzą się z wielkimi postaciamiStarego Testamentu, takimi jak Mojżesz,Izajasz czy Jeremiasz. Z listów św. Pawławiemy, że we wspólnocie Kościoła tak-że istniała instytucja proroków. Równieżw późniejszej historii Kościoła i aż do dzi-siaj pojawiają się wciąż postacie, którychnauczanie i działanie dla wielu jest proroc-

kie. Przypomnijmy też sobie takie kazania,rozmowy czy konferencje, książki, teksty albo lmy,które zmieniły całe nasze patrzenie na rzeczywistość,powodując głębokie nawrócenie – ich autorów moż-na nazwać współczesnymi prorokami. Taką postaciąbył także żyjący na przełomie XVI i XVII wieku, Oj-ciec Piotr Skarga. Jezuita, kapłan, publicysta i kazno-dzieja królewski, który swoim nauczaniem i rozmo-wami zmieniał serca ludzi, skutecznie przekonującich do wierności Kościołowi i troski o Ojczyznę. Pra-wie jednogłośnie Sejm ustanowił go patronem 2012roku w czterechsetną rocznicę jego śmierci, co możnatłumaczyć pewną tęsknotą za ludźmi jego pokroju.Skoro więc jest popyt na prorocką profesję przyjrzyjmysię jej, biorąc za wzór Piotra Skargę.

Prorok w Starym Testamencie to przede wszyst-kim osoba, która odczuła Boże powołanie do gło-szenia określonych rzeczy jako słowa Boga. Każdyprorok przeżył takie doświadczenie Boga, któreprzenikało całe Jego jestestwo i czyniło obarczonympewną misją wobec Narodu Wybranego. Byli takżetzw. prorocy urzędowi, którzy pełnili różne funkcjena dworze królewskim i przy sanktuariach, ale za

ich ustanawianie odpowiadali ludzie. Nie wiemynic o oświadczeniach mistycznych Piotra Skargi, alew jego wnętrzu musiało dokonać się coś znaczącego,co spowodowało, że mając przed sobą perspektywękariery świeckiej, zdecydował się na kapłaństwo,

Zawód: Prorok - czyli Bóg

mówi przez człowieka 

Page 22: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 22/48

 

- 22 -

Misja, którą otrzymywał prorok, wiązała się z cier-pieniem. Prorok nie mówił wspólnocie miłych słów,a wspólnota nie lubi gdy ktoś wyraża o niej nega-tywne opinie. Ciągłe nawoływanie do nawróceniai opamiętania rodzi wiele mechanizmów obronnychw grupie, a ta walczy z profetyczną jednostką izolu-

 jąc ją, a w ekstremalnych przypadkach nawet uśmier-cając. Prorok musi być bardzo odporny, aby nie ulec

naciskowi środowiska, któremu służy i mimo pozor-nego braku skuteczności, wiernie wypełniać swojeposłannictwo. Taka odporność nie mogła opieraćsię tylko na naturze, ale musiała mieć również swo-

 jej źródło w łasce Pana Boga. Piotr Skarga nie cofałsię przed mówieniem trudnych rzeczy do swoichsłuchaczy. Był cholerykiem, więc w jego naturze le-żała ostra i bezkompromisowa obrona swojego sta-nowiska. Jednak nieustanne bitwy i pojedynki, którepoprzez swoją posługę duszpasterską i publicyst-kę, staczał w obronie wiary, katolicyzmu, Ojczyzny

i ubogich, ukazują nam Bożego męża, który czerpałsiłę od Ducha Świętego.

Piotr Skarga, jak prawdziwy prorok, głosił słowood Boga dla naszej Ojczyzny. Jego dzieła choć, w war-stwie językowej, zachwycają raczej tylko lologów,to jeśli chodzi o przekaz, nadal pozostają odkrywcze,świeże, jakby natchnione. Warto do nich sięgnąć poinspirację do osobistego nawrócenia, a być może do

 jakiejś prorockiej posługi, do której czujemy się przy-naglani przez Ducha Świętego. Zachętą niech będziewypowiedź jednego z polskich biskupów, opubliko-wana w 1936 roku, w 400-lecie narodzin Piotra Skar-gi: Chcesz zostać teologiem, czytaj Skargę, chcesz zostać 

  politykiem, czytaj Skargę, chcesz zostać mówcą, czytajSkargę, chcesz zostać świętym, czytaj Skargę.

Piotr Stanowski

cie piętnował grzechy polskiego społeczeństwa, wy-kazując, że to właśnie one powodują coraz większykryzys i tylko odwrócenie się od nich do Boga możeuratować kraj od totalnego upadku.

Natchnieni prorocy wiernie przekazywali słowaotrzymane od Boga. Czasem było to pocieszenie,czasem wzywanie do podjęcia trudów. Przypominalitakże znane historie, w których Izraelici zostali ocale-

ni od różnych niebezpieczeństw. Gdy nie pomagałyinne rzeczy, w ustach Bożych wysłanników poja-wiały się groźby, mocne porównania i makabrycznewizje. Z relacji o Piotrze Skardze wiemy, że był onbardzo zżyty z Biblią, żywym i aktualnym SłowemBożym. Znał ją i kochał, z niej czerpał mądrość i na-tchnienie. Często sięgał do historii biblijnych w na-uczaniu z ambony, a wydane drukiem Kazania Sej-mowe aż jeżą się od doskonale wybranych tekstówz Pisma Świętego. Nie było jednak w jego mowachi pismach skomplikowanej egzegezy, zrozumiałej

tylko dla wąskiej grupy specjalistów. Świadectwa jego słuchaczy i dostępne do dzisiaj teksty ukazująprostotę stylu, który stosował i nieprzeciętną ludz-ką roztropność w wyborze przykładów i porównań.Gdy zaszła taka potrzeba, nie wahał się mówić moc-nych słów i budzących grozę ostrzeżeń – wszystkopo to, żeby lepiej dotrzeć do swoich rodaków.

Izraelici domagali się od proroków, żeby potwier-dzali swoje słowa znakami i cudami. Piotr Skarganie czynił cudów, w znaczeniu cudownych i niewy-tłumaczalnych przez naukę zjawisk, ale znane jestświadectwo jego życia. Oprócz solidnego wypełnia-nia swoich obowiązków, wciąż z nową energią i po-mysłami starał się pomagać najbardziej potrzebują-cym. Zakładał bractwa, które zajmowały się opiekąnad chorymi, zbierał fundusze na cele charytatyw-ne, a w swoich kazaniach uczulał na los najbiedniej-szych. Był więc nauczycielem, który jednocześnieswoim życiem dawał świadectwo o tym, czego na-uczał.

Warto zastanowić się jeszcze nad słowami PiotraSkargi, które spowodowały, że przypisuje się muprzepowiedzenie rozbiorów Polski. Kreśląc w Kaza-

niach Sejmowych możliwy rozwój sytuacji ostrzega:Ziemia i księstwa wielkie, które z Koroną zjednoczyły siędla waszej niezgody odpadną i rozerwać się dla waszej nie-zgody muszą. […] Będziecie nie tylko bez pana krwi swo-

 jej i bez wybierania jego, ale też bez ojczyzny i królestwaswego[…] Jak wiadomo z historii Polski te słowa oka-zały się smutną prawdą. Ten fakt ukazuje nam jesz-cze bardziej Piotra Skargę jako proroka. Nie stanowito dla mnie bynajmniej jakiejś podskórnej satysfak-cji, że znowu jezuita miał rację. W przepowiadaniuprorockim bowiem wcale nie chodziło o przewidy-

wanie przyszłych wydarzeń. Wizje przyszłości byłyprzedstawiane zawsze ze względu na teraźniejszość.Wzbudzenie negatywnych emocji przygnębiającymiobrazami skutków określonych postaw, miały pobu-dzić do nawrócenia i zmiany serca.

Page 23: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 23/48

 

- 23 -

Męska odpowiedź 

 Wymogiem prawdziwej miłości jest wolność,dlatego Bóg stwarzając nas, dał nam możliwość po-dejmowania w pełni suwerennych decyzji. Na wo-łanie Boga można odpowiadać w innym stopniuoraz na różne sposoby. Możemy to łatwo zauważyć,gdy przyjrzymy się sylwetkom świętych. Każdy od-powiadał inaczej, niejako pokazując nam inny odcieńmiłości. Mimo tych wyraźnych różnic, możemy zna-leźć jednak jedną łączącą ich rzecz – wszyscy musie-li do świętości dojść. Świetnym przykładem jest dlamnie św. Ignacy, który mimo mistycznych doświad-czeń, w których zostały mu objawione najistotniejszeprawdy naszej wiary, nie zatrzymał się w miejscu,ale postanowił jeszcze mocniej pracować nad swojąmiłością. To dzięki przeprowadzanemu kilkukrotniew ciągu dnia wewnętrznemu rachunkowi, mógł ko-rygować myśli i działania tak, aby coraz mocniej ko-chać Boga i wszystkich ludzi. Takie podejście do mi-

łości ukazuje również Erich Fromm, który określa ją jako sztukę, wymagającą od człowieka zaangażowa-nia w całości. Podobnie jak muzyk, tak każdy z nas,wymaga codziennego treningu, praktyki, szukaniatej właściwej ścieżki, aby nauczyć się prawdziwiekochać. Kwintesencją miłości w męskim wydaniu,

 jest więc dla mnie wyćwiczenie się w kluczowych dlamężczyzny wartościach.

Fundamentem, na którym powinniśmy zacząćbudować, jest siła. W skrócie można powiedzieć,iż chodzi o to, abyśmy to my

panowali nad własnym ciałem(szeroko pojętym), a nie ono nadnami. Wagę tego zadania uka-zują słowa Tomasza a Kempiszawarte w jego dziele O naślado-waniu Chrystusa (i równocześniebardzo ważne dla Ignacego Loy-oli) – O tyle tylko postąpisz, o ilezwyciężysz sam siebie. Dlatego po-stęp w dalszych wartościach za-leży od zwyciężania przez nas popędów ciała, które

utrudniają dojście do upragnionych celów. Na myślprzychodzą mi obrazy mężczyzn, którzy w wiekutrzydziestu kilku lat, z powodu znacznej nadwagi,umierają na zawały serca lub ich stan zdrowia taksię pogarsza, że muszą łykać sterty lekarstw umoż-liwiających w miarę normalne funkcjonowanie. Tak

prosta rzecz, jaką wydaje się zapanowanie nad pod-stawowym instynktem, odbiera możliwość osiągnię-cia jakichkolwiek sukcesów, nawet jeśli wydaje się,że osoba ma przed sobą świetlaną przyszłość. Chybawszystkim znane słowa Jezusa na pustyni nie samymchlebem żyje człowiek (Łk 4, 4), wydają się w tej sytuacjitotalnie zapominane, a wszystko kosztem zaspokoje-nia przyjemności. Ponadto, odpowiedni poziom siły,umożliwia także podejmowanie różnych wyzwań,tak ważnych dla dynamicznego wzrostu. Zdobycieupragnionego szczytu, przebiegnięcie maratonu,czy przetrwanie wyczerpującej wyprawy rowerowejsprawia, iż wyzwala się energia potrzebna do poko-nywania również tych innych, duchowych czy inte-lektualnych wyzwań.

Odpowiednio ukształtowana odpowiedzialność,  jest kolejnym krokiem na drodze postępu w miło-ści. Zaczyna się ona od wzięcia odpowiedzialnościza własne życie. Gdy zdamy sobie sprawę, że otrzy-

mana od Boga wolna wola, wymaga od nas przemy-ślanego działania, wtedy dążenie do konkretnychcelów, staje się oczywiste. Każdy z katolików po-winien dążyć do osiągnięcia szczęścia wiecznego,a chyba niewielu zdaje sobie sprawę, że nad tymtrzeba pracować. Wyniki przeprowadzonej na jed-nym z angielskich uniwersytetów ankiety, pokazały,że jedynie 5% studentów ma wyznaczone i przelanena papier cele. Gdy po dwudziestu latach sprawdzo-no ich sytuację majątkową i zawodową okazało się,

że to właśnie te 5% osób osiągnę-

ło największy sukces na tych po-lach. Gdy przez cały czas wiemy  jaki mamy cel, podróż staje sięłatwiejsza, a prawdopodobień-stwo osiągnięcia sukcesu wielcewzrasta. Przy dążeniu do celu,niezmiernie ważne jest takżemężne przyjęcie konsekwencjiwłasnych decyzji. Gdy przeana-lizujemy cały proces decyzyjny,

który ostatecznie przyczynił się do danej porażki, ła-

two odkryjemy, że za nią stoją de facto nasze błędnedziałania. Ponadto, przecież na końcu tego życia tomy, a nie ktoś inny będzie musiał stanąć przed Bo-giem, więc przerzucanie winy na okoliczności lubinne osoby, wcześniej czy później, musi się skończyć.

Page 24: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 24/48

 

- 24 -

Odpowiedzialność nie kończy się na własnym ży-ciu, ale niejako rozszerza się na wszystkie osoby, któ-re stają na naszej drodze. Albert Einstein powiedział,że tylko życie poświęcone innym jest warte przeżycia,co dość jasno uchwytuje tą myśl.W pierwszym rzędzie są to oczy-wiście osoby nam najbliższe, alerównie ważne jest także uwzględ-

nienie znajomych, współpracow-ników, czy osób nam nieznanych.Gdy oarujemy swój czas i uwagępotrzebującym ludziom, możemynie tylko zmienić ich los, ale tak-że zmienić siebie. Podczas pracy

 jako lider akcji Szlachetna Paczka,miałem pod opieką wielu wolon-tariuszy i często rozmawiałemz nimi na temat ich doświadczeń. Co ciekawe, chybakażdy z nich, mimo tego, iż to właśnie dzięki niemu

dana rodzina mogła przeżyć święta w niespotykanejdotąd radosnej atmosferze, często mówił, iż w grun-cie rzeczy to on więcej otrzymał, niż sam oarował.Warto więc praktykować bezinteresowną pomoc, bodzięki niej na pewno rozwiniemy naszą umiejętnośćkochania.

Wartością, która decyduje o tym, iż nasza miłośćnabiera odpowiedniego kształtu i większej skutecz-ności jest mądrość. Wiedza teoretyczna, jest bardzoistotna, bo to ona pozwala nam czerpać z osiągnięćinnych osób, poszerza nasz światopogląd i pozwa-la na rozwijanie swych talentów. O ile do potrzebyposiadania tego rodzaju wiedzy raczej przekonywaćnie trzeba, o tyle sięganie do najważniejszej dla każ-dego chrześcijanina pozycji, jaką jest Pismo Święte,wydaje się być całkowicie zapomniane. Niedawnousłyszałem genialne porównanie informacji, którympoświęcamy tak wiele czasu oglądając dzienniki in-formacyjne, czy przeglądając portale do przesłaniazawartego w Biblii. Podczas, gdy to pierwsze źródłomówi nam jedynie jak się żyje, sięgając do tego dru-giego, możemy dowiedzieć się jak żyć. Dlatego regu-larne czytanie i medytacja Słowa Bożego, bądź uważ-

ne słuchanie Liturgii Słowa w trakcie Mszy Świętej,nie tylko zbliża nas do Boga, ale także pozwala podej-mować trafne decyzje. Równie zapomnianym zwy-czajem wydaje się być słuchanie innych. W natłokuinformacji z każdej strony, nie doceniamy wartościtego, ile można dowiedzieć się dzięki uważnemusłuchaniu innych. Mój przyjaciel, podczas pracy nadtą zasadą, postanowił po każdej rozmowie notowaćsobie to, co usłyszał w jej trakcie. Dzięki temu pro-stemu zabiegowi, powtarzanemu przez wiele dni,nie tylko uwrażliwił się na innych, ale także znacznie

poprawiły się jego relacje z osobami.Ostatnią z kluczowych wartości, jakimi powiniencharakteryzować się każdy mężczyzna jest honor.Różnie go można zdeniować, ale dla mnie na pew-

no zaczyna się on od dotrzymywania danego słowa.Najbardziej widocznym przykładem erozji tej po-stawy jest polityka. Dziś prawie niemożliwe wydajesię znalezienie reprezentanta, który z determinacją

dążyłby do realizacji złożonychprzez siebie obietnic wyborczych.Dotrzymywanie słowa zaczynasię od bycia wiernym w rzeczach

małych. Osobiście nie wierzę, żeosoba, która nie jest w stanie zre-alizować prostych zobowiązań,będzie w stanie kiedyś dotrzymaćprzysięgi jaką daje drugiej osobielub Bogu. Potwierdzają to zresztąsłowa Jezusa - kto w drobnej rzeczy

 jest wierny, ten i wielkiej będzie wier-ny (Łk 16,10). Honorowe postępo-

wanie przejawia się także w wiernym wykonywaniuobowiązków według kluczowych zasad obowiązu-

 jących w danym stanie, zawodzie, czy religii. Łatwozapominamy o tym, iż skoro podjęliśmy konkretnądrogę, to naszym obowiązkiem jest postępowaniewedług reguł gry, a nie naginanie ich w zależnościod potrzeb i okoliczności. Niejako ostatnim akordemw honorze jest gotowość do poświęcenia się spra-wom najwyższej wagi. Dawniej była to walka z oku-pantem czy systemem komunistycznym. Natomiastdziś, dla katolika, jest to gotowość do utraty czegoś,kosztem bycia wiernym ważnym wartościom. Nie-wielu z nas będzie musiało poświęcić życie, ale napewno każdy staje co pewien czas nad dylematem,czy warto coś stracić dla naszej wiary. Może chodzićo pieniądze, poważanie wśród kolegów, czy kon-kretną korzyść, a to wszystko dla obrony ponadcza-sowych idei.

Wymienione cztery wartości tworzą spójną całość,która sprawia, że nasze życie staje się konkretną re-alizacją miłości w męskim wydaniu. Dążenie do ide-ału nie jest oczywiście proste, jednak po roku pracykilkunastu osób nad tymi zasadami jestem pewny,że systematyczna praca, podobnie jak w życiu Igna-cego, przynosi owoce. Ponieważ do każdego ważne-

go wyzwania warto mieć plan, dlatego na następnejstronie zamieszczono formularz opierający się o do-świadczenia guru biznesu Bryana Tracy, a któryznacznie podnosi prawdopodobieństwo osiągnięciacelu.

Dla mnie więc odpowiedź na miłość Boga w mę-skim wydaniu, ma coś ze wspomnianej pracy nadsobą zmierzającej do osiągnięcia wartości takich jaksiła, odpowiedzialność, mądrość i honor. Bo skorona końcu naszej podróży po ziemi, zostaniemy rozli-czeni jedynie z miłości, to czy nie warto podjąć trud,

aby zostać mistrzem w tej sztuce?Tomasz Lipa 

Page 25: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 25/48

Page 26: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 26/48

Page 27: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 27/48

 

I rok nowicjatu przeżył Wielkie Rekolekcje!

Wspólnym śpiewem Veni Cre-ator  i punktami do medytacji,

wieczorem 1 stycznia 2011 rokuI rocznik nowicjatu rozpoczął swo-

 ją najważniejszą próbę nowicjacką– miesięczne rekolekcje. Prowa-dzone one były przez o. Magistraw sposób opisany przez św. Igna-

cego Loyolę w książeczce Ćwicze-nia Duchowne.

Św. Ignacy pisał w zakonnychdokumentach o Ćwiczeniach Du-chownych, że jest to czas poświę-cony zarówno badaniu swojegosumienia, przemyśleniu całego po-

  przedniego życia i odbyciu spowie-dzi generalnej oraz na rozważaniuswoich grzechów, jak i na kontem-

 plowaniu wydarzeń i tajemnic życia,śmierci, zmartwychwstania i wniebo-wstąpienia Chrystusa, Pana Naszego,a wreszcie na modlitwie ustnej i myśl-nej według zdolności każdego. Jestwięc to miesiąc milczenia, zato-

pienia w modlitwie ignacjańskieji szczególnego otwarcia na Bożedziałanie.

Głębokie przeżycie i owoceWielkich Rekolekcji to podstawaformacji i misji każdego jezuity.Rekolekcje trwały do 31 styczniai zakończyły się radosnym hym-nem Te Deum.

Święta BożegoNarodzenia 

Starowiejska Wspólnota świętowałaNarodziny Bożego Syna!

W i e c z o r e m ,w dniu Wigilii, sta-rowiejscy domow-nicy rozpoczęliświętowanie Bo-żego Narodzenia.O godzinie 17.00wszyscy uczest-nicy uroczystościzebrali się na mo-dlitwie w kaplicynowicjackiej, a później przeszli do refektarza, gdzieodśpiewano Martyrologium Rzymskie z Dnia Naro-dzin Pana. Następnie domownicy złożyli sobie ży-

czenia i rozpoczęli Wieczerzę Wigilijną. Zakończe-niem świętowania była uroczysta celebracja pasterki– Mszy Św. odprawianej o północy.

Nowicjusze uczą katechezy!

II rok nowicjatu prowadził katechezę w szkołach w Opolu i Nowym Sączu.

Nowicjusze II roku pojechali do je-zuickich domów zakonnych na próbękatechetyczno-wspólnotową. O tymgdzie pojadą zdecydowało losowa-nie, w wyniku którego nowicjuszeMarek i Dominik udali się do Opola,natomiast Adam i Tomek skierowalisię do Nowego Sącza. Przez cały sty-czeń, przyszli jezuici prowadzili lek-cje katechezy.

Przebywając w danej wspólnocienowicjusze pomagali w drobnychpracach i przypatrywali się jak wy-gląda posługa jezuitów w tym kon-

kretnym miejscu. Była to trzecia – poWielkich Rekolekcjach i próbie szpi-talnej - próba jaką odbyli nowicjusze.

Doświadczyć Boga 

Page 28: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 28/48

 

Drugą próbą, jaką przeszli nasi dzielni nowicjuszebyła służba w brzozowskim Szpitalu Specjalistycz-nym w Brzozowie.

Od 14 lutego do 12 marca Błażej i Piotr posługi-wali na oddziale neurologicznym, natomiast Mate-usz i Marcin służyli na oddziale wewnętrznym. Doobowiązków nowicjuszy należały proste posługi

chorym, takie jak: robienie zastrzyków, inhalacje,wymiany wenonów i kroplówek. Dodatkowo je-zuici towarzyszyli pacjentom w drodze na badania:endoskopię, RTG, KT, USG i OIOM.

Nowicjuszy można było rozpoznać po białych blu-zach, otwartych dłoniach gotowych do pracy i ser-decznym uśmiechu.

obłóczyn miałamiejsce pod-czas Mszy Św.sprawowanej

o godz. 7.00przez oo. Magi-stra i Socjusza

Nie sukniaczyni zakonnika,ale jej przyjęcie

  jest bardziej wy-razistym zna-kiem naszej przynależności do Towarzystwa - powiedziałw homilii o. Magister.

 Jezuickim strojem zakonnym, w obu polskich pro-

wincjach, jest czarna suknia przepasana pasem lub -w nowicjacie - krajką.

1 lutego 2011 w kaplicy domowej starowiejskiegoKolegium miała miejsce ważna, w nowicjackim ży-ciu, uroczystość obłóczyn, czyli przywdzianie strojuzakonnego przez nowicjuszy. Zaszczytu tego do-

stąpili: Błażej, Mateusz, Marcin i Piotr. Ceremonia

 Wizyta(cja)Prowincjał wizytował Kolegium Starowiejskie i wysłuchał sprawy sumienia.

Nowe szaty nowicjatuCzterech nowicjuszy uroczyście przywdziało jezuicki strój zakonny.

Kurier nowicyacki, nr 52. Dodatek do Carissimusa.Redaktor (nie)odpowiedzialny: Mateusz Kowalcze.Zespół redakcyjny: Tadeusz Hajduk SI, MateuszKowalcze, Piotr Chydziński.Zdjęcia: Paweł Krzan oraz Archiwum Nowicjatu

Towarzystwa Jezusowego Prowincji PolskiPołudniowej w Starej Wsi.Skład: Studio Kanizy (część Wydawnictwa NAM). Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca.

Strona www: nowicjat.deon.pl

Szpitalnicy I rok nowicjatu posługiwał w brzozowskim Szpitalu Specjalistycznym.

26 lutego do Kolegium w Starej Wsi przyjechało. Wojciech Ziółek SI, przełożony prowincji PolskiPołudniowej.

Była to coroczna wizytacja placówki, w czasie któ-rej Prowincjał przeprowadzał, z każdym z jezuitów,(także z nowicjuszami) tzw. sprawę sumienia - pro-wadzoną w duchu otwartości i szczerości poufnąrozmowę, w czasie której poruszane są najważniej-sze osobiste tematy danego jezuity takie jak: relacjaz Bogiem, misja, pragnienia, talenty, problemy. Te-goroczna wizytacja trwała do 7 marca.

Page 29: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 29/48

 

Tegoroczne Emaus

było bardzo ciekawie.Nowicjusze podzielili sięna małe, dwuosobowegrupy i wyjechali z nowi-cjatu, poszukując Zmar-twychwstałego. Domi-nik i Marek szukali Panaw klasztorze ss. Karmeli-tanek Bosych w Tarnowie(jechali przez Rzeszów),Adam i Tomek na miejsce

poszukiwań wybrali pu-stelnię kapucynów w Za-górzu k/Pilzna. Błażeji Mateusz poszukiwaliPana w Rzeszowie, Łań-

cucie, Jarosławiu i Prze-myślu; natomiast Marcini Piotr bardzo dokładniepoznawali Jarosław.

Obszerna relacja z tychposzukiwań w następ-nym numerze Kuriera No-wicyackiego.

Tegoroczne święta

były bardzo późno -Wielkanoc była dopiero24 kwietnia. Samo świę-towanie Wielkiej Nocyw Starej Wsi poprzedzo-ne było licznymi przy-gotowaniami, np.: po-rządkami w Kolegium,przygotowaniem oprawywszystkich Liturgii czyposługą w zakrystii.

W Wielki Czwarteki Wielki Piątek uroczy-ście celebrowano Litur-gię, a potem adorowa-no Pana w Ciemnicyi Bożym Grobie. Ranow Wielką Sobotę błogo-sławiono pokarmy wiel-

kanocne, a wieczorem,

najuroczyściej jak to tyl-ko było możliwe, cele-browano Liturgię WigiliiPaschalnej.

Wszystkim obecnymudzielał się podniosłyi radosny nastrój Zmar-twychwstania Pańskiego.

  Jedną z tradycji pol-

skich jezuitów są mat-tony - gra towarzyskaw ostatnie dni karnawa-łu, w której używa sięspecjalnych kart z ob-razkami, napisami i nu-merkami. Zasady gry sąpodobne do gry w wojnę,czy gry w Piotrusia. Zwy-cięzca losuje nagrodę -przygotowany wcześniej

upominek.Nowicjat grał 5 i 6

marca. Tegorocznymizwycięzcami zgarniają-cymi największą liczbęupominków byli Mareki Marcin, natomiast ci,którym się mniej po-szczęściło, mogli wziąć

udział w dodatkowymlosowaniu nagród - tzw.Zajączkach - które ufun-dował o. Socjusz.

Dziękujemy serdecz-nie wszystkim, którzyufundowali wszystkienagrody i upominki,sprawiając, że tegorocz-ne mattony były długoi radośnie wspominaneprzez wszystkich zakon-ników.

Szukać i znajdowaćBoga we wszystkim

 W środę wielkanocną, 27 kwietnia2011, odbył się Emaus — dzień wyjaz-du poza Kolegium, w czasie któregonowicjusze szczególnie szukali Zmar-twychwstałego Pana we wszystkichJego dziełach.

Zmartwychwstał ! Wspólnota Kolegium Starowiejskiegoświętowała Zmartwychwstanie PanaNaszego Jezusa Chrystusa.

Mattonoweroz(g)rywki

Nowicjusze wzięli udział w tradycyj-nej jezuickiej grze – mattonach.

 Wszędzie dobrze, ale w Starej Wsi…

 Wizyta rodziców w nowym domu ichsynów — nowicjacie.

W długi weekend majado starowiejskich nowi-cjuszy przyjechali rodzi-ce. Dla wielu z nich byłato pierwsza okazja spę-dzenia dłuższego czasuze swoją pociechą, porozpoczęciu przez nią no-wicjatu.

Rodzice przyjechaliw piątkowe popołudnie.Wieczorem uczestniczy-li w spotkaniu zapo-znawczym. Sobota byładniem konferencji, na

której o. Magister opo-wiadał o życiu w Sta-rej Wsi oraz tłumaczył-tajniki jezuickiej formacjii ślubów zakonnych. Po-zostały czas sobotniegodnia nowicjusze spędziliindywidualnie z rodzi-cami, a wieczorem, przygrillu na jezuickiej Willi.W niedzielę, po obiedzie,nastąpił czas pożegnań,wzruszeń, ocierania łezoraz tradycyjnego pa-miątkowego zdjęcia.

Page 30: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 30/48

 

 Wakacje wspólnotoweTegoroczne wakacje wspólnotowe no- wicjat spędził w Dzianiszu.

Na Pielgrzymim szlakuI rok nowicjatu pielgrzymował z Pieszą Pielgrzymką Krakowską na Jasną Górę

Meeting of Jesuit NovitiatesZjazd Nowicjatów w Juskowej Voli na Słowacji.

Loyola w Starej Wsi VIII Ignacjańskie Dni Młodzieży 

2 - 8 czerwca nowicju-sze, wraz z oo. Magistremi Socjuszem, przebywali

na dorocznym spotkaniunowicjatów w JuskowejVoli. Obecni byli nowicju-

sze z Polski, Chorwacji,Węgier, Czech, Słowacji,Kazachstanu, Rumunii,Ukrainy i Rosji, mówiącyróżnymi językami i nale-żący do różnych obrząd-ków katolickich.

To spotkanie byłoczasem doświadczania

uniwersalizmu Towa-rzystwa Jezusowegoi jedności w różnorodno-

ści, jaką stanowią człon-kowie Towarzystwa.  Językiem, jakim najczę-ściej się posługiwano,był angielski oraz — coszczególnie nas cieszy —polski. Uczestnicy zjazduzwiedzili Preśov, pozna-

  jąc pracę tamtejszych je-

zuitów i zabytki miasta.Spotkali się z grekoka-tolickim arcybiskupem

 Jánem Babjakiem SI orazuczestniczyli w sprawo-wanej przez niego BoskiejLiturgii.

W czasie spotkania niebrakowało też piłki noż-nej, ciekawych wycieczeki długich nocnych roz-mów.

2 lipca rozpoczęły sięwspólnotowe wakacjenowicjatu w Dzianiszuk/Zakopanego. Był to

czas górskich wycieczek,spotkań, zwiedzania za-bytków i atrakcji Zakopa-nego, odpoczynku oraz

zacieśniania braterskichwięzi. Przez prawie całyczas wakacji nowicju-szom towarzyszył o. So-cjusz, zachęcając do ak-tywnego spędzania tegoczasu. Wakacje trwały do17 lipca.

W dniach 27 lipca —1 sierpnia w Starej Wsi

trwały Ignacjańskie DniMłodzieży – porekolek-cyjne spotkanie i święto-wanie młodzieży z jezu-ickich wspólnot  Magis.Temat tegorocznego spo-tkania — Loyola — byłnawiązaniem do życia

i  Autobiograi założycie-la jezuitów. W tym rokuw IDM-ach wzięło udziałponad 550 osób z całejPolski.

IDM-y to bardzo ak-tywny czas nie tylko dlauczestników, ale też i dla

nowicjatu, który wcze-śniej pomagał w organi-zacji.

Tradycyjnie w jedenz IDM-owych wieczorównowicjusze przygotowalispecjalne nabożeństwodla młodzieży.

W czasie, kiedy II roknowicjatu przeżywałswoje rekolekcje i przygo-towywał się do złożeniaślubów zakonnych, I rokuczestniczył w PieszejPielgrzymce Krakowskiejna Jasną Górę.

Tegoroczna XXXI piel-grzymka odbywała sięw dniach 6 – 11 sierp-

nia, a jezuici, tradycyjniena czele z o. AndrzejemMigaczem SI, prowadzi-li grupę 11 członu śród-miejskiego.

Nowicjat zaangażo-wano całkowicie: Błażejzostał technicznym - od-

powiedzialnym za nagło-śnienie, Mateusz duchow-nym – odpowiedzialnym

za modlitwy całej grupy,a Marcin subministrem dbającym o to by wszy-scy mieli siły pielgrzymo-wać dalej.

W Starej Wsi pozostałtylko jeden przedstawi-ciel I roku - nowicjusz

Piotr, który będąc inr-marzem, opiekował sięchorymi.

Page 31: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 31/48

 

Uroczystość złożeniaślubów zakonnych mia-

ła miejsce 27 sierpnia br.w kaplicy domowej sta-rowiejskiego kolegium.Przewodniczył jej o. Pro-wincjał Wojciech ZiółekSI, a homilię wygłosiło. Magister Tadeusz Haj-duk SI.

Po śpiewie Baran-ku Boży Marek, Domi-

nik i Tomasz ślubowaliChrystusowi ukazane-mu w Hostii, wieczy-ste ubóstwo, czystośći posłuszeństwo orazprzyrzekali denitywniewstąpić do Towarzystwa

 Jezusowego.W ten sposób zakoń-

czyli swój nowicjat i stali

się scholastykami. W uro-czystości wzięły udziałtakże najbliższe rodzi-ny ślubujących.

O oprawę muzycznącałej uroczystości zadbalinajmłodsi jezuici – kan-dydaci, którzy kilka dniwcześniej przyjechali donowicjatu.

 Wszechmogący Wieczny Boże!Nowicjusze II roku złożyli swoje śluby zakonne.

 W wolnym czasie — Tatry 

Przedślubne RekolekcjeII rok nowicjatu przygotowywał się do złożenia ślubów zakonnych.

W milczeniu, przeżywając ośmiodniowe ignacjańskie rekolekcje, nowicjusze II roku przygotowywali się

do złożenia swoich ślubów zakonnych. Główną myślą przewodnią rekolekcji było odkrywanie i nasycaniesię wielosmakowym owocem Ducha Świętego. Odbyły się w dniach 4-12 sierpnia i były prowadzone przezo. Magistra w duchu II tygodnia Ćwiczeń Duchownych.

PielgrzymiOstatnia próba II roku - pielgrzymowanie z całkowitą nadzieją złożoną w Panu

W tym roku próba piel-grzymia trwała w dniach11 - 21 czerwca. Trasa,

  jaką trójka nowicjuszy -

Marek, Dominik i Tomek- miała do przejścia, took. 250 km: z Zawichostuk/Sandomierza na Jasną

Górę. Pielgrzymkę tę,bez pieniędzy, a nawetpołączoną z żebraniemod drzwi do drzwi, po-

dejmuje się, żeby odrzu-ciwszy wszelką nadzieją,

  jaką mogliby pokładać w  pieniądzach i innych rze-

czach stworzonych, złożyli  ją całkowicie, z prawdziwąwiarą i żarliwą miłością wswym Stwórcy i Panu – jak

pisał w dokumentach za-łożyciel Towarzystwa Je-zusowego - św. o. IgnacyLoyola.

 Jeśli nie masz pomysłu  jak aktywnie spędzić tenweekend, skorzystaj z na-szej nowicjackiej rady –

  jedź w Tatry. W dniach24-27 października no-wicjusze sami spraw-dzili dla Państwa dobre

m i e j s c a

na udanyweekend,przebywa-

 jąc właśniew Tatrachi w Zako-panem.

M i m oopadów śniegu, zlodo-wacenia niektórych szla-ków i niedostępnościwyższych partii gór, uda-ło nam się razem dojść doschroniska Murowaniec,a potem w grupach sna-lizować dalsze wyprawy:

na Przełęcz Karb, nad

Czarny Staw Gąsienico-wy, nad Czerwone Staw-ki Gąsienicowe; na Ka-sprowy Wierch, Giewont,Kopę Kondracką oraz doSanktuarium Matki Bożej

 Jaworzyńskiej – KrólowejTatr.

Pogoda nas nie roz-pieszczała – było zimno,mimo sporego jak na tęporę roku nasłonecznie-nia. Wieczorami wiałwiatr halny, tak bardzocharakterystyczny dlatego rejonu Podhala.

Cała wyprawa w Tatry

odbyła się w ramach tzw.Październikówki, czyli za-zwyczaj jednodniowegowyjazdu rekreacyjne-go poza Kolegium. Byłamożliwa dzięki o. Magi-strowi, który w tym czasieprowadził w Zakopanemsesję rekolekcyjno-wypo-czynkową z możliwościąwyjścia w góry.

W jezuickim DomuRekolekcyjnym Górka ugościł nas zakopiańskisuperior o. WładysławMika.

Page 32: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 32/48

 

Kącik Kulinarny Kapusta kiszona po nowicjacku

Składniki:1,5 przyczepy głów kapustyKilkadziesiąt kg soli kuchennej2 wiadra utartej marchewki1 kg ziaren kopru0,5 kg kminku4 zdrowe czyste nogi w kaloszach2 dębowe duże beczki na kapustę

2 sitka i 2 małe garnki. Wykonanie:Kapustę wypako-

wujemy z przyczepyi czyścimy z wierzch-nich liści. Szatkujemyna szatkownicy. Po-szatkowaną kapustęwsypujemy stopniowoporcjami do beczek. Uprzednio przygotowana osobaugniata dwiema nogami, aż do wydzielenia się soku.W tym czasie do beczki dodajemy porcjami sól i mie-szamy. Według uznania dodajemy pozostałe przy-prawy. Nadmiar wydzielającego się soku usuwamyz beczek za pomocą sitek i garnków. Co pewien czasnależy zmieniać osoby ubijające kapustę, najlepiejzanim całkowicie opadną z sił. Pod koniec kiszeniadrewnianym kołkiem wyrównujemy ugniecionąw beczce kapustę i robimy w niej 6 dużych dziur.Odstawiamy beczkę w chłodne miejsce. Po tygodniunakrywamy ją przykrywką i kładziemy na wierzchkilka ciężkich kamieni. Tak przygotowaną kapustą

można raczyć się już w czasie najbliższej zimy.Smacznego!

Sezon na wykopkii kapustę.

Nowicjusze zbierali ziemniaki i kisilikapustę.

W kilka wrześniowych dni nowicjusze i kandyda-taci z entuzjazmem i ogromnym zaangażowaniemuczestniczyli w tegorocznych pracach rolnych. Zbie-rali ziemniaki. Początkowo pomagali im współbra-cia z II roku nowicjatu, lecz później kandydaci po-

zostali sami na placu boju, gdyż starsi współbraciarozpoczęli dwutygodniowy kurs dykcji prowadzonyprzez p. Ewę Węglarz.

Nieobecność na wykopkach II rok nowicjatu jed-nak w całości odpokutował w czasie październiko-wego kiszenia kapusty. Wtedy zaangażowani byli

  już wszyscy nowicjusze. Jedni nosili kapustę, innikroili i szatkowali, kolejni ubijali w beczce i kisili.W wolnym czasie robili pamiątkowe zdjęcia. Pod-sumowując: mimo większej niż przed rokiem liczbynowicjuszy, każdy z nich i tak miał ręce pełne roboty.

W rubryce gastronomicznej zamieszczamy przepisna kapustę kiszoną po nowicjacku.

Mamy nowy Pierwszy rok nowicjatu!8 kandydatów zostało przyjętych do nowicjatu.

Piotr, Michał, Piotr, Tomasz, Przemysław, Prze-mysław, Maciej i Michał – ośmiu kandydatów w cza-sie Mszy Św. 12 września 2011 roku, wypowiedziałopragnienie wstąpienia do Nowicjatu Towarzystwa

 Jezusowego w Starej Wsi. Deklaracja ta, poprzedzo-na trzydniowym skupieniem rekolekcyjnym, zostałauroczyście przyjęta przez o. Magistra.

Kandydaci zostali włączeni do nowicjatu,stając się nowicjuszami I roku. Z uroczystościtej ogromnie radował się biorący w niej udziałII rok, na czele z Aniołem – Piotrem, który wpro-wadzał ich w tajniki życia zakonnego.

Page 33: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 33/48

 

- 33 -

 jak pisze Henri de Lubac: Bóg stworzył nas dla Szczę-ście Doskonałego – a my nieszczęśliwie poszukujemy zwy-kłego szczęścia. Zwykłe szczęście jest tym, co odczuwamyi czego pragniemy w sposób spontaniczny. Jest to rzecz

niegodna nas i odrzucona przez to, co najgłębsze w na-szej naturze. Bóg dał nam pragnienie modlitwy, czylipragnienie bycia z Nim samym, czyli znów jak piszede Lubac: Szczęściem Doskonałym jest Bóg. Ale dał Onnam również te pragnienia, które tworzą nas całych,które są naszą istotą, przez które Pan Bóg nas woła doszczęścia, którego zalążek staje się naszym udziałem

 już na ziemi. Gdy zaś widzi, że zabrnęliśmy w tymświecie za głęboko i już nie słyszymy głosu własnegoserca, lub nigdy do tego serca nie dotarliśmy i je niepoznaliśmy, jakim naprawdę jest, to On spieszy namz pomocą, z konkretnym Słowem, by nas zwrócić kutemu, do czego nas stworzył. Ten, który nas prze-nika i zna najlepiej, potra dotrzeć do każdego. I todocieranie, które dzieje się od tysięcy lat aż do dniadzisiejszego, chciałbym Wam tutaj ukazać na podsta-

wie pewnego źródła, jakim jestBiblia.

 Jednym z momentów, jeszczedługo przed naszą erą (ok. 1200lat), w którym Pan Bóg musiałinterweniować, by pomóc czło-wiekowi znaleźć się w głębi

samego siebie, były czasy Sę-dziów. A dokładnie czas Sę-dziego Gedeona. Gdy Bóg zesłałAnioła Pańskiego, by wyrwałgo z nieświadomości sensu jegożycia, zastał go w tłoczni, gdzieukrywał się (czego, wierzcie mi,naprawdę nie chciał) przed lu-dem Madianitów, który ciemię-żył jego naród już od siedmiulat. Izrael sprzeniewierzył się

Panu, po tym jak On wiele dlanich uczynił. Dlatego oddał ichBóg w ręce wrogiego im ludu.Lecz po wielu modłach naroduwybranego, ponownie zlitował

J acy jesteśmy? Jakimi naprawdę jesteśmy? I ja-kimi chcieliśmy zawsze być? Co od zawsze było na-szymi pragnieniami? Czemu ich jeszcze nie zreali-

zowaliśmy? Za czym tęsknimy? Te pytania stawiam  już na początku, by zagnieździły się w Waszychsercach, by zaczęły je wiercić i by do nich powraca-ły. Stawiam je Wam, bo stawiam je i sobie, wierząc,że będą nas razem do Boga Ojca prowadziły.

Naprawdę lubię to zdanie, dlatego i Wam je po-wtórzę: zostaliśmy stworzeni przez samego Boga.Przez Stwórcę i Artystę jedynego w swoim rodzaju.

 Jedynego i niepowtarzalnego. Jak nie macie bezpo-średniego dostępu, to zobaczcie sobie proszę w inter-necie, jak wyglądają ordy norweskie, czy puszczaamazońska. Znacie większego Mistrza sztuki, któryby stworzył coś TAKIEGO? Dlatego niemożliwe było,żeby Bóg stworzył wszystkich ludzi takich samych,

  jednakowych. Niemożliwe było, by wszyscy byliAdamami. Dzięki Jego pomysłowości i kreatywno-ści każdy człowiek, każdy z nas,od czasów Raju aż do mnie i doCiebie, jest inny. Jest wręcz wy-

  jątkowy, niepowtarzalny. Na-wet biolodzy temu nie zaprze-czą. Więcej, iż każdy z nas zostałstworzony na podobieństwo

swojego Stwórcy. Co znaczy, żenasza dusza z natury jest twór-cza i ma wielkie pragnienia,

 jak jej Autor. To jest ten aspekt,którego nie możemy podważyći Pan sam nie chce byśmy pod-ważali.

Każdemu z nas, zanim się na-rodziliśmy, jeszcze w łonie mat-ki, jak pisze prorok, Bóg delikat-nie włożył do serc pragnienia.

I ze swej natury są one wielkie,wręcz ogromne. Tym właśniegestem, dał nam wszystko, by-śmy tu na ziemi zaczęli koszto-wać prawdziwego szczęścia. Bo

A Słowo stało się ciałem

- niezmienność Bożego powołania 

Page 34: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 34/48

 

- 34 -

su. Pan Bóg musiał w tym ciężkim przypadku ostrowkroczyć w jego życie, lecz nie dlatego, iż Szawełczynił zło, a czynił go wiele, ale z powodu dobra,do jakiego był stworzony. Więc po kolei. Pan Bógprzychodzi do niego w najbardziej nieoczekiwa-nym momencie, w jego codzienności i grzeszności.Szaweł pochodził z rodziny żydowskiej, co znaczy,że znał doskonale Pismo i Prawo i był ich gorliwym

wyznawcą, jako faryzeusz. Z tą samą gorliwościąsiał zgrozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich.(Dz 9,1) Choć według Prawa postępował on zgod-nie ze swoim sumieniem.  Gdy Panu zaś spodoba-ło się go nawrócić ku prawdzie, Szaweł był wtedyw drodze do Damaszku, gdzie podążał dalej więzićnowych chrześcijan. Był w swoim żywiole, który stałsię dla niego powszedni (jak dla nas grzech staje siępowszedni, nawet go nie zauważamy, i tak, jak lu-dzie dziś z łatwością zabijają drugiego człowieka i tonie tylko czynem). Gdy wyruszył już w drogę, olśni-

ła go nagle światłość z nieba i od jej blasku aż upadłna ziemię. Wtedy Pan, rzekł mu słowo, lecz niecałe.Kiedy Szaweł je wysłuchał, stracił wzrok i Pan nie-

  jako wymusił na nim, by Mu zaufał i dał się dalejprowadzić w ciemności (przez ciemną dolinę). Dopie-ro kolejne słowo wypowiedziane przez Ananiasza,którego Pan wysłał do Szawła, było dopełnieniempierwszego: Szawle, bracie, Pan Jezus, który ukazał ci sięna drodze, którą szedłeś, przysłał mnie, abyś przejrzał i zo-stał napełniony Duchem Świętym. (Dz 9,17) I wiecie co?W tym Duchu przyjął chrzest i wiarę w Zmartwych-wstałego, co było dokładnym przeciwieństwem jegodotychczasowej działalności i życia. Wszystko, copoznał jako faryzeusz, czego się nauczył, zaczął wy-korzystywać dla Chrystusa stając się jednym z naj-większych Jego misjonarzy i apostołów, jakich kie-dykolwiek miał Kościół. Co więcej, został ŚWIĘTYM!Ten, który zakuwał w kajdany chrześcijan, zgadzałsię na ich śmierć i ze spokojem się jej przypatrywał.

Czy wtrąciliście kiedyś kogokolwiek do więzenia?Nie? To czym się martwicie?! Jeśli splamiliście swojeręce, jak Paweł, swoje ciało jakąś nieopanowaną żą-dzą i czujecie, że grzeszność pozbawia Was jakiego-

kolwiek prawa do szczęścia w swoich pragnieniachi w Chrystusie, to oddajcie się Zmartwychwstałemuw sakramencie pojednania i żyjcie łaskami z nie-go płynącymi. I nie poprzestajcie na tym, bo Pawełtego nie uczynił, lecz czyńcie wokół siebie odwrot-ność grzechu, do którego Bóg Was nie powołał. Tonie grzech stanowi o szczęściu. Jak nie stanowiło szczęściu Adama i Ewy, choć oni w to przez chwilęwierzyli. Co więcej, jeśli wydaje się Wam, że to nieten moment w Waszym życiu na zmiany, na Bożeszaleństwo, że przez grzeszność tracicie swoje pra-

gnienia i marzenia, że Pana Boga nie ma w Waszejcodzienności i przez nią do Was nie mówi, to jakże jest to możliwe, skoro On przewidział to przewrot-ne myślenie ludzkie i już udowodnił jego niepraw-dę prawie dwa tysiące lat temu i wciąż udowadnia.

się Pan nad nimi i postanowił ich wybawić. Oczywi-ście, jak się domyślacie, zamierzał to uczynić za po-mocą Gedeona, który właśnie był intensywnie zajętymłóceniem zboża (co na pewno nie było szczytem

 jego marzeń). Wtedy to właśnie nawiedził go Bożyposłannik. Gdy Anioł ujrzał Gedeona, rzekł mu:Pan jest z tobą dzielny wojowniku! (Sdz 6,12) I, prze-praszam, ale patrząc na obraz tej sytuacji, to brzmi,

 jak prawdziwa kpina. Wyobraźcie to sobie. Gedeonto chłopak z najbiedniejszego rodu, ostatni w rodzi-nie, czyli najsłabszy i najmłodszy. Nagle pojawia się

  jakieś silne, piękne, boskie stworzenie (totalna od-wrotność Gedeona, co tylko podkreśla wagę tego, jakmusiał się poczuć) i przekazuje mu Słowo od Boga,który opuścił jego naród, a samo Słowo jest jakąś abs-trakcją. Anioł Pański czyni to w dodatku w miejscu,w którym Gedeon się ukrywał, co musi być ujmą dlakogoś, kto pragnie się stać prawdziwym mężczyzną.Mnie by się przynajmniej niemiło zrobiło w tej sy-

tuacji. Lecz Pan postawił sprawę jasno: Ponieważ jabędę z tobą, pobijesz Madianitów, jakby to był jeden mąż.(Sdz 6,16) Gedeonowi wydawało się to niemożliwe,co wynikało też z niewiary w siebie (bardzo częstoobecnej dzisiaj w nas samych). Ale zrobił jeden małykrok. Prosił Pana o znaki, prosił o otwierdzenie JegoSłów i robił to kilkakrotnie, czy aby Ten nie żartujesobie z niego. Pan Bóg zaś spokojnie i cierpliwie, jakma w zwyczaju, odpowiedział na każdą prośbę Ge-deona. I wiecie co? Poszedł z tylko trzystuosobowąarmią i POWALIŁ tysiące Madianitów i ich sojusz-ników!

Zboże młócił, ukrywał się, nie wierzył w siebie,a zobaczcie, co się stało! Pan powiedział tylko Słowoi ten młody mężczyzna stał się dzielnym wojowni-kiem. Pomyślcie, co by się stało z narodem Izraela,gdyby Gedeon nie zaufał Panu, gdyby się nie po-rwał przeciw wszystkiemu. A przecież było tyle sen-sownych i logicznych argumentów przeciwko temuszaleństwu, którego podjął się Gedeon. I nie możnatego inaczej nazwać. Czy myślicie, że Pan Bóg będziespokojnie patrzył na logikę tego świata, który prze-czy Waszym pragnieniom?! Więc jeśli odkrywacie

w sercu coś, do czego może zawsze Was ciągnęło,ale czujecie, że to niemożliwe, że jesteście za słabi,że takie rzeczy, wielkie rzeczy, nie są dla Was, topo co miałby je Bóg wkładać w Wasze serca? By sięzmarnowały?! Nieważne, gdzie mieszkacie, uczyciesię, czy pracujecie. Czy wychowaliście się na wsi nakońcu świata, czy w mieście wśród blokowisk, czyuczycie się jeszcze w szkole średniej, czy macie zasobą lata udanych studiów, czy pracujecie na zmy-waku w McDonaldzie, czy w dobrze płatnej rmie,nieważne. Jesteście ludźmi, którym Bóg mówi Sło-

wo, chcąc skierować Was ku szczęściu. I On tego do-kona! Więc pozwólcie sobie uwierzyć, że powołał OnWas do czegoś więcej.

Kolejnym przykładowym momentem boskiej in-terwencji, lecz już naszej ery, jest czas Szawła z Tar-

Page 35: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 35/48

 

- 35 -

 

Poza tym czemu miałoby Go nie być w Waszej co-dzienności, skoro On jest wszędzie?

Ale nie myślcie sobie też, że Pan Bóg od razu daWam wszystko, Sam zrzuci kurtynę Waszych sercprzed Wami. Czy Szaweł nawrócił się od razu zapierwszym razem? Każdy musi zawalczyć o swojeserce i nic nie dokona się bez Waszego świadome-

go udziału, bo to jest właśnie Boża wolność, któ-rą Stwórca nam pozostawił. Ale historia św. Pawłamówi nam jeszcze więcej. Jeśli tylko będziecie czuli,że nagle oślepliście, że nie wiecie gdzie i jak iść dalejze swoimi pragnieniami i czy to na pewno one, topamiętajcie, że Paweł miał ogromną pomoc w Ana-niaszu. I nie wierzę, byście takiego daru w postacidrugiego człowieka nie mieli. Lecz jeśli Wy kogośtakiego nie dostrzegacie i uważacie, że nie ma ta-kiej osoby wokół Was, to módlcie się i proście, a napewno otrzymacie! I jeszcze jedno. Gdybyście czuli,

że coś tracicie i to przez Pana naszego, jak św. Pawełstracił wzrok, to tracicie to tylko po to, by tak jak onuzyskać jeszcze więcej.

Pan Bóg rzekł słowo i ucznił cuda w życiu konkret-

nych ludzi, takich jak Gedeon, Paweł i...ja. W moimprzypadku wiele rzeczy przeczyło temu, czego sięteraz podjąłem, niektóre wciąż przeczą, ale to Boguwierzę i tylko dlatego podjąłem się wielkich rzeczyw sobie, które mnie goniły przez lata. I nie piszętego wszystkiego, by Was zaledwie lekko rozbu-dzić, wzniecić małą nadzieję. Nie piszę o czymś, cosię dziś nie dokonuje. Nie chodzi mi wyłącznie o fa-cetów i powołanie ich do życia w wyłączności dlaBoga. Gdyby Maryja nie odkryła w sobie pragnieniarodziny, dziecka, domu to Pan Bóg nic by jej prze-

cież nie narzucił, On jest zbyt dobry. Więc jeśli ma-cie ochotę, po tych słowach, choć spróbować zajrzećgłęboko w ciebie, odpowiedzieć sobie na pytania po-stawione na początku artykułu i ruszyć do przoduz prawdą o sobie, to nie próbujcie tego, tylko zróbcieto porządnie.

A czy Wasze wyznawanie wiary w Boga (chociaż-by coniedzielne), nie jest również wyznawaniemwiary w Jego Słowo?! Więc co On dziś do Ciebiemówi w Twoim sercu?

Piotr Kołakowski

- 35 -

Page 36: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 36/48

 

- 36 -

Page 37: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 37/48

Page 38: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 38/48

 

- 46 -

samochodu, musi zostać skierowana na coś, co w da-nym momencie nie przynosi wyraźnych korzyści.Zapis na koncie maklerskim potwierdzający posia-danie tysiąca akcji rmy X, czy sztabka złota w sej-

e, przynosi nam raczej jedynie dobre samopoczuciei nadzieję wynikającą z szansy na wzrost wartości,niż wyraźne proty. W przypadku wiary w Boga, teżmusimy coś poświęcić – czas, swoje przyzwyczaje-nia, czy pewne przyjemności. Trudno też mówić, żedzięki zainwestowaniu w relację z Bogiem, już terazosiągniemy pełnię szczęścia. Co prawda, im bliżej je-steśmy z Nim związani, to tym więcej udziela namsię Jego mądrości, coraz lepiej potramy kochać, alewypłata kluczowej części zysku nastąpi dopiero ponaszej śmierci.

Zbieżność obszaru wiary i inwestycji możemyteż zaobserwować w procesie decyzyjnym. Pierw-szą kwestią, którą bierzemy pod uwagę, gdy chce-my ulokować pieniądze, jest zysk. Aby go osiągnąć,podejmujemy różne działania, które mają na celuosiągnięcie jak największych korzyści, przy mak-symalnie niskim ryzyku. Przed podjęciem decyzji,przeglądamy portale informacyjne, czytamy artyku-ły w prasie ekonomicznej, pytamy znajomych, czyteż uciekamy się do pomocy specjalistów. Podejściedo naszej wiary powinno być do tego procesu bar-dzo zbliżone. W dobie powszechnego dostępu do

informacji warto czytać dostępne czasopisma i oglą-dać programy telewizyjne poświęcone tematyce re-ligijnej, a przede wszystkim udawać się do najważ-niejszego źródła – Pisma Świętego. Bardzo ważnesą również dzielenie się swoją wiarą ze znajomymi,a przede wszystkim korzystanie z pomocy kierowni-ka duchowego. Nieocenioną pomocą jest także ucie-kanie się do autorytetów danych dziedzin – tak jakkażdy inwestor patrzy na największych graczy narynku, tak każdy z nas, powinien korzystać z pomo-cy świętych. Co prawda każda inwestycja jest inna,

tak jak i nasza droga wiary, ale skorzystanie z wy-mienionych sposobów wyraźnie zwiększa szansę naosiągnięcie dużego zysku, a na pewno już ograniczaryzyko pobłądzenia.

 Wzrost poziomu dobrobytu w Polsce przy-czynił się do tego, iż coraz więcej osób zaczęło in-teresować się sposobem na inwestowanie pieniędzy.

Kryzys gospodarczy dodatkowo pogłębił chęć dozdobycia wiedzy o tym jak pomnożyć pieniądze, aleniekoniecznie kupując jednostki funduszu czy akcje.Lokowanie pieniędzy w złocie, czy nawet winie sta-ło się modne wśród wielu osób. Popularność portalipoświęconych tej tematyce, dyskusje pojawiające sięw telewizji potwierdzają tezę, że coraz szersza grupaspołeczna rozwija swoją wiedzę na tym polu. Korzy-stając z tej mody chciałbym pokazać, iż wiedzę in-westycyjną można również wykorzystać w całkieminnej dziedzinie – wiary w Boga. Wielu osobommoże się wydawać, iż te dwie dziedziny życia stojąna przeciwnych biegunach, ale czy na pewno?

Zaczynając od denicji - inwestycja to wyrzecze-nie się obecnych, pewnych korzyści na rzecz nie-pewnych korzyści w przyszłości. Już tutaj widać wy-raźną korelację wspomnianych aspektów naszego

życia. Gdy chcemy zainwestować, musimy pogodzićsię z częściową utratą danego strumienia pieniądza.Kwota, jaką moglibyśmy przeznaczyć na podróż doodległych zakątków świata, czy na zakup nowego

Najlepsza inwestycja 

Page 39: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 39/48

 

- 47 -

złej opinii, jest to czas potrzebny, w którym możli-wa jest naprawa chorych systemów oraz zwiększe-nie efektywności prowadzonych działań. W naszymduchowym rozwoju, również pojawiają się trudnechwile. Wydaje się nam wtedy, że nasze modlitwynie są wysłuchiwane, że wszystko się wali. Wówczastakie trzeźwe spojrzenie, jak na etap w rozwoju, po-zwala nam odzyskać równowagę. W tym momencie

warto też skorzystać z przykładu wielkich korpora-cji – dzięki gromadzeniu środków na trudne czasy,czasy kryzysów są nie tylko w stanie przetrwać, alewychodzą z nich wzmocnione i w jeszcze lepszejkondycji. Zresztą podobnie mówił św. Ignacy, któ-

ry sugerował, aby dobrze wykorzystywać czas po-cieszenia, nabierać energii, aby móc ją wykorzystaćpodczas strapienia.

Tak więc odległość świata wielkich inwestycji odświata wiary nie jesttak duża. Dlatego war-to jest wykorzystywaćwiedzę, doświadcze-nie i metody stoso-wane w naszym nor-malnym życiu do tegonadprzyrodzonego.

  Jako potwierdzeniesłuszności tej drogi,można przytoczyć sło-

wa zawarte w Ewan-gelii o nieuczciwymrządcy - Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, żeroztropnie postąpił. Bosynowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludź-mi podobnymi sobie niż synowie światła (Łk 16,8). Chry-stus pokazuje tutaj, iż warto brać przykład z synówtego świata – takich jak wielcy inwestorzy i stosowaćpodobną roztropność na polu wiary. Takie podejściedo naszej więzi, powinno przynieść nam upragniony

sukces.Tomasz Lipa 

Inwestycja wiąże się także z koniecznością stwo-rzenia planu. Każdy, kto zetknął się na przykładz funduszami unijnymi wie, jak może być to wyma-gający proces. Jednak gdy ktoś zagłębi się w litera-turę, przeanalizuje jak powstawały największe inwe-stycje, szybko zda sobie sprawę, że zawsze wcześniejpowstawał konkretny plan. Im lepiej się go przygoto-wało, tym lepsze były efekty prowadzonych działań.

Niezrozumiałym dla mnie jest to, iż wielu katolików

traktuje wiarę z podejścia jakoś to będzie. Chodządo kościoła co niedzielę, starają się dobrze żyć i my-ślą, że to wystarczy, aby się zbawić. Ja, gdy czytamEwangelię, często odkrywam, jak trudne i wyma-gające zadanie postawił przed nami Chrystus. Jegosłowa wielu jest powołanych, lecz mało wybranych (Mt18,22), czy szeroka jest brama(…), która wiedzie na za-tracenie,(…) a ciasna jest brama (…), która prowadzi dożywota (Mt 7,13-14) sprawiają, że każdego dnia za-stanawiam się nad tym, czy mój plan jest dobry i comuszę w nim zmienić, żeby nie zostać wyrzuconymtam, gdzie jest tylko płacz i zgrzytanie zębów.

Trzeba również pamiętać, iż inwestycja wymagaod nas odpowiednich nakładów. Gra na giełdzie,podczas gdy poświęciliśmy na ten cel jedynie tysiączłotych, może nam przynieść, przy dużej trafnościnaszych decyzji, kilkaset złotych. Gdy jednak po-stanowimy przeznaczyć znacznie większą kwotę,powiedzmy 50 tys. zł, to dochód na poziomie kilku

tysięcy złotych będzie nie tylko bardziej satysfakcjo-nujący, ale i bardziej prawdopodobny. Słowa zawar-te w Drugim Liście do Koryntian ukazują wyraźnąbliskość przestrzeni ekonomii i wiary w tej kwestii- Tak bowiem jest: kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, ktozaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie (2 Kor 9,6).Dlatego poświęcanie godziny tygodniowo na rozwójwiary może przynieść owoce, ale na pewno nie będąone obte. Natomiast ryzyko, iż przy tak rzadkimpodlewaniu, nasze drzewo wiary uschnie, wyraźniesię zwiększy.

Ostatnią kwestią, na jaką chciałbym zwrócić uwa-gę, są kryzysy. Tak łatwo przyzwyczajamy się doczasów hossy, że zapominamy, iż naturalnym ele-mentem w rozwoju jest kryzys. Mimo powszechnej

Page 40: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 40/48

 

- 48 -

Co najbardziej przeszkadzało Ojcu w kontakciez Bogiem, a co najbardziej pomagało?

Cofając się o dwadzieścia kilka lat muszę przy-znać, że nie przeżywałem większych życiowychburz ani trudności. Może na początku podchodziłemdo wiary tradycyjnie i nie wiedziałem, że ten kontaktz Bogiem można przeżywać całym sobą, że modli-twa to nie tylko wyrecytowanie wyuczonych formu-łek. Gdy znalazłem się w środowisku oazowym tosię zmieniło. Bycie we wspólnocie z rówieśnikamii mądry przewodnik duchowy, którym wtedy byłdla mnie o. Stanisław Majcher SJ, to najlepsza pomoc

 jaką dostałem.

 Jak rodzina zareagowała na wiadomość o zamia-rze wstąpienia Ojca do Towarzystwa Jezusowego?

Pierwszą reakcją mojej mamy były słowa: a jed-nak- co mówią same za siebie. Z tatą rozmowa byłatrochę inna. Co do mojej decyzji nigdy nie robił miprzeszkód, ale podsuwał inne rozwiązania: możenormalne studia, a jeśli już koniecznie pójście na księdza to czemu nie diecezja? W końcu padły słowa kapi-tulacji: babcia się ucieszy (chodziło tu o jego mamę).Babcia faktycznie się ucieszyła, ale rodzice też, choć

na uzewnętrznienie tej radości trzeba było troszkępoczekać.

Skąd myśl o za-konie jezuitów? Jakten proces wołaniaPana przebiegał?

Nie od razu PanBóg powiedział mi,że mam być kapła-nem czy jezuitą.Objawiał mi to stopniowo. Najpierw poczułem za-proszenie do większej bliskości z Nim, do bardziejświadomego przeżywania mojej religijności. Odby-wało się to głównie poprzez udział w Ruchu Świa-tło-Życie. Zaangażowałem się w to duszpasterstwoprowadzone przez jezuitów z kościoła Kolejowego

w Nowym Sączu najpierw jako uczestnik, a następ-nie jako animator. W moich młodzieńczych latach towłaśnie jezuici pokazali mi Boga bliskiego, kochają-cego, Boga, którym można się zachwycić. Tak się za-częło, a potem ten Bóg pokazał mi jezuitów, którychtakże coraz bardziej poznawałem i podziwiałem. Ta-kie były początki.

 W jaki sposób Bóg najbardziej kontaktował sięz Ojcem? Jak Ojciec odpowiadał?

Bóg najbardziej mówił do mnie w modlitwie, sys-tematycznym czytaniu Pisma Świętego, rozważaniugo w tzw. namiocie spotkania (rozważanie w indy-widualnym spotkaniu z Panem jak z przyjacielem(Wj 3,7-20)), przez drugiego człowieka. Przebywa-łem w środowisku ludzi, którzy myśleli podobnie

  jak ja, stąd też łatwiej było dzielić się swoją modli-twą i wiarą z innymi. I nawet, nie wiedzieć kiedy,bo trudno mi wskazać jeden konkretny moment,zacząłem odczuwać pragnienie życia dla Jezusa tak

 jak ci poznawani jezuici. Ta myśl, że ja też mogę nim

zostać najpierw niepokoiła, a potem, gdy się z niąoswoiłem, zaczęła cieszyć i stała się nawet wyczeki-waniem. Po ukończonym technikum doczekałem się.

Być uczniem

 i czynić uczniów 

Page 41: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 41/48

 

- 49 -

potwierdzeniem ze strony rozeznającego, że należyiść zamierzoną drogą.

 W jaki sposób w dzisiejszym świecie Bóg kon-taktuje się z młodym człowiekiem?

Bóg dziś, tak jak i zawsze ma nieograniczone moż-liwości w kontaktowaniu się z nami. Nie ograniczał-

bym Jego działania. Ale jeśli miałbym wskazać nacoś konkretnego, to zdecydowanie wskazałbym naserce człowieka, czyli na jego wrażliwość. To w ser-cu młodego człowieka może odezwać się jakaś chęćdania odpowiedzi na wyzwania dzisiejszego świata,na jego potrzeby. Uważam, że młody człowiek mawrażliwe serce, pomimo czasem swojego zagubieniai zamieszania, w którym żyje.

Co dzisiaj może wspomagać, a co zakłócać relacjeBoga z młodym człowiekiem?

  Jedną z poważniejszych przeszkód w tworzeniurelacji z Bogiem u młodego człowieka jest niesta-łość, chwiejność, brak poczucia stabilności. Bierzesię to często ze słabych więzi rodzinnych. Młodziludzie nie mają dobrych wzorców jak w ogóle bu-dować trwałe więzi. To przekłada się także na re-lacje ze Stwórcą. Ponadto młody człowiek jest dziśzagubiony w chaosie bardzo wielu spraw, które gobombardują z każdej strony. Trudno jest mu wybrać

Od 2003 roku jest Ojciec Generalnym Promoto-rem Powołań Prowincji Południowej. Czym jestpowołanie i kto może być powołany?

 Jeśli chodzi o powołanie do Towarzystwa Jezuso-wego, to im dłużej sam żyję w zakonie i więcej spo-tykam osób, którym towarzyszę na drodze ich roze-znawania, tym bardziej się przekonuję, że powołanieto wielka tajemnica. Jest łaską, na którą ani nie możnasobie zasłużyć, ani też po ludzku skalkulować i ob-liczyć, że pojawi się tu czy tam. Znając ideały i cha-ryzmat naszego zakonu, spotkałem ludzi, którzy jaksię wydawało, tak po ludzku, idealnie pasowalibywłaśnie w to miejsce, a jednak jezuitami nigdy niezostali. Ufam, że każdy ma swoją drogę życiową,czyli tak naprawdę swoje powołanie, które powinienodkrywać, rozeznawać i za nim iść.

  Jak każdy człowiek może najbardziej efektyw-nie rozeznawać swoje powołanie?

Rozeznawanie swojej konkretnej drogi życia po-winno być wpisane w to ogólne, pierwsze i podsta-wowe powołanie człowieka, jakim jest powołaniedo świętości, a więc do bliskości z Bogiem zarów-no już tu na ziemi, jak i kiedyś w niebie. Powołanie

 jest więc konkretną realizacją drogi zbawienia. Stądteż rozeznawanie powołania nie powinno się nigdyodbywać poza kontekstem Pana Boga. Zwróciłbymwięc uwagę na modlitwę, jako pierwszy czynnikskutecznego, czy jak zostało zawarte w pytaniu,efektywnego rozeznawania. Należy zadbać o do-brą komunikację z Bogiem, by umieć wsłuchać sięw głos i znaki Bożego wołania. Trzeba przyjrzeć sięswoim pragnieniom, upodobaniom, swoim predys-pozycjom, na które należy popatrzeć w duchu wia-ry. Kolejnym elementem rozeznawania, na jakie chcę

zwrócić uwagę, to motywacja, czyli dlaczego chcępodjąć taką, a nie inną decyzję; dla kogo czy dla cze-go ją podejmuję, co mną kieruje? Jeśli to wszystko za-czyna układać się w jakąś logiczną całość, to jeszczezwróciłbym uwagę na wewnętrzny pokój, który jest

Page 42: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 42/48

 

- 50 -

interesowanymi wstąpieniem do zakonu. Prócz tegodają się zauważyć ciekawą obecnością w sieci.

Z jakich najczęściej środowisk wstępują osobydo zakonu jezuitów?

 Jest duża różnorodność wśród tych, którzy się donas zwracają. Większość to osoby prowadzące już

bardziej intensywne życie religijne. Są często zwią-zani lub byli związani z Liturgiczna Służbą Ołtarza,Ruchem Światło-Życie, z jezuickim duszpasterstwemmłodzieżowym Magis, duszpasterstwami akademic-kimi itp. Ale zgłaszają się też do nas osoby, którychpoziom życia duchowego jest dość niski.

 Jest Ojciec jednym z głównych założycieli wspól-noty Magis. Skąd się wziął pomysł i jak wyglądahistoria jej utworzenia?

Pomysł stworzenia pewnej propozycji formacyjnejdla młodzieży chodził po głowach nam, młodym je-zuitom, już od dawna. Wzięło się to chyba z jakiegośniedosytu, bo mieliśmy takie wrażenie, że z jednejstrony tyle sami otrzymaliśmy od zakonu, a z dru-giej strony tak mało się tym dzielimy z innymi.Najpierw były długie, emocjonujące, ale też bardzoowocne dyskusje nad kształtem jezuickiej formacjidla młodzieży z o. Maciejem Szczęsnym SJ, wtedyodpowiedzialnym za wspólnotę oazową w Kłodz-ku. W tym też czasie spotkałem się z wszystkimiduszpasterzami młodzieżowymi w naszej Prowincjiprzedstawiając ideę tej propozycji, która, w większo-ści, została pozytywnie przyjęta. Kolejnym ważnymkrokiem było spotkanie się z animatorami jeszczewtedy Oazy w Kłodzku, którzy naszą propozycjęprzyjęli entuzjastycznie. Co więcej, to ci młodzi lu-dzie popchnęli nas dalej niż sami początkowo plano-waliśmy dojść. My nie chcieliśmy zaczynać wszyst-kiego od początku. Pierwotnie formacja Magis miała

i rozeznać, co jest naprawdę ważne, a co mniej. Je-żeli miałbym wskazać na jakąś konkretną pomoc,to z pewnością zwróciłbym uwagę na środowisko,w którym młody człowiek przebywa i się kształtuje.

Najlepiej, żeby już to pierwsze, czyli własna rodzina,dawała dobre wsparcie i poczucie bezpieczeństwa,ale z tym jest różnie; rodziny się nie wybiera. Dlategomówię o środowisku, na które można mieć większywpływ. Młodzież lubi się z kimś identykować, lubiszukać innych, którzy myślą podobnie, jest zdolnawymagać od siebie, jeśli chce dorównać do tych, któ-rzy ją potraą zafascynować i pociągać. Dlatego tacecha ludzi młodych może być bardzo dobrze wy-korzystana w duszpasterstwach, byleby tylko znaj-dowali się mądrzy przewodnicy. Uważam, że jest tuciągle wielkie pole działania dla duszpasterzy, obytylko chcieli mądrze inspirować.

  Jak wygląda Ojca praca jako promotora powo-łań? Z czego Ojciec jest najbardziej zadowolony?

Obecnie na rzecz powołań pracuję w ekipie; próczmnie tworzy ją jeden ojciec i dwóch scholastyków.Z racji wielu innych obowiązków nie mogę, jakdawniej, poświęcać tyle czasu naprzebywanie z młodymi, ale jakopromotor powołań staram się mieć

osobisty kontakt z osobami zain-teresowanymi duchowością igna-cjańską, czy wprost Towarzystwem

  Jezusowym. Na mojej głowie jestteż prowadzenie korespondencji.Organizuje również dni skupienia,rekolekcje powołaniowe, wyjazdyweekendowe.

Pozostała część naszej ekipy po-wołaniowej pełni rolę   jednostki lot-nej. Prowadzą w różnych szkołach

i paraach, katechezy, spotkaniaz młodzieżą, również rekolekcjeSzkoły Kontaktu z Bogiem. Mająszerszy kontakt z młodzieżą, nietylko z osobami bezpośrednio za-

Page 43: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 43/48

 

- 51 -

innych i za po-wierzone dzie-ła. Branie nasiebie odpo-wiedzialnościto trud, ale i sa-tysfakcja. Bezo d n i e s i e n i a

tego do PanaBoga, byłobyraczej ciężko.

Co by Oj-ciec chciał po-wiedzieć oso-bom młodym?

Bardzo za-chęcam, by nie

bali się iść za swoimi pragnieniami. Nie za powierz-chownymi zachciankami, ale za głębokimi pragnie-niami serca. Aby je odkrywali i z odwagą za nimipodążali, nawet jeżeli trzeba wtedy więcej od siebiewymagać.

Bardzo dziękuję za wywiad i życzę dalszego bło-gosławieństwa Bożego.

Rozmawiał Przemysław Mysior

być skierowana do ludzi, którzy mieli już kontakt zewspólnotami w Kościele. Chcieliśmy skupić się namagis czyli czymś więcej, czymś bardziej, chcieliśmydodać więcej duchowości ignacjańskiej do istnieją-cych już form pracy z młodzieżą. Ale młodzi poka-zali nam coś innego, zrozumieliśmy, że magis wyma-ga rozpoczęcia wszystkiego od podstaw. Jest jeszcze

 jedna ważna rzecz, gdy rozmawiamy o początkach,

a mianowicie nazwa. Zanim jeszcze miało miejsceto znaczące spotkanie w Kłodzku, w Krakowie po-wstała maleńka grupka licealistów, która zaczęła sięregularnie spotykać. Byłem wtedy duszpasterzem tejliczącej z początku zaledwie czteroosobowej grupki.To właśnie oni nazwali się Wspólnotą Magis. PróczKłodzka i Krakowa od razu do Magisu włączyli sięteż młodzi z Wrocławia z o. Stanisławem TabisiemSJ, a inne wspólnoty dołączały nieco później.

 Jaką grupę wiekową zrzesza wspólnota Magis?

Są to uczniowie od 2 klasy gimnazjum do klas ma-turalnych szkoły średniej. Świadomie nie chcemyrozciągać tej formacji na studentów, gdyż trudno jestpołączyć, w jednym duszpasterstwie, np. gimnazja-listów i studentów nazywając to jedną wspólnotą.A ponad to, studenci mają swoje struktury duszpa-sterstwa akademickiego.

  Jak Magis funkcjonuje w naszym kraju? Gdziemożna się z nim spotkać?

Początkowo powstawały wspólnoty w ProwincjiPolski Południowej: w Kłodzku, Krakowie, Wro-cławiu, Opolu, Bytomiu, Gliwicach, Nowym Sączu,Starej Wsi i Czechowicach Dziedzicach, a następniepojawiły się w Prowincji Północnej: Gdańsku, Gdyni,Szczecinie, Piotrkowie Trybunalskim i Warszawie.

 Jaki jest jego główny cel?

Można wymienić 4 główne cele, którymi kierujesię wspólnota Magis:

- cel duchowy – by młody człowiek mógł nawiązaćżywy kontakt z Panem Bogiem,

- cel wspólnotowy – by młodzi ludzie uczyli siężycia ze sobą nawzajem,

- cel apostolski – by potrali wychodzić z wiarą doinnych,

- cel służebny – by uczyli się być dla innych, za-uważać potrzeby bliźnich i na nie odpowiadać.

Patrząc z perspektywy swego życia zakonnegoto, czy Ojciec jest szczęśliwy?

Z pewnością mogę powiedzieć, że zakon to mojadroga, odnajduje w niej dużo radości i szczęścia.Nieraz jest to droga pod górkę, bo pojawiają się takżei trudności. Z czasem wzrasta odpowiedzialność za

O. Andrzej Migacz SJ ur. 26.12.1968 r. w NowymSączu. Wstąpił do Towarzy-stwa Jezusowego 18.08.1988w Starej Wsi. Studia lozo-czne odbył w Krakowie,teologiczne w Warszawie.Święcenia kapłańskie otrzy-mał 29.06.1999 r. w Krako-wie. Specjalizował się z za-

gadnień duszpasterstwamłodzieżowego i katechetyki w Rzymie. W latach2001 - 2003 pełnił funkcję prefekta scholastykóww Kolegium Krakowskim. Generalnym promo-torem powołań Prowincji Polski Południowej zo-stał od 2003 r. W tym czasie założył WspólnotęMagis, prowadził Szkołę Kontaktu z Bogiem i or-ganizował Ignacjańskie Dni Młodzieży zostającprzez pierwsze trzy lata pierwszym dyrektoremIDM. W 2007 r. odbył trzecią probację w Australii.Po powrocie kontynuuje rolę generalnego promo-tora powołań. Obecnie jest również superioremrezydencji na Małym Rynku, rektorem kościołap.w. Św. Barbary w Krakowie oraz przewodni-kiem grupy jezuickiej w Pieszej Pielgrzymce Kra-kowskiej na Jasną Górę.

Page 44: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 44/48

 

- 52 -

związane ze św. Jakubem, który na obrazach przed-stawiany jest właśnie z nimi oraz z charakterystycz-nym czerwonym krzyżem. Tradycyjnym pozdrowie-niem pielgrzymów jest Buen Camino! – co w językuhiszpańskim oznacza: dobrej drogi. Z innych zwycza-

 jów możemy wymienić zabieranie ze sobą w drogękamienia, jako pokutę za swoje grzechy. Wielkośćkamienia ma być uzależniona od wielkości winy da-nego pielgrzyma. Innym zwyczajem jest zbieraniepieczątek w Credencialu, czyli pielgrzymim pasz-porcie, z miejsc, przez które się przechodzi podczascałej drogi. Po przedstawieniu paszportu w biurzepielgrzyma w Santiago, każdy kto przeszedł przy-najmniej 100 km trasy otrzymuje tzw. Compostelę,czyli potwierdzenie odbycia pielgrzymki. Dokument

ten może otrzymać każdy, ale prawdziwego piel-grzyma poznasz po tym, że zachowuje powyższezwyczaje i tradycje. Credencial jest równoczesnie bi-letem wstępu do albergue. Kolejną tradycją, niekiedy

 jeszcze kultywowaną, jest wyruszanie na pielgrzymiszlak od progu swojego domu. Ale przecież każdypielgrzym, który przechodzi dziennie od 15 do 50 kmmusi gdzieś spać!? O tym także pomyślano i dlategopowstały specjalne schroniska – albergue, w którychpielgrzymi codziennie mogą znaleźć nocleg, zażyć go-rącej kąpieli, a cza-

sami nawet zostaćpoczęs towanymwinem czy innymhiszpańskim przy-smakiem przezopiekuna – hospita-leiro danego alber-gue. Część z nichudos tępnianych

  jest pielgrzymomza tzw. donativo –

czyli po prostu cołaska, inne za nie-wielką opłatą

Obok Rzymui Jerezolimy, San-

R ozpoczynającrozważania na te-

mat turystyki i piel-grzymowania, wartorozszyfrować nazwęCamino de Santiago,która znalazła swojemiejsce w pierwszejczęści tytułu. Jest tonic innego jak dro-ga do Santiago. Za-pewne dalej nic Cito nie mówi i pew-

nie zastanawiasz się,gdzie na mapie znaj-duje się owo miejsce.

  Jest to miejscowość,której pełna nazwa brzmi Santiago de Compostel-la i leży ona na północnym – zachodzie Hiszpanii,w regionie Galicja, do której już od IX w. przybywa-

  ją pielgrzymi, a w czasach współczesnych, oprócznich, również  pielgrzymi. Droga, która wiedzie dotego niepozornie brzmiącego miasta to inaczej Dro-ga św. Jakuba. Pewnie znowu zadajesz sobie pyta-nie dlaczego akurat św. Jakuba? Przecież równie do-brze mogłaby to być droga św. Michała Archanioła,bł. Jana Pawła II czy św. Wojciecha. Św. Jakub jestpatronem tej drogi, ponieważ według tradycji, w ka-tedrze, w Santiago de Compostella znajduje się grób,w którym spoczywa jego ciało. Wszystkie szlakiprowadzące do Santiago oznakowane są muszlamii żółtymi strzałkami, które umieszczane są dosłow-nie wszędzie: na chodnikach, płotach, drzewach,tablicach i w wielu innych miejscach. Droga uzależ-niona jest od tego w jaki sposób zamierzasz dotrzećdo celu. Są trzy możliwości: pieszo, rowerem i kon-

no. Z Jakubową Drogą związanych jest wiele trady-cji i zwyczajów, które do tej pory są kultywowane.

 Jedną z nich są atrybuty, które pielgrzymi niosą zesobą podczas drogi. Do tych przedmiotów należą:muszla, kij, kapelusz i płaszcz. Są one nieodłącznie

Camino de Santiago - turystyka 

czy pielgrzymowanie?

Page 45: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 45/48

 

- 53 -

gólny. Moja decyzja o wyruszeniu na szlak zapadław starowiejskiej loce (w języku nowicjackim – toale-ta). Podczas jednych z rekolekcji zgadałem się z dwo-ma uczestnikami i postanowiliśmy pójść razem naCamino. W końcu okazało się, że jeden zrezygnowałi zostało nas dwóch. Ja i Mariusz. Gdy wylatywali-śmy, nie wiedzieliśmy nawet skąd zaczynamy na-szą pielgrzymkę. Gdy się w końcu zdecydowaliśmy

i ruszyliśmy byłem przerażony. Zero kondycji, bo-lący kręgosłup, angielski na poziomie przedszkola,hiszpański na poziomnie mniej niż zero, ciężki ple-cak, dwa bardzo odmienne charaktery, obcy kraj,a w perspektywie 700 km... Piszę to po trzech miesią-cach od zakończenia wędrówki i dalej ciężko jest miuwierzyć, że tego dokonałem. Jak to się stało? Gdzieznajduje się klucz do tej zagadki? Tym kluczem jestwłaśnie PAN BÓG. To On przez całą drogę miał nasw swojej opiece. To dzięki Niemu odnajdywaliśmysiły wtedy, gdy ich nie było. To dzięki Niemu plecak

stawał się lżejszy, a nogi niosły nas od albergue doalbergue. Niekiedy było bardzo trudno. Zdarzało się,że musieliśmy przejść 40 km w samotności, ale byłato tylko pozrona samotność. Tak naprawdę, podczastego marszu, cały czas był z nami obecny Pan Bóg.To właśnie w ciszy pielgrzym może szczególnie sku-pić się na relacji z Panem.

Wielu ludzi na całym świecie zastanawia się, czy

charyzmaty pochodzące od Ducha Świętego to nie jest jedna wielka ściema. To w takim razie ja zadaję

pytania: Jak człowiek, który umie się jedynie przed-stawić po angielsku i powiedzieć skąd pochodzi,nagle potra prowadzić płynną rozmowę z obcokra-

 jowcami?! Jak to się dzieje, że może zaprzyjaźnić sięz Hiszpanami rozmawiając wyłącznie po angielsku?!Ktoś mógłby powiedzieć: NIEMOŻLIWE, a ja wiem,że jest to możliwe, bo sam tego doświadczyłem. Wte-dy nie zdawałem sobie sprawy, że jest to dar DuchaŚwiętego. Patrząc z perspektywy czasu nie widzęinnej możliwości. Gdy poznałem na trasie Ricardoi Marie to myślałem, że są hiszpańską parą, ale my-

liłem się. Ricardo rzeczywiście był rodowitym Hisz-panem, ale Maria była z pochodzenia Estonką. Oka-zało się, że poznali się rok temu na Camino, a terazplanują już swój ślub. To nic, że ona mówi do niegopo włosku, jako, że pracowała we Włoszech kilka lat,

tiago de Compostella tonajważniejsze centrum piel-grzymkowe na świecie. Szla-ki Jakubowe są wytyczonew wielu krajach Europy,w także w Polsce. Z roku narok przybywa do grobu św.

  Jakuba coraz więcej piel-

grzymów. Najwięcej docieraich, gdy w Santiago przy-pada Jubileuszowy Rok św.

  Jakuba. Obchodzony jest onwtedy gdy jego święto przy-pada w niedzielę. Dwukrotnie miejsce to odwiedziłPapież Jan Paweł II, a w tamtym roku do grobuśw. Jakuba Większego przybył Benedykt XVI. Popierwszej papieskiej wizycie w Santiago de Compo-stella, Rada Europy uznała, że Szlak św. Jakuba maszczególne znaczenie dla kontynentu europejskie-

go. Następstwem tego wydarzenie było ogłoszeniego pierwszym Europejskim Szlakiem Kulturowym,a następnie wpisanie go na Listę światowego dzie-dzictwa kultury UNESCO.

Mam nadzieję, że po tym krótkim wstępie masz jużogólne pojęcie czym jest Droga św. Jakuba. Musimyw końcu przejść do kwestii fundamentalnej, któratrzyma Cię w napięciu od samego początku - czym

różni się pielgrzym od pielgrzyma. Różnic jest wiele,ale jedna podstawowa. Prawdziwy pielgrzym wyru-

sza na Camino nie po to żeby poprawić sobie kondy-cję, czy pozwiedzać napotkane zabytki. Prawdziwypielgrzym wyrusza na Drogę św. Jakuba w poszuki-waniu czegoś głębszego. Tutaj każdego trzeba trakto-wać indywidualnie, niezależnie od wyznania i naro-dowości. Jedni idą w drogę w poszukiwaniu swojejdrugiej połówki, inni pokutują za popełnione grzechy,a jeszcze inni pielgrzymką do Santiago de Compo-stella kończą lub rozpoczynają kolejne etpay swojegożycia. Inni to po prostu TURYŚCI, którzy wyruszająna Camino z bardziej przyziemnych pobudek, np. by

ujrzeć na własne oczy Botafumeiro – czyli najwięk-szą kadzielnicę na świecie, która znajduję się w kate-drze, w Santiago de Compostella.

 Jedno jest pewne: Pan Bóg, niezależnie od wszyst-kiego, na drodze św. Jakuba, działa w sposób szcze-

Page 46: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 46/48

 

- 54 -

biec. Dobiegłem do stacji. Kasjerka – Hiszpanka niemogła zrozumieć, gdzie chcę jechać. Gdy w końcuzrozumiała i wydała mi bilet, zacząłem zbiegać dopociągu po ruchomych schodach, jednocześnie prze-pychając się przez tłum ludzi. Gdy ujrzałem pociąg,zdążyłem tylko zapytać czy odchodzi do Girony.Usłyszałem TAK. Wsiadłem, a po około 2 minutachzamknęły się drzwi. Kolejny przypadek? Może zrzą-

dzenie losu? NIE. To kolejny jasny znak działalnościPana Boga.Możecie wierzyć lub nie, ale to tylko kilka historii

pośród wielu, które miały miejsce podczas mojej wę-drówki do Santiago. Wstyd się przyznać, ale swojądrogę na Camino zaczynałem właśnie jako turysta.Byłem ciekawy świata, chciałem trochę pozwiedzaći rozerwać się za granicą, jednak z biegiem czasu, za-cząłem stawać się pielgrzymem. Czym więcej trud-ności spotykało mnie na mojej drodze i czym częściejzwracałem się w tych sprawach do Pana Boga, tym

bardziej stawałem sie pielgrzymem. Jeśli chcesz do-świadczyć pielgrzymich trudów, sam spróbuj wyru-szyć na drogę św. Jakuba.

Wędrówkę do Santiago de Compostella moż-na odnieść do naszego życia. Każdy z nas osiągniecel na końcu swojego życia. Gdy odpoczywałemna jednym z napotkanych mostków, oparłem sięo niego i ujrzałem angielski napis: Pamiętaj! Dro-ga to Twoje życie! Ja dodałbym jeszcze: Pamiętaj,że to od Ciebie zależy, czy podczas swojej ziem-skiej wędrówki będziesz pielgrzymem, czy turystą.Decyzja należy do Ciebie!

Michał Krudysz 

a on mówi do niej po hiszpańsku. Dla Pana Boga niema rzeczy niemożliwych. Ricardo w tym roku roz-począł intensywną naukę rosyjskiego i postanowił,że przeprowadzi się do Tallina, stolicy Estonii. Ktośmoże powiedzieć, że spotkali się przypadkowo. Czyaby na pewno?

Pod koniec mojego pobytu w Santiago de Compo-stella zostało mi w portfelu 20 euro i 150 zł. Posta-

nowiłem, że wszystkie euro jakie mam, wydam napamiątki, a złotówki wymienię na lotnisku. Miałemzarezerwowany lot z Santiago do Barcelony (El Prat)i kolejny lot z Girony do Rzeszowa. Potrzebowa-łem tych pieniędzy, ponieważ musiałem dostać sięz jednego lotniska na drugie, a były oddalone odsiebie ok. 100 km. Gdy wylądowałem w Barcelonieokoło godz. 12.00 (lot powrotny do Polski miałemo godz. 17.00), udałem się prosto do kantoru. Nie-stety, okazało się, że złotówki w Hiszpanii mogęwymienić jedynie w Narodowym Banku. W końcu

Pani zlitowała się nade mną i wymieniła mi jedynie50 zł (12 euro). Za te pieniądze przejechałem niewiel-ką część trasy i wysiadłem na jedenj ze stacji. Byłagodzina 13.45. O godz. 14.15 odchodził pociąg doGirony. Natychmiast pobiegłem do Banku (nie na-rodowego!), ale również nie udało mi się wymienićpieniędzy. W akcie desperacji zacząłem rozpacz-liwie tłumaczyć po angielsku w jakiej sytuacji sięznalazłem. Wtedy naszą rozmowę usłyszał młodyHiszpan, a że klienci banku mogą bez problemu do-konać wymiany, to wziął ode mnie złotówki, prze-lał na swoje konto i natychmiast wybrał całą sumęw euro. Moja radość była krótka. Zorientowałem się,że jest już 14.00, i że mam tylko 15 min. Zacząłem

Page 47: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 47/48

 

Moje Kochane Dziecko!

Możesz za dobrze mnie nie znać, ale Ja wiem o tobie wszystko. Poważnie. Wiem kiedy siadasz i kiedywstajesz. Znam wszystkie twoje drogi. (Ps 139, 1-3) Nawet włosy na twojej głowie już policzyłem.(Mt 10,29-31)

Zastanawiasz się skąd u Mnie takie zainteresowanie tobą? Przede wszystkim dlatego, że jesteś moimdziełem i moim obrazem – nikt ani nic na ziemi nie jest bardziej do mnie podobne, niż ty. (Rdz 1,27)Poza tym cały czas we Mnie żyjesz, poruszasz się i jesteś. (Dz 17,28)

Pochodzisz z mojego rodu! (Dz 17,28) Znałem cię jeszcze przed twoim poczęciem (Jr 1,4-5),bo zdecydowałem się na ciebie i wybrałem cię sobie jeszcze przed stworzeniem świata. (Ef 1,4) Nie jesteś 

 jakąś pomyłką! Dobrze znam twoją duszę, widzę twoje czyny: wszystkie są spisane w mojej książce o tobie.(Ps 139,15-16) (Naprawdę! Tak bardzo cię kocham, że mam specjalna kronikę poświeconą tylko tobie!)To Ja ustaliłem dokładny czas twojego urodzenia i wszystkie miejsca twego zamieszkania. (Dz 17,27)To Ja ukształtowałem cię w łonie twojej mamy. (Ps 139,13) I pomagałem ci już w tym łonie, a potemnie przestawałem cię wspierać po twym urodzeniu! (Ps 71,6) Jestem z siebie dumny, bo cudownie cięstworzyłem! (Ps 139,14)

Może ci być trudno w to wszystko uwierzyć, ponieważ wiele osób, które Mnie kompletnie nie zna, nagadałoci o Mnie jakieś bzdury. (J 8,41-47) Na przykład, że jestem daleko. Albo, że się na ciebie gniewam.Tymczasem Ja jestem pełen miłości i chce być jak najbliżej ciebie. (1 J 4,16) Jesteś przecież Moimdzieckiem, a Ja twoim Tatą – dlatego chcę cię obdarowywać Moją miłością. (1 J 3,1) Tylko Ja mogę ci dać wszystko, czego pragnęło twoje serce, a czego nie potrał ci dać twój ziemski ojciec. (Mt 7,11) Ponieważ to

 Ja jestem prawdziwym Ojcem. (Mt 5,48)

Każde dobro, jakie otrzymujesz i wszelki dar – pochodzą ode Mnie. (Jk 1,17) Dbam o ciebie i zaspokajamwszystkie twoje potrzeby. (Mt 6, 31-33) Mam też wobec ciebie plany na przyszłość, a są to zamiary pełnepokoju – nie masz się wiec czego bać, bo chcę zapewnić ci wszystko, czego pragniesz. (Jr 29,11)

Ukochałem cię odwieczną miłością. (Jr 31,3) Ciągle przychodzisz mi na myśl! Słowo daję, że nie ma tylu ziaren piasku na brzegach mórz, ile jest moich myśli o tobie każdego dnia. (Ps 139,17-18) Moje serce taksię tobą cieszy, że czasem aż krzyczę z radości, że cię mam. (Sof 3,17) Jesteś moim najdroższym skarbem.(Wj 19,5; Iz 43,4) Za każdym razem, kiedy mogę wyświadczyć ci jakieś dobrodziejstwo, cieszę się całymsercem i całą duszą. (Jr 32,41)

Co więcej: pragnę cię jeszcze wiele nauczyć. Jeśli tylko zechcesz, objawię ci rzeczy wielkie i niezgłębione,

 jakich jeszcze nie znasz. (Jr 33,3) Nad wszystko: gdy będziesz Mnie szukać, znajdziesz Mnie. (Pwt 4,29)Rozradujesz się wówczas we Mnie, a Ja spełnię pragnienia twego serca. (Ps 37,4) Przecież to Ja daję ci tepragnienia, prawda? (Flp 2,13) Mogę zaś – uwierz Mi – uczynić nieskończenie więcej, niż to, o co prosiszlub co sobie wyobrażasz. (Ef 3,20)

Nawet jeśli przytra ci się coć strasznego, pamiętaj, że tylko Ja mogę ci udzielić nieskończonego pocieszeniai dobrej nadziei. (2 Tes 2,16) Ja pierwszy cię pocieszam w każdym utrapieniu. (2 Kor 1,3-4) Noszęcię na rekach, blisko Mojego serca, jak pasterz jagniątko. (Iz 40,11) Przyrzekam, przyjdzie taki dzień– niebawem! – gdy otrę z twoich oczu ostatnią łzę i już nie będzie śmierci ni żałoby, krzyku ani trudui wszystko dla ciebie naprawię! (Ap 21,4)

 Jestem twoim Ojcem i kocham cię tak, jak ukochałem mojego Syna, Jezusa, który przyszedł na świat właśnie po to, żeby objawić ci Moje imię. (J 17,26) W Nim zobaczysz Mnie tak dokładnie, jak swoje odbiciew lustrze, bo On jest odblaskiem Mojej chwały i dokładnym odzwierciedleniem mojej istoty. (Hbr 1,3) On

przyszedł udowodnić, że jestem zawsze po twojej stronie, nigdy przeciw tobie! (Rz 8,31) On umarł, bycię przekonać, że naprawdę nie liczę ci grzechów, ale pragnę cię z sobą pojednać. (2 Kor 5,18-19) Takbardzo cię pokochałem, że posłałem Mojego Syna jako oarę przebłagalną za twoje grzechy! (1 J 4,10)Rozumiesz? Oddałem wszystko, co kocham, żeby zyskać twoją miłość! (Rz 8,32)

 Jeśli przyjmiesz dar mojego Syna, Jezusa, przyjmiesz i Mnie. (1 J 2,23) A wtedy już nic nie oddzieli cięod Mojej miłości. (Rz 8,38-39) I nawet, gdyby się rozleciały całe Tatry, a Bieszczady rozpadły w pył, Janie przestanę cię kochać! (Iz 54,10) I nawet, gdyby cię porzuciła rodzona matka, Ja o tobie nigdy nie

 zapomnę! (Iz 49,15)

Dlatego piszę ten list, prosząc cię usilnie: Wróć do Mnie! Wróć, proszę! A ja wtedy wydam na twoja część najwspanialsze przyjęcie, jakiego nawet aniołowie w niebie nie widzieli! (Łk 15,7) Czy chcesz być Moimdzieckiem? Czy pozwolisz Mi być swoim Tata? (J 1,12-13)

Czekam na Ciebie z utęsknieniem. (Łk 15,11-32). Kocham Cię. (Iz 43,4)

Twój Bóg,

Page 48: Carissimus 52

5/12/2018 Carissimus 52 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/carissimus-52 48/48


Recommended