18
RYCERZ TARAN Dawno już temu bardzo żył w ubogiej wiosce nad Wisłą rybak stary. Miał trzech synów; najstarszy wiosłował tak zręcznie, że gdy się puścił w swej łodzi na rzekę, nie było na dziesięć mil wokoło takiego, co by go prześcignął. Przy tym zastawiał sidła na ptaki tak jakoś sprawnie, że ile tylko zechciał, tyle nałapał. Młodszy syn łowił wybornie ryby na wędkę, przy czym gwizdał prześlicznie, a rybki, oczarowane muzyką, procesjami się gromadziły i nieledwie ręką dawały się chwytać. Trzeci syn wcale nie był uczony ani zręczny, ani sprytny, za to siłę miał olbrzymią i prawdę palił prosto z mostu, czy go o to proszono, czy nie. Ludzie zaś dziwne mają usposobienie... gdy im kto powie na przykład: “Strasznie masz nos czerwony” albo: “A to z pani bajczarka!”, albo: “Co prawda, to nie grzech, prochu wcale nie wynalazłeś”, to się dąsają i obrażają. Więc też nie cierpieli wszyscy Jacusia i przezwali go “Taranem”. Wyraz ten oznacza, jak wiadomo, narzędzie ciężkie i grube, a służy do rozbijania murów i łamania skał. Ale Jacuś nic sobie z tego przezwiska nie robił, owszem, nawet lepiej mu się podobało być Taranem, niż Jacusiem. Pewnego dnia ojciec i dwaj starsi synowie poszli z siecią na ryby. Jacuś ofiarował się z pomocą, a w myśli sobie powtarzał: “Muszę strasznie uważać, bym czego nie spłatał i tatuś mnie znów nie łajali. Ta sieć taka cieniutka i słabiuchna niczym tiul, sama się w rękach rozłazi”. A sieć była z grubego szpagatu, ino jego ręce tak wszystko targały. Przebierał tedy delikatnie palcami, żeby sieci nie popsuć, i trzymając za jeden koniec zapuszczał ją do wody, a bracia z ojcem we trzech trzymali drugi koniec. Jakoś wcale nieźle się udało, czuli, że ryb musi być pełno, bo ledwie mogli uciągnąć. Widząc Jacuś, że im ciężko, chciał za nich siłą nadłożyć, jak też z lekka ino od swego końca szarpnął, tak tamci sieć puścili, popadali na ziemię, a ryby pouciekały. - Nie źlijcie się, tatusiu, na mnie - przepraszał Jacuś pokornie - do takiej roboty trza słabowitego człowieka; co ja 1

1.Rycerz Taran

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Jedna ze zbioru jedenastu prześlicznych baśni osnutych na tradycyjnych motywach polskich podań ludowych o tytule "Przy kominku". Zawierają one oryginalne i nieznane dotąd w polskim baśniopisarstwie wątki wprowadzające czytelnika w świat zaklętych królewiczów, mieszkańców zaczarowanych młynów, ukrytych pod ziemią zamków... Baśnie te między innymi uczą, że nie dobra materialne, ale szlachetność oraz zdolność do poświęceń są w życiu najważniejsze. Tytuł książki nawiązuje do utrwalonego zwyczaju głośnego czytania gromadzącego wieczorami przy płonącym kominku całą wielopokoleniową rodzinę.Autorką książki jest Antonina Domańska (1853-1917).

Citation preview

  • RYCERZ TARAN

    Dawno ju temu bardzo y w ubogiej wiosce nad Wisrybak stary. Mia trzech synw; najstarszy wiosowa takzrcznie, e gdy si puci w swej odzi na rzek, nie byo nadziesi mil wokoo takiego, co by go przecign. Przy tymzastawia sida na ptaki tak jako sprawnie, e ile tylkozechcia, tyle naapa. Modszy syn owi wybornie ryby nawdk, przy czym gwizda przelicznie, a rybki, oczarowanemuzyk, procesjami si gromadziy i nieledwie rk dawaysi chwyta. Trzeci syn wcale nie by uczony ani zrczny,ani sprytny, za to si mia olbrzymi i prawd pali prosto zmostu, czy go o to proszono, czy nie.

    Ludzie za dziwne maj usposobienie... gdy im kto powie naprzykad: Strasznie masz nos czerwony albo: A to z panibajczarka!, albo: Co prawda, to nie grzech, prochu wcalenie wynalaze, to si dsaj i obraaj.

    Wic te nie cierpieli wszyscy Jacusia i przezwali goTaranem. Wyraz ten oznacza, jak wiadomo, narzdziecikie i grube, a suy do rozbijania murw i amania ska.Ale Jacu nic sobie z tego przezwiska nie robi, owszem,nawet lepiej mu si podobao by Taranem, ni Jacusiem.

    Pewnego dnia ojciec i dwaj starsi synowie poszli z sieci naryby. Jacu ofiarowa si z pomoc, a w myli sobiepowtarza: Musz strasznie uwaa, bym czego nie spata itatu mnie znw nie ajali. Ta sie taka cieniutka i sabiuchnaniczym tiul, sama si w rkach rozazi. A sie bya zgrubego szpagatu, ino jego rce tak wszystko targay.Przebiera tedy delikatnie palcami, eby sieci nie popsu, itrzymajc za jeden koniec zapuszcza j do wody, a bracia zojcem we trzech trzymali drugi koniec. Jako wcale nielesi udao, czuli, e ryb musi by peno, bo ledwie mogliucign. Widzc Jacu, e im ciko, chcia za nich sinadoy, jak te z lekka ino od swego koca szarpn, taktamci sie pucili, popadali na ziemi, a ryby pouciekay.

    - Nie lijcie si, tatusiu, na mnie - przeprasza Jacupokornie - do takiej roboty trza sabowitego czowieka; co ja

    1

  • temu winien, em taki mocny.

    Gdy bracia wyrzekali na niezgrabiasza i zabierali prn siedo domu, pokazao si, e co cikiego zaczepio si nasamym dnie. aden nie mg wyplta ani udwign.

    - Chod no ty, Waligro Taranie, zobacz, co tam takiegowisi.

    A Jacusiowi a si oczy zaiskrzyy. Ledwie rk do sieciwoy, bez adnego trudu wycign w ciki przedmiot...By to miecz ogromny, z byszczcej stali, bez ladu rdzy,cho, po wielkoci i ksztacie sdzc, bardzo by stary ipewno setki lat w wodzie przelea.

    - Wiwat! - zawoa Jacu. - Mam sobie mieczyk jak sipatrzy, teraz wal w wiat i zdobd krlestwo!

    mign olbrzymi or w gr, wykrci nim myca i oparkocem o ziemi. Bracia chcieli mu wydrze zdobycz z rki,ale we dwch nie byli w stanie dwign miecza, wic dalispokj.

    - Oj, gupi, gupi... - rozemia si ojciec - krlestwo bdziezdobywa! Mylisz, e wystarczy miecz w rku, eby krlemzosta?

    Ale Jacu nie da sobie wyperswadowa: Pjd i pjd, niebrocie mi.

    Na drugi dzie zerwa si raniuteko, poegna rodzicw,braci i powdrowa w wiat.

    Idzie, idzie, idzie, idzie, a mu si dziwno zdaje, e ten wiattaki ogromny. Co przejdzie jedn rzek, to za machwileczk skdci si druga bierze. To znw gra przednim wysoka, a pod samo niebo; daleje Jacu na gr,niech ju raz bdzie koniec. Gdzie tam... wylaz na szczyt, atu pola, rzeki, lasy i gry przed nim - pola, lasy, rzeki i gryza nim. C to za robota znowu, nigdy koca nie bdzie, czyco takiego? I wali prosto przed siebie.

    Na pszenicy siedz wrble i wierkaj:

    2

  • - Dziw, dziw, dziw... Jacu idzie w wiat, wiat, wiat!

    A wilga si wymiewa:

    - Fiju, fiju... wesoej drogi!

    Kruki na drzewie przypatruj mu si z gry i krzycz:

    - Aha, Taran! Aha, Taran!

    - Znacie mnie? Ano, to dzie dobry wam!

    I poszed znowu prosto przed siebie.

    - A to nudno, jak Boga kocham, na tym szerokim wiecie...Gadaj ludzie o smokach, o lwach, o tygrysach... gdzie tujaki smok? Gdzie tygrys? eby cho niedwied sinadarzy, toby si czowiek poboryka, miecza sprbowa...Droga szeroka, gadka, a si spa chce.

    ciemniao si ju dobrze, gdy Jacu doszed do jakiegoogromnego lasu. Idzie, idzie, patrzy... wiateko. Zblia sipo cichutku, gazki rkoma odgarnia, dech w sobiewstrzymuje, bo strasznie ciekawy, co by to byo, a nie chce,eby go spostrzeono. Z trzech stron ciany skalne, ogniskowielkie si pali, przed nim czterech brodaczy strasznych, znoami, pakami... ani chybi rozbjnicy. A w kcie na ziemiley czowiek skrpowany i jczy.

    - Dobrze nam si udao, emy starego przyapali - powiadajeden zbjca - musi nas do zamku zaprowadzi i da swoichskarbw cho poow.

    - Ej, chytry z niego czarownik - odpar drugi - nic nie da,jeszcze nas gotw w jakie psy albo koty pozaklina.

    - Albo to prawda? Pki rce i nogi zwizane, pty nam nicnie zrobi. A nie zechce po dobroci, to mu skrk nad ogniemprzypieczemy, i koniec.

    - A niedoczekanie wasze, otry bezecne! - krzykn Jacuwskakujc do jaskini. - Zaraz mi puszczajcie wolno tego

    3

  • czowieka, bo...

    - Strasznie si ciebie boimy, gupi mokosie! - wrzasnprzywdca zbjcw. - Nas czterech, a ty sam jeden!Krucho z tob!

    I porwali si wszyscy do broni.

    A Jacu jak nie zakrci myca swoim mieczem olbrzymim,tak dwie gowy od razu na ziemi leay. Machn drugi raz,przeci trzeciego zbja na dwa kaway, a czwartego pazemlekuko po bie smyrgn i zabi na miejscu. Po czym rozciwizy staruszka i rzecze:

    - Idcie teraz do domu spokojnie, ju wam te pajace niczego nie zrobi; pokadli si na ziemi jak trusie i pi.

    Stary czarodziej podzikowa bardzo Jacusiowi i zaprosi godo swego zamku. W jaskini leaa latarka, zawieci j iposzli.

    Id, id pod gr, a tak stromo, jakby si kto na ciandrapa. Ale jako wyszli na wierzch. I znowu gsty las, a wtym lesie skaa gadka niczym szko, a czarna jak wgiel.Czarodziej uderzy trzy razy laseczk w on ska,zagrzmiao gdzie w gbi, rozsuny si gazy i weszli wjaki korytarz wski a dugi. Skaa si za nimi na powrtzamkna, poszli prosto jak strzeli i trafili do ogromnej sali, wktrej nie byo okien, tylko zota kula wisiaa u puapu i odniej wiato bio, a oczy bolay.

    Nagle szare, brudne achmany opady z czarownika i ukazasi oczom Jacusia wysoki starzec, ze srebrzyst po pasbrod, w sukni biaej, atasowej, caej usianej gwiazdami.Zaprowadzi Jacusia do piknej komnaty z obiciemhaftowanym w przerne osoby, drzewa i kwiaty. Na rodkuby st nakryty cieniusiekim obrusem, w srebrnychnaczyniach potrawy przewyborne, w krzysztaowychkarafkach wina wymienite, w zotych koszykach owocezamorskie, sowem, jedzenie, jakiego Jacu nie tylko nigdynie kosztowa, ale nawet w yciu nie widzia.

    Zanim si chopiec napatrzy i opamita, czarodziej si

    4

  • gdzie podzia. Zasiad tedy Jacu do stou, spoydoskona wieczerz, popi winem starym, zaksibrzoskwini i ananasem, przecign si, ziewn, patrzy nacian, a tu zegar wisi zocisty... wyskoczya z niegokukuka, zatrzepotaa skrzydekami i zakukaa dwanacierazy. Wic si prdko rozebra i poszed spa. A co za oebyo wspaniae! Poduszki jedwabne, poszewki haftowane,kodra zotolita, a nad gow baldachim adamaszkowy! Spaosi te to, smacznie spao, jak nigdy w yciu.

    Rano soce zaglda do okien, Jacu nie chce wstawa,obrci si do ciany i pi dalej. A tu co zaszumiao munad gow; nie mg si wstrzyma od ciekawoci, spojrza,papuga zlatuje jakby od sufitu, kania mu si nisko i rzecze:

    - Najnisza suga pana dobrodzieja! Mam zaszczytzawiadomi Jego Wielmono, e mistrz Furibundus,najwikszy z magw caego wiata, yczy sobie pomwipar sw z Wielmonym Taranem.

    Zerwa si Jacu na rwne nogi, alici wanna z ciep wodwyazi spod podogi... wic si zaraz wykpa.

    Chce si ubiera - na krzele przy ku strj wojskowy,zotem szamerowany mundur pukownika. Epoletyszczerozote, spodnie z osiowej skry, buty po kolana,ostrogi srebrne, a miecz staroytny spoczywa w nowejpochwie, bogato cyzelowanej, na zotym pendencie. [paszakadany przez rami, sucy do noszenia broni biaej, np.szabli, szpady] Ju si Jacu niczemu nie dziwi, ubra siino piesznie i za papug do czarodzieja pody. Papuganaturalnie podlatywaa naprzd i ogldaa si raz po raz naJacusia; a co si obejrzaa, to fik-mik - przewrcia kozioka zwielkiego uszanowania. Zapukaa dziobem we drzwi, a te sisame otworzyy. Jacu wszed do komnaty. Bya towidocznie pracownia astrologa: narzdzia jakie tajemnicze- niby trby, niby rury - stay na trjnogach wysokich,skierowane do sufitu, a cay sufit szklany z rozsuwanymiszybami.

    Mistrz Furibundus siedzia przy stole i wymierza cyrklemjakie linie, a znaczy cyfry zotym owkiem na pergaminie.Przywita Jacusia skinieniem gowy, kaza mu usi przy

    5

  • stole i tak si odezwa:

    - Ju wczoraj wiedziaem, e moce nadludzkie tob siopiekuj, gdy sam jeden czterech zbjcw pokonae. Jedenrzut oka wystarczy mi, by si przekona, e posiadaszskarb wielki, miecz ksicia Bojomira. O tym mieczu historianas uczy, e nazywa si Pogrom, nalea donajwaleczniejszego rycerza na wiecie; po jego mierciwrzucon zosta na dno rzeki gbokiej, gdzie mia spoczywalat dwa tysice i dosta si w rce niewinne czowieka, ktrynigdy nie skama, a ktrego los wybra do wielkich czynw.Pytaem gwiazd dzi w nocy, jakim prawem or ten dostasi w twoje posiadanie. Wyczytaem w nich odpowied, esyn rybaka, Jacu, zwany Taranem, jest wanie owymmodziecem prawdomwnym, niewinnym a silnym i e maspeni wielkie dzieo, a mianowicie wyzwoli z zaklcia naderniebezpiecznego krlewn Morgan. Tyle powiedziaygwiazdy.

    Jakimi czarami sptana jest krlewna, gdzie jej szuka, wjakiej wiata stronie, o tym si nie mogem dowiedzie. Alemam jeszcze sposb: ranek jest pikny, wolno mi rozmwisi z promieniem soca. Zobaczymy, co on nam powie.

    Powsta stary czarodziej, wyj ze szklanej szafy malusiekiekrzeseko z koci soniowej i postawi je na stole. Po czymodsoni firank, otworzy okno z poudniowej strony,soneczne blaski wpady szerokim strumieniem do komnaty.Krzeseko z koci soniowej cae byo zalane wiatem.Mistrz Furibundus chwyci to wiato w rce, zacz je mi,zwija, skrca, a uformowa malutk osbk, straszniefertyczn, ruchliw, umiechnit, z oczkami barwy topazu,a wosami krtymi z dukatowego zota. Osbka usiada nakrzeseku i spytaa:

    - Czego dasz ode mnie, mistrzu?

    - Powiedz mi - rzek Furibundus - gdzie przebywa Morgana,crka krlewska?

    Promie soca namyla si dugo, krci gwk w prawo iw lewo, a z lokw iskry latay, w kocu rzek:

    6

  • - Znam wszystkie a wszystkie krlewny na caej kuliziemskiej; gdzie nikt wej nie zdoa, tam ja z atwociwpadam. Widziaem dzieci krlewskie biegajce dokoafontanny o kroplach tczowych, widziaem ksiniczki jadcekonno z sokoem na rku, widziaem - rzadko wprawdzie -krlewny niosce pociech do chat ndzarzy, widziaemcrki cesarza chiskiego, o poczernionych brwiach iskrpowanych nkach, widziaem krlewny hotentockie iprzysmaliem im skr na czarno, widziaem indyjskieksiniczki... ale tej, o ktr pytasz, krlewny Morgany, nieznam wcale.

    - Bardzo ci dzikuj za fatyg, le z Bogiem - rzekczarodziej.

    Osbka zerwaa si prdzej, ni to pomyle mona, co simigno w oknie i ju jej nie byo.

    - Poczekajmy wieczora; jeeli promie ksiyca nam nieodpowie, to ju naprawd nie wiem, co robi.

    Ledwie si ciemnio, tarcza ksiyca ukazaa si spozadrzew, mistrz Furibundus wyj znw ze szklanej szafykrzeseko, tym razem alabastrowe, i dalej postpowa taksamo jak rano; urobi czowieczka bladego, spokojnego, otwarzy penej, nieco nawet za okrgej, posadzi go nakrzeseku i pyta:

    - Powiedz mi, ksiycowy promieniu, gdzie przebywaMorgana, crka krlewska?

    Promie ksiyca przemwi gosem cichym i agodnym:

    - Wiele crek krlewskich spotykaem w swej podry okooziemi: niejedna wychodzia na balkon swego paacu, by misi przypatrzy, zagldaem do okien niejednej krlewny,gdy spaa, ale Morgany, crki krlewskiej, nie widziaem, jakyj.

    - Dzikuj ci za fatyg, le z Bogiem.

    Blady czowieczek rozwia si jak mga i wypyn w postacibiaego oboczka za okno.

    7

  • Czarodziej zawieci lamp wiszc ponad stoem i rzek doJacusia z min skopotan:

    - Teraz to ju doprawdy nie wiem, do kogo si uda. Dziwneto stworzenie ta ksiniczka Morgana... ktrej ani soce aniksiyc nie znaj.

    Rozpar si w fotelu i zapatrzy w zamyleniu w pomielampy.

    Wtem ku wielkiemu zdziwieniu mistrza i Jacusia cieniutkigosik zawiergota:

    - Ciekaw jestem, dlaczego mnie nie chcesz zapyta!

    Zamigotao co w lampie i na knocie siedzia may, czerwonychopaczek i trzyma si pod boki.

    - A c ty, biedaku, moesz wiedzie, jeli soce i ksiycnie wiedz?

    - Ot to wanie, e bardzo duo wiem! - hardo burknpomie lampy i odchrzkn, a zaskwierczao.

    - No to powiedz, kiedy taki mdry.

    - Zanim przyszedem do ciebie, mieszkaem u mojej mamy,olbrzymiej lampy w paacu krlewny Morgany. Znakomitegorodu jestem; ani wiesz, z kim mwisz: moja mama penisub soca w paacu i jak cay dwr krlewski moezawiadczy, wywizuje si ze swego zadania kapitalnie.Widywaem krlewn co dzie, gdy si przechadzaa poogrodzie.

    - Jak moesz zmyla tak bezczelnie! Wszak byby j tamspostrzeg promie soca albo ksiyca!

    - NIe lubi, jak kto plecie o rzeczach, na ktrych si nierozumie... - prychn zuchwale czerwony chopczyk. - Ogrdksiniczki Morgany znajduje si w ogromnej, przeogromnejhali kamiennej bez okien, owietlonej przez moj mam.Drzewa w nim s ze srebra, zota i innych szlachetnych

    8

  • metali, a kwiaty z drogich kamieni. Tak cudnego ogrodunajbujniejsza wyobrania odmalowa nie jest w stanie.

    - Gdzie jest ten ogrd?

    - W stolicy pastwa Barokko, a Morgana jest crk krla.

    - Dzikuj ci bardzo; rzeczywicie wielk nam przysugwywiadczye. Czy wracasz do mamy?

    Czerwony chopaczek mrukn co niewyranie, ukruszy sii spad poza palnik, a lampa wiecia dalej jasno i wesoo.

    No, teraz dowiemy si reszty - rzek mistrz z wielkimzadowoleniem i wyj z biblioteki ogromn ksig, w grubskr oprawn, przewrci kilkadziesit kartek, natrafi na to,czego mu byo trzeba, i czyta:

    - Krlestwo Barokko, na samym kocu wiata, dwakilometry na lewo. Stolica Rokoko-Kakadu, nad rzekCeregiel, mieszkacw trzysta tysicy, obecnie panujcykrl: Pompacy XVI... Teraz sobie pjdziemy do eczka,bomy si wszystkiego dowiedzieli. Dobranoc, id spa.

    Nazajutrz rano, pokrzepiwszy przyszego bohaterawybornym niadaniem, odprowadzi go czarodziej a dodrzwi w skale, ktre si same otworzyy. Ledwie wyszed naczk w lesie, ujrza przywizanego za uzd do drzewaprzelicznego siwka zotogrzywka, ju osiodanego igotowego do drogi. Wsiad na Jacu Taran i pogalopowa wwiat.

    Zwiedzi krajw niemao, wojowa ze smokami ijednorocami, zwycia najstraszniejsze potwory, a sawajego imienia rozbrzmiewaa wielkim echem na sto milwokoo. A w kocu dojecha do krlestwa Barokko i niezatrzymujc si nigdzie po drodze, dotar pewnego ranka doszerokiej rzeki Ceregieli, nad brzegami ktrej rozsiada siwspaniaa stolica - Rokoko-Kakadu.

    A z odczarowaniem ksiniczki Morgany to taka byahistoria.

    9

  • ya w tym pastwie stara i wielce znamienita boginka, ktrasi srodze pysznia i gow ponad inne wrki zadzieraa,gdy bya ostatni z rodu czarodzieja Merlina, a prababkmiaa crk krla elfw ze Skandynawii. Potna to pani,zoliwa i zawistna, obrazia si srodze na krla Pompacegoi maonk jego Dziwomod, e sprawiajc chrzciny swejcrki Morgany zapomnieli zaprosi j na t uroczysto. Ikiedy oboje krlestwo bawili si w najlepsze ze swoimigomi, nagle drzwi si z trzaskiem otwary, wpada wrkaPychosawa z orszakiem swych suebnic, pobiega prostodo koyski maej krlewny i przepowiedziaa jej strasznenieszczcie, a nawet mier, jeeli przed szesnastymrokiem ujrzy choby przez najmniejsz szczelin promiesoca albo ksiyca. Na te sowa skamienieli wszyscy zestrachu, a krlowa Dziwomoda tak si zapomniaa, e niewoajc nawet niaki porwaa ksiniczk na swe dostojnerce i ucieka z ni pdem do piwnicy. Nastpniezamurowano wszystkie okna w paacu, wszelkie wejciaopatrzono poczwrnymi drzwiami, sowem, strapieni rodziceuczynili wszystko, co byo w ich mocy, by zabezpieczyukochan dziecink przed spenieniem przeklestwaPychosawy.

    Lecz musiaa ta niepoczciwa czarodziejka rzuci jeszczejaki niedostrzegalny czar na serce krlewny, bo pokazaosi, e gdy skoczya lat szesnacie i miao ju mogakorzysta ze wiata sonecznego i cieszy si cudamiprzyrody, ona wrcz owiadczya rodzicom, e czujenajgbszy wstrt do wiata rzeczywistego, nie chce znasoca ani ksiyca, brzydzi si prawdziwymi drzewami,ywymi kwiatami, wie traw i nigdy poza mury swegopaacu nie wyjdzie.

    Zrozpaczeni rodzice wysali poselstwo do zoliwej boginki,by zdja czar z serca ich crki i wrcia jej zdrowie. Lecz tanie przyja bogatych darw, jakie jej posowie u stp kadli,a rzeka tylko, e jest bardzo atwe lekarstwo na chorobkrlewny, lecz sprawi ono cudowny skutek wtedy tylko, gdymody rycerz, ktry zechce wyleczy Morgan, sam wasnmyl i wol to lekarstwo wynajdzie.

    A krlewna ya sobie dalej w zamkniciu i czua sizupenie szczliw. Uprosia rodzicw, by jej wybudowali

    10

  • ow sal, czy hal olbrzymi, i zaoyli w niej sztucznyogrd, o czym to pomie lampy opowiada ju Jacusiowi iczarodziejowi.

    Kto tego ogrodu nie widzia, nie zrozumie nawet, co to byoza cacko. Pnie drzew byy liczne, na ciemny brzlakierowane, licie z delikatnej zielonej materii lub zesztywnej skry, stosownie do tego, jak bywa u naturalnychdrzew i krzeww. te kwiaty byy ze zota, biae ze srebraalbo z rybich usek, czerwone z rubinw, niebieskie zturkusw lub szafirw. W ponurych skaach z masypapierowej wyobione byy groty zaciszne, ponad szklanymistrumykami przerzucone mostki ze zoconego drzewaprowadziy do maych witynek greckich, mniej lub wicejrozpadajcych si w sztuczne gruzy. Na gaziach drzewumieszczono gniazdka przez nadwornych koszykarzy itapicerw nader wiernie naladowane, a w nich siedziayszklane ptaszki licznie piewajce. Co par godzinprzychodzi zegarmistrz najjaniejszego pana i nakrcaptaszki, eby latay i pieway. Na drucianych szpalerachpiy si sztuczne winogrady, a grona zotawe lubciemnoszafirowe, byy arcydzieem cukiernika krlowej izawieray w kadej jagdce kropl sodkiego wina. Czy tonawet spamita mona, jak tam byo w onym ogrodziewszystko na centymetry wymierzone, na kratki podzielone,milutkie, czyciutkie, pomalowane, wylakierowane, z kurzupoocierane... ach, nie do opisania cudne!

    Do utrzymywania porzdku w ogrodzie byo osobnychdziesiciu lokai; drugich dziesiciu przybiegao zewschodem soca (to znaczy z chwil zawiecenia dziennejlampy, gdy na noc wieci sztuczny ksiyc), ci wicprzybiegali wczas rano i zakrapiali kielichy kwiatwstosownymi zapachami. Nazywali si oni wonnikami i mielinad sob przeoonego, nadwornego wonnika jej krlewskiejwysokoci.

    Z wolna, z wolna, z pocztku bardzo nieznacznie, potemcoraz prdzej, zarazi si cay dwr chorob krlewnyMorgany. Obrzydzenie do wszystkiego, co naturalne,wzrastao z kadym dniem: doszo do tego, e damy dworu,a nawet urzdnicy krlewscy wpadali w omdlenie poczuwszyzapach prawdziwej ry lub fioka. Naladowali lepo kady

    11

  • niemdry kaprys ksiniczki, robili z siebie prawdziwestraszyda na wrble, byle jej si tylko przypodoba.Mczyni strzygli sobie wosy przy samej skrze, a na ichmiejsce wdziewali spitrzone peruki; panie take usadzayna gowach jakie upudrowane olbrzymie koafiury dokoszw, ulw, skrzyde podobne i mylay, e im w tym jestprzelicznie. Zamiast zgrabnych, wygodnych sukien,cigay si elaznymi pancerzami, by cienko w pasiewygldaa, ubieray si w sztywne, wydte jak dzwonspdnice, trzewiki nosiy na wiekowych obcasach i takwystrojone bkay si po papierowych grotach sztucznegoogrodu krlewny; potem plsay po ciekach zotympiaskiem wysypanych i wchay rubinowe re lubametystowe hiacynty. Wykrygowani lokaje, przedstawiajcystaroytnych niewolnikw, roznosili na tacach czekolad zimitacj mietanki.

    Wie o zaczarowanej krlewnie rozesza si po caymwiecie: krlewicze, ksita, bdni rycerze zbiegali sirojno do krlestwa Barokko i do stolicy Rokoko-Kakadu, zpenym zapau sercem i niezomn chci wyzwoleniabiednej Morgany, a krl Pompacy powtarza wszem wobec ikademu z osobna, e p krlestwa daruje i crk odda zaon temu, kto j uleczy zdoa. Ale niestety... kto tylkoprzekroczy progi zakltego paacu i przez jedn minutoddycha jego powietrzem, popada w t sam chorob;kady z ksit kaza sobie od razu strzyc wosy, sprawiasnist peruk, zblia si w krygach i dryygach do uroczejkrlewny, wypowiada jej oracj tak zawi i nienaturaln, eani mwicy, ani suchajcy jednego zdania poj nie mogli,a z ostatnim wyrazem, ktry zazwyczaj bywa niebotycznieprzesadzonym komplementem, nastpowao miertelneporaenie... rycerz czy ksi kamienia w jednej chwili i jakoporcelanowy Chiczyk stanowi ozdob sali tronowej krlaPompacego. Zastpy takich zaczarowanych lalekumiejcych tylko kiwa na wszystko gowami, siedziaybezmylne i bezduszne pod cianami.

    Gdy rycerz Taran przejeda na swym siwku zotogrzywkuprzez ulice miasta, mieszkacy wychylali si z okien, anawet wybiegali przed domy, by mu si lepiej przypatrze;takiego bowiem modzieca urodziwego i zdrowego, awspaniale strojnego, dawno ju nie widzieli. A on sobie

    12

  • jecha prosto na zamek i kaza si do krla prowadzi.Kamerdyner, ktremu objawi to swoje yczenie, poprosi godo eleganckiej poczekalni, a ledwie drzwi za sob zamkn,wybiegli do z przeciwlegej komnaty jacy dwaj miesznipanowie i ofiarowali swoje usugi. Pierwszy z nich bynadwornym fryzjerem, a drugi krawcem. Perukarzprzyskoczy do Jacusia z noycami, ale dosta takiegoklapsa po rkach, e mu si na miesic odechciao.

    - Wyno mi si precz... koczkodanie jaki! - zawoa rycerzTaran wyrzucajc go za drzwi. - Chybabym musia zmysypostrada, gdybym pozwoli komukolwiek tkn moichpiknych zotych wosw, a oszpeci si t szkaradnperuk!

    Krawiec z niskim pokonem prosi sodziutkim gosem, bymg dostpi zaszczytu wzicia miary dostojnemurycerzowi.

    - Jakiej miary? Na co miary? - pyta dostojny rycerz.

    - Na frak i spodeki...

    - Ani fraka, ani spodekw za nic w wiecie nie wdziej,mam liczny mundur, spodnie osiowe i buty z ostrogami, natym mi do.

    I wyrzuci krawca tak samo jak fryzjera za drzwi.

    W par minut pniej ukaza si wielki ochmistrz dworu, zanim dwudziestu kamerdynerw.

    - Racz, janie owiecony panie... - rzek drcym gosem -uda si ze mn do sali tronowej, gdzie oczekuje ci jejwysoko ksiniczka Morgana... lecz bagam waszksic mo i zaklinam, by zechcia odpi przynajmniejostrogi, jeeli ju nie ma zamiaru zmieni stroju...

    - A to po co?

    - Jej krlewska wysoko raczy by w najwyszym stopniunerwow.

    13

  • - Niech si odzwyczai, bo to gupstwo - odpar Taran.

    Wielki ochmistrz poszed tedy przodem, dzwonic zbami idygocc na caym ciele, za nim maszerowa ostro rycerzTaran; kamerdynerzy bladzi jak ptno zamykali pochd.

    - Co to za krzyki? - spyta Jacu przechodzc przezpodwrze.

    - To jeden z wonnikw krlewny zasuy na plagi: zamiastbowiem ranego olejku, uy przez pomyk mitowego iwszystkie re mit pachn. Skutkiem tej strasznej pomykiulubiona dama dworu krlewny dostaa zapalenia organuwchu.

    - Czemu nie powiesz po prostu, e jej nos spuch? - zadziwisi Jacu. - Zaraz mi rozwiza tego biedaka i puci wolno- doda rozkazujcym gosem, a nikt nie omieli si nawet wmyli sprzeciwia si jego woli.

    Weszli do wielkiego przedsionka. Jeden z dwudziestukamerdynerw otworzy podwoje i anonsowa:

    - Janie owiecony ksi Taran z Prawdowic.

    Jacu da mu kuksaca za te kamliwe tytuy, ale nie byoczasu odwoywa, chcc nie chcc musia wej do salitronowej.

    Wielkim pkolem otaczali dworzanie i dostojne damy osobyich krlewskich moci. Pompacy Xvi i maonka jegoDziwomoda siedzieli na wzniesieniu; poniej, na mniejszymtronie ksiniczka Morgana. Kilkudziesiciu Chiczykwprzytakujcych gowami zajmowao praw stron sali, polewej rozpoczyna si sztuczny ogrd z caym przepychemswych zotych i brylantowych kwiatw. Soneczna lamparzucaa jaskrawe blaski.

    Na widok wchodzcego Jacusia szepty oburzenia day sisysze:

    - Przebg... ten czowiek omieli si nie przywdzia peruki!Ma swoje wasne wosy...

    14

  • Taran tymczasem, nie zwaajc na nic i na nikogo, szedbutnie, dzwonic ostrogami, wprost do krlewskiego tronu.Ukoni si najjaniejszemu pastwu i krlewnie Morganie izasiad bez ceremonii na fotelu dla siebie przygotowanym.

    Nikt nie przewidzia rzeczy nadzwyczaj przykrej, amianowicie, e mody rycerz kilkanacie ostatnich godzinspdzi w lesie i wiee, orzewiajce powietrze, pene woniywicznej, weszo z nim razem do sali. Cae zgromadzonetowarzystwo zaczo kicha lub wcha flakoniki zperfumami, a ksiniczka, chcc jak najprdzej pozby sigbura, nie rozpocza z nim wcale rozmowy. Prawie niepatrzc na rzucia mu pierwsze z trzech pyta, jakiezadawaa swym wielbicielom:

    - Gdzie jest najpikniejszy ogrd na wiecie?

    Dotd kady z modych paniczw odpowiada bezzajknienia: Wanie go ogldaj moje oczy; twj ogrd,krlewno, jest najpikniejszy w wiecie.

    Ale rycerz Taran rzuci pogardliwym wzrokiem dookoa irzek:

    - Pjd ze mn, ksiniczko, do lasu, spojrzyj na jodyniebotyczne, na dby rozoyste, posuchaj ich potnegoszumu, posuchaj piewu ptaszkw, zobacz sarny i jelenie,jak si pas swobodnie, zobacz mode zajczki i plsajcepo drzewach wiewirki, a potem powiesz mi, czy moe bypikniejszy ogrd nad ten, do ktrego ci wprowadz. Toszkaradziestwo tutaj jest niemdr a kosztown zabawkzrobion z metalu i kamieni; tego nikt rozumny nie nazwieprzecie ogrodem.

    Krlewna skrzywia buzi, damy dworskie zakryy si zewstydu wachlarzami, a panowie mruknli pogardliwie:Gbur. aden jednak nie wymwi tego swka gono,posta rycerza i jego miecz olbrzymi przejmoway ichniezmiernym szacunkiem; gdy spojrza na ktrego z nich,ten spuszcza zaraz oczy i liczy tafle posadzki.

    A ponad paacem przecigaa czarna chmura i da si

    15

  • sysze grzmot grony. Krlewna zadaa drugie pytanie:

    - Czy znasz soce nad soca?

    Zazwyczaj odpowiadano jej na to: Najcudniejsze socewieci w twoim paacu, o pani! Ale Jacu ruszy ramionami irzek:

    - Nie rozumiem tego pytania. wiadomo kademu, e jednotylko jest soce, to jasne, wspaniae, ogniste, co owiecanasz ziemi. Nie przypuszczam, by si znalaz wrd naskto tak bardzo ograniczony, co by mia ten duy kaganek zolejem socem nazwa.

    Morgana zblada jak mier... trzynacie panien i piciupanw omdlao i spado z krzese. A nad kopu paacuzagrzmiao po raz drugi, a si mury zatrzsy.

    Krlewna powstaa z tronu, postpia jeden krok ibezdwicznym gosem zadaa trzecie pytanie:

    - Ktra ksiniczka jest najpikniejsza w wiecie?

    Cisza grobowa zapanowaa na sali, dworzanie wstrzymalioddech nasuchujc odpowiedzi. A Taran mwi gono idobitnie:

    - Podrowaem wiele, widziaem ksiniczek na tuziny: byymidzy nimi adne i brzydkie, ale miao i otwarcie mogpowiedzie, e takiego stracha na wrble jak ty, krlewno,jeszcze jak yj, nie spotkaem!

    Cay dwr krla Pompacego rzuci si w konwulsjach naziemi, najjaniejsi pastwo patrzyli w osupieniu to nacrk, to na zuchwaego przybysza, a Taran ani sizajkn, tylko rba dalej:

    - Masz cudze wosy na gowie, posypane prochem niewiedzie po co, bo nie rozumiem, dlaczego modadziewczyna ma by siwa jak stara baba. Z tych woswwyprawiasz niesychane jakie dziwolgi, twarzusmarowaa bielidem i rem, ponalepiaa jakie plasterkiczarne, jakby miaa dwadziecia pryszczy na twarzy.

    16

  • Zesznurowaa biedne ciao, e wygldasz cienka, jak osa,ani je, ani pi, ani mia si nie moesz. Spdnica twojatwarda i sztywna rozdyma si jak beczka, a zamiast chodziuczciwie na wasnych stopach, azisz niezgrabnie na jakichszczudach. Bardzo mi to przykro wyzna, ale waciwiejeste najbrzydsz ksiniczk na caym wiecie.

    Ledwie rycerz Taran wymwi ostatnie sowa, ze strasznymhukiem uderzy piorun w paac krla Pompacego, murypopkay a do fundamentw i poprzewracay si nawszystkie strony, nie ranic szczciem nikogo. Strasznatrba powietrzna zerwaa dach razem z kopu i lampsoneczn i poniosa gdzie na drugi koniec wiata. A zgrzmotami i piorunami lun deszcz rzsisty i tak gwatowny,e poama, powywraca sztuczne drzewa i krzewy, spukacieki zocone, ponis w bystrych potokach groty, mostki,witynie a het tam, gdzie pieprz ronie...

    Gdzie przed chwil wznosi si paac krlewski i hala zesztucznym ogrodem, zostao miejsce opustoszae i nagie.Alici po deszczu tcza ukazaa si na niebie, socewyjrzao spoza chmur, a na ogrzanej jego promieniami ziemizaczo si co niby trawka zieleni. Tu i wdzie wystrzeliykwiateczki rnobarwne, fioki, stokrocie, dzwonki,konwalie... Znalaza si cudem jakim potna skaa mchemporonita, z jej szczelin trysno rdeko, w przecigukwadransa wyskoczyy spod ziemi krzaki zielone, zleciay siroje ptactwa i obsiady gazie, sowem, nie mina godzina,a w miejscu starego paacu i przebrzydej imitacji ogrodurozpostar si gaik uroczy, peen kwiatw, ptaszkw i bujnejzielonoci.

    C si dziao tymczasem z krlewn Morgan i caym jejdworem? Oj, i z nimi obesza si burza nader bezwzgldnie.Robrony sztywne i niezgrabne gdzie si podziay, awszystkie panie, nie wyczajc krlewny, miay gste, jasnelub ciemne wosy i nie potrzeboway wcale zasania ichperukami. Dopiero teraz musia przyzna, jak cudowniepikn bya ksiniczka Morgana.

    Rycerz Taran zbliy si do niej i wycign rk; podaa muswoj nie tylko bez gniewu, ale z umiechem i radoci.

    17

  • Czar by zamany - krlewna zdrowa zupenie.

    Trzystu rycerzy prbowao nadaremnie j uleczy, aden sinie domyli, e jedynym lekarstwem na jej chorob byaprawda wypowiedziana w oczy najsurowiej, i to koniecznietrzy razy.

    Rycerz Taran oeni si z krlewn Morgan; po miercikrla Pompacego wstpi na tron pastwa Barokko, panowamdrze i sprawiedliwie, uwielbiany przez swych poddanych.Synowie krlewscy - a byo ich dwunastu - odznaczali siroztropnoci i niezmiern si, crki - a byo ich dwanacie -zachwycay urod i dobroci. yli wszyscy zdrowo iszczliwie, a jeeli nie pomarli, to dotd jeszcze yj.

    Robrony - strojna suknia o szerokiej, usztywnionej spdnicy,noszona w Polsce w XVIII w.

    18