79

Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb
Page 2: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb
Page 3: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Drodzy Czytelnicy,

Od redakcji:

To m a s z K r a s o w s k iRedaktor Naczelny

Obejmując stanowisko redaktora naczelnego, chciałbym bardzo podziękować

Danielowi Węgrzynkowi za ogrom pracy, którą włożył w budowanie pozycji Rescue

Magazine na polskim rynku mediów poświęconych problematyce ratownictwa.

Wprowadzając na rynek swój pomysł, uczynił z magazynu rozpoznawalną markę,

co zasługuje na szczególne uznanie. W imieniu wszystkich dziennikarzy i współpra-

cowników chciałbym mu życzyć wielu sukcesów w tworzeniu nowych pomysłów.

Zawierając z czytelnikami swego rodzaju kontrakt, nie chcę składać deklaracji bez

pokrycia, ale gwarantuję, że dołożę wszelkich starań, aby magazyn był miejscem

dla nieustannie poszukujących wiedzy i otwartych na świat ratowników. Zapew-

niam, że zawsze będziemy otwarci na wszystkich, dla których ratownictwo stało się

sposobem na życie i realizację osobistych marzeń.

Będziemy docierać do specjalistów, którzy zechcą podzielić się z czytelnikami swoją

wiedzą oraz doświadczeniem. Mamy ambicję, aby z naszym magazynem współ-

pracowali najlepsi i to oni będą w nim wydawać opinie oraz udzielać rekomendacji.

Nie będziemy bali się spraw trudnych, na których temat – być może – niektórzy nie

chcą wypowiadać się gdzie indziej, pragniemy bowiem przyczynić się do wypraco-

wania rozwiązań służących ratownictwu.

Osobiście mam nadzieję, że wiedza, jaką otrzymają czytelnicy na naszych łamach,

w ciągu kilku najbliższych lat wpłynie na podniesienie jakości i skuteczności dzia-

łań ratowniczych w Polsce.

33

Page 4: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

6 78

101822404854626870

SP

IS T

RE

ŚC

I

Tomasz Krasowski - redaktor naczelny

Konrad Rawiński - szef działu reportażu

Daniel Węgrzynek - dziennikarz

Robert Przybylski - dziennikarz

Sławomir Abczyński - dziennikarz

Tomasz Zieliński - fotoreporter

Stali współpracownicy redakcji:

Grzegorz Baran

Katarzyna Biskupska

Marcin Chuchro

Sławomir Dorabialski

Agnieszka Hankus-Kubica

Artur Luzar

Michał Przybysz

Eksperci:

Ignacy Baumberg

Dominik Chmiel

Rafał Chrustek

Michał Kołodziejczak

Dariusz Olcen

Jacek Soroczyński

Michał Wojas

Piotr Zagubień

Dział marketingu i reklamy:

Tel: +48 668-490-860

e-mail: [email protected]

Wydawca:

Auto Net Group Sp. z o.o.

ul. Grzybowska 87

00-844 Warszawa

Redakcja:

e-mail: [email protected]

strona online: www.rescuemagazine.pl

Projekt, skład, fotoedycja:

Redakcja nie odpowiada za treść reklam, ogłoszeń i tekstów sponsorowanych.

Stopka redakcyjna:

42016

Page 5: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

32

MASZYNA DO SZKOLENIA PSOWczyli mikrolokalizacja w procesie przygoto-wania psów ratowni-czych do służby.

Wszechstronne przy-gotowanie psa do pracy węchowej jest niezwykle trudne i wymaga stosowania licznych i często dość karkołomnych technik.

Z KRAJU I ZE ŚWIATA Zamach terrorystyczny we Francji; Katastrofa kolejowa we Włoszech

Z KRAJU I ZE ŚWIATA Wypadek w Domanice; Ćwiczenia OSP Kęty

Z KRAJU I ZE ŚWIATA Nowość Dräger’a; 100 lecie jednostki OSP w Zbuczynie

MEANDRY PSYCHIKI ratownika część 2

RESCUE DAYS 2016 już za nami

BEZPIECZEŃSTWO ponad wszystko część 3. Wywiad z Waldemarem Skrzypczakiem

“ĆWIERKAJĄC” po pomoc

LUBLIN nauka i rywalizacja

KIERUNKI ROZWOJU zaawansowanych systemów szkolenia strzeleckiego

COŚ NOWEGO, czyli pierwsze zawody ratowniczo-taktycznych grup paramilitarnych

W POGONI ZA MARZENIAMI zmagania dwóch studentów SGSP

PREZENTACJA rozwoju pożaru w miniaturowym domku jednopomieszczeniowym część 1

Temat wydania:

,

55

Page 6: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Z KRAJU I ZE ŚWIATA

14 lipca 2016 roku, podczas obchodów Święta Narodowego Francji,

popularnie nazywanego Dniem Bastylii, w Nicei miał miejsce zamach

terrorystyczny. W zamachu zginęły co najmniej 84 osoby, rannych

zostało ponad 200. Wśród ofiar zamachu są dwie Polki. Kobiety były

siostrami. Z opisu tragicznych zdarzeń wynika, że rozpędzona cięża-

rówka wjechała w tłum ludzi na Promenadzie Anglików, a następnie

kierowca otworzył ogień. Ciężarówka-chłodnia przejechała zygza-

kiem dwa kilometry przez tłum, zanim kierowca, po wymianie ognia

z policjantami, został zastrzelony. Zdaniem świadków jechał tak, by

zabić jak najwięcej osób.

Zarówno katastrofa we Włoszech, jak i zamach w Nicei to przykłady

zdarzeń o charakterze masowym, w których natura zmusza ratow-

ników do pewnych kompromisów medycznych. Wiąże się to z fak-

tem, że liczba poszkodowanych wymagających natychmiastowych

działań ratowniczych (grupa czerwona) przekracza możliwości pod-

miotów ratowniczych obecnych na miejscu zdarzenia, przynajmniej

w pierwszej fazie akcji. W zdarzeniu masowym już w strefie zagroże-

nia pojawia się konieczność segregacji poszkodowanych, która po-

zwala na właściwe wykorzystanie (przeważnie niewystarczających)

sił i środków.

Prawidłowe zarządzanie zdarzeniem o charakterze masowym z dużą

liczbą poszkodowanych jest równie ważne, jak umiejętność likwida-

cji tego typu zagrożeń. Dlatego też do następnego wydania numeru

Rescue Magazine zaprosiliśmy naszego eksperta, dr. Ignacego Baum-

berga, do podzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniami w tym

zakresie.

Zamach terrorystyczny we Francji

W dniu 12 lipca 2016 roku doszło do czołowego zderzenia pociągów

w regionie Apulii na południu Włoch. Zginęło 27 osób, a 50 zostało

rannych. Do katastrofy doszło na jednotorowej linii kolejowej między

miejscowościami Ruvo di Puglia i Corato, na północ od miasta Bari.

Przyczyna katastrofy nie została potwierdzona, jednak prawdopo-

dobnie był nią błąd ludzki.

Jak widać, katastrofy kolejowe zdarzają się wszędzie i stanowią po-

ważne wyzwanie dla służb ratowniczych, zarówno w zakresie organi-

zacji akcji ratowniczej, jak i technik wykonywania dostępu do poszko-

dowanych. Zasadne jest zatem rozważenie możliwości sporządzenia

analizy gotowości operacyjnej KSRG do działań ratowniczych na

wszystkich szlakach kolejowych w Polsce. Wnioski z tej analizy po-

winny być przesłanką do wdrożenia rozwiązań, które umożliwiają

dotarcie do każdego miejsca na szlakach kolejowych; między innymi

sukcesywne wyposażanie służb w odpowiednie środki transportu.

Katastrofa kolejowa we Włoszech

42016

Page 7: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

W dniu 12 lipca 2016 roku w miejscowości Domanice w powiecie

siedleckim doszło do tragicznego wypadku drogowego. Około go-

dziny 2.30 samochód BMW, kierowany przez młodego mężczyznę,

z nieustalonych przyczyn uderzył w drzewo.

Niestety, ratownicy po przybyciu na miejsce zdarzenia nie mieli szan-

sy udzielenia jakiejkolwiek pomocy. Deformacja klatki pasażerskiej

pojazdu BMW była tak ogromna, że samochód praktycznie rozpadł

się na kilka części. Śmierć w tym zdarzeniu poniosło dwóch młodych

mężczyzn. Skutki wypadku świadczą o tym, że prędkość pojazdu wie-

lokrotnie przekraczała dozwoloną dla obszaru zabudowanego.

Nie dali szansy ratownikom

Sobotni dzień 9 lipca 2016 roku upłynął ratownikom z OSP Kęty na

ćwiczeniach taktyki działań gaśniczych. Dzięki uprzejmości zarządu

TS Hejnał Kęty mogli trenować rozwijanie linii wężowych w różnych

wariantach. Po zadaniach zgrywających przystąpili do założeń poża-

rowych. Do dyspozycji mieli pomieszczenia magazynowe pod trybu-

ną sportową.

Strażacy doskonalili techniki gaszenia pożarów wewnętrznych, pracę

w pomieszczeniach zadymionych z wykorzystaniem aparatów po-

wietrznych butlowych „ABP”, ewakuację poszkodowanych oraz sytu-

ację, w której jeden ze strażaków ulega wypadkowi w strefie zagro-

żenia. Ćwiczono również wykorzystanie drabin przenośnych, kamery

termowizyjnej oraz sprzętu służącego do utrzymywania łączności.

Na warsztat ratowniczy, dzięki uprzejmości firmy Schuberth, trafiły

hełmy F220 i F300 ze zintegrowanym zestawem łączności CeoTronics.

Wysoki poziom wykonania, optymalna waga i ergonomia sprawiły,

że sprzęt szybko zyskał pozytywną opinię wśród ratowników.

Od dwóch tygodni pięciu ratowników wykorzystuje hełmy w działa-

niach bojowych.

Taktyka działań gaśniczych – ćwiczenia – 09.07.2016 r.

ŹRÓDŁO: OSP Kęty

77

Page 8: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Z KRAJU I ZE ŚWIATA

Teraz jeszcze bardziej bezpieczni

Nie zawsze zdajemy sobie sprawę, jak niebezpieczne dla osób znaj-

dujących się w pobliżu może być nagłe uwolnienie sprężonego po-

wietrza znajdującego się w butli. Sytuacja taka najczęściej jest wyni-

kiem nieprawidłowego postępowania z butlą (np. rzucania butlą lub

kompletnym aparatem powietrznym po użyciu; przenoszenia butli,

trzymając za pokrętło zaworu, przeprowadzania napraw przez osoby

nieuprawnione), a konsekwencje mogą być tragiczne. Sytuacje takie

nie zdarzają się często, jednak przeprowadzane są różne próby i testy.

Zapoznanie się z ich wynikami pomoże uświadomić sobie potencjal-

ne ryzyko. W internecie dostępnych jest wiele filmów, które mogą

nam w tym pomóc. W niniejszej informacji chcielibyśmy przedstawić

proste i ekonomiczne rozwiązanie, które może zapobiec wielu groź-

nym sytuacjom.

Wartość dodana: większe bezpieczeństwo

Proste i wyjątkowo ekonomiczne zabezpieczenie, dzięki któremu

unikniemy potencjalnych obrażeń i szkód, jakie spowodować może

uszkodzona butla, to zawór nadmiarowy EFV (Excess Flow Valve).

Zapobiega on niekontrolowanemu ujściu sprężonego powietrza

z butli, a jego zastosowanie nie ma negatywnego wpływu na czas

pracy aparatu powietrznego. Jeśli są już Państwo użytkownikami

butli powietrznej, istnieje możliwość modernizacji zamontowanego

zaworu. Doposażenie go w odpowiedni element także wyeliminuje

zagrożenie, jakie może spowodować uszkodzenie zaworu butli.

W dniu 3 lipca 2016 roku redakcja Rescue Magazine została zapro-

szona na jubileuszowe obchody 100-lecia jednostki Ochotniczej

Straży Pożarnej w Zbuczynie. To niezwykle zasłużona dla krajowego

systemu ratowniczo-gaśniczego jednostka z powiatu siedleckiego.

Funkcjonuje ona na terenie jednej z największych pod względem

powierzchni gmin w kraju (211 km2), liczącej 43 miejscowości. Przez

Gminę Zbuczyn przebiegają ważne szlaki komunikacyjne: droga kra-

jowa nr 2, będąca polską częścią międzynarodowego szlaku komuni-

kacyjnego E30 o bardzo dużym natężeniu ruchu oraz linia kolejowa

Warszawa–Brześć. Taki obszar chroniony sprawia, że OSP w Zbuczynie

jest jedną z najbardziej „wyjazdowych” jednostek w powiecie siedlec-

kim. Każdego roku bierze udział w ponad 100 akcjach ratowniczych.

Z okazji jubileuszu społeczeństwo ufundowało strażakom nowy

sztandar, który uchwałą Prezydium ZG ZOSP RP odznaczony został

Złotym Znakiem Związku.

Redakcja Rescue Magazine życzy druhom ze Zbuczyna kolejnych

jubileuszy, a także pozyskania w bieżącym roku ciężkiego pojaz-

du ratowniczo-gaśniczego, który jest bardzo potrzebny w systemie

ratowniczym powiatu.

100-lecie jednostki OSP w Zbuczynie

42016

Page 9: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

99

Page 10: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

PSYCHIKI RATOWNIKA

RATOWNICTWO PSYCHOLOGIA

TEKST: Dominik Chmiel, Marek Mirzejewski

cz. 2

W części pierwszej ukazaliśmy profil psychologiczny polskie-

go ratownika medycznego oraz szereg zagrożeń związanych

z uprawianiem tej niełatwej profesji. Część druga to kontynuacja,

która stanowi swoisty „barometr psychoemocjonalny” pozwala-

jący, we właściwym czasie, wychwycić ratownikom oraz ich bli-

skim, zbliżające się poważne zagrożenia natury psychologicznej.

Warto zwrócić uwagę na nie uwagę, by odpowiednio wcześnie

reagować. Pamiętajmy wszak, że pomaganie męczy…

42016

Page 11: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

1111

Page 12: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

CO MOTYWUJE RATOWNIKÓW DO PRACY?

W badaniach wykazano, że ludzie, których

pociąga praca wiążąca się z silnym stresem,

charakteryzują się określonym typem oso-

bowości (Mitchell i Bray 1990). Ratownicy

cechują się zazwyczaj wyższym stopniem

zaangażowania, większą chęcią poszukiwa-

nia wyzwań i zdolnością samokontroli. Po-

nadto, często są bardziej odporni na stres

(Hetherington 1993). Uważają swoją pracę

za satysfakcjonującą i stawiają sobie wysokie

wymagania; jednocześnie czasami bardzo

cierpią w przypadku porażki. Mają tendencję

do bycia osobami towarzyskimi i otwartymi.

Nie lubią, gdy satysfakcja z dobrze wypełnio-

nych obowiązków nie jest natychmiastowa

i szybko odczuwają znudzenie. Często są zo-

rientowani na działanie, na osiągnięcie celu

oraz szybciej podejmują decyzje i ryzyko.

Praca w służbach podmiotach ratowni-

czych jest pełna wyzwań i może być źró-

dłem ogromnej satysfakcji. Przy czym wy-

nagrodzenie dla niektórych nie jest rzeczą

najważniejszą. Od pieniędzy istotniejsze

okazują się często: status społeczny (sza-

cunek), wyrażane zadowolenie pacjentów,

dostrzeżenie „dobrej roboty” i pochwały

przez przełożonych, drobne nagrody i wy-

różnienia. Jeśli tych elementów brakuje,

a zapłata jest nieadekwatna, w praktykę

wkrada się zniechęcenie, frustracja i ne-

gatywne emocje, które przekładają się na

relacje w pracy, w kontakcie z pacjentem,

z bliskimi.

Ratownik to jeden z zawodów obciążonych

najwyższym poziomem stresu. Człowiek go

wykonujący jest narażony na długotrwały

stres związany z ciążącą na nim odpowie-

dzialnością za życie i bezpieczeństwo innych

ludzi. Nieprzewidywalność pracy, choć jest

źródłem stresu, może jednocześnie przycią-

gać do zawodu osoby o określonych, omó-

wionych wyżej, cechach psychicznych.

RATOWNICTWO PSYCHOLOGIA

Reakcje stresowe często są efektem kumulacji.

42016

Page 13: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

NIEPOKOJĄCE OBJAWY KUMULACJI STRESU

Stres jest normalną i częstą reakcją,

która po podjęciu odpowiednich działań,

z czasem ustępuje. Jednak objawy silne-

go stresu mogą uwidaczniać się w bar-

dzo wielu dziedzinach życia, powodując

zmiany fizyczne, behawioralne, emocjo-

nalne i poznawcze. Objawy behawioral-

ne to niekontrolowane wybuchy płaczu

i gniewu, rozchwianie emocjonalne, usu-

nięcie się na bok. Objawy fizyczne to bóle

i zawroty głowy, dyskomfort w klatce pier-

siowej i duszność. Objawy emocjonalne

mają postać lęku, niepokoju, paniki lub

fobii, szoku. Objawy poznawcze to ogól-

na dezorientacja umysłowa, zaburzenia

pamięci, niezdecydowanie.

Reakcja na stres może wystąpić z opóź-

nieniem (kilkudniowym lub nawet kilku-

miesięcznym), powodując jeszcze więk-

szą dezorientację. Reakcje stresowe nie

zawsze są odpowiedzią na pojedyncze

wydarzenia, często są efektem kumu-

lacji. Szczególnie niebezpieczne są akty

agresji lub autoagresji, które mogą mieć

krytyczny finał i które wymagają pilnej

i zdecydowanej reakcji otoczenia.

Reakcje stresowe często są efektem kumulacji. 1313

Page 14: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

RATOWNICTWO PSYCHOLOGIA

Wśród lekarzy istnieje największe prawdopodobieństwo popełnienia samobójstwa spośród grup zawodowych.

PRZEWLEKŁY STRES,SYNDROM WYPALENIAI AGRESJA

Warto powiedzieć kilka słów o zjawisku

określanym jako tzw. wściekłość w miejscu

pracy czy going postal (dosłownie – pra-

cownik, któremu odbiło). Zjawisko wybu-

chania wściekłością w miejscu pracy zdarza

się obecnie o wiele częściej niż dawniej.

W dużych firmach za najpoważniejsze za-

grożenie uważa się przemoc w miejscu

pracy. W myśl prawa za bezpieczeństwo

odpowiada tam zawsze pracodawca.

W poruszonym aspekcie również. W prak-

tyce jednak szefowie ignorują to, narażając

innych na eskalację konfliktów i wydarzenia

krytyczne.

Z badań naukowych przeprowadzonych

wśród pracowników służb społecznych wy-

nika, że poziom frustracji i stresu jest naj-

wyższy wśród osób zatrudnionych w ochro-

nie zdrowia, co związane jest z charakterem

wykonywanej pracy. Praca ta ma w coraz

większym stopniu charakter zespołowy

i jest wykonywana w środowiskach bardzo

zróżnicowanych pod wieloma względami.

Największą szansę na uniknięcie proble-

mów interpersonalnych mają osoby, które

w kontaktach z innymi potrafią być sumien-

ne, empatyczne i dynamiczne.

42016

Page 15: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

BŁĄD KRYTYCZNY…

Badania opublikowane w „Medisch Kon-

takt” podają, iż wśród lekarzy istnieje naj-

większe prawdopodobieństwo popełnienia

samobójstwa spośród różnych grup za-

wodowych. Naukowcy ustalili, że stosun-

kowo wysokie współczynniki samobójstw

są m.in. właśnie w tej grupie zawodowej

(Blachly i in. 1963).

Lekarze i ratownicy wykonują bardzo od-

powiedzialny i stresujący zawód. Od ich de-

cyzji często zależy ludzkie zdrowie i życie.

Do tego dochodzą typowe stresy związane

z codziennością. Często wśród pracowni-

ków ochrony zdrowia „sposobem na radze-

nie sobie ze stresem” jest sięganie po środki

farmakologiczne, alkohol lub inne używki.

Brak jest rzeczywistego, instytucjonalnego

wsparcia. Szacuje się, że około 40% medy-

ków obu płci jest uzależnionych od alkoholu.

W tej grupie zawodowej najczęstszym

sposobem popełnienia samobójstwa jest

zażycie środków farmakologicznych pod

wpływem alkoholu lub powieszenie. Odno-

towuje się także nadużywanie narkotyków,

alkoholu oraz częstsze zachorowania na

choroby psychiczne, wśród których często

występuje depresja zwiększająca ryzyko

popełnienia samobójstwa. Medycy, mając

wręcz nieograniczony dostęp do środków

farmakologicznych, będąc w stanach de-

presyjnych, stosunkowo łatwo mogą tar-

gnąć się na swoje życie. Najczęstszą przy-

czyną zachowań autodestrukcyjnych jest

właśnie depresja.

Ratownik średnio ma kontakt z dziesięcio-

ma pacjentami dziennie, przeżywa więc

cierpienie wiele razy... Ponadto, praca ra-

townika wymaga, wbrew pozorom, ogrom-

nej siły fizycznej – jest to wielogodzinna

praca w trudnych i niebezpiecznych warun-

kach środowiskowych, w pozycjach wymu-

szonych, przy nachyleniu ciała, obciążają-

ca kręgosłup, stawy biodrowe, kolanowe,

Szacuje się, że około 40% medyków obu płci jest uzależnionych od alkoholu.

skokowe, barkowe. Brak jakichkolwiek per-

spektyw awansu zawodowego, pochwał ze

strony przełożonych dodatkowo frustruje

pracującego w systemie zmianowym pra-

cownika.

W ochronie zdrowia notuje się także naj-

wyższy wskaźnik rozwodów. Praca ratow-

nika powoduje niestabilną i niesprzyjającą

sytuację rodzinną, problemy małżeńskie,

separacje, rozwody, brak kontaktu z dzieć-

mi – dezintegrację życia rodzinnego, spo-

łecznego i towarzyskiego. U ratowników

często występują zaburzenia osobowości.

Poważne problemy zdrowotne często

przebiegają według następującego

schematu:

> problemy psychoemocjonalne

> dolegliwości somatyczne

> „samoleczenie” (alkohol i inne środki)

> kumulacja stresów

> rozwijająca się depresja

> zachowania autoagresywne!

ROZŁADOWYWANIE STRESU I KATHARSIS

Powszechnie uważa się, że stres należy roz-

ładowywać. Dobrze jest, gdy jest on rozła-

dowywany przez ruch fizyczny, gorzej, gdy

frustracje rozładowywane są na współpra-

cownikach czy członkach rodziny. Jednym

z najbardziej wpływowych zwolenników

idei oczyszczenia (katharsis) był Z. Freud.

Wierzył, że tłumiona wściekłość może gro-

madzić się jak para w szybkowarze, aż do

momentu, gdy doprowadzi do niekontro-

lowanego wybuchu w postaci histerii lub

agresji. Freud twierdził, że warunkiem ko-

niecznym do zachowania zdrowia psychicz-

nego jest rozładowywanie napięcia. Można

je osiągnąć przez rozmowę, krzyk, uderza-

nie worka treningowego itd.

Dziś wiemy już, że wściekanie się nie tylko

nie rozładowuje złych emocji, lecz wręcz

jest jak dolewanie oliwy do ognia. Wyła-

dowanie złości bezpośrednio na czymś lub

na kimś tylko prowokuje do dalszej agresji!

(Lilenfeld 2011, Littrell 1998).

1515

Page 16: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

RATOWNICTWO PSYCHOLOGIA

NIEBEZPIECZNY ZESPÓŁ STRESU POURAZOWEGO WG ICD - 10 I DSM - IV

ICD - 10

Pacjent był narażony na stresujące wydarzenie lub sytuację (od-

działujące krótko - lub długotrwale) o cechach wyjątkowo za-

grażających lub katastroficznych, które mogłoby spowodować

przenikliwe odczuwanie cierpienia u niemal każdego.

Występuje uporczywe przypominanie sobie lub „odżywanie”

stresora w postaci zakłócających „przebłysków” (ang. flash-

backs), żywych wspomnień lub powracających snów albo w po-

staci gorszego samopoczucia w sytuacji zetknięcia się z okolicz-

nościami przypominającymi stresor lub związanymi z nim.

Pacjent aktualnie unika lub preferuje unikanie okoliczności przy-

pominających stresor lub związanych z nim, co nie występowało

przed zetknięciem się z działaniem stresora.

Występowanie któregokolwiek z następujących:

• częściowa lub całkowita niezdolność do odtworzenia pew-

nych ważnych okoliczności zetknięcia się ze stresorem,

• uporczywie utrzymujące się objawy zwiększonej psycho-

logicznej wrażliwości i stanu wzbudzenia (niewystępujące

przed ekspozycją na stresor) w postaci którychkolwiek dwóch

z poniższych: trudności z zasypianiem i podtrzymaniem

snu, drażliwość lub wybuchy gniewu, trudność koncentra-

cji, nadmierna czujność, wzmożona reakcja zaskoczenia.

Wszystkie z kryteriów 2, 3 i 4 zostały spełnione w ciągu 6 mie-

sięcy od stresującego wydarzenia albo od zakończenia okresu

oddziaływania stresora.

DSM - IV

Pacjent przeżył traumatyczne zdarzenie, w którym wystąpiły

obydwa warunki: doświadczenie, bycie świadkiem lub styczność

ze zdarzeniem bądź zdarzeniami związanym z faktem lub nie-

bezpieczeństwem śmierci bądź poważnego zranienia lub na-

ruszenia nietykalności fizycznej samego pacjenta albo innych

osób; reakcja pacjenta obejmowała silny strach, bezradność lub

przerażenie (uwaga: u dzieci może się to objawiać przez dezorga-

nizację zachowań lub pobudzenie).

Traumatyczne zdarzenie jest ciągle doświadczane na nowo na

jeden lub kilka sposobów: nawracające i natrętne wspomnienia

urazu, obejmujące wyobrażenia, myśli lub spostrzeżenia; powra-

cające koszmary senne o przeżytym zdarzeniu; złudzenia lub za-

chowania jakby uraz się powtarzał; silny niepokój w styczności

z wewnętrznymi bądź zewnętrznymi wskazówkami symbolizu-

jącymi lub przypominającymi jakiś aspekt traumatycznego wy-

darzenia; reakcje fizjologiczne na wewnętrzne lub zewnętrzne

wskazówki symbolizujące lub przypominające jakiś aspekt trau-

matycznego zdarzenia.

Trwałe unikanie bodźców związanych z urazem i osłabienie nor-

malnej reaktywności (niewystępujące przed urazem), objawiają-

ce się co najmniej trzema z następujących zachowań:

• dążenie do unikania myśli, uczuć lub rozmów związanych

z urazem;

• dążenie do unikania czynności, miejsc lub ludzi pobudzają-

cych wspomnienia o urazie;

• niemożność przypomnienia ważnych aspektów urazu;

• wyraźne zmniejszenie zainteresowania wykonywaniem

istotnych czynności;

• poczucie wyłączenia lub wyobcowania;

• ograniczony zasięg afektu;

• poczucie zamkniętej przyszłości.

Trwałe objawy nadpobudliwości (niewystępujące przed ura-

zem), wyrażające się w co najmniej dwóch formach:

• trudności w zasypianiu lub przesypianie;

• rozdrażnienie lub wybuchy gniewu;

• trudności z koncentracją;

• nadmierna czujność;

• wyolbrzymione reakcje lękowe.

Zaburzenia utrzymują się co najmniej 1 miesiąc.

Zaburzenia powodują klinicznie znaczące pogorszenie samopo-

czucia lub upośledzenie społecznych, zawodowych bądź innych

ważnych obszarów funkcjonowania.

PROFILAKTYKA STRESU RATOWNIKA

Aby zrównoważyć poziom stresu, należy spędzać czas w życz-

liwym środowisku, wśród ludzi pozytywnie nastawionych do

życia. Należy mieć czas dla siebie, na przyjemności oraz dla

najbliższych. Rodzina jest najważniejsza! Istotny jest również

aktywny odpoczynek, relaks oraz regularne odżywianie i rezy-

gnacja z używek (alkoholu i nikotyny!). Niezwykle ważne jest

poczucie humoru i pozytywne nastawienie do życia, ludzi

i świata. W codziennym życiu należy koncentrować się tylko na

tym, na co mamy realny wpływ oraz godzić się z porażkami oraz

wyciągać z nich konstruktywne wnioski na przyszłość.

42016

Page 17: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Autorzy:

Dominik Chmiel - ukończył Wydział Nauk

o Zdrowiu Collegium Medicum Uniwersyte-

tu Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy

Marek Mirzejewski - starszy ratownik me-

dyczny Zakładu Pomocy Doraźnej i Ratow-

nictwa Medycznego Szpitala Wielospecjali-

stycznego w Inowrocławiu

Bibliografia:Bucki B. i in., Ocena przydatności wybranych te-stów psychofizycznych dla określenia potencjału psychomotorycznego ratowników medycznych, w celu wyłonienia lidera zespołu ratownictwa me-dycznego, [w:] Bezpieczeństwo zdrowia publiczne-go…, red. J. Konieczny, Garmond, Poznań – Łódź – Inowrocław 2012, s. 225–237.

Bucki B. i in., Próba określenia cech psychofizycz-nych przyszłych ratowników medycznych, w celu wyłonienia lidera zespołu ratownictwa medycz-nego, badanie pilotażowe, [w:] Bezpieczeństwo w środowisku pracy…, red. J. Konieczny, Garmond, Poznań – Łódź– Inowrocław 2011, s. 349–362.

Klasyfikacja zaburzeń psychicznych i zaburzeń za-chowania w ICD-10, Uniwersyteckie Wydawnictwo Medyczne „Vesalius”, Kraków – Warszawa 1998, s. 96–97.

Kliszcz J., Psychologia w ratownictwie, Difin, Warszawa 2012.

Lizak Z., Stres, wypalenie zawodowe, samobójstwo, prewencja, postwencja wśród funkcjonariuszy służb społecznych, Okręgowa Izba Lekarska w Kra-kowie, relacja: 31.10.2013.

Ogińska-Bulik N., Stres zawodowy w służbach ra-towniczych. Wydawnictwo Wyższej Szkoły Huma-nistyczno-Ekonomicznej w Łodzi, Łódź 2005.

Seligman M. E. P., Rosenhan D. L., Psychopatologia, Zysk i s-ka, Poznań 2003.

Szczupacki Ł. i in., Temperament afektywny, a sprawność funkcji wykonawczych u ratowników medycznych, [w:] Bezpieczeństwo w środowisku pracy…, red. J. Konieczny, Garmond, Poznań – Łódź– Inowrocław 2011, s. 435–442.

Autorzy materiału pragną szczególne podziękować: mgr Alinie Sarnowskiej ze Szpitala Wielospecjalistycznego im. dr. Błażka w Inowrocławiu oraz dr. Pawłowi Boydowi (Ed. D, USA) za recenzje, sugestie oraz trafne spostrzeżenia oraz uwagi merytoryczne.

Rodzina jest najważniejsza! 1717

Page 18: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

WYDARZENIA

42016

Page 19: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

TEKST: Tomasz Krasowski ZDJĘCIA: Tomasz Krasowski, Daniel Węgrzynek

Rescue Days 2016 JUŻ ZA NAMI

W dniach 24 – 25 czerwca 2016 roku odbyła się kolejna polska edycja warszta-

tów ratowniczych pod nazwą Rescue Days.PL. Organizatorem przedsięwzięcia

była firma WEBER RESCUE, a gospodarzem znany producent zabudów pojazdów

ratowniczych Przedsiębiorstwo Specjalistyczne BOCAR Sp. z o.o. z Częstochowy.

Zgodnie z zapowiedziami organizatorów, w warsztatach wzięło udział ponad 200

ratowników z Polski, Czech, Słowacji i krajów bałtyckich. Nasz kraj reprezentowa-

li strażacy z 14 województw, szkół pożarniczych, a także ratownicy grupy Lotos

i Kraków Airport. Grupę instruktorów stanowili głównie eksperci z Niemiec, a także

Szwajcar i czterech Polaków.

Zeskanuj i zobacz galerię zdjęć INSTRUKCJA NA STR. 3

1919

Page 20: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Głównym celem tych niezwykle ważnych warsztatów była wymiana

doświadczeń z zakresu taktyki i technik ratowniczych, a także zapo-

znanie się z nowymi trendami w systemach bezpieczeństwa biernego

pojazdów, które mogą stwarzać zagrożenie dla strażaków podczas

działań ratowniczych. Oczywiście doskonalono też umiejętności

praktyczne przy wykonywaniu dostępu do poszkodowanych, pozo-

stających w zdeformowanych klatkach pasażerskich pojazdów wszel-

kich typów.

Zajęcia podzielono na dwa dni. Dzień pierwszy, 24 czerwca rozpo-

czął się oficjalnym przywitaniem uczestników przez organizatorów

i zaprezentowaniem programu warsztatów. Następnie odbył się

panel tematyczny z merytoryczną częścią wykładową poświęco-

ną kwestiom nadawania priorytetów w działaniach ratowniczych

i statystycznym oglądzie ratownictwa technicznego w różnych kra-

jach. W dalszej części pierwszego dnia uczestnicy podzieleni zostali

na grupy, z których każda miała do zrealizowania sześć różnych epi-

zodów ratowniczych w ciągu dwóch dni warsztatów (po trzy epizody

ratownicze na każdy dzień).

Tematyka zaaranżowanych epizodów ratowniczych przedstawiała się

następująco:

1. Nowoczesne konstrukcje pojazdów – budowa, systemy, napędy

(LPG, CNG, pojazdy hybrydowe, strefy kontrolowanego zgniotu,

wzmocnienia konstrukcyjne, wykorzystanie kart ratunkowych

pojazdów).

2. Samochód na barierze w pozycji na dachu (zderzenie pojazdu

osobowego odwróconego na dach z ciężkim elementem infra-

struktury drogowej – element wiaduktu, barierka oddzielająca

pasy ruchu itp.).

3. Uderzenie boczne – technika „cross ramming” (wykonanie do-

stępu do poszkodowanych pozostających w zdeformowanej

klatce pasażerskiej pojazdu osobowego po uderzeniu bocznym

w przeszkodę).

4. Unoszenie gabarytu, poszkodowany pod kołem, pod osią, pod

ramą (techniki wykonywania dostępu do poszkodowanych przy-

gniecionych masą pojazdu ciężarowego).

5. Techniki skandynawskie – łańcuchy (wykonanie dostępu do po-

szkodowanych w hipotermii, pozostających w zdeformowanej

klatce pasażerskiej pojazdu osobowego z powodu wydłużonego

czasu dotarcia służb ratowniczych).

6. Sposoby ewakuacji poszkodowanego z pojazdu (techniki ewa-

kuacji i wydobycie poszkodowanego po wykonaniu dostępu).

Warsztaty realizowano w oparciu o zdarzenia najbardziej cha-

rakterystyczne dla ratownictwa techniczno-komunikacyjnego.

Jako formę przekazu wiedzy przyjęto formułę tzw. stop-klatki

i dogłębnego omawiania każdego aspektu wykonywanego zadania.

Polegało to na zatrzymaniu ćwiczenia w sytuacji napotykania proble-

mu do rozwiązania i jego omówieniu w gronie wszystkich ćwiczących

w danej grupie. Wypowiadali się instruktorzy, a także ćwiczący ratow-

nicy. Po szczegółowej analizie różnych aspektów zadania i propono-

wanych przez ćwiczących rozwiązań, instruktor decydował o wybo-

rze zamiaru taktycznego i rekomendował techniki.

WYDARZENIA

42016

Page 21: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Zeskanuj i zobacz test porównawczy hełmu CASCO INSTRUKCJA NA STR. 3

Przyjęta formuła ćwiczeń okazała się niezwykle skuteczna w aspek-

cie dydaktycznym, ponieważ pozwoliła wszystkim ratownikom

zidentyfikować się emocjonalnie z realizowanym zadaniem. Wartym

rozważenia wydaje się być wprowadzenie takiej formuły szkolenia

w polskiej straży pożarnej. Szczególnie skuteczne może się to okazać

właśnie w przypadku edukacji z zakresu ratownictwa technicznego.

Doświadczenie wskazuje, że w ratownictwie technicznym mniej niż

10 scenariuszy umożliwi skuteczne nauczenie rozwiązań dających

umiejętności radzenia sobie w 90 do 95% przypadków występują-

cych najczęściej w zdarzeniach przy likwidacji zagrożeń.

Kolejnych kilka scenariuszy pozwoliłoby nauczać na poziomie spe-

cjalistycznym. Ważne jest jednak, zdaniem „Rescue Magazine”, aby

te scenariusze zostały szczegółowo opracowane i udokumentowane

w programach szkolenia. Staną się one wtedy także podstawą stwo-

rzenia wykazów sprzętu wymaganego do ich realizacji. W efekcie

końcowym powinny być one również materiałem służącym do sko-

rygowania zasad dysponowania sił i środków do zdarzeń, przepro-

wadzania inspekcji gotowości bojowej, a także oceny funkcjonowa-

nia systemu ratowniczego czy też audytu.

Page 22: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

BEZPIECZEŃSTWO WYWIAD

42016

Page 23: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

BEZPIECZENSTWO PONAD WSZYSTKO cz. III

W obliczu ostatnich wydarzeń po raz kolejny rozmawiamy z emerytowanym generałem broni Waldemarem Skrzypczakiem.

Jeszcze nie ucichł huk wystrzałów i krzyki ludzi na promenadzie w Nicei,

a kolejne strzały trafiły na pierwsze strony gazet i wypełniają serwisy

informacyjne na całym świecie. Krwawa próba zamachu w Turcji – któ-

rej okoliczności, wciąż jeszcze niejasne, dopiero docierają do publicz-

nej wiadomości. Nie wszystkie szczegóły są znane, nie wszystko w tej

sprawie wiadomo, ale waga tych dwóch wydarzeń każe po raz kolejny

pochylić się nad kwestiami bezpieczeństwa. Nasze spotkanie i rozmo-

wę z generałem planowaliśmy już wcześniej i miała ona być poświę-

cona tematyce tak dla Polski i dla Polaków znaczącej, jak szczyt NATO

w Warszawie, ćwiczenia wojskowe ANAKONDA 2016 i przygotowania

do zbliżających się Światowych Dni Młodzieży. Tragiczne wydarzenia

ostatnich dni i wiadomości o przewrocie wojskowym w Turcji bardzo

mocno zmieniły przebieg naszego spotkania. Rozmowę z naszym

gościem – byłym dowódcą Wojsk Lądowych oraz podsekretarzem

w Ministerstwie Obrony Narodowej, generałem broni Waldemarem

Skrzypczakiem, rozpoczęliśmy od tematów związanych z tym, co miało

miejsce zaledwie kilkanaście i kilkadziesiąt godzin przed naszym spo-

tkaniem.

TEKST: Sławomir Abczyński

2323

Page 24: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

BEZPIECZEŃSTWO WYWIAD

S.A. Panie generale, mieliśmy rozmawiać na temat wydarzeń,

które ostatnio miały miejsce w Polsce, istotnych zarówno

z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju, jak i całej Europy.

Tymczasem siłą rzeczy musimy zacząć od sytuacji w Turcji.

W.S. Dobrze, że to jest pierwszy wątek naszej rozmowy. To, co się stało

i nadal dzieje się w Turcji to wydarzenie bardzo dla całej Europy zna-

czące. Wojsko podjęło próbę przejęcia władzy w kraju, który posiada

drugą co do wielkości armię w NATO. To musi budzić zaniepokojenie.

Obecne władze polityczne Turcji z jej prezydentem na czele to wy-

trawni gracze na europejskiej scenie politycznej. Gracze doświadcze-

ni – i jak pokazuje przebieg wydarzeń w Turcji – mający świadomość

ogromnego poparcia w swoim narodzie. Prezydent Turcji to człowiek

wywodzący się ze społecznych nizin, który zdaje sobie sprawę z wiel-

kiego poparcia, jakim darzy go większość społeczeństwa. Jego przy-

goda z wielką polityką trwa praktycznie nieprzerwanie od roku 1994,

kiedy to został burmistrzem Stambułu. Miasto pod jego rządami roz-

kwitło, rozbudowano infrastrukturę komunikacyjną, wprowadzono

programy pomocy najuboższym oraz porównywalne z europejskimi

rozwiązania w zakresie ekologii i budownictwa. Jego rządy twardej

ręki ukróciły też korupcję i uczyniły ze Stambułu miasto o standardzie

europejskim. Jednocześnie – co bardzo ważne w kraju muzułmańskim

– prezydent zyskał poparcie środowisk duchownych muzułmańskich,

wprowadzając regulacje wywodzące się wprost z religijnych reguł, ta-

kie jak zakaz sprzedaży alkoholu w stambulskich barach czy oddzielne

plaże dla kobiet i mężczyzn. Ten ortodoksyjny kurs polityczny nie za-

szkodził mu jednak, gdyż sukces gospodarczy, jaki osiągnął, skutecz-

nie tłumił głosy krytyki zwolenników europeizacji zasad codziennego

życia.

Jego oceniane jako duży sukces działania w Stambule wyniosły go na

fotel przewodniczącego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, powstałej

w 2001 roku i umożliwiły otrzymanie w 2003 roku teki premiera. Partia

Sprawiedliwości wygrywała wszystkie kolejne wybory, osiągając co-

raz lepsze wyniki. On sam wygrał pierwsze powszechne wybory pre-

zydenckie w 2014 roku i dzisiaj jego władza jest praktycznie nieogra-

niczona. Poparcia społecznego mogą mu pozazdrościć chyba wszyscy

wielcy tego świata. Przykładem jest jego wezwanie do narodu zaraz

po rozpoczęciu przewrotu. Krótka przemowa, nagrana telefonem,

a potem kilka minut wystąpienia przed kamerami TV, zdołały wypro-

wadzić na ulice tak liczne rzesze ludzi, że puczyści nie mieli szans.

42016

Page 25: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

S.A. Panie generale, komentarze, jakie przetaczają się przez

media, obejmują całe spektrum poglądów – od poparcia, aż do

oskarżeń o prowokację i celowe wywołanie puczu.

W.S. Proszę mieć świadomość, że część ekspertów chce po prostu

zaistnieć, wygłaszając mniej czy bardziej spiskowe teorie na temat

wydarzeń w Turcji. A jest to państwo, które od kilkunastu lat budu-

je swoją znaczącą pozycję w Europie i na Bliskim Wschodzie. Potrafi

być twardym i nieugiętym graczem – czy to w relacjach z Rosją, czy

z kanclerz Merkel, czy z całą Unią Europejską. Jednym twardym gestem

(zestrzelenie rosyjskiego samolotu wojskowego) ukróciła zapędy Rosji

do swobodnego zarządzania rejonem Morza Czarnego i cieśniną Bos-

for. Zachód potrzebuje Turcji, NATO potrzebuje Turcji. Półmilionowa

armia na granicy konfliktów bliskowschodnich, polityczno-militarna

tama, jaką Turcja obiecała postawić przed emigrantami pragnącymi

dostać się do Europy – to czynniki, których Zachód i NATO nie mogą

zlekceważyć. Dzisiaj wiadomo już, że przewrót wojskowy w Turcji za-

kończył się fiaskiem. Prezydent Erdoğan jest zwycięzcą. Zachował sta-

nowisko, umocnił pozycję w państwie, potwierdził w bardzo praktycz-

ny sposób społeczne poparcie dla siebie. Teraz będzie miał możliwość

usunięcia niewygodnych politycznych przeciwników i tych, którzy mu

zagrażają. Już słychać o zatrzymaniach wśród najwyższych oficerów,

aresztach dla sędziów, usuwaniu dziennikarzy i niewygodnych opo-

nentów politycznych. Droga do forsowanych przez jego partię zmian

konstytucyjnych stoi teraz otworem.

S.A. Ale przecież przewroty wojskowe w Turcji miały miejsce już

kilka razy.

W.S. W tureckich realiach armia – od czasów Mustafy Kemala Atatürka,

założyciela nowoczesnego państwa tureckiego – jest bardzo istotnym

elementem pozycji Turcji na arenie międzynarodowej i tak napraw-

dę nadaje dzisiaj rządowi w Ankarze status regionalnego mocarstwa.

W wewnętrznym życiu politycznym tego kraju odgrywa także ogrom-

ną rolę. W 2 połowie XX wieku armia turecka aż czterokrotnie była siłą

sprawczą zmian politycznych i obalania rządów. W latach 1960 i 1980

były to klasyczne przewroty wojskowe, natomiast w latach 1971 i 1997

generałowie nawet nie musieli wyprowadzać wojska z koszar. Wystar-

czyły wtedy tylko publicznie wygłaszane żądania zmian na szczytach

władzy i rządy podawały się do dymisji. Konieczność posiadania silnej

armii to nic nadzwyczajnego dla kraju, w którym zbiegają się zawiro-

wania mające swe źródło w najbardziej zapalnych regionach półkuli

północnej – w Rosji, na Bliskim Wschodzie, na Bałkanach i Kaukazie.

Proszę zwrócić także uwagę, że jednym z filarów tureckiej pozycji go-

spodarczej i politycznej jest nowoczesny przemysł zbrojeniowy. Turcja

od lat bardzo roztropnie inwestowała we własny obronny potencjał

przemysłowy. Postawiono na samodzielność i czerpiąc szeroko wie-

dzę z pozyskiwania za granicą nowoczesnych technologii, zbudowa-

no własny nowoczesny przemysł zbrojeniowy, który nie tylko sku-

tecznie zabezpiecza potrzeby tureckiej armii, ale także odnosi coraz

większe sukcesy na rynkach zagranicznych.

Do obrony granic państwa społeczeństwo winno dać przede wszystkim to, co w języku wojen-nym nazywa się morale. Naród, który owej morale nie ma dość mocno wyrobionej, ma w każdej wojnie z góry olbrzymie szanse przegranej.

– Józef Piłsudski 2525

Page 26: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

BEZPIECZEŃSTWO WYWIAD

Jednak od czasu objęcia rządów przez Erdoğana dochodzi w armii do

„czystek”. Były już dwie. Większość generałów i pułkowników kształ-

conych w USA i nie tylko siedzi w więzieniach. O wielu słuch zaginął

w niewyjaśnionych okolicznościach. W świadomości radykalnych isla-

mistów tureckich to armia jest strażnikiem świeckości Turcji. Reguł, na

jakich zbudował Atatürk nowoczesną Turcję. Turcję, którą podziwiał

cały świat. W dobie islamizacji kraju pod rządami Erdoğana dla ide-

ałów Atatürka nie ma miejsca. Turecka armia jest liczna, dobrze wypo-

sażona, ale słabo dowodzona i średnio wyszkolona.

S.A. Nagłówki gazet w Europie krzyczą. „Zamach we Francji”,

„W Nicei ciężarówka wjechała w tłum, zginęło kilkadziesiąt

osób”.

W.S. Ja pragnę podkreślić, że to, co się dzieje we Francji jest przeze

mnie obserwowane bardzo uważnie. Byłem we Francji podczas Euro

i widziałem na własne oczy działania policji, wojska i służb, mające na

celu zapewnienie bezpieczeństwa. Skuteczność i rozmach tych dzia-

łań robiły wrażenie. I podczas Euro nic się nie wydarzyło. Na szczęście.

Tyle, że taka aktywność sił porządkowych nie może trwać wiecznie.

Po finałowych meczach poziom gotowości obniżono. Z ulic zeszli wy-

posażeni w broń automatyczną policjanci, żandarmi i żołnierze. Stało

się to, o czym wspominałem podczas naszej poprzedniej rozmowy.

Odstąpiono od zaostrzonych rygorów bezpieczeństwa. Część perso-

nelu wysłano po prostu na urlopy, czy zasłużony wypoczynek po ty-

godniach wzmożonej aktywności. Zniesiono lub znacznie ograniczo-

no rygory, jakim byli poddani kibice i mieszkańcy miast goszczących

piłkarzy. Zaledwie cztery dni po EURO, gdy we Francji coraz wyraźniej

słychać było informacje o zniesieniu ograniczeń stanu wyjątkowego,

w czwartkowy wieczór w Nicei ciężarówka wjechała w tłum ludzi ob-

serwujących pokazy fajerwerków z okazji święta narodowego Francji.

Do ataku doszło na nadmorskiej promenadzie. Z informacji francu-

skich mediów wynika, że napastnik jechał przez tłum przez dwa kilo-

metry. Obecni na miejscu policjanci nie mieli po prostu czym go za-

trzymać. W końcu terrorysta kierujący ciężarówką został zastrzelony,

ale liczba ofiar jest porażająca.

S.A. W pierwszych doniesieniach media informowały o ataku

w wykonaniu tzw. „samotnego wilka”, czy wręcz szaleńca. Dzi-

siaj tzw. „Państwo Islamskie” przyznało się do ataku.

W.S. Podkreślam po raz kolejny, że w przypadku tego typu zdarzeń

teoria „samotnego wilka” – mówiąc kolokwialnie – „nie trzyma się

kupy”. Francuskie agencje prasowe podają, że ponad tysiąc Francuzów

42016

Page 27: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

wyjechało z kraju, by walczyć u boku bojowników Państwa Islamskie-

go. Nikt nie jest w stanie policzyć, ilu jest przez ISIS szkolonych, a ilu po

prostu indoktrynowanych przez ideologię wojującego islamu. Trzeba

sobie powiedzieć jasno, że polityka „multi-kulti” poniosła w Europie

sromotną klęskę. Imigranci z krajów islamskich nie chcą rezygnować

ze swojej kultury, przyjmując europejski styl życia. Nie ma także per-

spektyw na to, aby zaakceptowali przynajmniej podstawowe elemen-

ty europejskich standardów i próbowali pogodzić je z własnymi zasa-

dami życia i zachowaniem własnej tożsamości. Co znamienne, także

dzieci i wnuki imigrantów sprzed kilkunastu czy kilkudziesięciu lat nie

dają się „europeizować”. Całe dzielnice, całe sektory ulic są po prostu

muzułmańskie. Na te uwarunkowania nakłada się także fakt, iż Fran-

cja jest – bardziej niż jakikolwiek kraj zachodni – związana ze światem

muzułmańskim. Strefy wpływów kolonialnych Francji w poprzednich

wiekach oraz dwudziestowieczne konflikty w Algierii i innych pań-

stwach północnej Afryki generowały przez dziesięciolecia kolejne

fale imigrantów, dla których porty południowej Francji stały otworem.

Francja po dziś dzień angażuje się aktywnie w obronę swoich intere-

sów na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Francja jest przyczół-

kiem sukcesywnie zdobywanym przez islam. Jeśli państwa Europy nie

podejmą skutecznych działań, jeśli nie wypracują wspólnego stanowi-

ska w kwestiach zwalczania terroryzmu i rozwiązywania problemów

imigracyjnych, to fala terroru rozleje się na inne kraje Europy.

S.A. Kilka miesięcy temu Bruksela również stała się celem ata-

ku. Czy to początek tej fali?

W.S. Wojna w Europie trwa od dawna i tylko politycy twierdzą, że nie

ma żadnego zagrożenia i wszyscy są silni, zwarci i gotowi. Jednak Fran-

cja jest przykładem tego, jak słaba jest Europa. Politycy są nieodpo-

wiedzialni, a szczególnie Bruksela, która buduje przekonanie o miłości

emigrantów do nas. Zagrożenie wraz z falą emigracji przenosi się na

inne kraje Europy. Na zaproszenie pani kanclerz Merkel „odpowiedzia-

ły” setki tysięcy imigrantów, wśród których są z pewnością radykalni

muzułmanie, którzy Europę traktują jako kolejny przyczółek do podbi-

cia – do zdobycia jej dla islamu. Są także – mówiąc wprost – terroryści,

którzy tylko po to zjawiają się na naszym kontynencie, aby przygoto-

wać kolejny zamach i rzucić europejską kulturę i europejskie wartości

na kolana. Już dzisiaj są naciski na to, aby wszystkie kraje Europy przyj-

mowały imigrantów. To może zmienić się w lawinę, która zburzy nasze

wyobrażenie o współczesnym świecie, podejściu do bezpieczeństwa,

w jakim teraz żyjemy, a także zburzy to, co rozumiemy pod pojęcia-

mi pokój, spokój i demokracja. Brak dojrzałości politycznej, szczegól-

nie wśród polityków brukselskich i organizacji, które bardzo dobrze

mówią o imigracji, spowoduje, że wszyscy będziemy mieli problemy.

Polityka Brukseli to polityka donikąd. To jest katastrofa, która dzieje

się na nasze własne życzenie. Niestety nikt Francji nie pomoże, gdyż

ma ona ogromny problem wewnętrzny. Jeżeli sama tego nie zrobi, to

w czym możemy jej pomóc? Jedynie udzielić wsparcia duchowego 2727

Page 28: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

i złożyć wyrazy współczucia. Francja jest wystarczająco silna militarnie

i posiada dostatecznie dużo sił bezpieczeństwa – musi je tylko sku-

tecznie wykorzystać. Bardzo ważne jest, aby brać pod uwagę, że terro-

ryści są zdeterminowani i ich własne życie nie ma dla nich znaczenia.

Oni idąc na akcję wiedzą, że zginą i ich celem jest zabicie jak najwięk-

szej liczby niewiernych. Natomiast Polska powinna patrzeć na siebie

i na stopień ewentualnego zagrożenia.

S.A. Zmieniając temat i wkraczając na nasze podwórko: czy po

szczycie NATO Polska stała się bezpieczniejsza?

W.S. W wymiarze polityczno-militarnym – z pewnością tak. Widzimy

bowiem zmianę retoryki Rosji z agresywnej na znacznie spokojniej-

szą. Udany szczyt NATO to polityczna porażka Rosji. Jedność Sojuszu

wobec zagrożeń ze Wschodu, jasne i twarde słowa sekretarza NATO

wobec aneksji Krymu i konfliktu na Ukrainie oraz utrzymanie sankcji

wobec Rosji – to w języku polityki i dyplomacji twarde fakty, których

bagatelizować nie sposób. Sankcje wobec Rosji już generują pro-

blemy dla gospodarki tego kraju. Zapowiedź ich kontynuowania to

skuteczny sposób na uspokojenie konfrontacyjnej polityki prezyden-

ta Putina. Mówię o polityce konfrontacyjnej, bo prezydent Putin na

swojej drodze do odbudowy „Wielikoj Rossiji” prowadzi twardą, impe-

rialną politykę – grę na zastraszanie z całym Zachodem. Generałowie,

wojsko i kompleks militarno-przemysłowy w Rosji to narzędzia i wy-

konawcy politycznych założeń prezydenta. Incydenty graniczne, prze-

chwytywanie samolotów, naruszanie przestrzeni powietrznej – to nie

są zabawy znudzonych generałów. To twarda, przebiegła gra. Gra ma-

jąca na celu po pierwsze sprawdzenie, jak daleko można się posunąć,

nie wzbudzając reakcji politycznej Zachodu bardziej zdecydowanej

niż noty dyplomatyczne i pełne oburzenia oświadczenia polityków.

Po drugie, każdy taki incydent to sprawdzanie sąsiada: jak reaguje

system OPL, jak szybko startują samoloty, jak działa system radarowy,

jaka jest wymiana korespondencji radiowej i przepływ informacji.

S.A. Decyzje szczytu NATO to realne wsparcie czy tylko deklara-

cje polityczne?

W.S. Decyzje szczytu NATO to realne wsparcie i czytelny przekaz dla

Rosji. Dla Polski i krajów nadbałtyckich decyzja o rozlokowaniu czte-

rech batalionów wojsk NATO na ich terenie to bardzo ważne wydarze-

nie. Stało się to, co dla Polski było od wielu lat bardzo istotne w kwe-

stiach bezpieczeństwa: na terenie naszego kraju będą rozmieszczone

siły NATO. Ich stacjonowanie to dowód na to, że Sojusz dostrzega re-

alne zagrożenia wynikające z wydarzeń za naszą wschodnią granicą

i pokazuje, że artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego jest żywym

zapisem. Decyzje, które zapadły w Warszawie, oznaczają gotowość so-

juszu do stosowania zapisów tego artykułu, który mówi, że każdy atak

na któregoś z członków NATO będzie interpretowany przez pozostałe

państwa członkowskie jako atak na któreś z nich. Od przyszłego roku

wojska NATO będą stacjonować w Polsce i staną się częścią sił stano-

wiących tzw. „szpicę” państw Sojuszu w przypadku, gdyby naszemu

krajowi groziła agresja. To dobra decyzja i dobry szczyt NATO.

S.A. Decyzje szczytu ustaliły wielkość tych sił na poziomie, moż-

na powiedzieć, symbolicznym.

W.S. Te cztery bataliony – w tym jeden na terenie Polski – to nie są siły,

które pokonają Rosję. To pododdziały, za którymi stoi cała siła militarna

NATO. I ten fakt, choć nie jest wcale dla Rosji zaburzeniem równowagi

BEZPIECZEŃSTWO WYWIAD

42016

Page 29: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

strategicznej, musi wpłynąć na jej ocenę skutków najazdu na który-

kolwiek z tych krajów. To gest bardziej polityczny niż militarny, ale

niezwykle ważny i potrzebny. NATO jest przede wszystkim sojuszem

polityczno-wojskowym krajów, które myślą o obronie pokoju i demo-

kracji. Wojska NATO są po to, aby te wartości były chronione. Stało się

to, co było od dawna oczekiwane. Ta decyzja Sojuszu pokazuje wolę

obrony jego wschodniej flanki. Pokazuje również, że prezydent Rosji

traci wpływy w regionie, gdzie Rosja od zakończenia II wojny świa-

towej miała decydujący głos i praktycznie nieograniczone wpływy.

Jednym z celów strategicznych w polityce zagranicznej Putina, kiedy

został prezydentem Rosji, była odbudowa imperium rosyjskiego i stref

wpływów. Polska i inne kraje byłego Układu Warszawskiego wyłamują

się z tych planów. To go najbardziej irytuje.

S.A. Ćwiczenia ANAKONDA 2016 są już za nami. Wyznaczenie

ich terminu przed szczytem NATO wielu oceniało jako chwyt po-

lityczny. Czy były one ważne dla naszych sił zbrojnych czy też

rzeczywiście był to zabieg z zakresu PR?

W.S. Podczas największych w Polsce od ponad 25 lat manewrów żoł-

nierze ćwiczyli między innymi odpowiedź na atak hybrydowy. Zbli-

żony swoim przebiegiem do tego, jaki miał miejsce na Ukrainie. To

pokazuje realne zagrożenia dla naszego kraju. Od dawna nie mieliśmy

ćwiczeń przygotowanych z tak wielkim rozmachem. Wyjątkowe było

wszystko, począwszy od scenariusza. Wojsko nie odpierało po pro-

stu zbrojnej napaści nieprzyjaciela, jak to robiło od roku 2006, kiedy

„ANAKONDĘ” zorganizowano po raz pierwszy. Armia teraz ćwiczyła

reagowanie na zdarzenia poniżej tzw. „progu wojny”. Były to: atak ter-

rorystyczny, dywersja, sterowane niepokoje społeczne, które prowa-

dzić miały do zaburzenia funkcjonowania państwa. Dotychczasowe

tło taktyczne ćwiczeń „ANAKONDA” opierało się na prostym założeniu:

siły „mocarstwa zła” atakowały terytorium „Wislandii”. Wojsko musia-

ło zatrzymać natarcie i przejść do tzw. zwrotu zaczepnego. W tym

roku pojawiły się – tak, jak na Ukrainie – „zielone ludziki”. Elementem

„ANAKONDY” było również sprawdzenie pozamilitarnego systemu

reagowania kryzysowego na poziomie państwa i pięciu wybranych

województw oraz powiatów i gmin. Ćwiczenia związane były także

z zastosowaniem wspomnianego już powyżej art. 5 traktatu waszyng-

tońskiego, który zakłada solidarny udział NATO w obronie zaatakowa-

nego kraju członkowskiego.

Dzisiaj nikt już chyba nie ma wątpliwości, że wielkie, sojusznicze ćwi-

czenia wojskowe stworzyły odpowiedni klimat do ogłoszenia decyzji,

jakie zapadły na szczycie NATO w Warszawie. W tym ujęciu „ANAKON-

DA” miała wymiar nie tylko wojskowy, ale również, a nawet przede

wszystkim – polityczny. W świat popłynął od NATO przekaz: „Jesteśmy

solidarni. Potrafimy też reagować na zmieniające się warunki bezpie-

czeństwa”. Szefowie państw NATO długo odsuwali nazwanie niestan-

dardowych działań Rosji agresją. Zmiana ich nastawienia była długo-

trwałym procesem. Po aneksji Krymu, zbrojnych starciach na Ukrainie,

a w końcu po wydarzeniach związanych z kryzysem w Syrii, NATO po-

wiedziało „dość”. Działania Rosji, choć nie wywołały klasycznej wojny,

zostały jasno określone jako agresywne i niebezpieczne dla światowej

równowagi sił.

2929

Page 30: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

S.A. Obecny Minister Obrony Narodowej wskazywał na wiele

nieprawidłowości, jakie miały wpływ na nie najlepszą kondycję

naszej armii. Czy był to jedynie chwyt polityczny?

W.S. Polska armia nie jest w rozsypce. Ale nie sposób nie zauważyć, że

w poprzednich latach była przez politycznych decydentów traktowa-

na „po macoszemu”. Nie wykorzystywano środków budżetowych na

zakup sprzętu i modernizację. Nie potrafiono stworzyć mechanizmu,

który zapewniłby przenoszenie na kolejny rok budżetowy środków

niewykorzystanych na zakup i modernizację, z powodu opóźnień

w dostawach czy problemów przy realizacji projektów modernizacyj-

nych. Budżet MON stawał się rezerwą budżetową dla finansów pań-

stwa.

Polska armia wciąż dysponuje poradzieckim sprzętem, w tej sprawie

od 25 lat nic się nie zmienia. Tymczasem trzeba spojrzeć prawdzie

w oczy: sprzęt ten w ogromnej większości nie daje naszym żołnie-

rzom szansy podejmowania równorzędnej walki z tym, czym dyspo-

nuje potencjalny przeciwnik. Minister Antoni Macierewicz wymie-

niał w swoich wystąpieniach różne absurdalne sytuacje, jakie miały

w przeszłości miejsce. Przykładem chyba najbardziej znanym jest pol-

ski moździerz, do którego nie ma w Polsce amunicji. I tu minister ma

rację – wojsko zamówiło moździerz i amunicję. To fakt. Moździerz wy-

produkowano, ale polski przemysł militarny nie był w stanie stworzyć

amunicji do niego. Takie sytuacje, gdy polski przemysł zbrojeniowy

deklaruje, że coś zrobi, bierze pieniądze, a potem nie robi nic albo źle,

można mnożyć. Ale wyszłaby z tego cała broszurka, a nie krótki arty-

kuł. Programy morskie zostały zaniedbane, a słychać było o nich jedy-

nie przy okazji kolejnych skandali związanych z opóźnieniami. Przez

lata nie zauważano, że jesteśmy krajem o ponad pięćsetkilometrowej

linii brzegowej. Obrona Wybrzeża jest dziurawa jak sito – a przecież

porty to bazy zaopatrzeniowe w trakcie konfliktu, a morskie plaże to

miejsca, gdzie mogą wtargnąć na nasze terytorium wrogie oddziały

desantów strategicznych.

S.A. Tworzone są podwaliny Wojsk Obrony Terytorialnej.

Plany Ministerstwa Obrony Narodowej przewidują stworzenie

17 brygad OT. Czy powinny być one tylko wzmocnieniem poten-

cjału obronnego i siły armii, czy też – jak ma to miejsce w innych

krajach – stanowić wsparcie dla struktur państwa w sytuacjach

kryzysowych i klęsk żywiołowych?

W.S. Oczywiście, że tak. Plany działań, jakie już na wstępnym etapie

były definiowane, przewidują również takie zadania dla struktur OT.

Dotychczas podczas sytuacji kryzysowych organy administracji pań-

stwowej zwracały się zwykle o pomoc do wojska. Oczywiście taka

pomoc była udzielana z wykorzystaniem koniecznych sił i sprzętu.

Ale nie zawsze udawało się w optymalny sposób działać – choćby ze

BEZPIECZEŃSTWO WYWIAD

42016

Page 31: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

względu na zupełnie inne przeznaczenie sprzętu, którym dyspo-

nowało wojsko. Przykładem może być np. użycie transporterów

PTS podczas powodzi. PTS-y to pojazdy amfibijne, przeznaczone

do przerzutu wojska i sprzętu przez przeszkody wodne. Ich działa-

nia w czasie akcji ratunkowych w zabudowaniach wiejskich, czy na

wąskich uliczkach małych miast ukierunkowane były najczęściej

na niesienie pomocy ludziom oraz ratowanie dobytku i inwen-

tarza. Wielkość i masa PTS-ów, ich małe możliwości manewrowe

i podatność na działanie fali powodziowej nierzadko przy tej oka-

zji powodowały również szkody. W strukturach i wyposażeniu OT

można taki rodzaj sprzętu przewidzieć, aby można było skutecz-

nie wykorzystywać pododdziały Obrony Terytorialnej nie tylko

w czasie konfliktu zbrojnego, ale także podczas powodzi, katastrof

przemysłowych, dużych wypadków komunikacyjnych, wycieków

substancji niebezpiecznych. Zadania OT powinny być tak zdefinio-

wane, aby można było wykorzystać je właśnie w takich sytuacjach,

w celu wsparcia etatowych struktur państwowych. Rolą obrony

terytorialnej ma być wspieranie struktur bezpieczeństwa państwa

– nie tylko poprzez wzmocnienie Sił Zbrojnych podczas konflik-

tów wojennych. Jej rola to także bycie w gotowości do działania

i niesienia pomocy podczas sytuacji kryzysowych – czy to lokal-

nych, czy o większym zasięgu. Ostatnie anomalie pogodowe – bu-

rze, wichury, podtopienia lokalne – pokazują, jak bardzo pomocne

byłyby takie formacje.

S.A. Panie generale, zbliżają się Światowe Dni Młodzieży

– to kolejne wyzwanie dla naszego wojska, resortu spraw

wewnętrznych i pozostałych służb. Czy staną na wysokości

zadania?

W.S. Taka impreza – nazwijmy ją „bardzo masową” – podczas której

liczbę uczestników szacuje się na wiele setek tysięcy, to zupełnie

odmienne od „ANAKONDY” czy szczytu NATO przedsięwzięcie.

Wymaga zmobilizowania praktycznie wszystkich sił porządko-

wych i ratowniczych w państwie i naprawdę pełnwymiarowego

rozpoznania potencjalnych zagrożeń oraz podjęcia działań pre-

wencyjnych. I tu chylę czoło przed decyzjami o wprowadzeniu

kontroli granicznej, o regulacjach prawnych i uprawnieniach dla

służb, pozwalających zapobiegać potencjalnym zagrożeniom. Za-

wsze jest tak, że łatwiej mieć możliwość zapobiegania, niż później

usuwać skutki. I mam nadzieję, że wszystkie służby staną na wyso-

kości zadania.

S.A. W takim razie dziękuję za dzisiejszą rozmowę. Mam na-

dzieję, że podczas kolejnego spotkania będziemy mogli do-

konać pełnej analizy tych wydarzeń.

Prócz „Kapitału” Marksa, znam książkę nie mniej doniosłą, a mianowicie Trylogię. Niech mi chłopcy z Organizacji Bojowej uczą się z niej strzelać do dwugłowego rosyjskiego orła.

– Józef Piłsudski

3131

Page 32: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

RATOWNICTWO TECHNIKI RATOWNICZE

Maszyna do szkolenia psów,

42016

Page 33: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Maszyna do szkolenia psów, czyli mikrolokalizacja w procesie przygotowania psów ratowniczych do służby.

TEKST: Andrzej Górowski ZDJĘCIA: Andrzej Górowski, Maciej Kopytek

Ponieważ nie można przewidzieć, w jakich działaniach będzie brał udział nasz

pies, w jakim terenie przyjdzie mu pracować i z jakimi utrudnieniami będzie

się musiał borykać. Wszechstronne przygotowanie go do pracy węcho-

wej jest niezwykle trudne i wymaga stosowania licznych i często dość

karkołomnych technik. W Grupie Podhalańskiej opracowano system

szkolenia psów w pracy węchowej. Wykorzystuje się w nim specjal-

ne urządzenie, którego zasada działania bardzo mocno bazu-

je na teorii zapachu i współczesnej wiedzy dotyczącej pracy

węchowej psa – wyniku badań naukowych wyjaśniających

sposób powstawania i przenoszenia zapachów, które wy-

czuwa pies.

Temat wydania

3333

Page 34: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Nasze rozumienie zapachu w większości wy-

nika z naszych własnych, ludzkich doświad-

czeń. Choćby porównując system węchowy

psa i człowieka, możemy zbudować sobie

podgląd na to, jak doskonałym sensorem

jest psi nos. Ze względu na subiektywny

charakter zapachów nie istnieje norma do-

tycząca ich interpretacji. Nie istnieje też

spektrum zapachów, a człowiek opisuje

woń, używając terminów odnoszących się

do innych, które są znajome. Nie ma jasno

określonych różnic między pachnidłem, za-

pachem i wonią. Dużo zależy od tego, jakie-

go używamy słownika.

Obecnie istnieje około 30 różnych teorii

dotyczących natury molekuł zapachowych.

Wszystkie one zostały zakwalifikowane do

dwóch szerokich kategorii – albo do kate-

gorii kontaktu chemicznego w śluzie nosa,

albo do kategorii wibracji. Kontakt chemicz-

ny oznacza, że rozpuszczalnik chemiczny

w śluzie nosa dotyka komórki zapachowej

RATOWNICTWO TECHNIKI RATOWNICZE

42016

Page 35: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

i to jest przyczyną chemicznych, fizycznych

i elektrycznych zmian. Praktyczne zastoso-

wanie zapachu nie zależy od tego, która

z teorii jest właściwa – faktem jest, że

w taki czy inny sposób komórki recepto-

rowe w nosie są pobudzane bądź przez

charakterystyczne wibracje, bądź przez

chemiczny kształt oparów i gazów.

Źródłem ludzkiego zapachu jest ciało.

Jest on produkowany zarówno wewnątrz,

jak i na zewnątrz niego. Czynniki, które

kształtują charakter zapachu człowieka, to

dziedziczenie, różnice rasowe, kulturowe,

dietetyczne, przebywanie w konkretnym

środowisku. Ludzkie ciało zbudowane jest

z około 60 trylionów komórek mających

określoną długość życia. Na przykład ko-

mórki nabłonkowe (skóry) żyją około 36

godzin, komórki kosmków (znajdujące się

w jelicie) – 43 godziny, białe krwinki – 13

dni, czerwone krwinki – 120 dni, a komórki

nerwowe mogą żyć 100 lat. Szacuje się, że

w każdej sekundzie wewnątrz i na zewnątrz

naszego ciała umiera około 50 milionów

komórek. Wiele z nich jest gubionych

w środowisku. Martwe komórki pochodzą-

ce ze skóry, dróg oddechowych i układu

trawiennego są stale zrzucane z ciała do

środowiska. Nie są jednak jedynym źró-

dłem (składnikiem) zapachu indywidualne-

go człowieka.

Podstawowym dostawcą indywidualnego

zapachu człowieka jest pot. Przemysł ko-

smetyczny, którego wartość jest liczona w

miliardach dolarów, stara się przejąć nad

nim kontrolę. I to właśnie ta branża – obok

przemysłu farmaceutycznego – jest głów-

nym dostawcą badań i informacji na temat

przenoszenia i produkcji zapachów. Pot jest

odprowadzany ze skóry i stanowi ważny

czynnik regulujący ciepło oraz nawilżenie,

zapewniające odpowiednie podłoże dla

bakterii. Przyjmuje się, że w przeciętnych

warunkach w ciągu 24 godzin ludzkie cia-

ło odprowadza od 1 do 1,5 kg potu. Jest to

proces ciągły, a źródłem potu są ekranowe

i apokrynowe gruczoły potowe. Pokrywają

one całe ciało; miejsca, gdzie jest ich najwię-

cej, to czoło, dłonie, podeszwy i pachy.

Kolejnymi ważnymi elementami odpo-

wiadającymi za wytwarzanie zapachu są

mieszki włosowe i gruczoły łojowe. Naj-

większa obfitość gruczołów łojowych wy-

stępuje na twarzy, skórze głowy, okolicy szyi

i w miejscach ogólnie dostępnych. Wydzie-

liny z tych gruczołów (sebum) rozciąga się

na całej powierzchni skóry i mieszają się

z innymi.

Także inne wydzieliny ciała przyczyniają się

istotnie do tworzenia zapachu. W szczegól-

ności dotyczy do układów oddechowego

i moczowo-płciowego. Te miejsca także mają

swoją florę bakteryjną. Nieustannie zrzuca

komórki na przykład układ oddechowy.3535

Page 36: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Jednymi z głównych efektów funkcjono-

wania środowiska ciała są ogromne ilości

mikroorganizmów w postaci bakterii, grzy-

bów i pasożytów. Dominującymi miesz-

kańcami powierzchni skóry są różniące się

zagęszczeniem i rodzajem bakterie. Przyj-

muje się, że skóra ludzka ma prawie takie

same bakterie jak ziemia (bakterie ziemi).

Organizmy te wchodzą w interakcję (wspo-

magają się) z genetycznie zróżnicowanymi

produktami ubocznymi ciała gospodarza.

Ponieważ działalność bakterii ma funda-

mentalne znaczenie dla produkcji zapachu,

zrozumienie ich procesów i funkcji życio-

wych pozwala nam lepiej charakteryzować

i określać właściwości zapachu. Żywotność

bakterii jest stosunkowo krótka. Rosną, doj-

rzewają, rozmnażają się i pozbawione wła-

ściwego środowiska obumierają w ciągu

kilku godzin (po opadnięciu z ciała ludzkie-

go). Dalsza produkcja zapachu przez bakte-

rie trwa tyle, ile ich życie w tym środowisku,

na które opadły.

Nie ma możliwości „zmierzenia” zapachu

ubrania, uwzględniając rozmaite okolicz-

ności i noszące je osoby. Jednak pewien

eksperyment dał pomysł na stworzenie

wskaźnika nasycenia zapachem. Drascher

(publikacja) twierdzi, że zapach ludzkiej sto-

py odbitej w terenie był wyczuwalny przez

psy już po około 8 minutach od momentu

założenia całkiem nowych butów gumo-

wych o grubości 0,2 milimetrów, a więc po-

zbawionych zapachu tego człowieka.

Do niedawna sądzono, że molekuły po pro-

stu spadały z człowieka. Ostatnie badania

prowadzone przez Lewisa i jego współpra-

cowników dowodzą, że prąd powietrza jest

tuż przy powierzchni skóry. To zapewnia

szybki system przenoszenia cząstek zapa-

chowych, którego prędkość jest szacowana

na 1,42 m na godzinę.

O teorii zapachu można pisać wiele, ale nie

to stanowi główny cel tego artykułu. Należy

mieć świadomość, że jest wiele czynników

wspomagających transport i produkcję za-

pachu, ale jest też wiele czynników ograni-

czających ten transport i produkcję. W kon-

tekście tego artykułu warto bliżej przyjrzeć

się ograniczeniom w transporcie i produkcji

zapachu – bariery stanowią: suche środowi-

sko, brak cyrkulacji powietrza, konfiguracja

i ukształtowanie terenu, jakość i ilość mate-

riału, jakim jest przykryte źródło zapachu

(człowiek), czynniki zakłócające rozpozna-

nie zapachu, na przykład ulatniające się

gazy, dym, cieknąca woda (zmiany w zawi-

rowaniach powietrza) czy działalność służb

ratunkowych.

Do tej pory technika treningu psa ratow-

niczego wymagała ukrycia pozoranta

w środowisku zbliżonym do tego, w któ-

rym chcemy osiągnąć specjalność psa ra-

towniczego w danym treningu. Przykład

z gruzów – podczas ćwiczeń często chowa

się pozoranta w szafach lub innych me-

blach itp. Dobrze jest, kiedy pies nie jest

wstanie dostać się do niego. Ale często się

zdarza, że jest on widoczny dla psa (tutaj

warto zaznaczyć, że w większości przypad-

ków ćwiczy się w ruinach, a nie na gruzach).

Taki sposób jest dobry tylko w początkowej

fazie szkolenia. Nie ma to zbyt wiele wspól-

nego, lub ma bardzo mało, z realną akcją.

Lokalizacja tak ukrytej osoby nie stanowi

dla psa większego wyzwania. Jedynym pro-

blemem pozostaje prawidłowe oznaczenie.

W większości przypadków przewodnicy

w Polsce nie mają odpowiednich miejsc

do treningów, więc są one organizowane

w przypadkowych miejscach. Niestety nie

do końca przygotowują zwierzę do fak-

tycznych działań. Pies ćwiczy na dużej ilości

zapachu (determinują to sposób i miejsce

ukrycia pozoranta). W realnej akcji jest małe

prawdopodobieństwo, że będzie on wyszu-

kiwał tak dużą próbkę zapachową.

Przykładem może tu być realna akcja gruzo-

wa w Polsce (przeważnie będzie to dom jed-

norodzinny lub budynek, którego podstawa

ma wymiary kilka na kilkanaście metrów).

Grupy z psami w większości przypadków

przyjeżdżają w takie miejsce po kilku godzi-

nach od katastrofy. W tym czasie jednostki,

które są na miejscu, przeczesują wszystko,

co się da i ewakuują z miejsca katastrofy po-

szkodowanych, których można zlokalizować

lub są widoczni. Osoby, które ewentualnie

pozostają w gruzowisku, są ukryte albo tak

głęboko, albo układ jest tak skomplikowany,

że ratownik nie jest w stanie ich zlokalizo-

wać. Taka sytuacja osoby zasypanej powo-

duje, że emisja jej zapachu jest ograniczona

przez przeszkody. Jeżeli do tego dołożymy

zaburzenie „sterylności” powierzchni prze-

szukiwanej, na przykład pracą ratowników,

ulatniającym się gazem, spalinami, ciek-

nącymi strumieniami wody, bodźcami

odwracającymi uwagę, warunkami

atmosferycznymi, to wszystko to po-

woduje, że lokalizacja staje się pro-

blemem dla psa.

RATOWNICTWO TECHNIKI RATOWNICZE

42016

Page 37: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

3737

Page 38: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Podczas treningu wszystko to nie jest ćwi-

czone, bo trudno przykryć pozoranta dwo-

ma stropami czy zasypać metrową warstwą

gruzu albo pracować w oparach gazu. Takie

warunki i okoliczności mogą się zdarzyć na

treningu raz, może kilka razy, ale nie stale.

Ten problem dotyczy również innych spe-

cjalności oraz akcji w ratownictwie z psem,

w miejscach występowania lawin, strumieni

gruntowych, cieków wodnych czy podczas

wypadków ziemnych w budownictwie.

Taki sam problem, tylko odwrócony, doty-

ka również przewodników psów na zwłoki.

Materiały wybuchowe czy narkotyki ćwiczą

na małych próbkach zapachowych, a pies

może się w realnej akcji zderzyć z dużą ilo-

ścią zapachu, która może być przez to po-

traktowana przez niego jako coś innego.

Tak jak kiper rozwija swoje zdolności, ćwi-

cząc rozróżnianie indywidualnych cech na-

pojów, tak samo pies, pomimo tego, że ma

doskonały zmysł węchu (jeżeli chcemy, by

go używał do naszych celów), musi mieć

możliwość ćwiczenia i rozwijania tego swo-

istego „analizatora powonienia”.

Engen (publikacja) znalazł ludzką i zwierzę-

cą wydajność zapachów, które są zależne od

wypracowanego treningu (rozwijania anali-

zatora powonienia). Aby można było rozwi-

jać psy w mikrolokalizacji na świecie (Korea,

Austria, podobno Rosjanie, obecnie również

Czesi), próbuje się wykonywać konstrukcje,

które mają za zadanie nauczyć psa mikro-

lokalizacji. Niestety, są to wszystko bardzo

drogie konstrukcje zamontowane na sta-

łe, które spełniają swoje zadanie jedynie

w jakimś ograniczonym zakresie metodyki

nauczania. Rozwijają umiejętności psa do

pewnego momentu, bo z racji swojej budo-

wy pozwalają na to tylko w jednym środo-

wisku. Nie można ich przenieść, a po pew-

nym czasie pies zna większość schowków.

Nie ma również możliwości zmiany podczas

treningu intensywności przenoszenia po-

wietrza z molekułami zapachu.

Przewodnik, który będzie

chciał schować człowieka

w taki sposób, aby imitowało

to przywalenie ciała ludzkiego

dwoma stropami budynku lub

imitowało błotnisty strumień

gruntowy, ma mocno utrud-

nione zadanie. Musi się bardzo napracować,

aby zakopać pozoranta głęboko w śniegu.

Najważniejsze jest to, że wszystkie te ćwi-

czenia są pracochłonne, kosztowne i stwa-

rzają mniejsze lub większe zagrożenie dla

pozoranta oraz że nie zawsze efekty zależne

są tylko od wysiłków przewodnika. Zależą

przede wszystkim od warunków do ćwiczeń.

Miejsc spełniających te uwarunkowania jest

bardzo mało i trzeba stałe szukać nowych.

Aby sobie z tym wyzwaniem poradzić, zbu-

dowaliśmy urządzenia, które pozwalają re-

gulować ilość oraz ciągłość przesyłu powie-

trza wraz z molekułami zapachu pozoranta

na znaczną odległość i uwalniać je w miej-

scu, w którym chcemy. Pozwala to wykorzy-

RATOWNICTWO TECHNIKI RATOWNICZE

42016

Page 39: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

stywać dowolny teren imitujący gruzy, lawi-

ny, strumienie gruntowe i – co ważne – nie

potrzebujemy dużych ilości materiału, bo

nikogo oprócz końcówki od urządzenia nie

zasypujemy. Teraz na przykład wystarcza 20

cm pokrywy śniegu, aby ćwiczyć pracę psa

na lawinisku.

Pierwsze urządzenie zostało zbudowane na

bazie pojemnika 1000 l, do którego wcho-

dzi pozorant. W pojemniku znajduje się

urządzenie z niezależnym źródłem zasilania

i instalacją 12 V, które ma za zadanie ze-

brać powietrze z zawartością (zapachami)

i przepchnąć w oddalone nawet na 30 m

miejsce, gdzie jest ukryta końcówka węża.

Urządzenie jest wyposażone w sterownik,

który pomaga regulować szybkość oraz

ilość przesyłanego powietrza.

Technika treningu może być

wspomagana trzystopniową

regulacją przepływu mas po-

wietrza, czasem przepływu,

a niekiedy całkowitym wy-

łączeniem przepływu w mo-

mencie wejścia psa do przeszukania terenu.

Drugi prototyp jest urządzeniem nasob-

nym. Pozorant zawiesza je sobie na szyi

i przykrywa na przykład kurtką, tak aby

w jak największym stopniu ograniczyć pole

ściągania powietrza do okolic swojego cia-

ła. To urządzenie pozwala na wykorzystanie

go wszędzie tam, gdzie się nie da wjechać

czy wnieść pojemnika 1000 l. Praca prze-

wodnika ogranicza się tylko do ustalenia

scenariusza ćwiczenia, określenia sposobu

nagrodzenia psa, zamaskowania końców-

ki węża i metodyki przygotowania psa do

tego typu zadania.

Obecnie trwają testy urządzenia oraz ukła-

danie metodyki nauczania i przygotowa-

nia psów do wykonania takich zadań. Miło

nam, że na ostatnim szkoleniu urządzenie

to było sprawdzane przez kolegów z IRO

i wiemy, że będzie już kopiowane w Anglii

przez strażaków z Londynu.

Dlaczego tyle kombinacji? Dlatego, że nie

wiemy, w jakiej akcji będą uczestniczyć

jutro nasze psy. Nie mamy też pojęcia, jaki

akcja będzie miała charakter, w jakim śro-

dowisku będzie prowadzona czy z jakimi

czynnikami będzie się musiał zderzyć pies,

a chcemy, by był przygotowany w jak naj-

szerszym zakresie. Ale mamy też świado-

mość, że na wszystko nie jesteśmy w stanie

się przygotować.

Autor: Andrzej Górowski – zawodowy ratownik

Grupy Podhalańskiej GOPR. Pełni funkcję st.

inst. rat. górskiego GOPR. Jest również in-

struktorem szkolenia psów ratowniczych IRO

http://www.iro-dogs.org/en.html (najwięk-

sza na świecie organizacja skupiająca zespo-

ły ratownicze z psami). W pracy z psami ma

duże osiągnięcia, (www.psy-ratownicze.eu)

m.in. jest brązowym medalistą mistrzostw

świata ,mistrzem i vice mistrzem kilku kra-

jów Europy. Ma 35 letnie doświadczenie

w ratownictwie i w tym czasie uczestniczył

w ponad 500 akcjach poszukiwawczych.

Przez 15 lat uprawia dyscyplinę sportową

związaną z psami.

3939

Page 40: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

RATOWNICTWO ŁĄCZNOŚĆ

42016

Page 41: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Międzynarodowy raport dotyczący wy-

korzystania mediów społecznościowych

wskazuje, że 62% Polaków to aktywni użyt-

kownicy Facebooka, Twittera, Instagrama

lub innych tego typu serwisów interneto-

wych. Powstaje zatem pytanie, czy i w jaki

sposób instytucje publiczne, ustawowo

powołane do zapewnienia bezpieczeństwa

obywatelom, takie jak straż pożarna, poli-

cja, podmioty ratownictwa medycznego,

a przede wszystkim różnego szczebla

centra zarządzania kryzysowego, mogą

wykorzystać potencjał i siłę mediów spo-

łecznościowych, aby zwiększyć poczucie

bezpieczeństwa oraz faktyczne bezpieczeń-

stwo zarówno przed wystąpieniem zagroże-

nia, w jego trakcie, jak i po jego wystąpieniu.

Seria zamachów terrorystycznych z 11 wrze-

śnia 2001 roku wielowymiarowo wpłynęła

nie tylko na bezpieczeństwo, ale i na jego

poczucie. Poza bardzo oczywistymi kroka-

mi, jakie podjęto w związku z próbą jego

zwiększenia, warto zwrócić uwagę na rolę,

jaką wtedy odegrała komunikacja elektro-

niczna na linii władze–obywatele. Na ofi-

cjalnej stronie internetowej Nowego Jorku

niemal od początku zaczęły ukazywać się

informacje w praktyczny sposób przekła-

dające się na zachowanie obywateli. Mogli

oni dowiedzieć się o przebiegu akcji ratow-

niczej, o tym, które rejony miasta zostały

wyłączone z ruchu, a przede wszystkim – jak

zachować się w tej, jakże specyficznej i no-

wej, sytuacji oraz na co zwracać szczegól-

ną uwagę. Jednakże była to komunikacja

wyłącznie jednostronna, płynąca od władz

i służb ratowniczych do obywatela; nie była

przewidziana interakcja z obywatelami po-

przez media elektroniczne.

Ciekawostką jest fakt, iż Amerykanie bardzo

chętnie skorzystali z możliwości komunikacji

między sobą poprzez SMS-y, których liczba

„Ćwierkając PO POMOC”,czyli jak efektywnie wykorzystać media społecznościowe podczas dużych akcji ratowniczych

TEKST: dr. Joanna Stojer-Polańska, Artur Luzar

liczba SMS-ów w ciągu pierwszych czterech godzin po zamachach z 11 września wynosiła 570 tysięcy.

4141

Page 42: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

w ciągu pierwszych czterech godzin po za-

machach była zawrotna jak na tamte czasy

i wyniosła 570 tysięcy. Treść wszystkich tych

wiadomości znajduje się w odtajnionych

przez portal Wikileaks dokumentach.

Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo

odczuły wagę mediów społecznościowych, a

przede wszystkim raczkującego wtedy Face-

booka, cztery lata później, podczas jednego

z najbardziej morderczych huraganów, jakie

kiedykolwiek nawiedziły Stany Zjednoczo-

ne. Mowa oczywiście o huraganie Katrina,

który przeszedł przez stan Luizjana w sierp-

niu 2005 roku. Pochłonął 1800 ofiar, znisz-

czył niemal każdy wał przeciwpowodziowy

w Nowym Orleanie, a 80% półmilionowego

miasta zostało zalane. Nie dziwi więc fakt, że

telefony alarmowe – bez przygotowanych

wcześniej przekierowań do innych centrów

ratunkowych w przypadku zbyt dużej liczby

zgłoszeń – okazały się nieskuteczne. Było

RATOWNICTWO ŁĄCZNOŚĆ

W czasie huraganu Katrina zgłoszenia zaczęły napływać nieoczekiwaną drogą – poprzez profil facebookowy służb ratunkowych miasta.

42016

Page 43: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

ich po prostu tak dużo, że większość miesz-

kańców nie mogła dodzwonić się pod 911.

Dlatego też mieszkańcy szukali innego spo-

sobu kontaktu ze służbami ratunkowymi.

Zgłoszenia zaczęły napływać nieoczekiwaną

drogą – poprzez profil facebookowy służb

ratunkowych miasta. Sprawnie działający

sztab kryzysowy apelował wtedy, aby zgło-

szenia wpływały drogą tradycyjną; jednakże

prośby te nie przyniosły oczekiwanego efek-

tu. Był to prawdopodobnie pierwszy przypa-

dek w historii, kiedy media społecznościowe

zostały wykorzystane do przesyłania zgło-

szeń o zdarzeniach.

Po pamiętnym tsunami w 2011 roku w Ja-

ponii inżynierowie z Facebooka zauważyli

ciekawą zależność. Użytkownicy tego ser-

wisu informowali się nawzajem o tym, że są

bezpieczni i nie odnieśli obrażeń. Informacja

ta trafiała zatem do wszystkich facebooko-

wych znajomych w tym samym czasie, przy-

nosząc im cenną i uspokajającą informację

o tym, że dana osoba jest bezpieczna. Sta-

ło się to inspiracją do stworzenia nowej

funkcjonalności – Safety check, która uru-

chamiana jest przez Facebook natychmiast

po wystąpieniu klęski żywiołowej lub prze-

prowadzonym ataku terrorystycznym. Apli-

kacja daje również możliwość sprawdzenia

listy znajomych, którzy mogą być zagrożeni

podczas katastrofy. Decyzją szefa Facebo-

oka, Marka Zuckenberga, funkcjonalność

ta była i nadal będzie uruchamiana jedynie

w przypadku wystąpienia zagrożeń o dużym

zasięgu.

Podobną funkcjonalność proponuje Go-

ogle. Firma ta daje swoim pracownikom

możliwość spędzenia jednego dnia podczas

tygodnia w pracy nad projektami społeczny-

mi. Wynikiem tego było stworzenie usługi

Google Person Finder – służącej do kojarze-

nia informacji o osobach, których los jest

nieznany z powodu naturalnych katastrof i

klęsk żywiołowych. Z jednej strony pozwala

ona zamieszczać informacje na temat aktual-

nego miejsca przebywania poszukiwanych,

a z drugiej – po wpisaniu imienia i nazwiska,

umożliwia wyciąganie informacji z tej samej

bazy danych. Aplikacja może być dodatko-

wo połączona z innymi usługami Google

(np. Picassa) zwiększającymi jej funkcjonal-

ność. Podczas trzęsienia ziemi, które w tym

roku nawiedziło Ekwador, Person Finder za-

rejestrował informacje o mniej więcej 2500

osób. Prócz zdjęć osób zaginionych oraz ich

cech umożliwiających identyfikację, znala-

zły się tam m.in. listy pacjentów ze szpitali.

W wielu wypadkach odciążyło to personel

szpitalny, który dużo czasu poświęca na od-

bieranie telefonów weryfikujących, czy dana

osoba znajduje się danej placówce.

Oba przedstawione narzędzia, mimo że po

uruchomieniu przynoszą wiele pożytku,

spotykają się także z pewną krytyką. Wątpli-

wość budzi zwłaszcza selektywność urucha-

miania tych funkcjonalności.

Pozornie wydawać by się mogło, że użycie

narzędzi opierających się na sieci internet

w warunkach klęski żywiołowej jest mało

praktyczne, a czasami wręcz niemożliwe.

Statystyki pokazują co innego.

Super tajfun Haiyan (Yolanda), szalejący

w listopadzie 2013 nad Filipinami, Wietna-

mem i Chińską Republiką Ludową, przeszedł

do historii jako najsilniejszy cyklon, jaki kie-

dykolwiek uderzył w ląd. Skala zniszczenia

infrastruktury technicznej była ogromna,

żywioł pochłonął również około 6300 ist-

nień ludzkich, a kolejnych kilka tysięcy osób

odniosło obrażenia. W najbardziej dotknię-

tych katastrofą rejonach wśród ludności

wybuchła panika. Dochodziło także do walk

o dostęp do żywności, a w kranach zabrakło

wody pitnej. W związku ze skalą zdarzenia,

jak i liczbą osób, o których jakikolwiek ślad

zaginął, Google postanowiło uruchomić

Person Finder, dodatkowo rozszerzając

usługę o możliwość wyszukiwania osób za

pomocą SMS-ów. W efekcie w bazie danych

Google znalazło się aż 41 500 rekordów!

!04.2015 Nepal - trzęsienie ziemi

05.2015 Nepal - trzęsienie ziemi

10.2015 Meksyk - huragan Patricia

11.2015 Francja - atak terrorystyczny

11.2015 Nigeria - atak terrorystyczny

12.2015 Indie - powódź

02.2016 Turcja - atak terrorystyczny

03.2016 Belgia - atak terrorystyczny

03.2016 Turcja - atak terrorystyczny

03.2016 Pakistan - bombardowanie

4343

Page 44: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Ze wszystkich 11 uruchomień Person Finder

tylko raz zdarzyła się sytuacja, w której koń-

cowy efekt nie został okrzyknięty sukcesem.

Baza danych – która obok imienia i nazwiska

poszukiwanej osoby, zawiera takie informa-

cje, jak adres zamieszkania, cechy fizyczne,

zdjęcia oraz inne informacje – jest usuwana

przez obsługę serwisu w ciągu 2 do 3 miesię-

cy po wystąpieniu zdarzenia.

Z mediami społecznościowymi nierozłącz-

nie połączone jest zjawisko hashtagów,

czyli słów lub fraz, znajdujących się w tre-

ściach umieszczanych w mediach społecz-

nościowych, poprzedzonych tzw. znakiem

hash (#). Pozwalają one na komentowanie,

grupowanie wiadomości i wyszukiwanie

komunikatów w konkretnej sprawie. Szcze-

gólną, a jednocześnie odciążającą służby

rolę hashtagi odegrały podczas zamachów

terrorystycznych w Paryżu i Brukseli. Hasz-

tagi ze słowami takimi, jak #Drzwi otwarte

czy #Bądźbezpieczny sygnalizowały pomoc

oferowaną przez obywateli dla obywateli

w kryzysowej sytuacji. Osoby narażone na

niebezpieczeństwo dzięki hashatagom wie-

działy, gdzie aktualnie jest bezpiecznie i któ-

rych okolic należy unikać.

RATOWNICTWO ŁĄCZNOŚĆ

Safety check, to aplikacja uruchamiana przez Facebook natychmiast po wystąpieniu klęski żywioło-wej lub przeprowadzonym ataku terrorystycznym.

42016

Page 45: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Z tego typu wiadomości można uzyskać in-

formację, gdzie jest bezpiecznie i kto udzieli

pomocy; jednak tylko przy założeniu, że wia-

domości te przekazuje uczciwa osoba, a nikt

niepożądany nie wykorzysta danych do po-

pełnienia przestępstwa.

Wielokrotnie podczas klęsk żywiołowych

oraz katastrof ludzie potrafili się zmobilizo-

wać do bezinteresownego pomagania in-

nym i działania na rzecz dobra wspólnego.

Od razu jednak pojawiają się osoby, które

mają złe intencje i bezwzględnie wykorzy-

stują zarówno tych, którzy pomagają, jak

i poszkodowanych. Działania takie pojawiają

się także w cyberprzestrzeni.

Przede wszystkim pojawiają się fałszywe

strony internetowe – a na nich fałszywe nu-

mery kont bankowych – dotyczące tego, jak

wspomóc finansowo ofiary. Jeśli ktoś zdecy-

duje się przelać pieniądze, może nigdy nie

dowiedzieć się, że wpłynęły one na konto

przestępców. To takie przestępstwo nie-

ujawnione, należące do liczby tzw. ciemnych

przestępstw, ponieważ nie mamy świado-

mości bycia ofiarą. Możemy czuć się dobrze,

bo żyjemy w przekonaniu, że pomogliśmy,

a pieniądze niestety trafiają do niewłaściwej

osoby. W przypadku tego typu przestępstwa

szansa na wykrycie jest niewielka.

Ponadto, z informacji dotyczących osób po-

szkodowanych przestępcy mogą czerpać

wiadomości dotyczącego tego, gdzie łatwiej

dokonać kradzieży czy też kradzieży z wła-

maniem. Dane dotyczące tego, gdzie można

przenocować, gdzie dostępna jest pomoc,

żywność, ubrania, zawsze stanowią pokusę

dla złodziei. Z zasobów internetu może ko-

rzystać każdy. Łatwo też wtedy sprytnym

sprawcom pozyskać dane osobowe innych

osób, by ukraść ich tożsamość bądź też pod-

szywać się pod ofiary, którymi nie są.

Co prawda nie istnieje totalna anonimo-

wość w internecie, jednak często nie udaje

się ustalić, kim taki sprawca jest. Wymaga

to zaangażowania w prowadzone postępo-

wania, a takiego brakuje, kiedy szkoda jest

nieznaczna. Trudniej też zawiadomić o prze-

stępstwie, do którego człowiek sam przyczy-

nił się swoim nieostrożnym zachowaniem

– może trochę głupio albo i wstyd. O ile ma

się w ogóle świadomość stania się ofiarą…

Dodatkowo, podczas akcji ratunkowych

zwykle działania prowadzone są szybko, tak,

by w jak najkrótszym czasie pomóc poszko-

dowanym. Nie ma możliwości dokładnego

weryfikowania danych, a to jest wykorzy-

stywane przez przestępców. Przecież ludzie

działają, by pomóc, a nie skrzywdzić! Jednak

nie wszyscy.

Podczas zamachów terrorystycznych

w Brukseli w 2016 roku mieszkańcy miasta

zamieszczali na Twitterze informacje doty-

czące miejsc zagrożonych, miejsc, gdzie ak-

tualnie działają służby mundurowe, miejsc

bezpiecznych. Policja zaapelowała do tych

użytkowników, aby tego jednak nie robić,

bowiem takie informacje mogą pomóc ter-

rorystom opuścić dane miejsce i uniknąć

zatrzymania. Mieszkańcy miasta nie wrzu-

cali więc na strony internetowe zdjęć miejsc

zagrożonych, tylko zdjęcia kotów… Znowu

pojawił się konflikt wartości – ludzie chcą

pomoc bezinteresownie innym, ale istnieje

za duże ryzyko, że informacje te zostaną wy-

korzystane do celów sprzecznych z prawem.

Cyberprzestrzeń jest miejscem, gdzie łatwo

można zamieszczać zdjęcia, także praktycz-

nie na żywo, gdyż większość osób posiada

Google Person Finder – służy do kojarzenia informacji o osobach, których los jest nieznany z powodu naturalnych katastrof i klęsk żywiołowych.

4545

Page 46: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

RATOWNICTWO ŁĄCZNOŚĆ

Podczas zamachów terrorystycznych w Brukseli w 2016 roku mieszkańcy miasta zamieszczali na Twitterze informacje dotyczące miejsc zagrożonych.

42016

Page 47: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

telefon komórkowy z aparatem fotograficz-

nym. Można więc przesyłać relację wprost

z miejsca zdarzenia. Jest to ważne, by poma-

gać. Niestety, takie zachowanie stwarza też

zagrożenie, gdy ktoś zechce wykorzystać

sytuację. Stąd też bywa, że dobrym ludziom

przytrafiają się złe rzeczy…

Nowe technologie i nowe sposoby komuni-

kowania się na pewno są wielką szansą na

współpracę państwa i obywateli oraz na ich

sprawną komunikację. Z pewnością przyda

się zarówno każdy dobry przykład takich re-

lacji oraz wspólnych działań podczas maso-

wych zagrożeń, jak i wypracowanie dobrych

praktyk w tym zakresie. Trzeba pamiętać, że

w dobie rozpowszechnienia mediów spo-

łecznościowych jednostka może mieć duży

wpływ na zachowania innych. Czasami jest

to trudne do przewidzenia, reakcje innych

w cyberprzestrzeni bywają zaskakujące. Po-

czucie anonimowości może skłaniać także

do ryzykownych zachowań, których czło-

wiek nie podjąłby się w innych okoliczno-

ściach. W zasadzie jednak taka osoba działa

publicznie, jeśli na Facebooku chce wywołać

panikę, strach.

Współcześnie obserwujemy nowe zjawiska

społeczne w cyberświecie. Dotyczą one po-

zytywnych działań, kiedy internet pomaga

pomagać, ale z drugiej strony trzeba pamię-

tać, że także przestępcy znaleźli w nim nową

przestrzeń do działania. Esencja powyższych

rozważań, a więc świadomość nowych za-

grożeń i konieczności współdziałania służb

i obywateli w cyberprzestrzeni, powinna

stanowić mobilizację do tego, by jak naj-

szybciej wypracować dobre praktyki w tym

zakresie.

!01.2010 Haiti - trzęsienie ziemi

02.2010 Chile - trzęsienie ziemi

07.2010 Pakistan - powódź

02.2011 Nowa Zelandia - trzęsienie ziemi

03.2011 Japonia - trzęsienie ziemi i tsunami

10.2011 Turcja - trzęsienie ziemi

04.2013 USA - atak terrorystyczny

04.2013 Chiny - trzęsienie ziemi

10.2013 Indie - cyklon

11.2013 Filipiny - tajfun Haiyan

Systemy cyfrowej łącznościRadiotelefony cyfroweAkcesoria dla Straży i RatownikówSystemy dyspozytorskie

/HyteraPolska

Page 48: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Co roku kilkadziesiąt Zespo-

łów Ratownictwa Medycznego

konkuruje ze sobą w Mistrzo-

stwach Polski w Ratownictwie

Medycznym. Aby móc zakwalifi-

kować się do tych prestiżowych

zawodów, zespoły uczestniczą

w eliminacjach, które odbywają

się w różnych miastach Polski.

Nasza redakcja – na zaprosze-

nie Wojewódzkiego Pogotowia

Ratunkowego SP ZOZ w Lubli-

nie – miała okazję przyglądać

się współzawodnictwu 72 ra-

towników z 24 zespołów, które

zgłosiły się do eliminacji w ra-

mach VII Otwartych Mistrzostw

Ziemi Lubelskiej w Ratownic-

twie Medycznym, zorganizowa-

nych w dniach 11–13.05.2016.

Zostaliśmy bardzo ciepło przywi-

tani przez przedstawiciela orga-

nizatora, a jednocześnie koordy-

natora Mistrzostw – panią Beatę

Chilimoniuk. Mimo licznych próśb

z naszej strony, scenariusze zadań

były trzymane w ścisłej tajemni-

cy również przed nami, dlatego

już od pierwszych chwil na lu-

belskiej ziemi z niecierpliwością

oczekiwaliśmy na rozpoczęcie

Mistrzostw. W końcu ruszyliśmy.

Zadanie pierwsze, o tajemniczej

nazwie „Przypał”, zostało prze-

prowadzone w późnych godzi-

nach wieczornych na terenie

Gimnazjum nr 7 im. Jana Kocha-

nowskiego w Lublinie. Uczniowie

Gimnazjum bardzo aktywnie za-

angażowali się w przygotowa-

nie i przeprowadzenie zadania,

odgrywając role poszkodowa-

nych. Autorami zadania byli Piotr

Jewsiejczyk i Katarzyna Nagacz.

I RYWALIZACJA

TEKST: Konrad Rawiński ZDJĘCIA: Konrad Rawińśki

NAUKA

WYDARZENIA

42016

Page 49: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Zeskanuj i zobacz galerię zdjęć INSTRUKCJA NA STR. 3

4949

Page 50: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Scenariusz zakładał wybuch paniki wśród

uczniów bawiących się na szkolnej dysko-

tece, zorganizowanej w sali gimnastycznej

Gimnazjum. Dodatkowym utrudnieniem

była ograniczona widoczność, spowodowa-

na częściową awarią oświetlenia. Ponieważ

poszkodowanych w tym zdarzeniu było

kilkudziesięciu, organizatorzy założyli, że

realizować je będą trzy ZRM jednocześnie.

Oceniane były nie tylko procedury medycz-

ne, ale również współdziałanie wszystkich

ratowników. Nie było to proste, bo pozo-

ranci bardzo wczuli się w role i opanowanie

spanikowanej młodzieży było dla ratowni-

ków największym problemem. Dobrze przy-

gotowane zadanie ćwiczeniowe powinno

mieć przede wszystkim walor edukacyjny.

W tym przypadku cel osiągnięto podwójnie,

ponieważ zadanie było wspaniałą okazją do

przećwiczenia procedur postępowania na

wypadek zdarzenia masowego, ale również

dawało możliwość edukowania uczestniczą-

cej w nim młodzieży. Poprawne zachowanie

się w sytuacji zagrożenia pomaga ocalić ży-

cie tak samo, jak dobrze udzielona pomoc.

Ostatnie zespoły na zadanie dotarły w póź-

nych godzinach nocnych.

Nazajutrz, po krótkim odpoczynku, zespoły

wystartowały do trzech zadań dziennych,

które odbyły się na terenie Lublina.

Pierwsze zadanie dzienne – o wdzięcznej

nazwie „Gruby” – organizatorzy przygoto-

wali na terenie Collegium Maximum Uni-

wersytetu Medycznego w Lublinie. Autora-

mi zadania byli Mariusz Gawroński, Daniel

Łuszczak i Justyna Jędryszko. Role pozoran-

tów powierzono członkom Studenckiego

Koła Naukowego przy Zakładzie Ratownic-

twa Medycznego. Przy wejściu do budynku

na zespoły czekał zdenerwowany portier,

który informował o wypadku, do jakiego

doszło na jednej z klatek schodowych. Na-

stępnie zespoły prowadził na jedno z ostat-

nich pięter budynku, gdzie na schodach

leżał nieprzytomny mężczyzna. Już dotarcie

na miejsce wymagało od uczestników do-

brej kondycji fizycznej. Poszkodowanym był

solidnej postury mężczyzna, który w wyni-

ku utraty przytomności spadł z wysokości.

Ponieważ poszkodowany doznał urazu gło-

wy, ratownicy musieli wdrożyć odpowiedni

sposób postępowania. Jednocześnie zaczął

się pogarszać stan portiera, cierpiącego na

astmę. Zespoły oceniane były pod kątem

prawidłowego wykonania procedur me-

dycznych, ale również właściwego zebrania

wywiadu i odpowiedniego rozdzielenia sił

ratowników i dostępnego sprzętu.

Kolejne zadanie, o kryptonimie „Wielki

błękit”, czekało na ratowników na terenie

obiektu Aqua Lublin. Autorem zadania był

Marcin Dąbski. Ratowników wprowadzano

na hale basenu, gdzie ratownik WOPR pro-

wadził reanimację krążeniowo-oddechową

u poszkodowanego. Po przejęciu czynno-

ści i kilku minutach reanimacji, do zespołu

WYDARZENIA

„Przypał”

42016

Page 51: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

podbiegał mężczyzna informując, że na

wodzie unosi się jeszcze jeden nieprzytom-

ny poszkodowany. Po wyciągnięciu osoby

na brzeg przez ratownika WOPR konieczne

było podjęcie czynności reanimacyjnych.

W tym zadaniu oceniano nie tylko sposób

właściwego prowadzenia reanimacji, zgod-

nie z Wytycznymi 2015 Europejskiej Rady

Resuscytacji, ale również szybkie i poprawne

podjęcie współpracy z ratownikiem WOPR

przy prowadzeniu reanimacji drugiego po-

szkodowanego. Dodatkowe punkty zespoły

uzyskiwały za użycie automatycznego defi-

brylatora zewnętrznego AED, który znajdo-

wał się na terenie obiektu sportowego.

Mistrzostwa to wspaniała okazja do nauki

– nie tylko dla startujących zespołów, ale

również dla sędziów i organizatorów. Jak się

okazało, jeden zespół – mimo tego, że jego

członkowie zapomnieli o znajdującym się

na basenie defibrylatorze AED – tak popro

wadził czynności resuscytacyjne, że obaj po-

szkodowani byli reanimowani prawidłowo,

zgodnie z Wytycznymi ERC 2015 i defibry-

lowani przy użyciu jednego defibrylatora,

który był na wyposażeniu zespołu.

Ostatnie zadanie, o kryptonimie „Pokora

torreadora”, przeprowadzone zostało przy

Arenie Lublin. Autorami byli Adam Gorgol

i Roman Karman. Zespołom ukazywał się

dramatyczny widok – jedna z karetek była

rozbita o stojącą na poboczu przyczepę.

Na ambulansie widoczna była duża czer-

wona litera „N” w kole. Kilka metrów dalej,

na ziemi leżał nieprzytomny lekarz. Straża-

cy próbowali dotrzeć do zakleszczonego

we wraku kierowcy. Na widok tego ratow-

nikom zmiękły kolana. Szybko podbiegli

do karetki, w której znajdowało się dwóch

poszkodowanych, pielęgniarz i noworo-

dek w inkubatorze. Zadanie to wymagało

Beata Chilimoniuk

Absolwentka Wydziału Pielęgniarstwa Uniwersy-tetu Medycznego w Lublinie, magister pielęgniar-stwa. Ukończone studia podyplomowe z zakresu Zdrowie Publiczne – Zarządzanie i Ekonomika w Ochronie Zdrowia UM w Lublinie. Specjalistka w dziedzinie medycyny społecznej (I stopnia), pielęgniarstwa ratunkowego oraz pielęgniar-stwa anestezjologicznego i intensywnej terapii. Ukończone kursy specjalistyczne dla pielęgniarek i kursy instruktorskie BLS, ACLS, PALS wg AHA. Autorka pierwszych programów szczegółowych specjalizacji i kursu kwalifikacyjnego w dziedzinie pielęgniarstwa ratunkowego oraz kursów specjali-stycznych „Resuscytacja krążeniowo-oddechowa” i „Wykonanie konikopunkcji, odbarczenie odmy prężnej oraz wykonanie dojścia doszpikowego”. Od wielu lat wykładowca i trener, kierownik dy-daktyczny i opiekun staży, szkoleń oraz kursów dla pielęgniarek, położnych i ratowników medycz-nych. Pomysłodawczyni i współautorka projektu ,,Ucz się skutecznie – ratuj bezpiecznie. Wsparcie rozwoju zawodowego służb medycznych w woje-wództwie lubelskim”. 10-letnie doświadczenie na stanowisku pielęgniarki oddziałowej Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, obecnie Główny Koordy-nator Medyczny Wojewódzkiego Pogotowia Ra-tunkowego SP ZOZ w Lublinie. Od dwóch lat kon-sultant wojewódzki w dziedzinie pielęgniarstwa ratunkowego.

„Gruby”

5151

Page 52: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

oprócz specjalistycznej wiedzy medycznej

– również umiejętności szybkiego reago-

wania w przypadku rozłączenia aparatury

medycznej, postępowania z wcześniakiem

w inkubatorze oraz znajomości obsługi

respiratora i pompy infuzyjnej. Kluczem

do osiągnięcia sukcesu była jednak dobra

współpraca z ratownikami PSP i Policji po

kursach kwalifikowanej pierwszej pomocy

oraz z członkami zespołu rozbitej karetki

,,N”. Dodatkowym zadaniem było właściwe

wykonanie procedury wezwania i przyjęcia

śmigłowca, wybranie miejsca do lądowania,

zapewnienie bezpieczeństwa i prawidłowe

współdziałanie z pilotem podczas lądowa-

nia śmigłowca. Tę część zadania oceniał Ry-

szard Stykowski – na co dzień koordynator

szkoleń ratownictwa w Centralnym Ośrodku

Szkolenia Służb Lotniskowych Lotniska Cho-

pina w Warszawie.

Mimo iż w rywalizacji punktowane były te

cztery zadania, organizatorzy przygoto-

wali dla uczestników jeszcze kilka atrakcji.

Bardzo ciekawym doświadczeniem było

udzielanie pomocy postrzelonemu żołnie-

rzowi. Ćwiczenie to wymagało właściwego

zabezpieczenia masywnego krwotoku oraz

współdziałania z zespołem bojowym, sta-

nowiącym zabezpieczenie. Adrenalinę u ra-

towników podnosiła krótka wymiana ognia

z przeciwnikiem w trakcie wykonywania

czynności medycznych. Ratownicy, którzy

postanowili wziąć udział w tym ćwiczeniu,

po jego zakończeniu zgodnie oceniali, że

było ono dla nich nowym doświadczeniem.

Mistrzostwa to też wspaniała okazja do

promowania wśród społeczeństwa zasad

udzielania pierwszej pomocy. To przecież

od świadków zdarzenia w wielu przypad-

kach zależy, czy poszkodowany doczeka na

przyjazd ZRM. Organizatorzy dobrze się do

tego przygotowali.

W drugim dniu trwania Mistrzostw, kiedy

zespoły wykonywały zadania dzienne, przed

lubelskim ratuszem trwała „Akcja Defibryla-

cja”. Jak się okazało, przeprowadzenie takiej

inicjatywy w dniu powszednim nie wpłynę-

ło na spadek liczby zainteresowanych. Bar-

dzo wiele osób w różnym wieku – zarówno

mieszkańców Lublina, jak i turystów – było

chętnych, by poćwiczyć resuscytację krąże-

niowo-oddechową z użyciem automatycz-

nego defibrylatora AED. Dla jednych była

to okazja do przypomnienia sobie zasad

udzielania pierwszej pomocy, dla innych

– pierwsza okazja do takich ćwiczeń. Akcja

ta została bardzo wysoko oceniona przez

mieszkańców Lublina.

Na VII Otwarte Mistrzostwa Ziemi Lubelskiej

w Ratownictwie Medycznym organizatorzy

przygotowali cztery zadania. Ktoś mógłby

powiedzieć, że to mało lub że można było

przygotować więcej. Trzeba jednak mocno

podkreślić, że poziom tych zadań, ich wie-

lowątkowość i stopień trudności wymagał

od uczestników dużej wiedzy i opanowania.

Dla uczestników Mistrzostwa te były okazją

do zdobycia nowych doświadczeń, integra-

cji i wymiany poglądów. Dla organizatorów

WYDARZENIA

„Wielki błękit”42016

Page 53: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

– ogromnym przedsięwzięciem logistycz-

nym. O to, jak dużym wyzwaniem było przy-

gotowanie takiej imprezy i czy to się udało,

zapytałem koordynatora Mistrzostw – panią

Beatę Chilimoniuk.

Beata Chilimoniuk – Mam nadzieję, że

uczestnicy i wszyscy obecni ocenią VII

Otwarte Mistrzostwa Ziemi Lubelskiej jako

udane i profesjonalnie przygotowane. Ko-

rzystając z okazji, chciałabym podzięko-

wać Dyrekcji WPR za to, że obdarzyła mnie

ogromnym zaufaniem, powierzając funkcję

koordynatora Mistrzostw. Jest to wyróżnie-

nie, gdyż pracuję w firmie od ponad roku

i pierwszy raz organizowałam taką imprezę.

Moim zadaniem było wyszukanie grupy osób

,,pozytywnie zakręconych”, stworzenie wa-

runków do wykorzystania ich indywidual-

nych zdolności i wykonania zadań zgodnie

z umiejętnościami i doświadczeniem każdej

z nich. To była praca zespołowa, polegająca

na współdziałaniu, udzielaniu sobie pomo-

cy merytorycznej, pełnieniu różnych funkcji

i wzięciu odpowiedzialności za wyniki pracy

swojej i zespołu. Tak, koordynator Mistrzostw

odpowiada za koordynację poszczególnych

zadań zespołowych, za sprawność organiza-

cyjną i logistyczną oraz merytoryczne przygo-

towanie konkurencji. Odpowiada za przebieg

działań, nadaje kształt Mistrzostwom, określa

metody i sposoby realizacji poszczególnych

zadań, mobilizuje do tworzenia oryginalnych

pomysłów, stymuluje zespół do działania i jest

otwarty na innowacyjne rozwiązania.

W każdym z nas jest ogromny potencjał

– jak mówi trener Adam Nawałka, „są jeszcze

rezerwy”. Zadaniem koordynatora jest sty-

mulowanie członków zespołu do twórczego

i efektywnego działania, budowanie odpo-

wiedzialności i przyjaznej atmosfery, doce-

nienie wysiłku całego zespołu. Ten sukces jest

wynikiem pracy wielu osób zaangażowanych

w przygotowanie VII Otwartych Mistrzostw

Ziemi Lubelskiej w Ratownictwie Medycznym.

Bez ciężkiej pracy, prawdziwej pasji, poświę-

cenia swojego prywatnego czasu, współpracy

w zespole i dążenia do osiągnięcia wspólne-

go celu nie byłoby możliwe przygotowanie

Mistrzostw na tak wysokim poziomie. Dzię-

kuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego

sukcesu.

Zwycięzcą VII Otwartych Mistrzostw Ziemi

Lubelskiej w Ratownictwie Medycznym

został zespół ze Świętokrzyskiego Centrum

Ratownictwa Medycznego i Transportu

Sanitarnego w Kielcach. Na podium stanęły

również zespoły z Samodzielnego Public-

znego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Kol-

buszowej (miejsce II) oraz jeden z zespołów

Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowe-

go i Transportu Sanitarnego „Meditrans”

SP ZOZ w Warszawie.

Już za kilka miesięcy ratownicy z pierwszych

dziesięciu zespołów spotkają się ze swoimi

kolegami, którzy uczestniczyli w elimi-

nacjach w innych częściach Polski, by

konkurowaćo miano najlepszych w Mis-

trzostwach Polski w Ratownictwie Medy-

cznym w Białymstoku. Będziemy uważnie

śledzić tę rywalizację.

„Pokora torreadora”

5353

Page 54: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

OBRONNOŚĆ SZKOLENIA

42016

Page 55: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Kierunki rozwoju zaawansowanych systemów szkolenia strzeleckiego

TEKST: Agnieszka Hankus-Kubica

Możliwości stworzone przez rozwój technologii informacyjnych, w szczególności tech-nologii związanych z obszarem gier komputerowych, wirtualnej rzeczywistości oraz interfejsów człowiek–maszyna sprawiają, że na rynku zbrojeniowym możemy obser-wować coraz szerszą ofertę zaawansowanych systemów szkolenia i systemów trenin-gowych. Systemy te w większości pozwalają wyszkolić zawodowe kadry służące bez-pieczeństwu państwa, jak również służą do przeprowadzania profesjonalnych szkoleń przez amatorów sportów strzeleckich, członków organizacji paramilitarnych oraz firmy świadczące usługi obrony i ochrony. W niniejszym artykule postaram się przybliżyć wybrane kierunki rozwoju systemów strzeleckich wraz z ich zastosowaniem.

5555

Page 56: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

SZRP – System szkoleniowo-treningowy Śnieżnik

OBRONNOŚĆ SZKOLENIA

Obecnie najbardziej powszechnym i znanym rozwiązaniem trenin-

gowym w Polskich Siłach Zbrojnych jest system Śnieżnik. Modele

broni wykorzystywane w systemie Śnieżnik wykonane zostały na

bazie rzeczywistej broni bojowej. Mają identyczny wygląd, budowę,

sposób obsługi, układ pneumatycznego przeładowania czy prowa-

dzenie symulowanego ognia z zachowaniem krzywych balistycz-

nych. Dodatkowo, modele wyposażone są w Moduł Komunikacji

Broni (MKB), który umożliwia bezprzewodowe komunikowanie się

z systemem, a także czujniki przechylenia (CZP) i docisku broni

(CZD), co z kolei pozwala instruktorom monitorować zachowania

osób ćwiczących w czasie celowania i składania się do strzału.

W skład trenażera wchodzi ponad 30 sztuk uzbrojenia, m.in. kara-

binki szturmowe, karabiny wyborowe z symulatorami optoelektro-

nicznymi, granatniki i moździerze.

System szkoleniowo-treningowy Śnieżnik jest stacjonarnym urzą-

dzeniem, które wykorzystywane jest do przygotowania żołnierzy

strzelców, z wykorzystaniem broni strzeleckiej bez użycia amunicji,

zwłaszcza w zakresie:1

• strzelania amunicją bojową na „otwartych” strzelnicach do

tarcz i figur bojowych;

• wykrywania, rozpoznawania i niszczenia celów rzeczywistych

w różnym terenie (zurbanizowanym, odkrytym), w różnych

porach dnia i warunkach atmosferycznych;

• współdziałania w walce przy zastosowaniu różnych rodzajów

broni i formacji;

• reagowania żołnierzy w sytuacjach nietypowych.

System Śnieżnik składa się z siedmiu podsystemów, które przezna-

czone są do wykorzystania w różnych warunkach bojowych i na sta-

nowiskach ogniowych. Zaliczają się do nich:

• Śnieżnik 1 – wielostanowiskowe urządzenie, przeznaczone do

prowadzenia symulowanych działań dla żołnierza na strzelnicy

bojowej.

• Śnieżnik 2 – stosowany do prowadzenia symulowanych działań

na polu walki zarówno przez żołnierza, jak i w ramach różnych

formacji.

• Śnieżnik 3 – przeznaczony do prowadzenia symulowanych

działań w budynkach i w ich otoczeniu.

• Śnieżnik Mini – wykorzystywany do prowadzenia symulowa-

nych strzeleń z broni strzeleckiej.

• Goworek – przygotowuje żołnierzy do obsługi moździerza

z zaaranżowanego stanowiska ogniowego.

• Puchacz – przeznaczony do szkolenia strzelca pokładowego

śmigłowca, który umieszczony jest na ruchomej platformie,

z zaaranżowanego stanowiska pokładowego.

• Snajper – przeznaczony dla strzelców wyborowych.

Stanowiska można dowolnie konfigurować, tworząc różne scenariu-

sze sytuacji, w których uczestniczą ćwiczący żołnierze.2

System szkoleniowo-treningowy Śnieżnik funkcjonuje między inny-

mi w 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej w Świętoszowie, w Ośrod-

ku Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych w Bemowie Piskim,

25 Brygadzie Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim,

Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu oraz w Wyższej

Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu.

Źródło: www.snieznik.info

42016

Page 57: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Wirtualne Pole Walki

Wirtualne Pole Walki jest kompleksową platformą taktyczną, sze-

roko stosowaną przez państwa członkowskie NATO. Za pośrednic-

twem oprogramowania VBS możliwe jest symulowanie w czasie

rzeczywistym działań i operacji wojskowych na współczesnym polu

walki. Dzięki temu środowisko VBS znajduje szerokie zastosowanie

w szkoleniu i rozwoju pojedynczych żołnierzy, drużyn czy plutonów

do prowadzenia operacji połączonych na poziomie batalionów.

Oprogramowanie VBS znajduje szerokie zastosowanie między inny-

mi w zakresie:3

• szkolenia przed misjami oraz zapoznania z terenem operacyj-

nym;

• szkolenia taktycznego oddziałów i pododdziałów bojowych;

• ćwiczenia wspólnych działań bojowych;

• symulacji konwojów i procedur kolumn transportowych

(łącznie z integracją wirtualnej rzeczywistości – VR);

• szkolenia załóg obsługi broni zespołowej;

• szkolenia załóg i strzelców pokładowych śmigłowców;

• szkolenia z procedur obsługi naziemnej samolotów bezzałogo-

wych;

• szkolenia z zakresu świadomości kulturowej w terenie opera-

cyjnym;

• zapoznania z platformami bojowymi i sprzętem technicznym.

W VBS scenariusze szkoleniowe generowane są za pomocą edyto-

ra misji – Offline Mission Editor, umożliwiającego projektowanie

dowolnej sytuacji taktycznej.

Puchacz

Goworek

VBS

Źródło: bisimulations.com

5757

Page 58: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Źródło: bisimulations.com

Takie środowisko pozwala na konstruowanie najbardziej zaawanso-

wanych strzelnic. Samo środowisko jednak nie wystarczy, aby moż-

na było mówić o profesjonalnym systemie szkoleniowym. Najszer-

szą ofertą w tym zakresie mogą dzisiaj pochwalić się amerykańscy

producenci tego typu rozwiązań.

Modułowe strzelnice symulowane w czasie rzeczywistym na broń palną i laserową

Najlepszym dostępnym obecnie rozwiązaniem jest strzelnica, któ-

ra może być budowana na bazie gotowych modułów, mogących

odzwierciedlać dowolne pomieszczenia albo ich zbiory. Moduły te

powinny być wyposażone w kulochwyty, co umożliwia użycie broni

palnej – standardowo wykorzystywanej na służbie.

Z wykorzystaniem kamer termowizyjnych można odczytywać do-

kładność strzałów, za to system zwykłych kamer pozwoli na śledze-

nie techniki ich wykonywania. Strzelnica uzupełniona o dowolne

środowisko wirtualnej rzeczywistości może stać się polem treningo-

wym, w którym mogą trenować drużyny czy – w przyszłości – nawet

całe pododdziały. Trening to nie tylko sam strzał, ale również jego

brak w przypadku systemów przeznaczonych do ochrony. Dowolne

scenariusze mogą być realizowane w warunkach polskich, jak rów-

nież mogą symulować warunki innego kraju. Podłączenie do tego

typu strzelnic pozostałych sensorów będzie przyszłością zaawanso-

wanych systemów szkolenia.

OBRONNOŚĆ SZKOLENIA

Przykłady modeli 3D

w środowisku VBS2

Źródło: bisimulations.com

Strzelnica modułowa

42016

Page 59: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Strzelnica modułowa

Page 60: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

OBRONNOŚĆ SZKOLENIA

Szkolenie żołnierzy w oparciu o wirtualną rzeczywistość

Źródło: www.intelligent.net42016

Page 61: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Kolejnym godnym uwagi rozwiązaniem jest strzelnica w pełni

zintegrowana ze środowiskiem wirtualnej rzeczywistości. W tym

rozwiązaniu jesteśmy całkowicie zaabsorbowani rzeczywistością

wykreowaną poprzez prowadzącego ćwiczenie. System szkolenia

pojedynczego żołnierza, z użyciem okularów służących do korzysta-

nia z wirtualnej rzeczywistości, wdrożyła z powodzeniem w firma

Intelligent Decisions w armii amerykańskiej.

Ważną rolę w procesie szkolenia odegrają również trenażery, za po-

mocą których będzie można szkolić załogi pojazdów, łodzi lub stat-

ków powietrznych.

Połączenie wyżej wymienionych rozwiązań technologicznych z za-

awansowanymi systemami diagnozowania stanu człowieka oraz

interfejsami człowiek–maszyna spowoduje rozwinięcie jeszcze do-

skonalszych narzędzi nauczania, do których z pewnością dołączą

szkolenia strzeleckie, ale również zaawansowane narzędzia weryfi-

kacji psychomotorycznej. Przyszłe pole walki powoli przenosi się do

środowiska wirtualnego, natomiast już dzisiaj wiadomo, że umiejęt-

ności i nawyki strzeleckie możliwe są do nabycia w drodze zintegro-

wanych, różnorodnych programów szkolenia.

Pomimo sukcesu, jakim okrzyknięto prowadzenie szkoleń w wirtu-

alnym środowisku, najbardziej skuteczne ćwiczenia nadal odbywają

się na prawdziwym poligonie. Zaawansowane systemy szkolenia są

rozwiązaniem, które może przynieść spore oszczędności i tworzyć

warunki, których nie jesteśmy w stanie wygenerować za pomocą

standardowych metod szkolenia. Biorąc pod uwagę przeanalizowa-

ne kierunki rozwoju strzeleckich systemów szkolenia, należy stwier-

dzić, że najlepsze rezultaty będzie można otrzymać wówczas, kiedy

metody konwencjonalne będą przeplatały się i łączyły z nowymi

rozwiązaniami. Ten sposób zagwarantuje skuteczność i dobre wy-

niki szkolenia oraz zapewni dalszy rozwój w procesie doskonalenia

metod i technik treningowych, które przełożą się bezpośrednio na

wysoką jakość wyszkolenia służb dla obszaru obronności.

Przypisy:1 www.snieznik.info/pl/sys-pl [dostęp 03.02.2014 r.]2 www.tech.wp.pl/kat,130034,title,Snieznik-najnowszy-symulator

-w-polskiej-armii,wid,15168221,wiadomosc.html?ticaid=112240,

[dostęp 03.02.2014 r.]3 www.trenazery.com.pl/vbs2, [dostęp 03.02.2014 r.]

Źródło: www.intelligent.net

Zeskanuj i zobacz wideo INSTRUKCJA NA STR. 3

6161

Page 62: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

WYDARZENIA

42016

Page 63: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Coś nowego, czyli pierwsze Zawody Ratowniczo-Taktycznych Grup Paramilitarnych

'

TEKST: Konrad Rawiński ZDJĘCIA: Konrad Rawińśki

Zaczęło się w marcu od zwykłego maila. Potem były ko-

lejne, potem kilka telefonów. Z każdą nową wiadomością

wizja, jaką na początku przedstawił nam Wojciech Maj

– pomysłodawca przedsięwzięcia – zaczynała nabierać

kształtów. Taki był początek. Tak po raz pierwszy dowie-

dzieliśmy się o pomyśle zorganizowania w czerwcu zawo-

dów ratowniczo-taktycznych dla grup paramilitarnych. Od

razu podjęliśmy decyzję, że to wydarzenie nie może odbyć

się bez naszego udziału. Szybko zapadła również decyzja

o objęciu go patronatem medialnym. Dzisiaj – z perspek-

tywy czasu – możemy powiedzieć, że dzięki zaproszeniu

ze strony organizatorów, a także dzięki naszej intuicji, mo-

gliśmy uczestniczyć w jednym z ciekawszych wydarzeń

roku 2016.

Trzy miesiące zleciały w okamgnieniu. Na poligon pod

Wrocławiem docieramy w piątek 17 czerwca, wczesnym

popołudniem. Pierwsze zespoły zdążyły się już zakwa-

terować. Na miejsce dotarli też pierwsi instruktorzy.

Z godziny na godzinę przybywa namiotów, pojawiają się

nowe twarze i robi się coraz bardziej gwarno. O godzinie

17:00 odbywa się apel roboczy, na którym pada kilka słów

na temat organizacji zawodów. Jeszcze chwila wolnego

czasu i zaczyna się. Pierwszy punkt to wykład, który pro-

wadzi Krzysztof Pluta „Wir”. Jego tematem jest oczywiście

medycyna pola walki. Każde zagadnienie jest zilustrowa-

ne przykładem z życia; opowiedziane słowami człowieka, 6363

Page 64: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

który nie tylko zna się na tym, o czym mówi,

ale przede wszystkim widział wiele na wła-

sne oczy i uczestniczył w tym całym sobą.

Słyszał krzyk ludzi, których ratował, widział

ich krew, a czasami był ostatnią osobą, któ-

rą widzieli. Często nie przywiązujemy wagi

do rzeczy podstawowych. „Wir” wielokrotnie

w swym wykładzie podkreśla, że to właśnie

podstawowa wiedza i czynności ratują życie.

Uczestnicy siedzą i słuchają. Kilkadziesiąt mi-

nut upływa szybko, zapada zmrok i nadcho-

dzi czas odpoczynku. Jeszcze kilka godzin

i start do pierwszych zadań.

Poranek bardzo nerwowy. Każdy z uczestni-

ków jeszcze raz przegląda sprzęt. Co zabrać,

a co będzie zbędne. Czas upływa bardzo

szybko i pierwsze zespoły ruszają na zadania.

My również.

Pierwsze zadanie na naszej trasie. Uczest-

ników wita z lekkim uśmiechem dwóch

instruktorów z CSS Defender. Szybkie omó-

wienie. Zespół dzieli się na dwuosobowe

składy. Zadanie jest na pozór proste: wyko-

nać 15 pompek, następnie przebiec kilka-

dziesiąt metrów i zrobić kolejne 15 pompek.

Podejście do stanowiska, na którym leżą

dwie jednostki broni – Glock i AK 47. Teraz

trzeba rozłożyć i złożyć broń. I znowu bieg.

Następnie kolejna dwójka. Wszystko omó-

wione, więc czas start. I nagle okazuje się,

że zadanie z pozoru proste z każdą sekundą

się komplikuje. Sprzęt waży swoje – to do-

datkowe kilogramy przy pompkach i prze-

szkoda w biegu. Ręce trzęsą się z wysiłku.

Broń nie chce „słuchać”. A instruktorzy bacz-

nie obserwują każdą czynność, każdy ruch

i wyłapują błędy. Każdy błąd to karne sekun-

dy do ogólnego czasu. Pot szybko zalewa

czoło, a czas ucieka.

Ruszamy na kolejne zadanie, które omawia

instruktor „Szrama”: „Agent i informator do-

stali się pod ostrzał. Cel: dotrzeć, wydostać,

udzielić pomocy. Jeśli jesteście gotowi, czas

start!”. Zespół ustawia się w szyku i rusza

w ubezpieczeniu we wskazanym kierunku.

Nagle w połowie drogi pojawia się dym.

Zakładamy maski i kontynuujemy marsz. Po

chwili z pozostałości zabudowania dociera

do nas wołanie. Bezpiecznie podchodzi-

my i już widzimy, że nie będzie łatwo. Dwaj

mężczyźni są ciężko ranni. Widać masywny

krwotok i amputacje. To tak na pierwszy

rzut oka. Trzeba szybko podjąć decyzję, jak

udzielić pomocy i jak ewakuować rannych.

Tu liczy się nie tylko wiedza z zakresu medy-

cyny – ważna jest też taktyka. Do tego trzeba

pamiętać, jaki jest cel misji i jakie priorytety.

Po ewakuacji zespół w bezpiecznym miejscu

wdraża bardziej zaawansowane czynności

medyczne. Nagle padają słowa: „czas stop!”.

Trzeba zebrać sprzęt i ruszać na kolejne za-

danie. My zostajemy chwilkę z instruktorami,

słuchamy. Karta oceny szybko zapełnia się

do końca. Opinia pozorantów ma też swoje

znaczenie.

Kilkaset metrów dalej inny zespół witany jest

przez „Wira”. Zadanie: „Odszukać strąconego

pilota. Udzielić pomocy. Przetransportować

we wskazane miejsce, przygotować do ewa-

kuacji i przekazać personelowi śmigłowca

ewakuacji medycznej”. Obserwujemy, jak

zespół ostrożnie, w ubezpieczeniu pokonu-

je kolejne metry. Zbliża się do zabudowa-

nia. Sprawdza każdy metr terenu. Po chwili

słychać słowa: „Mam człowieka”. Cały zespół

kieruje się powoli, nadal pilnując swoich

sektorów, w stronę odnalezionego pilota.

Dwóch operatorów przystępuje do udziela-

nia pomocy. „Wir” bacznie obserwuje, udzie-

la informacji zwrotnych, zaznacza wykonane

procedury na karcie oceny. Czas do ewaku-

acji – określony. Ranny szybko zabezpiecza-

ny jest na noszach i przenoszony do miejsca

ewakuacji. Następuje jego przekazanie. Słu-

chając rozmowy operatora z instruktorem,

zamykamy oczy i czujemy się tak, jakbyśmy

byli kilka tysięcy kilometrów stąd. Podmuch

powietrza porusza łopatami śmigłowca, nio-

sącego drobiny piasku. W uszach – ryk silni-

ków. Życie żołnierza jest w rękach medyków.

Coś niesamowitego!

WYDARZENIA

42016

Page 65: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Gdy zespół opuszcza stanowisko, pytam

„Wira”, czy warto było wziąć udział w tych

zawodach. Mówi: „Popatrz sam. Widzisz ich

zaangażowanie, ich serce? Ja widzę – im się

naprawdę chce! Dla instruktora nie ma nic

bardziej pokrzepiającego, niż zaangażowa-

nie tych, którym przekazuje swoją wiedzę.

Widzę w nich wielki potencjał. Cieszę się, że

mogę uczestniczyć w tym projekcie i po czę-

ści trochę go współtworzyć”.

Po kilkunastu minutach marszu jesteśmy na

kolejnym zadaniu. Droga leśna. Informacja

od instruktora Jakuba Grzeszczyka jest jasna

– „działacie w środowisku cywilnym”. Jakiś

mężczyzna szarpie się z kierowcą, próbując

wyciągnąć go z auta. „Pijaku, przejechałeś

człowieka!” – krzyczy. Z przodu pojazdu leży

potrącony mężczyzna, jest nieprzytomny.

Kierowca też jest ranny. Zespół szybko obez-

władnia nerwowego świadka i udziela po-

mocy rannym oraz powiadamia pogotowie.

Nagle kierowca pyta, co z jego dzieckiem.

Opatrujący go operator zastyga na ułamek

sekundy w bezruchu. Potem głośno infor-

muje dowódcę, który poleca sprawdzić po-

jazd. Siedzenia od strony kierowcy, bagażnik,

druga strona pojazdu. Jest dziecko! Leży na

podłodze przed przednim fotelem pasaże-

ra. Szybka kontrola: brak oddechu. „Podjąć

reanimację!” – krzyczy dowódca. Kontakt

z pogotowiem i przekazanie informacji; pada

prośba o śmigłowiec LPR. Wszystko dzieje się

tak szybko. I nagle słyszymy spokojne słowa

instruktora: „Dzięki, koniec czasu”.

Po kilkunastu minutach szybkiego marszu

docieramy do ruiny zabudowania. Za ścianą

widzimy kilku mężczyzn w chustach na gło-

wie. Stoją w bezruchu. W rękach mają broń.

Jeden z mężczyzn ma na sobie kamizelkę

z materiałem wybuchowym. Nagle słyszymy:

„Chodźcie tutaj. To wasza kobieta. Chodź-

cie, chodźcie! Ja przyjaciel”. W otworze po

drzwiach pojawia się kolejny mężczyzna

w chuście na głowie. Odwraca się. Woła,

6565

Page 66: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

machając ręką: „Chodźcie, ja przyjaciel, jest

dobrze, chodźcie, leży tutaj”. Mężczyzna

wchodzi coraz bardziej w głąb zabudowania.

Za nim powoli wchodzą, jeden za drugim,

członkowie zespołu. Układ pomieszcze-

nia nie zapewnia dobrego zabezpieczenia.

I nagle krzyk: „Łapy w górę!”. Zespół próbuje

coś zrobić, ale na to już nie ma szans. Czło-

wiek w kamizelce poodnosi do góry rękę

z telefonem. „Jak nie odłożycie broni, wszy-

scy tu zginiemy” – mówi. Kilka sekund trwa-

my w bezruchu. Członkowie zespołu jeden

po drugim odkładają broń. Każdemu z nich

zakrywane są oczy. Następnie wprowadzani

są do namiotu, gdzie na ziemi leży ranna ko-

bieta. Zaczyna się przesłuchanie. Przeciwnik

chce ustalić, kto jest dowódcą. Krzyki, groź-

by, przekleństwa, poszturchiwania. Po chwili

z namiotu wyprowadzana jest kobieta. Po-

tem słychać głośny huk eksplozji i kilka strza-

łów. Mężczyźni opuszczają namiot. Ostat-

ni ma wyeliminować członków zespołu.

Instruktorzy chcą sprawdzić, jak ci zareagują

i czy podejmą walkę o życie. Nagle słychać

słowa: „koniec zadania”. Wszyscy się uśmie-

chają i klepią po ramieniu. To trudne zadanie,

wielowątkowe. Instruktor Marcin Borkowski

szybko omawia związane z nim zagadnienia.

Teraz czas na powrót do bazy, kilka chwil

oddechu i uzupełnienie sprzętu. Za chwilę

na trasę zadań wyruszą kolejne ekipy. Trzeba

zastąpić ich w pracy przy przygotowaniu za-

dania nocnego.

Południe. Upał mocno daje się we znaki, ale

w międzyczasie spada też kilka kropli desz-

czu. Zespoły startują do kolejnych zadań

– jesteśmy na pierwszym zadaniu drugiej

pętli. Kolejny sprawdzian fizyczny. Ponownie

miłe powitanie na stanowisku CSS Defender.

Spokojny ton głosu i lekki uśmiech na twa-

rzach instruktorów. Ale uczestnicy wiedzą

już, że lekko nie będzie. Tym razem trzeba

wykonać 20 pełnych przysiadów, wziąć kole-

gę na plecy i przebiec kilkadziesiąt metrów.

Następnie zmiana: osoba wcześniej niesiona

wykonuje 20 przysiadów i do mety ciągnie

swojego kolegę. Wszystko z bronią i oporzą-

dzeniem. Szybko okazuje się, że każdy kilo-

gram waży teraz 10 razy więcej, metry ciągną

WYDARZENIA

Zeskanuj i zobacz galerię zdjęć INSTRUKCJA NA STR. 3

42016

Page 67: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

się w nieskończoność, pot zalewa twarz, uda

robią się jak z kamienia i brakuje powietrza.

Na mecie zmiana i zaczyna kolejna dwójka.

My jesteśmy już kilkaset metrów dalej. „Wir”

omawia zadanie. Pierwsza część to założenie

opaski uciskowej, na czas. Uczestnicy mają

już zakryte oczy i słychać komendę: „Uraz

prawej kończyny górnej. Czas start!”. Sekun-

dy uciekają jedna po drugiej. I nagle okazuje

się, że mimo wielu godzin ćwiczeń nie każdy

radzi sobie dobrze. Druga część zadania to

stworzenie meldunku 9LINER na podstawie

przeczytanego scenariusza. I tym razem nie

wszystkim zespołom udaje się zakończyć za-

danie sukcesem.

Ruszamy na kolejne zadanie, które oma-

wia „Szrama”. „Został zaatakowany konwój.

Jeden z konwojentów jest ranny. Trwa wy-

miana ognia”. Widzimy, jak zespół ustawia

się w szyku i rozpoczyna podejście. Dociera

do konwojenta, który skrył się za zasłoną.

Kilkanaście metrów dalej leży postrzelony

drugi konwojent. Cisza. Brak oznak obecno-

ści przeciwnika. Konwojent wskazuje ostat-

ni kierunek kontaktu, a zespół rozpoczyna

ostrożne podejście. Nagle zza kawałka muru

wychyla się przeciwnik. Instruktor podbie-

ga do medyka z zespołu. „Dostałaś w prawą

nogę, mocno krwawisz” – pyta? Dziewczyna

kładzie się na ziemi i zakłada na wskazaną

nogę opaskę uciskową. W tym czasie jej kole-

dzy eliminują przeciwnika. Można wrócić po

koleżankę i zająć się rannym konwojentem.

Sprawa nie jest prosta – postrzał klatki pier-

siowej. W dodatku ranny jest medyk zespołu.

Ale nie poddają się. Wyuczone postepowa-

nie, podpowiedzi medyka i powoli sytuacja

zostaje opanowana.

Niebieski namiot na terenie obozu, który

był miejscem kolejnego zadania, przyspa-

rza uczestnikom niesamowitych wrażeń.

W namiocie jest kobieta, skarżąca się na ból

brzucha. Nikt nie spodziewa się tego, co ma

nastąpić chwilę później. Bo jak na zawodach,

których tematem jest medycyna pola wal-

ki, spodziewać się konieczności odebrania

porodu? Wiele zespołów działa instynktow-

nie – niektórzy przypominają sobie własne

doświadczenia, a dla innych jest to wiedza

nowa. Ale wszyscy, jak jeden mąż, są pozy-

tywnie zaskoczeni. Instruktor Marcin Bor-

kowski powoli tłumaczy, co robić.

Ruszamy na ostatnie już zadanie. To kolejny

sprawdzian z taktyki i wiedzy medycznej,

przygotowany przez Pararescue Team. Jak

zawsze, przydaje się spokój i opanowanie.

W pomieszczeniu zespół zastaje dwóch

mężczyzn. Jeden jest poważnie ranny, krzy-

czy. Wszędzie pełno krwi. Drugi trzyma broń

w ręku, jest w szoku. Nie wiadomo, co się

stało – wszystko wskazuje na nieszczęśli-

wy wypadek. Zadanie: zabezpieczyć broń

i pomóc rannemu. Instruktorzy śledzą każdy

ruch uczestników. Wszystko podlega wni-

kliwej ocenie. Na koniec ma miejsce krótkie

omówienie.

To ostatnie zadanie, ale nie koniec zawo-

dów. Teraz chwila przerwy i przygotowanie

do ćwiczeń nocnych. Tę część zawodów or-

ganizatorzy również trzymają w tajemnicy.

Uczestnicy wiedzą jedynie, że od zmierzchu

będą na zmianę pełnić wartę w przygoto-

wywanych przez cały dzień umocnieniach.

Około północy – pobudka. Rozpoczynamy

działania nocne, które są ćwiczeniem współ-

działania wszystkich zespołów oraz pomocy

większej liczbie rannych. Po godzinie ćwi-

czeń – powrót i odpoczynek.

Kolejnego dnia ma miejsce ostatni apel

pierwszych Zawodów Ratowniczo-Taktycz-

nych Grup Paramilitarnych. Podziękowania

dla uczestników i instruktorów, a w końcu

– ogłoszenie wyników i wręczenie nagród.

Spośród 9 zespołów najlepsi okazali się SGO

SEC 9 (I miejsce), SGO Śląsk (II miejsce) oraz

GROT z Giżycka (III miejsce). Każdy komuś

kibicuje. Naszym faworytem był zespół SGO

WORT – organizator zawodów – którym kie-

rował Wojciech Maj. Tylko oni i nieliczne gro-

no zaprzyjaźnionych osób wie, jak wiele pra-

cy i wyrzeczeń było potrzebnych, by pomysł

zawodów stał się rzeczywistością.

Cieszymy się, że mogliśmy być z nimi od po-

czątku i żywimy nadzieję, że na kolejnych za-

wodach za rok również będziemy mogli im

kibicować.

6767

Page 68: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

WYDARZENIA

42016

Page 69: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

W POGONI ZA MARZENIAMI – zmagania dwóch studentów SGSP

na Facebooku, gdzie systematycznie będą

udostępniać relacje z wyjazdu, a także poka-

zywać pracę amerykańskiej straży pożarnej.

Swoimi działaniami w mediach chcą dotrzeć

do jak największej liczby osób w Polsce,

a może nawet za granicą. Mają nadzieję, że

fanpage spotka się z dużym zainteresowa-

niem nie tylko wśród polskich strażaków.

Nasza redakcja postanowiła im pomóc i bę-

dzie z zainteresowaniem śledziła poczyna-

nia dwóch młodych ratowników. Objęliśmy

patronatem ich wyjazd. Zaraz po powrocie,

w jednym z kolejnych numerów naszego ma-

gazynu, opublikujemy szczegółową relację

z tego pobytu. Natomiast za pośrednictwem

naszego profilu pokażemy, jak wygląda

w rzeczywistości praca strażaków za oce-

anem. Cieszy nas fakt, że będą na co dzień

nosić emblemat naszego magazynu.

Jak sami mówią, możliwość pracy w straży

pożarnej w Stanach Zjednoczonych to dla

nich wielkie wyróżnienie. Po cichu liczą, że

internauci będą chętnie śledzić amerykań-

skie zmagania dwóch studentów SGSP, któ-

rzy zdecydowali się sięgnąć po swoje marze-

nia.

W okresie 23 sierpnia – 23 września br.

dwóch studentów trzeciego roku Szkoły

Głównej Służby Pożarniczej przed rozpo-

częciem służby w jednostkach ratowniczych

odbędzie obowiązkowe praktyki zawodowe.

I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdy-

by nie fakt, że postanowili je odbyć poza gra-

nicami naszego kraju, a dokładnie w Stanach

Zjednoczonych. Chcieliby wykorzystać ten

czas, zdobywając jak najwięcej umiejętności

i doświadczenia.

Od samego początku było to bardzo ambit-

ne zadanie – mówi Mateusz Ciżewski. Przed

wyjazdem przeprowadziliśmy wiele rozmów

i wymieniliśmy liczne wiadomości z komendan-

tami amerykańskich jednostek straży pożarnej

w różnych stanach. Ostatecznie otrzymaliśmy

zgodę na odbycie praktyk w jednej z jednostek

Straży Pożarnej w Houston, w stanie Teksas.

W tej jednostce spędzimy najwięcej czasu

w trakcie całego swojego pobytu. W planach

mamy również odwiedzenie innych jedno-

stek straży pożarnej, m.in. w Las Vegas, Dallas

i w Nowym Jorku.

Całą podróż postanowili udokumentować

w mediach społecznościowych. Planują za-

łożyć konto na Instagramie oraz fanpage’a

TEKST: Daniel Węgrzynek ZDJĘCIA: Mateusz Ciżewski

6969

Page 70: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

PREZENTACJA ROZWOJU POŻARU

i zjawisk pożarowych w miniaturowym domku jednopomieszczeniowym – cz.I

Źródło: cfbt.pl

RATOWNICTWO TECHNIKA

W 2015 roku Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej opu-

blikowała program szkolenia z zakresu gaszenia pożarów we-

wnętrznych. Wśród szeregu zaleceń i wskazówek metodycznych

do prowadzenia zajęć znalazły się obligatoryjne demonstracje

z wykorzystaniem małego i dużego „domku dla lalek”. Wytyczne

ograniczyły się jedynie do krótkiego opisu ćwiczenia, dlatego

w najbliższych dwóch artykułach przedstawię, jaki zakres materia-

łu można i należy przedstawić w trakcie demonstracji z wykorzy-

staniem miniatur rzeczywistych obiektów.

TEKST: Marcin Chuchro ZDJĘCIA: Wioletta Habdas, cfbt.pl

42016

Page 71: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Wykonanie

Wszystkie domki wykorzystywane do szkoleń z zakresu rozwoju

pożarów wewnętrznych (domków w różnych wersjach wymy-

ślono już 8 lub nawet więcej) należy wykonać z płyt wiórowych.

Nadaje się zarówno płyta OSB, jak i płyta MDF. Ze względu na

niewielką różnicę w cenie, po serii wykonanych paleń zalecam tę

drugą, która po prostu dłużej wytrzymuje proces palenia. Palenie

można zatem wydłużyć czy ewentualnie powtórzyć. Instruktor

prowadzący palenie zyskuje też czas, który może przeznaczyć na

opis zjawisk pożarowych czy też odpowiadać na pojawiające się

na bieżąco pytania.

Płyta na miniaturę obiektu musi mieć grubość minimum 16 mm.

Domek jednopomieszczeniowy najwcześniej traci swoją szczel-

ność przy ścianie frontowej (tam, gdzie są drzwi do pomieszcze-

nia), zalecam zatem, aby wykonać ją z płyty o grubości 18 mm lub

z dwóch płyt o grubości 16 mm. To drugie rozwiązanie pozwala

na wykorzystanie ścinków, problemem zaś może być dostęp-

ność płyt, bo zazwyczaj sprzedawane są one w jednym rozmiarze

– 1250x2500 mm (konieczny jest zakup całej płyty). Warto jednak

zawsze sprawdzić w sklepie, czy nie oferuje on pozostałości płyt

o niewielkich wymiarach, które sami sobie dopasujemy.

Płyty OSB i MDF dostępne są w każdym większym sklepie bu-

dowlanym. Przy zakupie całych płyt, warto zamówić ich cięcie na

mniejsze kawałki o odpowiednich wymiarach. Trzeba wtedy dać

operatorowi piły szablon z informacjami o wymiarach i określić

kolejność cięć. Docięte na profesjonalnej pile tarczowej płyty nie

nastręczą problemów podczas skręcania poszczególnych ścia-

nek. Każdą ściankę należy skręcać z wykorzystaniem trzech wkrę-

tów (oprócz spodu przedniej ścianki, tj. tej, w której jest otwór

drzwiowy – dwa wkręty). Zmontowanie domku nie powinno

zająć dwóm osobom więcej niż około godziny. Po docięciu płyt

i zmontowaniu domku należy przechowywać go w miejscu o ni-

skiej wilgotności, aby nie nasiąkał wilgocią.

Plany do wykonania domku znajdują się na stronie internetowej

www.rescuemagazine.pl.

7171

Page 72: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

RATOWNICTWO TECHNIKA

42016

Page 73: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Warianty

Domek jednopomieszczeniowy można wykonać w dwóch warian-

tach. Jako jedno pomieszczenie (w formie prostopadłościanu) lub po-

mieszczenie z zadaszeniem. Na drugi wariant potrzeba nieco więcej

płyty i trzeba poświęcić więcej czasu na przygotowanie. Poświęcony

czas zostanie jednak zrekompensowany możliwością zaobserwowa-

nia większej liczby zjawisk pożarowych. Zdecydowanie zatem zale-

cam wykonanie go w drugim wariancie. Na domek w obu wariantach

wystarczy jedna płyta i 50 wkrętów.

Potrzebne do palenia

Do przeprowadzenia ćwiczenia potrzebne są, oprócz samej makiety:

• Paliwo – czyste drewno, najlepiej dąb lub buk. Drewno musi być

suche, jak do kominka. Na jedno palenie wystarczy, gdy będzie

pocięte na szczapki o długości od 15 do 25 cm; ilość drewna

objętościowo jak pudełko po butach.

• Podpałka do grilla, koniecznie w formie kostki, a nie płynu.

• Zapalniczka – koniecznie z możliwością jej zapalania w rękawi-

cach strażackich. Niektórzy używają do tego celu palnika gazo-

wego, ale zapalniczka jest lepsza do pokazania efektu zapłonu

gazów pożarowych. Chodzi o to, aby pokazać, że gdy osiągną

Źródło: cfbt.pl

Page 74: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

RATOWNICTWO TECHNIKA

odpowiednie stężenie i odpowiednią temperaturę, można

je będzie zapalić od minimalnego bodźca cieplnego. Palnik

może ogrzać dym i dopiero potem spowodować, że się za-

pali. Można go jednak wykorzystać do szybszego rozwoju

pożaru.

• Dwa spryskiwacze do kwiatów z możliwością ustawienia

prądu zwartego i rozproszonego. Nieco lepszą opcją jest wąż

ogrodowy, zakończony prądownicą z regulowanym strumie-

niem wody i o zmiennej wydajności. Jest to najlepsze roz-

wiązanie, ale niestety nie zawsze dostępne.

• Hydronetka, wiaderko z wodą, linia gaśnicza z hydrantu do

wykorzystania w sytuacji, gdy pożar zbytnio się rozwinął.

Dotyczy to zwłaszcza domku w wersji z daszkiem, którego

zadaszenie jest również wykonane z materiałów palnych.

• Środki ochrony indywidualnej - kompletne ubranie ochron-

ne strażaka dla instruktora, rękawiczki lateksowe i półmaska

filtrująca dla każdego słuchacza.

• Obciążenie – domek z daszkiem o długości 800 mm należy

dociążyć, aby się nie wywrócił. Daszek można zrobić krótszy,

ale wtedy efekty pożarowe pokazu będą mniej widowisko-

we.

Do przeprowadzenia prezentacji potrzebne jest również miejsce

oddalone od budynków. Przy wykonywaniu ćwiczenia, ze wzglę-

du na niewielkie wymiary modelu, nie ma zbyt wiele dymu, ale

mimo to nie należy przeprowadzać pokazu tuż obok budynku.

Czynnikiem niezależnym od organizatora jest też dobra pogo-

da. Największym przeciwnikiem jest wiatr i deszcz. Ten pierwszy

utrudnia kontrolę nad pożarem, a drugi nie sprzyja obserwacji.

Opcjonalnie można wykorzystać następujące rekwizyty:

• Suszarkę do symulowania wpływu wiatru na pożar lub przy-

spieszenia rozwoju pożaru, gdyby ten zbytnio przygasł.

• Wkrętarkę w przypadku, gdy instruktor będzie chciał poka-

zać, na jakiej zasadzie działa lanca gaśnicza.

• Kamerę termowizyjną dla uczestników. Umożliwi ona obser-

wację temperatury naszego pożaru.

• Pilarkę oraz ścinki do zatkania otworu wykonanego w dachu

celem pokazania wentylacji pionowej (wycięcie fragmentu

dachu nad paleniskiem lub w poprzek całej szerokości za-

daszenia). Najlepiej tą technikę będzie pokazać na domku

w wersji z daszkiem.

Źródło: cfbt.pl42016

Page 75: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

Przed paleniem

Ćwiczenia należy rozpocząć od wykładu teoretycznego, najlepiej

jeszcze na sali, z wykorzystaniem rzutnika i komputera. Jeżeli to

niemożliwe, to przed rozpaleniem ognia w makiecie domku na-

leży wyjaśnić:

1. Skąd się wzięły „domki dla lalek”, zwracając szczególną uwa-

gę słuchaczom na to, że są one wykonane w mniejszej skali

(co jest oczywiste) i nie należy przekładać tej skali w sposób

liniowy na pożary w większych pomieszczeniach.

2. Jaki jest cel ćwiczenia. W przypadku domku jednopomiesz-

czeniowego jest to przedstawienie rozwoju pożaru oraz

omówienie zjawisk pożarowych. Należy podkreślić, że po-

mimo miniaturyzacji obiektu, pod względem mechanizmu

powstawania zjawiska te zachodzą tak samo jak w rzeczy-

wistych pożarach.

3. Należy omówić:

• trójkąt spalania;

• granice palności i co może mieć na nie wpływ;

• szybkość rozwoju pożaru w zależności od rozmieszcze-

nia paliwa w pomieszczeniu (na jego środku, przy ścia-

nie i w rogu);

• sposoby transportu ciepła w pożarach;

• strefy nadciśnienia i podciśnienia oraz strefę neutralną

w pożarze wewnętrznym;

• kontrolowanie pożaru przez paliwo i przez wentylację;

• zjawiska pożarowe: rozgorzenie, backdraft, rollover,

samozapłon gazów pożarowych;

• etapy spalania paliw: gazów, cieczy i ciał stałych.

4. Przedstawić założenie – np. pożar klasy w szkole.

5. Na co strażacy mają zwracać uwagę podczas trwania

demonstracji – np. wysokość płaszczyzny neutralnej, kolor

i ciśnienie dymu itd.

Jak wspomniałem wcześniej, będzie optymalnie, gdy ćwiczenia

będą miały podbudowę teoretyczną. Wówczas instruktor pod-

czas wykonywania ćwiczenia na zewnątrz będzie mógł wejść

w dobrą komunikację z ćwiczącymi. W trakcie prowadzenia pre-

zentacji multimedialnej należy wykorzystać filmy z prawdziwych

zdarzeń (dostępne np. na portalu Youtube) i podczas prowadze-

nia ćwiczenia z ogniem odwoływać się do konkretnego filmu, ob-

razującego sytuację rzeczywistą. Pozwoli to słuchaczom łatwiej

wyobrazić sobie sytuację pożarową podczas rzeczywistego zda-

rzenia w przyszłości. Przeniesienie warunków pożarowych z ma-

kiety na rzeczywiste sytuacje jest najtrudniejszym do osiągnię-

cia efektem ćwiczeń. Bez osiągnięcia tego celu domek zostanie

7575

Page 76: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

RATOWNICTWO TECHNIKA

Źródło: cfbt.pl42016

Page 77: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

spalony, będzie to dość widowiskowe, ale nie przyniesie żadnego

efektu w postaci poprawy skuteczności działań i nie wpłynie na

bezpieczeństwo strażaków. Kluczem do sukcesu jest zatem ob-

szerny komentarz instruktora. Warto zwrócić uwagę na brak ko-

nieczności zapewnienia samochodu gaśniczego, chociaż i to nie

powinno być w dzisiejszych czasach problemem.

Uczestnicy

W ćwiczeniu może wziąć udział dość duża liczba słuchaczy.

Ze względu na konieczność obserwacji sytuacji pożarowej, liczba

szkolonych nie powinna jednak przekraczać 25 osób. Jeżeli ćwi-

czenie zostanie dobrze poprowadzone, a domek będzie szczelnie

wykonany, kilku strażaków będzie mogło samodzielnie wyko-

nać np. backdraft albo przeprowadzić procedurę otwarcia drzwi

w domku. Muszą zatem mieć na sobie kompletne ubranie

ochronne strażaka.

Co do zasady, ćwiczenie przeznaczone jest dla strażaków (zawo-

dowych i ochotników, członków MDP). Odpowiednio zmodyfiko-

wane (w uproszczonej formie) może zostać wykorzystane także

do wyjaśnienia faz rozwoju pożaru pracownikom w zakładach

pracy czy też kadrze dydaktycznej w szkołach i przedszkolach.

Do ćwiczenia należy wtedy podejść inaczej. Na przykład pokazać,

do kiedy można próbować ugasić pożar za pomocą podręcznego

sprzętu gaśniczego. Dlaczego należy zamknąć drzwi po opusz-

czeniu pomieszczenia? Co może stać się po otwarciu drzwi, które

zostały zamknięte jakiś czas wcześniej? Dlaczego należy ewaku-

ować się w pozycji na kolanach? I tak dalej. W dalszej części ar-

tykułu skupię się jednak na omówieniu zasad przeprowadzania

pokazu dla strażaków.

Podsumowanie

W artykule przedstawiłem czynności poprzedzające pokaz z wy-

korzystaniem małego „domku dla lalek”. W kolejnym numerze

Rescue Magazine opiszę, w jaki sposób poprawnie poprowadzić

demonstrację dla uczestników szkolenia.

7777

Page 78: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb
Page 79: Pobierz magazyn w formacie PDF - 19 Mb

KOLEJNY NUMERMAGAZYNU

JUŻ 25.09.2016

ZAPRASZAMY