16
BEZPŁATNA GAZETA REGIONU TORUŃSKIEGO Wywiad z Dariuszem Szpakowskim. Czytaj na str. 14 ISSN 2084-9117 Październik 2012 Numer 8 Jesteśmy też na facebook.com/pozatorun Diagnoza jak wyrok Apelujemy o pomoc dla chorej na stwardnienie rozsiane Marii Murawskiej. Reportaż Strużal Gdzie buty ma się cięższe? Strużal to jedyne sołectwo w Europie leżące na półwyspie 4 10 REKLAMA Recydywista schwytany w Pluskowęsach Gmina Chełmża 4 *** Gmina Lubicz 6 Kamizelki odblaskowe dla pierwszaków *** Czernikowo 10 Budowa auli w Czernikowie wciąż wzbudza emocje str. 3 Gmina Łubianka *** Obraz Czarnej Madonny w Łubiance. Tłumy wiernych oddały mu cześć 12 Co piąty bez roboty Fot. Tytus Szabelski Rąk do pracy nie brakuje. I co z tego? PUP ma statystyki

Poza Toruń nr 8

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Od października Poza Toruń będzie ukazywał się jako dwutygodnik. W tym numerze szukamy zagłębia bezrobocia w powiecie toruńskim. Poza tym rozmawiamy z Dariuszem Szpakowskim, sprawdzamy, czy pracownice firmy Emex dostały wynagrodzenie, a także zaglądamy do planów budowy wioski edukacyjnej na Strużalu.

Citation preview

Page 1: Poza Toruń nr 8

BEZPŁATNA GAZETA REGIONU TORUŃSKIEGO

Wywiad z Dariuszem Szpakowskim. Czytaj na str. 14ISSN 2084-9117Październik 2012Numer 8

Jesteśmy też na facebook.com/pozatorun

PowiatDiagnoza jak wyrokApelujemy o pomoc dla chorej na stwardnienie rozsiane Marii Murawskiej.

Reportaż

StrużalGdzie buty ma się cięższe?Strużal to jedyne sołectwo w Europie leżące na półwyspie 4

10

REKLAMA

Recydywista schwytany w Pluskowęsach

Gmina Chełmża 4

***Gmina Lubicz 6

Kamizelki odblaskowe dla pierwszaków

***Czernikowo 10

Budowa auli w Czernikowie wciąż wzbudza emocje

str. 3

Gmina Łubianka***

Obraz Czarnej Madonny w Łubiance. Tłumy wiernych

oddały mu cześć

12

Co piąty bez roboty

Fot. Tytus Szabelski

Rąk do pracy nie brakuje. I co z tego? PUP ma statystyki

Page 2: Poza Toruń nr 8

2 POZA TORUŃ, październik 2012

HANNA TARCZYKOWSKA

Rady finansowe

RADEK RZESZOTEK

FelietonPoza Toruńrazy dwa

JAK ZNALEŹĆ NAJLEPSZE ROZWIĄZANIE?…na pewno nie mam zdol-ności kredytowej, a nawet jeśli już mam to te wszystkie dokumenty, zaświadczenia, formalności zupełnie mnie przerażają!…tak mówi większość klien-tów, którzy mają marzenia o własnym M a brakuje wie-dzy, a zwłaszcza czasu, żeby uporać się ze wszystkimi wy-maganymi formalnościami banków na drodze do kupna własnego mieszkania. Ale na-wet jeśli już jesteśmy zorien-towani, o co chodzi w tych procedurach bankowych i szybko uda się zebrać wszyst-kie potrzebne dokumenty do złożenia wniosku, możemy natrafić na gruby mur w ban-ku, w którym bierzemy kre-dyt. Mogą opóźniać nas zbyt szczegółowe analizy i proce-dury bankowe lub cały proces może spowalniać nietypowa

sytuacja kredytowa wynika-jąca z niestandardowej for-my uzyskiwania dochodów lub sytuacji formalno-praw-nej nieruchomości. Tak więc trudno jednoznacznie okre-ślić, które banki najszybciej i najbardziej elastycznie roz-patrują wnioski kredytowe i udzielą nam pozytywnej decyzji na warunkach ceno-wych, które będą nas satys-fakcjonować. Dlatego też bar-dzo pomocnym jest Doradca Finansowy, który, mając dłu-goletnie doświadczenie w bankowości i finansach i wie-dzę popartą praktyką w reali-zacji wniosków kredytowych, przeprowadzi przez gąszcz ofert, skomplikowanych pro-cedur, sprawnie rozpozna potrzeby i dopasuje najlepsze rozwiązanie.

Kredyt hipoteczny

Fotofelieton Laury Dołęgowskiej

Kiedy zaczynaliśmy na wiosnę wydawać Poza Toruń, wielu pu-kało się w głowę. Bo prasa papie-rowa jest przecież w defensywie, a ludzie wolą poszukać informa-cji w Internecie. Skazywani byli-śmy na porażkę i zapomnienie, a i drwiących uśmiechów też nie brakowało. Dziś jednak to my nosimy wy-soko głowy, bo Poza Toruń uka-zywać się będzie od października nie raz, a dwa razy w miesiącu. Redakcja, oparta na ludziach młodych i nieskażonych, wciąż pełnych wiary w etos dziennikar-ski, podejmuje coraz trudniejsze tematy - narażając się przy okazji władcom regionu toruńskiego. Nasi dziennikarze są coraz bliżej Czytelników. Wyszli zza biurek, zamienili rozmowy tele-foniczne na dialog z żywym czło-wiekiem, dotykają rzeczywisto-ści podmiejsko-powiatowej pod sklepami, w szkołach, urzędach gmin i na drogach bez asfaltu.

Ja mogę być z nich dumny. Wy - drodzy Czytelnicy - możecie na nich liczyć w każdej sprawie i o każdej porze. Przemiana w dwutygodnik to dość ryzykowne posunięcie, zwłaszcza, że nie stoi za nami ani międzynarodowy koncern medialny, ani żaden fundusz in-westycyjny. Nasze ambicje sięga-ją jednak o wiele dalej. Chcemy, aby Poza Toruń w niedalekiej przyszłości było tygodnikiem adresowanym do dwustu tysięcy mieszkańców regionu toruńskie-go. Zdajemy sobie sprawę, że otrzymaliśmy od czytelników i reklamodawców ogromny kredyt zaufania. Nie zawiedziemy. Stwo-rzyliśmy pismo zupełnie nowe, unikatowe w skali kraju. Bo któ-ra gazeta świadomie rezygnuje z elektoratu wielkomiejskiego na rzecz mieszkańców wsi i małych miasteczek? Tylko jedna. Poza Toruń.

Stopka redakcyjnaRedakcja “Poza Toruń”Złotoria, ul. 8 marca [email protected]

WydawcaAgencja PR Goldendorf

Redaktor NaczelnyRadosław [email protected] 609 119 016

Dział publicystykiTomasz Więcławski (GSM 535 405 385), Łukasz Piecyk

Dział reportażuMarta Chojecka, Milena Kaszuba, Łukasz Pilip, Monika Olender

Dział samorządowyAgnieszka Kapela, Monika Bukowska

Dział fotoMaciej Pagała

Dział rolnictwo:Katarzyna Hejna

REKLAMAMałgorzata Pał[email protected] 607 908 607

SkładStudio Poza Toruń

ISSN 2084-9117

Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń.***

Na podstawie art.25 ust. 1 pkt 1b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Agencja Public Relations Goldendorf zastrzega, że dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikow-anych w “Poza Toruń” jest zabronione bez zgody wydawcy.

Page 3: Poza Toruń nr 8

3 POZA TORUŃ, październik 2012

REGION

Tomasz Więcławski

Stopa bezrobocia w powiecie toruńskim rośnie z dnia na dzień. Już blisko 20% osób nie ma pracy. Kolejne tysiące pracują na „umowach śmie-ciowych” lub „na czarno”. Wielu osobom nie wystarcza, nie tylko do pierwszego, ale nawet do piętnastego każde-go miesiąca. Widok, który ujrzymy zjeż-dżając z głównych tras na dro-gi do malutkich miejscowości naszego powiatu, jest przygnę-biający. Liczby, nawet najbar-dziej miarodajne, nie oddadzą dramatu ludzi, którzy od wielu lat nie mają zatrudnienia. - U nas na wsi ludzie nie mają pieniędzy – mówi miesz-kanka Kończewic wracająca z połówką chleba i kostką smal-cu z pobliskiego sklepu. – Kie-dyś były duże zakłady pracy. Większość miała jakieś zajęcie. Teraz nie wszyscy sobie radzą. Wielu pije. Wielodzietne rodziny zda-rzają się coraz rzadziej. Ludzie doskonale wiedzą, że każde kolejne dziecko to ogromne ryzyko długotrwałego ubó-stwa. W Gminnych Ośrod-kach Pomocy Społecznej aż roi się od potrzebujących. Zasiłek, zapomoga, dofinansowanie dożywiania dzieci, to żaden wstyd na podtoruńskiej wsi. Problem zaczyna się wtedy, gdy prawo do zasiłku wygasa.

Napływowi pracują - U nas w gminie aż tak wielkiego problemu z bezro-bociem nie ma – mówi Da-nuta Wojciechowska, sołtys Grabowca w gminie Lubicz. – Ludzie jakoś sobie radzą. Latem jest prościej, bo są róż-nego rodzaju prace sezonowe czy interwencyjne. Nie można jednak powiedzieć, że u nas jest bieda. W innych gminach mają dużo gorzej. Gminy Lubicz i Wielka Nieszawka są swoistym ewe-nementem na skalę lokalną. Mniejsze bezrobocie w Lu-biczu wynika z tego, że wielu mieszkańców gminy to lud-ność napływowa. Złotoria czy

Grabowiec to miejscowości, do których przeprowadzają się bogaci ludzie z Torunia. Wiel-ka Nieszawka jest małą gminą, stąd też i problemy ma mniej-sze. - Nie liczy się stopy bezro-bocia dla gmin – mówi Anna Sikorska, kierownik Gmin-nego Ośrodka Pomocy Spo-łecznej w Lubiczu. – Nie ma danych o rzeczywistej liczbie osób w wieku produkcyjnym w danej gminie, nikt ich nie zbiera. Stopa bezrobocia wyli-czana jest dla całego powiatu. Nam podaje się jedynie liczbę zarejestrowanych bezrobot-nych mieszkających na terenie naszej gminy.

W Chełmży najgorzej Bezrobocie ukryte jest znacznie wyższe od pułapu przedstawianego przez urzę-dy statystyczne. Wielu trudnić się musi pracą „na czarno”, bo przecież nie powie się dziecku, że na kolacje znów nie ma nic do jedzenia. Bez prawa do za-siłku, bez składki emerytalnej, w końcu bez wielkich perspek-tyw na lepszą przyszłość żyją tysiące osób w naszym regio-nie. Dane Wojewódzkiego Urzę-

du Pracy za sierpień wskazują, że bezrobocie w regionie ro-śnie. W powiecie toruńskim osiągnęło pułap 18,8%. Porów-nanie z powiatem bydgoskim wypada fatalnie. Tam pracy nie ma ok. 13% mieszkańców. Licz-ba zarejestrowanych bezrobot-nych wynosi 6,5 tysiąca. Prawo do zasiłku ma co szósta osoba. Najwięcej bezrobotnych żyje w mieście Chełmża – blisko pół-tora tysiąca. Liczba mieszkań-ców miasta jest niższa o ponad trzy tysiące od liczby osób za-mieszkujących gminę Lubicz. Bezrobotnych jest jednak pół tysiąca więcej. Gdy doda się do tego 700 bezrobotnych z gmi-ny Chełmża, rysuje się nam obraz zagłębia bezrobocia w regionie. Zresztą gołym okiem widać, że z ubóstwem musi zmagać się tam szereg gospo-darstw domowych. - W samym Toruniu zli-kwidowano w ostatnich latach szereg zakładów, do których ludzie z pobliskich miejsco-wości dojeżdżali do pracy – mówi Danuta Wojciechowska. – Zostały w zasadzie „płatki” i firma produkująca opatrunki. Zakładów pracy zatrudniają-cych tysiące osób próżno szu-kać, a będzie coraz gorzej. W gminie Czernikowo nie

jest wiele lepiej niż w Chełmży. Mieszka tam około 8,5 tysiąca osób. Zarejestrowanych jest około 850 bezrobotnych. Pra-wo do zasiłku ma średnio 90 osób. Wiele osób nie ma pracy od wielu lat. Trudno się dziwić, że młodzi ludzie próbują szczę-ścia w większych miastach, bo perspektyw w rodzinnej miej-scowości próżno szukać.

Rozebrane do cna

Urzędy Gminy prowadzą szereg działań zmierzających do aktywizacji osób bezrobot-nych. Często jednak para idzie w gwizdek, bo system szkoleń jest niedostosowany do re-aliów. O jego nieefektywności wiedzą wszyscy. Nie dziwią nikogo opu-stoszałe budynki, w których niegdyś były zakłady pracy. Rozebrane do cna, bo prze-cież wszystko można sprzedać na skupie złomu. Potem moż-na pójść do sklepu i napić się „jabola”. Prawda o bezrobociu na wsiach naszego regionu jest jednak zdecydowanie bardziej złożona. Część osób nie chce pracować, ale wielu bezrobot-nych po prostu nie ma gdzie.

Przeżyć za 600 złotych mając na utrzymaniu trójkę dzieci, nie jest łatwo. Życie drożeje, a płace nie rosną. Wielu zresztą nie ma żadnej wypłaty

Co piąty bez roboty

Fot.

Tytu

s Sza

belsk

i

Ponad 260 uczniów z zespo-łów szkół w Chełmży i Grono-wie zyskało zawód, przeszło szkolenia i poznało tajniki swoich- przyszłych zawodów. Organizatorzy podsumowują program „Dobry zawód, do-bry start”, który zapewnił po-zalekcyjne zajęcia i praktyki.

Prowadzący obrali sobie jeden cel – przeprowadzić zajęcia praktyczne przy jak najmniejszej ilości teorii. Lo-kalne firmy mogą oczekiwać wykwalifikowanej młodej ka-dry, która w ramach projektu spędziła 200 godzin na szko-leniach związanych z zarzą-dzaniem przedsiębiorstwem. Mogą również znaleźć pracę w firmach założonych przez ich kolegów ze szkoły. Blisko dwudziestu z nich poznało poszczególne etapy na drodze do otworzenia własnej działal-ności gospodarczej. Dwa razy większa grupa zajęła się na-uką języka zawodowego. Na-tomiast kolejnych 50 uczniów zdobyło nowy zawód.

Młodzież z zespołów szkół w Chełmży i Gronowie przez ponad 130 godzin zajmowali się również sztuką organiza-cji przyjęć, cateringu i obsługi konsumenta. Zestaw szkoleń dopełniły zajęcia z artystycz-nego komponowania warzyw oraz owoców (carving) oraz kwiatów (florystyka).

Uczniowie poza praktyczną nauką mogli zaprezentować swoje umiejętności na wy-jazdach do okolicznych firm. Poznali przy okazji potencjal-nych pracodawców oraz ich wymagania. Obie szkoły ze sobą konkurowały w konkur-sie umiejętności zawodowych, pokazując swoje umiejętności.

Łącznie szkolenia i prakty-ki trwały blisko 1900 godzin. Koszt projektu wyniósł 370 ty-sięcy złotych.

(ŁP)

Z fachem w szkole

Uczniowie zyskali doświadczenie, za-nim zaczęli pierw-szą pracę

Page 4: Poza Toruń nr 8

4 POZA TORUŃ, październik 2012

GMINA CHEŁMŻA

Najpierw kradzież z włama-niem, które skończyły się wyrokiem. Nie zgłosił się do odbycia kary, bo w tym czasie popełniał kolejne przestępstwa. Poszukiwany 20-latek został złapany w Pluskowęsach przez krymi-nalnych z toruńskiego ko-misariatu Śródmieście. Toruński sąd poszukiwał mężczyznę za kradzież z wła-maniem oraz przywłaszcze-nie samochodu. Miał zgłosić się do zakładu karnego, ale kary nie odbył. Poszukiwanego śledczy powiązali z kolejnymi prze-stępstwami, które popełnił od marca do czerwca. W jed-nym z klubów na toruńskiej starówce ukradł trzy damskie

torebki. W jego ręce trafiły również wysokiej klasy tele-fon oraz wędki. Ten ostatni łup został już namierzony i wrócił do właściciela. Usłyszał już zarzut wyłu-dzenia pojazdu. Mężczyzna może spędzić do 8 lat w wię-zieniu. - Przypadek tego mężczy-zny powinien być przestrogą dla osó, którym wydaje się, że unikną odpowiedzial-ności i kary -mówi Wio-letta Dąbrowska, rzecznik prasowy policji w Toruniu. - Funkcjonariusze działają systematycznie i skutecznie. Prowadzą stałe rozpoznanie w terenie i w środowiskach przestępczych.

(ŁP)

Uciekł, ale w Pluskowęskach go złapali

Kradł razy kilka

Łukasz Piecyk

Kolejnym stu osobom Gmina Chełmża zapewni dostęp do In-ternetu za symboliczną opłatę. Władze chcą, aby na terenie gminy sieć była dobrem po-wszechnym, a nie usługą dla wybranych. Tym razem z kolejnej edy-cji projektu skorzysta 100 osób. Gmina pokryje wszelkie koszty związane z montażem i dostar-czeniem sprzętu. Do tego zapew-ni szkolenie z obsługi kompute-ra oraz korzystania z Internetu. Uczestnicy programu poznają również sposoby naprawy kom-putera w przypadku awarii, która nie wynika z bezpośredniej winy użytkownika. Gminne łącze będzie miało prędkość 512 kbps. Oznacza to, że czterominutową piosenkę w

średniej jakości komputer pobie-rze w ciągu minuty. Za takie łącze mieszkańcy miesięcznie zapłacą 1,23 zł. Oczywiście prędkość łącza można dobrać według własnych preferencji. Najlepsze w ofercie jest dwanaście razy szybsze od domyślnego. Wybór innej oferty wiąże się jednak z dodatkowymi kosztami. Użytkownik płaci wte-dy różnicę między kwotą wybra-nej usługi, a kosztami, które gmi-na ponosi za łącze 512 kbps. - Cały czas istnieje wiele punktów adresowych, do któ-rych dostarczenie Internetu sze-rokopasmowego nie jest możliwe – tłumaczy Paweł Rutkowski z Urzędu gminy Chełmża. - Zada-niem projektu z jednej strony jest pobudzenie operatorów teleko-munikacyjnych do inwestowania w infrastrukturę telekomunika-cyjną na terenie gminy Chełmża, z drugiej strony szkolenia mają

zachęcić mieszkańców do korzy-stania z nowoczesnych technolo-gii. Gmina jest w trakcie prowa-dzenia podobnego projektu dla 200 osób, którzy Internet mają od września zeszłego roku. - Na podstawie poprzedniej edycji można śmiało powiedzieć, że cel został osiągnięty. Operator na potrzeby projektu zainwesto-wał i utworzył w gminie sześć stacji bazowych rozsyłających sy-gnał – dodaje Paweł Rutkowski. Internet tym razem będzie dostarczany przez cały najbliższy rok. Skorzystają z niego wybrani mieszkańcy m. in. z Januszewa, Bielczyn czy Liznowa. Urząd szacuje, że przekaże na ten cel 45 tysięcy złotych. Gmina nie wy-klucza kontynuacji projektu, ale zaznacza, że to zależy od zainte-resowania mieszkańców.

Setka po złotówceGmina zapewni mieszkańcom Internet na korzystnych warunkach

Marta Chojecka

Tam, gdzie świat kończy się w trzech kierunkach, ludzie są tacy sami. Te same mają pro-blemy i pieniądze do wyda-nia. Wiejski sklep i tylko jed-na droga do reszty świata. Albo przez wodę łódką, albo na kołach. Strużal jest chyba jedynym sołectwem w Euro-pie, które opływa w wodę. Strużal naturą stoi. Kil-ka działek do sprzedania dla bogatych, spragnionych wsi. Blisko Jezioro Chełmżyńskie i Jezioro Strużalskie. Wieś prze-chodzi właśnie reaktywację, nowe zajęcia, pomysły i chęć do działania. Sołtyska, Kata-rzyna Machalewska wie, jak zająć czas mieszkańcom wsi… - Od początku postawiłam na integrację, ponieważ uwa-żam, że w tak małej wsi wszy-scy muszą żyć zgodnie i nie może być tak, że nasze kon-takty ograniczają się tylko do „dzień dobry” na ulicy – mówi z uśmiechem sołtyska Struża-la, Katarzyna Machalewska. - Fajnie jest, jak wszyscy mają świadomość tego, że nie są sami.

Plan na Strużal

Wieś na uboczu i w specy-ficznym miejscu, słabo ozna-kowana. Wyremontowano pobocza, przy drogach posta-wiono znaki, żeby do wsi łatwo było trafić. - Nagle znaleźliśmy się na mapie gminy – mówi sołtyska. – Zaczęliśmy pojawiać się jako sołectwo na konkursach i za-bawach. Wcześniej wieś była martwa. Nie było planów i perspektyw. Teraz jest koło gospodyń wiej-skich i plan zagospodarowania brzegu jeziora. Mimo braku pieniędzy mieszkańcy radzą sobie sami. Gmina remontu-

je pomieszczenia na świetlicę wiejską Strużala. Wszystko w czynie społecznym, bo robią to dla siebie i swojego świa-ta. Świetlica jest w ostatnim domu, po lewej stronie, niepo-zorna. - Żyjemy w trudnych cza-sach nie tylko dla samych lu-dzi, ale i samorządów, więc o fundusze trudno, a jak brakuje pieniędzy, to niestety ciężko realizować jakiekolwiek przed-sięwzięcia – dodaje sołtyska. - Sołectwo Strużal dysponu-je niewielkim funduszem so-łeckim (na 2013 rok - 7 900,09 zł.) więc o inwestycjach może-my zapomnieć, ale jakoś tam sobie radzimy i dzieje się dużo. Panie ze Strużala biegają w dresach, organizują aero-bik. Powstało Koło Gospodyń Wiejskich, dla tych co wałkiem czynią cuda dla podniebienia. Stworzono także Zespół Re-gionalny Strużal pod kierow-nictwem Piotra Rybackiego, gdzie spełniać się mogą ludzie z uzdolnieniami muzycznymi. - Mogę w tej chwili powie-dzieć, że tworzymy zespół i to zgrany – mówi Machalewska. - Świadomość tego, że gramy w jednej drużynie dla dobra so-łectwa i wszystkich mieszkań-

ców, napędza mnie do działa-nia. Cieszę się, kiedy uśmiech gości na ich twarzach. Życzę wszystkim sołtysom takich mieszkańców, jak ma Strużal. Mieszkańcy stroją choinkę przed kapliczką – taki obrazek przedstawia jedna z pamiątko-wych fotografii. Wszyscy mają uśmiechnięte miny i zmarz-nięte twarze. Stroją dalej. Na innych zdjęciach przeciągają

liny albo ćwiczą aerobik. Ra-zem. Mimo położenia geograficz-nego Strużala nigdy nie zale-wa. Jedynie podmakają działki i łąki – jak wszędzie. Wioska położona jest zbyt wysoko. Woda dostać się może tylko dołem. Strużal rajem jest dla wędkarzy i żeglarzy. Wody do-syć, by pogapić się na spławik z trzech stron świata. Jeziora dosyć, by popływać katamara-nem albo łódką. Strużalanie co do wody mają wielkie plany…

Na końcu świata

- Chcemy kultywować ry-backie tradycje. Na brzegu je-ziora zamiast plaży stworzymy wioskę edukacyjną – mówi sołtyska. - Brzeg ma służyć ce-lom edukacyjnym i rekreacyj-nym. Nie chcieli plaży, bo mieć ją może każdy, a nie o wygrze-wanie się chodzi. Strużalanie mają w zamyśle spędzony po-żytecznie czas, spędzony ina-czej niż zwykle. Obiekt będzie dostępny o każdej porze roku.

Mieszkańcy i przyjezdni będą mogli upiec sobie rybkę na grillu. - Przedsięwzięcie będzie re-alizowane w naszym sołectwie na przełomie 2013/2014 roku. Zagospodarujemy działkę gminną ze środków pozyska-nych poprzez Lokalną Grupę Rybacką – tłumaczy Macha-lewska. Wybudowana zostanie wia-ta w kształcie łodzi rybackiej z ławami i grillem kamiennym, parkingiem na 6 samochodów, sanitariatami, paleniskiem na ognisko, placem zabaw dla dzieci, 18 - metrowym pomo-stem do łowienia ryb. Całość inwestycji wyceniono na 140 tys. zł. Do Strużala przybywają „nowi”. Kupują działki, budują domy. Z miasta ucieka się na wieś dobrymi samochodami, do Strużala prowadzą wyre-montowane drogi. Na końcu świata błoto przykleja się do podeszwy, buty cięższe, więc miastowi zakładają gumiaki, idą nad jezioro na ryby…

Na końcu świata buty ma się cięższeStrużal to jedyne sołectwo w Europie leżące na półwyspie. Czy po chleb jedzie się dłużej?

Fot.

Urz

ąd G

min

y C

hełm

ża

Page 5: Poza Toruń nr 8

5 POZA TORUŃ, październik 2012

MIASTO CHEŁMŻA

Żyją praktycznie na całym świecie, skupiając ponad 1800 gatunków. Rozmnażają się kilka razy w roku, rodząc nawet kilkanaście młodych za każdym razem. W kultu-rze europejskiej wzbudzają najczęściej u kobiet strach i obrzydzenie. Gryzonie, o których mowa, nie mają ła-twego życia. Szczególnie w Chełmży, gdzie trwa właśnie rutynowa deratyzacji.

Obowiązek wystawienia trutki na cały październik mają właściciele i współwłaściciele budynków, a także zarządcy nieruchomości. Rutynowa de-ratyzacja odbywa się dwa razy w roku, aby ograniczyć popu-lację gryzoni. Głównie chodzi o myszy i szczury.

Deratyzację przeprowadza się w jednym terminie, aby zwierzęta nie mogły się prze-nieść do innego miejsca.

Najczęściej osiedlają się w pobliżu kanalizacji i piw-nic. Szczególnie uciążliwe są szczury – potrafią przegry-zać wszystko na swojej dro-dze. Najniebezpieczniejsze są jednak choroby przenoszone przez gryzonie. Od szczurów i myszy możemy zarazić się sal-monellą, tasiemcem czy wście-klizną. Przeciw tej ostatniej nie

ma skutecznej szczepionki. Po-wiatowa Stacja Sanitarno-Epi-demiologiczna w Toruniu zna przypadki ugryzienia dzieci w kołyskach.

- Zwykłe rozrzucanie tru-cizny może być tylko sztuką dla sztuki. Co z tego, że 10 do-mów będzie zadbanych, skoro kolejny to dla gryzoni idealne miejsce? – tłumaczy Jan Jesz-ka z Polskiego Stowarzyszenia Pracowników Dezynfekcji, Dezynsekcji i Deratyzacji. – Należy zadbać o rozmieszcze-nie trutek w miejscu wnika-nia gryzoni, np. w okolicach szamb i kanalizacji.

Trutki zazwyczaj są produ-kowane z wysokiej jakości kar-my. Mogą być niebezpieczne dla ludzi, ale dopiero po spo-życiu ilości równej 10% wagi naszego ciała. Same trutki jed-nak niewiele pomogą, jeśli nie zadbamy o nasze otoczenie. Dopóki w naszej okolicy leżą sterty niepotrzebnych rzeczy, gnijąca żywność, to gryzonie będą się wciąż osiedlały.

Obecność trucizny będą sprawdzały Straż Miejska oraz toruński sanepid. Grzywna za niedostosowanie się do obo-wiązku może wynieść nawet 1500 złotych.

(ŁP)

Gdy trutki nie ma, gryzonie harcują

Dla bezpieczeństwa mieszkańców miasto przeprowadza sezonową deratyzację

Monika Olender

Mieszkańcy Chełmży są prze-konani, że kamery, które mają czuwać nad ich bezpie-czeństwem, nie działają. Nie-którzy mówią wprost: to atra-py. Miasto zapewnia jednak, że monitoring jest skuteczny w wykrywaniu przestępstw. W Chełmży są ulice, któ-rymi strach iść. Jednymi z najbardziej niebezpiecznych rejonów są ulice Sienkiewicza, Łazienna oraz Paderewskiego. Aby zwiększyć bezpieczeń-stwo, miasto zamontowało monitoring. Koszt inwestycji to aż 400 tys. złotych. Moni-toring miejski to narzędzie, które pomaga w rozstrzyganiu spraw dotyczących wykroczeń, przestępstw, a także zabezpie-czeniu imprez. Głównym jego minusem jest to, że kamera nie może przemieszczać się jak strażnik miejski lub policjant. Najważniejsze jednak, aby re-jestrowała to, co dzieje się w mieście. – Na terenie miasta działa dziewięć kamer monitoringu wizyjnego wraz z „Centrum Nadzoru”, które zlokalizowa-ne jest w Komisariacie Policji przy ul. Sądowej 2 oraz Stacją Bazową w hełmie wieży kon-katedry Św. Trójcy przy ul.

Tumskiej umożliwiającą dal-szą rozbudowę monitoringu na całe miasto – informuje Eu-geniusz Szyczewski, inspektor ds. inwestycji miejskich. Pierwsze kamery pojawi-ły się w mieście pod koniec 2006 roku. Miasto zamonto-wało je na budynkach przy ulicach: Rynek 1, Rynek 10, gen. Władysława Sikorskiego 21, Mickiewicza 1 oraz Cheł-mińskiej 24. Kolejna kamera została umieszczona na słupie przy ulicy Bulwar 1000-lecia. W 2008 roku monitoringiem została objęta ulica Sienkie-wicza, a w 2011 roku – ulica Łazienna oraz skrzyżowanie ulicy Toruńskiej z ulicą Bulwar 1000-lecia. – Rejony zamontowania ka-mer nie są szczególnie niebez-pieczne – zapewnia Eugeniusz Szyczewski. Innego zdania są jednak mieszkańcy Chełmży. Skarżą się na zachowanie młodzieży w pobliżu Jeziora Chełmżyń-skiego oraz przy fontannie w Parku Wilsona, gdzie młodzi ludzie piją alkohol. Alarmują, że przy ulicy Sienkiewicza do-chodzi do codziennych szar-panin. Te rejony objęte są mo-nitoringiem. – Dwa tygodnie temu zgło-siłem na policję, że jakiś męż-czyzna próbował mnie okraść

w biały dzień – mówi nasz czytelnik. – Usłyszałem jego kroki, widziałem, jak wygląda. Kamera przy ulicy Sienkiewi-cza powinna zarejestrować to zdarzenie. Policja poinformo-wała mnie jednak, że wtedy nie działała. Pecha miał też inny miesz-kaniec, któremu w ubiegłym roku wybito szybę w samocho-dzie. Tego dnia kamera rów-nież przestała działać. – Urządzenie zostało uszko-dzone na początku sierpnia – relacjonuje podinsp. Wioletta Dąbrowska, oficer prasowy KMP w Toruniu. – Naprawa trwała kilka tygodni, przez ten czas kamera nie działała. Czy monitoring pomaga za-tem utrzymać bezpieczeństwo w mieście oraz jest skuteczny w wykrywaniu przestępstw? – Monitoring pełni przede wszystkim rolę prewencyjną – tłumaczy asp. szt. Piotr Loba z Komisariatu Policji w Chełm-ży. – Wszystkie wykrocze-nia są na bieżąco załatwiane, od razu wysyłany jest patrol. Dzięki temu liczba przestępstw drastycznie maleje w tych rejo-nach.

(Nie)bezpieczne kameryCzy system miejskiego monitoringu jest gwarancją poprawy bezpieczeństwa? Tak, ale pod warunkiem, że działa

Fot. Maciej Pagała

Unikaty prosto z szafyW Miejskiej Izbie Muzealnej pojawia się coraz więcej eksponatów od mieszkańców

Kolejne osoby dołączają do akcji „Nie chowaj historii w szafie“. Kolekcja prowadzo-na przez chełmżyńską biblio-tekę i Towarzystwo Przyja-ciół Chełmży zyskała nowe eksponaty.

Nieużywane mundury i emblematy na rzecz Miejskiej Izby Muzelanej przekazał ko-mendant straży miejskiej, An-drzej Szczypiński.

Do kolekcji dołączyła rów-nież stara niemiecka maszyna do pisania „Erika“, którą prze-kazał Jan Kilian. Jego syn od-kupił ją wcześniej od pisarki z Chełmży, Mirosławy Sędzi-kowskiej.

W ramach akcji 60 miesz-kańców przekazało do tej pory blisko 240 przedmiotów.

(ŁP)

Page 6: Poza Toruń nr 8

6 POZA TORUŃ, październik 2012

GMINY LUBICZ, WIELKA NIESZAWKA

Łukasz Piecyk

Paramilitarne zajęcia i lekcje będą czekać na uczniów z li-ceum Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Ustawicznego w Gronowie. Szkoła rozpoczęła współpracę z Centrum Szko-lenia Artylerii i Uzbrojenia oraz Wojskową Komendą Uzupełnień. Uczniowie z klasy wojsko-wej będą mieli dostęp do wszel-kich aktualności Ministerstwa Obrony Narodowej. Mogą liczyć na tematyczne wyciecz-ki, szkolenia oraz spotkania. Szkoła zapewnia, że priory-

tetem jest wciąż przygotowa-nie do matury. Paramilitarne zajęcia mają być szczególnym rodzajem eksperymentu, który będzie rozwijał pasje i zaintere-sowania uczniów. - Już przed podpisaniem porozumienia uczniowie pod okiem oficerów uczyli się musztry – mówi dyrektor Zespołu Szkół, Zbigniew Pio-trowski. – Nasze związki z woj-skiem sięgają już kilkunastu lat. Pierwsze próby wojsko-wych zajęć w Gronowie to lata 1998-2003. Wtedy Minister-stwa Edukacji Narodowej oraz MON porozumiały się w spra-

wie założenia w 60 szkołach w całej Polsce klas wojskowych. Miały przygotować uczniów do pracy w wojsku, policji czy straży miejskiej. Wojsko przestało wspierać szkoły 9 lat temu, ale liceum w Gronowie pozostało przy pomyśle two-rzenia klasy „mundurowej”. Bez wsparcia resortu obrony zniknęły jednak możliwości, które do tej pory gwarantowały służby wojskowe. Uczniom po-zostały lekcje przysposobienia obronnego prowadzone m. in. przez kapitana rezerwy Wojska Polskiego Mariusza Podrazę. - Jest takie zainteresowanie, że można by nawet pomyśleć o gimnazjum mundurowym – mówi Wojciech Rosiński, dyrektor gimnazjum w Głu-chowie, gdzie podobne poro-zumienie już podpisano. – Pla-nujemy wyjazdy na poligon i obozy szkoleniowe w kosza-rach. Taka klasa naprawdę po-szerza horyzonty. Nauka w klasie paramilitar-nej nie gwarantuje dodatko-wych punktów w egzaminach na uczelnie wojskowe ani do Narodowych Sił Rezerwowych.

Za mundurem uczeń sznuremKlasa mundurowa w Gronowie zyskuje nowe możliwości

Fot.

Star

ostw

o Po

wia

tow

e w T

orun

iu

Współpraca Urzędu Gminy Lubicz i miejscowej policji przynosi efekty. Co roku gmi-na wygospodarowuje środki z budżetu na kamizelki dla pierwszoklasistów. W tym roku zakupiono ich prawie dwieście pięćdziesiąt. Najmłodsi uczniowie Szko-ły Podstawowej w Lubiczu Dolnym otrzymali kamizelki 21 września. Dzieci poza od-blaskową odzieżą wysłuchały także szeregu wskazówek, jak bezpiecznie poruszać się po drogach. Szybki kurs ruchu drogo-wego przeprowadził aspirant Grzegorz Hajduk z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy

Miejskiej Policji w Toruniu. Przechodzenie na zielonym świetlne, uważne rozglądania się przed wejściem na drogę czy dbałość o to, żeby być wi-docznym w czasie drogi do szkoły, to tylko niektóre ze wskazówek udzielonych dzie-ciom. Na zakończenie spotkania maluchy otrzymały od wójta gminy słodkości, za co od-wdzięczyły się piosenką. Akcja realizowana przez władze sa-morządowe i policję ma wpły-nąć na poprawę bezpieczeń-stwa na drodze i zmniejszyć ilość wypadków z udziałem dzieci.

(WT)

Widoczni na drogachKamizelki odblaskowe dla pierwszaków

Fot.

Rade

k Rz

eszo

tek

Milena Kaszuba

Niedawno swoje pierwsze urodziny obchodził „Olen-der” – największy kompleks basenowy w województwie. Powstaje też Park Etnogra-ficzny ściśle związany z histo-rycznym osadnictwem. A władze gminy ciągle planują i realizują nowe inwestycje. W Wielkiej Nieszawce od kilku miesięcy trwają remon-ty dróg, realizowany jest też projekt dotyczący oświetlenia poszczególnych ulic. Dodatko-wo toczą się również rozmowy związane z powstaniem wia-duktu kolejowego przy ul. Dy-bowskiej.

Ulice wyremontowane

Na remonty dróg gmina przeznaczy znaczną część swo-jego budżetu. W tym roku w planie finansowym uwzględ-niono inwestycje dotyczące naprawy ulic: Narcyzowej, Spółdzielczej i Ogrodniczej w Wielkiej Nieszawce, Kanało-wej i Polnej w Małej Nieszaw-ce oraz Sosnowej i Zakątek w Cierpicach. Wszystkie plany są w trakcie realizacji, a ro-boty obejmują wymianę na-wierzchni z kostki betonowej. Na remont każdego odcinka gmina ogłasza przetargi, naj-większą część robót wykonają zakłady: Drogbud z Krojczyna (gm. Dobrzyń nad Wisłą) oraz Eurosystem z Torunia. Łączna kwota przeznaczona na całko-witą modernizację dróg to pra-wie 1 mln złotych. Na pozostałych ulicach zo-stał zakończony I etap prac, a

na kolejne ogłoszono przetargi. – Przykładem może być ul. Sosnowa, której remont został sfinansowany przez firmę ze Śląska zajmującą się również przebudową ul. Wodociągowej po uprzednim przekopaniu jej, w celu ułożenia kolekto-ra przez Wisłę do Torunia – mówił wójt gminy, Kazimierz Kaczmarek, w czasie sesji Rady Gminy.

W ramach BiT City

Gmina jest także jednym z beneficjentów, obok Byd-goszczy i Torunia, w ramach projektu BiTCity. Umowa z Urzędem Marszałkowskim jest przygotowana, jednakże pod-pisać ją muszą wszyscy przed-stawiciele – wówczas będzie możliwe rozpoczęcie prac nad wiaduktem i przystankami ko-lejowymi. Na terenie gminy znajdzie się jedna stacja, a w przyszłości planowane są ko-lejne: przy Szkole Podstawo-wej w Cierpicach oraz przy ul.

Rzemieślniczej w Małej Nie-szawce. Dalsza rozbudowa oświe-tlenia ulic: Lipowej w Wiel-kiej Nieszawce i Bydgoskiej w Małej Nieszawce to następna realizowana w gminie inwe-stycja. Koszt tej modernizacji wynosi około 70 tys. zł. – Do tego projektu zostaną włączone również ulice Cier-pic oraz tunel pod autostradą A1 w Brzozie Toruńskiej – mówi Waldemar Urbaczewski, p. o. kierownika referatu pla-nowania i inwestycji w gminie Wielka Nieszawka. Mimo że lampy zostaną zamontowane, to nie będą służyć mieszkańcom od razu, ponieważ rejon energetycz-ny ma czas do końca grud-nia na wykonanie przyłączy. – Gmina nie ma wpływu na termin podłączenia lamp do sieci, udało nam się i tak wy-negocjować szybki termin, bo zwykle trwa to około 1,5 roku – wyjaśnia wójt Kazimierz Kacz-marek.

Milion na remont drógGmina Wielka Nieszawka inwestuje zwłaszcza w infrastrukturę

Fot. Urząd Gminy Wielka Nieszawka

Poczta Polska jest praktycz-nie monopolistą na polskim rynku. W doręczaniu listów nie ma poważniej konkuren-cji. Na wsi mieszkańcy często czekają na listonosza, jak na dobrą nowinę. Urząd Pocz-towy w Lubiczu Dolnym miał wieloletnią tradycję. Czy jest szansa na jego odrodzenie? Do niedawna siedzibą poczty w Lubiczu Dolnym był lokal przy ulicy Mostowej 1. W sierpniu zdecydowano jednak o przeniesieniu poczty na ulicę Widokową 8 w Lubiczu Gór-nym. - Świadczenie usług w loka-lu mieszczącym się przy ulicy Mostowej 1 w Lubiczu Dolnym było niemożliwe z powodu nieodpowiednich warunków lokalowych oraz złej lokaliza-

cji budynku – mówi Tomasz Borowski, pracownik Biura Prasowego Poczty Polskiej S.A. – Oddanie drogi krajowej nr 10 znacznie utrudniło dojazd naszym klientom do placówki. Mieszkańcy skarżą się jed-nak, że dojazd został właśnie utrudniony w wyniku przenie-sienia poczty. Na zebraniach gminnych to temat nadal bar-dzo gorący. - Prowadzimy obecnie roz-mowy z osobami, które są za-interesowane prowadzeniem agencji pocztowej w Lubiczu Dolnym – mówi Tomasz Bo-rowski. - Mamy nadzieję, że rozmowy zakończą się pozy-tywnie i w trzeciej dekadzie listopada placówka rozpocznie swoją działalność.

(WT)

Poczty muszą być dwieW Lubiczu - po obu brzegach Drwęcy

Page 7: Poza Toruń nr 8

7 POZA TORUŃ, październik 2012

REGION

Łukasz Piecyk

Straże gminne i miejskie znikają z ulic, a na ich miejsce pojawia się policja municypalna – być może tak będą wyglądały ulice w Polsce po wprowadzeniu projek-tu komendantów największych straży miejskich w Polsce. Po-mysł dotyczy kilku miast, ale inicjatorzy nie wykluczają roz-szerzenia pomysłu na pozostałe jednostki w całym kraju. - Projekt musi być najpierw rozpatrzony przez prezydentów miast, w których taka policja mia-łaby powstać. Nie wykluczamy jednak, że docelowo obejmie po-zostałe straże miejskie i gminne, których potencjał jest aktualnie marnowany – mówi Marek Anioł, rzecznik prasowy krakowskiej straży miejskiej, która była jedną z inicjatorek projektu. Gdy strażnicy gminni interwe-niują w przypadku kradzieży lub niszczenia mienia, muszą dodat-

kowo wezwać policję. Podobnie w przypadku osób, które nie chcą się dobrowolnie wylegitymować, a stwarzają niebezpieczeństwo dla innych. Strażnik może interwe-niować, gdy zauważy bójkę na uli-cy, ale przemoc w domu jest poza jego kompetencjami. Ogranicze-nia dotyczą również wykroczeń drogowych. Strażnicy nie mają dostępu do baz danych policji. Nie mogą również nic zrobić, gdy kierowca nie ma prawa jazdy. - Widzimy sporo kierowców, którzy jeżdżą bez świateł i pa-sów. Dodatkowe uprawnienia w tym przypadku byłyby wskaza-ne – komentuje komendant To-masz Krasuski ze straży gminnej w Czernikowie. – Nie musimy wręczać mandatów, bo wystarczą upomnienia. W ciągu 3 miesięcy działalności straży w Czerniko-wie interweniowaliśmy 50 razy, a z dodatkowymi uprawnieniami moglibyśmy robić to częściej. Jeśli chodzi o zachowania na drodze, podobnego zdania jest

Łukasz Lewandowski, komendant straży z Obrowa. - Poza kwestią samochodów, nie ma chyba większej potrzeby w rozszerzeniu uprawnień. Ważne, żeby w stosunkach z policją było wszystko w porządku. - Nie potrzebujemy dodatko-wych uprawnień. Jestem szcze-gólnie przeciwny pomysłowi z bronią palną. Mamy paralizatory oraz gaz, a to nam w zupełności wystarcza – mówi kom. Grzegorz Stramek z chełmżyńskiej straży gminnej. – Pracy jest tyle, że przy dodatkowych interwencjach po-trzebni byliby kolejni ludzie. Straż utworzono w 1991 roku, żeby zajmowała się drobnymi sprawami, które zbytnio obciąża-ły funkcjonariuszy policji. Scep-tycy mówią, że projekt stworzenia policji miejskiej może spowodo-wać zaniedbania wobec dotych-czasowych drobnych obowiązków oraz dodatkowe koszty związane np. ze zbliżonymi do policyjnych szkoleń i testów.

Policja municypalna?Wkrótce możemy się spodziewać nowych służb na ulicach

Fot. Maciej Pagała

Ograniczone funkcje, nie najlepsza jakość, na pół-ce dużych supermarketów obok żywności - tak wyglą-da rynek tanich tabletów w Polsce. Przed zakupem war-to się zastanowić, czy warto nabyć taki sprzęt. Tablet najczęściej jest uży-wany do sprawdzania poczty, czytania wiadomości, gier czy korzystania z serwisów społecznościowych. Koszt najtańszych nie przekracza kwoty 200 złotych. Jednak im mniej pieniędzy zainwestuje-my w urządzenie, tym więk-sze rozczarowanie może nas spotkać. Budżetowe wersje tabletów zazwyczaj pozbawione są sze-regu przydatnych opcji. Naj-częściej wykonane są z ma-teriałów o niskiej jakości. Do tego często nie mają łączno-ści Bluetooth do przesyłania

danych bezprzewodowo czy łącza HDMI, dzięki któremu możemy podłączyć urzą-dzenie do telewizora. Ważny jest również ekran – tańsze ekrany (oporowe) nie reagu-ją tak dobrze na dotyk, jak pojemnościowe (wyczuwają kilka kliknięć jednocześnie). Warto również zwrócić uwa-gę na obecność modemu do transmisji danych i odbior-nika GPS. Pozwoli to nam na korzystanie z nawigacji bez konieczności kupowania dro-gich map. Sklep Tryton oferuje pro-fesjonalne doradztwo przy zakupie tabletów. Urządzenie dobrane pod okiem fachowca pozwoli na korzystanie bez zbędnych ograniczeń. Zapra-szamy do sklepu przy Szosie Lubickiej 13 oraz na www.try-ton.com.pl.

Tani i dobry? Nie w przypadku tabletów

Artykuł pierwszej potrzeby

Reklama

Chełmżyńska biblioteka posiada kilka zabytkowych sztandarów. Jeden z najcen-niejszych jest w opłakanym stanie. Tylko szybka renowa-cja może mu pomóc w odzy-skaniu dawnego blasku. Towarzystwo Przyjaciół Chełmży apeluje o pomoc w tej sprawie. Przeprowadzona zostanie zbiórka pieniędzy na renowacje zabytkowego obiek-tu. Wszystkie osoby, które interesują się losem tego uni-

katowego zabytku, mogą wes-przeć akcję. Wystarczy wpła-cić dowolną kwotę na konto towarzystwa wpisując w tytule wpłaty „sztandar”. Przedstawiciele towarzy-stwa zapewniają, że każdy dar-czyńca zostanie uhonorowany wpisem na drzewcu, który zo-stanie wykonany na pamiątkę konserwacji sztandaru.

Numer konta 39 9484 1017 2600 0225 4418 0001

Sztandar potrzebuje pomocy!

Symbol chełmżyńskich rzeźników z 1924 roku marnieje

Page 8: Poza Toruń nr 8

8 POZA TORUŃ, październik 2012

REGION

Tomasz Więcławski

Mieszkańcy Nowej Wsi nie doczekają się w najbliższym czasie chodnika. Pracownicy Urzędu Marszałkowskiego nie potrafią przewidzieć pla-nów inwestycyjnych na przy-szły rok. Gdy ginie dziecko wracające ze szkoły, na reflek-sję będzie za późno. Sytuacja w gmi-nie Lubicz zakrawa o absurd. Najlud-niejsza i najbogat-sza gmina w powie-cie toruńskim jest skutecznie ignoro-wana przez admini-strację wojewódzką i powiatową. Budo-wa chodnika – to wyzwanie nie lada. Najlepiej, gdyby gmina wybudowała go sama. - Jesteśmy na etapie opracowy-wania przyszło-rocznego budżetu województwa, któ-rego częścią będą plany finansowe z zakresu przedsię-wzięć drogowych – mówi Ja-nusz Czajkowski, dyrektor Departamentu Infrastruktury Drogowej w Urzędzie Mar-szałkowskim. -   Jest więc zbyt wcześnie, byśmy mogli wska-zać zadania inwestycyjne na przyszły rok.

Równe i równiejsze

Problem jednak nie jest nowy, a alarm w tej sprawie przedstawiciele Rady Gminy Lubicz podnosili wielokrotnie. Efektów brak. Gdy dwa samo-chody mijają się na tej trasie, a poboczem wędrują dzieci, strach zagląda w oczy wszyst-kim użytkownikom drogi. Wi-dać jednak, że urzędnicy Urzę-du Marszałkowskiego rzadko jeżdżą tą trasą. Dalej nierozwiązana zostaje sprawa remontu drogi powia-

towej na trasie Lubicz Dol-ny – Rogówko. Gminni radni wskazują, że starostwo powia-towe dzieli gminy na „równe” i „równiejsze”. - Są samorządy gminne w powiecie toruńskim, które przy budowie dróg powiato-wych na terenie ich gminy nie muszą wnosić wkładu finan-sowego – mówi Hanna Anzel, przewodnicząca Rady Gminy

Lubicz. – Skoro gmina Lubicz ma największy udział w po-datkach PIT i CIT, co daje naj-większy dochód dla budżetu powiatu, to wybudowanie czy modernizacja drogi powiato-wej na terenie naszej gminy nie powinno być chyba wiel-kim przedsięwzięciem? Do-tychczas wszystkie tego rodza-ju inwestycje realizowane były ze znaczącym udziałem Urzę-du Gminy.

Urzędnicy przeczytali?

Przewodnicząca Rady wskazuje wprost, iż nieznany jest jej klucz doboru gmin w powiecie, według którego jed-ne z nich - jej zdaniem - muszą ponosić znaczący wkład wła-sny, a inne nie. W Urzędzie Gminy Lubicz odbyło się 2 października spo-

tkanie z przedstawicielami Ge-neralnej Dyrekcji Dróg Krajo-wych i Autostrad. Jest szansa, że wzrośnie bezpieczeństwo na krajowej piętnastce w Grę-bocinie. O niebezpiecznym przejściu dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej infor-mowaliśmy w poprzednim wydaniu Poza Toruń. Nasza interwencja przyniosła sku-tek – do końca roku powstanie

przejście aktywne nieopodal szkoły. Także w Rogówku sytuacja zmieni się na lepsze. Gmina we współpracy z GDDKiA utwar-dzi pobocze. Chodnik ma powstać w następnym roku. Zdecydowanie bardziej skom-plikowana jest sprawa skrętu w lewo z drogi krajowej numer 10 w kierunku miejscowości Mierzynek. W tej sprawie gmi-ny Lubicz i Obrowo nie doszły do porozumienia z GDDKiA. Rozmowy trwają, gdyż wójt gminy Lubicz, Marek Olszew-ski, i wójt gminy Obrowo, An-drzej Wieczyński, kategorycz-nie odmawiają zgody na zakaz skrętu w lewo w tym punkcie. Ich zdaniem, wydatnie utrud-ni to mieszkańcom dojazd do swoich posesji. Ewentualny objazd to dodatkowe cztery ki-lometry podróży.

Moja droga asfaltowa? Nie. Twoja!Pracownicy Urzędu Marszałkowskiego nie reagują na alarm o katastrofalnej sytuacji drogowej w gminie Lubicz

Fot. Maciej Pagała

Droga z Rogówka do Lubicza Dolnego jest w katastrofal-nym stanie. Czy Starostwo Powiatowe planuje moderni-zację tej drogi w najbliższym czasie? Droga ta od wielu lat wy-maga solidnej przebudowy. Starania moje i kolegów rad-nych mieszkających w gminie Lubicz były długie i uciążliwe. Składałem w tej sprawie mnó-stwo wniosków i interpelacji. Półtora roku temu zebrałem podpisy mieszkańców miej-scowości Jedwabno i Rogówko, żeby przyspieszyć realizację tej inwestycji. Przesunęła się ona w czasie, ponieważ w wielolet-nim programie inwestycyjnym powiatu planowane były inne zadania. Zarząd powiatu prze-widuje prace na tej drodze w roku 2013 wykorzystując mię-dzy innymi dofinansowanie z Narodowego Programu Prze-budowy Dróg Lokalnych.

Czy ma Pan wiedzę dotyczącą problemów z odwadnianiem drogi w Rogówku? Część tra-sy do Lubicza Dolnego była modernizowana. Mieszkańcy skarżą się jednak, że przy du-żych opadach deszczu drogę zalewa. Z racji swojego miejsca zamieszkania, często jeżdżę tą trasą. Droga ta została wy-konana w sposób zgodny z obowiązującymi normami w zakresie takich inwestycji. Budowa chodników, przepu-stów czy dojazdów do posesji to sukces, gdyż infrastruktura w tym rejonie poprawiła się w sposób znaczący. Zdarza się jednak, że przepusty i rowy są nieoczyszczone, pozapy-chane. Wówczas woda staje, nie ma w tym nic dziwnego. Kiedy ludzie wyczyszczą rowy przylegające do ich posesji, co jest obowiązkiem każdego mieszkańca, problem zniknie. W tym roku nie spotkałem się jednak z sytuacją zalewania drogi przez wodę na tej trasie. Nie dotarł do mnie żaden sy-gnał od mieszkańców.

Czy to prawda, że starostwo w przypadku wybranych gmin domaga wkładu własnego

przy realizacji niektórych in-westycji? Czy w ogóle gmina ma obowiązek współfinanso-wania inwestycji przeprowa-dzanych przez starostwo? Realizując określone zada-nia inwestycyjne w zakresie poprawy bezpieczeństwa na drogach, generalnie działamy w partnerstwie. Narodowy Program Przebudowy Dróg Lokalnych jest tak skonstru-owany, że to zadanie ma szan-sę na realizację z wykorzysta-niem środków zewnętrznych tylko wtedy, kiedy partnerstwo występuje. Nie ma żadnego przymusu. W przypadku każ-dej jednostki samorządowej na terenie powiatu stosujemy te same kryteria. Nie da się zrealizować żadnego zadania z wykorzystaniem tych środków bez wkładu finansowego part-nera, jakim jest gmina. My nie działamy w kosmosie, tylko na konkretnym terenie – przede wszystkim wiejskim w naszym przypadku. Mieszkańcy wsi, gmin, to jednocześnie miesz-kańcy powiatu. Nigdy nie sły-szałem uwag czy wątpliwości w stosunku do realizacji zadań w partnerstwie. Jest to przyję-ta zasada, która obowiązuje i przynosi efekty. Są gminy, któ-re dokładają więcej niż jedena-ście procent (bo tyle wkładu własnego wniesie gmina Lu-bicz w inwestycję, o której roz-mawiamy), gdyż pragną, żeby droga wiodąca przez ich miej-scowość była zmodernizowa-na. Jedenaście procent zostało wynegocjowane w rozmowach partnerskich z Wójtem i Radą Gminy.

Kto ma czyścić rowy?Z przewodniczącym Rady Powiatu Andrzejem Siemianowskim, rozmawia Tomasz Więcławski

Page 9: Poza Toruń nr 8

9 POZA TORUŃ, październik 2012

ALEKSANDRÓW KUJAWSKI

Bandyci z Aleksandrowa Ku-jawskiego pobili 21-latka. Najpierw na imprezie, potem w jego mieszkaniu. Mężczyźni z Aleksandrowa Kujawskiego poznali przypad-kowo torunianina na klatce schodowej, po czym zaprosili go na imprezę do mieszkania. Dobra zabawa przy alkoho-lu przerodziła się najpierw w sprzeczkę, a potem w szarpa-ninę. – Ostatecznie pokrzyw-dzony został pobity i wrócił do swojego mieszkania, które znajdowało się w tym samym bloku – relacjonuje podinsp. Wioletta Dąbrowska, oficer prasowy KMP w Toruniu. Chwilę później mężczyźni złożyli chłopakowi niezapo-wiedzianą wizytę. Pobili go po raz kolejny. Jeszcze tego same-go dnia 21-latek zawiadomił policję. - Po otrzymaniu zgłoszenia, policjanci przystąpili do zde-cydowanych działań - dodaje Wioletta Dąbrowska. Zatrzymano trzy osoby: 22-latka i dwóch 21-latków z Aleksandrowa Kujawskiego. Jeden ze sprawców był wcze-śniej karany za posiadanie narkotyków i znieważenie funkcjonariusza. Mężczyźni usłyszeli już zarzut pobicia. Te-raz grozi im do 3 lat więzienia.

(MO)

Pobili go dwa razy

Bijatyka na Bydgo-skim Przedmieściu Monika Olender

Rozpacz pracownic zakładu odzieżowego spółki Emex doprowadziła je do burmi-strza Aleksandrowa Kujaw-skiego, Andrzeja Cieśli. Przez kilka miesięcy były zwodzone obietnicą wypłaty. Czy otrzy-mają zaległe pensje? Pół roku pracowały za dar-mo. Dłużej niż powinny – po godzinach, często w nocy. Cierpliwie czekały na przy-sługujące im pensje. Każdego dnia były zwodzone przez sze-fa. Z jednej firmy przeszły do drugiej. Miały dostać pienią-dze za niewykorzystany urlop. Wypłacono im tylko kilka ty-godniówek. Pieniądze za gru-dzień otrzymały w marcu. – W pracy siedziałyśmy po dwanaście godzin, bardzo czę-sto w nocy – przyznaje jedna ze szwaczek, która przepraco-wała w zakładzie kilkanaście lat. – I to wszystko za napraw-dę małe pieniądze. Kobiety nie wytrzymały i poprosiły o pomoc burmi-strza, który skierował je do swojego radcy prawnego, Ma-riusza Monety. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego we Wło-cławku. Każda z kobiet złożyła indywidualny pozew o wypła-cenie wynagrodzenia. – Zgłosiło się do mnie oko-ło trzydzieści pań, które po-

prosiły mnie o przygotowanie pozwów w tej sprawie – infor-muje Mariusz Moneta, radca prawny. Obecnie kobietom doręcza-ne są wyroki sądowe. – Mimo że złożyłam pozew, to i tak nie wierzę, że kiedy-kolwiek wywalczę wszystkie zaległe pensje – dodaje inna pracownica zakładu. Zakład odzieżowy Emex to włocławska spółka. Przez długie lata siedziba firmy znaj-dowała się przy ulicy Wojska Polskiego w Aleksandrowie Kujawskim, a potem została przeniesiona na ulicę Spół-dzielczą. Problemy z wypłaca-niem pracownikom wynagro-dzenia zaczęły się w sierpniu 2011 roku. Właściciel spółki Emex, Marek Kraj, powołał nową – Emex Grup. Kobie-

ty były przekonane, że teraz wszystko zmieni się na lep-sze. Pensja była wypłacana w terminie zaledwie przez dwa miesiące. Mimo to produkcja trwała nadal, nikt się nie zwol-nił, a właściciel zapewniał, że problemy finansowe są tylko przejściowe. Kiedy cierpliwość kobiet się skończyła, wszystkie przekręty właściciela zakładu wyszły na jaw. – Kontrolę w tym zakładzie przeprowadziliśmy w czerwcu – informuje Katarzyna Pietra-szak, rzecznik prasowy Okrę-gowego Inspektora Pracy w Bydgoszczy. – Jej przedmiotem były między innymi kwestie niewypłacania wynagrodzenia lub nieterminowego wypłaca-nia wynagrodzenia pracowni-kom. I w tym zakresie stwier-

dziliśmy nieprawidłowości, w związku z czym wobec praco-dawcy podjęliśmy kroki prze-widziane prawem. Jak się okazuje, sprawa nie dotyczy jednak tylko niewy-płacania pracownikom wyna-grodzenia, ale także zasiłków chorobowych oraz nieodpro-wadzania składek do ZUS. Przestępstwem jest także nie-zgłoszenie w odpowiednim czasie do sądu wniosku o upa-dłości firmy. Taki dokument powinien być złożony jeszcze w ubiegłym roku, zanim Ma-rek Kraj powołał spółkę Emex Grup. – Wszcząłem postępowanie, aby pan Marek Kraj zakończył we wrześniu procedurę zwią-zaną ze złożeniem wniosku o upadłość firmy Emex – dodaje Mariusz Moneta. – Próbowa-łam bezskutecznie się do niego dodzwonić, aby dowiedzieć się, czy ten wniosek został zło-żony. Liczba osób poszkodowa-nych przez firmę Marka Kraja cały czas rośnie. Niektórym winny jest nawet 10 tys. zło-tych. Cały jego dług przekracza kwotę 150 tys. złotych. Marek Kraj nie odbiera telefonu. A budynek zakładu przypomina ruderę. Z siedziby firmy znik-nęła nawet tablica informacyj-na, wejście jest zamknięte na kłódkę.

Walczą o 150 tys. złotychDwie spółki, jeden właściciel. A pracownice nie otrzymywały wynagrodzenia kilka miesięcy

Fot.

Mac

iej P

agał

a

Page 10: Poza Toruń nr 8

10 POZA TORUŃ, październik 2012

GMINY CZERNIKOWO I OBROWO

Uczniowie z Czernikowa ze-brali 40 ton starego sprzętu elektrycznego i elektronicz-nego. Do zwycięstwa w ogól-nopolskiej akcji zabrakło tony. W klasyfikacji indywi-dualnej wygrana była jednak bezdyskusyjna. „Zadbaj o środowisko razem z nami” to akcja prowadzona przez firmę Karat Elektro Re-cykling z Torunia. Młodzież z całego kraju zbierała od marca do czerwca wszelkiego rodza-

ju elektrośmieci. Dzieciom ze szkoły w Czernikowie poma-gali koordynatorzy projektu – Anna Woźniczka i Grzegorz Wasilewski. Drugie miejsce w skali kraju, to wyczyn nie lada. Początek nowego roku szkolnego to pora żniw. Pra-ca wykonywana wiosną zo-stała doceniona, a uczniowie odebrali nagrody. Najlepszym zbieraczem” okazała się uczen-nica czernikowskiego zespołu szkół Agnieszka Gurtowska.

Szacunkowa wartość na-gród przyznanych przez or-ganizatora uczniom z Czerni-kowa wyniosła siedem tysięcy złotych. Nie bez znaczenia jest fakt, że wzbogaciła się także flora regionu. Każdy, kto przy-niósł zebrane elektrośmieci, otrzymywał w zamian sadzon-kę podarowanej przez nadle-śnictwo rośliny.

(WT)

Zużyte baterie, stare pralki, lodówki i magnetofony – z tego uczniowie oczyścili Czernikowo

Elektrośmieci won!

Tomasz Więcławski

Najpierw czujesz się coraz słab-szy. Nie masz siły, żeby wykony-wać czynności, które dotych-czas przychodziły bez trudu. Później przestajesz chodzić, nie możesz władać nogami. Jeżeli nie stać cię na bardzo drogie leki – żyjesz ze świadomością, że każdego dnia będzie gorzej. Maria Murawska dowiedzia-ła się o swojej chorobie w 2000 roku. Całe lato bolały ją nogi i kręgosłup. Męczyła się przy naj-mniejszej próbie wysiłku. Nie spodziewała się jednak, że w szpitalu w Toruniu usłyszy, że umiera. Pierwszy symptom choroby pojawił się jednak wiele lat wcze-śniej. Gdy była dziewiętnastolet-nią dziewczyną, podczas jazdy samochodem straciła na chwilę wzrok. Lekarz zanotował ten fakt w karcie zdrowia, ale nie skoja-rzył go wtedy ze stwardnieniem rozsianym. Wnikliwe badania jedenaście lat później wykryły ognisko choroby – nieuleczalnej i wyniszczającej do cna układ nerwowy. Rodzina mieszkanki Obrowa starała się od pierwszego dnia po diagnozie znaleźć sposób, żeby jej pomóc. Szereg konsultacji lekarskich potwierdził wyrok. Specjalista z Łodzi wskazał inter-feron jako lek, który neutralizuje skutki stwardnienia rozsianego i spowalnia jego rozwój. Cena leku przewyższała jednak znacz-nie możliwości finansowe rodzi-ny Murawskich. - Pani doktor w Bydgoszczy powiedziała Marii, że musi po-godzić się z tym, że z każdym dniem umiera – mówi siostra Marii Murawskiej. Narodowy Fundusz Zdrowia nie refunduje leczenia stward-nienia rozsianego. Nie ma od-powiednio opracowanych pro-gramów, które dawałyby chorym nadzieję. Dlatego setki tysięcy chorych w Polsce to ludzie pozo-stawieni na pastwę losu. Największą trudność sprawia-ło Marii Murawskiej powiedze-nie o chorobie dzieciom. Uro-dziła ich trójkę, a w momencie diagnozy miały od sześciu do dziesięciu lat. Szok, który prze-żyły jest nie do opisania. Ich mama z każdym dniem umiera, a nikt nie może jej pomóc.

Z dnia na dzień stan zdrowia chorej na stwardnienie rozsia-ne się pogarsza. Nie może już samodzielnie chodzić i wyko-nywać jakichkolwiek czynności. Potrzebuje stałej opieki medycz-nej. - Od połowy września przy-chodzi do Marii masażystka z ZOZ Dobrzejewice – mówi sio-stra chorej. – To naprawdę duża pomoc, ale niestety kropla w morzu potrzeb. Każde wyjście na powietrze wymaga ogromnego wysiłku. Ktoś musi Marię znieść, a pokonywanie stromych scho-dów jest poważnym problemem. Zjazd lub winda ułatwiłyby sytu-ację. Dzięki pomocy ludzi dobrej woli w 2009 roku rodzina zebra-ła sumę pieniędzy pozwalającą zakupić potrzebne leki. Poprawa stanu zdrowia była znaczna, ale środków na dalsze leczenie nie ma. Niedowład kończyn będzie postępował, o ile nie zaaplikuje się medykamentów spowalniają-cych rozwój choroby. Trzy i pół

tysiąca złotych za cztery zastrzy-ki to jednak kwota niebagatelna. Ze łzami w oczach rodzina opowiada o dziewczynie peł-nej życia i entuzjazmu, mają-cej milion marzeń i planów na przyszłość. Trudno odnaleźć w oczach chorej iskierkę nadziei, która tli się jednak każdego ko-lejnego poranka. Bez pomocy i wsparcia innych ludzi nie uda się jednak ograniczyć cierpienia czterdziestodwuletniej kobiety. Przeżyć kolejnych kilka lat i być samodzielną, to marzenia Marii Murawskiej. Walkę ze stwardnie-niem rozsianym trudno jednak nazwać uczciwą.

Stwardnienie rozsiane to choroba nieuleczalna. Są jednak leki pozwalające żyć dłużej

Diagnoza jak wyrok

Każdy, kto chciałby pomóc Marii Murawskiej, może wpłacać pieniądze na konto bankowe o numerze 58 1240 4009 1111 0000 4487 8180. Za pomoc w imieniu rodzi-ny serdecznie dziękujemy!

Łukasz Piecyk

Budowa auli przy szkole mu-zycznej w Czernikowie wciąż budzi emocje. Opozycyjny radny ciska oskarżenia w stro-nę wójta. Ten broni się, że robi wszystko, aby nie zamykać ma-łych szkół. A co chodzi w spo-rze o budowę auli w Czerniko-wie? Pod koniec grudnia Roman Borucki z Klubu Radnych Rady Gminy Czernikowo „Gmina Wspólnym Dobrem” wysłał szereg pytań dotyczących wspo-mnianych kwestii do Urzędu Marszałkowskiego. Na począt-ku lutego dostał 16-stronicową odpowiedź. Dokument dotyczył wykorzystania auli oraz tego, czy podstawówka z Czernikowa mogła liczyć na dofinansowanie z tego samego programu, z któ-rego skorzystała aula. Projekt dla szkoły podstawowej zakła-dałby dobudowanie skrzydła lub nadbudowę piętra. Kamila Radziecka z UM w odpowiedzi na pytania Romana Boruckiego stwierdziła, że wszystkie wa-runki zostałyby spełnione.

Problem w niżu Wniosek o dofinansowanie jest przyjmowany na podstawie jego oceny punktowej. Poszcze-gólne konkursy mają swoje kryteria i wskaźniki. Jednym z kryteriów decydujących o przy-znaniu dotacji jest rozwojowy charakter inwestycji. Pierwszy ze wskaźników jest na starcie odrzucony w przypadku szkoły podstawowej – chodzi o uru-chomienie nowych kierunków kształcenia. Wątpliwości budzą dwa kolejne, czyli zwiększenie liczby uczniów oraz urucho-mienie nowych pracowni tema-tycznych. - Jak możemy zwiększyć licz-bę uczniów w szkole podstawo-wej przy niżu demograficznym? Jedynie zamykając małe szkoły, np. w Steklinie i Makowiskach, a to wiąże się nie tylko z praw-nymi problemami, ale i spo-łecznymi – tłumaczy Zdzisław Gawroński, wójt gminy Czerni-kowo. Co z pracowniami tema-tycznymi? Wójt tłumaczy, że w podstawówce nie ma poszcze-gólnych zajęć ścisłych, a tylko bloki tematyczne. Czy z podsta-wówką jest naprawdę tak źle? - Mamy tablice interaktyw-ne, komputery – mówi Dariusz Chrobak, dyrektor Szkoły Pod-stawowej w Czernikowie – Pie-niądze zawsze się przydają, ale to szukanie dziury w całym. Dwie zmiany klas w szkole są powoli likwidowane.

Będą dwie kondygnacje Sama aula ma być dwu-kondygnacyjnym budynkiem służącym czernikowskiej filii Szkoły Muzycznej w Chełmży. Głównym przeznaczeniem in-westycji będzie nauka tańca i

muzyki (projekt obejmuje rów-nież wyposażenie). Dolna część to samo pomieszczenie auli o powierzchni blisko 300 m2 . Tam będą prowadzone np. wy-kłady i egzaminy. Piętro wyżej znajdzie się m. in. sala rytmiki i 5 pomieszczeń dydaktycznych. - Aula nie będzie stała pusta. Mamy przecież szkolne przed-stawienia czy inne uroczysto-ści. Zazwyczaj trzeba znosić krzesła i przygotowywać salą gimnastyczną. Aula przyda się również przy okazji egzaminów gimnazjalnych – zapowiada Zdzisław Gawroński.

Brakuje 50 uczniów

Sprawdzianem dla projek-tu budowy auli był m. in. roz-poczynający się rok szkolny. Wnioskodawcy założyli, że w tym roku naukę w szkole mu-zycznej rozpocznie 155 uczniów. - Te dane są nierealne – twierdzi Roman Borucki. – W kolejnych latach założono jesz-cze większe prognozy, a do tego wskaźniki nie były konsultowa-ne ze Starostwem Powiatowym w Toruniu. Faktycznie, gmina podaje, że w roku szkolnym 2012/2013 w tutejszej filii uczy się tylko 105 osób. Przy ewentualnej kontroli ze strony Urzędu Marszałkow-skiego gminę czekałyby proble-my finansowe. Udało się jednak zaradzić temu problemowi. - Wnioskowaliśmy o prze-sunięcie terminu realizacji tego zadania – mówi Przemysław Pujer z Urzędu Gminy. – Aneks został zaakceptowany, więc mamy czas do 30 września przy-szłego roku. Ewentualna kara mogłaby nadszarpnąć budżet już zadłu-żonej gminy. Na koniec 2011 roku wyniosło ono 13 milionów złotych. - Gmina jest zadłużona, ale nie oszukujmy się: kto nie inwe-stuje, ten nie ma – podsumowu-je Zdzisław Gawroński. – Nasza gmina na inwestycje wydaje 36% budżetu. Inne w powiecie toruńskim od 3 do 8%.

1,5 milona da gmina

Starostwo, które jest orga-nem prowadzącym Szkołę Mu-zyczną, nie widzi problemu w braku konsultacji. - To samodzielna inicjatywa gminy. Możemy jedynie cie-szyć się z podjęcia inicjatywy, która polepszy warunki nauki uczniom Szkoły Muzycznej i umożliwi im naukę oraz kon-certy w powstających w ramach projektu obiektach – mówi Agnieszka Niwińska, rzecznik prasowy Starostwa Powiatowe-go w Toruniu. Koszt inwestycji to blisko 4 miliony złotych. Ponad 2,5 mi-liona złotych pochodzi z do-finansowania. Gmina planuje otwarcie przy okazji Dnia Edu-kacji Narodowej 14 październi-ka przyszłego roku.

Spektakl pod nazwą „budowa auli o charakterze dydaktyczno-widowiskowym w Czernikowie” trwa

Przedpremierowe widowisko

Fot.

Rade

k Rz

eszo

tek

Page 11: Poza Toruń nr 8

11 POZA TORUŃ, październik 2012

REKLAMA

Page 12: Poza Toruń nr 8

12 POZA TORUŃ, październik 2012

GMINY ŁUBIANKA I ŁYSOMICE

Tomasz Więcławski

Regionalna Izba Historii i Tradycji w Łysomicach roz-wija się w najlepsze. Niedłu-go wzbogaci się o kolejne po-mieszczenia i eksponaty. Chociaż już teraz ogrom prac włożonych w odwzorowanie życia ubogich mieszkańców ziemi chełmińskiej, zamiesz-kujących te tereny w XIX wie-ku, robi wrażenie. Wszystko za sprawą Adama Kozłow-skiego, pasjonata, który po-stanowił ciekawie i atrakcyj-nie pokazać historię. - Historia, którą poznaje-my w budynku Regionalnej Izby Historii i Tradycji, nie jest ubarwiona – mówi Adam Ko-złowski, główny pomysłodaw-ca projektu, kustosz wystaw i lekcji. – Staramy się opowia-dać historię rdzennych miesz-kańców tych terenów, jak także tych, którzy osiedlili się tu po odzyskaniu niepodległości i po zakończeniu II wojny świa-towej. Unikatowość przedsię-wzięcia realizowanego w Ły-somicach wiąże się z faktem ukazywania życia osób naj-biedniejszych. Próżno szukać

tu historii możnych, bogaczy czy właścicieli ziemskich. Kli-mat izby, jak również cha-rakter eksponatów, ma uczyć zwiedzających historii przod-ków – historii przeżycia, a nie wojen. - Najstarsze eksponaty, któ-re udało się nam zgromadzić mają ponad 200 lat – wskazu-je Adam Kozłowski. – Posia-damy m.in. 150-letni miech z kuźni dworskiej z tych terenów

czy ponad 200-letnią żarnę (urządzenie do mielenia zboża – przyp. red.). Pomieszczenia muzeum, nie są nazbyt przestronne, jed-nak ilość eksponatów i dbałość o szczegóły, robią wrażenie. Zwiedzający przez blisko trzy godziny słuchają opowieści kustosza wystaw, przebranego w regionalny strój chłopski z XIX wieku. Podziwiać można specjalnie oddaną do użytku izbę, której układ oddawać ma realny kształt tego rodzaju pomieszczeń sprzed ponad stu lat. Lampy naftowe, zabytkowy kredens, okrągły stół ponie-miecki przykryty ręcznie wy-konanym na krośnie obrusem, to tylko niewielka namiastka tego, co można w Łysomicach odnaleźć. Nie lada atrakcją może być dobudowana do głównych po-mieszczeń ziemianka party-zancka. - W odwzorowanej na po-stawie historycznych doku-mentów ziemiance, można przekonać się, w jakich warun-kach żyli partyzanci w czasie II wojny światowej – mówi Adam Kozłowski. – Wysokość po-mieszczenia została zachowa-na w zgodzie z pierwowzorem.

Eksponaty, które znajdujemy w jej wnętrzu są w siedemdzie-sięciu procentach oryginalne. Przedmioty przez wie-le lat zbierane przez Adama Kozłowskiego, to kolekcja unikatowa na skalę regional-ną. Większości spośród nich próżno szukać w miejskich muzeach. Wystawa przygoto-wana dla zwiedzających ma ukazywać zarówno wycinek codziennego życia mieszkań-

ców ziemi chełmińskiej, jak także odpowiadać na pytanie o zajęcia, którymi się oni trud-nili, żeby móc przeżyć w trud-nych czasach. Jak podkreśla kustosz wy-stawy, kultura tych ziem nosi bardzo silne znamiona kultu-ry niemieckiej. Wpływy Prus na tym terenie były bowiem w XIX wieku niezwykle silne. - O Prusach Wschodnich mówi się obecnie bardzo wie-le – dodaje Adam Kozłowski. - Prusy Zachodnie, w których się znajdujemy, zostały wypar-te z masowej świadomości, a informacje o historii tego re-gionu są szczątkowe lub nie-prawdziwe. Walka z historycznymi mi-tami, to jeden z celów dzia-łalności historyka-zapaleńca. Obrusza się on, gdy słyszy od ludzi, że Łysomice, Chełmża czy miejscowości ościenne to fragment Kujaw. Regionalna Izba Historii i Tradycji w Łysomicach cieszy się coraz większym zaintereso-waniem. Zwiedzanie zamawia-ją grupy szkolne, jak również indywidualne osoby – często potomkowie osób niegdyś mieszkających na tych tere-nach.

W ten sposób pokazana historia nie tylko uczy. Ale pozwala też siebie dotknąć

Oryginały Adama Kozłowskiego

Tomasz Więcławski

Szyby umyte jak na Wielka-noc. Nie godzi się bowiem przyjmować gościa w brudnej chałupie. Każdy mieszkaniec gminy Łubianka doskonale to rozumie. Świąteczny garnitur, wypastowane pantofle i obra-zek w ręku – chociaż wszyscy doskonale znają jej oblicze. Piątkowe, dość ciepłe, choć jesienne przedpołudnie. Pigża, Łubianka, Bierzgłowo – to na-sza trasa. Przy drodze powiewa-ją kolorowe frędzle zawieszone przez okolicznych mieszkań-ców. Przypominają weselną bramę, ale nie dla nowożeńców zostały przygotowane. Odświęt-nie ubrani ludzie, udekorowa-ne mieszkania – praktycznie wszystkie, bo do kościoła cho-dzi tu prawie każdy. Docieramy do Bierzgłowa. Niestety - spóźniliśmy się. Ob-raz był tu wczoraj. - Piękna uroczystość, na-prawdę piękna – mówi starsza pani sprzątająca właśnie kośció-łek w Bierzgłowie po uroczy-stości pożegnania obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. – Szko-da, że panowie nie przyjechali wczoraj, było na co popatrzeć. Okazuje się jednak, że nic straconego. Trzeba tylko odna-leźć drogę na Świerczynki, bo tam dziś rezyduje niecodzienny gość. Pod kościołem atmosfera wyczekiwania. Nie ma tłumów. Sprzedawca dewocjonaliów ja-koś nie bardzo tu pasuje. - W Łubiance ludzie są reli-

gijni – mówi mężczyzna trud-niący się objazdowym handlem dewocjonaliami. – Jeżdżę za obrazem po całej Polsce, ale nie wszędzie tak dobrze idzie interes jak tu. U was jednak nie można narzekać. Obrazki z podobiznami Ma-ryi, Jana Pawła II czy innych świętych nie zdumiewają. Każ-dy widział je tysiąc razy. Trzeba jednak je mieć, bo przecież to pamiątka. Obraz tak szybko na wieś nie wróci. No i zdjęcie, ko-niecznie zdjęcie z uroczystości powitania obrazu, bo jakże to by było, tak bez zdjęcia? Trzy złote to niewiele... - Peregrynacja obrazu Matki Bożej Częstochowskiej to nie-zwykle istotne wydarzenie dla naszej parafii – mówi ksiądz ka-nonik Rajmund Ponczek, pro-boszcz parafii w Bierzgłowie.

– Byliśmy na przybycie kopii obrazu dobrze przygotowani, tak od strony organizacyjnej, jak również duchowej. Reko-lekcje przeprowadzone przez ojców Paulinów pozwoliły nam lepiej zrozumieć znaczenie tego wydarzenia. Wszędzie dookoła widać flagi – biało-czerwone, Waty-kanu i pomniejsze kopie obra-zu. Każdy chce mieć chociażby jego namiastkę dla siebie. Z okna mieszkania znajdującego się nieopodal kościoła spogląda częstochowska Madonna. Jest jakby posępna, zafrasowana, ale nie smutna. To zrozumiałe, wszak trosk, które na jej ręce składają wierni, jest tak wiele. Ale nie czas na to, nie czas. Pora ruszać w dalszą drogę. Kolejne parafie diecezji toruńskiej cze-kają.

W drogę wyruszył wiele lat temu. W diecezji toruńskiej wierni oglądali go od paru tygodni. Odnaleźliśmy go w Łubiance

Śladami Czarnej Madonny

Fot.

Mac

iej P

agał

a

Fot.

Tom

asz W

ięcł

awsk

i

Fot.

Tom

asz W

ięcł

awsk

i

Agnieszka Kapela

Młodzieżowa Rada Gminy Łu-bianka daje młodym szansę na działanie. W 6 sołectwach nikt z niej jednak nie skorzystał. W wyborach wystartowało tylko 8 kandydatów, z czego 6 z tego samego okręgu – Łubianki. Zabrakło chętnych z Bierzgłowa i Słomowa, Pigży, Warszewic, Wybczyka, Wymysłowa i Zamku Bierzgłowskiego. W rozbudze-niu społecznikowskiego ducha nie pomogły ani dotychczasowe osiągnięcia młodych radnych z Łubianki, ani spotkania z wójtem Jerzym Zająkałą, ani zachęty na-uczycieli. – Obecna rada też była nie-pełna, ale za to bardzo aktywna – mówi Mirosława Plejer-Rozwa-dowska, zastępca wójta i sekre-tarz gminy oraz opiekun projek-tu. Jedenastu młodych radnych (według uchwały miało ich być 26) wybranych 2 lata temu rozpo-częło pracę od organizacji miko-łajek dla najmłodszych. – Przede wszystkim chcie-liśmy dokonać autopromocji wśród wszystkich mieszkańców gminy – tłumaczy Aleksandra Madej, przewodnicząca Młodzie-żowej Rady Gminy Łubianka. – Oczywiste jest przecież, że 4-let-nie dziecko nie przyjdzie na taką zabawę bez opieki. Potem były spotkania z ludźmi wykonującymi ciekawe zawody, debaty, konkursy z nagrodami. Udało się też nawiązać współpra-cę z Centrum Kultury: pomagać przy przeprowadzaniu imprez

sportowych, utworzyć treningi dla miłośników tańca hip-hop. Jest przychylność wójta – to on był inicjatorem powołania Mło-dzieżowej Rady Gminy. Otwarci na propozycje są „dorośli” radni. Finansowo młodzież też sobie radzi, chociaż wielkich sum nie oczekuje. – Nie mamy ustalonej puli w budżecie gminy, ale jeśli potrze-bujemy pieniędzy, zawsze je do-stajemy – wyjaśnia Aleksandra Madej. – Czasem wspierają nas do tego gminne przedsiębior-stwa: sklepy, bank. Tylko najważniejsi adresaci działań MRG-u wyglądają na naj-mniej zainteresowanych. Ucznio-wie Zespołu Szkół w Łubiance na głosowanie przychodzili wraz z nauczycielami w czasie lekcji, 5 października. O funkcjonowaniu MRG-u wiedzieli jednak niewie-le. – Pamiętam, że był pomysł utworzenia grupy cheerleaderek – przypomina sobie gimnazjalist-ka Ola. O organizowanych debatach i spotkaniach nie wspomniał nikt. Różne zaangażowanie rówieśni-ków w organizowane przedsię-wzięcia potwierdza Aleksandra Madej. Niewielkie zainteresowanie startem w wyborach tłumaczy zaś nową formułą. Diagnozy w tej sprawie nie chce stawiać Miro-sława Plejer-Rozwadowska. Sami gimnazjaliści wzruszają ramiona-mi, mówią o planach opuszczenia Łubianki i sugerują niedostatecz-ne poinformowanie młodzieży uczącej się poza gminą.

Bez głosu na własne życzenieMłodzi mieszkańcy gminy Łubianka nie zaangażowali się w życie publiczne

Page 13: Poza Toruń nr 8

13 POZA TORUŃ, październik 2012

DLA BUDUJĄCYCH

Monika Olender

Wybudowanie domu nie jest wcale prostą sprawą. Całą bu-dowę możemy zlecić wykwa-lifikowanej ekipie budowla-nej, która postawi dom i wyposaży go zgodnie z naszy-mi oczekiwaniami. Jednak nawet wtedy warto wiedzieć, na co należy zwrócić szcze-gólną uwagę. Decydując się na budowę wymarzonego domu, musi-my wybrać odpowiedni pro-jekt, zwracając uwagę na kilka ważnych szczegółów. Przede wszystkim musi on być do-pasowany do działki. Przy tak dużej inwestycji powinni-śmy myśleć przyszłościowo, zwłaszcza przy planowaniu liczby pomieszczeń. Wybiera-jąc projekt, należy zastanowić się, w jakiej technologii bę-dzie budowany dom. Decyzja ta wpływa na czas realizacji projektu, koszt budowy, spo-sób wykończenia i aranżacji wnętrz. Wiele osób, przygotowu-jących się do budowy domu, zastanawia się często, czy za-trudnić kosztorysanta, który przygotuje plan finansowy przedsięwzięcia. Opracowanie kosztorysu to wcale nie taki mały wydatek, bo kosztuje on około tysiąca złotych. Warto jednak pamiętać, że budowa domu to bardzo skompliko-wana inwestycja, która wyma-

ga starannego zaplanowania. Odpowiedni plan finansowy pozwoli uniknąć sytuacji, w której inwestor nie będzie w stanie wykonać wszystkich prac budowlanych ze wzglę-du na nieprzewidziany brak środków finansowych na ten cel. Mimo że przy stawianiu domu liczy się każdy grosz, nie warto szukać oszczędności na każdym kroku. Jest to bowiem inwestycja, która ma nam słu-żyć przez długie lata. Warto jednak zrezygnować ze skom-plikowanych rozwiązań, takich jak: dach z dużą ilością zała-mań lub zbędne balkony. Im prostszy projekt, tym mniejsze koszty.

Wady i zalety piwnic

Z piwnicą czy bez? Każde z tych rozwiązań ma swoje zale-ty i wady. Okazuje się jednak, że w nowoczesnych domach jest ona zupełnie niepotrzeb-na. Co więcej, posiadanie piwnicy wiąże się z większymi kosztami budowy domu. Naj-częściej przechowuje się w niej opał oraz wszelkie niepotrzeb-ne domownikom przedmioty. Gotowe projekty domu zakła-dają jednak często, że zbędne rzeczy będą przechowywane w niewielkim pomieszczeniu gospodarczym lub spiżarni. Jednak pamiętajmy, że piwnica nie musi pełnić roli wyłącznie graciarni – piwnicę można bowiem urządzić jako dodat-

kowy pokój, warsztat, siłownię lub pralnię. Warto pamiętać, że pomysł budowy domu z piwnicą nie jest dobry, jeśli na działce utrzymuje się wyso-ki poziom wód gruntowych. Wówczas koszty izolacji prze-ciwwodnej będą dosyć duże.

Tylko nie pękające ściany

Przyczyn pękania ścian może być wiele. Najczęstszym ich powodem jest osiadanie budynku, ale także nieprawi-dłowo wykonane fundamenty lub wykorzystywanie słabej ja-kości betonu. Jak zatem budo-wać dom, aby temu zaradzić?

Po pierwsze, należy wybrać sprawdzoną ekipę budowla-ną. Po drugie, istotną kwestią jest nadzorowanie czynności wykonywanych przez robot-ników. Przede wszystkim na-leży zwrócić uwagę, czy nie dolewają oni wody do betonu. Jest to bowiem często spotyka-ny przy pracach budowlanych incydent, który ułatwia roz-prowadzenie betonu, ale jed-nocześnie wpływa na słabszą trwałość wykonanych funda-mentów. Pamiętajmy, że drzwi stoją na straży naszego mienia. W związku z tym ich wygląd nie jest najważniejszy. Zwróćmy

uwagę, by były profesjonalnie wykonane – szczelne i miały na tyle dobrą izolację termicz-ną, by nie uciekało przez nie ciepło. Warto pamiętać, aby drzwi wejściowe miały stabilną konstrukcję i solidny zamek. Z kolei ich sposób wykończenia powinien być spójny ze stylem całego budynku – kolorem ele-wacji, okien, dachu i bramy ga-rażowej. Do ogólnej stylistyki domu powinny być także dostosowa-ne okna. Ważne, aby spełniały trzy podstawowe funkcje: po-winny chronić wnętrze domu przed deszczem i wiatrem, izolować od hałasu, ale także muszą dostarczać odpowied-nią ilość światła do pomiesz-czenia. Przy wyborze okien pamiętajmy zatem, że im ja-śniejsze wnętrze, tym bardziej funkcjonalne. Zastosowanie dużego przeszklenia w salonie sprawi, że uzyskamy więcej światła niż w przypadku kilku małych okien. Ich liczba po-winna być zatem uzależnio-na od funkcji, jaką ma pełnić pomieszczenie. Niezbędnym elementem każdego poddasza są okna dachowe. Warto wie-dzieć, że nie mogą one zajmo-wać mniej przestrzeni niż 1/8 powierzchni podłogi.

Wymarzony dom nie musi być wcale drogi. Najważniejsze, by była to starannie zaplanowana inwestycjaZbudować łatwo. Trudniej wznieść dobrze i tanio

Page 14: Poza Toruń nr 8

14 POZA TORUŃ, październik 2012

Od lat komentuje pan mecze reprezentacji Polski. Sko-mentowałby pan samą repre-zentację? Atmosfera nie jest za dobra, ale na to jest jedno wytłuma-czenie – wyniki. Jeśli one są do-bre, to i w reprezentacji lepiej się dzieje. Zresztą wyniki są w tej chwili i tak lepsze, niż gra piłkarzy. Mamy tak naprawdę kilku dobrych zawodników na wysokim poziomie. Myślę tutaj o “trójce z Dortmundu” (Robert Lewandowski, Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykow-ski przyp. red.) oraz Wojtku Szczęsnym. Do nich dołącza Przemek Tytoń, a reszta nie-stety odstaje.

Czyli Waldemar Fornalik musi układać nową drużynę? Franciszek Smuda mówił, że jego następca będzie miał gotowy zespół, ale nic bardziej mylnego. Każdy trener ma swoją koncepcję. Waldemar Fornalik pokazał, że reaguje na potrzeby zmian w tym zespo-le - pojawili się nowi gracze, wszedł Krychowiak, Kamil Glik. Być może trzeba będzie odważniej postawić na mło-dzież, ale to jest zawsze ryzyko. Trudno na pewno zrezygno-wać z piłkarzy, którzy repre-zentują poziom. Bardziej jed-nak grają nasze marzenia, niż oni sami. Inną kwestią jest też wypracowanie odpowiednie-go stylu tej reprezentacji, a na to potrzeba czasu. Waldemar Fornalik tego czasu nie miał.

Meczu z Mołdawią na pewno nie można uznać za udany. Ta rozgrywka była słaba w wykonaniu Polaków, ale to są eliminacje Mistrzostw Świata. Liczy się główny cel. Myślę, że ten zespół będzie dojrzewał w czasie rozgrywek. Forna-lik szuka, nie zamyka się na nowe rozwiązania. To nie jest czas dwóch lat beztroski, gra-nia spotkań towarzyskich bez konsekwencji - to są mecze o punkty. Po dwóch spotkaniach mamy ich cztery. Oby tych punktów było siedem po me-czu z Anglią, a piłkarski paź-dziernik nie kojarzył się nam już tylko z Wembley.

Za chwilę Anglicy, a w grupie jest jeszcze Ukraina. Mamy jakieś szanse na wyjście z eli-minacji? Te dwie drużyny są bardzo groźne, ale liczę, że nasi piłka-rze pokażą w meczu z Anglią naprawdę dobrą piłkę. Zawsze uważam, że trzeba być dobrej myśli. Jednocześnie musimy twardo stąpać po ziemi, bo na-sze miejsce w rankingu FIFA jest pewnym wskaźnikiem na-szego poziomu. Dajmy trochę czasu Fornalikowi, bo miał go naprawdę niewiele i nie odci-snął jeszcze swojego trener-skiego piętna na tej drużynie.

Tego czasu już praktycznie nie ma, bo mecz z Anglikami jest we wtorek. Beenhakker zaczynał po-dobnie, a później jego zespół zaczął grać. Mamy szczęście do tego miesiąca. Z Anglikami udało się wygrać. Chciałbym, żebyśmy nie rozmawiali już o Wembley w 1973 roku, a War-szawie 2012 na pięknym sta-dionie narodowym.

Jeśli nie Polska, to która re-prezentacja zachwyca pana najbardziej? Myślę, że nie będę tutaj oryginalny - Hiszpania, Hisz-pania i jeszcze raz Hiszpania. Ta w finale z Kijowa, ta sprzed dwóch i czterech lat. Akurat te dwa finały - finał Mistrzostw Świata w RPA oraz Mistrzostw

Europy w Polsce i na Ukrainie - miałem przyjemność komen-tować. To jest piłka niebotycz-na, piłka, którą się smakuje, prawdziwy crème de la crème.

A Włosi? Bardzo mi się podobali w tym turnieju, ale momentami byli bezradni. Nie sądzę, żeby jakakolwiek reprezentacja - oczywiście jest to założenie czysto hipotetyczne - miała szanse w meczu z Hiszpanią z finału w Kijowie. Był to inny fi-nał niż w 2010 roku, bo w tym roku zwyciężył futbol, również u pokonanego. Włosi nie przy-jęli taktyki Holendrów - grania anty-futbolu, zabijania piękna piłki - ale rozpoczęli normalną, piłkarską walkę. Niestety, byli odrobinę słabsi, mieli mniej

czasu na odpoczynek i ciężką drogę do Kijowa - mówił o tym Prandelli. Jednak Hiszpanie to nie tylko sama gra na boisku, ale również umiejętność kon-tynuacji. Po Aragonesie przy-szedł Del Bosque i utrzymał atmosferę, która panuje w ze-spole.

Euro 2012 nie wyszło nam sportowo, wyszło organiza-cyjnie? Po tym Euro został nam z pewnością wielki niedo-syt sportowy, ale zostało nam dużo satysfakcji pozasporto-wej. Ja byłem zbudowany tym pięknym uniesieniem Pola-ków. Były to już moje ósme finały Mistrzostw Europy, które komentowałem i po-wiem szczerze, że byłem pod

wielkim wrażeniem tego, jacy jesteśmy my – naród. Byliśmy w uniesieniu, w takim “spon-tanie”, beztroscy, radośni, po-nad podziałami politycznymi i myślę, że to była największa wygrana na Euro. Będziemy do tego z pewnością wracali i za tym tęsknili, bo tylko sport może wyzwolić zjednoczenie, świadomość wspólnoty i po-kazać tożsamość narodową.

W październiku czeka nas inne ważne wydarzenie dla naszej piłki - wybory prezesa PZPN-u. Grzegorz Lato już się nie liczy. Kto według pana ma największe szanse na zwy-cięstwo w październikowych wyborach? To nie pytanie do mnie, a do działaczy terenowych - “baro-nów”, bo to oni będą oddawać głosy. Myślę, że w powszech-nym odbiorze kibiców wszy-scy czekają na zmianę i nowe-go prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej oraz jego nowy wizerunek.

Z pewnością kolejny prezes i władze będą musiały się zmierzyć z kontraktem po-między PZPN-em a firmą Sportfive. I tak, i nie. Jeżeli dojdzie-my do porozumienia - mówię to jako pracownik Telewizji Polskiej - z firmą Sportfive, to władze PZPN-u będą musiały się tylko zastanowić nad zmia-ną tej umowy w późniejszym okresie. Od 2014 roku prawa do transmisji mają być w ge-stii UEF-y i FIF-y i to jest pro-blem Polskiego Związku Piłki Nożnej, nowych władz i firmy Sportfive. Mam nadzieję, że ucieszymy kibiców w całym kraju i do tego porozumienia TVP z firmą Sportfive dojdzie.

System pay-per-view to przy-szłość telewizji? Na świecie to akurat nic no-wego. W naszym kraju to tylko pokłosie abonamentu, a raczej jego niskiej ściągalności. Gdy-by każdy opłacał abonament, to nikt nie musiałby sięgać po PPV - przynajmniej w wy-darzeniach najważniejszych dla polskiego kibica i naszego sportu. W innych przypadkach już tak? System PPV jest już spraw-dzony, ale preferuje wyda-rzenia pięściarskie i sporty walki niż gry zespołowe. Wi-dzieliśmy wszyscy, jakie było zainteresowanie tym systemem podczas ostatnich spotkań re-prezentacji. Według nieoficjal-nych danych oglądalność nie przekroczyła 100 tysięcy osób, Oczywiście nie wszystko da się pogodzić i nie wszystkie spor-ty będą w telewizji publicznej, jednak gdyby abonament był płacony, te wymagania mogły-by być zdecydowanie większe, a TVP byłoby stać na więcej.

Z Dariuszem Szpakowskim, dziennikarzem sportowym i komentatorem, o atmosferze w polskiej reprezentacji, płatności za mecze i pięknym futbolu rozmawia Marcin Lewicki

Grają nasze marzenia

Fot.

Mac

iej P

agał

a

Page 15: Poza Toruń nr 8

15 POZA TORUŃ, październik 2012

SPORT

14 X - V Kryterium Asów w kolarstwie. Zawo-dy z udziałem Michałów Kwiatkowskiego i Gołasia, uczestników IO w Lon-dynie. Początek zmagań o godzinie 10.30 w Lubiczu Górnym.

18 X – Bieg Jana Pawła II (X edycja Grand Prix – Łubianka Cross o Puchar Wójta Gminy Łubianka). Start o godzinie 17.00 w Zamku Bierzgłowskim.

19 X – 21 X – I Mi-strzostwa Polski Kadetów Młodszych w Kickboxingu. Miejsce zmagań: Zespół Szkół w Dobrzejewicach (gmina Obrowo). Walki finałowe w niedzielę (21 X) od godziny 10.00.

20 X – 20. 10 Flisak Zło-toria - Pomorzanin Toruń (IV liga piłki nożnej). Czy Flisak wreszcie awansuje w ligowej tabeli?

20 X - Legia Chełmża - Chełminianka Chełmno (V liga)20 X - Cyklon Kończewi-ce - Olimpia II Grudziądz (V liga)

27 X – XXXIV Rajd Pie-szy w Łubiance. Początek imprezy o godzinie 10.00. Zbiórka uczestników przy Centrum Kultury.

Kalendarium imprez sportowych (14 - 30 X)

Urzędnicy wskoczyli w krót-kie spodnie i wybiegli na mu-rawę. Poziom zmagań nie był najważniejszy. Ideą turnieju jest pomoc biednym dzie-ciom. Druga edycja turnieju pił-karskiego „Gramy Razem” od-była się 29 września w Złejwsi Wielkiej. Miejscem zmagań

było centrum sportowe przy Zespole Szkół. Naprzeciwko siebie stanęły drużyny: sta-rostw z Torunia i Bydgoszczy, nauczycieli, dziennikarzy oraz pracowników Urzędu Gminy Zławieś Wielka. Za zebrane fundusze uda się zakupić ponad 100 książek i lektur dla dzieci ze szkoły w

Złejwsi Wielkiej. Gospodarze im-prezy nie okazali się zbyt gościnni. Najwyższe miej-sca na podium zajęły bowiem drużyny nauczy-cieli z miejsco-wej szkoły i team p r a c o w n i k ó w Urzędu Gminy. Brązowy medal udało się wywal-czyć Starostwu Powiatowemu w Bydgoszczy. Out-siderem okazała się ekipa toruń-skiego starostwa. Godne pod-kreślenia jest, że

każda drużyna miała w skła-dzie kobietę. Rozładowywa-ło to niepotrzebne napięcia i emocje. Paniom udało się na-wet strzelić kilka efektownych bramek. Kolejna edycja zmagań już za rok.

(WT)

Kopali piłkę dla potrzebujących„Grali razem” w Złejwsi Wielkiej. Dochód z imprezy przeznaczono na zakup lektur dla dzieci

Tomasz Więcławski

Trzech delegatów z woje-wództwa kujawsko-pomor-skiego będzie uczestniczyło w wyborze prezesa PZPN. Na czele reprezentantów naszego regionu stanie prezes Kujaw-sko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej Eugeniusz No-wak. Naturalnym kandyda-tem wydaje się pochodzący z Bydgoszczy i silnie związany z miejscową Zawiszą Zbigniew Boniek. Kujawsko-Pomorski Zwią-zek Piłki Nożnej wybrał delega-tów na walny zjazd już we wrze-śniu. W skład trzyosobowej delegacji wejdą prezes KPZPN Eugeniusz Nowak, członek za-rządu regionalnego związku Kazimierz Janecki oraz członek Komisji Rewizyjnej KPZPN Andrzej Kozłowski. W przy-padku wyrównanej rywalizacji trzy głosy mogą decydować o ostatecznym wyniku paździer-nikowego głosowania.

Interesują ich wszyscy

Po wypadnięciu z gry Grze-gorza Laty w środowisku pił-karskim pojawiła się nadzieja na zmiany. Delegaci mogą od-ciąć się od dotychczasowego wizerunku związku. Prezes KPZPN nie chce jednak iść tą drogą. Swojej decyzji strzeże jak największej tajemnicy. Wy-bór z pięciu kandydatów jest dużym wyzwaniem. Możliwe, że decyzja już zapadła, chociaż do ostatniej minuty przed gło-sowaniem niczego nie możemy być pewni. - Zastanawiamy się obec-nie, kogo w wyborach poprzeć

– mówi Eugeniusz Nowak, delegat z ramienia KPZPN na walny zjazd. – Wszystkie kan-dydatury są interesujące, ale trzeba wybrać osobę, która będzie miała predyspozycje do kierowania tak dużą instytucją, będzie znała realia i potrafi-ła skutecznie administrować związkiem. PZPN zarządzą ogromnymi funduszami, które trzeba wydawać rozważnie. Największe szanse w wybo-rach mają Zbigniew Boniek i Roman Kosecki, którzy otrzy-mali najwięcej głosów poparcia pod swoją kandydaturą. Opinia

Eugeniusza Nowaka o obu kan-dydatach zdaje się potwierdzać przypuszczenia, że większe szanse na poparcie delegatów z KPZPN ma Boniek. - Zbigniew Boniek to cie-kawy kandydat na prezesa – mówi Eugeniusz Nowak. – Ma doświadczenie w wielkiej piłce i biznesie. Jest znany na całym świecie. Był świetnym piłkarzem. Wywodzi się z Byd-goszczy i jest silnie związany z miejscową Zawiszą. Nie można jednak patrzeć tylko przez ten pryzmat, bo ma on kierować całym związkiem, a nie być

zwrócony jedynie w kierunku jednego regionu.

Z dala od polityki

Problemem Koseckiego jest zaangażowanie polityczne. Od wielu lat PZPN boi się polity-ków jak diabeł święconej wody. Wszelkiego rodzaju próby na-cisku ze strony klasy politycz-nej kończyły się zazwyczaj w momencie podnoszenia przez związek argumentów o moż-liwości wykluczenia z FIFA w przypadku wprowadzenia za-rządu komisarycznego. Prze-szkód formalnych przez star-tem Koseckiego jednak nie ma. - Związek Koseckiego z po-lityką w pewien sposób zagraża PZPN – mówi Eugeniusz No-wak. – Chcielibyśmy zachować apolityczny charakter związku, a nie wiadomo do końca, jak po ewentualnym wyborze na prezesa poseł Kosecki może się zachować. Szef KPZPN podkreśla, że oczekuje na realne deklara-cje programowe kandydatów, które pozwolą dokonać racjo-nalnego wyboru. Problem w tym, że nie potrafi wskazać, jakie konkretnie zadania stoją przed nowym prezesem. Kil-ka pustych sloganów odnośnie sprawnego administrowania związkiem i budowaniu jego pozycji na arenie międzyna-rodowej nie załatwia sprawy. Pokazuje, że prezes KPZPN nie ma lub nie chce mieć nic kon-struktywnego do powiedzenia. Ale to przecież on reprezentuje środowisko piłkarskie w na-szym regionie i winien dbać o jego interesy.

Trzech ludzi Zbigniewa Bońka?W wojewódzkich władzach piłkarskich wszyscy udają dyplomatów. Dlaczego poprą Bońka?Tylko dlatego, że go znają? W KPZPN dyskutować o przyszłości polskiej piłki nie chcą

Fot. Piotr Młynarczyk, www.zlawies.pl

Fot.

Mac

iej P

agał

a

Janusz Mikołajczyk założył dwie dekady temu sekcję karate sho-tokan MKS Chełmża. Z jego rąk wyszło wielu uzdolnionych karateków. Każdy, kto poświęcił odpowiednią ilość czasu i miał talent, zdobył czarny pas. Zanim został trenerem sam czynnie uprawiał sztuki walki. Od 1979 roku uczył się karate kyoku-shinkai w Kamieniu Pomorskim, z którego pochodzi. Po czterech latach żmudnych treningów zde-cydował się doskonalić w odmia-nie karate o nazwie shotokan. Pierwsze laury przyszły bardzo szybko. Już w 1986 roku Janusz Mikołajczyk zdobył wicemistrzo-stwo Polski w kumite. Drugie miejsce w krajowym czempiona-cie udało mu się również zdobyć w konkurencji kata. Szkolenie młodzieży okazało się jednak jego powołaniem, dla którego zrezy-gnował z czynnego udziału w za-wodach. Jego praca przynosi efekty. Dzieci i młodzież z Chełmży zdobywają wyróżnienia na wielu imprezach w całej Polsce. Tre-ner został nagrodzony wieloma odznaczeniami przez władze Chełmży, jak również władze po-wiatowe. Za swą działalność na rzecz sportu i wychowania mło-dych adeptów karate otrzymał

Brązowy Krzyż Zasługi. Dwukrotna mistrzyni Polski Anna Wiśniewska to zawod-niczka, która pierwsze kroki w karate stawiała pod okiem tre-nera z Chełmży. Na Janusza Mi-kołajczyka muszą uważać przede wszystkim radni miasta Chełmża. Wyborcy wybrali go bowiem do Rady Miasta, w której spory stara się jednak rozwiązywać siłą argu-mentów.

(WT)

Wychowawca mistrzówOd 20 lat kształtuje charaktery młodych adeptów sztuk walki

Page 16: Poza Toruń nr 8